Rahim Blak dla TOUCHÉ | sierpień 2012

Page 1

dział | 1

sierpień 2012

TOUCHÉ | lipiec 2012


14 | dział

zdjęcia: Hania Sokólska, Mateusz Gajda foto edit: Mateusz Gajda

TOUCHÉ | lipiec 2012


dział | 15

CHAOS, KTÓRY CHCE SIĘ OGARNĄĆ

Rahim Blak (właśc. Rahim Ajdarevič) pochodzi z Macedonii. Większość swojego życia spędził w Polsce. W 2003 roku, podczas studiów na Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, przy współpracy Rahima Ajdareviča i Michała Blaka powstał projekt Rahim Blak, integrujący życiorysy oraz dokonania obydwu twórców. Rahim Blak przedstawił się polskiej publiczności jako skandalista i prowokator. Znany ze zwieńczonej sukcesem próby wniesienia swojego obrazu do Muzeum Narodowego w Krakowie, zakopania obiektów artystycznych pod płytą Rynku Głównego i pomysłu wybudowania meczetu. Absolwent ASP na wydziale malarstwa. Obecnie członek zarządu korporacji Art World, zajmującej się działalnością marketingową w Internecie. TOUCHÉ | lipiec 2012


16 |

wywiad z nim

- RAHIM BLAK

Zastanawiałam się długo w jaki sposób z Tobą rozmawiać… Jako z Rahimem Blakiem czy Rahimem Ajdarevičem? Rahima Ajdareviča nie znam zbyt dobrze. Myślę, że nie ma on za wiele do zaoferowania. Dużo więcej do powiedzenia mam jako Rahim Blak. Projekt osobowości Rahima Blaka miał swój początek około 2003 roku. Nie liczy się więc to, co było wcześniej? Wcześniej byłem również ja – czyli Rahim Blak. Kontrowersyjna tu może wydawać się jedynie kwestia nazwiska. Nazwisko Ajdarevič pochodzi od nazwiska Hajdari. Zmiana jest wynikiem zamieszek politycznych, wojny między Serbami a innymi mieszkańcami Bałkanów. Zostali oni poddani serbofikacji. Do tego nazwiska nigdy się nie przyznawałem. Zostałem wychowany w poczuciu, że to nie jest moje nazwisko a jedynie nazwa, która widnieje w serbskim paszporcie. Imię miałem arabskie, nazwisko serbskie, pochodzenie albańskie – tego było za dużo. To nazwisko było mniej moje, niż jakiekolwiek inne, które mógłbym sobie wymyślić. Jak uporałeś się z tym w Polsce? W dzieciństwie swoje prace podpisywałem jedynie imieniem. Dzięki temu mogłem bez problemu wliczyć je wszystkie w kreację Rahima Blaka. W tę poszukiwaną przeze mnie osobę, którą w końcu się stanę na dobre. W czerwcu 2006, podczas wystawy w Faicie (galeria F.a.i.t. w Krakowie – przyp. red.) pokazałem retrospektywną mitologię artysty. Prezentowała ona rozwój twórcy: od cudownego dziecka aż do wtargnięcia ze swoim obrazem do muzeum. Moje prace z dzieciństwa potraktowałem jako prace Rahima Blaka. To ja jestem całościowo tą osobą. To nie jest tak, że Rahim Blak powstał w 2003-cim roku. Nie, on urodził się 16 sierpnia 1983. On jest prawdziwy. Mimo tego, co mówisz, mam wrażenie, że Rahim Blak nie jest zwartą osobowością, ale zaplanowaną kreacją. Tak. W 2003 roku rozpoczęła się kreacja, która nie polegała jedynie na zmianie nazwiska, ale na stworzeniu artysty totalnego, uniwersalnego, wirtualnego… Artysty, który istnieje w kilku uczelniach na raz. Kilka osób zdecydowało się wtedy tworzyć jako Rahim Blak, odrzucając

swoje imiona i nazwiska. I chociaż ego artysty miało być mocno eksponowane, to był to swojego rodzaju powrót do średniowiecznego magico, który zrzekał się swojego nazwiska na rzecz wymyślonej, lepszej jednostki.

