Biznes Motoryzacyjny Polska Nr 9

Page 1

Nr 9

sierpień 2014 r.

W

TARGI BIZNES

ka Automechabęnidzie ka - jaka była i ja orzeniu Myślisz o ot?wPoradnik tu ta sz war cego. dla początkują

IMPREZ Y

ngu Festiwal Tuceni2014 el Ki It bDu -

Zatrudniasz agencję PR? Przeczytaj zanim to zrobisz

Mięczysław sprzedawca – jak się go pozbyć


W KOLEJNYCH NUMERACH: ¢ Automechanika 2014 - Relacja i fotorelacja z największych targów w Europie. ¢ InterCars 2014 - Analiza wydarzenia w naszym rankingu imprez motoryzacyjnych ¢ Album American Cars Mania - już ruszamy razem z portalem Polak Potrafi. ¢ Ankiety - uruchamiamy na stronie ankiety, dzięki którym poznamy Was lepiej. ¢ Sesja foto „Kobieta w warsztacie” ¢ Kobiety w Motoryzacji - Siwa, Kubat, Mikoda i wiele innych - specjalistki od silników, od wyścigów, od zarządzania. ¢ Więcej porad biznesowych ¢ Angielski w motoryzacji - kolejny projekt razem z Polak Potrafi ¢ Jak wykorzystać Facebook do promocji serwisu?

i wiele innych tematów...

¢ Szkolenia

kontakt

wydawca:

Adres do korespondencji: ul. Rusałki 33, 05-825 Grodzisk Mazowiecki, Polska 501 105 098, bizmotpolska@bizmotpolska.pl

Redaktor naczelny: Robert Gołębiewski historyk motoryzacji, ekspert of PR motoryzacyjnego, tłumacz: specjalizacja motoryzacja, nauczyciel jęz. angielskiego

Kreacja, projekt, nadzór graficzny: Katarzyna Czyżewska kasia.czyzewska@golebiewski.biz • 508 693 454

Stali współpracownicy: Steve Brown • www.flickr.com/photos/sjb4photos ForOneTwo Photography • www.flickr.com/photos/pghbuccos Bernard Rose • www.flickr.com/photos/br-images VegasRacer • www.flickr.com/photos/jjmacdougall Marek Kądzielski Redakcja nie odpowiada za treść reklam, materiałów reklamowych, artykułów sponsorowanych ani ogłoszeń. Redakcja zastrzega sobie prawo do skracania materiałów nadesłanych. Wszystkie prawa zastrzeżone. Przedruk całości i/lub części wyłącznie za pisemną zgodną Wydawcy.


autopromocja

Skuteczne Public Relations przy ograniczonym budżecie? Public Relations to znacznie więcej, niż rozsyłanie drętwych komunikatów z nadzieją, że zostaną opublikowane, a dzięki temu zaoszczędzimy na reklamie. To umiejętne budowanie relacji z Klientami przez media, które oczekują wartościowych treści.

Jeżeli szukasz partnera, który:  Zapewni Ci skuteczną obsługę PR  Będzie wiedział, o czym do niego mówisz – będzie rozumiał Twój biznes  Zaoferuje skuteczne działania bez rujnowania budżetów  Stworzy ciekawą opowieść o Twojej firmie, ludziach, produkcie

 Zapewni obecność Twojej firmy z mediach – bez konieczności tworzenia działu PR czy marketingu  Prawidłowo i umiejętnie przetłumaczy materiały obcojęzyczne  Będzie na bieżąco konsultował Twoje działania

Zapraszamy do kontaktu

bizmotpolska@bizmotpolska.pl


Automechanika,

czyli wzorcowa impreza targowa R. Golebiewski

ZAMIAST WSTĘPU Automechanikę traktowałem bardzo osobiście chyba od zawsze. Z wizytami na tych targach i z Frankfurtem w okresie targowym kojarzy mi się wiele miłych wspomnień. Każda wizyta to przyczynek do pewnej refleksji. Nad wieloma sprawami. Wsłuchując się w tętno tej jedynej w swoim rodzaju imprezy wyczuwam instynktownie wszelkie zmiany, jakie w niej zachodzą. Nie zamierzam jednak pisać o liczbach, statystykach, nagrodach za Best of the Best of the Best. O tym przeczytacie w biuletynach targowych a sami nagrodzeni zasypią Was bazylionem informacji pra-

sowych, w których będą chwalić siebie i wyróżnienie. I słusznie. Być wyróżnionym na Automechanice to jest wyróżnienie. Nie dlatego, że inne imprezy są gorsze. Dlatego, że inne imprezy, w tym krajowe, gromadzą z trudem 100 wystawców, tymczasem na 10 hektarach Frankfurckich targów jest ich kilka tysięcy – w tym roku ma być samych polskich wystawców blisko 150. Do próby odpowiedzi na pytanie „Dlaczego” wrócimy. Aby więc przybliżyć Czytelnikowi to, czym jest Automechanika zaproszę Was na wyprawę na targi z roku 2012 – uzupełniając tę podróż opisem programu tegorocznego.

MAGICZNY FRANKFURT

Automechanika to dziś najważniejsze targi aftermarketowe w Europie. Stanowią swoisty wzorzec metra, do którego odnoszą się inne imprezy. Tu spotyka się też nowoczesność z klasyką.

Ten, kto choć w niewielkim stopniu poznał geografię i historię Niemiec wie, że to wspaniały kraj, pełen zachwycających zabytków, z przebogatą historią, symbol ciężkiej pracy i porządku, który „musi być”. Frankfurt to jedna z pereł Niemiec. Właśnie tu odbywały się wybory królów Rzeszy, a Bulla Karola IV z roku 1356 określiła Frankfurt jako miejsce wyboru cesarzy. Aż do 1792 roku tu także koronowano cesarzy Świętego Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego.

W niedalekiej Moguncji wynaleziono pewnego pięknego dnia druk. Nie przypadkowo więc właśnie we Frankfurcie odbywają się największe targi książek, jakie zna Europa, a ich początek sięga XV wieku. Wojna trzydziestoletnia spowodowała potworne zniszczenia w całej cywilizowanej Europie (w Polsce smagnął nas ogon tego potwora pod postacią „Potopu”), ale miasto się podniosło, gdy po pokoju westfalskim nadano mu status wolnego miasta.


Automechanika 8

TARGI – CZYLI JAK STWORZYĆ LEGION W 1944 na skutek nalotów aliantów miasto legło w gruzach w 70%. Tak zwane „Stare miasto” zaś w 90%. Odbudowano ledwie niewielką część zabytków. Aż trudno uwierzyć, że jest to to samo miasto, które kilkadziesiąt lat temu było kupą gruzów. Oczywiście – powie ten i ów – przecież była wojna, my mieliśmy gorzej, oni mieli Plan Marshalla i tak dalej. Jasne. Ale nie o to chodzi. Frankfurt to dziś przede wszystkim nowoczesne, wspaniałe, przyciągające róż-

norodnością miasto. Ogromna sieć komunikacji miejskiej w postaci pociągów, kolejek dojazdowych i metra czyni przemieszczanie się naprawdę łatwym. Targi, będąc w dużej mierze wizytówką miasta, mają swoją własną stację metra i szybkiej kolei – stacja nazywa się po prostu Messe. Każdego dnia, gdy opuszcza się targi i udaje na peron, wokół słychać dziesiątki języków i akcentów. Tu zjeżdża cały świat. To jedno z miejsc, gdzie trzeba być.

WYSTAWCÓW I JAK PRZY OKAZJI TARGÓW POZNAĆ LOKALNĄ KUCHNIĘ

Kto był ten wie. Kto nie był – chciałoby się powiedzieć: niech żałuje. Nie – kto nie był, ten się dowie i warto, by zaplanował sobie wizytę we Frankfurcie na targach. Jeżeli nie zdążył na tegoroczne, 2014 – może czekać do 2016 lub po prostu wybrać się na inne targi. Każda branża w tym miejscu prezentuje się okazale. Statystyki odwiedzin i zadowolenia są oczywiście ważne. Ale najważniejsze są statystyki dotyczące liczby uczestników. W roku 2012 było ich blisko 4500. Ile? Tak, tak. Cztery i pół tysiąca wystawców! Obracajmy sobie te liczby w głowie. Cztery, piątka i dwa zera. Czterdzieści pięć setek. Cztery tysiące pięćset!! Dotarło? Robi wrażenie? Kiedy dotrze do nas liczba, dopiero wtedy możemy uświadomić sobie, z jaką skalą mamy do czynienia. A skala jest przeogromna. Owi wystawcy zajmują określony teren, gdzieś się muszą pokazać. Jeden lubi „na bogato” inny skromnie. Jednak średnia wypada imponująco. W efekcie mamy więc do zwiedzenia 12 wielkich hal – tyle było ich w roku 2012 a ciągle obiekt jest rozbudowywany. Kilka zhal to wielopiętrowe kolosy. Aby móc zwiedzić targi Automechanika – podkreślam tu celowo słowo „zwiedzić”,

nie tylko poznać i obejrzeć – każdą halę, potrzeba na jedną poświęcić przynajmniej jeden dzień. W roku 2012 spędziłem tam cztery dni, od rana do wieczora. Każdą halę obchodziłem metodycznie, szukając perełek, ważnych firm, ciekawych ludzi. Do teczki trafiło ponad 600 wizytówek – skromna część z tych 4500, jakie mogłem zebrać. Ogrom imprezy przytłacza ale zarazem fascynuje. Imponuje wspaniała organizacja i skala. Ten, kto przyjeżdża tu na 1 dzień odbiera sobie wielką biznesową przyjemność. Na jeden dzień można oczywiści przyjechać na konkretne spotkanie – przy okazji pospacerować na targach. Wielu ludzi zapewne tak robi. Jednak aby poznać potencjał imprezy, należy przede wszystkim starannie się do niej przygotować i planować swoje działania. Każdego dnia wyprawy, wieczorem czułem się jak rzymski legionista przemierzający tereny imperium. Docierałem do gospody, położonej 45 km od Targów (ach, ta wspaniała niemiecka kolej podmiejska) i tam stawiały mnie na nogi wspaniałe sznycle gospodyni i doskonałe niemieckie piwo. Ponieważ sam gotuję, udało mi się namówić Gizelę, aby wpuściła mnie do kuchni i razem pichciliśmy. To był doskonały relaks. Ponadto trafiłem na czas

Słynna wieża Targów Frankfurt. To na nią kierują się oczy wszystkich podróżnych. Targi mają własne stacje szybkich kolei.


Automechanika 10

TARGI

Automechanika to miejsce, gdzie możesz zobaczyć mnóstwo ciekawych rozwiązań, często w postaci działających modeli.

otwierania młodego lokalnego sikacza po zbiorach jabłek – Apfelwine. Kto nie lubi zgiełku miast a preferuje spokojne gospody – powinien poszukać takiego zakątka na dalekich przedmieściach. Znajdziecie ich mnóstwo czy to przez Google Earth (ja tak zrobiłem) czy przez świetny Booking. com. W obydwu przypadkach macie bezpośredni dostęp do mapy sytuacyjnej i możecie planować czas i manewry w oparciu o odległości do komunikacji.

– BAROMETR NASTROJÓW I PROGNOZY NA PRZYSZŁOŚĆ Statystyki odwiedzin są dostępne on-line. Nawet jeżeli niewiele z nich wynika, bo to suche cyfry, nie wolno zapominać, że to największa impreza tego typu w Europie – jedynie Ameryka wystawia „godnego przeciwnika”. Ale zostawiając statystyki ruchu na targach najlepiej wciągnąć powietrze i wtopić się w atmosferę imprezy, gdzie ktoś, kto nigdy z Automechaniką nie miał do czynienia pojmie, jak wielka jest branża, w której uczestniczy (jeżeli np. prowadzi sklep czy warsztat). Właśnie mali przedsiębiorcy powinni jak najczęściej bywać w tym właśnie miejscu.

Czemu? Pozwoli im to spojrzeć na rzeczywistość biznesową, która ich otacza z zupełnie innej perspektywy. Rok 2014 zapowiada się przełomowo. Głównie dlatego, że dobiega końca negatywny trend, który wyraźnie zarysował się podczas edycji 2012. Mimo ogromnych powierzchni, doskonałej organizacji i liczby wystawców – z targów powiewało w roku 2012 wiało strachem o przyszłość. Oprócz tego, z każdego miejsca wyzierała oszczędność, która nie była ukrywana. Ktoś, kto nie bywa

Automechanika to również okazja przyjrzenia się silnikom, których na co dzień nie sposób zobaczyć. Osobna aleja to akcesoria do wnętrza auta - zapachy. Niektóre firmy, jak WiF-Fix z Australii są w stanie wykonywać zapachy w dowolnym kształcie.


