SOHO FACTORY

Page 1

SOHO FACTORY MIESZKAĆ PRACOWAĆ BYĆ


Idea zabudowy kwartału Soho Factory:

SOHO FACTORY. MIESZKAĆ, PRACOWAĆ, BYĆ

WWAA Zespół autorski:

Teksty:

Natalia Paszkowska, Marcin Mostafa, Grzegorz Makarewicz,

Rafał Bauer, Marcin Garbacki, Marcin Mostafa, Natalia

Marta Frączak, Sofia Marsour, Iwona Borkowska,

Paszkowska, Karolina Tunajek, Marta Wójcicka, Szymon Żydek

Aleksandra Konstanciak, Rafał Otłog Współpraca:

Projekt graficzny publikacji:

Małgorzata Niedzielska, Bianka Swinder, Małgorzata

Syfon Studio

Pawłowska, Edyta Milczarek, Krzysztof Górski Koncepcja i redakcja: AB, Praca i Twórczość Etap I rozwoju Soho Factory (Kamion Cross, Rebel One, Kamienica, Megastruktura, plac Soho, przedszkole):

Źródła ilustracji:

WWAA

Jeżeli nie zaznaczono inaczej, ilustracje w rozdziale Dzisiaj pocho-

Iwona Borkowska, Michał Kielian, Agnieszka Dąbek,

dzą z archiwum materiałów własnych pracownI Projekt Praga.

Michał Bartnicki, Aleksandra Konstanciak, Andrzej Hunzvi,

Jeżeli nie zaznaczono inaczej, ilustracje w rozdziale Jutro pocho-

Michał Głowienka, Iga Dargiewicz, Małgorzata Niedzielska,

dzą z archiwum materiałów własnych pracowni WWAA

Patrycja Arasim, Wiktoria Ginter, Małgorzata Osiniak,

Dołożyliśmy wszelkich starań, aby skontaktować się z autorami fo-

Ewelina Mrozek

tografii wykorzystanych w niniejszej publikacji. W razie wątpliwości

KONKRET ARCHITEKCI

prosimy o kontakt z wydawcą.

Piotr Puścikowski, Małgorzata Majzel, Dominika Tomaszewska, Małgorzata Lewandowska, Piotr Zmarzłowski, Wojciech Kluk

Wydawca: Soho Factory

Projekt rewitalizacji strefy centralnej Soho Factory oraz koncepcja przebudowy budynku biurowego Szafa: PROJEKT PRAGA Zespół projektowy: Marcin Garbacki, Karolina Tunajek, Zuzanna Bujacz, Maciej Kossowski, Malwina Mąka, Katarzyna Pyka, Maciej Rąbek, Jakub Tolak, Marek Wojda, Aneta Zaremba

4


0

03

WSTĘP

JUTRO

6–7

98–195

01

WCZORAJ 10–51 02

DZISIAJ 54–93

5


WSTĘP

Publikacja, którą oddajemy w ręce czytelników, stanowi efekt wieloletnich

działań animacyjnych, refleksji oraz analiz architektonicznych i urbanistycznych, których kulminacją jest plan rewitalizacji poprzemysłowego

terenu Soho Factory. W intencji autorów niniejsza książka ma być dokumentacją drogi, którą przeszli oni od momentu pierwszych działań anima-

cyjnych podjętych na terenie byłych fabryk Polskich Zakładów Optycznych do chwili przedstawienia projektu przestrzenno-funkcjonalnego całego

założenia. Album, który stworzyliśmy, ma być dowodem na to, że:

Historia, w tym historia architektury, ma duże znaczenie dla skuteczności projektów rewitalizacyjnych;

● Skuteczny projekt rewitalizacyjny wymaga badań etnograficznych – w kontekście zarówno kulturowym, jak i infrastrukturalnym;

● Jakość projektowanej architektury jest elementem decydującym o wartości tworzonej przestrzeni;

● Funkcje społeczne są ważne nie jako atrapa, ale jako realna aktywność w ramach projektu;

● Myślenie o człowieku / mieszkańcu / członku wspólnoty ma podstawowe znaczenie dla osiągnięcia celu, którym jest rewitalizacja społeczna, architektoniczna i gospodarcza;

● Zmaterializowane założenie ideologiczne gwarantuje wyższą i trwalszą wartość nieruchomości.

6



WCZORAJ

autor: Rafał Bauer

Jestem przekonany, że sukces od porażki oddziela bardzo cienka,

prawie niedostrzegalna linia. Jeśli swój biznes zaczynasz bez odpo-

wiedniego finansowego wsparcia, to najpewniej znajdziesz się po niewłaściwej stronie tej rozdzielającej linii.

RICHARD BRANSON

Obecnie Soho Factory zajmuje ważne miejsce na mapie Warszawy.

Tutejszym powietrzem oddychają nie tylko rezydenci, pracownicy biur i ich

goście, ale również pierwsi mieszkańcy. Czas, który upłynął od rozpoczęcia

projektu, dowodzi, że zmiana przestrzeni miejskiej nie musi trwać dziesię-

ciolecia i dla swojej skuteczności wymaga nie tylko odpowiednich środków

finansowych. Jak kania dżdżu łaknie ona i d e i.

O tym, jak wielkie znaczenie warstwa ideowa odgrywa i będzie odgry-

wała w tym przedsięwzięciu, nie można przekonać się inaczej, niż analizując wszystko to, co w Soho już się wydarzyło, a także to, co w niedalekiej

przyszłości powinno się jeszcze wydarzyć. W tym celu właśnie powstała książka, którą trzymają państwo w rękach.

Publikacja Soho Factory: mieszkać, pracować, być to coś więcej niż

zarys przyszłego zagospodarowania kwartału miejskiej przestrzeni. To

rodzaj manifestu tych, którzy przez kilka lat pionierskiej działalności zdo-

łali wiele osiągnąć. Udowodnić, że niemożliwe staje się możliwie. Sprostać

wyzwaniom. Przekonać siebie i innych, że ważne cele realizuje się wspólnie.

10


Poniższy tekst w beletrystycznym ujęciu przybliża drogę, której kulmi-

nacją jest plan transformacji kwartału przy ulicy Mińskiej 25 w przestrzeń

wyznaczającą kierunki i nowe standardy rozwoju tej części Warszawy.

W siedzibie Państwowych Zakładów Optycznych pojawiłem się po raz pierwszy w czasach, gdy warszawskie ulice szturmował

prywatny, „łóżkowy” kapitalizm, a z robotniczych dzielnic znikał przemysł państwowy, szczególnie ten związany z przemysłem

zbrojeniowym. Ówczesne Państwowe Zakłady Optyczne desperacko poszukiwały produkcji cywilnej, która mogłaby skutecznie

zastąpić celowniki optyczne i precyzyjne dalmierze. Wyroby

PZO , dzięki którym czołgi Ludowego Wojska Polskiego miały

wyzwalać ciemiężony lud pracujący Europy Zachodniej, mimo iż cenione w bloku państw sowieckich, w nowej rzeczywistości

nie miały szans na rynek zbytu. Zmieniły się sojusze, kurczyły arsenały,

a na rynkach eksportowych polska broń zupełnie się nie liczyła. Produkcja cywilna mizernie amortyzowała agonię prężnej niegdyś firmy, w efekcie

Brama wjazdowa na teren Soho Factory. Źródło: commons.wikimedia.org

czego robotnikom zajrzał w oczy strach, a dyrekcji zamarzyła się restruk-

turyzacja. Głównym wierzycielem upadającej firmy pozostawał równie jak ona państwowy bank. Ów bank zatrudniał jednak ludzi, dla których

modernizacja polskiego przemysłu była zadaniem ideowym. Misją, której oddawaliśmy się 24 godziny na dobę, walcząc jak lwy na pierwszym

froncie ekonomicznej rewolucji.

Miałem wówczas 24 lata. Paliłem dwie paczki papierosów

dziennie, świat wydawał mi się prosty, a wszystkie zadania –

wykonalne. Ciche korytarze budynku PZO przemierzałem niczym doświadczony i ostrzelany weteran, a moim orężem było

Bankowe Postępowanie Ugodowe. Instrument prawny w naszej rzeczywistości unikalny, wzorowany na amerykańskim prawie

upadłościowym, a w warunkach polskich – całkowicie egzo-

tyczny. BPU pozwalało bankom w zasadzie oddłużać do zera,

a przedsiębiorstwom państwowym – skutecznie stawać na nogi.

Bez oddłużenia zakładom groziła upadłość. Był tylko jeden

11

Historyczny neon PZO Warszawa. Źródło: archwium Soho Factory


szkopuł: potrzebny był dobry produkt rynkowy. Nad programem restruk-

turyzacji pochylił się zespół fachowców.

„Tylko nieruchomość” – kręcił głową Brytyjczyk z hrabiowskim tytułem

będący doradcą w moim banku – „tylko nieruchomość ma tu jakąkolwiek

wartość. A raczej: będzie mieć. Zanim zdechnie ta ich cywilna produkcja, upomni się o te mury Warszawa”.

Była dżdżysta jesień 1994 roku. Od obrazów wokół bolały oczy – widoki

były podobne do tych, o których parę lat wcześniej śpiewał zespół Kult

w swoim słynnym utworze Polska. Od siedziby mojego banku mieszczącego się w prestiżowym budynku lewobrzeżnej Warszawy dzieliło nas zaled-

wie 5 minut jazdy samochodem. Wyjrzałem przez okno. Po drugiej stronie ulicy cyganie gibali się w bramie, a kilka kroków dalej trzej gentlemani

raczyli się tanim winem. Z budynków vis-à-vis płatami odpadał tynk, a nieliczne sklepy chroniły swoje wnętrza grubymi kratami. Pokręciłem głową. „Podobno mieszkałeś kiedyś w Brixton” – stwierdził raczej niż zapytał

Neil Balfour. „Pojedź tam znowu, przekonasz się, że sporo się zmieniło”.

Nie uwierzyłem mu. Wyszliśmy na ulicę, gdzie kilka kroków od nas zanosiło się na rozprawę nożową. Samochód czekał na krzywym chodniku, lokalni lumpenproletariusze śmiali się donośnie, a listopadowy deszcz siąpił z fatalistycznym zacięciem. Chodnik rozbrzmiewał krokami załogi

wychodzącej po fajrancie. „Nie” – powiedziałem do siebie w myślach.

„Tutaj prędko nic się nie zadzieje. To Praga” – pomyślałem, zatrzaskując drzwi auta. P r a g a.

Jan Matejko, „Potęga Rzeczypospolitej u zenitu. Złota wolność. Elekcja”, obraz przedstawiający wolną elekcję Henryka III Wazy. Źródło: commons.wikimedia.org

Prawa strona Warszawy od lat kryła się w mrokach

nożowych rozpraw i geszeftów robionych na legen-

darnym już dzisiaj Bazarze Różyckiego. I choć świat benklarzy oraz garów z pierogami odszedł dawno

w zapomnienie, ich cienie nadal wpływają na wizerunek dzielnicy, której impuls założycielski dała setki

lat temu… wielka polityka.

Ciche mazowieckie wsie zbliżyły się do świata,

gdy Warszawa stała się miejscem, w którym miały

12


odbywać się sejmy Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Ów strategiczny zwrot nie dokonał się przez

przypadek. Jagiellonowie, dziedziczni królowie Pol-

ski, odeszli w przeszłość, toteż polityczne centrum

musiało zostać przeniesione na wschód, choć – jak

podkreślali złośliwi – w granicach Królestwa Polskie-

go pozostało. Mocą owych decyzji na polach wsi

Kamion w 1573 roku wybrano na króla Polski Henryka Walezego. Wtedy też okoliczne grunty zwróci-

ły uwagę pierwszych inwestorów. W awangardzie nabywców znalazł się biskup kamieniecki Marcin

Białobrzeski, który już w 1583 roku nabył tu znaczne posiadłości. Niebawem „polityczne” walory prawej

strony Wisły dostrzegł również marszałek nadworny

Adam Kazanowski, który na tyle skutecznie wykupował tutejsze ziemie, że już niebawem Praga dzieliła

się na „biskupią” i „magnacką”. Harmonijna współpraca właścicieli walnie przyczyniła się do dynamicz-

nego rozwoju okolicy. Inicjatywa biskupów kamienieckich, którzy wyjednali u króla Władysława IV przyznanie praw miejskich swoim włościom, dała

im wprawdzie solidną przewagę nad dobrami świeckimi, ale od tej pory

prawy brzeg skuteczniej gonił lewy brzeg Warszawy. Rosnącą zamożność

zatrzymał „potop” szwedzki. Dwudniowa bitwa warszawska niemal doszczętnie zrujnowała Pragę. Następne lata nie sprzyjały odbudowie i na

kolejny mocny impuls rozwojowy przyszło czekać aż do nowej koronacji.

Tym razem na polach Kamiona koronowano na władcę Rzeczypospolitej

Augusta III Sasa. Niebawem przybył kolejny prestiżowy inwestor w tutejsze nieruchomości – ostatni król Polski Stanisław August Poniatowski.

Najważniejsze dla prawej strony Wisły miały się jednak okazać uchwały

Sejmu Czteroletniego, dzięki którym w 1791 roku tereny praskie włączono do Warszawy. Mimo niewątpliwego awansu obie strony Wisły dzielił

znacznie większy niż tylko geograficzny dystans. Jak donosił w 1793 roku

Fryderyk Schulz, niemiecki pisarz spieszący z interpelacją poselską: „Stoją

tu w większości domy drewniane, niskie zamieszkane przez Żydów, pośród

nich trochę klasztorów, nieco mnichów, którzy równo pono z innymi mieszkańcami przemycanym towarem handlują i nie najlepszej używają sławy”.

Kimkolwiek by nie byli ówcześni prażanie, dniem sądu dla ich uczynków okazał się 4 listopada 1794 roku, kiedy to armia Imperium Rosyjskiego

13

Henryk III Walezy – pierwszy monarcha Rzeczypospolitej Obojga Narodów wybrany w ramach wolnej elekcji na Kamionkowskich Błoniach Elekcyjnych. Na rycinie widoczny z księżną Luizą Lotaryńską. Źródło: commons.wikimedia.org


pod dowództwem Aleksandra Suworowa huraganowym atakiem zdobyła

prawobrzeżną Warszawę. Rzeź, która podówczas miała miejsce, prze-

szła do historii na długie lata. Kolejnym kataklizmem okazała się epoka napoleońska, kiedy to większość ocalałych budynków rozebrano w celu ufortyfikowania lewej strony Warszawy.

Praga utraciła swój miejski charakter, zamieniając się w półrolnicze przedmieście, i choć władze Królestwa Kongresowego

nie szczędziły kredytów i innych środków wsparcia dla tutejszych posiadaczy

gruntów, wszelkie inicjatywy napotykały na opór społeczny. Trudno się dziwić, że

w przededniu powstania listopadowego

populacja Pragi liczyła zaledwie 5 tysięcy mieszkańców wobec niemal 150 tysięcy

zamieszkujących lewy brzeg Wisły. Wypadki powstańcze i bitwy toczone również

na Pradze niemal ostatecznie pogrążyły

dzielnicę, która na przestrzeni zaledwie 40

lat przeszła kilka poważnych kataklizmów. Nowym impulsem do rozwoju okazała

się budowa Kolei Warszawsko-Petersburskiej (1862) i Warszawsko-Terespolskiej (1866).

Obie strony Wisły połączył stalowy most

zbudowany w latach 1859−1864 według

projektu Stanisława Kierbedzia, a na Pra-

gę zawitała rewolucja przemysłowa. Symbolem zmian w podejściu władz miejskich

była budowa szpitala praskiego, założenie parku oraz przede wszystkim budowa

ulicy Aleksandrowskiej (obecnie odcinek alei Solidarności) w przedłużeniu

mostu Kierbedzia. W 1869 roku krajobraz praski zdominowała cerkiew św.

Marii Magdaleny wzniesiona dla licznej w tej części Warszawy rosyjskiej mniejszości. Oddanie do użytku kolei obwodowej z mostem koło Cytadeli

(1875) uczyniło z Pragi ważny obszar przeładunkowy w handlu pomiędzy

Rosją a Europą Zachodnią. Dzięki lokalizacji przy bocznicach kolejowych rozpoczęła się przemysłowa historia gruntów dawnej wsi Kamion, które

jako Kamionek zostały włączone w obszar Warszawy.

14


Choć przełom wieków oznaczał dla dzielnicy awans cywilizacyjny, to

różnice w jej rozwoju dały się zauważyć jeszcze przez długi czas, mimo

że co zamożniejsi mieszczanie pracowicie je zacierali. W 1911 roku magistralą pod mostem Kierbedzia na Pragę dotarł gaz oraz… pierwsze automaty telefoniczne. I kiedy dzielnica dzięki rozwojowi przemysłu przechodziła

metamorfozę, przyszła wojna. Najpierw

wycofujący się Rosjanie, a zaraz po nich

Niemcy doprowadzili do zubożenia pra-

wej strony Wisły. Wojną debiutowała Praga w niepodległej Polsce – przecież to tu

właśnie zgromadzono zaplecze dla frontu,

który zatrzymał się w nieodległym Radzyminie. 20 lat II Rzeczypospolitej pomogło

lokalnemu przemysłowi, który skutecznie

zdetronizował Wolę jako największą dzielnicę przemysłową Warszawy. Ofertę tury-

styczną stolicy wzbogacił otwarty w 1928

roku ogród zoologiczny. Choć Praga systematycznie goniła lewy brzeg Wisły, awans

cywilizacyjny dzielnicy ponownie zatrzymała wojna.

Zarówno w 1939 roku, jak i w roku 1944

zniszczeniom uległa głównie lewa strona

miasta, toteż po raz pierwszy Praga wy-

szła z zawieruchy wojennej w niewiele gorszym stanie niż ten, w którym w nią weszła.

Po raz pierwszy to właśnie prawa strona

Wisły stała się symbolem odbudowy, a ekspresowo odtworzony po niemieckich znisz-

czeniach most Poniatowskiego (1946), wybudowana Trasa W-Z (1949) czy

systematycznie uruchamiane i powiększane zakłady przemysłowe Kamionka były wizytówkami nowego porządku. Po II wojnie światowej Praga

stała się najważniejszym zapleczem przemysłowym stolicy. Nowoczesne

zakłady powstawały jeden po drugim, rosły nowe osiedla mieszkaniowe. Praga, a w szczególności Praga Południe, coraz bardziej upodabniała się do lewobrzeżnych dzielnic Warszawy. Modernizację wyhamował kryzys

z lat 70., po którym nastąpiła dekada wtórnej degradacji.

15

Most Kierbedzia na Wiśle łączący Pragę z prawobrzeżną Warszawą, stan z ok. 1900 roku. Źródło: commons.wikimedia.org


Wjazd na most Kierbedzia w kierunku Pragi. Fotografia wykonana około 1940 roku, autor nieznany. Źródło: commons.wikimedia.org

III Rzeczypospolita zmaterializowała się na Pradze ograniczaniem

produkcji, zwolnieniami, a następnie likwidacją większości tutejszych

zakładów pracy. Do historii przechodziły Warszawskie Zakłady „Stomil”,

kolejne fabryki albo pozyskiwały inwestorów (Fabryka Czekolady E. Wedel,

Warszawskie Zakłady Telewizyjne, Zakłady Wytwórcze Urządzeń Telefonicznych), albo konały pod ciosami młotów historii. Państwowe Zakła-

dy Tele-i Radiotechniczne „Dzwonkowa” zamieniły się w osiedle, Polskie

Zakłady Optyczne stały się domem dla dziesiątek hurtowni, z Fabryki Odlewów Ołowianych i Cynowych Wojciecha Kemnitza została tylko

ściana wkomponowana w nowy budynek. Kiedy nad Wisłę dotarł światowy kryzys, większość starych przemysłowych terenów nie miała przed sobą przyszłości.

16


Był to wspaniały letni wieczór w roku, który dla wielu Polaków był, jest i pewnie jeszcze długo będzie

symbolem innych, pełnych naiwnej wiary w przyszłość, lepszych czasów. Nieczynną fabrykę Polskich

Zakładów Optycznych przy ulicy Grochowskiej rozświetlały kolory artystycznej inicjatywy, dzięki czemu

zjawiskowo odcinała się ona od tła drapowanego

mrokiem nocy. Wprawdzie Praga nadal była Pragą,

ale zasłużyła sobie już na artystowską legendę. Stało się to za sprawą atrakcyjnych czynszów w miejskich

lokalach i starzejącego się miejscowego milieu, które

w przeważającej większości czasy kryminalnej świetności miało już dawno za sobą. Co więcej, wysiłki

cywilizacyjne władzy ludowej skutecznie wypłoszyły

z ulic Brzeskiej, Stalowej i Białostockiej latorośle tych, dla których sprawy zasadnicze rozstrzygał majcher,

cyngwajs zapewniał respekt, a benkle byli rozrywką uniwersalną i ponadczasową. Dogasający Bazar

Różyckiego symbolizował zmierzch „git epoki”, a charakterni emeryci

w bramach komponowali się coraz bardziej z artystowskim elementem

napływowym. To wszystko doskonale odtwarzało atmosferę znaną z berlińskiego Kreuzbergu – z tą różnicą, że u niemieckiego sąsiada nadal

nie brakowało rozstrzygnięć przy użyciu noża, śniadych gentlemanów

gotowych do prowadzenia dialogów na pięści czy ideowców uczestniczących w corocznych mordobiciach w okolicach Regenbogenfabrik.

Ale choć w mniejszej skali i z inną ostrością, to w tutejszym powietrzu dawało się uchwycić tę samą wibrację, którą pulsował nowojorski Meatpacking District lub SoHo. Urok postindustrialnych przestrzeni doceniono

w innych stolicach, wiadomo też było, że warszawskiej Pradze doskonale zrobiłaby „wielka zmiana”, która dała nowe życie nowojorskiej High

Line, londyńskiemu Docklands czy Akker Bygge w Oslo. Wielkie miasta upominały się o swoje upadłe dzielnice. Nie inaczej stało się w lon-

dyńskim Brixton, które pamiętałem doskonale z zamieszek ulicznych

w punkowych czasach, a które od lat przyciągało nowych mieszkańców. Dlatego też The Fridge, w którym kiedyś omal nie zakończyłem życia,

dołączył do liderów londyńskiej klubowej sceny, a gangsterów zastąpili gentryfikatorzy. To właśnie Brixton było areną jednego z pierwszych

projektów wewnętrznej miejskiej przebudowy. To tutaj wprowadzono

17

Bazar Różyckiego w Warszawie, 1967. Źródło: commons.wikimedia.org


do obrotu pierwszą lokalną walutę, która pomogła zjednoczyć się lokalnej społeczności.

