MARZEC 2015 NUMER 03 (24) / WYDANIE BEZPŁATNE
Ryszard Stadniuk Nasz człowiek wśród olimpijskiej elity
Wybraliście Trendy Roku! Modna, dziewczęca awangarda
06 Moda
Filharmonia w stylu Chanel
51 / Kulinaria
# 26 Showroom Dla niej i dla niego
# 28 Moda Melismee – dziewczęca awangarda
# 34 Rozmowa miesiąca Piotr Banach
# 38 Wnętrza W ciepłych kolorach
# 50 Kulinaria
Spis treści 03/ 2015
Leszek Wodnicki gotuje Rodzina to świętość Niekonwencjonalna odsłona włoskiego wina
# 06 Newsroom Design, moda, wydarzenia, kultura
# 56 Kultura
# 14 Plebiscyt
Na co wybrać się w marcu?
Wybraliście Trendy Roku
# 57 Rozmowa
# 16 Felieton Paweł Krzych
Co słychać u Beaty MikołajewskiejWieczorek?
# 18 Temat z okładki
# 60 Trendy towarzyskie
Ryszard Stadniuk i jego olimpijskie trofea
Kto, z kim, gdzie, kiedy i dlaczego
#3
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 03/2015
Ambitna, inteligentna i przebojowa kobieta, popularny ostatnio sposób na rekreację, czyli bieganie oraz niezwykłe miejsce z ogromnym potencjałem i ciekawą historią. Oto laureaci plebiscytu Trendy Roku, w którym nasi Czytelnicy wybrali osobowość, wydarzenie i miejsce roku 2014.
Jarosław Jaz / Redaktor naczelny
Z jego laureatką, wizażystką Agnieszką Szeremetą zaczęliśmy współpracować na potrzeby redakcyjne kilkanaście miesięcy temu. Mimo napiętego grafika, zawsze miała dla nas czas i dobre słowo. Dała się również poznać jako ambitna, starannie kierująca swoją karierą kobieta. O niesamowitych pokładach sympatii, które wzbudza, nie ma co nawet tutaj wspominać, bowiem docenili je właśnie nasi Czytelnicy, którzy wybrali Agnieszkę Osobowością Roku. Trudno dyskutować z tak oczywistym werdyktem. Wprawdzie od biegania wolę rower, mimo to nie da się nie dostrzec, że spora część szczecinian wybiera właśnie ten sposób na rekreację. Przejeżdżając wieczorami przez Jasne Błonia zdarza mi się natrafiać na coraz liczniejszą z tygodnia na tydzień grupę ludzi, którzy zbierają się tam na wieczorne bieganie. Jak widać po wynikach głosowania, są to nie tylko wielbiciele sportu, ale i dobrze zorganizowana ekipa, która potrafi wypromować swoją akcję. Gratuluję. Wspaniałemu i brawurowemu przedsięwzięciu, jakim jest OFF Marina kibicuję od samego początku. Oto zespół historycznych zabudowań na Pomorzanach, należący do lokalnego przedsiębiorcy, trafia we władanie artystów, designerów, rękodzielników, krótko mówiąc aktywnych ludzi, którzy potrzebują niebanalnych wnętrz na swoje warsztaty, pracownie itp. Przedsiębiorca jest zadowolony, że miejsce, na które brakowało wyrazistego pomysłu nie zarasta chaszczami, a mnóstwo osób może dzięki niemu rozwijać niebanalne pasje czy wręcz zarabiać na życie. Kulminacją tego spotkania był ubiegłoroczny Design Day, który przyciągnął setki szczecinian głodnych lokalnej sztuki. A to dopiero początek kariery OFF Mariny… Za laureatów trzymam kciuki, a po szczegóły i inne ciekawe materiały odsyłam do środka numeru.
Redakcja/ OKŁADKA:
Na zdjęciu Ryszard Stadniuk Foto: Piotr Miazga piotrmiazga.pl MUA: Agnieszka Szeremeta czerwonaszminka.pl
Redakcja: Nowy Rynek 3, 71-875 Szczecin tel. 91 48 13 341; fax 91 48 13 342 e-mail: mmtrendy.szczecin@mediaregionalne.pl www.mmszczecin.pl/trendy Redaktor naczelny: Jarosław Jaz Product manager: Ewa Żelazko Promocja i marketing: Marta Rospara Redakcja: Paulina Targaszewska, Bogna Skarul, Małgorzata Klimczak, Tomasz Kuczyński, Agata Maksymiuk, Anna Folkman / Korekta: Beata Pikutowska Dział foto: Sebastian Wołosz, Andrzej Szkocki Skład magazynu: Ewa Kaziszko / MOTIF studio Dystrybucja: Piotr Grudziecki / Druk: COMgraph Sp. z o.o. Dyrektor Zarządzający: Piotr Grabowski Reklama: tel. 500 324 240, fax 91 48 13 360, ewa.zelazko@mediaregionalne.pl Wydawnictwo: Media Regionalne sp. z o.o. ul. Domaniewska 45, 02-672 Warszawa Prezes: Dariusz Świąder
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 03/2015
#4
Dołącz do nas na www.facebook.com/ MagazynMMTrendy Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść ogłoszeń. Materiałów, które nie zostały zamówione redakcja nie zwraca. Na podstawie art. 25 ust. 1 pkt 1 b ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych Media Regionalne sp. z o.o. zastrzegają, że dalsze rozpowszechnianie materiałów opublikowanych w MM Trendy jest zabronione bez zgody Wydawcy.
Newsroom
#
Nasza filharmonia tym razem w stylu Chanel Najnowsza kolekcja marki Caterina prezentuje się we wnętrzach szczecińskiej filharmonii. Stroje to owoc mieszanki idei zaczerpniętych z przeszłości z najnowszymi, wynikającymi z możliwości technologicznych oraz potrzeb współczesnej kobiety. Klasyczne, sexy sukienki, geometryczne formy, żakiety typu Chanel, neopren, siatki o wielkich oczkach, lejące dżerseje, formy typu oversize – to wynik sięgania do tradycji i zarazem czerpania z możliwości XXI wieku. Przeważają jasne i świetliste kolory: cytrynowy, jasny niebieski, złocisty beż i lila. Lato 2015 to również eksplozja bieli. Gdzieniegdzie błyśnie złoto. Więcej na www.sklep.caterina.pl Foto: Adam Pluciński / Modelka: Justyna Stolarczyk / Makijaż: Patrycja Dobrzeniecka / Fryzury: Piotr Wasinski / Stylizacja: Marta Kalinowska / Produkcja: VAN DORSEN TALENTS
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 03/2015
#6
Newsroom
Foto: Sebastian Wołosz
#
Kolejka po Rembrandta Do Szczecina przyjechał „Krajobraz z miłosiernym Samarytaninem” Rembrandta, który będzie prezentowany w Muzeum Narodowym przy Wałach Chrobrego. Obraz został zakupiony w 1774 roku na aukcji w Paryżu i przewieziony do Polski przez Jana Piotra Norblina. W 1813 roku dzieło nabyła Izabela Czartoryska i umieściła w Domku Gotyckim w Puławach. Po upadku powstania listopadowego obraz wywieziono do Paryża. Powróciwszy do Polski w 1876 roku, trafił, podobnie jak cała kolekcja książąt Czartoryskich, do Krakowa. W 1939 roku wraz z innymi skarbami kultury został zagrabiony przez Niemców. Po wojnie został zwrócony Muzeum Narodowemu w Krakowie. W Szczecinie można go oglądać do 7 czerwca. (mk)
Ania w brytyjskim Top Model 21-letnia szczecinianka Anna Kuczyńska dostała się do finału Top Model UK 2015. W Szczecinie mieszkała od urodzenia, ukońzyła Liceum Ogólnokształcące Mistrzostwa Sportowego. Do Londynu wyjechała 1,5 roku temu, gdzie rozpoczęła studia biznesowe oraz pracę. Ania jest również certyfikowanym instruktorem tańca. Do finału Top Model UK została wybrana spośród kilku tysięcy dziewcząt. Bierze udział w dwóch kategoriach: editorial oraz worldwide (reprezentując Polskę). Finał odbędzie się 14 marca w hotelu Hilton. (red) Foto: Hubert Szumlański / FB Anna Kuczyńska
R E K L A M A
7 marca ZAPRASZAMY
w godzinach 10-17 na wielkie otwarcie nowego dwupoziomowego salonu i sklepu ze sprzętem i profesjonalnymi kosmetykami do włosów Dla naszych klientów przygotowaliśmy upominki oraz konkursy z nagrodami. Ponadto w dniu otwarcia przygotowaliśmy SUPER RABAT 20%, a do końca marca RABAT 10% na cały asortyment sklepu! WELLA PROFESSIONALS Brilliance Szampon 250 ml w cenie 20 zł do końca marca lub wyczerpania zapasów.
MODERN DESIGN PIOTR KMIECIK Szczecin, ul. Jagiellońska 93/1-3, ATELIER tel. 91 433 66 99 lub 698 820 661, SKLEP tel. 734 419 070
Newsroom
Foto: Andrzej Szkocki
#
Turniej inny niż wszystkie W holu głównym szczecińskiej filharmonii odbył się Turniej Tańca Towarzyskiego Pro-Am „FUTURE”. To pierwsza tego typu impreza w naszym mieście. By obejrzeć występy 20 par turniejowych, przybyło około 400 gości. W eleganckiej scenerii wnętrza filharmonii pokazy podziwiali nie tylko miłośnicy tańca oraz najbliżsi tancerzy, ale także reprezentanci środowisk biznesowych i kulturalnych. Organizatorem turnieju było Dansinn Dance Studios z Hong Kongu. - Po raz pierwszy Pro-Am zawitał do Szczecina. Bardzo się z tego cieszę, bo to moje miasto rodzinne - mówi Paweł Świtalski, zawodowy tancerz międzynarodowej, najwyższej klasy tanecznej „S”, zawodowy Mistrz Włoch w tańcach standardowych, wielokrotny finalista Mistrzostw Polski, zdobywca VII miejsca na Mistrzostwach Świata Show Dance. - Kocham Szczecin i uważam, że to najlepsze miasto na świecie. Turnieje Pro-Am w Polsce zaczęły rozwijać się przez ostatni
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 03/2015
rok. Idea została zaczerpnięta z Azji i Stanów Zjednoczonych. Polega na tym, że profesjonaliści tańczą z amatorami - swoimi kursantami. - System Pro-Am jest skierowany do wszystkich, bez względu na wiek i płeć, dla tych co mają już doświadczenie z tańcem, ale także dla tych, którzy nie mieli z nim dotychczas nic wspólnego - dodaje Świtalski. - Chcemy uczyć tańca, ale także stylu życia. Chcemy pokazać, że to może być sposób na życie, a nie tylko suche chodzenie i uczenie się kroków. Turniej odbył się w kategoriach tańce standardowe i latynoamerykańskie: single dance, multi dance, scholarship na poziomach: bronze, silver i gold. Imprezę poprowadzili Karolina Kłodzińska i Paweł Świtalski. (af)
#10
Newsroom
#
Ślubne inspiracje od A do Z Święto przyszłych panien młodych - tak klientki salonu Centrum Mody Ślubnej nazywają to coroczne wydarzenie. Dni Mody i Urody organizuje Monika Boska-Nowakowska i, jak zapewnia - to czas, kiedy ślub i wesele można zaplanować od A do Z. Zadbano o próbne fryzury, makijaże i inne zabiegi upiększające. Stylistka i brafitterka pomagały przy wyborze bielizny, obuwia i naturalnie sukni. Długie, krótkie, białe i kremowe - klientki miały z czego wybierać. Dylematy rozwiewał sztab specjalistów, troszczący się o każdą z pań. Wśród gości pojawiła się Angelika Ogryzek, Miss Polski 2011. - Nie planuje jeszcze ślubu, ale gdybym miała wybrać suknię, byłby to model tradycyjny w jasnym kolorze, może trochę zwiewny - przyznaje Angelika Ogryzek. Zakończeniem ślubnych przygotowań była przejażdżka limuzyną w iście filmowym stylu, obowiązkowo w sukni ślubnej. (agat)
R E K L A M A
Newsroom
Foto: Andrzej Szkocki
#
Kryształowa elegancja niezwykłej baterii Minimalizm i perfekcja, czyli nowa kolekcja baterii łazienkowych. Oryginalne formy, nowe kształty - w niczym nieprzypominające dawnych kranów - zaprezentowano w salonie Trend Łazienki. Projekty wyszły spod pióra czwórki światowych projektantów, w tym Philippe Starcka. Celem ekskluzywnej kolekcji jest odświeżenie wnętrza oraz wniesienie spokoju w intymne zakątki mieszkania. Gwiazdą pokazu była bateria Axor Starck V. Szklana forma, ścięta pod kątem ukazuje kulisy pobierania wody. Ciśnienie tworzy wir stopniowo unoszący się coraz wyżej do krawędzi trzonu, po to, by po chwili przelać się w dół wartkim strumieniem. - Bateria gwarantuje także niskie zużycie wody - informuje Rafał Hampel, przedstawiciel marki. - Z łatwością rozkłada się na dwie części. Szklany element można czyścić w zmywarce. Każdy klient, który zakupi ten egzemplarz, będzie traktowany jak prawdziwy VIP. (agat) R E K L A M A
Newsroom
Foto: Sebastian Wołosz
#
Te meble mają swoją duszę i historię Klasyczne francuskie antyki, „ludwiki” z przełomu XIX/XX wieku, które dawno zapomniały o życiu na salonach i zalegają na strychu, mogą powrócić do dawnego wyglądu. Joanna Magdalena Dubako odkurzy zabytkowe antyki, przywróci im zapomniany blask i ocali od zapomnienia. Ręcznie malowane, obijane najlepszymi tkaninami i wykonywane specjalnie pod zamówienie klienta - takie są meble z galerii Madalena - Art. - Przygodę z meblami zaczęłam wraz z urządzaniem swojego mieszkania. Tam powstał pierszy kredens - opowiada Magdalena. - Będąc mamą dwóch małych chłopców nie miałam możliwości pracy w zawodzie, dlatego postanowiłam stworzyć swój własny świat. Malowanie i odnawianie zabytkowych mebli, wykonywanie nowych, sprowadzanie ich z zagranicy, czy pomoc w aranżacji wnętrz jest moją pasją, która stała się sposobem na życie. I tak meble z francuskich czy włoskich wnętrz zaczęły powstawać w Szczecinie. Każde łóżko, komoda czy stół wykonywane są na zamówienie klienta. Bez względu na to czy sprowadzimy meble z Francji, czy znajdziemy zakurzone fotele na strychu, Magdalena wydobędzie ich blask i duszę na nowo. Prace można zobaczyć w galerii Madalena - Art przy al. Powstańców Wielkopolskich 78 lub na facebook.com/madalena.art.szczecin (cela)
#13
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 03/2015
Plebiscyt
#
Wybraliście Trendy Roku! Wizażystka i stylistka Agnieszka Szeremeta, Wieczorne Bieganie w Szczecinie i Off Marina - oto zwycięzcy naszego plebiscytu Trendy Roku 2014.
Już po raz drugi postanowiliśmy nagrodzić organizatorów wydarzeń, miejsca i osobowości, które sprawiają, że Szczecin jest lepszy, ciekawszy, bardziej twórczy i otwarty na działanie. To z myślą o wyróżnieniu takich osób, miejsc i wydarzeń zorganizowaliśmy plebiscyt Trendy Roku. Po raz pierwszy statuetki wręczaliśmy w pierwszą rocznicę wydawania magazynu MM Trendy. W tym roku, ponownie postanowiliśmy nagrodzić tych, którzy pozytywnie wpływają na Szczecin i jego wizerunek. O zwycięzcach zdecydowali nasi Czytelnicy. Tegoroczne Trendy Roku przyznawaliście w trzech kategoriach: Osobowość Roku, Miejsce Roku i Wydarzenie Roku. Głosować można było poprzez profil MM Trendy na Facebooku.
Wieczorne Bieganie w Szczecinie. Co wtorek po Parku Kasprowicza wieczorami biega grupa pozytywnie zakręconych na punkcie rekreacji osób. Ze spotkania na spotkanie jest ich coraz więcej. Niestraszny im ziąb ani nawet deszcz. Wieczorne bieganie w Szczecinie świetnie integruje mieszkańców, pozytywnie wpływa na ich kondycję fizyczną, a nawet mobilizuje biegaczy do zbiórki karmy dla potrzebujących zwierzaków ze schroniska!
Ostatecznie Osobowością Roku została stylistka i wizażystka Agnieszka Szeremeta, o makijaże której zabijają się polskie, a nawet zagraniczne gwiazdy. Współpracowała m.in. z Margaret, Sylwią Grzeszczak, Mietkiem Szcześniakiem, Mają Bohosiewicz, Eweliną Lisowską i Elajzą.
