Podlaskie Agro Nr 38

Page 1

NAJWIĘKSZY MAGAZYN ROLNICZY POLSKI PÓŁNOCNO-WSCHODNIEJ

Nr 1(38)/2013 Białystok

W NUMERZE: MUĆKA ZASIADA DO STOŁU Stoły paszowe. Jakie są koncepcje budowy tej części obory? Jak uczynić spożywanie paszy maksymalnie komfortowym dla krów? Jakimi materiałami pokrywa się stoły paszowe w celu ich zabezpieczenia?

PIERWSZA JAKOŚĆ, Z DRUGIEJ RĘKI Nie każdego stać na zakup nowego ciągnika. Ten z „drugiej ręki” wcale nie musi być gorszą inwestycją. Jednak przy zakupie trzeba zwracać baczną uwagę na kilka elementów. Jakich?

NOWOŚCI W UBEZPIECZENIU ROLNICZYM Podwyższanie i zrównywanie wieku emerytalnego dla kobiet i mężczyzn, ograniczenia w tzw. wcześniejszych emeryturach, wprowadzenie częściowej i okresowej emerytury rolniczej – m.in. takie zmiany obowiązują od początku br. w systemie ubezpieczeń rolniczych.

KROWY GRAJĄ PIERWSZE SKRZYPCE Gospodarstwo Renaty i Zbigniewa Kozłowskich w Laskowszczyźnie w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat przeszło transformację ze średniej wielkości wielokierunkowego do wyspecjalizowanego w produkcji mleka. Przybyło też hektarów. W ub.r. rolnicy wzięli udział w Agrolidze.

Badanie mleka na oznaczanie ciał ketonowych



W numerze: AKTUALNOŚCI Dziennikarz Podlaskiego AGRO nagrodzony w ogólnopolskim konkursie - str. 4 Trans-Rol nagrodzony - str. 6 Badania na oznaczanie ciał ketonowych – str. 8-12 Prezentacja gospodarstwa Renaty i Zbigniewa Kozłowskich z Laskowszczyzny – str. 14-16 Dyskusyjna kwestia wiatraków prądotwórczych – str. 18-22 Sylwetka Alfreda Nowodworskiego, hodowcy gołębi sportowych – str. 24-26 Inwestycje w firmie Inter-Tech – str. 28 Zmiany w przepisach obowiązujące od nowego roku – str. 30-32 Wywiad z Dorotą Łapiak, dyrektor Muzeum Rolnictwa w Ciechanowcu – str. 34-36 Finanse Rozliczenie podatku dochodowego emerytów i rencistów KRUS – str. 38 Nowości w ubezpieczeniu rolniczym – str. 40-42 Uprawa Relacja z konferencji DuPont w Białymstoku – str. 44 Badania azotu mineralnego w glebie – str. 48 Renowacja łąk i pastwisk – str. 50 Hodowla Jak właściwie budować stoły paszowe – str. 52-54 Separowana gnojowica jako ściółka – str. 56-60 Maszyny Na co zwrócić uwagę kupując używany ciągnik – str. 62-64 Ciekawostki rynkowe – str. 66 Budujemy i mieszkamy – str. 68-77 Motoryzacja – str. 78-85 Dla zdrowia i urody – str. 86-88 Rozrywka – str. 90

Dwumiesięcznik Rolniczy Polski Północno-Wschodniej Podlaskie AGRO. Otrzymują go bezpłatnie rolnicy, najwięksi producenci z regionu. Nakład: 15000 egzemplarzy. Redaktor naczelny: Małgorzata Sawicka Q Redakcja: Barbara Klem, Marzena Bęcłowicz, Szymon Martysz Q DTP: Marcin Dominów Q Reklama: Sebastian Rutkowski 503-039-455, szef biura reklamy Edyta Andrukiewicz 508-353-278, Wojciech Gawryluk 606-972-284, Tomasz Fiłończuk 695-119-702, Justyna Radziszewska 500-123-174, Justyna Janowska 533-379-533, Joanna Sawicka 662-234-788 Andrzej Niczyporuk 501-303-181 Q Wydawca: Wydawnictwo Skryba, ul. Zwycięstwa 10A/201, 15-703 Białystok, tel. 85 742-90-90, fax. 85 742-90-92 Q Druk: Bieldruk Białystok Q Redakcja nie odpowiada za treść reklam Na okładce: Labolatorium PFHBiPM o. Białystok z siedzibą w Jeżewie Starym, fot. Andrzej Niczyporuk

www.podlaskieagro.pl

PODLASKIE AGRO

e-mail: biuro@podlaskieagro.pl

Drodzy Czytelnicy!

Trochę już się rozgościliśmy w 2013 r. Minęło kilka miesięcy od szumnie zapowiadanego końca świata, który ostatecznie nie nastąpił. Przystąpiliśmy więc do prac, by przygotować, mam nadzieję oczekiwane, pierwsze wydanie Podlaskiego AGRO w roku bieżącym. Zaczęliśmy od zebrania w jednym artykule przepisów, które zmieniły się od stycznia 2013 r. Cóż, trochę tego jest, a więc proszę o uważną lekturę. Długo się przed tym wzbranialiśmy, ale w końcu postanowiliśmy na łamach naszego magazynu poruszyć temat wiatraków prądotwórczych. Mimo, z jednej strony zachwytów nad nimi, a słów zniewagi i protestów z drugiej, coraz więcej wiatraków widnieje na podlaskim niebie i zazwyczaj na polach rolników. Wiele jest w tym numerze naprawdę ciekawych artykułów. Opisujemy m.in. zasadę działania separatorów gnojowicy. Maszyn, które z tego, czego w każdym mlecznym gospodarstwie pełno, produkują rewelacyjną ponoć ściółkę, doskonale zastępującą słomę. W Polsce pracuje już kilkadziesiąt separatorów. Czy okażą się hitem na Podlasiu? Poruszamy temat subklinicznej ketozy, ze względu na usługę, jaką od kwietnia wprowadza Federacja Hodowców Bydła i Producentów Mleka. Federacja, w ramach oceny użytkowości mlecznej krów, będzie prowadziła badania na oznaczanie ciał ketonowych. Teraz pozostanie kwestia umiejętności skorzystania z podanych w raportach informacji. Przyjrzeliśmy się tematowi stołów paszowych. Okazało się, że przy budowie tej z pozoru prostej do wykonania części obory, można popełnić wiele błędów. Lektura tego artykułu pomoże, mam nadzieję, uniknąć niektórych z nich. Miejsca tu brak na choć skrótowe przedstawienie zawartości naszego magazynu. Zapraszam więc jak zwykle do lektury, po prostu. I na koniec przypominam – można nas znaleźć także w internecie – nasz adres to: www.podaskieagro.pl.

MAŁGORZATA SAWICKA, REDAKTOR NACZELNY

3


aktualności

Rekordowa liczba laureatów z woj. podlaskiego ogólnopolskiego konkursu, popularyzującego bezpieczeństwo w gospodarstwie rolnym

Co dwie Gosie,

to nie jedna ◄ To całkiem interesujący zbieg okoliczności, że tematyką rolnictwa w dwóch różnych mediach zajmują się dwie Małgosie: Półtorak (po lewej) i Sawicka (po prawej).

116 publikacji – tyle artykułów prasowych, audycji radiowych i telewizyjnych nadesłano w ubiegłym roku do konkursu „W rolnictwie można pracować bezpiecznie. Jednym z nich był materiał z Podlaskiego Agro. „Rolnicy-grzesznicy” autorstwa Małgorzaty Sawickiej, redaktor naczelnej niniejszego magazynu został nagrodzony. Gratulujemy! Gosia Sawicka została wyróżniona wraz z innymi czterema podlaskimi dziennikarzami. A więc mamy regionalny rekord! Konkurs „W rolnictwie można pracować bezpiecznie” ma na celu oddziaływanie na poprawę warunków bezpieczeństwa pracy rolników oraz upowszechnianie wiedzy o zasadach bezpiecznej pracy. Adresowany jest do dziennikarzy prasy ogólnokrajowej i regionalnej, rozgłośni radiowych i ośrodków telewizyjnych, a także wszystkich osób publikujących w środkach masowej komunikacji. Ma całkiem bogatą historię, ubiegłoroczna edycja była już osiemnastą. Dziennikarze rywalizują w kilku różnych kategoriach. W tym roku w konkursie zostało wyróżnionych aż czterech podlaskich dziennikarzy: nasza Małgorzata Sawicka, Monika Lenczewska z TV Białystok za audycję „Bezpieczne Gospodarstwo Rolne”, Wojciech Szubzda z Radia Białystok za audycję „Bezpieczne żniwa” oraz Małgorzata Półtorak za cykl jedenastu audycji w TVP Białystok w programach „Obiektyw” i „Tym żyje wieś”. Małgorzata Sawicka zajęła drugie miejsce w kategorii artykułów popularyzatorskich. Na „podium” zaprowadził ją artykuł „Rolnicy grzesznicy”, opublikowany w ubiegłorocznym sierpniowym wydaniu Podlaskiego AGRO, a napisany jako żywiołowa relacja z wizytacji żniwnych. – Dziennikarstwo traktuję nieco „misyjnie”, dlatego w moim magazynie zawsze znajdzie się miejsce na teksty dotyczące bezpieczeństwa pracy 4

– mówi dziennikarka. – Na tym, by wypadki się nie zdarzały, zależy chyba wszystkim. To dlatego my, dziennikarze przy wsparciu instytucji zajmujących się działaniami prewencyjnymi – KRUS-u, Inspekcji Pracy – „w kółko” piszemy, upominamy, apelujemy. Niestety co roku pośpiech, rutyna i naiwne przekonanie, że mnie akurat nic złego się nie stanie, zbiera swoje żniwo. W tym jednym przypadku w stu procentach zbyt obfite. W ubiegłym roku w konkursie wzięło udział 27 autorów, m.in. zaprzyjaźniona z naszą redakcją dziennikarka Małgorzata Półtorak z TVP Białystok. Zwyciężyła w kategorii cyklu programów telewizyjnych. Małgorzata Półtorak od ponad dwóch lat pracuje w TVP. Przygotowuje materiały m.in. do programu „Tym żyje wieś” emitowanym na antenie TVP Białystok w sobotę o godz. 8.45 i 17, „Obiektywu” oraz magazynu „Tydzień”, który możemy oglądać w „Jedynce” co niedzielę o godz. 8. Tematyką rolnictwa zajęła się przez przypadek. Z tzw. „doskoku” zajmowała się tematami branżowymi, zastępowała kolegę, w końcu zajęła się tym na stałe. I tak minęło już półtora roku. – Cóż mogę powiedzieć, dobrze mi się przygotowuje materiały z tej branży i, co warto podkreślić, nie ma bardziej gościnnych osób od mieszkańców wsi – mówi dziennikarka. Dzięki temu, że zajmuje się „działką rolniczą”, jak mówimy w dziennikarskim żargonie, miała okazję przeżyć kilka niesamowitych przygód. Prowadziła np. kombajn zbożowy. Z pewnością nie zapomni

Miło nam powiedzieć, że sukces naszej redakcyjnej koleżanki został uwieczniony w programie TVP: „Tym żyje wieś”. Poniżej link do tego odcinka. http://www.tvp.pl/bialystok/publicystyka/tym-zyje-wies/ wideo/26012013/9884993

też jak wybrała się w nocy na poszukiwanie dzików niszczących rolnicze uprawy... Dla Małgosi Półtorak wygrana w konkursie to nie pierwszyzna. W ubiegłym roku zajęła drugie miejsce w tym samym konkursie za audycję „Podsumowanie sezonu prac polowych pod kątem bezpieczeństwa w woj. podlaskim” wyemitowaną w TVP Białystok. Pozostaje nam życzyć nieskończonej ilości podobnych sukcesów obu Gosiom. TEKST I FOT.:

REDAKCJA

PODLASKIE AGRO


PODLASKIE AGRO

5


aktualności

Firma Trans-Rol z m. Kruszewo-Wypychy otrzymała nagrodę „Złotego Kłosa”

Pokłosie

osiągnięć

Być najlepszym, to ambicja, pomagać innym, to zaszczyt – takie motto przyświeca Grażynie i Andrzejowi Remisiewiczom, właścicielom firmy TransRol z Kruszewa-Wypych w gm. Sokoły. Czy to dzięki rzeczonej ambicji do rąk młodych przedsiębiorców pod koniec ub.r. trafiła nagroda „Złotego Kłosa”? Nagroda ta przyznawana jest przez Stowarzyszenie Naukowo-Techniczne Inżynierów i Techników Rolnictwa od 2001 r. firmom, instytucjom i osobom fizycznym zasłużonym zarów-

▲ Pamiątkowe zdjęcie

no dla rozwoju rolnictwa, jak i za pracę na rzecz Stowarzyszenia. Ubiegłoroczna uroczystość odbyła się 14 grudnia w budynku NOT w Warszawie. Jak zwykle zgromadziła wiele osób i instytucji związanych z branżą. Podczas uroczystości Maria Zwolińska, radca generalny w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi, wręczyła 13 statuetek. Jedna z nich trafiła do rąk Grażyny i Andrzeja Remisiewiczów – Usytuowanie Trans-Rolu wśród najlepszych w kraju firm, to efekt ciężkiej pracy, aktywności, wielu wyrzeczeń oraz konsekwencji i wytrwałości w codziennym budowaniu własnego wizerunku – tymi słowami Andrzej Remisiewicz, właściciel firmy Trans-Rol, dziękował za uhonorowanie wyjątkowym wyróżnieniem wszystkim zebranym. – Warto jednak podkreślić, że nagroda ta to nie tylko nasza zasługa, to udział tych wszystkich, którzy na co dzień nas otaczają. To zasługa ludzi kreujących polską gospodarkę, nie zapominając o podlaskich rolnikach, przedsiębiorcach, przedstawicielach władz wojewódzkich, powiatowych i gminnych. Trans-Rol działa w branży rolniczej już 19 lat. Prowadzi kompleksową obsługę rolnictwa w za-

▲ Grażyna i Andrzej Remisiewicz

kresie zaopatrzenia w środki do produkcji rolnej i budownictwa. Właściciel firmy po otrzymaniu nagrody zaznaczył, że wyróżnienie to ogromny zaszczyt, ale i zobowiązanie w każdym aspekcie działalności wobec tych, którzy tworzą nową rzeczywistość i obraz polskiego rolnictwa. OPR. SAM, FOT. TRANS-ROL

Można się już zgłaszać do konkursu „Bezpieczne Gospodarstwo Rolne”

Spróbuj swoich sił

Zrzeszeni hodowcy królików Miło nam poinformować o powstaniu Podlaskiego Związku Hodowców Królików Rasowych i Drobiu Ozdobnego. Celem stowarzyszenia jest społeczna pomoc w organizowaniu i doborze materiału hodowlanego, wymianie doświadczeń, organizowaniu pokazów i wystaw, a także wspólne wyjazdy na wystawy i zakup królików. Zarząd nowo powstałego Związku zaprasza wszystkich chętnych i zainteresowanych hodowców, by dołączyli do zrzeszenia. Zapisy i dodatkowe informacje pod nr tel.: 501-516-513. OPR. SAM 6

I... ruszyła XI edycja Ogólnokrajowego Konkursu „Bezpieczne Gospodarstwo Rolne”. Jednego z dwóch bodaj najbardziej prestiżowych konkursów skierowanych do producentów rolnych. J o lant a i Adam Ko chańs c y z Jasionóweczki, Jacek i Małgorzata Chylińscy z Mrówek, Danuta i Zbigniew Klimaszewscy – to nazwiska tylko kilku rolników z województwa podlaskiego, którzy zajęli wysokie miejsca, bądź wygrali w finale krajowym konkursu „Bezpieczne Gospodarstwo Rolne”. Od kilku lat przedstawiciele regionu północnowschodniego udowadniają, że mają wiele do powiedzenia, tak w kwestii nowoczesnej produkcji mleka, jak i bezpiecznego gospodarowania. Zachęcamy więc wszystkich do wzięcia udziału w XI edycji konkursu. Do rywalizacji mogą zgłosić się wszystkie pełnoletnie osoby prowadzące produkcyjną działalność rolniczą. Ilość miejsc jest nieograniczona. Konkurs jest kilkuetapowy. Wyłonieni w etapach gminnych i powiatowych rolnicy walczą w etapie regionalnym, potem wojewódzkim, a na koniec krajowym, poprzedzonym lipcową wizytacją na miejscu w gospodarstwach.

Zgłoszone do konkursu gospodarstwa oceniane są według twardych kryteriów. Punkty zdobywa się m.in. za ład i porządek w obrębie podwórza, zabudowań i stanowisk pracy, stan budynków inwentarskich i gospodarczych, wyposażenie maszyn i urządzeń używanych w gospodarstwie w osłony ruchomych części, podpory i inne zabezpieczenia, stan techniczny pilarek tarczowych i łańcuchowych. Komisja sprawdza także warunki obsługi i bytowania zwierząt gospodarskich, stosowanie, stan i jakość środków ochrony osobistej i odzieży roboczej, przechowywanie i jakość nawozów chemicznych, wyposażenie w sprzęt przeciwpożarowy. Dodatkowe punkty przyznawane są za ogólną estetykę gospodarstwa, praktyczną znajomość zasad bezpieczeństwa i higieny pracy. Nagrody w konkursie „Bezpieczne Gospodarstwo Rolne” są bardzo atrakcyjne, zazwyczaj zwycięzcy mogą odjechać do domu nowiutkim ciągnikiem. Zgłoszenia (wypełniony i podpisany formularz zgłoszeniowy) przyjmowane są w Oddziale Regionalnym KRUS w Białymstoku oraz Placówkach Terenowych KRUS do 8 marca 2013 r. TEKST: SAM PODLASKIE AGRO


PODLASKIE AGRO

7


aktualności

Już od kwietnia wszyscy, których bydło podlega ocenie użytkowości mlecznej, uzyskają dostęp do badań wskazujących zagrożenie krów ketozą subkliniczną

Choroba zawodowa

krowy

Od kilkuset do ponad tysiąca złotych – na taką wysokość szacowane są straty spowodowane powikłaniami po subklinicznej ketozie w przeliczeniu na jedno zwierzę. Taka utajona postać choroby jest co prawda nie do wykrycia gołym okiem, ale odpowiednie badania mleka sygnalizują problem. ▲ Ketoza to choroba, której przyczyn należy upatrywać w nieprawidłowym żywieniu bydła. Jednak, by rozwiązać problem, trzeba najpierw o nim wiedzieć. Jak się mawia, ketozy w stadzie nie ma tylko ten hodowca, który jej nie bada...

Ketoza jest najczęściej występującą chorobą przemiany materii u krów mlecznych, polegającą na zaburzeniu przemiany tłuszczów. Jak określa ją prof. Zygmunt Maciej Kowalski z Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie, to choroba zawodowa krów wysokowydajnych. Przejawia się ona podwyższonym poziomem tzw. ciał ketonowych we krwi i w innych płynach ustrojowych krów dotkniętych tym schorzeniem. Ketoza może przybierać jedną z dwóch odmian – kliniczną, kiedy występują widoczne objawy i subkliniczną, kiedy są one utajone i pozornie nic się nie dzieje. I ta druga jej postać jest szczególnie podstępna.

Jak to działa?

▲ Badania będą wykonywane przez FHBiPM bezpłatnie w ramach oceny użytkowości mlecznej

Choroba ta dotyka najczęściej krowy tuż po porodzie (5-30 dni), kiedy ich zapotrzebowanie energetyczne jest zwiększone i nie zostaje pokryte przez podawaną paszę. Wówczas organizm zwierzęcia sięga do zapasów – uruchamia rezerwy znajdujące się głównie w tłuszczu zapasowym w tkance podskórnej. Wtedy następuje tzw. niepełne spalanie tłuszczów, co prowadzi do zwiększenia ilości związków ketonowych we krwi, moczu oraz mleku. Ketozie należy przede wszystkim zapobiegać, a receptą na to jest prawidłowe żywienie. Krowy muszą otrzymywać zbilansowaną dawkę pokarmową. Trzeba im zapewnić odpowiednią ilość dobrej jakościowo paszy, unikać w żywieniu nagłych zmian dawek i pasz, nie skarmiać kiszonek złej ja-

kości, szczególnie zawierających kwas masłowy. Bardzo ważne jest właściwe żywienie w okresie zasuszenia. W okresie okołoporodowym nie powinno się podawać zbyt dużo pasz ketogennych, a więc zawierających spore ilości cukrów prostych, to znaczy: buraków, melasy buraczanej, kiszonki z liści buraczanych. W większości przypadków występowania subklinicznej ketozy organizm krowy jest w stanie funkcjonować dalej i wyjść bez pomocy z choroby, ale ogromnym kosztem. – Ketoza subkliniczna w konsekwencji obniża wydajność mleka, pogarsza wskaźniki rozrodu, obniża odporność organizmu: zapalenie wymienia, endometritis. Bardzo często przyczynia się

8

do występowania innych chorób metabolicznych: przemieszczenia trawieńca, kwasicy …..słowem całej litanii nieszczęść – podkreśla Krzysztof Dąbrowski, doradca żywieniowy z Polskiej Federacji Hodowców Bydła i Producentów Mleka, Oddział w Białymstoku.

Ciała ketonowe i co jeszcze? Jeśli rolnik nie bada ciał ketonowych, nie będzie miał nawet świadomości problemu, tylko zagadkę, skąd tyle problemów w stadzie. Jak to się mówi „subklinicznej ketozy nie ma na pewno u tego rolnika, który jej nie bada”. Tyle, że ketoza przypomni o sobie z całą pewnością, szczegól-

c.d. na str. 10 PODLASKIE AGRO


PODLASKIE AGRO

9


aktualności c.d. ze str. 8 nie, jeśli w przypadku takiego gospodarstwa nie ulegną zmianie zasady żywieniowe. Jest jednak światełko w tunelu. Ketozę w postaci subklinicznej można wykryć badając płyny ustrojowe, ponieważ u chorującej krowy wzrasta zawartość ciał ketonowych, czyli głównie kwasu β–hydromasłowego i acetonu. Ich stężenie będzie największe w krwi – czterokrotnie wyższe niż w moczu i dwukrotnie wyższe niż w mleku, ale... Ale badanie krwi jest drogie i kłopotliwe. Co innego badanie mleka, szczególnie, że jest ono i tak badane. Federacja Hodowców Bydła i Producentów Mleka wprowadza usługę oceny zagrożenia subkliniczną ketozą. Usługa ta będzie dostępna od kwietnia tego roku dla podlaskich i polskich hodowców (obecnie trwają ostatnie testy), których stada objęte są kontrolą użytkowości mlecznej. Badanie składu chemicznego mleka związane z określeniem zagrożenia subkliniczną ketozą będzie wykonywane niejako „przy okazji” i póki co bezpłatnie. Badanie „bierze pod uwagę” nie tylko wzrost stężenia ciał ketonowych, ale też szereg innych czynników, gdyż u chorej krowy obniża się zawartość białka i laktozy, a wzrasta zawartość tłuszczu. W rezultacie w mleku rośnie stosunek tłuszczu do białka. Dopiero połączenie tych elementów daje pełen obraz i rzetelną informację odnośnie stanu zdrowia zwierząt w stadzie.

▼ RW1

▼ RW2

Użyteczna ta kontrola? Nie wszyscy nasi Czytelnicy korzystają z kontroli użytkowości mlecznej. Co więcej, jak wyjaśnili nam nasi rozmówcy: Lech Nieradko, Dariusz Wojtulewicz i Krzysztof Dąbrowski z oddziału Federacji, choć województwo podlaskie ma największy potencjał w tym zakresie, to tylko ok. 25% pogłowia bydła mlecznego tutejszych hodowców objętych jest oceną. – Miesięcznie przybywa nam 15 gospodarstw pod ocenę – mówi Lech Nieradko. – To największa dynamika w kraju. Obecnie PFHBiPM prowadzi ocenę wartości użytkowej bydła mlecznego przy użyciu metody A, w ramach której stosowane są metody: A4, A8 i AT4. Metody te różniące się między sobą liczbą próbnych udojów w ciągu roku oraz liczbą dojów ocenianych w ciągu doby (szczegóły w tabelce). – Ceny poszczególnych metod oceny kształtują się następująco: A4- 10,71 zł, AT4- 9,80 zł, A8- 15,69 zł. Zdecydowana większość – ok. 90% – hodowców wybiera metodę AT4 – wyjaśnia Dariusz Wojtulewicz. – Wyniki badań w ciągu 35 dni (od próbnego udoju) trafiają drogą pocztową do hodowcy. Jest też opcja dla niecierpliwych. Każdy hodowca, którego stado podlega ocenie może otrzymywać raporty wynikowe drogą mailową lub skorzystać z działającej już od dwóch lat aplikacji „Hodowca on-line” i obejrzeć wyniki swojego stada na ekranie komputera. Te elektroniczne usługi są oferowane przez Federację bezpłatnie. – Staramy się propagować ocenę użytkowości, bo naprawdę warto – dodaje Wojtulewicz. – Hodowca zyskuje dostęp do prawdziwego banku wiedzy o swoich zwierzętach, a dodatkowo mleczarnie stosują dopłaty od 1,5 gr do 5 gr do litra 10

▲ Gdy w raporcie RW-1 pojawi się komunikat o zagrożeniu stada, hodowca powinien przejrzeć raport RW-2 w poszukiwaniu krów ze znakiem K! i przyjrzeć się bliżej tym zwierzętom.

sprzedanego mleka dla hodowcy, którego stado jest pod oceną. Już przy wydajności ok. 6.000l usługa ta wychodzi więc na zero. Jedyne co może powstrzymywać hodowców, to wymóg rozrodu kontrolowanego, ocena wszystkich sztuk w stadzie oraz minimalna wielkość stada – Oczywiście podleganie ocenie to nie wszystko – mówi Krzysztof Dąbrowski. – Najważniejsza jest umiejętność skorzystania z otrzymanej wiedzy. Jeśli dany hodowca nie czuje się na siłach, by samodzielnie je właściwie przeanalizować, powinien przekazać nasze raporty do rąk profesjonalnego doradcy żywieniowego, czy doradcy z Federacji, bo taką usługę również oferujemy.

Jak czytać raport? Wróćmy do wykrywania ketozy. Informacje tego dotyczące, przekazywane są w ramach raportów wynikowych wysyłanych do rolników, których zwierzęta podlegają ocenie wartości użytkowej. Sztuki, u których istnieje przypuszczenie, że są chore, w raporcie RW-2 oznaczane są symbolem K! W oparciu o liczbę krów, które zidentyfikowano jako podejrzane o subkliniczną ketozę (i oznaczono symbolem K!), oceniane będzie zagrożenie stada. Pamiętajmy jednak, że metoda służąca do typowania zagrożonych krów nie jest idealna i mogą wkraść się błędy, a co za tym idzie nie

c.d. na str. 12 PODLASKIE AGRO



aktualności c.d. ze str. 10 wszystkie krowy oznaczone w raporcie symbolem K! Mogą być chore i nie wszystkie wolne od tego symbolu są zdrowe. Można jednak, biorąc pod uwagę ogólną liczbę krów w ocenianej grupie, liczbę zwierząt zakwalifikowanych jako K!, a także dokładność (czułość i swoistość) stosowanego testu, oszacować przypuszczalną frekwencję subklinicznej ketozy (PFSK – Przypuszczalna Frekwencja Subklinicznej Ketozy) w tej grupie. Federacja opracowała tabelę, posługując się metodami rachunku prawdopodobieństwa, która umożliwia określenie wspomnianego wskaźnika PFSK z prawdopodobieństwem, przekraczającym 90%, poprzez porównanie ogólnej liczby krów w danej grupie z liczbą zwierząt, wytypowanych jako K!. W przypadku, gdy przypuszczalna frekwencja subklinicznej ketozy przekroczy 10%, w raporcie wynikowym RW-1 ukaże się komunikat o treści – „UWAGA: stado zagrożone subkliniczną ketozą”. Podobnie, jeśli przypuszczalna frekwencja ketozy przekroczy 20%, w RW-1 ukaże się komunikat „UWAGA: stado silnie zagrożone subkliniczną ketozą”. Poza tymi dwoma raportami: RW-1 i RW-2 ważny jest jeszcze jeden RW-11. Tam zawarte będą bardziej szczegółowe informacje prezentowane w formie tabeli, a dotyczące zarówno ostatniego próbnego doju, jak i trzech ostatnich. W drugiej kolumnie tej tabeli pokazywana jest liczba krów, u których podejrzewa się występowanie subklinicznej ketozy (K!) oraz ogólna liczba krów w danej grupie (ogółem). W następnej podany jest udział (%) krów K! w danej grupie. W kolumnie PFSK podawana jest przypuszczalna frekwencja subklinicznej ketozy w ocenianej grupie krów. W odpowiedniej tabeli wspomnianego raportu wyróżnianych jest więcej poziomów PFSK (>10%, >20%, >30%, >40% i >50%) niż w dwa (>10% i >20%) uwzględnione w RW-1. Ponadto, gdy liczba krów zidentyfikowanych jako K! jest wystarczająco niska, we wspomnianej tabeli ukazuje się symbol „<10”, który należy rozumieć w następujący sposób:

▼ Ciała ketonowe po wycieleniu, a ryzyko zachorowania u krów

Choroba

Wartość graniczna mmol/l

Ryzyko zachorowania u krów

Zapalenie macicy

>1,4

dwa razy wyższe

Kliniczna ketoza

>1,1

14 razy wyższe

Przemieszczenie trawieńca

>1,7

11 razy wyższe

Kulawizny

>1,1

dwa razy wyższe ŹRÓDŁO: TOP AGRAR 11/2012

▼ Metody oceny wartości użytkowej bydła mlecznego

Metoda

Minimalna ilość Odstępy pomiędzy kolejnymi próbnymi udojami próbnych udojów w tygodniach w dniach w ciągu roku min maks

Ilość próbnych udojów w ciągu doby

A4

11

4

22

37

wszystkie

AT4

11

4

22

37

1-przemiennie rano lub wieczór

A8

6

8

50

70

wszystkie ŹRÓDŁO: PFHBIPM

„Stwierdzona w danej grupie liczba krów „podejrzanych” (K!) jest na tyle mała, że rzeczywista frekwencja subklinicznej ketozy w tej grupie jest niemal na pewno niższa niż 10%.”

Żywieniowiec – najlepszy przyjaciel hodowcy Podsumowując. Kolejność czytania raportów powinna być taka: jeśli hodowca w raporcie RW1 odnajdzie komunikat o zagrożeniu stada subkliniczną ketozą, powinien odszukać w raporcie RW-2 krowy oznaczone symbolem K! I przyjrzeć się konkretnym zwierzętom. Warto też przed podjęciem dalszych działań zajrzeć do raportu RW-11, gdzie można uzyskać dodatkowe informacje. Wspomniany raport zawiera bardziej szczegółowe informacje o nasileniu występowania subklinicznej ketozy (np. o tym, że choroba występuje u 30 lub 40% badanych krów)

oraz pozwala porównać pod tym względem różne typy krów: pierwiastki i krowy starsze. Temat ketozy automatycznie przywołuje kwestię błędów żywieniowych. A zatem terapia, zapobieganie może być tylko jedno: to zmiana sposobu żywienia krów i jałówek. Jak radzą specjaliści, przede wszystkim należy zwrócić uwagę na żywienie krów w okresie późnej laktacji i w trakcie okresu zasuszenia. Absolutnie nie należy doprowadzać do ich otłuszczenia. Ważne jest też odpowiednie żywienie krów w okresie późnego zasuszenia oraz wczesnej laktacji. Jedno jest pewne – jeśli ketoza już występuje w stadzie, najprawdopodobniej rolnik potrzebuje pomocy, by rozwiązać problem. Ta pomoc to doświadczony i zaufany doradca żywieniowy. TEKST: FOT.

MAŁGORZATA SAWICKA ANDRZEJ NICZYPORUK, SAM

▲ Wszelkich informacji, odnośnie badań związanych z ketozą subkliniczną udzielili nam pracownicy Federacji Hodowców Bydła i Producentów Mleka, oddział Białystok z siedzibą w Jeżewie Starym (od lewej): Krzysztof Dąbrowski, żywieniowiec, Dariusz Wojtulewicz, kierownik Działu Oceny Wartości Użytkowej Bydła, Bogdan Kulesza, kierownik laboratorium oraz Lech Nieradko, kierownik Oddziału. 12

PODLASKIE AGRO


PODLASKIE AGRO

13


aktualności

Prezentacja gospodarstwa Renaty i Zbigniewa Kozłowskich z Laskowszczyzny k. Korycina

Krowy grają

pierwsze skrzypce ◄ Bohaterowie naszego artykułu - Renata i Zbigniew Kozłowscy w tym roku będą obchodzić okrągłą 20-stą rocznicę ślubu. Życzymy im wszystkiego, co najlepsze, życia mlekiem i miodem płynącego.

Renata i Zbigniew to trzecie pokolenie Kozłowskich żyjące i pracujące w Laskowszczyźnie. W historii ich gospodarstwa odnajduję wspólny rys z innymi, o których pisałam: nowocześni na swój czas przodkowie, niestroniący od nowości technologicznych, umiejętności inwestowania, podejmowania ryzyka, obserwowania i zastosowania dobrych wzorców. A owocem tego wszystkiego jest dynamiczny rozwój i sprawnie funkcjonujące gospodarstwo. Jednym słowem: sukces.

