MAJ 2014 NUMER 05 (14) / WYDANIE BEZPŁATNE
Luksus w środku wsi Dom w Mescherin
The Jolly Boys
Dziarscy staruszkowie z Jamajki
Milita Nikonorov Szczecińska projektantka w „Project Runway”. Ubieram gwiazdy: sceny, kina, sportu. Ubieram też zwyczajne kobiety i to właśnie one są dla mnie gwiazdami. Chciałabym, by marzyły o stroju ode mnie.
20 The Jolly Boys
Dziarscy staruszkowie z Jamajki
# 26 Wnętrza Luksus w środku wsi
# 32 Styl życia
20 / Rozmowa
Szafa Anny Turkiewicz
# 34 Rozmowa
24 / Wnętrza
Jolanta Drąszkowska
# 36 Moto 36 / Dżentelmen w sportowym obuwiu 38 / Szczeciński dealer Mercedesa najlepszy!
# 40 Styl życia Latający dysk łączy ludzi
# 41 Biznes Couching w Szczecinie
# 42 Kulinaria Kuchnia włoska
Spis treści 05/ 2014
# 06 Newsroom
# 44 Zdrowie
Design, moda, wydarzenia, kultura
Diagnostyka i profilaktyka
# 11 Felieton
# 46 Kultura
Paweł Krzych: Gdy w pokoiku radyjko gra
Na co wybrać się w maju
# 12 Temat z okładki
# 50 Rozmowa
Milita Nikonorov
Mariusz Ostrowski
# 20 Showroom
# 54 Rozmowa
Imprezy na świeżym powietrzu
Co słychać u Edyty Rudawskiej
# 22 Rozmowa miesiąca
# 56 Trendy towarzyskie
The Jolly Boys
Kto, z kim, gdzie, kiedy i dlaczego
#3
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2014
Jarosław Jaz / Redaktor naczelny
Wreszcie maj! Ciepło, wiosna w pełni i coraz trudniej o wymówkę, żeby zacząć ruszać się po zimowym zastoju. I nie chodzi wcale o to, by zostać stałym gościem letnich ogródków przed knajpami. Choć w tym sezonie wszyscy wokół postanowili biegać - dyrektorzy, ich asystentki, prezesi czy sekretarki - my stawiamy na frisbee. To plenerowy, drużynowy sport, który wyjątkowo łączy ludzi i buduje więzi. Bez chorej rywalizacji i fauli, czyli tego, co często zdarza nam się także w życiu pozasportowym. Nie wymaga dużo nakładów, wystarczy strój i dysk. W Szczecinie z powodzeniem uprawia go drużyna Albatros Ultimate Frisbee, co niedzielę szlifując styl na Jasnych Błoniach. Można dołączyć lub podpatrywać i próbować samemu. Ale najpierw warto przeczytać o nich w niniejszym wydaniu MM Trendy. Sport to jedno, ale nie zapominamy też o modzie ze Szczecina, która za sprawą projektantki Mility Nikonorov regularnie pojawia się ostatnio w telewizji. Mieszkająca obecnie w Łodzi szczecinianka bierze udział w programie „Project Runway”, w którym pokazuje pełnię swoich talentów i możliwości. Nam opowiada o tym, co chciałaby osiągnąć w świecie mody i o swoim sentymentalnym stosunku do rodzinnego miasta, które wciąż uwielbia odwiedzać i odkrywać na nowo. Szczecin odkryją też wkrótce sędziwi muzycy z Jamajki, po których jednak nie czuć specjalnie upływu czasu. Ta rześka ekipa, mimo średniej wieku plasującej się w granicach siedemdziesiątki, przyjedzie do nas na początku czerwca, by zaprezentować jamajskie mento oraz własne wersje hitów Amy Winehouse, Iggy Popa czy The Clash. Przed koncertem ucięliśmy z nimi miłą pogawędkę, rozmawiając między innymi o gwiazdach Hollywood z lat 50. XX wieku, które panowie z The Jolly Boys mieli okazję poznać osobiście. I na koniec prośba, jeśli będziecie czytać nas w plenerze, podeślijcie zdjęcia z MM Trendy na naszego maila (mmtrendy.szczecin@mediaregionalne.pl) lub Facebooka. Z przyjemnością je opublikujemy.
Redakcja/ OKŁADKA: Na zdjęciu Milita Nikonorov Foto: Dominik Nikonorov
Redakcja: Nowy Rynek 3, 71-875 Szczecin tel. 91 48 13 341; fax 91 48 13 342 e-mail: mmtrendy.szczecin@mediaregionalne.pl www.mmszczecin.pl/trendy Redaktor naczelny: Jarosław Jaz Product manager: Ewa Żelazko Promocja i marketing: Magdalena Sosin Redakcja: Maciej Pieczyński, Paulina Targaszewska, Bogna Skarul, Małgorzata Klimczak, Tomasz Kuczyński, Maurycy Brzykcy, Piotr Jasina, Sonia Mrzygłocka / Korekta: Beata Pikutowska / Dział foto: Sebastian Wołosz, Andrzej Szkocki Skład magazynu: Ewa Kaziszko / Re’FORM Studio Dystrybucja: Piotr Grudziecki / Druk: COMgraph Sp. z o.o. Dyrektor Zarządzający: Piotr Grabowski Reklama: tel. 500 324 240, fax 91 48 13 360, ewa.zelazko@mediaregionalne.pl Wydawnictwo: Media Regionalne sp. z o.o. ul. Prosta 51, 00-838 Warszawa Prezes: Dariusz Świąder
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2014
#4
Dołącz do nas na www.facebook.com/ MagazynMMTrendy Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść ogłoszeń. Materiałów, które nie zostały zamówione redakcja nie zwraca. Na podstawie art. 25 ust. 1 pkt 1 b ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych Media Regionalne sp. z o.o. zastrzegają, że dalsze rozpowszechnianie materiałów opublikowanych w MM Trendy jest zabronione bez zgody Wydawcy.
Newsroom
#
Czy wiesz...
Foto: Kadr z reklamy
Foto: Andrzej Szkocki
… że na facebookowym fanpage’u MM Trendy rozdajemy książkowe bestsellery, bilety na koncerty i inne upominki dla naszych Czytelników? Wystarczy nas polubić. Zachęcamy!
Mercedes w finale u Mojsiuka Miss gra w reklamie Szczecinianka Angelika Ogryzek, Miss Polski 2011, wystąpiła w reklamie kampanii Smart Dom z Joanną Brodzik i Pawłem Wilczakiem. To program wiązanej sprzedaży usług i produktów operatora sieci Plus oraz Cyfrowego Polsatu. - Zdjęcia kręciliśmy pod koniec marca - mówi Angelika. - Wiedziałam, że dostałam rolę w tej reklamie, ale dopiero po przybyciu na plan dowiedziałam się, że będę towarzyszyć Joannie Brodzik i Pawłowi Wilczakowi. To było miłe zaskoczenie, bo oboje są moją ulubioną serialową parą. Obejrzałam chyba wszystkie odcinki „Kasi i Tomka”, czyli serialu, w którym grali główne role. Angelika w reklamie wciela się w kobietę, która przyszła z Pawłem Wilczakiem do domu jego małżonki, żeby zaprezentować jej kolię. Zazdrosna Joanna Brodzik postanawia natychmiast wyprosić i odwieźć do domu piękną Angelikę. - Na początku nieco się stresowałam, jednak Joanna i Paweł okazali się bardzo sympatyczni i komunikatywni - mówi Angelika. - Mam nadzieję, że to nie ostatnia reklama telewizyjna z moim udziałem. (ta)
W salonie Mercedes-Benz Mojsiuk odbył się finał konkursu, w którym walczyło 14 kierowców samochodów ciężarowych. Mieli osiągnąć najniższe średnie spalanie na trasie o długości 60 000 km. Przebiegała po europejskich drogach, przez miasta i tereny niezabudowane Niemiec, Austrii, Szwajcarii, Beneluxu i Polski. Rekordowy wynik osiągnął Mariusz Sankowski na Mercedesie Atego 818L. Jego wynik to 20,28 l/100km. Z kolei na Atego 1224 najniższe średnie spalanie 22,66 l na 100 km osiągnął Radosław Sadowski. Wyniki świadczą zarówno o wybitnych umiejętnościach kierowców, ale też o klasie ciężarówek z rodziny Atego. Mercedes-Benz, udowadnia, że flota samochodów ciężarowych może być nie tylko innowacyjna i zaawansowana technologicznie, ale przede wszystkim oszczędna w eksploatacji. Konkurs to potwierdza. (pit)
R E K L A M A
Newsroom
Foto: Archiwum/Sebastian Wołosz
#
„Just Music” krąży po świecie Szczeciński jazzman Sylwester Ostrowski zaprezentował utwory z nowej płyty „Just Music” w studiu im. Agnieszki Osieckiej w radiowej Trójce. Jego album zbiera dobre recenzje w japońskiej prasie. „Just Music” to projekt artystyczny polskiego saksofonisty Sylwestra Ostrowskiego i japońskiego pianisty Makoto Kuriya. Artyści zaprosili do współpracy znakomitego polskiego trębacza Piotra Wojtasika oraz legendy amerykańskiego jazzu - kontrabasistę Essieta Okona Essieta i perkusistę Newmana T. Bakera. Premiera albumu odbyła się 26 marca w Japonii, Hongkongu i Tajwanie. W japońskim magazynie JazzLife płytę zrecenzowano bardzo pozytywnie: Polska jest krajem, w którym urodził się Chopin, a który po drugiej wojnie światowej dostał się w strefę wpływu komunizmu i został wyrzucony na dalekie peryferie świata jazzu. Paradoksalnie jednak pozwoliło to na zachowanie „oryginalnej formy” jazzu, zaś zespołowi udało się wydobyć realizm, który można określić też jako swoistą podróż w czasie. Przeniesienie z dalekiej Polski spuścizny amerykańskiej dało początek temu niezwykle interesującemu projektowi, w którym na nowo ożywa prawdziwy jazz hard bop - pisze recenzent JazzLife. 6 kwietnia zespół Sylwestra Ostrowskiego zagrał koncert w radiowej Trójce. - Był bardzo udany, publiczność reagowała żywiołowo, szczególnie podczas solówek - mówi Sylwester Ostrowski. - Marcin Jacoby z Instytutu Adama Mickiewicza był prawie na wszystkich naszych koncertach i stwierdził, że ten był najlepszy. Coraz bardziej słychać i czuć, że jesteśmy zespołem. Artyści planują również koncerty związane z promocją albumu m.in. w Japonii w ramach „Tokyo Jazz Festiwal” w legendarnym Cotton Club.(mk)
R E K L A M A
Newsroom
#
Modne stroje z plastiku i papieru
Foto: CHR Galaxy
Uczestnicy nietypowego konkursu w Galerii Kaskada mieli za zadanie zaprojektować i wykonać dowolną techniką strój damski lub męski. Nie miały to być jednak kreacje uszyte z najlepszych materiałów. Do ich wykonania uczestnicy mieli użyć odpady, np. makulaturę czy plastik. - Celem konkursu było zachęcanie do rozwijania świadomości ekologicznej - tłumaczy Natalia Burdzy z Wyższej Szkoły Collegium Balticum, która współorganizowała konkurs. Uczestnicy przygotowali wiele niepowtarzalnych kreacji, m.in. z aluminiowej folii spożywczej, taśmy, papieru, skrawków materiałów, kaset magnetofonowych, butelek i innych odpadów. III miejsce zajęła Paulina Bardzińska, która stworzyła letnią, krótką sukienkę z aluminiowej folii śniadaniowej. II miejsce zajęła Natalia Piesik, która zaprojektowała suknię z falbanami z długim rękawem. Główną nagrodę (bon o wartości 1000 zł na zakupy w Galerii Kaskada) wygrała Karolina Gołębiowska, która zaprezentowała krótką, rozkloszowaną sukienkę, stworzoną ze skrawków kartonów, taśmy, starych kaset magnetofonowych i rolek od papieru toaletowego.(ta)
W CHR Galaxy odbyła się kolejna edycja konkursu Schwarzkopf The Look of The Year Szczecin 2014. To najstarszy i najbardziej prestiżowy konkurs dla modelek. Celem akcji jest wypromowanie nowych twarzy. Laureatka konkursu otrzymuje kontrakt z renomowaną agencją modelek. The Look of The Year dla wielu modelek był początkiem wspaniałej kariery: zaczynały tam Cindy Crawford, Alessandra Ambrosio, Gisele Bundchen czy Kasia Smutniak. Wybrane w CHR Galaxy modelki mają przejść do kolejnego ogólnopolskiego etapu konkursu. O zwycięstwo walczyło 15 dziewcząt w wieku od 14 do 22 lat. Ostatecznie na trzecim miejscu znalazła się Karolina Krywut (kandydatka nr 3), a na miejscu drugim – Natalia Łukaszewska (kandydatka nr 9). Zwyciężyła Karolina Łokaj z numerem 8.(ta)
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2014
#8
Foto: Organizatorzy
Będą jak Cindy Crawford
Newsroom
Foto: Aleksandra Kubiak
#
Sztuka na kubkach i talerzach Pod wesołą nazwą „If i had a hammer” kryje się dwójka artystów - Marta Garbaczewska i Arkadiusz Piętak. Markę stworzyli latem ubiegłego roku. - Jestem malarzem, rysownikiem a Arek fotografem - mówi Marta. - Po studiach zderzyliśmy się z rzeczywistością, bo ze sztuki bardzo trudno żyć. Postanowiliśmy stworzyć formę użytkową, która nie tylko pozwoli nam się realizować, ale też uczyni sztukę bardziej dostępną. W asortymencie „If i had a hammer” znajdziemy kubki i talerze z nadrukami, przypinki, maskotki, elementy wyposażenia wnętrz, koszulki, czapki, szaliki czy też miski z winyli. Wszystko wykonane ręcznie lub z nadrukiem pomysłu Marty lub Arka i jego dziewczyny. - Można bez problemu rozróżnić nasze prace - śmieje się Marta Garbaczewska. - Moje są rysunkowe, a Arka z kolei bardziej graficzne. Staramy się słuchać i odpowiadać na potrzeby chwili. Skąd się wzięła nazwa marki? Jak opowiada Marta - z uwielbienia do Wojciecha Manna. - Siedzieliśmy kiedyś z Arkiem i słuchaliśmy audycji Manna. W pewnym momencie puścił stary utwór „If i had a hammer”. Od razu wiedzieliśmy, że to jest właśnie ta nazwa - dodaje Garbaczewska. W internecie twórczość Marty i Arka można znaleźć tylko na Facebooku. (sim) R E K L A M A
Czyść parą. Z satysfakcją! Naturalnie. KÄRCHER CENTER KERPOL zaprasza do udziału w programie „Satysfakcja albo zwrot kasy!”, opracowanego z myślą o zapewnieniu każdemu pełnego zadowolenia z użytkowania w domowych porządkach parownicy Kärcher! Zapraszamy na zakupy: ul. Struga 31F, 70-777 Szczecin www.kerpol-karcher.pl
KÄRCHER CENTER KERPOL
Felieton
#
Paweł Krzych: okiem blogera
Gdy w małym pokoiku radyjko gra Dźwięki wydobywające się z głośnika radia, przesyłane „na falach eteru”, towarzyszyły mi od najmłodszych lat. Zawsze gdzieś tam brzęczało w tle i wiele dla mnie znaczyło (i nadal znaczy). A to puszczane z mini wieży, a to na walkmanie z funkcją radia. Z lat dziecięcych szczególnie zapamiętałem Radio ABC (jeszcze w starej odsłonie). Kiedyś mój tata wygrał tam w konkursie „Pełen bak”. Konkurs polegał na tym, że w godzinach szczytu oznaczony samochód Radia ABC poruszał się po mieście i wybierał poszczególne samochody, podając numery rejestracyjne na antenie. Jeśli akurat kierowca wybranego pojazdu słuchał tej stacji i dał znać pracownikom radia w jakiś widoczny sposób, wygrywał „pełen bak”, czyli kupon na 20 litrów paliwa. Tata jeździł wtedy maluchem, więc 20 litrów oznaczało dokładnie pełen bak (o ironio!). Szczególnie miło wspominam również lata licealne z radiem w tle. Popołudniami i wieczorami słuchałem wtedy trzech stacji radiowych, wszystkie niestety świętej pamięci: Radio Plama, Radio PSR (Pomorska Stacja Radiowa) oraz Radio ABC (już po całkowitej przemianie, w nowej odsłonie). Pierwsze dwa głównie kojarzę z wieczornymi audycjami: Prywatka w Plamie (wiadomo na jakiej stacji) oraz Bardzo dobry wieczór (na PSR). Dzwoniło tam pół mojego liceum z pozdrowieniami (z I Liceum zwanego lo1), nie było weekendu, bym nie wygrał tam płyty lub wejściówek do klubów. Całości klimatu dopełniały rozmowy na IRC na kanale #lo1 (od razu słyszę w głowie ten dźwięk modemu przy nawiązywaniu połączenia). Przy okazji pozdrowienia dla prowadzących Piotra Pilka i Grzegorza Kłosa. Radio ABC, to osobna historia. Historia, która już się nie powtórzy. W latach świetności cały Szczecin żył tym radiem - słuchali go taksówkarze, ABC dało się słyszeć u fryzjera, po prostu wszędzie. Jak stwierdzili rozmówcy w dokumencie „Szczecin Calling”, Radio ABC pełniło wtedy rolę Facebooka - informowało o tym, co ciekawego dzieje się w mieście, gdzie warto być. Inni mówią, że Radio ABC to najlepsze, co mogło się przytrafić Szczecinowi. Do tego dochodziły świetne programy autorskie z bardzo charakterystycznymi prowadzącymi. Szymon Karpierz aka Zombie ze swoją Kanapą Trippin, Calvin i Bad Karma z Godzinami Szczytu
oraz Digital Funk, Audioautopsja, Siwy Dym (Robert Siwy Nowak), program o filmach Ekranu 3/4, audycja ekipy z Neuroshocked... Niestety, 2005 rok był przełomowy dla dobrych stacji radiowych w naszym mieście. Częstotliwość ABC i Plamy została zajęta przez duże rozgłośnie radiowe: 96.9 stało się domem dla Eski, na falach 98.4 zagościło RMF Maxx. W międzyczasie warte uwagi były jeszcze trzy stacje: Abckru, które funkcjonowało jedynie w przestrzeni internetowej. Stworzone zostało przez miłośników i autorów poszczególnych audycji z Abeca. Umarło śmiercią naturalną, niestety. Szczecin.fm charakteryzowało się przede wszystkim bardzo ciekawymi audycjami autorskimi (również po angielsku i niemiecku). Serwowano tam idealnie trafiającą w moje gusta selekcję muzyczną. Niestety, finansowanie z Euronetu się skończyło i miejsce szczecin.fm zajęło 94i4. Bardziej popowo, niestety audycje mówione zostały ograniczone do minimum. A przecież nie sama muzyka tworzy charakter danej stacji. Następnie Radio Szczecin przed metamorfozą. Świetne audycje autorskie - Trącić Myszką (również w formie podcastu), Sedina… Sporo tego było. Niestety, Radio Szczecin jakiś czas temu przeszło przemianę (również muzyczną), wiele ciekawych audycji zostało anulowanych. Lokalna scena radiowa została skutecznie rozmontowana. Mam wrażenie, że Radio Szczecin jest zupełnie bez charakteru i stara się walczyć o słuchacza z Zetką i RMF FM. Eska, Wawa, Plus skutecznie zniechęca mnie muzyką, chociaż wiem, że od 6:30 leci tam pasmo porannych wywiadów poruszających lokalne sprawy. Obecnie brzęczą u mnie głównie audycje mówione na TOK FM i głównie z programów Polskiego Radia – oczywiście streamowane przez Internet. Do muzyki znanej i nieznanej mam Spotify. Na koniec pozostaje powiedzieć tylko: Sorry, takie czasy.
