MM Trendy #04 (25)

Page 1

KWIECIEŃ 2015 NUMER 04 (25) / WYDANIE BEZPŁATNE

Klaudia Podkalicka Faceci mówią „wow”

Zostać modelką z marzeń Jimmy Jazz od 25 lat robi swoje



24 Moda

Zostać modelką z marzeń

34 / Wnętrza

# 22 Showroom Kolory i napisy

# 24 Moda Zostać modelką z marzeń

# 30 Kultura Zdzisław „Dzidek” Jodko i jego Jimmy Jazz

# 34 Wnętrza Dom otwarty vs. Dom intymny

# 44 Kulinaria Tatar z francuskim tostem

# 50 Rozmowa miesiąca Jan Lubiński

Spis treści 04/ 2015

# 06 Newsroom

# 52 Kultura

Design, moda, wydarzenia, kultura

Na co wybrać się w kwietniu

# 13 Moto

# 56 Rozmowa

Motoshow z masą atrakcji

Joanna Tylkowska-Drożdż

# 14 Felieton

# 58 Rozmowa

Paweł Krzych

Co słychać u Marka Rudnickiego

# 16 Temat z okładki

#60 Trendy towarzyskie

Klaudia Podkalicka i jej rajdowa pasja

Kto, z kim, gdzie, kiedy i dlaczego

#3

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 04/2015


Jarosław Jaz / Redaktor naczelny

Stereotyp kobiety za kółkiem jest jednym z bardziej powszechnych i krzywdzących zarazem. A do tego blondynka… to już szczyt używania dla „prawdziwych” kierowców. Banałem byłoby napisać, że Klaudia Podkalicka jest tego stereotypu stuprocentowym zaprzeczeniem. Ta kobieta nie je miodu. Ona żuje pszczoły! Jeździ ciężkimi samochodami po bezdrożach, w ekstremalnych warunkach, a jej największym marzeniem pozostaje, by jeździć po jeszcze większych wertepach, w jeszcze bardziej ekstremalnym otoczeniu. W tym zestawie blednie stereotyp i niech każdy z kierowców z ręką na sercu powie, że nie zdarzyło mu się jechać zewnętrznym pasem wokół ronda (szczególnie w Szczecinie). Ze stereotypami zrywa też szczecinianka Anna Kuczyńska. W Londynie nie zadowoliła się „karierą” młodego Polaka na zmywaku, ale wciąż marzyła o pracy jako modelka. Konsekwentnie zmierzała do celu, by w efekcie wziąć udział w brytyjskiej wersji Top Model. Nam opowiedziała, jak spełniać marzenia i nie spoczywać na laurach. Skoro tyle tym razem piszę o przełamywaniu stereotypów, to przy tej okazji warto wspomnieć też o innych szczecinianach, którzy idąc pod prąd odnoszą spore sukcesy w swoich dziedzinach. Zdzisław „Dzidek” Jodko od ćwierćwiecza „robi w panku”. Najpierw powołując do życia firmę Rock’n’roller, gdzie każdy fan zaopatrywał się w płyty i kasety z alternatywną muzyką, a potem przekształcając ją w wytwórnię muzyczną Jimmy Jazz. Nam mówi o planach na kolejne 25 lat. Podobnie, jak i prof. Jan Lubiński, który wciąż staje do walki z najcięższymi chorobami dręczącymi ludzkość. I ratuje życie! Poczytajcie o nich. To naprawdę wyjątkowe postaci. Dobrej lektury!

Redakcja/ OKŁADKA:

Na zdjęciu Na zdjęciu Klaudia Podkalicka Foto: Dawid Wnuk

Redakcja: Nowy Rynek 3, 71-875 Szczecin tel. 91 48 13 341; fax 91 48 13 342 e-mail: mmtrendy.szczecin@mediaregionalne.pl www.mmszczecin.pl/trendy Redaktor naczelny: Jarosław Jaz Product manager: Ewa Żelazko Promocja i marketing: Marta Rospara Redakcja: Paulina Targaszewska, Bogna Skarul, Małgorzata Klimczak, Tomasz Kuczyński, Agata Maksymiuk, Anna Folkman / Korekta: Beata Pikutowska Dział foto: Sebastian Wołosz, Andrzej Szkocki Skład magazynu: Ewa Kaziszko / MOTIF studio Dystrybucja: Piotr Grudziecki / Druk: COMgraph Sp. z o.o. Dyrektor Zarządzający: Piotr Grabowski Reklama: tel. 500 324 240, fax 91 48 13 360, ewa.zelazko@mediaregionalne.pl Wydawnictwo: Media Regionalne sp. z o.o. ul. Domaniewska 45, 02-672 Warszawa Prezes: Dariusz Świąder

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 04/2015

#4

Dołącz do nas na www.facebook.com/ MagazynMMTrendy Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść ogłoszeń. Materiałów, które nie zostały zamówione redakcja nie zwraca. Na podstawie art. 25 ust. 1 pkt 1 b ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych Media Regionalne sp. z o.o. zastrzegają, że dalsze rozpowszechnianie materiałów opublikowanych w MM Trendy jest zabronione bez zgody Wydawcy.



Newsroom

#

Sztuka projektowania

Szczecinianka Waleria Tokarzewska-Karaszewicz to jedna z najzdolniejszych młodych projektantek. Na koncie ma ponad 50 publikacji w magazynach takich jak Vogue.it, Lone Wolf czy Confashion. Przygodę z modą zaczęła będąc jeszcze dzieckiem. Na początku szyła pod okiem mamy. Pasja zaprowadziła ją do Krakowskich Szkół Artystycznych, na kierunek Artystycznego Projektowania Ubioru. W lutym zakończyła pracę nad dyplomową kolekcją pod okiem Wojciecha Bednarza,­projektanta marki Vistula. Wraz z kolekcją „Mes Petites Perles de Verre” została zaproszona do Stanów na fashion week w Charlotte w Karolinie Północnej. W kwietniu czeka ją pokaz na Fashion Week Poland w Łodzi. Gwiazdą, która upodobała sobie projekty Walerii, jest Cleo. W sukni jej projektu pojawiła się m.in. w klipe „Sztorm” czy też na premierze nowej płyty. Szczecinianka ma ręce pełne roboty! Może na urlopie odwiedzi Szczecin? Jak mówi - mieszkałam tu prawie 20 lat, uwielbiam wracać i podziwiać jak miasto zmienia się i pięknieje, poza tym w Szczecinie mieszka moja rodzina i przyjaciele. (agat) Foto 1: kolekcja „Mes Petites Perles de Verre” / Fotograf: Katarzyna Niwińska / Modelki: Ewa Kępys, Caro Niemiec / A S Management / Mua: Joanna Łysoń / Fryzury: Ania Pyziołek Foto 2: Fotograf: Aneta Kowalczyk & KIALI / Modelka: Dominika Walo / Mua/Fryzura: Magda Kowal Foto 3: Fotograf: Dorota Górecka / Modelka: Kaja Tworek / Mua: Agnieszka Szumska Foto 4: Fotograf: Agnieszka Lorek / Modelka: Wioletta Thomas

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 04/2015

#6


Newsroom

#

Gwiazdy Szczecin Music Fest 2015

supportowanie go w Antwerpii, na co Sue oczywiście przystała. 3 czerwca, Azoty Arena, godz. 20, bilety 85-105 zł

GORAN BREGOVIC Goran Bregovic to jeden z najbardziej lubianych w Polsce artystów. Od lat podbija serca publiczności wybuchową mieszanką cygańskich rytmów i rock`n`rolla. Energiczna orkiestra dęta porywa publiczność do tańca, a bułgarski chór żeński wzrusza niezwykłą wielogłosowością. Polska publiczność doskonale zna muzykę artysty do takich filmów jak „Czas Cyganów”, „Arizona Dream” czy „Underground”. Goran Bregovic jest doskonałym wyrazicielem emocji targających mieszkańcami bałkańskiego tygla. Wrodzone wyczucie rytmu i harmonii scenicznej sprawiają, że jego koncerty są zawsze bardzo atrakcyjnymi widowiskami. 7 lipca, Zamek, godz. 20, bilety 95-135 zł

YASMIN LEVY Śpiewa muzykę sefardyjską w duchu flamenco. Wykorzystuje do tego ladino - język hiszpańskich Żydów. Jako 20-latka zadebiutowała płytą „Romance & Yasmin” inspirowaną twórczością jej ojca – Ytzhaka Levy, który skupiał się na uwiecznianiu historii i kultury sefardyjskich Żydów. Najnowszy projekt artystki to „Tango”. 28 kwietnia, Filharmonia, godz. 20, bilety 100-130 zł

AL DI MEOLA Wirtuoz gitary. Nagrał kilkadziesiąt albumów, był członkiem najsłynniejszego tria gitarowego w historii: John McLaughlin - Paco de Lucia - Al Di Meola, współpracował m.in. z takimi gigantami jak Chick Corea, Stanley Clarke czy Lenny White. Jego oszałamiająca technika gry na gitarze, zarówno elektrycznej, jak i akustycznej, wzbudza zachwyt na całym świecie. W swoim sztandarowym projekcie World Sinfonia powraca stale do korzeni i prezentuje bogactwo odcieni flamenco, tanga, rytmów brazylijskich i afrykańskich. 27 maja, Filharmonia, godz. 20, bilety 110-135 zł

HERBIE HANCOCK Żywa legenda jazzu. Jeden z najbardziej wpływowych pianistów na świecie. Laureat czternastu nagród Grammy i Oscara za muzykę do filmu. Był cudownym dzieckiem, już w wieku jedenastu lat grał „V koncert fortepianowy” Mozarta podczas koncertu młodych talentów z symfonią chicagowską. Członek wielkiego kwintetu Milesa Davisa, gdzie razem z Ronem Carterem i Tonym Williamsem stworzył tam najsłynniejszą sekcję rytmiczną modern jazzu. Po odejściu z zespołu Milesa rozpoczął solową karierę, eksperymentując z muzyką elektroniczną. Nagrał ponad 40 albumów, a wiele z jego kompozycji stało się standardami jazzowymi. Tworzy muzykę zarówno o charakterze czysto jazzowym, jak i będącą pod mniejszym lub większym wpływem popu, rapu i techno, w każdym z tych gatunków poruszając się z równą swobodą. 22 lipca, Zamek w Szczecinie, godz. 20, bilety 130-170 zł

SELAH SUE Określa się ją europejskim odpowiednikiem Erykah Badu i Lauryn Hill. Urodzona w 1989 roku Belgijka, to prawdziwa sensacja rynku muzycznego ostatnich lat. Artystka podbiła świat debiutanckim albumem z 2011 roku. Proponowana przez nią mieszanka najlepszej jakości soulu, funku, reggae, rocka, hip-hopu i popu zachwyciła samego Prince’a! Oczarowany Książę zaproponował Selah

#7

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 04/2015


Newsroom

Szczecińska firma wśród laureatów Firma doradcza Litwiniuk Property sp. z o.o. otrzymała nominację do nagrody Eurobuild Awards 2014 w kategorii: dział biurowy roku oraz dział magazynowy roku. Tym samym szczecinianie znaleźli się wśród największych firm doradczych na świecie. Eurobuild Awards to nagrody przyznawane firmom działającym na rynku budownictwa i nieruchomości komercyjnych w Europie Środkowo-Wschodniej. Celem projektu Eurobuild Awards 2014 jest wyłonienie najlepszych firm w 2014 roku oraz projektów zrealizowanych/otwartych w 2014 roku. (red)

Foto: Sebastian Wołosz

#

Drugi poziom piękna Salon kosmetyczny, sklep z kosmetykami do pielęgnacji włosów i ciała, studio masażu, ubrania od szczecińskiej projektantki oraz dwa nowe stanowiska fryzjerskie - w taki sposób powiększono salon urody Modern Design Piotra Kmiecika. Teraz studio jest już dwupoziomowe. Przy ulicy Jagiellońskiej 93 zaszły spore zmiany. - Przez pięć dni i nocy remontowaliśmy nasze studio – mówi właściciel salonu Piotr Kmiecik. - Teraz jesteśmy na dwóch piętrach. Na parterze powstał salon urody z dwoma stołami do masażu. W salonie fryzur powiększone i unowocześnione wnętrza zdobią ubrania szczecińskiej projektantki. - Dzięki uprzejmości Piotra mogę zaprezentować klientom moje autorskie projekty - mówi Asia Bartosiak. W dniu otwarcia klientki mogły skorzystać z wielu rabatów na kosmetyki pielęgnacyjne oraz na same zabiegi. (cela)

R E K L A M A


Falbanki, dzianinowe bluzeczki, serduszka, motylki i spódnice z koła - tak wygląda debiutancka dziecięca kolekcja, którą stworzyła szczecińska projektantka Sylwia Majdan. Do tej pory projektowała głównie stroje dla kobiet, postanowiła jednak przygotować niespodziankę dla swoich najmłodszych klientek, które uwielbiają bawić się modą. Królują dziewczęce kolory - pastele, rozbielone róże, szarości oraz biel. Jeansowe i tiulowe spódniczki, bawełniane bluzeczki, t-shirty, a także kultowe sukienki z falbankami o obniżonym stanie, to propozycje dla dzieci na sezon wiosna-lato 2015. Urocze fasony, to mini wersja wiodącej kolekcji projektantki. - Wiosenna kolekcja dla dziewczynek, to wariacja na temat elegancji, ale w nowoczesnym ujęciu. Teraz mama i córka mogą wyglądać tak samo pięknie - komentuje projektantka. (ta)

Foto: Archiwum

Foto: Joanna Jaroszek

Dla małych fashionistek

Drewno w świetlistej oprawie Oryginalna, drewniana lampka z niebanalną żarówką, a kształtem przypominająca skorupiaka, może stanąć teraz na twojej szafce nocnej. Trzech przyjaciół ze Szczecina, dla których drewno ma niesamowitą wartość, postanowiło stworzyć wyjątkową, ręcznie wycinaną i ekologiczną lampkę, która zachwyca swoim wyglądem. - Pomysł narodził się podczas szukania prezentu urodzinowego dla jednego z nas - mówi Michał Kowaliński, współtwórca projektu. - Nigdzie nie mogliśmy znaleźć lampki, na której nam najbardziej zależało, postanowiliśmy, że stworzymy ją sami. I tak powstała pierwsza drewniana lampka marki iBiomech z dekoracyjną żarówką Edisona. Dzięki platformie wspieram.to udało się zebrać potrzebne pieniądze na uruchomienie masowej produkcji takich lampek i już w tym miesiącu będziemy mogli zakupić je w sklepie internetowym iBiomech. - Teraz skupiamy się na lampkach. Klienci będą mogli sami zdecydować z jakiego drewna będzie wykonana, a jakiego koloru, to już będzie uzależnione od naszej wyobraźni – dodaje Michał Kowaliński. - W przyszłości planujemy wypuścić całą serię mebli oraz gadżetów okołomeblowych naszej marki. (cela) R E K L A M A


Newsroom

Foto: Sebastian Wołosz

Foto: Norma Ilnicka / Mateusz Smoczyński

#

Ślubna odsłona święta kobiet Dzień kobiet i ślubne przygotowania, to połączenie przyjemnego z pożytecznym. Udowodnił to Salon Mody Ślubnej La Perle, po raz pierwszy organizując niezwykłą uroczystość. Przyszłe panny młode ochoczo powitały inicjatywę. Frekwencja dopisała, panie pojawiały się zarówno w pojedynkę, jak i w towarzystwie partnerów. W odświętnej atmosferze, pod okiem profesjonalistów można było skomponować własną stylizację. Wizażystki, fryzjerzy, kwiaciarki oraz specjalistki od bielizny - nie zabrakło nikogo. Ofertę kreacji uzupełniały dodatki, buty, a także biżuteria. Na panie, które zdecydowały się świętować ten wyjątkowy dzień w salonie, czekały atrakcyjne rabaty, a także niespodzianka w postaci vouchera na podróż poślubną. (agat)

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 04/2015

Egzotyczny klip Za nami premiera teledysku do utworu „Garden” formacji Xxanaxx. Muzycy, jak zawsze, spisali się na medal. Tym razem o zobrazowanie ich utworu zadbała szczecinianka Sonia Pałęga. Po sukcesie swojego pierwszego filmu nie osiadła na laurach. Na plan weszła nie tylko jako scenarzystka, ale i reżyserka. Jej kolektyw Super Heroes Production zajął się także postprodukcją. W rezultacie Sonia zabrała nas w serce dżungli między dzikie zwierzęta i tajemnicze postacie. Scenariusz inspirowany był baśniowym klimatem filmów „Labirynt Fauna” czy też „Maleficent”. Zdjęcia trwały dwa, bardzo intensywne, dni. Kręcono m.in. w palmiarni, która dzięki pomysłowości szczecinianki i ciężkiej pracy jej zespołu, zamieniła się w egzotyczny las. Sonia zdradziła nam, że ma już plan kolejnej produkcji. Tym razem dla niezależnej artystki Poli Rise. (agat)

#10


Plebiscyt

#

Trendy Roku: najlepszych nagrodziliśmy statuetkami Wizażystka i stylistka Agnieszka Szeremeta, Wieczorne Bieganie w Szczecinie i Off Marina - to zwycięzcy naszego plebiscytu Trendy Roku 2015. Laureatów, których wybrali Czytelnicy, nagrodziliśmy podczas kameralnego przyjęcia w restauracji Niebo. Tekst: Paulina Targaszewska / Foto: Sebastian Wołosz

Były oklaski, gratulacje, uściski i podziękowania. Nie zabrakło statuetek, doborowego towarzystwa i pysznego jedzenia. 11 marca w restauracji Niebo zorganizowaliśmy wyjątkowe przyjęcie, podczas którego nagrodziliśmy zwycięzców w naszym plebiscycie Trendy Roku 2014. Już po raz drugi postanowiliśmy nagrodzić organizatorów wydarzeń, miejsca i osobowości, które sprawiają, że Szczecin jest lepszy, ciekawszy, bardziej twórczy i otwarty na działanie. To z myślą o wyróżnieniu takich osób, miejsc i wydarzeń zorganizowaliśmy plebiscyt Trendy Roku. Zwycięzców nie wybierała redakcyjna kapituła, ale nasi Czytelnicy. Tegoroczne Trendy Roku przyznawaliście w trzech kategoriach: Osobowość Roku, Miejsce Roku i Wydarzenie Roku. Głosować można było poprzez profil MM Trendy na Facebooku. Ostatecznie „Osobowością Roku” została stylistka i wizażystka Agnieszka Szeremeta, o makijaże której zabijają się polskie, a nawet zagraniczne gwiazdy. Współpracowała m.in. z Margaret, Sylwią Grzeszczak, Mietkiem Szcześniakiem, Mają Bohosiewicz, Eweliną Lisowską i Elajzą. Najwięcej głosów

w kategorii „Wydarzenie Roku” zdobyło Wieczorne Bieganie w Szczecinie. Co wtorek po Parku Kasprowicza wieczorami biega grupa pozytywnie zakręconych na punkcie rekreacji osób. Ze spotkania na spotkanie jest ich coraz więcej. Niestraszny im ziąb ani nawet deszcz. Wieczorne bieganie w Szczecinie świetnie integruje mieszkańców, pozytywnie wpływa na ich kondycję fizyczną, a nawet mobilizuje biegaczy do zbiórki karmy dla potrzebujących zwierzaków ze schroniska! W kategorii „Miejsce Roku” bezkonkurencyjna okazała się Off Marina, czyli poniemieckie zabudowania parkowe z przyległościami, później stara fabryka mebli na Pomorzanach, a dziś prywatna inicjatywa non profit, grupująca szczecińskich artystów, designerów, ludzi z pasją, którzy wykorzystują to wyjątkowe miejsce jako swoje pracownie i płaszczyznę do rozwoju. Obecnie stara się być pierwszym zadaszonym skateparkiem w naszym województwie. To tu zorganizowano pierwszy w mieście Design Day. Zwycięzcom serdecznie gratulujemy! Dziękujemy restauracji Niebo za gościnę i fantastyczne przyjęcie.

