#43 Gazeta Konopna Spliff

Page 1

WERSJA ONLINE: spliff.pl

#43 Listopad/Grudzień 2012

Gazeta Konopna

pełnoletnich

Oczywiście opór sejmowego betonu i establishmentu jest niewiarygodnie duży, a przemówienie do rozumu wielu posłanek i posłów graniczy z cudem zamiany wody w tak upragnione zioło..

Rok po wyborach

S.3

PRAWO

strona

S.5

3

MEDYCYNA

S.6

Legalizacja

O

Dla osób

… i co teraz?

Jak na ironię, to rozpoczęte przez DEA naloty samolotów rozpylających Parakwat nad plantacjami marihuany przyśpieszyły znaczny postęp hydroponiki.

Ile to kosztuje?

Parakwat - szkodliwa broń DEA

HEMP LOBBY

strona

S.7

7

GROWING

w dwóch stanach USA!

S.13

KULTURA

S.17

Niektórzy komentatorzy nie są tak optymistyczni. Teoretycznie legalne będzie wyłącznie posiadanie marihuany pochodzącej z licencjonowanej uprawy – a że takich

pomimo przegłosowania nowelizacji nie można na razie uzyskać, stąd prosty wniosek, że każdy jeden kwiatek pochodzi z nielegalnego źródła. W myśl tej interpretacji, posiadanie i handel czarnorynkową marihuaną dalej będą karane, co oznaczałoby, że demokratycznie wyrażone zdanie mieszkańców obu stanów (liczących razem 10 milionów ludzi), byłoby warte tyle, co nic. Swoje trzy grosze dorzucił też przedstawiciel ONZ, który domaga się od amerykańskich władz uznania wyników referendum za niezgodne z prawem. Amerykanie zaczęli ogólnoświatową wojnę z narkotykami i prawdopodobnie to oni ją zakończą. Żadnej istotnej zmiany w nastawieniu do narkotyków nie można się spodziewać do czasu modyfikacji mocno nieaktualnych konwencji ONZ, a tam zmiany nie są możliwe bez zgody USA. Opowiedzenie się mieszkańców Waszyngtonu i Kolorado za legalną marihuaną to historyczna chwila, która ma szanse stać się początkiem końca narkotykowej prohibicji. Maciej Kowalski

Ile zarobi Waszyngton? Legalizacja to dobra wiadomość nie tylko dla miłośników marihuany. Rączki zacierają już także stanowe władze – w ciągu pięciu lat od wprowadzenia nowych przepisów, spodziewają się 2 miliardów dolarów zysków dla budżetu. Z góry zaplanowano już nawet na co środki zostaną wydane – w znakomitej większości pójdą na ochronę zdrowia i rozwiązywanie problemów z uzależnieniem. 1% - bagatela, 4 miliony

dolarów rocznie - dostanie miejscowy uniwersytet na prowadzenie naukowych badań nad marihuaną. Przyjmując te same założenia, gdyby na podobny krok zdecydowała się Polska, Ministerstwo Finansów miałoby czym łatać dziurę budżetową - dodatkowe 8 mld zł co rok!

Najbiedniejszy prezydent najbogatszego kraju Południowej Ameryki forsuje

legalizację sprzedaży marihuany

Mowa o Urugwaju, niewielkim, dobrze rozwiniętym, stabilnym i mało dręczonym przez Amerykanów kraju.

P

rzestępczość, jak na lokalne warunki jest niewielka, ale projekt nazywany jest antymafijnym, a jednym z jego głównych proponentów jest minister obrony. Pisał o tym Time, wspominaliśmy w Spliffie#40.

Lewicowe władze na kontynencie, gdzie narkobiznes niesie śmierć tysiącom ludzi, często upominają się o reformy. Wpływ USA i ONZ nadal jednak jest zbyt silny. Urugwajski prezydent argumentuje, że małe kraje są najlepsze do przeprowadzania takich eksperymentów, a „ktoś musi być pierwszy”. Rynek szacuje się na ponad 700 mln $ i to te pieniądze mają przestać zasilać gangi. Urugwajczycy wierzą, że dzięki oficjalnemu handlowi spadnie spożycie twardych narkotyków, oferowanych przez przestępców w jednym rzędzie z marihuaną. Sklepy miałyby być prowadzone przez państwo, które kontrolowałoby też produkcję i ustalało ceny, akcyzę przeznaczając na leczenie narkomanii. Sprzedaż władze chcą skierować wyłącznie do obywateli kraju (pełnoletnich), nie turystów i reglamentować ilość dozwoloną na każdy miesiąc. Jest to rzadki przypadek, gdy podobną, i to konkretną, ze szczegółami, propozycję składa polityk nieemerytowany, nieopozycyjny, a urzędujący prezydent

i ma ona realne szanse. Potrzebna jest akceptacja parlamentu, kontrolowanego przez partię głowy państwa. José Mujica ma 77 lat, z których ponad 14 spędził w wojskowym więzieniu (w tym ponad 2 w studni) po kilku aresztowaniach, ucieczkach i postrzałach w czasie działalności jako marksistowski partyzant i puczu dokonanym przez armię. W dzisiejszych czasach jest umiarkowanym lewicowcem. „Biedni są nie ci, którzy mają mało, ale ci, którzy potrzebują wiele” – Mujica jeździ podstarzałym Garbusem i oddaje prawie 90% pensji na cele dobroczynne. Jest wegetarianinem, ateistą i zwolennikiem legalizacji aborcji. Uprawia kwiaty, jako nastolatek uprawiał kolarstwo. Lutek Nasz bohater José Mujica

strona

17

STREFA

Wyniki konkursu W poprzednim numerze Spliffa ogłosiliśmy konkurs fotograficzny dla czytelników. Prezentujemy najciekawsze zdjęcia i czekamy na więcej!” info na s 12

Sytuacja jest trochę patowa – to tak, jakby Lublin zadecydował, że w granicach miasta można uprawiać krzaki, a Warszawa upierała się, że nie można. No, może troszkę inaczej – stany w USA mają dość dużą autonomię, raczej jak Unia Europejska w 2050 r. W momencie, kiedy prawo federalne (krajowe) mówi, że nie wolno, a stanowe mówi, że wolno, zaczyna się zabawa. Na dobrą sprawę nikt do końca nie wie, w którą stronę rzecz się potoczy.

Niektórzy prokuratorzy w stanie Waszyngton niemalże z dnia na dzień umorzyli wszystkie podlegające im postępowania związane z marihuaną. Skoro posiadanie poniżej uncji (około 30 gramów) nie stanowi już przestępstwa, przedstawiciele prawa nie widzieli sensu w dalszym ciągnięciu procesów w tych sprawach. Jednocześnie jednak sami zastrzegają, że spodziewają się konfliktu na linii Waszyngton-Waszyngton, jeśli chodzi o wydawanie licencji producentom i dystrybutorom marihuany. Najbardziej prawdopodobnym scenariuszem wydaje się skierowanie sprawy do Sądu Najwyższego USA, który jednoznacznie określi, czy pierwszeństwo ma w tym wypadku przyzwolenie stanu, czy zakaz federalny.

BEZPŁATNA

Już po roku uprawy, nawet uwzględniając początkowy wydatek, daje to zaledwie 3-3,5 zł za gram czystego suszu średniej mocy.

prócz wybrania Obamy na prezydenta, mieszkańcy dwóch stanów – Kolorado i Waszyngton – zadecydowali w referendum o zalegalizowaniu posiadania, produkcji i obrotu marihuaną do celów rekreacyjnych. Federalni przypominają jednak, że zakaz ogólnokrajowy pozostaje w mocy. Będzie ciekawie!

Podobną schizofrenię Jankesi zafundowali już sobie w sprawie medycznej marihuany. Stosowanie do celów medycznych przetworów konopi, w tym czystego, naturalnego suszu, zostało przyjęte w kilkunastu stanach. Jednocześnie według Waszyngtonu, DC (stolicy – nie mylić ze stanem Waszyngton nad Pacyfikiem, który zalegalizował gandzię), jest to na bakier z prawem. Efekt jest taki, że spółki zajmujące się dystrybucją medycznej MJ jednego dnia wchodzą na giełdę (wywołując euforię i boom), a drugiego muszą się liczyć z nalotem antyterrorki.

GAZETA

REKLAMA


2

Spliff Gazeta Konopna Reklama


3

Spliff Gazeta Konopna Prawo

Holandia wróci na właściwy tor? Jesienne wybory w Holandii na pierwszy rzut oka nieco wstrząsnęły tamtejszą sceną polityczną. Zwycięstwo partii proeuropejskich, strata chadeków, spory zysk socjalistów i porażka antybrukselskiego Wildersa – tak w skrócie.

A

nalizując z perspektywy kraju nad Wisłą wyniki wyborów można byłoby przypuszczać, że utrata kilku znaczących mandatów przez chadeków – przy minimalnej różnicy (2 głosy) między zwycięzcami a opozycją socjalistyczną – zmusi do przetasowań. W kontekście szalejącego kryzysu, który w Hadze przybiera już maskę recesji, można było mieć racjonalne przypuszczenia, że tym samym nowy rząd wycofa się z wcześniejszych, już oficjalnie wprowadzonych w życie zmian dotyczących sprzedaż marihuany. Przypomnijmy: handel marihuaną i haszyszem w Holandii dozwolony jest od 1976 r. Ta liberalna polityka w ciągu tych wszystkich lat wielokrotnie ulegała modyfikacjom. Największe z nich nastały jednak dopiero w 2009 r., kiedy na holenderskiej scenie politycznie najsilniej grzmiał głos Marka Ruttego, lider Partii Ludowej na rzecz Wolności i Demokracji (VVD) – zwycięzcy wrześniowych wyborów.

To miały być wstępne zmiany, które docelowo prowadzić powinny – według Marka Ruttego – do zmiany statusu wszystkich coffee shopów. Te nie powinny być otwarte dla wszystkich, tylko bardziej mają przypominać zamknięte kluby – z maksymalną liczbą 2 tysięcy członków. Na początku 2012 roku, kiedy rozpoczęły się w Holandii już bardzo poważne rozmowy na temat programu oszczędnościowego, który w zrozumiały sposób miał też kształtować budżet, rozpoczęły się polityczne problemy. Ich efektem był upadek rządu Marka Ruttego i w dalszej konsekwencji (po kolejnych nieudanych próbach stworzenia nowego gabinetu) rozpisanie przedterminowych wyborów parlamentarnych na 12 września 2012 r.

Globalny kryzys, a teraz także szalejąca recesja, zmuszają kolejne kraje do przyjmowania programów oszczędnościowych. Na mapie Europy (i nie tylko) nie ma już zielonych wysp, a widmo ściągania pasa zagląda w oczy de facto wszystkim włodarzom. I nie inaczej jest w Holandii, o czym bodaj Za czasów kierowania Handel marihuaną zaś – czy najlepiej wiedzą tamtejsi holenderskim gabinetem Mark Rutte postanowił zmienić komuś się to podoba, czy nie, ekonomiści. Handel marihuaną wizerunek Holandii, jako państwa ale matematyka nie kłamie – przynosił zaś – czy komuś się to podoba, nie, ale matematyka z liberalną polityką w sprawie holenderskiemu budżetowi ok. 2 mld euro czy nie kłamie – przynosił tzw. miękkich narkotyków. rocznie, co zwłaszcza w dzisiejszych czasach holenderskiemu budżetowi ok. Szybko świat obiegła informacja, jest sumą nie do przecenienia. 2 mld euro rocznie, co zwłaszcza że rząd holenderski zamierza w dzisiejszych czasach jest sumą zamknąć przed cudzoziemcami drzwi do coffee shopów, czynnych tym samym tylko i wyłącznie nie do przecenienia. dla Holendrów. Jednym z argumentów zwolenników takiego rozwiązania było to, że z holenderskich „sklepów z trawką” Potrzebna jest oczywiście do tego wola polityczna. I teraz wróćmy korzystają głównie przestępcy z innych krajów, którzy do sceny politycznej i rzekomych przetasowań. Rutte zagrał va przyjeżdżają do tulipanowej krainy – także uciekając przed banque i postawił na pierwszy od 1945 r. rząd mniejszościowy, rodzimym wymiarem sprawiedliwości – by móc się wyluzować który w 150-osobowym parlamencie może liczyć – razem z mandatami pozostającej poza gabinetem partii Wildersa – na 76 paląc jointa. „szabel”. – Trzeba zmniejszyć atrakcyjność polityki narkotykowej dla cudzoziemców – skandował Ivo Opstelten, holenderski minister To zaś ewentualne zmiany w polityce antynarkotykowej stawia pod sporym znakiem zapytania. W tle jest konieczność ds. bezpieczeństwa i sprawiedliwości. przeprowadzenia planu oszczędnościowego na 18 mld euro oraz Inną zmianą było zmniejszenie dziennego limitu zakupu zaostrzenie polityki imigracyjnej, co może wiązać się z ukróceniem tzw. narkoturystyki. marihuany: z 5 do 3 gramów.

Rok po wyborach

Trudno też obecnie jednoznacznie stawiać tezę, jakoby nie było żadnej nadziei na zmianę tych przepisów. Jak zwykle trendy wyznaczy sytuacja gospodarcza i budżetowa Holandii. Barbara Grzeszcz

Minął rok, odkąd poparcie dla legalizacji zaprowadziło partię Janusza Palikota do Sejmu.

Chociaż ani depenalizacji, ani dekryminalizacji, ani tym bardziej legalizacji nie uświadczyliśmy, trzeba przyznać, że wbrew niektórym złym językom, Janusz o Wolnych Konopiach nie zapomniał. Złożonej na naszych łamach zapowiedzi przedstawienia liberalizacji przepisów jako warunku ewentualnej koalicji będziemy jednak w dalszym ciągu pilnować i rozliczać z wygłoszonych obietnic.

S

zanowne Czytelniczki, Szanowni Czytelnicy oraz wszyscy, którzy dziewiątego października 2011 roku postawiliście wyborczy krzyżyk przy kandydacie z siódmej pozycji na listach Ruchu Palikota w wyborach do Sejmu RP!

Jak widzicie warto było, gdyż macie reprezentantów Waszej sprawy w polskim parlamencie. Minął rok od ósmego listopada 2011 roku, gdy kandydaci wybrani z okręgowych list wyborczych Ruchu Palikota złożyli ślubowanie poselskie i mogli rozpocząć realizację deklaracji zawartych w programie wyborczym Ruchu. Legislacyjne „uwolnienie konopi” było pierwszymi pracami w Sejmie RP, którymi zajęli się posłowie Ruchu Palikota. Spotkania z „Wolnymi Konopiami” w Sejmie, konferencje i panele eksperckie, poparcie manifestacji za legalizacją, konferencje prasowe, „wyciąganie z dołka” aktywistów konopnych, po opracowanie i wprowadzenie do procesu tworzenia i zmieniania prawa projektów ustaw. Ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii – a w niej wprowadzenie definicji dla terminu „środki odurzające lub substancje psychotropowe w ilości nieznacznej, przeznaczone na własny użytek oskarżonego” w formie tabeli wartości granicznych, umieszczonej w rozporządzeniu do ustawy. Ustawy o zmianie ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii – a w niej zapisów w zakresie umożliwienia prowadzenia leczenia substytucyjnego przez odpowiednio przygotowanego lekarza psychiatrę w ramach praktyki lekarskiej; wprowadzenia upoważnienia ustawowego do wydania rozporządzenia, które ma określić ilość określonych środków odurzających i substancji psychotropowych, którą należy uznać za „nieznaczną”, a także możliwość uprawy konopi na własny użytek w celach medycznych określonych przez lekarza.

Oczywiście opór sejmowego betonu i establishmentu jest niewiarygodnie duży, a przemówienie do rozumu wielu posłanek i posłów graniczy z cudem zamiany wody w tak upragnione zioło. Niemniej nie tylko, że coś drgnęło, ale naprawdę Wasza i nasza uparta walka przyniosła już namacalną zmianę – ku aprobacie konopnej rewolucji w myśleniu i głoszonych opiniach sporej grupy wpływowych osób w naszym państwie. Ostatnie deklaracje, między innymi byłego prezydenta RP Aleksandra Kwaśniewskiego, gdy mówi „myliłem się podpisując ustawę zaostrzającą sankcje za posiadanie niewielkiej ilości narkotyku”, są namacalnym efektem tej kampanii. Osiągnęliśmy wspólnie również jeszcze jeden ważny cel – Polacy przestali się bać głośno mówić i deklarować po stronie depenalizacji posiadania niewielkiej ilości narkotyku. Ludzie światli, ludzie młodzi i ludzie odpowiedzialni są z nami i mówią: dość już obłudy wódczano-tytoniowej, dość straszenia potwornymi skutkami palenia zioła na wzór straszenia zgubnymi skutkami onanizmu, dość zamykania do więzień z powodu nietolerancji dla innych wzorów i sposobów życia. Pamiętajmy, słowa kroczą przed czynami. Słowo po słowie, krok po kroku, fakt za faktem i osiągniemy zwycięstwo. Damy radę! Po roku parlamentarnej wspólnej pracy, pragniemy podziękować wszystkim aktywistom z Wolnych Konopi, naszym wspólnym sympatykom i zwolennikom za pracę, wsparcie i zaangażowanie w tworzenie koalicji na rzecz racjonalnych rozwiązań prawnych, o które walczymy. Jeszcze raz. Wspólnie! Damy radę! Janusz Palikot | Piotr Bauć

REKLAMA


4

Spliff Gazeta Konopna Prawo

Kto sięgnie raz po zioło…

Co dziesięć minut na zegarze prohibicji pałacu Niemieckiego Związku Konopnego wybija ostatnia godzina ziołowego przestępcy przyłapanego na gorącym uczynku, skutkiem czego wielu zostaje straconych pod pręgierzem prawa. HaJo przeprowadziło wywiad z jednym z tych biedaków, którego nieraz dosięgły represje, sprawiając że stał się tym, kim teraz jest: niepoprawnym, ale szczęśliwym pobratymcą haszyszu.

