MM Trendy #9 (18)

Page 1

WRZESIEŃ 2014 NUMER 08 (18) / WYDANIE BEZPŁATNE



44 Bałtycki rokitnik leci do Paryża

Aleksandra Lekan w prestiżowym konkursie

44 / Kulinaria 42 / Moto

# 28 Rozmowa miesiąca Magnus Isaksson rozbudowuje Szczecin

# 32 Wnętrza Królestwo ceramicznych rarytasów

# 42 Moto Big Dog - duży pies na krótkiej smyczy

# 44 Kulinaria Aleksandra Lekan jedzie do Paryża

# 46 Zdrowie

Spis treści 09/ 2014

Bądź zdrów!

# 06 Newsroom Design, moda, wydarzenia, kultura

# 48 Styl życia Jak rybka w wodzie

# 14 Felieton Paweł Krzych: Przepraszam, którędy do centrum?

# 52 Kultura Na co wybrać się we wrześniu

# 16 Temat z okładki

# 55 Rozmowa

Dorota Serwa

Co słychać u Moniki Wojciechowskiej

# 26 Showroom

# 56 Trendy towarzyskie

Męska elegancja / Pożegnanie lata

Kto, z kim, gdzie, kiedy i dlaczego

#3

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 09/2014


Jarosław Jaz / Redaktor naczelny

Nie mam wątpliwości, że to na nowej filharmonii zogniskują się w najbliższym czasie oczekiwania związane z tzw. kulturą w mieście. To miejsce rozpala wyobraźnię samą swoją bryłą. Obiecuje nową jakość zanim jeszcze przekroczy się jego progi, a przecież wszystko co najważniejsze ma odbywać się wewnątrz. Na nową jakość czekały nie tylko te osoby, które godzinami stały w kolejce, by zdobyć bilety na koncerty inauguracyjne. Powszechna chęć poprawy otoczenia, w jakiej bierzemy udział, to rozbudzone aspiracje po latach stagnacji. Już teraz mówi się, że filharmonia powinna stać się symbolem Szczecina. Jako architektoniczny obiekt ma na to ogromne szanse. Jeśli uda się wypełnić go treścią na jaką zasługuje, rozsławi miasto w całej galaktyce. Trzymamy kciuki za zespół. Ale nie tylko filharmonia może oznaczać jakościową zmianę w mieście. Swoje biznesowe pomysły na Szczecin konsekwentnie realizuje inwestor z północy Magnus Isaksson. Opowiada o nich z przekonaniem i pewnością, że wszystko się powiedzie. To dobrze, bo cierpimy na deficyt optymistów. Szczególnie takich, którzy chcą inwestować spore pieniądze w rozwój miasta. Dzięki niemu w ciągu kilku najbliższych lat śródmieście ma nabrać niewidzianych od bardzo dawna kolorów. Kolejny raz zachęcam do wzięcia udziału w naszym konkursie, w którym nagrodą jest wyjazd do Włoch. Zostało tylko kilka dni, ale wciąż każdy ma szansę odwiedzić zakątki Rzymu tylko dzięki własnej kreatywności. Zaskocz wszystkich i pokaż swój włoski temperament. Wystarczy ciekawa stylizacja i dobre zdjęcie. O szczegółach piszemy kilka stron dalej. Zapraszam do lektury!

Redakcja/ OKŁADKA: Na zdjęciu Dorota Serwa, dyrektor Filharmonii w Szczecinie

Foto: Joanna Skrzyniarz Re’FORM studio Stroje: Max Mara Makeup: Agnieszka Ogrodniczak

Redakcja: Nowy Rynek 3, 71-875 Szczecin tel. 91 48 13 341; fax 91 48 13 342 e-mail: mmtrendy.szczecin@mediaregionalne.pl www.mmszczecin.pl/trendy Redaktor naczelny: Jarosław Jaz Product manager: Ewa Żelazko Promocja i marketing: Magdalena Sosin Redakcja: Maciej Pieczyński, Paulina Targaszewska, Bogna Skarul, Małgorzata Klimczak, Tomasz Kuczyński, Maurycy Brzykcy, Anna Folkman, Sonia Mrzygłocka / Korekta: Beata Pikutowska / Dział foto: Sebastian Wołosz, Andrzej Szkocki Skład magazynu: Ewa Kaziszko / Re’FORM Studio Dystrybucja: Piotr Grudziecki / Druk: COMgraph Sp. z o.o. Dyrektor Zarządzający: Piotr Grabowski Reklama: tel. 500 324 240, fax 91 48 13 360, ewa.zelazko@mediaregionalne.pl Wydawnictwo: Media Regionalne sp. z o.o. ul. Domaniewska 45, 02-672 Warszawa Prezes: Dariusz Świąder

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 09/2014

#4

Dołącz do nas na www.facebook.com/ MagazynMMTrendy Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść ogłoszeń. Materiałów, które nie zostały zamówione redakcja nie zwraca. Na podstawie art. 25 ust. 1 pkt 1 b ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych Media Regionalne sp. z o.o. zastrzegają, że dalsze rozpowszechnianie materiałów opublikowanych w MM Trendy jest zabronione bez zgody Wydawcy.



Newsroom

#

Modnie z Galaxy

Planujesz odświeżyć swoją szafę? Szukasz modowych trendów tej jesieni? A może potrzebujesz oryginalnego stroju na trening? Jeśli tak – jak najszybciej odwiedź Centrum Handlowe Galaxy. W ciągu ostatniego roku pojawiło się tu wiele nowych marek, które wyznaczają modowe trendy: Tommy Hilfiger, Sinsay, Tamaris, Pretty One, Kruk, Yes Prestige i 4F. Znajdziemy w nich najmodniejsze i najlepszej jakości stroje, dodatki i buty. A co jest na topie w tym sezonie jesienno-zimowym? – Trendy na sezon jesień-zima 2014/15 stanowią fascynujący mix kobiecych wzorów i krojów – mówi Olga Smułka, asystentka ds. marketingu marki Pretty One. – Dominują ołówkowe spódnice, opływowe formy i taliowane bluzki. Wszystko po to, by podkreślić uwielbienie dla kobiecej sylwetki. Dominują mocne barwy: ognistej czerwieni, energetycznego fioletu, głębokiego szafiru oraz połyskujących elementów. Motywem przewodnim jest kobieta luksusowa, co podkreślają odcienie złota oraz futrzane i skórzane dodatki. Obowiązkowym must have sezonu są eleganckie i oryginalne kapelusze, będące nieodzownym elementem fashionistek. Panowie powinni natomiast postawić na koszule w odcieniach jasnych i ciemnych błękitów połączonych z szarością. Modne są też odcienie śliwki i wrzosu oraz kontrastowe guziki i nici. – W tkaninach koszulowych powraca moda na żakard, a hitem tego sezonu będzie micro pepitka – mówi Beata Rajczak, projektantka marki Kastor. – Szalenie modnym akcentem męskiego wizerunku jest połączenie koszul z bawełny, przypominającej jeans z casualowymi tkaninami marynarek. Miłośnicy sportu i ruchu powinni odwiedzić salon marki 4F. Najnowsza kolekcja jesienno-zimowa inspirowana jest ulicami San Francisco. Mar-

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 09/2014

#6

ka łączy wygodę z zamiłowaniem do rekreacyjnych aktywności. – Podobnie jak wiszący nad San Francisco najsłynniejszy na świecie, czerwony most Golden Gate, tak aktualne propozycje marki są pomostem między casualową modą miejską a tym, co chętnie ubierzemy na codzienne treningi i spontaniczne wypady z dala od zgiełku metropolii – mówi Maria Kmita-Wołek, specjalistka ds. PR marki 4F. Po zakupowym maratonie w CHR Galaxy warto wybrać się do nowej restauracji Canteen, która powstała, aby jednoczyć miłośników dobrego jedzenia oraz inspirować do odkrywania nieznanych kulinarnych doznań. W Canteen goście mogą aktywnie uczestniczyć w komponowaniu ulubionych dań, które przygotowywane są na ich oczach. – Do wyboru mamy przygotowywane na miejscu makarony, wiele sałatek oraz pizzę, wyrabianą z prawdziwej włoskiej mąki. Miłośników dań mięsnych zapraszamy na różne rodzaje mięs, podawanych zarówno jako steki, jak i dania z grilla. Zwieńczeniem posiłku w Canteen będzie niewątpliwie deser - zapraszamy na wytwarzane przez nas w restauracji tiramisu i prawdziwie włoską panna cottę – zachęca Dariusz Antonów, właściciel restauracji Canteen.



Newsroom

Foto: Andrzej Szkocki

#

Voozek to projekt, który ma stać się platformą dystrybucyjną dla rodzimych, szczecińskich produktów. - Marzy nam się efektywne wykorzystanie potencjału naszego miasta - mówią Bartek i Julia Stanny, pomysłodawcy i twórcy projektu. Voozek to, jak nazwa sugeruje, punkt handlu obnośnego. W połowie sierpnia stanął na Bulwarze Piastowskim. Przy Voozku można kupić bionadę o różnych smakach, club mate, napój ze słodu jęczmiennego Fassbrause w kilku smakach, coca-colę waniliową oraz kilka bezalkoholowych piw, lekkie przekąski (suszone jabłka, mieszanki orzechów, owoce). - Możecie też u nas wypożyczyć gry (szachy, bierki gigant, grę wikingów) oraz przeczytać gazetę lub po prostu z nami pogadać - mówi Bartek Stanny. - Zachęcamy też kreatywnych szczecinian do tworzenia projektów made in STETTin. Chcielibyśmy, aby na Voozku pojawiły się bluzy, plakaty, czapki, torby, fotografie itd. Szczecin ma do zaoferowania zdecydowanie więcej niż tylko wisiorek z bursztynem. (piec)

Foto: Sebastian Wołosz

Voozek ożywia bulwary Tańczące z Wilkami Pierwsza w Szczecinie drużyna cheerleaderek powstała przy Husarii Szczecin. Swoją mają teraz także koszykarze King Wilków Morskich Szczecin. Grupa nazywać się będzie Tańczące z Wilkami i skupia już kilkanaście osób. Cheerleading to dosłownie przewodzenie w dopingowaniu, ale jego znaczenie trochę ewoluowało. Najczęściej cheerleaderki udzielają się przy zespołach futbolu amerykańskiego czy koszykówki. Za oceanem urosło to już do miana osobnego sportu, w Polsce obecne jest dopiero od kilku lat. „Tańczące z Wilkami” nie tylko będą zachęcać do dopingu zwykłych fanów. Ich zadaniem jest rozgrzewanie publiczności, zabawianie jej w przerwach meczu. A tych w czasie spotkań koszykarskich jest czasami sporo. Jak na razie jest 10 dziewczyn, jeden pan oraz trenerka, która jest świeżo upieczoną absolwentką Wydziału Kultury Fizycznej i Promocji Zdrowia Uniwersytetu Szczecińskiego. Jest także indywidualną wicemistrzynią Polski z 2011 roku w street dance show. Wilki Morskie zadebiutują w koszykarskiej ekstraklasie w październiku. Ich spotkania, podobnie jak występy cheerleaderek, można będzie zobaczyć w nowej hali przy ul. Szafera. (mb)

R E K L A M A


Newsroom

Foto: Sebastian Wołosz

#

Zaprojektuj sobie buty Marzysz o butach w kolorze fuksji? Chciałabyś, aby miały wąski czubek i niski obcas? Nic takiego nie możesz znaleźć w sklepach? Nie martw się. W sklepie Fun in Design (albo na stronie internetowej funindesign.pl) zaprojektujesz buty dla siebie. Rok temu firma otworzyła swój pierwszy sklep w Warszawie. Później był Bytom, a od sierpnia także szczecinianki mogą nie tylko zaprojektować swoje buty i zamówić je przez stronę internetową, ale także przyjść do sklepu i pomacać, poprzyglądać się i wybrać buty swoich marzeń. Fun in Design oferuje możliwość zamawiania ręcznie wykonanych butów ze skóry według własnego projektu. Klientki mają do wyboru dziewięć podstawowych modeli obuwia. Każdy z nich ma kilka wariantów szycia i około stu rodzajów i kolorów skór, z których mogą być wykonane poszczególne ich elementy. Do wyboru są nawet kolory nici, podeszw i sznurowadeł. Projektowanie odbywa się poprzez internetową platformę. Liczba możliwych kombinacji krojów i kolorów sięga kilku milionów. (bs)

R E K L A M A


Newsroom

Foto: Andrzej Szkocki

#

Owocowa pasja do mody W przedostatną sobotę sierpnia „Bistro na Językach” wypełniło się wielbicielami mody. Wszystko to za sprawą imprezy Fashion Fruit, na której kolekcje zaprezentowały szczecińskie marki odzieżowe. Na wybiegu, który prowadził przez cały lokal, modelki prezentowały minimalistyczne ubrania „Everything but not happiness”, inspirowane pop-artem koszulki Sashka oraz bluzy i t-shirty z oryginalnymi nadrukami od „Na Lewą Stronę”. Firmy zaprezentowały zarówno ubrania, które są już dostępne w ich sklepach, jak i całkowicie nowe kolekcje. Między pokazami goście mogli zrobić sobie zdjęcie na ściance sponsorskiej, napić się kolorowych drinków i zjeść przekąskę. O oprawę muzyczną przed pokazem i w jego trakcie zadbała szczecińska didżejka GoodAunt. Po zakończeniu pokazu imprezę uświetnił występ wokalistki Jony Ardyn. Dalszą część Fashion Fruit poprowadził didżej Basher. (sim)

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 09/2014

#10


Newsroom

#

Foto: Łukasz Szełemej

Ostrowski gra dla demokracji Występ formacji Sylwester Ostrowski Quintet „Just music”, czyli projektu muzycznego szczecińskiego saksofonisty Sylwestra Ostrowskiego i japońskiego pianisty Makoto Kuriya, uświetni uroczystość obchodów 25-lecia powołania rządu z premierem Tadeuszem Mazowieckim. 12 września 1989 r. Sejm powołał pierwszy demokratyczny rząd III RP z premierem Tadeuszem Mazowieckim na czele. Było to jedno z najważniejszych wydarzeń w historii państwa polskiego. Z tej okazji na Zamku Królewskim w Warszawie odbędzie się uroczystość z udziałem ówczesnych członków rządu, ministrów oraz obecnych przedstawicieli władzy na czele z prezydentem RP. Szczecińskiemu zespołowi towarzyszyć będzie uczestniczka projektu „Jazzmania - Zapomniane piosenki”, realizowanego przez Fundację Europejski Fundusz Rozwoju Wsi Polskiej. - Pomyśleliśmy sobie z Sylwkiem Ostrowskim, że dobrze byłoby połączyć przedmiot zainteresowania naszej fundacji, czyli polską wieś i stworzyć jakiś model promocji młodych zdolnych muzyków, pochodzących właśnie z małych miejscowości - mówi Marek Zagórski, prezes zarządu fundacji - Europejski Fundusz Rozwoju Wsi Polskiej, która jest współproducentem uroczystości organizowanych 12 września. - Taką perełką jest projekt „Zapomniane piosenki”. Przygotowujemy płytę, na której śpiewa czternaście młodych i zdolnych wokalistek ze wszystkich stron Polski. Całość powstaje przy współpracy z Markiem Niedźwieckim oraz pod opieką artystyczną szczecińskiego jazzmana. Koncert podczas uroczystości obchodów 25-lecia powołania rządu Tadeusza Mazowieckiego będzie świetną promocją naszych wspólnych, artystycznych idei. (jj)

R E K L A M A


Gwiazda world music i jazzu Richard Bona będzie pierwszą gwiazdą cyklu „Pomorze Zachodnie – Morze Muzyki”. Artystę wprowadzi na scenę Marcin Kydryński, odkrywca i propagator muzyki kameruńskiego mistrza. Richard Bona to wielka gwiazda world music i jazzu - wokalista, twórca piosenek, basista, kompozytor, lider zespołu, reżyser dźwięku i producent. W 1999 roku wydał pierwszą solową płytę „Scenes from My Life”. Jego najnowszy album „Bonafied” ukazał się przed rokiem. To intymny, prawie w całości akustyczny album, na którym mieszają się różne gatunki muzyczne, pobrzmiewają osobiste historie, powracają postaci z dawnych lat, wyraz znajduje filozofia życia w zgodzie z naturą. Marcin Kydryński prezentuje: Richard Bona, 22 października, Filharmonia, godz. 19, bilety 120/135 zł Bilety do wygrania FB / MagazynMMTrendy

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 09/2014

#12


Foto: Sebastian Wołosz

Inspirujące twarze już wybrane

60 osób wzięło udział w castingu na modelkę i modela, którzy wystąpią na okładce pisma „Inspiracje” wydawanego przez Centrum Handlowo-Rozrywkowe Galaxy. Wygrali Diana Kashel oraz Damian Samson. Zwycięzców castingu wyłoniło jury w składzie: redaktor naczelny MM Trendy Jarosław Jaz, stylistka „Inspiracji” Agnieszka Szeremeta, tancerz Marcel Miczałowski, Wojciech Wirwicki - red. nacz. wSzczecinie.pl, Paweł Krzych ze szczecinblog.pl oraz Celina Skrobisz z agencji wizerunkowej Evenema. - Pojawiło się kilka ciekawych twarzy. Przede wszystkim zwracaliśmy uwagę na proporcje. Ważne też jest, żeby model potrafił się ustawić i współpracować z fotografem - komentowała casting Agnieszka Szeremeta. Para wyłoniona w castingu będzie miała szansę wziąć udział w sesji zdjęciowej do magazynu modowego „Inspiracje” wydawanego przez CHR Galaxy w nakładzie 40 tys. egzemplarzy, który rozdawany będzie w Galerii i trafi do skrzynek pocztowych mieszkańców Szczecina. Magazyn pojawia się trzy razy w roku - na jesień, zimę oraz wiosnę. Najnowsze wydanie ukaże się 19 września. (mk)


