WRZESIEŃ 2019 NUMER 09 (78) / WYDANIE BEZPŁATNE
#prezentacja
#09
#spis treści wrzesień 2019
56
Kulinaria O, pietruszka!
#06 Newsroom
Design, moda, wydarzenia
#14 Temat z okładki Festiwal Smaków Azjatyckich
#26 Styl życia
Jestem kim jestem, kocham tak samo
#30 Kultura
#44 Muzyka
#60 Zdrowie
#46 Rozmowa miesiąca
#66 Sport
Droga na szczyt wiedzie przez Szczecin
Kino, płyty i wydarzenia we wrześniu
Inga Iwasiów – polityka wyciągnęła nas z domów
#42 Teatr
#56 Kulinaria
Rozmowa z Natalią Sołtysik
Nagła głuchota
Tabu nie wszędzie przełamane
#71 Trendy towarzyskie Kto, z kim, kiedy i dlaczego
O, pietruszka!
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 09/2019
3
| OD REDAKTORA |
#okładka: NA OKŁADCE: FESTIWAL SMAKÓW AZJATYCKICH PROJEKT: MARIUSZ KOZŁOWSKI ZE SZCZECIŃSKIEGO KLUBU AZJI PRZY WSPÓŁPRACY Z YUKI MIZUSAWA I BEATĄ WALCZAKIEWICZ
#09
#redakcja Porozmawiajmy o równości. To moment dobry, jak każdy inny, choć de facto prawa człowieka powinny być tematem stale obecnym w publicznej debacie. Tak, dziś również są, ale używa się ich przede wszystkim jako straszaka, w czym celują skrajne środowiska narodowe i te związane z rządem oraz kościelni dostojnicy. Zaś kiedy debata wylewa się na ulice, na których ramię przy ramieniu widać stroje biskupów i bandytów chcących tłuc ludzi za to, jacy się urodzili, widać, że mamy do czynienia z kryzysem a nie poważnym dialogiem. To dlatego w tym wydaniu piszemy o nadchodzącym marszu równości, który 14 września przejdzie ulicami Szczecina. Udział w tym wydarzeniu może być deklaracją niezgody na poziom toczącej się dyskusji o tym, czy wszyscy obywatele naszego kraju powinni mieć równe prawa. Niech wzruszenie ramion nie będzie jedyną reakcją na nikczemne komunikaty, sączone na wyborczych piknikach lub dochodzące z ambon. Zachęcam także do lektury rozmowy z profesor Ingą Iwasiów, której najnowsza książka „Kroniki oporu i miłości” we wrześniu dostępna będzie na księgarskich półkach. Pisze w niej o ludziach, których brutalnie wdzierająca się w życie osobiste polityka wyrwała z błogostanu i wyprowadziła na ulice. O porzuconym na korzyść zaangażowanej postawy symetryźmie i dostrzeganiu realnych zagrożeń, które płyną z rządów zmierzających do autorytaryzmu. Warto skonfrontować z tą lekturą własny punkt widzenia. Cieszę się, że znów widzimy się po wakacjach, dlatego na deser zapraszamy Was na pierwszy w mieście Festiwal Smaków Azjatyckich. Pyszna zupa pho i inne dania u progu jesieni wszystkim dodadzą sił witalnych.
Jarosław Jaz / Redaktor naczelny
4
Nowy Rynek 3, 71-875 Szczecin tel. 91 48 13 341; fax 91 48 13 342 mmtrendy.szczecin@polskapress.pl www.mmtrendy.szczecin.pl Redaktor naczelny: Jarosław Jaz Product manager: Paulina Wojtyła Producent: Agata Maksymiuk Redakcja: Oskar Masternak, Bogna Skarul, Małgorzata Klimczak, Tomasz Kuczyński, Anna Folkman Dział foto: Sebastian Wołosz, Andrzej Szkocki Skład magazynu: MOTIF studio Dystrybucja: Piotr Grudziecki Druk: COMgraph Sp. z o.o. Prezes oddziału: Piotr Grabowski Reklama: tel. 697 770 103, paulina.wojtyla@polskapress.pl Wydawnictwo: Polska Press Grupa sp. z o.o. ul. Domaniewska 45, 02-672 Warszawa Prezes: Dorota Stanek
Dołącz do nas na www.facebook.com/ MagazynMMTrendy oraz Instagram.com/mm.trendy
#prezentacja
| NEWSROOM |
#5 powodów, by pokochać Azję by Jarosław Jaz
#1 Bruce Lee
Azjata, który zawojował Hollywood swoją charyzmą i umiejętnościami sztuk walki. Jego kariera w Mieście Aniołów była tyle spektakularna, co krótka, ale nie dał o sobie zapomnieć. „Wejście smoka” to wciąż genialne kino akcji. Wprawdzie w ostatnim filmie Quentin Tarantino sportretował go jako nadętego buca, ale tej legendy nie zapomnimy.
#2 Aliexpress
Miliony Polaków zamawiających śmiesznie tanie przedmioty na tym chińskim Allegro nie może się mylić. Prawie w każdym polskim domu znajdzie się coś kupionego na Aliexpress, choć trzeba przyznać, że część oferty z Ali to zwykły chłam. Podobno można kupić tam nawet samochód, ale nie ma gwarancji, że będzie działać. Służby celne robią co mogą, ale handlu na Ali nie zatrzyma nawet wojna Trumpa z Chinami.
#3 Chińskie zupki
Kto w chwili słabości lub pustki w portfelu nie skusił się na rosołek w proszku, niech pierwszy rzuci kamieniem (lub makaronem). Wprawdzie chińskie zupki produkowane są w polskich firmach, ale ich azjatycki rodowód jest oczywisty. Zupa pho, chińska, wietnamska, o smaku kaczki czy kurczaka. Jakie to ma znaczenie, skoro smakuje tak samo? Wystrczy wrzątek, trzy minuty oczekiwania i... mamy wyzwanie dla żołądka.
#4 Komiksy
Japońskie mangi i anime to wielomilionowy rynek, który ma wielbicieli na całym świecie. Dragon Ball Z, Akira, Ghost in the Shell, te tytuły kupuje nawet mainstreamowy Hollywood, kręcąc wysokobudżetowe filmy w pierwszoligową obsadą. Dla bardziej zaawansowanych fanów jest też oferta porno, często z udziałem nieletnich, co każe się mocno zastanowić nad kondycją psychiczną ich twórców.
#5 Pieseł
Najpopularniejszy bohater memów ze zwierzętami pochodzi z Japonii. Sympatyczny psiak rasy shiba, u nas nazywany piesełem, uśmiecha się na nich śpośród wypisanych czcionką Comic Sans głupkowatych haseł. Oryginalny pies shiba, który trafił na mema, należał do japońskiej przedszkolanki i nazywał się Kabosu. Później share’owali go nawet amerykańscy kongresmeni, więc został królem internetu.