Tymczasem w Warszawie perły przemysłowej architektury nadal były

szturmowane przez ekipy rozbiórkowe. Na tym tle fabryka PZO na Gro-

chowskiej trwała niczym wyraźny manifest. I choć neon, który znała od

dziesięcioleci cała okolica, niestety już zgasł, to wewnątrz za sprawą Mar-

ty Wójcickiej i Marcina Garbackiego rozpalało się nowe życie.

Im bardziej PZO budowało swoją nową historię, tym mocniej rozgrze-

wały się inwestycyjne nastroje. Rezultatem była oczywista decyzja: przy

ulicy Grochowskiej 316 powstaną pierwsze prawdziwe lofty. Wizualizacje

zapierały dech, ceny mroziły krew, a wokół kolejne rekordy biła hossa.

Wyścig inwestorów trwał, wirtualnymi budynkami pokryła się również zdegradowana działka przy ulicy Mińskiej 25. Hiszpańscy deweloperzy stanęli

w konkury o rozległy „idealny na tanią mieszkaniówkę grunt”, a finansowe

zapasy wygrała spółka Layetana. Laurów zwycięzcy nie dzierżyła jednak

długo. Jesienią 2008 roku nadciągnął kryzys i dla wszystkich stało się

jasne, że powrotu do tłustych lat hossy prędko nie będzie. Nad Mińską 25

zawisło widmo niepewnej przyszłości. Fala hossy wyschła na przedmościach Pragi.

Wraz z ostatnim tchnieniem hiszpańskich liderów hossy Mińska 25 osunęła się z inwestycyjnego firmamentu, ponownie stając się hektarami zde-

wastowanej industrialnej przestrzeni. I choć Praga była jeszcze bardziej

„artystyczna” niż kiedyś, to ów nimb otaczał w zasadzie wyłącznie ponure

kamienice Pragi Północ. I chociaż pionierów bohemy usiłował aktywizo-

wać „Koneser” działający na terenie dawnej Warszawskiej Wytwórni Wódek, to czas upływał, a symbolu zmian jakościowych na Pradze nadal nie było.

Dlaczego by go zatem nie stworzyć? Warszawa jako bodaj jedyne mia-

sto w Europie nadal nie miała swojej dzielnicy kreatywnej, mikrokosmosu,

Widok na teren Soho Factory około roku 2009. Fotografia z archiwum pracowni Projekt Praga

w którym wykluwają się nowe prądy, grzybni dla nowatorskich idei. Taki

projekt, aby stać się wiarygodny, wymagał niebanalnej przestrzeni, w któ-

rej historia mogła wspaniale się związać z przyszłością, ogień połączyć

18


z wodą, a noc i dzień skutecznie zamienić miejscami. Na Mińskiej 25 królowały wtedy śmieci i walące się stare mury.

Ale pośród tego otoczenia skraplał się genius loci. Naj-

ważniejszy element, który pozwala powołać do życia nową rzeczywistość.

Początki nie były łatwe. Co rano wymieniałem honory z eki-

pami złomiarzy, którzy swoje trofea upłynniali za rogiem. Ów układ zamknięty, w którym zniszczeni gorzałką faceci kradli

w jednym miejscu to, co sprzedawali w innym, ale na tym samym terenie, ustalał absolutne dno ekonomicznego upadku,

od którego należało jak najszybciej się odbić. Nieliczni najemcy szukali sobie nowych lokali i wyłącznie kwestią czasu była

utrata małych, bo małych, ale zawsze istotnych przychodów

z najmu. Działać trzeba było zatem natychmiast. To, co zawadzało innym, miało stać się najważniejszym atutem. Smętna

przestrzeń musiała ożyć, nabrać charakteru i zaprosić do sie-

bie miasto. Pierwszy krok określił symboliczne centrum nowej przestrzeni.

Zmiana zarażała wirusem kolejne obiekty. Budynek nr 46, duża

hala z ogromnymi oknami, która przez kilka ostatnich lat udzie-

lała gościny drukarni Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego, doskonale nadawała się na poligon doświadczalny. Imponujące wnętrze wydawało się idealną siedzibą dla redakcji

prestiżowego wydawnictwa lub kreatywnej agencji reklamowej.

Trudno sobie było wymarzyć lepsze otoczenie dla tych, dla których życie codzienne ma zupełnie inny, głębszy i bardziej kolorowy wymiar. Przebudowie, którą silnie ograniczał mały budżet,

towarzyszyły wspaniałe odkrycia. Pewnego dnia spod zielonego linoleum, które przypominało korytarze mojego technikum

z Nienacka, wyjrzała piękna granitowa szachownica! Sufit przyozdobiły wyszukane w starych halach, od lat nieczynne lam-

Widok na ogród w obrębie terenu centralnego Soho Factory, stan sprzed i po rewitalizacji. Fotografia z archiwum pracowni Projekt Praga

py, a ukryte pod karton-gipsem metalowe drzwi robociarskich

19


kantorków otrzymały nowe szyby. Kiedy wszystko było już gotowe, mieli-

śmy pewność, że budynek nr 46 musi zostać siedzibą pionierów. Ludzi, dla których Mińska stanie się drugim domem. Miejscem, gdzie zmienia się świat, a niemożliwe staje się przynajmniej prawdopodobne. Spośród

kandydatów na rezydentów laur zwycięzcy

zdobył „Malemen”, najbardziej progresywne czasopismo tamtych czasów. Jego re-

dakcja z impetem wzięła się za bary z otaczającą przestrzenią. Na Mińskiej zaczęli pojawiać się bohaterowie z pierwszych

stron gazet: politycy, celebryci i gwiazdy

kina. Życie sennych dotychczas magazynów nabrało nowego tempa. Powoli na

tej postindustrialnej przestrzeni zaczynał bić puls artystycznej dzielnicy, która nie

miała jeszcze nazwy. Szybko zdałem sobie sprawę, że takie przedsięwzięcie po-

trzebuje animatora, który doskonale wyczuwa puls miasta. Maciek Wandzel, mój

przyjaciel i główny akcjonariusz funduszu,

wymienił tylko jedno nazwisko: Wójcicka. Marta Wójcicka.

Spotkać się nie było wcale łatwo. Pro-

wadzone przez Martę aktywności w latach Widok na budynek 19, stan sprzed rewitalizacji. Fotografia z archiwum pracowni Projekt Praga oraz archiwum Soho Factory

2005–2008 w ramach Projektu Praga w fa-

bryce PZO były już wtedy wspomnieniem, a ona sama zaangażowała się

w inne prestiżowe przedsięwzięcia. Mimo to nie ustawałem w wysiłkach, choć druga strona robiła uniki i wymawiała się brakiem czasu. Długa rozmowa, do której udało się wreszcie doprowadzić, przekonała mnie, że

aby Martę namówić do współpracy, potrzebny jest czyn, dowód, że jeste-

śmy naprawdę zdecydowani na to, by wymarłe hale fabryczne zamienić

w unikalną przestrzeń dla działań publicznych. Nie pozostało zatem nic

innego, jak pokazać, że jesteśmy w stanie sami zaanimować duże wyda-

rzenie. Naturalnym koalicjantem wydawał się Krystian Legierski, legenda

warszawskich klubokawiarni, animator klubu M25 i weteran działań eventowych na Mińskiej. Zimą 2010 roku Krystian rozłożył ręce. Kryzys orał

budżety, do skoku na główkę brakowało chętnych. Choć poszukiwałem partnerów, okoliczności nokautowały ich już na starcie.

20


„2000 metrów hali. Zdegradowana fabryka. Zaspy śniegu. Praga. Do-

skonały przepis na spektakularną porażkę” – oświadczył jeden z najlep-

szych warszawskich event managerów, jedyny, który zdaniem doświad-

czonych ludzi z branży był w stanie podołać takiej misji. „Nie widzę marki, która zaryzykuje wizerunek i coś tutaj pociągnie”.

Zanosiło się na falstart. W odwodzie pozostała

Rage Age, nasza młoda, ale za to bardzo ambitna

i rebeliancka marka. Spektakularny pokaz mógł jej

bardzo pomóc, podobnie jak spektakularna porażka mogła ją pogrążyć na zawsze. Nie było wyjścia,

trzeba było zaryzykować. Projekt potrzebował impulsu. Choć przygotowania ruszyły z kopyta, pojawił

się prozaiczny problem: gdzie będziemy zapraszać?

Do hali na Mińskiej? Nie brak było modnych w owym

czasie kontekstów historycznych. To tutaj przecież

powstała jedna z pierwszych praskich manufaktur,

a w latach 20. XX wieku rozpoczęły działalność Zakłady Amunicyjne „Pocisk”. Po wojnie w tutejszych

halach powstawały motocykle Osa produkowane

przez Warszawską Fabrykę Motocykli, chwilę później – znacznie mniej medialne czołgowe systemy

sterowania ogniem. Teoretycznie nie trzeba było

nawet wymyślać chwytliwej nazwy dla tego miejsca –

związani z projektem architekci jednoznacznie rekomendowali polskobrzmiące określenia, na szczycie nieformalnej listy brylowała Fabryka „Pocisk”. Tyle

że Mińska 25 miała się stać czymś więcej niż klubem

lub nawet artystyczną przestrzenią. Tu miała po-

wstać nowa, kreatywna dzielnica miasta. I właśnie dlatego nazwa mogła

być tylko jedna. Dzień przed wysyłką zaproszeń na pokaz narodziło się

Soho Factory.

Dlaczego Soho? O wadze nazwy jako symbolu nie trzeba nikogo prze-

konywać. Na Mińskiej miała powstać nowa, kreatywna poddzielnica War-

szawy. I choć wokół trwał wspaniały powrót polszczyzny w nazewnictwie,

a historia Kamionka aż nadto zobowiązywała, uznałem, że nazwa tego

przedsięwzięcia musi mieć uniwersalną symbolikę. Powinna komuniko-

wać pewien proces, który dokonał się gdzie indziej i był w efekcie oczywisty. Londyńskie Soho, a w szczególności nowojorskie SoHo doskonale

21

Widok na budynek 19, stan po rewitalizacji. Fotografia z archiwum pracowni Projekt Praga oraz archiwum Soho Factory


nadawały się na symbol. Angielska nazwa niektórych drażniła, ale obie-

cywała wiele. Zobowiązywała do tego, aby – podobnie jak niegdyś Andy

Warhol w swoim studiu Factory – zdobyć zdekapitalizowaną przestrzeń i zamienić ją w tętniący życiem, atrakcyjny fragment miasta.

14 marca 2010 roku Soho Factory po raz pierwszy zaprosiło do siebie

warszawską bohemę. Choć do ostatniej chwili sceptycy nie dawali nam szans, a przyjaciele namawiali do rejterady na Mińską, przybyły tysiące

gości. Wokół trzaskał mróz i szalała zamieć, a my zapraszaliśmy do siebie

na beach party. O tym, że nie było to określenie na wyrost, przekonywał

się każdy, kto zaraz po wejściu do hali wspinał się na… kilkumetrową wy-

dmę z piasku. Z jej szczytu można było podziwiać wielką plażę, basen

i radośnie pląsających gości. I choć dach przeciekał, a szyby w oknach

systematycznie wpadały w złowieszcze paroksyzmy, tysiącom zgroma-

dzonych gości udzieliła się wyjątkowa atmosfera. Konające mury ożyły.

N o c ą 1 7 m a r c a 2 0 1 0 r o k u r o z p o c z ę ł a s i ę n o w a e r a.

Teraz, kiedy stało się jasne, że nasz creative district ma szansę zaist-

nieć, należało poważnie zastanowić się nad tym, jak faktycznie ma on

wyglądać. Trudno było od razu doprowadzić do ładu teren ośmiu zdegradowanych hektarów, dlatego zadaniem pierwszoplanowym stało się

wydzielenie obszaru, na którym zmiana byłaby najbardziej efektywna.

Choć na Mińskiej 25 mniej lub bardziej zdegradowanych hal nie brako-

wało, nie wszystkie z nich mogły zostać poddane jakiejkolwiek skutecznej animacji. Co więcej, zamiar budowy osiedla wymagał wpisania nowych

budynków w istniejącą substancję, którą chcieliśmy zachować. Dodatkowo

nad zabytkową zabudową czuwał ostrożny od czasów „przypadkowych

wyburzeń” wojewódzki i stołeczny konserwator. Niespodziewanie wkroczyliśmy na pole minowe.

Rozwiązanie różnych dylematów okazało się stosunkowo proste. Za-

miast walczyć z konserwatorem, postanowiliśmy przedstawić projekt,

w którym wszystko to, co jest wartościowe, zostałoby nie tylko zachowane, ale też pieczołowicie zrewitalizowane – i to zarówno w budowlanym,

jak i w operacyjnym sensie. Efektem tych założeń było wyodrębnienie

strefy „Z” obejmującej w większości obiekty zabytkowe. To tutaj miało

bić serce Soho i to tu miały powstać pierwsze budynki. Zadaniem było

takie zaprojektowanie rewitalizacji w sensie mikrourbanistycznym, aby nie

tylko stworzyć atrakcyjną przestrzeń wspólną, ale jednocześnie powiązać

zgrabnie przeszłość z przyszłością. Tę trudną misję można było powierzyć wyłącznie ludziom, którzy w kupach gruzu i popękanych murach na

22


Mińskiej widzieli kreatywne pracownie, butiki i restauracje. Na placu boju

pojawili się architekci Marcin Garbacki i Karolina Tunajek, a wraz z nimi

nastąpiły dziesiątki godzin planowania, dłubania w archiwaliach i sporów

o to, jak ma wyglądać kreatywna dzielnica.

Soho piękniało z każdym tygodniem, a stare hale gościły coraz więcej

imprez. Bardzo zależało mi na tym, aby inicjatywy goszczące na Mińskiej

znacząco się od siebie odróżniały. Pomagaliśmy wydarzeniom ważnym, ale gdzie indziej niechcianym, wspieraliśmy organizację tych, które bez pomocy nie byłyby nigdy zorganizowane. Ale był w tym cel. Soho miało

stać się przestrzenią unikalną, miejscem, gdzie nikt nie jest wykluczony

i nikogo nie pokazuje się palcami. Jednak choć wszystko szło wspania-

le, wraz z końcem roku pojawiły się niespodziewane problemy. Oto dwie

kobiety, których osiągnięcia bardzo szanuję, zwarły się w sąsiedzkim kon-

flikcie, domagając się separacji, ba, najlepiej wysokiej ceglanej ściany. Pokaz Gośki Baczyńskiej i Przetwory Marty Wójcickiej miały być rzekomo

zupełnie do kogo innego kierowane. Progresywny design i wielka moda

miały przyciągać zupełnie inną publiczność. Ale Soho wytrwało przy swoich pryncypiach. Obie imprezy odbyły się, a ich goście – jak to zwykle

w Soho bywa – przemieszali się. Oba przedsięwzięcia wyszły wspaniale,

a zwaśnione liderki uznały, że może nadeszła pora na jakieś wspólne dzia-

łanie. Po raz kolejny okazało się na Mińskiej, że choć wydajemy się różni, to w praktyce wychodzi często na jaw, że jesteśmy tacy sami. A o tym, że

tak jest, dowiemy się tylko wtedy, gdy się spotkamy. Wielkim finałem 2010

roku była wizyta prezydenta Rosji, który – mimo że nie było tego w planie – pojawił się w zimnej hali fabrycznej, gdzie polscy artyści składali gorący hołd pamięci Włodzimierza Wysockiego.

W Soho wszystko stawało się możliwe.

Soho nabierało znaczenia, w halach rozgościły się tłumnie odwiedzane

pokazy mody, wernisaże i inne wydarzenia ważne dla różnych środowisk.

Nadszedł czas na to, aby skoncentrować się na projektach budowy osiedla, które wpisałoby się w ideę Soho, stając się nowatorską przestrzenią do życia. Zamarzyło nam się miejsce inne niż wszystkie. Fragment

23


Warszawy, który wymyka się utartej logice, a jednocześnie oparty jest na

sprawdzonych wzorcach. Choć światowych inspiracji nie brakowało, naj-

ważniejszej dostarczyła sama Warszawa. A konkretnie: osiedle Sady Żoliborskie projektu Haliny Skibniewskiej, które od zawsze zachwycało mnie

ideą przyświecającą działaniom architekta. Dzięki tej idei powstała jakość,

która do dzisiaj zapewnia leciwym przecież mieszkaniom atrakcyjne ceny na rynku nieruchomości, potwierdzając, że dobry pomysł założycielski ma

fundamentalne znaczenie. Kluczem do sukcesu stało się zatem znalezienie odpowiednich architektów.

Wprawdzie nad założeniami osiedla pracowała doświadczona w pro-

jektach mieszkaniowych pracownia Konkret, uważałem, że do zespołu

powinien dołączyć ktoś jeszcze. Jeśli osiedle w Soho miało być unikalne,

to musiało powstać inaczej niż wszystkie inne, najlepiej jako efekt pracy, do której zasiadłby interdyscyplinarny zespół. Wielkie, uznane pracownie

nie rwały się do współpracy, a wielu freaków nie rokowało jako wiarygodni

partnerzy. Moja ulubiona pracownia architektoniczna MVRDV była cał-

kowicie poza naszymi możliwościami finansowymi. Z pomocą przyszedł przypadek.

Dzień był słoneczny, a nastrój rześki – jak to zwykle o tej porze roku,

kiedy wydaje się, że wszystko jest możliwe. Przeglądałem projekty plano-

wanych budynków i nadal mi w nich czegoś brakowało. Soho nabierało kształtów i choć dyżurni sceptycy już nam nieco zaufali, przyszłość nadal była niejasna. Dzięki polityce niskich czynszów na Mińskiej przybywało

coraz więcej błyskotliwych talentów i pracowitych wariatów. Jedni budo-

wali relacje, inni kłócili się zawzięcie. Jakkolwiek by nie było, społeczność

Soho rosła, tyle że nadal nie wykluła się architektura, która zasługiwałaby

w pełni na określenie „symbol”.

„Zrobią fajny remont” – Olga, kobieta, która znała tu każdy kamień

i rezydowała od ponad dekady, zazwyczaj wiedziała, co mówi. „Spotkaj

się z nimi, pokażą ci plany”. Nie byłem przekonany. Na terenie Soho re-

zydowało już kilku architektów, którzy dość szybko stali się zaciekłymi

wrogami i w żadnym wypadku nie chcieli się połączyć w jeden zespół, aby

zmierzyć się z zadaniem, które lubiłem uważać za unikalne.

„Młodzi, otwarci, spodobają ci się” – kusiła dalej Olga. „Robią fanta-

styczne projekty”. „Nie oni jedni” – byłem nieugięty. „Projekty są kosmiczne,

ale potem zazwyczaj nie powstają. Nam potrzebni są tacy, którzy zrobią

fantastyczny, ale wykonalny. Takiego misia na miarę naszych możliwości”. Ona zaś nalegała: „Fersztejen… Ale to są właśnie tacy ludzie, obejrzyj

24


taki na przykład projekt…”. Odparłem: „Tutaj to nam są potrzebni tacy architekci jak ci, którzy zaprojektowali, no nie wiem, na przykład pawilon

polski na Expo w Szanghaju, a takich to raczej nie przyprowadzisz, nie?”. Zanim zastanowił mnie błysk w oczach Olgi, podała mi czarno-białe

xero artykułu o dwójce młodych ludzi, Natalii Paszkowskiej i Marcinie Mostafie, tworzących pracownię WWAA . Opisywano ich największy jak do tej

pory projekt: pawilon polski w Szanghaju. Spojrzałem na Olgę z wyrzutem:

„Jaja sobie robisz?”. A ona na to: „Nie. Czekają na nas w budynku 44 na górze. Idziemy?”.

Na pięterku kamienicy spotkałem dwójkę przyjemnych ludzi. Opowia-

dali o remoncie biura, o tym, jakie ładne zrobią stoły i jak wspaniale

wzbogacą przestrzeń, która (o czym nie wiedzieli) już za chwilę miała stać się obszarem ich kolejnej realizacji. Nie słuchałem ich. Słońce radośnie

iluminowało zapyziałe wnętrze, kilkoro młodych ludzi uwijało się w swo-

ich sprawach po biurze. Szwendając się między biurkami, podglądałem

rysunki. To było to. Brakujący element.

„Dostaniecie fabrykę” – powiedziałem. „Zaraz wam nawet pokażę

jaką. Tam powinniście sobie urządzić najlepszą pracownię w mieście, je-

śli nie dacie rady zrobić najfajniejszej w Europie”. „Dostaniemy fabrykę?!”

– Marcin Mostafa był szczerze zdumiony. „Dostaniecie, ale my musimy

dostać projekt unikalnego budynku, który stanie się wizerunkiem Soho.

Machniom?”.

Entuzjazmem nie eksplodowali. Nie podskakiwali ze szczęścia. W ogóle

za dużo się nie odzywali. Pomyślałem, że to kolejni „mistrzowie fakturki”, którzy bez pieniędzy do kreatywnej pracy siadać nie zamierzają. Albo że

po prostu mi nie uwierzyli. Ale rzecz działa się na Mińskiej 25, a tu wszystko

jest możliwe. Poszliśmy na krótki spacer, pokazałem im budynek, nad którym majestatycznie dominował imponujący komin. „A więc?” – spytałem. Budynek był zniszczony i choć mieli go otrzymać za darmo, potrzebny

był kosztowny remont, a to wiązałoby nas na dość długą i z natury niepewną przyszłość. Mostafa milczał, czas płynął, a przez dziury w dachu

dramatycznie lała się woda po zoranych przemysłowym losem ścianach.

Wreszcie zadałem pytanie: „Przerażony?”. „Zdecydowany” – usłysza-

łem w odpowiedzi. Byłem pewien, że nam się uda. Żenisz się z Ireną i masz Irenę Ochódzką!