Felieton

#

Paweł Krzych: okiem blogera

Przepraszam, którędy do centrum? Szczecin jest dość dziwnym miastem pod tym względem. Taksówkarze twierdzą, że u nas centrum jest wszędzie. Przeglądając ogłoszenia o wynajmie mieszkań, zdarza się natknąć na opisy „Wynajmę mieszkanie w centrum Szczecina”, a po kliknięciu w szczegóły mamy lokalizację przy ul. Zawadzkiego. Poruszając się w okolicy Placu Rodła możemy zostać zaczepieni przez osobę przyjezdną, która zapyta nas: Gdzie, jest centrum Szczecina? Brak u nas znanych z innych miast ulic handlowych z popularnymi markami, firmowymi sklepami. Jeśli chcemy zrobić takie zakupy, musimy udać się do galerii handlowych. W Szczecinie nie ma też centrum biznesowego, mimo że kiedyś były takie plany. Jeden biurowiec Pazim (zwany szczecińskim termosem) tego zadania nie spełni. Cały czas szukamy, gdzie może być centrum Szczecina, jakiekolwiek: handlowe, biurowe, kulturalne. Podzamcze? Patrząc na tempo prac, nieprędko to się stanie. Serce Szczecina ma również bić na Łasztowni, lecz to wizja jeszcze bardziej odległa, niż załogowe lądowanie na Marsie. Pojawiają się również wizje powrotu Szczecina nad wodę, które częściowo są nawet realizowane. Bulwary z gastronomią, niekończąca się budowa Portu Jachtowego. Wszystko to jednak mało i można mieć wrażenie, że poszczególne działania w różnych miejscach miasta są zupełnie oderwane od siebie. To tak jakby nie było całościowego planu działania. Skierujmy jednak swoje kroki do Śródmieścia, w okolice deptaku Bogusława. Ten ponad 200-metrowy odcinek jest zamknięty dla ruchu kołowego od 2000 roku. Docelowo miał stanowić reprezentacyjną część miasta, namiastkę naszej starówki. Zapał jednak gdzieś uleciał, rozmach osłabł. Deptak nie jest ukończony do tej pory, podmiot odpowiedzialny za ten obszar został zlikwidowany, a opiekę nad nim przejął TBS Prawobrzeże. Na Deptaku dużo spraw było załatwianych dość opieszale. Dopiero kilka lat temu rozwiązano problem parkowania w strefie pieszej. Wystarczyła blokada hydrauliczna i w końcu można było dojść do lokali gastronomicznych, nie przepychając się między samochodami. W podobnej sytuacji jest teraz „deptak Kaszubski”. Ile lat minie, nim ta sprawa zostanie uporządkowana? Z jednym nie można się nie zgodzić. Deptak Bogusława

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 09/2014

„działa”. Mimo niedokończonej renowacji, opustoszałych kamienic, mających jeszcze nadzieję na remont, pomalowanych markerami ścian, niedziałającej fontanny. Działa, bo ludzie potrzebują miejsca do spotkania się ze znajomymi, a na deptaku jest chyba największe zagęszczenie gastronomii i barów w naszym mieście (Podzamcze może jedynie konkurować w tej kategorii). Wieczorami (nawet w dni tygodnia) w większości lokali ciężko o miejsce siedzące. Porozmawiajcie jednak z właścicielami. Nie są zadowoleni z obecnej sytuacji. - Na pewno mogłoby być lepiej - mówią. Do niedawna deptak był miejscem wielu wydarzeń - targi rękodzieła, koncerty, sety didżejów do późnych godzin. Tego już nie ma. Zawadzało to mieszkańcom. Chwila, chwila… mieszkańcy na deptaku Bogusława? - mógłby ktoś zapytać. Tak, tam również znajdują się lokale mieszkalne. Od dawna już powtarzam, że nie można mieć ciastka i zjeść ciastka. Deptak może być albo strefą (bardzo) rozrywkową na dolnych kondygnacjach z biurami na górze, pracującymi przeważnie do 18-20, albo strefą wyłącznie mieszkalną. Albo rybka albo akwarium. Tego nie da się połączyć – zawsze będzie ktoś poszkodowany. Albo lokale będą musiały zamykać wcześniej i przestrzegać ciszy nocnej, albo mieszkańcy nie będą mogli spać w spokoju i będzie dochodziło do sytuacji, takiej jak teraz. Do buntu, do wzajemnego opluwania się i kuriozalnych sytuacji. Do dziś pamiętam jedną z audycji Polskiego Radia Szczecin. Jeden ze słuchaczy chwalił się na antenie, jak przeciwdziała zakłócaniu ciszy nocnej przez pub. Jednego dnia wrzucił im „śmierdziucha”, w inny poranek napuścił kleju do zamków (do tej pory pamiętam z jaką dumą to mówił na antenie). W tym wszystkim brakuje nam jednego, konkretnego planu. Gdzie (i jakie) centrum chcemy mieć. Punktowe działania powodują taki stan jak obecnie: wszędzie ma być centrum, a tak naprawdę nigdzie go nie ma.

Paweł Krzych - autor najpopularniejszego szczecińskiego bloga www.szczecinblog.pl oraz strony na FB Uśmiechnij się - jesteś w Szczecinie. Lokalny patriota. Pasjonat Szczecina, nowych mediów oraz podróży.

#14



Dorota Serwa

Łamanie zasad to moja specjalność Dyrektorka filharmonii w Szczecinie od września z przytupem zaczyna działać w nowej, imponującej siedzibie. Zostawiając za plecami malkontentów, rusza z serią brawurowych pomysłów, nie zapominając jednak o najbardziej wymagających melomanach. Jej miejsce pracy ma stać się nowym symbolem miasta. To ogromne wyzwanie. Tekst: Bogna Skarul / Foto: Joanna Skrzyniarz - Re’Form

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 09/2014

#16


Temat z okładki

#

#17

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 09/2014


Temat z okładki

#


Temat z okładki

#

- Od września mamy nowe miejsce, nowe wnętrza filharmonii, w których wszystko jest nowe. Pani dyrektor też właściwie jest nowa. Będzie jeszcze coś nowego? - Nawet to, co w sposób ewidentny kojarzy się zwykle z filharmonią, czyli stara symfonika, w tym wnętrzu zaczyna nabierać całkiem nowego wymiaru. To przecież zupełnie inny kontekst. Więc nawet to „stare” jest już nowe, bo inne. Nowy budynek jest właściwie „uszyty na miarę” pięknej muzyki i jestem pewna, że tak go wszyscy odbiorą. Filharmonia musi grać klasykę, bo jeśli nie ona, to już nikt tego nie zagra. To nasze statutowe obowiązki. Do tego jesteśmy przygotowani i musimy dbać o publiczność, która zżyła się z nami przez te wszystkie lata w starej siedzibie. Jednak takie wnętrze, jak nowa filharmonia, zobowiązuje. Mamy tego absolutną świadomość i z tym „nowym” do naszej publiczności będziemy wychodzić. Chcemy połączyć tradycyjną działalność koncertową z innymi gatunkami. - Co to będzie? - Chcemy pokazywać po prostu muzykę. Różną, ale zawsze dobrą. Zwiastunem tego, czego nowego można się po nas spodziewać, jest cykl koncertów inauguracyjnych pod hasłem: forte.fortissimo.filharmonia. Osiem wydarzeń ma pokazać, w jakich kierunkach nasza nowa filharmonia chce prowadzić swoją publiczność. Z jednej strony chcemy pokazać szacunek dla szczecińskich twórców i wykonawców, stąd podczas inauguracji kompozycja Marka Jasińskiego. Zabrzmi też fanfara maestro Pendereckiego, wielka symfonika, czyli IX symfonia Beethovena, ale także ukłonimy się polskim tradycjom muzycznym, poprzez odwołanie do twórczości Mieczysława Karłowicza - naszego patrona. W czasie tygodnia inauguracyjnego usłyszymy fantastycznych wykonawców i światowe sławy, ale zaraz potem zagra big band w tanecznym klimacie, w wyszukanym stylu lat dwudziestych i trzydziestych. Później koncert jazzowy, dalej klasycy w nowym wydaniu, a także koncert szczecińskich artystów. Wreszcie chcemy, aby muzyka była inspiracją, impulsem do innych działań twórczych, także plastycznych. Stąd pomysł na wystawę charyzmatycznego Andrzeja Dudzińskiego. Dla nas filharmonia to taki dom muzyki - bezpieczny i inspirujący, ale także taki, w którym najważniejsi są słuchacze. - Nie boisz się, że filharmonia stanie się nowym domem kultury, w którym jest kółko teatralne i muzyczne, a w innej sali zbiera się kółko plastyczne? - Mam świadomość, że nie wszystkim będzie się podobało, że filharmonia - oprócz klasycznych, copiątkowych koncertów będzie chciała robić coś jeszcze. Ale filharmonia to nie tylko budynek. To ludzie, który żyją w jakichś środowiskach, w jakiejś rzeczywistości, a ta rzeczywistość szalenie szybko się zmienia i życie przyspiesza. Instytucje kulturalne muszą też przyspieszyć.

Na świecie filharmonicy nie grają już z nut, z partytur, tylko z tabletów. Zmienia się też sposób interpretacji utworów, są ciągle nowe pomysły, ba - są nowe trendy. Na przykład nie wypada teraz grać Bacha w składzie symfonicznym, chyba że inaczej. Instytucja żyje, kiedy ciągle idzie do przodu. Nie możemy stać w miejscu, bo to cofanie się. Tego nauczyłam się w poprzednim miejscu pracy - Muzeum Powstania Warszawskiego. - Czego jeszcze tam się nauczyłaś? - Tego, że to, co dziś ludzi najbardziej kręci, to fakt, że stają się współuczestnikami wydarzenia. Że mogą czegoś dotknąć, że mogą wydobyć z siebie głos. Że ktoś od nich czegoś oczekuje. Nikt nie chce być już biernym konsumentem, ale chce coś tworzyć. Poza tym ludzie mają niesamowite pomysły. Na te ich pomysły także liczę. A ja chcę, żeby w nowej filharmonii, w Szczecinie coś fajnego się działo. - Masz coś takiego w planie? - Oczywiście. Mam ich sporo, ale jeden jest taki, który cały czas mnie nurtuje. - Co to takiego? - To wygrzebany gdzieś z piwnicy szczeciński musical z 1968 roku. Właśnie go przetrawiamy. Marzy mi się, żeby latem filharmonia nie była już tym miejscem, które się zamyka, bo jest przerwa sezonowa. Chciałabym z młodzieżą wystawiać ten musical i to nie w budynku filharmonii, ale gdzieś w plenerze. Marzę o koncertach plenerowych. Idealnym miejscem są Wały Chrobrego albo Jasne Błonia. - Nie boisz się przełamywania konwencji? - Lubię nowe wyzwania i nowe projekty. Przełamywanie konwencji stało się moją specjalnością. W Warszawie, w muzeum musiałam ciągle je przełamywać. Tam też nauczyłam się inaczej myśleć o mieście. - Czyli jak? - Jestem bardzo mocno związana ze Szczecinem. Nie wyobrażałam sobie na przykład, że w ogóle mogę polubić Warszawę, ale tak się jej nauczyłam, że ją polubiłam. Tak też trzeba myśleć o Szczecinie. Wszyscy musimy się go nauczyć, zrozumieć. Choć przyznam, że Szczecin jest nieporównywalnie większym wyzwaniem niż Warszawa. Przede wszystkim z punktu widzenia tożsamościowego. Tu ciągle swej tożsamości szukamy. - Jak znalazłaś się w Warszawie? - Jechałam tam trochę w kratkę. Najpierw w Szczecinie była szkoła muzyczna (fortepian), później liceum muzyczne, a później trochę lenistwa. Nie chciało mi się grać. Nie wyobrażałam sobie siebie jako czynnego muzyka. Impuls przyszedł od

#19

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 09/2014


Temat z okładki

#

Agaty Foltyn z Polskiego Radia Szczecin. Już jako dziewczynka sobie wymyśliłam, że zostanę dziennikarką radiową. Ale Agata mi powiedziała, abym dalej kształciła się na muzyka. Bym miała jakąś specjalizację i rzeczywiście na czymś się znała. Zaraz po tym Roman Czejarek (wtedy jeszcze z Polskiego Radia Szczecin) zaprowadził mnie do Akademickiego Radia Pomorze. Miałam wtedy 17 lat. Zaczęłam nagrywać, chodzić z sitem. Pracowałam i byłam z tego niesłychanie dumna, a chłopakom z mojego liceum muzycznego to szalenie imponowało. Pomagali mi. Wymyślali różne ciekawe audycje, chodzili ze mną na nagrania. Pamiętam jaką furorę zrobiły dżingle, które nagrałyśmy razem z wokalistką jazzową Jolą Szczepaniak, moją koleżanką z klasy. Kolejną ważną postacią była Alina Głowacka, która namawiała mnie do pracy w Polskim Radiu i podpowiedziała, abym w Szczecinie poszła na politologię. - Ale poszłaś na muzykologię i to do Poznania? - Tam wylądowałam, choć złożyłam papiery do Szczecina i do Poznania. Egzaminy wstępne odbywały się tego samego dnia. Pojechałam do Poznania.

do Torunia. Do wieczora w Toruniu miałam zajęcia. Tam się przespałam, rano wstawałam i jechałam do Pułtuska, później znowu Toruń i po zajęciach całą noc wracałam do Krakowa. To było fajne, ale ciążące. Wtedy też w Warszawie powstawało Narodowe Centrum Kultury. Więc sobie pomyślałam - może to jest właśnie to. - I co? - Udało się. Wyjechałam do Warszawy. Byłam trochę tym przerażona. - Co tam robiłaś? - Zajmowałam się funduszami europejskimi. Zdobywałam pieniądze na kulturę. Zależało mi na tym, aby Komisja Europejska zrozumiała, że potrzebne są pieniądze nie tylko na drogi. Że te nowe drogi przecież gdzieś muszą prowadzić. Najlepiej do instytucji związanych z kulturą. Później robiłam szkolenia. - Z czego? - Z analiz finansowych, które są w studiach wykonalności.

- Dlaczego tak wybrałaś?

- Ty - muzykolog?

- Bo chęć wyrwania się z domu była silniejsza. Mama pozwoliła, choć musiałam obiecać, że przynajmniej raz na dwa tygodnie będę na weekend w Szczecinie.

- Tak. Nauczyłam się tych analiz finansowych, siedząc nad papierami przez parę nocy.

- I przyjeżdżałaś?

- Lekarzy, prawników. Uczyłam ich, jak należy wypełniać wnioski, jak starać się o fundusze europejskie. To było bardzo fajne. Jeździłam po całym kraju, poznawałam ludzi z różnych środowisk. Ale po pewnym czasie byłam tym bardzo zmęczona. Często musiałam wstawać o godzinie 4 rano, bo szkolenie było na drugim końcu Polski. Jakoś trzeba było dojechać. A przecież miałam wtedy dom, rodzinę. Właśnie urodził mi się drugi syn.

- Oczywiście, bo cały czas pracowałam w radiu. A po skończeniu studiów wróciłam do Szczecina na stałe i radio już mnie pochłonęło. Na szczęście w tym czasie zdarzyły się też inne rzeczy, które mnie zafascynowały. - Co to było? - Jeszcze na studiach dużo wyjeżdżałam na Białoruś na badania terenowe. Nagrywałam tam starsze osoby, kresowiaków. Trochę pracowałam naukowo. I właśnie w tym momencie, po powrocie do Szczecina padło hasło, abym zrobiła studia doktoranckie. Więc znowu wyjechałam do Poznania. Oddałam się działalności naukowej. Założyłam rodzinę, ale po jakimś czasie mój mąż namówił mnie byśmy przenieśli się do Krakowa. Jednak Kraków był dla mnie straszny. - Dlaczego? - Kraków jest cudowny, kiedy jesteś tam jako turysta. Ale do mieszkania jest nieprzyjazny. Bardzo hermetyczne miasto. Tam nie można wejść w środowisko jako dorosły człowiek. Źle się tam czułam. - Co robiłaś w Krakowie? - Właściwie tylko mieszkałam. Bo w tym czasie uczyłam w Toruniu i w Pułtusku, w Wyższej Szkole Humanistycznej. To był maraton. Wyjeżdżałam o godzinie 5 rano z Krakowa, przesiadałam się w Warszawie na Intercity do Poznania, w Kutnie

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 09/2014

- Kogo szkoliłaś?

- I poszłaś na urlop wychowawczy? - Skąd! Ja? Nie wiem czy bym wytrzymała. Były nianie. Bo wtedy właśnie zadzwonił do mnie Janek Ołdakowski i zapytał, czy nie chciałabym pracować w Muzeum Powstania Warszawskiego. Tak to się zaczęło. - Pracowałaś tam sześć lat. Do dziś wspominają Cię z sentymentem. Odniosłaś spektakularne sukcesy. Nie żal Ci tej Warszawy? - Rzeczywiście, praca w muzeum była dla mnie wielką frajdą. Kiedy 1 sierpnia tego roku byłam na uroczystościach 70-lecia wybuchu Powstania Warszawskiego, to 30 tysięcy osób, które stały na placu Piłsudskiego, podziękowały mi za moje pomysły. Wzruszyłam się i popłakałam. Ale właśnie ten ostatni pobyt w Warszawie uświadomił mi, że to już rozdział zamknięty. Odcięłam tę pępowinę. Teraz filharmonia w Szczecinie to jest to. To jest teraz moja bajka.

