SOHO FACTORY MIESZKAĆ PRACOWAĆ BYĆ
Idea zabudowy kwartału Soho Factory:
SOHO FACTORY. MIESZKAĆ, PRACOWAĆ, BYĆ
WWAA Zespół autorski:
Teksty:
Natalia Paszkowska, Marcin Mostafa, Grzegorz Makarewicz,
Rafał Bauer, Marcin Garbacki, Marcin Mostafa, Natalia
Marta Frączak, Sofia Marsour, Iwona Borkowska,
Paszkowska, Karolina Tunajek, Marta Wójcicka, Szymon Żydek
Aleksandra Konstanciak, Rafał Otłog Współpraca:
Projekt graficzny publikacji:
Małgorzata Niedzielska, Bianka Swinder, Małgorzata
Syfon Studio
Pawłowska, Edyta Milczarek, Krzysztof Górski Koncepcja i redakcja: AB, Praca i Twórczość Etap I rozwoju Soho Factory (Kamion Cross, Rebel One, Kamienica, Megastruktura, plac Soho, przedszkole):
Źródła ilustracji:
WWAA
Jeżeli nie zaznaczono inaczej, ilustracje w rozdziale Dzisiaj pocho-
Iwona Borkowska, Michał Kielian, Agnieszka Dąbek,
dzą z archiwum materiałów własnych pracownI Projekt Praga.
Michał Bartnicki, Aleksandra Konstanciak, Andrzej Hunzvi,
Jeżeli nie zaznaczono inaczej, ilustracje w rozdziale Jutro pocho-
Michał Głowienka, Iga Dargiewicz, Małgorzata Niedzielska,
dzą z archiwum materiałów własnych pracowni WWAA
Patrycja Arasim, Wiktoria Ginter, Małgorzata Osiniak,
Dołożyliśmy wszelkich starań, aby skontaktować się z autorami fo-
Ewelina Mrozek
tografii wykorzystanych w niniejszej publikacji. W razie wątpliwości
KONKRET ARCHITEKCI
prosimy o kontakt z wydawcą.
Piotr Puścikowski, Małgorzata Majzel, Dominika Tomaszewska, Małgorzata Lewandowska, Piotr Zmarzłowski, Wojciech Kluk
Wydawca: Soho Factory
Projekt rewitalizacji strefy centralnej Soho Factory oraz koncepcja przebudowy budynku biurowego Szafa: PROJEKT PRAGA Zespół projektowy: Marcin Garbacki, Karolina Tunajek, Zuzanna Bujacz, Maciej Kossowski, Malwina Mąka, Katarzyna Pyka, Maciej Rąbek, Jakub Tolak, Marek Wojda, Aneta Zaremba
4
0
03
WSTĘP
JUTRO
6–7
98–195
01
WCZORAJ 10–51 02
DZISIAJ 54–93
5
WSTĘP
Publikacja, którą oddajemy w ręce czytelników, stanowi efekt wieloletnich
działań animacyjnych, refleksji oraz analiz architektonicznych i urbanistycznych, których kulminacją jest plan rewitalizacji poprzemysłowego
terenu Soho Factory. W intencji autorów niniejsza książka ma być dokumentacją drogi, którą przeszli oni od momentu pierwszych działań anima-
cyjnych podjętych na terenie byłych fabryk Polskich Zakładów Optycznych do chwili przedstawienia projektu przestrzenno-funkcjonalnego całego
założenia. Album, który stworzyliśmy, ma być dowodem na to, że:
●
Historia, w tym historia architektury, ma duże znaczenie dla skuteczności projektów rewitalizacyjnych;
● Skuteczny projekt rewitalizacyjny wymaga badań etnograficznych – w kontekście zarówno kulturowym, jak i infrastrukturalnym;
● Jakość projektowanej architektury jest elementem decydującym o wartości tworzonej przestrzeni;
● Funkcje społeczne są ważne nie jako atrapa, ale jako realna aktywność w ramach projektu;
● Myślenie o człowieku / mieszkańcu / członku wspólnoty ma podstawowe znaczenie dla osiągnięcia celu, którym jest rewitalizacja społeczna, architektoniczna i gospodarcza;
● Zmaterializowane założenie ideologiczne gwarantuje wyższą i trwalszą wartość nieruchomości.
6
WCZORAJ
autor: Rafał Bauer
Jestem przekonany, że sukces od porażki oddziela bardzo cienka,
prawie niedostrzegalna linia. Jeśli swój biznes zaczynasz bez odpo-
wiedniego finansowego wsparcia, to najpewniej znajdziesz się po niewłaściwej stronie tej rozdzielającej linii.
–
RICHARD BRANSON
Obecnie Soho Factory zajmuje ważne miejsce na mapie Warszawy.
Tutejszym powietrzem oddychają nie tylko rezydenci, pracownicy biur i ich
goście, ale również pierwsi mieszkańcy. Czas, który upłynął od rozpoczęcia
projektu, dowodzi, że zmiana przestrzeni miejskiej nie musi trwać dziesię-
ciolecia i dla swojej skuteczności wymaga nie tylko odpowiednich środków
finansowych. Jak kania dżdżu łaknie ona i d e i.
O tym, jak wielkie znaczenie warstwa ideowa odgrywa i będzie odgry-
wała w tym przedsięwzięciu, nie można przekonać się inaczej, niż analizując wszystko to, co w Soho już się wydarzyło, a także to, co w niedalekiej
przyszłości powinno się jeszcze wydarzyć. W tym celu właśnie powstała książka, którą trzymają państwo w rękach.
Publikacja Soho Factory: mieszkać, pracować, być to coś więcej niż
zarys przyszłego zagospodarowania kwartału miejskiej przestrzeni. To
rodzaj manifestu tych, którzy przez kilka lat pionierskiej działalności zdo-
łali wiele osiągnąć. Udowodnić, że niemożliwe staje się możliwie. Sprostać
wyzwaniom. Przekonać siebie i innych, że ważne cele realizuje się wspólnie.
10
Poniższy tekst w beletrystycznym ujęciu przybliża drogę, której kulmi-
nacją jest plan transformacji kwartału przy ulicy Mińskiej 25 w przestrzeń
wyznaczającą kierunki i nowe standardy rozwoju tej części Warszawy.
W siedzibie Państwowych Zakładów Optycznych pojawiłem się po raz pierwszy w czasach, gdy warszawskie ulice szturmował
prywatny, „łóżkowy” kapitalizm, a z robotniczych dzielnic znikał przemysł państwowy, szczególnie ten związany z przemysłem
zbrojeniowym. Ówczesne Państwowe Zakłady Optyczne desperacko poszukiwały produkcji cywilnej, która mogłaby skutecznie
zastąpić celowniki optyczne i precyzyjne dalmierze. Wyroby
PZO , dzięki którym czołgi Ludowego Wojska Polskiego miały
wyzwalać ciemiężony lud pracujący Europy Zachodniej, mimo iż cenione w bloku państw sowieckich, w nowej rzeczywistości
nie miały szans na rynek zbytu. Zmieniły się sojusze, kurczyły arsenały,
a na rynkach eksportowych polska broń zupełnie się nie liczyła. Produkcja cywilna mizernie amortyzowała agonię prężnej niegdyś firmy, w efekcie
Brama wjazdowa na teren Soho Factory. Źródło: commons.wikimedia.org
czego robotnikom zajrzał w oczy strach, a dyrekcji zamarzyła się restruk-
turyzacja. Głównym wierzycielem upadającej firmy pozostawał równie jak ona państwowy bank. Ów bank zatrudniał jednak ludzi, dla których
modernizacja polskiego przemysłu była zadaniem ideowym. Misją, której oddawaliśmy się 24 godziny na dobę, walcząc jak lwy na pierwszym
froncie ekonomicznej rewolucji.
Miałem wówczas 24 lata. Paliłem dwie paczki papierosów
dziennie, świat wydawał mi się prosty, a wszystkie zadania –
wykonalne. Ciche korytarze budynku PZO przemierzałem niczym doświadczony i ostrzelany weteran, a moim orężem było
Bankowe Postępowanie Ugodowe. Instrument prawny w naszej rzeczywistości unikalny, wzorowany na amerykańskim prawie
upadłościowym, a w warunkach polskich – całkowicie egzo-
tyczny. BPU pozwalało bankom w zasadzie oddłużać do zera,
a przedsiębiorstwom państwowym – skutecznie stawać na nogi.
Bez oddłużenia zakładom groziła upadłość. Był tylko jeden
11
Historyczny neon PZO Warszawa. Źródło: archwium Soho Factory
szkopuł: potrzebny był dobry produkt rynkowy. Nad programem restruk-
turyzacji pochylił się zespół fachowców.
„Tylko nieruchomość” – kręcił głową Brytyjczyk z hrabiowskim tytułem
będący doradcą w moim banku – „tylko nieruchomość ma tu jakąkolwiek
wartość. A raczej: będzie mieć. Zanim zdechnie ta ich cywilna produkcja, upomni się o te mury Warszawa”.
Była dżdżysta jesień 1994 roku. Od obrazów wokół bolały oczy – widoki
były podobne do tych, o których parę lat wcześniej śpiewał zespół Kult
w swoim słynnym utworze Polska. Od siedziby mojego banku mieszczącego się w prestiżowym budynku lewobrzeżnej Warszawy dzieliło nas zaled-
wie 5 minut jazdy samochodem. Wyjrzałem przez okno. Po drugiej stronie ulicy cyganie gibali się w bramie, a kilka kroków dalej trzej gentlemani
raczyli się tanim winem. Z budynków vis-à-vis płatami odpadał tynk, a nieliczne sklepy chroniły swoje wnętrza grubymi kratami. Pokręciłem głową. „Podobno mieszkałeś kiedyś w Brixton” – stwierdził raczej niż zapytał
Neil Balfour. „Pojedź tam znowu, przekonasz się, że sporo się zmieniło”.
Nie uwierzyłem mu. Wyszliśmy na ulicę, gdzie kilka kroków od nas zanosiło się na rozprawę nożową. Samochód czekał na krzywym chodniku, lokalni lumpenproletariusze śmiali się donośnie, a listopadowy deszcz siąpił z fatalistycznym zacięciem. Chodnik rozbrzmiewał krokami załogi
wychodzącej po fajrancie. „Nie” – powiedziałem do siebie w myślach.
„Tutaj prędko nic się nie zadzieje. To Praga” – pomyślałem, zatrzaskując drzwi auta. P r a g a.
Jan Matejko, „Potęga Rzeczypospolitej u zenitu. Złota wolność. Elekcja”, obraz przedstawiający wolną elekcję Henryka III Wazy. Źródło: commons.wikimedia.org
Prawa strona Warszawy od lat kryła się w mrokach
nożowych rozpraw i geszeftów robionych na legen-
darnym już dzisiaj Bazarze Różyckiego. I choć świat benklarzy oraz garów z pierogami odszedł dawno
w zapomnienie, ich cienie nadal wpływają na wizerunek dzielnicy, której impuls założycielski dała setki
lat temu… wielka polityka.
Ciche mazowieckie wsie zbliżyły się do świata,
gdy Warszawa stała się miejscem, w którym miały
12
odbywać się sejmy Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Ów strategiczny zwrot nie dokonał się przez
przypadek. Jagiellonowie, dziedziczni królowie Pol-
ski, odeszli w przeszłość, toteż polityczne centrum
musiało zostać przeniesione na wschód, choć – jak
podkreślali złośliwi – w granicach Królestwa Polskie-
go pozostało. Mocą owych decyzji na polach wsi
Kamion w 1573 roku wybrano na króla Polski Henryka Walezego. Wtedy też okoliczne grunty zwróci-
ły uwagę pierwszych inwestorów. W awangardzie nabywców znalazł się biskup kamieniecki Marcin
Białobrzeski, który już w 1583 roku nabył tu znaczne posiadłości. Niebawem „polityczne” walory prawej
strony Wisły dostrzegł również marszałek nadworny
Adam Kazanowski, który na tyle skutecznie wykupował tutejsze ziemie, że już niebawem Praga dzieliła
się na „biskupią” i „magnacką”. Harmonijna współpraca właścicieli walnie przyczyniła się do dynamicz-
nego rozwoju okolicy. Inicjatywa biskupów kamienieckich, którzy wyjednali u króla Władysława IV przyznanie praw miejskich swoim włościom, dała
im wprawdzie solidną przewagę nad dobrami świeckimi, ale od tej pory
prawy brzeg skuteczniej gonił lewy brzeg Warszawy. Rosnącą zamożność
zatrzymał „potop” szwedzki. Dwudniowa bitwa warszawska niemal doszczętnie zrujnowała Pragę. Następne lata nie sprzyjały odbudowie i na
kolejny mocny impuls rozwojowy przyszło czekać aż do nowej koronacji.
Tym razem na polach Kamiona koronowano na władcę Rzeczypospolitej
Augusta III Sasa. Niebawem przybył kolejny prestiżowy inwestor w tutejsze nieruchomości – ostatni król Polski Stanisław August Poniatowski.
Najważniejsze dla prawej strony Wisły miały się jednak okazać uchwały
Sejmu Czteroletniego, dzięki którym w 1791 roku tereny praskie włączono do Warszawy. Mimo niewątpliwego awansu obie strony Wisły dzielił
znacznie większy niż tylko geograficzny dystans. Jak donosił w 1793 roku
Fryderyk Schulz, niemiecki pisarz spieszący z interpelacją poselską: „Stoją
tu w większości domy drewniane, niskie zamieszkane przez Żydów, pośród
nich trochę klasztorów, nieco mnichów, którzy równo pono z innymi mieszkańcami przemycanym towarem handlują i nie najlepszej używają sławy”.
Kimkolwiek by nie byli ówcześni prażanie, dniem sądu dla ich uczynków okazał się 4 listopada 1794 roku, kiedy to armia Imperium Rosyjskiego
13
Henryk III Walezy – pierwszy monarcha Rzeczypospolitej Obojga Narodów wybrany w ramach wolnej elekcji na Kamionkowskich Błoniach Elekcyjnych. Na rycinie widoczny z księżną Luizą Lotaryńską. Źródło: commons.wikimedia.org
pod dowództwem Aleksandra Suworowa huraganowym atakiem zdobyła
prawobrzeżną Warszawę. Rzeź, która podówczas miała miejsce, prze-
szła do historii na długie lata. Kolejnym kataklizmem okazała się epoka napoleońska, kiedy to większość ocalałych budynków rozebrano w celu ufortyfikowania lewej strony Warszawy.
Praga utraciła swój miejski charakter, zamieniając się w półrolnicze przedmieście, i choć władze Królestwa Kongresowego
nie szczędziły kredytów i innych środków wsparcia dla tutejszych posiadaczy
gruntów, wszelkie inicjatywy napotykały na opór społeczny. Trudno się dziwić, że
w przededniu powstania listopadowego
populacja Pragi liczyła zaledwie 5 tysięcy mieszkańców wobec niemal 150 tysięcy
zamieszkujących lewy brzeg Wisły. Wypadki powstańcze i bitwy toczone również
na Pradze niemal ostatecznie pogrążyły
dzielnicę, która na przestrzeni zaledwie 40
lat przeszła kilka poważnych kataklizmów. Nowym impulsem do rozwoju okazała
się budowa Kolei Warszawsko-Petersburskiej (1862) i Warszawsko-Terespolskiej (1866).
Obie strony Wisły połączył stalowy most
zbudowany w latach 1859−1864 według
projektu Stanisława Kierbedzia, a na Pra-
gę zawitała rewolucja przemysłowa. Symbolem zmian w podejściu władz miejskich
była budowa szpitala praskiego, założenie parku oraz przede wszystkim budowa
ulicy Aleksandrowskiej (obecnie odcinek alei Solidarności) w przedłużeniu
mostu Kierbedzia. W 1869 roku krajobraz praski zdominowała cerkiew św.
Marii Magdaleny wzniesiona dla licznej w tej części Warszawy rosyjskiej mniejszości. Oddanie do użytku kolei obwodowej z mostem koło Cytadeli
(1875) uczyniło z Pragi ważny obszar przeładunkowy w handlu pomiędzy
Rosją a Europą Zachodnią. Dzięki lokalizacji przy bocznicach kolejowych rozpoczęła się przemysłowa historia gruntów dawnej wsi Kamion, które
jako Kamionek zostały włączone w obszar Warszawy.
14
Choć przełom wieków oznaczał dla dzielnicy awans cywilizacyjny, to
różnice w jej rozwoju dały się zauważyć jeszcze przez długi czas, mimo
że co zamożniejsi mieszczanie pracowicie je zacierali. W 1911 roku magistralą pod mostem Kierbedzia na Pragę dotarł gaz oraz… pierwsze automaty telefoniczne. I kiedy dzielnica dzięki rozwojowi przemysłu przechodziła
metamorfozę, przyszła wojna. Najpierw
wycofujący się Rosjanie, a zaraz po nich
Niemcy doprowadzili do zubożenia pra-
wej strony Wisły. Wojną debiutowała Praga w niepodległej Polsce – przecież to tu
właśnie zgromadzono zaplecze dla frontu,
który zatrzymał się w nieodległym Radzyminie. 20 lat II Rzeczypospolitej pomogło
lokalnemu przemysłowi, który skutecznie
zdetronizował Wolę jako największą dzielnicę przemysłową Warszawy. Ofertę tury-
styczną stolicy wzbogacił otwarty w 1928
roku ogród zoologiczny. Choć Praga systematycznie goniła lewy brzeg Wisły, awans
cywilizacyjny dzielnicy ponownie zatrzymała wojna.
Zarówno w 1939 roku, jak i w roku 1944
zniszczeniom uległa głównie lewa strona
miasta, toteż po raz pierwszy Praga wy-
szła z zawieruchy wojennej w niewiele gorszym stanie niż ten, w którym w nią weszła.
Po raz pierwszy to właśnie prawa strona
Wisły stała się symbolem odbudowy, a ekspresowo odtworzony po niemieckich znisz-
czeniach most Poniatowskiego (1946), wybudowana Trasa W-Z (1949) czy
systematycznie uruchamiane i powiększane zakłady przemysłowe Kamionka były wizytówkami nowego porządku. Po II wojnie światowej Praga
stała się najważniejszym zapleczem przemysłowym stolicy. Nowoczesne
zakłady powstawały jeden po drugim, rosły nowe osiedla mieszkaniowe. Praga, a w szczególności Praga Południe, coraz bardziej upodabniała się do lewobrzeżnych dzielnic Warszawy. Modernizację wyhamował kryzys
z lat 70., po którym nastąpiła dekada wtórnej degradacji.
15
Most Kierbedzia na Wiśle łączący Pragę z prawobrzeżną Warszawą, stan z ok. 1900 roku. Źródło: commons.wikimedia.org
Wjazd na most Kierbedzia w kierunku Pragi. Fotografia wykonana około 1940 roku, autor nieznany. Źródło: commons.wikimedia.org
III Rzeczypospolita zmaterializowała się na Pradze ograniczaniem
produkcji, zwolnieniami, a następnie likwidacją większości tutejszych
zakładów pracy. Do historii przechodziły Warszawskie Zakłady „Stomil”,
kolejne fabryki albo pozyskiwały inwestorów (Fabryka Czekolady E. Wedel,
Warszawskie Zakłady Telewizyjne, Zakłady Wytwórcze Urządzeń Telefonicznych), albo konały pod ciosami młotów historii. Państwowe Zakła-
dy Tele-i Radiotechniczne „Dzwonkowa” zamieniły się w osiedle, Polskie
Zakłady Optyczne stały się domem dla dziesiątek hurtowni, z Fabryki Odlewów Ołowianych i Cynowych Wojciecha Kemnitza została tylko
ściana wkomponowana w nowy budynek. Kiedy nad Wisłę dotarł światowy kryzys, większość starych przemysłowych terenów nie miała przed sobą przyszłości.
16
Był to wspaniały letni wieczór w roku, który dla wielu Polaków był, jest i pewnie jeszcze długo będzie
symbolem innych, pełnych naiwnej wiary w przyszłość, lepszych czasów. Nieczynną fabrykę Polskich
Zakładów Optycznych przy ulicy Grochowskiej rozświetlały kolory artystycznej inicjatywy, dzięki czemu
zjawiskowo odcinała się ona od tła drapowanego
mrokiem nocy. Wprawdzie Praga nadal była Pragą,
ale zasłużyła sobie już na artystowską legendę. Stało się to za sprawą atrakcyjnych czynszów w miejskich
lokalach i starzejącego się miejscowego milieu, które
w przeważającej większości czasy kryminalnej świetności miało już dawno za sobą. Co więcej, wysiłki
cywilizacyjne władzy ludowej skutecznie wypłoszyły
z ulic Brzeskiej, Stalowej i Białostockiej latorośle tych, dla których sprawy zasadnicze rozstrzygał majcher,
cyngwajs zapewniał respekt, a benkle byli rozrywką uniwersalną i ponadczasową. Dogasający Bazar
Różyckiego symbolizował zmierzch „git epoki”, a charakterni emeryci
w bramach komponowali się coraz bardziej z artystowskim elementem
napływowym. To wszystko doskonale odtwarzało atmosferę znaną z berlińskiego Kreuzbergu – z tą różnicą, że u niemieckiego sąsiada nadal
nie brakowało rozstrzygnięć przy użyciu noża, śniadych gentlemanów
gotowych do prowadzenia dialogów na pięści czy ideowców uczestniczących w corocznych mordobiciach w okolicach Regenbogenfabrik.
Ale choć w mniejszej skali i z inną ostrością, to w tutejszym powietrzu dawało się uchwycić tę samą wibrację, którą pulsował nowojorski Meatpacking District lub SoHo. Urok postindustrialnych przestrzeni doceniono
w innych stolicach, wiadomo też było, że warszawskiej Pradze doskonale zrobiłaby „wielka zmiana”, która dała nowe życie nowojorskiej High
Line, londyńskiemu Docklands czy Akker Bygge w Oslo. Wielkie miasta upominały się o swoje upadłe dzielnice. Nie inaczej stało się w lon-
dyńskim Brixton, które pamiętałem doskonale z zamieszek ulicznych
w punkowych czasach, a które od lat przyciągało nowych mieszkańców. Dlatego też The Fridge, w którym kiedyś omal nie zakończyłem życia,
dołączył do liderów londyńskiej klubowej sceny, a gangsterów zastąpili gentryfikatorzy. To właśnie Brixton było areną jednego z pierwszych
projektów wewnętrznej miejskiej przebudowy. To tutaj wprowadzono
17
Bazar Różyckiego w Warszawie, 1967. Źródło: commons.wikimedia.org
do obrotu pierwszą lokalną walutę, która pomogła zjednoczyć się lokalnej społeczności.
