MM Trendy #5 (38)

Page 1

MAJ 2016 NUMER 05 (38) / WYDANIE BEZPŁATNE

Aneta Kręglicka Zawsze byłam niezależną kobietą

Powrót do PRL-u

Projekt: Metamorfoza z Masi

Nowy wygląd, nowe życie Leszek Herman Wszystkie tajemnice „Sedinum”



#spis treści 05/2016 # 06 Newsroom Design, moda, wydarzenia

# 20 Felieton Mój portfel jest coraz grubszy

# 22 Rozmowa miesiąca Aneta Kręglicka

# 28 Edytorial Powrót do PRL-u

# 34 Showroom Be like mommy / Modnie i wygodnie

22 / Rozmowa miesiąca Aneta Kręglicka

# 36 Temat z okładki Metamorfoza z Masi

# 42 Moda Szczecin sprzed wieków

28 / Edytorial Powrót do PRL-u

# 46 Moto Arcydzieło inteligencji

# 54 Styl życia Dziecku trzeba dać się ponudzić

# 66 Kultura Na co wybrać się w maju

# XX Rozmowa Leszek Herman o „Sedinum”

# 72 Sport Biznes w sporcie – na polu czy na korcie?

# 76 Trendy towarzyskie Kto, z kim, gdzie, kiedy i dlaczego

#3


#Jarosław Jaz Redaktor naczelny

#Redakcja OKŁADKA:

Ostatnio zastanawialiśmy się w redakcji nad pewnego rodzaju wyczuwalną zmianą, która zachodzi wśród szczecinian, szczególnie tych młodszych (nawet duchem), dotyczącą sposobu myślenia o mieście, w którym żyjemy. Nie ma ona nic wspólnego z anonsowanym powszechnie propagandowym sukcesem tzw. dobrej zmiany. Chodzi raczej o narastającą lokalną dumę i aktywną identyfikację ze swoim miejscem na ziemi. Tego nie można ot tak zmierzyć linijką, ale daje się zauważyć w wypełnionych po brzegi koncertowych salach, w aktywności podczas różnego rodzaju branżowych spotkań, eventów czy mnogości oddolnych wydarzeń, za organizację których zabierają się szczecinianie. Dlaczego? Bo widzą, że jest dla kogo je robić. Bo coraz więcej osób chce brać czynny udział w lokalnym życiu, bo niesławny, legendarny już „niewykorzystany potencjał” Szczecina, który gdzieś tam jest, być może zaczyna nabierać kształtów i emanować energią, jaką realnie posiada. Poza kreatywnością szczecinian, tę energię budują również tak spektakularne sukcesy, jak ten, który odniósł budynek naszej filharmonii. Na kolejnych stronach magazynu między innymi o tym i innych sukcesach rozmawiamy z architektem Markiem Sietnickim. Tę energię na kartach lokalnego bestsellera „Sedinum” wykorzystał Leszek Herman, pisząc książkę ze Szczecinem w tle, jakiej nie powstydziłby się Dan Brown. To również odkrywanie nieznanych elementów życia w mieście, które dokonuje Katarzyna KirkiewiczFranczak, zabierając nas w fascynującą podróż poprzez modę dawnego Szczecina. Tę wielobarwną mozaikę, złożoną z setek osobowości i kreatywnej zbiorowości staramy się prezentować na łamach naszego magazynu, również chcąc dokładać element do budowania dumy ze Szczecina. Choć pracy jeszcze zostało całkiem sporo, to razem na pewno nam się powiedzie.

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2016

#4

NA ZDJĘCIU Szczecinianka Barbara Jaworska / odmieniona dzięki projektowi „Metamorfoza z Masi” FOTO Paweł Smoliński

Redakcja: Nowy Rynek 3, 71-875 Szczecin tel. 91 48 13 341; fax 91 48 13 342 mmtrendy.szczecin@polskapress.pl www.szczecin.naszemiasto.pl/mm-trendy Redaktor naczelny: Jarosław Jaz Product manager: Ewa Żelazko Promocja i marketing: Marta Rospara Redakcja: Paulina Targaszewska, Bogna Skarul, Małgorzata Klimczak, Tomasz Kuczyński, Agata Maksymiuk, Anna Folkman / Korekta: Beata Pikutowska Dział foto: Sebastian Wołosz, Andrzej Szkocki Skład magazynu: Ewa Kaziszko MOTIF studio Dystrybucja: Piotr Grudziecki Druk: COMgraph Sp. z o.o. Prezes oddziału: Piotr Grabowski Reklama: tel. 500 324 240, ewa.zelazko@polskapress.pl Wydawnictwo: Polska Press Grupa sp. z o.o. ul. Domaniewska 45, 02-672 Warszawa Prezes: Dorota Stanek

Dołącz do nas na www.facebook.com/ MagazynMMTrendy oraz Instagram.com/MM.Trendy Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść ogłoszeń. Materiałów, które nie zostały zamówione redakcja nie zwraca. Na podstawie art. 25 ust. 1 pkt 1 b ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych Media Regionalne sp. z o.o. zastrzegają, że dalsze rozpowszechnianie materiałów opublikowanych w MM Trendy jest zabronione bez zgody Wydawcy.



MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2016

Foto: archiwum własne

# Ne ws ro om

Szczecińska youtuberka podbija internet Każdy może założyć własny kanał na You Tubie i stać się producentem, reżyserem i prezenterem w jednym. Praca youtubera nie jest jednak wcale taka łatwa. Janovsky rok temu wystartowała z profesjonalnym kanałem w serwisie You Tube, obecnie obserwuje ją prawie 5 tys. fanów. Publikowanie filmów w internecie może być nie tylko hobby, ale również pracą na pełen etat. - Żeby zarabiać na YT, trzeba mieć bardzo dużo odsłon i subskrypcji - mówi Janovsky. Kilka tysięcy to liczba, która zadowoli właściciela kanału i zrobi wrażenie na widzach, ale nie pozwoli wygenerować prawdziwych zysków. Trzeba wiedzieć, że podobnie jak nie każdy ma predyspozycje, by stać się lekarzem czy prawnikiem, nie każdy może zostać youtuberem. Założenie konta na YT zajmuje dwie minuty. Jednak realizacja programu, to dni, a nawet tygodnie pracy. - Złożenie jednego odcinka to żmudna praca - wyjaśnia Janovsky. - Z zawodu jestem grafikiem, więc jest mi ciut łatwiej. Może kiedyś będę miała więcej subskrypcji i będę z tego żyła. Póki co, najważniejsza jest zabawa. (am)

#6



Newsroom

Foto: Maria Peda, Multikino Polska, archiwum własne

#

i medycyna, Budownictwo i nieruchomości, Events i muzyka.

Pierwsza edycja Szczecin Business Awards Szczecin Business Awards™ to jedyny konkurs w województwie na tak dużą skalę, promujący najlepsze przedsiębiorstwa działające na szczecińskim rynku. Konkurs niesie za sobą ideę nagrodzenia najbardziej wartościowych firm. Nagrody przyznane zostaną za osiągnięcia, a nie po uiszczeniu opłaty. Wydarzenie ma trzy odsłony. Inicjatorami są Joanna Dudziak, właścicielka firmy Dudziak i Partnerzy oraz Bartosz Szostak, główny przedstawiciel Multikino Media. - Okazało się, że jednym z najtrudniejszych zadań jest wyróżnienie właściwych kategorii – mówi Joanna Dudziak, organizatorka wydarzenia. - Jest wiele ciekawych branży funkcjonujących w Szczecinie i okolicy. Po burzliwych dyskusjach wybrano 11 kategorii: Moda i uroda, Prawo i finanse, IT, Źródła energii, Outsourcing, Non Profit, Produkcja, Logistyka i spedycja, Farmacja

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2016

Druga odsłona jest skierowana do przedsiębiorców, którzy zdecydują się zgłosić sami, niezależnie od branży i zakresu działania. Wystarczy tylko wypełnić formularz zgłoszeniowy (do pobrania na www.businessawards.szczecin.pl) i przesłać do biura konkursu. 10 firm wybranych spośród nadesłanych, będzie walczyło o nagrodę w internetowym głosowaniu. Trzecia odsłona, to nagrody specjalne w siedmiu prestiżowych kategoriach: Męska i Kobieca Osobowość roku, Debiut roku, Biznesowe małżeństwo, Przyszłościowa idea, Spektakularny rozwój, Za całokształt, Osobowość medialna. Gala wręczenia nagród odbędzie się 19 maja w Multikino Galaxy. W czasie uroczystości wystąpią m.in. Kasia Buja i zespół taneczny finalisty You Can Dance Michała Pawłowskiego. Na gości będą czekały: pokazy luksusowych samochodów, degustacja wina, poczęstunek oraz after party. - Chciałabym, aby nagroda Szczecin Business Awards stała się znakiem wiarygodności, rzetelności i innowacyjności przedsiębiorców – mówi Joanna Dudziak. (am) Szczegóły na stronie: www.DudziakiPartnerzy.pl/wydarzenia oraz www.BusinessAwards.Szczecin.pl

#8



Newsroom

Foto: Andrzej Szkocki

#

Nowiutki mercedes na dziedzińcu DDB Auto Bogacka, Autoryzowana Stacja Obsługi Mercedes-Benz, zaprezentowała nową limuzynę Mercedesa Klasy E. Premiera odbyła się na dziedzińcu Muzeum Narodowego w Szczecinie. Auto zostało przedstawione w pakiecie stylistycznym AMG. Prócz walorów estetycznych, goście zapoznali się z nowościami w wyposażeniu mercedesa, w tym z najnowocześniejszym systemem bezpieczeństwa, sterowaniem ekranami za pomocą touchpadów na kierownicy, światłami LED najnowszej generacji oraz systemem obsługi auta za pomocą smartfonu. Nowy Mercedes Klasy E uchodzi za jeden z najbardziej prestiżowych w ofercie Mercedesa. (am)

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2016

#10


Foto: Archiwum prywatne

Foto: Andrzej Szkocki

Fashion Expo zadebiutowało w Szczecinie

Jechać na koniec świata

W ciągu dwóch dni, na 35-metrowym wybiegu, swoje kolekcje zaprezentowało 20 projektantów z całego świata. Podczas wydarzenia dostępna była strefa handlowo-wystawiennicza, gdzie goście mogli obejrzeć, przymierzyć oraz kupić autorskie projekty. Wśród wystawców pojawili się m.in. projektantka Agnieszka Rogozińska, Radosław Majdan ze swoją kolekcją perfum oraz butik Mia&Charlie z najnowszymi kolekcjami ekskluzywnych marek. - Jestem bardzo zadowolony z obecności na Fashion Expo - mówi Radosław Majdan. - Podoba mi się też miejsce realizacji tego projektu. Nie jest to olbrzymia hala, tylko bardzo eleganckie wnętrza dawnego pałacu. Seria pokazów rozpoczęła się od prezentacji m.in. największego futra świata Eli Olszewskiej. Kolejne pokazy należały do Patrycji Bryszewskiej, PinUps, Fanfaronady, Parys Furs oraz Gavel Warsaw. Pojawili się też Piotr Popiołek i Kinga Chłopek, Christina Bobkova i Lena Largo. (am)

#11

Ona - muzyk, on – student informatyki. Rzucili wszystko i wybrali się w podróż na koniec świata. Natalia Szarko i Maciej Mazurowski postanowili, że to ostatni moment, by zrealizować marzenia i wykorzystać życie tak, jakby tego chcieli. Maciek zrezygnował z pracy w korporacji, Natalia porzuciła lekcje muzyki. Zaaplikowali o wizę Working Holiday do Nowej Zelandii i znaleźli się wśród 100 wybranych osób z całego świata. Tak zaczęła się ich podróż. Zwiedzili już północną i środkową Tajlandię. Kiedy ich „złapaliśmy”, przebywali na jej południowych wyspach. Większość podróży to improwizacja, celem jest Nowa Zelandia. W podróży planują być około 1,5 roku. - Od momentu podjęcia decyzji o wyjeździe oboje ciężko pracowaliśmy, oszczędzając pieniądze na wyjazd. W Nowej Zelandii, oprócz zwiedzania zamierzamy także pracować. Jedno jest pewne, gdybyśmy mieli jeszcze raz podjąć decyzję, to podjęlibyśmy ją wcześniej, bo każda chwila jest dobra na zmianę swojego życia. Przygody Natalii i Maćka możecie obserwować na FB/manatkiwpodrozy (am)

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2016


Styl życia

Foto: Hiday

#

Targi mody Polfash Bramee po raz pierwszy w Szczecinie Showroomy z odzieżą od polskich marek i projektantów, strefa wywiadów prowadzona przez Łukasza Jakóbiaka z 20m2 czy też strefa chilloutu - tak prezentowała się pierwsza szczecińska edycja targów mody Polfash Bramee, zorganizowanych w Galerii Kaskada. Podczas targów odbyła się też akcja specjalna Style Hunter, podczas której wśród klientów Galerii Kaskada i odwiedzają-

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2016

cych targi specjaliści od stylu szukali modnie ubranych osób. Zwycięzcy otrzymali nie tylko bony podarunkowe na zakupy, ale też okazję do skorzystania z porad stylistki Eweliny Gralak czy Jessici Mercedes. Na targach pojawili się: wspomniana Ewelina Gralak, jedna z najpopularniejszych stylistek w branży modowej, Natalia Maczek z MSBHV, Łukasz Laskowski i Bartek Michalec z Zuo Corp. oraz Mona Kinal. (am)

#12


Klasa E 220 d – zużycie paliwa (średnio) – 4,1 l/100 km, emisja CO2 (średnio) – 107 g/km.

Nowa Klasa E. Arcydzieło inteligencji. Sprawdź innowacje Klasy E: www.mercedes-benz.pl/nowa-klasa-e

od 2099 PLN* *Rata miesięczna netto dla Klasy E 220 d w programie finansowania Lease&Drive Basic dla przedsiębiorców (wpłata wstępna: 10% ceny pojazdu, okres umowy: 48 miesięcy, przebieg całkowity: 80 000 km). Oferta Mercedes-Benz Leasing Polska Sp. z o.o.

, ul. Pomorska 88, 70-812 Szczecin Dąbie, tel.: +48 91 48 08 712; Stare Bielice 128, Koszalin, tel.: +48 94 34 77 372


Newsroom

#

Przyjdź, zagraj i sprawdź się! Chyba nie ma na świecie osoby, która nigdy nie słyszała słów ping pong. Obecnie jest to najpopularniejsza gra pod względem ilości zawodników na całym świecie. Szczecińska Marina Sport, będąca jednym z niewielu centrów profesjonalnego tenisa stołowego w Szczecinie, dostarczy owym wielbicielom emocji organizując kolejne niesamowite rozgrywki. W dniach 11-12 czerwca 2016 odbędzie się mianowicie Ogólnopolski Turniej Tenisa Stołowego BK Marina Open. Już dziś organizatorzy zapewniają, że będzie to impreza najwyższej klasy, w czasie której obejrzeć można zmagania czołowych polskich tenisistów, z czego co najmniej połowa przybędzie spoza

granic grodu, a przy tym zaobserwować jak za sprawą Mariny Sport rozwija się szczeciński tenis stołowy. Na sobotę 11 czerwca zaplanowane są rozgrywki eliminacyjne do turnieju głównego, natomiast w niedzielę 12 czerwca odbędą się ćwierćfinały i półfinały oraz finał turnieju. Jako, że na użytek turnieju przeznaczone zostaną całe górne piętro i cały dział badmintona, niebagatelna część Mariny Sport będzie niedostępna dla użytkowników na czas turnieju. Oprócz atrakcyjnych nagród pieniężnych dla zawodników zajmujących czołowe miejsca, wśród uczestników rozlosowane zostaną także kuszące nagrody rzeczowe. W każdym razie, turniej tenisa stołowego BK Marina Open, z całą pewnością będzie godnym uwagi wydarzeniem w szczecińskim kalendarzu imprez sportowych, na które zapraszamy zarówno potencjalnych uczestników, jak i kibiców.

R E K L A M A



Newsroom

Foto: Andrzej Szkocki

#

Święto winyla po raz drugi „Co za mainstream” to hasło drugiej edycji Record Store Day, który 16 kwietnia odbywał się w OFF Marinie. Można było posłuchać muzyki, kupić doskonałe płyty i spotkać ludzi, którzy muzykę kochają. Zagrali m.in. Złodzieje, Chango, premierę płyty miał aktor Konrad Pawicki, zaś wieczorem w ramach afterparty w Hormonie zaprezentował się projekt Stara Rzeka. (red)

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2016

#16


Wkrótce otwarcie!

To szczecińska odpowiedź na zagraniczne trendy. Miejsce, które powstało z pasji do gotowania i odkrywania nowych smaków. Nowocześnie i oryginalnie urządzone wnętrze wypełnione jest niepowtarzalną atmosferą. Wyłącznie świeże produkty, autorskie sosy, dbałość o szczegóły oraz profesjonalny serwis to znaki rozpoznawcze tego wyjątkowego miejsca. The Kitchen Meet & Eat to restauracja, w której smak jest aktorem pierwszoplanowym.

Szczecin Bulwar Piastowski

tel. +48 570 960 000


Newsroom

#

Trzy odsłony urodzin BNO

Wspomniane cykle koncertowe mają swoją specyfikę i określony charakter, a uczestniczą w nich mistrzowie wielu instrumentów, zaproszeni do współpracy przez orkiestrę. Obchody urodzin będą więc bardzo różnorodne. Pierwszy z koncertów odbędzie się w niedzielę, 8 maja w Sali Bogusława na Zamku Książąt Pomorskich w cyklu BNO+. Orkiestrze towarzyszyć będzie solista z Hiszpanii, Salvador Navarro, grający na waltorni. Artysta jest pierwszym waltornistą w Spanish National Orchestra. Część programu zostanie wykonana przez całą orkiestrę, a część w kwintecie. Zabrzmią utwory Mozarta i Rossiniego. – Myślę, że będzie to bardzo ciekawe i niecodzienne przeżycie dla publiczności. Niezbyt często mamy przecież okazję słuchać koncertów z waltornią w roli głównej. Dzięki takiemu układowi i współpracy z tym właśnie solistą, my także poszerzamy swoje horyzonty – mówi Emilia Goch.

W maju Baltic Neopolis Orchestra obchodzi swoje 8. urodziny. Z tej okazji będziemy mogli usłyszeć aż trzy koncerty zespołu z udziałem zaproszonych gości. TEKST Małgorzata Klimczak FOTO Hubert Grygielewicz

Druga urodzinowa odsłona będzie miała miejsce w niedzielę, 15 maja w Muzeum Narodowym w ramach cyklu Muzeum Muzyki. Baltic Neopolis Quartet oczaruje publiczność „amerykańską” kompozycją Antonina Dvoraka, inspirowaną jego pobytem w Nowym Jorku oraz nowym utworem argentyńskiej kompozytorki Claudii Montero. Obie kompozycje rozbrzmiewać będą w wyjątkowej przestrzeni odnowionego dziedzińca Muzeum Narodowego przy Staromłyńskiej, będzie to zatem znakomita okazja nie tylko do rozsmakowania się w dziełach wspaniałych kompozytorów, ale i odkrycia tego miejsca w zupełnie nowej, muzycznej odsłonie. – Wystąpimy tam po raz pierwszy po renowacji. To przepiękne miejsce cenimy za doskonałą akustykę. Mamy nadzieję, że po spektakularnej przemianie architektonicznej, publiczność będzie zafascynowana zarówno muzyką, jak i miejscem – mówi Emilia Goch. Świętowanie zakończy koncert z cyklu Wielcy Koncertmistrzowie w sobotę, 21 maja, podczas Europejskiej Nocy Muzeów. Koncert w ramach tego cyklu po raz pierwszy odbędzie się w Sali Kameralnej Filharmonii im. Karłowicza. – Do współpracy zaprosiliśmy wyjątkowego solistę. Będzie to dyrektor artystyczny pierwszej w pełni profesjonalnej orkiestry symfonicznej w Indiach - Marat Bisengaliev. Wybrany repertuar z pewnością wprawi wszystkich słuchaczy w szampański nastrój – mówi Emilia Goch. Solista sam wybrał program. Zabrzmią przede wszystkim utwory znane publiczności, co zawsze jest gwarancją dobrego odbioru. Zespół Baltic Neopolis Orchestra zadbał o to, żeby program urodzinowych wydarzeń był różnorodny i by trafił w gusta wielu słuchaczy, którzy uwielbiają dobrą muzykę. Do zobaczenia w maju na koncertach.

– Staramy się, by każde urodziny BNO były wyjątkowe i obchodzone w sposób szczególny – mówi Emilia Goch, szefowa zespołu. – W tym roku, w miesiącu urodzin postanowiliśmy wykonać koncerty w ramach wszystkich cykli, które realizujemy w Szczecinie. W urodzinowym planie znalazł więc swoje miejsce koncert w ramach BNO+, kameralnego cyklu Muzeum Muzyki oraz Wielcy Koncertmistrzowie.

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2016

BNO+, 8 maja (niedziela), 18:00 Sala Bogusława Zamek Książąt Pomorskich Muzeum Muzyki, 15 maja (niedziela), 17:00 dziedziniec Muzeum Narodowego, ul. Staromłyńska 27 Wielcy Koncertmistrzowie, 21 maja (sobota), 19:00 Filharmonia w Szczecinie, Sala Kameralna

#18



Felieton

#

#Paweł Krzych: okiem blogera

Mój portfel jest coraz grubszy

mowego burgera, darmową kawę, darmowe lody. Jednak takie rozwiązanie nie daje właścicielowi zbyt wiele. Sprawia głównie, że klienci odwiedzają dany lokal częściej. A co gdyby była możliwość kontaktu z klientami, którzy nie byli u nas przez ostatni miesiąc? Co, gdyby można było się z nimi skontaktować i zachęcić do wizyty? Albo odezwać się do klientów, którzy kupują zazwyczaj kawę i zaproponować im coś słodkiego w specjalnej cenie.