Uczciwie zarobiłem sobie na to, że teraz żyję jak książę Koks. Gdy który cały czas się psuje i może spalić chałupę. Nie, nasze jarające w 2002 roku zostałem przeniesiony z więzienia bezpośrednio do filary społeczeństwa chcą, żeby było u nich szlachetnie i drogo. Stosownie do ich statusu i JobCenter, założyłem z moimi jakości. Nie mówcie, że synami większą uprawę – na Moim pierwszym klientem był dobrej nie słyszeliście jeszcze o ruchu początku zupełnie bez wsparcia urzędnik federalny deportowany z „Transition Town”? „Urban i dofinansowania ze strony Bonn, który zażyczył sobie szklarni na swoim gardening” jest ostatnim państwa. Ten błyskawiczny krzykiem mody – nie ważne, sposób, żeby przeżyć, był tarasie. czy chodzi o uprawę zioła naturalnie jak taniec na linie bez szpinaku. Dla snobów to jak przebieżka po asekuracji. Później jednak wykrystalizował się zupełnie legalny czy pomysł na biznes, który sam z siebie wprowadził się w życie. polu golfowym, rekompensata za wszystkie wyrzeczenia, które Coraz częściej otrzymywałem zapytania od klientów, którzy muszą brać na siebie jako znienawidzeni obcy w Berlinie. Trzeba chcieli wiedzieć, czy nie byłbym gotowy w zamian za odpowiednie przyznać, że gadka o ekologii jest trochę przekoloryzowana, ale honorarium instalować i doglądać sprzętu do domowej uprawy. kiedy już wystartują swoimi odrzutowcami, nie jest problemem Tak, nagle stałem się kimś na scenie berlińskich yuppie i przywiezienie przedpotopowej wody z lodowca w Himalajach. gdzie tam! Jestem tylko małym samozatrudnionym. hipsterów. Moim pierwszym klientem był urzędnik federalny Pomyśl: Taka luksusowa uprawa jest również swego rodzaju Jednak akcje stoją wysoko, nawet bardzo wysoko, jak deportowany z Bonn, który zażyczył sobie szklarni na swoim eksperymentem. Woda jest czymś podstawowym i nikt nie wie zresztą widać. Podziękowania należy złożyć naszym tarasie. Jak przystało na ekologiczno-alternatywnego obywatela, dokładnie, jaki wpływ może mieć tak luksusowa woda na smak politykom i całemu lobby antymarihuanowemu, wszystko miało być tak przyjazne naturze, jak tylko się da, rośliny. którzy utrzymują zakaz , tym samym gwarantując napędzane nawet ekologicznym prądem. Ukoronowaniem było Ale wracając do sedna mojego interesu. Pierwsze zlecenie takim ludziom jak ja dobrobyt i szczęśliwą jesień życia. jednak specjalne życzenie jego żony, aby całą uprawę podlewać pokazało, że dla całej tej yuppie-hołoty nic nie jest dostatecznie Daj spokój z dziwkami. Zostanę wodą z andaluzyjskiego źródła dobre – a ja jestem tym, który spełnia życzenia, nawet jeśli są Cały czas służę świętej roślinie, leczniczego, ponieważ chciała całkiem porąbane. Tak jak niedawno, gdy jeden bankier zapytał wierny konopi do ostatniego sztachnięcia. mnie, czy takim sprzętem można też uprawiać koks. sadząc ją tu i tam, jednak zawsze również hodować szpinak. Witaj Knut! Jesteś bardzo zajęty, masz pięcioro dorosłych dzieci i rezydujesz we własnym apartamencie z widokiem na park, który wcześniej był Twoim miejscem pracy. Nie zawsze było Ci tak dobrze, bo z 56 lat Twojego życia spędziłeś czternaście za kratkami – i to wyłącznie za łamanie przepisów dotyczących zakazu marihuany. Plotzensee, Moabit i Tegel – tak nazywały się ośrodki resocjalizacji, które uczyniły z ciebie złego człowieka, do dziś przynoszącego społeczeństwu więcej strat niż zysków. Pierwszego jointa zapaliłeś w 1969 roku, co tym samym było początkiem twojej błyskotliwej kariery dealera, przemytnika i growera. Szczytem kariery zawodowego przestępcy jest to, iż na stare lata obijasz się na bezrobociu, równocześnie nosząc na ręce szwajcarski zegarek i dając się karmić kawiorem blond Ukraince. Jak to możliwe? Zostałeś alfonsem albo dealujesz koksem w rządowej dzielnicy?

A

bez przestępczych zamiarów. Ale po kolei. sobie na to, że Koks.

To jak? Dealujesz jeszcze haszem? Uczciwie zarobiłem Tak czy siak, jeśli znajdą przy tobie teraz żyję jak książę więcej niż jedną działkę, to przy następnym wyroku niechybnie trafisz za kratki, gdzie w przepełnionym więzieniu zgnijesz żywcem.

Nie boję się. Cały czas służę świętej roślinie, sadząc ją tu i tam, jednak zawsze bez przestępczych zamiarów. Ale po kolei.

Poczekaj! Robisz sobie z nas jaja? Co jest ekologicznego w importowaniu wody mineralnej z pustyni, żeby używać jej w berlińskim ogródku? Jak słowo daję! Musiałem sprowadzić wodę samolotem za ciężkie pieniądze. Ekologiczne mieszczuchy uprawiają ogródek z całkiem innych pobudek. Nie chcą byle jakiego growboxu,

REKLAMA

Zatem nie możesz się odgonić od zleceń i zarabiasz tyle, że można zwariować. Dlatego nie reklamuję się w Hanf Journal, lecz przelewam część zysków na konto stosownych partii rządzących, żeby wszystko pozostało tak jak jest. Moja załoga i ja marzymy o ekspansji na cała Republikę. W Berlinie nasze usługi instalacyjne i tak nie mają konkurencji. Jesteśmy numerem jeden, super niezawodni, dyskretni i kreatywni. Dziani ludzie doceniają to, szczególnie szychy z polityki, gospodarki i kościoła. Tam liczy się delikatność. W końcu wizytówka takiego klienta kryje w sobie duży potencjał szantażu. Gdybym chciał, mógłby przedwcześnie zakończyć niejedną karierę polityczną czy prawniczą. Jednak ja jestem lojalny, nawet wobec tych, którzy wykonują nieprzyzwoite zawody. Nigdy nie wypaliłbym danych moich klientów na

jak z nielegalnej plantacji marihuany zrobić np. legalną firmę jednoosobową – i to bez konieczności płacenia podatku obrotowego i dochodowego. Samozatrudnienie jest magicznym słowem w naszym kapitalistycznym systemie.

CD i nie przekazałbym ich urzędowi celnemu. Nawet nie za dziesięć milionów euro, przysięgam! To samo tyczy się moich współpracowników, z których każdy ma wpis w zaświadczeniu o niekaralności i złożył u mnie przysięgę milczenia. Czyli interes się kręci. Ale dlaczego dziś jeszcze ciągle JobCenter odgrywa tak istotną rolę w Twoim życiu? Przecież wcale nie musisz wykonywać usług, żeby zapewnić sobie utrzymanie, po co więc to śmieszne oszustwo ubezpieczeniowe? Myślę, że to po prostu moja złośliwość. Może i zemsta na społeczeństwie za stracone lata. Mając swoją kartotekę w urzędzie można poza tym żyć spokojnie i tanio, szczególnie jeśli chodzi o cholernie drogie ubezpieczenia zdrowotne dla samozatrudnionych. JobCenter jest dla mnie jak łono Abrahama – i to już od dziesięciu lat. (śmieje się). Z czego się śmiejesz? Zasiłek dla bezrobotnych i tak jest do niczego. Tak, jeśli człowiek jest głupi. Mnie w każdym razie sprawia to wielką frajdę, kiedy mogę przestraszyć moją opiekunkę w urzędzie, wchodząc w przebraniu diabła albo salafisty. Bezczelność górą! A każdemu, kto potrafi czytać i ma trochę wyobraźni, polecam lekturę kodeksu ubezpieczeń społecznych. W tej „Instrukcji oszustw w ubezpieczeniach społecznych” jest mianowicie napisane drobnym drukiem, jak z nielegalnej plantacji marihuany zrobić np. legalną firmę jednoosobową – i to bez konieczności płacenia podatku obrotowego i dochodowego. Samozatrudnienie jest magicznym słowem w naszym kapitalistycznym systemie. „Wspierać i żądać”, tak brzmi filozofia JobCenter. Rozumiem to jako zachętę, aby swoje hobby uczynić swoim zawodem. Wesprzeć można każdego – doradcę w sprawach menopauzy, zbieracza trufli czy hodowcę pieczarek. Trzeba tylko przedstawić biznesplan i już na konto wpływają pieniądze na rozkręcenie działalności i kredyty. Resztą zajmie się doradca podatkowy. Za jego radą moi pracownicy dostają dyrektorskie pensje i składkę na rentę, co pozwala zmniejszyć podatki. Ponadto wszyscy jeżdżą służbowym Maserati, mamy też radę zakładową. Czy masz do tego w ogóle odpowiedni personel? Jaki przyzwoity Niemiec chciałby pracować w kolektywie i to za więcej niż pięć euro za godzinę? Tak, nieobyczajnie wysokie pensje, które wypłacam, są problemem. Szczególnie ludzie z JobCenter i niewolnicy firm zatrudniających tymczasowo nie mogą pojąć, kiedy oferuję im porządny dodatek oszczędnościowy, pieniądze na wczasy i na Boże Narodzenie. Węszą natychmiast uczciwość, a to w dzisiejszych czasach jest podejrzane. Widzicie, jako Rockefeller także pracując legalnie wcale nie ma się łatwo, aby uczciwie zarobionymi milionami obdzielić innych ludzi. Jest jednak zbyt ryzykowne, aby opodatkować cała kwotę. Potem w podzięce za ten bohaterski czyn mogliby mi jeszcze zawiesić na szyi krzyż zasługi, z czego trudno byłoby mi się wytłumaczyć w JobCenter. Cóż, chętnie chciałbym wesprzeć jakimś datkiem braci i sióstr z Zielonej Pomocy i DHV, byłoby to jednak paradoksalne, żeby nie powiedzieć samobójcze. Ale jeśli macie ochotę, to znam fajną saunę w Budapeszcie. Oczywiście ja zapraszam. Tak, wielkie dzięki Knut. Również za interesującą rozmowę. Sadhu van Hemp


Spliff Gazeta Konopna Medycyna

Konopie bezpieczne dla dorosłych D

Psychiatrii przy King’s College w Londynie, oświadczył w wywiadzie z BBC: „Jest to na tyle wyjątkowe badanie, że jestem niemalże pewien, iż spożywanie marihuany jest bezpieczne dla mózgów osób powyżej osiemnastego roku życia, jednakże bardzo ryzykowne dla osób poniżej osiemnastego roku życia”. Pięć procent uczestników badania już przed ukończeniem osiemnastu lat regularnie i często przyjmowała marihuanę. Najbardziej Aktualne badanie po raz pierwszy potwierdziło, że regularne dotknięci uszkodzeniami mózgu byli ci uczestnicy badania, spożywanie marihuany przez osoby dorosłe nie ma żadnego którzy nie tylko byli uzależnieni jako nastolatkowie, lecz w sumie przyjmowali marihuanę negatywnego wpływu na niż przez dwadzieścia inteligencję. Kolejnym wynikiem spadek inteligencji ma miejsce dłużej lat. Badanie zgadza się zatem tego długofalowego badania wtedy, gdy już przed osiemnastym ze wcześniejszymi wynikami, jest, iż spadek inteligencji ma rokiem życia doszło do uzależnienia. w myśl których mózg dzieci miejsce wtedy, gdy już przed i młodzieży jest szczególnie osiemnastym rokiem życia na działanie narkotyków, takich doszło do uzależnienia. Jeśli przyjmowanie marihuany zaczęło wrażliwy się dopiero po osiemnastym roku życia, nawet w przypadku jak marihuana, nikotyna i alkohol, podczas gdy dla mózgu częstej konsumpcji nie ma ono wpływu na inteligencję, zdolność osób dorosłych owszem szkodliwy jest alkohol, jednakże nie koncentracji czy pamięć. Wynik ten ma daleko idące skutki dla marihuana. zastosowania marihuany w celach medycznych: po raz pierwszy Naukowcy zalecają, aby postawić bardziej na środki zapobiegawcze jej terapeutyczne zastosowanie można nazwać bezpiecznym. „Wynik ten jest dobrą wiadomością dla wszystkich pacjentów wśród młodzieży i uniemożliwić spożywanie marihuany przed przyjmujących leki produkowane na bazie marihuany”, oświadczył ukończeniem osiemnastego roku życia. Współautor Avshalom Franjo Grotenhermen, przewodniczący stowarzyszenia Cannabis Caspi, profesor instytutu Genome Sciences & Policy uniwersytetu als Medizin (Marihuana jako lekarstwo) z siedzibą w Rüthen. Duke oświadczył, iż ma nadzieję, że wyniki nie zapoczątkują dyskusji na temat legalizacji „Umiarkowane zastosowanie marihuany dla dorosłych: „Proste marihuany, tak jak ma to Proste przesłanie brzmi: Marihuana przesłanie brzmi: Marihuana jest miejsce w przypadku terapii jest niezdrowa dla dzieci. To samo niezdrowa dla dzieci. To samo medycznej, jak również stosowanie narkotyku przez tyczy się nikotyny, alkoholu, a teraz również tyczy się nikotyny, alkoholu, a teraz również marihuany”. osoby dorosłe nie wyrządza marihuany. dających się zauważyć szkód.” Porównywalna obserwacja Równocześnie Grotenhermen skrytykował lakoniczny sposób, w jaki media zacytowały wyniki tyczy się również związku między przyjmowaniem marihuany badań: „Nagłowek „Palenie ogłupia” nie ma nic wspólnego i psychozami na tle schizofrenii. Aktualne badania naukowe z wynikami, do jakich przez wiele lat dochodzili badacze i potwierdzają, iż narkotyk podwaja ryzyko, jeśli był palony regularnie przed zakończeniem wzrostu mózgu. Tym samym pozostawia w cieniu wszystkie dobre strony.” konsumpcja marihuany przez nastolatków zwiększa ryzyko, tak Badacze zgromadzeni wokół Madeline Meier z Duke University samo jak dorastanie dzieci w wielkim mieście w porównaniu z w Durham (USA, stan Nowa Karolina) towarzyszyli 1037 ludźmi, którzy dorastali na obszarach wiejskich. Ten niewielki uczestnikom badania z Dunedin w Nowej Zelandii od dnia wzrost ryzyka oznacza, że 1 do 2 ze 100 nastoletnich konsumentów ich narodzin w latach 1972/1973, wielokrotnie poddając ich marihuany i 1 z 2 na 100 dzieci mieszkających w wielkich miastach badaniom i przeprowadzając z nimi rozmowy. Mowa tu o jak może zapaść na schizofrenię w porównaniu z 0,5 do 1 na 100 osób dotąd najbardziej miarodajnym badaniu dotyczącym związku dorastających bez żadnego czynnika ryzyka. między spożywaniem marihuany i wydajnością intelektualną. Żródło: Cannabis als Medizin e.V. (ACM) Jeden z prowadzących badanie, Terrie Moffitt, profesor Instytutu

5

ługofalowe badania dowodzą, że spożywanie marihuany nie ma ani negatywnego wpływu na inteligencję, ani na zdolność koncentracji, czy też wydajność pamięci. Bezpieczne zastosowanie produktów na bazie marihuany dla celów medycznych jest możliwe.

Towarzystwo Cannabis als Medizin e.V. (ACM) od 1997 roku wstawia się za poprawą stosowania marihuany i kannabinoidów do celów medycznych. Członkami towarzystwa są lekarze, aptekarze i pacjenci z Niemiec i Szwajcarii. Lekarze i farmakolodzy ACM są również członkami organizacji International Association for Cannabinoid Medicines (IACM), towarzystwa naukowego, które zajmuje się możliwościami terapeutycznymi leków na bazie kannabinoidów.

Rozmowa z dr. Waldemarem Kujawą Położnik, ginekologi, wieloletni ordynator i dyrektor szpitala, były wiceprzewodniczący Okręgowej Izby Lekarskiej i były radny Płocka.