W kategorii Miejsce Roku bezkonkurencyjna okazała się OFF Marina, czyli poniemieckie zabudowania parkowe z przyległościami, później stara fabryka mebli na Pomorzanach, a dziś prywatna inicjatywa non profit, grupująca szczecińskich artystów, designerów, ludzi z pasją, którzy wykorzystują to wyjątkowe miejsce jako swoje pracownie i płaszczyznę do rozwoju. Obecnie stara się być zadaszonym skateparkiem w naszym województwie. To tu zorganizowano pierwszy w mieście Design Day.
Najwięcej głosów w kategorii Wydarzenie Roku zdobyło
Zwycięzcom serdecznie gratulujemy!
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 03/2015
#14
Felieton
#
Paweł Krzych: okiem blogera
Dzień dobry. Na drugie mam hejter Dziś chciałbym, żebyście kogoś poznali. Szczecińskiego hejtera, na którego najczęściej możemy się natknąć w przestrzeniach Internetu, gdzie wyraża swoje eksperckie opinie w przeróżnych tematach. Ma wiedzę jak mało kto, zna się na wszystkim (a przynajmniej tak uważa). Miasto, pogoda, inwestycje, radni, polityka społeczna - jego krąg zainteresowań można wymieniać bez końca. Skupia się wyłącznie na negatywnej stronie życia. Coś jest czarne albo smoliste. Rzadko kiedy znajduje w czymkolwiek pozytywy. Jedzie po wszystkim niczym skaterzy po dachu Centrum Dialogu Przełomy. Często wyraża swoje opinie na tematy zupełnie niezwiązane z publikacją. Argumenty? On nie potrzebuje argumentów. Filharmonia? Będzie stała pusta, nikt nie będzie chodził na koncerty. Gdy mijają dwa miesiące od otwarcia i są nadal tłumy, twierdzi, że ludzie się w końcu znudzą. Gdy mija pół roku hejter milczy na ten temat. Znajduje inny. Teraz zajmuje się głównie zamknięciem Mostu Długiego. Po co oni to robią? Komu to potrzebne? Jak to tak można w ogóle zamykać most! Przełom lat 2006/2007. Pracowałem wtedy na nocne zmiany w fabryce Intela, kilkanaście kilometrów od Dublina. Dłużące się minuty podczas 12-godzinnych zmian i małą ilość pracy umil ał szybki Internet - nadrobiłem zaległości w popularnym wtedy serialu „Lost”. Przejrzałem setki, jeśli nie tysiące, tematów na Forum Polskich Wieżowców (skarbnica wiedzy), ale też spędziłem sporo godzin na portalu społecznościowym Goldenline. Wtedy serwis stawał się mocno popularny, w mojej opinii był przyszłością Internetu. Toczyły się wtedy dyskusje na różnorakie tematy, byłem zapisany do kilkudziesięciu różnych grup tematycznych, które intensywnie żyły. Wymiana zdań była na poziomie. Hejterzy i internetowe trolle zostały na anonimowych forach, gdzie co chwile mogli wypowiadać się pod różnymi pseudonimami. Na Goldenline trzeba było podać swoje imię i nazwisko, mile widziane były prawdziwe zdjęcia i opisany przebieg swojej kariery zawodowej oraz edukacji. W mojej głowie pojawiła się myśl, że prawdopodobnie Internet niebawem przestanie być anonimowy, powstaną kolejne serwisy, gdzie będziemy występować pod imieniem i nazwiskiem, a nasze komentarze opatrzone będą miniaturką naszej facjaty. I dzięki temu zaczniemy się bardziej szanować, język nienawiści, personalne wycieczki, obrażanie innych, nie będą na porządku dziennym. Minęło 8 lat, czasy świetności Goldenline minęły bezpowrotnie. Pierwsze miejsce na podium od dłuższego czasu zajmuje Facebook i nie zanosi się, że szybko się to zmieni. A ja wiem, jak bardzo się myliłem w swoich ocenach, że „imię i nazwisko
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 03/2015
w połączeniu ze zdjęciem” jest remedium na wszystkie bolączki komunikacji. Nadal, niestety, mamy do czynienia z tym, co kiedyś było wyłącznie domeną anonimowych for internetowych, czy grup dyskusyjnych. Często hejterzy występują pod swoim imieniem i nazwiskiem, zapominając się, że swoimi wypowiedziami tworzą e-wizerunek. Niejeden z nich przekona się w przyszłości, że przez takie działania może mieć problem przy aplikowaniu na nową posadę. Czasami też zastanawiam się, czy ich dzieci byłyby dumne z rodziców hejterów? Nie wspominam tutaj nawet o komentarzach pod artykułami w portalach informacyjnych, bo to jest już poniżej jakiejkolwiek krytyki. Po prostu trzeba to przemilczeć. I nie karmić hejterów, nie karmić trolli, czyli nie wdawać się z nimi w dyskusje. Większość z nich liczy na interakcję, na efekt swoich działań. Z jednej strony wylewają swoją frustrację, z drugiej… czekają, aż ktoś chwyci przynętę. Im bardziej odmienne zdanie, tym lepiej. Wtedy zaczyna się dopiero „zabawa”. Czy hejtowanie to zaśmiecanie Internetu? W mojej opinii tak. Zdecydowanie wolę czytać i słuchać, jak ludzie się chwalą (osiągnięciami, nowymi kontraktami, nowym samochodem, dziewczyną, żoną, bieganiem, udanym treningiem, zegarkiem), niż narzekają jaki ten świat/Szczecin jest zły i nic nie robią w kierunku, żeby cokolwiek wokół zmienić. Kiedyś jeszcze starałem się „zmieniać świat na lepsze” w tym obszarze, dyskutować z takimi osobami, pokazywać, że nie jest do końca tak, jak piszą. Nie przynosiło to jednak żadnego efektu. Odpuściłem. Wróciłem jednak do różnych miejsc i osób po bardzo długim czasie. Nic się nie zmieniło, nadal taki sam sposób wypowiedzi, nastawienie na „nie”, postawy roszczeniowe. Z doświadczenia wiem, że z takimi osobami bardzo trudno się współpracuje. Ludzie dzielą się na takich, którzy koncentrują się na problemach oraz takich, którzy szukają sposobu, jak daną sytuację można rozwiązać. Hejterzy zdecydowanie należą do tej drugiej grupy i najczęściej jest tak, że taka postawa w Internecie przenosi się na ich styl życia w prawdziwym świecie. Mi po prostu szkoda czasu na bezcelowe dyskusje z takimi osobami w Internecie. A jak Wy do tego podchodzicie?
Paweł Krzych - autor najpopularniejszego szczecińskiego bloga www.szczecinblog.pl oraz strony na FB Uśmiechnij się - jesteś w Szczecinie. Lokalny patriota. Pasjonat Szczecina, nowych mediów oraz podróży.
#16
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 03/2015
#18
Temat z okładki
#
Człowiek, który trzęsie OLIMPIJSKĄ misją Szczecinianin Ryszard Stadniuk doskonale zna smak olimpijskich laurów. Wie także, ile zachodu kosztuje organizacja polskiej ekipy na igrzyska. Najpierw sam zdobywał najwyższe szlify, teraz, jako wiceszef Polskiego Komitetu Olimpijskiego pomaga windować na szczyty innych sportowców. A w Szczecinie, z którego nigdy nie chciał wyjeżdżać, prowadzi dobrze prosperujący biznes. Tekst: Bogna Skarul / Foto: Piotr Miazga / MUA: Agnieszka Szeremeta
#19
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 03/2015
- Jakie to uczucie, kiedy dekorują Cię medalem olimpijskim? - Niesamowite przeżycie. Ogromna radość i duma. To spełnienie marzeń każdego zawodnika. Tego się nie zapomina. - A kto Ci wręczał medal? Co wtedy powiedział? - Dziwne. Tego nie pamiętam. Co innego było dla mnie wtedy ważne. Muszę przejrzeć zdjęcia. Pewnie medal otrzymałem od kogoś z MKOl-u, bo to taka olimpijska tradycja. - Jakie to uczucie, gdy się kogoś dekoruje? - Dla mnie to trochę taka rutyna. Jestem w końcu szefem Europejskiej Federacji Wioślarskiej i mam na koncie sporo tych dekoracji. Staram się wchodzić w odczucia zawodników, którzy stoją na podium i zawsze coś im powiedzieć. Nie podchodzę do tego z założeniem - medal - rąsia. Staram się robić to od serca. - Co było dla Ciebie największym przeżyciem związanym ze sportem? - Pierwszy udział w igrzyskach olimpijskich i ceremonia otwarcia. To było w 1978 roku w Montrealu. Ze względu na swój wzrost (197 cm) wraz z siatkarzami szedłem w pierwszej szóstce polskiej ekipy. Dojście do stadionu wiodło przez tunel, w którym panowała kompletna cisza. Ale kiedy weszliśmy na stadion, miałem wrażenie, że wszedłem do mrowiska. I zaraz usłyszałem spikera, który mówi „la Pologne”. I wierz mi, w tym momencie dreszcz mi obiegł całe ciało i tak mnie trzymało przez całą rundę dookoła stadionu. To było niesamowite. Na następnych igrzyskach już tak nie przeżywałem. Byłem w końcu weteranem. - Śnią Ci się chwile ze stadionów? - Nie. Natomiast często mi się śni, że uczestniczę w zawodach. Że mam jeszcze parę metrów do mety. Wtedy się denerwuję. Zresztą do dzisiaj tętno mi rośnie, jak patrzę na polskich zawodników, którzy stoją na starcie i za moment mają ruszyć. Wtedy niesamowicie wzrasta mi adrenalina. Tak już chyba pozostanie. Wynika to z tego, że przez kilkanaście lat trenowałem i to intensywnie. Teraz, kiedy jestem wiceprezesem Polskiego Komitetu Olimpijskiego, prezesem Europejskiej Federacji Wioślarskiej i Polskiego Związku Wioślarskiego, jestem świadkiem wielkich wioślarskich sukcesów Polaków. I zawsze o nich myślę „moi zawodnicy”, bo jako były wioślarz właśnie oni są mi szczególnie bliscy i ich najbardziej rozumiem. - Który bieg był dla Ciebie najważniejszy, najbardziej go przeżywałeś? - Na pewno bieg w finale na olimpiadzie w Montrealu. Pojechaliśmy w roli faworytów, bo rok wcześniej zdobyliśmy srebrny medal w mistrzostwach świata. Natomiast mój partner tuż po tych mistrzostwach zachorował na żółtaczkę. Więc w Polsce nie dawano nam w ogóle szans na załapanie się do ekipy olim-
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 03/2015
pijskiej, bo wznowiliśmy treningi dopiero w marcu, na cztery miesiące przed igrzyskami. Ale się udało. Weszliśmy do ekipy i w Montrealu początkowo dobrze nam się wiodło. Spokojnie przeszliśmy eliminacje, półfinały i weszliśmy do ścisłej szóstki. Wydawało nam się, że będziemy walczyć o medal. Niestety, dostaliśmy bardzo niekorzystny tor, skrajny, i zaczął wiać boczny wiatr. Bieg skończył się dla nas fatalnie. Zajęliśmy szóste miejsce, choć podczas wyścigu prowadziliśmy przez 500 metrów. To była bardzo bolesna porażka. Jeszcze długo po biegu miałem wrażenie, że w ogóle w nim nie startowałem, że ten bieg jest przede mną. Medalu doczekaliśmy się dopiero na następnych igrzyskach. W ten sposób marzenia się spełniły. - Co zdarzyło się później? - W Polsce wybuchł stan wojenny. Byłem akurat w Niemczech. Półtora roku mieszkałem w Berlinie, ale myślami byłem w Polsce, bo ciągle marzyłem o starcie w kolejnych igrzyskach. Cały czas byłem w kontakcie z trenerem. Chciałem wystartować na olimpiadzie. Po zakończeniu stanu wojennego wróciłem do Polski. Zacząłem trenować z moim 12 lat młodszym bratem. Wspólnie wywalczyliśmy sobie miejsce w reprezentacji Polski. No i przyszedł 1984 rok, i igrzyska w Los Angeles oraz decyzja o tym, że Polska bojkotuje tę imprezę. To było dla mnie ogromne rozczarowanie, bo przecież wszystko poświęciłem przygotowaniom na olimpiadę i zakwalifikowaniu się na nią. Później jeszcze pojechaliśmy do Moskwy. Ale już podjąłem decyzję, że rezygnuję ze sportu. Byłem tym wszystkim tak zdegustowany, że przez parę lat w ogóle nie miałem kontaktu z wioślarstwem. - Co robiłeś? - Zająłem się swoimi sprawami. Biznesem. - Czyli? - Pracowałem w firmie Svensat Zdzisława Żniniewicza, która zajmowała się produkcją anten satelitarnych. Sprzedawaliśmy je jako pierwsi w Peweksie. Organizowałem też serwis instalacji tych anten w Polsce. Później się usamodzielniłem. Założyłem firmę polonijną, która też zajmowała się antenami satelitarnymi. Teraz mam między innymi cynkownię galwaniczną i ponad 90 procent tego, co w niej robię, eksportuję do Niemiec. Oprócz tego mam firmę handlową, która nadal zajmuje się elektroniką do anten satelitarnych, ale też sprzętem sportowym. - Jak to się stało, że zostałeś wiceprezesem Polskiego Komitetu Olimpijskiego? - W 1994 roku zaproponowano mi, abym wystartował w wyborach do zarządu Polskiego Związku Towarzystw Wioślarskich. Nawet tam nie pojechałem, ale okazało się, że wybrali mnie większością głosów. Później zostałem prezesem związku, a każdy prezes jest niejako z rozdzielnika członkiem zarządu Polskiego Komitetu Olimpijskiego. Po dwóch latach zostałem
#20
Temat z okładki
#
wiceprezesem PKOl do spraw sportowych. Dla mnie jednak największym wyróżnieniem była nominacja na szefa misji polskiej reprezentacji na igrzyskach w Atenach. To były igrzyska, w których wioślarze zdobyli złoty medal. Byłem też wiceszefem misji polskiej na igrzyskach w Sydney, później jeszcze w Londynie. To są funkcje, z których jestem bardzo dumny, bo świadczą, że doceniane jest moje doświadczenie, umiejętności oraz zaangażowanie.
Sam nie wiedziałem, co się zdarzyło. Trochę trwało, aż sprawa się wyjaśniła, choć wcale nie było różowo. Okazało się, że wypadkowi uległ Jamie w drodze powrotnej ze wspólnego treningu, chwilę po odwiezieniu Roberta do miejsca jego zakwaterowania.
- Jakie obowiązki ma szef polskiej misji na olimpiadzie?
- Super!
- Musi dbać o zawodników. Zaczyna się od organizacji wyjazdu na igrzyska, czyli koordynacji wszystkich lotów, transportu sprzętu. A na samych igrzyskach - zorganizowanie całej logistyki, zakwaterowanie, urządzenie samej misji, kontaktów z dziennikarzami, otoczka związana z ceremoniami powitania i pożegnania. A nawet wciągnięcie flagi na maszt. Szef misji pełni też obowiązki reprezentacyjne.
- Ale nie zawsze jest tak różowo. Na jednej z olimpiad musiałem uciszać polskich zawodników, którzy po swoim starcie powrotny lot do kraju mieli w środku nocy. Nie zachowywali się dobrze. A obok w pokoju spali zawodnicy, którzy rano startowali w finałach - Sycz i Kucharski (zresztą zdobyli złoty medal).
- Kiedy byłeś szefem misji polskiej, coś ciekawego się wydarzyło?
- Wolałbym nie mówić. Dziś jest gwiazdą, złotym medalistą olimpijskim.
- Wiele razy, ale najbardziej pamiętam historię z igrzysk w Atenach. Wtedy startował jeszcze Robert Korzeniowski. Zakwaterowany był poza wioską olimpijską. Tak chciał, bo zależało mu, by się wyciszyć. Był przecież faworytem. Robert trenował przed olimpiadą z zawodnikiem z Irlandii – Jamie Costinem. I któregoś dnia samochód wypożyczony na Roberta uległ wypadkowi. Ta wiadomość dość szybko wyciekła do Polski. I akurat rzecznik prasowy, którym wtedy był Andrzej Person, był niedostępny, więc to na mnie skupiły się wszystkie telefony.
- Jak się skończyło? - Robert Korzeniowski zdobył złoty medal.
- Kto był taki głośny?
- Na ilu olimpiadach byłeś? - Od Montrealu, oprócz Los Angeles, Barcelony i Seulu, na wszystkich. Najbardziej mi się podobały igrzyska w Montrealu, może dlatego, że były moje pierwsze. To była też olimpiada, gdzie po raz pierwszy zaostrzono środki bezpieczeństwa. Wszędzie helikoptery, żołnierze. Ale pamiętam też spontaniczność publiczności.