25


Rok Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej był dla Warszawy wyjątkowy – dla

Soho szczególne znaczenie miał Stadion Narodowy. Największa inwestycja od dziesięcioleci na prawym brzegu rzeki całkowicie zmieniała

wizerunek tej części miasta. Epicentrum drobnego miejskiego handlu

znane jako Jarmark Europa miało zostać symbolicznie zastąpione przez narodową arenę. Wraz z tą inwestycją wielki obszar pomiędzy zamożną

Saską Kępą a przedmurzem Pragi Północ zyskiwał na znaczeniu jako reprezentacyjny fragment Warszawy. Parku Skaryszewskiego nie oddzielała

już od Wisły i miasta krzykliwa pierzeja handlu i śmieci. Dodatkowo impo-

Panorama Kamionka widziana z prawego brzegu Wisły. Źródło: commons. wikimedia.org

nujący stadion miało związać z miastem docierające właśnie na Pragę

metro. O ile autostradą stolica Polski symbolicznie zespoliła się z Euro-

pą, o tyle metrem i stadionem prawobrzeżna Warszawa połączyła się

z lewobrzeżną.

W tym czasie w Soho kończył się program rewitalizacji. Do zrobienia

pozostało niewiele, lecz ostatnie zadanie wymagało więcej niż samej

wyobraźni. Potrzebowało kogoś, kto napełni budynek duchem. Budynek,

który moim zdaniem był stworzony do tego, aby stać się siedzibą kulto-

wej warszawskiej restauracji. Wybór w tej materii mógł być w zasadzie

tylko jeden: rodzina Gesslerów. Podobnie oczywista była nazwa, która

chodziła mi po głowie od dawna, ale zmaterializowała się ostatecznie

w trakcie oglądania zasobów Muzeum Neonów. Choć już wiosną tego

roku muzeum owe – dziecko Ilony Karwińskiej – pojawiło się w Soho, sporo

czasu zabrał nam wybór eksponatów, które po odbudowie trafiłyby tam,

26


gdzie prezentują się najlepiej, czyli na ściany. Lokalizacje na ścianach

Soho wybieraliśmy bardzo starannie. Umiejscowienie jednego z neonów

nie budziło najmniejszych kontrowersji. „Warszawa Wschodnia” zdemon-

towana z hali starego dworca mogła ponownie zabłysnąć tylko w jednym

miejscu. Na frontowej fasadzie budynku nr 46, którego misją od początku projektu było przyjęcie w swoje mury restauracji. Ale do pełni szczęścia

brakowało mi czegoś jeszcze.

Choć „świński” deszczyk wypranym z koloru stołecznym murom do-

dawał niepokojącego kontrastu, to jednocześnie skutecznie zniechęcał

do spacerów innych niż te wymuszone pracą lub stosownym obowiązkiem. Uwiąd twórczy męczył mnie już od kilku dni. Budynek nr 46, który przybierał właśnie ostateczną formę, marzył mi się od lat. Był już prawie

gotów, a trwające rok oskrobywanie pięknej bryły z koszmarnych narośli

miało się właśnie ku końcowi. I choć teoretycznie wszystko było tak, jak

być powinno, to nadal czegoś mi brakowało. Szukając dziury w całym,

wertowałem stare dokumenty, przeglądałem stare zdjęcia, zachowane plany. Nic.

Na miejscu akcji przywitały mnie spojrzenia wspartych na łopatach

gentlemanów. Dym papierosów, które ćmili typowym robociarskim sposo-

bem, wycinał melancholijne wzory w wilgotnym powietrzu. Deszcz akompaniował bębnieniem w cienki dach, a „designer Krzysiek”, przytupując nogami, dawał mi wyraźne sygnały, że ekipę ogarnia zniecierpliwienie

i lada dzień stracą jakąkolwiek skłonność do roboty. Jeszcze inne zna-

ki wysyłał mi czerwony nos pana Krzyśka, zaświadczając wyraźnie, że

„księżycówka” teścia była dzisiaj grana i wypełniła organizm żylastego

kierownika ekipy niczym antybiotyk lub zrozumiały w tych okolicznościach

antydepresant. Trzeba powiedzieć, że doskonale znałem ten wyrób. Cisza

wypełniała uszy watą, wzrok umknął mi litościwie w szarość za oknem. Rozgrzeszyłem faceta od razu: w zasadzie sam bym golnął. Przypomniał

mi się Antek Nerkowski – leciwy dyrektor oddziału Banku Przemysłowo-

-Handlowego PBK w Piszu. Dyrektorski bimberek był równie sławny jak

zniszczenia, które powodował. Rozmarzyłem się. Oddział PBK stał przecież

tuż obok stacji w Piszu, na którą przybyłem, jadąc na swój pierwszy obóz

żeglarski. I wtedy mnie olśniło. Wakacje, emocje, nieznane, podróż, a jak podróż, to pociąg, a jak pociąg, to… t o r y!

„Panowie, sprawa jest!” – zakomenderowałem ochoczo. „Wychodzi-

my na zewnątrz i działamy!”. Mojego entuzjazmu nie podzielał nikt: +2 stopnie Celsjusza, szaroburo, siąpi deszcz, a mi się plenerowych operacji

27


Sąsiednia strona: budynek restauracji Warszawa Wschodnia, stan z 2014 roku. Fotografia z archiwum pracowni Projekt Praga

zachciało. „Wychodzimy i co?” – dopytywał się pan Krzysiek. „Kopiemy!” – uściśliłem. Operatorzy urządzeń wyładowczych nie potrafili ukryć grymasu

obrzydzenia. Niechętnie poczłapali na zewnątrz.

Tory. Przypomniałem sobie, że na starych mapach zaznaczono boczni-

cę. Dzisiaj nie było po niej śladu, ale coś przecież musiało pozostać! Szyny

można wyciąć, ale torowiska nie da się przecież ot tak wydłubać i wyrzu-

cić. Kierownik ekipy zmełł w ustach przekleństwo, w oczach jego pretorian

błysnęła chęć mordu. Deszcz jakby na złość nabrał wigoru, mżawka zmie-

niła się w lodowaty prysznic. Robotnicy zbili się w złowróżbną gromadkę.

„Jak mamy kopać, to kopiemy” – filozoficznie zauważył „designer Krzy-

siek”. „Ale gdzie?”. Na takie pytanie nie byłem przygotowany. 150 metrów

trawnika. Tory mogą być wszędzie. Czas płynie. Deszcz leje. Ekipa wzrokiem

rozszarpuje mnie na strzępy. „Tu!” – wskazałem pierwsze lepsze miejsce. Leje. Ekipa walczy z losem, ja z chęcią schowania się pod dachem, ale

sytuacja jest trudna strategicznie. Dam nogę, to tory się nie znajdą, dlate-

go nawilżam się poprzez nabierające wody podeszwy nieprzemakalnych

ponoć butów. Panowie kopią i kopią i gdy rewolucyjny nastrój sięga zenitu…

Coś jest! A za chwilę już nie tylko coś. Bo za chwilę widać już najprawdziwsze, oryginalne t o r y! Panowie nabrali wigoru, a mi w głowie poukładało

się już wszystko. Rewitalizacja torowiska była projektem unikalnym i – choć

w mikroskali – nawiązywała wprost do High Line oraz łączyła nasz praski Kamionek z Meatpacking District w Nowym Jorku.

Krótka historia Meatpacking District: dzielnica, której upadek trwał

kilka dziesięcioleci, odżyła w latach 90. XX wieku. Tanie i spektakularne

przestrzenie magazynowe zaczęli przejmować początkujący designerzy,

tacy jak choćby Alexander McQueen, Stella McCartney czy Christian Louboutin. Równolegle o dzielnicę upomnieli się architekci i pasjonaci post-

industrialnych przestrzeni. To dzięki nim w 1999 roku narodził się projekt

High Line – jeden z piękniejszych przykładów rewitalizacji postindustrialnej

przestrzeni, park utworzony na trasie linii kolejowej przebiegającej przez

22 przecznice Nowego Jorku wzdłuż zachodniego brzegu Manhattanu. Niecałe dwa kilometry fantastycznie zmodernizowanej trasy kolejowej stworzyły symboliczną oś dla nowej dzielnicy kreatywnej.

Choć w Soho linia kolejowa była krótsza, spełniła podobną rolę, a loko-

motywka SM 03 ustawiona na profesjonalnie wykonanym torowisku stała

się wielką atrakcją dla dzieci, gdy ruszała w krótki kurs uruchamiana przez pasjonatów kolei. Projekt rewitalizacji domknął się rychło w czas, bo na

froncie budowy zaczęły się piętrzyć problemy.

28


Na ostateczne spotkanie nalegałem już od dawna. Budynek A , jak okre-

ślały go z zasady bezduszne pozwolenia i decyzje urzędowe, miał już za

chwilę stać się rzeczywistością, choć nadal do obiektu moich marzeń

nawet się nie zbliżył. Mimo że z Natalią Paszkowską i Marcinem Mostafą

przegadaliśmy dziesiątki godzin, a ich owoc miał zmaterializować się

„zaraz”, czas płynął nieubłaganie i coraz bardziej stawało się jasne, że

najprawdopodobniej z moich planów nic nie wyjdzie. Rozejrzałem się

wokół. Ileż tu się zmieniło! Ile udało się zrobić dzięki wspaniałym ludziom

i unikalnej kreacji. Zatwierdzony projekt nie był budynkiem moich marzeń,

ale miał ważną zaletę: gotowość do realizacji.

Kiedy usiedli przede mną, nie spodziewałem się dobrych wiadomości,

w czym upewniał mnie brak laptopa w rękach Marcina. Ludzie, na których

tak bardzo liczyłem, zamierzali mi najwyraźniej oświadczyć, że się jednak nie udało, a dalsza rozmowa miała upłynąć na ustalaniu, czyja to była

wina. W tę serię smętnych konkluzji wpisywała się idealnie kartka, którą podała mi Natalia. Rzuciłem na nią okiem…

29



Szkice koncepcyjne budynku Rebel One, różne wariacje fasady. Źródło: archiwum pracowni WWAA

Byłem pewien, że to jest to! Za kilka dni miałem już nazwę. Pierwszy

budynek w Soho miał się nazywać Rebel One. Czarna jak płaszcz Lorda

Vadera elewacja kojarzyła nazwę ze statkiem rebeliantów z kultowych

Gwiezdnych wojen, awanturnicza postawa przywodziła na myśl Buntownika bez powodu w brawurowym wykonaniu Jamesa Deana.

Latem 2012 roku okazało się jednak, że przekuwanie idei w czyn na-

potyka na szereg poważnych problemów. Rollercoaster, który wpłynął na wszystkich uczestników procesu, niemal doprowadził cały projekt na

krawędź przepaści. Ale częścią etosu Rebel One na zawsze już będzie

to, że mimo wielu przeciwności jednak się udało. Że wbrew wielu okolicznościom dzięki ciężkiej pracy jednych, skłonności do kompromisu

innych i cierpliwości tych, których z reguły się nie wymienia, budynek jednak stoi. I dumnie manifestuje wszystkim, że w Soho jak nigdzie indziej udaje się realizować marzenia.

31


WCZORAJ

autor: Rafał Bauer

Rewitalizacja przestrzeni miejskiej nie jest zjawiskiem ani nowym, ani typowo polskim. W skali Europy proces ten zachodzi od początku

lat 60. XX wieku, przy czym podstawowym jego wyróżnikiem było od

zawsze podporządkowanie zmian przestrzennych polityce społeczno-gospodarczej. W jednoznaczny sposób alokuje to finansowanie

tego typu przemian w budżetach różnorakich płatników publicznych. W Polsce jest inaczej – najbardziej spektakularne projekty re-

witalizacyjne realizowane są za prywatne pieniądze.

Większość powstających w Europie programów rewitalizacyjnych związa-

kontekst przemian industrialnych dzielnic globalnych miast

na była z przekształceniami postindustrialnej tkanki miejskiej. Rozpoczęty

w latach 70. XX wieku upadek przemysłu ciężkiego, połączony z przenoszeniem działalności wytwórczej na Daleki Wschód, systematycznie

degradował znaczne połacie miast. Procesy reurbanizacyjne pojawiły się

w odpowiedzi na ten społeczno-ekonomiczny kryzys, który stanowił odbicie zmian gospodarczych w skali makro. Nowo powstające społeczeństwo

informacyjne, oferujące głównie usługi zamiast produktów, w rewitalizo-

wanej przestrzeni odnajdowało atrakcyjne otoczenie dla prowadzonej przez siebie działalności.

Negatywne zjawiska gospodarcze, które leżą u podstaw degrada-

cji przemysłowej europejskich miast, najwcześniej ujawniły się w Wielkiej

32


Brytanii. Proces upadku przemysłu ciężkiego rozpoczął się tam jeszcze

w latach 60. XX wieku. Z uwagi na to tamtejsze ośrodki rządowe musiały jako pierwsze opracować stosowne mechanizmy zaradcze.

Skuteczność i czas trwania procesów rewitalizacyjnych w tym kraju

najlepiej jest oceniać na przykładzie Manchesteru – najstarszego cen-

trum przemysłowego Anglii. Miasto, w którym narodziła się potęga im-

perialistycznego Albionu, musiało zmierzyć się z fundamentalnymi prze-

mianami gospodarczymi związanymi z niemalże całkowitą „emigracją”

niegdyś najistotniejszych dziedzin produkcyjnych. Najlepiej zobrazu-

je to upadek należących do Manchester Ship Canal Company doków i portu Salford.

Obiekt otwarty w 1894 roku przez królową Wiktorię obejmował 400

hektarów gruntów oraz 120 hektarów kanałów zlokalizowanych w ser-

cu miasta i pełnił rolę trzeciego co do wielkości portu Wielkiej Brytanii.

Port, który od 1972 roku radykalnie ograniczał swoją działalność, w 1982 roku został ostatecznie zamknięty, co zaowocowało zwolnieniami ponad

3 tysięcy pracowników. Stanowili oni jedynie część bezrobotnych, których

33

Doki Salford, Manchester, widok ogólny. Źródło: commons.wikimedia.org


Doki Salford, Manchester, widok na Mediatekę. Źródło: commons. wikimedia.org

liczba znacząco zwiększyła się na początku lat 80. w związku z zamykaniem kolejnych powiązanych z transportem wodnym zakładów przemysłowych.

W 1981 roku władze miejskie na terenie ponad 1500 hektarów powołały

strefę przedsiębiorczości, która obejmowała zarówno port, jak i zlokalizo-

wany przy nim dawny obszar przemysłowy Trafford Park (zbombardowany w 1940 roku w trakcie tzw. Manchester Blitz). Strefa oferowała całkowite

zwolnienia podatkowe dla lokujących się tu firm oraz znosiła lub ograniczała obowiązujące w mieście reżimy budowlane. Nie wystarczyło to

jednak do właściwiej animacji tak rozległego terenu. Dlatego też w 1983

34


roku władze miasta nabyły, poprzez przyjęcie darowizny od Manchester

Ship Canal Company, 61 hektarów lądu i 30 hektarów zbiorników wodnych. Równocześnie uznano, że dla zbilansowania projektu i rozkładu ryzyka

konieczny jest udział w przedsięwzięciu prywatnych deweloperów. Dla-

tego też teren doku nr 6 przekazano specjalnie w tym celu utworzonej

prywatnej spółce Urban Waterside Ltd, która otrzymała go jako daro-

wiznę w zamian za zapewnienie środków finansowych niezbędnych do przeprowadzenia zabudowy.

Równolegle podjęto prace, których celem było stworzenie komplek-

sowego programu rewitalizacji – zaprezentowanego ostatecznie w 1985 roku jako Salford Quays Development Plan. Zgodnie z przyjętymi w nim

założeniami cały obszar projektu miał być rozwijany w sposób zbilansowany, uwzględniający równoprawny udział zabudowy mieszkaniowej, sportowo-rozrywkowej oraz budownictwa biurowo-przemysłowego. Za cel

nadrzędny uznano rewitalizację zbiorników wodnych i uczynienie z nich

nie tylko atrakcji, ale również istotnego elementu lokalnego ekosystemu.

Nadzór nad całością przedsięwzięcia powierzono przede wszystkim władzom miejskim, jak również interdyscyplinarnemu zespołowi Salford Quays

Project Team.

Realizacja ta stanowi dowód na atrakcyjność i możliwości projektów

rewitalizacyjnych. Według stanu na 1990 rok do urzeczywistnienia programu, poza środkami własnymi władz miejskich, użyto 35 milionów funtów

dotacji pochodzących z Unii Europejskiej, przy czym całkowite nakłady inwestorów prywatnych w tym samym czasie wyniosły blisko 250 milionów

funtów. Podkreślenia wymaga fakt, że środki publiczne wydawane były

wyłącznie na przedsięwzięcia infrastrukturalne związane z podniesieniem atrakcyjności lokalizacji, podczas gdy zasoby prywatne dotyczyły

typowych inwestycji deweloperskich. Efektem wszystkich działań prowadzonych między 1981 a 1990 rokiem było odtworzenie na terenie portu

tysiąca miejsc pracy.

Pod koniec lat 80. dokonano przeglądu rezultatów tej rewitalizacji.

Władze miejskie we współpracy z partnerami uznały, że niezbędnym

elementem dalszego rozwoju Salford Quays jest pozyskanie spektakularnej budowli pełniącej funkcje społecznie użyteczne, a jednocześnie manifestującej rangę projektu i jego otoczenia. Po przeprowadzeniu

analiz i zasięgnięciu opinii u doradców narodziło się Salford Centre

for the Performing Arts, które świat poznał jako Lowry Project – jeden

z najambitniejszych planów budowy obiektu łączącego funkcje teatralne,

35


Doki Salford, Manchester, widok na teatr The Lowery. Źródło: commons wikimedia.org

wystawiennicze i muzealne. Projekt ruszył po zebraniu 64 milionów funtów

przekazanych ze środków loterii narodowej. Zakończony w 2000 roku, stał

się osią, wokół której powstały kolejne inwestycje komercyjne, których bu-

dżet był ponad dziesięciokrotnie wyższy od środków publicznych.

Proces dostrzegania wartości obszarów chronionych w kontekście społecz-

rewitalizacja w Polsce

no-ekonomicznym na terenie Polski rozpoczął się z niemalże 40-letnim

opóźnieniem. Jest to częściowo wynikiem oczywistych różnic w rozwoju społeczno-gospodarczym Polski i krajów Europy Zachodniej, niemniej

jednak nie wyjaśnia, dlaczego Zintegrowany Program Operacyjny Rozwoju

Regionalnego pojawił się dopiero w 2004 roku i jako pierwszy czytelnie

objaśnił kryteria rewitalizacji, czy też raczej kompleksowej przebudowy

tkanki miejskiej.

36


Skutkiem ubocznym tez postawionych w Zintegrowanym Programie

Operacyjnym Rozwoju Regionalnego stało się kształtowanie decyzji

w oparciu o często dogmatycznie interpretowane kryteria „wykluczenia”, w ramach których alokowanie rewitalizacyjnych środków zmniejszało

bezrobocie, przestępczość, ubóstwo czy brak sukcesów młodocianych

w nauce i adaptacji zawodowej. Co ciekawe, owe społeczne imponderabilia inwestycyjne zostały zestawione ze ściśle „zabytkową” interpre-

tacją obiektów podlegających rewitalizacji. Tym samym ujęcie to stało

się kamieniem węgielnym konstrukcji, w której rozsądne społeczno-ekonomiczne cele są w całkowitej sprzeczności ze z natury zachowawczym,

„ewangelicznym” podejściem do ochrony zabytków kultywowanym przez powołane do tego służby. Ów konflikt nierzadko uniemożliwia zrozumienie kwestii natury zasadniczej: rewitalizacja bez adaptacji rewitalizowanych

obiektów do współczesnych wymagań społeczno-ekonomiczno-kulturalnych po prostu mija się z celem i staje się w efekcie zabiegiem czysto

estetycznym, pozbawionym trwałości i czynnika „miastotwórczego”. Co

gorsza, rewitalizacja prowadzona wyłącznie w celach odtwórczo-es-

tetyzujących nie ma najmniejszego społeczno-gospodarczego sensu.

Wydawanie znacznych środków wyłącznie na odbudowę samej sub-

stancji, bez nadania jej cech gospodarczo-użytecznych, jest niedorzecznością, jako że zamiast umożliwić przemiany ożywiające rewitalizowaną

przestrzeń, konserwuje obszary upadłe, poprawiając jedynie „makijaż”

owego upadku.

Nabiera to szczególnego wymiaru na terenie Polski, gdzie istotna

część substancji budowlanej uległa zniszczeniom, a dokumentacja stanu pierwotnego często w ogóle nie istnieje. Ostatnia okoliczność zamiast

rozstrzygać jeszcze bardziej na rzecz „historyzowania” niż rekonstrukcji, utrudnia procesy administracyjne ze względu na skomplikowane zabiegi

podejmowane przez organy powołane do ochrony, których celem staje

się optymalny wybór sposobu odbudowy. Warto przy tym pamiętać, że

podwaliną wszystkich założeń rewitalizacyjnych realizowanych w Euro-

pie Zachodniej była troska o środowisko i tworzenie nowych miejsc pra-

cy tam, gdzie ich zasób został szczególnie ograniczony na skutek po-

ważnych ekonomicznych przemian. Tym samym za działanie nadrzędne

w stosunku do historycznego puryzmu należy uznać takie, dzięki któremu przestrzeń poddawana rewitalizacji może w szczególności umożli-

wić prowadzenie działalności gospodarczej, a w ogólności – zarobkowanie mieszkańców.

37


Wracając do Zintegrowanego Programu Operacyjnego Rozwoju Re-

gionalnego: data przyjęcia tego dokumentu oczywiście nie jest przypadkowa i ściśle wiąże się z akcesją Polski do Unii Europejskiej, a tym

samym z możliwością korzystania z funduszy przeznaczonych właśnie na

cele rewitalizacji przestrzeni miejskich. Już na pierwszy rzut oka tłuma-

czy to wzrost znaczenia politycznego wszelkich programów określanych

jako „rewitalizacyjne”. Warto jednak zauważyć, że realizacja każdego

z przedstawionych powyżej elementów nie wiąże się wyłącznie z samym

procesem inwestycyjnym, ale wymaga poważnego procesu przebudowy

tkanki społeczno-gospodarczej. Ów istotny, a związany z gospodarką

element rewitalizacji wyjaśnia, dlaczego organy samorządowe skupiły się

w programach rewitalizacji na prostych modernizacjach zdegradowanych przestrzeni publicznych. Tym samym masowo podejmowana odbudowa

zniszczonych placów, ulic czy nawet parków nie oznaczała niestety realizacji podstawowego postulatu, jakim było, jest i będzie usunięcie przyczyn, dla których owa degradacja w ogóle miała miejsce.