Paweł Krzych - autor najpopularniejszego szczecińskiego bloga www.szczecinblog.pl oraz strony na FB Uśmiechnij się - jesteś w Szczecinie. Lokalny patriota. Pasjonat Szczecina, nowych mediów oraz podróży.
#11
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2014
Wyjazd przepowiedziała mi wróżka Milita Nikonorov podbija serca kolejnych miłośników mody w programie TVN „Project Runway”. Przygodę z projektowaniem zaczynała w rodzinnym Szczecinie. Przed laty, kiedy otwierała pierwsze atelier, znajoma wróżka zapytała: po co ci to? I tak stąd wyjedziesz. No i wyjechała. Pracuje i mieszka w Łodzi, ale Szczecin wspomina z sentymentem. - Jest piękniejszy od Łodzi, wciąż mam go w sercu - przyznaje Milita. Czy wróci? Tekst: Paulina Targaszewska / Foto: Dominik Nikonorov/TVN / Modelka: Klaudia Ungerman / Makijaż i fryzura: Bartek Osowczyk
- Podobno od dziecka chciała Pani być projektantką? - To prawda. Rysowałam, szyłam pierwsze projekty, podglądałam pracę sąsiada-krawca i szkoliłam się pod okiem babci. - Pani inspiracje to raczej emocje czy obrazy? - Każda kolekcja ma inne źródło inspiracji. Jednym razem jest to film, który zapadł mi w pamięci, innym muzyka, obraz, podróż. Kiedy zaczęłam tworzyć kolekcję wiosna/lato 2014, jeszcze nie wiedziałam, że moja praca nabierze takiego rozpędu. Podświadomie wybrałam druki, które przypominały obrazy widziane w kalejdoskopie. Kiedy skończyłam pracę i zobaczyłam zdjęcia, dodałam jej tylko tytuł „Kaleidoscope”. Inspiracją w tym przypadku były moje przeżycia i emocje jako projektantki; świadomość tego, że właśnie wiele w moim życiu się zmienia. - Co Milita Nikonorov stara się przekazać poprzez swoje stroje? - Moje ubrania, dodatki cechuje kobiecość. Staram się, aby każda kobieta czuła się atrakcyjna, wyróżniona. Kiedy zaczynam pracę nad kolekcją, zadaję sobie pytanie: czy moje klientki to założą? Czy ja to założę? - I zakłada Pani?
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2014
#12
- Tak, noszę je! W mojej szafie, oprócz jednej pary jeansów, wszystko jest z metką „Nikonorov”. Nie wyobrażam sobie inaczej. Testuję kolekcję zanim trafi do sprzedaży - zazwyczaj mam już pełne zestawy jeden lub dwa sezony wcześniej. Dzięki temu wiem, co należy zmienić, poprawić. Wiem też, co najbardziej spodoba się kobietom, bo spotykam się z nimi na co dzień w pracowni i słucham komentarzy. Moja praca wymaga, aby było mi wygodnie przez cały dzień i jednocześnie muszę wyglądać dobrze. W przerwach w krojeniu i szyciu (tak, w tym etapie też czynnie uczestniczę), spotykam się z klientkami i dostawcami. Nie mam czasu na przebieranie. Noszę więc wygodne legginsy do tunik, sukienek. Kolorowe t-shirty ze spódnicami. Uwielbiam kurtki z nowej kolekcji, bluzy - bo w nich czuję się nowocześnie, wygodnie i mają ten sportowy pazur. Na wieczór wybieram sukienki (te z printami po prostu kocham!). Zamiast szalika noszę naszyjnik dzianinowy, do bluzek nie przypinam jednej broszki, tylko pięć! - Stroje i dodatki z metką „Nikonorov” nosiło już wiele znanych aktorek i piosenkarek. Z którą pracowało się najlepiej? - Praca z takimi osobami bywa utrudniona z tego względu, że nie mamy wiele czasu na spotkania. Często po prostu dostaję
Temat z okładki
#
#13
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2014
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2014
#14
Temat z okładki
#
Moim największym sukcesem jest fakt, że istnieję na polskim rynku już kilka lat. Mam spore grono klientek i to dzięki nim robię, to co kocham. Nie każdy ma taki komfort. Wielu projektantów wygrywa liczne konkursy, a niestety muszą pracować na etacie, często nie w swoim zawodzie. Mam nadzieję, że to się zmieni i ludzie docenią pracę polskich projektantów. telefon i bez przymiarki muszę coś tworzyć i wysłać. Najlepiej pracuje mi się z Otylią Jędrzejczak. Jest skromną, sympatyczną osobą. Rozumiemy się i zdarza się, że Otylia prosi mnie o suknię na wyjście, nie ma czasu przyjechać, więc szykuję jej coś, co według mnie spodoba się jej, a później oglądam to na żywo i stwierdzam, że miałam rację. Otylia zawsze zachwyca! - Dla kogo najbardziej chciałaby Pani zaprojektować strój? - Ubieram gwiazdy: sceny, kina, sportu. Ubieram też zwyczajne kobiety i to właśnie one są dla mnie gwiazdami. Chciałabym, aby marzyły o stroju ode mnie. - Kto jest Pani modowym wzorem do naśladowania, takim guru projektowania? - Cenię wielu projektantów - i polskich, i tych o światowej sławie. Wiem, jaką długą drogę musieli pokonać. W programie „Project Runway” mam przyjemność osobiście poznawać osoby, które wcześniej znałam tylko z gazet. Jestem wdzięczna Tomkowi Ossolińskiemu za przypilnowanie, abym precyzyjnie pracowała, dbała o detale. Podziwiam Paprockiego i Brzozowskiego za ich projekty. Po rozmowie z Robertem Kupiszem uświadomiłam sobie, że każdy może spełniać swoje marzenia, niezależnie ile ma lat i jaka jest skala trudności w spełnieniu tego marzenia. Ze światowej sławy projektantów mogę wymienić: Diane von Furstenberg za kobiecość, Christophera Kane’a za nowatorstwo, Roberto Cavalli za printy, John Galliano za haute couture. - Jak czuje się Pani na planie „Project Runway”? - Świetnie! Nie spodziewałam się, że tak szybko zapomnę o kamerach. Myślałam, że bardziej będą przeszkadzały, peszyły. Rzeczywiście, łatwiej się pracuje w swoim zaciszu bez świateł, kamer i mikrofonów, ale nie jest tak źle. Najtrudniejszy jest brak snu. Jestem dumna ze wszystkich prac w programie, bo powstają w ekstremalnych warunkach. Tu nie można się cofnąć, poprawić. Mam tylko określoną ilość materiału, ograniczony czas. Nie zawsze mogę zrobić taki projekt, jaki
bym chciała. Muszę dobrze mierzyć siły na zamiary. W pracowni, jak mi się coś nie podoba, wyrzucam i robię od nowa. Tu trzeba ratować sytuację. Dlatego lubię wszystko, co tworzę w programie. A widzowie zapoznają się z pracą projektanta od kulis. Widzą, że żeby zapracować na pokaz i chwilę sławy, trzeba bardzo ciężko pracować. A później stanąć oko w oko z krytyką. - W Szczecinie prowadziła Pani dobrze prosperujące atelier. Nie szkoda było opuszczać rodzinnego miasta dla Łodzi? - Urodziłam się w Szczecinie, tu się uczyłam i tu otworzyłam pierwsze atelier. Piękne, wymarzone. Zanim zaczęłam się reklamować, już przychodziły do mnie panie zaciekawione sukienką na wystawie. Tak zdobyłam klientki, które są ze mną do dziś! Zabawne, że kiedy przyszłam na spotkanie z właścicielką lokalu, który chciałam wynająć, ona powiedziała do mnie: „Po co Ci to? I tak zaraz wyjedziesz!”. Choć nie wierzę w przepowiednie, okazało się, że pani Krysia jest wróżką. Chwilę po tym spotkałam mojego obecnego męża, zostawiłam dobrze prosperujący interes, by zacząć od nowa w Łodzi. Pani Krysia nie była zdziwiona moim odejściem. Pozdrawiam ją serdecznie! - Tęskni Pani za Szczecinem? - Oczywiście! Dlatego często przyjeżdżam razem z mężem. On też bardzo polubił to miasto. Oprócz tego tu mieszkają moi rodzice, brat, przyjaciele - odwiedzam ich, jak najczęściej tylko mogę! - Szczecin kontra Łódź. Które miasto wypada lepiej? - Szczecin jest zdecydowanie piękniejszy. Jako dziecko spacerowałam z babcią i rodzicami po Parku Kasprowicza, po Jasnych Błoniach - to były sielskie czasy. Zawsze miło wspominam liceum, kiedy z moją przyjaciółką, małymi krokami realizowałyśmy swoje marzenia, które dopiero teraz się spełniają. Nie ma najgorszych momentów. Jeśli były, to już
#15
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2014
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2014
#16
Temat z okładki
#
#17
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2014
Szczecinianki są odważne i nie boją się podkreślać swojej kobiecości. Wyróżniają się na tle innych. Oprócz tego są przepiękne! Większość moich ulubionych modelek pochodzi ze Szczecina lub okolic, m.in. Klaudia Ungerman, moja modelka w programie „Project Runway”, z którą obecnie współpracuję.
o nich zapomniałam. W Łodzi za to dużo lepiej mi się pracuje. Mam więcej możliwości i właściwie dopiero tu poznałam na czym polega praca projektanta „na poważnie”. Szybko podszkoliłam się w profesjonalnej konstrukcji, krojeniu, szyciu. Poznałam wiele osób z branży krawieckiej, od których wiele się nauczyłam. Z Łodzi bliżej jest do Warszawy, którą dość często muszę odwiedzać. Oprócz tego uwielbiam swoją pracownię, mój dom, ogródek. Stworzyliśmy z Dominikiem (moim mężem) swój świat, w którym czujemy się szczęśliwi.
- Planuje Pani powrót do Szczecina? - Cały czas czuję się mieszkanką Szczecina. Wciąż mam swój pokój u rodziców, śmieję się, że teraz wynajmuję go mamie. Szczecin jest w moim sercu i wracam tu tak często, jak mogę. Nie planuję przeprowadzić się na stałe. Zawsze fajnie mieć dwa swoje miejsca. Ja mam. Mój świat w Łodzi i rodzinny dom w Szczecinie. - Co będzie dalej?
- A styl szczecinian? - Szczecinianki są odważne i nie boją się podkreślać swojej kobiecości. Wyróżniają się na tle innych. Oprócz tego są przepiękne! Większość moich ulubionych modelek pochodzi ze Szczecina lub okolic, m.in. Klaudia Ungerman, moja modelka
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2014
w programie „Project Runway”, z którą obecnie współpracuję.
- Moje plany są bardzo przyziemne. Zaprojektowane mam już kolekcje na trzy sezony, teraz zaczynam po kolei je realizować. Zaopatruję coraz więcej butików. Nie mogę doczekać się wakacji, chciałabym znów wyjechać ze stałą ekipą do Chorwacji, Włoch. Tam najlepiej wypoczywam.
#18
Showroom
#
Serwetki papierowe, DUKA, cena: 6,90 zł
Talerzyk, H&M, cena: 9,90 zł Mała miseczka z motywem pióra, H&M, cena: 14,90 zł Poduszka na krzesło w kwiaty, H&M, cena: 29,90 zł
Krzesło drewniane, JYSK, cena: 349,00 zł
Łyżka sylikonowa, DUKA, cena: 29,90 zł Kieliszek, HOME&YOU, cena: 15,00 zł Dzbanek, DUKA, cena: 59,90 zł
Garden party
Lampion, HOME&YOU, cena: 25,00 zł Donica, JYSK, cena: 10 zł
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2014
Maj to idealny miesiąc na zorganizowanie przyjęcia na świeżym powietrzu. Zaserwuj gościom desery w kolorowych miseczkach i pucharkach, posadź ich na miękkich poduchach, zapal świeczki w lampionach i baw się do późnej nocy. Przyjęcie pod gołym niebem możesz zorganizować na łące, w ogrodzie, nad jeziorem, na tarasie, a nawet na balkonie. Wystarczą odpowiednie rekwizyty, trochę fantazji i doborowe towarzystwo.
#20
Showroom
#
Haftowana sukienka bandeau, H&M, cena: 199 zł Sukienka, MOHITO, cena: 129,99 zł
Naszyjnik, CROPP, cena: 29,99 zł
Bransoletka, YES, cena: 499 zł Frotowa sukienka, H&M, cena: 129,90 zł
Torebka skórzana, KAZAR, cena: 829 zł Torba, GINO ROSSI, cena: 329,90 zł
Sukienka z haftem angielskim, H&M, cena: 79,90 zł
Słodki jak koktajl Imprezy na świeżym powietrzu wymagają szczególnego stroju. Nie sprawdzi się klasyczna mała czarna ani krwistoczerwona mini. Na imprezę koktajlową wybierz zwiewne sukienki w pastelowych kolorach. Najmodniejsze są te jasno-żółte, miętowe, błękitne, różowe i kremowe. Aby nie było za słodko, połącz je Półsandały, ze szpilkami imitującymi wężową skórę i odważną biżuterią. KAZAR, I baw się pod gwiazdami do późnej nocy! cena: 569 zł
#21
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2014
Rozmowa miesiąca
#
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2014
#22
Rozmowa miesiąca
#
The Jolly Boys Dziarscy staruszkowie z Jamajki Rozmowa z Albertem Minottem, wokalistą The Jolly Boys, jamajskiej formacji, która 3 czerwca wystąpi na dziedzińcu szczecińskiego Zamku Książąt Pomorskich. Tekst: Małgorzata Klimczak / Foto: Archiwum
#23
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2014
Rozmowa miesiąca
#
- Gracie muzykę określaną jako mento. Co to za dźwięki? - To typowa muzyka jamajska. Tu ma swoje korzenie. Na Jamajce ludzie są przyzwyczajeni do tego, że dużo tańczą. Pamiętam, że dużo słuchaliśmy tej muzyki z moim ojcem, chodziliśmy patrzeć jak ludzie tańczą do mento. Moi dziadkowie opowiadali mi o niewolnikach, którzy byli karani za śpiewanie mento. Ale niektórzy właściciele niewolników prosili nawet, żeby dla nich występowali. Mento ma też wpływy europejskie, szczególnie z muzyki celtyckiej. Podstawowe instrumenty, na których się gra mento, to banjo, rumba box, bongo i saksofon. - Można powiedzieć, że mento to narodowa muzyka jamajska? - Tak, tradycyjna. Gramy też calypso, ale calypso pochodzi z Trynidadu. - Mento opowiada o życiu, seksie, radości... - Zawsze tak było ponieważ mento brzmi tak, że wprawia w ruch całe ciało. Zaczynasz tańczyć, cieszyć się wspólnie z innymi ludźmi, czuć się wyjątkowo. To kwintesencja życia, jego celebrowania, radości. Możesz to dzielić z innymi. Takie jest założenie mento. - Na początku kariery, w latach 50. i 60. graliście w hotelach, na plażach. Nadal występujecie w takich miejscach? - Wciąż lubimy to robić. Ludzie przyjeżdżają na Jamajkę do Port
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2014
#24
Antonio, a my możemy dla nich zagrać. To dosyć atrakcyjne dla obu stron. Jesteśmy stąd, jesteśmy lokalnym kolorytem, więc występujemy. Zresztą granie to całe nasze życie, nie ma znaczenia, czy to wielka sala koncertowa, czy hotel w Port Antonio. - Graliście wtedy dla wielu sławnych ludzi, którzy przyjeżdżali na Jamajkę. Jak to wspominacie? - Ściskaliśmy sobie ręce. Graliśmy na plażach, a oni przychodzili na nasze koncerty i chcieli nas poznać. Przyjeżdżały tu takie gwiazdy Hollywood, jak Burt Lancaster, Robert Mitchum. Erol Flynn nawet tu mieszkał i bywał często na naszych koncertach. Przyjechał do Port Antonio na początku lat 50. i mieszkał na łodzi ze swoją żoną. Był naszym wielkim fanem. Przyjeżdżała też Elizabeth Taylor z Richardem Burtonem. Na Jamajce kręcony był pierwszy film z cyklu przygód Jamesa Bonda „Dr No” i na widowni pojawił się także Sean Connery. - Na początku nagrywaliście własne utwory, ale Wasza płyta „Great Expectation” to covery. Jak się czujecie, śpiewając utwory innych wykonawców? - Wykonywanie utworów innych artystów może sprawiać taką samą radość, jak wykonywanie własnych utworów, pod warunkiem, że zaśpie-
Rozmowa miesiąca
#
wa się je po swojemu. Kiedy dostaliśmy propozycję nagrania takiej płyty, zastanawialiśmy się, czy naprawdę chcemy to zrobić. Posłuchaliśmy tych utworów w oryginale i wiedzieliśmy, że musimy je zaśpiewać w stylu mento. Lubimy śpiewać covery, nie mamy z tym problemu. Doceniamy innych artystów, ale śpiewamy ich utwory po swojemu.
