R y n e k n i e r u c h o m o ś c i k o m e r c y j n y c h w Po l s c e
projekt to nie
ości ruchom 14 ie n k e ryn h 20 cyjnyc komer
3
2014
rap o r t aw Wrocł ań n z Po ice Katow
koniec O jakości architektury i rynku nieruchomości opowiadają nam
Zbigniew Pszczulny i Mariusz Rutz z pracowni JSK Architekci
Znikające sklepy Hotelarze liczą na centrum kongresowe w Katowicach C e n t r a h a n d l o w e | B i u r a| M a g a z y n y | H o t e l e
W numerze str. 4 Strategie Sky's The Limit Dariusz Pachla, wiceprezes spółki LPP, zapowiada, że granica wzrostu nie została jeszcze osiągnięta
str. 8 Trendy Znikające sklepy Format „pop-up store” staje się coraz popularniejszy w Polsce
str. 12 Oko w oko Monofunkcyjność to śmierć O jakości architektury i rynku nieruchomości w Polsce rozmawiamy ze Zbigniewem Pszczulnym i Mariuszem Rutzem z pracowni JSK Architekci
str. 18 Biura Zielony układ Liczba biurowców z „zielonymi” certyfikatami rośnie w szybkim tempie, ale eksperci twierdzą, że sam budynek to za mało
str. 24 Centra kongresowe Hotelarze liczą na MCK Właściciele i szefowie hoteli na Śląsku, choć prowadzą swoje obiekty w świetnie skomunikowanej części kraju, nie zarabiają kroci na organizacji wydarzeń biznesowych i konferencji
str. 26 Hotele Mieszkania kontra hotele Czy tradycyjne hotele mogą stać się passé?
str. 30 Centra handlowe Granice ryzyka Poznań i Wrocław przodują w rankingu polskich miast z najwyższym poziomem nasycenia powierzchnią centrów handlowych
str. 32 Prawo Kłopoty z użytkowaniem Branża coraz głośniej postuluje: instytucja wieczystego użytkowania musi się zmienić!
str. 35 Raport Rynek nieruchomości komercyjnych
Ofensywa w regionach Dynamiczny rozwój gospodarczy Krakowa, Wrocławia, Trójmiasta, Łodzi, Poznania i Katowic skutecznie wykorzystują deweloperzy powierzchni biurowych. W tych sześciu miastach w trakcie budowy jest rekordowe 450 tys. mkw. powierzchni. Jeśli wszystkie inwestycje zaplanowane na ten rok zostaną oddane zgodnie z harmonogramem, będziemy mieli kolejny najlepszy wynik – podaży, która wyniesie blisko 200 tys. mkw. Jednak najciekawszy trend mijającego roku na rynku powierzchni biurowej w miastach regionalnych dotyczy najemców. Właśnie na te lokalizacje, częściej niż na Warszawę, stawiali nowi inwestorzy oraz firmy rozszerzające działalność w Polsce! Choć to rynek biurowy przykuwa obecnie największą uwagę inwestorów, w pozostałych segmentach również dużo się dzieje. Kolejne obiekty noclegowe planują hotelarze. Liczą, że na większy ruch w ich biznesie wpłyną takie inicjatywy, jak budowa Międzynarodowego Centrum Kongresowego w Katowicach. MCK ma przyciągnąć do miasta jeszcze więcej wydarzeń biznesowych oraz konferencji. Sektor nieruchomości magazynowo-logistyczny też ma swoje pięć minut, a potwierdzeniem dobrej passy są potężne kontrakty zlecone przez Amazona. Marazm nie dopadł i rynku nieruchomości handlowych, który pomimo dużego nasycenia, nadal przyciąga uwagę deweloperów. Najlepszą okazją do szerokiej debaty na temat kondycji, perspektyw i wyzwań stojących przed sektorem w ośrodkach regionalnych Polski są konferencje Property Forum, których organizatorem jest Grupa PTWP SA, wydawca Propertynews.pl. Tym razem odwiedzimy Wrocław, Poznań i Katowice. Zapraszamy!
www.PROPERTYNEWS.pl Opracowanie: Małgorzata Burzec-Lewandowska, malgorzata.burzec@propertynews.pl Robert Posytek, robert.posytek@propertynews.pl Joanna Budzaj, joanna.budzaj@propertynews.pl Cezary Szczepański, cezary.szczepanski@propertynews.pl Emilia Wiśniewska, emilia.wisniewska@propertydesign.pl
wydawca: PTWP SA Katowice Business Point ul. P. Ściegiennego 3, 40-114 Katowice, tel. 32 209 13 03, fax 32 253 06 77 Redakcja: www.propertynews.pl 00-867 Warszawa, al. Jana Pawła II 27
Strategie
Sky’s The Limit LPP przygotowuje nową markę odzieżową skierowaną do wymagającego klienta. Patrząc na rozwój firmy, trudno nie pokusić się o jej porównanie do hiszpańskiego Inditeksu, a nowo tworzonej sieci do Massimo Dutti... Wolałbym unikać tego typu porównań. Wprowadzając na rynek nową markę, nie chcemy powielać utartych wzorców, ale zaproponować klientom coś nowego i oryginalnego, adresowanego do nieco innego niż dotychczas grona klientów. Produkty będą charakteryzować się wyższą jakością, a co za tym idzie – wyższymi cenami. W przygotowaniu znajduje się oferta zarówno dla kobiet, jak i dla mężczyzn oraz seria dodatków. Kiedy i gdzie ruszą pierwsze sklepy? Zgodnie z naszymi założeniami pierwszy sklep powinien wystartować wiosną 2016 roku wraz z prezentacją kolekcji wiosna-lato. Jednak dokładna data nie została jeszcze określona. W pierwszym roku działalności chcielibyśmy, aby powstało około 20 placówek, na początku wyłącznie w Polsce. Nowy pomysł najlepiej sprawdzić na rodzimym gruncie – tak postępowaliśmy z naszymi wszystkimi markami. Później będziemy budować sieć także poza granicami, w krajach, gdzie LPP jest już obecne. Brand powinien pojawić się tam w 2017 roku. Każda firma przed uruchomieniem nowych salonów stara się wszystko perfekcyjnie przygotować. Z doświadczenia wiemy jednak, że życie weryfikuje pewne kwestie. Dotyczy to samej kolekcji, wyglądu sklepu czy cen. Ze względu na charakter odbiorców, nasz brand będzie mniej powszechny niż Reserved, Cropp czy House. Docelowo otworzymy więc mniej sklepów. Skupimy się na topowych adresach, w największych miastach Polski. Osoby odpowiedzialne za wynajem pracują właśnie nad wyborem odpowiednich lokalizacji. Czy LPP myśli o stworzeniu kolejnych marek? Dzisiaj mamy w portfolio pięć marek i tworzymy szóstą. Nic nie stoi na przeszkodzie, żebyśmy w przyszłości posiadali osiem czy dziesięć brandów. Taka możliwość istnieje, jednak budowanie od podstaw dwóch nowych sieci jednocześnie to zbyt ryzykowne zadanie i zbyt duże wyzwanie pod względem organizacyjnym. Grupa LPP z jednej strony rośnie, tworząc nowe marki, z drugiej cały czas rozwija się terytorialnie, ostatnio w Niemczech. Jak ocenia pan możliwości ekspansji w tym kraju? To atrakcyjny rynek. Przekonujemy się o tym od kilku miesięcy, prowadząc rozmowy na temat możliwości najmu lokali. Zaplanowaliśmy już otwarcia na kolejne lata, w niektórych przypadkach podpisaliśmy stosowne umowy. W 2015 roku
4
Grupa LPP podbiła polski rynek odzieżowy. Kiedy nad Wisłą zaczęło robić się jej za ciasno, bez cienia kompleksów ruszyła za granicę. I choć pod względem posiadanych aktywów, sprzedaży czy zysku nie jest gigantem, w tym roku jej wycena zbliżyła się do 20 mld zł. Dariusz Pachla, wiceprezes spółki, zapowiada, że granica wzrostu nie została jeszcze osiągnięta. Pomóc ma w tym nowa marka i przeniesienie modelu biznesowego do kolejnych krajów.
w Niemczech uruchomimy około 10 lokali. Myślę, że w 2017 roku nasza sieć będzie tam liczyć w przybliżeniu 30 sklepów. Przed nami cały proces budowania wizerunku marki. Na początku tej drogi jesteśmy zainteresowani obecnością w atrakcyjnych lokalizacjach. Skupiamy się więc na poszukiwaniu dobrych adresów, w dużych miastach. To pomoże nam stworzyć sieć i wprowadzić na rynek pozostałe brandy – stanie się to jednak nie wcześniej niż w 2017 roku. Trudno przebić się polskiej firmie odzieżowej na niemieckim rynku? Wiedza na temat pochodzenia marki jest dla konsumenta mało istotna. Firmy o ambicjach międzynarodowych, a do nich należy także LPP, mają nazwy, które nie kojarzą się z rodzimym krajem. Na żadnym z rynków nie akcentujemy „polskości”. To zresztą nie nasz pomysł, a powszechnie stosowana praktyka. Moda jest zjawiskiem ogólnoświatowym. Więcej: www.propertynews.pl
Strategie
DARIUSZ PACHLA Dariusz Pachla jest związany z LPP od 23 lat, a od 2000 roku pełni funkcję wiceprezesa zarządu spółki. Wcześniej zajmował m.in. stanowiska dyrektora handlowego i dyrektora finansowego tej firmy. Jako wiceprezes zarządu odpowiada za obszar finansów, w tym controlling i księgowość, a także finansowanie inwestycji oraz proces rozliczania sieci detalicznej. W 2001 roku był odpowiedzialny za debiut LPP na warszawskiej GPW. Teraz nadzoruje obszar relacji inwestorskich. Urodził się w 1961 roku. Jest absolwentem Wydziału Mechaniki Politechniki Szczecińskiej oraz studiów podyplomowych w obszarze zarządzania i finansów na Uniwersytecie Szczecińskim.
Żyjemy w czasach, w których firmy działają poprzez jednakowy model i oferują identyczne wyroby na terenie wielu państw. Nie sadzę, aby pochodzenie z jakiegoś konkretnego miejsca mogło wpłynąć na sukces lub porażkę. Nikt dziś chyba nie uwierzy w to, że Coca-Cola odniosła sukces tylko dlatego, że jest z USA. Czy niemiecki rynek bardzo różni się od polskiego, chociażby pod względem stawek czynszu? Czynsz w niemieckich centrach handlowych nie różni się znacząco od stawek w Polsce. Oscyluje wokół 100 zł za mkw. i jest porównywalny z kosztami obowiązującymi w polskich obiektach ze średniej i wyższej półki. Trzeba jednak pamiętać, że w Niemczech ulubionym miejscem robienia zakupów są ulice handlowe i to sprzedaż w tych lokalizacjach ma olbrzymie znaczenie. Tam – ze względu na ograniczoną liczbę lokali – stawki mogą być nawet pięciokrotnie wyższe niż w przypadku
centrów handlowych i mimo to pozostają w dobrej korelacji do przychodów. Wynajmując powierzchnie w niemieckich centrach handlowych, – możemy także liczyć na fit-outy, choć nie tak korzystne jak w Polsce. W Niemczech uruchomiliśmy cztery sklepy: w Recklinghausen, Bremie i Stuttgarcie. W grudniu ruszy sklep w Hanowerze. Mamy także podpisane umowy, które pozwolą na otwarcia w kolejnych okresach, np. w pierwszym kwartale 2015 roku w centrum handlowym w Mönchengladbach. Spójrzmy teraz na Wschód. Czy sytuacja w Rosji i na Ukrainie budzi u państwa niepokój? Czy myślą państwo o wycofaniu się z tych rynków? Nasze plany otwarcia około 70 tys. mkw. powierzchni handlowej na tych rynkach zweryfikowaliśmy mniej więcej o połowę. Jednak nie powiedziałbym, że to odwrót. W tym słabnącym, jeśli
5
Strategie
HISTORIA LPP LPP powstało w 1991 roku w Gdańsku. Początkowo działało pod nazwą Mistral sp. z o.o. i zajmowało się importem odzieży z Azji. W 1995 roku firma została przekształcona w spółkę LPP, której nazwa pochodzi od pierwszych liter nazwisk założycieli (Jerzy Lubianiec, Marek Piechocki i Partnerzy). Właściciele zdecydowali się postawić na stworzenie pierwszej, autorskiej marki i budowę własnej sieci sprzedaży detalicznej. Pierwsze salony Reserved zostały otwarte w 1998 roku. W 2001 roku firma LPP zadebiutowała na Giełdzie Papierów Wartościowych. Kolejne dwa lata to ekspansja marki na rynki środkowoeuropejskie – do Estonii, Czech, Rosji, na Węgry, Łotwę, Litwę, Ukrainę i Słowację. W 2004 roku w portfolio grupy znalazła się kolejna marka – Cropp. W ciągu kolejnych lat ubrania z tym logo można było kupić w ośmiu krajach Europy Środkowo-Wschodniej. W 2009 r. grupa LPP przejęła krakowską spółkę Artman, właściciela marek House i Mohito. Transakcja sprawiła, że LPP stało się największą firmą odzieżową w Polsce oraz znaczącym graczem na rynku międzynarodowym. W 2012 roku w portfolio pojawiła się nowa marka – Sinsay, oferująca ubrania i dodatki dla nastolatek. Obecnie trwają prace nad kolejną, szóstą już marką odzieżową grupy, której premiera planowana jest na 2016 rok. W 2014 roku flagowa marka LPP – Reserved pojawiła się na rynku niemieckim. Także w tym roku produkty wszystkich marek Grupy Kapitałowej LPP zadebiutowały na Bałkanach, w Chorwacji. W ciągu najbliższych miesięcy LPP planuje uruchomienie sprzedaży na Bliskim Wschodzie. Obecnie LPP posiada w Polsce i zagranicą ok. 1500 salonów. Pod koniec września 2014 roku ich powierzchnia sprzedażowa wyniosła 681 tys. mkw. Do końca tego roku wzrośnie do ponad 720 tys., zaś w 2015 roku ma osiągnąć 872 tys. mkw.
6
chodzi o koniunkturę, czasie zdecydowaliśmy się wypracować istotne dla nas przewagi. Wynegocjowaliśmy korzystniejsze warunki najmu zarówno dla istniejących, jak i nowych lokali. Podjęte przez nas działania na innych rynkach, których efektem jest uruchomienie pierwszych sklepów w Niemczech czy Chorwacji, rozpoczęliśmy przed konfliktem rosyjsko-ukraińskim. Rzeczywiście, od połowy tego roku w Rosji zmniejszamy liczbę otwieranych placówek, co wynika z renegocjacji warunków najmu. Chcemy zejść do poziomu, który daje nam bezpieczeństwo nawet przy złej koniunkturze. W niektórych przypadkach to się udało. Tam, gdzie nie osiągnęliśmy porozumienie, odeszliśmy od stołów negocjacyjnych i nie zdecydowaliśmy się na uruchamianie sklepów. W Rosji jesteśmy od 2002 roku. Do tej pory wynajmujący prezentowali twarde stanowisko w sprawie stawek czynszowych, co oznaczało, że godziliśmy się na mniej korzystne warunki niż np. w Polsce. Jednak w związku z sytuacją gospodarczą wynajmujący są bardziej elastyczni, szczególnie w rozmowach z tak dużymi graczami jak LPP. Wiele nowych inwestycji handlowych w Rosji może stanąć pod znakiem zapytania, bo mali gracze unikają ryzyka i inwestycji w tak niestabilnym czasie. Aby te centra mogły zostać uruchomione, potrzebne są duże podmioty. Oznacza to, że nadszedł moment, kiedy możemy żądać więcej i to robimy. W wielu przypadkach wynegocjowaliśmy podobne warunki najmu do tych, które mamy w Polsce, np.: niskie czynsze, często powiązane z obrotem czy współfinansowanie budowy naszych sklepów przez wynajmującego, co było nie do uzyskania w poprzednim okresie. W 2015 roku planujemy zwiększyć powierzchnie naszych sklepów w Rosji o ok. 10 proc. Kolejne kierunki ekspansji? To na pewno kraje Zatoki Perskiej. W zeszłym roku podpisaliśmy umowę z franczyzobiorcą. Pierwsza placówka miała powstać pod koniec br. w Katarze, ale niestety centrum handlowe, w którym miała się znaleźć, nie zostało uruchomione na czas i termin przesunie się na pierwszy kwartał przyszłego roku. W 2015 roku zamierzamy otworzyć sklepy w pięciu krajach tego regionu: Zjednoczonych Emiratach Arabskich, Kuwejcie, Arabii Saudyjskiej i Egipcie. Na razie wchodzimy tam z markami Reserved i Mohito. W tym momencie zrezygnowaliśmy z Chin.To rynek, na którym panuje bardzo duża konkurencja, a my jesteśmy trochę „za mali”, aby popełniać na nim znaczące inwestycje bez znanych tam brandów. Jestem jednak przekonany, że ekspansja w Europie Zachodniej wpłynie na rozpoznawalność naszych sieci również w Chinach. Na koniec naszej rozmowy wróćmy do Polski, gdzie sklepy LPP są dostępne praktycznie we wszystkich galeriach handlowych w większych miastach. Teraz, gdy w takich lokalizacjach rynek się nasycił, jak grzyby po deszczu wyrastają obiekty w mniejszych ośrodkach. Czy to perspektywiczne rynki dla LPP? Dostrzegamy ten potencjał i jesteśmy obecni w takich lokalizacjach. Mamy jednak własne kryteria określające to, gdzie otwieramy sklepy. Trzeba pamiętać, że ostatecznie to deweloperzy, na własne ryzyko, wybierają miejsca pod swoje centra handlowe. Więcej: www.propertynews.pl
Strategie
Dzisiaj mamy w portfolio pięć marek i tworzymy szóstą. Nic nie stoi na przeszkodzie, żebyśmy w przyszłości posiadali osiem czy dziesięć brandów My zaś, gdy ocenimy projekt pozytywnie i gdy cena za mkw. jest korzystna, decydujemy się na podpisanie umowy najmu. Pomimo wysokich czynszów, na pewno warto być w wielkich miastach, w topowych lokalizacjach. Niekoniecznie opłaci się zaś obecność w gorszych lokalizacjach, nawet jeśli czynsze są tam niskie. LPP będzie nadal rozwijać sieć w Polsce. W przyszłym roku planujemy wzrost powierzchni naszych sklepów o ok. 40 tys. mkw. A co z e-commerce? Czy rozwój sprzedaży przez internet zagraża tradycyjnym sklepom? Nie ma chyba nikogo, kto mógłby wskazać, jak dokładnie e-commerce wpływa na sprzedaż danej marki w sklepach stacjonarnych. Oczywiście takie próby są podejmowane, wciąż jednak jest na to za wcześnie. W niektórych krajach, gdzie udział sprzedaży internetowej jest bardzo wysoki, domniemywa się, że ma to negatywne oddziaływanie na sprzedaż w salonach.