6
MUSIC.DESIGN. FORM Festival po raz drugi w Filharmonii Hasłem drugiej edycji, która trwać będzie między 13 a 15 września, jest audioluminescencja. Tym razem główną rolę odegrają dźwięk i światło. Do zmierzenia się z tym tematem zaproszono artystów, aktywistów i animatorów, by wraz z nimi nieszablonowo wykorzystać muzykę, obraz i architekturę. Podobnie jak rok temu, program MDF Festival 2019 jest bardzo bogaty. Podczas festiwalu wystąpią m.in. takie gwiazdy jak Laura Mvula – obdarzona przecudnej barwy głosem soulowa wokalistka, Trio Jazoowe Marcina Maseckiego, pianisty i kompozytora, autora m. in. muzyki do filmu „Zimna wojna”, a także zespół Kwadrofonik, który słynie z niezwykłych eksperymentalnych wykonań, czy A_GIM - producent muzyczny, który muzycznie otworzy festiwal koncertem... w garażu podziemnym. W programie Festiwalu MDF znajdą się nie tylko wyjątkowe koncerty, ale również wystawy, warsztaty dla dzieci i dorosłych, prezentacje, wykłady czy panel dyskusyjny. Ponownie powróci do filharmonii grupa panGenerator, będą prace uznanego na świecie artysty Oskara Zięty, a Filip Springer z pewnością skłoni do refleksji innym spojrzeniem na temat światła. Będzie też trochę tańca. Uczestnicy festiwalu wejdą do miejsc, w których do tej pory nie odbywały się filharmoniczne koncerty. (mk)
#prezentacja
| NEWSROOM |
Po raz pierwszy w Szczecinie Fine Dining Week Siódma edycja Fine Dining Week, festiwalu sztuki restauracyjnej, rozpoczęła się 28 sierpnia i potrwa do 11 września. W wydarzeniu weźmie udział pięć szczecińskich lokali. Akcja jest uważana za jedno z najbardziej wyczekiwanych wydarzeń kulinarnych w Polsce. W ramach akcji co sezon prezentowane są najbardziej znamienite restauracje z całego kraju. Wśród nich można wymienić lokale nagradzane m.in. rekomendacjami Michelin czy Gault&Millau. Szczecinianie mogą wybierać spośród pięciu restauracji. Są to: Bukowy Park, Hotel Dana, Park Hotel, Restauracja Renaissance i Restauracja Weranda. Zada-
8
niem szefów kuchni jest przygotowanie menu degustacyjnego złożonego z pięciu dań. Osoby zainteresowane udziałem w festiwalu mogą rezerwować stoliki do 10 września za pośrednictwem strony internetowej finediningweek.pl. Warto zaznaczyć, że nadrzędnym celem festiwalu jest promocja oraz wspieranie rozwoju polskiej sceny restauracyjnej, a także szerzenie edukacji na temat fine dining, czyli sztuki restauracyjnej na najwyższym poziomie. - Na festiwal przygotowaliśmy dwa zestawy degustacyjne złożone z pięciu setów - mówi Paweł Szatkowski, szef kuchni restauracji Renaissance. - Jeden wegetariański i drugi tradycyjny. Daniem, które chciałbym wyróżnić są przegrzebki z sosem na bazie jogurtu z tuszem z kałamarnicy. Piękne i pyszne. Spore wrażenie, póki co wizualne, zrobił również nasz deser, którego zdjęcie zdobyło spore uznanie. Mowa o piankach. (am)
#prezentacja
| NEWSROOM |
„Indyk i Kura” definiują drób na nowo Kurczak Supreme, Sałatka z wątróbką drobiową czy Suflet jajeczny z indykiem. Jeśli wydaje się wam, że to utarte smaki „to jesteście w błędzie! Świeżo otwarta restauracja „Indyk i Kura” na nowo definiuje drób. To pierwszy taki lokal w mieście. Nietypowa”para” działa ściana w ścianę z drugą słynną parą „Wołem i Krową”. Na rynku są zaledwie od połowy sierpnia, a ich menu już wszczęło prawdziwą kulinarną rewolucję. Wystarczy wymienić Kurczaka Teriyaki serwowanego w połówce grillowanego ananasa z ryżem smażonym na oleju sezamowym czy poszukiwane w wielu lokalach Pomidorowe Risotto z filetem z indyka. Właściciele szykując ofertę nie zapomnieli też o najmłodszych fanach drobiowych przysmaków. Przygotowali dla nich nie tylko menu, ale też kącik zabaw z drewnianą kuchnią oraz z namiotem cyrkowym. Goście mogą odwiedzać lokal również ze swoimi pupilami. To miejsce przyjazne wszystkim zwierzakom. Godzinom spędzonym na kosztowaniu drobiowych dzieł sztuki sprzyja też wystrój, który łączy jasne barwy z ciemnym granatem. Najlepiej jednak odwiedzić to miejsce samemu. A jeśli czas nie pozwala zawsze zostaje możliwość zamówienia specjałów szefa kuchni na dowóz elektrycznym autem.
Żywe rekiny, rafa koralowa i inne cuda W czterech salach wystawnienniczych, na 3 tys. m. kw. trzech poziomów powstało 16 wielkich zbiorników wodnych Oceanarium w Międzyzdrojach. Prezentowanych jest tam ponad tysiąc ryb z całego świata. Dzięki zastosowaniu innowacyjnych urządzeń możliwe jest zobaczenie z bliska m.in. rekinów, płaszczek, muren, skrzydlic. Oprócz wielkich zbiorników, w których pływać będą ryby z całego świata, specjalną atrakcją ma być przejście przez 16-metrowy półtunel. Na poziomie +1 czeka placówka edukacyjna z licznymi multimediami, mająca na celu uświadamianie, jak ważnym stworzeniem jest rekin. To tam ustawiono wystawę modeli rekinów w skali 1:1. Oprawą dydaktyczną zajmuje się Waldemar Osmałek, który jako jedyny Polak brał udział w wyprawie naukowej na Wyspę Kokosową, gdzie realizował materiał filmowy dla francuskiej telewizji właśnie o rekinach. Jest też ambasadorem „Shark project” w Polsce. (bs)
Indyk i Kura - ul. Jagiellońska 11/ u1 FB: @indykikura | Insta: @indykikura mail: kontakt@indykikura.pl tel: 791 000 314 | www.indykikura.pl
Foto: Anna Błaszczuk
#prezentacja 10
#prezentacja
| STYL ŻYCIA LAMY |
