/ Nr 12 (113)
Starość ma przyszłość
ISSN 1733-7917
Dwa portale, wspólne przesłanie
/ 9,50 PLN (w tym 8% VAT)
Polityka senioralna Wyroby medyczne Leki
Finanse Inwestycje Zdrowie
Opieka Praca Czas wolny
Wejdź na: www.rynekseniora.pl i www.jutrostarsi.pl
GRUDZIEŃ 2014
Nr 12 (113) / 9,50 PLN (w tym 8% VAT)
RAPORT – BILANS 2014: // 10-25
Czy słowo stanie się
drlekoi wPiakeiet m zTańsze kolejkowy
Pakiet onkologiczny Dostęp rapii do te
Dłuższe ko ntrakty z NFZ Szybka diagnostyka
Elektroniczna dokumentacja medyczna:
Czasu coraz mniej, a wyzwań przybywa / / 42-4 4
INDEKS 205605
fot. Fotolia
Obchód
Wolne środki szpitali tylko na rachunkach BGK Ministerstwo Finansów od 1 stycznia 2015 r. rozpocznie kontrolę nad wolnymi środkami kilkuset szpitali, które obligatoryjnie będą musiały lokować je wyłącznie w Banku Gospodarstwa Krajowego, a nie – jak dotychczas – w bankach komercyjnych. Nowe przepisy niepokoją dyrektorów lecznic. Od stycznia 2015 r. między innymi samodzielne publiczne zakłady opieki zdrowotnej będą musiały przekazywać wolne środki do Banku Gospodarstwa Krajowego i tylko w nim prowadzić swoje rachunki. Przesądziła o tym podpisana przez prezydenta nowelizacja z 26 września 2014 r. ustawy o finansach publicznych. Dzięki tym zmianom minister finansów chce podreperować budżet państwa. Wchodzące w życie od nowego roku przepisy niepokoją dyrektorów szpitali. Wolne środki często ratują placówki przed utratą płynności finansowej. Lokowane w bankach komercyjnych często są także punktem wyjścia do negocjacji związanych z pozyskaniem np. kredytów inwestycyjnych. Wolne środki posiada w zasadzie każdy podmiot gospodarczy, także ten, który ma wysokie zadłużenie i kłopoty finansowe. Często są to środki np. „z piątku na poniedziałek”, z okresu pomiędzy zapłatą za kontrakt a wypłaceniem wynagrodzeń. W przypadku szpitali, które mają kilkudziesięciomilionowe kontrakty, to niebagatelne kwoty. JJ Więcej – w portalu rynekzdrowia.pl
12-2014
Do okulisty i dermatologa – ze skierowaniem Jeszcze tylko w grudniu do okulisty lub dermatologa możemy udać się bez skierowania. Od 1 stycznia przyszłego roku do tych specjalistów będzie można zapisać się tylko ze skierowaniem. Część porad oraz drobnych zabiegów okulistycznych i dermatologicznych przejmą lekarze podstawowej opieki zdrowotnej. W myśl nowelizacji ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych, przyjętej w połowie roku w ramach tzw. pakietu kolejkowego i onkologicznego, od stycznia pacjent, który będzie chciał zapisać się do okulisty lub dermatologa, będzie musiał uzyskać skierowanie od lekarza pierwszego kontaktu. Według Ministerstwa Zdrowia wprowadzenie skierowań do okulisty i dermatologa ma spowodować odciążenie specjalistów od wizyt pacjentów zgłaszających się do nich z drobnymi dolegliwościami, w przypadku których wystarczyłaby pomoc lekarza POZ. Jak wielokrotnie tłumaczył resort, z analiz prowadzonych przez Narodowy Fundusz Zdrowia wynika, że ponad połowa wizyt u okulisty lub dermatologa to wizyty jednorazowe pacjentów, którzy zgłaszają się z podejrzeniem choroby, którą w ramach swoich kompetencji mógłby potwierdzić lub wykluczyć lekarz POZ. Chodzi m.in. o zapalenie spojówek, jęczmień czy zapalenie skóry. Dzięki odciążeniu specjalistów, ma skrócić się czas oczekiwania na wizytę i dostępność okulistów i dermatologów dla pacjentów z bardziej skomplikowanymi schorzeniami. PAP, MAK
Długość życia: doganiamy Europę Zachodnią, ale powoli Przeciętna długość życia mężczyzn w Polsce wynosi 73 lata i wydłuża się szybciej niż w tzw. unijnej piętnastce – informuje prof. Bogdan Wojtyniak z Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego – Państwowego Zakładu Higieny w Warszawie. Polacy mają jednak wiele do nadrobienia w porównaniu do zachodnich Europejczyków. Niepokojąco spadło natomiast tempo wydłużania się życia Polek; jest ono wolniejsze niż u kobiet w Europie Zachodniej. Z najnowszych danych wynika, że w latach 2001-2013 długość życia mężczyzn w naszym kraju wzrosła z 66 do 73 lat, czyli o 7 lat. – To dużo, ale trzeba pamiętać, że mężczyźni w naszym kraju nadal żyją o 6,1 lat krócej niż w Europie Zachodniej – podkreśla w rozmowie z PAP prof. Bogdan Wojtyniak z NIZP – PZH. Pocieszające jest, że od 2008 r. przeciętna długość życia Polaków wzrasta w szybszym tempie. Jeśli się ono utrzyma, za 15 lat mężczyźni w naszym kraju mają szansę żyć tak samo długo, jak ci w Europie Zachodniej. Przeciętna długość życia Polaków wzrastała najbardziej po 1991 r., gdy co roku wydłużała się o 0,39 roku. Jednak w latach 2002-2008 tempo tych zmian się spowolniło prawie trzykrotnie (do 0,14 roku życia). Dopiero w ostatnich trzech latach znowu się zwiększyło do tego samego poziomu, jaki był w latach 90. ubiegłego wieku. PAP, MAK
3
W numerze: ZAWSZE U NAS Komentarze
Czytaj również:
7
Dr Jacek Krajewski Propozycje resortu zdrowia są frustrujące dla lekarzy POZ Dr Marzena Juczewska Ośrodki onkologiczne wnoszą uwagi do pakietu
OSTRY DYŻUR Lekarze przeciwko planowanym zasadom wyliczania stawki kapitacyjnej
8
RAPORT / Bilans 2014 Jaki był 2014 rok dla naszej ochrony zdrowia? Działo się sporo, choć trudno wskazać na przełomowe akty prawne, które zreformowałyby system. Ostatnie miesiące zdominowała dyskusja wokół projektów i zapowiedzi – głównie dotyczących tzw. pakietu kolejkowego oraz zasad finansowania podstawowej opieki zdrowotnej.
Padło wiele słów
10-11
Farmacja – brakuje koncepcji i refleksji
12-13
E-problemy do rozwiązania
14-15
Onkologia – plany mamy obiecujące
16-17
Diabetologia – nieskuteczna batalia o nowoczesne leczenie
18-19
Kardiologia – wdrażanie ważnych procedur
20-21
Reumatologia – potrzebne są zmiany
22-23
Choroby zakaźne – groźne, bo pamiętliwe
24-25
POLITYKA ZDROWOTNA Nie radzimy sobie z hospitalizacją osób starszych. Wielu seniorów traci sprawność i zdolność do wykonywania podstawowych czynności właśnie podczas leczenia szpitalnego. Widać ogromny deficyt opieki i pielęgnacji, medycyna czysto naprawcza już nie wystarczy.
Seniorzy po hospitalizacji często tracą sprawność
4
26-27
Zdr
tal pi
y sz ow
Przepłacają za utylizację odpadów 28 Ryzyko kliniczne – kilka ważnych pytań 29 Procedury ratujące życie, czyli... 30-31 Kontrakty zawierane in blanco 32 Szpitalna inwestycja w Żywcu – pozostało tylko partnerstwo 33
Naszym Czytelnikom
FINANSE I ZARZĄDZANIE Komu służy monitorowanie kolejek
34-35
AKADEMIA TELEMEDYCYNY Wizerunkowe korzyści telemedycyny
36-37
życzymy zdrowych, rodzinnych Świąt Bożego Narodzenia oraz wszelkiej pomyślności w Nowym Roku
PRAWO Ważny wyrok w sprawie dokumentacji medycznej Cyberzdrowie poza kontrolą?
38
40-41
TECHNOLOGIE INFORMACYJNE EDM – czasu coraz mniej, a wyzwań przybywa 42-44 WYROBY MEDYCZNE Termoablacja mięśniaków macicy dostępna dla polskich pacjentek
Wydawca i redakcja Rynku Zdrowia
46-47
USŁUGI MEDYCZNE Z jednej strony mamy rodziców, którzy sami decydują się na zakup szczepionek zalecanych dla dzieci, ale nie finansowanych przez państwo. Z drugiej tych, którzy uchylają się od obowiązkowych szczepień pomimo groźby kary. Dlaczego tak się dzieje i czy szczepienia są nam potrzebne? O to pytamy prof. Annę Dobrzańską, konsultanta krajowego w dziedzinie pediatrii.
Nie odmawiajmy dzieciom ich praw
48-49
Choroby rzadkie występują bardzo często
50-53
Kardiologia – kuleje opieka poszpitalna
54
Karmienie piersią kontra rak
56-57
Miedź wygrywa z drobnoustrojami
60-61
PRZEGLĄD Nowe kierunki lekarskie na uczelniach niemedycznych
65
W Sejmie o dostępie hurtowni do leków
66
12-2014
5
OD REDAKCJI
Słowolecznictwo
G W O J C I E C H K U TA redaktor naczelny
dyby zapowiedzi i deklaracje polityków miały sprawczą moc, bylibyśmy najzdrowszym społeczeństwem w Europie, może i na świecie. W mijającym 2014 roku nie brakowało planów, koncepcji, a nawet gotowych już projektów przepisów mających – w zamyśle ich autorów – poprawić dostęp pacjentów do skutecznego leczenia. Zresztą nie inaczej było w poprzednich latach. Tym razem jednak mamy prawdziwy motyw przewodni, refren, którym mniej więcej od tegorocznej wiosny stał się pakiet kolejkowy. W założeniu ma skrócić czas oczekiwania na diagnostykę i terapię, między innymi w onkologii, która w tym zestawie proponowanych rozwiązań zajmuje miejsce szczególne, by nie rzec – uprzywilejowane. Stosowne przepisy mają obowiązywać już od stycznia przyszłego roku. Ich idea jest oczywiście jak najbardziej słuszna. Jednak pakietowe regulacje nadal wzbudzają kontrowersje w środowisku medycznym. Na nie-
doskonałości i zagrożenia związane z poszczególnymi zapisami zwracają uwagę m.in. onkolodzy oraz lekarze podstawowej opieki zdrowotnej. Jedno z ważniejszych zastrzeżeń sprowadza się do stwierdzenia, że pakiet nie stanowi części szerszej, strategicznej reformy całego systemu (bo tej w zasadzie nie ma), w tym zasad finansowania ochrony zdrowia. Jeśli okaże się, że te wątpliwości nie były bezpodstawne, zapewne znowu wrócimy do dyskusji o koszyku świadczeń, wysokości składki zdrowotnej, ubezpieczeniach dodatkowych, strukturze szpitali itp. Pojawią się kolejne propozycje nowych aktów prawnych tudzież nowelizacji już istniejących. Będziemy też mogli pocieszyć się wskaźnikami, na przykład dowodzącymi, że od 2008 r. przeciętna długość życia Polaków wzrasta w całkiem dobrym tempie. Warto więc dbać o formę, żyć zdrowo, odżywiać się racjonalnie. Pomożemy w ten sposób politykom, ale przede wszystkim sobie.
Językoznawcy ponieśli klęskę
N
R y s z ar d R otau b dziennikarz Rynku Zdrowia
6
arodowy Fundusz Zdrowia mnie upokorzył. Wydał komunikat prasowy, w którym postanowił przystępnie wyjaśnić, o co chodzi w zarządzeniu „w sprawie proponowanych zmian w rodzaju: świadczenia zdrowotne kontraktowane odrębnie”. Przeczytałem dwa razy i nie do końca zrozumiałem. Na przykład fragmentu o tym, że „dla realizacji świadczeń udzielanych na podstawie karty diagnostyki i leczenia onkologicznego zaimplementowano przepis posiadania przez świadczeniodawcę umowy o współpracy z podmiotem koordynującym, o którym mowa w § 4a ust. 1 rozporządzenia szpitalnego”. W następnym zdaniu doprecyzowano, że „jest to rozwiązanie analogiczne do zastosowanego w projekcie zarządzenia w rodzaju: leczenie szpitalne w odniesieniu do świadczeniodawców posiadających umowę o udzielanie świadczeń wyłącznie w zakresie teleradioterapii”. Domyślam się, o co może chodzić z tym „zaimplementowaniem przepisu posiadania przez świadczeniodawcę umowy o współpracy z podmiotem koordynującym”. Pewnie o to, że trzeba mieć umowę z centrum onkologii,
żeby leczyć przy pomocy teleradioterapii, jeśli się jej samemu nie prowadzi. Pewności jednak nie mam. Do sprzeciwu wobec urzędniczej nowomowy wzywała lekarzy i lekarzy dentystów Naczelna Rada Lekarska. Apelowała, żeby w kontaktach z chorymi nadal posługiwali się powszechnie przyjętymi i zrozumiałymi pojęciami (stanowisko NRL nr 13/11/VI z 17 czerwca 2011 r. w sprawie używania języka polskiego w ochronie zdrowia). Także językoznawcy bardzo krytycznie ocenili „poprawność językową i komunikatywność materiałów pisemnych kierowanych do obywateli przez ministerstwa i wybrane inne instytucje centralne” (w tym MZ i NFZ). Wnioski przedstawili Senatowi RP. Jak się okazuje – z marnym skutkiem. Podejrzewam, że pracownicy Funduszu nie chodzą do lekarza, gdy złapią grypę. Oni udają się do świadczeniodawcy w rodzaju podstawowa opieka zdrowotna w celu realizacji świadczeń zdrowotnych w zakresie choroby zakaźne układu oddechowego. Kichają, gorączkują, ale jakże dostojnie się leczą.
