Private Banking 102/2017

Page 1

WWW.BANKOWOSCPRYWATNA.PL

NR 102 | 2017

I N W E S T YC J E

3

S T R O N A A LT E R N AT Y W N A

Inflacja skłoni Polaków do wyjęcia pieniędzy z banków. Gdzie je zainwestują?

14

Po co istnieją bogaci? Bez nich świat, nie mógłby się rozwijać, bo tylko oni kupują drogie innowacje.

T R AV E L

16

Mauritius ma dwie siostry. Czy pragniesz luksusu, natury czy przygody – znajdziesz je właśnie tam.

CZEKA NAS ROK NIESPODZIANEK Rynki nie słuchają zegara, który dotąd dyktował im, w którym kierunku iść w roku wyborów w USA, a w którym na początku cyklu zaostrzania polityki pieniężnej. Dokąd więc zaprowadzi je rok 2017, w którym wpływ polityki będzie się ścierać z polityką pieniężną? Próbując prognozować co może wydarzyć się na rynkach w 2017 r., trzeba będzie używać nie tylko narzędzi niezbędnych do analiz zjawisk ekonomicznych, świata finansów i giełd, ale także zagłębiających się w sferę polityki i procesów społecznych. Polityka sensu stricte będzie z pewnością przeplatała się z polityką pieniężną jeszcze mocniej, niż poprzednio, a koncepcje polityczne zazębiać się będą z gospodarczymi w dużo większym stopniu. To zaś może prowadzić do jeszcze większego stanu nieprzewidywalności, czego dowiodły już referendum w Wielkiej Brytanii i wybory w Stanach Zjednoczonych. W nadchodzącym roku będziemy mieli dodatkowo do czynienia z kontynuacją niepewności wynikającej z tych dwóch wydarzeń, jak i związanej z całą serią tych, które nas jeszcze czekają. Nie sposób przewidzieć ani ich wyniku, ani tym bardziej konsekwencji, jakie mogą one mieć zarówno w sferze polityki, jak i gospodarki oraz dla rynków finansowych. Zachowanie rynków w 2016 r. dowiodło także jak trudne do jednoznacznej oceny mogą być rzeczywiste długofalowe skutki najbardziej nawet nieoczekiwanych rozstrzygnięć. Podobnie może być także w najbliższej przyszłości, w której po pierwszych nerwowych reakcjach nadejdzie czas głębszej refleksji, a być może także przewartościowania dotychczasowych schematów i reguł działania oraz przystosowania się do nowych warunków. WIĘCEJ NA STR. 6-7, 8

FOT.: THINKSTOCK

RZEŹBY PODBIJAJĄ PORTFELE I DOMY POLSKICH KOLEKCJONERÓW SZTUKI W 2016 r. padł aukcyjny rekord – rzeźba „Ptak” Aliny Szapocznikow zmieniła właściciela za 1,958 mln złotych. To najwyższa cena zapłacona za rzeźbę w Polsce. Znawcy twierdzą, że rzeźba jest sztuką bardziej wymagającą niż malarstwo, przynajmniej w dziedzinie jej eksponowania. Mniejszy lub większy obraz znajdzie sobie miejsce na ścianie każdego salonu, korytarza czy w ostateczności sypialni. Z rzeźbą jest inaczej – trzeba wygospodarować dla niej przestrzeń,

tak aby dało się ją podziwiać z kilku stron. A do tego potrzebne jest też odpowiednie oświetlenie, a bywa że i podwyższenie. Problemem dla kolekcjonerów jest też mała podaż rzeźb, zwłaszcza tych wyjątkowych. Za prace Igora Mitoraja trzeba zapłacić już 0,5-2 mln zł i to na rynku poza aukcyjnym. Ale i początkujący mecenasi sztuki 3D znajdą coś dla siebie w bardziej przystępnych cenach kilku, kilkudziesięciu tysięcy złotych. Jak zawsze w przypadku sztuki, trzeba zachować pewną ostrożność nabywając dzieła. Jeśli liczymy na jego wzrost wartości, równie ważny będzie certyfikat odautorski lub domu aukcyjnego, sygnatura artysty, a w przypadku odlewów informacja o liczbie wykonanych kopii i prawach do ich wykonania. WIĘCEJ NA STR. 13

ALINA SZAPOCZNIKOW, PTAK PTAK, 1959/FOT.: ARCHIWUM

DRUGI DOM? NAJLEPIEJ NAD POLSKIM MORZEM Nietrudno domyśleć się najbardziej popularnych kierunków, w których zamożni Polacy chcą mieć dom przeznaczony wyłącznie do spędzania wolnych chwil – większość z nas kusi szum fal i ich widok za oknem własnego apartamentu lub domu. Równie popularne co Trójmiasto jest zachodnie wybrzeże, nabywcy nie obrażają się też na Juratę czy Mierzeję Wiślaną. Patriotyzm przemawia do nabywców nieruchomości wypoczynkowych równie silnie, co głębokość portfela – luksusowe nieruchomości w Europie często są nawet cztery razy droższe niż w kraju. Według Poland Sotheby’s International Realty, Polacy którzy kupują nieruchomości za granicą, zwykle mają już drugi dom w Polsce. Gdy decydują się już na

inwestycję poza Polską, wybierają zwykle kraje południowej Europy, mało kto z zamożnych Polaków chce mieć natomiast dom w Skandynawii, Bułgarii czy Rumunii. Rosnącą popularnością cieszy się Portugalia. WIĘCEJ NA STR. 11

ISSN 1897-4147

CENA 9,90 ZŁ (w tym 8% VAT)


2

PRIVATE BANKING NR 102 | 2017

SPIS T R EŚCI MOIM ZDANIEM

3

Inflacja skłoni Polaków do oszczędzania Roman Przasnyski

Trwająca ponad dwa lata deflacja zdemotywowała sporą część z nas do ich efektywnego inwestowania.

IN WEST YCJE

4

Związki warszawskiej giełdy ze złotym Roman Przasnyski

W ostatnich latach osłabienie waluty danego kraju było silnym bodźcem kreującym hossę na rynku akcji.

Rynki wschodzące muszą poczekać Roman Przasnyski

Dynamiczny rajd indeksu rynków wschodzących, rozbudził nadzieje na trwałe przełamanie złej passy giełd tej grupy krajów.

PR I VAT E B A N K I N G P O G OD Z I N AC H

5

Kilka słów o komunikacji

Na przełomie października i listopada, Noble Bank zaprosił klientów na spotkania w ramach cyklu „Private Banking Po Godzinach”.

T EM AT N U M ERU

6

Rok rynkowych niespodzianek Roman Przasnyski

W nadchodzącym roku będziemy mieli do czynienia z kumulacją niepewności, związanej z wydarzeniami politycznymi.

H Y DE PA R K

7

Zmienne humory ratingowych panów Wybrał: Emil Szweda IN WEST YCJE

8

Obligacje firm przyciągną nowych inwestorów Emil Szweda

Wartość publicznych emisji obligacji przeprowadzonych na podstawie prospektów emisyjnych może przekroczyć 1,5 mld zł.

W 2017 r. najwyższy zysk mogą dać obligacje Emil Szweda

Ostatnie kwartały należały do inwestujących w mieszkania na wynajem.

FIRMA

Działalność badawczo-rozwojowa

Łukasz Górecki, Małgorzata Wilińska | Domański Zakrzewski Palinka

10

Jednym z celów strategii Europa 2020 jest osiągnięcie poziomu inwestycji w działalność badawczo-rozwojową równą 3 proc. PKB Unii Europejskiej.

NIERUCHOMOŚCI

Jakie drugie domy wybierają bogaci Polacy Katarzyna Łowicka

11

Liczba zamożnych Polaków z roku na rok rośnie, a razem z nią także popyt na nieruchomości premium i luksusowe.

ZE Ś W I ATA

Świat jest lepszy niż się wydaje Jan Cipiur | ObserwatorFinansowy.pl

12

Świat kapitalizmu i Zachodu nigdy nie miał się tak dobrze jak dziś i wcale nie ma zamiaru upaść.

ART BANKING

Rzeźba w rozkwicie Wybrała: Iwona Żelazna

13

W ostatnim czasie polska rzeźba znajduje coraz szersze grono amatorów.

S T R O N A A LT E R N AT Y W N A

Społeczna funkcja nierówności ekonomicznych Mark Tovey

14

Nieskrępowany wolny rynek przyczynia się do powstawania nierówności ekonomicznych.

T R AV E L

Maskareny. Trzy oblicza wysp idealnych Maria Wyszomirska

16

Archipelag Maskarenów obejmuje trzy wyspy – każda z nich emanuje doskonałością na swój sposób.

M Ę SK I Ś W I AT

Zegarkowy savoir-vivre Dariusz Chlastawa

Ważnym elementem wizerunku eleganckiego mężczyzny jest zegarek mechaniczny – nie tylko dopełnienie image’u, ale i jedyna akceptowalna męska biżuteria

TRUDNO UCIEC OD POLITYKI FOT.: THINKSTOCK

Rok 2016 był rokiem zmian, a kolejny rok będzie rokiem kontynuacji. Ale nie utrzymania status quo, lecz kontynuacji zmian. Dopiero poznamy skutki brexitu, zmiany elit politycznych w Waszyngtonie, a przed nami kolejne „atrakcje” – wybory we Francji, Niemczech być może także Włoszech. Na to wszystko nakłada się też inna zmiana – wieloletniego trendu na rynkach obligacji skarbowych. Infl acja podnosi głowę, co może wymusić na głównych bankach centralnych przerwanie programu skupu aktywów, bo jego kontynuacja przy rosnącej infl acji mogłaby okazać się groźna. Co ma w tym wszystkim robić człowiek, który nie jest ekonomistą i politologiem, a nawet jeśli jest, to oprócz pracy ma też przecież normalne życie, na głowie kredyty do spłaty, albo zainwestowane tu i ówdzie pieniądze? Grudniowe zmiany na GPW dużo obiecują – indeks blue chips, złośliwie nazywany już WIG-Skarb Państwa – może wskazywać na przerwanie wieloletniego marazmu na naszym rynku. Ostatecznie każda zła passa musi się kiedyś skończyć, a akcji być może po prostu nie ma już komu sprzedawać. Inwestorzy zagraniczni i krajowi mogą mieć puste – od spółek z WIG20 – portfele. Małe i średnie spółki zyskują już od dawna, niejako zapowiadając nadejście hossy na szerszym rynku, tak jak czyniły to ponad dekadę wcześniej (po pęknięciu bańki internetowej).

Emil Sz weda Emil Szweda Z drugiej strony zagrożeń przecież nie brakuje. Populiści zyskują głosy wyborców, programy socjalne nie zabijają przecież gospodarki od razu, ale – można powiedzieć – na raty. Czasem cykl jest na tyle długi, że może się wydawać, iż istotnie nic wielkiego nie dzieje się z budżetem, który wspiera najbiedniejszych zabierając najbogatszym, a tym bardziej z gospodarką. Prognozy długoterminowe nie są jednak dobre – przedsiębiorców łatwo wypłoszyć nieprzewidywalnymi zmianami w prawie czy podatkach, zaś przede wszystkim rozdawnictwo na dłuższą metę rozleniwia tych, których należałoby mobilizować i zniechęca tych, którzy wcześniej byli gotowi do działania. Czy w takich warunkach warto inwestować? Odpowiedź nie jest łatwa, ale nagroda może być cenna – nie jest sztuką dostrzec potencjał inwestycji wówczas, kiedy widzą go już wszyscy, gospodarka ma włączone cztery silniki, a rząd zapowiada prorynkowe reformy. Nagrody zbierają ci, którzy widzą szanse tam, gdzie większość dostrzega wyłącznie zagrożenia. Tymczasem – jak się okazuje – ludzie zamożni mają więcej funkcji w gospo-

darce rynkowej niż konsumpcja kawioru i szampana. To właśnie zamożni – głosując pieniędzmi – wspierają wydatkami innowacyjną gospodarkę, a więc taką, jaką chce mieć u siebie każdy kraj, nie wyłączając Polski. Tylko bogatych stać na to, by kupić drogie nowinki technologiczne, które dzięki ich zakupom z czasem stają się produktem masowym. Wystarczy przypomnieć sobie ile kosztowały pierwsze telefony komórkowe i jakie były ceny za minutę połączenia, by zrozumieć działanie tego mechanizmu. Czy więc naprawdę eliminacja rozwarstwienia społecznego pod względem dochodów, jaka przyświeca różnego rodzaju reformatorom, jest w stanie przynieść zakładane przez nich korzyści? O tym jak wyglądałby świat, w którym wszyscy zarabialiby tyle samo, piszemy na stronie 14. Ponadto o dobrych skutkach infl acji w obszarze inwestycji, o tym, czy słabość złotego przełoży się na siłę giełdowych indeksów, o domach wybieranych przez Polaków na second homes, sztuce inwestowania w rzeźby, jak wypocząć na Mauritiusie, jak dobrać zegarek, by wyglądać z klasą, a nie na nowobogackiego i – ku pokrzepieniu wielu wątpiących – kilka mocnych liczb potwierdzających tezę, że świat jest w rzeczywistości lepszym miejscem, niż to opisywane przez dziennikarzy. Miłej lektury.

18

ADRES REDAKCJI: Noble Concierge sp. z o.o. ul. Przyokopowa 33, 01-208 Warszawa tel.: (22) 489 37 79 faks: (22) 276 25 88 redakcja@bankowoscprywatna.pl

FOTOGRAFIE: stock, autorzy, archiwum PROJEKT GRAFICZNY: Karol Koszniec SKŁAD I INFOGRAFIKA: Tomasz Pisarek, www.studioiks.pl

PRZYGOTOWANIE REDAKCYJNE: Emil Szweda REKLAMA, PROMOCJA I DYSTRYBUCJA: reklama@bankowoscprywatna.pl dystrybucja@bankowoscprywatna.pl

Materiałów niezamówionych redakcja nie zwraca. Wydawca nie ponosi odpowiedzialności za treść reklam.


3

PRIVATE BANKING NR 102 | 2017

MOI M ZDA NIEM

FOT.: THINKSTOCK

INFLACJA SKŁONI POLAKÓW DO AKTYWNEGO OSZCZĘDZANIA „tłum” czasami się myli i podąża w niewłaściwym kierunku, czego przykładem są okresy inwestycyjnego szaleństwa, nie przeczy tezie o przewadze racjonalności działań dużych grup. Znajduje ona potwierdzenie w obserwacji zarówno dotyczących naszej historii, jak i w przykładach płynących z innych krajów. Wynika z nich zaś, że najsilniejszym motywem do racjonalnych masowych zachowań jest nie pogoń za zyskiem, która rzeczywiście może prowadzić na manowce, lecz dążenie do obrony oszczędności i kapitału przed inflacją. Choć trudno o przytoczenie ścisłych danych liczbowych, umożliwiających statystyczne porównania, warto sięgnąć do naszej historii i przypomnieć okres końca lat 80 i początku 90 ubiegłego stulecia, gdy inflacja sięgała od 40 proc. do 585 proc. rocznie. Jeszcze w 1998 r. cel inflacyjny Rady Polityki Pieniężnej sięgał 9,5 proc. Były to czasy, w których zarówno poziom

Roczny wskaznik inflacji i średnie oprocentownie lokat 6-miesięcznych (w proc.) 25 20 INFLACJA

15

OPROCENTOWANIE LOKAT

10 5 0

2016

2015

2014

2013

2012

2011

2010

2009

2008

2007

2006

2005

2004

2003

2002

2001

2000

1999

1998

-5 1997

Narzekania na niską skłonność Polaków do oszczędzania oraz na konserwatywne, by nie powiedzieć nieporadne, podejście do inwestowania zgromadzonego kapitału, słychać od wielu lat. Od dawna też powtarzana jest ta sama diagnoza tego stanu rzeczy i formułowane niezmiennie recepty, których skuteczność jest znikoma. Podchodząc do sprawy realistycznie, trudno się dziwić mizernym rezultatom działań zachęcających do oszczędzania i inwestowania, jeśli zdamy sobie sprawę, że do zmiany silnie ugruntowanego zjawiska o charakterze społeczno-rynkowym, zaprzęga się zupełnie nierynkowe mechanizmy. Choć w naszych warunkach rzeczywiście zamożność społeczeństwa, uwarunkowania kulturowe i historyczne, niedostateczny stan wiedzy i wiele innych czynników, mogą tłumaczyć zarówno niewielką skłonność zarówno do oszczędzania, jak i do inwestowania, to jednak generalnie ludzie zachowują się racjonalnie w kwestii swoich

pieniędzy, w sposób adekwatny do sytuacji na rynku finansowym i w gospodarce. Oczywiście tak zwana populacja jest pod tym względem zróżnicowana, a więc jak w wielu innych dziedzinach mamy do czynienia z elitami, podążającą za nimi z pewnym opóźnieniem większością oraz outsiderami, którzy pozostają przy swoich tradycyjnych sposobach działania. Mówiąc o elitach mam na myśli nie tyle finansowych krezusów, stanowiących odrębną kategorię, lecz raczej pionierów, którzy najszybciej i najtrafniej odczytują pojawiające się, czy nawet dopiero nadchodzące tendencje i starają się do nich dostosować i jak najlepiej je wykorzystać. Edukowanie, propagowanie, uświadamianie, a nawet z rzadka i ostrożnie stosowane zachęty podatkowe, nigdy nie będą tak skuteczne, jak wyraźnie widoczna i oczywista rynkowa tendencja, choć do tego, by porwała za sobą tłumy potrzeba zwykle nieco czasu. Fakt, że ten

1996

Trwająca ponad dwa lata deflacja jeszcze bardziej zdemotywowała sporą część z nas do ich efektywnego inwestowania. Ten komfortowy dla posiadaczy oszczędności czas już się jednak skończył, a poczucie narastającej inflacyjnej erozji kapitału z pewnością skłoni wielu jego posiadaczy do poszukiwania wyższych stóp zwrotu.

ŹRÓDŁO: GUS, NBP

edukacji finansowej, jak i możliwości oszczędzania i inwestowania były nieporównanie mniejsze niż obecnie. Ówczesne społeczeństwo radziło sobie z tym trudnym obecnie do wyobrażenia poziomem inflacji całkiem dobrze, lokując pieniądze głównie w dolarach i w mniejszym stopniu w złocie, choć nikt nie słyszał o foreksie, a obrót tymi instrumentami przez pewien okres był wręcz nielegalny. Niestety, zamiast danych można jedynie przywołać obrazki gigantycznych kolejek przed kantorami wymiany walut, a później przed kasami banków, w których masowo otwierano lokaty terminowe. Posiadacze gotówki z entuzjazmem korzystali także z obligacji indeksowanych inflacją, dających dodatkową premię za ich wymianę na akcje prywatyzowanych przedsiębiorstw, choć giełda dopiero powstawała i nie miała żadnej tradycji. W dużej mierze to właśnie wysoka inflacja była powodem szalonych wzrostów kursów akcji i indeksów giełdowych. Identyczne zjawisko obserwować można współcześnie w ostatnich latach także na giełdach w Wenezueli, Argentyny i wielu innych krajów o wysokiej inflacji oraz na parkiecie w Chinach. Z tego samego powodu w Chinach i państwach azjatyckich tak wielkim powodzeniem wśród obywateli cieszy się złoto, a od pewnego czasu także nieruchomości, których ceny szybują w górę w imponującym tempie. Mimo historycznych, geograficznych i kulturowych różnic, wspólny mianownik jest bardzo wyraźnie widoczny: wysoka inflacja powoduje masową ucieczkę kapitału w waluty, złoto, akcje i nieruchomości, szczególnie w przypadku braku innych możliwości efektywnego inwestowania i lokowania oszczędności. Podstawowe pytanie dotyczy tego, czy obecna faza odradzania się tendencji in-

fl acyjnych rzeczywiście ma szansę stać się skutecznym bodźcem skłaniającym posiadaczy oszczędności i inwestorów do zwiększenia aktywności w poszukiwaniu efektywnych metod lokowania pieniędzy. To pytanie istotne zarówno z punktu widzenia przede wszystkim wspomnianej grupy, ale nie mniej ważne dla instytucji finansowych, oferujących produkty i instrumenty dla niej przeznaczone, a także dla rozwoju gospodarczego, choćby w kontekście programu budowy kapitału i zaprzęgnięcia prywatnych oszczędności do zwiększenia jego dynamiki. Do uruchomienia naturalnego przepływu oszczędności i kapitału w kierunku bardziej efektywnych instrumentów, dających wyższe stopy zwrotu, potrzebne jest osiągnięcie pewnego punktu krytycznego infl acyjnej presji. Jego poziom trudno określić i przewidzieć jaka wartość wskaźnika wzrostu cen będzie w stanie przesunąć istotną część setek miliardów złotych leżących obecnie na nieoprocentowanych rachunkach i zmobilizować podobne kwoty z lokat dających symboliczne odsetki. Prawdopodobnie ten mechanizm nie zadziała samoczynnie na większą skalę w perspektywie kilkunastu najbliższych miesięcy. W tym okresie kluczowe wydają się więc być działania instytucji finansowych, które patrząc bardziej perspektywicznie powinny szykować odpowiednie instrumenty, mające szanse przyciągnąć kapitał niezadowolony z lokat i inflacji oraz inicjatorów programu budowy kapitału i zaprzęgnięcia oszczędności do rozwoju gospodarki.