#o lamie, która zaginęła w Kambodży, czyli historia Lamy Marzyciela Są takie dni, w których za często pada, zbyt mocno wieje, dni są za krótkie a noce długie i w dodatku chłodne. W takie dni Filip Marzyciel - singiel, meloman, wielbiciel jazdy na rolkach udawał się do kawiarni „Między Lamami”, zasiadał w miękkim fotelu i popijał ulubioną lamoladę z mango. Popijał, słuchał muzyki i marzył... rozkoszował się myslą o pełnej słońca krainie, w której dojrzewają kokosy, a jego ulubione mango rośnie na wysokości lamiego noska. Spojrzał za okno, mocniej otulił się szalikiem i zdecydował: wyjeżdzam. Jest taki kraj, w którym są tylko dwie pory roku, ale za to trzy razy obchodzi się Sylwestra. Mieszkańcy są uśmiechnięci, spokojni, żyją powoli. Pogodzeni z codziennymi upałami (pora sucha) i ulewami (pora deszczowa). Uśmiech nie schodzi z ich twarzy nawet w ulicznych korkach w ponad 30-stopniowym upale. Nie trzeba dodawać, że przeważające na ulicach motocykle i tuk-tuki nie są wyposażone w klimatyzację. Filip przekonał się o tym chwilę po wyjsciu z lotniska. Kierowca tuk-tuka już czekał. Przywitali się khmerskim suostei (dzień dobry) i z warkotem silnika ruszyli w stronę zatłoczonych ulic Phnom Penh. Marzyciel chłonął mijaną egzotykę. Stragany pełne świeżych, pachnących owoców, drzewa mago i palmy kokosowe, złote, obrane i fantazyjnie ponacinane ananasy, ale też owoce durian (najprawdopodobniej najbardziej cuchnące owoce świata) i chociaż pot ściekał po jego nosku, a słońce paliło kopytka, to ogarniała go fala szczęścia. Po dłuższej przejażdżce podziękował kierowcy i udał się do przydrożnych kuchni. Zapach unosił się kuszący, ale dla Filipa było to kulinarne zaskoczenie. Porozciągane na grillu żaby, ich zgrabne udka, smażone owady, nietoperze, węże i... grillowane zarodki kaczych jaj (na to Filip nie mógł patrzeć). Przysmakiem są tu tarantule. Popularne ze względu na smak i własciwości zdrowotne. Bogate w białko, kwas foliowy, cynk. Można je grillowac, podawać z ryżem i warzywami, smażyć z czosnkiem solą lub cukrem. Marynowany w ryżowym winie ptasznik leczy ból w kolanach i plecach, a na to nasz bohater skarżył się jeszcze przed wylotem. Zamówił najsłynniesze danie khmerskie Amok - mocno aromatyczne połączenie curry, kurkumy, imbiru, czosnku, sosu rybnego i mleczka kokosowego podane w lisciu bananowca. Przemiła kelnerka przynio-
12
sła do skosztowania najdroższy i najsmaczniejszy pieprz na świecie. Rośnie właśnie w Kambodży, w rejonach Kampotu. Ma orzeźwiający, cytrusowy aromat. Jest czerwony, biały i czarny. Jego gałązki są oryginalnym i smacznym dodatkiem a przy tym pięknie prezentują się na talerzu. Filip nacieszył oko, napełnił żołądek, przygładził futerko na brzuszku i udał się na poszukiwanie noclegu. Nazajutrz pociągiem udał się do Sihanoukville (miasteczko nazwano tak na cześć króla Kambodży Narodoma Sihanouka), a stąd szybką łodzią wprost na wyspę Koh-Rong. Ledwo postawił kopytko na lądzie, zrozumiał, że znalazł się raju. Palmy, biały piasek, turkusowa przezroczysta woda, cisza i spokój. Łebkiem strącił kokosa, kopytkiem zrobił w nim dziurkę, wypił niezwykle orzeźwiającą kokosową wodę i wskoczył do rozpiętego między drzewami hamaka. Nagle jego wyspiarski spokój zamienił się w dygotanie kopytek. Tuż obok leniwym, ale lekkim krokiem podążała piękna skośnookoa lama odziana jedynie w bikini i akcesoria do nurkowania. Filip wiedział, że wyspa słynie z cudnych, podwodnych okazów, ale zaskoczeniem okazał się cud-okaz na lądzie. Nagle poczuł, że nurkowanie stanie się jego ulubionym zajęciem. Cud-Lama okazała się instruktorem nurkowania, a Filip najbardziej sumiennym uczniem. Marzyciel zaczął nawet rozglądać się za domkiem, w którym mogliby wspólnie suszyć rzeczy po nurkowaniu, ale okazało się że Cud-Lama miała inne plany i bez pożegnania udała się na sąsiednią wyspę, by tam zarażać miłością do rafy koralowej... Rozżalony Filip szybko opuścił wyspę. Zbyt wiele miejsc kojarzyło mu się z Lamą jego serca. Wsiadł do kolorowej, wynajętej łodzi i popłynął w kierunku cywilizacji, gdzie kupił bilet na nocny autobus do Siem Reap. Filip jeszcze przez chwilę przyglądał się mijanym wioskom, skromnym chatkom na palach i usnął z wygodnie wyciągniętymi kopytkami. Obudziło go poranne słońce i przystanek końcowy. Kompleks baśniowych świątyń buddyjskich rozciągniętych na prawie 400 kilometrach kwadratowych. Budowany przez 35 lat bez użycia maszyn, gwoździ i cementu. Gigantyczne kamienne twarze, które śledzą kroki zwiedzających, ruiny zagarnięte przez niespotykanie ogromne korzenie drzewa kapokowego. Zadziwiająco malownicze wschody i zachody słońca - to tylko ułamek tego, co naszego Filipa zaczarowało. Angkor, to przystań dla zmęczonych życiową pogonią szukających odprężenia, spokoju i duchowej refleksji. To spotkanie z samym sobą. Khmerskie powiedzenie mówi, że gdy wyruszysz do Angkoru, nie wrócisz już sobą... czy nasz Filip wróci..? Autor Izabela Sadowska / Komiks Marta Czyż Więcej przygód znajdziecie na Instagramie @lama.palama
#prezentacja
| TEMAT Z OKŁADKI |
Cztery kroki do zdobycia Azji
14
| TEMAT Z OKŁADKI |
Mówi się - nieważne gdzie, ważne z kim, ale bądźmy szczerzy... Jeśli mielibyśmy wybierać między weekendem w egzotycznych zakątkach Azji a dwudniową posiadówką ze znajomymi na ławce w Parku Kasprowicza, to wybierzemy to pierwsze. Tym bardziej, że 5 i 6 października Daleki Wschód na chwilę przestanie być daleki i pojawi się w Szczecinie, a dokładnie na Łasztowni. Wszystko za sprawą pierwszego Festiwalu Smaków Azjatyckich. A co najlepsze, na tę wyprawę nie trzeba się nawet pakować. AUTOR AGATA MAKSYMIUK / FOTO TOMASZ WIECZOREK, FB: @ROBIĘRZECZY / MODELKA ALEKSANDRA BZDYRA / MAKIJAŻ MONIKA ZBYSZEWSKA, FB: @MONIKAZBYSZEWSKAMAKEUPART
Trzeba za to, a może raczej wypada odrobinę się przygotować. Można przebrać się za samuraja lub gejszę i żyć tak przez kilka dni, odkrywając nieznane (zobacz na zdjęcia, jak poradziła sobie z tym Ola). Lub prościej. Można wziąć mapę, wybrać miejsca, poszperać w internecie, poznać kuchnię, przemyśleć co zobaczyć, czego się nauczyć oraz kogo poznać. I jak lista będzie gotowa, można ruszać w drogę. My tę drogę zaczęlibyśmy od filiżanki herbaty. W Europie, słysząc „herbata”, myślimy Anglia. W Azji, słysząc „herbata”, myśli się - Tajwan. Uważa się, że to właśnie tam, wysoko w górach, panują doskonałe warunki do jej uprawy, a skomponowane mieszanki liści odznaczają się wyjątkowymi walorami smakowymi i zdrowotnymi. Ta najlepsza (i przy okazji najdroższa na świecie) to Oolong. Czy Oolong będzie czekał na spragnionych gości Festiwalu? To trzeba sprawdzić samemu, odwiedzając około 30 stoisk rozłożonych w sali Centrum Eventowo-Biznesowego „BULWARY” na Łasztowni oraz na przylegającym do niego Placu Gryfitów. Jeśli na horyzoncie między food truckiem a budką z sushi pojawi się człowiek z czajniczkiem, tacą, misą, imbryczkiem i filiżankami, to znak, że herbaciana magia jest całkiem niedaleko.
