NAJWIĘKSZY MAGAZYN ROLNICZY POLSKI PÓŁNOCNO-WSCHODNIEJ
Nr 4(41)/2013 Białystok
W NUMERZE: PRZEDWOJENNA MOBILIZACJA Przygotowanie kiszonek, to największa część kosztów żywienia krów. A więc warto zrobić mały rachunek sumienia i wyeliminować błędy, czy niedbalstwa, jakie popełniamy podczas ich przygotowania. Bo robienie kiszonek to jak wojna...
WIEŚPOSPOLITA BABSKA Rolniczka w kaloszach i w chustce na głowie to dziś odległa przeszłość. Współczesne właścicielki gospodarstw to kobiety przedsiębiorcze i szykowne, które pomiędzy licznymi obowiązkami, znajdują czas na zakupy, kosmetyczkę i inne drobne przyjemności. A kiedy trzeba biegną do obory, choćby w szlafroku...
WIOSENNA EKSPLOZJA Krzewy, drzewka i kwiaty: tuje, cyprysy, bratki, pelargonie, róże, berberysy. W weekend 20-21 kwietnia Szepietowo rozkwitło: w przenośni i dosłownie. Już wiadomo, gdzie ukrywała się spóźniająca się w tym roku wiosna...
GDY KROWA MA MOTYLKI W BRZUCHU Wypasanie krów na pastwiskach to czas dobrodziejstwa dla krów. Z małym haczykiem. Wśród traw na łaciate czyhają żyjątka, które tylko czekają, by dostać się do organizmu krowy i tam siać spustoszenie. Wśród nich przywry, np. motylica wątrobowa.
BĄDŹ ORYGINALNY Podróbki to coraz większy problem na rynku środków ochrony roślin. Okazyjnie i byle gdzie kupowane preparaty, być może kuszą ceną, ale warto w takich przypadkach pamiętać, jakie ryzyko ponosimy korzystając z tego typu „okazji”.
W numerze: AKTUALNOŚCI Wiosenne Targi Ogrodnicze w Szepietowie Prezentacja gospodarstwa Mikołaja Kordziukiewicza Opowieść o pięciu niezwykłych kobietach Jak się ma hodowla koni w woj. podlaskim Ciągówka rolnicza Hodowla Seminarium dotyczące przygotowania kiszonek Uprawa Fałszerstwa środków ochrony roślin Nawożenie dolistne ziemniaków Weterynaria Problem z kleszczami Motylica wątrobowa Finanse Formalności przy ubieganiu się o kredyt Niedopełnienie obowiązków rejestrowania zwierząt Maszyny Co słychać u „Jugosłowianki”? Przegląd pilarek Porady Cyfryzacja Co zrobić z elektrośmieciami Krótko Budujemy i mieszkamy Rolnictwo na kołach Dla zdrowia i urody Rozrywka
– str. 4-6 – str. 8-10 – str. 12-14 – str. 16-18 – str. 20-24 – str. 26-30 – str. 34-36 – str. 40 – str. 42 – str. 44 – str. 46 – str. 48 – str. 50 – str. 52-54 – str. 56-58 – str. 58-60 – str. 62 – str. 64-71 – str. 72-77 – str. 79-80 – str. 81-82
Nakład: 15000 egzemplarzy. Redaktor naczelny: Małgorzata Sawicka, msawicka@skryba.media.pl Q Redakcja: Barbara Klem, Marzena Bęcłowicz, Szymon Martysz Q DTP: Marcin Dominów Q Reklama: Sebastian Rutkowski 503-039-455, szef biura reklamy, Edyta Andrukiewicz 508-353-278, Wojciech Gawryluk 606-972-284, Tomasz Fiłończuk 695-119-702, Justyna Radziszewska 500-123-174, Justyna Janowska 533-379-533, Joanna Sawicka 662-234-788, Andrzej Niczyporuk 501-303-181 Q Wydawca: Wydawnictwo Skryba, ul. Zwycięstwa 10A/201, 15-703 Białystok, tel. 85 742-90-90, fax. 85 742-90-92 Q Druk: Bieldruk Białystok Q Redakcja nie odpowiada za treść reklam Na okładce: Zuzia, wnuczka Mikołaja Kordziukiewicza, którego gospodarstwo prezentujemy na stronach 8 i 10 (fot. Małgorzata Sawicka).
www.podlaskieagro.pl
e-mail: biuro@podlaskieagro.pl
Drodzy Czytelnicy! Wokół przyroda nadrabia zaległości, nie ustępuje jej kroku brać rolnicza, której trudno teraz o wolne dni. Pracy jest aż nadto. Po zimowym marazmie zaczęło się wiele dziać. Kiedy piszę te słowa, mamy ostatnie dni, kiedy bez sankcji można składać wnioski o dopłaty bezpośrednie. Jak to na finiszu bywa, trzeba swoje odstać w kolejce. Wiosennymi Targami Ogrodniczymi rozpoczęty został sezon wystawienniczy w Podlaskim Ośrodku Doradztwa Rolniczego w Szepietowie. Mimo realnej groźby, że przedłużająca się zima utrudni organizację imprezy, udało się! Stęsknieni za zielenią i kolorami, pasjonaci ogrodów, pojawili się licznie, podobnie jak wystawcy. Sądzę, że obie strony, targi wspominają z zadowoleniem. A od ferii barw w głowie się mogło zakręcić... Moja redakcyjna koleżanka na warsztat w tym wydaniu wzięła kobiety. Aż pięć, a każda w całej swej rozciągłości, niezwykła. Jak to się mówi w naszych redakcyjnych kuluarach „równe babki”, których mężowie często dumnie wypinają pierś, odbierając puchary i nagrody, a one skromnie kroczą obok. W tym wydaniu oddajemy do ich dyspozycji dwie strony naszego magazynu, choć mało byłoby i dwudziestu. Tych pięć energicznych istot zdominowało niemały przecież białostocki sklep „Central”. W każdym razie panie ekspedientki długo tego dnia nie zapomną... Na kolejnych stronach przedstawiam relację z „V Szkoły Zakiszania” – cyklicznej imprezy, dotyczącej przygotowania kiszonek. Staraliśmy się przemycić w tekście jak najwięcej praktycznych wskazówek. Jest jeszcze prezentacja ponad 70-hektarowego gospodarstwa o profilu ekologicznym. O blaskach i cieniach takiej działalności opowiada jego właściciel – Mikołaj Kordziukiewicz. A... i jeszcze warto zwrócić uwagę na kilka słów o sytuacji hodowli koni na Podlasiu, cyfryzacji naszego regionu oraz porad, co zrobić z elektrośmieciami. Nasz stały współpracownik: Józef Wszeborowski, lekarz weterynarii, wziął na warsztat tym razem szkodniki mniejszych gabarytów: przywry i kleszcze. Małe to to, ale szkodliwe bywa bardzo. Sądzę więc, że z uwagą przeczytacie Państwo w wolnej chwili artykuły na powyższe tematy. A to wszystko to tylko „między innymi”. Serdecznie zapraszam do lektury specjalnego majowego wydania „Podlaskiego Agro”. Czytajcie szybko, bo ponownie widzimy się... już w czerwcu! MAŁGORZATA SAWICKA, REDAKTOR NACZELNY
Chcesz otrzymywać każde wydanie „Podlaskiego Agro”? – Zaprenumeruj je! – str. 38
PODLASKIE AGRO
3
aktualności
Za nami Wiosenne Targi Ogrodnicze, impreza inaugurująca sezon targowy w Podlaskim Ośrodku Doradztwa Rolniczego
Wiosenna
eksplozja
▲ Urszula Grzymała prezentuje jedną z bardziej poszukiwanych w tym roku roślin. Ten rododendron szczególnie ceniony jest za niespotykany niebieski kolor kwiatów. – To dość unikalne – mówi. – Dość mamy w ogrodach czerwieni, pomarańczowych barw, niebieski jest natomiast poszukiwany. Kwiaty w tym kolorze mogą stanowić piękne akcenty kolorystyczne w naszym otoczeniu.
Krzewy, drzewka i kwiaty: tuje, cyprysy, bratki, pelargonie, róże, berberysy. W weekend 20-21 kwietnia Szepietowo rozkwitło: w przenośni i dosłownie. Już wiadomo, gdzie ukrywała się spóźniająca się w tym roku wiosna... – W tym roku mieliśmy przysłowiowego pietra, ze względu na przedłużającą się zimę. Istniała realna obawa, że kapryśna aura stanie na przeszkodzie organizacji corocznych targów – mówił podczas inauguracji imprezy Jan Zalewski, dyrektor Podlaskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego, organizatora imprezy. Niepotrzebnie. Pogoda dopisała – świeciło piękne słońce. Nie zawiedli też handlowcy (na szepietowskie targi przyjechało ponad 180 wystawców z całej Polski), jak i zwiedzający. Przez dwa dni imprezy przewinęło się kilkanaście tysięcy osób, z których wielu w Szepietowie zrobiło solidne zakupy. Wybór był ogromny, przez co i komisja konkursowa wybierająca „Hit imprezy” natrafiła na nie lada problem. Wygrała jagoda Goji, czyli
4
kolcowój szkarłatny, doceniany ze względu na swoje walory ozdobne, ale i konsumpcyjne. – Legenda głosi, że spożywające ją osoby mogą żyć 200 lat w zdrowiu, pomyślności i wszelkiej zdolności – mówił Marek Skarżyński, wicedyrektor PODR Szepietowo i przewodniczący komisji, a jego wypowiedź zainteresowała Mirosława Baszko, marszałka województwa podlaskiego. Roślinę do Szepietowa przywiozła łomżyńska firma Cztery pory roku Mirosławy i Jerzego Grzymałów. – Kolcowój szkarłatny to mało wymagająca, łatwa w uprawie roślina, która osiąga wysokość 2,5 m, owocuje od sierpnia do października, a owoce do spożycia nadają się jako świeże lub suszone. Stosowana jest od lat w tradycyjnej medycynie. To roślina mrozoodporna preferująca stanowiska słoneczne – tłumaczyła Mirosława Grzymała, która wraz z córką Urszulą odbierała zwycięski puchar. – W Polsce jest to roślina mało znana, za to w Japonii i Chinach uprawiana i stosowana jest od wieków – dodała Urszula Grzymała. – Poszukujemy
▲ Morze roślin wszelkiej maści i morze chętnych do ich kupienia. To były zdecydowanie udane targi.
ciągle nowości, większość bowiem roślin już się ludziom opatrzyła, a my chcemy ich jakoś zaskoczyć. Klienci są coraz bardziej wymagający, już nie wystarczają pospolite iglaki. Obecnie każdy szuka czegoś nowego, zaskakującego, co zaciekawi innych. Staramy się więc temu sprostać. I tak na przykład w tym roku popularnością cieszą
c.d. na str. 6
PODLASKIE AGRO
PODLASKIE AGRO
5
aktualności ◄ Józef Zajkowski, założyciel firmy „Bartnik Sokólski”, jeden z najbardziej znanych w regionie pszczelarzy, odebrał nagrodę za najlepszy produkt pszczelarski. Polecamy łasuchom – owoce i bakalie w miodzie. Pychota – wiem, bom próbowała!
▲ Nadleśnictwo Rudka mocnym akcentem – sygnałem myśliwskim, zainaugurowało niedzielne rozstrzygnięcie konkursów.
▲ Nagrodzeni prawie w komplecie. Brak tylko Roberta Żebrowskiego. A dobre humory dopisywały...
c.d. ze str. 4 się rośliny, które nie tylko zdobią, ale też pełnią praktyczne funkcje. Zwycięska jagoda Goji to jeden z przykładów. Jednak nie jedyny. Na stoisku Grzymałów można też było znaleźć pnącze o nazwie aktinidia ostrolistna i aktinidia pstrolistna, zwane potocznie polskim kiwi. Są one spokrewnione z aktinidią chińską, której owoce znamy ze sklepów jako włochate kiwi. Te „polskie” mają gładką skórkę, za to smakują bardzo podobnie do egzotycznej odmiany. Zawierają sporo mikroelementów i jeszcze więcej witaminy C. I, co najważniejsze, roślina nadaje się do uprawy w Polsce, jest bowiem odporna na mróz. W kategorii „Najatrakcyjniejsze stoisko” nagrodę przyznano firmie Drewnopol ze Starej Kamionki w powiecie sokólskim. Nagrodę z rąk Mirosława Baszko odebrał Piotr Rećko, właściciel firmy. Oferuje meble ogrodowe z litego drewna: wiaty, altany, donice, pergole, piaskownice, domy letniskowe. Przyznano jeszcze dwie nagrody. Za „Najbogatszą ofertę” nagrodzono Roberta Żebrowskiego, który wraz z żoną Agatą, prowadzi w m. Osipy Lepertowizna gospodarstwo ogrodnicze, doskonale znane stałym bywalcom szepietowskich targów. Słodkie wyróżnienie odebrał też Józef Zajkowski, pszczelarz z gospodarstwa pasiecznego „Bartnik Sokólski. Komisja uznała, że to on przywiózł do Szepietowa „Najlepszy produkt pszczelarski”. Ten produkt to owoce i bakalie w miodzie: banany, orzechy i co jeszcze fantazja pozwoli... Józef Zajkowski to prawdziwy weteran pszczelarstwa. Osładza nam życie od dobrych kilkudziesięciu lat. Od ilu dokładnie? 6
▲ „Najbogatszą ofertę” zaprezentował Robert Żebrowski wraz z małżonką, właściciele gospodarstwa ogrodniczego w m. Osipy Lepertowizna.
– Strach się przyznawać – żartobliwie komentował sam zainteresowany. – A poważnie to już pół wieku minęło od kiedy zająłem się pszczelarstwem, dzieląc pasję ojca i dziadka. Skończyłem, szkołę pszczelarską, pracowałem w państwowych pasiekach, w końcu założyłem własną. Obecnie wciąż jest rozbudowywana, dziś rządy sprawuje w niej syn Wojciech, choć rośnie mu już konkurencja w postaci dwójki wnuków, którzy gdyby mogli, cały czas spędzaliby w pasiecie. O sekret na wyprodukowanie dobrego miodu, trudno pana Józefa wypytać, po odpowiedź wysyła on bowiem do... pszczół. – To one są za wszystko odpowiedzialne. My tylko w odpowiednim czasie trochę tego miodu od nich pożyczamy – mówił pszczelarz. Istnieje niestety realna obawa, że w tym roku miodu do „pożyczenia” będzie nieco mniej. Winna jest oczywiście przedłużająca się zima. – Z tego co się orientuję, w skali kraju może być kilkadziesiąt procent pszczół mniej. Długi okres zimowania sprawił, że pszczoły nie wychodziły z uli w poszukiwaniu pokarmu, osłabione przez to, zostały zdziesiątkowane przez choroby, sporo ich zginęło – wyjaśnia Józef Zajkowski. Wróćmy na targi. Poza kwiatami, krzewami i drzewami, można było kupić w Szepietowie meble ogrodowe, nawozy, wszystko dla miłośników ogrodów i pszczelarstwa. Dodatkową atrakcją targów była zbiórka makulatury w zamian za drzew-
ka. Bilans tegorocznej akcji o nazwie „Drzewko za makulaturę” to dziesięć ton zebranej makulatury i pięć tysięcy wydanych leśnych sadzonek. To wspólne przedsięwzięcie Nadleśnictwa Rudka, PODR w Szepietowie i firmy Dary Natury cieszyło się ogromnym powodzeniem. Już przed otwarciem targów ustawiały się kolejki chętnych do wymiany książek za zielone roślinki. Chętnych nie brakowało również na seminariach przygotowanych przez organizatorów. Wśród nich to, inaugurujące konkurs pn. „Piękna i estetyczna podlaska wieś”, a prowadzone przez dr Edytę Rosłon-Szeryńską z Katedry Architektury Krajobrazu warszawskiego SGGW. W konkursie bierze udział 14 podlaskich wsi, po jednym z każdego powiatu. Każda otrzyma dofinansowanie na poprawę estetyki miejscowości. W sierpniu sioła zostaną zlustrowane, zwycięzcę poznamy podczas jesiennych targów ogrodniczych w Szepietowie. Na seminarium przedstawiciele poszczególnych miejscowości mogli poznać zasady organizacji przestrzeni, zaczerpnąć fachowych porad w tym zakresie, poznać tradycyjnie sadzone w Polsce rośliny. Teraz pozostało czekać, aż nam wsie wypięknieją. To pięknie! TEKST I FOT.: MAŁGORZATA SAWICKA ▼ W gąszczu atrakcji mogliście Państwo znaleźć i nas. W ramach promocji rozdanych zostało 1000 egzemplarzy naszego magazynu – Podlaskie Agro.
PODLASKIE AGRO
PODLASKIE AGRO
7
aktualności
Prezentacja ekologicznego gospodarstwa Aliny i Mikołaja Kordziukiewiczów
Pan
na ekowłościach
Jest niedziela: piękny i słoneczny, majowy poranek. Wokół mnie kilkadziesiąt hektarów ekologicznych upraw. Przeróżnych. Za kilka tygodni zaczerwienią się truskawki, maliny. Jesienią zaowocuje jarzębina i dorośnie wiesiołek. Jestem w gospodarstwie ekologicznym Aliny i Mikołaja Kordziukiewiczów w Augustowie.
▲ Mikołaj Kordziukiewicz wśród ekologicznej jarzębiny.
Niech nazwa Państwa nie zwiedzie. Nie jesteśmy w położonym na Suwalszczyźnie mieście turystycznym, ale we wsi Augustowo, w pobliżu Bielska Podlaskiego. Tu właśnie przed laty położone było Państwowe Gospodarstwo Rolne. Jednym z jego pracowników był mój rozmówca – Mikołaj Kordziukiewicz. Po likwidacji PGR-u zdecydował się wydzierżawić ziemię. Wtedy też zaczął interesować się rolnictwem ekologicznym. Było to 13 lat temu.
Historia – Początki były bardzo trudne, bardzo – wspomina pan Mikołaj. – W pierwszych latach, po zaprzestaniu konwencjonalnego nawożenia, odno▼ A to młodziutki wiesiołek. Jesienią osiągnie wysokość trzech metrów. To bardzo pożyteczna roślina, która radzi sobie i na najsłabszej glebie.
8
towywałem ogromne straty w uprawach, bardzo atakowały je chwasty. Z czasem chwastów, wskutek systematycznego pielenia, było coraz mniej i mniej. Dziś właściwie nie mam z tym problemu. Jedyny chwast, z którym się nie uporałem, to perz, ale i na nim da się zarobić. Jest firma, która skupuje tę roślinę. Bo mało kto wie, że perz, choć dla większości jest uprzykrzonym chwastem, ma też zastosowanie w ziołolecznictwie. Wyciągi z perzu mają bowiem działanie moczopędne, przeciwmiażdżycowe, chroniące wątrobę, odtruwające, a także przeciwgrzybiczne i żółciopędne. Wróćmy jednak do upraw celowych. Są one położone na obszarze ok. 70 ha. Znajdziemy na nich ekologiczne żyto na ok. 10 ha, pszenicę, truskawki, maliny, dynie na pestki, z których tłoczy się przepyszny olej, prawie pięć hektarów róży na herbatkę, len, pigwowiec japoński – ponad hektar, dużo wiesiołka – osiem hektarów. Cóż to takiego wiesiołek? Dziś na nowo odkrywa się właściwości zdrowotne rośliny doskonale znane naszym babkom i dziadkom. Zdaniem pana Mikołaja najlepiej uprawia się go po zbożu, osiąga wysokość nawet trzech metrów, wytłacza się z niego smaczny i zdrowy olej, który działa korzystnie na równowagę hormonalną, sprzyja odchudzaniu, łagodzi bóle migrenowe i stany zapalne skóry. W każdym razie spore zróżnicowanie upraw. Dlaczego? – Żeby wyjść na swoje – śmieje się Kordziukiewicz. – Bo jak na jednym się straci, czym innym można nadrobić. Tylko nadrobić, bo o zarabianiu przysłowiowych kokosów na ekologii na razie nie ma mowy.
Sprzedaż Najgorzej jest ze zbytem. Produkty ekologiczne w Polsce jeśli już, sprzedaje się niewiele drożej niż te wyprodukowane w konwencjonalny sposób. Prywatni konsumenci nie dowierzają, że owoce, które mają przed sobą, zostały wyprodukowane bez grama chemii, choć gospodarstwo posiada specjalny certyfikat i rok rocznie przechodzi przez sito kontroli. – Tak więc sprzedaż plonów, to jest coroczna kombinacja – mówi z uśmiechem Mikołaj Kordziukiewicz. – Owszem są firmy, z którymi współpracuję od kilku, kilkunastu lat. Wśród nich firma „Dary Natury” z Korycin, czy „Runo” z Hajnówki. Jednak, mimo to, co roku muszę się też nagimnastykować, żeby plony sprzedać w godnej cenie. Trzeba pamiętać, że mimo osławionych dopłat, produkcja ekologiczna jest kilkakrotnie droższa, a plonów jest znacznie mniej, niż w konwencjonalnej uprawie. Tak więc, nic dziwnego, że oczekuje się wyższych stawek. – Nic z tego – mówi Kordziukiewicz. – Owszem, udało mi się sprzedać np. truskawki o nieco ponad 40% więcej, ale to nic w porównaniu z nakładem, jaki trzeba na nie ponieść. Moim zdaniem potrzeba jeszcze kilku lat, by rozkwitła u nas moda na ekologiczne jedzenie. Teraz obserwuję początki zainteresowania tą tematyką.
Produkcja Co w ekologicznej uprawie jest najtrudniejszego? Odpowiedź jest prosta. Chwasty. Pozbyć się ich można tylko mechanicznie. Oczywiście istnieją do tego przystosowane maszyny, ale jako sprzęt
c.d. na str. 10 PODLASKIE AGRO
PODLASKIE AGRO
9
aktualności c.d. ze str. 8 specjalistyczny, są bardzo drogie. Z maszyn pan Mikołaj dysponuje jedynie kultywatorem i zwykłą broną. Pozostaje pielenie... Łatwo się domyślić, że na kilkudziesięciu hektarach owego pielenia jest co nie miara. Pomaga kto może. Żona, córka, sąsiedzi, gromada ludzi. A chwasty uparte są, w truskawkach po dwóch tygodniach prace trzeba powtarzać. Wszystkie metody, jakimi w uprawie posługuje się Kordziukiewicz, wynikają z jego doświadczeń, można nawet powiedzieć eksperymentów. Na przykład nawozy. Owszem istnieją te ekologiczne, stworzone do tego typu produkcji, ale są bardzo drogie i nie zawsze skuteczne. Kiedyś nasz bohater skusił się na zakup partii, ale nie widział efektów, więc zakupu nie ponowił. Można korzystać z naturalnego nawozu – obornika, ekologicznego oczywiście, który pan Mikołaj kupuje i stosuje pod truskawkę, malinę. A są i takie cudeńka, jak na przykład wiesiołek, co urośnie i bez nawozu. Z jego zbiorem też nie ma większych problemów. Udało się i za pomocą snopowiązałki, i zwykłym kombajnem. Sprawdziła się też kosiarka.
niające się przepisy, kontrole...Dlatego wielu tego typu rolników, po pięciu latach prowadzenia upraw ekologicznych, rezygnuje. Inni, jak pan Mikołaj, próbują dalej. Już zasiana jest koniczyna do biogazowni powstającej w Hryniewiczach, znajomy sadownik planuje wytwarzanie biopreparatów o działanie leczniczym, a pan Mikołaj ma produkować substraty do ich produkcji. – Jeszcze kilka lat trzeba na to, by ekologiczne produkty były w cenie – podkreśla raz jeszcze Mikołaj Kordziukiewicz. – Ale przyjdzie ten czas. Bo każdy chce zdrowo żyć. TEKST I FOT.
MAŁGORZATA SAWICKA
Inicjatywy Jako, że „duży może więcej”, pan Mikołaj został członkiem założonej przed trzema laty Podlaskiej Spółdzielni Producentów Ekologicznych „Natura”. – Za jej pośrednictwem sprzedajemy większą część produkcji. Spotykamy się, wymieniamy się informacjami, korzystamy z dofinansowań – opisuje pan Mikołaj. Niestety, liczba członków spółdzielni, od czasu jej powstania, nieco się skurczyła. Bo uprawa ekologiczna, to ciężki kawał chleba. Nie sprzyja mentalność konsumentów, nie pomagają zmie► A to „truskaweczki” pana Mikołaja wśród ekologicznych malin. Z prawej starsza wnuczka Oliwia, a z lewej Zuzia. Obie chętnie pomagają dziadkowi.
10
PODLASKIE AGRO
PODLASKIE AGRO
11
aktualności
O kobietach, które swoją przyszłość związały z wsią i prowadzeniem gospodarstw rolnych
Wieśpospolita
Babska
▲ Przy okazji wizyty w D. H. Central odkryłyśmy (ja również) ten sklep na nowo. Różnorodność stoisk, szeroki wybór fasonów i wzorów spowodowały, że z pewnością niejedna z nas, z przyjemnością ponownie zrobi tu zakupy. Na zdjęciu (od lewej) Agnieszka, Renata, Małgorzata, Agata, Danuta.