PATRZĘ NA DZIAŁANIA STEVE’A JOBSA I WYDAJE MI SIĘ, ŻE JEST ON BARDZIEJ ARTYSTĄ, NIŻ PRZEDSIĘBIORCĄ. PATRZĘ NA TO, CO ROBI MARK ZUCKERBERG I WIDZĘ NIESAMOWITE ZJAWISKO SOCJOLOGICZNE I ZDUMIEWAJĄCE DZIEŁO.

Wydaje mi się, że w takiej kreacji ciężko jest odnaleźć prawdę. Picasso mówił, że sztuka jest kłamstwem. My rozmawiamy teraz o tworzeniu a bez tego tworzenia nic nie ma. Nie byłoby tej rozmowy! Właśnie to, co tworzymy, określa nas i buduje. Parafrazując projekt Katarzyny Kozyry: w sztuce dla mnie najważniejsze było to, żeby sny stały się rzeczywistością. Chciałem coś tworzyć po to, żeby potem wchodzić z tym do świata rzeczywistego. Funkcjonować z tym w realu. Tak właśnie było z kreacją Rahima Blaka. Stworzyłem własnego siebie i teraz tą osobą jestem. Tak było również, kiedy wnosiłem obraz do muzeum, kiedy wystąpiłem z projektem budowy centrum islamu w Krakowie czy kiedy zakładałem korporację Art World. Ona jest dzisiaj sprawnie funkcjonującym podmiotem gospodarczym, choć z początku była jedynie wizją korporacji artystycznej. Z tym, że Art World jest jeden, a Rahimów Blaków… kilku. Rahimem Blakiem jesteś Ty, Rahimem Blakiem jest Michał. I, jak mówisz, paru innych ludzi.

Ja mówiłem w swoim imieniu. Dla mnie Rahim Blak jest tylko jeden. Dla nich pewnie podobnie. Musisz porozmawiać z każdym z nas i złożyć z tego jeden kolektywny akt twórczy. Ja jestem przekonany o tym, że uszyłem tę postać na swoją miarę. Ile lat spędziłeś w Macedonii? Pięć pierwszych lat swojego życia. Ostatnio dosyć mocno to analizuję i zauważyłem, że w moim życiu mniej więcej co pięć lat dokonują się drastyczne zmiany. Po przeprowadzce do Polski mniej więcej co pięć lat zmieniałem miasto, w którym mieszkałem. Co pięć lat zmieniałem również tożsamość twórczą. Pięć lat to u mnie okres, po którym można dokonać najwięcej zmian. Ale każdy z następnych ma źródło w poprzednim. Rahim Blak jest Macedończykiem czy Polakiem? Ja czuję się Polakiem. W Polsce wychowałem się, żyję, mieszkam i pracuję. O obywatelstwo polskie walczyłem 20 lat i w końcu się udało. Polska jest moim krajem, z którym się zżyłem. To również pytanie o to, czy jestem bardziej Polakiem, Albańczykiem czy Macedończykiem. Trudno na to jednoznacznie odpowiedzieć. Jesteś bardzo skomplikowany. To rzeczywistość jest skomplikowana. Ja staram się ją upraszczać i samemu zrozumieć, choć lubię skomplikowane rzeczy. Lubię chaos, nad którym trzeba zapanować umysłowo, intelektualnie. Moim podstawowym problemem życiowym jest raczej to, że interesuję się zbyt wieloma zagadnieniami. Kiedy przechodzę obok ciekawego budynku marzy mi się, by zostać deweloperem. W korporacji marzę, by stać się jej prezesem, w akademii chciałbym być najlepszym studentem… Jeśli tworzę, to chciałbym całe życie tworzyć. A jeśli poprosiłabym Cię, żebyś spróbował zakwalifikować się do jakiejś konkretnej kategorii - to kim teraz jesteś? Performerem, artystą, przedsiębiorcą? Tego się absolutnie nie da sklasyfikować. Dzisiejsze czasy to okres, w którym dokonują się niesamowicie wielkie zmiany na każdym możliwym polu. To poniekąd