1. Napij się Udział w rytuale parzenia herbaty zastąpić może tylko łyk kombuczy. - To kwas herbaciany, a najlepszy jest ten domowej roboty i ma przydomek w branży „Mom’s kombucha” - śpieszy z wyjaśnieniem Magdalena Bator z Zakwasowni. - Przydomek zawdzięcza cechom oczyszczającym organizm poprzez bogactwo kwasów organicznych w jej składzie. Genialnie zastępuje w diecie napoje gazowane i alkoholowe, zawiera minimum cukru i ma naturalne delikatne bąbelki, jak szampan. Najlepszy sposób na kombuczę to słoik słodkiej dobrej herbaty i szklanka przekwaszonej kombuczy z Zakwasowni. Potem czekamy już tylko na magię bakterii i drożdży, które w tydzień zrobią robotę. A jeśli nie Oolong i nie kombucza, to może woda kokosowa,
16
jaśmin, japońska Matcha lub zwyczajnie coś mocniejszego, jak sake czy umeshu? - Moim ulubionym jest makkoli i soju, czyli alkohole ryżowe - wtrąca Mikołaj Bator z Zakwasowni. - W koreańskiej tradycji pije się soju, czyli lekką czystą wódkę z ryżu do wieczornych posiłków, a zasadą jest, że młodzi piją ją plecami do starszych, zaś starsi płacą. Z kolei makkoli to lekkie ryżowe wino, często z sokami owocowymi. Alkohol to nic zdrowego, ale jak Azja to Azja, trzeba się bronić przed tamtejszymi bakteriami (śmiech).
2. Zjedz sobie Spotkanie z dalekowschodnim światem, to przede wszystkim doskonały moment, by przybić piątkę na pożegnanie ze schabowym i uścisnąć dłoń na powitanie ze street foodem. Legendy głoszą, że nie ma nic lepszego od niewielkich pączków serwowanych z sosem z białego lub zielonego kokosa o północy w Bangkoku w China Town. Kaloryczny przysmak zdobył to miano wraz z gwiazdką Michelin. Specjałów wabiących w to miejsce tysiące mieszkańców i turystów jest jeszcze kilka, a wiele z nich dotrze do Szczecina. - Fakt, że największe wrażenie robi street food Bangkoku w China Town, ale jeśli mówimy o całej Azji, nie można zapominać o uroczych małych koreańskich knajpkach shabu-shabu na filipińskim Boracay i indyjskich barach 100 proc. vege - wtrąca Mikołaj Bator. - Nic tak nie rozczula, jak „durian sticky-rice” po ostrym curry w zaduchu stolicy Tajlandii, wzmacniająca koreańska zupa z kimchi w kraju, gdzie nie ma nic poza podrobami na ryżu czy feeria smaków Bombaju na jednym stole w kilkunastu miseczkach. Genialny jest tempeh! Można dostać indonezyjskie chipsy Lay’s z tempehu. Myślę, że kiedyś się za tę fermentację weźmiemy i stworzymy kilka nowych produktów, tj. natto czy peaso. Nie warto ignorować też owoców, bo w Europie próżno szukać soczystego rambutanu czy nieco gorzkiego, ale bardzo orzeźwiającego langsatu. Do listy „musisz spróbować” warto też dopisać sataye z kurczaka, czyli niewielkie kurczakowe szaszłyczki, thai
| TEMAT Z OKŁADKI |
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 09/2019
17
| TEMAT Z OKŁADKI |
fish cakes, co po polsku znaczy aromatyczne rybne kotleciki i oczywiście pad thai. Wiadomo jednak, że błądząc street foodowymi szlakami, żądni wrażeń turyści wypatrują pieczonych świerszczy, chrząszczy, larw, pająków i skorpionów. Mamy jednak w zanadrzu mały sekret do zdradzenia - wszystkie te żyjątka nie są podstawą diety mieszkańców Azji, są za to doskonałym wabikiem na tych „odważnych”.
3. Naucz się czegoś Ciekawostek, i tych smakowych, i kulturalnych podczas październikowej wyprawy na Łasztownię nikomu nie zabraknie. To informacja potwierdzona u samego źródła. - Partnerzy wydarzenia, czyli Szczeciński Klub Azji, Zakwasownia oraz Yaki Kingu, food truck prowadzony przez japońsko-polskie małżeństwo, zadbają o wartość merytoryczną i warsztatową Festiwalu - mówi Michał Chaszkowski-Jakubów, organizator. - Czekają nas zajęcia z origami, kaligrafii, konkursy z nagrodami, „azjatycka fotobudka”, a także nauka jedzenia pałeczkami, formowania nigiri i wiele innych. Brzmi to jak okazja, by zatrzymać się na chwilę przy kwestiach savoir vivre’u, szczególnie tego japońskiego. Wchodząc do restauracji, prócz powitalnego i pożegnalnego pokłonu, szczególną ostrożność należy zachować, biorąc do ręki wspomniane pałeczki. - Oczywiście, jeżeli jesteśmy turystami, nic nie stoi na przeszkodzie, żeby poprosić o nóż i widelec - uspokaja Beata Walczakiewicz ze Szczecińskiego Klubu Azji. - Lepiej poprosić o widelec, zamiast ubrudzić wszystko dookoła. Jednak jeśli już się na nie zdecydujemy, nigdy nie wbijajmy ich pionowo w miseczkę ryżu. To czynność kojarzona z rytuałem pogrzebowym, która oznacza złożenie ofiary przodkom. Obok talerza na pewno znajdziemy specjalną podstawkę i to właśnie na niej powinny spocząć pałeczki. Z napiwkami też trzeba być ostrożnym! Zostawienie kilku jenów więcej przy rachunku może zostać odebrane jako obraźliwy gest. Na ulicach Tokio intrygujące są również „wystawy” z plastikowym jedzeniem przed lokalami. W pewnym sensie to bardziej rozbudowana wersja kart dań wystawianych przed restauracje w Polsce. Nie warto się wstydzić robienia im zdjęć. Kiedy bariera językowa będzie nie do pominięcia, wystarczy wyświetlić kelnerowi zdjęcie na telefonie, a on wszystko zrozumie. - Dla mnie często było to ratunkiem, ponieważ nie zawsze z menu wynikało, jak dana potrawa właściwie wygląda i co jest w środku - dodaje Beata Walczakiewicz. - Przy samym oglądaniu takich plastikowych potraw, można było stać się głodnym, więc to też rodzaj doskonałej reklamy. Wśród podstaw, o których trzeba pamiętać, jest jeszcze utrzymanie czystości. Tokio słynie z nieskazitelnych ulic i… braku
koszy na śmieci. Lokalne władze dążą do tego, żeby sprzedawcy nie pakowali nadmiernie produktów i nie wręczali bezpłatnych reklamówek. Istotny jest też recykling. Brak śmietników to jednak efekt niesławnego ataku terrorystycznego w tokijskim metrze. Dlatego, wybierając się na spacer z posiłkiem lub napojem „na wynos”, trzeba dobrze zastanowić się, gdzie znajdziemy najbliższy punkt na oddanie opakowania. Z dumą powinniśmy to praktykować nie tylko podczas wizyty w Tokio.