Tymczasem w Warszawie perły przemysłowej architektury nadal były
szturmowane przez ekipy rozbiórkowe. Na tym tle fabryka PZO na Gro-
chowskiej trwała niczym wyraźny manifest. I choć neon, który znała od
dziesięcioleci cała okolica, niestety już zgasł, to wewnątrz za sprawą Mar-
ty Wójcickiej i Marcina Garbackiego rozpalało się nowe życie.
Im bardziej PZO budowało swoją nową historię, tym mocniej rozgrze-
wały się inwestycyjne nastroje. Rezultatem była oczywista decyzja: przy
ulicy Grochowskiej 316 powstaną pierwsze prawdziwe lofty. Wizualizacje
zapierały dech, ceny mroziły krew, a wokół kolejne rekordy biła hossa.
Wyścig inwestorów trwał, wirtualnymi budynkami pokryła się również zdegradowana działka przy ulicy Mińskiej 25. Hiszpańscy deweloperzy stanęli
w konkury o rozległy „idealny na tanią mieszkaniówkę grunt”, a finansowe
zapasy wygrała spółka Layetana. Laurów zwycięzcy nie dzierżyła jednak
długo. Jesienią 2008 roku nadciągnął kryzys i dla wszystkich stało się
jasne, że powrotu do tłustych lat hossy prędko nie będzie. Nad Mińską 25
zawisło widmo niepewnej przyszłości. Fala hossy wyschła na przedmościach Pragi.
Wraz z ostatnim tchnieniem hiszpańskich liderów hossy Mińska 25 osunęła się z inwestycyjnego firmamentu, ponownie stając się hektarami zde-
wastowanej industrialnej przestrzeni. I choć Praga była jeszcze bardziej
„artystyczna” niż kiedyś, to ów nimb otaczał w zasadzie wyłącznie ponure
kamienice Pragi Północ. I chociaż pionierów bohemy usiłował aktywizo-
wać „Koneser” działający na terenie dawnej Warszawskiej Wytwórni Wódek, to czas upływał, a symbolu zmian jakościowych na Pradze nadal nie było.
Dlaczego by go zatem nie stworzyć? Warszawa jako bodaj jedyne mia-
sto w Europie nadal nie miała swojej dzielnicy kreatywnej, mikrokosmosu,
Widok na teren Soho Factory około roku 2009. Fotografia z archiwum pracowni Projekt Praga
w którym wykluwają się nowe prądy, grzybni dla nowatorskich idei. Taki
projekt, aby stać się wiarygodny, wymagał niebanalnej przestrzeni, w któ-
rej historia mogła wspaniale się związać z przyszłością, ogień połączyć
18
z wodą, a noc i dzień skutecznie zamienić miejscami. Na Mińskiej 25 królowały wtedy śmieci i walące się stare mury.
Ale pośród tego otoczenia skraplał się genius loci. Naj-
ważniejszy element, który pozwala powołać do życia nową rzeczywistość.
Początki nie były łatwe. Co rano wymieniałem honory z eki-
pami złomiarzy, którzy swoje trofea upłynniali za rogiem. Ów układ zamknięty, w którym zniszczeni gorzałką faceci kradli
w jednym miejscu to, co sprzedawali w innym, ale na tym samym terenie, ustalał absolutne dno ekonomicznego upadku,
od którego należało jak najszybciej się odbić. Nieliczni najemcy szukali sobie nowych lokali i wyłącznie kwestią czasu była
utrata małych, bo małych, ale zawsze istotnych przychodów
z najmu. Działać trzeba było zatem natychmiast. To, co zawadzało innym, miało stać się najważniejszym atutem. Smętna
przestrzeń musiała ożyć, nabrać charakteru i zaprosić do sie-
bie miasto. Pierwszy krok określił symboliczne centrum nowej przestrzeni.
Zmiana zarażała wirusem kolejne obiekty. Budynek nr 46, duża
hala z ogromnymi oknami, która przez kilka ostatnich lat udzie-
lała gościny drukarni Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego, doskonale nadawała się na poligon doświadczalny. Imponujące wnętrze wydawało się idealną siedzibą dla redakcji
prestiżowego wydawnictwa lub kreatywnej agencji reklamowej.
Trudno sobie było wymarzyć lepsze otoczenie dla tych, dla których życie codzienne ma zupełnie inny, głębszy i bardziej kolorowy wymiar. Przebudowie, którą silnie ograniczał mały budżet,
towarzyszyły wspaniałe odkrycia. Pewnego dnia spod zielonego linoleum, które przypominało korytarze mojego technikum
z Nienacka, wyjrzała piękna granitowa szachownica! Sufit przyozdobiły wyszukane w starych halach, od lat nieczynne lam-
Widok na ogród w obrębie terenu centralnego Soho Factory, stan sprzed i po rewitalizacji. Fotografia z archiwum pracowni Projekt Praga
py, a ukryte pod karton-gipsem metalowe drzwi robociarskich
19
kantorków otrzymały nowe szyby. Kiedy wszystko było już gotowe, mieli-
śmy pewność, że budynek nr 46 musi zostać siedzibą pionierów. Ludzi, dla których Mińska stanie się drugim domem. Miejscem, gdzie zmienia się świat, a niemożliwe staje się przynajmniej prawdopodobne. Spośród
kandydatów na rezydentów laur zwycięzcy
zdobył „Malemen”, najbardziej progresywne czasopismo tamtych czasów. Jego re-
dakcja z impetem wzięła się za bary z otaczającą przestrzenią. Na Mińskiej zaczęli pojawiać się bohaterowie z pierwszych
stron gazet: politycy, celebryci i gwiazdy
kina. Życie sennych dotychczas magazynów nabrało nowego tempa. Powoli na
tej postindustrialnej przestrzeni zaczynał bić puls artystycznej dzielnicy, która nie
miała jeszcze nazwy. Szybko zdałem sobie sprawę, że takie przedsięwzięcie po-
trzebuje animatora, który doskonale wyczuwa puls miasta. Maciek Wandzel, mój
przyjaciel i główny akcjonariusz funduszu,
wymienił tylko jedno nazwisko: Wójcicka. Marta Wójcicka.
Spotkać się nie było wcale łatwo. Pro-
wadzone przez Martę aktywności w latach Widok na budynek 19, stan sprzed rewitalizacji. Fotografia z archiwum pracowni Projekt Praga oraz archiwum Soho Factory
2005–2008 w ramach Projektu Praga w fa-
bryce PZO były już wtedy wspomnieniem, a ona sama zaangażowała się
w inne prestiżowe przedsięwzięcia. Mimo to nie ustawałem w wysiłkach, choć druga strona robiła uniki i wymawiała się brakiem czasu. Długa rozmowa, do której udało się wreszcie doprowadzić, przekonała mnie, że
aby Martę namówić do współpracy, potrzebny jest czyn, dowód, że jeste-
śmy naprawdę zdecydowani na to, by wymarłe hale fabryczne zamienić
w unikalną przestrzeń dla działań publicznych. Nie pozostało zatem nic
innego, jak pokazać, że jesteśmy w stanie sami zaanimować duże wyda-
rzenie. Naturalnym koalicjantem wydawał się Krystian Legierski, legenda
warszawskich klubokawiarni, animator klubu M25 i weteran działań eventowych na Mińskiej. Zimą 2010 roku Krystian rozłożył ręce. Kryzys orał
budżety, do skoku na główkę brakowało chętnych. Choć poszukiwałem partnerów, okoliczności nokautowały ich już na starcie.
20
„2000 metrów hali. Zdegradowana fabryka. Zaspy śniegu. Praga. Do-
skonały przepis na spektakularną porażkę” – oświadczył jeden z najlep-
szych warszawskich event managerów, jedyny, który zdaniem doświad-
czonych ludzi z branży był w stanie podołać takiej misji. „Nie widzę marki, która zaryzykuje wizerunek i coś tutaj pociągnie”.
Zanosiło się na falstart. W odwodzie pozostała
Rage Age, nasza młoda, ale za to bardzo ambitna
i rebeliancka marka. Spektakularny pokaz mógł jej
bardzo pomóc, podobnie jak spektakularna porażka mogła ją pogrążyć na zawsze. Nie było wyjścia,
trzeba było zaryzykować. Projekt potrzebował impulsu. Choć przygotowania ruszyły z kopyta, pojawił
się prozaiczny problem: gdzie będziemy zapraszać?
Do hali na Mińskiej? Nie brak było modnych w owym
czasie kontekstów historycznych. To tutaj przecież
powstała jedna z pierwszych praskich manufaktur,
a w latach 20. XX wieku rozpoczęły działalność Zakłady Amunicyjne „Pocisk”. Po wojnie w tutejszych
halach powstawały motocykle Osa produkowane
przez Warszawską Fabrykę Motocykli, chwilę później – znacznie mniej medialne czołgowe systemy
sterowania ogniem. Teoretycznie nie trzeba było
nawet wymyślać chwytliwej nazwy dla tego miejsca –
związani z projektem architekci jednoznacznie rekomendowali polskobrzmiące określenia, na szczycie nieformalnej listy brylowała Fabryka „Pocisk”. Tyle
że Mińska 25 miała się stać czymś więcej niż klubem
lub nawet artystyczną przestrzenią. Tu miała po-
wstać nowa, kreatywna dzielnica miasta. I właśnie dlatego nazwa mogła
być tylko jedna. Dzień przed wysyłką zaproszeń na pokaz narodziło się
Soho Factory.
Dlaczego Soho? O wadze nazwy jako symbolu nie trzeba nikogo prze-
konywać. Na Mińskiej miała powstać nowa, kreatywna poddzielnica War-
szawy. I choć wokół trwał wspaniały powrót polszczyzny w nazewnictwie,
a historia Kamionka aż nadto zobowiązywała, uznałem, że nazwa tego
przedsięwzięcia musi mieć uniwersalną symbolikę. Powinna komuniko-
wać pewien proces, który dokonał się gdzie indziej i był w efekcie oczywisty. Londyńskie Soho, a w szczególności nowojorskie SoHo doskonale
21
Widok na budynek 19, stan po rewitalizacji. Fotografia z archiwum pracowni Projekt Praga oraz archiwum Soho Factory
nadawały się na symbol. Angielska nazwa niektórych drażniła, ale obie-
cywała wiele. Zobowiązywała do tego, aby – podobnie jak niegdyś Andy
Warhol w swoim studiu Factory – zdobyć zdekapitalizowaną przestrzeń i zamienić ją w tętniący życiem, atrakcyjny fragment miasta.
14 marca 2010 roku Soho Factory po raz pierwszy zaprosiło do siebie
warszawską bohemę. Choć do ostatniej chwili sceptycy nie dawali nam szans, a przyjaciele namawiali do rejterady na Mińską, przybyły tysiące
gości. Wokół trzaskał mróz i szalała zamieć, a my zapraszaliśmy do siebie
na beach party. O tym, że nie było to określenie na wyrost, przekonywał
się każdy, kto zaraz po wejściu do hali wspinał się na… kilkumetrową wy-
dmę z piasku. Z jej szczytu można było podziwiać wielką plażę, basen
i radośnie pląsających gości. I choć dach przeciekał, a szyby w oknach
systematycznie wpadały w złowieszcze paroksyzmy, tysiącom zgroma-
dzonych gości udzieliła się wyjątkowa atmosfera. Konające mury ożyły.
N o c ą 1 7 m a r c a 2 0 1 0 r o k u r o z p o c z ę ł a s i ę n o w a e r a.
Teraz, kiedy stało się jasne, że nasz creative district ma szansę zaist-
nieć, należało poważnie zastanowić się nad tym, jak faktycznie ma on
wyglądać. Trudno było od razu doprowadzić do ładu teren ośmiu zdegradowanych hektarów, dlatego zadaniem pierwszoplanowym stało się
wydzielenie obszaru, na którym zmiana byłaby najbardziej efektywna.
Choć na Mińskiej 25 mniej lub bardziej zdegradowanych hal nie brako-
wało, nie wszystkie z nich mogły zostać poddane jakiejkolwiek skutecznej animacji. Co więcej, zamiar budowy osiedla wymagał wpisania nowych
budynków w istniejącą substancję, którą chcieliśmy zachować. Dodatkowo
nad zabytkową zabudową czuwał ostrożny od czasów „przypadkowych
wyburzeń” wojewódzki i stołeczny konserwator. Niespodziewanie wkroczyliśmy na pole minowe.
Rozwiązanie różnych dylematów okazało się stosunkowo proste. Za-
miast walczyć z konserwatorem, postanowiliśmy przedstawić projekt,
w którym wszystko to, co jest wartościowe, zostałoby nie tylko zachowane, ale też pieczołowicie zrewitalizowane – i to zarówno w budowlanym,
jak i w operacyjnym sensie. Efektem tych założeń było wyodrębnienie
strefy „Z” obejmującej w większości obiekty zabytkowe. To tutaj miało
bić serce Soho i to tu miały powstać pierwsze budynki. Zadaniem było
takie zaprojektowanie rewitalizacji w sensie mikrourbanistycznym, aby nie
tylko stworzyć atrakcyjną przestrzeń wspólną, ale jednocześnie powiązać
zgrabnie przeszłość z przyszłością. Tę trudną misję można było powierzyć wyłącznie ludziom, którzy w kupach gruzu i popękanych murach na
22
Mińskiej widzieli kreatywne pracownie, butiki i restauracje. Na placu boju
pojawili się architekci Marcin Garbacki i Karolina Tunajek, a wraz z nimi
nastąpiły dziesiątki godzin planowania, dłubania w archiwaliach i sporów
o to, jak ma wyglądać kreatywna dzielnica.
Soho piękniało z każdym tygodniem, a stare hale gościły coraz więcej
imprez. Bardzo zależało mi na tym, aby inicjatywy goszczące na Mińskiej
znacząco się od siebie odróżniały. Pomagaliśmy wydarzeniom ważnym, ale gdzie indziej niechcianym, wspieraliśmy organizację tych, które bez pomocy nie byłyby nigdy zorganizowane. Ale był w tym cel. Soho miało
stać się przestrzenią unikalną, miejscem, gdzie nikt nie jest wykluczony
i nikogo nie pokazuje się palcami. Jednak choć wszystko szło wspania-
le, wraz z końcem roku pojawiły się niespodziewane problemy. Oto dwie
kobiety, których osiągnięcia bardzo szanuję, zwarły się w sąsiedzkim kon-
flikcie, domagając się separacji, ba, najlepiej wysokiej ceglanej ściany. Pokaz Gośki Baczyńskiej i Przetwory Marty Wójcickiej miały być rzekomo
zupełnie do kogo innego kierowane. Progresywny design i wielka moda
miały przyciągać zupełnie inną publiczność. Ale Soho wytrwało przy swoich pryncypiach. Obie imprezy odbyły się, a ich goście – jak to zwykle
w Soho bywa – przemieszali się. Oba przedsięwzięcia wyszły wspaniale,
a zwaśnione liderki uznały, że może nadeszła pora na jakieś wspólne dzia-
łanie. Po raz kolejny okazało się na Mińskiej, że choć wydajemy się różni, to w praktyce wychodzi często na jaw, że jesteśmy tacy sami. A o tym, że
tak jest, dowiemy się tylko wtedy, gdy się spotkamy. Wielkim finałem 2010
roku była wizyta prezydenta Rosji, który – mimo że nie było tego w planie – pojawił się w zimnej hali fabrycznej, gdzie polscy artyści składali gorący hołd pamięci Włodzimierza Wysockiego.
W Soho wszystko stawało się możliwe.
Soho nabierało znaczenia, w halach rozgościły się tłumnie odwiedzane
pokazy mody, wernisaże i inne wydarzenia ważne dla różnych środowisk.
Nadszedł czas na to, aby skoncentrować się na projektach budowy osiedla, które wpisałoby się w ideę Soho, stając się nowatorską przestrzenią do życia. Zamarzyło nam się miejsce inne niż wszystkie. Fragment
23
Warszawy, który wymyka się utartej logice, a jednocześnie oparty jest na
sprawdzonych wzorcach. Choć światowych inspiracji nie brakowało, naj-
ważniejszej dostarczyła sama Warszawa. A konkretnie: osiedle Sady Żoliborskie projektu Haliny Skibniewskiej, które od zawsze zachwycało mnie
ideą przyświecającą działaniom architekta. Dzięki tej idei powstała jakość,
która do dzisiaj zapewnia leciwym przecież mieszkaniom atrakcyjne ceny na rynku nieruchomości, potwierdzając, że dobry pomysł założycielski ma
fundamentalne znaczenie. Kluczem do sukcesu stało się zatem znalezienie odpowiednich architektów.
Wprawdzie nad założeniami osiedla pracowała doświadczona w pro-
jektach mieszkaniowych pracownia Konkret, uważałem, że do zespołu
powinien dołączyć ktoś jeszcze. Jeśli osiedle w Soho miało być unikalne,
to musiało powstać inaczej niż wszystkie inne, najlepiej jako efekt pracy, do której zasiadłby interdyscyplinarny zespół. Wielkie, uznane pracownie
nie rwały się do współpracy, a wielu freaków nie rokowało jako wiarygodni
partnerzy. Moja ulubiona pracownia architektoniczna MVRDV była cał-
kowicie poza naszymi możliwościami finansowymi. Z pomocą przyszedł przypadek.
Dzień był słoneczny, a nastrój rześki – jak to zwykle o tej porze roku,
kiedy wydaje się, że wszystko jest możliwe. Przeglądałem projekty plano-
wanych budynków i nadal mi w nich czegoś brakowało. Soho nabierało kształtów i choć dyżurni sceptycy już nam nieco zaufali, przyszłość nadal była niejasna. Dzięki polityce niskich czynszów na Mińskiej przybywało
coraz więcej błyskotliwych talentów i pracowitych wariatów. Jedni budo-
wali relacje, inni kłócili się zawzięcie. Jakkolwiek by nie było, społeczność
Soho rosła, tyle że nadal nie wykluła się architektura, która zasługiwałaby
w pełni na określenie „symbol”.
„Zrobią fajny remont” – Olga, kobieta, która znała tu każdy kamień
i rezydowała od ponad dekady, zazwyczaj wiedziała, co mówi. „Spotkaj
się z nimi, pokażą ci plany”. Nie byłem przekonany. Na terenie Soho re-
zydowało już kilku architektów, którzy dość szybko stali się zaciekłymi
wrogami i w żadnym wypadku nie chcieli się połączyć w jeden zespół, aby
zmierzyć się z zadaniem, które lubiłem uważać za unikalne.
„Młodzi, otwarci, spodobają ci się” – kusiła dalej Olga. „Robią fanta-
styczne projekty”. „Nie oni jedni” – byłem nieugięty. „Projekty są kosmiczne,
ale potem zazwyczaj nie powstają. Nam potrzebni są tacy, którzy zrobią
fantastyczny, ale wykonalny. Takiego misia na miarę naszych możliwości”. Ona zaś nalegała: „Fersztejen… Ale to są właśnie tacy ludzie, obejrzyj
24
taki na przykład projekt…”. Odparłem: „Tutaj to nam są potrzebni tacy architekci jak ci, którzy zaprojektowali, no nie wiem, na przykład pawilon
polski na Expo w Szanghaju, a takich to raczej nie przyprowadzisz, nie?”. Zanim zastanowił mnie błysk w oczach Olgi, podała mi czarno-białe
xero artykułu o dwójce młodych ludzi, Natalii Paszkowskiej i Marcinie Mostafie, tworzących pracownię WWAA . Opisywano ich największy jak do tej
pory projekt: pawilon polski w Szanghaju. Spojrzałem na Olgę z wyrzutem:
„Jaja sobie robisz?”. A ona na to: „Nie. Czekają na nas w budynku 44 na górze. Idziemy?”.
Na pięterku kamienicy spotkałem dwójkę przyjemnych ludzi. Opowia-
dali o remoncie biura, o tym, jakie ładne zrobią stoły i jak wspaniale
wzbogacą przestrzeń, która (o czym nie wiedzieli) już za chwilę miała stać się obszarem ich kolejnej realizacji. Nie słuchałem ich. Słońce radośnie
iluminowało zapyziałe wnętrze, kilkoro młodych ludzi uwijało się w swo-
ich sprawach po biurze. Szwendając się między biurkami, podglądałem
rysunki. To było to. Brakujący element.
„Dostaniecie fabrykę” – powiedziałem. „Zaraz wam nawet pokażę
jaką. Tam powinniście sobie urządzić najlepszą pracownię w mieście, je-
śli nie dacie rady zrobić najfajniejszej w Europie”. „Dostaniemy fabrykę?!”
– Marcin Mostafa był szczerze zdumiony. „Dostaniecie, ale my musimy
dostać projekt unikalnego budynku, który stanie się wizerunkiem Soho.
Machniom?”.
Entuzjazmem nie eksplodowali. Nie podskakiwali ze szczęścia. W ogóle
za dużo się nie odzywali. Pomyślałem, że to kolejni „mistrzowie fakturki”, którzy bez pieniędzy do kreatywnej pracy siadać nie zamierzają. Albo że
po prostu mi nie uwierzyli. Ale rzecz działa się na Mińskiej 25, a tu wszystko
jest możliwe. Poszliśmy na krótki spacer, pokazałem im budynek, nad którym majestatycznie dominował imponujący komin. „A więc?” – spytałem. Budynek był zniszczony i choć mieli go otrzymać za darmo, potrzebny
był kosztowny remont, a to wiązałoby nas na dość długą i z natury niepewną przyszłość. Mostafa milczał, czas płynął, a przez dziury w dachu
dramatycznie lała się woda po zoranych przemysłowym losem ścianach.
Wreszcie zadałem pytanie: „Przerażony?”. „Zdecydowany” – usłysza-
łem w odpowiedzi. Byłem pewien, że nam się uda. Żenisz się z Ireną i masz Irenę Ochódzką!
