Podlaskie Agro Nr 58

Page 1

(NR 5/58)

CZERWIEC 2015

FINAŁ PODLASKIEJ AGROLIGI

JAK LECZYĆ OTRĘT BYDŁA

UPRAWA RUTWICY WSCHODNIEJ

PRZEKAZANIE GOSPODARSTWA A VAT



W NUMERZE:

DRODZY CZYTELNICY!

 AKTUALNOŚCI

 Wybory do izb rolniczych  Relacja z Zielonej Gali w Szepietowie  Finał Podlaskiej Agroligi  Wywiad z Grzegorzem Mikołajczykiem, dyrektorem PODR

s. 4 s. 8 s. 12

Szepietowo

s. 16 s. 20 s. 24

Rolne”

s. 30 s. 32

Bokinach

s. 36

w Białymstoku

s. 40

 VII Forum Rolnicze w Janowie  Powitanie lata u Ossolińskich  Finał regionalnego etapu konkursu „Bezpieczne Gospodarstwo  Realizacja programu bioasekuracji  Prezentacja gospodarstwa Janusza i Zbigniewa Jabłonowskich w

 Wizyta w Zespole Szkół Rolniczych Centrum Kształcenia Praktycznego

 HODOWLA

 Oświetlenie typu LED w budynkach inwentarskich  Higiena strzyków a mastitis

s. 44 s. 48

 Zwalczanie much w oborze

s. 52

 UPRAWA

 Rutwica wschodnia alternatywą dla kukurydzy?

s. 54

 Relacja z Dni Pola organizowanych przez PODR Szepietowo

s. 58

 WETERYNARIA

 Paratuberkuloza

s. 62

 Otręt bydła

s. 66

 FINANSE  Przekazanie gospodarstwa a VAT

s. 70

 MASZYNY

 Użytkowanie deszczowni  Kreatec rozwija swoją ofertę  Sianokosy z Danexem

s. 72 s. 76 s. 78

 Relacja z pokazu marki Kuhn

s. 80

 PORADY  Przepisy dotyczące bezdomnych i porzuconych zwierząt

s. 86

 BUDUJEMY I MIESZKAMY

S. 90

 ROLNICTWO NA KOŁACH

S. 94

 ROZRYWKA

S. 96

Na okładce: Anna i Sylwester Jaszczołt - zwycięzcy tegorocznej Agroligiziną – fot. Marzena Bęcłowicz

PODLASKIE AGRO

Bez zbędnych wstępów i bez ogródek, zapraszam do czytania bieżącego „Podlaskiego Agro”. Pokaźne wydanie czerwcowe. zapowiadające Regionalną Wystawę Zwierząt Hodowlanych w Szepietowie, jak sądzę, zaspokoi oczekiwania Czytelników. Najpierw dział „Aktualności”, wyraźnie większy, jako, że wiosna i lato to czas wielu wydarzeń w branży. Co rusz mamy konferencje, wystawy, fora rolnicze, rozstrzygnięcia konkursów, pokazy, dni otwarte w firmach. W ten sposób przeniesiemy Państwa do Szepietowa na Zieloną Galę, do Belimy w Łapach i MaxRolu w Jeżewie, Danexu w Rogienicach Wielkich, dystrybutorów maszyn i urządzeń rolniczych, do Rudki i Janowa, gdzie w tamtejszych szkołach rolniczych po raz „enty” zorganizowane zostały imprezy branżowe, zaprosimy państwa do supernowoczesnej szklarni należącej do Zespołu Szkół Rolniczych Centrum Kształcenia Praktycznego w Białymstoku. Razem wybierzemy się na finał podlaskiej AgroLigi, etapu regionalnego konkursu „Bezpieczne Gospodarstwo Rolne” i na wybory do izb rolniczych. Polecam Państwu artykuły z działów: „Hodowla” i „Weterynaria”. Poruszamy w nich kwestię oświetlenia ledowego w budynkach inwentarskich jako ekonomicznego rozwiązania wpływającego na dobrostan zwierząt. Jest mowa o walce z natrętnymi muchami w oborach i błędach popełnianych w tym zakresie. Współpracujący z nami lekarze weterynarii odkryją przed Państwem tajniki chorób: otrętu bydła i paratuberkulozy. W dziale „Uprawa” relacja z „Dni Pola” oraz artykuł o rutwicy wschodniej, rośliny, która jest postrzegana jako alternatywa dla kukurydzy. Namówiłam? Wydaje mi się, że tak. Do zobaczenia w Szepietowie! MAŁGORZATA SAWICKA, REDAKTOR NACZELNY

ul. Zwycięstwa 10A/201, 15-703 Białystok, tel. 85 742-90-90, fax. 85 742-90-92, www.podlaskieagro.pl, e-mail: biuro@podlaskieagro.pl Redaktor naczelny: Małgorzata Sawicka, msawicka@skryba.media.pl Redakcja: Barbara Klem, Marzena Bęcłowicz, Szymon Martysz DTP: Marcin Dominów Reklama: Sebastian Rutkowski 503-039-455, szef biura reklamy, Edyta Andrukiewicz 508353-278, Wojciech Gawryluk 606-972-284, Justyna Radziszewska 500-123-174, Joanna Sawicka 662-234-788, Andrzej Niczyporuk 501-303-181 Wydawca: Wydawnictwo Skryba Druk: Bieldruk Białystok Nakład: 15000 egz.

Redakcja nie odpowiada za treść reklam

3


AKTUALNOŚCI W

OSTATNIM DNIU MAJA ROLNICY W CAŁYM KRAJU WYBIERALI PRZEDSTAWICIELI DO SWOJEGO SAMORZĄDU

IZBY ROLNE DLA ROLNIKÓW Lokale wyborcze w całej Polsce zostały otwarte punktualnie o godz. 8. Rolnicy wybierali swoich reprezentantów do izb rolniczych. Wybory trwały dziesięć godzin. Głosować mógł każdy, kto płaci podatek rolny. Na początku lipca poznamy nowe władze Podlaskiej Izby Rolniczej. Podstawę prawną działalności samorządu rolniczego w Polsce stanowi ustawa z 14 grudnia 1995 r. o izbach rolniczych (Dz. U. Z 2014 r. poz. 1079). Izby są rolniczym samorządem zawodowym, działającym na rzecz rozwiązywania problemów rolnictwa i reprezentującym interesy zrzeszonych w nim podmiotów. W kraju działa 16 wojewódzkich Izb Rolniczych. Zajmują się one m.in. opiniowaniem prawa, wnioskują o zmiany w przepisach, doradzają rolnikom. Kadencja trwa cztery lata. Tegoroczne wybory odbyły się już po raz piąty. Według obowiązujących przepisów każdy płatnik podatku rolnego jest jednocześnie członkiem samorządu rolniczego. Dlatego w głosowaniu do izb rolniczych biorą udział wszystkie osoby opłacające podatek rolny tj.: osoby fizyczne i prawne, będące podatnikami podatku rolnego, którzy posiadają gospodarstwo rolne o łącznej powierzchni przekraczającej 1 ha fizyczny lub 1 ha przeliczeniowy oraz osoby fizyczne i prawne, będące podatnikami podatku dochodowego z działów specjalnych produkcji rolnej. O przynależności do danego okręgu decyduje miejsce prowadzenia gospodarstwa rolnego, a nie miejsce zameldowania rolnika. 2 % otrzymanego podatku gmina przekazuje lokalnej izbie rolnej.

|

|

Barbara i Andrzej Leszczyńscy z Borowskich Michałów gospodarzą na 70 ha i prowadzą hodowlę bydła rzeźnego. W tym roku część gospodarstwa przekazali synowi. - Swoją wiedzą i doświadczeniem chcę pomagać rolnikom – mówi pan Andrzej, kandydat do Izby Rolniczej z terenu gminy Turośń Kościelna.

„Podlaskie Agro” na podglądanie wyborów udało się do gminy Turośń Kościelna. Na jej terenie do głosowania uprawnionych było 5.848 osób. Mogli poprzeć jednego lub dwóch kandydatów. A tych na liście było akurat dwóch: Krzysztof Kruszewski i Andrzej Leszczyński.

Irena i Tadeusz Danowscy z synami: Karolem i Pawłem uważają, że udział w wyborach to rolniczy obowiązek. Mieszkają w Borowskich Gzikach. Obrabiają 40 ha ziemi, hodują bydło mleczne. - Trzeba głosować, ktoś będzie walczył o nasze sprawy, może będzie lepiej – mówi z nadzieją gospodarz.

4

– Mamy dwa miejsca i dwóch kandydatów, więc wybory to jakby tylko formalność, obaj panowie przejdą – mówi Małgorzata Szymkowska, przewodnicząca komisji wyborczej i jednocześnie pracownica Urzędu Gminy. – Ale cieszy fakt, że jednak jest zainteresowanie, że rolnicy biorą udział w głosowaniu. Jako jeden z pierwszych głosujących w sali konferencyjnej Urzędu Gminy, gdzie zorganizowano wybory, pojawił się sam kandydat – Andrzej Leszczyński, z małżonką. – Zdecydowałem się kandydować z myślą o rolnikach – mówi Andrzej Leszczyński. – Jest dużo spraw, o których rolnicy wciąż nie wiedzą. Weźmy choćby kwestię odszkodowań za straty powodowane przez zwierzęta, a szczególnie dziki. Żaden rolnik w „pojedynkę” nic nie zdziała, trzeba trzymać się razem i całą rolniczą grupą walczyć o sprawy środowiska. Temu służą właśnie izby rolnicze i dzisiejsze wybory. Po godzinie 10, kiedy zakończyła się msza w miejscowym kościele parafialnym, głosujących nieco przybyło. Frekwencja była jednak znikoma – 0,68 %. Większa była z pewnością w tych okręgach, gdzie było kilku kandydatów na jedno miejsce. Na terenie działania Podlaskiej Izby Rolniczej pracowało 112 okręgowych komisji gminnych, w których wybierano kandydatów do 14 rad C.D. NA STR. 6

PODLASKIE AGRO


AKTUALNOŚCI

PODLASKIE AGRO

5


AKTUALNOŚCI C.D. ZE STR. 4

powiatowych. O ilości mandatów w poszczególnych gminach decyduje ilość gruntów rolnych, jeśli ich powierzchnia nie przekracza 4.000 ha – jedno miejsce . Taka sytuacja była np. w powiecie białostockim w gminie Czarna Białostocka. Jak podała oficjalnie wojewódzka komisja wyborcza, uprawnionych do głosowania było ogółem 267.443 rolników, najwięcej w powiecie białostockim – 61.055, najmniej w powiecie sejneńskim – 6.534. Średnia frekwencja wyniosła 2,79 %. Pod względem ilości osób biorących udział w wyborach należy pochwalić dwa powiaty wybitnie odstające od pozostałych: wysokomazowiecki – z najwyższym w województwie wynikiem 5,19 % oraz zambrowski – 4,78 %.

|

W gminie Turośń Kościelna uprawnionych do głosowania było 5.848 osób, z czego do urn poszło jedynie 40. Andrzej Leszczyński otrzymał poparcie 32 wyborców, a Krzysztof Kruszewski – 26. Nad prawidłowym przebiegiem głosowania czuwała damska, ale również rolna, komisja (od lewej): Małgorzata Szymkowska – przewodnicząca, Irena Dojlida i Honorata Halicka.

6

– Być może na wysoką frekwencję wpłynęła liczba kandydatów, w gminie Zambrów na dwa miejsca było ich aż siedmiu – podaje ciekawostki wyborcze Ewa Łempicka z PIR. – Najwięcej głosów – 232 – otrzymał Ryszard Łapiński, obecny wiceprezes Podlaskiej Izby Rolniczej, kandydujący w powiecie białostockim w gminie Łapy. Tu również najwięcej osób poszło do wyborów – 298. Najmniej osób głosowało w powiecie hajnowskim – 1,41 %. Blisko połowa wybranych osób, to ludzie „nowi” w Izbie. I co dalej? W trakcie przygotowywania bieżącego wydania „Podlaskiego Agro” do druku, trwały spotkania Rad Wyborczych w poszczególnych powiatach. Każdy z 14 powiatów wybiera przewodniczącego Rady i delegata do Walnego Zgromadzenia Podlaskiej IR – jako najwyższego organu władzy. Z tych 28 osób na początku lipca zostanie wybrany nowy zarząd PIR: prezes, jego zastępca i trzech członków zarządu. Ukonstytuuje się się również komisja rewizyjna i komisje problemowe. Zostanie również wybrany delegat do Krajowej Rady Izb Rolniczych. Przy okazji sięgnijmy jeszcze po łyk historii. Początki izb rolniczych w Europie przypadają na początek XIX w. Ważne miejsce w formowaniu się samorządu rolniczego odegrała Francja i Niemcy. Zaś pierwsza izba rolnicza w Polsce powstała w Poznaniu w 1895 r. z inicjatywy Niemców, którzy również stanęli na jej czele. Polacy byli nieufni, obawiali się, że szkoły rolnicze prowadzone przez izby rolnicze staną się ośrodkami germanizacji, a działalność izb ograniczy prace istniejących już zawodowych organizacji rolniczych. Na rozwój samorządu rolniczego w Polsce miało znaczący wpływ rozporządzenie prezydenta RP o izbach rolniczych z 1928 r. Według niego izba rolnicza została zdefiniowana jako jednostka samorządu gospodarczego i osoba

publiczno-prawna, działająca na obszarze jednego województwa i w granicach ustaw państwowych oraz własnego statutu. Istota samorządowego charakteru izb rolniczych polegała na wykonywaniu przez nie praw zwierzchnich w stosunku do członków, których przynależność do izb była obligatoryjna. Izby miały charakter powszechny i dlatego mogły reprezentować interesy wszystkich rolników i bronić całego rolnictwa. Głównym ich celem było zorganizowanie zawodu rolniczego. Podkreślano, że izby rolnicze mają być najbardziej powszechną reprezentacją rolników. Wszystkie wspomniane projekty przyczyniły się do sformułowania ostatecznej wersji projektu ustawy o izbach rolniczych, która została uchwalona 14 grudnia 1995 r. i weszła w życie 4 kwietnia 1996 r. Ustawa ta stworzyła podstawy prawne do przeprowadzenia demokratycznych wyborów i wyłonienia organów rolniczego samorządu zawodowego. Następnym etapem była nowelizacja ustawy z 21 czerwca 2001 r., która przyniosła rozszerzenie zakresu kompetencji samorządu rolniczego oraz wprowadziła zmiany w jego strukturze organizacyjnej. I w takiej formie samorząd funkcjonuje do dziś. Czy jest potrzeba zmiany przepisów, aby nie każdy płatnik podatku rolnego stawał się członkiem samorządu rolniczego? Potrzeba jest, ale woli politycznej nie ma – wypowiadał się w mediach Wiktor Szmulewicz, prezes Krajowej Rady Izb Rolniczych. W ostatnich latach w skali Polski spadła liczba uczestników wyborów do izb rolniczych. O ile w 2007 r. wzięło w nich udział 250 tys. osób, to w 2011 r. – połowa tej liczby. Uwzględniając rolników występujących o dopłaty – zaledwie co dziesiąty bierze udział w wyborach do izb rolniczych. TEKST I ZDJĘCIA :

BARBARA KLEM

PODLASKIE AGRO


AKTUALNOŚCI

PODLASKIE AGRO

7


AKTUALNOŚCI ZIELONA GALA

|

ODBYŁA W SIĘ W

SZEPIETOWIE

W DNIACH

30 I 31

MAJA

Uroczystego otwarcia Zielonej Gali i Targów Budownictwa Wiejskiego dokonał Grzegorz Mikołajczyk, dyrektor Podlaskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego.

Kukurydza i zielonki to podstawowe uprawy prowadzone na terenie województwa podlaskiego. Tym też roślinom poświęcone są dwie z imprez Podlaskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego. Pierwszą z nich – Zieloną Galę – odwiedziło w tym roku kilkanaście tysięcy zwiedzających. To wyjątkowa edycja tego wydarzenia. W tym roku odbyło się ono po raz dziesiąty. Po raz ósmy Zielonej Gali towarzyszyły natomiast Podlaskie Targi Budownictwa Wiejskiego. Te dni to w praktyce ogromny teren wystawowy, na którym firmy z całej Polski prezentują maszyny rolnicze, głównie do zbioru i konserwacji zielonek, środki do produkcji rolnej, materiały budowlane, w tym instalacje odnawialnych źródeł energii. Dla rolników i planujących inwestycje budowlane okazja jest niesamowita. W jednym miejscu można się zapoznać z ofertą tysięcy firm, zobaczyć w praktyce zastosowane rozwiązania technologiczne. Dla żądnych wiedzy, przygotowano wykłady związane z technologią zbioru i konserwacji zielonek. 8

|

Uroczystego otwarcia Zielonej Gali i Targów Budownictwa Wiejskiego dokonał Grzegorz Mikołajczyk, dyrektor Podlaskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego.

Wśród wystawców wiele firm z regionu. Na stoisku Primatora z Czyżewa, dealera m.in. marek New Holland i Kuhn, można było zobaczyć m.in. kosiarkę z centralnym zawieszeniem Kuhna GMD 3110. To pierwsze na świecie tego typu urządzenie z całkowicie bezobsługową belką tnącą, w której przez cały czas eksploatacji nie trzeba wymieniać oleju.

Zaraz obok Pronar z Narwi, prezentujący całą linię maszyn do zbioru zielonej i Inter-Tech z Zambrowa, coraz powszechniej znany producent m.in. osprzętu rolniczego. Na targach niespodzienka, widzieliśmy w ofercie firmy już włókę polową, teraz pojawiła się zgrabiarka KT 420. Danex z Rogienic Wielkich promował głównie serię prasoowijarek Fusion marki McHale, PODLASKIE AGRO


AKTUALNOŚCI

PODLASKIE AGRO

9


AKTUALNOŚCI

o której pisaliśmy w jednym z ostatnich wydań „Podlaskiego Agro”. Lecz nie wymienione maszyny zostały uznane za „Hit imprezy”. Wyróżnienie do powędrowało do przyczepy samozbierającej Strautmann Giga-Vitesse 4001, którą prezentował białostocki Contractus. Charakteryzują ją: podbieracz o szerokości dwóch metrów, 45 noży tnących, pojemność ponad 75 m³ oraz zastosowany w maszynie system ciągłego przepływu CFS. To specjalna konstrukcja podbieracza i walców przyspieszających podbieracz. Dzięki zastosowanym rozwiązaniom, przyczepa jest niezwykle wydajna i szczególnie dedykowana dużym gospodarstwom. Wśród wyróżniających się na Zielonej Gali prezentacji, wymienić należy także system napowietrzania gnojowicy będący alternatywą dla

mieszadeł mechanicznych śmigłowych i prezentowany przez Karola Gołaszewskiego. Hitem targów budowlanych stała się szczególnie często odwiedzana przez zwiedzających wiertnica geotermalna GRD 4R prezentowana przez firmę Optima Polska. Drugiego dnia imprezy odbyło się to, na co czeka większość uczestników imprezy – pokaz maszyn przy pracy. Kolejno na łąkę wjechały: kosiarki, przetrząsacze, zgrabiarki, prasy zwijające, owijarki i prasoowijarki oraz przyczepy zbierające i samozałodowcze. W sumie swoje możliwości techniczne zaprezentowało 58 zestawów maszyn. OPR. FOT .

SAM

MAŁGORZATA SAWICKA

 BEZPIECZNE ZIELONE ŻNIWA Od kilku lat w ramach Zielonej Gali odbywa się pokaz

przestawianie maszyn z pozycji transportowej ej

bezpiecznej obsługi maszyn do zbioru zielonek jako

w roboczą, środki ostrożności, jakie należy

wspólna inicjatywa Kasy Rolniczego Ubezpieczenia

podjąć w trakcie pracy z maszynami, przerwy

Społecznego Oddział w Białymstoku i Podlaskiego

na odpoczynek, itp.

Ośrodka Doradztwa Rolniczego. Tegoroczny został

- Podczas pracy maszyny nikt oprócz kierowcy nie

zorganizowany w ramach ogólnopolskiej kampanii

może się znajdować w kabinie ciągnika - przestrzegał rzegał

KRUS „Nie daj się wkręcić”. Jej celem jest zwrócenie

Marek Milewski z KRUS-u. - Nie opuszczamy ciągnika

uwagi rolników na zapobieganie wypadkom, w więk-

przodem, a przed tym zawsze należy wyłączyć yć silnik.

szości tragicznym w skutkach, jakimi są pochwycenia

Należy pamiętać o odpowiednim ubiorze, buty muszą

i uderzenia przez ruchome części maszyn.

mieć dobry protektor i podwyższoną cholewkę, która

Przed rozpoczęciem i w trakcie pracy maszyn na łące,

ochroni nogę przed skręceniem. W kabinie powinna

pracownik KRUS omawiał zasady bezpiecznej pracy

znajdować się apteczka i gaśnica proszkowa – instru-

przy ciągniku rolniczym, kosiarce rotacyjnej i prasie

ował pracownik KRUS.

zwijającej, a także przygotowanie maszyn do pra-

Pokazowi bezpiecznej obsługi maszyn przyglądało się

cy, prawidłowe wysiadanie traktorzysty z ciągnika,

kilka tysięcy osób.

10

PODLASKIE AGRO



AKTUALNOŚCI 11

CZERWCA BR . POZNALIŚMY ZWYCIĘZCÓW TEGOROCZNEJ

PODLASKIEJ AGROLIGI

WITAMY W GRONIE ELIT Konkurs ten od przeszło 20 lat cieszy się niesłabnącym powodzeniem wśród rolników oraz firm związanych z branżą rolniczą. Zostać jego laureatem to prestiż i wielkie wyróżnienie. O czym mowa? Rzecz jasna, że o Podlaskiej AgroLidze, która rok rocznie wyłania najlepszych z najlepszych.

|

– Podlaska AgroLiga od 22 lat promuje najlepszych rolników i firmy działające w branży rolniczej. Mamy już ponad 280 laureatów tego konkursu – powiedział Grzegorz Mikołajczyk, dyrektor Podlaskiego Ośrodka Doradztwa

|

Rolniczego w Szepietowie. Tegoroczni Mistrzowie Podlaskiej AgroLigi oprócz pracy zawodowej – rolniczej, znajdują także czas na swoje pasje i uzdolnienia. Pani Anna – kulinarne, jej mąż – muzyczne. Na zdjęciu Anna i Sylwester Jaszczołtowie po odebraniu nagród.

W tegorocznej edycji Podlaskiej AgroLigi o tytuł Mistrza starało się dziewięć gospodarstw w kategorii rolnicy i pięć przedsiębiorstw w kategorii firmy. 11 czerwca br. poznaliśmy wyniki tej rywalizacji. Uroczysty finał konkursu odbył się w Podlaskim Urzędzie Wojewódzkim w Białymstoku i zgromadził m.in.: przedstawicieli władz wojewódzkich, samorządowych, laureatów poprzednich edycji konkursu oraz, rzecz jasna, nominowanych do tego zaszytego tytułu. – Co roku o tytuł Mistrza Podlaskiej AgroLigi ubiegają się doskonałe gospodarstwa, rentowne i wyróżniające się wysoką efektywnością produkcji – powiedział Grzegorz Mikołajczyk, dyrektor Podlaskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Szepietowie. – Poziom konkursu jest jak zwykle bardzo wysoki. Wiem, że komisja miała problemy z wyłonieniem – zwłaszcza wicemistrza. Cieszę się, że wszyscy kandydaci – czy to w kategorii rolnicy, czy firmy – są pasjonatami. Swoją pracę wykonują z ogromną pasją i to jest najważniejsze w sukcesie, który osiągają. Jestem przekonany, że mistrzowie wyłonieni w dzisiejszym konkursie zdobędą w przyszłym roku wysokie pozycje w Krajowej AgroLidze i przywiozą, kolejne już, trofea do naszego województwa. 12

– Jesteśmy dziś w gronie elity polskiego i podlaskiego agrobiznesu – powiedział z kolei Marek Skarżyński, zastępca dyrektora PODR w Szepietowie, przewodniczący komisji konkursowej. – Jesteście dumą i honorem Podlasia, dumą i honorem Polski. Pokazujecie, w jaki sposób można osiągać sukcesy w zwyczajnej codzienności wsi. To jest współczesna szlachetność i patriotyzm – dziękujemy wam za to.

|

A Mieczysław Baszko, marszałek województwa podlaskiego dodał m.in.: – Wasza praca i osiągnięcia, to, w jaki sposób rozwijacie swoje gospodarstwa i firmy stanowi przykład dla innych. Napawa dumą. Jesteście solą tej ziemi – mówił do zgromadzonych. Zatem, żeby zbytnio nie przedłużać poznajmy ich. Tych naj, naj, naj… Otóż Mistrzami Podlaskiej AgroLigi 2015 w kategorii rolnicy zostali Anna i Sylwester Jaszczołtowie z miejscowości C.D. NA STR. 14

Uroczysty finał Podlaskiej AgroLigi 2015 odbył się w Podlaskim Urzędzie Wojewódzkim w Białymstoku i zgromadził mnóstwo gości. Patrząc na publiczność można było śmiało powiedzieć „Mistrzowie są wśród nas”.

PODLASKIE AGRO



AKTUALNOŚCI C.D. ZE STR. 12

WYNIKI

KONKURSU

P O D L A S K A A G R O L I G A 2015

Jaszczołty w gm. Grodzisk. Rolnicy prowadzą 236 ha gospodarstwo i utrzymują 360 sztuk bydła. Nietrudno się więc domyślić, że ich gospodarstwo słynie z największej produkcji mleka w okolicy. – Dzisiejsza nagroda jest dla nas dużym, aczkolwiek bardzo miłym, zaskoczeniem. Tym bardziej, że w konkursie startowały naprawdę znakomite gospodarstwa – powiedziała Anna Jaszczołt. – Gospodarowaniem tak „na poważnie” zajęliśmy się w 1994 r. Od tamtego czasu dużo inwestowaliśmy i sukcesywnie zwiększaliśmy produkcję. Jeśli zostajesz w miejscu, to tak jak byś się cofał. Trzeba utrzymać się na rynku, więc

 MISTRZOWIE PODLASKIEJ AGROL IGI

2015

W KATEGORII ROLNICY

Anna i Sylwester Jaszczołt, Jaszczołty, gm. Grodzisk, pow. Siemiatycki

 MISTRZ PODLASKIEJ AGROL IGI

2015

W KATEGORII FIRMY

Metal-Fach Sp. z o.o., ul. Kresowa 62, Sokółka

 WICEMISTRZOWIE

PODLASKIEJ AGROLIGI 2015 W KATEGORII ROLNICY

A lina i Adam Ch oińsc y, Br usze wo, gm. Sokoły, pow. wysokomazowiecki

Dorota i Mirosław Czarnieccy, Żłobin, gm. Krasnopol, pow. sejneński

 WICEMISTRZOWIE PODLASKIEJ

AGROLIGI 2015

W KATEGORII FIRMY

„Koja” Janina Konopka, Smolniki 11, Stawiski, pow. kolneński

A d l e r B i o g a z Sp. z o. o. , R y b o ł y,

|

Liczne nagrody dla Metal-Fachu odebrał Janusz Kaźmierowski, wiceprezes firmy. Na zdjęciu w otoczeniu osób wręczających upominki.

w przyszłości na pewno będą kolejne inwestycje – dodał Sylwester Jaszczołt. A ja dodam, że to nie pierwsza nagroda państwa Jaszczołt. Ich niezwykła pracowitość, aktywność i zaangażowanie sprawiły, że odnosili już sukcesy w konkursach. W 2010 r. wygrali „VI Mleczne Mistrzostwa Polski”, w dwa lata później zajęli II miejsce w konkursie „Innowacyjny Młody Rolnik”. Z kolei Mistrzem Podlaskiej AgroLigi 2015 w kategorii firmy został Metal-Fach z Sokółki. Jest to firma zajmująca się produkcją maszyn rolniczych, kotłów grzewczych, konstrukcji stalowych oraz naczep do ciężarówek. – Jesteśmy jednym z największych podmiotów w branży rolniczej w województwie podlaskim, a także w Polsce. Znajdujemy się w pierwszej trójce w kraju, jeśli chodzi o producentów maszyn rolniczych – powiedział Janusz Kaźmierowski, wiceprezes Metal-Fachu. – Ok. 45 % naszej produkcji trafia na eksport, dlatego nasze maszyny są dostępne na całym świecie. Obecnie „celujemy” w dużego rolnika. Nastawiamy się na szeroką gamę produktów, począwszy

od bardzo dużych przyczep i rozrzutników, maszyn uprawowych, czyli pługów i agregatów. Pr z ypomnijmy, iż Metal-Fach istnieje od 1989 r., zatrudnia ok. 800 pracowników i jest jednocześnie jednym z największych pracodawców w regionie. Spółka posiada ponad 80 przedstawicielstw handlowych w 31 krajach. Wkrótce też otwiera swój zakład produkcyjny w Rosji. Roczne obroty firmy to ok. 200 mln. zł. – To właśnie na Podlaskiej AgroLidze spotykają się ludzie, którzy przed laty pokochali matkę ziemię i dziś na niej bardzo ciężko pracują. Często z ogromnym poświęceniem i wysiłkiem. Ten konkurs jest wyrazem podziękowania za tę pracę i problemy dnia codziennego – podsumował Andrzej Remisiewicz, właściciel firmy Trans-Rol z Kruszewa-Wypych i jednocześnie członek komisji konkursowej. – Przez 22 lata trwania konkursu najwięcej mistrzów i wicemistrzów wyłoniono właśnie z naszego województwa. Jesteśmy z tego dumni i serdecznie za to dziękujemy. Poza tym żadne województwo w kraju nie jest tak zintegrowane jak nasze. TEKST

I FOT .:

MARZENA BĘCŁOWICZ

gm. Zabłudów, pow. białostocki

 L AUREACI PODLASKIEJ AGROL IGI

2015

W KATEGORII ROLNICY

Jan Kłosek, Ożarki-Olszanka, gm. Rutki, pow. zambrowski

Bożena i Henr yk Bok sz, Jegliniszki, gm. Wiżajny, pow. suwalski

Irena i Henr y k Wojt ach , O wie c zk i, gm. Goniądz, pow. moniecki

Krzysztof Wyszomirski, Jakać Dworna, gm. Śniadowo, pow. łomżyński

Katarzyna i Jacek Olszewscy, Miecze, gm. Rajgród, pow. grajewski

Marcin Prusko, Augustów, gm. Augustów, pow. augustowski

 L AUREACI PODLASKIEJ AGROL IGI

2015

W KATEGORII FIRMY

Handel i Usługi Ziemne, Helena i Bazyl Jagodniccy, ul. Targowa 37, Hajnówka

Wędzarnia Dunikowscy, Janina i Sławomir Dunikowscy, Proniewicze 86, gm. Bielsk Podlaski, pow. bielski

|

Podlaską AgroLigę uświetnił występ dziecięcego zespołu tańca „Lowzar” z Białegostoku. Uczestników zespołu trudno było uchwycić obiektywem aparatu w trakcie tańca, dlatego po występie chętnie pozowali do zdjęć. Tu ze Stefanem Krajewskim, dyrektorem Podlaskiego Oddziału ARiMR.