Przodkowie pana Zbigniewa, dziadkowie i rodzice, lubili eksperymentować. Zawsze jako jedni z pierwszych sięgali po nowoczesne technologie, przez innych, bardziej przywiązanych do tradycyjnego gospodarowania, postrzegane jeszcze jako „wynalazki”. Często eksperymenty te okazywały się bardzo trafione. Jakie było np. zdziwienie co poniektórych okolicznych mieszkańców, że pola obok siebie takie same, a zboże rośnie na jednym lepiej, a na drugim gorzej. A były to czasy, kiedy nawozy były jeszcze nowością w rolnictwie…

Niespodziewany zwrot akcji Przełomowym momentem w życiu moich bohaterów był rok 1992. Oboje studiowali wówczas (pan Zbigniew w Warszawie na SGGW). Byli młodzi, nie mieli jeszcze sprecyzowanych planów na przyszłość, cieszyli się tym cudownym okre-

sem w życiu. Sielankę przerwała niespodziewana śmierć taty pana Zbigniewa. Miał zaledwie 49 lat. Trzeba było podjąć trudne decyzje. – Ktoś musiał pomóc mamie w gospodarstwie, sama nie była w stanie sobie poradzić – wspomina pan Zbigniew. – Miałem dwoje rodzeństwa. Młodszy brat był za mały, żeby w ogóle brać go pod uwagę, a siostra studiowała i pracowała w Białymstoku. Byłem, hmm..., najpewniejszym kandydatem i po wielu dyskusjach podjęliśmy decyzję, że spróbujemy. Renata i Zbigniew wrócili na „stare śmieci”, przenieśli się do filii KUL w Suwałkach na kierunki menedżerskie. W 1993 r. Renata i Zbigniew zostali „państwem” Kozłowskimi. Odbył się ich ślub i huczne wesele. I to był właściwie początek ich wspólnej przygody z pracą na wsi i byciem zawodowymi rolnikami.

Fot. Agnieszka Szczygielska PODR Szepietowo

▼ Dobre gospodarstwa wyróżnia nie tylko duże stado i wysoka wydajność, ale też nowoczesny, ale przede wszystkim zadbany park maszynowy, jak i estetyczne podwórze.

▲ Trzeba zaznaczyć, że w ubiegłym roku małżeństwo wzięło udział w konkursie Agroliga. Ten fakt absolutnie nie dziwi biorąc pod uwagę estetykę w gospodarstwie. Jak wspominają udział w konkursie? - Bardzo dobrze, przynajmniej dokładnie posprzątaliśmy całe gospodarstwo – śmieje się pani Renata.

– Pochodzę z Korycina i choć to mała miejscowość, to przecież jeszcze nie wieś – opowiada moja bohaterka. – O tym, że będę kiedyś rolniczką, utrzymującą się z ziemi, nigdy, przenigdy nie myślałam. A tu proszę, już tyle lat tu mieszkamy i pracujemy.

Pierwsze sukcesy i porażki Nie od razu Kozłowscy odnotowywali same sukcesy. A może nawet wręcz przeciwnie. Pierwsze lata gospodarowania, to czas eksperymentów, uczenia się metodą prób i błędów. Nie brakowało i jednego, i drugiego. – Oj, mieliśmy naprawdę różne doświadczenia – wspomina pani Renata. – Trzeba zaznaczyć, że mąż, mimo, że wychowany na wsi, nie znał się na gospodarzeniu, w wielu kwestiach musiał zasięgać rad bardziej doświadczonych. Zanim gospodarstwo zyskało swój dzisiejszy kształt, była przygoda z uprawą ziemniaków, które po zbiorze, oczekując na sprzedaż, częściowo wymarzły. Były jednak i lepsze momenty, tak jak kilkuletni eksperyment z truskawkami. – Pamiętam był taki rok, kiedy naprawdę nieźle na truskawkach zarobiliśmy i dzięki temu mogliśmy zainwestować trochę grosza w gospodarstwo – wspominają rolnicy z Laskowszczyzny.

c.d. na str. 16 14

PODLASKIE AGRO


PODLASKIE AGRO

15


aktualności c.d. ze str. 14 Zresztą Kozłowscy na tamte czasy należeli do grona większych „uprawców” truskawek. Mieli kilkuhektarową plantację. Jednak – jak mówią – to były inne czasy. Truskawka bardziej się ceniła i znacznie łatwiej było o znalezienie rąk do pracy przy zbiorze owoców, zazwyczaj były to zresztą zagraniczne ręce.

Bój o ziemię Eksperymenty eksperymentami, jednak głównym kierunkiem produkcji w gospodarstwie było mleko. Po ojcu Zbigniew Kozłowski odziedziczył 18 ha ziemi. – Bardzo szybko areał powiększyliśmy o kolejnych kilkanaście ha pochodzących z zakupu okolicznego gospodarstwa. To się nam akurat udało – wspomina mój rozmówca. – Potem było już znacznie trudniej. Zaczął się wyścig o ziemię... To akurat znają chyba wszyscy, którzy podjęli decyzję o rozwoju gospodarstwa. Ziemi do kupienia jest mało, jeśli już jest dostępna to najczęściej kiepskiej jakości. Większość właścicieli woli dzierżawić niż sprzedawać, bo straciłaby dochód w postaci dopłat bezpośrednich. Z dzierżawami różnie bywa, ziemia często jest wyjałowiona, właściciele potrafią niespodziewanie zmienić zdanie, brak w takiej sytuacji stabilności i pewności. – Do dziś udało się nam zgromadzić 55 ha własnych, trochę też dzierżawimy – podsumowuje gospodarz.

Nastawieni na produkcję mleka Przez lata rósł areał ziemi, rosła też ilość bydła w stadzie. Tymczasem zbliżało się wejście Polski w struktury Unii Europejskiej, a wraz z tym możliwość skorzystania z tzw. funduszy unijnych. Kozłowscy chcieli skorzystać z danej im w ten sposób szansy, ale na przeszkodzie stał fakt, że zwierzęta wciąż utrzymywane były w oborze z 1976r., zbudowanej jeszcze przez tatę pana Zbigniewa.Nie spełniała ona niezbędnych wymagań, tzw. dobrostanu. A przede wszystkim krowom brakowało miejsca. Przyszedł czas decyzji: rozbudowywać starą oborę, czy budować nową. Kozłowscy dumali,

odwiedzali znajomych rolników, Jan Zawadzki z Ciemnoszyj doradzał budowę nowego obiektu. Ten powstał w okrąglutkim 2000 r. Przygotowany był na 40 sztuk bydła. Tyle, że jak już się zacznie rozwijać i inwestować, to trudno przestać. I tak dwa lata później nowa obora została rozbudowana o miejsce dla kolejnej 40-stki. – Był to wówczas nowoczesny obiekt wyposażony w m.in. halę udojową, stacje paszowe, wyciągi hydrauliczne – wymienia rolnik. – Na tamte czasy można takie rzeczy było zobaczyć albo u Zawadzkich, albo w telewizji. Projekt obory pochodził właściwie od pana Zbigniewa, architekt zaadaptował tylko jego pomysły. W każdym razie obiekt zaplanowany został w ten sposób, by móc go dowolnie w razie potrzeby wydłużać. – Byliśmy wówczas laikami, dziś pewnie wiele zrobilibyśmy w tej oborze inaczej – mówi pani Renata. – Np. kupiliśmy zdecydowanie zbyt małą halę udojową: rybią ość 2x3 przez co dój trwa bardzo długo, bo dwie godziny. A stado ciągle rosło. Dziś mamy 70 krów dojnych, a ogółem 140 sztuk. Niemniej jednak nowy obiekt pozwolił na skorzystanie z funduszy unijnych: SAPARD-u, SPO, PROW i w efekcie rozbudowę i modernizację parku maszynowego, budowę płyty obornikowej itp. – Pierwsze doświadczenia z funduszami unijnymi nie były łatwe: musieliśmy gromadzić ogromne ilości dokumentów, które niekiedy okazywały się niepotrzebne - śmieje się Zbigniew Kozłowski. - Mieliśmy jednak nieocenioną pomoc w postaci pani Agnieszki Szczygielskiej z Zespołu Doradztwa Rolniczego w Sokółce. Dzięki niej przebrneliśmy przez formalności, a z czasem było coraz łatwiej.

Mały wiejski sklepik Równolegle z gospodarstwem u Kozłowskich w domu prowadzony był sklep. Kiedyś był to „gees”, potem przejęła go mama pana Zbigniewa. W sumie istniał przez 33 lata. Niestety w końcu przestało się opłacać, a i nie pomagały ciągłe zmiany prawa, które w Polsce tak doskwierają przedsiębiorcom. Zmieniły się i inne okoliczności – wokół powstawały inne sklepy, a okoliczni mieszkańcy stawali się coraz bardziej mobilni

i zakup przysłowiowej paczki papierosów wieczorem nie by już takim problemem jak kiedyś. Jednak sentyment pozostał do dziś, jak i… kasa fiskalna, która obecnie pełni jedynie funkcję zabawki dla dzieci.

Nastoletnia duma rodziców Kozłowscy są rodzicami dwójki dzieci. 17-letni syn Damian uczy się w technikum rolniczym w Janowie i ostrożnie jest typowany jako następca rodziców w gospodarstwie. – Nie zmuszamy, nie namawiamy, ale staramy się powolutku angażować go do prac – mówi dumna mama. – W końcu, gdyby zechciał zostać na wsi – ma na czym pracować. Damian ma 13-letnią siostrę, Olę o zdecydowanie artystycznych talentach. Ola od lat uczy się tańca towarzyskiego, bierze udział w turniejach. Jest – można powiedzieć – lokalną gwiazdką, występuje na okolicznych festynach, takich choćby Ogólnopolski Dzień Truskawki. W trakcie tego typu imprez zachwyca publiczność śpiewem (wszechstronnie uzdolniona dziewczyna).

Jeszcze tyle jest do zrobienia Dzieci to przyszłość. Zanim jednak to młode pokolenie przejmie władzę, rodzice planują jeszcze kilka przedsięwzięć. Ciasnota w oborze to niechybna zapowiedź kolejnej rozbudowy obiektu. Gospodarze planują uzupełnienie obiektu o miejsce dla kolejnych 40 sztuk. Jednocześnie trzeba będzie powiększyć halę udojową. Prawdopodobnie zostanie ona zbudowana w innym miejscu, a to pomieszczenie zostanie zaadoptowane na nieokreślone jeszcze cele. Przyszłość gospodarstwa rysuje się w jasnych barwach. Mimo spodziewanych konsekwencji zniesienia kwot mlecznych. – W kwestii kwot: kary się nie boimy, bo kwoty mamy wystarczająco dużo – ocenia rolnik. – A co do zniesienia limitu mlecznego. Cóż, obawiamy się, chyba jak każdy. Sądzę, że konkurencji, przysłowiowej „rzeki mleka” i ewentualnych obniżek cen mleka nie przetrzymają najmniejsze i najsłabsze gospodarstwa. Więksi przetrwają. TEKST I FOT.:

MAŁGORZATA SAWICKA

► Obora już jakiś czas temu stała się „przyciasna”, dlatego Kozłowscy planują trzecią jej rozbudowę, tym razem z powiększeniem hali udojowej. ▼ Zdjęcie wykonane podczas nagrania programu „Apetyt na Europę”.

Fot. Agnieszka Szczygielska PODR Szepietowo

16

PODLASKIE AGRO


PODLASKIE AGRO

17


Fot. Barbara Klem

aktualności

Energetyka wiatrowa w Polsce budzi wielkie emocje. Można powiedzieć wprost – trwa walka i o wiatraki, i z wiatrakami...

...A wiatr na to

gwiżdże ◄ 15 czerwca obchodzony jest Światowy Dzień Wiatru (od 2007r.). Stał się on główną częścią ogólnoświatowej kampanii na rzecz promocji wiatru, jako odnawialnego i czystego źródła energii. Celem święta, koordynowanego przez ESEW, jest zwiększenie świadomości społeczeństwa w kwestii potencjału, jaki posiada wiatr, nieograniczoności zasobów wietrznych oraz pozytywnych efektów płynących z szerszego wykorzystania energii z odnawialnych źródeł.

Przeszło 22 lata temu stanął w Polsce pierwszy wiatrak, wytwarzający energię elektryczną. W ubiegłym roku, zainstalowane w naszym kraju farmy wiatrowe, wygenerowały ok. 3.954GWh energii i wciąż powstają kolejne. Natomiast spór o wiatraki, jaki zrodził się przy budowie pierwszego obiektu, jak trwał, tak trwa nadal…

Bój o wiatraki, co rusz zyskuje nowy wymiar, w ostatnich miesiącach w tej sprawie wypowiedział się nawet sam Bronisław Komorowski, prezydent RP. W trakcie debaty „Nowe źródła energii – jaka energia dla Polski?” prezydent zaproponował „zamknięcie możliwości szybkiego podejmowania decyzji”. Chodzi o to, by wójtowie lub burmistrzowie, czyli władza na najniższym szczeblu samorządowym nie mogli podpisywać pozwoleń na budowę farm wiatrowych. Sytuacja ta ma się utrzymać do czasu wejścia w życie ustawy o Odnawialnych Źródłach Energii (OZE) – co będzie możliwe, po uwzględnieniu unijnych procedur – pod koniec tego roku. Wśród społeczeństwa walka o wiatraki nie ustaje. Trwa wszędzie tam, gdzie powstały lub mają powstać nowe obiekty. Dlatego i my postanowiliśmy zająć się tym tematem, gdyż to na waszych polach – drodzy rolnicy, urządzenia te stoją lub stać będą i w dużej mierze, ich los zależy od was. O ile z jednej strony wiatraki przyprawiają was o ból głowy, to z drugiej chęć dodatkowego zarobku jest duża. I trudno się temu dziwić. Propozycja jest bowiem kusząca...

Wiatraki wczoraj i dziś Pierwsze młyny wietrzne pojawiły się w Europie już w średniowieczu. Wiatraki znalazły się również na terenie naszego województwa. Jednak te, które przetrwały, mają dziś jedynie wartość muzealną. Obecne wiatraki, wykorzystywane są do produkcji energii elektrycznej. Mogą one być podłączone do sieci wysokiego lub średniego napięcia, albo być samodzielnymi układami. Powstają również tzw. farmy wiatrowe, czyli zespoły elektrowni o szeregu urządzeń wspólnych dla całego układu. Pierwsza turbina wiatrowa powstała w Polsce 22 lata temu w Lisewie w województwie pomorskim. Dziesięć lat później uruchomiono pierwszą przemysłową farmę wiatrową Barzowice (w województwie zachodniopomorskim) o mocy 5 MW. W jej skład wchodziło sześć turbin. W roku 2008 Polska znajdowała się na 13 miejscu w Unii Europejskiej pod względem produkcji 18

energii wiatrowej. W tymże też roku turbiny wiatrowe wyprodukowały u nas 834GWh energii, a więc znikomą ilość – 0,5% całej energii elektrycznej zużywanej w naszym kraju. – W oparciu o szacunki przeprowadzone w 2009 r. przez Instytut Energetyki Odnawialnej na zlecenie Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej, możliwe jest, aby do roku 2020 powstały w Polsce farmy wiatrowe o łącznej mocy ok. 13GW. Przewiduje się, że będzie wówczas działało ok. 1,5GW morskich farm wiatrowych oraz 11,5GW lądowych. Zakładając, że lądowe osiągną w 2020 r. wskaźnik wykorzystania mocy równy 30%, a morskie – 35%, to przy przedstawionym powyżej scenariuszu przyrostu mocy, produkcja energii elektrycznej w 2020 r. z farm wiatrowych, mogłaby osiągnąć 32,6TWh. Jest to dużo więcej niż cała produkcja odnawialnej energii elektrycznej obecnie w Polsce (12,5TWh) – mówi Arkadiusz Sekściński z PSEW. Co prawda są to tylko dane szacunkowe, ale jakże obiecująco brzmią.

Się kręci A teraz kilka słów o zasadzie działania wiatraka. Zaczyna on dostarczać energię elektryczną przy prędkości wiatru ok. 4,5 m/s. Prędkość wiatru rośnie wraz ze wzrostem wysokości nad poziomem terenu. Optymalna lokalizacja siłowni wiatrowych, to miejsca ciągłego występowania wiatrów o średniej prędkości, oddalone od przeszkód terenowych. W Polsce takimi obszarami są tereny wzdłuż wybrzeża oraz Suwalszczyzna. Północne tereny naszego województwa, leżące na obszarze powiatu suwalskiego zostały na przestrzeni ostatnich kilku lat zbadane pod kątem siły i natężenia wiatru oraz ich rozłożenia w poszczególnych porach roku. Z badań przeprowadzonych na wysokości 50 m wynika, że siła wiatru w zależności od miejsca pomiaru (miejscowości – Okliny, Piecki, Białorogi i Potasznia) wynosi 5-7 m/s od czerwca do października oraz 6-9,5 m/s – od listopada do maja. Podobne warunki w Polsce występują jedynie na Pomorzu. W tych, więc regionach energetyka wiatrowa rozwija się i w przyszłości rozwijać

będzie. Potwierdzeniem tego są już działające farmy wiatrowe np. w Wiżajnach lub Potaszni. Istotnym czynnikiem dla tego rozwoju jest współpraca inwestora z miejscowym zakładem energetycznym. W celu określenia warunków przyłączenia do sieci, inwestor zwraca się do zakładu z wnioskiem o wydanie warunków przyłączenia. Dołącza do niego ekspertyzę wpływu planowanego przyłącza na sieć elektroenergetyczną. Na tej podstawie zakład energetyczny określa warunki, na jakich nastąpi przyłączenie. I tak w 2011 r. na terenie PGE Dystrybucja SA O/Białystok do sieci średniego napięcia przyłączonych było 11 elektrowni wiatrowych o sumarycznej mocy 9,5 MW, zaś do sieci 110kV – 3 parki wiatrowe (Potasznia – 41,4 MW, Piecki – 32 MW, Wronki – 48 MW). Jak widać, moc zainstalowana w naszym regionie wynosiła 131 MW, czyli ok. 12% mocy pozyskiwanej z energetyki wiatrowej w całej Polsce. To całkiem niezły wynik. Kolejnym zagadnieniem jest ustalenie środowiskowych warunków inwestycji. Odbywa się ono w drodze wydania decyzji administracyjnej przez właściwy wydział urzędu wojewódzkiego. W przypadku Podlaskiego Urzędu Wojewódzkiego jest to Wydział Środowiska i Rolnictwa. Jednym

c.d. na str. 20

Agnieszka Głośniewska, Urząd Regulacji Energetyki: Na koniec 2011r. istniało w Polsce 526 elektrowni wiatrowych o łącznej mocy zainstalowanej 1.616MW. Rok później – takich źródeł było już 696, o mocy – 2.496MW. Wynika z tego, że w roku 2012 przybyło nam 880MW energii z farm wiatrowych. Ocenia się, że jest to najlepszy wynik w dotychczasowym rozwoju energetyki wiatrowej w Polsce. Dane dotyczą działających elektrowni, które posiadają koncesję prezesa URE, tj. są jednostkami prowadzącymi działalność gospodarczą i mogą korzystać z systemu wsparcia źródeł odnawialnych.

PODLASKIE AGRO


PODLASKIE AGRO

19


aktualności c.d. ze str. 18

Najważniejszą częścią elektrowni wiatrowej jest oczywiście wirnik, w którym zachodzi zamiana mechanicznej energii wiatru na elektryczną. Wirnik osadzony jest na wale, który napędza generator. Obraca się on z prędkością 15-20obr./min., natomiast typowy generator wytwarza energię elektryczną przy prędkości ponad 1.500obr./min. W związku z tym niezbędne jest użycie skrzyni przekładniowej, w której dokonuje się zwiększenie prędkości obrotowej. Ponadto w piaście wirnika umieszczony jest mechanizm, pozwalający na ustawienie kąta nachylenia łopat. Gondola musi mieć bowiem możliwość obracania się o 360st., aby zawsze zwracać się w stronę wiatru. Uruchomienie wiatraka następuje automatycznie, kiedy prędkość wiatru osiąga min. 3 m/s. Natomiast turbina hamuje i zatrzymuje się, jeżeli wiatr osiągnie lub przekroczy prędkość ok. 25 m/s. Elektrownie wiatrowe dzielone są na kilka typów, ze względu na ich zastosowanie, moc oraz lokalizację. Do zastosowań przydomowych wykorzystywane są elektrownie małe, o mocy od 100W do 50kW. Duże elektrownie przemysłowe przystosowane do sprzedaży energii, mają moc od 50kW do nawet 3 MW. Średnia wysokość masztu wiatraka to ok. 100 m, do tego trzeba dodać jeszcze rozpiętość łopat, co da nam łączną wysokość w granicach 150 m. I o takie właśnie urządzenia, które budowane są na waszych polach, trwa zaciekły spór.

ko budowaniu parków wiatrowych. Poprzez tę stronę skontaktowałam się z Iwoną GasińskąKonopko, przewodniczącą społeczno-krajobrazowego stowarzyszenia „Okmin”. Powstało ono we wsi Czarnakowizna w gminie Suwałki i było odezwą części mieszkańców, na mającą powstać we wsi farmę wiatrową (osiem wiatraków o mocy 2,3 MW każdy). – Nasza wieś leży na obszarze chronionego krajobrazu „Pojezierze Północnej Suwalszczyzny”. Znajdujące się tam jezioro jest objęte programem Natura 2000, tak jak rzeka Czarna Hańcza, a mimo to ktoś wpadł na szatański pomysł wybudowania w centrum wsi, ośmiu wiatraków o wysokości ponad 200 m. Paru rolników wymyśliło sobie inny sposób na życie i chciało zamiast zboża uprawiać na polu wiatraki. Jednakże część mieszkańców, którym na sercu leży dobro wsi i dobro naszego miejsca na ziemi, postanowiło zawalczyć i nie dopuścić do inwestycji. Po naszych protestach, wizytach w gminie i ostrej burzy na spotkaniu wiejskim, inwestor zrezygnował z budowy. Chcę zaznaczyć, iż w naszej okolicy jest już ponad 60 wiatraków. Wieczorem, kiedy patrzę przez okno, widzę las czerwonych świateł mrugających jak w dyskotece. Często też słychać pisk obracających się turbin i hałas przecinanego śmigłami powietrza. Zaznaczam, że ja mieszkam kilka kilometrów od turbin, więc mogę sobie tylko wyobrazić, co czują ludzie mieszkający blisko nich. Wspomnę jeszcze, że w naszej okolicy jest sporo gospodarstw agroturystycznych – teraz większość dzwoniących klientów pyta, czy w okolicy są wiatraki i jak usłyszy, że tak – niestety rezygnuje z przyjazdu do nas. Nikt nie chce wypoczywać w elektrowni wiatrowej – mówi pani Iwona.

Walka z wiatrakami

Zwolennicy na to…

Można powiedzieć wprost – energetyka wiatrowa w Polsce to nie tylko wielka technologia, to także olbrzymie emocje. Aby się o tym przekonać, wystarczy wpisać w internetowej wyszukiwarce hasła związane z odnawialnymi źródłami energii. W trakcie szukania takich informacji natknęłam się na stronę www.stopwiatrakom.eu. Zawiera ona szereg informacji na temat negatywnego oddziaływania turbin na ludzi. Można tam też wyczytać, gdzie obecnie w Polsce organizowane są protesty lokalnych społeczności przeciw-

Oczywiście nie brakuje też zwolenników budowy wiatraków. Oni też przedstawiają swoje racje i podpierają się fachową wiedzą. Przygotowując ten ar t ykuł udałam się do miejscowości Osmołowszczyzna w gminie Dąbrowa Białostocka, gdzie udało mi się porozmawiać z właścicielem ziemi, na której stoi wiatrak. Jest nim Andrzej Bezzubik mieszkaniec pobliskiej Małyszówki. – Zdecydowałem się na budowę tego wiatraka nie zdając sobie sprawy z tego, jaką to wywoła burzę i niezadowolenie wśród społeczności.

z załączników do wniosku jest raport o oddziaływaniu inwestycji na środowisko.

Burza w regionie A teraz garść informacji z naszego regionu. Gminne samorządy, z obawy przed narastającym buntem mieszkańców, próbują na własną rękę ograniczać budowę elektrowni wiatrowych. Pod koniec ubiegłego roku do rządu trafiło pismo od pięciu starostów z woj. warmińsko-mazurskiego, w którym zamieszczają przestrogę przed „żywio-

c.d. na str. 22

Fot. Electrum Sp. z o.o.

Jego wysokość – wiatrak

A przecież energia wiatrowa doceniania jest na całym świecie ze względu na swoją ekologiczność. Powstaje u nas tyle elektrowni wiatrowych, że ludzie zdążyli się już z nimi oswoić. Oczywiście, zdaję sobie sprawę z tego, że wielkie niezadowolenie wywołują tu kwestie finansowe i właściwie to pewnie z ich powodu całe to niezadowolenie. Przyznam, że trochę źle czuję się z tym, że ów wiatrak stał się w naszej gminie taką „kością niezgody”. Nie wiem, czy zgodziłbym się na jego budowę wiedząc wcześniej, co mnie spotka. Zgodzę się z tym, iż kwestie pozwoleń na budowę wiatraków powinny być podejmowane nie na szczeblu gminnym, tylko odgórnie – mówi pan Andrzej. Jednak odpowiedź przeciwników przychodzi szybko. – Ten wiatrak stoi 0,5 km od mojego domu. 164 mieszkańców – w tym ja – podpisaliśmy protest, z którym udaliśmy się do gminy. Gdy budowano ten wiatrak to nas o zgodę nie pytano, jednak teraz, gdy dwoje moich sąsiadów chciało wybudować nowe domy na swoich działkach, to zgody nie dostało ze względu na plan zagospodarowania przestrzennego. Wiatrak można było postawić, ale my domów zbudować nie możemy. Poza tym jest jeszcze jedna kwestia, w chłodne i wilgotne dni z łopat wiatraka spadają duże odłamki lodu – wiatrak stoi tuż obok drogi gminnej, którą my jeździmy – skarży się pan Andrzej, chcący pozostać anonimowym. Cóż by nie mówić, ów wiatrak podzielił spokojną dotychczas okolicę. Spór idzie o niemałe pieniądze. Rolnicy, którym zaproponowano współpracę i na ich polach wybudowano wiatraki, dostają rocznie od 7 do 20 tys. zł, a oddali pod wiatrak zaledwie ok. 40 arów. Sprzeciwiają się w większości ci, którzy na wiatrakach nie zarabiają, a muszą z nimi żyć.

◄ Wiatr gwiżdże nad naszymi głowami. Nasza głowa w tym, aby prąd powietrzny przerobić w prąd elektryczny. Ok. 60% terytorium Polski posiada warunki do wykorzystania wiatru, jako źródła czystej energii. Problem jak widać nie leży po stronie technologii, tylko ludzi.

20

PODLASKIE AGRO


PODLASKIE AGRO

21


aktualności

łowym i coraz bardziej narastającym niezadowoleniem społecznym” związanym z instalacjami wiatrowymi. Apelują też do rządu o uregulowanie w przepisach warunków lokalizacji farm wiatrowych. Opierają się przy tym na opinii Ministerstwa Zdrowia z lutego 2012 r., w której mowa o możliwości występowania w najbliższym otoczeniu farm wiatrowych hałasu, infradźwięków, promieniowania elektromagnetycznego oraz występowania efektów migotania cieni i refleksów światła. Z kolei radni Augustowa przyjęli pod koniec grudnia ubiegłego roku uchwałę, mówiąca o tym, że jeśli wiatrak miałby powstać w odległości mniejszej niż 1 km od siedlisk ludzkich, wystarczy sprzeciw jednego mieszkańca, by inwestycja nie powstała. Wojewoda podlaski nie uchylił tej decyzji, zaznaczył jednak, że tego typu zastrzeżenie powinno znajdować się w planach zagospodarowania przestrzennego, a takich jak na razie gmina Augustów nie ma. Z podobną inicjatywą wyszli też radni gminy Jeleniewo. Teraz, aby postawić tam wiatrak bliżej niż 1,5 km od budynków mieszkalnych, potrzebne będzie uzyskanie zgody wszystkich właścicieli domów i działek budowlanych.

Inwestorzy zabierają głos Dotarłam też do białostockiej firmy Electrum specjalizującej się w przygotowywaniu i kompleksowej realizacji inwestycji z obszarów odnawialnych źródeł energii i energetyki zawodowej. To właśnie ta firma brała udział w budowie trzech największych parków wiatrowych w naszym regionie: Taciewo, Wronki i Piecki. Poprosiłam o komentarz w kwestii wiatraków. – Turbiny wiatrowe nie są głośne. Postęp technologiczny, jaki nastąpił w ciągu ostatnich kilku lat sprawił, że mechaniczny odgłos turbiny jest niemal nieuchwytny, a głównym dźwiękiem słyszanym przez ludzkie ucho jest delikatny szum łopat mijających wieżę. A protesty, cóż - niestety były i będą nadal. Wynikają często z podejrzeń mieszkańców o szkodliwości turbin – uboczne skutki rakotwórcze, schorzenia psychiczne. Musimy sobie zadać pytanie, po co tak naprawdę budujemy elektrownie wiatrowe: dla jednych jest to biznes, dla innych próba ratowania energetyki, dla jeszcze innych metoda wyzysku społeczności lokalnych. Tak naprawdę, wiele elementów codziennego życia, szczególnie biznesowego, można zinterpretować w podobny, czarno-biały, sposób. Dopóki na energię wiatrową w Polsce będzie zapotrzebowanie, dopóty będą ci, którzy na niej zarobią. Ważne jest, aby twórcy farm wiatrowych działali w sposób etyczny, bez szkody, a nawet z dużym zyskiem dla gmin i mieszkańców. Z doświadczenia wiem, że protestują najczęściej ci, którzy na wiatrakach nie zarabiają. I to im właśnie przeszkadza – brak dochodu, a nie wiatrak. Dlaczego protestujący nie mówią o większej skali i konkretnym przełożeniu inwestycji wiatrowych na zyski dla gmin, pozostaje w sferze domysłów mówi Jacek Popławski z firmy Electrum. Z kolei na stronie internetowej EWEA czytamy „Powinniśmy wykorzystać energetykę odnawialną, jako koło napędowe dla całej gospodarki. Energetyka wiatrowa, to nie „kwiatek do kożucha”, 22

Jacek Chmielewski, psycholog z ośrodka Bezpieczna Przystań, Białystok: Jeśli chodzi o wiatraki, to z całą pewnością największe wątpliwości budzą zagadnienia związane ze szkodliwym oddziaływaniem generowanego przez nie hałasu, infradźwięków, promieniowania elektromagnetycznego oraz występowania efektów migotania cieni i refleksów światła. Cóż, problem wrażliwości ludzi na szkodliwość elektrowni wiatrowych szczególnie w kwestii hałasu i migotania światła, zależy od wielu czynników i ma swoje źródło głównie w odporności psychicznej człowieka, a problemy zdrowotne mogą być tego konsekwencją. Wyniki badań naukowych są niejednoznaczne i nie można potwierdzić istnienia „syndromu turbin wiatrowych”. Szum i wibracje, pochodzące od wiatraków mogą wywoływać u niektórych osób bóle głowy, rozdrażnienie, dzwonienie w uszach, lęki, zaburzenia koncentracji, zawroty głowy i bezsenność - podobnie jak u osób mieszkających w pobliżu wielkich arterii komunikacyjnych. Dobrostan psychiczny i fizyczny może być zagrożony u ludzi posiadających stałą lub okresową nadwrażliwość na te bodźce. Należy też podkreślić, że sam odbiór hałasu uzależniony jest od tego, co sądzimy na temat jego źródła. Dobrą wiadomością jest to, że nowoczesne turbiny są mocno zmodyfikowane i nie stanowią zagrożenia hałasem i fluktuacją ciśnień, a normy i wymagania, co do miejsca posadowienia oraz konstrukcji technicznych stale rosną.

ani kręcący się w polu gadżet ekologów. Jedna elektrownia wiatrowa o mocy 2 MWh pokrywa roczne zużycie energetyczne ponad 1.300 gospodarstw domowych. Turbina wytwarza 50 razy więcej prądu niż potrzeba do jej budowy i funkcjonowania przez wszystkie lata”. Polska energetyka odnawialna musi być stabilną i przewidywalną w oczach przyszłych inwestorów. Oczywiście będzie to możliwe, jeśli doczekamy się odpowiednich regulacji prawnych. A te niestety rodzą się w bólach. Projekt ustawy o OZE znajduje się w tzw. trójpaku energetycznym razem z projektem ustaw o prawie energetycznym i gazowym. W Polsce obecnie prowadzone są prace nad w/w ustawą. Jest ona już spóźniona i bardzo oczekiwana przez środowiska zainteresowane budową rynku OZE w Polsce. Spodziewany

czas wejścia dyskutowanej ustawy w życie, to jak już wspomniałam koniec 2013 r. Szacuje się, że w 2020 r. z tytułu podatku od nieruchomości do kas gminnych może wpłynąć 212 mln zł. Przychody rolników, na których gruntach stać będą wiatraki, wyniosą ok. 100 mln zł. Zaczynamy akceptować sąsiedztwo farm wiatrowych? O co więc chodzi z tymi wiatrakami? Można, by napisać, jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Pytanie tylko czyje i czy środowisko ma tu jakiekolwiek znaczenie? Ale chyba każdy z nas, zapytany, czy chce mieć tańszy prąd, bez namysłu odpowie: tak! Skąd, więc mamy go wziąć, jeśli nie akceptujemy sąsiedztwa wiatraków? Zostawiam Państwa z tym pytaniem. ZEBRAŁA:

MARZENA BĘCŁOWICZ

Źródło: www.uratujwiatraki.pl

c.d. ze str. 20

PODLASKIE AGRO


PODLASKIE AGRO

23


aktualności

Opowieść o Alfredzie Nowodworskim, wieloletnim hodowcy gołębi pocztowych

Gruchający

sportowcy

Mówi się, że lepszy wróbel w garści niż gołąb na dachu. Założę się, że z treścią tego przysłowia nie zgodziłby się bohater poniższego artykułu. Alfred Nowodworski, mieszkaniec Choroszczy – pasjonat wszystkiego, co „i kudłate, i łaciate, pręgowane i skrzydlate” oraz fan gołębiarstwa sportowego. Pytany od kiedy zajmuje się hodowlą gołębi pocztowych, bez zastanowienia mówi, że „od zawsze”. Historia gołębiarstwa pocztowego lub, jak kto woli, sportowego w Polsce sięga zamierzchłych czasów, kiedy to rzeczonych ptaków używano przede wszystkim do przesyłania ważnych i tajnych informacji o historycznych wydarzeniach, takich jak zwycięstwo, czy porażka na wojnie. Można więc powiedzieć, że gołębie pełniły wów-

czas służbę wojskową. Ruch hodowli i lotowania (wypuszczania na loty) gołębi w celach sportowych narodził się w Polsce w latach 20-stych. Niestety, przerwała go druga wojna światowa, w czasie której zabroniono hodowli gołębi ze względów strategicznych (mogły przenosić depesze, czy szyfrogramy). Hodowlę gołębi zaczęto odbudowywać dopiero po wojnie. Obecnie hodowcy zrzeszani są w Polskim Związku Hodowców Gołębi Pocztowych, który podzielony jest na oddziały i sekcje ze względu na miejsca zamieszkania. Do jednej z takich sekcji, której oddział znajduje się w Białymstoku, należy właśnie nasz bohater Alfred Nowodworski.