#21
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 03/2015
Przyszedł 1984 rok i igrzyska w Los Angeles oraz decyzja o tym, że Polska bojkotuje tę imprezę. To było dla mnie ogromne rozczarowanie, bo przecież wszystko poświęciłem przygotowaniom na olimpiadę i zakwalifikowaniu się na nią. Później pojechaliśmy do Moskwy. Ale już podjąłem decyzję, że rezygnuję ze sportu. Byłem tym wszystkim tak zdegustowany, że przez parę lat w ogóle nie miałem kontaktu z wioślarstwem.
- A igrzyska w Moskwie? - Były inne, ale myśmy byli do tego przyzwyczajeni. W końcu często wyjeżdżaliśmy wcześniej do Moskwy na zawody. Pamiętam te „etażowe” z herbatą i kluczami na każdym piętrze w hotelu. - Coś ciekawego było w Pekinie? - To była chyba najbardziej kosztowna olimpiada. Nie wiem czy jeszcze ktoś pokusi się zorganizować igrzyska za tak ogromne pieniądze, ale wszystko tam było pod dyktando, nawet publiczność. Z tych igrzysk wróciliśmy z dwoma medalami wioślarskimi - złotym - czwórki podwójnej ze szczecinianami Markiem Kolbowiczem i Konradem Wasielewskim oraz srebrnym - czwórki „lekkiej”. - Jak wspominasz Londyn? - To były zawody, gdzie było widać racjonalność. Choćby stadion, który tak został zaprojektowany, że po olimpiadzie część można było rozebrać, bo Londynowi tak duży stadion nie jest potrzebny. - To może powinniśmy ten pomysł zastosować w Szczecinie? - Jestem przeciwnikiem budowania stadionów ponad miarę. Powinien o tym decydować rachunek ekonomiczny i liczba kibiców. Dzisiaj ze stadionami ucieka się na obrzeża miasta. Jeśli w Szczecinie miałby powstać stadion, który wykorzystywany byłby tylko parę razy w roku na większe imprezy, to jestem absolutnie takiej budowie przeciwny. Tym bardziej że nie mamy żadnych perspektyw na ważne zawody. - Niedawno wybudowano basen o wymiarach olimpijskich. Powstała Azoty Arena, gdzie też rozgrywane są różne imprezy sportowe. Czego jeszcze w Szczecinie potrzebujemy? - Dziś widać, że cenną inwestycją była budowa basenu. Sprawdził się. Ale w Szczecinie, który tak mocno jest związany z wodą, ciągle za mało jest basenów miejskich. A to najprostsza rzecz do zrobienia. Wszyscy młodzi ludzie kontakt ze sportem powinni zaczynać od nauki pływania. Ja też tak zaczynałem. - Czyli jak to się zaczęło?
na basenie przy stadionie Pogoni. Kiedy rozpocząłem naukę w Technikum Budowy Okrętów, moim nauczycielem od języka angielskiego był trener wioślarstwa. Cała klasa poszła na zajęcia do WDS-u. Ja się wtedy nawet nie łapałem do podstawowego składu. Byłem szczupły i słaby fizycznie. Ale jako jeden z niewielu byłem konsekwentny i tak powoli stałem się wioślarzem. Jeszcze jako uczeń technikum zdobyłem medal na spartakiadzie młodzieży, a w ostatniej klasie dostałem się do kadry narodowej i zostałem mistrzem Polski. I wtedy miałem nawet perspektywę wyjazdu na Igrzyska Olimpijskie do Monachium. Ale zaproponowano mi przeprowadzkę do Bydgoszczy. A w tym samym czasie startowałem na Politechnikę Szczecińską. Egzaminy zdałem, na studia się dostałem i tak zostałem inżynierem. - Pamiętasz moment, kiedy zakochałeś się w wioślarstwie? - To był rok 1969 i mój pierwszy sportowy sukces. - A kiedy zakochałeś się w Gabrysi, swojej żonie? - Gabrysię poznałem przez kolegę, który mnie jej przedstawił. Przyznam, że widziałem ją parę razy na ulicy i zawsze się za nią oglądałem. - Myślałam, że poznałeś ją podczas wywiadu jaki z Tobą robiła, bo przecież Gabrysia była dziennikarką radiową. - Niestety, tak nie było. A ona w radiu nie zajmowała się sportem. Jednak wiedziała kim jestem. Spotkaliśmy się w Kontrastach. Dziś jesteśmy już ładnych parę lat po ślubie. Mamy córkę Kasię. - Co robi Kasia? - Mieszka teraz w Berlinie. Tam skończyła studia. Pracuje w firmie, która organizuje w Polsce festiwal muzyczny w Rogowie. A dzisiaj współpracuje z Telewizją Polską - pomaga ekipom w Niemczech. - Nadal trenujesz? - Oczywiście. Może niebardzo systematycznie, ale co drugi dzień muszę sobie zrobić trening. W salonie w domu mam ergometr wioślarski i za każdym razem przynajmniej 12 kilometrów muszę przewiosłować.
- Chodziłem do SP 53 na Pogodnie i zacząłem trenować
Ryszard Stadniuk
szczecinianin, wioślarz, zdobywca brązowego medalu olimpijskiego na igrzyskach w Moskwie w 1980 roku (czwórka ze sternikiem). Był zawodnikiem SKS Czarni Szczecin. Wielokrotny mistrz Polski w różnych osadach. Największe sukcesy odnosił w parze z Grzegorzem Stellakiem. Razem zdobyli srebro mistrzostw świata w 1975 r. w dwójce ze sternikiem (Ryszard Kubiak). Po zakończeniu kariery został działaczem sportowym, a obecnie pełni funkcję prezesa Polskiego Związku Towarzystw Wioślarskich, przewodniczy również Europejskiej Federacji Wioślarskiej, jest wiceprezesem Polskiego Komitetu Olimpijskiego. Prowadzi Przedsiębiorstwo Handlowe Markus i wraz z Adolfem Bogackim firmę Galwan. Ma żonę Gabrysię i córkę Kasię.
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 03/2015
#24
Showroom
#
Płaszcz, H&M, cena: 199 zł Sweter, H&M, cena: 79,90 zł Spódnica z haftem, H&M, cena: 229 zł
Naszyjnik, H&M, cena: 99,90 zł Dopasowana sukienka, H&M, cena: 129,90 zł
Okulary, MOHITO, cena: 59,99 zł
Oprócz błękitnego nieba... Baleriny, H&M, cena: 49,90zł Czółenka, KAZAR, cena: 479 zł
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 03/2015
Błękit i niebieski to kolory, które rządzą tej wiosny i to nie tylko na niebie! Najlepiej łączyć kilka odcieni ze sobą. Jeśli wybierasz płaszcz albo marynarkę, postaw na rozbielony, pastelowy błękit. Intensywny chaber sprawdzi się natomiast na butach, torebkach i dodatkach.
#26
Showroom
#
Świat się zarumienił Nareszcie wiosna! Zwierzęta zrzucają zimową, grubą sierść, gąsienice zmieniają się w motyle, a my ukrywamy puchowe kurtki na dnie szafy. Dom także zmienia swoje oblicze. Ciepłe koce i pluszowe poduszki chowamy pod łóżko. Ich miejsce zastąpią teraz kolorowe, kwieciste dodatki. Najmodniejsze są te w kolorze pudrowego, dziewczęcego różu. Poduszki z imitacją kwiecistych płatków, wazony z kolorowego szkła i filiżanki z motylami od razu sprawią, że świat się zarumieni.
Motyle - dekoracje ścienne, H&M, cena: 39,90 zł
Kosz, HOME&YOU, cena: 69,00 zł
Poszewka na poduszkę z satyny, H&M, cena: 39,90 zł Koc, ZARA HOME, cena: 379 zł
Komoda, JYSK, cena: 199 zł Pojemnik na mąkę, DUKA, cena: 99,90 zł Filiżanka, Home&You, cena: 19,00 zł Chustecznik, HOME&YOU, cena: 15,00 zł
Zaparzacz do herbaty, DUKA, cena: 16,90 zł
#27
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 03/2015
Moda
#
Dziewczęca
AWANGARDA
Pewna siebie, świadoma swoich atutów, ceniąca oryginalność, wygodę i funkcjonalność – taka jest kobieta, która wybiera stroje szczecińskiej marki Melismee. Założycielki firmy, Kamila Mateuszczyk oraz Agnieszka Sawicka zainspirowane podróżami niemal po całym świecie, postanowiły stworzyć własną markę. Wszystko po to, by wyjść naprzeciw oczekiwaniom dzisiejszych kobiet. - Kobieta Melismee to osoba pewna siebie, która ceni sobie oryginalność, wygodę i funkcjonalność, orientuje się w najnowszych trendach i ma świadomość, w czym jej do twarzy - mówią Agnieszka i Kamila. W Melismee klasyczne kroje przeplatają się z dziewczęcą szczyptą awangardy, ubrania wykonane są z najwyższej jakości materiałów, z zachowaniem dbałości o każdy szczegół i wykończenie. W ofercie marki znajdują się bluzki, koktajlowe sukienki, wygodne bawełniane spodnie. Każda z kolekcji inspirowana jest innym miejscem na świecie – były już Nowy Jork, Barcelona, teraz przyszła kolej na kolejne miasto. Jakie? O tym przekonamy się już niedługo. Informacje o nowościach znajdziesz na www.melismee.com. (ta) Tekst: Paulina Targaszewska / Foto: Melismee
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 03/2015
#28
Styl
#
#29
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 03/2015
Moda
#
Moda
#
#31
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 03/2015
Moda
#
Moda
#
#33
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 03/2015
Rozmowa miesiąca
#
Że życie jest piękne
Tak twierdzi Piotr Banach, szczeciński muzyk, współzałożyciel formacji Hey, lider projektu Indios Bravos, który właśnie kończy 50 lat i obchodzi jubileusz 35 lat na scenie. Tekst: Małgorzata Klimczak / Foto: Sebastian Wołosz
- Gdy mężczyzna kończy 40 lat, przekracza pewną granicę i ma liczne przemyślenia na temat swojego życia. A jakie przemyślenia ma mężczyzna, który kończy 50 lat? - Że życie jest piękne. Że jest super, że wcale nie jest tak źle, jak wydawało mi się, że może być, kiedy patrzyłem na to z perspektywy dwudziestolatka. Oczywiście, że pewnych rzeczy już nie zrobię. Nie zostanę mistrzem świata w sztukach walki, które zawsze mnie interesowały. Natomiast patrząc na muzykę, to nie jest tak źle. Patrząc na Rolling Stonesów, jeszcze 30 lat grania przede mną. - I oni są cały czas na topie. - Oni są na topie, natomiast ja idę swoją własną ścieżką. - Trochę się tej ścieżki naszukałeś. - Tak to ze ścieżkami bywa. Czasami coś na nich leży i trzeba to obejść albo następuje rozwidlenie i nie wiadomo, czy to wciąż ta sama ścieżka, czy zrobiły się dwie? Ja jej nie szukałem, ona jest dla mnie naturalna. Nie miałem takich postanowień, że idę tędy, bo tak. Po prostu idę, bo tak mnie nogi niosą. Czasami kusiła jakaś inna ścieżka, brukowana, lepszej jakości, ale nie chciałem nią iść. Wiedziałem, że nie opłaca się droga na skróty, pogoń za sławą, za pieniędzmi. Dużo lepiej sprawdzają się nisze, niż kariera spektakularna. Taka kariera jest obliczona na 2-3 lata, bo tak działa rynek, a potem rynek potrzebuje czegoś nowego. A ci, którzy działają w niszach, po prostu robią swoje. Ja działam na rynku muzycznym 35 lat, utrzymuję się z muzyki, co mnie cieszy. Miałem epizod z Heyem, widziałem swoją twarz na okładkach pism i w głównym wydaniu Wiadomości. Byliśmy ważnymi postaciami kultury polskiej. Mam za sobą taki czas. Jeździłem na koncerty jako punkowiec, grałem gdzieś po squotach, spałem na podłodze u kogoś. Ale również byłem gwiazdą, największe amfiteatry, najlepsze hotele. Wiem, jak smakuje jedno i drugie. I powiem tak - fajną przygodą jest jeżdżenie po squotach, ale w pewnym wieku. Człowiek z czasem robi się wygodny i dzisiaj pewnie bym się na to nie zdecydował. Nie mam też poczucia, że mieszkanie w do-
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 03/2015
brych hotelach jakoś mnie zepsuło. Jest takie powiedzenie, że cierpienie uszlachetnia. Nie, cierpienie nie uszlachetnia, cierpienie boli. Ale też bogactwo nie deprawuje. Jak ktoś ma duszę podatną na deprawacje, to się zdeprawuje bez względu na to, czy jest bogaty czy biedny. - Niektórym w tych dobrych hotelach uderzyła woda sodowa. Dlaczego Tobie nie uderzyła? - Myślę, że jestem dosyć kumatym gościem i potrafię wyciągać wnioski nie tylko z tego, co sam przeżyłem, ale również z tego, co przeżyli inni. Czytałem biografie wykonawców, którzy mnie interesowali, oglądałem filmy dokumentalne, czytałem od deski do deski każdą muzyczną gazetę, która się ukazywała. Czytając to widziałem, że oni wszyscy mieli podobną drogę. Wszyscy wpadali w tę samą pułapkę - zaczęło im się wydawać, że są wieczni. Wdrapali się na szczyt i wydawało im się, że już tam zostaną, a wszyscy spadali. Niektórym udało się ponownie wdrapać, ale byli już mocno poobijani. Kiedy zakładałem Hey, mówiłem, że będziemy numerem 1 w Polsce, ale również mówiłem, że za kilka lat przestaniemy nim być. Oni nie traktowali tego poważnie, bo kto o zdrowych zmysłach planuje zrobić karierę i w pakiecie mówi, że ta kariera kiedyś się skończy? - Kto przy zdrowych zmysłach odchodzi od zespołu, który jest u szczytu popularności? - Nadszedł taki moment, że po prostu czułem się zmęczony showbiznesem. Z jednej strony chciałem zostać gwiazdą rocka, żeby jak moi idole z lat 60. i 70. zmieniać świat. Dla mnie ci bogowie rocka, to są naprawdę bogowie, którzy wpływają na losy świata. Marzyło mi się to nie dlatego, żeby mieć poczucie władzy. Jako punkowiec i hipis jednocześnie miałem w sobie dużą niezgodę na zastaną rzeczywistość. Oczywiście, chciałem też łechtać własną próżność, bo - nie oszukujmy się - każdy, kto planuje karierę, tego chce. Ale idąc do showbiznesu wiedziałem, że komercja mi nie grozi. Nie dawałem się zepchnąć ze swojej ścieżki artystycznej, chociaż były takie próby. Nigdy nie zrobiłem z Heyem niczego, żeby się dopasować. Była jed-
#34
Rozmowa miesiąca
#
na sytuacja, kiedy nagraliśmy płytę „Ho!”, nasza menadżerka Katarzyna Kanclerz powiedziała, że nie widzi żadnej piosenki, która mogłaby pociągnąć wielką promocję. Poprosiła o zrobienie jeszcze 2-3 piosenek. Zgodziłem się, ale tam nie było żadnego narzucania. Jak zaczęły się występy w telewizji, notorycznie odmawiałem makijażu. Były z tego powodu często awantury. - Powiedziałeś kiedyś, że ludziom często towarzyszy poczucie niespełnienia. Bardziej skupiają się na tym, co im w życiu nie wyszło, niż na pozytywnych sprawach. Masz poczucie niespełnienia w jakiejś dziedzinie? - Tak, chociaż teraz mam trochę inne podejście. Kiedyś mogłem przeczytać sto pochwał i jedną krytykę, i te sto pochwał szło do kosza, bo liczyła się tylko ta jedna krytyka. Teraz jest odwrotnie. Czytam krytykę i myślę: OK, im się nie podoba, ale mi też nie podoba się wiele rzeczy. Ale za to tamtym się podoba i to jest dla mnie ważniejsze. Czytałem ostatnio wywiad z psychoterapeutą, który powiedział, że z jego doświadczenia wynika, że ludzie dużo bardziej żałują tego, czego nie zrobili, niż co zrobili. Jeśli coś zrobili i nie wyszło, są w stanie to sobie wytłumaczyć, ale jeśli czegoś nie zrobili, to popełnili tzw. grzech zaniechania i nie potrafią sobie psychicznie z tym poradzić. - Jakie grzechy zaniechania masz na sumieniu? - Trzeba tak żyć, żeby nie wpychać tego życia w ramy. Ramy, które ludzie sobie nakładają poprzez religię, poprzez światopogląd, niektórym pomagają w życiu, bo jest wiele osób, które mają problemy z podejmowaniem decyzji. Ale wiele osób z takimi ramami bardzo się męczy. Przez prawie 20 lat nie jadłem mięsa, a przez pierwsze osiem nie jadłem również ryb. I w tym czasie mówiłem sobie, że chcę, żeby świat był lepszy, żeby zwierzęta nie cierpiały. Pojechałem do Japonii i w ojczyźnie sushi dla zasady nie chciałem jeść sushi. Teraz tego żałuję, bo wiem, że dla świata zwierząt niczego to nie zmieni. Ja mogę się sprzeciwiać metodom uboju zwierząt, ale nie samemu faktowi, że człowiek jest istotą mięsożerną. Przez takie sztywne zasady ludzie bardzo często cierpią. Na swojej płycie napisałem: „żeby móc się życiem cieszyć, trzeba grzeszyć i nie grzeszyć”. - Jak u Ciebie wyglądają proporcje grzeszenia i niegrzeszenia? - Grzech jest grzechem w zależności od tego, jak go ktoś postrzega. Jestem wychowany w tej kulturze i wiem, jakie tutaj są grzechy, ale pojawia się pytanie - na ile kultura kształtuje nas, a na ile my kulturę. To działa w obie strony. Gdyby kultura, w której wyrośliśmy, była obowiązująca i nie mielibyśmy prawa przeciwko niej się buntować, czy modyfikować jej, to bylibyśmy na etapie sprzed 3 tysięcy lat. Oni też mieli swoją kulturę, a jednak ona się zmienia. Bo ktoś stawiał sobie pytanie: a dlaczego nie? Dlaczego kobieta ma chodzić tylko w sukniach i nie może założyć spodni? Ktoś może oceniać, że prowadzę grzeszne życie, a ktoś inny może