I nie chodzi tu o pieniądze. Mój portfel jest coraz grubszy od kart z różnych programów lojalnościowych. Czas chyba kupić drugi, na same karty. „Czy karta oszą jest?”, „Czy ma pan kartę klubu konesera?” (zawsze mnie to bawi, kiedy to słyszę. Brzmi tak dostojnie… klub konesera), „Kartę na punkty pan ma?” - na pewno słyszycie te pytania bardzo często. Specjalne karty, zbieranie punktów i darmowe produkty. Tak najczęściej wygląda bycie lojalnym. Miesiąc temu w MM Trendy zapoczątkowałem cykl wpisów dotyczących marketingu, w których staram się przedstawić te kwestie z punktu widzenia zarówno klientów, jak i właścicieli. Każdy z nich ma inne potrzeby i oczekiwania. Dziś będzie o naszej lojalności wobec lokali gastronomicznych, handlowych oraz usługowych. Według badań Monitora Programów Lojalnościowych, ponad 53 proc. z nas bierze udział w przynajmniej jednym programie lojalnościowym lub ma kartę stałego klienta. Całkiem sporo, prawda? Czy ten potencjał jest odpowiednio wykorzystywany? Payback, Vitay, Tesco Clubcard - to najpopularniejsze programy. Wróćmy na chwilę jednak do grubości mojego portfela. Niedawno natknąłem się na aplikację na smartfony, wypuszczoną przez Ceneo, która umożliwia „zeskanowanie” naszych kart lojalnościowych tak, by nie nosić ich przy sobie. Wystarczy telefon, który i tak mamy cały czas przy sobie. Nie udało mi się jeszcze zweryfikować, czy w każdym sklepie akceptują to rozwiązanie, ale wydaje mi się, że nie będzie z tym większych problemów. W gastronomii nadal popularne są papierowe karty, na które otrzymujemy kolejne pieczątki. Sześć pieczątek i mamy dar-

Z pomocą przychodzą nam tutaj dedykowane aplikacje, które umożliwiają m.in. dokładną segmentację grup klientów, analizę ich zachowań zakupowych oraz weryfikację poszczególnych akcji promocyjnych. Na wspomnienie zasługuje tutaj rozwiązanie w postaci aplikacji Loyalitics od firmy Dige. Rozwiązanie to funkcjonuje już w ponad 20 miejscach i na pewno będzie się dynamicznie rozwijać. Z kolei w lokalach na Wałach Chrobrego obowiązuje program Next, który motywuje nas do regularnych odwiedzin. Część wydanej kwoty podczas wizyty, możemy wykorzystać w ciągu dwóch tygodni w poszczególnych lokalach. Dostępnych rozwiązań dla firm, które chcą przystąpić do programu lojalnościowego, jest sporo. Warto zapoznać się z takimi usługami jak Kekemeke, Freebee, Zencard, czy też Everytap. Ta ostatnia wykorzystuje dodatkowo jeszcze jedną z nowych technologii - iBeacony. Dzięki takiemu rozwiązaniu aplikacja wie, kiedy pojawiamy się w danym lokalu i ile czasu tam spędzamy. Daje to możliwość bardziej precyzyjnych komunikatów do poszczególnych grup klientów. Na rynku produktów i usług jest coraz większy wybór. Firmy muszą dostosowywać swoje programy, by nadążać za trendami i zmieniającym się podejściem klientów. Punkty za tankowanie na stacji benzynowej? „Trzeba zebrać ich milion, by wymienić na darmowego hot-doga - tak najczęściej postrzegają to kierowcy. Kiepski wizerunek programu punktowego całkiem niedawno postanowił odmienić Orlen. Wprowadził nową akcję Vitay „Punktonauci”. Nowość wykorzystuje mechanizmy grywalizacji, poziomy użytkowników i specjalne odznaki. Znacznie zwiększa aktywność klientów i ich zaangażowanie. Sprawia, że porównują swoje osiągi ze znajomymi, chwalą się „nabitym levelem”. Programy lojalnościowe w nadchodzących latach z pewnością mocno ewoluują. Nie będą potrzebne kolejne karty, obecnie nawet Freshmarket opcjonalnie proponuje breloki lub naklejki. Nie trzeba będzie już wypychać portfela. Wszystko będzie coraz bardziej elektroniczne, jedną kartą dostępową do różnych programów stanie się w 100 proc. smartfon, a w dłuższej perspektywie i on nie będzie potrzebny. Przyszłość zapowiada się bardzo ciekawie.

Paweł Krzych - autor najpopularniejszego szczecińskiego bloga www.szczecinblog.pl oraz strony na FB Uśmiechnij się - jesteś w Szczecinie. Lokalny patriota. Pasjonat Szczecina, nowych mediów oraz podróży.

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2016

#20



MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2016

#22


Rozmowa miesiąca

#

Zawsze byłam

niezależną kobietą

Szczecinianka Aneta Kręglicka jest pierwszą i jedyną Polką wybraną Miss Świata. Zanim to się stało, uwielbiała spędzać wolny czas na trzepaku przy ul. Felczaka, gdzie mieszkała i marzyła o założeniu własnej firmy. Nam wyznała, dlaczego wybrała biznes a nie modeling i jakimi zasadami powinna kierować się w życiu kobieta dojrzała. ROZMAWIAŁA Bogna Skarul / FOTO Obagi Medical


Rozmowa miesiąca

#

- O czym Pani marzyła, kiedy miała 10-12 lat i wisiała na trzepaku podwórka przy ul. Felczaka w Szczecinie? - Od zawsze chciałam mieć własną firmę. Nie wiedziałam jeszcze co będę robić, ale zdecydowanie chciałam być niezależna. Już wtedy ujawniały się u mnie pewne cechy przywódcze. Byłam przewodniczącą klasy, bywałam królową bali, więc instynktownie czułam, że mogę kierować zespołem (śmiech). - Kierować zespołem w jakiejś konkretnej branży? - W Szczecinie trenowałam gimnastykę artystyczną na Pogoni i wtedy marzyłam, by zdobywać medale. Ale w wieku 12 lat przeniosłam się z rodzicami do Gdańska i skończyła się moja przygoda ze sportem wyczynowym. - Ale wtedy nie marzyła Pani, żeby być Miss Świata? - Nie, nigdy nie interesowały mnie konkursy piękności. O wyborach Miss World dowiadywaliśmy się wtedy jedynie z fragmentów relacji, jakie pokazywano w „Dzienniku telewizyjnym”. Przypomnę, że w Polsce wybory Miss World transmitowane były po raz pierwszy dopiero w 1989 roku. Nigdy też nie pociągał mnie showbiznes. Co prawda w szkole podstawowej, kiedy odbywały się akademie i recytowałam wiersze, na sali zapadała idealna cisza, ale scena nigdy mnie nie interesowała. A wybory Miss Świata to był kompletny przypadek i zbieg okoliczności. - Pewnie mówiła Pani o tym już dziesiątki razy, ale proszę opowiedzieć jak to się stało, że wystartowała Pani najpierw w wyborach Miss Polonia, a później w wyborach Miss Świata? - To było 26 lat temu. Wtedy mieszkałam w Gdańsku i byłam studentką. Popołudniami chodziłam na zajęcia tańca współczesnego zespołu „Jump” i właśnie wtedy jedna z moich koleżanek, Róża Gołasiewicz wzięła udział w wyborach Miss Polonia, gdzie została pierwszą wicemiss. Po jej sukcesie koleżanki z zespołu stwierdziły, że teraz moja kolej. Naprawdę nie miałam na to ochoty, ale kolejni znajomi zaczęli mnie namawiać. Później włączyła się w to też rodzina. I tak, osaczona przez optymistów i sympatyków, w końcu się zdecydowałam. Ale na eliminacje poszłam bez większego przekonania. Nie zastanawiałam się nad wygraną. O konkursie myślałam w kategoriach przygody i dobrej zabawy. Wygrałam kolejne eliminacje i dostałam się do finału. - I wygrała Pani... - Ledwo, ledwo. - Dlaczego? - To nie był mój najlepszy dzień. Wyglądałam koszmarnie. Gdyby nie wcześniejsze rozmowy z jurorami, na których wyglądałam jak podobna do siebie młoda dziewczyna, bez makijażu, bez tej koszmarnej fryzury i loków nakręconych na papiloty na głowie, to pewnie bym przegrała z kretesem. Wcześniejsza rozmowa mnie uratowała, bo jury zapamiętało moją naturalność. Po tym sukcesie były następne konkursy. I w końcu Miss Świata. Do Hongkongu też nie chciałam jechać.

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2016

- Dlaczego? - Właśnie wróciłam z Japonii z konkursu Miss International, a biuro Miss Polonia poinformowało mnie, że za pięć dni muszę jechać do Hongkongu na wybory Miss Świata. Opierałam się, ale to nic nie dało. Podobno szefowa Miss World, pani Julia Morley, kiedy zobaczyła moje zdjęcia, poprosiła bym to ja wystartowała w jej konkursie. W tempie ekspresowym gdańska projektantka uszyła mi sukienkę ze zdobytego w Peweksie materiału i znowu pakowałam walizkę. - Sprawdziły się marzenia o przygodzie związanej z konkursem? - Oczywiście. Proszę pamiętać w jakich czasach wtedy żyliśmy. Podróże nie były stałym elementem kalendarza Polaków. Perspektywa wyjazdu za granicę, to już była wielka przygoda, a co dopiero zwiedzenie pół świata. Dzisiaj na młodych to nie robi większego wrażenia, ale dla nas, dla mnie, to było coś. Przyznam, że startując w wyborach myśl o przygodzie nie sięgała aż tak daleko, ale nie sądziłam, że będę mogła tego wszystkiego doświadczyć. W pierwszą podróż pojechałam do Japonii. Potem do Hongkongu. Poznałam świetne dziewczyny, z których wiele do startu w konkursie podchodziło podobnie. Pamiętam dziewczynę z Argentyny, która jeszcze przed finałem przyszła do mnie i powiedziała, że jej babci, która ma prorocze sny, przyśniło się, że w tym roku wygra dziewczyna z Europy Wschodniej i jak mnie zobaczyła, pomyślała, że to będę ja. Miałam więc za sobą dziewczyny z Ameryki Południowej. One bardzo mi kibicowały. - Jak wspomina Pani ten czas? - Bardzo miło. Pojechałam tam już jako studentka. Nie byłam zupełnie nieopierzoną dziewczyną. Byłam już ukształtowana i świadoma. W czasie podróży i doświadczeń poznawałam też siebie. Dowiedziałam się dużo o sobie. Na przykład, że potrafię radzić sobie w trudnych sytuacjach, przekonałam się na co mnie stać, jakie mam możliwości, jak reaguję na stres, jak sobie radzę w oficjalnych sytuacjach, jak wypadam podczas wywiadów w telewizji. Byłam zapraszana do najpopularniejszych stacji telewizyjnych i radiowych w Europie i w Stanach. Przez rok nabrałam ogromnego doświadczenia, które dało mi siłę i pewność siebie. Zaczęłam więc realizować plan zdobycia niezależności. W wieku 25 lat założyłam własną firmę i rozpoczęłam dorosłe, zawodowe życie. Udział w konkursie przyspieszył tempo moich planów. - Był też Nowy Jork na zaproszenie agencji modelek. Ale zrezygnowała Pani z kariery. Dlaczego? - Rzeczywiście, dostałam propozycję z agencji modelek. Ale musiałam starać się o pozwolenie na pracę. Na czas załatwiania dokumentów wróciłam do Polski, niby tylko na chwilę. Ale w Polsce poznałam nowych ludzi, założyłam fundację, zaczęłam działać. Załatwianie dokumentów trwało trzy miesiące. Ostatecznie zdecydowałam się na wyjazd, ale będąc w Nowym Jorku myślami byłam w Polsce. Uświadomiłam sobie, że interesuje mnie biznes a nie modeling, że tracę czas. Zdecydowałam się na powrót.

#24




Rozmowa miesiąca

#

- Nie żałuje Pani? - Trochę żałuję. Czas w Nowym Jorku też mogłam wykorzystać. Podszkolić język, może skończyć drugie studia. Ale wtedy wydawało mi się, że powrót to najlepsze, co mogę zrobić. Poza tym tęskniłam za rodziną.

i niczego nie muszę udowadniać.

- Jest Pani bardzo świadomą mamą. Czy jest coś, czego chciałaby Pani nauczyć syna, coś, na co chciałaby Pani zwrócić jego uwagę? - Przede wszystkim poczuPreparaty z witaminą C w połączeniu z kremem z cia własnej wartości. Chciałabym, wysokim filtrem, zapewniają skuteczną ochronę by akceptował siebie i znał swoje - Zawsze mówiło się, że jest Pani przed skutkami promieniowania UVA i UVB. Takieatuty. Mam nadzieję też, że będzie piękną i świetnie ubraną kobietą. go zestawu powinniśmy używać przez cały rok, nie uczciwy, solidny i pełen empatii, Nie będę pytać o receptę na tak tylko wiosną i latem. Szkodliwe promienie słoneczale o to się nie martwię, bo mój syn świetny wygląd, ale raczej o to czy ne docierają do naszej skóry również w pochmurne już to ma. Jego dojrzewanie i doz gustem trzeba się urodzić, czy dni, przebijając się przez chmury, szyby aut czy biur. rastanie porównuję ze swoim i wida się tego wyuczyć? - Z pewnymi Promieniowanie przesusza naszą skórę i przyczynia się do powstawania zmarszczek. Dodatkowo uszkadzę ogromną różnicę. Między mną predyspozycjami lub ich brakiem dza włókna kolagenu, elastyny i wywołuje plamy a moimi kolegami i koleżankami nie człowiek się rodzi, później kształpigmentacyjne powodując nierówny koloryt skóry. tują go doświadczenia. Zdecydowabyło takiej rywalizacji. My trzymaliStosowanie „duetu idealnego” marki Obagi: Pronie łatwiej jest, jeśli ma się tę bazę. śmy sztamę. Teraz to rzadkość. Dziś fessional-C serum oraz kremu Sun Shield SPF 50 W wyuczoną elegancję i szlachetkażdy pracuje dla siebie. Przyjaźń to Matte zapewni ochronę przed słońcem i wolnymi ność nie wierzę, ale swój styl ubieradla mnie ogromna wartość. Ważne, rodnikami. Takie połączenie to gwarancja zdrowego nia można wypracować. by otaczać się ludźmi, na których i ładnego wyglądu skóry, które jest zalecane przez możesz liczyć i którzy mają w Tobie lekarzy dermatologów. - Co prawda, to nieelegancko wywsparcie. Nie żyjemy przecież sami pominać kobiecie wiek, ale media na świecie, potrzebny jest nam drujuż to zrobiły. Rok temu odtrąbiogi, życzliwy człowiek. Trzeba mieć no Pani 50. urodziny. Dziś może Pani powiedzieć, czy życie też ciekawość świata i nie bać się podążać za marzeniami. zaczyna się po trzydziestce, czterdziestce czy pięćdziesiątce? Mam nadzieję, że mój syn będzie to w sobie pielęgnował. - Nie lubię gdybać. Żyję tu i teraz, i chcę się cieszyć tym, co mam. Być może pewne rzeczy w swoim życiu poukładałabym - A teraz taki trochę szczeciński akcent. Trenowała Pani inaczej. Być może. Swoją dojrzałość całkowicie akceptuję, nie gimnastykę artystyczną, ale podobno lubiła też przychowalczę z nią. Nie próbuję też na siłę się odmładzać i udawać, dzić na szczeciński WDS, by przyglądać się meczom bokże mam mniej lat. Teraz zdecydowanie bardziej czuję się odposu i podnoszeniu ciężarów? - Mieszkałam w Szczecinie przy wiedzialna za swoje dziecko, za jego wybory, więcej też myślę ul. Felczaka, a to bardzo blisko hali. Przyglądanie się różnym o zdrowiu mojej rodziny. Ale w głębi duszy, cały czas jestem zawodom sportowym, oprócz chodzenia do kina i wiszenia na jeszcze młodą dziewczyną, często zapominam się i tak o sobie trzepaku, było dla mnie rozrywką. Nie interesowałam się tymi mówię, mimo że dziewczyną już dawno nie jestem. Na co dzień sportami jakoś szczególnie, ale to był rodzaj spędzania czasu. nie myślę o swoim wieku ponieważ czuję się młodo. Jestem Tam też zainteresowałam się gimnastyką artystyczną, którą zasprawna, uprawiam sport, podróżuję, bawię się, staram się żyć częłam później uprawiać. pełnią życia na tyle, na ile mam możliwości. Dziś granica doj- Jest Pani współwłaścicielką studia filmowego, które współrzałości bardzo się przesunęła. Kobiety w moim wieku świetnie tworzyło kręcony w Szczecinie film „Ławeczka”. Szczecin wyglądają i świetnie się ze sobą czują. Nie mam kompleksu jako tło w filmie, to przez sentyment do miasta? - Niestety, wieku, nie wstydzę się go. Czasami jestem w mediach stygnie dlatego. Ale przyznam, że miło mi było zobaczyć fragmenmatyzowana, na każdym kroku wymieniają mój wiek. Trudno, ty mojego rodzinnego miasta na filmie. Sentyment wrócił. widocznie mają z tym problem. Ja wiem, że mam dobry czas

Aneta Kręglicka modelka, fotomodelka, bizneswoman. 22 listopada 1989 roku zwyciężyła w prestiżowym konkursie piękności Miss Świata, który odbył się w Hongkongu. Jej wcześniejsze sukcesy to tytuł Miss Polonia 1989 oraz I wicemiss Miss International w Tokio we wrześniu 1989 roku. Podziękowania dla Obagi Medical za udostępnienie zdjęć

#27

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2016


Edytorial

#


Powrót do PRL-u - Od dawna chodziły nam po głowie zdjęcia inspirowane minionym ustrojem politycznym. Chcieliśmy pokazać, jak PRL wpłynął na obowiązującą modę oraz wystrój wnętrz. Chcieliśmy wrócić do tamtych czasów, zatrzymać je w kadrze i delikatnie odświeżyć, dodając odrobinę współczesności. Od razu wiedzieliśmy, że do tej sesji idealnie będą pasowały dwa znane nam miejsca w Szczecinie: Cafe Popularna i Biblioteka Miejska przy ulicy 26 Kwietnia. Wystrój Popularnej przeniósł nas w minione czasy. Biblioteka jest jedną z ostatnich w mieście, gdzie panuje jeszcze wystrój z dawnych lat. Od razu zwróciliśmy uwagę na drewniane regały, unoszący się w powietrzu kurz i wykładzinę rozłożoną na płytkach PCV. Postanowiliśmy przełamać klimat PRL-u kreacjami z najnowszych kolekcji i od młodych projektantów. Mamy nadzieję, że sesja Wam się spodoba - Kamila Lewdańska i Konrad Jakubowski

FOTO Kamila Lewdańska i Konrad Jakubowski MODELKA Natasza z Agencji wavemodels.com MAKEUP Kinga Szarłowska / STYLIZACJA Kat De Lux LOKACJA Cafe Popularna i Biblioteka Miejska, ul. 26 Kwietnia 1 w Szczecinie. Podziękowania za użyczenie przestrzeni na plan zdjęciowy dla Cafe Popularna i Biblioteka Miejska przy ul. 26 Kwietnia 1 w Szczecinie

#29

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2016



Edytorial

#


Edytorial

#


#33

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 02 1/2016


Showroom

#

Kurtka jeansowa Vingino, Zalando, cena: 299 zł

Bransoletka z kolekcji Little Lady, La Tienne, cena: 79 zł Bluzka dziewczęca 5.10.15, cena: 36,99 zł

Plecak Gap, Zalando, cena: 129 zł

Spódniczka 5.10.15, cena: 69,99 zł

Płaszczyk w groszki Name it, Zalando, cena: 109 zł

Bluza Pini, Mustache.pl, cena: 109 zł

Trampki Geox, Gino Rossi, cena: 299,90 zł

Wzorzysta sukienka Smyk, cena: 79,99 zł

Be like my mommy… Każda mała dziewczynka marzy, by nosić szpilki, które ma mama. Wyjmuje z szafki, nakłada na swoje małe stópki i szura nimi, chcąc pokazać się mamie. Dziewczynki kochają także tiulowe spódniczki, sukienki rozszerzające się przy każdym obrocie, kolorowe buciki. Mała strojnisia powinna mieć w swojej szafie mnóstwo wzorzystych sukienek, kolorowe płaszczyki, bluzeczki z ulubionymi postaciami i obowiązkowo całą szkatułkę ulubionych bransoletek – mówi Sylwia Dębiec-Babicz, osobista wizażystka i stylistka. Drogie mamy, nie bójmy się niestandardowych połączeń różnych wzorów w stroju dziecięcym. Najważniejsze, by kolory tych wzorów były podobne.

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2016

#34


#

Czapka z daszkiem H&M, cena: 29,90 zł

Showroom

Sukienka kopertowa Bonprix, cena: 109,99 zł Bransoletka La Tienne, cena: 109 zł Skórzany damski plecak Nucelle, cena: 379 zł

Jeansowa koszula H&M, cena: 59,90 zł Spodenki Zombie Dash, Mustache.pl, cena: 129 zł Buty New Balance, Zalando, cena: 299 zł

Koszulka Minionki C&A, cena: 39,90 zł Koszulka Slash dot dash, Mustache.pl, cena: 75 zł

Mokasyny Ryłko, cena: 349,99 zł

Modnie i wygodnie Chłopcy od najmłodszych lat kochają wygodę! Poza tym chcą szybko ubrać się i biegiem do zabawy. Ich strój musi być swobodny, ale też ładny. Mali mężczyźni coraz większą uwagę poświęcają strojom, które zakładają na siebie, coraz chętniej również angażują się w zakupy i pokazują, co im się podoba - mówi Sylwia Dębiec-Babicz, osobista wizażystka i stylistka. Młode mamy także chcą czuć się piękne i zadbane, dlatego potrzebują strojów kobiecych i efektownych, wygodnych i szybkich do założenia. Najlepsze będą kopertowe sukienki, które zakryją ewentualny brzuszek, do tego mokasyny w modnej barwie i efektowny, kobiecy plecak, który pomieści wszystkie gadżety naszych dzieci.