Mento opowiada o zyciu, seksie, radosci...
wiedzieliśmy, co będzie dalej. To było dla nas trudne.
Mento brzmi tak, że wprawia w ruch całe ciało. Zaczynasz tańczyć, cieszyć się wspólnie z innymi ludźmi, czuć się wyjątkowo. To kwintesencja życia, jego celebrowania, radości. Możesz to dzielić z innymi.
- W Waszej karierze był moment, kiedy przestaliście śpiewać. Nikt o Was nie pamiętał. Jakie to było doświadczenie? - Kiedy występujesz na scenie, to chcesz cały czas to robić. Jeśli jesteś piosenkarzem, to jesteś piosenkarzem. Chcesz być z publicznością, dawać jej radość. Piosenkarz, który nie może występować, nigdy nie czuje się dobrze. To jest jego praca, jego życie. Graliśmy muzykę przez 50 lat, zrobiliśmy wiele dla naszego kraju, byliśmy wizytówką Jamajki, ale wszyscy o nas zapomnieli. Pojawiły się inne gatunki muzyczne, bardziej popularne. Nie zarabialiśmy pieniędzy, nie
- Na scenie czujecie się wciąż młodzi? - Tak. Z przyjemnością patrzymy na widownię, na piękne dziewczyny, które się uśmiechają, cieszą się słuchając naszej muzyki. To nam daje energię. Całe życie śpiewamy dla ludzi i lubimy to robić.
- Wciąż potrafisz chodzić na rękach? - Tak. Robię to codziennie i mogę to pokazać jak do was przyjadę. - Co zagracie w Szczecinie? - Przede wszystkim mento. Nasze utwory i covery. Cieszymy się z przyjazdu do Polski. Mamy nadzieję, że rozbawimy widownię, sprawimy radość ludziom, którzy przyjdą na koncert, zachęcimy do tańca, bo mento jest muzyką do tańca. Przywieziemy do was Jamajkę.
#25
Bilety do wygrania MagazynMMTrendy
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2014
Wnętrza
#
W pomieszczeniu, gdzie kiedyś było przejście dla koni do stajni, teraz jest hol. Dość szeroki, w którym projektantka powiesiła dwie czerwone półki na drobiazgi, a za nimi postawiła nowoczesny, obracany, włoski fotel.
Z holu wchodzi się do kuchni, która ustawiona jest w kształcie litery L.
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2014
#26
Wnętrza
#
Luksus w środku wsi Inwestorzy chcieli mieć proste wnętrze, nawiązujące do surowego, wiejskiego charakteru, ale z nowoczesną nutą. Znaleźli dom, który stoi 30 kilometrów od centrum Szczecina, w niemieckim Mescherin. Tekst: Bogna Skarul / Foto: Andrzej Szkocki
zwraca uwagę na wykusz koło wanny, który odkryła podczas remontu. Został w łazience i teraz służy jako półka. Pokazuje też półkę na kosmetyki, którą gospodarze zrobili z belek z odzysku.
- Chodziło też o to, aby wnętrze, poza walorami estetycznymi, było łatwe w utrzymaniu - mówi projektantka Dorota Szeszko. - W końcu to posesja, która stoi niemal w środku wsi. Kilka lat temu inwestorzy znaleźli oddaloną od Szczecina o 30 kilometrów ruinę starego niemieckiego domu.
Łazienka z desek i kafli Dom miał dobudowaną wiatę, przez którą do stajni przechodziły konie. Na parterze było mnóstwo niewielkich pomieszczeń, gdzieniegdzie przez tynk prześwitywały ceglane ściany, a na suficie stare zbutwiałe belki. - Postanowiliśmy zostawić te stare, ale dające się odnowić elementy - opowiada Dorota Szeszko, choć dodaje, że pierwotna koncepcja wnętrza była inna. Miał dominować minimalizm. Ale kiedy gospodarze i projektantka wspólnie zabrali się do zrywania starych tapet i tynków, ujrzeli łuki, piękną więźbę dachową, drewniany strop, ryglowe ściany, które żal było zasłaniać płytą kartonową. Pewne elementy trzeba było wymienić, ale ryglowa ściana w łazience nadawała pomieszczeniu specyficznego charakteru. - Pan domu osobiście zrobił nawet podstawę do baterii przy wannie ze starych belek z odzysku - opowiada projektantka. Ściany trzeba było odpowiednio przystosować do wnętrza, czyli tak zakonserwować belki i cegły, aby wytrzymywały wilgoć. Naturalne kolory i charakter wnętrza wymusiły wręcz zastosowanie w tej części łazienki podłogi z drewna. Dopiero druga część ma bardziej tradycyjny wygląd, czyli podłoga i kawałek ściany wyłożone są płytkami trawertynu. - Postanowiłam zastosować tu drewno obok cegieł, ale koniecznie musiałam też tę część łazienki rozjaśnić bielą na ścianach - pokazuje Dorota Szeszko, a przy okazji
#27
Sypialnia na górze domu to jedno z ciekawszych pomieszczeń, ale jednocześnie jedno z trudniejszych do zaprojektowania. Stropy i skośne ściany nadają charakteru, ale także ograniczają możliwość aranżacji pokoju. Na szczęście udało się tak przerobić belki u wezgłowia łóżka, że teraz spełniają funkcję półki albo nawet nocnych stolików. Tylko jedna ściana nadawała się, by postawić przy niej szafy. Zmieściły się trzy ikeowskie z lakierowanymi frontami. Pewnym wyzwaniem było rozmieszczenie oświetlenia, bo wszystkim zależało, aby nie było widać kabelków i wtyczek. Fachowcom w większości wypadków to się udało, bo nawet nie widać kabli przy wtyczkach i wyłącznikach na ścianach ceglanych. Również tych starych.
Tędy prowadzono konie Ale najciekawszy jest parter domu. W pomieszczeniu, gdzie kiedyś było przejście dla koni do stajni, teraz jest hol. Dość szeroki, w którym na ceglanej ścianie projektantka zawiesiła dwie czerwone, zamykane półki na drobiazgi, a za nimi postawiła nowoczesny, obracany, włoski fotel. Hol w sposób naturalny przechodzi do kuchni. - To nietypowe rozwiązanie - przyznaje Dorota Szeszko. - Chodziło o przedłużenie holu aż po okno kuchenne, bo dalej za łukiem ściany jest pokój jadalny. Usytuowanie kuchni jest jak najbardziej celowe, bo praktyczne dla gospodyni, która zaraz po wejściu do domu ma gdzie wyłożyć siatki z zakupami, a jednocześnie kuchnia niejako obsługuje jadalnię i taras.
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2014
Wnętrza
#
Przerobione belki u wezgłowia łóżka pełnią funkcję półek albo nawet nocnego stolika.
Naturalne kolory i charakter wnętrza wymusiły w części łazienki zastosowanie drewnianej podłogi.
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2014
#28
Wnętrza
#
Z jadalni przechodzi się do małego holu, w którym zamontowano schody prowadzące na piętro.
#29
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2014
Wnętrza
#
W jadalni pod ścianą stoi spory stół projektu Doroty Szeszko. Może przy nim swobodnie zasiąść nawet dziesięć osób.
Latem dom staje się jeszcze większy. Wystarczy otworzyć drzwi balkonowe i już jesteśmy na tarasie.
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2014
#30
Wnętrza
#
Latem dom staje się jeszcze większy. Wystarczy otworzyć drzwi balkonowe i jesteśmy na tarasie. Ten zasłonięty jest z dwóch stron ścianami - domu i naturalnego muru, który powstał pewnie jeszcze w 1920 roku.
Z jadalni przechodzi się do wewnętrznego, małego holu, w którym po jednej stronie znalazło się miejsce na pianino, a po drugiej zamontowano schody prowadzące na piętro. Ściana oddzielająca jadalnię od małego holu datowana jest na 1920 rok. Widać więc otwory okienne i drzwiowe, które teraz naturalnie oddzielają pomieszczenia, ale i też stanowią jego wystrój.
Kuchnia ustawiona jest w kształcie litery L. Meble niemieckiego producenta Sachsen Kuchen wykonało szczecińskie studio kuchenne Studio System. Zamiast typowego fartucha z płytek ceramicznych, nad szafkami kuchennymi projektantka zaproponowała szklane tafle, z których też powstał parapet okienny. - To ładniej wygląda i wbrew pozorom jest bardzo łatwe w utrzymaniu - przekonuje Dorota Szeszko. Lodówka i piekarnik stoją po drugiej stronie szafek, zabudowane we wnęce powstałej z cegieł odzyskanych podczas remontu.
Latem dom się powiększa
Jadalnia z widokiem Kuchnia naturalnie przechodzi do sporej jadalni, która z jednej strony jest całkowicie odsłonięta szklanymi drzwiami tarasowymi do ogrodu. Przeciwległą ścianę pomieszczenia tworzą naturalne łuki, tylko gdzieniegdzie z nowymi cegłami. To przejścia do kolejnych pomieszczeń domu. W jadalni pod ścianą stoi spory stół projektu Doroty Szeszko. Może przy nim swobodnie zasiąść 10 osób. Po obu stronach stołu projektantka ustawiła wygodne, białe fotele, a pod dwiema ścianami ustawiła wielkie ławy do siedzenia, podobnej do stołu konstrukcji i z tego samego drewna. - W końcu ten dom miał mieć także wiejski charakter - przypomina i dodaje, że najbardziej lubi siedzieć właśnie w jadalni, z której widać taras i dalej ogród. - Lubię duże, przeszklone powierzchnie. Udało się tu niemal całą ścianę domu zbudować z drzwi tarasowych. Mają grafitowe ramy. To trochę przez przypadek, bo pomylił się producent. Ale są piękne.
#31
Z małego holu przechodzimy do pokoju dziennego. To spore pomieszczenie, którego atrakcją jest między innymi zejście w podłodze do piwnicy na wino i kominek po jednej stronie (zrobiony z cegieł z odzysku), a po drugiej ściana z płyt „suprema”. Takie płyty stosowane były raczej w magazynach, a pomysł zastosowania ich w domu zrodził się podczas wizyty w jednym z awangardowych magazynów meblowych w Berlinie. - Właścicielom domu tak się to spodobało, że poprosili, by podobne rozwiązanie zastosować u nich w domu - przyznaje Dorota Szeszko i dodaje, że płyty zostały przyklejone do ściany, wmontowano w nie oświetlenie i całość pomalowano na biało. Latem dom staje się jeszcze większy. Wystarczy otworzyć drzwi balkonowe i jesteśmy na tarasie. Ten zasłonięty jest z dwóch stron ścianami - domu i naturalnego muru, który powstał pewnie jeszcze w 1920 roku. Dalej jest ogród, ale tarasowy, więc na „pierwszym piętrze” trawnik obsadzono dookoła skalniakami, dopiero na drugim tarasie znalazło się miejsce na warzywniak.
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2014
Styl życia
#
2
1
3
4
10 7
5
6
9
Foto: Andrzej Szkocki
8
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2014
#32
Styl życia
#
Moja szafa jest kolorowa
Anna Turkiewicz znana jest jako szefowa agencji reklamowej, która na szczecińskim rynku pojawiła się na przełomie lat 80. i 90. Do pracy chodzi najczęściej ubrana w tzw. mundurek, czyli stosowną garsonkę, czarną sukienkę, ewentualnie spodnie z żakietem. Tak naprawdę ubiera się w zależności od nastroju. A ten zmienia się często, bo rano zanim wyjdzie z domu - jak sama przyznaje - przebiera się 25 razy. Lubi kolory i styl na Marylę Rodowicz, której od lat jest wierną fanką. Stąd w jej szafie długie spódnice z falbanami i aplikacjami, kolorowe bluzki. 1. Kolorowa bluzka z Zary, to propozycja na letnie wyjście. Anna wkłada ją najczęściej do czarnych spodni i czarnych szpilek. 2. Ten żakiet i spódnica to wcale nie był komplet. Spódnicę kupiła w Zarze, a marynarkę wypatrzyła „przy okazji”. Dopiero w domu zauważyła, że jedno do drugiego świetnie pasuje. Teraz jest to idealny komplet na wyjście, także biznesowe. 3. Tunika - można ją nosić z biżuterią, latem do cienkich spodni, a zimą do czarnych. Pasuje też na tzw. wyjście, ale pod warunkiem, że towarzyszyć jej będą odpowiednie korale. 4. To jedna z wielu spódnic w stylu
Maryli Rodowicz. Szeroka u dołu, z wyhaftowanymi kwiatami. Do tego Anna najczęściej dobiera top i żakiet.
obowiązkowe. Anna lubi latem ubierać się na czerwono, a przynajmniej mieć czerwone dodatki.
5. Torebka na wyjście do teatru lub filharmonii. Elegancka, ale niewiele się w niej mieści - zazwyczaj klucze, portfel i telefon komórkowy.
10. Czerwona torebka, to zakup do czerwonych butów.
6. Buty czarne, wyjściowe. Niezmiernie wygodne. Anna często wkłada je do pracy.
- szefowa Agencji Reklamowej AT. Prowadzi ją od ponad dwudziestu lat razem z mężem Andrzejem. Wcześniej przez 16 lat pracowała jako pedagog, bo ukończyła pedagogikę na szczecińskiej uczelni. Jej pasją są podróże. Lubi ludzi i jest bardzo nastawiona na pomoc potrzebującym. Poza tym jest szczęśliwą, uśmiechniętą, zadowoloną ze swojego życia kobietą. (bs)
7. Buty typowe na wieczór. 8. Spódnica z czarnego aksamitu z aplikacjami. Ulubiona stała się dopiero, kiedy Anna do szerokiej spódnicy przyszyła aksamitny pas. Teraz spódnica jest dłuższa i ładniej leży na biodrach. 9. Czerwone buty to niemalże obuwie
Anna Turkiewicz
R E K L A M A
Rozmowa
#
Sięgać gwiazd i jeszcze dalej Jolanta Drąszkowska, prezes i właścicielka firmy Neptun Developer, zaprosiła do Szczecina Wojciecha Siudmaka oraz Rafała Olbińskiego. W planach są kolejni mistrzowie. Tekst: Krystyna Pohl / Foto: Sebastian Wołosz
- Kto był Pani mistrzem? - Od czterdziestu lat jest nim Helena Pilarska, moja przyjaciółka. Jest mistrzem w zawodzie, trosce o rodzinę, w odbiorze i tworzeniu sztuki. Maluje, pisze wiersze, emanuje optymizmem, pozytywną energią, miłością do ludzi. Wzrusza mnie, inspiruje. W niektórych dziedzinach staram się chociaż jej dorównać. - Mistrz jest ważny w życiu? - Bardzo. Ważne jest, aby szczególnie młodzi ludzie mogli na swojej drodze spotkać mistrza, by dane im było czerpać z jego wiedzy, doświadczenia, by jego dokonania były dla nich inspiracją, drogowskazem. - Zapewne z tego przekonania narodził się program „Sięgajcie gwiazd. Spotkanie z mistrzem”. Wojciech Siudmak powiedział o nim, że to wzór dobrze pojętego mecenatu, w którym chodzi przede wszystkim o moralny i uczuciowy wkład w kształtowanie osobowości. MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2014
- Program narodził się z chęci pomocy, zrobienia dla innych czegoś dobrego i koniecznie trwałego. W 2010 roku nasza firma obchodziła dziesięciolecie, miała na koncie prawie tysiąc wybudowanych mieszkań. Pomyślałam, że warto to uczcić, ale nie banalnym bankietem, a czymś trwałym. Rozważaliśmy pomysł renowacji któregoś z miejskich pomników. Ale mój kolega od czasów licealnych i studenckich, Grzegorz Dowlasz podpowiedział, bym zainteresowała się Liceum Plastycznym. Z córką Dorotą Kawecką, wówczas dyrektorem Neptun Developer, jechałyśmy na spotkanie z dyrektorem liceum Arturem Sawczukiem. Po drodze rozmawiałyśmy o sposobach pomocy, zastanawiałyśmy się nad potrzebami szkoły, kwotą jaką chcemy przeznaczyć. I wtedy Dorota zaproponowała: „powiemy krótko, sięgajcie gwiazd”. Bardzo mi się spodobały te słowa, bo oznaczały, że możliwości są nieograniczone. - W szkole powstała profesjonalna galeria, Pani firma wyposażyła technicznie pracownię graficzną, ufundowała stypendia…
#34
Rozmowa
#
- Ale ciągle brakowało elementu inspiracji. I wtedy narodził się pomysł spotkań z mistrzami. Ich wyboru dokonuje szkoła. Wspólnie zapraszamy, a moja firma pokrywa koszty podróży, wystawy ich prac i kilkudniowego pobytu w Szczecinie. Uczestniczyłam w tych spotkaniach mistrzów z uczniami, obserwowałam jak są dla nich ważne, z jaką uwagą słuchają opowieści artystów o ich drodze na szczyt, drodze do gwiazd. Zapamiętają te spotkania do końca życia, niezależnie jak dalej potoczą się ich losy. Nie ukrywam, że dla mnie osobiste poznanie tak wielkich artystów też jest bardzo ważne. Cieszę się, że nasza znajomość trwa nadal. - Wojciech Siudmak w czasie pobytu w Szczecinie opowiedział o swoim przedsięwzięciu, które nazwał Światowy Projekt Pokoju „Wieczna Miłość”. Ma to być połączenie dziełami sztuki różnych miast świata, służące rozwojowi idei harmonii, tolerancji, pokoju. W 2013 roku pierwszy pomnik został odsłonięty w Wieluniu. Pani została zaproszona na tę uroczystość. - Byłam zaszczycona, bo idea tego projektu jest mi bardzo bliska, zaangażowałam się też w jego realizację. Pojechaliśmy całą rodziną, z wnukami. Wieluń to miasto rodzinne pana Siudmaka. To też miasto, na które spadły pierwsze bomby we wrześniu 1939 roku. W zeszłym roku, 1 września odbyło się uroczyste odsłonięcie pomnika, którego autorem jest Wojciech Siudmak. Przedstawia zbliżone do siebie twarze kobiety i mężczyzny, dwie planety zawieszone w przestrzeni kosmosu, które łączą się orbitami tworząc znak nieskończoności. Pomnik jest symbolem pokoju, piękna i uniwersalnej harmonii. Kolejnym etapem projektu było wręczenie statuetki - miniatury pomnika „Wieczna Miłość” - kompozytorowi Wojciechowi Kilarowi. Uroczystość odbyła się w Kielcach w Filharmonii Świętokrzyskiej.