Nie należy również zapominać, że w polskich warunkach programy

rewitalizacji mają jeszcze jedno, szalenie istotne znaczenie. Otóż wbrew

pozorom lata boomu budowlanego nie zmieniły w sposób zasadniczy

struktury mieszkaniowej w Polsce. Nadal niemalże 4 miliony mieszkań to

lokale pochodzące sprzed II wojny światowej. Problem ten nie dotyczy

wyłącznie Ziem Odzyskanych i w pełnej krasie manifestuje się także w stolicy Polski.

Dokumentem źródłowym dla warszawskich projektów rewitalizacyjnych

założenia rewitalizacji Pragi Południe

jest Lokalny Uproszczony Program Rewitalizacji m.st. Warszawy przyjęty

na lata 2005–2013 uchwałą Rady Miasta ze stycznia 2005 roku. Dokument

ten przygotowano jako podstawę do ubiegania się o środki pomocowe

z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego przeznaczonego na

działania związane ze zdegradowanymi obszarami miejskimi, poprzemysłowymi oraz powojskowymi. W trakcie opracowywania tych ustaleń postanowiono, że obszarem pilotażowym staną się dzielnice położone po obu stronach Wisły, które razem współtworzą wielofunkcyjny organizm

38


kształtujący tożsamość po obu stronach rzeki. W efekcie zastosowania

tej wykładni na lewym brzegu wybrano Śródmieście i Wolę, a na prawym – Pragę Północ oraz Pragę Południe.

Analiza wskaźników z dzielnicy Praga Południe (na przykład ubóstwo,

bezrobocie) i porównanie ich z pozostałymi dzielnicami Warszawy uka-

zują ów obszar jako kryzysowy. Nagromadzenie szeregu problemów

społecznych jest tu wyższe od średniej dla Warszawy. Podjęcie kompleksowych działań rewitalizacyjnych wydaje się więc niezbędne dla poprawy jakości życia mieszkańców oraz polepszenia wizerunku tej części

stolicy. W odpowiedzi na postawioną diagnozę wśród głównych celów

Dzielnicowego Mikroprogramu Rewitalizacji znalazły się między innymi:

ożywienie społeczno-gospodarcze, uzyskanie ładu przestrzennego i es-

tetyki, przywrócenie nieruchomościom ich utraconej wartości, poprawa

wizerunku i tożsamości lokalnej mieszkańców, inicjowanie i umacnianie

lokalnych działań społecznych, partycypacja, poprawa standardu zasobów mieszkaniowych, rozwój turystyki, a także upowszechnianie dostępu

do kultury.

Obszar rewitalizowany ograniczono linią torów kolejowych, ulicą

Wiatraczną, aleją Stanów Zjednoczonych oraz Wałem Miedzeszyńskim. W skład tego terenu wchodzą osiedla Kamionek, Grochów, Kinowa i stara

część Saskiej Kępy. Są to najstarsze tereny dzielnicy. Rewitalizowany obszar

zajmuje powierzchnię 749 hektarów, co stanowi 33,5 procenta powierzchni dzielnicy Praga Południe i 0,15 procent powierzchni Warszawy. Obszar ów

składa się z poprzemysłowego rejonu Kamionka i starej części Saskiej Kępy

rozdzielonych terenem zieleni parku Skaryszewskiego.

Jak pokazuje doświadczenie, jednym z najważniejszych zadań, z którymi

należy się zmierzyć już na samym początku realizowania projektu, jest

przyjęcie nazwy i logotypu, dzięki którym projekt ów będzie rozpozna-

walny. Nazwa Soho Factory odnosi się wprost do jednego z najbardziej

znanych na świecie i udanych projektów rewitalizacji przestrzeni industrialnej. Choć nowojorskie SoHo nie nosiło swojej nazwy od zawsze. Wykrysta-

lizowała się ona dopiero w połowie lat 70. XX wieku, czerpiąc po części

39

Soho: idea


Soho Factory, widok budynku na terenie centralnym. Źródło: archiwum pracowni Projekt Praga

z historycznych tradycji londyńskiego pierwowzoru (tamtejsze Soho było

dzielnicą rozrywki i sztuki o wątpliwej reputacji), a po części z modnego

w owych latach procesu geograficznej redefinicji Manhattanu pociętego trudnymi do zapamiętania, numerowanymi ulicami. Efektem nowego

nazewnictwa jest nie tylko SoHo (SO uth of HO uston Street), ale także TRI BECA (TRI angle BE low CA nal Street), NoHo (NO rth of HO uston Street) czy

NOLITA (NO rth of Little ITA ly), co z jednej strony wydatnie oddaje jakość

kreatywnego komponentu, jaki zasiedlił i zdefiniował SoHo, a z drugiej

– potrzebę mieszkańców odnoszącą się do bardziej precyzyjnego opisu

obszaru zamieszkania niż ten niesiony przez bezduszne z natury ozna-

czenia liczbowe.

Historycznie obszar dzisiejszego SoHo stanowił część pól uprawnych

przeznaczonych przez Kompanię Wschodnioindyjską pod uprawy rolne,

gdzie wykorzystywano pracę niewolników. Wiejski charakter okolicy utrzymał się aż do początku XIX wieku, kiedy domy nowojorskich patrycjuszy

40


powoli zaczęły otaczać hotele i teatry, a zaraz po nich placówki oferujące

nieco bardziej cielesne rozrywki, co skutecznie wypędziło patrycjat, stymulując jednak napływ wszelkiej maści produkcji rękodzielniczej. Wojna

secesyjna oraz paniki finansowe, które po niej nastąpiły, skutecznie dopro-

wadziły do zmiany tego żywego niegdyś kawałka miasta w produkcyjne

zagłębie tekstylne.

Po II wojnie światowej postępował regres dzielnicy, którego symbo-

lem stało się określenie „100 akrów piekła”, prawdopodobnie najlepiej

oddające naturę obowiązujących tu społecznych relacji. Remedium na

dalszą degradację okazali się artyści, a wśród nich Andy Warhol – jeden

z pionierów pop-artu. Nic dziwnego, że ten charyzmatyczny artysta zdecydował się lokalizację w postindustrialnym SoHo. Działalność Warhola

przyciągnęła do dzielnicy innych twórców, a wkrótce po nich – renomo-

wanych galerzystów. Pierwotnie przeszkodą w osiedlaniu tu było kwalifi-

kowanie loftów jako powierzchni produkcyjnej, dzięki czemu czynsze i po-

datki pozostawały na niskim poziomie, a rosnąca popularność dzielnicy prowadziła do systematycznych walk z miastem o zasady korzystania

z loftów. Konflikty te zakończyły się ostatecznie w XXI wieku przyznaniem

praw lokalowych większości tamtejszym budynkom. Stało się to symbo-

lem „efektu SoHo”, czyli jaskrawym dowodem na gentryfikację – zjawisko obrazujące proces wypierania pierwotnych mieszkańców dzielnic,

41

Soho Factory, widok budynku na terenie centralnym. Źródło: archiwum pracowni Projekt Praga


odpowiedzialnych najczęściej za ich przemianę,

przez nuworyszy zainteresowanych wyłącznie za-

Soho Factory, budynki na terenie centralnym. Źródło: archiwum pracowni Projekt Praga

mieszkiwaniem lub inwestycjami w zyskującej popu-

larność dzielnicy.

Pozostawiając na boku konteksty emocjonalne,

należy podkreślić, że SoHo stanowi jeden z naj-

bardziej udanych przykładów oddolnego procesu

rewitalizacji, dokonującego się wyłącznie dzięki

podnoszeniu jakości życia przez żywioł ludzki, bez

jakiegokolwiek kreatywnego udziału organów publicznych. Jest to dowodem na to, że twórcza idea

w kontekście strukturalnych zmian ma i mieć będzie

nadrzędne znaczenie wobec mechanicznie aloko-

wanych pieniędzy.

42


Nadrzędną inspiracją w myśleniu o sposobach realizacji na terenie Soho

Factory przedsięwzięć mieszkaniowych był dorobek Haliny Skibniewskiej, a w szczególności dwa zaprojektowane przez nią warszawskie osiedla:

Szwoleżerów oraz Sady Żoliborskie. Choć oba do dzisiaj stanowią unikalną

wyspę na blokowej mapie miasta, to przede wszystkim „Sady” są istnie-

inspiracje, referencje

jącym do dzisiaj dowodem na wyższość budownictwa mieszkaniowego

wyposażonego w logikę i jasną ideę. Sukces ten nie został osiągnięty bez

przyczyny. Mimo że budowa osiedla rozpoczęła się w 1961 roku, została wy-

kreowana przez architektkę ukształtowaną w pracowni profesora Romual-

da Gutta – jednego z nestorów polskiego modernizmu, wielkiego miłośnika prostej cegły. Cegły, do której sentyment przejęła również Skibniewska.

Cegły, której obecność w Soho jest bez-

Os. Sady Żoliborskie w Warszawie, widok z połowy lat 70tych xx wieku. Źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe

względnie oczywista z uwagi na sąsiedztwo przedwojennej zabudowy fabrycznej.

Sady Żoliborskie Skibniewskiej to rów-

nież unikalne podejście do funkcji same-

go mieszkania. To tam powstało pierwsze

mieszkanie dla osób niepełnosprawnych,

a także pierwsze mieszkanie modułowe,

w którym odpowiednio zaprojektowane

meble pozwalały na dowolną aranżację

przestrzeni. „Sady” nie są sadami wyłącz-

nie z nazwy – Skibniewska tak wkompono-

wała budynki w istniejące otoczenie, aby

maksymalnie związać nową i starą przestrzeń, które w zamyśle architektki miały

jak najszybciej stanowić jedność.

Analiza dotychczas zrealizowanych na terenie dzielnicy projektów rewitalizacyjnych oraz uwarunkowań lokalnych wskazuje na potrzebę długofalowego planowania działań, jeśli celem procesu jest nie tyle sama

przebudowa zdegradowanych nieruchomości, ile wytworzenie na zdegra-

dowanym terenie nowej jakości w kategoriach społeczno-gospodarczych.

43

wytyczne rewitalizacyjne dla terenu Soho


Tym samym projekt, który ma połączyć rewitalizację z promocją nowego

terenu zabudowy mieszkaniowej, musi być traktowany spójnie i od początku powstawać jako jednolite i czytelne założenie urbanistyczne.

Przeprowadzona analiza uwarunkowań formalnych (budynki objęte

ochroną) oraz wstępnych uwarunkowań zabudowy (określonych w Warunkach Zabudowy i Zagospodarowania Terenu) pozwoliła ustalić opty-

malny sposób wykorzystania terenu dawnej fabryki Polskich Zakładów

Optycznych. Budynki przeznaczone do zachowania stanowią rodzaj na-

turalnego założenia parkowego, które w projekcie zabudowy staje się osią dla planowanego osiedla. Pozwala to na przyjęcie założenia, w ramach

którego budynki istniejące, a nie przeznaczone do zachowania, ulegają

wyburzeniom proporcjonalnie do postępów budowanego nowego układu, pozwalając w międzyczasie na ich kreatywne wykorzystywanie. W ramach

takiego podejścia zamiast pustyni, która powstałaby w wyniku wyburzeń, otrzymujemy tkankę, w oparciu o którą możliwe jest przeprowadzanie

dużych i małych przedsięwzięć niezbędnych do popularyzacji projektu. W tym kontekście nakłady rewitalizacyjne powinny mieć dwojakie

przeznaczenie: permanentne (budynki przeznaczone do zachowania)

oraz adaptacyjne (budynki w dalszej perspektywie przeznaczone do

wyburzenia).

Rozmiar projektu Soho Factory w skali dzielnicy zmusza do przyjęcia ściśle

etapy projektu

określonej polityki dzielenia na etapy. 8 hektarów gruntów składających się na Soho Factory, uzupełnionych o teren magazynów Promexim i placu

manewrowego, umożliwia realizację projektu, w wyniku którego miejsce to

stałoby się domem dla niemalże 4 procent ludności całej dzielnicy Praga

Południe! W porównaniu z liczbą mieszkańców osiedla Kamionek dane wyglądają jeszcze bardziej miażdżąco, jako że obecna populacja tej części

Pragi Południe wynosi zaledwie 6 tysięcy osób. Warto jednak podkreślić, że

w czasach PRL teren Pragi Południe i Kamionka przemysłowego planowany był jako obszar rozbudowy mieszkaniowej, dlatego też do dzisiaj istnieje

tu wybudowana z wyprzedzeniem tkanka socjalna. W wyniku tego dzielnica wyposażona została w zespół przedszkoli, szkół oraz infrastrukturę

44


Rebel One oraz Kamion Cross – wizualizacje

45


socjalną w postaci przychodni i szpitali. Dopełnieniem tej infrastruktury

jest park Skaryszewski – drugi co do wielkości teren zielony Warszawy.

Brak barier infrastrukturalnych łączy się z doskonałym skomunikowaniem z centrum Warszawy (linie tramwajowe i autobusowe w odległości

5 minut spacerem), opartym o Dworzec Wschodni umożliwiający dotarcie

do centrum miasta już po 7 minutach, a do pierwszej stacji przesiadko-

wej metra już po 5 minutach jazdy.

Zgodnie z Warunkami Zabudowy i Zagospodarowania Terenu oraz

przy założeniu harmonijnego wykorzystania istniejących budynków

przyjęto podział projektu na kilka wyraźnych i czytelnie oddzielonych od siebie faz:

faza I

Budowa zespołu budynków wznoszonych w bezpośrednim sąsiedztwie mało atrakcyjnego budynku biurowego, dawnych zakładów Polskich

Zakładów Optycznych oraz budynku nr 45 poddanego już rewitalizacji, a stanowiącego obecnie siedzibę właściciela terenu.

faza II

Budowa zespołu budynków tworzących wspólne założenie architektoniczne, zlokalizowanych powyżej częściowo zachowanych obiektów zespołu hal produkcyjnych nr 15 i 16.

faza III

Budowa zespołu budynków odtwarzających pierzeję ulicy Mińskiej w biegu

od ulicy Gocławskiej aż do zabytkowej bramy wjazdowej na teren Soho

Factory wraz z otworzeniem wewnętrznych elewacji budynków istniejących dzisiaj przy ulicy Mińskiej pod nr. 27 i 29.

faza IV

Nadbudowa istniejących budynków produkcyjnych oznaczonych jako

kompleks nr 15 i 16 – w założeniu autorów ostatni i najbardziej prestiżowy

etap projektu, którego celem jest wykreowanie unikalnych, a zarazem najdroższych powierzchni mieszkalnych.

46


Schemat etapowania inwestycji:

Soho dziś

Plany

Etapy

PUM: 141 000 m²

FAZA I PUM: 20 500 (2016)

FAZA IV PUM: 16 500

FAZA III PUM: 20 500 (2022)

FAZA II PUM: 75 000 (2019)

47


WCZORAJ

autorka: Marta Wójcicka

Historia rewitalizacji terenów pofabrycznych przy ulicy Grochowskiej

i Mińskiej rozpoczyna się w 2005 roku, kiedy to wraz z architektem

Marcinem Garbackim zaproponowaliśmy ówczesnym właścicielom

działania mające na celu przywrócenie, czy też raczej odkrycie na

mapie Warszawy tych fascynujących historycznie, architektonicznie

i projektowo miejsc.

Obiekty poprzemysłowe, gdy przestaną pełnić funkcje produkcyjne, mu-

sztuka blisko skóry

szą poddać się procesowi transformacji, w przeciwnym wypadku gro-

zi im całkowita degradacja. W Polsce jest wciąż niewiele przykładów (a w okresie, kiedy zaczynaliśmy nasze działania, było ich jeszcze mniej)

dobrego procesu zmiany takich obszarów – z nieużytków w atrakcyjne

tereny kulturotwórcze. Utarło się, że tereny poprzemysłowe po okresie

„śmierci produkcyjnej” stają się pustostanami, które ostatecznie ulegają

degradacji, w najlepszym wypadku czasowo są oddane najemcom, by przygotować grunt pod działania deweloperskie.

W latach 2005–2008 stworzyliśmy dla Polskich Zakładów Optycznych

program wydarzeń, których celem było: zapełnienie 20 000 metrów kwa-

dratowych przestrzeni działaniami artystycznymi i animacyjnymi; włączenie społeczności lokalnej w tworzenie profilu i programu miejsca; wykorzy-

stanie lokalnych wartości i kontekstu przestrzeni w koncepcji artystycznej

48


planowanych projektów. Przede wszystkim jednak naszą ambicją i rolą

było naniesienie na „mapę mentalną” stolicy tych fascynujących obiek-

tów oraz zwrócenie uwagi na piękny postindustrialny kawałek Warszawy,

PZOty w Soho Factory, czerwiec 2006/2007. Fot. Tomasz Słupski

jakim jest Kamionek.

W ten sposób powstała sieć projektów o charakterze familijnym, otwar-

tym, masowym, które nazywam działaniami „blisko skóry”. Naszą inspiracją było miejsce, jego historia, charakter, a także drugi człowiek i kontekst przestrzeni, w której działaliśmy. Zaprosiliśmy kolekcjonerów dziwnych przedmiotów z całej Polski, pokazaliśmy wnętrza i przedmioty związane

z życiem fabryki, angażowaliśmy jej ostatnich pracowników, dzieci oraz

designerów. Efektem była seria tymczasowych projektów animacyjnych,

które przecierając szlaki wykorzystania przestrzeni postindustrialnej, wpi-

sywały się w kalendarz wydarzeń kulturalnych całego miasta. Wśród zre-

alizowanych przez nas projektów znalazły się między innymi:

MAGAZYN PRZEDMIOTÓW

/

KWIECIEŃ 2006 ROKU

Wystawa kolekcjonerów dziwnych przedmiotów oraz targ rzemieślników

i rękodzielników. Pofabryczna przestrzeń PZO zamieniła się w miejsce

prezentacji najdziwniejszych kolekcji z całej Polski – wśród nich znalazło

się 200 grzybków do cerowania, tysiące płyt analogowych, 300 łapek na muchy, ogromna zabawka zbudowana z klocków Lego, 22 tysiące

saszetek z cukrem, 3 torby lotnicze, 600 temperówek czy 300 myszek komputerowych.

49


PRZETWÓRNIA DŹWIĘKU

/

MAJ 2006 ROKU

Trzy dni i trzy noce muzyki granej bez przerwy. Na rozmieszczonych w przestrzeni PZO trzech scenach zaprezentowało się 40 formacji i didżejów.

Grano muzykę improwizowaną, elektroakustyczną i eksperymentalną,

post-jazz, post-rock i yass. Pojawiła się również scena prezentująca wyko-

nawców związanych z muzyką klubową i „inteligentną” muzyką taneczną.

W programie znalazły się pierwsze w Polsce występy grup takich jak United

Future Organisation – kolektyw didżejski z Japonii czy znana formacja

z Bristolu – Up, Bustle and Out.

FABRYKA SNÓW

/

CZERWIEC 2006 ROKU

Cała fabryka przekształcona została w nierealną parateatralną przestrzeń. W zaułkach, na korytarzach i placach warszawscy twórcy teatralni

realizowali projekty o charakterze performatywnym i interaktywnym. Wi-

dzowie, przechodząc przez fabrykę, przeżywali fantastyczne przygody, które przygotowali dla nich między innymi: Mateusz Adamczyk, Dariusz

Gajewski, Jan Kozikowski, Marcin Liber, Olga Mokrzycka, Agnieszka Olsten,

Redbad Klijnstra, Roma Roman, Ivo Vedral, Patryk Zakrocki oraz Opowiadacze Bajek, Arteria i Studio Teatralne „Koło”.

PZO ty I PZO ty W KOSMOSIE

/

CZERWIEC 2007, MAJ 2008 ROKU

Pierwsze w Warszawie zakrojone na tak szeroką skalę akcje poświęcone dzieciom, realizowane przez twórców niezależnych. Cała fabryka PZO

Widok na Teatr Soho prowadzony przez Studio Teatralne „Koło”. Fot. Tomasz Słupski

50


została zmieniona przez warszawskich artystów różnych dziedzin: od designu, przez sztuki wizualne, po teatr. Zaproszono dzieci i ich rodziców na

ponad 50 wydarzeń i akcji przygotowanych specjalnie dla nich. W projek-

cie wzięli udział między innymi: grupa teatralna Supermarket, Eufooria,

Roma Roman, Mirella von Chrupek, Patryk Zakrocki, pracownia Nuku, Igor

Gorzkowski, Joanna Talejko, Anna Czarnota, VJ F / X , DJ Burn, Olga Szczepańska, Opowiadacze Bajek, Tadeusz Wierzbicki i inni.

PRZETWORY

/

OD 2006 ROKU

Jako Projekt Praga zainicjowaliśmy również akcję, która do dziś cieszy się przychylnym odbiorem widzów. Od 2006 roku, rok w rok, akcja twórczego

recyklingu, gromadząca ponad 200 artystów, designerów z Polski, a od

2010 roku również z zagranicy, przetwarza przedmioty codziennego użytku,

odpady w nowe designerskie obiekty, przyciągając widownię przekracza-

jącą już 4 tysiące osób.

DADA KOMBINAT

/

MAJ 2008 ROKU

Dada Kombinat miał być akcją na zakończenie działalności Projektu Praga w budynkach byłej fabryki PZO . Była to ostatnia okazja do zwiedzania

nocą fabryki, która po raz kolejny stała się przestrzenią prezentacji in-

stalacji artystycznych. Na terenie postindustrialnych hal został zaaranżo-

wany lunapark, a w nim pokaz hipnozy z pełną katalepsją ciała, występ

brzuchomówcy, iluzjonisty oraz akcje aktorskie z udziałem publiczności.

Po trzech latach naszego działania w fabryce Polskich Zakładów Optycznych zostaliśmy zaproszeni przez pana Rafała Bauera do działań na terenie rewitalizowanego kompleksu budynków przy ul. Mińskiej 25. Tutaj

jesteśmy obecni do dziś. Na terenie PZO działa obecnie teatr, powsta-

ją projekty społeczne. Do naszych ostatnich realizacji należą działania

wokół historii legendarnego Klubu Sportowego „Orzeł”. Wraz z Klubokawiarnią 2.8 i środowiskami rowerowymi udało nam się doprowadzić

do zbudowania welodromu, z którego korzystają mieszkańcy Warszawy.