25
Rok Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej był dla Warszawy wyjątkowy – dla
Soho szczególne znaczenie miał Stadion Narodowy. Największa inwestycja od dziesięcioleci na prawym brzegu rzeki całkowicie zmieniała
wizerunek tej części miasta. Epicentrum drobnego miejskiego handlu
znane jako Jarmark Europa miało zostać symbolicznie zastąpione przez narodową arenę. Wraz z tą inwestycją wielki obszar pomiędzy zamożną
Saską Kępą a przedmurzem Pragi Północ zyskiwał na znaczeniu jako reprezentacyjny fragment Warszawy. Parku Skaryszewskiego nie oddzielała
już od Wisły i miasta krzykliwa pierzeja handlu i śmieci. Dodatkowo impo-
Panorama Kamionka widziana z prawego brzegu Wisły. Źródło: commons. wikimedia.org
nujący stadion miało związać z miastem docierające właśnie na Pragę
metro. O ile autostradą stolica Polski symbolicznie zespoliła się z Euro-
pą, o tyle metrem i stadionem prawobrzeżna Warszawa połączyła się
z lewobrzeżną.
W tym czasie w Soho kończył się program rewitalizacji. Do zrobienia
pozostało niewiele, lecz ostatnie zadanie wymagało więcej niż samej
wyobraźni. Potrzebowało kogoś, kto napełni budynek duchem. Budynek,
który moim zdaniem był stworzony do tego, aby stać się siedzibą kulto-
wej warszawskiej restauracji. Wybór w tej materii mógł być w zasadzie
tylko jeden: rodzina Gesslerów. Podobnie oczywista była nazwa, która
chodziła mi po głowie od dawna, ale zmaterializowała się ostatecznie
w trakcie oglądania zasobów Muzeum Neonów. Choć już wiosną tego
roku muzeum owe – dziecko Ilony Karwińskiej – pojawiło się w Soho, sporo
czasu zabrał nam wybór eksponatów, które po odbudowie trafiłyby tam,
26
gdzie prezentują się najlepiej, czyli na ściany. Lokalizacje na ścianach
Soho wybieraliśmy bardzo starannie. Umiejscowienie jednego z neonów
nie budziło najmniejszych kontrowersji. „Warszawa Wschodnia” zdemon-
towana z hali starego dworca mogła ponownie zabłysnąć tylko w jednym
miejscu. Na frontowej fasadzie budynku nr 46, którego misją od początku projektu było przyjęcie w swoje mury restauracji. Ale do pełni szczęścia
brakowało mi czegoś jeszcze.
Choć „świński” deszczyk wypranym z koloru stołecznym murom do-
dawał niepokojącego kontrastu, to jednocześnie skutecznie zniechęcał
do spacerów innych niż te wymuszone pracą lub stosownym obowiązkiem. Uwiąd twórczy męczył mnie już od kilku dni. Budynek nr 46, który przybierał właśnie ostateczną formę, marzył mi się od lat. Był już prawie
gotów, a trwające rok oskrobywanie pięknej bryły z koszmarnych narośli
miało się właśnie ku końcowi. I choć teoretycznie wszystko było tak, jak
być powinno, to nadal czegoś mi brakowało. Szukając dziury w całym,
wertowałem stare dokumenty, przeglądałem stare zdjęcia, zachowane plany. Nic.
Na miejscu akcji przywitały mnie spojrzenia wspartych na łopatach
gentlemanów. Dym papierosów, które ćmili typowym robociarskim sposo-
bem, wycinał melancholijne wzory w wilgotnym powietrzu. Deszcz akompaniował bębnieniem w cienki dach, a „designer Krzysiek”, przytupując nogami, dawał mi wyraźne sygnały, że ekipę ogarnia zniecierpliwienie
i lada dzień stracą jakąkolwiek skłonność do roboty. Jeszcze inne zna-
ki wysyłał mi czerwony nos pana Krzyśka, zaświadczając wyraźnie, że
„księżycówka” teścia była dzisiaj grana i wypełniła organizm żylastego
kierownika ekipy niczym antybiotyk lub zrozumiały w tych okolicznościach
antydepresant. Trzeba powiedzieć, że doskonale znałem ten wyrób. Cisza
wypełniała uszy watą, wzrok umknął mi litościwie w szarość za oknem. Rozgrzeszyłem faceta od razu: w zasadzie sam bym golnął. Przypomniał
mi się Antek Nerkowski – leciwy dyrektor oddziału Banku Przemysłowo-
-Handlowego PBK w Piszu. Dyrektorski bimberek był równie sławny jak
zniszczenia, które powodował. Rozmarzyłem się. Oddział PBK stał przecież
tuż obok stacji w Piszu, na którą przybyłem, jadąc na swój pierwszy obóz
żeglarski. I wtedy mnie olśniło. Wakacje, emocje, nieznane, podróż, a jak podróż, to pociąg, a jak pociąg, to… t o r y!
„Panowie, sprawa jest!” – zakomenderowałem ochoczo. „Wychodzi-
my na zewnątrz i działamy!”. Mojego entuzjazmu nie podzielał nikt: +2 stopnie Celsjusza, szaroburo, siąpi deszcz, a mi się plenerowych operacji
27
Sąsiednia strona: budynek restauracji Warszawa Wschodnia, stan z 2014 roku. Fotografia z archiwum pracowni Projekt Praga
zachciało. „Wychodzimy i co?” – dopytywał się pan Krzysiek. „Kopiemy!” – uściśliłem. Operatorzy urządzeń wyładowczych nie potrafili ukryć grymasu
obrzydzenia. Niechętnie poczłapali na zewnątrz.
Tory. Przypomniałem sobie, że na starych mapach zaznaczono boczni-
cę. Dzisiaj nie było po niej śladu, ale coś przecież musiało pozostać! Szyny
można wyciąć, ale torowiska nie da się przecież ot tak wydłubać i wyrzu-
cić. Kierownik ekipy zmełł w ustach przekleństwo, w oczach jego pretorian
błysnęła chęć mordu. Deszcz jakby na złość nabrał wigoru, mżawka zmie-
niła się w lodowaty prysznic. Robotnicy zbili się w złowróżbną gromadkę.
„Jak mamy kopać, to kopiemy” – filozoficznie zauważył „designer Krzy-
siek”. „Ale gdzie?”. Na takie pytanie nie byłem przygotowany. 150 metrów
trawnika. Tory mogą być wszędzie. Czas płynie. Deszcz leje. Ekipa wzrokiem
rozszarpuje mnie na strzępy. „Tu!” – wskazałem pierwsze lepsze miejsce. Leje. Ekipa walczy z losem, ja z chęcią schowania się pod dachem, ale
sytuacja jest trudna strategicznie. Dam nogę, to tory się nie znajdą, dlate-
go nawilżam się poprzez nabierające wody podeszwy nieprzemakalnych
ponoć butów. Panowie kopią i kopią i gdy rewolucyjny nastrój sięga zenitu…
Coś jest! A za chwilę już nie tylko coś. Bo za chwilę widać już najprawdziwsze, oryginalne t o r y! Panowie nabrali wigoru, a mi w głowie poukładało
się już wszystko. Rewitalizacja torowiska była projektem unikalnym i – choć
w mikroskali – nawiązywała wprost do High Line oraz łączyła nasz praski Kamionek z Meatpacking District w Nowym Jorku.
Krótka historia Meatpacking District: dzielnica, której upadek trwał
kilka dziesięcioleci, odżyła w latach 90. XX wieku. Tanie i spektakularne
przestrzenie magazynowe zaczęli przejmować początkujący designerzy,
tacy jak choćby Alexander McQueen, Stella McCartney czy Christian Louboutin. Równolegle o dzielnicę upomnieli się architekci i pasjonaci post-
industrialnych przestrzeni. To dzięki nim w 1999 roku narodził się projekt
High Line – jeden z piękniejszych przykładów rewitalizacji postindustrialnej
przestrzeni, park utworzony na trasie linii kolejowej przebiegającej przez
22 przecznice Nowego Jorku wzdłuż zachodniego brzegu Manhattanu. Niecałe dwa kilometry fantastycznie zmodernizowanej trasy kolejowej stworzyły symboliczną oś dla nowej dzielnicy kreatywnej.
Choć w Soho linia kolejowa była krótsza, spełniła podobną rolę, a loko-
motywka SM 03 ustawiona na profesjonalnie wykonanym torowisku stała
się wielką atrakcją dla dzieci, gdy ruszała w krótki kurs uruchamiana przez pasjonatów kolei. Projekt rewitalizacji domknął się rychło w czas, bo na
froncie budowy zaczęły się piętrzyć problemy.
28
Na ostateczne spotkanie nalegałem już od dawna. Budynek A , jak okre-
ślały go z zasady bezduszne pozwolenia i decyzje urzędowe, miał już za
chwilę stać się rzeczywistością, choć nadal do obiektu moich marzeń
nawet się nie zbliżył. Mimo że z Natalią Paszkowską i Marcinem Mostafą
przegadaliśmy dziesiątki godzin, a ich owoc miał zmaterializować się
„zaraz”, czas płynął nieubłaganie i coraz bardziej stawało się jasne, że
najprawdopodobniej z moich planów nic nie wyjdzie. Rozejrzałem się
wokół. Ileż tu się zmieniło! Ile udało się zrobić dzięki wspaniałym ludziom
i unikalnej kreacji. Zatwierdzony projekt nie był budynkiem moich marzeń,
ale miał ważną zaletę: gotowość do realizacji.
Kiedy usiedli przede mną, nie spodziewałem się dobrych wiadomości,
w czym upewniał mnie brak laptopa w rękach Marcina. Ludzie, na których
tak bardzo liczyłem, zamierzali mi najwyraźniej oświadczyć, że się jednak nie udało, a dalsza rozmowa miała upłynąć na ustalaniu, czyja to była
wina. W tę serię smętnych konkluzji wpisywała się idealnie kartka, którą podała mi Natalia. Rzuciłem na nią okiem…
29
Szkice koncepcyjne budynku Rebel One, różne wariacje fasady. Źródło: archiwum pracowni WWAA
Byłem pewien, że to jest to! Za kilka dni miałem już nazwę. Pierwszy
budynek w Soho miał się nazywać Rebel One. Czarna jak płaszcz Lorda
Vadera elewacja kojarzyła nazwę ze statkiem rebeliantów z kultowych
Gwiezdnych wojen, awanturnicza postawa przywodziła na myśl Buntownika bez powodu w brawurowym wykonaniu Jamesa Deana.
Latem 2012 roku okazało się jednak, że przekuwanie idei w czyn na-
potyka na szereg poważnych problemów. Rollercoaster, który wpłynął na wszystkich uczestników procesu, niemal doprowadził cały projekt na
krawędź przepaści. Ale częścią etosu Rebel One na zawsze już będzie
to, że mimo wielu przeciwności jednak się udało. Że wbrew wielu okolicznościom dzięki ciężkiej pracy jednych, skłonności do kompromisu
innych i cierpliwości tych, których z reguły się nie wymienia, budynek jednak stoi. I dumnie manifestuje wszystkim, że w Soho jak nigdzie indziej udaje się realizować marzenia.
31
WCZORAJ
autor: Rafał Bauer
Rewitalizacja przestrzeni miejskiej nie jest zjawiskiem ani nowym, ani typowo polskim. W skali Europy proces ten zachodzi od początku
lat 60. XX wieku, przy czym podstawowym jego wyróżnikiem było od
zawsze podporządkowanie zmian przestrzennych polityce społeczno-gospodarczej. W jednoznaczny sposób alokuje to finansowanie
tego typu przemian w budżetach różnorakich płatników publicznych. W Polsce jest inaczej – najbardziej spektakularne projekty re-
witalizacyjne realizowane są za prywatne pieniądze.
Większość powstających w Europie programów rewitalizacyjnych związa-
kontekst przemian industrialnych dzielnic globalnych miast
na była z przekształceniami postindustrialnej tkanki miejskiej. Rozpoczęty
w latach 70. XX wieku upadek przemysłu ciężkiego, połączony z przenoszeniem działalności wytwórczej na Daleki Wschód, systematycznie
degradował znaczne połacie miast. Procesy reurbanizacyjne pojawiły się
w odpowiedzi na ten społeczno-ekonomiczny kryzys, który stanowił odbicie zmian gospodarczych w skali makro. Nowo powstające społeczeństwo
informacyjne, oferujące głównie usługi zamiast produktów, w rewitalizo-
wanej przestrzeni odnajdowało atrakcyjne otoczenie dla prowadzonej przez siebie działalności.
Negatywne zjawiska gospodarcze, które leżą u podstaw degrada-
cji przemysłowej europejskich miast, najwcześniej ujawniły się w Wielkiej
32
Brytanii. Proces upadku przemysłu ciężkiego rozpoczął się tam jeszcze
w latach 60. XX wieku. Z uwagi na to tamtejsze ośrodki rządowe musiały jako pierwsze opracować stosowne mechanizmy zaradcze.
Skuteczność i czas trwania procesów rewitalizacyjnych w tym kraju
najlepiej jest oceniać na przykładzie Manchesteru – najstarszego cen-
trum przemysłowego Anglii. Miasto, w którym narodziła się potęga im-
perialistycznego Albionu, musiało zmierzyć się z fundamentalnymi prze-
mianami gospodarczymi związanymi z niemalże całkowitą „emigracją”
niegdyś najistotniejszych dziedzin produkcyjnych. Najlepiej zobrazu-
je to upadek należących do Manchester Ship Canal Company doków i portu Salford.
Obiekt otwarty w 1894 roku przez królową Wiktorię obejmował 400
hektarów gruntów oraz 120 hektarów kanałów zlokalizowanych w ser-
cu miasta i pełnił rolę trzeciego co do wielkości portu Wielkiej Brytanii.
Port, który od 1972 roku radykalnie ograniczał swoją działalność, w 1982 roku został ostatecznie zamknięty, co zaowocowało zwolnieniami ponad
3 tysięcy pracowników. Stanowili oni jedynie część bezrobotnych, których
33
Doki Salford, Manchester, widok ogólny. Źródło: commons.wikimedia.org
Doki Salford, Manchester, widok na Mediatekę. Źródło: commons. wikimedia.org
liczba znacząco zwiększyła się na początku lat 80. w związku z zamykaniem kolejnych powiązanych z transportem wodnym zakładów przemysłowych.
W 1981 roku władze miejskie na terenie ponad 1500 hektarów powołały
strefę przedsiębiorczości, która obejmowała zarówno port, jak i zlokalizo-
wany przy nim dawny obszar przemysłowy Trafford Park (zbombardowany w 1940 roku w trakcie tzw. Manchester Blitz). Strefa oferowała całkowite
zwolnienia podatkowe dla lokujących się tu firm oraz znosiła lub ograniczała obowiązujące w mieście reżimy budowlane. Nie wystarczyło to
jednak do właściwiej animacji tak rozległego terenu. Dlatego też w 1983
34
roku władze miasta nabyły, poprzez przyjęcie darowizny od Manchester
Ship Canal Company, 61 hektarów lądu i 30 hektarów zbiorników wodnych. Równocześnie uznano, że dla zbilansowania projektu i rozkładu ryzyka
konieczny jest udział w przedsięwzięciu prywatnych deweloperów. Dla-
tego też teren doku nr 6 przekazano specjalnie w tym celu utworzonej
prywatnej spółce Urban Waterside Ltd, która otrzymała go jako daro-
wiznę w zamian za zapewnienie środków finansowych niezbędnych do przeprowadzenia zabudowy.
Równolegle podjęto prace, których celem było stworzenie komplek-
sowego programu rewitalizacji – zaprezentowanego ostatecznie w 1985 roku jako Salford Quays Development Plan. Zgodnie z przyjętymi w nim
założeniami cały obszar projektu miał być rozwijany w sposób zbilansowany, uwzględniający równoprawny udział zabudowy mieszkaniowej, sportowo-rozrywkowej oraz budownictwa biurowo-przemysłowego. Za cel
nadrzędny uznano rewitalizację zbiorników wodnych i uczynienie z nich
nie tylko atrakcji, ale również istotnego elementu lokalnego ekosystemu.
Nadzór nad całością przedsięwzięcia powierzono przede wszystkim władzom miejskim, jak również interdyscyplinarnemu zespołowi Salford Quays
Project Team.
Realizacja ta stanowi dowód na atrakcyjność i możliwości projektów
rewitalizacyjnych. Według stanu na 1990 rok do urzeczywistnienia programu, poza środkami własnymi władz miejskich, użyto 35 milionów funtów
dotacji pochodzących z Unii Europejskiej, przy czym całkowite nakłady inwestorów prywatnych w tym samym czasie wyniosły blisko 250 milionów
funtów. Podkreślenia wymaga fakt, że środki publiczne wydawane były
wyłącznie na przedsięwzięcia infrastrukturalne związane z podniesieniem atrakcyjności lokalizacji, podczas gdy zasoby prywatne dotyczyły
typowych inwestycji deweloperskich. Efektem wszystkich działań prowadzonych między 1981 a 1990 rokiem było odtworzenie na terenie portu
tysiąca miejsc pracy.
Pod koniec lat 80. dokonano przeglądu rezultatów tej rewitalizacji.
Władze miejskie we współpracy z partnerami uznały, że niezbędnym
elementem dalszego rozwoju Salford Quays jest pozyskanie spektakularnej budowli pełniącej funkcje społecznie użyteczne, a jednocześnie manifestującej rangę projektu i jego otoczenia. Po przeprowadzeniu
analiz i zasięgnięciu opinii u doradców narodziło się Salford Centre
for the Performing Arts, które świat poznał jako Lowry Project – jeden
z najambitniejszych planów budowy obiektu łączącego funkcje teatralne,
35
Doki Salford, Manchester, widok na teatr The Lowery. Źródło: commons wikimedia.org
wystawiennicze i muzealne. Projekt ruszył po zebraniu 64 milionów funtów
przekazanych ze środków loterii narodowej. Zakończony w 2000 roku, stał
się osią, wokół której powstały kolejne inwestycje komercyjne, których bu-
dżet był ponad dziesięciokrotnie wyższy od środków publicznych.
Proces dostrzegania wartości obszarów chronionych w kontekście społecz-
rewitalizacja w Polsce
no-ekonomicznym na terenie Polski rozpoczął się z niemalże 40-letnim
opóźnieniem. Jest to częściowo wynikiem oczywistych różnic w rozwoju społeczno-gospodarczym Polski i krajów Europy Zachodniej, niemniej
jednak nie wyjaśnia, dlaczego Zintegrowany Program Operacyjny Rozwoju
Regionalnego pojawił się dopiero w 2004 roku i jako pierwszy czytelnie
objaśnił kryteria rewitalizacji, czy też raczej kompleksowej przebudowy
tkanki miejskiej.
36
Skutkiem ubocznym tez postawionych w Zintegrowanym Programie
Operacyjnym Rozwoju Regionalnego stało się kształtowanie decyzji
w oparciu o często dogmatycznie interpretowane kryteria „wykluczenia”, w ramach których alokowanie rewitalizacyjnych środków zmniejszało
bezrobocie, przestępczość, ubóstwo czy brak sukcesów młodocianych
w nauce i adaptacji zawodowej. Co ciekawe, owe społeczne imponderabilia inwestycyjne zostały zestawione ze ściśle „zabytkową” interpre-
tacją obiektów podlegających rewitalizacji. Tym samym ujęcie to stało
się kamieniem węgielnym konstrukcji, w której rozsądne społeczno-ekonomiczne cele są w całkowitej sprzeczności ze z natury zachowawczym,
„ewangelicznym” podejściem do ochrony zabytków kultywowanym przez powołane do tego służby. Ów konflikt nierzadko uniemożliwia zrozumienie kwestii natury zasadniczej: rewitalizacja bez adaptacji rewitalizowanych
obiektów do współczesnych wymagań społeczno-ekonomiczno-kulturalnych po prostu mija się z celem i staje się w efekcie zabiegiem czysto
estetycznym, pozbawionym trwałości i czynnika „miastotwórczego”. Co
gorsza, rewitalizacja prowadzona wyłącznie w celach odtwórczo-es-
tetyzujących nie ma najmniejszego społeczno-gospodarczego sensu.
Wydawanie znacznych środków wyłącznie na odbudowę samej sub-
stancji, bez nadania jej cech gospodarczo-użytecznych, jest niedorzecznością, jako że zamiast umożliwić przemiany ożywiające rewitalizowaną
przestrzeń, konserwuje obszary upadłe, poprawiając jedynie „makijaż”
owego upadku.
Nabiera to szczególnego wymiaru na terenie Polski, gdzie istotna
część substancji budowlanej uległa zniszczeniom, a dokumentacja stanu pierwotnego często w ogóle nie istnieje. Ostatnia okoliczność zamiast
rozstrzygać jeszcze bardziej na rzecz „historyzowania” niż rekonstrukcji, utrudnia procesy administracyjne ze względu na skomplikowane zabiegi
podejmowane przez organy powołane do ochrony, których celem staje
się optymalny wybór sposobu odbudowy. Warto przy tym pamiętać, że
podwaliną wszystkich założeń rewitalizacyjnych realizowanych w Euro-
pie Zachodniej była troska o środowisko i tworzenie nowych miejsc pra-
cy tam, gdzie ich zasób został szczególnie ograniczony na skutek po-
ważnych ekonomicznych przemian. Tym samym za działanie nadrzędne
w stosunku do historycznego puryzmu należy uznać takie, dzięki któremu przestrzeń poddawana rewitalizacji może w szczególności umożli-
wić prowadzenie działalności gospodarczej, a w ogólności – zarobkowanie mieszkańców.
37
Wracając do Zintegrowanego Programu Operacyjnego Rozwoju Re-
gionalnego: data przyjęcia tego dokumentu oczywiście nie jest przypadkowa i ściśle wiąże się z akcesją Polski do Unii Europejskiej, a tym
samym z możliwością korzystania z funduszy przeznaczonych właśnie na
cele rewitalizacji przestrzeni miejskich. Już na pierwszy rzut oka tłuma-
czy to wzrost znaczenia politycznego wszelkich programów określanych
jako „rewitalizacyjne”. Warto jednak zauważyć, że realizacja każdego
z przedstawionych powyżej elementów nie wiąże się wyłącznie z samym
procesem inwestycyjnym, ale wymaga poważnego procesu przebudowy
tkanki społeczno-gospodarczej. Ów istotny, a związany z gospodarką
element rewitalizacji wyjaśnia, dlaczego organy samorządowe skupiły się
w programach rewitalizacji na prostych modernizacjach zdegradowanych przestrzeni publicznych. Tym samym masowo podejmowana odbudowa
zniszczonych placów, ulic czy nawet parków nie oznaczała niestety realizacji podstawowego postulatu, jakim było, jest i będzie usunięcie przyczyn, dla których owa degradacja w ogóle miała miejsce.