Agata, Danusia, Agnieszka, Renata i Małgosia – to pięć bohaterek poniższego artykułu. Kobiet odważnych, zaradnych, pracowitych i kochających wieś całym sercem. Kobiet, dla których codzienna praca i ład w gospodarstwie są tak samo ważne, jak babskie plotki, wypad na zakupy, czy do fryzjera. Czy Państwo nie mają czasem takiego wrażenia, że – choć żyjemy w XXI w. – to niestety jeszcze niewielka część naszego społeczeństwa postrzega rolnika jako prymitywnego, niewykształconego i nieobytego chłopa w gumofilcach? Obraz taki kształtuje się przeważnie w głowach tych, którzy z rolnictwem nie mają nic wspólnego i nie wiedzą, że dzisiejsza wieś jest nowoczesna i postępowa. Pokażę więc, na pohybel, tym wszystkim niedowiarkom jak piękna jest obecnie wieś, a piękno to stanowią, nikt inny, tylko – żony rolników, które są bohaterkami tego artykułu. Moje rozmówczynie to kobiety odważne, aktywne, pełne pomysłów i nie potrafiące siedzieć bezczynnie i czekać na mannę z nieba. One pokochały wieś i nie wyobrażają sobie życia gdzie indziej, a wieś pokochała je… Tym, co je łączy jest niemożność pozostawania bezczynnymi. Swoim optymizmem i aktywnością zarażają wszystkich wokół. I już je Państwu przedstawiam. Agata Przeździecka z miejscowości Lendowo Budy w gm. Nowe Piekuty – wspólnie z mężem, już od 25 lat, prowadzi 150h gospodarstwo rolne nastawione na produkcję mleka. „Dobytek” pani Agaty to 250 krów, w tym 100 dojnych. Druga pani, z którą udało mi się spotkać to Danuta Klimaszewska z miejscowości Klimasze w gm. Zambrów. Razem z mężem, a obecnie też dorosłymi dziećmi, od 29 lat prowadzi 68 h gospodarstwo. Mają 130 krów, 12
w tym 65 dojnych. Kolejna pani, to Agnieszka Milewska z miejscowości Sanie Dąb, w gm. Kołaki Kościelne – od 16 lat pracuje w rolnictwie. Tak jak pozostałe panie razem z mężem prowadzi 60 h gospodarstwo rolne, mają ok. 60 krów. Moja następna rozmówczyni to Renata Zakrzewska z Lizy Nowej w gm. Poświętne. Kobieta z ok. 22 letnim stażem pracy w rolnictwie. Od 10 lat prowadzi z mężem gospodarstwo nastawione na produkcję mleka (200 h, 150 krów). I ostatnia moja bohaterka, to Małgorzata Chylińska z miejscowości Mrówki w gm. Wizna. Jej „dorobek życia” to 100 h gospodarstwo rolne i 100 krów, którym zajmuje się wraz z najbliższymi już ok. ćwierć wieku. Ten telegraficznie skrócony opis gospodarstw pań jest po to, byście Państwo, czytając ten artykuł wiedzieli, że moje bohaterki na co dzień nie siedzą bezczynnie. Codzienny dój krów, praca w obejściu, utrzymanie domu i opieka nad dziećmi to chleb powszedni moich rozmówczyń. – Niektórzy nawet nie zdają sobie sprawy z tego, jak uciążliwe może być codzienne wstawanie o godz. 5.00, na dój – zgodnie, acz wcale nie z żalem twierdzą wszystkie panie. Powrót z obejścia do domu wcale nie oznacza odpoczynku. Czekają kolejne obowiązki – trzeba przygotować śniadanie, wyprawić dzieci do szkoły czy „skoczyć” do gminy. – Ja często pomiędzy tymi wszystkimi obowiązkami, najzwyczajniej w świecie idę sobie odpocząć. Biorę narzędzia i „relaksuję się” w moim ogrodzie. Ładnie utrzymane obejście to wizytówka gospodarzy, a ja lubię mieć kwiaty wokół domu i choć czasem brakuje sił, ja i tak znajduję jeszcze te „resztki” i idę do moich kwiatów – mówi pani Agata. Codzienne obcowanie z naturą, oczekiwanie na deszcz, czy wprost przeciwnie modlitwa, by wreszcie przestało padać, powodują, że rolnicy
Moje spotkanie z bohaterkami artykułu odbyło się w D.H. Central w Białymstoku. Dlatego też chciałabym serdecznie podziękować kierownictwu i obsłudze PSS Społem (a w szczególności pani Dorocie Bakunowicz za fachowe doradztwo i pomoc w zakupach), za udostępnienie nam miejsca do przeprowadzenia rozmowy i za możliwość zrobienia zdjęć na terenie sklepu. Podziękowania kieruję także do wszystkich pań, które pomimo codziennych obowiązków zgodziły się poświęcić swój czas i przyjechać do Białegostoku na spotkanie ze mną.
mają – jak powiedziały mi moje rozmówczynie – „blisko do Boga”. I coś w tym jest. Ich codzienna ciężka praca nie idzie przecież na marne. Ale wracając do tematu kobiet na wsi. Zapytałam panie, czy jest coś czego im szkoda, coś co sprawia, że żałują ze związały swoją przyszłość z rolnictwem. Szybko i zgodnie, niemalże chórem krzyknęły: Nie! Jednak po chwili, jedna z Pań się rozmarzyła i zaczęła mówić: – Nie jest to może coś czego żałuję, ale czasem trochę mi tego szkoda. My nie możemy pozwolić sobie na to, by rano posnuć się po domu w kapciach i szlafroku. Nas ciągle jeszcze ograniczają obowiązki związane z dojem krów i pracami w oborze. Nawet przy doju automatycznym dobrze jest wszystkiego dopilnować samemu, więc to poranne lenistwo jak na razie nie jest nam dane – mówi pani Renata – a jedna z pań wspomina, że kiedyś jako akuszerka biegła do obory w szlafroku. Panie wybuchają śmiechem i wspominają nieprzewidziane sytuacje w gospodarstwie. – O tak, przypominam sobie taki dzień – wspomina pani Małgosia – malowałam sobie paznokcie u nóg, kiedy nagle okazało się, że cieli się krowa. Niewiele myśląc nałożyłam skarpety, kalosze i szybko pobiegłam do obory. Chyba nie muszę
c.d. na str. 14 PODLASKIE AGRO
PODLASKIE AGRO
13
aktualności
c.d. ze str. 12 mówić jaki miałam potem problem z odklejeniem skarpet od moich świeżo pomalowanych paznokci. Ale cóż, takie „wypadki” wpisane są w nasze życie i nasze obowiązki – kontynuuje ze śmiechem pani Chylińska. Jak widać w gospodarstwie może wszystko się zdarzyć, a to przede wszystkim panie pilnują tego co dzieje się w obejściu. Ich mężowie są w tym czasie najczęściej w polu lub na zebraniach. Panie zgodnie stwierdziły, że w prowadzeniu gospodarstwa potrzebny jest podział obowiązków. Mężowie wykonują pracę zdecydowanie bardziej ciężką, a one pilnują, by wszystko, najprościej mówiąc „trzymało się kupy”. – Prowadzimy rozmowy z przedstawicielami handlowymi, pilnujemy rachunków, dokumentów, załatwiamy sprawy w urzędzie gminy, agencjach, jednak wszystkie decyzje dotyczące gospodarstwa podejmujemy wspólne. Nasze gospodarstwa, to nasze firmy, jesteśmy współodpowiedzialni za ich utrzymanie i rozwój – wyjaśnia pani Danusia. A co po ciężkiej pracy? Cóż. Czas na odpoczynek. Na odreagowanie. Na szaleństwo. Na zakupy, wyjazdy, spotkania. Moje bohaterki poznały się ok. pięć lat temu, polubiły się i zaprzyjaźniły. Choć dzieli je spora odległość (każda mieszka gdzie indziej) dbają o to, by ich zażyłość nie wygasła. – Poznałyśmy się przy okazji udziału w konkursach skierowanych do rolników. Była to Agroliga, Bezpieczne gospodarstwo, ale też rolnicze szkolenia. Pomimo tego, że nie raz rywalizowałyśmy ze sobą, to nasza znajomość ma się jak najlepiej – mówi pani Agnieszka, a reszta pań twierdząco kiwa głowami. I zaraz zaczynają, jedna przez drugą, wspominać wspólne wyjazdy. A trochę tego było. Starają się bowiem, by średnio raz na kwartał wyjechać w jakieś nowe, ciekawe miejsce. Czasem uda się i jadą wszystkie, czasem, jak to w życiu, któraś z nich nie może. Ostatni wypad był na Kujawy. – Nie siedzimy bezczynnie, jedziemy, aby zobaczyć coś nowego, aby pozwiedzać i oderwać się od codzienności. Wiadomo, że taki wyjazd trzeba wcześniej zorganizować i z góry zaplanować. Większość z nas ma już na tyle duże dzieci, że możemy sobie pozwolić na 3-4 dni poza domem z wcześniej ustalonym „zastępstwem” – mówi pani Małgosia. Inną formą spędzenia czasu i oderwania się od obowiązków są wypady na zakupy. Jest to chyba coś, co każda kobieta lubi najbardziej. Oczywiście 14
fajnie jest pojechać razem, zawsze to raźniej, a i jedna drugiej coś doradzi, ale wiadomo – nie zawsze się tak da. – Pochwalę się, że nieodłącznym kompanem i świetnym doradcą, jeśli chodzi o zakupy ubrań, jest mój mąż – chwali partnera pani Danuta. – Poza tym on po prostu to lubi. Zdarza się więc, że wsiadamy w samochód i jedziemy poszaleć na zakupach. Moje rozmówczynie śmieją się, że niestety nadal pokutuje taka opinia, że kobiety ze wsi ładnie ubierają się tylko raz w tygodniu, w niedzielę idąc do kościoła. A to nic bardziej mylnego. Z całą pewnością nie stroją się do codziennej pracy, ale okazji do wyjść mają wiele. – Ja czasem muszę przebrać się kilka razy dziennie. Wiadomo, że do pracy w oborze żadna z nas się nie stroi, ale po powrocie do domu trzeba się przecież wykąpać i przebrać. Potem zazwyczaj pojechać po zakupy, czasem do urzędu lub po prostu przyjąć gości w domu. A ja, tak samo jak i inne kobiety, lubię dobrze wyglądać – mówi pani Renata. A pani Danusia szybko dodaje. – Bo przecież wiadomo, że my kobiety ubieramy się przede wszystkim dla innych kobiet. Nasi mężowie, kochają nas po prostu, bez względu na to czy mamy na sobie białą czy zieloną bluzkę. A kobiety porównują, potrafią dostrzec szczegóły i niestety często też zazdroszczą – podsumowuje pani Klimaszewska.
Jak widać już dawno minęły czasy, kiedy kobieta ze wsi była zaniedbana i staromodnie ubrana. Obecnie, panie te są nowoczesne i doskonale wiedzą, jakie trendy mody panują w kraju i na świecie. A to, że mają więcej obowiązków i pracy na co dzień, wcale nie oznacza braku dbałości o swój wygląd czy figurę. Brak codziennego dostępu do fastfoodów wpływa na nie tylko pozytywnie. Zdrowej się odżywiają, a ich tryb życia w ciągłym ruchu, na świeżym, czystym powietrzu, wpływa korzystnie na zachowanie szczupłej sylwetki i dobrego zdrowia. Dlatego też nie ujmując ani zdolności, ani innych wartości kobietom z miasta, chciałam głośno powiedzieć i pokazać wszem i wobec, że kobiety ze wsi są równie atrakcyjne, mądre, zaradne i inteligentne. Zanim więc ktoś zechce dziś wykrzyknąć: „Ale wiocha!” niech się zastanowi, czy powiedzenie to ma mieć zabarwienie negatywne (wypowiedziane z grymasem), czy zdecydowanie pozytywne (z podziwem i uznaniem). TEKST I FOT. MARZENA BĘCŁOWICZ PODLASKIE AGRO
aktualności
Populacja koni tak w Polsce, jak i w województwie podlaskim, spada w tempie... galopującego konia – analiza stanu pogłowia koni.
Koń jaki jest,
każdy widzi
Obsada koni na 100 ha użytków rolnych wyniosła wówczas 1,5 szt. i wciąż systematycznie spada. Znaczną większość, bo 68,6% aktualnej liczby koni w Polsce, stanowią konie trzyletnie i starsze. Spadek pogłowia koni to niestety trend utrzymujący się we wszystkich województwach. Na terenie woj. podlaskiego sytuacja i tak jest w miarę dobra – z ilością 19.157 sztuk plasujemy się na czwartym miejscu w kraju. Zdecydowanie wyprzedzają nas takie województwa jak: mazowieckie, lubelskie i wielkopolskie. W szczegółowym rozbiciu na powiaty największa liczba koni przypada na okręg: sokólski (3.299 szt.), białostocki (3.289 szt), suwalski (2.691 szt) oraz wysokomazowiecki (2.447 szt.). W pozostałych powiatach średnia liczba koni wynosi ok. 1000 sztuk. Gminą, w której odnotowano największą ilość koni jest Wysokie Mazowieckie z 1676 sztuk koni, na drugim zaś miejscu uplasowała się gmina Dąbrowa Białostocka z liczbą 1400 sztuk. Na spadkową tendencję odnośnie pogłowia koni, bądź w najlepszym przypadku utrzymywanie się ich liczby, składa się wiele czynników. To m.in. fakt, że praktycznie zupełnie nie wykorzystuje się już koni w pracach polowych. Co prawda czynione są wysiłki, by zmienić tę sytuację kierując konie do pracy w gospodarstwach ekologicznych, czy też w szeroko rozumianej agroturystyce, jak również do jazdy wierzchem oraz hipoterapii. Zdecydowanie przeważa w całym kraju użytkowanie mięsne koni, zwłaszcza, że ok. 60% populacji koni w Polsce to konie ras zimnokrwistych. Jeśli cena za koninę jest w miarę atrakcyjna – populacja nieznacznie wzrasta, przy załamaniu rynku – liczba koni spada jeszcze bardziej. Niestety w naszym kraju nie ma tradycji jedzenia koniny. Pomimo, że jest to na chwilę obecną najzdrowsze mięso, to bardzo trudno je kupić. Do tego organizacje ekologiczne żądają uznania konia za zwierzę towarzyszące, a nie gospodarskie, co w efekcie może całkowicie zniszczyć hodowlę koni nie tylko na terenie Podlasia, ale i całego kraju. Hodowcy, którzy nie będą mogli sprzedać koni na import, zaprzestaną w ogóle hodowli. Zostanie grupka pasjonatów, widok konia zimnokrwistego pasącego się na pastwisku zniknie całkowicie z krajobrazu polskiej wsi. Niestety próby zwrócenia uwagi na wartość odżywczą koniny spełzają na niczym, a osoby, które mówią o tym głośno są traktowane jak nawołujący do „morderstwa”. Tymczasem realia pokazują, że wiele osób na ca-
▲ Według danych Głównego Urzędu Statystycznego z czerwca 2012 r. pogłowie koni w Polsce liczyło 222,2 tys. sztuk i spadło w porównaniu z czerwcem 2011 r. o 32,2 tys. sztuk (o 12,7%). ▼ Wykres 1. Pogłowie koni w latach 1996-2012.
Źródło: GUS
Największą liczbę koni na terenie Polski odnotowano w 1960 r., kiedy to populacja ich liczyła 2,805 mln sztuk, a na 100 ha użytków rolnych przypadało 13,7 sztuk koni. Wraz z rozwojem mechanizacji zapotrzebowanie na konie spadało i nigdy już nie powróciło do tego stanu. Spadek pogłowia koni jest naprawdę potężny – od 570 tys. sztuk koni w 1996 r., do 222 tys. sztuk w 2012 r.
c.d. na str. 18 16
PODLASKIE AGRO
PODLASKIE AGRO
17
aktualności Na terenie województwa podlaskiego na przestrzeni ostatnich sześciu lat opisano następującą liczbę źrebiąt: 2006 r. – 5402 szt. 2007 r. – 6150 szt. R 2008 r. – 6271 szt. R 2009 r. – 6010 szt. R 2010 r. – 5059 szt. R 2011 r. – 4279 szt. R 2012 r. – 4100 szt. R R
c.d. ze str. 16
18
dlaczego nie możemy dać szansy koninie? Rodzimej, sprawdzonej, tak cenionej i poszukiwanej na świecie... Mimo niesprzyjającej sytuacji, cały czas rozwija się hodowla koni. W wyniku ostrej selekcji i praktyk hodowlanych rodzą się coraz lepsze i piękniejsze osobniki. Wyniki pracy hodowców można oglądać na licznych pokazach,
wystawach czy też czempionatach. Jednakże jest to praca wymagająca dużo cierpliwości i mądrości. Sam fakt, że na źrebaka czeka się aż jedenaście miesięcy sprawia, że nie każdy może się tym zajmować, zwłaszcza ludzie szukający szybkiego zysku czy też efektów. Na te w hodowli koni trzeba poczekać z pokorą. TEKST I FOT.: MARTA KOWALCZYK, WOJEWÓDZKI ZWIĄZEK HODOWCÓW KONI
▼ Tabela 1. Liczba koni według użytkowników i województw (stan na czerwiec 2012r).
Źródło: GUS
łym świecie uważa koninę za niezwykle szlachetne mięso, dzięki czemu konie są źródłem utrzymania ludzi na wsi, podobnie jak krowy, świnie, owce czy kozy. Dlaczego mamy odebrać, czy też zlikwidować, to źródło dochodu? Tym bardziej, że o jakości mięsa decyduje przede wszystkim sposób odchowu i żywienie zwierząt, a warunki utrzymania koni na Podlasiu można opisać w samych superlatywach. Konie żywione są wyłącznie w sposób naturalny (podstawowa diety to siano, owies, słoma – wszystko z własnego gospodarstwa oraz dodatki mineralne w postaci lizawek). Nie ma tu mowy o mączkach, ulepszaczach, antybiotykach, czy innych wynalazkach mających na celu przyspieszony wzrost i przyrost masy mięśniowej. Programy pokazujące cierpiące konie, to marginalny obraz bezdusznych osób, których nie widzieć czemu nazywa się hodowcami, a akurat z nimi osoby te mają najmniej wspólnego. Szanujący się hodowca wie, że koń musi mieć zapewniony dobrostan, a do tego jest zwierzęciem wyjątkowo wymagającym jeśli chodzi o wyżywienie oraz jakość wody. Koń nigdy nie wypije wody brudnej. To samo dotyczy paszy. Jakiekolwiek zanieczyszczenia mogą spowodować zaburzenia w pracy jelit zwierzęcia i doprowadzić do upadku. Nie ma też opcji, by na skupie przyjęto źrebną klacz ze względu na to, że jest cięższa. Nikt o zdrowych zmysłach nie kupi takiej klaczy, a nawet jeśli – to żaden weterynarz nie pozwoli jej ubić. Mitów i legend powstaje wiele, wszystkie mają na celu zniechęcić potencjalnych nabywców do zainteresowania się koniną jako normalnym, jadalnym mięsem. Dodajmy, że warunki transportu koni poprawiły się diametralnie. Nie ma mowy o koniach podróżujących w ścisku, dojeżdżających z połamanymi nogami. Nikomu bowiem nie zależy na pokaleczonym koniu w złej kondycji. Zatem nie bójmy się koniny – jest to mięso najwyższej próby o wysokich wartościach odżywczych – zwłaszcza dla osób, które szukają mięsa bogatego w żelazo, czy też z obniżoną zawartością cholesterolu lub po prostu lubiących dobry smak zdrowego mięsa. Jeśli stek z żubra lub gulasz z sarniny jest już normą w większości restauracji
PODLASKIE AGRO
PODLASKIE AGRO
19
aktualności
Tajemnice dawnej techniki rolniczej
Ciągówka
rolnicza
Największą kolekcję zabytkowych ciągników w Polsce mieści pawilon wystawienniczy Działu Techniki Rolniczej Muzeum Rolnictwa im. ks. Krzysztofa Kluka w Ciechanowcu. Wśród eksponatów stoją dwie niepozorne maszyny nazywane ciągówkami. Często zwiedzający przechodzą obok nich obojętnie. Dopiero, gdy dowiedzą się, że widzą przed sobą unikaty na skalę światową, ich zainteresowanie znacznie wzrasta. Wiąże się z nimi również bardzo ciekawa historia. Kilka lat temu Muzeum poddało je gruntownej konserwacji z doprowadzeniem do pełnej sprawności technicznej. Otóż człowiek, który podjął się tego trudnego zadania miał na jego realizację ponad pół roku. Wielkie było moje zdziwienie, gdy po niespełna dwóch miesiącach otrzymałem od niego telefon z wiadomością, że ciągówki są już sprawne i gotowe do odbioru choćby i dziś. Na moje zdziwienie, że tak szybko, usłyszałem odpowiedź, że boi się trzymać je w dalszym ciągu u siebie ze względu na ich wartość i z obawy przed kradzieżą. Usłyszałem wtedy znamienne słowa: „Wie Pan, dla jednych to kupa złomu, ale dla tych co się na tym znają to bardzo duża suma pieniędzy”. Byłem świadomy ich wartości, ale ta rozmowa jeszcze bardziej uzmysłowiła mi jakie perełki techniki znajdują się w zbiorach naszego Muzeum. Człowiek od konserwacji miał całkowitą rację. Ich ceny na świecie sięgają przecież cen współczesnych ciężkich ciągników znanych marek. Ale zacznijmy od początku i wyjaśnijmy co to właściwie jest ciągówka. Nazwy ciągówka proszę nie mylić z nazwą ciągnik, która weszła nieco później do języka polskiego. Mianem ciągówki określano bowiem pierwsze samojezdne maszyny napędowe, które miały zazwyczaj jednocylindrowy, dwusuwowy silnik, zamocowany na czterech
▲ Ciągówka Lanz HM8 Mops z 1923 r. Za kierownicą Dorota Łapiak, dyrektor Muzeum Rolnictwa w Ciechanowcu, na paradzie ciągników w 2010 r.
kołach jezdnych z jednym biegiem do przodu i jednym do tyłu, w zależności od obrotów silnika. Aby zmienić kierunek jazdy na wsteczny, należało zatrzymać całkowicie pojazd i zredukować dźwignią gazu do minimum dawkę paliwa. Gdy silnik przestawał już prawie pracować, należało tą samą dźwignią gwałtownie zwiększyć dawkę paliwa. Taki zabieg powodował zmianę kierunku obrotów silnika. Można było wtedy poruszać się do tyłu. Ciekawym rozwiązaniem konstrukcyj-
nym jest także układ hamulcowy. Nie posiadają one hamulca nożnego, a jedynie hamulec ręczny zaciągany za pomocą specjalnej korbki. Tylko od szybkości i wprawności obracanej przez traktorzystę korbki zależy jak szybko pojazd zatrzyma się. Ciągówki służyły najczęściej do przeciągania pojazdów bez własnego napędu w obrębie gospodarstwa, np. wozów, przyczep. Mogły współpracować z przyczepionymi do nich maszynami rolniczymi lub napędzać je za pomocą koła pasowego. Często były również pomocne przy budowie dróg. Nazwa ciągówka, ciągnik, jak i słowo traktor wywodzą się z łacińskiego słowa trahere – co znaczy ciągnąć. Takie było pierwotne przeznaczenie tych maszyn. Ciągówki będące w posiadaniu Muzeum Rolnictwa zostały wyprodukowane w niemieckiej firmie „Heinrich Lanz” w Mannheim. Historia fabryki maszyn rolniczych „Heinrich Lanz”, i przez długi czas największego producenta ciągników rolniczych w Niemczech, sięga daleko w wiek XIX. W 1829 r. Johann Peter Lanz założył we Friedrichshafen własną firmę spedycyjną pod nazwą „Johann Peter Lanz und Co.”, a od 1842 r. przyjęła ona nazwę „Johann Peter Lanz in Friedrichshafen und Mannheim”. Jego firma opanowała transport z południa Niemiec aż do
c.d. na str. 22 ◄ Ciągówka HL 12 z 1925 r. na pokazie młócenia w 2010 r. 20
PODLASKIE AGRO
PODLASKIE AGRO
21
aktualności c.d. ze str. 20 Hamburga na północy, przewożąc najszybciej i najpewniej różnego asortymentu towary z Włoch i Szwajcarii. 9. marca 1838 r. przyszedł na świat jego trzeci syn – Heinrich Lanz – główny twórca potęgi firmy Lanz’ów. W 1859 r. Heinrich Lanz, jako 21-letni młodzieniec, po ukończeniu praktyki kupieckiej i jednorocznej szkoły handlowej przystąpił do przedsiębiorstwa swego ojca rozpoczynając jednocześnie handel maszynami rolniczymi. Pierwsze maszyny zaczął sprowadzać z Wysp Brytyjskich, jako że technologie angielskie i szkockie były wówczas w branży rolniczej najlepszymi na świecie. Rok ten uważa się za stworzenie podwalin pod przyszły dynamiczny rozwój firmy o nazwie „Heinrich Lanz”. Z czasem młody Lanz zaczął sprowadzać maszyny także ze Stanów Zjednoczonych z firmy McCormick. W roku 1867 uruchomił własną produkcję części zamiennych do sprowadzanych przez siebie maszyn, a także produkcję drobnych maszyn rolniczych typu sieczkarnie, grabie konne, kieraty, proste młocarnie. Następnie rozszerzył swój asortyment o lokomobile parowe, złożone młocarnie parowe, prasy do słomy, ciągówki, ciągniki, samochody, a nawet balony powietrzne typu Zeppelin. 1. stycznia 1870 r. Heinrich Lanz zmienił dotychczasową nazwą firmy swego ojca na własną. Wszystkie dotychczasowe filie i fabryki przyjęły nazwę „Heinrich Lanz”. Firma Lanz’a rozwijała się bardzo dynamicznie i powoli zaczęła stawać się jednym z największych producentów maszyn rolniczych, nie tylko w Niemczech. W 1909 r. w 50-lecie powstania firmy było w niej zatrudnionych 3655 pracowników. Przez ten czas firma wyprodukowała okrągłą liczbę 610.000 maszyn rolniczych, z czego ok. 24.000 lokomobil i 15.800 młocarni parowych, co sprawiło, że nazwa LANZ stała się popularna nie tylko wśród rolników niemieckich. Mimo świetnej prosperity Heinrich Lanz dostrzegał zmierzch siły parowej i zaczął szukać nowych rozwiązań technologicznych do zastosowania w rolnictwie. Bardzo szybko postawił na pojazdy samojezdne. W 1911 r. jego firma uzyskała prawo do produkcji frezarki glebowej systemu „Köszegi”. Dało to początek rozwoju budowy silników Lanz’a do zastosowania w rolnictwie. Rok później fabryka uruchomiła seryjną produkcję tychże maszyn. Ta samojezdna frezarka glebowa połączona z maszyną napędową, napędzaną czterocylindrowym silnikiem benzynowym o mocy 70 KM, ważyła ok. 4800 kg i wyglądała bardzo ociężale. Nic więc dziwnego,
22
▼ Ciągówka Lanz HL 12 z 1925 r.
▼ Ciągówka Lanz HM8 Mops z 1923 r.