#11

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 04/2015


Newsroom

Foto: Andrzej Szkocki

#

Świeży i owocowy pokaz mody W szczecińskim „Bistro na Językach” odbył się nietypowy pokaz mody. Podczas drugiej już edycji „Fashion Fruit” swoje projekty zaprezentowali młodzi i zdolni kreatorzy - nie tylko ze Szczecina. Zobaczyć można było ubrania wpisujące się zarówno w nurty pret a porter i streetwear, jak i haute couture. Swoje kreacje zaprezentowali Piotr Czajczyński (Poznań), Ewa Bednarska (Poznań), Piotr Popiołek (Kraków), Katarzyna Hubińska (Szczecin) oraz szczecińskie marki Na Lewą Stronę, Kavalki i Fikus. O oprawę muzyczną zadbała dj GoodAunt. Po zakończeniu pokazów swoim recitalem imprezę uświetniła wokalistka Jona Ardyn. (sm) R E K L A M A


Moto

#

MOTOSHOW Z MASĄ ATRAKCJI Organizatorzy Motoshow zapraszają od 10 do 12 kwietnia na trzy dni święta motoryzacji w MTS przy ul. Struga. W halach targowych pojawią się stoiska firm z branży motoryzacyjnej, a teren zewnętrzny stanowić będzie arenę pokazów. Tekst: Piotr Jasina / Foto: Sebastian Wołosz

Impreza rozpocznie się wieczorem premier, podczas którego miejsce będą miały specjalne prezentacje motoryzacyjne i pokazy pole dance. Wydarzenie będzie też okazją do wieczornych przejażdżek samochodami rajdowymi oraz monster truckiem. Ten wyjątkowy wieczór skupi przedstawicieli biznesu związanych z motoryzacją i będzie inauguracją Motoshow. Będzie to także okazja do działań charytatywnych: zbiórki pieniędzy na zakup nowego auta do przewozu podopiecznych Zachodniopomorskiego Hospicjum dla Dzieci i Dorosłych w Szczecinie. Każdy z uczestników będzie mógł wziąć udział w licytacji przejażdżki z kierowcą rajdowym Łukaszem Michaliną czy największym w Polsce monster truckiem. Trzeba jednak wypełnić formularz dostępny na stronie www.targimotoshow.szczecin. pl. Na miejscu można też będzie zakupić również cegiełki. W sobotę i niedzielę (11 i 12 kwietnia) centrum targowe będzie można zwiedzać już od godz. 10. Organizatorzy zapowiadają mnóstwo atrakcji: m.in. pokazy driftu samochodowego, stunt motocyklowy, Zawody Polski Car Audio o Puchar Marszałka, freestyle motocross, zawody siłaczy z Mariuszem Pudzianowskim, mistrzostwa województwa w armwrestlingu, zawody pole dance oraz koncert szczecińskiego rapera Soboty. A motocykliści zainaugurują tegoroczny sezon. W sobotę warto też zobaczyć ogólnopolskie zawody Car Audio o puchar marszałka Esca Poland. W niedzielę przeprowadzone

#13

będą pomiary dla chętnych, którzy chcą sprawdzić własne systemy nagłaśniające. Będzie konkurs na najgłośniejsze otwarte auto. Zawody siłowe z Mariuszem Pudzianowskim, to jedna z niedzielnych, dodatkowych atrakcji imprezy. Wezmą w niej udział przedstawiciele branży motoryzacyjnej ze Szczecina. Pracownicy serwisów i salonów motoryzacyjnych zmagać się będą pod okiem mistrza świata. Odbędą się także otwarte mistrzostwa województwa zachodniopomorskiego w siłowaniu na rękę. Zawody rozegrane zostaną w kilku kategoriach wagowych, zarówno dla profesjonalistów, jak i amatorów. Będzie można zmierzyć się z najlepszymi zawodnikami w kraju i reprezentantami kadry narodowej. Imprezę poprowadzi wielokrotny mistrz Polski oraz aktualny medalista Mistrzostw Europy Piotr Szczerba w asyście sędziów klasy międzynarodowej. Nowością Motoshow będzie strefa rodzinna i plac zabaw dla dzieci z dużymi samochodami elektrycznymi, grami komputerowymi, konstrukcyjne warsztaty z użyciem klocków Lego itp. Zwiedzający będą mogli zapoznać się z ofertą szczecińskich klubów fitness, siłowni czy nowoczesnym cateringiem dietetycznym. Firmy przygotowują mnóstwo sportowych atrakcji, m.in. pokazy zumby, x-fit oraz sparingi sztuk walki. Organizatorem targów Motoshow jest firma u.studio.

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 04/2015


Felieton

#

Paweł Krzych: okiem blogera

Szczecin, to miasto pasjonatów Spotykają się regularnie. Raz na miesiąc, co kilka tygodni, raz na kwartał. Przychodzą z różnych powodów: mają tę samą pasję, zainteresowania, chcą poznać nowych ludzi mających kręćka na punkcie tego samego tematu albo po prostu chcą spędzić czas w bardzo miłej atmosferze i dowiedzieć się czegoś nowego. Regularne spotkania tematyczne w Szczecinie są obecne od dłuższego czasu, chociaż w ostatnich miesiącach widzę, że stają się bardziej popularne. Jest ich bardzo dużo. Dziś chciałbym Wam zaprezentować kilka, w mojej opinii najciekawszych i takich, którym najbliżej do moich zainteresowań (nie, nie będzie tylko o Internecie i IT). Już od prawie siedmiu lat mieszkańców Szczecina inspiruje Netcamp. Jego tematyka dotyczy branży IT, która jest obecna praktycznie w każdej dziedzinie życia. Pamiętam pierwszego Netcampa, który z ideą barcampu miał niewiele wspólnego. Odbywał się w Parku Naukowo-Technologicznym, znajdującym się wtedy przy ulicy Kolumba. Spotkanie mocno kameralne, na sali było sporo osób, jeśli mnie pamięć nie myli, to około 30-40. Było to na tyle małe spotkanie, że każdy miał możliwość przedstawić się publicznie, powiedzieć, czym się zajmuje. Na pewno uczestnicy spotkania w 2008 roku z sentymentem wspominają tamte czasy. Teraz Netcamp, jako największa inicjatywa tego typu odbywa się w dużo większych miejscach. Regularne spotkania przyciągają dwieście albo i nawet więcej osób, a wydarzenia urodzinowe to kilkaset uczestników. Netcamp odbywa się w charakterze barcampu, czyli wiedza podana jest w przyjazny sposób, uczestnicy mogą napić się ulubionych trunków i luźno porozmawiać z innymi osobami z branży. Często zawiązywane są kontakty biznesowe, a znam też przypadki, że ludzie znajdowali pracę na takich wydarzeniach. Na szczególne wyrazy uznania zasługuje też inicjatywa Social Media Czwartek. Pierwsze spotkanie odbyło się w miejscu, które już nie istnieje: Zona Libre. Lokal wypełnił się do granic możliwości ludźmi spragnionymi wiedzy o mediach społecznościowych. Teraz, 13 spotkań dalej, Social Media Czwartek nadal zapełnia lokal, tylko z tą różnicą, że przestrzeni jest kilka razy więcej. Ponad 100 osób na tych spotkaniach jest standardem, coraz częściej pojawiają się prelegenci spoza Szczecina, by podzielić się swoimi doświadczeniami i przemyśleniami. Marcowe wydarzenie odbyło się w połączeniu ze Szczecin Tweetup, które z kolei gromadzi miłośników tego medium. TedxSzczecin, to spotkania ludzi zainteresowanych ogólnoświatową inicjatywą „TED - Ideas worth spreading”. Odbywają się w formie łączonej: są zarówno streamingi video z konferencji, na których występują inspirujący prelegenci, jak i wystąpienia

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 04/2015

na żywo. Jest to też dodatkowa okazja do nauki języka angielskiego, ponieważ nagrania są prezentowane w tym języku. Jeśli już jesteśmy przy nauce języków, to warto tutaj pokazać kilka inicjatyw z tym związanych. W Szczecinie funkcjonuje klub mówców Toastmasters, związany z językiem angielskim. Regularnie grupa osób spotyka się w przestrzeniach barowych na spotkaniach „Tandemy Językowe”, podczas których obecne są różne stoliki tematyczno-językowe. W marcu została też zorganizowana pierwsza „English Debate”, gdzie prowadzący wraz z uczestnikami udowadniali, że łatwo można przełamać swój strach przed mówieniem po angielsku. Na szczecińskiej mapie eventów istnieją jeszcze inne inicjatywy. 8 kwietnia w Starej Rzeźni po raz pierwszy w Szczecinie pojawi się Aula Szczecin - inicjatywa promująca przedsiębiorczość, innowacyjne projekty, nowoczesne rozwiązania biznesowe. Tematem pierwszego spotkania są inteligentne miasta. Tech Klub, to z kolei cykliczne spotkania poświęcone wykorzystaniu nowych technologii przy funkcjonowaniu organizacji pozarządowych. Żeby jednak nie było, że wszystko odbywa się pod dachem i w charakterze typowych spotkań, to na szczególną uwagę zasługują spotkania biegowe „Wieczorne bieganie w Szczecinie”. Osoby, które chcą biegać, spotykają się regularnie - zaczęło się od cowtorkowych spotkań, co tydzień, bez względu na pogodę. Nie ma wymówek. Tempo trasy dostosowane jest nawet dla początkujących biegaczy, którzy wspólnie pokonują 8 km. Taki dystans jeszcze przede mną, ale na pewno wybiorę się na wspólne bieganie już niebawem. Opisane spotkania to ciekawa alternatywa na spędzenie popołudnia, warto skorzystać z tej oferty. Powyżej to tylko wybór wydarzeń, nie sposób opisać wszystkich, które mają miejsce w Szczecinie. I cały czas pojawiają się nowe. Ostatnio Geekday Szczecin ogłosiło, że rozważa organizację spotkań tematycznych, poświęconych np. poszczególnym filmom, serialom. Jeśli na „eventowej mapie Szczecina” nie ma takiego spotkania, jakie byśmy widzieli, to co stoi na przeszkodzie, by je zorganizować? Potrzebujesz pomocy, znalezienia odpowiedniego miejsca, organizacji, zgłoś się do mnie, chętnie pomogę. Do zobaczenia!

Paweł Krzych - autor najpopularniejszego szczecińskiego bloga www.szczecinblog.pl oraz strony na FB Uśmiechnij się - jesteś w Szczecinie. Lokalny patriota. Pasjonat Szczecina, nowych mediów oraz podróży.

#14



MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 04/2015

#16


Temat z okładki

#

Faceci robią „WOW!”... ...potem znów jesteś tylko babą za kierownicą

Klaudia Podkalicka jest drobną blondynką, która w dzieciństwie marzyła, by zostać tancerką. Szybko okazało się, że równie pewnie wciska pedał gazu, co stąpa po parkiecie. Bez wahania kobiece kreacje zamieniła na kombinezon rajdowcy. Urodziła się w Szczecinie i tu po raz pierwszy zasiadła za kierownicą gokarta, a potem samochodu rajdowego. Jest najszybszą kobietą w Kia Picanto Cup i w 46. Rajdzie Barbórki. Tekst: Anna Folkman / Foto: Dawid Wnuk

#17

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 04/2015


- Siedzimy w mitsubishi, w którym Pani startuje. Zastanawiam się, jak drobna kobieta radzi sobie wiele godzin za kółkiem dużego auta, którym pędzi przez dziury, wyrwy i ścina zakręty? - Najważniejsza jest kondycja i koncentracja, nad którą cały czas pracuję. Pracuję także nad szczupłą sylwetką, kierowcy rajdowi nie mogą być zbyt ciężcy. Tutaj, jak w bolidzie, robi się wszystko, by samochód i siebie odchudzić. Wszystko z głową oczywiście, bo zdrowie jest najważniejsze. Tylko ono może pomóc przetrwać warunki, w jakich znajdują się kierowcy rajdowi. Czasami jest naprawdę ciężko i do tego piekielnie gorąco. - Skoro auto ma być lekkie, to pewnie nie ma mowy o klimatyzacji. - Absolutnie. To zbędne zabieranie mocy. Czasami w upale odkręcamy nawet ogrzewanie na maksa, by zabierać ciepło od silnika. Wtedy jest ekstremalnie. - Makijaż chyba w takiej sytuacji się nie sprawdza? - Kiedyś się malowałam, ale gdy widziałam siebie po odcinku, całą w błocie, mokrą, z makijażem, który spływał po mojej twarzy, stwierdziłam, że nie wygląda to dobrze... Maluję tylko paznokcie, nie szaleję jednak z długością. - Kiedy zrzuca Pani kombinezon, w szafie wiszą spódnice i sukienki? - O nie. Szpilki i sukienki to nie moja bajka. Nie czuję się dobrze w takich ubraniach. Kiedy trzeba oczywiście założę, ale na co dzień preferuję wygodę i sportowy styl. - Rzadko można spotkać Panią w Szczecinie. - Sezon się zbliża, budżet jest dopięty, więc przyjechałam do Szczecina, żeby potrenować i się przygotować. Tutaj wszystko się zaczęło. Obecnie współpracujemy z poważnymi partnerami: Total, otoMoto.pl, BRM Chronographes i Carmont. To wymaga wielkiej odpowiedzialności z naszej strony. Dzięki nim jesteśmy w stanie startować i realizować ten projekt. Na co dzień mieszkam w Warszawie, ale mimo wszystko staram się być w Szczecinie jak najczęściej - przynajmniej raz w miesiącu. Tutaj przecież mieszka moja rodzina. - Dlaczego akurat Warszawa? - Podstawowym powodem, dla którego przeniosłam się do Warszawy było to, że poznałam warszawiaka (śmiech). On nakłonił mnie, żebym się przeprowadziła. To nie była zła decyzja, bo i tak bardzo często bywałam w stolicy. Ciągłe przyjazdy, noclegi w hotelach były męczące i wiązały się z dodatkowymi kosztami. Teraz jestem na miejscu i łatwiej mi się rozwinąć. Tutaj też pracuję. - Czyli do Warszawy ściągnęła Panią miłość i praca.

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 04/2015

Widujemy Panią w programie telewizji śniadaniowej. O to zajęcie chodzi? - Raczej nie. Przygodę z telewizją traktuję hobbystycznie. Zawodowo zajmuję się prowadzeniem szkółek kartingowych dla dzieci i w tej chwili mam pod opieką ok. setki dzieciaków, które uczę jeździć. W mojej grupie jest dużo dziewczynek, niektóre mają dopiero cztery lata. Maluchy dobrze sobie radzą w gokartach. Ciekawa jestem, co będzie, jak to całe towarzystwo zacznie startować. Będę mocno im kibicować. - Nie myśli Pani o tym, by sama zostać mamą? - Na razie nie mogę myśleć o swoich dzieciach. Jestem ukierunkowana, by jak najwięcej jeździć i spełnić swoje marzenie pojechać Dakar. Niestety, już teraz wiem, że w tym roku będzie ono trudne do zrealizowania. Na start potrzebne jest bardzo dużo pieniędzy. Cały czas szukam możliwości, sponsorów, by tam wystartować. Jeśli jednak nie będzie takiej szansy, wiem, że trzeba się rozwijać w inny sposób. Trzeba starać się o dobre wyniki cały czas. - Rok temu Dakar nie doszedł do skutku, zachorowała Pani pilotka - Joanna Madej. Czy jeśli byłaby taka możliwość, wystartowałaby tym razem? - Problemy zdrowotne Joasi wykluczyły jej starty w terenowych rajdach. Nie jest proste znaleźć dobrą pilotkę. Nasz team z Joasią był rewelacyjny, szkoda, że trzeba było to przerwać. W tej chwili na fotelu pilota jeździ ze mną Piotr Binaś, który kiedyś towarzyszył Krzysztofowi Hołowczycowi. Dobrze się nam współpracuje. W tegorocznych mistrzostwach Polski wystartujemy razem. - Gdzie jeszcze zobaczymy Was na zawodach? - Oprócz mistrzostw Polski, w tym roku wystartujemy jeszcze prawdopodobnie w kilku pucharach świata. Będą to Włochy, Hiszpania, Węgry i Polska. Będzie naprawdę aktywnie, dlatego teraz trenuję w Szczecinie, a potem lecę na treningi do Kataru. Cały czas oczywiście marząc o Dakarze. - Ale miała Pani okazję zobaczyć Dakar od środka. - Pojechałam przekonać się, jak to jest. Byłam w teamie Rafała Sonika, miałam okazję uczyć się od najlepszych. Niestety, nie byłam zawodnikiem, a raczej pomocnikiem. Zmieniałam koła, woziłam chłopaków między odcinkami, żeby mogli się zregenerować. - Nie było przykro tylko się przyglądać? - Na początku rajdu było fantastycznie. Wszystko było nowe, chciałam pomagać, wykonywać czarną robotę. W połowie rajdu zaczął mi jednak skakać tzw. ping-pong i czułam, że apetyt rośnie w miarę jedzenia. Obudził się duch rywalizacji. Kiedy patrzyłam na te wszystkie samochody, czułam, że wolałabym

#18


Temat z okładki

#

siedzieć za kierownicą. W tym roku też mogłabym pojechać jako pomocnik, ale odmówiłam - nie chcę się katować psychicznie. - Na Dakarze dobrze już zadomowili się Adam Małysz i Krzysztof Hołowczyc. Wspierają Panią? - Kibicuję im i mam nadzieję, że oni mnie także, choć w wielu rajdach występujemy obok siebie jako rywale. Wtedy naturalnie każdy trzyma kciuki za siebie. - Przytrafiły się niebezpieczne sytuacje za kierownicą? - Miałam ich bardzo dużo. Przeszłam wiele tzw. rolek, ale najpoważniej było ok. dwóch lat temu, kiedy podczas dosyć dużej prędkości odpadła mi kierownica i uderzyłam w drzewo. Na szczęście nie stało się nic poważnego, ale to okropne uczucie utraty kontroli w pamięci mi pozostało. Teraz, kiedy wsiadam do samochodu, od razu sprawdzam czy kierownica jest dobrze przykręcona. (śmiech) - Wróćmy do bezpieczniejszych czasów i bliższych miejsc. Które miejsca w Szczecinie wiążą się z Pani dzieciństwem? - Na pewno ognisko baletowe, do którego chodziłam przy ul. Henryka Pobożnego, Liceum Ogólnokształcące nr 7, Uniwersytet Szczeciński - Instytut Kultury Fizycznej, Lodogryf, na który chodziliśmy, kiedy tylko robiło się zimniej, pierwsze przejażdżki gokartem na torze przy al. Wojska Polskiego. - To tata? - Tak, on zachęcał mnie do jeżdżenia, ale na początku w ogó-

le mi się to nie podobało. Miałam 6 lat, kiedy pierwszy raz usiadłam za kierownicą gokarta. Radziłam sobie świetnie. Nie pamiętam tego dobrze, ale tata o tym zawsze opowiada. Był zachwycony, a ja wysiadłam i powiedziałam, że wiatr wieje, zimno mi w rączki i nie chce mi się już jeździć. - Do dziś ma Pani uraz do otwartych pojazdów? - Nie ma mowy o kabrioletach czy motocyklach. Po pierwsze nie czuję się w nich bezpiecznie, po drugie mam dreszcze na myśl o tym wietrze i zimnie, które im towarzyszy. Nikt mnie nie namówi na to. Jestem zmarźluchem i do tej pory kartingi to nie jest coś, co mnie porywa. Lepiej czuję się na pustyni w 50 stopniach Celsjusza. - Zanim jednak się o tym Pani przekonała, szukała Pani swojej drogi na przetartych ścieżkach rodziców? - Tata był kierowcą wyścigowym, mama była tancerką. Kiedy ku rozczarowaniu taty uznałam, że karting nie jest fajny, szłam w ślady mamy. Marzyłam sobie, że będę znaną baletnicą i będę tańczyć w przedstawieniach na całym świecie. Wszystko szło w tym kierunku do momentu, kiedy zaczęłam pojawiać się na taty zawodach. Na początku sporadycznie, ale z czasem stałam się jego najwiernieszym kibicem. W tym samym czasie w balecie zdarzyło się coś, co podcięło mi skrzydła. Nie dostałam roli, na którą pracowałam bardzo długo, tylko dlatego, że moja nauczycielka zachorowała. Poczułam się oszukana i to skutecznie zniszczyło moje marzenia. Zaczynałam szukać czegoś nowego. Zbliżały się Mistrzostwa Polski KIA Picanto i tata namawiał mnie na start. Broniłam się, bo przecież nigdy wcześniej nie jeździłam, ale ostatecznie się zdecydowałam. Miałam wtedy

#19

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 04/2015


- Wszystko zależy od dnia. Jeśli się nie spieszę, to nic nie jest mnie w stanie wytrącić z równowagi. Nie lubię jednak tzw. maruderów, którzy jeżdżą niepewnie i boją zbliżyć się do nakazanej prędkości, jadąc połowę tego, co wolno. Wściekam się wtedy i zdarza mi się coś tam pod nosem powiedzieć.