Automechanika 12 na Automechanice regularnie ten nie ma skali porównawczej. Kiedy wspominam edycję 2008 i 2010 – rok 2012 wypadł przy nich co najmniej niepokojąco. Oczywiście nadal mamy do czynienia z ogromną imprezą – jednak zachowanie wystawców stanowi pewien prognostyk. Ten lęk czy obawy mogą objawiać się i objawiały na wiele sposobów. Przede wszystkim widoczne było gołym okiem wyrzuceniem z budżetu pozycji o nazwie: „indywidualna aranżacja stoiska”. Lata 2008 i 2010 stanowiły dosłowne widowisko aranżacyjne. W roku 2012 dostrzegalne było, że bez znaczenia, czy firma była wielka czy mała - oszczędności na stoiskach były widoczne. Nie mam tu tylko na myśli kwestii finansowych. Aranżacja stoiska często może się od siebie różnić wizualnie o 180 stopni a w fakturach wyglądać identycznie.

Garść konkretów: prawie wszystkie realizacje stoisk cierpiały na dosłowny brak estetyki. Aranżacji dokonywali zapewne pracownicy firm, gdyż wiele stanowisk przypominało po prostu sklepy albo stoiska na - nie przymierzając - bazarze. Czasami czułem się właśnie jak na bazarze Różyckiego w Warszawie lub w blaszakach pod Pałacem Kultury. Nie mam tu namyśli stanowisk producentów z Chin – oni od dawna przyjęli taką formułę, że wystawiają się „w kupie”, nie wydają na wielkie powierzchnie, bo działają na małym zysku, aby móc wyprodukować np. wycieraczki do Polski, które będą potem sprzedane pod lokalną marką jako „konkurencyjne cenowo”. Skrajnym przykładem takiego zachowania były targi TTM, gdzie na wielu stoiskach dosypiały starsze kobiety, które zostały tam posadzone jak za karę. Sąsiadujący z nimi wystawcy traktowali taki

Z Automechaniki można wyjechać z pełnymi torbami nie tylko folderów, ale również nagród. Wystawcy chętnie „rozdają” swoje pdorukty przeznaczone na promocję.


Automechanika 14 przydział jak karę. I tak się nakręca spirala błędów. Wracając do Automechaniki 2012 i tych braków w estetyce. Najbardziej zjawisko to martwiło w przypadku dużych, zdawałoby się bogatych firm, których stoisk po prostu nie chciało się fotografować. Tak to należy nazwać. Kiedy idzie się na taką imprezę, ma ona mieć w sobie element show, spektaklu. Było tu tak 8 lat temu, 6 lat temu. I 4 lata temu. Mijało się wtedy stoiska, których widok powodował, że aparat dosłownie sam wyskakiwał z plecaka. Jednak w błędzie byłby ten, gdyby sądził, że wszystko było bezbarwne i nijakie. Wręcz przeciwnie. Na tle tych, którzy nie zadbali o estetykę swoich stoisk, ci którzy o nie zadbali w sposób interesujący i pomysłowy, błyszczeli podwójnie. Ktoś powie - ale to targi biznesowe, przecież chodzi o produkt, o to aby dotrzeć do ludzi z branży. No właśnie!!! To taki sam klient jak inny a może bardziej wymagający, bo przecież zna temat. Skoro Thule potrafiło stworzyć ciekawe dla oka stoisko, czemu nie potrafili tego inni? Skoro Yakima potrafiła zbudować domek narciarski, gdzie pokazywała swoja bagażniki i zapraszała do rozmów przy ławie jak w pensjonacie - czemu inni nie potrafili? Koszt? Skoro ktoś jedzie na największą imprezę tego typu w tej części świata powinien pamiętać, że nie czekają na niego z kwiatami. Będzie tam 4500 innych, którzy też chcą SPRZEDAĆ. A jak mawiał ojciec współczesnego marketingu - wyróżnij się albo zgiń. Warto podkreślić w tym miejscu - z całą stanowczością - że słabości aranżacyjne to efekt takich czy innych decyzji wystawców. Organizator jak zawsze zapewnia wszelkie możliwe warunki i od tej strony od lat targi we Frankfurcie zajmują miejsce w czołówce światowej. Rok 2012 to zdecydowanie skromniejsza impreza pod względem marketingowym i wizerunkowym niż poprzednie edycje. Zaskoczyła np. Yakima, której stoisko było jednym z najciekawszych.


Automechanika 16

KOBIETY Kolejnym zjawiskiem, z którym wystawcy - bo jak już zauważyliśmy nie organizatorzy - sobie nie poradzili w roku 2012 były hostessy. Wielu zapomniało - i jak widać po różnych imprezach nadal nie rozumie do czego służą hostessy na targach. W przeciwieństwie do ogólnie panującego trendu (jakże błędnego), że hostessa musi mieć takie a takie rozmiary, sukienkę lub spódniczkę mini, nogi, i tak dalej i mówić „Pana nie ma w domu” - rolą hostessy jest czynienie z odwiedzenia stoiska miłego doświadczenia. Jak to rozumieć i jaka powinna być hostessa? Przede wszystkim musi być miła, sympatyczna i kompetentna. Piękna? Kanony urody tak samo są różne dziś, jak zmieniały się przez lata. Gdybyśmy organizowali targi w czasach

Rubensa, hostessy musiałyby więc mieć sporo ciała. Gdyby królowała moda na anoreksję, powinny być kościste. Wygląd zewnętrzny więc powinien być raczej dodatkiem, taką wisienką na torcie do tego, co wymieniłem: sympatyczna, miła i kompetentna. Ważnym dodatkiem jest umiejętność w pozowaniu do zdjęć - takie szkolenie każda szanująca hostessa powinna mieć za sobą. Inaczej nawet atrakcyjne dziewczyny nadymają usta, puszą się i w efekcie zaczynają przypominać często panienki z dowcipu „każda pozycja to propozycja”. A takich skojarzeń warto unikać. Jeżeli stoisko odwiedza człowiek interesu, to właśnie w interesach przyjechał. W miłych okolicznościach dostanie kawę, porozmawia - estetyka ładnej dziewczyny,

która jest miła i sympatyczna - łagodzi obyczaje. Wszelkie elementy ocierające się o wulgarny erotyzm, co się niestety czasem spotyka, trafiają w gusta osób, które nie będą nigdy klientami. Warto pamiętać o Japonii i gejszach - nie tańczyły kankana. W opisywanym już przeze mnie Lipsku (AMI 2014) - zachęcam do lektury poprzedniego numeru magazynu - miały miejsce dwa wydarzenia. Jedno było przyczyną drugiego. Najpierw pewna sesja fotograficzna mody gothic całkowicie zdominowała targi. Osoby w taki niesamowitych strojach przechadzały się po targach, że wszelkie hostessy wyglądały przy nich jak kocmołuchy. (Warto pamiętać, że kobieta powinna dobrze wyglądać. Jeżeli ograniczają nas ryzy korporacji - wynajmijmy modelki do pozowania.) Hostessy wyraźnie dawały odczuć swoje niezadowolenie - rysowało się na ich naburmuszonych minach. Jest to całkiem zrozumiałe. Jednak wygrały na tym hostessy Skody, ponieważ te dziewczyny były po prostu radosne i sympatyczne. Nie pozowały na gwiazdy. Automechanika 2012? Najbardziej odczuć dał się brak pięknych kobiet, które do tej pory stanowiły ozdobę stoisk i samych targów. To oczywiście zrozumiałe, że skoro tniemy koszty na aranżacji stoiska, nie wydajemy na atrakcyjne hostessy. Czy to dobre posunięcie? Trudno jednoznacznie ocenić. W każdym razie te firmy, które zdecydowały się nie rezygnować z tej ornamentyki zapewniły też sobie lepszy odbiór i cieplejszy wizerunek. A dziewczyny - te, które były, świeciły urodą dwójnasób. Dominującą rolę odgrywały firmy zajmujące się regeneracją części i sprzedażą pod własną marką. Z jednej strony to proces korzystny – regenerowana część to przecież jakość oryginału, a koszt o połowę niższy. Jednak skoro aż tylu jest regeneratorów, kto będzie produkował rzeczy nowe? Czyżby Chiny?

Ciekawa prezentacja produktu to klucz do przyciągnięcia partnera biznesowego oraz... mediów. Kolejna z wielu polskich firm. W tym roku będzie ich aż 150.


Automechanika 18

CHINY

ZWYCIĘZCY I ZWYCIĘŻENI

Spacerując po pawilonie chińskim trudno nie było odnieść wrażenia, że Chiny produkują dla wszystkich. Wyprodukujemy dla Pana wszystko co Pan zechce, z dowolną marką, logiem, co „szanowny Pan sobie winszuje”. Można przyjąć założenie, że gdy Chiny zastrajkują, wszyscy będą mieli problem. Co ciekawe, Chiny są w doskonałych stosunkach z Polską. Każdy chiński producent pytany o Polskę mówił „Polska, o bardzo dobra partner”. Jednak znamienne było to, że ich umowy handlowe nie umożliwiały ujawniania nazw partnerów, z którymi współpracują. To w sumie bez znaczenia, to skoro wszyscy produkują w Chinach, to po co wchodzić w detale.

Wyniki wielu zeszłorocznych konkursów na najlepszy produkt nie pozostawiają wątpliwości. Europa próbuje się zdecydowanie i skutecznie bronić. A najbardziej Niemcy. Pokazuje to odsetek niemieckich firm, które uzyskały nominację i nagrody: NTN-SNR w kategorii części, w systemach prym wiedzie Delphi France. W kategorii Tuning zwycięstwo przypadło w udziale Prins Autogassystemen BV. VAS Volkswagena okazuje się ciągle jednym z lepszych produktów. W kategorii Akcesoria tytuł uzyskała firma Steelmate Co. Ltd. W innych kategoriach nagrody uzyskali Robert Bosch jak i Alfred Karcher. Znamienna czołówka europejska. Tegoroczna polska reprezentacja w liczbie prawie 150 firm pozwala mieć nadzieję, że Europa wyjdzie obronną ręką z tego zderzenia cywilizacji i kultur. Bo mamy z tym bezwzględnie do czynienia. Targom towarzyszyło szereg imprez. Ciekawostką może być to, że skupiały się głównie albo na ochronie środowiska albo na prezentacji firm chińskich, tajwańskich lub hinduskich. Ale to była edycja 2012. Rok 2014 to

mnóstwo nowych atrakcji. Z edycji 2012 dwie jednak imprezy były nadzwyczaj ciekawe. Mianowicie było to swoiste muzeum myjni samochodowej i stacji obsługowej – myjnia automatyczna pierwszy patent na działanie otrzymała 50 lat temu. Kolejną ciekawą imprezą był wyścig śladami Pani Berty Benz. Jej historyczna trasa prowadziła z Mannheim do Pforzheim a następnie z powrotem. Różnica polega na tym, że w wyścigu brały udział pojazdy wyposażone w alternatywny układ paliwowy: napęd elektryczny, wodorowy i inne. Pokazano również proces odrestaurowywania starych samochodów – tu jednak uważam, że tego typu usługi realizowane w Polsce stoją na równie wysokim lub wyższym poziomie. Czemu nasze firmy ztej branży nie pokazują się na takich imprezach? Trudno o jednoznaczną odpowiedź. Inne pokazy w mniejszym lub większym stopniu dotyczyły alternatywnych źródeł energii, ochrony środowiska i elektryczności.


AMI 2014 - Targi Lipskie 20

POLSKA

Automechanika to również zlot fantastycznie odrestaurowanych klasyków.

Polskich firm było w roku 2012 naprawdę wiele. To bardzo cieszy i mobilizuje. Pokazuje jednak również jak bardzo potrzebna jest baza targowa.

Polska w roku 2012 na targach była wszechobecna. Zarówno wśród zwiedzających jak i wystawców. Czasami miało się wrażenie, że to targi polskie. To bardzo dobrze robi na samopoczucie. Mimo pogłosek o kryzysie są tacy, którzy śmiało idą do przodu. I jadą do Frankfurtu. Spotkałem kilku niezwykle ciekawych przedsiębiorców. Wielu z nich nie udziela się aktywnie w naszych mediach motoryzacyjnych choć może powinni, skoro są już za granicą. Wśród nich byli producent tworzyw sztucznych, producent elementów karoserii, producenci elementów do

Do ciekawej prezentacji stoiska nie trzeba wielkiej przestrzeni.

samochodów terenowych i wielu innych. Wszystkie stoiska, właśnie dzięki ogólnemu trendowi w oszczędzaniu na stylizacji, nie odróżniały się od ich zachodnich czy amerykańskich lub arabskich odpowiedników. Wszyscy oni zgodnie przyznają, że tu się załatwia interesy. A koszt wystawienia tu jest taki sam jak na imprezach w Polsce. Jednak efekty są nieporównywalne. Oto kolejny ważny temat – czemu ci najbardziej aktywni przedsiębiorcy nie mogą zaprosić gości na porównywalną imprezę w Polsce.


