Rynek Zdrowia 03(104)/2013

Page 1

MARZEC 2014

ISSN 1733-7917

Nr 3 (104) / 9,50 PLN (w tym 8% VAT)

/ Nr 3 (104)

/ 9,50 PLN (w tym 8% VAT)

PRAWO

Wydłużanie lekarskiej doby / / 34-35

Wyniki naszej ankiety

Podstawową opiekę czeka rewolucja?

Kontraktowe trzęsienie ziemi

/ / 22-24

/ / 8-9 INDEKS 205605


Prywatne szpitale żyją głównie z NFZ Na opłacanie świadczeń szpitalnych z własnej kieszeni stać niewielu pacjentów, stąd podpisanie kontraktu z NFZ jest dla placówki niepublicznej gwarantem pewnego pułapu przychodów i pewnej liczby pacjentów – wynika z raPo pierwszych trzech miesiącach portu PMR.zauważalny jest wpływ tego roku Z najnowszego firmy baskutków ustawyraportu refundacyjnej na dawczej pt.na „Rynek sprzedażPMR leków rynkuszpitali apteczniepublicznych w Polsce 2014. nym. Obroty aptek zmalały. Analiza porównawcza – Szacunkowy spadekwojecałkowiwództw i perspektywy rozwoju” tego obrotu na rynku aptecznym wynika, szpitale w 2012że roku może prywatne, wynieść które początkowo nastawiały się nawet 4-5% – prognozuje firma wyłącznie naPharmaExpert. pacjentów komeranalityczna cyjnych, się tego na podpisyJednymdecydują z powodów stanu wanie część rzeczykontraktów były zapasyz NFZ lekówna zrobiooferowanych świadczeń. ne przez pacjentów pod koniec Spośród szpitali przeanalizowanych 2011 roku. Z kolei nabywaniu według przyjętego przez leków po 1 stycznia 2012PMR r. nie kryterium, w 2013 r. tylko około 15 sprzyjał tzw. protest pieczątproc. nie miało podpisanego konkowy. Lekarze, z obawy przed traktu z NFZ na żądaniem leczenie szpitalne. potencjalnym zwrotu Odsetek szpitali refundacji przezposiadających NFZ, nadal są kontrakt wahał się od 71% ostrożniz NFZ w przepisywaniu leków w woj. wielkopolskim do 97% refundowanych. Od początku w woj. łódzkim. Najwyższe konroku nie przepisują m.in. leków trakty miałyjeśli podpisane placówki ze zniżką, byłyby stosowane w województwach mazowieckim poza wskazaniami rejestracyji pomorskim. Średnio, jak wyninymi. Dotyczy to na przykład ka z badania PMR, w szpitalach antybiotyków. niepublicznych 85% przyMniejsze obrotyokoło przekładają się chodów generowanych jest przez na sytuację finansową aptek. Nekontrakt szpigatywniez NFZ, na icha w połowie funkcjonowanie tali jest totakże więcej niż 92%. wpływa spadek marży. WeJak wynika z badania PMR dług wstępnych danych np.przeze prowadzonego wśród szpitali Śląskiej Izby Aptekarskiej, zmiany niepublicznych w styczna listach lekóww Polsce refundowanych niu 2014roku r., kontrakty z NFZ straty są w 2012 spowodowały dla tych placówek wynoszące nawet największym do 15% obroczynnikiem tów apteki. rozwoju – wskazywało nie niego trzykrotnie więcej respondentów niż w poprzedniej Więcej o rynku aptecznym edycji badania z 2012 – r. str. 48-49 KR

03-2014

fot. Fotolia

Obchód

E-zwolnienia nas „uzdrowią”? Najnowsze dane ZUS wskazują, że nawet do 12% zwolnień lekarskich jest nieuprawnionych. W zeszłym roku kwota wstrzymanych z tego tytułu zasiłków osiągnęła blisko 22 mln zł. ZUS chce jeszcze skuteczniej walczyć z patologią lewych zwolnień, wspierają go w tym pracodawcy. Narzędzi do walki szukają wspólnie w ramach Komisji Trójstronnej. E-zwolnienia mają ograniczyć zjawisko tzw. lewych zwolnień. Projekt ustawy o zmianie ustawy o świadczeniach pieniężnych z ubezpieczenia społecznego w razie choroby i macierzyństwa oraz niektórych innych ustaw, na mocy którego wdrożony ma być systemu e-zwolnień w całym kraju, jest obecnie przedmiotem konsultacji społecznych. Pracodawcy z Trójstronnej Komisji ds. Społeczno-Gospodarczych przyznają, że problem tzw. lewych zwolnień jest dla nich równie dotkliwy jak dla ubezpieczyciela. – Według najnowszych danych ZUS w ubiegłym roku pracownicy przebywali 189,6 mln dni na absencji chorobowej. Jedna trzecia dni była kosztem zakładów pracy, zaś dwie trzecie finansowana ze środków Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. Jak szacuje ZUS, koszt zwolnień lekarskich wynosi ok. 10 mld zł, co oznacza, że pracodawców kosztują one blisko 3,5 mld zł – mówi nam Grzegorz Byszewski, ekspert ds. Społeczno-Gospodarczych Pracodawców RP, i dodaje, że oprócz tej kwoty pracodawcy dodatkowo ponoszą m.in. koszt zastępstw za nieobecnego pracownika. KL

Czy będziemy „importowali” lekarzy Zdaniem ekspertów za 10 lat Polska będzie musiała sprowadzać lekarzy z zagranicy. Dzisiaj dwie trzecie z nich ma powyżej 45 lat, a luka pokoleniowa się pogłębia, bo kształcimy ich za mało – informuje Dziennik Gazeta Prawna. W 2013 r. na rynek pracy weszło tylko 3,4 tys. nowych specjalistów (2,7% ogółu lekarzy), a w ciągu trzech lat liczba oferowanych rezydentur spadła o 342 (40,6%). Zdaniem Macieja Hamankiewicza, prezesa Naczelnej Rady Lekarskiej, konieczne jest zwiększenie limitów przyjęć na studia medyczne i stworzenie zachęt finansowych dla młodych ludzi, by wybierali ten zawód. – Za dziesięć lat, kiedy obecnie rozpoczynający studia wejdą na rynek pracy jako w pełni wykwalifikowani specjaliści, ponad 20 tys. praktykujących obecnie osób będzie już na emeryturze. Bez zmiany zasad kształcenia polskiej medycynie grozi zapaść – ostrzegają eksperci. Zdobycie zawodu lekarza jest limitowane już na starcie. Liczba miejsc na kierunku lekarskim w uczelniach medycznych od lat utrzymuje się na mniej więcej tym samym poziomie (w roku akademickim 2013/2014 na studiach dziennych było ich 3107). Z roku na rok spada też liczba rezydentur. Np. w rozpoczętym właśnie postępowaniu kwalifikacyjnym jest ich 500. Trzy lata temu o tej porze roku młodzi medycy mieli do dyspozycji 842 takie miejsca, a rok temu było ich 536. mak

3


W numerze: OSTRY DYŻUR 8-9

fot. Fotolia

Kontraktowe trzęsienie ziemi

Zdr

tal pi

y sz ow

RAPORT Raportem w marcowym wydaniu naszego miesięcznika inaugurujemy cykl artykułów pod wspólnym hasłem „Zdrowy Szpital”. W kolejnych numerach magazynu publikować będziemy teksty dotyczące różnych obszarów działalności placówek pod kątem szeroko rozumianego bezpieczeństwa pacjentów i pracowników lecznic – nie tylko w aspekcie medycznym, ale także finansowym, prawnym i organizacyjnym.

Kiedy się opłaca wspólne kupowanie 11-13 Wyzwanie, które warto podjąć 14 Ubezpieczenia szpitali – koniec giełdy pomysłów 15-17 Ograniczajmy ryzyko zranień 18-20 Uwaga, zakażenia wewnątrzszpitalne 21 Czytaj również:

POLITYKA ZDROWOTNA Jak chcemy zmieniać POZ – wyniki redakcyjnej ankiety Rynku Zdrowia Dyrektywa transgraniczna – sąd albo trybunał

22-24 25-26

FINANSE I ZARZĄDZANIE Regionalne Spotkanie Menedżerów Ochrony Zdrowia – system widziany z Pomorza 27-31 4


PRAWO Przypadek śmierci nienarodzonych bliźniąt we włocławskim szpitalu spowodował burzę wokół czasu pracy lekarzy. Przykład ordynatora, który prawdopodobnie spał podczas szpitalnego dyżuru, po pracy w innej placówce, z jednej strony jest bulwersujący, z drugiej pokazuje jak bardzo brakuje nam specjalistów.

Czas pracy – wydłużanie lekarskiej doby?

34-35

FARMACJA Leki w szpitalu, czyli zapytajmy farmaceuty Leki off-label – o naginaniu prawa

Komentarze

42-44

Dr Elżbieta Puacz Taka nowelizacja obniży poziom wykształcenia

WYROBY MEDYCZNE Targi Salmed 2014 – ekspansja nowych technologii USŁUGI MEDYCZNE Debata Rynku Zdrowia: „Udar mózgu – profilaktyka, terapia i opieka” 46-49 Jak przeciwdziałać polipragmazji 50-51 Potrzebna jest lepsza promocja karmienia piersią 5 4-56

Hotel Holiday Inn Kraków City Center, ul. Wielopole 4

Konferencja będzie znakomitą okazją do reprezentatywnej dyskusji nad różnymi aspektami wdrażania rozwiązań podnoszących jakość świadczeń zdrowotnych w podmiotach leczniczych. Zagadnienia, które zostaną poruszone w poszczególnych sesjach krakowskiego spotkania, będą się koncentrować m.in. wokół kryteriów oceny jakościowej ofert świadczeniodawców w postępowaniach dotyczących zawarcia kontraktów z Narodowym Funduszem Zdrowia, a także zasad oceniania wyników procesu leczenia i możliwości ich porównywania między różnymi placówkami. Zaproszeni Goście rozmawiać będą także o jakości świadczeń w kontekście bezpieczeństwa pacjentów. Organizator: Centrum kompetencyjne CKL Medical i redakcja miesięcznika oraz portalu Rynek Zdrowia. Tel. 32 356 76 01; d.halama@ckl.pl Szczegóły i rejestracja: www.rynekzdrowia.pl (dział Konferencje). Organizator

03-2014

ZAWSZE U NAS

38-39 40-41

7

Dr Jadwiga Pyszkowska Zmiana koloru recepty nie wystarczy

W programie konferencji m.in.: Jakość świadczeń a bezpieczeństwo pacjenta – wybrane aspekty działalności podmiotów leczniczych. Dlaczego i w jaki sposób należy odejść od systemu preferującego niską cenę świadczenia? Perspektywa płatnika – warunki dodatkowej punktacji za spełnienie standardów w zakresie jakości. Wyniki leczenia – jaki model ich mierzenia, oceny i porównywania między różnymi placówkami ochrony zdrowia? Zarządzenie Prezesa NFZ w sprawie określenia kryteriów oceny ofert w postępowaniu w sprawie zawarcia umowy o udzielanie świadczeń opieki zdrowotnej – dyskusja. Jakość świadczeń a bezpieczeństwo pacjenta – wybrane aspekty działalności podmiotów leczniczych. Procedury ograniczające zakażenia wewnątrzszpitalne. Znaczenie jakości wyrobów medycznych, m.in. materiałów i narzędzi dostarczanych placówkom ochrony zdrowia. Bezpieczeństwo stosowania leków – wybrane zagadnienia. Efektywność kosztowa stosowanych w szpitalu leków, materiałów i narzędzi a bezpieczeństwo pacjenta. Ubezpieczenia szpitali – perspektywa pacjenta i podmiotu leczniczego. Akredytacja Centrum Monitorowania Jakości w Ochronie Zdrowia a certyfikaty ISO – wystąpienia i dyskusja. Wymagania systemu zarządzania jakością ISO. Wymagania akredytacyjne CMJ. Akredytacja CMJ i certyfikaty ISO. Patron medialny