#35

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2016


Temat z okładki

#

Metamorfoza z Masi

– nowy wygląd, nowe życie!


Cztery miesiące, trzech inicjatorów i jedno wyzwanie - odmienić życie kobiety dojrzałej. Kluczem do sukcesu okazała się przemiana zewnętrzna. Dlaczego? Dziś odpowiednia kreacja wyglądu nie tylko wpływa na to, jak postrzegają nas inni, ale potrafi także rozbudzić poczucie własnej wartości. Z Projektem Metamorfoza byliśmy razem od początku. Teraz przyszedł czas na finał i ocenę efektów. TEKST Agata Maksymiuk / FOTO Paweł Smoliński

#37

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2016


Temat z okładki

#

Zaczęło się niewinnie - od konkursowego zgłoszenia. Swoje nowe „ja” mogła zdobyć każda dojrzała kobieta. Wystarczyło odpowiedzieć na pytanie: jak wyobrażasz sobie nową siebie. Wygrała szczerość. Dzięki niej szczecinianka Barbara Jaworska trafiła pod opiekę specjalistów od urody. Prace nad zmianą wizerunku trwały od stycznia do pierwszych dni kwietnia. Wymagały ogromnego nakładu pracy i zaangażowania całego zespołu profesjonalistów. - Decyzję podjęłam po rozmowie z córką - zdradza Barbara Jaworska, finalistka Projektu Metamorfoza. - Rzeczywiście miałam wrażenie, że muszę coś w sobie zmienić, żeby poczuć zastrzyk energii. Metodą wydawało się odświeżenie wyglądu. Nie spodziewałam się, że komisja wybierze mnie. Kiedy dotarło do mnie, co się stało, miałam mętlik w głowie. Czułam jednocześnie zaskoczenie, radość, ale i pierwsze wątpliwości. Projekt Metamorfoza składał się z kilku części. Podstawą była seria zabiegów medycyny estetycznej, wykonanych przez lek. Mariusza Domagalskiego, organizatora projektu i właściciela gabinetu Masi. Kolejny krok to makijaż permanentny ust i brwi, stworzony przez Dominikę Bilewicz, właścicielkę jednego z najbardziej cenionych salonów kosmetycznych, wpisanego na prestiżową listę gabinetów Revitalash. O nową fryzurę zadbał Piotr Kmiecik, mistrz fryzjerstwa, laureat wielu światowych konkursów. Agnieszka Szeremeta, absolwentka najbardziej prestiżowych w Polsce szkół wizażu Anity Folaron, przygotowała kilka makijażowych propozycji. Doborem nowej garderoby i stylizacją zajęła się Magdalena Starczyk, absolwentka PR & Advertising w Londynie, współtwórca m.in. sesji zdjęciowych dla magazynu InStyle oraz okładki do nowej płyty Marii Peszek „Karabin”. Wszystkie zabiegi z dziedziny medycyny estetycznej, którym pani Barbara miała się poddać, ustalono na podstawie przeprowadzonej wcześniej konsultacji. Podzielono je na kilka etapów, aby zapewnić pacjentce komfort, bezpieczeństwo i długofalowe rezultaty. Zmiana wizerunku zaczęła się od działań ukierunkowanych na poprawę jakości skóry. W tym celu lek. M. Domagalski przeprowadził cykl zabiegów mezoterapii igłowej, wzbogaconej o innowacyjne peptydy biomimetyczne. Następnie zajął się poprawą kolorytu skóry i redukcją przebarwień.

wałem, dzięki zabiegowi mikrobotoksu. W celu ujędrnienia wiotkiej skóry i poprawy owalu twarzy użyłem nici liftingujących Croma Barb 4D, które zajmują wysoką pozycję w portfolio moich zabiegów ze względu na spektakularne efekty, minimalną traumatyzację tkanek i krótki okres rekonwalescencji. Barbara Jaworska nie korzystała nigdy wcześniej z zabiegów medycyny estetycznej. Jej wiedza na ten temat opierała się na przekazywanych przez media informacjach i plotkach. - Strach wywoływało we mnie ostrzykiwanie botoksem i kwasem hialuronowym, oczywiście niepotrzebnie - zdradza pani Basia. - Za to najtrudniejszym zabiegiem okazał się ten z zastosowaniem nici liftingujących. Bałam się, że tego nie wytrzymam. Jednak strach ma wielkie oczy. Efekty były warte chwili stresu. Przyjemnie wspominam peelingi wykonane przez doktora, jak również wieńczące projekt makijaże od Agnieszki oraz zabiegi fryzjerskie Piotra Kmiecika. Choć muszę wyznać, że przez cały czas trwania projektu zastanawiałam się, jaki będzie finał.

Nie taki lekarz straszny Prócz zmiany wizerunku bohaterki, obserwując przebieg projektu można dostrzec coś jeszcze. Działania całego zespołu przełamały stereotypy na temat zabiegów medycyny estetycznej, które w powszechnej wyobraźni często bardziej szpecą niż poprawiają urodę. Ważną rolę odgrywało tu świadome i nowoczesne podejście lekarza medycyny estetycznej. Zabiegi polegały na rewitalizacji i odświeżeniu wizerunku, zahamowaniu i w pewnym stopniu „odwróceniu” procesów starzenia. Wszystko bez efektu sztuczności, karykaturalności czy utraty ekspresji i mimiki twarzy (czego wszyscy boją się najbardziej). - Musimy pamiętać, że zabiegom medycyny estetycznej towarzyszy pewien odsetek powikłań - mówi lek. Domagalski. - Ich zwalczanie wymaga odpowiedniej wiedzy medycznej i dostępu do leków, które podać może jedynie lekarz. Na efekt zmian oczekiwanych przez pacjenta, wpływa ciągła aktualizacja wiedzy, jaką dysponuje specjalista i dostęp do nowoczesnych preparatów. Medycyna estetyczna proponuje narzędzia odpowiednio dostosowane do każdej grupy wiekowej, zarówno kobiet, jak i mężczyzn.

Za drzwiami gabinetu

Rozbudzanie urody

- Osiągnięcie planowanego efektu było możliwe dzięki serii peelingów chemicznych, zawierających opatentowaną kombinację kwasu TCA i nadtlenku mocznika - mówi Mariusz Domagalski. - Wykonałem również zabiegi wolumetryczne, czyli przywracające utraconą „objętość” tkanek, realizowane przy użyciu najwyższej jakości preparatów kwasu hialuronowego. Zmarszczki mimiczne czoła i okolicy oka delikatnie zreduko-

Po pierwszych zabiegach przyszedł czas na makijaż permanentny ust oraz brwi. Specjalistka Dominika Bilewicz, wykonała makijaż ust jeszcze przed zabiegiem ich powiększenia. Natomiast brwi - na koniec całej metamorfozy - po zabiegach w okolicy czoła i oczu. - To właśnie brwi podkreślają rysunek twarzy – mówi Dominika Bilewicz. - Dlatego zdecydowałam się nadać im nowy kształt i podkreślić kolor. Makijaż wykona-

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2016

#38


Temat z okładki

#

#39

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2016


Temat z okładki

#

Mariusz Domagalski

Agnieszka Szeremeta

Dominika Bilewicz

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2016

Piotr Kmiecik

#40


Temat z okładki

#

łam metodą piórkową. Dzięki temu uzyskaliśmy bardzo naturalny efekt. Jeśli chodzi o usta, najważniejsze było podkreślenie ich konturu, ponieważ linia warg była bardzo niewyraźna. Dodałam im też odrobinę ciemniejszego koloru, odcień delikatnej czerwieni, którym również wypełniłam wargi. Efekty są naprawdę imponujące.

konsultację. Na razie chcę się skupić na sobie i realizacji marzeń. Udało nam się dowiedzieć, że wielkim marzeniem pani Basi było otwarcie własnego pensjonatu w Bieszczadach. Efekt metamorfozy okazał się zastrzykiem energii i motywacji, do sfinalizowania celu.

Nawet w przypadku spraw dotyczących urody, trzeba iść na pewne ustępstwa. Pani Barbara miała jeszcze poddać się zabiegowi przedłużania rzęs, jednak okazało się, że silnie reaguje na klej, nawet ten dla alergików i dla bezpieczeństwa trzeba było odpuścić.

Utrzymać efekt zmian Trudno się nie zgodzić z uwagą Agnieszki Szeremety, że mało kto ma w sobie na tyle wewnętrznej motywacji, by chodzić regularnie na siłownię, samodzielnie zmienić swoje nawyki żywieniowe, styl ubierania czy fryzury. Spotkania z profesjonalistami wymagają „grubego portfela” oraz odpowiedniej ilości wolnego czasu. - Tak jak pani Basia i setki innych kobiet, jestem mamą, która na co dzień ma dużo na głowie – mówi Agnieszka Szeremeta. - Zdaję sobie sprawę, że kiedy w końcu nadarzy się okazja, by złapać oddech od codziennych obowiązków, to każda kobieta najczęściej pada na poduszkę ze zmęczenia. Przystępując do projektu chciałam pokazać innym, jak szybkim sposobem można uzyskać efekt świeżości. Pracę rozpoczęłam na samym końcu projektu i zaproponowałam jedną z tysięcy możliwości makijażowych. Moja współpraca z finalistką była bardzo zindywidualizowana. Żeby przygotować odpowiedni makijaż, należy wzajemnie się poznać, odkryć swój charakter. Właściwy makijaż w niezwykły sposób może podnieść pewność siebie kobiety. Pani Barbara przyznaje, że efekt końcowy metamorfozy przerósł jej oczekiwania. Udział w projekcie był nowym doświadczeniem i nie żałuje swojej decyzji. - Spotykam się na co dzień z bardzo pozytywnymi opiniami o moim nowym wyglądzie – mówi Barbara Jaworska. - To bardzo przyjemne uczucie. Zdarzyło się, że kilka osób mnie nie poznało (śmiech). Muszę teraz chwilę ochłonąć po wszystkim. Jedno co mogę powiedzieć, to że zabiegi medycyny estetycznej są czymś genialnym. Dają możliwość poprawy swojej urody, skorygowania defektów. Demonizowanie jej jest niesłuszne. Tylko osoby, które nie miały jeszcze z nią do czynienia, mogą tak mówić. Warto pielęgnować to, co dobre, więc na pewno będę starała się jak najdłużej utrzymać efekty po zabiegach. Pewnie za jakiś czas zapukam do gabinetu Masi i poproszę o

Mariusz Domagalski: - Zależało mi, by Projekt Metamorfoza pokazał, że lekarz, przekraczając próg gabinetu, wciela się w rolę artysty. Myślę, że to się udało. Dzięki ścisłej kooperacji z innymi ekspertami, uzyskaliśmy naprawdę spektakularne rezultaty. Projekt Metamorfoza był dla mnie - jako indywidualisty - ogromnym wyzwaniem, niezwykłym doświadczeniem i wspaniałą przygodą. Myślę, że cel został osiągnięty. Zmiana wizerunku dała pani Barbarze, bohaterce projektu, ogromny ładunek radości, uśmiechu i pewności siebie. Dominika Bilewicz: - Zaskoczył mnie spokój u pani Basi w trakcie trwania metamorfozy, choć na początku była troszkę wystraszona. Efekty mówią same za siebie. Obserwując panią Basię przez te trzy miesiące, nastąpiła ogromna zmiana. Jest odświeżona, odmłodzona, co zwiększyło jej poczucie pewności siebie. Widzę to przede wszystkim w sposobie wypowiadania się i po nieschodzącym z ust uśmiechu. Poza tym nie tylko u pani Basi, ale u innych naszych klientek widzę, że zmiany w wyglądzie zewnętrznym bardzo wpływają na psychikę, oczywiście w pozytywnym sensie. Agnieszka Szeremeta: - Świat jest za piękny, żeby ograniczać swoje horyzonty do jednego stylu. Połączenie moich dwóch mocnych stron – praca nad wizerunkiem oraz wizaż - zachęciły mnie, aby przyłączyć się do Projektu Metamorfoza. Tego rodzaju zmiany zewnętrzne świetnie wpływają na pewność siebie oraz motywację do dalszych odważnych działań, jakie stoją przed kobietą. Zmiana jest zawsze ciekawa, choćby dlatego, że łączy się z nią pewna niewiadoma.

MASI, ul. Wielka Odrzańska 30, 70-535 Szczecin | Medycyna estetyczna: tel. 510 707 801 Makijaż permanentny, przedłużanie i zagęszczanie rzęs oraz włosów: tel. 664 157 678 | Fryzjerstwo: tel. 518 335 955 www.masi.com.pl www.facebook.com/MASI

#41

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2016


Temat z okładki

#

Piękno sprzed wieków wciąż potrafi zachwycać Trendy dawnego Szczecina, uczesania kobiet, stroje dzieci, zmieniające się fasony sukni oraz przeróżne dodatki i obowiązujące kanony. Tak prezentuje się kolekcja oryginalnych XIX- i XX-wiecznych fotografii ze Szczecina, należąca do pani Katarzyny Kirkiewicz-Franczak. Ostatnio mogliśmy oglądać je w Starej Rzeźni w ramach cyklu „Moda Polska w Szczecinie”. TEKST Celina Wojda / FOTO Sebastian Wołosz, Archiwum prywatne

Spotkania z cyklu „Moda Polska w Szczecinie” rozpoczęły się w listopadzie ubiegłego roku. Ideą projektu jest pokazanie, jak za dawnych lat prezentował się styl mieszkańców naszego miasta. Pierwsze spotkanie poświęcone było modzie ze Szczecina. Dotyczyło kreacji, które powstawały w zakładach odzieżowych Dana. Opowiadały o nich zarówno szwaczki, jak i modelki Dany. Ostatni weekend lutego poświęcono modzie Stettina. Na fotografiach z kolekcji „Atelier Stettin, czyli szczecińska moda kobieca w XIX wieku”, można było zobaczyć stroje szczecinianek z przełomu minionego stulecia.

Wiekowe zdjęcia W kolekcji Katarzyny Kirkiewicz-Franczak można znaleźć zdjęcia wykonane w szczecińskich, wówczas stettinskich, zakładach fotograficznych od 1860 roku. Nie prezentują one jednak zwykłych, codziennych ubrań, a raczej odświętne kreacje. - Wyprawa do studia fotograficznego była bardzo wyjątkowym wydarzeniem i trzeba było bardzo starannie się do tego przygotować - mówi pani Katarzyna. - Wkładano najlepsze stroje, układano najmodniejsze fryzury, dodawano biżuterię i inne akcesoria. Wszystko było bardzo dokładnie dopracowane, bo fotografia była ważną rodzinną pamiątką, która przetrwała w wielu przypadkach już ponad 1,5 wieku. Pani Kasia w swoim zbiorze ma ponad 90 kartonikowych fotografii, na których pozują wyłącznie kobiety. Poza tym są tam jeszcze zdjęcia mężczyzn, par, rodzin i dzieci. Kolekcja jest wyjątkowa. Zgromadzenie jej zajęło ponad 10 lat. Małe kartoniki z wizerunkami mieszkańców dawnego Stettina pochodzą z wielu zagranicznych aukcji, portali internetowych i giełd staroci w Polsce i w Niemczech.

Fotograficzna moda Dzięki kolekcji pani Katarzyny można obserwować zmienia-

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2016

jące się style w naszym mieście. Modowe trendy pomagają określić z jakiego czasu pochodzą fotografie. - Te fryzury, rękawy, kołnierzyki, elementy biżuterii są wyznacznikiem czasu w jakim powstało dane zdjęcie – dodaje kolekcjonerka. - Drugą rzeczą, która pomogła mi określić termin powstania zdjęć, był wygląd fotografii i jej zdobienie lub jego brak. Na pierwszych zdjęciach, które posiadam, czyli z ok. 1860 roku, kartonik jest czysty, bez żadnych informacji pod fotografią. Dopiero z czasem zaczęły pojawiać się na awersie nazwa miasta i nazwa zakładu fotograficznego lub nazwisko fotografa, zaś na rewersie początkowo skromna, a następnie coraz bogatsza, często wręcz artystyczna reklama firmy wraz z pełną ofertą świadczonych usług. Wszystkie tajemnice odkrywa się powoli. Kobiety z dawnych fotografii wyglądają na bardzo zamożne. W XIX wieku przepych wiódł prym, więc nawet jeśli któraś z pań była uboższa, to i tak chciała pokazać się z jak najlepszej strony, bo taka właśnie była moda. - Może się komuś obecnie wydawać, że niektóre panie wyglądały śmiesznie, a nawet głupio, ale tak się kiedyś ubierano – opowiada pani Katarzyna. - Każda chciała być najpiękniejsza.

Moda sprzed lat Mieszkanki dawnego Stettina zawsze prezentowały się w pięknych, modnych i ręcznie szytych sukniach. Maszyna do szycia, choć wynaleziona nieco wcześniej, nie była jeszcze ogólnie dostępna dla gospodarstw domowych, zaś na gotowe stroje z domów towarowych należało poczekać jeszcze całe dziesięciolecia. Każda dekada miała swoje wyznaczniki modowe. Od końca lat 50. do początku 60. XIX wieku prym wiodły największych rozmiarów suknie, tzw. krynoliny. - Pod widoczną na zewnątrz piękną kreacją był usztywniający stelaż klatka i kilka halek – opowiada Katarzyna Franczak. - Stelaż miał za zadanie usztywnić suknię, a wykonany był z metalowych obręczy lub z plecionego włosia końskiego. Wcale nie były one

#42


#43

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2016


Temat z okładki

#

Po fotografiach widać, że dawni mieszkańcy Stettina podążali za modą europejską. Szerzej zagadnienie mody kobiecej Stettina kolekcjonerka opisała w obszernym artykule, który niebawem, bo w czerwcu, ukaże się w magazynie „Szczeciner”. A już od 19 maja oryginalne fotografie będzie można zobaczyć w Książnicy Pomorskiej, na wystawie poświęconej modzie dawnego Szczecina.

praktyczne. Ciężko było poruszać się z takim obciążeniem i równie niełatwo usiąść. Krynoliny były przedmiotem wielu karykatur w prasie, a także wielu męskich żartów. Modowe trendy panowały od dwóch do góra pięciu lat. Fasony sukien zmieniały się bardzo często. Przykładowo w latach 69-72 XIX wieku modne były suknie płaskie z przodu, a wybrzuszone z tyłu. Panie zakładały stelaż uwypuklający pośladki. Była to tzw. turniura. Z roku na rok objętość sukien rosła albo malała. Pojawiały się falbany, gniecenia, draperie, aż w rezultacie suknie zaczęły przybierać postać podobną do znanej nam dziś. Na początku pierwszej dekady XX wieku modne były suknie zwiewne, plisowane, by za kilka kolejnych lat moda znów zmieniła się nie do poznania i hitem stała się wąska spódnica z wysokim stanem w zestawie z koszulową bluzką. Od początku lat 90. XIX wieku możemy zauważyć, jak ewoluowały rękawy sukien. Począwszy od zwykłych, prostych, poprzez stopniowe powiększanie ich, aż do baloniastych, obwisłych. Wszystkie te zmieniające się trendy uwiecznione są na fotografiach. Kobietom zależało na tym, aby na zdjęciu prezentować się ładnie i przede wszystkim modnie. Modna musiała też być i fryzura. Z biegiem lat widać, jak gładkie uczesania z przedziałkiem przeobrażały się w koki, te z kolei w wielkie ronda na głowie. Również kapelusze z roku na rok zwiększały swoją średnicę. - Kapelusze z różną popularnością istniały właściwie przez cały XIX wiek – mówi kolekcjonerka. - Raz były małe, raz większe, a ok. 1912 roku osiągnęły swe największe gabaryty. Jest jednak element, który zawsze towarzyszył kobietom. Co to takiego? Gorsety. Na przestrzeni lat i wieków ta moda akurat się nie zmieniała. Nawet jeśli gorset nie był widoczny, to i tak panie miały go na sobie. - Dopiero podczas wojny, ok. 1915 roku nastąpiły przemiany nie tylko w modzie, ale także w statusie kobiet – mówi pani Katarzyna. - Kobiety zaczęły pracować m.in. w fabrykach. Wcześniej ich rola polegała tylko na tym, aby pięknie wyglądać. Gdy nie musiały pracować, były ozdobami swoich mężów. Stąd też takie stroje. Suknia

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2016

nie miała być praktyczna, miała być po prostu piękna. Ubiór kobiety odzwierciedlał status majątkowy i pozycję społeczną męża. Im piękniej ubrana pani, tym lepiej dla pana. Jeśli kobieta chodziła w sukni, której zazdrościły jej inne, to poważanie mężczyzny wzrastało. Bardzo zamożne kobiety wkładały na siebie najdroższe tkaniny i najładniejsze dodatki. Ciekawostką jest to, że te wszystkie piękne suknie nie były prane. Jeśli pojawiła się jakaś plamka, to czyściło się tylko to miejsce. Prane były tylko części odpinane, czyli kołnierzyki czy mankiety oraz bielizna osobista spod sukni.