ko M E N T A R Z E
Dr J acek K rajewski , Prezes Federacji Porozumienie Zielonogórskie
Dr M ar z e n a J uc z ewska , dyrektor Białostockiego Centrum Onkologii
Propozycje resortu zdrowia są frustrujące dla lekarzy POZ
Ośrodki wnoszą uwagi do pakietu, trwają konsultacje
Nie
O
da się zapewnić realizacji pakietów kolejkowego i onkologicznego bez zwiększenia finansowania podstawowej opieki zdrowotnej. Tymczasem resort zdrowia proponuje lekarzom POZ to, co już mają w kontraktach. Mowa jest o tych samych środkach, tyle że rozłożonych w różnych miejscach. A to nie jest motywujące. Pamiętajmy, że podstawowa opieka zdrowotna od sześciu lat nie miała podwyżki. I obecnie także jej nie dostanie, choć stawka kapitacyjna powinna wzrosnąć o ok. 20%. Nie ma zatem dodatkowych pieniędzy na utrzymanie infrastruktury ani na zatrudnienie nowego personelu, chociaż większa liczba lekarzy jest tak bardzo potrzebna. POZ nadal nie będzie miała szansy stać się atrakcyjnym pracodawcą. Propozycja likwidacji podwyższonej (potrójnej – red.) stawki za leczenie pacjentów kardiologicznych oraz z cukrzycą wydaje się nie do końca przemyślana i wywołuje wśród lekarzy poczucie głębokiej frustracji. Nie ma żadnych badań, które przyniosłyby dowody, iż dotychczas działający system, aktywizujący lekarzy do opieki nad osobami z tymi schorzeniami poprzez podniesienie stawki, nie sprawdził się. Obecnie jest on po prostu likwidowany. Efekt będzie taki, że lekarze zaangażowani w leczenie chorych kardiologicznych i pacjentów z cukrzycą dostaną po kieszeni, ponieważ tzw. kwoty 3:0 zostaną włączone do stawki kapitacyjnej. Za to ci, którzy taką aktywnością się nie wykazywali, dostaną w ten sposób podwyżkę. Co do badań z zakresu specjalistyki, które miałaby wykonywać POZ – czy np. USG krtani lub przełyku jest na tym poziomie rzeczywiście potrzebne? Chyba nie, bo to badanie rzadkie, a w POZ wypadałoby skoncentrować się na tym, z czym mamy do czynienia w skali masowej. Nieporozumieniem wydaje się również USG piersi. To badanie powinni wykonywać naprawdę doświadczeni specjaliści, ponieważ jest ono obarczone dużym ryzykiem błędu. Ponadto kwota 350 mln zł przewidziana na finansowanie diagnostyki w ramach podstawowej opieki zdrowotnej to zdecydowanie za mało.
bniżenie wycen procedur w leczeniu nowotworów mogłoby doprowadzić ośrodki onkologiczne do kłopotów finansowych. Ministerstwo Zdrowia nie przekazało jednak żadnej informacji o takim zamiarze i nie rozmawiano o nim jeszcze podczas trwających konsultacji z dyrektorami ośrodków onkologicznych. Z aktualnych informacji wynika, że nielimitowane mają być badania diagnostyczne. A wiadomo, że obciążenie finansowe szpitali dotyczy głównie leczenia. Już teraz jest ono wycenione poniżej kosztów. Na przykład Białostockie Centrum Onkologii, czyli średniej wielkości ośrodek onkologiczny, traci miesięcznie na leczeniu ok. 1 mln zł. Tak zwany duży punkt szpitalny jest wyceniony na 52 zł, a powinien być wyceniony na 58 zł. Trudno już bardziej racjonalnie gospodarować zasobami, mamy minimalną administrację. W skali roku hospitalizujemy 7 tys. pacjentów, 60 tys. jest przyjmowanych w przychodni, w bardzo trudnych, jak na razie, warunkach lokalowych. Wychodzimy na zero dlatego, że brak miliona złotych rekompensujemy rozmaitymi sposobami: darowiznami, dodatkowymi lokatami. Nie rozważaliśmy dokładnie, co oznaczałoby obniżenie wycen, ale gdyby do nich doszło, ośrodki mogłyby mieć kłopoty finansowe. Są i inne propozycje zawarte w założeniach pakietu, które wymagają jeszcze raz uważnego przemyślenia. Na przykład zakładana obniżka wycen hospitalizacji w radioterapii, wynikająca z przekazania pacjentów do hotelu. Nie wynajmiemy żadnego hotelu z dowozem pacjentów za proponowane nam 150 zł. Ponieważ BCO ma za mało łóżek szpitalnych, kilka lat temu szukaliśmy w Białymstoku hotelu dla naszych pacjentów. Najniższa cenowo oferta obejmująca hotel i dowóz pacjenta podawała kwotę 200 zł za dobę. Ponadto chory ma otrzymywać zieloną kartę u lekarza pierwszego kontaktu, a potem iść do specjalisty na pogłębioną diagnostykę. Jak wynika z ostatnich interpretacji tego rozwiązania, pacjent może też zjawić się bez skierowania u specjalisty, czyli przyjść bezpośrednio do onkologa, który też ma prawo wystawić kartę. Onkolog musi wypisać kartę, żeby możliwe było zlecenie badań diagnostycznych. Zatem nowe rozwiązanie tylko przysporzy pracy specjaliście.
Więcej na str. 8
Cały komentarz dr Marzeny Juczewskiej – w portalu rynekzdrowia.pl (dział Opinie/wywiady).
12-2014
7
OSTRY DYŻUR
// Projekt zarządzenia w sprawie finansowania POZ
Lekarze przeciwko planowanym zasadom wyliczania stawki kapitacyjnej NFZ opublikował projekt zarządzenia ws. kontraktowania świadczeń podstawowej opieki zdrowotnej. Przewiduje m.in. wzrost podstawowej stawki kapitacyjnej z 96 zł do 136,20 zł. Obecnie podstawowa stawka kapitacyjna, czyli kwota, jaką lekarze POZ otrzymują za jednego pacjenta pozostającego pod ich opieką, wynosi 96 zł rocznie. Ministerstwo Zdrowia podaje, że 55% pacjentów jest rozliczanych właśnie według tej stawki. Wzrasta ona dwukrotnie w przypadku dzieci do 6 lat i osób powyżej 65 lat, w przypadku dzieci w wieku 7-19 lat podstawową stawkę mnoży się przez 1,2. Stawka wzrasta trzykrotnie w przypadku pacjentów z chorobami układu krążenia lub cukrzycą. Powiększa się ją również o 10 % (jako tzw. katarkowe) w przypadku przyjęcia co najmniej 25% pacjentów z chorobami układu oddechowego.
Likwidacja korektorów? Ministerstwo zaproponowało, a NFZ przewidziało w projekcie zarządzenia, zlikwidowanie korektorów za pacjentów z cukrzycą i chorobami układu krążenia oraz „katarkowego”, a pozostawienie tylko tych za wiek. Od 2015 r. bazowa stawka kapitacyjna miałaby wzrosnąć z 96 zł do 136,20 zł, m.in. w związku z nowymi badaniami diagnostycznymi, które mają zlecać lekarze POZ. Dodatkowo od połowy roku lekarze, którzy sprawozdawaliby badania diagnostyczne wykonywane konkretnym pacjentom, mieliby podniesioną stawkę, a ci, którzy zlecaliby odpowiednią liczbę tych badań – byliby premiowani jeszcze wyższą stawką. Według projektu za poradę, w trakcie której lekarz wystawi pacjentowi kartę pacjenta onkologicznego, otrzyma 50 zł. Uwagi do projektu można zgłaszać do 11 grudnia. NFZ zastrzega, że wciąż trwają rozmowy ze środowiskiem lekarzy POZ, a ich efekty znajdą odzwierciedlenie w treści opiniowanego projektu zarządzenia.
Minister ankietował Ministerstwo Zdrowia wysłało do przychodni ankiety dotyczące dwóch wariantów rozwiązań finansowych. W pierwszym z nich zaproponowano likwidację mnożnika (3,0) za pacjentów z cukrzycą i chorobami układu krążenia i utrzymanie tylko tych za wiek. Towarzyszyć temu miałby wzrost podstawowej stawki kapitacyjnej dla wszystkich pacjentów – do 136,20 zł.
8
Drugi wariant przewidywał pozostawienie mnożnika 3,0, jednak z dotychczasową roczną stawką kapitacyjną (96 zł). W przypadku innych mnożników stawka wynosiłaby 123,96 zł. Na ponad 7,2 tys. rozesłanych ankiet, odpowiedzi udzieliło nieco ponad 1,5 tys. placówek POZ. Większość z nich opowiedziała się za pierwszym wariantem. O powstrzymanie się od wypełniania ankiet apelowała w listopadzie Federacja Porozumienie Zielonogórskie. Prezes PZ Jacek Krajewski powiedział, że projekt zarządzenia NFZ nie jest zgodny z propozycjami PZ i zgłosi ono do niego uwagi. PZ chce m.in. utrzymania mnożników za pacjentów z cukrzycą i chorobami układu krążenia, a także osobnego funduszu na dodatkowe badania diagnostyczne. Krajewski zwrócił uwagę, że projekt przewiduje też m.in., że w przypadku pacjentów, którzy zostali wpisani na listę świadczeniobiorców wyłącznie na podstawie złożonego przez nich oświadczenia, wpis taki ma być ważny tylko jeden miesiąc. Jego zdaniem sprawi to, że całe ryzyko związane z tym, że pacjent jest jednak nieubezpieczony, ponosić będą placówki POZ. Zapowiedział, że PZ będzie chciało zmiany także tego zapisu.
Rozmowy o pieniądzach Pytany o projekt zarządzenia NFZ prezes Kolegium Lekarzy Rodzinnych Tomasz Tomasik powiedział, że zaplanowane są jeszcze rozmowy z Ministerstwem Zdrowia na temat finansowania POZ. Dodał, że będą one dotyczyć m.in. badań, które mają zlecać lekarze POZ. Zaznaczył, że zarząd Kolegium zbiera się 5 i 6 grudnia i dopiero wówczas będą znane oficjalne propozycje KLR. Ministerstwo Zdrowia podkreśla, że dysponuje szczegółowymi wyliczeniami dotyczącymi nakładów publicznego płatnika wynikających ze stosowania tzw. korektorów. Potrójna stawka kapitacyjna w odniesieniu do pacjentów z cukrzycą lub schorzeniami sercowo-naczyniowymi oznacza roczne wydatki sięgające 672 mln zł, a korektor związany z ostrymi infekcjami układu oddechowego – 111 mln zł. Resort zapewnia, że te pieniądze nie znikną z systemu finansowania podstawowej opieki zdrowotnej, jednak – po wprowadzeniu zmian – będą wydawane w zdecydowanie bardziej efektywny sposób. W opinii MZ, likwidacja dwóch „chorobowych” korektorów, a zarazem premiowanie rzetelnego raportowania przez placówki POZ badań diagnostycznych, jest rozwiązaniem nie tylko bardziej racjonalnym, ale i sprawiedliwym. PAP, KAW
10/RAPORT
Farmacja Brakuje planu i refleksji // 12
B ilan s 2 0 1 4
Padło wiele słów
Jaki był 2014 rok dla naszej ochrony zdrowia? Działo się sporo, choć trudno wskazać na przełomowe akty prawne, które zreformowałyby system. Ostatnie miesiące zdominowała dyskusja wokół projektów i zapowiedzi – głównie dotyczących tzw. pakietu kolejkowego oraz zasad finansowania podstawowej opieki zdrowotne. krócony przegląd tegorocznych wydarzeń zacznijmy od stycznia br., kiedy Narodowy Fundusz Zdrowia złożył w sądzie administracyjnym wniosek o wycofanie skargi na Ministerstwo Zdrowia. Sąd wniosek rozparzył pozytywnie i nie będzie zajmował się tą sprawą.
S
Zmiana prezesa Przypomnijmy, że była prezes NFZ Agnieszka Pachciarz (odwołana w grudniu 2013 r.) skarżyła resort za to, że ten nie podjął działań mających zwiększyć budżet NFZ na pokrycie świadczeń dla osób posiadających uprawnienia do ubezpieczenia zdrowotnego, ale nieopłacających składek. Spór pomiędzy byłą prezes NFZ a resortem zdrowia dotyczył kwoty na finansowanie świadczeń osób, które w systemie eWUŚ widnieją jako nieubezpieczone, ale w rzeczywistości posiadają uprawnienie do świadczeń. Minister Bartosz Arłukowicz, uzasadniając swój wniosek ws. odwołania prezes Agnieszki Pachciarz, podkreślał, że obowiązkiem NFZ jest weryfikacja uprawnień pacjentów do świadczeń, także tych, których eWUŚ wykazuje jako nieubezpieczonych, „a nie wyciąganie ręki po pieniądze”. Jak mówił Arłukowicz, pacjent nie musi udowadniać, że jest ubezpieczony, gdyż powinien to weryfikować NFZ.
10
W maju nowym prezesem NFZ został Tadeusz Jędrzejczyk, wcześniej kierujący pomorskim oddziałem Funduszu.