#20


Temat z okładki

#

#21

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 07/2014


Temat z okładki

#

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 09 7/2014

#22


Temat z okładki

#

Jestem bardzo związana

ze Szczecinem

Nie wyobrażałam sobie na przykład, że mogłabym polubić Warszawę, ale tak się jej nauczyłam, że ją polubiłam. Tak też trzeba myśleć o Szczecinie. Wszyscy musimy się go nauczyć, zrozumieć. Choć przyznam, że Szczecin jest nieporównywanie większym wyzwaniem niż Warszawa. Przede wszystkim z punktu widzenia tożsamościowego. Tu wciąż swej tożsamości szukamy.

#23

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 09 7/2014


Temat z okładki

#

- W muzeum przepracowałam sześć lat. Dużo zrobiłam tam projektów, ale w pewnym momencie przyszła taka refleksja dobrze jest teraz, ale co dalej? Mam wydawać kolejne płyty? Robić kolejne koncerty? Poza tym tęskniłam za Szczecinem. Tu jest moja mama, moi przyjaciele, moje miasto. Tu spędziłam przecież kawał swojego życia i to dorosłego. I znowu przypadek. Ogłosili konkurs na dyrektora filharmonii. Postanowiłam wystartować.

wili, że to muzyka trudna, że trochę hermetyczna, że nie rozumieją jej dorośli, a co dopiero dzieci. Ale wyszło fantastycznie, bo dzieci nie mają barier. Każdy dźwięk je ciekawi. Zaproponowaliśmy im nawet na koncertach, aby wydobywały dźwięk z szeleszczących papierków po cukierkach. Były zachwycone. Drugą taką fajną grupą, którą chcemy edukować, to rodzice. Teraz rodzicom zależy, aby ich dzieci były wszechstronnie wyedukowane, aby wiedziały jak najwięcej, były obyte. Chcemy im w tym pomóc.

- Wygrałaś!

- A wierni melomani?

- Tak. Ale właściwie to wygrała moja wizja filharmonii. Ten konkurs był dla mnie trochę symboliczny.

- Bez nich nie byłoby filharmonii. Choć przyznam, że jest to grupa bardzo krytyczna. Ale oni również mają swoje pomysły i trzeba z ich podpowiedzi korzystać.

- Dlaczego zdecydowałaś się na powrót do Szczecina?

- Symboliczny? - Moja praca konkursowa miała 63 strony. A Powstanie Warszawskie trwało 63 dni. Opisałam tam swoją wizję filharmonii, w oparciu w dużej mierze o doświadczenia jakie zdobyłam w muzeum. - Czym urzekłaś komisję konkursową? - W swojej pracy (a teraz w planach nowej filharmonii) postawiłam na edukację i to dzieci. Bo one są najbardziej otwarte na nowości. One nie mają problemu, aby posłuchać Lutosławskiego. Właśnie gdy wprowadzaliśmy muzykę Lutosławskiego dla dzieci, to niektórzy byli zdziwieni, ba nawet oburzeni. Mó-

- Są krytyczni? - Oczywiście. Mam taki zwyczaj, że przed każdym piątkowym koncertem stoję przy wejściu - witam się i rozdaję programy. Pełnię rolę gospodarza. Kiedyś inaczej podpięłam włosy i jedna z pań podeszła do mnie i niesłychanie skrępowana powiedziała, abym zmieniła fryzurę i wróciła do starej. Albo jak nakładam nową sukienkę, to też mi się czasami dostaje. To mnie jednak podbudowuje, bo czuję, że mnie akceptują. A ja ten piątkowy wieczór w filharmonii traktuję świątecznie. To dla mnie magiczne zakończenie tygodnia.

Za pomoc w realizacji sesji dziękujęmy: BUTIK MAX MARA, Księcia Bogusława X 43 Szczecin, 91 433 62 15 AGNIESZKA OGRODNICZAK Studio Wizażu, www.agaogrodniczak.pl, tel. 500 124 242

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 09 7/2014

#24



Showroom

#

Zegarek Emporio Armani, YES, cena: 1670 zł

Zegarek Doxa, YES, cena: 2050 zł; Zegarek Nixon, YES, cena: 1399 zł

Zegarek Victorinox Swiss Army, YES, cena: 9200 zł

Zegarek Nixon, YES, cena: 799 zł

Zegarek Nixon, YES, cena: 1399 zł Zegarek Breil, YES, cena: 995 zł Zegarek Saint Honcore Paris, YES, cena: 3895 zł

Zawsze na czas

Zegarek, to ulubiona i często jedyna biżuteria jaką wybierają panowie. I słusznie – męskie zegarki nie tylko świetnie prezentują się na nadgarstku, ale są też praktyczne. Oprócz godziny wskazują też dzień tygodnia, miesiąc, mają wmontowany stoper czy budzik, można z nimi chodzić po górach, biegać, a nawet nurkować. Najmodniejsze są te z dużą, masywną i nieco sportową tarczą. Panom, którzy preferują elegancki, biurowy styl polecamy zegarki na skórzanym pasku.

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 09/2014

#26


Żegnajcie letnie dni!

Showroom

#

Płaszcz z kapturem, H&M, cena: 129,90 zł

Sweter, RESERVED, cena: 199,99 zł

Ramoneska, H&M, cena: 199 zł Spodnie, H&M, cena: 129,90 zł Torebka, ZARA, cena: 199 zł Buty, RESERVED, cena: 299,99 zł

Kurtka, MOHITO, cena: 249,99 zł Plecak, MOHITO, cena: 139,99 zł

Spódnica, MOHITO, cena: 149,99 zł

Aby oczekiwanie na nadejście kolejnych wakacji było przyjemniejsze, pójdźmy na zakupy i odświeżmy nasze szafy. Zwiewne, kolorowe sukienki chowamy już na dno garderoby. W ich miejsce niech pojawią się miłe w dotyku sweterki, nieśmiertelne ramoneski, skórzane spodnie i wygodne botki. Całość uzupełnij oryginalnymi dodatkami.

#27

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 09/2014


Rozmowa miesiąca

#

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 09/2014

#28


Rozmowa miesiąca

#

Wiem, jak spiąć to miasto w całość

Już miał wracać do Szwecji, kiedy po namowach kolegów przyjechał do Szczecina. Wtedy zobaczył miasto i ziemię, w których się zakochał. Dziś firma, którą reprezentuje, inwestuje u nas setki milionów złotych. Magnus Isaksson buduje w Szczecinie osiedle, biurowce oraz prowadzi przebudowę tzw. Starówki Jagiellonów w rejonie ul. Śląskiej, Jagiellońskiej i Obrońców Stalingradu. Tekst: Anna Folkman / Foto: Andrzej Szkocki

- Ma Pan 45 lat, a od 11 mieszka w Polsce. Jak to się stało, że trafił Pan do naszego kraju? - W lutym 2003 roku przyjechałem do Warszawy. Dostałem pracę przy nadzorowaniu polskich inwestycji firmy Swede Center Properties, części Inter Ikea Groups. Dotyczyło to budowania hoteli, nieruchomości komercyjnych. Przeprowadziłem się zatem do Warszawy, ale nie wiedziałem wiele o Polsce. Wtedy było to wielkie wyzwanie. - Coś jednak o Polsce w Szwecji się mówiło? - Oczywiście. Krążyły pozytywne i negatywne opinie. Polska przedstawiana była jako miejsce nieatrakcyjne, szare. W Szwecji polskim symbolem był np. maluch z wieloma pasażerami w środku i niemalże wypadającymi bagażami (śmiech). Z pozytywnymi aspektami kojarzył mi się Lech Wałęsa czy Zbigniew Boniek. Korzystniej o Polsce zacząłem myśleć, kiedy jeszcze przed zamieszkaniem w Warszawie wybrałem się z najlepszym przyjacielem w podróż. Przypłynęliśmy promem. Odwiedziliśmy wtedy przejazdem Szczecin, Międzyzdroje, Jelenią Górę, pojechaliśmy też w góry. To było około 15 lat temu. Kiedy wspominam ten wyjazd, przed oczami mam pelargonie na balkonach, które bardzo lubię, niezbyt dobre drogi, ale tanie produkty i bardzo miłych ludzi. - Po zamieszkaniu w Warszawie, nie myślał Pan, by po zakończeniu pracy wrócić do siebie? - Był taki moment. Pracowałem dla Inter Ikea Groups przez kilka lat. Obracając się w branży deweloperskiej, zacząłem też swój własny biznes. Takie małe inwestycje. Czegoś jednak mi tutaj w Polsce brakowało i byłem już gotowy, by wrócić do Szwecji. W stolicy Polski brakowało mi bliskości morza, natury, które towarzyszyły mi w Goeteborgu. W Warszawie można było co najwyżej iść do centrum handlowego na zakupy. Życie toczące się wokół centrów handlowych, to nie moje życie i tego byłem pewien. Niestety, nie było tam nic więcej do robienia. - Co się stało, że jednak został Pan w Polsce i przyjechał akurat do Szczecina? - Byłem zmęczony Warszawą. Miałem i nadal mam tam apartament, ale nie chciałem dłużej tam być. Koledzy w biznesie zaproponowali, żebym zainteresował się ziemią w Szczecinie. Można powiedzieć, że byłem już w drodze do Szwecji, choć do końca nie byłem pewien czy decyzja o powrocie jest słuszna, kiedy zgodziłem się zobaczyć tę ziemię. Wylądowałem w Goleniowie i od tego momentu zmieniło się wszystko. - Co takiego się wydarzyło? - Siedziałem na tylnym siedzeniu

#29

samochodu, który odebrał mnie z lotniska. Do Szczecina wjechaliśmy od strony Dąbia. Byłem zachwycony widokami. Zobaczyłem mosty, majestatyczną katedrę, zamek, Wały Chrobrego… Pomyślałem sobie: to jest fajne! Miasto przypominało mi Goeteborg. Była przystań, stocznia, statki, dźwigi. Kiedy dojechałem na ulicę Ostrowską na Żelechowej, zakochałem się w tym kawałku ziemi. Potem okazało się, że można w Szczecine żeglować, pojechać rowerem na długą wyprawę do lasu czy wsiąść w samochód i za godzinę być nad morzem. Można mieszkać w dużych, dobrych hotelach i wyskoczyć na wycieczkę do Berlina. Nie ma wielu takich miast w Europie. - Domyślam się, że przy Ostrowskiej były tylko chaszcze i zarośla. Co tam Pana urzekło? - To miejsce otoczone zielenią, w pobliżu są działki z ogródkami, a jednocześnie blisko jest do centrum. To zaledwie kilka minut drogi. Przypadło mi do gustu takie położenie. Na wielkiej, zielonej przestrzeni stały tylko ruiny pałacu, który po wojnie był siedzibą nasłuchu Wolnej Europy. Zamarzyłem, by zaprojektować osiedle w parku. Chciałem stworzyć przyjazne miejsce dla dorastania dzieci, spokojnego życia z piękną architekturą. Pomyślałem, że sam mógłbym tam mieszkać i właściwie później tak się stało. Na osiedlu Park Ostrowska mam swoje mieszkanie. - Znalazł Pan miłość w Polsce? - Tak. Ona jest Polką, pochodzi z Warszawy, ale zdecydowaliśmy, że będziemy mieszkać w Szczecinie. - Coś zachwyca Pana w naszym mieście? - Lubię architekturę Szczecina. Jest atrakcyjna zarówno dla turystów, jak i dla mieszkańców. Piękne są te niemieckie wille wzdłuż al. Wojska Polskiego, całe Pogodno jest pod tym względem fantastyczne. Czegoś takiego nie widziałem nigdzie indziej. Budynki są bardzo często zniszczone, ale nie są w ruinie. Gdyby miasto miało więcej funduszy, pewnie kiedyś zastąpiłoby te wille nowymi. Teraz na szczęście zaczyna się rozumieć, że należy je odrestaurowywać, a nie likwidować. Urzekają wszystkie parki. Muszę też wspomnieć o takim przemysłowym aspekcie, jakim jest stocznia. Dla mnie to romantyczny obrazek. Romantyczny w sensie nostalgicznym, tajemniczym. Naprawdę lubię też pl. Orła Białego i ulice w okolicach pl. Grunwaldzkiego i ul. Śląskiej. - Wiele się teraz mówi o tym, by pl. Orła Białego uwolnić od samochodów. - Najważniejsze, czego potrzebuje miasto

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 09/2014


Rozmowa miesiąca

#

i o czym staram się mówić jak najwięcej, to miejsca spotkań dla młodych ludzi - deptaki, ogródki - i dla starszych - restauracje, kawiarnie. Pl. Orła Białego mógłby być takim miejscem, na pewno byłby znacznie lepszy niż stare miasto. W przyszłości jednak ono również powinno spełniać takie funkcje i być naturalnym przedłużeniem wspomnianych rejonów. Inną lokalizacją mogłyby być okolice deptaku Bogusława i ul. Jagiellońskiej. Szczecin potrzebuje głównego placu. Problemem tego miasta jest to, że stale się rozrasta, jest za bardzo rozciągnięte. Sięgamy po tereny po obu stronach rzeki i dalej, na wyspach. Tymczasem Szczecin nie ma swojego serca, centrum spotkań. Jeśli chcemy zatrzymać młodych ludzi, musimy to stworzyć. Nie chcemy, by jeździli do Poznania, bo tam jest rynek i piwo. Sam studiowałem i wiem, że kiedy ma się 20 lat, to właśnie w takim kontekście dobiera się miejsce do życia. Tego Szczecinowi brakuje. Nie potrzebujemy więcej centrów handlowych. Trzeba sprawić, by wychodzący z nich ludzie, na ulicy znajdowali rozrywkę, miłe miejsce na spotkanie z przyjaciółmi. Tę potrzebę w pewnym stopniu ma zaspokoić mój projekt przy ul. Śląskiej. Dla Szczecina jest jeszcze za wcześnie na budownictwo nad rzeką. Zostawmy to rozciąganie i skupmy się na spięciu miasta. Potencjał jest. - Co mogłoby być sercem Szczecina? - Najlepszą lokalizacją są okolice Kaskady, które powinno się powiązać z ul. Jagiellońską, Śląską i deptakiem Bogusława. Dlatego tam właśnie prowadzę swoją inwestycję. Kolejnym naturalnym miejscem, które powinno wiązać się ze sobą jest pl. Orła Białego i stare miasto. - Jak się zatem mają Pana inwestycje w tych rejonach? - W kamienicach przy ul. Śląskiej nadal rozbieramy oficyny. Robimy to ręcznie i zachowujemy wszystkie stare cegły. Zajęliśmy się też stuletnimi, drewnianymi belkami. Wszystko separujemy ręcznie, by później materiały ponownie wykorzystać do elewacji na tyłach budynku. Wierzymy, że drewniane belki będą tam pięknym elementem ozdobnym. Za fronty weźmiemy się już niedługo, nie będziemy ich przykrywać styropianem. Izolacje wykonamy wewnątrz, a fronty zostaną odrestaurowane. Będzie oryginalnie i atrakcyjnie. Mam nadzieję, że to miejsce będzie przykładem i inspiracją dla innych inwestorów. - Kiedy można spodziewać się efektów? - Za rok, latem, trzy budynki z apartamentami i lokalami usługowymi przy ul. Śląskiej będą gotowe. Cały projekt z hotelem przy ul. Obrońców Stalingradu i biurami zakończymy w 2017 roku. Hotel będzie miał ok. 150 pokoi. Jego lokalizacja jest świetna, będzie służył nie tylko biznesmenom, ale także turystom. Bliskość nowoczesnego centrum handlowego działa tutaj na korzyść. Myślę, że kiedy zakończy się inwestycja, będzie cieszyła się dużym zainteresowaniem i zapewne ci turyści, którzy nie będą akurat tutaj mieszkać, przyjdą zrobić sobie pamiątkowe zdjęcia. - Jakie ma Pan kolejne plany? - Najpierw muszę skończyć Piastów Office Center. Trzeba postępować krok po kroku. Cza-

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 09/2014

sami lepiej milczeć niż powiedzieć za dużo. Niemniej jednak moim marzeniem jest kontynuowanie inwestycji deweloperskich na wysokim poziomie i poważnie myślę o terenach nadmorskich. - Duży jest popyt na biura w naszym mieście? Kiedy planowano wiele tego typu inwestycji w Szczecinie, pojawiały się głosy: a kto będzie chciał się tu ulokować? - Mówili tak wszyscy oprócz mnie i oczywiście tych wszystkich inwestorów, którzy takie centra pobudowali. Obserwuję różne miasta i nie widzę powodu, dla którego Szczecin miałby być inny. Nie można patrzeć na statystyki. Nie było tutaj nowoczesnych, biurowych budynków, więc nie było też statystyk. Trzeba wierzyć w swój produkt. Zawsze powtarzam tak: kto 10 lat temu chciałby mieć iPhone’a? Nikt. Bo wtedy nie istniał. Musiała pojawić się podaż, by mógł być popyt. Proste. - Kiedy znajomym biznesmenom mówi Pan, że mieszka w Polsce, jak reagują? - Mówiąc szczerze, są zdziwieni, ale Polska ma coraz lepszą reputację. Biznes tutaj to ogromny wkład, ale taki, który się zwraca. Patrzymy na Polskę w coraz bardziej pozytywny sposób. Dużo się zmienia, choćby w samym Szczecinie. Kiedy stocznia upadła, to był ważny sygnał dla miasta, by coś zrobić. Od trzech lat miasto bardzo się rozbudowuje. Uważam jednak, że miasto to nie tylko budynki, ale przede wszystkim ludzie. Oni je tworzą. Podejście szczecinian też staje się bardziej pozytywne. Ludzie w Szczecinie tak w ogóle są bardziej przyjaźni. Kiedy jadę taksówką, kierowca ze mną rozmawia, w Warszawie jedzie się w milczeniu. Tutaj jest inny rodzaj otwarcia. Nie ma niczego za darmo i ludzie muszą walczyć nieco bardziej niż w stolicy. Ludzie w Szczecinie pracują z większym zaangażowaniem. Nigdy nie przypuszczałem, że stworzę tutaj tak wspaniały zespół pracowników. - Zatrudnia Pan Polaków? - Tak. Nie widzę powodu, dla którego miałbym dawać pracę obcokrajowcom. Polacy są doskonałymi organizatorami i ciężko pracują. Czasami muszę moich pracowników upominać, by już poszli do domu. To niezwykłe. Do tego są uśmiechnięci, tworzą bardzo pozytywną atmosferę. To dla mnie bezcenne, zwłaszcza, kiedy myśli się o dalszych inwestycjach i rozwoju firmy. - Ile w sumie w Szczecin zainwestują firmy, które Pan reprezentuje? - Można to sobie przekalkulować samemu, ale każdy prowadzony projekt pochłonie od 100 do 150 mln złotych. - Ma Pan jakiś sposób na relaks? - Lubię jazdę na rowerze, staram się każdego dnia rano korzystać z bieżni, słucham muzyki także polskiej. Od Krzysztofa Krawczyka po polski hip hop. Kiedyś, podczas pierwszych wizyt w Polsce polubiłem Budkę Suflera i ich utwór „Takie tango”. Ujął mnie polski blues i jazz. Czasami bawi mnie muzyka disco polo - słyszałem hit zespołu Weekend, czy utwór uczestników Eurowizji „My Słowianie”. To naprawdę nastraja pozytywnie (śmiech).