Kolory Nie każdy wie, że nawet suknie ślubne nie były wówczas białe, ale czarne lub bardzo ciemne. W swojej kolekcji pani Katarzyna ma tylko jedno takie zdjęcie. - Bardzo zależało mi na tej fotografii – mówi kolekcjonerka. - Niektórzy mylą tę kreację z suknią żałobną, ale welon i bukiet kwiatów jednoznacznie wskazują, że to jednak suknia ślubna. Dlaczego akurat czarne? Po prostu były praktyczne. Można było włożyć taką suknię na inne okazje. Na białe suknie ślubne mogły sobie pozwolić wyłącznie arystokratki, a właściwie przyszłe żony arystokratów, bo to nie kobiety decydowały o swoim wyglądzie, tylko mężczyźni. Czarne suknie, oprócz panien młodych, były także zarezerwowane dla wdów. Te, po śmierci mężów, musiały także wpasować się w odpowiedni kanon. Młode kobiety nie mogły nosić czarnych sukni. Wiek XIX to czas w dużej mierze ciemnych kreacji. Bardzo modne były wtedy bordo, butelkowa zieleń, granat. Jasne suknie w kolorach różu czy błękitu pojawiały się głównie latem. - Wówczas każda dama miała nie tylko jasną suknię, ale także rękawiczki i parasolkę, której zadaniem była ochrona nie tylko przed deszczem, ale głównie przed słońcem - podkreśla pani Katarzyna. - W XIX wieku kobiety musiały mieć piękną, jasną, porcelanową cerę i blade dłonie, niezhańbione pracą fizyczną. Taki wyznacznik wyższych sfer.

#44



Moto

#

Arcydzieło inteligencji - nowy model Mercedesa Klasy E Nowoczesna biała limuzyna z pakietem stylistycznym AMG, tak w kilku słowach można określić nowy model Mercedesa Klasy E. Jednak żeby poznać go bliżej, trzeba go zobaczyć. Doskonałą okazję do zachwytu stworzył Mojsiuk Dealer Mercedes-Benz podczas szczecińskiej premiery auta w Trafostacji Sztuki. TEKST Agata Maksymiuk / FOTO Sebastian Wołosz

Gościem specjalnym programu był Andrzej Borowczyk, dziennikarz motoryzacyjny i komentator wyścigów Formuły 1. Wydarzenie poprowadził Paweł Wiśniewski z TVP 3 Szczecin. W roli eksperta salonu wystąpi Dariusz Kwietniewski. Prezenterzy sprawnie eskalowali zaciekawienie publiczności. Od początku wydarzenia dało się wyczuć rosnące napięcie wśród zgromadzonych. Kiedy Andrzej Borowczyk z zapałem przedstawiał historię marki Mercedes-Benz, goście ukradkiem zerkali w stronę auta ukryte-

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2016

#46

go pod płachtą materiału. W końcu przyszedł czas na punkt kulminacyjny. Z głośników zabrzmiała muzyka, a kurtynę zastąpiły barwne światła laserów. Nowoczesna, biała limuzyna z pakietem stylistycznym AMG zachwyciła publiczność. Nowy model klasy E to połączenie sportowej elegancji z nowoczesnym designem. Na sali rozległy się brawa, a specjaliści przystąpili do prezentacji. - Lekkość, luksus i swobodny wizerunek – tak Andrzej Borowczyk wyliczał pierwsze widoczne cechy auta. - Samochody tego


Rozmowa #Moto

#

typu dają wielkie pole do popisu dla konstruktorów, mających pewną wizję i wiedzę, jak motoryzacja powinna wyglądać. Nowy Mercedes Klasy E spełnia wszelkie warunki, jakie powinny spełniać auta ekskluzywne, z najwyższej półki. Prezentowany model to zupełnie nowa koncepcja marki, przez wielu uważana za synonim inteligencji. Auto powstawało prawie cztery lata. Wyposażenie jest bogate w technologiczne innowacje, gwarantujące ergonomiczną i bezpieczną jazdę. Pierwszą z nowinek jest drive pilot, system wspomagania odciążający kierowcę i zapobiegający niebezpiecznym sytuacjom. Przy prędkości do 210 km/h automatycznie reguluje odległość od pojazdu jadącego z przodu. Aktywny asystent układu hamulcowego ostrzega przed grożącym zderzeniem z innymi pojazdami lub pieszymi. Kierowca może też liczyć na wzmocnienie zbyt słabego hamowania, a w razie braku reakcji - samoczynnego hamowania. System PRE-SAFE®, to kolejny element, który powinien być na wyposażeniu każdego auta. Innowacja służy ochronie kierowcy i pasażerów w razie kolizji. Podczas wypadku lekkie popchnięcie przemieszcza pasażerów ku środkowi pojazdu. Umożliwia to balon pirotechniczny, znajdujący się w bocznych oparciach. Dzięki temu pasażerowie oddalają się od drzwi narażonych na

zderzenie. Gwarantuje to zmniejszenie ryzyka obrażeń. Nie zapomniano także o narządzie słuchu. System automatycznie zaczyna przygotowywać mięsień strzemiączkowy w uchu na spodziewany huk zderzenia. Warto jeszcze wspomnieć o pilocie zdalnego parkowania. Hasło „sam się prowadzi” stało się rzeczywistością, a żeby je wcielić w życie, wystarczy smartfon. Specjalna aplikacja przeznaczona dla oprogramowania Android i iOS sprawia, że pojazd rusza z miejsca i wykonuje manewr parkowania nawet przy trudniejszych miejscach postojowych wzdłuż drogi. Nie sposób wymienić wszystkich innowacji podnoszących bezpieczeństwo użytkowników nowego Mercedesa Klasy E. Nie tylko technologia, ale i design stanowił przedmiot rozmów zgromadzonych na premierze gości. Po szczegółowej prezentacji eksperta firmy Mercedes-Benz, goście mieli okazję usiąść za kierownicą premierowego auta i z bliska ocenić jego nowy wizerunek. Przestrzeń została utrzymana w nowoczesnej stylistyce, choć dało się zauważyć klasyczne rozwiązania, jak np. analogowy zegar na środkowej konsoli. Nastrojowe oświetlenie podkreślało wpadającą w czerń tapicerkę ze sztucznej skóry oraz liczne zdobienia. - Najprawdopodobniej tak wygląda samochód marzeń - podsumował Andrzej Borowczyk.

#47

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05 1/2016


Kulinaria

#

Muffinki

Składniki na 12 muffinek: 3 szklanki mąki pszennej, 1,5

szklanki cukru trzcinowego, 3/4 szklanki kakao, 2 łyżeczki sody oczyszczonej, 1/2 łyżeczki soli, 1 szklanka wody, 1 szklanka jogurtu greckiego, 2/3 szklanki oleju, 2 łyżki octu winnego, tabliczka gorzkiej czekolady o pomarańczowym aromacie

czekoladowe z nadzieniem pomarańczowym Przepis pochodzi z Kwestii Smaku, oczywiście z drobnym „ulepszeniem” lub zmianą po prostu, bo kto zna Latuszka, ten wie, że zawsze musi coś pozmieniać:) Wypiek z lata, babeczki rozeszły się w pięć minut, dzieci je wprost uwielbiały, a mym dzieciom kulinarnie bardzo ciężko dogodzić, niestety.

Przygotowanie: 1. Oddzielnie wymieszaj mokre i suche składniki (bez czekolady), a następnie połącz wszystko razem do uzyskania gładkiej konsystencji. 2. Papilotki wypełnij ciastem do 2/3 ich wysokości. W każdą papilotkę wepchnij po 2 kostki gorzkiej pomarańczowej czekolady. 3. Piecz w temperaturze 175 stopni przez około 25 minut do tzw. suchego patyczka. 4. Smacznego!

Joanna Latuszek, autorka bloga Manufaktura Ciastek. Dziewczyna z pasją i aparatem fotograficznym. Z wykształcenia ekonomistka, pracująca na wyższej uczelni. Temu co kocha, oddaje się w 100 procentach, a Manufaktura Ciastek jest tego najlepszym przykładem. Więcej zachwycających przepisów Joanny znajdziecie na: www.manufakturaciastek.pl

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2016

#48


Sala

do 80 osób!

Najtańsze zestawy obiadowe w mieście!

Na miejscu i z dowozem Obiad 2 daniowy - 10 zł / w abonamencie - 9 zł Emeryci, renciści i studenci - 9 zł za obiad w lokalu Organizujemy: - przyjęcia okolicznościowe - stypy - chrzciny - wesela - urodziny - imieniny - rocznice - catering

Zapraszamy!

Szczecin, ul. Podgórna 26 tel. 504 011 319, 91 434 05 23 www.bistroszczecin.pl

Lokal został doceniony przez czytelników Głosu Szczecińskiego w 2015 r. oraz zajął pierwsze miejsce w Plebiscycie Korona Smakosza w 2014 R E K L A M A

Serdecznie zapraszamy Państwa do restauracji Aramia, gdzie oferujemy najlepsze dania kuchni bliskiego wschodu w mieście! Zawsze świeżo, zawsze smacznie, zawsze tanio. Eugeniusza Romera 12 | 71-246 Szczecin


Kulinaria

#

Słodki Wół i słodka Krowa Łyżka smaku z odrobiną słodyczy, tyle wystarczy by wprawić w zachwyt każde podniebienie. Choć przepis na udany deser nie jest trudny nie każdy go zrealizuje. Restauracja Wół i Krowa kolejny raz zaskakuje wszechstronnością, serwując domowy kawał ciacha z najlepszą na świecie kawą. Degustację słodkości od Woła i Krowy proponujemy zacząć od króla wszystkich ciast czyli Tortu bezowego z mascarpone i daktylami. Chrupkie brzegi, kremowe wnętrze i smakowite bakalie dosłownie rozpływają się w ustach! Kiedy poziom słodyczy dosięgnie zenitu, warto pokusić się o łyk kawy. Nie bez przesady wspomnieliśmy, że to kawa najlepsza na świecie. Brazylijska 100% Arabica, jasno palona Burgundia Yellow Bourbon o statusie Speciality. Prościej mówiąc oznacza to, że ziarna tej kawy jeszcze przed paleniem zostały uznane za ziarna najwyższej jakości wśród ziaren z całej plantacji. Wyróżnienie Speciality plasuje kawową mieszankę wśród kaw najlepszych na świecie. Po łyku małej czarnej, zachęcamy skusić się na mocno czekoladowe Brownie. To gratka nie tylko dla łasuchów, ale i osób

dbający o zdrowy tryb życia. Ciacho jest bez glutenu. Kakao ma właściwości antystresowe, więc bez zastanowienia warto zamówić dodatkową porcję. A jeśli wolicie bardziej tradycyjne propozycje to musicie wiedzieć, że w kuchni Woła i Krowy wypiekają jeszcze pyszne domowe serniki. Receptury nie powstydziłyby się nasze babcie. W słonecznie dni można też złapać sernik na zimno z sezonowymi owocami i galaretką. Szef kuchni ma też w zanadrzu kilka innych smakowitych przepisów m.in na tarty owocowe. A skoro o owocach już wspominamy. To polecamy też shake’a o smaku truskawki i banana. Nie wypada mówić z pełną buzią, więc w tym miejscu musimy skończyć. Po resztę słodyczy zapraszamy do Woła i Krowy.

Restauracja Wół i Krowa | ul. Wielka Odrzańska 20, Szczecin | Rezerwacje i zamówienia : 731 000 230 | kontakt@wolikrowa.com | www.wolikrowa.com

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 04/2016

#50



Kulinaria

#

Tajemnica Tokyo Przed rozpoczęciem pracy w szczecińskiej restauracji Tokyo Sushi’n’Grill był sushi masterem w luksusowym hotelu Grand Hyatt Erawan w Bangkoku. Choć Szczecin od Bangkoku dzieli znacznie więcej niż tylko kilometry, Kurosaki-san zakochał się w naszym mieście i postanowił zostać na dłużej. I dobrze, bo takiego sushi mastera zazdrości nam cała Europa. ROZMAWIAŁA Agata Maksymiuk / FOTO Andrzej Szkocki

Czy ja też mogłabym zostać sushi masterem? - Prawdziwym sushi masterm można zostać jedynie dziedzicząc zawód z ojca na syna. Od małego przyglądałem się, jak mój tata dobierał odpowiednie składniki, odmierzał proporcje i w końcu tworzył danie. To są lata obserwacji, lata praktyki. Robienie sushi trzeba mieć we krwi. Nie wyobrażam sobie innego zawodu, kocham to, co robię i nigdy nawet nie myślałem, że mógłbym zajmować się czymś innym. Czyli nie jest to zawód, którego można się nauczyć? - Wszystko, co potrafię, nauczyłem się od mojego taty. Nigdy nie chodziłem do żadnej szkoły kulinarnej czy na szkolenia gastronomiczne. Tajemnicą każdego sushi mastera jest tradycja przekazywana z pokolenia na pokolenie. Mój syn również będzie sushi masterem. Żeby osiągnąć najwyższy poziom, trzeba ćwiczyć codziennie. Dłonie muszą być odpowiednio „wyrobione”, choćby po to, by określić odpowiednią temperaturę i konsystencję ryżu. To są rzeczy, które trzeba poczuć i zapamiętać. Tylko praktykując to codziennie można dojść do perfekcji. Dlaczego akurat Szczecin? Od Japonii, Tajlandii i innych egzotycznych krajów, dzielą nas tysiące kilometrów. - Pracowałem w wielu miejscach m.in. w Bangkoku. Przed Tokyo Sushi’n’Grill zajmowałem się restauracją w Zurychu. Przyznam, że miałem mieszane uczucia co do pobytu w Europie i myślałem o powrocie do Japonii. Od wyjazdu do Azji odwiódł mnie Mariusz Łuszczewski. Zaproponował pracę, zabrał do Szczecina, pokazał miasto. Tak zdecydowałem, że tu zostanę. Polubiłem to miejsce. Restaurację Tokyo Sushi’n’Grill traktuję jak własną, jestem z nią od samego początku. Cały zespół jest dla mnie jak rodzina. Restauracja niedługo skończy dwa lata. Goście odwie-

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 04/2016

dzający Tokyo są bardzo uprzejmi, przyjeżdżają tu w zasadzie z całego świata. Wiele mówi się o tym, że na Pana sushi goście przyjeżdżają specjalnie z Warszawy, Berlina, a nawet dalszych zakątków Europy. Jak Pan to robi? - Mam swoje tajemnice (śmiech). Sukces restauracji buduje wiele czynników. Składniki do potraw zamawiam z Japonii. Codziennie mamy świeżego łososia i tuńczyka. Mięso musi być najwyższej jakości. Sam selekcjonuję każdy kawałek ryby, każde ziarenko ryżu. Wszystko musi być perfekcyjne. Kiedy ludzie pytają się mnie, co jest dla mnie największym wyzwaniem w kuchni, odpowiadam, że sushi. Mój zawód wymaga ciągłej kreatywności. Goście często zamawiają sushi spoza karty. Przypominają sobie smaki, które pamiętają z rodzinnych stron albo wycieczek po Japonii. Słucham ich i staram się sprostać stawianym przede mną wymaganiom. To, że goście są w stanie przebyć setki kilometrów, by zjeść sushi zrobione przeze mnie, jest dużym komplementem. A gdybym miała te same składniki, czy moje sushi byłoby tak samo pyszne? - Niestety. Można mieć najlepsze składniki na świecie, ale jeśli nie zna się odpowiedniej techniki, nigdy nie przyrządzi się doskonałego sushi. Tak dużo obcuje Pan z japońskimi potrawami, a co z polskimi daniami? - Kocham kuchnię japońską i jestem jej całkowicie oddany. Oczywiście próbowałem polskich specjałów, jednak to chyba nie moje smaki. Jeśli miałbym wskazać danie, które najbardziej przypadło mi do gustu, na pewno byłyby to pierogi. Pana umiejętności to taka mała tajemnica restauracji Tokyo, prawda? - Można tak powiedzieć.

#52



Styl życia

#

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2016

#54


Styl życia

#

Dziecku trzeba dać się ponudzić W gabinecie specjalisty dzieci się otwierają. Pedagogowi i psychologowi szczerze mówią, że wolą z rodzicami pobyć w domu niż stale chodzić na dodatkowe zajęcia i weekendy spędzać na wielu atrakcjach. Czy ciągłe stymulowanie rozwoju dziecka to najlepsze rozwiązanie? TEKST Anna Folkman / FOTO Archiwum

Jak zauważa Izabela Krempińska, pedagog specjalny, logopeda i kierownik Niepublicznej Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej „Carpe Diem” w Szczecinie, obecnie widoczny jest podział rodziców na dwie grupy. Pierwsza przesadza i wymaga od czteroletniego malucha umiejętności, które są przypisane dużo starszym dzieciom. - To rodzice planujący ciążę i już w myślach zapisujący przyszłe dziecko do pierwszej klasy elitarnej szkoły – mówi z przekąsem Izabela Krempińska. - Druga grupa to rodzice, którzy cały czas bagatelizują sygnały i np. choć dziecko skończyło już 18 miesięcy i jeszcze nie chodzi, tłumaczą to jego lenistwem. Trzeba jasno powiedzieć, że etapy rozwojowe dziecka, takie jak chodzenie, siadanie, podnoszenie główki, mówienie, muszą zostać osiągnięte u dziecka zdrowego w określonym czasie z zapasem – plus minus miesiąca. Jeśli tak się nie dzieje, to może być bardzo istotny sygnał o nieprawidłowościach rozwojowych. Kiedy dziecko ma trzy lata i nie komunikuje się w sposób ogólnie rozumiany, czas na interwencję. - Dziecko od trzeciego roku życia powinno być włączone w instytucjonalną formę opieki, po prostu powinno iść do przedszkola – dodaje Izabela Krempińska. - Rodzicie i dzieci, z którymi najczęściej się spotykam, to w większości przypadków dzieci, które są z mamami, babciami, nianiami w domu. To głównie efekt realizowania potrzeby matki, nadskakiwania dziecku i ochrony przed wyimaginowanym niebezpieczeństwem, niż dla dobra malucha. Dopiero w grupie rówieśniczej dziecko dostaje bodźce płynące właśnie z grupy – są one gorsze, lepsze, ale są. Niektóre dzieci dopiero w przedszkolu lepiej zaczynają jeść, stają się bardziej samodzielne, korzystają z toalety, ładniej zaczynają mówić. Z moich doświadczeń wynika, że dzieci, które dłużej siedzą z mamą, babcią, nianią w domu, są bardziej niesamodzielne, wycofane, bardziej niestabilne emocjonalnie. Gorzej konfrontują się z trudnościami na zewnątrz.

#55

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2016


Styl życia

#

Izabela Krempińska nie jest za ciągłym stymulowaniem dziecka, przemęczaniem go. Dorośli, wracając z pracy marzą o dobrym obiedzie, odpoczynku z książką, kąpieli itp. Natomiast dzieci po godzinach spędzonych w szkole jadą do dodatkowej pracy – na języki, balet, basen, kółka plastyczne itd. Nie mają czasu na zabawę we własnym zakresie. - Próbujemy dać dzieciom to, czego my nie mieliśmy i wydaje nam się, że są szczęśliwe, kiedy korzystają ze wszystkich tych dobrodziejstw - wtrąca Krempińska. - Może bardziej konstruktywne byłoby upieczenie z dzieckiem ciastek, pozwolenie mu na zabawę na podwórku, bycie z nim. To może wydawać się banałem, ale właśnie o tym mówią mi w gabinecie dzieci. One nie chcą jechać na tropikalną wyspę do Berlina, do kolejnego zoo... Chcą pobyć z mamą i z tatą w domu. Wtedy nie patrzymy na zegarek, nie biegniemy, tylko jesteśmy razem i rozmawiamy. Dzieci chcą z rodzicami po prostu pobyć. Jeśli jednak decydujemy się na zajęcia dodatkowe, to? Najcenniejszą formą aktywności małego dziecka jest rytmika. - Odchodziłabym u maluszków od języka włoskiego, hiszpańskiego, angielskiego... chińskiego i postawiłabym właśnie na zabawę z muzyką, gimnastykę korekcyjną, zajęcia logopedyczne - zauważa pani pedagog. - Zajęcia dodatkowe wybierajmy razem z dzieckiem. Niech będą takie, na które chce chodzić i będzie to konsekwentnie robić. Niedopuszczalne jest, kiedy stale zmienia zainteresowanie - bo jak nie jedno, to drugie. Jeśli się zapisze, niech pochodzi, a nie zrezygnuje po 3-4 zajęciach. Nie uczy to odpowiedzialności za swoje decyzje, dobrych postaw na przyszłość. Poinformujmy, że podejmuje zobowiązanie. Dzieci z podstawów-

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2016

ki dobrze to rozumieją. Dla dzieci w szkole podstawowej wystarczą jedne popołudniowe zajęcia w tygodniu. W gimnazjum dwa. Pamiętajmy, że do takich zajęć zalicza się też sport. Człowiek, zarówno ten mały, jak i dorosły, ma w psychice i ciele naturalne mechanizmy - swoiste wewnętrzne „programy”, które kierują jego rozwojem, niezależnie od możliwości środowiska. Każdy ma właściwe sobie, indywidualne tempo rozwoju - mówi dr n. med. Agata Giza-Zwierzchowska, psycholog, psychoterapeuta z Sandplay Centrum. - Jesteśmy samoregulującym się organizmem. Dlatego niezależnie od tego, czy ktoś nas celowo będzie stymulował czy nie, większość z nas będzie potrafiła we właściwym czasie chodzić, mówić i myśleć. W przypadku większości zdrowych dzieci, obowiązuje zasada primum non nocere, czyli najlepiej nie szkodzić, także nie ingerować nadmiernie w naturalny rozwój. Często niestety, kierowani ambicjami rodzice próbują „przyspieszać”, czyli właśnie stymulować rozwój dziecka przykładowo starając się go nauczyć wcześniej siadać czy korzystać z nocnika. - W niektórych przypadkach przynosi to odwrotny skutek i prowadzi do zaburzenia jego rozwoju. Warto zatem dostarczać dziecku dobrych doświadczeń i wspierać jego naturalną ciekawość i aktywność, zamiast je „stymulować” – dodaje Giza-Zwierzchowska. - Warto dopuszczać fakt, że rozwija się w swoim tempie i podążać za jego potrzebami. Oczywiście, bardzo cenna jest wiedza rodziców o rozwoju dziecka. Z jednej strony wiedza, a z drugiej strony właśnie budowanie kontaktu, podczas którego rodzic będzie wrażliwy na komunikaty przekazywane mu przez dziecko.