5


OD REDAKCJI

Fundusz daje i odbiera G

W O J C I E C H K U TA redaktor naczelny

łośne w ostatnich dniach spory dotyczące wypowiedzenia przez NFZ umów z dwoma prywatnymi placówkami – EuroMedic i Sensor Cliniq – wywołały polityczną burzę. Nie wnikając w szczegóły obu spraw (czyt. str. 8-9), warto przyjrzeć się ich systemowemu wymiarowi. Takiej właśnie, ogólniejszej refleksji, nadal brakuje nie tylko w medialnych przekazach, ale i wypowiedziach decydentów, z ministrem zdrowia Bartoszem Arłukowiczem na czele. Wszyscy zabierający głos w kwestii kontraktów z wymienionymi lecznicami skupiają się głównie na wątkach personalnych – czy i kto lobbował, kto zawinił, kogo odwołać, ukarać itp., itd. Tracimy okazję do poważnej dyskusji o funkcjonowaniu publicznego płatnika oraz trybie sprawowania kontroli nad jego działaniami. Sprowadzanie całego zamieszania wokół umów z dwoma świadczeniodawcami do ścinania głów i postępowań prowadzonych przez CBA nie rozwiąże problemu. Tym bardziej że nie są to pierwsze przypadki zawiera-

nia i wypowiadania przez Fundusz kontraktów, budzące poważne kontrowersje głównie prawnej natury. Po raz kolejny daje o sobie znać brak możliwie niezależnej i kompetentnej instytucji nadzorującej oraz kontrolującej poczynania płatnika. Resort w tej roli nie wypada dobrze, gdyż do pewnego stopnia sam jest stroną w sprawie. Okolicznościami, w jakich dwie prywatne kliniki uzyskiwały, a potem traciły umowy z NFZ, zajmowała się nawet sejmowa komisja zdrowia. Trudno jednak sobie wyobrazić, by to właśnie na Wiejskiej rozstrzygano kolejne spory między szpitalami a Funduszem dotyczące kontraktowania, do których co roku dochodzi w każdym województwie. Wokół planowanego nie tak dawno utworzenia centralnego urzędu, który miał się zajmować m.in. wyceną procedur oraz właśnie kontrolowaniem NFZ i innych zdrowotnych ubezpieczycieli, zapadła cisza. Nie przerwało jej nawet ostatnie „trzęsienie ziemi” w Funduszu i resorcie zdrowia.

Wyznaczmy granice limitowania P

I wo n a B ą c z ek , dziennikarka Rynku Zdrowia

6

ropozycja zniesienia limitów w zakresie świadczeń onkologicznych, z jaką Polskie Towarzystwo Onkologiczne wystąpiło niedawno w liście otwartym do prezydenta, premiera i ministra zdrowia, dała pacjentom nadzieję, że czas oczekiwania na leczenie ulegnie wreszcie skróceniu. Autorzy apelu nie ukrywali przy tym prawdziwego znaczenia limitów dla chorego: „Człowiekowi walczącemu o życie mówimy, żeby przyszedł na badania za pół roku” – wskazywali. Wydaje się, że prace nad tym przedsięwzięciem postępują: Wiesława Kłos, zastępca prezesa NFZ ds. finansowych, informowała w lutym, że Fundusz przeprowadził już symulację, czy system będzie w stanie udźwignąć takie zadanie, a jej wyniki zostały przekazane do resortu zdrowia. Obecnie MZ i NFZ prowadzą konsultacje związane z decyzją, czy i w jakim zakresie możemy sobie pozwolić na limitowanie świadczeń w onkologii. Efektów wspomnianych rozmów i wyliczeń jeszcze nie znamy, słyszymy jednak

ostrzeżenia płynące ze strony przedstawicieli środowiska onkologicznego dostrzegających istotne zagrożenia, wynikające z uwolnienia limitów w istniejących realiach systemowych. W ich ocenie będzie to skutkowało pogłębieniem deficytu klinik narządowych kilkunastu wielospecjalistycznych ośrodków onkologicznych, realizujących blisko 70% świadczeń w onkologii, ale otrzymujących zaledwie 50% środków. Zwiększą się za to zyski ośrodków powstających w niekontrolowany sposób w całym kraju, oferujących głównie usługi w zakresie radioterapii i chemioterapii jednego dnia. Ze względu na ograniczone możliwości finansowe publicznego płatnika wydaje się, że zniesienie limitów w całej onkologii nie jest możliwe, ostateczne decyzje będą się zatem koncentrowały na ośrodkach oferujących pacjentom kompleksowe leczenie. I może słusznie: skoro w ciągu ostatniej dekady wydatki na onkologię wzrosły czterokrotnie, a efektom leczenia daleko do tego wyniku, należy wyciągnąć z tego wnioski.


ko M E N T A R Z E

D r J adwi g a P y s z kow s ka , prezes Polskiego Towarzystwa Medycyny Paliatywnej

D r E l ż bieta P uac z , prezes Krajowej Rady Diagnostów Laboratoryjnych

Taka nowelizacja obniży poziom wykształcenia

K

ształcenie proponowane w projekcie zmian w ustawie Prawo o szkolnictwie wyższym oraz niektórych innych ustaw doprowadzi do powstania rzeszy źle wyedukowanych diagnostów laboratoryjnych. Projekt pod pozorem niesienia pomocy dla szkół wyższych – poprzez ułatwianie uzyskania wyższego wykształcenia w postaci potwierdzania „efektów uczenia się” poza drogą formalną – prowadzi do realnego obniżenia poziomu wykształcenia przyszłych przedstawicieli wielu zawodów, w tym zawodu diagnosty laboratoryjnego. Skutki planowanych zmian – poza beneficjentami finansowymi w postaci szkół wyższych – będą długofalowe i będą odnosiły się do poziomu leczenia obywateli Polski. Proponowane kształcenie w projekcie ustawy doprowadzi do powstania rzeszy źle wykształconych diagnostów laboratoryjnych, którzy w procesie diagnostyczno-terapeutycznym odgrywają kluczową rolę, bowiem 70-90% decyzji lekarskich opiera się na badaniach laboratoryjnych. Zapewnienie wysokiej jakości kształcenia na kierunkach medycznych, szczególnie nieobjętych ochroną prawa unijnego, jak analityka medyczna/medycyna laboratoryjna, medycyna ratunkowa, fizjoterapia jest konieczne, mając na względzie szczególny charakter studiów medycznych, specyfikę kształcenia i wykonywania zawodów medycznych. Ułatwianie otrzymania dyplomu uczelni wyższej na zasadzie uznawania 50% programu kształcenia osobom na podstawie ich doświadczenia zawodowego i potwierdzenia kompetencji zdobytych poza systemem szkolnictwa, nie może dotyczyć kierunków kształcących pracowników medycznych nieobjętych ochroną prawa unijnego. W większości państw Unii Europejskiej czynności polskiego diagnosty laboratoryjnego wykonują lekarze lub farmaceuci, których program kształcenia jest jednolity i przewidziany w dyrektywie unijnej. Jako środowisko widzimy konieczność powrotu do standardów kształcenia na kierunku medycyny laboratoryjnej/analityki medycznej na wzór kształcenia innych zawodów medycznych objętych ochroną prawa unijnego, czyli lekarzy, farmaceutów, pielęgniarek i położnych. Pełna treść stanowiska prezes KIDL – w portalu rynekzdrowia.pl (dział Opinie i Polemiki).

1

Zmiana koloru recepty nie wystarczy*

stycznia 2013 r. Ministerstwo Zdrowia wprowadziło nowy wzór recepty Rpw. To istotny postęp w dostępności leków przeciwbólowych z 3. stopnia Drabiny Analgetycznej Światowej Organizacji Zdrowia, które określamy jako silne przeciwbólowe leki opioidowe. Ale nie jest to finał, który może zakończyć walkę z restrykcjami. Wprowadzony biały kolor recepty Rpw nie stygmatyzuje już chorych w aptece czy w domu rodzinnym pacjenta. Być może kolorystyka recepty zdjęła z lekarzy lęk przed wypisywaniem tzw. różowej recepty, która była pod szczególnym nadzorem. Ważne też jest to, że nie ma wtórnika takiej recepty. Ale nie jestem pewna, czy sama tylko zmiana koloru recepty poprawi ordynację właściwego analgetyku opioidowego (przeciwbólowego) tak, aby leczenie bólu było skuteczne, bezpieczne i zgodne z aktualną wiedzą z dziedziny medycyny bólu i medycyny paliatywnej. Nadal utrzymano, a nawet dodano restrykcje dotyczące silnych analgetyków opioidowych – dodatkowe wypisywanie słowne dawki dobowej analgetyku, stawianie „wykrzykników” przy dawkach przekraczających dawkę jednorazową i dobową, czytelny kolejny podpis na recepcie. Dla mnie jest to upokarzające, bo sugeruje, że urzędnik nie ma zaufania do mojego stopnia świadomości i wymaga potwierdzenia, że wiem, co i jak ordynuję. A ja uważam, że takie restrykcje przeciążają pracą i zabierają cenny czas lekarzowi. Mógłby w zamian poświęcić więcej czasu na komunikację z chorym. Kolejną poważną blokadą w stosowaniu tych leków jest ich nazywanie we wszelkich rozporządzeniach w języku niemedycznym. Stosowanie określenia „środki odurzające” jest niewłaściwe medycznie. W medycynie nie wolno ordynować leków dla celów odurzających, a wyłącznie w celu zniesienia bólu, czyli analgetycznie. Jeśli lekarz zastosowałby lek w niewłaściwym celu i/lub w dawkach toksycznych, wywołując świadomie zagrażające zdrowiu – a nawet życiu – działania uboczne, to jest to błąd lekarski. Wobec tego nie wolno sugerować społeczeństwu, że lekarz stosuje „środki narkotyczne” bądź „środki odurzające”. To szkodliwa dezinformacja, często powstrzymująca lekarzy od stosowania silnych opioidowych leków przeciwbólowych według wskazań klinicznych, strasząca chorego i jego rodzinę. *Wypowiedź jest fragmentem rozmowy z dr Jadwigą Pyszkowską. Cały wywiad – w portalu rynekzdrowia.pl (dział Rozmowa).

03-2014

7


OSTRY DYŻUR

// Marcin Pakulski odsunięty od pełnienia obowiązków prezesa NFZ

zdjęcia: Piotr Waniorek / Żelazna Studio

Kontraktowe trzęsienie ziemi

Sławomir Neumann Sejmowa komisja zdrowia zajęła się 28 lutego sprawą publikacji prasowych dotyczących wiceministra zdrowia Sławomira Neumanna oraz p.o. prezesa NFZ Marcina Pakulskiego i kontraktów zawieranych przez Fundusz z prywatnymi podmiotami. O zwołanie komisji wystąpił klub SLD. Marcin Pakulski został odsunięty od pełnienia obowiązków prezesa NFZ na czas wyjaśnienia sprawy dotyczącej umowy NFZ ze szpitalem EuroMedic Medical Center w Katowicach. Wnioskował o to minister zdrowia Bartosz Arłukowicz.

Oskarżenia i zapowiedź pozwu O zawieszenie w pełnieniu obowiązków prezesa NFZ zadecydowała Rada Funduszu. Jednocześnie Rada zdecydowała, że Marcina Pakulskiego zastąpi obecna wiceprezes Funduszu ds. finansowych Wiesława Kłos, wynika z informacji źródeł zbliżonych do centrali NFZ. Minister zdrowia Bartosz Arłukowicz złożył wniosek w sprawie Pakulskiego 24 lutego, w związku z publikacją Wprost. Według tygodnika Marcin Pakulski, gdy pełnił funkcję wiceprezesa NFZ, w połowie ubiegłego roku „wymógł na podwładnych, aby jego nazwisko zniknęło z protokołów CBA pokazujących skandaliczne nadużycia w śląskiej służbie zdrowia”, gdzie wcześniej był zastępcą dyrektora oddziału. Protokoły te z oddziału miały trafić do ówczesnej prezes NFZ Agnieszki Pachciarz. Jak napisał tygodnik, nazwisko Pakulskiego pojawia się w protokole CBA „za każdym razem, gdy funkcjonariusze CBA wskazują na winnych zaniedbań”. Pakulski zdecydowanie zaprzecza, że prosił

8

Marcin Pakulski o wykreślenie swego nazwiska z protokołów CBA i zapowiedział, że pozwie autorów artykułu do sądu. Chodzi o umowę NFZ z EuroMedic Medical Center w Katowicach. Z kontroli prowadzonej przez CBA wynika, że przedstawiciele EuroMedic, starając się o kontrakt w 2011 r., podali nieprawdziwe informacje, które miały wpływ na zawarcie umowy. – Wystąpienia pokontrolne CBA w sprawie wyników kontroli w śląskim NFZ nie wskazywały mnie w żadnym miejscu jako osoby odpowiedzialnej za stwierdzone nieprawidłowości przy kontraktowaniu świadczeń – podkreślał Marcin Pakulski 28 lutego na posiedzeniu sejmowej komisji zdrowia. Według Pakulskiego wypowiedź byłego dyrektora śląskiego NFZ Grzegorza Nowaka we Wprost na temat jego rzekomej prośby o wykreślenie jego nazwiska z protokołu CBA „jest nieprawdziwa, co Nowak potwierdził w wypowiedzi dla PAP z 25 lutego”.