18 lat. Pojechałam bardzo dobrze i cholernie mi się to spodobało. - Walczy Pani ze stereotypem kobiety za kierownicą? - Niestety taki stereotyp nadal funkcjonuje. Walczę z tym, ale to czasami walka z wiatrakami. Uważam, że płeć nie ma znaczenia, ale praktyka, doświadczenie i umiejętności. To wszystko po obu stronach może być takie samo. Z drugiej strony, w moim fachu kobiety nie traktuje się jako rywala. Trudno kobietom się przebić w motoryzacyjnym świecie. - Panowie nie stają zdumieni, kiedy zmienia Pani 35-kilogramowe koło podczas rajdu, czy zamiast kolorem auta zachwyca się tym, jak szybko przyspiesza do setki? - Wiadomo, że mężczyźni są mnie ciekawi. Widzą duży samochód z ryczącym silnikiem, zaglądają do środka, a tam zdziwienie - za kierownicą blondynka. Na rajdach nie raz trzeba coś naprawić, zmienić koło. Robisz to sama, panowie mówią „wow” i szybko zapominają. Znów jesteś tylko babą za kierownicą. - Podobno większość kierowców wozi w swoim samochodzie parasol. A Pani? - Rzeczywiście! Mam parasol.(śmiech) Zawsze też nie może zabraknąć ciepłej bluzy, polaru. - A jakieś typowo kobiece gadżety? - Nie raczej nie... chociaż. Mam różowy breloczek! - A co z pielęgnacją auta. Kto o to dba? - Mój samochód jest czysty, ale to właściwie dzięki mężowi. Nie widzę kurzu, brudu, nie słyszę niepokojącego stukania. W rajdowym aucie cały czas jest brudno i cały czas coś klekocze, więc zupełnie mnie to nie rusza. On dba, by nasz samochód był jak cukiereczek. - Kiedy jedziecie razem, kto prowadzi? - Różnie. Czasami są bitwy, bo każdy chce siedzieć za kierownicą. - Jest Pani równie szybkim kierowcą na co dzień, poza rajdami? - Można powiedzieć, że mam dwie osobowości. Kiedy mam na głowie kask, na dłoniach rękawiczki i siedzę w terenówce, nie boję się ryzyka i prędkości. W momencie, kiedy przesiadam się do swojego samochodu, jeżdżę rozważnie i nie podejmuję zbędnego ryzyka. Kiedy oglądam swoje nagrania z zawodów, nie wierzę czasem, że to ja jechałam. - Łatwo się Pani denerwuje za kierownicą?

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 04/2015

- Ma Pani jakieś punkty karne? - Chyba już się przedawniły, ale niestety złapałam kiedyś mandat. Na dodatek stało się to w moim kochanym Szczecinie. Spieszyłam się na zawody. Panowie mnie zatrzymali i nie było dyskusji. Jak najbardziej przyznałam się do winy i chciałam zapłacić mandat, ale zależało mi na czasie. Niestety, policjanci specjalnie wszystko przedłużali, byli wyjątkowo niemili. Na zawodach dostałam karę czasową za spóźnienie. To było najgorsze spotkanie z policjantami, właściwie jedyne zatrzymanie w życiu i niech tak zostanie. - Istnieje jakaś emocjonalna więź z pojazdem, w którym zdobywało się najwyższe trofea? - Oczywiście, że jest sentyment. Tego auta, w którym siedzimy, nie widziałam od kilku miesięcy. Kiedy przyjechałam do Szczecina i wsiadłam do niego, przywitałam się z nim jak ze starym kumplem. Było czułe „cześć złomku”. Zawsze też go pogłaszczę (śmiech), kiedy się zepsuje, nakrzyczę. - Oprócz uczuć do koni mechanicznych, darzy nimi Pani także zwierzęta. - O tak. Mam psa, który wabi się jak firma, która produkuje odzież do sportów rajdowych. To Jack Russel Terrier. Był prezentem od męża na urodziny, kiedy się poznaliśmy. Zabieram go, gdzie tylko się da. Kocham też konie. Jazda konna to jedna z moich pasji, które realizuję w wolnych chwilach. - Wśród tych pasji są także inne sporty. Na portalu społecznościowym przeczytałam Pani wpis: „Dziś deski, jutro opona - nikt mnie nie pokona”. Sport dodaje Pani energii? - Nie potrafię siedzieć w miejscu. Zimą naturalnie zakładam narty i snowboard, latem nurkuję z akwalungiem. - W lutym obchodziła Pani urodziny, za rok pełna 30-stka. To taki czas, że pewnie najbliższe otoczenie zaczyna domagać się zmian? - Jestem tym przerażona. Coraz częściej słyszę zapytania o dzieci, o koniec kariery czy pielęgnowanie ogniska domowego. Dzieci nie wykluczam, ale tak jak wspominałam, jeszcze o nich nie myślę. Mam na razie inne cele. Póki co przelewam matczyną miłość na psa. (śmiech).

#20


PROMOCJA

Stomatologia prawdziwej pasji Kompleksowe podejście do leczenia dla odtworzenia pięknego i zdrowego uśmiechu. Specjalistyczny sprzęt najnowszej generacji. Pełen pasji, profesjonalny zespół, który poradzi sobie z każdym problemem. Przedstawiamy wyjątkowy Gabinet Stomatologiczny Perła-Dent.

Gabinet powstał przede wszystkim z pasji i marzeń. W jednym miejscu spotkały się osoby, które bez reszty potrafią zatracić się w tym co robią. Dzięki ciągłym zawodowym szkoleniom i kursom, lekarze i higienistki Perła-Dent systematycznie poszerzają swoje umiejętności, gwarantując najwyższą jakość usług. Ten zespół to nie tylko ludzie pracujący ze sobą w jednym miejscu, to przede wszystkim zgrana drużyna, których łączy nie tyko fascynacja stomatologią, ale również wspólne hobby. W gabinecie każdy pacjent jest traktowany indywidualnie. Analiza trudniejszych i bardziej skomplikowanych przypadków jest omawiana w czasie zebrań całego zespołu. - Wykonujemy usługi maksymalnie kompleksowe, od drobnego skalingu po skomplikowane odbudowy uzębienia - opowiada dr. n.med. Jarosław Gołembiewski, założyciel gabinetu i stomatolog Perła Dent. – Specjalizujemy się z zakresu leczenia kanałowego i implantologii. Stomatologia jest moją pasją. Od kiedy pamiętam staramy się wraz z całym zespołem uczestniczyć w międzynarodowych i krajowych konferencjach, w trakcie których mamy szanse znacząco podnosić kwalifikacje i na bieżąco poznawać nowe techniki lecznicze. Zdobytą wiedzą dzielimy się wzajemnie na wewnętrznych spotkaniach…. Zespół doszedł do etapu, gdzie idealne odtwarzanie odbudowy ludzkiego zęba przestało być wyzwaniem samym w sobie. Prawdziwą próbą jest zaplanowanie i wykreowanie takiego uśmiechu, w którym relacje zębów są ściśle połączone ze zdrowym, różowym dziąsłem i pozostają w prawidłowej korelacji z ustami w pełnym uśmiechu. Osiągnięcie pełnego sukcesu zapewnia interdyscyplinarne leczenie stomatologiczne. Ostateczny efekt zależny jest od wyniku leczenia w wielu sferach stomatologii, które łączą się w całość. Będąc poddanym w gabinecie szczegółowej diagnostyce, można mieć wrażenie odgrywania roli w filmie „Powrót do Przyszłości” – opowiada pełna wrażeń pacjentka Maja po wizycie w gabinecie. - Na początku już po swobodnej rozmowie tyczącej się mojego problemu cała sytuacja została pokazana na monitorze za pomocą specjalnej kamery. W celu szczegółowej analizy zostałam poddana sprawdzeniu przy pomocy

mikroskopu zawieszonego do sufitu, gdzie mogłam podpatrzeć na monitorze jak lekarz sprawdza szczelność moich plomb w kilkunastokrotnym powiększeniu. A w dalszej części badania, czy mogę mieć w miejscu brakujących zębów implanty, została mi wykonana tomografia, w wyniku której mogłam zobaczyć już po kilku minutach na monitorze jakie mam warunki do leczenia. Lekarz pokazał mi komputerowy model przestrzenny. Następnie w wirtualny w badaniu wprowadził mi implant oraz wszystko mi omówił. To było takie niesamowite, jakie mogą być teraz możliwości....” Dzięki tomografii komputerowej oraz wizualizacji w 3D, można natychmiast skontrolować każdy trudny przypadek. Zapewnia to System Kodak 9000 3D, doskonałe narzędzie przeznaczone do wykonywania zdjęć panoramicznych i tomografii 3D. Oferuje pełną gamę zastosowań: od endodoncji – leczenia kanałowego, gdzie można zobaczyć przebieg kanałów w korzeniu, poprzez implantologię, chirurgię i periodontologię, aż do diagnostyki stawów skroniowo-żuchwowych. W praktyce pozwala uzyskać dodatkowe informacje i postawić właściwą diagnozę, a szerokie spektrum obrazowania umożliwia dostosowanie badania do indywidualnych przypadków. Dzięki wizualizacji 3D pacjent może uzyskać dokładną informację, dlaczego konkretny zabieg jest niezbędny w jego przypadku, np. przeszczep kostny, czy resekcja wierzchołka korzenia zęba. Perła-Dent dążąc do perfekcji stawia przede wszystkim na rozwój. Jak podkreśla dr Gołembiewski - nie można poprzestać na zdobytej już wiedzy. Najważniejsze, aby cały czas odkrywać nowe horyzonty. Wszystko po to, aby wykreować piękny i zdrowy uśmiech, który nie będzie chciał opuścić twarzy pacjenta.


Showroom

#

Bluza damska, RESERVED, cena: 99,99 zł Spodnie dresowe damskie, SINSAY, cena: 49,99 zł Szorty treningowe, H&M, cena: 39,90 zł

Męska koszulka do biegania, DECATHLON, cena: 59,99 zł Legginsy, DECATHLON, cena: 99,99 zł

Biustonosz sportowy, H&M, cena: 99,90 zł

Kolorowy zawrót głowy

Buty do biegania damskie, TCHIBO, cena: 99,95 zł Torba sportowa, DECATHLON, cena: 99,99 zł; Piłka, DECATHLON, cena: 99,99 zł; Para hantli, DECATHLON, cena: od 24,99 zł

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 04/2015

A właściwie całego ciała, bo wiosna to idealny czas na aktywność fizyczną. Wybierz tę, która sprawia ci najwięcej frajdy - bieganie, jazdę na rowerze, grę w piłkę albo fitness. Strój i urządzenia do ćwiczeń będą cię motywować, jeśli wybierzesz te w intensywnych, soczystych kolorach. Dodadzą energii i pozytywnie nastawią do dalszego wysiłku. Modne są intensywny róż, turkus, błękit, pomarańczowy i seledynowy.

#22


Showroom

#

Wypisz, wymaluj

YES - Pandora: Bransoletka, cena: 199 zł; Srebrna zawieszka, 359 zł

Hasła, napisy, sentencje, wyznania, żarty – teraz szukaj ich nie w książkach, ale na ubraniach i dodatkach. Najpopularniejsze są te na t-shirtach i koszulkach, ale znajdziesz je też na poduszkach, biżuterii, filiżankach, osłonkach do telefonów, a nawet butach! Najlepiej prezentują się w wersji czarno na białym. I wszystko jasne.

T-shirt Fidays, SINSAY, cena: 29,99 zł

Koszulka BEAUTY ISN’T SIZE, SINSAY, 19,99 zł

Sukienka, RESERVED, cena: 79,99 zł

Koszulka TODAY, CROPP, cena: 29,99 zł

Koszulka BELIEVE, HOUSE, cena: 59,99 zł Poszewka na poduszkę, H&M, cena: 29,90 zł Torba, CROPP, cena: 99,99 zł Buty, HOUSE, cena: 89,99 zł

Osłona na iPhone’a, H&M, cena: 19,90 zł

#23

HOME&YOU: Komplet kubków, cena: 35,00 zł; Filiżanka, cena: 25,00 zł

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 04/2015


Moda

#

ZOSTAĆ MODELKĄ Z MARZEŃ Młoda szczecinianka Anna Kuczyńska podbija londyńskie wybiegi. Ciekawa świata i pewna swoich możliwości 21-latka zawsze marzyła, by zostać modelką. Tekst: Celina Wojda / Foto: Edyta Bruchal

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 04/2015

#24


Styl

#


Moda

#

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 04/2015

#26


Moda

#


Moda

#


Moda

#

Wielka brytyjska przygoda

Świat mody to ciężka praca, mnóstwo wyrzeczeń, poświęceń i ćwiczeń, by doprowadzić ciało do perfekcyjnego wyglądu. O tym zdążyła przekonać się Anna Kuczyńska, która miała okazję wystartować w brytyjskim Top Model. Jest absolwentką Liceum Ogólnokształcącego Mistrzostwa Sportowego przy ulicy Mazurskiej. Tu stawiała pierwsze kroki, kształtowała sylwetkę, charakter i temperament. Całe życie związana była ze sportem. Wybór szkoły średniej wcale nie był przypadkowy. - Sześć lat pływałam dla klubu MKP Szczecin, dziewięć lat trenowałam taniec towarzyski oraz sportowy w szkole tańca Astra - mówi Ania. - Moją wielką pasją jest również narciarstwo alpejskie. Sport zawsze był ważny w moim życiu. Pierwsze sukcesy Ania zaczęła odnosić w dzieciństwie. Wielokrotnie - z partnerem tanecznym - zdobywali tytuł Mistrzostw Okręgu Zachodniopomorskiego oraz wicemistrzów Grand Prix Polski. Swoją wymodelowaną sylwetkę zawdzięcza wieloletnim treningom. - Zawsze miałam szczupłą i wysportowaną sylwetkę, co dawało mi warunki do bycia modelką - zauważa szczecinianka.

Przyjaźń z obiektywem Mieszkając jeszcze w Szczecinie, Ania zaczęła pracować w rewii tanecznej Rising Stars Revue. Tam organizowała wiele pokazów i sesji zdjęciowych, które z czasem przerodziły się w pasję. Przed obiektywem czuła się bardzo swobodnie, do tego doskonale prezentowała się na zdjęciach. Jeszcze w liceum rozpoczęła więc pracę jako prezenterka telewizyjna. - Po ukończeniu liceum dostałam się na studia dziennikarskie na Uniwersytecie Szczecińskim - mówi modelka. - Zrezygnowałam, czując, że nie spełniam swoich marzeń. Znalazła pracę jako barmanka, zarobiła kilka złotych, by wystarczyło na wyjazd. Postanowiła postawić wszystko na jedną kartę i wziąć się za realizację największych marzeń - bycia top modelką. W kilka dni jej życie zmieniło się diametralnie. Wymieniała złotówki na funty, zarezerwowała bilet, spakowała walizkę i wyleciała do Londynu. - To był początek wielkiej, ale i trudnej przygody - wspomina.

#29

Po wyjeździe do Londynu los nie okazał się łaskawy. Nieraz mówiła rodzicom, że chce wracać do Polski. - Praca była ciężka i nieopłacalna. Cały czas zmieniałam miejsca zamieszkania - wspomina szczecinianka. - Wyjechałam, żeby spełniać swoje marzenia, a nie miałam ku temu żadnej okazji, ponieważ musiałam zarabiać na życie. Nie chciałam wracać do Polski, chociaż wiele razy wspominałam o tym rodzicom, gdy do mnie dzwonili. W końcu na portalu z ogłoszeniami o pracę dla Polaków znalazła informację o dołączeniu do grupy tanecznej. Bez zastanowienia zgłosiła się tam. - Zaczęłam tańczyć bollywood (hinduski styl tańca) z grupą innych tancerek – mówi Ania. - Pokazy stały się moim głównym źródłem zarobku. Zapomniałam o trudnościach i ciężkich chwilach. Dzięki nowej i stabilnej pracy Ania mogła rozpocząć studia, na których bardzo jej zależało. Złożyła podanie o przyjęcie na studia biznesowe. Udało się. Nawiązywała nowe znajomości, jak się okazało bardzo owocne. - Na uczelni poznałam modelkę Ewelinę, która pokazała mi stronę internetową konkursu Top Model UK – opowiada Ania. - Znalazłyśmy fotografów, którzy zrobili mi zdjęcia i wspólnie rozbudowałyśmy moje portfolio. Wysłałam aplikację do konkursu. Po tygodniu dostałam informację o przyjęciu mnie do następnego etapu. Udało jej się pokonać rywalki w kolejnym etapie, który polegał na prezentacji chodu na obcasach oraz sylwetki w stroju kąpielowym. Na tej podstawie jury wybierało finalistów. Wśród nich znalazła się Ania. - Zostałam wybrana w kategorii editorial oraz worldwide, reprezentując Polskę – mówi. 14 marca na długo pozostanie w pamięci szczecinianki. Tego dnia odbył się wielki finał brytyjskiego Top Model w Hilton Metropolitan. Chociaż Ani nie udało się wygrać programu, to sam udział w nim był wspaniałym doświadczeniem i nagrodą. Teraz ma szansę zaistnieć w światowym modelingu. I choć nie weźmie udziału w London Fashion Week jako zwyciężczyni programu, to nie jest powiedziane, że tam nie wystąpi.