Wielkości, które są realizowane przez internet w naszej branży, na polskim rynku są na tyle małe, że trudno wnioskować, jak odbija się to na funkcjonowaniu istniejących placówek. W przypadku LPP e-sprzedaż ma 2-3-procentowy udział w całkowitej sprzedaży. Dziękuję za rozmowę.
REKLAMA
Europejski Kongres Gospodarczy Katowice Najważniejsza debata gospodarcza Europy Centralnej
20-22
KWIETNIA 2015
zarezerwuj termin
www.eecpo la nd . e u
Trendy
Znikające sklepy W zimny, jesienny dzień na stacji metra Union Square w Nowym Jorku pasażerowie zauważyli coś nietypowego: na peronie pojawił się mały sklepik oferujący puchowe kurtki. Taka forma sprzedaży okazała się strzałem w dziesiątkę – już po chwili wiele osób opuszczało metro z kolorowymi puchówkami marki Uniqlo w rękach lub na sobie. Tak właśnie działa format „pop-up store”.
P
o kilku dniach sklepik na stacji metra Union Square zniknął, a właściwie przeniósł się w inne miejsce – równie strategicznie i równie przemyślane przez marketingowców amerykańskiej sieciówki. Ten format sprzedaży staje się coraz popularniejszy także w Polsce. Choć sama nazwa „pop-up store” nie jest jeszcze u nas zbyt znana, to klienci coraz częściej spotykają się z tzw. znikającymi sklepami – placówkami, które równie szybko znikają, co pojawiają się. – „Pop-up stores” to sklepy, które działają przez krótki okres – czasem tylko 1-2 dni. Ich cel to zbudowanie świadomości marki, promocja nowej kolekcji, sprzedaż limitowanej serii, zaskoczenie klienta w niekonwencjonalny sposób czy zostawienie
8
go z niedosytem zakupów – tłumaczy Anna Radecka, Associate Director w Colliers International. „Pop-up stores” powstają między innymi w czasie dużych eventów, np. targów modowych, zawodów sportowych. Nierzadko są też miejscem zakupów w wakacyjnych kurortach. W ten sposób promują się duże sieci, mniejsi detaliści, ale też niszowi projektanci.
Giganci testują pop-up store w Polsce
Taki koncept sprzedaży z powodzeniem realizowały największe światowe marki, jak Prada w Paryżu czy Dr Martens, w Londynie. Teraz ta moda na dobre zagościła również nad Wisłą. Na realizację czasowych punktów sprzedaży zdecydowali giganci Więcej: www.propertynews.pl
Trendy
Duet Bohoboco: Kamil Owczarek i Michał Lach rynku modowego. Latem br. brytyjski New Look otworzył pop-up store we Władysławowie i w warszawskich Domach Towarowych Centrum, a szwedzki H&M na zielonych terenach stolicy – w mieście Cypel, a także w centrum Factory Warszawa Annopol. Tam zresztą działał w ramach akcji charytatywnej na rzecz Fundacji Synapsis pomagającej osobom z autyzmem. – Salon H&M funkcjonował w warszawskim centrum ponad dwa miesiące, podczas których klienci mogli nie tylko zrobić zakupy, ale też pomóc podopiecznym fundacji, kupując np. przygotowane przez nich rękodzieła – mówi Ewa Jarzemska, Sales Market East Marketing and PR Manager, H&M. Z konwencji „sklepu na chwilę” skorzystał też gigant sprzedaży internetowej. Pod koniec listopada, kiedy sezon polowania na świąteczne prezenty nabiera tempa, swój pierwszy „pop-up store” w Polsce otworzyło Zalando. Sklep działał w warszawskim centrum Złote Tarasy tylko przez 5 dni. – To dla nas doskonała okazja, żeby zbliżyć się do polskich klientów i przyciągnąć kolejnych nabywców. W naszym tymczasowym butiku zaprezentowaliśmy wyselekcjonowaną ofertę asortymentu przygotowanego specjalnie z okazji zbliżających się świąt Bożego Narodzenia. Oprócz tego uczyliśmy, jak robić bezpieczne i szybkie zakupy na portalu zalando.pl. Podobne butiki uruchamialiśmy już w innych krajach Europy. Otwarcie punktu w Złotych Tarasach było wydarzeniem specjalnym i nie planujemy kolejnych tego typu projektów w Polsce – mówi Robert Schütze, Country Manager Poland, Zalando.
Trampolina do sukcesu
Nie tylko najwięksi celują w „pop-up shopy”. Ta konwencja zdaje się sprawdzać także w przypadku start up-ów, głównie z branży modowej. W ten sposób rynek testowały m.in. takie brandy jak: Loft 37, Orska, Bizuu, Wearso, Natasha Pavluchenko, TUTU Cruising Store i Aloha from Deer. Większość z nich
ma już swoje sklepy stacjonarne i rozwija sieci. Tak jak marka Bohoboco, która swój pop-up store otworzyła w 2013 roku w Starym Browarze. – Dla naszej młodej marki była to doskonała okazja do sprawdzenia oferty na lokalnym rynku i zapoznania się z opinią klientów. Sukces sklepu był na tyle duży, że zostaliśmy w poznańskiej galerii na stałe. Obecnie prowadzimy cztery butiki w prestiżowych lokalizacjach: w warszawskim i gdyńskim Klifie, Galerii Mokotów i właśnie w Starym Browarze – podkreśla Michał Lach, współwłaściciel marki. – Ogromnym plusem był też krótki termin najmu, a dzięki temu mniejsze ryzyko inwestycji. Jednak w dłuższej perspektywie w przypadku naszego brandu sprawdzają się klasyczne butiki, gdzie możemy stworzyć komfortową atmosferę dla klientów, inwestując chociażby w ciekawy projekt architektoniczny i wystrój wnętrza. Tego
Pop-up store Filozofia pop-up stores zrodziła się w Japonii w latach 90. W Europie i USA pionierem rozwijania konceptu, jako nowego kanału marketingowo-sprzedażowego dla sieci i niszowych detalistów, jest od ponad 15 lat brytyjska firma Vacant. W Polsce pierwsze sklepy określane tą nazwą pojawiły się dość niedawno, bo w 2010 roku w Starym Browarze. Jednymi z pierwszych były takie brandy jak: Krystof Strozyna, Hector & Karger czy Bizuu.
zwykle nie można zaoferować w „pop-up storze” ze względu na jego ulotny charakter – tłumaczy Lach. Młodzi projektanci, których nie stać na samodzielne stoisko, chętnie korzystają z możliwości zaistnienia na rynku w większej grupie. W 2013 roku, w okresie świąt Bożego Narodzenia na
9
Trendy parterze warszawskiego centrum Blue City zorganizowany został „pop-up shop” La Bohemia. Na powierzchni ponad 200 mkw. swoją ofertę prezentowało blisko 60 młodych polskich projektantów. Klienci mogli kupić ubrania, buty, biżuterię, dodatki, gadżety dla najmłodszych oraz elementy wystroju wnętrz. Efektownie zaaranżowany sklep cieszył się powodzeniem na tyle dużym, że jego pomysłodawczyni – Natalia Głowacka z firmy NM Partners, która od kilku lat współpracuje z polskimi projektantami, zdecydowała się powtórzyć projekt w kolejnym roku, tym razem pod hasłem Christmas Market. – W ubiegłym roku przekonaliśmy się, jaki jest popyt na tego rodzaju ofertę i zebraliśmy pierwsze doświadczenia. Dla projektantów była to okazja nie tylko do zweryfikowania sprzedaży swoich produktów i przemyślenia kolekcji, ale często pierwsza próba prowadzenia biznesu – wyjaśnia Natalia Głowacka. – Wynajęliśmy lokal, który tymczasowo stał pusty. Wnętrze zaaranżowaliśmy, tak aby odróżnić wygląd naszego „pop-up store” od innych salonów, wykorzystując do aranżacji jasne oświetlenie, białe, drewniane palety i inne lekkie elementy. Ucząc się na błędach, zdobyliśmy doświadczenie, z którego teraz skorzystaliśmy – dodaje.
Centra handlowe doceniają nowy format
Idea sklepów na chwilę opłaca się nie tylko najemcom. Za ich pomocą centra handlowe urozmaicają ofertę, a czasem po prostu zapełniają lokale, które stałyby puste. Niewątpliwa
Starając się nadążać za zmieniającymi się trendami w handlu, z pewnością będziemy szukać możliwości zaaranżowania przestrzeni dla „pop-up stores” – przyznaje Rafał Pruba, dyrektor działu wynajmu, ECE Projektmanagement Polska
korzyść to również marketing i promocja, jaka pojawia się wraz z nowym konceptem. – Klient centrum handlowego otrzymuje nowe doświadczenie, robiąc zakupy w butiku, który jest tylko tymczasowy i gdzie możne nabyć limitowaną kolekcję. Jest to sposób na wyróżnienie centrum i wzmocnienie jego pozycji jako obiektu, który angażuje się w ciekawe eventy i ściąga niszowe marki. To też pomysł na wykorzystanie niewynajętej powierzchni i pozyskanie tymczasowego najemcy, który pokryje częściowo czynsz i pozostałe opłaty – wyjaśnia Anna Radecka. Nic więc dziwnego, że w nowo budowanych obiektach handlowych, takich jak np. bydgoska inwestycja ECE – Zielone Arkady, oprócz klasycznych formatów sklepowych uwzględniana jest obecność „pop up-ów”. – Starając się nadążać za zmieniającymi się trendami w handlu i chcąc dalej tworzyć najatrakcyjniejsze galerie handlowe w miastach, w których jesteśmy, pozostajemy otwarci na taką formę sprzedaży i z pewnością będziemy szukać możliwości zaaranżowania przestrzeni dla „pop-up stores” – przyznaje Rafał Pruba, dyrektor działu wynajmu, ECE Projektmanagement Polska. Coraz częściej w galeriach mówi się też o planowaniu czegoś na kształt „strefy młodych projektantów”. Trzeba jednak pamiętać, że z samej definicji „pop-up store” jest traktowany jako miejsce, które powstaje spontanicznie i charakteryzuje się nieszablonową formą. – Łatwiej jest się dopasowywać do potrzeb danego konceptu na bieżąco niż narzucać sztywne ramy z góry przygotowanej powierzchni – tłumaczy Piotr Nalepa, Leasing Manager działu wynajmu ECE Projektmanagement Polska. – Szukając lokalizacji dla tymczasowego sklepu, oprócz możliwości lokalowych trzeba brać pod uwagę spójność z istniejącym tenant mixem galerii jako całości, jak i profilem sklepów w otoczeniu „pop-up store” – dodaje.
„Pop up store” i co dalej?
Jaka przyszłość czeka pop-up story, czy będzie ich przybywać w centrach handlowych? Według ekspertów obserwujących aktualne trendy w marketingu ta idea będzie przybierać na sile. – Z oczywistych jednak względów centra handlowe to nieruchomości komercyjne, których podstawą funkcjonowania są długoterminowe umowy najmu zapewniające przewidywalny strumień przychodów czynszowych oraz pokrycie opłat eksploatacyjnych i marketingowych. „Pop-up shopy” będą mieć raczej charakter wartości dodanej, wspierając marketing i promocję centrum – podsumowuje Anna Radecka. „Pop-up story” to nie tylko satelity tradycyjnych sklepów, które na mapie handlowej otrzymały już swoje stałe miejsce. Biorąc pod uwagę dynamiczny rozwój e-handlu, wydaje się, że ta formuła sprawdzi się szczególnie w przypadku młodych brandów, które dzięki niej mogą zaistnieć w „realu” bez ponoszenia dużych nakładów finansowych na długoterminowy najem i związanym z tym ryzykiem.
10
Więcej: www.propertynews.pl
Najlepsza lokalizacja
pod inwestycję komercyjną w katowicach Na sprzedaż
Widok z nieruchomości na Nowy rynek
powierzchnia działek: 9 716 m2 Nr działek: 28/14, 28/16
®
Tytuł prawny: wieczyste użytkowanie Obręb: 0001 Śródmieście
aktualna zabudowa: budynek hotelu siLesia, pow. użytkowa: 11 261 m2
Śląsk – jeden z najlepiej rozwijających się regionów polski. druga co do wielkości w polsce aglomeracja jest coraz lepiej postrzegana na rynku inwestycji komercyjnych. w ostatnich latach obserwujemy bardzo duże zainteresowanie inwestorów specjalizujących się w budowie nowoczesnych obiektów biurowych. po zrealizowanych inwestycjach, takich jak m.in. centrum Biurowe Francuska, atrium, Gpp Business park, międzynarodowi deweloperzy z wielką uwagą już nie tylko przyglądają się temu rynkowi, ale już rozpoczęli swoje inwestycje. warto wymienić tutaj jeden z większych w katowicach park biznesowy, realizowany przy ul. chorzowskiej – silesia Business park. o dużym potencjale tego sektora w najbliższym czasie świadczy też zainteresowanie funduszy inwestycyjnych.
kontakt
przykładem tego może być niedawno sfinalizowana transakcja zakupu katowice Business point przez fundusz starwood capital Group. wychodząc naprzeciw oczekiwaniom największych podmiotów obecnych na rynku nieruchomości komercyjnych, właściciel nieruchomości położonej w samym centrum katowic, wystawił ją właśnie na sprzedaż.
Katowice, ul. piotra skargi 2 nieruchomość jest bardzo dobrze zlokalizowana, w samym centrum katowic (dzielnica Śródmieście), przy ul. piotra skargi, będącą najlepszą dostępną lokalizacją pod nową zabudowę komercyjną w katowicach. Lokalizację nieruchomości można zaliczać do najbardziej prestiżowej ze względu na bliskość do nowego rynku kato-
dBWp Kancelaria radców prawnych dorf-Burke, Wałga-pilor 40-003 katowice, ul. teatralna 2/1
wic, dworca pkp oraz ronda. ekspozycja tej lokalizacji na al. korfantego oraz rynek potwierdza jej unikatowy charakter. w bezpośrednim sąsiedztwie nieruchomości powstaje nowe centrum handlowe supersam.
sytuacja planistyczna i sposób zagospodarowania. według studium uwarunkowań teren można zagospodarować zarówno pod projekt biurowy, handlowy (do 2000 m2), mieszkaniowy, jak również hotelowy. miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego powinien być uchwalony w połowie 2015 roku. wstępne analizy potencjału inwestycyjnego dla obszaru niniejszej nieruchomości – ok. 45 000 GLa. na terenie nieruchomości jest dostępna pełna infrastruktura techniczna.
tel. +48 32 355 87 23 kom. 664 833 395, 501 043 906 dorfburke@dbwp.pl
Monofunkcyjność Opuścili bezbarwną Polskę czasów komuny i związali swoje kariery zawodowe z rynkiem niemieckim. Dziś przenoszą światowe wzorce i trendy na polski rynek. O jakości architektury i rynku nieruchomości opowiadają nam Zbigniew Pszczulny i Mariusz Rutz z pracowni JSK Architekci.