Automechanika 22

TARGI AUTOMECHANIKA A SPRAWA POLSKA Automechanika oraz sam obiekt Frankfurt Messe to coś co po prostu koniecznie trzeba zobaczyć. Głównie po to, aby móc zrozumieć zasadność kilka ważnych pytań, które muszą wreszcie paść. Po pierwsze, czemu mając takie zaplecze w Poznaniu, nie możemy zrobić podobnie ogromnej imprezy? Czemu tamtejsi organizatorzy wolą zarabiać na biletach wstępu a nie budować prestiż? Automechanika ma swoje oddziały w wielu krajach, z czego oczywiście chiński jest wiodący. Nasz Poznań mógłby spokojnie być bazą dla Europy Środkowej. Czego życzę Panom Dyrektorom z całego serca. Edycja TTM 2014 jednak obroniła się tylko dlatego, bo podparła się Moto Show. Bez połączenia tych dwóch wydarzeń każde z osobna miałoby znacznie słabszy potencjał. I kolejne pytanie – czemu targami nazywane są festyny, rokrocznie fundowane nam w kilku miejscach w kraju? Dotyczące ich statystyki mówią, że zadaszenie na punkt wydawania kiełbasy jest większe niż hale wystawowe. Jako festyny są to bardzo udane imprezy ale nie są to w żadnym razie targi. Największa w tej części Europy impreza dotycząca maszyn rolniczych w Bednarach nazywa się Wystawą. I jest nią, ale ma potencjał o wie-

le większy niż nasze wszystkie branżowe festyny motoryzacyjne. Gorąco wierzę, że w naszym 40-milionowym kraju sytuacja ta uzyska właściwe proporcje – targi to targi, wystawa to wystawa a festyn to festyn. Pokazała to z pozoru skromna impreza „Festiwal Tubingu Dub-It” w Kielcach. Co prawda dotyczyła wąskiej grupy odbiorców, jednak wystawcy inwestujący tam swój czas i pieniądze trafili dokładnie tak, gdzie chcieli.

LECH WAŁĘSA Na koniec chciałbym serdecznie podziękować Panu Prezydentowi Lechowi Wałęsie. W mojej ocenie nikt nie włożył tak wiele wysiłku w wypromowanie Polski jak właśnie on. Podczas wizyty na każdym stoisku, niezależnie od kraju, z którego była firma, słowa pojawiające się po moim nazwisku: Poland, Polska, Lech Walesa, Solidarnosc” przełamywały wszystkie lody. Nie było nikogo, kto nie wiedziałby kim jest Lech Wałęsa. Panie Prezydencie, wykonał Pan doskonałą robotę PR dla naszego biznesu i kraju. Dziękuję. I nie jest to żadna deklaracja poglądów politycznych - Lech Wałęsa - nie ważne co o nim kto sądzi - wykonał wielką robotę wizerunkową.

W kolejnym numerze relacja z tegorocznej edycji targów Automechanika 2014.


AMI 2014 - Targi Lipskie 24

Zakładamy warsztat:

podstawy biznesu

Nasz magazyn nie jest przeznaczony wyłącznie dla „starych wyjadaczy”, dlatego najwyższa pora na dotarcie również do przyszłych managerów warsztatów. Dziś to najpewniej głównie młodzi ludzie, którzy być może poważnie rozważają decyzję, czy „wejść” w warsztat (lub jak się to teraz nazywa „garaż) czy nie. Mają w sobie „to coś”, jakąś „smykałkę”, naprawiają sami swoje samochody i silniki. Jeżeli macie w swoim otoczeniu kogoś takiego, kogo namawiacie na to by „wziął sprawy w swoje ręce” – podsuńcie mu ten artykuł. Jemu albo coraz częściej również Jej. Ponieważ coraz więcej kobiet zabiera się za pracę w warsztacie – ten swoisty „coming out” spotyka się z powszechną życzliwością i uznaniem. I to jest w tym właśnie wspaniałe. W kanale czy pod podnośnikiem nikną wszelkie podziały – jest wspólna pasja i zainteresowanie. I tak trzymać.


CYKL: Zakładamy warsztat 26 W tym cyklu będziemy omawiać wszystkie aspekty, jakie powinien wziąć pod uwagę przyszły szef niezależnego serwisu (początkowo oczywiście małego). Skupimy się na zagadnieniach biznesowych i organizacyjnych. Nie pójdziemy oczywiście za ciebie do urzędu, ale jeżeli taki materiał pomoże ci podjąć decyzję – wysiłek wart swojej ceny. Niech nikt nie oczekuje s ko m p l i ko wa nych modeli biznesowych. S ko m p l i kowa ne rozwiązania, zaawansowane biznesplany nie są przeznaczone dla małych, jedno – lub góra kilku osobowych warsztatów, któModele samochdów to jeden z elementów, który zdecydowanie powinien re są przecież trafić do szanującego się serwisu. „solą tej ziemi”. To właśnie one dają zatrudnienie ich właścicielom oraz ich rodzinom czy zaufanym pracownikom. I to one, jak żadna inna firma, wymagają wsparcia w sensie porad merytorycznych. To właśnie z myślą o takich firmach przygotowujemy cykl porad merytorycznych. Wbrew pozorom to często zagadnienia proste, pozornie oczywiste. Ale w prozie dnia codziennego takie oczywistości najczęściej umykają. Ponadto, przy braku

fachowej prasy doradczej łatwo wpaść w sidła wszelkiej maści „znachorów” biznesu, którzy w ramach „kursów i szkoleń” zafundują przy okazji „pakiet” kompletnie niepotrzebnych informacji, które zamiast rozjaśnić, zaciemnią tylko obraz i mogą nawet zniechęcić nawet najlepszego fachowca w branży. Nie dajmy więc się zwariować.

działań spekulacyjnych i krachów na giełdzie. Ale nie tej skali bankierów będziemy rozmawiali. Bankierzy, którzy nas interesują mają oczywiście interes w tym, aby sprzedać nam swój produkt, więc ich rady trzeba zawsze oceniać pod tym właśnie kątem, zachowując zdrowy rozsądek. Bankowcy często nie mają żadnego

PRAWNICY

Prawnik może stanowić doskonałe źródło wiedzy w zakresie przepisów prawa. Bierz pod uwagę jego doświadczenie i opinie, ale zawsze pamiętaj, że ostateczna decyzja należy do ciebie. Staraj się zadbać o wszystkie prawne aspekty swojej Żaden serwis nie powinien wyglądać jak złomowisko. Otoczenie rzdzewięcjących rupieni obniża potencjał jaki dają piękne auta.

Zanim zabierzemy się do samego biznesu, warto zebrać „ekipę”. Oto niektóre z osób, które mogą być nam niezwykle pomocne. Kolejno:

KSIĘGOWY

Dobry – podkreślam dobry – może być doskonałym źródłem porad rachunkowych, finansowych oraz w pewnym sensie może również dbać o Twój budżet. Poszukaj sobie księgowego z pewnym doświadczeniem, aby nie uczył się na „Twoich 4-literach” oraz z którym będziesz miał łatwą komunikację. Nie szukaj księgowego tylko według klucza zamieszkania czy odległości od biura. Sam fakt, że jego biuro jest blisko nie jest wystarczającym argumentem. Ta osoba będzie miała istotny wpływ na Twój biznes. Poświęć więc tyle czasu, aby znaleźć taką osobę ile potrzeba. Pamiętaj, że najważniejsze jest to, aby dobrze Ci się z tą osobą pracowało.

BANKIERZY

Bankierzy pozornie nie są najlepszym źródłem rad biznesowych. Kojarzą się niezbyt pozytywnie, głównie w efekcie

doświadczenia w biznesie, ale wyróżnia ich jedna ważna rzecz, która ma swoją wartość. Są to ludzie, którzy widzieli już upadek wielu firm. Mogą szybko rozpoznać oznaki problemów, jeżeli takie dostrzegą w Twoim biznesie i będą mogli Cię uprzedzić z wyprzedzeniem, jeżeli potraktujesz ich jak partnerów. Jeżeli tego nie uczynią w przypadku problemów, bez wahania rób casting na nowy bank. Jesteś ich Klientem, nie odwrotnie.

działalności. Na przykład, naucz się jak czytać umowy. Wbrew pozorom to przydatna umiejętność. Niespodziewanie odkryjesz, że mając pewną wiedzę, lektura umowy z producentem, dostawcą czy dystrybutorem, punkt po punkcie, sprawi Ci nie tylko łatwość, ale i satysfakcję. Po takiej lekturze możesz w zwykłym „języku ludzkim” zapisać swoje uwagi i przekazać je prawnikowi, – aby Ci wyjaśnił znaczenie albo – w razie wątpliwości


CYKL: Zakładamy warsztat 28 – poprosił o wyjaśnienie partnera. Kluczową sprawą, – do czego dojdziemy w szerszym aspekcie – jest odpowiedzialność za własne działania. Oczywiście wiele spraw możesz ogarnąć bez prawnika, ale biorąc pod uwagę powszechną dostępność tych usług i relatywnie niski koszt – rzędu 150 PLN za konsultację, warto rozeznać się w ofercie.

PRZYJACIELE

Przyjaciele są doskonali, ale tylko do…. przyjaźni. Przyjaciele zawsze powiedzą Ci dokładnie to, co chcesz usłyszeć. Niestety, mimo wszystkich zalet, jakie płyną z przyjaźni, przyjaciele są raczej mało przydatni jako źródło rad biznesowych. Podobnie, niestety, jak rodzice. Z tych samych, niestety, przyczyn.

TAK ZWANI „SPECJALIŚCI OD MARKETINGU MOTORYZACYJNEGO”

Zgodnie ze stanem naszej wiedzy na dziś możemy z całą odpowiedzialnością stwierdzić, że wszyscy tzw. „szkoleniowcy od marketingu motoryzacyjnego” to ludzie, którzy pobierają wynagrodzenie za sprzedaż pięknie zapakowanych kłamstw! Zawsze Ci powiedzą, że masz świetny pomysł – oto jak zarabiają pieniądze. Potrafią to robić na większą skalę – czyniąc przy okazji spustoszenie. Zasadniczo powinni przecież wiedzieć sporo o marketingu w motoryzacji. Ale skoro są tacy świetni w biznesie o którym tak wiele mówią, czemu nie otworzą swojego serwisu? Czemu tylko doradzają serwisom? Może wydawać się to ostry nieco osąd, ale jak zaczniesz drążyć, okaże się ich biografie pełne są ciekawych posad w firmach motoryzacyjnych, zakończonych doradztwem marketingowym lub biznesowym. To reguła obowiązująca na całym świecie, więc nie ma co doszukiwać się konkretnych analogii. W każdym razie wartość ich doradztwa zawsze będzie wątpliwa.

Nie jest to tania zabawa ale ruchome, działajace makiety silników to wspaniałe narzędzie edukacyjne dla Klienta.

Poznasz to po dużej ogólności wszelkich porad. Szczegółów się nie dowiesz, bo nie masz skąd. Nie mają doświadczenia. Czy są więc doradcy i konsultanci, którzy mogą Ci pomóc? Oczywiście. Jednak marketing motoryzacyjny wbrew pozorom to dość dziewiczy obszar w Polsce, jeżeli chodzi o rynek wtórny. W przypadku dealerów i ASO sprawa jest prosta. Szablon z centrali i jedziemy. W przypadku małego czy średniego serwisu jest gorzej. Nie ma działu marketingu, z reguły zajmuje się tym szwagier albo właściciel. Jak robota jest to, po co myśleć marketingu, prawda? Otóż nie. Marketing to nie tylko wydawanie kasy na reklamę. To także zrozumienie, czym kierują się Twoi Klienci powierzając Ci swoje auta. A kiedy to zrozumiesz, będziesz potrafił dopasować przekaz. Czy więc są tacy konsultanci? Są. Poznasz ich od razu. Po czym? Nie będą oczekiwali, że zapłacisz im 5.000 za spotkanie. Szerzej o tym już wkrótce.

RADY INNYCH LUDZI

Nie mam tu na myśli ludzi prowadzących wielkie biznesy: Warrena Buffeta czy Jana Kulczyka. Mam na myśli właścicielkę sklepu spożywczego na rogu, czy właścicielkę kwiaciarni oraz faceta, który ma monopolowy. No i tego faceta, który ma ciężarówkę. A, i właściciela ogrodniczego. Właśnie oni codziennie wchodzą do swoich okopów i walczą. Wiedzą, co to płynność finansowa, obroty, zyski i inne takie tam…. Wiedzą jak ważne jest obniżanie kosztów i wiedzą, jak przetrwać w tym trudnym dla młodych zapaleńców biznesie. Powinieneś zmierzać do sytuacji, kiedy wokół ciebie stworzy się grupka przedsiębiorców, gdzie każdy prowadzi własny biznes: na przykład specjalista od PR, właściciel ośrodka SPA, właściciel


Czasy się zmieniają. Mobilność to kolejna rzecz, z którą musi się zmierzyć branża. Już powstają mobilne serwisy i to znak, że nic nie stoi w miejscu.

CYKL: Zakładamy warsztat 30 sklepu komputerowego, taksówkarz i może właściciel firmy komputerowej, robiącej strony WWW. Każdy ma swoje pomysły, które mogą wspomóc biznes pozostałych. I co najważniejsze, każdy ma inną perspektywę a to jest najcenniejsze – czego nie zapewni żaden doradca czy konsultant. To zapewnia tylko życie. Podsumowując – dobre rady, wynikające z odmienności punktów widzenia są bezcenne a grupa życzliwych ludzi biznesu może razem przenosić góry. Otaczaj się więc ludźmi prowadzącymi własne biznesy – to właśnie rady płynące z ich doświadczenia będą warte najwięcej.