Roman Przasnyski Roman Przasnyski


4

PRIVATE BANKING NR 102 | 2017

IN W EST YCJE

TRUDNE ZWIĄZKI WARSZAWSKIEJ GIEŁDY ZE ZŁOTYM Średnie spółki doceniane były przez krajowych graczy z powodów fundamentalnych

podbiło notowania wskaźnika blue chips o 13 proc. Kolejna, trwająca od maja 2015 r. do końca stycznia 2016 r. fala osłabienia złotego (z 3,5 do 4,13 zł za dolara) ściśle korelowała ze spadkiem indeksu o prawie 35 proc. Nie wdając się w wyliczanie czynników, które się na to złożyły, można jednoznacznie stwierdzić, że mieliśmy do czynienia z ewakuacją zagranicznego kapitału z warszawskiej giełdy, a w pierwszej połowie 2015 r. także z naszego rynku obligacji (rentowność dziesięcioletnich papierów skarbowych wzrosła w tym czasie z około 2 proc. do ponad 3,3 proc.). Według zachodniego wzorca od sierpnia 2014 r. do maja 2015 r. podążał za to mWIG40, zwyżkując o ponad 20 proc. wraz z osłabieniem złotego. W kolejnych miesiącach, aż do stycznia 2016 r., poddał się złym nastrojom na giełdach, a ponownie z osłabienia waluty zaczął korzystać w drugiej połowie 2016 r., rosnąc do końca października o 25 proc. O ile więc w przypadku znajdującego się pod wpływem nastrojów zagranicznych inwestorów WIG20, kojarzonego jednoznacznie z emerging markets, mieliśmy do czynienia z działaniem mechanizmu czysto rynkowego, to średnie spółki, wśród których większość to aktywni eksporterzy, doceniane były przez krajowych graczy z powodów fundamentalnych, nawet mimo zagrożeń związanych z „rekonstrukcją” kapitałowej części systemu emerytalnego.

FOT.: THINKSTOCK

WIG20 i kurs dolara w złotych 4500

5

4000 4

3500 3000

3

2500 2000

2

1500 1000

1 WIG20 w pkt

500

Roman Przasnyski

kurs dolara w zł

Roman Przasnyski

07.01.2016

07.01.2015

07.01.2014

07.01.2013

07.01.2012

07.01.2011

07.01.2010

07.01.2009

07.01.2008

07.01.2007

07.01.2006

07.01.2005

07.01.2004

07.01.2003

07.01.2002

0 07.01.2001

Zjawisko ożywczego wpływu osłabienia waluty na giełdową koniunkturę jest wyraźnie widoczne w okresie ostatnich kilku lat. Jego przyczyn należy upatrywać przede wszystkim nie w realnej gospodarce, lecz w polityce pieniężnej i jej konsekwencjach, głównie dotyczących rynków finansowych. Choć na gruncie makro i mikroekonomicznym także da się ten mechanizm racjonalnie zinterpretować, to jednak generalnie niewiele ma on wspólnego z klasycznymi schematami, obowiązującymi przez lata w ekonomii. Zgodnie z tymi ostatnimi, siła lub słabość waluty danego kraju była pochodną kondycji jego gospodarki. Dobra koniunktura gospodarcza przyczyniała się do umocnienia waluty, a jednocześnie pozytywnie wpływała na sytuację na giełdzie. Do takiego kraju chętnie płynął kapitał, zwiększały się inwestycje, rosły zyski firm, w górę szedł koszt kapitału i stopy procentowe. Wszystko działało logicznie i sprawnie, do czasu wybuchu globalnego kryzysu finansowego, którego konsekwencje trzeba było niwelować coraz bardziej niestandardowymi narzędziami polityki pieniężnej. Przedłużanie ich stosowania doprowadziło w końcu do rozregulowania rynków finan-

sowych i osłabienia tradycyjnych zależności. Choć o wojnach walutowych otwarcie mówili jedynie nieliczni ekonomiści i politycy, głównie z krajów rozwijających się, których konsekwencje tej walki dotykały najmocniej, to trudno nie zauważyć jej mechanizmów. Obniżanie kosztu pieniądza przez luzowanie polityki pieniężnej na ogół słabo pobudzało aktywność gospodarczą w sposób bezpośredni, a najczęściej przyczyniało się do poprawy konkurencyjności i wyników firm, dzięki osłabieniu waluty. Dla gospodarki efekty były zróżnicowane, dla giełd w większości przypadków bezdyskusyjne. Od maja 2014 r. do sierpnia 2015 r. Nikkei poszedł w górę o prawie 50 proc. przy bardzo kapryśnej koniunkturze w japońskiej gospodarce, notującej w kolejnych kwartałach na przemian raz wzrost, raz spadek. W tym samym czasie jen osłabił się wobec dolara o blisko 25 proc. Wraz z odwróceniem tej tendencji, w dół poszedł indeks tokijskiej giełdy, oddając w ciągu kolejnych miesięcy wcześniejsze zdobycze niemal w całości. Ponownie ożywił się w październiku i listopadzie 2016 r., wraz z kolejną falą osłabienia jena. Według tego samego scenariusza poruszał się także niemiecki DAX, zwyżkując od października 2014 r. do kwietnia 2015 r. o prawie 45 proc. Niemiecka gospodarka rosła w tym czasie w umiarkowanym tempie od 0,9 do 1,8 proc., za to euro osłabło wobec dolara o niemal 25 proc. Z kolei indeksy w Londynie brexitową traumę mogły skwitować przekraczającą 20 proc. zwyżką dzięki obniżeniu wartości funta o jedną czwartą. W przypadku warszawskiej giełdy kursowy mechanizm wspomagania działa w bardziej skomplikowany i wybiórczy sposób, a w przypadku WIG20 wręcz odwrotnie, niż ma to miejsce na dojrzałych parkietach. Na wzrost kursu dolara z 3 do 3,95 zł w latach 2014-2015, a więc o niemal jedną trzecią, indeks naszych największych spółek reagował na ogół z dużą dozą obojętności, poruszając się w bok, w przedziale od 2250 do 2550 punktów. Przykładając zaś do pomiarów bardziej precyzyjną skalę, osłabieniu złotego od września 2014 do połowy stycznia 2015 r. towarzyszył 12 proc. spadek WIG20, zaś marcowo-kwietniowe odzyskiwanie wartości przez naszą walutę

07.01.2000

W ostatnich latach osłabienie waluty danego kraju było silnym bodźcem kreującym hossę na rynku akcji. Najbardziej spektakularnym przykładem tego zjawiska było zachowanie japońskiej giełdy w 2015 r. i w nieco mniejszym stopniu indeksu niemieckiego parkietu. W 2016 r. efekt ten był silnie widoczny w Londynie. U nas ten mechanizm działa wybiórczo. Deprecjacja złotego szkodzi największym spółkom, pomaga zaś średniakom.

0

ŹRÓDŁO: STOOQ.PL

RYNKI WSCHODZĄCE CZEKAJĄ NA SUROWCOWĄ HOSSĘ więcej. Do miana jednego z najbardziej spektakularnych może pretendować porównanie obrazu staczającej się od połowy 2014 r. w coraz głębszą recesję, uzależnionej także od notowań surowców, gospodarki Brazylii, ze wznoszącym się na rekordowo wysokie poziomy indeksem giełdy w Sao Paulo. Bovespa należy do najmocniej w 2016 r. zwyżkujących wskaźników na świecie, pozostawiając daleko w tyle nawet moskiewski RTS i ustępując jedynie argentyńskiemu Mervalowi. Indeksom południowoamerykańskich gospodarczych outsiderów pomaga jednak wydatnie wysoka inflacja i deprecjacja ich walut, podobnie zresztą jak wskaźnikom w Rosji. Z innego rodzaju ewenementem mamy do czynienia w przypadku giełdy

MSCI Emerging Markets i CRB Index (w pkt.) 500

60 50

400

40 300 30 200 20 CRB

100

10

MSC

0 25.02.2015

25.02.2014

25.02.2013

25.02.2012

25.02.2011

25.02.2010

25.02.2009

25.02.2008

25.02.2007

0 25.02.2006

Mimo utrzymującej się zdecydowanej przewagi dynamiki wzrostu gospodarczego krajów rozwijających się nad największymi światowymi potęgami ekonomicznymi, a nawet wyraźnej w ostatnim czasie słabości tych ostatnich, to indeksy głównych giełd biją historyczne rekordy lub są znacznie bliżej poziomu sprzed globalnego kryzysu finansowego, niż wskaźniki parkietów emerging markets. Wciąż więc można mówić o dominującym wpływie luźnej polityki pieniężnej w tej pierwszej grupie i niedocenianiu czynników fundamentalnych w przypadku drugiej. Nie zmienia tego fakt, że część krajów wschodzących przeżywa poważniejsze kłopoty. Ich gospodarki i gieł-

dy są ciągle postrzegane przez inwestorów przez pryzmat sytuacji na rynkach surowcowych. Najlepszym tego przykładem jest Rosja. Choć koniunktura w tym kraju od czterech lat systematycznie się pogarsza, a od dwóch lat panuje tam recesja, wskaźnik moskiewskiej giełdy radzi sobie lepiej niż niemiecki DAX. Z kolei indeks parkietu w Bombaju mocno ucierpiał w drugiej połowie 2015 r., mimo rosnącej dynamiki indyjskiej gospodarki. Na lekkie spowolnienie tempa jej wzrostu w ostatnich miesiącach 2016 r., inwestorzy zareagowali zaś nieproporcjonalnie mocną przeceną akcji, mimo że tamtejsze spółki na taniejących surowcach raczej powinny zyskiwać. Paradoksów w gronie emerging markets dostrzec można zresztą znacznie

25.02.2005

Dynamiczny rajd indeksu rynków wschodzących, obserwowany w pierwszych dziewięciu miesiącach 2016 r., rozbudził nadzieje na trwałe przełamanie złej passy giełd tej grupy krajów. Jeszcze raz okazuje się, że na nastawienie inwestorów wobec nich, większy wpływ niż gospodarcze fundamenty ma sytuacja na rynku surowców, a w szczególności notowania ropy naftowej.

ŹRÓDŁO: STOOQ.PL

w Chinach. Mimo budzącego na całym świecie strach spowolnienia tamtejszej gospodarki i niemniej groźnie wyglądającego znacznego osłabienia juana, Shanghai Composite prezentuje niczym nie zmącony spokój, rosnąc od lutego 2016 r. o ponad 17 proc. Choć skala tej zwyżki na tle innych indeksów robi wrażenie pokaźnej, to zarówno styl jej prowadzenia, jak i porównanie z gigantyczną dynamiką zmian, do jakiej przyzwyczaiła inwestorów chińska giełda w poprzednich latach, stanowić może kompletne zaskoczenie i nie lada zagadkę. Co więcej, Chiny przez politykę przemysłową wyraźnie sterują trendami na rynkach surowcowych, same wykazując na nie sporą odporność. Choć wpływ sytuacji w tym kraju na tendencje na giełdach towarowych zawsze był bardzo istotny, tym razem ujawnia się on nie tyle poprzez popyt, lecz wskutek sterowania podażą, co widać bardzo wyraźnie w przypadku cen węgla, szybujących w górę po decyzjach chińskich władz, prowadzących do ograniczenia jego wydobycia. Wypadkową tych zróżnicowanych tendencji, występujących na poszczególnych giełdach państw rozwijających się, ilustruje zachowanie MSCI Emerging Markets. Po trwającym od końca kwietnia 2015 r. do pierwszych tygodni 2016 r. dramatycznym załamaniu, w wyniku którego indeks ten stracił niemal 35 proc., kolejne miesiące przyniosły radykalny zwrot tendencji i równie dynamiczny ruch w górę. Obie fazy tych zmian były mocno skorelowane z przebiegiem indeksu cen surow-

ców CRB Index. Zbieżność ta jest zresztą widoczna od dawna. Równie wyraźna jest także zależność zmian MSCI Emerging Markets od notowań ropy naftowej, czemu trudno się dziwić, mając na względzie wagę wpływu zmian cen ropy na wartość surowcowego indeksu. Od połowy 2016 r. te związki nie były jednak już tak ścisłe, zdarzały się wręcz okresy wyraźnie widocznych, choć krótkotrwałych, rozbieżności. Do ich wystąpienia przyczyniły się także częściowo bardziej dynamiczne zmiany notowań na rynku miedzi, a jeszcze bardziej węgla, mające spore znaczenie dla sytuacji na parkietach części emerging markets. Rozbieżności te miały związek ze strukturą zarówno indeksu rynków wschodzących, jak i wskaźnika giełd towarowych. Niemniej, w przypadku części krótkotrwałych zmian, trudno znaleźć wyjaśnienie w obserwowanych ruchach cen surowców. W drugiej połowie 2016 r. na sytuację na emerging markets większy wpływ zaczęły wywierać dwa dodatkowe czynniki. Mowa tu o rachubach dotyczących kontynuacji cyklu zaostrzania polityki pieniężnej przez Fed, a następnie o możliwych konsekwencjach nieoczekiwanego wyniku wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych. Obie te kwestie będą prawdopodobnie także silnie oddziaływać na koniunkturę na rynkach wschodzących w najbliższych miesiącach.

Roman Przasnyski Roman Przasnyski


5

PRIVATE BANKING NR 102 | 2017

PR I VAT E BA NK ING PO G ODZINACH

KILKA SŁÓW O KOMUNIKACJI

CZYLI JESIENNA EDYCJA „PRIVATE BANKING PO GODZINACH” Na przełomie października i listopada, Noble Bank zaprosił klientów na spotkania w ramach cyklu „Private Banking Po Godzinach”. Dziesiąta już edycja klubowych wieczorów była poświęcona tematyce komunikacji, która buduje wpływ i szacunek oraz marce osobistej. Tym razem spotkania odbyły się w ośmiu lokalizacjach, w największych miastach Polski: Warszawie, Wrocławiu, Poznaniu, Katowicach, Krakowie, Łodzi oraz Gdyni Część oficjalną poprowadziła Joanna Malinowska-Parzydło, prekursorka tematyki zarządzania kapitałem reputacji w Polsce w oparciu o markę osobistą. Blogerka „Jesteś Marką”, a także publicystka harvardzkiej blogosfery oraz Business Insider Polska. Podczas prelekcji uświadamiała słuchaczom, jak istotna jest sztuka ko-

munikacji i nastawienie na jej efekt zamiast na intencje. Jednym z partnerów cyklu eventów był wieloletni partner biznesowy Noble Banku – kancelaria prawnicza Domański Zakrzewski Palinka, której przedstawiciele byli obecni podczas części kuluarowej i chętnie prowadzili dyskusje na tematy poruszane w części oficjalnej, jak również dzielili się własnym doświadczeniem. Spotkania uświetniła część koktajlowa, na którą zapraszali przedstawiciele Wyborowej Pernod Ricard i opowiadali o marce Ballantine’s, przybliżając historię trunku i wizję jej twórcy – George’a Ballantine’a. Jego podejście do życia było bowiem bardzo zbieżne do podejścia omawianego w ramach prezentowanego tematu o marce osobistej i filozofii osiągania sukcesu. Jednocześnie pozostawał wierny zasadzie – „Stay true”. Podczas wszystkich eventów towarzyszył również trzeci partner, którym była marka BMW promująca swój najnowszy model serii 7. Klienci mieli szansę nie tylko nacieszyć oko, ale także porozmawiać na temat wyposażenia i interesujących ich aspektów dotyczących samochodu. Aktualne informacje na temat Private Banking Po Godzinach są dostępne również na stronie internetowej: www.privatebankingpogodzinach.pl


6

PRIVATE BANKING NR 102 | 2017

T EM AT N U M ERU

ROK RYNKOWYCH NIESPODZIANEK NAWET BRAK ZMIAN BĘDZIE SPORYM ZASKOCZENIEM

FOT.: THINKSTOCK

W nadchodzącym roku będziemy mieli do czynienia z kumulacją niepewności, związanej z wydarzeniami politycznymi, łączącą pojawianie się konsekwencji tych, w których zasadnicze rozstrzygnięcia już zapadły oraz tych, których wyniku jeszcze nie znamy. W tych warunkach przyjdzie działać władzom monetarnym, przedsiębiorcom, a także inwestorom. Co oznacza zarówno dużą niepewność i związane z tym ryzyko, ale także sowitą nagrodę za trafne przewidzenie kierunku zmian.