4. Zabaw się Między zajadaniem się ramenem i kimchi w koreańskim stylu, degustowaniem lodów z zielonej herbaty i poszukiwaniem butelki ryżowego wina, trzeba też zarezerwować czas na kino. - Chcemy zaprezentować przynajmniej dwa filmy - mówi Michał Chaszkowski-Jakubów. - W sposób szczególny zależy mi na projekcji „Jiro śni o sushi”, ponieważ nie tylko opowiada fantastyczną i prawdziwą historię, dotyczącą przewodniego tematu festiwalu, ale jest także po prostu rewelacyjnym filmem dokumentalnym. Przy temacie japońskiej kinematografii w ogóle warto zatrzymać się na dłużej niż tylko na 1 godz. 23 min. trwania filmu. Nie bez powodu mówi się, że nie istnieje żadna inna kinematografia narodowa, która budzi tak wielkie emocje i przyciąga swoją specyfiką tak ogromne rzesze oddanych wielbicieli. To przecież tam narodziła się „Godzilla” i „Siedmiu Samurajów”. Nie wspominając o horrorze „Ring” czy kultowej anime „Akira”. No i jest jeszcze coś… - Często zapominamy, że Azja to nie tylko Chiny, Japonia czy Tajlandia, ale np. także Indonezja, Izrael, Liban - przypomina Michał Chaszkowski-Jakubów, organizator. - To bardzo duży i zróżnicowany pod każdym względem kontynent, którego kultura imponuje. Warto to sprawdzić w Szczecinie.
Wydarzenie odbędzie się w weekend 5 - 6 października na Łasztowni, na Placu Gryfitów i w budynku Bulwary - Centrum Eventowo-Biznesowe (ul. Tadeusza Wendy 14, obok Starej Rzeźni). Sobota g. 12 - 20, niedziela g. 11 - 17. Organizatorem jest kolektyw Bardzo dobra koncepcja połączone siły ekip Szczeciński Bazar Smakoszy, bardzo dobrze i Robię Rzeczy. Więcej na FB: Festiwal Smaków Azjatyckich | Łasztownia.
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 09/2019
19
| EDYTORIAL |
DEREK Rebel Yell 20
| EDYTORIAL |
22
| EDYTORIAL |
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 09/2019
23
| EDYTORIAL |
FOTOGRAFIE, KONCEPT, PRODUKCJA: WOJCIECH JACHYRA / MODEL: DEREK - PANDA MODELS / STYLIZACJE: DORIAN DANDIES / MARKI WYKORZYSTANE DO SESJI: DISEL, VERSACE, ZARA, RE DESIGN, KENZO, H&M, GIVENCHY, ALEXANDER MCQUEEN RETUSZ: ANASTAZJA BURAK
24
| STYL ŻYCIA |
Jestem kim jestem, kocham tak samo Dla jednych są bojownikami o wolność i równe traktowanie. Dla innych bandą wykolejeńców, którzy chcą niszczyć ład i porządek. Nie bacząc jednak na opinie obserwatorów, organizatorzy szczecińskiego Marszu Równości idą swoją drogą. Efekt zobaczymy na ulicach 14 września. AUTOR OSKAR MASTERNAK / FOTO SEBASTIAN WOŁOSZ
Gdy przed rokiem pisaliśmy o pierwszym w dziejach naszego miasta Marszu Równości, wszyscy, łącznie z organizatorami, mieli mieszane uczucia. Pojawiało się sporo wątpliwości i pytań dotyczących sensu tego typu manifestacji, frekwencji i bezpieczeństwa. Od tego czasu sporo się zmieniło, a wydarzenia z Białegostoku i Płocka utwierdzają w przekonaniu, że marsze mają sens i wypada jasno opowiedzieć się, po której stronie się stoi. - Od ubiegłorocznego marszu dzieli nas cała epoka. Gdy zabieraliśmy się do organizowania tego wydarzenia, byliśmy grupą świeżo powstałą wokół tej idei. Czuliśmy się jak Drużyna Pierścienia, która na samym początku skupiała postaci z różnych światów, chcące dokonać jednej rzeczy. Teraz jesteśmy sprawdzoną w boju ekipą – mówi Monika Tichy, aktywistka, szefowa lokalnych struktur stowarzyszenia Lambda oraz organizatorka szczecińskiego Marszu Równości. Przed rokiem szczecinianie udowodnili, że nie ma się czego bać i w dużej liczbie dali pokaz swojej siły. Frekwencja podczas pierwszego marszu zaskoczyła wszystkich. W podobnej wielkości miastach zazwyczaj premierowe zgromadzenia środowisk LGBT+ przyciągały niewiele ponad tysiąc uczestników. Tymczasem szczeciński marsz zgromadził, według różnych danych, od trzech do pięciu tysięcy osób. - To był jeden z najpiękniejszych dni w moim życiu, ale i zarazem jedno z najbardziej wymagających wyzwań, którym musiałam stawić czoła. Pamiętam tę niesamowitą energię, dobro i miłość, kolory i piękno. W tamte działania włączyło się mnóstwo osób dobrej woli. Ponad podzia-
26
łami udało nam się, w imię najwyższych wartości, stworzyć coś niezapomnianego – wspomina fioletowowłosa organizatorka. Oprócz dobrych wspomnień sprzed roku, trzeba również przywołać zdarzenia, które potrafiły zmrozić krew w żyłach. Tak, jak w innych miastach, na trasie marszu pojawili się kontrdemonstranci, którzy chcieli przerwać święto równości. W stronę kolorowego tłumu, w którym maszerowały kobiety, dzieci i młodzież leciały szklanki, petardy i gałęzie. Na szczęście nie doszło do takich sytuacji, jak w Białymstoku. Wszystko dzięki zimnej krwi i profesjonalnemu działaniu szczecińskich policjantów, którzy skutecznie ochraniali marsz i nie dopuścili do bezpośredniej konfrontacji przeciwników marszu z jego uczestnikami. - To była trudna chwila, która położyła się cieniem na tamtym dniu. Z biegiem czasu te sytuacje się zacierają w mojej pamięci i pozostają wyłącznie dobre wspomnienia. Mam nadzieję, że w tym roku skończy się wyłącznie na krzykach, bo to, że się pojawią kontrdemonstranci jest niemal pewne – mówi Monika Tichy. W roku rozdzielającym oba marsze, stowarzyszenie Lambda rozwinęło skrzydła. Prowadzi grupy wsparcia dla osób nieheteronormatywnych w każdym wieku. Pomaga również rodzicom osób LGBT+ oraz ma biuro pomocy prawnej.