J

organizatorów ochrony zdrowia panuje fobia narkotykowa. zanieczyszczony, mieszany z innymi narkotykami. Gdyby Krople Inoziemcowa (tinctura opii – nalewka z opium) pacjent mógł otrzymać morfinę, marihuanę czy inny lek bodaj do lat osiemdziesiątych były dostępne bez recepty. narkotyczny na receptę, od lekarza specjalisty, wydawany mu Pamiętam jak babcia dawała mi je na bóle żołądka. A jest w szpitalu albo w aptece, to ten pacjent mógłby być pewien, że to lek bez porównania silniejszy od marihuany. Dziś doszło nie „ćpa”, tylko się leczy. do paranoi. Aby wypisać lek narkotyczny, potrzebne są specjalne recepty, które uzyskuje się w innej procedurze niż WK: Oczywiście. W Kanadzie otrzymałby legalny leczniczy, te „zwykłe”. Wielu lekarzy szpitalnych (i nie tylko) nie ma standaryzowany medyczny lek na bazie konopi. U nas czasu i chęci przez te procedury przechodzić i nie ma nawet morfina jest a konopi – przecież o niebo bezpieczniejszych – w aptece nie ma. takich recept. A nawet jeżeli je dr Waldemar Kujawa: Fakt, wspólnie uzyskuje, to nie może od razu Jeszcze gorzej jest w szpitalach. Ubolewam nad tym, że z nieżyjącym już wielkim polskim otrzymać dużej liczby takich Tu przepisy wymagają, aby lek nasza medycyna nie histopatologiem profesorem recept. Nie można też od razu ich w żaden narkotyczny był pod opieką lekarza, a nie wykorzystuje Szamborskim i obecnym konsultantem zapisać dużej ilości leku. Skutek sposób. pielęgniarki, w kasetce zamkniętej dwoma krajowym d.s. położnictwa i ginekologii jest taki, że wypisywany ze zamkami. Jeżeli tak się zdarzy – a zdarza MR: – profesorem Radowickim badaliśmy szpitala pacjent bardzo rzadko Mama mojego wpływ czynników środowiskowych (w dostaje potrzebną mu receptę się często – że nagle lekarz musi operować, dobrego kolegi pracuje tym używek) na przebieg ciąży, porodu na narkotyk. Tylko rodziny tych to wtedy nie ma kto wydać narkotyku w hospicjum. Za każdym razem powtarzała nam, i połogu. Przebadano wtedy znaczną biednych ludzi wiedzą, ile muszą pielęgniarce. że marihuana dla osób liczbę kobiet w ciąży. Nie było wśród się „nazałatwiać”, by podawać je przebywających w nich takich, które zażywałyby narkotyki chorym w odpowiedniej ilości. A czy paliłyby marihuanę. Jednak w czasie przygotowań ja nie wiem jak oceniać mojego kolegę po fachu, który – na hospicjach powinna być dostępna tak, jak polopiryna w do publikacji zapoznałem się z piśmiennictwem na ten prośbę rodziny o zwiększenie dawki morfiny dla chorego na każdym domu. Czy nie lepiej byłoby gdyby w takich miejscach, temat i wyrobiłem sobie pogląd, że z trojga złego: alkohol, raka płuc z licznymi przerzutami – odmówił zwiększenia osoby, które często przebywają tam do śmierci, umierają w nikotyna i marihuana, to ta trzecia jest dla płodu najmniej dawki, bo „chory się uzależni”. Czy jest taki głupi, czy mu samotności, w bólu i cierpieniu, mogły umierać spokojne, bez niebezpieczna. Zaznaczam – w ciąży i na 3 miesiące przed się po prostu nie chciało zdobywać „czerwonych recept”? bólu? Czytałem o przypadku kobiety, której lekarze dawali 2 nią odradzam picie alkoholu i palenie czegokolwiek! To z Pacjent zmarł po miesiącu. Na szczęście bez bólu. Zaradny tygodnie życia. Zmarła po, jeżeli dobrze pamiętam, miesiącu. pewnością szkodzi! syn „załatwił” leki. Jeszcze gorzej jest w szpitalach. Tu Bez bólu, w spokoju, mogła zjeść normalny posiłek, którego nie przepisy wymagają, aby lek MR: Cytat ze ciąg dalszy na następnej stronie był pod opieką Kilkanaście lat temu byłem narkotyczny strony internetowej lekarza, a nie pielęgniarki, w REKLAMA wolontariuszem hospicjum. Wiele kasetce zamkniętej dwoma Stowarzyszenia Wolne bym wtedy dał za możliwość dysponowania zamkami. Jeżeli tak się zdarzy Konopie: „Na oficjalnej witrynie internetowej GW – a zdarza się często – że marihuaną do celów medycznych. Pharmaceuticals pojawiła nagle lekarz musi operować, się informacja, że Sativex – to wtedy nie ma kto wydać lek w aerozolu produkowany na bazie konopi, zostanie wkrótce narkotyku pielęgniarce. Na szczęście większość z nas dopuszczony do obrotu również w Polsce. Lek będzie dostępny łamie te przepisy i wydaje leki z góry w większej ilości. dla chorych na stwardnienie rozsiane, trwają badania kliniczne Są jednak i tacy, którzy unikają ich zlecania, bo odstręcza sprawdzające możliwością wykorzystania tego leku również u ich dodatkowa biurokracja. Dystrybucja leków „zwykłych” Vapocane zamieni Twoje bongo w zbawienny chorych na nowotwory”. Jednak żeby w Polsce móc stosować prowadzona jest przez pielęgniarki a narkotyków przez dla płuc waporyzer. leki na bazie substancji narkotycznych, jaką w myśl naszego lekarza. Przeważnie jest to młody lekarz, ale jeżeli zdarzy prawa są konopie, potrzebne są specjalne recepty, spełnienie się sytuacja, że taki lekarz zachoruje albo pojedzie na kurs Wideo na www.vapocane.com! dodatkowych formalności itd. Jak wygląda to dokładnie w przed weekendem, to chorzy cierpią. Michał Rozkosz: est Pan ginekologiem, osobą znaną w środowisku lekarskim, pisał Pan prace naukowe dotyczące wpływu używek na łożysko kobiety ciężarnej. Czy rzeczywiście jest Pan przekonany, że nikotyna i alkohol szkodzą bardziej niż marihuana, która jest nielegalna nie tylko jako używka, ale i jako lek, a jej posiadanie jest w Polsce wciąż zabronione pod groźbą kary do 3 lat pozbawienia wolności?

praktyce?

WK: Wygląda źle. Niestety wiem o tym lepiej niż bym sobie życzył. Kilkanaście lat temu byłem wolontariuszem hospicjum. Wiele bym wtedy dał za możliwość dysponowania marihuaną do celów medycznych. Cierpienie ludzi, szczególnie w czasie choroby nowotworowej, bywa straszne i nieraz trudno sobie z nim poradzić. Pierwszy z brzegu przykład – bardzo często w przebiegu raka niszczy chorych nie tylko silny ból, ale i uporczywe wymioty. Marihuana byłaby tu niezastąpiona. Lekarzy szkolonych w walce z bólem nie ma zbyt wielu, a do tego wśród medyków i szczególnie wśród

Pragnę podkreślić, że wprowadzenie tych idiotycznych przepisów w żaden sposób nie wpływa na możliwość kradzieży. Wręcz odwrotnie. Każdy lekarz wie, że łatwiej mu wynieść ze szpitala morfinę niż antybiotyk, bo to pierwsze można zrobić bez wiedzy pielęgniarek, a to drugie nie. Oczywiście w żaden sposób nie wpływa to również na liczbę ludzi uzależnionych. MR: Jeżeli syn „załatwił”, to chyba taki narkotyk nie do końca nadaje się do używania jako lek? Nie wiadomo czy nie jest on czymś

www.vapocane.com Kontakt: office@vapocane.com Telefon: 0043-650-4531025 Produkt firmy ROB and SOLWE


6

Spliff Gazeta Konopna Hemplobby

zwracała dzięki temu, że syn nauczył ją palić marihuanę, którą jednak musiał kupować od dilera. Nie miała możliwości zapalić suszu z rośliny czystej, nieskażonej chemikaliami.

przekonany, że już niedługo będziemy ją tak samo traktować. Kawę i herbatę też początkowo posądzano o straszne rzeczy. Z medycznego punktu widzenia prawo wobec użytkowników konopi powinno być łagodniejsze niż wobec WK: To oczywiste, że byłoby lepiej. Bardzo wiele pijaków i palaczy. Mam dzieci i wnuki. Jak każdy pragnę, nowotworów atakuje otrzewną i daje przerzuty do wątroby. by wyrosły na wartościowych członków społeczeństwa, żeby Powoduje to uporczywe, wyniszczające wymioty, dla wielu alkohol, nikotyna i narkotyki nie zniszczyły im życia. Właśnie pacjentów trudniejsze do dlatego jestem przeciwny wytrzymania niż ból. Także użytkowników. Z medycznego punktu widzenia prawo penalizacji radio- i chemioterapia mogą Obecny stan prawny wobec użytkowników konopi powinno być dawać nieprzyjemne skutki. powoduje powstawanie łagodniejsze niż wobec pijaków i palaczy. Są chorzy, którzy przerywają gangsterskich fortun, leczenie, ponieważ jego indukuje korupcję w skutki uboczne są nie wymiarze sprawiedliwości do zniesienia. W tych przypadkach konopie są nie do i polityce. Jest dokładnie tak samo jak w USA w czasach zastąpienia. Oczywiście nie do zastąpienia jest też kojące Al Capone. Niby wszyscy oglądali filmy o czasach, gdy działanie na psychikę pacjenta. alkohol był w Ameryce zakazany, ale jakoś mało kto wyciąga z nich wnioski. A jest jeden generalny – prohibicja MR: A jak do kwestii zastosowania marihuany w medycynie nie zmniejsza spożycia i niszczy społeczeństwo! Byłem odnosi się środowisko lekarskie? W niektórych sytuacjach uczestnikiem i obserwatorem Marszu Wyzwolenia Konopi w stosuje się morfinę, ale w żadnym wypadku nie można stosować Warszawie. Na pierwszy rzut oka widać, ile to nas wszystko w medycynie marihuany, która pomogłaby wielu osobom kosztuje. Weźmy tylko zaangażowanie policji i wymiaru w naprawdę dużej ilości schorzeń, problemów ze zdrowiem. sprawiedliwości. Samo tylko zwolnienie – przez legalizację Czy nie jest błędem ustawodawczym to, że marihuana nie jest – sił i środków przeznaczanych na walkę z konopiami dałoby dostępna w medycynie, a morfina należąca do tej samej grupy, społecznie odczuwany efekt. Być może brakło policjantów co heroina już tak? i prokuratorów do złapania cwaniaków z Amber Gold, bo akurat rozpracowywali szefa Stowarzyszenia Wolne WK: Nie mam prawa wypowiadać się w imieniu wszystkich Konopie. lekarzy. Wiem jednak, że wielu anestezjologów, onkologów i lekarzy operujących myśli tak jak ja. Lekarzem jest też MR: A jak powinna według Pana wyglądać kwestia zastosowania jednak dr Piecha z PiS. Pewnie myśli inaczej. Oczywiście marihuany w medycynie? Czy jest Pan zwolennikiem tego, uważam, że traktowanie marihuany – używki łagodniejszej żeby każdy chory, któremu marihuana może pomóc, mógł i bezpieczniejszej dla zdrowia niż nikotyna, która jest kupić ją w aptece jak normalny lek na normalną receptę? Czy narkotykiem bardzo szkodliwym – także dla osób może uważa Pan, że każdy powinien mieć prawo do tego, żeby postronnych, tych, które palą biernie – jest hipokryzją. Bo – uprawiać swój własny krzak konopi indyjskich? co bardzo pragnę podkreślić – sprzedawany w prawie każdym sklepie spożywczym tytoń jest narkotykiem a marihuana WK: Zdecydowanie jestem za jednym i drugim. Apteki nie. To tylko używka – jak kawa czy herbata. Zresztą jestem powinny wydawać takie preparaty na zwykłe recepty.

Nieszczęściem dla wielu polskich chorych jest brak preparatów marihuany w aptece. To jakaś paranoja, że w swoim ogródku legalnie mogę mieć rośliny z sinymi truciznami jak tytoń, naparstnicę wełnistą czy wilczą jagodę, a nie mogę sadzić stosunkowo nieszkodliwych konopi.

Pierwsza cegła konopna! Przygotowania do specjalnego wydania poświęconego budownictwu konopnemu idą pełną parą - redakcja Spliffa podkasała rękawy i puściła w ruch betoniarkę. Na pierwszy ogień poszła mieszanka konopno-wapienna, wyprodukowana przy użyciu paździerzy konopnych i specjalnej, gotowej zaprawy. Niestety użycie zbyt grubo zmielonego paździerza spowodowało niedostateczne wymieszanie się składników. Nawet dwie pary lewych rąk, pierwszy raz używając betoniarki i korzystając z niedoskonałych surowców, dały jednak radę przygotować coś, z czego spokojnie można stawiać ściany. Następnym krokiem będzie wykorzystanie drobniejszego paździerza, wypracowanie własnej mieszanki uzupełniającej i udoskonalenie całego procesu. Info o postępach będziemy publikować na bieżąco! Zainteresowanych pomocą w temacie gorąco zapraszamy do współpracy: redakcja@spliff.pl! REKLAMA


7

Spliff Gazeta Konopna Growing

Domowa uprawa –

ile to kosztuje? Z

e względu na panującą za oknem aurę, poniższe zestawienie dotyczyć będzie jedynie uprawy indoor, czyli pod sztucznym oświetleniem.

Koszty związane z uprawą można zasadniczo podzielić na pięć grup: -jednorazowy wydatek na sprzęt, który posłuży nam lata (box, wentylator, odbłyśnik) -akcesoria, które ulegają naturalnemu zużyciu (lampy, filtry) -nawozy -nasiona -prąd

Niektóre elementy wyliczanki są absolutnie obowiązkowe, bez innych można się czasem obejść. Dostosowując się do różnych możliwości i oczekiwań poszczególnych growerów, prześledziliśmy koszty związane z uprawą w dwóch scenariuszach: ekonomicznym i optymalnym. Na potrzeby zestawienia korzystaliśmy z produktów i cen obowiązujących w sklepie z akcesoriami do domowej uprawy ziół i warzyw – www.domowauprawa.pl.

O tym, że uprawa w domu – tam, gdzie pozwala na to prawo, rzecz jasna – jest opłacalna, wiadomo nie od dziś. Ile w rzeczywistości kosztuje domowej produkcji susz? Policzyliśmy.

Zestaw taki, razem z odpowiednim wentylatorem, filtrem i akcesoriami, można dostać za ok. 1500 zł. Sama lampa to koszt ok. 130 zł, proponowany filtr 160 zł – oba warto wymienić po około 2 cyklach. Podstawowy zestaw nawozów Advanced Nutrients (Bloom-Grow-Micro) za ciut ponad 100 zł powinien nam wystarczyć przynajmniej na 2 cykle (zużycie mocno zależy od ilości roślin, częstotliwości podlewania itd.) W sumie mamy 1200 zł jednorazowego wydatku, 200 zł na cykl na lampy, filtry i nawozy i 300 zł na prąd. Na jakie plony można liczyć w takim układzie? Początkujący i średnio zaawansowany hodowca może uzyskać około 250 gramów suszu na cykl. Już po roku uprawy, nawet uwzględniając początkowy wydatek, daje to zaledwie 3-3,5 zł za gram czystego suszu średniej mocy. W sam raz Jeśli możemy pozwolić sobie na odrobinę większy wydatek na początku, warto zastanowić się nad dodatkowymi zakupami: -solidniejszy box (np. Home Box) -lepszy odbłyśnik (CoolTube, 97%) -oddzielne lampy na fazę wzrostu i kwitnienia (HPS/MH 400W) -cyfrowy układ zasilający (Lumatek) -gatunkowe nasiona

Prąd – tego nie przeskoczymy. Lampy i wentylatory pochłaniają spore ilości energii i jak byśmy nie czarowali, musimy się liczyć z wyższymi rachunkami za prąd. Na potrzeby tekstu założyliśmy Za taki półprofesjonalny zestaw będziemy musieli zapłacić cenę 60 groszy za kWh – w różnych zakątkach Europy może to niecałe 2800 zł, z czego 400 zł to cena filtra (żywotność ok. 3-4 wyglądać inaczej. Najprostszą cykle) i 300 zł za lampy (+/- 3 metodą wyliczenia średniej cykle). Przy takim setupie Stosując oświetlenie 600W na prąd ceny kilowatogodziny w i odrobinie wprawy można trzeba zarezerwować około 450 zł. waszym domu jest podzielenie liczyć na 300-400-gramowe rachunku przez ilość zużytych zbiory. Pomijając wydatki na jednostek energii (liczenie na podstawie taryfy jest złudne – na start, 1 sztuka będzie nas kosztować niewiele ponad cenę prądu składa się kilka różnych, zmiennych opłat). 1zł. Uwzględniając początkową inwestycje, po trzech latach płacimy raptem 2-3 zł za gram. Cztery tygodnie fazy wzrostu po 18 godzin na dobę to ok. 500h. Kolejne +/- siedem tygodni kwitnienia przy oświetlaniu W tym miejscu warto wspomnieć o roli dodatkowych nawozów 12/12 daje kolejne 600h. Razem na cykl trzeba liczyć 1100h i odżywek dla roślin. Korzystanie ze specjalistycznych pracy lamp. Dla uproszczenia, pobór prądu wentylatora można mieszanek, które zapewniają spełnienie wszystkich zachcianek oszacować na dodatkowe 10% tego, co potrzebuje lampa. Przy naszych krzaczków, istotnie przekłada się na wielkość i 400 Wattach daje to nam średnio 484 kWh, czyli około 300 zł na jakość uzyskiwanych przez nas plonów. Efekty są widoczne cykl. Stosując oświetlenie 600W na prąd trzeba zarezerwować bez względu na rodzaj zastosowanego sprzętu i zależą raczej około 450 zł. od umiejętności growera – stąd nie zostały uwzględnione w niniejszym zestawieniu (oprócz standardowego Oszczędnie wcale nie znaczy tanio zestawu składników odżywczych). O kosztach i efektach zaawansowanych systemów nawożenia przeczytasz w „Na tanie rzeczy stać tylko ludzi bogatych” coś – w tym jest. następnym numerze! Oszczędzanie na sprzęcie i nasionach odbija się negatywnie na plonach. Niestety nie każdego Jeśli mamy to szczęście stać na profesjonalny zestaw Korzystanie ze specjalistycznych znajdować się w jurysdykcji startowy i najlepsze dostępne który nie penalizuje mieszanek, które zapewniają systemu, nawozy. Ten scenariusz uprawy konopi indyjskich, spełnienie wszystkich zachcianek naszych mamy do wyboru zakupy na zakłada korzystanie z krzaczków, istotnie przekłada się na wielkość czarnym rynku w cenie 25nasion drugiej generacji od zaprzyjaźnionych growerów 35 zł za 0,7 grama czegoś, co i jakość uzyskiwanych przez nas plonów. lub z otwartej pestki. być może kiedyś stało obok marihuany, 7-12 euro za gram w coffeeshopie Mając do dyspozycji ograniczony budżet, możemy zdecydować lub 2-3 zł i ogrom radości z obcowania z rośliną z się na: własnej uprawy. Wybór należy do Ciebie*