Jak to się zaczęło? Zwierzęta towarzyszą panu Alfredowi od małego. Już jako dziecko bardzo je lubił i opiekował

▲ W ciągu 15 lat trochę się tego nazbierało – mówi hodowca 24

▲ Gołąb belgijskiej rasy Janssen – najlepszy spośród całego stada liczącego ok. 130 sztuk

się nimi, a nawet posiadał niewielką hodowlę przeróżnego ptactwa. Jako dorosły człowiek robił w życiu różne rzeczy, ale nigdy do końca nie zapomniał o swojej „ptasiej pasji”. – Ukończyłem technikum gastronomiczne, pracowałem jako technolog żywności – wspomina pan Alfred. – Przez kilka lat trenowałem też kolarstwo i pochwalę się, że doszedłem dość wysoko, bo aż do kadry narodowej. Kiedy kariera kolarska Alfreda Nowodworskiego dobiegła końca zaczął coraz poważniej interesować się hodowlą zwierząt. Dlaczego postawił na gołębie? – Może to właśnie swoiste „przedłużenie” mojego kolarstwa. Ja jeździłem na dalekich dystansach, moje gołębie też mają nie lada dystans do pokonania, by wrócić do domu – śmieje się hodowca. Nowodworski przez 15 lat zajmował się lotowaniem gołębi i czynnie uczestniczył w sprawach Związku Hodowców Gołębi Pocztowych w Białymstoku. Oczywiście zanim się do niego zapisał i zanim zakupił pierwsze gołębie, nieźle się do tego przygotował. – Przez wiele lat śledziłem najlepsze hodowle gołębi w Polsce. Kupowałem gazety o tej tematyce i wiele się uczyłem. Ptaki kupiłem od mistrzów Polski, takich jak Szul, Balicki, Farys, Uliczko, Konieczny, czy Żydek. Laikowi te nazwiska nie wiele mówią, jednak hodowcy gołębi doskonale wiedzą o kim mówię – wspomina pan Alfred. Jak się okazuje, hodowla i przygotowanie gołębi do zawodów wcale nie są takie proste, jak mogłoby się wydawać.

c.d. na str. 26 PODLASKIE AGRO


PODLASKIE AGRO

25


aktualności c.d. ze str. 24 Każdy hodowlany gołąb jest obrączkowany obrączką metalową, tzw. rodową, natomiast do lotów zakłada się mu dodatkowo obrączkę gumową – kontrolną. Gołębie loty odbywają się od wiosny (początek maja) do jesieni. Przez 14 tygodni latają gołębie dorosłe, później jest dwutygodniowa przerwa i kolejne pięć tygodni to loty gołębi młodych. W sezonie hodowca ma więc tydzień na przygotowanie gołębi do lotu, gdyż odbywają się one co weekend. Jak to dokładnie wygląda?

Do biegu, gotowi, strat W każdą sobotę rano hodowca zdaje wybraną przez siebie ilość ptaków do lotu. Są one specjalnie znakowane obrączkami kontrolnymi (każdy gołąb ma inną). Hodowca ma zegar kontrolny, który przed zdaniem gołębi jest zerowany i plombowany. Ptaki transportowane są w specjalnie do tego przeznaczonym samochodzie wraz z konwojentem, w miejsce gdzie o określonej porze zostają wszystkie jednocześnie wypuszczone. Jest to tzw. godzina zero. Następnie hodowcy wyczekują, kiedy ptaki powrócą do gołębnika. Ma to miejsce zazwyczaj następnego dnia, choć zdarza się, że wracają po kilku, czy kilkunastu dniach, a sporadycznie nawet po latach. Kiedy gołąb wraca, hodowca łapie go, zdejmuje obrączkę kontrolną i „odbija” ją w zegarze, rejestrując w ten sposób czas jakiego potrzebował gołąb, by dotrzeć do domu. Wszystkie wyniki z zegara są komisyjnie spisywane i sumowane na koniec sezonu lotowego. W taki właśnie sposób wyłaniany jest zwycięzca. W trakcie jednego sezonu gołębie robią tysiące kilometrów – śmiało można powiedzieć, że oblatują prawie całą Polskę. Na dłuższe loty związek wozi ptaki do Niemiec (Hamburg, Rostock, Essen) – powrót z takiej podróży wymaga od gołębi pokonania ponad 1.000 km. – W ciągu tych 15 lat zdobyłem wiele nagród. Jednak nie nagrody są tu najważniejsze, a sama

satysfakcja z posiadania zwycięskich gołębi – wyjaśnia pan Alfred. – Jakież było moje zdziwienie, kiedy w pierwszym roku lotowania zająłem trzecie miejsce! To mnie bardzo zmotywowało. Najdalsze miejsce jakie osiągnąłem – było siódme. I choć nie jest to dochodowe hobby, bo trzeba w nie bardzo dużo zainwestować, m.in.: kupić obrączki, opłacić składki w związku, pokryć kosz dowozu gołębi, kupić karmę i wiele, wiele innych, to radość z wygranej na koniec sezonu jest ogromna.

Skrzydlaty świat „Gołębi” porządek roku wygląda następująco. Całą zimę ptaki trzyma się oddzielnie. Kojarzenie w pary odbywa się w zależności od hodowcy. Wylicza on sobie bowiem najlepszy czas na wyklucie się młodych. W przypadku gołębi pana Alfreda czas ten przypada na połowę marca. Kojarzenie w pary nie podlega przypadkowi, dobiera je wedle własnego uznania hodowca, i umieszcza w tzw. celach lęgowych. Gołębie wysiadują jaja (samica na zmianę z samcem) 18 dni. Kiedy wylęgną się młode, są karmione przez rodziców specjalną papką przypominającą zsiadłe mleko, która wytwarza się w wolu u samca i u samicy. Trwa to pięć dni, następnie małe dostają rozdrobnione ziarno, a po kilkunastu dniach – już całe. – Zaobserwowałem, że największą motywację do lotu mają samce piątego dnia po wykluciu małych. Dlatego też muszę wcześniej – jeszcze przed sezonem – wyliczyć, kiedy łączyć gołębie w pary. Natomiast, gdy ktoś chce kupić gołębie – najlepiej jest, by nabył młode, które jeszcze nie wylatywały z gołębnika, wówczas łatwiej im będzie zaakceptować nowe miejsce – zdradza hodowca. Oczywiście ptaki trzeba przygotować do lotu. Podaje im się wtedy odpowiednią karmę, sprawdza jak wyglądają pióra, dziób, skóra. Hodowca to taki gołębi opiekun, lekarz i dietetyk w jednym. Na pewno nie można wybierać do lotu gołębi karmiących młode (czyli z papką) czy też ptaka z jajkiem. Jeśli piąta lotka jest do wypadnięcia, gołąb też nie może lecieć. Jest to najważniejsze

pióro na skrzydle, z tego względu, że jest to jedyna ukrwiona lotka i jeśli gołąb straci ją wracając z lotu, wówczas siada i niestety nie wraca.

Jak na skrzydłach Pan Alfred jak większość hodowców ma wiele sekretów pozwalających na wygraną jego gołębi. Specjalnie dla mnie uchylił rąbka tajemnicy. – Ja uczyłem swoje gołębie wcześnie wstawać – opowiada mój rozmówca. – W okresie treningowym w ciągu tygodnia one siedzą w gołębniku i wystarcza im półgodzinny przelot rano i taki sam wieczorem. Ja poranny organizowałem o czwartej nad ranem. Przy takim trybie gdy wracają z konkursowego lotu i muszą po drodze gdzieś przenocować, przyzwyczajone zrywają się rano przed innymi i są szybciej w domu. Poza tym przed lotem samce i samiczki trzymane są oddzielnie. Tuż przed zdaniem ptaków na lot, na chwilę łączy się ptaszki obojga płci i szybko rozdziela. – Wówczas ptaki dostają… jakby to określić… takiej werwy, ekscytacji, emocji, że kiedy po zawiezieniu na miejsce (w trakcie podróży nie widzą się nawzajem) są wypuszczane, szybko lecą do domu. Samczyk leci z tą motywacją, że spotka tam swoją żonę, a samiczka męża – wyjaśnia hodowca. A jak Państwo myślą, czy ptak męczy się lataniem? Otóż dowiedziałam się od pana Alfreda, że tak. Gołąb jest niesamowicie zmęczony i jednocześnie zadowolony, że udało mu się dotrzeć na miejsce. A pan Nowodworski odwdzięcza się podając mu specjalnie przyrządzoną herbatkę. – Gotuję korę wiązu, dębu, kruszyny i wierzby. Odcedzam i schładzam do 80st.C. Do otrzymanego wywaru dodaję lipę, pokrzywę, czarny bez, babkę lancetowatą, skrzyp polny i mlecz. Kiedy to wszystko nasiąknie, odcedzam wywar, dodaję miód i cytrynę i tym poję moich lotników Ten wywar ma wielce zdrowotne działanie dla moich podopiecznych. Dbam o nich, bo już niedługo kolejny lot. Dobry lot!

◄ Kury jedwabiste – ta rasa kur zamiast piór ma puch

► Króliczek był tak przyjazny, że chętnie zabrałabym go do domu ► – Nutrie hoduję z sentymentu, kiedyś miałem całą fermę, dziś tylko kilka sztuk – mówi pan Alfred 26

TEKST I FOT.:

MARZENA BĘCŁOWICZ

▼ Pan Alfred kocha papugi. Ma ich trzy gatunki. Mnichy nizinne (biało-zielone siedzące na górze) wywodzą się z Boliwii. Jako jedyne nie są dziuplakami - robią gniazda. Rozelle żółtlice (kolorowe) – na ich chów trzeba mieć specjalne zezwolenie dlatego, iż grozi im wyginięcie. Nimfy – z charakterystycznym czubem na głowie.

▲ Od roku pan Alfred hoduje kury araukany – ich cechą charakterystyczną jest to, że nie mają ogonów. Pochodzą z dżungli Araukaria, znoszą zielone jajka, które prawie wcale nie zawierają cholesterolu.

PODLASKIE AGRO



aktualności

Dewizą firmy Inter-Tech jest produkcja wyrobów przeznaczonych do pracy w najcięższych warunkach: dzień po dniu, rok po roku

Malowanie...

w proszku

Najnowocześniejszą i jedną z największych w regionie ekologicznych malarni proszkowych uruchomiono pod koniec zeszłego roku w zambrowskiej firmie Inter-Tech. Teraz malowanie nawet największego i najgrubszego elementu zajmuje maksymalnie półtorej godziny. Na wstępie garść informacji dla laików. Malowanie proszkowe jest znakomitym rozwiązaniem pod względem technologii, ekonomii, ekologii i jakości. Aplikacja farb jest prosta, dzięki czemu linię produkcyjną łatwo zautomatyzować. Nakładane warstwy pozbawione są wad metody tradycyjnej w postaci pęcherzyków, spękań, zmarszczeń, zacieków. Już jedna warstwa farby proszkowej zapewnia wymaganą odporność. I w końcu, malowanie proszkowe jest tańsze niż to „na mokro”, również dzięki możliwości odzyskania zużytej farby, która nie osadziła się na malowanym elemencie. W ten sposób można malować przedmioty z metalu, szkła, ceramiki, a nawet drewna i tworzyw sztucznych. Jak to się odbywa? Pracownik rozpyla naelektryzowane cząstki farby proszkowej, które osadzają się równomiernie na powierzchni malowanego detalu dzięki siłom elektrostatycznym. Te, które nie trafią na malowany element, mogą być użyte ponownie. ▼ W kabinie malarskiej pracować może dwóch pracowników na dwóch oddzielnych stanowiskach. Zastosowana technologia bardzo skróciła proces produkcji.

▲ Anna i Piotr Jankowscy podczas finału podlaskiej Agroligi `2012

Pierwsze testy w Inter-Tech, firmie Anny i Piotra Jankowskich, odbyły się 6 grudnia. Malarnia zdała je na... szóstkę. I co tu dużo mówić – robi wrażenie. Dwustanowiskowa kabina malarska jest obszerna i mieści się w niej niemało, a dokładniej elementy o max. gabarytach: 5,4x2,5x1,5 m i masie 1.600kg. Wyposażona jest w, uznawany za jeden z najlepszych na świecie, system aplikatorów firmy Gema. Sercem malarni jest cyklon, wsysający „nieprzyklejoną” do malowanego elementu farbę. Tak odzyskany proszek (w prawie 100%) jest przepuszczany przez system filtrów i wraca do dozowników. To oszczędność, ale i ulga dla środowiska. Wracając do malarni. Pokryte proszkiem elementy lubią się powygrzewać. Olejowy piec w Inter-Tech jest również najnowocześniejszy w swojej klasie. To nie wszystko. Właściciele zambrowskiej firmy, idąc za ciosem, zainstalowali podwieszany system transportu malowanych detali. Podsumowując: poczynione inwestycje oznaczają poprawę jakości produkowanych wyrobów, estetyki i trwałości, są proekologiczne, tańsze i skracają czas produkcji. Same plusy. – Inwestycje w nowoczesne technologie pozwalają nam na produkcję coraz nowocześniejszych maszyn – mówi Anna Jankowska. – I właśnie dbałość o jakość, trwałość i estetykę sprawiają, że nasze wyroby cieszą się coraz większym zainteresowaniem w całym kraju i za granicą.

– Jednak na tym nie poprzestajemy, nadal będziemy intensywnie pracować na dobre imię naszej firmy wraz z naszą 40-osobową załogą – dodaje Piotr Jankowski. Jak mówią właściciele Inter-Tech, ich dewizą jest mądre doradzanie klientom. Dzięki takiej postawie jest ona postrzegana jako wiarygodna, skuteczna i rzetelna firma. – Przed nami nowy rok i nowe wyzwania. To przede wszystkim sprostanie oczekiwaniom kontrahentów: tych, z którymi współpracujemy od początku prowadzenia działalności, jak również nowo pozyskanych – podsumowuje właściciel Inter-Tech. Przypomnijmy przy okazji pokrótce historię firmy. Powstała w 2004 r. (już niedługo okrągła rocznica – przypominamy). Jej założycielami jest małżeństwo – Anna i Piotr. Wiodącą działalnością firmy jest produkcja maszyn i urządzeń rolniczych. W ofercie Inter-Tech znajdziecie państwo m.in. ładowacze czołowe, osprzęt do ładowaczy, osprzęt do ładowarek teleskopowych, osprzęt do miniładowarek, pługi do odśnieżania, zgrabiarka karuzelowa ZKT350. W ofercie znajdują się również usługi: projektowanie 2D, 3D z wykorzystaniem takich programów jak: AUTO CAD, SOLID WORKS, cięcie blach na wypalarce plazmowej CNC, gięcie blach i elementów z użyciem prasy krawędziowej CNC, cięcie rur, prętów i kształtowników na automatycznych piłach taśmowych CNC, spawanie elementów stalowych i konstrukcji metodą MIG/ MAG, obróbka ze skrawaniem (toczenie konwencjonalne, frezowanie, wiercenie, itp.) oraz oczywiście malowanie proszkowe dowolnych elementów metalowych. TEKST: SAM, FOT. INTER-TECH

◄ Chcąc maksymalnie wykorzystać możliwości nowej malarni i pieca oraz usprawnić pracę, firma Inter-Tech zainstalowała podwieszany system transportu malowanych detali. Maksymalne obciążenie jednego trawersu wynosi 800 kg. 28

PODLASKIE AGRO


PODLASKIE AGRO

29


aktualności

Co się zmieniło wraz z początkiem bieżącego roku?

Nowy Rok nastaje, Łacińskie przysłowie mówi, że rok miniony zawsze lepszy. Moja intuicja podpowiada mi, że w przypadku 2013 wiele osób będzie zgadzało się z tą teorią. Prognozy na rok z trzynastką w tle nie napawają optymizmem.

każdemu ochoty dodaje paszport można odebrać od dowolnego wojewody na terenie Polski bez względu na miejsce zameldowania. Wniosek o wydanie paszportu można złożyć wedle wygody w dowolnym punkcie paszportowym na terenie kraju. W tym samym punkcie odbierzemy także gotowy dokument. Do tej pory paszporty wydawane były przez wojewodę właściwego ze względu na miejsce zameldowania osoby ubiegającej się o paszport. Jeśli takiego nie było – według ostatniego miejsca zameldowania na pobyt stały. Zmiany wprowadziły możliwość ubiegania się o paszport tymczasowy przez osobę, która potrzebuje tego dokumentu w nagłych wypadkach związanych ze swoją pracą (np. z nieplanowaną wcześniej podróżą służbową).

Od początku br. bowiem obowiązuje wiele nowych przepisów. I nie zawsze są one korzystne. Przeanalizujmy je zatem.

Do lekarza tylko z PESEL-em Od nowego roku weszła w życie nowelizacja ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej, finansowanych ze środków publicznych. Na jej podstawie Narodowy Fundusz Zdrowia uruchomił eWUŚ, czyli ogólnopolski system elektronicznej weryfikacji uprawnień pacjentów do świadczeń zdrowotnych. System pozwala na sprawdzenie uprawnień pacjentów do świadczeń przy użyciu numeru PESEL. Wystarczy go podać w placówkach opieki zdrowotnej oraz mieć przy sobie jeden z dokumentów ze zdjęciem potwierdzającym tożsamość: dowód osobisty, paszport, prawo jazdy lub aktualną legitymację szkolną – w przypadku dzieci, które nie ukończyły 18-go roku życia. System zawiera dane rolników objętych ubezpieczeniem, ich domowników, emerytów i rencistów pobierających świadczenia z KRUS oraz członków ich rodzin. Może się jednak zdarzyć, że dane są nieaktualne, a my nie jesteśmy tego świadomi. W naszym interesie jest sprawdzenie aktualnego stanu rzeczy, czy członek rodziny osoby ubezpieczonej w Kasie: rolnika, domownika, emeryta, rencisty, został zgłoszony do ubezpieczenia zdrowotnego, czy m.in. nie zaistniały okoliczności skutkujące koniecznością wyrejestrowania takiego członka rodziny z ubezpieczenia zdrowotnego wyżej wymienionych osób. Może to być: ► ukończenie nauki przez dziecko, które osiągnęło 18 lat, ► ukończenie 26 lat przez dziecko, które kontynuuje naukę i nie posiada orzeczenia o znacznym stopniu niepełnosprawności lub innym traktowanym na równi, ► podjęcie zatrudnienia, podjęcie wykonywania pozarolniczej działalności lub innego rodzaju działalności, inne sytuacje skutkujące obowiązkiem ubezpieczenia społecznego w ZUS. W przypadku, gdy system eWUŚ nie potwierdzi ubezpieczenia pacjenta, a jest on przekonany, że jest ubezpieczony, może to udowodnić przy pomocy innych dokumentów (którymi potwierdzał ubezpieczenie do tej pory) lub złożyć odpowiednie oświadczenie, którego wzór jest jednakowy dla wszystkich świadczeniodawców. Brak potwierdzenia uprawnień w systemie eWUŚ nie oznacza odmowy przyjęcia do lekarza. Konieczna jest każdorazowa weryfikacja uprawnień, zatem przy każdej wizycie zostaną sprawdzone uprawnienia pacjenta do świadczeń, także w przypadku dzieci. Jeżeli dziecko zostało zgłoszone do ubezpieczenia zdrowotnego, ma prawo do świadczeń 30

finansowanych przez NFZ. W przypadku, kiedy dziecko (mające polskie obywatelstwo) do 18 r.ż. jest członkiem rodziny osoby nieubezpieczonej, za jego leczenie zapłaci budżet państwa. Jeśli system nie potwierdzi prawa do świadczeń dziecka, rodzic lub opiekun zostanie poproszony o złożenie stosownego oświadczenia oraz potwierdzenie tożsamości dziecka. W przypadku dziecka powyżej 6 r.ż. np. przy pomocy legitymacji szkolnej. W przypadku wątpliwości lub pytań w sprawie potwierdzenia prawa do świadczeń można skorzystać z infolinii Podlaskiego Oddziału NFZ pod numerami telefonu: 85 745 95 60 lub 85 745 95 62. Natomiast więcej informacji oraz odpowiedzi na najczęściej zadawane pytania można uzyskać na stronie www.ewus.csioz.gov.pl

Uprzejmie melduję... Noworoczne zmiany dotyczą również kwestii meldunkowych i paszportowych. Ma być prościej i szybciej. I tak, do tej pory, gdy zmieniało się miejsce zamieszkania, by można było zameldować się w nowym miejscu, trzeba było najpierw pofatygować się do poprzedniego miejsca pobytu i wymeldować się w tamtejszym urzędzie. Od 1 stycznia kwestię wymeldowania i zameldowania załatwia się w jednym urzędzie, podczas meldowania w nowym miejscu. Przy dokonywaniu meldunku nie jesteśmy też zobowiązani do podawania informacji o wykształceniu, o obowiązku wojskowym oraz przedkładania książeczki wojskowej. Zniesione zostały również sankcje karne – dla obywateli polskich i Unii Europejskiej – za niedopełnienie obowiązku meldunkowego. Dłuższy jest także termin na zgłoszenie meldunku. Z obowiązujących obecnie czterech dni został on wydłużony do 30. Sam obowiązek meldunkowy ma być zniesiony z początkiem stycznia 2016 r. I kolejna zmiana, wprowadzona wprawdzie nie od nowego roku, ale prawie, bo od 17 stycznia br.

Blaszki przeszły do historii Pamiętacie Państwo blaszki dołączane do niektórych przesyłek? Od 1 stycznia br. uwolniliśmy się od tych obciążników. Weszły bowiem w życie przepisy liberalizujące prawo pocztowe. Firmy otrzymały swobodniejszy dostęp do rynku, a to dlatego, że przedsiębiorcy zainteresowani świadczeniem takowych usług już nie muszą starać się o zezwolenie, wystarczy, że firma zostanie wpisana do rejestru operatorów pocztowych w Urzędzie Komunikacji Elektronicznej. Pozostaje mieć nadzieję, że większa konkurencja będzie miała dla nas konsumentów wpływ na jakość usług pocztowych i cenę znaczków.

Interpretacje online Od początku roku w internecie można znaleźć interpretacje indywidualne wydawane przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych, prezesa Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego oraz dyrektorów oddziałów wojewódzkich Narodowego Funduszu Zdrowia. Są one publikowane w Biuletynie Informacji Publicznej. Chodzi o interpretacje dotyczące obowiązku podlegania ubezpieczeniom społecznym oraz zasad obliczania i opłacania składek na ubezpieczenia społeczne, ubezpieczenie zdrowotne, Fundusz Pracy, Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych i Fundusz Emerytur Pomostowych.

Becikowe z ZUS tylko dla mniej zamożnych O becikowym z ZUS piszemy, bo przysługuje ono, jeśli jedno z rodziców jest ubezpieczone właśnie w tej instytucji. Wnioskowanie o becikowe nie wyklucza otrzymania zasiłku macierzyńskiego w KRUS (patrz pytanie czytelnika), jeśli wnioskuje o nie drugi z rodziców ubezpieczony w Kasie. Dotychczas, po pojawieniu się na świecie nowego członka rodziny, rodzic ubezpieczony w ZUS

c.d. na str. 32 PODLASKIE AGRO


PODLASKIE AGRO

31


aktualności

Jakie warunki należy spełnić, by ubiegać się o zasiłek macierzyński z KRUS

Gdy rodzina się rozrasta Mam pytanie dotyczące świadczenia przysługującego przy narodzinach dziecka. Jestem w zaawansowanej ciąży, od miesiąca przebywam na urlopie macierzyńskim. Pracuję legalnie za granicą, jestem zatrudniona w belgijskiej firmie, jednak zdecydowałam się na poród w Polsce. Mój mąż natomiast ubezpieczony jest jako domownik w gospodarstwie ojca (od stycznia ub.r.). Czy w tej sytuacji będzie nam przysługiwał wypłacany przez KRUS zasiłek macierzyński, a jeśli tak, jak się o niego ubiegać? – pyta Czytelnicza z okolic Siemiatycz.

Zgodnie z art. 15 ustawy z 20 grudnia 1990 r. o ubezpieczeniu społecznym rolników (Dz. U. z 2008 r. nr 50, poz. 291, z późn. zm.) z tytułu urodzenia dziecka, a także z tytułu przyjęcia dziecka w wieku do jednego roku na wychowanie, jeżeli w tym czasie został złożony wniosek o przysposobienie, ubezpieczonemu przysługuje zasiłek macierzyński w wysokości czterokrotnej eme-

c.d. ze str. 30 mógł się starać się o jednorazową zapomogę z tytułu urodzenia się dziecka. Jeśli spełniał wszystkie wymogi – otrzymywał bez względu na dochód 1.000 zł. Wraz z nowym rokiem zapomoga ta przysługuje matce lub ojcu dziecka, opiekunowi prawnemu albo opiekunowi faktycznemu dziecka, jeżeli dochód rodziny w przeliczeniu na osobę nie przekroczy kwoty 1.922 zł netto. Kwota kryterium dochodowego podlega weryfikacji co trzy lata. Przy obliczaniu dochodu rolnika bierze się pod uwagę liczbę hektarów w gospodarstwie rolnym w roku poprzedzającym (potwierdzoną zaświadczeniem z urzędu gminy) i dochód z jednego hektara przeliczeniowego ogłaszany corocznie przez Główny Urząd Statystyczny i mnoży przez siebie. I tak ostatnie obwieszczenie prezesa GUS

rytury podstawowej. Jeżeli ubezpieczeniu podlegają oboje rodzice, zasiłek ten przysługuje im łącznie. Osobie, która została objęta ubezpieczeniem na wniosek, świadczenie przysługuje, jeżeli okres podlegania ubezpieczeniu bezpośrednio przed wystąpieniem zdarzenia (w tym wypadku – urodzenie dziecka) uzasadniającego nabycie prawa do świadczenia trwał nieprzerwanie co najmniej rok (art. 15 a ww. ustawy). Od 1 marca 2012 r. wysokość zasiłku macierzyńskiego wynosi 3196,72 zł. W celu ustalenia prawa do świadczenia Pani małżonek powinien złożyć w placówce terenowej lub Oddziale KRUS wniosek o zasiłek macierzyński z tytułu urodzenia dziecka (KRUS SR-24) wraz z odpisem skróconym aktu urodzenia dziecka wydanym przez Urząd Stanu Cywilnego. Formularz wniosku można pobrać na stronie www.krus.gov. pl lub w jednostkach KRUS. MGR INŻ.

ALEKSANDRA CZACZKOWSKA, ZASTĘPCA KIEROWNIKA WYDZIAŁU ŚWIADCZEŃ OR KRUS BIAŁYSTOK

w sprawie wysokości przeciętnego dochodu z pracy w indywidualnych gospodarstwach rolnych z 1 ha przeliczeniowego ukazało się 21 września ub.r. Zgodnie z jego treścią dochód ten w 2011 r. wyniósł 2.713 zł, tj. 226,08 zł miesięcznie za 1ha. Wniosek o wypłatę jednorazowej zapomogi należy złożyć w terminie 12 miesięcy od dnia narodzin dziecka. W przypadku, gdy wniosek dotyczy dziecka objętego opieką prawną, opieką faktyczną albo dziecka przysposobionego, wniosek składa się w terminie 12 miesięcy od dnia objęcia dziecka opieką albo przysposobienia, nie później niż do ukończenia przez dziecko 18-go roku życia. Może tylko tak mi się wydaje, ale mam wrażenie, że ten nowy 2013 rok przyniósł całkiem sporo zmian, szczególnie rolnikom. Niektóre z nich, co ważniejsze naszym zdaniem, omówione są szerzej w odrębnych artykułach. TEKST: SAM

Moja wiedza – mój sukces ◄ Taki tytuł nosiła konferencja w Sokołach zorganizowana przez firmy: AdiFeed i Trans-Rol. Organizatorzy zdołali zainteresować prezentowaną na niej tematyką sporą publiczność. To niebywałe zgromadzić tylu przedstawicieli branży i rolników. Z pewnością spore znaczenie w tej kwestii miało zaproszenie cenionych prelegentów: dr Zbigniewa Lacha z OHZ Osięciny oraz Moniki Figiel i dr inż, Krzysztofa Białonia z AdiFeed, którzy umiejętnie dobrali tematy wystąpień. Były to: obniżenie kosztów produkcji mleka, prawidłowy odchów cieląt i dobre praktyki kiszonkarskie. Obszerną relację z konferencji, która odbyła się 12 lutego zamieścimy w najbliższym marcowym wydaniu Podlaskiego AGRO. TEKST: SAM, FOT. SEBASTIAN RUTKOWSKI 32

PODLASKIE AGRO


PODLASKIE AGRO

33


Fot. Artur Warchala

aktualności

Najbardziej osobliwe muzeum z tematyką rolną mamy na Podlasiu

Z wizytą

w przeszłości

Rolnik powinien znać historię wsi. Z Dorotą Łapiak, dyrektor Muzeum Rolnictwa im. ks. Krzysztofa Kluka w Ciechanowcu rozmawia Barbara Klem. – Jedyne w Europie muzeum weterynarii. Jedyne w Polsce tak różnorodne muzeum rolnictwa. Jedyny w Polsce ogród 600 roślin „zdatnych do zażycia”. Największa w Polsce czynna kolekcja starych traktorów i lokomobil. Największe w Polsce muzeum pisanki. Och... tych „naj” jest całe mnóstwo. A jakie były tego początki?

– Inicjatywę organizacji Muzeum podjęło Towarzystwo Miłośników Ciechanowca na czele ze ś.p. Kazimierzem Uszyńskim – późniejszym wieloletnim dyrektorem placówki i Pawłem Olszewskim – miejscowym lekarzem. Na lokalizację wybrano posiadłość hrabiostwa Starzeńskich z połowy XIX w. Stanowił je 25-hektarowy park dworski z zabudowaniami: pałacem – niestety spalonym podczas wojny oraz oficyną dworską, wozownią i stajniami. Zaczęło się więc od odbudowy pałacu, remontu ocalałych obiektów i jednoczesnego gromadzenia zbiorów. W 1962 r. muzeum zaczęło funkcjonować. Skansen na terenie parku pałacowego był zaś tworzony sukcesywnie. Budynków przybywało z biegiem lat, proces ten trwa z resztą do dziś. Przykładem – bardzo atrakcyjnym – jest otwarty pod koniec zeszłego roku, po przeniesieniu i odrestaurowaniu, zabytkowy kościół z Bogut Pianek z dzwonnicą i wikarówka z Kulesz Kościelnych. Naszym założeniem jest gromadzenie budownictwa drewnianego, charakterystycznego dla pogranicza Mazowsza i Podlasia. Zbudowaliśmy wokół posiadłości dworskiej polską wieś i to jest wyróżnik naszego Muzeum. Turysta zachwyca się ekspozycją dawnych wnętrz dworskich w pałacu. Może obejrzeć bogato wyposażony gabinet hrabiego, bibliotekę, salon i jadalnię z zakątkiem do odpoczynku, a także sypialnię. Za chwilę z tego przepychu wychodzimy na polską

34

wieś. Odwiedzamy ubogie chaty chłopów, bogatej szlachty... Do zbiorów Muzeum należą także zabytki typu in side (stojące na pierwotnie zajmowanym miejscu). Są to dwa wiatraki typu koźlak w Drewnowie i w Dąbrowie Łazach oraz odrestaurowany budynek prawie stuletniej drewnianej szkoły w Winnie Chrołach, gdzie znajduje się ekspozycja wiejskiej szkoły i pokazana jest historia szkolnictwa. – Ponoć Muzeum można zwiedzać dwie godziny, a można i dwa dni?

– Tak, to zależy od naszych zainteresowań. Kolekcję mamy bowiem przebogatą. W tej chwili skansen tworzy 49 drewnianych obiektów. Są to zarówno duże budynki jak np. stodoły, czy cha-

ty, ale też drobne jak np. gołębnik, czy sernica. Ta ostatnia jest mało znaną ciekawostką, choć sernice były używane już za czasów ks. Kluka (XVIII w.). Jest to mały drewniany domek, pełen niewielkich otworów, ustawiany wysoko, który służył jako suszarnia serów. Na terenie parku mamy też kuźnię, wiatrak, młyn wodny. Przeszło 2ha zajmuje staw przydworski. Latem pływają po nim łabędzie, po łąkach błąkają się żurawie, ptactwo domowe i dumne pawie – drobiowa arystokracja. W zagrodach pasą się owce, kozy i osiołki. Część działek pozostawiamy zawsze na działalność uprawową, siejemy zboża, sadzimy ziemniaki. Stąd też żniwa, czy wykopki w skansenie odbywają się na prawdziwych polach. Zbiory Muzeum liczą

c.d. na str. 36

PODLASKIE AGRO


PODLASKIE AGRO

35


aktualności c.d. ze str. 34 ponad 28.000 eksponatów, w tym ponad 300 to maszyny i narzędzia rolnicze. Typowe skanseny prezentują w sposób statyczny budownictwo drewniane. Nasza działalność jest rozszerzona, pokazujemy „żywą” historię wsi. Zgodnie z obrzędami roku – głównie kościelnego – wnętrza chat przybierają inny wystrój. Szczególną formą ożywienia skansenu są organizowane imprezy, w czasie których w chałupach są przygotowywane posiłki, smażone placki, pieczona kiszka ziemniaczana. Kowal w kuźni wykuwa podkówki, pod spichlerzem ktoś wyplata wiklinowe kosze, a w stodole gospodarz młóci zboże cepem. Wszystkie te sytuacje aranżujemy w miarę prawdopodobnie do prawdziwych. – Różnorodność Muzeum wynika z bardzo szerokich zainteresowań jego patrona. Poza skansenem jest to dziewięć innych działów, które tworzą placówkę.