Soho to szereg przestrzeni poświęconych sztukom wizualnym, Muzeum

Neonów, a także kilku pracowniom architektonicznym, kawiarni i restau-

racji. Po latach działań chyba można zaryzykować stwierdzenie, że uda-

ło się odbudować jakość życia w tej części Warszawy, a także podnieść atrakcyjność Kamionka i nadać mu nową tożsamość, zgodną z ideą kreatywnej Pragi.

51


DZISIAJ

autorzy: Marcin Garbacki, Karolina Tunajek

Pracę nad projektami na terenie Soho Factory rozpoczęliśmy nieca-

łe pięć lat temu. Dziś wśród tych już zrealizowanych wymienić moż-

na rewitalizację strefy centralnej, nową siedzibę galerii Leto i Pikto-

gram, restaurację Warszawa Wschodnia i adaptację dawnej stolarni

na przestrzeń biurową zwaną Komin 73 przygotowaną wspólnie

z pracowniami WWAA i Super Super.

W niniejszym rozdziale przedstawiamy w zarysie tło powstawania projek-

odsłona pierwsza: teren centralny

tów oraz efekty dotychczasowej pracy. Prezentujemy również kilka projektów, które wciąż czekają na realizację, znajdując się obecnie na etapie planowania – w tym projekt rewitalizacji budynku biurowego Szafa.

W 2010 roku stawialiśmy pierwsze kroki w samodzielnej działalno-

ści projektowej. Właściwie nie byliśmy jeszcze zorganizowanym biurem,

kiedy Rafał Bauer i Maciej Wandzel zaprosili nas do współpracy. Wy-

darzyło się to dzięki wcześniejszemu zaangażowaniu Marcina w ideę rewitalizacji sąsiadującego z Soho Factory terenu Polskich Zakładów

Optycznych.

Patrząc na fotografie dokumentujące stan wyjściowy, warto pamiętać,

że już wtedy teren Soho nie był wcale dziewiczy i wiele tutaj się działo:

zrewitalizowany był budynek 1923 – siedziba spółki Soho Factory, w budynku nr 46 działała redakcja pisma „Malemen”, powstawały usytuowane

54


przy Żupniczej „kolorowe domki”. Swoją pracownię miały tu biura WWAA i Super Super.

Także najemcy „z poprzedniego rozdania” nadawali życia terenowi,

a wśród nich – można powiedzieć kultowa, dziś niestety już nieistniejąca – usytuowana w budynku nr 50 hurtownia pasmanteryjna PasGala, w której

można było znaleźć dosłownie wszystko.

Dla całego terenu istniał już i był w trakcie procedur administracyjnych

całościowy plan zabudowy mieszkaniowej, stworzony przez architektów

z pracowni Konkret.

Metamorfoza miejsca była przesądzona. Czuło się w nim nową energię,

która dosłownie z dnia na dzień coraz silniej się uwidaczniała.

„Zaproponujcie, co z tym zrobić” – tak brzmiało zadanie projektowe,

które otrzymaliśmy. Chodziło o centralną część zespołu – teren miejscami

zielony, otwarty, otoczony budynkami o różnej skali i architekturze.

Trzeba przyznać, że obiekty te na przestrzeni lat były wielokrotnie prze-

budowywane, niekiedy w sposób barbarzyński. Również przestrzeń między

budynkami ulegała postępującej degradacji i przede wszystkim pozosta-

wała zamknięta. Dlatego podstawowym aspektem rewitalizacji była idea

otwarcia – zarówno dosłownego, realizowanego poprzez otwieranie wtórnie zabudowanych wnętrz i elewacji budynków, jak i otwarcia w szerszym

znaczeniu – otwarcia Soho na okolicę oraz otwarcia tej części Kamionka

na miasto poprzez wprowadzanie nowych funkcji przyciągających użytkowników z różnych części Warszawy. Dziś to oczywiste – targ, festiwal,

Widok ogólny terenu centralnego, stan sprzed rewitalizacji

55


56


Widok og贸lny terenu centralnego, stan sprzed rewitalizacji

57


Soho Factory, teren centralny, detale architektoniczne

koncert, miejsce pracy, a nawet

mieszkania w Soho. Wtedy było

to jeszcze abstrakcją.

Ożywianie terenu rozpoczę-

ło się nie od zasiedlenia, ale od

wprowadzenia różnych animujących funkcji i organizowania

wydarzeń. Jest to zupełna od-

wrotność schematu powstawania dzielnicy „sypialnianej”,

w której budowane są mieszkania, a dopiero po za-

siedleniu tworzy się podstawowe usługi

o lokalnym zasięgu.

Tu najpierw pojawiły się sklepy, galerie, gastronomia, które

przyciągały ludzi z całego miasta, postępował proces „budo-

wania adresu” i dopiero na tym tle wyłoniły się pierwsze budynki mieszkalne. Dla osób, które tu zamieszkały i będą pojawiać

się w przyszłości, jest to ogromny kapitał, z którym mogą się

identyfikować, zamiast żyć i tworzyć w anonimowej okolicy.

Co zaproponowaliśmy w pierwszym studium? Z jednej stro-

ny nie były to radykalne działania, z drugiej strony odmieniły

one oblicze przestrzeni. Skupiliśmy się na tym, jak nawet nie-

wielkie interwencje mogą zmienić wizerunek i odbiór miejsca,

co może sprawić, aby przyjęło ono nowe życie. Myśleliśmy o roli pro-

gramu funkcjonalnego, o tym, co może przyciągnąć różne grupy ludzi

z różnych obszarów miasta.

Towarzyszyła nam również

św i a d o m o ś ć , że d z i a ł a my

w przestrzeni będącej przykładem dziedzictwa przemysłowej architektury i urbanistyki, która

w tym przypadku ma szansę przetrwać (w przeciwieństwie na

przykład do położonego po są-

siedzku dawnego terenu Warszawskich Zakładów „Stomil”).

58


W dodatku przetrwać nie jako skansen, ale jako tkanka, która stale się

uwspółcześnia poprzez dialog z nowym programem, architekturą i ludźmi.

Ten dialog wydaje się nam kluczowy i nierozerwalnie związany z Soho.

Współistnienie dawnych najemców z nowymi mieszkańcami, sąsiedztwo archaicznych witrynek z nowymi budynkami, zderzenie różnych skal,

a w szerszym kontekście – relacja między Soho a Mińską i Kamionkiem –

to wszystko daje twórcze napięcie, intryguje, tworzy wielowymiarową atmosferę, pełną zarówno wątków z przeszłości, jak i elementów wizji rozwoju miejsca.

Od pierwszej chwili zachwyciło nas piękno tych wszystkich opuszczo-

nych i zaniedbanych przestrzeni. Równie wielkie co nasz zachwyt było

tempo pracy – prawdziwy poligon szybkiego działania, współpracy z klientem

i wykonawcami. Często plac budowy wyprzedzał powstające detale, a zdjęcia re-

alizacji powstały szybciej niż wizualizacje.

Na początku stworzyliśmy studium, któ-

rego dwoma głównymi założeniami były:

■ aranżacja terenu otwartego jako centralnej przestrzeni publicznej,

■ wprowadzenie do budynków nowych

funkcji i współczesnych elementów przestrzennych.

Pomysły dla poszczególnych miejsc nie zawsze miały architektoniczny

charakter i rozbudowaną formę. Czasem była to propozycja nowej funkcji, pomysł, kto mógłby się w danej przestrzeni pojawić, niekiedy

były to wytyczne do remontu lub projekt małej architektury.

Fakt, że poszczególne interwencje miały różny charakter, budżet i czas realizacji, oraz fakt obecności kilku biur architek-

tonicznych wpłynęły na różnorodność przestrzeni i pozwoliły uniknąć „efektu makiety”.

Kolejne etapy projektu aranżacji terenu centralnego:

■ projekt ogrodu centralnego z pawilonem (2010),

■ rozszerzenie planu o strefę wokół budynków nr 46 i 47 (2011), ■ kontynuacja wokół budynków Wars i Szafa (2014).

59

Soho Factory, teren centralny, detal architektoniczny

Zakłady Amunicyjne „Pocisk”. Widok ogólny z około 1900 roku. Źródło: commons. wikimedia.org

Plakat promocyjny Warszawskiej Fabryki Motocykli


Kolejne etapy projektu aranżacji terenu centralnego: 1. projekt ogrodu centralnego z pawilonem – rok 2010

3. kontynuacja wokół budynków Wars i Szafa – rok 2014


2. Rozszerzenie planu o strefę wokół budynków 46 i 47 – rok 2011


Na początku warto podkreślić, że samo istnienie zielonej, zadrzewionej

teren zielony z pawilonem

strefy w sercu zespołu jest ogromnym atutem i wyróżnikiem Soho – na terenach poprzemysłowych to rzadkość.

To właśnie od tej strefy rozpoczęliśmy, starając się nadać jej walory prze-

strzeni publicznej zespołu. I powracaliśmy do niej przy kolejnych projektach,

rozszerzając jej obszar i starając się zachować spójność wszystkich części.

Mimo że teren był z nazwy zielony, oprócz drzew nie było na nim zie-

leni. W naszych wyobrażeniach pojawił się bujny ogród, w którym można

odpocząć i przez który się przechodzi, wędrując między budynkami. Zaplanowaliśmy nową kompozycję całości i elementy małej architektury:

system drewnianych tarasów połączonych ścieżkami z odzyskanej z nieużytkowanej części terenu trylinki. Pojawiło się światło, powstały siedzi-

ska, nowe nasadzenia i pawilon, który jest wariacją na temat tradycyjnej

ogrodowej altany. Wypełnienie ścian bocznych wykonane zostało w formie

ażurowej konstrukcji z pasów stalowych, po której wspina się zieleń. Dach

wykończono płytami poliwęglanu podświetlonymi od środka, dzięki czemu pawilon po zmroku jest lampionem dla najbliższej okolicy.

Widoki ogrodu od strony wschodniej – stan sprzed (fot. Projekt Praga) i po rewitalizacji (fot. Wojtek Szepel )

Bardzo miło było obserwować pierwsze oznaki życia w ogrodzie: ktoś

leżał w hamaku, ktoś zorganizował spotkanie w altance, ktoś odpoczywał na tarasie.

62


WyglÄ…d i detal pawilonu ogrodowego w strefie centralnej. Widoki dzienne. Fot. Wojtek Szepel

63


budynek nr 18

Budynek 18 – elewacja zachodnia, projekt rewitalizacji

Pierwotnie przeznaczony do rozbiórki, urokliwy ceglany domek, wzbudzający w wielu osobach odruchowe pragnienie „chcę tam mieszkać”. Przy-

wrócenie dawnej prostoty wnętrza i dodanie nowych elementów w postaci

dużego okna i stalowych drzwi wejściowych pozwoliło uzyskać kameralną

przestrzeń użytkową, w której zagościła niewielka galeria designu. Nowe

okno wykonano w tradycyjny rzemieślniczy sposób, osadzając szklenie

w ramie z kątowników stalowych. Prowizoryczny zakład ślusarski, w którym

powstało okno, zaaranżowany był w położonym naprzeciwko „osiemnastki” jednym z „kolorowych domków” (wtedy jeszcze szarym).

Latem galeria rozprzestrzenia się na zewnątrz, użytkując przestron-

ny taras należący do „siatki” tarasów rozmieszczonych na całym terenie

zespołu.

Naszym założeniem było nadanie budynkowi otwartego charakteru

mimo jego niewielkich gabarytów i temu podporządkowane były nowe

Budynek 18 – detal. Fot. Wojtek Szepel

elementy: duże przeszklenie pozwala na całkowity wgląd do wnętrza, a spory taras – na zgromadzenie większej liczby osób.

64


Budynek 18 – widok na fasadę wchodnią, stan sprzed rewitalizacji

Budynek 18 – drzwi wejściowe, stan sprzed (fot. Projekt Praga) i po rewitalizacji (fot. Wojtek Szepel )

65


66


Budynek 18 – widok ogólny sprzed i po rewitalizacji. Zdjęcia powyżej i po lewej – fot. Wojtek Szepel

67


W projekcie rewitalizacji budynku nr 19 mieliśmy do czynienia z zupeł-

budynek nr 19

nie inną skalą. W 2010 roku stanowił on miejsce gromadzenia odpadów

o powierzchni blisko 1000 metrów kwadratowych, by w niespełna rok później stać się wielofunkcyjną, zadaszoną przestrzenią dla wystaw, targów i imprez.

Przed interwencją „dziewiętnastka” była szkieletem dawnej budowli

(magazynu amunicji dawnych Zakładów Amunicyjnych „Pocisk”). Ceglane

mury miały wiele ubytków, a z konstrukcji pozostało jedynie kilka wolno

stojących słupów, po zadaszeniu nie było nawet śladu. Wyjątkowa przestrzeń, zagłębiona do połowy w ziemi, mimo opłakanego stanu wydawała

się idealna do odzyskania. Ożyła dzięki prostym zabiegom, takim jak

wykonanie nowej betonowej posadzki, wzmocnienie i wyremontowanie

Hala 19 – etapy realizacji: lipiec, sierpień 2010 roku

ścian oraz rozpostarcie lekkiego zadaszenia o drewnianej konstrukcji

z pokryciem z przejrzystego poliestru falistego. Wyremontowano również

68


Hala 19 – etapy realizacji: listopad 2010 roku

Hala 19 – etapy realizacji: luty 2012 roku

69


Wydarzenia w hali 19 – instalacja „It’s on” Konrada Smoleńskiego / galeria Leto, Soho Food Market, wystawa zabytkowych modeli Porsche, sesja fotograficzna, wystawa „Ilustracja PL” (scenografia: Jan Strumiłło i Maria Jeglińska)

70


dojście do hali – wyłożony trylinką wąwóz, ograniczony z dwóch stron

porośniętymi zielenią zboczami, wzdłuż których rośnie szpaler drzew.

Wszystkie elementy wnętrza hali pomalowane zostały na kolor biały, tworząc spokojną, galeryjną przestrzeń wypełnioną rozproszonym światłem.

Z zewnątrz mur hali został uzupełniony, a otwory zostały zabezpieczone

panelami z siatki ogrodzeniowej. Całość wykończono w kolorze czarnym,

który stanowi tło dla zieleni ogrodu. Dzięki tej prostej interwencji powsta-

ła wyjątkowa przestrzeń, w której odbywają się wystawy, koncerty i inne

wydarzenia kulturalne.

Przedsięwzięcia, które zorganizowano w hali nr 19, to prezentacja in-

stalacji It’s on Konrada Smoleńskiego i galerii Leto, Soho Food Market,

wystawa zabytkowych modeli Porsche, sesja fotograficzna czy ekspozycja

Ilustracja PL (scenografia: Jan Strumiłło i Maria Jeglińska).

Duży zielony teren i hala nr 19 mogły już przyjąć użytkowników, w związku

z czym potrzebowały… toalet.

Idealnie nadawał się na nie skromny budyneczek mieszczący się pod

nr. 23. Intencją towarzyszącą jego metamorfozie było stworzenie bryły

otwartej na krajobraz i ażurowej – mimo hermetycznej funkcji zlokalizo-

wanej w środku. Cały budynek jest więc lekko wyniesiony ponad poziom

terenu, a jego elewacja składa się z dwóch warstw: wewnętrznej – zamkniętej i zewnętrznej – otwartej. Pomiędzy nimi znajduje się obejście

łączące wszystkie pomieszczenia. Wewnętrzna elewacja wykonana jest

z nieotynkowanych, pomalowanych na zielono pustaków ceramicznych,

zwieńczonych na całej długości naświetlami w drewnianych ramach. Zewnętrzną elewację wykonano natomiast w formie ażurowego trejażu

z listewek drewnianych pełniących rolę parawanu i balustrady, otwierającego się w miejscach wejść do budynku.

71

budynek nr 23 – pawilon serwisowy


Budynek 23 – przed i po, rzut pionowy

Widok sprzed rewitalizacji

72


Widoki po rewitalizacji

73


W 2010 roku środkowy segment hali nr 46 przedstawiał niezbyt ciekawy

odsłona druga – galeria Leto i Piktogram

widok – przerdzewiałe wrota, przykryte dyktą okna, niskie sufity, pozostałości pracowniczych natrysków. Ulokowanie w tej przestrzeni dwóch

warszawskich galerii, rezydujących wcześniej po lewej stronie Wisły, stało

się ważnym punktem ewolucji Soho. Ceglana hala, która była użytkowana wcześniej jako magazyn, została poddana kompletnej przebudowie, której nadrzędnym zadaniem było uzyskanie przestrzeni optymalnych dla

celów wystawienniczych. I tak na parterze powstały dwie sale: pierwsza

przeznaczona do klasycznych wystaw, dwupoziomowa i doświetlona świa-

Budynek galerii Leto i Piktogram, „Domek rezydenta” – przekrój

tłem naturalnym, oraz druga – jednopoziomowa, wyizolowana akustycznie, przeznaczona głównie do projekcji. Odmienne warunki tych dwóch

przestrzeni pozwalają na ekspozycję różnorodnych dzieł sztuki – od wideo,

poprzez klasyczne malarstwo, po wielkogabaryto-

we instalacje. Galeria to nie tylko wystawy – oprócz

sal na parterze znajduje się przestronny hall z miniksięgarnią, a na dobudowanej specjalnie w tym celu

antresoli zaaranżowano przestrzeń przeznaczoną

na wykłady, odczyty lub mniejsze ekspozycje. Specy-

ficzną atrakcją galerii Leto i Piktogram jest „domek

rezydenta” – wykonana w konstrukcji drewnianej, wy-

74


izolowana przestrzeń z widokiem na salę wystawową,

gdzie przebywać mogą goszczący tu artyści.

Ponadto na piętrze mieszczą się biura obu galerii –

przestronne pokoje z widokiem na zieleń, w których

wykorzystano fragmenty odzyskanych stalowo-szklanych przepierzeń, uzupełniając je zbudowanymi ze

sklejki obszernymi regałami. Cała przestrzeń galerii

została potraktowana jako tło dla odbywających się

tu wydarzeń i pokazywanych dzieł sztuki. Sale ekspo-

zycyjne mają sterylny charakter, w którym dominują

gładkie powierzchnie w stonowanej palecie barw –

bieli, szarości i jasnego drewna. W strefie wejściowej i biurowej zachowane

zostały zastane detale i faktury – cegieł, płytek ceramicznych czy drewnianych belek. Elewację hali wyremontowano i pomalowano na jasnopłowy

kolor, „pożyczony” od stojącej przed obiektem topoli białej. Przed budynkiem dostawiona została struktura wejściowa, która składa się z dwóch

przeplecionych ze sobą, pozaginanych płaszczyzn – betonowej i stalowej,

wykonanej z kraty pomostowej. Struktura łączy wszystkie niezbędne funkcje – zadaszenia, panelu na afisze, podjazdu, wycieraczki i miejsca do siedzenia. Podświetlona wskazuje wieczorem drogę na wernisaż.

75

Wnętrze galerii Leto i Piktogram – sprzed rewitalizacji

Pierwsze piętro galerii Leto i Piktogram – stan sprzed rewitalizacji


76


Fasada wejściowa galerii Leto i Piktogram – stan sprzed i po rewitalizacji

77


Wnętrze galerii Leto i Piktogram – stan sprzed i po rewitalizacji

Wnętrze galerii, hall wejściowy

Wnętrze zrewitalizowanej galerii Leto i Piktogram. Fot. Bartosz Górka

78


79


Jak już wspomnieliśmy, pracownie WWAA i Super Super działały w Soho na

odsłona trzecia – Komin 73

długo przed nami. W związku z planowanymi zmianami w zajmowanym

wcześniej budynku nasi koledzy szukali nowej siedziby, a my chcieliśmy

przenieść swoje miejsce pracy do Soho. Połączył nas Rafał Bauer, proponując zajęcie urokliwej, ale jednak ruiny – dawnej stolarni o powierzchni

blisko 1000 metrów kwadratowych, oznaczonej nr. 73. Stanęliśmy przed

zadaniem przekształcenia jej w przestrzeń pracy i kreatywnej działalności. Część frontową przeznaczyliśmy na przestrzeń biurową, którą na co dzień dzielimy pomiędzy nasze trzy pracownie. Jej przebudowa polegała na

otwarciu i doświetleniu przestrzeni. Wyburzone zostały prawie wszystkie

ściany działowe, dzięki czemu powstała duża otwarta przestrzeń podzielona na strefy pracy poszczególnych pracowni. Stworzono też dużą wspólną kuchnię oraz zewnętrzny taras służący latem do nieformalnych spotkań i imprez. Pozostałości po dawnych oknach zostały zastąpione dużymi

taflami szkła, a dach uzupełniono dużymi świetlikami, aby doświetlić przestrzeń pracy znajdującą się od strony północnej budynku. W przyległej

do biura hali zbudowaliśmy dwupoziomową drewnianą strukturę mieszczącą na parterze sale spotkań, a na piętrze – „samotnie” dostępne ze

wspólnego tarasu z widokiem na halę. Pozostałą, niezabudowaną część

hali udostępniamy na rozmaite wydarzenia związane z kulturą miejską, korzystamy z niej również jako z przestrzeni warsztatowej.

Elewacja, rzut poziomy i przekrój hali Komin 73

80


Budynek Komin 73 – stan sprzed rewitalizacji (styczeń 2011)

Hala Komin 73, plac budowy – ciężarówka w biurze

Hala Komin 73 – stan sprzed i po rewitalizacji. Strona prawa: fot. Mikołaj Molenda

81


Pracę nad tym budynkiem realizowaliśmy w kilku etapach, zajmując się

odsłona czwarta – restauracja Warszawa Wschodnia

najpierw przebudową elewacji i podstawową przebudową wnętrza, a po-

tem – już we współpracy z najemcą – projektem aranżacji wnętrza, a następnie otoczeniem budynku. Hala nr 46 to jednoprzestrzenny ceglany bu-

dynek z charakterystycznymi detalami, jeden z najbardziej dekoracyjnych

obiektów na tym terenie. Jako skrajny segment grupy budynków ma aż

trzy zewnętrzne elewacje. Te szczytowe zostały zrekonstruowane zgodnie

z zaleceniami konserwatorskimi, wschodnia wzdłużna elewacja została zaś zmodyfikowana. Wcześniej prawie pozbawiona okien, została w pełni

otwarta, tak aby budynek doświetlić i zintegrować z terenem zewnętrznym. Nowe przeszklenia zostały wpisane w rytm istniejących pilastrów

Widok ogólny na budynek restauracji Warszawa Wschodnia, stan sprzed rewitalizacji

82


i obramowane stalowymi ramami. Zastosowano ślusarkę aluminiową, cien-

koszprosową, która daje efekt zbliżony do oryginalnej stalowej ślusarki

przy równoczesnym spełnianiu współczesnych wymogów izolacyjności. W ramach pierwszego etapu prac oprócz remontu elewacji i dachu

zostało wykonane podstawowe wykończenie wnętrza: sufit z desek sosnowych i betonowa posadzka. Ceglane ściany udało się pozostawić surowe, godząc się z ich niewystarczającą izolacyjnością.