CBA będzie wyjaśniało – Nie miałem dostępu i nie znam treści notatki przesłanej przez ówczesnego dyrektora śląskiego oddziału NFZ Grzegorza Nowaka do ówczesnej prezes Funduszu Agnieszki Pachciarz – mówił Pakulski. Według Wprost Pakulski, już jako wiceprezes NFZ, naciskał na Nowaka, ówczesnego dyrektora śląskiego NFZ, aby ten wykreślił jego nazwisko z pokontrolnych protokołów CBA, które miały trafić do ówczesnej prezes NFZ Agnieszki Pachciarz. Nowak przyznaje w tygodniku: „Wygumkowaliśmy je”. Marcin Pakulski poinformował, że wystąpień pokontrolnych związanych z kontrolami śląskiego NFZ w EuroMe-


dic było w sumie siedem. – Mój podpis jako osoby upoważnionej znajduje się na dwóch egzemplarzach wystąpień pokontrolnych. Jedno z nich wskazuje na nieprawidłowości i informuje o nałożonych karach. Teza artykułu, że wszystkie kontrole były fikcyjne, jest więc nieprawdziwa – mówił Pakulski na posiedzeniu sejmowej komisji zdrowia. Dodał, że w drugim wystąpieniu nie było żadnych uwag o jakichkolwiek nieprawidłowościach. Minister zdrowia zapowiedział, że zwróci się do CBA o pełne zbadanie wszystkich okoliczności dotyczących raportu śląskiego CBA. Komisja zdrowia zajęła się też inną „gorącą” sprawą dotyczącą kontraktowania. Otóż według tygodnika Wprost wiceminister zdrowia Sławomir Neumann od kilku miesięcy „walczy o interesy” warszawskiej prywatnej klinki Sensor Cliniq, zajmującej się leczeniem wzroku. Neumann miał, według Wprost, interweniować w sprawie tej kliniki, która wbrew prawu miała pobierać dodatkowe opłaty za leczenie refundowane przez NFZ.

Na razie bez dymisji Za te praktyki NFZ we wrześniu 2013 r. wymówił Sensorowi kontrakt. Jak przyznała na łamach Wprost Agnieszka Pachciarz, ówczesna prezes NFZ, wiceminister Neumann interweniował w sprawie umowy dla kliniki. Jak podaje tygodnik, wiceminister przysłał do Centrali NFZ pismo, w którym domagał się wyjaśnień, na jakim etapie jest rozpatrywanie sprawy. Pismo zostało wysłane w trybie nadzoru ministerialnego. Ministerstwo Zdrowia (już po ustawowych zmianach w prawie pozwalających na aneksowanie umów) miało dokonać interpretacji przepisów, zgodnie z którą wszystkie umowy, które obowiązywały w dniu 21 listopada 2013 r., nieważne, czy wypowiedziane, czy nie, powinny być przedłużone na 2014 rok. Sławomir Neumann w wydanym w związku z artykułem oświadczeniu opublikowanym na stronie Ministerstwa Zdro-

wia podkreśla, że autorzy tekstu „nie skonfrontowali informacji, sugestii i pomówień zawartych w artykule z faktami i opiniami głównych zainteresowanych”. – Na dziś nie widzę powodów, aby wiceminister zdrowia Sławomir Neumann składał dymisję – powiedział minister zdrowia Bartosz Arłukowicz podczas posiedzenia sejmowej komisji zdrowia. Przypomniał, że wiceminister złożył publiczne oświadczenie w tej sprawie. Zapewnił, że prowadzone są liczne kontrole, aby dojść do prawdy, kto i dlaczego, i w jakim momencie podejmował decyzje w tej sprawie.

Poseł pyta, prawnik odpowiada Arłukowiczowi odpowiadał poseł Tadeusz Dziuba (PiS): – Na podstawie dokumentów otrzymanych z MZ, nie budzi wątpliwości fakt, że aneks do umowy z Sensor Cliniq został podpisane 11 dni po wygaśnięciu tej umowy, czyli 31 grudnia, zatem aneksowano umowę nieistniejącą. Dlatego pytam, ile jest w Polsce placówek, z którymi aneksowano umowę nieistniejącą? Podejrzewam, że jest to jeden szpital Sensor Cliniq, wymowa tego dokumentu jest oczywista – utrzymywał poseł Dziuba. Według posła „te dokumenty wskazują jednoznacznie, że wymieniana tu jednostka była otoczona protekcją wiceministra zdrowia”. Zdaniem reprezentującej interesy prawne Sensor Clinig mec. Pauliny Kieszkowskiej-Knapik, tak nie było. Jak powiedziała, poprosiła „o aneksowanie w trybie nagłym umowy, ponieważ 2500 pacjentów zostało wyrzuconych poza system”. – Mogłam to zrobić, gdyż wyłączone z kontraktowania są wyłącznie te podmioty, którym wypowiedziano umowy w trybie natychmiastowym. Sensor Cliniq nie był takim podmiotem, więc aneksować można było zgodnie z prawem – stwierdziła prawniczka, wypowiadając się w komisji zdrowia. Także Sławomir Neumann zapowiedział skierowanie do sądu pozwu przeciwko tygodnikowi Wprost. OPR. MAK, KL

REKLAMA


10/RAPORT Z D R O W Y S Z P I TA L

fot. Fotolia

Zdr

tal pi

y sz ow

komentarz To wyzwanie warto podjąć // 14

Aby było bezpiecznie Rozpoczynamy publikację cyklu artykułów pod wspólnym hasłem „Zdrowy szpital”. W kolejnych numerach miesięcznika zamieszczać będziemy teksty dotyczące różnych obszarów działalności placówek – nie tylko w aspekcie medycznym, ale także finansowym, prawnym i organizacyjnym. ak szeroka formuła nowego cyklu artykułów, które ukazywać się będą w Rynku Zdrowia do końca tego roku, ma na celu przedstawienie poszczególnych zakresów działalności podmiotów leczniczych w całej ich złożoności. Podczas ubiegłorocznej edycji Forum Rynku Zdrowia, jeden z architektów słusznie zauważył, że szpitale są jak małe miasta, co trafnie oddaje wielość funkcji, jakie realizują lecznice. Bodaj jednym z najważniejszych zadań, przed jakim stają codzien-

T

Partnerzy raportu Zdrowy Szpital:

10

nie osoby zarządzające szpitalami, jest zapewnienie szeroko rozumianego bezpieczeństwa zarówno pacjentom, jaki i pracownikom, obejmującego nie tylko kwestie medyczne. Trudno wyobrazić sobie prawidłowy przebieg procesu leczenia na przykład bez możliwości zakupu leków, aparatury, materiałów medycznych. Stąd bardzo zróżnicowana tematyka tekstów, które będziemy zamieszczać w ramach cyklu. O tej różnorodności – mamy nadzieję – świadczy także zawartość raportu w tym wydaniu Rynku Zdrowia.

W kolejnych numerach miesięcznika pisać będziemy między innymi o takich zagadnieniach jak: zarządzanie ryzykiem w szpitalach; jakość świadczeń zdrowotnych; zobowiązania i płynność finansowa jednostek ochrony zdrowia a ciągłość udzielanych świadczeń; polityka kadrowa w polskich szpitalach; zakażenia szpitalne – skala problemu, profilaktyka, aspekty organizacyjne, medyczne i prawne. Pozostajemy także otwarci na sugestie Czytelników dotyczące tematyki poruszanej w cyklu publikacji „Zdrowy szpital”. R edakcja


UBEZPIECZENIA Koniec giełdy pomysłów // 15

Zakażenia Ograniczajmy ryzyko zranień // 18

prawo Uwaga, zakażenia wewnątrzszpitalne // 21

Zdr

wi ę cej w portalu

tal pi

y sz ow

Kiedy się opłaca wspólne kupowanie Różnice w cenie zakupu tego samego sprzętu przez szpitale w różnych województwach sięgają czasami nawet 300%. Można temu przeciwdziałać i obniżyć koszty m.in. dzięki wspólnym zakupom wielu placówek medycznych. Dobrze rozwinięty rynek zakupów grupowych w Polsce to jednak dopiero pieśń przyszłości. D A N I E L K U R O PA Ś

do idei w zasadzie przekonywać nie trzeba, bo intuicyjnie czujemy, że jest to obszar, gdzie można szukać obniżenia kosztów. Wiadomo, że w obecnej sytuacji finansowej naszych szpitali jest to po prostu niezbędne działanie – mówi Maciej Piorunek, wiceprezes zarządu Supra Holding SA, która skupia kilkadziesiąt szpitali w ramach Krajowego Programu Szpitalnych Zakupów Wspólnych. Kłania się stara handlowa zasada: jeżeli zwiększymy obrót i obniżymy stawki jednostkowe, to i tak dostarczający zarabia na tym, a jednocześnie kupujący ma szansę na tańszy towar. O ile tańszy? – Sam efekt grupy to od 5 do 20%, ale efekt zarządzania zakupami, czyli zarządzanie asortymentem, zamówieniem, stanami magazynowymi, dostawami to kolejne 10 do 20%. Czyli mamy potencjał oszczędności na zakupach w skali całego kraju o wartości przekraczającej miliard złotych rocznie – wylicza prof. Jarosław J. Fedorowski, prezes Polskiej Federacji Szpitali (PFSz).

Co

Audyt i efekt skali Jak wyjaśnia Maciej Piorunek, trzeba tak dopasować szpitale ze sobą, żeby

03-2014

dochodziło do rzeczywistego skumulowania wolumenu i skierowania go na rynek w taki sposób, aby dostawcy po prostu opłaciło się obniżyć cenę. To jest ta podstawowa korzyść, czyli oszczędności, których wszyscy oczekują w pierwszym rzędzie. Natomiast daje to korzyści finansowe również pośrednio, tzn. poprzez fakt, że organizując grupę zakupową, uzyskuje się dane porównawcze między jej członkami, co przekłada się na standaryzację całego procesu. – Chodzi o stosowanie zasady benchmarkingu. Jeżeli np. w ramach określonej grupy zakupowej 100 szpitali kupuje strzykawki 5i 10-mililitrowe, to szpital, który akurat sobie wymyślił stosowanie innych, może powinien się dostosować – tłumaczy prezes Fedorowski. Standaryzacja wprowadza sama z siebie racjonalizację tego procesu zakupowego, bardzo często daje też korzyści w wewnętrznej organizacji szpitala, a to się przekłada również na pieniądze. – Szpital czasami kupuje bezrefleksyjnie i narzuca niepotrzebne warunki zakupu dostawcy, z których później nie korzysta. Sami sobie podnosimy cenę. Niejednokrotnie przyzwyczajenia stanowią tu bardzo poważny problem uniemożliwiający racjonalizację zakupu, a szefowie szpitali często nie chcą lub nie potra-

fią wywrzeć odpowiedniego nacisku, aby dokonać zmiany w tym zakresie – podkreśla prezes Maciej Piorunek. Dlatego przygotowując się do zakupu, warto zastanowić się, czy na pewno wszystkie oczekiwania wobec dostawcy są rzeczywiście konieczne. Warto porównać się z innymi członkami grupy zakupowej i zobaczyć, czy czegoś nie można zrobić lepiej.