TOUCHÉ | sierpień 2012


wywiad z nim

spowodowane jest kryzysem gospodarczym, ale nie tylko. Weźmy pod lupę nie tylko branżę artystyczną, ale również jej poszczególne gałęzie – branżę muzyczną, wydawniczą… Książki umierają, albumy przestają się sprzedawać. Zobacz, że nie ma hitów na to lato. Ostatnio wróciłem do muzyki lat 90’ i słuchałem Ace of Base i zatęskniłem za tymi latami. Podobnie dzieje się z prasą, która ulega cyfryzacji. Podobnie jest również ze sztuką wizualną. Dzisiaj trudno jest być malarzem, rysownikiem, grafikiem czy fotografem. Są artyści działający interdyscyplinarnie. Trudno jest jednak zajmować się tylko i wyłącznie sztuką, nie obserwując zachodzących zmian. Dla mnie ważniejsze od zajmowania się sztuką było zawsze tworzenie czegoś. Kiedy byłem jeszcze na studiach wierzyłem, że sztuka jest czymś, co przetrwa. A teraz? Teraz patrzę na to, co się dzieje i widzę, że ten akt tworzenia przeniósł się w inne miejsce. Patrzę na latające samoloty i widzę latające rzeźby. Patrzę na to, co robi Lady Gaga i widzę performerkę. Patrzę na działania Steve’a Jobsa i wydaje mi się, że

jest on bardziej artystą, niż przedsiębiorcą. Patrzę na to, co robi Mark Zuckerberg i widzę niesamowite zjawisko socjologiczne i zdumiewające dzieło. Wolałbym stworzyć właśnie takie dzieło niż namalować nawet zapierający dech w piersiach obraz. To jednak nie wpisuje się w żaden sposób w definicję sztuki! To prawda – nie jest to sztuka intencjonalna: Zuckerberg nie planował przecież stworzyć dzieła sztuki. Nie jest to również sztuka instytucjonalna, ponieważ tych dzieł nie oglądamy w galeriach. Mnie się wydaje, że historia sztuki w swoim czasie zrewiduje to, co w naszych czasach zasługuje na miano najlepszego dzieła, stworzonego przez człowieka. I niekoniecznie będą to dzieła sztuki. Być może będzie to widowisko Michaela Jacksona jako akt twórczy. Być może będzie to budynek postawiony przez Libeskinda. Może miejsce rzeźby Michała Anioła zajmie Air Force One – samolot prezydenta Stanów Zjednoczonych. Być może najpiękniejszym dziełem w dobie Internetu stanie się właśnie Facebook, Wikipedia.

- RAHIM BLAK | 17

W tej koncepcji rozumienia sztuki nie widzę za bardzo miejsca dla artystów w tradycyjnym rozumieniu... Tak, mam problem, co myśleć o zacofaniu artystów. Zastanawiam się, czy ci artyści w tradycyjnym rozumieniu powinni rzeczywiście przeć do przodu. Ta cyganeria artystyczna nie stanowi już dzisiaj awangardy. Są nią raczej programiści, dyrektorzy tworzący wielkie firmy, które przeżyją ich samych. Oni odejdą, ale firmy zostaną. Ja zafascynowałem się więc innego rodzaju tworzeniem. Chcę tworzyć firmę. Chcę tworzyć dzieła w Internecie. A mając korzenie artysty, na polu internetowym czy społeczno – gospodarczym, mogę stworzyć coś jeszcze piękniejszego, niż ktoś, kto tych korzeni nie ma. Tym się właśnie różni Apple od Microsoftu. Tu zderza się sztuka z materią. Mam wrażenie, cytując klasyka, że i Tobie się marzy zbudowanie pomnika trwalszego niż ze spiżu… Każdy artysta chce zbudować pomnik trwalszy niż ze spiżu! Nikt inny, jak artysta! Jeśli ktoś, działając chociażby jako


18 |

wywiad z nim

- RAHIM BLAK

przedsiębiorca, myśli nie tylko w kategoriach tu i teraz, czy pracuję, żeby przeżyć, to jest w tym coś więcej, niż jedynie czyste działanie operacyjne. W tym jest jakiś akt twórczy. Ja ten akt twórczy widzę w polskich przedsiębiorcach, którzy tworzą firmy. Widzę go wśród młodych ludzi, tworzących w Internecie niesamowite rzeczy, nie tylko nastawione na zysk. I coraz mniej go widzę w utartych ścieżkach, mówiących o tym, jak tworzy się dzieła sztuki.

ludzie, dostają za to wypłatę. Czasem z opóźnieniem (śmiech).