Nie należy również zapominać, że w polskich warunkach programy
rewitalizacji mają jeszcze jedno, szalenie istotne znaczenie. Otóż wbrew
pozorom lata boomu budowlanego nie zmieniły w sposób zasadniczy
struktury mieszkaniowej w Polsce. Nadal niemalże 4 miliony mieszkań to
lokale pochodzące sprzed II wojny światowej. Problem ten nie dotyczy
wyłącznie Ziem Odzyskanych i w pełnej krasie manifestuje się także w stolicy Polski.
Dokumentem źródłowym dla warszawskich projektów rewitalizacyjnych
założenia rewitalizacji Pragi Południe
jest Lokalny Uproszczony Program Rewitalizacji m.st. Warszawy przyjęty
na lata 2005–2013 uchwałą Rady Miasta ze stycznia 2005 roku. Dokument
ten przygotowano jako podstawę do ubiegania się o środki pomocowe
z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego przeznaczonego na
działania związane ze zdegradowanymi obszarami miejskimi, poprzemysłowymi oraz powojskowymi. W trakcie opracowywania tych ustaleń postanowiono, że obszarem pilotażowym staną się dzielnice położone po obu stronach Wisły, które razem współtworzą wielofunkcyjny organizm
38
kształtujący tożsamość po obu stronach rzeki. W efekcie zastosowania
tej wykładni na lewym brzegu wybrano Śródmieście i Wolę, a na prawym – Pragę Północ oraz Pragę Południe.
Analiza wskaźników z dzielnicy Praga Południe (na przykład ubóstwo,
bezrobocie) i porównanie ich z pozostałymi dzielnicami Warszawy uka-
zują ów obszar jako kryzysowy. Nagromadzenie szeregu problemów
społecznych jest tu wyższe od średniej dla Warszawy. Podjęcie kompleksowych działań rewitalizacyjnych wydaje się więc niezbędne dla poprawy jakości życia mieszkańców oraz polepszenia wizerunku tej części
stolicy. W odpowiedzi na postawioną diagnozę wśród głównych celów
Dzielnicowego Mikroprogramu Rewitalizacji znalazły się między innymi:
ożywienie społeczno-gospodarcze, uzyskanie ładu przestrzennego i es-
tetyki, przywrócenie nieruchomościom ich utraconej wartości, poprawa
wizerunku i tożsamości lokalnej mieszkańców, inicjowanie i umacnianie
lokalnych działań społecznych, partycypacja, poprawa standardu zasobów mieszkaniowych, rozwój turystyki, a także upowszechnianie dostępu
do kultury.
Obszar rewitalizowany ograniczono linią torów kolejowych, ulicą
Wiatraczną, aleją Stanów Zjednoczonych oraz Wałem Miedzeszyńskim. W skład tego terenu wchodzą osiedla Kamionek, Grochów, Kinowa i stara
część Saskiej Kępy. Są to najstarsze tereny dzielnicy. Rewitalizowany obszar
zajmuje powierzchnię 749 hektarów, co stanowi 33,5 procenta powierzchni dzielnicy Praga Południe i 0,15 procent powierzchni Warszawy. Obszar ów
składa się z poprzemysłowego rejonu Kamionka i starej części Saskiej Kępy
rozdzielonych terenem zieleni parku Skaryszewskiego.
Jak pokazuje doświadczenie, jednym z najważniejszych zadań, z którymi
należy się zmierzyć już na samym początku realizowania projektu, jest
przyjęcie nazwy i logotypu, dzięki którym projekt ów będzie rozpozna-
walny. Nazwa Soho Factory odnosi się wprost do jednego z najbardziej
znanych na świecie i udanych projektów rewitalizacji przestrzeni industrialnej. Choć nowojorskie SoHo nie nosiło swojej nazwy od zawsze. Wykrysta-
lizowała się ona dopiero w połowie lat 70. XX wieku, czerpiąc po części
39
Soho: idea
Soho Factory, widok budynku na terenie centralnym. Źródło: archiwum pracowni Projekt Praga
z historycznych tradycji londyńskiego pierwowzoru (tamtejsze Soho było
dzielnicą rozrywki i sztuki o wątpliwej reputacji), a po części z modnego
w owych latach procesu geograficznej redefinicji Manhattanu pociętego trudnymi do zapamiętania, numerowanymi ulicami. Efektem nowego
nazewnictwa jest nie tylko SoHo (SO uth of HO uston Street), ale także TRI BECA (TRI angle BE low CA nal Street), NoHo (NO rth of HO uston Street) czy
NOLITA (NO rth of Little ITA ly), co z jednej strony wydatnie oddaje jakość
kreatywnego komponentu, jaki zasiedlił i zdefiniował SoHo, a z drugiej
– potrzebę mieszkańców odnoszącą się do bardziej precyzyjnego opisu
obszaru zamieszkania niż ten niesiony przez bezduszne z natury ozna-
czenia liczbowe.
Historycznie obszar dzisiejszego SoHo stanowił część pól uprawnych
przeznaczonych przez Kompanię Wschodnioindyjską pod uprawy rolne,
gdzie wykorzystywano pracę niewolników. Wiejski charakter okolicy utrzymał się aż do początku XIX wieku, kiedy domy nowojorskich patrycjuszy
40
powoli zaczęły otaczać hotele i teatry, a zaraz po nich placówki oferujące
nieco bardziej cielesne rozrywki, co skutecznie wypędziło patrycjat, stymulując jednak napływ wszelkiej maści produkcji rękodzielniczej. Wojna
secesyjna oraz paniki finansowe, które po niej nastąpiły, skutecznie dopro-
wadziły do zmiany tego żywego niegdyś kawałka miasta w produkcyjne
zagłębie tekstylne.
Po II wojnie światowej postępował regres dzielnicy, którego symbo-
lem stało się określenie „100 akrów piekła”, prawdopodobnie najlepiej
oddające naturę obowiązujących tu społecznych relacji. Remedium na
dalszą degradację okazali się artyści, a wśród nich Andy Warhol – jeden
z pionierów pop-artu. Nic dziwnego, że ten charyzmatyczny artysta zdecydował się lokalizację w postindustrialnym SoHo. Działalność Warhola
przyciągnęła do dzielnicy innych twórców, a wkrótce po nich – renomo-
wanych galerzystów. Pierwotnie przeszkodą w osiedlaniu tu było kwalifi-
kowanie loftów jako powierzchni produkcyjnej, dzięki czemu czynsze i po-
datki pozostawały na niskim poziomie, a rosnąca popularność dzielnicy prowadziła do systematycznych walk z miastem o zasady korzystania
z loftów. Konflikty te zakończyły się ostatecznie w XXI wieku przyznaniem
praw lokalowych większości tamtejszym budynkom. Stało się to symbo-
lem „efektu SoHo”, czyli jaskrawym dowodem na gentryfikację – zjawisko obrazujące proces wypierania pierwotnych mieszkańców dzielnic,
41
Soho Factory, widok budynku na terenie centralnym. Źródło: archiwum pracowni Projekt Praga
odpowiedzialnych najczęściej za ich przemianę,
przez nuworyszy zainteresowanych wyłącznie za-
Soho Factory, budynki na terenie centralnym. Źródło: archiwum pracowni Projekt Praga
mieszkiwaniem lub inwestycjami w zyskującej popu-
larność dzielnicy.
Pozostawiając na boku konteksty emocjonalne,
należy podkreślić, że SoHo stanowi jeden z naj-
bardziej udanych przykładów oddolnego procesu
rewitalizacji, dokonującego się wyłącznie dzięki
podnoszeniu jakości życia przez żywioł ludzki, bez
jakiegokolwiek kreatywnego udziału organów publicznych. Jest to dowodem na to, że twórcza idea
w kontekście strukturalnych zmian ma i mieć będzie
nadrzędne znaczenie wobec mechanicznie aloko-
wanych pieniędzy.
42
Nadrzędną inspiracją w myśleniu o sposobach realizacji na terenie Soho
Factory przedsięwzięć mieszkaniowych był dorobek Haliny Skibniewskiej, a w szczególności dwa zaprojektowane przez nią warszawskie osiedla:
Szwoleżerów oraz Sady Żoliborskie. Choć oba do dzisiaj stanowią unikalną
wyspę na blokowej mapie miasta, to przede wszystkim „Sady” są istnie-
inspiracje, referencje
jącym do dzisiaj dowodem na wyższość budownictwa mieszkaniowego
wyposażonego w logikę i jasną ideę. Sukces ten nie został osiągnięty bez
przyczyny. Mimo że budowa osiedla rozpoczęła się w 1961 roku, została wy-
kreowana przez architektkę ukształtowaną w pracowni profesora Romual-
da Gutta – jednego z nestorów polskiego modernizmu, wielkiego miłośnika prostej cegły. Cegły, do której sentyment przejęła również Skibniewska.
Cegły, której obecność w Soho jest bez-
Os. Sady Żoliborskie w Warszawie, widok z połowy lat 70tych xx wieku. Źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe
względnie oczywista z uwagi na sąsiedztwo przedwojennej zabudowy fabrycznej.
Sady Żoliborskie Skibniewskiej to rów-
nież unikalne podejście do funkcji same-
go mieszkania. To tam powstało pierwsze
mieszkanie dla osób niepełnosprawnych,
a także pierwsze mieszkanie modułowe,
w którym odpowiednio zaprojektowane
meble pozwalały na dowolną aranżację
przestrzeni. „Sady” nie są sadami wyłącz-
nie z nazwy – Skibniewska tak wkompono-
wała budynki w istniejące otoczenie, aby
maksymalnie związać nową i starą przestrzeń, które w zamyśle architektki miały
jak najszybciej stanowić jedność.
Analiza dotychczas zrealizowanych na terenie dzielnicy projektów rewitalizacyjnych oraz uwarunkowań lokalnych wskazuje na potrzebę długofalowego planowania działań, jeśli celem procesu jest nie tyle sama
przebudowa zdegradowanych nieruchomości, ile wytworzenie na zdegra-
dowanym terenie nowej jakości w kategoriach społeczno-gospodarczych.
43
wytyczne rewitalizacyjne dla terenu Soho
Tym samym projekt, który ma połączyć rewitalizację z promocją nowego
terenu zabudowy mieszkaniowej, musi być traktowany spójnie i od początku powstawać jako jednolite i czytelne założenie urbanistyczne.
Przeprowadzona analiza uwarunkowań formalnych (budynki objęte
ochroną) oraz wstępnych uwarunkowań zabudowy (określonych w Warunkach Zabudowy i Zagospodarowania Terenu) pozwoliła ustalić opty-
malny sposób wykorzystania terenu dawnej fabryki Polskich Zakładów
Optycznych. Budynki przeznaczone do zachowania stanowią rodzaj na-
turalnego założenia parkowego, które w projekcie zabudowy staje się osią dla planowanego osiedla. Pozwala to na przyjęcie założenia, w ramach
którego budynki istniejące, a nie przeznaczone do zachowania, ulegają
wyburzeniom proporcjonalnie do postępów budowanego nowego układu, pozwalając w międzyczasie na ich kreatywne wykorzystywanie. W ramach
takiego podejścia zamiast pustyni, która powstałaby w wyniku wyburzeń, otrzymujemy tkankę, w oparciu o którą możliwe jest przeprowadzanie
dużych i małych przedsięwzięć niezbędnych do popularyzacji projektu. W tym kontekście nakłady rewitalizacyjne powinny mieć dwojakie
przeznaczenie: permanentne (budynki przeznaczone do zachowania)
oraz adaptacyjne (budynki w dalszej perspektywie przeznaczone do
wyburzenia).
Rozmiar projektu Soho Factory w skali dzielnicy zmusza do przyjęcia ściśle
etapy projektu
określonej polityki dzielenia na etapy. 8 hektarów gruntów składających się na Soho Factory, uzupełnionych o teren magazynów Promexim i placu
manewrowego, umożliwia realizację projektu, w wyniku którego miejsce to
stałoby się domem dla niemalże 4 procent ludności całej dzielnicy Praga
Południe! W porównaniu z liczbą mieszkańców osiedla Kamionek dane wyglądają jeszcze bardziej miażdżąco, jako że obecna populacja tej części
Pragi Południe wynosi zaledwie 6 tysięcy osób. Warto jednak podkreślić, że
w czasach PRL teren Pragi Południe i Kamionka przemysłowego planowany był jako obszar rozbudowy mieszkaniowej, dlatego też do dzisiaj istnieje
tu wybudowana z wyprzedzeniem tkanka socjalna. W wyniku tego dzielnica wyposażona została w zespół przedszkoli, szkół oraz infrastrukturę
44
Rebel One oraz Kamion Cross – wizualizacje
45
socjalną w postaci przychodni i szpitali. Dopełnieniem tej infrastruktury
jest park Skaryszewski – drugi co do wielkości teren zielony Warszawy.
Brak barier infrastrukturalnych łączy się z doskonałym skomunikowaniem z centrum Warszawy (linie tramwajowe i autobusowe w odległości
5 minut spacerem), opartym o Dworzec Wschodni umożliwiający dotarcie
do centrum miasta już po 7 minutach, a do pierwszej stacji przesiadko-
wej metra już po 5 minutach jazdy.
Zgodnie z Warunkami Zabudowy i Zagospodarowania Terenu oraz
przy założeniu harmonijnego wykorzystania istniejących budynków
przyjęto podział projektu na kilka wyraźnych i czytelnie oddzielonych od siebie faz:
faza I
Budowa zespołu budynków wznoszonych w bezpośrednim sąsiedztwie mało atrakcyjnego budynku biurowego, dawnych zakładów Polskich
Zakładów Optycznych oraz budynku nr 45 poddanego już rewitalizacji, a stanowiącego obecnie siedzibę właściciela terenu.
faza II
Budowa zespołu budynków tworzących wspólne założenie architektoniczne, zlokalizowanych powyżej częściowo zachowanych obiektów zespołu hal produkcyjnych nr 15 i 16.
faza III
Budowa zespołu budynków odtwarzających pierzeję ulicy Mińskiej w biegu
od ulicy Gocławskiej aż do zabytkowej bramy wjazdowej na teren Soho
Factory wraz z otworzeniem wewnętrznych elewacji budynków istniejących dzisiaj przy ulicy Mińskiej pod nr. 27 i 29.
faza IV
Nadbudowa istniejących budynków produkcyjnych oznaczonych jako
kompleks nr 15 i 16 – w założeniu autorów ostatni i najbardziej prestiżowy
etap projektu, którego celem jest wykreowanie unikalnych, a zarazem najdroższych powierzchni mieszkalnych.
46
Schemat etapowania inwestycji:
Soho dziś
Plany
Etapy
PUM: 141 000 m²
FAZA I PUM: 20 500 (2016)
FAZA IV PUM: 16 500
FAZA III PUM: 20 500 (2022)
FAZA II PUM: 75 000 (2019)
47
WCZORAJ
autorka: Marta Wójcicka
Historia rewitalizacji terenów pofabrycznych przy ulicy Grochowskiej
i Mińskiej rozpoczyna się w 2005 roku, kiedy to wraz z architektem
Marcinem Garbackim zaproponowaliśmy ówczesnym właścicielom
działania mające na celu przywrócenie, czy też raczej odkrycie na
mapie Warszawy tych fascynujących historycznie, architektonicznie
i projektowo miejsc.
Obiekty poprzemysłowe, gdy przestaną pełnić funkcje produkcyjne, mu-
sztuka blisko skóry
szą poddać się procesowi transformacji, w przeciwnym wypadku gro-
zi im całkowita degradacja. W Polsce jest wciąż niewiele przykładów (a w okresie, kiedy zaczynaliśmy nasze działania, było ich jeszcze mniej)
dobrego procesu zmiany takich obszarów – z nieużytków w atrakcyjne
tereny kulturotwórcze. Utarło się, że tereny poprzemysłowe po okresie
„śmierci produkcyjnej” stają się pustostanami, które ostatecznie ulegają
degradacji, w najlepszym wypadku czasowo są oddane najemcom, by przygotować grunt pod działania deweloperskie.
W latach 2005–2008 stworzyliśmy dla Polskich Zakładów Optycznych
program wydarzeń, których celem było: zapełnienie 20 000 metrów kwa-
dratowych przestrzeni działaniami artystycznymi i animacyjnymi; włączenie społeczności lokalnej w tworzenie profilu i programu miejsca; wykorzy-
stanie lokalnych wartości i kontekstu przestrzeni w koncepcji artystycznej
48
planowanych projektów. Przede wszystkim jednak naszą ambicją i rolą
było naniesienie na „mapę mentalną” stolicy tych fascynujących obiek-
tów oraz zwrócenie uwagi na piękny postindustrialny kawałek Warszawy,
PZOty w Soho Factory, czerwiec 2006/2007. Fot. Tomasz Słupski
jakim jest Kamionek.
W ten sposób powstała sieć projektów o charakterze familijnym, otwar-
tym, masowym, które nazywam działaniami „blisko skóry”. Naszą inspiracją było miejsce, jego historia, charakter, a także drugi człowiek i kontekst przestrzeni, w której działaliśmy. Zaprosiliśmy kolekcjonerów dziwnych przedmiotów z całej Polski, pokazaliśmy wnętrza i przedmioty związane
z życiem fabryki, angażowaliśmy jej ostatnich pracowników, dzieci oraz
designerów. Efektem była seria tymczasowych projektów animacyjnych,
które przecierając szlaki wykorzystania przestrzeni postindustrialnej, wpi-
sywały się w kalendarz wydarzeń kulturalnych całego miasta. Wśród zre-
alizowanych przez nas projektów znalazły się między innymi:
●
MAGAZYN PRZEDMIOTÓW
/
KWIECIEŃ 2006 ROKU
Wystawa kolekcjonerów dziwnych przedmiotów oraz targ rzemieślników
i rękodzielników. Pofabryczna przestrzeń PZO zamieniła się w miejsce
prezentacji najdziwniejszych kolekcji z całej Polski – wśród nich znalazło
się 200 grzybków do cerowania, tysiące płyt analogowych, 300 łapek na muchy, ogromna zabawka zbudowana z klocków Lego, 22 tysiące
saszetek z cukrem, 3 torby lotnicze, 600 temperówek czy 300 myszek komputerowych.
49
●
PRZETWÓRNIA DŹWIĘKU
/
MAJ 2006 ROKU
Trzy dni i trzy noce muzyki granej bez przerwy. Na rozmieszczonych w przestrzeni PZO trzech scenach zaprezentowało się 40 formacji i didżejów.
Grano muzykę improwizowaną, elektroakustyczną i eksperymentalną,
post-jazz, post-rock i yass. Pojawiła się również scena prezentująca wyko-
nawców związanych z muzyką klubową i „inteligentną” muzyką taneczną.
W programie znalazły się pierwsze w Polsce występy grup takich jak United
Future Organisation – kolektyw didżejski z Japonii czy znana formacja
z Bristolu – Up, Bustle and Out.
■
FABRYKA SNÓW
/
CZERWIEC 2006 ROKU
Cała fabryka przekształcona została w nierealną parateatralną przestrzeń. W zaułkach, na korytarzach i placach warszawscy twórcy teatralni
realizowali projekty o charakterze performatywnym i interaktywnym. Wi-
dzowie, przechodząc przez fabrykę, przeżywali fantastyczne przygody, które przygotowali dla nich między innymi: Mateusz Adamczyk, Dariusz
Gajewski, Jan Kozikowski, Marcin Liber, Olga Mokrzycka, Agnieszka Olsten,
Redbad Klijnstra, Roma Roman, Ivo Vedral, Patryk Zakrocki oraz Opowiadacze Bajek, Arteria i Studio Teatralne „Koło”.
●
PZO ty I PZO ty W KOSMOSIE
/
CZERWIEC 2007, MAJ 2008 ROKU
Pierwsze w Warszawie zakrojone na tak szeroką skalę akcje poświęcone dzieciom, realizowane przez twórców niezależnych. Cała fabryka PZO
Widok na Teatr Soho prowadzony przez Studio Teatralne „Koło”. Fot. Tomasz Słupski
50
została zmieniona przez warszawskich artystów różnych dziedzin: od designu, przez sztuki wizualne, po teatr. Zaproszono dzieci i ich rodziców na
ponad 50 wydarzeń i akcji przygotowanych specjalnie dla nich. W projek-
cie wzięli udział między innymi: grupa teatralna Supermarket, Eufooria,
Roma Roman, Mirella von Chrupek, Patryk Zakrocki, pracownia Nuku, Igor
Gorzkowski, Joanna Talejko, Anna Czarnota, VJ F / X , DJ Burn, Olga Szczepańska, Opowiadacze Bajek, Tadeusz Wierzbicki i inni.
■
PRZETWORY
/
OD 2006 ROKU
Jako Projekt Praga zainicjowaliśmy również akcję, która do dziś cieszy się przychylnym odbiorem widzów. Od 2006 roku, rok w rok, akcja twórczego
recyklingu, gromadząca ponad 200 artystów, designerów z Polski, a od
2010 roku również z zagranicy, przetwarza przedmioty codziennego użytku,
odpady w nowe designerskie obiekty, przyciągając widownię przekracza-
jącą już 4 tysiące osób.
●
DADA KOMBINAT
/
MAJ 2008 ROKU
Dada Kombinat miał być akcją na zakończenie działalności Projektu Praga w budynkach byłej fabryki PZO . Była to ostatnia okazja do zwiedzania
nocą fabryki, która po raz kolejny stała się przestrzenią prezentacji in-
stalacji artystycznych. Na terenie postindustrialnych hal został zaaranżo-
wany lunapark, a w nim pokaz hipnozy z pełną katalepsją ciała, występ
brzuchomówcy, iluzjonisty oraz akcje aktorskie z udziałem publiczności.
Po trzech latach naszego działania w fabryce Polskich Zakładów Optycznych zostaliśmy zaproszeni przez pana Rafała Bauera do działań na terenie rewitalizowanego kompleksu budynków przy ul. Mińskiej 25. Tutaj
jesteśmy obecni do dziś. Na terenie PZO działa obecnie teatr, powsta-
ją projekty społeczne. Do naszych ostatnich realizacji należą działania
wokół historii legendarnego Klubu Sportowego „Orzeł”. Wraz z Klubokawiarnią 2.8 i środowiskami rowerowymi udało nam się doprowadzić
do zbudowania welodromu, z którego korzystają mieszkańcy Warszawy.