-tańszego boxa (DarkStreet 90) -jedną lampę na fazę wzrostu i kwitnienia (HPS SunMaster 400 Dual) -standardowy odbłyśnik -analogowy balast

ODBŁYŚNIK Diamond do 400 W

ODBŁYŚNIK Maxilight - Powerlux

*Niestety, nie tylko do Ciebie. Za czytelników w Polsce wybrał Kochany Ustawodawca, który za uprawę konopi przewiduje karę pozbawienia wolności do lat 3. Z tego względu zamieszczone w niniejszym zestawieniu informacje należy traktować jako czysto naukową dywagację/pieśń przyszłości/ porady dla emigrantów (niepotrzebne skreślić). Maciej Kowalski

ODBŁYŚNIK Standard dla lamp CFL, 47 x 40 cm - HAMMERED 86%,

REKLAMA

HOMEBOX L 100x100x200

HOMEBOX XXL+ 284x142x200

HOMEBOX XL+ 142x142x200


8

Spliff Gazeta Konopna Reklama


9

Spliff Gazeta Konopna Growing

Na zieloną trawkę Żółte liście to małe elektrownie

N

iniejszy artykuł ma pomóc w namierzeniu najczęstszych przyczyn powstawania żółtych liści i opisać, w jaki sposób najlepiej można zapobiec temu nieprzyjemnemu fenomenowi lub jak ograniczyć szkodliwe skutki.

W pierwszej kolejności trzeba zrozumieć, że liście są elektrowniami rośliny. Ich powierzchnia to kolektory słoneczne, które przetwarzają energię świetlną. Stąd też liście są niezwykle istotne i każdy związany z nimi problem jest bezpośrednim zagrożeniem dla rośliny w postaci niepotrzebnego czynnika ryzyka i stresu. Niedorozwinięte lub uszkodzone liście hamują fazę wegetatywną, czego rzecz jasna chciałoby się uniknąć. Stąd też ważne jest regularne sprawdzanie stanu zdrowia oraz – jeśli zaistnieje taka potrzeba – stosowanie prawidłowych środków zaradczych. Woda

Substancje odżywcze Drugim powodem pożółkłych liści może być natomiast brak najważniejszych substancji odżywczych w podłożu, które jest już albo przenawożone i wyczerpane albo od samego początku zaopatrzone w niedostateczną dawkę środków odżywczych. W obydwu wypadkach roślina reaguje w sposób następujący: z powodu braków zużywa wszystkie substancje odżywcze, a następnie brakujące składniki pobiega z liści, które z tego powodu robią się żółte i obumierają. W takiej sytuacji szczególnie ważne jest podanie dodatkowej dawki nawozu, aby wyrównać brak, a następnie usunięcie żółtych liści. W przypadku stosowania nawozów wysokiej jakości nie należy zapomnieć o dodawaniu pierwiastków śladowych, nawet jeśli pewna ich ilość zawarta jest już w nawozie. Jeśli pierwiastki te nie zostaną dostarczone roślinie, mogą wystąpić inne braki, objawiające się niewielkimi zbiorami, rdzą na liściach, zaburzeniami pigmentacji na czubkach liści, jak również czernieniem liści i całej rośliny. Oczywiście nie należy przekraczać dawek podanych przez producenta oraz zaleconej wartości Ec.

Najczęstszą przyczyną żółtych liści jest zbyt częste nawadnianie. Gdy stosujemy medium, które stale jest zbyt wilgotne, tlen nie ma szans dotrzeć do korzeni. Korzenie Szkodniki marnieją, gniją i obumierają. Najczęstszą przyczyną żółtych liści Pierwszą widoczną oznaką Trzecim powodem takiego stanu rzeczy są pożółkłe jest zbyt częste nawadnianie. żółknienia liści są szkodniki. liście. W takim wypadku W okresie ich rozmnażania konieczne jest znaczne zredukowanie ilości wody i – jak tylko roślina znów będzie na liściach widoczne są małe, jasne punkciki. Później zieleń zdolna do magazynowania – zaaplikowanie jej dawki liści zaczyna z dnia na dzień tracić swą intensywność. wskazanego nawozu oraz witamin i stymulatorów wzrostu Konieczne jest skrupulatne zbadanie rośliny, liść po liściu z obydwu stron. Ważne jest, żeby niczego nie przeoczyć. korzeni. Szkodniki należy zidentyfikować, a następnie stosownie potraktować. W stwierdzaniu obecności szkodników wspaniale sprawdziły się tabliczki wyścielone klejem, które pozwalają na złapanie małych bestii. Szkodników najlepiej pozbyć się sięgając po ekologiczne produkty (często są to naturalne oleje) lub wybierając coś z szerokiej palety środków chemicznych. Naturalnie trzeba głębiej przyjrzeć się obrazowi szkód poczynionych przez potencjalnego szkodnika, aby stwierdzić, który z nich zagościł na naszej roślinie. W tym celu zachęcamy do lektury wspaniałej serii artykułów Kimo na temat konopnych roślinożerców (Guerilla Growing Wydanie Specjalne 2012).

zaczynają się odbarwiać, gdy roślina zostanie zaatakowana przez pleśń. Również w przypadku niektórych chorób grzybicznych liście stają się jaśniejsze, a z czasem coraz bledsze. Mamy nadzieję, że nikt nie musi stawić czoła opisanym powyżej problemom, chyba że zbliża się czas zbiorów. Jeśli jednak pojawiają się problemy, większość z nich może zostać w miarę bezproblemowo usunięta, o ile nie mamy do czynienia ze szkodnikami. Konsekwentna pielęgnacja od samego początku gwarantuje, że żaden brak nie pozostanie w ukryciu. Rynek dla zwolenników uprawy indor oferuje wiele dodatków, środków pomocniczych i akcesoriów wysokiej jakości, które zostały stworzone tylko po to, aby zagwarantować zdrowy wzrost i wsparcie w poszczególnych fazach. Dla pączków i liści, wzrostu i kwitnienia. Wiele z tych substancji można zaaplikować bezpośrednio na liście, jednak nigdy w myśl zasady „im więcej, tym lepiej”, lecz z rozwagą i umiarem, który najlepiej zaczerpnąć z literatury fachowej. Wraz z taką praktyczną pomocą oraz zyskanym doświadczeniem coraz bardziej rozwija się prawdziwa smykałka do Waszej delikatnej zielonej piękności. Zatem na zieloną trawkę!

Coco Slabs Na rynku ogrodniczym pojawiły się nowe, specjalnie zaprojektowane maty kokosowe firmy Bio Nova. Wykonane z odpornego na promieniowanie ultrafioletowe włókna kokosowego podłoże stanowi ochronę przed chorobami i nadmiarem nawozów, co pomaga w uzyskaniu najlepszych rezultatów.

„Mądrość starców” Czwartym i najlepszym powodem żółknięcia liści jest starość. Taki jest naturalny proces w życiu każdej rośliny, który nie daje żadnych powodów do zmartwień. Przebarwienia pojawiają się, ponieważ między liśćmi w różnym wieku występuje naturalna zależność, tak że celem zaopatrzenia młodszych liści, stare muszą wycofać się na drugi plan. Jak długo ilość żółtych liści nie przekracza 10%, wszystko jest w najlepszym porządku. Aby zapobiec pojawianiu się pleśni, zapewnić lepsze wietrzenie gęstego krzewu i celowo pokierować zaopatrzeniem w substancje rośliny, żółte, wilgotne liście powinny być zawsze usuwane. Na zakończenie

Zalety Coco Slabs: - wyraźny wzrost wydajności w porównaniu z wełną mineralną - 100% naturalne podłoże - bezodpadowe - nadają się do kompostowania i powtórnego użycia - gotowe do użycia - idealne pH 5,8 - wysoka czystość i niska wartość EC (0,6-0,8 ms/s) - łatwe w użyciu - zapewniają idealne utlenienie wody

To właśnie są cztery najczęstsze przyczyny żółtych liści, nie zaszkodzi jednak wymienić jeszcze kilka innych. Przy wysokiej wilgotności powietrza, która stwarza również wysokie ryzyko powstania pleśni, liście mogą odbarwić się delikatnie na żółto. W przypadku pracy z podstawkami, które zbierają wodę z rośliny, często zdarza się, że korzenie, które dotarły do podłoża, marnieją i wysychają, w wyniku czego brzegi liści odbarwiają się na żółto. Małe liście często

Pierwszy growshop na Pomorzu Dobre wieści dla hobbystów-plantatorów z północnej Polski, którzy do tej pory skazani byli na zakupy w Internecie, bądź kilkusetkilometrowe wycieczki - od kilku tygodni w okolicach Trójmiasta funkcjonuje nowy sklep z akcesoriami do uprawy roślin egzotycznych. Zapraszamy!

(tczew@domowauprawa.pl)!

Coco slabs są dostępne w tych samych rozmiarach co standardowe maty z wełny minealnej (100x15x7cm) Fanów uprawy w kokosie zainteresuje też specjalna seria nawozów Bio Nova przeznaczona dla płyt kokosowch. Coco Nova A+B zawiera wszystkie składniki niezbędne dla udanej uprawy na podłożach kokosowych.

Tak, zamieszczamy materiały instruktażowe dotyczące uprawy roślin konopi. Przestrzegamy zarazem, ze względu na BHP nie należy robić tego w Polsce. Jeżeli cierpisz na nowotwór, anoreksję, jaskrę, AIDS, stwardnienie rozsiane lub którąś z innych chorób leczonych przy pomocy Cannabis, dla ratowania swojego zdrowia i życia postaraj się o własne kwiaty, ale wcześniej opuść terytorium RP. Jeżeli stosujesz susz konopny lub haszysz jako używkę, rób to odpowiedzialnie - nie kupuj jej od handlarzy, ponieważ często zawiera niezdrowe domieszki (jak choćby drobno mielone szkło dla zwiększenia wagi), a pieniądze mogą wspierać nieuczciwy biznes. Na szczęście w wielu krajach (NL, BE, ES, AT, CH, UKR, CZ) można bezpiecznie uprawiać swoje rośliny na własne potrzeby. Przed rozpoczęciem sprawdź dokładnie obowiązujące lokalnie, aktualne przepisy.


12

Spliff Gazeta Konopna Zielarnia


Spliff Gazeta Konopna Hemplobby/Kultura

11


Spliff Gazeta Konopna Konkurs

Wyniki konkursu Spośród kilkudziesięciu zgłoszeń redakcja wybrała 12 wspaniałych, do których poleciały już pakiety pestek. Dziękujemy wszystkim uczestnikom, także tym, którzy nie zrozumieli zasad i zamiast zdjęć gazety, przysłali zdjęcia jointów :) Spóźniliście się? Nie szkodzi - dobre zdjęcia zawsze w cenie. Czekamy na dobrej jakości fotki, pokazujące Spliffa w najróżniejszych zakątkach świata, w miejscach zarówno typowych jak i mniej standardowych, na łące, na śniegu, pod wodą (?!) - dlaczego nie? Wysyłajcie swoje propozycje na adres redakcja@spliff.pl”

Konkurs

12


13

Spliff Gazeta Konopna Kultura

ANEGDOTA

N

iseczka ma z dziesięć centymetrów średnicy i może z sześć wysokości. Wykonana jest z drewna. Ma metalowe wnętrze i takąż podstawę, ozdobioną ornamentem. Pochodzi prawdopodobnie z Mongolii, z połowy ubiegłego wieku. Żaden zabytek. Przedmiot codziennego użytku, choć sam używam jej już nie tak często, jak dawniej. Kiedyś chciałem z niej zrobić kadzielnicę, ale też całkiem niedawno podawałem w niej moim gościom herbatę Solomon’s seal tea, którą w dawnych czasach pili królowie i królowe Abisynii i Izraela. Towarzyszyła mi w niejednej podróży i czasem myślałem o niej, że zostanie po mnie na tym świecie i jako spirytysta wierzę, że niejedno może opowiedzieć innemu użytkownikowi.

P

MIĘŚNIE

amiętając o tym, że Helena Modrzejewska odniosłaaaa sukces sceniczny w Stanach Zjednoczonych, śpiewnie recytując polski alfabet, na długo przedtem nim spell stał się podstawą slamu, rapu i toastingu, co mistrzowsko i niedościgle ogłosił Dillinger, wciąż nie możemy się doczekać jakiejkolwiek inscenizacji owego anegdotycznego przedstawienia. W nowej epoce wręcz trudno to sobie wyobrazić a i sam teatr podążył zupełnie innymi ścieżkami skojarzeń. I tak poza teatrem znalazł się performer. Również jako poeta głoszący swoją poezję. Widać to wyraźnie na koncercie grupy Mięśnie.

demówka 2o12

Poezja Mięśni kojarzy mi się z prozą Bruno Szulca i opowieściami Krzysia Freislera1. Magia ich realizmu ma w sobie sprawczą moc, jakiej daremnie by szukać na mapie świata. Takie nastały czasy, że podobieństwa lgną do siebie, niezależnie od paradoksalnej natury i odlegle sytuowanej istoty. Przerywam recenzję na czas obejrzenia zespołu Warm of Sensi, czy może World of Sensi... trudno było pojąć co ma na myśli zapowiadający, niemniej sam obraz budzi skojarzenia z zespołem Miasto z Pomorza. Gdzie Sosnowiec a gdzie piece Magnitogorska? Gdzie Rzym, gdzie Krym, a gdzie Zagłębie i Polska? Takiego sensu dogryzają się robaki – bo tak też kojarzy się ta nazwa: wedle Stanisławskiego warm ma ponad trzyna-

ście znaczeń, podczas gdy robak to worm, dla którego znaczeń tych jest zaledwie cztery, aczkolwiek w licznych semantycznych powikłaniach. Tak czy inaczej kapela z Zagłębia i okolic, gdzie więcej jest już dzisiaj przyjezdnych niż autochtonów. Inaczej niż na Śląsku czy raczej podobnie – trudno dociec. Dość na tym, że w muzyce mieszają się klimaty różnych stron świata.

Po koncercie wracam do słuchania płyty, mając wrażenie, że słucham tej samej muzyki. Tak jakbym był na ten czas zanurzony w eterze jednego radia. Jedna fala wydaje się przenikać te wszystkie wibracje, które można też rozpoznać w nagraniach kapel takich jak Miąższ czy Neurazja. Podobieństwa pełnią tu rolę synchroniczności, ruch przybiera formę, w jakiej mógłby się przejawiać taniec raczej chocholi niż jakikolwiek inny, choć nie jest to taneczna muzyka sensu stricte. Na wieść o nazwie Mięśnie powstał pomysł, by kolejne formacje nazywały się Nerwy, Ścięgna, Kości czy Neurony. Na jednej scenie mogłyby wystąpić zespoły, których przesłanie nawiązuje do duchowych poszukiwań, z tym, że dotyka wnętrzności, a synonimem duszy staje się szkielet.

@udioMara

1. Poeta i wydawca. Zawdzięczamy mu niemiecką wersję Stachury oraz nielegalne już stowarzyszenie Serce Europy, związane z zakonem Kościoła Naturalnej Obecności. Jego założyciel przeszedł do wieczności wkrótce po tym, jak Krzysio przemieścił się w zaświaty. Był jednym ze starowierów i protestantów. Gdy w dzieciństwie usłyszał, że Józef Stalin Ono pielęgnuje, słysząc to jako dziecko nie wytrzymało Jego serce i stał się Niemcem. Oczywiście najpierw stał się więźniem systemu, by potem przyjąć na siebie rolę refuges. Wykluczony Wygnaniec, wędrowiec, nomada, podążający śladami wszelakich sztuk życia. Kto choć raz spotkał Krzysia, wiedział i wierzył, że to Mistrz i Nauczyciel.