pomyśleć: gościu fajnie się ustawił. Były sytuacje, w których na skutek bezmyślności, jakiegoś zaplątania, dokonywałem złego wyboru. Albo nie dokonywałem żadnego. Odsuwałem jakieś rzeczy, bo czegoś się bałem, a one i tak mnie dopadały. Moją największą porażką jest to, że jestem dochodzącym tatą, nie mieszkam ze swoją córką, nie tworzymy rodziny, tylko jeżdżę raz w miesiącu na Mazury i to jest moje poczucie klęski. Na skutek moich wyborów, jakichś grzechów. Są sytuacje, w których powinienem postąpić inaczej. Nie zrobiłem tego, nie mogę tego odwrócić. Mogę być tylko mądrzejszy na przyszłość. - Czyli wszystko jest dla ludzi, grzechy również? - Wszystko jest dla ludzi, pod warunkiem, że zakładamy dobrą wolę. W relacjach męsko-damskich jest ciągły dylemat. Kobieta uważa, że skoki w bok to zło, a mężczyźni, że to nic złego, bo tak zostali stworzeni przez naturę i jest to im potrzebne do funkcjonowania. Tutaj nie ma kompromisu. Któreś z partnerów musi zrezygnować z siebie. Nie można się spotkać w połowie drogi. Bo co, mam trochę zdradzać, trochę nie zdradzać? Kobieta używa argumentu - jakbyś mnie kochał, to nie w głowie by ci były inne kobiety. Mężczyzna może się zrewanżować - jakbyś mnie kochała, to nie miałabyś z tym problemu. W naszej kulturze przyjęło się, że zdrada jest zła. Pytanie czy kultura jest czymś, co jest nadrzędne względem nas i nie mamy nic do powiedzenia, czy możemy jednak tę kulturę modyfikować? Na ponad tysiąc kultur w dziejach ludzkości, przebadanych przez antropologów, tylko 16 procent było kulturami monogamicznymi. Z naszego punktu widzenia wydaje się, że monogamia jest dla człowieka czymś naturalnym. Ale tylko kilkanaście procent w dziejach ludzkości miało takie zdanie. Tutaj po prostu trzeba postawić sobie pytanie, czy warto to zmieniać czy nie warto? - Jak sobie z tym radzisz? - Już dawno zaobserwowałem u siebie, że diabeł najbardziej mi miesza w życiu, kiedy próbuję z nim walczyć. Metaforycznie rzecz biorąc, jeżeli powiem sobie, że nie będę jadł czekolady, to za dwa tygodnie nadal nie będę jej jadł, ale ochota na nią będzie coraz większa. I przyjdzie taki moment, że chwycę dwie tabliczki i zjem je jedna po drugiej. Myśl o czekoladzie będzie odwracała moją uwagę od pracy, od czytania, od ważnych spraw. Teraz po latach wiem, że jeśli coś mnie kusi, to powinienem sobie na to pozwolić. Kiedy diabłu odbiera się moc kuszenia, to nie ma co robić i idzie sobie precz. - Często podkreślasz, że muzyka nie jest całym Twoim światem. A co nim jest? - Świat. Muzyka jest moim sposobem komunikowania się z nim. To tak, jakbyśmy powiedzieli, że mowa jest wszystkim. Mowa tylko ułatwia komunikowanie się z ludźmi. Ale jak nie mamy o czym mówić, bo nie mamy doświadczeń, nie mamy wiedzy, wyjdzie z tego paplanina. Ja muszę mieć o czym zagrać na gitarze, muszę mieć o czym napisać tekst. Żeby to robić, muszę żyć, funkcjonować
#35
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 03/2015
Rozmowa miesiąca
#
wśród ludzi, wśród zdarzeń. Jakby muzyka była moim światem, to o czym bym śpiewał? Pisałbym teksty: „znów skończyły mi się struny, może lepsze będą te drugie”. Nic nie powinno być całym światem, bo wszelkiego rodzaju założenia to są ramy. W ramach życie więdnie. Życie z definicji jest giętkie, bardzo żywe. Wszystko, co jest suche, sztywne, jest martwe. W filozofiach wschodu funkcjonuje takie powiedzenie: bądź jak woda. Kiedy woda napotyka na mur, to go omija albo znajduje inne przejście. Nie traci sił, żeby z przeszkodą walczyć. Dlatego, kiedy próbujemy walczyć z życiem, to może nas ono pokonać. Czasami spotykam się z zarzutami, że jak to? Mamy nic nie planować, nic nie robić, tylko iść z nurtem? Należy to robić, ale się do tego nie przywiązywać. Jeżeli postanowię zostać najlepszym gitarzystą na świecie, to zrobię wszystko, żeby to osiągnąć, będę ćwiczył. Ale jeżeli tego nie osiągnę, to nie złamie to mojego życia. Nie mogę w tym momencie powiedzieć, że moje życie się nie udało. - Nie popełniać grzechu zaniechania? - Tak. Robić wszystko, co się chce. Ale bez myślenia w kategoriach klęski. Jeżeli spróbuję, to już jest mój sukces. Sama ta droga jest istotą życia. Podobnie jest ze związkami. Po 2-3 latach ludzie się rozstają i mówią, że się nie udało. Ja się wtedy buntuję. Jak się nie udało? Byliście przez jakiś czas razem, było wam ze sobą raz lepiej, raz gorzej, przeżyliście ze sobą mnóstwo rzeczy, spędziliście mnóstwo nocy. Co się nie udało? Jakby to się miało skończyć, żeby się udało? Chcieliście w tym samym momencie kiedyś umrzeć? Zawsze któreś umrze wcześniej. Każda chwila ze sobą spędzona jest ważniejsza, niż lata ze sobą nieprzeżyte. - Jak jest dobrze, to człowiek chce, żeby to trwało. Tylko że nigdy nie trwa, bo to nie jest możliwe, bo zmieniają się punkty odniesienia. W przypadku kariery człowiek na początku się cieszy, a potem przychodzi zmęczenie. Powtarzalność czynności. Jedziemy samochodem, rozkładamy sprzęt, robimy próbę, siedzimy w garderobie, pakujemy sprzęt, jedziemy do hotelu, śpimy, rano znowu jedziemy samochodem. Na początku to bawi, potem nuży. Podobnie ze związkami. Gdyby nam wystarczała stabilizacja, to byłoby fajnie,
ale nam nie wystarcza. Stabilizacja i ekscytacja się wykluczają. Związki nie rozpadają się dlatego, że ludzie nagle stają się złośliwi i robią sobie na złość. Związki rozpadają się z ciekawości. Większy problem mają z tym kobiety, przynajmniej w naszej kulturze. - Kobieta chce być jedyna i wyjątkowa. - Zgadza się. Tyle tylko, że wszyscy chcą być wyjątkowi, nie tylko kobiety. Kobiety w naszej kulturze są wychowane, że jest monogamia i nieprzestrzeganie monogamii, to dla kobiety potwarz. Gdyby to było w naturze kobiety, a nie w kulturze, to jak radziłyby sobie kobiety w kulturach poligamicznych? Potrafią funkcjonować w relacjach, w których są cztery żony. I wychodzą za mąż za człowieka, który już ma trzy żony. - W pewnych kulturach nie mają wyjścia, bo tylko takich mężczyzn spotykają. - Dlaczego? Pierwsza żona może postawić veto i się rozwieść. Nie robi tego, bo uznaje, że to coś normalnego. Po prostu rodzi się pytanie, jak to jest gdzie indziej. Tak jest ze wszystkim. Podobnie jest w muzyce. Są ludzie, którzy całe życie grają klasycznego bluesa. Szanuję ich, ale jednak większość muzyków szuka nowych rzeczy, zmian. Ludzie nie chcą całe życie jeść tej samej potrawy, sięgają po nowe smaki. - Jesteś Ambasadorem Szczecina. Co ten tytuł dla Ciebie znaczy? - Honorowa sprawa. Bardzo się ucieszyłem, bo kocham Szczecin, to jest moje miejsce. Jestem z nim emocjonalnie związany, podoba mi się tutaj bardzo. Jak zostałem Ambasadorem Szczecina, poczułem się bardzo wyróżniony. Moi koledzy najbardziej zazdroszczą, że mam darmowe parkowanie. - Czego życzyć Ci z okazji urodzin? - Oczywiście wszystkiego najlepszego, szczęścia, zdrowia, pomyślności. Oprócz tego mam dużo planów związanych z obchodzeniem jubileuszy 35 lat na scenie i 50 lat życia. Chcę wydać książeczkę z tekstami, jestem w trakcie nagrywania nowej płyty. Potrzebuję trzymania kciuków za trasę jubileuszową, w którą ruszam z zespołem specjalnie powołanym na tę okazję. Jako Banach. I to jest wyzwanie.
Piotr Banach
polski muzyk, kompozytor i producent muzyczny. Perkusista w zespołach Grass, Kumader, Kryterium oraz Kolaboranci (1987-1990). Założyciel, lider i gitarzysta grup Dum Dum, Hey oraz Indios Bravos. W 2014 roku Piotr został wyróżniony honorowym tytułem „Ambasadora Szczecina”, przyznawanym w uznaniu osiągnięć przyczyniających się do promocji miasta Szczecina w kraju i za granicą.
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 03/2015
#36
Wnętrza
#
Salon to spore, ponad 25-metrowe pomieszczenie. Gospodarze chcieli, by cały dom urządzony był w ciepłych kolorach.
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 03/2015
#38
Wnętrza
#
W ciepłych kolorach To było nietypowe zlecenie. Właściciele domu na Gumieńcach poprosili projektantkę Aleksandrę Gruszkę o nową aranżację salonu. Gospodarze mieli problem z rozlokowaniem mebli w największym pokoju. Na tym się nie skończyło... Tekst: Bogna Skarul / Foto: Materiały architekta Dom na Gumieńcach jest dwukondygnacyjny i dwurodzinny. Na dole mieszkają rodzice, na piętrze dzieci ze swoimi dziećmi. Współpraca przy wystroju salonu przeniosła się na nową aranżację kuchni i jadalni, a później na resztę domu. - Wspólny dla tych mieszkań jest tylko hol na dole, który spełnia rolę przedpokoju - tłumaczy architektka Aleksandra Gruszka. - To rozwiązuje problem, gdzie zostawić płaszcze, kurtki i buty. Do mieszkania przynależy klatka schodowa, którą też aranżowaliśmy na nowo.
musiała być spora, bo kanapa w kształcie litery L jest ogromna, z jednym, ponad 4-metrowym ramieniem i drugim 2,5-metrowym. - Mieszka tam czteroosobowa rodzina, a każdy chciał mieć swoje miejsce na rozłożenie się przed telewizorem - tłumaczy architektka.
Ogień z biopaliwa
Oszczędnie ze złotem Ale najważniejszy był salon. To spore, ponad 25-metrowe pomieszczenie. Gospodarze chcieli, by cały dom urządzony był w ciepłych kolorach, chcieli też zostawić w nowej aranżacji dębowy stolik z elementami blatu z płyt łupkowych, odpornych na wysoką temperaturę oraz dwie lampy z podstawą porcelanową ze złotymi dodatkami. - Miałam zatem na starcie istniejące już elementy wystroju. To był dąb, łupek, beż i złote akcenty - tłumaczy Aleksandra Gruszka. - Na tym musiałam budować koncepcję. Postanowiła, że będzie oszczędnie dawkować złote akcenty i błyszczące powierzchnie szkła, stiuku, kryształów, które elegancko przeplatają się z surowością i chropowatością naturalnych materiałów, jak drewno i łupek. A to pozwala osiągnąć efekt bardzo przytulnego, ciepłego, ale nadal nowoczesnego wnętrza. - Zaczęłam od przestawienia sofy - wspomina projektantka. - Ustawiłam ją na ścianach ze skosami. Żeby można było ją w tym miejscu postawić, Aleksandra Gruszka róg dwóch skośnych ścian zabudowała półkami na książki. Ta konstrukcja spowodowała, że można było odsunąć sofę od ściany i już nie trzeba było martwić się o skosy nad głowami przy siadaniu na kanapie. Sama półka z tyłu sofy
Półki za sofą nie pomieściły wszystkich książek gospodarzy. Trzeba było znaleźć dla na nich dodatkowe miejsce. Gospodarze prosili też projektantkę, aby znalazła miejsce na kominek. Jednak z powodów technicznych nie można było zabudować typowego kominka, projektantka zaproponowała więc palenisko na biopaliwo. To dość płytka wnęka, którą można zainstalować prawie wszędzie. Pali się żywym ogniem, który unosi się z pojemników z biopaliwa z różnymi zapachami. Taka wnęka kominkowa nie wymaga dodatkowej (poza zwyczajową) wentylacji. Książki z kolei znalazły miejsce na specjalnych półkach tuż obok, na które wykorzystano naturalną wnękę. Całą ścianę wyłożono warstwą naturalnego łupka. Kolor łupka i obudowy został wpasowany z meblami w salonie i ze stolikiem, który pozostał ze starego wystroju wnętrza. Reszta mebli musiała zostać dobrana pod kątem właśnie tego jednego stolika. Są to polskie meble Como Matkowskiego z litego, dębowego drewna. Ciężkie i solidne. W części telewizyjnej Aleksandra Gruszka zastosowała pasek złotego stiuku polerowanego. To typowy element dekoracyjny. W aranżacji salonu projektantka wykorzystała także lampy, które wcześniej posiadali inwestorzy. Podkreśliła podświetleniem małymi świecącymi punktami drewniane belki na suficie. Część prowadzącą do pokoju dzieci i sypialni rodziców oddzielono optycznym wygrodzeniem w postaci pionowych, również dębowych słupków. Chodziło o to, aby trochę zmniejszyć wejście do salonu.
#39
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 03/2015
Naturalną granicą kuchni i jadalni jest podciąg, który Aleksandra Gruszka dodatkowo wydobyła i podkreśliła robiąc z niego także element dekoracyjny. W jadalni wisi włoska lampa Voltonlina z kryształowymi zawieszkami. Pozostałe lampy to punkty świetlne wpuszczane w sufit, aby nie stanowiły dodatkowego elementu dekoracyjnego.
Wnętrza
#
#41
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 03/2015
Wnętrza
#
Książki znalazły miejsce na specjalnych półkach, na które wykorzystano naturalną wnękę. Całą ścianę wyłożono warstwą łupka.
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 03/2015
#42
Wnętrza
#
Architektka oszczędnie dawkowała złote akcenty i błyszczące powierzchnie szkła, stiuku, kryształów, które elegancko przeplatają się z surowością i chropowatością naturalnych materiałów, jak drewno i łupek. A to pozwala osiągnąć efekt bardzo przytulnego, ciepłego, ale nadal nowoczesnego wnętrza.
#43
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 03/2015
Wnętrza
#
Z powodów technicznych nie można było zabudować typowego kominka, projektantka zaproponowała więc palenisko na biopaliwo.