– Najstarszym i posiadającym najwięcej eksponatów jest dział etnografii. Poza nim mamy dział historyczno-artystyczny, budownictwa wiejskiego – skansen właśnie, techniki rolniczej, historii uprawy roślin, historii chowu i hodowli zwierząt gospodarskich, tradycji zielarskich, muzeum weterynarii. To ostatnie zostało otwarte w 1982 r. Formalnie pozostaje działem, jednak ze względu na unikalność tematu, kompletność zbiorów, jak i znaczenie krajowego środowiska weterynaryjnohistorycznego zostało podniesione do godności muzeum. Gromadzi przedmioty dokumentujące dzieje lecznictwa zwierząt na ziemiach polskich. Do tego dołączmy muzeum pisanki – największą w Polsce ekspozycję pisanek, wykonywanych w najróżniejszych technikach z różnych regionów Polski i świata. W tym roku poszerzymy nasz ogród botaniczny o nową część – ogród roślin miododajnych, stworzony na bazie pszczelich plastrów miodowych. W znajdującym się obok spichlerzu znajduje się ekspozycja pszczelarska, a na strychu przeszklony ul, zdradzający sekrety z życia pszczół. Ciekawe jest muzeum leśne, pokazujące historię lasów. Wzbogacamy je stale o nowe eksponaty, w tej chwili kupiliśmy bardzo stary tartak, który chcemy zrekonstruować – poszukujemy sponsorów. – Ubiegły rok w historii Muzeum to czas niezwykłych zdarzeń związanych z jubileuszem 50-lecia istnienia placówki...

– Tak. Wszystkie ubiegłoroczne wydarzenia w Muzeum odbywały się pod hasłem jubileuszu. A główne uroczystości były obchodzone dwukrotnie: w maju i październiku. Było to mnóstwo spotkań, setki gości, odznaczenia i okolicznościowe publikacje. Jednym z ważniejszych wydarzeń była uroczysta sesja Rady Miasta, na której podjęto decyzję o nadaniu imienia Kazimierza Uszyńskiego jednej z ulic w Ciechanowcu. O randze wydarzenia świadczy choćby ten fakt, iż patronat nad świętem objął Bronisław Komorowski, prezydent RP. – Również w zeszłym roku, w grudniu otrzymała pani z rąk Stanisława Kalemby, ministra rolnictwa odznakę honorową „Zasłużony dla rolnictwa”. Odznaki otrzy36

mują rolnicy, ale też osoby zatrudnione w instytucjach związanych bezpośrednio z wsią i rolnictwem. Było zaskoczenie?

– Oczywiście. Zastanawiałam się nawet, czy rzeczywiście w swojej działalności zasłużyłam się dla rolnictwa? Muzeum zostało powołane w celu pielęgnowania naszych polskich tradycji, które są ściśle związane z rolnictwem. A kieruję nim już ponad dziesięć lat. Sądzę, że wpływ ma też moja praca społeczna, bo od ponad 12 lat jestem radną powiatu wysokomazowieckiego. Powiatu typowo rolniczego. Przez działania samorządowe staram się wspierać rolnictwo, ułatwiać pracę rolnikom, propagować rolnictwo współczesne. Mam nadzieję, że moje doświadczenie, wiedza i zaangażowanie przyczynia się do podnoszenia poziomu gospodarstw rolnych. Skoro zostałam odznaczona, to znaczy, że ktoś to dostrzegł, a to jest bardzo miłe. To odznaczenie jest szczególne ważne, resort rolnictwa jest drugim – obok kultury, któremu mogłoby podlegać nasze Muzeum. – Czy rodzina pani dyrektor ma obowiązek zwiedzania Muzeum?

– No nie... Nie obowiązek. Dzieci, jak i większość społeczności Ciechanowca, chętnie tu przychodzą, szczególnie w trakcie imprez. Ale z reguły się nie widzimy (śmiech). Mam już na tyle wygodną sytuację, że dzieci nie są małe i nie absorbują czasu. Mogę więc skupić się na pracy zawodowej i poświęcić społecznie. Stanowisko dyrektora Muzeum wymaga dużej dyspozycyjności, często nie jestem w stanie przeciąć kreską tematu praca – dom. Latem, kiedy skupia się większość imprez, to właściwie w myśleniu o pracy się nie ustaje. – Co w najbliższym czasie poleciłaby pani Czytelnikom w Muzeum?

– Zapraszam na bardzo ciekawą wystawę czasową, którą otwieramy w pałacu pod koniec lutego. „Lalki polskie i zagraniczne” – to przepiękna, barwna ekspozycja setek lelek w przeróżnych strojach. Wystawa czynna będzie do połowy kwietnia. W szkole w Winnej natomiast przygotowujemy nietypową wystawę – muzeum zabawki. Szczególnie dla mieszkańców wsi chciałabym zaś przypomnieć nasz konkurs, który zyskał już rangę wojewódzką i jest organizowany wspólnie z urzędem marszałkowskim – konkurs na najlepiej zachowany zabytek wiejskiego budownictwa drewnianego. Zachęcam rolników, bo to na ich terenach znajdują się piękne spichlerze, domy, stodoły. O ile te budynki są zadbane z zachowaniem dawnej architektury, to można wygrać wspaniałe nagrody. No i... najprzyjemniej będzie chyba jak co roku na święcie chleba. Impreza ta przyciąga do nas 25 tys. osób, jest to pięć razy więcej niż liczba mieszkańców Ciechanowca. W tym roku przygotowujemy się do koncertu Maryli Rodowicz – więc zapraszamy... – Dziękuję za rozmowę zachęcając Czytelników do przyjazdu i zwiedzania Muzeum. Tu naprawdę jest i ciekawie, i pięknie. A wiem, bo wywodząc się z okolicznej miejscowości, od lat tu bywam, a jako uczennica szkoły średniej osobiście pieliłam muzealne grządki... PODLASKIE AGRO


PODLASKIE AGRO

37


finanse

Rozliczenie podatku dochodowego emeryta lub rencisty KRUS za ubiegły rok

Samodzielność Kasa Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego jako organ rentowy, po upływie każdego roku podatkowego, do końca lutego, sporządza i przekazuje emerytom i rencistom stosowny formularz PIT. W większości przypadków KRUS „rozliczy się” też za nich. Do emerytów i rencistów ubezpieczonych w KRUS trafiają formularze PIT-40 (roczne obliczenie podatku przez organ rentowy) lub PIT-11A (informację o dochodach uzyskanych od organu rentowego). Dane podatkowe emerytów/rencistów zawarte na formularzach PIT, KRUS przekazuje również do urzędu skarbowego właściwego wg miejsca zamieszkania emeryta/rencisty, a w przypadku osób mieszkających za granicą – do urzędu skarbowego właściwego w sprawach opodatkowania osób zagranicznych. Właściwe jednostki KRUS co miesiąc pobierają zaliczki na podatek dochodowy od wypłacanych emerytur i rent rolniczych. W ub.r. zaliczki te wynosiły 18% dochodu uzyskanego przez emeryta lub rencistę w danym miesiącu (jeżeli dochód z emerytury lub renty rolniczej uzyskanej w 2012r. nie przekroczył kwoty 85.528 zł) minus kwota 46,33 zł (miesięczna kwota zmniejszająca zaliczkę na podatek). Jeżeli emeryt/rencista otrzymał z Kasy PIT-40 i poza emeryturą lub rentą wypłacaną z tego organu rentowego w 2012r. nie osiągnął innego

daje możliwości przychodu, który zgodnie z ww. ustawą podlega opodatkowaniu podatkiem dochodowym od osób fizycznych (dochodu z gospodarstwa rolnego nie wlicza się do tego przychodu), to emeryt lub rencista nie ma obowiązku składania w urzędzie skarbowym dodatkowego zeznania podatkowego. Podatek obliczony przez KRUS będzie podatkiem należnym emeryta/rencisty za rok 2012. Roczne obliczenie podatku dochodowego przez KRUS (otrzymanie formularza podatkowego PIT-40A) nie oznacza, że emeryt/rencista nie może rozliczyć podatku sam w urzędzie skarbowym. Jeżeli stwierdzi, że korzystniejsze dla niego będzie rozliczenie podatku z małżonkiem lub dzieckiem (w przypadku osób samotnych) – sam składa zeznanie podatkowe (formularz PIT-36 lub PIT-37) we właściwym urzędzie skarbowym do 30 kwietnia 2013 r. Zeznania takie składają również emeryci/renciści, którzy: ► chcą skorzystać z ulg podatkowych określonych w ustawie (np. z tytułu wychowywania dzieci, z tytułu poniesienia wydatków na cele rehabilitacyjne, z tytułu dokonania darowizny pieniężnej na rzecz organizacji pożytku publicznego) lub ► chcą wnioskować o przekazanie 1% podatku należnego na rzecz wybranej organizacji pożytku publicznego.

Ponadto KRUS nie rozliczy podatku dochodowego emeryta/rencisty za 2012 r. m.in., gdy: ► emeryturę/rentę wypłacała w ciągu 2012 r. więcej niż jedna jednostka organizacyjna KRUS (np. emeryt/rencista zmienił miejsce zamieszkania i wypłatę emerytury/renty podjęła inna jednostka organizacyjna KRUS), ► emeryturę lub rentę wypłacała jednostka organizacyjna KRUS, a następnie jednostka organizacyjna ZUS lub odwrotnie, ► realizowano w danym roku podatkowym ulgę podatkową udzieloną przez urząd skarbowy, ► obniżano w danym roku podatkowym wysokość miesięcznych zaliczek na podatek dochodowy w związku ze złożonym przez emeryta/ rencistę oświadczeniem o wspólnym opodatkowaniu dochodów z małżonkiem lub w sposób przewidziany dla osób samotnie wychowujących dzieci (chyba, że oświadczenie takie emeryt/rencista wycofał w danym roku podatkowym). Jednocześnie zwracamy uwagę, że podatku dochodowego od osób fizycznych za 2012r. nie płacą osoby (w tym emeryci/renciści), których roczny przychód podlegający opodatkowaniu nie przekroczył 3.091 zł.

TEKST: MGR INŻ.

DANUTA WALESIUK, REFERATU WYPŁAT

KIEROWNIK SAMODZIELNEGO

Kogo może zgłosić do ubezpieczenia beneficjent renty strukturalnej?

Przezorny, zawsze ubezpieczony Członków swoich rodzin: małżonków, bezrobotnych, niepełnoletnich, czy kontynuujących naukę – mogą zgłaszać do ubezpieczenia zdrowotnego osoby otrzymujące z ARiMR renty strukturalne. Ważne jednak, by wykaz tych osób był aktualny. W wielu sytuacjach wymagane jest ponowne zgłoszenie do ubezpieczenia. Informacje, dotyczące osób podlegających ubezpieczeniu zdrowotnemu wraz z osobą otrzymującą rentę strukturalną, Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji rolnictwa przesyła do Narodowego Funduszu Zdrowia. Niewiele trzeba, by stracić prawo do ubezpieczenia jako członek rodziny, a wówczas należy ponownie dokonać zgłoszenia takiej osoby. Taka sytuacja ma miejsce, gdy członek rodziny beneficjenta renty strukturalnej, zgłoszony do ubezpieczenia zdrowotnego, podejmie, chociaż przez kilka dni, jakiekolwiek zatrudnienie – także w ramach umowy zlecenia lub rozpocznie działalność gospodarczą, lub uzyska status bezrobotnego, czy nabędzie uprawnienia do emerytury lub renty. Musi wówczas zostać wyrejestrowany z ubezpieczenia zdrowotnego, które otrzymał na wniosek beneficjenta renty strukturalnej. Uzyskuje bowiem własne prawo do ubezpieczenia i traci tym samym prawo do ubezpieczenia jako członek rodziny. Utrata zaś tego źródła ubezpieczenia przez członka rodziny beneficjenta, powoduje konieczność ponownego zgłoszenia go do ubezpieczenia przez otrzymującego rentę strukturalną. Nie zgłoszenie tego faktu do Agencji spowoduje, że taki członek rodziny pozostanie nie ubezpieczony i nie będzie miał prawa do bezpłatnej opieki lekarskiej. Aby uniknąć takiej sytuacji wystarczy, by rolnicy otrzymujący rentę strukturalną, na bieżąco przekazywali do ARiMR zmiany w wykazie osób zgłoszonych przez nich do ubezpieczenia. Termin, w którym należy 38

to zrobić wynosi siedem dni. Osoby należące do rodziny rolnika zgłoszone przez niego do ubezpieczenia, uzyskują prawo do świadczeń opieki zdrowotnej od dnia zgłoszenia ich do ubezpieczenia zdrowotnego. Aktualizacji danych członków rodziny w zakresie uprawnień do ubezpieczenia zdrowotnego należy dokonywać w biurze powiatowym prowadzącym sprawę rentową. Zgodnie z ustawą o świadczeniach opieki zdrowotnej, członkiem rodziny beneficjenta, który może zostać zgłoszony do ubezpieczenia zdrowotnego jest: ► dziecko własne, dziecko małżonka, dziecko przysposobione, wnuk albo dziecko obce, dla którego ustanowiono opiekę, dziecko obce w ramach rodziny zastępczej, w wieku: ► do ukończenia 18 lat, ► jeżeli po ukończeniu 18 lat kształci się dalej – do ukończenia 26 lat, ► jeżeli posiada orzeczenie o znacznym stopniu niepełnosprawności lub inne traktowane na równi – bez ograniczenia wieku. ► małżonek/małżonka ► wstępni pozostający z ubezpieczonym we wspólnym gospodarstwie domowym. Wnuki mogą być zgłoszone tylko w przypadku, gdy żaden z rodziców nie podlega obowiązkowi ubezpieczenia zdrowotnego lub ubezpieczeniu dobrowolnemu. W celu zweryfikowania danych znajdujących się w bazie NFZ, ubezpieczeni oraz członkowie ich rodzin mogą zarejestrować się na portalu www.pue.zus.pl. OPR. SAM NA PODSTAWIE INFORMACJI

DEPARTAMENTU KOMUNIKACJI SPOŁECZNEJ ARIMR PODLASKIE AGRO


PODLASKIE AGRO

39


finanse

Zmiany w ustawie o ubezpieczeniu społecznym rolników, jakie zaczęły obowiązywać od początku bieżącego roku

Nowości

w ubezpieczeniu rolniczym fot.: Barbara Klem

Podwyższanie i zrównywanie wieku emerytalnego dla kobiet i mężczyzn, ograniczenia w tzw. „wcześniejszych” emeryturach, wprowadzenie częściowej i okresowej emerytury rolniczej – m.in. takie zmiany obowiązują od początku br. w systemie ubezpieczeń rolniczych. Pierwszego stycznia br. weszła w życie ustawa z 11 maja 2012 r. o zmianie ustawy o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych oraz niektórych innych ustaw. Artykuł trzeci tej ustawy wprowadza z kolei zmiany do ustawy z 20 grudnia 1990 r. o ubezpieczeniu społecznym rolników.

Podwyższenie i zrównanie wieku emerytalnego Pierwsza ze zmian polega na podwyższaniu i sukcesywnym zrównywaniu wieku emerytalnego dla kobiet oraz mężczyzn (art. 19 ust. 1 pkt 1, ust. 1a i 1b ustawy o ubezpieczeniu społecznym rolników). Podwyższanie wieku emerytalnego zacznie się od bieżącego roku i będzie przebiegało stopniowo. Obejmie kobiety urodzone po 31 grudnia 1952 r. i mężczyzn urodzonych po 31 grudnia 1947 r. Pełnym wiekiem emerytalnym wynoszącym 67 lat będą musiały legitymować się kobiety urodzone po 30 września 1973 r. (mające obecnie 39 lat) i mężczyźni urodzeni po 30 września 1953 r. (mający obecnie 59 lat) Przykład: Na podstawie przepisów obowiązujących do 31 grudnia 2012 r. kobieta, ur. w styczniu 1955 r., mogłaby ubiegać się o emeryturę rolniczą w styczniu 2015 r. (ukończy wówczas 60 lat).

40

▲ Od początku bieżącego roku rozpoczyna się m.in. systematyczne podwyższanie i zrównywanie wieku emerytalnego dla kobiet i mężczyzn. Po zakończeniu tego procesu wszyscy rolnicy, niezależnie od płci, będą pracować do 67 roku życia.

Po wprowadzeniu zmian od 1 stycznia 2013 r. wymagany wiek emerytalny dla takiej kobiety wyniesie 60 lat i 9 miesięcy. A zatem kobieta ta będzie mogła ubiegać się o emeryturę rolniczą dopiero w październiku 2015 r. Docelowe 67 lat zostanie osiągnięte w przypadku mężczyzn w 2020 r., a w przypadku kobiet w 2040 r., a więc odpowiednio po 7 i 27 latach od początku podnoszenia wieku emerytalnego.

Ograniczenia w tzw. „wcześniejszych” emeryturach Kolejna zmiana wprowadzona przez omawianą ustawę polega na ograniczeniu możliwości skorzystania z tzw. emerytur „wcześniejszych” (art. 19 ust. 2a, art. 26 ust. 3 ustawy o ubezpieczeniu spo-

łecznym rolników). Świadczenia te będą przyznawane tylko rolnikom, którzy do 31 grudnia 2017 r. ukończą 55 lat – kobiety lub 60 lat – mężczyźni, będą legitymować się okresem co najmniej 30 lat podlegania wyłącznie rolniczemu ubezpieczeniu emerytalno-rentowemu i zaprzestaną prowadzenia działalności rolniczej. Z emerytur tych będą mogły skorzystać wyłącznie: – kobiety urodzone przed 1 stycznia 1963 r., – mężczyźni urodzeni przed 1 stycznia 1958 r. Ostatnie emerytury wcześniejsze zostaną wypłacone dla kobiet w kwietniu 2026 r. Natomiast dla mężczyzn – w grudniu 2024 r. Wydłużenie wieku emerytalnego i pozostawienie wieku wymaganego do wcześniejszej emery-

c.d. na str. 42

PODLASKIE AGRO


PODLASKIE AGRO

41


finanse c.d. ze str. 40 tury na dotychczasowym poziomie spowoduje obniżenie wysokości części uzupełniającej emerytury rolniczej „wcześniejszej”. Świadczenie to będzie obniżane po 5% emerytury podstawowej za każdy rok, dzielący uprawnionego od wieku emerytalnego i, jak dotychczas, będzie podwyższane o 5% po osiągnięciu kolejnego roku życia.

dodatki, które są przyznawane, na podstawie odrębnych przepisów, emerytom, którzy osiągnęli powszechny wiek emerytalny. Z chwilą osiągnięcia wieku emerytalnego przez osobę uprawnioną, częściowa emerytura rolnicza zostanie z urzędu zamieniona na emeryturę rolniczą i wówczas część uzupełniająca emerytury rolniczej może ulec zawieszeniu, jeżeli emeryt nie zaprzestał prowadzenia działalności rolniczej.

Przejście na częściową emeryturę rolniczą

Okresowa emerytura rolnicza

Nowe przepisy wprowadzają możliwość przejścia na częściową emeryturę rolniczą (art. 19a ustawy o ubezpieczeniu społecznym rolników). Ubiegać się będą mogli o nią ubezpieczeni (rolnicy, domownicy): – kobiety, które osiągnęły wiek 62 lata i mają co najmniej 35-letni okres podlegania rolniczemu ubezpieczeniu emerytalno-rentowemu, – mężczyźni, którzy osiągnęli wiek 65 lat i posiadają co najmniej 40-letni okres podlegania rolniczemu ubezpieczeniu emerytalno-rentowemu. Emerytura częściowa będzie dostępna dla kobiet od 2021 r. (urodzonych po 1958 r.) oraz dla mężczyzn od 2013 r. (urodzonych po 1947 r.). Postępowanie o przyznanie częściowej emerytury rolniczej będzie wszczynane na podstawie wniosku złożonego przez osobę zainteresowaną na takich samych zasadach, jak w przypadku emerytury rolniczej w pełnym wieku emerytalnym. Wysokość częściowej emerytury rolniczej będzie wynosić 50% kwoty emerytury rolniczej ustalonej na ogólnych zasadach i nie będzie podlegać podwyższeniu do kwoty emerytury podstawowej. Wysokość tego świadczenia nie będzie zmniejszana, mimo że emeryt będzie prowadził działalność rolniczą. Emerytura częściowa nie będzie również zmniejszana ani zawieszana, gdy emeryt będzie osiągał przychody z tytułu działalności pozarolniczej podlegającej ubezpieczeniu społecznemu (np. z tytułu zatrudnienia). Przy częściowej emeryturze rolniczej będą wypłacane wszystkie

Artykuł 15 ustawy o zmianie ustawy o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych wprowadził też okresową emeryturę rolniczą. To świadczenie przysługuje osobom, którym upłynął okres, na jaki została im przyznana renta strukturalna przez Agencję Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, a które nie osiągnęły jeszcze wieku emerytalnego. Będzie ona przysługiwała do dnia osiągnięcia tego wieku w wysokości emerytury podstawowej – bez względu na posiadany okres podlegania ubezpieczeniu emerytalno-rentowemu. Do okresowej emerytury rolniczej będą stosowane odpowiednio przepisy ustawy dotyczące emerytury rolniczej. Omawiane świadczenie będzie podlegać zawieszeniu (w odpowiedniej części), jeżeli emeryt nie zaprzestanie prowadzenia działalności rolniczej w rozumieniu ustawy oraz zmniejszeniu, jeżeli osiągnie przychody z tytułu działalności pozarolniczej podlegającej ubezpieczeniu społecznemu w wysokości powodującej zmniejszenie świadczenia. Przy emeryturze okresowej będą wypłacane dodatki przyznane na podstawie odrębnych przepisów. Osoba zainteresowana, która utraci prawo do renty strukturalnej, a która nie osiągnęła wieku emerytalnego, powinna zwrócić się do oddziału regionalnego lub placówki terenowej KRUS, właściwych ze względu na miejsce zamieszkania, z wnioskiem o przyznanie prawa do okresowej emerytury rolniczej. Do wniosku należy dołączyć kopię decyzji ARiMR przyznającej rentę strukturalną. Z chwilą osiągnięcia wieku emerytalnego

Pytanie Czytelnika

Nienależne trzeba zwrócić Od 1986 r. jestem właścicielem gospodarstwa rolnego o powierzchni 4,25 ha przeliczeniowego i nieprzerwanie podlegam ubezpieczeniu w KRUS. Od 15.06.2008 r. do 30.11.2008 r. przebywałem na zwolnieniu lekarskim i otrzymywałem zasiłek chorobowy. W bieżącym roku, ubiegając się o rentę rolniczą, dołączyłem do wniosku świadectwo pracy potwierdzające moje zatrudnienie w okresie od 01.08.2008 r. do 30.09.2008 r. W związku z powyższym Kasa wydała decyzję o niepodleganiu przeze mnie ubezpieczeniu społecznemu rolników w okresie podlegania innemu ubezpieczeniu. Dwa tygodnie później otrzymałem decyzję żądającą zwrotu nienależnie pobranego zasiłku chorobowego za okres 01.08. – 30.09.2008 r. Czy decyzja Oddziału jest prawidłowa, skoro od wypłaty świadczenia minęły już ponad 4 lata?

Zasady zwrotu nienależnie pobranych świadczeń reguluje art. 138 ust. 4 ustawy z 17 grudnia 1998 r. o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych (Dz. U. z 2009 r. nr 153, poz. 1227, z późn. zm.). Stanowi on, że nie można żądać zwrotu nienależnie pobranych świadczeń za okres dłuższy niż 12 miesięcy, jeżeli osoba pobierająca świadczenia zawiadomiła organ rentowy o zajściu okoliczności powodujących ustanie lub zawieszenie pra42

okresowa emerytura rolnicza zostanie z urzędu zamieniona na emeryturę rolniczą, jeżeli uprawniony do emerytury okresowej będzie legitymował się co najmniej 25-letnim okresem ubezpieczenia emerytalno-rentowego.

Kolejne zmiany Nowe przepisy wprowadzają też możliwość podejmowania pracy pozarolniczej przez osoby uprawnione do okresowej renty rolniczej z tytułu niezdolności do pracy, bez utraty prawa do tego świadczenia (art. 22 ust. 1 ustawy o ubezpieczeniu społecznym rolników). Osoby uprawnione do okresowej renty rolniczej z tytułu niezdolności do pracy będą mogły podejmować, w czasie pobierania tego świadczenia, inną działalność niezwiązaną z rolnictwem, podlegającą ubezpieczeniu społecznemu, nie tracąc prawa do tej renty. W zależności od uzyskanego przychodu świadczenie będzie ulegało zmniejszeniu (zawieszeniu) na zasadach wynikających z przepisów obowiązujących w systemie powszechnym. Zmieniły się też niektóre zasady wypłaty części uzupełniającej emerytury lub renty rolniczej (art. 28 ust 11 i 12 ustawy o ubezpieczeniu społecznym rolników). Zarówno rencista, jak i emeryt, z wyjątkiem osób uprawnionych do emerytury wcześniejszej lub okresowej, będą mogli prowadzić działalność rolniczą bez zawieszania wypłaty części uzupełniającej tego świadczenia, jeżeli małżonek emeryta/rencisty będzie podlegał ubezpieczeniu emerytalno-rentowemu z mocy ustawy. BARBARA SOŁOMIEWICZ, DYREKTOR ODDZIAŁU KRUS W BIAŁYMSTOKU

Ustawa z 11 maja 2012 r. o zmianie ustawy o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych oraz niektórych innych ustaw (Dz. U. z 6 czerwca 2012 r., poz. 637) Ustawa z 20 grudnia 1990 r. o ubezpieczeniu społecznym rolników (Dz. U. z 2008 r. Nr 50, poz. 291 z późn. zm.).

wa do świadczeń albo wstrzymanie wypłaty świadczeń w całości lub części, a mimo to, świadczenia były jej nadal wypłacane. W pozostałych zaś przypadkach - za okres dłuższy niż 3 lata. Zgodnie z uchwałą Sadu Najwyższego z 16 maja 2012 r. (sygn. akt III UZP 1/12) trzyletni okres, za który organ rentowy może żądać zwrotu nienależnie pobranych świadczeń, obejmuje okres do ostatniej wypłaty nienależnego świadczenia. Postępowanie KRUS jest zgodne z przepisami - ostatnia wypłata zasiłku chorobowego nastąpiła 08.10.2008 r., a zatem jest Pan zobowiązany do zwrotu nienależnie pobranego świadczenia za okres wskazany w decyzji. Ponadto Oddział Regionalny KRUS w Białymstoku przypomina, że zgodnie z art. 37 ust. 1 i 2 ustawy z 20 grudnia 1990 r. o ubezpieczeniu społecznym rolników (Dz. U. z 2008 r. nr 50, poz. 291, z późn. zm.) rolnik jest obowiązany, nie czekając na wezwanie, w ciągu 14 dni zgłaszać Kasie osoby podlegające ubezpieczeniu w jego gospodarstwie oraz informować Kasę o okolicznościach mających wpływ na podleganie ubezpieczeniu i o zmianie tych okoliczności, a osoba pobierająca świadczenie jest obowiązana zgłaszać okoliczności mające wpływ na wysokość i prawo pobierania świadczenia. Stosowanie się do powyższego pozwoli uniknąć sytuacji, w której świadczeniobiorca pobierze nienależne świadczenie i będzie zobowiązany do jego zwrotu. MGR INŻ.

ALEKSANDRA CZACZKOWSKA, ZASTĘPCA KIEROWNIKA WYDZIAŁU ŚWIADCZEŃ OR KRUS W BIAŁYMSTOKU PODLASKIE AGRO


PODLASKIE AGRO

43


uprawa

Firma DuPont po raz kolejny zorganizowała cykl konferencji. Na początku lutego spotkanie odbyło się w Białymstoku.

Każdy marzy

o mercedesie

▲ Inż. Henryk Wachowiak z Instytutu Ochrony Roślin w Poznaniu omówił temat najpoważniejszych szkodników rzepaku

▲ Piotr Gill, regionalny dyrektor DuPont, mówił m.in. o Światowym Indeksie Bezpieczeństwa Żywności

Bieżące problemy branży rolniczej, bezpieczeństwo żywności, nowoczesne środki ochrony roślin oraz najgroźniejsze szkodniki rzepaku – między innymi takie tematy były poruszane podczas konferencji firmy DuPont. Frekwencja dopisała, rolnicy coraz chętniej znajdują czas na wysłuchanie prelekcji. Wiedza stała się jednym z najważniejszych narzędzi pracy.

tzw. żółte naczynia, czyli pojemniki odpowiednio rozstawione w polu, w które wpadają szkodniki. Ich liczba pozwala określić z jak dużym problemem mamy do czynienia. W dalszej części wystąpienia inż. Wachowiak mówił o najczęściej występujących szkodnikach rzepaku: chowaczu brukwiaczku, chowaczu czterozębnym, chowaczu podobniku, czy pryszczarku kapustniku. Jak podkreślił wykładowca, najgorszym ze szkodników rzepaku jest niewymieniony jeszcze słodyszek rzepakowy. Naloty owada odnotowuje się od połowy marca do połowy kwietnia. Pojawia się w dużej liczebności, potrafi całkowicie zniszczyć plon rzepaku. – Zagrożenie słodyszkiem w tym regionie jest duże. Trzeba się z nim liczyć zawsze i walczyć co roku jednym lub dwoma opryskami – podkreślał naukowiec. Skoro zarówno konferencja, a zatem i artykuł, poświęcone były ochronie roślin, skąd samochodowy tytuł? To takie nawiązanie do jednego z wystąpień, które bardzo spodobało się białostockiej publiczności. Marcin Kanownik z DuPont mówił o formulacji SX, w której produkowane są nowe preparaty tej firmy. Formulacja SX oznacza dwuskładnikową postać preparatów, co podnosi ich skuteczność, nawet w niższych dawkach, rozszerza spektrum działania, poprawia rozpuszczanie i wchłanianie. – Produkowany przez nas Granstar 75 WG to znany z niezawodności „mercedes beczka”, wśród herbicydów, ale kto by chciał jeździć 25letnim samochodem – wyjaśniał obrazowo Marcin Kanownik. – My wciąż pracujemy nad lepszymi technologiami, nowy Granstar w formulacji SX to taki nowiutki mercedes. I w ten oto sposób przedstawiciele DuPont zaprosili uczestników konferencji, jak i za naszym pośrednictwem Państwa, do sprawdzenia produktów tej firmy lub, pozostając przy samochodowej przenośni, do jazdy próbnej.

Jedną z gałęzi działalności koncernu DuPont jest produkcja środków ochrony roślin. Firma wciąż pracuje nad ulepszaniem swoich produktów, a efekty tych prac przedstawia na dorocznych konferencjach, z którymi od 14 lat objeżdża całą Polskę. Ósmego lutego spotkanie odbyło się w Białymstoku w kinie Helios. Konferencję rozpoczęło wystąpienia Piotra Gilla, dyrektora regionalnego DuPont, który zaznajomił zebranych z tematem Światowego Indeksu Bezpieczeństwa Żywności. Indeks, opracowany przez Economist Intelligence Unit we współpracy z firmą DuPont, to lista 105 krajów świata, którym przyporządkowana została odpowiednia liczba punktów w oparciu o kilka wyznaczników. Najważniejsze z nich to: osiągalność cenowa, dostęp do żywności oraz jej jakość i bezpieczeństwo. W ogólnym rankingu Polska uzyskała 72,3 pkt. i tym samym znalazła się na 24 miejscu, tuż za Czechami (23 miejsce, 73,5 pkt.), ale przed Węgrami (25 miejsce, 70,7 pkt.) oraz Słowacją (27 miejsce, 68,8 pkt.). Na pierwszym miejscu uplasowały się Stany Zjednoczone z 89,5 pkt., a zaraz za nimi znalazła się Dania, Norwegia, Francja. Niemcy znalazły się na dziesiątym miejscu, natomiast Ukraina na 44. Jak wynika z rankingu, Polska znajduje się w całkiem niezłej sytuacji, wyróżniamy się pod względem wysokich standardów żywieniowych, programów wspierających bezpieczeństwo żywieniowe oraz systemów finansowania dla rolników, bezpie44

czeństwa żywności, jak również niskiego wskaźnika występowania niedożywienia. Wyniki Indeksu będą na bieżąco aktualizowane. Po co powstał Indeks? – Obecnie ziemię zamieszkuje ok.7 mld ludzi, a przewiduje się, że w 2050 r. liczba mieszkańców naszej planety wzrośnie do 9 mld. A zatem z takiego samego areału ziemi, trzeba będzie zapewnić żywność dla znacznie większej populacji – wyjaśniał Piotr Gill. – To jedno z pól naszej działalności. Rocznie firma DuPont przeznacza 1 mld dolarów na badania związane z rozwojem i poprawą efektywności produkcji żywności. W dalszej części konferencji przedstawione zostały środki ochrony roślin marki DuPont. Tych, którzy uprawiają kukurydzę z pewnością zainteresowały wykłady dotyczące środka Hector Max (kompletny herbicyd), zestawu handlowego Hector i Zeagran oraz Titusa 25 WG. Omówione zostały również – doskonale znany rolnikom Wirtuoz 520 EC, nowości: Avaunt 150 EC, insektycyd do zwalczania słodyszka w uprawach rzepaku, jak również herbicyd Salsa 75 WG, które wraz z systemem SPEC, nagrodzonym przez ministra rolnictwa za osiągnięcia w zakresie wdrażania postępu w rolnictwie, będą stanowiły kompleksową ofertę dla producentów rzepaku. Szkodnikom w rzepaku poświęcone zresztą zostało oddzielne wystąpienie inż. Henryka Wachowiaka z Inst y tutu Ochrony Roślin w Poznaniu. – Rzepak z wszystkich roślin uprawnych najdłużej przebywa na polu – mówił wykładowca. – I przez ten cały czas narażony jest na atak różnych szkodników. Oczywiście częstotliwość ich występowania zależy od kilku czynników, takich jak wysoka temperatura powietrza w dzień i w nocy, małe opady deszczu, czy „ostra” zima (wbrew potocznemu myśleniu mrozy zimą nie zabijają szkodników, a wręcz przeciwnie), uproszczona agrokultura. Szkodniki niełatwo wypatrzeć, pomagają w tym

TEKST: SAM, FOT.