Ś Dostałem ją przed laty od Magury, który jest kustoszem w Muzeum Azji i Pacyfiku. Odwiedził mnie wczoraj i wręczając mówi: – Masz, będziesz miał do pary. Kupiłem od menela na bazarze. Ja patrzę a to moja miseczka. Nawet nie wiedziałem, że jej nie miałem. We wnętrzu plamka w kształcie ziarna fasoli, te same wgniecenia, gwoździki mocujące podstawę tak samo zardzewiałe, a ona sama lekko wygięta w jednym miejscu. Moja miseczka. Skąd się wzięła w kolekcji śmieci menela? Idę do kuchni, otwieram

Masz, będziesz miał do pary. Kupiłem od menela na bazarze. Ja patrzę a to moja miseczka. Nawet nie wiedziałem, że jej nie miałem.

szafkę, a tam pusto. Nawet półek już nie ma. Trwa remont, więc kuchnię rzadko odwiedzam. Generalnie mam jakieś problemy z pamięcią i lekarze mówili mi po operacji, że to przejdzie albo nie przejdzie. Że na avocado będę mówił mango lub odwrotnie, albo wypowiem nie to słowo, które mam na myśli. Że będę potrzebował trochę więcej czasu aby rozpoznać coś lub kogoś. Muszę się przyzwyczaić dopóki nie połączą mi się synapsy. Podobnie za wzrokiem. Moje ograniczone pole widzenia niewiele zmienia w percepcji, choć niewątpliwie jest defektem. Znajomi mówią mi, może na pocieszenie, że w naszym otoczeniu nikt już nie jest pełnosprawny, choć mało kto ma to zaświadczone orzeczeniem lekarskim. Wszyscy się gubią, mylą, nie wiedzą gdzie to jest co było tu przed chwilą. Każdemu to się zdarza. Więc i mi się przypomniało, jak siostra obiecała mamie, że włoży do zmywarki zawartość szafek i pięknie umyte, błyszczące, odwiezie to wszystko po remoncie. Ale może było tego za dużo i było zbyt ciężkie, by dotrzymywać obietnicy, więc część wywaliła na śmietnik. Kto by tam pamiętał te wszystkie filiżanki, kubeczki, miseczki, spodeczki, talerzyki i talerze, gdy teraz robią ładniejsze i można sobie kupić to, co się chce. Wszystko na tym świecie jest nietrwałe. Wszystko ulega wyczerpaniu. Nawet Bóg z podglądacza stał się partycypantem ludzkich poczynań i wynalazków. Nawet miłość przybiera postać o jakiej jeszcze nie tak dawno nikomu się nie śniło. Nie tylko filozofom. Rzecz nie stanowi już przedmiotu zazdrości. Można mi tylko pozazdrościć tej siostry, która wie, co jest lepsze i ładniejsze. Owładnięta tą wiedzą postanowiła nam ją praktycznie przekazać. I nie ma sprawy. Tym bardziej, że miseczkę znów mogę trzymać w ręce. Może tylko szkoda, że nie będzie miała pary. Ale przecież zawsze była sama. Bo ja to jaka dla niej para? Taka sama jak nie ja. Albo nawet i to nie.

o naszej redakcji dotarły jeszcze ciepłe egzemplarze nowej książki poświęconej absurdom wojny z narkotykami, autorstwa francuskiego dziennikarza „Liberation”. Krótka i zwięzła, dostarcza gotowych argumentów w dyskusji ze sceptykami. Co istotne, nie jest napisana w dobrze nam znanym stylu „sadzić, palić, zalegalizować”, lecz raczej w tonie rzeczowej dyskusji prowadzącej do nieuchronnego wniosku. Żelazna logika, nawet jeśli momentami oparta na niezbyt udokumentowanych tezach (np. dotyczących wpływu marihuany na płód), wiedzie autora do optymistycznej konkluzji, że legalizacja wszystkich substancji psychoaktywnych jest tylko kwestią czasu. Chyba najciekawszą częścią tej dość mocno osadzonej we francuskich realiach książki, są zamieszczone na końcu wywiady m.in. z przedstawicielami sądownictwa, policji czy władzy.

Michel Henry

Narkotyki - dlaczego legalizacja jest nieuchronna? Wydawnictwo Czarna Owca 2012

dyskretna, namawianie będzie zakazane, nadużycia karane. Obywatel nie powinien zażywać narkotyku publicznie, żeby nie zachęcać innych. Prowadzenie samochodu po zażyciu będzie karane, podobnie sprzedawanie narkotyków nieletnim. (...) Trzeba pamiętać, że w XIX wieku loterie były zakazane, ponieważ obawiano się, że ludzie będą się rujnować, podczas gdy dziś to państwo je organizuje” (...) Oczywiście można się obawiać „eksplozji” konsumpcji. Tyle, że z taką eksplozją mamy do czynienia od trzydziestu lat. (...)” - to tylko fragmenty zapisu jednej z siedmiu zamieszonych w książce rozmów.

„Minęło ponad dwadzieścia lat, odkąd adwokat Francis Caballero dostrzegł w prohibicji „starą, schorowaną kobietę, której koniec wydaje się bliski”. Ale agonia tej kobiety trwa. (...)Prohibicja uczepiła się argumentu zdrowotnego: narkoman drogo kosztuje społeczeństwo, dlatego trzeba powstrzymać obywateli przed popadnięciem w nałóg. Ale dorosły palacz marihuany, a takich wśród palaczy jest większość, nie kosztuje nic. „Fakt, że teoretycznie karzemy - jak przewiduje obecne prawo - rokiem więzienia osobę, która w domu zażywa pewną substancję, by dostarczyć sobie wrażeń, przynosi wstyd państwu deklarującemu poszanowanie praw człowieka. To nie szkodzi przecież innym ludziom” - argumentował mecenas Francis Caballero przed senatem w 2003 roku. Niestety, we Francji konsumenci nielegalnych narkotyków podpadają pod jedną z dwóch kategorii: przestępca lub chory. (...)

Osobiście najbardziej cieszy mnie poruszenie kwestii ekonomicznych: „Ostatecznie tym, co może przechylić szale są korzyści gospodarcze i fiskalne legalizacji. Stworzenie około 30 tysięcy miejsc pracy, miliard euro dla opieki społecznej, dwa miliardy euro z podatków, nie mówiąc jeszcze o jednym miliardzie oszczędności na budżecie policji i wymiaru sprawiedliwości”. Szacunki dotyczą wprawdzie Francji, ale można je sobie łatwo przełożyć na warunki Polskie, europejskie czy ogólnoświatowe. Krótko, zwięźle i na temat - oby więcej takich pozycji na polskim rynku! REKLAMA

Kontrolowana legalizacja sankcjonowałaby „prawo do rozmyślnego przyjmowania substancji psychoaktywnych, by dostarczyć sobie wrażeń”, a więc prawo uznawane w od-

Fakt, że teoretycznie karzemy - jak przewiduje obecne prawo rokiem więzienia osobę, która w domu zażywa pewną substancję, by dostarczyć sobie wrażeń, przynosi wstyd państwu deklarującemu poszanowanie praw człowieka.

niesieniu do tytoniu, alkoholu i środków uspokajających. (...) Zalegalizować, kontrolować, zniechęcać - oto potrójny cel. Konsumpcja musi pozostać prywatna i

Maciej Kowalski


14

W obronie Kory i wolności. Wyd. Czerwone i Czarne, Warszawa 2o12

Ś

wiadomość prostaków jest przerażająca. A że zgroza i zachwyt sąsiadują ze sobą, stąd już krok tylko do akceptacji zwykłej ludzkiej głupoty, niepozbawionej przecież wdzięku, czaru i uroku. Prostak, który mówi, żeby ich wysłać na Syberię, nie wie, co głosi. Nie widzi, jak jest żałosny jako reprezentant ludu i głos społeczeństwa. Straszne to i śmieszne, bo przecież są i tacy, dla których słowo Syberia znaczy tyle, co raj, gdzie ziemi jest po horyzont i tylko niebo. Nikogo w okolicy i żadnych sąsiadów. Ziemia obiecana tylko dla wybranych. Od razu widać, że nie miał w swej rodzinie zesłańców i powstańców. Prostak to prostak. Żadna postać. Ale może głos dać i będzie wysłuchany. Lecz nie wszędzie. Istnieją takie obiegi informacji, w których Syberia jest opisywana jako ostatnie miejsce na ziemi, gdzie człowiek może żyć w kontakcie z przyrodą i gdzie żyją do dziś jedyni szamani. Tak to opisał Eliade.

CZERWIE

D

Kamil Sipowicz

Alkohol jest narkotykiem, używką odurzającą i zabójczą. Jest uzależniającą trucizną i śmiertelnym zagrożeniem dla organizmu.

Lecz skąd wzięło się to w prostackim światopoglądzie? Chcąc nie chcąc, bezwolnie i mimowiednie można stać się wyznawcą jakiejś tajemniczej siły wyższej, ducha czasów czy nawet zbiorowej świadomości i spiskowej teorii. Albo heretykiem w świecie politycznej poprawności. Owa poprawność sprawia, że alkoholu nikt nie nazwie narkotykiem ani nie uzna za substancję odurzającą. Dla polityków jest to fragment ich własnej tradycji, umacniającej autorytet państwa. Nie ma państwa bez pijaństwa. To także jedna z zasad demokracji. Nasz profesor etyki, jezuita, zwykł powtarzać, że dobry Polak i katolik to na pewno alkoholik.

ziwnym zrządzeniem losu trafiają mi się płyty jakoś podobne do siebie, choć podobieństwo to jest bardzo odległe i abstrakcyjne. Kolejny album formacji Czerwie w pozorny tylko sposób jest kontynuacją poprzednich dokonań. Komuś obznajomionemu z twórczością grupy płyta Melanż zdać się może naturalną konsekwencją motywów i tematów, rozpoznawalnych od samego początku. Komuś, kto pierwszy raz słyszy Czerwie, zdać się może, że to fragment większej całości i jednocześnie coś autonomicznego. Muzyka świata i minimal, styl instynktownie kojarzony z czymś jeszcze nienazwanym, a przy tym oryginalny, jak oryginalne potrafi być to, co własne. Efekt dotychczasowych poszukiwań i skutek eksperymentów. A przy tym melodyjne to i przebojowe, co w przypadku awangardy stanowi rzadkość. Edukacyjne motywy stanowią na Melanżu specyficzne nawiązanie do tradycji, nie tylko jako riffy i frazy znane skądinąd, ale i przez pulsacje, które same w sobie stanowią lekcje nauki rytmu. Dawniej rozpoznawano je jako mechaniczne repetycje, podczas gdy teraz funkcjonują jako sample, przykłady i elementy, z których budowane jest brzmienie i tworzy się dźwiękowa przestrzeń, dziś znana jako fonosfera. W jej kształtowaniu Czerwie mają niebanalne osiągnięcia. Mam tu na myśli tak zwaną aranżację, która w swej różnorodności tworzy dramaturgię specyficzną dla każdego utworu i przy tym ogarnia całość prezentacji, ujętą w ramy, które wyznaczają Enter i Exit. Między nimi dzieją się rzeczy, o jakich mamy mgliste pojęcie. W takim momencie zwyczaj nam każe zwracać uwagę na teksty. Lecz tym razem głos, pełniący rolę instrumentu, integralna część melodii, fraz i rytmów, oddala się od znaczenia słów (np. Wojsko Umysłu), upodobniając się do archaicznych wibracji, bliskich szamańskim mamrotom i mantrom. Powtórki i echa nie trwają na tyle długo, by stanowić mogły powód obsesji czy natręctwa. Na podobnej zasadzie komponował kiedyś i aranżował swoje utwory Cpt. Beeffheart i jego magiczny band. Można uwierzyć w memy albo w telepatię, gdy słuchamy Kołysanki. Jej narracja doskonale wieńczy całą tę opowieść, łącząc ze sobą rozproszone wątki w splątaną sieć ludzkich doznań i doświadczeń. I co ważne, fabuła pozostaje otwarta na skojarzenia, choć są i sugestie, od jakich trudno się potem opędzić. I nie jest to tylko kwestia uwagi czy pamięci, ale

Melanż

OffSide 2o12 jakoś w sposób naturalny wpasowują się niektóre sylaby we frazy, tworząc trochę inny język przekazu. Bliski zarówno radykalnej poezji jak i romantycznej balladzie. Niektóre zaśpiewy warto powtarzać jako swoisty rodzaj medytacji, prowadzącej do zmiany na mentalnym poziomie. Bo choć oczywistości, to zachowują coś świeżego i orzeźwiającego dla światopoglądu, rozdartego między wiedzą, wiarą, wyznaniem i przeświadczeniem. @udioMara

REKLAMA

PUFFIT VAPOURISER

W tamtych czasach alkoholizm był już chorobą społeczną i nie było jeszcze narkomanii. Był tematem licznych komedii i kabaretów. Nie był przedmiotem tragedii, o czym przypominali nam bohaterowie kultury popularnej i masowej, twory literackiej fikcji a potem osobiście poeci, Trakl, Baudelaire i Rimbaud a u nas Wojaczek i Stachura. Alkohol jest narkotykiem, używką odurzającą i zabójczą. Jest uzależniającą trucizną i śmiertelnym zagrożeniem dla organizmu. Chleb powszedni dla niedbających o życie i zdrowie. Podobnie tytoń. W takiej atmosferze przetrwać mogą tylko mutanty. Państwo jest tworem mody. A u nas co może być turystyczną atrakcją? Tylko klimat. Dziewięć miesięcy ciemno i zimno. Po takim prenatalnym okresie mogą rodzić się tylko koszmary. Kamil Sipowicz jako minimalista opisuje tylko jeden z nich w swym Liście. Tym, którzy są za delegalizacją konopi przypomnę, że pozbawią ich swoje dzieci, tak jak nas pozbawili bajek, legend i przypowieści ich poprzednicy. Z lewa i z prawa tylko presja. Bez magicznego realizmu nie ma stąd wyjścia. Choć nawet i on, jak wszystko na świecie, ulega wyczerpaniu. Pamiętając o tym unikamy rozczarowania, które i tak może być źródłem pasji i zapału.

@udioMara

Nasiona, lufki i akcesoria do palenia TYLKO SPRZEDAŻ HURTOWA Unit 6 Riverside Business Park, Lyon Rd, London, SW19 2RL, UK web: www.basilbush.co.uk email: info@basilbush.co.uk tel: +44 20 8545 0978 fax: +44 20 8544 1305

WHOLESALE ENQUIRIES ONLY


15

Spliff Gazeta Konopna Kultura

Kiedy myślimy o rynku narkotykowym w Ameryce Południowej, zwykle do głowy przychodzi nam Boliwia, Kolumbia, narkopartyzantka FARC, czy nazwiska takie jak Escobar. Znacznie mniej wiemy o obiegu wewnątrz kontynentu, o lokalnym handlu w małej skali, o cyrkulacji paco w slumsach wielkich miast. Rozległe dzielnice nędzy Rio, Buenos Aires, czy Caracas, zmitologizowane na przykład w Mieście Boga, czy w rodzimej Gorączce Latynoamerykańskiej stały się synonimem piekła na ziemi, tracąc nieco rzeczywiste oblicze swojej codzienności. Wydany w tym roku reportaż Cristiana Alarcóna – wybitnego Chilijczyka z urodzenia i Argentyńczyka z wyboru, laureata nagrody Chavkina – nieco tę rzeczywistość przybliża, skupiając się na procederze drobnych transas – średniego szczebla narkohierarchii.