Soho to szereg przestrzeni poświęconych sztukom wizualnym, Muzeum
Neonów, a także kilku pracowniom architektonicznym, kawiarni i restau-
racji. Po latach działań chyba można zaryzykować stwierdzenie, że uda-
ło się odbudować jakość życia w tej części Warszawy, a także podnieść atrakcyjność Kamionka i nadać mu nową tożsamość, zgodną z ideą kreatywnej Pragi.
51
DZISIAJ
autorzy: Marcin Garbacki, Karolina Tunajek
Pracę nad projektami na terenie Soho Factory rozpoczęliśmy nieca-
łe pięć lat temu. Dziś wśród tych już zrealizowanych wymienić moż-
na rewitalizację strefy centralnej, nową siedzibę galerii Leto i Pikto-
gram, restaurację Warszawa Wschodnia i adaptację dawnej stolarni
na przestrzeń biurową zwaną Komin 73 przygotowaną wspólnie
z pracowniami WWAA i Super Super.
W niniejszym rozdziale przedstawiamy w zarysie tło powstawania projek-
odsłona pierwsza: teren centralny
tów oraz efekty dotychczasowej pracy. Prezentujemy również kilka projektów, które wciąż czekają na realizację, znajdując się obecnie na etapie planowania – w tym projekt rewitalizacji budynku biurowego Szafa.
W 2010 roku stawialiśmy pierwsze kroki w samodzielnej działalno-
ści projektowej. Właściwie nie byliśmy jeszcze zorganizowanym biurem,
kiedy Rafał Bauer i Maciej Wandzel zaprosili nas do współpracy. Wy-
darzyło się to dzięki wcześniejszemu zaangażowaniu Marcina w ideę rewitalizacji sąsiadującego z Soho Factory terenu Polskich Zakładów
Optycznych.
Patrząc na fotografie dokumentujące stan wyjściowy, warto pamiętać,
że już wtedy teren Soho nie był wcale dziewiczy i wiele tutaj się działo:
zrewitalizowany był budynek 1923 – siedziba spółki Soho Factory, w budynku nr 46 działała redakcja pisma „Malemen”, powstawały usytuowane
54
przy Żupniczej „kolorowe domki”. Swoją pracownię miały tu biura WWAA i Super Super.
Także najemcy „z poprzedniego rozdania” nadawali życia terenowi,
a wśród nich – można powiedzieć kultowa, dziś niestety już nieistniejąca – usytuowana w budynku nr 50 hurtownia pasmanteryjna PasGala, w której
można było znaleźć dosłownie wszystko.
Dla całego terenu istniał już i był w trakcie procedur administracyjnych
całościowy plan zabudowy mieszkaniowej, stworzony przez architektów
z pracowni Konkret.
Metamorfoza miejsca była przesądzona. Czuło się w nim nową energię,
która dosłownie z dnia na dzień coraz silniej się uwidaczniała.
„Zaproponujcie, co z tym zrobić” – tak brzmiało zadanie projektowe,
które otrzymaliśmy. Chodziło o centralną część zespołu – teren miejscami
zielony, otwarty, otoczony budynkami o różnej skali i architekturze.
Trzeba przyznać, że obiekty te na przestrzeni lat były wielokrotnie prze-
budowywane, niekiedy w sposób barbarzyński. Również przestrzeń między
budynkami ulegała postępującej degradacji i przede wszystkim pozosta-
wała zamknięta. Dlatego podstawowym aspektem rewitalizacji była idea
otwarcia – zarówno dosłownego, realizowanego poprzez otwieranie wtórnie zabudowanych wnętrz i elewacji budynków, jak i otwarcia w szerszym
znaczeniu – otwarcia Soho na okolicę oraz otwarcia tej części Kamionka
na miasto poprzez wprowadzanie nowych funkcji przyciągających użytkowników z różnych części Warszawy. Dziś to oczywiste – targ, festiwal,
Widok ogólny terenu centralnego, stan sprzed rewitalizacji
55
56
Widok og贸lny terenu centralnego, stan sprzed rewitalizacji
57
Soho Factory, teren centralny, detale architektoniczne
koncert, miejsce pracy, a nawet
mieszkania w Soho. Wtedy było
to jeszcze abstrakcją.
Ożywianie terenu rozpoczę-
ło się nie od zasiedlenia, ale od
wprowadzenia różnych animujących funkcji i organizowania
wydarzeń. Jest to zupełna od-
wrotność schematu powstawania dzielnicy „sypialnianej”,
w której budowane są mieszkania, a dopiero po za-
siedleniu tworzy się podstawowe usługi
o lokalnym zasięgu.
Tu najpierw pojawiły się sklepy, galerie, gastronomia, które
przyciągały ludzi z całego miasta, postępował proces „budo-
wania adresu” i dopiero na tym tle wyłoniły się pierwsze budynki mieszkalne. Dla osób, które tu zamieszkały i będą pojawiać
się w przyszłości, jest to ogromny kapitał, z którym mogą się
identyfikować, zamiast żyć i tworzyć w anonimowej okolicy.
Co zaproponowaliśmy w pierwszym studium? Z jednej stro-
ny nie były to radykalne działania, z drugiej strony odmieniły
one oblicze przestrzeni. Skupiliśmy się na tym, jak nawet nie-
wielkie interwencje mogą zmienić wizerunek i odbiór miejsca,
co może sprawić, aby przyjęło ono nowe życie. Myśleliśmy o roli pro-
gramu funkcjonalnego, o tym, co może przyciągnąć różne grupy ludzi
z różnych obszarów miasta.
Towarzyszyła nam również
św i a d o m o ś ć , że d z i a ł a my
w przestrzeni będącej przykładem dziedzictwa przemysłowej architektury i urbanistyki, która
w tym przypadku ma szansę przetrwać (w przeciwieństwie na
przykład do położonego po są-
siedzku dawnego terenu Warszawskich Zakładów „Stomil”).
58
W dodatku przetrwać nie jako skansen, ale jako tkanka, która stale się
uwspółcześnia poprzez dialog z nowym programem, architekturą i ludźmi.
Ten dialog wydaje się nam kluczowy i nierozerwalnie związany z Soho.
Współistnienie dawnych najemców z nowymi mieszkańcami, sąsiedztwo archaicznych witrynek z nowymi budynkami, zderzenie różnych skal,
a w szerszym kontekście – relacja między Soho a Mińską i Kamionkiem –
to wszystko daje twórcze napięcie, intryguje, tworzy wielowymiarową atmosferę, pełną zarówno wątków z przeszłości, jak i elementów wizji rozwoju miejsca.
Od pierwszej chwili zachwyciło nas piękno tych wszystkich opuszczo-
nych i zaniedbanych przestrzeni. Równie wielkie co nasz zachwyt było
tempo pracy – prawdziwy poligon szybkiego działania, współpracy z klientem
i wykonawcami. Często plac budowy wyprzedzał powstające detale, a zdjęcia re-
alizacji powstały szybciej niż wizualizacje.
Na początku stworzyliśmy studium, któ-
rego dwoma głównymi założeniami były:
■ aranżacja terenu otwartego jako centralnej przestrzeni publicznej,
■ wprowadzenie do budynków nowych
funkcji i współczesnych elementów przestrzennych.
Pomysły dla poszczególnych miejsc nie zawsze miały architektoniczny
charakter i rozbudowaną formę. Czasem była to propozycja nowej funkcji, pomysł, kto mógłby się w danej przestrzeni pojawić, niekiedy
były to wytyczne do remontu lub projekt małej architektury.
Fakt, że poszczególne interwencje miały różny charakter, budżet i czas realizacji, oraz fakt obecności kilku biur architek-
tonicznych wpłynęły na różnorodność przestrzeni i pozwoliły uniknąć „efektu makiety”.
Kolejne etapy projektu aranżacji terenu centralnego:
■ projekt ogrodu centralnego z pawilonem (2010),
■ rozszerzenie planu o strefę wokół budynków nr 46 i 47 (2011), ■ kontynuacja wokół budynków Wars i Szafa (2014).
59
Soho Factory, teren centralny, detal architektoniczny
Zakłady Amunicyjne „Pocisk”. Widok ogólny z około 1900 roku. Źródło: commons. wikimedia.org
Plakat promocyjny Warszawskiej Fabryki Motocykli
Kolejne etapy projektu aranżacji terenu centralnego: 1. projekt ogrodu centralnego z pawilonem – rok 2010
3. kontynuacja wokół budynków Wars i Szafa – rok 2014
2. Rozszerzenie planu o strefę wokół budynków 46 i 47 – rok 2011
Na początku warto podkreślić, że samo istnienie zielonej, zadrzewionej
teren zielony z pawilonem
strefy w sercu zespołu jest ogromnym atutem i wyróżnikiem Soho – na terenach poprzemysłowych to rzadkość.
To właśnie od tej strefy rozpoczęliśmy, starając się nadać jej walory prze-
strzeni publicznej zespołu. I powracaliśmy do niej przy kolejnych projektach,
rozszerzając jej obszar i starając się zachować spójność wszystkich części.
Mimo że teren był z nazwy zielony, oprócz drzew nie było na nim zie-
leni. W naszych wyobrażeniach pojawił się bujny ogród, w którym można
odpocząć i przez który się przechodzi, wędrując między budynkami. Zaplanowaliśmy nową kompozycję całości i elementy małej architektury:
system drewnianych tarasów połączonych ścieżkami z odzyskanej z nieużytkowanej części terenu trylinki. Pojawiło się światło, powstały siedzi-
ska, nowe nasadzenia i pawilon, który jest wariacją na temat tradycyjnej
ogrodowej altany. Wypełnienie ścian bocznych wykonane zostało w formie
ażurowej konstrukcji z pasów stalowych, po której wspina się zieleń. Dach
wykończono płytami poliwęglanu podświetlonymi od środka, dzięki czemu pawilon po zmroku jest lampionem dla najbliższej okolicy.
Widoki ogrodu od strony wschodniej – stan sprzed (fot. Projekt Praga) i po rewitalizacji (fot. Wojtek Szepel )
Bardzo miło było obserwować pierwsze oznaki życia w ogrodzie: ktoś
leżał w hamaku, ktoś zorganizował spotkanie w altance, ktoś odpoczywał na tarasie.
62
WyglÄ…d i detal pawilonu ogrodowego w strefie centralnej. Widoki dzienne. Fot. Wojtek Szepel
63
budynek nr 18
Budynek 18 – elewacja zachodnia, projekt rewitalizacji
Pierwotnie przeznaczony do rozbiórki, urokliwy ceglany domek, wzbudzający w wielu osobach odruchowe pragnienie „chcę tam mieszkać”. Przy-
wrócenie dawnej prostoty wnętrza i dodanie nowych elementów w postaci
dużego okna i stalowych drzwi wejściowych pozwoliło uzyskać kameralną
przestrzeń użytkową, w której zagościła niewielka galeria designu. Nowe
okno wykonano w tradycyjny rzemieślniczy sposób, osadzając szklenie
w ramie z kątowników stalowych. Prowizoryczny zakład ślusarski, w którym
powstało okno, zaaranżowany był w położonym naprzeciwko „osiemnastki” jednym z „kolorowych domków” (wtedy jeszcze szarym).
Latem galeria rozprzestrzenia się na zewnątrz, użytkując przestron-
ny taras należący do „siatki” tarasów rozmieszczonych na całym terenie
zespołu.
Naszym założeniem było nadanie budynkowi otwartego charakteru
mimo jego niewielkich gabarytów i temu podporządkowane były nowe
Budynek 18 – detal. Fot. Wojtek Szepel
elementy: duże przeszklenie pozwala na całkowity wgląd do wnętrza, a spory taras – na zgromadzenie większej liczby osób.
64
Budynek 18 – widok na fasadę wchodnią, stan sprzed rewitalizacji
Budynek 18 – drzwi wejściowe, stan sprzed (fot. Projekt Praga) i po rewitalizacji (fot. Wojtek Szepel )
65
66
Budynek 18 – widok ogólny sprzed i po rewitalizacji. Zdjęcia powyżej i po lewej – fot. Wojtek Szepel
67
W projekcie rewitalizacji budynku nr 19 mieliśmy do czynienia z zupeł-
budynek nr 19
nie inną skalą. W 2010 roku stanowił on miejsce gromadzenia odpadów
o powierzchni blisko 1000 metrów kwadratowych, by w niespełna rok później stać się wielofunkcyjną, zadaszoną przestrzenią dla wystaw, targów i imprez.
Przed interwencją „dziewiętnastka” była szkieletem dawnej budowli
(magazynu amunicji dawnych Zakładów Amunicyjnych „Pocisk”). Ceglane
mury miały wiele ubytków, a z konstrukcji pozostało jedynie kilka wolno
stojących słupów, po zadaszeniu nie było nawet śladu. Wyjątkowa przestrzeń, zagłębiona do połowy w ziemi, mimo opłakanego stanu wydawała
się idealna do odzyskania. Ożyła dzięki prostym zabiegom, takim jak
wykonanie nowej betonowej posadzki, wzmocnienie i wyremontowanie
Hala 19 – etapy realizacji: lipiec, sierpień 2010 roku
ścian oraz rozpostarcie lekkiego zadaszenia o drewnianej konstrukcji
z pokryciem z przejrzystego poliestru falistego. Wyremontowano również
68
Hala 19 – etapy realizacji: listopad 2010 roku
Hala 19 – etapy realizacji: luty 2012 roku
69
Wydarzenia w hali 19 – instalacja „It’s on” Konrada Smoleńskiego / galeria Leto, Soho Food Market, wystawa zabytkowych modeli Porsche, sesja fotograficzna, wystawa „Ilustracja PL” (scenografia: Jan Strumiłło i Maria Jeglińska)
70
dojście do hali – wyłożony trylinką wąwóz, ograniczony z dwóch stron
porośniętymi zielenią zboczami, wzdłuż których rośnie szpaler drzew.
Wszystkie elementy wnętrza hali pomalowane zostały na kolor biały, tworząc spokojną, galeryjną przestrzeń wypełnioną rozproszonym światłem.
Z zewnątrz mur hali został uzupełniony, a otwory zostały zabezpieczone
panelami z siatki ogrodzeniowej. Całość wykończono w kolorze czarnym,
który stanowi tło dla zieleni ogrodu. Dzięki tej prostej interwencji powsta-
ła wyjątkowa przestrzeń, w której odbywają się wystawy, koncerty i inne
wydarzenia kulturalne.
Przedsięwzięcia, które zorganizowano w hali nr 19, to prezentacja in-
stalacji It’s on Konrada Smoleńskiego i galerii Leto, Soho Food Market,
wystawa zabytkowych modeli Porsche, sesja fotograficzna czy ekspozycja
Ilustracja PL (scenografia: Jan Strumiłło i Maria Jeglińska).
Duży zielony teren i hala nr 19 mogły już przyjąć użytkowników, w związku
z czym potrzebowały… toalet.
Idealnie nadawał się na nie skromny budyneczek mieszczący się pod
nr. 23. Intencją towarzyszącą jego metamorfozie było stworzenie bryły
otwartej na krajobraz i ażurowej – mimo hermetycznej funkcji zlokalizo-
wanej w środku. Cały budynek jest więc lekko wyniesiony ponad poziom
terenu, a jego elewacja składa się z dwóch warstw: wewnętrznej – zamkniętej i zewnętrznej – otwartej. Pomiędzy nimi znajduje się obejście
łączące wszystkie pomieszczenia. Wewnętrzna elewacja wykonana jest
z nieotynkowanych, pomalowanych na zielono pustaków ceramicznych,
zwieńczonych na całej długości naświetlami w drewnianych ramach. Zewnętrzną elewację wykonano natomiast w formie ażurowego trejażu
z listewek drewnianych pełniących rolę parawanu i balustrady, otwierającego się w miejscach wejść do budynku.
71
budynek nr 23 – pawilon serwisowy
Budynek 23 – przed i po, rzut pionowy
Widok sprzed rewitalizacji
72
Widoki po rewitalizacji
73
W 2010 roku środkowy segment hali nr 46 przedstawiał niezbyt ciekawy
odsłona druga – galeria Leto i Piktogram
widok – przerdzewiałe wrota, przykryte dyktą okna, niskie sufity, pozostałości pracowniczych natrysków. Ulokowanie w tej przestrzeni dwóch
warszawskich galerii, rezydujących wcześniej po lewej stronie Wisły, stało
się ważnym punktem ewolucji Soho. Ceglana hala, która była użytkowana wcześniej jako magazyn, została poddana kompletnej przebudowie, której nadrzędnym zadaniem było uzyskanie przestrzeni optymalnych dla
celów wystawienniczych. I tak na parterze powstały dwie sale: pierwsza
przeznaczona do klasycznych wystaw, dwupoziomowa i doświetlona świa-
Budynek galerii Leto i Piktogram, „Domek rezydenta” – przekrój
tłem naturalnym, oraz druga – jednopoziomowa, wyizolowana akustycznie, przeznaczona głównie do projekcji. Odmienne warunki tych dwóch
przestrzeni pozwalają na ekspozycję różnorodnych dzieł sztuki – od wideo,
poprzez klasyczne malarstwo, po wielkogabaryto-
we instalacje. Galeria to nie tylko wystawy – oprócz
sal na parterze znajduje się przestronny hall z miniksięgarnią, a na dobudowanej specjalnie w tym celu
antresoli zaaranżowano przestrzeń przeznaczoną
na wykłady, odczyty lub mniejsze ekspozycje. Specy-
ficzną atrakcją galerii Leto i Piktogram jest „domek
rezydenta” – wykonana w konstrukcji drewnianej, wy-
74
izolowana przestrzeń z widokiem na salę wystawową,
gdzie przebywać mogą goszczący tu artyści.
Ponadto na piętrze mieszczą się biura obu galerii –
przestronne pokoje z widokiem na zieleń, w których
wykorzystano fragmenty odzyskanych stalowo-szklanych przepierzeń, uzupełniając je zbudowanymi ze
sklejki obszernymi regałami. Cała przestrzeń galerii
została potraktowana jako tło dla odbywających się
tu wydarzeń i pokazywanych dzieł sztuki. Sale ekspo-
zycyjne mają sterylny charakter, w którym dominują
gładkie powierzchnie w stonowanej palecie barw –
bieli, szarości i jasnego drewna. W strefie wejściowej i biurowej zachowane
zostały zastane detale i faktury – cegieł, płytek ceramicznych czy drewnianych belek. Elewację hali wyremontowano i pomalowano na jasnopłowy
kolor, „pożyczony” od stojącej przed obiektem topoli białej. Przed budynkiem dostawiona została struktura wejściowa, która składa się z dwóch
przeplecionych ze sobą, pozaginanych płaszczyzn – betonowej i stalowej,
wykonanej z kraty pomostowej. Struktura łączy wszystkie niezbędne funkcje – zadaszenia, panelu na afisze, podjazdu, wycieraczki i miejsca do siedzenia. Podświetlona wskazuje wieczorem drogę na wernisaż.
75
Wnętrze galerii Leto i Piktogram – sprzed rewitalizacji
Pierwsze piętro galerii Leto i Piktogram – stan sprzed rewitalizacji
76
Fasada wejściowa galerii Leto i Piktogram – stan sprzed i po rewitalizacji
77
Wnętrze galerii Leto i Piktogram – stan sprzed i po rewitalizacji
Wnętrze galerii, hall wejściowy
Wnętrze zrewitalizowanej galerii Leto i Piktogram. Fot. Bartosz Górka
78
79
Jak już wspomnieliśmy, pracownie WWAA i Super Super działały w Soho na
odsłona trzecia – Komin 73
długo przed nami. W związku z planowanymi zmianami w zajmowanym
wcześniej budynku nasi koledzy szukali nowej siedziby, a my chcieliśmy
przenieść swoje miejsce pracy do Soho. Połączył nas Rafał Bauer, proponując zajęcie urokliwej, ale jednak ruiny – dawnej stolarni o powierzchni
blisko 1000 metrów kwadratowych, oznaczonej nr. 73. Stanęliśmy przed
zadaniem przekształcenia jej w przestrzeń pracy i kreatywnej działalności. Część frontową przeznaczyliśmy na przestrzeń biurową, którą na co dzień dzielimy pomiędzy nasze trzy pracownie. Jej przebudowa polegała na
otwarciu i doświetleniu przestrzeni. Wyburzone zostały prawie wszystkie
ściany działowe, dzięki czemu powstała duża otwarta przestrzeń podzielona na strefy pracy poszczególnych pracowni. Stworzono też dużą wspólną kuchnię oraz zewnętrzny taras służący latem do nieformalnych spotkań i imprez. Pozostałości po dawnych oknach zostały zastąpione dużymi
taflami szkła, a dach uzupełniono dużymi świetlikami, aby doświetlić przestrzeń pracy znajdującą się od strony północnej budynku. W przyległej
do biura hali zbudowaliśmy dwupoziomową drewnianą strukturę mieszczącą na parterze sale spotkań, a na piętrze – „samotnie” dostępne ze
wspólnego tarasu z widokiem na halę. Pozostałą, niezabudowaną część
hali udostępniamy na rozmaite wydarzenia związane z kulturą miejską, korzystamy z niej również jako z przestrzeni warsztatowej.
Elewacja, rzut poziomy i przekrój hali Komin 73
80
Budynek Komin 73 – stan sprzed rewitalizacji (styczeń 2011)
Hala Komin 73, plac budowy – ciężarówka w biurze
Hala Komin 73 – stan sprzed i po rewitalizacji. Strona prawa: fot. Mikołaj Molenda
81
Pracę nad tym budynkiem realizowaliśmy w kilku etapach, zajmując się
odsłona czwarta – restauracja Warszawa Wschodnia
najpierw przebudową elewacji i podstawową przebudową wnętrza, a po-
tem – już we współpracy z najemcą – projektem aranżacji wnętrza, a następnie otoczeniem budynku. Hala nr 46 to jednoprzestrzenny ceglany bu-
dynek z charakterystycznymi detalami, jeden z najbardziej dekoracyjnych
obiektów na tym terenie. Jako skrajny segment grupy budynków ma aż
trzy zewnętrzne elewacje. Te szczytowe zostały zrekonstruowane zgodnie
z zaleceniami konserwatorskimi, wschodnia wzdłużna elewacja została zaś zmodyfikowana. Wcześniej prawie pozbawiona okien, została w pełni
otwarta, tak aby budynek doświetlić i zintegrować z terenem zewnętrznym. Nowe przeszklenia zostały wpisane w rytm istniejących pilastrów
Widok ogólny na budynek restauracji Warszawa Wschodnia, stan sprzed rewitalizacji
82
i obramowane stalowymi ramami. Zastosowano ślusarkę aluminiową, cien-
koszprosową, która daje efekt zbliżony do oryginalnej stalowej ślusarki
przy równoczesnym spełnianiu współczesnych wymogów izolacyjności. W ramach pierwszego etapu prac oprócz remontu elewacji i dachu
zostało wykonane podstawowe wykończenie wnętrza: sufit z desek sosnowych i betonowa posadzka. Ceglane ściany udało się pozostawić surowe, godząc się z ich niewystarczającą izolacyjnością.