Czym właściwie zajmuje się Art World? To też jest dzieło? Trudne pytanie (śmiech). Mój manifest artystyczny zawsze opierał się na próbie przejścia z dzieła symbolicznego w dzieło funkcjonujące realnie. Podejmując się jakichkolwiek projektów – na przykład budowy meczetu przez artystę – wychodziłem z intencji symbolicznych. Czyli: artysta manifestuje, przedstawia, inicjuje. A gotowe dzieło, meczet – wychodzi już

Jak dzisiaj się ma Art World do sztuki? Nie za bardzo się ma (śmiech). Gdzieś w misjach tej firmy tkwi łączenie sztuki z reklamą i z Internetem. Musiałem początkowo zadać sobie pytanie, czym jest sztuka Internetu. Żeby spróbować na nie odpowiedzieć, stworzyłem agencję interaktywną. De facto jest więc to agencja, która realizuje szereg komercyjnych projektów w Internecie. Jeżeli programiści nauczą się czegokolwiek od artystów i odwrotnie, to ta symbioza pozwoli stworzyć w Internecie coś wybitnego. Na razie jej nie ma. Na to potrzeba czasu.

JEŚLI NAUCZYMY SIĘ PEWNYCH NARZĘDZI, STWORZYMY SYSTEMY POZWALAJĄCE REALNIE ZARZĄDZAĆ ZARÓWNO FIRMĄ, JAK I KAMPANIAMI KLIENTA, TO NASZE KORZENIE SPRAWIĄ, ŻE POWSTANIE FACEBOOK, STWORZONY PRZEZ KOGOŚ PRZYSTOJNIEJSZEGO NIŻ MARK ZUCKERBERG. poza granice sztuki. Korporacja Art World w swoim fundamencie stanowiła projekt artystyczny utopijnej wizji stworzenia ze świata sztuki korporacji. Nowy model atelier artysty, który tworząc konceptualnie, pracuje przed komputerem na Excelu, liczy… Z tego projektu artystycznego narodziła się firma, w której pracują dzisiaj

Pracownicy też są w jakiś sposób artystami? Nie, nie są to sami artyści. Firma jednak została stworzona przez artystę i fundament tej firmy oparty jest na wizji współistnienia sztuki i przedsiębiorstwa.

Od początku wiedziałeś, że stworzenie świata sztuki jako korporacji jest utopijną wizją? Tak. I nie wierzyłem, że to się rozkręci i, że Art World stanie się realnym podmiotem gospodarczym. Podczas Festiwalu Art Boom w 2009 roku wystąpiliśmy z tym, jako z projektem artystycznym, stworzyliśmy brand świata sztuki – duży, świecący neon umieszczony na Rynku i w Angels City. Potem powstały biura, zatrudniliśmy ludzi, pozyskujemy klientów. A ja w tym wszystkim poszukuję środowisk, które mnie inspirują. Zastanawiam się, co twórczego jest w akwizycji, czyli sprzedaży bezpośredniej, co twórczego może być w zarządzaniu klientami, jak zarządzać budżetami klientów, aby stworzyć coś więcej, niż tylko usługę. I przede wszystkim uczę się branży interaktywnej. W jaki sposób chcecie połączyć korporację ze światem sztuki? Naszym mentorem jest Oliviero Toscani, który za pomocą sztuki stworzył kampa-

nię dla Benettona. Wykorzystał w niej kontrowersyjne fotografie, które wcześniej nie miały raczej nic wspólnego z pulloverami Benettona. A jednak ta akcja okazała się jedna z najbardziej skutecznych sprzedażowo. Podobnie jest u nas. Mam wrażenie, że jeśli nauczymy się pewnych narzędzi, stworzymy systemy pozwalające realnie zarządzać zarówno firmą, jak i kampaniami klienta, to nasze korzenie sprawią, że powstanie Facebook, stworzony przez kogoś przystojniejszego niż Mark Zuckerberg. Czyli przez Rahima Blaka? Nie (śmiech)! Mam na myśli artystów mających wyczucie estetyki, którzy tworzą nie tylko narzędzia, ale przede wszystkim dzieło. Takim dziełem jest na przykład firma Apple. Tworzysz sztukę w Internecie? Ja nawet nie wiem jeszcze, czym jest sztuka Internetu. Nie każde nowe medium da się zastosować do sztuki. Nie dało się na przykład zastosować radia, słabo zastosowano telewizję. Dobrze z kolei kinematografię i fotografię. Patrz, wykonywanie zdjęć stało się tak proste, że przestało się liczyć to, jak to zdjęcie zrobić, ale jakie to zdjęcie zrobić - treść zaczęła grać ważniejszą rolę niż forma. Ja wiem już, czym jest sztuka, która funkcjonuje poza Inter-