Dane techniczne ciągówki HL 12 Bulldog:
Dane techniczne ciągówki HM-8 Mops:
rok budowy: 1925 nominalna moc: 12 KM ((9 kW) maksymalna moc: 15 KM (11 kW) średnica cylindra: 190 mm skok tłoka: 220 mm pojemność silnika: 6,24 litra liczba obrotów: 420 obr/min prędkość jazdy: 6,0 km/godz. masa własna 1600 kg
rok budowy: 1923 nominalna moc: 8 KM (6 kW) średnica cylindra: 160 mm skok tłoka: 190 mm pojemność silnika: 3,82 litra liczba obrotów: 500 obr/min prędkość jazdy: 5,2 km/godz. masa własna 1250 kg
że do roku 1916 fabryka sprzedała tylko ok. 120 sztuk tych maszyn. Przedłużająca się I wojna światowa nie sprzyjało rozwojowi silników rolniczych. W związku z tym samojezdna frezarka glebowa została przerobiona na ciągówkę gąsienicową, która znalazła zastosowanie w wojsku. Ważnym rokiem w rozwoju firmy Lanz było przyjęcie do pracy w 1916 r. dra Fritz’a Huber’a (1881 – 1942), który w zakładach Lanz’a skonstruował pierwszy na świecie udany, samojezdny 2-suwowy silnik z gruszą żarową, napędzany surową ropę naftową lub innymi ciężkimi olejami. Był to silnik o mocy 12 KM. Został on zaprezentowany po raz pierwszy przez firmę Lanz na wystawie rolniczej w Lipsku w 1921 r. Przez swój charakterystyczny wygląd przypominający sylwetką buldoga i swoją głośną pracę (specyficzne dudnienie) ciągówka ta została ochrzczona właśnie mianem tego psa – w pisowni niemieckiej „Bulldog”. Jednak właściwa jego nazwa brzmi: HL 12 Bulldog. Jedna z takich właśnie ciągówek wyprodukowanych przez firmę Lanz’a znajduje się w kolekcji Muzeum Rolnictwa w Ciechanowcu. Muzealny egzemplarz został wyprodukowany w mannheimskich zakładach w 1925 r. i posiada numer fabryczny 5062. Ciechanowieckie Muzeum zakupiło tę ciągówkę w 1976 r. w miejscowości Dzietrzniki – obecnie
gmina Pątnów, powiat wieluński, woj. łódzkie. Była używana przez jednego z rolników do prac polowych i transportowych. Sądząc po opisie przedstawionym wg danych firmy Lanz w Muzeum Rolnictwa w Ciechanowcu znajduje się wariant transportowy ciągówki HL 12 Bulldog z podwójnym ogumieniem firmy Continental. W sumie fabryka Lanz’a w latach 1921 – 1927 wyprodukowała 6028 szt. ciągówek typu HL 12 Bulldog. Z czego w Polsce, z tego co wiem, zachowało się jedynie sześć oryginalnych egzemplarzy. Na świecie pewnie nie więcej niż kilkanaście. Piszę tu oczywiście o oryginalnie zachowanych obiektach, aby nie mylić ich ze współczesnymi kopiami, które od kilku lat można nabyć w Polsce. Natomiast druga z ciągówek Lanz’a w ciechanowieckim Muzeum jest jedynym oryginalnym egzemplarzem w Polsce. Jest to ciągówka o nazwie HM-8 Mops o mocy 8 KM. Powstała ona jako tańsza alternatywa do ciągówki HL 12 Bulldog. Posiada również 2-suwowy, jednocylindrowy, średnioprężny silnik leżący. W mannheimskich halach wyprodukowano w latach 1923 – 1925 tylko 250 sztuk tego typu ciągówek. Były oznaczone numerami seryjnymi od 20001 do 20250. Nasza ciągówka posiada tabliczkę znamionową z po-
c.d. na str. 24
PODLASKIE AGRO
PODLASKIE AGRO
23
aktualności
▲ Ciągówka HL 12 na dożynkach w Szepietowie. Wrzesień 2012 r.
c.d. ze str. 22 danym numerem silnika: 20019. Jest więc jedną z pierwszych tego typu ciągówek wypuszczonych z taśmy produkcyjnej zakładów Lanz’a w 1923 r. Często, oprowadzając zainteresowanych starymi ciągnikami turystów z Polski i zagranicy, widziałem błysk w ich oczach i lekką nutę zazdrości. Ciągówkę HM-8 Mops Muzeum zakupiło w 1974 r. w miejscowości Święck Wielki – obecnie gm. Wysokie Mazowieckie, powiat wysokomazowiecki, woj. podlaskie. Miejscowy rolnik używał jej do prac polowych we własnym gospodarstwie. Była również wykorzystywana do prac na drogach przy ciąganiu wału drogowego ugniatającego nawierzchnię dróg. Według danych firmy Lanz ciągówka HM8 Mops była produkowana, tak jak wcześniej opisywana ciągówka HL 12 Bulldog, w kilku wersjach. W ciechanowieckim Muzeum znajduje się wersja HM – 8PS Gummimops. Zakładając, że celem każdego przedsięwzięcia jest osiągnięcie sukcesu z możliwie trwałą marką
wyrobu, to Lanz ze swoimi ciągówkami, a następnie ciągnikami, trafił dokładnie w samą dziesiątkę. Określenie „Bulldog” w niemieckim języku potocznym do dzisiaj wśród rolników jest synonimem słowa ciągnik, czy traktor, szczególnie na południu Niemiec. Silniki z gruszą żarową były od przełomu XIX/XX w. stosowane tylko do napędu małych jednostek pływających z uwagi na ich prostą budowę, obsługę i taniość eksploatacji. Fritz Huber wydatnie udoskonalił ten rodzaj silnika, wynalezionego i opatentowanego w 1891 r. przez Anglika Herberta Akroyda Stuart’a (1864 – 1927), i zastosował go po raz pierwszy w rolnictwie. Do uruchomienia silnika przewidział podgrzanie gruszy żarowej zewnętrznym, otwartym płomieniem z tzw. lutlampy do temperatury w zakresie 360 – 390 stop. C. Ta procedura zajmowała trochę czasu. Choć w dzisiejszych czasach dla hobbystów urosła do rangi pewnej ceremonii. Zewnętrzne podgrzewanie silników typu Bulldog miało także dużą zaletę w stosunku do innych, ponieważ można było je uruchomić nawet przy największym mrozie. Cały rozruch silnika odbywał się ręcznie. Nie było, bowiem, tak jak obecnie starterów i akumulatorów pomocnych przy uruchamianiu silników. W celu rozruchu silnika, oprócz wspomnianego podgrzania gruszy żarowej, należało odłączyć kierownicę ciągówki z kolumny kierowniczej, włożyć ją z boku w otwór koła zamachowego osadzonego na wale korbowym silnika i gdy dół gruszy żarowej nabrał ciemnowiśniowego koloru, energicznie zakręcić, aby wprawić w ruch tłok w cylindrze silnika. Wtedy następowało podanie dawki paliwa i silnik zaczynał pracować. Oczywiście ten rodzaj silnika miał również swoje wady. Najwięcej trudności sprawiało wyjęcie wirującej kierownicy z koła zamachowego silnika. Niektórzy przypłacali to wybiciem zębów, złamaniami kończyn lub innymi uszkodzeniami ciała. Nie wolno było również dokonywać rozruchu w stodole lub innym pomieszczeniu, gdzie przechowywano łatwopalne rzeczy typu słoma, czy siano. Jednak
wszelkie wady tego silnika nie przezwyciężyły zalet, czyli prostej obsługi i przede wszystkim niskich kosztów eksploatacji. Podstawowym paliwem spalanym w tego typu silnikach był tzw. olej gazowy, który można było wtedy kupić za przysłowiowe grosze. Porównując ówczesne światowe koszty i ceny to orka ciągówką była o wiele tańsza niż orka konna. Wprowadzenie przez firmę Lanz ciągówek do prac polowych spowodowało zmierzch produkcji drogich i ciężkich maszyn parowych. Jednocześnie dało to możliwości agregatowania innych maszyn lub narzędzi rolniczych z samobieżną ciągówką, napędzaną najtańszym paliwem. Nie trzeba było również gromadzić na polu dużych ilości węgla i wody potrzebnych do napędu maszyn parowych. Silniki Lanz’a z gruszą żarową przetrwały jeszcze wiele lat, pracując dla pożytku wielu rolników. Dość wspomnieć, że nasze pierwsze powojenne Ursusy C-45, które zaczęto produkować w 1947 r., były wzorowane na ciągnikach Lanz’a z tymi właśnie rozwiązaniami konstrukcyjnymi. Ale to już całkiem inna historia.... A muzealne ciągówki zwiedzający mogą od kilku lat obejrzeć w ruchu m. in. w trakcie parady ciągników organizowanej w ramach Podlaskiego Święta Chleba. TEKST I FOT. MAREK WIŚNIEWSKI, KUSTOSZ – KIEROWNIK DZIAŁU TECHNIKI ROLNICZEJ MUZEUM ROLNICTWA IM. KS. KRZYSZTOFA KLUKA W CIECHANOWCU
▼ Rozruch ciągówki HL 12 na dożynkach w Szepietowie we wrześniu 2012 r.
▼ Ciągówki na ekspozycji stałej w pawilonie Techniki Rolniczej.
24
PODLASKIE AGRO
PODLASKIE AGRO
25
hodowla
V Szkoła Zakiszania – seminarium teoretyczno-praktyczne dotyczące przygotowania kiszonek
Przedwojenna
mobilizacja
▲ Bo ostatecznie najważniejsze są zwierzęta... Na zdjęciu: Marlena Boroń ze Stacji Badawczej Rolnictwa Ekologicznego i Hodowli Zachowawczej Zwierząt w Popielnie.
To jak wojna: dobre bakterie muszą przezwyciężyć te złe – obrazowo wyjaśniał kwestię robienia kiszonek Pierre Pichon, jeden z wykładowców podczas seminarium, dotyczącego właściwego przygotowywania kiszonek. Jego część teoretyczna odbyła się w Ełku, a praktyczna kilka kilometrów dalej – w gospodarstwie Adama Pietruszyńskiego w Stradunach. Organizatorzy – firma AdiFeed – przygotowuje tego typu spotkania dwa razy w roku. Pierwsze odbyło się w Osięcinach. Ełckie seminarium rozpoczął Daniel Modzelewski z firmy Agrocentrum, który w zastępstwie dr Zbigniewa Lacha, omawiał kwestię odchowu cieląt. Pierwsza teza, jaką wysnuł, nie była zbyt optymistyczna. Z danych, jakie przedstawił, wynika bowiem, że w Polsce łatwiej jałówkę kupić, niż odchować. Podstawą udanej hodowli i produkcji mleka jest właściwy odchów cieląt. Po pierwsze trzeba zmienić sposób myślenia. Nie zmienił się fakt, że kluczową kwestią jest podanie cielęciu jak najszybciej odpowiedniej ilości siary. Jednak obecnie należy zwracać przede wszystkim uwagę na jeszcze jeden czynnik – jakość owej siary, a zatem zawartość immunoglo-
▲ prof. John Michael Wilkinson z Uniwersytetu Nottingham z Wielkiej Brytanii. 26
bulin. Dobrym rozwiązaniem jest sprawdzanie siary przy pomocy siaromierza. Jeśli nie ma go w gospodarstwie, wykładowca radził podawanie cielęciu czterech litrów siary, w tym dwóch litrów tuż po porodzie (po 05,ha – 1 l i następny po kolejnej 0,5 ha). – Jakość siary zależy od kilku czynników, to m.in. rasa krowy, wydajność w pierwszym doju, status immunologiczny, czyli przebyte szczepienia i choroby, długość zasuszenia oraz żywienie w tym okresie – podkreślał Daniel Modzelewski. – Warto pamiętać, że duża ilość siary nigdy nie zrekompensuje niskiej koncentracji przeciwciał. Niezależnie od podawanej siary, cielęta, począwszy od drugiego tygodnia życia, powinny mieć stały dostęp do wody. Nawet jeśli podawany jest preparat mlekozastępczy. Ważna jest nie tylko kwestia tego, co cielę pije, ale i jak to pójło pobiera. A to dlatego, że picie w zgiętej niefizjologicznej pozycji, to przyczyna gorszego trawienia z powodu mniejszego ślinienia, niedostatecznego odruchu przełykania, przepływu pójła do nierozwiniętego żwacza, problemów z trawieniem, gazów, biegunki. Odchów cieląt Modzelewski podzielił na trzy okresy. Obejmujący trzy pierwsze miesiące życia
okres kształtowania się żwacza. Czas od czterech do dziewięciu miesięcy, to czas kształtowania się wymienia. Powyżej tego wieku, rozpoczyna się okres zacielania. Mamy więc dokładnie tyle czasu, by przygotować jałówkę do czekających ją zadań. I tak, celem dwóch pierwszych miesięcy życia jest przynajmniej podwojenie masy urodzeniowej cielęcia. Dlatego tak ważny jest wybór odpowiedniej paszy prestarterowej. Ma być dobrana optymalnie w odpowiednie składniki i smaczna, chętnie pobierana przez maluchy. Wymię wysokowydajnej krowy waży 25-30 kg, z których 40-50% to tkana gruczołowa (pęcherzyki i przewody), 15-20% stanowi zatoka mleczna, ok. 40% to tkanka łączna, nie występuje natomiast tkanka tłuszczowa. By taki efekt osiągnąć, należy prowadzić znów tylko najlepszy odchów tzw. młodzieży. W efekcie jałówka może być wcześnie i skutecznie zacielona i rozpocząć produkcję, wysokowydajną oczywiście. W dalszej części uczestnicy spotkania mieli okazję wysłuchać wystąpień zagranicznych naukowców. Jako pierwszy głos zabrał prof. John Michael Wilkinson z Uniwersytetu Nottingham z Wielkiej
▲ Daniel Marchlewski z firmy Agrocentrum.
▲ Pierre Pichon z firmy Lallemand Animal Nutrition z Francji.
c.d. na str. 28
PODLASKIE AGRO
PODLASKIE AGRO
27
hodowla ▼ Typowy skład siary
Składnik
1 udój
drugie udój
trzeci udój
Sucha masa
23.9
17.9
14.1
Białko %
14.0
18.4
5.1
25
15
lgG (przeciwciała) 48 mg/ml Tłuszcz %
6.7
5.4
3.9
Laktoza%
2.7
3.9
4.4
Popiół %
1.1
1.0
0.8
Witamina A (μg/ 295 dl)
190
113
▼ Schemat pojenia siarą
Dzień życia
Liczba odpasów
Kg siary na jedno pojenie
dziennie
1
3-4
1-1,5
4
2
3-4
1,5-2
5-8
3-5
3
2-2,5
5-8
▲ Stosowanie sit to prosty sposób na sprawdzenie struktury paszy. Wystarczy wiedzieć, ile procent materiału powinno zostać na każdym z nich. ◄ Odpowiednia struktura paszy to ważny czynnik, jednak czasem trzeba pójść na kompromis. Tu dr inż. Krzysztof Białoń, prezentuje zbyt długie fragmenty rośliny. Jednak wynika to nie z niewiedzy, a ograniczeń, jakie ma używany do zbioru sprzęt, który za to charakteryzuje się dużą prędkością zbioru.
c.d. ze str. 26 Brytanii. Jego wykład dotyczył właściwego przygotowania kiszonek. Rozpoczął go od podkreślenia, że różne rośliny mają różne możliwości zakiszania, w zależności od zawartości suchej masy, koncentracji cukrów i stopnia odporności na zakiszanie. Pod względem tych czynników najlepsza do zakiszania jest kukurydza, najtrudniejsza natomiast lucerna. Przygotowanie dobrej kiszonki rozpoczynamy od zbioru. Profesor zalecał, by ten odbywał się po południu, a nie tak jak wielu rolników ma w zwyczaju – z rana. Ważna jest kwestia odpowiedniej „obróbki” skoszonego materiału. Najkorzystniej jest rozłożyć rzędy szeroko. Jest to najlepsze rozwiązanie, gdyż wąskie, a wysokie warstwy to idealne warunki do rozwoju pleśni. Ułożenie szerokich rzędów tworzy doskonałe warunki do schnięcia materiału na kiszonkę, a do tego oszczędzamy czas i energię, którą zużytkowalibyśmy na jego przewracanie. Jeśli nie mamy odpowiedniego sprzętu do skoszenia trawy na szerokie rzędy, można użyć roztrząsacza i rozrzucić materiał do podsuszenia, ale przy tej czynności należy uważać, by nie zanieczyścić materiału ziemią.
Przygotowując kiszonkę, idąc za radą profesora, należy materiał pociąć na odpowiednie fragmenty. Zaleca, by wynosiły one ok. 4 cm. – Pocięcie na mniejsze kawałki powoduje wydzielanie cukrów ze ścianek roślin – podkreślał Wilkinson. – Dobre pocięcie sprzyja też dobremu ubiciu materiału w silosie, co później wpływa na stabilność tlenową kiszonki. Nie wolno lekceważyć właściwego, dokładnego ubijania materiału na kiszonkę. W wielu przypadkach, by osiągnąć odpowiedni efekt, trzeba dociążyć ciągnik. Ważna jest też grubość układanych w silosie warstw. Powinny być dość cienkie 15-20 cm – wówczas zachowana jest efektywność ugniatania. Z tego samego powodu profesor nie zaleca ciągników o podwójnych kołach – zmienia się wówczas skuteczność ich ugniatania, gdy ciężar maszyny się rozkłada. Nawet najlepiej przygotowana kiszonka wymaga odpowiednich warunków przechowywania – czyli szczelnego silosu. Zaleca się zastosowanie specjalnych foli kiszonkarskich. Folie kiszonkarskie trzeba chronić przed uszkodzeniem mechanicznym przez użycie siatki propylenowej.
Straty suchej masy dzięki użyciu tego typu folii wynoszą 4%, podczas gdy przy użyciu zwykłej folii są wyższe – 8%. Ważne jest również utrzymanie tempa skarmiania kiszonki – zimą powinno wynosić metr i dwa metry latem. Odpowiednie przechowywanie dotyczy też kiszonek w balotach. Powinny być one ułożone w równych rzędach oraz obleczone siatką. Kolejny wykład, wygłoszony przez Pierre’a Pichona z firmy Lallemand Animal Nutrition z Francji, dotyczył roli enzymów i strawności włókna w kiszonkach z traw i lucerny. Rozpoczął go od przypomnienia, że kluczowy koszt mlecznego biznesu to produkcja kiszonek. To ok. 40% kosztów całego żywienia krów. I porównaniem przygotowania kiszonki do prowadzenia wojny. Bohaterami są w tym przypadku dobre bakterie – czyli bakterie kwasu mlekowego, a złe to np. drożdże i pleśnie. – Dobrych bakterii jest oczywiście najmniej – mówił. – I dopóki w materiale do kiszenia będzie tlen, dopóty będzie narastała ilość złych bakterii. Cała sztuka w tym, by jak najszybciej stworzyć warunki odpowiednie do rozwoju dobrych bakterii.
c.d. na str. 30
▲ Potężny silos jest połączony z oborą za pomocą jednej ściany. 28
PODLASKIE AGRO
PODLASKIE AGRO
29
hodowla c.d. ze str. 28 Pierre podzielił zakiszanie na cztery etapy: pierwszy to faza zbioru, drugi to faza zwożenia do silosu i ubicia. Trzeci etap to faza fermentacji, czwarty dotyczy skarmiania. Gdy zbieramy rośliny – one jeszcze żyją – dochodzi więc do strat energii, rozkładu białka. M.in. dlatego trzeba się stosować do tzw. złotych zasad, które dotyczą: właściwej dojrzałości zbieranej rośliny, optymalnej suchej masy, odpowiedniej pory zbioru. Wyjaśnijmy więc. Odpowiednia pora do zbioru, to według tego wykładowcy, późny poranek. Co to znaczy optymalna zawartość suchej masy? Dla kiszonki w pryzmie to 28-38%, a dla kiszonki w balotach 50-60%. Dla roślin motylkowych optymalnym momentem na zbiór jest faza kwitnienia. W tym przypadku optymalna zwartość suchej masy będzie nieco inna: 30-40% dla kiszonki w pryzmie oraz 50-60% dla kiszonki w balotach. Pichon, podobnie jak jego przedmówca, podkreślił jak ważne jest odpowiednie cięcie materiału na kiszonkę. Jako optymalną długość wymieniła tu pięć centymetrów. Pięć centymetrów to jego zdaniem również odpowiednia minimalna wysokość koszenia. Spora część wystąpienia Francuza oscylowała wokół odpowiedzi na pytanie „Czy dodawać dodatki do zakiszania?”. A o tym, zdaniem wykładowcy, decydują trzy kryteria. To m.in. poziom cukru – właśnie jego brak powinien być wyrównany przez enzymy. Liczy się jeszcze poziom białka oraz sucha masa w zielonce. Bardzo sucha kiszonka będzie mniej stabilna po otwarciu. Należy w takim przypadku zastosować dodatek o wysokiej aktywności antybakteryjnej. Jest kilka powodów, by zastosować zakiszacze, to m.in. przyśpieszenie zakiszania, a więc i mniej strat energii i białka, mniej strat suchej masy, lepsza smakowitość, szybciej można otworzyć kiszonkę i podać ją zwierzętom, po otwarciu jest bardziej stabilna. Pierre Pichon opowiedział zebranym na temat bakterii produkujących dobry i upragniony kwas mlekowy, które stanowią część dodatków do zakiszania. Dzielą się na dwie grupy: homofermentatywne i heterofermentatywne. Te pierwsze dzielą się na startery i finiszery i ważne jest, by stosować jednocześnie tylko jeden starter i jeden finiszer, bo gdy zastosujemy dwa, będą ze sobą konkurować. Z kolei do grupy heterofermentatywnych należy np. popularna ostatnio Lactobacillus buch-
▲ Maciej Kurowski, główny hodowca w Stradunach, oprowadza uczestników seminarium po gospodarstwie, którym zarządza.
neri. Ważne, by zwracać uwagę na to, jakie bakterie znajdują się w określonym preparacie, bo mają różne działanie, ale istotna jest także ich koncentracja. Po zakończeniu tego wystąpienia, głos zabrał Maciej Kurowski, główny hodowca w gospodarstwie w Stradunach, który tego dnia pełnił rolę gospodarza. I jako dobry gospodarz rozpoczął od przedstawienia miejsca, które za chwilę mieliśmy zwiedzić. Gospodarstwo to tworzą w sumie trzy fermy – dwie bydła mlecznego i jedna mięsnego. Razem przebywa w nim ok. 2.600 zwierząt. Kadrę stanowi dwóch hodowców, dwóch kierowników ferm, trzech techników weterynarii, pełniących też funkcje inseminatorów oraz lekarz weterynarii. – Straduny, jako ferma, funkcjonują od pięciu lat – mówił Kurowski. – Gdy zaczynaliśmy, wydajność krów wynosiła 5.400, w 2011 r. wyniosła 10.633. Dziś gospodarstwo jest w gronie najlepszych w kraju, a seminarium, w którym uczestniczyliśmy, dało szansę podejrzenia drogi do tego sukcesu. – Jednym z naszych założeń jest optymalizacja istniejących budynków – wyjaśniał Kurowski. – Dążymy do tego, aby każda krowa miała dostęp do min. 60 cm stołu paszowego. Krowy w Stradunach podzielone są na pięć grup laktacyjnych, to m.in. pierwiastki, mercedesy, jest też maleńka grupa dodatkowa, nazywana roboczo szpitalem. – Nie ma sensu dzielić laktacji według liczby dni, ale według produkcji i wysokości ciąży – mówił
hodowca. – Szczyt laktacji powinien być w granicach 80 dnia, a inseminacja ok. 100 dnia. W gospodarstwie w Stradunach do pierwszego krycia stosuje się nasienie seksowane. Przebywają w nim również trzy buhaje rozpłodowe, używane, gdy jałówka ma 15 miesięcy i pozostaje nie zacielona. Brakowanie w stadzie sięga 25,8%czyli 1/4 stada. – Wiem, że na zachodzie sięga 30 kilku procent. Być może też je zwiększymy – dodaje Kurowski. – W gospodarstwie jest jeden silos na cztery tys. ton kukurydzy, lucerna zakiszana jest w kurhanach. Jeśli chodzi o kukurydzę mamy rezerwę na pół roku. Na tym zakończyła się część teoretyczna i udaliśmy się do Stradun. Rzeczywiście zwracają tam uwagę praktyczne rozwiązania optymalizujące produkcję, takie jak stoły paszowe na zewnątrz jednej z obór, silos na kiszonkę, którego jedna ściana jest też ścianą obory, szereg potocznie zwanych budek dla cieląt i wiele innych. Poza zwiedzeniem gospodarstwa zebrani rolnicy mieli okazję zobaczyć, jak właściwie dokonuje się pomiaru temperatury wewnątrz kiszonki oraz w jaki sposób dokonuje się badania TMRu przy pomocy kilkupoziomowych sit. Był to raczej pokaz, ze względu na to, że regułą przy badaniu struktury jest użycie świeżej paszy, a w tym przypadku była ona zadana wcześniej. W końcu te kilka bardzo pouczających godzin dobiegło końca. Teraz przyszło czekać na kolejną Szkołę Zakiszania. TEKST I FOT. MAŁGORZATA SAWICKA
▲ W Stradunach jest kilka obór, w tym ta nazywana „główną”. Jest własnym sumptem przerobiona w odpowiedni sposób i rzeczywiście jej gabaryty, robią wrażenie. 30
PODLASKIE AGRO
PODLASKIE AGRO
31
32
PODLASKIE AGRO
PODLASKIE AGRO
33
uprawa
Nowy sezon w rolnictwie to nowe okazje dla fałszerzy środków ochrony roślin. Płacąc niską cenę za preparat, narażasz się na... wysokie wydatki.
Bądź
oryginalny!
▲ Środki ochrony roślin, jak sama nazwa wskazuje, mają je chronić. Natomiast zastosowanie podróbek może nie przynieść zakładanych efektów, bądź co gorsza zaszkodzić uprawie. Kupowanie sfałszowanych preparatów to jak gra w ruletkę.
Mówiąc o podróbkach najczęściej mamy na myśli ubrania, kosmetyki czy buty. Tymczasem podróbki stanowią coraz większy problem na rynku środków ochrony roślin. Okazyjnie i byle gdzie kupowane preparaty, być może kuszą ceną, ale warto w takich przypadkach pamiętać, jakie ryzyko ponosimy korzystając z tego typu „okazji”. Problem „fałszywek” w branży rolniczej z roku na rok staje się coraz poważniejszy. Jak podaje firma Bayer CropScience, producent m.in. właśnie środków ochrony roślin, w Europie ok. 10% rynku środków ochrony roślin to podróbki, w Polsce jeszcze więcej – ok. 12% rynku. Co oczywiste, sprzedaż podrobionych środków ochrony roślin jest przestępstwem, ze względu na łamanie praw producentów, ale jest również po prostu niebezpieczne.
Niczym w ruletce – Chociaż generalnie, ceny podróbek wydają się dość atrakcyjne, skuteczność takich rozwiązań jest przeważnie niższa lub nie ma jej w ogóle – wyjaśnia Agata Zagórska, specjalista do spraw marketingu firmy Dupont. – Poza tym często działają fitotoksycznie na rośliny chronione, co generuje dodatkowe straty. Producenci podróbek nie przestrzegają żadnych reżimów jakościowych, dlatego ich produkty często zawierają substancje toksyczne zabronione na terenie Unii Europejskiej, mające negatywny wpływ na zdrowie ludzi (działają rakotwórczo). Tak więc, zakupione fałszywe środki ochrony roślin najczęściej nie rozwiązują problemów na polu, a jednocześnie narażają oso34
by, które mają z nimi kontakt, na utratę zdrowia. Patrząc na całość kosztów i ponoszone ryzyko, są to rozwiązania bardzo drogie i co należy podkreślić, niezgodne z prawem. To oczywiste, że producenci środków ochrony roślin chronią swoje prawa. I trudno im się dziwić. Wprowadzenie do sprzedaży preparatu chemicznego tego typu to rozbudowany proces: od rozpoczęcia badań nad nowym produktem do przekazania środka w ręce rolników mija około dziesięciu lat. Ten czas jest m.in. poświęcony na kompleksowe badania, dzięki którym, sięgając po oryginalny środek, mamy gwarancję jego skuteczności, ale przede wszystkim bezpieczeństwa dla ludzi i środowiska. Takim badaniom nie są oczywiście poddawane podróbki. Efekt? Kupowane są produkty o kompletnie nieznanym składzie, które mogą, jak na loterii: trochę poskutkować, zupełnie nie poskutkować, zniszczyć uprawę, a może nawet zatruć konsumentów i jeszcze oddziaływać na środowisko. – Konsekwencje mogą być bardzo różne, zaczynając od jakości produktu, poprzez wpływ na plon, po zagrożenie dla zdrowia człowieka i środowiska – wyjaśnia Agata Zagórska. – Nielegalne środki zawierają nieznane związki chemiczne, mogą zawierać toksyczne zanieczyszczenia. Nieznane substancje chemiczne mogą mieć negatywny wpływ nie tylko na rośliny uprawne, ale w konsekwencji także na jakość i bezpieczeństwo żywności. Stosując nielegalny środek narażamy się na całkowitą utratę plantacji – środek taki może być zanieczyszczony innymi lub niewłaściwymi substancjami aktywnymi. A w takiej sytuacji autentyczny koszt zakupu łatwo policzyć. Jeszcze łatwiej pojąć, że to się zu-
pełnie nie opłaca. Choć z jednej strony rolnicza produkcja jest kosztowna, z drugiej, właśnie z tego powodu, rolników nie stać na ryzyko, w konsekwencji którego coś, co miało dać większy dochód, przynosi gospodarstwu bardzo wysokie straty ekonomiczne. Strata plonu może się wiązać z utratą płynności finansowej, a ta, w przypadku zaciągniętego kredytu, może przysporzyć poważnych kłopotów. Oczywiście są to skrajne przypadki, ale mogą się zdarzyć. I nie będziemy wówczas mogli liczyć na reklamację takiego środka, co jest bardzo ważne.