Byłam wzruszona, że to mnie przypadł w udziale zaszczyt wręczania nagrody tak wybitnemu kompozytorowi. - Trudno było zaprosić do Szczecina światowej sławy malarza i plakacistę Rafała Olbińskiego? - Tej sztuki dokonał pan Artur Sawczuk, dyrektor Liceum Plastycznego, a wspomagała go moja córka Dorota Kawecka. Nie było łatwo. Wiem od pana Olbińskiego, że spodobała mu się idea spotkań młodzieży z mistrzami. Uczniowie byli zachwyceni opowieścią o jego karierze zawodowej, warsztatami, które prowadził. A on sam przyznał, że w każdym zawodzie ważne są relacje mistrz - uczeń. Że będzie szczęśliwy i dumny, gdy te jego uwagi okażą się inspirujące chociaż dla kilku osób, bo on sam wiele zawdzięcza swoim mentorom i teraz może oddać to co kiedyś sam dostał. Wizyta pana Olbińskiego upewniła mnie, że ten program należy kontynuować.
Jolanta Drąszkowska
jest współorganizatorką programu „Sięgajcie gwiazd. Spotkanie z mistrzem”. Ten unikatowy program edukacyjny realizowany jest w Licem Plastycznym w Szczecinie. Do szkoły, na spotkania i warsztaty z uczniami są zapraszani światowej sławy artyści plastycy. W 2011 roku gościem był krakowski malarz i grafik Leszek Sobocki, w następnym roku przyjechał z Paryża malarz Wojciech Siudmak. A w lutym tego roku zajęcia z uczniami poprowadził - mieszkający w Nowym Jorku malarz i plakacista - Rafał Olbiński. Spotkaniom towarzyszą wystawy prac artystów i uczniów. R E K L A M A
Moto
#
Dżentelmen w sportowym obuwiu
Posiadanie własnego Range Rovera Sport przypomina trochę posiadanie najdroższego apartamentu w mieście. Luksusowe wyposażenie jest jego wizytówką, ale nie dostrzeżesz tego z zewnątrz. Pomimo oczywistych predyspozycji do bycia autem dla VIP-ów, zapewnia również coś, czego brakuje sportowym wozom dla playboyów. Jest dyskretny. Tekst: Maciej Weber / Foto: Krystian Michalak
Wielu z nas, kierowców, szuka dla siebie czegoś wyjątkowego. Pojazdu, dzięki któremu będziemy mogli poczuć dreszcz emocji i niezwykłą radość z posiadania czegoś godnego poza-zdroszczenia. Czegoś, co wzbudzi nienawiść sąsiadów i zachwyt płci pięknej. SUV-y kategorii premium są samochodami luksusowymi o wymiarach zbliżonych do przeciętnej stodoły i napędzanych silnikami zdolnymi do obracania nie MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2014
tylko kół, ale całych planet. Niekwestionowanym królem tej kategorii jest Range Rover. Auto, które poziomem wyposażenia mogłoby zawstydzić pałac w Wilanowie, jest rzadkim widokiem na polskich drogach, a jego wersja sport to prawdziwy biały kruk. - Takie auto wciąż można kupić - opowiada Tomasz Adamczewski, właściciel samochodu. - Jest ich niewiele, ale da się to zrobić.
#36
Moto
#
Model został zaprezentowany w 2004 roku i z miejsca zyskał miano auta dla piłkarzy, ponieważ ci (a w szczególności grający w lidze angielskiej) stanowili największą grupę klientów kupujących Sporta. - Ten egzemplarz nie ma jedynie tego, czego ja szukałem najbardziej, czyli elektrycznie podnoszonej i opuszczanej tylnej klapy, poza tym jest chyba wszystko - mówi pan Tomasz. - Kupiłem go w Polsce od pierwszego właściciela, który z kolei nabył go w polskim salonie. Dzięki niemu, nawet jeżeli jesteś gwiazdą światowego formatu, przejedziesz przez miasto bez wzbudzania niezdrowej sensacji wśród gawiedzi. Jednocześnie prowadząc go masz poczucie wyjątkowości. Kupiłem go, bo jest inny niż wszystkie inne auta tej klasy - mówi pan Tomasz. Trudno się nie zgodzić z opinią właściciela, ponieważ ciężko znaleźć drugi pojazd, który byłby tak charakterystyczny i miał jednocześnie tyle charakteru. Ma w sobie coś z angielskiego dżentelmena, którym przecież jest. Jego pojawienie się powoduje, że odruchowo zwraca się na niego uwagę, ale nie jest to szał jak u fanek popowych idoli, a podziw i spokój, jakbyś właśnie został przedstawiony brytyjskiej królowej. Wielkość wozu pozwala przypuszczać, że doskonale sprawdzi się jako pojazd dla rodziny oraz wszystkich krewnych i znajomych królika, ale i tu mogą nas spotkać niespodzianki. - Bagażnik nie jest aż taki wielki, jakby mogło się wydawać. Inne auta tej klasy mają większą przestrzeń bagażową, ale jest to osiągnięte kosztem miejsca na tylnych siedzeniach - mówi pan
Tomasz. Nie można jednak stwierdzić, że miejsca na pakunki brakuje. Po otwarciu tylnej klapy napotykamy przestrzeń, w której można zmieścić stół bilardowy wraz z graczami. Silnik diesla V8 o pojemności 3.6 l musi radzić sobie z autem ważącym 2,7 tony. I radzi sobie całkiem nieźle. Rozpędzenie tego kolosa do 100 km/h zajmuje mu jedynie 8,6 s, a wskazówka prędkościomierza zatrzymuje się dopiero po osiągnięciu 210 km/h. Po rozpędzeniu go do maksymalnej, dozwolonej na naszych autostradach prędkości, dociskamy pedał gazu i auto daje nam solidnego kopniaka w plecy, bez trudu przeskakując kolejne wskazania licznika. Jedynym rozczarowaniem może być dźwięk silnika, bo chociaż mamy do dyspozycji silnik V8, to jesteśmy tego świadomi tylko podczas uruchamiania pojazdu. Później dźwięk jednostki napędowej nie jest już tak wyraźny, ale ważne, że wiemy, na co go stać. Niezwykłość tego samochodu polega na tym, że jeżdżąc nim człowiek nie tylko czuje się wyjątkowo, ale także roztacza wokół atmosferę godności i dostojeństwa. Plakietka z napisem Sport dodaje mu pazura, który sprawia, że angielski dżentelmen, oprócz powagi, nabiera też charakteru. Moc jest w tym aucie połączona z niezwykle gustownym opakowaniem, więc wychodząc z domu i wsiadając do niego można się czuć jak dziecko, które za każdym przekręceniem kluczyka otrzymuje najfajniejszy prezent w życiu. Szkoda jedynie, że jest ich tak niewiele, bo gdyby każdy mógł nim jeździć, zdecydowanie wzrósłby wskaźnik zadowolenia w narodzie.
#37
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2014
Moto
#
Najlepsi podwójnie i drugi raz z rzędu! Szczeciński dealer Mercedesa, firma DDB Auto Bogacka kolejny rok z rzędu zostawiła w polu konkurentów z rodziny Mercedesa zdobywając pierwsze miejsce w kategorii serwis i części zamienne. Do sukcesu szczecińska stacja dorzuciła pierwsze miejsce w kategorii produkty i usługi finansowe. Na uroczystej gali w siedzibie grupy Mercedes-Benz przy ul. Gottlieba Daimlera 1 w Warszawie, statuetkę z rąk szefów grupy w kategorii serwis i części zamienne odebrał Jerzy Bogacki, współwłaściciel szczecińskiej spółki. Przypomnijmy, że rok wcześnie statuetką w tej samej kategorii trafiła do rąk Dagmary Bogackiej-Iskry. Na tym nie koniec. DDB Auto Bogacka została również w tym roku uznana za najlepszą firmę w kategorii: produkty i usługi finansowe. Gościem specjalnym kwietniowej gali była Justyna Kowalczyk. Nasza wspaniała sportsmenka od lat jest twarzą Mercedesa. Przemysław Abramowski, kierownik serwisu DDB Auto Bogacka nie ukrywa ogromnej satysfakcji z kolejnego tytułu. - Wyróżnienia bardzo cieszą, ale też mamy świadomość, jak ogromny wysiłek
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2014
#38
trzeba wkładać na co dzień, by móc ubiegać się o tytuł najlepszego - przyznaje. - Klasa premium to wyjątkowe samochody, ale też wyjątkowy i bardzo wymagający klienci. Staramy się sprostać ich oczekiwaniom. Takie wyróżnienia utwierdzają nas w przekonaniu, że warto. To wyróżnienie pracy całego zespołu. Dlatego wyjątkowemu zespołowi ale i klientom należą się szczególne podziękowania. Kierownik serwisu zastrzega, że kolejny tytuł z rzędu nie oznacza, iż spoczną na laurach. - W miarę jedzenia apetyt rośnie, tak jak oczekiwania użytkowników mercedesów - dodaje. W rodzinie Mercedesa utrzymywać się na topie nie jest łatwo. Od kilku lat bowiem koncerny motoryzacyjne rywalizują ze sobą, rywalizują o klienta, starają się zaspakajać ich wszelkie potrzeby. Analizują rynek, obserwują konkurentów, formułują nowe cele,
Moto
#
rewidują oceny pozycji i jakości obsługi swoich stacji dealerskich pod różnym kątem. Mercedes-Benz Polska raz w roku przyznaje właśnie wyróżnienia w różnych kategoriach: sprzedaż samochodów osobowych, dostawczych, sprzedaż części zamiennych i serwis. Warto wyjaśnić, że wyróżnienia w zakresie części zamiennych, serwisu oraz produktów i usług finansowych są oceną całościową posprzedażnej gamy usług. Z pewnością nie bez znaczenia jest doświadczenie firmy - najdłuższe w Polsce. Pamiętajmy, że początki współpracy Jerzego Bogackiego z Mercedes-Benz miały miejsce już 29 lat temu. Właściciele firmy DDB Auto Bogacka zwracają uwagę na fakt, że ostatnie lata dla wielu dziedzin naszej gospodarki były bardzo trudne. Branża motoryzacyjna należy do tych, które najbardziej dotkliwie odczuły skutki spowolnienia gospodarczego. Dlatego satysfakcja z wyróżnień w kategorii sprzedaży części zamiennych i serwisu zdobywanych w tak trudnych czasach jest podwójna. Podkreślają po raz kolejny, że nagroda jest efektem ciężkiej pracy ludzi i zmian organizacyjnych jakie wprowadzono w szczecińskiej stacji w okresie ostatnich kilku lat. Druga nagroda z rzędu i sukces w nowych obszarach usług potwierdzają, że kierunek tych zmian jest właściwy. (pit)
DDB AUTO
Firma powstała w maju 1996 roku, uzyskując status Autoryzowanej Stacji Obsługi Mercedes-Benz. Od tego momentu ściśle współpracuje z Mercedes-Benz Polska. Współpracując z najważniejszymi firmami ubezpieczeniowym, zapewnia bezgotówkowy sposób płatności przy naprawach powypadkowych. Stacja obsługuje wszystkie auta osobowe, a także samochody dostawcze o masie całkowitej do 5 t (do sprintera włącznie). Serwis zapewnia kompleksową bsługę pojazdu, dając gwarancję jakości wykonania oraz niezawodności zastosowanych oryginalnych części MercedesBenz, dostępnych w firmowym sklepie części zamiennych. Od sierpnia 1997 roku firma prowadzi sprzedaż pełnej palety pojazdów osobowych i dostawczych marki Mercedes-Benz. Przy współpracy z Mercedes-Benz Bank Polska zapewniamy pełen pakiet usług finansowych. DDB Auto wchodzi w kolejną fazę rozwoju – firma rozszerza obszar działalności. W Gorzowie Wielkopolskim buduje właśnie nową stację Mercedesa. Kompleks będzie otwarty w przyszłym roku.
#39
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2014
Styl życia
#
Latający dysk łączy ludzi
W Polsce regularnie odbywają się turnieje frisbee, w których udział biorą profesjonalne drużyny. Nasz region reprezentuje Albatros Ultimate Frisbee - ekipa, którą co niedzielę można spotkać na Jasnych Błoniach. - To niezwykły sport, który wyjątkowo łączy ludzi i buduje więzi. Tu nie ma chorej rywalizacji i fauli - mówią zawodnicy. Tekst: Paulina Targaszewska / Foto: Sebastian Wołosz
Większość kojarzy frisbee z dziecięcą zabawą na świeżym powietrzu. Miłośnicy czworonogów rzucają dysk podczas spacerów swoim psom. Niewiele osób jednak wie, że w naszym kraju regularnie organizowane są turnieje frisbee. Dlaczego? Może dlatego, że to sport, w którym rywalizacja schodzi na drugi plan. Nie ma tu czerwonych kartek, powalania przeciwnika na deski ani morderczych treningów. Frisbee to sport, który wzmacnia ciało, relaksuje umysł i łączy ludzi. Albatrosy to największe latające ptaki. Nic więc dziwnego, że szczecińska drużyna frisbee wybrała te stworzenia na patronów i umieściła je w nazwie. Albatros Ultimate Szczecin to grupa przyjaciół, których połączyła miłość do frisbee. Są najlepszą drużyną grającą w Ultimate Frisbee w północnej części Polski. A zaczęło się tak niewinnie. - Jedna z naszych zawodniczek blisko dwa lata temu zainteresowała się drużynową grą we frisbee - mówi Łukasz Sadłowski z Albatros Ultimate Szczecin. - Postanowiła zebrać grupę ludzi, którzy też chętnie pograliby we frisbee i tak powstała nasza drużyna. Najpierw było tylko kilka osób. Teraz w grupie mamy 26 zawodników. Albatrosy spotykają się trzy razy w tygodniu. Trenują w hali lub na orlikach. W niedziele można ich spotkać na Jasnych Błoniach. - Chcemy zainteresować mieszkańców grą we frisbee - mówi Łukasz. - Kiedy gramy na Jasnych Błoniach, wiele osób nam się przygląda, niektórzy zagadują, próbują grać z nami. Zapewniamy, że nie gryziemy - zapraszamy do wspólnej gry wszystkich chętnych. Patrząc na grupę ludzi rzucających do siebie dyskiem, łatwo zawyrokować, że ta gra to bułka z masłem. Wystarczy złapać dysk, rzucić i to wszystko. Pierwsza próba jednak wystarczy, by zmienić zdanie. - Gra we frisbee tylko wygląda na łatwą - mówi Łukasz. - W rzeczywistości trzeba nauczyć się rzucać. Jeśli ktoś nie ma zdolności manualnych, będzie mu tę sztukę trudno opanować. Ważna jest koordynacja. Jeśli jednak bardzo chcemy opanować
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2014
technikę, na pewno damy sobie radę. Wystarczy trenować co 2-3 dni po ok. 60 minut i po krótkim czasie zobaczymy postępy. We frisbee grać może każdy. Zabawę z dyskiem mogą zacząć już kilkuletnie dzieci. Nie ma ograniczeń ani co do płci, ani wagi czy wzrostu. Trzeba tylko chcieć. Do tego potrzebny jest uśmiech na twarzy, trochę odwagi, wygodny strój i dysk ważący 175 gramów, który kupimy za ok. 30-50 zł. - Osoby, które grają we frisbee i biorą udział w turniejach, muszą kupić odpowiednie buty, przydadzą się też stabilizatory na stawy, ale jeśli ktoś chce grać we frisbee rekreacyjnie nie musi ponosić prawie żadnych kosztów - mówi Łukasz. - Jedyny wydatek to dysk, który kosztuje maksymalnie 50 zł. A strój? Wszyscy mamy przecież w szafie sportowe buty i dresy. Frisbee, to bardzo towarzyska gra i to nie tylko dlatego, że gra się drużynowo. Tu szczególnie ważna jest zasada fair play. Najmniejsze dotknięcie zawodnika z przeciwnej drużyny uznawane jest za faul. Obserwując lub grając we frisbee nie spotkamy się zatem ze złośliwościami zawodników przeciwnych drużyn. Tu nie ma fauli, czerwonych kartek, podkładania komuś nóg czy przepychania się. - Zasada fair play wpisana jest w regulamin - mówi Łukasz. - Jeśli jakaś drużyna ma same negatywne opinie za zachowanie zawodników, po prostu nie gra. Podczas turniejów nie ma też sędziów. To wymusza na zawodnikach komunikatywność i umiejętność dochodzenia do kompromisów. Frisbee, to zatem nie tylko świetny sposób na poprawę formy czy spędzanie wolnego czasu. To szansa na poznanie pełnych energii, pozytywnie nastawionych do życia ludzi. - Odkąd zacząłem grać we frisbee, poznałem mnóstwo świetnych osób - mówi Łukasz. - Miłośnicy frisbee to taka fajna, towarzyska komuna. Razem gramy, spędzamy ze sobą czas, przyjaźnimy się. Kiedy gra się podczas turnieju, nie ma się poczucia chorej rywalizacji. Czuje się przyjemność, dobrą zabawę, a kiedy się wygrywa czuć tylko czystą satysfakcję.