Wtedy pojawił się Mateusz Gessler, szef restauracji Warszawa

Wschodnia.

Projekt aranżacji musiał spełnić wymogi kulinarnej wizji miejsca,

co było kluczowe dla klienta. Z kolei dla nas nadrzędnym celem było

83

Widok ogólny na budynek restauracji Warszawa Wschodnia, stan po rewitalizacji

Wnętrza restauracji Warszawa Wschodnia w trakcie budowy. Lipiec 2012


wyeksponowanie piękna i walorów przestrzennych oryginalnej ceglanej Rzuty hali 46 mieszczącej galerię Leto i Piktogram oraz restaurację Warszawa Wschodnia, stan sprzed i po rewitalizacji

hali. Stąd surowa, neutralna stylistyka, myślenie całościowymi perspekty-

wami wnętrza i budowanie prostych kompozycji.

Hall wejściowy znajduje się w środkowej sekcji obiektu. Z uwagi na jego

niewielką powierzchnię naprzeciwko wejścia wprowadzono monumentalną lustrzaną ścianę, która dubluje optycznie przestrzeń. Za

ścianą znajduje się dwupoziomowa część zapleczowa restauracji. Pierwszą, mniejszą salę zlokalizowaną na prawo od wejścia

wypełnia centralnie położona otwarta kuchnia otoczona kontuarem konsumpcyjnym wykończonym surowym deskowaniem.

W tle znajduje się pokryty lustrami bar, a nad nim – zajmujący całą szerokość pomieszczenia panel tablicowy menu. Stanowi

on również balustradę kryjącej się na antresoli strefy VIP. Druga, duża sala liczy ponad 100 miejsc siedzących i również znajduje

się w niej otwarta kuchnia ukształtowana jako „półwysep” stanowiący dominantę wnętrza. Oprócz tradycyjnych stolików są

tutaj dwie 12-osobowe „wyspy” z własnym trzonem kuchennym, dostosowane do formuły self-cooking.

Podczas kolejnego etapu prac przed wschodnią elewacją

budynku zaaranżowany został drewniany taras przepleciony zielenią, w której wykorzystano istniejące drzewa i krzewy uzupełnione o kompozycję nowych nasadzeń. Podobnie jak

w przypadku centralnego ogrodu za projekt i realizację zieleni odpowiedzialna była pracownia krajobrazu Zielone Studio.

Taras zaprojektowany został w nawiązaniu do siatki tarasów centralnego ogrodu. Od południowej strony budynku dodano

podest betonowy z ławką, utrzymany w tej samej konwencji, co

sąsiadujące z nim wejście do galerii Leto i Piktogram.

Projekt otoczenia budynku nr 46 obejmował nie tylko zre-

alizowany taras, ale też rozprzestrzenił się na alejkę między

budynkami nr 46 i 47 zakończoną ceglaną ścianą z neonem „Ju-

biler”. Kamienica przy Mińskiej 33 już wiele lat temu „oddała” Mińskiej 25 kilka niewielkich lokali na parterze, z których do niedawna funkcjonował

tylko zakład Darform produkujący normalia do form wtryskowych. Ponie-

waż powierzchnie lokali były za małe nawet dla najbardziej kameralnej

działalności, powstał pomysł dobudowania struktury, która doda trochę metrów kwadratowych i będzie pełniła rolę witryny. I to nie do każdego

lokalu z osobna, ale wspólnej witryny połączonej z Darformem.

84


Siatka do wytyczenia geometrii tarasu

Założenie alejki wzdłuż budynku restauracji Warszawa Wschodnia. Widok ceglanej fasady zakładu Darform – stan istniejący

Szkice koncepcyjne projektu rewitalizacji budynku Warszawa Wschodnia. Rysunek fasady z projektowaną witryną

85


Inwentaryzacja narożnego lokalu

Plany objęły zespół parterowych budynków nr 47, 74 i 75

Najpierw w jednym z nich planowana była przez jakiś czas piekarnia…

…a potem restauracja

86


„Szafa”, „szarak”, „brzydki budynek”, „biurowiec”, „blok” – takie niezbyt

łaskawe określenia przylgnęły do tego budynku. Swoją imponującą, prze-

skalowaną w stosunku do ulicy fasadą strzeże on – wraz z ceglaną bramą –

wejścia na teren Soho. Dwa tak skrajnie różne elementy opowiadają ciekawy fragment historii ulicy. Konstrukcja budynku i zróżnicowana wyso-

odsłona piąta – budynek Szafa

kość jego kondygnacji wskazują na to, że mógł być on kiedyś miejscem

produkcyjnym. Obecnie ze względu na stan techniczny wykorzystywany

jest jako przestrzeń biurowa. Czy rzeczywiście jest brzydki? Już po krótkim przyjrzeniu się dochodzimy do odwrotnych wniosków. Klarowny układ

konstrukcyjny, modularność, wysokie kondygnacje – czego chcieć więcej.

To budynek samograj.

Obiekt ten stanowi również ciekawy ewenement w tradycyjnej pierzei

ulicy Mińskiej. Wyróżnia ów budynek nie tylko architektura, ale również ga-

baryt i wycofana linia zabudowy. To, co wydawać się może mankamentem,

zaburzeniem, staraliśmy się w koncepcji przekształcić w atut. Wycofanie budynku od ulicy pozwoliło na zaprojektowanie placu z zielenią. Dziś to miejsce pełni rolę parkingu, a sama „Szafa” oddziela ulicę od Soho.

W przyszłości ma je łączyć – poprzez aranżację miejskiego placyku

z zielenią od frontu, przejście przez parter budynku i otwarcie na powstający budynek Wars. Budynki Wars i Szafa wspólnie ukształtują ten

87

Budynek biurowy PZO, podstawa dla projektu budynku Szafa – stan obecny


fragment przestrzeni. W ich najbliższej przestrzeni publicznej pojawią się

motywy nawiązujące do zrealizowanego już odcinka torowiska z lokomo-

tywą: pagórki przypominające nasypy, kształtowane na wzór torów ścieżki

i „stacje” w węzłowych miejscach. Wracając do samego budynku, postanowiliśmy „blokowość” tego obiektu wyeksponować i rozwinąć, pokazać

jego wartość i nic nie maskować. Jeśli mieszkańcy będą dumni z tego, że mieszkają w bloku, można będzie powiedzieć, że się udało. „Szafa” stoi

w otwartej przestrzeni, ma uwolniony parter, elastyczne w rozplanowaniu

rzuty, ładny otwarty widok, coś wyjątkowego na dachu. Z pięciu punktów

Widok aksonometryczny budynku szafa oraz publicznego placu, projekt rewitalizacji

nowoczesnej architektury Le Corbusiera brakuje tu tylko wstęgowych okien.

Ale zamiast nich po redukcji elementów elewacji odkryliśmy piękny geometryczny ruszt wyznaczający rytm fasady.

Detale elewacji zrewitalizowanego budynku Szafa – wizualizacja

Sąsiednia strona: rzuty elewacji budynku Szafa. Detale elewacji – schemat przekształcenia

Sąsiednia strona: detal klatki schodowej budynku Szafa

88


89


Widok ogólny na zrewitalizowany budynek Szafa oraz zrewitalizowany plac od ul. Mińskiej


Rzut poziomy piętra budynku Szafa – projekt rewitalizacji



Tak więc pozornie nieciekawa i płaska fasada bloku okazała się

wdzięcznym materiałem do metamorfozy. Wykucie murków podokiennych,

wymiana szklenia i zagłębienie jego płaszczyzny pozwoliły uzyskać czystą, rytmiczną kompozycję. Każde piętro przecina 70-metrowej długości

korytarz, doświetlony na skrajach. Jeśli w bloku musi być korytarz, niech

będzie efektowny. Nie musi też być przestrzenią tylko komunikacyjną. Każ-

de wejście do mieszkania zaplanowane zostało jako wnęka z miejscem

na rower, rzeźbę czy ławeczkę. W obrębie klatek schodowych powstaną

przestrzeni wspólne dla mieszkańców w formie dwukondygnacyjnych ogólnodostępnych loggii z zielenią – miejsca sąsiedzkich spotkań.

Racjonalna struktura budynku i ponadprzeciętna wysokość istnieją-

cych kondygnacji stały się doskonałą bazą do stworzenia kompaktowych,

wielkomiejskich jednostek na wynajem. Niekoniecznie duża powierzchnia,

ale wyjątkowa przestrzeń. Zaplanowano 128 niewielkich mieszkań, z prze-

znaczeniem głównie dla ludzi młodych, singli i małych rodzin. Powstała

typologia obejmuje mieszkania jednopokojowe (31 metrów kwadratowych),

dwupokojowe (50 metrów kwadratowych) i dwupoziomowe (63 metry kwadratowe), rozszerzając paletę mieszkań oferowanych w ramach całego projektu Soho.

Przykładowe schematy mieszkań w budynku Szafa

Uzupełnieniem programu mieszkalnego stał się wątek sportowy, w ra-

mach którego zaplanowane zostały dwie atrakcje: ogólnodostępny pa-

wilon rekreacyjny na dachu z „bieżnią w chmurach” oraz ścianka wspinaczkowa na zachodniej ścianie szczytowej budynku.

93

Sąsiednia strona: elewacja zachodnia – widok na bieżnię i ściankę wspinaczkową




JUTRO

autorzy: WWAA / Architekci – Marcin Mostafa, Natalia Paszkowska

Prezentowane przez nas założenia rozwojowe projektu Soho Fac-

tory są wynikiem wieloletniego procesu, którego początki sięgają

2009 roku. Kiedy wprowadzaliśmy się do niewielkiego biura w budynkach przy ulicy Mińskiej, nie mogliśmy przewidzieć, że przyjdzie

nam zmierzyć się z zadaniem wyznaczenia kierunku transformacji całego kompleksu.

Kamionek jest miejscem wyjątkowym, ulokowanym wewnątrz funkcjonalne-

założenia funkcjonalno-programowe

go centrum Warszawy. Jednak o tym, że stanowi on wyodrębniony tożsamościowo i kulturowo obszar miasta, wie dzisiaj niewielu mieszkańców. To

na Kamionku znajduje się zarówno park Skaryszewski – zdaniem wielu najpiękniejszy park w stolicy – jak i Stadion Narodowy. Kamionek zamieszkuje relatywnie mało mieszkańców przy jednoczesnym bardzo dobrym stopniu

rozbudowania infrastruktury w postaci szkół, przedszkoli i miejsc opieki

zdrowotnej. Stwarza to wyjątkową sytuację, w której obszar ten dogęścić

można budynkami i mieszkańcami, nie sprawiając tym samym, że prze-

ciążony zostanie system całej dzielnicy. Soho jest bardzo dobrze skomunikowane ze Śródmieściem – wygodny transport zapewnia tramwaj, Szybka

Kolej Miejska, a wkrótce także odnoga drugiej linii metra. Równie dogodny

jest dojazd samochodem. Wszystko to sprawia – chociaż nadal dość trudno to sobie wyobrazić, spacerując dzisiaj po ulicy Mińskiej, a kilka lat temu

98


wydawało się to absolutnie abstrakcyjne – że w przyszłości przestrzeń

owa może stać się jednym z lepszych miejsc do mieszkania w Warszawie. Kamionek musi poradzić sobie z wieloma wyzwaniami dotyczącymi

deindustrializacji, problemów społecznych czy złego stanu technicznego

dużej części zasobu mieszkaniowego. Planowane w niedalekiej przyszło-

ści inwestycje w infrastrukturę komunikacyjną oraz atrakcyjne położenie

względem centrum stwarzają możliwość szybkiej zmiany tego stanu rzeczy. Szczególnym zagrożeniem, z którym musieliśmy się zmierzyć, pozostaje

niebezpieczeństwo rozpadu dzielnicy na dwa współistniejące, choć nie-

komunikujące się ze sobą światy. Mimo że już dzisiaj obserwować możemy w okolicy Mińskiej wzmożoną aktywność budowlaną deweloperów,

nie wiąże się ona z polepszeniem stanu historycznej zabudowy tej części

dzielnicy. Chcieliśmy się temu przeciwstawić. Dlatego też pracę nad tym projektem rozpoczęliśmy od myślenia o Kamionku jako całości oraz od

odpowiedzi na pytanie, w jaki sposób projektowana przez nas inwestycja może przyczynić się do rewitalizacji tego obszaru.

Różne sposoby kształtowania tkanki urbanistycznej, szkice koncepcyjne dla opracowania projektu. Od góry: 1. schemat osiedla zamkniętego 2. tradycyjne ukształtowanie z prostopadłymi ulicami 3. modernistyczne osiedle z wysokimi budynkami zanurzonymi w zieleni

99


Różne sposoby kształtowania tkanki urbanistycznej, szkice koncepcyjne dla opracowania projektu. Od góry: 1. niewielkie budynki pośród zieleni parkowej 2. powtarzalna jednostka z zielonymi podwórkami

Przeprowadzone przez nas rozeznanie posłużyło do wyłonienia ze-

stawu problemów, z którymi uporać się miał prezentowany tutaj plan.

Wśród nich znajduje się między innymi kwestia braku wspólnego miejsca

symbolicznie scalającego życie całej dzielnicy, problem regulacji i uwolnienia przestrzeni przyszłego osiedla od ruchu samochodowego oraz przede wszystkim zagadnienie stworzenia zrównoważonej projektowo i społecznie, wielofunkcyjnej dzielnicy mieszkalnej, wyposażonej w różnego

rodzaju usługi i przestrzenie wspólne. Dzielnicy reprezentującej ducha no-

wej Warszawy, zdominowanej przez zieleń, wodę i powietrze. Wszystkie te

założenia tworzą zrąb naszego pomysłu na kompleks Soho, który w naszej intencji ma stać się „małą Wenecją” opisywaną przez architekta Jana

Gehla. Rozbudowany system podziemnych parkingów oraz skierowanie ruchu samochodowego na ulicę Żupniczą jest podstawowym warunkiem

stworzenia wyjątkowej w skali Warszawy przestrzeni do mieszkania. W naszym odczuciu konsekwencją tego będzie akceleracja życia społecznego i nasilenie kontaktów społecznych.

Rozpoczynając prace, staraliśmy się nie ograniczać do standardowo

pojmowanej roli przypisywanej architektom i urbanistom, przeciwnie – na

ile było to możliwe – próbowaliśmy rozszerzyć proces projektowy o do-

świadczenia zebrane przez socjologów, etnologów, historyków architektury i aktywistów od wielu lat pracujących na rzecz społeczności lokalnej

Kamionka oraz całej Pragi Południe. Wydaje nam się jednak, że najważniejszym czynnikiem, który zadecydował o ostatecznym kształcie pre-

100


zentowanego projektu, był czas spędzany na terenie Soho. Przestrzeń ta

stanowi dla nas nie tylko zagadnienie i wyzwanie projektowe, lecz przede

wszystkim miejsce naszej codziennej pracy. Umożliwiło to rozpoznanie

specyfiki i problemów tego miejsca na wszystkich możliwych poziomach.

Na nasze doświadczenie składają się codzienne dojazdy do pracy z różnych dzielnic Warszawy różnymi środkami komunikacji, codzienne zakupy

oraz wieczory spędzane tutaj do późna nad projektami przygotowywanymi w pracowni. To właśnie bezpośrednie doświadczenie przestrzeni w jej

codziennym wymiarze pozostaje dla projektanta wartością, której nie

sposób przecenić. Doświadczenie to pozwala na rozpoznanie specyfiki miejsca z całym arsenałem jego potencjałów i problemów. Przygo-

towując niniejszy projekt, kierowaliśmy się intencją jak najwierniejszego

101

Wytyczne projektu miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego dla rejonu Kamionka. Od góry, od lewej: 1. budynki do zachowania i obszar chroniony w MPZP 2. obowiązujące linie zabudowy z nakazem elewacji ciągłych 3. obowiązujące linie zabudowy 4. nieprzekraczalne linie zabudowy


5. usługi na parterze

6. dominanty przestrzenne

7. ciągi piesze

8. budynki zachowane (ogółem)

102


9. obszar 2,2 mw(u), zabudowa mieszkaniowa z usługami, wysokość zabudowy 12–30 m, powierzchnia biologicznie czynna – 25%, intensywność zabudowy – 3,5, powierzchnia zabudowy – 60%

10. obszar 6 u/mw, zabudowa usługowa z funkcją mieszkalną, wysokość zabudowy – 12–30 m, powierzchnia biologicznie czynna – 25 procent, intensywność zabudowy – 4,0, powierzchnia zabudowy – 60 procent

11 obszar 2.1 u/mw, zabudowa usługowa z funkcją mieszkalną, wysokość zabudowy – 12–30 m, powierzchnia biologicznie czynna – 20%, intensywność zabudowy – 3,5, powierzchnia zabudowy – 60%

12. obszar 16 u/mw, zabudowa usługowa z funkcją mieszkalną, wysokość zabudowy – 12–25 m powierzchnia biologicznie czynna – 20%, intensywność zabudowy – 3,0, powierzchnia zabudowy – 70%

103


1. historyczna zabudowa do zachowania

2. ścieżki piesze łączące najważniejsze punkty w okolicy Soho

3. trakty piesze – główne wejście z ul. Grochowskiej oraz deptak na ul. Mińskiej

4. funkcje kulturalne w centrum

104


5. rynek – „zielone płuca”

6. małe przestrzenie funkcjonalne

105


odzwierciedlenia tych doświadczeń, procesu myślowego, researchu oraz

testowania różnych scenariuszy i rozwiązań. Wszystko to złożyło się na ostateczny kształt wytycznych projektowych dla Soho Factory.

„Miejskie powietrze czyni wolnym” – opracowując niniejszy plan na przy-

mieszkać, pracować, być

szłość, kierowaliśmy się dążeniem do wytworzenia wielowymiarowej przestrzeni przenikniętej duchem archetypu miejskiego. Naszym horyzontem

myślowym pozostaje przestrzeń wykraczająca daleko poza rozpowszechnione w Polsce inwestycje deweloperskie, które często przyjmują model

monokultury mieszkaniowej uzupełnionej o wysokiej jakości przestrzenie

wspólne takie jak plac zabaw czy skwer. Dlatego też ważnym punktem

odniesienia dla naszego projektu są nie tylko współczesne realizacje

z kraju i zagranicy, ale także tradycyjna struktura nowożytnego miasta

europejskiego – która razem z centralnie ulokowanym punktem kulminacyjnym w postaci rynku i ratusza tworzy konstelację osób, potrzeb, usług

i przestrzeni stanowiących kompleksową odpowiedź na potrzeby miej-

skiej wspólnoty. Z tego powodu w przygotowanym dla Soho planie roz-

woju znalazło się miejsce nie tylko na dobrze zaprojektowane przestrzenie mieszkalne i wypoczynkowe, ale także na cały wachlarz przestrzeni

biurowych, usługowych i handlowych. Tak więc na terenie Soho przewi-

dzieliśmy miejsca zarówno dla pracowników biurowych, kancelarii prawnych i doradczych, jak i dla warsztatów rzemieślniczych czy tzw. hubów kreatywnych. Równoprawnymi odbiorcami i przyszłymi użytkownikami

tej przestrzeni są przedstawiciele rzemiosła i handlu – na terenie kompleksu przewidzieliśmy miejsce dla piekarni, fabryki sera, sklepu mięsne-

go i rybnego, licznych warsztatów, restauracji, banków i innych punktów

usługowych. Ważnym użytkownikiem przyszłego Soho będą liczne insty-

tucji kultury, nieograniczające się jednak do tych już dzisiaj tam dzia-

łających – w przyszłości to miejsce stać się ma wiodącym w kontekście całego miasta centrum kreatywnym stolicy. Z tego powodu obok Muzeum

Neonów, teatru i kina w prezentowanym przez nas projekcie przewidzie-

liśmy przestrzenie dla licznych butików i sklepów, szkół mody i projekto-

wania, warsztatów teatralnych i innych. W naszym sposobie rozumienia

106


miasta wszystkie wymienione funkcje nie są uzupełnieniem oferty Soho,

lecz raczej stanowią podstawowy warunek zaistnienia tego miejsca jako

w pełni wystarczalnej oraz zrównoważonej społecznie i projektowo przestrzeni miejskiej.

Mamy świadomość, że podstawowym warunkiem realizacji tego zamy-

słu są ludzie. Myśląc o użytkownikach, braliśmy więc pod uwagę różnego

typu aktorów, ale też różnego rodzaju sposoby użytkowania Soho – jako

miejsca pracy, odpoczynku, relaksu, tranzytu. Jednak podstawową grupą użytkowników tej przestrzeni są jego przyszli mieszkańcy – zarówno ci

kupujący, jak i ci wynajmujący mieszkania. To cecha charakterystyczna

całego projektu Soho jako dzielnicy mieszkalnej – uwzględnienie na etapie

projektowania zróżnicowanej sytuacji własnościowej. Ofertę mieszkań tworzonych z myślą o sprzedaży uzupełniają mieszkania projektowane pod

wynajem. Takie podejście stanowi rewolucję w myśleniu deweloperskim

w Polsce, będąc jasnym nawiązaniem do szwajcarskiego modelu budownictwa mieszkaniowego. To rozwiązanie pozwoli na rozszerzenie grona przyszłych mieszkańców o tych, którzy z różnych powodów nie chcą lub

nie mogą kupić mieszkania bądź też zaciągnąć na ten cel kredytu. Zależy

nam na promocji nowego sposobu myślenia oraz na stworzeniu warunków,

w których perspektywa wynajmu mieszkania nie będzie wynosiła jedynie dwa lata – myślimy raczej o 20 latach. Tak rozumiany model budownictwa

pozwoli na zapewnienie zrównoważonej struktury społecznej osiedla –

grono mieszkańców nie będzie ograniczać się do osób posiadających odpowiednią zdolność kredytową.