Jak uniknąć ryzyka? Czas na garść praktycznych porad. Jest kilka zasad, stosując które, unikniemy zakupu niewiadomego pochodzenia i składu preparatu. Po pierwsze warto kupować środki chemiczne tylko od zaufanych sprzedawców: autoryzowanych partnerów handlowych producentów oraz w sprawdzonych punktach sprzedaży. Mamy prawo i powinniśmy zawsze prosić o dokument poświadczający zakup, to np. faktura. Jeśli sprzedawca, nie chce nam takowej wydać, lepiej zrezygnować z zakupu. Sięgajmy wyłącznie po preparaty w oryginalnych opakowaniach, posiadających etykietę w języku polskim (środki ochrony roślin dopuszczone do obrotu i sprzedaży na polskim rynku muszą mieć etykietę w języku polskim), wyposażone w zabezpieczenia (plomby, hologramy) i szczegółowe dane na temat producenta. Pamiętaj. Super okazji po prostu nie ma. Jeśli ktoś oferuje produkt po zdecydowanie niższych cenach niż rynkowe, zastanów się dwa razy. Kupujmy w miejscach do tego przeznaczonych.
c.d. na str. 36 PODLASKIE AGRO
uprawa c.d. ze str. 34 Wystrzegajmy się kupowania środków ochrony roślin oferowanych na targowiskach, bazarach. Jeśli mamy jakiekolwiek wątpliwości, co do oryginalności środka ochrony roślin zawsze możemy zwrócić się do producenta o jego weryfikację. Analogicznie, naszą uwagę zwrócić powinny środki z bardzo niskimi cenami, preparaty z etykietami w obcych językach np. po rosyjsku czy ukraińsku. Ich sprzedawcy twierdzą, że są to oryginalne produkty przywiezione z tych krajów, ponieważ tam ceny są niższe. Niestety, zdecydowana większość takich produktów to podróbki. Etykiety w języku naszych wschodnich sąsiadów
▼ Zabezpieczenia opakowań produktów marki Bayer CropScience.
mają zwiększyć wiarygodność produktu i jego niskiej ceny. Zaniepokoić nas powinny także produkty w podejrzanych opakowaniach (bez znaku firmy, etykiety, szczególnych identyfikatorów, np. plomb, hologramów, itp.).
Pomocne znaki szczególne Ponadto warto wiedzieć, że poszczególne firmy stosują na opakowaniach produkowanych środków unikalne zabezpieczenia pomagające rozpoznać oryginalne środki. Na przykład w przypadku Bayer CropScience pod zakrętką butelki jest plomba z logo firmy w formie hologramu. Logo firmy jest również na plombie zakrętki, która jest niszczona przy pierwszym otwarciu środka, więc przed zakupem preparatu, warto sprawdzić, czy jest nienaruszona. Dodatkowo na etykiecie produktów tej marki znajduje się wielowymiarowy hologram, który jest praktycznie nie do podrobienia. System znakowania środków ochrony roślin specjalnymi trójwymiarowymi hologramami stosuje również firma Dupont. Na każdej krawędzi prostokąta z logo firmy umieszczona jest odpowiednia ilość kropek od jednej do czterech. Dodatkowo, hologram jest uzupełniony o niepowtarzalny numer identyfikacyjny. Wystarczy tylko, że kupujący, zainteresowany sprawdzeniem czy na pewno kupuje środek oryginalny, zadzwoni na bezpłatny numer infolinii, utworzonej specjalnie w tym celu. Potwierdzenie uzyska bezpośrednio w rozmowie z operatorem. Ten numer już od lat się nie zmienia, jest to: 800-800-167, czynny od 8:00 do 17:00 od poniedziałku do piątku. Operator poprosi jedynie o podanie numeru, który znajduje się na hologramie umieszczonym na opakowaniu Zapyta też o dane osoby dzwoniącej.
Ważna jest współpraca W walkę z nielegalnymi środkami ochrony roślin włączają się różne służby. To m.in. Polskie Stowarzyszenie Ochrony Roślin, którego dyrektor Michał Fogg, przez wiele lat prowadził kam-
36
▲ Jedno z zabezpieczeń na etykiecie produktów marki Dupont.
panię przeciwko podróbkom. Obecnie kontynuuje ją obecna dyrektor Stowarzyszenia – Anna Tuleja. Walka z problemem fałszowania środków ochrony roślin leży również w kompetencjach Państwowej Inspekcji Ochrony Roślin i Nasiennictwa, Ministerstwa Rolnictwa, a także jest to zagadnienie obecne na agendach Służby Celnej i Policji. W walce z nielegalnymi środkami, nie do przecenienia są także sygnały od samych rolników. – Zachęcamy, by rolnicy lub sprzedawcy, którzy zauważą na rynku środki ochrony roślin, co do których mają wątpliwości, nie pozostawali bierni. Wzajemna wymiana informacji to najprostszy sposób, aby jak „po nitce do kłębka” dojść do źródła nielegalnych produktów i powstrzymać ich dalszą dystrybucję. – mówi Agata Zagórska. A zatem, jeśli zdarzy się nam, że w dobrej wierze kupimy preparat, który okaże się podróbką, powinniśmy niezwłocznie o tym fakcie powiadomić producenta oryginalnego produktu, Państwową Inspekcję Ochrony Roślin i Nasiennictwa (PIORiN) oraz Policję. Nasza bierność w tym zakresie tylko rozzuchwala fałszerzy. TEKST: SAM
PODLASKIE AGRO
PODLASKIE AGRO
37
38
PODLASKIE AGRO
uprawa
Dolistne nawozy o działaniu biostymulującym w uzupełniającym odżywianiu ziemniaka
Zadbać
o właściwy plon
W niektórych fazach rozwojowych roślin składniki pokarmowe pobierane są szczególnie intensywnie i nie zawsze tradycyjne nawożenie doglebowe gwarantuje ich dostępność dla roślin. W przypadku roślin ziemniaka, wysokie zapotrzebowanie na składniki pokarmowe rozpoczyna się już w okresie tworzenia bulw na stolonach i trwa dość długo – w zależności od wczesności odmiany nawet do początku sierpnia. Dość często zdarza się w ostatnich latach, że podczas wegetacji roślin, układ czynników pogodowych (obfite opady na przemian z okresową suszą glebową, wysoka temperatura powietrza itp.) w znacznym stopniu oddziałując na glebę, wywołuje określone trudności w pobraniu przez rośliny zastosowanych na podstawie analizy gleby składników. Objawiać to się może widocznym lub niewidocznym niedoborem składników w roślinach i być przyczyną obniżenia plonu bulw. Niedobór składników w okresie wegetacji roślin może wystąpić również na glebach zasobnych, np. na skutek zablokowania niektórych pierwiastków w wyniku ich wzajemnego antagonistycznego oddziaływania czy niewłaściwego odczynu gleby. Uzasadnione jest wtedy uzupełnianie dolistne składników. Dolistne dokarmianie zapewnia szybką przyswajalność składników, możliwość zapobiegawczego lub stwierdzonego na podstawie objawów na roślinach uzupełnienia ich niedoboru w czasie wegetacji, wysoką efektywność składników stosowanych w stosunkowo niewielkich ilościach w porównaniu z nawożeniem doglebowym i równomierne rozprowadzenie składników na plantacji. Dążąc do coraz bardziej efektywnego wykorzystywania przez rośliny składników zastosowanych dolistnie, opracowuje się nowe technologie ich pozyskiwania i produkcji. Jedną z nich stanowi technologia produkcji nawozów z wykorzystaniem naturalnych surowców pozyskiwanych z alg morskich oraz wyciągów roślinnych. Produkty uzyskiwane z wykorzystaniem alg morskich dzięki wysokiej zawartości substancji bioaktywnych oraz aktywnego kompleksu aminokwasów, oprócz funkcji odżywczej, zwiększają odporność roślin na czynniki stresowe, czyli pełnią rolę biostymulatorów.
40
▲ Nawożenie dolistne ziemniaka to dobre rozwiązanie, gdy potrzebna jest szybka interwencja. Roślina błyskawicznie może przyswoić brakujące składniki pokarmowe.
W Instytucie Hodowli i Aklimatyzacji Roślin – PIB Oddział w Jadwisinie na glebie lekkiej przeprowadzono badania nad określeniem wpływu kilku nawozów dolistnych wieloskładnikowych (z makro- i mikroelementami) na plonowanie ziemniaka. Gleba charakteryzowała się kwaśnym odczynem, wysoką zawartością fosforu, średnią potasu i wysoką magnezu. Nawożenie organiczne w badaniach stanowiła przyorywana słoma i poplon z gorczycy białej. Nawożenie mineralne fosforowo-potasowe ustalono na podstawie analizy zawartości tych składników w glebie i zastosowano w dawkach: 45 kg/ha P2O5 (superfosfat wzbogacony – 40% P2O5) oraz 140 kg/ha K2O (sól potasowa – 60% K 2O) jesienią przed wykonaniem orki przedzimowej. Azot w dawce 100 kg/ha N (saletra amonowa – 34% N) stosowano wiosną bezpośrednio przed wysadzeniem bulw. Zastosowane standardowe nawożenie mineralne doglebowe stanowiło kontrolę. Zabiegi dolistnego dokarmiania roślin ziemniaka wykonano w dwóch wariantach: 1. Standardowe nawożenie mineralne (kontrola) + Fertiactyl Starter 5 l/ha (po wschodach) + Fertileader Gold 5 l/ha (po zwarciu międzyrzędzi – przed kwitnieniem) + Fertileader Vital 5 l/ha (po kwitnieniu – na zawiązki jagód) W tym wariancie badań uzyskany pod wpływem dolistnego dokarmiania przyrost plonu bulw, wyniósł 8,0 t/ha, co stanowiło 14,4% w porównaniu do kontroli. Dolistne dokarmianie nawozami wieloskładnikowymi oddziaływało dodatnio na wielkość bulw w strukturze plonu, co wyrażało się większym o 11% udziałem bulw dużych, o średnicy powyżej 60 mm w stosunku do kontroli. Udział
bulw z wadami zewnętrznymi w plonie ogólnym (deformacje, zazielenienia, porażenie parchem zwykłym) stanowił 18,4% na kontroli, a po zastosowaniu dolistnego dokarmiania zmniejszył się o 2,2%. Ponadto dolistne dokarmianie spowodowało znaczny wzrost zawartości skrobi (o 0,6%) i obniżenie poziomu azotanów (o 30 mg/kg świeżej masy) w bulwach. 2. Standardowe nawożenie mineralne (kontrola) + Fertileader Axis 5 l/ha (po zwarciu międzyrzędzi – przed kwitnieniem) + Fertileader Vital 5 l/ha (po kwitnieniu – na zawiązki jagód). Z kolei w tym wariancie pod wpływem dolistnego dokarmiania uzyskano wyższy plonu bulw o 9,0 t/ha, czyli o 16,2% w porównaniu do kontroli. Zabiegi dolistnego dokarmiania przyczyniły się do wzrostu o 18% udziału bulw dużych, o średnicy powyżej 60 mm w strukturze plonu w stosunku do kontroli. Udział bulw z wadami zewnętrznymi w plonie ogólnym (deformacje, zazielenienia, porażenie parchem zwykłym) zmniejszył się o 0,7%. Natomiast zawartość skrobi w bulwach pod wpływem dolistnego dokarmiania wzrosła o 0,7%, a poziom azotanów w bulwach uległ obniżeniu o 41 mg/kg świeżej masy. Na podstawie uzyskanych wyników badań można stwierdzić, że testowane nawozy, przy zachowaniu zasad prawidłowej agrotechniki, wykazały pełną przydatność w dolistnym dokarmianiu ziemniaka. Stosowane wg ustalonych zasad korzystnie wpłynęły na badane cechy jakości bulw, a jednocześnie zapewniły uzyskanie wysokiego przyrostu plonu. TEKST: DR INŻ. CEZARY TRAWCZYŃSKI, IHAR – PIB, ODDZIAŁ JADWISIN, ZAKŁAD AGRONOMII ZIEMNIAKA
PODLASKIE AGRO
PODLASKIE AGRO
41
weterynaria
Zaczyna się sezon dla różnego rodzaju insektów. Jak ochronić przed nimi naszych pupili i...nas.
Przyczepił się Wiosna to czas, gdy z zimowego snu budzą się do życia zwierzęta i rośliny. To jednocześnie okres, gdy budzą się groźne osobniki, stanowiące zmorę i niebezpieczeństwo dla psów, kotów i ich właścicieli.
jak kleszcz
I tak od marca zaczyna się raj dla kleszczy, trwający mniej więcej do przełomu sierpnia i września. Jednak w sprzyjających (dla insektów) warunkach, zdarzają się przypadki zachorowań nawet pod koniec zimy. Wystarczy, że na zewnątrz jest cieplej, wilgotniej i w wyniku wyższej temperatury topi się część śniegu. Kleszcze to niebezpieczny przeciwnik - przenoszą choroby groźne dla zwierząt i ludzi. Jest tego spora grupka. Zacznijmy wyliczanie. Na szczycie naszej listy znajduje się babeszjoza, nazywana także piroplazmozą. Występuje w ▲ Mają cztery pary odnóży, maleńką główkę i duży odwłok. Małe, ale bardzo szkodliwe. Kleszcze, bo o nich mowa, stacałej Polsce, ale szczególnie zagrożone są regiony nowią zagrożenie i dla ludzi, i dla zwierząt, a najłatwiej o spotkanie z nimi na łąkach, wśród traw, czy w lasach. wschodnie, północno-wschodnie i północne. To choroba wywołana przez pierwotniaka Babesia Ta choroba zakaźna wywołana jest przez bakte- łojowych i mieszków włosowych zwierzęcia i są canis przenoszonego przez kleszcze, które atakują rie Borrelia. Niekiedy mogą chorować na nią psy przez określony czas uwalniane na powierzchnię psy, koty, konie, owce i bydło. Pierwotniak, który i koty. Bakterie z krwią wędrują do narządów we- skóry wraz z jego łojem i potem. Dlatego właśnie, żyje w organizmie kleszcza wnika do krwiobie- wnętrznych, doprowadzając do ich całkowitego po ich zastosowaniu, nie wolno pupila kąpać. gu. Tam atakuje krwinki czerwone (erytrocyty), uszkodzenia. Gdy atakują mózg i układ nerwowy, Kleszcz przebywając na skórze tak zabezpieczonamnaża się w ich wnętrzu, doprowadzając do to choroba u człowieka może trwać przez wiele nego zwierzaka, wysysa krew razem ze środkiem ich rozpadu. W ten sposób dochodzi do anemii tygodni i jest trudna do rozpoznania, bo nie daje przeciwrobacznym i wówczas jest niegroźny dla organizmu. Uszkodzeniu ulegają narządy we- charakterystycznych objawów. Gdy atakuje sta- swojego żywiciela. Mimo tego, insekta trzeba wnętrzne, takie jak nerki i wątroba. Pojawia się wy powoduje ich ciągły stan zapalny, bolesność i usunąć ze skóry, bo gdy przestanie ssać krew krew w moczu i zażółcenie oczu, potem skóry problemy w poruszaniu się. Niekiedy może dopro- znowu jest groźny. Większość preparatów chroni przed kleszczami wadzić do całkowitego paraliżu nóg. Nie i całego organizmu. Zwierzę jest osoznaleziono dotychczas antybiotyku, przez okres od trzech do pięciu tygodni, a przewiałe i apatyczne. Nie przyjmuje który definitywnie rozwiązałby ten ciwko pchłom nawet do trzech miesięcy. Obroże pokarmu i wody, pojawia się wyproblem. Dlatego u człowieka nasączone takimi preparatami, dają gwarancję soka gorączka, sięgająca do 41 co kilka miesięcy dochodzi do do sześciu miesięcy, bo w sposób ciągły uwalniastop. C. Dochodzi do wymionawrotów tej choroby, która ją preparat do skóry. Nie ma jednak preparatów tów, krwawych biegunek, a dających 100% gwarancji, a okresy działania potrwa przez wiele lat. w konsekwencji do niewyOdkleszczowe zapalenie dane na opakowaniach przez producentów, są dolności oddechowej, krąmózgu z kolei wywołuje wi- jedynie orientacyjne. żeniowej, drgawek i śmierci Jeszcze słówko o usuwaniu kleszczy ze skóry rus dostający się do krwiozwierzęcia. Rozpadłe erybiegu człowieka wraz ze śli- zwierzęcia. Naukowcy spierają się na ten temat. trocyty wędrują do nerek, ną kleszcza. Wędruje on do Jedni zalecają smarować kleszcza masłem, olejem, gdzie uszkadzają kłębuszki centralnego układu nerwo- smalcem, wykręcać go w prawo lub w lewo, wynerkowe. W tym momenwego i w ciągu kilku dni ata- ciągać go palcami lub pęsetą. Ja z kolei uważam, cie jedynym ratunkiem dla kuje mózg i rdzeń kręgowy że trzeba go po prostu ze skóry zwierzęcia odezwierzęcia jest podawanie leków przeciwzapalnych, ▲ Warto chronić nasze pupile przed atakiem człowieka. Chory ma pod- rwać, a miejsce, w którym tkwił, zdezynfekować przeciwrobacznych i ankleszczy. Jednym ze sposobów, który chro- wyższoną temperaturę, jest spirytusem. Nie można jednak pozostawić głowy tybiotyków w kroplówni zwierzę nawet przez kilka miesięcy, jest zmęczony, odczuwa bole- kleszcza w skórze, bo dojdzie do stanu zapalnece. Trzeba oczyścić w ten zakup obroży przeciwkleszczowej. To koszt sność stawów. Po tygodniu go. Powstanie w tym miejscu zaczerwienienie i od ukąszenia (w miejscu uką- obrzęk, potrzebna więc będzie interwencja lekarza sposób organizm z toksyn kilkudziesięciu złotych. szenia pojawia się czerwony weterynarii. Nie można go zgniatać czy przypalać i przywrócić prawidłową pracę nerek. Gdy dochodzi do zażółcenia orga- rumień) dochodzi do paraliżu, uszkodzenia włó- ogniem, bo zawsze głowa kleszcza pozostanie w nizmu to znak, że doszło do niewydolności wą- kien nerwowych, a w ciężkich przypadkach, do skórze. Polewanie olejem, smarowanie masłem, smalcem może spowodować zaburzenia w oddytroby. Powstaje niedokrwistość, objawy nerwo- śmierci człowieka. Jak bronić się przed kleszczami? Jeśli chodzi chaniu i doprowadzić do odruchu wymiotnego we, bóle brzucha i wtedy jedynym ratunkiem np. dla psa jest przetaczanie krwi. Dlatego tak ważne o naszych pupili - w sklepach i gabinetach we- u kleszcza i zwiększyć tym samym ilość pierwotjest, by szybko zauważyć pierwsze objawy cho- terynaryjnych dostępne są preparaty w postaci niaków dostających się do krwiobiegu atakowarobowe i nie dopuścić do uszkodzenia wątroby i kropli do nanoszenia na skórę, sprayu oraz obro- nego zwierzęcia. Kleszcze to niewielkie pajączki, nerek. Nawet najlepsze leki nie uzdrowią psa, gdy że przeciwkleszczowe. Warto mieć świadomość, czasem wielkości łebka od szpilki. Zwierzęta tak dojdzie do marskości nerek i wątroby. Zmiany tych że specyfiki te nie odstraszają kleszcza, a jedynie małe, a budzą ogromne spustoszenie w organinarządów po przechorowaniu są tak duże, że pies czynią go niegroźnym dla zwierzaka. Dlatego nie zmie człowieka lub zwierzęcia. należy wcale oczekiwać, że po zastosowaniu okreprzez całe życie odczuwa dolegliwości. Kolejne odkleszczowe schorzenie, przenoszone ślonego środka, kleszcz nie pojawi się na skórze. TEKST: JÓZEF WSZEBOROWSKI, LEKARZ WETERYNARII, na człowieka przez kąsające kleszcze, to borelioza. Preparaty, które opisuję, wnikają do gruczołów FOT. BARBARA KLEM 42
PODLASKIE AGRO
weterynaria
Motylica wątrobowa, czyli o negatywnych stronach wypasania bydła na łąkach słów kilka...
Gdy krowa
ma motylki w brzuchu
▲ Niektóre źródła naukowe podają, że obecność motylicy wątrobowej powoduje zwiększoną liczbę komórek somatycznych w mleku.
Miesiące wiosenno-letnio-jesienne to czas wypasania bydła na pastwiskach i pobierania paszy z zielonek jako najlepszej: zasobnej w witaminy, związki mineralne, białka... Byłoby cudownie, gdyby nie to, że wraz z całym tym dobrodziejstwem krowa może zjeść pewne „gratisy” – które mogą zagrozić jej zdrowiu. Mam tu na myśli różne „żyjątka”, które po dostaniu się do przewodu pokarmowego, mogą atakować narządy, doprowadzając do zaburzeń w ich pracy, a czasem marskości. W efekcie hodowca odnotuje mniejsze przyrosty wagowe, małą odporność, zmniejszoną wydajność mleczną. Wśród żyjątek wyróżnić należy przywry najczęściej czyhające na pastwiskach mokrych ze stawami, zagajnikami. Robak ten dostaje się do organizmu zwierzęcia, przebywa w żołądku, jelitach, czy wątrobie, zjadając najlepsze kąski, a wydajność mleka spada... Taką przywrą jest motylica wątrobowa Fasciola hepatica. To robak o długości ok. 50 mm i szerokości ok. 15 mm. Ma spłaszczone ciało w kształcie liścia z przyssawką gębową, służącą do bytowania w przewodach żółciowych wątroby. Żywicielem pośrednim motylicy są ślimaki słodkowodne żyjące w wodach, sadzawkach, rowach melioracyjnych, zagajnikach, stawach, a więc wszędzie tam, gdzie jest dużo wilgoci, wody i trawy. W ciele ślimaka rozwijają się stadia larwalne przywry, które potem opuszczają jego ciało, osadzając się na źdźbłach trawy. Tam czekają na zjedzenie przez 44
bydło. W przewodzie pokarmowym krowy, przez ścianę jelita, dostają się do krwiobiegu i drogą naczyń krwionośnych wędrują do przewodów żółciowych wątroby. Tu zaczynają składać jaja. Wydostają się one wraz z kałem do środowisk, w których tworzą się postacie larwalne (miracidia). Te zaś wnikają do ślimaka i, po przekształceniu, wydostają się na powierzchnię trawy. Są tak odporne na warunki atmosferyczne, że przez wiele miesięcy mogą przebywać na polu lub bytować w sianie, w stodole. Choroba motylicza bydła przebiega w postaci przewlekłej i może trwać latami. Zwierzę chore nie przybiera na wadze, wykazuje słabą produkcyjność mleka, zaburzenia rozrodu, jest wychudzone. Przy dużej inwazji, przewody żółciowe są zatykane. Żółć nie spływa do przewodu pokarmowego wskutek czego występują zaburzenia trawienne. Trwający stan zapalny wątroby doprowadza w końcu do jej marskości. Ściany przewodów żółciowych są pogrubiałe i ulegają zwapnieniu, doprowadzając do martwicowego
zapalenia wątroby. Ciągły stan zapalny wątroby nie sprzyja normalnym procesom życiowym krowy. Pewnym sposobem rozpoznania tej choroby jest badanie kału. Jest jeszcze motyliczka wątrobowa – podobna do motylicy wątrobowej, tylko pięciokrotnie mniejsza. Jej postacie larwalne żyją również w ślimakach stawowych i rzecznych oraz mrówkach. Postacie dojrzałe zaś w przewodzie pokarmowym bydła, ale również trzody chlewnej, koni i zajęcy. Bytują w przewodach żółciowych wątroby, doprowadzając je do stanów zapalanych, zaburzeń trawiennych i w końcu marskości wątroby. Powodują spadek produkcji mleka u chorej krowy i wychudzenie całego organizmu. Obie te przywry zwalczamy tym samym preparatem. Odrobaczanie powinno być przeprowadzone dwa razy w roku przed sezonem pastwiskowym i po jego zakończeniu. TEKST: JÓZEF
WSZEBOROWSKI, LEKARZ WETERYNARII, FOT. SAM
PRZYCHODNIA DLA ZWIERZĄT 16-061 JUCHNOWIEC DOLNY 98, TEL. 85 71-96-100, GSM 608-155-871 JÓZEF WSZEBOROWSKI, LEKARZ WETERYNARII
PODLASKIE AGRO
PODLASKIE AGRO
45
finanse
Nie wszystkie banki postrzegają rolnika jako atrakcyjnego klienta
Kto da kredyt
rolnikowi?
▲ Intensywnie inwestujący rolnicy, potrzebują wsparcia. Jakie formalności muszą dopełnić starając się o kredyt?
Według ostatniego Powszechnego Spisu Rolnego około 4,5 mln Polaków pracuje w sektorze rolnictwa, w tym ponad 99%. w gospodarstwach indywidualnych. Czy mogą oni liczyć na kredyt w banku, a jeśli tak, to w którym i na jakich warunkach? Decydując się na zaciągnięcie kredytu, potencjalny kredytobiorca musi przejść procedurę pozwalającą stwierdzić, czy ma wystarczającą zdolność kredytową. Zatrudnienie na podstawie umowy o pracę zazwyczaj nie powoduje większych problemów z określeniem, czy klient może otrzymać kredyt czy też nie. „Schody” mogą
46
pojawić się, jeśli dochody pochodzą z innego źródła, np. prowadzenia działalności rolniczej. Jak w takiej sytuacji banki sprawdzają dochody osoby wnioskującej o kredyt? Pierwsza sytuacja to taka, kiedy rolnik ubiega się o kredyt jako osoba indywidualna. – Część banków z góry ostrzega, że nie kredytuje rolników. Do tego grona należą: Nordea, FM Bank i Raiffeisen Bank. Również Bank Millenium zastrzega, że rolnicy mogą tam ubiegać się jedynie o kredyty hipoteczne – mówi Gabriela Drzymalska, ekspert porównywarki finansowej Comperia.pl. Są jednak instytucje, które udzielają kredytów rolnikom.