Samorząd operatorem Co szpitale mogą kupować wspólnie? Obecnie placówki medyczne najczęściej łączą siły w przypadku zakupu

Podstawowym problemem i jednym z najbardziej czasochłonnych oraz kosztownych elementów zakupów grupowych jest uzgodnienie wspólnego stanowiska i ujednolicenie zamówienia. energii elektrycznej. Zapewne dlatego, że nie pojawia się tutaj problem z ujednoliceniem zamówienia. Na tym właśnie na razie skupia się samorządowa spółka Szpitale Wielkopolski, reprezentująca interesy 25 szpitali podległych marszał-

11


Zdr

tal pi

y sz ow

kowi. Wielkopolskie szpitale podlegające samorządowi województwa mają w sumie około 10 tys. łóżek i posiadają kontrakty z NFZ o wartości 1,2 mld zł w skali roku, stąd duży potencjał oszczędności przy konsolidacji zakupów. Jak informują przedstawiciele spółki, wartość wypracowanych oszczędności od 30 czerwca 2012 r. do 31 lipca 2013 r., wynikających z zakupów grupowych przeprowadzonych przez Szpitale Wielkopolski Sp. z o.o. dla podmiotów leczniczych, wyniosła łącznie 3,14 mln zł brutto. W ostatnim przetargu nieograniczonym na dostawę energii elektrycznej dla 12 placówek, uzyskane oszczędności wyniosły średnio 32% w całym okresie realizacji zamówienia (01.09.2013 – 30.06.2015). Łączna szacunkowa wartość zamówienia to blisko 4,8 mln zł netto.

R A P O R T Z D R O W Y S Z P I TA L

Energia, leki, materiały Natomiast Supra Holding, określający się jako pierwszy komercyjny operator grup zakupowych dla szpitali, koncentruje się na innym rodzaju zamówień dla jednostek medycznych. – W naszym harmonogramie zakupowym, w obecnych przetargach, znalazły się dostawy antybiotyków, heparyn oraz leków oddziałujących na ośrodkowy układ nerwowy (psychotropów, leków przeciwbólowych, anestetyków etc.), dostawy płynów infuzyjnych oraz preparatów do żywienia dojelitowego i pozajelitowego, gazów medycznych z dzierżawą zbiorników i butli, rękawic medycznych jednorazowego użytku. Planujemy też postępowania przetargowe na środki dezynfekcyjne, materiały opatrunkowe, materiały szewne – wylicza wiceprezes Maciej Piorunek. Jak podkreśla, podstawowym problemem i jednym z najbardziej czasochłonnych oraz kosztownych elementów tego procesu jest uzgodnienie wspólnego stanowiska i ujednolicenie zamówienia. Obecnie w Krajowym Programie Szpitalnych Zakupów Wspólnych uczestniczy ponad 70 szpitali. Wartość już

12

rozstrzygniętych postępowań w ramach programu zakupowego Supra Holding przekroczyła 20 mln zł. – Średnia oszczędność w realizowanych przez nas grupach zakupowych jest na różnym poziomie, ale zawsze mieści się pomiędzy 10 a 40%. Efektywność dla poszczególnych szpitali niejednokrotnie osiąga 50%, a nawet ponad 60% – zaznacza Maciej Piorunek. Generalnie program ma obejmować przede wszystkim medyczne zakupy dla szpitali. – Gdy spojrzeć na strukturę kosztów zakupów szpitala realizowanych poprzez zamówienia publiczne, widać, że jest to zawsze bardzo istotny element. Jeżeli chcemy uzyskać znaczące oszczędności, należy się przede wszystkim skupić na tych najdroższych zakupach – mówi Maciej Piorunek.

Wiceprezes Supra Holding przekonuje, że konieczne jest, aby powstał w kraju system grup zakupowych z profesjonalnymi, zewnętrznymi operatorami, organizującymi szpitale, które będą mogły liczyć nie na jednorazowe, ale systematyczne wsparcie w każdym kolejnym cyklu zakupowym. – Na razie zakupy grupowe w Polsce stosuje się na bardzo małą skalę. Zwykle zresztą nie są to zakupy grupowe zgodnie z definicją europejską: zbiera się kilka czy kilkanaście szpitali należących do samorządu i we własnym zakresie ogłasza wspólny przetarg, np. na energię elektryczną, uzyskując pewną korzyść materialną – opisuje Jarosław J. Fedorowski. Jego zdaniem jest to godne pochwały, ale należy dążyć do modelu europejskiego, takiego np. jak we


nek prezydium Europejskiej Federacji Szpitali HOPE.

fot. Fotolia

Kto na tym zarobi?

Francji. Polskie szpitale mogą nawet określić asortyment, który chcą kupić taniej i przyłączyć się do porozumienia ramowego, w którym partycypują już działające brytyjskie, francuskie czy inne grupy zakupowe. Jesteśmy przecież na rynku unijnym. Trzeba korzystać z podmiotów, które kupują w skali rynku europejskiego – nie np. tysiące albo setki strzykawek, ale miliony. Efekt skali przyniesie jeszcze większe oszczędności. – Istnieją też kraje, w których właściwie niemal cała działalność zakupowa dla szpitala jest realizowana przez zewnętrzne podmioty. Tymczasem nasze szpitale dalej utrzymują całe działy zakupowe, nie uzyskując tej samej efektywności – przekonuje prezes Polskiej Federacji Szpitali, jednocześnie gubernator i czło-

03-2014

W rezultacie polskie szpitale często kupują drożej niż szpitale w innych krajach europejskich, a dysponują przecież znacznie mniejszymi budżetami. Z czego to wynika? – Po pierwsze nie wszystkie szpitale mają świadomość tego, że zakupy grupowe prostych leków czy materiałów opatrunkowych mogą przynieść im korzyści, a po drugie nie wszystkie szpitale mają możliwość dołączenia do jakiejś grupy zakupowej – ocenia Jakub Jędrzejewski, wiceprezes zarządu Szpitali Wielkopolski i podaje przykład lokalny Wielkopolskiego Centrum Onkologii – nie ma w województwie porównywalnej jednostki o podobnym profilu i zbliżonym wolumenie zamówień. Z kolei zdaniem Jarosława J. Fedorowskiego często nie ma woli, żeby kupować taniej i pracować efektywniej. – Właściciele szpitali może i chcą, aby takie zakupy wykonywać taniej, ale jednocześnie obawiają się, że zarobi na tym ktoś inny. To jest problem z mentalnością, który mamy w Polsce, ponieważ nie da się zrobić zakupów grupowych taniej i za darmo – przekonuje prezes Federacji Szpitali Polskich. Podstawową zasadą komercyjnych zakupów grupowych jest bowiem zysk szpitala, ale i zarobek operatora. Chociaż w przypadku operatorów grup zakupowych założonych przez samorządy, to one raczej ponoszą koszty ich funkcjonowania. – Większość usług dla szpitali świadczymy nieodpłatnie. Czasem pobieramy opłatę, żeby tylko pokryć symboliczne koszty po naszej stronie. Od niedawna może to być też prowizja od oszczędności – mówi wiceprezes Szpitali Wielkopolski.

Hamulce i przeszkody Co jeszcze blokuje rozwój rynku zakupów grupowych w Polsce? – Po pierwsze niespójne, pogmatwane i przeregulowane przepisy, które w Polsce uniemożliwiają, albo

Zdr

wi ę cej w portalu

w znacznym stopniu ograniczają możliwości tańszego kupowania – odpowiada Jarosław J. Fedorowski. Po drugie, zdaniem prezesa PFSz, hamulcem jest też sytuacja dyrektorów szpitali, którzy w związku z atmosferą wokół zamówień publicznych stali się formalistami i praktycznie każdy boi się posądzenia o złamanie przepisów. Poza tym zbyt duży wpływ na rodzaj kupowanego asortymentu mają ordynatorzy albo kierownicy klinik. Decydują przyzwyczajenia lekarzy, ich wiedza o konkretnym urządzeniu czy materiale. – Niewątpliwym hamulcem rozwoju zakupów grupowych są bariery, jakie wynikają z podejścia do tego mechanizmu osób zarządzających szpitalami oraz kadry bezpośrednio zajmującej się zamówieniami publicznymi – ocenia wiceprezes Piorunek. Wpływ mają także kontakty z producentami. Blokuje to zakup tańszego sprzętu, ale tej samej jakości, a dyrekcja szpitala ma tu związane ręce. Problemem jest więc także status quo w wielu obszarach rynku dostawców szpitali. – W efekcie szpitale w naszym kraju kupują zbyt drogo. Jeżeli między dwoma polskimi szpitalami odległymi o kilkaset kilometrów różnice w cenie mogą dochodzić do 300%, to coś tu jest nie tak – podkreśla Jarosław J. Fedorowski.

Polskie szpitale często kupują drożej niż lecznice w innych krajach europejskich, a dysponują przecież znacznie mniejszymi budżetami. – Dla znacznej części polskich firm zakupy wspólne to zagrożenie dla ich dzisiejszej marży, a więc przychodów. Inne przedsiębiorstwa zauważają jednak, że ta forma pozyskania klienta daje im szanse na istotne zoptymalizowanie kosztów swoich dostaw czy usług – podsumowuje Maciej Piorunek.

13

tal pi

y sz ow


Zdr

tal pi

y sz ow

K omentarz

D a n ut A B i s kup s ka , wiceprezes zarządu Synergy Platform Sp. z o.o.

Wyzwanie, które warto podjąć

R A P O R T Z D R O W Y S Z P I TA L

P

roblemy z finansowaniem służby zdrowia wymuszają nowe formy działania w tym sektorze naszej gospodarki. Optymalizacja kosztów poprzez centralizację zakupów oraz tworzenie grup zakupowych jest jednym z najskuteczniejszych pomysłów na poprawę kondycji finansowej szpitali. Na rynku zagranicznym, między innymi w Niemczech, procesy te trwają i spełniają swoją rolę. Na rynku polskim grupy zakupowe już funkcjonują, oferując swoje usługi w zamkniętych grupach branżowych lub oferując konkretne produkty, nie skupiając się na podziale branżowym rynku. Synergy Platform to spółka powołana w celu budowania grup zakupowych, w tym głównie dla ochrony zdrowia, która jest branżą wymagającą i specyficzną. Spółka budowała swoje kompetencje na bazie Grupy Impel, gdzie obsługujemy ponad 40 spółek, realizując ponad 230 przetargów rocznie.

Standaryzacja asortymentu Nasze doświadczenie oraz najlepsze praktyki zakupowe wskazują na to, że standaryzacja asortymentu (prawidłowy, jednoznaczny jakościowo, ale i elastyczny opis asortymentu otwierający możliwość złożenia oferty wielu producentom), połączenie wolumenów wielu podmiotów oraz włączenie do postępowania aukcji elektronicznych, przynosi wymierne korzyści sięgające od 10 do nawet 50% oszczędności w pierwszym roku wdrożenia grupowych zakupów. Na rynku medycznym w Polsce panuje już przekonanie, że w grupie siła i są przeprowadzane pierwsze grupowe postępowania przynoszące optymalizację kosztów. Nie zmienia to faktu, że skala grupowych zakupów jest na razie marginalna. Stworzenie grup zakupowych dla służby zdrowia to duże wyzwanie nie tylko dla operatora zewnętrznego, jako instytucji doradczej w zakupach, ale niewątpliwie tak-

14

że dla jednostek, które świadczą usługi zdrowotne. Dla jednostek medycznych oznacza to otwarcie na konieczne do optymalizacji kosztów zmiany, oderwanie się od przyzwyczajeń oraz zbudowanie w pracownikach świadomości wagi tej zmiany dla pracodawcy.