14

PODLASKIE AGRO


AKTUALNOŚCI

PODLASKIE AGRO

15


AKTUALNOŚCI PODLASKI OŚRODEK DORADZTWA ROLNICZEGO

W

SZEPIETOWIE

W PEŁNI PRZYGOTOWANY DO POMOCY ROLNIKOM W NOWEJ PERSPEKTYWIE FINANSOWEJ

70 LAT HISTORII W SŁUŻBIE ROLNIKOM

O nowych wyzwaniach i największych imprezach targowych w regionie, a także o roli i zadaniach Podlaskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego z Grzegorzem Mikołajczykiem, dyrektorem instytucji rozmawia Małgorzata Sawicka. MAŁGORZATA SAWICKA: To już kilka miesięcy, od kiedy objął pan stanowisko dyrektora Podlaskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego... Ta instytucja to grubo ponad 200 pracowników: jednostka centralna w Szepietowie, ale także 14 Zespołów Doradztwa Rolniczego rozlokowanych w powiatach woj. podlaskiego. Jakie miał pan obawy obejmując pieczę nad tak poważnym zespołem? GRZEGORZ MIKOŁAJCZYK: Tak, funkcję dyrektora Ośrodka zacząłem pełnić 1 kwietnia tego roku. To wielki zaszczyt, ale i wyzwanie kierować firmą z blisko 70-letnią tradycją, w której pracują wykwalifikowani doradcy znający doskonale potrzeby podlaskich rolników. Nie boję się nowych wyzwań, znam sytuację i problemy podlaskiego rolnictwa. Pochodzę z rodziny rolniczej, a od 2003 r. pracowałem w Biurze Powiatowym Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa w Wysokiem Mazowieckiem. Przez ostatnie 4,5 roku sprawowałem funkcję kierownika tego Biura, mam więc doświadczenie na stanowisku kierowniczym. M.S.: Za panem już chrzest bojowy, a w zasadzie dwa, w postaci imprez targowo-wystawienniczych: Wiosenne Targi Ogrodnicze i Targi Pszczelarskie oraz Zielona Gala i Podlaskie Targi Budownictwa Wiejskiego... G.M.: Funkcja wystawiennicza to jedno z wielu zadań ODR-u. W kalendarzu szepietowskich imprez znaleźć można, poza dwiema wymienionymi, także: Regionalną Wystawę Zwierząt Hodowlanych, Podlaski Dzień Kukurydzy, Targi Ogrodnicze „Jesień w sadzie i ogrodzie”. Organizowane przez nas targi mają różne cele. Przede wszystkim rolnicy, hodowcy, producenci mają szansę i możliwość zaprezentowania owoców swojej pracy. Poprzez targi i wystawy realizujemy także cel edukacyjny, wychowawczy i ekologiczny. Nasi doradcy mają szansę bezpośredniego kontaktu z odwiedzającymi nas mieszkańcami województwa oraz gośćmi z kraju. To doskonała szansa na wymianę myśli, doświadczeń i umiejętności. Jak zwykle największym wyzwaniem jest zainteresowanie odwiedzających Ośrodek Doradztwa jak najciekawszą tematyką. Jestem przekonany, że program 16

odbytych imprez w pełni usatysfakcjonował osoby odwiedzające PODR. M.S.: Jaka jest współcześnie rola Ośrodka Doradztwa Rolniczego? G.M.: Ośrodek od zawsze wspierał rolników i tak będzie w przyszłości. Priorytetem w działalności Ośrodka jest transfer wiedzy, doradztwo technologiczne, promocja innowacyjności i prowadzenie działań na rzecz rozwoju szeroko pojętego przetwórstwa rolno-spożywczego. Główne zadanie Ośrodka to poprawa konkurencyjności gospodarstw rolnych, zrównoważony rozwój zasobami naturalnymi oraz wzrost zatrudnienia i przedsiębiorczości na obszarach wiejskich. Cele te realizujemy poprzez liczne szkolenia i kontakt bezpośredni z rolnikami. Prowadzimy kompleksową obsługę doradczą gospodarstw rolnych. To u nas rolnik może uzyskać wszystkie niezbędne informacje do właściwego funkcjonowania swojego gospodarstwa. M.S.: W jakim kierunku będzie podążał PODR pod pańskim kierownictwem? G.M.: Stałą misją Podlaskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego jest świadczenie wszechstronnej pomocy rolnikom, mieszkańcom obszarów wiejskich i przedsiębiorcom z branży rolniczej i to się oczywiście nie zmieni. Na pewno będę kładł nacisk na doskonalenie pracy powiatowych zespołów doradztwa rolniczego, aby jak najwięcej dobrego i skutecznego doradztwa bezpośrednio docierało do rolnika. W szeroko rozumianym doradztwie będziemy na bieżąco i perspektywicznie przygotowywać rolników do ewentualnych zmian wprowadzonych przez rząd i wynikających z nowej Wspólnej Polityki Rolnej. Postaram się wykorzystać potencjał drzemiący w doradcach, też chcę wprowadzić trochę świeżości. Z pewnością wspólnie stworzymy zgrany zespół, a wszystko po to, aby na podlaskiej wsi żyło się co raz lepiej. Stawiam na efektywność. Liczę, że pod moim kierownictwem będziemy dobrymi partnerami rolników z województwa podlaskiego. Tym bardziej, że aktualnie polskie rolnictwo przeżywa głębokie zmiany, którym rolnicy cały czas starają się sprostać. Jestem przekonany, że doradztwo naszego Ośrodka jest Wam, Drodzy Rolnicy, potrzebne, może

nawet niezbędne. Korzystając z niego będziecie dobrze przygotowani do nowych wyzwań we współczesnym rolnictwie. Serdecznie zachęcam do współpracy i korzystania z usług oferowanych przez nasz Ośrodek. M.S.: Za Podlaskim Ośrodkiem Doradztwa Rolniczego stoi potężna, bo niemal 70-letnia historii i tradycja. Jednak dziś w cenie, poza doświadczeniem, jest wiedza, ta najświeższa. Współcześnie otaczająca nas rzeczywistość, może szczególnie w branży rolniczej, zmienia się przecież bardzo szybko. Czy doradcy Ośrodka nadążają za zmianami? W jaki sposób? G.M.: Mogę zagwarantować, że nasi doradcy nie pozostają w tyle. Posiadają odpowiednie przygotowanie i niezbędną wiedzą na temat regulacji prawnych, a także nowości z branży rolniczej. Nasi doradcy na bieżąco podnoszą swoje kwalifikacje, dzięki temu zapewniają fachowe doradztwo technologiczne dostosowane do specyfiki regionu. Obecnie podstawową formą komunikacji z rolnikiem jest internet, w tym kierunku planujemy się rozwijać. Mamy zamiar uruchomić własnego newslettera oraz kanał na Youtube. Planujemy aktywnie funkcjonować w serwisach społecznościowych. Stale unowocześniamy naszą stronę internetową, która jest źródłem bieżących informacji. C.D. NA STR. 18

PODLASKIE AGRO


AKTUALNOŚCI

PODLASKIE AGRO

17


AKTUALNOŚCI C.D. ZE STR. 16

M.S.: Z perspektywy producentów rolnych znajdujemy się w newralgicznym momencie dla polskiego rolnictwa. Rozpoczyna się realizacja nowej perspektywy finansowej i, może brzydko mówiąc, wyścig o unijne wsparcie. Czy doradcy Ośrodka są przygotowani na pomoc zainteresowanym rolnikom? G.M.: Najbliższe lata przyniosą nowe wyzwania, wynikające m.in. z nowej perspektywy PROW 2014-2020. Jestem głęboko przekonany, że potencjał ludzi i zaplecze techniczne, którym dysponuje Podlaski Ośrodek Doradztwa Rolniczego w Szepietowie pozwolą skutecznie wspierać procesy przemian w rolnictwie i na podlaskiej wsi. Posiadamy odpowiednie doświadczenie i przygotowanie merytoryczne. Serdecznie zapraszam wszystkich zainteresowanych rolników do odwiedzania naszych biur w powiatach. M.S.: Powiedzmy sobie szczerze: nie wszyscy mieszkańcy wsi mogą doić krowy, hodować trzodę chlewną. Trzeba się przebranżowić. Co oferuje Ośrodek w zakresie reorientacji zawodowej rolników? G.M.: Ośrodek zawsze wspierał rolników, którzy szukali nowych źródeł dochodu. W latach 2006-2014 prężnie realizowaliśmy projekty Reorientacja i Nowe Horyzonty, w ramach których prawie dwa tysiące osób zdobyło nowe umiejętności i kwalifikacje. Obecnie staramy się o nowe środki, tak, aby program Reorientacja ruszył ponownie. W zakresie reorientacji zawodowej widzimy ogromny potencjał w sektorze rolno-spożywczym. Mając na uwadze rolę, jaką ten sektor pełni i pełnić powinien w regionie, przy PODR w Szepietowie powstaje w tym roku, duża inwestycja – Podlaskie Centrum Technologii

18

Rolno-Spożywczych. Będzie to doskonałe połączenie nauki z przedsiębiorczością rolną. Wyeksponowane zostaną cztery technologie: produkcja suszu, linia do przetwórstwa owoców i warzyw, mięsa i mleka. Działalność Centrum pozwoli rolnikom zdobyć wiedzę na temat pozyskania dodatkowych źródeł dochodu, co wesprze proces dywersyfikacji rolnictwa Polski Wschodniej. Obiekt szkoleniowy wraz z odpowiednio przygotowaną kadrą doradczą umożliwi potencjalnym producentom zapoznanie się z technologią przerobu danego produktu, aspektami ekonomicznymi podejmowanego przedsięwzięcia oraz wymogami sanitarnymi koniecznymi do spełnienia w związku z tworzeniem i funkcjonowaniem zakładu. Pozwoli to na zwiększenie wiedzy rolników i z pewnością rozwinie drobne przetwórstwo w województwie podlaskim. M.S.: Przed nami największa i najbardziej znana impreza-wystawa organizowana przez PODR – Regionalna Wystawa Zwierząt Hodowlanych w Szepietowie i Dni z Doradztwem Rolniczym. Co Ośrodek przygotował w tym roku? G.M.: Szepietowskie wystawy wyróżnia rozmach, wysoki standard i oczywiście frekwencja, zarówno wystawców, jak i zwiedzających. Podlaski Ośrodek Doradztwa Rolniczego może poszczycić się dobrze przygotowanym zapleczem technicznym. To m.in. oświetlone tereny wystawowe, utwardzone drogi dojazdowe do stanowisk wystawowych, dobre nagłośnienie dziewięciu hektarów terenów wystawowych, telebim informujący o bieżących wydarzeniach, dobrze wyposażone stanowiska dla zwierząt, ring do prezentacji zwierząt z widownią na 500 osób. Nasze wysiłki dotyczące organizacji imprez były doceniane na arenie lokalnej i krajowej.

Wielokrotnie zdobywaliśmy tytuły „Lidera Wystaw Rolniczych w Polsce”. Zdobyliśmy też tytuł „Podlaska Marka Roku” w kategorii „miejsce”. Jednak dla nas największym wyróżnieniem jest, po prostu, ponowna obecność zwiedzających. Czerwcowe targi to zdecydowanie czas hodowców zwierząt. W ciągu tych dwóch dni mogą czuć się docenieni. Wówczas to właśnie im składany jest hołd i niekończące się gratulacje, dlatego tak chętnie i licznie prezentują swój dorobek hodowlany. Wystawa to święto i triumf podlaskiego rolnictwa na najwyższym poziomie. Prestiżu naszej wystawie dodaje obecność i patronat Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi, wojewody podlaskiego, marszałka województwa podlaskiego, prezesa Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, prezesa Agencji Rynku Rolnego, prezesa Agencji Nieruchomości Rolnych, prezesa KRUS oraz prezydenta Polskiej Federacji Hodowców i Producentów Mleka. Wystawa ma także swój wymiar duchowy. Msza święta polowa z możliwie najpiękniejszą oprawą koncelebrowana jest zawsze przez ks. biskupa diecezji łomżyńskiej w otoczeniu księży bliskich „rolniczej rodzinie”. W tym roku po raz drugi w Szepietowie zaprezentuje się Podlaska Szkoła Młodych Hodowców. Zmagania młodych pasjonatów będą świetną atrakcją dla obserwatorów, a dla uczestników niejednokrotnie prawdziwą szkołą przetrwania np. podczas pierwszego oprowadzania zwierzęcia. Nowością na wystawie będą ślimaki, których hodowla jest niezwykle interesująca i zdobywa coraz większe grono zwolenników. Jednym zdaniem: serdecznie zapraszam 27 i 28 czerwca do Szepietowa. M.S.: Dziękuję za rozmowę.

PODLASKIE AGRO


AKTUALNOŚCI

PODLASKIE AGRO

19


AKTUALNOŚCI 7

CZERWCA BR . W

ZESPOLE SZKÓŁ CENTRUM KSZTAŁCENIA ROLNICZEGO

W JANOWIE ODBYŁO SIĘ

VII FORUM ROLNICZE

MOC ATRAKCJI DLA KAŻDEGO Wykłady nawiązujące do aktualnej sytuacji w rolnictwie, prezentacja maszyn i urządzeń rolniczych, degustacja potraw, występy artystyczne. Oto największe atrakcje Forum Rolniczego, które odbyło się w pierwszą niedzielę czerwca, w janowskim Zespole Szkół Centrum Kształcenia Rolniczego.

|

Forum Rolnicze uroczyście otworzył Bogusław Zarzecki, dyrektor Zespołu Szkół Centrum Kształcenia Rolniczego w Janowie, serdecznie witając wszystkich zgromadzonych.

|

– Prowadzimy niewielkie gospodarstwo rolne. Zajmujemy się hodowlą krów mięsnych – mówili Jolanta i Artur Hawryluk ze Starej Rozedranki. Rolnicy na imprezę przyjechali z dziećmi – Andżeliką i Mateuszem.

To już siódma odsłona Forum Rolniczego. O ile odbywa się ono na terenie Zespołu Szkół Centrum Kształcenia Rolniczego w Janowie, to jest ono współorganizowane przez Urząd Marszałkowski Województwa Podlaskiego oraz Sekretariat Regionalny Krajowej Sieci Obszarów Wiejskich Województwa Podlaskiego. Dlatego też na imprezie nie mogło zabraknąć przedstawicieli tych instytucji. – Chcemy, by targi i konferencje odbywały się jak najbliżej rolników. Cel został osiągnięty,

|

Forum Rolnicze organizuje Zespół Szkół Centrum Kształcenia Rolniczego w Janowie, Urząd Marszałkowski Województwa Podlaskiego oraz Sekretariat Regionalny Krajowej Sieci Obszarów Wiejskich Województwa Podlaskiego.

20

czego przykładem jest to właśnie Forum Rolnicze w Janowie. Warto dodać, że to właśnie ta szkoła jest prekursorem, jeśli chodzi o imprezy tego typu – powiedział Mieczysław Baszko, marszałek województwa podlaskiego w trakcie otwarcia imprezy. Marszałek nawiązał także do obecnej, nieciekawej sytuacji rolników w naszym regionie. – Wprawdzie ostatnio rolnicy napotykają wiele problemów, ale oby tylko nie było gorzej. My wspieramy ich, na przykład w walce

z ASF. Upominamy się o to, aby wspomóc rolników rekompensatami. W ubiegłym roku udało się nam powołać zespół oceniający szkody w uprawach rolnych spowodowanych przez dziki – to ewenement w skali całego kraju. Ministerstwo przyznało na ten cel 6 mln zł., a ci, którzy złożyli wnioski, pomoc finansową dostali. Pokazaliśmy też, że można w budżecie województwa zabezpieczyć pieniądze i uruchomić procedurę odstrzału dzików. A co do przyszłości – to udało się nam przekonać ministra rolnictwa, aby do mniejszych gospodarstw trafiły większe dopłaty. Słoneczna pogoda przyciągnęła na imprezę rekordową ilość zwiedzających, co z radością podkreślił Bogusław Zarzecki, dyrektor Zespołu Szkół Centrum Kształcenia Rolniczego w Janowie. – Deszcz towarzyszył Forum przez ostatnie dwa lata – wspominał dyrektor. – Dziś mamy piękne słońce i mnóstwo gości. Zapraszamy więc na pokazy najnowocześniejszych maszyn i urządzeń rolniczych, tym bardziej, że ich producentów zgromadziliśmy w jednym miejscu. Oprócz części wystawienniczej na szkolnym boisku znajdowała się też scena, na której cały czas odbywały się występy dzieci, młodzieży oraz seniorów z gminy Janów. Tłumy chętnych ustawiały się przed namiotami z potrawami regionalnymi oraz smakołykami przygotowanymi przez uczniów szkoły. Natomiast najmłodsi C.D. NA STR. 22

PODLASKIE AGRO


AKTUALNOŚCI

PODLASKIE AGRO

21


AKTUALNOŚCI C.D. ZE STR. 20

uczestnicy imprezy doskonale bawili się w przygotowanym specjalnie dla nich, parku rozrywki. – Dzięki corocznym Forum promujemy naszą szkołę – dodał Bogusław Zarzecki. – Nasza placówka jest jedyną szkołą w powiecie sokólskim, której organem prowadzącym jest Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Ponadto współpracuje z nami wiele organizacji, są to m.in.: Kasa Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego, Agencja Rynku Rolnego, Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, Podlaski Ośrodek Doradztwa Rolniczego, czy Powiatowa Izba Rolnicza. W czasie, gdy jedni się bawili, inni mogli pogłębić swoją wiedzę. W auli szkoły odbywały się bowiem wykłady na tematy dotyczące aktualnej sytuacji w rolnictwie. Omówiono następujące kwestie: Działania wspierające młodych rolników w ramach PROW na lata 2014-2020, Rozwój podlaskiego rolnictwa w kontekście zmian w przepisach dotyczących sprzedaży przetworzonych produktów rolnych oraz Nowe odmiany zbóż – uprawa w warunkach gospodarstw ekologicznych.

|

Honorowe oddawanie krwi, to stały punkt imprezy. Na zdjęciu Dawid Filipczuk, uczeń Zespołu Szkół Centrum Kształcenia Rolniczego w Janowie.

22

– Dla młodych rolników przewiduje się premie w wysokości 100.000 zł, które wypłacane będą w dwóch ratach (80 % kwoty – pierwsza i 20 % kwoty – druga) – mówiła Magdalena Kowalska z Podlaskiej Izby Rolniczej z Hajnówki, omawiając najistotniejsze zmiany, jakie niesie ze sobą PROW. – O wsparcie może ubiegać się osoba, która nie przekroczyła 40. r.ż., posiada odpowiednie kwalifikacje zawodowe (lub zobowiązuje się do ich uzupełnienia – ma na to trzy lata), podlega ubezpieczeniu społecznemu w KRUSie, po raz pierwszy rozpoczyna prowadzenie gospodarstwa rolnego, przedłożyła biznesplan dotyczący rozwoju gospodarstwa oraz zobowiązała się do jego realizacji. Ponadto zobowiązał się też prowadzić gospodarstwo, jako kierujący przez co najmniej pięć lat oraz, co jest nowe, uproszczoną rachunkowość. Decyzja o przyznaniu dofinansowania zależy od ilości punktów, jakie zgromadzi rolnik. I tu uszczegółowione zostały kryteria, według których przyznawane są punkty. Dotyczy to między innymi areału gospodarstwa, który jest najważniejszy. – Żeby dostać maksymalną ilość punktów za powierzchnię gospodarstwa, trzeba mieć dokładnie 32,5 hektara – mówiła Magdalena Kowalska. Gospodarstwo może rozwijać się praktycznie w każdym kierunku. Może to być działalność w zakresie produkcji roślinnej lub zwierzęcej, w tym także produkcji materiału siewnego, szkółkarskiego, hodowlanego lub reprodukcyjnego; produkcji warzywniczej; roślin ozdobnych; grzybów uprawnych; sadownictwa; hodowli i produkcji materiału zarodowego zwierząt, ptactwa i owadów użytkowych lub produkcji zwierzęcej typu przemysłowo-fermowego. – Nowością jest też to, iż beneficjent zobowiązuje się do zwiększenia wielkości ekonomicznej

|

Forum bardzo chętnie odwiedzają też absolwenci Zespołu Szkół Centrum Kształcenia Rolniczego w Janowie. Na zdjęciu (od lewej): Dawid Zalewski i Sebastian Sokołowski. – Serdecznie pozdrawiamy dyrektora – mówili panowie.

gospodarstwa o co najmniej 10 % – powiedziała Magdalena Kowalska. W trakcie imprezy był też czas na wyróżnienia i nagrody. I tak wręczono upominki za udział w kilku konkursach: plastycznym pt. „Ciągnik rolniczy”, konkursie wiedzy o rolnictwie pt. „Rolnictwo bez tajemnic”, oraz konkursie organizowanym przez KRUS pt. „Zasady bezpiecznej pracy w gospodarstwie rolnym”. Nagrodzeni zostali także honorowi dawcy krwi. Imprezę zakończył występ zespołu Avanti. Zaprezentował się też zespół X-Fort w towarzystwie Adama Kraśko – rolnika z programu „Rolnik szuka żony”. TEKST

I FOT .:

MARZENA BĘCŁOWICZ

PODLASKIE AGRO



AKTUALNOŚCI W

CZERWCU , W

ZESPOLE SZKÓŁ CENTRUM KSZTAŁCENIA ROLNICZEGO

W

RUDCE,

ODBYŁ SIĘ PIKNIK ROLNICZY

POWITANIE LATA U OSSOLIŃSKICH Występy zespołów artystycznych, turnieje i rozgrywki sportowe, gry, zabawy i loterie. To tylko niektóre z atrakcji festynu sportoworekreacyjnego oraz pikniku rolniczego, jaki odbył się 14 czerwca br. w Zespole Szkół Centrum Kształcenia Rolniczego w Rudce.

|

– Dzięki tej imprezie promujemy nasz region – mówiła Halina Leszczyńska, dyrektor Zespołu Szkół Centrum Kształcenia Rolniczego w Rudce. Na zdjęciu z Anną Topczewską z Mierzwina i Jerzym Mazurem z Rudki, uczniami III klasy Technikum Żywienia z ZS CKR w Rudce.

To już trzecia z rzędu tego typu impreza w Rudce. Odbywa się ona na terenie Zespołu Szkół Centrum Kształcenia Rolniczego im K. Kluka w Rudce, ale jej współorganizatorami, oprócz szkoły rolniczej, są Urząd Gminy w Rudce oraz Zespół Szkół im. Jana Pawła II w Rudce. Organizatorzy bardzo starannie przygotowują się do imprezy, czego dowodem jest rok rocznie atrakcyjny i bardzo urozmaicony program. – Od wielu lat w czerwcu w Rudce odbywała się na gminnym stadionie impreza plenerowa „Powitanie lata” – powiedziała Halina Leszczyńska, dyrektor Zespołu Szkół Centrum Kształcenia Rolniczego w Rudce. – Natomiast my, jako szkoła, chcieliśmy zrobić piknik rolniczy, który zgromadziłby naszych uczniów, ich rodziców i okolicznych rolników. Stwierdziliśmy jednak,

24

że na niewielką miejscowość i gminę, jaką jest Rudka, tych imprez odbywających się w tym samym czasie byłoby trochę za dużo. Dlatego też, zaproponowałam wójtowi naszej gminy połączenie sił, zorganizowanie jednej imprezy: festynu sportowo-rekreacyjnego i pikniku rolniczego jednocześnie i przeniesienie jej do pięknego kompleksu pałacowo-parkowego naszej szkoły. Wójt przystał na taką propozycję. Połączyliśmy więc siły trzech instytucji, bo dołączył do nas także Zespół Szkół im. Jana Pawła II w Rudce, i oto dziś, po raz trzeci mieliśmy zaszczyt zaprosić okolicznych mieszkańców i przedstawicieli branży rolniczej na nasz piknik. Zespół Szkół Centrum Kształcenia Rolniczego w Rudce jest placówką prowadzoną i nadzorowaną przez Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi.

Niestety, z uwagi na wcześniej przyjęte zobowiązania, Marek Sawicki, minister rolnictwa nie mógł przybyć na uroczystość. – Jestem głęboko przekonany, że impreza ta będzie dobrą sposobnością do zaprezentowania osiągnięć polskiego rolnictwa, przedsiębiorstw przetwórstwa rolno-spożywczego oraz przyczyni się do promocji żywności regionalnej, walorów krajobrazowych i turystycznych regionu, a także będzie dobrą okazją do integracji mieszkańców gminy i całej społeczności lokalnej – napisał Marek Sawicki, dziękując za zaproszenie. Zespół Szkół CKR w Rudce jest placówką otwartą na środowisko lokalne i regiony. Dyrekcji szkoły zależy, by być społecznym, kulturalno-oświatowym centrum dla mieszkańców tej niedużej miejscowości i szeroko zakrojonych jej okolic. – Skupiamy się na rolnictwie, gastronomii, dzięki wykładom promujemy wiedzę rolniczą. Jednakże chcemy też, w jak najszerszym zakresie, promować nasz region. Zapraszamy więc na naszą uroczystość miejscowych i okolicznych wytwórców i rzemieślników, zespoły artystyczne i inne tego typu podmioty – powiedziała Halina Leszczyńska. Dlatego też na imprezie wystąpiły różne formacje: zespoły dziecięce, młodzieżowe, wokalne, taneczne i artystyczne z Rudki oraz z okolicznych miejscowości. Dodatkowymi atrakcjami pikniku były turnieje piłkarskie i rozgrywki sportowe dla młodzieży; stoiska z wyrobami regionalnymi, kulinarnymi, rękodziełem, zielarstwem, piekarnictwem; pokazy maszyn rolniczych; wystawa małych zwierząt gospodarskich; przejażdżki bryczką; loterie fantowe i wiele, wiele innych. Natomiast w pałacu Ossolińskich, gdzie mieści się szkoła, odbyły się branżowe wykłady na C.D. NA STR. 26

PODLASKIE AGRO


AKTUALNOŚCI

PODLASKIE AGRO

25


AKTUALNOŚCI C.D. ZE STR. 24

tematy hodowlane i rozwojowe w dziedzinie rolniczej. Jeden z nich dotyczył problemów zdrowotnych odchowu cieląt. Prowadził go doktor weterynarii. Jan Marczuk, specjalista chorób przeżuwaczy z Kliniki Chorób Wewnętrznych Zwierząt Wydziału Medycyny Weterynaryjnej Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie. - Cielęta rodzą się bez odporności i to od hodowcy zależy, jaką odporność otrzymają. Odchów jest takim okresem, kiedy układ odpornościowy cieląt dopiero się rozwija. Na zwierzęta czyha wtedy najwięcej chorób – mówił Jan Marczuk. - Nie przesadzajmy z antybiotykami, stawiajmy na naturalne metody leczenia, tak by cielęta były w przyszłości dobrymi matkami i dawały nam dobre mleko. Najczęstszymi i zarazem najgorszymi chorobami cieląt są: tzw. syndrom oddechowy i zespół biegunkowy. Duży wpływ na te dwie choroby mają błędy żywieniowe popełniane przez hodowców.

|

W trakcie wykładów branżowych fachowcy w dziedzinie rolnictwa dzielili się doświadczeniem. Szczególnym powodzeniem cieszył się wykład, na temat zasad efektywnego nawożenia z wykorzystaniem nawozów Grupy Azoty, prowadzony przez Andrzeja Remisiewicza z firmy Trans-Rol z Kruszewa Wypych.