Spodziewane rozpoczęcie negocjacji warunków opuszczenia Unii Europejskiej przez Wielką Brytanię oraz uregulowania na nowo stosunków tej ostatniej z większością państw, będzie prawdopodobnie źródłem licznych napięć i niepokojów, które będą oddziaływać zarówno na sytuację na rynkach finansowych, jak i pośrednio wpływać na decyzje gospodarcze fi rm. Widoczne do tej pory konfrontacyjne i pryncypialne nastawienie do negocjacji przedstawicieli organów unijnej administracji oraz polityków, a z drugiej strony jednoznaczne oczekiwania brytyjskich władz utrzymania wszystkich wspólnotowych przywilejów związanych z dostępem do rynków przy braku zgody na swobodny przepływ osób, nie wróży szybkiego i łatwego postępu prac. Coraz bardziej powszechne staje się przekonanie, że dwa lata na zakończenie wszelkich uzgodnień i podpisania umowy rozwo-

dowej będą okresem niewystarczającym, a w związku z tym konieczne okazać się może zawarcie porozumień tymczasowych w konkretnych dziedzinach. Im dłuższy okres niepewności, w tym trudniejszej sytuacji będą przedsiębiorcy i tym mocniej odczuwać będą negatywne konsekwencje gospodarki zarówno Wielkiej Brytanii, jak i państw europejskich. Trudno więc liczyć na wyższe tempo wzrostu na naszym kontynencie. To zaś implikuje kontynuację luźnej polityki pieniężnej, prowadzonej przez Europejski Bank Centralny, a więc i słabość wspólnej waluty. Słabe euro nie gwarantuje jednak wsparcia dla wzrostu gospodarczego eurolandu, może za wyjątkiem Niemiec. Z kolei zaskakująco dobre zachowanie brytyjskiej gospodarki od momentu ogłoszenia wyniku referendum, sugeruje że tendencja ta może utrzymać się także w nadchodzącym roku, a w każdym razie

Rentowność polskich i amerykańskich dziesięcioletnich obligacji skarbowych (w proc.) 7

nie musi nastąpić znaczące pogorszenie koniunktury na Wyspach, choć malkontenci mówią o dynamice mającej sięgać zaledwie 0,5 proc. Na razie prognozy ekonomistów, dotyczące zarówno wzrostu w całej strefie euro, jak i w Niemczech, są niekorzystne. Międzynarodowy Fundusz Walutowy oraz Komisja Europejska szacują dynamikę niemieckiego PKB w 2017 r. na 1,4-1,6 proc. Dodatkowym powodem niepewności i źródłem zagrożeń jest niespodziewany wynik amerykańskich wyborów. Zapowiedzi i deklaracje Donalda Trumpa już mocno odcisnęły się na sytuacji na rynkach finansowych. Od krótkotrwałego szoku znacznie poważniejsze konsekwencje ma utrzymująca się tendencja umacniania dolara oraz przecena obligacji skarbowych. W pierwszym okresie zjawiska te nie spowodowały większych perturbacji, jednak ich utrzymywanie się

przez dłuższy czas, może być odczuwalne szczególnie w przypadku rynków i gospodarek krajów wschodzących. Perspektywa przyspieszenia inflacji i wzrost stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych będzie mieć istotny wpływ na sytuację na globalnym rynku finansowym. Największe zagrożenia związane są jednak z zapowiedziami rewizji umów handlowych, prowadzenia protekcjonistycznej polityki gospodarczej oraz wprowadzenia lub zwiększenia ceł na wyroby importowane, głównie z Chin, a także z niektórych innych państw. Jeszcze kilka miesięcy przed amerykańskimi wyborami, Światowa Organizacja Handlu sygnalizowała pierwszy od kilkunastu lat przypadek, gdy dynamika globalnego handlu jest niższa niż tempo wzrostu gospodarczego oraz obniżyła prognozę wzrostu wymiany handlowej z 2,8 proc. do 1,7 proc. w 2016 r. i szacowała jej dynamikę na 1,8-

S&P500 i WIG 2500

70000

OBLIGACJE USA

6

60000

OBLIGACJE POLSKIE

2000

5

50000 1500

4 3

40000 30000

1000

20000

2

0

WIG

10000 0

ŹRÓDŁO: STOOQ.PL

04.01.2015

04.01.2014

04.01.2013

04.01.2012

04.01.2011

04.01.2010

04.01.2009

04.01.2008

04.01.2015

04.01.2014

04.01.2013

04.01.2012

04.01.2011

04.01.2010

0 04.01.2009

Roman Przasnyski

500

1

04.01.2008

Roman Przasnyski

S&P500

ŹRÓDŁO: STOOQ.PL


7

PRIVATE BANKING NR 102 | 2017

HY DE PA R K 3,1 proc. na 2017 r., wobec wcześniejszych złożeń, mówiących o dynamice rzędu 3,6 proc. Eksperci ostrzegają, że wzrost protekcjonizmu grozi skutkami podobnymi, jakie obserwowano w latach 30. ubiegłego stulecia, a więc globalnym kryzysem finansowym. Ale jednocześnie zaczynają się pojawiać prognozy znacznie bardziej optymistyczne, zakładające pozytywny wpływ zapowiadanych zmian w amerykańskiej polityce gospodarczej na dynamikę wzrostu nie tylko Stanów Zjednoczonych, ale i w skali globalnej. Źródłem niepewności będą także ważne wydarzenia polityczne w Europie, których wyniki trudno przewidzieć. Chodzi przede wszystkim o mające się odbyć w kwietniu i maju wybory prezydenckie we Francji i majowe wybory do Zgromadzenia Narodowego oraz wrześniowe wybory parlamentarne w Niemczech. Nawet gdyby nie doszło do zaskakujących rozstrzygnięć, a więc wygranej partii przeciwnych idei integracji europejskiej, przebieg kampanii wyborczych i oczekiwanie na ogłoszenie wyników wyborów, mogą wiązać się z nerwowością na rynkach finansowych. Oprócz tego w połowie marca odbędą się wybory parlamentarne w Holandii, gdzie w przypadku zwycięstwa Partii Wolności, bardzo prawdopodobna jest decyzja o wyjściu tego kraju z Unii Europejskiej, w grę może wchodzić też referendum w sprawie odłączenia się Szkocji od Wielkiej Brytanii, a we wrześniu czeka nas referendum w sprawie niepodległości Katalonii.

ficyt budżetowy i dług federalny, które i tak już znajdują się na niebezpiecznie wysokich poziomach. Oba te zjawiska nie będą sprzyjać umacnianiu dolara. Na korzyść amerykańskiej waluty przemawiać będą z kolei polityczne niepokoje w Europie, powodujące wzrost ryzyka wahań na rynkach finansowych oraz niskie tempo wzrostu gospodarczego w strefie euro oraz związana z tym konieczność utrzymywania luźnej polityki pieniężnej przez Europejski Bank Centralny. Najbardziej prawdopodobnym scenariuszem jest więc utrzymywanie notowań dolara na wysokim poziomie, z ewentualnymi okresowymi korektami. Konsekwencją tego będzie umiarkowana presja spadkowa na ceny towarów, na którą najbardziej podatne powinny być notowania złota, zaś mniej wrażliwe ceny niektórych surowców przemysłowych, głównie metali. Zapowiedzi znoszenia ograniczeń dotyczących eksploatacji złóż surowców energetycznych w Stanach Zjednoczonych oraz wspierania przemysłu wydobywczego, będą wpływać hamująco na ewentualny wzrost cen ropy naftowej i gazu. Drogi dolar będzie podtrzymywał deprecjację walut emerging markets, nie powodując jednak prawdopodobnie zjawisk kryzysowych. Złoty powinien być nadal niedowartościowany, wspomagając polskich eksporterów i wzrost gospodarczy. Ewentualne restrykcje handlowe wobec Chin mogą skutkować dalszym obniżaniem wartości juana, co może być źródłem napięć na rynkach finansowych.

Powrót inflacji zdejmie presję z banków centralnych

Niepewne losy silnego dolara

Dolar umacnia się już od połowy 2014 r., co dowodzi że mamy do czynienia z trwałą tendencją, u źródeł której leżą różnorodne czynniki, w tym przede wszystkim związane z polityką pieniężną amerykańskiej rezerwy federalnej oraz statusem bezpiecznej przystani, jaką cieszy się dolar w okresach rynkowych perturbacji. Indeks dolara wobec głównych walut wzrósł od początku lipca 2014 r. do końca listopada 2016 r. o około 30 proc. Znaczący udział w tej zwyżce miały także wydarzenia polityczne. Po ogłoszeniu wyników brytyjskiego referendum, Dollar Index zyskał prawie 11 proc., choć to głównie zasługa dynamicznej deprecjacji funta szterlinga. Kolejna, 8 proc. zwyżka rozpoczęła się we wrześniu, a więc była związana z bardzo już wówczas prawdopodobną zapowiadaną na grudzień podwyżką stóp procentowych przez Fed, ale także z przekonaniem o wygranej Hillary Clinton. W powszechnym mniemaniu, zwycięstwo Donalda Trumpa miało skutkować utrzymaniem stóp na dotychczasowym poziomie i przeceną dolara. Te rachuby się nie sprawdziły i po ogłoszeniu wyniku wyborów indeks dolara trzymał się na poziomie najwyższym od 2002 r. Tę siłę zawdzięczał zapowiedziom prowadzenia przez Donalda Trumpa wyraźnie proinflacyjnej polityki stymulacji fiskalnej, związanej z tym perspektywie przyspieszenia tempa wzrostu amerykańskiej gospodarki, a więc i kontynuacji cyklu zaostrzania polityki pieniężnej. Utrzymanie siły dolara zależeć będzie więc przede wszystkim od realizacji tych zapowiedzi i pojawienia się zakładanych efektów, czyli zwiększenia dynamiki PKB w Stanach Zjednoczonych. Problem w tym, że silny dolar może stanowić przeszkodę w osiągnięciu tego celu. Ponadto, zwiększenie wydatków publicznych, przy jednoczesnej realizacji zapowiedzi obniżenia podatków, zwiększać będzie de-

Pod koniec 2016 r. zaczęły pojawiać się pierwsze oznaki tak upragnionej przez większość banków centralnych świata inflacji. Jednak za wyjątkiem Stanów Zjednoczonych, jej źródłem nie była poprawa kondycji gospodarki, lecz impuls płynący z rynków surowcowych, głównie ropy naftowej. Za zwyżkami na giełdach towarowych także jednak nie stał rosnący popyt ani poprawa koniunktury, ale spekulacje związane z ożywieniem, a przede wszystkim nadzieje na ograniczenie wydobycia ropy naftowej. Wzrost jej notowań z 27 dolarów za baryłkę w lutym, do ponad 50 dolarów już na początku czerwca oraz utrzymywanie kursu w okolicach tego poziomu w kolejnych miesiącach, musiały wpłynąć na zwyżkę poziomu wskaźników cen na świecie. Podobne działanie miały rosnące cenny węgla i większości metali przemysłowych, łącznie z rajdem notowań miedzi w ostatnich miesiącach 2016 r. Fakt, że podstawy zjawisk inflacyjnych nie są jeszcze mocne, a ich skala niewielka i droga do osiągnięcia założonych celów inflacyjnych daleka, należy uznać za okoliczności korzystne z punktu widzenia światowych banków centralnych i możliwości prowadzenia przez nie polityki pieniężnej. Przede wszystkim zdejmuje z nich presję eskalowania nadzwyczajnych działań, takich jak ujemne stopy procentowe, zwiększanie programów skupu aktywów, czy zrzucanie pieniędzy z helikoptera, o którym ostatnio zaczęto poważniej myśleć na przykład w Japonii. Jednocześnie daje komfort rozłożonego w czasie i łagodnego wycofywania się z niebezpiecznej ścieżki nadmiernej i coraz mniej skutecznej stymulacji monetarnej. Obie te okoliczności są zdecydowanie korzystne z punktu widzenia sytuacji na rynkach finansowych, dając czas na stopniowe przygotowanie się do zmiany warunków, bez zagrożenia pojawieniem się perturbacji.

Kurs dolara w złotych i Dollar Index 5,0

90 KURS DOLARA W ZŁ

4,5

80

DOLLAR INDEX

4,0

70

3,5 60 3,0 50

2,5

07.01.2015

07.01.2014

07.01.2013

07.01.2012

07.01.2011

07.01.2010

07.01.2009

07.01.2008

07.01.2007

07.01.2006

07.01.2005

07.01.2004

07.01.2003

30 07.01.2002

1,5 07.01.2001

40

07.01.2000

2

ŹRÓDŁO: STOOQ.PL

Wielka rotacja, czy powrót do normalności

Tendencją, która obok umocnienia dolara, budziła największe obawy w ostatnich tygodniach 2016 r., była gwałtowna przecena obligacji skarbowych, a więc także dynamiczny wzrost ich rentowności. Rozpoczęła się ona w pierwszych dniach lipca, a dynamiki nabrała wraz z ogłoszeniem zwycięstwa Donalda Trumpa. Identyczne jak w przypadku umocnienia dolara były powody, a więc rosnące prawdopodobieństwo grudniowej podwyżki stóp procentowych przez Fed i pojawiająca się inflacja, a następnie perspektywa poprawy kondycji amerykańskiej gospodarki. Choć wzrost rentowności amerykańskich papierów dziesięcioletnich z 1,36 proc. do 2,36 proc. w ciągu zaledwie czterech miesięcy mógł robić wrażenie, to jednak nie powinno ono być aż tak wielkie, jeśli przypomnieć, że w połowie 2015 r. rentowność sięgała niemal 2,5 proc., przy zerowych stopach procentowych, a na początku 2014 r. wynosiła prawie 3 proc. Pierwsza podwyżka stóp przez Fed w grudniu 2015 r. nie przeszkodziła w spadku rentowności do poziomu najniższego od 2012 r. W przypadku drugiej możemy zobaczyć podobny scenariusz, choć prawdopodobnie w mniejszej skali. Listopadowej, powyborczej wyprzedaży obligacji, towarzyszyła zwyżka notowań akcji na nowojorskiej giełdzie, w wyniku której indeksy ustanowiły nowe historyczne rekordy. Ta zbieżność nie stanowi jednak ani wystarczającego dowodu na rozpoczęcie zjawiska trwałego, cyklicznego przepływu kapitału z rynku obligacji na rynek akcji, zwanego wielką rotacją, ani też wzrost rentowności obligacji nie musi także, jak przewiduje część analityków, zapowiadać rychłego pogorszenia sytuacji na rynkach akcji. Choć tendencja spadku cen obligacji objęła początkowo niemal wszystkie kraje, to jednak należy spodziewać się z czasem większego zróżnicowania sytuacji, odpowiednio do odmiennych przecież faz koniunktury i kierunków polityki pieniężnej poszczególnych banków centralnych.

Warszawskie zagrożenia i szanse

Choć 2016 rok stał pod znakiem bardzo zmiennej sytuacji na warszawskiej giełdzie i przyniósł spowolnienie polskiej gospodarki w drugiej jego połowie, nie zasługuje na miano okresu zupełnie nieudanego i straconego. Część najpoważniejszych dla naszego rynku akcji czynników ryzyka mamy już za sobą, a te które pozostały, nie wydają się mieć wielkiej siły destrukcyjnej. Dokończenie w racjonalny sposób zmian związanych z działalnością otwartych funduszy emerytalnych oraz włączenie giełdy w projektowane programy odpowiedzialnego rozwoju i budowy kapitału, mogą stać się impulsem rozwoju rynku i poprawy koniunktury na nim panującej, a przynajmniej umożliwić jego niezakłócone funkcjonowanie. Warto zwrócić uwagę na bardzo dobre zachowanie segmentu małych i średnich firm oraz wyhamowanie spadkowej tendencji w gronie największych spółek. Te tendencje mają szanse na kontynuację, tym bardziej, że w drugiej połowie roku wyraźnie dostrzegalna była poprawa wyników finansowych w obu grupach podmiotów. Fakt, że miała ona miejsce w tym samym czasie, w którym nastąpiło wyhamowanie tempa wzrostu gospodarczego świadczy z jednej strony o tym, że giełdowe spółki potrafią sobie dobrze radzić w gorszych warunkach, z drugiej zaś sugeruje, że osłabienie koniunktury w polskiej gospodarce ma rzeczywiście charakter przejściowy. Dla odzyskania przez nią dynamiki kluczowe znaczenie powinno mieć spodziewane ustabilizowanie procesów wprowadzania zmian regulacyjnych, zdejmujące z przedsiębiorców presję niepewności warunków działania oraz uruchomienie i usprawnienie mechanizmów wykorzystywania środków z nowej unijnej perspektywy finansowej. Spełnienie obu tych warunków prowadziłoby do wzrostu inwestycji, a więc uruchomienia drugiego, po konsumpcji, czynnika napędzającego gospodarkę, a więc jednocześnie zmniejszyło ryzyko pogorszenia się stanu finansów państwa.

FOT.: ISTOCKPHOTO

ZMIENNE HUMORY RATINGOWYCH PANÓW 

Krzysztof Kolany, główny analityk Bankier.pl www.dyskusja.biz

(…) Trochę to wygląda, jakby S&P Global Ratings usiłowała naprawić błąd, który popełniła w styczniu, gdy z powodu dość naciąganych powodów i przy dobrych (wówczas) perspektywach gospodarczych obniżyła polski rating (z A- do BBB+) pomimo jego „pozytywnej” perspektywy. Był to ruch zaskakujący, nieprofesjonalny (można było najpierw obniżyć perspektywę, a później sam rating) i jak się teraz wydaje – zdecydowanie przedwczesny. Zarówno Moody’s jak i Fitch oceniają wiarygodność kredytową Polski wyżej niż S&P (odpowiednio o dwa i jeden stopień), choć zapewne w przyszłym roku przynajmniej jedna z tych agencji polski rating obniży. Co by jednak nie mówić o jakości ocen agencji ratingowych, postępująca degradacja stanu finansów publicznych Polski jest faktem. I nie chodzi tu tylko o działalność obecnego rządu, ale praktycznie wszystkich jego poprzedników przynajmniej od 2000 roku i słynnej „dziury Bauca”. W historii III Rzeczypospolitej ani razu nie uchwalono budżetu bez deficytu. W ciągu dekady rządzący podwoili dług publiczny, który mimo „umorzenia” obligacji należących do OFE, już niedługo przekroczy bilion złotych. Zatem winnych nie należy szukać wśród recenzentów, tylko wśród faktycznych autorów naszych problemów fiskalnych. (…)

SHARING ECONOMY, CZYLI POWRÓT SPOŁECZEŃSTWA NOMADÓW 

Andrzej Kozłowski dyrektor wykonawczy ds. strategii PKN Orlen www.dyskusja.biz

(…) Dzisiaj szacuje się, że globalna wartość rynku usług gospodarki dzielenia się w 2016 r. wyniesie około 140 miliardów dolarów. Tempo wzrostu jest tak duże, że za lat 10 może to być już 335 miliardów dolarów (szacunki PwC). Wszystkich platform internetowych i aplikacji mobilnych nie sposób zliczyć (jest ich ponad 7500 i ciągle powstają nowe). Wartość wybranych firm z tego sektora przyprawia o ból głowy. Uber wyceniany jest na 64 miliardy dolarów (o 10 miliardów więcej niż General Motors), Airbnb 30 miliardów dolarów (czyli tyle, co łącznie tacy giganci jak Hilton i Hyatt). (…) Co ważne, sharing economy to szansa na zarobek dla osób, które „tradycyjnej pracy” nie mogą znaleźć albo nie mogą pracować na pełen etat (np. opieka nad członkiem rodziny, łączenie studiów z pracą) lub na dodatkowy zarobek (np. wcześniejsza emerytura). Wystarczy prawo jazdy i własny samochód jak w przypadku Ubera, albo mieszkanie, w którym możemy zaopiekować się psem podczas wakacji właściciela (serwis DogVacay), czy też pasja do gotowania, dzięki której zabawimy się w restauratora i zaprosimy na obiad gości w aplikacji HomeDine. Większość kierowców Uber pracuje mniej niż 30 godzin tygodniowo, średni okres udostępniania nieruchomości w serwisie Airbnb to 33 doby rocznie, ponad 18 proc. osób oferujących usługi w ramach gospodarki współdzielenia to osoby w wieku 55 lat i więcej, 20 proc. kierowców Uber to kobiety. Te ostatnie zapewne chętnie skorzystają z usług „pana złotej rączki” (serwis Zaarly), który dorabia wieczorami po pracy w fabryce.