Procedura musi być przygotowana w sposób profesjonalny, transparentny i bezpieczny dla każdego podmiotu. Regulacje prawne nie stwarzają ograniczeń w rozwijaniu tej formy zakupów. Najbardziej pracochłonnym zadaniem dla operatora, koordynatora procesów zakupowych, jest ustalenie wspólnych zapisów dotyczących standaryzacji i unifikacji przedmiotu zgodnych z normami jakościowymi. Jest to pierwsze najważniejsze ogniwo procesu mające wpływ na optymalizację kosztów. Kolejnym etapem jest ustalenie harmonogramu oraz koordynacja postępowań zakupowych, które muszą być realizowane w rygorze Ustawy prawo zamówień publicznych (obecnie każda jednostka przeprowadza przetargi w różnych terminach). Synergy Platform Sp. z o.o., znając potrzeby branży, posiadając know-how w zakresie optymalizacji kosztów zakupów, korzystając z odpowiedniego narzędzia informatycznego wspierającego procesy zakupowe, zapewni nową jakość w obszarze zarządzania kosztami w służbie zdrowia.

Kompleksowe podejście Zakładamy kompleksowe podejście począwszy od doradztwa, poprzez wsparcie na etapie dialogu technicznego, przeprowadzenia postępowań i oczywiście finalizację procesu uwzględniającą ustalone korzyści dla uczestników grup. Jesteśmy również gotowi oferować doradztwo w sytuacjach kryzysowych związanych z procesem zaopatrzenia. Wszystko to wyłącznie za wspólnie ustalone success fee od osiągniętych w grupie zakupowej oszczędności.


Zdr

wi ę cej w portalu

Ubezpieczenia szpitali: koniec giełdy pomysłów Jak dotąd nikomu nie udało się osłabić dominującej pozycji PZU w segmencie ubezpieczeń OC dla szpitali. Z boju o ten bogaty rynek wycofały się grupy szpitali połączonych w towarzystwa ubezpieczeń wzajemnych, a także – po przyjrzeniu się polskiemu prawu – międzynarodowe firmy ubezpieczeniowe.

B

R YSZ A R D R O TA U B

ył taki moment, gdy wydawało się, że Powszechny Zakład Ubezpieczeń SA straci prymat. Kiedy ustawa z 15 kwietnia 2011 r. o działalności leczniczej wprowadziła obowiązek zawarcia – oprócz tradycyjnych, dobrze znanych ubezpieczeń OC – nowych ubezpieczeń z tytułu zdarzeń medycznych (określonych w przepisach o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta), szpitale przeraziły się finansowymi konsekwencjami dubeltowego ubezpieczenia. Dyrektorzy nie rozumieli, dlaczego mają ubezpieczać szpitale od czegoś, od czego, ich zdaniem, już są ubezpieczone. Zaczęli szukać jakiegoś wyjścia, gdyż po wykupieniu polisy OC nie byli w stanie zapłacić za dodatkowe ubezpieczenia od zdarzeń medycznych. Wysyp pomysłów pod hasłem „jak obniżyć składki” nastąpił w 2012 r.

TUW, czyli za duże koszty Wtedy, na przykład w województwie podlaskim (także w opolskim), zrodziła się inicjatywa powołania towarzystwa ubezpieczeń wzajemnych. „Zarząd Województwa Podlaskiego w dn. 27 marca 2012 roku wyraził zgodę na podjęcie prac w kierunku powołania Towarzystwa Ubezpieczeń Wzajemnych, do którego przystąpiłyby szpitale funkcjonujące na terenie województwa podlaskiego z jednoczesnym zleceniem podmiotowi zewnętrznemu wykonania analizy opłacalności tego przedsięwzięcia, a następnie

03-2014

przygotowania dokumentów wymaganych w procedurze rejestracyjnej” – poinformowano portal rynekzdrowia. pl w oficjalnym komunikacie. Minęły prawie dwa lata od ogłoszenia tej inicjatywy. W tym czasie

wane – wspomina dziś Jan Kwasowski, rzecznik prasowy marszałka województwa podlaskiego. Dodaje, że szpitale po przeliczeniu kosztów doszły do wniosku, że udział w TUW byłby całkowicie nieopłacalny. Obec-

Rafał Holanowski, prezes zarządu Supra Brokers Wbrew dość powszechnemu przekonaniu liczba szpitalnych łóżek wcale nie świadczy o wielkości placówki i co za tym idzie – o cenie ubezpieczenia OC. Bardziej miarodajnymi parametrami są: liczba leczonych pacjentów w ciągu roku, ryzyko kliniczne, czyli interakcje między szpitalem a pacjentem, a także dotychczasowa historia szkodowa placówki.

zawieszono obowiązek wykupienia polis od zdarzeń medycznych (na razie do końca 2014 r.), więc i motywacja szpitali osłabła. – Z początku pomysł z TUW wyglądał bardzo zachęcająco, ale jak przyszło go realizować, to okazało się, że szpitale nie są nim zaintereso-

nie kupują ubezpieczenia od odpowiedzialności cywilnej w PZU. Podobnie było z tworzeniem TUW przez Ogólnopolskie Stowarzyszenie Szpitali Prywatnych w 2012 r. Prawnie i formalnie wszystko jest gotowe, ale do dziś pozostaje w zawieszeniu. Szpitale czekają na roz-

15

tal pi

y sz ow


Zdr

tal pi

y sz ow

wój sytuacji związanej z ubezpieczeniami od zdarzeń medycznych – czy będą obowiązkowe, czy dobrowolne, a może w ogóle ich nie będzie? – Oczekujemy na decyzję Ministerstwa Zdrowia – mówi nam Andrzej Sokołowski, prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Szpitali Prywatnych. Tymczasem szpitale z jego grupy, jeśli chodzi o OC, ubezpieczają się w PZU. – Nie widzę jeszcze konkurencji. Jest jeszcze Alians i dwa inne towarzystwa. Na szczęście stawki już nie rosną – zauważa prezes Sokołowski.

R A P O R T Z D R O W Y S Z P I TA L

Stabilizacja cen na rynku ubezpieczeń OC dla szpitali związana jest m.in. ze wzrostem konkurencji, gdyż coraz więcej szpitali wykupuje takie ubezpieczenie poza PZU. Maciej Buczkowski, główny specjalista Grupy PZU SA, tłumaczy dlaczego, mimo tylu prób, nie udało się osłabić pozycji jego firmy w segmencie ubezpieczeń OC. – Biorąc pod uwagę specyfikę tego typu ubezpieczeń i związaną z tym ocenę ryzyka, w szczególności skomplikowany proces likwidacji szkód i konieczność odpowiedniego przygotowania merytorycznego, jedynie nieliczni ubezpieczyciele są w stanie obsługiwać te ubezpieczenia. Dlatego nie odnotowaliśmy zwiększonej liczby ubezpieczycieli zainteresowanych wskazanymi rodzajami ubezpieczeń OC – stwierdza.

Za co płacą? Wyjaśnia też, co decyduje o wysokości składek płaconych przez szpitale. – Składka ubezpieczeniowa zależy od oceny ryzyka medycznego, na które wpływa wiele czynników, a także rodzaju udzielanych świadczeń, sumy gwarancyjnej, przebiegu szkodowego, a także innych parametrów – wylicza Maciej Buczkowski. Powstrzymuje się jednak od podania choćby szacunkowych cen ubezpieczeń OC.

16

Rafał Holanowski, prezes zarządu Supra Brokers, firmy od 15 lat zajmującej się ubezpieczaniem szpitali (współpracuje z ok. 220 placówkami), także nie daje namówić się na określenie średnich cen OC dla różnej wielkości lecznic. Zaznacza, że wbrew dość powszechnemu przekonaniu liczba szpitalnych łóżek wcale nie świadczy o wielkości placówki i co za tym idzie – o cenie OC. – Bardziej miarodajnymi parametrami są: liczba leczonych pacjentów w ciągu roku, ryzyko kliniczne, czyli interakcje między szpitalem a pacjentem, a także dotychczasowa historia szkodowa placówki – wyjaśnia prezes Holanowski. Zwraca uwagę, że z punktu oceny ryzyka wyróżnić można kilka grup szpitali: te, w których leczy się rocznie do 5 tys. chorych; między 5 a 10 tys.; następnie między 10 a 20 tysięcy; wreszcie między 20 a 30 tys. oraz powyżej 30 tys. pacjentów rocznie. Ponadto pod uwagę bierze się zakresy świadczonych usług. Największym ryzykiem obciążone są takie rodzaje działalności, jak: położnictwo i ginekologia, chirurgia, ortopedia, anestezjologia i SOR. – O wysokości składki OC decyduje bardzo wiele czynników, w tym także dotychczasowa historia szkodowa. Dlatego szpital, który obsługuje np. 10 tys. pacjentów, może zapłacić tyle co szpital leczący 30 tys. osób rocznie – dodaje. Wielość i różnorodność parametrów nie oznacza jednak, że nie można na nie aktywnie wpływać i obniżać w ten sposób wysokości składek. – Zadaniem brokera ubezpieczeniowego jest wyjaśnienie, że szpital może płacić mniej – twierdzi prezes Supra Brokers. Tłumaczy, że stanie się tak, gdy szpital wdroży skuteczny program zarządzania ryzykiem obejmujący odpowiednie mierniki i procedury nadzoru. – Zajmujemy się nie tylko samym pośrednictwem ubezpieczeniowym i transferem ryzyka na zakłady ubezpieczeniowe, ale także całym procesem zarządzania ryzykiem – podkreśla Rafał Holanowski. – Dzięki takiemu po-

dejściu szpital ma oszczędności wynikające z większego bezpieczeństwa pacjentów i mniejszej szkodowości. – Koncentrujemy się na ryzyku klinicznym i majątkowym, czyli na wszystkim, co wiąże się z prowadzoną działalnością leczniczą i posiadanym mieniem – podsumowuje. Eksperci z branży ubezpieczeniowej przyznają, że prowadzenie działalności leczniczej jest o wiele bardziej ryzykowne niż wspinaczka czy skoki na bungee, a częstość występowania zdarzeń niepożądanych jest tu wyższa niż w dziedzinach tradycyjne uznawanych za szkodowe.

Stawki na wysokim poziomie Z analiz Supra Brokers wynika, że po trzech latach windowania cen ubezpieczeń OC, obecnie jesteśmy w fazie ich stabilizacji. Prezes Holanowski twierdzi, że Powszechny Zakład Ubezpieczeń – główny gracz na rynku ubezpieczeń – dostrzegł, że nie każdy szpital u nich się ubezpiecza. – Dlatego PZU z większą rozwagą podchodzi do kwotowania składki. Już nie na zasadzie widzimisię, ale w oparciu o faktyczne szacunki ryzyka – zauważa. Podkreśla, że stabilizacja cen na rynku ubezpieczeń związana jest ze wzrostem konkurencji, gdyż coraz więcej szpitali wykupuje OC poza PZU. Rafał Holanowski przyznaje, że obecnie ubezpieczenia są w Polsce relatywnie drogie w porównaniu do wysokości kontraktów szpitalnych: – Sądzę, że na naszym rynku ubezpieczeń zaobserwujemy te same trendy, które widoczne były w innych krajach: najpierw wzrosną kontrakty, potem wzrośnie roszczeniowość pacjentów, a na końcu wysokość składek ubezpieczeniowych. Jarosław Fedorowski, prezes Polskiej Federacji Szpitali, zauważa natomiast, że OC dla szpitali jest drogie nie tylko w stosunku do przychodów, czyli w stosunku do wysokości kontraktów z NFZ. Twierdzi, że polskie szpitale płacą nawet wyższe składki niż amerykańskie, oczywiście proporcjonalnie do przychodów. – Stawka ubezpieczeniowa OC jest u nas