A TERAZ KONKRETNIEJ

Chirurg staje się tym bardziej doświadczony im bardziej rośnie prawdopodobieństwo, że nie popełni błędu w sztuce lekarskiej. Doświadczenie mechanika samochodowego można ocenić po tym, jak szybko jest w stanie określić usterkę, jaka dolega autu. Tym samym, im bardziej doświadczony jest właściciel biznesu, tym mniejsza szansa, że popełni podstawowy błąd. Jeżeli ma to dla Ciebie sens, przyjrzyj się biznesom ludzi, którzy prowadzą je dłużej niż Ty. To doskonała okazja, by zorientować się w tym, co dzieje się na rynku. I doskonała inspiracja dla tych, którzy szukają miejsca dla siebie. W dalszej części zajmiemy się porównaniem Twojego biznesu z biznesem Twoich konkurentów. Jak również z działalnością z innych branż, która jest dochodowa. Za-

nim jednak zaczniemy, trzeba sobie zadać proste pytanie. Proste, ale najważniejsze: czy jest rynek i zapotrzebowanie na Twoje usługi – na Twój warsztat. To, że naprawiłeś samochód sobie, szwagrowi czy kilku przyjaciołom może okazać się tylko złudzeniem działania rynku i może lepiej w Twoim przypadku pozostać po prostu utalentowanym hobbystą.

CZY ISTNIEJE RYNEK NA TWOJE USŁUGI?

To pytanie prześladuje większość właścicieli małych firm usługowych a forma, w jakiej się przejawia może być przeróżna. Może budzisz się w nocy przed podjęciem trudnych decyzji np. o kredycie z banku czy przed wynajęciem obiektu czy kupnem maszyn i dręczą cię pytania. Na przykład: „Czy będzie tyle roboty, żeby dało radę pokryć koszty i jeszcze jakoś się z tego utrzymać?”. Nie jesteś w tym osamotniony. Jack Welsch, niegdyś szef General Electric, uznawany do dziś na jednego z najlepszych managerów w historii wspomina, że często po powrocie do domu wieczorami nurtowało go pytanie „Czy to ja będę tym facetem, który doprowadzi to wszystko do katastrofy?” Z decyzjami zawsze niestety pozostajesz sam. Wracając do pytań o potencjał rynkowy na Twoje usługi – lepiej abyś je sobie zadawał przed rozpoczęciem biznesu. Aby poprawnie odpowiedzieć na takie pytania, musisz po prostu przeprowadzić nieco badań i nawiązując do terminologii militarnej - rozpoznanie. I nie chodzi tu o

rozpamiętywanie fajnej roboty, jaka się trafiła miesiąc temu i pieszczenie się nadzieją, że będzie tak raz na tydzień. Najprościej zacząć od pytań, na które może odpowiedzieć sobie sam, obserwując otoczenie.

POPULACJA

Czy otoczenie, w którym mieszkasz / zamierzasz działać (często małe warsztaty zaczynają się od garażu, co z resztą ma swoje odzwierciedlenie w terminologii amerykańskiej: garage to niewielki warsztat zaś workshop to już coś odpowiednio większego) charakteryzuje się dużą populacją i czy liczba mieszkańców rośnie a może się kurczy? Jeżeli jest to mała miejscowość czy wieś, z której wszyscy uciekają, raczej marne szanse na biznes – chyba, że pójdziesz w wąską specjalizację i jakość, o której będzie głośno w znacznie szerszym promieniu.

PRZEDSIĘBIORCZOŚĆ W OTOCZENIU MIEJSCA, KTÓRE WYBIERASZ

Czy się rozwija czy kurczy? Jeżeli się rozwija, to znak, że jest dobre podłoże na większy ruch samochodów a przez to na serwis. Warto obserwować innych graczy rynkowych.

INFRASTRUKTURA I OTOCZENIE BIZNESOWE

Czy jest wystarczająco rozwinięte? Czy jest bank, poczta, myjnia, biura, sklepy, itp. Współcześnie nawet w małych miejscowościach pojawiają się duże markety, które niosą ze sobą ożywienie. Są tacy, którzy twierdzą, że zabijają lokalną przedsiębiorczość. Z reguły, gdyby ta lokalna przedsiębiorczość wykazywała oznaki życia, większe niż mumia faraona, przedstawiciele takich sieci nie ryzykowaliby wchodzenia z kapitałem w obszary, gdzie


CYKL: Zakładamy warsztat 32 na dzień dobry zostaliby zepchnięci do obrony. Inwestują tam, gdzie widzą, że przez np. rok ta tzw. „lokalna przedsiębiorczość” nie wykazuje dynamiki wzrostu ani rozwoju. Z reguły tak naprawdę to właśnie oni wnoszą powiew świeżego powietrza i dopiero wtedy zmuszają istniejące biznesy do jakichkolwiek działań, głównie niestety defensywnych. Najczęściej przedsiębiorcy lokalni, przekonani o tym, że po prostu „im się należy”, bo mają np. sklep spożywczy „od 20 lat” (w którym nic nie zmieniają, bo przecież, po co) nie są w stanie się bronić, bo przez całe lata nie myśleli w kategoriach pozyskiwania Klienta. Nieoczekiwanie Klient wybiera lepszą propozycję. Doskonałym przykładem są działania MarcPolu. Na terenie parkingów przy swoich sklepach tworzą myjnie samoobsługowe. To doskonałe rozwiązanie, gdyż nie zawsze cała rodzina lubi robić zakupy. Poza tym, na myjnie z reguły nie ma czasu lub zawsze jest za daleko. Nie dawno obserwowałem taki właśnie obrazek. Przy nowo otwartym obiekcie MarcPolu postawiono myjnię. Ekipa Karchera nie zdążyła odjechać, udostępniając obiekt, a już miał pełne obłożenie. Takie miejsca to doskonały punkt wyjścia do szukania lokalizacji na serwis. Należy pamiętać, że motoryzacja, mimo całego czaru technologii wykorzystywanej w samochodach, jest niezwykle prymitywną dziedziną w rozumieniu marketingu w porównaniu np. do branży spożywczej czy kosmetycznej. Naturalnym się wydaje, że myjnia na terenie parkingu przy markecie to krok do tego, aby powstał tam np. serwis szybkich napraw.

I mały i duży znajdą swoje miejsce w biznesowej rzeczywistości.

Jednak aby powstał, niezbędne jest właśnie szersze spojrzenie. Bo taka myjnia wkrótce będzie miejscem spotkań picusiów spod znaku detailingu, którzy wieczorami potrafią godziny całe polerować auta, dzięki czemu wyróżniają się na tle zakurzonego otoczenia.

DEMOGRAFIA

Jaki jest średni dochód w gospodarstwie domowym w okolicy, o której myślisz? Znowu idealnym miejscem do obserwacji może być właśnie parking samochodowy przy markecie a nawet obserwacja wózków zakupowych. Nie trzeba geniusza

aby dojść do wniosku, że po kilku godzinach obserwacji można względnie precyzyjnie wyliczyć potencjał nabywczy oraz „park samochodowy” Twoich przyszłych Klientów. Wiadomo, że inaczej będziesz planował biznes w miejscowości nadmorskiej – tu możesz zrobić szybki serwis ale z możliwością likwidacji po sezonie i na pewno będzie obłożenie. Ale całoroczny biznes się nie uda. Miasta i małe miejscowości, które nie są uzależnione od sezonu otworzą więc swoje tajemnice właśnie na parkingach przy sklepach spożywczych.

Jeżeli zauważysz, że w rejonie jest kilku konkurentów – należy też się temu przyjrzeć i nie rezygnować od razu. Zapotrzebowanie na ich usługi zapewne przecież jest, inaczej by się zamknęli. Warto więc im się przyjrzeć. Z drugiej strony konkurencja, to rozproszenie Klientów. Tu należy wziąć pod uwagę wszystkie czynniki jak również „jakość usług” oferowanych przez tę konkurencję. Jeżeli – jak w większości małych miejscowości – są to tzw. firmy z tradycjami, w okresie zmiany pokoleniowej możesz mieć wielką szansę, jeżeli jesteś młody i masz otwarty umysł.


CYKL: Zakładamy warsztat 34

Ludzie lubią ludzi podobnych do siebie. Stąd też młody właściciel serwisu, dynamiczny i wprowadzający nowe trendy przyciągnie swoją grupę wiekową. Jeżeli zastosuje porady i podejście do Klienta, które promujemy na łamach Bizmut Polska – nie powinien mieć problemów z pozyskaniem dużej grupy Klientów, która zapewni mu stabilny rozwój. Wszystko powyższe oraz inne czynniki, jakie mogą mieć wpływ na Twoje decyzje będą oczywiście różne zależnie od

PORÓWNYWANIE BIZNESÓW

miejsca i sytuacji. Jednak jeżeli sygnały będą pozytywne podobnie jak Twoje nastawienie – wykonasz zapewne ruch we właściwym kierunku. Ważne jest również, aby nie zamykać oczu na możliwości, które mogą pojawić się w trakcie tego czasu rozpoznania i obserwacji. Być może myjnia przy MarcPolu zainspiruje Cię do pójścia w serwis szybkich napraw a ambitne plany skomplikowanych remontów zostawisz sobie na czas, kiedy dochody z tego punktu pozwolą na dalsze inwestycje.

Goście od marketingu uwielbiają to zagadnienie, bo można je nazywać zagranicznym słowem „benchmarking”. Do powszechnego użytku termin ten wszedł wraz z komputerami. Teraz, kiedy komputery są już szybkie jak rakiety, nikt sobie nie zawraca już głowy mierzeniem wydajności, bo następnego dnia wyniki z pomiaru dokonanego dziś będzie można wyrzucić do kosza. Ale jeszcze w epoce komputerów 486 i początków Pentium panowie z magazynów komputerowych z wypiekami na twarzy poddawali morderczym testom karty graficzne i procesory, zabijając w widowiskowy sposób kolejne hordy obcych w Quake-u czy Doomie. Szukano jakiegoś punktu odniesienia, wzorca, w relacji do którego można było oceniać nowe produkty. Dziś to nie ma sensu, bo wzorzec dziś jest starym gratem jutro. Motoryzacja z nadejściem ery komputerów przyjęła je najpierw niechętnie a potem się zachwyciła i w tym zachwycie dziś się od nich skutecznie uzależniła. Temu poświęcam osobny materiał. Na szczęście w tzw. modelach biznesowych mamy trwałe wzorce, do których możemy się odnosić. Tu komputery stanowią jedynie narzędzia wspomagające. Resztę nieustannie wypełniają ludzie swoimi relacjami oraz pomysłowością.

MC DONALD™

Bez przerwy wmawia się nam, że serwują tam niezdrowie jedzenie, że jak Amerykanie będziemy mieli grube tyłki, że niszczą krajobraz kulinarny. Nie widziałem, aby pracownicy tej sieci prowadzili tam kogokolwiek pod karabinem. Zauważyłem zaś

wiele innych rzeczy, których tzw. obrońcy tradycyjnej kuchni ale również właściciele warsztatów – powinni wziąć sobie do serca. Popatrzmy więc na McDonalda i ten biznes, zostawiając na boku narzekania piewców zalet schabowego. ▪ Kiedy reklamują się, docierają do swojego rynku docelowego i dbają o to, aby ich potencjalny Klient był doskonale poinformowany o tym, co mają w ofercie. ▪ Ich położenie gwarantuje łatwość dostępu dla większości mieszkańców miast i miasteczek. ▪ Mają ogromny znak przed każdą swoją restauracją, który widoczny jest już z oddali. Zauważyłeś, że dziś alfabet zaczyna się od M? Dziecko rozpozna znaczek McDonalda z daleka. ▪ Kiedy wchodzisz do McDonalda, jest tam zawsze czysto, jasno i przyjemnie. ▪ Mają czytelny cennik oraz tablice z tym, co oferują. ▪ Zawsze pytają o to, co chcesz kupić, formułując pytanie: Czy mogę przyjąć zamówienie? ▪ Załoga w McDonaldzie jest zawsze uśmiechnięta, są czyści i zachowują się profesjonalnie. ▪ Zawsze pytają „Czy życzy Pan sobie do tego frytki?” ▪ Zapewniają dużą wartość dodaną (place zabaw dla dzieci, darmową prasę, czyste toalety, kawę i wiele więcej. Nieustannie coś dodają).


Czytelne oznaczenia - wychodzisz do ludzi aby zarobić pieniądze. Nie należy się tego wstydzić.

CYKL: Zakładamy warsztat 36 No dobrze – skoro już tak dobrze poznaliśmy „tajemnice” McDonalda – spójrzmy jak możesz przełożyć tę wiedzę na swój biznes. Jeżeli zamierzasz założyć warsztat – czemu masz nie być od razu dobrze przygotowany. Jeżeli tylko „majstrujesz zawodowo” – może zechcesz u siebie coś zmienić lub poprawić.