26

- Krowy ciężarne - z tej racji, że nie dają mleka - często otrzymują gorszą paszę niż pozostałe. Powinno być odwrotnie. Kiedy rozwija się cielę, a nawet jeszcze wcześniej - w okresie zasuszania - krowa musi otrzymać najlepszą paszę. Ponadto, powinna ona być dodatkowo wzbogacona o suplementy żywieniowe, np. poprawiające funkcję wątroby, nerek, zapobiegające chorobom. Poza tym, te zwierzęta powinny być też zaszczepione przeciwko chorobom odchowu cieląt. Taka ciężarna krowa, która została zaszczepiona np. przeciwko chorobom biegunkowym cieląt, przekaże z siarą przeciwciała cielęciu – powiedział specjalista. Mówił przede wszystkim o tym jak zapobiegać chorobom, zamiast je później leczyć. Kładł nacisk, jak ważna jest higiena odpajania maluchów, podanie siary w pierwszych godzinach po porodzie oraz późniejsze podawanie preparatów mlekozastępczych. - Najważniejszym zaleceniem dla hodowcy jest ograniczenie upadków cieląt przy odchowie, eliminacja błędów żywieniowych oraz zadbanie o to, by maluchy nabyły odporności biernej – podsumował Jan Marczuk. Bardzo charakterystycznym punktem imprezy byli wszechobecni przedstawicieli rodu Ossolińskich. Damy w strojnych sukniach w towarzystwie elegancko ubranych mężczyzn przechadzające się po parku lub przejeżdżające dorożką. Wydawać, by się mogło, że historia stanęła w miejscu… Była to świetna inscenizacja, którą przygotowała grupa młodzieży z ZS CKR w Rudce. „Ossolińscy” pozdrawiali zebranych i życzyli wszystkim miłej zabawy. Na koniec warto przypomnieć, iż Zespół Szkół CKR im. K. Kluka w Rudce świętował w tym roku jubileusz 55-lecia istnienia. - Kształcimy bardzo praktycznie, nowocześnie i w sposób otwarty na zewnętrzne doświadczenia zawodowe naszych uczniów. Mamy tę zaletę,

|

Wśród wielu zwiedzających był także Jan Pruszyński, hodowca bydła z pobliskiej Pruszanki Starej. Na festyn przyjechał w towarzystwie córek (od lewej): Karoliny i Patrycji.

w zestawieniu z innymi szkołami rolniczymi, że mamy gospodarstwo rolne, własne zwierzęta, maszyny i urządzenia rolnicze. To wszystko nabiera szczególnej wagi w kontekście praktycznej formy egzaminów potwierdzających kwalifikacje w zawodach, które musi zdawać młodzież. A już wyjątkowo ważne wydaje się to być dla słuchaczy prowadzonych przez nas kwalifikacyjnych kursów zawodowych, którzy nie zawsze są zawodowo związani z rolnictwem – powiedziała na zakończenie Halina Leszczyńska. Szkolna młodzież ma także do dyspozycji kompleks obiektów sportowych, w tym halę widowiskową oraz nowoczesny internat ze stołówką. W ciągu wspomnianych 55 lat szkołę ukończyło ok. 4.000 absolwentów. TEKST

I FOT .:

MARZENA BĘCŁOWICZ

PODLASKIE AGRO


AKTUALNOŚCI

PODLASKIE AGRO

27


REKLAMA ŁAPSKA BELIMA

POSZERZA OFERTĘ O ROBOTY UDOJOWE I SAMOBIEŻNE SIECZKARNIE DO KUKURYDZY

NAJLEPSZA DROGA DO MLEKA

 BELIMA ul. Brańska 1 18-100 Łapy tel. 85 715 67 79 85 715 76 05 www.belima.com.pl

Najnowszej generacji roboty udojowe Merlin produkowane przez angielską spółkę Fullwood można już kupić w Belimie. Oferta firmy poszerzyła się również o innowacyjne i bardzo wydajne sieczkarnie samojezdne Rostselmash. M.in. o tym spółka informowała rolników podczas Dnia Otwartych Drzwi, który odbył się 14. czerwca w siedzibie firmy w Łapach.

| Dzień Otwartych Drzwi to w Belimie już – można by rzec – tradycja zapraszania gości z nawet najodleglejszych miejsc województwa podlaskiego i nie tylko. Jest to okazja, aby spotkać się towarzysko i w takiej atmosferze wymienić doświadczeniami, porozmawiać z pracownikami Belimy. Swoją wiedzą i pomocą służą w tym czasie przedstawiciele producentów maszyn i urządzeń sprzedawanych przez Belimę. Tegoroczną „otwartą” niedzielę rozpoczął i gości powitał Jerzy Drągowski, właściciel Belimy, przypominając na wstępie krótko historię swojej firmy. – W lutym tego roku Belima osiągnęła pełnoletniość – mówił z humorem szef jubilatki. – Minęło bowiem 18 lat, od kiedy rozpoczęliśmy działalność. – Sprzedajemy, montujemy i serwisujemy wszelkie urządzenia do doju, od zwykłych dojarni przewodowych, po hale udojowe zarówno te prostsze, jak i bardzo zaawansowane, wyposażone w elektroniczne systemy pomiaru mleka i zarządzania stadem. I w tej chwili przyszedł czas na roboty. Stąd nowości w naszej firmie. Pierwsza to – właśnie – robot Merlin 2 Fullwood, druga – sieczkarnia Rostselmash 1401. Prezes podziękował, zebranym za przybycie i za to, że przez wiele lat są wiernymi klientami 28

Belimy. Najlepsi odbiorcy zostali uhonorowani nagrodami. Pod względem zakupów maszyn na czołowej pozycji uplasował się Adam Łapiński z Gąsówki Oleksin, który w uznaniu otrzymał kosiarkę Stiga. Kolejni byli: Marcin Halkow, Doły, gm. Goniądz – lampa owadobójcza i Mirosław Piotrowski z Jasienicy – opryskiwacz ogrodniczy. Artykuły do prowadzenia działalności rolniczej najczęściej zaś kupują: Adam Gąsowski z Łapy Korczaki, Piotr Kaczyński – Gąsówka Oleksin, Wiesław Malecki i Andrzej Kielsa. Wszyscy otrzymali zestawy środków myjących. Były jeszcze nagrody fundowane przez sponsorów i radości z prezentów było również dużo. Ale przecież „gwoździem” programu na ten wyjątkowy dzień były oczywiście maszyny. A wśród nich prym wiódł nowy robot. – Pomysł wprowadzenia do oferty robotów wymusił postęp, który pociąga za sobą rozwój – powiedział Krzysztof Kozłowski z firmy Belima. – Gospodarstwa mleczne w naszym regionie są na tyle rozwinięte, że widzimy potrzebę robotyzacji. Pojawia się coraz więcej inwestycji, gdzie dój odbywa się nie w standardowych halach, ale za pomocą robotów. Wychodząc naprzeciw potrzebom rolników, zaczynamy oferować im roboty udojowe. Ceny tych urządzeń wciąż są jeszcze wysokie, ale

Belima jest autoryzowanym dealerem firmy Fullwood.

wynika to ze zindywidualizowanej produkcji. Aż tyle maszyna ta nie powinna kosztować. Mam nadzieję, że z czasem produkcja stanie się masowa i ceny przystępniejsze. Świat zobaczył robota Merlin 2 na ubiegłorocznej wystawie Eurotier, która odbywała się jesienią w Hanowerze. Od stycznia 2015 r. sprzęt pojawił się w sprzedaży. Belima jest autoryzowanym dealerem firmy Fullwood. Co to są roboty udojowe i jak działają, rolnicy już dobrze wiedzą. O szczegóły techniczne wyróżniające robota Merlin 2 od innych zapytałam Sławomira Kosińskiego, dyrektora regionalnego Far M-Partner ze Środy Wielkopolskiej, która jest wyłącznym importerem maszyn Fullwood w Polsce. – To co jest największym plusem naszego robota, co odróżnia go od innych, to sposób zasilania ramienia udojowego – wyjaśnia pan Sławek. – Wszystkie urządzenia oferowane dotąd na całym świecie mają ramię sterowane kompresorem i sprężonym powietrzem. Fullwood jako pierwszy opatentował ramię napędzane silnikami elektrycznymi. Zaletą takiego rozwiązania jest bardzo precyzyjna praca ramienia, sensory ustawiające ramię w odpowiedniej pozycji mają większy zakres, dlatego całe ramię może schodzić niżej, może podnosić się wyżej. W związku z tym, bez problemu są dojone krowy o zróżnicowanym układzie wymienia i strzyków. Rolnik oszczędza energię, bo kompresor zużywa więcej prądu niż silniki elektryczne. No PODLASKIE AGRO


REKLAMA i... nasz robot bardzo cicho pracuje, urządzenia nie słychać a więc i krowy się nie stresują. Kolejna zaleta i rozwiązanie inne niż mają inni, to komunikacja robota. Krowy mogą wchodzi na wprost lub z boku i wychodzić na wprost lub z boku. Mamy więc cztery możliwe kombinacje tych układów. Rolnik może sobie dowolnie wybrać daną opcję i w bardzo prosty sposób rozwiązać separację krów. Mógłbym wymienić jeszcze całą masę innych zalet, ale te powyższe są najważniejsze, generalnie doimy szybciej. Nie mniejsze zainteresowanie wzbudzała ozdabiająca plac w Belimie sieczkarnia samojezdna. – Rostselmash to marka, z którą nawiązujemy współpracę – wyjaśniał Krzysztof Kozłowski. – Rostselmash jest producentem sieczkarń i kombajnów zbożowych. Produkowany na wschodzie sprzęt cechuje się dużą wydajnością, dobrym wyposażeniem, a zarazem konkurencyjnymi cenami. I mimo, że jest ze wchodu, to jakością dorównuje zachodnim produktom. Po „gwiazdach” przyszedł czas na zaprezentowanie od dawna obecnych w firmie maszyn. Gama sprzętu oferowanego przez Belimę jest bardzo szeroka, obejmuje blisko 30 różnych producentów. Znikomy więc był to wycinek oferty, który mógł wyjechać na plac. Pokaz na „wybiegu” rozpoczął zestaw: ciągnik Tym plus rozrzutnik Alima Bis. – Koreańska firma Tym zajmuje się produkcją ciągników od 1951 r., produkując rocznie 15-18 tys. sztuk maszyn. Głównym ich odbiorcą są Stany Zjednoczone, Kanada, Australia i w Europie pojawia się coraz więcej ciągników tej marki – opowiadał Marcin Warmiński z Hydromaszu z Zapola, głównego importera ciągników Tym w Polsce. – Dostępne są one w Niemczech i Francji, a z roku na rok rośnie ich liczba w Polsce. Od pięciu lat importem Tym-ów do naszego kraju zajmuje się firma Hydromasz. Ciągniki Tym są oferowane w przedziale mocy 27-105 KM. W ciągnikach „mniejszych”, do 35 KM montowane są silniki Mitsubishi, w większych – Perkinsa. Maszyny charakteryzują się bardzo dużą oszczędnością, wytrzymałością, mają przednie zwrotnice stożkowe w kąpieli olejowej. Mają bardzo komfortowe wyciszone kabiny, maksymalny poziom hałasu nie przekracza 70 dB. W standardzie oferujemy radio i klimatyzację. Po nowym roku w ofercie Tym-a mają się pojawić ciągniki 115 i 125-konne. Tym prezentował się rozrzutnikiem obornika Alima Bis. – Rozrzutnik obornika o 9 tonach ładowności, 11,3 m3 pojemności, rozrzut na 12 m – „rzucał” liczbami Adam Czarnowski z Alima Bis. – Model wyposażony jest w amortyzowany zaczep i dwuwalcowy pionowy adapter, posuw hydrauliczny, standardowo jest przystosowany również do rozrzutu wapna. Nowością w ofercie jest rozrzutnik ocynkowany. W kolejnym zestawie prowadził mniejszy model Tym-a – 58,5 KM z czterocylindrowym PODLASKIE AGRO

silnikiem Perkinsa, skrzynią 24 na 24 i – podobnie, jak poprzedni model – komfortową kabiną, wyciszoną z klimatyzacją i radiem. – Zgrabiarka dwukaruzelowa Fella TS 671 jest to najprostszy model zgrabiarek dwukaruzelowych z centralnym odkładaniem pokosu – mówił o współpracującej z ciągnikiem maszynie Konrad Raczycki, przedstawiciel producenta. – Niemiecka marka znana jest dla większości osób. Tylko ku przypomnieniu powiedzmy, iż Fella produkuje jedynie maszyny zielonkonowe. Dlatego w tej dziedzinie nie ma sobie równych, jest profesjonalistą w produkcji maszyn, na których się skupiła. Oferta kosiarek Felli to ok. 60 różnych modeli, 20 przetrząsaczy i tyle samo zgrabiarek. Ta prezentowana ma regulowaną szerokość roboczą w czterech pozycjach od 5,8 do 6,6 m, szerokość pokosu 1,2-1,8 m, cechuje się krótką i zwrotną konstrukcją. Optymalne dopasowanie do podłoża zapewnia czyste zgrabianie. System układu kierowniczego jest ukryty w ramie maszyny, co jest rozwiązaniem opatentowanym przez Fella. Maszyna charakteryzuje się dużymi prędkościami roboczymi i transportowymi. Kolejne dwie maszyny ciągnęły już ciągniki Landini. – Landini to marka włoska, która produkuje ciągniki w zakresie mocy 30-230 KM – opisywał Marcin Malinowski z AMG, przedstawiciel importera ciągników. – Dostępnych jest ok. 15 modeli w różnych układach specyfikacyjnych. Przed publicznością wystąpił Landini seria 6, ciągnik z silnikiem czterocylindrowym 4,5 litra, o mocy 160 KM. Skrzynia w pełni automatyczna, z elektrohydraulicznymi zaworami hydrauliki, dodatkowo z zamkniętym układem hydrauliki o bardzo dużym wydatku 160 l/ min., podnośnikiem tylnym o udźwigu 9,3 tony. Najnowsza kabina, która będzie stosowana w ciągnikach od 100 do 300 KM. Niedługo w sprzedaży mają się pojawić ciągniki z serii 8, o mocy do 300 KM. O przyczepie opowiadał zaś Wasilij Głuscow z firmy Metaltech Mirosławiec: – Przyczepa ma 3,8m wysokości, 8,85m długości, ładowność 10 ton i wygląda na bardzo dużą, ale jest składana do transportu. Wyposażona jest w podajnik rotorowy i 27 noży docinających, załączanych hydraulicznie, które tną zieloną masę na 5cm odcinki. Maszyna ma hydraulicznie łamany dyszel i hydrauliczny napęd podłogi. Prędkość zbioru, w zależności od wielkości usypanego stożka sianokiszonki, możne dochodzić do 15 km/h. Wszystkie polecenia obsługi sterowane są z pilota, jedynie łamanie dyszla następuje poprzez dźwignię hydrauliczną. Załadunek odbywa się w sposób automatyczny. W praktyce wygląda to tak, że podczas jazdy opuszczamy podbierak, włączamy przycisk na „automat” i przyczepa się napełnia. Fotokomórki odczytują nacisk masy, przesuwają automatycznie taśmę. Po napełnieniu przyczepy nacisk na tylne bębny uruchamia piszczyk, który informuje o napełnieniu

|

Prezentowany model ciągnika Tym to nowość, która wchodzi do sprzedaży w tym roku. Jest to model 74-konny z silnikiem Deutz Euro 4 – tu zagregowany z rozrzutnikiem obornika Alima Bis.

|

|

|

Ciągnik Tym T603 ze zgrabiarką Fella TS 671.

Ciągnik Landini serii 6 i przyczepa do zbioru siankiszonki Roto 10 Meteltech Mirosławiec.

Ciągnik Landini seria 5 z prasą zwijającą zmiennokomorową Mascar Monster-Cut 770.

przyczepy i następuje rozłączenie taśmy. Operatorowi zostaje podniesienie podbieraka, zjazd na pryzmę i rozładunek, który dzięki bębnom dozującym jest bardzo równomierny. Wielkość załadunku zależy od wilgotności paszy i wynosi maksymalnie 10 tys. kg lub 35 m3, co daje 55 m3 sprasowanej masy. Po takiej dawce fachowej wiedzy przyszedł czas na rozstrzygnięcie loterii i konkursów, organizowanych w trakcie imprezy oraz na coś dla ciała, czyli piknik na firmowej łące za budynkiem Belimy. 29


AKTUALNOŚCI XIII OGÓLNOPOLSKI KONKURS BEZPIECZNE GOSPODARSTWO ROLNE

ROZSTRZYGNIĘTY

U NICH JEST BEZPIECZNIE Gospodarstwo Anny Marii i Bogusława Fiedorczyk z Rutkowszczyzny w gm. Suchowola zostało uznane za najbezpieczniejsze w regionie. Właściciele już w sierpniu powalczą o ten sam tytuł, ale w skali wojewódzkiej.

|

Laureaci konkursu wraz z organizatorami.

Po wielotygodniowych wizytacjach znamy już nazwiska tych rolników, którzy w swoich gospodarstwach kładą szczególny nacisk na zasady bezpiecznej pracy. 21. maja br. w siedzibie Oddziału Regionalnego Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego w Białymstoku odbyło się uroczyste podsumowanie etapu regionalnego XIII edycji Ogólnokrajowego Konkursu Bezpieczne Gospodarstwo Rolne. Konkurs obejmuje powiaty białostocki, bielski, hajnowski, moniecki, siemiatycki i sokólski. Wzięło w nim udział 12 gospodarstw. Zwycięska rodzina Fiedorczyków to właściciele niemal 40-ha gospodarstwa nastawionego na produkcję mleka. Wyróżnia ich nie tylko przestrzeganie zasad bhp, ale też pełne

szacunku podejście do zwierząt. Na drugim miejscu uplasowało się gospodarstwo Elżbiety i Leszka Guziak z Domanowa w gm. Brańsk. Zajmuje ono powierzchnię 42,40 ha i również jest ukierunkowane na hodowlę bydła mlecznego. Trzecie należy do Ireny i Andrzeja Łuniewskich z miejscowości Miodusy Pokrzywne w gm. Perlejewo (15 ha, hodowla bydła mlecznego oraz drobiu ozdobnego). Celem konkursu jest promocja zasad ochrony zdrowia i życia w gospodarstwach rolnych. Organizatorzy: Oddział Regionalny KRUS Białystok, Okręgowy Inspektorat Pracy w Białymstoku i Podlaski Ośrodek Doradztwa Rolniczego w Szepietowie. OPR.

SAM,FOT .

KRUS BIAŁYSTOK

MLEKOVITA NAGRODZONA Spółdzielnia Mleczarska „Mlekovita” z Wysokiego Mazowieckiego zajęła pierwsze miejsce w III edycji ogólnopolskiego konkursu „Szkoła dla pracodawców – pracodawcy dla szkoły”. Celem konkursu jest wyłonienie oraz promocja szkół i pracodawców osiągających wysoką jakość i efektywność współpracy w kształceniu zawodowym. Mlekovita zaś od lat współpracuje ze szkołami, w tym z Zespołem Szkół Zawodowych w Wysokiem Mazowieckiem. Spółdzielnia kładzie szczególny nacisk na kształcenie praktyczne poprzez system praktyk i stażów zawodowych odbywanych w centrali Grupy Mlekovita, skierowanych do uczniów i absolwentów. Tak owocna współpraca została doceniona jako najlepsza w Polsce i nagrodzona. Ponownie pierwsze miejsce i tytuł „Przebój FMCG 2015” otrzymały jogurty Mleczna Impresja produkowane przez Mlekovitę. To – z kolei 30

laury – VIII edycji konkursu Przeboje FMCG 2015 – plebiscytu, organizowanego przez „Życie Handlowe”. Głosy na produkty oddawali przedstawiciele handlu detalicznego i hurtowego. Docenili jogurty typu greckiego o obniżonej zawartości tłuszczu w luksusowych smakach: figa i miód, orzechy i miód, ananas i kokos oraz naturalnym. OPRAC. BK

PODLASKIE AGRO


AKTUALNOŚCI

PODLASKIE AGRO

31


AKTUALNOŚCI 277

PODLASKICH ROLNIKÓW ZREZYGNOWAŁO Z HODOWLI TRZODY CHLEWNEJ

ŚWIŃSKIE POŻEGNANIE Główny Lekarz Weterynarii opracował „Program bioasekuracji, mający na celu zapobieganie szerzeniu się afrykańskiego pomoru świń. Został on wprowadzony rozporządzeniem Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi i obowiązuje od 29 kwietnia br. Realizowany będzie w latach 2015-2018 w niektórych gminach powiatów: sejneńskiego (gm. Giby i Sejny, z miastem Sejn), augustowskiego (gm. Lipsk i Płaska), białostockiego (gm. Czarna Białostocka, Gródek, Supraśl, Wasilków i Michałowo) oraz sokólskiego (gm. Dąbrowa Białostocka, Janów, Krynki, Kuźnica, Nowy Dwór, Sidra, Sokółka i Szudziałowo). Przyjrzyjmy się bliżej jego założeniom. Poza wcześniej obowiązującymi, nowe, najważniejsze aspekty programu to: – zabezpieczenie gospodarstwa, w którym są utrzymywane świnie w systemie otwartym, podwójnym ogrodzeniem, o co najmniej 1,5 m wysokości, na podmurówce lub z wkopanym krawężnikiem; – wdrożenie programu monitorowania i zwalczania gryzoni; – przeprowadzanie okresowych zabiegów dezynsekcji; – prowadzenie rejestru środków transportu do przewozu świń, które wjeżdżają na teren gospodarstwa, oraz rejestru wejść osób do pomieszczeń, w których są utrzymywane świnie; – zabezpieczenie budynku, w którym są utrzymywane świnie, przed dostępem zwierząt domowych; – utrzymywanie świń w gospodarstwach w zamkniętych pomieszczeniach, z wyjątkiem świń utrzymywanych w systemie otwartym; – zapewnienie, aby osoby mające kontakt ze świniami w gospodarstwie nie utrzymywały własnych świń poza tym gospodarstwem oraz nie zajmowały się dodatkowo obsługą świń w innych gospodarstwach; – zapewnienie, aby do budynków, w których są utrzymywane świnie, nie wchodziły osoby postronne; – zapewnienie, aby osoby przebywające w budynkach inwentarskich używały odzieży ochronnej oraz obuwia ochronnego. Hodowcy, którzy nie byli w stanie dostosować gospodarstw do nowych wymagań mogli do 29 maja br., złożyć do powiatowego lekarza weterynarii, oświadczenie, że ich gospodarstwo tego nie spełni. Powiatowy lekarz weterynarii po przeprowadzeniu kontroli wydaje decyzję nakazującą zabicie świń lub oddanie ich

Fot. Andrzej Niczyporuk

Podniesienie poziomu bezpieczeństwa gospodarstw najbardziej narażonych na wniknięcie wirusa ASF – to główne założenie programu bioasekuracji. Czy jego wprowadzenie będzie dla Polski szansą na odzyskanie statusu państwa wolnego od tej choroby? Czas pokaże...

|

W gospodarstwach dostosowanych do wymagań programu bioasekuracji działalność będzie mogła być prowadzona na dotychczasowych zasadach.

 BOŻENA JELSKA-JAROŚ, PREZES

PODLASKIEGO ZWIĄZKU HODOWCÓW TRZODY CHLEWNEJ

W ciągu minionego roku na posiedzeniach Zespołu ds. bioasekuracji i Grupy Zadaniowej ds. łagodzenia skutków związanych z wystąpieniem wirusa ASF, nie udało się nam - rolnikom przekonać decydentów, że głównym źródłem choroby w Polsce są dziki i, że to wśród tych zwierząt powinna być choroba zwalczana. Tymczasem dziki, pozostające pod ochroną Unii Europejskiej finansującej zwalczanie ASF, mają się dobrze. Zwierząt w lasach i na papierze ubyło. Przybyło ich natomiast na naszych polach. Bierny monitoring rozprzestrzeniania się wirusa wśród dzików, to nie jest metoda walki z tą chorobą, a jedynie pozwolenie na zakażenie wirusem świń, dzisiaj podlaskich, a jutro w całej Polsce. Żaden urząd w naszym kraju nie zwalcza ASF dzików. Zwalcza się natomiast ASF tam, gdzie go nie ma, czyli wśród świń w naszych chlewniach. Ma temu służyć, zapowiadany szumnie od roku przez urzędników i oczekiwany przez hodowców, program bioasekuracji wprowadzony z naruszeniem terminów realizacji, ustalonych podczas spotkań z rolnikami. Program miał ograniczyć liczbę małych gospodarstw nie spełniających zasad bioasekuracji, a tymczasem stał się programem likwidacji gospodarstw towarowych. Rolnicy mający w tej chwili problemy ze zbytem i płatnościami za zwierzęta, zgłosili swoje hodowle do wygaszenia z powodu braku nadziei na dalsze funkcjonowanie. Nie wierzą też w skuteczność programu. Ubijane i utylizowane będą zdrowe świnie, a pogłowie dzików w dalszym ciągu nie jest skutecznie redukowane. Większość gospodarstw utrzymujących zwierzęta na potrzeby własne dostosowało się. Nie znana bowiem jest wielkość rekompensaty, która by przysługiwała za wygaszenie produkcji. Zawarta w projekcie rozporządzenia kwota 50 zł dwa razy do roku, na pewno nie zachęciła do podjęcia życiowej decyzji. Propozycja rolników zróżnicowania wysokości rekompensaty w zależności od rodzaju i wysokości produkcji ,nie spotkała się z aprobatą urzędników Ministerstwa Rolnictwa. Tak więc program bioasekuracji swojego celu nie osiągnie. Wygaszenie produkcji w kilkuset z kilku tysięcy gospodarstw w strefie z ograniczeniami nie zatrzyma wirusa ASF. Myślałam, że to było nie zamierzone. Teraz jestem pewna, że realizowany jest przemyślany plan likwidacji na razie podlaskiej, a w przyszłości w wyniku rozprzestrzeniania się wirusa ASF, polskiej hodowli trzody chlewnej. Unijni urzędnicy gratulują Polsce sukcesów w zwalczaniu ASF wiedząc, że nasz kraj właśnie z powodu tego niezwalczanego ASF dzików na wiele lat wyłączony został z eksportu. W miejsce polskiej produkcji weszli już eksporterzy unijni. Pozostałości z ich eksportu na rynki azjatyckie w postaci niechcianych elementów trafiają na nasz rynek powodując zniżki cen polskich tuczników. W ten sposób Polska z producenta i eksportera wieprzowiny stała się się importerem, a poprzez przywóz prosiąt, tuczarnią Europy.

C.D. NA STR. 34

32

PODLASKIE AGRO


AKTUALNOŚCI

PODLASKIE AGRO

33


AKTUALNOŚCI C.D. ZE STR. 32

do uboju i zakazuje ich utrzymywania do końca 2018 r. Za zabite zwierzęta hodowca dostanie odszkodowanie oraz rekompensatę za nieprzerwane nieutrzymywanie świń w gospodarstwie, przyznawaną przez Agencję Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Wniosek o przyznanie takiej rekompensaty należy złożyć do powiatowego biura ARiMR do 29 lipca 2015 r. Do wniosku należy dołączyć kopię decyzji wydanej przez powiatowego lekarza weterynarii oraz dokumenty potwierdzające jej wykonanie. Jeśli natomiast hodowca nie dostosował się do wymogów bioasekuracji i nie powiadomił o tym powiatowego lekarza weterynarii, też będzie zobowiązany decyzją do likwidacji świń w gospodarstwie za odszkodowaniem. Nie otrzyma jednak rekompensaty z ARiMR. – Do końca maja br. 277 rolników złożyło oświadczenie, że ich gospodarstwo nie spełni wymagań określonych w programie bioasekuracji – poinformował lek. wet. Mirosław Czech, Wojewódzki Inspektor Weterynaryjny ds. zdrowia i zwalczania chorób zakaźnych zwierząt. – W gospodarstwach tych utrzymywanych jest łącznie 5.631 szt. świń, z czego największą grupę – 3.182 szt. – stanowią tuczniki. Na początku czerwca powiatowi lekarze weterynarii przeprowadzili kontrole w tych gospodarstwach, a od połowy czerwca rozpoczęła się likwidacja zwierząt. W jej trakcie były pobierane także próbki do badań. I wspomnijmy jeszcze o wysokościach odszkodowań, gdyż jest to z pewnością najważniejsza informacja dla hodowców. Otóż jak podaje GLW, odszkodowanie wypłacane ze środków budżetu państwa będzie miało wysokość wartości rynkowej zwierząt. Wartość ta będzie określana na podstawie średniej z trzech kwot oszacowania przyjętych przez powiatowego lekarza

34

weterynarii i dwóch rzeczoznawców. W przypadku zwierzęcia poddanego ubojowi w rzeźni, którego mięso zostanie uznane za zdatne do spożycia, odszkodowanie będzie pomniejszane o kwotę uzyskaną ze sprzedaży do rzeźni. Jeśli zabijemy sztukę na użytek własny (rzecz jasna mięso będzie się nadawało do zjedzenia), właściciel będzie otrzymywał odszkodowanie w pełnej wysokości wartości rynkowej zwierzęcia. Tak samo będzie w sytuacji utylizacji. Odszkodowanie nie będzie przysługiwało hodowcom świń m.in. w przypadku: wprowadzenia w ciągu ostatniego roku świni do gospodarstwa na obszarze obowiązywania programu bioasekuracji bez zgody właściwego powiatowego lekarza weterynarii oraz nieprzestrzegania zasad prowadzenia i aktualizowania księgi rejestracji zwierząt w gospodarstwie, oznakowania świń oraz nie zgłaszania do ARiMR siedziby stada świń, przemieszczeń świń, uboju oraz zmiany stanu liczebnego stada (w tym padnięcia) z wyjątkiem urodzeń i przywozu świń z zagranicy. Odszkodowania będą przyznawane przez organy Inspekcji Weterynaryjnej, natomiast wysokość rekompensaty ustali kierownik powiatowego biura ARiMR. Zostanie ona obliczona na podstawie iloczynu średniej rocznej liczby zwierząt z gatunków wrażliwych utrzymywanych w gospodarstwie w roku kalendarzowym poprzedzającym rok wejścia w życie programu bioasekuracji i stawki za zwierzę dla danego gatunku zwierząt, która zostanie określona w drodze rozporządzenia. Wysokość stawki za zwierzę zostanie określona biorąc pod uwagę średnią cenę rynkową zwierząt, łączną kwotę środków finansowych przeznaczonych na rekompensaty oraz między innymi faktyczną liczbę świń, za które będą przyznane rekompensaty. Prace nad rozporządzeniem Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi, w którym zostanie określona m.in. stawka za świnie, choć zostały już

rozpoczęte, będą mogły być zakończone dopiero po uzyskaniu od prezesa ARiMR informacji o faktycznej liczbie zwierząt, za które będą przyznane rekompensaty. Ostateczny termin na przekazanie tej informacji upłynie 27 września br. Kwota środków finansowych przeznaczonych na rekompensaty wynosi 13.025.800 zł. Z czego na rekompensaty w 2015 r. – 2.050.300 zł, a w latach 2016-2018 po 3.658.500 zł rocznie. Jednakże w związku z wprowadzeniem programu bioasekuracji pojawia się wiele pytań. Jednym z nich jest z pewnością fakt, czy rolnicy, którzy skorzystali z dofinansowania w ramach PROW na lata 2007-2014 i dostali unijną dotację inwestycyjną związaną z produkcją trzody chlewnej, a teraz zdecydują o złożeniu oświadczenia o likwidacji hodowli, będą musieli zwracać tę dotację, czy może taka sytuacja będzie wpisywała się w działanie „siły wyższej”. – Jeśli hodowca zgodnie z działaniem PROW 2007-2013 dokonał np. modernizacji chlewni, kupił maszyny, bądź urządzenia wyposażenia bezpośrednio służącego produkcji trzody chlewnej, wybudował magazyn pasz itp. lub wykazał wzrost wartości dodanej brutto, m.in. przy uwzględnieniu stada świń w gospodarstwie, to te działania można uznać jako siłę wyższą lub wyjątkową okoliczność – mówi Wiesław Żyliński, kierownik Biura Wsparcia Inwestycyjnego ARiMR. – Kategoriami „siły wyższej” w myśl przepisów rozporządzenia jest bowiem m.in. choroba epizootyczna dotykająca cześć lub całość należącego do rolnika żywego inwentarza. Obecnie wprowadzone ograniczenia nie dotyczą zakazu produkcji trzody, a jedynie mogą spowodować, że producent podejmie decyzję o jej ograniczeniu lub zaprzestaniu. NA

PODSTAWIE INFORMACJI OPRAC .

MRIRW,

MARZENA BĘCŁOWICZ

PODLASKIE AGRO


AKTUALNOŚCI

PODLASKIE AGRO

35


AKTUALNOŚCI HODOWLA

GĘSI JEST NISZOWYM ZAJĘCIEM , TRUDNYM I WYMAGAJĄCYM, ALE „RODZINĘ DA SIĘ Z TEGO UTRZYMAĆ ”

GĘGAJĄCY BIZNES Na dwóch hektarach pasie się stado gęsi liczące 22 tysiące sztuk. Drugie tyle przebywa w kurnikach, są jeszcze za młode, by wyjść na dwór. Tak imponującą hodowlę prowadzą bracia Janusz i Zbigniew Jabłonowscy w Bokinach. No, no... sierotka Marysia, by się zdziwiła.

 CHOĆ POLSKA JEST NAJWIĘKSZYM

PRODUCENTEM GĘSINY W EUROPIE, NA STATYSTYCZNEGO POLAKA PRZYPADA ZALEDWIE 17 G GĘSI ROCZNIE. PRAWIE CAŁA PRODUKCJA TRAFIA NA RYNEK NIEMIECKI.

|

Janusz Jabłonowski wspólnie z bratem prowadzą jedną z największych hodowli gęsi w skali regionu. Szacując, że jedna gęś waży ok. 6,5 kg, to za plecami pana Janusza spaceruje 150 ton żywca. Kto nie chce liczyć, ile sztuk jest w stadzie – musi sięgnąć do treści artykułu.