#30


Historia zmienia się na lepsze Inwestorzy zaczęli dostrzegać potencjał „postoczniowych” dzielnic Szczecina. Powstaje tam coraz więcej pięknych obiektów.

Dlaczego dzielnice „postoczniowe” budzą znaki zapytania przed wyborem ich jako miejsca do życia? Bowiem jeszcze jakiś czas temu były to typowo przemysłowe połacie miasta, z mieszkaniami tzw. zakładowymi, dodatkowo z nieciekawą opinią. Któż ze szczecinian nie słyszał o niesłynnej ulicy Parkowej? Dziś to tylko zamierzchły stereotyp, a to dlatego że od kilku lat ta historia zaczęła nabierać innego tempa…

wymarzonego mieszkania decydowało bliskie sąsiedztwie natury, jak i największe oddalenie się od centrum miasta. O codziennej wygodzie życia mieszkańców decyduje także dostęp do sklepów, usług. Nie mniej ważne będą place zabaw, przedszkola i szkoły mieszczące się w okolicy. Obecnie ta optyka nieco się zmienia - coraz częściej dostrzega się rolę aktywnych rodzin, które co prawda marzą o mieszkaniu w spokojnej okolicy, ale równie ważna jest dla nich bliskość do centrum wydarzeń, ponieważ ci, którzy marzą o prawdziwie podmiejskim życiu, wolą raczej zamieszkać w domu jednorodzinnym.

Bliskie sąsiedztwo Wałów Chrobrego podnosi atrakcyjność inwestycji

Inwestorzy dostrzegli potencjał tego miejsca. Powstało wiele nowych, bardzo ładnych i nowoczesnych budynków mieszkalnych (ulice: Parkowa, E. Plater, Dubois, Radogoska, Sławomira). Istniejące budynki nabrały nowego wyglądu poprzez inwestycie wspólnot mieszkaniowych w modernizacje i remonty pięknych, starych, poniemieckich kamienic, przywracając im dawny blask. A i struktura mieszkańców dzięki temu diametralnie się zmieniła. Ludzie dbają o swoje miejsce do życia i najbliższą okolicę, bo zaczęli czuć się jak u siebie. Niezależnie od inwestycji mieszkaniowych i komercyjnych tych ulic w ciągu ostatnich kilku lat, wciąż niekwestionowaną wartością tego miejsca pozostaje symbol naszego miasta - Wały Chrobrego wraz z pobliskim parkiem, teatrami, zabytkami, kawiarniami i całym otoczeniem. To bezcenna wartość dodana, o której często zapominamy. Rynek nieruchomości dostrzegł te wszystkie zmiany, potencjał i walory tej trochę zapomnianej dzielnicy miasta. Ostatnie lata na szczecińskim rynku nieruchomości to boom na lokalizacje, gdzie przy wyborze i zakupie swojego

Jodły, dęby, sosny, lasy i sady pojawiały się w nazwach inwestycji jako główny (i często jedyny) dowód na bliskość natury. Obecnie jednak stawia się na komunikację miejsca, podkreślając otoczenie nieruchomości oraz lokalizację dostosowaną idealnie do młodych, aktywnych rodzin i jednocześnie, bogatą infrastrukturę oraz doskonałą komunikację z centrum i innymi dzielnicami miasta. BEST DEWELOPER - sprawdzony i pewny od lat szczeciński deweloper - chce kolejny raz przełamać stereotypy tej dzielnicy. W latach 2006-2008 wybudował budynki przy ul. Sławomira i Radogoskiej, obecnie realizuje budynek mieszkalny wielorodzinny przy ul. Firlika jako nowoczesną kamienicę wkomponowaną w istniejącą zabudowę z niedużymi funkcjonalnymi mieszkaniami. Może warto zbudować historię swojego życia, która czeka za drzwiami mieszkania pod adresem ul. FIRLIKA 29 i połączyć ją z historią otoczenia minionych wieków…?

Sprawdzony deweloper pewna inwestycja.​ Szczecin, ul. Sosnowa 6F (wjazd od Rapackiego) / www.best-sa.com.pl


Wnętrza

#

Królestwo ceramicznych rarytasów Pasją gospodarzy są białe, ceramiczne figurki. Mają ich sporo. To najczęściej unikatowe, kolekcjonerskie cacka. Pani domu zbiera baletnice, gospodarz pary. Baletnice z kruchej ceramiki Roshentala stoją w podświetlanym kredensie. Na najcenniejsze figurki gospodarza miejsce znalazło się w salonie. Tekst: Bogna Skarul / Foto: Sebastian Wołosz

bo warstwowy. Niekonwencjonalna jest też sypialnia. Na suficie księżycowy krajobraz, czyli małe, ledowe lampki w zagłębieniu kolistym, co ma przypominać niebo. A łóżko stoi na okrągłym podwyższeniu. - Ma przypominać pojazd kosmiczny - twierdzi gospodarz i dodaje, że wbrew pozorom nie udało się tak wpłynąć na podświadomość, aby śpiący mieli same kosmiczne sny. - Za to pojawiły się księżycowe koty - mówi z dumą pani domu i pokazuje serię ceramicznych figurek kotów, które mają głowy w kształcie księżyca. To unikatowa seria Rosenthala, którą uwielbiał papież Benedykt XVI.

Ich królestwo zajmuje parter w jednym z domów na Pogodnie, prawie 110 metrów kwadratowych. Kiedy dzieci jeszcze z nimi mieszkały, przebili się do piwnicy i tam urządzili dodatkowe pokoje. - Teraz są niepotrzebne - mówią gospodarze. - Zajmujemy tylko parter. Dom wybudowali ponad 30 lat temu. Od samego początku nie miał zbyt dużo podziałów. Była tylko niewielka, 10-metrowa łazienka, mała 7-metrowa kuchnia, sypialnia, salon i jadalnia. Kuchnia była tak malutka, że nie było w niej miejsca, aby usiąść i normalnie zjeść obiad - wspominają. - Poza tym całe wnętrze było w drewnie. Wtedy to było modne - usprawiedliwiają się.

Kolekcjonerskie cacka

Remont niekonwencjonalny Po zaledwie pięciu latach zlikwidowali drewno i przebili ścianę między salonem a jadalnią. Drugi remont to było powiększenie łazienki. - To było w 1996 roku. Wymarzyliśmy sobie wannę wpuszczaną w podłogę. Musieliśmy ją sprowadzać z Włoch, bo u nas nie było. Czekaliśmy trzy miesiące - opowiada gospodarz. Łazienkę powiększyli o kolejne 10 metrów kosztem tarasu. Zamiast ściany z oknem, postawili całą ścianę z pustaków szklanych. Zależało im na świetle. To, które docierało przez szklaną taflę, wystarczało tylko w dzień. Do kąpieli nocnych potrzebne było inne oświetlenie. Cała łazienka podzielona jest na strefy: w jednej znajduje się wanna i prysznic, w drugiej bidet i ubikacja, w trzeciej umywalki z szafkami na kosmetyki. Przy okazji remontu łazienki nowe oblicze nadali toalecie. - Teraz, gdy przychodzą do nas goście i są po paru kieliszkach, to w toalecie nie mogą złapać pionu - śmieje się pani domu. Na ścianach bowiem kafelki są ułożone pod skosem. Nie ma równych i prostych ścian. Nawet sufit jest niekonwencjonalny,

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 09/2014

Całe mieszkanie wyłożone jest jednakowymi płytami granitowymi. Dzięki temu wnętrze wydaje się przestronniejsze. Tylko w salonie, na małym fragmencie podłogi gospodarze zastosowali wzór z innych płytek, który teraz wygląda jak dywan. Wszystkie ściany w mieszkaniu mają identyczny, lekko żółty kolor. Chodziło o to, aby mieszkanie było jasne, ale także ciepłe. - Poza tym bardzo lubię żółty kolor - przyznaje pani domu. - Wiosną nawet wymieniam drzwiczki niektórych szafek kuchennych z białych na żółte, aby trochę ożywić wnętrze. Wielką pasją gospodarzy są białe figurki ceramiczne. Mają ich sporo. To najczęściej unikatowe, kolekcjonerskie cacka. Właśnie na te figurki musieli znaleźć specjalne miejsca. Pani domu zbiera baletnice, gospodarz pary. Baletnice z kruchej ceramiki Roshentala znalazły się w podświetlanym kredensie w części tzw. kawowej (gdzie stoi mały stolik, a obok fotel). Kredens składa się z dwóch części - półek wiszących i komody. Między meblami powstała ściana ze szkła z wpuszczonym

#32


Wnętrza

#

Salon od reszty domu oddziela tylko słup.

#33

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 09/2014


Wnętrza

#

Całe mieszkanie wyłożone jest jednakowymi płytami granitowymi. Dzięki temu wnętrze wydaje się przestronniejsze.

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 09/2014

#34


Wnętrza

#

#35

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 09/2014


Wnętrza

#

Cała ściana w kuchni powstała z pustaków szklanych.

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 09/2014

#36


Wnętrza

#

Największa rewolucja w domu nastąpiła podczas przebudowywania kuchni. Gospodarze musieli „ukraść” kilka metrów kwadratowych z tarasu, ale efekt jest wyśmienity.

#37

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 09/2014


Wnętrza

#

Na suficie w sypialni jest księżycowy krajobraz, czyli małe ledowe lampki w zagłębieniu kolistym, co ma przypominać niebo. A łóżko stoi na okrągłym podwyższeniu. Na tarasie gospodarze jedzą śniadania. między tafle zdjęciem baletnic. Na najcenniejsze figurki gospodarza miejsce znalazło się w kredensie w salonie.

Światło w całym domu Ale największa rewolucja w mieszkaniu nastąpiła podczas przebudowywania kuchni. Gospodarze po raz kolejny musieli „ukraść” parę metrów kwadratowych z tarasu, ale po drugiej stronie domu. Postawili nową ścianę, tak jak w łazience - z pustaków szklanych. Chodziło im o światło, jakie przenika przez cały dom, między kuchnią a łazienką. Cały projekt kuchni, wraz z wykonaniem mebli, przygotowało im studio Wiking. To oni zaproponowali, aby zamiast standardowej, kwadratowej płyty ceramicznej, wbudować w granitowy blat płytę prostokątną, gdzie można ustawić garnki jeden koło drugiego. - To zdecydowanie ułatwia gotowanie - podkreśla gospodyni. - Wszystkie garnki mam w jednym rzędzie. Zlew Boscha ustawiono na wyspie w środku kuchni. Obok jest spory blat do pracy, przy którym można też usiąść na śniadanie. Po przeciwnej stronie, przy ścianie wbudowano dwa pie-

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 09/2014

karniki - jeden parowy, drugi normalny. Z boku stoi ogromna, dwuskrzydłowa lodówka z wbudowanym telewizorem i kostkarką. Przeciwległą ścianę zdobi okap OM z włoskiej firmy Elica. Między kuchnią a resztą domu nie ma już żadnej ściany. Obok stoi spory stół z krzesłami, przy którym zbiera się cała rodzina. Lekkości części jadalnej nadaje lampa Andromeda. Jest duża, ale daje delikatne światło. Obok stoi wykonana przez szczecińskiego szklarza półka, na której gospodarze ustawili książki kucharskie. To także pomysł i projekt studia Wiking, które namówiło właścicieli do wykorzystania we wnętrzu najnowszych światowych trendów. Salon od reszty domu oddziela tylko słup. Pomieszczenie ma 25 metrów kwadratowych. Z jednej strony stoi wygodny komplet wypoczynkowy, z drugiej telewizor i kominek. Stąd jest wyjście na taras. Choć gospodarze część tarasu wykorzystali na rozbudowanie łazienki i kuchni i tak zostało ponad 120 metrów kwadratowych. Część tarasu tuż po wyjściu z salonu przeznaczyli na strefę śniadaniową, gdzie stoi mały stolik z fotelami, w drugiej części ustawili duży stół obiadowy.

#38


Neptun Deweloper

#

Kupuj świadomie i nie rezygnuj z priorytetów do tego zachęca Jolanta Drąszkowska, prezes i właścicielka firmy Neptun Developer W ostatnim wydaniu z dużą determinacją wypowiadałam się, jak ważne jest kierowanie się własnymi priorytetami przy zakupie mieszkania. To jednak niejedyne kryterium zakupu szczęśliwego mieszkania. Co jeszcze trzeba wziąć pod uwagę przy zakupie mieszkania?

O wiele więcej pytań zadajemy, kupując np. samochód. Moim zdaniem kupno mieszkania wymaga znacznie szerszej wiedzy, aby dobrze wybrać. Aby podpowiedzieć kupującym mieszkania, jak zdobyć wiedzę o oferowanych mieszkaniach, dokonałam wyboru, moim zdaniem, kilku najważniejszych parametrów technicznych, istotnych do podjęcia decyzji zgodnie ze swoimi preferencjami.

Całość zagadnienia postarałam się ująć w kilku tematach:

W mojej ocenie są to: - dźwiękochłonność ścian zewnętrznych i międzylokalowych, - dźwiękochłonność okien i drzwi zewnętrznych, - rodzaj okien, doświetlenie mieszkań, - współczynnik przenikania ciepła okna, - konstrukcja i pokrycie dachu,

1) analiza, porównanie jakości parametrów technicznych oferowanych mieszkań, 2) bezpieczeństwo transakcji, prawa i obowiązki stron wynikające z ustawy deweloperskiej, rodzaj i zakres gwarancji, 3) finansowanie zakupu mieszkania, dobór doradcy kredytowego, 4) mieszkanie w standardzie deweloperskim czy całkowicie wykończone. Zakładam, że lekcję z priorytetów mamy odrobioną. Wiemy, czego chcemy i zaczynamy szukać mieszkań. Aby dobrze wybrać, koniecznie trzeba dokonać porównania jakości technicznej i walorów użytkowych oferowanych mieszkań. Tylko wówczas będziemy wiedzieli, za co jesteśmy skłonni zapłacić, a z czego możemy zrezygnować. Warunki techniczne, jakim powinny odpowiadać budynki, określa prawo – najnowsze obowiązują od 1 stycznia 2014 r. Prawo określa jednak tylko normy minimalne i tylko w najważniejszych aspektach. Budynek wybudowany z przestrzeganiem minimalnych norm określonych przez prawo z całą pewnością jest bezpieczny, nie ma co do tego wątpliwości. W rzeczywistości mieszkania, jak wszystkie inne produkty na rynku, różnią się jakością, walorami użytkowymi, budowane są w różnej skali powyżej norm minimalnych, mają różne, lepsze i gorsze, rozwiązania architektoniczne oraz różne zagospodarowania części wspólnej. Tych różnic, jak we wszystkich produktach, jest wiele.

- rodzaj elewacji, - rodzaj ogrzewania, standard źródła ciepła, - standard instalacji technicznej, - dodatkowe ponadstandardowe wyposażenie mieszkania, - wysokość budynku, ilość kondygnacji, - charakter zabudowy, bardziej lub mniej kameralny, - zagospodarowanie części wspólnych.

Tę listę oczywiście należy rozwijać o inne, ważne dla siebie cechy mieszkania, które chcemy porównywać w dostępnych na rynku ofertach. W następnym artykule skomentuję poszczególne pozycje, podam normy i wskaźniki, które mogą być pomocne przy wyborze mieszkania. Zestawiając w tabelach cechy różnych interesujących nas mieszkań, jestem pewna, że wybór mieszkania będzie trafniejszy. Zapraszam do czytania. Nieustannie życzę szczęśliwego dla siebie wyboru. Jolanta Drąszkowska

Moim zdaniem zaznajomienie się z jakością i standardem mieszkań jest niezbędne. Tu się powtórzę - tylko wtedy, gdy mamy wiedzę o produkcie, możemy dokonać optymalnego wyboru. Tylko wówczas realnie możemy ocenić: wiem, co kupiłem i wiem, za co zapłaciłem.

ul. Ogińskiego 15, 71-431 Szczecin, tel. 602 217 893, 784 684 540, www.nd.com.pl​​

Niestety, zdecydowana większość kupujących mieszkania nie pyta o jakość ani o to, jakie parametry techniczne ma budynek.