#40
Styl życia
#
Skup się na rozwoju osobistym Współczesne życie to mnóstwo wydatków. Czynsz, prąd, ogrzewanie, jedzenie, sprzątanie, ubrania, kosmetyki, sprzęt - obciążają nasze budżety. A gdzie w tym wszystkim jesteś Ty? Ty jako przyczyna, dla której płacisz za wszystko. Ty - od którego zależy zwrot z tych wszystkich inwestycji. Ile jesteś gotów zainwestować w siebie? Tekst: Karolina Karaś / Foto: Sebastian Wołosz
cia, wierzy w niego, wspiera, motywuje, zajmuje pozycję pasażera, niczym pilot rajdowy podczas wyścigu. Jego podstawowe zadania to być obecnym, uważnym i sygnalizować kierowcy trudności zakrętów oraz możliwych przeszkód podczas trasy odcinka specjalnego.
Jeśli masz samochód, nie przeliczasz ile kosztuje Cię rocznie jego utrzymanie. A jednak ponosisz koszty związane z wymianą opon, przeglądami, ubezpieczeniem, wymianą oleju, serwisowaniem, myciem i tankowaniem. Te wydatki pozwalają na bezstresowe poruszanie się po drogach. Podłączasz gps’a i wyznaczasz cele podróży, jeździsz z punktu A do punktu B, pędząc wciąż przed siebie. Dbamy o swoje mieszkania, samochody, ciuchy, sprzęty i systematycznie mnożymy swój inwentarz. A gdyby spojrzeć na własne wnętrze, jak na wnętrze swojego samochodu albo swojego domu, co byśmy zobaczyli? Kiedy ostatni raz dokonywałeś przeglądu wartości, zastanowiłeś się nad celami i sensem swojej drogi, nad tym co przed Tobą i co dla Ciebie ważne? Żaden zawodowy kierowca nie wsiada do samochodu bez znajomości celu podróży, ale w codziennym życiu często obserwujemy kierowców prowadzących swoje pojazdy bez celu. Skoro nie wiesz dokąd jedziesz, to skąd wiesz kiedy skręcić w lewo, a kiedy w prawo. Po czym poznasz, że dojechałeś na miejsce?
Najbliższą okazją do zdobycia nowej wiedzy o sobie jest Międzynarodowy Tydzień Coachingu odbywający się w dniach 19-25 maja na całym świecie – w tym również w Szczecinie. Więcej informacji oraz harmonogram wydarzeń organizowanych przez szczeciński oddział ICF znajdziesz na: www.coachingweek.pl Koszt profesjonalnej sesji coachingowej w Szczecinie waha się pomiędzy 100 a 500 złotych. Oczywiście można skorzystać z bezpłatnych sesji proponowanych przez początkujących coachów, albo wziąć udział w darmowych sesjach podczas takich wydarzeń jak Coaching Week. Możesz także namówić swojego szefa aby zasponsorował proces coachingowy – wtedy i on skorzysta na Twoim rozwoju.
Wiele osób odnosi się do rozwoju osobistego z rezerwą, nawet z niechęcią. A przecież sam jesteś dla siebie najbogatszym źródłem zasobów i nic nie będzie pewniejszą inwestycją w przyszłość niż Ty sam. Zainwestować w swój rozwój możesz na wiele sposobów - czytając książki, biorąc udział w seminariach, treningach, szkoleniach lub indywidualnych sesji coachingowych. W Szczecinie działa wielu, bardzo dobrze wykwalifikowanych coachów oraz prężnie działający oddział ICF (International Coaching Federation). Coaching z definicji to wyprawa w przyszłość do celu, ale podczas sesji można się przyjrzeć też chwili obecnej, by dostrzec co już mam, potrafię i wiem. Coach czyni swojego klienta skutecznym sprawcą własnego ży-
#41
- Przykłady spotkań z klientami pokazują, że skupienie się na tym, co dla nas w życiu naprawdę ważne, wielokrotnie zwiększa nasze szanse na sukces, w tym sukces finansowy - mówi Katarzyna Szydłowska, szczecinianka prowadząca portal www.coachingi.pl. - Problem polega na tym, że nikt nas nie uczył, aby uważnie przyglądać się sobie i tu odnajdywać zasoby do działania i spokój do życia. Dodatkowo towarzyszy nam strach. Lękamy się założenia własnej firmy, boimy się porażek, rozstań, zwolnień i bezrobocia, stresujemy się rozmowami kwalifikacyjnymi. Te lęki, jak zaciągnięte hamulce skutecznie blokują nam jazdę do przodu. Każdy z nas ma w swoim umyśle całe tomy zapisane opowieściami, za pomocą których porusza się po świecie. Uwięzieni w przewidywalnym i odkrytym systemie poruszamy się za pomocą przekonań - drogowskazów wciąż po tej samej, znajomej i nudnej okolicy. I dziwimy się gdy kilka trafnych pytań przenosi nas na inny, szczęśliwy biegun.
Rozmawiając z wieloma osobami w naszym mieście a także poza nim, niezależnie czy to jest Poznań, Warszawa, Londyn czy Mediolan słyszę, jak bardzo kryzys gospodarczy wpędza w bezradność i niezadowolenie właścicieli przedsiębiorstw, czy handlowców. Ale kryzys gospodarczy, ekonomiczny, rodzinny, osobisty to najlepsza okazja do rozwoju. Nie czekajmy: na lepsze czasy, na lepsze okoliczności, pogodę, na klientów. Jeśli nie podoba Ci się sytuacja, w której się znalazłeś, masz do wyboru jedno z dwóch rozwiązań: albo to zmień albo zaakceptuj.
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2014
Kulinaria
#
Z tęsknoty za zapachami Toskanii Do Trattori Toscana zaglądają szczecinianie spragnieni charakterystycznej włoskiej kuchni, bo tu, oprócz wybornych toskańskich dań, znajdują także atmosferę tamtego regionu. A Włosi, którzy tu trafią, zawsze gratulują kucharzom odwzorowanych w potrawach smaków Toskanii. nie maszynowo, ale ręcznie - zdradza Mariusz Kuzio. - Pilnujemy też, aby przechowywać je w odpowiednich warunkach, więc latem czasami musimy je chłodzić kostkami lodu, zimą natomiast układamy je bliżej kuchni, aby nie zmarzło.
Włoska Toskania ma spore grono miłośników i wielbicieli. Zachwyca pejzażami z polami winorośli i oliwnych gajów, przyciąga senną małomiasteczkową atmosferą oraz mnóstwem zabytkowych domów i ulic, przy których można usiąść w jednym z licznych lokali i zamówić kieliszek tamtejszego wina. Ci, co byli w Toskanii, po powrocie do Polski tęsknią za tamtejszym zapachem świeżego chleba, intensywnym aromatem ziół, za toskańską pizzą i sałatą polaną oliwą z oliwek zebranych właśnie z gajów oliwnych.
Zabawa smakami
Stare, włoskie przepisy Ta miłość do toskańskich pejzaży, wina i prostego, ale smacznego jedzenia zainspirowała właścicieli Trattorii Toscana. Stworzyli w swoim lokalu małą Toskanię z odwzorowanymi kolorowymi okiennicami, jakby prosto przeniesionymi z uliczek Sieny, Luccy czy Livorno. Z drzewami oliwnymi, kwiatami i koniecznie z tamtejszym winem. Szczecinianie to doceniają. Podczas weekendów w porze obiadowej często nie ma tu wolnych stolików. Wszyscy chcą posmakować słynnej, prawdziwie włoskiej pizzy, zupy rybnej, a na deser tarty z owocami czy tiramisu. Parę tygodni temu Trattoria Toscana zanotowała swój rekord w liczbie wydanych pizz. W ciągu jednego dnia klienci zjedli tu 180 placków z różnymi dodatkami. - Pizzerie pewnie wydają ich dziennie więcej, ale my przecież nie jesteśmy pizzerią - tłumaczy Mariusz Kuzio, szef kuchni Trattoria Toscana. - Oprócz pizzy, poszło kilkadziesiąt sałatek, porcji makaronu, mięs, muli, zup. Emilia Makowska, która w lokalu przygotowuje pizzę, a wcześniej pracowała w pizzerii we Włoszech, wcale się nie dziwi, że szczecinianie tak chętnie zamawiają placki w Toscanie. - Bo one niczym nie różnią się od tych włoskich - podkreśla. - W końcu korzystamy z tych samych składników i starych włoskich przepisów. Zauważyła co prawda, że Włosi najchętniej jedzą pizze, które składają się z najwyżej trzech składników. Szczecinianie z kolei lubią te bardziej bogate - najczęściej z przewagą kurczaka, szynki czy owoców morza. Ale sam placek jest identyczny. Wypalany w specjalnym włoskim piecu na drewno. A żeby pizza była jak najbardziej smaczna - tak samo jak we Włoszech w Trattori Toscanie przypieka się ją na drzewie z dębu lub buku. Do rozpalenia pieca natomiast służy drewno z brzozy. Miesięcznie w restauracji spalanych jest więc ponad 5 metrów sześciennych drzewa. Ten prawdziwy włoski piec powoduje, że potrawa ma specjalny specyficzny zapach i smak. - Ciasto na pizzę robimy
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2014
Właścicielka lokalu Jolanta Juszczak podkreśla, że wszystkie dania z karty (oprócz porcji kurczaka, które w menu znalazło się jako danie dla dzieci), to często dokładne odwzorowanie potraw z toskańskich przepisów albo inspiracje kucharzy. A, że niemal wszyscy, którzy w tej chwili gotują w Trattori Toscana, mają staż pracy we włoskiej kuchni, tworzenie w Szczecinie tamtych smaków przychodzi im bardzo łatwo. - Lubimy się bawić smakami w kuchni - śmieje się Mariusz Kuzio i poleca talerz bruschett, który składa się z czterech kanapek, a każda to inna pora roku. „Wiosna” to grzanka z drobno posiekanymi pomidorami z czosnkiem, pietruszką i oliwą z oliwek. Naturalnie oliwa i pomidory sprowadzane są z Italii. Z Włoch są też gorgonzola i karczochy, które są kanapką „latem”, na „jesień” składają się borowiki z mozzarellą, a „zimę” stanowi mus z wątróbki i anchois. Tak powstało danie „Cztery pory roku”. Klienci lubią też w Toscanie owoce morza i mule. Owoce morza kucharz podaje panierowane w parmezanie, a mule są smażone na cebuli, podlewane wytrawnym winem z odrobiną pietruszki, pomidorami i czosnkiem. Na przystawkę klienci często zamawiają szynkę parmeńską z melonem. To szynka specjalnie sprowadzana z Italii, a połączona ze świeżym i soczystym melonem jest daniem prostym, ale wykwintnym.
Makaron w roli głównej Restauracja planuje teraz wprowadzić do karty więcej dań z makaronem w roli głównej. Ma być to makaron własnoręcznie wyrabiany przez kucharzy, z aromatycznymi sosami na bazie ziół, włoskiej oliwy, czosnku i z różnymi dodatkami. Właściciele Trattori już teraz zastanawiają się, gdzie postawić dla dzieci specjalne stoisko ze stolnicą na wyrabianie ciasta do makaronu. Takie miejsce do przygotowywania pizzy sprawdza się wybornie, bo dzieci uwielbiają jeść pizzę, którą same sobie przygotowały. Po zjedzeniu takiej pizzy rodzice chętniej zgadzają się na zamówienie dużego deseru. A te w Toscanie przygotowywane są w dziale cukierniczym, który zaopatruje restaurację w pieczywa „prosto z pieca”. Jest więc tu zawsze świeże, a zapach pieczonego chleba wręcz przyciąga nowych gości.
#42
Kulinaria
Foto: Andrzej Szkocki
#
#43
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2014
Zdrowie
#
Stomatologia - implanty Rozmowa z dr Renatą Biskupską - specjalistą periodontologiem, kierownikiem stomatologii w SPLS „Medicus” w Szczecinie - Dlaczego korona oparta na implancie jest lepsza od tradycyjnego mostu protetycznego?
- Witam serdecznie! Pani doktor, ostatnio dużo się słyszy o możliwości uzupełniania braków zębowych za pomocą implantów. Czy u Państwa w „Medicusie” wykonywane są odbudowy na implantach? - Oczywiście, wykonujemy takie zabiegi. Do naszej placówki trafiają pacjenci z wszelkiego rodzaju problemami stomatologicznymi, a utrata nawet pojedynczego zęba to sytuacja stresująca, która może przytrafić się na każdym etapie naszego życia. Wypadek podczas uprawiania sportu czy upadek może pozostawić braki w uśmiechu, których na obecnym etapie rozwoju stomatologii nie trzeba już maskować czy uzupełniać wymiennymi protezami. Nowoczesnym rozwiązaniem są implanty. „Medicus” stosuje oryginalne implanty Ankylos produkowane przez firmę Dentsplay Implants- wysoce rozwinięte, stosowane na całym świecie, sprawdzone oraz testowane milion razy. - Proszę powiedzieć czym jest implant. - Implant to niewielka tytanowa część stanowiąca wysoce zaawansowany technologicznie sztuczny korzeń zębowy, który staje się elementem szczęki. Stanowi on podstawę dla pojedynczych koron, większych mostów czy protez zębowych. - Jak wgląda zabieg wszczepienia implantu? Czy jest bolesny?
- Korona oparta na implancie nie wymaga niszczenia żadnego z zębów poprzez ich szlifowanie. Implant zachowuje również naturalny kształt kości szczęki. Implanty Ankylos imitują anatomię naturalnych korzeni, tak więc kość oraz dziąsło są prawidłowo obciążone i ukształtowane. - A co jeśli ktoś ma większe braki w uzębieniu? Czy wówczas też można zastosować implanty? - Oczywiście, te niewielkie tytanowe śruby stanowią prawdziwy cud w medycynie. Niezależnie od tego czy w łuku zębowym brakuje jednego czy kilku zębów każdy ząb można indywidualnie zastąpić implantem, można również zdecydować o założeniu mostu zamocowanego na dwóch lub większej liczbie implantów. Implanty mogą również zapewnić stabilne utrzymanie protezy całkowitej. Wystarczy od 2 do 4 nowych korzeni aby uzyskać wysokie poczucie bezpieczeństwa w użytkowaniu protez. Z trzecim kompletem zębów opartych na implantach można jeść, rozmawiać i śmiać się jakby posiadało się swoje naturalne zęby. - Czy zabieg implantacji można wykonać u każdego?
- Zabieg nie jest bolesny, ponieważ wykonuje się go przy zastosowaniu znieczulenia, najczęściej miejscowego. Chirurg otwiera dziąsło w okolicy implantacji, aby odsłonić kość. Przy pomocy wierteł tworzy się łoże, w które zostaje osadzony implant. Na koniec dziąsło zostaje zaszyte.
- W zasadzie nie ma wielu przeciwwskazań do wykonania tego zabiegu i można go wykonać u każdego pacjenta i w każdym wieku. Konieczna jest jednak ocena stanu kości szczęk, które czasami mogą być zbyt cienkie i zbyt wąskie aby wykonać taki zabieg.
- Jak długo trwa gojenie po takim zabiegu?
- Dziękuję za rozmowę i przybliżenie nam tego interesującego wielu pacjentów tematu.
- Samo dziąsło goi się szybko i już po 1-2 tygodniach szwy zostają zdjęte. Wgojenie implantu trwa od 4 do 7 miesięcy. - Rozumiem, że na czas gojenia pacjent może liczyć również na poprawienie swojego wyglądu? - Oczywiście, na ten okres wykonuje się tymczasową odbudowę protetyczną uzupełniającą brakujący ząb, szczególnie jeśli ten brak dotyczy któregoś z przednich zębów, widocznych w uśmiechu. Potem na stałe zamocowana zostaje korona zębowa. Wraz z nowym korzeniem jest ona solidnie i trwale umocowana w szczęce, dając odczucie naturalnego zęba.
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2014
#44
- Ja również dziękuję i zapraszam serdecznie na wizyty do „Medicusa” nie tylko po to, aby uzupełnić braki zębów ale także z każdym innym problemem stomatologicznym. Posiadamy bowiem aż 7 gabinetów stomatologicznych, które stale unowocześniamy tak aby zapewnić naszym pacjentom jak największy komfort leczenia. W „Medicusie” przyjmują nie tylko specjaliści z zakresu chirurgii stomatologicznej i protetyki potrzebni do odbudowy zębów na implantach, ale także lekarze ze specjalizacją z periodontologii i stomatologii zachowawczej.