Kuchnia z problemami Dużo pracy było przy aranżacji kuchni. Problemem okazała się wysokość pomieszczenia. Kuchnia była niska i dość ciemna. Praca tam nie była przyjemna. Ale dzięki temu, że w najniższej części poddasza wbudowano szafy i znalazło się tam miejsce na chłodziarkę, piekarniki i dodatkową zamrażarkę, cała ściana przesunęła się do przodu i niejako wydłużyła. Po przebudowie nie ma już wrażenia ciasnoty, a poprzez zamontowanie wszystkich urządzeń w jednym miejscu, pomieszczenie stało się przestronniejsze. Wykorzystano tu także jasne kolory i dużo dodatkowych lamp, które punktowo mają doświetlać poszczególne miejsca robocze. Naturalną granicą kuchni i jadalni był podciąg, który Aleksandra Gruszka dodatkowo wydobyła i podkreśliła, robiąc z niego także element dekoracyjny. Projektantka przebudowała także łazienkę i sypialnię. W ła-
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 03/2015
zience zrezygnowano z wanny, a w to miejsce ustawiono kabinę prysznicową. Lekko też przemodelowano sypialnię gospodarzy, w której pojawiło się spore małżeńskie łóżko. Jedną ze ścian wyłożono tapetą i wywieszono kominek na biopaliwo.
Łupek i delikatne światło W jadalni przy wejściu stoi duża szafa, a na środku spory stół jadalny z litego, dębowego drewna - złożony ma 140 na 90 cm, ale rozkłada się aż do 230 cm. Przy stole stoją krzesła tapicerowane tkaniną odporną na zabrudzenia. Nad tym wszystkim wisi włoska lampa Voltonlina z kryształowymi zawieszkami. Pozostałe lampy to punkty świetlne wpuszczane w sufit, aby nie stanowiły dodatkowego elementu dekoracyjnego. Z jadalni bezpośrednio przechodzi się do korytarza ze schodami. Na ścianie przy zejściu zastosowano po raz kolejny łupek, aby ta część mieszkania także nawiązywała do całości. Wiszą tu dwa kinkiety, które podświetlają ścianę i dają przyjemny, ciepły odcień brązu.
#44
R E K L A M A
P R O M O C J A
Wella Professionals Koloryzajce w sezonie wiosna lato 2015 W sezonie wiosna lato 2015 Wella Professionals proponuje paniom jak zawsze wiele kreatywnych rozwiązań. Paleta barw podąża za najnowszą modą i każda kobieta może znaleźć dla siebie coś wyjątkowego.
W sezonie wiosna lato 2015 Wella Professionals proponuje paniom jak zawsze wiele kreatywnych rozwiązań. Paleta barw podąża za najnowszą modą i każda kobieta może znaleźć dla siebie coś wyjątkowego. Zaczynając od bardzo jasnych blondynek, znajdziemy czyste odcienie blondów, a dla nieco odważniejszych pań akcentujemy fryzurę nowymi odcieniami Color Touch Instamatic. Zabawa kolorem polega na dodaniu pastelowych odcieni różu, filotetu czy niebiekiego lub miętowego. Kobiety, które cenią sobie naturalność, mogą swoją fryzurę podkreślić ciepłymi blondami pełnymi ruchu i światła. Kolorystyka na nadchodzący sezon nie zapomina też o paniach lubiących odcienie ciemne lub miedziane. Wyrazisty kolor czarny możemy wysubtelnić dodając światła odcieniem brązu z mahoniem. Natomiast włosom o barwie miedzianej możemy dodać złotego reflexu. Nie ma niemodnych kolorów, mogą być tylko niewłaściwie dopasowane. JAK DOBRAĆ KOLOR włosów DO KARNACJI skóry i KSZTAŁTU TWARZY? Dobierając kolor powinniśmy zrobić analizę kolorystyczną. Punktem wyjścia dla analizy kolorystycznej jest ogólnie przyjęta teoria koloru Munsella. Możemy nosić wszystkie kolory. Warunkiem jest odpowiedni odcień, intensywność i przejrzystość, które są determinowane wyznaczona przez indywidualny koloryt zapisany w kolorze skóry, oczu czy włosów. Jeżeli chodzi o kształty twarzy, istnieje wiele
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 03/2015
kształtów, np; trójkątne, kwadratowe, prostokątne, owalne i trapezowe. Ideałem jest twarz owalna i korygując twarz kolorem zawsze warto dążyć do ideału. JAK CZĘSTO POWINNYŚMY FARBOWAĆ WŁOSY? Na to pytanie nie ma jednej odpowiedzi. Wszystko zależy czym farbujemy i na czym nam zależy. Jeżeli włosy są farbowane produktem półtrwałym, w podobnym naturalnym odcieniu możemy je farbować w dowolnych odstepach czasu. Natomiast jeżeli fabujemy włosy ciemny blond, na bardzo jasny blond, warto je farbować regularnie co 4-6 tygodni, gdyż efekt jest wtedy najładniejszy. Warto tylko pamiętać, że koloryzację kładziemy tylko na odrosty a resztę koloru odświeżamy. Najlepiej robić to u profesjonalisty, który precyzyjnie zaaplikuje produkt. Systematyczna koloryzacja jest bardzo istotna przy bardzo jasnych blondach, gwarantując doskonałe efekty. Pozostawienie dużych odrostów często wymaga wielokrotnego farbowania, co wpływa niekorzystnie na kondycję włosa. Możemy też pytać jak często zmieniać kolor włosów? Tu zdecydowanie powiem, że niezbyt często , gdyż wtedy koloryzajca jest nakładana na całość, a to po wielokrotnym farbowaniu uwrażliwia włosy. Odpowiedzi udzieliła Anna Cagiel-Babiuch Ekspert Wella Professionals ( Instruktor Studia Wella)
#46
P R O M O C J A
Wella Professionals Prezentuje Salon Modern Design Piotr Kmiecik Szkolił się w najlepszych akademiach na świecie, między innymi Vidal Sassoon Academy w Pradze, Londynie i Berlinie. Jest czterokrotnym finalistą i dwukrotnym zwycięzcą konkursu Wella Trend Vision Awards Polska. Piotr ma wielki talent i intuicję, czyli to, co najbardziej cenią klientki. W 2012r zwyciężył kategorii w kategorii YOUNG TALENT natomiast w 2013r w kategorii COLOR. Dwukrotnie zakwalifikował się do finałowej 10 konkursu światowego i miał zaszczyt reprezentować Polskę i polskie fryzjerstwo w światowym finale International Trend Vision Awards w 2012r. w Madrycie oraz 2013r. we Frankfurcie. Razem ze swoimi współpracownikami tworzy zgrany, kreatywny zespół , który nie tylko podąża za światowymi trendami, ale również kreuje nowe kierunki w zakresie strzyżeń, koloryzacji i pielęgnacji włosów. Piotr Kmiecik oraz jego zespół współpracują z projektantami mody między innymi z projektantką
i malarką Elżbietą Olszewską. Biorą udział w różnego rodzaju wydarzeniach takich jak Gala Finałowa konkursu Miss i Mister Polski Pomorza Środkowego 2013 czy warsztaty fotograficzne z Nicholasem Javed Lipiec 2014r. W ramach współpracy z marką Wella Professionals, Piotr Kmiecik i jego zespół uczestniczą we wspólnych działaniach edukacyjno-marketingowych takich jak Wella ILLUMINA Hair Fashion Show. Piotr Kmiecik i jego zespół uzdolnionych stylistów tworzy własne kolekcje fryzur w nowym , bardzo klimatycznym salonie Modern Design w Szczecinie przy ulicy Jagielońskiej 93/3.
#47
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 03/2015
Design
#
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 02/2015
#48
P R O M O C J A
WAŁYCHROBREGO.COM coś więcej niż pyszne jedzenie Restauracja Columbus, PUB Chrobry, Steakhouse Colorado i Tawerna Porto Grande czyli cztery wyjątkowe miejsca w czterech niepowtarzalnych aranżacjach. Zlokalizowane w najpiękniejszej części Szczecina na Wałach Chrobrego, specjalizują się w dostarczaniu najwyższej jakości usług gastronomicznych dla mieszkańców i gości miasta.
KACZKA PIECZONA RESTAURACJA COLUMBU
BONE RIB-EYE 18OZ STEAKHOUSE COLORADO
HOMAR ZAPIEKANY Z MASŁEM LIMONKOWYM TAWERNA PORTO GRANDE
Każdy lokal jest unikatowy. Niezwykły klimat i wspaniała atmosfera przeplatają się tu z najwyższą jakością serwowanych potraw. W ciągu 15 lat restauracje na stałe zdołały wpisać się w nasz krajobraz. Podbiły serca szczecinian w spektakularnej kampanii reklamowej, rodem z najlepszych filmów przygodowych. Tym, którzy przypadkowo ją przeoczyli, polecamy jak najszybciej odwiedzić stronę internetową wlalychrobrego.com. Każdy lokal to inna karta dań. O smakach decydują szefowie kuchni pod czujnym okiem Wojciecha Kudli, Master Chef ’a Grupy. - Większość składników produkowanych jest na miejscu - opowiada Dominika Bieńko manager ds. marketingu Grupy walychrobrego.com. - Na przykład pierogi, makarony i pieczywo. Nasze sałaty przyrządzamy wyłącznie ze świeżych, sezonowych warzyw, pozyskiwanych od miejscowych producentów. Mamy też swoja wędzarnię przy Tawernie Porto Grande. Te wyjątkowe miejsca budują nie tylko wspaniałe dania i atrakcyjne ceny, ale także wyśmienity kontakt z klientem. Program Next opracowany specjalnie dla Grupy wałychrobrego.com to innowacyjne rozwiązanie dające klientowi możliwość wykorzystania, aż 30% wysokości rachunku podczas następnej wizyty w dowolnym lokalu Grupy. Uczta gwarantująca niesamowite kulinarne odkrycia, czeka w Restauracji Columbus. Goście oddadzą swoje kubki smakowe młodszemu szefowi kuchni Damianowi Maleszy, który zabierze je w podróż pełną niezapomnianych wrażeń. Przepyszne Ratatouille, Chrupiące owoce morza z parmezanem i pietruszką, a może Sałatka z kozim serem, orzechami włoskimi i kandyzowanym ananasem? Ten niełatwy wybór należy do gości.
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 03/2015
Idealnie wysmażony steak, czy soczysty burger naładowany dodatkami? A może pieczone żeberka? W Steakhouse Colorado zapowiada się pojedynek smaków w iście amerykańskim stylu. Przyrządzanie steaków wymaga ogromnej precyzji dlatego najlepiej zaufać profesjonalistom, takim jak młodszy szef kuchni Robert Wal. W świecie Dzikiego Zachodu przygotowano także kilka nowości. Dania wegetariańskie czyli Bakłażan zapiekany z serem, pesto bazyliowym i warzywami oraz VEGGIE BURGER. Kilka kroków dalej, przy nabrzeżu Odry, potrawy godne wilków morskich szykuje Tawerna Porto Grande. To jedyny lokal w województwie z żywymi owocami morza. Goście sami mogą wybrać ze specjalnego homarium kraba, langustę lub homara. Gotowany w bulionie, zapiekany z masłem limonkowym, aż prosi się o zjedzenie. Rejs pełen niespotykanych wrażeń zapewnia szef kuchni Wojciech Kudla (Master Chef Grupy). Paella z owocami morza czy Sałatka z wędzonym łososiem w sosie miodowo - winnym? To tylko niektóre propozycje z bogatej karty dań. Po więcej koniecznie trzeba obrać ster na Porto Grandę. Po pysznej kolacji niezwłocznie należy oddać się muzyce i spędzić noc pełną szalonych wrażeń w Pubie Chrobry. Schodząc do oryginalnej, podziemnej Rotundy Północnej goście trafią do świata szampańskiej zabawy. Każdy ma szansę stać się Królem Parkietu i bawić się do białego rana. Grupa wałychrobrego.com stawia na ciągły rozwój. Dążenie do perfekcji jest gwarancją, najwyższej jakości. Co za tym idzie, nawet pojedyncza wizyta w restauracji zapewnia moc kulinarnych odkryć, filmowe emocje i wiele więcej.
#50
Kulinaria
#
Nie tylko na Halloween!
Tarta dyniowa z serem ricotta
Dynia to nie tylko nieodłączny atrybut święta Halloween, ale również wspaniałe warzywo zdrowej i lekkiej kuchni. Znana jest od wieków, ale dopiero teraz zaczyna być w pełni doceniana przez swoje wysokie walory smakowe i dużą zawartość minerałów: witamin i błonnika. Nadaje się do smażenia, pieczenia, gotowania i marynowania. Doskonała jest do przyrządzania zup. Można ją jeść całą. Młode kwiaty dyni wyśmienicie smakują smażone, nafaszerowane serem ricotta z czosnkiem i świeżo posiekaną bazylią. Pestki dyni stanowią smaczny, zdrowy dodatek do zup i sałatek. Delikatny, słodkawy w smaku miąższ dyni doskonale łączy się z przyprawami takimi jak: chili, czosnek, kardamon, imbir i można go przygotowywać na rozmaite sposoby. Dzisiaj przepis na tartę z dynią odmiany Hokkaido w wersji na słodko. Wyśmienicie smakuje podana z zimnym winem Prosecco Superiore DOCG marki Astoria. Jest to musujące wino o kolorze jasnosłomkowym oraz intensywnym owocowym aromacie idealnie pasującym do deserów. SPÓD: 250 g mąki pszennej + szczypta soli (można dodać 50 g mielonych migdałów, wtedy dajemy tylko 200 g mąki), 150 g schłodzonego masła, 1 jajko, 2 łyżki cukru pudru, 2 łyżki zimnej wody. NADZIENIE: 400 g purée z dyni (ćwiartki dyni bez skóry pieczemy do miękkości, po wystudzeniu miksujemy), 500 g serka ricotta, 4 jajka,
⅔ szklankę cukru pudru, 1 łyżka startego imbiru, 2 łyżki mąki ziemniaczanej, starta skórka z 1 pomarańczy PRZYGOTOWANIE SPODU: składniki zagniatamy i formujemy kulę. Owijamy folią i schładzamy 30 min w lodówce. Formę na tartę (24-26 cm) smarujemy masłem i schładzamy w lodówce. Ciasto rozwałkowujemy na koło o średnicy większej niż średnica formy. Wykładamy ciastem formę do tarty. Spód nakłuwamy widelcem. Ciasto przykrywamy folią aluminiową i obciążamy grochem (groch wykorzystujemy do kolejnego pieczenia). Pieczemy 8-10 min w rozgrzanym piekarniku w temperaturze 180 stopni. Ściągamy folię wraz z obciążeniem i pieczemy jeszcze 10 min. Przed nałożeniem masy ciasto studzimy. PRZYGOTOWANIE NADZIENIA: składniki miksujemy i wykładamy na podpieczony spód. Pieczemy ok. 30-35 min aż masa się zetnie. Upieczoną tartę posypujemy startą skórką z pomarańczy. Przed podaniem dekorujemy cukrem pudrem i miętą.
Leszek Wodnicki: uczestnik finałowej czternastki programu MasterChef (TVN). ,,Oddał fartucha” dopiero w 11. odcinku. Gotowanie jest jego wielką pasją. Do tej pory przygotowywał potrawy tylko dla rodziny i znajomych, teraz prowadzi kulinarnego bloga, kręci filmy z gotowania i pisze swoją pierwszą książkę kucharską. Spełnia przy tym swoje największe marzenie i wkrótce otwiera w Szczecinie ,,Kulinarne Atelier”. Będzie to nowoczesna szkoła gotowania połączona z degustacyjnym bistro.