Budujemy dwurodzinne wille przy ul. Nowowiejskiej i kamienicę z małymi mieszkaniami przy ul. Krzywoustego

#39

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 09/2014


Technologia

#

Dwadzieścia lat i ciągle na szczycie Ekspert Systemy Informatyczne to profesjonalna firma technologiczna, dostarczająca zaawansowane rozwiązania informatyczne dla biznesu. Od dwudziestu lat cieszy się niesłabnącym uznaniem na rynku.

Podstawą działania firmy zarząW ciągu ostatnich trzech lat liczEkspert Systemy Informatyczne to profesjonalna dzanej przez trzech wspólników: firma technologiczna, dostarczająca zaawansowane ba współpracowników Eksperta Andrzej Dzika, Artura Marche- rozwiązania informatyczne dla biznesu. Jest złotym wzrosła dwukrotnie. Obecnie lewskiego i Tomasza Cierpicę, są zespół specjalistów z różnych partnerem firmy Streamsoft. W swoim portfolio wdrożenia systemów ERP. Co wydziedzin informatyki liczy ponad posiada największe wdrożenia Streamsoft Prestiż: różnia Eksperta spośród innych? 50 osób. Siedziba firmy mieści się AgdMarket, Iglotex, Sobieski Trade. Podczas Firma skupia się przede wszystkim w Szczecinie, ale chcąc być jeszcze realizacji projektów wdrożeniowych integrowała na nowoczesnym podejściu do bliżej klienta, spółka posiada odsystem Streamsoft z różnymi systemami np.: działy oddział we Wrocławiu, Koklientów. Dzięki dostosowywaniu szalinie i Łodzi. Suma dwudzieproduktów i usług do bardzo wy• Arvato - logistyka magającego rynku, z roku na rok stoletniego doświadczenia to pięć • Enet – platformy E-commers powiększa się grono firm, które tysięcy zadowolonych klientów • WMS Verto – system do zarządzania magazynem wdrożyły oferowane oprogramooraz ponad siedemset zrealizowa• System mobilny X2Presell wanie. Równie dużą rolę w Eksnych projektów wdrożeniowych. • Targit – system BI percie odgrywa opieka i serwis poCo dalej? Głównym celem firmy sprzedażowy. Przede wszystkim, Ekspert jest rozwój kompetencji co istotne - Ekspert zbudował w Szczecinie Centrum Komi ugruntowanie swojej pozycji na rynku IT. - We wszystkich petencji Serwisowych, które wspiera użytkowników systemu działaniach kładziemy największy nacisk na klienta, pamiętając, iż to dzięki zadowolonym nabywcom spółka osiąga sukcesy w codziennej pracy. Spółka wprowadziła na rynek autorskie i stale się rozwija - mówią zgodnie założyciele firmy. - Naszą rozwiązania - aplikację ułatwiającą pracę mobilnym handlowcom X2Presell, oprogramowanie do skutecznego zarządzania firmę tworzą ludzie, najlepsi na rynku specjaliści w swoich magazynem Magazyn On-line czy portal zamówień internedziedzinach. Dajemy im narzędzia i wolność w tworzeniu, dlatowych B2B - to odpowiedź na zmieniający się rynek i rosnące tego jesteśmy najlepsi i nie boimy się wyzwań pracując tam, potrzeby klientów. gdzie inni odpuszczają.

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 09/2014

#40


Kup dom swoich marzeń z pięknym widokiem na Odrę

Malownicze położenie, bliskość zarówno miasta, jak i przyrody. To w skrócie zalety Słonecznej Przystani, osiedla, na którym wciąż jeszcze można kupić swój dom. - Pomożemy naszemu klientowi w całej procedurze. Od zaprojektowania, po oddanie gotowego, wymarzonego domu do użytku – mówi Łukasz Szykuć z TLS Developer.

Nazwa Słoneczna Przystań, choć brzmi patetycznie, nie jest nazwą nadaną na wyrost. Wystarczy tylko zobaczyć osiedle na własne oczy. Spomiędzy domów rozpościera się widok na Park Krajobrazowy Dolnej Odry, a więc jedną z największych, przyrodniczych atrakcji Szczecina i okolic. Jednak nie samym widokiem pięknych okoliczności przyrody człowiek żyje. Nie ma przeszkód, żeby aktywnie korzystać z ich bogactwa. Teren znakomicie nadaje się do uprawiania joggingu czy wycieczek rowerowych. Nie brakuje też infrastruktury niezbędnej dla amatorów sportów wodnych. Nad Odrą, niedaleko osiedla, położna jest wypożyczalnia kajaków. Bliskość przyrody nie oznacza, że Słoneczna Przystań to miejsce wyłącznie dla tych, którzy wolą uciekać jak najdalej od cywilizacji. - Z osiedla jest jedenaście kilometrów do okolic Bramy Portowej w Szczecinie – mówi Łukasz Szykuć. - Blisko jest zarówno do centrum Szczecina, jak i na Prawobrzeże czy do Niemiec. Osiedle Słoneczna Przystań zostało zaprojektowane i wybudowane przez firmę TLS Developer. Jej właściciel, Łukasz Szykuć, z wykształcenia jest architektem. - Staram się łączyć te dwa podejścia: projektanta i dewelopera – mówi. - Osobiście czuwam nad każdą realizacją. Klient zawsze może zwrócić się do mnie, bez pośrednictwa działu handlowego, na każdym etapie naszej współpracy. Z jednej strony otwartość na wizję klienta. Z drugiej zaś strony gwarancja artystycznej pomocy w upiększeniu tej wizji. Tak w skrócie można określić charakter usług, oferowanych przez firmę Łukasza Szykucia. Widać to zresztą dokładnie właśnie na

przykładzie Słonecznej Przystani. - Jeden z naszych klientów jest wielbicielem motoryzacji. Kupił dom na terenie osiedla Słoneczna Przystań. W toku naszych rozmów powstał ciekawy projekt. I tak z garażu zrobiliśmy. Nasz klient może siedzieć sobie w salonie i przez witrynę podziwiać swój nietuzinkowy samochód – mówi Łukasz Szykuć. Jacuzzi na tarasie, łazienka z wielkim oknem i widokiem na Dolinę Odry, antresola z przeszkloną podłogą i widokiem z góry na salon – to tylko kilka z wielu indywidualnych rozwiązań, które zastosowano w domach na Słonecznej Przystani.- Oferujemy szeroki i kompleksowy wachlarz usług – mówi Łukasz Szykuć. - Ściśle współpracujemy z klientem od momentu opracowania projektu, aż po oddanie domu do użytku. Na każdym etapie staramy się pomóc, doradzić. Cały proces, od opracowania projektu do oddania domu do użytku, firma TLS Developer realizuje w ciągu 9-12 miesięcy. - Zapraszamy do Słonecznej Doliny, miejsc na wymarzony dom jest coraz mniej – mówi Łukasz Szykuć.

Zamieszkaj z widokiem na Dolinę Odry TLS Developer Łukasz Szykuć Tel. 601 561 777 Ul. Bohaterów Warszawy 24/3, Szczecin

#41

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 09/2014


Moto

#

Duży pies na krótkiej smyczy Big Dog to marka wyjątkowa. Przemieszczające się złoża chromu, mające dawać wolność podróżowania i niczym nieskrępowaną radość z jazdy. Ale ta radość ma swoją cenę. Tekst: Maciej Weber / Foto: Sebastian Wołosz

Pod koniec lat pięćdziesiątych XX w., motocyklistom ze Stanów Zjednoczonych zaczęło przeszkadzać, że Harleye-Davidsony, którymi jeździli, robiły się coraz bardziej popularne. Nie, żeby było w tym coś złego, ale każdy chciał, aby jego sprzęt był wyjątkowy, jedyny w swoim rodzaju. Ciężkie maszyny zaczęto odchudzać, by zwiększyć osiągi i sprawić, żeby nikt nie mógł pochwalić się posiadaniem identycznego motocykla. Przeróbki sięgały coraz głębiej, aż w końcu odchudzanie zastąpiło ingerowanie w konstrukcje. Wąskie przednie koła, widelce długie jak most brooklyński i małe zbiorniki paliwa, żeby niepotrzebnie nie dociążać maszyny. To tylko niektóre przykłady nieograniczonej inwencji amerykańskich motocyklistów. Tak, w znacznym skrócie, zaczęła się historia chopperów - symbolu amerykańskiej wolności i braku ograniczeń. Jednak trzeba wspomnieć o tym, że Ameryka to miejsce straszliwie zaraźliwe i ogromna ilość wywodzących się z niej pomysłów z zaskakującą łatwością przedostaje się do wielu miejsc na całym globie. W przypadku motocykli taką rolę spełnił film „Easy Rider” Dennisa Hoppera. Pokazał ludziom na całym świecie, co to znaczy być nieskrępowanym i nieograniczonym codziennością. Pokazał również maszyny, w których rozkochał się cały świat - choppery.

Przede wszystkim styl

Big Dogi to jeżdżące złoża chromu, mające dawać wolność podróżowania i niczym nieskrępowaną radość z jazdy. Jednak ta radość ma swoją cenę. Pan Arek, który na co dzień pracuje z tymi maszynami, opowiada: - Model, który tu mamy z 2008 roku, kosztuje 75 tysięcy zł, ale nowsze egzemplarze to koszt grubo ponad 100 tysięcy zł. Cena to z pewnością niemała, więc należałoby się spodziewać, że motocykl za takie pieniądze wręcz zaleje właściciela luksusem i udogodnieniami, ale w przypadku Big Doga płaci się przede wszystkim za styl, bo o wyposażeniu ciężko coś wspomnieć. Każdy z motocykli, które opuszczają warsztat pana Arka, to indywidualne i niepowtarzalne dzieło sztuki. Czego można oczekiwać po maszynie za taką fortunę? - Obitego tyłka - bez ogródek odpowiada pan Arek. - Nie jest to zbyt wygodny motocykl. To bardziej show bike - motocykl pokazowy, taka bulwarówka niż maszyna do podróżowania, chociaż widujemy na świecie i w Europie ludzi jeżdżących takimi maszynami i to bardzo daleko, ale to muszą być prawdziwi twardziele. Z takim wyglądem na pewno przyciągają wzrok bardziej niż sprzedawca ubrań na plaży nudystów.

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 09/2014

Bryki nie z fabryki

Tych motocykli nie sposób nie zauważyć na drodze. Wyróżniają się na tle pozostałych jednośladów. - Zawsze przerabiamy zawieszenia, inne zbiorniki, inne błotniki, bo to, co proponują Amerykanie, nie zawsze nam się tutaj w Europie podoba - kontynuuje pan Arek. Jazda taką maszyną w kraju, w którym dobre drogi wciąż są w sferze rozwoju musi być uciążliwa, ale jak podkreśla pan Arek - możliwa! To tak, jak posiadanie w Polsce ferrari. Niby się nie da, ale jednak są ludzie, którzy nimi jeżdżą. Ktoś mógłby powiedzieć, że w tym kraju nie da rady sprzedawać takich maszyn na szerszą skalę i będzie miał rację. - Większość maszyn sprzedajemy za granicę: Słowacja, Austria, Włochy, ale do Polski też sprzedaliśmy kilka i jeżdżą - mówi pan Arek. Przerabianie motocykli w stopniu takim, jak u pana Arka, wymaga nie lada umiejętności, a tych nie zdobywa się ot tak. - Moja przygoda z motocyklami zaczęła się w 1980 roku od Junaka mówi. - To nie lokalny patriotyzm, bo przecież Junaki powstawały w Szczecinie, ale po prostu wtedy tylko one były dostępne. Pierwszy w ogóle nie wyjechał z garażu. A później się zaczęło... Każdy motocykl ulega u pana Arka większym lub mniejszym zmianom. - To, co daje fabryka - opowiada - to jest taka kostka bulionowa, na której się dopiero zupę gotuje i każdy szanujący się motocyklista chce mieć coś indywidualnego: malowanie, jakiś gadżecik, jakaś sakwa inna niż wszyscy i tak to się zaczyna: od lusterka, od dekielka, a kończy się na budowaniu motocykla od podstaw.

Po co to wszystko?

Co właściwie skłania ludzi do jazdy takimi motocyklami, to pytanie, na które zapalonym fanom czterech kółek trudno znaleźć satysfakcjonującą odpowiedź. Brak karoserii chroniącej w czasie wypadku, brak stabilności, bo w końcu dwa kółka, to nie to samo co cztery, nie wspominając już o jakichkolwiek oznakach komfortu podróżowania, sprawiają, że wiele osób z dużą dozą nieufności spogląda na takich ludzi jak pan Arek. - Nie każdego musi to kręcić - odpowiada. -Jedni zbierają znaczki i mogą je sobie co najwyżej polizać, a inni wsiadają na motor i jeżdżą. Mamy w Szczecinie klub motocyklowy, jest nas sporo, więc się zbieramy i jeździmy, spędzamy miło czas, bo chyba w końcu na tym to polega, żeby odpocząć i uciec od tych trosk życia codziennego. Dane techniczne: silnik: 2-litrowy / 2 cylindry w układzie V

#42


Moto

#

#43

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 09/2014


Kulinaria

#

Bałtycki rokitnik leci do Paryża

Aleksandra Lekan z Wine Bar Cafe „Niebo” jako jedyna Polka będzie reprezentować nasz kraj na I międzynarodowym konkursie kulinarnym „Les Chefs en Or” w kategorii profesjonaliści. Eliminacje wygrała z najlepszymi. Tekst: Bogna Skarul / Foto: Sebastian Wołosz

To konkurs organizowany przez Selgros Cash&Carry (TransGourmet), którego finał odbędzie się w listopadzie w Paryżu. Nagrodą ma być 10 tysięcy euro w gotówce i prezenty warte kolejne kilka tysięcy euro. W połowie września Ola jedzie jeszcze na tygodniowy staż w „Christian’s Baker House” Krystiana Zalejskiego, który jest jednocześnie szefem „The Culinary Institute in Selgros, HoReCa Team”, gdzie będzie pod jego okiem zdobywać ostatnie szlify. Później będzie Paryż. Ola przeczytała o konkursie w jednym z branżowych czasopism. Długo się zastanawiała czy wystartować. Eliminacje nie były łatwe. - Zdecydowałam się po rozmowie z córką generała Władysława Andersa, która wiosną tego roku, po obiedzie u nas powiedziała do mnie, że takiego dorsza jak w „Niebie” jeszcze w Polsce nie jadła - opowiada Ola. - Przyznałam się, że chcę wziąć udział w konkursie. Wręcz nakazała mi wystartować! Eliminacje były dwuetapowe. Najpierw trzeba było przysłać przepis i zdjęcie przygotowanej potrawy. W daniu trzeba było użyć turbota, seler i bulwy ziemniaka. - Postawiłam na smak

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 09/2014

regionalny - opowiada. - Użyłam soku z rokitnika, rośliny, która rośnie tylko nad Bałtykiem. Przepis się spodobał. Dopiero później Ola dowiedziała się, że wybrano trzy (jej i jeszcze dwóch profesjonalnych kucharzy) z ponad 60 nadesłanych propozycji. Drugi etap odbył się w Poznaniu w „Christian’s Baker House”. To właśnie po tej rywalizacji, już przy kuchennym stole i pod okiem wytrawnego jury (Krystiana Zalejskiego, Tomasza Jakubiaka i Beaty Marcińczyk) miał zostać wybrany reprezentant Polski na zawody we Francji. - Do tego etapu zakwalifikowało się trzech kucharzy - opowiada Ola. - Bałam się bardzo, bo obok mnie miał gotować Tomasz Trąbski z Poznania. To znana postać w środowisku, więc byłam skrępowana. Ale w kuchni go nie było. Zdziwiłam się. Później okazało się, że poznanianin utknął w korku. Jury uczciwie spytało Olę i Michała Arciszewskiego z Białegostoku (drugiego finalistę polskich eliminacji), czy zgodzą się poczekać. - Powiedzieli nam, że w regulaminie godzina rozpoczęcia gotowania jest ścisła i tylko od nas zależy, czy czekamy na trzeciego uczestnika. Po-