Panowie przejęli gospodarstwo po rodzicach, jakieś 20 lat temu. Było ono typowe, jak na tamte czasy, trochę bydła, trochę trzody, kury – słowem rolnik samowystarczalny. Bracia natomiast postanowili ukierunkować produkcję i zajęli się hodowlą gęsi. Dziś nawet już nie bardzo pamiętają skąd wziął się pomysł, aby były to akurat gęsi. Pierwsze dwa wstawienia, tak fachowo określa się zasiedlenie kurników przez gęsie pisklęta, odbyły się w 1998 r. – Pisklęta wstawiamy dwa razy w roku – opowiada Janusz Jabłonowski. – Pierwsze odbywa się, w zależności od roku, w kwietniu, drugie – na początku czerwca. Gęś rośnie cztery miesiące, z czego pierwsze osiem tygodni przebywa w kurniku, a drugie osiem – na wybiegu na podwórku. Wstawienia planujemy tak, aby daty przebywania w kurnikach nie zazębiały się. Tak więc 17 lat temu, w pierwszym „rzucie” do Bokin przyjechało osiem tysięcy gąsiątek. Zadomowiły się wówczas w starych, już istniejących budynkach. Kolejna tura liczyła tyle samo. – W tamtych latach to był dobry interes, wystarczyło na utrzymanie i dało się zaoszczędzić jakieś pieniądze – wspomina pan Janusz. 36

Chyba pieniądze do zaoszczędzenia nie były najgorsze, bo Jabłonowscy sukcesywnie zwiększali produkcję, a już po pięciu latach wybudowali od podstaw nowoczesny kurnik o powierzchni 2 tys. m2˛, a po dziesięciu kolejnych latach – drugi o takiej samej powierzchni. – Są jeszcze kredyty – wtrąca mój rozmówca. Nie byłam dociekliwa... Gospodarstwa Jabłonowskich nie da się przeoczyć. Dwa duże kurniki widać wyraźnie z drogi Białystok – Wysokie Mazowieckie. Z bliska wydają się jeszcze większe, a po wejściu do środka zdradzają wysoki poziom ich wyposażenia. Budynki spełniają wszelkie wymagania stawiane hodowcom drobiu. Są wyposażone w automatyczne systemy do zadawania paszy i pojenia, ogrzewaniem i wentylacją steruje program komputerowy. Przed wejściami – „wycieraczka” – oczywiście mata dezynfekcyjna. Jestem tu, kiedy na dworze panuje czerwcowy upał, a w środku kurnika jest jeszcze goręcej i pracują wentylatory. Jak Państwo myślicie, mają chłodzić, czy grzać? Otóż grzać, jak najbardziej grzać, bo wewnątrz potrzebne są 33 stopnie C. Jednodniowe pisklęta, które – tak się złożyło

– przyjechały akurat w ten dzień, mają mieć takie właśnie warunki do zamieszkania. – Będą przebywały w kurniku osiem tygodni i w tym czasie będziemy im systematycznie obniżać temperaturę, dostosowując ją do warunków panujących na zewnątrz – opowiada Janusz Jabłonowski. – Przez półtora miesiąca będą dostawały gotowe mieszanki pełnoporcjowe, które kupujemy. Później żywimy je przygotowywanymi we własnym zakresie mieszankami zbożowymi. Mamy ok. 50 ha ziemi, która pozwala nam częściowo zaopatrywać się w ziarno i zielonkę. W czasie tuczu końcowego, który trwa ok. 20 dni dostają owies – stąd ich nazwa: gęsi owsiane. Osiem hektarów gospodarze przeznaczają na wybiegi dla ptactwa. Przepisy mówią, że na jednym hektarze może przebywać maksymalnie 10 tys. gęsi. To bojaźliwe ptaki, wystarczy nisko przelatujący samolot, czy motolotnia i już się płoszą. Gdyby było ich więcej, to by się zdusiły. Dlatego przegradza się miejsca ich przebywania na tzw. kwatery. Kwatery zaś zmienia się co jakiś czas, w zależności od pogody. Najgorsze są mokre lata, deszcz powoduje najwięcej chorób i upadków w stadzie. Na pytanie, jak się braciom Jabłonowskim biznes opłaca, trudno odpowiedzieć. – Teraz, kiedy hodowcom nakazuje się likwidacje stad trzody chlewnej, zdarza się, że ludzie C.D. NA STR. 38

PODLASKIE AGRO


AKTUALNOŚCI

PODLASKIE AGRO

37


AKTUALNOŚCI C.D. ZE STR. 36

przyjeżdżają porozmawiać, poradzić się, czy warto przestawić się na gęsi – mówi Janusz Jabłonowski. – I tak, jak na wstępie byli przekonani, że to złoty biznes, tak po spotkaniu już go tak różowo nie widzą. Umowy na sprzedaż gęsi podpisujemy przed sezonem. Oczywiście, jest w nich zawarta i cena, ale nie ma takiej umowy na świecie, której nie da się zmienić aneksem. Aby jednak jakoś przybliżyć Czytelnikom gęsi interes, pokażemy trochę liczb. – Dorosłe stado liczące 22 tys. gęsi (jedno wstawienie) zjada dziennie 10 ton mieszanki zbożowej. Na tuczu: pół kilograma owsa na sztukę – przelicza Janusz Jabłonowski. – No i oczywiście zielonka do woli albo, jak kto woli – all inclusive. Ostatnio, tak dla ciekawości, zważyłem ciągnik z przyczepą zielonki, ważył 5 ton. I takich porcji dostarczamy dziennie siedem. Przeliczając żywienie całego stada przez 16 tygodni pobytu u nas – może to będzie bardziej obrazowe dla zainteresowanych – to jest 140 ton pasz treściwych i 600 ton mieszanki zbożowej. Trzeba wziąć pod uwagę inne koszty takie jak: paliwo, prąd, woda, gaz do ogrzewania, koszty lekarza weterynarii, pod którego opieką jest stado. No i inwestycja w pisklaki: 10 zł/szt. Od siedmiu lat nasze podbiałostockie gęsi trafiają do jednego z zakładów Cedrobu, a dokładniej – do Zakładu Uboju Drobiu w Niepołomicach za Krakowem. Tylko znikomy procent zjadają Polacy, reszta jest eksportowana na Zachód, głównie naszą gęsiną zajadają się Niemcy. A szkoda, bo mięso z gęsi, a szczególnie gęsi z Bokin, które jedzą zdrową zielonkę z nadnawiańskich łąk i czyste bez chemicznych dodatków zboża, jest bardzo zdrowe. Ogólnie gęsina na polskich stołach gości rzadko, a szkoda, bo polska gęś owsiana

|

W czasie mojej wizyty, w Bokinach pojawili się również nowi mieszkańcy kurnika: 23 tys. jednodniowych gęsich piskląt. Kupowane są w różnych wylęgarniach w całej Polsce – najczęściej w Cedrobie. Aż dziwne, że tak dużo małych gąsek zajmuje tak mało miejsca. Ich zakwaterowaniem zajmował się pan Zbigniew Jabłonowski. Który z braci jest główniejszym szefem – nie wnikajmy (uśmiech).

to arystokracja wśród drobiu. Dlatego doceniają ją zagraniczni smakosze. Fakt, gęsina jest najbardziej kalorycznym drobiem i to może zniechęcać. Ale gęś, w porównaniu z innymi gatunkami mięsa, ma dużo kwasów jedno- i wielonienasyconych, w tym znacznie więcej korzystnych dla serca kwasów omega. – Zdarzają się takie lata, że produkcja jest na krawędzi opłacalności, ale ogólnie jest zysk. Jeśli choć jeden rok na pięć lat trafi się dobry, to całość jest opłacalna. Ale dodam, że to trudne zadanie i zdecydowanie bardziej wymagające, w porównaniu do hodowli kurczaków brojlerów. Jak się zaczęło, to nie ma wyjścia. Praca

na okrągło. Ale jesteśmy w stanie utrzymać rodziny i pojechać na wakacje... Jak już nie ma gęsi – kończy z uśmiechem pan Janusz. Dodatkowo i poza sezonem państwo Jabłonowscy hodują również kurczaki. Tu liczby są bardziej imponujące, 75 tys. sztuk. Te dorastają szybciej, w sześć tygodni, ale nie o nich miał być artykuł. Skupiamy się na gęsinie, mam nadzieję, że przynajmniej część z Czytelników po lekturze tego artykułu uda się do sklepu. I co serwujemy na obiad w najbliższą niedzielę – gęś pieczoną z jabłkami. Smacznego. TEKST I FOT .

BARBARA KLEM

A całość kontroluje program komputerowy.

Automatyczne poidła.

Automatyczny system do zadawania paszy.

| 38

Nowoczesne kurniki spełniają wszelkie wymagania stawiane hodowcom drobiu.

PODLASKIE AGRO


AKTUALNOŚCI

PODLASKIE AGRO

39


AKTUALNOŚCI ZESPÓŁ SZKÓŁ ROLNICZYCH CKP

W

BIAŁYMSTOKU

DYSPONUJE JEDNĄ Z NAJNOWOCZEŚNIEJSZYCH SZKLARNI W REGIONIE

O ROŚLINACH WIEMY WSZYSTKO Dziesiątki tysięcy roślin w sezonie wyprodukowane i sprzedane przez młodzież Zespołu Szkół Rolniczych CKP w Białymstoku. To oczywiście „zastrzyk gotówki” dla placówki, ale przede wszystkim ogrom praktycznej wiedzy i doświadczenia, jakie zdobywają tu młodzi rolnicy i architekci krajobrazu.

|

|

Automatyczne otwieranie okien w celu przewietrzania szklarni.

Kurtyny zacieniające obiekt też rozwijają się automatycznie.

|

Do końca czerwca szklarnia Zespołu Szkół Rolniczych Centrum Kształcenia Praktycznego w Białymstoku kipi ferią barw. O jakość roślin i właściwe kształcenie młodzieży dbają m.in. (od lewej): Krystyna Tarasiuk, Halina Ostrowska i Krzysztof Gutowski – zastępca kierownika pracowni zajęć praktycznych.

|

No i deszcz, jak również system nawadniania roślin działa „sam”.

| | 40

A wszystko dzieje się poprzez system komputerowy, który dostosowuje poszczególne parametry do ustawień użytkownika. W tej chwili,

Przesuwne stoły ułatwiają obsłudze pracę przy

to pani Karolina decyduje o warunkach, jakie

roślinach.

mają panować w szklarni.

Tegoroczny maj nie rozpieszczał słońcem. W jeden z takich pochmurnych dni, punktualnie z dzwonkiem o ósmej rano stawiłam się w Zespole Szkół Rolniczych CKP w Białymstoku. W nietypowej sali, na nietypowej lekcji. W szklarni. Mikroklimat niczym z ciepłych krajów. Staranie dobrana temperatura i wilgoć, no i tyle tlenu ile dusza zapragnie. A wokół feria barw tysięcy sadzonek roślin ozdobnych. Lekcje w takich warunkach..., aż chciałoby się wrócić do szkoły. W takich warunkach pracują uczniowie technikum architektury krajobrazu, bo jednym z ich przedmiotów nauczania jest produkcja roślin ozdobnych. Jak jest realizowana w szkole? – Cieplarnia, czy też potocznie mówiąc szklarnia szkolna jest jednym z naszych obiektów dydaktycznych – opowiada Krzysztof Gutowski, zastępca kierownika pracowni zajęć praktycznych ZSR CKP w Białymstoku. – Możemy się pochwalić, iż jest to jeden z najnowocześniejszych obiektów tego typu w regionie. Szklarnia została wybudowana w 2007 r., zastępując funkcjonujący wcześniej przez 20 lat, stary, wysłużony już obiekt. Składa się z dwóch C.D. NA STR. 42

PODLASKIE AGRO


AKTUALNOŚCI

PODLASKIE AGRO

41


AKTUALNOŚCI

|

Obok szklarni znajduje się altanka, którą wybudowali wspólnie młodzież i nauczyciele. Zdobi teren i jest nietypowym miejscem na prowadzenie zajęć. W słoneczny, wiosenny dzień aż się nie chce takiej lekcji kończyć... A na tle altany, wicedyrektor Szkoły – Andrzej Kamiński.

C.D. ZE STR. 40

części: parapetowej i podłogowej, o łącznej powierzchni 700 m2. Wybudowana została z bezpiecznego szkła hartowanego. W części parapetowej rośliny utrzymywane są na przesuwnych stołach. Dzięki temu wszelkie prace przy nasadzeniach, nawadnianiu, pielęgnacji upraw i organizacji produkcji są wygodniejsze i bardziej wydajne. Zastosowanie stołów przesuwnych pozwala również na zwiększenie powierzchni użytkowej upraw, a co za tym idzie, na zwiększenie dochodu z tej samej powierzchni obiektu. Aluminiowa konstrukcja zapewnia estetykę i trwałość na wiele lat użytkowania. Mikroklimatem panującym w szklarni steruje automatyka sprzężona z programem komputerowym. Żądane parametry wprowadza się do programu i są one automatycznie kontrolowane przez czujniki rozmieszczone w szklarni.

42

I tak np. kurtyny cieniujące w skuteczny sposób chronią przed nadmiernym wzrostem temperatury i nasłonecznieniem w obiekcie. Ich rozwijanie odbywa się automatycznie w zależności od warunków atmosferycznych na zewnątrz. Tak samo dzieje się w przypadku otwierania okien i przewietrzania szklarni. Automatycznie działa również system nawadniania roślin i ogrzewania. Oczywiście wszystkim można sterować też manualnie. Tak więc wygląda owa nietypowa sala dydaktyczna, a teraz przejdźmy do tematu lekcji. – Podczas zajęć dydaktycznych młodzież klas rolniczych uczy się tu produkcji roślinnej, a klas architektury krajobrazu – dodatkowo aranżacji ogrodów – wyjaśnia Krzysztof Gutowski. – Kontakt od podstaw z produkcją roślin, pozwala uczniom na poznanie ich wymagań. Roślina, aby zdobić, musi rosnąć w odpowiednich warunkach. A to jest podstawowa wiedza projektanta

ogrodu. Często spotykam się z naszymi absolwentami i mówią, że część praktyczna, którą u nas poznali i kontakt z przyrodą bardzo im pomógł w dalszej edukacji. Tego na studiach nie ma. Dodatkowo młodzież uczestniczy w sprzedaży wyprodukowanych przez siebie rozsad, co ułatwia im start jako samodzielnym przedsiębiorcom. Wysoka jakość roślin i konkurencyjne ceny sprawiają, że po zakupy do szkolnej szklarni ustawiają się kolejki. – Kupujemy wysokiej jakości nasiona i sadzonki, stąd uzyskujemy również produkt dobry jakościowo – mówi pan Krzysztof. – Pracownia prężnie się rozwija, pracujemy na jej markę, aby słynęła w regionie. Planujemy rozpocząć produkcję bylin i innych wieloletnich roślin ozdobnych. Nauczyciel chwali również uczniów. – Nasza młodzież jest ukształtowana, wie czego chce, z uśmiechem podchodzi do pracy. Jest to praca przyjemna dla tych, co kochają rośliny, ale i ciężka – ocenia, jakby zdradzając oceny, jakie szykuje uczniom na koniec roku. Tak więc podsumowując, kto jeszcze ma miejsce w ogródku, niech się spieszy do szkolnej szklarni pewnie po ostatnie rozsady warzyw i kwiatów ozdobnych. Kiedy te już doszczętnie znikną, w ich miejsce pojawiają się sadzonki chryzantem, a gotowe rośliny można będzie kupować od połowy października. Zimą szklarnia zostaje zaadaptowana jako miejsce do zajęć praktycznych z geodezji z racji na dużą powierzchnię wygodną do ćwiczeń. W grudniu rozpocznie się tu sprzedaży karpia, bo trzeba dodać iż szkoła posiada 100 ha stawów i rocznie sprzedaje ok. 20 t zdrowego, ekologicznego karpia. A po rybach znów zacznie się rozkręcać kolorowy naukowo-praktyczny biznes kwiatowy. TEKST

I ZDJĘCIA :

BARBARA KLEM

PODLASKIE AGRO


AKTUALNOŚCI

PODLASKIE AGRO

43


HODOWLA NA

KOMFORT I WYDAJNOŚĆ KRÓW WPŁYWA ODPOWIEDNIE OŚWIETLENIE.

DZIŚ

O LAMPACH LEDOWYCH JAKO NAJBARDZIEJ EKONOMICZNEJ TECHNOLOGII .

ŚWIATŁO TO MLEKO Wiele gałęzi przemysłu coraz odważniej patrzy w kierunku technologii LED. Również rolnictwo nie pozostaje wobec niej obojętne. Tym bardziej, że obecnie to właśnie ta technologia jest najbardziej ekonomiczną w użytkowaniu, mimo że kosztowniejszą na etapie inwestycji. Zalet LED-ów jest dużo więcej, pod warunkiem, że kupi się odpowiednie lampy wysokiej jakości...

|

Oprawy LED są, w momencie zakupu, droższe od lamp sodowych o ok. 50 %, ale za to o co najmniej 70 % tańsze w użytkowaniu. Zatem może się wydawać, ze to droga inwestycja, ale zwróci się z nawiązką. A mówimy tylko o kwestii ekonomicznej. Na zdję ciu nowa obora w Hodowli Zwierząt Zarodowych Osowa Sień, oświetlona oprawami LED firmy SmartAgro.

Pojawia się coraz więcej głosów wypowiadanych przez naukowców, że nawet najlepsze żywienie bez należytego zadbania o dobrostan zwierząt nie pozwoli na wykorzystanie całkowitego potencjału produkcyjnego zwierząt. Jednym z kluczowych elementów bezpośrednio wpływających na dobrostan zwierząt jest dobór właściwego oświetlenia. Dyskusja, co oznacza to sformułowanie trwa od dawna…

To ja Cię oświecę...

– Idealną sytuacją jest utrzymanie systemu, w którym krowy mają dostęp do odpowiedniej ilości ś wiatła przez 16 godzin w ciągu doby (dzień), po czym następuje osiem godzin nocy, czyli odpoczynku – mówi Bartek Mieczkowski z firmy SmartAgro, oferującjej oprawy LED do budynków inwentarskich. – Dostarczenie odpowiedniej ilości światła o odpowiedniej barwie wpływa pozytywnie na wyniki produkcyjne, ale również np. na pobieranie paszy, czy wykrywalność rui. Więcej światła może zwiększyć produkcję mleka od 6 do 15 % – donoszą wyniki badań „Wpływ światła na wydajność zwierząt oraz zachowanie bydła mlecznego” przeprowadzone przez Animal Sciences Group z Uniwersytetu w Wageningen w Holandii. Badacze sprawdzili także, że natężenie ś wiatła to nie jedyny parametr, który powinien być brany pod uwagę. Jednym z istotnych aspektów jest również kolor światła. 44

Optymalna kombinacja wymienionych parametrów pozytywnie wpływa na pobór paszy przez krowy, ich zachowanie w oborze oraz co warto podkreśli, poprawia jakość i komfort pracy hodowcy. Jednym z najbardziej popularnych rozwiązań stosowanych w oborach jest instalacja opraw fluorescencyjnych, tzw. jarzeniówek. Jednak największym minusem tego rozwiązania to brak odpowiedniego natężenia światła. Zwiększona jego ilość – to z kolei - wyższe rachunki za prąd. W tym zakresie prym wiodą konwencjonalne lampy sodowe (to jedyna alternatywa dla LED-ów, jeśli chodzi o moc oświetlenia), które świecą jasno, ale charakteryzują się wysokim poborem prądu. Mają też tę wadę, że wymagają systematycznej konserwacji, co podnosi koszty ich użytkowania. Ponadto, warto zwrócić uwagę, iż wspomniane typy lamp oświetleniowych wraz z upływem czasu charakteryzują się coraz niższą skutecznością i mówiąc wprost: świecą słabiej.

Dzień dobry, jestem LED!

I tu pojawiają się lampy LED. Branża interesowała się nimi od dawna, ze wzglę du na ekonomikę i dodatkowe zalety takiego rozwią zania. A jak branza, to i poś rednicy. W związku z tym mamy obecnie do czynienia z sytuacją, w której liczne firmy oferują różne lampy oparte o tę technologię. Jak wybrać w tak szerokiej ofercie, by być usatysfakcjonowanym?

Zacznijmy od początku. W czym tkwi fenomen LED-ów? Nie jest to bowiem tanie rozwiązanie na etapie zakupu. Analiza kosztów użytkowania opraw ledowych i sodowych, pokazuje jak na dłoni, że na przestrzeni lat, to wybór nowej technologii jest oszczę dnoś cią. Co najlepiej obrazują załączone tabelki, stąd nie będziemy się nad tym tematem rozwodzić. Niech liczby zrobią swoje. Jednak na tym tym zalety LEDów się nie kończą. – Oprawy LED nie wymagają absolutnie żadnej ingerencji – wyjaśnia Bartek Mieczkowski. – W przeciwieństwie do lamp sodowych, które musimy serwisować. Raz, że to koszt, a dwa – podczas wymiany ingerujemy w szczelność lampy, co niestety negatywnie wpływa na jej żywotność.

Kolory wydajności

Ś wiatło emitowane pr zez lampy LED ma określoną barwę, co nie pozostaje bez wpływu na zwierzęta. Bez pozytywnego wpływu... Zacznijmy od przytoczenia badań. Badanie zatytułowane „Wpływ barwy ś wiatła i czasu oświetlania na produkcję mleka i zachowanie bydła mlecznego” przeprowadzone przez specjalistów z przytaczanego już wyżej uniwersytetu w 2010 r. wykazało, że spektrum światła oraz jego temperatura barwowa wpływają na zachowanie krów i ich wydajność. Oś wietlenie C.D. NA STR. 46

PODLASKIE AGRO


HODOWLA

PODLASKIE AGRO

45


HODOWLA Uproszczone wyliczenia pokazujące różnicę w kosztach eksploatacji oświetlenia LED oraz lamp sodowych Oświetlenie LED, AniLEDLight

Oświetlenie sodowe (Agrilight)

Pobór mocy

146

480

Liczba lamp

10

10

Pobór mocy (kW)

1,5

4,8

Liczba godzin świecenia/dzień

8

8

Całkowity pobór mocy/dzień

11,7

38,4

Koszt

1 kW

0,6

Koszt świecenia 1 dzień

7,01 zł

23,04 zł

Koszt świecenia 1 rok

2.557,92 zł

8409,60 zł

Koszt świecenia 3 lata

7.673,76 zł

25228,80 zł

Koszt świecenia 5 lat

12.789, 60 zł

42.048 zł

Koszt świecenia 10 lat

25.579 zł

84.096 zł

C.D. ZE STR. 44

składające się z wielu konwencjonalnych źródeł światła, jak np. lampy metalowo-halidowe czy wysokoprężne lampy sodowe, to według wyników badania rozwiązanie powodujące, ze „duża część energii zużywanej przez lampę nie jest wykorzystywana w efektywny sposób”. Takie wady nie występują w przypadku LED-ów. Jednym z wniosków obserwatorów bydła była redukcja stresu spowodowana przez oświetlenie LED, które miało białą barwę. Kolor ten jest uznawany za „spokojny” często wykorzystywany w ś wiatłoterapii. Temperatura barwowa ma ogromne znaczenie dla pracy ludzi. Światło białe to lepsza widoczność, ułatwione zarządzanie stadem zwierząt, co przekłada się na komfort i efektywność. Dodatkowo naukowcy odnaleź li w swoich badaniach pozytywne skutki zastosowania oświetlenia LED. Badanie przeprowadzone przez Iowa State Univeristy wykazały 6-procentowy wzrost produkcji mleka u krów, które były oświetlane technologią LED. Eksperyment polegał na podzieleniu obory z 500 krowami i oświetlenia połowy lampami metalowo-halidowymi, a drugiej – LED-ami. Naukowcy zauważyli znaczny wzrost spożycia, pobrania paszy przez krowy stojące „pod LED-ami”. Odnotowany w tym przypadku wzrost produkcji mleka mógł być Koszt zakupu i użytkowania oświetlenia LED

Lampy sodowe

1 rok

36.914,92 zł

32.769, 60 zł

2 rok

39.472,84 zł

41.179,20 zł

3 rok

42.030,76 zł

49.588,80 zł

4 rok

44.588,68 zł

57.998,40 zł

5 rok

47.146,60 zł

66.408,00 zł

6 rok

49.704,52 zł

74.817,60 zł

7 rok

52.262,44 zł

83.227,20 zł

8 rok

54.820,36 zł

91.636,80 zł

9 rok

57.378,28 zł

100.046,40 zł

10 rok

59.936,20 zł

108.456,00 zł

46

|

|

Stara obora Jana Zawadzkiego z Ciemnoszyj (gm. Grajewo) przed i po montażu lamp ledowych.

Więcej światła może zwiększyć produkcję mleka o 6 do 15 %. Obora Kamila Kosińskiego w Grądach (gm. Nowogród).

spowodowany nie tylko zwiększonym poborem paszy, ale również zwiększoną produkcją hormonów odpowiadających za produkcję mleka. Już wisienką na torcie są pomniejsze zalety tej technologii. LED to brak promieni UV co wiąże się z tym, ze nie przyciągają owadów. Charakteryzuje je takze odporność na skoki napięcia oraz wstrząsy.

Led ledowi nie równy

Montaż lamp opartych o technologię LED ma wiele zalet praktycznych. Można je dowolnie zaprogramować według życzenia hodowcy, ustalając zakres czasu, w którym świecą mocą dającą efekt „dnia”. – Mogę mówić tylko za siebie, ale przykładam wielką wagę do zapewnienia klientowi optymalnego rozwiązania – dodaje Bartek Mieczkowski. – Nie sprzedaję lamp „na oko”. Do parametrów, takich jak: m.in. długość, szerokość, wysokość obory, dobieram odpowiednie oprawy i u klienta pojawiam się z projektem. To od gospodarza zależy, ile lamp zostanie zamontowanych. A ja nieskromnie powiem, ze zazwyczaj jest to dokładnie tyle, ile zaproponowałem. LED to obecnie najbardziej zaawansowana technologia i najszybciej rozwijająca się. Ale ten rozwój niesie również za sobą pewne zagrożenia. Różnego rodzaju opracowania szacują, ze w 2020 r. oświetlenie LED będzie mieć ok. 60 % udziału w rynku. Niestety analizy te pokazują również zasyp rynku tanimi, czytaj: niskiej jakości produktami LED. Jak uniknąć nietrafionego zakupu? Według Bartka Mieczkowskiego jest jedno rozwiązanie: zaufać profesjonalistom, kupować oświetlenia od firm sprawdzonych, rzetelnych, które oferują produkty wysokiej jakoś ci. Wystrzegać się firm-krzaków, które znikają z rynku, kiedy pojawiają się pierwsze problemy ze sprzedanymi produktami.

– Warto zwrócić uwagę , czy dostajemy gwarancję sprzedawcy, czy producenta. Jeśli ta pierwsza, to choćby i wieloletnia, jest niewiele warta, gdy przedsiębiorstwo przestaje istnieć – przestrzega Bartek Mieczkowski. – My udzielamy gwarancji producenckiej na dziesię ć lat, bę dą c absolutnie pewnym, ze produkt ma wysoką jakość i jest niezawodny. Oferujemy LED-y renomowanej brytyjskiej firmy Dialight, posiadającej ponad 30 lat doświadczenia w produkcji oświetlenia LED, której jesteśmy wyłącznym dystrybutorem. Możemy się zresztą poszczycić już ok. 600 zadowolonymi klientami na terenie Holandii, Niemiec, Finlandii, Austrii, Litwy i Polski. To mówi samo za siebie. Mamy już doświadczenie w oświetlaniu budynków inwentarskich. Przez co spotkaliśmy się już z wieloma przypadkami „oszczędności”. Jest niestety wiele przypadków, gdzie pozorna oszczę dnoś ć i zakup niskiej jakoś ci LED-ów wyrządził szkody w gospodarstwie. W ostatnich tygodniach mieliśmy sytuację, gdzie wątpliwej jakości LED zakłócały połączenie pomiędzy transponderem a robotem udojowym. Skutkowało to tym, iż robot nie wpuszczał krów do dojenia – wspomina Bartek Mieczkowski. Oświetlenie to kolejny krok w kierunku poprawy dobrostanu zwierząt, do którego przykłada się coraz to większą uwagę. Polscy oraz zagraniczni specjaliści zgodnie twierdzą, ze najlepsza genetyka, żywienie nie jest w stanie wykorzystać w pełni potencjału zwierząt, jeżeli nie zadbamy o ich komfort oraz dobrostan. Sytuacja, w jakiej znalazło się polskie rolnictwo nie jest do pozazdroszczenia, a hodowcy są zmuszeni do szukania oszczędności. Na ceny mleka rolnik nie ma wpływu, ale na koszty jego produkcji – jak najbardziej. MAŁGORZATA SAWICKA FOT .

SMARTAGRO

PODLASKIE AGRO


HODOWLA

PODLASKIE AGRO

47


HODOWLA MASTITIS –

CHOROBA ATAKUJĄCA ZASUSZANE KROWY

NIE WPUŚĆ COLI DO KANAŁU W okresie zasuszenia krowy są szczególnie narażone na ryzyko nowej infekcji. Zazwyczaj trwa on ok. 60 dni, ale w niektórych stadach, gdzie zdecydowano się na jego skrócenie, może obejmować zaledwie połowę tego czasu. Wzrost liczby infekcji ma miejsce w trakcie pierwszych trzech tygodni po zasuszeniu krowy i ponownie wzrasta pod koniec zasuszenia i wkrótce po wycieleniu. Jest wiele przyczyn tego stanu. Przy zasuszaniu krowy wciąż produkują znaczne ilości mleka. Po zaprzestaniu dojenia wymię nadal napełnia się mlekiem, ale nie jest – razem z kanałem strzykowym – opróżniane. A to właśnie dojenie pomaga usunąć wiele bakterii, które mogą znajdować się w kanale strzykowym, tak, by nie przechodziły do wymienia. Kiedy dój nie jest prowadzony, bakterie mogą rozmnażać się i głębiej penetrować gruczoł.

Jak temu zapobiegać

Powszechną i zalecaną praktyką jest wlewanie podczas zasuszania do każdej ćwiartki wysokiej dawki preparatów antybiotykowych przeznaczonych specjalnie dla krów zasuszonych. Chodzi o eliminację bakterii i stworzenie bariery dla wszelkich nowych zagrożeń. Wlew wykonuje się jednorazową tubostrzykawką z krótką kaniulą. Krótki wenflon minimalizuje usuwanie ważnej keratyny, która normalnie wyścieła kanał strzykowy i zapewnia ochronę wewnętrzną. Praktyką alternatywną, często stosowaną w połączeniu z tubostrzykawkami, jest wlanie do strzyka środka uszczelniającego kanał. Tworzy on barierę w miejscu, gdzie kanał strzykowy wchodzi do zatoki strzykowej i służy jako fizyczna „zatyczka”, blokująca bakteriom przedostanie się do wnętrza wymienia. Zastosowanie tego

48

|

W miarę jak wymię ulega zasuszeniu, wzrasta jego odporność na nowe infekcje. U większości krów, chociaż nie u wszystkich, kanał strzykowy ulega prawie całkowitemu uszczelnieniu przez formujący się czop keratynowy. Krowy, które nie wykształcą silnego czopa keratynowego są bardziej podatne na nowe infekcje.