Zdr

wi ę cej w portalu

wyższa, a polisa dużo niższa w za- dowe standardy w zakresie tzw. trigkresie sum gwarancyjnych niż w Sta- gerów ubezpieczeniowych. Dopienach Zjednoczonych – zauważa. ro wtedy pojawi się konkurencja ze Swego czasu Polska Federacja strony międzynarodowych ubezpieSzpitali zaprosiła do Polski przedsta- czycieli i ceny OC będą proporcjonalwicieli brytyjskiego trustu RKH Insu- ne do przychodów szpitali. rance Services z Londynu oraz KorW oficjalnym stanowisku PFSz poracji Zarządzania Ryzykiem Sie- z 24 stycznia 2014 r. przeczytać ci Medycznej Uniwersytetu Stanfor- można: „Nasze konsultacje na foda z Kalifornii, współpracującego ze rum Europejskiej Federacji Szpitaświatowymi towarzystwami ubez- li, w gronie przedstawicieli znakopieczeniowymi. mitej większości szpitali w UE, wyKonsorcjum brokersko-ubezpie- kazały, że hybrydowy system dotyczeniowe z Londynu dokonało szcze- czący roszczeń medycznych (poligółowej analizy polskiego rynku, sy OC i od zdarzeń medycznych – w tym otoczenia prawnego. Brytyj- red.) wprowadzony w naszym kraskie i amerykańskie konsorcja bro- ju oceniony został jako nielogiczny, kersko-ubezpieczeniowe zamierza- niekorzystny i kosztowo nieefekły zaproponować szpitalom niższe tywny. (…) Zwracamy się z pilnym składki na ubezpieczenia OC i ubez- wnioskiem o powołanie grupy ropieczenia dotyczące zdarzeń me- boczej reprezentującej środowiska dycznych (pisaliśmy o tym 14 mar- organizacji pacjentów, pracodawca 2013 r. w portalu rynekzdrowia.pl ców ochrony zdrowia, lekarzy i pie– Anglosasi bardzo chcą ubezpieczać lęgniarek celem przygotowania rozpolskie szpitale). Wycofały się, bo jak wiązań na miarę możliwości i oczemówi Jarosław Fedorowski, polskie kiwań polskiego systemu ochrony ustawodawstwo ich zniechęciło. zdrowia. Pierwszym krokiem po– Z ich analiz wynika, że odpowie- winna być likwidacja Wojewódzdzialność ubezpieczyciela trwa w Pol- kich Komisji do spraw Orzekania sce przez wiele lat – nawet po wyga- o Zdarzeniach Medycznych”. śnięciu lub zmianie polisy, bo ustawodawca zapisał, że obowiązek ubez- System naczyń połączonych pieczyciela dotyczy zdarzeń powsta- Trzeba tu wyjaśnić, że istnieje zwiąłych w trakcie trwania polisy – tłuma- zek między wysokością składek na ubezpieczenia OC a działalnością czy prezes Polskiej Federacji Szpitali. MZ_Rynek Zdrowia_205x92.pdf 1 9/27/13 11:11 AM W jego ocenie do polskiego pra- wspomnianych komisji. Wykształcił wa należy wprowadzić międzynaro- się bowiem następujący mechanizm

przypominający system naczyń połączonych. Gdy komisja uznaje, że szpital ma zapłacić pacjentowi odszkodowanie, ten proponuje mu marne pieniądze (zdarzyła się nawet symboliczna złotówka). Pacjent kieruje wówczas sprawę do sądu. Po długim procesie (odsuwającym moment wypłaty) sąd przyznaje mu z reguły większe kwoty, które wypłacane są z polisy OC szpitala (bo od zdarzeń medycznych zazwyczaj nie są ubezpieczone). To z kolei doprowadza do tego, że generalnie ubezpieczenia OC muszą być drogie, a w każdym razie nie tanieją. Funkcjonowanie komisji orzekających o zdarzeniach medycznych i pomysł dodatkowych ubezpieczeń od zdarzeń medycznych krytycznie ocenia także Rafał Holanowski. Mówi, że ten system zwiększył tylko koszty funkcjonowania szpitali, obciążył cały system ochrony zdrowia, ale niczego nie poprawił. Nie skłania on bowiem szpitali do korygowania negatywnych zjawisk i wdrażania procesów zarządzania ryzykiem. Maciej Buczkowski z PZU SA, pytany przez nas o perspektywy rozwoju segmentu ubezpieczeń szpitali, odpowiada, że obecnie charakteryzuje się on względną stabilnością, a ewentualne zmiany mogą być spowodowane czynnikami zewnętrznymi, takimi jak zmiana obowiązujących przepisów prawnych. REKLAMA

Celem szkoleń jest podniesienie kompetencji kadr medycznych w zakresie opieki geriatrycznej i w efekcie poprawa opieki nad osobami w wieku podeszłym w Polsce Szkolenia są bezpłatne, współfinansowane ze środków Europejskiego Funduszu Społecznego. Dodatkowo, uczestnicy mają możliwość zwrotu kosztów zakwaterowania i zwrotu kosztów dojazdu.

tal pi

y sz ow


Zdr

tal pi

y sz ow

Ograniczajmy ryzyko zranień

R A P O R T Z D R O W Y S Z P I TA L

Co

katar z y n a l i s ow s ka

pół roku pracodawcy muszą też przygotowywać raport o bezpieczeństwie i higienie pracy w danej placówce. Pierwszy taki dokument powinien powstać do 28 lutego br. O tym, jak w praktyce wygląda problem tzw. ekspozycji zawodowej w Polsce, oraz o zmianach, jakie muszą być wprowadzone w celu minimalizacji ryzyka zranień w placówkach ochrony zdrowia, mówiono 3 lutego br. w Warszawie podczas konferencji „Jak skutecznie zapobiegać zranieniom ostrymi narzędziami? Obowiązki podmiotów leczniczych, zastosowanie wybranych aktów prawnych i rozwiązań praktycznych w placówce medycznej”, organizowanej przez Centrum Kompetencyjne CKL Medical oraz redakcję miesięcznika Rynek Zdrowia i portalu rynekzdrowia.pl.

Obowiązek pracodawcy Poprawę warunków pracy w placówkach ochrony zdrowia w zakresie ekspozycji zawodowej reguluje rozporządzenie ministra zdrowia ws. bezpieczeństwa i higieny pracy przy wykonywaniu prac związanych z narażeniem na zranienie ostrymi narzędziami używanymi przy udzielaniu świadczeń zdrowotnych. Stanowi ono transpozycję przepisów Dyrektywy 2010/32/EU, która za cel po-

18

stawiła sobie m.in. wyeliminowanie z użytku w lecznicach ostrych narzędzi bez zabezpieczeń. Jak wyjaśniał w czasie konferencji dr Michał Ilnicki z Głównego Inspektoratu Sanitarnego, rozporządzenie nakłada na pracodawców, których pracownicy mają kontakt z ostrymi narzędziami, obowiązek oceny ryzyka zranienia się ostrym narzędziem oraz oceny dostępności personelu do rozwiązań chroniących przed zranieniem. – Taką ocenę ryzyka pracodawca jest zobowiązany przeprowadzać raz na dwa lata. Jednakże każdy przypadek wystąpienia na stanowisku pracy zmian mających znaczenie dla zdrowia i bezpieczeństwa pracownika w miejscu pracy wymaga stworzenia oceny ryzyka przez pracodawcę na nowo – wyjaśniał dr Ilnicki.

Inwestycja w człowieka Na kierujących placówkami ochrony zdrowia ciąży też obowiązek realizacji stałych szkoleń z zasad używania ostrych narzędzi i środków ochrony indywidualnej oraz procedur postępowania w przypadku ekspozycji. – Trzeba pamiętać, że zastosowanie najbardziej bezpiecznego sprzętu nie wystarczy, jeżeli w całym procesie prewencji przedekspozycyjnej pominięty zostanie człowiek. Najnowsze badania wskazują jednak, że szkolenia z zakresu zagrożeń wynikających z ekspozycji przechodzi za-

ledwie 25% pielęgniarek, które stanowią najbardziej zagrożoną ekspozycją grupę zawodową – zwracała uwagę doc. Maria Gańczak z Zakładu Zdrowia Publicznego Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego. – Niedostateczna wiedza na temat zagrożeń wynikających z ekspozycji przejawia się w bagatelizowaniu zranień, niskiej zgłaszalności takich przypadków oraz, co najważniejsze, w braku uwrażliwiania pracowników na wagę przestrzegania zasad bezpieczeństwa i higieny w kontakcie z ostrymi narzędziami – komentowała doc. Gańczak. Dr Dorota Kilańska, prezes Polskiego Towarzystwa Pielęgniarskiego, przytoczyła wyniki najnowszego badania przeprowadzonego wśród około 7 tys. europejskich pielęgniarek i pracowników ochrony zdrowia (w tym ponad 684 polskich) obrazujące warunki pracy w placówkach medycznych. Wynika z nich, że ok. 70% respondentów z krajów UE miało dostęp do bezpiecznego sprzętu jedynie w przypadku niektórych zabiegów, za to aż 30% w ogóle nie miało takiego dostępu w czasie swojej pracy. Aż 40% ankietowanych pielęgniarek oświadczyło, że doznało zranienia używaną igłą. – Respondenci wskazywali na często spotykany brak ocen ryzyka w miejscu pracy, a bez tego trudno mówić o skutecznym zapobieganiu pewnym zdarzeniom. Nie wiedzieli też, jak postępować po takim zda-

zdjęcia: Paweł Pawłowski / Żelazna Studio

Od ponad pół roku przepisy nakładają na dyrekcje placówek ochrony zdrowia obowiązek zapewnienia pracownikom bezpiecznego kontaktu z ostrymi narzędziami. Wyroby medyczne służące do cięcia czy kłucia powinny być wyposażone w zabezpieczenia chroniące przed zranieniem, a pracownicy regularnie szkoleni z ich bezpiecznego użytkowania.


Zdr

wi ę cej w portalu

Prof. Andrzej Gładysz

Dr Dorota Kilańska,

Doc. Maria Gańczak

z Katedry i Kliniki Chorób Zakaźnych Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu Coraz częściej przy zakupie sprzętu i materiałów dla placówek ochrony zdrowia zwraca się uwagę na cenę, pomijając kwestie jakości. Tymczasem rzetelnie prowadzone raportowanie, szczególnie w zakresie rejestracji przypadków ekspozycji i kosztów procedur poekspozycyjnych jasno pokazuje, że inwestycje w profilaktykę są zawsze korzystniejsze niż koszty postępowania poekspozycyjnego.

prezes Polskiego Towarzystwa Pielęgniarskiego Jeżeli pracodawca zobaczy, jak często faktycznie dochodzi do przypadków zranień w jego placówce, jeśli policzy koszt procedur poekspozycyjnych i zacznie kalkulować, to inwestycja w bezpieczny sprzęt powinna wydać mu się opłacalna.

z Zakładu Zdrowia Publicznego Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego Zastosowanie najbardziej bezpiecznego sprzętu nie wystarczy, jeżeli w całym procesie prewencji przedekspozycyjnej pominięty zostanie człowiek. Najnowsze badania wskazują jednak, że szkolenia z zakresu zagrożeń wynikających z ekspozycji przechodzi zaledwie 25% pielęgniarek, które stanowią najbardziej zagrożoną ekspozycją grupę zawodową.

rzeniu, czy należy to zgłosić – mówiła Dorota Kilańska. Z badania wynika ponadto, że w Polsce ok. 30% pracowników odczuło, że regulacje dotyczące ekspozycji zawodowej wpłynęły na poprawę komfortu ich pracy. Dostęp do bezpiecznego sprzętu odnotowało ok. 40% ankietowanych. – Żeby tego sprzętu pojawiło się w naszych placówkach więcej, trzeba jednak zmienić statystyki dotyczące przypadków ekspozycji. Dziś olbrzymi ich odsetek nie jest zgłaszany, a skoro pracodawca nie odnotowuje w swojej lecznicy takich zdarzeń, to nie widzi potrzeby inwestowania w bezpieczny sprzęt. Dla niego w tej sytuacji jest to dodatkowy koszt – stwierdza prezes Polskiego Towarzystwa Pielęgniarskiego. Dodaje: – Jeżeli jednak pracodawca zobaczy, jak często faktycznie dochodzi do przypadków zranień w jego placówce, jeżeli policzy

03-2014

koszt procedur poekspozycyjnych i zacznie kalkulować, to inwestycja w bezpieczny sprzęt powinna wydać mu się opłacalna. Na to, że inwestycja w bezpieczny sprzęt jest opłacalna, wskazywała m.in. Jolanta Tworowska, naczelna pielęgniarka z Centrum Onkologii – Instytutu im. M. Skłodowskiej-Curie w Gliwicach. Jak podkreślała, po tym, jak w lecznicy wszystkie igły zostały wymienione na tzw. bezpieczne, liczba zakłuć spadła aż o 50%. Koszt zakupu 100 tys. sztuk igieł z odpowiednim zabezpieczeniem przed ewentualnym zakłuciem to ok. 20 tys. zł. Czyli tyle co średni koszt postępowania poekspozycyjnego w przypadku czterech osób.