#51
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 03/2015
Kulinaria
#
Rodzina to świętość
Takie motto przyświeca Marcie Gryczce, która z bratem Piotrem Szewczukiem prowadzi rodzinną restaurację Mała Tumska. Choć od otwarcia minął zaledwie rok, już mają na koncie pierwszą nagrodę. To trzecie miejsce w Koronie Smakosza, jako lokal przyjazny rodzinie. Tekst: Bogna Skarul / Foto: Andrzej Szkocki
Zdobyli ją bez problemu. W końcu prowadzą rodzinny lokal. Na dodatek w dniach otwarcia Marta urodziła drugie dziecko, a parę tygodni później przyszedł na świat maluch Piotrka. W „Małej Tumskiej” zupełnie naturalnie pojawił się więc przewijak - dla wygody właścicieli. Zaraz też dokupili specjalne wysokie krzesła, aby pociechy mogły siedzieć przy stole wraz z rodzicami. Dla starszego syna Marty ustawili stanowisko do rysowania z kredkami i kartkami z bloku. Tak powstał kącik dziecięcy. - Mamy też zabawki i właśnie przygotowujemy specjalną kartę menu dla malucha - mówi Marta Gryczka, mama dwójki dzieci, Alicji i Wojtka. Przygodę z kuchnią Marta i Piotrek rozpoczęli od asystowania przy pracy w restauracji w Wielkiej Brytanii, jeszcze w czasie studiów. Pracowali w różnych lokalach, żeby zarobić na utrzymanie. Marta najczęściej w kuchni, jako pomoc kucharki. Piotrek stał za barem. Był kelnerem i zarządzał restauracją. - Kiedy przyjechaliśmy do Polski i skończyliśmy studia, ja w Poznaniu, a mój mąż we Wrocławiu, postanowiliśmy, że zamieszkamy w Szczecinie - mówi Marta. - Piotrek kończył jeszcze studia w Szczecinie. Z mężem chcemy mieć dużą rodzinę, do tego potrzebna nam pomoc dziadków, a oni mieszkają w Szczecinie. Wybór więc był dość prosty. Poza tym nie za bardzo chcieliśmy pracować w korporacjach. W Szczecinie Marta zaczęła przyglądać się, jak rozwija się lokalny rynek gastronomiczny. Zauważyła, że brakuje tu firm cateringowych, które nie korzystają z tacek plastikowych czy talerzy z tektury, ale podają jedzenie na półmiskach. I do tego jedzenie domowe, wykorzystujące lokalne i świeże produkty. Miało być smacznie i elegancko. Tak powstało „Na tacy”. - Szybko okazało się, że to strzał w dziesiątkę - opowiada Marta. - Zamówień było coraz więcej, ale ja miałam tylko dwie ręce. Sama nie dałabym rady. Do kogo miałam zgłosić się po pomoc, jak nie do rodziny? W tym samym czasie Piotrek pracował w Czarnej Owcy przy Deptaku Bogusława. Wspólnie postanowili, że otworzą swój lokal. - Ja miałam się zająć kuchnią, Piotrek barem - mówi Marta. I tak zostało. W naszym przypadku wcale nie jest prawdą powiedzenie, że „z rodziną wychodzi się dobrze tylko na zdjęciach”. Bo komu mam zaufać, jak nie bratu? Jak nie rodzinie? Wiem, że zawsze mogę na nich liczyć.
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 03/2015
Postanowili, że w „Małej Tumskiej” będzie nie tylko rodzinnie, ale też lokalnie. - Akurat to podpatrzyliśmy na Wyspach - mówi Piotrek. Choć Marta jest z kuchnią związana od zawsze, bo jako najstarsza córka razem z mamą codziennie musiała przygotowywać posiłki dla sześcioosobowej rodziny, to na potrzeby restauracji nauczyła się gotować w Szkocji. Tam podawano przede wszystkim warzywa i to tylko lokalne. Były też dania z jagnięciny i wołowiny, ale kupowane od tamtejszych farmerów. Tym sposobem w „Małej Tumskiej” specjalnością jest zupa rybna na dorszu z kiszonymi ogórkami. - Przecież mieszkamy w mieście portowym. Bez problemu można w Szczecinie kupić świeżego dorsza - opowiada Marta. - A ogórki kisimy w domu. W ten sposób połączyliśmy dwa proste i lokalne produkty. Wyszło pysznie. Konsumenci chwalą też polędwiczki grillowane z bobem, duszone z szynką serrano i winem wytrawnym. Bób podawany w restauracji stał się hitem. Latem kupują go na targowiskach, zimą muszą korzystać z mrożonek, ale własnych. - Widzimy, że brakuje w branży domowego jedzenia - twierdzi Marta. - I na to stawiam. Bo właściwie teraz wszędzie można zjeść wszystko o każdej porze roku. Nie podobało mi się, gdy kiedyś w śniegu po kolana dostarczałam do klienta tort bezowy udekorowany świeżymi truskawkami. Pomyślałam sobie - coś tu jest nie tak. Ale klient - nasz pan. Następnym razem upiekła szarlotkę, ale wybrała do tego gatunkowe jabłka. Zrobiła ją na mące razowej z użyciem ksilitonu (to cukier brzozowy, który nie podnosi poziomu cukru we krwi). - Takie ciasto jest zdrowsze - podkreśla. - A szczecinianie już są znudzeni odmrażanymi wypiekami. Chcą czegoś upieczonego z sercem. W swojej kuchni Marta używa więc tylko takich produktów, które są w spiżarni każdej gospodyni. - Nie ma u mnie żadnych ulepszaczy ani mieszanek przypraw - podkreśla. - Nie mamy żadnych składników przemysłowych. Jedynym konserwantem jest cukier i proszek do pieczenia. Wypieki Marty z „Małej Tumskiej” przyjęły się szybko. Ciasta dostarczane są do pięciu kawiarni. A rodzinny biznes Marty i Piotrka na pierwszym miejscu umieścił w planach otwarcie własnej cukierni z kawiarnią z domowymi wypiekami.
#52
Kulinaria
#
Niekonwencjonalna odsłona włoskiego wina Szum bąbelków, słomkowy odcień, lekka pianka. Prosecco, czyli wino musujące lane z kija. Prosto ze słonecznych okolic Wenecji i Treviso w końcu dotarło do Szczecina. Zapowiada się nie lada konkurencja dla klasycznej wersji trunku zakorkowanego w butelce. Tekst: Agata Maksymiuk / Foto: Andrzej Szkocki
Nad Odrą to absolutna nowość, we Włoszech to wino na każdą okazję. Kompozycja o owocowym, aromatycznym smaku ma szansę stać się alternatywą także dla browaru. Oryginalny sposób podawania nie wpływa na zmianę smaku, wręcz przeciwnie. Lane z kija rozbudza ciekawość kubków smakowych i - jak zapewniają konsumenci - rozgrzewa o wiele bardziej niż niejeden butelkowy alkohol. Najczęściej podaje się je jako aperitif, czyli napój alkoholowy pity przed posiłkiem w celu pobudzenia apetytu. Może być zamiennikiem szampana. Na włoskim przyjęciu każdy gość zostanie przywitany lampką prosecco. Czy taki zwyczaj przyjmie się i u nas? Z czasem się przekonamy. Wino w Szczecinie jest zaledwie od kilku tygodni. Złoty nalewak przyciąga uwagę klientów Columbusa i Colorado. Stalowe kadzie dbają, by wino zachowało wszystkie swoje właściwości, nawet do trzech tygodni. - Sprowadziliśmy je na nasz rynek w ślad za stolicą - opowiada Dominika Bieńko, manager ds. marketingu grupy walychrobrego.com. - W całym województwie tylko u nas można napić się wina z kija. Dokładnie nazywa się San Martino „Prozzin” Prosecco. Jego fenomen opiera się na wytwórczej metodzie Charmat. Wino bazowe poddawane jest procesowi powtórnej fermentacji, dzięki której powstają drobne bąbelki. Ma około 12 % zawartości alkoholu. Podaje się je schłodzone i jak każde wino produkowane masowo, pije jak najmłodsze. Szczecinianie będą mieli okazję wykazać się
i odnaleźć w nim nie tylko gorzkawy posmak szczepu winogron o nazwie „prosecco”, ale i aromat skórki chleba, kwiatu akacji, cytrusów, gruszki oraz nutę brzoskwini i moreli. Jak zapewnia dystrybutor - jest wspaniałym towarzyszem potraw na bazie ryb i warzyw. W ofercie restauracji Columbus i Colorado na Wałach Chrobrego znajdzie się również coś dla tych, co za bąbelkami nie przepadają. - Oprócz Prosecco sprowadziliśmy także klasyczne czerwone i białe wino - mówi Dominika Bieńko. - Oczywiście podajemy je w ten sam sposób. Barman nalewa je do kieliszka prosto z kija. Białe San Martino Martin Bianco powstaje z mieszanki białych winogron. Odznacza się charakterystycznym, słomkowym kolorem. Jego delikatny, świeży zapach, przypominający migdały, komponuje się z potrawami opartymi na drobiu. Czerwone San Martino Malbech del Veneto IGT swoją głęboką, szkarłatną barwę zawdzięcza winnemu szczepowi Malbec, uprawianemu na glebach wzdłuż rzeki Piave. Smakosze wyczują w nim aromaty ziół i owoców leśnych. Jest dopełnieniem typowych dań mięsnych i grillowanych warzyw. Wino lane z kija święci triumfy w Europie. Podbiło już Warszawę, skąd zawędrowało do naszego miasta. Łamie konwencje, kusi atrakcyjną ceną. Kieliszek wypity raz dziennie pozytywnie wpływa na zdrowie. Czy to wystarczy, aby wkupiło się w gusta szczecinian?
#53
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 03/2015
Zdrowie
#
Nic nie zastąpi ruchu i treningów Jeśli musimy zrzucić kilka zbędnych kilogramów, ale nie przepadamy za ćwiczeniami, nowoczesna technika wychodzi nam naprzeciw. Trzeba jednak pamiętać, że nic nie zastąpi ruchu i korzyści jakie z niego płyną. Tekst: Anna Folkman / Foto: Sebastian Wołosz Dla leniuchów, studia urody oferują zabiegi wyszczuplające. - Do takich zabiegów zalicza się korzystanie z kapsuły Power Slim Studio, elektrostymulację, kriolipolizę oraz masaż próżniowy – mówi Ewa Krajewska ze studia Excellent w Szczecinie. - Kapsuła Power Slim Studio działa na zasadzie światła i ciepła podczerwieni do 60 stopni Celsjusza oraz wytwarza zjonizowane powietrze. Wykonywane w niej zabiegi np. maski na ciało lub stymulacja mięśni, dają lepsze efekty nawet o 300 proc. Działa na odbudowę kolagenową, spala komórki tłuszczowe, likwiduje cellulit, odwadnia organizm, sprzyja w leczeniu schorzeń reumatycznych i reumatoidalnych. Elektrostymulacja zastępuje dwugodzinną siłownię. W czasie półgodzinnego zabiegu mięśnie spinają się 2700 razy. W zależności od potrzeb każdy dobierze zabieg z ośmiu programów np. powiększenie i ujędrnienie biustu czy usunięcie głębokich komórek tłuszczowych. Odmiennym zabiegiem, dającym efekt utraty od 1 do 3 cm w obwodzie, jest kriolipoliza - zamrażanie miejscowe komórek tłuszczowych. Zabieg jest bezbolesny, bezpieczny, dający szybki efekt rozpadu komórek tłuszczowych. Dla osób, które nie lubią ciepła czy zimna, polecamy pięćdziesięciominutowy masaż próżniowy urządzeniem BHS, polegający na pracy głowicą z podciśnieniem, rozbijający cellulit wodny i tłuszczowy, wzmacniający tkankę łączną. Wykonując ruchy aktywacyjne i drenujące spalamy komórki tłuszczowe i kształtujemy sylwetkę. Wszystkie wymienione zabiegi powodują iż wzmaga się kondycja fizyczna bez nadwyrężania struktury kostno-stawowej i mięśniowej. Zabiegi odchudzające działają, ale powinny być uzupełnieniem zbilansowanej diety i aktywności fizycznej. W żadnym razie
„alternatywne” metody odchudzania nie zastąpią aktywności fizycznej. - Zastanówmy się, po co właściwie chcemy być szczuplejsi? Logiczną odpowiedzią jest: dla zdrowia i dobrego samopoczucia, dla lepszego wyglądu i większej sprawności, która umożliwi cieszenie się życiem oraz podejmowanie czekających na nas wyzwań - podkreśla Maciej Nieścioruk, manager i trener Klubu Fitness World. - Cele te są niemożliwe do osiągnięcia i utrzymania bez połączenia zdrowej aktywności fizycznej z odpowiednią dietą oraz higienicznym trybem życia. Dieta, która ma na celu utratę masy ciała, a dokładniej tkanki tłuszczowej, musi być przede wszystkim dobrze zbilansowana pod względem ilości przyjmowanych posiłków i ich wielkości. Oczywiście, jakość spożywanych posiłków jest również istotna. - Jednak obserwuje się tendencję do popełniania dużych błędów w dobieraniu wielkości posiłków - mówi Zuzanna Janicka, dietetyczka. - W Polsce dominuje stwierdzenie - im mniej zjem tym szybciej schudnę. Jeżeli mówimy o zdrowym odchudzaniu, czyli zmniejszeniu masy ciała poprzez ubytek tkanki tłuszczowej (a nie wody i mięśni), to energia spożywana z dietą nie powinna schodzić poniżej poziomu podstawowej przemiany materii. Parametr ten jest bardzo indywidualny zależy od wzrostu, masy ciała, płci. U dorosłego człowieka nie schodzi poniżej 1200 kcal, stąd diety typu 1000kcal i inne niskoenergetyczne są niefizjologiczne. Efektem odchudzania na takiej diecie będzie zawsze efekt jojo. Jedzmy, nie pozwalajmy sobie na głód, dobierajmy zdrowe, nieprzetworzone produkty. Zamieńmy białe pieczywo na ciemne. Sięgnijmy po ryby, orzechy, kasze i zioła. Bawmy i cieszmy się z przyrządzanych posiłków, które nie mają się kojarzyć z trudem, wyrzeczeniem, głodem, ale z tęczą kolorów, zdrowiem i smakiem. R E K L A M A
Kul tu ral nie
Symphonica na rockowo w filharmonii
ZAPOWIADAMY POLECAMY ZAPRASZAMY
Kanadyjski wilk Garou - tego nazwiska nie trzeba nikomu przedstawiać. Rewelacyjny kanadyjski piosenkarz i multiinstrumentalista. Jego mocny i pełen emocji głos znany jest z musicalu „Notre Dame de Paris”, gdzie wcielił się w postać szpetnego dzwonnika oraz ze słynnego duetu z Celine Dion, którego efekty można podziwiać na jego debiutanckim krążku z 2000 roku. Jego płyty zarówno francusko-, jak i angielskojęzyczne zdobywają statusy złotych, platynowych oraz diamentowych. Ostatni koncert Garou w Polsce zgromadził prawdziwe tłumy jego wiernych fanów. Teraz Garou powraca do Polski. Piosenkarz odwiedzi aż sześć miast. Zaprezentuje swoje największe hity, takie jak „Gitan”, „Seul”, „Revien”, a także piosenki ze swojej najnowszej płyty. Garou, 24 marca, Azoty Arena, godz. 19, bilety 139-249 zł
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 03/2015
#56
Symphonica, to pierwsze w Polsce widowisko multimedialne z muzyką zespołów: Metallica, Nirvana, Pearl Jam, Deep Purple, AC/DC, Guns N’ Roses, Aerosmith, Soundgarden, Nightwish. Projekt Symphonica, to połączenie rockowego brzmienia z barwą orkiestry symfonicznej oraz klasycznym głosem operowym. W szczecińskich koncertach udział wezmą gwiazdy programu „The Voice of Poland”: Mateusz Ziółko, Damian Ukeje, Ernest Staniaszek, Monika Pilarczyk, Kasia Stanek, Dorota Lembicz oraz Karol Śmiałek (krakowski aktor), Agata Glenc (solistka Art Color Ballet) i Sylwia Lorens (sopran). Koncert poprowadzi dyrygent, kompozytor i producent muzyczny Mikołaj Blajda. Artystom towarzyszą: Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Podkarpackiej oraz Progressive Noise Orchestra. Całości dopełniają wizualizacje i starannie dopracowane efekty sceniczne. Symphonica, 7 marca, Filharmonia Szczecińska, godz. 16, 19, bilety 80-160 zł
Progressteron 6-8 marca odbędzie się kolejna edycja Festiwalu Progressteron. Uczestniczki będą mogły wziąć udział w ponad 40 warsztatach. Festiwal otworzy wykład na temat oblicza kobiecych emocji. W sobotę i niedzielę trenerki i trenerzy pomogą paniom radzić sobie ze zmianą, budować poczucie własnej wartości, realizować zamierzone cele i spełniać marzenia. Nauczą się uwalniania stresu, wystąpień publicznych i wychodzenia z kryzysu. Pokażą też, jak dobrze wychodzić na zdjęciach, jak wzmocnić kręgosłup, a także, jak pewnie poruszać się na wysokich obcasach. Nie zabraknie również zajęć z aqua aerobiku i pole dance.Panie będą mogły ponadto poznać nową metodę eliminacji zmarszczek. Zajęcia odbędą się w Wyższej Szkole Bankowej w Szczecinie. Konieczne są wcześniejsze zapisy na warsztaty. Szczegóły festiwalu można znaleźć na www.dojrzewalnia.pl.