#44


Kulinaria

#

Przepis na mistrzowskiego turbota

Turbot z sosem z młodych warzyw, sokiem z rokitnika, winem Muskat, chipsami z selera, purée z ziemniaków i pesto z młodych liści selera - według Aleksandry Lekan. Wykroić filet z turbota. Ugotować ziemniaki z dodatkiem masła i soli. Korzeń selera skroić na cienkie plasterki, usmażyć chipsy na oleju rzepakowym. Z natki młodego selera, marchewki, prażonych pestek dyni, soku z rokitnika, soli i oleju zrobić pesto. Podsmażyć szalotkę na maśle, dodać sparzony pokrojony por i marchew, zeszkilć, dodać wino - odparować, dodać sok z rokitnika i śmietankę, doprawić solą, a następnie ubić z masłem. myślałam sobie wtedy: jak przegrać, to efektownie. W końcu Tomek Trąbski jest osobą znaną. Był faworytem konkursu. Na gotowanie mieli tylko 45 minut. Za zadanie - przygotowanie potrawy z przesłanego wcześniej przepisu. Ola podała fileta z turbota z sosem z młodych warzyw, sokiem z rokitnika, winem Muskat, chipsami z selera, purée z ziemniaków i pesto z młodych liści selera (przepis powyżej). Michał Arciszewski skomponował potrawę z turbota na ragu warzywnym z sosem rybnym, a Tomasz Trąbski przygotował rybę z musem z selerów, szpinakiem i zielonymi szparagami. - Nie liczyłam na wygraną - przyznała Ola, gdy jury oznajmiło, że to właśnie jej turbot zdobył największe uznanie. - Gotuję, bo lubię. W konkursie wystartowałam, żeby się sprawdzić i skonfrontować z samą sobą. - Ola ma obłędne wyczucie smaku - powiedział po rozstrzygnięciu konkursu Tomasz Jakubiak i pognał do kuchni, aby wyjeść resztki z garnków, w których gotowała. W swoim daniu Ola postawiła na połączenie ekstremalnych smaków. Turbota podała z sosem ze słodkiego wina i z młodymi warzywami. Ale magicznymi składnikami okazały się kwaśny rokitnik i pesto. To one podbiły kubki smakowe jury. Pierwszy omlet usmażyła, gdy miała 9 lat. Babcia kazała jej go przygotować. - Tak lubiłam omlety, że babcia zaprowadziła mnie do kuchni i pokazała, jak się go robi - wspomina zwyciężczyni polskich eliminacji konkursu. Gdy miała 12 lat, postanowiła „przerobić” całą książkę kucharską. To była „Kuchnia Polska” z 1974 roku. Jedyna jaka była w domu. - Pierwsze

moje kopytka były nie do zjedzenia - przyznaje. - Były tak twarde, że można się było o nie pozabijać. Ale później już jakoś poszło. Pierwsza jej praca podczas studiów na polonistyce, to kelnerowanie w różnych restauracjach w Szczecinie. - Później pojechałam do Londynu. Tam przeszłam prawdziwą praktykę. Pracowałam w restauracjach hiszpańskiej, włoskiej, greckiej. Często jednocześnie w kilku - wspomina. Zatrudniła się jako kelnerka, ale już po dwóch tygodniach przeszła do kuchni. Zaczynała od zmywaka. - Kuchnia to właściwie świat męski. Ogromny stres i dużo adrenaliny. Nie wszyscy kucharze chcą pracować z kobietami. Do Polski wróciła, bo miała problemy z kręgosłupem. Znowu została kelnerką. Później wraz z mężem Konradem założyła sklep z winem (przy ul. Krzywoustego), gdzie niejako przy okazji podawała makaron i sernik. Szybko okazało się, że więcej jest chętnych na jedzenie niż na wino - wspomina. Wynajęli lokal przy Rynku Siennym. Miał być bar przekąskowy i sklep z winami. I znowu więcej mieli chętnych na jedzenie, niż po butelki wina. Klienci od razu wyczuli, że gotowanie dla Aleksandry Lekan to pasja. Podobało im się, że u niej karta zmienia się wraz z porami roku, bo w „Niebie” podaje tylko świeże produkty, na które właśnie teraz jest czas. Ujęła ich ciepła i pełna zaufania atmosfera, którą właściciele przelewali na cały personel. Bar zawsze był pełny. Po roku zmienili lokal na większy. Teraz są przy Nowym Rynku. - Klienci przeszli tam z nami - dodaje Ola. - Nie narzekają. Jest im tam dobrze. W końcu są przecież w „Niebie”.

#45

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 09/2014


Zdrowie

#

Medycyna Pracy W S.P.L.S. MEDICUS wykonujemy badania wstępne, okresowe, kontrolne dla pracowników, kierowców, marynarzy, nurków. Lekarze specjaliści z zakresu medycyny pracy posiadają również uprawnienia do wydawania zaświadczeń w celu uzyskania licencji pracownika ochrony fizycznej oraz orzeczeń dla osób chcących uzyskać pozwolenie na broń. Posiadamy Pracownię Psychologiczną, w której wykonywane są psychotesty dla pracowników, kierowców oraz marynarzy. Wszystkie badania w tym także laboratoryjne, EKG, RTG, konsultacje specjalistyczne, wykonywane są codziennie, w jednym budynku przy Pl. Zwycięstwa 1. Zawieramy umowy z firmami. Zapraszamy: Plac Zwycięstwa 1, Szczecin, tel. 91 434 73 06. Więcej na stronie: www.medicus.szczeci.pl – zakładka Współpraca. R E K L A M A


tel: 91 818 21 41, kom: 502 03 38 20 Al. Powstańców Wielkopolskich 33a 70-111 Szczecin, www.euromedis.pl

OŚRODEK TERAPII ZABURZEŃ PAMIĘCI

PORADNIE SPECJALISTYCZNE

PRACOWNIE DIAGNOSTYCZNE

Ćwiczenia pamięci indywidualne Ćwiczenia pamięci grupowe

Neurologiczna* Psychiatryczna i Psychologiczna* Okulistyczna Chorób wewnętrznych Leczenia Bólu Dermatologiczna Ortopedyczna Konsultacje fizjoterapeuty Konsultacje dietetyka

EEG (dorośli i dzieci) EMG (dorośli) USG (naczyń, j. brzusznej, tarczycy, tkanek miękkich)

Pobyt dzienny dla osób z otępieniem Grupa wsparcia dla opiekunów Warsztaty zajęciowe

USG tętnic szyjnych USG serca EKG Holter EKG

Kompleksowa opieka medyczna dla osób starszych * przyjmujemy również pacjentów ubezpieczonych w ramach Narodowego Funduszu Zdrowia R E K L A M A

Pożegnaj ból i inne dolegliwości zdrowotne - odzyskaj radość życia Biomag Lumina to innowacyjne urządzenie do magnetoterapii, które jest rozwiązaniem na wiele dolegliwości. Wreszcie pojawiło się w Szczecinie! Można je znaleźć w gabinecie przy Placu Zwycięstwa 1 (pokój nr 6). Magnetoterapia polega na działaniu pola magnetycznego na ludzki organizm. Pulsacyjne pole magnetyczne poprzez swoje działanie ma wpływ na przepuszczalność błon komórkowych co znacząco zwiększa ukrwienie i natlenienie organizmu, daje to optymalne warunki do gojenia i regeneracji organizmu ludzkiego. Urządzenie Biomag Lumina jest przeznaczony do stosowania na wszystkie części ciała i na bardzo wiele dolegliwości, dla osób w każdym wieku. Sesje z wykorzystaniem urządzenia są nie inwazyjne, bezbolesne i bardzo rozluźniające. Można je wykonywać w gabinecie lub w domu przy pomocy zestawu domowego. Bardzo aktywny tryb życia jaki prowadzi wielu ludzi dorosłych powoduje że czujemy się często bardzo zmęczeni. Zapracowani ludzie są bardziej podatni na stres, który objawia się proble-

mami ze snem, lękami, nerwowością, depresją, prowadzi to również do wielu chorób. Biomag Lumina do magnetoterapii pozwala zmniejszyć lub całkowicie pozbyć się napięć mięśniowych, bólu różnego pochodzenia, poprawia nasze samopoczucie, odstresuje i naładuje nas nową energią. Odprężający charakter terapii magnetycznej przyniesie ukojenie w nadpobudliwości i ułatwi zaburzony poprzez stres proces snu, sprzyja relaksacji przyspiesza regenerację organizmu po dużym wysiłku fizycznym, łagodzi tzw. „zakwasy mięśni”, ułatwia regenerację tkanek uszkodzonych wskutek urazów. Biomag Lumina stosowany jest również w kosmetologii przyspiesza gojenie blizn pooperacyjnych i nieudanych zabiegach kosmetycznych, poprawia kondycję skóry twarzy, wygładza płytkie zmarszczki.

Biomag Szczecin, Plac Zwycięstwa 1, pokój nr 6 tel. 608 722 372, email: biomag.szczecin@op.pl, www.biomag.szczecin.pl

#47

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 09/2014


Styl życia

#

Jak rybka w wodzie Pływanie, to umiejętność i sport na całe życie. W przypadku kilkumiesięcznych maluchów, które można spotkać na basenach - dosłownie. Jeszcze nie potrafią samodzielnie siedzieć, a już dają nura pod wodę. Tekst: Anna Folkman / Foto: Aqua Mama, Wodne Królestwo

Śmieją się, bawią, otwierają oczy. Trudno o lepszą formę rozwoju dla małego człowieka, z której płynie tyle korzyści. Nic dziwnego, że świeżo upieczeni rodzice coraz chętniej odwiedzają baseny. - Przygodę z wodą można u nas zacząć, kiedy mama jest jeszcze w ciąży - mówi Anna Cieślukowska, trener pływania, założycielka Aqua Mama, prywatnie mama trzech córek. - Zajęcia są skierowane specjalnie dla kobiet w ciąży i można je rozpocząć od 18. tygodnia. Należy przynieść zaświadczenie od lekarza ginekologa, stwierdzające brak przeciwwskazań do uczestniczenia w zajęciach, ale nie trzeba umieć pływać. Dziecko w brzuchu mamy przebywa w środowisku wodnym, po urodzeniu ta umiejętność zostaje stopniowo zapominana. Im szybciej wrócimy do wody, tym łatwiej dziecko przyswoi naturalny jeszcze dla niego „instynkt pływania”. Każdy miesiąc się liczy, więc nie ma co zwlekać z wizytą na ba-

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 09/2014

senie. W wodzie doskonale radzą sobie już trzymiesięczne niemowlęta, a takie doświadczenie, to wiele korzyści dla rozwoju dziecka.

Najlepiej przed 8. miesiącem - Nie robimy sobie wakacyjnej przerwy - mówi Wioletta Szczepaniak, instruktor pływania, ratownik wodny, sędzia pływacki, członkini Polskiego Stowarzyszenia Pływania Niemowląt i właścicielka Basenu Wodne Królestwo. - Nie chcemy, by rodzice tracili ten cenny czas. Kiedy dziecko kończy osiem miesięcy, zanika u niego odruch zamykania krtani z życia płodowego. Czas, kiedy odruch jeszcze funkcjonuje, trzeba bezwzględnie wykorzystać. - Ważne jest, aby maluszek trzymał sztywno główkę - dodaje Anna Cieślukowska. - Przed planowanymi zajęciami należy

#48


R E K L A M A


Styl życia

#

bałam się, jak Laura zareaguje - przyznaje Agnieszka Gogolewska, mama półrocznej dziewczynki, która regularnie chodzi z córką na basen. - Miałam większe opory przed nurkowaniem niż ona. Kiedy zobaczyłam ją uśmiechniętą pod wodą, oniemiałam. To było niesamowite! Była jak mała rybka, a ja byłam taka dumna, że moje dziecko, choć takie malutkie, potrafi coś takiego!

skonsultować się z pediatrą, który stwierdzi czy nie ma przeciwwskazań do zajęć w wodzie. Kiedy dziecko potrafi zamknąć krtań, nurkuje bez problemów i można je nauczyć w wodzie wielu rzeczy. Na pewno nie będzie dla niego czymś przerażającym. Oczywiście, jeśli przegapimy ten moment lub z jakichś powodów nie zdecydujemy się na naukę pływania w tak wczesnym wieku, dziecko może się tego nauczyć. Musimy się jednak liczyć z tym, że nauka wstrzymywania powietrza może odbywać się z trudem.

Kąpiel ma być zabawą - Rodzice telefonują i pytają nawet, czy można zacząć przed trzecim miesiącem życia - dodaje pani Wioletta. - To dolna granica wiekowa dla ćwiczeń w basenie, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by trenować w domu. Podczas kąpieli można np. polewać malucha wodą i prowokować do zamykania krtani. Atmosfera podczas kąpania powinna być radosna, luźna. Powinniśmy dziecku śpiewać piosenki, śmiać się, bawić zabawkami. Po takim wstępie i pierwszych zajęciach z instruktorem, nasza pociecha będzie już sama utrzymywać się na wodzie, później pod nią otwierać oczy, śmiać się, chodzić, czy układać puzzle. Pływanie to rozwój dla dzieci, interakcja z innymi maluchami, nauka współpracy, dopingu. To także symetryzacja ciała, rozwój psychoruchowy, motoryczny, w wodzie można robić wiele ćwiczeń w odciążeniu, takich, których małe dziecko nie zrobiłoby na lądzie. Taka aktywność ruchowa jest zdrowa, hartuje bobasa. W przyszłości szybciej uczy się różnych sportów. - Rodzice to dostrzegają i chwalą się tym - zapewnia Wioletta Szczepaniak. - Drugim dobrym etapem, w którym można zacząć naukę pływania, jest wiek około 4 lat, kiedy dziecko opanowało już koordynację. Można się z nim porozumieć, wytłumaczyć zadania, pokazać technikę.

„Moje dziecko nurkuje!” Zajęcia w Wodnym Królestwie prowadzone są opowieścią ruchową. Na każdym spotkaniu jest inny temat lekcji, inne ćwiczenia, inscenizacje bajek, w których grają pacynki, pojawiają się tunele, gejzery, dymy, łąka czy dżungla. Pod okiem wykwalifikowanych instruktorów można spróbować zanurzania dziecka. - Wszystko zależy od tego, jak rodzice czują się w wodzie z maluchem, czy są rozluźnieni - mówi Wioletta Szczepaniak. - Jeśli dziecko jest przygotowane, ma dobry humor, chce to zrobić i rodzic jest pewny siebie, instruktor robi zanurzenie do rodzica. To zawsze wspaniała chwila dla nich. Rodzice są zachwyceni, robią maluchom zdjęcia. - To było niesamowite. Na początku

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 09/2014

Pływanie dla każdego Jest niewiele przeciwwskazań do pływania. Wręcz przeciwnie, w wielu wypadkach to forma rehabilitacji. Na pewno należy zgłosić fakt, że dziecko cierpi na padaczkę, ma porażenie mózgowe czy jest autystyczne. - Niestety, rodzice ukrywają takie informacje. Zdarza się, że nie mówią, że dziecko jest niewidome - wtrąca Wioletta Szczepaniak. - Powinni zasięgać porady lekarza w takich wypadkach i mówić nam o wszystkich dolegliwościach. Dzięki temu, będziemy mogli lepiej dopasować zajęcia, które nie tylko nauczą pływania, ale będą też formą rehabilitacji dla ich dziecka. Wystarczy, że na basen z dzieckiem wybierzemy się raz w tygodniu. Kiedy pojedziemy na urlop, na pewno ten czas też nie będzie stracony. To, czego nauczyliśmy się na zajęciach, można przecież trenować w hotelowym basenie, wzbudzając nierzadko zainteresowanie i podziw turystów. - Rodzice są wtedy bardzo dumni i opowiadają nam jakie pokazy dali na wakacjach - kończy z uśmiechem pani Wioletta.

Jak się przygotować? Woda w basenie dla dzieci ma około 33 stopni Celsjusza. Najnowsze baseny mają wodę ozonowaną z dodatkiem chloru. Ozon szybciej zabija bakterie, ale też wyparowuje, dlatego trzymany jest w zbiornikach poza basenem, a kiedy trzeba jest wpuszczany. Nowoczesna technika pozwala na kontrolowanie proporcji składników w wodzie poprzez komputer. - Około tygodnia, dwóch przed zajęciami należy stopniowo obniżać temperaturę wody w wanience o około jeden stopień dziennie, żeby wyeliminować dodatkowy stres dziecka podczas pierwszej wizyty na basenie - podpowiada Anna Cieślukowska. - W domu podczas kąpieli przyzwyczajamy dziecko do szumu wody, do pluskania i ochlapywania twarzy wodą np. z konewki. Wrzucamy kolorowe zabawki. Kiedy już przyjdziemy na basen, maluch powinien mieć na sobie pieluszkę do pływania, którą można dostać np. w drogeriach. Można ubrać go w kąpielówki czy strój. Pół godziny przed basenem nie powinno się dawać dziecku jedzenia, nie dotyczy to jednak karmienia piersią. Na pewno trzeba mieć coś zdrowego po zajęciach - owoce, soczek. Dzieci po zabawie w wodzie bardzo głodnieją. Maluszki do 3. roku życia ćwiczą przez pół godziny, starsze dzieci - 45 minut.

#50


Rejestracja telefoniczna: tel. 91 818 21 41 lub kom. 502 033 820 Al. Powstańców Wielkopolskich 33a 70-111 Szczecin, www.euromedis.pl Ogłoszenie zostało zaakceptowane przez Komisję Bioetyczną.