#56



Medycyna estetyczna

#

Powieki lubią skalpel Wystarczy chwila, delikatne znieczulenie i wprawiona ręka chirurga, by odmłodzić twarz nawet o dziesięć lat. Taki efekt daje korekta powiek, jeden z niewielu zabiegów, który przy niewielkiej ingerencji skalpela „otwiera oko”, zapewniając trwały i naturalny efekt. TEKST Agata Maksymiuk / FOTO Archiwum prywante

To właśnie oczy najmocniej przyciągają naszą uwagę i odpowiadają za młody wyraz twarzy. Niestety, upływ czasu, uwarunkowania genetyczne, a także codzienna praca przy komputerze mogą nam odebrać urok spojrzenia. Chirurgia estetyczna znalazła sposób, by przeciwstawić się negatywnym działaniom otoczenia i naprawić to, co jeszcze niedawno wydawało się nieodwracalne. Korekta powiek górnych trwa zaledwie 45 min. Najczęściej przeprowadzana jest w sedacji i znieczuleniu miejscowym. Zabieg polega na nacięciu skóry w naturalnych załamaniach powiek i usunięciu jej nadmiaru wraz z odpowiednią ilością mięśnia okrężnego oka i przepuklin tłuszczowych. - Podczas mrugania nie tylko skóra nam się rozciąga, ale i mięsień okrężny oka – mówi doktor Katarzyna Ostrowska – Clark z gabinetu medycyny estetycznej Medimel. - Dlatego bardzo ważne jest, żeby mięsień wyciąć razem ze skórą i dotrzeć do tłuszczu. Zapewni nam to trwały efekt. Blizna po zabiegu jest praktycznie niewidoczna. Cięcie chowamy w linii załamania oka i naturalnych zmarszczek. Przyznam, że jest to mój ulubiony zabieg. Operację dolnej powieki można wykonać przy okazji zabiegu na górnych powiekach. Czas pracy chirurga proporcjonalnie zwiększa się do 1,5 h. Specjalista operuje bliżej gałki ocznej, dlatego dla bezpieczeństwa pacjent znajduje się w pełnym znieczuleniu. - Przy operacji dolnej powieki cięcie wykonujmy poniżej brzegu rzęskowego - mówi doktor Katarzyna Ostrowska – Clark. - Następnie wzmacniamy przegrodę oka. W niektórych przypadkach wykonuje się transpozycję tłuszczu i wycina nadmiar skóry. Ranę

zszywamy cienkimi szwami, dlatego nie musimy bać się o blizny. Efekt takiego zabiegu jest niesamowity. Rysy twarzy łagodnieją, kobieta wygląda młodziej i delikatniej. Twarz się zmienia. Szwy usuwane są zwykle po upływie 5 – 7 dni. Mniej więcej po tygodniu lub 10 dniach większość pacjentów wraca do pracy. Z makijażem trzeba jednak zaczekać, aż ślady po szwach się zagoją. Natomiast przy gojeniu pomocne są chłodne okłady. Przed nałożeniem makijażu warto stosować silikonowe żele w miejscu szycia. Żel powoduje uciskanie, przez co masuje dane miejsce i sprawia że blizna zaczyna szybciej zanikać. Jeśli zabieg wykonuje profesjonalista, ryzyko powikłań jest niezwykle niskie - mówi doktor Katarzyna Ostrowska – Clark. - Choć oczywiście zawsze trzeba brać je pod uwagę. Dla bezpieczeństwa zalecam moim pacjentom, aby po zabiegu pozostać w praktyce na noc. Do najczęstszych powikłań należą drobne krwiaki, obrzęki, zespół suchego oka lub nadmierne łzawienie, nadwrażliwość na światło czy przewlekła niedomykalność powiek lub ślepota. Przyznam jednak, że z tymi ostatnimi nigdy się nie spotkałam. Przed zabiegiem zawsze bardzo dokładnie należy zaznaczyć część powieki do wycięcia. Jeśli zostanie to zrobione jak należy, nie ma możliwości, aby pojawił się problem po zabiegu. W praktce chirurgicznej MEDIMEL już od wielu lat z powodzeniem wykonywane są różnego rodzaju operacje korekcji powiek: blepharoplastyka, kantoplastyka, kantopeksja, wypełnianie tłuszczem własnym doliny łez, usuwanie brodawek z okolic powiek czy usunięcia żółtaków.

MEDIMEL ul. Nowowiejska 1E , 71-219 Szczecin – Bezrzecze tel. +48 91 818 04 74, +48 500 355 884 e-mail: gabinet@chirurgia-szczecin.pl, www.chirurgia-szczecin.pl

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2016

#58


PERIODONTOLOGIA Piękny i zdrowy uśmiech to nie tylko białe zęby. Coraz częściej w gabinetach stomatologicznych pojawiają się pacjenci z chorobami dziąseł i przyzębia. Przyzębie to tkanki otaczające ząb i utrzymujące je na miejscu. Dziedziną stomatologii, która zajmuje się leczeniem chorób przyzębia jest periodontologia. Spółdzielnia Pracy Lekarzy Specjalistów „Medicus” oferuje Państwu kompleksową opiekę periodontologiczną, obejmującą wszystkie fazy leczenia. Każdy pacjent, który zauważy u siebie zaczerwienienie, obrzęk, ból dziąseł, krwawienie podczas mycia zębów, nieprzyjemny zapach z ust, odsłanianie się szyjek zębów, nadwrażliwość, rozchwianie zębów, powinien skorzystać z pomocy lekarza periodontologa. W zależności od stopnia zaawansowania choroby lekarz decyduje o rodzaju leczenia, które rozpoczyna się od usunięcia złogów i oczyszczenia zębów (skaling i piaskowanie zębów). W następnych etapach, w zależności od wska-

zań, wykonujemy oczyszczanie powierzchni korzenia z kamienia poddziąsłowego z usunięciem zakażonego cementu korzeniowego i wygładzeniem korzenia zęba (root planing), a także zabiegi chirurgiczne na przyzębiu, takie jak : kiretaż otwarty, sterowaną regenerację tkanek z użyciem „Emdogain”, odbudowę tkanek przyzębia z zastosowaniem preparatów kostnych oraz błony regeneracyjnej, poszerzenie strefy dziąsła metodą wolnego przeszczepu i pokrycie recesji dziąsłowych. W przypadku rozchwiania zębów możliwie jest ich unieruchomienie za pomocą estetycznych szyn typu Fiber-Splint lub Ribbond. Dla podtrzymania efektów leczenia periodontologicznego konieczne jest również uzupełnienie brakujących zębów. W naszych gabinetach stomatologicznych możliwe jest wykonanie wszystkich rodzajów uzupełnień protetycznych takich jak: korony i mosty porcelanowe, protezy szkieletowe, szynoprotezy, protezy bezklamrowe (na zatrzaskach lub zasuwach), protezy elastyczne, a także implanty. Lek. stom. Renata Biskupska | Kierownik Stomatologii Rejestracja: 91 434 73 06 / www.medicus.szczecin.pl R E K L A M A


Zdrowie

#

Niezdrowy trend: unikanie szczepień - W latach 2011 - 2014 liczba osób uchylających się od poddania się obowiązkowym szczepieniom ochronnym wzrosła ponad dwukrotnie, z około 5 tys. do ponad 12 tys. dzieci - mówi prezes Najwyższej Izby Kontroli Krzysztof Kwiatkowski. TEKST Anna Folkman

- Systematycznie zyskująca na popularności tendencja do unikania szczepień, może okazać się groźna dla całej populacji – dodaje Krzysztof Kwiatkowski. - Przerwanie systemu obowiązkowych szczepień mogłoby doprowadzić do powrotu zachorowań, jak np. w Szwecji, Japonii i Wielkiej Brytanii, gdzie wystąpił powrót krztuśca. Osoby uchylające się od obowiązkowych szczepień nie mogą czuć się bezkarne. Inspekcja sanitarna najpierw wysyła pisma informacyjne, prowadzi rozmowy edukacyjne. Jeżeli to nie skutkuje, wysyłane jest wezwanie do wstawienia się w odpowiednim terminie, kolejno upomnienie z pouczeniem o skierowaniu sprawy na drogę postępowania egzekucyjnego i jeśli to nie przekonuje rodziców, wystawiany jest tytuł wykonawczy dla rodziców i przekazywany do wojewody. Grzywna wynosi 300 zł na rodzica za każde dziecko. Ponowna grzywna na rodziców, którzy uchylają się od obowiązku szczepienia, wynosi 500 zł, kolejna 1000 zł. W 2015 roku wojewoda zachodniopomorski ukarał 156 rodziców, z czego ośmioro zapłaciło grzywnę na kwotę 4 tys zł. W tym roku wszczęto 46 postępowań, ukarano 39 rodziców. Żaden z rodziców nie zapłacił grzywny, ale jedno dziecko zostało zaszczepione. - Szczepienia są najskuteczniejszym sposobem zwalczania chorób zakaźnych i ich powikłań. Dzięki szczepieniom dziś już nie mamy ospy prawdziwej, prawie nie występuje polio i dąży się do eliminacji odry czy różyczki – mówi Małgorzata Kapłan z Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Szczecinie. Warto też skorzystać z zalecanych szczepień, dzięki którym można zapobiegać m.in. zakażeniom rotawirusowym, zakażeniom wywołanym przez pneumokoki czy meningokoki, które mogą mieć ciężki przebieg, a w niektórych przypadkach prowadzić do śmierci. W momencie, gdy odporność populacyjna będzie zbyt

niska, choroby zakaźne powrócą, a z nimi nowe zagrożenia, które do tej pory występowały sporadycznie. Nie wszyscy jednak uważają, że szczepienia powinny być obowiązkowe. Ogólnopolskie Stowarzyszenie Wiedzy o Szczepieniach „STOP NOP” postuluje o wprowadzenie dobrowolnych, refundowanych szczepień wzorem 18 państw europejskich, gdzie dodatkowo funkcjonują fundusze odszkodowań dla ofiar powikłań poszczepiennych. - Każda decyzja wiąże się z ryzykiem. Zarówno szczepienie, jak i rezygnacja z niego. Prawo decydowania o zdrowiu swoim i swojego dziecka jest jednak podstawowym prawem człowieka i pacjenta – mówi Justyna Socha ze „STOP NOP”. - 25 procent osób określanych jako „uchylające się od szczepień” to osoby, które rezygnują tylko ze szczepionki MMR (odra, świnka, różyczka), szczepiąc dziecko pozostałymi szczepionkami z kalendarza szczepień. Większość z tych osób szczepiła do czasu zetknięcia się z niepożądanymi odczynami poszczepiennymi u swoich dzieci lub wśród bliskich osób. Niektórzy szczepiący rodzice są przeciwni szczepieniu noworodków w pierwszych godzinach życia. Nie chcą, żeby szczepiono ich dzieci pełnokomórkową szczepionką przeciw błonicy, tężcowi i krztuścowi oraz żywą szczepionką przeciw polio (wycofano ją od 1 kwietnia tego roku), ponieważ wszystkie one wiążą się z większym ryzykiem powikłań poszczepiennych. „STOP NOP” jest za respektowaniem prawa pacjenta do świadomej zgody po uzyskaniu pełnych informacji o ryzyku każdej decyzji i wolnego wyboru. Pacjent musi mieć świadomość jakie są możliwe powikłania poszczepienne i pochorobowe, jaka jest skuteczność szczepionki oraz w jaki sposób budować silny układ immunologiczny dziecka. R E K L A M A

CENTRUM DIAGNOSTYKI MEDYCZNEJ

ul. Felczaka 10

tel. 91 422 06 49

www.hahs-lekarze.pl



Uroda

#

Korekta powiek bez skalpela Wiele osób, które odczuwa dyskomfort z powodu nadmiaru skóry na powiekach unika interwencji chirurgicznych z powodu strachu. Do niedawna dla osób zmagających się z niedoskonałościami związanymi z kształtem powiek, jedynym rozwiązaniem był bowiem zabieg chirurgiczny. Sytuacja uległa całkowitej zmianie od kiedy na rynku pojawił się Plexr, najnowsze urządzenie i metoda korekty powiek, wykorzystująca mikrowiązkę plazmy. O szczegółach opowiedział nam ekspert dr n. med. Tomasz Hamera, certyfikowany lekarz medycyny estetycznej, specjalista chirurgii ogólnej i flebolog, który jako pierwszy zaoferował tę usługę w naszym województwie. ROZMAWIAŁA Agata Maksymiuk / FOTO Archiwum

Operacja to znane nam pojęcie, jednak mikrowiązka plazmy to coś nowego. O co właściwie chodzi? - Rzeczywiście na naszym rynku to absolutna nowość. W fizyce plazma to czwarty stan skupienia, zjonizowany gaz, który powstaje między końcówką urządzenia a skórą i wygląda, jak mini łuk elektryczny. Powoduje sublimację naskórka, czyli zabiera nam naskórek, ale nie uszkadza skóry właściwej. Urządzenie działa powierzchownie, wgłąb wnika impuls cieplny obkurczający tkanki. Brzmi to dość groźnie i naukowo, ale zapewniam, że nie ma się czego obawiać. W efekcie, pracując nad powiekami, jestem w stanie zredukować nadmiar skóry bez użycia noża chirurgicznego. Czy Plexr można użyć tylko do korekty powiek? - Plexr to urządzenie uniwersalne. Jego głównym wskazaniem jest lifting okolicy oka, podniesienie górnej powieki i wygładzenie dolnej. Można go zastosować również w leczeniu utrwalonych, głębokich zmarszczek w okolicy oczu i ust, usuwaniu plam soczewicowatych i opornych przebarwień, zmian skórnych, m.in.: drobne naczyniaki, brodawki płaskie i łojotokowe, włókniaki, kurzajki. Plexr pomaga także w leczeniu blizn i rozstępów i co ciekawe, redukuje także tzw. zmarszczki palacza. Dzięki temu mogę pomóc szerszemu gronu pacjentów. Czy każdy może się poddać zabiegowi? Jakie są przeciwwskazania? - Jak przed każdym zabiegiem konieczna jest konsultacja i właściwa kwalifikacja do zabiegu. Zdarzają się osoby, dla których jedynym rozwiązaniem jest operacja. Plexr jest znakomitym rozwiązaniem dla pacjentów, którzy nie mogą zostać poddani zabiegowi chirurgicznemu lub na taki zabieg jest dla nich zbyt wcześnie. Należy też wziąć pod uwagę pacjentów, którzy boją się skalpela i operacji chirurgicznej, dla nich również Plexr będzie doskonały. Czy efekty są widoczne od razu? - U wielu pacjentów nawet jednorazowe użycie plazmy powoduje uniesienie powiek i tzw. efekt „otwarcia” oka. Jednak do osiągnięcia pełnego efektu zalecam przeprowadzenie od 2 do 3 zabiegów w odstępach około 40 dni. Czy zabieg jest inwazyjny? Ile trwa okres rekonwalescencji? – Zabieg jest małoinwazyjny i trwa około 15 minut. Przez cały czas mam kontakt z pacjentem, proszę o otwieranie i zamykanie oczu. Dzięki temu mogę ocenić efekt swojej pracy w czasie rzeczywistym. Po zabiegu pozostaje delikatne podrażnienie i może pojawić się lekki obrzęk utrzymujący się do 2 dni. Plexr nie wyłącza pacjentów z codziennych aktywności. Gojenie trwa niecały tydzień. Panie swobodnie mogą stosować makijaż. Badania kliniczne i obserwacje pacjentów pokazują, że efekt terapeutyczny utrzymuje się do 4 lat.

dr n. med. Tomasz Hamera | e-mail: kontakt@drhamera.pl rejestracja: 882 501 882 | www.drhamera.pl

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 04/2016

#62


Zdrowie

#

CBCT - przewidywalność i bezpieczeństwo mikrochirurgii Współczesne podejście do zabiegów chirurgicznych w stomatologii sprowadza się do minimalnie inwazyjnego leczenia opartego na bardzo szczegółowej diagnostyce. Jednym z elementów diagnostyki kości jest stożkowa tomografia komputerowa ( CBCT).

CBCT daje bardzo szczegółowe obrazy kości i zawartych w niej ważnych struktur anatomicznych takich jak naczynia i nerwy. W przypadku urządzenia CS 9000 3D rozdzielczość wynosi 76mikronów (0,076mm). Oznacza to, że właśnie w tak cienkie warstwy może on podzielić badanie danego pola zabiegowego. Jest to najwyższa dostępna na rynku rozdzielczość obrazowania. Jeszcze przed operacją można wirtualnie „pociąć” kość pacjenta, aby wyodrębnić kilkanaście obrazów radiologicznych z jednego milimetra grubości leczonego obszaru. Miejsce to możemy obejrzeć w trójwymiarze, w dowolnej płaszczyźnie i pod dowolnym kątem. Olbrzymia ilość informacji jaka wypływa z takiego trójwymiarowego obrazu w stosunku do zwykłego zdjęcia radiologicznego jest wręcz nieporównywalna i często zaskakująca. Można zdiagnozować rzeczy niewidoczne w zwykłym zdjęciu RTG. To co dawniej wydawało się być nie do zoperowania dziś jest możliwe dzięki CBCT. Obecnie jesteśmy w stanie wykonać mikrochirurgiczne resekcje wierzchołków korzeni niemal wszystkich zębów, a nie tylko przednich. Co to oznacza dla pacjenta? To bardzo ważna informacja dla wszystkich, gdzie nawet leczenie kanałowe pod mikroskopem okazało się nieskuteczne i dla tych którzy nie mogą mieć implantów, a także dla tych którzy mają rozległe prace protetyczne założone na stałe na własnych zębach. Można wykonać zabieg mikrochirurgiczny pozwalający na wiele lat zachować własne zęby lub wspomnianą pracę protetyczną (np.: most, koronę) bez jej niszczenia. Mikrochirurgia z wykorzystaniem mikroskopu jest bardzo skutecznym i bezpiecznym rozwiązaniem wykonywanym z dostępu o wielkości 3-5mm średnicy. Tak niewielki otwór w kości jest potrzebny, aby wykonać precyzyjny zabieg usunięcia stanu zapalnego i wykonania wstecznego wypełnienia kanału korzenia specjalnym biozgodnym materiałem. Wieloletnie obserwacje potwierdzają skuteczność tej metody leczenia, dzięki czemu pacjenci wciąż używają własnych zębów a nie implantów. Dawniej takie zęby po prostu zostałyby usunięte. Z drugiej zaś strony również dzięki obrazom z tomografii stoż-

kowej diagnozujemy też sytuacje, w których nie powinno się już dalej leczyć danego zęba, aby pacjent nie ponosił kolejnych nieuzasadnionych kosztów przy dalszych próbach zachowania zęba. Zdarzają się też sytuacje, gdzie wykonanie badania CBCT pozwoliło przypadkowo wykryć dodatkowe miejsca występowania stanu zapalnego nie widocznego na zwykłym zdjęciu radiologicznym. W implantologii badanie tomograficzne wykonane przed zabiegiem umożliwia wirtualne wprowadzenie implantu w dane miejsce z dokładnością do dziesiątych części milimetra. Pozwala to dobrać odpowiednią długość i średnicę implantu oraz odpowiedni kąt wprowadzenia wszczepu. Dzięki temu mamy pewność, że unikniemy uszkodzenia innych ważnych struktur takich jak nerwy, naczynia czy korzenie sąsiednich zębów. W przypadku rozległych rekonstrukcji zębów można precyzyjnie rozmieścić implanty dla jak najlepszego rozłożenia późniejszych sił żucia. Bardzo często zdarzają się sytuacje gdzie na pierwszy rzut oka wszczepienie implantów nie będzie problemem, jednak po ocenie obrazów CBCT okazuje się, że wykonanie przewidywalnej i trwałej implantacji jest niemożliwe. Wymaga to wykonania tzw GBR czyli rekonstrukcji kości lub podniesienia dna zatoki szczękowej w miejscu, gdzie chcemy wprowadzić wszczep. Znając dokładnie trójwymirowy obraz kości unikamy śród-zabiegowych niespodzianek, zwiększamy przewidywalność takich zabiegów i minimalizujemy zakres zabiegu co wpływa korzystnie na gojenie tkanek. Tomografia komputerowa daje również możliwość przewidywalnego zaplanowania zabiegów usuwania zatrzymanych w kości zębów takich jak np.: ósemki („zęby mądrości”), unikania powikłań, bądź zmniejszania skutków ubocznych takich zabiegów. W Stomatologii Mikroskopowej od 2012 roku używamy CBCT przed zabiegami chirurgicznymi. Takie badanie wykonane przed zabiegiem to przede wszystkim przewidywalne, minimalnie inwazyjne, szczegółowe planowanie leczenia, bezpieczeństwo pacjenta i trwałe efekty pooperacyjne.

#63

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2016


Rozmowa

#

inSPIRACJE płyną z natury Po roku przerwy, jeden z największych w Polsce festiwali sztuki wizualnej inSPIRACJE, powraca. Szykują się nowości i to dość nieoczywiste. O szczegółach opowiedzieli organizatorzy KED Olszewski, dyrektor artystyczny i Rafał Roguszka, producent. TEKST Agata Maksymiuk / FOTO Sebastian Wołosz

Szczecin tęsknił za inSPIRACJAMI. Nieobecność festiwalu w 2015 roku była zamierzona?

pewno o wiele bardziej otwarta. Chcemy też, żeby Festiwal był za każdym razem inny.