1. REKLAMUJ SIĘ, MAJĄC NA UWADZE RYNEK DOCELOWY

McDonald™ nie reklamuje się w magazynach dla emerytów. To nie ich rynek. Ich klienci to dzieci i młodzież, więc reklamują się w TV w takim czasie antenowym, kiedy dzieci zapewne takie reklamy zobaczą. Kiedy jedziemy czasem całą rodziną do McDonalda, mój syn doskonale wie czego chce, ponieważ podczas ostatniej wizyty wręczono mu informację o kolejnej ciekawej ofercie czy nowościach. Jak może ten wniosek wykorzystać właściciel serwisu? Dobre pytanie. Określ więc swój rynek docelowy. Kim są jego uczestnicy oprócz – co oczywiste – właścicieli samochodów. Czy są miejsca, gdzie lokalnie się spotykają? Czy można tam dotrzeć z reklamą? Czasami lokalne markety mają radiowęzły. Dowiedz się gdzie Twoi klienci pracują, gdzie mieszkają. Poza miastem można wrzucać ulotki do skrzynek. Działalność warsztatu może nie jest tematem lokalnej konferencji a na reklamę w prasie ogólnokrajowej możesz mieć za mały budżet i będzie to chybione – ale są przecież gazetki lokalne.

2. POSTARAJ SIĘ, ABY DOSTĘP I KONTAKT DO CIEBIE BYŁ ŁATWY

Na każdym skrawku papieru, który wręczasz czy w e-mailu umieszczaj wszystkie dane kontaktowe. Pamiętaj – wielu Klientów zechce zlecać Ci naprawy głównie ze względu na fakt bliskości. Czy warsztaty biorą pod uwagę łatwość dojazdu dla Klienta? Często lokują się w pobliżu sklepów motoryzacyjnych, aby to im było łatwo. Przykład MarcPolu to doskonały znak naszych czasów. Tak wygląda nowoczesne myślenie – nie namawiać Klienta, aby jechał gdzieś hen na odludzie, do warsztatu. Przyjechać z warsztatem do niego. Dealerzy – zapewne z uwagi na wielkość swoich obiektów i cenę gruntów, wyprowadzili się poza granice miast lub na ich obrzeża. Ponieważ ich grupą docelową był właściciel konkretnej marki samochodu (a coraz częściej flota), do niedawna skazany na korzystanie z jego usług, decyzja o wyjściu na obrzeża miasta nie wiązała się wtedy z możliwymi konsekwencjami negatywnymi. Kiedy przed Klientami pojawiły się inne możliwości a struktura parku samochodowego uległa zmianie, nie jeden z dealerów wolałby zapewne mieć mały serwis na zaludnionym osiedlu niż tkwić przy autostradzie z obiektem, do którego dojazd to dziś często wyprawa.

3. UŻYWAJ CZYTELNYCH OZNACZEŃ I SZYLDÓW

Korzystając znowu z „dowodu naukowego” McDonalda - najlepszym przykładem na słuszność tej porady są dzieci. Kiedy są głodne, nie szukają restauracji z „tradycyjną polską kuchnią” lecz charakterystycznej litery M. Wiedzą, co tam na nich czeka. (Od lat przekonuję, że w warsztatach powinny być modele samochodów i to takie, które można kupić. Ojciec miałby impuls do częstszych wizyt). Sieci serwisów autoryzowanych działają na podobnej zasadzie, lecz w dużo większym stopniu podkreślają odrębność właścicieli poszczególnych biznesów. I fabryki wymuszają pewne standardy – dość kosztowne „na wejściu”. W przypadku McDonalda nie wiesz, kto jest właścicielem danej franczyzy. W przypadku dealerów rotacje z marki do marki bywają częste i powiązanie z marką zależne jest od wielu skomplikowanych relacji.

Mimo wielu podobieństw, w motoryzacji Klient jest zawsze na drugim miejscu. Dealerzy to jednostki franczyzowe producenta. Wyjątkiem na rynku są sieci typu Fast Fit, które nie przespały lekcji McDonalda. Dziś są skupione wokół dystrbybutorów części – zapewne jako dywersyfikacja kapitału oraz sposób na dodatowy dochód. Przed serwisem ustaw więc szyld, znak, słup, kaseton – aby był widoczny z oddali i aby Klienci od razu widzieli i zapamiętali Twój znak. Twój. Najlepiej tak duży jak będzie to możliwe. Projekt lepiej zlecić fachowcowi. Ten wydatek zawsze się opłaci. Po co trafić na Facebookową stronę „Grafik płakał jak projektował”. Będzie to więc wydatek jednorazowy a pracował będzie na Ciebie przez wiele lat. Warto zaprojektować też całość „fasady” – gdyż mogą pracować na Ciebie też drzwi, okna, nawet ogrodzenie. Temat potraktujemy szerzej w kolejnych artykułach, pokazując najciekawsze realizacje.


CYKL: Zakładamy warsztat 38 4. ZADBAJ, ABY TWÓJ SERWIS BYŁ CZYSTY, JASNY I ABY BYŁO W NIM MIŁO

Dotyczy to zarówno wnętrza i otoczenia budynku ale również materiałów. Ważne, aby Twoje ulotki, wizytówki i wszelkie materiały były przygotowane elegancko, czytelnie i bez błędów. Oszczędność na tych rzeczach już nie jest argumentem, bo usługi tego rodzaju są tanie. Grafików jest tylu, że gwizdniesz i masz kilkunastu. Dobierz więc takiego, z którym się dogadasz – nie artystę od siedmiu boleści. Dobry grafik to dobry rzemieślnik. Artyści wystawiają prace w galeriach. Czystość powinna być standardem, swego rodzaju wizytówką. Motoryzacja – powie ten czy inny – to przecież brudna branża. OK. – ale w McDonaldzie też mógłbyś się

ciągle babrać w oleju czy sosie, obsługa mogłaby być brudna i poplamiona a ketchup mógłby spływać im po głowie. Jednak tak nie jest a kiedy cokolwiek się dzieje z czystością, podłoga jest natychmiast sprzątana. W warsztacie – pamiętaj o tym planując swój biznes – jesteśmy nie wiedzieć czemu przyzwyczajeni, że musi być brudno. A nie musi. Widziałem – aby daleko nie szukać – w Holandii serwis oponiarski z ogromnym przerobem, w którym było czysto jak w McDonaldzie. W przypadku serwisów autoryzowanych – sytuacja jest zróżnicowana zależnie od marki i właściciela. Jednak tu, jak pokazuje amerykański przykład buntujących się dealerów – należy zachować umiar. Czystość – tak. Kafelki i ozdoby – jeżeli mają podnieść koszt bez wniesienia wartości dodanej – chyba nie. Widziałem innym razem w Anglii serwis, w którym właści-

ciel zaprosił graficiarzy, którzy z kolei mu zrobili piękne murale. Można? Można. Pomyśl, jak wykorzystać ściany, aby pracowały dla Ciebie. A jeżeli lubisz przepych – lepiej abyś nie lubił go na pokaz.

5. CZYTELNIE PRZEDSTAW SWOJĄ OFERTĘ

Zrób to w sposób prosty, czytelny i przejrzysty! Jak Polska długa i szeroka – u jednych cennik jest widoczny, u innych trochę, jeszcze inni nie mają nic.

6. POPROŚ O ZLECENIE

W jednym z kolejnych numerów opiszemy „Kartę przeglądową” – czyli wspaniałą procedurę, którą nadal powinieneś wykonywać i to bez użycia komputerów. Pozwoli Ci wyjść zza lady – jeżeli ją masz, lepiej poznać Klienta. Kluczem w procesie „Karty przeglądowej” będzie prośba o zlecenie – ale znaczenie tego zagadnienia sygnalizuję już dziś. Czym biznesowo różnić się będzie Twój warsztat od restauracji McDonalda? Ty serwujesz usługi oni frytki. I jedno i drugie trzeba zaoferować i sprzedać. Skoro Klient jest na miejscu – jest głodny / chce coś zrobić z samochodem. Pamiętaj o tym.

7. ZAWSZE BĄDŹ POZYTYWNIE NASTAWIONY, POGODNY ORAZ TWÓRZ DOBRĄ ATMOSFERĘ Zawsze, w każdych okolicznościach.

Planując warsztat, weź to pod uwagę. Przejedź się po serwisach i warsztatach. Incognito. Komunikacja, profesjonalizm i

Wystarczy odrobina wyobraźni i prosty serwis motocyklowy może stać się fajnym miejscem spotkań. Wystrój robi swoje.

czystość. Na to zwracaj uwagę. Czy lubisz, kiedy obsługuje Cię nadęta „baba” lub naburmuszony „dziad”? Stawiam dolary przeciwko orzechom, że nie. Warsztat jest niczym innym jak miejscem profesjonalnych usług. Uśmiech i życzliwość to elementy profesjonalizmu. Żaden profesjonalista nie jest nadęty i naburmuszony. Zauważ, że wszyscy fachowcy, których cenisz to ludzie otwarci, z którymi miło jest po prostu przebywać.

8. ZAOFERUJ DODATKI I RZECZY, KTÓRE MOGŁY UMKNĄĆ KLIENTOWI

W McDonaldzie korzystają z każdej okazji, aby sprzedać Ci coś więcej ale nie wcisnąć. Nie wciskają. To ich biznes. Oferują dodatkowe produkty. W jednym z


REKLAMA

AMI 2014 - Targi Lipskie 40

Branża motoryzacyjna to trudne pole do działania

dla agencji PR

dla tłumacza dla agencji reklamowej Ktokolwiek twierdzi, że to łatwa tematyka, jest w błędzie. Nasz zespół jest gotowy by Wam pomóc: • pomożemy Waszemu działowi PR i marketingu oraz działowi technicznemu • pomożemy Waszej Agencji PR w budowaniu spójnego przekazu • pomożemy Waszym tłumaczom w tworzeniu polskojęzycznej dokumentacji • pomożemy Waszej agencji reklamowej, udzielając stosownych wskazówek

Zapraszamy do współpracy tel. 501 105 098 e-mail: bizmotpolska@bizmotpolska.pl

poprzednich numerów opisałem kilkanaście pozycji, na które należy zwrócić uwagę wiosną. Regularnie proponuj dodatki – materiał o karcie przeglądowej bardzo Ci się przyda. Nie przegap go.

9. ZAPEWNIAJ WARTOŚĆ DODANĄ

Nigdy nie rób tylko tego co oferujesz, że robisz. 80% firm, które robią tylko to, do czego się zobowiązały, albo pada albo

rozwija się słabo. Rób zawsze więcej. I nie czasami – zawsze. Pamiętaj jednak, aby poinformować Klienta o dodatkowych czynnościach. Na tym kończymy tę część porad dla początkujących. Podsumujmy to maksymą Henry’ego Forda: „Trudności, to te straszne, małe rzeczy, które pojawiają się, kiedy spuścisz wzrok z celu”.

Nasz zespół ekspertów jest gotów służyć pomocą. Współpraca z nami zapewni kompleksową obsługę redakcyjną. Wasz specjalista od PR oraz firmy które Was obsługują, zyskają cennego partnera. Artykuł, napisany w sposób ciekawy i atrakcyjny, jest potężnym i skutecznym narzędziem budowania pozycji rynkowej i świadomości marki.

Informacja o firmie, przygotowana w przemyślany sposób - przyniesie wiele korzyści. Dobre, prawidłowe tłumaczenie - szczególnie w branży motoryzacyjnej - stanowi wizytówkę firmy. Dokumentacja techniczna, instrukcje serwisowe oraz instrukcje obsługi to również element budowania wizerunku.


AMI 2014 - Targi Lipskie 42

F E S T I WA L T U N I N G U D U B - I T w Kielcach 2014

CZYLI O TYM, JAK MOŻNA BEZ ZADĘCIA ZROBIĆ FAJNĄ IMPREZĘ


Festiwal Tuningu Dub-it 44 W sumie imprezę w Kielcach można rozpatrywać z wielu punktów widzenia. Dla mnie jest to impreza bardzo nietypowa. Nietypowa z tego powodu, że wcale nie zamierzałem tam jechać! O imprezie dowiedziałem się raptem trzy dni przed jej rozpoczęciem. W dniu, w którym się zaczynała miałem być w zupełnie innym miejscu Polski. Jednak kiedy rano budziliśmy Oskara (dla niewtajemniczonych - mamy żoną syna, wiek - 6 lat) nie opuszczały mnie wątpliwości, czy jazda 300 kilometrów, aby pokazać mu inną imprezę nie okaże się niewypałem. W końcu podjąłem decyzję - dla młodego człowieka tuning będzie ciekawszy. Szybka reorganizacja i ruszamy. I to był strzał w dziesiątkę....

NIBY PROSTA RZECZ...