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 04/2015


Kultura

#

Punk, reggae, rockabilly, ska i inne alternatywne gatunki muzyki, to chleb powszedni „Dzidka” Jodko, który od ćwierćwiecza prowadzi w Szczecinie wydawnictwo - obecnie pod nazwą Jimmy Jazz. Oto opowieść o pasji i muzyce, które razem dają potężnego kopa do działania i kolejnych sukcesów. Tekst: Małgorzata Klimczak / Foto: Andrzej Szkocki / Archiwum Jimmy Jazz

- W jaki sposób, działając od 25 lat na trudnym, polskim rynku, który pochłonął już niejeden ciekawy muzyczny projekt, udało Ci się przetrwać i rozwijać działalność? - W dzisiejszych czasach, kiedy wielu firmom ciężko się utrzymać na rynku, nasze osiągnięcia można nazwać sukcesem. Natomiast jeżeli chodzi o kwestie muzyczne, myślę, że po prostu robimy swoje. Nie wiem czy to sukces, czy nie. Paru zespołom udało się pomóc. Nam udało się zaistnieć szerzej nie tylko w kraju. Paradoksalnie, czasami ludzie bardziej znają nas za granicą. W Polsce, w mediach, które powinny wiedzieć jaka jest struktura rynku muzycznego, nie mają o nas zielonego pojęcia. Często, kiedy mówię, że zajmuję się wydawaniem płyt, i to w Szczecinie, ludzie robią wielkie oczy. Nie mają pojęcia, że od 25 lat istnieje na rynku firma, która nieźle sobie radzi. Udało nam się wprowadzić kilka zespołów na taki pułap, na którym są rozpoznawalne. Współpracowaliśmy z Kometami, Analogsami i wieloma innymi. To formacje, które z nasza pomocą zapracowały na swoją pozycję. Poza muzyką wydajemy też muzyczny magazyn „Garaż”, który jest jedyną gazetą szczecińską zarejestrowaną w 1989 roku, wychodzącą do dzisiaj. Sukcesem z pewnością jest, że robię to, co lubię, a przy okazji daje się z tego żyć. - Gatunki muzyczne, którymi zajmuje się wydawnictwo, 25 lat temu cieszyły się dużo większą popularnością niż dziś, a jednak nadal się trzymacie. Punk’s not dead? - To prawda, że wtedy było trochę inaczej. Firma powstała w grudniu 1989 roku, ale już wcześniej poza oficjalnym obiegiem wychodził „Garaż” i sprzedawał się w nakładzie kilku tysięcy sztuk. Scena punkowa była wtedy bardziej rozbudo-

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 04/2015

wana, aktywna, a punk rock obecny w stacjach radiowych. Dzisiaj to się zmieniło. Ludzie łykają wszystko, co im się poda, pod warunkiem, że to leci w telewizji. A z drugiej strony mamy zmiany w dystrybucji, w możliwościach dotarcia do ludzi. Dzisiaj muzyka niezależna jest coraz bardziej spychana na margines, a z drugiej strony odbudowuje swoje mechanizmy dystrybucyjne sprzed lat, czyli trochę wraca do tego, co było kiedyś. Coraz lepszym źródłem sprzedaży płyt stają się koncerty. Sklepy i hurtownie muzyczne dawno zostały zarżnięte przez politykę dużych koncernów. Kiedyś prowadziliśmy taką hurtownię i mieliśmy w samym Szczecinie kilkudziesięciu klientów - sklepy, księgarnie. Dzisiaj takich sklepów już nie ma. Jest za to internet. - Kiedyś muzyki słuchało się w radiu. Zarówno w radiu publicznym, jak i w lokalnych rozgłośniach były audycje autorskie. Można było coś usłyszeć, a potem pójść do sklepu i to kupić. - Taki był cel tych audycji, że puszczało się muzykę fajną, dostępną i jeśli udało się kogoś zarazić, to ludzie kupowali. Pamiętam taką sytuację, że po naszej audycji z Tatinkiem w Radiu ABC, jeszcze za czasów sklepu „Rock’n’Roller” w piwnicy przy Bramie Portowej, przyszedł klient, starszy ode mnie o jakieś 10 lat, rzucił dwie stówy na blat i powiedział: chłopie, daj mi to, co ci się podoba. Powiedziałem, że możemy mieć różne gusta. A on na to, że słucha naszych audycji i wie o czym mówi. Powiedziałem, że jakby coś było nie tak, to niech przyjdzie i zwrócę mu pieniądze. Gość nigdy niczego nie zwrócił. To nie jest tak, że słucham tylko muzyki punk. Słucham bardzo różnych rzeczy i wydajemy też różne gatunki. Rockabilly, ska, wszystko, co nam się podoba i mieści w ramach pewnej stylistyki. Sam słuchałem radia. Dzisiaj tego

#30


Kultura

#

nie robię, bo nie ma czego słuchać. - Działając w niszy masz mniej odbiorców, ale za to wiernych, prawda? - Trzeba by się trochę cofnąć, ale skoro mówimy o 25-leciu, to możemy. Kiedy zakładałem w 1989 roku wytwórnię, zadałem sobie pytanie na dzień dobry: dla kogo to ma być firma? Kto ma być odbiorcą muzyki, którą będziemy wydawać? Nie można zrobić wytwórni, która będzie wydawać muzykę dla wszystkich. Musi być tak, że ludzie będą czuć więź z wytwórnią i będzie to też działać w drugą stronę. Poruszamy się po szeroko pojętych klimatach muzyki alternatywnej, ale nie na tyle szeroko, żeby wydawać każdego, kogo określa się mianem wykonawcy alternatywnego. Trzeba się trochę natrudzić, żeby sobie zapracować na miano alternatywy. Staramy się nakreślić granice, poza które nie wychodzimy. Dziś ciężko wydać dobrą płytę, bo coraz mniej jest dobrych kapel. Scena ubożeje, bo sytuacja wydawców jest gorsza niż kiedyś, to samo z dystrybucją, a oczekiwania artystów często są takie, jak przed laty. Jeśli zespół nie może wydać płyty, to się rozpada. Niestety, ja też odmawiam wielu zespołom, bo są za słabe albo nie rozumieją realiów rynkowych i mają oczekiwania większe niż to, co jesteśmy w stanie im zaoferować. - Łatwo powiedzieć komuś: nie wydam twojej płyty, bo grasz słabą muzykę? - Pewnie nietrudno, ale ja tak nie mówię. Nie mam prawa

oceniać, czy ona jest słaba czy nie, ale może mi się nie podobać. Niedawno odpisałem jednemu zespołowi po przesłuchaniu ich muzyki, że jako słuchacz nie chciałbym więcej słuchać ich muzyki po tym, co do nas przysłali. Napisałem im, że fajnie grają, ale nie wiedzą jak to zareklamować wydawcy. Pamiętam, jak kilkanaście lat temu zespół Podwórkowi Chuligani przysłał demo, to ja z tym demo chodziłem przez miesiąc i codziennie słuchałem go z walkmana. To było zrealizowane koszmarnie, chłopaki się mylili, przed nimi było dużo pracy, ale nie mogłem się od tego oderwać. To była taka petarda, że się w głowie nie mieści. Napisałem do nich: panowie, jest super, ale nie umiecie grać. Dajcie sobie pół roku, poćwiczcie i wtedy zrobimy płytę. I tak się stało. Nie jestem alfą i omegą, też się mogę mylić, ale jestem facetem, który słucha muzyki i ją wydaje, więc jeśli ktoś mnie prosi o opinię jako słuchacza, to mówię co mi się nie podoba. Nie zależy mi, żeby napisać kapeli, że jest słaba. Zależy mi na tym, żeby pokazać, co należy poprawić, a potem ewentualnie pomóc zespołowi wydając album. - Jak to było na początku? Chłopak zafascynowany punk rockiem stwierdził, że chce ze swojej pasji zrobić sposób na życie? - Myślałem o tym już będąc w technikum. Grałem wtedy w kapeli, to były lata 80. Widzieliśmy, jak wyglądają sklepy muzyczne za granicą i jak wygląda scena niezależna. Byłem dosyć ostro wkręcony w punk rocka, chociaż wychowałem

#31

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 04/2015


Kultura

#

się na zupełnie innej muzyce, której słucham do dzisiaj Thin Lizzy, Slade, Pink Floyd, Led Zeppelin, The Doors. Nie myślałem jeszcze wtedy o wydawnictwie, ale pomyślałem, że fajnie by było założyć sklep, gdzie można byłoby taką muzykę kupić. To były czasy, kiedy punk rocka zdobywało się dzięki tatusiom marynarzom. Pierwszy koncert „Garaż” w 1985 roku zrobiłem w zasadzie dla siebie. Wytwórnię też założyłem dla siebie. Jak zakładałem „Garaż”, to dlatego, że chciałem mieć gazetę, której nie ma w Polsce. Okazało się, że 6 tysięcy wariatów też tak chciało. Na pierwszy koncert do Kontrastów przyszło 300 osób, a ja myślałem, że jak przyjdzie 30, to będzie dobrze. Okazało się, że mnóstwo osób chce słuchać takiej muzyki, tylko nie ma kto im jej podać. Było dla kogo to robić. Pod koniec studiów już mocno byłem w to zaangażowany, ale trzeba było z czegoś żyć. Kończył się czas, kiedy można było żyć u rodziców na garnuszku. Założyłem z kumplami firmę, która się zajmowała pośrednictwem pracy, handlem piwem etc. Ale to nie było dla mnie. W 1989 roku założyliśmy z kolegą sklep naprzeciwko kina Kosmos. Zaczęliśmy ściągać kasety, których nie można było dostać w mieście i przychodziło tam mnóstwo osób. Po roku doszedł do nas drugi wspólnik, przenieśliśmy lokal do piwnicy przy Bramie Portowej. Najpierw był sklep, a potem zaczęliśmy wydawać muzykę. W 1996 roku graliśmy już pełną parą. Zaczęliśmy wydawać zagraniczne licencje na kasetach. Dużo punk rocka, ska. Powoli zaczęły się pojawiać polskie zespoły, które chciały wydawać płyty, więc zaczęliśmy to robić. Robimy to do dzisiaj, choć radykalnie zmieniły się „okoliczności przyrody”. - Ale nie skupiacie się tylko na wydawaniu płyt. To cała kultura punk, również inne wydawnictwa. - Działamy na scenie punkowej, ale wydajemy nie tylko punk rocka. Jako wydawcy prowadzimy normalną firmę, która wydaje płyty. One są dla sceny punk i każdej innej. Natomiast taka nasza uroda, że wydajemy głównie muzykę związaną ze sceną niezależną. I chyba od lat jesteśmy widoczną częścią tej sceny, choć mówienie, że wydajemy tylko punka byłoby sporym nadużyciem. Jesteśmy kojarzeni jako jedno z większych i najaktywniejszych wydawnictw na rynku niezależnym. Jest taka anegdota, którą opowiadam do znudzenia. Kiedyś Joanna, zajmująca się promocją, zadzwoniła do dużej stacji radiowej w Warszawie, żeby załatwić patronat nad płytą Komet. Pani z drugiej strony zaproponowała jej spotkanie za dwie godzi-

ny, bo była przekonana, że jesteśmy z Warszawy i mocno się zdziwiła, że tak nie jest. Dziennikarze wychodzą z założenia, że jeśli ktoś działa prężnie, to musi być z Warszawy. - Prawie każdy chłopak w młodości słucha jakiejś muzyki, ale przychodzi moment, że postanawia zostać statecznym panem, wskoczyć w garnitur i iść do „porządnej” pracy. Nie miałeś takiego momentu w życiu? - W t-shircie, jeansach i martensach jest mi bardziej do twarzy. Wiem o tym od zawsze. Jak już mówiłem, plan tego, co dziś realizuję, miałem już w szkole średniej. Było natomiast kilka takich momentów, kiedy miałem dość użerania się z muzykami i krajową rzeczywistością w naszej branży i przemknęła mi gdzieś przez głowę myśl aby rzucić to wszystko. Muzycy mają różnie poukładane w głowie i czasem współpraca wymaga dużej cierpliwości albo zręczności psychologa. Zdarzają się złe okresy handlowe. Tak jest zawsze w czasie wakacji. Staramy się łatać tę wakacyjną dziurę w obrotach firmy innymi działaniami. Produkujemy odzież dla naszych zespołów, mamy dwa sklepy internetowe, produkujemy płyty winylowe dla innych firm, projektujemy okładki i jakoś się udaje. Są takie momenty, kiedy człowiek ma chwilę zwątpienia, jak w każdej branży. Kiedyś w przypływie złości powiedziałem Joannie, że najchętniej bym tę „budę” zamknął. Nie chce mi się ciągle zastanawiać czy płyta wyjdzie na czas, czy nie, czy empik zwróci płyty czy nie. Czy to się opłaci, czy nie. W życiu bywają gorsze momenty, ale jakoś sobie z nimi radzimy, bo jest ich niewiele i zawsze wygrywa nasza pasja, doświadczenie, przeszłość i niezły dorobek, którym możemy się pochwalić. To nas nakręca na tyle, że chwile zwątpienia są sporadyczne i szybko mijają. - Masz plany na kolejne 25 lat? - Plany są zawsze. Najważniejsze, że robimy to, co lubimy i trochę się na tym znamy. Wspiera nas wiele osób i często korzystamy z pomocy tych, którzy są przyjaciółmi wytwórni. Plany są takie, że skoro mamy w nazwie „records”, to traktujemy to jako zobowiązanie. W tym roku planujemy przynajmniej 3-4 debiuty na CD i z pewnością nie odmówimy sobie przyjemności wydania czegoś na winylu. Nie wiem, co będzie za 25 lat, ale chciałbym, żebyśmy nadal robili to, co robimy, a jednocześnie mieli z tego ciągle taką samą frajdę.

Jimmy Jazz Records Jimmy Jazz Records - niezależna wytwórnia muzyczna ze Szczecina, specjalizująca się głównie w muzyce punk, psychobilly, rockabilly, ska, reggae i hardcore. Założona w 2001 roku, stała się naturalną kontynuacją działań wytwórni Rock’n’roller, powstałej w 1989 roku z inicjatywy Zdzisława „Dzidka” Jodko, będącego także szefem Jimmy Jazz Records. Wytwórnia skupia pod swoimi skrzydłami wiele znaczących grup polskiej sceny niezależnej.

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 04/2015

#32


R E K L A M A


Wnętrza

#

Część wyspy kuchennej przeznaczona została na specjalną szafkę na wina.

W pokoju dziennym są dwie strefy - służąca wyciszeniu, i druga - po przeciwległej stronie - rozrywkowa, z dużym multimedialnym, szklanym panelem.

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 04/2015

#34


Wnętrza

#

Dom otwarty vs. dom intymny

Znaleźli prześlicznie położoną działkę w okolicach Szczecina, by postawić tam parterowy dom z czterema sypialniami. Zaprojektowała go architekt Dominika Kulesza-Żolik, która zaproponowała też wystrój wnętrza. Tekst: Bogna Skarul / Foto: Archiwum - Inwestorzy od razu zaznaczyli, że chcą mieć podział domu na część dzienną, w skład której wchodzić ma salon z kominkiem, jadalnia i kuchnia, jak również pomieszczenia gospodarcze oraz część prywatną, intymną, do której dostęp mają wyłącznie domownicy, czyli sypialnie, łazienki i garderoby. Zależało im również na tym, by dom był parterowy, co miało wpływ na jego wielkość i rozłożystość.

da się jeszcze sypialnia rodziców, ich garderoba i łazienka. Synowie mają osobną łazienkę. Reszta domu to kuchnia, salon i jadalnia, w której musiał zmieścić się dość pokaźny stół, na co najmniej 12 miejsc. Krzesła w jadalni są włoskiej firmy Pedrali, wykonane z trwałego plastiku w kolorze białym, z nogami ze stali chromowanej. Obok jest kuchnia z zaprojektowanymi przez Dominikę Kuleszę-Żolik meblami, które opracowała i wykonała szczecińska firma Bohuń & Bohuń. - Początkowo gospodarze nie chcieli wyspy w kuchni, ale udało mi się przekonać ich do tego pomysłu - mówi projektantka.

Salon z antresolą Centralną część domu stanowi 50-metrowy salon, który z uwagi na rozwiązania bryły domu jest bardzo wysoki. W najniższym miejscu osiąga 4,8 metra, a najwyższym - 6,6 metra. Taka wysokość mogłaby nieco przytłaczać, onieśmielać, a z założenia salon miał być nowoczesnym i przytulnym wnętrzem. - By wizualnie ocieplić klimat przestronnego salonu - mówi projektantka Dominika Kulesza-Żolik - zaproponowałam budowę poziomu pośredniego - antresoli. Pan domu na początku był nieco sceptyczny, ale w rezultacie okazało się, że to jego ulubiony zakątek domu. Tu znalazły się półki na książki i bibeloty przywiezione z całego świata. Tam też gospodarze ustawili stół bilardowy, a na ścianach powiesili obrazy. Całość antresoli jest otwarta na salon i duże przeszklenie od południa. Na część prywatną domu, oprócz pokojów chłopców, skła-

Pomieszczenie jest spore, ale na dwóch ścianach są okna, więc była możliwość zaprojektowania wyłącznie podblatowych szafek. Nie było mowy o tych wiszących. Jedynie na zakończeniu blatów można było postawić - z jednej strony zabudowę z lodówką, a z drugiej zabudowę z piekarnikiem i ekspresem do kawy. - To byłoby zdecydowanie za mało - tłumaczy architektka. - Poza tym tę dość sporą przestrzeń trzeba było jakoś wypełnić. Na ścianie między blatem z płytą kuchenną a okapem nie ma typowych kafli, za to zainstalowano lakobel. To szkło hartowane, malowane z jednej strony, które idealne jest w utrzymaniu czystości podczas przygotowywania posiłków. Szafki pokryte są niezwykle cienkim blatem z grafitowego konglomeratu, który oplata wszystkie meble kuchenne niczym wstążka. Część wyspy kuchennej przeznaczona została na specjalną szafkę na

#35

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 04/2015


Wnętrza

#

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 04/2015

#36


Wnętrza

#

Na antresoli miejsce znalazły półki na książki i bibeloty przywiezione z całego świata. Całość antresoli jest otwarta na salon i duże przeszklenie od południa.

#37

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 04/2015


Wnętrza

#

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 04/2015

#38


Wnętrza

#

Cały dom ma 267 metrów kwadratowych na parterze, ponad 55 metrów kwadratowych podwójnego garażu i 46-metrową antresolę. Leży na ponad 0,35 ha (3500 m2), działce z tarasem i pięknie zaprojektowanym ogrodem.

#39

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 04/2015


Wnętrza

#

Architektka długo namawiała gospodarzy na zainstalowanie wiszącego na całej długości lustra oświetlenia. Nad lustrem wisi więc jarzeniówka w prostej oprawie.

wina. - Cała kuchnia to projekt indywidualny - mówi z dumą projektantka. - Tak samo jak łazienki w domu.

Łazienki w szarej tonacji Na tle grafitowej płytki ściennej z pięknym motywem fali, mocnym akcentem rysują się umywalki na półkach w naturalnej okleinie dębowej, robione pod wymiar, na zamówienie, przez stolarzy z firmy Bohuń & Bohuń. Po przeciwnej stronie stoi piękna wanna firmy Marmorin. Do pełni szczęścia, rozkoszując się kąpielą, brakowało przy niej półki, na którą można byłoby postawić choćby lampkę wina, świeczki czy po prostu mydło. - Producent zgodził się na wprowadzenie zmian i wykonał naszą wannę z półką. Teraz, oprócz niezwykle pięknego kształtu, jest również bardzo funkcjonalna - tłumaczy Dominika Kulesza-Żolik. Podłoga wyłożona jest jasnoszarym gresem. To ulubiony materiał architektki. - Bo jest trwały, nie zmienia koloru ani fak-

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 04/2015

tury, a w tej chwili mamy ogromny wybór gresów - podkreśla. Architektka Dominika Kulesza-Żolik dość długo namawiała gospodarzy na zainstalowanie wiszącego na całej długości lustra oświetlenia. - Bo przećwiczyłam taki sposób oświetlenia w swojej łazience - tłumaczy. - Często instaluje się kinkiety z boku lustra albo nad lustrem, punktowo, a to nie zawsze wystarcza, przede wszystkim paniom, które w łazience robią sobie makijaż. Nad lustrem wisi więc najzwyklejsza jarzeniówka, ale w stylistycznie prostej oprawie. W najgłębiej położonym miejscu łazienki zainstalowano wielofunkcyjną kabinę prysznicową z sauną parową. Gospodarze marzyli o tym od dawna i nie było opcji, by z niej zrezygnować.

Dwie strefy W pokoju dziennym są dwie strefy - jedna, służąca wyciszeniu, z zabudowanym kominkiem z nietypową okładziną ze-

#40


R E K L A M A

wnętrzną z czarnego szkła, i druga - po przeciwległej stronie - rozrywkowa, z dużym multimedialnym, szklanym panelem. Ponad 50-calowy telewizor wisi na ścianie, która optycznie miała zmniejszać bardzo przestronne wnętrze. Ściana jest tylko do wysokości antresoli. - Chodziło o to, aby nie zamykać przestrzeni i jednocześnie pokazać ciekawą konstrukcję dachu - twierdzi projektantka. Meble wypoczynkowe w salonie, wykonane z wysokiej klasy skóry w kolorze czarnym, zostały wyszukane i zamówione przez inwestorów w sieci. Stolik Calligaris Dakota z czarnego szkła stylistycznie nawiązuje do całości. Wypoczynek jest w kolorze czarnym, bo inwestorzy z przyczyn praktycznych nie zdecydowali się na jasne meble. Podłoga w salonie wyłożona jest szarym gresem z fakturą lappato, czyli powierzchnią, na której doskonale widoczny jest kontrastowy efekt połączenia matu i poleru. Faktura powierzchni powoduje, że płytka do złudzenia przypomina oblodzony kamień. W salonie swoje miejsce znalazła również dostojna, stojąca na długim, łukowym wysięgu lampa. - Od razu przypadła inwestorom do gustu - twierdzi projektantka. To design z lat 60. ubiegłego wieku. W tej chwili szalenie modny także u nas. Sypialnia jest wykonana w odcieniu pudrowego burgunda z wyróżnioną ścianą w zagłowiu łóżka, pokrytą grafitową tapetą z motywem kwiatowym. - W pierwszym momencie pan domu nie chciał przystać na motyw kwiatów w jego sypialni, ale po przedstawieniu różnych możliwych rozwiązań dostrzegł słuszność tej propozycji i zaakceptował ją - opowiada Dominika Kulesza-Żolik.