Queen symfonicznie Niezwykłe koncerty, łączące nieśmiertelną muzykę zespołu Queen z symfonicznymi aranżacjami w wykonaniu orkiestry Alla Vienna i 20-osobowego chóru Vivid Singers już od ponad 3 lat zachwycają fanów twórczości legendarnej grupy. To dwugodzinny spektakl podzielony na części, z najwspanialszymi kompozycjami Queen. Finał uświetni także występ solisty śpiewającego aktora - wcielającego się w rolę Freddiego Mercury. W drugiej części gościnnie wystąpi również gitarzysta solowy Piotr Wieczorek. Queen symfonicznie, 14 marca, Filharmonia Szczecińska, godz. 16, 19, bilety 99-199 zł
Anna Augustynowicz reżyseruje „Akropolis” Stanisława Wyspiańskiego. To zwieńczenie „tryptyku” („Wyzwolenie”, „Wesele”, „Akropolis”). „Akropolis”, jeden z najbardziej zagadkowych dramatów Wyspiańskiego, którego akcja rozgrywa się „na Wawelu w noc Wielką Zmartwychwstania”, powołuje do życia wawelskie Anioły i postaci z arrasów – Helenę i Parysa, Priama, Hekubę i Kasandrę, Izaaka i Rebekę, Jakuba i Ezawa, wiążąc przeszłość z teraźniejszością i otwarciem na czas przyszły. Czy dzisiejsze Akropolis, miasto zapatrzone w przeszłość, jest zdolne otwierać perspektywę ku przyszłości? Akropolis, 20 marca, Teatr Współczesny, godz. 19, bilety 18-33 zł
Po ponad siedmiu latach od ogromnego sukcesu pierwszej trasy Unplugged i wydania albumu z serii MTV Unplugged, który zyskał status potrójnej platyny oraz został nagrodzony w 2008 roku trzema Fryderykami – Hey ponownie zagra swój materiał w wersji akustycznej. Na potrzeby tego wyjątkowego koncertu skład zespołu zostanie poszerzony o doborowe grono muzyków orkiestry szczecińskiej filharmonii. Aranże muzyczne znanych piosenek zostaną rozwinięte o klasyczne, akustyczne instrumenty zazwyczaj przyporządkowane innym niż typowym dla zespołu Hey, stylom muzycznym. Na repertuar złożą się zarówno starsze, doskonale znane słuchaczom utwory, jak i te najpopularniejsze z dwóch ostatnich albumów, tj. „Miłość! Uwaga! Ratunku! Pomocy!” oraz „Do Rycerzy, do Szlachty, do Mieszczan”. Hey unplugged, 27 marca, Filharmonia Szczecińska, godz. 19, bilety 60-100 zł
Progressteron, 6-8 marca, Wyższa Szkoła Bankowa
„Akropolis” Wyspiańskiego
Hey unplugged
Rosyjskie melodie BNO Pierwsze wiosenne chwile nadejdą w tym roku szybciej za sprawą koncertu „Rosyjskie Melodie” Baltic Neopolis Orchestra. W muzyczną podróż po krętych ścieżkach słowiańskiej duszy zabiorą słuchaczy wybitne dzieła Piotra Czajkowskiego. Skryte w kompozycji Antonio Bazziniego elfy, zaproszą do tańca, a zgrabny dowcip i błyskotliwość zaskakiwać będą w premierowym „Metropolitan Path”. Pikanterii wydarzeniu dodaje osoba zaproszonego koncertmistrza Yuriego Zhislina, który jest jednym z najbardziej uniwersalnych muzyków jego generacji. Rosyjskie melodie, 14 marca, Trafostacja Sztuki, godz. 19, bilety 15-30 zł
#57
Ana Moura Ana Moura nazywana jest księżniczką fado. Jej popularność wykracza jednak daleko poza grono wielbicieli stylu. Zachwyciła Prince’a i muzyków The Rolling Stones, na jej ostatniej płycie gra sam Herbie Hancock! Ana Moura zaczęła śpiewać, będąc małą dziewczynką, ale później, jako nastolatka, preferowała nowoczesne style. W końcu jednak trafiła do Domu Fado „Senhor do Vinho”, gdzie odkrył ją producent Jorge Fernando. Artystka dysponuje mocnym i przejmującym głosem, ale stawia przede wszystkim na intymność i kameralność. Jej aranżacje nie przytłaczają nadmiarem instrumentów, a interpretacje dalekie są od melodramatycznych wykonań Marizy. Ana Moura, 3 marca, Filharmonia Szczecińska, godz. 10, bilety 70-90 zł
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 03/2015
Rozmowa
#
Co u Pani/Pana słychać?
Moja spontaniczność potrzebuje emocji Tekst: Bogna Skarul / Foto: Andrzej Szkocki
- Co u Ciebie słychać Beato? - Moja spontaniczność potrzebuje emocji. Mam je, czyli wszystko jest w porządku.
- Od jak dawna pracujesz w telewizji? - Czas leci. Minęło 20 lat. Ale - o czym zawsze mówię z dumą - zgłosiłam się na casting. Wiedziałam, że mam dobry, niski, kobiecy głos z ładną barwą i chciałam zostać lektorem. Zostałam reporterem, lektorem, prezenterem. Jako jedna z nielicznych w telewizji otrzymałam stałą kartę ekranową. To takie prawo jazdy na wszystkie kategorie w zawodzie dziennikarskim.
- Czyli dużo się dzieje? - Tak. Dużo się dzieje i dużo się będzie działo. Bo to jest dla mnie szczególny rok. - Ten, który właśnie się zaczął? - Tak się złożyło, że w 2015 roku mam przed sobą przyjemne rocznice i jubileusze, ale też te smutne. Na szczęście tych smutnych jest mniej.
- Masz męża, który jest znanym w Szczecinie politykiem. Nie przeBeata - Wyduś z siebie. Co się będzie dziaszkadzało Ci to w pracy? - Zanim ło? - W sierpniu będziemy świętować Mikołajewska-Wieczorek zostałam żoną, byłam już dziennikarką 80. urodziny mojej mamy, kilka tygoszczecinianka, dziennikarka, telewizyjną, prowadzącą program infordni wcześniej mój mąż skończy 50 lat prezenterka, lektor, a także sekretarz macyjny, przygotowywałam i prowadziprogramowy szczecińskiego ośrodka i wkroczy w program 50+. To w końcu łam programy publicystyczne. Jestem TV. Szerokiej publiczności znana jest złoty jubileusz. W tym roku obchodzimy osobą rzetelną. Ważny jest dla mnie jako autorka programów publicystycz20-lecie małżeństwa, czyli porcelanowe obiektywizm, etyka zawodu. Nigdy nych. Jedna z założycielek szczecińgody. skiego Lions Club Jantar. Żona Dariusza nie padły wprost do mnie jakiekolwiek Wieczorka, lokalnego działacza SLD. zarzuty, związane z naruszeniem zasad - Coś zaplanowałaś na obchody tych Mama 18-letniego Błażeja. etyki. Zdawałam sobie doskonale sprarocznic? - Oczywiście. Zaplanowałam wę, że jestem pod ciągłym obstrzałem, i planuję, ale nie mogę o tym mówić, bo że to, co robię i jak wykonuję swoją pracę, to ma być niespodzianka! jest pod ścisłą obserwacją, że muszę być podwójnie uczciwa - A w życiu zawodowym, co się ciekawego dzieje? w tym, co i jak mówię, że muszę być krystaliczna i nie dać Mam takie momenty, kiedy chciałabym wrócić do czynnej nikomu nawet małego sygnału, który budziłby wątpliwości. pracy dziennikarskiej, czyli zrealizować produkcję telewizyjTo mnie mobilizowało. Spotkały mnie same przyjazne syną. Ciągnie mnie do ludzi, ciągnie mnie do robienia progragnały od ludzi. mów. Od kilku lat jestem sekretarzem programu w szczeciń- A jak to jest w Waszym małżeństwie. Częściej to Ty skim ośrodku telewizyjnym. Otrzymałam propozycję pracy jesteś żoną swojego męża, czy on jest mężem swojej w sekretariacie programowym, skorzystałam. To było coś żony? - Raz była taka sytuacja, kiedy w trakcie przywitania nowego, innego, kolejne wyzwanie. Dzięki temu poznałam gospodarz spotkania powiedział do Darka: „dzień dobry pawiele nowych osób z całego kraju, którzy tworzą telewizję nie Mikołajewski”. To mnie bardzo ubawiło! Ale zazwyczaj przede wszystkim w oddziałach. ludzie nas oddzielają. Ja jestem ta Mikołajewska, Darek jest - Już wiesz, co byś chciała robić? - Parę lat temu robiWieczorkiem. łam taki program, który był realizowany na żywo. Pokazy- A jaki jest Wasz syn? - Błażej skończył 18 lat. Jest uczniem waliśmy ludzi i ich problemy przez pryzmat tego, co dzieje najlepszego technikum w Szczecinie, za rok czeka nas masię w dzielnicach i osiedlach miasta. Jeździliśmy z ekipą do tura. Po tacie odziedziczył poczucie humoru, sposób i styl różnych części Szczecina i bez „retuszu” wszystko pokazyprowadzenia rozmowy oraz smykałkę do „techniki”. Po mnie waliśmy. Bohaterami tych programów byli mieszkańcy i ich na pewno poczucie gustu i estetyki. problemy. Odzew był spory. Podobało się. Czasami telewizja - Będzie politykiem, dziennikarzem? - Hmmm... okazuje się skuteczna. Program był potrzebny.
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 03/2015
#58
P R O M O C J A
Caravaning w Szczecinie W Szczecinie powstało pierwsza firma kompleksowo obsługująca wielbicieli i sympatyków caravaningu. W Camp&Trailer można znaleźć profesjonalną ofertę na sprzedaż, serwis i wynajem przyczep kempingowych, kamperów i przyczep towarowych. Caravaning to sposób na wypoczynek, a dla niektórych styl życia. To sposób podróżowania, dający nieograniczoną swobodę, pozwalający na spontaniczność i łączenie aktywnej turystyki ze spokojnym, leniwym wypoczynkiem na łonie natury. Dzięki nowoczesnym rozwiązaniom, znanym z inteligentnych domów, w podróży można poczuć się jak u siebie. Podstawą wysokiego komfortu jest odpowiednie wykończenie pojazdu i jego wyposażenie. Znajdziemy w nim komfortową sypialnię, łazienkę, kuchnię z lodówką, zlewozmywakiem i kuchenką oraz atrakcyjne dodatki takie jak: elektrycznie regulowana wysokość łóżka, podwójna podłoga, system inteligentnego ogrzewania wody, czy telewizor
z satelitą. Kamper ma zarówno klimatyzację, jak i ogrzewanie. Camp&Trailer to jedyna tego typu profesjonalna firma w Szczecinie świadcząca kompleksowe usługi z zakresu sprzedaży, wynajmu i serwisu przyczep kempingowych, towarowych oraz kamperów w atrakcyjnych cenach. Zmień swoje wakacje w wymarzoną, spontaniczną przygodę! CAMP & TRAILER, al. Bohaterów Warszawy 37F, 70-340 Szczecin (za Statoil) www.przyczepy-szczecin.pl / www.campandtrailer.pl R E K L A M A
Trendy Towarzyskie
#
10 lat notariuszy Jubileusz 10-lecia istnienia w Szczecinie Rady Notariuszy była powodem spotkania wszystkich szczecińskich rejentów w Filharmonii Szczecińskiej. Niektórzy z nich zostali nagrodzeni za specjalne zasługi dla środowiska. (bs)
Spotkanie Ambasadorów Szczecina W Filharmonii Szczecińskiej tradycyjnie na początku roku odbyło się spotkanie noworoczne Ambasadorów Szczecina. Na uroczystości pojawiły się osoby, które otrzymały ten honorowy tytuł za swoją działalność, poprzez którą rozsławiają Szczecin. Uroczystość uświetnił koncert Piotra Banacha. (mk)
Sławomira i Andrzej Milczanowscy, emerytowani notariusze.
Od lewej: not. Ryszard Szałachowski, not. Lech Zagozda, not. Witold Ołowski.
Foto: Andrzej Szkocki
Ryszard Tunkiewicz, podróżnik, z żoną.
Roman Czernikiewicz, prezes zarządu głównego Stowarzyszenia Notariuszy Polskich Anna Dańko Roesler i członek zarządu Małgorzata Kaczmarek.
Od lewej: not. Emilia KrzywdaPogorzelska, not. Lech KrzywdaPogorzelski.
Ewangelie Zaratustry według Brejdaka
Emilia Goch, Baltic Neopolis Orchestra, z przyjacielem Emanuelem Salvadorem.
To już czwarta książka Jaromira Brejdaka, profesora filozofii szczecińskiego uniwersytetu. W Muzeum Narodowym w Szczecinie odbyła się promocja „Ewangelii Zaratustry”. Jaromir Brejdak, to człowiek orkiestra - pierwsze studia zrobił z chemii na wrocławskim uniwersytecie, kolejne z filozofii na uczelniach w Niemczech, a także z teologii i teorii nauki. Zajmuje go przede wszystkim ontologia procesu, czyli problemem ruchu i czasu oraz metafizyczne podstawy nauki, a filozofia to dla niego głównie bios, czyli sposób życia. (bs)
Weronika Łyczywek, Włodzimierz Łyczywek
Od lewej Rafał Gawęcki, adwokat, Nadzieja Karczmarczyk-Gawęcka, sędzia, Donata Juszczak Hańć,i Maciej Hańć, Barbaraadwokat. Brejdak. zHanna LC „Jantar” Waldemar Juszczak,
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 03/2015
#60
Angelo Rella, pracownik naukowy Uniwersytetu Szczecińskiego, z żoną Dianą Del Mastro.
Foto: Andrzej Szkocki
Foto: Andrzej Szkocki
Olaf Werner (z lewej) i Piotr Roszak, Husaria Szczecin.
Trendy Towarzyskie
#
Japoński głos
Gala firm Klastra IT
We wnętrzach hali należącej do szczecińskiej firmy InLogic, odbył się wyjątkowy koncert z udziałem grupy szczecińskiego saksofonisty Sylwestra Ostrowskiego i gwiazdy – japońskiej wokalistki Akiko. Wyjątkowy głos i niecodzienne instrumentarium używane przez Akiko doskonale korespondowały z muzycznymi popisami szczecińskich muzyków. Zabrzmiało trochę klasyki, ale również nowoczesne dźwięki. (red)
W Szczecinie, w branży IT działa prawie 2300 firm. Sektor dynamicznie się rozwija. W 2014 r. zatrudnienie w firmach informatycznych, zrzeszonych w Klastrze zwiększyło się aż o 60 procent. Branża oferuje najwięcej pracy. Można przyzwoicie zarobić. Najbardziej poszukiwani są programiści oraz specjaliści znający się na bazach danych. Ich płace kształtują się na poziomie 5-10 tys. zł. Klaster ICT Pomorze Zachodnie zrzesza obecnie ponad 80 firm. Przedstawiciel branży i kooperanci podsumowali rok w branży podczas uroczystej gali w sali kameralnej szczecińskiej filharmonii. (pit)
Japońska wokalistka Akiko.
Agata Turek - Technopark Pomerania oraz Aleksandra Zbrzeźna - Consileon.
Zbigniew Rogaś (Medialand) z żoną.
Zmysłowe walentynki Restauracje Bombaj, Buddha Thai i Fusion Restaurant zaprosiły klientów na walentynki azjatyckim i arabskim akcentem, czyli na taniec brzucha. Podczas wieczoru pojawiły się piękne tancerki. Atrakcje nie zakończyły się tylko na pokazie, ale na wspólnym tańcu. Wybrani goście mogli spróbować swoich sił. Chętni znaleźli się nie tylko wśród kobiet, ale i wśród mężczyzn. - W taki dzień chcieliśmy wprowadzić gości w gorące i egzotyczne klimaty - mówi Anita Agnihotri z restauracji Bombaj. - Miłość jest na całym świecie taka sama i wszyscy lubią świętować takie dni, dlatego przygotowaliśmy dla nich niespodziankę. Co prawda taniec brzucha wywodzi się z regionów arabskich, ale jest chętnie tańczony na całym świecie, również w Szczecinie. (mk)
Aleksandra Zbrzeźna, Consileon, oraz Robert Król, prezes Fundacji Netcamp.
Foto: Andrzej Szkocki
Tomasz Komorowski, wiceprezes Polskiego Towarzystwa Informatycznego, Dominik Rozkrut, Tomasz Ordysiński.
Katarzyna Witkowska, prezes Klastra IT oraz Piotr Mync, wiceprezydent Szczecina.
#61
Agata Turek - Technopark Pomerania oraz Marzena Zasińska-Igła, koordynatorka Klastra IT.
Piotr Wołejsza, prezes Sup4Nav, Adrian Stawicki - IV miejsce w konkursie IpIT (Innowacyjny produkt IT
Foto: Sebastian Wołosz
Z prawej szef firmy Inlogic Tomasz Wieczorek z przyjaciółmi.
Foto: Andrzej Szkocki
Przemysław Czumaj z Codyum, z partnerką.