Przystępując do prac projektowych, założyliśmy, że Soho powinno pozo-

stać strukturą elastyczną, podatną na transformacje, zdolną do reagowania na zmieniające się potrzeby i przyzwyczajenia mieszkańców. Ponadto

ważną wytyczną projektową było dla nas dążenie do umożliwienia mieszkańcom identyfikacji z Soho nie tylko jako miejscem zamieszkania. Chcemy

uniknąć sytuacji, w której życie zawodowe i społeczne mieszkańców roz-

grywać się będzie w innych częściach miasta. Ten sposób myślenia wiąże

się z koniecznością zapewnienia warunków sprzyjających tworzeniu miejsc

pracy w obrębie samego kompleksu, tak aby przynajmniej część miesz-

kańców miała możliwość prowadzenia tutaj swojego życia zawodowego.

Pozwoli to na rozwiązanie wielu problemów logistycznych, począwszy od

kwestii odprowadzenia dzieci do przedszkola, rozładowaniu ruchu samo-

chodowego na ulicach Warszawy, a skończywszy na oszczędności czasu

wydatkowanego na codzienne dojazdy do pracy w innych dzielnicach.

107

Ilustracje na kolejnych stronach: 108–109 plan zagospodarowania terenu 110–111 widok aksonometryczny 112–113 wizualizacja z lotu ptaka 114–117 schemat funkcjonalny 118–119 wizualizacja części biurowej








2

1

4

5

3

6

8 7

9

10

12

11

brama

51

38

37

52 39 35

40

36

41

34

33

1. firmy marketingowe / mieszkania

• projektowanie wnętrz

3. apteka / mieszkania

• architektura

2. kancelaria / mieszkania

4. fryzjer i makijażystka / mieszkania 5. fryzjer / mieszkania

6. sklep rowerowy / mieszkania 7. second hand / mieszkania

8. meble sklepowe / mieszkania

9. firma odzieżowa / mieszkania

10. magazyn o modzie / mieszkania 11. centrum kreatywności

• showroom

• organizacja artystyczna

• organizacja rolnicza • projektowanie mebli

12. restauracja / mieszkania

13. sklep z serem / mieszkania 14. sklep rybny / mieszkania 15. kawiarnia / workshop

16. sklep mięsny / mieszkania 17. kawiarnia / workshop

18. kwiaciarnia / mieszkania

19. szkoła mody i projektowania / showroom / mieszkania

• workshop

20. warsztaty teatralne / mieszkania 21. warsztaty gotowania

• projektowanie ubioru

22. szkoła rysowania

114


16

14

17

15

13

19

18

20

22

21

23

brama

49

24

48

50 43

44

45

25 46

42

47

26

27

29

31

28

30

32

23.szkoła językowa

38. park

25. antykwariat / mieszkania

40.piekarnia

24. mieszkania

26. szkoła muzyczna / mieszkania 27. szkoła baletowa

28. bank / mieszkania 29. łaźnia

30.siłownia / spa

31. siłownia plenerowa

32. hala (zachowana) / teatr

33. hala (zachowana) / kawiarnie 34. plac

35. mieszkania 36. mieszkania

37. dzielnica eko / urban farming

39. przedszkole 41. fabryka sera

42. muzeum neonów

43. kino / kino plenerowe

44.biblioteka / dom kultury 45. restauracja / galeria

46. aleja z kasztanowcami 47. plac zabaw dla dzieci 48. plac

49. targ tymczasowy 50. targ stały

51. hala targowa

52. farmy miejskie

115


116


117




Obecnie osoby, które zarówno mieszkają, jak i pracują w Soho, stano-

wią mały procent. Chcielibyśmy jednak, aby w przyszłości sytuacja ta uległa zmianie. To właśnie ta grupa użytkowników ma bowiem szansę wytworzyć najsilniejszą identyfikację z otaczającą ich przestrzenią. W szerszej

perspektywie wiąże się to z większym zaangażowaniem w życie dzielnicy

oraz dążeniem do poprawy jakości życia nie tylko na terenie kompleksu

Soho, lecz również na całym Kamionku. W warstwie projektowej myślenie to objawia się w uwzględnieniu działek pod budownictwo własnym

sumptem – eksperymentalny poligon dla testowania zasad mikrospół-

dzielczości mógłby powstać w obrębie działek zlokalizowanych w za-

chodniej pierzei ulicy Mińskiej. Proces budowlany mógłby być tam pro-

wadzony przez kilkurodzinne stowarzyszenia, które samodzielnie stawiają

własną kamieniczkę. Ponad użytkowym przyziemiem może znaleźć się miejsce na funkcje mieszkalne.

Przygotowany przez nas projekt przewiduje zachowanie i rozwój

obecnego charakteru Soho, które pozostaje miejscem pracy rzeszy kreatywnych osób – projektantów, pracowników galerii, animatorów i akty-

wistów. To dla nich przewidzieliśmy przestrzenie wewnątrz pierzei ulicy Mińskiej. Użytkowe partery projektowanych tam budynków pomieścić mogą nie tylko sklepy spożywcze, lecz również usługi innego typu – na przykład pracownie projektowe, warsztaty rzemieślnicze, także te, które

już dzisiaj działają na Kamionku. Tego typu myślenie akceleruje twórczą wymianę pomiędzy lokalną tradycją a nową generacją rzemieślników, tzw. ruchem New Crafts. Zależy nam na tym, aby Soho pozostało

miejscem, gdzie można dorobić klucze, a także zaprojektować i uszyć

sukienkę na specjalną okazję. Miejscem zachowującym zdywersyfiko-

wane funkcje, świadomie kształtującym i wspierającym rozwój kultury materialnej poprzez odpowiednio prowadzoną politykę lokalową i czynszową.

Nasz projekt przewiduje również wpisanie w całość założenia prze-

strzeni handlowych w postaci tradycyjnej hali targowej i niewielkich

sklepów, w których można będzie kupić świeże warzywa i owoce. Takie

miejsce na Kamionku już dzisiaj istnieje – naprzeciwko bramy wejściowej

do Soho znajduje się mały bazarek, który niestety wkrótce zostanie zlikwidowany w związku z inwestycjami komunikacyjnymi. Zależy nam na

zachowaniu i wykorzystaniu tego potencjału. W okolicy hali targowej, będącej naszym małym mercato, zlokalizowaliśmy również przestrzeń

na miejski ogród warzywny, tak aby mieszkańcy i użytkownicy mieli moż-

120


liwość, nawet symboliczną, samodzielnego hodowania swoich warzyw.

Taka właśnie jest nasza wizja przyszłego Soho: mieszkać, pracować, naprawiać, sprzedawać.

Wszystkie prace projektowe poprzedziliśmy dogłębną analizą architektonicznego, historycznego oraz tożsamościowego dziedzictwa Kamionka.

Pozwoliło nam to na wyodrębnienie głównych aspektów ideowych projektu.

Odwołanie się do handlowego, kulturalnego oraz industrialnego dziedzic-

twa dzielnicy pozostaje naszym głównym punktem odniesienia. W przygotowywanym planie uwzględniliśmy zachowanie i ponowne wykorzystanie

historia, architektura, tożsamość

jak największej liczby budynków postindustrialnych. Projekty wykonawcze

poszczególnych obiektów pełnymi garściami czerpią z architektonicznej

spuścizny Kamionka – począwszy od historycznej zabudowy drewnianej

(znanej za pośrednictwem świadectw historycznych), przez industrialną

zabudowę ceglaną (cegła palona, cegła cementowa), po ikoniczne realizacje modernizmu warszawskiego (Dworzec Wschodni, międzywojenne osiedle Towarzystwa Osiedli Robotniczych, siedziba Klubu Sportowego

Przygotowania do Wystawy Światowej w Warszawie, widok na prawy brzeg Wisły. Źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe

121


122


„Orzeł”). Ważnym punktem odniesienia, szczególnie w kontekście odtwarzania pierzei ulicy Mińskiej, pozostaje zabudowa kamienic wielkomiejskich

oraz czynszowych. Znakomita część substancji architektonicznej dzielnicy

znajduje się dzisiaj w stanie rozkładu i wymaga dogłębnych remontów

oraz modernizacji. Jednak bogactwo typologii budynków, funkcji oraz ma-

teriałów występujących na terenie Kamionka znalazło swoje odbicie w architekturze planowanych realizacji. Również wielokulturowość jako istotny aspekt tożsamości dzielnicy została uwzględniona przy projektowaniu

przestrzeni wspólnych tak, by wyrażały one ducha tolerancji, współpracy i ekumenizmu.

Choć Kamionek to jedna z najstarszych części dzisiejszej Warszawy,

posiadająca bogatą historię istotną nie tylko na poziomie lokalnym,

wiedza o jego odrębności historycznej i tożsamościowej jest znikoma.

Przez długi czas obszar całej dzisiejszej Pragi pozostawał terenem rol-

niczym. Przez wiele lat Kamionek był z jednej strony na uboczu, a z dru-

giej – w samym centrum życia państwowego Rzeczypospolitej Obojga

Narodów, gdyż to na rozległych polach wsi Kamion odbywały się wolne

elekcje polskich władców. Dzięki zlokalizowaniu w niewielkim oddaleniu od centrum Warszawy oraz otwarciu na przełomie X I X i X X wieku

Dworca Terespolskiego (dzisiejszy Dworzec Wschodni) Kamionek prze-

żył okres gwałtownej industrializacji. Przełom wieków to czas intensywnego rozwoju przemysłu oraz wzrost znaczenia dzielnicy jako zaplecza handlowego miasta. To tutaj odbywały się w okresie międzywojennym

słynne targi bydlęce odwiedzane przez mieszkańców całego kraju. Wraz

z otwarciem parku im. Ignacego Paderewskiego (szerzej znanego jako

park Skaryszewski) dzielnica stała się również popularną przestrzenią rekreacyjną. W latach 30. XX wieku na obszarze Kamionka planowano

zlokalizować tereny wystawowe projektowane z myślą o EXPO 1941 roku. Czas po zakończeniu II wojny światowej to okres dalszej industrializacji dzielnicy. Fabryki poddane zostały nacjonalizacji, w sąsiedztwie parku

Skaryszewskiego powstał budynek Stadionu Dziesięciolecia Manifestu

Lipcowego (dzisiaj Stadion Narodowy). Okres powojenny związany jest

również z rozwojem ostatecznie nigdy niezrealizowanych planów zwiększenia liczby mieszkańców dzielnicy, w związku czym przeprowadzono szereg inwestycji w infrastrukturę socjalną i kulturalną Pragi. Wynikiem

tego procesu jest między innymi zlokalizowany u zbiegu alei Zielenieckiej oraz ulic Targowej i Grochowskiej Teatr Powszechny. Koniec XX wieku

to czas intensywnej deindustrializacji. Skomplikowany splot czynników

123

Sąsiednia strona: życie codzienne Kamionka i Pragi w latach 50. xx wieku, widoki sklepów oraz ulicy Grochowskiej w Warszawie. Źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe


Sąsiednia strona, u góry: prace przy budowie nowego kościoła pw. Matki Boskiej Zwycięskiej na Kamionku (rok 1930). Poniżej: Widok na prawy brzeg Wisły (około roku 1926) w Warszawie około roku 1926. Źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe

politycznych i ekonomicznych, w tym między innymi likwidacja większo-

ści fabryk działających na terenie Kamionka, przyczynił się do wzrostu bezrobocia oraz degradacji społecznej i architektonicznej tej części

dzielnicy. Jednak walory lokalizacyjne, bliskość terenów zielonych oraz dobrze rozwinięte zaplecze społeczne są dowodem na duży potencjał

tego fragmentu Warszawy.

Analiza architektonicznej spuścizny Kamionka wskazuje na istnienie

dużego zróżnicowania typów zabudowy. W czasie, kiedy Kamionek stanowił wiejską osadę na przedpolu Warszawy, w jego architektonicznym

krajobrazie dominowała architektura drewniana. Wybór drewna jako podstawowego materiału budowlanego podyktowany był zarówno

względami ekonomicznymi (tani, dostępny materiał), jak i praktycznymi

(zabudowa na tym terenie często ulegała zniszczeniom w wyniku wojen

i bitew). Kolejnym typem zabudowy dominującym na terenie dzielnicy

pozostaje ceglana architektura industrialna. Wśród najbardziej interesu-

jących budynków tego typu wymienić należy niedaleką Fabrykę Czekolady

E. Wedla, pofabryczne budynki przy ulicy Gocławskiej, w których dzisiaj

zlokalizowana jest Szkoła Wyższa Psychologii Społecznej, oraz zabudowę kompleksu Soho. Ważnym elementem architektonicznego dziedzictwa

dzielnicy są budynki przed- i powojennego modernizmu. W odległości

kilkuset metrów od Soho zlokalizowany jest jeden z niewielu zachowanych w Warszawie budynków autorstwa sławnego w Europie i Stanach

Zjednoczonych architekta Macieja Nowickiego (budynek Klubu Sportowego „Orzeł”) oraz funkcjonalistyczne osiedle Towarzystwa Osiedli Robotniczych przy ulicy Podskarbińskiej projektu Mirosława Szabuniewicza

i Natalii Hiszpańskiej. Kameralne osiedle, składające się z dziewięciu

budynków łączonych zabudowanymi cegłą klinkierową galeriami, pomimo upływu czasu oraz znacznej degradacji nadal urzeka rozwiązaniami

plastycznymi oraz może stanowić punkt odniesienia przy planowaniu

zrównoważonych przestrzeni mieszkalnych. Obydwie realizacje należą do ważnych w skali całego miasta i kraju świadectw awangardowego

projektowania z czasów międzywojnia. Ważnym architektonicznym

symbolem Kamionka pozostaje również niedawno zmodernizowana, powojenna architektura dworca kolei dalekobieżnych i regionalnych

Warszawa Wschodnia.

Począwszy od XVIII wieku, teren dzisiejszej Pragi Południe był obszarem

wielokulturowym, stanowiąc miejsce zamieszkania ludności pochodzenia żydowskiego, rodzin ewangelickich oraz prawosławnych. Dzielnica

124


125


zachowała swój wielonarodowy charakter także dziś, o czym świadczy liczna reprezentacja społeczności romskiej i wietnamskiej. Ta ostatnia

doczekała się nawet Centrum Kultury Wietnamskiej, świątyni Thien Viet oraz kopii pagody z Hanoi.

Na wstępnym etapie prac przeprowadziliśmy również pogłębioną ana-

relacja z otoczeniem

lizę terenu Soho w kontekście urbanistycznym oraz planowanych w jego

sąsiedztwie inwestycji budowlanych i infrastrukturalnych. Rozpoczęliśmy

od wykonania serii szkiców analitycznych rozważających różne rozwią-

zania urbanistyczne. Wyodrębnione zostały trzy skrajnie różne strategie

podejścia urbanistycznego i inwestorskiego. Pierwsza strategia przewidy-

wała całkowite wyburzenie wszystkich zabudowań pofabrycznych, możliwych do wyburzenia z punktu widzenia prawnego i konserwatorskiego.

Tak przygotowany teren stałby się miejscem wprowadzenia megastruktur mieszkalnych z użytkowymi parterami. Wariant ten został odrzucony

126


jako całkowicie ignorujący kontekst urbanistyczny Soho. Drugi scenariusz

przewidywał połączenie terenu nowej inwestycji z tkanką miasta poprzez

przedłużenie istniejących układów komunikacyjnych i ulic. To podejście

zostało jednak przez nas odrzucone jako nieszczere – symulowanie na

terenie pofabrycznym miejskiej siatki ulic wydaje się bezzasadne. Na trzeci scenariusz złożyło się wybudowanie klasycznego osiedla w modelu

deweloperskim – powtarzalne jednostki mieszkalne zorganizowane wokół punktu kulminacyjnego (jezioro, centralna aleja) wytwarzają własną

logikę ciągów i układów komunikacyjnych, tworząc odseparowany od

reszty dzielnicy ekosystem. Także i ten scenariusz okazał się niewystar-

czający, jeśli chodzi o miastotwórcze ambicje projektu. Żaden z trzech

rozważanych wariantów nie spełnił stawianych przez nas wymagań,

Sąsiednia strona: modernistyczny projekt kościoła pw. Matki Boskiej Zwycięskiej na Kamionku w Warszawie (1929, proj. inż. Konstanty Jakimowicz). Źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe

chociaż z łatwością możemy przytoczyć wiele przykładów dowodzą-

cych możliwości wytworzenia wysokiej jakości przestrzeni mieszkalnej

w ramach każdej z trzech opisanych strategii. Ostatecznie postanowiliśmy połączyć elementy pochodzące z trzech rozważanych ścieżek

(centralna aleja organizująca wnętrze założenia, wprowadzenie typologii zabudowy mieszkalnej, wpisanie nowej struktury w istniejące ciągi komunikacyjne), jednak zostały one podporządkowane nadrzędnemu

celowi zmierzającemu do jak najbardziej organicznego wykorzystania

zastanej sytuacji.

Kolejnym ważnym aspektem wpływającym na ostateczny kształt za-

proponowanego masterplanu pozostaje relacja terenu Soho do inwe-

stycji prowadzonych i planowanych w jego otoczeniu. Wśród głównych inwestycji komunikacyjnych należy wymieć przedłużenie drugiej linii metra

wraz z planowaną stacją metra Mińska, a także aleję Tysiąclecia wraz

z planowanymi przystankami tramwajowymi u zbiegu ulic Mińskiej i Żupniczej. Przeprowadzenie tych inwestycji urealnia postulat wprowadzenia

separacji ruchu pieszego na ulicy Mińskiej oraz skierowania całego ru-

chu samochodowego do ulicy Żupniczej,

stanowiącej w myśl planu zagospodaro-

wania przestrzennego obszaru Kamionka strefę graniczną pomiędzy obszarem

Widok na Kamionek z lotu ptaka. Źródło: materiały własne Soho Factory

usługowo-mieszkalnym a zabudową prze-

mysłową. Zgodnie z planem zagospoda-

rowania przestrzennego tereny Starej

Drukarni (dawniej Drukarnia im. Rewolucji Październikowej) przy ulicy Mińskiej 65

127


Soho w kontekście dzielnicy



Obszary rekreacyjne: 1. 2. 3. 4. 5. 6. 7. 8. 9. 10.

park Praski Kanał Wystawowy Wisła plaża Poniatówka jeziorko Kamionkowskie staw na Kosku park Skaryszewski Stawy Kacze Kanał Wystawowy kamionkowskie Błonia Elekcyjne 11. welodrom RKS Orzeł 12. park obwodu Praga Armii Krajowej

1.

2.

3.

4.


11.

12. 5.

9. 6.

10. 7.

8.


W okolicy: 1. bazylika katedralna św. Floriana i Michała 2. CH Warszawa Wileńska 3. kino Praha 4. bazar Różyckiego 5. Muzeum Pragi 6. targ 7. Stadion Narodowy 8. Teatr Powszechny 9. targ 10. Warszawa Wschodnia 11. fabryka Wedla 12. targ 13. SWPS 14. Urząd Stanu Cywilnego 15. Sinfonia Varsovia

9. 2.

3.

1.

4. 5.

6. 8.

7. 132


10.

13. 11.

12.

14.

133

15.


Komunikacja: 1. stacja metra Dworzec Wileński 2. stacja metra „Stadion Narodowy” 3. trasa Świętokrzyska (część zrealizowana) 4. stacja metra Dworzec Wschodni (planowana) 5. trasa Świętokrzyska (planowana) 6. aleja Tysiąclecia (planowana) 7. planowany przystanek tramwajowy 8. przystanek tramwajowy Bliska 9. przystanek tramwajowy Gocławska 10. stacja metra Mińska (planowana)

1. 4.

2.

3.


5.

6. 10.

7.

8.

9.


Inwestycje: 1. 2. 3. 4. 5. 6. 7. 8. 9. 10. 11.

Kanał Wystawowy port praski centrum kreatywności Muzeum Pragi Centrum Praskie „Koneser” bliska Praga tereny przy Stadionie Narodowym osiedle Gocławska obszar dawnej drukarni welodrom Sinfonia Varsovia

5.

3.

4.

6.

1.

2.

7.


9.

10.

8.

11.


(południowo-wschodni narożnik Soho) przeznaczone zostały pod zabu-

dowę mieszkaniowo-usługową. Z uwagi na to w rejonie tym zaplanowano otwartą zabudowę, której układ pozwala na utworzenie niewielkiego

skweru. Ten prosty zabieg pozwolił nam na zachowanie ciągłości ulicy

Mińskiej na całej jej długości.

Ze względu na bliskość dworca kolejowego Warszawa Wschodnia oraz

zlokalizowanie w południowo-zachodnim narożniku inwestycji planowanej

stacji drugiej linii metra wzięliśmy pod uwagą ważną funkcję przyszłego

założenia jako korytarza tranzytowego będącego najkrótszą drogą po-

między stacją kolejową a stacją metra. W planie rozmieszczenia budynków uwzględniony został ruch ludzi wybierających przejście przez teren

osiedla jako najkrótszą trasę przesiadki.

Analiza architektonicznej i urbanistycznej specyfiki Kamionka ujawniła

ulica Mińska – serce Kamionka

jeszcze jedną cechę charakterystyczną – pomimo dużej różnorodności

funkcjonalnej oraz architektonicznej obszar dzielnicy pozbawiony jest symbolicznego centrum spełniającego funkcję atraktora i akceleratora

życia społecznego. Kamionek, w przeciwieństwie do Saskiej Kępy z ulicą Francuską, Śródmieścia Południowego z placem Zbawiciela czy Pragi

Północ z ulicą Ząbkowską i placem Wileńskim, pozbawiony jest swojego

punktu kulminacyjnego – wielofunkcyjnej przestrzeni miejskiej pełniącej

funkcje publiczne. Roli tej nie odgrywa dzisiaj ulica Terespolska, którą

bliskie sąsiedztwo Urzędu Dzielnicy Praga Południe niejako predysponu-

je do tej funkcji. Mocy przyciągającej nie wykształcił również niedawno

zmodernizowany plac przed Teatrem Powszechnym u zbiegu alei Zielenieckiej oraz ulic Grochowskiej i Targowej. Dzięki analizie urbanistycznej połączonej z analizą istniejących i planowanych sieci komunikacyjnych

na Pradze Południe zauważyliśmy potencjał wytworzenia tego typu prze-

strzeni w oparciu o zdegradowaną dzisiaj ulicę Mińską. Stan jej wynika

z usytuowania ulicy w bezpośrednim sąsiedztwie kilku istniejących i planowanych węzłów komunikacyjnych, wśród których znajdują się: aleja

Zieleniecka, dworzec kolejowy Warszawa Wschodnia, planowana stacja

drugiej linii metra oraz planowany przystanek nowej linii tramwajowej.