Wtedy pojawił się Mateusz Gessler, szef restauracji Warszawa
Wschodnia.
Projekt aranżacji musiał spełnić wymogi kulinarnej wizji miejsca,
co było kluczowe dla klienta. Z kolei dla nas nadrzędnym celem było
83
Widok ogólny na budynek restauracji Warszawa Wschodnia, stan po rewitalizacji
Wnętrza restauracji Warszawa Wschodnia w trakcie budowy. Lipiec 2012
wyeksponowanie piękna i walorów przestrzennych oryginalnej ceglanej Rzuty hali 46 mieszczącej galerię Leto i Piktogram oraz restaurację Warszawa Wschodnia, stan sprzed i po rewitalizacji
hali. Stąd surowa, neutralna stylistyka, myślenie całościowymi perspekty-
wami wnętrza i budowanie prostych kompozycji.
Hall wejściowy znajduje się w środkowej sekcji obiektu. Z uwagi na jego
niewielką powierzchnię naprzeciwko wejścia wprowadzono monumentalną lustrzaną ścianę, która dubluje optycznie przestrzeń. Za
ścianą znajduje się dwupoziomowa część zapleczowa restauracji. Pierwszą, mniejszą salę zlokalizowaną na prawo od wejścia
wypełnia centralnie położona otwarta kuchnia otoczona kontuarem konsumpcyjnym wykończonym surowym deskowaniem.
W tle znajduje się pokryty lustrami bar, a nad nim – zajmujący całą szerokość pomieszczenia panel tablicowy menu. Stanowi
on również balustradę kryjącej się na antresoli strefy VIP. Druga, duża sala liczy ponad 100 miejsc siedzących i również znajduje
się w niej otwarta kuchnia ukształtowana jako „półwysep” stanowiący dominantę wnętrza. Oprócz tradycyjnych stolików są
tutaj dwie 12-osobowe „wyspy” z własnym trzonem kuchennym, dostosowane do formuły self-cooking.
Podczas kolejnego etapu prac przed wschodnią elewacją
budynku zaaranżowany został drewniany taras przepleciony zielenią, w której wykorzystano istniejące drzewa i krzewy uzupełnione o kompozycję nowych nasadzeń. Podobnie jak
w przypadku centralnego ogrodu za projekt i realizację zieleni odpowiedzialna była pracownia krajobrazu Zielone Studio.
Taras zaprojektowany został w nawiązaniu do siatki tarasów centralnego ogrodu. Od południowej strony budynku dodano
podest betonowy z ławką, utrzymany w tej samej konwencji, co
sąsiadujące z nim wejście do galerii Leto i Piktogram.
Projekt otoczenia budynku nr 46 obejmował nie tylko zre-
alizowany taras, ale też rozprzestrzenił się na alejkę między
budynkami nr 46 i 47 zakończoną ceglaną ścianą z neonem „Ju-
biler”. Kamienica przy Mińskiej 33 już wiele lat temu „oddała” Mińskiej 25 kilka niewielkich lokali na parterze, z których do niedawna funkcjonował
tylko zakład Darform produkujący normalia do form wtryskowych. Ponie-
waż powierzchnie lokali były za małe nawet dla najbardziej kameralnej
działalności, powstał pomysł dobudowania struktury, która doda trochę metrów kwadratowych i będzie pełniła rolę witryny. I to nie do każdego
lokalu z osobna, ale wspólnej witryny połączonej z Darformem.
84
Siatka do wytyczenia geometrii tarasu
Założenie alejki wzdłuż budynku restauracji Warszawa Wschodnia. Widok ceglanej fasady zakładu Darform – stan istniejący
Szkice koncepcyjne projektu rewitalizacji budynku Warszawa Wschodnia. Rysunek fasady z projektowaną witryną
85
Inwentaryzacja narożnego lokalu
Plany objęły zespół parterowych budynków nr 47, 74 i 75
Najpierw w jednym z nich planowana była przez jakiś czas piekarnia…
…a potem restauracja
86
„Szafa”, „szarak”, „brzydki budynek”, „biurowiec”, „blok” – takie niezbyt
łaskawe określenia przylgnęły do tego budynku. Swoją imponującą, prze-
skalowaną w stosunku do ulicy fasadą strzeże on – wraz z ceglaną bramą –
wejścia na teren Soho. Dwa tak skrajnie różne elementy opowiadają ciekawy fragment historii ulicy. Konstrukcja budynku i zróżnicowana wyso-
odsłona piąta – budynek Szafa
kość jego kondygnacji wskazują na to, że mógł być on kiedyś miejscem
produkcyjnym. Obecnie ze względu na stan techniczny wykorzystywany
jest jako przestrzeń biurowa. Czy rzeczywiście jest brzydki? Już po krótkim przyjrzeniu się dochodzimy do odwrotnych wniosków. Klarowny układ
konstrukcyjny, modularność, wysokie kondygnacje – czego chcieć więcej.
To budynek samograj.
Obiekt ten stanowi również ciekawy ewenement w tradycyjnej pierzei
ulicy Mińskiej. Wyróżnia ów budynek nie tylko architektura, ale również ga-
baryt i wycofana linia zabudowy. To, co wydawać się może mankamentem,
zaburzeniem, staraliśmy się w koncepcji przekształcić w atut. Wycofanie budynku od ulicy pozwoliło na zaprojektowanie placu z zielenią. Dziś to miejsce pełni rolę parkingu, a sama „Szafa” oddziela ulicę od Soho.
W przyszłości ma je łączyć – poprzez aranżację miejskiego placyku
z zielenią od frontu, przejście przez parter budynku i otwarcie na powstający budynek Wars. Budynki Wars i Szafa wspólnie ukształtują ten
87
Budynek biurowy PZO, podstawa dla projektu budynku Szafa – stan obecny
fragment przestrzeni. W ich najbliższej przestrzeni publicznej pojawią się
motywy nawiązujące do zrealizowanego już odcinka torowiska z lokomo-
tywą: pagórki przypominające nasypy, kształtowane na wzór torów ścieżki
i „stacje” w węzłowych miejscach. Wracając do samego budynku, postanowiliśmy „blokowość” tego obiektu wyeksponować i rozwinąć, pokazać
jego wartość i nic nie maskować. Jeśli mieszkańcy będą dumni z tego, że mieszkają w bloku, można będzie powiedzieć, że się udało. „Szafa” stoi
w otwartej przestrzeni, ma uwolniony parter, elastyczne w rozplanowaniu
rzuty, ładny otwarty widok, coś wyjątkowego na dachu. Z pięciu punktów
Widok aksonometryczny budynku szafa oraz publicznego placu, projekt rewitalizacji
nowoczesnej architektury Le Corbusiera brakuje tu tylko wstęgowych okien.
Ale zamiast nich po redukcji elementów elewacji odkryliśmy piękny geometryczny ruszt wyznaczający rytm fasady.
Detale elewacji zrewitalizowanego budynku Szafa – wizualizacja
Sąsiednia strona: rzuty elewacji budynku Szafa. Detale elewacji – schemat przekształcenia
Sąsiednia strona: detal klatki schodowej budynku Szafa
88
89
Widok ogólny na zrewitalizowany budynek Szafa oraz zrewitalizowany plac od ul. Mińskiej
Rzut poziomy piętra budynku Szafa – projekt rewitalizacji
Tak więc pozornie nieciekawa i płaska fasada bloku okazała się
wdzięcznym materiałem do metamorfozy. Wykucie murków podokiennych,
wymiana szklenia i zagłębienie jego płaszczyzny pozwoliły uzyskać czystą, rytmiczną kompozycję. Każde piętro przecina 70-metrowej długości
korytarz, doświetlony na skrajach. Jeśli w bloku musi być korytarz, niech
będzie efektowny. Nie musi też być przestrzenią tylko komunikacyjną. Każ-
de wejście do mieszkania zaplanowane zostało jako wnęka z miejscem
na rower, rzeźbę czy ławeczkę. W obrębie klatek schodowych powstaną
przestrzeni wspólne dla mieszkańców w formie dwukondygnacyjnych ogólnodostępnych loggii z zielenią – miejsca sąsiedzkich spotkań.
Racjonalna struktura budynku i ponadprzeciętna wysokość istnieją-
cych kondygnacji stały się doskonałą bazą do stworzenia kompaktowych,
wielkomiejskich jednostek na wynajem. Niekoniecznie duża powierzchnia,
ale wyjątkowa przestrzeń. Zaplanowano 128 niewielkich mieszkań, z prze-
znaczeniem głównie dla ludzi młodych, singli i małych rodzin. Powstała
typologia obejmuje mieszkania jednopokojowe (31 metrów kwadratowych),
dwupokojowe (50 metrów kwadratowych) i dwupoziomowe (63 metry kwadratowe), rozszerzając paletę mieszkań oferowanych w ramach całego projektu Soho.
Przykładowe schematy mieszkań w budynku Szafa
Uzupełnieniem programu mieszkalnego stał się wątek sportowy, w ra-
mach którego zaplanowane zostały dwie atrakcje: ogólnodostępny pa-
wilon rekreacyjny na dachu z „bieżnią w chmurach” oraz ścianka wspinaczkowa na zachodniej ścianie szczytowej budynku.
93
Sąsiednia strona: elewacja zachodnia – widok na bieżnię i ściankę wspinaczkową
JUTRO
autorzy: WWAA / Architekci – Marcin Mostafa, Natalia Paszkowska
Prezentowane przez nas założenia rozwojowe projektu Soho Fac-
tory są wynikiem wieloletniego procesu, którego początki sięgają
2009 roku. Kiedy wprowadzaliśmy się do niewielkiego biura w budynkach przy ulicy Mińskiej, nie mogliśmy przewidzieć, że przyjdzie
nam zmierzyć się z zadaniem wyznaczenia kierunku transformacji całego kompleksu.
Kamionek jest miejscem wyjątkowym, ulokowanym wewnątrz funkcjonalne-
założenia funkcjonalno-programowe
go centrum Warszawy. Jednak o tym, że stanowi on wyodrębniony tożsamościowo i kulturowo obszar miasta, wie dzisiaj niewielu mieszkańców. To
na Kamionku znajduje się zarówno park Skaryszewski – zdaniem wielu najpiękniejszy park w stolicy – jak i Stadion Narodowy. Kamionek zamieszkuje relatywnie mało mieszkańców przy jednoczesnym bardzo dobrym stopniu
rozbudowania infrastruktury w postaci szkół, przedszkoli i miejsc opieki
zdrowotnej. Stwarza to wyjątkową sytuację, w której obszar ten dogęścić
można budynkami i mieszkańcami, nie sprawiając tym samym, że prze-
ciążony zostanie system całej dzielnicy. Soho jest bardzo dobrze skomunikowane ze Śródmieściem – wygodny transport zapewnia tramwaj, Szybka
Kolej Miejska, a wkrótce także odnoga drugiej linii metra. Równie dogodny
jest dojazd samochodem. Wszystko to sprawia – chociaż nadal dość trudno to sobie wyobrazić, spacerując dzisiaj po ulicy Mińskiej, a kilka lat temu
98
wydawało się to absolutnie abstrakcyjne – że w przyszłości przestrzeń
owa może stać się jednym z lepszych miejsc do mieszkania w Warszawie. Kamionek musi poradzić sobie z wieloma wyzwaniami dotyczącymi
deindustrializacji, problemów społecznych czy złego stanu technicznego
dużej części zasobu mieszkaniowego. Planowane w niedalekiej przyszło-
ści inwestycje w infrastrukturę komunikacyjną oraz atrakcyjne położenie
względem centrum stwarzają możliwość szybkiej zmiany tego stanu rzeczy. Szczególnym zagrożeniem, z którym musieliśmy się zmierzyć, pozostaje
niebezpieczeństwo rozpadu dzielnicy na dwa współistniejące, choć nie-
komunikujące się ze sobą światy. Mimo że już dzisiaj obserwować możemy w okolicy Mińskiej wzmożoną aktywność budowlaną deweloperów,
nie wiąże się ona z polepszeniem stanu historycznej zabudowy tej części
dzielnicy. Chcieliśmy się temu przeciwstawić. Dlatego też pracę nad tym projektem rozpoczęliśmy od myślenia o Kamionku jako całości oraz od
odpowiedzi na pytanie, w jaki sposób projektowana przez nas inwestycja może przyczynić się do rewitalizacji tego obszaru.
Różne sposoby kształtowania tkanki urbanistycznej, szkice koncepcyjne dla opracowania projektu. Od góry: 1. schemat osiedla zamkniętego 2. tradycyjne ukształtowanie z prostopadłymi ulicami 3. modernistyczne osiedle z wysokimi budynkami zanurzonymi w zieleni
99
Różne sposoby kształtowania tkanki urbanistycznej, szkice koncepcyjne dla opracowania projektu. Od góry: 1. niewielkie budynki pośród zieleni parkowej 2. powtarzalna jednostka z zielonymi podwórkami
Przeprowadzone przez nas rozeznanie posłużyło do wyłonienia ze-
stawu problemów, z którymi uporać się miał prezentowany tutaj plan.
Wśród nich znajduje się między innymi kwestia braku wspólnego miejsca
symbolicznie scalającego życie całej dzielnicy, problem regulacji i uwolnienia przestrzeni przyszłego osiedla od ruchu samochodowego oraz przede wszystkim zagadnienie stworzenia zrównoważonej projektowo i społecznie, wielofunkcyjnej dzielnicy mieszkalnej, wyposażonej w różnego
rodzaju usługi i przestrzenie wspólne. Dzielnicy reprezentującej ducha no-
wej Warszawy, zdominowanej przez zieleń, wodę i powietrze. Wszystkie te
założenia tworzą zrąb naszego pomysłu na kompleks Soho, który w naszej intencji ma stać się „małą Wenecją” opisywaną przez architekta Jana
Gehla. Rozbudowany system podziemnych parkingów oraz skierowanie ruchu samochodowego na ulicę Żupniczą jest podstawowym warunkiem
stworzenia wyjątkowej w skali Warszawy przestrzeni do mieszkania. W naszym odczuciu konsekwencją tego będzie akceleracja życia społecznego i nasilenie kontaktów społecznych.
Rozpoczynając prace, staraliśmy się nie ograniczać do standardowo
pojmowanej roli przypisywanej architektom i urbanistom, przeciwnie – na
ile było to możliwe – próbowaliśmy rozszerzyć proces projektowy o do-
świadczenia zebrane przez socjologów, etnologów, historyków architektury i aktywistów od wielu lat pracujących na rzecz społeczności lokalnej
Kamionka oraz całej Pragi Południe. Wydaje nam się jednak, że najważniejszym czynnikiem, który zadecydował o ostatecznym kształcie pre-
100
zentowanego projektu, był czas spędzany na terenie Soho. Przestrzeń ta
stanowi dla nas nie tylko zagadnienie i wyzwanie projektowe, lecz przede
wszystkim miejsce naszej codziennej pracy. Umożliwiło to rozpoznanie
specyfiki i problemów tego miejsca na wszystkich możliwych poziomach.
Na nasze doświadczenie składają się codzienne dojazdy do pracy z różnych dzielnic Warszawy różnymi środkami komunikacji, codzienne zakupy
oraz wieczory spędzane tutaj do późna nad projektami przygotowywanymi w pracowni. To właśnie bezpośrednie doświadczenie przestrzeni w jej
codziennym wymiarze pozostaje dla projektanta wartością, której nie
sposób przecenić. Doświadczenie to pozwala na rozpoznanie specyfiki miejsca z całym arsenałem jego potencjałów i problemów. Przygo-
towując niniejszy projekt, kierowaliśmy się intencją jak najwierniejszego
101
Wytyczne projektu miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego dla rejonu Kamionka. Od góry, od lewej: 1. budynki do zachowania i obszar chroniony w MPZP 2. obowiązujące linie zabudowy z nakazem elewacji ciągłych 3. obowiązujące linie zabudowy 4. nieprzekraczalne linie zabudowy
5. usługi na parterze
6. dominanty przestrzenne
7. ciągi piesze
8. budynki zachowane (ogółem)
102
9. obszar 2,2 mw(u), zabudowa mieszkaniowa z usługami, wysokość zabudowy 12–30 m, powierzchnia biologicznie czynna – 25%, intensywność zabudowy – 3,5, powierzchnia zabudowy – 60%
10. obszar 6 u/mw, zabudowa usługowa z funkcją mieszkalną, wysokość zabudowy – 12–30 m, powierzchnia biologicznie czynna – 25 procent, intensywność zabudowy – 4,0, powierzchnia zabudowy – 60 procent
11 obszar 2.1 u/mw, zabudowa usługowa z funkcją mieszkalną, wysokość zabudowy – 12–30 m, powierzchnia biologicznie czynna – 20%, intensywność zabudowy – 3,5, powierzchnia zabudowy – 60%
12. obszar 16 u/mw, zabudowa usługowa z funkcją mieszkalną, wysokość zabudowy – 12–25 m powierzchnia biologicznie czynna – 20%, intensywność zabudowy – 3,0, powierzchnia zabudowy – 70%
103
1. historyczna zabudowa do zachowania
2. ścieżki piesze łączące najważniejsze punkty w okolicy Soho
3. trakty piesze – główne wejście z ul. Grochowskiej oraz deptak na ul. Mińskiej
4. funkcje kulturalne w centrum
104
5. rynek – „zielone płuca”
6. małe przestrzenie funkcjonalne
105
odzwierciedlenia tych doświadczeń, procesu myślowego, researchu oraz
testowania różnych scenariuszy i rozwiązań. Wszystko to złożyło się na ostateczny kształt wytycznych projektowych dla Soho Factory.
„Miejskie powietrze czyni wolnym” – opracowując niniejszy plan na przy-
mieszkać, pracować, być
szłość, kierowaliśmy się dążeniem do wytworzenia wielowymiarowej przestrzeni przenikniętej duchem archetypu miejskiego. Naszym horyzontem
myślowym pozostaje przestrzeń wykraczająca daleko poza rozpowszechnione w Polsce inwestycje deweloperskie, które często przyjmują model
monokultury mieszkaniowej uzupełnionej o wysokiej jakości przestrzenie
wspólne takie jak plac zabaw czy skwer. Dlatego też ważnym punktem
odniesienia dla naszego projektu są nie tylko współczesne realizacje
z kraju i zagranicy, ale także tradycyjna struktura nowożytnego miasta
europejskiego – która razem z centralnie ulokowanym punktem kulminacyjnym w postaci rynku i ratusza tworzy konstelację osób, potrzeb, usług
i przestrzeni stanowiących kompleksową odpowiedź na potrzeby miej-
skiej wspólnoty. Z tego powodu w przygotowanym dla Soho planie roz-
woju znalazło się miejsce nie tylko na dobrze zaprojektowane przestrzenie mieszkalne i wypoczynkowe, ale także na cały wachlarz przestrzeni
biurowych, usługowych i handlowych. Tak więc na terenie Soho przewi-
dzieliśmy miejsca zarówno dla pracowników biurowych, kancelarii prawnych i doradczych, jak i dla warsztatów rzemieślniczych czy tzw. hubów kreatywnych. Równoprawnymi odbiorcami i przyszłymi użytkownikami
tej przestrzeni są przedstawiciele rzemiosła i handlu – na terenie kompleksu przewidzieliśmy miejsce dla piekarni, fabryki sera, sklepu mięsne-
go i rybnego, licznych warsztatów, restauracji, banków i innych punktów
usługowych. Ważnym użytkownikiem przyszłego Soho będą liczne insty-
tucji kultury, nieograniczające się jednak do tych już dzisiaj tam dzia-
łających – w przyszłości to miejsce stać się ma wiodącym w kontekście całego miasta centrum kreatywnym stolicy. Z tego powodu obok Muzeum
Neonów, teatru i kina w prezentowanym przez nas projekcie przewidzie-
liśmy przestrzenie dla licznych butików i sklepów, szkół mody i projekto-
wania, warsztatów teatralnych i innych. W naszym sposobie rozumienia
106
miasta wszystkie wymienione funkcje nie są uzupełnieniem oferty Soho,
lecz raczej stanowią podstawowy warunek zaistnienia tego miejsca jako
w pełni wystarczalnej oraz zrównoważonej społecznie i projektowo przestrzeni miejskiej.
Mamy świadomość, że podstawowym warunkiem realizacji tego zamy-
słu są ludzie. Myśląc o użytkownikach, braliśmy więc pod uwagę różnego
typu aktorów, ale też różnego rodzaju sposoby użytkowania Soho – jako
miejsca pracy, odpoczynku, relaksu, tranzytu. Jednak podstawową grupą użytkowników tej przestrzeni są jego przyszli mieszkańcy – zarówno ci
kupujący, jak i ci wynajmujący mieszkania. To cecha charakterystyczna
całego projektu Soho jako dzielnicy mieszkalnej – uwzględnienie na etapie
projektowania zróżnicowanej sytuacji własnościowej. Ofertę mieszkań tworzonych z myślą o sprzedaży uzupełniają mieszkania projektowane pod
wynajem. Takie podejście stanowi rewolucję w myśleniu deweloperskim
w Polsce, będąc jasnym nawiązaniem do szwajcarskiego modelu budownictwa mieszkaniowego. To rozwiązanie pozwoli na rozszerzenie grona przyszłych mieszkańców o tych, którzy z różnych powodów nie chcą lub
nie mogą kupić mieszkania bądź też zaciągnąć na ten cel kredytu. Zależy
nam na promocji nowego sposobu myślenia oraz na stworzeniu warunków,
w których perspektywa wynajmu mieszkania nie będzie wynosiła jedynie dwa lata – myślimy raczej o 20 latach. Tak rozumiany model budownictwa
pozwoli na zapewnienie zrównoważonej struktury społecznej osiedla –
grono mieszkańców nie będzie ograniczać się do osób posiadających odpowiednią zdolność kredytową.