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 03/2015
TU NAS ZNAJDZIESZ WYJĄTKOWE MIEJSCA W SZCZECINIE
KAWIARNIE
• Starbucks Coffee, Brama Portowa, CH Kaskada • Columbus Coffee, „Galaxy” ,Wyzwolenia 18-20, „Turzyn”, Boh. Warszawy 42, „Oxygen” Malczewskiego 26, „DriveUp!”, Struga 36, „Piastów”, Piastów 5/1, „Nikola”, Krzywoustego16, „Medyk”, Bandurskiego 98, „Meeting Point”, Żołnierza Polskiego 20 • Coffee Heaven, CH Galaxy • City Break, CH Galaxy • Cafe Club, CH Galaxy • So!Coffee, CH Outlet • Fabryka, Deptak Bogusława 4/1 • Fanaberia, Bogusława 5 • Teatr Mały, Bogusława 6 • Czili kafe, Bogusława X 2/1 • Cafe Castellari, Jana Pawła II 43 • Public Cafe, Jana Pawła II 43 • Cinnamon Garden, Jana Pawła II, Tuwima • CafeIn, Kaszubska 67 • Coffeefun, Łubinowa 75 • Cafe Popularna, Panieńska 20 • Coffee Point, Sikorskiego róg Pułaskiego • Coffe Point, Staromiejska 11 • Public Cafe, Wielka Odrzańska 18 • Kawiarnia Koch, Wojska Polskiego • Czekoladowa Cukiernia „SOWA”, Wojska Polskiego 17 • Czarna Owca, Wojska Polskiego 29/9 • Dom Chleba, Niepodległości 2 • Cafe Hormon, Monte Cassino 6 • Corner Cafe, Tkacka 64d • Jazz Bar Spotkanie, Warowna 9, Stargard Szczeciński
SALONY FRYZJERSKO KOSMETYCZNE i SPA
• Beverly Hills Akademia Urody, CH Auchan, CH Galaxy, CH Kaskada • Studio Urody Masumi, Bogusława 3 • Dr Irena Eris Kosmetyczny Instytut, Felczaka 20 • Imperium Wizażu Jagiellońska 7 • Modern Design Piotr Kmiecik, Jagiellońska 93/3 • ART MEDICAL CENTER, Langiewicza 28/U1 • Cosmedica, Leszczynowa (Rondo Zdroje) • L’amour Institute, Łokietka 7 • Filozofia Piękna, Mała Odrzańska • Salon fryzjerski YES, Małkowskiego 6 • Salon Fryzjerski Keune, Małopolska 60 • Studio Fryzjerskie Karolczyk, Monte Cassino 1/14 • Belle Femme, Monte Cassino 37a • Cosmedica, Pocztowa 26 • Hair & tee, Potulicka 63/1 • Obssesion, Wielkopolska 22 • Dermedica, Wojska Polskiego 215 • Enklawa Day Spa, Wojska Polskiego 40/2 • Bailine, Żółkiewskiego 13 • Sam Sebastian Style, Pocztowa 7 • Studio Fryzjerskie VEGAS, Panieńska 46/6 • Atelier Jagiellońska 9, ul. Jagiellońska 9 • Fryzjerskie Atelier Katarzyny Klim, Królowej Jadwigi 12/1 • Salon kosmetyczny Gaja, Wojska Polskiego 10 • Hotel SPA Akacjowy Dwór Trzebiatów 14 k/ Stargardu • Salon Urody O.K. Leduchowskiego 19
RESTAURACJE
• Takumi Sushi Bar, CH Galaxy • Sphinks, CH Kaskada • Restauracja Szczecin, Felczaka 9 • Avanti, Jana Pawła II 43 • Restauracja Ładoga, Jana z Kolna • Porto Grande, Jana z Kolna 7 • El Globo, Józefa Piłsudskiego 26 • Na Kuncu Korytarza, Korsarzy 34, Zamek • Casa Del Toro, Nowy Rynek 2 • Planeta, Osiek 7 • Bombay, Partyzantów 1 • Sake Sushi, Piastów 1 • Z Drugiej Strony Lustra, Piłsudskiego 18 • Stara Piekarnia, Piłsudskiego 7 • Karczma Polska Pod Kogutem, Plac Lotników 3 • Trattoria Toscana, Plac Orła Białego 10 • Caffe Venezia, Plac Orła Białego 10 • Sushi Mado, Pocztowa 20
• Ricoria Ristorante, Powst. Wielkopolskich 20 • Chief, Rayskiego 16 • Buddha Thai and Fusion Restaurant, Rynek Sienny 2 • Pomiędzy, Sienna 9 • Radecki & Family, Tkacka 12 • Columbus, Wały Chrobrego 1 • Chrobry, Wały Chrobrego 1 b • Colorado Steakhouse, Wały Chrobrego 1a • Bohema, Wojska Polskiego 67 • Willa Ogrody, Wielkopolska 19 • Atrium, Wojska Polskiego 75 • Willa West Ende, Wojska Polskiego 65 • Niebo Wine Bar, Cafe Rynek Sienny 3 • La Passion du Vin, Sienna 8 • Chałupa, Południowa 9 • Bachus, Sienna 6 • Dieta Bar, Willowa 8 • Sabat, Warowna 5, Stargard Szczeciński • Hotel - Restauracja SPICHLERZ, Czarnieckiego 10, Stargard Szczeciński
KLUBY SPORTOWE I FITNESS
• Szczecińskie Centrum Tenisowe, Dąbska 11a • Fit Town, Europejska 31 • North Gym Fitness Club, Galeria Północ, Policka 51 • RKF, Jagiellońska 67/68 • Marina Squash Fitness Club Karpia 15 • Lady Fitness&Wellness, Mazowiecka 13 • Fitness Club, Monte Casino 24 • Marina Club Dąbie, Yacht Klub Polska Szczecin Przestrzenna 11 • Squash na Rampie, Jagiellońska 69 • Kręgielnia MK Bowling, CH Galaxy II piętro • Elite Sport Club, Spółdzielców 8k, Mierzyn • Fitness Forma, Szafera 196 B • Universum Fitness Club, Wojska Polskiego 39a • Bene Sport Centrum, Modra 80
SKLEPY I SALONY MODOWE
• Salon Mody Brancewicz, Jana Pawła II 48 • Atelier PASJA, Wojciecha 12 • BM, Wojska Polskiego 29 • MarcCain, Wojska Polskiego 43 • CH Galaxy, punkt informacyjny • Natuzzi, Struga 25 • MOOI wnętrza, Wojska Polskiego 20 • B.E. Kleist Jubiler, Rayskiego 20/2 • Marczewski Showroom Niebuhrstrasse 11 Berlin Charlottenburg • KAG Meble i Światło S.C., Struga 23 • Sklep Firmowy Zakładów Ceramiki Bolesławiec, Krzywoustego 78 • Salony Terpiłowski, C.H.KASKADA (Niepodległości 36), C.H.AUCHAN (Ustowo 45) , C.H.STER (Ku Słońcu 67), C.H.GALAXY (Al. Wyzwolenia 18) , C.H.TURZYN (Boh. Warszawy 42), Jagiellońska 16 • Organic Garden, Kaszubska 4 • Pracownia krawiecka Tango, Chopina 22 • Sklep EKOdeli, Piastów 73 • 6 Win, Nowy Rynek 3 • Trend S.C. Długa 4B, Mierzyn • Trussardi, Wojska Polskiego 29 • Renoskór, Kr.Jadwigi 1 • Moda Club, Wyzwolenia 1 • Ebras.pl, Boh. Getta Warszawskiego 8/9 • Geobike Mickiewicza 21 • Geobike, Boh. Warszawy 40, Galeria Nowy Turzyn • Morze Wina, Zwycięstwa 121 • Max Mara , Bogusława X 43
• Ra-dent Gabinet Stomatologiczny, Krzywoustego 19/5 • Hipokrates, Ku Słońcu 2/1 • Dentus, Mickiewicza 116/1 • Venus Centrum Urody, Mickiewicza 12 • Intermedica Centrum Okulistyki, Mickiewicza 140 • Medi Klinika, Mickiewicza 55 • Orto Perfekt, Ogińskiego 12 • Dental Implant Aesthetic Clinic, Panieńska 18 • Medicus, Plac Zwycięstwa 1 • Perładent - Gabinet Stomatologiczny, Powstańców Wielkopolskich 4c • Stomatologia Mierzyn, Welecka 38 • Stomatologia Kamienica 25, Wielkopolska 25/10 • VitroLive, Wojska Polskiego 103 • Medycyna Estetyczna Osadowska, Wojska Polskiego 92 • Gabinet Orto-Magic, Zaciszna 22 • New 4You, Dorota Szwarc, Boh. Getta Warszawskiego 19/2 • Laser Studio, Jagiellońska 85/1 • Studio masażu Lava, Tymiankowa 5b • Szczecińska Klinika Dzienna, Ku Słońcu 56 • AMC Art Medical Center, Langiewicza 28/U1 • AestheticMed , Niedziałkowskiego 47 • Nowy Impladent, Stoisława 3/2 • Artplastica Klinika Chirurgii Plastycznej, ul. Wojciechowskiego 7 • Lecznica Dentystyczna KULTYS, ul. Bolesława Śmiałego 17
BAWIALNIE DLA DZIECI • Kraina Zabaw, Iwaszkiewicza 103 • Tygrysek, Krakowska 38A • Bajkowo, Nowowiejska 1D, Bezrzecze • Party-Studio, Tkacka 19/22 • Kurnik Talentów, Wielkopolska 25/9 • Norbelino, Wojska Polskiego 20
KANCELARIE ADWOKACKIE I NOTARIALNE
• Lizak, Stankiewicz, Królikowski, Boh Getta Warszawskiego 1/4 • Biel, Judek, Poczobut-Odlanicki Sp.p, Energetyków 3/4 • Dariusz Babski, Jan, Deptak Bogusława 5/3 • Daleszyńska, Jana Pawła II 17 • Mazurkiewicz, Wesołowski, Klonowica 30/1 • Andrzej Zajda, Monika Zajda-Pawlik, Monte Cassino 7/1 • Waldemar Juszczak, Niepodległości 17 • Mariusz Chmielewski, Odzieżowa 5 • Gozdek,Kowalski, Łysakowski, Panieńska 16 • Wódkiewicz, Sosnowski Stoisława 2 • Mikołaj Marecki , Św. Ducha 5a/12 • Licht Przeworska, Tuwima 27/1 • Szymon Matusia, Wawelska 1 / 2 • Zbigniew Barwina, Więckowskiego 7 / 14 • Marta Adamek-Donhöffner, Wojska Polskiego 197/1 • Agnieszka Aleksandruk-Dutkiewicz, Wyszyńskiego 14 • Citroen A. Drewnikowski, Andre Citroena 1, • Jakub Gruca, Wyzwolenia 5 Bohaterów Warszawy 19 • Marcin Gruca, Wyzwolenia 5/1 • Peugeot Drewnikowski, Bagienna 36D, Rayskiego 2 • Kancelaria Adwokacka Łyczywek, Krzywoustego 3 • Auto-Gryf Fiat, Alfa Romeo Białowieska 2 • Kancelaria Notarialna Zuzanna Wilk, • Polmozbyt Honda, Białowieska 2 ul. Tarczyńskiego 4/1 • Polmozbyt Peugeot, Plac Orła Białego 10 • Polmozyt Seat, Mieszka I-go 63 • Rosiak i Syn Renault, Dacia. • Filharmonia w Szczecinie, Małopolska 48 ul. Bulwar Szczeciński 13 • Opera na Zamku, Energetyków 40 • Holda / Chysler Dodge i Jeep, Gdańska 7 • Teatr Współczesny, Wały Chrobrego 3 • Łopiński Spółka Jawna ul. Madalińskiego 7 • Teatr Polski, Swarożyca 5 • Master Finanse/Master Auto, Golisza 6 • Teatr Pleciuga, Plac Teatralny 1 • Lexus, Mieszka I 25 • Cafe Pleciuga, Plac Teatralny 1 • Łopiński Spółka Jawna, Madalińskiego 7 • Pionier 1909, Wojska Polskiego 2 • DDB Auto Bogacka Mercedes, Mieszka I 30 • Galeria Kierat, Koński Kierat 14 • Ford, Pomorska 115B • Galeria Kierat 2 , Małopolska 5 • Bemo Motors, Pomorska 115B • Galeria Orient, Małopolska 5 • Auto Bruno Volvo, Pomorska 115b • 13 muz, Plac Żołnierza Polskiego 2 • Mercedes Mojsiuk, Pomorska 88 • Gmach Główny Muzeum Narodowego • Kozłowski Toyota, Struga 17 w Szczecinie, Wały Chrobrego 3 • Kozłowski Opel, Struga 31 B • Muzeum Historii Szczecina, Oddział Muzeum • Krotoski-Cichy Skoda, VW, Audi, Struga 1A Narodowego w Szczecinie, Księcia Mściwoja II 8 • Polmotor Nissan, Struga 71 • Muzeum Sztuki Współczesnej, Oddział Muzeum • Polmotor KIA, Wisławy Szymborskiej 8 Narodowego w Szczecinie, Staromłyńska 1 • Subaru, Struga 78a • Galeria Sztuki Dawnej Muzeum Narodowego w • Pehamot Skoda, Zielonogórska 32 Szczecinie, Staromłyńska 27 • BMW i MINI Bońkowscy, Ustowo 55 • Trafostacja Sztuki, Świętego Ducha 4 • Szczeciński Inkubator Kultury, Wojska Polskiego 90
SALONY SAMOCHODOWE
KULTURA
BIURA PODRÓŻY
• Neckerman, CH Galaxy , Wojska Polskiego 11 • LTUR, CH Galaxy • TUI, CH Kaskada • Interglobus Tour, Kolumba 1 • Itaka, Krzywoustego 7 • Odra Travel, Piłsudskiego 34 • Tropicana Travel, Plac Lotników 6/1 • Rainbow Tours, Wojska Polskiego 12 • Hepi Sport-turystyka, Mazowiecka 1 • Kawa i Podróże Lotos Travel – Klub Podróżnika, Małopolska 4
GABINETY LEKARSKIE BIURA NIERUCHOMOŚCI I MEDYCYNY ESTETYCZNEJ I DEWELOPERZY • Estetic, Kopernika 6 • Fabryka Zdrowego Uśmiechu, Ostrawicka 18 • Klinika Stomatologii i Implantologii Płatek Centrum, ul. Wyszyńskiego 14 • Klinika Kosmetologii i Medycyny Estetycznej Płatek Centrum., ul. Duńska 26/1 • Dom Lekarski, Bohaterów Warszawy 42 (CH TURZYN), Rydla 37, Gombrowicza 23 • HAHS Klinika, Czwartaków 3 • HAHS Centrum, Felczaka 10 • Dentus, Felczaka 18a
• SGI Plac Hołdu Pruskiego 9 (centrum biurowe MARIS) • VIP Nieruchomości ul. Bolesława Śmiałego 41/1 • Best Deweloper, ul. Sosnowa 6F
• Baszta Nieruchomości, Panieńska 47 • Horyzont, Krzywoustego 15 • Inwestor Nieruchomości, Krzywoustego11-13 • SCN, Piłsudskiego 1A • Prestigo, Rayskiego 18 • Extra Invest, Wojska Polskiego 45 • Artbud, 5 lipca 19c • MAK-DOM, Golisza 27 • Calbud, Kapitańska 2 • Neptun Developer, Ogińskiego 15 • Modehpolmo Sp z o.o. Rodakowskiego 1/5
INNE
• Urząd Miasta Szczecin, Armii Krajowej 1 • Urząd Marszałkowski Województwa Zachodniopomorskiego, Korsarzy 34 • Zachodniopomorski Urząd Wojewódzki, Wały Chrobrego 4 • Szczecińskie Centrum Przedsiębiorczości, Kolumba 86 • Północna Izba Gospodarcza, Wojska Polskiego 86 • Dragon Event , Twardowskiego 18 • PKP S.A.Oddział Gospodarowania Nieruchomościami, 3 Maja 22 (I piętro) • Euroafrica ul. Energetyków 3 / 4 • Polska Żegluga Morska POLSTEAM , Pl. Rodła 8 • Nordea, Malczewskiego 26, Oxygen • Polska Fundacja Przedsiębiorczości (sekretariat), Monte Casino 32 • TVP oddz. Szczecin, Niedziałkowskiego 24a • Karcher Center Kerpol, Struga 31F • Radio ESKA, Matki Teresy z Kalkuty 6 • Labirynt Laser Tag , Niepodległości 18-22 • Salon Meblowy Quatro J&K, Centrum Meblowe TOP Schopping, ul. Hangarowa 13 • Kwiaciarnia Maria, ul. Traugutta 6 • Drzwi i podłogi VOX, ul. Cukrowa 12a • Hotel Zamek Centrum, ul. Panieńska 15