L

Cristian Alarcón – Ja, transa

atynoamerykański narkobiznes wydaje się być tak czej wartości „Transy”? W sytuacji w której należy zapozłożonym zjawiskiem, że ujęcie go w całości w po- mnieć o jakiejkolwiek wiarygodnej reprezentacji ludzi i jedynczym tworze musi być skazane na klęskę. miejsc, prawdziwe okazują się jedynie konstelacje w które Znacznie lepszą strategią wydaje się być metoda narkobiznes łączy swoich aktorów, przebiegi gotówki, sysindukcyjna – rozpoczęcie od możliwie najdrobniej- temy zależności, mikro- i makroekonomia czarnego rynku. szego wycinka narkoświatka, by dopiero od niego budować I właśnie o tym tak naprawdę traktuje reportaż Alarcóna. ewentualne uogólnienia. Dla takich założeń idealnym narzę- Możemy znajdować pewną przyjemność w drobiazgowym portrecie starzejącej się trandziem jest literacki reportaż, Według moich kryteriów sy, emocjonować się gdy autor możliwie najbliższy konkretnym sytuacjom, miejscom, etycznych największą wartością reportażu dostaję propozycję rozmówcom, dopiero na koń- jest prawda. A ta leży daleko od zostania ojcem chrzestnym jej czy doznawać dziesiącu uciekający w syntetyczne komisariatów i sądów. Prawdę można dziecka, tek drobnych wzruszeń przy konkluzje. Alarcón jest tego detalicznych opisach postaci „z całkowicie świadom, dlatego znaleźć na ulicy. Obok drobiazgożycia wziętych”... ale założenie, przy pracy nad swoją książwej ekonomii to właśnie że reportaż „pochyla się nad po- wego opisu kokainoką maksymalnie zbliżył się jedynczym człowiekiem” - czy ona jest głównym tematem reportażu – o tyle jednak truddo obserwowanego środowinym do opisania, że wszechobecnym i codziennym. Przemoc ska transas i narcos z dzielnicy Villa 21 w południowej części coś w tym guście – byłoby tyleż sentymentalne, co fałszywe. staje się racjonalnym narzędziem prowadzenia interesów – i Buenos Aires. Świadomość warsztatu i reporterska uczciwość jest właśnie jedną z największych zalet „Transy”. Argentyński Największym atutem reportażu Alarcóna jest drobiazgowe chociaż pojawia się kilka jej wybuchów w afekcie, to jednak dziennikarz rzetelnie relacjonuje swoje próby dotarcia do bo- oddanie specyfiki narkobiznesu w stolicy Argentyny. Biznes zwykle jest ona motywowana walką o strefy wpływów. Pahaterów, nie pomijając także porażek, takich jak próba rozmo- jest w dużym stopniu zdominowany przez grupki narodo- radoksalnie – racjonalność i „zwyczajność” przemocy zapewwy z prawniczką na usługach najgrubszych ryb narkobiznesu wościowe – imigrantów z Paragwaju, Boliwii i najsilniejszej nia bezpieczeństwo samemu reporterowi, który poznawszy – podchody reportera trwały bez mała trzy miesiące i zakoń- grupy – z Peru. Szczegółowo opisane są sposoby na wejście kilku kluczowych transas czuje się w Dzielnicy bezpiecznie. czyły się porażką. Znacznie lepiej szło Alarcónowi z niższymi w narkobiznes, sposoby na awans i utrzymanie go, cyrkulacja Nie zmienia to jednak faktu, że niemal połowa wymienionych szarżami w hierarchii narco – i to im poświęcona jest większa towaru. Uderza dająca do myślenia zwyczajność tego proce- w zamieszczonej we wstępie „legendzie” postaci w końcu w deru – poza ceną strachu sam obrót paco i kokainą poddaje gwałtowny sposób ginie – i jest to naturalna konsekwencja ich część książki. się prawidłom „normalnej” ekonomii. Więcej – jest tej ekono- profesji. mii silną podstawą, krwiobiegiem zasilającym pieniędzmi z REKLAMA handlu rynek mieszkaniowy (a właściwie „mieszkaniowy” Dochodzimy do pytania o polemiczną wartość reportażu – także sama Alcira osiedlenie w Dzielnicy zaczyna od ogro- Alarcóna. Chociaż Ameryka Łacińska zmierza do liberalizacji dzenia blachą falistą możliwie najmniej zdegradowanego swoich polityk narkotykowych (Meksyk, Urugwaj, Brazylia), wycinka slumsów). Niezwykle interesujące są szczegółowo to Argentyna ciągnie się jednak w ogonie przemian. Reportaopisywane sposoby inwestowania pieniędzy transy – Al- że „z pola walki” Wojny z narkotykami mogą nieco naświecira wybiera paszteciki jako przykrywkę i dodatkowe źró- tlić jej ponurą codzienność i brak jakichkolwiek efektów. Stadło dochodu, a także specyficzne instrumenty finansowania nowisko autora nie pojawia się sformułowane explicite, ale właściwe latynoskim krajom na dorobku – chociażby takie zdecydowaną diagnozę da się zobaczyć w samej konstrukcji „pasanaku” będący wyjątkową formą pożyczki/wynajmu. powieści – w której nieskrępowana niczym narkoekonomia Narkobiznes zatacza szerokie kręgi, a czytelnik razem z Alar- zatacza coraz szersze kręgi, przynosząc gigantyczne dochody cónem poznaje kolejne obszary jego obecności – w pewnym nie tylko „nominalnym” przestępcom, a eskalacje przemocy momencie pojawiają się dziwne połączenia z policją, sądow- są tej ekonomii naturalnym instrumentem znaczącym zmianę Centralną postacią opowieści jest tytułowa transa – Alcira. nictwem, a nawet maoistami ze Świetlistego Szlaku. W od- warty. Prawda, zgodnie z autorskim bon-motem leżąca na uliStrukturę podziemnej ekonomii Dzielnicy poznajemy wraz różnieniu od rozległych subiektywnych partii opisowych cy, ma mówić sama za siebie. Dlatego też, zamiast praktyczz kolejnymi szczeblami handlowej hierarchii pokonywany- skupiających się na bohaterach, opis obiegu brudnego pienią- nych konkluzji, czy doraźnych recept, finał reportażu zgrabną mi przez bohaterkę – od naiwnej piętnastoletniej żony dilera, dza uderza chłodem i rzeczowością. Skoro narkotyki i pienią- klamrą wraca do religijnej ceremonii – aktu pełnego jednak przez młodą wdówkę przejmującą schedę po mężu, po pozycję dze pochodzące z handlu nimi są wszechobecne, taki zabieg nadziei. jednej z ważniejszych handlarek średniego stopnia, z powro- jest jak najbardziej uzasadniony, jakakolwiek tania ekscytaCristian Alarcon - Ja, transa tem w dół, więzienie, z powrotem na szczyt... Śledzeniu powi- cja trąciłaby fałszem. Co jednak najważniejsze – stylistyczny (wydawnictwo Karakter, Warszawa 2012, stron: 336 kłanego losu Alciry i życiorysów z nią splątanych nie sprzyja „chłód” relacji Alarcóna uwypukla przerażającą normalność też przyjęty model narracji – opowieść wije się, zawraca, uty- nieodłącznego elementu nielegalnego rynku – przemocy. Robert Kania ka w miejscu, a autor co chwila przypomina o subiektywnym charakterze wielu fragmentów – często niedowierzając swoim REKLAMA rozmówcom, bądź proponując czytelnikowi odmienne wersje wydarzeń. W zorientowaniu się w sytuacji tylko w niewielkim stopniu pomaga zamieszczony we wstępie wykres porządkujący kilkunastu transas w podległe konkretnym narcos „klany” – postaci bowiem chętnie zmieniają przynależność frakcyjną, działają pod innymi pseudonimami, bądź pozostawiając swoją faktyczną tożsamość domysłom policji i autora. Jeżeli dodamy do tego deklarowaną przez Alarcóna strategię zacierania śladów, realizowaną z uwagi na dobro pierwowzorów bohaterów – zmienianie pseudonimów, kontaminację kilku protagonistów w jednego, czasem nawet zmianę płci bohaterów – wtedy jasną staje się pewna umowność opowieści. Umowność ta może zresztą zastanawiać w literaturze bądź, co bądź – faktu, trzeba przyznać uczciwie, że autor nie sili się na weryzm i widać to już w otwierającej reportaż, na wpół onirycznej scenie ceremonii religijnej. Daleko idąca subiektywizacja reporterskiego spojrzenia, zabieg spod znaku New Journalism, znajduje swój wyraz w języku partii opisowych – kwiecistym, nieprecyzyjnym, czasami niebezpiecznie zbliżającym się do pretensji „realistyczno-magicznych”.

Jeżeli jednak nie możemy dowierzać ani słowom, ani nawet tożsamościom bohaterów, a sam język reportażu dodatkowo zaciera fakty i szczegóły, co w takim razie decyduje o poznaw-


16

Spliff Gazeta Konopna Kultura

Kilka dni po krakowskich Technologiach Przyjemności – pierwszej we Wschodniej Europie konferencji naukowej poświęconej narkotykom spotykam się z jej organizatorem – Michałem Gulikiem. Leje jak z cebra, siedzimy sobie w przytulnym Artefakcie na Kazimierzu, popijamy kawę – siekierę, Michał ma już za sobą konferencyjną spinkę, relaks.

Rozmowa z Michałem Gulikiem

W

S: Cześć! Znamy się nieco, ale przedstaw się bliżej naszym czytelnikom. MG: Nazywam się Michał Gulik, jestem doktorantem w Instytucie Sztuk Audiowizualnych UJ, prowadzę zajęcia ze studentami, i – jak widać lubię się pokręcić przy różnych konferencjach :)

S: No właśnie, to lecimy od początku – rozumiem, że Twoje zainteresowania naukowe jakoś zahaczają o tematykę konferencji? Skąd pomysł na nią? MG: Sam pomysł powstał już bardzo wcześnie, właściwie już wtedy kiedy postanowiłem połączyć moje zainteresowania „pozauczelniane” z naukowymi i zacząłem myśleć o tematyce swojego doktoratu. Najbliższe mi były designer drugs i cała kultura „nowych narkotyków”. Interesuje mnie szczególnie sposób produkcji i cyrkulacji wiedzy o nich: w sytuacji gdy nie ma wiedzy „oficjalnej” – tworzona jest ona trochę na zasadzie wiki. We wrześniu zeszłego roku wpadłem na pomysł, by zrobić w tym kierunku coś więcej. Byłem świeżo po magisterce i świtały mi w głowie różne pomysły. Na początku nikt nie widział żadnego sensu w tych pomysłach, zwłaszcza, że było to dość intuicyjne z mojej strony, zarzuciłem więc temat na jakieś dwa miesiące. Ale tak się składa, że dość często pracuję przy różnych konferencjach, parę współorganizowałem – po prostu kiedy jakiś temat mnie interesuje dobrze opracować go w formie konferencji naukowej – tak było też i tym razem. Skontaktowałem się ze Studencką Inicjatywą Narkopolityki w Warszawie, im się ten pomysł bardzo spodobał – spotkaliśmy się i postanowiliśmy zrobić konferencję. Kolejne dwa – trzy miesiące zajęło opracowanie wstępu kuratorskiego konferencji, naszkicowanie jej programu i założeń, w końcu – zredagowanie call for papers. S: Czy planowaliście konferencję w Warszawie? MG: Nie, od początku zakładaliśmy, że odbędzie się to na UJ, jeszcze zanim dowiedzieliśmy się, ile z tym będzie problemów. Tak czy inaczej – jakoś w połowie roku mieliśmy wszystko dopięte i w czerwcu udostępniliśmy oficjalną informację. S: To mnie właśnie bardzo ciekawi – jak przebiegała współpraca z Uniwersytetem – zarówno od strony technicznej, ale też podejścia tej szacownej instytucji do tematyki konferencji? MG: Powiem szczerze, że różnie. Zacznijmy od tego, że mój Instytut nie chciał robić tej konferencji, więc musiałem szukać na zewnątrz, w jednostkach, z którymi niekoniecznie miałem coś wspólnego. To się jakoś tak śmiesznie zbiegło z tymi wystąpieniami Kwaśniewskiego, w których przepraszał za fatalną ustawę i apelował o nową politykę narkotykową. Dosłownie dzień

po tej wypowiedzi rozmawiałem z szefową MISH-u (jednostka prowadząca indywidualne studia międzywydziałowe), profesor Mańczak-Wohlfeld, kiedy zwierzyłem się jej z problemów z różnymi instytutami obiecała mi pomóc i dodała – „no, jeszcze wczoraj to byłoby niemożliwe, ale jak sam były prezydent apeluje, to już inna sprawa”. Było to oczywiście w formie żartu, ale dobrze pokazuje, że coś „wisi w powietrzu”, zresztą czuło się, że ta duża polityka jakoś oddziałuje na to, co tutaj dłubiemy. Koniec końców – dogadałem się z Instytutem Socjologii, na zasadzie – dostajecie sale i możecie to robić u nas, ale niewiele więcej. Potem były problemy z miejscem, ze streamingiem i tak dalej. S: W czerwcu wisi już oficjalne ogłoszenie, jest call for papers – jak wyglądało zainteresowanie ewentualnych prelegentów? MG: O dziwo nie było ich aż tak dużo, jak można byłoby się spodziewać po facebookowym zainteresowaniu uczestników – dostaliśmy jakieś sześćdziesiąt kilka abstraktów, więc niewiele więcej niż zwykle na konferencjach. Po selekcji zostało ich jakieś czterdzieści. S: Skąd rekrutowali się prelegenci? MG: To było fajne, bo z przeróżnych dziedzin – było spore zainteresowanie wśród prawników, byli religioznawcy, psychologowie, kulturoznawcy, medioznawcy, filmoznawcy... Prelegenci byli z całej Polski i nie tylko. Pole tematyczne konferencji było oczywiście bardzo szerokie, pewnie nawet zbyt szerokie, ale pomimo „transgresywnej” poniekąd tematyki zależało nam żeby jednak była to konferencja naukowa – więc odrzuciliśmy kilka skądinąd fajnych abstraktów typu „opowiem wam o imprezach, które organizuję”. Zresztą właśnie w obawie przed ewentualną paranaukowością wystąpień celowo napisałem call for papers w możliwie sztywny, akademicki sposób.

REKLAMA

S: Czy podział na sekcje tematyczne mieliście założony z góry? MG: Nie, wyłonił się już po selekcji abstraktów i wynikał z najchętniej poruszanych przez prelegentów tematów. S: Konferencja była dość ciekawie promowana jak na tego typu wydarzenie... MG: Ograniczyliśmy się właściwie do mediów społecznościowych i promowaliśmy całość jak kolejny iwencik na facebooku – co okazało się świetnym pomysłem, a zainteresowanie przerosło nasze oczekiwania. S: Nie obawialiście się zbyt dużego zainteresowania – najazdu chętnych, bitwy o miejsca...? MG: Obawiał się tego chyba Instytut, który cały czas przypominał nam, że to ma być konferencja naukowa, że nie wchodzą w grę żadne performance, żeby nie było awantur, żeby nikt się nie pobił... To zainteresowanie publiczności było o tyle zaskakujące, że nie było wprost proporcjonalne do ilości abstraktów, jakie dostaliśmy. Wydaje się, że istnieje duże społeczne oczekiwanie, by Uniwersytet podjął ten temat, ten jednak nie chce bądź nie ma ku temu narzędzi. S: Może było po części tak, że wielkie internetowe zainteresowanie konferencją to też nieco przejaw typowego dla mediów społecznościowych slacktywizmu – wielu ludzi klikało „dołącz” nie zapoznając się z programem, po prostu łapiąc się na słowo-klucz narkotyki? Wracając do tematu promocji – obok skupienia się na necie zaskoczył mnie absolutny brak promocji w „tradycyjnych” mediach. MG: To było celowo. O dziwo nie pojawiły się żadne dziwne, sensacyjne reakcje typu „na Uczelni debatują o ćpaniu za pieniądze podatników” – trochę mnie to zaskoczyło, bo zwykle „Nasze Dzienniki” i inne tego typu historie potrafią świetnie wyczaić takie tematy. Oczywiście było pewne zainteresowanie mediów, w tym Radiofonii, ale w pewnym momencie, widząc ogromne zainteresowanie w sieci, nie chcieliśmy już specjalnie nagłaśniać tej konferencji i nawet współpracy musieliśmy odmówić, za co chciałbym tutaj Radiofonię przeprosić. Z drugiej strony – tak wielkie zainteresowanie mnoży problemy organizacyjne. S: Problemy z zapisami... M: No właśnie. Wpadliśmy na taki pomysł we wtorek, zmęczeni wyjaśnianiem na forum publicznym szczegółów umowy z Instytutem. Zapisy trochę nie wypaliły – za co przepraszam – w ciągu niecałej godziny dostałem ponad sto maili i zapisy musiałem zamknąć. Przy okazji dowiedziałem się kilku ciekawych rzeczy o funkcjonowaniu Uniwersytetu – na przykład, że gdy w pewnej jednostce stoi pusta sala to druga jednostka Uniwersytetu musi i tak za nią zapłacić, gdy chce ją zająć. Podobne akcje były ze streamingiem – oficjalny stream UJ to koszt dziesięciu tysięcy złotych! Zdecydowaliśmy się na ogarniecie własnego streamu, nie wiem jak działał. S: Trochę rwało, ale dało się słuchać, niekoniecznie oglądać. MG: To pół biedy. Wracając do zapisów – zadziałał trochę mechanizm facebookowego hype’u – okazało się, że większość osób zapisanych na listy nie przyszło – i dało się wejść na konferencję bez problemu. S: Przejdźmy do samego przebiegu konferencji – czy miałeś jakieś panele, wystąpienia, które były dla ciebie szczególnie ważne? MG: Bardzo fajnie wypalił jeden z pierwszych paneli z prelekcją Krzysztofa Kornasa i Anny Nacher, która nawiązywała trochę do rozdziału jej ostatniej książki – poświęconą sposobom komercjalizacji przeżycia psychedelicznego, „szamanizm dla firm”, etc. Wywołało to spory odzew na widowni, część publiczności reprezentowała bardzo bezkrytyczne podejście do psychedelików. Fajne byłe też wystąpienia dotyczące subkultur, lajfstajlu i turystyki narkotykowej. Wiem też, że panel filmoznawczy wywołał gorące dyskusje. S: Właśnie – czy przy tak szerokim temacie tworzyły się na konferencji jakieś, powiedzmy – frakcje? Pamiętam ciekawą dyskusję o represjonowaniu przyjemności... MG: To było bardzo ciekawe, na pewno pojawił się typowy wątek przeciwstawienia „dobrych” psychedelików „złym” stymulantom – mam problem z takim rozróżnieniem. W pewnym momencie musiałem się nawet tłumaczyć z nazwy konferencji: „technologie” – ok., ale dlaczego „przyjemności”? Wyjaśniam od razu, że to podtytuł jednego z rozdziałów Odmiennych stanów świadomości. Historii kultury ecstasy i acid house Godfreya i Collina. Tak czy inaczej ta „przyjemność” w nazwie wywoływała pewien opór, dało się wyczuć pewną postawę „nie będziemy się tu zajmować tym, jak brzydcy dresiarze wciągają fetę” – a mi zależało, by konferencja była poświęcona kulturze używek w ogóle – bez wartościowania. Dlatego ucieszyła mnie na przykład prelekcja Krzysztofa Adamczyka o użyciu stymulantów subkulturze modsów w latach 60. Pozwoliłem sobie nawet na małą dygresję poświęconą represjonowaniu przyjemności w ogóle – przez humanistykę zarówno z prawa jak z lewa, może nie powinienem był wchodzić w dyskusję jako organizator, ale ten temat mnie interesuje, poświęciłem mu pracę magisterską. Nawet jak jest coś w wartościowaniu „psychedeliki VS stymulanty”, to mi przeszkadzało zawsze właśnie takie wywyższające, akademickie podejście do „niskich” narkotyków, tak jak dissowanie popularnych przyjemności w kulturze w ogóle. Ale to temat na inną, długą dyskusję.