środka można brać pod uwagę tylko w przypadku krów, które nie wykazują infekcji w momencie zasuszania. Jeżeli istnieje podejrzenie infekcji (np. wysokie poziomy komórek somatycznych), zaleca się łączne zastosowanie tubostrzykawki i środka uszczelniającego.

W miarę jak krowa zbliża się do następnej laktacji, wymię zaczyna produkować mleko (na początku siarę) i blisko wycielenia często pojawia się znaczny obrzęk wymienia oraz wyciek mleka. Oznacza to, że kanał strzykowy nie C.D. NA STR. 50

PODLASKIE AGRO


HODOWLA

PODLASKIE AGRO

49


HODOWLA C.D. ZE STR. 48

jest już zatkany i bakterie mają ponowny dostęp do wnętrza. Stres związany z późnym okresem ciąży, porodem i pierwszymi 30 dniami okresu po wycieleniu również powoduje osłabienie układu odpornościowego, dlatego wewnętrzny system obronny krów jest słabszy, co powoduje, że krowy są bardziej podatne na zagrożenia bakteryjne. Okres zasuszenia jest czasem najtrudniejszym w profilaktyce mastitis. Szczególne znaczenie ma zapewnienie krowom odpowiednio zbilansowanej paszy, aby utrzymać silny układ immunologiczny i prawidłowy stan ogólny krowy. Pomieszczenia, w których trzymane są zwierzęta, muszą być czyste i suche, aby zredukować zagrożenie infekcji spowodowanych bakteriami środowiskowymi. Protokoły leczenia takich infekcji, wywołanych przez bakterie Gram-ujemne, w ostatnich latach uległy zmianie. Pałeczki Gram-ujemne są generalnie oporne na antybiotyki zatwierdzone do leczenia mastitis. Dlatego leczenie takich przypadków często obejmuje podawanie leków przeciwgorączkowych i przeciwzapalnych. Zaleca się także częste dojenie mające przyspieszyć usuwanie toksycznych substancji z mleka.

Postać kliniczna mastitis

Rozpoznanie postaci klinicznej mastitis opiera się na obserwacji oznak fizycznych przez dojarzy. Mastitis wywołane bakteriami E Coli może prowadzić do obrzęku i podwyższonej temperatury ćwiartek, a mleko z zakażonej ćwiartki może być „cienkie” i wodniste. Krowy mogą mieć podwyższoną ciepłotę ciała i wykazywać ogólne objawy chorego zwierzęcia, brak apetytu, apatię. Kiedy krowa ma bardzo wysoką temperaturę i nie może stać oraz nie pobiera paszy, taki przypadek nazywany jest już ostrym. Te rodzaje infekcji są najczęściej związane z toksycznymi infekcjami bakteriami coli. Na ogół infekcje ostre stanowią niewielki odsetek wszystkich zakażeń mastitis. Jednakże, jeżeli wystąpią, wymagają leczenia antybiotykowego, drastycznie zmniejszają wydajność mleczną i mogą prowadzić do śmierci zwierzęcia lub konieczności jego wybrakowania. W przypadkach klinicznych mastitis wywołanych przez Staph aureus w mleku mogą pojawiać się kłaczki włóknistego materiału. Ogólne wytyczne mówią, że wskaźnik występowania nowych przypadków mastitis w postaci klinicznej powinien być niższy, niż 2 % stada mlecznego na miesiąc. W stadzie liczącym sto krów oznacza to dwa przypadki kliniczne na miesiąc lub 24 nowe przypadki w ciągu roku.

Postać subkliniczna mastitis

Drugim i znacznie powszechniejszym stanem mastitis jest jej postać subkliniczna. W takich przypadkach obserwacja wzrokowa i wymienia może nie ujawnić żadnych oczywistych 50

|

Infekcja może również nieodwracalnie uszkodzić część tkanki gruczołu mlekowego. Powoduje to obniżoną produkcję mleka i produkt o niższej jakości. Są to dwa z głównych kosztów spowodowanych infekcjami mastitis.

problemów. Mogą one być wykryte tylko podczas ścisłej obserwacji mleka, przy zastosowaniu specjalnych narzędzi. Można zaobserwować od czasu do czasu płatek lub skrzep w mleku i niewiele więcej. Problem stanowi to, że często są to długotrwałe infekcje, które mogą trwale uszkodzić tkankę gruczołu mlekowego i zmniejszyć ogólną produktywność zainfekowanych krów. Jednakże, ponieważ krowy wykazują niewiele lub żadnych objawów, problem trwa niewykryty przez całą lub część laktacji i krowa może nigdy nie osiągnąć swojej pełnej wydajności. Takie infekcje mogą również prowadzić do problemów z jakością mleka.

Skutki mastitis

Przedostanie się bakterii do zdrowego gruczołu i wywołanie infekcji rozpoczyna szereg kolejnych zjawisk. Zdrowa krowa mleczna posiada funkcjonujący układ odpornościowy, który zaczyna działać natychmiast po wykryciu infekcji, emitując do miejsca zakażenia miliony wyspecjalizowanych komórek zwalczających bakterie.

Komórki te mogą lokalizować i niszczyć bakterie i natychmiast rozpocząć działanie by zlikwidować patogeny. Typowa koncentracja komórek somatycznych w mleku zdrowych zwierząt jest dość niska (mniej niż 100.000/ml). W przypadku infekcji stężenie komórek somatycznych może wzrosnąć do kilku milionów na mililitr. Badania wykazały bezsprzecznie, że wraz ze wzrostem ilości komórek somatycznych rosną także straty w produkcji mleka. Zadaniem komórki somatycznej jest wykrycie i zniszczenie atakujących bakterii. Proces ten pozostawia po sobie w mleku duże ilości biologicznych środków chemicznych, enzymów i komórek somatycznych, które obniżają ilość i jakość cennych składników jak kazeina, tłuszcz mlekowy i laktoza. Udowodniono również, że mleko o wysokiej liczbie komórek somatycznych ma krótszy okres trwałości po przetworzeniu.

TEKST

I ZDJĘCIA :

ANNA TAŹBIERSKA,

MENEDŻER MARKETINGU

AM

PODLASKIE AGRO


HODOWLA

PODLASKIE AGRO

51


HODOWLA SKUTECZNE

ZWALCZANIE MUCH W BUDYNKACH INWENTARSKICH ŚRODKAMI BIOBÓJCZYMI

MUCHA NIE SIADA CHOĆ SIADA Cieplej. Robi się zdecydowanie coraz cieplej. Słońce grzeje mocniej i mocniej, a w powietrzu co i rusz słychać radosne pobzykiwanie coraz gęstszych rojów much. Znak, że najwyższa pora pomyśleć o ograniczeniu występowania tych owadów w budynkach inwentarskich. Roje much to prawdziwe uprzykrzenie dla zwierząt, których jedyną bronią są zamaszyste ruchy ogonem. Muchy są nosicielami licznych drobnoustrojów chorobotwórczych. Na swoim ciele mogą przenosić bakterie chorobotwórcze: duru, czerwonki, wąglika, pałeczki gruźlicy oraz formy inwazyjne pasożytów. Zarazki chorobotwórcze mogą wprowadzać do paszy. A do tego wszystkiego kąsają. Część much nie gryzie krów, np. domowa, ale są takie, które, a jakże kąsają, przenosząc w ten sposób choroby. Kąsanie to jest jak najbardziej odczuwalne przez zwierzęta, na co reagują machaniem ogonem, uderzaniem tylnymi kończynami, potrząsaniem głową, ruszaniem uszami i drganiami skóry. Znak, że chcą pozbyć się intruza. I co tu dużo mówić, same się nie pozbędą... Hodowcy, w walce z muchami, pomaga wiele preparatów, bardziej lub mniej skutecznych. Od czego ten czynnik zależy – wyjaśnia nam Wojciech Makarewicz z firmy Spiess Urania. Rolnicy często nie wnikają w warunki stosowania preparatu, a w praktyce, to od nich w dużej mierze zależy skuteczność danego środka chemicznego. Niestety złe zastosowanie jakiegoś preparatu powoduje zniechęcenie do wszelkich środków tego typu, a niesłusznie i bezpodstawnie.

Najpierw zwabić, potem zabić

To może trochę teorii. Preparaty przeciw muchom można podzielić z grubsza na dwie grupy. Pierwsza z nich to te oparte na peretroidach z czego wynika jeden bardzo ważny fakt – są w dużej mierze zależne od warunków ich stosowania. W przeciwieństwie do drugiej grupy preparatów, opartych z kolei na neonikotynoidach. Dla nich nie ma ograniczeń, jeśli chodzi o warunki stosowania. – Co ważne, w przypadku tej grupy chemicznej nie ma problemu z opornością owadów na jej skład. Na rynku niemieckim od wielu lat stosowany jest preparat o tym składzie i jak dotąd uodpornienia nie wystąpiły – wyjaśnia Wojciech Makarewicz. Mówiąc o składzie chemicznym tego typu środków, trzeba mieć świadomość, że każdy z nich zawiera atraktant, czyli substancję, która ma zwabić owady w miejsce aplikacji. Substancje wabiące mogą być różnego rodzaju. – Po pierwsze, jest to zapach atrakcyjny ze względu na jedzenie, kiedyś do tego celu stosowano cukier, albo piwo. Niestety ta mądrość życiowa nie do końca zdaje egzamin. 52

Z tej prostej przyczyny, że aromaty, a i owszem, są atrakcyjne, ale nietrwałe – mówi Wojciech Makarewicz. – Inaczej rzecz się ma, gdy atraktantem jest feromon, działający na chuć owadów, tak jak w naszym preparacie. W tym konkretnym przypadku jest to trikosene, który ma tę zaletę, że nie ulega rozkładowi i stale wabi, wabi, wabi...

W czasie tego zabiegu zwierzęta mogą przebywać jak najbardziej w oborze, ale nanoszenie preparatu powinno odbywać się poza ich zasięgiem. Z toksykologicznego punktu widzenia krowom nic nie szkodzi. Jednak zaleca się, żeby skorzystać z chwili, kiedy krowy są wypasane na pastwisku, a obora pusta.

Ilość i postać

Aplikować, ale jak?

Chcąc rozpocząć walkę z muchami, stajemy przed decyzją dotyczącą ilości środka niezbędnego do rozprawienia się z muchami w konkretnej oborze. Na opakowaniu środka chemicznego znajdziemy informację na jaką powierzchnię jest on przeznaczony. – Sprzedajemy preparat w półlitrowych opakowaniach, które wystarcza na 200 m² powierzchni inwentarskiej – mówi Makarewicz. – Występuje on w formie płynnej pasty, co nie pozostaje bez znaczenia. Taki rodzaj pozwala na łatwe i precyzyjne rozprowadzenie substancji. Na rynku dostępne są preparaty w formie granulatu, ale te mają pewne wady. Po pierwsze w takim przypadku trzeba sporządzić z niego roztwór i można się pomylić w proporcjach. Ludzka rzecz, ale ma zdecydowanie wpływ na skuteczność działania preparatu. Gdy dodamy za dużo wody, nie ma co marzyć o poziomie skuteczności obiecywanym przez producenta. Gdy dodamy za mało wody, co prawda skuteczność osiągniemy, ale będą to pieniądze częściowo wyrzucone w błoto. Ponadto rozpuszczony granulat jest nietrwały - przygotowany roztwór nie nadaje się do przechowywania.

Myju myju, szastu prastu...

Czy wymaga obiekt szczególnego przygotowania przed opryskami? W zasadzie nie, ale... – Zalecamy, żeby chociaż raz w roku obiekt inwentarski dokładnie umyć. W oborze gromadzi się przecież kurz, pajęczyny – dodaje pan Wojciech. – Zalecamy, by do umycia obory użyć odpowiedniego środka chemicznego. Oczywiście rekomendujemy jeden ze środków produkowanych przez naszą firmę. Są przeznaczone zarówno do powierzchni inwentarskich, jak i magazynowych, oraz do mycia maszyn. Są bezpieczne, zarówno dla powierzchni, powłok maszyn, jak i człowieka. Zalecamy umycie ręczne bądź karcherem, a następnie wypłukanie. Zabieg ten nie jest konieczny, ale zdecydowanie pomaga w kwestii skuteczności preparatu biobójczego. W przygotowanej w ten sposób oborze można przystąpić do aplikacji preparatu.

I jeszcze jedna istotna zasada – metoda aplikacji. Preparat biobójczy z grubsza można rozprowadzać na dwa sposoby – poprzez opryskiwanie i za pomocą pędzla. Zaleconą metodę aplikacji precyzuje etykieta produktu stworzona na bazie doświadczeń producenta i zaaprobowanej etykiety rejestracyjnej. Jeśli mówimy o opryskiwaczach – to zdecydowanie poleca się ręczne. Generują one większe krople, dzięki czemu preparat lepiej działa. Opryskiwacze mają też tę zaletę, że korzystając z nich, środek rozprowadza się szybko i praktycznie bez wysiłku. Jednak należy stosować większą dawkę preparatu, a to dlatego, że przy tym sposobie nanoszenia, szybciej odparowuje i okres jego skuteczności mógłby spaść. Jednak, potocznie mówiąc, nie ma to jak pędzel. To zdecydowanie najlepsze pod względem skuteczności rozwiązanie. Warto też zwrócić uwagę na jaką powierzchnię nanosimy nasz preparat. Omijać należy wapnowane ściany. Nanoszenie preparaty na taką powierzchnię to praktycznie wyrzucanie pieniędzy w błoto. Można za to: spryskać drewniane przegrody, jeśli takie są w oborze, zastosować preparat na ościeżnice i parapety okien, na drzwi, wrota przejazdowe. – Jeśli w budynku brak takich elementów, rekomendujemy rozmieszczenie w nim tzw. pól aplikacyjnych – radzi Makarewicz. – Pola aplikacyjne, to nic innego, jak dykty rozmieszczone w obiekcie, należy pamiętać tylko o tym, żeby aplikować preparat na śliską stronę, by nie wsiąknął on do środka. Z praktyki wiem, że do tego celu rolnicy stosują także np. worki po premiksach i doskonale się sprawdzają, jednak jest to rozwiązanie jednorazowe. Już na zakończenie – rada. Jak zwykle przestrzegamy przed pozorną oszczędnością. Jeśli jesteśmy zadowoleni ze skuteczności jakiegoś preparatu, bądź też rekomenduje nam go ktoś znajomy – kupmy dokładnie ten sam. – Nawet jeśli z pozoru preparat to dokładnie to samo, to nie chodzi tylko o skład, ale też właśnie o formulację – mówi Wojciech Makarewicz. MAŁGORZATA SAWICKA

PODLASKIE AGRO


AKTUALNOŚCI

PODLASKIE AGRO

53


UPRAWA NOWA

ROŚLINA PASZOWA

RUTWICA WSCHODNIA , DLACZEGO WARTO WPROWADZAĆ JĄ NA PODLASKIE POLA

RUTWICA NIECH WAS ZACHWYCA Jest tańsza o 1,5 do 2 tys. zł na hektarze w skali roku w porównaniu do uprawy kukurydzy. Charakterystykę paszową ma natomiast taką samą albo i lepszą. Rutwica wschodnia – bo o niej mowa – powinna podbijać podlaskie pola, gdyż nasz „mleczny” region jest szczególnie predysponowany do jej wprowadzenia.

| |

Poletko doświadczalne rutwicy wschodniej na terenie Stacji Doświadczalnej Oceny Odmian w Krzyżewie – jedyne na Podlasiu – zostało założone wiosną w 2007 r. jako wsiewka

– Pierwszy raz widziałem rutwicę będąc

w owies zbierany na zielonkę. Ważne w uprawie

na Białorusi w stacjach doświadczalnych,

rutwicy jest to, by nie dopuścić do nadmiernego

podobnych do naszych – mówi Bronisław Puczel,

zachwaszczenia plantacji. Do dziś poletko

dyrektor Stacji Doświadczalnej Oceny Odmian

w Krzyżewie wygląda imponująco.

w Krzyżewie.

Raz założoną plantację rutwicy można kosić przez 20 lat. Daje sto ton zielonej masy z hektara, w dwóch, a nawet – trzech zbiorach. Nadaje się jako pasza do bezpośredniego skarmienia, jako kiszonka i siano. Znosi każdą glebę i złą pogodę. Jest tu nowa, więc nie ma jeszcze szkodników. Tyle słowem zachęty, a teraz przejdźmy do szczegółów, dotyczących tej mało znanej jeszcze – nie tylko u nas, ale i w całej Polsce – rośliny. Rutwica wschodnia pochodzi z Kaukazu, gdzie w naturalnych warunkach dorasta do 2 m wysokości. U nas osiąga 80-130 cm. Jest rośliną tych (m z rodziny bobowatych (motylkowatych). Skłaunastu pędów o dość sztywnych da się z kilkunastu ygach. Utrzymuje się bez be problemu nawet łodygach. na słabych g glebach. Kiedyś była używ używana do rekultywacji te terenów poprzemysłow mysłowych i dobrze sobie tam radziła. W ia d o m o j e dnak, że n na glebach

|

lepszych, plon będzie wyższy. Jest wartościową wieloletnią rośliną pastewną dającą wysokie plony zielonej masy o dużej zawartości białka. – Plony, które można uzyskać przekraczają plony kukurydzy, a dodatkowo przewaga jest taka, że plantację zakładamy raz na 20 lat, a może nawet na dłużej – wyjaśnia Bronisław Puczel, dyrektor Stacji Doświadczalnej Oceny Odmian w Krzyżewie. – Inne rośliny motylkowate jak np. koniczynę czy lucernę przewyższa tym, że jej liście nie odrywają się od łodygi w czasie podsuszania lub suszenia na siano. Więc to, co najbardziej wartościowe w roślinie, jest z pola zbierane, a nie odłamuje się i zostaje. Rutwica ma podobne rozłogi jak perz, dzięki czemu jest bardzo trwała. Jeżdżenie po polu, czy wypasanie bydła nie powoduje rozgniatania szyjek korzeniowych, jak to się dzieje np. w lucernie i nie uszkadza całej rośliny. Rutwica jest dwukośna, choć czasem udaje się uzyskać i trzeci pokos. Generalnie dwie trzecie plonów uzyskuje się z pierwszego pokosu, resztę – z drugiego. – Jest to i zaleta, i wada – kontynuuje dyrektor. – Zaleta, bo zbieramy raptem dwa razy,

Liście rutwicy wschodniej nie odrywają się od łodygi w czasie

Rutwica współżyje z bakteriami brodawkowymi, których w naszym naturalnym środowisku nie ma. Nasiona przed siewem należy więc bezwzględnie zaszczepić bakteriami. Widoczne na korzeniach zgrubienia (kuleczki) to miejsca, gdzie rozwija się symbioza, wiązanie azotu na potrzeby i rośliny, i bakterii.

góra trzy, więc pracochłonność i koszty zbiorów są mniejsze. Z drugiej zaś wada, bo ogranicza to możliwość żywienia bydła zielonką, która byłaby krótko dostępna. Ale teraz już w zasadzie nie karmi się krów zielonkami. Rutwica bardzo dobrze się zakisza jako sianokiszonka. Z naszego poletka doświadczalnego rolnicy zabierali zielonkę zarówno do bezpośredniego skarmienia, jak również zakiszali w belach. Z ich opinii wiem, że jest to pasza chętnie zjadana przez krowy, a pozytywny efekt widać po udoju w zbiorniku na mleko. Uprawa kukurydzy w Polsce zajmuje powierzchnię ponad miliona hektarów, w tym z przeznaczeniem na kiszonkę ok. 450 tys. ha. Z tego blisko ćwierć tego areału przypada na województwo podlaskie. Wynika to z racji intensywnej hodowli bydła mlecznego, bo wynik w produkcji mleka też mamy zaszczytny – jedna czwarta krajowej całości. Kukurydzy jest więc dużo. Wiele upraw jest prowadzonych w monokulturze.

podsuszania lub suszenia na siano. Więc to, co najbardziej wartościowe w roślinie, jest z pola zbierane a nie gubione.

54

|

C.D. NA STR. 56

PODLASKIE AGRO


UPRAWA

PODLASKIE AGRO

55


UPRAWA C.D. ZE STR. 54

– Do niedawna był to gatunek mało porażany przez choroby i szkodniki, aczkolwiek już w ostatnim roku omacnica i stonka ziemniaczana dały się trochę bardziej we znaki pokazując, że mogą wyrządzić szkody – mówi Bronisław Puczel. – Z biegiem czasu kwestia chorób będzie miała coraz większy, niestety, negatywny wpływ na jakość kiszonek kukurydzianych. Stąd urozmaicenie i wprowadzenie rutwicy, która w naszych warunkach będzie gatunkiem nowym, nie mającym naturalnych szkodników, jest ze wszech miar wskazane i pożądane. Zakładanie pola z rutwicą to też działanie proekologiczne, bo siew wykonujemy raz na 20 lat, ograniczamy więc zużycie paliwa w porównaniu do kukurydzy, którą trzeba siać co roku. Po drugie znika nam coroczna cena zakupu nasion. Odpadają koszty herbicydów, które są i drogie, i dość agresywne dla środowiska naturalnego. Rutwica nie wymaga stosowania herbicydów, ale też nie ma potrzeby zasilania jej nawozami azotowymi w takich ilościach jak kukurydzę, za wyjątkiem pierwszej dawki startowej, jak we wszystkich gatunkach bobowatych. Ale... oczywiście nie jest to cud bez wad. Są też minusy. Mankamentem jest to, że w pierwszym roku użytkowania, w roku siewu, nie ma zbioru. Pierwszy rok trzeba poświęcić na właściwą pielęgnację. – Jeśli zakładamy plantację w czystym siewie, trzeba dbać, aby za bardzo się nie zachwaściła – wyjaśnia dyrektor. – Ułatwieniem jest opóźniony termin siewu, ale trzeba pamiętać, że rutwica potrzebuje stu dni wegetacji przed zimą, a nie wiemy na jaki pogodowo rok trafimy. Doświadczenia rejestrowe, jakie były prowadzone nad tym gatunkiem (bo jest już pierwsza odmiana zarejestrowana „Risa” ), odbywały się w siewie czystym. I wtedy właśnie nie ma plonu

56

w pierwszym roku, albo jest znikomy. To, być może, zniechęca rolników do uprawy tej rośliny. W drugiem roku plon rutwicy już przewyższy plonowanie kukurydzy, a w następnym sięgnie powyżej 100 ton z ha. Pierwszy plon zbiera się, tak samo jak w przypadku innych gatunków bobowatych drobnonasiennych. Czyli, należałoby jej pozwolić zakwitnąć, a kosić pod koniec maja, lub – w zależności od roku – na początku czerwca. Koszenie w fazie pełni kwitnienia, pozwala uzyskać najwyższy plon zielonki przy maksymalnej zawartości białka. Rutwicy wschodniej poświęcone było spotkanie z rolnikami, które odbyło się 24 maja br. w Złotorii k. Białegostoku. Tam też, rok temu, dwóch rolników podjęło się założenia pierwszych plantacji rutwicy. – Ze względu na zachwaszczenia czy inne uchybienia są to plantacje nieudane – mówi Bronisław Puczel. – Jedna z nich, na powierzchni 0,5 ha była założona na wyoranym użytku zielonym. Zapas nasion traw, który był w glebie nawet po opryskaniu roundupem, sprawił, że użytek się odnowił. Rutwica zaś nie wytrzymuje konkurencji z trawą. W tej chwili intensywne użytki zielone kosimy nawet sześć razy w roku, a rutwicę – maksymalnie trzy. Pierwszy pokos jeszcze zgrałby się w czasie, ale już następne – zdecydowanie nie. Rolnik się jednak nie zniechęcił i próbuje ponownie. I jeszcze ceny. No cóż tych nie poznamy. Wiadomo jednak na pewno, że założenie uprawy rutwicy jest tańsze niż kukurydzy. – W Polsce, w krajowym rejestrze figuruje jedyna, jak dotychczas, odmiana rutwicy „Risa”. Nasiona są dość trudno dostępne, więc polecałbym kontakt z hodowcą tej odmiany dr. Stanisławem Ignaczakiem z Uniwersytetu Technologiczno-Przyrodniczego w Bydgoszczy – odsyła zainteresowanych dyrektor Puczel.

Kolejny mankament. Pomimo, że jest to gatunek rejestrowalny, to nie jest wpisany w gatunkach uprawnionych do dopłat. To jest gafa naszego ministerstwa, które z listy odmian gatunków rejestrowanych nie wpisało rutwicy do gatunków objętych dopłatami. A jest to – jakby to nie było – użytek zielony. – Zamierzam zaakcentować to w Podlaskiej Izbie Rolniczej – mówi dyrektor, nawiązując tym do sytuacji w polskim rolnictwie. – Wchodzimy w okres, kiedy rolnictwo wpadnie w duży kryzys. Czekają nas bardzo złe prognozy. Już teraz widzimy, co się dzieje z trzodą chlewną. Pogłowie jest w tej chwili szacowane na ok. 9 mln sztuk, a jeszcze niedawno było dwa razy większe, przy czym w najlepszych latach hodowaliśmy w Polsce 27 mln tuczników. Nasze potrzeby własne opiewają na ok. 18 mln. Z tego widać, że 50 % mięsa przyjeżdża do nas zza granicy i ta połowa nie zjada naszego zboża. Powoduje to nadwyżkę zbóż, które tanieje. Uwolnienie kwot mlecznych to kolejna katastrofa, która sprawiła, że już teraz wielu mleczarniach cena litra mleka jest poniżej złotówki, czyli poniżej opłacalności jego produkcji. Dlatego, zarówno w zbożach, czy innej produkcji, jeśli z góry jest pewne, że jeśli coś co posiejemy przyniesie nam zysk, to należy pilnować, aby zbiór był jak największy. Konieczne jest cięcie kosztów i szukanie alternatywnych rozwiązań, aby ten dołek jakoś przeżyć. Koszty uprawy rutwicy są dużo niższe niż coroczna uprawa kukurydzy a jakość plonu na pewno jej nie ustępuje. Zapraszam rolników na naszą stronę internetową, gdzie znajdą informacje o odmianach zbóż. Zdarza się, że różnica w plonach między najsłabszą a najlepszą odmianą wynosi 30 % (3-4 tony z ha) przy dokładnie takiej samej agrotechnice, czytaj: takich samych kosztach. Wyniki naszych badań udostępniamy rolnikom bezpłatnie. TEKST I ZDJĘCIA :

BARBARA KLEM

PODLASKIE AGRO


UPRAWA

PODLASKIE AGRO

57


UPRAWA PODLASKI OŚRODEK DORADZTWA ROLNICZEGO

PROWADZI NIEMAL

50

DOŚWIADCZEŃ POLOWYCH

ZASIAĆ, ZEBRAĆ, BYĆ ZADOWOLONYM Cykl seminariów terenowych pod nazwą Podlaskie Dni Pola, tradycyjnie w czerwcu, organizuje Sekcja Doświadczalnictwa Podlaskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Szepietowie. To naprawdę niezwykła okazja do zapoznania się z najnowszymi technologiami uprawy roślin ze szczególnym uwzględnieniem doboru odmian i ochrony zintegrowanej poszczególnych gatunków.

|

Lustrację pól w Rumejkach w gm. Juchnowiec Kościelny poprowadził inż. Jan Urwan z Działu Systemów Produkcji Rolnej, Standardów Jakościowych i Doświadczalnictwa PODR w Szepietowie.

W tym roku, podobnie jak w latach poprzednich seminaria odbyły się w kilku powiatach: łomżyńskim (17 czerwca), białostockim (18 czerwca), augustowskim (23 czerwca), sokólskim (25 czerwca). Ich zwieńczeniem jest to odbywające się na polu doświadczalnym PODR w Szepietowie (27-28 czerwca) podczas Wystawy Zwierząt Hodowlanych i Dni z Doradztwem Rolniczym. – W zakresie prowadzenia doświadczeń polowych współpracujemy z kilkoma instytutami. Głównie jest to Instytut Uprawy i Gleboznawstwa w Puławach (IUNG), ale także Instytut Hodowli i Aklimatyzacji Roślin (IHAR) oraz Instytut Włókien Naturalnych – mówi Jerzy Kożuch, koordynator Sekcji Doświadczalnictwa PODR Szepietowo. – Dotyczą one różnych kwestii technologii uprawy. I tak uczestnicy tegorocznych seminariów zapoznali się m.in. z nowymi odmianami grochu pastewnego i kukurydzy PDO uprawianej na kiszonkę. Mieli możliwość lustracji doświadczeń, których tematyka dotyczy: 58

uprawy zbóż i ich mieszanek ze strączkowymi w ekologicznym systemie gospodarowania,  wpływu wapnowania, jak również poziomu nawożenia azotem na plon rzepaku ozimego,  porównania plonowania kilku wariantów mieszanek zbożowych i zbożowo-strączkowych, 

wpływu stosowania regulatorów wzrostu na krótkosłome odmiany pszenżyta ozimego,  oceny działania nawozu moNolith 46 na plon hybrydowego jęczmienia ozimego. Oprócz doświadczeń polowych zwiedzający zlustrowali również wdrożenia z odmianami zbóż ozimych i jarych, które najwyżej plonowały w doświadczeniach PDO. Wdrożenia opierają 

PODLASKIE AGRO


UPRAWA

PODLASKIE AGRO

59


UPRAWA

|

60

się na technologii zintegrowanej, uwzględniającej zrównoważone nawożenie i ochronę roślin. Podczas objazdów zaprezentowane zostały także doświadczenia z odmianami zbóż uprawianymi w warunkach gospodarstw ekologicznych. Celem tych doświadczeń jest sprawdzenie, a następnie dobór odmian najbardziej przydatnych do tego rodzaju gospodarowania. W warunkach województwa podlaskiego, przy systematycznym wzroście liczby gospodarstw ekologicznych, jest to szczególnie istotny problem. Tego typu doświadczenia na terenie województwa podlaskiego, charakteryzującego się przecież specyficznymi warunkami klimatycznymi, wykonują jedynie właśnie PODR Szepietowo oraz Stacja Doświadczalna Oceny Odmian w Krzyżewie. – Prowadzimy też badania związane z oceną odmian dla Centralnego Ośrodka Badania Odmian Roślin Uprawnych. Od zeszłego roku obowiązuje nas integrowana uprawa roślin, a w tym zakresie podstawowym elementem jest właściwy dobór odmian do specyfiki danej gleby, danego gospodarstwa – dodaje Jerzy Kożuch. – Łącznie nasza Sekcja prowadzi w tym roku niemal 50 różnych doświadczeń. Wyniki doświadczeń prowadzonych przez PODR są opisywane na stronie internetowej Ośrodka, publikowane co roku w formie biuletynu, ale przede wszystkim materiał z tych doświadczeń przekazywany jest do Wojewódzkiego Zespołu ds Porejetrowego Doświadczalnictwa Odmianowego. Na tej podstawie ustala się listę odmian zalecanych do uprawy w województwie podlaskim. Jan Urwan zaprezentował efekt działalności szkodnika jakim jest skrzypionka, mały żuczek, o którym

TEKST

I FOT .