PAN WASZCZYKOWSKI I MILARDY DOLARÓW 

Janusz Jankowiak

http://januszjankowiak.bblog.pl/ (…) Inwestorzy obstawiają normalizację i odwołanie lub poważne osłabienie sankcji. Bezpośrednio po wygranej Trumpa rosyjskie indeksy giełdowe poszły mocno w górę. Umocnił się też rubel. Dwukrotnie obniżył się koszt ubezpieczenia zakupu rosyjskich obligacji. Bank UBS w rekomendacjach dla klientów jednym z głównych typów na zakupy w 2017 uczynił właśnie rosyjski dług. W portfelach globalnych inwestorów jest sporo miejsca na rosyjskie aktywa. W indeksie JP Morgan denominowanego w dolarach długu krajów z segmentu EM, waga rosyjskich obligacji wynosi aktualnie tylko 4,3 proc., wobec 5,75 proc. w roku 2012. Nasz minister liczy na ostry kurs Trumpa wobec Rosji. Globalni inwestorzy, głosując już portfelami, liczą na ostre zarobki po biznesowym podejściu nowego prezydenta do stosunków amerykańsko-rosyjskich. Jak państwo myślicie, kto ma rację w tym zakładzie: pan Waszczykowski, czy miliardy dolarów? (…) WYBRAŁ: EMIL SZWEDA


8

PRIVATE BANKING NR 102 | 2017

IN W EST YCJE

OBLIGACJE FIRM PRZYCIĄGNĄ NOWYCH INWESTORÓW Wartość publicznych emisji obligacji przeprowadzonych na podstawie prospektów emisyjnych może przekroczyć 1,5 mld zł i tym samym pobić rekord z 2016 r. (1,52 mld zł). Inwestorów może przyciągnąć niepewna sytuacja na rynku obligacji skarbowych. Wartość programów publicznych emisji obligacji, które mogą zostać przeprowadzone w przyszłym roku na podstawie ważnych prospektów emisyjnych, oraz dokumentów, które już złożono w Komisji Nadzoru Finansowego, to blisko 3,25 mld zł. Ale podobnie jak we wcześniejszych latach, możemy założyć, że emitenci nie wykorzystają całej dostępnej puli. FOT.: THINKSTOCK

Połowa z trzech miliardów

W szczególności dużą różnicę między możliwościami wynikającymi z prospektów, a realnym zamiarem przeprowadzenia emisji widać w przypadku Banku Pocztowego. Bank już wiosną zeszłego roku sygnalizował, że program wart 1 mld zł planuje rozłożyć na kilka lat, choć na rynek zamierza wychodzić regularnie, mniej więcej dwa razy do roku. Od czasu przeprowadzenia pierwszej – i jedynej – publicznej emisji, zmienił się jednak zarząd banku, który jak dotąd nie wykazywał woli kontynuacji związków z inwestorami indywidualnymi (to do nich kierowane są emisje obligacji na podstawie prospektów). Po wcześniejszym wycofaniu Alior Banku z zamiaru realizacji programu, na placu boju pozostaje więc jeden bank – Getin Noble. GNB ma ważny prospekt, na podstawie którego może emitować obligacje podporządkowane o wartości 750 mln zł, z czego oferty warte 120 mln zł przeprowadził już w 2016 r. Zakładając, że bank utrzyma systematyczność na poziomie 40 mln zł miesięcznie i przynajmniej raz zdecyduje się na uplasowanie większej puli, możemy liczyć na oferty warte 400 mln zł z jego strony. W przypadku spółek z branży wierzytelności możemy zakładać, że będą one chciały zrealizować całość programów emisyjnych, bo ich zapotrzebowanie na finansowanie zwiększonych w ostatnich

miesiącach inwestycji jest bardzo wysokie. Wyjątkiem jest M.W. Trade, którego prospekt straci ważność w marcu tego roku. Dotąd spółka nie przeprowadziła emisji na jego podstawie, co może sugerować, że z tego zamiaru na dobre już zrezygnowała. Nieco inaczej wygląda sytuacja z programami PCC Exol i PCC Rokita – prospekty emisyjne pozwalają spółkom emitować obligacje tylko o stałym oprocentowaniu, tymczasem ostatnia – listopadowa – emisja PCC Rokita pokazała, że apetyt inwestorów na obligacje o stałym

oprocentowaniu i długim okresie do wykupu (siedem lat) jest ograniczony (uplasowano 55 proc. oferty). PCC Exol oferował dotąd – z powodzeniem – obligacje o czteroletnim terminie wykupu i w tym wypadku szanse na sukces ponowionej oferty są nieco wyższe. Rokita może rozważyć modyfikację warunków oferty (krótszy tenor lub wyższe oprocentowanie) albo zwyczajnie zawiesić plany kolejnych emisji – grupa ma dostępne finansowanie bankowe, dla którego obligacje są tylko uzupełnieniem.

Możliwe publiczne emisje obligacji w 2017 r. EMITENT

WARTOŚĆ PROGRAMU (W TYS. ZŁ)

WARTOŚĆ DO WYKORZYSTANIA (W TYS. ZŁ)

Bank Pocztowy

1000

950

0

Best

200

150

150

GetBack

300

300

300

Getin Noble Bank

750

630

400

Giełda Papierów Wartościowych

120

60

60

Kruk

500

460

460

MCI.PrivateVentures

200

200

100

M.W. Trade

180

180

0

PCC Exol

200

155

20

SPODZIEWANA WARTOŚĆ OFERT

Zamiar przeprowadzenia publicznych emisji zapowiedziały też Victoria Dom oraz MCI.PrivateVentures – ich prospekty spoczywają już w Komisji i oczekują na zatwierdzenie. Program Victorii to najmniejszy program publicznych emisji kiedykolwiek realizowany na naszym rynku. Jeśli okaże się on sukcesem, może przyciągnąć na rynek kolejne fi rmy poszukujące finansowania na tym poziomie (dotąd nie zdarzały się programy warte mniej niż 100 mln zł). Z kolei oferta MCI byłaby pierwszą zrealizowaną przez fundusz inwestycyjny. Można też liczyć się z tym, że kolejne miesiące przyniosą rozszerzenie katalogu emitentów (wcześniej możliwość przeprowadzenia publicznych emisji rozważały Kredyt Inkaso czy Ronson), a tym samym także wartości oraz różnorodności ofert.

Napływ inwestorów?

PCC Rokita

200

105

0

Victoria Dom

50

50

50

suma

3700

3240

1540 ŹRÓDŁO: OBLIGACJE.PL

Po części będzie to zależało także od inwestorów. Wygląda jednak na to, że popytu z ich strony nie zabraknie. Z 32 publicznych emisji przeprowadzonych w 2016 r. na podstawie prospektu emisyjnego, 31 zakończyło się uplasowaniem pełnej puli i redukcją zapisów (wyjątkiem była emisja przywołana wyżej emisja PCC Rokita). W 2017 r. popyt ten może zostać dodatkowo wzmocniony. Tezę tę można oprzeć na widocznej w II połowie 2016 roku przecenie obligacji

skarbowych, która oznacza pogorszenie stóp zwrotu funduszy obligacji skarbowych. Ich klienci mogą być zniechęceni ujemnymi stopami zwrotu i perspektywą utrzymania niekorzystnych warunków (do tego może prowadzić powrót infl acji i oczekiwanie na zaostrzenie polityki pieniężnej) oraz łakomie spoglądać na rynek obligacji fi rm, który w większości jest wolny od ryzyka stopy procentowej. Zdecydowana większość obligacji korporacyjnych w Polsce oferowana jest ze zmiennym oprocentowaniem, uzależnionym od wysokości stopy WIBOR, ale ze stałą wysokością marży ponad WIBOR. Oznacza to, że oprocentowanie obligacji niejako automatycznie dostosowuje się do zmiany warunków rynkowych (jeśli rośnie WIBOR, rośnie oprocentowanie obligacji). Przez ostatnie lata oznaczało to coraz niższe kupony od obligacji firm i wzrost notowań obligacji o stałym oprocentowaniu, co z kolei napędzało wyniki funduszy obligacji skarbowych, ale teraz sytuacja może się zmienić i przyciągnąć do rynku inwestorów przyzwyczajonych do stabilnych wyników, jakie daje inwestowanie w obligacje.

Emil Sz weda Emil Szweda

W 2017 R. NAJWYŻSZY ZYSK MOGĄ DAĆ OBLIGACJE Ostatnie kwartały należały do inwestujących w mieszkania na wynajem. Informacje i dane potwierdziły, że Polacy chętnie wybierali tę formę pomnażania kapitału. Ale rok 2017 może przynieść sporo zmian. Można ich oczekiwać za sprawą spodziewanego wzrostu inflacji oraz wyższej rentowności obligacji skarbowych na rynku międzybankowym. Skutki tych zmian mogą być wielorakie i nieco inne w każdej klasie aktywów z osobna. W przypadku lokat ich posiadacze mogą doświadczyć pewnej frustracji widząc, jak banki ociągają się z podnoszeniem oprocentowania depozytów, nawet w reakcji na możliwą w końcówce roku podwyżkę stóp procentowych. Będzie się tak działo ze względu na nadpłynność sektora bankowego – bankom czasem nawet za darmo nie opłaca się trzymać pieniędzy, których nie użyją w akcji kredytowej. Nie ma więc co liczyć na powtórkę z wojny depozytowej z powodu rosnącej inflacji. Oczywiście wybrane instytucje mogą wciąż – tak jak do tej pory – stosować różnego rodzaju promocje i wybiegi podnoszące oprocen-

towanie lokat, ale generalnie można się spodziewać, że stawki nominalne będą stały w miejscu, a za sprawą rosnącej inflacji realne stopy zwrotu będą coraz niższe, co może skłonić posiadaczy depozytów do rozejrzenia się za innymi formami inwestowania oszczędności. Naturalnym wyborem mogą być obligacje skarbowe, które także oferują wysoką płynność (można je przedstawić do umorzenia przed datą wygaśnięcia) oraz wysoką klasę bezpieczeństwa. Oprocentowanie obligacji dostępnych dla inwestorów detalicznych skorelowane jest z rentownością obligacji skarbowych na rynku międzybankowym i w efekcie ostatniego wzrostu

rentowności, resort finansów podniósł już w grudniu 2016 r. oprocentowanie obligacji trzy – i czteroletnich o 0,1 pkt proc., a dziesięcioletnich o 0,2 pkt proc., ale tylko w pierwszym roku oszczędzania. Kluczowe parametry (marża ponad inflację lub WIBOR) nie zostały zmienione. Jeśli rentowności obligacji skarbowych będą nadal rosły, wówczas MF może poprawić nieco ofertę dla inwestorów indywidualnych, ale trzeba pamiętać, że poza papierami dwuletnimi, są to obligacje o zmiennym oprocentowaniu, uzależnionym bądź od wysokości stopy WIBOR (trzyletnie), bądź inflacji (cztero – i dziesięcioletnie, a także sześcio – i dwunastoletnie adresowane do

Porównanie stóp zwrotu inwestycji o stałym dochodzie LOKATY

Stopa zwrotu (w proc. brutto)

OBLIGACJE SKARBOWE

DO 24M

POW. 24M

2 LATA

1,6

2,2

2

OBLIGACJE KORPORACYJNE

Stopa zwrotu (w proc. brutto)

3 LATA

2,2 /WIBOR 6M

4 LATA

10 LAT

2,4

2,7

/Inflacja plus 1,25 /Inflacja plus 1,5

MIESZKANIA NA WYNAJEM

BANKÓW

GMIN

FIRM

WARSZAWA

WROCŁAW

KRAKÓW

4,87

3,72

5,70

6,11

5,62

4,86

ŹRÓDŁO: NBP, MF, OBLIGACJE.PL, HOMEBROKER.PL

beneficjentów programu 500+). Zmiana oprocentowania w pierwszym okresie odsetkowym w istocie nieznacznie zmienia opłacalność inwestycji w całym horyzoncie czasowym. O ile jednak ani banki, ani resort finansów mogą nie nadążyć za zmianami rynkowymi (dla jasności – od dołka w sierpniu do połowy listopada rentowność polskich obligacji 10-letnich wzrosła o 1,2 pkt proc., zaś resort finansów zaproponował inwestorom indywidualnym wzrost zysku z inwestycji w skali 10 lat o 0,02 pkt proc.), o tyle obligacje korporacyjne mają wbudowany mechanizm, który eliminuje defekt uznaniowości. Na polskim rynku dominują obligacje firm (a także banków i gmin) o zmiennym oprocentowaniu uzależnionym od WIBOR. Wzrost WIBOR pociągnie za sobą także wzrost oprocentowania obligacji i to może okazać się magnesem dla inwestorów przechodzących tu z innych klas aktywów, które nie będą tak sprawnie dostosowywać się do zakładanych zmian. Najtrudniej jest przewidzieć reakcję rynku mieszkań na wynajem, ponieważ w tym wypadku splata się kilka czynników. Z jednej strony kredyty hipoteczne stają się droższe, ze względu na wzrost marż oczekiwanych przez banki, a także trudniej dostępne ze względu na coraz

wyższe wymagania dotyczące wkładu własnego (20 proc. od 2017 roku). Ewentualny wzrost WIBOR dodatkowo utrudniłby dostęp do kredytów. Mogą to być pomyślne wiadomości dla posiadaczy mieszkań na wynajem, którzy dzięki tym czynnikom mogą liczyć na utrzymanie zainteresowania wynajmujących. Z drugiej strony hossa mieszkaniowa sygnalizowana przez deweloperów, powoduje nieuchronny wzrost podaży nowych mieszkań kupionych z myślą o wynajmie, co będzie prowadzić do konkurencji – także cenowej – między ich właścicielami. Przekonamy się więc wkrótce, która z sił przeważy, niemniej o ile rentowność najmu przewyższająca oprocentowanie lokat bankowych czy obligacji skarbowych jest zjawiskiem całkowicie normalnym (to najem mieszkań związany jest z wyższym ryzykiem), o tyle jego przewaga nad rentownością obligacji firm jest już dyskusyjna – to nieruchomością są bezpieczniejszą klasą aktywów. Taka logika nakazywałaby spodziewać się spadku rentowności najmu, jeśli nie nominalnej, to przynajmniej rzeczywistej (w relacji do inflacji i dalej do stóp WIBOR).

Emil Sz weda Emil Szweda



10

PRIVATE BANKING NR 102 | 2017

F IR M A

PROWADZENIE DZIAŁALNOŚCI BADAWCZO-ROZWOJOWEJ (B+R) Wydatki związane z działalnością badawczo-rozwojową w Europie wynoszą poniżej 2 proc., podczas gdy w USA jest to 2,6 proc., natomiast w Japonii 3,4 proc., dlatego jednym z celów strategii Europa 2020 jest osiągnięcie poziomu inwestycji w działalność badawczo-rozwojową równą 3 proc. PKB Unii Europejskiej. Cel ten ma zostać osiągnięty dzięki poprawie warunków inwestowania w badania i rozwój przez sektor prywatny oraz opracowanie nowego wskaźnika umożliwiającego śledzenie procesów innowacji.1 Raport Narodowego Centrum Badań i Rozwoju (NCBR) z 2015 r. wskazuje, że udział przedsiębiorstw w ogólnej liczbie umów zawartych z NCBR w 2015 r. wynosi 26,29 proc., natomiast udział przedsiębiorstw w całkowitym dofinansowaniu udzielonym przez NCBR w 2015 r. wynosi 24,17 proc..2 Komisja Europejska w raporcie – Innovation Union Scoreboard z 2016 r., przygotowanym w oparciu o wartości indeksu Summary Innovation Index, zaliczyła jednak Polskę do kategorii umiarkowanych innowatorów.3 Wskazać również należy, że zgodnie z definicją zawartą w art. 2 pkt 6 ustawy z dnia z dnia 30 kwietnia 2010 r. o zasadach finansowania nauki (Dz.U. z 2014, poz. 1620) przez działalność badawczo-rozwojową rozumiemy „działalność twórczą obejmującą badania naukowe lub prace rozwojowe, podejmowaną w sposób systematyczny w celu zwiększenia zasobów wiedzy oraz wykorzystania zasobów wiedzy do tworzenia nowych zastosowań.” Prowadzenie działalności badawczo-rozwojowej oraz realizacja projektów obejmujących prowadzenie badań naukowych lub prac rozwojowych wymaga od przedsiębiorców posiadania odpowiedniej wiedzy oraz doświadczenia, w tym w szczególności wiedzy w zakresie metodyki prowadzenia badań naukowych. Ponadto z prowadzeniem działalności badawczo-rozwojowej oraz realizacją projektów obejmujących prowadzenie badań naukowych lub prac rozwojowych związane jest posiadanie przez przedsiębiorcę odpowiedniej infrastruktury badawczej. Brak posiadania infrastruktury badawczej przez przedsiębiorcę wymaga nawiązania współpracy z jednostką naukową. Model współpracy pomiędzy przedsiębiorcą, a jednostką naukową, powinien zostać uregulowany w postanowieniach umowy (np. umowy konsorcjum, umowa zlecenia prac B+R). Z punktu widzenia przedsiębiorcy równie ważnym zagadnieniem związanym z prowadzeniem działalności badawczo-rozwojowej oraz realizacją projektów obejmujących prowadzenie badań naukowych lub prac rozwojowych jest odpowiednie uregulowanie praw do wyników prac badawczo-rozwojowych. Jedną z instytucji udzielającej wsparcia przedsiębiorcom na realizację projektów obejmujących prowadzenie badań naukowych lub prac rozwojowych jest NCBR. NCBR jako agencja wykonawcza w rozumieniu ustawy z dnia 27 sierpnia 2009 r. o finansach publicznych, Komunikat Komisji Europejskiej, Europa 2020, Strategia na rzecz inteligentnego i zrównoważonego rozwoju sprzyjającego włączeniu społecznemu, Bruksela 3.3.2010 r., str. 13, 35; 1

Narodowe Centrum Badań i Rozwoju, Raport roczny 2015 r.; 2

3

http://ec.europa.eu/DocsRoom/documents/17851;

FOT.: THINKSTOCK

powołana została między innymi do realizacji zadań z zakresu polityki naukowej, naukowo-technicznej i innowacyjnej państwa, o czym stanowi art. 1 ust. 2 ustawy z dnia 30 kwietnia 2010 r. o Narodowym Centrum Badań i Rozwoju. Zgodnie z art. 27 ust. 1 ustawy z dnia 30 kwietnia 2010 r. o Narodowym Centrum Badań i Rozwoju. NCBR zarządza również strategicznymi programami badań naukowych i prac rozwojowych oraz finansuje lub współfinansuje te programy.4 NCBR jest Instytucją Pośredniczącą w programach operacyjnych: Kapitał Ludzki, Innowacyjna Gospodarka, Infrastruktura i Środowisko, Inteligentny Rozwój. NCBR jako Instytucja Pośrednicząca oferuje przedsiębiorcom programy wsparcia, do których zaliczyć możemy między innymi: Działanie 1.1 „Projekty B+R przedsiębiorstw”, Działanie 1.2 „Sektorowe programy B+R”, czy Działanie 4.1. „Badania naukowe i prace rozwojowe”. Wskazane programy dają możliwość uzyskania przez przedsiębiorców dofinansowania na realizację projektów badawczo-rozwojowych. Wyniki działalności NCBR w zakresie funkcjonowania między innymi wskazanych powyżej programów wsparcia podsumowane zostały w raporcie, z którego wynika w szczególności, że NCBR w 2015 r.

przeznaczyło 20 mld złotych w ramach dofinansowania projektów, a łączna wartość podpisanych umów wyniosła 3,5 mld złotych.5 Jednym z programów wsparcia oferowanym przez NCBR przedsiębiorcom, funkcjonującym w ramach I Osi priorytetowej: „Wsparcie prowadzenia prac B+R przez przedsiębiorstwa”, Programu Operacyjnego Inteligentny Rozwój 2014-2020, jest Działanie 1.1 „Projekty B+R przedsiębiorstw”, poddziałnie 1.1.1 „Badania przemysłowe i prace rozwojowe realizowane przez przedsiębiorstwa”, tzw. „Szybka ścieżka”. Program ten dedykowany jest zarówno do dużych, jak i mikro, małych i średnich przedsiębiorców. Zgodnie z Regulaminami prowadzenia konkursu Działanie 1.1 „Projekty B+R przedsiębiorstw”, poddziałnie 1.1.1 „Badania przemysłowe i prace rozwojowe realizowane przez przedsiębiorstwa”, konkurs 3/1.1.1/2016 dofinansowanie w ramach wskazanego programu przeznaczone jest dla mikro, małych i średnich przedsiębiorców na realizację projektów, które obejmują badania przemysłowe i prace rozwojowe albo prace rozwojowe.6 Narodowe Centrum Badań i Rozwoju, Raport roczny 2015 r.; 5