12
Więcej: www.propertynews.pl
Oko w oko
to śmierć Jak oceniają panowie to, co wydarzyło się w architekturze nad Wisłą w ciągu 25 lat wolności? Mariusz Rutz: Architektura nad Wisłą bardzo szybko się zmienia. To, co działo się w Europie przez ostatnie 50-60 lat, Polska nadrobiła w ciągu kilkunastu. To efekt tego, że w naszym kraju zawsze byli bardzo dobrze wykształceni ludzie, którzy szybko wyłapują światowe tendencje. Wraz ze zmianami ustrojowymi, Polskę zalała fala nowych inwestycji, a to przyciągnęło wiele funduszy lokujących kapitał w nieruchomościach. Te dwa elementy spowodowały, że rynek w bardzo krótkim czasie zaczął się profesjonalizować. Wyrosła silna konkurencja. Presja międzynarodowych biur architektonicznych sprawiła, że polskie pracownie wspięły się na światowy poziom. Widać to w Warszawie i innych miastach, gdzie powstają obiekty, które mogłyby równie dobrze stać w Paryżu czy Londynie. Zbigniew Pszczulny: Mnie wciąż uderza różnica w podejściu do architektury i rozumienia zawodu architekta. W Polsce jest trochę jak we Francji – architekt to artysta z ideą, którą później realizuje. W Niemczech architekt jest przede wszystkim „baumajstrem” – osobą, która musi przekształcić ideę w konkretny budynek, człowiekiem, który dba o to, aby pomysł został jak najlepiej zrealizowany. To jest ta różnica. Punkt ciężkości oczywiście przesuwa się, ale przez długi czas wśród polskich architektów nie było wystarczającego zrozumienia dla fazy realizacji budynku, dbałości o detal i techniczną stronę tego zawodu. Na czym dokładnie polega ta różnica? MR: W Polsce prawo budowlane rozróżnia dwa pojęcia: nadzoru autorskiego i inspektora nadzoru. W Niemczech to jedna funkcja. U nas zakłada się, że architekt nie zajmuje się kierowaniem budową. W Niemczech to jedna usługa, która jest też odpowiednio doceniana. Prowadzenie budowy przez architekta kosztuje właściwie tyle samo co projekt wykonawczy. To zupełnie inna filozofia, która funkcjonuje w Niemczech już od wielu lat. W Polsce rola architekta na etapie realizacji obiektu jest marginalizowana, co jest zupełnie niezrozumiałe. W interesie inwestora leży to, aby nadzór nad inwestycją pozostawał cały czas w tych samych rękach. By ten, kto wykonał projekt, mógł też dopilnować jego należytego wykonania. Zawsze można coś zmienić, nawet na etapie projektu wykonawczego, trzeba umieć jednak zarządzać tym procesem. Przekształcenia wprowadza nie tylko architekt, ale też inwestor i generalny wykonawca, który ma swoje propozycje, np. w zakresie optymalizacji kosztów. ZP: Działalność architekta nie kończy się na zrobieniu projektu wykonawczego. Również na etapie realizacji trzeba mieć
dobre rzemiosło, a także wykazać się kreatywnością. Niestety, muszę przyznać, że w Polsce nie ma zbyt wielu inspektorów nadzoru budowlanego, którzy rozumieją architekturę, mają mocne podstawy zawodowe w zakresie rzemiosła, jak i warstwy artystycznej. Na tym polega problem. Bardziej dojrzali inwestorzy, najczęściej prywatni, zlecają nam kontrolowanie pracy inspektora nadzoru. Bo praca architekta nie kończy się na zrobieniu projektu. Papier nie jest efektem końcowym! Czy młodzi, polscy architekci idą w dobrym kierunku? ZP: Podstawą powodzenia jest dobre wykształcenie, a obserwując absolwentów różnych polskich szkół wyższych, mam dużo zastrzeżeń. Oczywiście są pełni zapału, cieszą się, że mogą pracować w profesjonalnym biurze architektonicznym, świat stoi przed nimi otworem. My też kiedyś tacy byliśmy… Z tym, że epoka internetu i nowych środków elektronicznych oprócz szans niesie ze sobą pewne niebezpieczeństwa. Łatwo zatraca się to, co jest istotą naszej działalności. Nie jesteśmy ilustratorami – wizualizacje, które zawładnęły światem, nie są dobrym narzędziem architekta. Wszystko można pięknie narysować, ale to nie znaczy, że tak pięknie będzie w rzeczywistości. Dlatego staramy się młodym architektom, którzy przychodzą do naszej pracowni, zabierać te zabawki. Mówimy: nie rysujcie wizualizacji. Fakt, że szczególnie cieszą się z nich deweloperzy budynków komercyjnych, bo wizualizacje są bardziej zrozumiałe dla ich klientów i łatwiej im sprzedać produkt. Przekonujemy: zacznijcie pracować na materii, na makietach, które są swego rodzaju rzeźbami. One mniej kłamią. W ten sposób można lepiej sprawdzić idee. W przeciwnym razie często mamy ładne rysunki, a w ich efekcie brzydkie budynki. Na początku drogi architekta istotną rolę odgrywa biuro, do którego trafi. Miejsce, w którym pozna praktyczne zasady projektowania budynków mieszkalnych, centrów handlowych, biurowców, stadionów czy lotnisk. Tego trzeba się nauczyć w pracy, bo niestety wiedza zdobyta na uczelni często mija się z rzeczywistością. Skończyłem Politechnikę Gdańską wiele lat temu i wtedy w Polsce nikt nie miał pojęcia, jak profesjonalne projektować biurowce – nauczyłem się tego pracując na Zachodzie. W naszym kraju nie było takich pracowni, bo nie było rynku komercyjnego. Posłużę się przykładem warszawskiego Centrum LIM. To przykład wieżowca, który powstał w duchu architektury amerykańskiej. Minęło kilkanaście lat i w Europie filozofia projektowania biur jest już zupełnie inna. Standardem są np. otwierane okna. W USA to wciąż nie jest norma. Nadal zdarzają się „akwaria”, w których ludzie niezbyt dobrze się czują. Kto pracował w biurowcu przy starej klimatyzacji bez możliwości otworzenia okna, wie o tym doskonale. Co powinno być motywem przewodnim w myśleniu o projekcie współczesnego biurowca? MR: W projektowaniu biurowców chodzi przede wszystkim o efektywność budynku, odpowiednie proporcje między powierzchnią komunikacyjną a efektywnie pracującą, właściwe doświetlenie powierzchni, odpowiedni dobór instalacji, zachowanie odpowiedniej odległości miedzy budynkami czy ich skrzydłami. Są rozmaite przepisy, które to regulują, ale mimo
13
Oko w oko to w Polsce budowało się kiedyś biurowce o głębokości traktu 20 m. W Europie to niedopuszczalne (dziś głębokość traktu w biurowcu to ok. 5,5-6 m – przyp. red.). To amerykański styl. Ale pracownicy w USA nie mają z tym problemu. Tam można siedzieć w biurze cztery rzędy od okna i człowiek cieszy się, że ma miejsce pracy. W warunkach europejskich jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że biurko jest zlokalizowane jak najbliżej okna, tak żeby udział światła dziennego w oświetleniu miejsca pracy był jak największy. ZP: Zawsze staramy się myśleć „energooszczędnie” i chcemy to urzeczywistniać w naszych projektach. To nie jest pusty slogan. Z zasady problemem nie jest ogrzewanie budynku, tylko jego chłodzenie. Dlatego zawsze dbamy o to, aby jak najmniej energii wpuszczać z zewnątrz do budynku. W naszych projektach proporcje między szkłem a częścią nieprzejrzystą są zachowane w stosunku 50:50 lub 60:40. Zawsze stosujemy też zewnętrzne osłony przeciwsłoneczne, aby ciepło nie nagrzewało
JSK Architekci Firma została założona w 1998 roku w Warszawie i jest zarządzana przez architektów Zbigniewa Pszczulnego oraz Mariusza Rutza. Pracownia projektuje budynki biurowe, mieszkalne, centra handlowe, hotele i centra kongresowe. Szczególną specjalnością JSK jest planowanie terminali lotniczych i kolejowych, terminali cargo i centrów lotniskowych oraz obiektów sportowych, w szczególności stadionów oraz aren widowiskowych, np.: stadion piłkarski Legii Warszawa, Międzynarodowy Port Lotniczy Wrocław-Starachowice, jak również drugi Terminal Pasażerski Portu Lotniczego im. Lecha Wałęsy w Gdańsku. JSK jest też autorem aren piłkarskich na Euro 2012: Stadionu Miejskiego we Wrocławiu oraz – jako lider konsorcjum – Stadionu Narodowego. Do projektów zrealizowanych w Polsce należą też między innymi: siedziba koncernu Daimler Chrysler w Warszawie, zespół budynków biurowych przy ul. Domaniewskiej 50, budynki biurowe Horizon Plaza w Warszawie, biurowce Vector oraz Park Avenue, zespół budynków Wiśniowy Gardens w Warszawie czy hotel Hilton we Wrocławiu. W dorobku firmy znajdują się także centra handlowe: Drukarnia w Bydgoszczy oraz Solaris w Opolu.
14
budynku. To rozwiązanie nie przyjęło się jeszcze na polskim rynku. Inwestorzy obawiają się, że rolety łatwo się zabrudzą, a przecież koszty ich wyczyszczenia raz na rok są zdecydowanie mniejsze od kosztów klimatyzacji. Warto, aby estetyka budynku miała jakiś cel. Biała elewacja w projekcie Business Garden ma wystające słupki okalające okna – po co? Staraliśmy się tak je ustawić, żeby latem dawały jak najwięcej cienia przy oknach. Aby te elementy elewacji chroniły okna przed zbyt dużym nasłonecznieniem. Nowe biurowce wyrastają w Polsce jak grzyby po deszczu. Czy te inwestycje dobrze wpływają na obraz naszych miast? MR: Zależy które. Są takie, które szpecą, będą szpecić i za 10 lat zostaną zapewne zburzone. Szczególnie te powstające masowo. Wystarczy spojrzeć na ich fasady – wkrótce będą nadawały się tylko do wymiany. Deweloperzy budują je po to, aby w bardzo krótkim terminie uzyskać efekty finansowe, do tego czynią poważne oszczędności na etapie realizacji.To będzie się mściło.Takie obiekty będzie trzeba przebudowywać, to nieuchronne. W ciągu najbliższych dwóch lat na stołeczny rynek zostanie rzuconych około miliona metrów kwadratowych biur. To oznacza, że zbliża się bardzo brutalna walka o najemców i coraz większe znaczenie będzie miała jakość. Polska gospodarka rozwija się i zapotrzebowanie na powierzchnię dla biznesu nadal będzie rosnąć, ale podaż przewyższy popyt. Najemcy będą migrować do nowszych, lepszych jakościowo i wcale nie droższych budynków. ZP: Kiedyś firma, która chciała mieć siedzibę, przychodziła do architekta, określała swoje potrzeby, zlecała budowę i wprowadzała się do budynku. Dziś ta usługa jest outsourcingowana przez deweloperów. Budujemy biurowce dla anonimowego odbiorcy. To sedno problemu – dawniej tkanka miejska była wielozadaniowa. W miastach przez bardzo długi czas mieszały się funkcje mieszkaniowe, biurowe, usługowe, a czasem nawet produkcyjne. Teoretycznie mogłoby tak być dalej, ale nie jest. Wynika to z tego, że inwestorzy lokując kapitał w nieruchomościach, poszukują monofunkcyjnego produktu. Są fundusze, które kupują tylko biura, inne tylko centra handlowe, a prywatni inwestorzy mieszkania. Jak się to wszystko pomiesza, ciężej znaleźć kupca, czyli nie można prowadzić zrównoważonej „deweloperki”. I tak nasze miasta w pewnym stopniu umierają, stając się monofunkcyjne. Stopień zaawansowania tego zjawiska w Polsce jest niepokojąco wysoki. Biurowe zagłębia pustoszeją poza godzinami pracy, a obiekty handlowe na obrzeżach wyciągają ludzi z centrów miast i je zabijają. Dzieje się to w stopniu ekstremalnym. Jest na to jakaś recepta? MR: To zadanie miast, które definiują plany miejscowe. To one powinny w racjonalny sposób kształtować przestrzeń. Architekci nie mają na to wpływu. My pracujemy w danym miejscu na zlecenie konkretnego klienta. Niestety, plany miejscowe są zbyt ogólnikowe i lakoniczne, żeby na ich podstawie móc coś egzekwować. A chodzi przecież o to, żeby miasta żyły, nie były pustyniami biurowymi. Ktoś nad tym musi panować. Biurowy boom to już kolejny etap rozwoju rynku nieruchomości komercyjnych w Polsce. Najpierw zalała na fala inwestycji handlowych. Jak one zmieniły obraz miast? Więcej: www.propertynews.pl
Oko w oko ZP: Każde miasto powinno mieć swoje centrum handlowe. To normalne zjawisko. Jednak w Niemczech, Francji, Belgii czy Holandii podstawowym elementem handlu pozostała ulica. W Polsce rynek zdominowały centra handlowe. To w oczywisty sposób zaburza tkankę miejską. MR: W Polsce po wojnie funkcjonował system, który z rozsądną gospodarką nie miał nic wspólnego. Już wtedy zaczął się upadek ulic handlowych. Jeśli dołożymy do tego bałagan związany z prawem własności do nieruchomości w centrach miast i galopujący kapitalizm, mamy gotową odpowiedź, dlaczego galerie zdominowały mapę polskiego handlu. Kto chciał zarobić szybkie pieniądze, budował według amerykańskiego wzorca – klasyczne centrum handlowe, skupiające w jednym miejscu bardzo silną ofertę, tak aby człowiek mógł pojechać autem i pod dachem zrobić wszystkie zakupy w jednym miejscu, a następnie wrócić do domu z pełnym bagażnikiem. W innych krajach europejskich, których nie dotknął komunizm, miasta funkcjonowały w oparciu o grupy społeczne zajmujące się handlem, prowadzące sklepy przy ulicach i osiedlające się przy nich. Te miasta rosły organicznie. W Polsce po wojnie zostało to ucięte, a wraz z tym rozwój ekonomiczny. Po 1989 roku przyszły większe pieniądze, śmielsze inwestycje i model amerykański był najskuteczniejszy dla szybkiego rozwoju oraz nadrobienia dystansu w stosunku do Zachodu. Wróćmy do jakości nieruchomości nad Wisłą. Czy można budować komercyjnie i zarazem z dobrym efektem dla tkanki miejskiej? ZP: Wiele zależy od inwestora. Proszę zwrócić uwagę na inwestorów, którzy budują dla siebie, nie działając jak klasyczny deweloper. Na pierwszy rzut oka widać, że stawiają budynki
Aktualne projekty JSK w Polsce: • Wieżowiec przy rondzie Radosława w Warszawie • Pięć budynków biurowych, które stanowią uzupełnienie I etapu kompleksu biurowego Business Garden Warszawa • Hotel Hilton we Wrocławiu • Przebudowa i rozbudowa Pałacu Branickich w Warszawie • Dolnośląskie Centrum Laryngologii i Chirurgii Plastycznej
z perspektywą sprzedaży za 5-6 lat. Patrząc na rachunek ekonomiczny tych nieruchomości, ilość pieniędzy wyłożona na metr kwadratowy jest tak wysoka, że nie sposób, aby zwróciła się w ciągu 5-10 czy nawet 15 lat. To zupełnie inna strategia inwestycyjna niż klasycznego dewelopera. On buduje jak najtaniej, stara się jak najlepiej wynająć i jak najszybciej sprzedać. To dwie szkoły myślenia. A jak to wygląda w przypadku instytucji publicznych? MR: W Polsce inwestor publiczny nigdy nie wie, czego chce. Nigdy! Jest przekonany, że jak zamówi projekt, to architekt wszystko wymyśli. To kompletnie błędne nastawienie, które prowadzi do tego, że nie ma prawidłowego dialogu. Niestety, większość inwestycji publicznych w naszym kraju jest bardzo słabo przygotowywanych. Najważniejsze jest to, że wszyscy powinni wreszcie zdać sobie sprawę, że coś, co jest najtańsze, nie może być najlepsze. Niby wszyscy o tym wiedzą, a i tak wybierają najtańsze. Tu oczywiście winne jest źle skonstruowane prawo zamówień publicznych. Osoby reprezentujące państwowe spółki muszą uważać na to, aby nikt nie zakwestionował sposobu wyboru. Proszę sobie wyobrazić krzyk, jaki by się podniósł, gdyby wygrał najlepszy projekt, ale wśród ofert byłby pięć razy tańszy.
Mariusz Rutz Urodzony w Toruniu w 1961 roku, studiował architekturę na Politechnice Gdańskiej oraz na Technicznym Uniwersytecie w Monachium. Karierę zawodową rozpoczął w roku 1987 w Monachium, w biurze prof. Otto Steidle, a następnie w biurze HENN Architekten Ingenieure – pracowni wyspecjalizowanej w projektowaniu obiektów przemysłowych, naukowych i użyteczności publicznej. W roku 1994 założył własną pracownię w Berlinie, a w 1998 r. wspólnie ze Zbigniewem Pszczulnym biuro JSK w Warszawie. Mariusz Rutz jest członkiem Izby Architektów w Berlinie oraz Izby Architektów Rzeczpospolitej Polskiej.