Świat Rolet spełni Twoje oczekiwania, związane z przesłanianiem i dekorowaniem okien oraz zabezpieczaniem mieszkań. W ofercie znajdziecie Państwo rolety, żaluzje, markizy, bramy i rolety zewnętrzne. Produkty dobieramy do indywidualnych potrzeb Klienta. Dla gwarancji najwyższej jakości usług, proponujemy wyłącznie najlepsze marki i profesjonalne doradztwo. Modne wnętrza są dla nas inspiracją do wyboru odpowiednich przesłon. Odkryj też z nami nowe rozwiązania io-homecontrol, dzięki którym będziesz mógł łatwo zarządzać systemem przesłon zewnętrznych, dla bezpieczeństwa Twojego domu. Przy pomocy komputera, tabletu lub telefonu 3G w dowolnym miejscu na ziemi zawsze sprawdzisz stan domowych urządzeń io.

Nad oknami wiszą zasłony i rolety rzymskie w kolorze parę tonów ciemniejszym niż ściany. Za oknem widać część ogrodu, ponieważ do sypialni ma wpadać smuga zachodniego światła. - To tak na dobranoc - mówi projektantka.

Ogrzewanie domu zapewnione jest dzięki tradycyjnym źródłom ciepła, ale zastosowano również ekologiczne rozwiązania, zapewniające wspomaganie rozwiązań podstawowych. Latem wodę podgrzewają pompy ciepła typu powietrze - woda i kolektory słoneczne. Wentylacja mechaniczna pomieszczeń zakłada odzysk ciepła poprzez zastosowanie rekuperatora.

Proponujemy Ci wyjątkową technologię inteligentnych domów przyszłości, stworzoną przez lidera w dziedzinie automatyki firmę Somfy. Zapraszamy do naszego salonu firmowego: ul. Langiewicza 22, 70-263 Szczecinie tel. 91 880 35 55 mobile: 533 700 466 od poniedziałku do piątku w godzinach od 10.00 do 18.00 oraz w soboty od 11.00 do 14.00


Wnętrza

#

Nowa odsłona Archiwum Państwowego otwiera się na Szczecin

Elegancja kusząco zaczepia nasze spojrzenie. Otwarta przestrzeń połączona z minimalizmem ośmiela, rozbudzając ciekawość. Projekt firmy IDS Architekci zmienia wizerunek Archiwum Państwowego, uwodząc koncepcją i designem. Maciej Panek, prezes zarządu IDS Architekci Sp. z o.o.

Nie sposób oglądać wizualizację nowego budynku, nie znając historii szczecińskiego Archiwum Państwowego. Początki tej ważnej humanistycznej instytucji sięgają XIII wieku i wiążą się z dziejami Księstwa Pomorskiego. Obecna siedziba została zbudowana dla Pruskiego Królewskiego Archiwum w 1900 roku. Do rozpoczęcia drugiej wojny światowej, w gmachu zgromadzono dokumenty od XIII do początku XX wieku. Po wojnie powołano polskie Archiwum Państwowe. Obecny, zabytkowy gmach był zaprojektowany na przechowywanie 6 kilometrów akt. Aktualnie zasób liczy już ok. 13 km, a kilka kolejnych oczekuje na przejęcie.

- Dla Archiwum Państwowego w Szczecinie niezbędne jest pozyskanie nowej przestrzeni, zarówno w zakresie przechowywania historycznych dokumentów powstałych na różnych nośnikach, jak i popularyzowania w społeczeństwie wiedzy o dziejach miasta i regionu – mówi Jan Macholak, dyrektor Archiwum Państwowego w Szczecinie. - Nowy, drugi budynek archiwalny musi spełniać wszystkie współczesne wymagania dla tego typu obiektów. Zarówno w zakresie technologii, jak i specyficznych warunków i wymagań przechowywania materiałów archiwalnych na zróżnicowanych nośnikach.


P R O M O C J A

Zaplanowanie obiektu w tak ważnym dla szczecinian miejscu, jakim są Jasne Błonia, było dużym wyzwaniem. Znaczną część budynku stanowi magazyn. W trakcie projektowania trzeba było uważać, aby forma nie stała się zbyt dosadna. Na tym obszarze działań, architekci odnieśli sukces. Projekt firmy IDS Architekci zakłada duże przeszklone przestrzenie, zarówno w środku, jak i na zewnątrz, jednocześnie chroni najważniejsze miejsca przed światłem. Wizualizacja budynku jest nowoczesna i lekka. Doskonale wypełni prestiżową lokalizację, odświeżając przestrzeń naszego miasta. - Instytucja Archiwum Państwowego mylnie jest postrzegana przez pryzmat dawnych czasów - mówi Maciej Panek, architekt i prezes zarządu IDS Architekci. - W rzeczywistości jest to ciekawe miejsce, będące skarbnicą wiedzy, którą należy otworzyć dla społeczeństwa. Zależało nam, żeby projekt zachęcił każdego do odwiedzenia archiwum. Chcieliśmy, by przestrzeń była otwarta, przejrzysta i transparentna. W Polsce nie ma wielu osób, które zajmowały się projektowaniem gmachów archiwów. Architekci firmy IDS cenne doświadczenie na tym polu zdobyli planując archiwum w Zielonej Górze. Ważniejsze od sfery wizualnej jest bezpieczeństwo dokumentów. Pod tym względem wnętrza są bardzo wymagające. Specjaliści musieli zmierzyć się m.in. z zaprojektowaniem komór fumigacyjnych, służących do oczyszczenia akt z bakterii. - Najmłodsze materiały są najbardziej wymagające opowiada Jan Macholak. - Papier również choruje i trzeba o

niego odpowiednia zadbać. Większą trwałością wykazują się XIII- wieczne pergaminy wypisane atramentem i dawne fotografie. Naszą najstarszą grupą archiwaliów są materiały dotyczące m.in. miast pomorskich. Posiadamy wiele ciekawych zbiorów, które chętnie zaprezentujemy społeczeństwu. Wystawom będą sprzyjać nowoczesne przestrzenie ekspozycyjne. - Sale na parterze postanowiliśmy przeznaczyć na miejsce spotkań, jako przestrzeń audytoryjną - opowiada Wojciech Buragas, architekt z IDS Architekci. - Kluczowa sfera ekspozycyjna znajdzie się w kondygnacji podziemnej. Przy sztucznym świetle dużo łatwiej zorganizować wystawę. Ponadto w takich warunkach będzie można wyświetlać filmy i prezentować materiały audiowizualne. Hol wejściowy również daje możliwość ustawiania tablic z reprodukcjami. Dziedziniec wewnętrzny także temu sprzyja. Pojawi się również pracownia naukowa, przeznaczona zarówno dla osób z zewnątrz, jak i pracowników placówki. Architektom zależało, by otworzyć sferę archiwum przy jednoczesnym zachowaniu intymności, jakiej wymaga przeglądanie archiwaliów. Dzięki przeszklonym przestrzeniom każdy będzie mógł zobaczyć, jak żyje wnętrze tego miejsca. Dla wielu budynek Archiwum Państwowego to tajemnicze miejsce. Projekt pracowni IDS Architekci obala ten archetypiczny wizerunek. Subtelność, przejrzystość, a przede wszystkim otwartość staną się nowymi cechami Archiwum Państwowego w Szczecinie.

IDS Architekci Sp. z o.o., ul. Targ Rybny 2, 70-535 Szczecin mobile: +48 608 42 42 09, tel/fax: 91 484 30 56, tel: 91 813 62 23, tel: 91 813 62 24, tel: 91 813 62 25, e-mail: maciejpanek@home.pl, www.idsarchitekci.pl, www.maciejpanek.pl


Kulinaria

#

Klasyk kuchni

Tatar z francuskim tostem

Befsztyk tatarski, czyli tatar – potrawa przyrządzana ze skrobanego lub drobno siekanego mięsa wołowego, żółtek jaj, cebuli, oleju i przypraw nie jest potrawą rdzennie polską. Przywędrował do Polski wraz z ludami Imperium Osmańskiego, które miały w zwyczaju przewozić pod swoimi siodłami soloną koninę, która z czasem znacznie rozmiękała i zaczynała przypominać wyglądem drobno siekaną wołowinę, używaną do współczesnej wersji dania. Choć w dawnych czasach tatar był jednym z największych polskich przysmaków, dzisiaj coraz trudniej spotkać go w restauracjach czy na prywatnych przyjęciach. Miłośnicy tatara to koneserzy smaku. Klasyczny tatar jest wykonany ze świeżej polędwicy najwyższej jakości. Najważniejsze w tatarze jest mięso. Do przyrządzania tatara używam mięsa siekanego, nigdy mielonego. Do tak przygotowanego mięsa dodaję drobno pokrojoną szalotkę, ogórek konserwowy, kapary i oliwę. Dodaję pieprz, sól, chili i odrobinę musztardy Dijon. Zbyt wiele przypraw zabija naturalny smak mięsa. Tatara formuję za pomocą specjalnej foremki w owalną porcję. Tak przygotowany tatar dekoruję całymi kaparami. Dla podniesienia smaku do tatara można podać żółtko. Jako dodatek do dania polecam tost francuski z chleba na zakwasie. Jajka roztrzepać ze śmietaną. Przyprawić solą i ziołami. Pieczywo zanurzamy w masie jajecznej i smażymy na maśle z dodatkiem oliwy z dwóch stron na złoty kolor. Pomidory na sałatkę parzymy i obieramy ze skórki. Kroimy w drobną kostkę i mieszamy z ziołami oraz miksem sałat. Skrapiamy oliwą z oliwek wymieszaną z octem balsamicznym i miodem.

SKŁADNIKI (4 PORCJE) Befsztyk: 500g polędwicy wołowej, 120g szalotki, 20g kaparów, 40g korniszonów, 1 łyżka oliwy; przyprawy: sól morska, pieprz, papryka, chili, musztarda Dijon Tost francuski: 3 jajka, 200g śmietany 30%, 4 kromki chleba na zakwasie, 80g masła, oliwa, zioła, sól Sałatka: 100g ziół, 100g miks sałat, 2 pomidory, 40ml białego octu balsamicznego, 10ml miodu, 50 ml oliwy z oliwek, sól i pieprz Jaki alkohol najlepszy jest do befsztyka po tatarsku? Bardzo dobrze spisują się burgundy (Pinot Noir), ale jedynie te zdrowo podstarzałe. Z tańszych można spróbować Beaujolais-Village, ale nie starsze niż dwuletnie. Nie jest obrazą dla tatara, jeśli podamy do niego kieliszek schłodzonej, dobrej gatunkowo czystej wódki.

Leszek Wodnicki: uczestnik finałowej czternastki programu MasterChef (TVN). ,,Oddał fartucha” dopiero w 11. odcinku. Gotowanie jest jego wielką pasją. Do tej pory przygotowywał potrawy tylko dla rodziny i znajomych, teraz prowadzi kulinarnego bloga, kręci filmy z gotowania i pisze swoją pierwszą książkę kucharską. Spełnia przy tym swoje największe marzenie i wkrótce otwiera w Szczecinie ,,Kulinarne Atelier”. Będzie to nowoczesna szkoła gotowania połączona z degustacyjnym bistro.

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 04/2015

#44



Kulinaria

#

TOKYO SUSHI’N’GRILL Kulinarna podróż po japońskich smakach

Przygoda dla kubków smakowych, arcydzieło dla oczu, ekstaza dla duszy. TokyoSushi’n’Grill nie tylko zaspakaja apetyt, ale pokazuje czym tak naprawdę jest sztuka kulinarna. Tekst: Agata Maksymiuk / Foto: Andrzej Szkocki Każdy miłośnik dalekowschodniej kuchni wie, że serce szczecińskiej starówki ozdabia - zdecydowanie jedna z najlepszych w kraju - japońska restauracja. W kwietniu świętujemy jej pierwsze urodziny. Lokal jest częścią sieci ExoticRestaurants. Na rynku sąsiaduje z BuddhaThai&FusionRestaurant. Zaledwie rok wystarczył, aby szczecinianie i goście miasta zakochali się w Tokyo. Stałymi bywalcami lokalu są zawodnicy Pogoni Szczecin, Takafumi Akahoshi i Takuya Murayama, którzy przyznają, że to właśnie tu czują smak prawdziwej Japonii. - Uwielbiamy tu przychodzić - mówi TakafumiAkahoshi. - Tylko tu możemy zjeść najlepszego tuńczyka o wyjątkowym, delikatnym smaku. Od razu to wyczułem! W żadnej innej japońskiej restauracji w Polsce się z tym nie spotkałem. Jak podkreślają - jedzenie serwowane przez Kurosaki-sana, Sushi Mastera, idealnie oddaje ducha i idee ich rodzimej kuchni. - Jedzenie jest dokładnie takie, jakie pamiętam z domu, a nawet lepsze - dodaje z uśmiechem Takuya Murayama. - Czasami prosimy kucharza o przyrządzenie ulubionej potrawy spoza karty. Wiemy, że zawsze możemy liczyć na szefa kuchni. Dla nas, oprócz sushi, popularnym daniem jest wołowina. Dzięki wysokiej jakości mięsa, można ją jeść również na surowo. Trudno mi wskazać jedno, ulubione danie. - Jemy inaczej niż Europejczycy - dodaje Takafumi Akahoshi. - W Polsce potrawy podawane są po kolei, my jemy wszystko razem. Tutaj w restauracji Tokyo czujemy się jak w Japonii. Smak, zapach, forma i sposób podania odnoszą się do tradycyjnych, japońskich receptur. Zasadą kuchni wschodniej jest koncentracja na naturalnym smaku poszczególnych składników potraw. Master Chefowie osobiście selekcjonują elementy dań. Ryby są zamawiane u specjalnego dostawcy z Bremen. Wołowina Kobe, czy też trudno dostępny w Polsce, tuńczyk błękitnopłetwy przylatują prosto z Japonii. Dla kucharzy prio-

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 04/2015

rytetem najwyższej rangi jest świeżość produktów. Ogromną wagę odgrywa tu kanon wschodniej sztuki kulinarnej. Każde ziarenko ryżu traktowane jest z należną mu uwagą, a kawałki ryby są zawsze perfekcyjnie pokrojone, mają idealny kształt i grubość. Członkowie teamu TokyoSushi’n’grill przyjechali do Szczecina z różnych stron świata. To właśnie japońscy mistrzowie kuchni są sekretem sukcesu lokalu. Kuchnia japońska jest jedną z najzdrowszych kuchni świata. To właśnie jej Japończycy zawdzięczają swoją długowieczność. Kulinarne zwyczaje mieszkańców Kraju Kwitnącej Wiśni opierają się na potrawach gotowanych, grillowanych i pieczonych. Oczywiście nie brakuje też wyrobów surowych. Takie posiłki są lekkie oraz niskokaloryczne. W Japonii ludzie preferują produkty w momencie ich najlepszej jakości. W Tokyo z całą pewnością wyczujemy to w każdym z serwowanych dań. Sushi bar to jedna z największych atrakcji lokalu. Kucharz przyrządza sushi na oczach gości i chętnie odpowiada na wszystkie pytania. Przygotowanie przypomina ceremonię parzenia herbaty – każdy element ma swoje miejsce i znaczenie. Udział w tym rytuale pozwala odkryć piękno smaku kompozycji ryżu i surowej ryby z dodatkami. Warto skusić się na sashimi - świeże ryby, owoce morza i wołowinę Kobe pokrojone w plastry. Nasze kubki smakowe z łatwością uwiedzie też yakimono grill. W tym przypadkudania podawane są z zupą miso, sałatką oraz smażonym ryżem, w oparciu o mięso kurczaka, kaczki, wieprzowiny, wołowiny lub też łososia. Na deser obowiązkowo trzeba skosztować lodów z zielonej herbaty - które również polecają Takafumi Akahoshi i Takuya Murayama. Restauracja TokyoSushi’n’grill przybliża nam świat kulinarny dalekiego wschodu. Niespiesznie smakując kolejne kęsy zanurzymy się w rozkoszy wyjątkowego smaku i aromatu potraw prawdziwej egzotyki. Oddajmy się w ręce wpływów fascynującej kultury Kraju Kwitnącej Wiśni i spotkajmy sie w Tokyo!

#46



Zdrowie

#

Laser najnowszej genearcji W Spółdzielni MEDICUS posiadamy najnowszej generacji laser, który służy do wykonywania wielu zabiegów w tym: - chirurgicznych - dermatologicznych - ginekologicznych - okulistycznych Medyczne systemy laserowe Fotona produkowane są zgodnie z najbardziej surowymi międzynarodowymi wymaganiami i normami jakości i bezpieczeństwa. Wszystkie systemy laserowe Fotona posiadają certyfikat CE. Zapraszamy na konsultacje do lekarzy specjalistów: codziennie w godzinach 8:30 do 19:00; w soboty 8:30 do 13:00 Szczecin, pl. Zwycięstwa 1, www.medicus.szczecin.pl PROMOCJA

Dzieci w naszym przedszkolu są radosne Polskie przedszkole, amerykańskie pomysły, angielski na co dzień – to nowa propozycja dla przedszkolaków w Szczecinie. Angielskojęzyczny Punkt Przedszkolny „Castle”, to nowo otwarta placówka, w której mówi się tylko po angielsku. Maja Sai, która od urodzenia mieszkała w USA i zdobyła doświadczenie w akredytowanych przedszkolach amerykańskich, wraz z mamą Jolantą Miluską-Sai postanowiła otworzyć placówkę w Szczecinie. W przedszkolu dzieci przez cały dzień mówią po angielsku, ale nauka odbywa się poprzez zabawę, różnego rodzaju gry i zajęcia, śpiewając, tańcząc i bawiąc się. - Chcemy, żeby dziecko czuło się u nas szczęśliwe, a dziecko jest szczęśliwe wtedy, kiedy do niczego się go nie zmusza - mówią właścicielki. - Do każdego dziecka podchodzimy indywidualnie, znajdujemy taki moment w ciągu dnia, kiedy dziecko jest chętne, żeby się czegoś nauczyć i wtedy skupiamy się na jego potrzebach. „Castle” realizuje program przedszkoli amerykańskich, ale realizuje także polską podstawę programową, więc nie ma obawy, że

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 04/2015

wychowankowie będą miały zaległości podczas dalszej edukacji. Dzieci mają tylko system nagród, ponieważ pozytywna motywacja bardziej zachęca do działania. Przedszkole przyjmuje najmłodszych w wieku od 2 do 5 lat. Zajęcia odbywają się w dwóch grupach, odbywają się od poniedziałku do piątku w godz. 8-17 oraz w soboty w godz. 11-14. Przedszkole oferuje różne formy karnetów w zależności od ilości godzin spędzanych przez dziecko w przedszkolu. Zapraszamy wszystkich rodziców, którzy chcą, aby ich dzieci były wesołe, szczęśliwe i dobrze mówiły po angielsku. Amerykański Niepubliczne Punkt Przedszkolny „Castle” ul. Kuśnierska 6, 70-536 Szczecin, tel: 887 654 959 , 609 566 694, 91 434 99 78 godzina otwarcia codziennie od 7:00 do 17:00 i w soboty od 11:00 do 14:00

#48


Zdrowie

#

Olśnij uśmiechem na wiosnę Piękny i zdrowy uśmiech to nie tylko nasza wizytówka, ale także gwarancja dobrego samopoczucia. Wiosna to czas kiedy zrzucamy z siebie zimowe okrycia. W dobrze nowej garderoby pomoże nam stylista, fryzurę odświeży fryzjer. A co z naszym uśmiechem? Tekst: Agata Maksymiuk / Foto: Andrzej Szkocki Jak sprawić, aby nasze zęby były zawsze zdrowe, proste i pozostawały śnieżnobiałą ozdobą? Jest na to kilka sposobów. Należy zacząć od podstaw. Piękne zęby to zdrowe zęby, bez ubytków próchnicowych i luk. - Jeżeli mamy wyleczone wszystkie zęby, możemy upiększyć swój uśmiech metodą wybielania - mówi dr n.med. Kacper Koryzna z Kliniki Implantologii i Stomatologii Koryzny. - Istnieją na to na dwa sposoby. Pierwszy z nich to zabieg gabinetowy. Podczas jednej wizyty jesteśmy w stanie wybielić wszystkie zęby. Wystarczy godzinna sesja, aby pacjent wyszedł z dużo bielszym uśmiechem. Drugą propozycją jest metoda nakładkowa. Pacjent dostaje nakładki razem ze specjalnym żelem, które aplikuje sobie na noc. Taka metoda trwa ok. tygodnia i realizujemy ją samodzielnie. Aby efektami cieszyć się jak najdłużej, powinniśmy z mycia zębów uczynić wyjątkowy rytuał. Szczotkowanie to czynność, którą musimy wykonać przynajmniej dwa razy dziennie, a najlepiej ok. 20 min po każdym posiłku. Szybkie, koliste ruchy szczoteczką i cierpliwość w docieraniu do trudno dostępnych miejsc, to podstawa udanego szczotkowania. Żeby pozbyć się resztek pokarmów z przestrzeni międzyzębowych, warto zaopatrzyć się w nić dentystyczną. - Licówki bądź korony ceramiczne, to kolejny sposób na wykreowanie pięknego usmiechu - opowiada dr Kacper Koryzna. - Polecane szczególnie w momencie, kiedy wybielanie jest nie do końca skuteczne. Dla osiągnięcia stałego rezultatu rekomendujemy licówki lub korony pełnoceramiczne. Dzięki technologii komputerowej CAD-CAM jesteśmy w stanie wykonać je podczas zaledwie jednej wizyty. Kreujemy upragniony kształt i kolor zęba. Co najważniejsze, nawet w przypadku zastosowania bardzo jasnej porcelany nie musimy martwić się o

przebarwienia. Nie ma szans, by kolor zęba uległ zmianie. Oczywiście istnieją samodzielne metody odświeżania bieli uśmiechu, ale trzeba pamiętać, że wyniki będą dużo słabsze. Preparaty powszechnie dostępne w drogeriach zawierają substancje o niskim stężeniu, dlatego często nie przynoszą pożądanego rezultatu. Bądźmy ostrożni! Niewłaściwie lub zbyt częste ich stosowanie może uszkodzić szkliwo lub przyczynić się do pogłębienia ubytków. Najlepiej udać się na konsultacje do kliniki. Mamy też pewną propozycję dla osób lubujących się w ekstrawagancji. Wiosenny uśmiech możemy uczynić intrygującym przez zastosowanie specjalnej biżuterii. Spośród wielu modeli wykonanych z żółtego lub białego złota, ozdobionych szlachetnymi kamieniami, każdy zainteresowany wybierze coś dla siebie. Co istotne, nakładanie ozdób na zęby nie niszczy ich struktury. Fantazyjny efekt gwarantowany!