WOJCIECH GAWRYLUK PODLASKIE AGRO


PODLASKIE AGRO

45


46

PODLASKIE AGRO


PODLASKIE AGRO

47


uprawa

Wczesna wiosna jest najlepszym czasem na wykonanie badań na zawartość azotu w glebie

Badanie azotu mineralnego

w glebie

Jednym z podstawowych czynników decydujących o wielkości dawek azotu dla zbóż ozimych i upraw jarych jest zawartość azotu mineralnego w glebie w okresie wczesnej wiosny. By określić jego poziom należy wykonać badania laboratoryjne. Do ustalenia zawartości azotu w glebie i oceny potrzeb wiosennego nawożenia tym składnikiem, konieczne jest wykonanie badań laboratoryjnych próbek z dwóch poziomów: 0–30 i 31-60 cm. Badania te wykonuje się tuż przed lub w okresie ruszenia wegetacji ozimin oraz przed wysiewem roślin jarych. Do oceny wyników badań w okresie wczesnej wiosny służą opracowane przez IUNG–PIB w Puławach, przedziały zawartości azotu mineralnego w kg/ha w zależności od kategorii agronomicznej badanej gleby, które przedstawia załączona tabela. Jeśli wynik testu laboratoryjnego N min wykazuje wysoką lub bardzo wysoką zawartość składnika w glebie do głębokości 60 cm, to planowaną (ustaloną na podstawie pobrania lub zaleceń tabelarycznych) dawkę azotu można zmniejszyć o różnicę pomiędzy zawartością N min stwierdzoną w glebie pobranej z pola i górną granicą zawartości średniej dla takiej gleby. W przypadku zawartości bardzo niskiej lub niskiej zalecaną dawkę N należy zwiększyć o różnicę pomiędzy dolną granicą zawartości średniej i oznaczoną ilością N min w glebie. Jeśli wynik testu mieści się w przedziale zawartości średniej, dawka N pozostaje bez zmian. Przykład 1 Za pomocą testu N min w glebie średniej (do głębokości 60 cm) stwierdzono 40 kg N/ha. Planowaną dawkę azotu należy zwiększyć o (71 kg N/ha – 40 kg N/ha) 31 kg N/ha. Przykład 2 Zawartość N min w glebie lekkiej wynosi 120 kg N/ha. Dawkę azotu można zmniejszyć o (120kg N/ ha – 80 kg N/ha) 40 kg N/ha. Przypominamy, że badanie azotu mineralnego w glebie wykonuje Okręgowa Stacja ChemicznoRolnicza w Białymstoku. Stacja dysponuje niezbędnym sprzętem do pobrania próbek oraz służbą terenową zabezpieczającą potrzeby rolników w tym zakresie. Rolnik może zlecić pobranie próbek z poziomów 0-30 i 31-60 cm wraz z badaniami laboratoryjnymi. W takim przypadku zapłaci 57,94 zł/pole. Może też pobrać próbki samodzielnie, a zlecić tylko wykonanie badań laboratoryjnych – w cenie 24,85 zł/

▲ Próbki gleby do badania można pobrać samodzielnie

pole (sprzęt nieodpłatnie udostępni specjalista OSChR oraz odbierze próbki do badań). Trzecie rozwiązanie dotyczy zlecenia oceny zawartości azotu w badanym profilu glebowym oraz ustalenia całorocznej dawki azotu i jej podział. To koszt rzędu 7,75 zł/pole. Jest też możliwość udziału rolnika w pobieraniu części próbek sprzętem dysponowanym przez specjalistów Stacji. Zasady pobierania i sposób postępowania z próbkami. 1. Jeden zestaw próbek (0-30 i 31-60 cm) pobiera się z jednego pola płodozmianowego o podobnej kategorii agronomicznej gleby (gleba lekka lub średnia lub ciężka) i koniecznie z powierzchni (pola) o identycznej historii nawozowej. W przypadku bardzo dużych pól płodozmianowych i pól, na które zastosowano jesienią nawozy naturalne, ilość próbek zbiorczych należy odpowiednio zwiększyć, tak, by każda z nich reprezentowała część pola o identycznych lub przynajmniej podobnych cechach użytkowych; 2. Na jedną reprezentatywną zbiorczą próbkę analityczną (oddzielną dla każdego poziomu) należy pobrać po 10-15 próbek pojedynczych równomiernie rozmieszczonych na terenie badanego pola;

▼ Zawartość azotu mineralnego w kg/ha w zależności od kategorii agronomicznej badanej gleby

Kategoria agrono- Zawartość N min w glebie w kg/ha – suma z poziomów: 0 - 30 i 31 -60cm miczna gleby bardzo niska

niska

średnia

wysoka

bardzo wysoka

Bardzo lekka

do 30

31-50

51-70

71-90

pow. 90

Lekka

do 40

41-60

61-80

81-100

pow. 100

Średnia i ciężka

do 50

51-70

71-90

91-100

pow. 100

48

3. Pobrane próbki do badań należy oznaczyć następująco: próbki z poziomu 0-30 cm jako nr 1, a z 31-60 cm jako nr 2. Następnie dwie próbki z obu poziomów tego samego pola należy włożyć do woreczka zbiorczego i oznaczyć go kolejnym numerem lub nazwą pola w gospodarstwie oraz nazwiskiem rolnika. Jeśli badanych pól w gospodarstwie będzie więcej, wtedy najlepiej jest dołączyć do próbek przekazywanych do Stacji lub do naszego specjalisty terenowego, szkic lub mapę z numerami (nazwami) pól oraz z uprawianą rośliną i powierzchnią pola. Przy zleceniu opracowania dawek azotu przez Stację, należy dołączyć kartę informacyjną o polu i o uprawianej roślinie. Drukami tych kart dysponują specjaliści Stacji. Można je też uzyskać ze strony internetowej (zakładka druki). 4. Ilość gleby do badań w oddzielnych próbkach z każdego poziomu pobrania nie może być mniejsza niż 25dkg (łączymy glebę z 10-15 pobrań pojedynczych, mieszamy oddzielnie glebę z poszczególnych poziomów i zmniejszamy próbkę do wymaganej wielkości); 5. Bezpośrednio po pobraniu, próbki należy przekazać specjaliście Stacji lub dostarczyć bezpośrednio do SChR. Próbki można krótko (do 2-3 dni) przechować w temp. od +2 do +50 st. C. Dłuższe przechowywanie jest możliwe tylko w temp. co najmniej minus 180 st. C. Więcej informacji można znaleźć na stronie internetowej Stacji: www.oschrbialystok.internetdsl.pl. TEKST I FOT. JAN

GRABOWSKI, RAFAŁ PISZCZ, OKRĘGOWA STACJA CHEMICZNO-ROLNICZA W BIAŁYMSTOKU PODLASKIE AGRO



uprawa

Firma APV radzi, jak powinna przebiegać wiosenna pielęgnacja użytków zielonych

Renowacja

łąk i pastwisk

Wielkimi krokami zbliża się czas pierwszych prac na użytkach zielonych. Na przełomie marca i kwietnia, kiedy dodatnia temperatura zadomowi się u nas na dobre, warto popracować nad poprawą stanu swoich łąk i pastwisk. Jak się do tego zabrać? Poniżej przypominamy o kilku podstawowych zabiegach, które na pewno poprawią strukturę i przyszłe plonowanie użytków zielonych. ▼ Siewnik PS300M1 zapewnia bardzo precyzyjny wysiew trawy

▲ Agregat GP300M1 wraz z nabudowanym siewnikiem PS300M1

To, co zastajemy co roku wczesną wiosną to mech, pleśń śniegowa i ogromne ilości kopców ziemi (kretowiny) oraz zniszczenia darni wzmożoną aktywnością nornic. Pleśń śniegowa osłabia trawę i opóźnia jej wzrost. To samo dotyczy kretowin – ich obecność wiąże się z osłabieniem wzrostu traw oraz zanieczyszczeniem przyszłej paszy. Jak sobie z tym poradzić? Receptą na te bolączki może być coraz bardziej popularny w podlaskich gospodarstwach zestaw do pielęgnacji użytków zielonych austriackiej firmy APV – agregat GP300 M1 wraz z nabudowanym siewnikiem PS300 M1. Wyposażony w pięć sekcji pracy zestaw powinien wyruszyć na łąki, gdy tylko zaczną one obsychać, a wzrastająca średnia temperatura dobowa na poziomie 6-7 stop. C przyspiesza start wegetacji. Agregat GP300 M1, wraz z siewnikiem PS300 M1, zniweluje negatywne skutki pleśni śniegowej, rozprowadzi zalegające kopce ziemi, wzruszy i napowietrzy darń pobudzając ją do intensywnego wzrostu oraz zapewni precyzyjny i skuteczny podsiew na naszym użytku zielonym. Ale może po kolei – z jakich sekcji składa się maszyna APV i jak praca tych sekcji wpływa na nasze łąki? Zestaw o szerokości trzech metrów na początek puszcza w bój resorowaną włókę równającą. Wykonana z najwyższej jakości stali, umieszczona na resorach płyta, bardzo skutecznie niweluje wszelkie nierówności (kretowiny, resztki nawozów naturalnych). Dzięki możliwości regulacji wysokości włóki można optymalnie ustawić zakres jej pracy – inaczej będzie się ona kształtować podczas podsiewu niż przy siewie czystym. Kolejna sekcja pracy (najistotniejsza przy podsiewie) to dwa rzędy zębów czerwonych o średnicy 12 mm. Podczas podsiewu odpowiadają one

APV Polska tel. 793 304 101 tel./fax 598 414 193 50

za wzruszenie darniny (osłabiona w pierwszej chwili stara darń nie będzie stanowić zagrożenia dla nowo wsianej trawy), w części tę darń zrywają (zrywając najsłabszą darń robią miejsce na nową trawę) oraz napowietrzają (aeracja, w części wertykulacja). W połączeniu z kolejną sekcją pracy (półrzutowy wysiew trawy siewnikiem pneumatycznym) zęby te stanowią nowoczesne i najskuteczniejsze narzędzie do podsiewu traw (również wysiew koniczyny, lucerny). Siewnik PS300 M1 zapewnia bardzo precyzyjny wysiew trawy – dawkowanie połączone z prędkością jazdy ciągnika, rozprowadzanie równomierne nasion trawy na szerokości całej maszyny. Nowoczesny sterownik pozwala na bieżące obserwowanie parametrów wysiewu (dawka, czas pracy, wielkość obsianej powierzchni) oraz precyzyjne i łatwe przeprowadzenie próby kręconej. Po rozprowadzeniu kretowin, nacięciu darniny, wprowadzeniu w tę darń nowej trawy kolejne dwie sekcje agregatu zapewniają zagarnięcie i przygniecenie trawy. Dwa rzędy zębów o średnicy ośmiu mm zapewniają połączenie trawy z glebą. Kolejna i ostatnia sekcja pracy to ciężki wał pierścieniowy ugniatający typu Cambridge. Składający się z ruchomych pierścieni wał bardzo dobrze kopiuje teren na całej szerokości roboczej. Pozwala to na równe zagęszczenie gleby. Nie bez znaczenia jest również kształt pierścieni – pozostawiają one powierzchnię gleby „chropowatą”, co pozwala na zachowanie odpowiednich stosunków wodnych na terenach pagórkowatych. Opisany powyżej zestaw firmy APV – agregat GP300 M1 z siewnikiem PS300 M1 idealnie sprawdza się w warunkach pracy wczesną wiosną, jak i późnym latem (przełom sierpnia i września). Więcej informacji o produktach APV znajdą Państwo na stronie www.apv-polska.pl

biuro@apv-polska.pl www. apv-polska.pl PODLASKIE AGRO

artykuł sponsorowany

◄ Nieco większy agregat marki APV z nadbudowanym siewnikiem


PODLASKIE AGRO

51


hodowla

Wciąż debatując o jakości paszy, zapomina się trochę o tym, jak ważne są warunki jej pobierania

Mućka zasiada

Potężny udział w generowaniu kosztów przy produkcji mleka stanowi pasza. Rośnie zatem znaczenie jej efektywnego wykorzystania. A ta w dużym stopniu zależy od warunków, w jakich krowa pobiera paszę. I czy każda sztuka w stadzie, również ta słabsza, ma szansę po prostu się najeść. Artykuł o stołach paszowych czas zacząć! Prof. Zygmunt Maciej Kowalski z Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie, w jednym ze swoich wykładów powiedział, że o efektach żywieniowych decyduje nie tylko skład dawki pokarmowej, ale również warunki, w jakich krowy ją jedzą. Jeśli są kiepskie – nawet najlepsze jedzenie, z największą koncentracją energii w dawce, nie przyniesie spodziewanych efektów. Wszakże spora część życia krowy, to właśnie pobieranie paszy – mućki jedzą 3-5 godzin dziennie, podchodząc do stołu paszowego 6-10 razy na dobę!

Szerokość to podstawa Zanim krowy „dopchają się” do paszy, trzeba ją zadać. A, że obecnie jest to zazwyczaj proces zmechanizowany, przedyskutujmy kwestię gabarytów pozwalających na wjazd maszynerii ułatwiającej podanie mućkom posiłku. Oddajmy głos specjaliście, Tomaszowi Ladzińskiemu, z firmy Ladziński Budownictwo Ogólne z Ełku, m.in. wykonawcy obór. – Szerokość stołu paszowego wynika z rodzaju zadawania paszy – wyjaśnia. – Obecnie stoły paszowe w oborach wolnostanowiskowych są przejazdowe. Maszyny zadające pasze, czy to ciągnik z przyczepą, czy najczęściej stosowane wozy paszowe, mają szerokość ok. 2,20-2,50 m. Dodatkowo należy pozostawić miejsce na zadawanie paszy o szerokości od 1,0 m do 1,25 m. W konsekwencji daje to całą szerokość stołu paszowego ok. 5 m. Takie rozwiązanie jest najczęściej spotykane w oborach, w których stół paszowy jest usytuowany na środku budynku. W obiektach, w których stoły paszowe położone są w sąsiedztwie ścian bocznych, odległość ta jest relatywnie mniejsza, ponieważ pasza zadawana jest tylko na 52

Fot. Ladziński. Budownictwo ogólne

do stołu

▲ Krowa ogromną część swego życia spędza przy stole paszowym i... o to chodzi. Zadaniem hodowcy jest zadbać, by miała swobodny dostęp do paszy i jadła w komfortowych warunkach.

jedną stronę. Zbyt mała szerokość stołu paszowego powoduje najeżdżanie na paszę oraz możliwość uszkodzenia sprzętu do zadawania pasz. Wiemy już jaką szerokość powinien mieć stół paszowy, przejdźmy do długości.

Kto spał w moim łóżeczku? Krowy preferują życie w stadzie. Najlepiej i najbezpieczniej czują się przebywając w grupie, wspólnie jedząc i odpoczywając. Jednak to wspólne bytowanie ma też swoje minusy. W stadzie istnieje hierarchia ustalana przez zwierzęta na podstawie intuicyjnej oceny sił „przeciwnika”. Ona decyduje o pierwszeństwie dostępu do jedzenia, czyli stołu paszowego, czy stacji paszowej, do poideł i legowisk. Konkurencja jest tym silniejsza, im mniej miejsca w oborze w strategicznych miejscach. Wtedy manifestacja siły może nie wystarczyć i krowy wyłożą mocniejsze argumenty. Może dojść do próby sił. A tego nie chcemy. Długość stołu paszowego trzeba zatem gruntownie przemyśleć. Przyjmuje się, że dorosła krowa potrzebuje ok. 0,70 m przy stole paszowym. Mniej więcej na tyle ustala się wielkość jednego stanowiska. W praktyce stosuje się różne rozwiązania. W mniejszych 3-rzędowych oborach liczba stanowisk w stosunku do liczby miejsc przy stole paszowym jest równoważna. W większych, stosunek ten często ulega zaburzeniu. A argumenty w tej kwestii są różne. Jedni powołują się na badania, wskazując na ilość godzin spędzonych przez krowy przy stole i częstotliwość podchodzenia do niego. Z tego wynika, że dwie krowy mogą bez problemu dzielić się stanowiskiem paszowym. Inni uważają, że takie rozwiązanie jest możliwe,

ale w oborze z robotem udojowym, w której dój trwa cały czas. W przypadku obiektu z halą udojową, w którym dój odbywa się prawie jednocześnie, zwierzęta mniej więcej w tym samym czasie (po doju) odczuwają głód i jak się potocznie mówi: pędzą do żłobu. Mówi się nawet o tym, że optymalnie jest zapewnić zwierzętom o kilka stanowisk przy stole paszowym więcej, tak by słabsze sztuki bez problemu znalazły sobie przy nim miejsce. Swobodny dostęp do paszy dla każdej krowy w stadzie to też odpowiednio zaprojektowany korytarz gnojowy przy stole paszowym o szer. mniej więcej 4 m.

Mój stół podzielony... Chwilkę poświęćmy tzw. przegrodom paszowym. Najprostszą formą jest przegroda poręczowa – czyli jedna 2-calowa rura na słupkach zamontowana na wysokości 110 cm dla młodzieży i 135 cm dla krów. Wysokość tę mierzy się od poziomu racic z wysunięciem 20-25 cm w stronę stołu paszowego. Wygodnym rozwiązaniem jest zastosowanie takiego montażu, by mieć możliwość regulacji przegrody. Przegrody ze szczeblami ograniczają apodyktyczne zapędy silniejszych krów. Mogą one być wyposażone w szczeble pionowe, rozkład szczebli w tym przypadku wyznacza stanowiska. Jednak najpopularniejsze w naszym regionie są drabiny diagonalne ze szczeblami skośnymi – ograniczają one konkurencję zwierząt i umożliwiają dostosowanie miejsca do różnej wielkości. Dostępne są także drabiny zatrzaskowe, w tym samoblokujące. Przydają się przy czasowym unie-

c.d. na str. 54 PODLASKIE AGRO


PODLASKIE AGRO

53


hodowla c.d. ze str. 52

wając porowatości, gdzie mogłoby zbierać się resztki paszy. Należy pamiętać, aby w miejscach przepędu krów przez korytarz paszowy celem np. dojenia zastosować tzw. szczotkowanie powierzchni korytarza. Jakie są najczęściej popełniane błędy? To brak zbrojenia, bądź użycie słabej klasy betonu wierzchniej warstwy stołu paszowego. Może to doprowadzić do pęknięć. Należy pamiętać o nacięciu dylatacji technologicznych celem eliminacji skurczu betonu, Kolejny „grzeszek” to słaba jakość wykonania. Porowatości sprzyjają zbieraniu się resztek paszy. – Osobiście polecam wykonanie wierzchniej warstwy stołu paszowego firmom, które zajmują się profesjonalnie wykonaniem posadzek przemysłowych – ja z usług takich przy budowie obiektów korzystam – podkreśla Tomasz Ladziński. – Przy słabej jakości betonu oraz zastosowaniu włókien stalowych jako zbrojenie zdarzało się, że zwierzęta po jakimś czasie wylizywały wierzchnią warstwę, po czym dochodziło do skaleczeń opiłkami. Jakich materiałów używać? Wykonawca, który podejmuje się budowy obory, powinien oczywiście na wszelkie zastosowane materiały posiadać atesty. – Najczęściej jednak inwestor chcąc zminimalizować koszty próbuje we własnym zakresie dostarczać materiał na budowę, co osobiście uważam za błąd. Oszczędności z tego tytułu są wymierne, ale niejednokrotnie jakość dostarczanych materiałów przez inwestora nie nadaje się do wbudowania, co generuje dodatkowe koszty. Najważniejszą sprawą przy budowie stołu paszowego jest be-

ruchamianiu zwierząt, np. do wykonania zabiegów.

Jego wysokość stół paszowy... Stół paszowy powinien być podwyższony o 10-15 cm w stosunku do korytarza, na którym stoją krowy. Nie należy przesadzać z różnicą w wysokości, bo pochylenie przez krowy głowy w trakcie jedzenia sprzyja wydzielaniu śliny i zwiększeniu spożycia paszy. Wysokość tzw. murka oporowego, od strony krów powinna kształtować się na poziomie 45-55 cm. Niebezpieczne są ostre krawędzie tego elementu, które powodują uszkodzenia ciała zwierząt. By temu zapobiec powinno się profilować krawędzie. – Murek powinien być wykonany z betonu klasy B-25 i mieć gładką powierzchnię. W oborach wolnostanowiskowych z korytarzem w środku często w miejscu murka oporowego występują słupy podporowe. Słup powinien być oblany betonem tworząc gładką powierzchnię. Zbrojenie powinna stanowić co najmniej pojedyncza siatka zbrojeniowa. Brak zbrojenia, bądź słaba klasa betonu paszowego może doprowadzić do pęknięć – radzi Tomasz Ladziński.

Budujemy nowy stół

► Wylewka na stoły paszowe musi być gładka, odporna na działanie kwasów i trwała. Bentley poleca produkowany przez siebie środek MSE-250 Mortar Forte. 54

Nie olewać wylewki Może trudno porównać talerz do miejsca, na którym leży pasza dla krów, jednak porównywalna powinna być ich czystość. To dlatego stoły paszowe powinno wykonywać się ze specjalnego, wzmocnionego betonu, a powierzchnię żłobu pokrywać materiałami o gładkiej powierzchni, ale też odpornej na agresywne środowisko. Każde uszkodzenie, porowatość, to miejsca, w które wnikają resztki paszy i fermentują, psując kolejne partie i w ten sposób negatywnie wpływając na apetyt krów. Zaniedbane stoły paszowe trudno utrzymać w czystości.

c.d. na str. 60

► Niekiedy rolnicy chcący zaoszczędzić, wykańczają stół paszowy płytkami gresowymi. Doświadczeni wykonawcy nie polecają tego rozwiązania.

fot.Bentley Farm

Dość teorii, przejdźmy do praktyki. Czas przystąpić do wykonania stołu paszowego. Jak uniknąć błędów? Niech przemówi fachowiec. Znów oddajmy głos Tomaszowi Ladzińskiemu: – Przekrój poprzeczny korytarza kształtuje się następująco. Zaczynając od dolnej warstwy najbliżej gruntu rodzimego wykonuję się podsypkę z pospółki, bądź kruszywa łamanego o grubości 20-25 cm, zagęszczoną mechanicznie. Grubość podsypki oraz dobór kruszywa zależy od podłoża i jego nośności. Następną warstwą jest podkład betonowy grubości 10 cm z betonu klasy B-10 – B-12,5. Po wykonaniu podkładu betonowego, należy go zaizolować, najczęściej używa się do tego celu folii PCV 0,3 mm jeden raz bądź dwukrotnie. Ostatnią warstwą jest oczywiście warstwa wierzchnia stołu paszowego (posadzka przemysłowa). Warstwa ta powinna mieć grubość 20-25 cm i być wykonana z betonu klasy B-25. Zbrojenie wierzchniej warstwy powinno odbywać się przez zastosowanie siatek z prętów zbrojeniowych – przeciwskurczowo, bądź włókien polietylenowych – zbrojenie rozproszone. Przy doborze zbrojenia należy kierować się sposobem używania korytarza paszowego. Obecnie w oborach wolnostanowiskowych korytarze są najczęściej przejezdne, można podzielić typ takiego korytarza na lekki, bądź ciężki w zależności od nacisku na oś. Wierzchnia warstwa stołu paszowego powinna być zatarta na gładko oraz być odporna na agresywne środowisko. Dodatkowo, w miejscu, gdzie będzie leżała pasza – 1,0-1,25 m od murka oporowego należy ją zabezpieczyć np. żywicami z atestem żywieniowym (zabezpieczyć należy również sam murek od strony stołu usu-

ton, to właśnie od jego jakości oraz sposobu wykonania zależy trwałość, moim zdaniem jednego z najważniejszych miejsc w oborze – podsumowuje fachowiec.

PODLASKIE AGRO


PODLASKIE AGRO

55


hodowla

Separowana gnojowica jako ściółka dla krów mlecznych

Jak pościelesz,

tak się wyśpisz

Niegdyś słoma była synonimem czegoś taniego i łatwo dostępnego. Ale czasy się zmieniły. Niegdyś powszechnie stosowana jako ściółka dla krów, dziś jest coraz bardziej poszukiwana, mniej dostępna i coraz droższa. Rolnicy wypróbowują różne materiały do podściełania, nie wiedząc, że daleko nie trzeba szukać, bo jeden z nich znajduje się w ich... oborach.

▲ Co prawda główne zainteresowane nie chciały wyrazić swojej opinii, ale wyglądały na zadowolone. Zdaniem ich opiekunów, krowy chętnie leżakują na tak wyścielonych stanowiskach.

Dyskutować nie ma co nad jednym tematem: słoma świetnie sprawdza się jako ściółka, ze względu na bardzo dobre właściwości chłonne. Jednak obecnie zboże jest skracane, a słoma znalazła nowe zastosowanie jako ekologiczne paliwo do spalania w piecu. W wielu gospodarstwach brakuje jej na paszę, nie mówiąc już o tym, żeby używać jej jako ściółki. Dlatego szuka się wciąż nowych rozwiązań. Jako ściółka w takich przypadkach są używane różne materiały: trociny, piasek, w naszym województwie rozwinęła się moda na maty gumowe, ale... każdy z nich ma swoje wady i jedną wspólną – trzeba je kupić. Dochodzi też problem z mechanizacją ścielenia niektórymi materiałami oraz utylizacją zużytej ściółki, np. piasek niszczy pompy. Z kolei maty gumowe nie zawsze są na tyle miękkie, by uchronić krowy przed mechanicznymi uszkodzeniami. I w tym kontekście pojawia się alternatywa – separowana gnojowica zwana zieloną ściółką.

Jak to działa Gnojowica jest mieszaniną odchodów stałych i płynnych. Z czasem dochodzi do rozwarstwienia, na dno zbiorników opada ciężki osad, nad nim znajduje się część płynna pokryta kożuchem. Odseparowana gnojowica nie tworzy zawiesin, przez co łatwo utrzymać laguny i zbiorniki, które nie wymagają już mieszadeł oraz pomp z docinaczami. Wyodrębnienie z tej mieszaniny frakcji stałej pozwala na zagospodarowanie pozostałej cieczy. Odseparowany płyn trafia do ostatecznego zbiornika lub laguny. Stąd, może być zawrócony do przemywania obór, a ostatecznie do rozlania na pola. Separacja pozwala na wykorzystanie w tym celu, poza standardowymi beczkami, deszczowni i zraszaczy. Proces ten pozwala też na zmniej56

▲ Separator firmy Bauer

szenie zanieczyszczenia i ograniczenie stężenia składników takich jak azot, fosfor i potas. Po separacji frakcja stała może być kompostowana, można ją wykorzystać jako sypki nawóz lub do ścielenia stanowisk.

Rys historii Separowaną gnojowicę, a więc najprościej mówiąc odfiltrowaną, jako pierwsi zaczęli stosować Amerykanie. Szybko okazało się, że w krajach o nieco chłodniejszym klimacie materiał ten również sprawdza się jako ściółka. Do Polski pierwsze separatory trafiły w latach 90-tych, ale takim sposobem zagospodarowania powszechnie zainteresowano się stosunkowo niedawno. – W Polsce separatory sprzedaje się od sześciu lat, od trzech do produkcji ściółki – mówi Michał Sobiesiak, członek zarządu firmy Bauer Group Polska, sprzedającej separatory marki Fan.

▼ Schemat budowy separatora FAN - separatory (prasy śrubowe) grupy BAUER są maszynami ze śrubą (5) pracującą wewnątrz cylindrycznego sita szczelinowego (6). Pierwsza sekcja separatora to (1) oscylator (dostępny tylko w urządzeniach FAN). Tutaj zaczyna się rozwarstwianie lepkich części stałych od płynnych. Początkowo odwodnienie odbywa się tylko grawitacyjnie, gdy materiał przepływa przez sito i trafia do rury odciekowej (9).

– Łącznie w Polsce pracuje obecnie 50 separatorów, w tym 40 w rolnictwie. Stosuje się je np. w Sano Agrar Institut w Lublinie już od dwóch lat. W ubiegłorocznym grudniowym wydaniu miesięcznika Sano Magazyn można było przeczytać obszerny artykuł na ten temat. Autor z dostępnych materiałów do ścielenia, separowaną gnojowicę uznaje za najlepsze rozwiązanie. Testowano tu różne warianty ścielenia, kombinacje odseparowanej gnojowicy ze słomą, wapnem palonym, by dojść do wniosku, że najlepszy jest czysty materiał. Pod warunkiem, że po odfiltrowaniu gnojowicy ma ona co najmniej 35% suchej masy. Legowiska w Sano Agrar Institute ścielone są dwa razy w tygodniu i wyrównywane podczas udoju, w miarę potrzeby i możliwości. Dościelana warstwa to grubość ok. 1 cm. Jak podaje autor artykułu, ściółki nie można przygotować zbyt dużo

c.d. na str. 58 PODLASKIE AGRO


PODLASKIE AGRO

57


hodowla c.d. ze str. 56 na zapas, gdyż z powodu dużej wilgotności łatwo się zagrzewa, ale za to wykazuje bardzo dobre właściwości aseptyczne (w Sano odnotowano spadek komórek somatycznych po wprowadzeniu zielonej ściółki), przy jej stosowaniu odnotowuje się mniej urazów u krów, a same zainteresowane chętniej wybierają legowiska z gnojowicą niż np. z matami. Jak wynika z treści artykułu, zakup separatora opłaca się przy oborach liczących od 80 sztuk bydła wzwyż. W całej tej historii jest jeszcze jeden wątek. Im większe gospodarstwo, tym większy jest problem z ilością zbieranej gnojowicy, która niestety zalega w zbiornikach, stopniowo się rozwarstwiając. By temu zapobiec potrzebne są mieszadła, a ujednorodnienie gnojowicy jest czasochłonne.

▲ Obora w m. Wonieść

Co oferuje rynek? Liderem sprzedaży separatorów w Europie jest niemiecka firma FAN Separator, która od 2004 r. wchodzi w skład austriackiej grupy Bauer. – Oferowane przez grupę Bauer separatory pochodzą z dwóch firm – Bauer i FAN. Są to urządzenia podobne z zasady działania, różnią się detalami, które wpływają na ich późniejsze zastosowanie – mówi Michał Sobiesiak. – Bauer posiada trzy modele – Compact, S655 oraz S855. Urządzenia te wykonane są z żeliwa, różnią się długością sit, a przez to uzyskiwaną wydajnością i zawartością suchej masy. Maszyny Bauer stosowane są w rolnictwie. Separatory firmy FAN mają większą różnorodność, zarówno pod względem rozmiarów, jak i wykonania. Stosuje się w nich pięć różnych długości sit (od 260 mm do 1300 mm). Mogą być wykonane z żeliwa lub stali nierdzewnej. Ponadto wyposażone są w oscylator zwiększający wydajność i zawartość suchej masy w odseparowanej frakcji stałej. Separatory te stosowane są w rolnictwie i przy biogazowniach, w przemyśle spożywczym, mięsnym, itp. – Nasze separatory wykonane są z żeliwa i stali nierdzewnej, co doskonale wpływa na ich żywotność, charakteryzują się prostą budową, co wiąże się z minimalnymi potrzebami serwisowymi, nacisk płynnie regulowany pozwala na uzyskiwanie zawartości suchej masy od 25% nawet do 40% – dodaje Michał Sobiesiak. Choć temat separatorów w Polsce jest jeszcze nowością, firma Bauer ma już całkiem pokaźne doświadczenia w tym temacie. Dzięki jej uprzejmości, mieliśmy okazję wybrać się na przejażdżkę po Polsce. Odwiedziliśmy cztery potężne gospodarstwa, w których funkcjonują separatory sprzedawane przez Bauera, a ich pracownicy opowiedzieli nam o swoich doświadczeniach. A zatem, zapraszam Państwa na wycieczkę...

Spółka Rolna Kalsk Jesteśmy w Kalsku (woj. lubuskie), w gospodarstwie należącym m.in. do Włocha Gulio Piantiniego. Tu hodowanych jest 2000 sztuk bydła i produkowana ogromna ilość gnojowicy, dziennie 160 msześc. Taka sytuacja wymagała interwencji, umiejscowiona tuż przy gospodarstwie laguna była przepełniona. Właściciel zdecydował się na zakup separatora. Obieg gnojowicy zastosowany 58

▲ Obora w m. Gołębin Stary

▲ Obora w m. Osowa Sień

▲ W gospodarstwie w Kalsku trwają prace nad zbudowaniem suszarni

w gospodarstwie w Kalsku jest inny, a to dlatego, że właściciel przed kilkoma laty zainwestował, przy wsparciu unijnym, w biogazownię. W biogazowni w drodze fermentacji powstaje metan, który napędza silniki produkujące prąd, w kilku procentach wykorzystywany jest na własne potrzeby, resztę właściciel sprzedaje. Uzyskane ciepło ogrzewa suszarnie, a resztki pofermentacyjne trafiają do separatora. Tu nic się nie zmarnuje. Obecnie w Kalsku trwają prace na budową suszarni do odseparowanej gnojowicy. Choć producent maszyn obiecuje, że do ścielenia można używać materiał tuż po odseparowaniu, bez podsuszania.