16
Więcej: www.propertynews.pl
Oko w oko
Czy to doświadczenia z projektów realizowanych na Euro 2012? ZP: Tu największym wyzwaniem był czas. Tylko dlatego, że w projekty był zaangażowany duży zespół ludzi, a my mieliśmy doświadczenie przy tak ogromnych inwestycjach, wszystko się udało. Problemów była jednak cała masa. Zaczynaliśmy prace na przełomie 2007 i 2008 roku. Bardzo późno. Przetarg na Stadion Narodowy na szczęście został wcześniej odpowiednio podzielony i prace przygotowawcze mogły być wykonane wcześniej. Szliśmy wówczas na pewne ryzyko, ale była to jedyna szansa, aby w tak krótkim czasie zdążyć. Jak panowie oceniają wykorzystanie stadionów po Euro 2012? MR: W samym Londynie jest kilka dużych stadionów i wszystkie sobie radzą. Warszawa jest dużym, europejskim miastem, więc w mojej ocenie nie ma możliwości, aby Stadion Narodowy nie zarabiał. Taki obiekt, gdzie można organizować imprezy o randze europejskiej czy światowej, jest wyrazem poziomu cywilizacyjnego kraju. Niektórzy zarzucają złą akustykę na Stadionie Narodowym podczas koncertów… ZP: Akustykę można regulować, a za to odpowiedzialna jest ekipa nagłośnieniowa zespołu, który występuje. Proszę pójść na mecz – stadion powinien być przynajmniej w połowie pełny – akustyka jest doskonała. Jeśli ludzie organizujący imprezę nie potrafią ustawić sprzętu lub ustawiają go podczas prób, gdy trybuny są puste, to później mamy takie opinie. Ludzie nie odbijają dźwięku, a pełne trybuny zmieniają akustykę. Są też różne ustawienia – scena może być na środku lub z boku stadionu, wtedy dźwięk też rozchodzi się inaczej. Wiele zależy też od wysokości sceny, ustawienia głośników. To tak naprawdę duża sztuka. Obiekt nie jest tu niczemu winien. Kolejne doświadczenia, jakie przenieśli panowie na polski grunt z Niemiec, to lotniska... MR: Budynku lotniska nigdy nie projektuje się jako zakończonej inwestycji. Szczególnie w takim kraju jak Polska, gdzie ruch lotniczy szybko się rozwija. Dlatego staramy się projektować terminale lotnicze – jak te w Gdańsku i we Wrocławiu – w sposób modułowy, tak aby bezproblemowo można było powiększyć halę, liczbę poczekalni, punktów kontroli, odpraw biletowo-bagażowych itd. Można to zrobić na dwa sposoby. Po pierwsze dobudowując pirsy, w których zlokalizowane są poczekalnie – to rozwój terminalu na zewnątrz. Jest też inna metoda – do wewnątrz, czyli budując „budynek w budynku”,
a więc dużą, przeszkloną halę, w której wnętrzu buduje się jak z klocków poszczególne strefy funkcjonalne. Tu trzeba uwzględnić możliwość doświetlania przestrzeni również z góry. W przypadku terminala o szerokości np. 80 m, sama przeszklona fasada nie wystarcza, a zatem dach musi mieć przeszklenia – to już kwestia stylistyki. W takim przypadku mamy cały szereg stref funkcjonalnych, które można wewnątrz rozbudowywać, nie naruszając samej hali. Można zmieniać te strefy, dobudować np. sklep kosztem jakiejś innej funkcji, można te moduły powiększać, zmniejszać, poszerzać – wszystko w obrębie istniejącego budynku. Terminale lotnicze należy budować, tak aby były elastyczne. ZP: To, jak nie powinno się projektować terminali lotniczych, widzieliśmy w Polsce na przykładzie pierwszej generacji lotnisk – np. lotnisko w Gdańsku, które spełniało swoje zadanie przez kilkanaście lat. Ruch lotniczy rozwinął się i teraz nic już z tą hala nie da się zrobić. Oczywiście lotnisko zostało przebudowane, ale tak naprawdę jest dobre tylko dla przylotów. Odlotów nie można było tam prowadzić, bo było zbyt płytkie. Powstały „dzieła architektoniczne”, które nie nadawały się na terminale lotnicze. Nad czym panowie obecnie pracują? Czy to stadiony na Euro 2016? MR: Nie… Żeby projektować stadiony we Francji, trzeba być Francuzem z dziada pradziada, ale podejmujemy próby w innych krajach. ZP: Obecnie rozszerzamy swoją działalność o Bliski Wschód. Mamy przygotowane koncepcje stadionu w katarskim Doha oraz trzech w Turcji w takich miastach jak: Ankara, Istambuł i Antalya. Rozwój gospodarczy tego regionu świata pozwala na realizację naprawdę spektakularnych projektów.To dla nas kolejne wyzwanie. Dziękuję za rozmowę
Zbigniew Pszczulny Urodził się w Toruniu w 1953 roku. Po skończeniu studiów na Politechnice Gdańskiej i po czteroletniej pracy w Miastoprojekcie Toruń, w 1981 roku rozpoczął pracę w biurze Profesora Hentricha (HPP Hentrich Petschigg & Partner) w Düsseldorfie, należącego w tym czasie do największych i najbardziej znanych biur niemieckich. W 1987 roku wraz z trzema partnerami założył własne biuro JSK Architekten w Düsseldorfie, które pod nazwą Slapa Oberholz Pszczulny prowadzi do dzisiaj. Po zmianach ustrojowych w Polsce w roku 1998 zakłada w Warszawie wraz z Mariuszem Rutzem biuro JSK Architekci. Zbigniew Pszczulny jest członkiem Izby Architektów w Nadrenii-Westfalii oraz Izby Architektów Rzeczypospolitej Polskiej.
17
Zielony układ Liczba biurowców z „zielonymi” certyfikatami rośnie w Polsce w szybkim tempie, ale realne oszczędności, jakie zapewnia ich użytkowanie, to już zupełnie inna bajka. Eksperci twierdzą bowiem, że sam budynek to za mało. Kluczem do sukcesu jest najemca, a w zasadzie przestrzeganie przez niego pewnych zasad. Zasad, na straży których może stać zapis w umowie.
C
zym jest budynek energooszczędny? W wielkim uproszczeniu to zaawansowany technologicznie obiekt minimalizujący zużycie wody i energii elektrycznej, co potwierdza stosowny certyfikat. Do najpopularniejszych w naszym kraju należą LEED oraz BREEAM. Ale czy sam budynek i jego technologie to gwarancja sukcesu? – W biurowcu możemy mieć doskonale skonfigurowany system sterujący instalacjami elektrycznymi, wentylacyjnymi, grzewczymi czy chłodniczymi (BMS), ale nie będzie on spełniał swojej funkcji, jeśli najemcy nie będą stosować się do zaleceń zarządcy – tłumaczy Sławomir Lisiecki, współzałożyciel kancelarii Galt. Najczęstszy błąd jest dość prozaiczny – otwieranie przez pracowników okien przy działającej klimatyzacji. To poważne
18
straty finansowe dla najemcy i marnotrawnie pracy deweloperów włożonej w instalację wydajnych i ekologicznych technologii.
Postawić na kooperację
Ten błąd wynika z niewiedzy i braku właściwych przyzwyczajeń. Najemców trzeba edukować, żeby mieli świadomość, jak w pełni wykorzystać systemy zainstalowane w budynku. – To właśnie od dewelopera i zarządcy nieruchomości zależy to, jak bardzo świadomi będą najemcy – tłumaczy Michał Marszałek, koordynator ds. zrównoważonego rozwoju w Skanska Property Poland. Skandynawski deweloper wdrożył specjalny program edukujący najemców. Po raz pierwszy zastosował go we wrocławskim biurowcu Green Towers, a następnie poszerzył go o kolejne Więcej: www.propertynews.pl
Biura Liczba certyfikatów BREEAM według kategorii: New Construction
In-Use Part 1 Asset Performance
In-Use Part 2 Building managment
In-Use Part 3 Occupier managment
63
22
24
1 Źródło: Colliers International
obiekty. – To przydatna inicjatywa, którą doceniają najemcy. Jeden z nich sam poprosił o zorganizowanie takiego szkolenia – dodał Marszałek. Do innych pomysłów należy m.in. system informa-
cyjny składający się z monitorów prezentujących użytkownikom budynku aktualne zużycie energii. Skanska takie rozwiązanie zastosowała w warszawskim projekcie Atrium 1. Znaczenie współpracy z najemcami w procesie certyfikacji łódzkiego biurowca Sterlinga Business Center podkreśla także spółka Hines. – Jeszcze przed tym procesem przyjęliśmy kilka praktyk, które, jak się później okazało, były bardzo dobrze ocenione przez asesorów przygotowujących certyfikację. Na przykład kupowaliśmy papier u lokalnych producentów, zadbaliśmy o segregację śmieci i zamontowaliśmy sprzęt elektryczny z wysoką oceną efektywności energetycznej. Jednocześnie przyjęliśmy zasadę stopniowego ograniczania zużycia energii i wody. Stawiamy konkretne cele, jak np. zmniejszenie zużycia wody o 2 proc. w ciągu roku – wylicza Tomasz Sasin, Sustainability Manager w Hines Polska. We wszystkie te projekty byli zaangażowani najemcy. Kluczem do sukcesu był właściwy przepływ informacji. – Udało się to uzyskać poprzez cykliczne spotkania, podczas których przedstawiciele firm mogli informować o swoich propozycjach lub problemach – dodaje.
W biurowcu możemy mieć doskonale skonfigurowany system BMS, ale nie będzie on spełniał swojej funkcji, jeśli najemcy nie będą stosować się do zaleceń zarządcy – tłumaczy Sławomir Lisiecki, współzałożyciel kancelarii Galt
20
Liczba obiektów biurowych z certyfikatem BREEAM na poszczególnych poziomach: Excellent
Very Good
Good
Pass
Acceptable
Łącznie
27
109
29
7
1
108
* W systemie BREEAM jeden budynek może być certyfikowany w różnych kategoriach oraz otrzymać za nie różne oceny. Z tego powodu liczba certyfikatów w tabeli nie odpowiada sumie certyfikowanych budynków Źródło: Colliers International
Liczba obiektów biurowych z certyfikatem LEED na poszczególnych poziomach: Platinum
Gold
Silver
7
18
3
Certified
Łącznie
4
32
Źródło: Colliers International
Liczba certyfikatów LEED według kategorii: Commercial Interiors
Core and Shell
New Construction
Existing Buildings
7
19
2
4 Źródło: Colliers International
Choć w naszym kraju „zielony” układ na linii najemcy-zarządcy funkcjonuje dość dobrze, to brakuje formalnych zapisów pozwalających np. egzekwować pewne zachowania. – Ciekawą i coraz bardziej popularną na Zachodzie perspektywą jest wpisanie do umowy najmu pewnych obowiązków, które najemca musi wypełnić – zauważa Sławomir Lisiecki z kancelarii Galt.
Zielona umowa najmu
Dziś w Polsce „zielone” umowy najmu są praktycznie nieznane. Głównie za sprawą rynku, na którym karty rozdają najemcy. Czy zarządca nałoży na swojego klienta karę finansową, jeśli ten nie wywiąże się z umowy? Raczej nie. – Jeśli to zrobi, jesteśmy na dobrej drodze do konfliktu i możliwych problemów przy negocjacjach z innymi klientami – komentuje Lisiecki. W państwach Europy Zachodniej coraz powszechniejsze w umowach najmu stają się zapisy zobowiązuje najemców do stosowania określonych sprzętów elektronicznych, zachowania zużycia energii na stałym poziomie czy też restrykcyjnego kontrolowania zakazu palenia. Ich niewypełnienie może skutkować karą finansową, a w skrajnych przypadkach nawet wypowiedzeniem umowy. Zdaniem Sławomira Lisieckiego to rozwiązania skuteczne, choć nie do wyobrażenia w polskich realiach. – Boimy się sztywnych postanowień, bo w niektórych sytuacjach mogą przynieść negatywne skutki – tłumaczy przedstawiciel Galt. Więcej: www.propertynews.pl
Biura Choć sankcji za złe praktyki nie ma, to w umowach pojawiają się załączniki określające kluczowe dla funkcjonowania w biurowcu kwestie. Umieszczane są w nich postanowienia, które zachęcają firmy do korzystania z rozwiązań technologicznych budynków oraz zwiększają ich świadomość ekologiczną. – Pewne rozwiązania reguluje m.in. proces uzyskiwania certyfikatu. Chodzi o tzw. fit-outy, czyli dokumenty, w których opisuje się standard wykończenia wnętrz biurowych – tłumaczy Michał Marszałek ze Skanska. Najemcy zobowiązują się do stosowania urządzeń elektrycznych w określonym standardzie energooszczędnym, wykorzystania obojętnych dla środowiska detergentów czy chociażby tak prozaicznych rzeczy, jak segregacji śmieci. – W niektórych umowach producenci wyposażenia spełniającego wymogi ochrony środowiska wymieniani są nawet z nazwy. W innych zapisane są tylko pewne parametry wyposażenia. Mowa tu o takim sprzęcie jak zmywarki czy lodówki, ale również o innych elementach wyposażenia, jak wykładziny – komentuje Lisiecki. Innym dokumentem, będącym często załącznikiem do umowy, jest tzw. podręcznik użytkowania budynku. – Informujemy w nim, jak oszczędzać energię, jak dbać o efektywność w biurach – komentuje Tomasz Sasin. Hines przygotował również specjalny Green Lease Pack, którego podpisanie przez najemców jest zupełnie dobrowolne.
„Zielona” umowa najmu wiąże dwie strony, ale jednocześnie daje gwarancję funkcjonowania w oszczędnym biurowcu i przynosi określone korzyści finansowe – Znajduje się w nim na przykład zobowiązanie do oszczędzania energii i wody, optymalnego zarządzania zasobami czy też stosowania energooszczędnych urządzeń elektrycznych. One nie mają realnej mocy prawnej, wyrażają tylko dobrą wolę najemcy, by dbać o środowisko i biurowiec – podsumowuje przedstawiciel Hines. Powyższe dokumenty można jednak przyjąć tylko wówczas, jeśli najemca jest świadomy ekologicznie. Tu najlepsze wyniki ma współpraca z dużymi, międzynarodowymi korporacjami. W wielu przypadkach owocuje konkretnymi zapisami w umowach. – Tego typu umowy zawieraliśmy m.in. z Tieto Poland (Aquarius Business House), IBM (A4 Busines Park), Ericsson czy Schneider Electric (Park Rozwoju) – wymienia Igor Grabiwoda, dyrektor Zespołu Architektów Działu Projektów Biurowych Echo Investment. Podkreśla, że takie zobowiązania są realną deklaracją współpracy, która stawia wymagania zarówno przed najemcami, jak i deweloperem.
Przyszłość tkwi w zielonym
Choć na razie tego typu zapisy w umowach najmu są bardzo rzadko spotykane w Polsce, to eksperci są przekonani, że z biegiem czasu staną się bardziej popularne. – Dążenie ku efektywności energetycznej i promowanie postaw ekologicznych jest coraz powszechniejsze właśnie u najemców. Nie dziwi mnie sytuacja, w której to najemca rezygnuje z budynku, bo nie spełnia on jego oczekiwań w tym zakresie – tłumaczy Sławomir Lisiecki. „Zielona” umowa najmu wiąże dwie strony, ale jednocześnie daje gwarancję funkcjonowania w oszczędnym biurowcu i przynosi określone korzyści finansowe. - Budynek biurowy jest tak „zrównoważony”, jak jego użytkownicy. Jeśli najemcy nie wykorzystują rozwiązań, jakie im oferujemy, to jaki jest sens ich montażu? Dlatego pracujemy z nimi, pomagamy im i wspieramy w podejmowaniu decyzji. Dajemy narzędzia i staramy się uczyć, jak z nich korzystać – tłumaczy Tomasz Sasin z Hines. Inną kwestią jest to, że podpisanie „zielonej” umowy najmu jest jednym z kryteriów zdobycia przez budynek wysokiego wyniku w procesie certyfikacyjnym. – Pytanie tylko, czym jest taka „zielona” umowa najmu? W Polsce brakuje standardu – tłumaczy przedstawiciel Galt.
Od dewelopera i zarządcy nieruchomości zależy to, jak bardzo świadomi będą najemcy – uważa Michał Marszałek, koordynator ds. zrównoważonego rozwoju w Skanska Property Poland
22
Centra kongresowe
Hotelarze liczą na MCK Właściciele i szefowie hoteli na Śląsku, choć prowadzą swoje obiekty w świetnie skomunikowanej części kraju, nie zarabiają kroci na organizacji wydarzeń biznesowych i konferencji. To się może zmienić. Dobiega końca realizacja Międzynarodowego Centrum Kongresowego, inwestycji wartej 320 mln zł.