ciąg dalszy na następnej stronie


17

Spliff Gazeta Konopna Strefa

W każdym razie – z pewnością można mówić o obecności różnych „frakcji” wśród publiczności i prelegentów. Nie jestem ojcem Pio, nie posiadłem zdolności bilokacji, więc – czego żałuję – nie byłem w stanie ogarnąć wszystkich wystąpień, ostatecznie wybrałem te kulturoznawcze, pomijając blok prawny. S: Jak już jesteśmy przy „frakcjach” – czy na przykład od strony prawnej – wszyscy byli bardzo „pro”, czy wypowiadał się może jakiś prohibicjonista? MG: No właśnie tego mi brakowało, tym bardziej, że sam mam wątpliwości co do wielu rozwiązań prawnych. Mam sprecyzowaną postawę wobec legalizacji marihuany, ale mam spore wątpliwości co do tego, jak traktować designer drugs, nie tylko te z dopalaczy. Tak czy inaczej – może ciekawie byłoby zaprosić jakiegoś die-hard prohibicjonistę. S: Jakieś refleksję podsumowujące konferencję? MG: Cieszę się na pewno z frekwencji, w szczytowych momentach obydwie sale były absolutnie zapełnione, przyjechali nawet nasi hejterzy z facebooka :) Na pewno lepiej mógł działać streaming, fajnie jakbyśmy mieli większy budżet. Zastanawiamy się nad zawężeniem programu, który był nieprawdopodobnie szeroki. Cieszyła mnie oprawa konferencji – przegląd narkotykowych

filmów w Bombie, nie było oficjalnego afteru, bo trwał Unsound, następnym razem można o tym pomyśleć.

angażowanie się w jej następne odsłony, może nawet uda mi się współpracować z własną jednostką :)

S: Czyli planujecie kolejną odsłonę? MG: Na pewno nie w tym samym kształcie – bo nie na tym polega konferencja naukowa, chociaż mieliśmy nawet prośby o swoisty „tour” po Polsce – z tymi samymi prelegantami ;) To oczywiście nie wchodzi w grę, ale na pewno chcę temat drążyć. Konferencja pokazała, że jest potrzeba poruszania tematu narkotyków przez Uniwersytet, że da się to zrobić w sposób naukowy. Dowiedziałem się przy okazji, że była to rzekomo pierwsza tego typu konferencja na wschód od dawnego Muru Berlińskiego, co było bardzo miłym zaskoczeniem. W Europie Zachodniej tego typu akcje się odbywały, taką konferencję robił na przykład Bruno Latour, czemu i u nas nie włączyć się jakoś w debatę publiczną w ten sposób? Anna Nacher napisała na swoim blogu, że był to największy akademicki hype roku– i coś w tym jest, z pewnością jest to temat „nośny”, który będzie cieszył się wielkim zainteresowaniem.

S: Jakie plany na najbliższe miesiące? MG: Do początku przyszłego roku pracujemy nad publikacją, a potem chcemy kontynuować tę konferencję. To będzie nieco na przekór tego, na czym polega konferencja naukowa – która ma być w konkretnej formie jednorazowa. Ale temat warto drążyć – zainteresowanie jest duże, także pozaakademickie – co jest dużym plusem, choć może być też zagrożeniem. Rzeczywiście może momentami zahaczaliśmy o paranaukowość, ale to wynika ze specyfyki tematu, jeszcze słabo opracowanego przez naukę.

Ukaże się oczywiście publikacja po konferencji, no i miałem bardzo miłą niespodziankę – odezwała się do mnie MAPS (Multidisciplinary Association for Psychedelic Studies) z Los Angeles, którzy chcą tę publikację przetłumaczyć. Mam też nadzieję, że powodzenie konferencji zachęci UJ w za-

Parakwat-

Na pewno nieco inny, węższy będzie temat konferencji – może skupić się na tych psychedelikach? Albo designer drugs? A może właśnie te „niskie” uliczne użycie drugów. Temat, którego mi brakowało to niezwykle rozpowszechnione w Polsce rekreacyjne użycie leków – i sposób konstruowania wiedzy o tym procederze, z nieocenioną rolą hyperreala. Tak czy inaczej – tematów jest sporo, jest zainteresowanie, będzie dobrze! S: Wobec tego, dzięki za rozmowę i powodzenia z następnymi projektami.

szkodliwa broń DEA w wojnie z Cannabis przyśpieszyła rozwój hydroupraw

Po 40-latach braku naukowych dowodów, najnowsze badania Narodowego Instytutu Zdrowia Stanów Zjednoczonych przynoszą wieści o chorobotwórczej dla rolników szkodliwości Parakwatu – substancji rozpylanej przez samoloty i helikoptery w federalnej wojnie o wykorzenienie marihuany. To właśnie zanieczyszczanie konopi przez DEA, przyczyniło się do rozwinięcia metod upraw hydroponicznych…

W

z amerykańskiego Stanach ZjednoczoRolnicy, którzy używają Parakwat naukowców Instytutu Zdrowia, ale także ze nych w ramach relub inne środki chwastobójcze o względu na szereg procesów i strykcyjnej i „agrepodobnym mechanizmie działania, są zjawisk w ostatnim czasie, takich sywnej” polityki antynarkotykowej zdecydowanie, bo 2,5 - krotnie bardziej narażeni jak choćby praktyki niektórych handlarzy, zanieczyszczających rządu federalnego na rozwój choroby Parkinsona ziele w celu zwiększenia jego wobec marihuany, zaczęto wywagi, a co za tym idzie – jego korzystywać lotnictwo do walki z komercyjnej wartości, skutkując nielegalnymi plantacjami konopi. Do taktycznych zadań, latających na usługach DEA samolotów i dolegliwościami płuc i układu oddechowego u konsumentów helikopterów, należały naloty na rejony plantacji z wykorzysta- „kraszonej trawy”. Wracając do kontrowersyjnego Parakwatu niem chwastobójczego i silnie toksycznego związku chemicznego, oraz jego wykorzystania w zwalczaniu marihuany, przedstawiona pod nazwą – Parakwat. Mimo że środek ten od 11 lipca 2007 został tu metoda działania amerykańskich służb, jest kolejnym zakazany na obszarze Unii Europejskiej, to w krajach Ameryki i argumentem ku temu, że „agresywna” polityka państwa w reszty świata niekiedy jedynie z niewielkimi ograniczeniami jest stosunku do upraw i plantatorów konopi nie tyle co skutecznie legalnie stosowany do dnia dzisiejszego. Czysta substancja tego przeciwdziała konsumpcji ziela, a z większa szkody wywołane herbicydu w bezpośrednim spożyciu przez człowieka „działa w używaniem marihuany! - W omawianym przypadku - narażając sposób żrący na błony śluzowe gardła, ust, przełyku oraz żołąd- jej użytkowników i plantatorów na chorobę Parkinsona. Warto tu PARAQUAT | foto: vecol.com.co ka”. Znaczna ilość preparatu w organizmie może prowadzić nawet przypomnieć fakt, iż przeprowadzone m.in. w Czechach badania, do śmierci, z uwagi czego w krajach trzeciego świata jest on wy- o których pisaliśmy już w jednym z poprzednich numerów korzystywany jako środek samobójczy. Natomiast, dzięki swoim „Spliffa” świadczą, iż używanie Cannabis łagodzi symptomy destrukcyjnym właściwościom szybkiego działania i wchłaniania właśnie tej choroby układu nerwowego. Paradoksalnie, więc może przez roślinę, stosowany jest w zwalczaniu chwastów, stanowiąc się zdarzyć, że gdzieś w Ameryce do stosującego konopie w celach dzisiaj składnik 1/3 tego typu produktów na świecie. Jako broń w medycznych – pacjenta, cierpiącego na chorobę Parkinsona mogą amerykańskiej wojnie z marihuaną Parakwat od lat siedemdziesią- trafić przetwory skażone wysoce toksycznym Parakwatem… tych XX wieku był wykorzystywany przez agencję DEA (Drug „agresywna” polityka państwa w stosunku Mimo wszystko, urzędowe opradowodziły o wysokiej Enforcement Administration) do upraw i plantatorów konopi nie tyle co cowania skuteczności metody rozpylania w niszczeniu sporych i dobrze ukrytych plantacji Cannabis, po- skutecznie przeciwdziała konsumpcji ziela, Parakwatu w redukcji podaży cząwszy od 1972 roku, kiedy to a z większa szkody wywołane używaniem marihuany w Stanach Zjednoczonych, szczególnie tej pochodzącej wprowadzono program wspar- marihuany! z Meksyku. Co ciekawe, to włacia dla sąsiedniego Meksyku, z śnie wykorzystanie tej broni poktórego pochodziła największa cząwszy od lat siedemdziesiątych XX wieku, która podaż marihuany na amerykań- skim rynku. Następnie w 1975 Południowoamerykański rolnik rozpylający chwastobójczy Parakwat roku akcję rozpylania Parakwatu drogą powietrzną zaczęto prze- niszczyła liczne plantacje oraz podejrzliwość plantatorów co do | foto: opadml.blogspot.com prowadzać także w samych Stanach Zjednoczonych, co wzbudzi- szkodliwości skażonego Parakwatem ziela, przyczyniło się to w ło sporo kontrowersji. Z czasem akcja objęła wszystkie państwa latach osiemdziesiątych do zwrócenia się growerów w stronę barAmeryki Środkowej i Południowej, z których eksportowano nar- dziej bezpiecznej hydrouprawy. Jak na ironię, to rozpoczęte przez kotyki do kraju „Wuja Sama”, wykorzystując tą metodę również w DEA naloty samolotów rozpylających Parakwat nad plantacjami wykorzenieniu narkotycznych upraw maku i krasnodrzewu, czyli marihuany przyśpieszyły znaczny postęp hydroponiki, która dziś krzewu koki. Dzisiaj DEA prawdopodobnie zaprzestała używania w wielu rejonach świata zdominowała metody upraw nie tylko tej praktyki jedynie na terytorium USA, choć jednoznacznie nie konopi, ale także przyniosła nowe możliwości w samej botanice. można tego wykluczyć, mając na uwadze to, jak rzeczywiste dzia- Po raz kolejny natura udowodniła, że kilkutysięcznoletni związek łania służb różnią się od oficjalnych deklaracji. W krajach Ameryki ludzkich endokannabinoidów z roślinnymi kannabinolami, w obŚrod. i Płd. nadal przeprowadzane są naloty z wykorzystaniem liczu nowych, szkodliwych zagrożeń środowiska – ewoluuje… W opisanej historii do tego stopnia, że dziś każdy może uprawiać koParakwatu w trwającej od lat „War on Drugs”. nopie we własnym domu, odcinając się tym samym od „czarnego Na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych ubiegłego rynku”, a także innych zewnętrznych zagrożeń. Władze, politycy wieku, czyli w kilka lat po rozpoczęciu akcji, której kosztem było i ich funkcjonariusze, choćby wszelkimi metodami – nie wykoniszczenie wykorzystywanych przez plantatorów – obszarów rzenią marihuany, a swymi pro lub anty działaniami co najwyżej środowiska naturalnego w Stanach, rozgorzały liczne dyskusje przyspieszą BIOSPOŁECZNĄ EWOLUCJE KONOPI! trwające po dziś dzień nad tym kontrowersyjnym narzędziem Naloty z użyciem Parakwatu na nielegalne plantacje konopi | walki z uprawami Marihuanistów. Przeprowadzono wiele badań, Łukasz J. Kieslich foto: slowdecline.wordpress.com które zdecydowanie zaprzeczały szkodliwości Parakwatu wobec palaczy konopi, które zostały skażone Parakwatem. I tak m.in. raport Amerykańskiej Agencji Ochrony Środowiska (EPA) z 1995 REKLAMA roku stwierdza, iż zanieczyszczanie marihuany Parakwatem nie powoduje zdrowotnych szkód w płucach i innych narządach jej użytkowników. W raporcie Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) o zdrowotnych następstwach używania konopi na tle alkoholu, nikotyny i opiatów z 1995 roku – również zapisano sentencję, która mówi, iż niekorzystne skutki używania konopi skażonej Parakwatem są bezpodstawne (Hollister, 1986). Natomiast, w 2011 roku US National Institutes of Health and The Parkinson’s Institute and Clinical Center in Sunnyvale opublikowały najnowsze wyniki z badania, które obalając dotychczasowe tezy, wykazało związek między używaniem Parakwatu a chorobą Parkinsona wśród robotników rolnych. Rolnicy, którzy używają Parakwat lub inne środki chwastobójcze o podobnym mechanizmie działania, są zdecydowanie, bo 2,5-krotnie bardziej narażeni na rozwój choroby Parkinsona(sciencedaily.com). Wyniki Narodowego Instytutu Zdrowia Stanów Zjednoczonych o szkodliwości Parakwatu przeczą zatem Raportowi WHO ‘95, opierającemu się na przeglądzie ówczesnej, naukowej literatury przedmiotu. Od momentu jego publikacji, minęło już 17 lat... Kwestie zdrowotnych następstw zanieczyszczeń konopi poruszone w raporcie, którym z uwagi na tamtejsze czasy poświęcono niewiele miejsca i uwagi, przestały więc być aktualne, głównie dzięki nowym odkryciom


20

12

18

CannaFest Praga

Spliff Gazeta Konopna Strefa

To już III edycja targów konopi u nasych południowych sąsiadów, gdzie prawo jest racjonalne i równe wobec własnych obywateli. Targi odbywały się w pięknej hali targowej wybudowanej pod koniec XIX wieku na Praskich Holeshowicach. Ta edycja była większa od poprzednich zrobiona z nie mniejszym rozmachem, także przy udziale naszych firm - Secret Light czy organizacji NGO - Fundacja Więcej Przestrzeni i Inicjatywa Konopie.info. Obowiązkowy punkt w kalendarzu na rok 2013 dla każdego fana kultury kononej, rolnika, pacjenta medycznego czy dla każdego pragnącego wybudowac dom z paździerza konopnego. Cyfron / Foto: HJ

Discreet Vape - bezpieczna opcja Za niewiele ponad 540 pln (140 euro) otrzymujemy poręczny vaporyzator elektroniczny o bardzo ciekawym kształcie inspirowanym inhalatorem medycznym, który powinien zapewnić nam dyskretną konsumpcję w terenie, a także w pomieszczeniach i miejscach publicznych, gdyż podczas zaciągania vapo nie wydziela się dym. Waporyzatory podgrzewają susz od 120 do 220 c bez spalania zioła, kanabinole parują wprost do naszych ust. Co prawda nie jest to profesjonalny sprzęt medyczny ale oczywiście jak najbardziej nadaje się do osobistego użytku. Można go zapewne użyć także do celów leczniczych, choć trzeba mieć na uwadze, że temperatura vaporyzacji może być niestabilna i zależna od stopnia naładowania baterii, czasu użytkowania czy warunków otoczenia. Nie jest to spore ograniczenie ale na pewno ma wpływ na zmienność parujących substancji. Vape bardzo łatwo się obsługuje, jego aktywacja następuje po ściągnięciu zabezpieczenia ustnika. Migocząca dioda, którą tam widzimy sygnalizuje nam status urządzenia - czerwona urządzenie jest nie nagrzane, zielona można się zaciągnąć, migocząca zielono/czerwona, czas na ładowanie baterii. Aktywujemy go jednym przyciskiem naciskając od góry. Pod tym przyciskiem jest także miejsce w którym umieszcza się susz. Natomiast po przeciwnej stronie, przy ustniku mamy regulację temperatury (1 to ok 120 C, 8 to ok 220 c) i gniazdo mini USB, za pomocą którego ładujemy urządzenie – 5v 500 mA. Już po kilku wdechach czujemy działanie, a zapas energii starczy na kilkanaście inhalacji. W komplecie mamy elegancki futerał, kabel zasilający oraz kilka ustników. Całość jest zapakowane w ładny kartonik. P.S. Zalecamy kupno wersji drugiej powyższego urządzenia, gdyż wykonana jest z lepszych kompnentów. Egon REKLAMA

Polska język – trudna język Mówiąc i pisząc o ganji, niestety często popełniamy błędy językowe.

J

akiś czas temu prof. Jan Miodek pisał u nas o zawiłościach związanych ze słowem konopie, które – dla przypomnienia – nie występują w liczbie pojedynczej. Nie mówimy zatem „konopia indyjska”, tylko „konopie indyjskie”. Co z tego wynika? Tworząc formę dopełniaczową (kogo? czego?), być może wbrew intuicji, piszemy „konopi” z jednym „i” na końcu. Dlatego piszemy „pole konopi”, „dom z konopi”, „manifestacja Wolnych Konopi” itd. Żadnego podwójnego „i”!