R E K L A M A


Kul tu ral nie ZAPOWIADAMY POLECAMY ZAPRASZAMY

Wielka inauguracja Muzycznie na kortach W ramach turnieju tenisowego Pekao Szczecin Open organizowany jest festiwal muzyczny. Na pierwszy ogień idą Chłopcy Kontra Basia (8 września). To minimalistyczny skład, który za punkt wyjścia obiera sobie polską twórczość tradycyjną. Autorskie teksty Barbary Derlak, wokalistki, powstają w oparciu o archiwalne nagrania oraz zapiski etnografów, tak aby oddawały stylistykę baśni, gawędy czy przyśpiewki. 9 września wystąpią Mitch and Mitch. 10 września wystąpi Magda Brudzińska Klezmer Trio. To zespół wykonujący wokalno-instrumentalną muzykę klezmerską inspirowaną tradycją Żydów Aszkenazyjskich. 11 września zaprezentuje się grupa Vołosi. Istotą ich muzyki jest spotkanie ludzi „świata nut” ze światem muzyki „ze słyszenia”.
Po jednej stronie stoją muzycy klasyczni, po drugiej - górale. I na koniec Mezo&Friends. Jacek Mejer, czyli właśnie Mezo, zaczynał od hip-hopu, z czasem jednak zaczął tworzyć teksty wychodzące poza „czystorapowe” ramy (i rymy). W Szczecinie wystąpi z grupą przyjaciół, z którymi koncertuje od dawna. W skład „drużyny” wchodzą między innymi wokaliści Kasia Rościńska i John James oraz beat-boxer Vito WS. Tennis Music Festival, 8-13 września, korty przy al. Wojska Polskiego 127, około godz. 21, wstęp wolny

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 09/2014

#52

8 koncertów i wydarzeń zainauguruje działalność filharmonii w nowej siedzibie. Wśród wykonawców między innymi Ewa Bem, Radzimir Dębski oraz Sylwester Ostrowski i Piotr Klimek. Wielkie święto muzyczne rozpocznie się 5 września pod hasłem: Forte, fortissimo, filharmonia. 6 września przeniesiemy się w erę swingu za sprawą zespołu Pasadena z Londynu, grającego standardy z lat 20. i 30. ubiegłego wieku. W niedzielę będzie rodzinnie za sprawą Fabryki Sztuki z Poznania, która przygotowuje multimedialne wydarzenie z muzyką na żywo i obrazami związanymi z historią Szczecina. 8 września to przede wszystkim jazz. Szczeciński saksofonista Sylwester Ostrowski zagra ze swoim zespołem, a gościem specjalnym będzie Ewa Bem. Koncert poprowadzi Marek Niedźwiecki. 9 września to inauguracja sali kameralnej, gdzie w specjalnie przygotowanym programie paryskim zagra 12 wiolonczelistów z Filharmonii Berlińskiej – 12 Cellisten. 10 września będą się prezentować artyści szczecińscy. Zwieńczeniem będzie wieczorny koncert, na który premierowe utwory przygotowują Radzimir Dębski i Piotr Klimek. Na koncercie finałowym wystąpi genialny gitarzysta Steve Vai. Jednym ze sponsorów cyklu koncertów inauguracyjnych Filharmonii Szczecińskiej oraz Sponsorem Tytularnym koncertu Sylwestra Ostrowskiego z Ewą Bem jest szczeciński deweloper SGI. Więcej informacji: www.filharmonia.szczecin.pl


Kulturalnie

#

Brudny rock’n’roll Sławny trębacz

Chris Botti, światowej sławy trębacz, wystąpi w Szczecinie w ramach jesiennej trasy koncertowej po Polsce. Będzie mógł sprawdzić możliwości akustyczne nowej hali widowiskowo-sportowej w Szczecinie. Ostatnia solowa płyta Chrisa Botti ukazała się w 2012 roku. Na krążku „Impressions” muzyk sięga po znane i charakterystyczne utwory, które niegdyś okazały się ważnym elementem jego muzycznych inspiracji. Efekt jest taki, że ponadczasowe przeboje, takie jak „What A Wonderful World”, „Summertime” czy „Over the Rainbow”, w wykonaniu Chrisa Botti nabierają zupełnie nowego wyrazu. Płyta spotkała się z uznaniem ze strony fanów i krytyków, w efekcie czego w 2013 roku zdobyła statuetkę Grammy w kategorii „Best Pop Instrumental Album”. Chris Botti, 28 września, Arena Szczecin, ul. Szafera, bilety 99/249 zł

Marszałek Pizdudski, jedna z najbardziej kontrowersyjnych postaci szczecińskiego światka muzycznego, wydaje debiutancką płytę! To solowy projekt enigmatycznego Piotra Markowskiego, doskonale znanego szczecińskiej publiczności z takich zespołów jak Pomorzanie, Vespa czy grupy performerskiej Wielkie Pomorze. Projekt ten to połączenia śmiałej idei „one man band”, człowieka-orkiestry, korzeni bluesa i country, czyli amerykańskich gitarzysto-wokalistów z początku ubiegłego stulecia oraz bezkompromisowego punk rocka. Album zatytułowany „Marszałek Pizdudski One Man Band” ukaże się 17 września. Podczas koncertu premierowego, oprócz gospodarza, wystąpią również goście. Oil Stains to duet poruszający się w stylistyce brudnego rock’n’rolla oraz bluesa. To punkowa werwa, mocne gitarowe riffy i piosenki charakterystyczne dla amerykańskiego południa. Marszałek i Oil Stains, 20 września, Domek Grabarza, ul. Storrady 2, godz. 21, wstęp 10 zł

Saksofon na płycie BNO 27 września ukaże się nowa płyta Baltic Neopolis Orchestra nagrana z saksofonistką Aliną Mleczko. „Sonatina für Alina” to oryginalny projekt zawierający wyłącznie polskie utwory, w całości przeznaczone na saksofon i instrumenty smyczkowe. Jak podkreślają muzycy, to pierwsze polskie wydawnictwo promujące zarówno saksofon, jak i kompozytorów, którzy w swojej twórczości zainteresowali się tym instrumentem. Płyta będzie miała premierę podczas koncertu w Trafostacji Sztuki. Usłyszymy utwory Jacka Grudnia, Jerzego Derfla, autora muzyki do „Misia”, Edwarda Sielickiego i Pawła Mykietyna. Po koncercie spotkanie z muzykami i kompozytorami oraz możliwość nabycia specjalnych podpisanych egzemplarzy płyty. Premiera płyty Aliny Mleczko i Baltic Neopolis Orchestra, 27 września, Trafostacja Sztuki, godz. 19, bilety 30/15 zł

R E K L A M A


Festiwal tylko dla kobiet Różnorodnie we Współczesnym

We wrześniu Teatr Współczesny zaprasza na trzy spektakle. „Po sezonie” w reżyserii Grażyny Kani, to przedstawienie niezwykle dynamiczne, pełne przewrotnego humoru. „Piękny widok” Sławomira Mrożka w reżyserii Bogdana Cioska, to zagadka dla widza, który będzie musiał odnaleźć sieci powiązań nie tylko pomiędzy wydarzeniami, ale także bohaterami. Natomiast „Utwór o Matce i Ojczyźnie” w reżyserii Marcina Libera, będzie mulimedialną inscenizacją o toksycznej relacji matki i córki. „Po sezonie”, 10, 11, 12 i 13 września godz. 19, duża scena, bilety: 21-33 zł; „Piękny widok”, 26 września, godz. 19, 27 i 28 września godz. 17, Teatr Mały, bilety 26 i 32 zł; „Utwór o Matce i Ojczyźnie”, 18, 19, 21 września godz. 19, 20 września godz. 18, mała scena „Malarnia”, bilety: 26 i 32 zł

Tworzenie kwiatowej biżuterii, nauka tańca brzucha, rozwój osobisty, ćwiczenia na odmłodzenie twarzy - to tylko niektóre z warsztatów, jakie znalazły się w harmonogramie jesiennej edycji Festiwalu PROGRESSteron. Po raz kolejny organizuje go Stowarzyszenie Kobiety Dla Szczecina i Regionu. - Proponujemy warsztaty rozwojowe z dziedzin takich jak psychoedukacja, aktywność zawodowa, praca z ciałem, taniec, twórczość, wychowanie, zdrowie, czy wizerunek. Festiwal stanowi doskonałą okazję do wspólnych rozmów, odkrywania siebie i poznawania innych, do zabawy i oderwania od codzienności, do nowych doświadczeń. Jestem przekonana, że uczestniczki znajdą inspirację i energię, wsparcie i zrozumienie, atmosferę i pasję. zapowiada Anna Kornacka, prezeska Stowarzyszenia Kobiety Dla Szczecina i Regionu. Panie będą mogły skorzystać z niemal 50 różnych warsztatów i wykładów. W ich trakcie dowiedzą się m.in. jak być szczęśliwą, jak otworzyć własną działalność, jak uwalniać stres, jak wykonywać codzienny makijaż, jak kreować swój wizerunek czy jak dobrze wyglądać na zdjęciu. PROGRESSteron, 25-28 września, Wyższa Szkoła Bankowa, więcej www Bilety do wygrania FB / MagazynMMTrendy R E K L A M A


Rozmowa

#

Co u Pani/Pana słychać?

Szukam wsparcia dla kobiet Tekst: Bogna Skarul / Foto: Sebastian Wołosz - Co u Ciebie Moniko, słychać? - Dużo się dzieje. Rozwijam własne przedsięwzięcie, to jest Instytut Biznesu „Do It”, a na początku roku zaangażowałam się w sprawy kobiet w biznesie. - Skąd pomysł, aby akurat tym się zająć? - Instytut Biznesu „Do It”, to kontynuacja mojego rozwoju zawodowego. Rozwiązania zarezerwowane dla korporacji wdrażam w mniejszych firmach. Przyszedł też moment, że postanowiłam zrobić coś wartościowego dla innych. To było spontaniczne. Doszłam do wniosku, że kobiety powinny wspierać się wzajemnie, wymieniać doświadczenia, integrować. Od jakiegoś czasu przypatrywałam się środowisku kobiet w Szczecinie, chciałam zobaczyć co kobiety robią, co się wokół nich dzieje. - I co zauważyłaś? - Są różne środowiska, które raczej się uzupełniają. Ale jednocześnie moi znajomi, którzy przyjechali tu z innych miast, zwrócili mi uwagę, że w Szczecinie jest wielu bezdomnych, widać osoby grzebiące po śmietnikach. W innych miastach podobno tego nie ma, a przynajmniej jest rzadziej zauważalne. Znajome kobiety opisywały mi też swoje historie o tym, jak ciężko zastosować zasadę „never surrender”, kiedy od dłuższego czasu nie ma pracy i jak trudno jest nie wpaść w depresję z tego powodu. Nie zawsze można pomóc od razu, znajdując pracę, przekazując potrzebne kontakty czy porady, choć podczas rozmowy jest to pierwsza zdrowa reakcja. Postanowiłam zrobić z tym coś więcej. - Co z tym robisz? - Jestem przewodniczącą Klubu Kobiet w Północnej Izbie Gospodarczej. Namówiłam koleżanki zrzeszone w klubie do pomocy bezrobotnym kobietom w ramach „Dress for Success”.

Monika Wojciechowicz

- prawnik, menedżer (ukończone studia podyplomowe Master of Business Administration). Certyfikowana Audytorka Wiodąca ISO 9001:2008. Posiada certyfikat pełnomocnika ds. zarządzania jakością oraz audytora wewnętrznego ISO 9001 Boureau Veritas. Organizatorka konferencji i eventów lokalnych, regionalnych i międzynarodowych. Od ponad 8 lat zajmuje się wdrażaniem projektów i planów naprawczych, restrukturyzacji organizacyjnej i zatrudnienia oraz strategii rozwoju. Specjalizuje się w public relations i human resources, zarządzaniu strategicznym i audycie wewnętrznym, audycie i strategii innowacyjności, zarządzaniu zasobami ludzkimi, prowadzeniu spraw handlowych. Interesuje się historią Bliskiego Wschodu w starożytności, początkami cywilizacji oraz filozofią, ale już nie starożytną, lecz zdecydowanie nowszą, np. Daniel Dennet.

- Co to jest Dress for Success? - Międzynarodowe stowarzyszenie, które powstało w Stanach Zjednoczonych. Ma już 92 filie na całym świecie. Ogólnie ujmując, to organizacja, która pomaga kobietom wyjść z bezrobocia. - Jak to się robi? - Pierwszy krok, to zmiana zewnętrzna: bezrobotna kobieta dostaje dopasowany przez stylistkę strój, w którym może się zaprezentować na rozmowie kwalifikacyjnej. Odwiedza wizażystkę, fryzjera, dentystę, co w polskich realiach jest czasem koniecznością. Jeśli dostajesz zasiłek dla bezrobotnych, możesz zapomnieć o prywatnych wizytach u specjalistów. Ale

#55

przede wszystkim uczymy wiary we własne siły, jak zaprezentować się na rozmowie o pracę. Można też skorzystać z pomocy psychologa. System szkoleń DFS daje potężną dawkę poweru w chwilach kryzysu. Uczą tego ekspertki wolontariuszki, które nie pobierają wynagrodzenia i raczej nie korzystają ze środków unijnych. Wiele filii Dress for Success na świecie organizuje też eventy, konferencje, wydaje książki. W Polsce właśnie ukazała się książka „W sukience do sukcesu” Doroty Stasikowskiej-Woźniak, reklamowana jako „kompendium wiedzy wizerunkowej nowoczesnej kobiety sukcesu”, a tak naprawdę - książka o zmianie: jak za pomocą małych kroków uświadomić sobie swoją wartość i zwiększyć szanse na zdobycie pracy. - A konkretnie - jak to zrobiłyście? Uzbierałyśmy w Szczecinie pieniądze, które zostaną wykorzystane na pomoc bezrobotnej kobiecie. Trzeba opłacić fryzjera, stomatologa, wizażystkę. Zapraszamy do kontaktu kobiety właśnie takich profesji, aby nam pomogły, biorąc udział w DFS. Zorganizowałyśmy także akcję SOS „Podaruj swoją szczęśliwą sukienkę”, czyli zbierałyśmy sukienki. - Jak to? - Wiele z nas ma w swojej szafie rzeczy, na które patrzy z sentymentem, bo „przyniosły jej szczęście”. Idea polega na tym, aby tą „szczęśliwą sukienką” się podzielić. Przekazujemy je kobiecie, która teraz bardziej tego naszego „szczęścia” potrzebuje. - Ale jak to się odbywa? Przynosicie sukienki dla konkretnej kobiety? Przecież Ty masz rozmiar 36, a ona na przykład 42. Co wtedy? - Mamy swoją szafę szczęśliwych sukienek. To taka baza - jest w Katowicach. Jak potrzebna jest sukienka w innym rozmiarze, to zaglądamy do szafy i wyjmujemy ją.

- A jak zostać kobietą, którą opiekuje się Dress for Success? - Trzeba być panią zarejestrowaną w Urzędzie Pracy. To wymóg. I trzeba chcieć, bo z reguły jest tak, że do programu kwalifikowanych jest około 12-15 pań, ale po jakimś czasie zostaje ich tylko 8. Aby przejść cały program, trzeba mieć w sobie sporo determinacji, bo nasza organizacja nie daje pracy (choć 75 procent kobiet, które przeszły ten program, ją dostaje). My tylko podpowiadamy jak wyglądać, co robić, jak się zachowywać szukając pracy. Dzięki warsztatom panie zyskują większą samoocenę i tym samym lepiej potrafią „sprzedać się” na rynku pracy.

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 09/2014


Trendy Towarzyskie

#

Ukraiński Majdan na plakatach W Zamku Książąt Pomorskich otwarto wystawę plakatów studentów dotyczącą tego, co działo się na ukraińskim Majdanie. Prace prezentowane w ramach wystawy powstały pod opieką i kierownictwem artystycznym prof. Lexa Drewinskiego (Fachhochschule Potsdam w Poczdamie i Akademia Sztuki w Szczecinie). Autorami prac są studenci Uniwersytetu Artystycznego w Poznaniu, którzy wzięli udział w warsztatach plakatu w Skokach. (mk)

Barbara Igielska, dyrektor Zamku Książąt Pomorskich, i prof. Lex Drewiński, Akademia Sztuki.

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 09/2014

Renata Zdero, Zamek Książąt Pomorskich, i Kamil Robak, klub 13muz.

Jolanta Rybkiewicz, Zamek Książąt Pomorskich, Tadeusz Szklarski, architekt.

#56

Foto: Andrzej Szkocki

Maria Radomska-Tomaszuk, Leszek Żebrowski i Lex Drewiński, wykładowcy Akademii Sztuki w Szczecinie.


Trendy Towarzyskie

#

Wojciech Kilar na zdjęciach Wystawa fotografii Zdzisława Sowińskiego w Galerii Gotyckiej Zamku Książąt Pomorskich rozpoczęła tegoroczny festiwal Sacrum Non Profanum. Wojciech Kilar był bohaterem tegorocznej, jubileuszowej edycji festiwalu. Na wernisażu pojawiło się wielu znamienitych gości związanych z festiwalem zawodowo lub zaprzyjaźnionych z jego twórcami. Wręczono też medale Gloria Artis osobom zasłużonym dla kultury w naszym województwie. (mk)

Dorota Gutowska, adwokat, z mężem profesorem Pioterm Gutowskim, chirurgiem naczyniowym.

Andrzej Dąbski z żoną Ludmiłą Dąbską z firmy „Euroklinkier”.

Prof. Przemysław Nowacki z Katedry Kliniki Neurologii PUM (z lewej) i prof. Tomasz Grodzki, dyrektor szpitala w Zdunowie z żonami.

Barbara Igielska, dyrektor Zamku Książąt Pomorskich (z lewej), i Renata Zdero z Zamku.

Od lewej Aleksandra Dąbska, właściciela szczecińskiego salonu, z Natalią Paszkowską architektem.

Prof. Bohdan Boguszewski, dyrektor festiwalu Sacrum Non Profanum, i Anna Koprowicz, rzecznik festiwalu.

Zdzisław Sowiński, autor zdjęć.

Foto: Sebastian Wołosz

Prof. Jorge Luis Valcarcel Gregorio z Akademii Sztuki w Szczecinie.

Prof. Bohdan Boguszewski, dyrektor festiwalu Sacrum Non Profanum (z lewej), i wojewoda

Patrycja Piekutowska, muzyk, Akademia Sztuki w Szczecinie

Bogusław Jakubowski, klarnecista Filharmonii Szczecińskiej (z lewej), i Michał Mitschke, kontrabasista Filharmonii Szczecińskiej i Baltic Neopolis Orchestra.

#57

Aleksandra Dąbska, włascicielka szczecińskiego salonu, i Paweł Kocon, właściciel firmy Fun in Design z Warszawy.