P
olski rynek turystyki biznesowej (MICE) od lat dynamicznie rośnie. W 2012 roku odbyło się prawie 23 tys. dużych spotkań, w których uczestniczyło 8 mln osób. To olbrzymi potencjał, z którego korzysta branża hotelarska. Dzięki takim imprezom jak Kongres Klimatyczny czy seria spotkań z okazji prezydencji Polski w Radzie Unii Europejskiej, obłożenie hoteli w Warszawie i wielu innych aglomeracjach sięgało 100 proc. O sile rynku nie decydują jednak pojedyncze duże wydarzenia. By zapewnić realne zyski, branża hotelarska potrzebuje stałego popytu. Eksperci przekonują, że potencjał dla organizacji imprez biznesowych w Polsce jest duży. Ich organizatorzy potrzebują jednak dobrze przygotowanych i atrakcyjnych miejsc spotkań. Polskie miasta postanowiły wykorzystać tę szansę. W październiku 2014 roku oficjalnie zainaugurowano działalność ICE w Krakowie. Obiekt może pomieścić kilka tysięcy osób. Nowe inwestycje powstały w Opolu czy Trójmieście, a na etapie realizacji jest centrum kongresowe w Kielcach. Duży udział w rynku MICE mają również MTP w stolicy Wielkopolski. Na mapach wielu miast, w tym w Warszawie, podobne funkcje pełnią stadiony piłkarskie. Swój kawałek tortu starają się wykroić również Katowice. Międzynarodowe Centrum Kongresowe ma zostać otwarte w pierwszym kwartale 2015 roku. Śląscy hotelarze z nadzieją patrzą na tę inwestycję. Choć
24
w ostatnim czasie hotele w regionie notują lekkie wzrosty obłożenia względem ubiegłych lat, to wciąż daleko im do wyników, jakie osiągały przed kryzysem gospodarczym. Przyszłość branży – twierdzą zgodnie – zależy od rozwoju rynku MICE oraz skuteczności działań promocyjnych. W 2013 roku w Katowicach odbyło się 6 tys. konferencji i wydarzeń. Pojawiło się na nich ponad 500 tys. osób, które zostawiły około 100 mln złotych. MCK ma ten potencjał zdecydowanie zwiększyć. Obiekt zaoferuje prawie 35 tys. mkw. powierzchni użytkowej, możliwość organizacji imprez na 8 tys. osób, a dzięki bezpośredniemu połączeniu ze Spodkiem, możliwość obsługi łącznie 17 tys. uczestników spotkań. – MCK musi być miejscem organizacji imprez ogólnopolskich, ale operator powinien też włożyć jak największy wysiłek w pozyskanie wydarzeń o skali ogólnoeuropejskiej, a nawet światowej – uważa Janusz Mitulski, partner w Horwath HTL. Przyznaje jednocześnie, iż miastom i nowym arenom nie jest łatwo pozyskać takie imprezy, bo konkurencja w tym segmencie jest bardzo duża. Obecnie największym wydarzeniem biznesowym w Katowicach jest Europejski Kongres Gospodarczy. Impreza przez trzy dni ściąga 6 tys. gości, angażuje ok. 3 tys. pracowników, a ekwiwalent medialny promocji regionu to ok. 32 mln zł. W kwietniu 2015 roku po raz pierwszy zagości w MCK. Więcej: www.propertynews.pl
Hotele
Mieszkania kontra hotele Czy tradycyjne hotele mogą stać się passé? Dla gości będących przedstawicielami „Generacji Y”, inaczej „Millenialsów”, tak. Pokolenie uzależnione od kontaktów społecznych i cyfrowych technologii staje się coraz liczniejszą grupą klientów usług turystycznych i hotelarskich. Tyle że na miejsce pobytu nie zawsze wybiera hotele, ale... zwykłe mieszkania.
S
an Francisco, rok 2008. W mieście odbywa się konferencja designerów. Dla przyjeżdżających gości znalezienie wolnego pokoju hotelowego staje się coraz większym wyzwaniem. Wtedy ze swoim pomysłem pojawiają się dwaj młodzi mieszkańcy miasta. Przedsiębiorczy Amerykanie wynajmują swój apartament i wpadają na genialny pomysł – tworzą coś więcej niż zwykły serwis rezerwacyjny. Airbnb, czyli „Air bead and breakfast”, to zaufany rynek społeczności służący publikowaniu ofert, odkrywaniu i rezerwowaniu poprzez internet unikalnych miejsc pobytu na całym świecie. – Możesz zabukować wszystko, od kanapy aż po zamek – tłumaczył później zasady jego działania Brian Chesky, jeden z założycieli systemu. Pomysł chwycił. Dziś Airbnb działa w blisko 200 krajach, także w Polsce. Umożliwia znalezienie noclegu u osób, które oferują swoje prywatne mieszkania, apartamenty czy przyczepy kempingowe. Za lokum trzeba zapłacić od kilkudziesięciu
26
złotych wzwyż, w zależności od standardu. Popularność serwisu ciągle rośnie. W 2011 roku chwalił się milionową rezerwacją. W roku ubiegłym dodał do swojej oferty 250 tys. nowych pokoi. To równoznaczne z pojawieniem się na rynku 1000 obiektów hotelowych z 250 pokojami każdy! Na świecie mieszkania na wynajem oferują też takie serwisy jak HomeAway.co.uk czy HouseTrip.com. Co więcej na popularności zyskuje też wakacyjna wymiana mieszkań – przedstawiona chociażby w amerykańskiej komedii „Holiday”, opowiadającej o losach dwóch młodych kobiet, które zamieniły się domami na czas Bożego Narodzenia. Skąd taka popularność niestandardowych usług hotelowych? – Pokolenie tzw. baby boomers, czyli osób urodzonych w latach 50., dotychczas uważanych za bardzo perspektywiczną grupę klientów hoteli, wypierane jest przez ludzi urodzonych po roku 1980, potocznie nazywanych pokoleniem „Millenialsów”. Nigdy Więcej: www.propertynews.pl
Hotele wcześniej nie mieliśmy do czynienia z osobami tak bardzo uzależnionymi od technologii i potrzeby kontaktów społecznych, jednocześnie szukającymi indywidualizmu i wyjątkowości – mówi Janusz Mitulski, partner Horwath HTL Polska. Jak to się przekłada na działania hoteli? Otóż w branży toczy się nieustanny bój o klienta. Ofertę trzeba tworzyć, uwzględniając nowe trendy, zmiany technologiczne, społeczne i ekonomiczne.
Co na to branża?
Konkurencja się zaostrza. Berlińscy hotelarze zdążyli już policzyć: serwis Airbnb dostarcza na lokalny rynek 20-30 proc. pokoi. Nie trudno się domyślić, że właściciele hoteli sieciowych czują realne zagrożenie dla swoich interesów i robią się nerwowi… Od kilku lat obserwują potrzeby nowej grupy gości, tworząc dla niej zupełnie nowe produkty hotelowe, przyciągające designem, technologicznym zaawansowaniem i funkcjonalnością. Standardem jest planowanie promocji w internecie.
Berlińscy hotelarze zdążyli już policzyć, że serwis Airbnb dostarcza na lokalny rynek 20-30 proc. pokoi – Do potencjalnego gościa trafiamy dzięki dobrze wypromowanej ofercie, zaś jej konkurencyjność decyduje o tym, czy dokona on rezerwacji właśnie u nas. Stałych klientów aktywizujemy za pomocą cyklicznie wysyłanego newslettera oraz platformy social media. Do klienta biznesowego docieramy głównie dzięki mocnemu zespołowi sprzedażowemu. Bezpośrednie nawiązanie relacji oraz obecność profesjonalnego opiekuna jest w tym przypadku niezwykle ważne – zapewnia Łukasz Płoszyński, członek zarządu Focus Hotels Sp. z o.o. W Polsce nikt nie zna jeszcze dokładnych danych, ale trend, podobnie jak w wielu innych krajach, został dostrzeżony, a hotelarze zaczynają coraz częściej wspominać o nowych przepisach regulujących warunki funkcjonowania mieszkań i lokali do wynajęcia. – Nadszedł czas, aby zająć się tą kwestią instytucjonalnie, spojrzeć na to z punktu widzenia przepisów i interesów branży hotelowej – mówi Ireneusz Węgłowski, prezes Izby Gospodarczej Hotelarstwa Polskiego i wiceprezes spółki Orbis. – Zwróćmy uwagę, że lokale należące do prywatnych inwestorów, nie mają żadnych certyfikatów, nie podlegają też przepisom dotyczącym bezpieczeństwa, warunków sanitarnych i innym obowiązującym w branży hotelowej. Nie oczekujemy restrykcji, które spowodowałyby uniemożliwienie prowadzenia działalności gospodarczej. Jednak, jako hotelarze, jesteśmy zainteresowani, aby warunki funkcjonowania na rynku apartamentów i lokali prywatnych w tak dużej skali podlegały uregulowaniom – dodaje. Jak zapowiada, w najbliższym czasie Izba Gospodarcza Hotelarstwa Polskiego zbierze się na posiedzeniu, aby ocenić skalę zjawiska i jego wpływ na branżę hotelową w Polsce. IGHP w listopadzie br. dołączyła do struktur międzynarodowej organizacji hotelarskiej HOTREC – może więc razem szukać sposobów rozwiązania tej kwestii. – W sektorze hotelowym jest obecnie zatrudnionych ok. 800 tys. osób, dodatkowe 300 tys. współpracuje z naszą branżą. Jeśli zjawisko wynajmowania mieszkań prywatnych będzie rosnąć, obawiam się, że część hoteli straci możliwość funkcjonowania, a to może spowodować likwidację miejsc pracy – tłumaczy Węgłowski.
Kto ma się bać?
Nadszedł czas, aby kwestią funkcjonowania mieszkań i lokali do wynajęcia zająć się instytucjonalnie, spojrzeć na to z punktu widzenia przepisów i interesów branży hotelowej – mówi Ireneusz Węgłowski, prezes Izby Gospodarczej Hotelarstwa Polskiego i wiceprezes spółki Orbis
Wydaje się, że konkurencję najbardziej boleśnie może odczuć sektor hoteli ekonomicznych. Ich goście wyjątkowo dokładnie przyglądają się cenom, a te często okazują się przyjaźniejsze w ofercie prywatnej. Do tego dochodzi jeszcze możliwość zakwaterowania grupy kilku-, a czasem nawet kilkunastoosobowej pod jednym dachem (z możliwością podzielenia się kosztami noclegu). Ważne może być też poczucie nieformalnej atmosfery „jak w domu”, a nie w instytucji świadczącej usługi hotelowe. Na razie jednak na polskim rynku alarm wydaje się przedwczesny. – Nie da się ukryć, że liczba ofert noclegów w prywatnych apartamentach wciąż rośnie, duży wpływ na to ma rozwój
27
Hotele platform rezerwacyjnych dedykowanych właśnie apartamentom jak np. Airbnb – mówi Łukasz Płoszyński. Dodaje jednak, że na ostateczny wybór miejsca zakwaterowania wpływa szereg czynników, takich jak miejsce pobytu, położenie porównywanych obiektów w obrębie wybranej lokalizacji, cel i długość wyjazdu. – Decyzja zależy od indywidualnych potrzeb gościa. Co jest w tym momencie istotne, to koegzystencja na rynku w warunkach uczciwej konkurencji. Każda działalność przynosząca zysk powinna być prowadzona w oparciu o regulacje prawne, które mają na celu zabezpieczenie interesów zarówno klientów, jak i prowadzących działalność – podkreśla Łukasz Płoszyński. Zdaniem Marcina Szewczykowskiego, dyrektora finansowego Orbis SA, wynajem prywatnych apartamentów dotyczy głównie dłuższych pobytów. – Właściciele tych lokali zwykle nie są zainteresowani rezerwacją na jeden lub kilka dni. Hotele ekonomiczne, takie jak ibis czy ibis budget, nie powinny więc obawiać się tego rodzaju konkurencji. Tym bardziej że marka ibis stworzona została specjalnie dla „klienta budżetowego” i ma wypracowany model działania, który sprawdza się na rynku od lat. W Polsce z oferty ibisów korzystają w ok. 60 proc. klienci biznesowi. Dla nich liczy się dobra lokalizacja, korzystna cena oraz hotelowy serwis. Sytuacja na polskim rynku hotelowym jest też nieco inna niż w krajach Europy Zachodniej. U nas rynek jest wciąż nienasycony i nadal istnieje miejsce dla nowych obiektów. – Widzę duże zapotrzebowanie na hotele ekonomiczne w naszym kraju. Zwłaszcza standaryzowane hotele sieciowe, ponieważ do tej pory główny nacisk był kładziony na obiekty wyższej jakości – mówi Magdalena Sekutowska, dyrektor ds. rozwoju Hilton Worldwide. – Odkąd Polacy zaczęli masowo podróżować, nawet w granicach kraju, zapotrzebowanie na takie usługi rośnie. Hotele ekonomiczne są w miarę samoobsługowe, nie są za drogie, oferują wysokie standardy, czystość, dobre łóżko, w miarę duży pokój i przyjemne przestrzenie publiczne – wylicza Sekutowska.
28
liczba hoteli w latach 2008-2013: kat.
2008 r.
2009 r.
2010 r.
2011 r.
2012 r.
2013 r.
1*
170
175
177
174
177
171
2*
459
487
510
518
551
565
3*
609
676
779
845
910
964 Źródło: GUS
Całkowita liczba hoteli i pokoi hotelowych w Polsce kat.
Liczba hoteli
1-5*
2 428
Liczba pokoi
121 173 Źródło: Horwath HTL na podstawie turystyka.gov.pl
Liczba ofert z mieszkaniami i lokalami do wynajęcia w Polsce HouseTrip.com – 567 HomeAway.co.uk – 1455 Airbnb.com – 10 000+ Źródło: prezentacja, Miłosz Stanisławski, General Manager, Sound Garden Hotel
W jej ocenie oferta prywatnych apartamentów to na pewno ważny trend na rynku, ale nie stanowi jeszcze realnego zagrożenie dla hoteli. W dzisiejszym hotelarstwie „unikalne doświadczenia” zaczynają być ważniejsze od „luksusu”, a „prywatny” wypierany jest przez „społeczny”. Na tym tle produkt, jaki dostarczają rezerwowane w sieci lokale pod wynajem, wydaje się bardzo atrakcyjny. Najbliższe lata pokażą, jak duży kawałek hotelowego tortu trafi w ręce nowego gracza.
Więcej: www.propertynews.pl
Centra handlowe
Granice ryzyka Choć Poznań i Wrocław przodują w rankingu polskich miast z najwyższym poziomem nasycenia powierzchnią centrów handlowych na 1000 mieszkańców, deweloperów to nie zraża. Dalej chcą budować. Ale tworzenie oferty na zasadzie „kopiuj-wklej” już nie działa. Jaki jest zatem ich pomysł na przyciągnięcie najemców i klientów?
B
lisko 800 mkw. na tysiąc mieszkańców – to wskaźnik nasycenia nowoczesną powierzchnią handlową dla Wrocławia i Poznania. Zdecydowanie przewyższa on średnią dla ośmiu największych aglomeracji, która wynosi 600 mkw. Deweloperów to nie zniechęca. W stolicy Małopolski inwestycję realizuje Apsys. Centrum Posnania to obecnie największy realizowany projekt handlowy w Polsce i Europie Centralnej. Jego wartość to bagatela miliard złotych. Na rynek trafi 100 tys. mkw. powierzchni najmu i 220 nowych sklepów. W tym samym mieście niewielkie centrum codziennych zakupów buduje też spółka Red Real Estate.
Jednak zdaniem Patrycji Dzikowskiej z DTZ, przyszłość poznańskiego rynku handlowego stoi pod znakiem zapytania. – Otwarcie Poznań City Center pokazało, że rynek jest już zdecydowanie na etapie nasycenia. Realizacja kolejnego, ogromnego obiektu, i to w bliskim otoczeniu, na pewno nie poprawi statystyk ani poziomu pustostanów, ani uzyskiwanych stawek czynszowych – tłumaczy ekspertka. Jak wygląda sytuacja we Wrocławiu? Tu trwa rozbudowa Parku Handlowego Bielany oraz Magnolii Park. Pierwsza inwestycja jest realizowana przez spółkę IKEA, która powiększy obiekt o 35 tys. mkw. Z kolei należąca do amerykańskiego funduszu Blackstone Magnolia urośnie o dodatkowe 20 tys. mkw. Na tym jednak nie koniec. O zawartość portfeli mieszkańców stolicy Dolnego Śląska chce zawalczyć także Unibail-Rodamco. Deweloper swoich planów oficjalnie nie komentuje, ale z naszych informacji wynika, że inwestycja rozpocznie się w przyszłym roku, a pierwszych klientów przywita pod koniec 2017 roku. Skala projektu ma być porównywalna ze stołeczną Arkadią. Co na to eksperci? – Centrum Wrocławia jest nie tylko nasycone powierzchnią handlową, ale także boryka się z dużym problemem korków. Kolejne projekty handlowe na pewno nie poprawią tej sytuacji, o ile nie zostanie znacząco usprawniona infrastruktura drogowa – zwraca uwagę Patrycja Dzikowska. Utrudniony dostęp komunikacyjny może zniechęcić wielu potencjalnych klientów do odwiedzania tych lokalizacji handlowych.