GIS sprawdzi raportowanie Dr Ilnicki przypomniał, że pracodawcy zostali zobowiązani, by do 28 lutego br. przygotować pierwszy raport o bezpieczeństwie i higienie pracy w podmiocie leczniczym w zakresie zranień ostrymi narzędziami. Raport ten powinien zawierać dane o przypadkach ekspozycji, zestawienie stosowanych w danym

podmiocie ostrych narzędzi, analizę przyczyn i okoliczności zranień, propozycję działań ograniczających takie zdarzenia oraz informację o możliwościach wprowadzenia do użytku sprzętu chroniącego przed zranieniem. – Przepisy wskazują, że okresowe sporządzanie raportu o bezpieczeństwie i higienie pracy musi mieć miejsce nie rzadziej niż raz na 6 miesięcy – podkreślał dr Ilnicki i zapowiadał, że realizacja tego zadania będzie podlegała kontroli GIS. Za niezastosowanie się do wymogów rozporządzenia na placówkę może zostać nałożona kara finansowa. Mec. Jacek Wędrowski wskazywał, że rozporządzenie ministra zdrowia w sprawie bezpieczeństwa i higieny pracy przy wykonywaniu prac związanych z narażeniem na zranienie ostrymi narzędziami używanymi przy udzielaniu świadczeń zdrowotnych wspierają inne akty

19

tal pi

y sz ow


Zdr

R A P O R T Z D R O W Y S Z P I TA L

tal pi

y sz ow

prawne, w tym kodeks pracy (art. 304, art. 207, art. 23711a), oraz inne przepisy regulujące bezpieczeństwo i higienę w miejscu pracy. Chociaż przepisy rozporządzenia odnoszą się do udzielania świadczeń zdrowotnych, to również mają zastosowanie do innych czynności, jak konserwacja, utylizacja czy dezynfekcja narzędzi, które są wykorzystywane w podmiotach leczniczych. Tym samym nie odnoszą się jedynie do personelu medycznego, ale też np. personelu sprzątającego. – Mówiąc o ostrych narzędziach, w oczywisty sposób na myśl przychodzą nam narzędzia takie jak igły czy skalpele, które kojarzone są z możliwością zranienia. Ale rozporządzenie mówi także o wyrobach medycznych, które są stosowane w połączeniu z innymi narzędziami (w tym oprogramowanie urządzeń) – a są związane z takimi czynnościami jak cięcie czy kłucie – przypominał prawnik. Zwracał uwagę, że w zastosowaniu przepisów rozporządzenia duży nacisk kładzie się na współpracę pracodawcy z pracownikiem: – Powinna mieć miejsce m.in. przy opracowywaniu procedur bezpieczeństwa pracy, rejestru przypadków ekspozycji, a także procesów zakupu nowych narzędzi medycznych.

Świadomy zawsze ubezpieczony Prof. Andrzej Gładysz z Katedry i Kliniki Chorób Zakaźnych Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu podkreślał, że w dobie kryzysu coraz częściej przy zakupie sprzętu i materiałów dla placówek ochrony zdrowia zwraca się uwagę na cenę, pomijając kwestie jakości. – Tymczasem rzetelnie prowadzone raportowanie, szczególnie w zakresie rejestracji przypadków ekspozycji i kosztów procedur poekspozycyjnych jasno pokazuje, że inwestycje w profilaktykę są zawsze korzystniejsze niż koszty postępowania poekspozycyjnego – mówił profesor. Dla przykładu podał, że średni koszt postępowania w przypadku, gdy dojdzie do zranienia, wynosi

20

Dr Michał Ilnicki z Głównego Inspektoratu Sanitarnego

ok. 6 tys. zł, w przypadkach konieczności zastosowania pełnej immunoprofilaktyki kwota ta może być nawet dwukrotnie wyższa. – Do tego dochodzą koszty pośrednie: leczenie chorób, które rozwinęły się w następstwie zakłucia, koszty zwolnienia chorobowego– zaznaczał. Biorąc pod uwagę, że rocznie na 100 łóżek szpitalnych przypada od 12 do 30 zakłuć, koszt leczenia pracowników, u których doszło do kontaktu z materiałem zakaźnym, może się okazać dla pracodawcy bardzo dotkliwy – podkreślali zebrani eksperci. – Wiedza o tym, jak często w danej placówce dochodzi do przypadków ekspozycji, na jakich oddziałach, stanowiskach oraz w jakich sytuacjach i jaki jest ich koszt, jest konieczna, by pracodawca mógł odpowiednio reagować. Aby tak się stało, trzeba też przełamać niechęć do zgłaszania takich przypadków. Dziś wiemy, że liczba przypadków zgłoszonych stanowi jednak niewielki procent zdarzeń, które miały faktycznie miejsce – przyznał prof. Gładysz.

Ponad 30 patogenów Dr Paweł Grzesiowski z Fundacji Instytut Profilaktyki Zakażeń, przewodniczący Stowarzyszenia Higieny Lecznictwa, zwrócił uwagę, że wykonywanie świadczeń medycznych z użyciem ostrych narzędzi wiąże się z ryzykiem zakażenia ponad 30 patogenami (m.in. wirusy zapalenia wątroby typu B i C oraz HIV, meningokoki, gruźlica, paciorkowiec czy grypa), które mogą być

Dr Paweł Grzesiowski z Fundacji Instytut Profilaktyki Zakażeń

Mec. Jacek Wędrowski

przenoszone poprzez krew lub inne płyny ustrojowe. – Nie ma możliwości wyeliminowania całego sprzętu ostrego na taki, który by nie groził zranieniem. Nie da się przeprowadzić operacji np. tępym skalpelem. Biorąc pod uwagę możliwości finansowe naszych placówek ochrony zdrowia, pokrycie kosztów wymiany sprzętu na jednorazowy mogłoby – według moich informacji – stanowić ok. 40% dodatkowych środków wydawanych na takie wyroby. Dlatego należy stwierdzić, że problem ekspozycji będzie zawsze istniał – powiedział dr Grzesiowski. Można jednak ograniczyć skalę tego problemu, głównie poprzez wpływ na zachowanie pracowników – m.in. na przestrzeganie przez nich procedur postępowania z ostrymi narzędziami, dbałość o eliminowanie ryzyka zranienia przez inne osoby oraz taką organizację miejsca pracy, by zminimalizować ryzyko ekspozycji.


Zdr

wi ę cej w portalu

Zakażenia szpitalne – nowe otwarcie

Do

2012 roku jedyna droga do uzyskania rekompensaty przez pacjenta zakażonego w szpitalu wiodła przez sąd cywilny. Wraz z nowelizacją ustawy o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta osoby zakażone w szpitalach uzyskały możliwość wystąpienia na drogę pozasądową. Tworzy to nową sytuację, w której poruszać uczą się zarówno pacjenci, jak i szpitale. Co istotnego zmieniają nowe przepisy? Zakażenie pacjenta biologicznym czynnikiem chorobotwórczym stanowi zdarzenie medyczne, zgodnie z ustawą z dnia 6 listopada 2008 roku o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta (Ustawa). Warunkiem uznania zakażenia za nabyte w trakcie leczenia szpitalnego jest brak dowodów na to, że zakażenie występowało w momencie przyjęcia pacjenta na oddział lub też że pacjent był w okresie inkubacji ostrej choroby zakaźnej, czyli brak dowodów na to, że zakażenie wystąpiło do 48 godzin od momentu przyjęcia do szpitala. W ocenie zdarzenia medycznego badane są działania i zaniechania osób, które w jakikolwiek sposób uczestniczyły w procesie świadczenia zdrowotnego. W dotychczasowej praktyce sądów, oceniających roszczenia odszkodowawcze pacjentów istotne było stwierdzenie, że związek przyczynowy pomiędzy postępowaniem lekarza a powstałą szkodą nie musi zostać ustalony w sposób pewny. Wystarczy, że pacjent go uprawdopodobni. W przypadku drogi pozasądowej przed komisją wojewódzką to nie wystarczy. Procedura pozasądowa jest prostsza i krótsza, pacjent musi jednak mieć świadomość, iż dla uznania jego zakażenia za zdarzenie medyczne konieczne jest udowodnienie wyraźnego związku przyczynowego pomiędzy zakażeniem a pobytem w szpitalu. Nie wystarczy samo wskazanie, że do zakażenia mogło dojść w szpitalu.

Odpowiedzialność przed komisją Ogólnym kryterium decydującym o możliwości powstania odpowiedzialności szpitala jest wystąpienie określonego uszczerbku na skutek decyzji, które są niezgodne z aktualną wiedzą medyczną. W przypadku zdarzeń medycznych związanych z zakażeniami, wykazanie jednoznacznego związku przyczynowego pomiędzy działaniem szpitala a uszczerbkiem jest zazwyczaj niemożliwe. Dotychczas sądy opierały się w dużej mierze na tzw. odpowiedzialności organizacyjnej szpitala. Sąd Najwyższy uznał, że jeżeli stan sanitarny szpitala był wyjątkowo zły i mógł doprowadzić do infekcji, a zakażenie rzeczywiście nastąpiło, prawdopodobieństwo związku przyczynowego między złym stanem sanitarnym a zainfekowaniem organizmu jest tak duże, iż można przyjąć, że powód spełnił swój obowiązek wynikający ze spoczywającego na nim ciężarze dowodu, nie można bowiem stawiać powodowi nierealnego wymagania ścisłego udo-

03-2014

wodnienia, jakimi drogami infekcja przedostała się do organizmu. Co więcej, Sąd Najwyższy stwierdził, że niezachowanie należytej staranności przez szpital może wynikać z winy personelu medycznego, na którym ciąży obowiązek przestrzegania zasad higieny i aseptyki. Komisje wojewódzkie mają wyłącznie za zadanie ustalenie, czy zdarzenie, którego następstwem była szkoda majątkowa lub niemajątkowa po stronie pacjenta, stanowiło zdarzenie medyczne. Pacjent musi udowodnić, że decyzje szpitala były niezgodne z aktualną wiedzą medyczną i wskazać na okoliczności jednoznacznie to potwierdzające. Niezwykle trudno będzie wykazać odpowiedni poziom prawdopodobieństwa związku przyczynowego pomiędzy naruszeniem zasady udzielania świadczeń zdrowotnych w odpowiednich warunkach fachowych i sanitarnych a zakażeniem w konkretnym szpitalu.

Najpierw komisja, potem sąd Jak wynika ze statystyk, wzrasta liczba pacjentów dochodzących swoich roszczeń przed komisjami wojewódzkimi i sądami. Można się spodziewać, że ze względu na złożoność spraw dotyczących zakażeń szpitalnych poszkodowani będą najpierw korzystać ze ścieżki pozasądowej, a później zwracać się do sądu o odszkodowanie. Po stwierdzeniu przez komisję wojewódzką wystąpienia zdarzenia medycznego, pacjent będzie mógł wraz z całą zgromadzoną dokumentacją medyczną, po rezygnacji z odszkodowania proponowanego przez szpital, zwrócić się do sądu. Ten, nie będąc związanym zasadami Ustawy, może korzystając z dotychczasowego, liberalnego orzecznictwa, uznać twierdzenia pacjenta za wystarczająco uprawdopodabniające winę organizacyjną szpitala i w konsekwencji zasądzić odszkodowanie i zadośćuczynienie w kwotach dużo wyższych niż 100 tys. lub 300 tys. zł. Z roszczeniami z tytułu zakażeń szpitalnych będziemy spotykali się coraz częściej, zarówno przed komisjami wojewódzkimi, jak i przed sądami. Chociaż liczba raportowanych zakażeń szpitalnych w Polsce zmniejsza się, nie należy wysnuwać na tej podstawie zbyt optymistycznych wniosków odnośnie spadku liczby potencjalnych roszczeń ze strony zakażonych pacjentów. I to nie tylko z powodu wzrastającej świadomości pacjentów. Mniejsza liczba odnotowywanych zakażeń szpitalnych wynika chociażby ze stosowania przez szpitale procedur krótkoterminowych oraz nieprowadzenia przez dużą część szpitali rejestracji powypisowych zakażeń szpitalnych. EWA DON-SIEMION P a r t n e r, k a n c e l a r i a C h a j e c , D o n - S i e m i o n & Ż y t o W E R O N I K A PA P U C E W I C Z Aplikantka adwokacka, kancelaria Chajec, Don-Siemion & Żyto

21

tal pi

K omentarz

y sz ow


POLITYKA ZDROWOTNA // Ankieta Rynku Zdrowia

Jak zmieniać POZ, aby skrócić kolejki?