Gramów, nie gram! Kolejnym często popełnianym błędem (nie tylko zresztą przez gandziowców) jest „pięć gram”. Gram, to może być jeden. Gramy są dwa, trzy – góra cztery. Powyżej pięciu, mówimy „gramów”- „100 gramów cukru, 200 gramów masła i 30 gramów marihuany”. Ten sam błąd dotyczy Wattów – podając moc źródeł światła nie idźmy w ślady handlarzy z bazarów i ich żarówek „100 Watt”. Podając moc lamp HPS/MH prawidłowo powinno się mówić „400/600 Wattów”.

A więc mówisz, że hodujesz? Duże wątpliwości budzi też użycie słowa „hodować” w odniesieniu do konopi. Niektóre szkoły wprowadzają rozgraniczenie, w myśl którego rośliny się uprawia, a hoduje zwierzęta. Większość poradni językowych jest jednak zgodna, że wbrew obiegowej opinii, zwrot „hodować” może odnosić się zarówno do zwierząt jak i roślin, bez względu na skalę i cel hodowli/uprawy. Za błędne należy zatem uznać karcenie dziennikarzy i plantatorów, mówiących o „hodowli konopi”.

Maciej Kowalski

Przeczytaj ! Celem niniejszej publikacji nie jest nakłanianie do zażywania narkotyków. Nadużywanie marijuany może powodować poważne szkody zdrowotne i społeczne. Doświadczenie pokazuje jednak, że bez względu na status prawny zawsze znajdą się ludzie gotowi z nią eksperymentować. Redakcja „Gazety Konopnej – SPLIFF” dokłada wszelkich starań, by obok publikowania informacji dotyczących wykorzystania konopi, rozpowszechniać podstawowe fakty umożliwiające redukcję szkód zdrowotnych, społecznych i prawnych, które mogą powstać w wyniku jej stosowania. Jesteśmy członkiem ENCOD – Europejskiej Koalicji dla Racjonalnych i Efektywnych Polityk Narkotykowych oraz Deutscher Hanf Verband (Niemiecki Związek Konopny). Spliff – Gazeta Konopna to periodyk wydawany w Berlinie dla Polaków żyjących na terenie Unii Europejskiej. Wydawca nie odpowiada za treść zamieszczanych reklam. Zawarte w publikowanych tekstach poglądy autorów niekoniecznie muszą odpowiadać poglądom redakcji. Gazeta dla osób powyżej 18 lat.

Stopka Redakcyjna Wydawca: Eurolistek LTD. Rykestr. 13 10405 Berlin

Redakcja: Wojciech Skura - wojtek@spliff.pl Maciej Kowalski - maciek@spliff.pl Współpraca: @udiomara, Barbara Fisz, BBR, Graba, Kimo, Robert Kania, Sebastian Daniel hyperreal.info, konopravda.com

Konoptikum.cz,

HanfJournal.de,

Grafika: Tomasz S. Kruk - grafik@spliff.pl Foto: redakcja, Toudy, internet, PM, Ewa Przybylska Dystrybucja: biuro@spliff.pl Druk: Union Druckerei Weihmar GmbH Reklama: biuro@spliff.pl Korekta: Karolina Szczerba

REKLAMA


Spliff Gazeta Konopna Strefa

Eliksir szamanów

19

Tropikalne lasy Południowej Ameryki znane są na całym świecie jako region najbardziej zróżnicowany pod względem biologicznym. Puszcza Amazońska to niezwykle złożony ekosystem, na terenie którego sklasyfikowano już co najmniej czterdzieści tysięcy odmian roślin. Siedemdziesiąt procent wszystkich opisanych dotychczas gatunków pochodzi właśnie z dżungli amazońskiej. Jednak obszar ten to nie tylko piękne deszczowe lasy, ale również dziewicze tereny i znajdujące się na nich niewielkie osady indiańskie. Z całego bogactwa flory szamani już wieki temu, wyselekcjonowali kilka odmian roślin o szczególnych właściwościach. Łącząc je - stworzyli magiczny wywar znany szerzej jako ayahuasca.

W

ywar po raz pierwszy został opisany naukowo we wczesnych latach pięćdziesiątych dwudziestego wieku. Amazońskiego odkrycia dokonał znany na całym świecie botanik z Harvardu – doktor Richard Evans Schultes. Naukowiec specjalizujący się w roślinach narkotycznych, leczniczych i trujących, spędził czternaście lat w Ameryce Południowej. Doktor Schultes żył pośród plemion indiańskich, by móc bezpośrednio poznać metody stosowania roślin.

Anadenanthera peregrina i Anadenanthera colubrina, a także roślinach z gatunku Acacia i Mimosa. Inhibitor monoaminooksydazy można natomiast znaleźć w Poganku rutowatym, a także w Męczennicy zwanej również Passiflorą.

Ayahuasca powstaje poprzez uwarzenie wszystkich roślinnych komponentów. Poszczególne elementy pnącza caapi poddaje się maceracji (namaczaniu), po czym wrzuca do jednego naczynia z resztą składników i gotuje. Końcowy napar zawiera niezwykle silne substancje halucynogenne. Każda partia Szamański eliksir znany jest w wielu częściach świata pod mikstury radykalnie różni się od siebie, zarówno w mocy różnymi nazwami. Możemy spotkać się z określeniem nate- jak i efekcie substancji psychoaktywnych. Zależy to głównie od umiejętności szamana lub ma, cappi, yagé czy wreszcie la purga. Ayahuasca (czyt. ajaOsoby zażywające narkotyk opisywały, browaru, w którym ayahuasca ’łaska) to hiszpańskojęzyczna iż doznawały psychologicznej jest przyrządzana. Naturalne różnice w zawartości forma zapisu i wymowy słowa pierwotnie pochodzącego z ję- introspekcji (podróży do wnętrza siebie), alkaloidów roślinnych również mogą wpływać na końcowe zyka keczua. Zmiana nastąpi- która prowadzi do emocjonalnych ich stężenie w wywarze. ła wskutek obecności języka skrajności, od radości przez strach. hiszpańskiego powszechnie używanego w rejonie Amazonii. Indiańska wersja pierwotnie Ayahuasca stosowana jest głównie w celach leczniczych. brzmiała „ajawaska”. W języku Keczua „aja” znaczy duch, Niektóre raporty i badania naukowe potwierdzają, że „waska” natomiast to określenie rośliny pnącej. Ayahuasca rytualne wykorzystanie mikstury może poprawić zdrowie oznacza więc w dosłownym tłumaczeniu „pnącze duchów”. psychiczne i fizyczne. Napar wpływa na ludzką świadomość Mikstura w tradycyjnym obrządku spożywana jest przez na mniej więcej sześć godzin, a odurzenie zaczyna się około ludy tubylcze Amazonii – głownie jako sakrament. Szamani pół godziny po spożyciu. Czas trwania zależny jest od rdzennych plemion używają jej podczas leczniczych seansów tego w jakiej ilości i odstępie czasowym uprzednio został i religijnych ceremonii. Magiczny eliksir ma działanie psy- spożyty posiłek. Szczytowe efekty psychodeliczne trwają chodeliczne, co oznacza że zawiera substancje psychoaktyw- maksymalnie do ośmiu godzin, w zależności od dawki i ne. W wersji tradycyjnej południowo-amerykański napar wa- indywidualnego metabolizmu każdego człowieka. Spożycie rzony jest z dwóch roślin – pnącza Banisteriopsis caapi i liści ayahuasca oddziałuje zarówno na sferę psychiczną jak i fizyczną. Wpływa na układ krążenia, serce, stymulację Psychotria virdirs. wzrokową i słuchową. Efekty mogą obejmować Nie bez powodu Indianie Największym zagrożeniem zdrowotnym działania zaburzenia odczuwania upływu wybrali właśnie te dwie dla użytkowników narkotyku jest czasu, wrażenia erotyczne oraz rośliny. Uzupełniają się one wiele innych, indywidualnych bowiem wzajemnie i bez niewiedza medyczna. odczuć. Ayahuasca dostarcza połączenia obu składników i złożonych efektów wizualnych, nie skutkują tak intensywnym efektem psychodelicznym. bogatych Pnącze Banisteriopsis caapi jest głównym źródłem a także zaburza poczucie czasu i przestrzeni. Wypicie inhibitora monoaminooksydazy. W swoich łodygach wywaru poza przyjemnymi odczuciami empatii, miłości zawiera harminę oraz harmalinę czyli halucynogenne i euforii, skutkuje również nudnościami, bólami mięśni, alkaloidy, które w małych dawkach wykazują działanie dreszczami i poceniem się. Ponadto jak w przypadku każdego przeciwdepresyjne, a w większych psychoaktywne. Obie intensywnego środka psychodelicznego ayahuasca może substancje spowalniają metabolizm dimetylotryptaminy spowodować krótko lub długoterminowe zmiany osobowości, (DMT), która jest drugim głównym komponentem eliksiru pobudzenie psychotyczne lub epizody neurotyczne. Eliksir ayahuasca. W tradycyjnym sposobie warzenia DMT otrzymuje nie jest uważany za uzależniający fizycznie, może jednak się z liści krzewu Psychotria viridis. Dimetylotryptamina tak powodować uzależnienie psychiczne. Objawy odstawienia po jak harmina jest psychoaktywną substancją halucynogenną. przerwaniu spożywania nie zostały odnotowane. W niewielkich ilościach występuje w ludzkim organizmie, w naturze natomiast odnaleźć ja można w wielu gatunkach Jako mikstura psychodeliczna, ayahuasca mocno ingeruje w roślin. Dimetylotryptamina zażywana doustnie jest sferę duchową. Osoby zażywające narkotyk opisywały, iż nieaktywna, dopóki nie zostanie przyjęta łącznie z inhibitorem doznawały psychologicznej introspekcji (podróży do wnętrza MAO. Bez ich udziału efekt psychoaktywny nie występuje, siebie), która prowadzi do emocjonalnych skrajności, od radości ponieważ organizm ludzki zbyt szybko metabolizuje w przez strach. W trakcie ceremonii, wyznawcy ayahuasca doznają jelitach DMT. Choć dimetylotryptamina zwykle jest głównym wizji i oświecenia, uzyskując dostęp do wyższych poziomów duchowości. Niektórzy składnikiem naparu, zdarza się doznają objawień i nawiązują że mikstura bywa warzona bez większość roślin i składników kontakt ze swoimi przodkami użycia roślin ją zawierających. chemicznych zawartych w eliksirze lub z istotami odmiennych Ayahuasca to substancja zostało wpisanych na listę substancji wymiarów. Podczas seansów ayahuasca złożona z kilku składników. zakazanych. Inhibitory monoaminooksydazy spożywający odpowiedzi Oprócz inhibitorów MAO, znalazły się w Grupie I-N obok heroiny i kokainy. odnajdują na nurtujące ich pytania, które stanowią nieodłączny dotyczące prawdziwej natury element mikstury, tradycyjny wszechświata, czy ich celu na wywar może zawierać również dodatkowe komponenty roślinne. Zależnie od potrzeby ziemi. Czasami zdarza się, iż mikstura jest tak silna, że osoby mogą to być rośliny o właściwościach medycznych, zażywające tracą przytomność i zapominają wiele doświadczeń, psychoaktywnych czy smakowych np. tytoń. Dobór które przeżyli wewnątrz siebie. składników zależy od regionu i kultury południowoamerykańskich tubylców. Dla przykładu w niektórych Ważnym elementem w ceremonii spożywania Ayahuasca jest obszarach Amazonii, Psychotria viridis dodawana jest nie oczyszczenie. Wielu szamanów i doświadczonych użytkowników jako główny składnik, a jedynie jako domieszka zwiększająca naparu uważa to za najistotniejszą część przeżycia, dzięki walory smakowe. Wskazuje to ewidentnie na rozbieżności w której metaforyczne uwalniamy się od negatywnych energii. stosowaniu różnych składników w odmiennych plemionach. Jest to emocjonalne i duchowe uzdrowienie, przebudzenie i We współczesnej Europie i Ameryce Północnej powstają odrodzenie. Ayahuasca nie oczyszcza jednak tylko naszej sfery substancje analogiczne chemicznie do ayahuasca. Do psychicznej, ale również fizyczną. Organizm ludzki w reakcji na ich produkcji używa się syntetycznych substytutów lub miksturę zaczyna dosłownie przeczyszczać się, co objawia się nietradycyjnych roślin zawierających te same alkaloidy. DMT w postaci nudności, wymiotów i biegunki. Banisteriopsis caapi odnaleźć można między innymi w Diplopterys cabrerana, znana jest ze swoich właściwości leczniczych zwłaszcza jako środek przeczyszczający. Ayahuasca efektywnie oczyszcza ciało REKLAMA z wszelkich toksyn i organizmów, a także pomaga w trawieniu. Intensywne wymioty i biegunka pomagają usunąć robactwo i tropikalne pasożyty z organizmu. Dzieje się to poprzez zwiększenie motoryki jelit. Efekt przeczyszczający związany jest z nazwa la purga, która w języku hiszpańskim oznacza właśnie oczyszczenie.

for mobile !!!

Specjalne majtki idealne w podróż ze skrytką na syntetyczny mocz i wartościowe rzeczy

negatywnie wypływać na ciśnienie tętnicze, dlatego ostrożność powinny zachować osoby, które są narażone na choroby serca. Inhibitory MAO przedłużają i intensyfikują działanie środków znieczulających i przeciwbólowych, leków histaminowych i uspokajających oraz alkoholu. Będąc pod wpływem MAOI nie należy przyjmować również żadnych środków pobudzających jak np. amfetamina. Ayahuasca rzadko dostępna jest na czarnym rynku, ale zdarza się, że zostaje sprzedana lub rozdysponowana wśród nielicznych wtajemniczonych grup. Napar wykonany z tradycyjnych roślin (B. caapi + P. viridis) kosztuje około pięćdziesięciu dolarów za dawkę. Uczestnictwo w ​​podziemnych kręgach ayahuasca kosztować może od stu do trzystu dolarów (lub więcej) na osobę. Wywar przygotowany z roślin analogicznych, o podobnych właściwościach jest dużo tańszy. Choć ayahuasca oryginalnie pochodzi z regionu dorzecza Amazonii, w szczególności z Peru, Brazylii, Ekwadoru i Kolumbii, to w chwili obecnej znana jest już na całym świecie. Współcześnie w Brazylii istnieje wiele ruchów religijnych opartych na wykorzystaniu ayahuasca, które zrzeszają członków z całego świata. Podobnie jest w USA i Europie. W szesnastym wieku chrześcijańscy misjonarze z Hiszpanii i Portugalii po raz pierwszy natrafili na ludność

Molekuł dimethyltryptaminy zawarty w ayahuasce autochtoniczną używającą Ayahuasca w Ameryce Południowej. Wiedza o magicznym eliksirze rozprzestrzeniła się na starym kontynencie na przełomie roku 1990. Obecnie na całym świecie tworzą się nowe grupy religijne, które rozwijają się w stosunku do zwiększonej popularności ayahuasca.

Nie odnotowano długotrwałych skutków ubocznych po spożyciu eliksiru. Największym zagrożeniem zdrowotnym dla użytkowników narkotyku jest niewiedza medyczna. Ayahuasca może bowiem wywołać ekstremalnie negatywne efekty uboczne, a nawet śmierć, jeśli spożywana jest z przeciwwskazanymi lekami, substancjami, pokarmami i narkotykami rekreacyjnymi. Osoby, które zdecydują się kiedyś zażyć ayahuasca powinny posiadać odpowiednią wiedzę na temat wszystkich interakcji. Niektóre inhibitory monoaminooksydazy stanowią zagrożenie jeśli podane są z nieodpowiednimi lekami, zwłaszcza antydepresantami SSRI czyli Selektywnymi inhibitorami zwrotnego wychwytu serotoniny (np. Prozac). Inhibitor monoaminooksydazy wyłącza kluczowy enzym odpowiedzialny za rozkład substancji chemicznych, które mogłyby być toksyczne dla organizmu. Dodatkowo inhibitory mogą

Rytualne picie ayahuasci w Peru Do roku 2009 mieszanka i jej składniki nie były w Polsce zakazane. Zmieniło to się jednak dnia ósmego maja, gdy w życie weszła nowelizacja Ustawy o Przeciwdziałaniu Narkomanii. Tego dnia większość roślin i składników chemicznych zawartych w eliksirze zostało wpisanych na listę substancji zakazanych. Inhibitory monoaminooksydazy znalazły się w Grupie I-N obok heroiny i kokainy. Oznacza to, że trafiły one na listę środków odurzających o dużym potencjale uzależniającym, które mogą być stosowane w celach medycznych, naukowych i przemysłowych. Na liście tej znajdują się również obie rośliny Banisteriopsis caapi i Psychotria viridis. Samo DMT w Polsce znajduje się na wykazie środków odurzających w grupie I-P. obok takich substancji jak meskalina i psylobicyna. Substancje psychotropowe grupy I-P to środki o braku zastosowań medycznych i o dużym potencjale nadużywania, które są wyłączone z obrotu farmaceutycznego i mogą być używane jedynie w celu prowadzenia badań naukowych. BBR


20

Spliff Gazeta Konopna Reklama


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.