Świeża krew
Dzięki witrynom sklepowym o podwójnej wysokości sięgającej 8 metrów, część firm zdecydowała w tym centrum Posnania stworzyć swoje „flagowe” koncepty – Fabrice Bansay, prezes Apsys Polska
30
Niezrażeni takimi argumentami deweloperzy jak mantrę powtarzają listę atutów swoich przedsięwzięć: jeszcze większy parking niż u konkurencji, doskonale dopasowana oferta do potrzeb dzisiejszego klienta dzięki rozbudowanej strefie fitness i gastronomicznej, nowinki technologiczne oraz marki dotąd nieobecne w mieście. Zdaniem wielu przedstawicieli branży Więcej: www.propertynews.pl
Centra handlowe to właśnie zestaw najemców zbudowany na zasadzie „kopiuj-wklej” stanowi największy problem. Centra handlowe nie potrafią się wyróżnić, przez co ich funkcjonowanie pozostawia wiele do życzenia. Patrycja Dzikowska uważa, że „przejmowanie” najemców już obecnych w mieście ma swoje granice. – Obecnie obserwujemy typowy rynek najemcy. Jednak trzeba pamiętać, że właściciele obiektów, ze względu na m.in. zobowiązania wynikające z finansowania inwestycji kredytami bankowymi, nie mogą sobie pozwolić na dalszą walkę na obniżanie stawek najmu czy oferowanie dodatkowych ustępstw finansowych na rzecz najemców – mówi. I dodaje, że deweloperzy powinni zadbać o to, by na rynku pojawiła się „świeża krew”. Chodzi o najemców nieobecnych dotychczas na terenie Polski, a którzy będą w stanie wyróżnić dany obiekt na tle innych.
Argumenty
Deweloperzy przekonują, że skalkulowali ryzyko i widzą miejsce dla swoich projektów. O słuszności ich decyzji może świadczyć także zaufanie banków – chociażby Banku Gospodarstwa Krajowego, Berlin Hyp oraz ING, które wyłożą gotówkę na Centrum Posnania. – Poznań to piąte pod względem wielkości miasto Polski i czołówka pod względem siły nabywczej. W zasięgu galerii znajdzie się prawie milion mieszkańców Wielkopolski – mówi Fabrice Bansay, prezes Apsys Polska. Zapewnia, że w wykorzystaniu tego potencjału kluczowa jest lokalizacja w centrum miasta oraz zupełnie nowe podejście do najemców i klientów. Na czym polega to nowe podejście? Choćby na wykorzystaniu architektury obiektu do atrakcyjnej ekspozycji salonów. – Dzięki witrynom sklepowym o podwójnej wysokości sięgającej 8 metrów, część firm zdecydowała w tym centrum stworzyć swoje „flagowe” koncepty – wyjaśnia Bansay. Jak tłumaczy prezes firmy Apsys, przyciągnięcie najemców wiąże się z optymalnym zbudowaniem oferty dla klientów. Centrum zapewni miejsce na wydarzenia kulturalno-rozrywkowe w amfiteatrze, darmową sieć WiFi z geolokalizacją sklepów i samochodów na parkingu, cyfrowe mapy, dedykowaną aplikację mobilną czy specjalny portal internetowy. Prawdziwą nową jakość na rynek centrów handlowych w Polsce mają wnieść jednak takie rozwiązania jak: system dostaw towarów do domu, concierge czy specjalna strefa „lounge” dla lojalnych klientów obiektu. Prezes Apsys jako dowód na sukces pomysłu podaje 80-proc. poziom komercjalizacji obiektu na dwa lata przed jego otwarciem.
Czy nowe jest wrogiem starego?
A jakie atuty w rynkowej grze mają obiekty starsze, które nie oferują swoim klientom całej gamy nowinek? To przede wszystkim grono lojalnych klientów. – W najlepszej sytuacji są te obiekty, które albo mają ugruntowaną i stabilną pozycję, albo potrafią się wyróżnić. Nie zawsze decyduje o tym lokalizacja; właściciel musi mieć pomysł na swoje centrum – twierdzi Patrycja Dzikowska. A tu bieżące zarządzanie nie zawsze wystarczy. Jak wynika z danych Knight Frank, w aglomeracji wrocławskiej i poznańskiej aż 40 proc. centrów handlowych zostało oddanych
przed 2003 rokiem. To inwestycje posiadające niedopasowaną do obecnych warunków powierzchnię opartą na operatorze spożywczym. – Konieczny jest remodeling tych obiektów pod kątem architektonicznym, tak by spełniły wymagania dotyczące zapotrzebowania na potencjał lokalizacji oraz wielkość nowych konceptów handlowych – komentuje Agnieszka Mielcarz z Knight Frank. Czasem o sukcesie decydują szczegóły. – Odwiedzający doceniają szeroki zakres usług i wybór marek, ale także liczne udogodnienia: jesteśmy liderem wśród poznańskich centrów handlowych w kategorii „Miejsce przyjazne rodzicom z dziećmi” – tłumaczy Tomasz Wojsz, dyrektor Galerii Malta w Poznaniu. O tym, że rywalizacja z nowymi i większymi centrami handlowymi nie jest skazana na porażkę świadczy przykład centrów Klif, jednych z najstarszych w Polsce. W ostatnich dwóch latach obiekty przeszły gruntowną modernizację, zmieniając zarówno wygląd, jak i skład najemców. To przełożyło się na wyniki odpowiedzialności i wzrost obrotów najemców o 20-30 proc. – Ze względu na to, że centra są dość małe trzeba było znaleźć koncepcję, dzięki której pokonalibyśmy konkurencję. Stworzyliśmy więc model centrów skupiających marki skierowane do wybranych klientów, skoncentrowane na modzie – wyjaśnia Agnieszka Beata Sawicka, dyrektor ds. zarządzania aktywami w funduszu AEW Central Europe, który jest właścicielem centrów.
Odwaga czy krótkowzroczność? Patrycja Dzikowska, DTZ
Niestety, obserwujemy, że wielu rynkowych graczy zaczyna zachowywać się nieracjonalnie, przez co stabilność rynkowa jest bardzo zagrożona. Realizacja kolejnych inwestycji, często nieprzeanalizowanych szczegółowo ani niepopartych faktycznym popytem z rynku, to ogromne ryzyko. Skądinąd już mamy do czynienia z bardzo silną presją sieci handlowych na obniżanie czynszu i ponoszenie przez właścicieli obiektów nakładów na wyposażenie lokali, co oczywiście stawia celowość biznesową przedsięwzięcia pod znakiem zapytania. Dodatkowa powierzchnia tylko przyspieszy ten proces. Obserwując dokładnie rynek i prowadząc wiele analiz wielosektorowych, widzimy poważne zagrożenie dla wielu obiektów już istniejących czy planowanych. Bez podjęcia zdecydowanych kroków „naprawczych” z pewnością w przyszłości kilka starszych lub nieprzemyślanych obiektów znajdzie się na krawędzi upadku.
31
Prawo
Kłopoty z użytkowaniem
Problemy dotyczące terenów Skry czy Służewca w Warszawie pokazują, na jakie nieoczekiwane niespodzianki związane z użytkowaniem wieczystym może natrafić deweloper. Branża coraz głośniej postuluje: instytucja wieczystego użytkowania musi się zmienić!
W
ciągu ostatnich lat część podmiotów musiała przedłużyć okres użytkowania wieczystego swoich gruntów. Choć zgodnie z prawem następuje to automatycznie, jest jedno zastrzeżenie. Chodzi o „ważny interes społeczny”, na który może powołać się gmina lub Skarb Państwa. Wtedy nieruchomość przechodzi w ręce publiczne. – Oczywiście użytkownik ma prawo wystąpić na drogę sądową z roszczeniem o nakazanie złożenia oświadczenia o przedłużenie umowy – tłumaczy Jolanta Kalecińska-Rossi, partner w kancelarii White & Case. Obecnie trudno oszacować, ile zamieszania na rynku komercyjnym wywoła interpretacja słów „ważny interes społeczny” oraz inne zapisy w tej ustawie. Ale już dziś nie trudno o przykłady problemów, z jakimi zetknęli się deweloperzy. W ostatnich miesiącach dotyczyły one firmy Global Partners Investment Fund i terenów warszawskiej Skry. Na atrakcyjnych inwestycyjnie działkach o powierzchni 20 ha miał powstać kompleks sportowo-rekreacyjno-biurowy. W obliczu zbliżającego się terminu upłynięcia wieczystego
32
użytkowania gruntów firma podjęła działania, by je przedłużyć, ale miasto nie wyraziło na to zgody. Jak tłumaczy Michael Holland, przedstawiciel inwestora, pomimo prób współpraca z miastem nie układała się pomyślnie. Agnieszka Kłąb ze stołecznego ratusza wyjaśnia, że przyczyną decyzji było niewywiązywanie się inwestora z umowy wieczystego użytkowania. – Inwestor, wbrew deklaracjom, nie zadbał o dobry stan techniczny obiektów. Obecnie czekamy na rozstrzygnięcie procesów sądowych. Jeśli sprawa rozstrzygnie się dla nas pozytywnie, rozpoczniemy prace nad przygotowaniem koncepcji i planu, dzięki któremu tereny Skry będą mogły spełniać swoją sportową funkcję – tłumaczy. Przedstawiciel GPIF twierdzi jednak, że na projekt wydano już około 20 mln euro. – Większe inwestycje były niemożliwe, bo nasze propozycje były źle oceniane i odrzucane przez miasto, a sami urzędnicy kazali nam czekać na uchwalenie nowego planu zagospodarowania – komentuje Holland. Sąd I instancji przyjął argumenty GPIF. Zupełnie inne podejście zaprezentował zaś sąd apelacyjny. – Przychylił
Użytkowanie wieczyste wprowadzono w 1961 roku, a objęta nim nieruchomość jest oddawana na okres od 40 do 99 lat
Więcej: www.propertynews.pl
Prawo
Jakie zmiany szykuje Ministerstwo? Piotr Popa,
Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju Projekt UC 122 zmieniający ustawy o wieczystym użytkowaniu i przekształceniu prawa użytkowania wieczystego wynika z postępowania notyfikacyjnego przed Komisją Europejską. W toku postępowania Komisja Europejska zgłosiła zastrzeżenia odnośnie obowiązujących zasad ustalania opłaty za przekształcenie prawa użytkowania wieczystego w prawo własności gruntu. Strona polska wycofała wniosek notyfikacyjny i zadeklarowała zmianę przepisów. Zmienione zostaną zasada i sposób ustalania opłaty za przekształcenie, uiszczanej na rzecz dotychczasowego właściciela, to jest Skarbu Państwa lub jednostki samorządu terytorialnego. Ponadto w projekcie przewidziano zmiany doprecyzowujące, dotyczące kwestii związanych z gospodarowaniem nieruchomościami stanowiącymi własność Skarbu Państwa lub jednostek samorządu terytorialnego.
się do postulatów miasta, co całkowicie zaskoczyło nas, jak i naszych prawników. Dlatego też postanowiliśmy walczyć dalej. Obecnie złożyliśmy wniosek kasacyjny do Sądu Najwyższego. Jeśli to nie przyniesie rezultatu, odwołamy się dalej, już na poziomie Unii Europejskiej – dodaje Holland. Podobne problemy mają także inni, duzi gracze. Wiążą się one z interpretacją „ważnego interesu społecznego”, który, choć obecny w interpretacji prawa od dziesiątek lat, w przypadku nieruchomości wciąż nie jest dokładnie określony. – Do tej pory odbyło się niewiele spraw, w których zinterpretowano zakres ważnego interesu społecznie. Czekamy zatem na konkretne orzecznictwo – komentuje Jolanta Kalecińska-Rossi. Z drugiej strony, według stołecznych urzędników tego typu zdarzenia nie muszą dotyczyć wszystkich nieruchomości. Jest wręcz przeciwnie – problemy z uzyskaniem przedłużenia są w tym momencie rzadkością. – Jeśli inwestor użytkuje nieruchomości zgodnie z zawartą umową oraz miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego, nie powinien obawiać się, że ze strony miasta będzie miał problemy z przedłużeniem użytkowania – uspokaja Agnieszka Kłąb.
Niebezpieczne użytkowanie
Wieczyste użytkowanie może przysparzać kłopotów nie tylko w momencie próby przedłużenia okresu gospodarowania nieruchomością. Deweloperzy narzekają też na opłaty. – Tego typu prawo wiąże się z obowiązkiem ponoszenia przez użytkowników wieczystych wysokich opłat rocznych – mówi Rafał Krzemień, członek zarządu PHN. Dochodzą one do 3 proc. wartości nieruchomości. Podmiotem, który dokonuje wyceny, jest formalny właściciel, przez co możliwe są znaczne zmiany wartości opłaty w ciągu zaledwie kilku lat. Z taką sytuacją mieli do czynienia deweloperzy działający na rynku warszawskim, gdzie nierzadko w ciągu kilku miesięcy koszty zwiększyły się nawet o kilkaset procent. Uderza to w interesy zarówno właścicieli obiektów, jak i ich najemców.
Oprócz realnych pieniędzy problematyczne z punktu widzenia rynku są także ograniczenia, jakie niosą ze sobą umowy. Chodzi o zapisy, które umożliwiają lokowanie danych funkcji na działkach wybranych przez samorząd lub państwo. To ogranicza pole działania, zwłaszcza że okres obowiązywania umowy liczony jest w dziesiątkach lat. Z tego powodu bardzo często takie ustalenia nie są dopasowane np. do projektowanych planów zagospodarowania przestrzennego. Taki problem jest szczególnie istotny na obszarach, w których zmianie uległa dominująca funkcja. Przykładem jest warszawski Służewiec – za czasów PRL-u miejsce działalności firm produkcyjnych i przemysłowych, a dziś jedno z największych w Polsce zagłębi biurowych. Jeśli planowana inwestycja jest ulokowana na gruncie, który przewiduje zabudowę przemysłową, niezbędna staje się zmiana przeznaczenia nieruchomości. – Obecnie użytkownik wieczysty nie ma praktycznie żadnych skutecznych instrumentów prawnych, które pozwoliłyby zmienić umowę w powyższym zakresie. W konsekwencji, niezależnie od przyczyn uzasadniających potrzebę dokonania zmiany, użytkownik jest zdany na dalece idącą uznaniowość urzędników – komentuje Paweł Wołkanowicz z Griffin Real Estate. Jak dodaje Maciej Zajdel z firmy IVG Poland, w Warszawie za tego typu zmiany pobierane są opłaty. – Ustawa wyraźnie określa, jakie opłaty przysługują organom gminy. Niestety miastu to nie przeszkadza i wyszukuje podstawy prawne typu wewnętrznych zarządzeń i uchwał, wydawanych bez podstawy ustawowej i domaga się zapłaty – tłumaczy. Powyższe trudności wraz z możliwymi problemami z przedłużeniami wieczystego użytkowania nie są najlepszą reklamą dla Polski jako obiektu zainteresowania zagranicznych firm inwestycyjnych. – Nasza firma pochodzi z Wysp Brytyjskich, mamy bardzo dobry kontakt z wieloma dużymi inwestorami. Oni wszyscy bacznie obserwują naszą sprawę i jestem przekonany, że
Jolanta Kalecińska-Rossi, partner w kancelarii White & Case
Nie każde powołanie się na interes społeczny jest słuszne. Błędem jest bardzo wąskie rozumienie tego hasła. Jeśli gmina chce przekazać teren, dotychczas przeznaczony w umowie ustanawiającej użytkowanie wieczyste na pawilony handlowe, pod budowę przedszkola przewidzianego w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego, to powinna mieć do tego prawo. Zwłaszcza że każda taka sprawa może być skontrolowana przez sąd i na tego typu wyroki czekamy.
33
Prawo jej wynik może zaważyć na tym, czy zaangażują się w projekty na terenie Polski – komentuje Michael Holland. Jak tłumaczy Maciej Zajdel, firmy zagraniczne bardzo ostrożnie podchodzą do tego typu inwestycji. – Doskonale zdają sobie sprawę z tego, jak ta instytucja wygląda. Niemniej jednak poziom zagrożeń, jaki się z nią wiąże, jest dla inwestorów często nie do przyjęcia. Zdarzyło się, że niektórzy inwestorzy wycofywali się z projektu, gdy dowiedzieli się, że to nieruchomość, której grunt jest w wieczystym użytkowaniu – komentuje.