Od 26 stycznia do 2 lutego br. na łamach portalu rynekzdrowia.pl prosiliśmy naszych Czytelników o wypełnianie ankiety: „Jak zmieniać POZ, by skrócić kolejki do specjalistów?” Zaproponowane w 8 punktach rozwiązania generalnie spotkały się z akceptacją uczestników redakcyjnej sondy. Ufamy, że wyniki ankiety, które przekazaliśmy do Ministerstwa Zdrowia, będą pomocne przy poszukiwaniu sposobów na usprawnienie POZ i rozładowanie kolejek do specjalistów.

Przypomnijmy, że prosiliśmy naszych Czytelników o odpowiedź (tak lub nie) dotyczącą następujących rozwiązań: wprowadzenie zadaniowego opłacania lekarzy rodzinnych zapewnienie corocznej rewaloryzacji stawki kapitacyjnej uzależnienie wzrostu stawek zadaniowych od wyników leczenia wprowadzenie symbolicznych opłat za kolejne, nieuzasadnione wizyty pacjentów zezwolenie lekarzom POZ na przepisywanie leków refundowanych przewlekle chorym bez konieczności odsyłania do specjalisty umożliwienie lekarzom POZ konsultacji ze specjalistą w oparciu o tzw. szybką ścieżkę poszerzenie wykazu badań diagnostycznych zlecanych przez lekarza POZ wykonywanie przez lekarzy POZ prostych zabiegów ambulatoryjnych. Oto podsumowanie wyników naszego sondażu. Zdecydowana większość uczestników redakcyjnej sondy (77%) opowiada się za tym, żeby lekarzy rodzinnych wynagradzać nie tylko w oparciu o stawkę kapitacyjną, ale także od wykonania zleconych za-

22

Wprowadzenie oprócz stawki kapitacyjnej zadaniowego opłacania lekarzy rodzinnych

nie 23%

mieszanym sposobem kontraktowania POZ, proponują następujący podział pieniędzy: 70% ze stawki kapitacyjnej, 15% ze stawki za usługi i kolejne 15% za osiąganie wskaźników zdrowotnych. Zapewnienie corocznej rewaloryzacji stawki kapitacyjnej o wskażnik inflacji

tak 77%

nie 29%

dań. Odmienny pogląd wyraża 23% pytanych osób. Dotychczas jest tak, że na jednego lekarza przypada 2500-2800 pacjentów, za których otrzymują pieniądze z kontraktu wg stawki kapitacyjnej, czyli poniekąd za gotowość, bo niezależnie od tego, ilu porad udzielą. W praktyce dziennie przyjmują od kilku, kilkunastu do kilkudziesięciu chorych (np. w sezonie grypowym). Wprowadzenie zleceniowego systemu mogłoby skłonić lekarzy POZ do większego zaangażowania się w profilaktykę, czyli m.in. w prowadzenie wszelkiego rodzaju badań przesiewowych. Eksperci podpowiadają, że wtedy trzeba by przynajmniej o połowę zmniejszyć liczbę pacjentów przypadających na jednego lekarza rodzinnego – do poziomu obowiązującego w innych krajach europejskich. Specjaliści, którzy opowiadają się za

tak 71%

Co do tego, że należy zapewnić coroczną rewaloryzację stawki kapitacyjnej o wskaźnik inflacji, przekonanych jest prawie trzy czwarte respondentów (71%). Przeciwnego zdania jest 29% uczestników sondy. Opowiedzenie się za tym, żeby w wysokości kontraktu uwzględnić inflację wydaje się w pełni zrozumiałym postulatem. Prowadzenie gabinetu lekarza rodzinnego wiąże się z opłacaniem przeróżnych rachunków (czynsz, media, telefon itd.), których nawet znaczny wzrost nie powinien odbijać się na realizacji podstawowych zadań POZ. ➤

R YSZ A R D R O TA U B PIOTR WRÓBEL


Ankieta Rynku Zdrowia // POLITYKA ZDROWOTNA Uzależnienie wzrostu stawek zadaniowych od uzyskiwanych wyników leczenia

nie 37%

tak 63%

sienie biurokratycznych wymogów, uwolnienie specjalistów od obowiązku wydawania choremu informacji dla lekarza POZ, wreszcie o przywrócenie zasady, że za własne zdrowie w pierwszej kolejności odpowiada pacjent, który lepiej niż NFZ wie, czy dany lek mu służy. Umożliwienie lekarzom POZ konsultacji z wybranym specjalistą w oparciu o tzw. krótką ścieżkę porady specjalistycznej

W sprawie uzależnienia wzrostu stawek zadaniowych od uzyskiwanych wyników leczenia opinie nie są już tak zdecydowane, jak w przypadku odpowiedzi na poprzednie pytania. Co prawda większość respondentów (63%) opowiada się za tym rozwiązaniem, ale 37% jest mu przeciwna. Prawdopodobnie na takim rozkładzie odpowiedzi zaważyła kwestia braku precyzyjnych narzędzi, za pomocą których można ocenić wynik leczenia (są też choroby nieuleczalne). Ponadto system weryfikacji wyników mógłby okazać się niezwykle kosztowny i nieefektywny (chyba, że poprzestaniemy na najprostszych badaniach socjologicznych dotyczących stopnia zadowolenia pacjentów).

Nie sposób bagatelizować obaw związanych z możliwością ograniczenia dostępności świadczeń medycznych poprzez wprowadzenie nawet minimalnych opłat w POZ. A nie trzeba dodawać, że z POZ najczęściej się korzysta. Nie ulega natomiast wątpliwości, że problem nieuzasadnionych wizyt pacjentów jest powszechnie dostrzegany. Jego rozwiązanie za pomocą ekstra opłat z kieszeni pacjenta nie zyskało jednak wyraźnego poparcia.

Wprowadzenie symbolicznych opłat za kolejne, nieuzasadnione wizyty pacjentów

nie 35%

tak 65%

Kontrowersyjny dla 35% uczestników sondy jest postulat wprowadzenia symbolicznych opat za kolejne, nieuzasadnione wizyty pacjentów. Większość (65%) życzyłaby sobie tego.

03-2014

nie 7%

Zezwolenie lekarzom POZ na przepisywanie leków refundowanych przewlekle chorym bez konieczności corocznego odsyłania do specjalisty tak 93%

Umożliwienia lekarzom POZ konsultacji z wybranym specjalistą w oparciu o tzw. krótką ścieżkę porady specjalistycznej życzyliby sobie niemal wszyscy uczestnicy naszej sondy (93% wobec 7% głosów przeciwnych). Chodzi o sytuacje, kiedy lekarz POZ ma gotowy wynik w określonej jednostce chorobowej, lecz jest on dla niego wątpliwy. Powinien mieć wtedy możliwość skierowania pacjenta do specjalisty (lub przesłania mu danych z zebranego wywiadu), by ten szybko podjął decyzję, czy pacjent może pozostać u lekarza rodzinnego, czy też przejmuje chorego. ➤

nie 13%

tak 87%

Zezwolenia lekarzom POZ na przepisywanie leków refundowanych przewlekle chorym bez konieczności corocznego odsysania do specjalisty życzyłoby sobie 87% respondentów (wobec 13% przeciwnego zdania). Problem wziął się stąd, że płatnik spostrzegł, iż część chorych przez lata przyjmuje te same leki bez konsultacji ze specjalistą, a przecież może się okazać, że terapia jest już nieskuteczna. Trzeba zatem skłonić pacjentów do wizyt u specjalistów, dzięki czemu leczenie zostanie zweryfikowane. Zapomniano jednak, jak trudno do nich się dostać. Przeciwko pomysłowi (zapisanemu w ogólnych warunkach umów o udzielanie świadczeń opieki zdrowotnej) najbardziej protestowali sami chorzy, gdyż nie mogli wykupić leków. W zezwoleniu lekarzom POZ na przepisywanie przewlekle chorym leków refundowanych chodzi o znie-

Poszerzenie wykazu badań diagnostyki laboratoryjnej i obrazowej zlecanych przez lekarza POZ nie 12%

tak 88%

23


POLITYKA ZDROWOTNA // Ankieta Rynku Zdrowia zwracają bowiem uwagę, że niektórzy lekarze rodzinni celowo nie wykonują dostępnych badań, by zaoszczędzić środki finansowe z kontraktu. Wolą kierować pacjentów do szpitali i specjalistów. Konieczne jest zatem uregulowanie finansowania badań. Wykonywanie przez lekarza POZ prostych zabiegów ambulatoryjnych

nie 25%

tak 75%

Na to, żeby lekarzom POZ zezwolić na wykonywanie prostych zabiegów ambulatoryjnych zgadza się trzy czwarte respondentów. 25% nie życzy sobie tego. Zwiększenie uprawnień lekarzy POZ w tym zakresie mogłoby po➤

Podobne założenia przyświecały np. programowi wczesnego wykrywania zapalenia stawów w woj. kujawsko-pomorskim. Dzięki szybkiej wymianie informacji skrócono czas od rozpoznania choroby do podjęcia leczenia. Wprowadzenie szybkiej ścieżki diagnostyki (oraz zniesienia limitowania świadczeń) postuluje się w przypadku podejrzenia choroby nowotworowej. Prawie 90% uczestników redakcyjnej sondy (88%) uznaje za konieczne poszerzenie wykazu badań diagnostyki laboratoryjnej i obrazowej zlecanych przez lekarza POZ. Odmienny pogląd wyraża 12% respondentów. Zwolennicy wydłużenia listy badań są zdania, że dzięki temu lekarze POZ nie będą musieli kierować do specjalistów wielu pacjentów, dzięki czemu skrócą się kolejki. Dodajmy, że lekarze rodzinni skarżą się, że nie mają dostępu do szeregu badań ultrasonograficznych, obrazowych i niektórych badań biochemicznych. Nie jest jednak pewne, że większy dostęp skróci kolejki do specjalistów. Eksperci rynku medycznego

legać na przejęciu przez nich części zadań specjalistów. Nie chodzi oczywiście o ich wyręczanie, ale o wyeliminowane nawyku, że łatwiej napisać skierowanie do specjalisty niż samemu wykonać drobny zabieg. ★★★ W redakcyjnej sondzie udział wzięło kilka grup – użytkowników portalu rynekzdrowia.pl. Największe grupy stanowili lekarze – 28% (w tym 15% lekarze rodzinni i 13% innej specjalności), a także menadżerowie ochrony zdrowia – również 28%. Prawie jedna czwarta respondentów (24%) to pacjenci lub osoby niezwiązane zawodowo z ochroną zdrowia. Mniejsze grupy stanowiły pielęgniarki i położne (10%) oraz osoby wykonujące inny zawód medyczny (8%). Najmniej było studentów medycyny (2%). Wszystkim, którzy zechcieli wypełnić ankietę, serdecznie dziękujemy! Jej wyniki przekazaliśmy ministrowi zdrowia Bartoszowi Arłukowiczowi.

Prenumerata roczna (11 numerów) – 80 PLN Tylko prenumerata gwarantuje bezpłatny udział w konferencjach Rynku Zdrowia Wypełniony formularz prosimy przesłać faksem pod numer 32/ 356 76 50 Prenumeratę można również zamówić na stronie www.rynekzdrowia.pl

24


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.