Wiosna to wyjątkowo radosna pora roku. Dłuższe słoneczne dni i natura budząca się do życia powodują w nas uczucie szczęścia, odzwierciedlające się na naszych twarzach. Atmosfera sprzyja, by zarażać innych uśmiechem. Istnieje szereg powodów, dla których należy to robić. Częste śmianie się dotlenia organizm, rozładowuje stres, a nawet pozytywnie wpływa na naszą urodę. Śmiejące się usta czynią twarz młodszą i pogodniejszą. Bogatsi w wiedzę możemy teraz przystąpić do wyboru odpowiedniej dla siebie metody na wykreowanie największego atrybutu naszej urody. R E K L A M A


Rozmowa miesiąca

#

Chciałbym kiedyś powiedzieć: mam lekarstwo na raka! Prof. Jan Lubiński zawodową karierę poświęcił na walkę o życie innych. Wraz ze swoim zespołem wypowiedział wojnę nowotworom. Nam opowiada, co dzieje się poza kliniką i uczelnią. O tym, dlaczego uczyć zaczął się dopiero w siódmej klasie szkoły podstawowej, gdzie i z kim chodził na randki i dlaczego kibicuje Pogoni. Tekst: Anna Folkman / Foto: Sebastian Wołosz - Panie profesorze, zawsze rozmawiamy na poważne tematy. O pańskich sukcesach, odkryciach, które pomagają w walce z nowotworami. Jak znalazł się Pan w miejscu, w którym jest dziś? Zawsze pociągała Pana nauka?

Zacząłem wybijać się głównie z przedmiotów ścisłych. Brałem udział w olimpiadach, reprezentowałem szkołę itd. Ogólniak skończyłem z samymi piątkami, z jednego przedmiotu miałem tylko 4 i było to przysposobienie obronne. Chyba niecelnie strzelałem.

- Mój rodzinny dom, to środowisko intelektualne. Pochodzę z rodziny nauczycielskiej, w której zaszczepiano chęć czytania i interesowania się światem. Pod choinkę, oprócz zabawek, dostawałem książki. Lubiłem je czytać. Sienkiewicza przeczytałem z wypiekami na twarzy już we wczesnej podstawówce. Mama uczyła przedmiotów ścisłych, ale po nocach czytała książki i to ona najczęściej mi je podrzucała. Tata był nauczycielem wychowania fizycznego. Razem z bratem mieliśmy spokojne życie. Trzeba było tylko się uczyć i być grzecznym. Pilnowano nas i ten, kto dobrze się uczył, zyskiwał. Nie było mowy o jakichkolwiek nieobecnościach, lekcje odrabiało się od razu po powrocie do domu. Dzięki oczytaniu i informacjom zdobytym z czasopism właściwie nie musiałem się uczyć. Pierwszy raz podręcznik szkolny otworzyłem w 7. klasie.

- Razem z bratem nie myśleliście o tym, żeby zamiast czytać, pobiegać po podwórku?

- Co się stało? - Wtedy po raz pierwszy dostałem dwóję. Do tego czasu miałem same bardzo dobre stopnie. Na jednej z lekcji geografii zostałem wywołany do odpowiedzi i zapytany o dopływy Amazonki. Nie znałem odpowiedzi. Popłakałem się, było mi wstyd. Po powrocie do domu zajrzałem do atlasu. To był dla mnie sygnał, że trzeba zacząć się uczyć. - Później już cały czas pochłaniała nauka? - Czasy liceum i studiów były bardzo intensywne. Z Przechlewa, gdzie mieszkałem, dojeżdżałem do szkoły 25 km dzień w dzień. Całą szkołę średnią się uczyłem. Kiedy pojawiły się profilowane klasy, wybrałem profil biologiczno-chemiczny.

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 04/2015

- Oczywiście, byliśmy normalnymi dziećmi. Z kolegami bardzo dużo graliśmy w piłkę ręczną. To było wtedy bardzo popularne. Byłem wyrośniętym chłopakiem, więc odgrywałem istotną rolę. Kiedy teraz oglądam mecze ręcznej, robię to z sentymentem. Sport i nauka były wyważone w naszym domu. Dzięki temu, że tata uczył WF-u, ze szkolnego magazynu mogłem pożyczyć różne sprzęty. Dysk, kulę, oszczep i mogliśmy z kolegami sobie ćwiczyć. Z zapartym tchem śledziliśmy olimpiady. Obejrzenie transmisji gdzieś z Japonii, gdzie Polacy zdobywali medale, było nie lada przeżyciem. Tak byliśmy tym zafascynowani, że potem odtwarzaliśmy różne dyscypliny sportowe, m.in. boks. - Zdarzały się kontuzje? - Boksowaliśmy bez rękawic, ale na szczęście nic poważnego się nie działo. Mam jednak wybite zęby. Stało się to podczas gry w piłkę ręczną, kiedy spadłem na żuchwę. To było w podstawówce, naruszone zostały zęby stałe. Do dziś są nieco pokrzywione i przyczyniły się do wady zgryzu, ale w ogóle mi to nie przeszkadza. - Kiedy w Pana życiu pojawiła się medycyna? - Widziałem jaką rolę pełnił lekarz w życiu mojej miejscowości. To mi się podobało. Na studia do Szczecina zostałem skierowany z nakazu. Kierowano nas do Szczecina, bo trzeba

#50


Rozmowa miesiąca

#

było zasiedlać te tereny. Nie było szczególnej lekarskiej tradycji w mojej rodzinie. Byłem pierwszy, który zapoczątkował medyczne zainteresowania. Mój brat dołączył do mnie i dziś jest moim sąsiadem - profesorem w klinice okulistyki tuż obok. Jeden z moich synów jest laryngologiem. W środowisku medycznym jest jeszcze wielu innych moich krewnych, kuzynów. Mama była dwunastym dzieckiem w swojej rodzinie. Dzięki temu tylko w naszym mieście jest około dziesięciu moich krewnych. - Dlaczego spośród wszystkich dziedzin wybrał Pan genetykę, onkologię? - Onkologię, bo w uczelni pracowali wybitni patolodzy - prof. S. Woyke i prof. W. Domagała. To do nich dołączyłem. A genetykę studiowałem jako wyjątkowo obiecującą dziedzinę na początku lat osiemdziesiątych. - Pośród nauki i książek był czas na miłość? - Kończyłem się uczyć w bibliotece, zamykałem książki i szedłem na randkę. Z moją teraźniejszą małżonką. Chodziliśmy do kina, teatru. Zawsze mieliśmy mnóstwo tematów do rozmów, ale nie dotyczyły studiów, nauki. Ona kończyła informatykę i ekonomię, więc nasze profesje się nie zbiegały. - Bardzo długo się państwo znacie. To pierwsza i jedyna miłość? - Tak. Zakochałem się w swojej żonie i to bardzo. Czasy się zmieniły, mamy swoje lata i dziś tak często nie chodzimy do kina. Teraz w telewizji lecą filmy i interesujące programy, które razem oglądamy. Zresztą teraz już obowiązki ma się inne. Kiedy na świecie pojawiły się dzieci, potem wnuki, cały czas coś się dzieje. - Działo się też wiele w życiu zawodowym. Małżonka była ministrem finansów, Pan odnosił kolejne sukcesy na płaszczyźnie medycznej. - Owszem, były czasy przeciążenia pracą. Oboje byliśmy bardzo zajęci. Trzeba było to przeczekać i teraz już jest spokojniej. - Ma Pan na półce zdjęcia wnuków? - Tak, są wielką radością. Najmłodsza Zosia ma 1,5 roku, najstarszy jest Krzyś, który ma 14 lat, potem jest Paweł - 8 lat i Franek - 4 latka. Bardzo lubię spędzać z nimi wolne chwile. - W wolnym czasie jest miejsce na sport?

- Zawsze. Jeżdżę na stacjonarnym rowerku, robię pompki. Kiedy jest cieplej, wyciągam rower i jeżdżę po okolicach Szczecina. Lubię też oglądać sportowe wydarzenia, które są w jakiś sposób bliskie memu sercu. Kibicuję naszym reprezentacjom piłki ręcznej, siatkówki, kolarzom i Pogoni Szczecin. - Ma Pan w domu szalik Pogoni? - Owszem, ale dziś mecze oglądam już raczej w telewizji. Kiedyś chodziłem z chłopakami na stadion. To był klimat! Pamiętam jak wpadaliśmy na trybuny i z całych sił krzyczeliśmy „grają!”. - Co uznałby Pan za swój największy sukces? - Życie pokazało nieoczekiwanie, że mam talent do tworzenia systemów - infrastruktury do prowadzenia nauki i jej wdrażania, do wcielania w życie tego, co udało się odkryć. Pracownie przy uczelni mają kilka milionów złotych przychodu ze sprzedawanej wiedzy, głównie stworzonych przez nas testów DNA. Największymi osiągnięciami były patenty badania genów BRCA1, CHEK2, a ostatnio badanie selenu. Udowodniliśmy związek niskiego stężenia selenu w organizmie z wysokim ryzykiem raka. Doszliśmy też do tego, że najprawdopodobniej utrzymanie odpowiedniego poziomu selenu w organizmie może uchronić przed rakiem. W tym celu sprzedajemy suplement diety w kropelkach z selenem. Chciałbym stworzyć odpowiednie struktury i doprowadzić do tego, by nasze pracownie naukowo-medyczno-wdrożeniowe, zaczęły żyć własnym życiem. Żebym nie musiał być już potrzebny. - Myśli Pan o emeryturze? - Spokojnie, jeszcze nie jestem zmęczony. Nie czuję tego. Może dlatego, że nie palę, nie piję, ćwiczę, zdrowo jem i pilnuję poziomu selenu. - Zwieńczeniem badań, lat naukowej pracy byłoby stwierdzenie: mam lekarstwo na raka!? - Ba! Oczywiście, że tak! To byłoby piękne, gdybym któregoś dnia mógł wypowiedzieć te słowa. Prawda jest taka, że my to lekarstwo znajdujemy, ale krok po kroku. Nie ma jednego cudownego preparatu. Wyrywamy tę wiedzę kawałek po kawałku. Dziś w Zachodniopomorskiem mamy 30 proc. mniej raków jajnika niż 15 lat temu. To efekt programu, w którym z lekarzami POZ i pielęgniarkami środowiskowymi zebraliśmy dane o nowotworach w rodzinie. Chciałoby się, by było to 100 procent, ale cieszymy się z tego, co jest i działamy dalej.

Prof. Jan Lubiński jest genetykiem/onkologiem i jednym z najczęściej cytowanych w świecie polskich uczonych z obszaru medycyny. Jest założycielem i kieruje Międzynarodowym Centrum Nowotworów Dziedzicznych (MCND) w Szczecinie. Jest absolwentem i pracownikiem Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie. Był także „visiting scientist” w Instytucie Pasteura w Paryżu, Instytucie Wistara i Instytucie Nowotworów Jeffersona w Filadelfii. W latach 1998 - 2011 był polskim konsultantem krajowym ds. genetyki klinicznej. Prof. Lubiński to badacz nowotworów dziedzicznych, m.in. dziedzicznego raka sutka i jajnika oraz dziedzicznego niepolipowatego raka jelita grubego. W 2009 roku został odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski. W życiu prywatnym mąż dr hab. Teresy Lubińskiej, prof. Uniwersytetu Szczecińskiego, byłej minister finansów.

#51

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 04/2015


Kul tu ral nie ZAPOWIADAMY POLECAMY ZAPRASZAMY

Energia Lao Che Jubileuszowy 50. Kontrapunkt Kontrapunkt to festiwal sztuki, który dzięki różnorodności stanowi atrakcyjne wydarzenie kulturalne dla odbiorców w Polsce i za granicą. Nie ogranicza się tylko do formuły konkursowej i tylko do wydarzeń stricte teatralnych. Wśród propozycji znajdują się zawsze dodatkowe imprezy artystyczne, między innymi spektakle plenerowe, performance, akcje w przestrzeni miejskiej, wystawy, koncerty, spotkanie naukowe i promocje publikacji. W tym roku po raz piąty w ramach Kontrapunktu odbędzie się również Mały Kontrapunkt, czyli święto teatralne dla dzieci, podczas którego prezentowane są spektakle z naszego regionu, z uczelni teatralnych, a także - dzięki projektom międzynarodowym – zza granicy. Kontrapunkt, 17-26 kwietnia, różne miejsca, bilety 5-90 zł

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 04/2015

#52

Lao Che to coś więcej niż tylko świetna i niepowtarzalna muzyka, która łączy naleciałości rocka, elektroniki, funku czy hip hopu. To również wyjątkowe liryki charyzmatycznego lidera zespołu Huberta „Spiętego” Dobaczewskiego, którego teksty znalazły się w podręcznikach do języka polskiego dla szkół średnich. Lao Che jest jednym z najpopularniejszych zespołów alternatywnych w Polsce. 4 marca ukazała się ich nowa płyta zatytułowana „Dzieciom”. Choć tytuł nawiązuje do Brzechwy i jego „Brzechwa dzieciom”, nie jest to wcale płyta dla dzieci. Raczej dla dorosłych dzieci, dla tych, którzy mają dzieci i dla wszystkich, którzy byli kiedyś dziećmi. Lao Che, 23 kwietnia, Filharmonia Szczecińska, godz. 19, bilety 25-55 zł


Roman Jakubczyk Prezes zarz¹du

tel. +48 95 741 79 66 Mobil: +48 535 207 104 e-mail: biuro@lukpoltrade.com

LukPol Trade Sp. z o.o. Al. Woj. Polskiego 42/10 70-475 Szczecin,Polska NIP: 5732843485

Perfect obchodzi 35-lecie Trasa z okazji 35-lecia legendarnego zespołu Perfect zahacza o Szczecin. To dzięki fanom i publiczności zespół Perfect nieprzerwanie od 1980 roku jest jednym z najbardziej lubianych i rozpoznawanych polskich zespołów rockowych. I to właśnie z publicznością w całej Polsce Perfect chce obchodzić ten wyjątkowy jubileusz. 30 niepowtarzalnych koncertów w największych miastach Polski i 30 okazji do powspominania największych przebojów zespołu oraz posłuchania nowych aranżacji i utworów z płyty „DaDaDam”, która w niecały miesiąc od premiery uzyskała status złotej. „Wszystko ma swój czas” staje się już tak popularne jak niegdyś „Nie płacz Ewka” czy „Autobiografia”, co świadczy o nieprzemijającej wyjątkowości legendarnego już zespołu. Perfect, 24 kwietnia, Azoty Arena, godz. 20, bilety 60-120 zł

Szczecin – Berlin – Szczecin Niezwykle ciekawie zapowiada się niemalże mistrzowski pokaz wirtuozerii. Trzech wspaniałych instrumentalistów – Krzysztof Polonek - skrzypek filharmoników berlińskich, Katarzyna Polonek współpracująca z Staatskapelle Berlin, Vienna Symphonic Orchestra czy berlińską orkiestrą radiową, oraz polska kameralistka Agata Igras-Sawicka, wykonają dzieła o czysto koncertującym charakterze. Kammermusik nr 3 na wiolonczelę i 10 instrumentów solowych to jeden z cyklu siedmiu utworów Hindemitha, przeznaczonych na różne zespoły kameralne. Trzecia „Muzyka kameralna” bywa również nazywana koncertem wiolonczelowym, ponieważ wiolonczela wirtuozowsko „współzawodniczy” z zespołem, a układ części przypomina budowę tradycyjnego koncertu. 12 kwietnia, Filharmonia Szczecińska, godz. 17, bilety 20-50 zł

Grają u siebie Będzie to jeden z dwóch koncertów w całej kwietniowej trasie duetu, podczas których towarzyszyć mu będą muzycy z zespołu The Pimps. Szczecinianie potwierdzili, że prace nad nowym albumem trwają intensywnie i płyta prawdopodobnie ukaże się jesienią. Duet już nie raz zaskakiwał szczecińską publiczność, a to nową aranżacją, a to strojami. Panowie zapewnili nas, że i w tym przypadku nie będzie inaczej – na szczecińskim koncercie zagrają premierowo singiel, promujący nadchodzący album. Przed Łoną i Webberem na scenie pojawi się młody zespół MA, który obecnie kończy prace nad swoim debiutanckim albumem. W utworach tej utalentowanej piątki ze Szczecina słychać doskonałe połączenie inspiracji zaczerpniętych m. in. z soulu i muzyki etnicznej z wyraźnie współczesnymi brzmieniami elektronicznymi. Łona, Webber & The Pimps, 17 kwietnia, Słowianin, godz. 21, bilety 30-40 zł

C

Fenomen Kabanosa Grupa Kabanos pod koniec kwietnia zagra w klubie Słowianin. To ewenement polskiej sceny niezależnej, zespół taki sam jak żaden inny. Grupa bez podpisanego kontraktu i wsparcia wytwórni muzycznych ma już w całej Polsce rzeszę wielbicieli. Powoli stają się prawdziwą gwiazdą sceny alternatywnej, będącą w opozycji do masowych mediów i popkultury. Kabanos, 25 kwietnia, Słowianin, godz. 20, bilety 33-40 zł

#53

L

U

B

Granie od czwartku do soboty Cafe Venezia zaprasza także na imprezy z muzyką na żywo. Granie odbywa się w każdy kwietniowy czwartek, piątek i sobotę. W repertuarze: JackPot, DiValdi, Soul Brothers, Swing Lovers, Bossa na Boca i Retro Gitary. 2-30.04, Venezia Club, godz. 20. Wstęp wolny.