Kielce od pewnego czasu udanie walczą z konkurencją taką jak Poznań. I walczą skutecznie. Walka ta toczy się na kilku frontach. Nowe budynki, widoczne z daleka, nieustannie modyfikowane hale. Ale co widać najlepiej – łatwość dojazdu. Pod Targi dojedziemy praktycznie z głównej trasy szybkiego ruchu. Podczas, gdy główny konkurent, czyli Poznań ma obiekt targowy w centrum(jakże często zakorkowanego) miasta, Kielce kuszą łatwością dojazdu i obszernym parkingiem. Co więcej, organizacja imprezy średniego formatu nie razi, co będzie miało już miejsce w Poznaniu. Tam organizacja imprezy na jedną czy dwie hale będzie bardziej formą zlotu, gdyż słowo „Targi” przy całkowitym wyludnieniu pozostałych hal będzie nie na miejscu. Festiwal Tuningu był właśnie imprezą średniego kalibru. Ale nie w kategoriach wielkości należy to zdarzenie rozpatrywać. Właśnie takie imprezy pokazują jak bardzo liczy się jakość i jak bardzo nie warto iść na ilość. Impreza zajęła w sumie dwie hale. Można spróbować mówić o trzech ale trzecie pomieszczenie zdominowane zostało przez firmę specjalizującą się w nagłośnieniu.

Dudnienie było tak skuteczne, że chyba nikt inny nie wytrzymałby dłużej, niż potrzeba na obejrzenie wyposażenia wozu demonstracyjnego. Tak więc mowa o dwóch halach oraz o terenie zewnętrznym. Na zewnątrz zlokalizowano tor, na którym swoje umiejętności pokazywali kierowcy, prezentując różne style jazdy. Wielu organizatorom wydaje się, że zorganizowanie imprezy tego typu to prosta rzecz. Nic bardziej błędnego. Można oczywiście próbować skrzyknąć wystawców – ale może z tego wyjść nudny spęd. Niejedna impreza straciła przez to nie tylko prestiż, ale i zyski. Bo trzeba pamiętać, że takie imprezy robi się przecież także z myślą o pieniądzach. Umiejętnie planujący organizator może zarobić na rok, w ciągu którego będzie planował kolejną imprezę.

WYSTAWA AUT, CZYLI CZYSTOŚĆ DOPROWADZONA DO PERFEKCJI Hala główna była perłą w koronie imprezy. Zgromadzono w niej, umiejętnie ustawiając, kilkadziesiąt a może więcej, starannie wypucowanych samochodów. Ktoś, kto po raz pierwszy miał do czynienia z tubingiem mógł odnieść wrażenie, że ma do czynienia z maniakami. Maniakami czystości. W żadnej chyba „dyscyplinie” motoryzacji nie spotka się czystości przez duże C jak w tuningu i detailingu. Co ciekawe, czyste do perfekcji są nie tyle same auta, ale ich wnętrze. Wnętrze w rozumieniu silnika. Bo bardzo często chodzi właśnie o tuning tych podzespołów. Jeżeli ktoś więc takiego widoku nie widział, powinien go sobie koniecznie zafundować. Każdy przeciętny użytkownik samochodu może co prawda nabawić się kompleksów. Ale może się to też skończyć całą lawiną obietnic, w których sami będziemy siebie przekonywali, że od tej pory to już będziemy dbali o auto jak nigdy przedtem.


Festiwal Tuningu Dub-it 46

PIĘKNE I NIETUZINKOWE Sama czystość nie czyni przedstawienia. Czyste może być każde auto. Prawdziwymi bohaterami były auta, które przez właścicieli zostały niepowtarzalnie wystylizowane. Obraz zastąpi tysiąc słów. Jednak warto wymienić takie perełki jak Milka – auto wystylizowane na barwy producenta czekolady z maskotką krowy na masce. Kolejny warty wspomnienia samochód to Smerfetka. Barwy smerfowi plus maskotki. Pojazd należący do pań. Dodatkowo krokodyl i kilka innych. Osobnym fenomenem była Miami Bitch. Tak, pisownia jest jak najbardziej prawidłowa. Auto miało fantastycznie opracowaną tapicerkę oraz krwiste wnętrze komory silnika. Niepowtarzalne. Niezapomniane były także dwa wystylizowane Garbusy. Oczywiście ten i ów będzie krzywił się, że lepsze są wersje oryginalne. Nie widzę większego sensu w porównywaniu, co jest lepsze a co gorsze. Tuning Festival w Kielcach poświęcony był właśnie autom odmienionym, nie klasykom.

ZAPRASZAMY DO MIKROFONU Kolejnym wyróżnikiem imprezy była subtelna aranżacja studia. Subtelna, ponieważ studio „festiwalowe” nie było centralnym punktem imprezy ani nie na-

rzucało się odwiedzającym. Ustawione z boku doskonale się komponowało z resztą wystawy. Uczestnicy wystawy kolejno podjeżdżali pod scenę. Właściciel auta zasiadał w fotelu razem z prowadzącym, opowiadał o swoim samochodzie, podczas gdy pojazd stał poniżej, dostępny dla zainteresowanych. Przyznam, że robiło to wrażenie. Z kilku powodów. Po pierwsze, forma była subtelna. Kto chciał, słuchał i oglądał. Kto nie chciał, mógł oglądać inne auta. Po drugie, rozmowy były naprawdę ciekawe. Na dole stało auto i każde zdanie odnosiło się do niego właśnie – nie było więc to pustosłowie ani gadanie o niczym. No i przede wszystkim – w odróżnieniu od wieli zlotów tzw. Klasyków – auto samodzielnie podjeżdżało i można było go nawet dotknąć (o tym za jeszcze za moment). Rozumiem, że klasyk to czasem nie pojedzie i że trzeba ostrożnie. Ale auto statyczne a auto w ruchu to dwie różne rzeczy. Jak z modelką na wybiegu czy z koniem.

RĘCE…. Tak naprawdę dopiero ta wystawa uświadomiła wielu odwiedzającym jakie znaczenie ma dbałość o auta a szczególnie o karoserię. Oraz jak wielką wagę do aspektu czystości przywiązują wystawcy. W pewnym momencie, podczas rozmowy z jednym z nich na masce jednego z

Auta amerykańskie stają sie coraz popularaniejszymi ozdobnikami każdej imprezy. Ale warto pamiętać, że są dodatkiem. Impreza to przede wszystkim ludzie, którzy ją odwiedzają.


Festiwal Tuningu Dub-it 48 jego aut dostrzegliśmy „łapy” kogoś, kto się zwyczajnie oparł. Ponieważ auto było wypolerowane, rzeczywiście to wtargnięcie było widoczne. Irytacja właściciela była w pełni uzasadniona.

ELEMENT TARGOWY Impreza Dub-iT to przede wszystkim wystawa wspaniale przygotowanych aut. Jednak towarzyszył jej element targowy. Pojawiło się na niej szereg firm, oferujących dodatki i wyposażenie dla wszystkich pasjonatów tuningu. Taka forma zdaje się być nadzwyczaj trafna. I to przynajmniej w kilku powodów. Przede wszystkim warto zauważyć, że to impreza, która gromadzi uczestników tej „branży”, więc osoby żywotnie zainteresowane. Przypadkowość jest więc minimalna. Co za tym idzie, dotarcie jest skuteczne, bo nawet jeżeli na imprezie nie pojawi się sam zainteresowany kupnem, może pojawić się kolega, który „poda informację dalej”. No i w końcu tradycyjne targi wymagają poważnego przeformatowania. W każdym aspekcie naszego życia towarzyszą nam zmiany oraz dynamizm. Targi od tego nie uciekną – pojawi się konieczność wprowadzania atrakcji, które ożywią statyczne stoiska – jak to od lat ma miejsce w Lipsku. Inaczej targi w rozumieniu klasycznym zostaną wyparte przez właśnie takie imprezy.

SALA … BEZ WYRAZU Trzecia sala, choć pozornie atrakcyjna pod względem poszczególnych wystawców robiła wrażenie chaotycznej zbieraniny a raczej pró-

Impreza dla entuzjastów tuningu wizerunkowego to przede wszystkim festiwal... idealnej czystości, wypolerowanego lakieru i pięknych silników.

by komercyjnego zagospodarowania wystawy, które udało się ledwie w części. Pozornie było miło. Były auta amerykańskie, był tor wyścigowy, był ten i ów. Ale wszystko porozrzucane i robiło wrażenie wypełnienia przestrzeni na siłę. Sprawny obserwator branży targowej mógł odnieść wrażenie, że organizator wydzierżawił tę dodatkową halę z myślą o sukcesie, ale zapewne nadmiar obowiązków związanych ze ściągnięciem pięknych aut do hali głównej uniemożliwiło mu przypilnowanie tematu do końca. Złe wrażenie pozostawiły także stoiska wystawców modeli samochodów. Ponieważ nie towarzyszyły im profesjonalne stoiska komercyjne, modeli nie można było dotykać a dostępność modeli do kupienia była ograniczona. Nie jest to niczyja wina – nie należy tego rozpatrywać w tej kwestii. Organizator powinien zadbać o to, aby kolekcjonerzy byli siłą napędzającą dla stoisk handlowych. Bez tego elementu merkantylnego przypominali raczej spotkanie kolegów, dla których odwiedzający byli bardziej problemem niż pożytkiem. O ile rozumiem argumenty, że model, który ma swoją cenę i wartość może wypaść z ręki np. dziecka (dorośli też bywają niezgrabni) o tyle jeżeli ktoś się bierze za popularyzację hobby powinien być na takie ewentualności przygotowany. Na targach Auto Nostalgia wystawca prezentujący swoje modele jest do tego zawsze przygotowany i ma kilka pudeł pełnych tanich ale nadal ciekawych modeli, które doskonale odciągają dzieci od pozycji droższych. Jeżeli zaś lęk przed uszkodzeniem jest silniejszy od chęci podzielenia się radości z pasji, może lepiej zostawić cenne modele w


Festiwal Tuningu Dub-it 50

domu w gablocie. Choć i na to jest rozwiązanie – jeden z profesjonalnych sklepów przyjeżdża ze swoimi gablotami. Tematowi modeli poświęciłem tyle miejsca tylko dlatego, że kwestia popularyzacji tego hobby (jak wielu innych) odbywa się u nas od dupy strony. Innymi słowy pojawia się pewnego rodzaju hermetyzacja środowiska. Wspaniałą robotę robią faceci z grupy modelarskiej na Facebooku i tu ukłony dla Zbyszka Rostowskiego. Temat ten jest również pewnym wstępem do zagadnienia wprowadzenia modeli do salonów i serwisów samochodowych.

ZRÓBMY SOBIE REKORD Ciekawym akcentem było bicie rekordu w zmianie koloru auta na czas. Wyczyn przygotowało kilka firm, użyto materiałów firmy 3M zaś przez cały czas imprezy panie z ekipy pokazywały jak to się robi – żeby ująć sprawę prostymi słowami. I rzeczywiście, efekt był imponujący. Przedstawiciele 3M przez cały czas byli dostępni udzielali wyczerpujących odpowiedzi na tematy techniczne. A swoją drogą, rekord został pobity. Znowu wygrała Polska.


Festiwal Tuningu Dub-it 52

PODSUMOWANIE I OCENA Pomimo tego małego akcentu modelarskiego (spotkałem również modelarza „sterowanego”, który demonstrował pojazd ale dotknąć nie dawał, „bo drogi” – odebrałem to jako zwykły lans bo jak inaczej) całość imprezy oceniam bardzo wysoko. Organizatorzy zadali sobie wiele trudu w ściągnięcie wielu wspaniałych samochodów. Sala była doskonale dobrana- doskonale oświetlona. Studio było zaaranżowane z głową. Zmiana koloru auta na

czas, konkurs piękności, pokazy na terenie otwartym – to wszystko razem tworzyło bardzo ciekawe wydarzenie, inne od wielu imprez, które powoli zaczynają pachnieć naftaliną. Tuning i detaliling to ważne elementy w branży aftermarketowej i z całą pewnością będą w niedługim czasie wybijały się na czoło działalności wielu warsztatów. To dodatkowy plus dla imprezy, jako propagującej kierunek rozwoju biznesu. Dlatego mimo niewielkiej skali wydarzenia przyznaję jej mocne 8 punktów na 10 dostępnych.


Zatrudniamy agencję PR 54

10 pytań

jakie należy zadać zanim zatrudnimy agencję PR Ten temat dojrzewał długo. W sumie od momentu, kiedy na moje biurko zaczęły spływać materiały od agencji PR, wynajętych przez producentów, dostawców i dystrybutorów z prośbą o ich publikację. Im więcej ich napływało, tym bardziej niska jakość tych materiałów dosłownie powodowała, że włosy stawały mi dęba. Praktycznie lekturze większości materiałów „do publikacji” towarzyszyły wszystkie syndromy reakcji alergicznej na „robotę wykonaną na odwal się”. Są to: wściekłość, że muszę takie coś czytać; bezsilność, z uwagi na fakt, że takie coś powstaje; zgrzytanie piasku w zębach, kiedy czyta się po prostu język „polskawy” napisany bełkotliwym stylem. Plus wiele innych, bardzo nieprzyjemnych oznak, że jakość PR w motoryzacji pozostawia ogromnie wiele do życzenia. O ile sprawy wyżej opisane dotyczą głównie zagadnień technicznych, o tyle kluczową sprawą pozostawała i pozostaje kwestia najistotniejsza: jak to się dzieje, że materiały te w ogóle opuszczają biurko wynajętej przez Klienta oraz, że Klient to (a może nie?) widział i zaakceptował.