Wiosenne zapowiedzi 21 marca minister Arłukowicz zapowiedział m.in. zniesienie limitów w onkologii na etapie podstawowym, specjalistycznym oraz chemioterapii, radioterapii i chirurgii onkologicznej. Podkreślał, że tzw. pakietowi onkologicznemu (więcej o pakiecie – str. 16-17) ma towarzyszyć gwarancja terminu wykonania. Każdy pacjent onkologiczny powinien mieć stworzoną indywidualną ścieżkę leczenia wraz z dostępem do konsylium specjalistów. W zakresie poprawy dostępności do leczenia w innych dziedzinach medycznych padło kilka propozycji (pakiet kolejkowy). Wśród zmian, które mają skrócić kolejki do lekarzy, minister zdrowia zapowiedział m.in. większe kompetencje dla pielęgniarek, wyprowadzenie wyceny świadczeń z NFZ do AOTM, przedłużenie terminów umów ze świadczeniodawcami (nawet do 10 lat).
Sejm o pakiecie i mapach 24 czerwca minister Bartosz Arłukowicz przedstawił w Sejmie trzy projekty ustaw z tzw. pakietu kolejkowego. Posłowie rozpatrzyli trzy projekty nowelizacji ustaw: o świadczeniach zdrowotnych finansowanych
ze środków publicznych, o zawodzie pielęgniarki i położnej, a także o konsultantach w ochronie zdrowia. Aby skrócić kolejki, przychodnie czy szpitale co tydzień przekazywałyby do NFZ informacje o pierwszym wolnym terminie, w którym dane świadczenie może zostać udzielone. Na tej podstawie oddział NFZ będzie informował, gdzie pacjent najszybciej zostanie przyjęty. Na skrócenie kolejek ma wpłynąć także wprowadzenie tzw. porady receptowej; lekarz będzie mógł bez badania pacjenta wystawić mu receptę niezbędną do kontynuacji leczenia. Wojewodowie przy udziale wojewódzkich rad ds. potrzeb zdrowotnych, w oparciu o projekty przekazane im przez Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego – Państwowy Zakład Higieny, będą sporządzali raz na pięć lat regionalne mapy potrzeb zdrowotnych, które również mają poprawić dostęp do leczenia. Propozycje rządu z rezerwą przyjęli lekarze. W opinii Naczelnej Rady Lekarskiej proponowane rozwiązania spowodują pewną poprawę, jednak potrzebne są głębsze zmiany, w tym dotyczące finansowania całego systemu.
Agencja zajmie się taryfikacją Pod koniec lipca parlament przyjął zmiany w ustawie o świadczeniach zdrowotnych finansowanych ze środków publicznych. Dotychczasowej Agencji Oceny Technologii Me-
Informatyzacja E-problemy do rozwiązania // 14
Onkologia Plany mamy obiecujące // 16
Reumatologia Potrzebne zmiany organizacyjne // 22
wi ę cej w portalu
dycznych przyznano kompetencje w zakresie taryfikacji świadczeń. Od stycznia 2015 r. AOTM będzie więc miała nie tylko dłuższą nazwę (Agencja Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji), ale i poszerzone zadania. Zajmie się także taryfikowaniem świadczeń zdrowotnych na podstawie przekazywanych przez szpitale danych dotyczących kosztów leczenia. Czy Agencja i szpitale są dobrze przygotowane do tego przedsięwzięcia? Opinie w tej materii są podzielone.
dla tych świadczeniodawców, którzy będą chcieli bardziej szczegółowo raportować wykonywanie badań, zostanie wprowadzona kolejna, wyższa stawka kapitacyjna.
Spór o stawkę kapitacyjną
Transgraniczny poślizg 29 października br. prezydent podpisał tzw. ustawę o leczeniu transgranicznym. Przypomnijmy, że unijna dyrektywa transgraniczna zaczęła obowiązywać już 25 października 2013 r., jednak resort zdrowia z opóźnieniem przygotował projekt wdrażającej ją ustawy; dopiero w kwietniu br. trafił on do Sejmu. Dyrektywa Parlamentu Europejskiego i Rady z 9 marca 2011 r. ustanowiła zasady ułatwiające dostęp pacjentów do świadczeń w innych państwach członkowskich UE niż państwo ubezpieczenia. Według nowelizacji ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych oraz niektórych innych ustaw, pacjent uprawniony do publicznych świadczeń zdrowotnych w Polsce będzie mógł otrzymać z NFZ zwrot kosztów planowanego leczenia w innym państwie UE, jednak według stawek stosowanych przy rozliczaniu kosztów takich samych świadczeń w Polsce.
Rewolucja w POZ Od końca października trwa gorąca dyskusja dotycząca proponowanych przez resort zdrowia zmian zasad finansowania podstawowej opieki zdrowotnej, które mają zachęcić le-
12-2014
Minister Bartosz Arłukowicz zapewnia, że zniesienie limitów w onkologii zagwarantuje pacjentom szybki dostęp do diagnostyki i terapii. karzy do wykonywania i szczegółowego raportowania badań diagnostycznych. Ministerstwo zamierza zlikwidować część tzw. korektorów, czyli wskaźników, które zwiększają stawkę kapitacyjną (czyt. str. 8). Korektory dotyczą pacjentów ze schorzeniami układu krążenia lub cukrzycą (stawka wzrasta trzykrotnie). Od 2015 r. wprowadzona ma zostać tzw. bazowa stawka kapitacyjna, jednakowa dla wszystkich, wyższa niż obecnie. Ministerstwo podkreśla, że nie chce zmniejszać finansowania POZ, zmiana dotyczyć ma jedynie sposobu podziału w ramach tej samej puli środków co dotychczas. W sprawozdawaniu badań diagnostycznych, zamiast cyklu półrocznego wprowadzony będzie cykl kwartalny. Związane to jest z faktem, że już w drugim kwartale 2015 r.
Jacek Krajewski, prezes Federacji Porozumienie Zielonogórskie, zwraca uwagę, że te zmiany mogą okazać się nie tak pomyślne dla pacjentów, jak tego sobie życzy ministerstwo. W opinii PZ lekarze, którzy są bardziej aktywni i wykonują więcej badań, zamiast zyskać mogą stracić. – Zabierze się pieniądze i dzieląc równo, przekaże je z powrotem do POZ-ów, wmawiając, że zwiększono roczną stawkę kapitacyjną na jednego pacjenta. W efekcie jednak zabrane zostaną środki na opiekę nad pacjentami chorymi na cukrzycę i choroby serca. To oznacza zmniejszenie kadr i środków na funkcjonowanie takich przychodni – wylicza Jacek Krajewski. Zdaniem krytyków koncepcji resortu zdrowia, wciąż nie wskazano źródła finansowania dodatkowych badań, które mają wykonywać lekarze rodzinni w związku z wdrożeniem ministerialnych pakietów.
Szybka ścieżka tuż-tuż? 1 grudnia Ministerstwo Zdrowia – nie zrażone krytyką niektórych założeń pakietu onkologicznego – uruchomiło serwis internetowy na temat leczenia w ramach tzw. szybkiej ścieżki onkologicznej. Resort zapewnia, że w styczniu 2015 r. zmiany wprowadzane w ramach pakietu onkologicznego wejdą w życie. Szczegółowe informacje, w tym o placówkach, w których pacjenci będą się mogli leczyć w ramach szybkiej terapii onkologicznej, zostaną podane w styczniu 2015 r. Serwis dostępny jest na stronie: pakietonkologiczny.gov.pl. OPR. WOK
11
raport / / B ilans 2 0 1 4 / F armacja
Brakuje planu i refleksji Rok 2014 to w farmacji okres niespełnionych oczekiwań. Język angielski rozróżnia słowo „polityka” jako proces podejmowania decyzji – „politics”, w odróżnieniu od planu działania – „policy”. Wydaje się, że w przypadku Ministerstwa Zdrowia nie ma ani jednego, ani drugiego.
Od
LU I Z A J A K U B I A K
wielu lat problemem jest to, że nie mamy polityki lekowej państwa. Zdaniem obecnej ekipy urzędującej w resorcie zdrowia taki dokument nie jest potrzebny, ponieważ jest ustawa refundacyjna – stwierdził Paweł Sztwiertnia, dyrektor Związku Pracodawców Innowacyjnych Firm Farmaceutycznych Infarma, podczas październikowego X Forum Rynku Zdrowia. W trakcie tego spotkania padło również pytanie, czy jedynym celem działania resortu i ustawy refundacyjnej jest generowanie oszczędności?
Konsultanci pod lupą Ten rok powinien być czasem dyskusji nad sprawozdaniem z wykonania ustawy wraz z oceną skutków jej działania, które miało powstać po upływie dwóch lat od wejścia w życie ustawy refundacyjnej. Jednak resort zdrowia takiego raportu nie przygotował. Powstały za to analizy i sprawozdania innych uczestników rynku farmaceutycznego. Z tych prac wynika, że był to kolejny rok oszczędności dla budżetu oraz wzrostu wydatków na leki ponoszonych przez pacjentów.
12
W tym roku ponownie także pojawiła się kwestia uregulowania relacji przedstawicieli środowiska medycznego z firmami farmaceutycznymi. W obliczu narastających wątpliwości natury etycznej, branża postanowiła samoograniczyć się i ogłosiła nowelizację Kodeksu Dobrych Praktyk Przemysłu Farmaceutycznego. Zgodnie z wytycznymi, firmy zrzeszone w Infarmie wprowadziły zasadę limitu 200 zł brutto na posiłek na osobę oraz możliwość przekazania przedmiotu, którego wartość nie przekracza 100 zł brutto. Resort zdrowia postanowił iść krok dalej i po wakacjach weszła w życie nowelizacja ustawy o konsultantach medycznych. Zgodnie z nowymi przepisami konsultanci są zobowiązani do podania informacji o wszystkich korzyściach powyżej 380 zł, które nie są bezpośrednio związane z pełnieniem funkcji konsultanta. Ich oświadczenia będzie kontrolować Centralne Biuro Antykorupcyjne. Wprowadzenie oświadczeń, według Ministerstwa Zdrowia, ma zapobiec konfliktowi interesów i korumpowaniu lekarzy przez firmy farmaceutyczne. Termin składania oświadczeń mija 11 grudnia br. W efekcie tej regulacji konsultan-
ci dość licznie zaczęli rezygnować ze swoich funkcji. Jeśli jeszcze tego nie zrobili, a oświadczenia nie złożą, automatycznie stracą stanowisko.
W zaciszu gabinetu Wszyscy zgodnie zauważają, że po pewnym okresie otwarcia szerzej drzwi resortu dla strony społecznej, w tym roku nastąpiła kontynuacja zamknięcia się na dialog urzędników z Miodowej. Bez odpowiedzi pozostają pytania, co z zapowiadaną tzw. dużą nowelizacją ustawy refundacyjnej. Projekt tej nowelizacji został przedstawiony stronie społecznej jeszcze w 2013 roku. – Prawdą jest, że ustawa refundacyjna powstała w zaciszu gabinetu i bez kontaktu ze światem zewnętrznym. To, czego teraz potrzebujemy w trakcie jej nowelizacji, to kontaktu resortu ze światem. Jeśli minister zdrowia zamknie się w gabinecie i nie będzie do niego dojścia, nie będzie w stanie odpowiedzieć na stojące przed nim wyzwania. W przypadku ustawy refundacyjnej bardzo wyraźnie taka sytuacja ma miejsce – ocenia Jakub Szulc, były sekretarz stanu w Ministerstwie Zdrowia. Wytwórcy leków innowacyjnych pytają, na co pójdą „oszczędności”, jakie wygenerowały dla NFZ mechanizmy ustawy refundacyjnej? Pieniądze miały być przeznaczone na innowacje. Co prawda zwiększono wydatki na programy lekowe, ale nadal wiele nowych terapii czeka na decyzje o finansowaniu, często mimo pozytywnych ocen AOTM. Z kolei krajowe przedsiębiorstwa oczekują większego zrozumienia w kwestii zapewnienia warunków do rozwoju i produkcji kluczowych leków przez rodzimych wytwórców dla polskich pacjentów.
w i ę c e j wi w ępcej o r tW a l portalu u
Jak ocenił Jakub Szulc, przedstawiony projekt nowelizacji nie odpowiada na postulaty większości uczestników rynku farmaceutycznego. Jego zasadniczym elementem są próby ograniczenia wywozu leków z Polski. Od początku roku coraz głośniejszy stawał się problem braków leków na rynku z powodu ich wywozu za granicę. Mimo że zjawisko występowało od lat, jego skala oraz determinacja części środowiska aptecznego spowodowały, że temat stał się nośny. Odwrócony łańcuch dystrybucji odmieniano przez wszystkie przypadki. Legalny obrót dystrybucji polega – w skrócie – na przepływie leku od producenta do hurtowni, a następnie do apteki. Z odwróconym łańcuchem dystrybucji mamy do czynienia, kiedy apteka odsprzedaje leki do hurtowni. To już jest działanie niezgodne z prawem. W dalszej kolejności te leki były przedmiotem wywozu z kraju. Jak bardzo jest to trudny do opanowania proceder, świadczą „dyskusje” prowadzone w trakcie omawiania nowelizacji ustawy Prawo farmaceutyczne podczas posiedzeń sejmowej komisji zdrowia. Wymiana opinii pokazała odmienne interesy różnych podmiotów: producentów leków, hurtowni, dystrybutorów rów-
noległych i aptek. Jednym z wniosków z całej debaty było stwierdzenie, że każdy reprezentuje swoje interesy, które wcale nie mają na celu dobra pacjenta. Ministerstwo Zdrowia zapowiedziało rozwiązanie tego problemu w postaci wprowadzenia do ustawy refundacyjnej zakazu wywozu deficytowych leków. Powstanie tzw. czarna lista produktów, których – pod groźbą kary finansowej – przedsiębiorca nie będzie mógł wywieźć.
