8 minute read

Muzeum Narodowe Ziemi Przemyskiej

Next Article
VIP Kultura

VIP Kultura

Historia MODY

Uratowana suknia z XIX wieku. W muzeum w Przemyślu

Advertisement

Muzeum Narodowe Ziemi Przemyskiej odzyskało dla celów ekspozycyjnych niezwykły zabytek. Po konserwacji powróciła do zbiorów suknia z połowy XIX wieku. Ten kobiecy ubiór zachwycił mnie, kiedy przed kilkunastu laty przeprowadzałam kwerendę przed wystawą sztuki biedermeieru w rzeszowskim muzeum. Koleżanki z Muzeum Narodowego w Przemyślu pokazały mi spoczywającą w pudle suknię z delikatnej wzorzystej tkaniny straszliwie podziurawioną przez mole. Nie było wówczas nadziei na jej kosztowną konserwację i wydawało się, że wspaniała suknia podzieli los muzealiów skazanych na magazyn. Jednak nie! Tekst Barbara Adamska Fotografia Archiwum VIP Biznes&Styl

Świetność tak pięknemu obiektowi rzemiosła artystycznego przywróciła długa i kosztowna konserwacja przeprowadzona w Katedrze Konserwacji i Restauracji Tkanin Zabytkowych Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie, sfinansowana ze środków Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

Nieznane są okoliczności, w jakich suknia trafiła jeszcze przed wojną do muzealnej kolekcji. Obecnie wspaniale prezentuje się na zaprojektowanym specjalnie dla niej manekinie, oczekując na gablotę o stosownych wymiarach, w której w przyszłości będzie wystawiana.

Dwuczęściową suknię uszyto z lekkiej tkaniny jedwabno-kaszmirowej, pokrytej barwnym, drukowanym wzorem. Jej górna część, czyli stanik dopasowany krojem, usztywniony fiszbinami, ma duży owalny dekolt; przód jest wydłużony w szpic. Rękawy wszyto na obniżonym ramieniu: wąskie górą, nad łokciem przewiązane pasem dekoracyjnie zmarszczonej tkaniny rozszerzają się dzwonowato ku dołowi. Szeroką spódnicę – krynolinę z sześciu brytów ułożono w zakładki. Suknię, która była zapewne letnią popołudniową toaletą, wykonano ze zwiewnej tkaniny. Lekko błyszczące tło w kolorze kremowym dekorują naprzemiennie pionowe pasy barwnych kwiatowych kompozycji i rzędy bota (orientalny motyw zdobniczy w kształcie łzy oraz migdała). Realistycznie odtworzone są: maki, bławaty, kąkole, goździki, lawenda, rumiany i drobne, pospolite kwitnące roślinki łąkowe, w rozmaitych odcieniach: karminu, cynobru, ultramaryny, ugru. Oddziela je od kremowego tła zgaszona zieleń liściastych gałązek. Rysunek kwiatowej kompozycji jasny, zróżnicowany walorowo, z delikatnie zaznaczonym konturem, kojarzy się z malarstwem akwarelowym. Kontrastują z nim motywy bota odcinające się od tła cynamonowo-brązowymi plamami „szóstek”. Patrząc z bliska dostrzegamy, iż łezki ściśle wypełniają drobniutkie motywy kwiatowe i liściaste w mocnych barwach, cynobru, różu indyjskiego, ultramaryny, jaskrawej zieleni.

Wyrafinowaną gamę barw uzyskano techniką druku walcowatego. Miedziane wałki z grawerowanym ornamentem, obracające się wokół dużego bębna, drukowały wzór barwnikami organicznymi; jak i nieorganicznymi (ultramaryną, bielą cynkową). Pozostająca w złym stanie tkanina zachowała wyrazistą kolorystykę.

Przed konserwacją zabrudzona i poszarzała suknia usiana była niezliczoną ilością ubytków po żerowaniu larw moli. Prace konserwatorskie nad tym szczególnym zabytkiem poprzedziły badania specjalistów chemików. Pozwoliły one ustalić sposób wykonania stroju, poznać rodzaje włókien tkanin i użytych farb. Do oczyszczenia tkaniny zastosowano metodę ultradźwięków. Jedwabnymi włóknami uzupełniono ubytki, wzmocniono całą powierzchnię ubioru. Konserwację sukni wykonała mgr Anna Drzewiecka.

Brakuje archiwalnych przekazów o pochodzeniu stroju i jego właścicielce, osobie szczupłej, gdyż obwód sukni w talii wynosił tylko 55 cm. Nie było to czymś wyjątkowym w epoce formowania od młodych lat sylwetki kobiecej za pomocą sznurowanego gorsetu.