TOUCHÉ | sierpień 2012


wywiad z nim

inny twór – stanie się proste w obsłudze dla humanistów, narzędzia internetowe będą mogły być przekaźnikiem wyższych idei, poglądów filozoficznych. Zaczniemy się wtedy zastanawiać nie jak to zrobić, ale co chcemy przez to wyrazić i osiągnąć. Dzisiaj na świecie największymi projektami internetowymi – jak Wikipedia, Facebook, Youtube, Twitter nie są superprzemyślane projekty, ale projekty, które udało się zrealizować programistom i które zyskały globalny zasięg. Ze stworzeniem dzieł w Internecie będziemy mieć do czynienia dopiero wtedy, kiedy programowanie stanie się bardzo proste i wpadnie w ręce humanistów. netem. Wiem już również, czym jest Internet, jak on działa i co można komunikować za jego pomocą. Nie wiem jeszcze, jak to połączyć. Jak stworzyć dzieło za pomocą środków dostępnych w Internecie. Każde nowe medium, nim stało się nośnikiem sztuki, musiało przejść bardzo długą drogę. Tak, tu dobrym przykładem na warsztat jest fotografia. Na początku samo zrobienie zdjęcia ze strony czysto wykonawczej było pewnego rodzaju osiągnięciem. Camera obscura początkowo stanowiła narzędzie, mające ułatwić malowanie obrazów olejnych. Potem fotografia zaczęła pełnić funkcję użytkową. Dzisiaj dobre zdjęcia zrobisz IPhone’m i dobrym aparatem cyfrowym, nie trzeba ich rzemieślniczo wywoływać w ciemni. W związku z tym, dobry fotograf niekoniecznie robi dobre zdjęcia. Każdy może je robić. I w tym momencie pojawia się kwestia, co przez te zdjęcia chcemy przekazać, a nie, jak te zdjęcia wykonać. Jak to się ma do Internetu? Patrz, fotografia może być dzisiaj użyta przez każdego, niekoniecznie dobrego rzemieślnika. W momencie, kiedy programowanie w Internecie, czyli kodowanie pozwalające w łatwy sposób stworzyć projekt internetowy - stronę, serwis czy

TOUCHÉ | sierpień 2012

To może jest dla mnie jakaś szansa (śmiech)! Tak! Bardzo często patrzę na tzw. programistów we flanelowych koszulach, którzy pracują dobrze i skutecznie, jeśli powie się im, co mają robić. Zdarzają się programiści kreatywni. Ale najbardziej kreatywni są ci, którzy zazwyczaj programistami nie są.

ZE STWORZENIEM DZIEŁ W INTERNECIE BĘDZIEMY MIEĆ DO CZYNIENIA DOPIERO WTEDY, KIEDY PROGRAMOWANIE STANIE SIĘ BARDZO PROSTE I WPADNIE W RĘCE HUMANISTÓW.

Jesteś wyznawcą poglądu, że Internet odwzorowuje rzeczywistość? Niekoniecznie… Uważam, że Internet coraz bardziej próbuje się zbliżyć do tej rzeczywistości. I nie po to, aby być światem równoległym, ale przestrzenią, która całkowicie przenika i pokrywa się z rze-