Brak kompleksowości Część środowiska związanego z dystrybucją leków wątpi, czy ten plan jest wystarczający, by ukrócić proceder. Postulowane są raczej kompleksowe rozwiązania, które z jednej strony wzmocnią możliwości egzekwowania istniejącego prawa oraz wprowadzą przepisy nadążające za pomysłowością nieuczciwych przedsiębiorców, z drugiej – wpłyną na ekonomiczną poprawę sytuacji podmiotów tak, by nie były zainteresowane podejmowaniem niezgodnych z prawem praktyk. Inną aktywnością resortu zdrowia, która nie zdobyła poklasku aptekarzy, było utworzenie infolinii, na której pacjenci mogą dowiedzieć się o tańszych zamiennikach leków. Z założe-
niami akcji farmaceuci nie polemizują. Wzburzył ich jednak fakt, że MZ namawia do zamiennictwa, nie zastanawiając się nad konsekwencjami substytucji bez wiedzy lekarza, podważając jednocześnie – ich zdaniem – zaufanie do zawodu farmaceuty.
2014 rok powinien być czasem dyskusji nad sprawozdaniem z wykonania ustawy refundacyjnej wraz z oceną skutków jej działania. Jednak resort zdrowia takiego raportu nie przygotował. W tym roku resort był także zmuszony do rozwiązania problemu techników farmaceutycznych. Chodziło o wygaszenie możliwości ich dalszego kształcenia. Biorąc pod uwagę zażarte spory w środowisku, ministerstwo przesunęło termin wygaszania kształcenia w tym zawodzie o kolejne 3 lata, obiecując wrócić do tematu. Zgodnie z zapowiedzią, miała zostać powołana grupa robocza w celu opracowania założeń dotyczących przyszłości tego zawodu. Jak do tej pory, w tej sprawie na Miodowej jest cisza.
Codzienny internetowy serwis skierowany głównie do osób profesjonalnie związanych z dystrybucją leków oraz do szeroko pojętego sektora farmaceutycznego
Portal Bieżące informacje
Komentarze, analizy i prognozy
Opinie ekspertów, uczestników rynku farmaceutycznego, decydentów
Doświadczony zespół dziennikarski
Główne działY serwisu: – Polityka lekowa – Finanse i zarządzanie – Prawo – Farmakoterapia – Z urzędu – komunikaty, decyzje, akty prawne, konsultacje społeczne – Baza leków – Oferty pracy – Przetargi
raport / / B ilans 2 0 1 4 / I nformatyzacja
E-problemy do rozwiązania Wdrażanie elektronicznej dokumentacji medycznej oraz realizacja tzw. Platformy P1 („Elektroniczna Platforma Gromadzenia, Analizy i Udostępniania Zasobów Cyfrowych o Zdarzeniach Medycznych”) – elementy tych przedsięwzięć były chyba najczęściej poruszanymi zagadnieniami w branży medycznych rozwiązań IT w mijającym roku.
Nie
brakowało oczywiście innych problemów w tej dziedzinie, którym także w Rynku Zdrowia poświęciliśmy niejedną publikację. Dość nieoczekiwanie, w lutym br., pretekst do takich doniesień dał ZUS.
Cyfrowe zwolnienia Najnowsze dane wskazują, że nawet do 12% zwolnień lekarskich jest nieuprawnionych. W 2013 roku kwota wstrzymanych z tego tytułu zasiłków osiągnęła blisko 22 mln zł. ZUS postanowił więc skuteczniej walczyć z tą patologią. Ograniczyć ją mają m.in. e-zwolnienia. Projekt zmian ustawy o świadczeniach pieniężnych z ubezpieczenia społecznego w razie choroby i macierzyństwa oraz niektórych innych ustaw, na mocy których wdrożony ma być system e-zwolnień w całym kraju, stał się na początku tego roku przedmiotem konsultacji społecznych. Rządowy projekt nowelizacji, która ma wprowadzić e-zwolnienia, będzie dalej procedowany – postanowili posłowie 5 listopada. Według wiceministra pracy Marka Buciora, e-zwolnienia zaczną funkcjonować od 1 lipca 2015 r.
E-recepta, e-skierowanie, e-zlecenie 27 maja podczas konferencji prasowej w Warszawie przedstawiciele Centrum Systemów Informacyjnych Ochrony Zdrowia zaprezentowali kalendarz działań dotyczących wdrażania rozwiązań w ramach Platformy P1. Zapowiedzieli m.in., że na przełomie listopada i grudnia br. gotowe będzie Internetowe Konto Pacjenta (IKP) – bezpłatna aplikacja,
14
dzięki której każdy otrzyma dostęp do informacji o swoich świadczeniach medycznych. – P1 to inicjatywa, w ramach której dostarczonych zostanie wiele różnych systemów informatycznych, które stworzą dedykowaną platformę do zarządzania i wsparcia procesu leczenia dla pacjentów w kraju – mówił Marcin Kędzierski, dyrektor CSIOZ, podczas majowej konferencji. – IKP to narzędzie, dzięki któremu pacjent będzie miał dostęp do informacji o swoim leczeniu. W IKP znajdzie się też wykaz dokumentów, a w nim: e-recepty, e-skierowania i e-zlecenia, które wystawił pacjentowi lekarz w trakcie leczenia – wyliczał dyrektor Kędzierski. Od kiedy ten system będzie działał? – Nie chcemy uruchamiać wszystkiego naraz. Najpierw planujemy uruchomienie – pod koniec 2014 r. – Internetowego Konta Pacjenta, usługę e-zlecenia i e-skierowania. Natomiast w pierwszej połowie 2015 roku zamierzamy uruchomić pozostałe usługi: przede wszystkim myślę o e-recepcie – stwierdził Paweł Pierzchała, zastępca kierownika Projektu P1 z CSIOZ.
Rząd przyjmuje założenia 24 czerwca rząd przyjął ustawowe założenia dotyczące e-zdrowia. Zgodnie z nimi, od 1 sierpnia 2016 r. recepty mają być wystawiane w postaci elektronicznej. Dla recept papierowych ma obowiązywać okres przejściowy – do 1 stycznia 2020 r. Z kolei od 1 marca 2017 r. elektronicznie mają być wystawiane także skierowania na badania i zlecenia na wyroby medyczne. Przyjęte założenia mówią też o wprowadzeniu Karty Ubezpieczenia Zdrowotnego (KUZ) – jednolitego
dla wszystkich pacjentów dokumentu potwierdzającego prawa do leczenia oraz udzielenia świadczenia. Karta ma być „podstawowym dokumentem służącym do potwierdzenia prawa do świadczeń opieki zdrowotnej”. Rząd proponuje też, aby KUZ, oprócz funkcji dokumentu potwierdzającego prawo do świadczeń, była nośnikiem danych niezbędnych przy udzielaniu pomocy pacjentowi w nagłych wypadkach. Karty mają być wydawane od czwartego kwartału 2015 r. do końca 2017 r.
Prezydent podpisuje prolongatę 23 lipca br. prezydent podpisał nowelizację ustawy o systemie informacji w ochronie zdrowia. Zgodnie z jej przepisami szpitale i przychodnie będą mogły o trzy lata dłużej (tj. do 1 sierpnia 2017 r.) prowadzić dokumentację medyczną pacjentów w formie papierowej. Czy dobrze się stało, że wydłużono ten okres przejściowy? Jak już wielokrotnie informowaliśmy, zarówno większość szefów szpitali oraz innych placówek, jak i przedstawiciele dostawców systemów informatycznych, dość zgodnie przyznają, że odroczenie obowiązku prowadzenia elektronicznej dokumentacji medycznej (EDM) stało się koniecznością, a pierwotnie przyjęty termin – 1 sierpnia 2014 r. – był z wielu powodów nierealny. – Jednostki ochrony zdrowia nie zakończyły jeszcze pełnej informatyzacji wszystkich procesów, w ramach których powstaje dokumentacja medyczna – niezbędne są na to czas i dodatkowe środki finansowe – mówił w czerwcu br. Grzegorz Rawlik, starszy analityk w dziale rozwiązań dla świadczeniodawców Asseco Poland.
w i ę c e j wi w ępcej o r tW a l portalu u
– Także infrastruktura sprzętowa i sieciowa wymaga dofinansowania – dodał. – Hamulcem będzie też brak powszechnego dostępu do elektronicznej wersji dokumentów dla pacjentów, a to oznacza konieczność tworzenia wersji papierowych.
Problemy legislacyjne, brak standaryzacji Wszyscy zainteresowani wskazują także na potrzebę uzupełniania i aktualizowania regulacji prawnych, które, w wielu przypadkach, nie nadążają już za postępem technologicznym. Obecnie nie ma np. przepisów, które precyzyjnie określałyby warunki gromadzenia elektronicz-
wiadał podmiot leczniczy. Platforma P1 będzie umożliwiała komunikację pomiędzy lecznicami. – Aby to było możliwe, należało zacząć od standaryzacji dokumentów medycznych: recept, skierowań, zleceń – zaznaczył Marcin Kędzierski. Także Krzysztof Groyecki, dyrektor pionu opieki zdrowotnej Asseco Poland, podkreślał, że taka standaryzacja jest niezbędna. – Na przykład formatów e-skierowań było w przeszłości ponad 140. Którymi z nich się posługiwać, jak się nimi wymieniać i archiwizować? – pytał. Mariusz Skrzypek, zastępca dyrektora biura projektów CGM Polska, wskazywał, że przesunięcie termi-
dzierski, korzystając z tableta, zaprezentował Internetowe Konto Pacjenta (IKP). Była to publiczna premiera aplikacji. Znalazły się w niej m.in.: dane teleadresowe oraz ratunkowe (o szczepieniach, transfuzji krwi, ciążach), do których mogłyby mieć dostęp służby ratunkowe, a także dokumentacja własna: recepty, skierowania, zlecenia, deklaracje POZ. – Następnym krokiem jest integracja aplikacji z pozostałymi elementami Platformy P1. Trwają prace zmierzające do tego, by w określonym zakresie, z poszczególnymi świadczeniodawcami, ją testować, aby potem udostępnić aplikację już bez błędów. I to nas czeka w przyszłym roku – podsumował dyrektor CSIOZ.
Wyzwania przed NFZ
Odroczenie obowiązku prowadzenia dokumentacji medycznej wyłącznie w wersji cyfrowej stało się koniecznością, a pierwotnie przyjęty termin – 1 sierpnia 2014 r. – był z wielu powodów nierealny
nej dokumentacji medycznej poza szpitalami, w zewnętrznych centrach danych. Zwraca na to uwagę m.in. Marcin Kędzierski, dyrektor CSIOZ: – Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych wyraża pewne zaniepokojenie, czy podmiot leczniczy może korzystać z profesjonalnego wsparcia podmiotów informatycznych, które miałyby zajmować się np. archiwizacją danych – mówił podczas październikowego X Forum Rynku Zdrowia. Przypomniał, że za wytworzenie, zabezpieczenie i archiwizację dokumentacji medycznej będzie odpo-
12-2014
nu obligatoryjnego wdrażania EDM było konieczne, ale zarazem spowolni dalszy proces przetwarzania danych medycznych: – Elektroniczna dokumentacja to tylko pierwszy krok do powszechnego wdrażania m.in. systemów wspierających proces leczenia – mówił dyrektor Skrzypek. – EDM obejmuje nie tylko szpitale, ale również ok. 100 tysięcy innych podmiotów – przychodni, gabinetów. Skala przedsięwzięcia jest więc ogromna.
Premiera IKP 23 października także podczas X Forum Rynku Zdrowia dyrektor Kę-
Wiele przedsięwzięć informatycznych realizuje także Narodowy Fundusz Zdrowia. Andrzej Strug, dyrektor departamentu informatyki NFZ, podkreślił, że jednym z wyzwań, z którymi płatnik zmierzy się niebawem, będzie sposób, w jaki dane medyczne będą udostępniane lekarzom oraz innym osobom logującym się do systemów CSIOZ i Funduszu. – To nie jest łatwe zadanie, chociażby ze względu na przepisy o ochronie danych osobowych – stwierdził dyrektor Strug. Zaznaczył, że najpoważniejszym zadaniem informatycznym, nad którym obecnie pracuje Fundusz, jest wydanie elektronicznych kart ubezpieczenia zdrowotnego – zarówno pacjentom, jak i użytkownikom po stronie szpitali, przychodni i gabinetów lekarskich. – Prace nad tym projektem trwają, dwa przetargi zostały już rozstrzygnięte. Budujemy już tzw. centrum infrastruktury klucza publicznego. W przyszłym roku ogłosimy w tym zakresie postępowanie przetargowe. Wprowadzenie pierwszych kart planujemy na przełomie 2015 i 2016 roku – potwierdza Andrzej Strug. – Kolejne dwa-trzy lata będzie trwało wydawanie kart pacjentom, natomiast w ciągu roku karty powinny trafiać do świadczeniodawców. W O K
15
raport / / B ilans 2 0 1 4 / O nkologia
Plany mamy obiecujące Co ważnego wydarzyło się w polskiej onkologii w 2014 r.? Wydaje się, że na szczególną uwagę zasługują trzy wydarzenia: polski Cancer Plan oraz projekty: pakietu onkologicznego i tzw. szybkiej ścieżki w diagnostyce i leczeniu chorób nowotworowych.