Polityczne gierki Nie da się przejść obok Marszu Równości, nie zwracając uwagi na panującą w mieście i kraju atmosferę polityczną. Przed rokiem mieliśmy wybory samorządowe, teraz czekają nas październikowe wybory parlamentarne. Stąd wielu polityków próbuje w kampanii wyborczej grać marszem, kartą LGBT+ i stawia te sprawy jako główne punkty polityczne dyskursu. Tymczasem organizatorzy drugiego szczecińskiego marszu starają się być ponad trwającym sporem i z dużą cierpliwością prowadzą swoje działania. - Cztery lata tamu w kampanii wyborczej posługiwano się imigrantami i kryzysem migracyjnym jako straszakiem przed czyhającym u bram Europy złem. Teraz są to osoby LGBT+. Dla polityków staliśmy się zwierzyną łowną. Opowiada się o nas niestworzone rzeczy. Nazywa się nas zarazą, a jesteśmy zwykłymi ludźmi. Ta propaganda nakręca ogromną falę agresji, którą widać na co dzień, nie tylko w trakcie marszy – przyznaje prezeska szczecińskiego oddziału Lambdy.
| STYL ŻYCIA |
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 09/2019
27
| STYL ŻYCIA |
Również w trakcie marszu często można spotkać polityków, którzy deklarują swoje poparcie dla postulatów głoszonych w czasie zgromadzenia. W tym roku powinno być podobnie. Nikogo nie wykluczamy. Jeśli ktoś chce pójść z nami w radosnym marszu, jest bardzo mile widziany. Przed wydarzeniem wysyłamy zaproszenia do wszystkich lokalnych polityków, radnych, posłów, senatorów, hierarchów wszystkich grup wyznaniowych i samorządowców. Mamy tylko jedną prośbę, która jest zapisana w regulaminie manifestacji, by podczas marszu nie prezentować więcej niż trzech flag danej partii – podkreśla szczecińska aktywistka. Pomimo wielu niesprzyjających okoliczności oraz trudności w codziennym funkcjonowaniu w „normalnym” świecie, osoby nieheteronormatywne deklarują, że nie zamierzają opuszczać kraju. Czują się patriotami i chcą zmieniać rzeczywistość, a nie iść na łatwiznę i wyprowadzić się na przykład do Niemiec czy Danii, gdzie osoby LGBT+ mają zagwarantowaną równość praw, ochronę przed dyskryminacją, a także są akceptowane przez znakomitą większość społeczeństwa. - Jeden z naszych działaczy powiedział, że osoby nieheteronormatywne są największymi patriotami w Polsce. Żyjąc i działając tu trzeba mieć ogromne samozaparcie, by nie rzucić wszystkiego i nie wyjechać. Jestem patriotką w prawdziwym sensie tego słowa. Nie chcę strzelać do ludzi innych narodowości czy wyznania. Polska jest moim domem i chcę robić wszystko, by stawała się coraz piękniejszym krajem. Krajem, który kocha wszystkie swoje dzieci – deklaruje Monika Tichy.
28
Nie tylko marsz Podobnie jak w ubiegłym roku, tak i 14. września obok marszu zorganizowanych będzie szereg wydarzeń towarzyszących. Planowany jest piknik rodzinny, w trakcie którego będzie można kupić tęczową flagę, przygotować transparent czy zwyczajnie porozmawiać i dowiedzieć się o co chodzi w tej inicjatywie. Ponadto, w planach są koncerty i pomarszowe afterpaty w jednym z szczecińskich lokali. - O wydarzeniu na bieżąco informujemy na naszych stronach internetowych oraz portalach społecznościowych. Tam znajduje się dokłada trasa przemarszu, godziny poszczególnych wydarzeń towarzyszących i dokładny terminarz – informuje organizatorka. Zaplanowane są występy drag queens, z Lelitą Petit na czele. To jedyna w kraju drag queen śpiewająca własnym głosem, a zarazem jedyna wykonująca napisane przez siebie piosenki. Marsz poprowadzi, jak rok temu, pochodząca ze Szczecina Charlotte. Ponadto w programie znajduje się występ queerowych artystów: Zdrada Pałki i Kisu Nin oraz grup Sup’lies i Dirty Deeds. Organizatorem marszu jest Lambda Szczecin. Marsz wspiera Kolektyw Centrum Obywatelskie, Strajk Kobiet Gryfino, Komitet Obrony Demokracji, Basta! - Inicjatywa na Rzecz Zwierząt i Refugees Szczecin. - Zapraszamy wszystkich! Pokażmy, że miłość jest dla nas najważniejsza, bez względu na orientację, płeć czy wyznanie – podkreśla Monika Tichy.