Przystępując do prac projektowych, założyliśmy, że Soho powinno pozo-
stać strukturą elastyczną, podatną na transformacje, zdolną do reagowania na zmieniające się potrzeby i przyzwyczajenia mieszkańców. Ponadto
ważną wytyczną projektową było dla nas dążenie do umożliwienia mieszkańcom identyfikacji z Soho nie tylko jako miejscem zamieszkania. Chcemy
uniknąć sytuacji, w której życie zawodowe i społeczne mieszkańców roz-
grywać się będzie w innych częściach miasta. Ten sposób myślenia wiąże
się z koniecznością zapewnienia warunków sprzyjających tworzeniu miejsc
pracy w obrębie samego kompleksu, tak aby przynajmniej część miesz-
kańców miała możliwość prowadzenia tutaj swojego życia zawodowego.
Pozwoli to na rozwiązanie wielu problemów logistycznych, począwszy od
kwestii odprowadzenia dzieci do przedszkola, rozładowaniu ruchu samo-
chodowego na ulicach Warszawy, a skończywszy na oszczędności czasu
wydatkowanego na codzienne dojazdy do pracy w innych dzielnicach.
107
Ilustracje na kolejnych stronach: 108–109 plan zagospodarowania terenu 110–111 widok aksonometryczny 112–113 wizualizacja z lotu ptaka 114–117 schemat funkcjonalny 118–119 wizualizacja części biurowej
2
1
4
5
3
6
8 7
9
10
12
11
brama
51
38
37
52 39 35
40
36
41
34
33
1. firmy marketingowe / mieszkania
• projektowanie wnętrz
3. apteka / mieszkania
• architektura
2. kancelaria / mieszkania
4. fryzjer i makijażystka / mieszkania 5. fryzjer / mieszkania
6. sklep rowerowy / mieszkania 7. second hand / mieszkania
8. meble sklepowe / mieszkania
9. firma odzieżowa / mieszkania
10. magazyn o modzie / mieszkania 11. centrum kreatywności
• showroom
• organizacja artystyczna
• organizacja rolnicza • projektowanie mebli
12. restauracja / mieszkania
13. sklep z serem / mieszkania 14. sklep rybny / mieszkania 15. kawiarnia / workshop
16. sklep mięsny / mieszkania 17. kawiarnia / workshop
18. kwiaciarnia / mieszkania
19. szkoła mody i projektowania / showroom / mieszkania
• workshop
20. warsztaty teatralne / mieszkania 21. warsztaty gotowania
• projektowanie ubioru
22. szkoła rysowania
114
16
14
17
15
13
19
18
20
22
21
23
brama
49
24
48
50 43
44
45
25 46
42
47
26
27
29
31
28
30
32
23.szkoła językowa
38. park
25. antykwariat / mieszkania
40.piekarnia
24. mieszkania
26. szkoła muzyczna / mieszkania 27. szkoła baletowa
28. bank / mieszkania 29. łaźnia
30.siłownia / spa
31. siłownia plenerowa
32. hala (zachowana) / teatr
33. hala (zachowana) / kawiarnie 34. plac
35. mieszkania 36. mieszkania
37. dzielnica eko / urban farming
39. przedszkole 41. fabryka sera
42. muzeum neonów
43. kino / kino plenerowe
44.biblioteka / dom kultury 45. restauracja / galeria
46. aleja z kasztanowcami 47. plac zabaw dla dzieci 48. plac
49. targ tymczasowy 50. targ stały
51. hala targowa
52. farmy miejskie
115
116
117
Obecnie osoby, które zarówno mieszkają, jak i pracują w Soho, stano-
wią mały procent. Chcielibyśmy jednak, aby w przyszłości sytuacja ta uległa zmianie. To właśnie ta grupa użytkowników ma bowiem szansę wytworzyć najsilniejszą identyfikację z otaczającą ich przestrzenią. W szerszej
perspektywie wiąże się to z większym zaangażowaniem w życie dzielnicy
oraz dążeniem do poprawy jakości życia nie tylko na terenie kompleksu
Soho, lecz również na całym Kamionku. W warstwie projektowej myślenie to objawia się w uwzględnieniu działek pod budownictwo własnym
sumptem – eksperymentalny poligon dla testowania zasad mikrospół-
dzielczości mógłby powstać w obrębie działek zlokalizowanych w za-
chodniej pierzei ulicy Mińskiej. Proces budowlany mógłby być tam pro-
wadzony przez kilkurodzinne stowarzyszenia, które samodzielnie stawiają
własną kamieniczkę. Ponad użytkowym przyziemiem może znaleźć się miejsce na funkcje mieszkalne.
Przygotowany przez nas projekt przewiduje zachowanie i rozwój
obecnego charakteru Soho, które pozostaje miejscem pracy rzeszy kreatywnych osób – projektantów, pracowników galerii, animatorów i akty-
wistów. To dla nich przewidzieliśmy przestrzenie wewnątrz pierzei ulicy Mińskiej. Użytkowe partery projektowanych tam budynków pomieścić mogą nie tylko sklepy spożywcze, lecz również usługi innego typu – na przykład pracownie projektowe, warsztaty rzemieślnicze, także te, które
już dzisiaj działają na Kamionku. Tego typu myślenie akceleruje twórczą wymianę pomiędzy lokalną tradycją a nową generacją rzemieślników, tzw. ruchem New Crafts. Zależy nam na tym, aby Soho pozostało
miejscem, gdzie można dorobić klucze, a także zaprojektować i uszyć
sukienkę na specjalną okazję. Miejscem zachowującym zdywersyfiko-
wane funkcje, świadomie kształtującym i wspierającym rozwój kultury materialnej poprzez odpowiednio prowadzoną politykę lokalową i czynszową.
Nasz projekt przewiduje również wpisanie w całość założenia prze-
strzeni handlowych w postaci tradycyjnej hali targowej i niewielkich
sklepów, w których można będzie kupić świeże warzywa i owoce. Takie
miejsce na Kamionku już dzisiaj istnieje – naprzeciwko bramy wejściowej
do Soho znajduje się mały bazarek, który niestety wkrótce zostanie zlikwidowany w związku z inwestycjami komunikacyjnymi. Zależy nam na
zachowaniu i wykorzystaniu tego potencjału. W okolicy hali targowej, będącej naszym małym mercato, zlokalizowaliśmy również przestrzeń
na miejski ogród warzywny, tak aby mieszkańcy i użytkownicy mieli moż-
120
liwość, nawet symboliczną, samodzielnego hodowania swoich warzyw.
Taka właśnie jest nasza wizja przyszłego Soho: mieszkać, pracować, naprawiać, sprzedawać.
Wszystkie prace projektowe poprzedziliśmy dogłębną analizą architektonicznego, historycznego oraz tożsamościowego dziedzictwa Kamionka.
Pozwoliło nam to na wyodrębnienie głównych aspektów ideowych projektu.
Odwołanie się do handlowego, kulturalnego oraz industrialnego dziedzic-
twa dzielnicy pozostaje naszym głównym punktem odniesienia. W przygotowywanym planie uwzględniliśmy zachowanie i ponowne wykorzystanie
historia, architektura, tożsamość
jak największej liczby budynków postindustrialnych. Projekty wykonawcze
poszczególnych obiektów pełnymi garściami czerpią z architektonicznej
spuścizny Kamionka – począwszy od historycznej zabudowy drewnianej
(znanej za pośrednictwem świadectw historycznych), przez industrialną
zabudowę ceglaną (cegła palona, cegła cementowa), po ikoniczne realizacje modernizmu warszawskiego (Dworzec Wschodni, międzywojenne osiedle Towarzystwa Osiedli Robotniczych, siedziba Klubu Sportowego
Przygotowania do Wystawy Światowej w Warszawie, widok na prawy brzeg Wisły. Źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe
121
122
„Orzeł”). Ważnym punktem odniesienia, szczególnie w kontekście odtwarzania pierzei ulicy Mińskiej, pozostaje zabudowa kamienic wielkomiejskich
oraz czynszowych. Znakomita część substancji architektonicznej dzielnicy
znajduje się dzisiaj w stanie rozkładu i wymaga dogłębnych remontów
oraz modernizacji. Jednak bogactwo typologii budynków, funkcji oraz ma-
teriałów występujących na terenie Kamionka znalazło swoje odbicie w architekturze planowanych realizacji. Również wielokulturowość jako istotny aspekt tożsamości dzielnicy została uwzględniona przy projektowaniu
przestrzeni wspólnych tak, by wyrażały one ducha tolerancji, współpracy i ekumenizmu.
Choć Kamionek to jedna z najstarszych części dzisiejszej Warszawy,
posiadająca bogatą historię istotną nie tylko na poziomie lokalnym,
wiedza o jego odrębności historycznej i tożsamościowej jest znikoma.
Przez długi czas obszar całej dzisiejszej Pragi pozostawał terenem rol-
niczym. Przez wiele lat Kamionek był z jednej strony na uboczu, a z dru-
giej – w samym centrum życia państwowego Rzeczypospolitej Obojga
Narodów, gdyż to na rozległych polach wsi Kamion odbywały się wolne
elekcje polskich władców. Dzięki zlokalizowaniu w niewielkim oddaleniu od centrum Warszawy oraz otwarciu na przełomie X I X i X X wieku
Dworca Terespolskiego (dzisiejszy Dworzec Wschodni) Kamionek prze-
żył okres gwałtownej industrializacji. Przełom wieków to czas intensywnego rozwoju przemysłu oraz wzrost znaczenia dzielnicy jako zaplecza handlowego miasta. To tutaj odbywały się w okresie międzywojennym
słynne targi bydlęce odwiedzane przez mieszkańców całego kraju. Wraz
z otwarciem parku im. Ignacego Paderewskiego (szerzej znanego jako
park Skaryszewski) dzielnica stała się również popularną przestrzenią rekreacyjną. W latach 30. XX wieku na obszarze Kamionka planowano
zlokalizować tereny wystawowe projektowane z myślą o EXPO 1941 roku. Czas po zakończeniu II wojny światowej to okres dalszej industrializacji dzielnicy. Fabryki poddane zostały nacjonalizacji, w sąsiedztwie parku
Skaryszewskiego powstał budynek Stadionu Dziesięciolecia Manifestu
Lipcowego (dzisiaj Stadion Narodowy). Okres powojenny związany jest
również z rozwojem ostatecznie nigdy niezrealizowanych planów zwiększenia liczby mieszkańców dzielnicy, w związku czym przeprowadzono szereg inwestycji w infrastrukturę socjalną i kulturalną Pragi. Wynikiem
tego procesu jest między innymi zlokalizowany u zbiegu alei Zielenieckiej oraz ulic Targowej i Grochowskiej Teatr Powszechny. Koniec XX wieku
to czas intensywnej deindustrializacji. Skomplikowany splot czynników
123
Sąsiednia strona: życie codzienne Kamionka i Pragi w latach 50. xx wieku, widoki sklepów oraz ulicy Grochowskiej w Warszawie. Źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe
Sąsiednia strona, u góry: prace przy budowie nowego kościoła pw. Matki Boskiej Zwycięskiej na Kamionku (rok 1930). Poniżej: Widok na prawy brzeg Wisły (około roku 1926) w Warszawie około roku 1926. Źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe
politycznych i ekonomicznych, w tym między innymi likwidacja większo-
ści fabryk działających na terenie Kamionka, przyczynił się do wzrostu bezrobocia oraz degradacji społecznej i architektonicznej tej części
dzielnicy. Jednak walory lokalizacyjne, bliskość terenów zielonych oraz dobrze rozwinięte zaplecze społeczne są dowodem na duży potencjał
tego fragmentu Warszawy.
Analiza architektonicznej spuścizny Kamionka wskazuje na istnienie
dużego zróżnicowania typów zabudowy. W czasie, kiedy Kamionek stanowił wiejską osadę na przedpolu Warszawy, w jego architektonicznym
krajobrazie dominowała architektura drewniana. Wybór drewna jako podstawowego materiału budowlanego podyktowany był zarówno
względami ekonomicznymi (tani, dostępny materiał), jak i praktycznymi
(zabudowa na tym terenie często ulegała zniszczeniom w wyniku wojen
i bitew). Kolejnym typem zabudowy dominującym na terenie dzielnicy
pozostaje ceglana architektura industrialna. Wśród najbardziej interesu-
jących budynków tego typu wymienić należy niedaleką Fabrykę Czekolady
E. Wedla, pofabryczne budynki przy ulicy Gocławskiej, w których dzisiaj
zlokalizowana jest Szkoła Wyższa Psychologii Społecznej, oraz zabudowę kompleksu Soho. Ważnym elementem architektonicznego dziedzictwa
dzielnicy są budynki przed- i powojennego modernizmu. W odległości
kilkuset metrów od Soho zlokalizowany jest jeden z niewielu zachowanych w Warszawie budynków autorstwa sławnego w Europie i Stanach
Zjednoczonych architekta Macieja Nowickiego (budynek Klubu Sportowego „Orzeł”) oraz funkcjonalistyczne osiedle Towarzystwa Osiedli Robotniczych przy ulicy Podskarbińskiej projektu Mirosława Szabuniewicza
i Natalii Hiszpańskiej. Kameralne osiedle, składające się z dziewięciu
budynków łączonych zabudowanymi cegłą klinkierową galeriami, pomimo upływu czasu oraz znacznej degradacji nadal urzeka rozwiązaniami
plastycznymi oraz może stanowić punkt odniesienia przy planowaniu
zrównoważonych przestrzeni mieszkalnych. Obydwie realizacje należą do ważnych w skali całego miasta i kraju świadectw awangardowego
projektowania z czasów międzywojnia. Ważnym architektonicznym
symbolem Kamionka pozostaje również niedawno zmodernizowana, powojenna architektura dworca kolei dalekobieżnych i regionalnych
Warszawa Wschodnia.
Począwszy od XVIII wieku, teren dzisiejszej Pragi Południe był obszarem
wielokulturowym, stanowiąc miejsce zamieszkania ludności pochodzenia żydowskiego, rodzin ewangelickich oraz prawosławnych. Dzielnica
124
125
zachowała swój wielonarodowy charakter także dziś, o czym świadczy liczna reprezentacja społeczności romskiej i wietnamskiej. Ta ostatnia
doczekała się nawet Centrum Kultury Wietnamskiej, świątyni Thien Viet oraz kopii pagody z Hanoi.
Na wstępnym etapie prac przeprowadziliśmy również pogłębioną ana-
relacja z otoczeniem
lizę terenu Soho w kontekście urbanistycznym oraz planowanych w jego
sąsiedztwie inwestycji budowlanych i infrastrukturalnych. Rozpoczęliśmy
od wykonania serii szkiców analitycznych rozważających różne rozwią-
zania urbanistyczne. Wyodrębnione zostały trzy skrajnie różne strategie
podejścia urbanistycznego i inwestorskiego. Pierwsza strategia przewidy-
wała całkowite wyburzenie wszystkich zabudowań pofabrycznych, możliwych do wyburzenia z punktu widzenia prawnego i konserwatorskiego.
Tak przygotowany teren stałby się miejscem wprowadzenia megastruktur mieszkalnych z użytkowymi parterami. Wariant ten został odrzucony
126
jako całkowicie ignorujący kontekst urbanistyczny Soho. Drugi scenariusz
przewidywał połączenie terenu nowej inwestycji z tkanką miasta poprzez
przedłużenie istniejących układów komunikacyjnych i ulic. To podejście
zostało jednak przez nas odrzucone jako nieszczere – symulowanie na
terenie pofabrycznym miejskiej siatki ulic wydaje się bezzasadne. Na trzeci scenariusz złożyło się wybudowanie klasycznego osiedla w modelu
deweloperskim – powtarzalne jednostki mieszkalne zorganizowane wokół punktu kulminacyjnego (jezioro, centralna aleja) wytwarzają własną
logikę ciągów i układów komunikacyjnych, tworząc odseparowany od
reszty dzielnicy ekosystem. Także i ten scenariusz okazał się niewystar-
czający, jeśli chodzi o miastotwórcze ambicje projektu. Żaden z trzech
rozważanych wariantów nie spełnił stawianych przez nas wymagań,
Sąsiednia strona: modernistyczny projekt kościoła pw. Matki Boskiej Zwycięskiej na Kamionku w Warszawie (1929, proj. inż. Konstanty Jakimowicz). Źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe
chociaż z łatwością możemy przytoczyć wiele przykładów dowodzą-
cych możliwości wytworzenia wysokiej jakości przestrzeni mieszkalnej
w ramach każdej z trzech opisanych strategii. Ostatecznie postanowiliśmy połączyć elementy pochodzące z trzech rozważanych ścieżek
(centralna aleja organizująca wnętrze założenia, wprowadzenie typologii zabudowy mieszkalnej, wpisanie nowej struktury w istniejące ciągi komunikacyjne), jednak zostały one podporządkowane nadrzędnemu
celowi zmierzającemu do jak najbardziej organicznego wykorzystania
zastanej sytuacji.
Kolejnym ważnym aspektem wpływającym na ostateczny kształt za-
proponowanego masterplanu pozostaje relacja terenu Soho do inwe-
stycji prowadzonych i planowanych w jego otoczeniu. Wśród głównych inwestycji komunikacyjnych należy wymieć przedłużenie drugiej linii metra
wraz z planowaną stacją metra Mińska, a także aleję Tysiąclecia wraz
z planowanymi przystankami tramwajowymi u zbiegu ulic Mińskiej i Żupniczej. Przeprowadzenie tych inwestycji urealnia postulat wprowadzenia
separacji ruchu pieszego na ulicy Mińskiej oraz skierowania całego ru-
chu samochodowego do ulicy Żupniczej,
stanowiącej w myśl planu zagospodaro-
wania przestrzennego obszaru Kamionka strefę graniczną pomiędzy obszarem
Widok na Kamionek z lotu ptaka. Źródło: materiały własne Soho Factory
usługowo-mieszkalnym a zabudową prze-
mysłową. Zgodnie z planem zagospoda-
rowania przestrzennego tereny Starej
Drukarni (dawniej Drukarnia im. Rewolucji Październikowej) przy ulicy Mińskiej 65
127
Soho w kontekście dzielnicy
Obszary rekreacyjne: 1. 2. 3. 4. 5. 6. 7. 8. 9. 10.
park Praski Kanał Wystawowy Wisła plaża Poniatówka jeziorko Kamionkowskie staw na Kosku park Skaryszewski Stawy Kacze Kanał Wystawowy kamionkowskie Błonia Elekcyjne 11. welodrom RKS Orzeł 12. park obwodu Praga Armii Krajowej
1.
2.
3.
4.
11.
12. 5.
9. 6.
10. 7.
8.
W okolicy: 1. bazylika katedralna św. Floriana i Michała 2. CH Warszawa Wileńska 3. kino Praha 4. bazar Różyckiego 5. Muzeum Pragi 6. targ 7. Stadion Narodowy 8. Teatr Powszechny 9. targ 10. Warszawa Wschodnia 11. fabryka Wedla 12. targ 13. SWPS 14. Urząd Stanu Cywilnego 15. Sinfonia Varsovia
9. 2.
3.
1.
4. 5.
6. 8.
7. 132
10.
13. 11.
12.
14.
133
15.
Komunikacja: 1. stacja metra Dworzec Wileński 2. stacja metra „Stadion Narodowy” 3. trasa Świętokrzyska (część zrealizowana) 4. stacja metra Dworzec Wschodni (planowana) 5. trasa Świętokrzyska (planowana) 6. aleja Tysiąclecia (planowana) 7. planowany przystanek tramwajowy 8. przystanek tramwajowy Bliska 9. przystanek tramwajowy Gocławska 10. stacja metra Mińska (planowana)
1. 4.
2.
3.
5.
6. 10.
7.
8.
9.
Inwestycje: 1. 2. 3. 4. 5. 6. 7. 8. 9. 10. 11.
Kanał Wystawowy port praski centrum kreatywności Muzeum Pragi Centrum Praskie „Koneser” bliska Praga tereny przy Stadionie Narodowym osiedle Gocławska obszar dawnej drukarni welodrom Sinfonia Varsovia
5.
3.
4.
6.
1.
2.
7.
9.
10.
8.
11.
(południowo-wschodni narożnik Soho) przeznaczone zostały pod zabu-
dowę mieszkaniowo-usługową. Z uwagi na to w rejonie tym zaplanowano otwartą zabudowę, której układ pozwala na utworzenie niewielkiego
skweru. Ten prosty zabieg pozwolił nam na zachowanie ciągłości ulicy
Mińskiej na całej jej długości.
Ze względu na bliskość dworca kolejowego Warszawa Wschodnia oraz
zlokalizowanie w południowo-zachodnim narożniku inwestycji planowanej
stacji drugiej linii metra wzięliśmy pod uwagą ważną funkcję przyszłego
założenia jako korytarza tranzytowego będącego najkrótszą drogą po-
między stacją kolejową a stacją metra. W planie rozmieszczenia budynków uwzględniony został ruch ludzi wybierających przejście przez teren
osiedla jako najkrótszą trasę przesiadki.
Analiza architektonicznej i urbanistycznej specyfiki Kamionka ujawniła
ulica Mińska – serce Kamionka
jeszcze jedną cechę charakterystyczną – pomimo dużej różnorodności
funkcjonalnej oraz architektonicznej obszar dzielnicy pozbawiony jest symbolicznego centrum spełniającego funkcję atraktora i akceleratora
życia społecznego. Kamionek, w przeciwieństwie do Saskiej Kępy z ulicą Francuską, Śródmieścia Południowego z placem Zbawiciela czy Pragi
Północ z ulicą Ząbkowską i placem Wileńskim, pozbawiony jest swojego
punktu kulminacyjnego – wielofunkcyjnej przestrzeni miejskiej pełniącej
funkcje publiczne. Roli tej nie odgrywa dzisiaj ulica Terespolska, którą
bliskie sąsiedztwo Urzędu Dzielnicy Praga Południe niejako predysponu-
je do tej funkcji. Mocy przyciągającej nie wykształcił również niedawno
zmodernizowany plac przed Teatrem Powszechnym u zbiegu alei Zielenieckiej oraz ulic Grochowskiej i Targowej. Dzięki analizie urbanistycznej połączonej z analizą istniejących i planowanych sieci komunikacyjnych
na Pradze Południe zauważyliśmy potencjał wytworzenia tego typu prze-
strzeni w oparciu o zdegradowaną dzisiaj ulicę Mińską. Stan jej wynika
z usytuowania ulicy w bezpośrednim sąsiedztwie kilku istniejących i planowanych węzłów komunikacyjnych, wśród których znajdują się: aleja
Zieleniecka, dworzec kolejowy Warszawa Wschodnia, planowana stacja
drugiej linii metra oraz planowany przystanek nowej linii tramwajowej.