3
IWONA BĄCZEK
lipca br. prof. Jacek Jassem, do niedawna przewodniczący Zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Onkologicznego, poinformował, że po wielu miesiącach prac Strategia Walki z Rakiem w Polsce 2015-2024 została przekazana do Ministerstwa Zdrowia. Głównym celem Strategii jest poprawa populacyjnych wskaźników zachorowalności i umieralności związanych z chorobami nowotworowymi w Polsce oraz poprawa jakości życia chorych na nowotwory. U źródeł jej powstania leży długotrwała, pogłębiająca się frustracja polskiego środowiska medycznego, które od dawna nie ma możliwości wykorzystania wszystkiego, co oferuje pacjentowi współczesna medycyna. – Dlatego nasz kraj rażąco odstaje od reszty Europy, a polscy chorzy nie mają dostępu do tego, co jest w zasięgu pacjentów w innych państwach. Taka sytuacja uniemożliwia w zasadzie wykonywanie zawodu lekarza – mówił wówczas prof. Jassem. – Od samego początku działaliśmy w uzgodnieniu z resortem zdrowia, aby nasz projekt nie okazał się kolejną petycją, ale czymś znacznie więcej – wskazał profesor. Strategia Walki z Rakiem w Polsce (dokument liczący 142 strony) proponuje podjęcie 90 działań, które zrealizują 30 celów operacyjnych w 5 obszarach: organizacji i zarzą-
dzania systemem zwalczania chorób nowotworowych, nauki i badań nad rakiem, profilaktyki pierwotnej i wtórnej, diagnostyki i leczenia oraz jakości życia w trakcie i po leczeniu. Twórcy Strategii zaproponowali m.in. zniesienie limitów w onkologii, wyposażenie lekarzy POZ w dodatkowe kompetencje diagnostyczne oraz przejęcie przez nich koordynacji pierwszego etapu postępowania prowadzącego do rozpoznania lub wykluczenia nowotworu. Ponadto w ciągu pięciu lat miałaby powstać – na bazie już istniejących placówek – sieć 200-300 ośrodków szybkiej diagnostyki onkologicznej (OSD). Będzie w nich realizowany, według jednolitych standardów jakościowych i proceduralnych, bez limitów ilościowych, pełny proces diagnostyczny. Strategia mówi także o wielodyscyplinarnych konsyliach lekarskich, ośrodkach kompetencji zajmujących się leczeniem poszczególnych rodzajów nowotworów, dostępności nowoczesnych metod leczenia, wprowadzeniu szybkiej ścieżki dla niektórych decyzji refundacyjnych, łatwiejszych zmianach w programach lekowych i rozwoju diagnostyki molekularnej, decydującej o zastosowaniu leczenia celowanego. – Dzięki Strategii zmieniło się postrzeganie onkologii w Polsce. Nie może być ona jednak utożsamiana z ustawami pakietowymi, które obejmują o wiele węższy zakres – podkreślał prof. Jacek Fijuth, przewodni-
U źródeł powstania Cancer Planu leży długotrwała, pogłębiająca się frustracja polskiego środowiska medycznego, które od dawna nie ma możliwości wykorzystania wszystkiego, co oferuje pacjentowi współczesna medycyna. 16
czący ZG PTO, podczas X Forum Rynku Zdrowia. Z kolei prof. Piotr Rutkowski, kierownik Kliniki Nowotworów Tkanek Miękkich, Kości i Czerniaków Centrum Onkologii – Instytutu im. Marii Skłodowskiej-Curie w Warszawie, prezes Polskiego Towarzystwa Chirurgii Onkologicznej, wskazywał, że wdrożenie Strategii wymaga aktów wykonawczych. – Tego oczekujemy zarówno od MZ, jak i od NFZ. Bez tego nie ruszymy dalej. Od czerwca nic się jednak w tym zakresie nie dzieje – dodał ekspert.
Pakiet onkologiczny Nowelizacja ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych z 22 lipca 2014 r. wprowadziła tzw. pakiet onkologiczny, zawierający niektóre elementy Strategii. Zakłada on zniesienie limitów w leczeniu onkologicznym, co oznacza, że szpitale i przychodnie nie będą odsyłały pacjentów z powodu przekroczenia limitu umowy z NFZ. Kolejną nowością jest szybka ścieżka diagnostyczna i terapeutyczna dla pacjentów z podejrzeniem nowotworu. Wdrożona będzie także Karta onkologiczna – dokument zawierający wszystkie informacje o leczeniu. Pacjent z kartą będzie traktowany priorytetowo przez placówki medyczne. Po zakończeniu leczenia karta będzie przekazywana pacjentowi, co umożliwi lekarzowi POZ dostęp do pełnej informacji na temat leczenia. Prof. Jacek Jassem od początku nie ukrywał, że nie do końca wierzy, iż zmiany przyjęte przez rząd pomogą pacjentom. Ocenił, że do osiągnięcia sukcesu brakuje lekarzy. Wskazał także, że wdrażanie pakietu bez dodatkowych środków nie wróży dobrze temu przedsięwzięciu. W ocenie
fot. Shutterstock
w i ę c e j wi w ępcej o r tW a l portalu u
Świadczeniodawcy realizujący leczenie pacjentów z kartą diagnostyki i leczenia onkologicznego będą musieli zagwarantować pacjentowi terminową i kompleksową realizację świadczeń onkologicznych odpowiednio w trybie hospitalizacji, leczenia jednego dnia i ambulatoryjnym. profesora trzeba naprawić cały system i podnieść zarobki lekarzy POZ. – Nie da się w zepsutym aucie naprawić tylko jednej części i liczyć na to, że samochód pojedzie – przekonywał. Specjaliści nie szczędzili krytyki także w przypadku wspomnianej Karty diagnostyki i leczenia onkologicznego, której wzór MZ przedstawiło do konsultacji 21 października br. – Karta onkologiczna jest bardzo złożonym dokumentem – liczy siedem stron i odzwierciedla całą historię choroby. Jest nadmiernie szczegółowa i trudno powiedzieć czy potrzebna, szczególnie w dobie dokumentacji elektronicznej. Sądzę, że będzie kolejnym przyczynkiem do sprawozdawczości i biurokratyzacji postępowania, a wcale nie podniesie jakości świadczeń. Ponadto Karta po-
12-2014
winna być wydana pacjentowi, który ma rozpoznanie nowotworu. Jeżeli będziemy chcieli ją wykorzystać do masowego screeningu społeczeństwa, chyba nie spełni ona swojego zadania – mówił prof. Piotr Rutkowski podczas X Forum Rynku Zdrowia.
Finansowanie „szybkiej ścieżki” Realizacja świadczeń opieki zdrowotnej związanych z diagnostyką i leczeniem onkologicznym w ramach tzw. szybkiej ścieżki onkologicznej oraz zasady ich finansowania są głównymi założeniami projektu zarządzenia prezesa NFZ w sprawie określenia warunków zawierania i realizacji umów w rodzaju leczenie szpitalne, przedstawionego do konsultacji 5 listopada br.
Świadczeniodawcy realizujący leczenie pacjentów z kartą diagnostyki i leczenia onkologicznego będą musieli zagwarantować pacjentowi terminową i kompleksową realizację świadczeń onkologicznych odpowiednio w trybie hospitalizacji, leczenia jednego dnia i ambulatoryjnym. Oznacza to możliwość udzielania wszystkich świadczeń „pod jednym dachem”, jak i w ramach umów o współpracy lub podwykonawstwo. Na potrzeby rozliczania świadczeń związanych z leczeniem onkologicznym wprowadzono nowy mechanizm rozliczania, tzw. zakres skojarzony nielimitowany. Oznacza to, że w umowie zostaną wyodrębniane środki przeznaczone wyłącznie na realizację wskazanych produktów w ramach pakietu onkologicznego. Wprowadzony mechanizm finansowania świadczeń onkologicznych na podstawie karty diagnostyki i leczenia onkologicznego będzie miał zastosowanie w przypadku świadczeniodawców spełniających warunki dla realizacji tych świadczeń, określone w rozporządzeniu w sprawie świadczeń gwarantowanych z zakresu leczenia szpitalnego. Dodatkowo, w katalogu do sumowania i katalogu świadczeń odrębnych, utworzono nowe produkty dedykowane do rozliczenia opracowania przez konsylium planu leczenia pacjenta onkologicznego oraz koordynacji procesu terapeutycznego przez wyznaczonego koordynatora. W zakresie radioterapii wprowadzono możliwość finansowania noclegu pacjentów poza oddziałem szpitalnym, co likwiduje potrzebę hospitalizacji pacjenta jedynie z powodów geograficznych. W tym celu wprowadzono specjalny nowy produkt i nową wycenę w wysokości około 156 zł za osobodzień (przy pozostawieniu obecnie funkcjonującej wyceny świadczenia). Jednocześnie zwiększono wycenę leczenia pacjentów z powikłaniami po radioterapii nawet do kwoty około 468 zł. Jest to stawka wyższa niż obecnie obowiązująca za hospitalizację do radioterapii.
17
raport / / B ilans 2 0 1 4 / D iabetologia
Nieskuteczna batalia o nowoczesne leczenie Rok 2014 nie był zbyt łaskawy dla polskiej diabetologii. Zdaniem specjalistów cały czas pozostaje do rozwiązania wiele poważnych problemów związanych z leczeniem i zapobieganiem cukrzycy. Diabetolodzy wskazują na brak nowoczesnych narzędzi w leczeniu szczególnie cukrzycy typu 2. Uważają, że problemy związane z tą powszechną chorobą są marginalizowane przez decydentów.
C
A NN A K A C Z M A R E K
ukrzyca – zarówno typu 1, jak i typu 2 – w najbliższym czasie raczej pozostanie chorobą przewlekłą, a chorych będzie przybywać. Szczególnie wzrośnie liczba chorych na cukrzycę typu 2; jak tłumaczą diabetolodzy, jest to cena za... dobrobyt. Ludzie jedzą coraz więcej i są coraz mniej aktywni fizycznie. Druga przyczyna to starzenie się społeczeństwa – wraz z wiekiem wzrasta ryzyko zachorowania na cukrzycę typu 2.
Koszty rosną Jak tłumaczył podczas X Forum Rynku Zdrowia dr Krzysztof Chlebus z I Katedry i Kliniki Kardiologii, Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego, były wiceminister zdrowia, jeden z twórców raportu „Cukrzyca, ukryta pandemia 2014” przygotowanego przez GUMed i firmę Novo
18
Nordisk, liczba powikłań związanych z cukrzycą dynamicznie rośnie. – Jeśli popatrzymy na dane z lat 2009-2012 z pewną ekstrapolacją danych do roku 2013, to mamy wzrost kosztów powikłań z 800 tys. zł do prawie 2 mld zł. To ogromna kwota wydawana w 70-75% na leczenie powikłań sercowo-naczyniowych. Część powikłań to też hipoglikemia – stwierdził dr Chlebus. Zdaniem specjalistów koszty cukrzycy będą rosły, tym bardziej że ciągle nie jest refundowane nowoczesne leczenie, które zapobiega lub odsuwa w czasie wystąpienie powikłań. Diabetolodzy i diabetycy przez cały 2014 r. apelowali o refundację nowoczesnych leków inkretynowych. Niestety, bezskutecznie.
NRL apeluje W apele o refundację nowoczesnych leków włączyła się nawet Naczelna Rada Lekarska, która niezwykle
rzadko zabiera głos w takich sprawach. NRL w stanowisku wydanym 9 maja 2014 r. stwierdziła, że niezrozumiałym wydaje się fakt nieuwzględnienia na liście refundacyjnej leków przeciwcukrzycowych nowej generacji. „Leki inkretynowe pozwalają odsunąć w czasie insulinoterapię, nie wywołują hipoglikemii, duża ich część zmniejsza łaknienie i pozwala kontrolować masę ciała, co podnosi jakość leczenia cukrzycy. Z kolei długodziałające analogi insulin podaje się rzadziej niż tradycyjne insuliny, co znacznie zwiększa komfort życia chorych. Istotnie zmniejszają one ryzyko hipoglikemii poposiłkowej, stabilizując poziom glikemii, co daje odczuwalną poprawę jakości życia pacjentów. Należy wskazać, że Polska jest jedynym krajem w Unii Europejskiej, w którym nowoczesne leki przeciwcukrzycowe nie są refundowane” – czytamy w stanowisku NRL.
w i ę c e j wi w ępcej o r tW a l portalu u
cą typu 2. Od kilku już lat z nadzieją oczekujemy na refundację nowoczesnych iniekcyjnych leków, które są dla nas najlepszą opcją leczenia – mówił wówczas aktor Dariusz Gnatowski, założyciel Fundacji „Wstańmy Razem. Aktywna Rehabilitacja”, który sam choruje na cukrzycę typu 2. – Jesteśmy zdesperowani i przytłoczeni ciągłym brakiem dostępności innowacyjnych terapii – dodawał Gnatowski.
Naukowcy od lat szukają sposobu, żeby leczenie cukrzycy typu 1 przebiegało jak najbardziej naturalnie. Ideałem byłoby odtworzenie zniszczonych komórek trzustki produkujących insulinę z jednoczesnym zahamowaniem ataku na nie układu odpornościowego chorego. Badacze z Uniwersytetu Harvarda dokonali pierwszego kroku na tej drodze.
fot. Shutterstock
Obywatelski projekt
Diabetycy wychodzą na ulicę Nie tylko diabetolodzy i środowiska lekarskie apelowały o dostęp do nowoczesnych leków. Chorzy na cukrzycę zdecydowali się nawet na protest pod Ministerstwem Zdrowia. Otyli pacjenci z cukrzycą typu 2 zorganizowali w sierpniu 2014 r. w Warszawie marsz pod hasłem: „Wysłuchajcie nas, pomóżcie. Stop otyłości w cukrzycy”. Marsz zakończył się przekazaniem ministrowi zdrowia petycji w sprawie konieczności dostrzeżenia dramatycznej sytuacji otyłych chorych na cukrzycę typu 2 oraz zapewnienia im dostępu do nowoczesnych i skutecznych leków iniekcyjnych, zapobiegających otyłości i pomagających schudnąć. – Celem marszu jest zwrócenie uwagi społeczeństwa i ministra zdrowia na trudną sytuację najbardziej otyłych pacjentów z cukrzy-
12-2014
Wyrazem desperacji może być też stworzony przez środowisko diabetologiczne projekt Narodowego Programu Przeciwdziałania Cukrzycy i jej Powikłaniom. W połowie 2014 roku Polskie Towarzystwo Diabetologiczne zainicjowało zbieranie podpisów pod obywatelskim projektem ustawy wprowadzającej Program. Głównym założeniem projektu, jak tłumaczył profesor Krzysztof Strojek, krajowy konsultant w dziedzinie diabetologii, jest zagwarantowanie środków na przeciwdziałanie cukrzycy. Pieniądze te miałyby być przeznaczone m.in. na: powołanie Krajowego Rejestru Chorych na Cukrzycę, Krajowego Rejestru Dzieci Matek z Cukrzycą Ciążową (GDM) i Krajowego Rejestru Cukrzyc o Podłożu Genetycznym, utworzenie ogólnopolskiej sieci Ośrodków Edukacji w Cukrzycy, uruchomienie Ogólnopolskiego Programu Zapobiegania Retinopatii Cukrzycowej (w jego ramach wszystkie placówki diabetologiczne byłyby wyposażone w sprzęt cyfrowy do obrazowania dna oczu), utworzenie ogólnopolskiej sieci Poradni Leczenia Zespołu Stopy Cukrzycowej. PTD zapowiada, że na przełomie roku 2014 i 2015 złoży projekt do laski marszałkowskiej. Przewodniczący Towarzystwa prof. Leszek Czupryniak, rozpoczynając zbieranie podpisów pod projektem, tłumaczył, że liczba zachorowań na cukrzycę w Polsce rośnie szybciej niż przewidywano jeszcze niedawno. „Aby pomóc rządowi i parlamentowi, Polskie Towarzystwo Diabeto-
logiczne wzięło na swoje barki ciężar opracowania narodowego programu walki z cukrzycą” – pisał prezes PTD.