Hodowla Zwierząt Zarodowych Osowa Sień Tego samego dnia odwiedzamy też drugie potężne gospodarstwo – Hodowlę Zwierząt Zarodowych Osowa Sień. To gospodarstwo o imponującej historii sięgającej 1945 r. Spośród wielu osiągnięć warto wspomnieć sprowadzenie

w 1974 r. z USA oraz Kanady jałówek cielnych rasy hf i rozpoczęcie prac nad upowszechnianiem hodowli bydła tej rasy w Polsce. W 1982 r., na dowód osiągniętych sukcesów, na trasie Osowa Sień – Wschowa postawiono pomnik buhaja ILONA będącego symbolem płodności, który ma podkreślać wysoką produkcję materiału hodowlanego męskiego i żeńskiego oraz symbolizować sprowadzenie z USA i Kanady pierwszego typowo mlecznego bydła do Polski.. Do dziś jest znakiem firmowym HZZ Osowa Sień. Od roku 1995 działa jako spółka prawa handlowego ze 100% udziałem skarbu państwa, którego przedstawicielem jest Agencja Nieruchomości Rolnych w Warszawie. Hodowla Zwierząt Zarodowych Osowa Sień Sp. z o.o. należy do wiodących przedsiębiorstw hodowli bydła mlecznego w Polsce, funkcjonuje na 3700 ha. Zwierzęta utrzymywane są w trzech farmach: w Osowej Sieni, w Jędrzychowicach, w Przyczynie Górnej. W 2003 r. obchodzono jubileusz 50-lecia Hodowli Zarodowej w Osowej Sieni, który związany był z oddaniem do użytkowania nowych obór o światowym poziomie w Osowej Sieni i Przyczynie Górnej. – Obsada wszystkich obór ogółem to 1800 krów mlecznych, drugie tyle to młodzież i byki – mówi Damian Grzesiecki, pracownik HZZ Osowa Sień. – O zakupie separatora myśleliśmy od dwóch lat, a pomysł wprowadziliśmy w czyn przed rokiem. Tutejsza obora zbudowana była z myślą o ścieleniu słomą, ale się przeliczyliśmy i brakowało

c.d. na str. 60 PODLASKIE AGRO


PODLASKIE AGRO

59


hodowla c.d. ze str. 54 Pokrycie powierzchni, na której leży, pasza może być zrobione z różnych materiałów, jak zwykle granicą w tym zakresie jest pomysłowość. Nie wszystkie rozwiązania są doceniane przez fachowców. – Często w miejscu poboru paszy przez zwierzę stosowano wtapiane w posadzkę płytki gres. Zdarza się, iż po pewnym czasie krowy wylizywały szkliwo z tego typu materiału, co sprzyjało kaleczeniu oraz braku higieny w miejscu poboru paszy – wyjaśnia Tomasz Ladziński.

► Krowy chętnie kładą się na legowiskach wyściełanych separowaną gnojowicą

Klient – nasz pan Rolnik jako klient już dawno został zauważony przez firmy, a na rynku pojawiły się produkty dostosowane specjalnie do jego potrzeb. I tak np. firma Cemex przygotowała specjalnie dla swoich klientów z branży rolniczej rodzinę betonów Agron, przeznaczonych do wznoszenia budynków inwentarskich oraz innych obiektów –silosów na kiszonkę, zbiorników na nawozy naturalne i magazynów. Jeden z produktów z tej rodziny – Agron posadzki – to, jak podkreśla producent, trwały, trudno ścieralny beton, niezastąpiony w obiektach przeznaczonych do hodowli zwierząt. Może być wykańczany specjalną, łatwą do czyszczenia warstwą antypoślizgową o podwyższonej odporności na ścieranie. Taka niepyląca posadzka zapobiega ewentualnym podrażnieniom zwierząt. Dodatkowe powleczenie powierzchni preparatami izolacyjnym lub żywicami pozwala na wykonanie posadzki odpornej na działanie chemicznie agresywnych czynników pochodzenia zwierzęcego. Produkty stworzone z myślą o rolnictwie i stołach paszowych ma w swojej ofercie tez firma Bentley Farm. To m.in. MSE-250 Mortar Forte – zaprawa podłogowa (powłoka), składająca się z żywicy, utwardzacza oraz piasku kwarcowego, odporna na silne środki chemiczne oraz uderzenia mechaniczne, ścierająca racice. Producent poleca ją do hal udojowych, przejść, do celów naprawczych (dziury i uszczerbki w betonie), uzupełnień ubytków przy mocowaniach konstrukcji, uzupełnień szczelin pomiędzy płytami betonowymi oraz poziomowania nierównych powierzchni. Są też środki umożliwiające naprawę popękanego betonu. I w końcu MSE-230 Floorequalcoat-trans, czyli dwukomponentowa wylewka samopoziomująca na stoły paszowe, polecana również do zastosowania w alejach i korytarzach paszowych, na suchy i czysty beton; na powierzchnie nowe i używane. Jest trwała, odporna na kwasy i inne środki żrące, prosta w aplikacji. Oczywiście oferta na rynku jest dużo szersza, wybierać trzeba z głową. Co to znaczy? Oszczędzać trzeba umieć. Jednym z najczęściej popełnianych przez rolników błędów są próby wykonania mieszanek betonowych bezpośrednio na budowie ze złej jakości kruszyw oraz przy nieodpowiednim zastosowaniu chemii budowlanej, jak również stosowanie materiałów nie posiadających atestów. Jaki jest efekt takich działań? Pieniądze na naprawę wydane w szybkim tempie. Jest takie przysłowie: „chytry dwa razy traci”. TEKST: SAM 60

c.d. ze str. 58 nam materiału. Po roku użytkowania możemy śmiało stwierdzić, że odseparowana gnojowica jako ściółka doskonale spełnia swoje zadanie. Na okres zimy wstrzymaliśmy produkcję, bo nasz separator nie jest zadaszony i obawiamy się, żeby nie zamarzł. – Z naszych doświadczeń wynika, że warstwa słanej odseparowanej gnojowicy nie powinna być zbyt gruba – dodaje Emil Bura, zootechnik. – Krowy chętnie leżakują na takiej ściółce, są czyste.

Top Farms Wielkopolska Drugi dzień naszej „wycieczki”. Jedziemy do Gołębina Starego. Tu znajduje się jedna z czterech farm tworząca firmę Top Farms Wielkopolska, właściciela stada bydła mlecznego o wielkości 4000 sztuk (w tym 1750 sztuk krów mlecznych). Jak już wspomniałam krowy mleczne utrzymywane są w czterech obiektach, tj. Bodzewo, Gołębin Stary, Łęka Wielka, Turew. Młodzież żeńska odchowywana jest w dwóch obiektach: Gołębin Stary, Witoldowo. W gospodarstwach wciąż stosuje się nowe technologie, co pozwoliło na zmniejszenie nakładów i kosztów pracy, a przede wszystkim poprawiło dobrostan zwierząt. W Top Farms Wielkopolska odchodowuje się materiał żeński hodowlany i rocznie oferuje do sprzedaży ok. 50 sztuk wysokiej klasy jałówek cielnych o genotypie hf. Większość z oferowanych jałówek zacielonych jest nasieniem seksowanym z firmy Top Gen gwarantującym uzyskanie z urodzenia 90% potomstwa żeńskiego. Stado w Gołębinie Starym to 1450 sztuk plus drugie tyle młodzieży. Wydajność wynosi 9000 l mleka, kwota mleczna wynosi 4,5 mln kg mleka, mleko sprzedawane jest do Niemiec. Obiekty pochodzą z lat 80-tych, ale przed dwoma laty rozpoczęta została ich modernizacja, trwająca po dzień dzisiejszy. W jej ramach m.in. przeniesiono stoły paszowe na zewnątrz budynków, co pozwoliło uzyskać więcej miejsca w przeliczeniu na każdą sztukę.

– O używaniu separatora zadecydowała czysta ekonomia – mówi Lucjan Grzegorczyk, dyrektor działu produkcji zwierzęcej. – Obecnie na separacie utrzymujemy 500 krów, wcześniej na tę ilość dziennie musieliśmy przeznaczyć 5 ton słomy. Są oszczędności. Początkowo stosowaliśmy system ścielenia raz w tygodniu, nie podobało nam się to, obecnie legowiska ścielimy dwa razy w tygodniu, ale myślimy o trzykrotnym ścieleniu, zgodnie z zaleceniem producenta mówiącym o tym, że lepiej mniej, a częściej. Do separatu dodajemy 5% wapna. Frakcja płynna wykorzystywana jest jako nawóz, wylewamy ją na pola przy pomocy deszczowni.

Gospodarstwo Rolne „Wonieść” Przyjeżdżamy do miejscowości Wonieść. Tu znajduje się jedna z farm spółki Gospodarstwo Rolne „Wonieść”. Na miejscu utrzymywanych jest 1000 krów (1500 całe stado), od 2004 r., wcześniej hodowano tu byki i owce. Dzienna produkcja mleka sięga z całego gospodarstwa 25 tys.l, w całości trafiająca do Niemiec. Od września 2012 r. legowiska w czterech oborach zaściełane są odseparowaną gnojowicą. Decyzja o separowaniu w przypadku tego gospodarstwa wcale nie dziwi. Na jego terenie znajduje się kilka potężnych zbiorników wypełnionych po brzegi gnojowicą. Coś trzeba było z tym zrobić. – Jak na razie jesteśmy zadowoleni. Po rozpoczęciu ścielenia odseparowaną gnojowicą odnotowaliśmy nawet spadek komórek somatycznych – mówi Artur Kaczmarek, główny zootechnik. Gospodarstwo w m. Wonieść jest ostatnim, jakie mieliśmy okazję obejrzeć podczas tego wyjazdu. Wracamy na Podlasie, by przekazać Państwu nasze obserwacje i wrażenia. Jak na razie wnioski płynące z doświadczeń użytkowników separatorów są bardzo pozytywne. Czy wkrótce znajdzie się ktoś odważny, pierwszy właściciel separatora w woj. podlaskim? TEKST I FOT.: MAŁGORZATA SAWICKA PODLASKIE AGRO


PODLASKIE AGRO

61


maszyny

Na co zwracać uwagę, decydując się na zakup używanych ciągników

Pierwsza jakość,

z drugiej ręki

Zima to bardzo dobry czas na zakup ciągnika z „drugiej ręki”. To właśnie teraz mamy więcej wolnego czasu na przeanalizowanie ubiegłego roku, naszych potrzeb, a także możliwości finansowych, w związku z tym - na przemyślany i rozsądny zakup maszyny. Na co zwracać uwagę kupując używane?

Dokładne statystyki nie są prowadzone, ale – jak podaje portal www.truck.pl – ponoć rocznie w Polsce sprzedaje się ok. 7-8 tys. używanych ciągników rolniczych. Większość z nich, bo prawie 90%, ma silniki o mocy 70-100 KM, dużo mniej jest najsłabszych traktorów. Wciąż sporo sprzedaje się używanych maszyn rodzimej produkcji, przede wszystkim wiekowych Ursusów. Rolnicy niemal na pniu kupują także kilkunasto- i kilkuletnie czeskie Zetory, które mają opinię ciągników wytrzymałych i tanich w przypadku napraw. Najlepszym i najwygodniejszym rozwiązaniem jest oczywiście zakup nowej maszyny, ale na takie rozwiązanie nie wszyscy mogą sobie pozwolić. Wiadomo, rynek wtórny ma jedną wielką zaletę – jest tańszy. Ale nie ma co narzekać już na starcie, w ostatnich latach oferta maszyn używanych jest bardzo bogata i przy niewielkim wysiłku można znaleźć i kupić maszynę w przyzwoitej cenie i w przyzwoitym stanie. Jak się do tego przygotować?

Pierwszym czynnikiem przy zakupie jest wybór odpowiedniego typu oraz mocy ciągnika. Różne gospodarstwa mają różne specjalizacje. Jednym potrzebny jest ciągnik duży i mocny, innym – wręcz przeciwnie – mały i zwinny, bo mają niewielkie gospodarstwa i „ciasne” podwórka. Samym traktorem nic nie zrobimy, maszynę dobieramy więc w zależności od posiadanego parku maszynowego. Jeżeli użytkujemy zbyt małe lub zbyt duże maszyny w stosunku do mocy ciągnika, to praca nim nie będzie efektywna, a wręcz uciążliwa np. poprzez duże spalanie. Sprawą oczywistą jest fakt, iż kupujemy maszynę z pewnym zapasem mocy tak, aby była ona wykorzystywana ok. 80-90% swojej możliwości. Trzeba mieć na uwadze swoje plany, jeśli bowiem w najbliższej przyszłości planujemy zakup nowej maszyny, która wymaga większej mocy, wówczas i traktor dobieramy do jej wymagań, oczywiście z zachowaniem odpowiedniego zapasu.

Wojciech Gawryluk, redaktor naczelny tygodnika Okazje Nasz tygodnik Okazje, w którym można umieścić bezpłatne ogłoszenia drobne, to świetny barometr tego, co się dzieje w poszczególnych branżach w woj. podlaskim. Spośród wielu różnych kategorii, potężną grupę stanowią ogłoszenia rolnicze. W sumie jest to ponad 1500 ogłoszeń tygodniowo i wciąż obserwujemy tendencję wzrostową. Zdecydowana większość z nich dotyczy kupna i sprzedaży używanych maszyn rolniczych. Widać wyraźnie, że istnieje spora rotacja wśród właścicieli maszyn. Najczęściej nasi klienci sprzedają ciągniki, kombajny, prasy, owijarki, ale też mniejsze maszyny i narzędzia. Zapraszam do lektury tygodnika i życzę znalezienia na jego łamach prawdziwych okazji.

Poszukiwania naszej nowej maszyny warto rozpocząć od obejrzenia ofert, zawartych w Internecie, aby sprawdzić i porównać ceny. Jest to niezbędne, ponieważ orientacja w cenach pozwoli nam nie przepłacić, a także uniknąć „szczególnych okazji”, które mogą okazać się bardzo niebezpieczne. Podczas wstępnych oględzin staramy się wzrokowo ocenić maszynę: w jakim jest stanie, czy widać, że była malowana. Trzeba przyjrzeć się dokładniej wszystkim elementom, które były dorabiane i przerabiane – tym niebędącym oryginalną częścią. Zdradzą je np. spawy w miejscach, gdzie ich nie powinno być oraz ingerencje w instalację elektryczną przez rzemieślników naprawiających sprzęt w przydomowych garażach, w sposób nieprofesjonalny. Przeróbki takie mogą świadczyć o niechlujnym wykonaniu naprawy np. celem szybkiego pozbycia się maszyny. Po wstępnych oględzinach konieczna jest jazda testowa, która pozwoli nam zweryfikować działanie wszystkich podzespołów. Podczas takiej jazdy zwróćmy szczególną uwagę na płynność ruszania, włączania oraz zmiany biegów. Większość ciągników wyprodukowanych w ostatniej dekadzie, wyposażona jest także w rewers oraz półbiegi, dlatego też należy się im bacznie przyjrzeć, ponieważ one najwięcej pracują i najszybciej mogą się zużywać. Zmiana biegów oraz kierunku jazdy powinna być cicha i płynna.

c.d. na str. 64 62

PODLASKIE AGRO


PODLASKIE AGRO

63


maszyny c.d. ze str. 62

Leszek Domitrz, Baza Maszynowa Danex w Rogienicach Wielkich

Podczas jazdy przetestujmy działania wszyst– Maszynami używanymi handlujemy od niemal 15 lat. Przez ten czas zebraliśmy mnóstwo dokich podzespołów takich jak podnośnik, układ kieświadczeń oraz wiedzy na ten temat, więc sądzę, że potrafimy zadowolić nawet najbardziej wyrowniczy i hamulcowy. Te układy mają szczególny magającego klienta. Rolnicy nie stronią od zakupu maszyn używanych, w tym ciągników. Są to zawpływ na nasze bezpieczeństwo, muszą działać równo właściciele mniejszych jak i większych gospodarstw. Pozwolę sobie powiedzieć, że w wielu płynnie, bez przerw, luzów oraz bez drgań. Jazda wypadkach zakup używanej maszyny to słuszny wybór. Nie każdego stać na nowy ciągnik, a zdetestowa powinna trwać ok. 30-40 min. do momencydowanie nie warto zaciągać kredytu, po to tylko by zaimponować sąsiadom. Ciągniki i maszyny sprzedawane w natu nagrzania się wszystkich olejów do temperaszej firmie sprowadzamy głównie z Francji. Jest to rynek mniej przetrzebiony przez polskich sprzedawców niż choćby tury roboczej. Dopiero wtedy można ocenić stan Niemcy i znacznie częściej można znaleźć tam prawdziwe perełki. Z moich doświadczeń wynika, że w segmencie ciąmaszyny, a w szczególności układu hydraulicznegników używanych klienci poszukują często takich marek jak: Case, Renault, Fendt, czy Zetor. I nie są to wcale małe mago, ponieważ po rozgrzaniu olej staję się rzadszy szyny. Największą popularnością cieszą się ciągniki w przedziale mocy 80-120 KM. Cieszy fakt, że rolnicy są doskonale i przecieki „zdradzają” ewentualne nieszczelności wyedukowani w zakresie tego, na co powinni zwracać uwagę przy oglądaniu używanego ciągnika. Niemniej jednak po nie zawsze widziane gołym okiem. Czasami wytak poważny zakup warto wybrać się do zaufanego sprzedawcy. stępują wewnętrzne przecieki elementów skrzyni biegów, które w znaczący sposób ograniczą lub wręcz uniemożliwią normalną pracę. Po rozgrzaniu warto sprawdzić stan i kolor olejów, przede niemal pewne, iż ciągnik ma tych godzin faktycz- rocznie. Gdy dowiemy się, że dany komis handluje sprzętem z Belgii, czy z Holandii, przebiegi te wszystkim oleju przekładniowo-hydraulicznego. nie więcej i ktoś próbuje nas oszukać. Kupując używany ciągnik renomowanej marki, powinny być nieco mniejsze, bo i gospodarstwa Ten powinien być czysty, wszelkie zanieczyszczenia lub srebrno czarne zabarwienie świadczą warto bardziej skupić się omówionym powyżej w tych krajach są mniejsze. Dobrym sposobem na bezpieczeństwo zakupu o intensywnym zużywaniu się elementów tarcz stanie technicznym, niż na liczbie przepracowanych godzin. A często właśnie klienci na przebieg maszyny używanej jest zabranie ze sobą osoby, hamulcowych lub sprzęgieł. Dobrze mieć także manometr do pomiaru ci- patrzą w pierwszej kolejności i od tego zaczyna- znającej daną markę lub typ, która w szybki spośnienia oleju, ciągnik na rozgrzanym oleju przy po- ją zakup. Przebieg 10 tys. godzin w ciągniku, po- sób może ocenić zachowanie się maszyny. Taką miarze w gniazdach hydraulicznych powinien mieć dobnie jak 200 tys. km w autach (warto zwrócić osobą może być sąsiad lub znajomy posiadający uwagę, że używane auta podobny sprzęt, ale najlepiej, jeśli jest to osoba ciśnienie o wartości ok. 190-200 bar. Jeżeli nie maw komisach mają często z firmowego serwisu, która na co dzień zajmuje my manometru, to możemy się po180, 190 tys. km, ale pra- się tym sprzętem. służyć np. ładowaczem czoPo ocenie stanu technicznego ciągnika przed wie nigdy 200 tys. km) łowym. Jego reakcja, czyli jest jakby barierą psy- zakupem musimy koniecznie i dokładnie sprawszybkość działania oraz chologiczną. A niepo- dzić zgodność numerów seryjnych maszyny z doudźwig jest dobrym wytrzebnie, bo markowe kumentami faktury, dowód rejestracyjny, CMR. znacznikiem stanu układu ciągniki są w stanie Dobrym sposobem weryfikacji legalności maszyny hydraulicznego. I tak, jeżeli spokojnie przepraco- jest porównanie wszystkich numerów seryjnych ładowacz ma udźwig 1,5 tować 20 tys. godzin. Duże podzespołów. Informację o numerach seryjnych ny, a ma problemy z udźwigospodarstwa generu- podzespołów takich jak silnik, kabina, skrzynia itp giem 1 tony, to wiadomo, że coś jest nie tak. ▲ Przykładowe oznaczenie daty produkcji opony. ją wysokie przebiegi można uzyskać u autoryzowanego dealera podając tylko numer seryjny maszyny. Informacja taka Kolejną ważną czynnością Dwie pierwsze cyferki mówią o tygodniu produkcji ciągników. Analizując jest ocena stanu ogumienia. w danym roku, a dwie ostatnie – to rok produkcji. ilość przepracowanych jest bardzo przydatna, bo jeśli ktoś próbuje przebijać numery, robi to tylko z numerami seryjnymi Zakładając, iż średnia żywotW powyższym przypadku mamy: 30 tydzień 2008 r., godzin warto rozmawiać ze sprzedawcą, ramy, pozostałe są bez zmian. Jeżeli numer seryjny ność opon wynosi ok. 6.000 czyli sierpień 2008 r. skąd sprowadza sprzęt. maszyny oraz pozostałe numery podzespołów nie mth, możemy zweryfikować przybliżony przebieg maszyny. Dodatkową rzeczą, Właściciele komisów sprzedają ciągniki z Francji, są powiązane, to możemy być pewni, iż maszyna którą możemy odczytać z opony, to data jej pro- Anglii, czy Niemiec. Wiadomo, iż tamtejsi rolnicy może pochodzić z nielegalnego źródła. dukcji. Powinna ona, na ogół pokrywać się z da- mają duże areały. Trzeba więc liczyć, że użytkutą produkcji ciągnika. Przykład: Jeżeli ciągnik ma jąc ciągnik o mocy do 100 KM robią nim rocznie ok. 5 lat i przebieg do 5.000 mth, a data produkcji średnio 1.500-2.000 godzin. Większym ciągniTEKST: ANDRZEJ CHLABICZ, CONTRACTUS BIAŁYSTOK opon jest inna niż data produkcji ciągnika, to jest kiem, 100-200 KM – przynajmniej 2-2,5 tys. godzin FOT. DANEX, REDAKCJA

ciekawostki rynkowe Farmtrac 7110 DT Maszyną Roku 2013 Ciągnik rolniczy Farmtrac 7110 DT otrzymał specjalne wyróżnienie w konkursie „Maszyna Rolnicza Roku 2013” w kategorii maszyny krajowej. Farmtrac 7110DT o mocy 110 KM jest najmocniejszym modelem w ofercie producenta z Mrągowa, zbudowanym w oparciu o podzespoły renomowanych marek. Pod maską ciągnika 7110DT pracuje trwały i sprawdzony silnik Perkins’a, który w połączeniu z układem napędowym ZF, gwarantuje niskie zużycie paliwa i wysoką kulturę pracy. Na przestrzeni ostatnich trzech lat to już drugie wyróżnienie dla ciągnika Farmtrac w tym prestiżowym konkursie. Wcześniej 75-konny model Farmtrac 675 DT został uznany Maszyną Roku 2011. Warto dodać, że była to już XIX edycja konkursu, organizowanego przez Instytut Technologiczno-Przyrodniczy (Oddział w Warszawie) przy współpracy Redakcji „AGRO”, Targów Kielce, Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego, Przemysłowego Instytutu Maszyn Rolniczych. Uroczyste wręczenie tytułów i statuetek odbędzie się 8 marca na targach AGROTECH w Kielcach. 64

PODLASKIE AGRO



ciekawostki rynkowe Więcej mocy, więcej funkcji

Firma Kuhn oferuje najnowszy model owijarki do bel RW 1800 C wyposażony w funkcje Autoload i Autoswitch. Większa wydajność, ergonomia i bezpieczeństwo obsługi sprawia, że maszyna nadaje się do użytku w każdych warunkach. Model ten wyposażony jest w całkowicie nowy system elektroniczny. Łatwy w obsłudze, w pełni automatyczny system komputerowy z wbudowanym joystickiem posiada funkcję wstrzymywania i wznawiania pracy oraz funkcje autoload i autoswitch. Przyjazny dla użytkownika interfejs, taki sam jak w prasach ze sterowaniem autoplus. Pełna kontrola procesu zapobiega popełnianiu przez operatora błędów, mogących prowadzić do uszkodzenia owijarki. Dzięki funkcji autoload operator może w całości skupić się na prowadzeniu ciągnika. System ten automatycznie pobiera belę za pomocą ramienia ładującego i umieszcza ją na stole owijającym bez konieczności działań ze strony operatora. Natomiast funkcja autoswitch zapewnia znacznie łatwiejszy sposób ustawiania owijarki w pozycji roboczej i transportowej. Do pełnego automatycznego rozłożenia lub złożenia maszyny wystarczy jedno naciśnięcie przycisku. Nowa ładowarka wyposażona jest w solidne podwójne ramię. Jego wytrzymałość pozwala na stosowanie owijarki w nawet najtrudniejszych warunkach roboczych oraz owijanie bel okrągłych o średnicy sięgającej 160 cm i masie do 1400 kg. Opatentowane ramię ładujące wbudowane w stół owijający umożliwia szybkie owijanie, które przekłada się na osiąganie wyższej wydajności. Ponieważ pobieranie beli następuje w kierunku zgodnym z kierunkiem jazdy ciągnika, wysokowydajną owijarkę można umieścić za ciągnikiem lub bezpośrednio za prasą. Dzięki nowym standardom oświetlenia unowocześniona maszyna zachowuje zgodność z bieżącymi normami dla pras wdrażanych przez firmę Kuhn. Model RW 1800 C zawiera dobrze znane aluminiowe napinacze o długości 750 mm z zakończeniami o stożkowym kształcie, automatyczne nożycowe obcinacze folii oraz magazynek na maksymalnie sześć zapasowych rolek folii. W zależności od warunków pracy, rodzaju zbieranego materiału i długości okresu przechowywania, operator może wprowadzić wstępne ustawienia terminala dostosowane do wymaganej liczby warstw folii na beli. 70% naprężenia folii sprawia, że zostaje ona doskonale rozłożona na beli i gwarantuje oszczędność materiału. Obok odwracacza bel, firma Kuhn posiada w ofercie szeroką gamę opcji. Nowością jest zestaw do transportu dla odwracacza bel, który ułatwia jazdę po drogach oraz zestaw do zdalnego sterowania owijaniem statycznym za pomocą fal radiowych.

W odpowiedzi na rosnące potrzeby i wymagania rolników Michelin wprowadził dwa nowe rozmiary opon CerexBib: IF 800/70 R 38 CFO oraz IF 900/60 R 38 CFO. Dzięki wykorzystaniu technologii Ultraflex opony chronią glebę podczas pracy maszyn rolniczych, zapewniając przy tym zwiększoną nośność. Opona została stworzona we współpracy z Claas, światowym liderem w produkcji kombajnów. Nowe opony zostały już zaaprobowane przez największych producentów sprzętu rolniczego, takich jak John Deere, Case, New Holland, Claas oraz Laverda i dopasowane do ich oferty na nadchodzący sezon. Przełomowa technologia Ultraflex zastosowana w oponach CerexBib wykorzystuje nowe materiały i innowacyjny wzór bieżnika, aby chronić glebę i zapewnić lepszą nośność. Opony CerexBib, w porównaniu do innych opon, zapewniają zwiększoną nośność przy takim samym ciśnieniu, natomiast przy mniejszym ciśnieniu gwarantują niezmienioną nośność. Dzięki temu CerexBib to jedyna na rynku opona do kombajnów, która może być eksploatowana przy ciśnieniu nie przekraczającym 2 barów. Zmniejszając ugniatanie gleby, jakie zazwyczaj powodują kombajny, opony CerexBib umożliwiają skuteczną cyrkulację wody i powietrza na uprawianym polu, jednolity wzrost plonów, a także ochronę zbiorów. Większy obszar kontaktu z glebą i obniżone ciśnienie zmniejszają głębokość kolein oraz zwiększają przyczepność zarówno na mokrym, jak i suchym podłożu, co pozwala na oszczędność czasu i paliwa. Takie rozwiązania umożliwiają zastosowanie współczesnych technik uprawy, jak np. zasiew bezpośredni. Zmniejszone ugniatanie w połączeniu z możliwością zastosowania wydajniejszych maszyn pozwalają uzyskać większe plony, a co za tym idzie i zyski. CerexBib to pierwsza opona, która może być używana zarówno na przedniej, jak i na tylnej osi kombajnu. Dodatkowo specjalna mieszanka gumowa zmniejsza o 25% nagrzewanie się opony. Ponadto opony te są o 15% węższe niż opony dostępne obecnie na rynku przy jednoczesnej zwiększonej nośności. Dzięki temu producenci mają możliwość konstruowania większych maszyn, nie przekraczając progu 3,5 m szerokości. To istotny czynnik także z punktu widzenia poruszania się kombajnów na drogach publicznych.

Fot. Kuhn

Fot. New Holland

Mega CerexBib Fot. Michelin

Większy zakres sterowania i kontroli!

66

Marka New Holland przeprojektowała i unowocześniła gamę ciągników T4, liczącą teraz trzy ciągniki premium o wyższej mocy, które zastąpią dotychczasową gamę T4000 oraz podstawowe modele należące do serii T5000. Nowe modele osiągają moc mieszczącą się w przedziale 86-107 KM i wyposażone są w najnowocześniejszą technologię Common Rail z systemem recyrkulacji schłodzonych spalin CEGR, zapewniającym zgodność z normami emisji Tier 4A. Zaawansowane funkcje obejmują dodatkowo elektroniczną kontrolę oporu narzędzia EDC oraz przekładnie napędowe Dual Command™, a dzięki kabinie deluxe VisionView™ oraz przyciągającej wzrok stylistyce charakterystycznej dla ciągników New Holland urok gamy jest jeszcze większy. Nowe modele charakteryzują: ► Wiodąca w swoim segmencie kabina deluxe VisionView™: wyjątkowy komfort operatora i bezkonkurencyjna widoczność z kabiny operatora. ► Szeroka oferta przekładni napędowych: wybierz przekładnię napędową dostosowaną do swoich potrzeb. ► Regulowana czułość dźwigni shuttle: precyzyjne sterowanie przekładnią nawrotną. ► Silniki o dużej mocy, kompatybilne z normami emisji Tier 4A, zapewniające maksymalną wydajność i efektywność. ► Układy hydrauliczne o dużej mocy: przepływ sięgający nawet 100 litrów/minutę. ► Wielokrotnie nagrodzony system podnośnika Lift-O-Matic™ Plus. ► Elastyczne opcje WOM. ► Modułowy przedni TUZ i WOM: większa elastyczność pracy (dostępne od czerwca 2013 r.) ► Szeroka gama opon: maksymalne wymiary opon 540/65R34. ► Wytrzymała konstrukcja/platforma ROPS: komfortowe i bezpieczne środowisko robocze dzięki opcjonalnej konstrukcji zabezpieczającej przed spadającymi przedmiotami (FOPS). ZEBR. SAM I

BK

PODLASKIE AGRO


PODLASKIE AGRO

67


budujemy i mieszkamy Kalkulator docieplenia

Jaki kolor wybrać do nowego mieszkania

Licz ciepło

Energia

na wiosnę

◄ Pomarańczowy kojarzy się z młodością i zabawą, dając motywację do działania, jednocześnie ciepła tonacja sprawia, że w jego otoczeniu czujemy się bezpiecznie, a wnętrze odbieramy jako przytulne.

Fot. FRANC GARDINER

Kalkulator online, który pozwoli wyliczyć zużycie materiałów i koszty docieplenia ścian zewnętrznych domu oraz sufitu i garażu dla systemów Ecorock FF i Ecorock FG wprowadziła firma Rockwool. Oprogramowanie pozwala obliczyć zużycie potrzebnych materiałów i określić cenę brutto ocieplenia ścian zewnętrznych i stropów garażowych. Kalkulator automatycznie uzupełnia poszczególne elementy systemu (izolację, zaprawę klejącą, siatkę i zaprawę zbrojącą, podkład tynkarski, tynk, podkład pod farbę i samą farbę w odpowiednim kolorze), zaproponuje odpowiednią ilość opakowań i zsumuje koszt (netto i brutto) na podstawie podanej powierzchni ścian lub stropów. Powyższe rozwiązanie nie tylko oszczędza nasz czas, ale także eliminuje możliwość wystąpienia błędów wynikających z niewiedzy bądź pomyłek w obliczeniach, które mogłyby w efekcie spowodować przekroczenie budżetu przeznaczonego na remont. Aplikacja dostępna jest online na stronie http://www.rockwool.pl/produkty-rozwiazania/ociepleniedomu/kalkulator-cen-systemow i pozwala wszystkim, którzy zmagają się z budową bądź remontem domu, dokonać obliczeń i dokładnie przygotować się do inwestycji.

Nagrodzone okna Model KF500 – najnowocześniejsze okno Internorm – zostało wyróżnione w konkursie „Fenestra Aurea” (Złote Okno), organizowanym po raz pierwszy w tym roku przez jeden z najważniejszych branżowych portali – Oknotest.pl. Nagroda jest „przyznawana podmiotom z branży okien pcv za osiągnięcia, które wywarły albo wywrą znaczący wpływ na kierunek rozwoju techniki okiennej oraz organizacji i funkcjonowania rynku”. Wyróżnienia otrzymały dwie firmy: Drutex i Vetrex. – Nagrodzone okno Internorm jest... świeże pod każdym względem. Prowadzenie okuć wewnątrz konstrukcji skrzydeł, ryglowanie bez zaczepów, możliwość instalacji w ościeżnicy nawiewnika z wymiennikiem ciepła, oryginalny kształt, a jednocześnie potwierdzony w badaniach wysoki poziom właściwości eksploatacyjnych czynią to okno konstrukcją wyjątkową i niepowtarzalną. Jesteśmy przekonani, że będzie dobrze służyła użytkownikom, przy okazji inspirując inne firmy – ocenił Andrzej Błaszczyk z oknotest.pl. BK

68

Wiosną każdy sposób na poprawę nastroju jest na wagę złota. Jakimi kolorami się otaczać, żeby podnieść sobie ciśnienie i dodać energii? Powszechnie wiadomo, że ciepłe, nasycone kolory działają pobudzająco. Aby ożywić przestrzeń najczęściej sięgamy po czerwień, różne odcienie żółtego i pomarańczowego. Każda z tych barw ma jednak trochę inny wpływ na nasze samopoczucie. Najlepiej sprawdza się pomarańczowy, który buduje nasze poczucie komfortu fizycznego sprawiając, że w jego otoczeniu czujemy ciepło i bezpiecznie. Energetyczne działanie koloru czerwonego jest powszechnie znane, warto jednak pamiętać, że zastosowany na dużych powierzchniach może prowadzić do zbyt silnego pobudzenia, zmęczenia, a nawet agresji. Żółty stosowany

z umiarem stymuluje i wprawia w optymistyczny nastrój, jednak zbyt długie przebywanie w jego otoczeniu może spowodować uczucie niepokoju. Bardzo charakterystyczne i intensywne odcienie to zawsze pewne ryzyko, ponieważ poza dobroczynnym wpływem mogą prowadzić do nadmiernego pobudzenia i rozdrażnienia. Nie bez przyczyny w przyrodzie zarówno czerwony, jaki i żółty uznawane są za kolory ostrzegawcze. – Pomarańczowy to zdecydowanie strzał w dziesiątkę. Powstaje w wyniku połączenia czerwonego i żółtego, więc zachowuje ich wszystkie zalety, jednocześnie tonując intensywność oddziaływania. Transparentne rolety w tym kolorze rozprowadzą i ocieplą nawet niedużą ilością światła – podpowiada Kamila Prałat, ekspert firmy Franc Gardiner. OPRAC.