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 04/2015


Kulturalnie

Foto: Ewa Kaziszko / MOTIF STUDIO

#

OFF Marina zaprasza na święto niezależnych wytwórni płytowych, sklepów muzycznych i miłośników płyt winylowych. Record Store Day Szczecin to przede wszystkim prezentacja kultury muzycznej, spotkania z muzykami, prelekcje, muzyka na żywo, giełda płytowa, wernisaże i nade wszystko możliwość spotkania z wydawcami z Polski, Niemiec, Danii i Belgii. To także strefy tematyczne, w których obok prelekcji znanych artystów - Piotra Banacha, Zdzisława Jodki - można będzie poznać meandry prawa autorskiego w trakcie wykładu Adama „Łony” Zielińskiego, zapoznać się ze specyfiką plakatu muzycznego na wykładach Irka Kuriaty i Lexa Drewinskiego oraz w video kawiarni wziąć udział w transmitowanych wywiadach ze specami od muzycznego mainstreamu. Record Store Day Szczecin to całodzienne wydarzenie, połączone ze strefą kulinarną, kawiarnianą, towarzyską i koncertową. Record Store Day jest też próbą odpowiedzi na pytanie o nowe formy wydawnicze oraz spotkaniem na linii twórca – wydawca – odbiorca. Szczecin od pokoleń wyznaczał trendy w muzyce, poczynając od słynnego Festiwalu Młodych Talentów (1962-63 r.), który wypromował takich artystów, jak Czesław Niemen, Helena Majdaniec czy Tadeusz Nalepa. W latach ’90, w momencie otwarcia Polski na świat, był ośrodkiem rozkwitu kultury klubowej. To tutaj działały takie ekipy jak Electric Rudeboyz czy Family Groove. Wtedy też Szczecin nazywano polskim Se-

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 04/2015

attle za sprawą Dum Dum i HEY. Szczecin to także między innymi Pogodno i SNUZ. Dzisiaj Szczecin jest siedzibą największej wytwórni punkowej i ska: Jimmy Jazz Records, to w Szczecinie funkcjonuje najsłynniejsza w Polsce hip-hopowa wytwórnia Stoprocent, to tutaj odbywał się przez kilka lat jeden z najważniejszych festiwali muzyki klubowej w Europie - Boogie Brain Festival. Stąd pochodzi głos rapowej publicystyki autorstwa Łony i Webbera (DobrzeWiesz Nagrania). O muzycznym charakterze Szczecina świadczą także doskonale radzący sobie na scenach zachodnich - zwłaszcza berlińskich - DJ-e i producenci: Catz ‚n Dogz, kolektywnie działająca „Canalia” oraz „Black Cookies”. Od ponad 15 lat odbywa się tu Festiwal Międzynarodowe Zmagania Jazzowe oraz funkcjonuje SoJazz Records. Szczecin ma w sobie muzyczną moc i mocnych muzycznie ludzi, między innymi do nich adresowane jest to wydarzenie.

#54

OFF Marina, Chmielewskiego 18, 18 kwietnia, w godzinach 12:00 - 21:00


Kulturalnie

#

Niedźwiecki, Wojtasik i jazz znad Bałtyku W kwietniu usłyszymy w Szczecinie świetnych wykonawców jazzowych z rejonu Morza Bałtyckiego na festiwalu Me.Ba. Tekst: Małgorzata Klimczak / Foto: Archiwum Me.Ba to wydarzenie artystyczne promujące kultury muzyczne krajów basenów mórz śródziemnego i bałtyckiego. Sama nazwa festiwalu – Me.Ba to skrót od Mediterranean i Bałtyk. Idea imprezy narodziła się dzięki współpracy szczecińskich jazzmanów ze swoimi kolegami z włoskiego regionu Apulia. W trakcie 5-letniej historii, na festiwalu prezentowali się zarówno młodzi artyści, jak i bardzo renomowani, do których możemy zaliczyć legendę polskiego jazzu Zbigniewa Namysłowskiego, norweską wokalistkę Kari Bremnes czy włoskiego gitarzystę Francesco Bruno. Warto również podkreślić, iż od trzech lat gospodarzem głównego koncertu Me.Ba jest bardzo popularny dziennikarz radiowej trójki - Marek Niedźwiecki.

studenci z duńskiego konserwatorium muzycznego z Esbjerg, dla których mistrzowskie warsztaty jazzowe poprowadzi Joris Teepe, dziekan wydziału jazzu z Akademii Muzycznej w Groningen (Holandia). Z kolei polska gwiazda jazzu Piotr Wojtasik zagra ze swoim najnowszy zespołem „Feel Free”. Szczeciński koncert poprzedzi występy grupy na najważniejszych imprezach jazzowych Europy, jak „Jazz nad Odrą” we Wrocławiu czy London Jazz Festival. Wojtasika wspierać będą legenda amerykańskiego jazzu, niegdyś akompaniator Elli Fitzgerald, pianista Bobby Few oraz szczeciński saksofonista Sylwester Ostrowski.

5 Me.Ba Jazz Festiwal stać będzie pod znakiem prezentacji artystów ze Skandynawii, USA i Polski. Usłyszymy szwedzką wokalistkę Cecilię Stalin z akompaniamentem jazzowego giganta perkusji Johna Betscha (USA), a Marek Niedźwiecki zaprezentuje swojego ulubionego wokalistę jazzowego z Norwegii Thomasa Dybdahla. Podczas imprezy pojawią się

Producent: Szczecińska Agencja Artystyczna Współpraca: Stowarzyszenie Orkiestra Jazzowa Partner: Radio Szczecin / Mecenat: Miasto Szczecin

Me.Ba Jazz Festiwal 2015 odbywa się w ramach obchodów „Dni Skandynawskich” w Szczecinie. R E K L A M A


Kulturalnie

#

Podróż w gorące rejony świata Za miejsce nagrania wspólnego albumu Joanny Tylkowskiej-Drożdż i Baltic Neopolis Quartet posłużyły nietuzinkowe wnętrza klasztoru średniowiecznego w Cedyni. Album jest swoistym prezentem dla melomanów, którzy słuchając muzyki, zechcą odrobinę cofnąć się w czasie i zatrzymać towarzyszący nam na każdym kroku, przerażająco szybki pęd życia. Tekst: Małgorzata Klimczak / Foto: Materiały własne

- Najnowsza płyta Baltic Neopolis Quartet i Joanny Tylkowskiej-Drożdż, zatytułowana jest Il Tramonto. Są na niej utwory włoskich i hiszpańskich twórców, czyli gorące i romantyczne rejony. Skąd pomysł na taki dobór utworów? Joanna Tylkowska-Drożdż: - Wszystko zaczęło się od Respighiego i jego wspaniałego dzieła, zatytułowanego Il Tramonto, którego tajemnicza i pozornie cicha atmosfera wyznaczyła klimat całej płyty. A skoro Respighi był Włochem, postanowiliśmy pójść za kluczem narodowościowym i poszukać dzieł napisanych przez włoskich twórców. Szukaliśmy utworów oryginalnie napisanych na kwartet smyczkowy i głos. To nie było łatwe. Emilia Goch: - Nie ma aż tak wielu utworów napisanych na kwartet smyczkowy i głos, dlatego ta płyta jest unikatowa. Ja nie spotkałam się jeszcze z takim składem grającym Respighiego. My natomiast zagraliśmy to tak, jak zostało skomponowane, trzymając się oryginalnej wersji kompozytora. Po wybraniu dzieł typowo włoskich, dopasowaliśmy do nich utwory z jeszcze cieplejszego rejonu świata - Hiszpanii.

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 04/2015

- Dla kogo chcieliście nagrać tę płytę? O jakim odbiorcy myśleliście? EG: - Nie sądzę, żeby jakikolwiek artysta nagrywał płytę skierowaną precyzyjnie do konkretnej grupy odbiorców. W naszej specjalizacji naturalną koleją rzeczy jest nagrywanie dzieł, których oddźwięk po koncertach jest bardzo pozytywny. Przez kilka ostatnich lat częste wykonania koncertowe utwierdziły nas w przekonaniu, że taka płyta na rynku fonograficznym powinna się znaleźć. Asia Tylkowska-Drożdż jako pierwsza zainicjowała pomysł nagrania płyty i tak się stało. Artysta zazwyczaj nagrywa płyty z potrzeby serca, a nie na potrzeby rynku, lecz ta płyta może się wydawać trochę komercyjna, gdyż klimat i niezwykła atmosfera typowo romantycznych dzieł wraz z sopranem powinna odpowiadać gustom bardzo szerokiej gamy odbiorców. JTD: - Gdy artysta czuje, że to, co robi ma sens, jeżeli w interpretację wkłada swoją wrażliwość, to przekazuje to słuchaczom. To jest najważniejsze. Nie należy planować, co się może sprzedać, co się może podobać, żeby trafiać w rynek, tylko uszanować słuchacza, że podejmie rozmowę z wykonawcą. Respighi i jego Il Tramonto to dzieło tak piękne literacko, że kiedy śpiewałam

#56


Kulinaria

#

je już któryś raz z kolei, pomyślałam, że warto zachować to na płycie. Poza tym uważam, że moje spotkanie z kwartetem BNQ powinno zostać utrwalone, żeby dotarło nie tylko do tych, którzy byli na koncercie, ale także do tych, którzy preferują odbiór muzyki w zaciszu domowym, do czego ta płyta znakomicie się nadaje. - Jak zaczęła się Wasza współpraca?

Baltic Neopolis Quartet powstał w 2008 roku z inicjatywy muzyków solistów szczecińskiej Baltic Neopolis Orchestra – absolwentów wyższych uczelni muzycznych w Berlinie, Londynie, Wrocławiu i Szczecinie. Pasją muzyków jest przede wszystkim klasyczny repertuar XX i XXI wieku. Joanna Tylkowska-Drożdż związana z Operą na Zamku od 2005 r. jako śpiewaczka solistka (sopran). W roku 2012 otrzymała nominację do nagrody Bursztynowego Pierścienia dla najlepszego aktora roku za rolę Rosalindy w „Zemście nietoperza” J. Straussa.

JTD: - Baltic Neopolis Quartet to zespół posiadający renomę, nagrał kilka płyt, zagrał niezliczoną liczbę koncertów z przeróżnymi światowej klasy artystami, więc dla mnie jako śpiewaczki, ważne jest, że możemy się wymieniać pozytywną energią. Pierwsze spotkanie było takie, że Emilia zadzwoniła do mnie i powiedziała: „wiesz, jeszcze nie graliśmy razem”. Pierwszy koncert zagraliśmy na dziedzińcu Muzeum Narodowego i był to koncert z muzyką Wolfganga Amadeusza Mozarta. Tak to się zaczęło. - Kto zazwyczaj proponuje repertuar koncertowy? EG: - Zapraszamy do udziału artystów, ale programy ustalamy wspólnie. Zawsze są to sugestie artystów. Ze względu na specyfikę zespołu smyczkowego, nie zawsze możemy wszystko wykonać, ale zazwyczaj kwestie repertuaru są wspólną decyzją wraz z zaproszonymi gośćmi, chyba że koncert jest tematyczny

i wtedy dostosowujemy się do sugestii organizatora. - Koncert promujący płytę już się odbył, a co dalej? Gdzie będzie można Was ponownie usłyszeć? EG: - Płyty oczywiście będziemy sprzedawać na wszystkich swoich koncertach. Jest to na tyle unikatowy projekt, że powinien znaleźć swoich odbiorców, a naszym marzeniem jest abyśmy nie my szukali odbiorców, tylko odbiorcy nas.

JTD: - Dobry utwór wcale nie musi być nagrywany z dużym składem orkiestry. Kompozytorzy też mieli świadomość, że wykonanie ich utworów pociąga za sobą pewne koszty, a czasem ograniczenie składu znacząco wpływa na jakość wykonania. Niedawno pewien kompozytor powiedział, że chętnie napisze dla mnie utwór, ale musi być ograniczona ilość muzyków w orkiestrze, bo inaczej tego nie sfinansujemy. W czasach Respighiego były takie same problemy jak dzisiaj. Kompozytorzy musieli myśleć o tym, jak pokazać swoją pracę. W przypadku Il Tramonto akurat udało nam się połączyć piękne z przyjemnym i pożytecznym. - Skoro jest tak pięknie, to jakie macie wspólne plany? EG: - Planujemy duże wydarzenie z okazji urodzin Uniwersytetu Szczecińskiego. Nasz kwartet i Joasia.

R E K L A M A


Rozmowa

#

Co u Pani/Pana słychać?

Teraz napiszę prawdziwy thriller Tekst: Bogna Skarul / Foto: Sebastian Wołosz

- Co u Ciebie Marku słychać? - Robię właśnie ostatnie poprawki do kolejnej książki.

księgarskim, to szalenie specjalistyczne opracowania „zachodnie”. Do tego podejmuje się w nich bardzo wąski wycinek niewyjaśnionej rzeczywistości. A mi chodziło o to, aby pokazać coś w całości.

- Co to będzie za książka? - Thriller. Książka ma już swój tytuł - Remedium 111. Ale nie pytaj mnie, co to znaczy. Każdy, kto przeczyta będzie wiedział, dlaczego ją tak nazwałem. Tytuł odnosi się do treści. - Ale chyba możesz powiedzieć o czym będzie ta książka? - Akcja dzieje się w Hiszpanii, na Ukrainie, w Polsce. Ma pewne konotacje z dzisiejszą sytuacją na Ukrainie. Mówi o działaniach sił specjalnych Polski, ale także amerykańskich i ukraińskich. Mówi o pewnych niezgodnościach między prezydentami a premierami na Ukrainie i w Polsce. I jest jeszcze jeden wątek, który mówi o przeszłości. Ale to wszystko jest powiązane z II wojną światową i początkami Słowian na naszych ziemiach. - Parę tygodni temu wydałeś książkę „Bękarty bogów”. Czytelnicy już się dopytują, gdzie ją można kupić? - W dziale handlowym „Głosu Szczecińskiego”. Jest też w księgarni Sedina, która specjalizuje się w promowaniu książek autorstwa szczecińskich pisarzy.

Marek Rudnicki

dziennikarz, ekonomista, informatyk. W okresie pierwszej Solidarności pracował w Krajowej Komisji Koordynacyjnej NSZZ Solidarność Pracowników Poligrafii. Współprowadził wówczas periodyk „Akapit” oraz pisywał do dwutygodnika „Kwadrat”. Razem ze Stanisławem Kocjanem utworzyli w zarządzie Solidarności pierwszy wówczas w Polsce związek zawodowy pracowników Solidarności. Pierwsza „legalna” praca w tygodniku „Morze i Ziemia”, a po jego likwidacji, w Głosie Szczecińskim. Ma na koncie cykl wielu artykułów poświęconych paleoastronautyce, w tym w prasie regionalnej i ogólnopolskiej, a także rosyjskiej. Wyróżniony tytułem „Publicysta Roku 1994” w konkursie Stowarzyszenia Dziennikarzy Rzeczypospolitej Polskiej w Szczecinie.

- A „Bękarty bogów” są o czym? Wszystkim mówię, że to książka o tajemnicach. Książka opowiada o paleoastronautyce, a paleoastronautyka zajmuje się pochodzeniem człowieka w kontekście interwencji zewnętrznej na Ziemi. W „Bękartach bogów” chciałem przede wszystkim pokazać, że świat jest pełen tajemnic. A także, że nie wszystkie te tajemnice zostały rzeczywiście wyjaśnione. Chodziło mi też o to, aby ta książka stała się swoistym elementarzem dla młodych ludzi, którzy nie pamiętają okresu lat 60., 70., a nawet 80. XX w., gdy temat pochodzenia człowieka był bardzo głośny. I to, co wówczas było tylko teoriami, dziś wielokrotnie znalazło potwierdzenie w nauce. W szkołach nadal się uczy, że pochodzimy od małpy, a to nie musi być prawdą. Kolejnym przyczynkiem do napisania książki była obserwacja, że to, co w tej chwili ukazuje się na rynku

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 04/2015

- Oprócz pisania książek, normalnie pracujesz jako dziennikarz. Jak sobie z tym wszystkim dajesz radę? - Żona mi ostatnio powtarza, że jak nie spowolnię, to zaraz nie będę mógł siebie zobaczyć w lustrze. Podobno wyglądam jak śmierć. Wiem, że powinienem zwolnić, ale jakoś się nie udaje. Dziennikarstwo i pisanie to taki specyficzny zawód. - Chyba potrzebny Ci urlop. - Czekam na niego z utęsknieniem. Chcę jak zwykle wyjechać w polskie góry. Oczywiście zabieram ze sobą mojego psa. Saba to golden redriever labrador. Pies spory i dużo miejsca zajmuje w aucie. - Do lata jeszcze sporo czasu, czy coś planujesz przed wakacjami? - Wraz ze znajomymi chcemy w końcu wydobyć aliancki samolot z dna jeziora. Szukamy na to pieniędzy. Mieszkańcy okolic tego jeziora już wcześniej wydobywali z dna różne części wraku. Ale nie wszystko. Jesteśmy ciekawi, co tam jeszcze na dnie leży.

- Co zrobicie z tym wrakiem? - Już jesteśmy po rozmowach z dyrektorem Muzeum Narodowego w Szczecinie, który planuje w naszym mieście utworzenie muzeum Szczecina z prawdziwego zdarzenia. Chce tam pokazać wszystko, co się z naszym miastem wiąże. Nasz wrak idealnie się do tego nadaje, bo to był samolot, który brał udział w bombardowaniu Szczecina. - W środowisku znany jesteś z umiejętności majsterkowicza. Coś ostatnio „zmajstrowałeś”? - Własnymi rękami postawiłem na działce domek ogrodowy. To jest domek drewniany. Największy kłopot miałem, kiedy stawiałem dach. Bele ważyły po 100 kilogramów. Jeszcze muszę w tym domku pogrzebać. Ale ja to kocham. Uwielbiam bawić się w drewnie i kamieniu. Niestety, nigdy na to nie mam czasu.

#58


R E K L A M A


Trendy Towarzyskie

#

Lions Club Jantar dla kobiet Ponad 100 pań przyszło z okazji Dnia Kobiet na imprezę, jaką zorganizował klub LC „Jantar”. Członkinie klubu połączyły spotkanie z imprezą charytatywną. Zbierały pieniądze na doposażenie centrum rehabilitacji pooperacyjnej szpitala onkologicznego przy ul. Strzałowskiej. Sprzedawały zaproszenia na zabiegi kosmetyczne i upiększające, bilety do kina Pionier, zaproszenia na ćwiczenia fitness i biżuterię z onyxu. - Zebrałyśmy około 3 tys. zł - mówi Agnieszka Piesik, prezydent LC Jantar. - Mamy nadzieję, że pieniądze pomogą w wyposażeniu gabinetów rehabilitacyjnych w szpitalu. Ale - co nie mniej ważne - na imprezie świetnie się bawiłyśmy. To w końcu święto kobiet. (bs)

Grażyna Balcerowicz (w czerwonej sukience) z Holda Balcerowicz kupiła biżuterię ceramiczną.

Po prostu Olbiński Rafał Olbiński po raz trzeci w ostatnim czasie zawitał do Szczecina. A to na zaproszenie Fundacji Neptuna Sięgnijcie Gwiazd. Tym razem fundacja zaprosiła szczecinian na wernisaż do nowej filharmonii. Rafał Olbiński prowadził licytację plakatów ze swojej kolekcji. Kwota z licytacji przeznaczona została na stypendia dla uczniów. Rafał Olbiński to znany na świecie malarz, ilustrator i projektant. Jest artystą plastykiem, jednym z najbardziej rozpoznawalnych na świecie. Jego prace były nagradzane już ponad 150 razy na międzynarodowych imprezach, a plakaty Oskarem za Najbardziej Znaczący Plakat Roku Prix Savignac w Paryżu w 1994 roku. (bs)

Od lewej: Maria Meyer, Grażyna Bulanowska i Renata Marcinkiewicz.

Na wernisaż zaprosiła dyrektorka szczecińskiej filharmonii Dorota Serwa, obok mistrz Rafał Olbiński i Jolanta Drąszkowska.

W pokazie mody udział wzięły Agnieszka Piesik, prezydent LC Jantar, Grażyna Bulanowska i Halina Stanuch.

Ewa Nieżychowska na pokazie mody. Kurator wystawy Dorota Kawecka i mistrz Rafał Olbiński licytuje jedną ze swoich prac.

Od lewej Weronika Łyczywek, Renata Nowakowska i Justyna Krochmal.

Pokaz mody z udziałem zaproszonych Pań.

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 04/2015

Beneficjentem spotkania w nowej filharmonii jest dyrektor Liceum Plastycznego Artur Sawczuk. W licytacji wzięła też udział radna Małgorzata Jacyna-Witt.

Agata Pleśniarowicz, architekt, i Dorota Słojewska, stomatolog, które wylicytowały dwa plakaty Rafała Olbińskiego.

Pokaz tańca.

#60

Foto: Andrzej Szkocki

Foto: Andrzej Szkocki

Donata Juszczak i Agnieszka Piesik.