Droga do poprawy
Zarówno prawnicy, deweloperzy i inwestorzy zgadzają się, że instytucja wieczystego użytkowania musi się zmienić. Zgodnie z ustawą z 2005 roku możliwe jest przekształcenie takiej formy prawnej we własność. – Warto rozważyć, czy wobec wzrastających opłat rocznych za użytkowanie wieczyste nie bardziej opłaca się ponieść jednorazowe koszty przekształcenia prawa użytkowania wieczystego w prawo własności. Biorąc pod uwagę, że w przeciwieństwie do prawa użytkowania wieczystego, prawo własności zapewnia pełniejszy i bardziej stabilny zakres uprawnień rozporządzania gruntem – tłumaczy Rafał Krzemień. Taką zmianę popiera również Maciej Zajdel. Jednocześnie postuluje prawne uregulowanie zwiększania opłat za użytkowanie nieruchomości. – Nie sprzeciwiam się samym opłatom, tylko nieracjonalnym, często bezpodstawnym podwyżkom, które wielokrotnie zwiększają koszty funkcjonowania nieruchomości. Przy ściśle opracowanych strategiach finansowych znacznie utrudnia to długoterminowe planowanie co do uzyskania zwrotu z inwestycji – komentuje. Nieco inne rozwiązanie proponuje przedstawiciel Griffin Real Estate. Chodzi o stworzenie instrumentów, które pozwolą uniknąć dowolności w działaniach podejmowanych przez właścicieli nieruchomości wobec użytkowników wieczystych. – Takie instrumenty mogłyby polegać na doprecyzowaniu przesłanek rozwiązania umowy użytkowania wieczystego, obowiązku dokonania zmian umowy użytkowania wieczystego w określonych przypadkach, jak brak winy w naruszeniu umowy przez użytkownika wieczystego, czy wprowadzeniu jednolitych zasad ustalania opłat za zmianę przeznaczenia nieruchomości – komentuje Paweł Wołkanowicz. Z kolei Jolanta Kalecińska-Rossi jest zdania, że Polska powinna wziąć przykład z wielu krajów m.in. zachodniej Europy, w których funkcjonuje podobna instytucja. – Zamiast użytkowania wieczystego należy wprowadzić umowę dzierżawy z prawem zabudowy na ścisłe określony cel i czas, z jasno
Paweł Wołkanowicz
34
Powinny zostać stworzone instrumenty, które pozwolą uniknąć dowolności w działaniach podejmowanych przez właścicieli nieruchomości wobec użytkowników wieczystych - uważa Paweł Wołkanowicz z Griffin Real Estate. Wieczyste użytkowanie wiąże się z obowiązkiem ponoszenia wysokich opłat rocznych. Dochodzą one do 3 proc. wartości nieruchomości - mówi Rafał Krzemień, członek zarządu PHN SA określonymi zasadami rozliczenia naniesień – tłumaczy. Pozwoli to deweloperom na wcześniejsze wyliczenie, czy zaangażowanie w inwestycję będzie opłacalne. Jednocześnie pozwoli to samorządowi na zagospodarowanie nieruchomości, które obecnie nie mają swojego przeznaczenia, ale w przyszłości mogą zostać wykorzystane w inny sposób. Rady, jakie płyną od inwestorów i prawników, nie mają jednak realnego odbicia, jeśli chodzi o przyszłość wieczystego użytkowania. Pomimo wielu głosów, tego typu proces jest wciąż daleki od realizacji. – Trudno dostrzec wyraźne działania podejmowane przez państwo lub samorządy w kierunku poprawy sytuacji. Formuła wieczystego użytkowania jest często przez nich postrzegana jako szansa na podreperowanie budżetów – uważa Maciej Zajdel. W tym momencie Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju nie planuje zmian w zasadach funkcjonowania instytucji wieczystego użytkowania. Nie oznacza to jednak, że w najbliższym czasie rynku nie czekają żadne zmiany. Chodzi o nowelizację ustawy o przekształceniu prawa użytkowania wieczystego w prawo własności nieruchomości. – Zmiana przepisów będzie polegać na zastosowaniu mechanizmów rynkowych przy ustalaniu opłaty z tytułu przekształcenia prawa użytkowania wieczystego w prawo własności nieruchomości gruntowych na rzecz użytkowników wieczystych – tłumaczy Piotr Popa, rzecznik prasowy Ministerstwa. Więcej: www.propertynews.pl
raport raport
rynek nieruchomości komercyjnych
Wrocław 2014
WYBRANE TRANSAKCJE INWESTYCYJNE – WROCŁAW 2011-2014* Sektor
Data transakcji
Nieruchomość
Sprzedający
Kupujący
Wartość transakcji (mln euro)
Handel
2011, kwartał III
CH Magnolia Park
Octava NFI Manchester Securities
Kasama Investment (Blackstone)
222,50
Handel
2012, kwartał IV
Renoma
CDI
Griffin Group
117,60
Biura
2013, kwartał I
Green Towers
Skanska
PZU
60,00
Biura
2013, kwartał III
Aquarius Business House I
Echo Investment
AZORA
41,90
Handel
2013, kwartał III
Pasaż pod Błękitnym Słońcem
Arka BZ WBK
Cronway Investments
6,20
Handel
2013, kwartał III
Galeria Dominikańska
ECE
Atrium
151,70
Magazyny
2014, kwartał I
EPGF
Standard Life
Hillwood
70,00
Biura
2014, kwartał I
Green Day
Skanska
GLL
43,00
Biura
2014, kwartał I
Aquarius Business House II
Echo Investment
Azora
22,70
*stan na III kwartał 2014 źródło: Colliers International
rynek nieruchomości komercyjnych / biura
/ Kamil Pakosz, menedżer regionalny Colliers International we Wrocławiu /
biura
Wrocław to obecnie jeden z najważniejszych punktów na inwestycyjnej mapie Europy Środkowo-Wschodniej o wciąż dużym potencjale zarówno dla firm z sektora BSS, jak i deweloperów. Miasto zapewnia dostęp do dużej puli wykwalifikowanych i doświadczonych pracowników. Jest doskonale zlokalizowane i skomunikowane z całą Europą. Do tego trzeba jeszcze dodać rozwinięty rynek nieruchomości i umiarkowane ceny. Plusem Wrocławia jest też niewątpliwie szereg inicjatyw wspierających rozwój sektora BSS oraz probiznesowe nastawienie lokalnych władz. Na swojej ścieżce rozwoju miasto musi się jednak skupić przede wszystkim na dalszej stymulacji rynku pracy. To on w dużej mierze będzie gwarantem dalszego rozwoju, gdyż kwestie HR są i będą nadal jednym z najważniejszych czynników branych pod uwagę podczas lokalizowania nowych projektów zarówno przez polskie, jak i zagraniczne przedsiębiorstwa. Potrzeby pracowników będą też miały coraz większy wpływ na rynek nieruchomości, bowiem miejsce pracy staje się ważnym elementem przetargowym podczas rekrutacji. Wyzwaniem dla deweloperów będzie niewątpliwie dostarczanie projektów spełniających potrzeby nowoczesnych firm, a raczej nowoczesnych pracowników, dla których odpowiednia lokalizacja i atrakcyjność budynku są coraz ważniejszym aspektem.
ISTNIEJĄCA PODAŻ, NOWA PODAŻ, PUSTOSTANY
m2
Kraków
Poznań
8,4 8,6 11,2 2012 2013 2014*
Katowice
Istniejąca podaż
Powierzchnia w budowie
Nowa roczna podaż
Planowana podaż do 2016
14,7 16,5 11,0 2012 2013 2014*
Łódź
13,9 4,5 22,1 2014 2012 2013 2014*
Szczecin
89 500 21 900 98 300 3 200 40 300
19,8 28,0 17,9 2012 2013 2014*
4 100
241 500 26 700 49 500
239 000 27 200
211 800 21 500
249 300 61 000 95 300
224 400 22 700
201 600
274 700
15,1 15,0 12,7 2012 2013 2014*
69 200
Trójmiasto
60 800 74 000
256 900
242 500
Wrocław
39 300
72 000 74 500
9,9 13,4 12,3 2012 2013 2014*
23 400
350 100 66 800
31 200
130 000 175 800
73 800
71 200
9,2 12,9 12,0 2012 2013 2014*
61 800 20 400 92 800 29 400 99 200 13 700 59 000
4,6 4,4 3,5 2012 2013 2014*
9 500
0
116 000 115 000
100 000
30 100
51 300
200 000
394 500
488 000
283 300
300 000
458 900
386 000
485 700
400 000
519 500
500 000
594 900
600 000
Lublin
Wskaźnik pustostanów (proc.)
*stan na III kwartał 2014 źródło: Colliers International
36
Wrocław 2014
STAWKI CZYNSZU
WYBRANI NAJWIĘKSI INWESTORZY Z SEKTORA USŁUG DLA BIZNESU (BPO/SSC/R&D) Kraków
13,50
15,50
2014 (III kw.)
Capgemini Nokia Simens Networks
Wrocław
12,00
15,00
2014 (III kw.)
biu IBM Global Services Credit Suisse Tieto
Trójmiasto
12,75
15,00
2014 (III kw.)
Poznań
12,50
15,00
2014 (III kw.)
HP
Łódź
The Bank of New York Mellon
11,50
Katowice
12,00
13,50
2014 (III kw.)
14,00
2014 (III kw.)
14,00
2014 (III kw.)
UPS
Szczecin
Liczba centrów usług z kapitałem zagranicznym we Wrocławiu
57
Zatrudnienie w ww. centrach
20,5 tys. osób
usługi R&D Dane: ABSL
Lublin
11,00
10,00
min. (euro/m2/miesiąć)
13,00
2014 (III kw.)
max. (euro/m2/miesiąc)
źródło: Colliers International
/ Badania i Rozwój (R&D) to specjalizacja Wrocławia na rynku usług dla biznesu w Polsce / / Katarzyna Kubicka, Leasing Manager, Echo Investment /
Wrocław i Kraków to obecnie dwa najaktywniejsze regionalne ośrodki rynku biurowego. Dobry klimat gospodarczy i dostępność wykształconych kadr przyciągają do stolicy Dolnego Śląska inwestorów, a to z kolei powoduje dużą aktywność deweloperów. Przykładem bardzo dobrej kondycji wrocławskiego rynku biurowego są m.in. nasze projekty. Biurowiec Aquarius Business House został wynajęty przed oddaniem budynku do użytkowania. Wiele wskazuje, że podobnie będzie w przypadku realizowanego obecnie biurowca West Gate. Warto też podkreślić, że nasz nowy projekt, czyli Nobilis Business House, którego realizacja rozpocznie się niebawem w sąsiedztwie Placu Grunwaldzkiego, już teraz cieszy się bardzo dużym zainteresowaniem ze strony firm poszukujących powierzchni biurowej klasy A.
POPYT NA POWIERZCHNIE BIUROWE 2010
2014 (I-III kwartał)
52 200 m2
56 800 m2
2011
2013
47 500 m2
71 300 m2 2012
90 700 m2 źródło: Colliers International
37
rynek nieruchomości komercyjnych / biura
największe transakcje najmu powierzchni biurowych Rok
Nazwa Budynku
Najemca
Pow. (m2)
2010
Wojdyła Business Park
IBM
9 300
2010
Wojdyła Business Park
IBM
9 000
2010
Wrocławski Park Biznesu
Nokia Siemens Networks
7 400
2010
Grunwaldzki Center
Credit Suisse
4 800
2010
Millenium Tower
Capgemini
3 000
2011
Wojdyła Business Park
IBM
8 000
2011
Grunwaldzki Center
Credit Suisse
5 900
2011
Aquarius Bussines House
Tieto Poland Sp.zo.o.
4 700
2011
Bema Plaza
UPS
4 000
2011
Bema Plaza
UPS
1 700
2012
Green Towers
Nokia Siemens Networks
14 400
2012
Green Day
Credit Suisse
10 000
2012
Bema Plaza
Nokia Siemens Networks
8 800
2012
Globis
Hewlett-Packard
6 700
2012
Aquarius Business Center
BNY Mellon
6 200
2013
Sky Tower
Getin Holding
11 700
2013
Wrocławski Park Biznesu 2
KRUK
7 500
2013
Wratislavia Center
Eurobank
6 100
2013
Green Day
Credit Suisse
4 300
2013
West Forum IB
Dialog
3 500
2014
Dominikański
Hewlett-Packard
16 400
2014
Silver Forum
Confidential Client
4 900
2014
Wrocławski Park Biznesu I
Confidential Client
3 300
2014
Wrocławski Park Biznesu III
Phoenix Contact
2 700
2014
New Point Offices & Ruska 11/12
Fresenius Kabi
2 600
2014
Dubois 41
Parker Hannifin
2 500
2014
West House 1B
Objectivity Bespoke Software Specialists
2 200
największe projekty w budowie
NAJWIĘKSZE ISTNIEJĄCE inwestycje BIUROWE
Nazwa
Pow. biurowa (m2)
Nazwa
Pow. biurowa (m2)
Dominikański
38 700
Sky Tower
28 100
Business Garden I
37 000
Wojdyła Business Park
25 000
Pegaz
18 500
Grunwaldzki Center
23 600
Nobilis Business House
16 000
Aquarius Business House
23 400
West Gate
14 600
Bema Plaza
23 000
Green Towers
21 600
Millenium Towers
21 600
źródło: Colliers International
38
h
Wrocław 2014
NASYCENIE POWIERZCHNIĄ HANDLOWĄ (m2/1 000 mieszkańców)* 770
510
495
Łódź
Szczecin
handel *stan na III kwartał 2014
/ Jan Mroczka, prezes Rank Progress SA / Rynek dolnośląski jest nadal atrakcyjny, jeżeli chodzi o budowę nowych centrów handlowych, co jest spowodowane m.in. stosunkowo wyższą siłą nabywczą mieszkańców niż w innych regionach Polski. Warto jednak zaznaczyć, że w samym Wrocławiu nasycenie powierzchnią handlową jest już wysokie. Przekłada się to na fakt, że w stolicy województwa obiektów handlowych buduje się mniej, za to coraz częściej możemy obserwować rozbudowę lub modernizację znanych wrocławskich galerii.
Istniejąca powierzchnia handlowa w podziale na formaty*
3,2%
3,4%
1,4%
Górny Śląsk
Łódź
13 200 m2 (2%)
Trójmiasto
96 000 m2 (16%)
2,5%
490 600 m2 (82%)
Wrocław
18
3,8%
599 800 m2
Poznań
Centra wyprzedażowe
3,4%
Parki handlowe
Kraków
Tradycyjne CH
2,7%
Liczba obiektów
Warszawa
Całkowita podaż
PUSTOSTANY*
3,0%
495
Górny Śląsk
Trójmiasto
Kraków
678
Wrocław
536
Poznań
569
Warszawa
751
Nazwa
Miasto
Pow. GLA (m2)
Park Handlowy Bielany / CH Bielany
Wrocław, Czekoladowa 5-22
96 000
Magnolia Park
Wrocław, Legnicka 58
82 600
Auchan Bielany
Wrocław, Francuska 6 Bielany Wrocławskie
56 000
Pasaż Grunwaldzki
Wrocław, Pl. Grunwaldzki 22
52 000
Korona
Wrocław, Bolesława Krzywoustego 126
50 000
Galeria Victoria
Wałbrzych
42 300
Auchan
Legnica
36 200
Galeria Piastów
Legnica
26 000
Szczecin
największe istniejące Centra Handlowe*
*stan na lipiec 2014
źródło: Colliers International
39
handel
rynek nieruchomości komercyjnych / handel
275 300 275 300
275 300
554 500
502 800 508 500
502 800
692 500 702 300
692 500
643 600
649 800
599 800
574 100 594 100
628 900
516 300
261 300
0
549 400 592 400
300 000
549 400
489 400
600 000
612 500 622 300
950 000
900 000
1 158 700
1 477 400
1 435 400
1 435 400
1 327 300
1 200 000
1 099 700
m2 1 500 000
1 082 200
LICZBA ISTNIEJĄCYCH CENTRÓW HANDLOWYCH I PODAŻ W LATACH 2010-2015
40 43 43 47
14 15 15 16
15 18 19 20
18 18 18 18
25 25 25 26
37 41 43 46
14 14 15 16
10 11 11 11
Warszawa
Kraków
Poznań
Wrocław
Trójmiasto
Górny Śląsk
Łódź
Szczecin
Istniejąca podaż w 2012
Powierzchnia 2014 – prognoza
Powierzchnia 2013
Powierzchnia 2015 – prognoza
Liczba centrów handlowych
/ Katarzyna Michnikowska, starszy analityk, Dział Doradztwa i Badań Rynku, Colliers International /
Największe planowane centra handlowe w woj. dolnośląskim poza Wrocławiem Nazwa
Miasto
Pow. GLA (m2)
Galeria Sudecka
Jelenia Góra
50 000 (docelowo)
Nowy Rynek
Jelenia Góra
24 000 w budowie
Województwo dolnośląskie to obszar silnie zurbanizowany. Poza Wrocławiem, Wałbrzychem, Legnicą i Jelenią Górą, znajduje się tu aż 10 miast o populacji 30-80 tys. mieszkańców. Dolny Śląsk to jednak także obszar bardzo zróżnicowany pod względem zamożności i warunków życia – z jednej strony są tu miasta takie jak Lubin, o sile nabywczej znacznie powyżej średniej krajowej, z drugiej np. Bielawa, gdzie siła nabywcza mieszkańców jest niższa o blisko 15 proc. od średniej krajowej. Deweloperzy działający w sektorze handlowym już dawno odkryli potencjał województwa dolnośląskiego, budując galerie w największych ośrodkach miejskich. Obecnie w centrum ich zainteresowania znajduje się Jelenia Góra, gdzie realizowane są dwie inwestycje – centrum handlowe Nowy Rynek oraz przebudowa Galerii Sudeckiej (dawne Echo). Wzmożoną działalność deweloperską notujemy również w Głogowie, gdzie na zaawansowanym etapie znajdują się dwa projekty – Galeria Glogovia i Marcredo Galeria Głogów. Przyszedł też czas na inwestycje w mniejszym formacie zlokalizowane w małych miastach oraz w sąsiedztwie dużych osiedli mieszkaniowych, przykładem może tu być np. Galeria Podium w Oławie czy Galeria Dzierżoniów.