Zdrowie
#
Męska uroda do poprawki
Mężczyzna w gabinecie medycyny estetycznej – brzmi dziwnie? Nie powinno. Dbałość o wygląd już dawno przestała być domeną pań, a czasy, w których panowie mieli być nieco ładniejsi od diabła, minęły bezpowrotnie. Efekt? Coraz więcej mężczyzn odwiedza kliniki urody. Do gabinetów medycyny estetycznej zgłaszają się panowie w różnym wieku. Choć przeważają wśród nich osoby po 40, coraz liczniejszą grupę stanowią pacjenci po 25. roku życia, ale też po 50. Wiek pacjenta ma wpływ na wybór zabiegu. – Spośród bardzo szerokiej oferty dla panów młodzi mężczyźni najczęściej poddają się niwelacji rozstępów i blizn potrądzikowych, które zostały im jeszcze z okresu dojrzewania. Usuwają tatuaże oraz decydują się na epilację, czyli bezinwazyjne usunięcie owłosienia, głównie z pleców, pach, okolic kości ogonowej i krzyżowej, a czasem również z torsu – wylicza lek. med. Agnieszka Pietrzykowska z
kliniki Swiss Medica w Warszawie. – Dojrzali mężczyźni pozbywają się natomiast bruzd nosowo-wargowych, zapadniętych policzków, lwich zmarszczek i cieni pod oczami, a także podkreślają linie żuchwy. Poddają się głównie zabiegom wypełnienia kwasem hialuronowym. Przy ich potrzebach i grubszej niż kobieca skórze, najlepiej sprawdzają się produkty gęste i plastyczne, jak Teosyal Ultra Deep, Deep Lines czy Ultimate. Jej zdaniem mężczyźni, szczególnie ci starsi, to bardzo wdzięczna grupa pacjentów – z początku nieśmiali, szybko przekonują się, jak wiele może zmienić w ich życiu jeden zabieg, który często bywa bodźcem do zmian na innych płaszczyznach życia. (ta) R E K L A M A
Kul tu ral nie ZAPOWIADAMY POLECAMY ZAPRASZAMY
Klasycznie romantyczni Patrycja Piekutowska i Darrell Ang. Ona znakomita. On doskonały. Będziemy mogli przekonać się o tym pod koniec maja. Muzykom towarzyszyć będzie szczecińska orkiestra symfoniczna. Patrycja Piekutowska - wybitna polska skrzypaczka zagrała ponad 600 koncertów w 32 krajach. Publiczności oddaje nie tylko talent, ale i duszę. Darrell Ang w wieku 14 lat zamarzył, by zostać dyrygentem. Teraz jest światowej klasy wirtuozem i prekursorem, porównywanym do młodego Leonarda Bernsteina. Posiada niewiarygodną charyzmę i muzykalność w każdym geście. Stał się symbolem dynamicznego rozwoju współczesnej Azji i jest wymieniany jako gwiazda tuż obok znanych współczesnych singapurskich reżyserów i projektantów. Klasycznie Romantyczni, 30 maja, Filharmonia, godz. 19, bilety normalny 40 zł, grupowy 30 zł, ulgowy 20 zł
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2014
#46
Moda na samotność? „EnVogue” to znakomity aktorski popis Beaty Kawki, Elżbiety Zającówny, Darii Widawskiej i Kamila Prubana w reżyserii Piotra Grabowskiego. Czym innym jest moda, jeśli nie przybieraniem pozy, wchodzeniem w rolę, wkładaniem maski? Sztukę tę do perfekcji opanowała Dana, 42-letnia archeolożka - seksowna, inteligentna, błyskotliwa i niezależna bohaterka sztuki „enVouge”. Okazuje się jednak, że żadna z tych cech nie zapewnia kobiecie szczęścia. Dana profesor Yale - w czterech ścianach swojego penthouse’a zajada nie tylko chipsy, ale także samotność i frustrację. Zamiast brać z życia garściami, wykorzystując atrybuty swojej kobiecości, Dana czeka na... mężczyznę. EnVogue, 19 maja, Teatr Współczesny, godz. 17.30, bilety 85 zł
Kulturalnie
#
Piasek Andrzej Piaseczny popularność zdobył w latach 90. z zespołem Mafia. Kolejny sukces to solowa płyta Roberta Chojnackiego „Sax & Sex” nagrana z jego udziałem. Na koncie ma szesnaście płyt. To wciąż jeden z najpopularniejszych polskich wokalistów, autor i wykonawca takich przebojów, jak „Imię deszczu”, „Niecierpliwi”, „Prawie do nieba”, „Chodź, przytul, przebacz”, „Rysowane Tobie” czy „Śniadanie do łóżka”. Andrzej Piaseczny, 17 maja, Teatr Letni, godz. 20, bilety 50 -100 zł
Koziołek Matołek To wyjątkowa okazja, żeby rodzice mogli pokazać pociechom bohatera lat dziecięcych - Koziołka Matołka. To jedna z najzabawniejszych postaci polskiej literatury dla dzieci. Któż nie pamięta uroczego białego koziołka w czerwonych spodenkach, wędrującego po świecie? Któż nie miał choć raz ochoty przyłączyć się do Matołka i wspólnie z nim poszukać Pacanowa, w którym kozy kują? - Zapraszamy na niezwykłe, zabawne, wzruszające, zachwycające przygody jedynej kozy, która przemierzyła świat, by dać się podkuć - zapowiada Magdalena Gardas z Teatru Lalek Pleciuga. Przygody Koziołka Matołka, 30 maja, Teatr Lalek Pleciuga, godz. 18, bilety 15-30 zł
Gwiazdorskie czytanie Kilkadziesiąt imprez, spotkań przy książce, koncertów i spektakli - to wszystko podczas II Festiwalu Książki Słuchanej. To wyjątkowe wydarzenie promuje nową formę odbioru słowa pisanego - książkę słuchaną. Pomóc w tym mają gwiazdy z pierwszych stron gazet. W tym roku jeden dzień będzie poświęcony Agnieszce Osieckiej. W Teatrze Polskim Sonia Bohosiewicz i Krzysztof Wakuliński będą czytać „Listy na wyczerpanym papierze” Agnieszki Osieckiej i Jeremiego Przybory. Sławomira Łozińska i Krystyna Czubówna przeczytają „Dzienniki”. Będą też filmy dokumentalne i piosenki poetki. Wydarzeniem towarzyszącym będzie spektakl „Nie jesteś sama” Teatru Ateneum z Warszawy. W kolejnych dniach książki czytać będą między innymi: Marcin Perchuć, Mariusz Bonaszewski, Krzysztof Globisz, Krzysztof Wakuliński i inni. II Festiwal Książki Słuchanej „Odkrywcy wyobraźni”, 15-19 maja, wstęp bezpłatny, biletowane są spektakle
#47
Oficjalnymi Patronami Festiwalu
Bilety na koncerty do wygrania Facebook.com/ magazynMMTrendy
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2014
Turystycznie
Darmowe muzeów zwiedzanie Europejska Noc Muzeów to wyjątkowe spotkanie widzów ze sztuką w magicznej aurze. Co roku szczecińskie muzea, galerie, instytucje kultury cieszą się tej nocy olbrzymią frekwencją zwiedzających. 9. Europejska Noc Muzeów w Szczecinie, 17 maja, wstęp wolny
Kabaretowa czołówka
Oferty firm turystycznych, prezentacje regionów, gmin i miast z Polski i z zagranicy, ciekawi goście, wiele atrakcji, smakowite jedzenie - w drugi weekend majowy w Szczecinie odbędzie się Piknik Nad Odrą. Najważniejszym wydarzeniem imprezy plenerowej na Wałach Chrobrego są 23. Targi Turystyczne Market Tour. Ale piknik to również 10. Targi Żywności i Produktów Ekologicznych ORGANIC oraz Aleja Zachodniopomorskie Smaki. Nowym miejscem będzie Strefa Globtrotera. Spotkamy się tutaj z podróżnikami odwiedzającymi najdalsze rejony świata. Gościem specjalnym strefy będzie znany i kontrowersyjny „bosy podróżnik” i dziennikarz Wojciech Cejrowski, który spotka się z fanami na Wałach Chrobrego, a wieczorem zaprosi na autorski występ pod hasłem „Smak Tropików” w auli Uniwersytetu Szczecińskiego, tutaj wstęp będzie płatny. Piknik Nad Odrą, 10-11 maja, Wały Chrobrego
W odświeżonym i zaskakującym składzie, z zupełnie nowymi skeczami, pomysłami i energią, czołówka polskich kabaretów pojawi się na największych scenach rozrywkowych w kraju, oczywiście nie zabraknie ich również w Szczecinie. Polska Noc Kabaretowa 2014 tym razem prowadzona przez Kabaret Nowaki znów będzie śmieszyć i zachwycać w Teatrze Letnim. Czego możemy się spodziewać? Zupełnie nową formułę Nowaki wypracowali wraz z Paranienormalnymi, Kabaretem Moralnego Niepokoju, Kabaretem Skeczów Męczących i Kabaretem Chyba.
Podczas trzeciego koncertu z cyklu Szczecin Music Fest 2014 wystąpi Pat Metheny. Z nowym zespołem i nową, jak zawsze świetną, płytą. - Geniusz gitary, prawdopodobnie najsłynniejszy współczesny muzyk jazzowy zapowiadają organizatorzy. Pat Metheny w Szczecinie będzie promował najnowszy album „Kin”. Jest on jednym z najbardziej rozpoznawalnych muzyków jazzowych świata. Nieprzerwanie od 1974 roku wydaje kolejne albumy, solowe, w projekcie Pat Metheny Group oraz w towarzystwie innych artystów. Na koncie ma 42 albumy, jest zdobywcą 20 nagród Grammy. To absolutny gigant jazzu. W ramach Szczecin Music Fest w czerwcu wystąpią jeszcze The Jolly Boys i Asaf Avidan, natomiast największą gwiazdą tegorocznej edycji będzie Hugh Laurie, który 29 lipca zagra na Zamku z towarzyszeniem The Copper Bottom Band. Pat Metheny, 1 czerwca, Zamek Książąt Pomorskich, godz. 20.30, bilety 105/140 zł
Polska Noc Kabaretowa, 31 maja, Teatr Letni, godz. 20, bilety 60/90 zł
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2014
Absolutny gigant jazzu
Bilety do wygrania MagazynMMTrendy
#48
Kulturalnie
#
Szczecin melancholijnie okrutny
Trójmiejska alternatywa Rockowo-yassową i improwizowaną odsłonę będzie miał majowy koncert z cyklu „Tego Słucham”. W Domku Grabarza wystąpi trójmiejski zespół Kinki. Grupa inspiruje się m. in. klasycznym jazzem, yassem, alternatywą, elektroniką, noisem. Łączą różnorodność, dynamikę i elementy improwizacji, dorzucając do tego ciekawą konferansjerkę. Grupa debiutowała w 2013 roku płytą „El Museo De Las Momias”, która została dostrzeżona i doceniona nie tylko w Polsce, ale także… w Meksyku. Zespół zdobył wierne grono fanów właśnie w Meksyku, gdzie materiał demo gościł w stacjach radiowych. Momentami „El Museo De Las Momias” przypomina wczesne, bardziej rockowe nagrania Pink Freud lub Baaby, kiedy indziej blisko im do Niechęci, w swojej psychodelicznej, zawadiackiej i bezkompromisowej odsłonie – pisał o albumie Jakub Knera z portalu Nowe Idzie Od Morza. Kinki, 10 maja, Domek Grabarza, ul. Storrady 2, godz. 20.30, bilety 10 zł
Spotkania z teatrem Spektakle, warsztaty, prezentacje, projekcje filmów, promocja książki, dyskusje w maju kolejna edycja projektu „Okno-Zbliżenia. Spotykanie Teatru”. Na pierwszy ogień Teatr Węgajty. Hasłem łączącym wszystkie tegoroczne spotkania projektu OKNO jest „Centrum, czyli Pogranicze”, to znaczy sięgnięcie do początków historii trzech - położonych z daleka od wielkich aglomeracji, ale niezwykle ważnych dla polskiego teatru - ośrodków skupiających ludzi, dla których „pogranicze” stało się życiowym wyborem. Gościem pierwszego spotkania w Kanie będzie Teatr Węgajty. Okno – Zbliżenia 2014, 16-18 maja, Teatr Kana, szczegóły www.kana.art.pl
Śpiew szczerbatych mew, czyli o Szczecinie w piosence - tak majową premierę zapowiada Teatr Współczesny. - Szczecin to miasto, które wydaje mi się niepoznawalne i nie do złapania. Nie da się go zamknąć w jakiejś prostej definicji. Napisałem piosenki o pewnym mieście, chociaż precyzyjniej byłoby powiedzieć o pewnym Szczecinie, o pewnej jego wersji. Wersji zasłyszanej i nie do końca dokładnej, trochę zmyślonej, a trochę prawdziwej. Melancholijnej i okrutnej - jak baśń - tak o naszym mieście mówi Maciej Litkowski, który wraz z grupą aktorów Teatru Współczesnego przygotowuje w ramach Sceny Propozycji Aktorskich spektakl muzyczny, składający się z kilkunastu autorskich piosenek, granych na żywo. - Czarny humor, elektroniczne brzmienia, zmysłowe szepty i… krzyk mew. Posłuchajmy, jak dziś brzmią szczecińskie podwórka - zapowiadają twórcy. Śpiew szczerbatych mew, premiera 24 maja, kolejne terminy: 25 i 30 maja, Teatr Współczesny (Teatr Mały), godz. 20.30, bilety 30-32 zł
R E K L A M A
Rozmowa
#
Ciągle gdzieś gnam Mariusz Ostrowski uwielbia grać na scenie w Szczecinie. Pierwszą rolę w Teatrze Polskim dostał po przesłuchaniu na ławce w... warszawskim parku. Potem poszło już jak z płatka. Tekst: Małgorzata Klimczak / Foto: Włodzimierz Piątek / Grzegorz Nowak / Szymon Lenkowski
- „Opera za trzy grosze” w Teatrze Polskim, w której gra Pan główną rolę, została dobrze przyjęta w Szczecinie. Docierają do Pana takie sygnały? - Oczywiście. Po każdym spektaklu brawa świadczą o tym, że się ludziom podobało. Kiedy na widowni była po raz pierwszy młodzież, trochę się obawialiśmy, jak spektakl zostanie przyjęty. Fantastycznie reagowali. Byłem zaskoczony, że odbierali nawet najmniejsze niuanse. - Nie pierwszy raz gra Pan w Szczecinie. W Teatrze Polskim właściwie zaczynał Pan karierę, grając w „Kordianie” i sztukach Szekspira...
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2014
- Dostałem sygnał o castingu do „Kordiana”, na którym nie byłem, bo grałem wtedy u Hanuszkiewicza. Casting był w sobotę w Szczecinie, a ja grałem tego dnia premierę. Plułem sobie w brodę, że powinienem walczyć o rolę, ale chciałem być lojalny wobec Hanuszkiewicza. Tymczasem w poniedziałek zadzwonił do mnie reżyser Rozhin i powiedział, że nikogo nie znalazł do roli i chce się ze mną spotkać. Spotkaliśmy się w Teatrze Nowym w Warszawie, ale tam był remont i nie można było zrobić przesłuchania. Zaproponowałem, żebyśmy poszli do parku obok. I o 10 rano on siedział na ławce, ja deklamowałem monologi Kordiana, a obok przechodziły panie z pieskami i się przypatrywały. Było to dosyć komiczne, ale dostałem tę rolę.
#50
Rozmowa
#
Mariusz Ostrowski Aktor teatralny i filmowy. Uczył się w Studium Wokalno-Aktorskim w Gdyni. W 2005 roku ukończył wydział aktorski łódzkiej filmówki. Na scenie zadebiutował rolą Podchorążego w „Kordianie” Juliusza Słowackiego w reżyserii A. Hanuszkiewicza na deskach Teatru Nowego w Warszawie. Od 2006 roku jest aktorem Teatru im. S. Jaracza w Łodzi. Od 12 lat współpracuje z Teatrem Polskim w Szczecinie. Ostatnio gra główną rolę w spektaklu „Opera za trzy grosze”.
- A potem był Szekspir... - Tak, potem zagrałem w „Hamlecie” i „Śnie nocy letniej”. Zaczęła się współpraca z Teatrem Polskim, która trwa już 12 lat. - Jak Pan postrzega Szczecin przez te 12 lat? - Bardzo lubię tu przyjeżdżać. Po pierwsze z sentymentu, właśnie ze względu na „Kordiana”. Po drugie ze względu na przyjaciół, których tu mam. Cały czas się lubimy, lubimy ze sobą pracować i cały czas się cieszymy na swój widok. Lubię to miasto i mam stąd same miłe wspomnienia. - Trochę tych miast Pan w życiu odwiedził - Gdynia, Warszawa, Łódź, Wrocław, Szczecin. Jak to jest żyć na walizkach? - To oczywiście kwestia wyboru, ale nasz zawód zawsze był tułaczy. Ja należę do ludzi, którzy nie są domatorami. Nie chcę spędzić życia w jednym miejscu. Lubię jeździć, poznawać nowe miasta, nowych ludzi, nowych reżyserów. Co prawda nie jest to zbyt komfortowe, gdy się trzy miesiące w jakimś pokoiku mieszka. Wolałbym być u siebie, mieć swój telewizor i swoje książki. Natomiast plusem jest to, że poznaje się miasto, kulturę, ludzi z tego miasta, można pozwiedzać. To miłe. To mnie gdzieś tam gna. - Życie osobiste na tym nie cierpi? - Oczywiście, że cierpi, ale staram się to jakoś wypośrodkować. Ostatnio zdarzyło mi się odmówić pewnych rzeczy ze względu na relacje osobiste, bo już w ogóle by mnie w domu nie było. - Niedawno był Pan w Szczecinie ze spektaklem „Queen symfonicznie”, gdzie wciela się Pan w rolę Freddy’ego Mercury. Śpiew jest dla Pana czymś równoległym do aktorstwa?