– Podobnie, jak w przypadku innych kredytobiorców, bank musi zacząć procedurę kredytową od sprawdzenia wielkości dochodów rolnika. Zazwyczaj, na przykład w PKO BP, MultiBanku czy Credit Agricole, wymagane jest więc zaświadczenie z urzędu gminy o dochodach z gospodarstwa rolnego – ilości hektarów przeliczeniowych – dodaje Drzymalska. Dodatkowo większość banków oczekuje także potwierdzenia o niezaleganiu z podatkiem rolnym czy składkami na ubezpieczenie społeczne z KRUS. W Santander Banku dokumentem potwierdzającym zdolność kredytową rolnika może być również decyzja Biura Powiatowego Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa o przyznaniu dopłat bezpośrednich w określonej wysokości. Jednak niektóre instytucje zaostrzają swoje wymagania. BNP Paribas oczekuje od potencjalnego kredytobiorcy prowadzenia działalności rolnej od co najmniej 12 miesięcy, w mBanku natomiast trzeba przedstawić dodatkowo umowy, faktury czy rachunki z tytułu sprzedaży wytworzonych produktów rolnych. Wszystkie dochody są następnie porównywane ze średnimi miesięcznymi wydatkami na utrzymanie gospodarstwa domowego wnioskującego oraz wszelkimi innymi obciążeniami (kredytowymi, finansowymi). W przypadku, gdy rolnik ubiega się o kredyt na działalność gospodarczą (rolniczą) niestety trzeba liczyć się ze znacznymi utrudnieniami. Przeważająca większość banków w ogóle nie proponuje tego typu kredytów. Znajdują się one tylko w ofercie BGŻ, Credit Agricole i PKO Banku Polskiego. – Wymagania wobec rolników ubiegających się o tego typu finansowanie są jednak podobne, jak wobec tych starających się o kredyty konsumpcyjne: akceptowane w różnej formie zaświadczenie o osiąganych dochodach, które następnie porównywane jest z wydatkami i obciążeniami finansowymi klienta – podsumowuje Drzymalska. ŹRÓDŁO: COMPERIA.PL
PODLASKIE AGRO
PODLASKIE AGRO
47
finanse Podsumowanie „Młodego Rolnika” 23 tysiące – jak na razie tylu młodych rolników otrzymało z Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa wsparcie na inwestycje w swoich gospodarstwach z PROW 2007-2013. Agencja przygotowała podsumowanie działania „Ułatwianie startu młodym rolnikom”. A zatem kim są jego beneficjenci? To młodzi mężczyźni w wieku do 25 lat, ze średnim wykształceniem rolniczym. Rozpoczynają działalność rolniczą dysponując gruntami o powierzchni od 10,38 ha do 15 ha, a inwestują głównie w maszyny i urządzenia rolnicze oraz ciągniki. Nabory wniosków na wsparcie dla młodych rolników były ogłaszane czterokrotnie w latach 2008 – 2011. Wsparcie to było skierowane do tych młodych ludzi, którzy są dobrze przygotowani do zawodu rolnika lub niewiele brakuje im, żeby spełnić to wymaganie, albo też nabędą w niedługim czasie potrzebne umiejętności. Dlatego właśnie jednym z warunków przyznania takiej pomocy było posiadanie odpowiednich kwalifikacji zawodowych, tj. wykształcenia rolniczego lub stażu pracy udokumentowanego np. ubezpieczaniem w KRUS jako domownik. W przypadku braku odpowiednich kwalifikacji młody rolnik zobowiązywał się do uzupełnienia wykształcenia w określonym czasie – trzy lata od wydania decyzji o przyznaniu pomocy. Przy czym chodzi tutaj o potwierdzenie uzyskania odpowiedniego wykształcenia w postaci świadectwa wydanego przez placówki upoważnione przez MEN. Niestety część młodych rolników nie podeszła poważnie do spełnienia tego wymogu i teraz są zobowiązani do oddania otrzymanej unijnej pomocy wraz z odsetkami. A są to niemałe pieniądze, ponieważ w początkowym okresie wdrażania tej pomocy młody rolnik otrzymywał 50 tys. zł wsparcia, a od 2010 r. premia ta wynosiła 75 tys. zł. Zdarzało się również, że rolnicy, którzy otrzymali pomoc na samodzielne rozpoczęcie gospodarowania, w rzeczywistości nie mieli pojęcia gdzie znajdują się ich grunty, a bywało i tak, że były to po prostu nieużytki. Podczas sprawdzania takich gruntów okazywało się, że nie była tam prowadzona działalność rolnicza, a jedynymi „uprawami” były chaszcze lub krzaki. Zasady przyznawania wsparcia jasno mówią, że grunt musi być użytkowany rolniczo, zgodnie z dobrą kulturą rolną. Jeżeli pomoc została już przyznana, rolnik wzywany jest przez ARiMR do zwrotu, wraz z odsetkami, otrzymanego wsparcia. ŹRÓDŁO: WWW.ARIMR.GOV.PL, OPR. SAM
48
Pytanie Czytelnika: Wezwanie ARiMR w sprawie sprzedaży nieoznakowanych zwierząt
Nieznajomość prawa nie usprawiedliwia Jestem właścicielem maleńkiego, kilkuhektarowego gospodarstwa. Na własny użytek hodowałem kilka świń, kupowałem je na rynku i nigdy prosięta nie miały kolczyków. A teraz po sprzedaży, Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa wzywa mnie do wyjaśnienia, dostałem pismo o trzech świniach sprzedanych przeze mnie: jednej w 2009 r., jednej w 2012 r. i dwóch w 2011 r. W piśmie jest napisane, że nie były zgłaszane urodzenia, ale dlaczego miały być zgłaszane, skoro ja je kupiłem? Jakie mogą być tego konsekwencje? Nie miałem pojęcia, że tak nie można. Co robić? – pyta Czytelnik z powiatu białostockiego.
Nieznajomość prawa przez rolnika nie usprawiedliwia zaniechań obowiązków w zakresie rejestracji i identyfikacji świń. Bez znaczenia jest wielkość gospodarstwa: bez rejestracji w ARiMR i oznakowania zwierzęcia posiadacz może utrzymywać wyłącznie jedną sztukę trzody chlewnej – na własny użytek. Rolnik nie powinien kupować świń bez identyfikatorów (tatuażu lub kolczyka z numerem siedziby stada), gdyż zgodnie z prawem (art.17 Ustawy z 2 kwietnia 2004 r. o systemie identyfikacji i rejestracji zwierząt): oznakowanie świń polega na wytatuowaniu świni numeru identyfikacyjnego zwierzęcia gospodarskiego albo założeniu na lewą małżowinę uszną kolczyka z numerem identyfikacyjnym zwierzęcia gospodarskiego. Art. 20 wspominanej ustawy stanowi z kolei, że: posiadacz świni jest obowiązany bezzwłocznie oznakować zwierzę i fakt ten zgłosić kierownikowi biura nie później niż przed dniem opuszczenia przez to zwierzę siedziby stada.
Rolnik nabywający prosięta na rynku powinien wiedzieć, że muszą być one oznakowane numerem siedziby pierwszego posiadacza. Nieoznakowanych zwierząt nie powinien kupować gdyż jest to wykroczenie przeciwko w/w artykułowi cytowanej ustawy. Nie jest wiadome, czy rolnik nabywający nieoznakowane zwierzęta – oznakował je przed dalszą sprzedażą. Jeżeli nie – popełnił następne wykroczenie. W bazie danych ARiMR powinna być zachowana chronologia zdarzeń zwierzęcych: od urodzenia po ubój lub padnięcie. Natomiast w siedzibie rolnika zadającego pytanie pojawiły się zwierzęta znikąd – stąd zapytanie ARiMR o urodzenie. Konsekwencji prawnych przy incydentalnych wykroczeniach nie ma. Rolnik powinien wskazać siedzibę stada, z której kupił zwierzęta, czyli przekazać do ARiMR zgłoszenie kupna – na specjalnym druku pobranym z ARiMR lub z Internetu. Musi zatem dopełnić następnego ustawowego obowiązku. Posiadacz świń jest obowiązany zgłosić kierownikowi biura powiatowego ARiMR w terminie 30 dni od zdarzenia (zwiększenie lub zmniejszenie liczebności stada, z wyjątkiem urodzenia, które można zgłosić przed sprzedażą świń, nie później jednak jak w przeddzień opuszczenia siedziby stada). Wzywany posiadacz powinien zgłosić się do biura powiatowego i uzupełnić brakujące zgłoszenia, na druku pobranym z ARiMR lub ze stron Agencji – wtedy chronologia zdarzeń uspójni się. Jeżeli jest to posiadacz biorący dopłaty powierzchniowe, to w razie kontroli Cross Compliance (kontrola zasad wzajemnej zgodności), powyższe uchybienia mogą być podstawą do zmniejszenia płatności. TEKST: JERZY LESZCZYŃSKI, DYREKTOR
OR ARIMR
PODLASKIE AGRO
PODLASKIE AGRO
49
maszyny
W ofercie SIP odpowiednią maszynę mogą znaleźć zarówno duże profesjonalne gospodarstwa, jak i mali rolnicy
Maszyny
z wizją
Zdarza się nam w redakcji odbierać telefony od Czytelników zainteresowanych maszynami tego producenta – firmy SIP. Spełniając prośbę, poniżej kilka słów o tej znanej marce. Przybliżmy więc firmę. SIP Strojna Industrija ma siedzibę w Šempeter w Savinjskiej dolinie znajdującej się w samym sercu Słowenii, przy głównych połączeniach drogowych i kolejowych, prowadzących z północy na południe i ze wschodu na zachód Europy. Jest głównym dostawcą maszyn dla gospodarstw rolnych w Słowenii i jednocześnie eksporterem blisko 85% produkcji do prawie wszystkich państw Europy. Początki SIP sięgają 1954 r., kiedy to powstał warsztat, zajmujący się konserwacją i naprawą maszyn rolniczych. Krok po kroku, stopniowo zaczynał on produkować maszyny rolnicze. W roku 1967 nadano mu nazwę SIP. Ważnym punktem przełomowym dla firmy był rok 1969, wówczas firma skoncentrowała się na seryjnej produkcji maszyn rolniczych i powoli zaczęła wycofywać pozostałą produkcję. Prawdziwy rozkwit SIP przypadł na lata 70. W tym okresie wiele inwestowano w budowę i rozwój oddziałów produkcyjnych, w nowe maszyny, zakup licencji i stopniowe dążenie do niezależności. Efektem końcowym były maszyny, tworzone dzięki własnej wiedzy i doświadczeniu. Dziesięć lat później SIP znalazł się wśród najbardziej wyróżniających się w Europie producentów maszyn rolniczych. Co znajdziemy w ofercie tej marki? Skoro wiosna w pełni i przed nami tzw. zielone żniwa, skupmy się na maszynach do zbioru zielonek. Wirtualne zakupy zaczynamy od wyboru jednaj z wielu czołowych kosiarek dyskowych typu Silvercut. Wyróżnia je bezstopniowe mechaniczne odciążanie, które umożliwia dobre kopiowanie terenu. Ze względu na ciężar maszyny, solidna główna konstrukcja nośna zapewnia dużą stabilność i optymalne przeniesienie mocy z traktora na belkę tnącą. W niektórych modelach dyski obracają się parami, co gwarantuje szybkie i efektywne odrzucanie paszy. Gamę kosiarek dyskowych uzupełniają kosiarki boczne i tylne oraz potrójne kombinacje kosiarek dyskowych tworzone np. w ten sposób: czołowa kosiarka 300F a z tyłu podwójna kombinacja zawieszonych centralnie belek Silvercut 900. Potrójna kombinacja jest przeznaczona dla większych gospodarstw, które wymagają od maszyny wysokiej produktywności, wytrzymałości, prostej obsługi i niskich kosztów utrzymania. Drumcut z kolei to boczne kosiarki bębnowe z centralnym zawieszeniem belki tnącej. Kosiarki 50
Fot. SIP
Wydajne maszyny, o wysokiej jakości, w korzystnych cenach – tak oceniają rolnicy popularne w Polsce „Jugosłowianki”. A mowa o całej gamie maszyn firmy SIP. Producent ma sobą ponad 40-letnią tradycję produkcji urządzeń stosowanych w rolnictwie.
są seryjnie wyposażone w bezstopniowy hydrauliczny system odciążający i system regulujący wysokość cięcia. Skoro mamy wykoszone, to czas na przetrząsacze. Modele karuzelowe typu Spider mają stały model przyłącza i ruchome koła. Typ 400 jest dostępny również w wersji z ruchomym przyłączem i nieruchomymi kołami. Są lekkie i solidnie wykonane, łatwe w utrzymaniu, zwrotne i odpowiednie przede wszystkim dla mniejszych i średnich gospodarstw rolnych. Zgrabiarki karuzelowe Star to lekkie jednowirnikowe urządzenia, z zespawanym modelem wirnika, do pracy z traktorami o mniejszej mocy i na mniejszych parcelach. Prezentują najwyższej jakości rozwiązania w dziedzinie jednowirnikowych zgrabiarek karuzelowych zarówno pod względem konstrukcji, jak i jakości zgrabiania. Przetrząsacze taśmowe Favorit to przetrząsacze uniwersalne – zgrabiarki przeznaczone do rozrzucania, przerzucania i zgrabiania świeżej lub suchej paszy. Wszystko to można wykonywać prowadząc pojazd zarówno do przodu jak i do tyłu. Szerokość robocza od 1,8 do 2,2 m. Wszystkie modele mają po trzy podwójne palce na uchwycie i seryjną regulację wysokości kół. Przyczepy przeładunkowe Senator to już powszechnie znane przyczepy o pojemności 17, 22 i 26 msześc. Dostępne są również w wersji z szerokim rozstawem kół i niskim środkiem ciężkości, odpowiednie do pracy na pochyłościach. Poza zbiorem roślin zielonkowych SIP oferuje rozrzutniki obornika Orion, zbieracze kukurydzy SIP Tornado, kombajny zbożowe Silo, a nawet młyny zbożowe CJKLO.
Asortyment firmy odzwierciedla światowe trendy, charakteryzujące się dużą, wydajną i profesjonalną mechanizacją z wykorzystaniem technologii przyjaznych dla środowiska. Wyróżnia się dobrą organizacją, innowacyjnością, odpowiednio wykształconymi kadrami o wysokich kwalifikacjach i dużym doświadczeniu, co stanowi gwarancję kontynuacji rozwoju nowych maszyn i produktów wysokiej jakości. Ogromna część inwestycji, z tego powodu, jest przeznaczona na nowy sprzęt komputerowy; począwszy od nowej lakierni, która zapewnia najlepszą ochronę powierzchni maszyn, wycinarek laserowych, poprzez sterowane komputerowo centra obróbkowe, nowoczesne konstruowanie 3D, aż po zapewnianie dobrego środowiska pracy, a przede wszystkim ciągłe przysposabianie i kształcenie pracowników. SIP posiada certyfikat jakości ISO 9001. Wszystkie maszyny posiadają oznaczenie CE, co oznacza, że spełniamy wszystkie standardy europejskie, związane z bezpiecznym użytkowaniem. SIP przykłada dużą wagę do usług posprzedażowych (doradztwo, szkolenia w obsłudze maszyn itp.) Ponadto duży nacisk kładzie na zapewnienie wysokiej jakości sieci serwisowej i serwisu oraz punktualną dostawę części zapasowych. Do swojej oferty maszyny zielonkowe marki SIP wprowadziła w tym roku firma Farmtrade. – SIP jest doskonale znanym producentem, a my jesteśmy ekipą z wizją, nastawioną na nieustanny rozwój i efektywną produkcję. Pasujemy do siebie – wyjaśnia decyzję Paweł Kryjom z Farmtrade. OPRACOWAŁA: BARBARA KLEM
PODLASKIE AGRO
PODLASKIE AGRO
51
maszyny
Na co zwracać uwagę kupując pilarkę, czyli popularną piłę łańcuchową
Mobilne
przeżynanie
▼ GARDENA elektryczna pilarka łańcuchowa CST 3518
Fot. STIHL
52
▲ Moc: 1.800W, prowadnica: 35 cm, prędkość 10m/sek., podziałka łańcucha 3/8”. Sugerowana przez producenta cena detaliczna: 453 zł brutto.
▲ Moc: 18V/2,6 Ah. Prędkość łańcucha 4m/sek. Prowadnica: 20 cm. Podziałka łańcucha 3/8”. Sugerowana przez producenta cena detaliczna: 869 zł brutto.
porównywalnej piły spalinowej. Do naładowania akumulatora zużywane jest zaledwie ok. 0,1 kWh energii elektrycznej. Natomiast piła spalinowa zużywa równowartość ok. 1,3 kWh energii. Nawet w odniesieniu do pił elektrycznych przewagą jest brak kabla, co ułatwia manewrowanie piłą i eliminuje ryzyko przypadkowego przecięcia przewodu, a także stres z tym związany. Piłę można zatem w łatwy i bezpieczny sposób przetransportować na miejsce pracy. No, ale... musimy być przygotowani na sytuację, że praca się po prostu skończy z powodu rozładowania akumulatora... Akumulatorowe pilarki łańcuchowe oferuje kilka firm.
Teraz słów parę o ofercie marki Bosch.
Zacznijmy od oferty firmy Gardena.
▼ STIHL MS 271
▲ Uniwersalna, solidna pilarka łańcuchowa z ekonomicznym silnikiem 2-MIX i długiej żywotności filtra powietrza z systemu oczyszczania wstępnego. Profesjonalny system antywibracyjny. Spełnia wymagania normy EU-II. Praktyczne i wszechstronne rozwiązanie dla rolników, firm budowlanych i leśnych. Moc 3,5 KM, pojemność skokowa 50,2 cmsześc., ciężar bez prowadnicy i piły łańcuchowej 5,6 kg, długość prowadnicy 37 cm.
▼ GARDENA akumulatorowa pilarka łańcuchowa CST 2018- Li
Fot. GARDENA
Używanie drewna jako opału jest opłacalne, dzięki jego konkurencyjnej cenie i walorom grzewczym. Twarde gatunki drewna z drzew liściastych, takich jak grab, dąb, buk oraz jesion palą się dłużej od innych i dają więcej ciepła. Ważne jest, by spalać suche drewno o wilgotności nie większej niż 15-20%. Wydłuża to czas między kolejnym załadunkiem pieca i sprawia, że jest to efektywny, oszczędny i wygodny sposób ogrzania domu. Poza tym drewno jest materiałem ekologicznym. Mówi się, że drzewo w ciągu swego życia pochłania tyle samo dwutlenku węgla, ile emituje go w procesie spalania. Samodzielne przygotowanie zapasów drewna na opał jest męczące. Z wykorzystaniem odpowiedniego sprzętu, praca ta może być lżejsza i przyjemniejsza. Podstawowymi narzędziami do przygotowania drewna na opał są piły. Idealne do tego typu pracy są piły ogrodowe oraz łańcuchowe pilarki elektryczne, akumulatorowe i spalinowe. Skupmy się na tych ostatnich. Jeśli tylko przycinamy grube i twarde gałęzie raz na jakiś czas, to idealna będzie wydajna akumulatorowa pilarka łańcuchowa. Gdy musimy być przygotowani na intensywne prace tnące w ogrodzie, lepszym rozwiązaniem będzie spalinowa pilarka łańcuchowa. Zacznijmy od tych „lżejszych” urządzeń. Narzędzia zasilane akumulatorowo zapewniają pełną niezależność od stałego źródła zasilania. Poza tym, w porównaniu z piłami spalinowymi, odpada uciążliwy rozruch przy użyciu linki, a także hałas generowany przez silnik spalinowy. Użytkownik nie wdycha spalin, nie musi uzupełniać benzyny, ani poddawać narzędzia regularnej konserwacji. Zapotrzebowanie piły akumulatorowej na energię jest dziesięć razy mniejsze niż
Fot. STIHL
Trzask palonego w kominku drewna oraz jego specyficzny zapach tworzą w domu niezwykłą atmosferę. Ale drewno wykorzystujemy coraz częściej również do ogrzewania budynków. Palenie drewnem, szczególnie na wsi, mając własny las, jest też stosunkowo tanie.
Przykładem może być model CST 2018-Li 18 V/2.6 Ah z wymiennym ogniwem litowo-jonowym. Bez trudu przycina 60 pni o średnicy do ok. 8 cm na jednym naładowaniu akumulatora. Baterię można wymienić lub ponownie naładować w ciągu 45 minut. Innowacyjny system Quick-fit zapewnia wygodny sposób montażu i napinania łańcucha bez użycia dodatkowych narzędzi. Pilarka spełnia najwyższe standardy bezpieczeństwa, dzięki mechanizmowi Quick-stop, który w ciągu 0,15 sek. zatrzymuje łańcuch. Do regularnego cięcia drewna Gardena poleca jednak pilarki elektryczne. CSI 4020-X oraz CST 3518-X to wydajne modele wyróżniające się optymalnym wyważeniem, zapewniającym komfort użytkowania. Dzięki beznarzędziowej technice napinania łańcucha Quick-fit w szybki sposób prowadnica jest bezpiecznie zamocowana, a łańcuch właściwie napięty. Wysoka prędkość łańcucha zapewnia efektywne cięcie przy niewielkim nakładzie siły. Dodatkowo modele posiadają wbudowany magnes, który ułatwia montaż prowadnicy.
Piła łańcuchowa AKE 30 LI z akumulatorem litowo-jonowym 36 V ma prowadnicę o długości 30 cm. Wydajny akumulator litowo-jonowy 36 V pozwala wykonać ponad 100 cięć w drewnie sosnowym (kantówka, 10x10 cm), na jednym cyklu ładowania akumulatora, co oznacza, że jest to co najmniej 2,5-krotnie więcej niż inne akumulatorowe piły łańcuchowe dostępne na rynku. Zwarta konstrukcja sprawia, że bardzo dobrze sprawdza się ona przy cięciu w gęstych zaroślach oraz w innych, trudno dostępnych, miejscach. Dzięki nowemu systemowi SDS napinanie łańcucha jest wyjątkowo łatwe i nie wymaga użycia dodatkowych narzędzi, a automatyczny system doprowadzania oleju zapewnia jego sprawne smarowanie. Piła posiada elektroniczny hamulec odrzutowy o czasie reakcji 0,1 s. To ważny element podnoszący bezpieczeństwo pracy. Jeżeli użytkownik spróbuje uruchomić piłę przy aktywnym hamulcu odrzutowym, rozlegnie się sygnał ostrzegawczy. Przy zwolnieniu przycisku włącznika, elektroniczny hamulec wybiegowy natychmiast zatrzymuje łańcuch. Ładowarka umożliwia całkowite naładowanie akumulatora w zaledwie 1,5 godz. (naładowanie w 80% w ciągu 65 minut). Akumulator nie wykazuje efektu pamięci i zachowuje zdecydowaną większość ładunku energii nawet po wielu miesiącach przerwy w pracy. Natomiast myśląc o profesjonalnych użytkownikach polecamy dwie elektryczne piły łańcuchowe Bosch-a: GKE 35 BCE Profesjonal i GKE 40 BCE Profesjonal. Dzięki silnikom o mocy 2.100 W i systemowi Constant Electronic, piły te oferują największą wydajność cięcia w swojej klasie. Inżynierowie projektujący piły położyli duży nacisk na komfort obsługi urządzeń. Dobrze rozłożony ciężar piły, ergonomiczna rękojeść oraz niski poziom drgań
c.d. na str. 54 PODLASKIE AGRO
PODLASKIE AGRO
53
maszyny dzięki cichej pracy silnika są gwarancją niemęczącej pracy. Przy wymianie łańcucha nie jest konieczne stosowanie dodatkowych narzędzi. Prowadnica zostaje zablokowana, a łańcuch napięty. Standardowego napięcia łańcucha dokonuje się jednym ruchem. Siedem dużych, stalowych zębów przy obudowie silnika utrzymuje obrabiany materiał w bezpiecznej pozycji. Piły dostępne są w wersjach z prowadnicą łańcucha o długości 35 cm (GKE 35 BCE Profesjonal) i 40 cm (GKE 40 BCE Profesjonal). W wyposażeniu dodatkowym dostępne są dodatkowe prowadnice, łańcuchy i produkty do konserwacji urządzeń. Sugerowane przez producenta ceny detaliczne brutto: GKE 35 BCE – 1.036 zł i GKE 40 BCE – 1.157 zł.
Husqvarna Dwie najlżejsze pilarki firmy Husqvarna – 240e oraz 440e – zostały przygotowane pod kątem ergonomii oraz bezpieczeństwa. Wyposażono je w system TrioBrake™, który umożliwia uruchomienie hamulca na trzy różne sposoby. Husqvarna jest jedyną marką na rynku, która w swoich pilarkach oferuje włączenie hamulca nadgarstkiem prawej ręki. – Podobnie jak pasy bezpieczeństwa w samochodzie dla kierowców, tak TrioBrake™ stanowi kolejne zabezpieczenie dla użytkowników pilarek. Nie jest to tylko kolejna technologiczna nowinka. TrioBrake™ jest niczym wbudowany instruktor, który sprawia, że operowanie narzędziem jest bezpieczniejsze i bardziej komfortowe – wyjaśnia Andrzej Cieciuch z firmy Husqvarna. Tradycyjne pilarki mają hamulec włączany przez wychylenie nadgarstka lewej ręki w przedniej części urządzenia. Hamulec może być również uruchomiony automatycznie, w przypadku odbicia, pod wpływem siły bezwładności. TrioBrake™ pozwala na włączenie hamulca prawą ręką lub nadgarstkiem, co jest bezpieczniejsze dla operatora pilarki w pewnych, nietypowych sytuacjach, które zdarzają się podczas pracy w lesie. System ten zapobiega takim błędom jak: praca pilarką powyżej głowy, za plecami, czy wysuwanie prawej ręki z uchwytu piły spalinowej. Ergonomicznie zaprojektowane urządzenie redukuje wysiłek pilarza poprzez wymuszenie poprawnej pozycji i postawy. I kilka przykładowych pilarek marki Husqvarna, które chcemy Wam polecić. Dwie z nich należą do serii „e” (e-series). Nazwa ta została nadana, aby wyróżnić maszyny z łatwiejszym rozruchem. Serię „e” wyróżnia pompka paliwowa, która szybko zaopatruje gaźnik w paliwo, co redukuje liczbę szarpnięć potrzebnych do uruchomienia silnika. Jest ona szczególnie użyteczna, gdy silnik pilarki nie jest rozgrzany lub pilarka jest zaraz po tankowaniu paliwa. Dodatkowa sprężyna wbudowana w rozrusznik pomaga użytkownikowi w uruchamianiu pilarki. Silniki obu pilarek zostały zaopatrzone w technologię X-Torq®, czyniąc je potężniejszymi i jednocześnie zachowując niewielką wagę maszyn. Co więcej, spalanie paliwa zostało ograniczone nawet do 25%, zaś emisja szkodliwych substancji zredukowana do 75% w porównaniu do maszyn tej klasy nieposiadających technologii X-Torq®. Oba modele posiadają również system Low Vib® zmniejszający wibracje urządzeń oraz 54
▼ GKE 40 BCE
▼ Bosch AKE 30 LI 36 V
▲ Myśląc o profesjonalnych użytkownikach polecamy np. elektryczną piłę łańcuchową Bosch-a: GKE 40 BCE. Charakteryzuje się m.in. dużą wydajnością cięcia w swojej klasie.
▲ Sugerowana przez producenta cena detaliczna brutto 1.649 zł.
Fot. BOSCH
c.d. ze str. 52
Air Injection™ – dzięki niemu powietrze dostające się do silnika jest wstępnie oczyszczane, przez co silnik pilarki pracuje lepiej oraz wolniej się zużywa. Opór linki rozrusznika został zmniejszony do 40%, dzięki czemu maszyny uruchamia się bez żadnego wysiłku. Natomiast Husqvarna 445 to potężna, uniwersalna pilarka dla tych, którzy oczekują od maszyny profesjonalnej jakości.