BK

PODLASKIE AGRO



Fot. ROGALA

budujemy i mieszkamy

Co powinniśmy wiedzieć, przed zakupem kamiennych płytek

Stąpać

po granicie

Mówi się, że kamień naturalny to synonim elegancji, ale nadaje wnętrzu chłodu. Czy można go kłaść samodzielnie, czy nadaje się na ogrzewanie podłogowe i czy rzeczywiście bywa przytulny? Które z przekonań warto zweryfikować przed zakupem? Importem i obróbką surowca zajmują się jedynie branżowe firmy? To mit. Kamienne płytki są ogólnodostępne, można je nabyć już nie tylko w specjalistycznych salonach, ale również w marketach budowlanych, czy w sklepach internetowych. Na rynku pojawia się dużo kamienia wątpliwej jakości, dlatego ryzyka nieudanej inwestycji unikniemy, stawiając na firmę o wieloletnim doświadczeniu i ugruntowanej pozycji na rynku. Zwracajmy także uwagę na pochodzenie kamienia, jego dostępność, jakość i gatunek. Płytki kamienne powinny być opatrzone odpowiednimi certyfikatami lub posiadać deklarację zgodności, potwierdzającą, że dany produkt spełnia odpowiednie normy budowlane. Kamienne płytki są znacznie cięższe od ceramicznych odpowiedników? To tez mit. To najpopularniejszy mit wśród wszystkich funkcjonujących w tym temacie. W rzeczywistości zarówno waga, jak i format kamiennej płytki jest zbliżony do gabarytów płytki ceramicznej. Ten rodzaj okładziny występuje także w coraz bardziej popularnych rozmiarach wielkoformatowych. Płytki z kamienia nie sprawdzają się jako okładzina na ogrzewanie podłogowe? Mit. Kamień naturalny cechuje się dużą gęstością, dzięki czemu bardzo dobrze przewodzi ciepło. Miłośników ekonomicznych rozwiązań z pewnością ucieszy fakt, że wprawdzie płytki z tego surowca nagrzewają się dłużej, ale też dłużej utrzymują i oddają ciepło. Jak podkreśla Wacław Gawroński z firmy Rogala, ogrzewanie podłogowe możemy zastosować pod każdy rodzaj kamienia. Latem sytuacja

▲ Kamień naturalny to surowiec praktycznie niezniszczalny. Jest odporny na wszelkie ścieranie, ściskanie, czy uderzenia. Z upływem lat powierzchnia kamienia może ulec zmatowieniu, czy drobnemu porysowaniu, ponowne polerowanie przywróci ją jednak do pierwotnej świetności.

będzie odwrotna – kamienna posadzka w naszym salonie da nam przyjemny chłód. Jakość ma swoją cenę? To fakt. Niska cena kamiennych płytek to zazwyczaj sygnał do zastanowienia. W praktyce oznacza to na ogół gorszy gatunek materiału. Pamiętajmy, że płytki z naturalnego kamienia, to inwestycja ponadczasowa. Oszczędności szukajmy raczej w wyborze dostawcy. Koszty obniżymy, kupując u producenta – unikniemy tym samym marży i dodatkowych kosztów manipulacyjnych – takie rozwiązanie proponuje m.in. firma Rogala, dostawca obecny na rynku od lat.

Kamienna okładzina wymaga fachowego montażu? Oczywiście. W tej sprawie nie warto decydować się na domorosłych specjalistów. Montaż kamiennej okładziny bezdyskusyjnie oddać należy w ręce wykwalifikowanych specjalistów. Najwyższej jakości surowiec to tylko połowa sukcesu. Amatorski montaż może skutecznie popsuć wyczekiwany efekt końcowy – podkreśla Wacław Gawroński. – Warto prosić producenta o polecenie sprawdzonego specjalisty.

OPRACOWAŁA

BARBARA KLEM

KRÓTKO Mieszkanie dopiero w 2014 Program „Mieszkanie dla młodych” wejdzie w życie najwcześniej od 2014 r., a nie od początku lipca br. W połowie stycznia Ministerstwo Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej zakończyło konsultacje społeczne, dotyczące projektu ustawy o pomocy państwa w nabyciu pierwszego mieszkania przez ludzi młodych. Resort zgodził się na zmianę sposobu obliczania limitu ceny mkw. mieszkań w miejscowościach sąsiadujących z miastami wojewódzkimi. Pułap cen uprawniających do zakupu mieszkania z rządowym wsparciem będzie w nich podwyższony. Nowy program nie obejmie mieszkań kupowanych na rynku wtórnym i budownictwa jednorodzinnego, co wyklucza większość powiatów. W czasie konsultacji pośrednicy w obrocie nieruchomościami oraz notariusze i bankowcy próbowali przekonać resort do zmiany stanowiska w tej sprawie. Ale bez skutku.

Dłużej spłacamy Od 28 grudnia 2012 r. obowiązuje nowelizacja ustawy o pomocy państwa w spłacie niektórych kredytów mieszkaniowych, udzielaniu premii gwarancyjnych oraz refundacji bankom wypłaconych premii gwarancyjnych. Zmiana wydłuża, do 31 grudnia 2017 r., termin dokonywania całkowitej spłaty kredytu wraz z częścią skapitalizowanych i przejściowo wykupionych odsetek. Jednocześnie kredytobiorca może wówczas starać się o uzyskanie prawa 70

własności zadłużonego mieszkania. Przypomnijmy, iż powyższa ustawa zawiera rozwiązania służące udzieleniu pomocy państwa w spłacie długoterminowych kredytów zaciągniętych przez spółdzielnie mieszkaniowe przed 31 maja 1992 r. Jest to jedna z podstawowych form zobowiązań przyjętych przez państwo w obszarze mieszkalnictwa w związku z przemianami, jakie towarzyszyły transformacji gospodarczej w okresie PRL.

Być Szwajcarem... Gdzie w bieżącym roku najlepiej byłoby się urodzić? Mamy w stanie błogosławionym wysyłamy do Szwajcarii. Polska bowiem znalazła się dopiero na 33. miejscu rankingu. Listę, obejmującą 80 państw stworzył ośrodek badawczy Economist Intelligence Unit. Wprawdzie najbardziej pomaga urodzenie się bogatym, ale nie tylko to się liczy. Przy tworzeniu listy uwzględniano m.in. czynniki demograficzne, geograficzne, społeczne, kulturowe, PKB na głowę mieszkańca, inflację, koszty życia, przestrzeganie praw człowieka, średnią oczekiwana długość życia, analfabetyzm, odsetek ludności w szkołach wyższych itp. Najlepsza w zestawieniu Szwajcaria uzyskała ocenę 8,22, Polska – 6,66. W pierwszej piątce znajdują się: Australia, Norwegia, Szwecja i Dania. Tabelę zamykają Nigeria, Kenia i Ukraina. Rosja znalazła się na 72. miejscu. ZEBRAŁA

BARBARA KLEM

PODLASKIE AGRO


PODLASKIE AGRO

71


budujemy i mieszkamy

Czy kupować okna drewniane: fakty i mity

Obcowanie

z naturą

Od kilku lat obserwujemy triumfalny powrót okien drewnianych. Uważane są one za produkty luksusowe, a wielu inwestorów gotowych jest sporo dopłacić za samą możliwość obcowania z tym naturalnym materiałem. Czy nowoczesne okna z drewna są faktycznie lepsze niż plastikowe?

Fot. INTERNORM

Odpowiedź na to pytanie nie jest łatwa i zależy od wielu czynników, ale spróbujemy wyjaśnić które okna sprawdzą się lepiej. Wokół sporu dotyczącego wyższości okien drewnianych nad plastikowymi i odwrotnie narosło wiele mitów, dotyczących rzekomych przewag jednego materiału nad drugim. W rzeczywistości obecnie parametry użytkowe obydwu materiałów są bardzo podobne i zarówno z jednego, jak i z drugiego można tworzyć okna o bardzo podobnych właściwościach. Dotyczy to zarówno prostych modeli, jak i najbardziej zaawansowanych przeznaczonych do zastosowania w budownictwie energooszczędnym i pasywnym. Wedle jednego z najpopularniejszych mitów okna drewniane „oddychają”, dzięki czemu zapewniają w pomieszczeniach korzystniejszy mikroklimat niż popularne „plastiki”. W rzeczywistości okna drewniane są impregnowane nie zawsze zdrowymi dla człowieka chemikaliami, które sprawiają, że „oddychają” równie skutecznie, co pcv. Okna drewniane są nie tylko droższe od swoich odpowiedników z plastiku. Z całą pewnością wymagają też od swoich właścicieli więcej troski. Co kilka lat (w zależności od warunków eksploatacji) konieczne jest przeprowadzanie okresowej konserwacji polegającej na odnowieniu powłoki malarskiej.

▲ Okna wykonane z dobrej jakości klejonego trójwarstwowo drewna są znacznie sztywniejsze, dzięki czemu będą nadawały się do domów, w których zaprojektowano przeszklenia o dużych powierzchniach. Jeśli więc marzymy o wielkich, dających mnóstwo światła oknach drewno będzie dla nas idealnym wyborem.

temperatur – pcv kurczy się, gdy jest zimno i rozszerza pod wpływem ciepła. - Rozwiązaniem, które eliminuje większość wad drewna, jako materiału są proponowane przez niektóre firmy zewnętrzne nakładki aluminiowe - mówi Dariusz Olszewski z firmy Internorm. Dzięki nim pozbywamy się problemu z konserwacją – nakładka skutecznie chroni bowiem drewno przed zewnętrznymi czynnikami atmosferycznymi. Jednocześnie nadal możemy od wewnątrz obcować z naturalnym materiałem, nie pozbawionym swoich naturalnych właściwości. Dzięki ochronie od zewnątrz nie występuje konieczność stosowania nadmiaru chemikaliów, a drewno pokryte jedynie lakierem swobodnie oddycha.

Okna wykonane z drewna są też bardziej wrażliwe na uszkodzenia powierzchniowe. Tak więc, czy kupowanie okien drewnianych w ogóle ma sens? Oczywiście. Okna drewniane mają szereg unikalnych zalet. Grunt w tym, żeby wiedzieć na czym one polegają i nie decydować się na drewno tylko ze względu na panującą modę. Drewno jest idealnym materiałem, jeśli w naszym wymarzonym domu planujemy zamontować okna o nietypowych kształtach. Wadą zestawów z tworzyw sztucznych jest wrażliwość na zmiany

OPRACOWAŁA

BARBARA KLEM

NOWOŚCI RYNKOWE

Żeby wnętrze nie sprawiało bałaganu kompozycyjnego, musi być kolorystycznie przemyślane. Warto sięgnąć po żakardowe tkaniny z prześwitującymi wzorami, które tworzone są przez ingerencję w samą strukturę splotu, dzięki czemu możliwe jest uzyskanie efektu prześwitu. Roleta przepuszcza światło w miejscach o rzadszym splocie. Pomysł dla wszystkich, którzy w dzieciństwie lubili się bawić w zajączki. Cena: od 36,99 zł. 72

Bursztynowy szlak

Fot. ROGALA

Pukaj elegancko

FOT. YAWAL

Fot. FRANC GARDINER

Dekoracyjny żakard

Drzwi panelowe PANdoor TM 77 oparte na profilu aluminiowym, wypełnione są panelami o dowolnym wzorze z aplikacjami ze stali nierdzewnej i ozdobnym frezem. Skrzydła wykonane są w jednej płaszczyźnie w stosunku do ościeżnicy. System cechują łatwość i szybkość montażu oraz bardzo dobre parametry techniczne: współczynnik przenikania ciepła 1,2-0,8 W/mkwK i wysoka izolacyjność akustyczna – 30-40 DB.

Bursztyn niesie ze sobą tajemnicę wieków, jest niepowtarzalny i skrywa sekrety. Podobnie naturalny kamień w bursztynowych odcieniach: odwieczny granit Juparana Colombo Gold, czy Colonial Gold cechuje niespotykane nigdzie indziej piękno i ciepło. Bursztynowe odcienie to także marmur Giallo Triana, czy onyks Yellow. Z takich kamieni firma Rogala wykonuje płytki podłogowe. Cena: od 121,77 zł/mkw. PODLASKIE AGRO


PODLASKIE AGRO

73


budujemy i mieszkamy A TO CIEKAWE

Dom kompletny, czyli urządzeni wokół jednej kolekcji

Spokojne Fot. RÖBEN

meble

Trzy nowe rodzaje pustaków ceramicznych wypełnionych wełną mineralną oferuje firma Röben. Nowe produkty zostały oficjalnie zaprezentowane światu podczas targów Budma, które odbyły się na przełomie stycznia i lutego br. w Poznaniu. Thermoziegel TV 7-Plan, TV 8-Plan i TV 9-Plan, to nazwy innowacyjnych pustaków, które odpowiadają współczynnikom przewodzenia ciepła, jakimi się one charakteryzują (odpowiednio: 0,07, 0,08 i 0,09 W/mkwK). Mogą stanowić elementy konstrukcyjne, jak i izolacyjne. Umożliwiają wznoszenie muru bez dodatkowego ocieplania ściany, co znacznie przyspiesza i ułatwia budowę. Muruje się je w taki sam sposób, jak zwykłe bloczki, czyli na zaprawie cienkowarstwowej. Można je z łatwością przycinać i dopasowywać do projektowanych kształtów ścian, ponieważ wypełnienie z wełny mineralnej zostało tak osadzone w pustaku, że nie ulega zniekształceniom. Warto dodać, że wszystkie pustaki z wełną mineralną marki Röben są niepalne (klasa A1). Stosując pustaki ceramiczne od razu wypełnione wełną mineralną, można osiągnąć niezwykle korzystną wartość współczynnika przenikania ciepła całego muru bez żadnego dodatkowego ocieplania budynku. Jak to działa? Przykładowo, wartość współczynnika dla ściany zbudowanej w następujący sposób: zewnętrzny tynk lekki 20 mm (0,25 W/mkwK) – pustak Thermoziegel TV 7-Plan o szerokości (grubości muru) 365 mm (0,07 W/mkwK) – wewnętrzny tynk gipsowy lub cementowy 15 mm (0,51 W/mkwK) wynosi 0,18 W/mkwK. Dzięki nowym bloczkom marki Röben można więc uzyskać termoizolacyjną ścianę o grubości 40 cm, odpowiadającą najwyższym standardom energooszczędności. BK

74

Fot. HM HELVETIA MEBLE

Pustak z wełną

▲ Ta jasna aranżacja zimą rozświetli i ociepli pomieszczenie, latem nada mu świeżości i lekkości. W ten sposób możemy się cieszyć równowagą we wnętrzu przez cały rok.

Ład i harmonia to wartości, które cenili już starożytni filozofowie. Określa się je jako stan zapewniający najlepsze warunki do działania. Przy projektowaniu wnętrza warto wziąć pod uwagę aranżację, która zapewni nam poczucie uporządkowania. Jedna kolekcja mebli w całym domu stworzy spójny i dobrze zorganizowany wystrój. Sypialnia stanowi swoistą ucieczkę od świata i miejsce wyciszenia. Salon to centrum życia, w którym gościmy najbliższych. Te dwa pomieszczenia nie zawsze muszą ze sobą kontrastować. Kolekcja Cuba dostępna w ofercie marki HM Helvetia Meble pozwoliła zharmonizować dwie z pozoru różne przestrzenie. Minimalizm, subtelność, a przy tym elegancja i oszczędność to kwintesencja nowoczesnego stylu wyrażona w tym zestawie. Salon to miejsce spotkań, ale również mała ekspozycja – miejsce idealne do przechowywania pamiątek, wszystkich drobiazgów, którymi

chcemy się pochwalić i z których jesteśmy dumni. Dyskretne i oszczędne oświetlenie LED oraz liczne, ciekawie wkomponowane przeszklenia pomogą wyeksponować rodzinne skarby, a subtelna linia uchwytów i oszczędne wykończenia nie rozproszą uwagi patrzących. Niepotrzebnego rozproszenia unikniemy także w sypialni, gdyż kolekcja Cuba została zaprojektowana tak, by drewniana kompozycja nie przytłaczała pomieszczenia, a stanowiła ozdobę. Takie połączenie sprawia, że sypialnia stanie się miejscem odpoczynku i zapewni regenerujący sen. – Projektując tę kolekcję, chcieliśmy pokazać, że nowoczesne trendy we wzornictwie to zarówno wysoki poziom estetyki, jak i wygoda użytkowników. Wychodzimy naprzeciw tym, którzy cenią sobie minimalizm i harmonię, ale nie zapominamy o elegancji, designie i funkcjonalności otaczających przedmiotów – mówi Marcin Grzesiuk z HM Helvetia Meble. BK

PODLASKIE AGRO


PODLASKIE AGRO

75


budujemy i mieszkamy

Ile trzeba płacić za mieszkanie w mieście

Jak dobrze

na wsi

Mieszkania w blokach ogrzewane są tzw. Ciepłem Systemowym. Owo Ciepło, to już rynkowy produkt i dlatego producenci życzą sobie pisania go z wielkich liter. Właściciela nic nie interesuje: kaloryfery grzeją, nawet latem – jeśli ma się takie potrzeby, a woda w kranie jest zawsze gorąca. Ale za ten luksus trzeba płacić. Czy dużo? Poniżej w tabeli macie Państwo przykładowe ceny, więc możecie je odnieść do własnych nakładów na ogrzewanie. Zrobiliśmy w redakcji porównanie kosztów ogrzewania mieszkania Ciepłem Systemowym w bloku i domu, w którym pracuje nowoczesny kocioł gazowy. Okazało się, że Ciepło Systemowe jest dwa razy droższe. Jeśli ktoś z Was opala dom węglem, czy drewnem, to porównanie takie powinno być jeszcze bardziej korzystne. Korzystne cenowo, ale nie komfortowo. Opłaty za centralne ogrzewanie i podgrzewanie ciepłej wody użytkowej stanowią większość czynszu, bo prawie 80%. Ich wysokość, jak też kwoty za ciepłą i zimną wodę, gaz oraz energię elektryczną i wywóz nieczystości nie zależą bezpośrednio od administracji spółdzielni. Ustalają je wodociągi (6,41 zł/m3 – kosztuje obecnie woda i odprowadzenie ścieków w Białymstoku), gazownia, elektrownie oraz przedsiębiorstwa energetyki cieplnej. Spółdzielnie negocjują z nimi dla swoich członków jak najniższe ceny. Stare ludowe przysłowie mówi „Jak sobie pościelesz – tak się wyśpisz” i oczywiście jest w nim wiele prawdy. Choćby w kontekście wysokości opłat za mieszkanie. I tu w dużej części opłaty zarówno na wsi, jak i w mieście, zależą od zużycia

Fot. Barbara Klem

Mieszkanie na wsi jest tańsze. Mieszkanie w mieście – wygodniejsze. No... niekoniecznie. Mając podłączenie do gazu ziemnego – różnicy nie ma. Biorąc jednak pod uwagę fakt, że rzadko mamy gazociągi na terenach wiejskich, problemem w pełnym komforcie mieszkania jest jedynie ogrzewanie.

▲ Trzeba pamiętać, że większość budowanych obecnie nowych bloków to tzw. mieszkania deweloperskie. Oznacza to, że są budowane przez firmę zajmującą się handlem mieszkaniami, a nie spółdzielnię. Po oddaniu do użytku w takim budynku powstaje wspólnota mieszkaniowa, którą tworzą sami mieszkańcy. To oni będą decydowali o losach budynku, a więc i o wysokościach opłat. Z reguły bloki zarządzane przez wspólnoty mają opłaty niższe, niż te obowiązujące w spółdzielniach.

mediów. Płacisz tyle – ile zużyjesz. Energię elektryczną mierzą liczniki, mamy wodomierze i gazomierze. Trzeba uwzględnić jeszcze kanalizację, której koszty podwajają zazwyczaj cenę zimnej wody. Jak ona ma się do wywozu szamba lub do eksploatacji przydomowej oczyszczalni – napiszemy w kolejnym wydaniu. Teraz czas na radość z powodu mieszkania we własnym domu, a nie bloku. Spółdzielnie same bowiem ustalają wartość stawki eksploatacyjnej. Stawki, o której wielu może nawet nie słyszało. Składa się na nią blisko 80 różnych pozycji. Najważniejsze, stanowiące większy udział w całości to m.in.: koszty zarządzania i administrowania nie-

ruchomościami, koszty utrzymania nieruchomości wspólnych: energia elektryczna, ubezpieczenie, utrzymanie terenów zielonych, odśnieżanie, podatek od nieruchomości, prowizje bankowe, itp. I tej pozycji drodzy Czytelnicy nie ma w przypadku mieszkania na wsi. Poniższa tabela zawiera aktualne stawki czynszu w kilku losowo wybranych spółdzielniach mieszkaniowych w Białymstoku. Jeśli więc Wasze dzieci mieszkają w miastach, albo planujecie kupić im mieszkanie, przeanalizujcie, gdzie warto zainwestować, aby opłaty były niższe. MARZENA BĘCŁOWICZ

Spółdzielnia/Wyszczególnienie i wysokość opłat Stawka eksploatacyjna (zł/mkw. p.u.) Fundusz remontowy (zł/mkw. p.u.) Opłata za centralne ogrzewanie (zł/mkw. p.u.) Opłata za podgrzanie ciepłej wody użytkowej (ryczałt przy braku wodomierzy) Opłata za zimną wodę i kanalizację 6,41zł/ m3 cena Wodociągów Białystok podajemy ryczałty przy braku wodomierzy Opłata za wywóz nieczystości Opłata za ochronę osiedli Zaliczka na gaz (w przypadku braku gazomierzy) Opłata za dźwigi osobowe

Białostocka Spółdzielnia Mieszkaniowa 1,09-2,58 1,20 0,75-6,00 z podzielnikami; 6,00 bez podzielników 14zł/m3, 49zł/osobę

SM Budowlani

SM Słoneczny Stok

SM Zachęta

0,98-2,52, 0,53-2,20 - członkowie 0,6-1,64 2,20-2,65 15,77zł/m3

,98 1,30 zaliczki indywidualne z podzielnikami; 6,00 bez podzielników 12zł/m3, 38,40zł/osobę

1,74 0,82-1,32 zaliczki indywidualne z podzielnikami; 5,50 bez podzielników 14zł/m3, 70zł/osobę

115,38zł/osobę

-

96,15zł/osobę

96,15zł/osobę

8,50zł/osobę 6,00-7,00zł/osobę

0,39zł/m2 0,26-0,45zł/m2

0,39zł/m2 2zł/mieszkanie 0,37zł/m2

7,20zł/osobę wg stawek ryczałtowych

9,33zł/osobę

0,10-0,14zł/m2

Uwagi

4,09zł/mieszkanie za pakiet podstawowy TV

0,54zł/m2(sprzątanie), 0,060,22zł/m2(energia elektryczna)

0,28zł/m2 (mieszkańcy parterów 7,60zł/osobę. nie płacą) 4,80zł/mieszkanie (telewizja, pakiet podstawowy)

76

PODLASKIE AGRO


PODLASKIE AGRO

77


rolnictwo na kołach

Zmiany w przepisach na prawo jazdy

Zdadzą

tylko najlepsi!

Niespełna 15% wynosi odsetek osób zdających egzaminy na prawo jazdy oparte o nowe przepisy. Te same statystyki pokazują, że w niektórych ośrodkach ruchu drogowego zdawalność wynosi zaledwie 10%. Mało. W ostatnim czasie często można było usłyszeć w telewizji i radio oraz przeczytać w prasie i na stronach internetowych o nowych zasadach dotyczących egzaminów na prawo jazdy. Poruszenie, jakie wywołały nowe przepisy, jest ogromne. Pod dyskusję poddawana jest zasadność ich wprowadzenia. Nie będę jednakże oceniał jakości tych zmian, ani prowadził rozważań na temat ich potrzeby. Postaram się natomiast w sposób zrozumiały przybliżyć najważniejsze zagadnienia, które uległy prawdziwej rewolucji. Czy były potrzebne i słuszne? Oceńcie państwo sami. Na początku bieżącego roku mogliśmy w całym kraju obserwować oblężenie Wojewódzkich Ośrodków Ruchu Drogowego. Powodem tego nagłego zainteresowania WORD-ami wśród przyszłych i obecnych kierowców były zmiany w egzaminowaniu na prawo jazdy. Otóż 19 stycznia 2013r. zaczęła obowiązywać nowelizacja ustawy o kierujących pojazdami, która wprowadza nowe kategorie prawa jazdy oraz zmiany w systemie sprawdzania wiedzy i umiejętności kierowców. Z tego względu każdy, kto chciał zdać egzamin według „starych” zasadach musiał się śpieszyć. Przez pierwszą połowę stycznia większość WORD-ów znacznie wydłużała swoje godziny pracy, aby dać możliwość przystąpienia do egzaminów wszystkim zainteresowanym. Stąd też do 19 stycznia br. tworzyły się niebotyczne kolejki, zaś po tej dacie zainteresowanie wśród przyszłych „zmotoryzowanych” WORD-ami praktycznie znikło. Powodem był oczywiście typowy lęk przed nowymi, jeszcze nie poznanymi dobrze zasadami, które zasadniczo różnią się od poprzednich.

Co się zmieniło? Nowelizacja ustawy o kierujących pojazdami z 19 stycznia 2013r. wprowadza wiele zmian, które w głównej mierze polegają na uporządkowaniu zasad szkolenia i uzyskiwania uprawnień do kierowania pojazdami, wprowadzaniu nowych kategorii praw jazdy (AM, A2) oraz terminu ważności dokumentu prawa jazdy, który wynosi od bieżącego roku maksymalnie 15 lat. W pierwszej kolejności skupmy się jednak na zmianach podczas egzaminów, gdyż to one wywołują najwięcej emocji w społeczeństwie.

Tyle w teorii Nowy egzamin teoretyczny przeszedł kolosalne zmiany. Jego obecna formuła jest bardzo dynamiczna i wymaga pragmatycznej znajomości przepisów ruchu drogowego, a nie pamięciowego podejścia do zadań. Osoba przystępująca do testów powinna opanować ponad 1.800 pytań, których docelowo będzie aż 3.000. Komputer z bazy danych wylosuje 32 pytania. Przypomnijmy, że w przypadku kategorii B (samochody osobowe) do tej pory było tylko 18 pytań, a cała pula liczyła ich 500. Do każdego pytania jest tylko jedna dobra odpowiedź, którą należy wybrać na klawiaturze. Niestety do pytań oraz wybranych odpowiedzi nie ma już powrotu, więc nie można ich poprawiać. Osoba zdająca egzamin musi w pierwszej kolejności, na podstawie filmów wideo, odpowiedzieć na 20 pytań. Po wyświetleniu się odpowiedniej sytuacji drogowej kandydat na kierowcę ma 20 sekund na przeczytanie pytania i 15 kolejnych na wybór tylko jednej, właściwej odpowiedzi. W drugiej części egzaminu teoretycznego należy się spodziewać 12 pytań specjalistycznych. Ich treść zależy od wybranej kategorii prawa jazdy, do której będziemy przystępować. Czas na pytanie to 50 sekund. Za prawidłowe udzielenie odpowiedzi można otrzymać od jednego do trzech punktów. Najwyżej ocenianie są zadania, które mają związek z bezpieczeństwem podczas prowadzenia pojazdu. Maksimum jakie można uzyskać w trakcie testu to 74 punkty, jednakże, aby zdać trzeba ich uzbierać co najmniej 68. Dlatego, aby mieć całkowitą pewność poprawnego zaliczenia egzaminu teoretycznego, można popełnić nie więcej niż dwa błędy.

Teraz praktyka Egzaminy praktyczne dla kierowców pojazdów osobowych właściwie pozostają bez zmian. Natomiast w przypadku zdobycia uprawnień na motocykl egzamin będzie o wiele trudniejszy. Na placu wprowadzono dodatkowe zadania, sprawdzające umiejętności zdających. Przyszli motocykliści będą musieli wykonać szybki slalom na placu egzaminacyjnym (z prędkością 30 km/godz.) oraz

ominąć przeszkodę z lewej lub prawej strony (jadąc z prędkością 50 km/godz.) i przejechać między bramkami. Podczas rozmów prowadzonych wśród motocyklistów i nauczycieli szkół jazdy często można usłyszeć zdanie że „z tego rodzaju manewrami problemy mogą mieć już nawet doświadczeni kierowcy, a przecież trzeba będzie je wykonywać na egzaminie”. Miejmy nadzieję, że umiejętności polskich motocyklistów, starających się o prawo jazdy, nie doprowadzą do tego, iż na egzaminach w Ośrodkach będzie dochodziło regularnie do wypadków.

Pozostałe nowości Rewolucje wprowadzone do egzaminów na prawo jazdy to jedynie niewielki ułamek wszystkich nowelizacji, związanych z ustawą o kierujących pojazdami. Zmiany przede wszystkim spowodowane są nowym wzorem prawa jazdy (tożsamym z wyglądem w EU). Wszystkie nowe dokumenty wydawane od 19 stycznia 2013 r. będą miały termin ważności - maksymalnie 15 lat. Tak więc w przypadku zmiany adresu zamieszkania, nazwiska, czy zagubienia, otrzymamy już prawo jazdy z odświeżonym wyglądem. Natomiast dotychczasowe, które otrzymywaliśmy do tej pory bezterminowo, będziemy musieli wymienić w latach 2028-2033. Na nowym wzorze dokumentu pojawiły się także dwie kategorie (oznaczone jako AM i A2), których wcześniej nie było. Są one związane ze zmianami, jakie zaszły w zasadach przyznawania blankietu prawa jazdy motocyklistom. Kategoria AM pozwala na poruszanie się motorowerem (skuterem) i lekkim czterokołowcem (quadem). Możliwości techniczne obu pojazdów nie mogą pozwolić na przekraczanie przez kierującego prędkości 45 km/godz. Wiek osoby dopuszczonej do uzyskania tych uprawnień to ukończenie 14 roku życia. Osoby, które skończyły 18 lat przed wprowadzeniem nowych przepisów (czyli przed 19 stycznia 2013 r.), na terenie Rzeczpospolitej Polskiej nadal będą mogły jeździć bez konieczności wyrobienia prawa jazdy. W przypadku kategorii A2 kierowca uzyskuje prawo do poruszania się jednośladem o mocy poniżej 48 KM (35 kW). Przywilej ten, określany już jako „młody motocyklista”, można uzyskać po ukończeniu 18 lat. Natomiast pełne uprawnienia na wszystkie rodzaje motocykli będzie można uzyskać po 24 roku życia lub po dwóch latach od momentu posiadania prawa jazdy kategorii A2. TEKST I FOT: SZYMON

MARTYSZ

► Egzamin praktyczny dla kierowców aut osobowych pozostał właściwie bez mian. Rewolucje przeszedł za to egzamin teoretyczny.