- Na studiach w Gdyni nauczyłem się techniki śpiewu, potem to kultywowałem przez lata i okazało się, że śmiało mogę śpiewać. Zawsze to lubiłem, tym bardziej że jestem pianistą. Przerodziło się to w pracę, bo okazało się, że inni ludzie doceniają walory mojego głosu. Śpiew jest cały czas wokół mnie i ludzie chcą mnie zatrudniać nie tylko w aktorstwie. Bardzo to lubię. - W „Operze za trzy grosze” dochodzi jeszcze choreografia. Jak jest u Pana z tańcem? - Nie mam problemu z tańcem. Lubię się ruszać. Monodram, który robiłem, w 90 procentach opierał się na ruchu. To nie był nawet taniec, tylko ruch sceniczny. To był bardzo wykańczający spektakl. Miesiąc wcześniej już zacząłem się do niego przygotowywać, żeby być w dobrej kondycji. Bo w spektaklu nawet śpiewam do góry nogami. Jednocześnie ruszam się, mówię, śpiewam. To była jazda bez trzymanki. - Freddy Mercury miał bardzo charakterystyczne ruchy na scenie. Dużo musiał się Pan uczyć, żeby go wiarygodnie oddać? - To kwestia kopiowania. Coś, co w szkołach zagranicznych jest jednym z przedmiotów. Na przykład dzisiaj na zajęciach wszyscy będziemy się uczyć jak być prezydentem Komorowskim i wszyscy udają prezydenta Komorowskiego. To się potem bardzo przydaje, bo pracuje się nad mimiką, nad głosem, ciałem, ruchem. U nas w szkołach tego nie ma, ze szkodą dla aktorów. Studenci robią to na korytarzach, najczęściej kopiując swoich profesorów, ale nie ma tego na zajęciach. - Gra Pan w filmach i serialach, ale często postaci negatywne. Z czego to się bierze? - Zaczynałem wręcz odwrotnie. A potem pojawił się film „Jestem twój” Grzegorzka, gdzie zagrałem bandytę i tak poszło. R E K L A M A
Może tak się utarło, że ostrzejsze rysy czy energia, którą dysponuję, spowodowały to, że tak jestem obsadzany. Zresztą to nigdy nie było dla mnie trudne, więc ludzie zauważyli, że szybko wskakuję w tego rodzaju role. Natomiast na dyplomie zagrałem Łukę w „Na dnie” Gorkiego. To jest postać absolutnie dobra, szlachetna. Nie narzekam, bo nie mam co narzekać. Ostatnio zaczęły się pojawiać bardziej miękkie role. W serialu „Na dobre i na złe” zagrałem kiedyś geja, żeby zupełnie odwrócić wizerunek. - Aktorzy często wolą grać postaci negatywne, bo te pozytywne są nudne. - Tak się mówi, bo zło ma wiele twarzy. Ale dobro też, bo wcale nie musi być naiwne. Nie trzeba dobra grać miękkim okiem. Dobro może być bardzo ostre i konsekwentne. Każda sztampa w myśleniu o aktorstwie jest błędem. - Polskim serialom zarzuca się kiepskie dialogi i płaskie postaci. Pan też tak uważa? - Oczywiście. Odmówiłem udziału w paru popularnych telenowelach. Trzeba oddzielić nazewnictwo. Jest telenowela, serial i film fabularny. Telenowela jest pisana szybko, praktycznie codziennie i jak to w telenoweli, historia ma się kręcić. To płaskie, ale niektórym się podoba. Serial jest zamkniętą całością i tam już można budować rolę, przeprowadzić jakąś linię tej postaci. A w fabule postać tworzy całość - od początku do końca. Bywają seriale, które mają fajne dialogi czy postaci, ale do tego, co robią Amerykanie, jeszcze nam daleko. Również ze względu na budżet. - Potrafiłby Pan zrezygnować z teatru i grać tylko w filmach? Pewnie. Kwestia jest tylko na jak długo miałbym rezygnować. Jeżeli mówimy o jednym sezonie, dwóch, to myślę, że tak. Ale
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2014
dłużej głód sceny byłby taki, że trzeba by było wrócić. Na razie staram się godzić teatr i film. Można wyjechać do Nowej Zelandii i odciąć się od świata lub pracować jako kucharz, a po kilku latach wrócić do aktorstwa. - Ma Pan taką rolę, którą chciałby zagrać? - To musiałaby być postać wielowymiarowa. Ktoś, kto jest dobry i zły. Podoba mi się fizyczność postaci. To, że jeden człowiek potrafi się bardzo zmienić pod wpływem charakteryzacji w zupełnie innego człowieka. Ale nie do końca podoba mi się styl amerykański: schudnę 15 kilo i dostanę Oscara. Oczywiście, wymaga to olbrzymiej determinacji, ale można do takiej roli wybrać kogoś kto jest chudszy o te 15 kilo i też zagra. Wolę być takim człowiekiem jakim jestem i z tego niech ktoś wyciągnie wszystkie pokłady jakie we mnie tkwią. - Ze Szczecinem wiąże Pan kolejne plany? - „Opera za trzy grosze” jest zakontraktowana na dwa lata, więc na razie na tym się skupiam. - Chodzi Pan czasami po naszym mieście i obserwuje zmiany? - Znam już to miasto. Widzę jak się remontuje. Pamiętam czasy, kiedy Deptak Bogusława jeszcze nie istniał. Jako przyjezdny widzę tylko większe zmiany, jak nowa filharmonia czy nowe muzeum. - Teatr Polski też się będzie rozbudowywał o scenę szekspirowską. Liczy Pan na jakieś role? - Oczywiście (śmiech). W zależności od tego jak długo potrwają prace, chciałbym zagrać albo Hamleta albo Króla Leara. Adam Opatowicz postawił kilka razy na mnie i mam nadzieję, że się sprawdziłem. Mam dużo szczęścia. Życie się łaskawie ze mną obchodzi, ale też na to ciężko pracuję.
#52
Rozrywka
#
Walcz i wygraj z laserem w ręku Tajemniczy, złowrogi labirynt spowity mrokiem, rozświetlanym czasem wiązką podczerwieni. W takiej scenerii można przeżyć futurystyczną, fantastyczną przygodę. Laser Tag to prawdziwa gratka dla wielbicieli paintballa, RPG, militariów i generalnie mocnych wrażeń. Gra odbywa się na specjalnie do tego celu przygotowanej arenie. Beczki, wieże snajperskie, mury obronne – te wszystkie elementy scenografii sprawiają, że na czterystu metrach kwadratowych labiryntu można poczuć się jak na prawdziwym polu bitwy. Laser tag popularnie znany jest jako laserowy paintball. – Jednak z tradycyjnym paintballem gra ta wspólne ma jedynie zasady – mówi Dawid z Labirynt Laser Tag Szczecin. – Zamiast kulek z farbą uczestnicy otrzymują karabin laserowy emitujący wiązki podczerwieni. Gracze ubierają specjalną, lekką kamizelkę z systemem czujników elektronicznych rejestrujących trafienia. – Gra angażuje całe ciało oraz zmysły – mówi Dawid. – Wiązka podczerwieni jest całkowicie bezpieczna dla zdrowia, dlatego też laser tag to gra dla każdego. Niezależnie od wieku i predyspozycji. Gracze mogą wybrać jeden z kilku przygotowanych specjalnie scenariuszy. Najnowszym z nich jest Silent War, czyli walka we mgle i bezgranicznej ciszy. W ofercie Labirynt Laser Tag Szczecin można znaleźć różne warianty gier indywidualnych i zespo-
łowych. Taniej niezapomnianą walkę na laserowe wiązki mogą stoczyć studenci, uczniowie, grupy zorganizowane. Nowością w ofercie są Nocki w Labiryncie. Przez cały tydzień Arenę można wynająć po godzinie 22. – Wówczas klienci sami decydują o częstotliwości gier, a Arena jest tylko do ich dyspozycji – mówi Dawid i zachęca: - W nocy labirynt jest jeszcze bardziej mroczny, przez co zażarta walka na laserowe wiązki nabiera jeszcze większej tajemniczości i zapewnia jeszcze mocniejsze wrażenia niż w ciągu dnia. Laser tag jest też niewątpliwie interesującą formą zabawy dla dzieci, zarówno jeśli chodzi o organizację urodzin, jak i wycieczek szkolnych. – W naszym labiryncie najmłodsi, a więc klient szczególnie wymagający, na pewno nie będą się nudzić – zapewnia Dawid. Arena Labirynt Laser Tag Szczecin mieści się przy al. Niepodległości 18-22, na piątym piętrze dawnego „Odzieżowca”. Szczegóły oferty można poznać na stronie internetowej www.labiryntarena.pl. Rezerwacja pod numerem telefonu 500 430 860.
#53
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2014
Rozmowa
#
Co u Pani / Pana słychać?
Marketing, to nie tylko triki Tekst: Bogna Skarul / Foto: Andrzej Szkocki
- Co u Ciebie słychać, Edyto? - Wszystko dobrze, dziękuję. - Od października jesteś kierownikiem katedry marketingu i dyrektorem Instytutu Zarządzania i Marketingu. To nowe funkcje i pewnie też nowe wyzwania. - Oczywiście, że to jest nowe wyzwanie, ale ciekawe, bo coś nowego mogę robić. - I już masz jakieś pomysły? - Naturalnie. Postanowiłam, że będziemy takim instytutem, który będzie bardziej aktywny i widoczny na zewnątrz. Chcę, aby mój zespół współpracował z lokalną społecznością, ale też z przedstawicielami biznesu w regionie. Zależy mi, aby do naszej teoretycznej pracy, jaką uprawiamy w instytucie, dodać więcej spojrzenia praktyków. Podejmujemy już pewne działania. - Co na przykład? - Niedawno zaprosiliśmy do nas profesora Andrzeja Bliklego z firmy rodzinnej A. Blikle, który spotkał się ze studentami i opowiadał im o tym, jak tworzył markę swojej firmy, która działa na polskim rynku od ponad 140 lat. Studentów interesowało przede wszystkim, jak tworzono na nowo markę po transformacjach w kraju. Profesor spotkał się także z biznesmenami, mówił im o zaletach i wadach firm rodzinnych. - Będziesz takie spotkania powtarzała? - Tak planuję. Chciałabym aby przynajmniej raz w semestrze przyjeżdżał do nas ktoś ciekawy, kto ma coś interesującego do powiedzenia. - Kto przyjedzie w kolejnym semestrze? - Tego na razie nie zdradzę. Mogę tylko powiedzieć, że rozmowy trwają. - Już jestem ciekawa.
Edyta Rudawska
Profesor w Katedrze Marketingu na Uniwersytecie Szczecińskim. Autorka książek „Znaczenie relacji z klientami w procesie kształtowania wartości przedsiębiorstwa” (Wydawnictwo Uniwersytetu Szczecińskiego, 2008) i „Lojalność klientów” (PWE, 2005). Współautorka książek m.in. takich jak: „A Discussion of the Concept of Sustainable Development Examples of Polish, Croatian and Ukrainian Markets” (2011), „CRM jako narzędzie zarządzania relacjami z klientami na rynku usług” (2005), „Zarządzanie Marketingowe” (2004). Ekspert firmy Questus, licencjonowanego przedstawiciela The Chartered Institute of Marketing w Wielkiej Brytanii. W 2010 roku została nagrodzona przez prezesa Narodowego Banku Polskiego prof. M. Belkę za najlepszą rozprawę habilitacyjną. Mama 16-letniej Natalii, mąż Adam jest prezesem Polskiego Radia Szczecin.
- To może cię zainteresuje też konferencja jaką planujemy zorganizować w przyszłym roku w maju. Ma być to spotkanie biznesu i nauki. To nowość, bo do tej pory organizowaliśmy konferencje raczej naukowe. - Skąd pomysł, aby spotkał się biznes z nauką? - Dużo dzisiaj mówi się o potrzebie, by nauka była blisko prak-
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2014
tyki. Aby nasze rozważania i badania, jakie prowadzimy, odbywały się w realnym świecie. Nie da się ukryć, że świat naukowców jest trochę inny. Jesteśmy przecież teoretykami. U wielu z nas jest poczucie braku kontaktu z praktyką. A przecież my uczymy. Staramy się przygotować studentów jak najlepiej. My im możemy jednak tylko dać teoretyczną podstawę. Dlatego też im szerszą współpracę będziemy nawiązywali z biznesem, tym lepszych fachowców wykształcimy. A biznes dzisiaj jest niesłychanie zmienny. Nie da się wypracować jednych zasad, jakie mogłyby obowiązywać zawsze i wszędzie. To nie te czasy. A poza tym im większy i szerszy będziemy mieli kontakt z biznesem, tym nasze badania, dyskusje, teorie będą owocne i realne, lepsze jakościowo. - Dlaczego marketing jest taki ważny? - Marketing często postrzegany jest tylko jako reklama albo tylko promocja, albo w kontekście trików marketingowych i to najczęściej w negatywnym tego słowa znaczeniu. A przecież tak nie jest. Marketing to działania pożyteczne dla klientów i dla firm. Bo w końcu gdyby nie marketing, to klienci nie dowiedzieliby się o pewnych produktach czy usługach. A firmy mogą dzięki marketingowi tworzyć lepsze produkty i poprawiać swoją jakość, a tym sposobem poprawiają swoje wyniki finansowe. A te dobre wyniki finansowe powodują, że firmy mogą wpływać na całą społeczność. - Co jest dzisiaj modne w marketingu?
- Są dwa nowe trendy. Jeden to zmiana sposobu myślenia o celu działania firmy. Teraz już nie tylko mówimy: pozyskuj swojego klienta, ale także o utrzymaniu przy sobie tego klienta. Drugim trendem jest spowodowanie, aby marketing był bardziej mierzalny. Tego oczekują finansiści. I tu jest pewien kłopot. Bo jak na przykład zmierzyć relacje z klientem, co to w ogóle są dobre relacje z klientem? Jak zmierzyć wizerunek firmy? To jest przecież coś bardzo abstrakcyjnego. - Z tego co mówisz, to naukowcy będą mieli co robić.
- Chyba tak, ale prawdę mówiąc nie wiem czy uda nam się wypracować wszystkie mierniki, których oczekują finansiści.
#54
Trendy Towarzyskie
#
Kupiły samochód dla dzieci Lwice z Lions Club Jantar zorganizowały bal, na którym zbierały pieniądze, a kilka tygodni temu przekazały nową, lśniącą, czerwoną skodę szczecińskiemu hospicjum. To już 16. auto hospicjum, ale jak mówi Kinga Krzywicka, cała flota fundacji ma na koncie ponad 2,5 mln przejechanych kilometrów. Skoda to drugie auto jakie dla hospicjum kupiły lwice z LC „Jantar”. Pierwsze - też czerwona skoda - przekazały na potrzeby fundacji w 2008 roku. (bs)
Krystyna Cumanis i Teresa Matyjek.
Renata Nowakowska, Krystyna Araszkiewicz.
Jadwiga Bartoś-Liszka, Ewa Nieżychowska z LC „Jantar”, oraz dominikanin ojciec Jan Paweł z ramienia hospicjum.
Zofia Daleszyńska, prezydent Lions Club Jantar, z Ewą Kraśnicką-Fundament.
Ewa Żebrowska, Mirosława Rączka i Krystyna Cumanis.
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2014
Zofia Daleszyńska z Lions Club „Jantar” oraz Kinga Krzywicka i profesor Mieczysław Walczak z hospicjum.
Teresa Matyjek, Grażyna Bulanowska, Renata Marciniak, i Kinga Krzywicka.
#56
Foto: Andrzej Szkocki
Renata Marcinkowska i Krystyna Jania.
Trendy Towarzyskie
#
Refleksje po Kontrapunkcie Po ogłoszeniu wyników tegorocznego festiwalu Kontrapunkt 2014 i obejrzeniu finałowego spektaklu „Na Boga!” Teatru Dramatycznego z Wałbrzycha w reżyserii Marcina Libera, widzowie udali się na bankiet do foyer Teatru Współczesnego. Przy dobrym jedzeniu była okazja do dyskusji o obejrzanych spektaklach i kondycji dzisiejszego teatru. (mk)
Krzysztof KED Olszewski, klub 13muz, Jadwiga Kimber i Agata Stankiewicz, Wydział Kultury Urzędu Miasta.
Dominika Odrowąż, fotograf Kontrapunktu, Przemysław Walich, aktor Teatru Współczesnego w Szczecinie.
Od lewej: Robert Cieślak, Uniwersytet Warszawski, Jędrzej Wijas, przewodniczący komisji ds. kultury rady miasta z żoną.
Natalia Szostak, laureatka Nagrody Artystycznej, i Rafał Bajena, producent filmowy.
Od lewej: Piotr Strażowski, Maciej Pesta, aktorzy Teatru Polskiego w Bydgoszczy.
Od lewej: Joanna Matuszak, Michał Lewandowski, aktorzy Teatru Współczesnego w Szczecinie.
Ewelina Marciniak, reżyserka, Wojciech Sandach, aktor Teatru Współczesnego w Szczecinie.
Nominowani do Nagrody Artystycznej Miasta Szczecin za rok 2013: prof. Bohdan Boguszewski (od lewej), Natalia Szostak i Krzysztof Niewrzęda.
Od lewej: Henryk Sawka, rysownik i satyryk, oraz Jacek Jekiel, dyrektor Opery na Zamku.
Foto: Andrzej Szkocki
Od lewej: Michał Buszewicz, autor tekstów, Maciej Pesta, aktor Teatru Polskiego w Bydgoszczy.
(Od lewej) Edyta Łongiewska-Wijas, dyrektor Wydawnictwa Naukowego US, i prof. Ewa Kołodziejek, Uniwersytet Szczeciński.
Foto: Sebastian Wołosz
Od lewej: Robert Cieślak, Uniwersytet Warszawski, Jacek Gałkowski, Teatr Polski.
Najważniejsza w kulturze Tegoroczną laureatką najważniejszej szczecińskiej nagrody w dziedzinie kultury została Natalia Szostak, artystka sztuk wizualnych, która otrzymała nagrodę za „Platerówkę”, czyli organizację miejsca spotkań artystycznych przy ulicy Emilii Plater. Tytułu Mecenasa Kultury Szczecina za 2013 rok otrzymała firma EPA Sp. z o.o. Gala odbyła się w Trafostacji Sztuki. (mk)
Robert Gondek
#57
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2014
Trendy Towarzyskie
#
Zagrali w squasha dla dzieci Znani sportowcy, muzycy i dziennikarze wzięli udział w charytatywnym turnieju squasha na rzecz stowarzyszenia „Tęcza”, które pomaga w rehabilitacji niepełnosprawnych dzieci. Drugim celem imprezy była promocja sportu i aktywnego wypoczynku. W turnieju zagrał m.in. wokalista Michał Grobelny, zwycięzca programu The Voice of Poland Damian Ukeje, raper Adam „Łona” Zieliński, kolarze torowi Kamil Kuczyński i Damian Zieliński oraz mistrz olimpijski w wioślarstwie Marek Kolbowicz. Współorganizator turnieju, właściciel Marina’Club sfinansował także remont dojazdu do siedziby Stowarzyszenia. (ta)
Raper Adam „Łona” Zieliński i Marcin Raubo, prezes Marina’Club.
Kolarz torowy Damian Zieliński.
Alicja Zołotoucho, prezes stowarzyszenia „Tęcza”.
Aleksandra Kopińska-Szykuć, zastępca dyrektora Teatru Polskiego.
Były wioślarz i obecny radny szczecińskiej rady miasta Marek Kolbowicz w trakcie gry z wokalistą Michałem Grobelnym.
Damian Ukeje, wokalista.
Była siatkarka, a obecna radna szczecińskiej rady miasta Maria Liktoras.
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2014
Muzycy Michał Grobelny i Damian Ukeje.
#58
Kolarz torowy Kamil Kuczyński.
Foto: Andrzej Szkocki
Piosenkarz Michał Grobelny.
Goście wieczornego bankietu.
Trendy Towarzyskie
#
Szczeciński jazz w stolicy Spotkanie przed koncertem Sylwestra Ostrowskiego i Makoto Kuriya, które odbyło się w siedzibie Konfederacji Pracodawców RP w Warszawie.