projekty w budowie i planowane* Deweloper
Pow. (m2 GLA)
Status
Rok
Rozbudowa
Inter IKEA
35 000
W trakcie budowy
2015
Rozbudowa
Keen Property Partners
15 000
W trakcie budowy
2015
Nowy projekt
Unibail-Rodamco
–
Planowany
2017
Nazwa
Rodzaj prac
Park Handlowy Bielany / CH Bielany Magnolia Park CH z węzłem przesiadkowym
*stan na koniec III kwartału 2014 źródło: Colliers International
40
l
Wrocław 2014
STRUKTURA NAJEMCÓW CENTRÓW HANDLOWYCH WE WROCŁAWIU*
Całkowita liczba sklepów
ok. 1 450
*stan na lipiec 2014
%
Moda
28
Usługi
13
Gastronomia
9
Obuwie i galanteria skórzana
9
Zdrowie i uroda
7
Biżuteria i akcesoria
5
Wyposażenie wnętrz
4
Elektronika
3
Multimedia
3
Art. dziecięce
3
ha Rozrywka i rekreacja
2
Sport
1
Pozostałe
8
Puste
5
/ Dominika Jędrak, dyrektor, Dział Doradztwa i Badań Rynku, Colliers International /
Pomimo stosunkowo wysokiego nasycenia, Wrocław nadal pozostaje interesującą lokalizacją dla inwestorów budujących centra handlowe. Do inwestycji zachęcają perspektywy rozwoju miasta i jego gospodarki, a w konsekwencji wzrost siły nabywczej mieszkańców. Dostępność powierzchni handlowych dobrej jakości jest we Wrocławiu ograniczona, szczególnie dla najemców potrzebujących lokali średniej wielkości i dużych. Sieci obecne na rynku poszukują powierzchni dla ekspansji swoich marek lub dla tworzonych kolejnych brandów. Dodatkowo popyt generowany jest przez nowe sieci wchodzące na rynek, dla których zwykle pierwszym wyborem po Warszawie i Krakowie jest Wrocław.
CZYNSZE ZA NAJLEPSZE LOKALE HANDLOWE* 0
20
40
Warszawa Kraków Poznań Wrocław
60
80
100
95-100 euro /m²/miesiąc
45-47 euro /m²/miesiąc 45-47 euro /m²/miesiąc
43-45 euro /m²/miesiąc
Trójmiasto
41-43 euro /m²/miesiąc
Górny Śląsk
45-47 euro /m²/miesiąc
Łódź
39-41 euro /m²/miesiąc
Szczecin
37-39 euro /m²/miesiąc
*stan na III kwartał 2014 *czynsze za lokal o pow. ok. 100-150 m2 w najlepszym CH dla najemcy z branży mody źródło: Colliers International
41
magazyny rynek nieruchomości komercyjnych / magazyny
/ Jan Barbasiewicz, dyrektor w Dziale Powierzchni Logistycznych i Przemysłowych, Colliers International / Charakterystyczną cechą wrocławskiego rynku nieruchomości magazynowo-produkcyjnych jest stały i konsekwentny od kilkunastu kwartałów wzrost popytu. W ciągu ostatnich kilku lat rynek ten był mniej podatny na wahania koniunktury niż inne regionalne rynki w Polsce. Kwartalny wolumen transakcji nie jest największy, ale co ważniejsze – stały i bez większych wahań, co pokazuje dużą dojrzałość tego rynku i stanowi magnes przyciągający deweloperów. W regionie są obecni wszyscy główni gracze, co powoduje wzrost cen działek inwestycyjnych oraz rozwój nowych lokalizacji. Nowe projekty powstają już nie tylko w rejonie Bielan Wrocławskich i Nowej Wsi Wrocławskiej, gdzie jest zlokalizowane blisko 700 tys. mkw. powierzchni, co stanowi około 3/4 podaży w całym regionie Wrocławia. Zauważamy wzmożone zainteresowanie północą Wrocławia (rejon S8), a także Kątami Wrocławskimi czy Żórawiną. Wrocław będzie nadal dynamicznie się rozwijał. Już teraz jest postrzegany jako jedna z najważniejszych lokalizacji w całej Europie Środkowo-Wschodniej.
CZYNSZE* 8,50-9,50 2,50-2,80
euro/m2/miesiąc
ILOŚĆ WYNAJĘTEJ POWIERZCHNI MAGAZYNOWEJ* 500 000
euro/m2/miesiąc
459 100
400 000
3,00-3,80 euro/m2/miesiąc
300 000 228 700
200 000
187 900
156 500
Bazowe stawki czynszów Efektywne stawki czynszów (przeciętna stawka, po jakiej zawierana jest większość transakcji, przy założeniu, że są to transakcje na ok. 5 000 m2 zawierane na 5 lat) Czynsz za pow. biurową i socjalną w magazynach
100 000
0 2010
*stan na III kwartał 2014
42
208 900
2011
2012
2013
2014
*stan na III kwartał 2014 źródło: Colliers International
Wrocław 2014
mag / Robert Dobrzycki, partner zarządzający Panattoni Europe /
Dolny Śląsk to bardzo interesujący region z punktu widzenia realizacji nowych inwestycji. To fenomen lokalizacyjny i infrastrukturalny. Wrocław to najlepszy punkt na mapie Polski pod kątem dystrybucji europejskiej i centralno-europejskiej. Dodatkowo, region jest bardzo dobrze postrzegany przez najemców. Rynek ten ma ogromny potencjał, by w przyszłości stać się największym zagłębiem magazynowym w skali kraju.
STRUKTURA NAJEMCÓW (WG WYNAJĘTEJ POWIERZCHNI PRZEZ POSZCZEGÓLNE BRANŻE) W LATACH 2011-2014*
27%
29%
1% 7%
20% 8%
8%
POWIERZCHNIA W BUDOWIE* Nazwa Obiektu
Właściciel
Planowane Zakończenie
Pow. (m²)
MKD Wrocław
MKD
2016, IV kw.
18 700
Prologis Part Wrocław III #1
Prologis
2014, IV kw.
18 300
BTS Amazon Wrocław
Panattoni
2014, IV kw.
100 700
*stan na III kwartał 2014 źródło: Colliers International
Operatorzy logistyczni (27%)
FMCG (7%)
E-commerce (20%)
Branża motoryzacyjna (1%)
Sieci handlowe (8%)
Inne (29%)
Produkcja (8%)
*stan na III kwartał 2014
43
mag
rynek nieruchomości komercyjnych / magazyny
POWIERZCHNIA ODDANA DO UŻYTKU
0
2010
200 000
400 000
600 000
800 000
1 000 000
1 200 000
m2
9 700 620 900
2011
39 900 660 800
2012
60 400 721 300
2013
104 900 826 100
2014
207 500 1 033 600
2014
326 500 1 152 600
(prognoza)
oddana
istnieje
ISTNIEJĄCA POWIERZCHNIA MAGAZYNOWA W POLSCE* m2 2 000 000
1 804 400 1 537 800
1 500 000 1 110 200
1 104 800
1 033 600
1 000 000 519 400
417 200
500 000
238 100
374 200 160 300
101 100
73 300
Toruń
Szczecin
0 Warszawa Strefa I
Warszawa Strefa II
Warszawa Strefa III
Śląsk
Polska Centralna
Poznań
Wrocław
2 740 956
Trójmiasto
Kraków
pozostałe
5 733 318 8 474 274
POZIOM PUSTOSTANÓW* 24,1%
25 20 15
12,2%
11,8% 8,7%
8,3%
10
6,8%
5
4,7%
2,3%
5,8%
6,7% 4,8% 0,0%
0 Warszawa Strefa I
Warszawa Strefa II
Warszawa Strefa III
Śląsk
Polska Centralna
Poznań
Wrocław
8,8%
Trójmiasto
Kraków
Toruń
Szczecin
pozostałe
7,2% 7,7% *stan na III kwartał 2014 źródło: Colliers International
44
m
gazyn Wrocław 2014
10 największych transakcji najmu w latach 2010-2014*
Najemca
Nazwa obiektu
Właściciel
Pow. (m²)
Finalizacja
Amazon
Goodman Wrocław South Logistic Center
Goodman
123 500
2013, IV kw.
Amazon
Panattoni Wrocław Bielany Wrocławskie
Panattoni
100 700
2013, IV kw.
Fagor Wrozamet
Distribution Park Wrocław
Prologis
44 000
2010, IV kw.
Eko Holding
Prologis Park Wrocław V
Prologis
35 000
2013, II kw.
Lear
Panattoni Legnickie Pole
Panattoni
32 300
2012, II kw.
TJX (TK Maxx)
Goodman Wrocław East Logistic Center
Goodman
26 900
2011, I kw.
Geodis
Distribution Park Wrocław
Hines
22 200
2014, I kw.
Hi Logistic
Prologis Park Wrocław V
Prologis
20 600
2014, II kw.
Dirks Consumer Logistics
SKALSKI-Logistic Park
Skalski
20 000
2013, I kw.
Raflatac
Prologis Park Wrocław V
Prologis
19 100
2011, I kw.
*stan na III kwartał 2014
Struktura właścicieli (wg m2 posiadanej powierzchni)*
10 największych istniejących obiektów*
Właściciel
Pow. (m²)
Procent
Nazwa obiektu
Właściciel
Pow. (m²)
Prologis
458 700
44,4%
Prologis Park Wrocław I
Prologis
168 000
Goodman
163 000
15,8%
Prologis Park Wrocław III
Prologis
130 000
Panattoni
114 900
11,1%
Goodman
123 000
Hillwood
83 300
8,1%
Goodman Wrocław South Logistics Centre II
Hines
46 200
4,5%
Skalski
33 600
3,3%
VATT Invest
33 000
3,2%
Eurologis Sp. z o.o.
22 300
2,2%
Banif Investment Managers
20 000
1,9%
SEGRO
20 000
1,9%
TREI Real Estate
18 000
1,7%
maga Aviva
9 300
0,9%
Private Owner
7 200
0,7%
Jot-Ce
4 200
0,4%
SUMA
1 033 600
Prologis Park Wrocław V
Prologis
111 000
Panattoni Park Wrocław I
Hillwood
83 000
Panattoni Park Wrocław II
Panattoni
61 000
Prologis Park Wrocław IV
Prologis
50 000
Distibution Park Wrocław
Hines
46 000
Goodman Wrocław East Logistics Centre
Goodman
40 000
SKALSKI-Logistic Park
Skalski
34 000
*stan na III kwartał 2014
źródło: Colliers International
45
hote
rynek nieruchomości komercyjnych / hotele
Obłożenie hoteli w 2013 roku 41% w woj. dolnośląskim* 54% we Wrocławiu* 60% we Wrocławiu**
*wg GUS *wg STR Global
OBŁOŻENIE HOTELI W WOJ. DOLNOŚLĄSKIM W 2013 ROKU Kat. 5*
61,4%
Kat. 4*
41,4%
Kat. 3*
40,4%
Kat. 2*
35,9%
Kat. 1*
37,8%
OBŁOŻENIE HOTELI WE WROCŁAWIU WEDŁUG KATEGORII W 2013 ROKU (wg STR Global)
53%
segment upscale & upper midscale
63%
segment midscale & economy
Liczba hoteli w woj. dolnośląskim w XI 2014 roku w tym we Wrocławiu
57
272
Liczba pokoi hotelowych w woj. dolnośląskim obecnie w tym
4 755 źródło: Horwath HTL
46
we Wrocławiu
13 018
/ Janusz Mitulski, partner Horwath HTL / Sytuacja na wrocławskim rynku hotelowym w roku 2014 nieznacznie poprawiła się w porównaniu z rokiem 2013. W pierwszych dwóch kwartałach br. wskaźnik RevPAR wzrósł o 7,2 proc., co wiązało się m.in. z niedużą podażą nowych obiektów hotelowych. Gorsze wyniki zanotowano w lipcu. Na spadek wartości RevPAR wpływ miało słabsze o 7 proc. w porównaniu z rokiem 2013 obłożenie. W październiku br. miejską bazę hotelową wzbogacił hotel Ibis Styles oferujący 133 pokoje. Ten 3-gwiazdkowy obiekt zlokalizowany jest w kompleksie Silver Tower Center, naprzeciwko Dworca Centralnego PKP. W przyszłym roku planowane jest otwarcie 3-gwiazdkowego hotelu przy ulicy Łaziennej. Przełomowy może okazać się rok 2016, w którym działalność zainaugurują hotele: Hampton by Hilton oraz DoubleTree by Hilton. Ostatnie inwestycje w infrastrukturę turystyczną, takie jak otwarte w październiku Afrykarium, powinny pozytywnie przełożyć się na zainteresowanie turystów miastem. Dodatkowo, we Wrocławiu trwają intensywne przygotowania do pełnienia funkcji Europejskiej Stolicy Kultury w roku 2016 (m.in. budowa Narodowego Forum Muzyki), a także do organizacji Igrzysk Sportów Nieolimpijskich w roku 2017 (m.in. remont Stadionu Olimpijskiego). Wszystkie wymienione inwestycje i wydarzenia wpłyną na poprawę rozpoznawalności oraz atrakcyjności Wrocławia, co powinno przełożyć się na poprawę sytuacji na rynku hotelowym.
h
ele
Wrocław 2014
/ Ireneusz Węgłowski, wiceprezesa Orbis SA / Wrocław jest ważnym ośrodkiem biznesowym i kulturalnym na mapie Polski. Położenie geograficzne, bogata historia i kultura sprzyjają rozwojowi miasta. Polscy i zagraniczni turyści chętnie odwiedzają stolicę Dolnego Śląska nie tylko dla jej zabytków, ale też ze względu na liczne atrakcje sportowe i kulturalne. Włodarze z powodzeniem pozyskują do współpracy organizatorów dużych, międzynarodowych wydarzeń, jak na przykład „Wrocław Europejską Stolicą Kultury” w 2015 roku czy 10. Światowe Igrzyska Sportowe „The World Games 2017”. Do Wrocławia przyjadą tysiące turystów, a to oznacza większy popyt na usługi hotelowe. Wrocław to miasto młodości, różnorodności i dynamizmu, ma wszelkie podstawy, by znaleźć się na krótkiej liście najbardziej cenionych destynacji kulturalnych w Unii Europejskiej.
NAJWIĘKSZE PLANOWANE I REALIZOWANE INWESTYCJE HOTELOWE
Struktura osób korzystających z hoteli (obcokrajowcy) Wrocław
35 %
woj. dolnośląskie
29 %
Liczba osób korzystających z obiektów hotelowych i niehotelowych we Wrocławiu
Wrocław 3* Hampton by Hilton – ok. 100 pok. 5* Double Tree by Hilton, ok. 200 pok. 4* hotel, ul. Łazienna, ok. 100 pok. Hotel Piast (blisko dworca PKP), 92 pok.
woj. dolnośląskie 1 366 tys. 830 tys.
Hotelowe Niehotelowe Wrocław Hotelowe Niehotelowe
województwo dolnośląske
659 tys. 134 tys.
Średnie ceny hoteli we Wrocławiu
3* Hampton by Hilton (Jelenia Góra)– 118 pok. Modernizacja zabytkowego kompleksu sanatoryjnego w Barcinku
hotele
2013
207 zł
styczeń – sierpień 2014
208 zł
RevPar we Wrocławiu 2013
124 zł
styczeń – sierpień 2014
126 zł
Poziom usieciowienia hoteli (XI 2014 rok) Wrocław
29 %
województwo
13 %
Nazwa sieci
Accor
B&B
Best Western
Diament
Elbest Hotels
Gołębiewski
HP Park
Interferie
LHG
Likus
Puro
Quality System
Qubus
Rezidor
Scandic
Wam
Zdrojowa Invest
Suma
sieci hotelowe
liczba hoteli we wrocławiu
7
1
2
1
0
0
1
0
3
1
1
1
1
1
1
1
0
22
liczba hoteli w woj. dolnośląskim
10
1
2
1
1
1
1
2
3
1
1
1
5
1
1
1
1
34
47