Agencje PR w ujęciu profesjonalnym powinny być zatrudniane w przypadku zaplanowanych kampanii wizerunkowych, działań marketingowych, gdzie ich zadaniem powinno być uzupełnianie działań reklamowych. Tymczasem jakże często w Polsce agencje PR wynajmowane są „zamiast” działań reklamowych. Panuje przekonanie oraz – niestety – naiwna wiara, że agencja PR dotrze, umieści, wprowadzi, zapewni „pokrycie”, itp. Jest to, jak napisałem, naiwna wiara, z trzech zasadniczych powodów. Po pierwsze, w swoim założeniu jak wspominaliśmy, PR jest nieodzowną częścią marketingu – jak dwie nogi wspierają działania czynności, których wspólnym celem jest umocnienie pozycji firmy na rynku i budowanie jej wizerunku. Rzeczywistość niestety to weryfikuje negatywnie – kiedy kluczowym czynnikiem okazuje się być często cena usługi wykonawcy, który – co wydaje się być zrozumiałe, przyjąwszy iż według różnych obliczeń w samej Warszawie jest 500 agencji i agencyjek PR – obiecuje, że wyeliminuje koszt


Zatrudniamy agencję PR 56 reklamy bo przecież PR to takie skuteczne narzędzie….. Po drugie, brak prawdziwych fachowców mających pojęcie o branży. Na palcach jednej ręki można policzyć agencje PR, które zostały założone i są prowadzone przez osoby, które działały aktywnie w branży motoryzacyjnej lub węziej – w aftermarkecie. Ponadto bardzo często Klient nie ma zielonego pojęcia czym jest ten cały PR. Zaatakowany terminami z pogranicza fantastyki – Facebook, Twitter, SEO, pozycjonowanie, „lajki”, „komcie” oraz inne – często aby nie wyjść na durnia po prostu zleca. Choć Warren Buffet ostrzega: „nigdy nie wchodzę w interes, którego nie rozumiem”. W zetknięciu z „magią za słowami” oraz ze światem, który zdaje się pędzić szybciej niż możemy nadążyć, Klient bywa zwyczajnie bezradny. Po trzecie, same media. Media, szczególnie branżowe, nie działają w próżni, również finansowej. Przy mniejszej liczbie agencji PR w latach wcześniejszych, firmy współpracowały albo z liderami, albo z agencjami reklamowymi, albo miały swoje działy PR albo działały samodzielnie w ramach działów marketingu. Dziś jest inaczej. W ogromnej większości firmy są otoczone domami mediowymi, agencjami PR – wieloma organizmami, które zagospodarowują dużą porcję budżetu firm, dawniej przenoszoną do mediów. Z punktu widzenia Klientów, wszystko wygląda sprawnie – działa wokół nich grupa wyspecjalizowanych firm, kontaktujących się z mediami. O ile profesjonalne firmy postępują nadal…. profesjonalnie o tyle

wiele działa inaczej. Obiecując „złote góry” doprowadzają do ograniczeń budżetowych lub całkowitego wstrzymania wydatków na reklamę. Powoduje to często efekt odwrotny do zamierzonego. Media, które utrzymują się ze sprzedaży reklam, wielokrotnie zwodzone obietnicami „rozpoczęcia współpracy” i oczekując profesjonalnego, zrównoważonego podejścia (są w sumie elementem w procesie budowania wizerunku firm), zniechęcone brakiem konkretnych działań i otrzymując jedynie materiały PR (często słabej jakości) zwyczajnie odrzucają je, gdyż nie mają obowiązku ich publikować. W efekcie dochodzi do sytuacji, kiedy mając wokół siebie agencję PR czy dom mediowy, firma po roku czy dwóch praktycznie znika z mediów lub jej obecność staje się znacznie ograniczona. Dla Klienta winowajcą stają się wtedy wszyscy – ale głównie media. Kiedy odkrywa prawdziwe przyczyny – jest zwykle za późno. Zaufanie biznesowe buduje się latami, a traci bardzo często. W tym przypadku poprzez odcięcie się od świata w szklanej górze i przekazanie praw do kontaktu z mediami (czytaj: kontroli) firmie, która realizuje swoje cele.

Do rzeczy:

Aby tego uniknąć, przygotowałem krótki poradnik dla tych, którzy rozważają zatrudnienie agencji PR.

2. JAKI TYP MEDIÓW ORAZ JAKIE KONKRETNIE TYTUŁY DOCIERAJĄ DO MOJEGO DOCELOWEGO ODBIORCY?

Oto pytania, które należy zadać jej przedstawicielowi lub szefowi. Nie wyczerpują one tematu ale po zebraniu i analizie odpowiedzi będziemy mieli znacznie pełniejszy obraz sytuacji.

1. W JAKI SPOSÓB WASZA FIRMA MIERZYĆ BĘDZIE EFEKTY I SUKCES? To jedna z pierwszych rzeczy, jaką należy ustalić. Jak mierzycie swoją efektywność. Najczęstszym sposobem na „pomiar” firm PR jest wyliczanie „Lajków” na „fanpejdżu” Klienta oraz segregator lub plik z „wycinankami”. Tzw. „pokrycie w mediach”. Jednak wielu fachowców radzi iść nieco dalej. „Lajki” to za mało. Niestety, co stało się powszechnie wiadomym dzięki wielu publikacjom, „Lajki” i tzw. „Komcie” (Komentarze) nie odzwierciedlają prawdziwego przyrostu obecności firmy. Jak podaje prasa opiniotwórcza, 1000 komentarzy czy lajków to wydatek 40 PLN. Dlatego należy szukać kogoś, kto oferuje coś więcej. Potrafi tworzyć listy mailingowe, potrafi nimi zarządzać, analizować efektywność mailingów oraz przedstawiać wyniki takich analiz np. w postaci listy potencjalnych Klientów na bazie analizy działań w Internecie. Oraz przedstawić wyniki w postaci statystyk działań Klientów na stronie WWW w efekcie skutecznej kampanii PR.

Niezależnie, czy Firma planuje działania klasyczne (informacje prasowe, artykuły, wywiady, itp.) czy działania promocyjne

on-line, wybrana przez niego agencja PR musi mieć doskonałą orientację w tym, które tytuły prasowe czy strony internetowe docierają najskuteczniej do odbiorców Klienta. Nie mogą to być amatorzy, gdyż z tą wiedzą powiązane są kontakty z ludźmi aby współpraca miała sens większy niż przesyłanie maili. Ponadto, agencja PR musi sprawnie poruszać się zarówno w klasycznych narzędziach (materiały prasowe) jak i tych nowoczesnych (cała gama rozwiązań on-line) – jeżeli planujesz kampanie mieszane.

3. CZY JUŻ PRACOWALIŚCIE W MOJEJ BRANŻY? Pole minowe współpracy z agencjami PR. Obserwując to, co się dzieje, można dojść do wniosku, że każdy, kto ma komputer w domu próbuje sił albo jako tłumacz, albo jako grafik komputerowy albo - właśnie jako agencja PR. Nie twierdzę, że nie powinni próbować. Wręcz przeciwnie. Jednak w wielu przypadkach nie idzie za tym specjalizacja. Kiedy ogląda się portfolio wielu agencji (w zadziwiającej większości to jednoosobowe firmy i statystycznie są to panie), można dojść do wniosku, że albo osoby te znają się na wszystkim albo wręcz odwrotnie – z braku specjalizacji uczyniły zaletę. Przecież nie trzeba się na niczym znać, żeby wklepać parę linijek tekstu i zrobić mailing, wkleić, przekopiować, wysłać i gotowe. Tak jakby praca agencji PR sprowadzała się tylko do tego. Starzy amerykańscy wyjadacze twierdzą: „Content is the king” co w wolnym tłumaczeniu można wyrazić jako „Najważniejsza


Zatrudniamy agencję PR 58 jest treść” – którą powinna tworzyć Agencja PR. Z tym niestety właśnie jest coraz gorzej. Dawniej zatrudniano „copywriterów” czyli osoby, które mając tzw. lekkie pióro, pisały ciekawy tekst. Przy pomocy specjalisty z firmy Klienta rzeczywiście można zrobić coś, znając się na tworzeniu ciekawej fabuły. Niestety, copywriter, szczególnie dobry, to koszt. Ponieważ firmy tną koszty, Agencje PR przekonują, że poradzą sobie bez copywritera. Albo nic nie mówią i piszą same albo zatrudniają sąsiada, szwagra, kolegę. I na efekty nie trzeba długo czekać. Wiele agencji nie potrafi nawet napisać „news release” zgodnie z prawidłami sztuki. Głównie dlatego, że Klient nie umie sprawdzić, co jest OK. a co nie. Jeżeli więc jakaś Agencja PR zadała sobie trud aby się wyspecjalizować, zapewne zadała sobie trud aby otoczyć się fachowcami. Warto o tym pamiętać. Jednocześnie warto pamiętać, ze specjalizacją w PR jest jak ze wszystkim innym. Przydaje się – dobrze aby fryzjer, masażysta czy kosmetyczka lub taksówkarz byli wyspecjalizowani. Najlepsze firmy PR to firmy wyrosłe z branży.

4. KTO BĘDZIE PRACOWAŁ BEZPOŚREDNIO NAD MOIMI ZLECENIAMI? W przypadku większych agencji PR, szefostwo wysyła z reguły najlepszych ludzi. Prezentacja, argumenty, oferta. Jednak kiedy sprawy zaczną się toczyć, zleceniem zapewne będą zajmować się pracownicy

niższego szczebla, tzw. specjaliści lub „key account managers”. Warto poprosić o spotkanie z taką osobą, spędzić z nią lub nim nieco czasu, nawiązać kontakt a dopiero potem podjąć decyzję o współpracy.

5. CZY JESTEM ZWIĄZANY DŁUGIM KONTRAKTEM? Wiele agencji PR życzy sobie stały kontakt, obejmujący płatność z góry, dzięki czemu będą mogły być dostępnie, kiedy pojawi się potrzeby – pozostając w gotowości. Warto mieć możliwość wycofania się z takiego układu. Fachowcy zalecają analizę sytuację po trzech miesiącach. Jeżeli współpraca nie przynosi efektów po 90 dniach, raczej będzie sobie można wyrobić zdanie, czy jest sens ją kontynuować czy nie.

6. JAKIE STAWKI OBOWIĄZUJĄC ZA WASZE USŁUGI? Fachowcy z branży PR najczęściej pobierają opłaty w oparciu o informacje o budżecie, jakie od Klienta uzyskają. Aby się bronić przed taką praktyką, należy poprosić o cennik poszczególnych usług: na przykład napisanie informacji prasowej, przygotowania pliku wideo z wywiadem, działań w mediach społecznościowych. Dodatkowo należy starać się ustalić czy firma taka gotowa jest do działania w oparciu o model „wynagrodzenie proporcjonalne do skuteczności”. Takie rozwiązanie zmniejszy obciążenie płatne z góry w formie ryczałtu za gotowość zaś każdy

dodatkowy koszt związanych z działalnością Agencji będzie można powiązać z konkretnymi działaniami Firmy. Takie podejście pozwala na bardziej komfortowe podejście do tematu, gdyż przy większych kampaniach Agencja w pewien sposób dzieli z Firmą ryzyko. Szczególnie, kiedy powodzenia działań Agencji wpływa bezpośrednio na efekty finansowe Firmy.

7. CZY ZAPEWNIACIE SZKOLENIA DOTYCZĄCE KONTAKTÓW Z MEDIAMI? Takie szkolenia mogą być bezcenne w przypadku niewielkich firm. W przypadku naszej branży - warsztatów, sieci warsztatów czy małych producentów. Należy więc dowiedzieć się, czy świadczą takie usługi a jeżeli nie, wskazane jest, aby Agencja zapewniła kontakt lub poleciła szkoleniowca z doświadczeniem w kontaktach z mediami.

8. JAKIE JEST WASZE DOŚWIADCZENIE W ZAKRESIE MEDIÓW SPOŁECZNOŚCIOWYCH Kogokolwiek Firma najmie do współpracy powinien być biegły w poruszaniu się w mediach społecznościowych. W jakim zakresie Agencja działała na Facebooku i na Twitterze oraz LinkedIn i jakie były efekty? Czy w ramach mediów społecznościowych przygotowywała określone treści i promocje? Jeżeli oferta obejmuje wyłącznie tradycyjne kanały komunikacji, czyli media takie jak prasa branżowa (w przy-

padku motoryzacji i aftermarketu z reguły działania ograniczają się do tego kanału) z pominięciem działań w mediach społecznościowych – w sposób przemyślany! – Firma może mieć do czynienia z Agencją, która nie jest po prostu na bieżąco z wydarzeniami i trendami.

9. W JAKI SPOSÓB BĘDZIEMY SIĘ KOMUNIKOWALI? Niezwykle ważne jest aby mieć wiedzę ta temat tego jak często fachowcy w Agencji będą informowali Firmę o kampaniach. Czy można do nich dzwonić w weekendy? Czy kiedy nadejdzie czas urlopów i wakacji, czy będą dostępni? Należy na ten temat po prostu spojrzeć trzeźwo – jeżeli wydajesz na usługi Agencji nie małe pieniądze, powinieneś mieć możliwość kontaktu z taką Agencja zawsze, kiedy wydarzy się w Twojej firmie coś ważnego lub masz coś ważnego do zakomunikowania lub chcesz coś omówić.