78

PODLASKIE AGRO


PODLASKIE AGRO

79


rolnictwo na kołach

Wyprzedaże i nowości Opla

Wstąp do salonu

▲ Insignia to kapitalne połączenie eleganckiej stylistyki i komfortu podróżowania ◄ Adam to nowość wśród rynkowych „maluchów”

Opel to jedna z największych i najbardziej rozpoznawalnych marek samochodów na świecie. Jej znaczącym dealerem na Podlasiu jest firma Top Auto, która z koncernem General Motors współpracuje już od ponad 15 lat. W salonie Top Auto, mieszcząc ym się w Krupnikach, trwa właśnie wyprzedaż rocznika 2012, gdzie oprócz korzystnych rabatów związanych ze sprzedażą pojazdów, oferuje się także liczne promocje na obsługę serwisowanych pojazdów oraz atrakcyjne programy lojalnościowe. Wszystkie modele Opla w ofercie dostępne są z atrakcyjnym finansowaniem: Opel Kredyt 2,99%, Opel Kredyt 50/50. Interesujący jest także pakiet „Opel Ubezpieczenie”, który oferowany jest klientom indywidualnym już za 3,5% oraz klientom biznesowym już za 4,0%. Warto także zapytać o upusty dla firm i osób prowadzących działalność gospodarczą oraz wybranych grup zawodowych. Pierwszym modelem oferowanym w promocyjnej cenie jest Opel Corsa. Wygląd auta opiera się na mocnym fundamencie cieszącego się uznaniem poprzednika. Samochód zachował dynamiczny i przyjazny charakter, otrzymując nową stylizację

przodu nadwozia. Opel Corsa 2012 dostępny jest już od 35.500 zł. Innym pojazdem sprzedawanym z korzystnym rabatem jest Opel Meriva. Ten mały i zwrotny minivan słynie ze swojej bezawaryjności, co potwierdzają rankingi ADAC. Jego cena rozpoczyna się od 50.000 zł. Kolejnym pomysłem na nowy pojazd jest cała gama modeli Astry. Począwszy od wersji Classic już za 42.900 i Classic kombi za 45.900, a skończywszy na czwartej generacji Astry HB (hatchback) i Astry Sports Tourer (kombi). Koszt zakupu tego średniej klasy samochodu z segmentu C w ubiegłorocznym wydaniu to 51.000 zł. W korzystnej cenie jest także Opel Astra Sedan, czyli jak to reklamują sprzedawcy w salonie – piękna forma nowej Astry w super cenie. Auto oferowane już jest za 62.950 zł. Flagowym modelem marki Opel jest ciągle Insignia. Samochód dostępny jest jako: czterodrzwiowy sedan z bardzo bogatym pakietem wyposażenia, którego cena została obniżona o ponad 20 tysięcy złotych i kosztuje on obecnie 78.400 zł. W ofercie salonu dostępny jest także minivan Opel Zafira Family (od 66.900 zł) i Zafira Tourer (95.000 zł) oraz uterenowiony kompakt Opel Mokka (od 79.650 zł). Te modele polecane są szczególnie dla osób oczekujących czegoś więcej niż tylko klasycznego samochodu miejskiego. Opel Adam to pierwszy, stylowy mały pojazd Opla. Auto to debiutuje na rynku, oferując więcej nowych rozwiązań niż którykolwiek z jego konkurentów. Adam wprowadza do modnego

TOP AUTO Krupniki 25, 15-641 Białystok, tel. 85 661-68-02, 661-47-87 www.topauto.com.pl

segmentu A docenioną już filozofię firmy Opel, polegającą na „łączeniu artystycznego kunsztu z niemiecką precyzją”. Nowy model wyróżnia się muskularnym, oryginalnym wyglądem, a tym samym opiera się popularnej w motoryzacji tendencji do stylistycznego nawiązywania do przeszłości. Nowy Adam ma wyraziste i mocne proporcje – jego długość wynosi 3,70 m, a szerokość 1,72 m (bez lusterek). Jak zapewniają przedstawiciele marki – Opel Adam to przyjazny, trzydrzwiowy pojazd, doskonale sprawdzający się w miejskiej przestrzeni. Samochód charakteryzuje się dobrą dynamiką jazdy poza miastem dzięki podwoziu i układowi kierowniczemu zaprojektowanemu z myślą o maksymalnej zwinności i przyjemności z jazdy. We wnętrzu znajdują się siedzenia dla 4 pasażerów, którzy mogą cieszyć się wyjątkową luksusową atmosferą pojazdu – zarezerwowaną dotychczas dla pojazdów klasy Premium. Auto jest przestronne, a jego wnętrze można dostosować do indywidualnych upodobań, wybierając spośród niezwykle bogatej gamy kolorów, dekoracji, stylowych podsufitek i efektów świetlnych. Wnętrze zawiera wszystko to, co sugeruje ekskluzywny wygląd zewnętrzny: stylowy i unikatowy klimat na zadziwiająco przestrzennej – jak na tak mały samochód – powierzchni. Dzięki harmonijnie wyrzeźbionym elementom i eleganckim łagodnym liniom (podobnie jak w modelach: Astra, Meriva i Insignia) Adam pod każdym względem reprezentuje filozofię marki Opel. Okrągłe przyrządy typu zegarowego oraz chromowane przełączniki dodają nowemu modelowi szczyptę sportowego charakteru. Opel Adam został wyposażony w technologie spotykane w pojazdach z wyższych segmentów. Posiada on nowy pokładowy system informacyjno-rozrywkowy IntelliLink, integrujący pojazd ze smartfonem. Inne funkcje, doskonale sprawdzające się w jeździe miejskiej: system Park Assist, który automatycznie parkuje samochód, system ostrzegający o przeszkodach w martwym polu Side Blind Spot Alert oraz system City, wspomagający układ kierowniczy. SZYMON MARTYSZ FOT. OPEL

80

PODLASKIE AGRO


rolnictwo na kołach

Chevrolet wprowadza rabaty

TOP AUTO

Rozsądny komfort Krupniki 25, 15-641 Białystok, tel. +48 85 661-68-02, www.topauto.com.pl

▲ Kompaktowe Aveo charakteryzuje się nowoczesnym wyglądem i niskimi kosztami eksploatacyjnymi

Ponad 10 tys. nowych Chevroletów zarejestrowano w ubiegłym roku w Polsce – podają statystyki Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców (CEPiK). Jest to rezultat lepszy od poprzedniego roku o blisko 40%! Z roku na rok Chevrolet cieszy się coraz większą popularnością wśród Polaków. Bardzo pozytywne wyniki sprzedaży to efekty kampanii promocyjnych i reklamowych oraz ciągłego podnoszenia jakości produktów sprzedawanych pod logiem Chevroleta. Jednym z najbardziej znanych dealerów tej marki jest salon samochodowy Top Auto. Obecnie trwa w nim wyprzedaż rocznika 2012, więc można się spodziewać, że podsumowanie bieżącego roku przyniesie kolejne rekordy sprzedaży. Chevrolet w związku z wyprzedażą modelów z rocznika 2012 wprowadził wiele zachęt finansowych w postaci promocji, atrakcyjnych kredytów oraz korzystnych leasingów. Największe zainteresowanie rolników oraz innych grup zawodowych wzbudzą zapewne specjalne rabaty oraz program lojalnościowy, który można połączyć z aktualnie

obowiązującymi promocjami. Co ciekawe, oferta ta obejmuje także osoby fizyczne pozostające w pierwszej linii pokrewieństwa z właścicielem pojazdu. Wszystkie samochody dostępne są także w promocyjnych programach finansowych 50/50, 3x33 oraz 4x25, natomiast osoby regularnie korzystające z usług salonu mogą liczyć na Kartę Stałego Klienta, która jest honorowana w każdej firmie należącej do Konsorcjum Arefiew, czyli w Nord Auto (dealer Volvo i Hyundai) i Top Auto (dealer Opel, Chevrolet, Isuzu, serwis Skoda, Volkswagen, Saab). Wśród promocyjnej oferty wyróżnia się na pewno Chevrolet Spark. Z zewnątrz Spark robi wrażenie kompaktowego auta, lecz w przestronnej kabinie można bardzo wygodnie i komfortowo się przemieszczać. Dzięki wysokiej jakości konstrukcji i przemyślanym rozwiązaniom Spark to bezpieczne, zwrotne i praktyczne auto. Rok modelowy 2012 objęty jest rabatem 2.000 zł, dzięki czemu ceny pojazdu rozpoczynają się już od niespełna 27.000 zł. Aveo to jeden z najlepiej sprzedających się na świecie samochodów marki Chevrolet. Pojazd

ten również dostępny jest podczas wyprzedaży rocznika 2012. Rabaty na cztero- i pięciodrzwiowe modele sięgają 4.500 zł. Opcja 4-drzwiowa jest stylowym sedanem, który zachęca bogato wyposażonym i przestronnym wnętrzem oraz wyborem energicznych i oszczędnych silników. Jego ceny rozpoczynają się od 37.990 zł. Natomiast wersja 5-drzwiowa (hatchback) łączy w sobie wysoką jakość oraz niską cenę, niezwykle oszczędne zużycie paliwa oraz ładną linię nadwozia. Koszt takiego Aveo zaczyna się od 36.490 zł. Interesującą propozycją może okazać się również Chevrolet Cruze – bardzo elegancki i komfortowy samochód z wyraźnym zacięciem sportowym. Auto dostępne jest w wersji cztero- i pięciodrzwiowej oraz kombi (model Cruze SW). Na wszystkie obowiązuje rabat detaliczny na kwotę 4.000 zł. Dzięki niemu cena Cruze to 49.490 w opcji 5-drzwiowej i 50.990 zł w opcji 4drzwiowej, zaś w opcji SW, czyli kombi to 52.990 zł. Dodatkowo podczas wyprzedaży dostępny jest rodzinny Chevrolet Orlando (od 59.990 zł), stylowy SUV Chevrolet Captiva (od 87.390 zł) oraz wysokiej klasy sedan Chevrolet Malibu (od 92.390 zł). Wiosną w salonach samochodowych pojawi się pierwszy niewielki SUV Chevroleta o nazwie Trax. Będzie to nowoczesny, wszechstronny i oszczędny pojazd, oferujący właściwości jezdne samochodu osobowego oraz napęd na wszystkie koła. Auto wprowadzi do swojego segmentu nową jakość dzięki inspirującej stylistyce, trzem wydajnym silnikom oraz sportowej charakterystyce prowadzenia. W gamie jednostek napędowych znajdą się turbodoładowany silnik benzynowy 1,4 l, wolnossący silnik benzynowy 1,6 l oraz turbodoładowany silnik wysokoprężny o pojemności 1,7 l. Jednostka benzynowa 1,4 l turbo współpracuje z 6-biegową przekładnią manualną, rozwija 140 KM mocy i 200 Nm maksymalnego momentu obrotowego. System napędu na wszystkie koła jest dostępny w wersjach z turbodoładowanym silnikiem benzynowym 1,4 l lub wysokoprężnym 1,7 l. Diesel 1,7 l generuje 130 KM (96 kW) mocy i 300 Nm maksymalnego momentu obrotowego. We wszystkich wersjach, wyposażonych w manualne przekładnie, Chevrolet Trax oferowany będzie z system Start/Stop. Sześciobiegowa przekładnia automatyczna będzie dostępna w połączeniu z turbodoładowanym silnikiem benzynowym 1,4 l lub wysokoprężnym 1,7 l. SZYMON MARTYSZ FOT. CHEVROLET ◄ Imponujący rozstaw osi, wyższe zawieszenie i napęd 4x4 pozwolą bez obaw poruszać się w terenie

PODLASKIE AGRO

81


rolnictwo na kołach

Nowa generacja Toyoty RAV4

Na cztery koła

▼ W modelu RAV4 zadebiutuje 2-litrowy silnik diesla D-4D o mocy 124 KM, zapewniający dobrą dynamikę oraz niskie zużycie paliwa

W marcu 2013 r. w salonach dealerskich pojawi się nowy model Toyoty Rav4. Będzie to już czwarta generacja tej niezwykle popularnej w naszym kraju i niezawodnej półterenówki. Samochód w porównaniu do konkurencji będzie wyróżniał się niezwykle bogatym wyposażeniem standardowym. Samochody typu SUV to jeden z najbardziej popularnych segmentów rynku motoryzacyjnego. Pod intrygującym mianem SUV (z ang. Sports Utility Vehicle) kryje się połączenie pojazdu o walorach sportowych i użytkowych, czyli popularnie mówiąc półterenówka. Świetnie w tę klasę wpisują się modele RAV4. Japoński kompaktowy SUV zadebiutował już w 1994 r., od razu zdobywając wielu fanów. Dziś, po niemal 20 latach obecności na rynku, Toyota RAV4 uchodzi za wzorzec aut tego segmentu. Nazwa modelu wywodzi się od pierwszych liter angielskiego wyrażenia Recreational Active Vehicle with 4 Wheel-Drive, co w luźny sposób można przetłumaczyć jako: samochód rekreacyjny z napędem na cztery koła. Czwarta generacja RAV 4, która zadebiutuje w polskich salonach już w marcu, została zaprojektowana w oparciu o platformę Toyoty Avensis. Dzięki temu pojazd jest dłuższy, co bezpośrednio

82

się przełożyło na bardziej przestronne wnętrze. Samochód wyposażono również w pojemniejszy bagażnik, zaś dostęp do jego przestrzeni bagażowej został ułatwiony poprzez obniżenie progu załadunku. – Czwarte pokolenie Toyoty RAV4, w stosunku do poprzedniej wersji, stało się autem wygodnym i niezwykle bogato wyposażonym. Pojazd jest teraz dłuższy o ponad 20 cm i ma większy o 10 cm rozstaw osi. Zmieniono też jego wygląd, dodając mu nieco zadziorności. Samochód wyposażono też w obszerny bagażnik o pojemności 547 litrów. Wszystkie te zabiegi pozwolą na bardzo komfor-

towe warunki podróżowania w rodzinnym gronie – przekonuje Mariusz Buchnowski, dyrektor sprzedaży Toyoty, z salonu G.P. Auto w Ełku. Japoński SUV przewyższa wyposażenia innych półterenówek dostępnych w naszym kraju. Samochód już w standardowej wersji oferuje klimatyzację, siedem poduszek powietrznych, klasowy system audio i Bluetooth, światła do jazdy dziennej typu LED, elektryczne szyby i lusterka, a także technologie poprawiające bezpieczeństwo – stabilizacja toru jazdy, kontrola trakcji oraz wspomaganie podjazdów pod wzniesienia. SZYMON MARTYSZ, FOT. TOYOTA

PODLASKIE AGRO


PODLASKIE AGRO

83


84

PODLASKIE AGRO


PODLASKIE AGRO

85


Stowarzyszenie „Decybelek” pomaga dzieciom z wadami słuchu

Fot. Barbara Klem

dla zdrowia i urody niach”, bez słowa porady co z takim dzieckiem robić. Tę lukę stara się wypełnić stowarzyszenie. Decybelek działa na rzecz wyrównywania szans dzieci z wadą słuchu w środowisku osób słyszących. Organizuje m.in. spotkania rodzin, zajęcia dla dzieci. Stara się integrować rodziny, stwarza możliwość wymiany doświadczeń, pomaga rodzicom w akceptacji inności dziecka spowodowanej posiadaniem aparatu słuchowego, implantu, różnicą w sposobie komunikacji. Dba również o rodzeństwo dzieci z wadą słuchu włączając je w działania, w których mają szansę być bratem lub siostrą, a nie opiekunem, czy też rehabilitantem. Decybelek jest zarejestrowany w Białymstoku, ale swoją opieką obejmuje dzieci z całego regionu. Prowadzi zajęcia terapeutyczne, m.in.: z surdopedagogami logopedą, psychologiem. W tej chwili pod opieką Stowarzyszenie Stowarzyszenia jest 19 dzie„Decybelek” ci. W momencie zawiązania Stowarzyszenia było ich 10. To jest organizacją niezarobkową. nie dużo. Statystyki NFZ poWszelkie koszty pokrywane są ze składek dają, że w pierwszym kwartaczłonkowskich oraz projektów. Jeśli ktoś z le 2011 r. na Podlasiu było 85 Państwa chciałby wspomóc Stowarzyszenie dzieci z wadą słuchu, w wieprzekazując dowolną darowiznę lub 1% ku przedszkolnym. W ciągu podatku odsyłamy na stronę: dwóch lat Decybelek dał się www.decybelek.pl już poznać, więc dlaczego tak Ewa kończy podstawówkę. Ma same czwórki i piątki. Dobrze mówi po polwiele dzieci żyjących w świecie cisku, posługuje się angielskim. Rozumie szy nie korzysta z jego pomocy? abstrakcję. Kapitalnie tańczy. Jest – Nasz dyżurny telefon czynny jest prakświetną aktorką w szkolnym teatrze. tycznie całą dobę – mówi pani Kasia. – Rodzice Zna język migowy. Jest głucha. dzwonią, są informowani o możliwościach rozwojowych dziecka, o działaniu aparatu słuchowego, implantu, o wsparciu, jakie mogą uzyskać ze strony specjalistów. Jednak nie będąc przygo▲ Wada słuchu występuje w Polsce u 1,6 dziecka na 1.000 urodzonych, czyli u ok. 600 dzieci rocznie. Na zdjęciu towanym na wychowanie niesłyszącego dziecka, potrzebują więcej czasu na oswojenie się z tym podopieczni „Decybelka”. problemem. To nie łatwe, do tego trzeba „dojJest szczęśliwym, w pełni rozwiniętym dziec- na siedzibę użyczyła Barbara Maria Łuba, dyrektor rzeć”. Są też rodzice, którzy podejmują działakiem. To zasługa rodziców dziewczynki. Mimo Przedszkola Samorządowego Nr 55 z Oddziałami nia natychmiast. Mamy np. dzieci: z Zambrowa, niepełnosprawności Ewy, pani Kasia nie zawahała Integracyjnymi w Białymstoku przy ul. Kozłowej z okolic Łomży, które systematycznie są przywożone na zajęcia. 25. się jej adoptować. Ale wróćmy jeszcze na koniec do Ewy. Obecnie – Wykorzystując doświadczenia zawodowe – Mając cztery lata Ewa umiała powiedzieć tylko dwa słowa: „Ewa” i „nie” – wspomina pa- i osobiste – opowiadają – chcemy być pomostem kończy szkołę z internatem w Warszawie, najbliżni Katarzyna. – Nie umiała się bawić, nie lubiła pomiędzy lekarzem, który orzeka głuchotę, a in- szą dla Białegostoku szkołę specjalną dla osób oglądać bajek. Dziś jest pięknie rozwiniętą, zdol- stytucjami, które mogą pomóc rodzinom w miarę z wadami słuchu. W każdą niedzielę wieczorem normalnie żyć z tym problemem. Dzieci potrzebują na białostockim dworcu znaczna część pasażerów ną dziewczyną. – Moja córka mając dwa latka zaczęła się inaczej odpowiednio dobranych metod terapeutycznych, do Warszawy, miga. Wracają w piątki, by przez zachowywać – opowiada pani Maria. – Początkowo ukierunkowania w rozwoju, zaś ich rodziny potrze- chwilę pobyć z rodziną. Ewa opowiada, że często myślałam, że to wiek przekory, kiedy to dzieci nas bują wsparcia i pomocy specjalistów, uzyskanych wieczorami tuli zapłakaną, 5-letnią dziewczynkę, która tęskni za rodzicami. Serce się ściska. nie słuchają. Wizyta u laryngologa totalnie nas za- tak szybko, jak tylko jest to możliwe. Na Podlasiu rodzic jednak ma niewielki wybór. Z badań Fundacji Wielkiej Orkiestry Świątecznej skoczyła. W styczniu Asia słyszała jeszcze na poziomie 60 decybeli, a w marcu już nic. Rozpoczęłam Pomocy wynika, że wada słuchu występuje Ma świadomość, że w szkole blisko domu bez wydeptywanie ścieżek i szukanie pomocy. Mimo, w Polsce u 1,6 dziecka na 1.000 urodzonych, czy- wsparcia specjalistów, rozwój dziecka nie będzie że minęło już kilka lat do dziś pamiętam, ile kosz- li u ok. 600 dzieci rocznie. Rodzice odbierając no- adekwatny do jego możliwości. Bo nawet szkoła towało mnie publiczne powiedzenie, że mam worodka ze szpitala, otrzymują informację o nie- integracyjna nie jest w stanie właściwie zająć się głuche dziecko. Tkwi w nas jakieś głupie poczu- prawidłowym wyniku badania słuchu – certyfikat głuchymi dziećmi. A przecież marzeniem każdego cie wstydu. A przecież ani ja, ani moja córka nie w kolorze żółtym i informację o potrzebie dalszej rodzica jest to, by w przyszłości było ono samodiagnozy. Wszystko. Ani słowa porady, czy cho- dzielne, by spełniało własne marzenia. zrobiłyśmy nic złego. Dlaczego magistratowi opłaca się pokryNiestety nie wszystkie dzieci z wadami słuchu ciażby informacji dokąd pójść. Medycyna zatacza błędny krąg. Z jednej stro- wać koszty edukacji, dowozu dzieci i ich pobymają tak dobrze. Dlatego pani Kasia i Maria wraz z grupą znajomych terapeutów i rodziców posta- ny neonatologia nastawia się na ratowanie życia tu np. w warszawskim internacie, a nie ma pienowiły założyć organizację, która wspierałaby ro- wcześniaków, niezależnie od wieku, a co za tym niędzy na organizację szkolnictwa specjalnego dziny i wspomagałaby rozwój niesłyszących dzie- idzie poziomu ich rozwoju. Z drugiej strony wia- w Białymstoku? Stowarzyszenie robi co może. ci. Formalne narodziny Stowarzyszenia Rodziców, domo, że rozwój dziecka w inkubatorze niesie za Wciąż jednak „coś” nie pozwala na to, by Białystok Terapeutów i Przyjaciół Dzieci i Młodzieży z Wadą sobą pewne ryzyko, np. utratę wzroku, czy słuchu. przestał być głuchy na potrzeby głuchych. Słuchu „Decybelek” – bo tak brzmi pełna nazwa Problem tkwi w tym, że rodzicom oddaje się noorganizacji – odbyły się 22 grudnia 2010 r. Miejsca worodki bez informacji o ewentualnych „powikłaBARBARA KLEM

Usłysz

głuche dzieci

86

PODLASKIE AGRO


dla zdrowia i urody

Moda na zdrowe, białe zęby trwa. Masz takie?

Uśmiech

„pełną gębą”

O czym myślimy mówiąc, że ktoś ma ładne zęby? Na pewno w pierwszej kolejności po prostu dostrzegamy to, że ten ktoś ma je wszystkie. Następnie widzimy ich kształt oraz kolor - biały, lśniący. I też chcemy mieć takie… Nic prostszego. Stomatologia estetyczna to dziedzina medycyny, zajmująca się poprawą wyglądu estetycznego zębów i twarzy. Obejmuje ona zabiegi wybielania zębów, usuwania kamienia nazębnego, korekcję kształtu i położenia zębów. Bo dzisiejszy świat wymaga od nas, byśmy dobrze wyglądali. Można powiedzieć wprost, że nastała moda na dobry wygląd, dbamy więc nie tylko o ubiór, ale też o zdrowe i ładne zęby. Piękny uśmiech podnosi naszą samoocenę i poprawia samopoczucie, a dbanie o zęby to inwestycja na całe życie. - Tak, to prawda. Dziś po prostu nie wypada nie mieć zębów. Chcemy być dobrze ubrani, zadbani, jeździć dobrym samochodem i mieć uśmiech jak celebryta – mówi lek. stom. Zbigniew Zawinowski. Poza tym, często wykonywany przez nas zawód wymaga od nas nie tylko schludnego wyglądu, ale też tego, by robić dobre wrażenie na innych. A wiadomo uśmiech to takie nasze drugie „dzień dobry”. Uśmiechając się, odsłaniamy zęby i wypadałoby, by ich wygląd nie wystraszył nam rozmówcy, czy potencjalnego klienta. Protetyka to dział stomatologii, który pozwala przywrócić pacjentowi naturalną liczbę zębów przy pomocy sztucznego materiału zastępczego. - W ciągu ostatnich 20 lat w polskiej stomatologii, dokonał się wielki postęp. Pojawiły się nowe metody, technologie i materiały, które dają duże możliwości rozwiązywania problemów braku zębów. Warto podkreślić, że przywrócenie estetyki uzębienia niesie ze sobą przywrócenie prawidłowej funkcji szczęki – wyjaśnia dr Zawinowski. Efekt pracy protetyka, to nie tylko uzupełnienie braków, ale przede wszystkim przywrócenie naturalnej funkcji, jaką zęby pełnią na co dzień. Rzecz jasna, by uzupełnione braki były zadowalające pod względem funkcji, muszą również w pełni zadowalać pod względem estetyki. Oczywiście każdy pacjent, powinien być potraktowany indywidualnie, gdyż uzupełnianie utraconych zębów zależy od wielu czynników. Trzeba wziąć pod uwagę jego wiek, ogólny stan zdrowia, ze szczególnym uwzględnieniem stanu uzębienia oraz czas, jaki minął od utraty pierwszego zęba. - Pacjenci oczekują też doskonałej trwałości wykonanych uzupełnień. Takie możliwości dają nam dziś nowe technologie i materiały. Przykładem może być tlenek cyrkonu. Jest to materiał obojętny dla organizmu człowieka, nie wywołujący reakcji uczuleniowych, niesłychanie łatwo adaptujący się w dziąśle i do złudzenia przypominający naturalny ząb – mówi dr Zawinowski. Tlenek cyrkonu jest nam na co dzień znany jako cyrkonia - kamień jubilerski. Jest twardy jak metal, przezroczysty i może być barwiony na różne odcienie bieli. Korona wykonana na bazie tlenku cyrkonu jest bezkonkurencyjna pod względem kosmetycznym. Ponadto materiał ten pozwala na wykonywanie rozległych uzupełnień, potocznie zwanych mostami. - Oczywiście tak doskonałych efektów kosmetycznych nie można byłoby osiągnąć bez nowoczesnych technologii, w tym projektowania komputerowego i obróbki cyfrowej. Jednym z takich sposobów jest „LAVA”. Jest to system wytwarzania uzupełnień protetycznych z tlenku cyrkonu. Jest sprawdzony i zabezpieczony 15-letnią gwarancją. Mamy więc do dyspozycji materiał i technologię, która pozwala na spełnienie oczekiwań nawet najbardziej wymagających pacjentów – dodaje dr Zawinowski. Zatem podsumowujac, zdrowe i piękne zęby to nie tylko kwestia estetyczna, ale też potężny klucz do sukcesu. Jest kilka takich składników odżywczych – naszych sprzymierzeńców - które mają szczególny wpływ na stan uzębienia. Należą do nich wapń, fluor i witaminy D, A oraz C. Osoby, które nie dostarczają organizmowi tych zwiazków w wystarczającej ilości, PODLASKIE AGRO

Fot. KOMANDOR

Nowoczesna stomatologia estetyczna pozwala na uzyskanie pięknego uśmiechu. Nic więc dziwnego, że zapotrzebowanie na tego typu usługi ciągle rośnie.

▲ Piękny uśmiech podnosi naszą samoocenę i poprawia samopoczucie – dbajmy więc, by mieć go jak najdłużej. Na szczęście pomocna jest tu stomatologia estetyczna.

są bardziej narażone na choroby zębów i mają więcej ubytków niż te, których dieta jest prawidłowa i bogata w te składniki. Amerykańscy naukowcy już dawno dowiedli, że osoby mogące pochwalić się pięknym uśmiechem mają o 53% większe szanse na osiągnięcie sukcesu zawodowego oraz o 68% większe na udany związek. Zdrowe i ładne zęby to także miara statusu społecznego. MARZENA BĘCŁOWICZ

87


dla zdrowia i urody

Jak przygotować zwykły – niezwykły obiad

Codzienny

posiłek

Podstawą naszego codziennego menu jest obiad. Jednak nie zawsze mamy tyle czasu na jego przygotowanie, by zaskakiwać domowników co dzień nowym daniem. Warto poznać kilka szybkich i prostych przepisów, które pozwolą na wyczarowanie smacznej potrawy.

ków. Na talerzach dominują też zazwyczaj potrawy mięsne. Deser – to najczęściej słodkie zwieńczenie dwóch wcześniejszych dań, może to być ciasto, lody, owoce, słodycze. Często też po prostu kawa lub herbata. Aby przygotować nietuzinkowy i smaczny obiad nie trzeba spędzać wielu godzin w kuchni. Proponujemy Państwu poniższy zestaw dań oraz zapraszamy do współtworzenia z nami tej strony. Najciekawsze przepisy nadesłane do nas wraz ze zdjęciem, będziemy publikować oraz nagradzać firmowymi gadżetami. Na dobry początek polecamy zupę z zielonej soczewicy, gołąbki inaczej oraz ciasto jabłkowoczekoladowe. Życzymy miłych chwil przy wspólnym stole. Smacznego!

Chcesz ugotować prosty i szybki obiad, a nie masz pomysłu? A może chcesz zaskoczyć rodzinę i znajomych, podając im nowe wykwintne dania podczas niedzielnego obiadu? Postaramy się na

łamach naszej gazety prezentować Państwu takie właśnie przepisy. Obiad określany jest jako główny i jednocześnie najobfitszy posiłek w ciągu dnia. Spożywamy go najczęściej pomiędzy godziną 14 a 18. Według polskiej tradycji – obiad składa się z dwóch dań i deseru. Pierwszym daniem jest zawsze zupa. To właśnie u nas rozwinęła się bardzo bogata tradycja zup. Są one zróżnicowane pod względem poszczególnych regionów Polski czy pory roku. Drugie danie jest natomiast najczęściej przygotowywane na bazie mąki, kaszy lub ziemnia-

Zupa z zielonej soczewicy

Szybkie gołąbki

Ciasto z jabłkami i czekoladą

Składniki: 0,5kg mielonego mięsa, duża kapusta pekińska, 3 jajka, 1szkl. kaszy manny, sól, pieprz, papryka w proszku, przecier pomidorowy lub dojrzałe pomidory. Wykonanie: Do miski wrzucamy mielone mięso, pokrojoną drobno kapustę, jajka, kaszę mannę i przyprawy wedle uznania. Wyrabiamy. Z gotowej masy formujemy podłużne pulpeciki i obsmażamy na patelni. Nastepnie wrzucamy do garnka, zalewamy gorącą wodą i dusimy około 30 min. Pod koniec gotowania wlewamy przecier pomidorowy i doprawiamy papryką w proszku.

Składniki: 1,5 szklanki mąki, 4 jajka, 20 dag masła, 3/4 szkl cukru, 1 łyżeczka proszku do pieczenia, 1 torebka cukru waniliowego, 2-3 jabłka, 3 garście rodzynek, 1 tabliczka gorzkiej czekolady, 4-5 łyżek wiórek kokosowych. Wykonanie: Jajka ubić z cukrami na puszystą masę, następnie powoli dodać mąkę z proszkiem do pieczenia. Na koniec wlać roztopione, przestudzone masło i wymieszać. Połowę ciasta wylać do formy. Położyć na nie pokrojone w cienkie plasterki jabłka, pozypać rodzynkami i połamaną na małe kawałki czekoladą. Posypać połową wiórek kokosowych. Zalać drugą częścią ciasta. Wierzch posypać resztą wiórek. Piec ok 40 minut w temperaturze180st.C.

Składniki: 1 szklanka zielonej soczewicy, 5 łyżek stołowych oliwy, 3 drobno posiekane cebule, 4 ząbki czosnku, 1 łyżeczka rozgniecionych nasion kminku, 1/4 łyżeczki kurkumy, 2,5 szklanki wywaru z kurczaka, sól i mielony czarny pieprz, świeża kolendra do posypania. Wykonanie: Soczewicę zalewamy w garnku zimną wodą. Gotujemy 10 min. na dużym ogniu. Rozgniatamy na„papkę” ubijakiem do ziemniaków lub blenderem. Oliwę rozgrzewamy na patelni i smażymy dwie cebule z pokrojonym w drobne plasterki czosnkiem, kminkiem i kurkumą ok. 3 min. cały czas mieszając. Dodajemy soczewicę i wywar. Doprowadzamy do wrzenia, zmniejszamy ogień i gotujemy na małym ogniu przez ok. 20 min. aż soczewica zmięknie. Doprawiamy do smaku solą i pieprzem. Na pozostałej oliwie podsmażamy cebule aż uzyska złoty kolor. Rozlewamy zupę do miseczek, posypujemy cebulą i świeżą kolendrą. Podajemy z pieczywem.

MARZENA BĘCŁOWICZ

Wszystkie proponowane tu potrawy oraz zdjęcia są autorstwa Izy Skowrońskiej. Zainteresowanym kucharzeniem polecamy lekturę bloga Izy: www.mniam-mniam.bloog.pl

88

PODLASKIE AGRO


aktualności rozrywka

Oni wygrali,

wygraj i Ty

*** Wraca mąż po dłuższej nieobecności do domu. Zadowolony, że za chwilę spotka się z żoną – puka do drzwi. Nikt nie otwiera, puka jeszcze raz, głośniej. I jeszcze… Po chwili z naprzeciwka wychodzi sąsiadka i mówi: – Rogami zapukaj!

***

▲ Marcin Zakrzewski odebrał nagrodę w imieniu Elżbiety Mroczkowskiej – witaminy Vita D Bambino

▲ Piotr Szubzda odebrał nagrodę ufundowaną przez firmę Biamet bis

Wprawdzie już luty, jednak my „widzimy się” z Państwem po raz pierwszy w nowym roku. Życzymy więc mnóstwa pomyślności i samych dobrych dni, bez zbędnego wstępu od razu przechodzimy do rzeczy.

Zamiast słowa „srebra” pisali Państwo „srebro”. Zwyciężczynią drugiego konkursu została Zofia Sewastianowicz z Kurianki, która przysłała nam najciekawszy przepis na potrawę z wykorzystaniem dowolnego produktu Winiary. Były to kieszonki ziemniaczane z grzybami. Szczęśliwców, którzy zostali nagrodzeni powiadomiliśmy listownie lub mailowo. Gratulujemy i zapraszamy do brania udziału w zabawie w bieżącym numerze!

Prezentujemy garść informacji dla biorących udział w naszych zabawach. Hasło krzyżówki z poprzedniego numeru brzmiało: „Najpiękniejsze srebra”. Dostaliśmy mnóstwo odpowiedzi, jednak niestety duża ich część była nieprawidłowa.

PODLASKIE AGRO

MB, FOT. REDAKCJA

Fot. Marzena Bęcłowicz

– Doktorze zjadłam pizzę wraz z opakowaniem. Czy umrę? – No cóż wszyscy umrzemy... – O Boże, co ja zrobiłem!

▲ My Polacy lubimy wszędzie „wcisnąć swoje trzy grosze”, sami się leczymy, sami naprawiamy samochody i w ogóle na wszystkim doskonale się znamy. Na zdjęciu cennik usług jednego z białostockich serwisów samochodowych, dedykowany dla takich właśnie mądralińskich.

89


rozrywka

Po rozwiązaniu krzyżówki wpisz hasło do ponumerowanych kratek. Rozwiązanie wyślij na adres: Podlaskie Agro, ul. Zwycięstwa 10A/201, 15-703 Białystok lub biuro@podlaskieagro.pl. Na zgłoszenia czekamy do 31 marca 2013 r. Decyduje data stempla pocztowego i wysłania maila. Do wygrania produkty ufundowane przez firmę NordGlass. Nagrodzimy pięć osób. Zapraszamy do zabawy!

90

NordGlass już w Białymstoku 2 stycznia 2013 r. do rozrastającej się sieci punktów jednego z europejskich liderów naprawy i wymiany szyb samochodowych – firmy NordGlass – dołączył serwis w Białymstoku. Naprawa szyb czołowych przy wykorzystaniu najnowocześniejszych technologii oraz wymiana szyb do samochodów osobowych, dostawczych, ciężarowych i pojazdów specjalnych to tylko jedne z wielu usług, które są dostępne w nowym punkcie serwisowym firmy NordGlass w Białymstoku. Wyspecjalizowani pracownicy tej placówki są gotowi pomóc kierowcom przez sześć dni w tygodniu. Serwis oferuje naprawę i wymianę uszkodzonej szyby, usługę hydrofobizacji, a także wymianę wycieraczek w samochodach osobowych, dostawczych i ciężarowych praktycznie wszystkich marek,

modeli i roczników. Profesjonaliści z firmy NordGlass udzielają także fachowych porad odnośnie prawidłowego zabezpieczenia szyb przed dłuższą podróżą. Serwis udziela też bezterminowej gwarancji na wszystkie wykonywane usługi oraz oferuje pełen zakres likwidacji szkód szybowych zgłaszanych przez klientów firm ubezpieczeniowych. Serwis Szyb Samochodowych NordGlass ul. Konstantego Ciołkowskiego 73, 15-545 Białystok tel. 85 74 37 276, 728 468 975, Infolinia: 801 181 181 Godziny otwarcia: pn-pt: 8.00 – 17.00, sobota: 8.00 – 13.00 www.nordglass.pl PODLASKIE AGRO



92

PODLASKIE AGRO


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.