Na koniec uzupełnijmy przegląd o urządzenia spalinowe kolejnej znanej Państwu marki STIHL. Spalinowa pilarka łańcuchowa MS 170 D wyposażona jest w katalizator (D) o niskim poziomie emisji spalin. Doskonała do przygotowania drewna opałowego i prowadzenia prac budowlanych w drewnie. Odpowiednia do ścinki drzew o średnicy do 30 cm. Długość prowadnicy 35 cm, wyposażona w piłę łańcuchową PMM3. Moc 1,6 KM, pojemność skokowa 30,1 cmsześc. Albo... nowoczesna, solidna i komfortowa pilarka STIHL MS 211, przeznaczona do ścinki drzew o średnicy do 30 cm. Moc 2,3 KM, pojemność skokowa 35,2 cmsześc, ciężar bez prowadnicy i piły łańcuchowej 4,3 kg. Wyposażenie: silnik STIHL 2-MIX, boczny napinacz
piły łańcuchowej, kompensator, system antywibracyjny, system smarowania piły łańcuchowej STIHL Ematic, praktyczne korki zbiorników paliwa i oleju, wielofunkcyjny przełącznik. Z kolei nowy na rynku model STIHL MS 231 spala 20% mniej mieszanki paliwowej oraz emituje do 50% mniej spalin w porównaniu do dwusuwowych modeli o tej samej mocy bez technologii 2MIX. Charakteryzuje się doskonałymi parametrami prowadzenia, jest poręczny oraz łatwy w obsłudze. Moc 2,7 KM, pojemność skokowa 40,6 cmł, ciężar bez prowadnicy i piły łańcuchowej 4,9 kg, długość prowadnicy 35 cm. Zwróćmy jeszcze uwagę na pilarkę łańcuchową STIHL MS 241 C-M wyposażoną seryjnie w innowacyjny system elektronicznego sterowania silnikiem M-Tronic. Mieszanka paliwowa dozowana jest elektronicznie i automatycznie dopasowana do warunków pogodowych. O wydajności i komforcie pracy decyduje także łatwy w konserwacji filtr HD2, profesjonalny system antywibracyjny STIHL, pompa olejowa z funkcją regulacji wydajności, czy praktyczne nakrętki koła napędowego zintegrowane z pokrywą. Moc 3,0 KM, pojemność skokowa 42,6 cmsześc., ciężar bez prowadnicy i piły łańcuchowej 4,7 kg, długość prowadnicy 35 cm. ZEBRAŁA:
BARBARA KLEM
▼ Porównanie popularnych modeli pilarek Husqvarna (Fot. HUSQVARNA)
Model
236e
240e
440e
445
Moc
1,4 kW/1,9 KM
1,5 kW/2 KM
1,8 kW/2,4 KM
2,6 kW/3,5 KM
Pojemność skokowa
38,2 cm3
38,2 cm3
40,9 cm3
55,5 cm3
Poziom ciśnienia aku- 100,7 dB(A) stycznego przy uchu operatora
100,7 dB(A)
102 dB(A)
104 dB(A)
Długość prowadnicy
33-40 cm/13”-16”
33-40 cm/13”-16”
33-45 cm/13”-18”
33-50 cm/13”-20”
Podziałka łańcucha
3/8”
325”
325”
325”/3/8”
Pojemność zbiornika 0,3 l paliwa
0,3 l
0,37 l
0,44 l
Pojemność zbiornika 0,2 l oleju
0,2 l
0,25 l
0,32 l
Ciśnienie akustyczne/ 113 dB(A) moc akustyczna (poziom hałasu/emisja hałasu LWA)
113 dB(A)
114 dB(A)
114 dB(A)
Ciężar
4,7 kg
4,7 kg
4,4 kg
5,8 kg
Gwarancja
2 lata
2 lata
2 lata
2 lata
Cena
759 zł
899 zł
1.399 zł
1.999 zł PODLASKIE AGRO
PODLASKIE AGRO
55
porady
Rewolucja w Twoim telewizorze. Przeczytaj i nie daj się zaskoczyć.
Włącz cyfrową. Zaczynamy odliczanie. Już 17 czerwca w większości woj. podlaskiego zostaną wyłączone nadajniki naziemnej telewizji analogowej. Jednak nie oznacza to wcale, że trzeba wyrzucić stary telewizor. Wystarczy dokonać małej innowacji. Śpieszymy z wyjaśnieniami o co chodzi w tej całej technologicznej rewolucji.
to takiego). Zapis (a następnie odczyt) na taśmie polega na przesuwaniu się jej przez specjalną głowicę, która wytwarza zmienne pole magnetyczne, odwzorowujące przebieg zapisywanego sygnału. Zarejestrowany w ten sposób sygnał ma wprawdzie przebieg dokładnie odzwierciedlający przebieg źródła, jednak jest obciążony dużymi problemami jakościowymi, którymi są szumy i zakłócenia. Wraz z kolejnymi cyklami odczytu oraz m.in. wskutek bezpośredniego kontaktu głowicy z nośnikiem, spada wierność nagrania. Natomiast sygnał cyfrowy to odpowiedni poziom napięcia elektrycznego reprezentującego jedną z dwóch wartości: 0 lub 1. Operując na sy-
Źródło: www.cyfryzacja.gov.pl
Cyfryzacja telewizji naziemnej w Polsce, czyli zastąpienie tradycyjnej analogowej techniki nadawania – nowoczesną techniką cyfrową, to prawdziwy przełom technologiczny. By zrozumieć z jaką innowacją mamy do czynienia, trzeba wyjaśnić cóż to takiego ten sygnał analogowy. Można go porównać do zapisu na taśmie magnetofonowej (mam nadzieję, że Państwo jeszcze pamiętają co
Włącz Podlaskie.
▲ Naziemna telewizja analogowa wyłączana jest w siedmiu etapach. Zarówno nadawcy komercyjni, jak i nadawca publiczny zobowiązani są do równoczesnego wyłączania sygnału, według poniższego harmonogramu. W naszym regionie odłączenie to nastąpi, w większości województwa, 17 czerwca, natomiast w zachodniej części regionu – 23 lipca.
◄ „Włącz cyfrową. Włącz Podlaskie”. – to hasło promuje proces cyfryzacji telewizji naziemnej w naszym regionie. Autorką „Włącz cyfrową” – jest Pamela Kozioł z V LO w Białymstoku, natomiast „Włącz Podlaskie” – Zuzanna Jaśkiewicz z V LO w Białymstoku.
Pa m i ę t
aj! Waż
ne!
lewego te zakup no a ucaj n rz ę y si w go, nie cydujesz re e a d st z D i ę śl si Je sprzęt AG pozbyć echcesz oferujące z y up i p k ra le ” o 1 sk iz w które zie „1 za ietnik! Nie na zasad dzą a u śm w m a n ro ło p z o o g e gminy y elektr p ln u ó g le sk e ą z k z c y posz w art u prowad ary. Także Szczegóły daniu . st j tu a ę d d rz o , sp wy nowy użytego bieżącym go typu z re ręce” w ry! b o zbiórki te tu k d le w i o śmiec szam d ra p a Z ”. „Oddam O iego AGR „Podlask
gnałach cyfrowych uzyskujemy znikome zniekształcenie sygnału i jesteśmy w stanie odtworzyć go w taki sposób, że jest on całkowicie zgodny z oryginałem. Jak widać, przejście na nadawanie cyfrowe wiąże się ze zdecydowanym zwiększeniem efektywności wykorzystania częstotliwości. W tym samym kanale zamiast jednego można nadawać kilka programów. „Zaoszczędzone” w ten sposób częstotliwości – zwane dywidendą cyfrową – będzie można wykorzystać w różny sposób: dla poszerzenia oferty programowej telewizji naziemnej lub dla potrzeb sieci komórkowych (w szczególności w celu zapewnienia powszechnego dostępu do Internetu). I na tym dość mądrości. Najważniejsze jest, że w praktyce cyfryzacja oznacza nadawanie większej liczby programów telewizyjnych, poprawę jakości obrazu i dźwięku, wprowadzenie telewizji wysokiej rozdzielczości oraz równoległe nadawanie kilku ścieżek dźwiękowych. I jeszcze kilka kwestii „na plus”. Jak już wspomniałam podstawową różnicą pomiędzy telewizją analogową, a cyfrową są dużo większe możliwości uzyskania wysokiej jakości obrazu. Nowy standard telewizji cyfrowej, umożliwia także zwiększenie liczby programów, które będą oferowane widzom w całej Polsce. Możliwe jest także wprowadzenie przez nadawców dodatkowych usług multimedialnych takich jak VOD (video na żądanie), czyli rodzaj wypożyczalni filmów na odległość; dodatkowe ścieżki dźwiękowe i narracyjne dla poszczególnych kanałów programowych; włączanie napisów w różnych wersjach językowych oraz rozbudowany, graficznie bogatszy system informacji tekstowo-obrazowej (rozbudowana telegazeta) i bogatsze systemy informacji tekstowej o programie. W przypadku odbioru cyfrowego, istnieje też coś takiego jak multipleks. Jest to, nadawana w pojedynczym kanale telewizyjnym „cyfrowa paczka” składająca się z programów telewizyjnych i radiofonicznych oraz dodatkowych informacji w postaci cyfrowej (np. elektronicznego przewodnika po programach). Dzięki zastosowaniu odpowiednio skutecznej kompresji (redukcji ilości danych w pojedynczym sygnale programu cyfrowej telewizji) oraz nowoczesnych technik nadawczych, możliwe jest umieszczenie w multipleksie większej liczby programów telewizyjnych (od jednego do ośmiu). A teraz czas na mały minusik. Do odbioru telewizji cyfrowej niestety nie nadają się stare telewizory. Rozwiązania są dwa. Pierwsze polega na kupieniu i podłączeniu do takiego odbiornika odpowiedniego urządzenia zwanego set-top-boxem (STB) lub popularnie dekoderem. Jego koszt to wydatek rzędu 100-300 zł. Druga możliwość, to po prostu wymiana starego telewizora na nowy.
c.d. na str. 58 56
PODLASKIE AGRO
PODLASKIE AGRO
57
porady c.d. ze str. 56 Dzięki ustawie o wdrożeniu naziemnej telewizji cyfrowej, nie trzeba się martwić o to, czy kupowany przez nas nowy telewizor będzie przystosowany do poprawnego odbioru telewizji cyfrowej. Zgodnie z tą ustawą sprzedawca musi poinformować nas przez zakupem, czy oferowany przez niego sprzęt nadaje się do odbioru cyfrowej telewizji, czy też nie. Cena nowego telewizora zależy przede wszystkim od jego rozmiarów. Najmniejszy 19-calowy, można kupić już za ok. 600 zł., 32-calowy za ok. 1.000 zł., a 40-calowy kosztuje od 1.600 zł wzwyż. W obu przypadkach może się okazać, że będziemy potrzebować nowej anteny. Jej dobór zależy od lokalizacji nadajnika. Antena to ważna rzecz, gdyż to właściwie od niej zależy jakość odbioru. W wielu miejscach wystarczy zastosowanie prostej anteny (np. siatkowej), ale w niektórych lokalizacjach konieczne jest zastosowanie tzw. anteny kierunkowej. Na poziom sygnału docierającego do anteny odbiorczej wpływają różnorodne czynniki (moc nadajnika, odległość od nadajnika, przeszkody terenowe, opady atmosferyczne). Im trudniejsze są warunki odbioru w danym miejscu, tym większa powinna być kierunkowość anteny. Jest to jeden z podstawowych parametrów anteny, wartość którego znajdziemy na jej opakowaniu lub w dołączonej instrukcji. Anteny o dużej kierunkowości charakteryzują się z reguły większymi wymiarami oraz większą liczbą elementów. Należy pamiętać, że w przypadku tego rodzaju anten istotne jest ich odpowiednie ukierunkowanie – powinny one „celować” w nadajnik. Trzeba też dodać, iż każda antena zewnętrzna, będzie lepsza od wewnętrznej. Ceny anten zaczynają się od ok. 50 zł. Kampanię informacyjną na temat cyfryzacji na terenie woj. podlaskiego prowadzi wspólnie Podlaski Urząd Wojewódzki, białostocki Oddział Telewizji Polskiej oraz białostocka Delegatura Urzędu Komunikacji Elektronicznej. Wśród podjętych działań są tzw. patrole cyfrowe, czyli akcje darmowego informowania i usług technicznych, prowadzone przez przeszkolonych uczniów szkół o profilu elektrycznym. Ponadto TVP zorganizuje cyfrowe miasteczka w dwóch miejscowościach. Powstaną one tuż przed odłączeniem sygnału – przed 17 czerwca w Augustowie oraz 23 czerwca w Turośli (powiat kolneński). Zaplanowana jest także współpraca z harcerzami i OSP. Wszystkich zainteresowanych poznaniem szczegółów odsyłam na stronę internetową www.cyfryzacja.gov.pl. Na koniec jeszcze przestroga! W związku z procesem cyfryzacji, pojawili się nieuczciwi akwizytorzy i sprzedawcy, którzy namawiają do kupna odbiorników satelitarnych i podpisywania umów abonamentowych, strasząc, że są one niezbędne do odbioru naziemnej telewizji cyfrowej. Oszuści informują, że jeżeli konsument nie kupi oferowanego przez nich sprzętu, nie będzie miał dostępu do telewizji. Niektórzy, podając się za przedstawicieli Telewizji Polskiej, wmawiają, że już niedługo za korzystanie z analogowej telewizji trzeba będzie płacić wyższy niż obecnie abonament radiowo-telewizyjny. Informacje te są rzecz jasna nieprawdziwe. TEKST: MARZENA BĘCŁOWICZ, FOT. BARBARA KLEM 58
Co zrobić ze zużytym sprzętem elektrycznym i dlaczego nie można wyrzucić go do śmietnika
Oddam śmieci
w dobre ręce
W twojej piwnicy zalega stara pralka i nie wiesz co z nią zrobić. A może chcesz kupić nową lodówkę, ale nie masz gdzie podziać starej? Przeczytaj, a dowiesz się, co możesz zrobić z elektrozłomem. Ok. 320 kg – tyle śmieci „produkuje” rocznie statystyczny Polak. Niestety większość z nich, bo ponad 70%, ląduje na wysypisku. Jedynie ok. 20% poddaje się ponownemu przetworzeniu. To niestety dość niechlubne dane, które źle o nas świadczą. Zmieńmy statystyki! Zużyty sprzęt elektryczny i elektroniczny (ZSEE) to tzw. elektrośmieci lub elektroodpady, czyli niesprawne urządzenia, działające na prąd lub na baterie. Są to artykuły gospodarstwa domowego, sprzęt oświetleniowy; przyrządy do nadzoru i kontroli; sprzęt teleinformatyczny, telekomunikacyjny i audiowizualny; narzędzia elektryczne i elektroniczne oraz niektóre przyrządy medyczne. Oddanie elektrozłomu do odpowiednich miejsc zbiórki nie jest naszą dobrą wolą, mamy taki obowiązek, wynikający z przepisów prawa. Chodzi tu m.in. o segregację odpadów, gdyż w dużej mierze urządzenia te można ponownie wykorzystać. Więc zamiast gromadzić zużyty sprzęt elektryczny w piwnicy lub, o zgrozo, wyrzucić go do śmietnika, trzeba zanieść go do gminnego punktu skupu, do sklepu, czy też do firmy zbierającej odpady komunalne. Zadzwoniłam do kilku gmin, aby przekonać się jak sprawa zbiórki elektrośmieci wygląda w rzeczywistości. I muszę powiedzieć, że nie jest źle. W większości gmin funkcjonują programy zbiórki elektrośmieci, które cieszą się ogromnym zainteresowaniem mieszkańców. – W naszej gminie zbiórkę i wywóz elektroodpadów organizujemy dwa razy do roku. Sprzęt ten zabiera firma, z którą mamy podpisaną umowę. Ok. dwa tygodnie wcześniej, przed planowaną datą odbioru odpadów, mieszkańcy informowani są o tym fakcie poprzez ogłoszenia. Informacja ta trafia również do sołtysów poszczególnych miejscowości. Aby dany „sprzęt – śmieć” został odebrany, należy wystawić go przed bramę posesji – mówi Witold Łapiński, wójt gminy Poświętne. Bardzo podobne rozwiązanie jest w gminie Turośń Kościelna. Tam także w sąsiedztwie znajduje się firma Hermes Recykling, do której mieszkańcy gminy mogą samodzielnie przewieźć zużyty sprzęt. – Wszystkie informacje dotyczące gospodarki odpadami, zamieszczamy na bieżąco na stronie internetowej naszej gminy. Znajduje się tam dostępny dla wszystkich pełny harmonogram. Elektrośmieci są odbierane raz w miesiącu „przy okazji” selektywnej zbiórki odpadów. O fakcie tym, informujemy naszych mieszkańców, także za pośrednictwem strony internetowej, ale też poprzez komunikaty na tablicach ogłoszeń oraz
Symbol przekreślonego kosza na śmieci, umieszczony na produkcie lub jego opakowaniu, oznacza, że produktu tego nie wolno wyrzucać do zwykłych pojemników na odpady.
poprzez sołtysów. Sprzęt do zabrania powinien być wcześniej wystawiony przed posesję. Poza tym dwa razy do roku prowadzimy zbiórkę śmieci wielkogabarytowych i wtedy także można pozbyć się niechcianych urządzeń elektrycznych – wyjaśnia Krzysztof Dudziński, zastępca wójta gminy Turośń Kościelna. Wchodząca w życie nowa ustawa o zachowaniu czystości i porządku, zobowiązuje gminy do utworzenia punktów selektywnego zbierania odpadów komunalnych, w tym zużytego sprzętu elektrycznego i elektronicznego, które powinny być łatwo dostępne dla mieszkańców. Ustawa ta ma wejść w życie już lada moment, bo od 1 lipca b.r., dlatego w niektórych gminach sprawa zbiórki elektroodpadów – można by powiedzieć – „wisi” w powietrzu. – Niestety na terenie naszej gminy nie ma, jak na razie, zorganizowanej zbiórki elektrośmieci. Mieszkańcy, którzy chcą pozbyć się tego typu odpadów, proszeni są o transportowanie ich do Przedsiębiorstwa Usług Komunalnych w Grajewie. Jednak wchodząca w życie 1 lipca znowelizowana ustawa o gospodarce odpadami, nakłada na gminę obowiązek zorganizowania zbiórki tego typu odpadów. Przygotowujemy się do tych zmian już od dawna i na szeroką skalę prowadzimy akcję informacyjną dla naszych mieszkańców. Wpłynęło do nas już ok. 90% deklaracji. Początek lipca blisko, więc mamy nadzieję, że wszystko się wkrótce rozstrzygnie – mówi Stanisław Szleter wójt gminy Grajewo. Aby proces odbioru dużych elektrośmieci z domu został przeprowadzony sprawnie, sprzęt ten powinien być odpowiednio przygotowany do transportu. Oznacza to, że musi być odłączony od instalacji elektrycznej, gazowej, czy też kanalizacji. O to, musimy już zadbać sami. Ale, ale... podaję tu Państwu tyle informacji. Co? Jak? Gdzie? Kiedy? A nie napisałam, dlaczego te elektrośmieci wymagają tak szczególnego traktowania? Elektrośmieci wyrzucone do śmietnika lub porzucone na łonie przyrody, bezpośrednio zanieczyszczają środowisko, stwarzając tym samym zagrożenie dla zdrowia ludzi i zwierząt. Zawierają
c.d. na str. 60 PODLASKIE AGRO
PODLASKIE AGRO
59
porady c.d. ze str. 58 one szkodliwe, wręcz trujące substancje, które po wydostaniu się z uszkodzonej lodówki, pralki, komputera, świetlówki czy innego urządzenia, łatwo przenikają do gleby, wód gruntowych i powietrza, powodując zanieczyszczenie środowiska naturalnego. I tak rtęć, która zawarta jest w niektórych świetlówkach, po przeniknięciu do organizmu może powodować uszkodzenie nerek, zaburzenia wzroku, słuchu, mowy, i koordynacji ruchów. Ołów – ma właściwości toksyczne i rakotwórcze. Wchłonięty do organizmu, najpierw dostaje się z krwią do wątroby, płuc, serca i nerek, potem gromadzi się w skórze i mięśniach. Ostatecznie kumuluje się w tkance kostnej i niszczy szpik. Stosowane w komputerach związki bromu, po przeniknięciu do środowiska, powodują u ludzi i zwierząt schorzenia układu rozrodczego oraz
problemy neurologiczne. Zatrucie chromem, który zawarty jest m.in. w luminoforze lamp kineskopowych, objawia się zaburzeniami układu krążenia oraz układu oddechowego, chorobami skóry oraz alergią. Zawarty w bateriach kadm, zaburza czynności nerek, powoduje chorobę nadciśnieniową oraz zaburza metabolizm wapnia. R-12, czyli freon, to gaz syntetyczny zawarty w klimatyzatorach i lodówkach, w których pełni funkcję chłodniczą. Jest szczególnie szkodliwy dla warstwy ozonowej. Od 1998 r. nie wolno go stosować w urządzeniach elektrycznych, jednak nadal spotykany jest w urządzeniach starszego typu. Jest jeszcze nikiel, azbest i wiele, wiele innych niebezpiecznych związków chemicznych. Jednak myślę, że powyższe opisy skutecznie odstraszy-
ły Państwa przed wyrzucaniem elektrośmieci „gdzie popadnie”. Europejskie przepisy dotyczące obowiązku zbiórki elektroodpadów wprowadza do polskiego prawa Ustawa o ZSEE z 29 lipca 2005 r., znowelizowana 21 listopada 2008 r., określa ona m.in. koszty gospodarowania odpadami oraz obowiązki użytkowników i wprowadzających na rynek polski urządzenia elektryczne i elektroniczne. Również sprzedawcy: detaliczny i hurtowy, są obowiązani przy sprzedaży sprzętu przeznaczonego dla gospodarstw domowych do nieodpłatnego przyjęcia zużytego sprzętu w ilości nie większej niż sprzedany nowy sprzęt, jeżeli zużyty jest tego samego rodzaju (pralka za pralkę, lodówka za lodówkę itp.). Jest to z pewnością dobre rozwiązanie dla osób, które w związku z planowanym procesem cyfryzacji chcieliby nabyć nowy telewizor, a nie wiedzą gdzie podziać stary. TEKST: MARZENA BĘCŁOWICZ, FOT. ANDRZEJ NICZYPORUK
▲ Za pozostawienie jakiegokolwiek elektroodpadu w miejscu do tego nieprzeznaczonym (np. wyrzucenie do śmietnika, wystawienie przed blok, czy porzucenie w lesie), grozi kara grzywny od 20 zł do 5.000 zł. W Białymstoku takie odpady można dostarczyć m.in. do firmy MPO mieszczącej się przy ul. 42 Pułku Piechoty 62 (dotychczasowa 27 lipca).
60
PODLASKIE AGRO
krótko Rolnicy bezpieczni Marek Sawicki, były minister rolnictwa, uważa, że Polska nie będzie zmuszona do zwrotu 9,9 mln euro z funduszy rolnych, czego żąda Komisja Europejska. Sawicki daje naszej stronie 99% szans na powodzenie. Ów zwrot pochodzi z funduszy na rozwój obszarów wiejskich. Komisja Europejska uważa, że w latach 2007-2010 kontrola wniosków o unijne wsparcie w ramach Wspólnej Polityki Rolnej była niewystarczająca. Stanisław Kalemba, minister rolnictwa, zapowiedział, że Polska odwoła się od tej decyzji do unijnego trybunału. Były minister w wystąpieniu telewizyjnym powiedział także, że decyzja o żądaniu zwrotu przez KE jest błędem. Ze wsparcia, którego dotyczy decyzja Komisji, skorzystało w Polsce ok. 60 tys. gospodarstw, ale według Sawickiego, nie poniosą one żadnych konsekwencji.
Podatek rolny na nowo Poprawka Senatu zakłada, że nowe zasady dotyczące podatku rolnego mają obowiązywać od przyszłego roku. Wprowadza je znowelizowana przez Sejm na początku kwietnia ustawa. Zakłada ona zmianę sposobu obliczania podatku rolnego tak, by jego wysokość nie była zależna od wahań cen żyta. Podatek ma być naliczany wg średniej ceny żyta za jedenaście kwartałów poprzedzających rok podatkowy. Przypomnijmy, że średnia cena skupu żyta jest obliczana na podstawie komunikatu prezesa Głównego Urzędu Statystycznego do 20 października poprzedzającego rok podatkowy. Obecnie (na podstawie przepisów z 1984 r.), podatek obliczany jest wg średniej ceny skupu żyta za pierwsze trzy kwartały roku poprzedzającego rok podatkowy i wynosi równowartość pieniężną 2,5 kwintala żyta (kwintal, czyli dt = 100 kg) od hektara przeliczeniowego gruntów gospodarstw rolnych, a od pozostałych gruntów – równowartość pieniężną 5 dt żyta. Wpływy z tego podatku stanowią stanowią dochód gmin.
Po prostu maluj! Wiosenny remont, wykończenie domu, zmiana aranżacji, odnawianie drewnianej, czy metalowej architektury ogrodowej to duże wyzwanie. Z takim przedsięwzięciem zazwyczaj trudno sobie poradzić bez dostępu do specjalistycznych informacji. Praktyczne podpowiedzi, dotyczące wyboru najbardziej odpowiedniego produktu czy harmonijnych kompozycji kolorystycznych, znaleźć można na stronie www.farbyjedynka.pl dostępnej teraz w nowej odsłonie.
Meble za ciepło „Zaproś ciepło do środka” to hasło nowej promocji dla osób budujących lub termomodernizujących swój dom. Do czterech podstawowych
62
korzyści skalnej wełny mineralnej Rockwool: bezpieczeństwa pożarowego, komfortu akustycznego, ekologii i pewności zwrotu inwestycji – dochodzi jeszcze jedna: bon na meble firmy Vox. Co zrobić, aby skorzystać z oferty? Promocja obejmuje szeroki wachlarz produktów Rockwool do izolacji poddaszy, ścian zewnętrznych oraz działowych. Przy zakupie za minimum 4.000 zł należy wysłać otrzymany w miejscu zakupu (lub ściągnięty ze strony promocyjnej) kupon wraz z kserokopiami dowodów zakupu (można zsumować maksymalnie trzy). Dostępna jest także droga elektroniczna: wystarczy wypełnić odpowiedni formularz na stronie www.wiecejnizskala.pl i załączyć zeskanowane dokumenty zakupu. Wysokość bonu na meble Vox zależy od wartości zakupionych produktów promocyjnych. Kupując wełnę za minimum 4 tys. zł, klient otrzyma do wykorzystania 400 zł. Z kolei od 10 tys. zł wzwyż obowiązuje już bon na 1 tys. zł. Promocja trwa do 30 września 2013 r. Obejmuje wszystkie hurtownie, składy i markety budowlane, w których dostępne są produkty Rockwool.
XV edycja Listy 500 Rzeczpospolitej Dwa gigant y mlec zarskie – Mlekovita i Mlekpol uplasowały się na szczycie drugiej setki w jubileuszowym wydaniu Listy 500 – rankingu Rzeczpospolitej. Grajewska spółdzielnia uplasowała się na 104. pozycji – oznacza to awans o pięć pozycji w stosunku do roku ubiegłego. – Wyniki i podsumowanie 15 lat rankingu potwierdzają słuszność przyjętej strategii długofalowego rozwoju naszej spółdzielni – komentuje wynik spółdzielni Edmund Borawski, prezes SM Mlekpol. – To zaszczyt znaleźć się na tak wysokiej pozycji i już prawie w pierwszej setce największych firm w kraju i tym bardziej należą się tu słowa uznania dla producentów mleka i pracowników, którzy to mleko przetwarzają. Zdaniem Edmunda Borawskiego spowolnienie gospodarki jest dość mocno widoczne, nawet patrząc na wyniki przedsiębiorstw, które znajdują się na tegorocznej liście 500. Wysokomazowiecka spółdzielnia Mlekovita znalazła się natomiast na 108. miejscu, dwie lokaty wyżej niż przed rokiem. Okazała się też najcenniejszą firmą w branży mleczarskiej w Rankingu Najcenniejszych Przedsiębiorstw Rzeczpospolitej, towarzyszącym Liście 500. Najwyraźniej coraz wyższa lokata jest nie tylko sukcesem, ale również motywacją do uzyskiwania jeszcze lepszych wyników w przyszłości, dodatkowo stymulowaną sukcesywnym wspinaniem się po drabinie Listy 500 w ostatniej dekadzie
– Mlekovita awansowała w tym czasie o ponad 80 pozycji (191. miejsce w 2002 r.). Rzeczpospolita od 1999 r. zamieszcza na swoich łamach Listę 500 największych polskich firm. To najbardziej cenione zestawienie funkcjonujących w Polsce przedsiębiorstw ukazuje obraz gospodarki i zachodzące w niej zmiany. Od dziesięciu lat towarzyszy mu również wycena największych firm dokonywana przez redakcję dziennika – prestiżowy Ranking Najcenniejszych Przedsiębiorstw Rzeczpospolitej. W publikowanym rokrocznie w kwietniu zestawieniu dziennika „Rzeczpospolita” polskie firmy układane są wg danych zebranych na podstawie sprawozdań finansowych za rok 2012, ankiet oraz informacji prasowych i danych uzyskanych od firmy Dun & Bradstreet Poland. Trzy pierwsze pozycje na Liście 500 zajęły: PKN Orlen, Grupa Lotos oraz PGE SA.