Foto: Sebastian Wołosz

Marek Piotrowski i Irena Piotrowska z firmy „Wiking”.

Buty z twoich snów Właśnie otwarto trzeci salon z obuwiem firmy Fun in Design. Pierwszy powstał w Warszawie, drugi w Bytomiu, a trzeci w Szczecinie. To nie jest typowy sklep obuwniczy, ale miejsce, gdzie można zobaczyć i pomacać buty, a później zamówić dla siebie parę według swojego pomysłu. Na otwarcie salonu właściciele zaprosili Henryka Sawkę. A ten zaproponował swój rysunek na papierowe torby do pakowania. (bs)

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 09/2014


TU NAS ZNAJDZIESZ WYJĄTKOWE MIEJSCA W SZCZECINIE

KAWIARNIE

• Trattoria Toscana, Plac Orła Białego 10 • Caffe Venezia, Plac Orła Białego 10 • Starbucks Coffee, Brama Portowa, CH Kaskada • Sushi Mado, Pocztowa 20 • Columbus Coffee, „Galaxy” ,Wyzwolenia • Ricoria Ristorante, Powst. Wielkopolskich 20 18-20, „Turzyn”, Boh. Warszawy 42, „Oxygen” • Chief, Rayskiego 16 Malczewskiego 26, „DriveUp!”, Struga 36, • Buddha Thai and Fusion Restaurant, Rynek „Piastów”, Piastów 5/1, „Nikola”,Krzywoustego16, Sienny 2 „Medyk”, Bandurskiego 98, „Meeting Point”, • Pomiędzy, Sienna 9 Żołnierza Polskiego 20 • Radecki & Family, Tkacka 12 • Coffee Heaven, CH Galaxy • Columbus, Wały Chrobrego 1 • City Break, CH Galaxy • Chrobry, Wały Chrobrego 1 b • Cafe Club, CH Galaxy • Colorado Steakhouse, Wały Chrobrego 1a • So!Coffee, CH Outlet • Bohema, Wojska Polskiego 67 • Fabryka, Deptak Bogusława 4/1 • Willa Ogrody, Wielkopolska 19 • Fanaberia, Bogusława 5 • Atrium, Wojska Polskiego 75 • Teatr Mały, Bogusława 6 • Willa West Ende, Wojska Polskiego 65 • Czili kafe, Bogusława X 2/1 • Niebo Wine Bar, Cafe Rynek Sienny 3 • Cafe Castellari, Jana Pawła II 43 • La Passion du Vin, Sienna 8 • Public Cafe, Jana Pawła II 43 • Chałupa, Południowa 9 • Cinnamon Garden, Jana Pawła II, Tuwima • Bachus, Sienna 6 • CafeIn, Kaszubska 67 • Dieta Bar, Willowa 8 • Coffeefun, Łubinowa 75 • Sabat, Warowna 5, Stargard Szczeciński • Cafe Popularna, Panieńska 20 • Hotel - Restauracja SPICHLERZ, Czarnieckiego 10, • Coffee Point, Sikorskiego róg Pułaskiego Stargard Szczeciński • Coffe Point, Staromiejska 11 • Public Cafe, Wielka Odrzańska 18 • Kawiarnia Koch, Wojska Polskiego • Czekoladowa Cukiernia „SOWA”, Wojska Polskiego 17 • Szczecińskie Centrum Tenisowe, Dąbska 11a • Czarna Owca, Wojska Polskiego 29/9 • Fit Town, Europejska 31 • Dom Chleba, Niepodległości 2 • North Gym Fitness Club, Galeria Północ, Policka 51 • Cafe Hormon, Monte Cassino 6 • RKF, Jagiellońska 67/68 • Corner Cafe, Tkacka 64d • Marina Squash Fitness Club Karpia 15 • Jazz Bar Spotkanie, Warowna 9, • Lady Fitness&Wellness, Mazowiecka 13 Stargard Szczeciński • Fitness Club, Monte Casino 24 • Marina Club Dąbie, Yacht Klub Polska Szczecin Przestrzenna 11 • Squash na Rampie, Jagiellońska 69 • Kręgielnia MK Bowling, CH Galaxy II piętro • Elite Sport Club, Spółdzielców 8k, Mierzyn • Beverly Hills Akademia Urody, CH Auchan, • Fitness Forma, Szafera 196 B CH Galaxy, CH Kaskada • Universum Fitness Club, Wojska Polskiego 39a • Studio Urody Masumi, Bogusława 3 • Bene Sport Centrum, Modra 80 • Dr Irena Eris Kosmetyczny Instytut, Felczaka 20 • Imperium Wizażu Jagiellońska 7 • Modern Design Piotr Kmiecik, Jagiellońska 93/3 • ART MEDICAL CENTER, Langiewicza 28/U1 • Cosmedica, Leszczynowa (Rondo Zdroje) • Salon Mody Brancewicz, Jana Pawła II 48 • L’amour Institute, Łokietka 7 • Atelier PASJA, Wojciecha 12 • Filozofia Piękna, Mała Odrzańska • BM, Wojska Polskiego 29 • Salon fryzjerski YES, Małkowskiego 6 • MarcCain, Wojska Polskiego 43 • Salon Fryzjerski Keune, Małopolska 60 • CH Galaxy, punkt informacyjny • Studio Fryzjerskie Karolczyk, Monte Cassino 1/14 • Natuzzi, Struga 25 • Belle Femme, Monte Cassino 37a • MOOI wnętrza, Wojska Polskiego 20 • Cosmedica, Pocztowa 26 • B.E. Kleist Jubiler, Rayskiego 20/2 • Hair & tee, Potulicka 63/1 • Marczewski Showroom Niebuhrstrasse 11Berlin • Obssesion, Wielkopolska 22 Charlottenburg • Dermedica, Wojska Polskiego 215 • KAG Meble i Światło S.C., Struga 23 • Enklawa Day Spa, Wojska Polskiego 40/2 • Sklep Firmowy Zakładów Ceramiki Bolesławiec, • Bailine, Żółkiewskiego 13 Krzywoustego 78 • Sam Sebastian Style, Pocztowa 7 • Salony Terpiłowski, C.H.KASKADA (Niepodległości • Studio Fryzjerskie VEGAS, Panieńska 46/6 36), C.H.AUCHAN (Ustowo 45) , C.H.STER (Ku Słońcu • Atelier Jagiellońska 9, ul. Jagiellońska 9 67), C.H.GALAXY (Al. Wyzwolenia 18) , C.H.TURZYN • Fryzjerskie Atelier Katarzyny Klim, (Boh. Warszawy 42), Jagiellońska 16 Królowej Jadwigi 12/1 • Organic Garden, Kaszubska 4 • Salon kosmetyczny Gaja, Wojska Polskiego 10 • Pracownia krawiecka Tango, Chopina 22 • Hotel SPA Akacjowy Dwór Trzebiatów 14 • Sklep EKOdeli, Piastów 73 k/ Stargardu • 6 Win, Nowy Rynek 3 • Salon Urody O.K. Leduchowskiego 19 • Trend S.C. Długa 4B, Mierzyn • Trussardi, Wojska Polskiego 29 • Renoskór, Kr.Jadwigi 1 • Takumi Sushi Bar, CH Galaxy • Moda Club, Wyzwolenia 1 • Sphinks, CH Kaskada • Ebras.pl, Boh. Getta Warszawskiego 8/9 • Restauracja Szczecin, Felczaka 9 • Geobike Mickiewicza 21 • Avanti, Jana Pawła II 43 • Geobike, Boh. Warszawy 40, Galeria Nowy Turzyn • Restauracja Ładoga, Jana z Kolna • Morze Wina, Zwycięstwa 121 • Porto Grande, Jana z Kolna 7 • El Globo, Józefa Piłsudskiego 26 • Na Kuncu Korytarza, Korsarzy 34, Zamek • Casa Del Toro, Nowy Rynek 2 • Planeta, Osiek 7 • Bombay, Partyzantów 1 • Estetic, Kopernika 6 • Sake Sushi, Piastów 1 • Fabryka Zdrowego Uśmiechu, Ostrawicka 18 • Z Drugiej Strony Lustra, Piłsudskiego 18 • Klinika Stomatologii i Kosmetologii Excellence, • Stara Piekarnia, Piłsudskiego 7 Wyszyńskiego 14 • Karczma Polska Pod Kogutem, Plac Lotników 3 • Dom Lekarski, Bohaterów Warszawy 42 (CH TURZYN),

KLUBY SPORTOWE I FITNESS

SALONY FRYZJERSKO KOSMETYCZNE i SPA

SKLEPY I SALONY MODOWE

RESTAURACJE

GABINETY LEKARSKIE I MEDYCYNY ESTETYCZNEJ

Rydla 37, Gombrowicza 23 • HAHS Klinika, Czwartaków 3 • HAHS Centrum, Felczaka 10 • Dentus, Felczaka 18a • Ra-dent Gabinet Stomatologiczny, Krzywoustego 19/5 • Hipokrates, Ku Słońcu 2/1 • Dentus, Mickiewicza 116/1 • Venus Centrum Urody, Mickiewicza 12 • Intermedica Centrum Okulistyki, Mickiewicza 140 • Medi Klinika, Mickiewicza 55 • Orto Perfekt, Ogińskiego 12 • Dental Implant Aesthetic Clinic, Panieńska 18 • Medicus, Plac Zwycięstwa 1 • Perładent - Gabinet Stomatologiczny, Powstańców Wielkopolskich 4c • Stomatologia Mierzyn, Welecka 38 • Stomatologia Kamienica 25, Wielkopolska 25/10 • VitroLive, Wojska Polskiego 103 • Medycyna Estetyczna Osadowska, Wojska Polskiego 92 • Gabinet Orto-Magic, Zaciszna 22 • New 4You, Dorota Szwarc, Boh. Getta Warszawskiego 19/2 • Laser Studio, Jagiellońska 85/1 • Studio masażu Lava, Tymiankowa 5b • Szczecińska Klinika Dzienna, Ku Słońcu 56 • AMC Art Medical Center, Langiewicza 28/U1 • AestheticMed , Niedziałkowskiego 47 • Nowy Impladent, Stoisława 3/2

• MAK-DOM, Golisza 27 • Calbud, Kapitańska 2 • Neptun Developer, Ogińskiego 15 • Modehpolmo Sp z o.o. Rodakowskiego 1/5 • SGI Plac Hołdu Pruskiego 9 (centrum biurowe MARIS) • VIP Nieruchomości ul. Bolesława Śmiałego 41/1 • Best Deweloper, ul. Sosnowa 6F

BAWIALNIE DLA DZIECI • Kraina Zabaw, Iwaszkiewicza 103 • Tygrysek, Krakowska 38A • Bajkowo, Nowowiejska 1D, Bezrzecze • Party-Studio, Tkacka 19/22 • Kurnik Talentów, Wielkopolska 25/9 • Norbelino, Wojska Polskiego 20

KANCELARIE ADWOKACKIE I NOTARIALNE

• Lizak, Stankiewicz, Królikowski, Boh Getta Warszawskiego 1/4 • Biel, Judek, Poczobut-Odlanicki Sp.p, Energetyków 3/4 • Dariusz Babski, Jan, Deptak Bogusława 5/3 • Daleszyńska, Jana Pawła II 17 • Mazurkiewicz, Wesołowski, Klonowica 30/1 • Andrzej Zajda, Monika Zajda-Pawlik, Monte Cassino 7/1 • Waldemar Juszczak, Niepodległości 17 • Mariusz Chmielewski, Odzieżowa 5 • Gozdek,Kowalski, Łysakowski, Panieńska 16 • Wódkiewicz, Sosnowski Stoisława 2 • Mikołaj Marecki , Św. Ducha 5a/12 • Licht Przeworska, Tuwima 27/1 • Szymon Matusia, Wawelska 1 / 2 • Citroen A. Drewnikowski, Andre Citroena 1, • Zbigniew Barwina, Więckowskiego 7 / 14 Bohaterów Warszawy 19 • Peugeot Drewnikowski, Bagienna 36D, Rayskiego 2 • Marta Adamek-Donhöffner, Wojska Polskiego 197/1 • Agnieszka Aleksandruk-Dutkiewicz, Wyszyńskiego 14 • Auto-Gryf Fiat, Alfa Romeo Białowieska 2 • Jakub Gruca, Wyzwolenia 5 • Polmozbyt Honda, Białowieska 2 • Marcin Gruca, Wyzwolenia 5/1 • Polmozbyt Peugeot, Plac Orła Białego 10 • Kancelaria Adwokacka Łyczywek, Krzywoustego 3 • Polmozyt Seat, Mieszka I-go 63 • Rosiak i Syn Renault, Dacia. ul. Bulwar Szczeciński 13 • Holda / Chysler Dodge i Jeep, Gdańska 7 • Filharmonia w Szczecinie, Małopolska 48 • Łopiński Spółka Jawna ul. Madalińskiego 7 • Opera na Zamku, Energetyków 40 • Master Finanse/Master Auto, Golisza 6 • Teatr Współczesny, Wały Chrobrego 3 • Lexus, Mieszka I 25 • Teatr Polski, Swarożyca 5 • Łopiński Spółka Jawna, Madalińskiego 7 • Teatr Pleciuga, Plac Teatralny 1 • DDB Auto Bogacka Mercedes, Mieszka I 30 • Cafe Pleciuga, Plac Teatralny 1 • Ford, Pomorska 115B • Pionier 1909, Wojska Polskiego 2 • Bemo Motors, Pomorska 115B • Galeria Kierat, Koński Kierat 14 • Auto Bruno Volvo, Pomorska 115b • Galeria Kierat 2 , Małopolska 5 • Mercedes Mojsiuk, Pomorska 88 • Galeria Orient, Małopolska 5 • Kozłowski Toyota, Struga 17 • 13 muz, Plac Żołnierza Polskiego 2 • Kozłowski Opel, Struga 31 B • Gmach Główny Muzeum Narodowego w Szczecinie, • Krotoski-Cichy Skoda, VW, Audi, Struga 1A Wały Chrobrego 3 • Polmotor Nissan, Struga 71 • Muzeum Historii Szczecina, Oddział Muzeum • Polmotor KIA, Wisławy Szymborskiej 8 Narodowego w Szczecinie, Księcia Mściwoja II 8 • Subaru, Struga 78a • Muzeum Sztuki Współczesnej, Oddział Muzeum • Pehamot Skoda, Zielonogórska 32 Narodowego w Szczecinie, Staromłyńska 1 • BMW i MINI Bońkowscy, Ustowo 55 • Galeria Sztuki Dawnej Muzeum Narodowego w Szczecinie, Staromłyńska 27 • Trafostacja Sztuki, Świętego Ducha 4 • Szczeciński Inkubator Kultury, Wojska Polskiego 90 • Neckerman, CH Galaxy , Wojska Polskiego 11 • LTUR, CH Galaxy • TUI, CH Kaskada • Interglobus Tour, Kolumba 1 • Urząd Miasta Szczecin, Armii Krajowej 1 • Itaka, Krzywoustego 7 • Urząd Marszałkowski Województwa • Odra Travel, Piłsudskiego 34 Zachodniopomorskiego, Korsarzy 34 • Tropicana Travel, Plac Lotników 6/1 • Zachodniopomorski Urząd Wojewódzki, Wały • Rainbow Tours, Wojska Polskiego 12 Chrobrego 4 • Hepi Sport-turystyka, Mazowiecka 1 • Szczecińskie Centrum Przedsiębiorczości, Kolumba 86 • Kawa i Podróże Lotos Travel – • Północna Izba Gospodarcza, Wojska Polskiego 86 Klub Podróżnika, Małopolska 4 • Dragon Event , Twardowskiego 18 • PKP S.A.Oddział Gospodarowania Nieruchomościami, 3 Maja 22 (I piętro) • Euroafrica ul. Energetyków 3 / 4 • Polska Żegluga Morska POLSTEAM , Pl. Rodła 8 • Baszta Nieruchomości, Panieńska 47 • Nordea, Malczewskiego 26, Oxygen • Horyzont, Krzywoustego 15 • Polska Fundacja Przedsiębiorczości (sekretariat), • Inwestor Nieruchomości, Krzywoustego11-13 Monte Casino 32 • SCN, Piłsudskiego 1A • TVP oddz. Szczecin, Niedziałkowskiego 24a • Prestigo, Rayskiego 18 • Karcher Center Kerpol, Struga 31F • Extra Invest, Wojska Polskiego 45 • Radio ESKA, Matki Teresy z Kalkuty 6 • Artbud, 5 lipca 19c • Labirynt Laser Tag , Niepodległości 18-22

SALONY SAMOCHODOWE

KULTURA

BIURA PODRÓŻY

INNE

BIURA NIERUCHOMOŚCI I DEWELOPERZY


Wygraj wyjazd do Rzymu / KONKURS FOTO Pokaż nam swój włoski styl / charakter / temperament. Zaprezentuj siebie we włoskim stylu i wygraj wyjazd do Rzymu na koncert S. Ostrowskiego i F.Bruno Nagrodą jest trzydniowy wyjazd 16-18.X.2014 dla 2 osób do Rzymu. Wycieczka obejmuje przelot samolotem Berlin-Rzym-Berlin, 2 noclegi w hotelu, zaproszenie na koncert oraz spotkanie w atelier znanego projektanta mody. Zgłoszenia należy przesyłać do 7 września na adres: mmtrendy.szczecin@mediaregionalne.pl w tytule wpisując „Mój włoski styl” . Szczegóły konkursu na mmszczecin.pl/trendy oraz na facebook.com/MagazynMMTrendy . W konkursie i wycieczce mogą wziąć udział osoby pełnoletnie.



Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.