Badania i kolejna nadzieja Diabetolodzy podkreślają, że raczej za ich życia cukrzyca nie przestanie być chorobą przewlekłą, jednak diabetyków na pewno zelektryzowała informacja podana przez media w październiku o tym, że jednak są szanse, że kiedyś trwale wyleczymy cukrzycę. Profesor Doug Melton opublikował wyniki bardzo obiecujących badań nad cukrzycą typu 1, które, jak twierdzą naukowcy, mogą być wielkim przełomem w walce z tą chorobą. Naukowcy od lat szukają sposobu, żeby leczenie cukrzycy typu 1 przebiegało jak najbardziej naturalnie. Ideałem byłoby odtworzenie zniszczonych komórek trzustki produkujących insulinę – tzw. komórek beta – z jednoczesnym zahamowaniem ataku na nie układu odpornościowego chorego. Zespół badaczy z Uniwersytetu Harvarda dokonał pierwszego kroku na tej drodze – skłonił ludzkie komórki macierzyste, by rozwinęły się w komórki beta produkujące insulinę. Pracę na ten temat opublikowało pismo Cell. Melton szukał idealnej mieszanki związków chemicznych, które pokierowałyby ludzkimi komórkami zarodkowymi (macierzystymi), aby zróżnicowały się w komórki trzustki produkujące insulinę. I dokonał tego! Zespół z Harvardu zbadał możliwości „swoich” komórek na myszach mających odpowiednik ludzkiej cukrzycy typu 1. Okazało się, że podane zwierzętom wciąż były w stanie produkować insulinę i kontrolować poziom glukozy we krwi przez wiele miesięcy. Pozostaje do rozwiązania jeszcze jeden problem – komórki wszczepione do trzustki nadal będą celem ataku układu immunologicznego i zostaną po pewnym czasie zniszczone. Choroba powróci. Trzeba więc znaleźć sposób, by temu zapobiec.
19
raport / / B ilans 2 0 1 4 / K ardiologia
Wdrażanie kilku ważnych procedur Lista wszystkich godnych przypomnienia wydarzeń w polskiej kardiologii i kardiochirurgii w 2014 byłaby zapewne długa, gdyż przedstawiciele tych dyscyplin w naszym kraju bez wątpienia są na bieżąco ze światowymi trendami. Przypomnijmy kilka procedur i zabiegów, o których sporo mówiło się w ostatnich miesiącach. lipca w oddziale kardiochirurgii Górnośląskiego Centrum Medycznego w Katowicach-Ochojcu przeprowadzono pionierski zabieg. Polegał na wszczepieniu pacjentowi, cierpiącemu na niewydolność serca i towarzyszącą jej wadę zastawki mitralnej, specjalnego implantu – silikonowej opaski systemu BACE, oplatającej serce. Operacja odbywała się bez zastosowania krążenia pozaustrojowego. Jak poinformowali lekarze podczas konferencji prasowej, cała operacja trwała około 4 godzin, czyli nieco dłużej niż klasyczna operacja zastawki mitralnej, m.in. z tego powodu, że była to pierwsza implementacja systemu BACE w Polsce. Operację przeprowadził zespół lekarzy: prof. Marek Deja, dr Magdalena Mizia, dr Marcin Malinowski, dr Wojciech Kruczak. Pierwsze wszczepienie systemu BACE wykonano w Australii pięć lat temu. W sumie wykonano do tej pory takich implantacji zaledwie kilkanaście. Po pierwszej fazie badań klinicznych (weryfikującej bezpieczeństwo), operacja wykonana w Górnośląskim Centrum Medycznym była trzecim wszczepieniem przeprowadzonym podczas drugiej fazy badań nad systemem BACE (dotyczącej skuteczności metody).
14
Zabieg z użyciem technologii 3D 1 września w Centrum Badawczo-Rozwojowym American Heart of Poland został przeprowadzony nowatorski zabieg naprawy zastawki
20
serca, podczas którego zespół specjalistów wykorzystał model serca pacjenta wykonany z użyciem technologii 3D. Zabieg przeprowadzono pod kierunkiem prof. Pawła Buszmana, prezesa zarządu AHP. Do stworzenia indywidualnego trójwymiarowego modelu serca pacjenta wykorzystano obrazy organu uzyskane tydzień przed zabiegiem przy użyciu wielorzędowej tomografii komputerowej. Na podstawie analizy objętości krwi stworzono wirtualny, trójwymiarowy model wewnętrznej powierzchni lewej komory, lewego przedsionka oraz początkowego odcinka aorty. Dodatkowo zmodyfikowano pliki tak, aby dodać odpowiednią grubość ścianki. Wszystkie te dane zostały wysłane do Belgii, gdzie w technologii 3D został wydrukowany model serca. W ciągu dwóch dni trafił on do ośrodka American Heart of Poland w Bielsku-Białej. Serce odwzorowane w trójwymiarze wykorzystane zostało w trakcie przygotowań do innowacyjnego zabiegu przezskórnej annuloplastyki mitralnej. Zabieg ten powinien być stosowany u pacjentów z ciężką niewydolnością serca, zazwyczaj po zawałach, z dużą blizną, u których klasyczna operacja kardiochirurgiczna nie jest możliwa. Polega on na wprowadzeniu przez tętnicę udową cewnika, który umożliwia zainstalowanie specjalnych poliestrowych implantów, które są zaciskane, co powoduje zmniejszenie obwodu pierścienia mitralnego w sercu, czyli niedomykalności zastawki. Z pierwszych wniosków, sformułowanych przez lekarzy bezpośrednio
po zabiegu wynika, że indywidualny model serca pacjenta, stworzony przy użyciu technik druku trójwymiarowego, jest niezwykle pomocnym narzędziem wykorzystywanym na etapie przygotowania do zabiegów przezskórnych w kardiologii.
Podskórna implantacja kardiowertera-defibrylatora 22 września kardiolodzy z łódzkiego Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego im. Wojskowej Akademii Medycznej – Centralnego Szpitala Weteranów w Łodzi przeprowadzili pierwszą w Polsce podskórną implantację kardiowertera-defibrylatora (S-ICD – urządzenia przywracającego rytm serca). Do tej pory pacjenci wymagający takiego zabiegu musieli być leczeni poza granicami kraju. Operację przeprowadzili: dr Krzysztof Kaczmarek z Kliniki Elek-
w i ę c e j wi w ępcej o r tW a l portalu u
trokardiologii i dr Radosław Zwoliński z Kliniki Kardiochirurgii. Całość koordynował dr Paweł Ptaszyński, kierownik Pracowni Elektrofizjologii i Elektroterapii. Wyjątkowość zabiegu polegała na tym, że elektroda kardiowertera-defibrylatora, który jest urządzeniem przywracającym prawidłowy rytm serca, nie została wszczepiona – tak jak dzieje się u większości pacjentów wymagających tego typu zabiegów – wewnątrz serca, lecz podskórnie. Mimo że z zabiegu będzie korzystała niewielka liczba pacjentów (ok. 1% chorych z arytmią) wprowadzenie go na polski rynek jest dla nich bardzo ważne. Procedury wszczepienia podskórnego kardiowertera-defibrylatora dostępne są bowiem w nielicznych europejskich ośrodkach kardiologicznych. Polscy pacjenci do tej pory poddawani byli takim zabiegom głównie w Niemczech. Stwarzało to problem z późniejszą kontrolą funkcjonowania tych urządzeń. W Polsce nie było dotąd poradni wyposażonej w programator do podskórnych kardiowerterów-defibrylatorów, który bezprzewodowo łączy się z urządzeniem i pozwala na monitorowanie arytmii, więc nawet na kontrolę chorzy musieli jeździć za granicę. Po wykonaniu pierwszej tego typu implantacji łódzka placówka planuje przyjmowanie pacjentów z całego kraju, także tych, którzy już posiadają podskórne kar-
diowertery. Planowane też są szkolenia polskich lekarzy.
Wszczepili zastawkę 5-letniemu dziecku Sukcesem zakończyła się także operacja wszczepienia zastawki serca u pięcioletniego dziecka, którą przeprowadzili w październiku br. kardiochirurdzy z Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie-Prokocimiu. – Zabieg był trudny technicznie. Nikt wcześniej nie odważył się na przeprowadzenie tak karkołomnej operacji w podobnie trudnej sytuacji, u tak małego dziecka – mówił dziennikarzom kierownik Kliniki Kardiochirurgii w Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym prof. Janusz Skalski. Operacja wymagała otwarcia klatki piersiowej, przebicia ściany serca i wprowadzenia do środka zastawki. Lekarze mieli na to tylko jedną próbę i musieli szczególnie uważać, aby nie uszkodzić małego serduszka dziewczynki. Pomylić się o dwa milimetry oznaczało zgon dziecka. Dlatego do tej pory nikt na świecie nie podjął się wykonania takiego zabiegu. Operacji nie można byłoby wykonać, gdyby Uniwersytecki Szpital Dziecięcy w Krakowie nie dysponował nowoczesną salą hybrydową z dwupłaszczyznową wizualizacją, sfinansowaną przez Fundację Radia Zet. – To otwarcie nowych możliwości z wykorzystaniem najnowo-
Zapraszamy do lektury serwisu Kardiologia w portalu rynekzdrowia.pl Serwis dedykujemy lekarzom praktykom reprezentującym
tę dziedzinę medycyny, ordynatorom oddziałów i dyrektorom zarządzającym specjalistycznymi placówkami, również decydentom i politykom zdrowotnym. Wypowiadają się dla nas wybitni specjaliści z dziedziny kardiologii, m.in.: konsultanci, kierownicy klinik, przedstawiciele Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego.
12-2014
cześniejszej technologii medycznej – podkreślił prof. Skalski. Operację przeprowadzili kardiochirurdzy z Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie wraz z prof. Tomaszem Moszurą z Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi i prof. Marcinem Demkowem z Instytutu Kardiologii w Warszawie. Jak poinformował kardiochirurg dr Tomasz Mroczek, zabiegi wszczepiania biologicznej zastawki płucnej wykonywane są u osób dorosłych, wyjątkowo u młodocianych. Najmniejszy pacjent na świecie, któremu wszczepiono zastawkę, ważył powyżej 16 kg. Tymczasem zoperowana w krakowskiej klinice 5-latka ważyła 12 kg. Dziewczynka urodziła się ze złożoną wadą rozwojową serca (wspólnym pniem tętniczym) i pomimo bardzo wcześnie przeprowadzonej korekcji tej wady rozwinęło się u niej ciężkie tętnicze nadciśnienie płucne. Ostatnio była leczona operacyjnie nowatorską metodą zespolenia sposobem Pottsa, ale jej życie nadal było zagrożone z powodu zaawansowanej niedomykalności wszytej poprzednio protezy tętnicy płucnej. Konwencjonalna metoda wszczepienia zastawki była w tej sytuacji wykluczona ze względu na skrajnie wysokie ryzyko – uznali lekarze. Nie było także możliwe wprowadzenie zastawki przez naczynia krwionośne z powodu zbyt małych rozmiarów tych naczyń. MS, JJ
SERWIS
KARDIOLOGIA Główna tematyka serwisu:
prawo w ochronie zdrowia – w zakresie istotnym dla specjalistów z dziedziny kardiologii, najważniejsze decyzje podejmowane przez Ministerstwo Zdrowia, polityka lekowa, najnowsze terapie i trendy w kardiologii, organizacja i finansowanie lecznictwa kardiologicznego.
21
raport / / B ilans 2 0 1 4 / R eumatologia Lekarze i pacjenci w 2014 r. zgodnie o organizacji lecznictwa reumatologicznego:
Potrzebne są zmiany
M
PIOTR WRÓBEL
ijający rok w reumatologii upłynął głównie pod znakiem rosnącego zaangażowania stowarzyszeń pacjentów i dyskusji na temat koniecznych zmian w organizacji lecznictwa. Wprowadzono pierwszy lek biopodobny. Ważnym, często podejmowanym tematem stała się skuteczność leczenia biologicznego, a raczej brak
palnymi Chorobami Tkanki Łącznej „3majmy się razem”, omawiając raport, zwracała uwagę na długotrwałe oczekiwanie pacjentów na niezbędne konsultacje specjalistyczne. – Mimo że NFZ podaje, iż średni czas oczekiwania tzw. przypadków stabilnych na poradę reumatologa wynosił w lutym 2013 r. 33,88 dnia, a najdłuższy odnotowany w województwie warmińsko-mazurskim – 50,40 dni, z naszych badań wynikają zu-
wany m.in. w Instytucie Reumatologii wstępny projekt nowej organizacji leczenia pacjentów, kładący duży nacisk na diagnostykę. Wiadomo bowiem, że czas, jaki upływa od wystąpienia pierwszych objawów do ustalenia rozpoznania i podjęcia leczenia jest decydującym czynnikiem rokowniczym w chorobach zapalnych stawów. Według zaleceń europejskich nie powinien on być dłuższy niż 12 tygodni.