138


Dodatkowo planowany przebieg alei Tysiąclecia, której realizacja pozba-

wi Mińską znaczenia komunikacyjnego, stworzy szansę na jej całkowite wyłączenie z ruchu samochodowego. W chwili obecnej ulica Mińska jest już częściowo wyłączona z ruchu poprzez pozbawienie wjazdu od ulicy Grochowskiej. Dzięki jej całkowitemu wyłączeniu oraz nadaniu

charakteru deptaka miejskiego prowadzącego do terenu byłych zakła-

dów PZO ulica Mińska ma szansę stać się główną osią pieszą dzielnicy.

Z urbanistycznego punktu widzenia zabieg ten jest niezwykle istotny – pozwala na organiczne połączenie tej przestrzeni z resztą dzielnicy. Taka sytuacja

stworzy również kontekst dla odtworzenia zwartej zabudowy pierzejowej.

W weekendy deptak mógłby zamieniać się w jeden wielki targ na otwartym powietrzu, jak ma to miejsce w innych europejskich miastach. Rozwią-

zanie to współgrałoby z pierwotnym planem zagospodarowania terenu

Kamionka, którego intencją było odtworzenie ciągłej zabudowy z okre-

ślonymi podziałami elewacji. Intencja wytworzenia rytmu kamienic zostałaby więc zachowana, a ulicę przetransformowano by w pierzeję miejską

z bardzo rozdrobnioną strukturą architektoniczną. Podział działek wzdłuż

ulicy Mińskiej na mniejsze parcele budowlane stanie się również okazją

do testowania różnych typologii budowlanych inspirowanych zachowaną

architekturą kamienic czynszowych, a także testowania różnych sposobów prowadzenia i finansowania budowy (mikrospółdzielnie, budowa

139

Dworzec kolejowy Warszawa Wschodnia. Fot. Radek Kołakowski, źródło: commons. wikimedia.org


moduły zabudowy: typ A

typ B

typ C

0

0 MIŃSKA

0 SOHO

MIŃSKA

SOHO

SOHO

MIŃSKA

+1

+1

+1

+2

+2

typ D

jednostki mieszkalne:

0 MIŃSKA

37 m²

40 m²

45 m²

45 m²

58 m²

88 m²

SOHO

+1

98 m²

+2

„kamienica”

nadbudowa zachowanych kamienic F

G E

140

brama


typ E

typ F

0

MIŃSKA

SOHO

MIŃSKA

SOHO

0

+1

Pierzeja kamienic przy ul. Mińskiej + rzuty modułów

typ G 0

MIŃSKA

SOHO

MIŃSKA

SOHO

MIŃSKA

SOHO

MIŃSKA

SOHO

+1

+1

+2

mieszkania mieszkania mieszkania biura biura usługi

MIŃSKA

budynek start-upów

mieszkania mieszkania mieszkania mieszkania biura biura usługi

SOHO

mieszkania mieszkania mieszkania mieszkania biura usługi

biura usługi

MIŃSKA

SOHO

MIŃSKA

SOHO

A B

B

D

B

B

A

C B

B

15 m

30 m

141


rzut kondygnacji mieszkalnej:

LINIA ZABUDOWY

deptak

rzut parteru:

LINIA ZABUDOWY

zachowane kamienice

142

deptak

F

G

E

brama

budynek start-up贸w


ul. Mińska

ul. Mińska

A

B

B

D

B

B

C

0

B

B

A

50 m

143


144


Ulica Mińska jako deptak – wizualizacja

145


146


Ulica Mińska – okolice bramy głównej terenu Soho Factory

147



własnym sumptem etc.). Wśród przekazanych przez nas wytycznych dotyczących podziału funkcjonalnego przyszłych budynków znajduje się za-

lecenie, że parter musi bezwzględnie zachować funkcje usługowe (warsz-

taty, biura, usługi, kawiarnie, sklepy). Piętra budynków mogą przybierać

Sąsiednia strona: pierzeja kamienic wzdłuż ul. Mińskiej – widok na wschodnią elewaję

funkcje mieszane – w zależności od potrzeb indywidualnych inwestorów

przeznaczane mogą być na funkcje usługowo-biurowe lub mieszkalne.

Kolejną ważną decyzją podjętą przez nas w trakcie prac projektowych było zachowanie wolnych parterów tworzących przejścia bramne, które

pozwalają na bezpośredni dostęp do kompleksu Soho. Takie rozwiązanie

umożliwi zachowanie otwartego charakteru całego założenia, które w na-

szej intencji ma pełnić rolę przestrzeni publicznej otwartej dla wszystkich mieszkańców miasta.

Wizja Soho od samego początku zakładała proces etapowania – ciągłego rozwoju projektu. Pierwszy okres funkcjonowania Soho Factory symbolicznie wieńczy realizacja dwóch budynków mieszkalnych – Rebel One

oraz Kamion Cross. Realizacje te stanowią forpocztę zmian, a budynek

Rebel One możemy uznać za manifest programowy całego przedsięwzięcia – pierwszą materializację realizowanej przez nas idei architektury, która pełnymi garściami czerpie z lokalności. W kontekście Kamionka jest

to również obiekt istotny ze względu na jakość materiałów, którymi go

wykończono. Głównym elementem decydującym o wyrazie architektonicznym tego budynku pozostaje jego fasada, w której wykorzystaliśmy

bardzo „warszawski” materiał – cegłę cementową. Materiał ten pełnię

swoich możliwości ujawnił w budynkach z okresu międzywojennego pro-

jektowanych przez Romualda Gutta. W projektach tego architekta cegła stanowiła tani i dostępny materiał budowalny, który pełnił przede

wszystkim funkcję konstrukcyjną, w drugiej kolejności zaś – dekoracyjną.

Ponad pół wieku później, w innej rzeczywistości społeczno-technologicznej, próbowaliśmy przyjrzeć się temu materiałowi głównie ze względu na

jej walor estetyczny. Na fasadę Rebel One składa się kilkanaście tysięcy cementowych cegieł uszlachetnionych bazaltem. Ułożone zostały one

w 24 wątki, z których część zaczerpnięta została z wątków fasad innych

149

Rebel One, Kamion Cross


Rebel One

150


151


wątek pełny Rebel One, wątki cegieł wykorzystane w elewacji

1a 295,4 m²

1b Sąsiednia strona: aleja kasztanowców, widok na Rebel Two

wątek ażurowy

148,1 m²

110,5 m²

1c

legenda: cegła łupana cegła łupana, wystająca cegła polerowana cegła polerowana, wystająca

47,5 m²

1d

185,7 m²

106,7 m²

71,8 m²

59,7 m²

65,0 m²

10,2 m²

54,7 m²

14,3 m²

144,7 m²

19,5 m²

2a 2b 2c 3c 3d

49,8 m²

4.2a 4.2b 4.2c

66,6 m²

86,1 m²

25,0 m²

30,3 m²

49,5 m²

4.3c 4.3d

63,5 m²

51,6 m²

117,7 m²

167,4 m²

ogółem pełne: ogółem ażurowe: 1347,4 m² 693,9 m²

152

całkowita powierzchnia fasady ceglanej: 2041,3 m²



Rzuty mieszkań – budynek Rebel Two, rzuty piętra z przykładowymi schematami mieszkań

typy mieszkań: A 55 m²

Sąsiednia strona: oś Rebel One–Rebel Two, widok aksonometryczny na aleję kasztanowców

B 36 m²

C 93 m²

schematy kondygnacji mieszkalnych: 20 m

C

154

20 m

C

A B

A B



budynków znajdujących się w Warszawie. W ten sposób udało nam się

Budynki zrealizowane: etap I (pum): 20 500 m2, Kamion Cross: ok. 9 000 m2, Rebel One: ok. 3 000 m2, Megastruktura: ok. 8 000 m2 Poniżej: zakres poszerzonego obszaru opracowania koncepcyjnego

zrealizować projekt, który chociaż intelektualnie i materialnie zakorzeniony jest w lokalnej tradycji budowlanej, unika podejścia historyzującego,

epigońskiego i konserwatorskiego. Współczesna w wyrazie fasada Rebel One stanowi wyraz czasów, w których powstała. W przygotowanym

przez nas planie rozbudowy Soho Rebel One znajduje swoje

rozwinięcie w postaci drugiej wieży. Budynki te będą ze sobą

w ciągłym dialogu, wyznaczając główną oś całego założenia – pieszą aleję utwardzaną nawierzchnią mineralną, podobną do

tych pojawiających się w parkach. Aleja obsadzona zostanie kasztanowcami – bardzo warszawskimi drzewami. Wybór drzew

podyktowany był również względami ideowymi – kasztanow-

ce to drzewa, które w ciągu roku bardzo się zmieniają, zwiastując zmiany kolejnych pór roku. Kasztanowce kwitną, owo-

cują, gubią liście, mają potencjał stania się silnym znakiem

definiującym przestrzeń, być może silniejszy niż sama archi-

tektura. Ta aleja pomyślana została jako znak rozpoznawczy

całego miejsca. Również nawierzchnia odgrywa bardzo dużą rolę – podobnie jak zrobiono to w zrewitalizowanych alejkach

w Łazienkach Królewskich, chcemy wykorzystać tu utwardzony żwir, który stanowi jasny komunikat – to jest przestrzeń

do chodzenia.

W samym centrum założenia umieszczona została strefa budynków hi-

staromiejski rynek

storycznych. Zgodnie z wytycznymi konserwatorskimi tylko niewielka ich

część zasługuje na bezwzględne zachowanie. Jednak w naszym projekcie

większość obiektów przeznaczona została do zachowania – przedstawiają one dużą wartość, jeśli chodzi o typologię i historię miejsca. Wszystkie

te postindustrialne budynki, które nadają owej przestrzeni kontekst i charakter, otrzymały centrotwórcze funkcje. Punktem wyjścia pozostawał

dla nas rynek we Wrocławiu, Giszowcu albo w Zamościu, wokół których

umieszczono budynki przyciągające ludzi – ratusz, muzeum, halę targową.

W okolicy głównego założenia przewidzieliśmy miejsce dla mniejszych

156


usług – tak jak to bywa na staromodnych rynkach. Założone przez nas

w planie budynki pofabryczne zachowują funkcje, które pełnią już dzisiaj – muzeum, kino, teatr, galeria, restauracja. W ramach tej części projek-

tu przewidujemy pojawienie się również bazaru plenerowego, a także umieszczonego w hali bazaru całorocznego.

Widok ogólny na rynek Soho Factory, wizualizacja

Historyczny plan Zamościa. Źródło: commons wikimedia.org

157


1. 2.

3.

5. 4.

Widok ogรณlny 1. 2. 3. 4. 5. 6. 7. 8. 9. 10. 11. 12. 13.

park przedszkole farma miejska wytwรณrnia np. serรณw hala targowa Muzeum Neonรณw targ staล y (warzywa i owoce) targ sezonowy kino / mieszkania targ sezonowy centrum kultury / mediateka pchli targ restauracja

8. 7. 6.

9.


10.

12.

11. 13.


Rynek Soho Factory, szkic koncepcyjny

Sąsiednia strona: studium przenikania się architektury i zieleni

Obiektem znajdującym się na granicy dwóch stref jest przedszkole zlo-

Sady Żoliborskie

kalizowane w byłym budynku przemysłowym. Przedszkole, wyposażone

w sezonowy taras, stołówkę oraz zespół sal zajęciowych, zaprojektowane

zostało z myślą o przyjęciu setki dzieci. Taras przedszkola wychodzi na

zielony skwer zapowiadający kolejną część dzielnicy – kameralne osiedle

inspirowane Sadami Żoliborskimi. Projekt Haliny Skibniewskiej pozostaje

jedną z niewielu kompletnych materializacji idei osiedla społecznego.

Nasz odpowiednik bazuje na bardzo podobnych założeniach – niska

zabudowa, niewielkie zagęszczenie, wszystko to uzupełnione prywatną, półprywatną oraz publiczną zielenią. Z jednej strony uzyskujemy zatem

osiedle z kameralną, luksusową architekturą. Z drugiej strony stanowi

ono wydatne uzupełnienie dla całości projektu, będąc czymś w rodzaju

ogrodu wewnątrz pofabrycznego kompleksu. Naturalne było więc umiesz-

czenie tu przedszkola i zielonego placu. Jest to teren z prawdziwymi drze-

wami i fontanną, przyjazny dla starszych ludzi, dzieci, matek z wózkami.

Zielony skwer płynnie przechodzi w osiedle mieszkalne, domy zatopione w zieleni, gdzie granica przestrzeni prywatnej zielonej i publicznej zielonej

zostaje wizualnie zatarta.

160


161


Widok na teren Soho Factory od strony południowej, wizualizacja

162


163


zasada kształtowania formy obszar

0

powierzchnia zabudowy

zielone tarasy

doświetlenie

kubatura

proporcja kubatur i zielonych tarasów na poszczególnych kondygnacjach +2

+1

+3

+4

+5

+6

+7

przekrój podłużny

W

600 600 600 600

1200

600 600

1200

600

1200

600

3600

1200

przekrój poprzeczny

Soho Factory, pod obszar Sady Żoliborskie, szkice koncepcyjne zabudowy

Sąsiednia strona: Soho Factory, obszar pod-dzielnicy Sady Żoliborskie

S

164

600

1200

600

1200

600

1800

600

N

V


0

50 m

165


Soho Factory. obszar pod-dzielnicy Sady Żoliborskie – schematy mieszkań

schematy mieszkań

3 moduły 6mx6m

S1 moduł 6mx6m

S1

Ł

2 moduły 6mx6m

Ł

K

36 m²

WC K

PDZ 72 m²

166

S2

PDZ Ł

S1 S2

K S3

WC

108 m²


4 moduły 6mx6m

3 moduły 6mx6m

S1

3 moduły 6mx6m

S2

S2 S1

S2

Ł

S1

PDZ K S3

WC

108 m²

Ł

PDZ K

Ł

K

PDZ

108 m² mieszkanie dwupoziomowe

WC

145 m² mieszkanie dwupoziomowe

167

S1


Soho Factory, obszar pod-dzielnicy Sady Żoliborskie – widok wnętrza przedszkola

168


169


Soho Factory, obszar pod-dzielnicy Sady ŝoliborskie – schemat koncepcyjny projektu rewitalizacji przedszkola

170


Północna część terenu objętego opracowaniem przeznaczona została

pod zabudowę mieszkalną. Także w tej części kierowaliśmy się przesłanką

o zachowywaniu jak największej liczby istniejących budynków – znajdu-

jące się tu hale pofabryczne zostały włączone w obręb planowanych

budynków. Struktura mieszkalna, którą proponujemy w tym miejscu, z jed-

jednostki mieszkalne

nej strony nawiązuje do Corbusierowskiej idei jednostek mieszkaniowych,

z drugiej strony powstała w wyniku powielenia tradycyjnego układu jed-

norodzinnego domu wyposażonego w zielony teras. W ten sposób wy-

łoniła się struktura charaktery-

zująca się mnogością uskoków, co pozwala na zapewnienie jak

najlepszych warunków oświetle-

Podwórko z kapliczką przy ul. Ząbkowskiej. Źródło: www.warszawa.wikia.com (Creative Commons)

niowych dla poszczególnych

mieszkań. Stanowiło to główny

czynnik kształtujący formę tego

budynku. Kolejnym elementem

charakterystycznym pozostają dwa duże dziedzińce, wokół

których zogniskowane są poszczególne jednostki. Zależało

nam na tym, aby wykorzystać

ich potencjał. Jeden z dziedzińców został przeznaczony na cele zwią-

zane z kulturą fizyczną – na użytkowym paterze budynku przewidziane zostało miejsce na otwartą saunę, łaźnię, basen i centrum fitness. Drugi

dziedziniec, w nawiązaniu do popularnych kapliczek z praskich podwórek,

przeznaczony został na miejsce związane z medytacją i duchowością.

Ostateczny wyraz tej przestrzeni powinien mieć charakter ekumeniczny, sprzyjający refleksji i odseparowaniu się od codziennej gonitwy. W chwili

obecnej dziedziniec ten ma raczej charakter koncepcji, jego ostateczna

forma powinna zostać określona w wyniku konkursu, być może międzynarodowego. Miejsce to ma szansę stać się kolejnym elementem decy-

dującym o wyjątkowości całego projektu.

171


Soho Factory, Megastruktura – rzut aksonometryczny

172


173


schemat parteru

usługi

Soho Factory, Megastruktura – rzuty poziome kondygnacji

usługi

redakcja (zachowany budynek)

łaźnia (zachowany budynek)

dziedziniec sportu

usługi schemat kondygnacji mieszkalnej

typowe moduły mieszkalne

45 m²

174

45 m²

55 m²

70 m²

75 m²

85 m²

85 m²


usługi

dziedziniec kontemplacji usługi

teatr (zachowana hala)

kawiarnie (zachowany budynek)

pasaż handlowy

usługi

usługi

ogólnodostępny taras

175


Soho Factory, ściana wschodnia i Rebel Two (widok aksonometryczny) – porównanie schematów kształtowania przestrzeni

176


zasada kształtowania bryły

doświetlenie tarasów oraz mieszkań

część mieszkalna kondygnacje +2–+9

część usługowa kondygnacje 0–+1

dziedzińce funkcjonalne

siatka modularna 15 x 15 m

miejsce kontemplacji

teatr sport

177


Megastruktura – szkice koncepcyjne różnych sposobów kształtowania elewacji (balkony, tarasy, balkony weneckie)

178


179


Megastruktura – wstępny szkic koncepcyjny

180


181


Megastruktura – etap koncepcyjny, wizualizacja

182


183


Megastruktura – inspiracja wizualna dla strefy sportów

184


185


Megastruktura – inspiracja wizualna, strefa duchowości

186


187


Megastruktura – widok na strefę duchowości, wizualizacja

188


189


Soho Factory – widok ogólny, schemat przebiegu publicznej kolejki



Ostatnim elementem projektu, stanowiącym klamrę spinającą wszystko

kolejka

w jedną całość, jest elektryczna kolejka otaczająca cały kompleks. Jest to

rozwiązanie znane z katowickiego osiedla Giszowiec, gdzie funkcjonuje

taka wąskotorowa kolejka, do której wsiada i wysiada się w ruchu. Kolejka jedzie tak wolno, że nie musi się zatrzymywać. Tego typu rozwiązanie

może pełnić również funkcje komunikacyjne – na przykład podczas poruszania się pomiędzy dwoma krańcami kompleksu lub powracania do

domu z ciężką torbą pełną zakupów. Ów element świadczyć też będzie

o wyjątkowości tego miejsca, stając się powodem, dla którego przychodzić tu będą ludzie – dla dzieci taka kolejka zawsze będzie stanowić dużą atrakcję. Kolejka jest także kolejnym ideowym nawiązaniem do historii

tego miejsca – w Soho znajduje się kawałek zrewitalizowanego toru, którym wjeżdżały pociągi na teren fabryki. Na torze tym niedawno pojawiła

się również prawdziwa lokomotywa.

Skala założeń projektu pozwala na strategiczne myślenie o kwestiach

równowaga ekologiczna

ekologicznych. Pracowaliśmy ze świadomością, że nawet małe zmiany

wprowadzane na etapie projektowania i wyboru technologii skutkować

mogą dużymi efektami w skali makro. Aspiracje ekologiczne Soho wy-

kraczają poza standardowe ramy myślenia o ekologii budynków, które

często ograniczają się do rozmieszczenia w strategicznych miejscach farm

wiatrowych czy fotoogniw elektrycznych. Naszym horyzontem myślowym

pozostaje wizja dzielnicy samowystarczalnej – produkującej tyle energii, ile sama zużywa. Proponowana przez nas strategia bazuje na refleksji

nad tym, w jaki sposób budować i jak użytkować budynki. Wybór technologii okien, sposób izolacji termicznej, recykling materiałów z budynków poddawanych rozbiórce, ponowne wykorzystanie przemieszczanych mas

ziemnych – wszystkie te decyzje dotyczące etapu wykonawczego projektu powinny być podejmowane ze świadomością ich konsekwencji środo-

wiskowych. Najważniejszym zadaniem projektowym pozostaje dążenie do obniżenia do niezbędnego minimum zapotrzebowania budynków na

energię. Wśród praktycznych rozwiązań wymienić można między innymi

rezygnowanie z tradycyjnych systemów klimatyzacji budynków na rzecz

192


free coolingu – metody chłodzenia i ogrzewania wykorzystującej bilanse

cieplne pomiędzy poszczególnymi kondygnacjami. Drugą zasadą decydującą o ekologiczności założenia jest jego aktywność – wszystkie systemy

deszcz ogród – lato

zastosowane w budynkach zachowują najwyższy stopień wydajności, tak

aby wydatki związane z ich zakupem pozostawały ekonomicznie racjonalne w skali długofalowej eksploatacji. Trzecie zagadnienie dotyczy sposobu

dostarczania energii – jak największa jej część powinna być wytwarzana

na miejscu, zmniejszając tym samym zapotrzebowanie na dostawy ener-

gii pochodzącej z sieci miejskiej. Ważną kwestią projektową jest również kanalizacja deszczowa czy obecność zwierząt w mieście (problem ptaków

rozbijających się o duże przeszklenia). W skali poszczególnych mieszkań rekomendujemy wdrażanie systemów inteligentnych, przewidujących

sprzężenie w jeden interfejs wszystkich urządzeń wykorzystywanych w go-

deszcz ogród – zima

spodarstwie domowym. Z uwagi na plany budowy dużej liczby mieszkań przeznaczonych na wynajem zalecamy także opracowanie przejrzystego

systemu wizualizacji poziomu oraz taryfikacji zużytych mediów, tak aby

każdy mieszkaniec dzielnicy posiadał ciągły dostęp do parametrów zu-

życia energii. Rozwiązanie to poza oczywistym aspektem edukacyjnym

posiadać będzie również wydatny walor ekonomiczny, zachęcając do rozważnego i oszczędnego korzystania z mediów.

deszcz ogród – lato

deszcz ogród – zima

193



Soho Factory – szkice koncepcyjne dla kształtowania układu zieleni publicznej



Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.