K.O.: Ostatnia, czyli 10 edycja Festiwalu inSPRACJE była dla nas pointą, którą zamknęliśmy dekadę. Przerwa była zamierzona. Zdajemy sobie sprawę, że to, co wymyśliliśmy 10 lat temu, po upływie dekady nie musi być aktualne i interesujące. Trzeba wiedzieć, kiedy odetchnąć i zastanowić się nad zmianami. Przez ostatni rok dużo podróżowaliśmy i przyglądaliśmy się wydarzeniom kulturalnym na całym świecie. Z obserwacji wyciągnęliśmy odpowiednie wnioski. Nowa formuła będzie na

Czyli możemy, a nawet powinniśmy spodziewać się zmian. Jaka będzie największa?

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2016

K.O.: Nowy festiwal to tak naprawdę jedna wielka zmiana. Na początek zwiększyliśmy kompetencje kuratorów. W poprzednich edycjach Festiwalu to my wybieraliśmy temat wydarzenia, tworzyliśmy znak graficzny, wreszcie zapraszaliśmy kuratorów do zgłaszania swoich projektów. Teraz odwróciliśmy role.

#64


Ogłosiliśmy konkurs i czekaliśmy na propozycje festiwalowych tematów. Spośród zgłoszonych idei wybraliśmy jedną... a właściwie dwie, które uzupełniają się i wspólnie tworzą całość.

Naszym zamiarem jest ściślejsze połączenie się z miastem. Zapewniamy, że poprzez dwie najbliższe edycje będziemy starać się na nowo zdefiniować inSPIRACJE.

W takim razie jak wygląda koncepcja tematyczna?

Ważnym elementem Festiwalu zawsze był konkurs. On również się zmienił?

K.O.: Hasłem tegorocznego Festiwalu inSPIRACJE jest OKSYDAN, czyli woda, jej energia i znaczenie symboliczne. Przesłaniem Festiwalu jest otwarcie się na wzajemne przenikanie, budowanie przestrzeni porozumienia dla pozornie odległych artystycznych założeń. Chcemy aby jeden temat płynnie przeistoczył się w drugi, dlatego w przyszłym roku myślą przewodnią będzie powietrze. Ideę wody zaproponowała Lena Wicherkiewicz, natomiast powietrza Rob Garrett. Zdecydowaliśmy się zrobić taki dyptyk festiwalowy pod wspólnym podtytułem „Zanurzenie”. Szczecin jest otoczony wodą. Na wybór tematów wpłynęło położeniem miasta? R.R.: Szczecin zawsze aspirował do statusu waterpolis, daje się to odczuć w opiniach mieszkańców. Świadome zbliżenie mieszkańców do wody w pewien sposób sprawiło, że temat był nam bliższy. Woda i powietrze mają w sobie aspekt integrujący. Dotyczy on także zewnętrznego oddziaływania Festiwalu.

R.R.: Tak, podzieliśmy go na dwie części. Pierwsza, to wersja klasyczna - artyści zgłaszają swoje projekty, my je oceniamy pod kątem zgodności z tematem. Druga to konkurs na idee artyści zgłaszają do nas swoje pomysły w oparciu o nasz budżet, my wybieramy najlepsze i realizujemy je po zakończeniu Festiwalu. Planujecie wyjść poza granice galerii? Co dla nas szykujecie? R.R.: Planujemy pojawić się w wielu nieoczywistych miejscach. Już samo otwarcie festiwalu będzie zaskoczeniem. Zdradzimy, że wystąpi na nim KAMP! z nową płytą. Na pewno znajdziecie nas w przestrzeni miasta, na pewno też sztuka współczesna pojawi się w odnowionym wnętrzu Muzeum Narodowego. To ważne, bo młoda sztuka jeszcze nigdy nie była tam wystawiana. Do festiwalu pozostało kilka tygodni i dopinamy pewne rzeczy na ostatni guzik, dlatego nie możemy wyjawić wszystkiego, ale obiecujemy, że będziecie pozytywnie zaskoczeni.

#65

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2016


Kul tu ral nie ZAPOWIADAMY POLECAMY ZAPRASZAMY

Habib Koité na Szczecin Music Fest Habib Koité to muzyk pochodzący z Mali, jedna z największych gwiazd współczesnej muzyki afrykańskiej, stawiany w jednym rzędzie z takimi nazwiskami jak Richard Bona, Salif Keita i Youssou N’Dour. Urodził się w 1958 roku, a szerszą popularność zdobył na początku lat 90., kiedy to jego piosenka „Cigarette Abana” (No more cigarettes) stała się przebojem zachodniej Afryki. Wpływowa gazeta muzyczna Rolling Stone nazwała go „największą gwiazdą Mali”, a słynne magazyny People, Entertainment Weekly, New York Times, Vanity poświęcały mu obszerne artykuły, porównując do wielkich nazwisk muzyki rockowej. Muzyka Habiba łączy malijskie korzenie z wpływami muzyki świata zachodniego. Szczeciński koncert będzie jedynym występem tego artysty w Polsce. 31 maja, Filharmonia, godz. 19, bilety 80-100 zł

Natalia Kukulska & Atom String Quartet W Noc Muzeów podczas koncertu usłyszymy efekt wspólnej pracy artystów, który znalazł swój finał na ostatnim albumie piosenkarki „Ósmy plan”. Wydawnictwo powstało jako dzieło dwupłytowe, przy udziale znakomitego kwartetu smyczkowego Atom String Quartet. Drugi krążek „Ósmy plan – Live in Alvernia Studios”, zawiera utwory z pierwszego, zaaranżowane na nowo, przez ów zacny kwartet. 21 maja, Filharmonia, godz. 20

Michał Bajor Michał Bajor wystąpi z zespołem i piosenkami z płyty „Moja Miłość”. Bajor w 1987 roku nagrał swoją pierwszą płytę. Wykonał tam utwory m.in. belgijskiego autora Jacques’a Brela, z którym związał swoją dalszą sceniczną karierę. W 1993 r. wystąpił w teatrze Studio Buffo u Janusza Stokłosy i Janusza Józefowicza. W 2000 roku wystąpił w filmie „Quo vadis” Jerzego Kawalerowicza, grając rolę Nerona. Na scenie muzycznej współpracuje z takimi kompozytorami, jak: Włodzimierz Korcz, Janusz Strobel, Jarosław Kukulski, Jerzy Satanowski, Hadrian Filip Tabęcki, Paweł Stankiewicz, Marcin Nierubiec i Piotr Rubik. Śpiewa teksty m.in.: Władysława Broniewskiego, Juliana Tuwima, Wojciecha Młynarskiego, Marka Grechuty czy Jonasza Kofty. 24 maja, Filharmonia, godz. 19, bilety 100-120 zł

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2016

#66


Janusz Radek z zespołem Koncert będzie składał się z 20 piosenek z najnowszej płyty „Popołudniowe przejażdżki” oraz największych przebojów artysty. Janusz Radek zaczynał od klimatów poetyckich – komponował piosenki do tekstów Bolesława Leśmiana, Leopolda Staffa, E.E Cummingsa. W latach 1994-95 współtworzył krakowski kabaret Zielone Szkiełko. Śpiewał też w zespołach o ostrzejszym brzmieniu punkrockowym Gównoprawda i rockowych: Moonwalker, Obcy, Jutro, Zanderhaus.

Makowiecki / Skrzek / Komendarek / Bloom

10 maja, Filharmonia, godz. 19, bilety 80-100 zł

Dokręcanie śruby w operze

Obara International To będzie autorski projekt Macieja Obary, jednego z najciekawszych polskich saksofonistów jazzowych – zbiera znakomite recenzje melomanów i krytyków. Odnosi międzynarodowe sukcesy, pojawia się w programach najważniejszych festiwali na całym świecie. Dominik Wania, podwójny laureat „Fryderyka”, to jeden z najważniejszych współczesnych pianistów jazzowych. Obaj spotkali się w zespole Tomasza Stańki i tam zawarli swą muzyczną przyjaźń. Kontrabasista Ole Morten Vågan współpracował z zespołami reprezentującymi różne style, zawsze jednak najbliżej mu było do współczesnej muzyki improwizowanej.

Pierwsza polska inscenizacja arcydzieła Benjamina Brittena w szczecińskiej operze. „The Turn of the Screw” (Dokręcanie śruby), to pełen napięcia thriller, oparty na noweli Henry’ego Jamesa, będący w światowym kanonie najwybitniejszych dzieł operowych XX wieku. Akcja toczy się w kryjącym ponure tajemnice domu, w wiktoriańskiej Anglii. Kolejne wydarzenia i muzyka niczym śruba wkręcają widzów coraz głębiej w poczucie niepewności i strachu. Młoda guwernantka otrzymuje posadę w Bly, we wschodniej Anglii. Ma być nauczycielką i opiekunką rodzeństwa sierot: Milesa i Flory. Kobieta jest oczarowana pięknym i dostatnim wiktoriańskim domem, jak również swoimi podopiecznymi. Jednak wkrótce okazuje się, że w rezydencji w Bly czai się zagadkowe i ulotne zło. 20 maja, Opera na Zamku, godz. 19, bilety 60-80 zł

W cyklu Soundlab zabrzmią autorskie kompozycje Tomasza Makowieckiego z płyty „Moizm”. To płyta daleka od młodzieńczych dokonań finalisty programu „Idol”. Wymarzony syntezator Roland Juno 60 skierował go w rejony zabaw z elektroniką i przetwarzaniem dźwięku. Zauroczenie jego brzmieniem nasunęło Makowieckiemu myśl o stworzeniu kolekcji starych syntezatorów: ich dźwięk z pewnością wpłynął na klimat płyty. Do pracy nad albumem artysta zaprosił legendy polskiej elektroniki – Józefa Skrzeka i Władysława Komendarka. 12 maja, Filharmonia, godz. 19, bilety 30-40 zł

Dwie premiery we Współczesnym Teatr zaprasza na dwie premiery pod koniec maja. „Moja mama leczy się u dr. Oetkera” to opowieść o zwyczajnym szaleństwie, groteska na temat depresji. Przygotowywany specjalnie dla Teatru Współczesnego tekst Sebastiana Majewskiego, będzie próbą podjęcia ważnego tematu - choroby psychicznej, problemu często ukrywanego lub bagatelizowanego. Natomiast „Historia T-shirtu”, to odpowiedź na pytanie, jaka opowieść kryje się za jednym z najpopularniejszych ubrań sprzedawanych masowo na świecie. 29 maja, Teatr Współczesny, godz. 19, bilety 26-33 zł 29 maja, Teatr Współczesny, godz. 19.30, bilety 26-33 zł

9 maja, Filharmonia, godz. 19, bilety 20-30 zł

#67

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2016


Rozmowa

#

„Sedinum” napisałem

z miłości do miasta Wiele miast chowa swoje tajemnice przed przypadkowymi obserwatorami. Tym chętniej odkrywają je dla swoich czytelników kolejni pisarze, lokując fabułę najczęściej w historyczno-sensacyjnym kontekście. To, co niewidoczne dla szczecinian, w brawurowym stylu odkrywa w książce „Sedinum” Leszek Herman. Pisarz? Nie, architekt. ROZMAWIAŁA Bogna Skarul / FOTO Sebastian Wołosz

storyczne, ale też legendy, ciekawostki. Co jest w książce prawdziwe, a co jest fikcją? - Założenie było takie, aby jak najwięcej elementów było prawdziwych. Wszystkie tematy historyczne, ba, wszystkie budynki, wydarzenia z przeszłości, są jak najbardziej prawdziwe. Najtrudniejsze było, żeby te opowieści i legendy połączyć w całość. Posplatać w opowieść, która jeszcze do tego musiała być prawdopodobna.

- Jakie miasto Pan najbardziej lubi? Bardzo lubię Londyn. Czuję się tam, jak u siebie. To miasto otwarte. Ma fantastyczną komunikację miejską. Po powrocie z Londynu do Szczecina mam wrażenie, że tutaj komunikację projektowały małpy człekokształtne. Kompletna masakra. - A polskie miasta? - Z polskich lubię Świnoujście i oczywiście Szczecin. - Myślałam, że na pierwszym miejscu będzie Szczecin. - Nie chciałem mówić takich oczywistości (śmiech). - Spodziewałam się Szczecina, bo tę miłość do miasta czuć w Pana książce. - Rzeczywiście. Szczecin jest może takim trochę drugoplanowym, ale jednak bardzo ważnym bohaterem mojej książki. - „Sedinum” powstało z miłości do miasta? - Można tak powiedzieć. Mam przyjaciółkę Agatę, która prowadzi dość popularny portal „Kocham Szczecin”. Czasami wypytywała mnie o różne sprawy związane z miastem, prosiła bym coś tam jej wytłumaczył. I tak, od słowa do słowa, wspólnie wpadliśmy na pomysł, by powstała strona o tajemnicach Szczecina. Bo ja się z nimi, jako architekt specjalizujący się w konserwacji zabytków, stykam na co dzień. Nawet wykupiłem domenę o tajemnicach miasta. Później był pomysł na książkę o tajemnicach Szczecina - na zasadzie ciekawostek. Ale doszliśmy do wniosku, że takich książek jest sporo. Zaczęliśmy się więc zastanawiać, czy te ciekawe informacje o mieście może jednak sprzedać w formie fabuły. I najpierw powstał jeden rozdział, później drugi... Przez dwa lata jakoś się ta książka napisała. - Akcja „Sedinum” to wymyślona historia. Rzecz rozgrywa się przede wszystkim w Szczecinie, podaje Pan bogate tło hi-

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2016

- I udało się? Nic Pan nie zmyślił? - No, niezupełnie. Ale zależy z jakiej strony się patrzy. Na przykład mieszkanie jednego z bohaterów - Igora, który mieszka na strychu przy ul. Kapitańskiej, rzeczywiście istnieje. Ale tylko miejsce, bo strych jest bardzo trudny technicznie do przerobienia na mieszkanie, choć przepiękny. - A zamek pod Londynem z książki istnieje? - Oczywiście. Tak samo, jak dom na Pogodnie. Należy do mamy mojej koleżanki. Wydawało mi się, że będzie fajnie, jak w książce pojawią się prawdziwe miejsca i czytelnicy będą to wyławiali. - Jak Pan wpadł na pomysł fabuły? - Nad tym myślałem bardzo długo. Przeczytałem kilka poradników, jak pisać książki. Wynikała z nich jedna, najważniejsza rzecz - książka tego typu musi mieć najpierw stworzoną konstrukcję. Więc najpierw wymyśliłem fabułę. - „Sedinum” często porównywana jest do prozy Dana Browna. Czytał Pan jego książki? - Naturalnie. Dan Brown wymyślił bardzo dobry „silnik powieści”. Jego książki są skonstruowane bardzo technicznie. Rozdziały nie są długie. Każdy kończy się tak, że chce się zacząć czytać kolejny. Ten styl podchwyciło wielu pisarzy. Okazuje się, że sensacja połączoną z historią świetnie się czyta. Ten pomysł mi także odpowiada, bo łączy się z moją wyobraźnią. Nie mam warsztatu, jaki mają prawdziwi pisarze.

#68


Rozmowa

#

Nie potrafię bawić się konstrukcjami językowymi. W ogóle się na tym nie znam. Nie jestem polonistą. Pasuje mi prosty sposób opowiadania historii. - Sceptycznie zabierałam się za „Sedinum”. Miałam obawy. Jest Pan w końcu architektem, a nie pisarzem. Tymczasem okazało się, że książkę świetnie się czyta. Jednocześnie jest Pan twórcą odrestaurowanego budynku „Starej Rzeźni”. Pisanie książki i powstawanie „Starej Rzeźni” zbiegło się w czasie. Jedno i drugie okazało się wielkim sukcesem. - „Stara Rzeźnia” i Laura Hołowacz to jeden z czynników sprawczych powstania książki. Podczas wstępnych koncepcji przy renowacji budynku na Łasztowni, odkryliśmy, że istnieje oś, którą można pociągnąć z gabinetu prezydenta miasta do „Starej Rzeźni”. I ta oś przechodzi przez Wały Chrobrego. Jej powstanie to nie przypadek, bo takich przypadków w architekturze nie ma. Prawdopodobnie „wyznaczył” ją Hermann Haken (w latach 1878-1907 nadburmistrz Szczecina - przyp. red.). Laura Hołowacz podchwyciła pomysł i w holu „Starej Rzeźni” wyznaczyła linię Hakena. A ja wykorzystałem tę oś w książce. - Haken wraz z architektem Meyerem-Schwartauem byli też sprawcami placów w Szczecinie. - Oczywiście. Często mówi się, że szczecińskie place nawiązują do paryskich. To bzdura. - A jak było? - Plan Szczecina został skonstruowany na planie Berlina. Tam jednak były zwyczajne, prostokątne kwartały bez placów. Place w Szczecin wmontował właśnie Haken z Meyerem, a oni byli związani z Lożą Masońską. Więc Szczecin musiał mieć akcenty symboliczne. Potem się okazało, że place powtarzają gwiazdozbiór Oriona. Kiedy się o tym wszystkim dowiedziałem, wydało mi się to fantastyczne. Dużo lepsze niż porównanie do Paryża. Była to jedna z tych historii, która podziałała na moją wyobraźnię. - Pan w tej chwili jest bardziej architektem, pisarzem, czy może już historykiem? - Historykiem w ogóle nie jestem. Z racji tego, że jestem architektem i głównie zajmuję się konserwacją zabytków, to dużo grzebię w historii. Taki zawód. Trzeba iść do archiwum, poszukać informacji. I jak się te ciekawe znajduje, to zostają gdzieś w głowie. Przydają przy pisaniu książki (śmiech). - Długo pisał Pan te 800 stron? - Dwa lata, ale do tego jeszcze przynajmniej rok zbierania materiałów. - Będzie kolejna część „Sedinum”? - Owszem, powstaje już następna książka. Napisałem już jedną trzecią. W maju odbędą się targi książki w Warszawie, gdzie „Muza” - mój wydawca - zaprezentuje jej okładkę i krótki opis. Przewidujemy, że druga książka ukaże się przed Gwiazdką. - Też będzie taka gruba? - Nie, już trochę cieńsza. Ale niewiele, może 600 stron. - Fani Pana książek nie będą zadowoleni. Koledzy, gdy czytali „Sedinum” i byli na 400 stronie, to się cieszyli, że jeszcze 400

stron przed nimi. - Też lubię czytać grube książki, ale wydawca mnie przed tym przestrzega. - Dlaczego? - Bo 800-stronicowa książka nie mieści się do torebki (śmiech). Wysłałem książkę do dziesięciu wydawnictw. Nie bardzo wierzyłem w sukces. I od razu postanowiłem, że muszę mieć plan B, że jeśli nikt nie będzie chciał mi jej wydać, to swoją opowieść puszczę na bloga. - Na szczęście okazało się, że „Muza” chce to wydać. - Właśnie. Od razu mi odpisali, że są zainteresowani, ale potrzebują czasu na ostateczną decyzję. Po trzech dniach odezwali się, że postanowili wydać. - A teraz dodrukowują. - Już był nawet drugi dodruk. Na Facebooku odezwali się do mnie czytelnicy, wskazując błędy. Sprawdzam to i poprawiam w kolejnych wersjach. - Dużo się Pan pomylił? - To są drobiazgi, ale ogromnie mnie cieszy to, jak czytelnicy, głównie szczecinianie, identyfikują się z moją książką. - Są zauroczeni pokazaniem ich miasta. A jak książka odbierana jest poza Szczecinem? - Czytelnikom spoza miasta nie przeszkadza Szczecin w tle. Mi przede wszystkim pochlebia jednak to, że książka tak ciepło została przyjęta przez szczecinian. Ze spotkań z czytelnikami mam wrażenie, że oni się cieszą, iż ich miasto po raz pierwszy pokazane zostało tak bardzo pozytywnie. Bo im wcześniej tego brakowało. - Szczecinianie raczej narzekają na swoje miasto. A Pan napisał wprost „To nie Szczecin jest byle jaki, tylko my, jego aktualni mieszkańcy!” - Moim zdaniem Szczecin ma bardzo słaby marketing - jako miasto. Jest tyle ciekawych rzeczy, tyle tu powstaje świetnych marek, a my tego nie potrafimy wykorzystać i zatrzymać. - Na przykład? - Nieprawdopodobna jest przecież historia Sydonii von Borck. To gotowy pomysł na serial HBO, wyszłoby ciekawiej niż „Gra o tron”. Albo historia obrazu, którą opisuję w książce. Przecież to brzmi jak bajka, nieprawdopodobna bajka. A nikt tego u nas nie wykorzystał w sposób marketingowy. Historia Sydonii von Borck znana jest bardziej w Wielkiej Brytanii. Opowieść o niej napisała matka Oscara Wilde. Tam w muzeach wiszą jej portrety. A w Szczecinie nikt o tym nie wie. Przecież to są mocne marki, których zupełnie nie wykorzystujemy. - A szczecińska historia masońska, o której Pan pisze, jest prawdziwa? - Naturalnie. Przecież to można wykorzystać do pokazania Szczecina! Często powołuję się też na przykład „wściekłego psa”. Od paru lat w całej niemal Europie podawany jest taki „szot” (wódka plus sok malinowy), a on powstał w Szczecinie. Został wymyślony w „Pub Fiction” przy placu Szarych Szeregów. Teraz „wściekłego psa” podają w Londynie, Paryżu, Berlinie. A myśmy nie zaklepali, że to jest nasze. Teraz Wrocław chce to zrobić. Chce nam go zabrać.