#prezentacja
| KULTURA |
#nie możesz przegapić
Bauhaus Week w Berlinie Tydzień Bauhaus w Berlinie będzie oferował odwiedzającym możliwość odkrywania i interakcji z projektowaniem i architekturą Bauhausu na zewnątrz w całym mieście. Cały tydzień wydarzeń rozpocznie się długą Nocą Muzeów, a zakończy dniem otwartego dziedzictwa, które skupią się na Bauhausie i nowoczesności. Kolejnym punktem kulminacyjnym będzie wernisaż wystawy rocznicowej zorganizowanej przez Bauhaus Archive i Museum für Gestaltung „Original Bauhaus” w Berlinische Galerie. Serce Bauhaus Week Berlin bije w centrum Ernst-Reuter-Platz. Tu jest centrum festiwalowe, gdzie odbywa się wiele wydarzeń. Tu jest kosmos Bauhaus, biblioteka i zapomniany plac miejski. Bauhaus Week Berlin, 1-9 września
Berlin Art Week Berliński Tydzień Sztuki jest najważniejszym wydarzeniem sztuki współczesnej w stolicy Niemiec i odbywa się zawsze we wrześniu. Przez nieco ponad tydzień całe miasto otwiera drzwi dla miłośników sztuki z całego świata: poprzez otwarcia,
30
ceremonie wręczenia nagród, rozmowy i wydarzenia specjalne, wycieczki artystyczne, zarówno po mieście, jak i miejscach wystawowych, z interwencjami miejskimi, otwartymi studiami i galeriami. 69 krajowych i międzynarodowych galerii zaprezentuje szerokie spektrum sztuki współczesnej na targach Positions Berlin. Targi skupiają się na znaczeniu pozycji artystycznych, które odzwierciedlają jakość i aktualność międzynarodowej sceny artystycznej, a także umożliwiają nowym kolekcjonerom wejście na rynek. Targi sztuki Positions Berlin odbywają się w hangarze 4 lotniska Tempelhof w dniach 12-15 września podczas berlińskiego Tygodnia Sztuki. Berlin Art Week, 11-15 września
tową. Podczas szczecińskiego koncertu usłyszymy starsze kompozycje, ale i kilka premier, które znajdą się na przygotowywanej właśnie płycie. 27 września, Stara Rzeźnia, godz. 20, bilety 35 zł
Meisinger Music Festival
Daniel Spaleniak na Łasztowni Po roku od pierwszego koncertu na Łasztowni do Starej Rzeźni powraca Daniel Spaleniak. Młody artysta zasłynął tym, że regularnie nagrywa muzykę, która stanowi tło najpopularniejszych amerykańskich seriali realizowanych przez Netflixa czy HBO. W roku 2018 jego album uzyskał nominację do Fryderyka, a młody artysta ruszył w światową trasę koncer-
W dniach 15-22 września w Szczecinie i regionie będzie można usłyszeć muzykę na najwyższym światowym poziomie podczas Meisinger Music Festival, w ramach którego wystąpią wielkie gwiazdy muzyki klasycznej. Festiwal rozpocznie 15 września koncertem „Project LA PASSIONE – Bach” w wykonaniu zespołu Soqquadro Italiano, który w swojej twórczości, oprócz muzyki sięga również po taniec i sztukę wizualną. Spoiwem spektaklu muzycznego w Trafostacji Sztuki w Szczecinie będzie niepowtarzalny głos Vincenzo Capezzuto. 17 września w filharmonii wystąpi jeden z najbardziej cenionych pianistów na świecie Ivo Pogorelic, a dzień później przełamujący bariery muzyczne i porywający słuchaczy na całym świecie zespół Janoska Ensemble. Łącznie zaplanowanych zostało siedem koncertów. Różne miejsca, 15-22 września
#prezentacja
| KULTURA |
oraz proces twórczy wybitnego artysty. Nigdy niepublikowane materiały archiwalne wykorzystane w filmie pokazują artystę w nieznanym dotąd świetle. Widzimy Grzegorza jako głowę rodziny, ojca i męża. Wreszcie dzięki tej opowieści możemy lepiej zrozumieć jego życiowe wybory. 21 września, Stara Rzeźnia, godz. 18, bilety 25 zł
podczas tegorocznego Tennis Music & Art Festival. To nieodłączny element turnieju Pekao Szczecin Open. Dzięki temu w ciągu dnia widzowie pasjonują się tenisowymi popisami zawodowców, a wieczorami przenoszą się w świat wspaniałej muzyki. Do tej pory koncerty odbywały się na terenie kortów, ale w tym roku nastąpi zmiana i koncerty przeniosą się w różne miejsca miasta i będą biletowane. 9-13 września, różne miejsca
Lao Che na Zamku Lao Che to płocki zespół założony w 1999 roku. Wydał siedem albumów. Jego pomysł na muzykę to ciągłe poszukiwanie nowych form artystycznego wyrazu. Łączy elementy rocka, hip hopu, elektroniki czy jazzu i funka. Znakiem rozpoznawczym Lao Che są koncept-albumy jak: „Gusła”, „Gospel”, „Powstanie Warszawskie”, „Dzieciom” czy też najnowszy „Wiedza o Społeczeństwie”. Na nowej płycie zespół sięga do brzmień, mogących kojarzyć się z muzyką rozrywkową lat osiemdziesiątych, jednak podanych w charakterystyczny dla twórczości zespołu, przetworzony sposób, nawiązujący do wielu gatunków muzycznych. Za produkcję płyty ponownie odpowiadają Piotr „Emade” Waglewski oraz Filip „Wieża” Różański. Do zespołu dołączył nowy muzyk - Karol Gola (saksofon barytonowy, klawisze, flet), znany między innymi z zespołów Pink Freud czy Jazzombie. 15 września, dziedziniec Zamku, godz. 19, bilety 55 zł
„Obywatel miłość” w Starej Rzeźni Stara Rzeźnia zaprasza na specjalny pokaz filmu dokumentalnego „Obywatel Miłość”. Głośny dokument nazywany jest „brakującym puzzlem” w historii życia jednego z najwybitniejszych polskich muzyków. W filmie o Grzegorzu Ciechowskim opowiada jego małżonka Anna. Poznajemy historię ich miłości
32
Święto Gryfa na Zamku W ostatni weekend września Zamek Książąt Pomorskich zaprasza na na Święto Gryfa. Na zamkowym dziedzińcu swoje warsztaty rozstawi około 30. rzemieślników-rekonstruktorów rzemiosł dawnych, m.in.: mincerz (będzie wybijać szeląg Bogusława X), garncarz, piekarz, bartnik. Będą warsztaty warzenia soli, kowalski, tkacki i wiele innych. Święto Gryfa to również Turniej Rycerski w pełnej oprawie. Pojawią się heroldzi zapowiadający i wychwalający męstwo rycerzy oraz wdzięki ich dam, sędziowie oraz loża dam, kibicujących swym rycerzom. Będą występy teatrów, prezentujących sztuki o tematyce średniowiecznej, kuglarzy, sbandieratori (żonglerów flagami). Zamek Książąt Pomorskich, 27-29 września
Tennis Music & Art Festival Stanisława Celińska, Włodek Pawlik, Raz Dwa Trzy, Mariusz Lubomski czy Magda Kumorek - to gwiazdy, które zobaczymy
V Turniej Muzyków Prawdziwych W pierwszych dniach września biały gmach Filharmonii w Szczecinie ponownie wypełni wielobarwność polskiej muzyki tradycyjnej. Muzycy, śpiewacy i tancerze z całego kraju już po raz piąty spotkają się w stolicy Pomorza Zachodniego, by w turniejowych zmaganiach zaprezentować całe bogactwo muzycznych i tanecznych tradycji różnych regionów Polski. Jak zwykle, w programie Turnieju Muzyków Prawdziwych nie zabraknie wyjątkowych okazji do spotkania z muzyką i kulturą ludową w różnych jej odsłonach. Filharmonia, 5-8 września
Podziel się z nami swoją opinią!
#prezentacja
| KINO |
#kino we wrześniu skiej Partii Socjalistycznej uważany za terrorystę, Piłsudski wraz z najbliższymi współpracownikami nie cofnie się przed niczym – zamachami na carskich urzędników i najwyższych oficerów, szmuglowaniem bomb, zuchwałym napadem na pociąg, by osiągnąć swój cel: niepodległą Polskę. Zbliża się rok 1914 i „Ziuk” widzi nowe szanse na osiągnięcie niemożliwego. „Piłsudski” to kino awanturnicze, płomienny romans, historia prawdziwa Marszałka, jakiej dotąd nie znano
lem międzynarodowej firmy z branży IT, ma też piękną żonę Yeon-kyo. Spotkanie dwóch jakże odmiennych rodzin prowadzi do ciągu tragikomicznych wydarzeń.