10. CZEGO OCZEKUJECIE ODE MNIE. Wiele Firm, wynajmując agencję PR czy wolnego strzelca, który ładnie pisze oczekuje, iż wraz z podpisaniem zlecenia sprawy po prostu potoczą się same i zaczną się dziać cuda. Jest to klasyczne myślenie życzeniowe, raczej naiwne. Firma musi być w pełni zaangażowana w swoje działania PR. Niezależnie, czy działania mają miejsce w Twitterze, w Facebooku, czy to blogu. Firma musi być gotowa do kontak-


Korzystając z naszego kursu zwiększasz swoje szanse na rynku pracy, zarówno w Polsce jak i za granicą.

Zatrudniamy agencję PR 60 tu z mediami, kiedy pojawi się taka konieczność. Powinna na życzenie natychmiast być dostępna dla mediów. Firma powinna ustalić poziom swojego zaangażowania i jasno określi…ć co może zrobić i w jakim zakresie. Nie ma tu miejsca na niedomówienia. Należy bardzo precyzyjnie określić co będzie robiła Agencja i co będzie robiła Firma. W przypadku kontaktów z mediami sprawa jest jednoznaczna. Najlepiej ujął to Winston Churchill mówiąc, że (w skró-

cie) zmuszanie dziennikarza do czekania bez udzielania mu informacji jest niebezpieczne, zmuszanie grupy dziennikarzy do czekania bez udzielania im informacji jest podwójnie niebezpieczne, zaś najbardziej niebezpieczne jest zmuszenie dziennikarzy do czekania i doprowadzenie do stanu, gdy napiszą wszystko sami…. Mam nadzieję, że sprawa współpracy z agencjami PR będzie przynajmniej odrobinę łatwiejsza.

ANGIELSKI W SERWISIE MOTORYZACYJNYM! Specjalny kurs dedykowany branży Aftermarket

• Specjalnie przygotowany podręcznik, • Prosta gramatyka, • Nacisk na komunikację!

Niezależnie, czy chcesz obsługiwać zagranicznych Klientów w swoim serwisie, kupować części lub samochody za granicą, robić interesy na Targach z partnerami z innych krajów, otworzyć biznes w innym kraju czy tylko zwiedzić najwspanialsze muzea motoryzacyjne świata lub tory wyścigowe: wszędzie tam możesz poczuć się swobodnie dzięki naszemu wyjątkowemu kursowi.

Korzystając z naszego kursu zwiększasz swoje szanse na rynku pracy, zarówno w Polsce jak i za granicą. Bardzo często niestety piękność okazuje się bezzębną babą, która nie nie jest w stanie przyciągnąć nikogo .... Taki wizerunek niestety również przykleja się do Klienta takiej agencji.

Jeżeli jesteś zainteresowany, pisz: bizmotpolska@bizmotpolska.pl z dopiskiem - Kurs Angielskiego


Mięczysław – sprzedawca 62

Mięczysław – sprzedawca Na początek przepraszam wszystkich Mietków. Nasz bohater to Mięczysław przez Ł. Celowo będzie przejaskrawiony. Posłuży nam do zilustrowania pewnego zjawiska, które jest – jak się zdaje – powszechne zarówno w Polsce ale chyba i w świecie. Moje rozmowy z ludźmi z branży na wszystkich kontynentach (nie żebym latał za pieniądze wydawcy i reklamodawców – wystarczy dziś e-mail do kolegi poznanego na targach) zdają się to potwierdzać. Mamy więc Mięczysława. Pracuje w sklepie z częściami. W naszym przejaskrawionym przykładzie Mięczysław będzie zawsze spóźniony. Jakieś 5-10 minut. Zawsze nieogolony, koszula rozchełstana. Podobnie nieuporządkowana osobowość. Mięczysław nie jest jednak mięczakiem. Kiedy szef pyta, czemu się spóźnia – zawsze ma gotową opowieść a w skrajnych wypadkach rzuca „Lepiej późno niż wcale”. Jak łatwo się domyśleć, kawka lub herbatka, rozmowa z kolegami, dzwoniący telefon może poczekać. Sześć, siedem razy. Wreszcie odbiera. „Sklep motoryzacyjny, słucham”. Nie zachęca tonem, bo sam nie ma chęci na tę rozmowę. Po drugiej stronie rozmówca wyczuwa to – jest zamurowany. „Sklep, słucham!” mówi głośniej – wyraźnie zniecierpliwiony. Po drugiej stroni już znacznie pokorniejszy głos „petenta”. „Czy dostanę tarcze do

Pajero 95?”. Mięczysław długo się nie zastanawia. „Nie ma” i rozłącza się.

nym sprzedawcą – jak osoby, które zatrudniasz Ty.

Teraz Mięczysław popija sobie kawkę a tu przychodzi Klient. Żywy! Wchodzi i chce kupić klocki. Do Golfa 2002. Tym razem Mięczysław pyta o rok, silnik ale o nic więcej. Zerka do komputera, mruczy, idzie na zaplecze i przynosi pudełko z klockami. Daje kwitek, Klient idzie do kasy, płaci i wychodzi. Co było łatwe do przewidzenia, Klient za dwie godziny wraca, nieco…. rozdrażniony. „Przepraszam Pana, ale te klocki nie pasują”. Mięczysław ponownie grzebie w komputerze i stwierdza, że powinno być dobrze. „Czy na pewno do Golfa?” pyta zniecierpliwiony Mięczysław. W końcu okazuje się, że chodziło o 4Motion o co Mięczysław nie dopytał a Klient zapomniał uściślić, bo był zaaferowany swoimi sprawami. Kiedy wszystko jest jasne, kolega Mięczysława rozwiązuje problem i Klient wychodzi z rozwiązanym problemem.

Kim jest profesjonalny sprzedawca? Na pewno nie jest nim Mięczysław.

Mija dzień. Powtarzają się takie same telefony. Przychodzą podobni Klienci. Mięczysław jest niezmienny. Trwały. Niepowtarzalny. Bo Mięczysław ma niewielką pensję, przychodzi do pracy bez specjalnego entuzjazmu, odbiera telefony, czeka na klientów, robi co mu się powie i….. nic więcej. Na całe szczęście Mięczysław to postać całkowicie fikcyjna. Nie jest profesjonal-

Profesjonalny sprzedawca w sklepie motoryzacyjnym czerpie zwierzęcą przyjemność ze swojej roboty. Ma ona swój początek w momencie przebudzenia. On już wie, że będzie to kolejny ważny i ciekawy dzień, kiedy pozna szereg ciekawych ludzi. Więc wstaje i szykuje się do pracy. Przed wyjściem rzut oka w lustro. Właśnie to zobaczy Klient. Czy nam się do podoba? To najważniejsza sprawa – czy sami sobie się podobamy. I nie chodzi tu o akceptowanie siebie na poziomie odlotu po imprezie. Chodzi o obiektywną profesjonalną oceną swojej osoby. Czy wyglądam dobrze? Czy klient uzna, że jestem profesjonalistą? Przecież pierwsze wrażenie to pierwsze wrażenie. Na drugie nie ma czasu. Statystycznie na pierwsze wrażenie ma się między 7 a 13 sekund. Kontakt o takiej długości – kontakt wzrokowy – ustawia dalszą relację biznesową. Niezależnie od tego jak bardzo byśmy chcieli aby było inaczej, tych kilkanaście sekund decyduje o wielu sprawach. Biznes to nie tylko kupno klocków. To także powtarzanie zakupów. Chęć powrotu. Stąd tak ważne jest pierwsze wrażenie.

Kolejną sprawą jest to, jakie mamy zdolności „społeczne”. Raczej umiejętności. Czy bez problemu mówimy „Dzień dobry”? Czy znając imię czy nazwisko Klienta, mamy na tyle rozwinięte umiejętności komunikacji, że używamy ich w rozmowie?


Mięczysław – sprzedawca 64 Czy w czasie rozmowy zadajemy wszystkie ważne pytania, nie pomijając żadnych etapów procesu sprzedaży. Czy jeżeli Klient nie zna odpowiedzi, potrafimy mu wskazać sposób, w jaki może takie informacje pozyskać albo – co jest nawet właściwsze – pomagamy mu w ich uzyskaniu? Należy zawsze pamiętać, że im bardziej pamiętamy o tym, że Klient powinien stać się Klientem zadowolonym gdyż to wróci do nas w postaci polecenia innym Klientom. Nie ma lepszych referencji. Czy kiedy zamykamy transakcję, mamy zwyczaj dziękowania za zamówienie? Czy „polecamy swoje usługi następnym razem”? To wydaje się proste i oczywiste, jak często pomijane lub zmienione w groteskową sztuczność. Czy z podobną starannością traktujemy Klienta, który dzwoni? Osoba, z którą rozmawiamy tworzy sobie nasze wyobrażenie. Podczas rozmowy telefonicznej powinniśmy zachowywać się jak w rozmowie twarzą w twarz. Rozmowa telefoniczna również wymaga profesjonalnego przygotowania. I nie chodzi tu o techniki sprzedaży przez telefon, czym zajmiemy się przy innej okazji. W tym miejscu mam na myśli postępowanie przy klasycznych sytuacjach – kilku połączeniach. Jeżeli nasza centrala jest cyfrowa, w telefonie stacjonarnym wyświetli się kolejne połączenie przychodzące jako oczekujące. Jeżeli taka sytuacja będzie miała miejsce, należy poprosić o cierpliwość i przełączenie na połączenie przychodzące. Klientowi oczekującemu należy udzielić informacji o czasie oczekiwania. W przypadku sytuacji, kiedy oczekiwanie może się przedłużyć,

warto poprosić o możliwość oddzwonienia.

Optymalizacja

kosztów tłumaczeń

w firmie Niezwykle wa ż n e jest, aby w trakcie rozmowy telefonicznej uzyskać wszystkie informacje niezbędne do realizacji zlecenia. Kiedy zlecenie zostanie złożone, należy podziękować za zaufanie i wyrazić nadzieję na kolejną transakcję. Jeżeli Twój pracownik jest osobą niedoświadczoną, należy dać czas na naukę. To proces i nie efekty nie przychodzą z dnia na dzień. Ale kiedy praktyka wejdzie w krew, efekty będą widoczne od razu. Z wielką przyjemnością stwierdzam, że wiele sklepów działa na bardzo wysokim poziomie. Sklepy wielu dystrybutorów też są nieustannie udoskonalane. I mimo, że nie wszystko odbywa się w „otoczeniu” kafelków, może właśnie dzięki temu mamy wrażenie, że płacimy umiarkowane ceny za doskonałą obsługę, świetne ceny i dynamiczną reakcję.

Wiele osób patrzy na biznes motoryzacyjny w sposób czarno-biały. Oto są ASO, które w efekcie kosztów, które muszą ponosić oraz modelu biznesowego mają wysokie ceny, oraz warsztaty niezależne, które mają ceny znacznie niższe, jednak często kwestionowana jest ich fachowość lub doświadczenie. Tak wygląda stereotyp. Stąd tendencja do szukania złotego środka – dobrego warsztatu niezależnego, który ma wysokie kwalifikacje, ale umiarkowane ceny. Przy okazji naprawia a nie wymienia. Jednocześnie te same osoby lekką ręką wydają setki a czasem tysiące złotych na usługi tłumaczeniowe, zlecając je agencjom. Tymczasem

agencja, to nic innego jak ASO, które zachęca przede wszystkim dziesiątkami standardów. W większości przypadków jednak nie ma się pojęcia kto wykonuje określoną czynność – czyli korzystając z porównania – o zobaczeniu mechanika przy pracy możesz zapomnieć. Na początek ciekawostka. Dyrektor dużej agencji tłumaczeń otrzymał pod koniec roku 2013 premię. Była to - bagatela – kwota 1,68 miliona funtów. Na „nasze” to prawie 8 milionów złotych. 8.000.000 PLN!!!! A przecież nie podniesiono cen usług…. Z czego wynika taka nagroda? Proste. Z obniżenia kosztów „pracy”.

Z poradnika „Jak optymalizować koszty tłumaczeń w firmie” już niedługo dowiesz się: ● Jak samodzielnie wyliczać koszt tłumaczenia, aby nic Cię nie zaskoczyło ● Jak Agencje wyliczają koszty tłumaczeń ● Jak unikać nieporozumień przy kalkulacji kosztów ● Jak obniżyć koszty tłumaczeń ● Czym są narzędzia CAT i czemu to dla Ciebie tak ważne, byś rozumiał zasadę ich działania ● Jak powstają błędy w Twoich tłumaczeniach ● Jak rozumieć kosztorys, który otrzymujesz od Agencji ● Jak za rozsądną cenę zapewnić sobie wysokiej jakości tłumaczenia W materiale tym znajdziesz również wiele innych, przydatnych informacji.


JUŻ WKRÓTCE KOLEJNY NUMER ZAPRASZAMY RÓWNIEŻ NA: WWW.BIZNESMOTORYZACYJNYPOLSKA.PL


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.