#69

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05 1/2016


Rozmowa

#

Jak zbudować miasto od zera Szczecińskie studio architektoniczne SAS cieszy się z głównej nagrody w prestiżowym konkursie Architectural Review Future Project Awards, którą otrzymało za koncepcję zagospodarowania terenów w okolicy Mielna. Szefa studia Marka Sietnickiego pytamy o smak sukcesu, architekturę Szczecina oraz jak to zrobić, by w miejskiej zabudowie nie było nudno. ROZMAWIAŁA Bogna Skarul / FOTO Archiwum

- Szczecinianie są dumni z tego, że architekci z ich miasta otrzymali tak prestiżową nagrodę. Pan też? - Oczywiście. Ale cieszy mnie ona także dlatego, że w Szczecinie w ogóle zaczyna mówić się o architekturze. Do tej pory, jeżeli były dyskusje na ten temat, to raczej koncentrowały się wokół tematów typu „dlaczego nie mamy rynku”, „znajdźmy serce miasta”, czy „co dalej z Aleją Kwiatową”. Brakowało konkretu. Nie mówiło się o architekturze w mieście, jakby ona nikogo nie interesowała, nie emocjonowała. Dopiero nowa filharmonia tę dyskusję wywołała. Początkowo nie podobała się dwóm trzecim mieszkańców, bo była zbyt biała, przypominała pudło, nie pasowała do otoczenia. Takie opinie przeważały. Dopiero kiedy na temat budynku zaczęły pisać poważne pisma architektoniczne, a później przyszła bardzo poważna nagroda, wokół filharmonii zrobiła się w mieście inna atmosfera. Później ta nagroda zrobiła bardzo dobrą atmosferę wokół całego miasta. Z nami było podobnie. - Jak to? - Sami nie wierzyliśmy, że nagroda, którą otrzymaliśmy jest aż tak ważna i prestiżowa. Nie docierało do nas, że to niezwykłe wyróżnienie na architektonicznym rynku w całej Europie. O tym, że wygraliśmy w naszej kategorii dowiedzieliśmy się tydzień wcześniej. Organizatorzy dali nam czas, byśmy się do odbioru nagrody przygotowali, a my przez ten czas - zamiast wyć z radości - sami siebie musieliśmy przekonywać, że możemy być z niej dumni. W tym sensie trochę podobnie jest ze Szczecinem. Dopóki ktoś z zewnątrz nie pokazał nam wartości budynku filharmonii, to myśmy go w mieście trochę lekceważyli. - Ciężkie ma Pan życie z inwestorem? - O nie. Jest zupełnie odwrotnie. Zawsze będę podkreślał, że z grupą Firmus mieliśmy świetne relacje. Owszem, najczęściej jest tak, że istnieje rozdźwięk między inwestorem a architektem. Architekt próbuje w projekcie przemycić jak najwięcej elementów, na których mu zależy, na przykład kwestie estetyczne, przestrzenne. Inwestor z kolei ma tabelkę, gdzie na końcu musi być wynik finansowy. Musi mu się inwestycja spinać. Do tego dochodzi odbiorca, który najczęściej wskazuje, co mu się nie podoba. W przypadku naszego studia było inaczej. - Inwestor dał Wam wolną rękę? - Nie, ale pokazał na czym mu zależy, a to bardzo pomogło w opracowaniu koncepcji. Od po-

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2016

czątku wiedzieliśmy - my i inwestor - że teren jest bardzo duży, że nie znajdziemy na niego jednego, uniwersalnego rozwiązania. Wiedzieliśmy, że zanim tak naprawdę zabierzemy się do pracy, musimy najpierw zrobić głęboką analizę i badania, dla kogo to robimy, kto jest potencjalnym odbiorcą, jakie są możliwości użytkowania. To był raczej proces dochodzenia do koncepcji, niż projektowanie z jakim kojarzy się praca architekta. Ciekawe zadanie. Nasz inwestor około 2000 roku kupił bardzo duży teren między Unieściem a Łazami. To były opuszczone grunty z pozostałościami po obecności wojska. Kupił 40 ha, czyli około 2,5 kilometra wybrzeża. Teren jest wąski, węższy niż półwysep Hel między morzem a jeziorem. Dziwny i trudny. - To dobrze czy źle? - Ani dobrze, ani źle. Taki teren rodzi później konsekwencje, trudności w projektowaniu. Ciężko w tym znaleźć uniwersalne sposoby użytkowania. Trzeba mieć świadomość, że użytkownik - jak chce przejść z jednego krańca na drugi - musi poświęcić na to co najmniej pół godziny. - Co zaproponowaliście? - Zaprojektowaliśmy miasteczko. Nasz inwestor, choć jest deweloperem, nie naciskał, byśmy cały teren obstawili apartamentowcami, hotelami, resortami. Wiedział, że zgodnie z normami mogłoby tu powstać ponad 80 tys. mieszkań, ale wiedział też, że taka liczba mieszkań nikomu nie jest potrzebna, że to się nie sprzeda. A my nie musimy wykorzystywać tej przestrzeni maksymalnie. - Na ilu mieszkańców zaprojektowaliście to miasteczko? - Na 15 tysięcy. Nasz inwestor zdawał sobie sprawę, że w tym miejscu nie znajdzie się dużo kupców, którzy chcieliby mieszkać na zatłoczonym osiedlu. - To może lepiej byłoby podzielić te 40 ha na mniejsze działki i sprzedać innym deweloperom? - Może tak. Pieniądze pewnie przyszłyby szybciej. Okazji, aby podzielić teren na działki, inwestorzy mieli już kilka. - Ale nie zrobili tego? - Nie, bo chcą, aby tam powstało piękne, unikalne miasteczko - nad morzem, blisko większego miasta: z teatrem, filharmonią, centrami handlowymi, służbą zdrowia. Rynek turystyczny cały czas się w Polsce rozwija.

#70


Styl życia

#

polskiej kolorystyce. W naszym piasku, roślinności. Zaproponowaliśmy hotel moloch, z którego nie trzeba wychodzić przez dwa tygodnie pobytu w tym miejscu, ale także domki nad wodą, z których wychodzi się bezpośrednio nad morze. Są miejsca przeznaczone dla tych, którzy sami będą chcieli sobie wybudować domy. To tak duży teren, że musieliśmy działać różnymi skalami, różnymi formami i różnymi typami. - W Polsce cierpimy na architektoniczny brak uporządkowania. A Pan tu głosi różnorodność. Nie boi się Pan chaosu? - Ale sporo osób narzeka, że sezon turystyczny jest za krótki, trwa tylko dwa miesiące. - Niektórym udaje się go wydłużyć o czerwiec i wrzesień. W tej chwili modne jest wyjeżdżanie także poza sezonem, nawet przenoszenie się na emeryturę do kurortów. Poza tym istnieje grupa zawodów, których nie trzeba uprawiać w firmie. Można pracować w domu, więc można też w takim naszym miasteczku. Ale pod pewnymi warunkami. - Jakimi? - Muszą mieć swoje atrakcje, muszą przyciągać. Mogliśmy z tego zrobić Las Vegas, ale przecież nie o to chodzi. Udało się przyjąć, że teren jest bardzo atrakcyjny architektonicznie. Inwestor na to przystał. Wspólnie zastanawialiśmy się, co tak właściwie tworzy tę unikalność. - I jaki był wniosek? - Miasteczko, ale zróżnicowane skalą budynków, materiałami, formą. Ale ciągle pokazujemy, że jesteśmy w Polsce, nad morzem. Osadzamy to w południowo-bałtyckiej,

- Zbyt uporządkowane 40 ha, byłoby po prostu nudne. Nie ma takich miast. Miasta historycznie sprawiają wrażenie spójnego, ale nie są uporządkowane jak nasze szuflady. Żyją i architektura w nich po prostu narasta. Trochę inaczej było w Polsce. My ten naturalny przebieg mieliśmy w pewnych latach zachwiany. Ale przez ostatnie dwadzieścia lat staramy się to nadrobić, choć tak się nie da. Większość miast nie podniosła się w naturalny sposób po zniszczeniach wojennych. Weszła w nie myśl lat 50., czyli budujemy tanio, wystarczy, że dajemy człowiekowi kibel i światło. Takie było myślenie. Oczywiście z wyjątkami i dla mnie na przykład architektura szczecińska lat 60. w większości się broni. Szczególnie w centrum miasta, w okolicach Galaxy. Dopiero Galaxy narobiło zamieszania. Nawet te dwa budynki przy pl. Grunwaldzkim ciekawie wpisują się w historyczną, starą zabudowę miasta. I właśnie podobny efekt, jaki udało się uzyskać z różnorodności, urzekł komisję nagradzającą koncepcję. Na osiedlu Dune - Mielno nie ma monotonii.

#71

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2016


Sport

#

Biznes w sporcie – na polu czy na korcie? Istnieje golf, będący po prostu dyscypliną sportową. Ten w wykonaniu profesjonalistów oraz ambitnych amatorów, dla których liczą się przede wszystkim wyniki i rywalizacja. Ale jest też jego druga odsłona. Ta modna i popularna, która służy przede wszystkim spotkaniom towarzyskim oraz nawiązywaniu i rozwijaniu kontaktów biznesowych. TEKST Maciej Żmudzki / FOTO Andrzej Szkocki

i to właśnie tę dyscyplinę możemy obecnie określić mianem sportowego serca biznesu. Powszechnie uważa się, że do tego typu spotkań przeznaczone są dwie dyscypliny – tenis i golf. Od lat przypisana im jest elegancja, klasa i swego rodzaju elitarność. Obie nie należą do najtańszych, niosą ze sobą odpowiedni prestiż i umożliwiają to, co w biznesie nieodzowne, czyli interakcję między dwiema osobami. W obu tych dyscyplinach można też dużo dowiedzieć się o partnerze. Zachowania podczas gry na korcie lub polu golfowym pokazują, jak dana osoba radzi sobie pod presją, czy myśli strategicznie i potrafi opanować emocje. Wszystkie te aspekty mają przejrzyste przełożenie na późniejsze zachowania w interesach i umożliwiają lepsze poznanie charakteru potencjalnego partnera. Dlaczego zatem golf znajduje się w biznesowej hierarchii wyżej niż tenis? Powodów jest kilka.

Znany francuski pisarz André Maurois powiedział kiedyś, że biznes to nic innego jak kombinacja wojny i sportu. Słowa te, choć dzieli nas od nich już kilkadziesiąt lat, nadal wydają się aktualne. Walka i symboliczne toczenie bitew od zawsze stanowią fundamenty życia biznesowego. Czasem prowadzimy wojny z konkurencją, a innym razem z własnymi słabościami i ambicjami. Trudno nie zgodzić się także z drugą częścią tej wypowiedzi, która stawia tezę, że biznes to w dużej mierze także sport. W dzisiejszych czasach te słowa nie odnoszą się wyłącznie do szeroko pojętej rywalizacji, którą zapewne miał na myśli autor. Biznesowego charakteru na niespotykaną dotąd skalę nabrał golf

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2016

Pierwszym jest unikatowy system handicapowy, który sprawia, że rywalizacja na polu golfowym może być zacięta nawet wtedy, gdy obu graczy dzieli znacząca różnica w umiejętnościach. Gdy podobna dysproporcja ma miejsce w tenisie, to sportowy walor spotkania traci niemal całą swoją zasadność. Drugim argumentem przemawiającym za golfem jest to, że wybacza wiek. Zawodnicy 30- i 65-letni mogą rywalizować na tym samym poziomie, gdyż sprawy kondycyjne nie grają większej roli. Najistotniejszą różnicą, która wykazuje wyższość golfa nad tenisem w tym aspekcie, jest jednak specyfika prowadzenia rozgrywki. Kilkugodzinne przejście po polu gwarantuje możliwość długiej i niezakłócanej rozmowy, przerywanej jedynie co jakiś czas na wykonanie kolejnych uderzeń. W tenisie proporcje są dokładnie odwrotne. Faktyczna gra toczy się niemal cały czas, a okazja do wymienienia kilku zdań podczas meczu ogranicza się jedynie do krótkich przerw między gemami. Nic więc dziwnego, że do miana sportowego centrum biznesowego w naszym regionie urósł podszczeciński ośrodek Binowo Park. Profesjonalne pole golfowe, które zostało oddane do użytku w roku 2000 z roku na rok staje się coraz bardziej popularne. Jednym z jego atutów jest usytuowanie na terenie malowniczego Szczecińskiego Parku Krajobrazowego, co nie tylko dodaje temu miejscu niewątpliwego uroku, ale pozwala też na odprężające obcowanie z ciszą, spokojem i pięknem krajobrazu. Na ten składają się też oczywiście naturalne walory terenu, czyli jego efektowna rzeźba oraz oczka wodne i stawy, które zostały zręcznie

#72


Sport

#

wykorzystane jako część imponującego pola golfowego. Moda na golfa nie tyczy się wyłącznie spotkań, które skutkują późniejszym podpisywaniem kontraktów. Sport ten w ostatnim czasie upodobali sobie także celebryci. Aktywnie grających w Polsce z roku na rok jest coraz więcej, a poziom ich współzawodnictwa stale rośnie. Na polach golfowych regularnie można oglądać w akcji między innymi Mariusza Czerkawskiego, Mateusza Kusznierewicza, Krzysztofa Maternę, Roberta Rozmusa czy Jerzego Dudka. - Golf jest dla nas wielką przyjemnością i sprawia bardzo dużo frajdy – mówi popularny Klaudiusz Sevković, który bierze udział w rozgrywkach dla celebrytów. – Nie jest nas może jeszcze aż tak dużo w Polsce, ale mam wrażenie, że dyscyplina się rozwija i coraz bardziej zyskuje na popularności. Osobiście mogę powiedzieć, że golf stał się moim sposobem na życie. Kiedy ktoś mówi, że nie ma na niego czasu, to nigdy nie wierzę. Jestem zdania, że zawsze można tak wszystko poustawiać, żeby umożliwić sobie wizytę na polu. Może nie będzie to za każdym razem pełne osiemnaście dołków, ale taką „dziewiątkę” bez większych kombinacji da się wcisnąć w kalendarz. Ja nauczyłem się już być na to przygotowany i dlatego zawsze wożę kije w samochodzie, bo nigdy nie wiadomo, kiedy uda się zagrać. Sevković, znany między innymi z prowadzenia programów telewizyjnych oraz występu w reality show „Big Brother”, zgadza się też z wizją biznesowego postrzegania tej dyscypliny sportu.

– Przyznaję uczciwie, że niemal za każdym razem, gdy grałem w golfa, to przy okazji załatwiałem jakieś interesy. Wizyta na polu golfowym daje wspaniałe możliwości, ponieważ zaliczenie choćby dziewięciu dołków, to już mniej więcej półtorej lub nawet dwie godziny gry. To daje okazję do prowadzenia dłuższych rozmów, które później wymiernie przekładają się na interesy. Wielu biznesmenów chętnie gra w golfa, ponieważ to umożliwia im spotkania, na które w biurze nie ma czasu lub warunków. Wydaje mi się, że ta dyscyplina przypomina obecnie tenis z lat siedemdziesiątych i właśnie to sprawia, że śmiało można nazywać ją elitarną. Widzę jej rosnącą popularność, sam regularnie przyczyniam się do jej propagowania wśród znajomych i jestem zdania, że prędzej czy później każdy trafi w końcu na pole. W tym roku golf wraca jako dyscyplina olimpijska, więc miejmy nadzieję, że przełoży się to na jego jeszcze większą popularność. To będzie dobre nie tylko dla samego sportu, ale i dla biznesu! Nie da się ukryć, że golf ewoluował. Zaczynał jako dyscyplina sportowa, a z czasem przekształcił się w coś wykraczającego poza ramy wąsko rozumianej aktywności fizycznej. Teraz golf to relaks, moda, ekstrawaganckie spędzanie czasu z przyjaciółmi i przede wszystkim wielki potencjał biznesowy. Ludzie spotykają się na polu, gdzie w spokojnych i komfortowych warunkach dyskutują o szczegółach podpisywania kontraktów. I to się będzie kręcić nadal, bo nie jest przecież tajemnicą, że od dawien dawna jedną ze skuteczniejszych recept na biznes jest po prostu wyprowadzić kogoś w pole.

R E K L A M A

Sklep Jeździecki CAVALLO ul. Przybyszewskiego 4 (Pogodno), Szczecin biuro@cavallo.szczecin.pl tel: 91 487 27 49 + 48 604 401 903 | + 48 601 970 400 Godziny otwarcia: pon - pt: 10-18 | sobota: 10-15 www.cavallo.szczecin.pl

*Salon oferuje możliwość indywidualnego umówienia się na zakupy poza godzinami otwarcia - również w niedziele i święta


Rozmowa

#

#Co u Pana słychać #Oskar Masternak

W garniturach niedobrze się czuję - Co u Ciebie, Oskar, słychać? - Ostatnio dużo się zmieniło, bo mam nową pracę w zupełnie nowym miejscu. A w tej pracy dużo się dzieje. - To dobrze? - Oczywiście. Jestem zadowolony. - Zdobyłeś tytuł „Debiutanta Roku” w konkursie dziennikarskim organizowanym przez szczecińskie stowarzyszenia. Zaskoczyło Cię to? Starsi koledzy trzymali tę wiadomość przede mną w tajemnicy. Wiedziałem, że jestem nominowany, ale zupełnie nie spodziewałem się, że otrzymam tytuł. Kiedy wyczytano moje nazwisko, byłem ogromnie zaskoczony i w głowie miałem pustkę. Nawet nie wiedziałem, jak podziękować. Ale jakoś wybrnąłem. - To nagroda za debiut. Kiedy debiutowałeś? - Moja przygoda z dziennikarstwem zaczęła się w 2015 roku, gdy zacząłem pisać dla portalu „Wspólna Pogoń”. To portal o tematyce sportowej. Robiłem relacje ze spotkań szczecińskiej drużyny, wywiady z piłkarzami. W styczniu 2016 roku dowiedziałem się, że „Głos Szczeciński” szuka współpracowników. Zgłosiłem się i tak się zaczęło. - Czym zajmowałeś się wcześniej? - Skończyłem muzykologię na Uniwersytecie Warszawskim i przez pierwsze dwa lata po studiach pisałem doktorat, ale w pewnym momencie uświadomiłem sobie, że to nie dla mnie - takie siedzenie w bibliotece i szperanie w książkach. Postanowiłem to zmienić. Zacząłem pracować jako doradca finansowy, ale to też nie była moja bajka. Na szczęście zahaczyłem się w portalu sportowym. Tam odnalazłem siebie. - Sport i muzyka to zupełnie inne światy. Wcześniej intere-

sowałeś się sportem? - Tak. Jestem pasjonatem sportu. Moje pierwsze wspomnienia z dzieciństwa, to mecz finałowy Brazylia-Włochy. Płakałem wtedy jak bóbr z powodu przegranej Włochów. Później byłem na każdym meczu Pogoni w Szczecinie i na paru wyjazdowych. Gdy był martwy sezon piłkarski, to ciągnęło mnie, by zobaczyć na przykład rozgrywki koszykówki, piłki ręcznej... - Odkryłeś w sporcie coś z muzyki? - Przede wszystkim pasję i poświęcenie. I muzycy i sportowcy muszą poświęcić całe swoje życie na te dyscypliny. Muzycy i sportowcy cały dzień ćwiczą. Poza tym wspólne są emocje. Te u wykonawców i te wśród widzów. Wspólny jest rytm - i sport, i muzyka mają swoją dynamikę. - Dlaczego nie zostałeś muzykiem? Po muzykologii nie trzeba koniecznie zostać naukowcem. - W moim przypadku jest tak, że muzyka jest moją pasją. Ale nie zostałbym wybitnym muzykiem. Z drugiej strony muzykologia dziś jest dla mnie za bardzo garniturowo-garsonkowa. A ja w garniturach niezbyt dobrze się czuję. - To skąd wybór muzyki do studiowania? - To trochę rodzinne. Skończyłem szkołę muzyczną I i II stopnia. Mój brat jest pianistą i uczestnikiem Konkursu Chopinowskiego, ambasadorem Szczecina. Tata co prawda jest lekarzem, ale szalenie pasjonuje się muzyką. Cały czas gra na fortepianie. Muzyka była w moim życiu obecna od zawsze. Skończyłem szkołę muzyczną w klasie fletu, ale na koniec wiedziałem, że raczej nie będę solistą. Tymczasem flecistów, którzy grają w orkiestrach, jest w Polsce sporo. Nie przebiję się. I tak zostałem dziennikarzem.

R E K L A M A



Trendy towarzyskie

#

Lions Club Gryf Jak co roku, szczeciński Lions Club Gryf zorganizował spotkanie swoich członków i sympatyków, na którym zbierał pieniądze dla Kliniki Pediatrii, Hematologii i Onkologii Dziecięcej przy ul. Unii Lubelskiej. Podczas licytacji przedmiotów ufundowanych przez sponsorów zebrano trzy tysiące złotych. Pieniądze zostaną przeznaczone na specjalne sofy dla rodziców, którzy przez cały czas choroby swojego dziecka czuwają przy ich łóżkach. (bs)

Wicemarszałek Anna Mieczkowska z mężem.

Anna Mieczkowska, wicemarszałek, i Jacek Jekiel, dyrektor Opery na Zamku.

Członkowie LC Szczecin Gryf: Maria Kowalska-Danilkiewicz (prowadząca imprezę), Maciej Soltan, Leszek Dobrzyński, Małgorzata Biedulska.

Gość spotkania Aneta Kadej - Salon Perfumeryjny Arcadia, Katarzyna Tchórzko i Małgorzata Gołyńska - firma „Olsen”.

Goście imprezy, od lewej: Ewa Bujko i Alicja Piętka. Na pierwszym planie Christina Janusz i Paweł Wdówka, soliści Opery na Zamku.

Foto: Sebastian Wołosz

Premiera „Polowania na czarownice”

Goście imprezy: Wiesław Radosz-Dudek i Jolanta RadoszDudek.