Szybka ścieżka w reumatologii?
fot. Shutterstock
Rok 2014 był pierwszym, w którym wprowadzono w reumatologii leki biologiczne biopodobne
rejestru pozwalającego na jej ocenę, opartą na dowodach naukowych. Przedstawiciele stowarzyszeń chorych reumatycznie przedstawili w kwietniu 2014 r. raport „Ja pacjent! Perspektywa organizacji pacjenckich na stan opieki reumatologicznej w Polsce”. Został opracowany w oparciu o badanie ankietowe przeprowadzone w grupie 275 osób z chorobami reumatycznymi z całego kraju, których średnia wieku wynosiła 35,5 lat.
Chorzy mają głos Monika Zientek, prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Młodych z Za-
22
pełnie inne dane. Ten czas oczekiwania różni się nawet trzykrotnie od tego, co pokazują statystyki – twierdziła prezes Stowarzyszenia. – Z ankiety wynika też, że 42% chorych czeka ponad dwa lata na diagnozę, a aż 26% musi czekać na rehabilitację dłużej niż 6 miesięcy. Nie muszę tłumaczyć, że dla chorych na przewlekłe choroby reumatyczne to prosta droga do niepełnosprawności – zaznaczała Monika Ziętek. Specjaliści reumatolodzy zgadzają się z tymi wnioskami raportu. Tuż przed przypadającym 12 października 2014 r. Światowym Dniem Reumatyzmu przedstawili przygotowy-
– Jeśli szybko podejmie się skuteczne leczenie, nie dochodzi do uszkodzenia stawów i narządów wewnętrznych, i pacjent nie wymaga rehabilitacji. Jedna z moich pacjentek tańczy w balecie, inna biega w maratonach – mówiła przedstawiając projekt prof. Brygida Kwiatkowska, kierownik Kliniki Wczesnego Zapalenia Stawów, zastępca dyrektora ds. lecznictwa Instytutu Reumatologii w Warszawie. Profesor proponuje rozwiązanie podobne do pakietu kolejkowego. Pacjent z podejrzeniem choroby zapalnej stawów byłby wprowadzany w POZ na szybką ścieżkę diagnostyczną. Z wstępnej symulacji opartej na danych z 4 ośrodków reumatologicznych wynika, że roczny koszt ambulatoryjnej opieki nad pacjentem, zakładając dostępność reumatologa i wykonanie pełnej diagnostyki laboratoryjnej i obrazowej (włączając w to nawet badanie rezonansem magnetycznym), wyniósłby około 3 700 zł. Dla porównania, obecny koszt jednej hospitalizacji pacjenta chorego na RZS to 3 536 zł (dane z czerwca 2014 r.). Koszt pierwszych trzech wizyt w poradni reumatologicznej, podczas których możliwe byłoby ambulatoryjne wykonanie pełnej diagno-
w i ę c e j wi w ępcej o r tW a l portalu u
styki (nie licząc już rezonansu) – według szacunkowych wyliczeń – wyniósłby nieco ponad 600 zł. To więcej niż obecna wycena tych procedur przez NFZ (280 zł), ale pamiętajmy, że spowoduje to ograniczenie liczby kosztownych hospitalizacji w celach diagnostycznych – przekazała nam prof. Brygida Kwiatkowska. Dodała: – Innymi słowy, w tym przypadku nie jest konieczne zwiększenie poziomu finansowania, a jedynie zmiana w alokacji dostępnych środków i przesunięcie ich z opieki szpitalnej na ambulatoryjną.
Leczenie może być tańsze Rok 2014 był pierwszym, w którym wprowadzono w reumatologii leki biologiczne biopodobne (infliksymab). To oznacza spadek kosztów leczenia jednego pacjenta i może stanowić argument dla zwiększenia dostępności terapii biologicznych. Prof. Witold Tłustochowicz, konsultant krajowy w dziedzinie reumatologii, podczas debaty „Znaczenie leków biologicznych i ich rozwój w Polsce”, zorganizowanej w ramach dorocznej uroczystości wręczania grantów Naukowej Fundacji Polpharma (Warszawa, 25 czerwca 2014 r.), podawał dane, z których wynika, że cena infliksymabu spadła. – Oryginalny infliksymab kosztował 2240 zł, teraz lek kosztuje 1508 zł. Jego cena spadła zatem o 25% w porównaniu do produktu referencyjnego – mówił w czerwcu prof. Tłustochowicz, zaznaczając, że nie jest to
może jeszcze znaczący spadek ceny, a jego zdaniem, jesteśmy dopiero na początku drogi. Różnice widać, patrząc na liczbę chorych, których można leczyć za te same co dotychczas pieniądze. – Jeśli lekiem oryginalnym można było leczyć rocznie siedmiu chorych, to obecnie dziesięciu. Kiedy w ciągu dwóch lat na rynek wejdą kolejne leki biopodobne, te efekty będą jeszcze bardziej widoczne – prognozował konsultant krajowy. Tym bardziej że w Polsce dostęp do leczenia biologicznego jest nadal ograniczony. W Europie na RZS choruje 0,8% dorosłej populacji, z tego średnio 15% jest leczone lekami biologicznymi. Są kraje, gdzie ten odsetek sięga 30%. – np. Norwegia. W Polsce to ledwie 5% – podano podczas wspomnianego spotkania. Według danych raportu opublikowanego w 2014 r. i dostępnego na stronach Polskiego Towarzystwa Reumatologicznego („Raport – leczenie biologiczne w chorobach reumatycznych 2013”), liczba chorych z RZS poddanych takiej nowoczesnej terapii w kraju jest faktycznie jeszcze mniejsza i wynosi 1,33% (dane za 2013 r.).
Potrzebny rejestr W mijającym roku środowisko reumatologów kontynuowało dyskusję na temat skuteczności leczenia biologicznego. Gdy spojrzeć na dane z należącego do NFZ systemu monitorowania programów terapeutycznych (SMPT), skuteczność wynosi
Zapraszamy do lektury serwisu Reumatologia w portalu rynekzdrowia.pl Serwis Reumatologia dedykujemy lekarzom reprezentującym tę dziedzinę medycyny, ordynatorom oddziałów i dyrektorom zarządzającym specjalistycznymi placówkami, również decydentom i politykom zdrowotnym. Przede wszystkim tym z Państwa, którzy poszukują bieżących informacji dotyczących przepisów i rozwiązań systemowych mających wpływ na codzienną pracę lekarza reumatologa. Wypowiadają się dla nas wybitni specjaliści z dziedziny reumatologii – konsultanci, kierownicy klinik, przedstawiciele Polskiego Towarzystwa Reumatologicznego.
w kraju zaledwie 14% i jest zdecydowanie mniejsza niż za granicą. – My oczywiście nie ufamy tym danym – wielokrotnie podkreślali reumatolodzy, w tym konsultant krajowy. – Polskie Towarzystwo Reumatologiczne będzie tworzyło własny rejestr – zapowiedział we wrześniu 2014 r. podczas XXII Kongresu PTR prof. Piotr Wiland, członek zarządu głównego Towarzystwa. Jak tłumaczył, obecnie reumatolodzy nie dysponują rejestrem spełniającym kryteria naukowe, stąd trudno oceniać rzetelnie skuteczność leczenia, bo brak ku temu danych. – Dane dla NFZ są zbierane i zapisywane w oparciu o aplikację SMPT, która ma nas dyscyplinować i pomagać w prowadzeniu pacjentów zgodne z kryteriami NFZ dla programów terapeutycznych. W sumie nie są tam gromadzone dane potrzebne do rejestru naukowego – tłumaczył prof. Piotr Wiland. Patrząc na ograniczenia, wątpi, by znalazły się budżetowe pieniądze na rejestr naukowy w reumatologii. – Na świecie towarzystwa naukowe postępują w ten sposób, że próbują znaleźć granty edukacyjne z firm farmaceutycznych. Taka współpraca jest możliwa, gdyż sponsorzy nie mają wpływu na dobór pacjentów, mogą natomiast ewentualnie uzyskać wgląd np. w protokoły coroczne – mówił nam prof. Piotr Wiland, zaznaczając, że PTR w podobny sposób poszuka środków na tworzenie MS, LJ, PW rejestru.
SERWIS
Reumatologia Główna tematyka serwisu:
prawo w ochronie zdrowia – w zakresie istotnym dla specjalistów z dziedziny reumatologii, najważniejsze decyzje podejmowane przez Ministerstwo Zdrowia, polityka lekowa, najnowsze terapie i trendy w reumatologii, organizacja i finansowanie lecznictwa reumatologicznego.
raport / / B ilans 2 0 1 4 / C horoby zaka ź ne
Są bardzo groźne, bo pamiętliwe W kończącym się roku najgłośniej – jeżeli chodzi o zakażenia – mówiło się o Eboli. Epidemia śmiercionośnego wirusa szalejąca w zachodniej Afryce wywołała niepokój na całym świecie. Jednak to nie jedyny drobnoustrój, który w tym roku napędził nam strachu.
W
KATARZYNA LISOWSKA
p ołowie listopada Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) podała, że liczba osób, które zmarły po zarażeniu się wirusem Ebola, wynosiła już blisko 5,5 tys. Udokumentowanych przypadków zachorowań zarejestrowano ponad 15,3 tys. WHO zastrzegło, że dane te nie uwzględniają znaczącej zapewne liczby nieznanych lub niezgłoszonych przypadków, stąd bilans jest najprawdopodobniej niedoszacowany. Na Ebolę obecnie nie ma skutecznego leku, a śmiertelność wśród zarażonych może sięgać nawet 90%.
Dmuchanie na zimne Chociaż groźba przywleczenia wirusa do Polski zdaniem specjalistów jest niewielka, to resort zdrowia podjął decyzję o uruchomieniu części rezerw na doposażenie szpitali zakaźnych, do których mogliby trafić zakażeni wirusem pacjenci. W kraju wytypowano placówki, które miałyby otoczyć opieką takich chorych. – W NIZP-PZH powstało laboratorium, tzw. BSL 3, które jest przystosowane do badania próbek materiału biologicznego od pacjentów z podejrzeniem gorączki Ebola. Zespół ekspertów NIZP-PZH oraz GIS opra-
cował „pakiet informacyjny” zawierający informacje o chorobie, metodach profilaktycznych oraz sposobach postępowania w przypadku podejrzenia gorączki Ebola – zapewniała nas dr Iwona Paradowska-Stankiewicz, konsultant krajowy w dziedzinie epidemiologii, podkreślając, że technicznie na takie ewentualne przypadki zachorowań jesteśmy przygotowani. Jak jednak wynika z sondażu przeprowadzonego przez serwis konsylium24.pl, sami lekarze podchodzą do tego tematu z obawami. 62% nie wiedziałoby, jak postąpić w przypadku podejrzenia, że pacjent może być zakażony wirusem Ebola. Co piąty z 1008 badanych deklaruje, że wiedziałby co robić, a 16% odmówiło odpowiedzi. Zasad postępowania w przypadku Eboli nie zna niemal co drugi z ankietowanych specjalistów chorób zakaźnych. W kraju kilkakrotnie podnoszono alarm w związku z wirusem, jednak żadne z podejrzeń nie potwierdziło jego obecności.
Sepsa i nie tylko W mediach głośno też było o przypadkach sepsy. Z jej powodu m.in. zmarł 4-latek z warszawskiego Ursusa. Dziecko w stanie agonalnym trafiło do Szpitala Dziecięcego im. prof. Jana Bogdanowicza w Warszawie.
Rozszerzająca się grupa bakterii lekoopornych grozi tym, że powrót chorób, które wydawały się już opanowane, może oznaczać całkiem nowe epidemie. 24
Tak jak często bywa w przypadku sepsy, pomoc lekarzy przyszła za późno. Takich przypadków śmierci dzieci spowodowanych sepsą w 2014 r. było więcej. Eksperci mówiąc o sepsie, przypominają, że wystarczy kilka godzin, aby sepsa zaatakowała cały organizm i nieleczona natychmiast antybiotykami, doprowadziła do śmierci. Jak wyjaśniał nam prof. Andrzej Radzikowski, kierownik Kliniki Gastroenterologii i Żywienia Dzieci WUM, mamy problem ze wczesnym rozpoznaniem sepsy, ponieważ pierwsze objawy jak: złe samopoczucie, gorączka, wybroczyny przypominają przeziębienie. Posocznicę najczęściej wywołują bakterie: pneumokoki czy meningokoki. Żyją one w nosie i gardle osób, które się na nie uodporniły, w sprzyjających warunkach (w trakcie innej choroby) może jednak dojść do ich uaktywnienia i zakażeń. Jak podkreśla prof. Radzikowski, badania przeprowadzone w warszawskich żłobkach wskazują, że aż 60% dzieci jest nosicielami meningokoków i pneumokoków. Specjaliści przypominają, że ryzyko posocznicy mogą ograniczyć powszechne szczepienia przeciwko bakteriom wywołującym sepsę. – W kraju nie powinny umierać dzieci z powodu chorób, na które mamy dostępne szczepionki – apelowała wielokrotnie na naszych łamach prof. Teresa Jackowska, mazowiecki konsultant w dziedzinie pediatrii. Specjaliści w tym roku wielokrotnie podkreślali wagę szczepień
w i ę c e j wi w ępcej o r tW a l portalu u
ochronnych w walce z chorobami zakaźnymi. Profesor Anna Dobrzańska, konsultant krajowy w dziedzinie pediatrii, mówiła nam, że część rodziców ma wątpliwości co do sensu szczepienia dzieci na choroby, które praktycznie obecnie nie występują. W jej opinii całkowicie niesłusznie, bo właśnie fakt, że część chorób zakaźnych jest już tak rzadka, dowodzi skuteczności szczepień ochronnych (wywiad z prof. Dobrzańską – str. 48-49). Dowodów na to, że ryzyko powrotu chorób – które, wydawałoby się, odeszły w zapomnienie – jest możliwe, dostarcza m.in. Główny Inspektorat Sanitarny. Z danych GIS wynika, że w kraju odnotowuje się wzrost zachorowalności na dawno nie spotykane choroby jak krztusiec czy różyczka.