Stanisław Biżek, rzeźbiarz, i Irena Dawid-Osina, Galeria Kapitańska.
Jarosław Myjak, wiceprezes Zarządu PKO BP, i Paweł Szynkaruk, dyrektor naczelny PŻM.
Makoto Yamanaka, ambasador Japonii w Polsce z żoną.
(Od lewej) Edward Osina, prezes Calbudu, i Lech Karwowski, dyrektor Muzeum Narodowego w Szczecinie.
Marcin Jacoby, Instytut Adama Mickiewicza.
(Od lewej) Przemysław Cerebież-Tarabicki, malarz, i Jacek Jekiel, dyrektor Opery na Zamku.
(Od lewej) Artur Sawczuk, dyrektor Liceum Plastycznego w Szczecinie i Stanisław Biżek, rzeźbiarz.
Hanna Hanć, Trafostacja Sztuki, i Jacek Jekiel, dyrektor Opery na Zamku.
Anna Szymanek Artystka Wielu Światów
Foto: Archiwum
Makoto Kuriya i Sylwester Ostrowski.
Toshiyuki Shimoda, dyrektor generalny Mitsui Biuro Polska wraz żoną.
Foto: Andrzej Szkocki
Elżbieta Malanowska, dyrektor finansowy Euroafrica Linie Żeglugowe, i Adam Rudawski, prezes Radia Szczecin.
Takenori Tadokoro, dyrektor Yamaha Music Biuro Polska.
#59
W Galerii Kapitańskiej odbyła się jubileuszowa wystawa malarstwa, rysunku i ceramiki Anny Szymanek, podsumowująca bogaty, 50-letni dorobek twórczy artystki, absolwentki wrocławskiej PWSSP (obecnie ASP), która studiowała w pracowni ceramiki pod okiem prof. Julii Kotarbińskiej, a także w pracowni malarstwa prof. Zbigniewa Karpińskiego. (mk)
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2014
TU NAS ZNAJDZIESZ WYJĄTKOWE MIEJSCA W SZCZECINIE
KAWIARNIE
• Starbucks Coffee, Brama Portowa, CH Kaskada • Columbus Coffee, „Galaxy” ,Wyzwolenia 18-20, „Turzyn”, Boh. Warszawy 42, „Oxygen” Malczewskiego 26, „DriveUp!”, Struga 36, „Piastów”, Piastów 5/1, „Nikola”Krzywoustego16 • Coffee Heaven, CH Galaxy • City Break, CH Galaxy • Cafe Club, CH Galaxy • Cube Cafe, CH Galaxy • So!Coffee, CH Outlet • Costa Coffee, CH Outlet • Fabryka, Deptak Bogusława 4/1 • Cafe Porto, Bogusława 47 • Fanaberia, Bogusława 5 • Teatr Mały, Bogusława 6 • Soffi Flower Coffee, Bogusława X 1/1 • Czili kafe, Bogusława X 2/1 • Cafe Castellari, Jana Pawła II 43 • Public Cafe, Jana Pawła II 43 • Cinnamon Garden, Jana Pawła II, Tuwima • CafeIn, Kaszubska 67 • Coffeefun, Łubinowa 75 • Chocoffee, Opłotki 1 • Cafe Popularna, Panieńska 20 • Coffee Point, Sikorskiego róg Pułaskiego • Coffe Point, Staromiejska 11 • Public Cafe, Wielka Odrzańska 18 • GreenCafe, Wielka Odrzańska 28 • Kawiarnia Koch, Wojska Polskiego • Czekoladowa Cukiernia „SOWA”, Wojska Polskiego 17 • Czarna Owca, Wojska Polskiego 29/9 • Dom Chleba, Niepodległości 2 • Cafe Hormon, Monte Cassino 6 • Corner Cafe, Tkacka 64d • Fryzjerskie Atelier Katarzyny Klim, Królowej Jadwigi 12/1
SALONY FRYZJERSKO KOSMETYCZNE
• Beverly Hills Akademia Urody, CH Auchan, CH Galaxy, CH Kaskada, Plac Rodła 8 • Studio Urody Masumi, Bogusława 3 • Dr Irena Eris Kosmetyczny Instytut, Felczaka 20 • Imperium Wizażu Jagiellońska 7 • Modern Design Piotr Kmiecik, Jagiellońska 93/3 • ART MEDICAL CENTER, Langiewicza 28/U1 • Cosmedica, Leszczynowa (Rondo Zdroje) • L’amour Institute, Łokietka 7 • Filozofia Piękna, Mała Odrzańska • Salon fryzjerski YES, Małkowskiego 6 • Salon Fryzjerski Keune, Małopolska 60 • Studio Fryzjerskie Karolczyk, Monte Cassino 1/14 • Belle Femme, Monte Cassino 37a • Cosmedica, Pocztowa 26 • Hair & tee, Potulicka 63/1 • Obssesion, Wielkopolska 22 • Dermedica, Wojska Polskiego 215 • Enklawa Day Spa, Wojska Polskiego 40/2 • Bailine, Żółkiewskiego 13 • Sam Sebastian Style, Pocztowa 7 • Studio Fryzjerskie VEGAS, Panieńska 46/6 • Studio Jagiellońska 9
RESTAURACJE
• Takumi Sushi Bar, CH Galaxy • Sphinks, CH Kaskada • Grand Cru, Bogusława 9 • Restauracja Szczecin, Felczaka 9 • Avanti, Jana Pawła II 43 • Restauracja Ładoga, Jana z Kolna • Porto Grande, Jana z Kolna 7 • El Globo, Józefa Piłsudskiego 26 • Na Kuncu Korytarza, Korsarzy 34, Zamek • Royal Club, Mariacka 26 • Remedium, Marii Curie Skłodowskiej 11 • Casa Del Toro, Nowy Rynek 2 • Planeta, Osiek 7 • Bombay, Partyzantów 1 • Sake Sushi, Piastów 1 • Z Drugiej Strony Lustra, Piłsudskiego 18 • Stara Piekarnia, Piłsudskiego 7 • Karczma Polska Pod Kogutem, Plac Lotników 3 • Trattoria Toscana, Plac Orła Białego 10
• Caffe Venezia, Plac Orła Białego 10 • Sushi Mado, Pocztowa 20 • Ricoria Ristorante, Powst. Wielkopolskich 20 • Chief, Rayskiego 16 • Buddha Thai and Fusion Restaurant, Rynek Sienny 2 • Pomiędzy, Sienna 9 • Zona Libre, Śląska 12/1 • Radecki & Family, Tkacka 12 • Columbus, Wały Chrobrego 1 • Chrobry, Wały Chrobrego 1 b • Colorado Steakhouse, Wały Chrobrego 1a • Willa Restauracja, Wojska Polskiego 66 • Bohema, Wojska Polskiego 67 • Willa Ogrody, Wielkopolska 19 • Atrium, Wojska Polskiego 75 • Willa West Ende, Wojska Polskiego 65 • Niebo Wine Bar, Cafe Rynek Sienny 3 • La Passion du Vin, Sienna 8 • Chałupa, Południowa 9 • Bachus, Sienna 6
KLUBY SPORTOWE I FITNESS
• Szczecińskie Centrum Tenisowe, Dąbska 11a • Fit Town, Europejska 31 • North Gym Fitness Club, Galeria Północ, Policka 51 • RKF, Jagiellońska 67/68 • Marina Squash Fitness Club Karpia 15 • Lady Fitness&Wellness, Mazowiecka 13 • Fitness Club, Monte Casino 24 • Marina Club Dąbie, Yacht Klub Polska Szczecin Przestrzenna 11 • Squash na Rampie, Jagiellońska 69 • Kręgielnia MK Bowling, CH Galaxy II piętro • Elite Sport Club, Spółdzielców 8k, Mierzyn • Fitness Forma, Szafera 196 B • Universum Fitness Club, Wojska Polskiego 39a • Bene Sport Centrum, Modra 80
SKLEPY I SALONY MODOWE
• Salon Mody Brancewicz, Jana Pawła II 48 • Atelier PASJA, Wojciecha 12 • BM, Wojska Polskiego 29 • MarcCain, Wojska Polskiego 43 • CH Galaxy, punkt informacyjny • 4 Office, Staromłyńska 8 • Natuzzi, Struga 25 • MOOI wnętrza, Wojska Polskiego 20 • BiM, Wojska Polskiego 29 • MarcCain, Wojska Polskiego 43 • B.E. Kleist Jubiler, Rayskiego 20/2 • Marczewski Showroom Niebuhrstrasse 11 Berlin Charlottenburg • KAG Meble i Światło S.C., Struga 23 • Sklep Firmowy Zakładów Ceramiki Bolesławiec, Krzywoustego 78 • Salony Terpiłowski, C.H.KASKADA (Niepodległości 36), C.H.AUCHAN (Ustowo 45) , C.H.STER (Ku Słońcu 67), C.H.GALAXY (Al. Wyzwolenia 18) , C.H.TURZYN (Boh. Warszawy 42), Jagiellońska 16 • Organic Garden, Kaszubska 4 • Pracownia krawiecka Tango, Chopina 22 • Sklep EKOdeli, Piastów 73 • 6 Win, Nowy Rynek 3 • Trend S.C. Modra 85 • Trussardi, Wojska Polskiego 29 • Renoskór, Kr.Jadwigi 1 • Moda Club, Al. Wyzwolenia • Ebras.pl, Boh. Getta Warszawskiego 8/9 • Geobike ul. Mickiewicza 21 • Geobike, ul. Boh. Warszawy 40, Galeria Nowy Turzyn
• HAHS Klinika, Czwartaków 3 • HAHS Centrum, Felczaka 10 • Dentus, Felczaka 18a • Ra-dent Gabinet Stomatologiczny, Krzywoustego 19/5 • Hipokrates, Ku Słońcu 2/1 • Dentus, Mickiewicza 116/1 • Venus Centrum Urody, Mickiewicza 12 • Intermedica Centrum Okulistyki, Mickiewicza 140 • Medi Klinika, Mickiewicza 55 • Orto Perfekt, Ogińskiego 12 • Dental Implant Aesthetic Clinic, Panieńska 18 • Medicus, Plac Zwycięstwa 1 • Perładent - Gabinet Stomatologiczny, Powstańców Wielkopolskich 4c • Gabinety Lekarskie Rudzińscy, Śląska 5/2 • Stomatologia Mierzyn, Welecka 38 • Stomatologia Kamienica 25, Wielkopolska 25/10 • VitroLive, Wojska Polskiego 103 • Medycyna Estetyczna Osadowska, Wojska Polskiego 92 • Gabinet Orto-Magic, Zaciszna 22 • New 4You, Dorota Szwarc, Boh. Getta Warszawskiego 19/2 • Stomatologia na Podzamczu, Wielka Odrzańska 31b • Laser Studio, Jagiellońska 85/1 • Studio masażu Lava, Tymiankowa 5b • Szczecińska Klinika Dzienna, Ku Słońcu 56 • AMC Art Medical Center, Langiewicza 28/U1
SALONY SAMOCHODOWE
• Citroen A. Drewnikowski, Andre Citroena 1, Bohaterów Warszawy 19 • Peugeot Drewnikowski, Bagienna 36D, Rayskiego 2 • Auto-Gryf Fiat, Alfa Romeo Białowieska 2 • Polmozbyt Honda, Białowieska 2 • Polmozbyt Peugeot, Plac Orła Białego 10 • Polmozyt Seat, Mieszka I-go 63 • Rosiak i Syn Renault, Dacia. ul. Bulwar Szczeciński 13 • Holda / Chysler Dodge i Jeep, Gdańska 7 • Łopiński Spółka Jawna ul. Madalińskiego 7 • Master Finanse/Master Auto, Golisza 6 • Lexus, Mieszka I 25 • Łopiński Spółka Jawna, Madalińskiego 7 • DDB Auto Bogacka Mercedes, Mieszka I 30 • Bogacki Chevrolet, Opel, Mieszka I 45 • Ford, Pomorska 115B • Bemo Motors, Pomorska 115B • Auto Bruno Volvo, Pomorska 115b • Mercedes Mojsiuk, Pomorska 88 • Kozłowski Toyota, Struga 17 • Kozłowski Opel, Struga 31 B • Krotoski-Cichy Skoda, VW, Audi, Struga 1A • Polmotor Nissan, Struga 71 • Polmotor KIA, Wisławy Szymborskiej 8 • Subaru, Struga 78a • Pehamot Skoda, Zielonogórska 32 • BMW i MINI Bońkowscy, Ustowo 55
BIURA PODRÓŻY
• Neckerman, CH Galaxy , Wojska Polskiego 11 • LTUR, CH Galaxy • TUI, CH Kaskada • Interglobus Tour, Kolumba 1 • Itaka, Krzywoustego 7 • Odra Travel, Piłsudskiego 34 • Tropicana Travel, Plac Lotników 6/1 • Rainbow Tours, Wojska Polskiego 12 • Hepi Sport-turystyka, Mazowiecka 1 • Kawa i Podróże Lotos Travel – Klub Podróżnika, Małopolska 4
BIURA NIERUCHOMOŚCI GABINETY LEKARSKIE I DEWELOPERZY I MEDYCYNY ESTETYCZNEJ • Baszta Nieruchomości, Panieńska 47 • Estetic, Kopernika 6 • Fabryka Zdrowego Uśmiechu, Ostrawicka 18 • Art. Plastica, Wojciechowskiego 7 • Klinika Stomatologii i Kosmetologii Excellence, Wyszyńskiego 14 • Dom Lekarski, Bohaterów Warszawy 42 (CH TURZYN), Rydla 37, Gombrowicza 23
• ILS Nieruchomości, Boh. Getta Warszawskiego 23/1 • Konsart Nieruchomości, Grota Roweckiego 27A • Horyzont, Krzywoustego 15 • Inwestor Nieruchomości, Krzywoustego11-13 • SCN, Piłsudskiego 1A • Prestigo, Rayskiego 18 • Extra Invest, Wojska Polskiego 45
• Artbud, 5 lipca 19c • MAK-DOM, Golisza 27 • Calbud, Kapitańska 2 • Neptun Developer, Ogińskiego 15 • Modehpolmo Sp z o.o. Rodakowskiego 1/5 • SGI Plac Hołdu Pruskiego 9 (centrum biurowe MARIS, parter) • VIP Nieruchomości ul. Bolesława Śmiałego 41/1 • Best Deweloper, ul. Sosnowa 6F
BAWIALNIE DLA DZIECI • Kraina Fantazji, CH Molo, CH Turzyn Nowy • Kraina Zabaw, Iwaszkiewicza 103 • Tygrysek, Krakowska 38A • Bajkowo, Nowowiejska 1D, Bezrzecze • Party-Studio, Tkacka 19/22 • Kurnik Talentów, Wielkopolska 25/9 • Norbelino, Wojska Polskiego 20 • Tęczowa Planeta, Zawadzkiego 73
KANCELARIE ADWOKACKIE I NOTARIALNE • Lizak, Stankiewicz, Królikowski, Boh Getta Warszawskiego 1/4 • Biel, Judek, Poczobut-Odlanicki Sp.p, Ks. Piotra Skargi 23 • Dariusz Babski, Jan, Deptak Bogusława 5/3 • Daleszyńska, Jana Pawła II 17 • Mazurkiewicz, Wesołowski, Klonowica 30/1 • Andrzej Zajda, Monika Zajda-Pawlik, Monte Cassino 7/1 • Waldemar Juszczak, Niepodległości 17 • Mariusz Chmielewski, Odzieżowa 5 • Gozdek,Kowalski, Łysakowski, Panieńska 16 • Wódkiewicz, Sosnowski Stoisława 2 • Mikołaj Marecki , Św. Ducha 5a/12 • Licht Przeworska, Tuwima 27/1 • Szymon Matusia, Wawelska 1 / 2 • Zbigniew Barwina, Więckowskiego 7 / 14 • Marta Adamek-Donhöffner, Wojska Polskiego 197/1 • Agnieszka Aleksandruk-Dutkiewicz, Wyszyńskiego 14 • Jakub Gruca, Wyzwolenia 5 • Marcin Gruca, Wyzwolenia 5/1 • Kancelaria Adwokacka Łyczywek, Krzywoustego 3
KULTURA
• Filharmonia Szczecińska, Armii Krajowej 1 • Opera na Zamku, Energetyków 40 • Teatr Współczesny, Wały Chrobrego 3 • Teatr Polski, Swarożyca 5 • Teatr Pleciuga, Plac Teatralny 1 • Cafe Pleciuga, Plac Teatralny 1 • Pionier 1909, Wojska Polskiego 2 • Galeria Kierat, Koński Kierat 14 • Galeria Kierat 2 , Małopolska 5 • Galeria Orient, Małopolska 5 • 13 muz, Plac Żołnierza Polskiego 2 • Gmach Główny Muzeum Narodowego w Szczecinie, Wały Chrobrego 3 • Muzeum Historii Szczecina, Oddział Muzeum Narodowego w Szczecinie, Księcia Mściwoja II 8 • Muzeum Sztuki Współczesnej, Oddział Muzeum Narodowego w Szczecinie, Staromłyńska 1 • Galeria Sztuki Dawnej Muzeum Narodowego w Szczecinie, Staromłyńska 27 • Trafostacja Sztuki, Świętego Ducha 4 • Szczeciński Inkubator Kultury, Wojska Polskiego 90
INNE
• Urząd Miasta Szczecin, Armii Krajowej 1 • Urząd Marszałkowski Województwa Zachodniopomorskiego, Korsarzy 34 • Zachodniopomorski Urząd Wojewódzki, Wały Chrobrego 4 • Szczecińskie Centrum Przedsiębiorczości, Kolumba 86 • Północna Izba Gospodarcza, Wojska Polskiego 86 • Dragon Event , Twardowskiego 18 • PKP S.A.Oddział Gospodarowania Nieruchomościami, 3 Maja 22 (I piętro) • Euroafrica ul. Energetyków ¾ • Polska Żegluga Morska POLSTEAM , Pl. Rodła 8 • Nordea, Malczewskiego 26, Oxygen • Strefa 89, Jagiellońska 89/2 • Polska Fundacja Przedsiębiorczości (sekretariat), Monte Casino 32 • TVP oddz. Szczecin, Niedziałkowskiego 24a