Najazd na glebę Maleje liczba osób bezprawnie uprawiających państwową ziemię – podaje portal Farmer. Maleje, ale nie przestaje istnieć i stanowi poważny problem. Na koniec 2012 r. rolnicy nielegalnie, bez zawierania z Agencją Nieruchomości Rolnych umów na dzierżawę, użytkowali ok. 20 tys. ha państwowej ziemi, a w tym roku ok. 12,7 tys. ha, czyli o 30% gruntów mniej. Najwięcej bezprawnie zajętych gruntów znajduje się w woj. zachodniopomorskim i dolnośląskim – poinformował PAP Leszek Świętochowski, prezes Agencji. Kto najczęściej sięga po „cudze”. Najczęściej są to byli dzierżawcy, których umowy co prawda już wygasły, ale ziemi zwrócić nie chcą. To 3/4 przypadków. Jednak istnieje też grupa samozwańczych dzierżawców, którzy bez umowy aktualnej, czy nieaktualnej, po prostu sobie ziemię państwową uprawiają, opłat za to nie wnosząc. W zwalczaniu tego procederu pomocna jest znowelizowana ustawa o gospodarowaniu nieruchomościami rolnymi Skarbu Państwa, która weszła w życie trzeciego grudnia 2011 r. Wprowadziła ona zapis pozwalający Agencji nakładać na osoby bezprawnie użytkujące ziemię kary finansowe w wysokości 5-krotności czynszu dzierżawnego. Osoby nie mające umowy dzierżawnej mogą być ukarane nawet 8 tys. zł/ha rocznie. ANR ma podpisane porozumienie z Agencją Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, dzięki czemu ma dostęp do danych, na temat tego, kto ubiega się o dopłaty bezpośrednie za dane działki. Jeśli jednak, winowajca, po płatności nie sięga, trudno go zlokalizować. Są tacy, którzy potrafią wejść w posiadanie gruntów na jeden sezon, zasiać i zebrać plony w nocy. A sąsiedzi nic nie widzą, nic nie wiedzą... ZEBR.: SAM
PODLASKIE AGRO
PODLASKIE AGRO
63
budujemy i mieszkamy
Wiosna rozpoczyna sezon ogrodniczy, pamiętajmy że oprócz roślin ważne są donice
Doniczki
jak guziki
Rośliny są w naszej strefie klimatycznej oczywistym elementem otoczenia. Po długiej, zimowej szarzyźnie z utęsknieniem wyczekujemy momentu ich przebudzenia. Dzięki nim zarówno wnętrza naszych domów, jak i otoczenie zewnętrzne nabierają przytulności, a bywają i takie miejsca, w których dzięki kwiatom czujemy się, jak w raju. Z tego też względu częściej i chętniej wychodzimy z domu pragnąc jak najprędzej poczuć zapach kwiatów i nacieszyć się kolorem młodych liści. Wiosną stajemy się bardziej otwarci i radośni, m.in. dlatego, że otwieramy szeroko okna i drzwi wychodzące do naszych ogrodów i na balkony. Przestrzenie wnętrza i zewnętrza naszych domów stają się bardziej jednym, mieszają się kolory, zapachy i dźwięki. Wiosna wchodzi do domów, a nasze życie wykracza poza ich progi. Dzieje się tak po części za sprawą roślin. Niezależnie od tego, czy mamy ogród, czy też tylko balkon – każdej wiosny mamy dylematy związane z przesadzaniem kwiatów do nowych, większych pojemników lub wyborem nowych doniczek i osłonek w celu podkreślenia urody hodowanych przez nas roślin. Do dyspozycji mamy rzeczywiście ogromną ilość propozycji. Wśród nich znajdziemy zarówno donice plastikowe o przeróżnych kształtach,
64
Fot. GARDENA
Nawet najładniejsza roślina, gdy posadzimy ją w brzydkiej, brudnej donicy – szpeci, zamiast cieszyć oczy. A nierzadko zdarza się, że cena doniczki jest wyższa od samej rośliny i rezygnujemy z jej zakupu. Efekt? Każdy kwiatek rośnie w czym innym nie pasując zupełnie ani do siebie, ani do mebli, ani do niczego. Oj, nie tak...
▲ Doniczki są, jak guziki zapinające ubranie. Mogą zbudować styl, a mogą zrujnować najlepiej uszytą kreację. Lepiej pomyśleć trochę dłużej i nie gorączkować się podczas zakupów, bo – pamiętajmy - każdy przedmiot może być piękny wyłącznie w odpowiednim kontekście.
jak też droższe od nich pojemniki ceramiczne, drewniane, szklane, kamienne, metalowe, czy betonowe. Zastanówmy się, czy w przypadku roślin balkonowych donica będzie przenoszona na zimę do środka pomieszczenia, czy ma pozostać na zewnątrz. Warto zastanowić się nad zakupem drewnianych pojemników na kółkach, aby uniknąć dźwigania. Zastanówmy się, czy doniczka będzie pasowała kolorystycznie do pozostałych elementów, w tym także do kolorytu rośliny. Poza kolorem rozważmy, czy materiał, z którego jest wykonana nie będzie kolidował ze stylem otoczenia. Jeśli nasz ogród jest okolony drewnianym omszałym płotem i sprawia wrażenie nieco dzikiego wiejskiego zakątka, nie umieszczajmy w nim plastikowych kolorowych donic, a raczej skłaniajmy się w stronę zakupu tych wykonanych z naturalnych
materiałów. Jeśli donice mają przez cały rok pozostawać na zewnątrz – unikajmy zakupu doniczek wykonanych z gliny, gdyż mają one niewielkie szanse przetrwania na mrozie – chłoną wodę i pękają. Za to latem są nieocenione, gdyż tworzą fantastyczne warunki dla bryły korzeniowej. Woda wyparowuje poprzez taką doniczkę jednocześnie powodując chłodzenie jej powierzchni. Co prawda powoduje to nieco szybsze wyparowywanie wody, ale z drugiej strony korzenie rośliny się nie „ugotują” podczas upałów. W niektórych wnętrzach, a także w ogrodach, postawienie metalowej lśniącej donicy wygląda koszmarnie. Ale bywają też miejsca – jak nowoczesne modernistyczne biura, czy tarasy – gdzie doniczki ceramiczne stylizowane na ludowe rękodzieło mogą budzić zgrozę. MAGDALENA PIETRASZKO, WWW.SERCEDOMU.PL
PODLASKIE AGRO
PODLASKIE AGRO
65
budujemy i mieszkamy
Zwiększ IQ ogrodu
Jak tegoroczna, wyjątkowo długa zima, wpłynie na budownictwo mieszkaniowe
Wszystko
► Właścicielom ogrodów pozostaje więc tylko relaksowanie się na tarasie, podczas gdy prace ogrodnicze wykonują się same... To, co dotychczas wydawało się nierealne, obecnie stało się rzeczywistością.
Samojezdne, automatyczne kosiarki nie muszą być marzeniem z odległej przyszłości. Nowoczesna technologia w ogrodzie jest na wyciągnięcie ręki! Szeroka gama kosiarek z rodziny Automower® firmy Husqvarna, to w pełni zautomatyzowane, inteligentne urządzenia, które zadbają o idealny wygląd każdego trawnika. Obecnie oferta obejmuje pięć modeli o różnym poziomie wydajności i wyposażania, do trawników o różnej powierzchni. Nowoczesne technologie mają wpływ na każdą dziedzinę naszego życia – również na ogrodnictwo. Prowadzą do jego pełnej automatyzacji i ograniczenia pracy człowieka w pielęgnacji ogrodu. Inteligentne i dyskretne urządzenia, takie jak kosiarki Automower będą współdziałać z człowiekiem, aby przycinać cały trawnik, a Ty w tym czasie możesz spokojnie pojechać na urlop. Rodzina kosiarek Automower® to pierwsze na świecie w pełni zautomatyzowane, inteligentne kosiarki. Zostały tak skonstruowane, aby realizować koszenie niezależnie od kształtu trawnika, obecności przeszkód (takich jak: rośliny, mała architektura ogrodowa itp.), ukształtowania terenu czy pogody. Zastosowane rozwiązania techniczne spowodowały, że kosiarki te są ekonomiczne, ciche, bezpieczne w użytkowaniu oraz lekkie i o niewielkich rozmiarach. Kosiarka Automower® może pozostawać w ogrodzie przez całą dobę, gdyż została zaprojektowana tak, aby funkcjonować prawidłowo bez względu na warunki pogodowe. Każda kosiarka Husqvarna Automower® serii 200 może być wyposażona w moduł GPS. Dzięki temu może być zdalnie włączana i wyłączana, a jej ruchy można śledzić poprzez wyświetlacz iPhone’a! Moduł GPS umożliwia także namierzenie złodzieja, w wypadku kradzieży kosiarki, a także powiadomienie właściciela alarmowym SMS. OPRAC.
66
BK
Fot. ATLAS
na czas
Mimo tegorocznej, najdłuższej na przestrzeni ostatnich lat, zimy deweloperzy zapewniają, że dotrzymają terminów oddania do użytku swoich budynków. Nowoczesne technologie i dodatki chemiczne pozwalają na prowadzenie prac nawet w czasie mrozów. A obfite opady śniegu – jak się okazuje – to był pozytyw: więcej osób chce kupować garaże. Pogoda w tym roku nie rozpieszczała budowlańców. Aura odcisnęła swoje piętno na wielu dziedzinach życia społeczno-gospodarczego. Warunki pogodowe, panujące na przełomie marca i kwietnia były trudniejsze niż przeciętnie w ostatnich latach. Wiosna przywitała nas mrozem i obfitymi opadami śniegu. Jak w związku z tym wygląda obecnie sytuacja na rynku budownictwa mieszkaniowego? – Zima, zimie nie równa, a tegoroczna niestety dotknęła nas swoją długością i obfitością opadów, blokując prace związane z zagospodarowaniem terenu inwestycji przewidzianych do oddania na wiosnę. Nieznacznie spowolniliśmy prace przy realizowaniu stanu surowego jednej z naszych inwestycji, ale z nadrobieniem tempa wykonawca powinien się uporać. Na szczęście wiosna wcześniej przyszła do naszych klientów i od Wielkanocy notujemy wyraźne ożywienie sprzedaży – mówi Juwenal Gimer, wiceprezes Yuniversalu Podlaskiego. – Tegoroczna zima nie spowodowała opóźnień w realizacji naszych inwestycji, wszystkie budynki będą zakończone w terminie. Nie zauważyliśmy też spadku ilości sprzedanych mieszkań. Za to długa zima wpłynęła znacząco na wzrost licz-
▲ Prace murarskie i betonowanie można prowadzić nawet przy temp. -10st.C
by klientów zainteresowanych zakupem garaży – mówi Jacek Smoliński, wiceprezes Kombinatu Budowlanego z Białegostoku. Budując należy szczegółowo zaplanować moment rozpoczęcia inwestycji i od razu założyć, w jaki sposób „przejdzie się” przez zimę, oraz co się z nią wiąże, przez okres obniżonych temperatur. Najbardziej problematyczny jest sposób posadowienia budynku w warunkach zimowych, dlatego zazwyczaj wszystkie prace związane z rozpoczęciem budowy, planuje się z pominięciem tego okresu. Pozostałe prace to już tylko kwestia organizacji i środków przewidzianych na inwestycję. MARZENA BĘCŁOWICZ
PODLASKIE AGRO
PODLASKIE AGRO
67
budujemy i mieszkamy
Jak wyglądają w praktyce dopłaty do domów energooszczędnych
Brać,
czy nie brać
Na przełomie kwietnia i maja ruszył program dopłat do budowy domów energooszczędnych, opracowany przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (NFOŚiGW). Cieszą się inwestorzy, bo nie co dzień dostaje się 30-50 tys. zł na budowę domu. Jak będzie wyglądało uzyskanie tych pieniędzy w praktyce? I czy to się opłaca?
kanie powietrza. Budowa domu musi się zamknąć w terminie nie dłuższym niż trzy lata. Budując dom energooszczędny z dopłatą w wysokości 30.000 zł powinniśmy liczyć się z dodatkowymi kosztami związanymi z: – zastosowaniem materiałów o bardzo dobrych parametrach izolacyjności termicznej, – zakupem i montażem stolarki zewnętrznej o bardzo dobrych parametrach izolacyjności termicznej, – zastosowaniem urządzeń instalacyjnych o odpowiednich parametrach technicznych, – zastosowaniem wentylacji mechanicznej, – droższym projektem budowlanym, – pracą weryfikatorów (czytaj: wynagrodzeniem), którzy oceniać będą projekt, a później dom, – powierzeniem budowy domu sprawdzonym, doświadczonym w budowie energooszczędnych domów wykonawcom i kierownikowi budowy, – wykonaniem badania próby szczelności budynku. Wszystkie wskazane wyżej elementy będą miały wpływ na podniesienie kosztów, związanych z budową domu i znacznie przekroczą kwotę dotacji. Dlatego też program skierowany jest do inwestorów, którzy świadomie podejmą decyzję o budowie energooszczędnego domu! Program skierowany jest do osób fizycznych budujących dom jednorodzinny lub kupujących dom/mieszkanie od dewelopera (rozumianego również jako spółdzielnia mieszkaniowa). Dofinansowanie będzie miało formę częściowej spłaty kapitału kredytu bankowego zaciągniętego na budowę/zakup domu lub zakup mieszkania. Dotacja będzie wypłacana na konto kredytowe beneficjenta po zakończeniu realizacji przedsięwzięcia i potwierdzeniu uzyskania wymaganego standardu energetycznego przez budynek. Więcej informacji na temat programu na stronie: www.nfosigw.gov.p
O tym, czy dany budynek jest energooszczędny mówi wskaźnik EU, określający roczne zapotrzebowanie budynku na energię potrzebną do ogrzania go. Wyróżnia się dwa standardy budynków: energooszczędne NF40, których wskaźnik wynosi max 40 kWh/mkw*rok (dotacja w wysokości 30.000 zł) i budynki pasywne NF15, gdzie EU nie może być większe niż 15 kWh/mwk*rok (dotacja 50.000 zł). Standard energetyczny budynku potwierdzi odpowiedni weryfikator. Lista weryfikatorów zostanie ogłoszona na portalu internetowym Związku Banków Polskich. Nabór na weryfikatorów ogłoszono 25 marca br. Będą to osoby, posiadające odpowiednie uprawnienia i doświadczenie w dziedzinie budownictwa energooszczędnego. Oprócz głównego kryterium – powiedzmy – energetycznego, budynek musi spełniać także szereg innych wymagań, m.in. mieć zamontowaną wentylację mechaniczną z wysokowydajnym odzyskiem ciepła, odpowiednią izolację przegród zewnętrznych oraz określoną szczelność na przeni-
Od końca 2020 r. wszystkie nowo powstające w Polsce budynki będą musiały być obiektami „o niemal zerowym zużyciu energii” – zobowiązuje nas do tego Dyrektywa Parlamentu Europejskiego i Rady 2010/31/UE z 19 maja 2010 r. w sprawie charakterystyki energetycznej budynków. Do jej wymagań już teraz przygotowuje inwestorów, projektantów, producentów materiałów budowlanych i wykonawców powyższy program dopłat. Ma on wpłynąć na zmianę sposobu wznoszenia budynków, a poza korzyściami finansowymi, ma edukować społeczeństwo i chronić środowisko.
OPRACOWAŁA BARBARA KLEM KONSULTACJA MERYTORYCZNA: WITOLD MAZIARZ, NFOŚIGW
68
Łatwe sprzątanie GHP 6-14 Professional – nowy model profesjonalnych myjek wysokociśnieniowych Boscha. Pompa o dużej wydajności z silnikiem o mocy 2.600 W i maksymalne ciśnienie 150 bar. Trwały wąż o długości 10 m ze zbrojeniem stalowym zapewnia duży zasięg pracy. Dużą zaletą są trwałe mosiężne pompy z ceramicznymi tłokami, a także funkcja samozasysania pozwalająca na korzystanie np. z wody w zbiornikach.
Lekka wełna Na rynku pojawiła się nowa liga produktów: lekkich wełen Rockwool, przeznaczonych do izolowania ścian działowych i poddaszy. Materiały podzielono na trzy różniące się parametrami technicznymi (głównie izolacyjnymi) linie, które różnią się także opakowaniami. Producent postawił na nowy system pakowania próżniowego: paczki są mniejsze, choć zawierają więcej wełny, co znacznie ułatwia klientom transport. PODLASKIE AGRO
Fot. ROCKWOOL
Wysoka izolacyjność termiczna – to zaleta nowoczesnego system TM 62 HI firmy Yawal, przeznaczonego do wykonywania konstrukcji okien, drzwi oraz witryn. Współczynnik przenikania ciepła – 1,4-2,45 W/(mkw*K). System daje możliwość zastosowania ukrytych we wrębie niewidocznych zawiasów i okuć, co przekłada się na estetykę konstrukcji. Pozwala na tworzenie okien z zaokrąglonymi krawędziami.
Fot. BOSCH
Ciepłe okna
Fot. YAWAL
Nowości rynkowe
PODLASKIE AGRO
69
budujemy i mieszkamy
Wszystko o cegle. Fakty i mity
Klinkier
na mur beton
Czy cegła występuje głównie w odcieniach czerwieni? Wielu osobom cegła kojarzy się z czerwoną, charakterystyczną dla wypalanej gliny barwą. W przeszłości faktycznie był to faktycznie jedyny dostępny wariant ceramiki, ale w ostatnich dziesięcioleciach zaszły w tym względzie istotne zmiany. Dzięki nowoczesnym technologiom oraz odkrywaniu nowych złóż gliny, dziś cegły mogą być m.in. żółte, pomarańczowe, brązowe, antracytowe, granatowe, szare czy czarne. Co więcej, cegły glazurowane dostępne w ofercie niektórych producentów klinkieru mienią się wszystkimi odcieniami tęczy. Na rynku są również tak wyjątkowe propozycje, jak cegły śnieżnobiałe, których kolor powstał w sposób naturalny (jest wynikiem obecności kaolinitu w składzie gliny). Jeśli do bogatego wachlarza kolorów dodamy wielość faktur oraz wymiarów produktów z klinkieru, okaże się, że cegła XXI w. daje ogromne możliwości architektonicznej kreacji. Czy cegłę można zastosować we wnętrzu? Przekonanie, że klasyczne materiały budowlane, takie jak cegły, można stosować tylko przy wznoszeniu ścian, powoli odchodzi już w niepamięć. Coraz częściej spotyka się więc klinkier w aranżacji pomieszczeń. Jest to pomysł oryginalny i doskonale sprawdzający się w różnego rodzaju wnętrzach – nie tylko w loftach. Cegłami można wykończyć kominek lub wybudować z nich np. regał na książki.
Fot. Röben
Cegła to materiał znany budownictwu od setek lat, a jednak nadal spotyka się na jego temat wiele rozbieżnych opinii. Które z nich należy włożyć między bajki, a co zgadza się z prawdą?
▲ Poprawnie wykonana elewacja z klinkieru nie wymaga impregnacji. Ze względu na bardzo niską nasiąkliwość, klinkier nie wchłania trwale wilgoci ani brudu. Musimy jednak wcześniej zadbać o rzetelne wykonawstwo. Aby cegły były czyste i piękne jak zaraz po wymurowaniu, wystarczy, że zmyjemy je czystą wodą za pomocą myjki ciśnieniowej.
Czy cegła jest droga? W powszechnej świadomości funkcjonuje przekonanie, że klinkier to materiał drogi. Na początku inwestycji koszt zakupu cegieł może być wyższy od alternatywnych materiałów, np. tynku, ale na dom należy patrzeć jak na inwestycję długoterminową – często służy on przecież kilku pokoleniom. Cegieł nie niszczy deszcz ani mróz, są też odporne na uszkodzenia mechaniczne, więc nie wymuszają żadnych dodatkowych wydatków eksploatacyjnych. Natomiast tynk wymaga malowania średnio co ok. 4-7 lat, nie mówiąc o uzupełnianiu ubytków, odprysków i innych nierówności powierzchni, które w przypadku zastosowania tego materiału są nieuniknione. Jeśli weźmiemy pod uwagę ok. 80 lat użytkowania domu, nietrudno policzyć oszczędności wynikające z zastosowania klinkieru. Same cegły też mo-
gą okazać się tańsze niż się spodziewaliśmy. Cena cegieł klinkierowych czerwonych marki Röben w formacie NF to ok. 100 zł brutto/mkw. Czy cegła klinkierowa jest trwała? Cegły klinkierowe charakteryzują się wyjątkowo wysoką odpornością na uszkodzenia zewnętrzne oraz, co ma ogromne znaczenie w naszym klimacie, na działanie warunków atmosferycznych. Wyroby z klinkieru są odporne na niskie temperatury, korozję biologiczną oraz wilgoć, ponieważ ich nasiąkliwość nie przekracza 6%. W parze z trwałością samego materiału idzie niezmienność jego barw – elewacja, ogrodzenie czy inne wykonane z klinkieru elementy nie blakną pod wpływem promieni słonecznych. Cegły charakteryzują się też bardzo wysoką wytrzymałością na ściskanie.
W pełnej harmonii z domem i zielenią – kostka Piccola Elegante Libet Decco. Wykorzystane przy aranżacji różne odcienie kostki brukowej tworzą niepowtarzalny wzór podkreślający zarówno detale architektoniczne budynku, jak i uwypuklającą urodę i przemyślany układ otaczającej patio roślinności. Dominujący jasnoszary i uzupełniający go ciemniejszy odcień nawiązują do elewacji domu.
Gra w kolory i łączenie kształtów – kostka Piccola Elegante Libet Decco i płyty Venetia verno Libet Impressio. Ciekawym pomysłem aranżacyjnym dla odważniejszych jest połączenie dwóch różnych faktur i wielkości materiału, np. mniejszej odwzorowującej granit kostki Piccola z dużymi jasnymi płytami o fakturze inspirowanej wapienną skałą. Piękny i zadbany ogród jest niczym odbicie gustu właściciela.
BK
NA OKRĄGŁO W OGRODZIE
Fot. LIBET
Wszystko kręci się wokół domu – kostka Piccola Elegante Libet Decco. Wybrukowany plac w kształcie koła z powodzeniem może zastąpić przydomowy taras, tworząc swego rodzaju niezależne centrum ogrodu. Na powierzchni, pokrytej tą samą co alejki kostką, znajdzie się miejsce na duży stół i krzesła, a także na przenośny grill. W naturalny sposób, utwardzony fragment ogrodu staje się letnim salonem.
70
PODLASKIE AGRO
PODLASKIE AGRO
71
72
PODLASKIE AGRO
PODLASKIE AGRO
73
74
PODLASKIE AGRO
rolnictwo na kołach
Pełna gama Opla w Top Auto
Wyposażone, wygodne i trwałe Top Auto to firma, której siedziba mieści się w Krupnikach pod Białymstokiem. Przedsiębiorstwo rozpoczęło działalność w 1992 r. Już po trzech latach uzyskało licencję General Motors i rozpoczęło swoje funkcjonowanie jako Autoryzowany Dealer marki Opel. Ten profil działalności przedsiębiorstwa kontynuowany jest aż do dzisiaj.
▲ Opel Adam to zupełna nowość wśród rynkowych „maluchów”
▲ Opel Corsa Van może zabrać nawet do 475 kg ładunku, dysponując pojemnością 919 litrów
Opel to jeden z największych producentów samochodów w Europie. Dealerem tej marki jest przedsiębiorstwo Top Auto. Obecnie w jego salonie dostępna jest bardzo ciekawa oferta pojazdów. Opel Corsa w opcji 3-drzwiowej dostępny jest już od 37.050 zł, zaś w 5-drzwiowej 41.000 zł. Oprócz niego dostępna jest cała linia modeli Astry. Począwszy od wersji Classic hatchback, poprzez Classic kombi i Classic sedan, a skończywszy na czwartej generacji Astry hatchback i Astry Sports Tourer. Koszt zakupu tego średniej klasy samochodu z segmentu C w nowszym wydaniu to 54.900 zł. Flagowym modelem marki jest Insignia. Samochód dostępny jest już od 78.800 zł. W salonie Top Auto oferowany jest także 7-osobowy samochód rodzinny Opel Zafira w wersji Family Active (62.900 zł) oraz w wersji Tourer Active (80.250 zł). W super cenie można nabyć także niezawodnego w trudniejszym terenie Opla Antarę (84.200 zł). Opel zaprezentował jesienią także swojego małego SUVa o nazwie Mokka. Ten uterenowiony, zgrabny i kompaktowy pojazd dostępny jest za niespełna 68.000 zł. Absolutną nowością w gamie Opla jest model Adam. Adam wprowadza do modnego segmentu A docenioną już filozofię firmy Opel, polegającą na „łączeniu artystycznego kunsztu z niemiecką precyzją”. Adam pojawia się w kluczowym momencie ofensywy produktowej firmy Opel. Obecnie PODLASKIE AGRO
firma Opel koncentruje się przede wszystkim na wzmocnieniu marki w segmencie A i B, do którego należą mierzący 370 cm model Adam, 400 cm model Corsa, 4,28 cm nowy SUV Mokka oraz 429 cm Opel Meriva. Elegancki Adam efektywnie wypełnia ofertę Opla w segmencie A. Opel Adam to zwinny i przyjazny trzydrzwiowy pojazd, doskonale sprawdzający się w miejskiej przestrzeni i zapewniający dobrą dynamikę jazdy poza miastem dzięki podwoziu i układowi kierowniczemu zaprojektowanemu z myślą o maksymalnej zwinności pojazdu i przyjemności z jazdy. We wnętrzu znajdują się siedzenia dla 4 pasażerów, którzy mogą korzystać z niezwykłej przestronności, niespotykanej dotąd w tak małych samochodach. Samochód oferowany jest w trzech wersjach silnikowych: 1.2 Ecotec (70 KM), 1.4 Ecotec (87 KM) oraz 1.4 Ecotec (100 KM). Jego cena podstawowa to 42.900 zł. Wśród pojazdów oferowanych w promocyjnych cenach można również znaleźć pojazdy dostawcze. Najmniejszych takim samochodem jest Opel Corsa Van. Można go nabyć w leasingu, którego rata rozpoczyna się od 549 zł netto miesięcznie. Oprócz tego ofertą, która może zaciekawić bran-
żę rolniczą i ogrodniczą, są także: Opel Combo (od 649 zł netto/mies.), Opel Vivaro (od 869 zł netto/mies.), a także Opel Movano (od 1.049 zł netto/mies.).