Regulamin prowadzenia konkursu Działanie 1.1 „Projekty B+R przedsiębiorstw” przedsiębiorstw”, poddziałnie 1.1.1 „Badania przemysłowe i prace rozwojowe realizowane przez przedsiębiorstwa” przedsiębiorstwa”, konkurs 3/1.1.1/2016; 6

ustawa z dnia 30 kwietnia 2010 r. o Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, (t.j. Dz.U. z 2016 r. poz. 900), Legalis; 4

Dla przykładu wskazać można, że w konkursie prowadzonym w ramach wskazanego programu, przeznaczonym dla mikro, małych lub średnich przedsiębiorców, maksymalna wartość dofinansowania wynosi 20 mln euro jeżeli projekt obejmuje głównie badania przemysłowe oraz 15 mln euro jeżeli projekt obejmuje głównie prace rozwojowe. Minimalna wartość kosztów kwalifikowanych we wskazanym programie wynosi 2 mln złotych w przypadku MŚP planujących realizację projektu na obszarze województw zaklasyfi kowanych do kategorii regionów słabiej rozwiniętych (tj. województw innych niż województwo mazowieckie) oraz 5 mln złotych w przypadku MŚP planujących realizację projektu na obszarze województwa mazowieckiego, zaklasyfikowanego do kategorii regionów lepiej rozwiniętych. Intensywność wsparcia dla mikro lub małego przedsiębiorcy nie może przekroczyć 70 proc. wydatków kwalifikujących się do objęcia wsparciem w przypadku badań przemysłowych oraz nie może przekroczyć 45 proc. wydatków kwalifikujących się do objęcia wsparciem w przypadku prac rozwojowych. Jednocześnie wskazać należy, że dla średniego przedsiębiorcy intensywność wsparcia nie może przekroczyć 60 proc. wydatków kwalifikujących się do objęcia wsparciem w przypadku badań przemysłowych oraz nie może przekroczyć 35 proc. wydatków kwalifi kujących się do

objęcia wsparciem w przypadku prac rozwojowych.7 Udział we wskazanym programie daje możliwości uzyskania przez przedsiębiorcę wsparcia na działalność badawczo-rozwojową, niemniej spełnienie wszystkich kryteriów konkursu oraz zakwalifikowanie się do otrzymania dofinansowania może sprawić trudność, w szczególności jeśli chodzi o prawidłowe zdefiniowanie i określenie przez przedsiębiorcę zakresu prowadzonych w ramach projektu badań naukowych lub prac rozwojowych. Reasumując, wskazać należy, że oferowane przez NCBR jako Instytucję Pośredniczącą programy wsparcia projektów badawczo-rozwojowych stanowią zachętę dla przedsiębiorców do prowadzenia działalności badawczo-rozwojowej oraz inwestowania w realizację projektów obejmujących prowadzenie badań naukowych lub prac rozwojowych.

Łukasz Górecki Małgorzata Wilińska Łukasz Górecki

Małgorzata Wilińska Regulamin prowadzenia konkursu Działanie 1.1 „Projekty B+R przedsiębiorstw” przedsiębiorstw”, poddziałnie 1.1.1 „Badania przemysłowe i prace rozwojowe realizowane przez przedsiębiorstwa” przedsiębiorstwa”, konkurs 3/1.1.1/2016; 7


11

PRIVATE BANKING NR 102 | 2017

NIERUCHOMOŚCI

FOT.: THINKSTOCK

JAKIE DRUGIE DOMY WYBIERAJĄ ZAMOŻNI POLACY PODSUMOWANIE TRENDÓW OBSERWOWANYCH W 2016 R. Liczba zamożnych Polaków z roku na rok rośnie, a razem z nią także popyt na nieruchomości premium i luksusowe. Klienci są coraz bardziej świadomi – dlatego są w stanie zapłacić nie tylko za lokalizację, ale także za najwyższą jakość usług. Podążają też za trendami funkcjonującymi od lat na rynkach rozwiniętych – kolekcjonują kolejne nieruchomości dla przyjemności czy w celach inwestycyjnych. Poland Sotheby’s International Realty chcąc podsumować trendy obserwowane w 2016 r., wskazuje na fakt posiadania przez zamożnych Polaków przynajmniej dwóch nieruchomości – mieszkalnej i wakacyjnej, tzw. second home. Jak się okazuje, te drugie nie muszą być zlokalizowane za granicą. Dużą popularnością cały czas cieszą się nieruchomości znajdujące się w Polsce. Pierwszym wyborem Polaków, jeśli chodzi o second home, są najczęściej lokalizacje nad rodzimym morzem, zaś dopiero kolejne za granicą, w ciepłych europejskich krajach. Analiza rynku pokazuje, że liczba zamożnych Polaków wciąż rośnie. Według danych publikowanych przez GUS

w 2010 roku liczba osób zarabiających powyżej 1 mln zł wynosiła niewiele ponad 10 tys., a w 2015 roku było to już prawie 20 tys., co świadczy o niemal podwojeniu tej liczby na przestrzeni pięciu lat. Można przewidywać, że do 2020 roku liczba milionerów w statystykach GUS wzrośnie o około 40 proc. Klienci z roku na rok są coraz bardziej świadomi, z drugiej zaś strony mają coraz większe potrzeby, na których realizację mogą sobie finansowo pozwolić. Dlatego też nie tylko zamieszkują posiadłości o coraz wyższym standardzie, ale także decydują się na kupno kolejnych luksusowych nieruchomości, służących do celów inwestycyjnych lub dla przyjemności. Na rynkach międzynarodowych funkcjonuje zjawisko „sznura pereł”, czyli kolejnych domów kupowanych przez milionerów z różnych przyczyn – nie tylko w celach inwestycyjnych, ale przede wszystkim dla przyjemności. W tym kierunku podążają także zainspirowani światowymi trendami najzamożniejsi Polacy. Potwierdza to rosnący popyt na nieruchomości premium i luksusowe w tej grupie. Wszyscy mają dom mieszkalny, a coraz więcej osób posiada też co najmniej jeden second home – całoroczny dom wakacyjny, idealny na każdy, nawet krótki odpoczynek.

Drugie domy Polaków – głównie w Polsce

Jak się okazuje, Polacy są przywiązani do ojczyzny. Zdecydowanie najczęściej, poszukując pierwszych second homes, decydują się na nieruchomości usytuowane w jednym z malowniczych zakątków Polski. – Zauważyliśmy, że klienci poszukujący pierwszego second home pragnęli nabyć nieruchomość znajdującą się na terenie kraju. Zaś klienci, którzy taką już mają, zaczynali myśleć o kolejnej, tym razem usytuowanej w kraju o ciepłym klimacie – mówi Magdalena Kuciewicz, property

advisor w Poland Sotheby’s International Realty. Przy wyborze także cena miała niebagatelne znaczenie. O ile w Polsce można było znaleźć dwupokojowy apartament w standardzie premium w cenie już od pół miliona złotych, to na niewielki dom usytuowany za granicą trzeba było przeznaczyć przynajmniej cztery razy więcej – ceny zaczynały się od pół miliona euro. Nieruchomości zlokalizowane nad morzem – od Świnoujścia, po Mierzeję Wiślaną – cieszą się największym zainteresowaniem polskich klientów poszukujących second home. Osoby ceniące sobie ciszę i spokój czy bliskość natury wybierają domy i rezydencje z pięknym widokiem na morze, usytuowane z dala od miast i kurortów. Ci zaś, którzy chcą być w centrum, decydują się na luksusowe apartamenty w samym sercu miasta. Do najbardziej prestiżowych a za razem najdroższych kurortów należy Jurata i Sopot, w których przestronne apartamenty kosztują powyżej miliona złotych. W 2016 r. na znaczeniu zyskują miejscowości położone na Wybrzeżu Zachodnim, m.in. Kołobrzeg. Do mniej popularnych, można rzec dziewiczych lokalizacji zaliczyć należy Mierzeję Wiślaną. Kolejnym ciekawym trendem związanym z wyborem second homes w Polsce jest kategoria klimatycznych domów i rezydencji na wsi, otoczonych malowniczymi krajobrazami. Mogą to być historyczne rezydencje i pałace lub urokliwe dworki, wyróżniające się silnym wpływem lokalnej kultury ludowej na architekturę nieruchomości. W tym przypadku region Polski nie ma znaczenia, choć z uwagi na walory krajobrazowe najpopularniejsze są Mazury, Kaszuby i tereny górskie. Obecność tego trendu jest związana z coraz częstszym przemieszczaniem się ludności z miast na tereny wiejskie, a z drugiej strony z tęsknotą za sielską atmosferą obiecującą wytchnienie, której nie sposób zaznać w miejskim biegu. Co ważne, takie

domy oferują bliskość natury przy jednoczesnym zachowaniu najwyższych standardów i wygód. W przypadku nieruchomości z dostępem do jeziora dobrze, jeżeli ma ono pierwszą klasę czystości wody. Szczególnym zainteresowaniem cieszą się nieruchomości, które w swojej ofercie mają całoroczną obsługę concierge. Dzięki temu dom jest w każdej chwili gotowy na niespodziewany, nawet jednodniowy przyjazd. – Dobrym przykładem takiej posiadłości jest dom położony we wsi Prądzonka na Kaszubach, w odległości kilkudziesięciu minut od Gdańska. Opiekuje się nim concierge, który w okresie świątecznym odpowiednio dekoruje wnętrza, rozpala w kominku, a także może zadbać o przygotowanie wigilijnej kolacji – mówi Julia Lewandowska, dyrektor trójmiejskiego oddziału Poland Sotheby’s International Realty.

Domy za granicą kupowane dla przyjemności

Decyzje związane z zakupem zagranicznej nieruchomości często są spowodowane potrzebą dywersyfikacji portfela inwestycyjnego. Jeśli zaś chodzi o second home powodem ich zakupu jest chęć wyjścia poza granice kraju przy wyborze kolejnej nieruchomości wakacyjnej. Myśląc o zagranicznych second homes Polacy mają na uwadze przede wszystkim ciepłe europejskie kraje. Do początku roku były to w pierwszej kolejności Hiszpania czy Włochy, ale począwszy od trzeciego kwartału b.r. doradcy Poland Sotheby’s International Realty otrzymują zauważalnie więcej zapytań o Portugalię. – Klienci sprawiają wrażenie jakby byli nasyceni gorącym temperamentem Hiszpanii. Także włoskie wybrzeże nie cieszy się już taką popularnością jak kiedyś. Prestiżowe są oczywiście włoskie Alpy, ale te z kwotą wyjściową nieruchomości na poziomie miliona euro, zarezerwowane są

dla najzamożniejszych. Portugalia jest za to spokojniejsza i zachwyca nieoczywistą kulturą. A ceny domów w standardzie premium rozpoczynają się już od pół miliona euro. Na razie jest to jednak destynacja wybierana przede wszystkim przez klientów świadomych rynku – mówi Dorota Nowakowska, property advisor w Poland Sotheby’s International Realty. Kolejnym powodem determinującym lokalizację second home są preferencje dotyczące stylu życia i sposobu spędzania wolnego czasu. Tutaj fani golfa nadal wybierają Hiszpanię, amatorzy kitesurfingu – Sardynię i RPA, a surfingu – Hawaje. Francuska riviera zarezerwowana jest dla nielicznych. Wśród lokalizacji, które zdecydowanie nie cieszą się obecnie zainteresowaniem osób poszukujących second home są kraje skandynawskie, czy Bułgaria i Rumunia.

Poland Sotheby’s International Realty, nr 1 na rynku nieruchomości premium i luksusowych

Sieć Sotheby’s International Realty na całym świecie jest symbolem najwyższej jakości, nr 1 na rynku nieruchomości premium i luksusowych. W Polsce uznaje się, że do tej kategorii należą nieruchomości o wartości powyżej pół miliona złotych w przypadku mieszkań i apartamentów oraz ponad miliona złotych jeśli chodzi o domy i rezydencje. Poland Sotheby’s International Realty jest na polskim rynku od dwóch lat, w trakcie których zrealizowała ponad pół tysiąca transakcji, w tym blisko 200 o wartości powyżej miliona złotych. Z jej usług można skorzystać m.in. we wszystkich oddziałach Noble Bank zlokalizowanych w całej Polsce.

Katarz yna Łowicka Katarzyna Łowicka


12

PRIVATE BANKING NR 102 | 2017

Z E Ś W I ATA

ŚWIAT JEST LEPSZY, NIŻ SIĘ WYDAJE Wbrew pogłoskom o bliskim upadku kapitalizmu i Zachodu, świat ten nigdy nie miał się tak dobrze jak dziś i wcale nie ma zamiaru upaść. Relatywne i subiektywne odczucie pogorszenia sytuacji ma swoje najważniejsze źródło w traceniu przez Zachód renty, którą pobiera od miliardów ludzi z nie-zachodu. Renta ta wynika z ogromnej przewagi technologicznej, produkcyjnej, naukowej i cywilizacyjnej, ale od kilku dekad ona maleje w wyniku pędu Zachodu do coraz wyższej efektywności, a zatem do wypychania produkcji do krajów taniej robocizny. Istotną z tego korzyścią dla mieszkańców bogatej Północy są zakupy przez wszystkich ogromnej palety towarów i urządzeń codziennego użytku za ułamek cen sprzed dekad, jak również lepsze zaspokajanie potrzeb mniej zamożnej połowy populacji. Potężne korzyści z globalizacji odczuwają nie tylko konsumenci z Lyonu, Chicago, czy Wrocławia. Beneficjentami przenoszenia centrum przemysłowego świata do Azji są przede wszystkim pracownicy China Global Factory, mieszkańcy Indii, Pakistanu i Bangladeszu oraz setek milionów biedaków, lecz przecież jeszcze niedawno biedaków do sześcianu, z państw Azji Południowo-Wschodniej. Globalizacja sprawia, że postęp dokonuje się już nie tylko w USA, Japonii i Europie Zachodniej, ale także w Chinach, raczkując też tam, gdzie 30 lat temu jęczała wyłącznie beznadzieja. Globalizacja nie jest spiskiem wymierzonym w dobrobyt posażnych białych młodzieńców płci obojga, lecz wynikiem obiektywnego procesu przechodzenia z etapu na etap, tak jak – ku zdumieniu i złości kast uprzywilejowanych oraz całkowitej ignorancji zniewolonych – feudalizm oddawał stopniowo pola kapitalizmowi. Nierówności nie wolno mierzyć wyłącznie we własnym kręgu wyróżnionych z racji urodzenia w dobrym miejscu. Gdy się to zrozumie, okaże się, że świat stał się dla ogółu ludzi sporo lepszy, co prawda kosztem gorszego środowiska. Pomimo usilnych prób czynionych w XX wieku na obszarze sowieckim, w Chinach, Kambodży, czy Wietnamie, a ostatnio również w Wenezueli, Boliwii, Ekwadorze, nie powstał nawet zalążek alternatywy dla obecnego ustroju społeczno-gospodarczego świata, więc gdy nie ma się co się lubi, trzeba lubić co się ma. Powodów do zadowolenia jest zaś dużo. W wydanej we wrześniu br. książce usystematyzował je szwedzki historyk gospodarki Johan Norberg. Jej tytuł – „Progress: Ten Reasons to Look Forward to the Future” zachęca do jaśniejszego spojrzenia w przyszłość. Słusznie, bo przygnębienie, a już zwłaszcza złość i gniew to pożywka, na której pleni się obficie zło, a dobro obumiera.

Pożywienie, woda, długość życia

W XVIII wieku 20 proc. mieszkańców Francji i Wielkiej Brytanii było niezdolnych do pracy z powodu głodowego wyniszczenia organizmu. 150 lat temu Szwecja była biedniejsza niż dzisiaj kraje na południe od Sahary. Jeśli odliczyć okresy wojen i nie brać pod uwagę niewielkich enklaw (np. w przedwojennej Polsce), to od przełomu XIX i XX wieku głód stał się w Europie i Ameryce Płn. tematem historycznym. Niedożywienie jest nadal poważnym problemem na sporych połaciach Azji, Ameryki Łacińskiej i przede wszystkim Afryki, ale ostatnie dekady przyniosły gwałtowne spadki tego zjawiska. Według FAO (Organizacja Narodów Zjednoczo-

FOT.: THINKSTOCK

nych do spraw Wyżywienia i Rolnictwa), zaraz po II wojnie niedożywiona była połowa ludności świata, w 1992 r. tragedia ta dotykała jednej piątej (19 proc.) globalnej populacji, podczas gdy obecnie cierpi z tego powodu jedna dziesiąta (11 proc.) ludzi. Wprawdzie do całkowitej eliminacji niedożywienia droga jest długa, ale biorąc pod uwagę m.in. skalę marnotrawienia żywności przez umowną Północ, nie jest to kwestia zasobów, a wyłącznie sprawa do załatwienia na niwie polityki i ekonomii. Drugi niezbędny czynnik życia to woda, a jeśli ma to być życie w relatywnym zdrowiu, musi to być woda czysta lub oczyszczona. Johan Norberg przypomina, że niespełnianie tego warunku począwszy od rozwoju miast w średniowieczu było przez wieki główną przyczyną ciężkich chorób i wczesnych zgonów. Koniec XIX wieku zapisał się w historii rozwoju cywilizacyjnego Zachodu pierwszymi systemami wodno-kanalizacyjnymi najpierw w największych i potem innych miastach. Przykładem są warszawskie wodociągi – dzieło angielskiego inżyniera Williama Lindleya, uruchomione w 1886 r. Najwięcej Lindley budował w Niemczech i stamtąd twarde dane o tyfusie. W wyniku oddania tam nowoczesnego systemu zaopatrzenia w czystą wodę wskaźnik zapadalności na tę śmiertelną chorobę spadł z 80 na 100 tys. mieszkańców w 1868 r. do 10 na każde 100 tys. w 1883 r. Kraje biedne nie były w stanie podołać budowie infrastruktury wodno-kanalizacyjnej aż do końca minionego stulecia. Norberg podaje, że stopniowe podejmowanie tego zadania sprawiło, że od 1990 r. dostęp do bezpiecznej wody uzyskało 2,6 mld ludzi. Im z całą pewnością żyje się lepiej, chociaż z pewnością nie tak dobrze jak alterglobalistom podjadającym wegańskie jadło, by zaraz potem zajrzeć do Starbucksa na latte. Jednym z głównych wskaźników demograficznych jest oczekiwana długość życia (life expectancy) liczona od chwili narodzin lub innych dat, np. od momentu przejścia na emeryturę. Szczegółów byłoby w tej kwestii na kilka nawet książek, ale tu tylko dane bardzo zgrubne. Przyjmuje się, że przez ostatnie 100 tys. lat średnia oczekiwana długość życia po narodzinach błąkała się w okolicach lat 30. Oczywiście, wiekowi starcy kręcili się po obejściach w zauważalnych liczbach. Niska średnia była głównie skutkiem bardzo wysokiej śmiertelności dzieci do lat 5. Począwszy od siódmej, ósmej dekady XIX stulecia wskaźnik zaczął rosnąć w szybkim tempie. Dziś dla ludności całego świata wynosi 71 lat i wielkość ta imponuje tym bardziej, że

w początkach XIX wieku na Ziemi żył ledwo 1 miliard, a obecnie ok. 7,4 mld ludzi, a w zbiorach statystycznych im większa liczebność, tym (zazwyczaj) trudniej o wyższą średnią. W wyniku postępów nauki w Europie i Ameryce druga połowa XIX wieku była początkiem rażących globalnych nierówności w kategorii życia w zdrowiu. Dziś największy postęp w tej dziedzinie jest udziałem krajów biednych i niezamożnych, które mają co nadrabiać, i w efekcie przez ostatnie dziesięciolecia globalne nierówności zdrowotne są dziś istotnie mniejsze niż kiedyś.

Nierówności dochodowe, niebezpieczeństwa otaczającego świata, środowisko

Nierówności ukazywane w świetle nieproporcjonalnego wzrostu fortun najbogatszej elity są faktem, ale w skali globalnej jest to fakt mniej ważny, bo dysproporcja ta nie tyle dotyka, co denerwuje i boli zaledwie ok. 1 miliard szczęśliwców żyjących w państwach bardzo bogatych, zamożnych i wreszcie niebiednych, takich jak np. Polska. Dla znacznie ponad 6 miliardów ludzi żyjących w zaniedbanych rejonach świata liczy się to, że w ujęciu statystycznym każdy mieszkaniec Ziemi jest znacznie posażniejszy niż kiedyś. Johan Norberg pokazuje, że w 1820 r. jakieś 94 proc. światowej populacji żyło w wyjątkowej biedzie (extreme poverty), tj. musiała przeżyć za mniej niż 10 ówczesnych centów, które dziś warte byłyby dwa dolary. Teraz za mniej niż 2 dolary dziennie żyć musi 11 proc. populacji, a przez ćwierć wieku, w okresie 1990-2015, każdego dnia z wyjątkowej biedy wychodziło 138 tys. ludzi. Króciutko o rzekomych mękach zachodniej klasy nisko – i półśredniej, zaliczanej przez międzynarodówkę populistów do głównych ofiar globalizacji. Od 1970 r. mediana dochodów amerykańskich gospodarstw domowych o niskich i średnich dochodach wzrosła o ponad 30 proc. Nie jest to wskaźnik imponujący, ale też naiwnością było sądzić, że obracanie przez całe życie śrubokrętem zapewni słodkie życie na zawsze. Każdego chyba czytelnika „Postępu…” dziwi, a niektórych wręcz bulwersuje teza, że żyje się nam bezpieczniej niż kiedyś. Serwisy informacyjne rysują inny obraz: wojny, zamachy, morderstwa, porwania i wreszcie katastrofy naturalne. Tymczasem, jedyny rosnący w porównaniu z przeszłością rodzaj zagrożeń to zamachy terrorystyczne, ale niebezpieczeństwa z tym związane są wyolbrzymiane. Prawdopodobieństwo, że przeciętny Eu-

ropejczyk umrze po upadku ze schodów jest 10 razy większe niż to, że zginie w akcji terrorystów. Bezpieczniej jest też w domach i ciemnych zaułkach. Wskaźnik zabójstw dokonywanych w Europie wspiął się na szczyt ponad 40 na 100 000 mieszkańców w XIV wieku. Dziś wynosi 1 na 100 000. Jeszcze 100 i 50 lat temu konsumpcja dóbr poza podstawowych i wyższych była w skali światowej przywilejem zaledwie kilkunastu – kilkudziesięciu milionów ludzi. Niedawno potrzeby konsumpcyjne przekładające się na zapotrzebowanie na surowce i energię, zostały rozbudzone już u miliardów osób. W świetle tego procesu nazbyt optymistyczna jest konstatacja Norberga o postępach w ograniczaniu zanieczyszczeń. Są one oczywiście bezspornym faktem, ale mimochodem, wraz z nowymi możliwościami poznawczymi, wyrósł problem globalnego ocieplenia związany przede wszystkim z przyrostem ludności w krajach Południa i gwałtownie zwiększającym się popytem na tanią, a więc niewymagającą dotacji, energię.

Analfabetyzacja, demokracja, mniejszości

Nie ma żadnych przesłanek do kontestowania tezy, że dzięki umiejętności pisania i czytania ludzkość jest (nieco) rozumniejsza niż np. dwa stulecia temu, nie mówiąc już o czasach dawniejszych. Według OECD, w skali globalnej odsetek czytających i piszących urósł z 12 proc. w 1820 roku do prawie 90 proc. w 2010 r. Rozwój telekomunikacji i serwisów społecznościowych sprawił, że jeśli 100 lat temu pisanie było dla większości czynnością wręcz odświętną, to dziś stukają w klawiatury niemal wszyscy. Po II wojnie światowej Amerykanie przebadali swoje IQ. Wynik osiągnięty przez grupę testową wyniósł 100. W 2002 r. wynik osiągnięty z użyciem tego samego testu i metody urósł do 118, a poprawa nastąpiła głównie w odpowiedziach dotyczących kwestii najbardziej abstrakcyjnych. Zadziałał tu tzw. efekt Flynna ujawniający się we wszystkich krajach podlegających modernizacji. Polega on na tym, że coraz wyższe są zdolności ludzi do myślenia abstrakcyjnego, bo umiejętności językoznawcze i wiedza ogólna niestety nie rośnie, a wraz z upowszechnieniem kalkulatorów i excela spadły zdolności arytmetyczne. Słuszne jest raczej domniemanie, że efekt Flynna działa w konsekwencji postępów na polu edukacji oraz lepszego wyżywienia i środowiska (zwłaszcza eliminacji ołowiu z paliw płynnych).

Wiemy, że demokracja nie jest ustrojem idealnym, ale wiemy też, choć u dużej grupy ludzi jest to wiedza bardzo płytka, że rządy autorytarne, a zwłaszcza dyktatury totalitarne gorsze są w skutkach od zarazy. W 1900 r. w żadnym państwie świata nie obowiązywała zasada jeden człowiek – jeden głos. Freedom House, a za nim Norberg, podają, że przez 50 lat od początku minionego stulecia odsetek światowej populacji żyjącej w demokracjach wzrósł do 31 proc, a przez kolejne pięć dekad do 58 proc. Nie miejsce tu na wywody o niezbędnej – zdaje się – przebudowie dzisiejszych zasad demokracji, ale jest faktem, że nawet tam, gdzie jej nie ma, ludzie są bardziej wolni niż dawniej. Pół wieku temu w Polsce o mniejszościach seksualnych nie mówiło się niemal wcale, a jeśli, to w kategoriach pokręconych dziwolągów lub groźnych zboczeńców. Dziś, sądząc na postawie cytatów medialnych znacznie niebezpieczniejsza dla zwykłych ludzi ma być „ideologia gender” i jest to jednak postęp. W 1900 r. jedynie obywatelki Nowej Zelandii miały prawa wyborcze, teraz łatwiej wymienić 30-40 państw, które odmawiają ich kobietom. Ostatecznym argumentem za tezą, że ludziom jest dziś lepiej niż kiedykolwiek, mogą być dane o tym, że w 2012 r. miało być na świecie jedynie 168 milionów pracujących regularnie dzieci. Można narzekać i mówić, że było ich „aż” tyle, lecz w 2000 r. liczba ta wynosić miała 245 milionów, więc przez trochę więcej niż dekadę wyprowadzono z pól, szop i hal tyle dzieci, ilu mieszkańców mają Niemcy.

Jest źle, a będzie jeszcze lepiej

Wedłuig YouGov, zdecydowana większość Brytyjczyków (70 proc.) uważa, że świat ma się coraz gorzej, a tylko 5 proc. sądzi, że całokształt jest na plusie. Jeszcze większa proporcja wyborców Donalda Trumpa sądzi, że przez ostatnie 50 lat warunki życia uległy pogorszeniu. Dlaczego ludzie wyolbrzymiają ciemniejsze strony, zapominając lub wręcz przeoczając te jasne i bardzo jasne? Jest na to pytanie sporo słusznych odpowiedzi. Ujawnia się przede wszystkim ignorancja całych wielkich zbiorowości, o której mówić trzeba głośno, odrzucając wyolbrzymione do karykatury zasady politycznej poprawności. Ludzie obarczeni są predyspozycją do patrzenia przez czarne okulary, bojąc się tego złego, czego spodziewają się, że nastąpi. Mechanizm polega na tym, że polegamy nie na danych, a na przykładach, zaś najbardziej zapadają w pamięć te złe i straszne (prof. prof. Daniel Kahneman i Amos Tversky). Media oliwią jak tylko mogą tę przypadłość, mówiąc przede wszystkim o klęskach i tragediach. Na ekrany i okładki przebijają się wiadomości, że rozbił się samolot unoszący setki pasażerów, a w żadnych wiadomościach nie usłyszymy, że każdego dnia w powietrzu jest na świecie ok. 100 000 samolotów pasażerskich. W dobie eufemistycznej „postprawdy” zwanej kiedyś tak jak trzeba – łgarstwem, fakty stoją na pozycji wątpliwej, a nawet przegranej; zwłaszcza, że nie radzą sobie z nimi także ci, którzy mieliby o nich pisać lub mówić z mikrofonem w klapie. W rozmowie z brytyjskim magazynem The Spectator Johan Norberg powiedział, że jeśli nie dostrzegamy postępów jakie czynimy i jakie są naszym udziałem, to w obliczu problemów pozostających do rozwiązania, nieuchronnie zaczynamy szukać kozłów ofiarnych. Po drodze wtedy nam z demagogami ekspertami od łatwych i szybkich rozwiązań wszystkiego. Przyjemnie też nam słuchać, gdy Donald Trump obiecuje, że Znowu Będziemy Wielcy. Książka jest o potrzebie widzenia naszych wielkich dokonań i zabierania się do nowych zadań, których nie brakuje. Mamy po temu najważniejszy i niewyczerpany, bo doskonale odnawialny zasób – rozum.

Jan Cipiur Jan Cipiur


13

PRIVATE BANKING NR 102 | 2017

A RT BA NK ING

RZEŹBA W ROZKWICIE. SZTUKA PRZESTRZENNA PODBIJA SERCA POLSKICH KOLEKCJONERÓW Na rynku sztuki przegrywa z malarstwem, we wnętrzach z designem. A jednak w ostatnim czasie polska rzeźba znajduje coraz szersze grono amatorów.

ny Szapocznikow czy Aliny Ślesińskiej. Legendarna rzeźba „Ptak” autorstwa tej pierwszej, osiągnęła spektakularny wynik aukcyjny na tegorocznej licytacji w DESA Unicum – 1 958 000 zł, ustanawiając tym samym nowy polski rekord w swojej kategorii. Skąd tak wysoka cena? Na wartość pracy wpłynęło co najmniej kilka czynników. Przede wszystkim wynikało to z faktu, że prac Aliny Szapocznikow pojawia się stosunkowo Sprzedaż rzeźby na świecie to wciąż mało na rynku aukcyjnym i galeryjnym. niewielki ułamek obrotu dziełami sztuki. Większość jej dorobku znajduje się Artprice – wiodąca instytucja zajmują- w największych kolekcjach publicznych ca się analizowaniem globalnego ryn- na świecie. Dodatkowo, wystawiona na ku aukcyjnego – oszacowała, że w 2014 licytację praca pochodziła z wczesnego roku medium to wygenerowało około okresu twórczości artystki, kiedy to do1,5 miliardów dolarów sprzedaży i po- piero kształtował się jej styl. Trzeba także dobną wartość w kolejnym. Mimo że po przypomnieć, że rzeźba „Ptak” miała ciemalarstwie zajmuje drugie miejsce na kawą historię. podium, do pozycji lidera brakuje jej – Była pokazywana na kilku ważnych około 7 miliardów. Ta przepaść nie dziwi wystawach w Polsce, a w 1961 roku znao tyle, że podaż rzeźby jest dużo mniej- lazła się na ekspozycji w Waszyngtonie sza, a w dodatku jest dużo trudniejszym w Gres Gallery – opowiada Michał Bolka. i bardziej wymagającym przedmiotem – Po tym pokazie ślad po pracy zaginął. kolekcjonerskim. Choć polski rynek od- Szczęśliwie odnalazła się po ponad pięćzwierciedla trendy globalne, w ostatnim dziesięciu latach. Taka historia z pewnoczasie obserwuje się wyraźne ożywienie ścią wpłynęła na wzmożone zainteresoi wzrost zainteresowania kolekcjonerów wanie – kwituje. sztuką 3D. Obserwuje się dynamicznie rosnące – Zainteresowanie kolekcjonerów i po- zainteresowanie kręgiem twórców awantrzeba posiadania przestrzennej sztuki gardowych, których działania przekrawciąż rośnie, tylko dobrych rzeźb na ryn- czały pewne schematy i utarte wartości ku jest wciąż mało. Ale jeżeli coś wyjątko- artystyczne. Dlatego dużą popularnością wego się pojawia, sprzedaje się na pniu – cieszy się rzeźba abstrakcyjna, skupiona mówi Adam Chełstowski, prezes wokół problematyki medium, wykodomu aukcyjnego Artissima. rzystywania innych materiałów niż – Obecnie przeżywamy swego gips czy brąz, tak charakterystyczrodzaju renesans zainteresony do tego rodzaju wypowania rzeźbą kolekcjowiedzi artystycznej. nerską – cieszy się Tendencja ta pokryMarta Rydzyńska wa się z występuz domu aukcyjnejącym na rynku go Polswiss Art. sztuki zainte– Zdecydowanie resowaniem przyczyniła się twórczością do tego jej więklat 60. w ogóle. sza obecność Dużym powodzew ofercie doniem na aukcjach cieszą mów aukcyjnych się również prace klasyi związana z tym promocja ków polskiej rzeźby, przede owocująca większą świawszystkim tych artystów, domością wśród klientów którzy odnieśli sukces na – dodaje. skalę międzynarodową – jak Rzeźba w Polsce zyMagdalena Abakanowicz czy skuje coraz wyższe noIgor Mitoraj. towania, tak w ujęciu – Prace Mitoraja odpocenowym, jak i prestiwiadają w Polswiss Art za żowym. Polscy rzeźgórną półkę transakcji, tak biarze doceniani są na na aukcjach, jak i w sprzerynkach zagranicznych, daży gabinetowej – zdraich prace trafi ają do zadza Marta Rydzyńska. granicznych kolekcji, – Poza aukcjami notujezarówno prywatnych jak my sprzedaże jego rzeźb i publicznych. w przedziale od 500 000 – Dodatkowo, zainterezł do blisko dwóch miliosowanie rzeźbą widoczne nów złotych. jest w instytucjach muzeTe rekordowe sprzealnych i wystawienniczych. daże niech nie odstraszą Proszę zwrócić uwagę, że jednak początkujących coraz częściej w prestiżokolekcjonerów. W ofercie wych galeriach i muzeach galerii i domów aukcyjorganizowane są wystawy nych pojawiają się także monograficzne i tematyczne świetne prace starszych poświęcone właśnie pracom klasyków, w cenach już od rzeźbiarskim. Jest także odkilku tysięcy złotych. bicie na rynku wydawniczym, – Obserwuję bardzo wygdzie pojawia się coraz więcej raźny trend zainteresowaopracowań dorobku artystycznia niewielkich rozmiarów nego poszczególnych twórców, dekoracyjną rzeźbą art deco monografie epokowe i tematyczoraz postaciami realistycznie ne – wymienia Michał Bolka, doukazanych kobiet bliskimi styradca klienta z DESA Unicum. lowi art nouveau – wymienia Adam Chełstowski. – Obok Klasyk zawsze nich bardzo poszukiwane w cenie są większe realizacje art Do najbardziej pożądadeco, w tym z tzw. szkonych prac eksperci zaliczają ły zakopiańskiej, rzeźba te autorstwa artystów twoi płaskorzeźba międzyrzących w latach 50. i 60. wojenna i oczywiście XX wieku – na przykład Aliklasyka współczesności. To wszystko dzieła wyIGOR MITORAJ, NUDO, 2003, BRĄZ PATYNOWANY 183 × 65 × 43 CM, bitnych artystów, które SPRZEDANY NA AUKCJI POLSWISS ART ZA 600 TYS. ZŁ można nabyć w przedziale 5 000 – 30 000 zł.

Zanim podniesiemy lizak

Wybierając pracę dla siebie, oprócz indywidualnych upodobań estetycznych, trzeba wziąć pod uwagę formalności gwarantujące kolekcjonerski charakter kupowanego obiektu. Podstawą jest załączony certyfikat, zwłaszcza odautorski lub wystawiony przez instytucję zajmującą się profesjonalnie obrotem dzieł sztuki, dysponującą opinią rzeczoznawców i biegłych sądowych. Niezwykle ważne jest także to, czy praca jest sygnowana przez artystę, a w przypadku odlewów w brązie istotna będzie kwestia dokumentacji liczby odlewów w edycji, oraz praw odlewni do ich wykonania. – Zwłaszcza, że często odlewy powstają na podstawie oryginalnych gipsów często wiele lat później. Nierzadko wykonywane są przez spadkobierców spuścizny artystycznej twórcy – zaznacza Rydzyńska. – Wartość kolekcjonerska prac jest tym wyższa, im powstało mniej odlewów. Dodatkowo, ważnym czynnikiem, jak w pozostałych pracach artystycznych, jest udokumentowana historia pracy, jej pochodzenie oraz bibliografia. Jeśli dana praca była eksponowana na prestiżowych wystawach, jej reprodukcje pojawiały się w ważnych publikacjach i wydawnictwach – wartość wzrasta – dodaje Bolka. Z kolei przy obiektach drewnianych i z innych tworzyw, bardziej niż w innych przypadkach trzeba zwrócić uwagę na stan zachowania.

Rzeźba we wnętrzu

HENRYK STAŻEWSKI, KOMPOZYCJA PRZESTRZENNA, PRZESTRZENNA BRĄZ PATYNOWANY, 183 × 65 × 43 CM SPRZEDANA W DOMU AUKCYJNYM ARTISSIMA ZA 26 TYS. ZŁ

– Przed zakupem rzeźby powinno się jej znaleźć odpowiednie miejsce w domu, aby dobrze się z nią mieszkało. Kiedy to się uda, obecność przestrzennej formy ożywi wnętrze i doda mu zupełnie innego charakteru niż płaskie obrazy – radzi Adam Chełstowski. Warto też wcześniej przemyśleć sposób ekspozycji nowego nabytku – rzeźba jest wymagająca, jej walory artystyczne eksponuje dopiero umieszczenie jej na odpowiedniej wysokości oraz w dobrym oświetleniu. Warto też móc podziwiać ją z kilku stron. Być może warto nawet sięgnąć po fachową pomoc. – Widzę tendencję wzrostową jeśli chodzi o aranżację rzeźb we wnętrzach, zwłaszcza w przypadku osób urządzających swój drugi czy trzeci dom – zauważa Dominika J. Rostocka, architektka wnętrz. – Wśród takich inwestorów rośnie świadomość, że to właśnie dzieła sztuki czy obiekty kolekcjonerskie stanowią kwintesencję stylu i tworzą we wnętrzach pożądaną atmosferę. Mimo wszystko odnoszę wrażenie, że na ten moment przeważa zainteresowanie designem. Przy czym trzeba pamiętać, że całe środowisko związane z projektowaniem wnętrz i wzornictwem przemysłowym pracowało na to w naszym kraju od co najmniej 10 lat. W tym roku obchodziliśmy 10. urodziny Łódź Design Festival. To jedno z tych wydarzeń, które bez wątpienia wpłynęło na popularyzację designu w Polsce. Myślę jednak, że nasycenie tym terminem, a wręcz jego nadużywanie jest już tak duże, że teraz zdecydowanie czas na sztukę – dodaje. Popularyzację kolekcjonowania potęgują działania podejmowane także przez duże showroomy wnętrzarskie. Dzieła sztuki pojawiły się m.in. Aksonometria Studio czy Atelier Mesmetric. Te miejsca, pokazując w swoich aranżacjach sztukę, inspirują klientów. Im więcej tego typu przedsięwzięć, tym szybciej polskie wnętrza będą się zapełniać nie tylko drogimi lampami i dywanami, ale także ambitnymi dziełami sztuki.

Iwona Ż elazna Iwona Żelazna

THE NEW ART DECO APARTAMENT PROJEKTU DOMINIKI J. ROSTOCKIEJ NAGRODZONY EUROPEAN PROPERTY AWARDS 2016-17


14

PRIVATE BANKING NR 102 | 2017

S T RON A A LT E R N AT Y W N A

FOT.: THINKSTOCK

SPOŁECZNA FUNKCJA NIERÓWNOŚCI EKONOMICZNYCH Nieskrępowany wolny rynek przyczynia się do powstawania nierówności ekonomicznych. Wolnorynkowcy zwykle przyznają, że faktycznie jest to mankament systemu, który w każdym innym aspekcie zasługuje wyłącznie na pochwały. Jednakże F.A. Hayek w jednym z rozdziałów „Konstytucji wolności” stwierdza, że nierówności ekonomiczne są kluczowe dla postępu społeczeństwa. Hayek wyjaśnia jak, kupując produkty luksusowe, o których przeciętny człowiek może tylko marzyć, ludzie bogaci nieświadomie wykonują niezwykle ważną funkcję społeczną. Nierówności ekonomiczne są tak istotne dla rozwoju gospodarczego, że według Hayeka, aby skutecznie doskonalić swoją gospodarkę, społeczeństwa egalitarne nie miałyby wyboru i musiałyby świadomie wrócić do systemu klasowego, od którego przecież tak bardzo chciały się uwolnić.

Podążając śladem bogatych

Niemożliwe jest, abyśmy byli w posiadaniu odpowiedniej ilości zasobów materialnych, żeby zrealizować wszystkie osiągalne innowacje w tym samym czasie: wspaniałych pomysłów jest zawsze więcej niż naszych fizycznych środków do ich urzeczywistnienia. Dlatego należy podjąć decyzję: którą ze ścieżek rozwoju wybrać? Z pewnością nie każdy pomysł może okazać się skuteczny na tyle, aby zrewolucjonizować życie konsumentów. A kto decyduje o tym, które innowacje zostaną wcielone w życie? Bogaci.

Nowo wyprodukowane innowacyjne dobra, które okażą się dostatecznie popularne na rynku, będą rozprzestrzeniać się wśród konsumentów stanowiących wyższe szczeble społeczeństwa, przez co zaczną się kojarzyć z dostatniejszym życiem. Już same w sobie będą atrakcyjne, ale dzięki temu skojarzeniu staną się jeszcze bardziej pożądane. W ten sposób bogaci stają się manekinami służącymi do eksponowania dóbr. Uboższa część społeczeństwa, podziwiając te „lepsze” produkty, dostrzega w nich konkretne przedmioty, do których posiadania może dążyć — już wyobraża sobie je w swoich domach. Decyzje konsumpcyjne bogatszej części społeczeństwa nadają formę przyszłości. Nie jest ona już koncepcją czysto abstrakcyjną, a przybiera postać rzeczywistego przedmiotu, którym wedle oczekiwań uboższych konsumentów, kiedyś będą się cieszyć oni sami lub ich dzieci. Oczywiste jest, że intencją bogatych jest wyłącznie zaspokojenie ich własnych, wygórowanych potrzeb — przeglądając katalogi z produktami wykorzystującymi najnowsze technologie, wcale nie myślą o tym, by nadawać kierunek rozwojowi społecznemu. Mimo to, ubodzy śledzą ich poczynania i pragną podążać szlakiem, który został przez nich wyznaczony. Rola bogatych jest więc jasna: stanowią oni rynek, który nowe i drogie technologie mogą starać się zaspokajać. Ich wydatki są siłą napędową, której potrzebują pionierscy producenci, a biedniejsi dokładnie śledzą dokonywane przez nich wybory, przez co bardziej dostatni styl życia rozprzestrzenia się, zachęcając przedsiębiorców do szukania mniej kosztownych sposobów produkcji danych dóbr oraz ich rozwoju. To z kolei skutkuje tym, że produkt staje się dostępny dla wszystkich. Ostatecznie to decyzje konsumpcyjne bogatych wyznaczają szlak dla tych uboższych. To bogaci kształtują horyzont, ku któremu zmierza społeczeństwo.

Dlaczego jest to zjawisko pozytywne?

Niniejszy artykuł rozpoczęło stwierdzenie, że ludzie bogaci, rozrzutnie wydając swoje pieniądze, nieświadomie wykonują ważną funkcję w społeczeństwie. Trzeba przyznać, że nie do końca wiadomo, jak można bronić tę tezę. Dlaczego mieliby-

śmy bardziej cenić stan rzeczy opisany powyżej, w którym to decyzje konsumpcyjne bogatych kierują rozwojem społeczeństwa? Aby docenić funkcję, jaką pełnią w społeczeństwie nierówności społeczne (a więc istnienie bogatych), należy najpierw wyobrazić sobie alternatywny scenariusz, w którym panuje całkowity egalitaryzm.

Ministerstwo ds. Badań i Rozwoju

To oczywiste, że społeczeństwo egalitarne, którego istnienie według definicji opiera się na braku różnic społecznych, nie zapewniłoby rynku dla rozwijających się, kosztownych technologii. Dlatego w takim społeczeństwie konsumenci nie napędzaliby rozwoju technologicznego. Bez rynku wyższej klasy, na którym można by je sprzedawać, innowatorzy nie mieliby interesu w ich rozwoju — nie zarobiliby złamanego grosza dopóty, dopóki społeczeństwo nie osiągnęłoby takiego stopnia rozwoju gospodarczego, na którym dostęp do nowoczesnego produktu mieliby zapewniony wszyscy. Większość innowatorów mogłaby nie dożyć tego momentu. Może więc rząd byłby w stanie pomóc rozwiązać ten problem? Załóżmy, że aby tego dokonać, stworzono Ministerstwo ds. Badań i Rozwoju, którego zadaniem jest zapewnienie rządowego sponsorowania innowacji. To właśnie to ministerstwo, pod nieobecność klasy zamożnych, przyznaje nagrody innowatorom, dzięki czemu nie muszą już długo czekać na kompensację ich geniuszu. W ten sposób rola bogatych zostaje całkowicie pominięta — dobra nigdy nie są dostępne wyłącznie dla uprzywilejowanej części społeczeństwa. Rząd zatrudnia grupę innowatorów, których produkty zostaną wprowadzone na rynek dopiero wtedy, gdy wszyscy jego uczestnicy będą mogli sobie na nie pozwolić. Problem polega na ustaleniu, które innowacje zostaną sfinansowane i zrealizowane jako pierwsze. Kto ma podejmować te decyzje? W społeczeństwach, w których występują nierówności społeczne, jest to rola zamożnych. Ich decyzje konsumpcyjne podpowiadają producentom, które dobra luksusowe są najbardziej pożądane. Z perspektywy czasu i z obserwacji tego zjawiska, można stwierdzić, że rzeczywiście to oni są najlepiej wykwalifi kowani

do podejmowania takich decyzji. Ludzie bogaci żyją bowiem na bardziej zaawansowanym poziomie, ich obecny styl życia przewiduje to, co przyniesie nam przyszłość. Dlatego to właśnie oni są w stanie najdokładniej przewidzieć, czego będzie pragnął przeciętny człowiek w przyszłości. Tym samym potrafi ą najskuteczniej wyznaczać kierunek dla współczesnych innowatorów, którzy ze względu na ramy czasowe swojej pracy, skupiają się na przewidywaniu skali preferencji, które będą panowały w przyszłości. Do zobrazowania tego zjawiska, posłużę się ekstremalnym (a może niestosownym) przykładem ubogiego chłopca z Zambii, którego poproszono o wybranie prezentu pod choinkę dla jego rówieśnika z amerykańskiej średniozamożnej rodziny. Wręczono mu w tym celu katalog zabawek z bieżącego roku. Chłopiec może rozumieć, że gra The Crew na konsolę PS4 zapewniłaby jego rówieśnikowi w USA moc przygód w wirtualnym świecie; rozumie też, że kolorowe tańczące wodne głośniki pięknie oświetlałyby jego pokój podczas słuchania muzyki; rozumie nawet to, że sterowany robot zabawiałby go tańcząc, mówiąc i rzucając frisbee. Jednak nie jest on dostatecznie poinformowany, aby podjąć decyzję co do rozłożenia tych zabawek na skali preferencji chłopca z Ameryki. Chłopiec z Zambii żyje na znacznie niższym poziomie materialnym, dlatego ciężko mu wyjść myślami poza jego własne, bardziej podstawowe potrzeby. Ludzie w społeczeństwie egalitarnym również mieliby trudności z myśleniem ponad ich bieżące, bardziej przyziemne aspiracje. W społeczeństwie nierówności społecznych, klasa bogatych żyje w warunkach, które wyprzedzają warunki reszty społeczeństwa. Potrzeby wynikające z ich dostatniego życia stanowią mapę dla tych, którzy urzeczywistniają rozwój społeczeństwa. Bez takiej klasy, innowatorzy nie potrafi liby przewidzieć, jak będzie się kształtowała skala preferencji społeczeństwa w przyszłości, dlatego nie wiedzieliby, jak skutecznie zaspokoić potrzeby kolejnych pokoleń. Tak jak wspomniałem we wstępie artykułu, jedynym sposobem na rozwiązanie tego problemu w społeczeństwie egalitarnym, byłoby jego samozniszczenie. Takie społeczeństwo byłoby zmuszone do

sztucznego stworzenia grup społecznych, które żyłyby na wyższym poziomie niż reszta, po to, aby innowatorzy zatrudnieni w Ministerstwie ds. Badań i Rozwoju mogli się z nimi konsultować i aby ich skala preferencji pozwalała na ukierunkowanie rozwoju i produkcji. Hayek odnotował, że: „Różniłoby się to więc teoretycznie od sytuacji w wolnym społeczeństwie jedynie tym, że nierówności byłyby zaplanowane, oraz że wyboru określonych jednostek czy grup dokonywałyby władze, a nie bezosobowe procesy rynku oraz przypadkowość urodzenia i szans”1.

Wnioski

W społeczeństwie nierówności społecznych, nawet na etapie, na którym innowacyjne produkty wciąż raczkują, a ich produkcja jest bardzo kosztowna, istnieje możliwość wystawienia ich na próbę rynkową. Rezultaty takich testów mogą być wykorzystane przez innowatorów i przedsiębiorców: porzucą oni projekty tych produktów, które okazały się nieatrakcyjne dla bogatszej części społeczeństwa, a skupią się na dalszym rozwoju tych, które cieszyły się popularnością wśród tej grupy. Rozrzutne wydatki zamożnych są więc dla innowatorów drogowskazem, który pokazuje im kierunek rozwoju — obecne preferencje bogatych są przecież wykładnikiem przyszłych preferencji przeciętnych ludzi. Jeżeli klasa bogatych nie istnieje, tak jak w społeczeństwach egalitarnych, nie ma nikogo, kto mógłby wskazywać jakie będą preferencje jutro czy pojutrze. Innowatorzy pozostają bez przewodników, błądząc w domysłach. Nie mają wskazówek, które pomogłyby im określić, które produkty spełnią oczekiwania człowieka przyszłości, a zatem częściej popełniają błędy i angażują czas oraz środki w bezwartościowe projekty, na czym tracą zarówno oni sami, jak i całe społeczeństwo.

Mark Tovey Mark Tovey Tłumaczenie: Karolina Olszańska Artykuł w oryginale opublikowano w 2014 r.

1

F. A. Hayek, Konstytucja wolności, Warszawa 2007, s. 58.


słowa wyprzedaż. kto obecnie podświadomie mieszkanie w stylu rów urządza entuzjastycznie, użył ofercie wielu superrarytasów, ale każdy, lekcjoner pisząc o sztuce młodych autoniskie, średnio 200-500 zł. Nieznany było w tej w „Art&Business”, w którym koskandynawskiego. wywoławcze dem ostatni felietonCeny Wojciecha Fibaka kłady powszechnie kojarzycenionego się z wyprzedażą, czegodesignu dowomieszkań. Przede wszystkim były toczęsto przypospolitego ruszenia. Kupującym ty, doskonale pasujące dojest współczesnych rych oferta gromadzona na zasadach krzesła i fotele miały niewielkie gabaryAukcyjny i Rynek Sztuki w Łodzi, któwarto było się rozglądać. Stoliki, szafk i, pocki Dom Aukcyjny, Wrocławski Dom może nieKuźmicz zachwycała, ale wśród mebliSojuż realizowanych Marikę przez i jej Fundację Desę Unicum, Arton. Tej cza kategorii oświetlenia. Ceramika LeoAukcji, która organizowana jestmłodej przez tywąw dla licznych licytacji sztuki wych, pochodzących z lat 50. w przypadku i 60., zwłaszkcja Odmienną SUPERmłoda sytuację może mamy stać się alterna170 Wiele ciekazbiórprzedmiotów. Jarnuszkiewicza. przypadkowy. Jestobiektów szansa, że Auku katalog obfity, obejmował ponad że to Buczkowską, zestawbył dobierany Krystynę Piotrowską z namysłem, i Prota a nie Designu Europejskiego. W tym przypadróżnorodne, skiego, Janka świeże Mioduszewskiego, propozycje. Widać, Dorotę w Rempeksie była Wyprzedażowa Aukcja go, Ryszarda Grzyba, Jarosława Modzelewmłodej z 16 lutego 2013 r. zawiera bardzo Drugim styczniowym wydarzeniem i przeczuciem. Wachowskiego, Katalog Mariusza 1 Aukcji WoszczyńskieSUPERmłotka 10 tys. zł kierując ce, tego to katalogu, sięrozbrajające także przekazane własną wiedzą, przezgustem Piotra cen wywoławczych. Ogólny spod z której przyjemnością kolekcjonerzy polecam wartościowe mogąobrót korzystać, prano tyko 15Polswiss pozycji, Art mimo bardzo niskich w ofercie wspomóc potrzebującego. to rekomendacja, Z tym większą okazała się kompletną porażką. Sprzedatrochę Na razie, „obciach”, obecność że koledzy tychnietwórców potrafią W tym kontekście nie dziwi, że licytacja have” nie znajdziemy. rynku sztuki. To, mówiąc kolokwialne, do biura i mieszkania. ność. liczyłam, Za lat a których kilka ich autorzy prac w tym staną katalogu się „must interesujących przedmiotów ozdobnych woływać domają tablicy na których dzieła aukcyjnego onetych, potencjał i autentyczjarzeń, która jednak może być źródłem ników 80. dobra. Srodze XX w. się Zdaniem zawiodłam. ekspertów Nie chcę domu wytyczna historyczna bez porażająco złych skoodmiany, sora z warszawskiej znajdą się ramota ASP dzieła będzie artystów z roczdla czasy socrealizmu to niej, sympapracktórego która od malicytacji składać SUPERmłodej. się z prac kolegów Na profedla gnęłaby do Rempeksu młode pokolenie, znacząca stem kolekcjonerką. zmiana, maSądziłam, odróżnić aukcję że oferta, ich przygotowana promocja, która ostrzyłam sobieObecnie na nią zęby, gdyż przyciąsama jeo 100 zł niższa. kosmetyczna, choć tego nieWcześniej towarzyszyła żadna specjalnie 600 zł. przewidywany na koniec cenajejwywoławcza listopada. Bardzo była jednak była to ofertatermin słaba. sięOgólnie kilku doszacują. miesięcy, Tegdyż dzieła jej pierwszy licytowane będąDo był od prezentacji Polski w piłce nożnej z 1974 r. strzeni kilku działam o przygotowaniach nadchodzących dolat tejna aukcji pewno od Wieczornego” aga z autografami retysięcy złotych, wiedziana jestczy na alefl 25 wiadomo, lutego 2013 że nar. przeWiepamiątkowy do kawy „Experessu znajdziemy naserwis artinfo.pl. Licytacja zapopoziomie kilku, maksymalnie kilkunastu nając Festiwal Młodzieży i Studentów, ichKatalog prac sąaukcji jeszcze dla dość prof. niskie, Januszewskiego oscylują na którą w 1955 znicz rozpoczywana,rozpalono cjonujemy a inwestycyjnie fotografi ę lub tor.kolaż. pewniaki. Ceny worskiego, projekt logo PZPR, pochodnia, pozycjatylko liczyć na arenie czasami, sztuki zwłaszcza jest niekwestionogdy kolektrzech fotografi industrialnych Jaczterdziestce, zjach należy zapomnieć. a inawet pięćdziesiątce. MożnaJacka na nie Ich ne obiekty: zespół bywają przystępniejsze, choć o superokajuż zindywidualizowane nie młodzież, a w większości artyści po lefoniczna. Na tym siętonieliczliczące się Ceny niejszych. nagrody. teżtle Rocznikowo nawybijały takich licytacjach także trochę gadżetów,choć takich jak centralka teudziałobiektów, wych w ważnych projektach zwykle kuratorskich, nieco drobpopiersia Lenina, i Bieruta oraz mających zatem to na możliwość koncieStalina prestiżowe pozyskania wystawy, ciekaty przodowników pracy i charytatywna rzeźbiarskie twórców wiają się silnie na rynku. docenianych Aukcja przez krytykę, socrealizmu w sztuce, malarskie portreZnajdziemy a których prace na nich z drugiej malarstwo ręki rzadko i fotografi poja-ę trynerów i zwolenników wprowadzenia licytacji rów, którzy prac nie autorów wystawiają średniego na licytacjach, pokolenia. i Juliusza Krajewskich – głównych dokAukcje w jej ofercie Najnowsze znaleźćewoluują można dzieła w kierunku autoszewski), rysunki malarstwo Heleny aukcja Czym„artystów różnić będą dlai artysty” się te dwa to gratka, projekty? bo Leszek czy Henryk sięZ punktu będąHołdanowicz naprzemiennie widzenia kolekcjonerów, osiem razy doTomaroku. taka bitnych grafików nowszych. kają opory. Oznacza (Aleksander to, że licytacjeKobzdej, odbywać darzeń sportowych i kulturalnych wyPERmłodych, ktoś z grona samych nie zarzucając artystów. przy Wtedy tym Najzninieokreślonego autorstwa, Polswiss jest, Inaczej Art rusza kiedy z projektem wsparciaplakaty potrzebuje Aukcji wySUna Damskiego, fotografi e propagandowe Skrupulatnie pilnują one poziomu cen. ziom Aukcje Sztuki Najnowszej. Obecnie przedmiotów, takich jak linoryty Stefaroku ją także bardziej galerie, elitarne z którymi i mające sąwyższy związani. powiedzieć, składałlicytacjach się ostatniego z kilku zabraniazespołów Młodej, a na udziału w żetakich przestrzeni półtora różnorodność nie była Można poroku.prezentowana rym Początkowo były jestwielka. to praca. Aukcje Twórcom Sztuki niewiele pozycji,malarstwo bo tylko 71, a teżrazy i jego alnie powstające walne. Podobnie jak towarzystwo, cztery w któdo zmu PRL. tam Katalog obejmował zaniżone, razie nieprzewidyDo teji pamiątek porya w każdym mogliśmy licytować aktuRempex. Zacznijmy Aukcji domo, Na zakończenie uzyskiwane smaczek naod nich z Polswiss ceny SocrealiczęstoArt. są Pierwsze dwa smaki zaserwował w aukcjach Młodzieńczy charytatywnych, Polswiss Art bo jak nam wiaSłabo i tanio nie chce brać udziału Wielu artystów na czy dokument. operacji. kiem zwaną klątwą Ondyny i wymaga szybkiej sowańalternatywy. leży fotografi a, sztuka konceptualma, to i tak bywa dopowodującą tego zmuszony brazwłaszcza z wadą wrodzoną, kiedy w kręgu naszych zainterechorobę ochotę zjeśćna takie danie, ochoty nie Tej licytacji usza Śliwińskiego. pewno Dwulatek nie a jeśli wolnourodził przegapić, się Każdy z nas raz na jakiś autorów. czas, ma zaledwie a także Leo połowa –jednak, synuczestniczących Magdy Hueckel i Tadeków żaden nie wybija się nanowotworową, plan pierwszy. Ćwik, zmagający Kobas sięLaksa z chorobą i Adam Pańczuk. A to wysublimowana, a spośród jejJanuszewski, pięciu warszawskiej Zygmunt kowski, AnnaASP Reinert, Paweł Żak, smaFilip racji. Nie jestWojciechowski, to, ani potrawa droga, ani kić,potrzebują cy Krzysztof ceniony i lubiany Leszek profesor Szurw pięciu smakach z wietnamskiej Agnieszka gu artystów. Lasota, Poważnej Ryszard finansowej Waśko, restauIvo pomoNiTen przypominać będzie kurczaka mar,tekst aukcje Sławomir dobroczynne Tobis,organizowane Joanna Rajkowska, w kręPola lutego. niec Dwurnik, Warto Koji zwrócić Kamoji, uwagę Mikołaj na dwie KoDorota Buczkowska, i należą do kategorii Teresa zapowiedzi Gierzyńska, na koza kilkaPaweł miesięcy. kaKolejne Rayss, dwa smaki Kwiek, są Przemek charytatywne Dzienis, m.in.: Gorzko-słodka Krzysztof Bednarski, dobroczynność Agnieszktóre światło M. dzienne ujrzą ciekawe prace na tę licytacje przekazali przygotowanie cze niepełny, ale jużprojektów, designem. wiadomo, że bardzo gdy powstaje riatów na oraz codzień ten tekst, handlujących jejna katalog jest takim jeszlicytacji czas w warszawskim gatywnie wpłynąć Soho na kondycję Factory. W chwili, antykwamaratonie grudniowych ją na 23 lutego żenująco niskie 2013 ceny,r. które w siedzibie mogłyby Artonu neani artinfo.pl Przyczyna jest prosta: profina l aukcji na Facebooku. Zaplanowano wytchnienia po szaleńczym cji charytatywnych), jednak, ani na stronie dlatego domuwarto aukcyjnego, śledzić wstrząsające. To raczej okres znaczny, Wyników obiekty. szczególnie aukcji w przypadku nie znajdziemy licytatalogu Sprzedane i obsługi zostały zleceń przez portal wszystkie jest na rynku sztuki wniemal wydarzenia nie i to bie, znajdziemy w dobrym (koszt guście. umieszczenia kaPoczątek roku nieznaleźć obfina tuje nowoczesnym, oferty najprawdopodobniej najprawdopodobnie mógł coś artinfo.pl dla sie-

O SENTYMENCIE KRÓTKA NOTKA


16

PRIVATE BANKING NR 102 | 2017

T R AV EL

PLAŻA NA MAURITIUSIE/FOT. VLH

MASKARENY. TRZY OBLICZA WYSP IDEALNYCH Archipelag Maskarenów, wysp na Oceanie Indyjskim, obejmuje: przykuwającą wzrok – Mauritius, ekscytującą i powalającą na kolana – Reunion oraz chwytającą za serce – Rodrigues. Każda z nich emanuje doskonałością na swój sposób.

wędrówek czy też doradzają, które fragmenty wybrzeża spełniają oczekiwania pasjonatów kitesurfingu. Nieśmiało wyłaniająca się z Oceanu Indyjskiego wyspa Rodrigues chciałaby dać się poznać miłośnikom nieprzetartych szlaków oraz tym, którzy niejedno już w życiu przeżyli i widzieli – poszukiwaczom błogiego spokoju.

REUNION

MAURITIUS

Najw iększa w yspa Mask arenów. Słynie przede wszystkim z doskonałej pogody przez cały rok. Sprzyja ona miłośnikom plażowania, często urozmaiconego grą w golfa. Golf dotarł na Mauritius w pierwszych latach XX wieku. To malownicze miejsce od razu stało się idealnym miejscem do gry. Na całej wyspie powstało zdumiewająco wiele pól golfowych – od podstawowych 9-dołkowych po znakomite pola 18-dołkowe klasy mistrzowskiej, znajdujące się w czołówce międzynarodowej. Właśnie na nich rozgrywane są zawody golfowe światowej rangi. Zróżnicowane zadrzewienie, egzotyczne krzewy, zagłębienia z piaskiem, czyli tzw. bunkry, oraz rozmaite przeszkody wodne sprawiają, że gra w golfa na Mauritiusie w otoczeniu egzotycznej natury staje się bardziej ekscytująca. U podnóża wygasłego wulkanu, nad oceanem w Domanie de Bel Ombre na południu wyspy, znajduje się spektakularny teren z dwiema rzekami – Citronniers i St. Martin, obejmujący ponad 100 hektarów. Pośród egzotycznej roślinności starannie rozplanowano wyjątkowe pole golfowe – Heritage Golf Club. Golfiści mają tu znakomitą okazję do podziwiania panoramy rozciągającej się ponad wodami Oceanu Indyjskiego, a także gry nieopodal historycznego Château de Bel Ombre. Pole golfowe, które zaprojektował Peter Matkovich, jest 18-dołkowym polem klasy mistrzowskiej (72 PAR) i otrzymało wiele

HERITAGE GOLF CLUB /FOT. VLH

wyróżnień, m.in. ze względu na jego proekologiczny charakter. W ramach kompleksu Heritage, poza klubem golfowym, znajdują się dwa znakomite pięciogwiazdkowe hotele, luksusowe wille, kilkanaście restauracji oraz wyspecjalizowane kluby dla dzieci – oddzielne dla każdej grupy wiekowej, a także rezerwat przyrody Frederica. Ekskluzywny hotel Heritage Le Telfair Golf & Spa Resort należy do Small Luxury Hotels of the World. Inspirację do jego powstania stanowiła kolonialna architektura XIX wieku. Z kolei Heritage Awali Golf & Spa Resort urządzono w eleganckim stylu z akcentami afrykańskimi. Jego pokoje i suity wyróżniają się wystrojem z akcentami etnicznymi. Na Mauritiusie raj zdaje się być na wyciągnięcie ręki.

RODRIGUES

Niezbyt znaną i najrzadziej odwiedzaną przez turystów wyspą w obrębie Maskarenów jest Rodrigues. Niewiele łączy ją z błyszczącym, pięciogwiazdkowym Mauritiusem, z którym wchodzą w skład tego

samego kraju. Geograficznie Rodrigues stanowi ostatni skrawek Afryki, przed dotarciem do Azji i liczy sobie zaledwie 18 km długości i 8 km szerokości. Odkrycia geograficzne i wizyty kolonizatorów od XVI wieku, odcisnęły swoje piętno na charakterze wyspy. Przybysze z daleka wycięli doszczętnie wiekowe lasy hebanowe, które zamieszkiwały niezliczone gatunki egzotycznych okazów fauny. Obecnie krajobraz tej wyspy, w porównaniu z Mauritiusem, jest skromniejszy i zdecydowanie mniej zielony. Najbogatszy, pozostały do dziś ekosystem stanowi otaczająca Rodrigues podwodna rafa koralowa. Dzięki wulkanicznemu pochodzeniu wyspy, miejscowe gleby niezmiennie pozostają żyzne i pozwalają mieszkańcom na swobodne uprawianie warzyw i owoców. Plony, wyhodowane bez dodatkowych wspomagaczy, wykorzystywane są głównie na indywidualne potrzeby własne gospodarstw, a także aby ugościć nielicznych turystów. Lokalnych obiektów noclegowych nie sposób porównać z luksusowymi hotela-

mi na Mauritiusie. W przeciwieństwie do nich Rodrigues oferuje pensjonaty i apartamenty zapewniające domowy, bezpretensjonalny komfort. Podczas chłonięcia uroków wyspy, dodatkowego smaku, w przenośni i dosłownie, dodaje kuchnia kreolska. Potrawy przygotowywane są tu w oparciu o lokalne warzywa, rozmaite przyprawy, ze szczególnym uwzględnieniem ostrego chili, oraz wyśmienite ryby prosto z Oceanu Indyjskiego. Główną atrakcją Rodrigues jest Rezerwat Francis Leguat, stworzony z myślą o ochronie gigantycznych żółwi oraz zachwycających jaskiń. Przebywając w tym miejscu można w myślach przenieść się w czasie i z łatwością wyobrazić sobie bogactwa naturalne sprzed 300 lat. Niezaprzeczalnym atutem wyspy są jej piękne, piaszczyste i praktycznie bezludne plaże. Wszyscy mieszkańcy znają się całkiem dobrze, więc chętnie pomagają w zorganizowaniu niezapomnianej wyprawy na nurkowanie, wskazują najlepsze szlaki do

Z trzech głównych wysp archipelagu Maskarenów, Reunion wyróżnia się przede wszystkim faktem, że należy do Francji i dzięki temu z Polski można dotrzeć tam legitymując się jedynie dowodem osobistym. Wyspa ta stwarza doskonałe warunki do przeżycia niezliczonej ilości niezapomnianych chwil na lądzie, w wodzie i w powietrzu. Właśnie dlatego wielu nazywa ją wyspą przygody czy też Małymi Hawajami. W ciągu kilkugodzinnej wycieczki głównymi lub mniej uczęszczanymi szlakami, przed oczami przewijają się wulkaniczne bezdroża pokryte zastygłą lawą, wiecznie zielone lasy tropikalne, nieregularne pasma szczytów górskich i nadmorskie miasteczka, opływane przez fale we wszystkich odcieniach błękitu. Ponad 40 proc. wyspy leży w granicach Parku Narodowego La Reunion wpisanego na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Odwiedzający korzystają ze wszystkich skarbów przyrody w sposób aktywny. Zachwycają ich wędrówki ponad 1000 km szlaków pieszych, loty widokowe na paralotniach ponad kraterami wygasłych wulkanów, przejażdżki konne, nurkowanie głębinowe wśród barwnych ryb, wysokie fale do surfowania czy eksplorowanie majestatycznych kanionów. Bogactwo przyrody i aktywności podwyższające poziom adrenaliny, to nie wszystko, co Reunion ma do zaoferowania. Najlepiej odwiedzić wyspę podczas pobytu na Mauritiusie lub zaplanować oddzielną podróż, aby odkryć serce i duszę najdalej wysuniętego na zachód fragmentu Archipelagu Maskarenów.

Maria Wyszomirska Maria Wyszomirska



18

PRIVATE BANKING NR 102 | 2016

M Ę S K I Ś W I AT

ZEGARKOWY SAVOIR-VIVRE Wszyscy znamy zasady ubierania się oraz dobierania strojów do okazji, pory dnia czy roku oraz zestawiania kolorów i materiałów. Wiemy, że kolor skarpet powinno dobierać się do koloru spodni, a nie butów, czy że krawat powinien dolnym końcem sięgać paska w spodniach. Zasad jest wiele. Ich znajomość jest jednak kluczowa jeżeli mężczyzna chciałby być postrzegany jako dobrze ubrany. Ważnym elementem wizerunku eleganckiego mężczyzny jest zegarek, a w szczególności zegarek mechaniczny, który przeżywa swój renesans i ewidentnie wrócił do łask jako nie tylko dopełnienie image’u, ale i jedyna akceptowalna męska biżuteria. Zegarki mechaniczne dzielimy na nakręcane ręcznie i automatyczne. Te pierwsze wymagają z reguły codziennego nakręcania (w zależności od tzw. rezerwy naciągu, czyli czasu, po jakim w pełni nakręcona sprężyna przekaże swoją energię mechanizmowi. Innymi słowy: ponownie się rozkręci, po czym czynność będzie należało powtórzyć), co dla niektórych jest bardzo przyjemną czynnością, pozwalającą cieszyć się rytuałem obcowania z mechaniką zegarka . Z kolei w zegarkach z automatycznym naciągiem, podczas noszenia, obrotowy element wewnątrz (zwany wahnikiem), wyglądający jak półkole osadzone na osi, często dekorowany i widoczny przez przeszklony dekiel na spodzie zegarka, naciąga sprężynę i w ten sposób nie trzeba pamiętać o nakręcaniu zegarka w sposób najbardziej tradycyjny. Wystarczy go nosić. Z reguły zegarki lepszej klasy mają szkło szafirowe, które, ze względu na swoją twardość, jest w praktyce nie do zarysowania. Spotyka się również inne rodzaje szkieł (m.in. hersalit), które są co prawda podatne na zarysowania, ale znacznie trudniej je stłuc. Stal, z których takie zegarki są wykonywane jest wysokiej jakości, niepodatna na korozję, nie wywołująca alergii i nie zmieniająca swoich właściwości (barwa ,połysk, itd.). Oprócz stali używa się także metali szlachetnych (złoto, platyna), jak również innych metali np. brązu. Do wyrobu pasków stosuje się skóry aligatora, strusia, słonia, płaszczki oraz skórę cielęcą. Tyle, jeżeli chodzi o teorię. Jako że zegarek jest niekwestionowanym królem męskiej biżuterii, musi mieć odpowiednią oprawę i to jest właśnie zegarkowy dress code. Jak w każdej innej dziedzinie tutaj także umiar jest dobrym doradcą. Zdecydowanie jednak należy przestrzegać kilku podstawowych reguł, z których najważniejszą jest to, aby nigdy, przenigdy nie nosić podróbek. Niezależnie od tego ile kosztowały i jak bardzo wydaje się nam, że są dobrze wykonane i nie do odróżnienia od oryginału. Nic bardziej błędnego niż przekonanie, że podróbki nie różnią się ani mechanizmami, ani materiałami. Niestety, prawda o kiepskiej jakości i użytych materiałach wychodzi na jaw szybko, a awaria mechanizmu, nie działające funkcje, obłażące koperty i strzępiące się paski obnażają miałkość i żałosność podróbki. Aż ciśnie się na usta cytat: „prawie, robi wielką różnicę”. Czasami używa się tak górnolotnych słów jak na przykład „replika”, które mają wywołać poczucie bezpieczeństwa – przecież nie robię nic złego, kupuję tylko replikę. To tak, jakby kupować reprodukcję obrazu znanego malarza. Replikę zegarka może wykonać wyłącznie jego producent. Firma Alpina wykonała ostatnio replikę modelu Alpina Seastrong

FOT.: FOTOLIA

FOT.: FOTOLIA

FOT.: FOTOLIA

sprzed prawie półwiecza. Model nazywa się Alpina Seastrong Diver Heritage i w tym wypadku użycie słowa „replika” jest jak najbardziej prawidłowe. Najbardziej absurdalną sprawą jest chyba fakt, że kradzież jest zjawiskiem potępianym, a z kolei jakże często dopuszcza się i akceptuje handel podróbkami, który przecież także jest przestępstwem i jakby nie patrzeć również kradzieżą. Lepiej zapytać kogoś o godzinę, niż najeść się wstydu nosząc podróbkę na nadgarstku. Poprzez działalność Klub Miłośników Zegarów i Zegarków i naszą stronę www.zegarkiclub.pl/forum/ staramy się edukować i pomagać wszystkim, którzy się do nas zwrócą. Muszę się pochwalić, że udało nam się już ustrzec bardzo wiele osób przed zakupem podrabianego zegarka. Kolejną zasadą jest dopasowywanie zegarka do stroju i okazji. Jeżeli zakładamy smoking to odpowiedni będzie płaski, stonowany i prosty zegarek na czarnym skórzanym pasku. Jeśli garnitur to możemy pozwolić sobie na większą swobodę,

szczególnie przy doborze koloru paska (najodpowiedniejszy będzie w tej samej tonacji co pasek w spodniach i buty). Decydując się na zegarek złoty, spinki do mankietów powinny być złote bądź z elementami złota. Jeśli zegarek jest stalowy, z białego złota lub platynowy, spinki powinny być w tym samym kolorze, ale już niekoniecznie z tego samego materiału. Białe złoto, stal i srebro na pierwszy rzut oka wyglądają bardzo podobnie. Im strój jest bardziej swobodny, tym zegarek może być bardziej fantazyjny czy w bardziej sportowym charakterze. Jeśli zakładamy marynarkę do jeansów i bez krawata, to śmiało możemy sobie pozwolić na więcej – sportowy zegarek na stalowej bransolecie czy odważniejszy kolor tarczy będzie jak najbardziej na miejscu. Na „drugim biegunie” są stroje plażowe, luźne i wakacyjne. Widok mężczyzny na brzegu basenu w kąpielówkach, mającego na ręku zegarek na skórzanym pasku, choćby był to Patek Philippe, jest równie niestosowny jak noszenie nurko-

wego Casio w grubej gumowej obudowie do garnituru. Na wczasy polecam zegarki wodoszczelne minimum do 100 m (wodoszczelność i wodoodporność jest zawsze opisana, używa się określeń w metrach od 30 do 1000 metrów i więcej, co oznacza, że zegarek jest odporny na zachlapania lub można w nim nurkować nawet na bardzo duże głębokości bez obawy jego uszkodzenia czy zalania wodą), na pasku z kauczuku, z wodoodpornych materiałów i na bransolecie. Czasem przydają się też wskazania czasu drugiej strefy czasowej. Gama kolorów dowolna, świetnie wyglądają żywe barwy jak pomarańcz, czerwień, żółty czy granatowy. Producenci zegarków oferują tak szeroką gamę modeli, wykorzystując wszelkie dostępne materiały (również tak nietypowe jak drewno, magnez, tytan, ceramika czy fragmenty stali z wraku Titanica), we wszelkich możliwych kształtach (owale, kwadraty, prostokąty, półkule) i kolorach tarcz i pasków, że każdy znajdzie coś dla

siebie. Zarówno pod kątem ceny, upodobań czy potrzeb, ale także hobby. Istnieją zegarki związane z lotnictwem, Formułą 1, golfem, kosmonautyką czy jachtami. Nawet posiadacze konkretnych marek samochodów znajdą coś związanego ze swoim ulubionym autem. Podsumowując, umiar jest bardzo wskazany i nie chodzi o to, aby zegarek był jak najdroższy, bo wtedy jest najlepszy. Lepiej mieć skromniejszy zegarek, a dobrze współgrający z ubiorem niż odwrotnie. I lepiej nie mieć żadnego, niż podróbkę. Na zakończenie należy zaznaczyć, że jeśli ktoś patrzy na zegarek jedynie pod kątem najważniejszej funkcji, jaką miałoby być precyzyjne odmierzanie czasu i wskazywanie aktualnej godziny, to nie zrozumie ani fascynacji zegarkiem i jego historią, ani zasadności wydawania kosmicznych zdawałoby się sum, jakie niektóre zegarki osiągają. Prawdziwy mechaniczny zegarek jest dziełem sztuki i tak na niego trzeba patrzeć. Tak też należy traktować jego cenę. Aby w pełni docenić takie dzieło, warto pojechać na wycieczkę do którejś ze znanych szwajcarskich manufaktur, zapoznać się z tworzeniem zegarków, kontrolą jakości i całym procesem ich powstawania, a później poddać się urokowi i przyjemności związanej z posiadaniem i używaniem „zegarka z duszą”. Zachęcam do lektury naszego forum oraz strony www.kmziz.pl i zanurzenia się w magiczny i piękny świat arcydzieł mikromechaniki, jakimi niewątpliwie są zegarki.

Dariusz Chlastawa Dariusz Chlastawa

www.kmziz.pl Prezes Stowarzyszenia Klub Miłośników Zegarów i Zegarków


Michał Mą dracki MICHAŁ MĄDRACKI



Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.