Trendy Towarzyskie

#

Oni kreują piękno

Mariola Landowska w Szczecinie

19 marca w Willi West Ende świętowali zwycięzcy plebiscytu „Laur Piękna”. To pierwsza edycja konkursu zorganizowanego przez redakcję „Głosu Szczecińskiego”. W kategoriach: najlepsze studio urody, najlepszy klub fitness/siłownia, najlepsza fryzjerka/fryzjer, najlepsza kosmetyczka wyłonionych zostało 53 laureatów ze Szczecina i okolicznych powiatów. (cela)

Wyjechała ze Szczecina jeszcze w ubiegłym wieku, ale co jakiś czas stara się do swojego miasta przyjeżdżać i odwiedza wtedy starych znajomych. Ostatnio przyjechała ze swoimi obrazami i pokazała je na wernisażu u Moniki Krupowicz w Open Gallery. Mariola Landowska od paru lat mieszka w Portugalii, wcześniej badała zwyczaje Indian w Brazylii, była też w Indiach i Maroku. Bo choć skończyła w Szczecinie technikum budowlane, malarstwa uczyła się we Włoszech. Kształciła się również z zakresu etnografii i mitologii. Dziś jej obrazy są nieprzeciętnie kolorowe i pełne mitologicznych symboli. (bs)

Elżbieta Piasecka (z lewej) oraz Agnieszka Cieślik, właścicielki najlepszego salonu urody w Szczecinie – Ambiente. Bogumił Rogowski z Busines Club Szczecin z żona Ewą.

Na trzecim miejscu wśród salonów fryzjerskich w Szczecinie znalazło się Studio Stylizacji Fryzur Agnieszki Marcinkowskiej. Obok Ynona HusaimSobbecka, z-ca red. nacz. „Głosu Szczecińskiego”.

Foto: Sebastian Wołosz

Irina Kisielowa, projektantka wnętrz, z przyjacielem.

Nagrody dla artystów

Piotr Pałka z Uniwersytetu Szczecińskiego.

Edyta i Jędrzej Wijasowie.

Krzysztof Meisinger, znakomity wirtuoz gitary otrzymał Nagrodę Artystyczną Miasta Szczecin za rok 2014. Podczas uroczystej gali w filharmonii wręczono także tytuł Mecenasa Kultury firmie Calbud. Na gali pojawiło się mnóstwo ludzi związanych z kulturą i nie tylko. (mk)

Mariola Landowska, bohaterka wieczoru.

Dwaj żeglarze: z prawej Jerzy Kusmider z Kanady.

Monika Krupowicz, właścicielka Open Gallery, Grażyna Raczkowska, kolekcjonerka sztuki.

#61

Wiesława Markiewicz z Akademi Sztuki i Andrzej Tomczak, fundator pleneru w Marianowie.

Foto: Andrzej Szkocki

Prezydent Szczecina Piotr Krzystek (z lewej) oraz laureat Nagrody Artystycznej Krzysztof Meisinger.

Foto: Sebastian Wołosz

Krzysztof Mieszkowski, dyrektor Miejskiej Biblioteki Publicznej (z lewej), i Zbigniew Niecikowski, dyrektor Teatru Lalek Pleciuga.

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 04/2015


TU NAS ZNAJDZIESZ KAWIARNIE

• Starbucks Coffee, Brama Portowa, CH Kaskada • Columbus Coffee, „Galaxy” ,Wyzwolenia 18-20, „Turzyn”, Boh. Warszawy 42, „Oxygen” Malczewskiego 26, „DriveUp!”, Struga 36, „Piastów”, Piastów 5/1, „Nikola”, Krzywoustego16, „Medyk”, Bandurskiego 98, „Meeting Point”, Żołnierza Polskiego 20 • Coffee Heaven, CH Galaxy • City Break, CH Galaxy • Cafe Club, CH Galaxy • So!Coffee, CH Outlet • Fabryka, Deptak Bogusława 4/1 • Fanaberia, Bogusława 5 • Teatr Mały, Bogusława 6 • Czili kafe, Bogusława X 2/1 • Cafe Castellari, Jana Pawła II 43 • Public Cafe, Jana Pawła II 43 • Cinnamon Garden, Jana Pawła II, Tuwima • CafeIn, Kaszubska 67 • Coffeefun, Łubinowa 75 • Cafe Popularna, Panieńska 20 • Coffee Point, Sikorskiego róg Pułaskiego • Coffe Point, Staromiejska 11 • Public Cafe, Wielka Odrzańska 18 • Kawiarnia Koch, Wojska Polskiego • Czekoladowa Cukiernia „SOWA”, Wojska Polskiego 17 • Czarna Owca, Wojska Polskiego 29/9 • Dom Chleba, Niepodległości 2 • Cafe Hormon, Monte Cassino 6 • Corner Cafe, Tkacka 64d • Jazz Bar Spotkanie, Warowna 9, Stargard Szczeciński

SALONY FRYZJERSKO KOSMETYCZNE i SPA

• Beverly Hills Akademia Urody, CH Auchan, CH Galaxy, CH Kaskada • Studio Urody Masumi, Bogusława 3 • Dr Irena Eris Kosmetyczny Instytut, Felczaka 20 • Imperium Wizażu Jagiellońska 7 • Modern Design Piotr Kmiecik, Jagiellońska 93/3 • ART MEDICAL CENTER, Langiewicza 28/U1 • Cosmedica, Leszczynowa (Rondo Zdroje) • L’amour Institute, Łokietka 7 • Filozofia Piękna, Mała Odrzańska • Salon fryzjerski YES, Małkowskiego 6 • Salon Fryzjerski Keune, Małopolska 60 • Studio Fryzjerskie Karolczyk, Monte Cassino 1/14 • Belle Femme, Monte Cassino 37a • Cosmedica, Pocztowa 26 • Hair & tee, Potulicka 63/1 • Obssesion, Wielkopolska 22 • Dermedica, Wojska Polskiego 215 • Enklawa Day Spa, Wojska Polskiego 40/2 • Bailine, Żółkiewskiego 13 • Sam Sebastian Style, Pocztowa 7 • Studio Fryzjerskie VEGAS, Panieńska 46/6 • Atelier Jagiellońska 9, ul. Jagiellońska 9 • Fryzjerskie Atelier Katarzyny Klim, Królowej Jadwigi 12/1 • Salon kosmetyczny Gaja, Wojska Polskiego 10 • Hotel SPA Akacjowy Dwór Trzebiatów 14 k/ Stargardu • Salon Urody O.K. Leduchowskiego 19 • Gabinet Kosmetyczny Dorota Stołowicz, ul. Mazurska 20

RESTAURACJE

• Takumi Sushi Bar, CH Galaxy • Sphinks, CH Kaskada • Restauracja Szczecin, Felczaka 9 • Avanti, Jana Pawła II 43 • Restauracja Ładoga, Jana z Kolna • Porto Grande, Jana z Kolna 7 • El Globo, Józefa Piłsudskiego 26 • Na Kuncu Korytarza, Korsarzy 34, Zamek • Casa Del Toro, Nowy Rynek 2 • Planeta, Osiek 7 • Bombay, Partyzantów 1 • Sake Sushi, Piastów 1 • Z Drugiej Strony Lustra, Piłsudskiego 18 • Stara Piekarnia, Piłsudskiego 7 • Karczma Polska Pod Kogutem, Plac Lotników 3 • Trattoria Toscana, Plac Orła Białego 10 • Caffe Venezia, Plac Orła Białego 10 • Sushi Mado, Pocztowa 20

• Ricoria Ristorante, Powst. Wielkopolskich 20 • Chief, Rayskiego 16 • Buddha Thai and Fusion Restaurant, Rynek Sienny 2 • Pomiędzy, Sienna 9 • Radecki & Family, Tkacka 12 • Columbus, Wały Chrobrego 1 • Chrobry, Wały Chrobrego 1 b • Colorado Steakhouse, Wały Chrobrego 1a • Bohema, Wojska Polskiego 67 • Willa Ogrody, Wielkopolska 19 • Atrium, Wojska Polskiego 75 • Willa West Ende, Wojska Polskiego 65 • Niebo Wine Bar, Cafe Rynek Sienny 3 • La Passion du Vin, Sienna 8 • Chałupa, Południowa 9 • Bachus, Sienna 6 • Dieta Bar, Willowa 8 • Sabat, Warowna 5, Stargard Szczeciński • Hotel - Restauracja SPICHLERZ, Czarnieckiego 10, Stargard Szczeciński

KLUBY SPORTOWE I FITNESS

• Szczecińskie Centrum Tenisowe, Dąbska 11a • Fit Town, Europejska 31 • North Gym Fitness Club, Galeria Północ, Policka 51 • RKF, Jagiellońska 67/68 • Marina Squash Fitness Club Karpia 15 • Lady Fitness&Wellness, Mazowiecka 13 • Fitness Club, Monte Casino 24 • Marina Club Dąbie, Yacht Klub Polska Szczecin Przestrzenna 11 • Squash na Rampie, Jagiellońska 69 • Kręgielnia MK Bowling, CH Galaxy II piętro • Elite Sport Club, Spółdzielców 8k, Mierzyn • Fitness Forma, Szafera 196 B • Universum Fitness Club, Wojska Polskiego 39a • Bene Sport Centrum, Modra 80

SKLEPY I SALONY MODOWE

• Salon Mody Brancewicz, Jana Pawła II 48 • Atelier PASJA, Wojciecha 12 • BM, Wojska Polskiego 29 • MarcCain, Wojska Polskiego 43 • CH Galaxy, punkt informacyjny • Natuzzi, Struga 25 • MOOI wnętrza, Wojska Polskiego 20 • B.E. Kleist Jubiler, Rayskiego 20/2 • Marczewski Showroom Niebuhrstrasse 11 Berlin Charlottenburg • KAG Meble i Światło S.C., Struga 23 • Sklep Firmowy Zakładów Ceramiki Bolesławiec, Krzywoustego 78 • Salony Terpiłowski, C.H.KASKADA (Niepodległości 36), C.H.AUCHAN (Ustowo 45) , C.H.STER (Ku Słońcu 67), C.H.GALAXY (Al. Wyzwolenia 18) , C.H.TURZYN (Boh. Warszawy 42), Jagiellońska 16 • Organic Garden, Kaszubska 4 • Pracownia krawiecka Tango, Chopina 22 • Sklep EKOdeli, Piastów 73 • 6 Win, Nowy Rynek 3 • Trend S.C. Długa 4B, Mierzyn • Trussardi, Wojska Polskiego 29 • Renoskór, Kr.Jadwigi 1 • Moda Club, Wyzwolenia 1 • Ebras.pl, Boh. Getta Warszawskiego 8/9 • Geobike Mickiewicza 21 • Geobike, Boh. Warszawy 40, Galeria Nowy Turzyn • Morze Wina, Zwycięstwa 121 • Max Mara , Bogusława X 43

• Hipokrates, Ku Słońcu 2/1 • Dentus, Mickiewicza 116/1 • Venus Centrum Urody, Mickiewicza 12 • Intermedica Centrum Okulistyki, Mickiewicza 140 • Medi Klinika, Mickiewicza 55 • Orto Perfekt, Ogińskiego 12 • Dental Implant Aesthetic Clinic, Panieńska 18 • Medicus, Plac Zwycięstwa 1 • Perładent - Gabinet Stomatologiczny, Powstańców Wielkopolskich 4c • Stomatologia Mierzyn, Welecka 38 • Stomatologia Kamienica 25, Wielkopolska 25/10 • VitroLive, Wojska Polskiego 103 • Medycyna Estetyczna Osadowska, Wojska Polskiego 92 • Gabinet Orto-Magic, Zaciszna 22 • New 4You, Dorota Szwarc, Boh. Getta Warszawskiego 19/2 • Laser Studio, Jagiellońska 85/1 • Studio masażu Lava, Tymiankowa 5b • Szczecińska Klinika Dzienna, Ku Słońcu 56 • AMC Art Medical Center, Langiewicza 28/U1 • AestheticMed , Niedziałkowskiego 47 • Nowy Impladent, Stoisława 3/2 • Artplastica Klinika Chirurgii Plastycznej, ul. Wojciechowskiego 7 • Lecznica Dentystyczna KULTYS, ul. Bolesława Śmiałego 17

BAWIALNIE DLA DZIECI • Kraina Zabaw, Iwaszkiewicza 103 • Tygrysek, Krakowska 38A • Bajkowo, Nowowiejska 1D, Bezrzecze • Party-Studio, Tkacka 19/22 • Kurnik Talentów, Wielkopolska 25/9 • Norbelino, Wojska Polskiego 20

KANCELARIE ADWOKACKIE I NOTARIALNE

• Lizak, Stankiewicz, Królikowski, Boh Getta Warszawskiego 1/4 • Biel, Judek, Poczobut-Odlanicki Sp.p, Energetyków 3/4 • Dariusz Babski, Jan, Deptak Bogusława 5/3 • Daleszyńska, Jana Pawła II 17 • Mazurkiewicz, Wesołowski, Klonowica 30/1 • Andrzej Zajda, Monika Zajda-Pawlik, Monte Cassino 7/1 • Waldemar Juszczak, Niepodległości 17 • Mariusz Chmielewski, Odzieżowa 5 • Gozdek,Kowalski, Łysakowski, Panieńska 16 • Wódkiewicz, Sosnowski Stoisława 2 • Mikołaj Marecki , Św. Ducha 5a/12 • Licht Przeworska, Tuwima 27/1 • Szymon Matusia, Wawelska 1 / 2 • Zbigniew Barwina, Więckowskiego 7 / 14 • Marta Adamek-Donhöffner, Wojska Polskiego 197/1 • Agnieszka Aleksandruk-Dutkiewicz, Wyszyńskiego 14 • Citroen A. Drewnikowski, Andre Citroena 1, • Jakub Gruca, Wyzwolenia 5 Bohaterów Warszawy 19 • Peugeot Drewnikowski, Bagienna 36D, Rayskiego 2 • Marcin Gruca, Wyzwolenia 5/1 • Kancelaria Adwokacka Łyczywek, Krzywoustego 3 • Auto-Gryf Fiat, Alfa Romeo Białowieska 2 • Kancelaria Notarialna Zuzanna Wilk, • Polmozbyt Honda, Białowieska 2 ul. Tarczyńskiego 4/1 • Polmozbyt Peugeot, Plac Orła Białego 10 • Polmozyt Seat, Mieszka I-go 63 • Rosiak i Syn Renault, Dacia. ul. Bulwar Szczeciński 13 • Filharmonia w Szczecinie, Małopolska 48 • Holda / Chysler Dodge i Jeep, Gdańska 7 • Opera na Zamku, Energetyków 40 • Łopiński Spółka Jawna ul. Madalińskiego 7 • Teatr Współczesny, Wały Chrobrego 3 • Master Finanse/Master Auto, Golisza 6 • Teatr Polski, Swarożyca 5 • Lexus, Mieszka I 25 • Teatr Pleciuga, Plac Teatralny 1 • Łopiński Spółka Jawna, Madalińskiego 7 • Cafe Pleciuga, Plac Teatralny 1 • DDB Auto Bogacka Mercedes, Mieszka I 30 • Pionier 1909, Wojska Polskiego 2 • Ford, Pomorska 115B • Galeria Kierat, Koński Kierat 14 • Bemo Motors, Pomorska 115B • Galeria Kierat 2 , Małopolska 5 • Auto Bruno Volvo, Pomorska 115b • Galeria Orient, Małopolska 5 • Mercedes Mojsiuk, Pomorska 88 • 13 muz, Plac Żołnierza Polskiego 2 • Kozłowski Toyota, Struga 17 • Gmach Główny Muzeum Narodowego • Kozłowski Opel, Struga 31 B w Szczecinie, Wały Chrobrego 3 • Krotoski-Cichy Skoda, VW, Audi, Struga 1A • Muzeum Historii Szczecina, Oddział Muzeum • Polmotor Nissan, Struga 71 Narodowego w Szczecinie, Księcia Mściwoja II 8 • Polmotor KIA, Wisławy Szymborskiej 8 • Muzeum Sztuki Współczesnej, Oddział Muzeum • Subaru, Struga 78a Narodowego w Szczecinie, Staromłyńska 1 • Pehamot Skoda, Zielonogórska 32 • Galeria Sztuki Dawnej Muzeum Narodowego w • BMW i MINI Bońkowscy, Ustowo 55 Szczecinie, Staromłyńska 27 • Camp&Trailer, ul. Bohaterów Warszawy 37F • Trafostacja Sztuki, Świętego Ducha 4 • Szczeciński Inkubator Kultury, Wojska Polskiego 90

SALONY SAMOCHODOWE

KULTURA

BIURA PODRÓŻY

• Neckerman, CH Galaxy , Wojska Polskiego 11 • LTUR, CH Galaxy • TUI, CH Kaskada • Interglobus Tour, Kolumba 1 • Itaka, Krzywoustego 7 • Odra Travel, Piłsudskiego 34 • Tropicana Travel, Plac Lotników 6/1 • Rainbow Tours, Wojska Polskiego 12 • Hepi Sport-turystyka, Mazowiecka 1 • Kawa i Podróże Lotos Travel – Klub Podróżnika, Małopolska 4

BIURA NIERUCHOMOŚCI GABINETY LEKARSKIE DEWELOPERZY I MEDYCYNY ESTETYCZNEJ I• Baszta Nieruchomości, Panieńska 47 • Estetic, Kopernika 6 • Fabryka Zdrowego Uśmiechu, Ostrawicka 18 • Klinika Stomatologii i Implantologii Płatek Centrum, ul. Wyszyńskiego 14 • Klinika Kosmetologii i Medycyny Estetycznej Płatek Centrum., ul. Duńska 26/1 • Dom Lekarski, Bohaterów Warszawy 42 (CH TURZYN), Rydla 37, Gombrowicza 23 • HAHS Klinika, Czwartaków 3 • HAHS Centrum, Felczaka 10 • Dentus, Felczaka 18a • Ra-dent Gabinet Stomatologiczny, Krzywoustego 19/5

• VIP Nieruchomości ul. Bolesława Śmiałego 41/1 • Best Deweloper, ul. Sosnowa 6F

• Horyzont, Krzywoustego 15 • Inwestor Nieruchomości, Krzywoustego11-13 • SCN, Piłsudskiego 1A • Prestigo, Rayskiego 18 • Extra Invest, Wojska Polskiego 45 • Artbud, 5 lipca 19c • MAK-DOM, Golisza 27 • Calbud, Kapitańska 2 • Neptun Developer, Ogińskiego 15 • Modehpolmo Sp z o.o. Rodakowskiego 1/5 • SGI Plac Hołdu Pruskiego 9 (centrum biurowe MARIS)

INNE

• Urząd Miasta Szczecin, Armii Krajowej 1 • Urząd Marszałkowski Województwa Zachodniopomorskiego, Korsarzy 34 • Zachodniopomorski Urząd Wojewódzki, Wały Chrobrego 4 • Szczecińskie Centrum Przedsiębiorczości, Kolumba 86 • Północna Izba Gospodarcza, Wojska Polskiego 86 • Dragon Event , Twardowskiego 18 • PKP S.A.Oddział Gospodarowania Nieruchomościami, 3 Maja 22 (I piętro) • Euroafrica ul. Energetyków 3 / 4 • Polska Żegluga Morska POLSTEAM , Pl. Rodła 8 • Nordea, Malczewskiego 26, Oxygen • Polska Fundacja Przedsiębiorczości (sekretariat), Monte Casino 32 • TVP oddz. Szczecin, Niedziałkowskiego 24a • Karcher Center Kerpol, Struga 31F • Radio ESKA, Matki Teresy z Kalkuty 6 • Labirynt Laser Tag , Niepodległości 18-22 • Salon Meblowy Quatro J&K, Centrum Meblowe TOP Schopping, ul. Hangarowa 13 • Kwiaciarnia Maria, ul. Traugutta 6 • Drzwi i podłogi VOX, ul. Cukrowa 12a • Hotel Zamek Centrum, ul. Panieńska 15 • Litwiniuk Property - global real estate advisor, Piastów Office Center, Al. Piastów 30


Spotkajmy się na Osiedlu 91 421 20 61

Małe osiedle willowe w Bezrzeczu 17 dwurodzinnych willi o unikatowym na rynku szczecińskim standardzie Planowany termin zakończenia budowy: czerwiec 2015



Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.