MAŁGORZATA SAWICKA

pisaliśmy w poprzednich wydaniach „Podlaskiego Agro”.

PODLASKIE AGRO


UPRAWA

PODLASKIE AGRO

61


WETERYNARIA JAK

WŁAŚCIWIE ROZPOZNAĆ I ZWALCZYĆ PARATUBERKULOZĘ W STADZIE

TRUDNY PRZECIWNIK Paratuberkuloza bydła (inaczej choroba Johnego) – oto kolejny przykład choroby w części nieznanej, a w części bagatelizowanej przez hodowców, choć w stadach, w których występuje jest źródłem wielu problemów oraz strat. To trudny przeciwnik zarówno dla hodowcy, jak i lekarza. Na chorobę tę brakuje skutecznych i uzasadnionych ekonomicznie leków oraz szczepionek. Krowa raz zarażona pozostaje nosicielem zarazka do końca swojego życia, a tym samym stanowi źródło zakażenia dla pozostałych osobników w stadzie. Jedynym sposobem radzenia sobie z tym problemem jest przeprowadzenie odpowiednich badań i eliminacja sztuk zakażonych. Niestety nie jest to takie proste, jakby się wydawało. Paratuberkuloza to przewlekłe, wyniszczające rozrostowe zapalenie jelit, przebiegające w większości przypadków bezobjawowo. Wywołuje ją wyjątkowo wytrzymały na warunki środowiskowe drobnoustrój Mycobacterium avium spp. paratuberculosis (MAP). Patogen w sprzyjających okolicznościach, a więc przy odpowiedniej wilgotności i niskiej temperaturze, jest w stanie przeżyć w środowisku (obornik, wybiegi) nawet 1,5 roku. Z epidemiologicznego punktu widzenia jest to bardzo istotne, gdyż w przypadku stwierdzenia tej jednostki, należy po eliminacji nosicieli przeprowadzić gruntowne odkażanie pomieszczeń, a na skażonych pastwiskach wypasać bydło nie wcześniej niż po roku od uwolnienia stada. MAP wydalany jest z kałem. Na zakażenia szczególnie wrażliwe są cielęta, które zarażają się drogą pokarmową (np. podczas ssania zanieczyszczonych kałem strzyków, lizania elementów wyposażenia obory itp.). Wraz z wiekiem rośnie u krów oporność na ten drobnoustrój. Poza drogą pokarmową możliwe jest również zakażenie śródmaciczne płodów, szczególnie w przypadku matek wykazujących objawy kliniczne choroby oraz sporadycznie zakażenie poprzez narządy rozrodcze. Trwa dyskusja, czy możliwe jest zakażenie cieląt mlekiem krów, będących bezobjawowymi nosicielkami, ale mimo braku rozstrzygnięcia sporu, nie poleca się skarmiać siary od sztuk serologicznie pozytywnych. Okres inkubacji choroby jest bardzo długi i może wynosić nawet kilka lat, a objawy kliniczne pojawiają się najwcześniej po 18. miesiącu życia zwierzęcia. Istotnym jest, że u większości osobników w ogóle nie dochodzi do manifestacji choroby, zanim zostaną wybrakowane z innych przyczyn. Zależy to najprawdopodobniej 62

Fot. Weterynaryjne Laboratorium Diagnostyczne, VetLabGroup Jędryczko w Gietrzwałdzie

Przewlekła biegunka, postępujące wyniszczenie, utrata kondycji, spadek mleczności oraz obrzęki w dolnych partiach ciała i w okolicy podżuchwowej – to najbardziej charakterystyczne objawy mało znanej choroby bydła. Paratuberkuloza – bo o niej mowa to schorzenie, którego częstotliwość występowania w europejskich stadach bydła wynosi od 7 do 55 %.

|

W przypadku podejrzenia wystąpienia paratuberkulozy w stadzie, należy wytypować kilka osobników powyżej 24. miesiąca życia do badania serologicznego krwi. Jeżeli uzyska się wyniki pozytywne, należy przebadać całe stado. Na zdjęciu mgr inż. Ewelina Czarniecka z Weterynaryjnego Laboratorium Diagnostycznego, VetLabGroup Jędryczko w Gietrzwałdzie

od wieku oraz dawki i czasu ekspozycji na patogen, ale także od sposobu i jakości żywienia, czynników genetycznych, współistniejących zakażeń, czy narażenia na stres (wystawy, transport, przepędy, ciąża itp.). Wśród objawów najbardziej charakterystycznych są: przewlekła biegunka, postępujące wyniszczenie, utrata kondycji, spadek mleczności oraz obrzęki w dolnych partiach ciała i w okolicy podżuchwowej. Krowy wykazujące objawy wydalają z kałem duże ilości MAP. Znacznie więcej wydalają jednak tak zwani „supersiewcy”, będący prawdziwymi końmi trojańskimi w stadzie. Są to osobniki bez widocznych objawów choroby, będące nawet w nienajgorszej kondycji, a stanowiące największe źródło zakażenia pozostałych zwierząt. Ze względu na charakterystyczny przebieg postawienie wstępnego rozpoznania nie sprawia trudności, ale podjęcie jakichkolwiek działań

wymaga potwierdzenia diagnozy badaniami laboratoryjnymi. Spośród dostępnych metod najczęściej stosuje się badanie surowicy krwi na obecność swoistych przeciwciał metodą ELISA i badanie kału na obecność materiału genetycznego Myc. paratuberculosis techniką PCR. Jeśli chodzi o wyniki uzyskiwane tymi metodami to zwykle ponad 85 % krów z objawami klinicznymi choroby wykazuje wyniki dodatnie metodą ELISA, a nawet 100 % techniką PCR. Obecność choćby jednego „supersiewcy” w stadzie komplikuje jednak badania opierające się na izolacji materiału genetycznego patogenu. Jest to spowodowane biernym wydalaniem MAP przez krowy, które spożyły paszę zanieczyszczoną kałem „supersiewcy” i przepasażowały go jedynie przez swój przewód pokarmowy, same nie ulegając zakażeniu (ze względu na wysoką C.D. NA STR. 64

PODLASKIE AGRO


WETERYNARIA

PODLASKIE AGRO

63


WETERYNARIA C.D. ZE STR. 62

oporność dorosłego bydła). Szacuje się, że w ten sposób można błędnie uznać za zakażone nawet do 50 % krów z dodatnimi wynikami PCR, pochodzących ze stad, w których obecny jest „supersiewca”. W interpretacji wyników należy uwzględnić fakt, że krowy zakażone bezobjawowo wykazują niższą czułość testów na obecność MAP, głównie ze względu na okresowy charakter siewstwa. Kolejnym aspektem, który musi być brany pod uwagę, jest zjawisko odporności krzyżowej, występującej po zabiegach tuberkulinizacji bydła. Tuberkulinę produkuje się bowiem z prątków Mycobacterium bovis lub Mycobacterium avium i wskutek reakcji krzyżowej może ona dawać wyniki fałszywie dodatnie w testach serologicznych na paratuberkulozę. Nie powinno się zatem badać w tym kierunku krów, które w ciągu ostatnich sześciu miesięcy były poddane próbie tuberkulinowej. Paratuberkuloza jest chorobą, na którą praktycznie nie ma leków. Można próbować na przykład klofazyminy, jednak jest to nieopłacalne z ekonomicznego punktu widzenia. Nie należy zapominać, że pozostawiając na czas leczenia chorą sztukę w stadzie, naraża się na zakażenie pozostałe osobniki. W niektórych krajach stosuje się szczepionki żywe lub zabite, ale ich skuteczność jest niepewna. Największą ich wadą jest fakt, że pomagają one jedynie ograniczyć siewstwo, a nie chronią przed zakażeniem. Dodatkowo utrudniają diagnostykę. Z tych właśnie względów jedyną realną metodą walki z paratuberkulozą jest stopniowe eliminowanie ze stada sztuk zakażonych. W przypadku podejrzenia jej wystąpienia należy wytypować kilka lub więcej osobników powyżej 24. miesiąca życia do badania serologicznego krwi. Jeżeli uzyska się wyniki pozytywne, należy przebadać całe stado. Wszystkie osobniki dodatnie powinno

64

się następnie poddać badaniu techniką PCR (kał). Ponowne uzyskanie wyników dodatnich potwierdza zakażenie i aktualne siewstwo, dlatego takie krowy eliminuje się ze stada natychmiast. Pozostałe sztuki serologicznie pozytywne powinno się trwale oznaczyć oraz w miarę możliwości odizolować od reszty (zalecana jest całkowita separacja, obejmująca również pastwiska, sprzęt i obsługę). Te krowy brakuje się ze stada w pierwszej kolejności.

Paratuberkuloza jest chorobą, na którą praktycznie nie ma leków. W niektórych krajach stosuje się szczepionki żywe lub zabite, ale ich skuteczność jest niepewna. Badania powtarza się co kilka miesięcy, aż do uzyskania wyników wyłącznie ujemnych. Następnie należy przeprowadzić dokładne czyszczenie i przynajmniej dwukrotną dezynfekcję pomieszczeń i sprzętu. Powinno się ograniczyć kontakty ze zwierzętami obcogatunkowymi (owce, kozy, dzikie przeżuwacze), gdyż stanowią one rezerwuar zarazka. Oczywiście jak w przypadku każdej choroby zakaźnej ważne jest przestrzeganie pozostałych zasad bioasekuracji. Wszystkie nowo zakupione sztuki bada się serologicznie przed wprowadzeniem ich do stada. Należy pamiętać, że rozpoznanie paratuberkulozy opiera się na ocenie ogólnej kondycji bydła, występowaniu objawów chorobowych i kombinacji badań laboratoryjnych, przeprowadzonych w porozumieniu z lekarzem weterynarii i personelem laboratorium. Właściwe rozpoznanie i podjęcie odpowiednich działań, mających na celu wyeliminowanie Mycobacterium avium spp. paratuberculosis ze stada, powinno uchronić hodowcę przed

znacznymi wydatkami. W stadzie zakażonym znacznie częściej brakuje się zwierzęta charłacze, a co za tym idzie częściej uzupełnia stawkę (straty finansowe). Spada również produkcyjność, zwiększa się podatność na zapalenia wymienia oraz pojawiają się problemy w rozrodzie. Zwierzęta kierowane do uboju uzyskują niższe ceny ze względu na obniżoną masę ciała. Doliczyć trzeba również koszty leczenia biegunek, zanim właściwie określi się przyczynę ich występowania. Wszystkie te czynniki sprawiają, że bardziej opłaca się zainwestować w badania i zwalczanie niż czekać, aż patogen rozprzestrzeni się w stadzie. Zwalczanie jest trudne i kłopotliwe, ale jest to jedyne skuteczne rozwiązanie problemu. Na sam koniec warto również dodać, że istnieją podejrzenia przeniesienia Myc. paratuberculosis z bydła na ludzi, co miałoby powodować bardzo podobną w przebiegu chorobę Crohna. Jak do tej pory nie udowodniono tej tezy, choć u większości pacjentów cierpiących na tę jednostkę wykazano obecność Myc. avium spp. paratuberculosis lub swoistych przeciwciał. Warto zatem pamiętać, że w każdej chwili mogą ulec zaostrzeniu przepisy weterynaryjne dotyczące skupu mleka czy wołowiny. Na dzień dzisiejszy choroba Johnego podlega jedynie obowiązkowi rejestracji, ale kolejne naukowe doniesienia mogą skłonić służby weterynaryjne do podjęcia bardziej radykalnych kroków w celu ograniczenia jej występowania ( jak w Austrii i krajach skandynawskich). Lepiej zabezpieczyć się na przyszłość i pomyśleć o odpowiednich działaniach zapobiegawczych już dziś.

LEK . WET .

AGNIESZKA NIERODA, WETERYNARYJNE

LABORATORIUM DIAGNOSTYCZNE, VETLABGROUP JĘDRYCZKO

W

GIETRZWAŁDZIE

PODLASKIE AGRO


WETERYNARIA

PODLASKIE AGRO

65


WETERYNARIA WIRUS

OTRĘTU BYDŁA

– (IBR/IPV) –

CHARAKTERYZUJE SIĘ DŁUGĄ ŻYWOTNOŚCIĄ I MNOGOŚCIĄ DRÓG PRZENOSZENIA

PODSTĘPNA CHOROBA Zachorowalność obejmuje od 20 %, do nawet całego stada. W ciągu kilku tygodni śmiertelność sięga kilkunastu procent. Chorują wszystkie zwierzęta, bez względu na wiek. W zależności od podtypu wirusa, który zaatakuje, mogą występować różne objawy. Przedstawiam – może bez zaszczytu – otręt bydła. Fot. Małgorzata Sawicka

Pierwsze przypadki zachorowań na otręt, zwany też IBR/IPV w Europie opisano już w XVIII w., w Polsce dopiero w 1976 r. W tym okresie objawy dotyczyły układu rozrodczego i polegały na pęcherzykowym zapaleniu sromu i pochwy u osobników żeńskich oraz napletka, żołędzi i jąder – u osobników płci męskiej. Wówczas uważało się, że chorobę przenoszą buhaje używane do celów rozpłodowych. Zarażone buhaje, nie wykazują zewnętrznych objawów klinicznych choroby, a mimo to są siewcami wirusa aż przez kilkanaście miesięcy.

Wirus przestał też wybrzydzać jeśli chodzi o wiek atakowanego zwierzęcia. Atakuje sztuki stare, młode i cielęta. Stany zapalne obejmują błonę śluzową prącia, powodując jego obrzęk, a na napletku tworzą się wybroczyny. Później przekształcają się w pęcherzyki z naciekiem ropnym i krwistym. Objawom towarzyszy wysoka temperatura do 41,5 st. C, ogólne osłabienie organizmu oraz parcie na mocz. Zwierzę cierpi na brak apetytu, ból jąder, przejawia niechęć do krycia. Gdy dojdzie do zapalenia powrózków nasiennych – nasienie jest złej jakości. Następnie choroba prowadzi do całkowitej bezpłodności.

66

|

Wirus otrętu bydła ma wiele dróg rozprzestrzeniania się. Przenosi się ze sztuki na sztukę przez kontakt płciowy, inseminację, czy narzędzia do obsługi zwierząt. Co ciekawe, mogą go też przenosić osoby opiekujące się stadem.

W latach 80. nastąpił bardzo szybki rozwój produkcji wielkostadnej. Pojawiły się gospodarstwa z dużą obsadą osobników żeńskich w oborach o niewielkiej przestrzeni. W tym też czasie

wyeliminowano z naturalnego krycia buhaje rozpłodowe zastępując je sztuczną inseminacją. C.D. NA STR. 68

PODLASKIE AGRO


WETERYNARIA

PODLASKIE AGRO

67


WETERYNARIA C.D. ZE STR. 66

W ten sposób przerwano naturalny wektor roznoszenia się wirusa poprzez kopulację. Jednak wirus znakomicie sobie z tym poradził. Zaadoptował się w środowisku naturalnym i zaczął atakować błony śluzowe układu oddechowego, narządy wzroku powodując zapalenia spojówek oraz centralny układ nerwowy doprowadzając do zapalenia opon mózgowych, mózgu i rdzenia kręgowego. Wirus przestał też wybrzydzać jeśli chodzi o wiek atakowanego zwierzęcia. Atakuje sztuki stare, młode i cielęta. Zwierzęta zarażają się między sobą od sztuk chorych lub bezobjawowych nosicieli. Bytuje w zanieczyszczonej paszy oraz na sprzęcie do obsługi zwierząt. Młode zwierzę po zarażeniu się wirusem staje się naturalnym nosicielem tej choroby przez całe życie.

Pier wsze pr z ypadki zachorowań na otręt, zwany też IBR/IPV w Europie opisano już w XVIII w., w Polsce dopiero w 1976 r. Wirus jest niezwykle żywotny. W temperaturze ok. 30 st. C ginie dopiero po kilkunastu minutach, ale w temperaturze minus 80 st. C żyje przez 12 miesięcy. Wskutek tego w zainfekowanym nasieniu, używanym do inseminacji, może przetrwać długo i zawędrować wraz z nim z jednego końca Polski na drugi. W tym kontekście niezwykle ważna staje się higiena sprzętu i właściwe zachowanie ze strony przeprowadzającego usługę inseminacji, by nie doprowadzić do roznoszenia się choroby. Gdy wirus dostanie się w czasie inseminacji do dróg rodnych samicy, zagnieżdża się w błonie śluzowej macicy doprowadzając do jej stanu zapalnego, a w konsekwencji do poronienia, wydalenia lub wchłonięcia zarodka. Wirus atakując układ rozrodczy doprowadza do bezobjawowych stanów zapalnych, powodując jałowość zwierząt trwającą przez wiele miesięcy i trudną do zauważenia przez hodowcę. Otręt bydła występuje w stadach bydła na całym świecie. Okres wylęgania choroby trwa od dwóch do sześciu dni. W zależności od podtypu wirusa, mogą pojawić się przeróżne objawy. Mogą to być drobne ogniska martwicowe na błonach śluzowych zewnętrznego układu rozrodczego. Ogniska wielkości ziarna prosa są mętne, matowe, ropiejące, a później rozpadają się powodując krwawiące nadżerki. U młodego bydła najbardziej rozpoznawalna jest jednak odmiana choroby dająca objawy ze strony układu oddechowego. Bardzo często źródłem zarażenia są młode jałówki, sprowadzane do Polski z Holandii, czy Danii obarczone wirusem BHV-1, który powoduje IBR, czyli zapalenia nosa i tchawicy. Ze spojówek wydziela się surowiczy wypływ, który jest także wydalany 68

poprzez nozdrza. Zalegająca wydzielina powoduje kaszel. Stan zapalny błon śluzowych nosa towarzyszy dużemu wysiękowi surowiczo-śluzowo-ropnemu. Zalegająca wydzielina i brak wykrztuszania doprowadza do odoskrzelowego zapalenia płuc. Pojawia się napadowy kaszel, duszności i próba wykrztuszania zalegającej wydzieliny przez zwierzę. Tworzy się zapalenie spojówek, rogówki, obfite łzawienie z oka oraz światłowstręt. Przy tak zaawansowanych objawach chorobowych może pojawić się biegunka. U młodych cieląt schorzenie przebiega zawsze z wysoką gorączką i dotyczy całego układu oddechowego. Uporczywy kaszel i duszności doprowadzają do ciężkiego stanu ogólnego, wychudzenia i charłactwa. U osobników dorosłych, a szczególnie cielnych jałówek, powstają poronienia i przedwczesne porody. Chore jałówki rodzą słabe cielęta, które są anemiczne i dochodzi do upadków tych zwierząt w ciągu pierwszych dwóch tygodni życia. U cieląt w czasie sekcji stwierdza się zmiany w układzie oddechowym, jak również pokarmowym. Są obrzęknięte węzły chłonne, owrzodzone błony śluzowe żołądka i jelit cienkich. Dochodzi do zniszczenia błony śluzowej razem z kosmkami jelitowymi, przez co nie są wchłaniane składniki pokarmowe. Po przechorowaniu cielęta długo wracają do zdrowia, ale przez całe życie są nosicielami tego wirusa. Koszty powrotu do normalnej kondycji u cieląt są ogromne, a spustoszenia narządów wewnętrznych często eliminują je z hodowli. Jeśli hodowca ma cień wątpliwości, że jego zwierzęta chorują na tę chorobę, powinien niezwłocznie skontaktować się z lekarzem weterynarii, by to potwierdzić. Niezbędne jest wykonanie badań laboratoryjnych, polegających na analizie serologicznej krwi chorego zwierzęcia, wydzielin z nozdrzy i wycieku z dróg rodnych. Pobrane wymazy najlepiej szybko zamrozić i w takim stanie dostarczyć do laboratorium. Wynik dodatni wskazuje zwierzęta, które jak najszybciej trzeba wyeliminować ze stada, by nie zarażały kolejnych sztuk. Warto się śpieszyć i zbadać stado jak najszybciej po pojawieniu się pierwszych objawów budzących nasze wątpliwości. Nigdy nie wiadomo, jak ze stadem obejdzie się choroba. Możemy mieć problem z poronieniami, odchowem cieląt, może gwałtownie spaść wydajność mleczna. To w wersji łagodniejszej. Jeśli wirus będzie przebiegał w sposób złośliwy, powodując ciężkie objawy, mogą następować zgony zwierząt.

 PRZYCHODNIA

DLA ZWIERZĄT

16-061 Juchnowiec Dolny 98, tel. 85 71-96-100, GSM 608-155-871

JÓZEF WSZEBOROWSKI, LEKARZ WETERYNARII

PODLASKIE AGRO


WETERYNARIA

PODLASKIE AGRO

69


FINANSE PRZEKAZANIE

MŁODYM ROLNIKOM GOSPODARSTWA ROLNEGO LUB JEGO CZĘŚCI , A KWESTIE PODATKOWE

WHAT IS VAT? Rolnicy będący czynnymi podatnikami podatku VAT, przekazujący gospodarstwo rolne swoim młodym następcom, by nie ponosić konsekwencji finansowych, powinni zwrócić szczególną uwagę na podatkową stronę przedsięwzięcia. Niewłaściwe działanie może doprowadzić do konieczności zwrotu podatku VAT, który wcześniej odliczyli. Przekazanie zorganizowanego gospodarstwa przez czynnego podatnika podatku VAT na rzecz obdarowanego, który będzie czynnym podatnikiem podatku VAT lub rolnikiem ryczałtowym – temat ten pojawia się ostatnio dość często. W naszym biurze rachunkowym w ciągu dwóch majowych tygodni z problemem tym zjawiło się czterech rolników. A to może oznaczać jedno: ludzie nie wiedzą, w jaki sposób przekazać gospodarstwo, aby być w zgodzie z fiskusem i nie stracić na tym finansowo. Weźmy teoretyczną sytuację. Rolnik zdecydował się na rezygnację ze statusu podatnika ryczałtowego i przez ostatnich kilka-kilkanaście lat, rozliczał się jako podatnik tzw. VAT czynny. W tym czasie kupował maszyny, środki do produkcji, materiały i zamawiał usługi, od których naliczony podatek mógł sobie odliczać. Obecnie zaś zamierza przekazać gospodarstwo rolne swojemu synowi. Czy w świetle obowiązujących przepisów rolnik ten, który przecież już otrzymał zwrot znacznej części podatku, przekazując gospodarstwo rolne swojemu następcy, będzie zobowiązany do zwrotu odliczonego VAT-u?

Przykład I Ojciec od 2009 r. jest czynnym podatnikiem podatku VAT i zamierza teraz przekazać gospodarstwo rolne synowi, który nie będzie VAT-owcem. Ojciec odliczył podatek VAT przy nabyciu materiałów, surowców i środków trwałych, które były wykorzystywane w gospodarstwie. W tym przypadku po przekazaniu gospodarstwa rolnego w/w towary, środki trwałe będą miały związek z działalnością zwolnioną od podatku (syn nie jest VAT-owcem). W w/w sytuacji syn powinien skorygować (zwrócić) odliczoną przez ojca część podatku naliczonego.

Sytuacja w szczególności dotyczy tych rolników, którzy przekazują część gospodarstwa rolnego swoim następcom, którzy otrzymali dotację z PROW w ramach tzw. Młodego Rolnika. W związku z tym, że ustawa o podatku VAT nie zawiera definicji gospodarstwa rolnego i przedsiębiorstwa, należy skorzystać z regulacji zawartych w kodeksie cywilnym. Przy przekazaniu gospodarstwa rolnego należy zwrócić baczną uwagę na termin „zorganizowane gospodarstwo rolne”. Należy wspomnieć, że zorganizowane gospodarstwo, to takie, które może samoistnie funkcjonować. A więc przekazanie samych gruntów rolnych nie stanowi przekazania zorganizowanego gospodarstwa. 70

Muszą bowiem być przekazane jednocześnie inne elementy (maszyny, budynki). Jeżeli będą przekazywane odrębne składniki gospodarstwa, to taka darowizna rodzi obowiązek podatku VAT, gdyż nie będą spełnione wymogi Art. 6 pkt.1 ustawy o VAT. Przed zamiarem przekazania gospodarstwa należy pamiętać, iż obdarowany musi złożyć druk VAT R, aby być zarejestrowanym jako czynny podatnik podatku VAT przed rozpoczętym miesiącem, od którego zamierza stać się VAT-owcem. Zgodnie z Art. 53[3] k.c. za gospodarstwo rolne uważa się grunty rolne wraz z gruntami leśnymi, budynkami lub ich częściami, urządzeniami i inwentarzem, jeżeli stanowią lub mogą stanowić zorganizowaną całość gospodarczą, oraz prawami związanymi z prowadzeniem gospodarstwa rolnego. Natomiast Art. 53[1] k.c. definiuje przedsiębiorstwo, jako zorganizowany zespół składników niematerialnych i materialnych przeznaczonych do prowadzenia działalności gospodarczej. Posiłkując się powyższymi artykułami kodeksu cywilnego, przechodzimy do ustawy o podatku VAT i tu rodzą się najważniejsze pytania. Czy następca powinien zarejestrować się jako czynny podatnik VAT? Przekazanie zorganizowanego gospodarstwa rolnego następcy, który jako podatnik VAT czynny będzie kontynuował działalność rolniczą, pozostaje bez wpływu na wcześniejsze odliczenia. Natomiast, w sytuacji, gdy syn będzie kontynuował działalność rolniczą lecz jako rolnik ryczałtowy, wówczas towary, od których VAT był odliczony, służyć będą wyłącznie czynnościom zwolnionym z podatku od towarów i usług, gdyż zmienia się prawo do obniżenia kwoty podatku należnego o kwotę podatku naliczonego. W takiej sytuacji obdarowany powinien korygować podatek VAT z tytułu darowizny

gospodarstwa, zgodnie z Art. 91 ust. 9 ustawy o VAT, która mówi: ,,W przypadku transakcji zbycia przedsiębiorstwa lub zorganizowanej części przedsiębiorstwa korekta (...) jest dokonywana przez nabywcę przedsiębiorstwa lub nabywcę zorganizowanej części przedsiębiorstwa”. Gdy następca kontynuuje działalność rolniczą jako rolnik ryczałtowy – zwolniony z VAT, korekta powinna dotyczyć: – środków obrotowych i środków trwałych o wartości nieprzekraczającej 15.000 zł nabytych w roku, w którym zmienia się ich przeznaczenie, – nabytych lub wytworzonych środków trwałych o wartości przekraczającej 15.000 zł. Korekta w przypadku nieruchomości dokonywana jest w okresie dziesięciu lat, a w przypadku pozostałych środków trwałych w okresie pięciu lat, licząc począwszy od roku, w którym zostały oddane do użytkowania. Roczna korekta w przypadku nieruchomości dotyczy jednej dziesiątej, a w pozostałych przypadkach jednej piątej kwoty podatku naliczonego przy ich nabyciu lub wytworzeniu. Sprawy podatkowe są trudnym tematem. Nic dziwnego, że część z Państwa po lekturze niniejszego artykułu, nie byłaby w stanie samodzielnie poradzić sobie z formalnościami. A w grę wchodzą naprawdę duże pieniądze i nierzadko majątek, będący dorobkiem całego życia. Dlatego zachęcam do korzystania z usług wykwalifikowanych i doświadczonych biur rachunkowych, gdzie profesjonaliści pomogą z sukcesem przekazać gospodarstwo następcy bez dotkliwych skutków finansowych. ANNA GUL,

SPECJALISTA DO SPRAW

PODATKU DOCHODOWEGO I PODATKU

VAT,

WSPÓŁWŁAŚCICIEL

BIURA RACHUNKOWEGO „APIT”

W

BIELSKU PODLASKIM

PODLASKIE AGRO


FINANSE

PODLASKIE AGRO

71


MASZYNY ZAKUP

DESZCZOWNI OPŁACA SIĘ JUŻ DLA GOSPODARSTW O POWIERZCHNI

20-30

HEKTARÓW

SZTUCZNY DESZCZ MNOŻY PLONY Warunki klimatyczne w województwie podlaskim coraz częściej zmuszają rolników do poszukiwania możliwości sztucznego nawadniania pól. Tym bardziej, że areał ziemi nie jest z gumy, a osiągane ceny mobilizują do intensyfikacji produkcji rolnej. Zakup deszczowni, choć nie należy do najtańszych inwestycji, zwraca się szybciej niż mogłoby się wydawać. Deszczownie kojarzą się być może z wielkoobszarowymi farmami, produkcją warzyw, ale coraz częściej wykorzystywane są w mniejszych gospodarstwach, do nawadniania upraw zbóż, kukurydzy, czy łąk. Stąd zwrot podlaskich rolników w kierunku zainteresowania deszczowniami. – Przyznaję, że jest duża tendencja do zakupu tego rodzaju urządzeń wśród producentów z regionu północno-wschodniej Polski – mówi Michał Sobiesiak z firmy Bauer Group, produkującej m.in. linię deszczowni o nazwie Rainstar. – Nasze deszczownie są tu używane do podlewania zbóż, kukurydzy. Są klienci, którzy nawadniają nimi łąki, zyskując w ten sposób dodatkowe pokosy. Dzięki temu zyskują szansę na np. zwiększenie stada krów mlecznych, które mają czym wykarmić, bez konieczności dokupowania deficytowego towaru, czyli ziemi. Podobna kwestia dotyczy kukurydzy. Współczesne badania prowadzone nad tą rośliną wskazują, że nie ma już problemu z dobraniem odmian odpowiednich dla klimatu woj. podlaskiego (krótki okres wegetacji i ostrzejszy klimat). Pozostała jednak niechęć kukurydzy do suszy, która lubi zdarzać się coraz częściej. Dla posiadacza deszczowni ona nie straszna. Jeśli więc jesteś zainteresowany zakupem deszczowni, przygotuj się na wydatek rozpoczynający się od ok. 70 tys. zł. Oto co jeszcze powinieneś wiedzieć...Producenci oferują różne rodzaje deszczowni w zależności od potrzeb indywidualnego klienta. Są wśród nich deszczownie: – szpulowe, przewoźne mogące pracować na różnych polach; – przęsłowe (mostowe), zbudowane i przypisane do konkretnych pól. Decydując się na zakup optymalnej deszczowni, wybór powinien być podyktowany potrzebami indywidualnego gospodarstwa, związanymi z charakterem upraw, jak również

| 72

|

Deszczownia pracująca w gospodarstwie Wiesława Dzitkowskiego z Gródka.

powierzchnią ziemi i jej specyfiką. Na mniejsze areały najlepszym rozwiązaniem zdaje się być niewielka deszczownia, z kolei na duże – odpowiednio większa. – W warunkach woj. podlaskiego najczęściej wybierane są mniejsze deszczownie szpulowe, to urządzenia przewoźne, których rozstawianie jest naprawdę proste – dodaje Sobiesiak. Przed zakupem warto rozważyć kilka podstawowych parametrów deszczowni: – długość pól – jest to podstawowy parametr, który determinuje dobór odpowiedniej maszyny. Deszczownie mają długość od 150 m do 700 m. W przypadku, gdy pole jest dłuższe lub areał jest stosunkowo mały, wtedy dzielimy je rurociągiem na mniejsze części. – powierzchnia do nawadniania – im więcej hektarów, tym większa deszczownia (średnica rury). Można przyjąć, że jedna średniej wielkości maszyna może zabezpieczyć nawadnianie powierzchni 30 ha (dawka 10 mm, raz w tygodniu). – rodzaj uprawy – dokładnie jej zapotrzebowanie na wodę. Jeśli roślina wymaga częstego nawadniania małą jednorazową ilością, można zastosować mniejszą średnicę rury. W przypadku, gdy jednorazowa dawka może być duża

(np. 20mm), wtedy stosujemy większe średnice. Tygodniowe zapotrzebowanie na wodę determinuje także, czy optymalnym będzie zastosowanie jednej dużej maszyny, czy np. dwóch mniejszych. – wydajność źródła wody – w przypadku ograniczonej dostępności używamy mniejszych deszczowni (mniejsza średnica rury). – układ pól i ich powierzchnia – jeśli mamy pola o powierzchni min. 50 ha, na których nie występują żadne stałe przeszkody, (np. drzewa, budynki, linie energetyczne), wtedy można pokusić się o deszczownię przęsłową. W pozostałych przypadkach rozwiązaniem będzie typowa deszczownia szpulowa. Zaletami systemów przęsłowych jest energooszczędność (małe ciśnienie pracy), zminimalizowany nakład pracy (system automatyczny), równomierne i w każdej chwili dostępne nawadnianie. – Oczywiście zawsze staramy się pomóc w doborze optymalnego systemu nawadniania – podkreśla Mariusz Lewkowicz, przedstawiciel Bauer Group na Polskę północno-wschodnią. – Zachęcamy też do rozważenia wyposażenia urządzenia w dodatkowe opcje, których mamy sporo w ofercie. Wśród nich m.in.: kompresor do wypompowywania wody z przewodu, zegar, dzięki któremu można zautomatyzować uruchomienie i zakończenie pracy maszyny czy sterowanie urządzeniem za pomocą telefonu komórkowego. Obliczając ekonomikę zakupu deszczowni, należy jeszcze wziąć pod uwagę koszty jej użytkowania: energii elektrycznej, której zużycie zależy od współpracującej z urządzeniem pompy (11 kW, 18 kW lub większej) lub też paliwa, jeśli urządzenie napędzane jest za pomocą ciągnika. MAŁGORZATA SAWICKA

Przykład potężnej deszczowni mostowej.