Groźna lekooporność Rozszerzająca się grupa bakterii lekoopornych grozi tym, że powrót chorób, które wydawały się już opanowane, może oznaczać całkiem nowe epidemie. W tym roku głośno zrobiło się m.in. o „superbakterii” NDM-1 (Klebsiella pneumoniae New Delhi), która jest odporna nawet na działanie antybiotyków ostatniej szansy. Tylko w pierwszym półroczu br. odnotowano 141 przypadków zakażenia lub nosicielstwa tej bakterii. W kraju zlokalizowano dwa główne regiony występowania zakażenia: Wielkopolskę i Mazowsze. W Wielkopolsce powstał rejestr nosicieli i zakażonych bakterią. Ogniska endemiczne mogą nas zaskoczyć przez pojawienie się kolejnych szczepów wieloopornych. Przykładem takiego renesansu może być gronkowiec. 30-40 lat temu była to bakteria środowiska, a obecnie robi „światową karierę”. Jest teraz wielooporna i ma pewne genotypy oporne właściwie na wszystkie leki przeciwbakteryjne. Drobnoustroje nabywają oporności w wyniku działania wielu czynników, m.in. przez nieskuteczne leczenie i podawanie małych dawek leku. Drobnoustrój nie zostaje wyko-
12-2014
rzeniony, a zbyt małe dawki indukują mechanizmy oporności. Do walki z superpatogenem przystąpiła Unia Europejska, która zdecydowała, że państwa członkowskie i unijny przemysł do 2020 r. wspólnie zainwestują 22 mld euro w badania m.in w dziedzinie leków innowacyjnych. W tym znajdują się oczywiście nowe antybiotyki. Jak mówiła nam prof. Waleria Hryniewicz, konsultant krajowy w dziedzinie mikrobiologii klinicznej, problem antybiotykooporności dotyczy całego świata. Stąd doinwestowanie badań w kierunku poszukiwania nowych leków. – Jest już wiele nowych, obiecujących substancji, które mogą stać się antybiotykami. Jednak kiedy zaowocują one nowym, dobrym lekiem – tego nie wiemy. Może minąć nawet kilka-kilkanaście lat – zaznaczała.
Z tą chorobą możemy wygrać W ostatnim czasie w kraju występuje też trend wzrostowy dotyczący zachorowań spowodowanych wirusem zapalenia wątroby typu C (HCV). Polskie dane epidemiologiczne wskazują, że przeciwciała anty-HCV są stwierdzane u 1,9% populacji, co oznacza, że szacunkowa liczba zakażonych może wynosić nawet 730 tys. osób. Jak mówił Rynkowi Zdrowia prof. Waldemar Halota, prezes Polskiej Grupy Ekspertów HCV, dzięki nowoczesnym terapiom wywołane przez wirusa HCV przewlekłe zapalenie wątroby typu C może być pierwszą w historii medycyny chorobą przewlekłą, którą można całkowicie wyleczyć u prawie wszystkich chorych. Jak podkreślił, pojawiły się leki, które pozwalają wyleczyć wirusowe zapalenie wątroby w ciągu kilkunastu tygodni, bez skutków ubocznych nieodłącznie związanych ze stosowanym dotychczas w terapii WZW interferonem. W dodatku nowe leczenie może być skuteczne u ponad 90% pacjentów. – Wprowadzone obecnie i nadchodzące nowe terapie stanowią
Prof. Waldemar Halota, prezes Polskiej Grupy Ekspertów HCV Pojawiły się już leki, które pozwalają wyleczyć wirusowe zapalenie wątroby typu C w ciągu kilkunastu tygodni, bez skutków ubocznych nieodłącznie związanych ze stosowanym dotychczas w terapii WZW interferonem.
ogromną szansę również dla pacjentów wcześniej leczonych nieskutecznie lub dla tych, którzy nie mogli być leczeni interferonem. Dotyczy to również chorych z zaawansowanymi chorobami wątroby, ale też osób po przeszczepieniu tego narządu. W rezultacie prawie wszyscy z nich będą mogli zostać wyleczeni, a choroba może być wyeliminowana – zaznacza prof. Halota. Dodaje, że w przypadku stosowania najnowocześniejszych leków koszt leczenia może jednak zdecydowanie wzrosnąć. W opinii eksperta w przypadku, gdy mamy do czynienia z terapią eliminującą chorobę przewlekłą, jej refundacja powinna być traktowana jako przejaw troski o budżet państwa w perspektywie dłuższej niż jeden rok lub kadencja.
25
POLITYKA ZDROWOTNA // Seniorzy
Po hospitalizacji tracą sprawność Nie radzimy sobie z hospitalizacją osób starszych. Wielu seniorów traci sprawność i zdolność do wykonywania podstawowych czynności właśnie podczas leczenia szpitalnego. Widać ogromny deficyt opieki i pielęgnacji, medycyna czysto naprawcza już nie wystarczy – mówili eksperci podczas seminarium „Innowacje w geriatrii – ocena dostępności w Polsce” (Warszawa, 17 listopada 2014 r.). D A N I E L K U R O PA Ś
J
co trzecia osoba jest całkiem sprawna, w wieku 80-89 tylko 18% jest sprawnych, a powyżej 90. r.ż. jedynie 8%. – Tymczasem szpitale w naszym kraju są zupełnie nieprzygotowane do opieki, szczególnie nad populacją 80-latków – podkreśla prof. Grodzicki.
Błędne koło Co się więc dzieje z osobą starszą w szpitalu? W największym skrócie: przychodzi sprawna, ale wychodzi nie w pełni sprawna. Dlaczego tak się dzieje? Powodów jest kilka.
fot. Shutterstock
ak wskazują dane sprzed kilku lat, co czwarty hospitalizowany w naszym kraju to osoba starsza, po 65. roku życia. W 2013 r. koszty hospitalizacji pacjentów po 60. r.ż. wyniosły już prawie połowę wszystkich wydatków na leczenie szpitalne. Jednak efekty leczenia nie zależą tylko od pieniędzy, leków czy zastosowanych technologii; trzeba pamiętać także kogo się leczy. – Populacja pacjentów geriatrycznych jest bardzo trudna i zróż-
nicowana: od osób bardzo sprawnych, przez wymagających niewielkiej pomocy, po obłożnie chorych – przypomina prof. Tomasz Grodzicki z Katedry Chorób Wewnętrznych i Gerontologii Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, konsultant krajowy w dziedzinie geriatrii. Twarde dane z badania PolSenior mówią same za siebie: w grupie pacjentów w wieku 65+ ok. 40% ma jakąś niesprawność w zakresie podstawowej czynności. Inaczej analizując, w przedziale wiekowym 65-79 tylko
26
Seniorzy // POLITYKA ZDROWOTNA Niewiele osób chciałoby się znaleźć w szpitalu, m.in. z tego powodu, że hospitalizacja wiąże się depersonalizacją, chory czuje się jak „przypadek”, a nie jak pacjent. Jest często unieruchamiany, głodzony z powodu procedur, które musi wykonać, dostaje szybko wiele leków, co daje efekty uboczne. Senior jest dodatkowo narażony na infekcje szpitalne i inne powikłania. – W rezultacie, jeżeli starsza, sprawna osoba trafia do szpitala, często zmienia się w niesprawną i w efekcie na samym końcu trafia do domu opieki. Na świecie taki los spotyka po hospitalizacji co szóstą osobę – podaje prof. Grodzicki. Jak przy tym zaznacza, w naszym kraju mniej seniorów trafia do domu opieki, ale tylko dlatego, że wciąż brakuje w nich miejsc... Część osób, które przychodzą do szpitala, cierpi z powodu jakiejś nieprawności, ale generalnie w tych najbardziej podstawowych czynnościach życiowych jest w miarę sprawna. Jednak w trakcie hospitalizacji traci tę sprawność w wykonywaniu podstawowych czynności (np. kąpiel, ubieranie się, toaleta, poruszanie, kontrola zwieraczy, jedzenie). – Mniej więcej o połowę zmniejsza się liczba osób samodzielnych. Inaczej mówiąc: przyjmujemy pacjenta do szpitala z pewną dysfunkcją, ale jeszcze w miarę samodzielnego, a wypisujemy z dużą niesprawnością – opisuje prof. Tomasz Grodzicki. Po wypisie często uwidacznia się brak ciągłości opieki i leczenia oraz wsparcia najbliższych i senior wraca do szpitala. Błędne koło hospitalizacji kręci się dalej.
Deficyt opieki i pielęgnacji Z argumentacją prof. Grodzickiego generalnie zgadza się dr Elżbieta Szwałkiewicz, założycielka Polskiej Szkoły Opiekunów Medycznych w Olsztynie, przewodnicząca Koalicji „Na pomoc niesamodzielnym”. – Żaden szpital w Polsce nie zajmuje się pielęgnowaniem. Oceniłabym poziom pielęgniarstwa w naszym kraju na połowę XIX wieku. Medycyna skupia się tylko na ratowaniu i leczeniu – mówi dobitnie.
12-2014
Dodaje, że pielęgniarka 90% czasu przeznacza na leczenie. Nie zajmuje się pielęgnowaniem, dlatego nie potrafi nawet nauczyć go potencjalnych opiekunów. Z powodu niezgody na taką rzeczywistość, dr Szwałkiewicz rozpoczęła działania na rzecz powołania nowego zawodu – opiekuna medycznego. Na razie potrzeba czasu i ludzi; zapotrzebowanie jest ogromne. Przypomina, że mamy w Polsce 5,5 mln osób zarejestrowanych jako niepełnosprawne, 3,5 mln osób deklarowało zależność w jakimś zakresie od pomocy zewnętrznej.
Raport OECD opisuje zasadniczą zmianę w koncepcjach polityki dotyczącej opieki długoterminowej, która nastąpiła w ostatnich latach: przejście z opieki instytucjonalnej na rzecz starzenia się we własnym środowisku oraz opieki domowej. 1,2 mln to osoby obłożnie chore, niesamodzielne, które wymagają całościowej opieki. – Instytucjonalną pomoc możemy zaoferować jedynie ok. 200 tys. osób, ok. 90 tys. osób korzysta z kolei z opieki domowej. Pozostali, czyli ok. 900 tys. osób, w pewnym zakresie zapewnia sobie pomoc w domu – wylicza dr Szwałkiewicz. Wskazuje przy tym na raport OECD, opisujący zasadniczą zmianę w koncepcjach polityki dotyczącej opieki długoterminowej, która nastąpiła w ostatnich latach: przejście z nacisku na opiekę instytucjonalną na rzecz starzenia się we własnym środowisku oraz opieki domowej. Co ciekawe, z opiniami praktyków (lekarzy i pielęgniarek) dotyczącymi deficytu opieki i pielęgnacji w ochronie zdrowia współgra zdanie filozofa i etyka medycyny, prof. Zbigniewa Szawarskiego, przewodniczącego Komitetu Bioetyki PAN,
który podkreśla, że nasza medycyna nastawiona jest wręcz „na wyczyn” – ratowanie i naprawianie życia za wszelką cenę, a nie na opiekę. Zadawał pytania, co powinno się uczynić, aby móc się cieszyć na stare lata poczuciem sensu i wartości życia w warunkach szybko i systematycznie rosnących kosztów leczenia i opieki? Jak postępować w warunkach stanów terminalnych? W tym ostatnim powinna przynajmniej teoretycznie pomóc opieka paliatywna, której celem jest poprawa jakości życia pacjentów w związku z postępującą i nieuleczalną, zagrażającą życiu chorobą. W 2012 r. w ramach umowy z NFZ świadczenia opieki paliatywnej wykonywały 442 podmioty. Podstawową i najbardziej rozwiniętą formą w Polsce jest hospicjum domowe – 325 umów na hospicjum domowe dla dorosłych, 51 dla dzieci. – Zapotrzebowanie na kadrę jest określane na poziomie 1200 lekarzy, czyli brakuje około 900, ponieważ blisko 300 pracuje w jednostkach medycyny paliatywnej, jednak część tylko w niepełnym wymiarze – wylicza dr Teresa Weber ze Szpitala Klinicznego Collegium Medicum UJ.
Ubywa oddziałów paliatywnych Mimo że według badań z 2011 r. Polska znajduje się w grupie krajów o najwyższym poziomie opieki paliatywnej na świecie, to oddziałów medycyny paliatywnej jest u nas coraz mniej. Kolejne są zamykane w szpitalach publicznych w dużych miastach. – Przyczyna jest prosta – niedostateczne finansowanie. Od kilku lat nie podwyższono wartości tzw. osobodnia w opiece domowej i stacjonarnej. W mojej placówce nawet zmniejszono z 220 zł do 200 – informuje dr Weber. Co prawda w całej Europie brakuje pieniędzy na opiekę paliatywną. Jednak zwykle wspierają ją prywatne stowarzyszenia oraz fundacje, a publiczne środki to od 30 do 60% budżetu. – Nigdzie nie jest tak jak w Polsce, że wszystkie środki pochodzą od publicznego płatnika – dodaje dr Teresa Weber.
27