Gwarancja na Piątkę Samochody marki Opel dostępne są w autoryzowanym salonie Top Auto w Krupnikach. Dealer oprócz korzystnych rabatów związanych ze sprzedażą pojazdów, oferuje się także liczne promocje na obsługę serwisowanych pojazdów oraz atrakcyjne programy lojalnościowe. Warto także zapytać o upusty dla firm i osób prowadzących działalność gospodarczą oraz wybranych grup zawodowych. Firma zaprasza także do uczestnictwa w interesującej akcji „Gwarancja na Piątkę „. Firma wprowadziła dla nowych aut, zakupionych w salonach w Krupnikach, 5-letni program gwarancyjny. Umożliwia on utrzymanie samochodu w nienagannym stanie technicznym przez okres pięciu lat od daty zakupu pojazdu. Uczestnictwo w programie jest bezpłatne. SZYMON MARTYSZ FOT. OPEL
TOP AUTO Krupniki 25, 15-641 Białystok, tel. 85 661-68-02, 661-47-87 www.topauto.com.pl
75
rolnictwo na kołach
Hybrydowa Toyota
Nieprzeciętnie oszczędna Napęd hybrydowy od lat wyróżnia się najniższym poziomem zużycia paliwa w ruchu miejskim. Dzięki optymalnemu zestrojeniu pracy silnika elektrycznego i spalinowego, obie jednostki uzupełniają się, komplementarnie wykorzystując swoje charakterystyki. W nowej Toyocie Auris układ hybrydowy został zaprogramowany w taki sposób, aby w ruchu miejskim minimalizować wykorzystanie silnika spalinowego i możliwie często pozwalać użytkownikowi na poruszanie się w trybie elektrycznym. Toyota Auris Hybrid, podobnie jak pozostałe modele hybrydowe Toyoty, wyróżnia się rekordowo niskim zużyciem paliwa. Pojazd zużywa w mieście zaledwie 3.7 l/100 km, będąc najbardziej oszczędnym samochodem kompaktowym na rynku. Integralnym elementem układu hybrydowego Toyoty jest automatyczna przekładnia planetarna, zapewniająca komfortową jazdę. W najnowszej generacji hybrydowego Aurisa przekładnia ta została zmodyfikowana pod kątem jeszcze bardziej płynnej i cichej pracy przy przyśpieszaniu. W trybie w pełni elektrycznym, w którym można pokonać dystans do 2 km przy prędkości do 50 km/ h, Auris Hybrid nie zużywa paliwa. System hybrydowy nowego Aurisa został zaprojektowany w taki sposób, aby w ruchu miejskim możliwie często eliminować pracę silnika spalinowego i pozwalać użytkownikowi na poruszanie się w trybie elektrycznym. Rekordowo oszczędna eksploatacja hybrydowych samochodów Toyoty wynika nie tylko z bardzo niskiego zużycia paliwa, ale także najwyższej bezawaryjności konstrukcji. Technologia hybrydowa Toyoty znajduje się na rynku od 15 lat, w niemal 5 milionach samochodów poruszających się po drogach całego świata. Sercem zespołu napędowego Aurisa Hybrid jest silnik elektryczny zasilany akumulatorami niklowo metalowymi, współpracujący z jednostką benzynową o pojemności 1.8 l. Łączna moc systemu hybrydowego wynosi 136 KM, co zapewnia Aurisowi przyśpieszenie do „setki” w 10.9 sek. oraz prędkość maksymalną 180 km/ h. Silnik spalinowy pracuje w cyklu Atkinsona, dzięki czemu jest o ok. 30% mniej obciążony niż tradycyjne jednostki benzynowe. W układzie hybrydowym nie ma części potencjalnie awaryjnych, takich jak alternator, koła dwumasowe, filtry DPF, rozrusznik, czy paski klinowe, a dzięki wykorzystaniu zespołu napędowego do hamowania wyraźnie rzadziej zużywają się elementy układu hamulcowego. Według rankingu TUV hybrydowy Auris poprzedniej generacji jest najbardziej niezawodnym samochodem na rynku w kategorii wiekowej 4-5 lat. Ceny nowej Toyoty Auris rozpoczynają się od 84.900 zł za kompletnie wyposażony pojazd. W stosunku do 76
▲ Pojemność bagażnika, tak jak w wersji tradycyjnej, wynosi 360 litrów
analogicznie wyposażonej Toyoty Auris z silnikiem benzynowym 1.6 i skrzynią automatyczną CVT, dopłata do wersji hybrydowej wynosi jedynie 10 tys. zł. Kwota ta, dzięki niższemu zużyciu paliwa wersji hybrydowej, zwraca się już po przejechaniu 50.000 km. FOT. TOYOTA
PODLASKIE AGRO
rolnictwo na kołach
Nowości w autach Chevroleta
Podróżuj dalej za mniej
▲ W salonie Top Auto zestaw LPG i montaż w wybranych wersjach modeli Cruze i Orlando jedynie za 1 zł!
W maju, w salonach Chevroleta, czekają nas dwie miłe niespodzianki. Pierwszą jest kompletny zestaw LPG wraz z montażem jedynie za 1 zł, oferowany do wybranych wersji Cruze i Orlando. Drugą zaś jest model Trax, uterenowiony pojazd z dołączanym napędem na 4 koła, dostępny w przystępnej cenie. Koszty związane z wydatkami na paliwo są jednym z głównych czynników, jakie biorą pod uwagę osoby kupujące nowe auto. Dla klientów szukających samochodu taniego w eksploatacji, Chevrolet przygotował kolejną ciekawą ofertę, w ramach której osoby decydujące się na zakup wybranych wersji modeli Cruze lub Orlando mogą za jedynie 1 zł wyposażyć swój nowy samochód w zestaw LPG. Egzemplarze modelu Cruze w wersji sedan i hatchback oraz modelu Orlando z benzynowym silnikiem o pojemności 1,8 l i mocy 141 KM, które przystosowane są do montażu instalacji LPG, można wyposażyć w taką instalację za 1 zł. Pięciodrzwiowy Cruze w wersji wyposażenia LS+, która obejmuje m.in. klimatyzację, systemy ABS, ESC, system kontroli trakcji oraz 6 poduszek powietrznych, dostępny jest już od 54 990 zł. Siedmiomiejscowego Chevroleta Orlando w takiej samej wersji wyposażenia można kupić już od 64.990 zł. Decydując się na zakup i montaż instalacji LPG u autoryzowanego dystrybutora Chevroleta, klient zachowuje warunki gwarancji swojego nowe▼ Chevroleta Trax dostępny będzie już od 59.990 zł
go samochodu. Co więcej, producent instalacji LPG udziela na nią 2-letniej gwarancji bez limitu przebiegu lub 3-letniej gwarancji do 100.000 km przebiegu, czyli dokładnie takiej samej jak na samochód.
Chevrolet Trax Niedługo w salonach samochodowych pojawi się pierwszy niewielki SUV Chevroleta o nazwie Trax. Będzie to nowoczesny, wszechstronny i oszczędny pojazd, oferujący właściwości jezdne samochodu osobowego oraz napęd na wszystkie koła. Auto wprowadzi do swojego segmentu nową jakość dzięki inspirującej stylistyce, trzem wydajnym silnikom oraz sportowej charakterystyce prowadzenia. W gamie jednostek napędowych znajdą się turbodoładowany silnik benzynowy 1,4 l, wolnossący silnik benzynowy 1,6 l oraz turbodoładowany silnik wysokoprężny o pojemności 1,7 l. Jednostka benzynowa 1,4 l turbo współpracuje z 6-biegową przekładnią manualną, rozwija 140 KM mocy i 200 Nm maksymalnego momentu obrotowego. System napędu na wszystkie koła jest dostępny w wersjach z turbodoładowanym silnikiem benzynowym 1,4 l lub wysokoprężnym 1,7 l. Diesel 1,7 l generuje 130 KM (96 kW) mocy i 300 Nm maksymalnego momentu obrotowego. We wszystkich wersjach, wyposażonych w manualne przekładnie, Chevrolet Trax oferowany będzie z system Start/Stop. Sześciobiegowa przekładnia automatyczna będzie dostępna w połączeniu z turbodoładowanym silnikiem benzynowym 1,4 l lub wysokoprężnym 1,7 l.
Salon Top Auto Znajdujący się w Krupnikach salon Top Auto, oprócz przedstawionej wyżej oferty, wprowadził także wiele zachęt finansowych w postaci promocji, atrakcyjnych kredytów oraz korzystnych leasingów. Największe zainteresowanie rolników oraz innych grup zawodowych wzbudzą zapewne specjalne rabaty oraz program lojalnościowy, który można połączyć z aktualnie obowiązującymi promocjami. Co ciekawe, oferta ta obejmuje także osoby fizyczne pozostające w pierwszej linii pokrewieństwa z właścicielem pojazdu. Wszystkie samochody dostępne są także w promocyjnych programach finansowych 50/50, 3x33 oraz 4x25, natomiast osoby regularnie korzystające z usług salonu mogą liczyć na Kartę Stałego Klienta, która jest honorowana w każdej firmie należącej do Konsorcjum Arefiew, czyli w Nord Auto (dealer Volvo i Hyundai) i Top Auto (dealer Opel, Chevrolet, Isuzu, serwis Skoda, Volkswagen, Saab). Warto też jeszcze raz przypomnieć, że w salonie możemy wyposażyć samochody w instalację gazową (modele Cruze i Orlando za 1 zł!). Nabywając i montując instalację LPG, warunki gwarancji na nowego Chevroleta nie ulegają zmianie. Oprócz tego dealer ma również ofertę o nazwie „Auta dostępne od ręki”, wśród której znajdują się sprzedawane po okazyjnych cenach modele Aveo, Orlando oraz Spark i Cruze. SZYMON MARTYSZ, FOT. CHEVROLET
TOP AUTO
Krupniki 25, 15-641 Białystok, tel. +48 85 661-68-02, www.topauto.com.pl PODLASKIE AGRO
77
78
PODLASKIE AGRO
dla zdrowia i urody
Co robić, by zęby dziecka były jak najdłużej zdrowe
Małe ząbki
pod lupą
▲ Właściwa pielęgnacja zębów dziecka jest bardzo ważna, bowiem troska o zęby mleczne to inwestycja w zdrowe zęby stałe oraz prawidłowy zgryz w przyszłosci.
Szczotka, pasta, kubek, ciepła woda – tak się zaczyna wielka przygoda (…). Słowa tej piosenki potrafi zanucić każde dziecko. Natomiast czy każdy rodzic potrafi prawidłowo dbać o ząbki swego dziecka? Zęby, służą nam całe życie. Co prawda te pierwsze – mleczaki – tylko przez kilka lat, ale już o nie trzeba starannie dbać, aby wypracować u dziecka nawyk starannego czyszczenia ich. O metodach zapobiegania próchnicy oraz leczenia już chorych zębów u dzieci, opowie Katarzyna Ostrowska, lekarz stomatolog przyjmująca małych pacjentów w jednym z białostockich gabinetów stomatologicznych.
MÓJ KALENDARZ BADAŃ
– U dzieci stosujemy trzy rodzaje zabiegów, o których warto wspomnieć. Jest to: lakierowanie i lakowanie dotyczace zdrowych zębów oraz lapisowanie zębów mlecznych zaatakowanych próchnicą – mówi pani Katarzyna. Zabieg lakierowania zębów to nic innego jak pokrywanie ich specjalnym lakierem zawierającym fluor, który wzmacnia szkliwo oraz chroni zęby przed działaniem bakterii. Zdania na temat częstotliwości wykonywania tego zabiegu są różne, warto go jednak wykonywać co ok. pół roku. A kto może lakierować zęby? – Zabiegom lakierowania zębów mogą poddawać się zarówno dzieci jak i dorośli. Koszt lakierowania wszystkich zębów wynosi 80 zł. Biorąc
pod uwagę cenę jednego wypełnienia, jest to wydatek jak najbardziej rozsądny – wyjaśnia pani doktor. Doskonałe miejsce do zalegania resztek pokarmowych oraz płytki bakteryjnej, stanowią bruzdy na powierzchniach żujących zębów trzonowych i przedtrzonowych. Ich głębokość praktycznie uniemożliwia właściwe wyczyszczenie ich szczoteczką do zębów. Dlatego też bruzdy te, są najczęstszym miejscem powstawania procesu próchnicowego. Aby temu zapobiec wykonuje się zabieg lakowania, czyli uszczelniania bruzd. – Aby zabieg lakowania był skuteczny, należy przeprowadzić go możliwie jak najwcześniej po „wyrośnięciu” zęba, kiedy bruzdy nie uległy jeszcze demineralizacji i próchnicy. Zachęcam więc rodziców do uważnej obserwacji ząbków swoich pociech. Zazwyczaj lakowanie zębów przeprowadza się przede wszystkim u dzieci, proszę jednak pamiętać, iż dorośli również mogą poddać się temu zabiegowi, lakując tzw. zęby mądrości. Koszt zabiegu to 30 zł za jeden ząb – mówi pani Katarzyna. Ratunkiem dla mleczaków objętych próchnicą jest impregnacja, potocznie zwana lapisowaniem. Polega ona na nasączaniu powierzchni zęba mlecznego dotkniętego procesem próchnicy, 40% roztworem azotanu srebra. Stosuje się ją w przypadku, gdy większa część zęba jest mocno zniszczona przez próchnicę, tak, że nie da się założyć wypełnienia. Zabieg impregnacji przeprowadza się również u małych dzieci, przygotowujac je do późniejszego leczenia. Z roztworu azotanu srebra wytrąca się samo srebro, mające silne właściwości bakteriobójcze. Pozwala to zatrzymać próchnicę i zmniejsza ryzyko bólu zęba. – Minusem zabiegu jest to, iż impregnowane miejsca na zębie mają charakterystyczny ciemny kolor. Po zabiegu nie należy jeść przez ok. godzinę. Zabieg jest krótki i bezbolesny, choć należy powtarzać go trzykrotnie w tygodniowych odstępach. Jego koszt to 20-30 zł za jedno smarowanie wszystkich chorych zębów – wyjaśnia na koniec pani doktor. TEKST I FOT.: MARZENA BĘCŁOWICZ
Elektrokardiogram (EKG) EKG – elektryczna aktywność serca zarejestrowana przy pomocy elektrod
Badanie EKG jest jednym z pierwszych badań dodatkowych, które zleca lekarz podejrzewając u pacjenta zaburzenia pracy serca. Z czynnością serca związane są zjawiska mechaniczne, akustyczne oraz elektryczne, które to wyprzedzają skurcz serca. Zmiany ładunku elektrycznego zachodzące na powierzchni mięśnia sercowego mogą być odebrane za pomocą elektrod aparatu EKG. Elektrody umieszczone w ustalonych miejscach na powierzchni ciała rejestrują różnicę potencjałów i zapisują w postaci EKG czynność bioelektryczną serca. Zapis EKG w postaci załamków, odcinków, odstępów, pozwala rozpoznać niedokrwienia (do zawałów włącznie), bloki serca, zaburzenia rytmu w postaci częstoskurczów, migotania przedsionków, zespołów preekscytacji; jak i monitorować stosowane leczenie kardiologiczne. Elektrokardiogram wykorzystuje się również w próbie wysiłkowej, jak i w Holterze EKG, będącym długotrwałą rejestracją EKG utrwaloną na taśmie magnetycznej lub w formie cyfrowej. EKG jest badaniem nieinwazyjnym, może być wykonane w przychodni w gabinecie lekarskim, zabiegowym, albo przy łóżku chorego. W czasie baPODLASKIE AGRO
dania pacjent ułożony jest w pozycji leżącej z odkrytymi kończynami i klatką piersiową. Elektrody przymocowuje się na rękach i nogach oraz klatce piersiowej przy pomocy specjalnych uchwytów lub przyssawek. Żel którym smaruje się skórę przed założeniem elektrod zwiększa przewodzenie pobudzeń elektrycznych. Osoba badana musi pozostać w bezruchu, ponieważ skurcze mięśni zaburzają zapis. Wynik jest w postaci graficznego wykresu, który następnie jest interpretowany przez lekarza. Całe badanie trwa kilka minut, jest bezbolesne i nie związane z żadnym ryzykiem dla pacjenta. Nie wymaga specjalnego przygotowania ani też opieki po wykonanym badaniu. Gdy na badanie kieruje lekarz rodzinny wówczas nic za nie, nie płacimy. Można je również zrobić odpłatnie: Prywatna Praktyka Pielęgniarska Liljan-Med – od 30 zł (do uzgodnienia), Eskulap, ul. Nowy Świat 11C – 20 zł (komputerowe – 25 zł), NZOZ Edmed, ul. Słonimska 15/1 – 20 zł. MARZENA BĘCŁOWICZ KONSULTACJA MERYTORYCZNA: LEK. MED. JADWIGA KOSTYRA SPECJALISTA CHORÓB WEWNĘTRZNYCH, PORADNIA KARDIOLOGICZNA NZOZ EDMED 79
dla zdrowia i urody
Czy istnieje dieta wspomagająca zajście w ciążę?
natomiast szczególnie istotne jest uzupełnienie niedoborów i pokrycie zapotrzebowania na następujące witaminy i minerały: – Kwas foliowy, którego główne źródło stanowią m.in.: nać pietruszki, szpinak, brokuły, produkty pełnoziarniste, mięso. – Żelazo – jego niedobory mogą być przyczyną anemii zarówno u kobiet planujących ciążę, jak też Przygotowując się na ten szczególny stan, jakim jest ciąża, należy zadbać ciężarnych, warto więc sięgać po następujące proo siebie bardziej niż kiedykolwiek dukty: mięso, ryby, drób, jaja, produkty z pełnewcześniej. Racjonalny i zbilansowany go przemiału, buraki, jadłospis jest równie ważny, jak badabrukselkę, suszone Przykładowy jadłospis nia kontrolne. O czym zatem pamiętać? owoce. Witamina C R I śniadanie: płatki owsiane z mlekiem i suszoCzy jest konkretny sposób odżywiazwiększa przyswajaną żurawiną nia, który ze względu na swoją specynie żelaza, natomiast R II śniadanie: dwie kanapki (chleb żytni pełnoziarfikę zwiększałby naszą płodność? kofeina powoduje nisty, sałata, polędwica sopocka, ser żółty, kiełki efekt odwrotny. rzodkiewki, pomidor) – Witaminy antyR Obiad: zupa jarzynowa z brokułami na wywarze oksydacyjne (A, E, C) warzywnym, ryż brązowy z curry, grillowany łosoś – są ochroną naszez pieprzem cytrynowym, surówka z kapusty pego organizmu przed kińskiej i pomidora z sosem vinegret działaniem wolnych R Podwieczorek: orzechy włoskie i jabłko rodników, występują R Kolacja: sałatka z kurczakiem (mix sałat, gotowany w warzywach i owofilet z kurczaka, kukurydza, papryka czerwona, sos cach, mięsie, jajach, jogurtowo-czosnkowy) olejach, produktach zbożowych i mlecznych. – Wapń – jest niezbędny do prawidłowego roz▲ Wyznacznikiem masy ciała jest tzw. BMI (masa ciała w kg/kwadrat wzrostu w metrach). Jeśli wskaźnik BMI zawiera woju kości, zębów, mięśni, serca i układu nerwowesię między 18, a 25 wówczas nasza waga jest prawidłowa. go. Jego niedobór może powodować uwalnianie Zbilansowana dieta przyszłej mamy powinna wapnia z kości ciężarnej i powodować tym samym Ważnym elementem przy planowaniu powiększenia rodziny jest zadbanie o prawidłową masę pokrywać jej zapotrzebowanie na białka, tłusz- osłabienie, skurcze mięśni, bóle głowy, a w najciała. Niedowaga bądź otyłość zmniejszają bo- cze, węglowodany, błonnik pokarmowy, witami- gorszej sytuacji odwapnienie kości. Istotne jest wiem szansę zajścia w ciążę. Tkanka tłuszczowa ny i składniki mineralne. Pamiętajmy, aby w tym spożywanie mleka, jego przetworów, jaj, szproma zdolność akumulowania hormonów płciowych, okresie sięgać po produkty najwyższej jakości. tek i sardynek. Ważną sprawą jest aby spożywane przez nas co może zaburzać proces owulacji. Powikłania po- Białe pieczywo, biały ryż, słodycze, słodkie napoje łożnicze u pań z nadwagą zdarzają się częściej, niż – zastąpmy produktami pełnoziarnistymi, warzy- produkty były świeże i jak najmniej przetwowami, świeżymi i suszonymi owocami oraz świeżo rzone. Serwujmy sobie lekkostrawne, kolorowe u tych z prawidłową masą ciała. Przygotowania do ciąży warto rozpocząć od od- wyciśniętymi sokami. Oprócz wolno uwalnianej i urozmaicone posiłki najlepiej o stałych porach. stawienia używek. Zaprzestanie palenia poprawia energii, dostarczą nam one witamin, minerałów Smażenie zastąpmy gotowaniem lub pieczeniem. jakość komórek jajowych. Należy też zrezygnować oraz błonnika pokarmowego. Białko powinno Odpowiednia ilość płynów pozwoli oczyścić orz alkoholu, który upośledza produkcję jajeczek pochodzić z ryb, chudego mięsa, chudego mleka ganizm z toksyn, zapewnić prawidłowe działanie i plemników. Kofeina zawarta w kawie i herbacie i napojów fermentowanych typu jogurt, czy ke- błonnika pokarmowego oraz wspomóc przemianie wykazuje bezpośredniego wpływu na proces fir. Ograniczmy tłuszcze zwierzęce na rzecz ole- nę materii. zapłodnienia, jednak warto zachować zdrowy roz- jów roślinnych i orzechów. Generalnie wytyczne, MGR KATARZYNA SOBOLEWSKA- SIEMASZKO sądek w jej spożyciu. Poleca się herbatę zieloną, które w tym okresie obowiązują nie odbiegają MGR TOMASZ REMUS od podstawowych zasad racjonalnego żywienia, ziołową oraz z suszonych owoców. CENTRUM ZDROWEGO ŻYWIENIA „EKOSTYL”
Fot. HealthThink
Zanim
urośnie Ci brzuch
Rozwiąż krzyżówkę i wygraj Atopowe zapalenie skóry (AZS) jest chorobą przewlekłą i uciążliwą, o nawrotowym przebiegu, charakteryzującą się stanem zapalnym i trudnym do opanowania świądem. Jest chorobą dziedziczną, a jej przyczyną w około 70-80% przypadków są alergie. Pierwsze objawy mogą pojawić się nawet przed szóstym miesiącem życia. Większość dzieci wyrasta z choroby po kilku latach. Chorują także dorośli, których skóra wymaga specjalistycznej pielęgnacji już do końca życia. Niezależnie od przyczyny, rozległości i stopnia zaostrzenia choroby Ziaja Med kuracja dermatologiczna AZS zapewnia właściwą, efektywną i bezpieczną higienę oraz pielęgnację. Produkty te są odpowiednie dla niemowląt, dzieci i osób dorosłych. Zawierają tylko niezbędne składniki receptury. Oparte są na substancjach czynnych naśladujących naturalny skład bariery lipidowej. Ponadto wydłużają okresy bezobjawowego występowania atopii oraz redukują skutki świądu czyli swędzenie, pieczenie, zaczerwienienie. Intensywnie i skutecznie nawilżają, zmiękczają oraz zmniejszają suchość i szorstkość skóry. W skład serii wchodzą cztery produkty: krem kojący nawilżający (50ml), krem regenerujący natłuszczający (50ml), natłuszczający olejek myjący do kąpieli i pod prysznic (300ml) oraz natłuszczająca emulsja do ciała (400ml). I jeszcze kilka słów o samej serii. Ziaja Med to specjalistyczne linie dermokosmetyków opracowane jako kompleksowy program pielęgnacyjny ukierunkowany na potrzeby skór wymaga-
jących i wrażliwych. Produkty te poddawane są rygorystycznym badaniom i testom laboratoryjnym, które zapewniają o bezpieczeństwie i skuteczności działania dermokosmetyków. Kosmetyki te działają profilaktycznie, ale też jako uzupełnienie kuracji zalecanej przez lekarzy dermatologów. Ziaja Med to produkty hypoalergiczne, bezzapachowe, testowane dermatologicznie pod kontrolą specjalistów. Dostępne są wyłącznie w aptekach. I jeszcze dobra informacja dla Państwa. Wszystkie te produkty są nagrodami w naszej krzyżówce. Zapraszamy do jej rozwiązywania. OPRAC. MB, FOT. ZIAJA
80
PODLASKIE AGRO
rozrywka
Po rozwiązaniu krzyżówki wpisz hasło do ponumerowanych kratek. Rozwiązanie wyślij na adres: Podlaskie Agro, ul. Zwycięstwa 10A/201, 15-703 Białystok lub biuro@podlaskieagro.pl. Na zgłoszenia czekamy do 30 czerwca 2013 r. Decyduje data stempla pocztowego i wysłania maila. Do wygrania kosmetyki ufundowane przez firmę Ziaja. Nagrodzimy pięć osób. Zapraszamy do zabawy!
PODLASKIE AGRO
81
rozrywka
Oni wygrali,
wygraj i Ty
Na ostatnich stronach naszej gazety mamy jak zwykle konkursowy kącik. Zapraszamy więc do jego lektury tych, którzy ostatnio bawili się z nami. Zachęcamy także osoby, które jeszcze nigdy nie brały udziału w naszych zabawach, by też tu zagladali i bawili się razem z nami. Tym razem rozwiązujemy krzyżówkę z nr 2(39)/2013, jej hasło brzmiało: „Big Active herbata z pasją”. Wylosowaliśmy pięciu szczęśliwców, którym wysłaliśmy listowne zawiadomienia o wygranej. Zapraszamy więc po odbiór nagród. Upominki czekają na Państwa w naszej redakcji przez miesiąc. Jeśli ktoś nie może odebrać w tym czasie nagrody, proszony jest o telefoniczny kon-
takt z nami, w celu ustalenia szczegółów odbioru upominku. W związku z tym, że wreszcie mamy tak długo wyczekiwane ciepło – w ostatni weekend kwietnia można było odbierać nagrody od firmy Egzoland (konkurs z październikowego wydania Podlaskiego AGRO). Jeśli komuś nie udało się z jakiegoś powodu odebrać roślin, proszę o kontakt z redakcją. W tym numerze również mamy dla Państwa krzyżówkę. Zachęcamy do jej rozwiązania, gdyż nagrody są bardzo atrakcyjne. Funduje je tym razem firma Ziaja, producent szerokiej gamy nowoczesnych produktów do pielęgnacji twarzy, ciała i włosów, bazujących na naturalnych składnikach oraz recepturach. Kosmetyki jakie można wygrać
Góral mówi do drugiego górala: – Wiesz dlaczego choinka nie jest głodna? Bo jodła.
MB, FOT. REDAKCJA
***
*** Późnym wieczorem rodzice przyłapują Jasia, jak wymyka się z domu z latarką w dłoni. – Dokąd to? – pyta ojciec. – Na randkę. – Ja w twoim wieku chodziłem na randki bez latarki. – No i popatrz na co trafiłeś.
Syn pyta ojca: – Tato, mogę spróbować skoku na bungee? – Lepiej nie synku, o ile sobie przypominam, to od samego początku prześladowały cię wypadki z gumą.
***
***
Wchodzi mężczyzna do sklepu. Ogląda parę rzeczy, po czym podchodzi do sprzedawczyni, która go pyta: – Czy w czymś pomóc? – Chciałbym uprawiać z panią seks. – Niestety nasz sklep jest samoobsługowy.
Żona ogląda w telewizji program o gotowaniu. Mąż mówi do niej z przekąsem: – Nie pomoże ci i tak nie umiesz gotować. Żona nie odrywając wzroku od ekranu odpowiada – I to mówi ten, co ciągle ogląda filmy erotyczne.
82
prezentujemy na stronie obok. Są to produkty z serii Ziaja Med kuracja dermatologiczna AZS. Przypominamy, po raz kolejny, by w rozwiązaniach wpisywać polskie znaki oraz podawać od razu swoje dane adresowe. Czekamy na maile i kartki z odpowiedziami.
Żona przygotowując wystawną kolację wysłała męża po ślimaki. Mąż poszedł, jednak po drodze spotkał kumpla i poszedł z nim na piwo. Rano wraca, wysypuje ślimaki tuż pod drzwiami i głośno woła: – No, nareszcie doszliśmy do domu!
*** ***
▲ Alicja Sobiech otrzymała upominek roślinny od firmy Egzoland
*** Rodzina za stołem. Obiad. Syn bez apetytu gmera widelcem w talerzu. Ojciec mówi do niego: – Jedz, jedz! Bo ci siusiak nie urośnie! Na to żona: – Daj dzieciakowi spokój! Sam byś lepiej jadł!
*** – Dlaczego fotograf nie zjadł zupy? – Bo przysłona.
PODLASKIE AGRO