- RAHIM BLAK | 19

czywistością. Odchodzimy już od myślenia, że Internet jest czymś, co odrywa nas od rzeczywistości. On staje się jej częścią. Internet wchodzi do urządzeń mobilnych, przenika sferę materialną. Zrobienie zdjęcia na IPhone’ie może być równoznaczne z umieszczeniem go na Facebooku. Wielu ludzi coraz mniej siedzi przed komputerem w domu – Internet ma zawsze przy sobie. Gdyby nie Internet, to nie byłoby Rahima Blaka? Rahim Blak istnieje dłużej, niż Internet, który wywołuje duże zainteresowanie. Rahim Blak, kiedy powstał, był początkowo czymś w rodzaju awataru – tworem internetowym. Czymś, czym w dzisiejszym rozumieniu jest profil na Facebooku, który niekoniecznie stanowi wierne odwzorowanie rzeczywistości. Internet jest po prostu nową przestrzenią, która mnie fascynuje. W Twoim przypadku widzę raczej nie Rahima Blaka w Internecie, ale Internet w Rahimie Blaku. Z mojej perspektywy przeniosłeś pewne internetowe, czy też facebookowe działania do rzeczywistości. Liczy się szum informacyjny, like’i, komentarze, a najbardziej to chyba hejterzy. Nie zwracam na to uwagi, jeśli tak jest, to nie był to celowy zabieg. Ostatnio wszystkie moje działania kręcą się wokół Art Worldu, a właściwie próbie stworzenia artefaktu z firmy. Zmagam się poza tym z codziennymi problemami każdego przedsiębiorcy. Szum informacyjny nie był dla mnie nigdy celem samym w sobie. Ale środkiem do osiągnięcia celu – owszem. Środkiem tak. Kiedy nie udało się ostatecznie zbudować meczetu w Krakowie, to szum stał się jedynym artefaktem, który pozostał po tej akcji. Wszystkie pozostałe rekwizyty są teraz artystyczną pamiątką po tych działaniach. Mówisz, że zamknąłeś się w firmie. Rzeczywiście, ostatnio ucichło o Rahimie Blaku. Całkowicie ucichło! Tak jak Ci mówiłem, w moim życiu co 5 lat się wszystko diametralnie zmienia. Teraz mam ochotę zamknąć się w swojej firmie i budować ją


20 |

wywiad z nim

- RAHIM BLAK

małymi krokami. Marzy mi się zatrudnienie menadżerów – artystów – wizjonerów, którym ja jedynie zapewniać będę przestrzeń do pracy. Nie mam ochoty za bardzo się pokazywać, tworzyć. Chcę stworzyć sprawne przedsiębiorstwo. Ostatnio zaczytuję się w biografiach wielkich przedsiębiorców światowych. Inspirujące dla mnie są przypadki japońskich firm. Na przykład prezesa Samsunga, zatrudniającego 30 tysięcy osób. Nie jestem w stanie podać jego imienia i nazwiska i widziałem jedynie jedną, przypadkową fotografię tego człowieka. Ukryta siła? Tak, to zupełnie odwrotna sytuacja tworzenia czegoś, co działa. Taki prezes Samsunga, Apple, Starbucksa - to są ludzie, którzy ogarniają. I oni mnie fascynują. Chcę być takim mózgiem, który ogarnia bardzo skomplikowane procesy, chaos, nad którym można zapanować. W trakcie tej rozmowy wielokrotnie powoływałeś się na swoje fascynacje i inspiracje. Co mnie zdziwiło – to są fa-

scynacje przedsiębiorcami, ludźmi, którzy osiągnęli sukces. Nie wymieniłeś ani jednego artysty! Bo artyści mnie już w ogóle nie kręcą! Jestem w stanie wymienić Ci wszystkich artystów. Jestem w stanie zacytować Ci manifest Artura Żmijewskiego, jeszcze go pamiętam (śmiech). Jestem w stanie opowiedzieć Ci o każdym filmie Katarzyny Kozyry. Ale… znudziło mi się to. Od początku studiów sam miałem wiele wystaw. W pewnym momencie jednak zobaczyłem ślepą uliczkę. W tej dziedzinie ciężko dalej iść. Sasnal wisi obok Picassa, po co już dalej coś robić w jego wieku? Natomiast właśnie w przedsiębiorstwach kreuje się nowe zjawisko aktu twórczego. Prezesi tworzą i traktują marki, jak własne dzieci, jak własne dzieła sztuki. To jest teraz moja przestrzeń, odkryta naturalną drogą ewolucji. Nie mogłem się tym fascynować w liceum czy na studiach. Tym zaczynają się zajmować właśnie osoby w moim wieku. Żałujesz czegoś w życiu? Żałuję, że nie mogę być kilkoma osobami

naraz. Jest tyle rzeczy, które mnie fascynują… Teraz pochłaniam książki związane z ekonomią. Jednocześnie nie wiem, czy nie przerywam innej, rozpoczętej wcześniej fascynacji. Z drugiej strony – mamy tylko jedno życie i wiem, że nie możemy go poświęcić go tylko jednej aktywności. Tak, to jest ta druga, chyba jaśniejsza strona medalu.

■ Rozmawiała Natalia Sokólska


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.