Trudno określić, czy kaszmirowo-jedwabną kreację uszyto w kraju, czy może przywieziono ją z zagranicznych wojaży. Tkanina mogła zostać wyprodukowana w Anglii. Brytyjskie manufaktury, słynące z doskonale drukowanych materiałów, zatrudniały cenionych rysowników. Wzory, początkowo subtelne, monochromatyczne, wraz z doskonaleniem technik drukarstwa i farbiarstwa w XIX w. ewoluowały ku dekoracjom rozbudowanym kompozycyjnie i zróżnicowanym kolorystycznie. Przykładem tych ostatnich może być omawiana tkanina, w której zestawiono realistycznie potraktowane studia rodzimych polnych kwiatów z egzotycznym motywem bota rozpowszechnionym w Europie w końcu XVIII w., kiedy zapanowała moda na kaszmirskie szale.

Czas powstania sukni z kolekcji Muzeum Narodowego w Przemyślu określono na połowę XIX stulecia, czyli końcowe lata biedermeieru. Styl, który trwał od 1815 r. po 2. połowę XIX w., nie stworzył nowych form w architekturze, a w malarstwie odznaczał się swojskim realizmem. Pole do popisu zyskało wówczas rzemiosło artystyczne, wykorzystywane do komfortowego urządzania wnętrz, które cechował nastrój dostatku, przytulności, a nade wszystko wygody.

Biedermeier wylansował nową sylwetkę kobiecą. Prostą empirową sukienkę z czasów Kongresu Wiedeńskiego stopniowo zastępował kreacjami uwydatniającymi niewieście kształty. Powróciły modelujące talię sznurowane gorsety, przy równoczesnym rozbudowaniu partii rękawów i wprowadzeniu szerokiej dzwonowatej krynoliny usztywnionej halką zkońskiego włosia.

Kaszmirowo-jedwabna suknia odpowiada modelom z wczesnych lat 50. XIX w. Analogiczne przykłady odnajdujemy w kolekcji Muzeum Narodowego we Wrocławiu, a także w zbiorachLondon Museum i Musee de la Mode et du Costume de la Ville deParis.

Pisząc tekst korzystałam z materiałów przygotowanych przez pracowników MN w Przemyślu – Dorotę Stonawską iBłażeja Szyszkowskiego, oraz z: F. Boucher Historia mody, Warszawa 2003. J. Chruszczyńska, E. Orlińska, Tkaniny dekoracyjne,Warszawa 2009. B. Sowina, M. Możdżyńska-Nawotka, Ubiory kobiece 1840-1939, Wrocław 1999 

TRADYCYJNA KULTURA

Ewa Bednarczyk-Strzok.

Folklor na dworcu w Krośnie

Pięknie odremontowany budynek dawnego dworca kolejowego w Krośnie nosi obecnie nazwę Etnocentrum Ziemi Krośnieńskiej. To unikalne miejsce spotkań z kulturą ludową i tradycyjną. Dawną krośnieńską wieś udało się tu nie tylko ocalić od zapomnienia, ale i zachować w żywej formie.

Tekst Antoni Adamski Fotografie Tadeusz Poźniak

Pomysł na Etnocentrum wziął się z obserwacji, iż wnaszym regionie kultura tradycyjna zaczęła szybko zanikać. –Znają swój folklor dzieci węgierskie i słowackie. Dużo wiadomo o polskim folklorze podhalańskim czy kurpiowskim. A większość mieszkańców Krosna i okolic nie znała nawet jednej ludowej melodii ze swoich stron – mówi Ewa Bednarczyk-Strzok, kierowniczka Etnocentrum. – Nadszedł czas, by to zmienić.

Dzięki porozumieniu z PKP odremontowany został budynek dworca kolejowego. Zgodnie z zaleceniami konserwatora zabytków, o dawnej funkcji budynku przypomina wystrój niektórych wnętrz stylizowany na poczekalnię kolejową zkasami, fragmentem dawnej klatki schodowej z XIX-wieczną balustradą i detalami starej żeliwnej konstrukcji. Z tymi elementami kontrastuje wystrój dostosowany do obecnej funkcji budynku. Jedno z pomieszczeń umeblowane jest tak, jak wnętrze chaty. Tradycyjny kredens, domowy ołtarzyk, dwie malowane skrzynie posażne, jesionowe łóżko… W izbie złożono tradycyjne instrumenty ludowe: cymbały, lirę korbową, basy. Są one czymś więcej niż eksponatami. W Etnocentrum odbywają się bowiem potańcówki z udziałem znakomitych kapel, takich jak Kurasie z Lubziny, Trzcinicoki z Trzcinicy czy C.K. Kapela z Przemyskiego, oraz spotkania, w trakcie których można nauczyć się podstaw muzykanctwa od samych mistrzów.

Na ostatniej z potańcówek z kapelą Kurasiów wspólnie bawiło się około 60 osób. Uczestnicy przyjechali m.in. z Rzeszowa, Sanoka i Bieszczadów. Przybyli ludzie ze starszego pokolenia, którzy dobrze pamiętali, jak tańczy się polki, oberki i tanga, oraz młodzi, którzy tradycyjnych tańców dopiero się uczyli.