138
Dodatkowo planowany przebieg alei Tysiąclecia, której realizacja pozba-
wi Mińską znaczenia komunikacyjnego, stworzy szansę na jej całkowite wyłączenie z ruchu samochodowego. W chwili obecnej ulica Mińska jest już częściowo wyłączona z ruchu poprzez pozbawienie wjazdu od ulicy Grochowskiej. Dzięki jej całkowitemu wyłączeniu oraz nadaniu
charakteru deptaka miejskiego prowadzącego do terenu byłych zakła-
dów PZO ulica Mińska ma szansę stać się główną osią pieszą dzielnicy.
Z urbanistycznego punktu widzenia zabieg ten jest niezwykle istotny – pozwala na organiczne połączenie tej przestrzeni z resztą dzielnicy. Taka sytuacja
stworzy również kontekst dla odtworzenia zwartej zabudowy pierzejowej.
W weekendy deptak mógłby zamieniać się w jeden wielki targ na otwartym powietrzu, jak ma to miejsce w innych europejskich miastach. Rozwią-
zanie to współgrałoby z pierwotnym planem zagospodarowania terenu
Kamionka, którego intencją było odtworzenie ciągłej zabudowy z okre-
ślonymi podziałami elewacji. Intencja wytworzenia rytmu kamienic zostałaby więc zachowana, a ulicę przetransformowano by w pierzeję miejską
z bardzo rozdrobnioną strukturą architektoniczną. Podział działek wzdłuż
ulicy Mińskiej na mniejsze parcele budowlane stanie się również okazją
do testowania różnych typologii budowlanych inspirowanych zachowaną
architekturą kamienic czynszowych, a także testowania różnych sposobów prowadzenia i finansowania budowy (mikrospółdzielnie, budowa
139
Dworzec kolejowy Warszawa Wschodnia. Fot. Radek Kołakowski, źródło: commons. wikimedia.org
moduły zabudowy: typ A
typ B
typ C
0
0 MIŃSKA
0 SOHO
MIŃSKA
SOHO
SOHO
MIŃSKA
+1
+1
+1
+2
+2
typ D
jednostki mieszkalne:
0 MIŃSKA
37 m²
40 m²
45 m²
45 m²
58 m²
88 m²
SOHO
+1
98 m²
+2
„kamienica”
nadbudowa zachowanych kamienic F
G E
140
brama
typ E
typ F
0
MIŃSKA
SOHO
MIŃSKA
SOHO
0
+1
Pierzeja kamienic przy ul. Mińskiej + rzuty modułów
typ G 0
MIŃSKA
SOHO
MIŃSKA
SOHO
MIŃSKA
SOHO
MIŃSKA
SOHO
+1
+1
+2
mieszkania mieszkania mieszkania biura biura usługi
MIŃSKA
budynek start-upów
mieszkania mieszkania mieszkania mieszkania biura biura usługi
SOHO
mieszkania mieszkania mieszkania mieszkania biura usługi
biura usługi
MIŃSKA
SOHO
MIŃSKA
SOHO
A B
B
D
B
B
A
C B
B
15 m
30 m
141
rzut kondygnacji mieszkalnej:
LINIA ZABUDOWY
deptak
rzut parteru:
LINIA ZABUDOWY
zachowane kamienice
142
deptak
F
G
E
brama
budynek start-up贸w
ul. Mińska
ul. Mińska
A
B
B
D
B
B
C
0
B
B
A
50 m
143
144
Ulica Mińska jako deptak – wizualizacja
145
146
Ulica Mińska – okolice bramy głównej terenu Soho Factory
147
własnym sumptem etc.). Wśród przekazanych przez nas wytycznych dotyczących podziału funkcjonalnego przyszłych budynków znajduje się za-
lecenie, że parter musi bezwzględnie zachować funkcje usługowe (warsz-
taty, biura, usługi, kawiarnie, sklepy). Piętra budynków mogą przybierać
Sąsiednia strona: pierzeja kamienic wzdłuż ul. Mińskiej – widok na wschodnią elewaję
funkcje mieszane – w zależności od potrzeb indywidualnych inwestorów
przeznaczane mogą być na funkcje usługowo-biurowe lub mieszkalne.
Kolejną ważną decyzją podjętą przez nas w trakcie prac projektowych było zachowanie wolnych parterów tworzących przejścia bramne, które
pozwalają na bezpośredni dostęp do kompleksu Soho. Takie rozwiązanie
umożliwi zachowanie otwartego charakteru całego założenia, które w na-
szej intencji ma pełnić rolę przestrzeni publicznej otwartej dla wszystkich mieszkańców miasta.
Wizja Soho od samego początku zakładała proces etapowania – ciągłego rozwoju projektu. Pierwszy okres funkcjonowania Soho Factory symbolicznie wieńczy realizacja dwóch budynków mieszkalnych – Rebel One
oraz Kamion Cross. Realizacje te stanowią forpocztę zmian, a budynek
Rebel One możemy uznać za manifest programowy całego przedsięwzięcia – pierwszą materializację realizowanej przez nas idei architektury, która pełnymi garściami czerpie z lokalności. W kontekście Kamionka jest
to również obiekt istotny ze względu na jakość materiałów, którymi go
wykończono. Głównym elementem decydującym o wyrazie architektonicznym tego budynku pozostaje jego fasada, w której wykorzystaliśmy
bardzo „warszawski” materiał – cegłę cementową. Materiał ten pełnię
swoich możliwości ujawnił w budynkach z okresu międzywojennego pro-
jektowanych przez Romualda Gutta. W projektach tego architekta cegła stanowiła tani i dostępny materiał budowalny, który pełnił przede
wszystkim funkcję konstrukcyjną, w drugiej kolejności zaś – dekoracyjną.
Ponad pół wieku później, w innej rzeczywistości społeczno-technologicznej, próbowaliśmy przyjrzeć się temu materiałowi głównie ze względu na
jej walor estetyczny. Na fasadę Rebel One składa się kilkanaście tysięcy cementowych cegieł uszlachetnionych bazaltem. Ułożone zostały one
w 24 wątki, z których część zaczerpnięta została z wątków fasad innych
149
Rebel One, Kamion Cross
Rebel One
150
151
wątek pełny Rebel One, wątki cegieł wykorzystane w elewacji
1a 295,4 m²
1b Sąsiednia strona: aleja kasztanowców, widok na Rebel Two
wątek ażurowy
148,1 m²
110,5 m²
1c
legenda: cegła łupana cegła łupana, wystająca cegła polerowana cegła polerowana, wystająca
47,5 m²
1d
185,7 m²
106,7 m²
71,8 m²
59,7 m²
65,0 m²
10,2 m²
54,7 m²
14,3 m²
144,7 m²
19,5 m²
2a 2b 2c 3c 3d
49,8 m²
4.2a 4.2b 4.2c
66,6 m²
86,1 m²
25,0 m²
30,3 m²
49,5 m²
4.3c 4.3d
63,5 m²
51,6 m²
117,7 m²
167,4 m²
ogółem pełne: ogółem ażurowe: 1347,4 m² 693,9 m²
152
całkowita powierzchnia fasady ceglanej: 2041,3 m²
Rzuty mieszkań – budynek Rebel Two, rzuty piętra z przykładowymi schematami mieszkań
typy mieszkań: A 55 m²
Sąsiednia strona: oś Rebel One–Rebel Two, widok aksonometryczny na aleję kasztanowców
B 36 m²
C 93 m²
schematy kondygnacji mieszkalnych: 20 m
C
154
20 m
C
A B
A B
budynków znajdujących się w Warszawie. W ten sposób udało nam się
Budynki zrealizowane: etap I (pum): 20 500 m2, Kamion Cross: ok. 9 000 m2, Rebel One: ok. 3 000 m2, Megastruktura: ok. 8 000 m2 Poniżej: zakres poszerzonego obszaru opracowania koncepcyjnego
zrealizować projekt, który chociaż intelektualnie i materialnie zakorzeniony jest w lokalnej tradycji budowlanej, unika podejścia historyzującego,
epigońskiego i konserwatorskiego. Współczesna w wyrazie fasada Rebel One stanowi wyraz czasów, w których powstała. W przygotowanym
przez nas planie rozbudowy Soho Rebel One znajduje swoje
rozwinięcie w postaci drugiej wieży. Budynki te będą ze sobą
w ciągłym dialogu, wyznaczając główną oś całego założenia – pieszą aleję utwardzaną nawierzchnią mineralną, podobną do
tych pojawiających się w parkach. Aleja obsadzona zostanie kasztanowcami – bardzo warszawskimi drzewami. Wybór drzew
podyktowany był również względami ideowymi – kasztanow-
ce to drzewa, które w ciągu roku bardzo się zmieniają, zwiastując zmiany kolejnych pór roku. Kasztanowce kwitną, owo-
cują, gubią liście, mają potencjał stania się silnym znakiem
definiującym przestrzeń, być może silniejszy niż sama archi-
tektura. Ta aleja pomyślana została jako znak rozpoznawczy
całego miejsca. Również nawierzchnia odgrywa bardzo dużą rolę – podobnie jak zrobiono to w zrewitalizowanych alejkach
w Łazienkach Królewskich, chcemy wykorzystać tu utwardzony żwir, który stanowi jasny komunikat – to jest przestrzeń
do chodzenia.
W samym centrum założenia umieszczona została strefa budynków hi-
staromiejski rynek
storycznych. Zgodnie z wytycznymi konserwatorskimi tylko niewielka ich
część zasługuje na bezwzględne zachowanie. Jednak w naszym projekcie
większość obiektów przeznaczona została do zachowania – przedstawiają one dużą wartość, jeśli chodzi o typologię i historię miejsca. Wszystkie
te postindustrialne budynki, które nadają owej przestrzeni kontekst i charakter, otrzymały centrotwórcze funkcje. Punktem wyjścia pozostawał
dla nas rynek we Wrocławiu, Giszowcu albo w Zamościu, wokół których
umieszczono budynki przyciągające ludzi – ratusz, muzeum, halę targową.
W okolicy głównego założenia przewidzieliśmy miejsce dla mniejszych
156
usług – tak jak to bywa na staromodnych rynkach. Założone przez nas
w planie budynki pofabryczne zachowują funkcje, które pełnią już dzisiaj – muzeum, kino, teatr, galeria, restauracja. W ramach tej części projek-
tu przewidujemy pojawienie się również bazaru plenerowego, a także umieszczonego w hali bazaru całorocznego.
Widok ogólny na rynek Soho Factory, wizualizacja
Historyczny plan Zamościa. Źródło: commons wikimedia.org
157
1. 2.
3.
5. 4.
Widok ogรณlny 1. 2. 3. 4. 5. 6. 7. 8. 9. 10. 11. 12. 13.
park przedszkole farma miejska wytwรณrnia np. serรณw hala targowa Muzeum Neonรณw targ staล y (warzywa i owoce) targ sezonowy kino / mieszkania targ sezonowy centrum kultury / mediateka pchli targ restauracja
8. 7. 6.
9.
10.
12.
11. 13.
Rynek Soho Factory, szkic koncepcyjny
Sąsiednia strona: studium przenikania się architektury i zieleni
Obiektem znajdującym się na granicy dwóch stref jest przedszkole zlo-
Sady Żoliborskie
kalizowane w byłym budynku przemysłowym. Przedszkole, wyposażone
w sezonowy taras, stołówkę oraz zespół sal zajęciowych, zaprojektowane
zostało z myślą o przyjęciu setki dzieci. Taras przedszkola wychodzi na
zielony skwer zapowiadający kolejną część dzielnicy – kameralne osiedle
inspirowane Sadami Żoliborskimi. Projekt Haliny Skibniewskiej pozostaje
jedną z niewielu kompletnych materializacji idei osiedla społecznego.
Nasz odpowiednik bazuje na bardzo podobnych założeniach – niska
zabudowa, niewielkie zagęszczenie, wszystko to uzupełnione prywatną, półprywatną oraz publiczną zielenią. Z jednej strony uzyskujemy zatem
osiedle z kameralną, luksusową architekturą. Z drugiej strony stanowi
ono wydatne uzupełnienie dla całości projektu, będąc czymś w rodzaju
ogrodu wewnątrz pofabrycznego kompleksu. Naturalne było więc umiesz-
czenie tu przedszkola i zielonego placu. Jest to teren z prawdziwymi drze-
wami i fontanną, przyjazny dla starszych ludzi, dzieci, matek z wózkami.
Zielony skwer płynnie przechodzi w osiedle mieszkalne, domy zatopione w zieleni, gdzie granica przestrzeni prywatnej zielonej i publicznej zielonej
zostaje wizualnie zatarta.
160
161
Widok na teren Soho Factory od strony południowej, wizualizacja
162
163
zasada kształtowania formy obszar
0
powierzchnia zabudowy
zielone tarasy
doświetlenie
kubatura
proporcja kubatur i zielonych tarasów na poszczególnych kondygnacjach +2
+1
+3
+4
+5
+6
+7
przekrój podłużny
W
600 600 600 600
1200
600 600
1200
600
1200
600
3600
1200
przekrój poprzeczny
Soho Factory, pod obszar Sady Żoliborskie, szkice koncepcyjne zabudowy
Sąsiednia strona: Soho Factory, obszar pod-dzielnicy Sady Żoliborskie
S
164
600
1200
600
1200
600
1800
600
N
V
0
50 m
165
Soho Factory. obszar pod-dzielnicy Sady Żoliborskie – schematy mieszkań
schematy mieszkań
3 moduły 6mx6m
S1 moduł 6mx6m
S1
Ł
2 moduły 6mx6m
Ł
K
36 m²
WC K
PDZ 72 m²
166
S2
PDZ Ł
S1 S2
K S3
WC
108 m²
4 moduły 6mx6m
3 moduły 6mx6m
S1
3 moduły 6mx6m
S2
S2 S1
S2
Ł
S1
PDZ K S3
WC
108 m²
Ł
PDZ K
Ł
K
PDZ
108 m² mieszkanie dwupoziomowe
WC
145 m² mieszkanie dwupoziomowe
167
S1
Soho Factory, obszar pod-dzielnicy Sady Żoliborskie – widok wnętrza przedszkola
168
169
Soho Factory, obszar pod-dzielnicy Sady ŝoliborskie – schemat koncepcyjny projektu rewitalizacji przedszkola
170
Północna część terenu objętego opracowaniem przeznaczona została
pod zabudowę mieszkalną. Także w tej części kierowaliśmy się przesłanką
o zachowywaniu jak największej liczby istniejących budynków – znajdu-
jące się tu hale pofabryczne zostały włączone w obręb planowanych
budynków. Struktura mieszkalna, którą proponujemy w tym miejscu, z jed-
jednostki mieszkalne
nej strony nawiązuje do Corbusierowskiej idei jednostek mieszkaniowych,
z drugiej strony powstała w wyniku powielenia tradycyjnego układu jed-
norodzinnego domu wyposażonego w zielony teras. W ten sposób wy-
łoniła się struktura charaktery-
zująca się mnogością uskoków, co pozwala na zapewnienie jak
najlepszych warunków oświetle-
Podwórko z kapliczką przy ul. Ząbkowskiej. Źródło: www.warszawa.wikia.com (Creative Commons)
niowych dla poszczególnych
mieszkań. Stanowiło to główny
czynnik kształtujący formę tego
budynku. Kolejnym elementem
charakterystycznym pozostają dwa duże dziedzińce, wokół
których zogniskowane są poszczególne jednostki. Zależało
nam na tym, aby wykorzystać
ich potencjał. Jeden z dziedzińców został przeznaczony na cele zwią-
zane z kulturą fizyczną – na użytkowym paterze budynku przewidziane zostało miejsce na otwartą saunę, łaźnię, basen i centrum fitness. Drugi
dziedziniec, w nawiązaniu do popularnych kapliczek z praskich podwórek,
przeznaczony został na miejsce związane z medytacją i duchowością.
Ostateczny wyraz tej przestrzeni powinien mieć charakter ekumeniczny, sprzyjający refleksji i odseparowaniu się od codziennej gonitwy. W chwili
obecnej dziedziniec ten ma raczej charakter koncepcji, jego ostateczna
forma powinna zostać określona w wyniku konkursu, być może międzynarodowego. Miejsce to ma szansę stać się kolejnym elementem decy-
dującym o wyjątkowości całego projektu.
171
Soho Factory, Megastruktura – rzut aksonometryczny
172
173
schemat parteru
usługi
Soho Factory, Megastruktura – rzuty poziome kondygnacji
usługi
redakcja (zachowany budynek)
łaźnia (zachowany budynek)
dziedziniec sportu
usługi schemat kondygnacji mieszkalnej
typowe moduły mieszkalne
45 m²
174
45 m²
55 m²
70 m²
75 m²
85 m²
85 m²
usługi
dziedziniec kontemplacji usługi
teatr (zachowana hala)
kawiarnie (zachowany budynek)
pasaż handlowy
usługi
usługi
ogólnodostępny taras
175
Soho Factory, ściana wschodnia i Rebel Two (widok aksonometryczny) – porównanie schematów kształtowania przestrzeni
176
zasada kształtowania bryły
doświetlenie tarasów oraz mieszkań
część mieszkalna kondygnacje +2–+9
część usługowa kondygnacje 0–+1
dziedzińce funkcjonalne
siatka modularna 15 x 15 m
miejsce kontemplacji
teatr sport
177
Megastruktura – szkice koncepcyjne różnych sposobów kształtowania elewacji (balkony, tarasy, balkony weneckie)
178
179
Megastruktura – wstępny szkic koncepcyjny
180
181
Megastruktura – etap koncepcyjny, wizualizacja
182
183
Megastruktura – inspiracja wizualna dla strefy sportów
184
185
Megastruktura – inspiracja wizualna, strefa duchowości
186
187
Megastruktura – widok na strefę duchowości, wizualizacja
188
189
Soho Factory – widok ogólny, schemat przebiegu publicznej kolejki
Ostatnim elementem projektu, stanowiącym klamrę spinającą wszystko
kolejka
w jedną całość, jest elektryczna kolejka otaczająca cały kompleks. Jest to
rozwiązanie znane z katowickiego osiedla Giszowiec, gdzie funkcjonuje
taka wąskotorowa kolejka, do której wsiada i wysiada się w ruchu. Kolejka jedzie tak wolno, że nie musi się zatrzymywać. Tego typu rozwiązanie
może pełnić również funkcje komunikacyjne – na przykład podczas poruszania się pomiędzy dwoma krańcami kompleksu lub powracania do
domu z ciężką torbą pełną zakupów. Ów element świadczyć też będzie
o wyjątkowości tego miejsca, stając się powodem, dla którego przychodzić tu będą ludzie – dla dzieci taka kolejka zawsze będzie stanowić dużą atrakcję. Kolejka jest także kolejnym ideowym nawiązaniem do historii
tego miejsca – w Soho znajduje się kawałek zrewitalizowanego toru, którym wjeżdżały pociągi na teren fabryki. Na torze tym niedawno pojawiła
się również prawdziwa lokomotywa.
Skala założeń projektu pozwala na strategiczne myślenie o kwestiach
równowaga ekologiczna
ekologicznych. Pracowaliśmy ze świadomością, że nawet małe zmiany
wprowadzane na etapie projektowania i wyboru technologii skutkować
mogą dużymi efektami w skali makro. Aspiracje ekologiczne Soho wy-
kraczają poza standardowe ramy myślenia o ekologii budynków, które
często ograniczają się do rozmieszczenia w strategicznych miejscach farm
wiatrowych czy fotoogniw elektrycznych. Naszym horyzontem myślowym
pozostaje wizja dzielnicy samowystarczalnej – produkującej tyle energii, ile sama zużywa. Proponowana przez nas strategia bazuje na refleksji
nad tym, w jaki sposób budować i jak użytkować budynki. Wybór technologii okien, sposób izolacji termicznej, recykling materiałów z budynków poddawanych rozbiórce, ponowne wykorzystanie przemieszczanych mas
ziemnych – wszystkie te decyzje dotyczące etapu wykonawczego projektu powinny być podejmowane ze świadomością ich konsekwencji środo-
wiskowych. Najważniejszym zadaniem projektowym pozostaje dążenie do obniżenia do niezbędnego minimum zapotrzebowania budynków na
energię. Wśród praktycznych rozwiązań wymienić można między innymi
rezygnowanie z tradycyjnych systemów klimatyzacji budynków na rzecz
192
free coolingu – metody chłodzenia i ogrzewania wykorzystującej bilanse
cieplne pomiędzy poszczególnymi kondygnacjami. Drugą zasadą decydującą o ekologiczności założenia jest jego aktywność – wszystkie systemy
deszcz ogród – lato
zastosowane w budynkach zachowują najwyższy stopień wydajności, tak
aby wydatki związane z ich zakupem pozostawały ekonomicznie racjonalne w skali długofalowej eksploatacji. Trzecie zagadnienie dotyczy sposobu
dostarczania energii – jak największa jej część powinna być wytwarzana
na miejscu, zmniejszając tym samym zapotrzebowanie na dostawy ener-
gii pochodzącej z sieci miejskiej. Ważną kwestią projektową jest również kanalizacja deszczowa czy obecność zwierząt w mieście (problem ptaków
rozbijających się o duże przeszklenia). W skali poszczególnych mieszkań rekomendujemy wdrażanie systemów inteligentnych, przewidujących
sprzężenie w jeden interfejs wszystkich urządzeń wykorzystywanych w go-
deszcz ogród – zima
spodarstwie domowym. Z uwagi na plany budowy dużej liczby mieszkań przeznaczonych na wynajem zalecamy także opracowanie przejrzystego
systemu wizualizacji poziomu oraz taryfikacji zużytych mediów, tak aby
każdy mieszkaniec dzielnicy posiadał ciągły dostęp do parametrów zu-
życia energii. Rozwiązanie to poza oczywistym aspektem edukacyjnym
posiadać będzie również wydatny walor ekonomiczny, zachęcając do rozważnego i oszczędnego korzystania z mediów.
deszcz ogród – lato
deszcz ogród – zima
193
Soho Factory – szkice koncepcyjne dla kształtowania układu zieleni publicznej