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2016

Znakomite widowisko baletowe „Polowanie na czarownice” w choreografii wybitnej specjalistki Cathy Marston zdobyło serca widzów. Na bankiecie długo komentowano wszystko to, co można było zobaczyć na scenie. I spektakl, i bankiet Opera na Zamku może zaliczyć do swoich sukcesów. (mk)

#76

Foto: Sebastian Wołosz

Marta Jesswein, Teatr Nie Ma i Daniel Źródlewski, Muzeum Narodowe.


Nagroda dla Tomasza Lazara Laureatem Nagrody Artystycznej Miasta Szczecina za rok 2015 został Tomasz Lazar, fotograf. Mecenasem Kultury została firma Euroafrica Linie Żeglugowe Sp. z o.o. Podczas gali wręczenia nagród widzowie mieli okazję także posłuchać znakomitego koncertu jazzowo-funkowego z gościnnym udziałem m.in. Miki Urbaniak czy Pauliny Przybysz. Imprezę poprowadziła Beata Tadla. (mk) Oskar Masternak z Głosu Szczecińskiego, Jarosław Jaz, MM Trendy

Artyści: Michał Grobelny (od lewej), Jona Ardyn, Jah Supreme.

Marcin Kokolus – Fakt, Ernest Saj – TVP 3 Szczecin, Anna Pawlak – TVP 3 Szczecin, Sebastian Napieraj – TVN24.

Maciej Kopeć, podsekretarz stanu w MEN z żoną i Urszula Pańka, radna PO z córką.

Katarzyna Orzyłowska, BNO, Beata Tadla, prezenterka, Marika Gołda, BNO. Maria Bartczak, dyrektor TVP 3 Szczecin, Piotr Jasina, dyrektor biura prasowego Ministerstwa Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej, Piotr Jania, wojewoda zachodniopomorski.

Oskar Masternak debiutantem roku Oskar Masternak, publikujący materiały w Głosie Szczecińskim i naszemiasto.pl otrzymał wyróżnienie „Debiutant Roku 2015” podczas uroczystej gali „25. Dziennikarz Roku”. Konrad Wojtyła z Radia Szczecin został dziennikarzem roku. Po gali, która odbyła się w studiu szczecińskiej TVP, laureaci i ich przyjaciele spotkali się na bankiecie. (red)

Piotr Krzystek, prezydent Szczecina, Tomasz Lazar, fotograf.

#77

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2016

Foto: Sebastian Wołosz

Ynona Husaim-Sobecka z Głosu Szczecińskiego, Paweł Bartnik, dyrektor Euroregionu Pomerania i Marek Rudnicki z Głosu Szczecińskiego.


#TU NAS ZNAJDZIESZ KAWIARNIE

• Starbucks Coffee, Brama Portowa, CH Kaskada • Columbus Coffee, „Galaxy” ,Wyzwolenia 18-20, „Turzyn”, Boh. Warszawy 42, „Oxygen” Malczewskiego 26, „DriveUp!”, Struga 36, „Piastów”, Piastów 5/1, „Nikola”, Krzywoustego16, „Medyk”, Bandurskiego 98, „Meeting Point”, Żołnierza Polskiego 20 • Coffee Heaven, CH Galaxy • City Break, CH Galaxy • So!Coffee, CH Outlet • Fabryka, Deptak Bogusława 4/1 • Fanaberia, Bogusława 5 • Teatr Mały, Bogusława 6 • Cafe Castellari, Jana Pawła II 43 • Public Cafe, Jana Pawła II 43 • Cinnamon Garden, Jana Pawła II, Tuwima • CafeIn, Kaszubska 67 • Cafe Popularna, Panieńska 20 • Coffee Point, Sikorskiego róg Pułaskiego • Coffe Point, Staromiejska 11 • Public Cafe, Wielka Odrzańska 18 • Kawiarnia Koch, Wojska Polskiego • Czekoladowa Cukiernia „SOWA”, Wojska Polskiego 17 • Czarna Owca, Wojska Polskiego 29/9 • Dom Chleba, Niepodległości 2 • Cafe Hormon, Monte Cassino 6 • Corner Cafe, Tkacka 64d • Jazz Bar Spotkanie, Warowna 9, Stargard Szczeciński • Corona Coffee, Al. Piastów 30 (Piastów Office Centre), ul. Kaszubska 67 • Alhambra, ul. Krzywoustego 29

SALONY FRYZJERSKO KOSMETYCZNE i SPA • Beverly Hills Akademia Urody, CH Auchan, CH Galaxy, CH Kaskada • Studio Urody Masumi, Bogusława 3 • Dr Irena Eris Kosmetyczny Instytut, Felczaka 20 • Imperium Wizażu Jagiellońska 7 • Modern Design Piotr Kmiecik, Jagiellońska 93/3 • ART MEDICAL CENTER, Langiewicza 28/U1 • Cosmedica, Leszczynowa (Rondo Zdroje) • L’amour Institute, Łokietka 7 • Filozofia Piękna, Mała Odrzańska • Salon fryzjerski YES, Małkowskiego 6 • Salon Fryzjerski Keune, Małopolska 60 • Studio Fryzjerskie Karolczyk, Monte Cassino 1/14 • Belle Femme, Monte Cassino 37a • Cosmedica, Pocztowa 26 • Hair & tee, Potulicka 63/1 • Obssesion, Wielkopolska 22 • Dermedica, Wojska Polskiego 215 • Enklawa Day Spa, Wojska Polskiego 40/2 • Bailine, Żółkiewskiego 13 • Sam Sebastian Style, Pocztowa 7 • Studio Fryzjerskie VEGAS, Panieńska 46/6 • Atelier Jagiellońska 9, ul. Jagiellońska 9 • Fryzjerskie Atelier Katarzyny Klim, Królowej Jadwigi 12/1 • Salon kosmetyczny Gaja, Wojska Polskiego 10 • Hotel SPA Akacjowy Dwór Trzebiatów 14 k/ Stargardu • Salon Urody O.K. Leduchowskiego 19 • Gabinet Kosmetyczny Dorota Stołowicz, ul. Mazurska 20 • Coco 33, Wojska Polskiego 10, U-2 • Maestria Klinika Urody, Więckowskiego 2/1 • Atelier Fryzjerstwa Małgorzata Dulęba-Niełacna, Witkiewicza 49u/9 • MASI, ul. Wielka Odrzańska 30

RESTAURACJE

• Takumi Sushi Bar, CH Galaxy • Sphinks, CH Kaskada • Restauracja Szczecin, Felczaka 9 • Avanti, Jana Pawła II 43 • Restauracja Ładoga, Jana z Kolna • Porto Grande, Jana z Kolna 7 • El Globo, Józefa Piłsudskiego 26 • Na Kuncu Korytarza, Korsarzy 34, Zamek • Planeta, Osiek 7 • Bombay, Partyzantów 1 • Sake Sushi, Piastów 1 • Z Drugiej Strony Lustra, Piłsudskiego 18 • Stara Piekarnia, Piłsudskiego 7 • Karczma Polska Pod Kogutem, Plac Lotników 3 • Trattoria Toscana, Plac Orła Białego 10 • Caffe Venezia, Plac Orła Białego 10 • Sushi Mado, Pocztowa 20 • Ricoria Ristorante, Powst. Wielkopolskich 20 • Chief, Rayskiego 16 • Buddha Thai and Fusion Restaurant, Rynek Sienny 2 • Pomiędzy, Sienna 9 • Radecki & Family, Tkacka 12 • Columbus, Wały Chrobrego 1 • Chrobry, Wały Chrobrego 1 b • Colorado Steakhouse, Wały Chrobrego 1a

• Bohema, Wojska Polskiego 67 • Willa Ogrody, Wielkopolska 19 • Atrium, Wojska Polskiego 75 • Willa West Ende, Wojska Polskiego 65 • Niebo Wine Bar, Cafe Rynek Sienny 3 • La Passion du Vin, Sienna 8 • Chałupa, Południowa 9 • Bachus, Sienna 6 • Dieta Bar, Willowa 8 • Sabat, Warowna 5, Stargard Szczeciński • Hotel - Restauracja SPICHLERZ, Czarnieckiego 10, Stargard Szczeciński • Dzika Gęś, Pl. Orła Białego 1 • Wół i Krowa, Wielka Odrzańska 20 • Giovanni Volpe, Tkacka 64D • Tokyo i Buddah, Rynek Sienny 3 • Orsola, Plac Żołnierza Polskiego 3/1a • Pasja Fabryka Smaku, Śląska 12/1 • Trattoria Toscana, Plac Orła 10 • El Tapatio, Kaszubska 3 • Sztokholm, Bulwar Piastowski • The Greek Ouzeri, Bulwar Piastowski • Public, Wielka Odrzańska 18A • Willa Sadyba, ul. Ku Słońcu 40 • PLENTY restaurant&apartments, Rynek Sienny 1 • Aramia, ul. Eugeniusza Romera 12

KLUBY SPORTOWE I FITNESS

• Szczecińskie Centrum Tenisowe, Dąbska 11a • Fit Town, Europejska 31 • North Gym Fitness Club, Galeria Północ, Policka 51 • RKF, Jagiellońska 67/68 • Marina Squash Fitness Club Karpia 15 • Lady Fitness&Wellness, Mazowiecka 13 • Fitness Club, Monte Casino 24 • Marina Club Dąbie, Yacht Klub Polska Szczecin Przestrzenna 11 • Squash na Rampie, Jagiellońska 69 • Elite Sport Club, Spółdzielców 8k, Mierzyn • Fitness Forma, Szafera 196 B • Universum Fitness Club, Wojska Polskiego 39a • Bene Sport Centrum, Modra 80 • Firama - Cavallo Sklep Jeździecki. Przybyszewskiego 4

SKLEPY I SALONY MODOWE

• Salon Mody Brancewicz, Jana Pawła II 48 • Atelier PASJA, Wojciecha 12 • BM, Wojska Polskiego 29 • MarcCain, Wojska Polskiego 43 • CH Galaxy, punkt informacyjny • Natuzzi, Struga 25 • MOOI wnętrza, Wojska Polskiego 20 • B.E. Kleist Jubiler, Rayskiego 20/2 • Marczewski Showroom Niebuhrstrasse 11 Berlin Charlottenburg • KAG Meble i Światło S.C., Struga 23 • Sklep Firmowy Zakładów Ceramiki Bolesławiec, Krzywoustego 78 • Salony Terpiłowski, C.H.KASKADA (Niepodległości 36), C.H.AUCHAN (Ustowo 45) , C.H.STER (Ku Słońcu 67), C.H.GALAXY (Al. Wyzwolenia 18) , C.H.TURZYN (Boh. Warszawy 42), Jagiellońska 16 • Organic Garden, Kaszubska 4 • Pracownia krawiecka Tango, Chopina 22 • Sklep EKOdeli, Piastów 73 • 6 Win, Nowy Rynek 3 • Trend S.C. Długa 4B, Mierzyn • Trussardi, Wojska Polskiego 29 • Renoskór, Kr.Jadwigi 1 • Moda Club, Wyzwolenia 1 • Ebras.pl, Boh. Getta Warszawskiego 8/9 • Geobike Mickiewicza 21 • Geobike, Boh. Warszawy 40, Galeria Nowy Turzyn • Morze Wina, Zwycięstwa 121 • Max Mara , Bogusława X 43 • Centrum Mody Ślubnej, ul. Krzywoustego 4 • Boutique Chiara, ul. Ks. Bogusława X 12/2 • Escada Sport, al. Wojska Polskiego 22 • Patrizia Aryton, ul. Jagiellońska 96/1

GABINETY LEKARSKIE I MEDYCYNY ESTETYCZNEJ • Estetic, Kopernika 6 • Fabryka Zdrowego Uśmiechu, Ostrawicka 18 • Klinika Stomatologii i Implantologii Płatek Centrum, ul. Wyszyńskiego 14 • Klinika Kosmetologii i Medycyny Estetycznej Płatek Centrum., ul. Duńska 26/1 • Dom Lekarski, Bohaterów Warszawy 42 (CH TURZYN), Rydla 37, Gombrowicza 23 • HAHS Klinika, Czwartaków 3 • HAHS Centrum, Felczaka 10 • Dentus, Felczaka 18a • Ra-dent Gabinet Stomatologiczny,

Krzywoustego 19/5 • Hipokrates, Ku Słońcu 2/1 • Dentus, Mickiewicza 116/1 • Venus Centrum Urody, Mickiewicza 12 • Intermedica Centrum Okulistyki, Mickiewicza 140 • Medi Klinika, Mickiewicza 55 • Orto Perfekt, Ogińskiego 12 • Dental Implant Aesthetic Clinic, Panieńska 18 • Medicus, Plac Zwycięstwa 1 • Perładent - Gabinet Stomatologiczny, Powstańców Wielkopolskich 4c • Stomatologia Mierzyn, Welecka 38 • Stomatologia Kamienica 25, Wielkopolska 25/10 • VitroLive, Wojska Polskiego 103 • Medycyna Estetyczna Osadowska, Wojska Polskiego 92 • Gabinet Orto-Magic, Zaciszna 22 • New 4You, Dorota Szwarc, Boh. Getta Warszawskiego 19/2 • Laser Studio, Jagiellońska 85/1 • Studio masażu Lava, Tymiankowa 5b • Szczecińska Klinika Dzienna, Ku Słońcu 56 • AMC Art Medical Center, Langiewicza 28/U1 • AestheticMed, Niedziałkowskiego 47 • Nowy Impladent, Stoisława 3/2 • Artplastica Klinika Chirurgii Plastycznej, ul. Wojciechowskiego 7 • Lecznica Dentystyczna KULTYS, ul. Bolesława Śmiałego 17 • Stomatologia Mikroskopowa, ul. Żołnierska 13A/1 • Medimel, Nowowiejska 1E • DentVital, ul. Piłsudskiego 33 • Euromedis - Al. Powstańców Wlkp. 33 • Image Instytut kosmetologii, Maciejkowa 37/U2 • ESTETICON, ul. Jagiellońska 77\ • Beaton Aparaty Słuchowe, ul. Rayskiego 40a

SALONY SAMOCHODOWE

• Citroen A. Drewnikowski, Andre Citroena 1, Bohaterów Warszawy 19 • Peugeot Drewnikowski, Bagienna 36D, Rayskiego 2 • Auto-Gryf Fiat, Alfa Romeo Białowieska 2 • Polmozbyt Honda, Białowieska 2 • Polmozbyt Peugeot, Plac Orła Białego 10 • Polmozyt Seat, Mieszka I-go 63 • Rosiak i Syn Renault, Dacia. ul. Bulwar Szczeciński 13 • Holda / Chysler Dodge i Jeep, Gdańska 7 • Łopiński Spółka Jawna ul. Madalińskiego 7 • Master Finanse/Master Auto, Golisza 6 • Lexus, Mieszka I 25 • Łopiński Spółka Jawna, Madalińskiego 7 • DDB Auto Bogacka Mercedes, Mieszka I 30 • Ford, Pomorska 115B • Bemo Motors, Pomorska 115B • Auto Bruno Volvo, Pomorska 115b • Mercedes Mojsiuk, Pomorska 88 • Kozłowski Toyota, Struga 17 • Kozłowski Opel, Struga 31 B • Krotoski-Cichy Skoda, VW, Audi, Struga 1A • Polmotor Nissan, Struga 71 • Polmotor KIA, Wisławy Szymborskiej 8 • Subaru, Struga 78a • Pehamot Skoda, Zielonogórska 32 • BMW i MINI Bońkowscy, Ustowo 55 • Camp&Trailer, ul. Bohaterów Warszawy 37F • Polmotor Szczecin, Rondo Hakena, Ustowo 52

BIURA PODRÓŻY

• Neckerman, CH Galaxy , Wojska Polskiego 11 • LTUR, CH Galaxy • TUI, CH Kaskada • Interglobus Tour, Kolumba 1 • Itaka, Krzywoustego 7 • Odra Travel, Piłsudskiego 34 • Tropicana Travel, Plac Lotników 6/1 • Rainbow Tours, Wojska Polskiego 12 • Hepi Sport-turystyka, Mazowiecka 1 • Kawa i Podróże Lotos Travel – Klub Podróżnika, Małopolska 4

BIURA NIERUCHOMOŚCI I DEWELOPERZY • Baszta Nieruchomości, Panieńska 47 • Horyzont, Krzywoustego 15 • Inwestor Nieruchomości, Krzywoustego11-13 • SCN, Piłsudskiego 1A • Prestigo, Rayskiego 18 • Extra Invest, Wojska Polskiego 45 • Artbud, 5 lipca 19c • MAK-DOM, Golisza 27 • Calbud, Kapitańska 2 • Neptun Developer, Ogińskiego 15 • Modehpolmo Sp z o.o. Rodakowskiego 1/5 • SGI Plac Hołdu Pruskiego 9 (centrum biurowe MARIS) • VIP Nieruchomości ul. Bolesława Śmiałego 41/1

• Best Deweloper, ul. Sosnowa 6F

BAWIALNIE DLA DZIECI • Kraina Zabaw, Iwaszkiewicza 103 • Tygrysek, Krakowska 38A • Bajkowo, Nowowiejska 1D, Bezrzecze • Party-Studio, Tkacka 19/22 • Kurnik Talentów, Wielkopolska 25/9 • Norbelino, Wojska Polskiego 20

KANCELARIE ADWOKACKIE I NOTARIALNE

• Lizak, Stankiewicz, Królikowski, Boh Getta Warszawskiego 1/4 • Biel, Judek, Poczobut-Odlanicki Sp.p, Energetyków 3/4 • Dariusz Babski, Jan, Deptak Bogusława 5/3 • Daleszyńska, Jana Pawła II 17 • Mazurkiewicz, Wesołowski, Klonowica 30/1 • Andrzej Zajda, Monika Zajda-Pawlik, Monte Cassino 7/1 • Waldemar Juszczak, Niepodległości 17 • Mariusz Chmielewski, Odzieżowa 5 • Gozdek,Kowalski, Łysakowski, Panieńska 16 • Wódkiewicz, Sosnowski Stoisława 2 • Mikołaj Marecki , Św. Ducha 5a/12 • Licht Przeworska, Tuwima 27/1 • Zbigniew Barwina, Więckowskiego 7 / 14 • Marta Adamek-Donhöffner, Wojska Polskiego 197/1 • Agnieszka Aleksandruk-Dutkiewicz, Wyszyńskiego 14 • Jakub Gruca, Wyzwolenia 5 • Marcin Gruca, Wyzwolenia 5/1 • Kancelaria Adwokacka Łyczywek, Krzywoustego 3 • Kancelaria Notarialna Zuzanna Wilk, ul. Tarczyńskiego 4/1

KULTURA

• Filharmonia w Szczecinie, Małopolska 48 • Opera na Zamku, Energetyków 40 • Teatr Współczesny, Wały Chrobrego 3 • Teatr Polski, Swarożyca 5 • Teatr Pleciuga, Plac Teatralny 1 • Cafe Pleciuga, Plac Teatralny 1 • Pionier 1909, Wojska Polskiego 2 • Galeria Kierat, Koński Kierat 14 • Galeria Kierat 2 , Małopolska 5 • Galeria Orient, Małopolska 5 • 13 muz, Plac Żołnierza Polskiego 2 • Gmach Główny Muzeum Narodowego w Szczecinie, Wały Chrobrego 3 • Muzeum Historii Szczecina, Oddział Muzeum Narodowego w Szczecinie, Księcia Mściwoja II 8 • Muzeum Sztuki Współczesnej, Oddział Muzeum Narodowego w Szczecinie, Staromłyńska 1 • Galeria Sztuki Dawnej Muzeum Narodowego w Szczecinie, Staromłyńska 27 • Trafostacja Sztuki, Świętego Ducha 4 • Szczeciński Inkubator Kultury, Wojska Polskiego 90 • Open Gallery Monika Krupowicz, ul. Koński Kierat 17/1 (1 piętro)

INNE

• Urząd Miasta Szczecin, Armii Krajowej 1 • Urząd Marszałkowski Województwa Zachodniopomorskiego, Korsarzy 34 • Zachodniopomorski Urząd Wojewódzki, Wały Chrobrego 4 • Szczecińskie Centrum Przedsiębiorczości, Kolumba 86 • Północna Izba Gospodarcza, Wojska Polskiego 86 • Dragon Event , Twardowskiego 18 • PKP S.A.Oddział Gospodarowania Nieruchomościami, 3 Maja 22 (I piętro) • Euroafrica ul. Energetyków 3 / 4 • Polska Żegluga Morska POLSTEAM , Pl. Rodła 8 • Nordea, Malczewskiego 26, Oxygen • Polska Fundacja Przedsiębiorczości (sekretariat), Monte Casino 32 • TVP oddz. Szczecin, Niedziałkowskiego 24a • Karcher Center Kerpol, Struga 31F • Radio ESKA, Matki Teresy z Kalkuty 6 • Labirynt Laser Tag , Niepodległości 18-22 • Salon Meblowy Quatro J&K, Centrum Meblowe TOP Schopping, ul. Hangarowa 13 • Kwiaciarnia Maria, ul. Traugutta 6 • Drzwi i podłogi VOX, ul. Cukrowa 12a • Hotel Zamek Centrum, ul. Panieńska 15 • Litwiniuk Property - global real estate advisor, Piastów Office Center, Al. Piastów 30 • Wnętrze na Piętrze, Piłsudskiego 27 • Old White- farby kredowe, ul. Ściegiennego 1 • Hotel Radisson Blu, Pl. Rodla 10 • Cavallo Sklep Jeździecki, ul. Przybyszewskiego 4 • ATELIER-SHOWROOM, ul. Fryderyka Chopina 22 (1 piętro) • VEGANANDA, ul. Krzywoustego 63 • Niepubliczna Poradnia Psychologiczno - Pedagogiczna „Carpe Diem”, ul. Pocztowa 35/1




Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.