W czasie pandemii tradycyjnego tańca ludowego (poloneza, tańców korowodowych, polki haczowskiej) można było nauczyć się poprzez filmy instruktażowe zamieszczane w Internecie. Stało się bowiem tak, iż uroczyście otwarte w grudniu 2019 r. Etnocentrum zostało zamknięte w marcu br. Swoją działalność wznowiło dopiero w czerwcu, po 2,5-miesięcznej przerwie. W międzyczasie zajęcia odbywały się przez Internet. Największą popularnością cieszyły się wówczas kursy kulinarne (w okresie braku drożdży na półkach sklepowych, Etnocentrum proponowało pieczenie chleba na bazie sody) izajęcia z rękodzieła.

Nauką gotowania zajmuje się pani Ewa Szymko z Iwli, specjalistka od kuchni regionalnej. Można się tu nauczyć, jak przygotowywać popularne pierogi, ale także bardziej

egzotyczne dania: „fuczki” (placki ziemniaczane z kiszoną kapustą w środku) i żur na serwatce. Ważnym elementem jadłospisu kuchni Etnocentrum są dania z wykorzystaniem ziół oraz desery, a wśród nich tradycyjne ciastka – smalcówki i amoniaczki.

Bardzo popularne są warsztaty rękodzielnicze prowadzone przez Monikę Smyłę, doktorantkę krakowskiej ASP. Uczy ona malarstwa i rysunku, a także haftu krzyżykowego i koralikarstwa. Iwona Władyka pokazuje, jak wykonać ludowe wycinanki (owocem tych warsztatów jest aktualna wystawa). Pod jej kierunkiem dzieci zajmują się także ceramiką. Magdalena Słyś na specjalnym warsztacie uczy tkactwa, robótek na szydełku, na drutach oraz haftu. Wystawa wyrobów rękodzielniczych znajduje się w sklepiku przy wejściu do budynku, w którym można kupić pamiątkę z Etnocentrum.

Specjalne pomieszczenie poświęcone jest tradycyjnym grom prowadzonym przez Gabrielę Gajdzińską i Aleksandrę Karmelitę. – Jest to ciekawa alternatywa dla gier komputerowych i bardzo nas cieszy, że dzieci tak bardzo „wciągają się” w zabawy, w które bawili się ich pradziadkowie – mówi Ewa Bednarczyk-Strzok.

Nie znaczy to, iż w Etnocentrum zrezygnowano z nowoczesności. Przeciwnie: siedząc na drabiniastym wozie można dzięki możliwościom projekcji 3D obejrzeć animowane, interaktywne legendy krośnieńskie opowiadane przez pochodzącego z Krosna znanego aktora Roberta Rozmusa. W kuchni z ogromnym tradycyjnym piecem kaflowym, zamontowano stół multimedialny, na którym wyświetlana jest atrakcyjna animacja ilustrująca proces powstawania tradycyjnych potraw. Znalazła się tam również multimedialna książka kucharska. Zkolei w warsztacie tkackim mieści się stół multimedialny, na którym można zaprojektować, wykorzystując wybrany przez siebie rodzaj haftu, własną serwetkę.

W sali ekspozycyjnej oglądamy wystawę ludowych makatek. Te stare różnią się od współczesnych tylko odcieniem bieli haftowanego materiału. Wśród tradycyjnych motywów pojawia się jeden współczesny: to hasło ekologiczne.

W galerii na strychu obecnie można podziwiać ekspozycję archiwalnych fotografii dokumentujących życie ludności nazywanej Zamieszańcami – Rusinami zamieszkującymi niegdyś tereny na północ od Krosna. Zgromadzono rzadkie zdjęcia obejmujące okres galicyjski oraz międzywojenny, przedstawiające miejscowe społeczności zgromadzone przed obiektywem dawnego fotografa z okazji świąt oraz uroczystości. Znajdziemy tu wiele interesujących szczegółów, np. dzieci wiejskie bez butów, które były na ówczesnej wsi oznaką zamożności. Do zdjęć pozują także nauczyciele, władze gminne oraz greckokatoliccy księża.

WSali Weselnej często odbywają się warsztaty śpiewacze dawnych pieśni obrzędowych pod kierunkiem folklorysty Bartosza Gałązki, jednego z pomysłodawców i głównego twórcy programu Etnocentrum. Nazwa sali nawiązuje do zdjęć ślubnych, które znajdują się na głównej ścianie. Jedno z nich przyniósł ostatnio do Etnocentrum pewien starszy mieszkaniec Krosna, którego życzeniem było, aby ważna dla niego rodzinna fotografia zawisła właśnie w tym miejscu. Obok reprodukcja obrazu pędzla artysty-malarza Aleksandra Augustynowicza: to znajdujący się w nieznanych zbiorach prywatnych portret matki ofiarodawcy.

Obecnie Etnocentrum można odwiedzić i zwiedzić codziennie oprócz poniedziałków.

„Dbając o autentyczność, udostępniamy żywą kulturę ludową i tradycyjną w ramach, które współczesny człowiek uznaje za atrakcyjne i rozwijające” – oto dewiza Etnocen

trum Ziemi Krośnieńskiej.

This article is from: