Sándor Márai - Księga ziół

Page 1

Księga ziół ukazała się po raz pierwszy w Budapeszcie w roku 1943 i jest obok Żaru (wyd. pol. 2000) najpopularniejszą na Węgrzech książką Sándora Máraiego. W ustępie otwierającym ten wielkiej urody i mądrości zbiorek przemyśleń, refleksji, wskazówek, prawd elementarnych, ale też paradoksów autor napisał: „...ta książka będzie taka, jak dawne zielniki, które prostymi przykładami pragnęły odpowiedzieć na pytanie, co trzeba robić, gdy kogoś boli serce albo gdy Bóg go opuścił”. I jak w starych herbariach, gdzie banalny listek sąsiaduje często z efektownym kwiatem, pełnym egzotycznego piękna, tak tutaj znajdujemy obok myśli prostych, czasem nawet błahych – rozważania i sądy, których nie powstydziłby się najgłębszy filozoficzny umysł, i sformułowania godne najbardziej wyrobionych piór. W twórczości Sándora Máraiego Księga ziół zajmuje miejsce obok dwóch innych zbiorów miniatur: Czterech pór roku (wyd. pol. 2015) oraz Nieba i ziemi (wyd. pol. 2011).

DOSTĘPNA TEŻ JAKO

www.czytelnik.pl

E-BOOK

Sándor

Márai ❋

Ksiega ziół



Sándor

Márai N

Ksiega ]LyÛ Przełożył Feliks Netz

Czytelnik 3


Tytu³ orygina³u wêgierskiego: Füves könyv © Heirs of Sándor Márai Csaba Gaál (Toronto)

Okładkę i kartę tytułową projektowała: Maria Drabecka Redaktor: Maria Mirecka Redaktor techniczny: Hanna Bernaszuk Korekta: Mariusz Zwoliński

© Copyright for the Polish translation by Beata Netz, 2015, 2018 © Copyright for the Polish edition by Spó³dzielnia Wydawnicza „Czytelnik”, Warszawa 2003, 2018 ISBN 978-83-07-03441-6

4


Dedykacja Ksi¹¿kê tê dedykujê Senece, poniewa¿ uczy³, ¿e bez moralnoœci nie ma cz³owieka. I Epiktetowi, poniewa¿ uczy³ o tym, co jest w naszej mocy. I Markowi Aureliuszowi, który nauczy³ siê od Epikteta, czym jest to, co jest w naszej mocy – i by³ cierpliwy. I Montaigne’owi, poniewa¿ by³ pogodnego usposobienia i nie przejmowa³ siê tym, co stanie siê z jego dzie³em po œmierci. I w ogólnoœci stoikom, którzy pocieszali, kiedy nie by³o pociechy na ziemi, i nauczali, aby nie baæ siê œmierci ani niewolnictwa, ani biedy, ani choroby. I dwóm–trzem mê¿czyznom, którzy byli moimi przyjació³mi i prawdziwymi mê¿czyznami. I dwóm–trzem kobietom.

5


6


O tym, jaki jest cel tej ksi¹¿ki Czytelniku, ta ksi¹¿ka chcia³aby byæ szczera. Napisa³ j¹ cz³owiek, którego wiedza jest skromna i ograniczona. Ta ksi¹¿ka nie chce niczego wiêcej ni¿ wszystkie niezliczone ksi¹¿ki w czasie zaprzesz³ym i przesz³ym dokonanym, które pragnê³y mówiæ o losie ludzkim na ziemi. Chcia³by ów cz³owiek opowiedzieæ, jak nale¿y mieszkaæ, jeœæ, piæ, spaæ; jak chorowaæ i jak zachowaæ zdrowie, jak kochaæ i jak siê nudziæ, jak sposobiæ siê na œmieræ i jak pogodziæ siê z ¿yciem. To niewiele, bowiem cz³owiek w ogóle, a autor tej ksi¹¿ki w szczególnoœci, ma³o wie o sobie i œwiecie. Ale dostatecznie du¿o jak na trud wyznaczony cz³owiekowi. Bo te¿ i niczego wiêcej nie mo¿emy siê w ¿yciu podj¹æ. Zatem ta ksi¹¿ka, Czytelniku, bêdzie szczera i nie bêdzie mówiæ o ideach i bohaterach, lecz tylko o tym, co ma zwi¹zek z cz³owiekiem. Autor, pisz¹c tê ksi¹¿kê, nie chce pouczaæ, lecz sam siê uczyæ. Chce uczyæ siê z ksi¹¿ek, jakie pisali przed nim mêdrcy i wtajemniczeni, chce uczyæ siê z ¿ycia ludzi, na tyle, na ile uda³o mu siê obserwowaæ i zrozumieæ, chce uczyæ siê ze znaków ¿ycia, a wiêc z liter, z cz³owieczego serca, z traw, a jednoczeœnie ze znaków na niebie. Bowiem wszystko to razem tworzy ludzki 7


los. Nie jest to ksi¹¿ka uczona, lecz taka jak ksi¹¿ki, które ucz¹ rzeczy elementarnych. Ten, który j¹ napisa³, nie zna absolutnej prawdy i czêsto myli siê w szczegó³ach. Bo jest cz³owiekiem. Ale szuka bezwzglêdnej prawdy i nie wstydzi siê, kiedy siê myli w szczegó³ach. Bo jest cz³owiekiem. Wiêc ta ksi¹¿ka bêdzie taka, jak dawne zielniki, które prostymi przyk³adami pragnê³y odpowiedzieæ na pytanie, co trzeba robiæ, gdy kogoœ boli serce albo gdy Bóg go opuœci³. A kto to wie lepiej, niech lepiej to powie.

O wartoœci ¿ycia Wartoœæ ¿yciu mo¿e nadaæ jedynie s³u¿ba sprawie cz³owieka. Brzmi to cokolwiek oschle i ogólnikowo. Ale to jedyna prawda, jak¹ pozna³em, z wszystkimi nastêpstwami. Nikt nie mo¿e siedzieæ, jak byczek Fernando, na kwitn¹cej ³¹ce i bezkarnie w¹chaæ piêknych kwiatów. Jesteœ cz³owiekiem, musisz wiêc ¿yæ po ludzku, poœród ludzi. ¯yjesz po ludzku, je¿eli ¿yjesz sprawiedliwie. Je¿eli u spodu ka¿dego twojego uczynku i s³owa le¿y ten oto zamiar: nie szkodziæ ludziom. Je¿eli usi³ujesz – nie zwracaj¹c na siebie uwagi i nie popisuj¹c siê – pomagaæ ludziom. Czasami tylko w ten sposób, ¿e nie przemilczasz prostych prawd. Czasami, ¿e nie przekazujesz dalej cudzych k³amstw. Czasami jedynie przez to, ¿e nie mówisz „tak”, kiedy wszyscy wo³aj¹ „Tak, tak!”. Nie godziæ siê – przez ca³e ¿ycie, konsekwentnie – z k³amstwem wiêksze to bohaterstwo, ni¿ okazyjnie, bij¹c siê w piersi, g³oœno przeciwko niemu protestowaæ. Tylko wtedy spoczniesz w spokoju na ³o¿u œmierci, 8


je¿eli ka¿dego dnia, w pe³ni tego œwiadom, s³u¿y³eœ prawdzie. Czasami prawda jest prosta i skromna. Lecz ty nie przebieraj. Taka jest wartoœæ ¿ycia.

O tym, jak trzeba ¿yæ i pisaæ Ka¿dy mêdrzec, którego myœli uda³o mi siê poznaæ, uczy³, ¿e nale¿y tak ¿yæ i pisaæ, jakbyœmy ka¿d¹ nasz¹ czynnoœæ wykonywali w ¿yciu po raz ostatni, jakby po ka¿dym napisanym przez nas zdaniu œmieræ mia³a postawiæ kropkê. Jedynie œwiadomoœæ œmierci pozbawiona czu³ostkowoœci, lêku i nierozumnego tchórzostwa nadaje naszemu ¿yciu i pisaniu prawdziwego dostojeñstwa. Trzeba ¿yæ i pisaæ z wiar¹ w nieodwracalnoœæ losu, a wiêc spokojnie, bardzo uwa¿nie, z jednakow¹ si³¹ obserwuj¹c œwiat i nas samych, nasz rozum i nasz¹ namiêtnoœæ, ludzkie zamiary i nasze zwi¹zki z wszechœwiatem. Jest to jedyna postawa godna cz³owieka: sam Bóg wiêcej nie ¿¹da od nas. I nie ma wiêkszego grzechu ni bardziej daremnego trudu, ni¿ chcieæ czegoœ wiêcej lub czegoœ innego nad to, czego Bóg ¿¹da od nas.

O ludzkim charakterze Najciekawszym zjawiskiem, z jakim spotykamy siê w ¿yciu cz³owieka, jest jego charakter. Nic nie jest tak interesuj¹ce, zaskakuj¹ce, nieobliczalne, jak proces, w którym cz³owiek zdradza w³aœciwoœci swojego charakteru. Cokolwiek przedstawia œwiat: krajobrazy i cuda natury, nieprzejrzane odmiany ziemskiej fauny i flory, nic nie jest tak swoiste jak charakter jednego czy drugiego cz³owieka. 9


Kiedy nasz¹ ciekawoœæ, z jak¹ obserwujemy rzeczy tego œwiata, przeniesiemy na cz³owieka, od razu poczujemy, ¿e poznanie ludzkiego charakteru by³o prawdziwym zadaniem naszego ¿ycia. Wszystko inne, co poznaliœmy, jedynie wzbogaci³o nasz¹ wiedzê. Lecz nasza dusza wzbogaci siê tylko poprzez poznawanie charakterów. Jest to bowiem najbardziej bezpoœrednie ludzkie doœwiadczenie, tak – charakter to cz³owiek. A skoro charakter – to cz³owiek, daremnie próbujemy go zataiæ; bo cz³owiek w równie znikomym stopniu mo¿e ukryæ swój charakter, jak jakaœ czapka niewidka zdolna jest ukryæ istotê jego cia³a. Do jakiegoœ czasu mo¿emy nosiæ sztuczne brody i chodziæ w przebraniu, lecz w jednej chwili spada z nas wszelki kostium i ukazuje siê prawda. W koñcu jeden gest, jedno s³owo, jeden postêpek ods³ania nasz prawdziwy charakter: bal maskowy mo¿e byæ tylko krótkotrwa³y. Natomiast spotkanie z prawdziwymi w³aœciwoœciami charakteru jest najwiêkszym ludzkim prze¿yciem.

O tym, co jest prawdziwym ¿yciowym doœwiadczeniem Zatem prawdziwe ludzkie doœwiadczenie sprowadza siê przede wszystkim do poznania samego siebie. Poznawanie œwiata jest interesuj¹ce, po¿yteczne, niepokoj¹ce lub pouczaj¹ce; poznanie nas samych jest najd³u¿sz¹ podró¿¹, najbardziej poruszaj¹cym odkryciem, najbardziej kszta³c¹cym spotkaniem. Podró¿ do Rzymu czy wyprawa na Biegun Pó³nocny nie s¹ tak zajmuj¹ce, jak dowiedzenie siê czegoœ istotnego o naszym charakterze, a wiêc o prawdziwej 10


naturze naszych sk³onnoœci, o naszym stosunku do œwiata, do dobra i z³a, do ludzi, do namiêtnoœci. Od czasu, gdy mój umys³ dostatecznie dojrza³, szukam w ¿yciu ju¿ tylko tego jednego doœwiadczenia.

O poznaniu cia³a Równoczeœnie z poznawaniem naszego charakteru winniœmy poznawaæ naturê naszego cia³a. Ale tylko tak, jakby to by³a natura z³ego i niewiernego s³ugi. Nasz charakter jest panem, nasz umys³ wydaje rozkazy; cia³o jest tylko s³ug¹. Tak te¿ nale¿y siê z nim obchodziæ, rozumnie i godnie, bezstronnie i surowo, jak ze s³ug¹, który w ka¿dej chwili jest skory do niewiernoœci, ucieczki i buntu. Musimy poznaæ jego naturê, sk³onnoœci i, na ile to mo¿liwe, pojednaæ go ze œwiatem, z perspektywami, z odwiecznym rytmem ¿ycia. S³ug¹ jest cia³o i jest ca³kiem dziecinne. Sk³onnoœci naszych organów s¹ tak pierwotne, jak ¿¹dania ma³ego dziecka. Cia³o domaga siê wszystkiego, ka¿dej przyjemnoœci, nieprzerwanie ¿¹da wszelkiego rodzaju zaspokojenia. Wtedy trzeba obchodziæ siê z nim surowo. Materia, z jakiej jest wykonane, zachowuje wiêzy krwi z ziemi¹, wod¹ i gwiazdami; w ciele jest coœ odwiecznego, a jednoczeœnie tak œmiesznie ulega rozk³adowi i przemija. W bardzo krótkim czasie, kiedy ów s³uga znajduje siê pod naszymi rozkazami, musimy poznaæ jego naturê i jakoœæ, jego tajemnicze potrzeby oraz ¿yczliwie i zdecydowanie daæ mu to wszystko, co mo¿e byæ mu niezbêdne, by wype³ni³ swoje zadanie i nie m¹ci³ naszego umys³u ani nie wadzi³ naszemu charakterowi. Zaœ sam charakter niech nie toleruje ¿adnego buntu niewolników. 11


O zmys³ach Rozumiem to tak: musimy zachowaæ godnoœæ wbrew naszym zmys³om. Jedynie dziêki ostro¿noœci i godnoœci oraz doœwiadczeniu mo¿emy pozostaæ panami naszych zmys³ów. Kto jest gwa³towny wobec siebie, ponosi klêskê. Wojsko zmys³ów to jest dzika horda. Zmys³y walcz¹ przeciwko cz³owiekowi wszystkimi sposobami, niczym zapaœnicy catch-as-catch-can, nie przestrzegaj¹ ¿adnych regu³ gry, kopi¹, szczypi¹ i gryz¹. W ich buncie jest coœ trwo¿liwego i zarazem wspania³ego. Cz³owiek ¿yje dopóty, dopóki s¹ w nim namiêtnoœci. Ale namiêtnoœci mo¿na wychowywaæ. Samolubstwo, lubie¿noœæ, cielesne g³ody mo¿na zaczarowaæ w coœ cz³owieczego. Zach³annoœæ mo¿na przekszta³ciæ w po¿yteczn¹ cz³owiecz¹ wolê. Tak jak mo¿na oswoiæ wiatr, ogieñ i œwiat³o, i stosowne si³y oddaæ w po¿yteczn¹ s³u¿bê cz³owiekowi – nawet je¿eli s¹ tak potê¿ne, i¿ biczuj¹ morze, podpalaj¹ lasy i miasta – cz³owiek jest silniejszy! – tak samo mo¿na poskromiæ si³y i namiêtnoœci, które przenikaj¹ na wskroœ ludzkie cia³o, panuj¹ nad naszymi sercami i nerwami. Te dzikie si³y mo¿na wychowaæ tak, by s³u¿y³y cz³owiekowi. Ku temu trzeba wiele doœwiadczenia, wiele smutku, wiele woli i nadludzkiej si³y.

O ludzkim zachowaniu siê Jakakolwiek postawa, która wyra¿a siê chêci¹ zbudowania w³asnego ³adu ¿ycia, porz¹dku dnia poza porz¹dkiem ludzkim, nie jest prawomocna. Sprawy i postêpki œwiata maj¹ dla cz³owieka sens dopóty, do12


póki chc¹ wp³ywaæ na ludzi i wspó³dzia³aj¹ z ludzkim œwiatem. To wspó³dzia³anie mo¿e byæ bezpoœrednie i poœrednie. Jednak¿e nikt nie ma prawa ¿yæ tylko dla siebie, a nawet tylko dla siebie tworzyæ.

O tym, ¿e cz³owiek jest czêœci¹ œwiata Cz³owiek, w swojej niezmierzonej pysze i pró¿noœci, sk³onny jest wierzyæ, ¿e mo¿e ¿yæ nawet wbrew prawom œwiata, mo¿e je zmieniaæ i bezkarnie buntowaæ siê przeciw nim. To tak, jakby kropla wody powiedzia³a: „Jestem inna ni¿ morze”. Albo iskra: „Mnie ogieñ siê nie ima”. A przecie¿ cz³owiek nie jest niczym innym, ni¿ zwyczajn¹ czêœci¹ sk³adow¹ œwiata, jest materi¹, która psuje siê tak samo jak mleko albo miêso z niedŸwiedzia, jak wszystko, co w jednej chwili pojawia siê na wielkim targowisku œwiata, by póŸniej, w nastêpnej chwili trafiæ na œmietnik lub do kloacznego do³u. Cz³owiek w swojej cielesnej istocie nie jest elementem œwiata wy¿szego rzêdu; raczej tylko sum¹ materia³ów skazanych na nêdzny rozk³ad. Kamieñ, metal d³u¿ej ¿yj¹ ni¿ cz³owiek. Dlatego to wszystko, co znaczymy w œwiecie dziêki naszemu cia³u, jest ma³o wa¿ne. Jedynie nasza dusza jest silniejsza i trwalsza ni¿ kamieñ i metal – dlatego nigdy nie wolno patrzeæ na siebie inaczej ni¿ przez pryzmat duszy. Ta si³a, która siê objawia w podlegaj¹cej zepsuciu materii cia³a, jest nie tylko czêœci¹ œwiata, lecz ca³ym jego sensem. T¹ si³¹ jest dusza cz³owieka. Wszystko inne, cokolwiek znaczymy w œwiecie, i jakkolwiek siê œwiatu prezentujemy, jest œmieszne i ¿a³osne.

13


O przes¹dach Nie wolno ¿yæ przes¹dami. Pi¹tek, trzynastkê, rzucanie uroku, wró¿biarskie objaœnianie liczb i znaków przynieœli na nasz œwiat gnostycy, niezborne, chaotyczne sekty, Syryjczycy i aleksandryjscy kuglarze, zezowaci objaœniacze pisma, ob³udni zapaleñcy z pian¹ na ustach, nap³ywaj¹cy do wczesnochrzeœcijañskiego R zymu. M³ode chrzeœcijañstwo nie mia³o jeszcze doœæ si³y, aby pobiæ tych, którzy rzucaj¹ urok, na pi¹tek mówi¹: „zwyk³y dzieñ”, na trzynastkê: „liczba jak inne”. By³y to czasy zamêtu i fermentu. Stoicy ju¿ nie rozkazywali w Rzymie, chrzeœcijanie jeszcze nie panowali. Zagubiony cz³owiek by³ przeciwny naturze w ogóle i swojej w szczególnoœci. Ba³ siê, skowycza³, oddawa³ przes¹dom i czarom. Jesteœ cz³owiekiem, masz wiarê, wiesz, ¿e za zjawiskami jest porz¹dek, wy¿szy rozum. WzgardŸ zabobonami. Ale wiedz i to, ¿e dumna œwiadomoœæ twojego umys³u i wiary nie dyscyplinuje i nie trwo¿y tajemniczych si³ tego œwiata, które od twojego urodzenia a¿ do œmierci skradaj¹ siê i czaj¹ wokó³ ciebie. Wypadek, zgodnoœæ liczb, prawo wielkich liczb, ziemia, powietrze, niezrozumia³e zamiary i plany s³onecznych promieni, wszystko to nie daje siê ogarn¹æ wzrokiem. Dlatego mo¿esz zachowaæ w sercu odrobinê pokory i dr¿enia. Œwiat nie jest tylko ciemny i jasny, o nie; œwiat jest zm¹cony. Jest w nim nie tylko s³oneczny promieñ, blask i ciep³o; s¹ te¿ demony. (Goethe wierzy³ w demony). Œwiat jest nie tylko rozumny i konsekwentny; gdzieœ tam w zjawiskach ukrywaj¹ siê równie¿ czary. Nie mo¿esz byæ przes¹dny, albowiem to nie przystoi cz³owiekowi. Ale te¿ nie mo¿esz ca³kowicie pogardzaæ 14


przes¹dami, bo to nadludzka, niestosowna pycha. Ju¿ raczej powinieneœ siê do przes¹dów odnosiæ z ³agodn¹ ironi¹, jak ktoœ, kto siê uœmiecha – ale i trochê boi.

O systemie, który poznajemy póŸniej Starszy wiek, mijaj¹ce lata naprawdê daj¹ coœ w zamian za to, ¿e w ci¹gu ¿ycia znosiliœmy mordêgê, upokorzenie i bolesne baty. Daj¹ nie tylko doœwiadczenie, bowiem doœwiadczenie samo w sobie nie ma wiele wychowawczej energii, co mo¿emy dostrzec w ¿yciu na ka¿dym kroku: ludzie, którzy posiadaj¹ tragiczne doœwiadczenia, pope³niaj¹ te same nieszczêsne b³êdy tak¿e wtedy, gdy z góry znaj¹ ich nastêpstwa. Nie, starszy wiek ma tê wielk¹ zaletê, ¿e z naszych doœwiadczeñ potrafimy zbudowaæ system, jeœli nie jesteœmy zupe³nie g³upi i podli i nie zamierzamy byæ siwymi pajacami wyœmiewanymi i lekcewa¿onymi przez innych ludzi! Jak wêdrowiec, który w czasie swych wêdrówek pozna³ skomplikowany system górski i dotar³szy na najwy¿szy szczyt, przenika spojrzeniem strukturê okolicy, ogarnia wzrokiem geologiczne prawid³owoœci powi¹zanego pasma szczytów górskich, tak i my z mijaj¹cymi latami widzimy system we wszystkim, co dzieje siê w naszym ¿yciu i w ¿yciu innych ludzi. Ta przenikliwoœæ spojrzenia, która przychodzi z up³ywem lat, jest najwiêkszym zadoœæuczynieniem, jakie mo¿emy zyskaæ w trakcie poznawania ludzi i spraw tego œwiata.

15


O tym, ¿e codziennie musisz iœæ dalej Jako ¿e jesteœ wêdrowcem, codziennie musisz iœæ dalej drog¹, która jest twoim jedynym celem, a wiêc prowadzi do poznania twojej duszy i boskiej treœci ukrytej w twojej duszy. A to nie³atwe. Pomyœl tylko, jak wiele ró¿nych pokus nêci ciê, byœ zaprzesta³ drogi, abyœ odpocz¹³, abyœ zaj¹³ siê czymœ innym! Na skraju drogi stoi piêkna kobieta i powabnym uœmiechem daje ci znak. Twoje cia³o i zmys³y reaguj¹ na to wezwanie, chcia³byœ stopiæ siê z tym cia³em, oddaæ siê s³odkiemu odurzeniu rozkoszy. Ale powinieneœ wiedzieæ, ¿e po czczych i rozkosznych chwilach przychodzi pustka i bezradnoœæ. Bo twoja dusza chce czegoœ innego, i kiedy swoje cia³o nakarmisz piek¹cymi przyprawami innego cia³a, dusza pozostanie g³odna i spragniona. Po drodze trafi¹ ci siê pieni¹dze, ordery, tytu³y, stanowiska: ale co z tym wszystkim poczniesz, skoro wzglêdy, fatyga, stracony czas, które s¹ cen¹ za uznanie œwiata, odrywaj¹ najlepsze si³y twojej duszy od trudu boskiego poznawania? Kompani na poboczu drogi coœ wykrzykuj¹, wo³aj¹ ciê, zachêcaj¹ do z³oœliwego uczynku: co mo¿esz zyskaæ na tych wszystkich interesach i zabawach, kiedy tak tkwisz przy biesiadnym stole albo przy stole gry, a twoja dusza pyta ciê udrêczonym szeptem: „Dlaczego tutaj marnujesz czas? Wszystko to jest dziecinne i ¿a³osne. Musisz iœæ dalej, przecie¿ masz swoj¹ sprawê”. Podobnie zwraca siê do ciebie ¿ycie, codziennie, w ka¿dej chwili – namawia ciê, abyœ odpoczywa³, oddawa³ siê rozkoszy, syci³ siê pró¿noœci¹ i w³adz¹. A przecie¿ nie to jest twoj¹ powinnoœci¹! Jesteœ wêdrowcem i ka¿dego dnia musisz iœæ dalej. Nie mo¿esz wiedzieæ, jak d³ugo bêdziesz ¿y³ i czy 16


w ogóle bêdzie czas na to, byœ dotar³ do ostatecznego celu twojej drogi, poznania w³asnej duszy i tego, co boskie? Dlatego codziennie idŸ dalej, nawet w biedzie, nawet z okaleczonymi stopami. Bo jesteœ wêdrowcem.

O pokusie i doœwiadczeniu Na pytanie, czy doœwiadczenia ¿yciowe uzbrajaj¹ nas przeciwko tanim lub niebezpiecznym, odzywaj¹cym siê z wielk¹ si³¹ pokusom, trzeba odpowiedzieæ przecz¹co. Takimi pokusami s¹: fa³szywa ambicja, rozliczne pasje – jak mi³oœæ, publiczne wystêpy, œwiatowy sukces, podniety zmys³ów, przesadne, szkodliwe dla naszego zdrowia ob¿arstwo, pijañstwo i œrodki odurzaj¹ce, cielesne namiêtnoœci i bardziej od nich szkodliwe i niebezpieczne dewiacje ducha i charakteru, jak choæby ¿¹dza zemsty, zak³amanie i chciwoœæ. Wszystkie te niebezpieczeñstwa i powaby uwodz¹ cz³owieka z zawziêt¹ powtarzalnoœci¹, w ka¿dym okresie ¿ycia. Doœwiadczenie, które uczy, ¿e wszelka przesada, k³amstwo i nieczysty zamiar prowadz¹ do oszustwa, obrzydzenia, upokorzenia i choroby, nie daje nam gwarancji, i¿ nie staniemy siê ofiarami pokus. Przed upadkiem mo¿e nas ochroniæ jedynie wiernoœæ naszemu charakterowi, a nie nasze doœwiadczenia. W przyrodzie nie wystêpuje bezwzglêdne dobro i z³o; lecz dla cz³owieka bezwzglêdnie z³e jest to, czego nie potrafimy bezkarnie pogodziæ z naszym charakterem. A wiêc i w tym przypadku, jak zawsze, gdy musimy siê na coœ zdecydowaæ, nie badajmy kwestii, czy nadarzaj¹ca siê pokusa jest sama w sobie dobra lub z³a, lecz spytajmy wprost: czy to, co zamierzamy zrobiæ, 2 – Ksiêga zió³

17


jest zgodne z naszym charakterem? Doœwiadczenie ¿yciowe nie jest tak wa¿ne, jak gruntowna i bezwzglêdna znajomoœæ naszego charakteru. S¹ ludzie niedoœwiadczeni, którzy wszak¿e pozostaj¹ wierni swojemu charakterowi i dlatego nie oblewaj¹ egzaminu przed œwiatem, i s¹ te¿ stare, szczwane lisy, które nie potrafi¹ dostosowaæ pragnieñ do swojego charakteru i dlatego co rusz ponosz¹ pora¿kê i haniebnie padaj¹ na nos.

O namiêtnoœci Wierzyæ w to, ¿e mo¿emy uciec od namiêtnoœci, jest takim samym szaleñstwem, jakby ktoœ wierzy³, ¿e mo¿na zbudowaæ dom z piasku w œrodku pustyni, kryjówkê przed samumem. Namiêtnoœæ jest bowiem tak samo sensem naszego ¿ycia, jak rozum, umiar i rozwa¿na obrona. Tylko ten mo¿e byæ pe³nym cz³owiekiem, z m¹dr¹ uleg³oœci¹ respektuj¹cym porz¹dek przyrody, kto szczerze i na miarê w³asnej natury potrafi powierzyæ samego siebie porywom swego cia³a i charakteru. Ale nie stanie siê zwierzêciem, zna bowiem granice, których musi siê chwyciæ zêbami i pazurami, gdy – na krawêdzi rozumu – atakuje go tr¹ba powietrzna. Nie wypieraj siê w³asnego cia³a, ale obchodŸ siê z nim godnie i wynioœle, jak poskramiacz z dzik¹ besti¹. Nie wypieraj siê ¿¹dz, lecz wyznacz im zakres. Nie wypieraj siê zmys³ów, lecz stañ w samym ich centrum, jak kapitan poœród zbuntowanej za³ogi na statku miotanym przez burzê: surowy i rozumiej¹cy, nieub³agany i bohaterski. Nie mo¿esz zrobiæ nic innego. To wszystko, co mo¿e uczyniæ cz³owiek.

18



Księga ziół ukazała się po raz pierwszy w Budapeszcie w roku 1943 i jest obok Żaru (wyd. pol. 2000) najpopularniejszą na Węgrzech książką Sándora Máraiego. W ustępie otwierającym ten wielkiej urody i mądrości zbiorek przemyśleń, refleksji, wskazówek, prawd elementarnych, ale też paradoksów autor napisał: „...ta książka będzie taka, jak dawne zielniki, które prostymi przykładami pragnęły odpowiedzieć na pytanie, co trzeba robić, gdy kogoś boli serce albo gdy Bóg go opuścił”. I jak w starych herbariach, gdzie banalny listek sąsiaduje często z efektownym kwiatem, pełnym egzotycznego piękna, tak tutaj znajdujemy obok myśli prostych, czasem nawet błahych – rozważania i sądy, których nie powstydziłby się najgłębszy filozoficzny umysł, i sformułowania godne najbardziej wyrobionych piór. W twórczości Sándora Máraiego Księga ziół zajmuje miejsce obok dwóch innych zbiorów miniatur: Czterech pór roku (wyd. pol. 2015) oraz Nieba i ziemi (wyd. pol. 2011).

DOSTĘPNA TEŻ JAKO

www.czytelnik.pl

E-BOOK

Sándor

Márai ❋

Ksiega ziół


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.