FOT .

BAUER GROUP

PODLASKIE AGRO


MASZYNY

PODLASKIE AGRO

73


REKLAMA DO

ZBIORÓW ZIELONEK POLECAMY SPRZĘT CZESKIEJ FIRMY

ROZMITAL,

KTÓRY SPRZEDAJE FIRMA

MAX-ROL

Z JEŻEWA

STAREGO

WYSOKA JAKOŚĆ W NISKIEJ CENIE Bardzo ułatwiają pracę, przyśpieszając ją. Zapewniają komfortowy zbiór zielonek. No i... pracują bezawaryjnie. Łączą w sobie wysoką jakość z rozsądną ceną. Tak zestaw maszyn do koszenia i zbioru zielonek firmy Rozmital ocenia Jarosław Targoński, rolnik z miejscowości Jawory Klepacze w gm. Rutki koło Zambrowa. – Trójka dzieci to ich największy majątek – prostuje dumny ojciec i dziadek, pan Władysław, na zdjęciu

Fot. Archiwum Państwa Targońskich

z żoną i synem.

|

Jarosław Targoński prowadzi gospodarstwo z żoną Martą i dziećmi. Pani Marta pracuje w Szkole Podstawowej w Rutkach, a w miarę możliwości i wolnego czasu – pomaga w gospodarstwie. Jako społecznik prowadzi scholę i organizuje młodzieży zajęcia pozalekcyjne.

Wprawdzie pierwsze pokosy trawy mamy już sobą, ale sezon na zielonki trwa jeszcze w pełni. Czym zatem kosić trawy? Oczywiście maszynami czeskiego Rozmitala, który ich produkcją zajmuje się od 120 lat. Jarosław Targoński od kilku lat użytkuje kosiarkę, przetrząsacz i zgrabiarkę tego producenta. Wyłącznym importerem sprzętu Rozmital na całą Polskę jest nasza lokalna firma – spółka Max-Rol z Jeżewa Starego. Tu też pan Jarosław kupił swoje maszyny. – Za moich czasów, to trzeba było się dobrze „natańcować”, aby coś mieć – mówi z żartem Władysław Targoński, ojciec młodego gospodarza. – Musiałem prosić naczelnika w gminie, kiedy chciałem kupić jakąś maszynę. Kombajn zbożowy np. kupiłem w PGRze, płacąc jak

 TOMASZ POGORZELSKI,

WSPÓŁWŁAŚCICIEL FIRMY

za nowy, choć był używany, bo nie było gdzie kupić nowego. A dziś... Sami do gospodarstwa przyjeżdżają, sprzęt przywożą i później serwisują. Czasy się zmieniły. Seniorowie nie mogą przegapić naszej wizyty i wychodzą na podwórko. Regina i Władysław Targońscy prowadzili gospodarstwo zróżnicowane, choć duże jak na kilkadziesiąt lat wstecz. Hodowali 15 krów i trzodę chlewną (w tym sześć macior), obrabiali 23 ha ziemi. Jarosław jest średnim z trójki dzieci państwa Targońskich. – Starszy syn przejął ziemię po moich rodzicach, a młodszy jest na drugim roku studiów doktoranckich na Politechnice Białostockiej – opowiada pan Władysław. – Jarek skończył studia, ożenił się. Postanowił, że będzie

MAX-ROL JEŻEWO STARE:

W 2012 r. sprzedaliśmy ok. 20 maszyn firmy Rozmital, by w kolejnym zwiększyć sprzedaż o połowę. Ubiegły rok zamknęliśmy z wynikiem 40 sprzedanych maszyn, a w tej chwili „mamy na koncie” już 60 i wierzę, że będzie tylko lepiej. Odbyliśmy szereg pokazów i uczestniczyliśmy w wielu imprezach targowych. Myślę, że wzrastająca ciągle sprzedaż produktów tej marki, jest podyktowana dobrym stosunkiem ceny do jakości, jak też małą awaryjnością. Zdradzając nowości producenta na kolejny sezon zaproponujemy

|

Hodowla bydła i produkcja mleka w głównej mierze opiera się na zielonkach. Dlatego sprzęt do ich zbioru jest bardzo ważny. Pan Jarosław postawił na markę Rozmital i jest bardzo zadowolony z tej decyzji.

kontynuował naszą pracę, szkoda mu było, by się zmarnowała. Sam zadecydował, że trzodę trzeba zlikwidować, bo jednego będzie lżej pilnować. Jarosław przejął rodzinne gospodarstwo 18 lat temu. Jest więc już – można by rzec – pełnoletnim rolnikiem. Razem z żoną Martą i trójką dzieci gospodarzy na 30 ha hodując bydło mleczne. Ich stado liczy ok. 60 sztuk, z czego 27 to krowy dojne. Na miejscu starych budynków chlewni obecnie stoi nowy garaż (35x8m) na cztery ciągniki i pozostały sprzęt. Początkowo krowy utrzymywane były w starej oborze, obecnie mają nowe lokum – to otwarta w 2013 r. obora uwięziowa o wymiarach 35x14m, wyposażona w dojarkę przewodową i wyciąg hydrauliczny do obornika.

zestaw kosiarek tylnych oraz czołowej o symbolu SM 820 o szerokości roboczej 8,4m. No i oczywiście... zapraszam do nas na zakupy.

74

PODLASKIE AGRO


REKLAMA

|

– Czwarte koło kopiujące ułatwia Manometr pokazuje

manewrowanie maszyną – podkreśla

aktualne ciśnienie

użytkownik. – Dzięki niemu nie muszę

robocze.

regulować wysokości, zgrabiarka sama dopasowuje się do wysokości podłoża. Nie niszczy darni, a przy tym dokładnie zgrabia.

| |

Zgrabiarka Rozmital SB 4231: szerokość robocza – 4,2m; przekładnia w kąpieli olejowej; układ kopiowania – tandem trójkołowy z przednim kołem skrętnym.

Kosiarka Rozmital SD 260: szerokość robocza – 2,6m; szybka wymiana noży; centralne zawieszenie; odciążenie hydropneumatyczne; do transportu składa się pod kątem 45 stopni do osi ciągnika co powoduje równomierne rozłożenie ciężaru na oba ramiona a zarazem obniża wysokość transportową maszyny. – Zwrócę uwagę, że dzięki funkcji hydropneumatyki mogę sobie ustawić odciążenie listwy tnącej w zależności od panujących na polu warunków – podkreśla pan Jarosław. – Powtórzę też wyjątkową zaletę, jaką jest możliwość jej złożenia do transportu.

Rolnik sukcesywnie uzupełnia również swój park maszynowy. Nie zamierza poprzestać na tym co osiągnął i planuje rozwijanie produkcji w miarę możliwości. – Jestem bardzo zadowolony ze sprzętu, który kupiłem w Max-Rolu – mówi Jarosław Targoński. – Firmę poznałem kilka lat temu, podczas pokazu pracy maszyn zielonkowych. Moją uwagę zwróciła wtedy kosiarka Rozmital, która pracowała bardzo szybko i wydajnie. Kupiłem ją w 2013 r. i w tym czasie poznałem przedstawicieli firmy. Przekonali mnie do kupna innych maszyn również tego producenta, a że akurat realizowałem PROW i kosiarka była zakupem w ramach jego pierwszego etapu, to w drugim kupiłem przetrząsacz i zgrabiarkę. Maszyny bardzo ułatwiły mi pracę, przyśpieszyły ją. Pracuję w większym komforcie i – jak dotychczas – bez awarii. Poza rolnictwem pan Jarosław znajduje czas na działalność społeczną. Jest wieloletnim członkiem zarządu „Bramy na bagna” – organizacji mającej na celu poprawę życia na wsi i aktywizację mieszkańców. Do 2010 r. był dwukrotnie

PODLASKIE AGRO

|

Przetrząsacz Rozmital OZ 676 o szerokości roboczej – 6,7m. – Idealnie pasuje do przedstawionej wyżej kosiarki – mówi pan Jarosław. – Za jednym przejazdem obejmuję trzy pokosy, okaraczam jeden i nie jeżdżę po trawie. Jest więc bardzo wydajny, a przy tym łatwy w transporcie.

radnym pełniąc funkcję przewodniczącego i wiceprzewodniczącego Rady. Jak widać, jeśli ktoś chce, to wolny czas można znaleźć. I jeszcze na koniec przybliżmy czytelnikom firmę Max-Rol. Spółkę założyli w 2008 r. czterej panowie: Wiesław Lech, Tomasz Pogorzelski, Wojciech Duchnowski i Robert Chojnowski. Wszyscy mieli już wieloletnie doświadczenie w pracy branży rolnej i doskonale znali rynek. Postawili więc na sprzedaż maszyn rolniczych, części zamiennych do nich i prowadzenie serwisu. Początkowo w ofercie Max-Rolu dominowały ciągniki marki Zetor. Później pojawiały się kolejne marki i szerszy asortyment m.in. maszyny Rozmital. Współpraca z Rozmitalem rozwijała się na tyle obiecująco, że w 2011 r. Max-Rol został jej wyłącznym importerem na całą Polskę. Dziś firma poza główną siedzibą w Jeżewie Starym ma trzy oddziały: w Bielsku Podlaskim, Augustowie i Wójtowie (okolice Olsztyna). Zatrudnia 20 osób, w tym pięciu serwisantów. I – jak obiecuje jeden ze współwłaścicieli – zamierza dalej się rozwijać. Oczywiście tego im gorąco życzymy..

Jeżewo Stare 5 16-080 Tykocin tel. 85 718 17 69 kom 510 276 904 www.max-rol.pl e-mail: tpogorzelski@max-rol.pl Oddział Bielsk Podlaski ul. Żwirki i Wigury 80 tel.85 730 92 07 kom. 517 077 828 Odział Augustów ul. Wojska Polskiego 72 A tel:87 87 643 53 44 kom 519 142 913

75


MASZYNY FIRMA KREATEC

WPROWADZA NA RYNEK WCIĄŻ NOWE PRODUKTY , M.IN . HALE MAGAZYNOWE

KREATEC BEZ GRANIC Przed kilkoma laty pisaliśmy na łamach „Podlaskiego Agro” o nowo powstałej białostockiej firmie o wdzięcznej nazwie Kreatec. Teraz wróciliśmy do jej siedziby, by sprawdzić jak sobie radzi w niełatwej przecież i kapryśnej branży, jaką jest rolnictwo. Radzi sobie bardzo dobrze, z każdym rokiem poszerzając ofertę, bezbłędnie trafiając w oczekiwania i potrzeby klientów oraz nisze rynkowe. – Z rolnictwem jestem związany od zawsze. Moi rodzice mają gospodarstwo rolne, pracowałem w firmach produkujących maszyny rolnicze, tak więc mój wybór ścieżki życiowej jest całkiem naturalny – mówi Michał Gardocki, jeden z właścicieli firmy Kreatec. Piszę „jeden z”, bo firma, która powstała jako działalność jednoosobowa, dziś ma kilku właścicieli. Na szczęście. Bo zdecydowanie wpłynęło to na jej rozwój. Dołączanie wspólników szło w parze ze stałym i systematycznym poszerzeniem oferty. – Zakładając firmę zdecydowałem, że będę się zajmował produkcją drobnego sprzętu rolniczego, dochodziły kolejne produkty, potem drobniejsze maszyny rolnicze i komunalne – dodaje Gardocki. Dziś w jednym zdaniu trudno wymienić, co można kupić w Kreatecu. To m.in. ładowacze czołowe i cała gama osprzętu do nich: chwytaki do bel, paleciaki, krokodyle, wycinaki kiszonki, szufle, szuflokrokodyle, zgarniacze obornika. Do tego w ofercie firmy znajdziecie: adaptery, przejściówki mocowań, wiertnice, wały łąkowe, pompy do gnojowicy, przeciwwagi, równiarki. Z palety drobniejszych maszyn rolniczych Kreatec produkuje: owijarki bel, chwastowniki polowe, przestrząsarko-zgrabiarki, chwastowniki, rozsiewacze talerzowe, włóki polowe z możliwością zamontowania siewnika poplonów. Firma zajmuje się także produkcją maszyn komunalnych, takich jak: zamiatarki ciągnikowe, pługi

|

|

Michał Gardocki, jeden z właścicieli firmy Kreatec.

do śniegu, samozaładowcze solarko-piaskarki, czy betoniarki. Wybór kolejnej maszyny czy urządzenia jest oparty o znajomość rynku i jego potrzeb. Tak było np. z betoniarkami, których producentów w naszym regionie po prostu nie ma. – Staramy się, by nasze maszyny były jakościowo na odpowiednim poziomie i jednocześnie nie zubożyły zbytnio kieszeni naszych klientów. Ceny naszych maszyn są konkurencyjne – mówi Gardocki. – Warto pamiętać, żeby kupując maszyny zwracać uwagę na różnice często niekoniecznie zauważalne na pierwszy rzut oka: grubość materiałów, ich jakość, pasowanie elementów, jakość malowania.

Główna oś oferty Kreateca to produkcja i sprzedaż drobnego osprzętu rolniczego i mniej skomplikowanych maszyn. Maszyny można obejrzeć bezpośrednio przy siedzibie producenta, mieszczącej się w Białymstoku.

76

Co ważne i wyjątkowe, działalność firmy charakteryzuje się indywidualnym podejściem. Jako, że nie jest to masowa produkcja, klient może mieć dowolne „zachcianki”. Jeśli to tylko możliwe – firma wcieli je w życie. – W dużej firmie często nie ma szans na realizację takiego indywidualnego zamówienia – dodaje Michał Gardocki. – My większość naszej produkcji sprzedajemy głównie właśnie dla indywidualnych rolników, rzadziej dilerów i firm. Nasze produkty sprzedawane są w Polsce i za granicą. Funkcjonujemy w sieci, ogłaszając się na kilku portalach branżowych, tak więc granice naszej działalności, nie mają w zasadzie... granic – dodaje żartobliwie przedsiębiorca. TEKST

|

I FOT .

SAM

Nowość w ofercie firmy to hale magazynowe. Jedna z nich powstaje w siedzibie przedsiębiorstwa, tak by stać się swoistą „żywą” reklamą.

PODLASKIE AGRO


MASZYNY

PODLASKIE AGRO

77


AKTUALNOŚCI CZERWCOWY

POKAZ MASZYN ZIELONKOWYCH FIRMY

DANEX

ZGROMADZIŁ TŁUMY

SIANOKOSY Z DANEX-EM Ciągnik Case IH Maxxum z prasą McHale. Ciągnik Case IH Puma z prasoowijarką McHale Fusion 3 i zgrabiarka Fella. Blisko 400 zainteresowanych gości. Pokaz maszyn rolniczych firmy Danex zgromadził 11. czerwca br. tłumy w Zespole Szkół Centrum Kształcenia Rolniczego w Marianowie. Pokaz odbył się dzięki uprzejmości dyrekcji i pracowników szkoły. Gośćmi pokazu byli nie tylko rolnicy z okolicznych wsi, ale i – przy okazji – uczniowie szkoły. – Jesteśmy firmą zajmującą się sprzedażą maszyn rolniczych nowych, jak i używanych – wyjaśnia Leszek Domitrz, dyrektor handlowy Bazy Maszynowej „Danex” z Rogienic Wielkich. – Należymy do największych firm tego typu w płn.-wsch. Polsce. Dla naszych klientów świadczymy pełne usługi serwisowe sprzętu rolniczego. Tego typu pokazy są najlepszą formą prezentacji maszyn. Potwierdza to wysoka frekwencja na dzisiejszej imprezie. A na polu, przed rolniczą publicznością zaprezentowały się: prasa McHale, prasoowijarka McHale Fusion 3 i zgrabiarka Fella. Prasa

|

Leszek Domitrz z Danex-u (z prawej) i Ignacy Kondracki, dyrektor Zespołu Szkół CKR w Marianowie.

78

|

„Gwoźdźmi” programu na marianowskim polu byli: ciągnik Case: IH Maxxum zaagregowany z prasą McHale oraz Case IH Puma, pracujący z prasoowijarką McHale Fusion 3 i dodatkowo ze zgrabiarką Fella.

i prasoowijarka irlandzkiej produkcji, charakteryzują się dużą wytrzymałością, dobrym zgniotem i dobiciem beli. Innowacyjna technologia produkcji zapewnia dobre cięcie materiału. Trzeba także podkreślić, że prasoowijarka McHale Fusion 3 jest najpopularniejszą maszyną tego typu w Polsce, jak i na świecie, a Danex jest krajowym liderem sprzedaży maszyn tego producenta. Demonstrowane maszyny współpracowały z austriackimi ciągnikami Case: IH Maxxum i IH Puma. Są to nowoczesne traktory o przestronnych wnętrzach, doskonale spisujące się

w każdym terenie. Spełniają wymagania najbardziej „wybrednych” klientów. Aby nie było tylko na poważnie, pokaz urozmaicił konkurs „pchania beli”. Wystartowało kilku śmiałków, a zwycięzca został nagrodzony. Czerwcowy pokaz był pierwszą taką imprezą zorganizowaną przez firmę Danex, ale jak podkreślają jednocześnie pracownicy spółki i dyrekcja szkoły – nie ostatnią. Zatem... spotkamy się zapewne jeszcze nie raz. OPRAC. BK FOT. DANEX

PODLASKIE AGRO


AKTUALNOŚCI

PODLASKIE AGRO

79


MASZYNY 21

MAJA BR . W

OŚRODKU HODOWLI ZARODOWEJ

W

OSIĘCINACH K/WŁOCŁAWKA

ODBYŁ SIĘ POKAZ MASZYN ZIELONKOWYCH MARKI

KUHN

GRASSMASTER

CZYLI WSZYSTKO O ZIELONKACH fot. Małgorzata Sawicka

To wydarzenie z pewnością zapadnie w pamięć wielu jego uczestnikom. Na niespełna hektarowej łące zaprezentowanych zostało 15 zestawów do zbioru zielonki marki Kuhn. Oprócz tego była to możliwość spotkania, wymiany doświadczeń oraz uzyskania fachowych porad dla rolników z całej Polski, w tym prężnej grupy z woj. podlaskiego, przywiezionej przez firmę Primator z Czyżewa.

|

Łukasz i Darek Roszkowscy(od lewej), dwaj bracia pracujący wraz z rodzicami w kilkusethektarowym gospodarstwie roślinnym położonym na terenie gminy Szepietowo, to uczestnicy pokazów Grass Master.

Opisywane wydarzenie podzielone zostało na trzy części. Pokaz rozpoczął się wykładem dotyczącym decydującej roli paszy w wyniku ekonomicznym gospodarstwa. – Maszyna to niezbędny element zbliżający nas do uzyskania paszy najwyższej jakości, ale jest to tylko czynnik dopełniający cały proces – podkreślał mówił Artur Szymczak, dyrektor zarządzający Kuhn. W kolejnej części odbyła się prezentacja maszyn w warsztatach szkoleniowych. Uczestnicy zostali podzieleni na cztery grupy, gdzie udali się do stanowisk z kosiarkami, przetrząsaczami, zgrabiarkami oraz wozami paszowymi i maszynami do ścielenia. Najbardziej oczekiwanym elementem wydarzeni i jego punktem kulminacyjnym był pokaz 80

maszyn przy pracy. Na łące o powierzchni około hektara zaprezentowało się 15 zestawów maszyn, reprezentujących gamę maszyn zielonkowych firmy Kuhn. Organizator szacuje, że w wydarzeniu wzięło udział ponad 700 osób. Na pewno pomogła pogoda – tego dnia świeciło piękne słońce. Jednak rolników do Osięcin przywiozła sama marka, będąca obietnicą produktów wysokiej jakości. – To było kapitalne wydarzenie – ocenia Łukasz Roszkowski, rolnik z Szepietowa, który wraz z bratem Darkiem skorzystał z zaproszenia Primatora i wziął udział w wyjeździe do Osięcin. – Po pierwsze mieliśmy okazję gościć w gospodarstwie znanym w Polsce m.in. ze swoich sukcesów hodowlanych. C.D. NA STR. 82

PODLASKIE AGRO


MASZYNY

PODLASKIE AGRO

81


MASZYNY SUKCES FARMTRACA

NA TEGOROCZNYCH

MAZOWIECKICH DNIACH ROLNICTWA

KING KRÓLEM TARGÓW Podczas największej w centralnej Polsce wystawie rolniczej – XVI Mazowieckich Dniach Rolnictwa, firma Farmtrac została wyróżniona dwiema głównymi nagrodami. Do rąk przedstawicieli firmy z Mrągowa trafiły tytuł „Hit targowy” za ciągnik rolniczy Farmtrac 675 DTN KING oraz statuetka ministra rolnictwa w konkursie „Hit targowy”, za wieloletnią obecność na polskim rynku maszyn rolniczych z szeroką gamą produkowanych ciągników.

|

Wyróżniony ciągnik Farmtrac 675 DTN KING.

Farmtrac Tractors Europe, polski producent ciągników rolniczych z Mrągowa obchodzi w tym roku jubileusz 15-lecia obecności w Polsce. – Na przestrzeni tego okresu ciągniki Farmtrac dały się poznać polskim rolnikom jako trwałe, proste i niezawodne, a potwierdzeniem ich walorów jest stale rosnąca pozycja marki Farmtrac na rynku polskim (obecnie siódme miejsce w klasyfikacji ogólnej i pierwsze miejsce pośród marek produkujących ciągniki w Polsce) – mówi Piotr Kalinowski, dyrektor ds sprzedaży firmy Farmtrac. Wyróżniony tytułem „Hitu targowego” ciągnik Farmtrac 675 DTN KING stanowi limitowaną edycję najchętniej kupowanego, na przestrzeni

C.D. ZE STR. 80

OHZ Osięciny to rzeczywiście potężne gospodarstwo zajmujące powierzchnię ok. 3 tys. ha. Prowadzona jest w nim zarówno produkcja zwierzęcia, jak i roślinna. – Oczywiście, że gospodarstwo robi wrażenie, osiągane są w nim wydajności krów mlecznych rzędu 12 tys. kg, ale warto by było podkreślić, że my tu w woj. podlaskim nie mamy się czego wstydzić. Nasi hodowcy absolutnie nie odstają od tego poziomu – podkreśla Łukasz. Obu panów zainteresował najbardziej oczywiście pokaz maszyn. – Pokaz został zorganizowany z rozmachem, mieliśmy też okazję porozmawiania z fachowcami z Kuhna – mówi Łukasz Roszkowski. – Zaprezentowano właściwie kompleksową linię maszyn do zbioru i konserwacji zielonki. Było na co popatrzeć. Zresztą marka Kuhn jest bardzo dobrze znana, mówi się o niej, że jest z wyższej półki i co tu dużo mówić, ta cena przekłada się na jakość. 82

|

Farmtrac 675 DTN KING to bardziej komfortowa

|

i wyciszona kabina.

ostatnich lat, ciągnika rolniczego w Polsce w przedziale do 80 KM – modelu Farmtrac 675 DT. Model ten posiada szereg udoskonaleń w stosunku do pierwowzoru, które powstały z myślą o jeszcze lepszym zaspokojeniu potrzeb i oczekiwań polskich rolników. Zmiany miały również na celu poprawę ergonomii i bezpieczeństwa pracy ciągnikiem. Producent zastosował m.in.:  Nowy dach kabiny z przezroczystym szyberdachem, ułatwiającym pracę z ładowaczem czołowym;  Lepszą amortyzację i wyciszenie kabiny;  Sterowanie hydrauliki zewnętrznej na prawym nadkolu;

– Są bardzo mało awaryjne. Sądzę, że każdy rolnik, który zapłacił pieniądze za te maszyny, jest zadowolony z dokonanego zakupu – dodaje jego brat Darek. – W naszym gospodarstwie posiadamy siewnik sześciorzędowy Kuhn Maxima 2, siejemy nim kukurydzę na ziarno, co roku kilkadziesiąt hektarów i jesteśmy bardzo zadowoleni. Panowie podglądali nie tylko maszyny, ale także rozwiązania agrotechniczne. – Produkcją roślinną zajmujemy się od lat, ale nie wszystko robi się najlepiej – mówi Łukasz Roszkowski. – A my w Osięcinach podpatrzyliśmy ciekawą rzecz. Np. w lucernie zobaczyłem mlecz. I tak komentowaliśmy sobie ten fakt żartobliwie z kolegą. A okazało się że ten mlecz akurat w lucernie pojawił się celowo. Miejsce pokazu nie zostało wybrane przypadkowo. Gospodarstwo w Osięcinach to użytkownik maszyn marku Kuhn od wielu lat. – OHZ Osięciny użytkują nasze maszyny już od dłuższego czasu – mówi Ireneusz Gałka, przedstawiciel regionalny firmy Kuhn na teren

W modelu zastosowano bardzo praktyczne rozwiązanie – zamontowano podświetlenie stopni maszyny.

Fotel pneumatyczny w standardzie; Elektro-hydrauliczne sterowanie sprzęgła WOM i przedniego napędu;  Kamerę z monitorem, umożliwiające obserwację maszyn współpracujących z ciągnikiem;  Podświetlane stopnie kabiny ciągnika.  Zmieniona została również stylistyka, poprzez zastosowanie karoserii z nowej linii Farmtrac Europeline 3B oraz unikatowej kolorystyki.  

OPR.

SAM, FOT .

FARMTRAC

Polski północno-wschodniej. – Obecnie pracuje tam m.in. zgrabiarka taśmowa o szerokości roboczej 9 m. To maszyna bardzo wydajna, świetnie sprawdzająca się w dużych gospodarstwach. W Osięcinach zgrabiarka używana jest do obróbki kilkuset hektarów roślin motylkowych, w czym sprawdza się znakomicie, ze względu na to, że nie niszczy blaszek roślin. – Jest też bardzo wydajna, dzięki osiąganym prędkościom roboczym rzędu nawet 20 km/h – dodaje Ireneusz Gałka. – Osięciny użytkują też zestaw kosiarek o szerokości ponad 8 m ze spulchniaczem walcowym, zakupionym pod kątem zbioru lucerny. Jak podkreśla, podczas pokazu zaprezentowana została cała gama maszyn zielonkowych, w tym m.in. mulczery. W woj. podlaskim coraz popularniejsze i coraz chętniej kupowane do niszczenia resztek po zbiorze kukurydzy, by w ten sposób walczyć ze szkodnikiem omacnica prosowianka. MAŁGORZATA SAWICKA

PODLASKIE AGRO


MASZYNY

PODLASKIE AGRO

83


MASZYNY

84

PODLASKIE AGRO


MASZYNY

PODLASKIE AGRO

85


PORADY ZWIERZĘTA

BEZDOMNE WEDŁUG OBOWIĄZUJĄCYCH PRZEPISÓW , ZNAJDUJĄ SIĘ POD KURATELĄ POSZCZEGÓLNYCH GMIN

PRZYJAŹŃ W ZANIKU Człowiek zwykł często określać koty i psy mianem swoich najlepszych przyjaciół. Niestety ta przyjaźń często ulega osłabieniu w okresie wakacyjnym, kiedy chce się jechać na urlop, a nie ma komu zająć się pupilem. W efekcie zwiększa się liczba bezdomnych zwierząt, których właściciele zostawili np. w lesie, czy przy drodze, w mało elegancki sposób pozbywszy się problemu. Tym samym rzeczony problem przenosząc na m.in. poszczególne gminy. W myśl art. 4 pkt 16 ustawy z 21 sierpnia 1997 r. o ochronie zwierząt (Dz. U. Z 2013 r., poz. 856 ze zm.) zwierzętami bezdomnymi są zwierzęta domowe lub gospodarskie, które uciekły, zabłąkały się lub zostały porzucone przez człowieka, a nie ma możliwości ustalenia ich właściciela lub innej osoby, pod której opieką trwale dotąd pozostawały. Ponieważ bezpańskie zwierzęta mogą m.in. roznosić różnego rodzaju choroby, a także stać się agresywne, problem ten jest dość poważny i wymaga podjęcia pewnych działań. Warto wiedzieć, że zgodnie z art. 11 ust. 1 ustawy o ochronie zwierząt zapewnianie opieki bezdomnym zwierzętom oraz ich wyłapywanie należy do zadań własnych gmin. W celu realizacji tego obowiązku rada gminy, corocznie do 31 marca, określa w drodze uchwały program opieki nad zwierzętami bezdomnymi oraz zapobiegania bezdomności zwierząt. Program ten obejmuje: zapewnienie bezdomnym zwierzętom miejsca w schronisku dla zwierząt, opiekę nad wolno żyjącymi kotami, w tym ich dokarmianie, odławianie bezdomnych zwierząt, obligatoryjną sterylizację albo kastrację zwierząt w schroniskach dla zwierząt, poszukiwanie właścicieli dla bezdomnych zwierząt, usypianie ślepych miotów, wskazanie gospodarstwa rolnego w celu zapewnienia miejsca dla zwierząt gospodarskich, a także zapewnienie całodobowej opieki weterynaryjnej w przypadkach zdarzeń drogowych

86

|

Porzucenie zwierzęcia jest przestępstwem, za popełnienie którego prawo polskie przewiduje stosowne kary. Ponad tym jest prawo moralne. Wg niego zwierzę to istota żyjąca, zależna od człowieka, który winien jest mu ochronę i opiekę.

z udziałem zwierząt. Dodatkowo, zgodnie z art. 11a ust. 3 ustawy, omawiany program może obejmować plan znakowania zwierząt w gminie. Projekt programu przygotowuje wójt (burmistrz, prezydent miasta), a następnie, najpóźniej do

1 lutego każdego roku, dokumenty przekazywane są do zaopiniowania właściwemu powiatowemu lekarzowi weterynarii, organizacjom C.D. NA STR. 88

PODLASKIE AGRO


PORADY

PODLASKIE AGRO

87


PORADY C.D. ZE STR. 86

społecznym, których statutowym celem działania jest ochrona zwierząt, działającym na obszarze gminy, a także dzierżawcom lub zarządcom obwodów łowieckich, działających na obszarze gminy. Opinia tych podmiotów wydawana jest w ciągu 21 dni od dnia otrzymania projektu. Nie wydanie żadnej opinii uznaje się za akceptację przesłanego programu. Na podstawie delegacji ustawowej, zawartej w art. 11 ust. 2 ustawy, wydane zostało rozporządzenie Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji z 26 sierpnia 1998 r. w sprawie zasad i warunków wyłapywania bezdomnych zwierząt (Dz. U. Z 1998 r., Nr 116, poz. 756). Wynika z niego m.in., że wyłapywanie zwierząt bezdomnych ma charakter stały lub okresowy, w zależności od treści uchwały, podjętej przez radę gminy. Poza tym akcja polegająca na odławianiu zwierząt nie może być zaskoczeniem dla mieszkańców, gdyż mogą oni posiadać „udomowionego” psa lub kota i nie chcieliby, aby ich pupile zostały przy okazji potraktowane jako bezdomne. Organ gminy musi więc podać do publicznej wiadomości, w sposób zwyczajowo przyjęty na danym terenie, co najmniej na 21 dni przed planowanym terminem rozpoczęcia wyłapywania zwierząt bezdomnych: - termin ich wyłapywania, - granice terenu, na którym będą wyłapywane, - adres schroniska, z którym uzgodniono umieszczenia zwierząt po wyłapaniu, - podmiot wykonujący wyłapywanie. W tym miejscu należy wskazać, że organ gminy może zawrzeć umowę na przeprowadzenie wyłapywania zwierząt bezdomnych z podmiotem prowadzącym schronisko lub przedsiębiorcą prowadzącym stosowną działalność gospodarczą. Umowa powinna zawierać w szczególności wskazanie urządzeń i środków, przy których pomocy zwierzęta będą wyłapywane, określenie środków do przewozu zwierząt, zapewnienie, w razie potrzeby, pomocy lekarsko-weterynaryjnej, jak również wskazanie miejsca przetrzymywania wyłapanych zwierząt przed przewiezieniem do schroniska. Przewóz do takiego miejsca lub do schroniska powinien nastąpić niezwłocznie, a używane przy wyłapywaniu zwierząt bezdomnych urządzenia i środki nie mogą stwarzać zagrożenia dla ich życia i zdrowia ani zadawać im cierpienia. Należy także pamiętać, że środki do przewozu zwierząt powinny spełniać warunki, o których mowa w art. 24 ust. 1 ustawy o ochronie zwierząt. Przepis ten – najogólniej rzecz ujmując odsyła wprost do przepisów Unii Europejskiej, dotyczących transportu zwierząt kręgowych. Wydaje się więc, że problem jest w zasadzie łatwy do rozwiązania. „Wystarczą” bowiem stosowna uchwała, zawarcie umowy i przeprowadzenie wyłapania zwierząt. Zwróćmy jednak uwagę na to, że jedną z przyczyn bezdomności u zwierząt jest ich porzucenie 88

|

O wzięciu zwierzęcia pod opiekę niech nie decyduje impuls, ale solidna analiza. Powinna ona brać pod uwagę, czy nadal tak samo będziemy lubić naszego pupila, gdy wyrośnie i gdy opieka nad nim, będzie nieco niewygodna.

przez nieodpowiedzialnego właściciela. Takie zachowanie jest szczególnie okrutne w stosunku do psów, które swojego pana i pozostałych domowników traktują jako „stado”, w którym panuje określona hierarchia. Tak więc porzucone zwierzę może to odbierać jako niezrozumiałe dla niego wyrzucenie ze stada i jest po prostu zdezorientowane.

Zgodnie z przepisami, porzucającemu zwierzę, a więc dopuszczającemu się znęcania, grozi grzywna, kara ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat dwóch. Jeżeli zaś działanie sprawcy nacechowane jest szczególnym okrucieństwem, to podlega on karze pozbawienia wolności do lat trzech. Zbliża się okres wakacyjnych wyjazdów, które niestety są często doskonałym pretekstem dla „pozbycia się” ulubionego dawniej psa lub kota, poprzez pozostawienie go w jakiejś odległej miejscowości. Tymczasem, zgodnie z art. 6 ust. 2 pkt 11, porzucenie jest jednym z zachowań zaliczanych do znęcania się nad zwierzęciem. Jest to przestępstwo. Pamiętajmy też o tym, że zgodnie z art. 1 ust. 1 ustawy o ochronie zwierząt zwierzę, jako istota żyjąca, zdolna do odczuwania cierpienia, nie jest rzeczą. Człowiek jest mu winien poszanowanie, ochronę i opiekę.

Zwróćmy też uwagę na odwieczny problem przepełnienia schronisk, tym bardziej, że zgodnie z art. 11 ust. 3 ustawy o ochronie zwierząt zabrania się odławiania zwierząt bezdomnych bez zapewnienia im miejsca w schronisku dla zwierząt, chyba że zwierzę stwarza poważne zagrożenie dla ludzi lub innych zwierząt. Jeżeli zaś chodzi o przepisy karne, to niestety nie są one szczególnie rygorystyczne dla osób porzucających zwierzę, a tym samym dopuszczających się znęcania nad zwierzęciem. Zgodnie z art. 35 ust. 1a ustawy sprawcy grozi jedynie grzywna, kara ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat dwóch. Jeżeli zaś działanie sprawcy nacechowane jest szczególnym okrucieństwem, to podlega on karze pozbawienia wolności do lat trzech. Ponadto, w razie skazania za znęcanie się nad zwierzęciem, możliwe jest orzeczenie o przepadku zwierzęcia (przejściu jego własności na rzecz Skarbu Państwa), zakazie posiadania zwierząt od roku do lat 10, a także o nawiązce w wysokości od 500 do 100 tys. zł na cel związany z ochroną zwierząt, wskazany przez sąd.

 URSZULA PROROK-DUCHNOWSKA, RADCA PRAWNY

Adres Kancelarii: ul. Ludowa 11/5a 18-200 Wysokie Mazowieckie tel. 601 406 573

PODLASKIE AGRO


PORADY

PODLASKIE AGRO

89


BUDUJEMY I MIESZKAMY KRZEWY

OZDOBNE NATURALNYM OGRODZENIEM NASZYCH POSESJI

NIE MUSISZ STAWAĆ NA GŁOWIE

|

Fot. Kwazar

Osłaniają przed ruchliwymi ulicami, chronią przed nadmiernym hałasem, wiatrem i kurzem, a w upalne dni zapewniają cienisty zakątek. Mowa o krzewach ozdobnych, których nie może zabraknąć w żadnym ogrodzie. I choć chronia nas, same są także narażone na niebezpieczeństwa. Dlatego istotna jest ich skrupulatna pielęgnacja. Zatem jak o nie dbać.

Venus Super 360 to ręczny opryskiwacz ciśnieniowy, który umożliwia oprysk regularnym, stałym strumieniem. Zupełnie nowa pompa oraz konstrukcja głowicy zwiększają zawirowanie cieczy, a ruchoma końcówka pozwala na swobodną regulację kąta oprysku.

Krzewy ozdobne występują w wielu gatunkach i formach, dzięki temu ogród może zachwycić pełną paletą barw i cudownym zapachem. Warto wiedzieć, że ich pielęgnacja, w przeciwieństwie do uprawy innych roślin ogrodowych, nie jest trudna ani pracochłonna. Głównymi zabiegami pielęgnacyjnymi są: ciecie, ściółkowanie, odchwaszczanie, podlewanie, nawożenie, zabezpieczanie krzewów na zimę oraz ochrona. Pierwsze podcinanie powinno się odbywać na przełomie czerwca i lipca, drugie po zakończeniu wzrostu

90

– jesienią. Należy skrócić wtedy wszystkie nowe pędy. Jeżeli mamy żywopłot, to gdy osiągnie on już wysokość taką jak zaplanowaliśmy, podcinamy go nawet raz w miesiącu. Prawidłowo uformowane naturalne ogrodzenie jest szersze u podstawy, a węższe u szczytu. To sprawi, że światło będzie docierało wszędzie i roślina się nie przerzedzi. Tak jak inne rośliny, krzewy ozdobne narażone są na zagrożenia. Jeżeli pojawiają się dziury w liściach to najprawdopodobniej winne są chrząszcze, gąsienice motyli lub ślimaki. Z kolei za liczne srebrzyste lub żółtawe plamki odpowiedzialne są przędziorki. Na gałązkach mogą też występować tarczki lub wełnisty nalot. Jest to oznaka, że roślinę zaatakowały tarczniki, miseczniki i wełnowec. Niekiedy obserwuje się zasychanie całych roślin do czego przyczyniają się gryzonie. Aby zapobiec tego typu zagrożeniom, warto sięgnąć po niezawodnego pomocnika – opryskiwacz. Jest to narzędzie pracy niezbędne przez cały rok, zarówno dla zawodowego ogrodnika, jak i miłośnika domowej zieleni. Na wiosnę posłuży do oprysków ochronnych, w lecie do zwalczania mszyc i grzybów chorobotwórczych, a zimą do zraszania roślin, które nie lubią suchego powietrza. Dotychczas praca urządzenia zależna była od ilości cieczy w zbiorniku – kiedy zaczynała się kończyć, rurka nie sięgała jej powierzchni

i oprysk stawał się utrudniony lub wręcz niemożliwy. Z tego samego powodu również dotarcie do spodnich części liści było sporym wyzwaniem, ponieważ opryskiwacza nie można było odwrócić. Tę niedogodność udało się skutecznie wyeliminować firmie Kwazar. Dzięki rewolucyjnemu systemowi 360 stopni wprowadzonemu tej wiosny, oprysk roślin jest prosty jak nigdy dotąd. System 360 stopni pozwala na aplikację nawet po odwróceniu opryskiwacza do góry dnem. Oprysk cieczy następuje niezależnie od pozycji urządzenia, umożliwiając wygodną pracę również w miejscach trudno dostępnych. System ten został wprowadzony do ręcznych opryskiwaczy Mercury Super oraz Venus Super we wszystkich litrażach. Ponadto unikatowy w skali światowej system oprysku Double Action® dodatkowo zwiększa wydajność urządzenia – rozpylenie cieczy następuje zarówno przy naciśnięciu jak i zwolnieniu dźwigni pompki. Obydwa opryskiwacze posiadają też unikatowy pierścień w podstawie, który zabezpiecza zbiornik przed przypadkowym uszkodzeniem i zapewnia jego stabilność oraz jedyną na rynku przezroczystą skalę poziomu wysokości cieczy. Urządzenia wyprodukowano w Polsce, w całości z lekkich i bardzo wytrzymałych oryginalnych materiałów, a uszczelnienia mają podwyższoną odporność na środki chemiczne. OPRACOWAŁA

MARZENA BĘCŁOWICZ

PODLASKIE AGRO


BUDUJEMY I MIESZKAMY

PODLASKIE AGRO

91


BUDUJEMY I MIESZKAMY NIEZWYKŁE

MIESZKANIA W NIEZWYKŁYM MIEJSCU

NOWA MŁYNOWA Projekt mieszkaniowy skrojony na miarę potrzeb ludzi szukających komfortowych mieszkań w dogodnej lokalizacji. Funkcjonalne rozwiązania i wysoka jakość wykonania. Duża troska o detale i indywidualne rozwiązania. Oto największe atuty nowej inwestycji firmy Jaz-Bud, którą prezentuje Dariusz Jaszczuk. Nowa Młynowa, to wysoki standard wykończenia, nowoczesne technologie i wysokiej jakości materiały. Architektura budynku oparta jest o najmodniejsze obecnie trendy i wykorzystuje najlepsze rozwiązania techniczne. Jest przykładem ponadczasowej dobrej architektury, co stanowi doskonałą ofertę dla osób ceniących dobry styl i jakość. Nowa Młynowa, to nie tylko prestiżowa lokalizacja, to przede wszystkim komfort mieszkania. Idea stworzenia obiektu przyjaznego mieszkańcom, spełniającego najwyższe wymagania towarzyszy tej inwestycji od samego początku realizacji. Doskonale zaprojektowane mieszkania oraz przestronne i dopracowane w każdym szczególe części wspólne budynku, zaspokoją najwybredniejsze gusta. Niewątpliwym walorem inwestycji jest jej doskonałe położenie. – Nasza nowa inwestycja przy zbiegu ulic Młynowej i Wyszyńskiego w Białymstoku, to budynek mieszkalny o wysokości od sześciu do ośmiu pięter z lokalami użytkowymi na parterze, komórkami lokatorskimi oraz dwukondygnacyjnym parkingiem podziemnym – mówi Dariusz Jaszczuk z firmy Jaz-Bud. – W budynku znajdą się mieszkania jednopokojowe typu studio, dwu-, trzy- i czteropokojowe o powierzchniach od 22,39 mkw do 98,21 mkw. Ponadto w budynku zaprojektowano komórki lokatorskie, dwupoziomowy garaż podziemny z miejscami parkingowymi oraz lokale usługowe. Na poziomie parteru od strony patio usytuowano zadaszone i wydzielone miejsca na rowery. A teraz krótko o cenach. Metr kwadratowy mieszkania w budynku Nowa Młynowa kosztuje

| 92

|

Nowoczesne rozwiązania techniczne i bardzo wysokiej jakości materiały wykończeniowe – to główne atuty budynku przy ul. Łąkowa 7 w Białymstoku.

od 4.700 zł do 5.400 zł. Piwnicę dokupić można w cenie 500 zł/mkw. Z kolei miejsce parkingowe nabyć można, w zależności od powierzchni od 20.000 zł do 30.000 zł. Dostępne są także pomieszczenia przynależne do miejsc parkingowych, które kosztują 600 zł/mkw. Jednak można je dokupić tylko do określonych miejsc parkingowych. Dodatkowo jeśli ktoś kupuje mieszkanie o powierzchni powyżej 35 mkw, ma obowiązek zakupu miejsca parkingowego. Jeśli chodzi o lokale usługowe, to kosztują one od 7.500 zł/mkw/brutto do 8.500 zł/mkw/brutto. – Budynek realizowany będzie w trzech etapach. Zakończenie pierwszego, obejmującego

W budynku Nowa Młynowa zaprojektowano mieszkania jedno-, dwu-, trzy- i czteropokojowe o powierzchniach od 22,39 do 98,21 mkw.

budowę mieszkań od nr 1b planowne jest na II kwartał 2017 r. Drugi etap obejmował będzie budowę mieszkań od nr 63 do 155. Jego planowane zakończenie to IV kwartał 2017 r. Ostatni etap i realizacja mieszkań od nr 1 do 62 oraz zakończenie budowy całej inwestycji przewidziane jest na II kwartał 2018 r – mówi Dariusz Jaszczuk. Oprócz inwestycji Nowa Młynowa, firma Jaz-Bud realizuje jeszcze dwie inne. Pierwszą jest ekskluzywny zespół budynków mieszkalnych wielorodzinnych znajdujących się u zbiegu ulic Ryskiej i Łąkowej w Białymstoku (osiedle Nowe Bojary). Obecnie w sprzedaży są mieszkania z trzeciego budynku C o pow. 28-89 mkw. W budynku A pozostały ostatnie lokale użytkowe o pow. 35-130 mkw. Cena mieszkań: 4.500-5.000 zł/mkw., lokali 7.500-8.500 zł/mkw., miejsc parkingowych 15 tys. zł. Druga inwestycja to 6-piętrowy budynek mieszkalny przy ul. Dziesięciny w Białymstoku. W ofercie są mieszkania jedno-, dwu- i trzypokojowe o powierzchni 2752 mkw. W podziemiu budynku znajdują się miejsca parkingowe oraz garaże. Mieszkania kosztują 4.000-4.700 zł/mkw., miejsca parkingowe 15 tys. zł, a garaże 22-27 tys. zł. Przypomnijmy, iż Przedsiębiorstwo Budowlane Jaz-Bud jest jedną z prężnie działających firm budowlanych na Podlasiu, a swoim zasięgiem obejmuje również województwo mazowieckie. Realizuje kompleksowo obiekty budownictwa mieszkaniowego na gruntach własnych i dla spółdzielni mieszkaniowych, obiekty użyteczności publicznej, przemysłowe i inżynieryjne. OPRAC. MB, FOT. JAZ BUD

PODLASKIE AGRO


BUDUJEMY I MIESZKAMY

PODLASKIE AGRO

93


ROLNICTWO NA KO£ACH KIA SORENTO

Z NAJDŁUŻSZĄ GWARANCJĄ NA RYNKU

PERFEKCJA PRZYJEMNOŚCI Trzecia generacja Sorento zaskakuje stylem, funkcjonalnością i nowoczesnymi technologiami. Poziom wyposażenia standardowego w samochodzie Kia znacznie przewyższa ofertę modeli konkurencyjnych. Sorento objęta jest również, najdłuższą na rynku, 7-letnią gwarancją fabryczną producenta.

Wychodząc naprzeciw rosnącym oczekiwaniom klientów, konstruktorzy postanowili doprowadzić do perfekcji przyjemność, jaką może sprawić jazda SUV-em. Kię Sorento wyposażono w pełni niezależne zawieszenie kół (kolumny MacPherson z przodu i wielowahaczowe multi-link Kia z tyłu). Rozwiązanie to gwarantuje podwyższenie komfortu podróżowania i zapewnia stabilność przy znacznych prędkościach. Tylna rama pomocnicza otrzymała powiększone tuleje dla lepszej izolacji mechaniczno-akustycznej kabiny pasażerskiej, a nieco „twardsze” amortyzatory ustawiono pionowo tak (tuż za linią osi tylnej), aby ograniczyć zjawisko pochylania nadwozia podczas dynamicznej jazdy. Efektem tych modyfikacji, w połączeniu z wydłużeniem rozstawu osi – jest wyraźnie zwiększony komfort jazdy i lepsze wybieranie nierówności podłoża. Kia Sorento będzie więc wyjątkowo przyjazną towarzyszką najdłuższych podróży. Standardowy na rynkach Europy nowy, elektromechaniczny system wspomagania kierownicy (R-MDPS), zamontowany jest bezpośrednio na zębatce przekładni kierowniczej zamiast na kolumnie kierownicy, jak w modelu poprzednim. Dzięki lepszemu wyczuciu położenia przednich kół i szybszej reakcji na polecenia kierowcy, nowa Kia Sorento wchodzi do grona najbardziej zwinnych i usportowionych pojazdów w swoim segmencie. Kia Sorento uzyskała maksymalną, pięciogwiazdkową klasyfikację bezpieczeństwa zderzeniowego Euro NCAP. Ten wspaniały wynik jest efektem dalszego wzmocnienia struktury nadwozia oraz wzbogacenia gamy elementów bezpieczeństwa biernego i czynnego.

|

Sorento w wersji podstawowej napędzana jest 2- litrowym silnikiem diesla o mocy 185 KM, który współpracuje z napędem 4WD oraz automatyczną skrzynią biegów.

Sorento może być wyposażona w turbodiesla o pojemności 2 l i mocy 185 KM lub 2,2 litra o mocy 200 KM. W obu wersjach standardem jest napęd na cztery koła. Prędkość maksymalna jaką może osiągnąć SUV wyposażony w silnik 2.2 CRDi, to ponad 200 km/h, natomiast jego średnie spalanie wynosi ok. 7,7 litra na 100 km.

Niesamowita gwarancja

Ochrona i opieka, jaką zapewniają autoryzowane serwisy Kia, trwa aż siedem lat i obejmuje każdy nowy model Kia sprzedany i zarejestrowany po 1 stycznia 2010 r. Długość gwarancji potwierdza ogromny rozwój technologiczny, jaki w ostatnich latach przeszła firma i pokazuje, że produkowane przez nią samochody znajdują się w czołówce najbardziej niezawodnych pojazdów poruszających się po drogach UE. W ciągu pierwszych trzech lat użytkowania pojazdu nie obowiązuje limit przebiegu kilometrów. Oznacza to, że w tym okresie można pokonać dowolną liczbę kilometrów, cały czas mając pewność, że samochód jest chroniony gwarancją. Po upływie trzech lat, jeżeli auto nie przejechało jeszcze 150.000 km, gwarancja nadal obowiązuje. Jeżeli pojazd nie będzie przekraczał wyznaczonego limitu, ochrona będzie trwała aż siedem lat!

Ważną zaletą gwarancji, zarówno z perspektywy sprzedającego, jak i kupującego samochód, jest możliwość przeniesienia jej na kolejnych właścicieli pojazdu. Samochody Kia produkowane są zgodnie z najwyższymi standardami branży motoryzacyjnej. Potwierdzają to liczne testy przeprowadzane na dystansie 100.000 km przez niezależne stowarzyszenia oraz dziennikarzy motoryzacyjnych. Pojazdy Kia okazują się jednymi z najmniej awaryjnych pojazdów na rynku, uzyskując podczas prób niezawodności noty A, czyli najwyższe z możliwych. SZYMON MARTYSZ FOT. KIA

 WARUNKI GWARANCJI 

7-letnia gwarancja przewidziana jest na cały samochód (w tym silnik, skrzynię biegów, układ elektryczny, wykończenie wnętrza i tapicerkę)

perforację blach nadwozia – przez 12 lat bez limitu km

powłokę lakierniczą – przez pięć lat lub 150.000 km

fabryczny zestawy audio i nawigację – 36 miesięcy lub 100.000 km

akumulator – 24 miesiące bez limitu km

elementy eksploatacyjne – 36 miesięcy bez limitu km

oryginalne części zamienne i usługa wymiany – 24 miesiące bez limitu km

94

PODLASKIE AGRO


ROLNICTWO NA KO£ACH INNOWACYJNY

SILNIK

TOYOTY

POŁĄCZENIE MOCY I EKONOMII W lipcu br. pod maską zmodernizowanej Toyoty Auris zadebiutuje całkowicie nowa jednostka benzynowa o nazwie 1.2 Turbo. Dzięki innowacyjnym rozwiązaniom technicznym, silnik będzie wyróżniał się dobrymi osiągami i niskim zużyciem paliwa, ale także brakiem efektu „turbo-dziury” i natychmiastową reakcją na gaz.

Opracowana od podstaw jednostka benzynowa Turbo o pojemności 1.197 cm3 rozwija moc 116 KM i moment obrotowy 185 Nm w zakresie już od 1.500 do 4.000 obr./min. Przyspieszenie od 0 do 100 km/h w kompaktowym Aurisie zajmuje jedynie 10,1 sekundy. Pojazd wyposażony w nową jednostkę Turbo osiąga prędkość maksymalną 200 km/h. Te bardzo dobre osiągi są uzyskiwane przy niskim poziomie zużycia paliwa – Auris 1.2 Turbo zużywa w cyklu mieszanym tylko 4,7 l/100 km. Innowacyjny system sterowania czasem otwarcia zaworów VVT-iW pozwala na opóźnienie czasu otwarcia zaworów dolotowych, na tej samej zasadzie co w silnikach benzynowych, stosowanych w napędzie hybrydowym Toyoty. Dzięki temu, przy spokojnej jeździe, znacznie zmniejszone są straty wynikające z zasysania powietrza do komory spalania, a w konsekwencji jednostka jest wyjątkowo oszczędna. Przy bardziej zdecydowanym dodaniu gazu, silnik powraca do tradycyjnego cyklu pracy, zapewniając kierowcy wysokie osiągi. Kolejną nowością, wprowadzoną przez japońskiego producenta w ostatnim czasie, jest również pełna dostępność pakietu technologii bezpieczeństwa czynnego Toyota Safety Sense. W jego skład wchodzi system ochrony przedzderzeniowej Pre-Collision, który w zakresie prędkości 10-140 km/h wykrywa pojazdy z przodu i pomaga zapobiec zderzeniu w przypadku braku reakcji ze strony kierowcy. Drugim elementem pakietu jest system ostrzegania o niezamierzonej zmianie pasa ruchu (LDA). W przypadku kiedy samochód zaczyna opuszczać swój tor jazdy, system ostrzega kierowcę sygnałem dźwiękowym i świetlnym.

|

Auris z dynamicznym silnikiem 1.2 Turbo dostępny będzie w autoryzowanym salonie Toyoty w Ełku.

SZYMON MARTYSZ FOT. TOYOTA

PODLASKIE AGRO

95


ROZRYWKA

Spośród osób, które do końca lipca 2015 roku prześlą prawidłowe hasło krzyżówki wylosujemy pięć i nagrodzimy produktami przedstawionymi poniżej. Zgłoszenia prosimy wysyłać na adres redakcji lub biuro@podlaskieagro.pl Zapraszamy do zabawy!

 PLASTRY DLA DZIECI

 UZUPEŁNIJ ŻELAZO

 SEKRET KOBIET

Salvequick Minionki

Biofer zawiera kompo-

Bio-Oil to olejek do pielęgnacji

to więcej niż zwykłe

zycję dwóch rodzajów

skóry w przypadku rozstępów,

plastry. Bajkowe, ko-

żelaza: hemowe (bio-

blizn, nierównomiernego ko-

lorowe wzory poma-

organiczne, obecne w

lorytu, skóry starzejącej się i

gają odwrócić uwagę

produktach pocho-

odwodnionej. Jest lekki i nie-

dziecka od przykre-

dzenia zwierzęcego)

tłusty. Skuteczność olejku po-

go zdarzenia, jakim

i niehemowe (orga-

twierdzają badania kliniczne.

jes t sk ale c ze nie.

niczne, znajdujące się

Dostępny jest w opakowaniach

Mają elastyczny i wytrzymały materiał, który jest

w produktach roślinnych). Jest dobrze przyswajalny

60 i 125 ml.

idealny dla aktywnych dzieci.

i tolerowany. OPRAC. MB, FOT. CEDERROTH POLSKA

96

PODLASKIE AGRO


ROZRYWKA

PODLASKIE AGRO

97


ROZRYWKA Wakacje za pasem. Przed dziećmi dwa miesiące laby. Pożegnajmy zatem rok szkolny z humorem z uczniowskich zeszytów. Niech żyją wakacje!

***

Ślimak ma jednocześnie płeć męską i żeńską, ale z niej nie korzysta.

***

Ślimaki są jadalne, ale tylko we Francji.

***

Salvador znał się bardzo dobrze na anatomii człowieka, więc namalował młodzieńca z fujarą.

***

Jan Christian Andersen nie miał rodziców, urodził się u obcych ludzi.

***

Bakterie, które rozmnażają się przez kichanie, prowadzą tryb życia koczowniczy.

***

W Krakowie wybudowano ostatnio wiele nowych zabytków.

***

W wierszu „Pieśń o bębnie”, bęben gra pierwsze skrzypce.

***

Pani Emila z „Nad Niemnem”, ciężko chora na histerię, stała się kamieniem u szyi swego męża, który z wysiłkiem płynął przeciw prądowi.

***

Kopernik już będąc małym chłopcem miewał stosunki z ciałami niebieskimi.

98

***

Danusia ratując Zbyszka przed napaścią dzikiego zwierza, zabiła go.

***

W czasie zaborów Polskę poćwiartowano na trzy nierówne połowy.

***

W Średniowieczu drogi były tak wąskie, że mogły się minąć najwyżej dwa samochody.

***

Po bitwie na Polu Grunwaldzkim zostało więcej nieboszczyków niż przyszło.

***

Żeby poznać lepiej wszechświat, należy powystrzelać więcej kosmonautów.

***

Skrzetuski dzięki kolegom miał dużo dzieci.

***

W niedzielę ulepiliśmy bałwana jeszcze większego od naszego tatusia.

***

Mamusię zabolało w piersiach i musiała przebadać serce na KGB.

***

Dziedziczność pozwala wyjaśnić, dlaczego skoro dziadek i ojciec nie mieli dzieci, to i my będziemy bezdzietni.

***

Sierotka Marysia służyła do spełniania życzeń gospodarza, a na swoje potrzeby miała tylko psa.

***

***

Zbyszko jechał na koniu i piana leciała mu z pyska.

***

Żołnierze noszą zielone mundury, żeby udawać trawę.

Miało miejsce sześć morderstw, których ofiary tylko cudem przeżyły.

Na placu boju słychać było jęki rannych i zabitych.

***

 K ĄCIK KONKURSOWICZA Na ostatnich stronach naszej gazety jak zwykle mamy informacje dla osób, które przesyłają nam rozwiązania konkursów. Drodzy Państwo z nami naprawdę warto się bawić. W ostatnim wydaniu naszej gazety była jedna zabawa - krzyżówka. Jej hasło brzmiało: Olejowy Raj – tłoczymy na zdrowie. Spośród mnóstwa poprawnych zgłoszeń, wylosowaliśmy cztery. Zgłoszenia dotyczące odbioru nagród zostały wysłane mailem lub pocztą tradycyjną – zapraszamy więc do nas po odbiór upominków. Tych, którzy nie mieli szczęścia w losowaniu, prosimy by się nie zrażali i nadal bawili się z nami, tym bardziej, że w bieżącym numerze, jako nagrody mamy, olejki Bio-Oil, plastry z Minionkami Salvequick oraz suplementy diety Biofer Folic. Zapraszamy do zabawy!

MB

PODLASKIE AGRO


AKTUALNOŚCI

PODLASKIE AGRO

99


AKTUALNOŚCI

100

PODLASKIE AGRO


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.