To: Rozdział 2
(It: Chapter Two) / 2019 Odświeżony Pennywise, który pojawił się przed dwoma laty w kinowej ekranizacji prozy Stephena Kinga, okazał się strzałem w dziesiątkę. Przerażające monstrum, świetnie zagrane przez Billa Skarsgårda, symbolizowało wszelkie zagrożenia czyhające na dzieci. Od wydarzeń, w których udział brał Klub Frajerów z miasteczka Maine minęło 27 lat. „To: Rozdział 2” ponownie gromadzi znanych z części pierwszej, dorosłych już bohaterów, którzy spotykają się prawie trzydzieści lat po wydarzeniach przedstawionych w filmie „To”. Czy zło zostanie pokonane?
Piłsudski 2019
Jest rok 1901. Józef Piłsudski „Ziuk” (Borys Szyc) po brawurowej ucieczce ze szpitala psychiatrycznego ponownie staje na czele polskiego podziemia niepodległościowego. Nieugięty na polu walki, w życiu prywatnym poddaje się namiętności, rozdarty między dwiema kobietami jego życia – żoną (Magdalena Boczarska) i kochanką (Maria Dębska). Przez zachowawczych członków Pol-
34
Parasite
(Gi-saeng-chung) / 2019 Żywot rodziny pana Ki-taeka nie należy do najbardziej udanych. Rodzice z dwójką dorosłych dzieci żyją w nędzy, wszyscy są bezrobotni, a przyszłość rysuje się tylko w szarych barwach. Jednak pomimo niedoli, potrafią być ze sobą blisko, kochać się i trwać w zgodzie. Pewnego dnia otrzymują prezent od losu, który przepełnia ich nadzieją oraz wizją stałego dochodu. Syn Ki-woo zostaje polecony przez kolegę, studenta prestiżowego uniwersytetu, na dobrze płatną posadę korepetytora. Chłopak udaje się na rozmowę kwalifikacyjną do domu rodziny Parków, żyjących w zupełnie innym świecie. Pan Park jest właścicie-
Ad Astra 2019
Gwiazdorska obsada w anturażu thrillera sci-fi. Astronauta Roy McBride (Brad Pitt) wyrusza na wyprawę poza granice Układu Słonecznego, aby odnaleźć swego zaginionego ojca i odkryć tajemnicę,
#prezentacja
| KINO |
która zagraża przetrwaniu naszej planety. W czasie swej podróży odkryje sekrety, które postawią pod znakiem zapytania sens ludzkiej egzystencji i nasze miejsce we wszechświecie.
orężem walki, a przynajmniej tak traktują ją członkowie partii rządzącej. Ostatni film do scenariusza Andrzeja Żuławskiego, wyreżyserowany przez jego syna Xawerego. W rolach głównych Fabijański, Szyc, Chyra.
cymi wspomnieniami dawnych walk i utraconych bliskich. Gdy jednak uprowadzona zostaje córka jego przyjaciółki, John po raz ostatni będzie musiał stanąć do walki. Wkrótce okaże się, że porywacze pracują dla mafii, która z porwań młodych kobiet zrobiła dochodowy biznes. Próba ocalenia dziewczyny oznacza wypowiedzenie wojny armii bezwzględnych najemników. A wojna to żywioł Johna Rambo. Gdy jego przeciwnicy zrozumieją, że najtrudniejszym przeciwnikiem jest ten, który nie ma nic do stracenia, nie będzie już dla nikogo odwrotu. Okazywanie litości nie jest najmocniejszą stroną John Rambo. Oni pierwsi przelali krew. On zrobi to ostatni.
Mowa ptaków 2019
O tym filmie mówi się, że jest doskonałą diagnozą miejsca i czasu, w którym przyszło nam żyć oraz, że niekoniecznie spodoba się przedstawicielom populistycznej władzy, która otrzymała mandat do rządzenia w naszym kraju. Być może dlatego, z czysto serwilistycznych powodów, obraz miał trudności, by zostać wyświetlony na filmowym festiwalu w Gdyni. Wszak kultura także pozostaje
Rambo: ostatnia krew (Rambo: Last Blood) / 2019
Pionierski Rambo nosił podtytuł „Pierwsza krew”, logika podpowiada więc, że powinna być i ostatnia. W swoim najnowszym filmie o sobie samym niezmordowany Sylvester Stallone zaczyna od rozliczeń. Dziś jego bohater John Rambo częściej niż po broń sięga po butelkę. Szuka ucieczki przed powracają-
Podziel się z nami swoją opinią!
Studio Tańca Współczesnego
Zapisy na nowy sezon taneczny 601 352 377 | www.impact-taniec.pl | Znajdź nas na facebooku!
| MUZYKA |
TOP 10 albumów na wrzesień by Jarek Jaz (MM Trendy)
Nérija Blume
(Domino) Jeśli moglibyśmy opisywać dźwięki wyłącznie przez pryzmat emocji, jakie wywołują, i kolorów, do których możemy je odnieść, debiutancki album Nérija dostarczyłby potężnego zestawu pozytywnych skojarzeń. Siedmioro młodych, ultra zdolnych brytyjskich muzyków, na co dzień gra jazz w swoich autorskich formacjach i odnosi na tym polu coraz większe sukcesy. Łącząc siły w Nérija, tworzą muzykę opartą na swoim doświadczeniu i sile przyjaźni. Jako przykład doskonałej kariery osób związanych z ta ekipą, niech posłuży saksofonistka Nubya Garcia, która kilka miesięcy temu zagrała w Szczecinie i gościła u nas na okładce. Jej nazwisko jest coraz bardziej rozpoznawalne w świecie jazzu. Podobnie jak puzonistki Rosie Turton, która na koncie również ma udany debiut oraz pozostałych muzyków z Nérija, związanych z Kokoroko, Seed Ensemble czy luźno z Congo Natty. Na „Blume” zsumowali swoją energię, by nagrać wielowątkowy, niezwykle emocjonalny, hałaśliwy i na wskroś nowoczesny album, który potwierdza siłę i żywotność młodej londyńskiej sceny jazzowej. Ta muzyka huśta, buja, trzęsie, drży, rozczula i łagodzi ból. Cały zestaw zamknięty jest w dziesięciu kompozycjach kłaniających się afrobeatowi, muzyce soul, funk i jazzowi. Tą przebogatą estetyką Londyn zaraża dziś cały świat, a formacje jak Nérija dostaną wkrótce mocy równej niegdysiejszej Funkadelic.
Moodymann Sinner (KDJ) Nie znacie Moodymanna? Wstyd.
38
Ten freak rodem z Detroit to jeden z pionierów mutacji deep house, detroit techno i funkowych sampli na scenie elektronicznej. Nigdy jednak ograniczenia narzucane przez którykolwiek z powyższych gatunków muzycznych nie powstrzymały go przed przekraczaniem granic. Tworzy crossoverowe brzmienia, pełne jednak doskonałego groove’u, którego próżno szukać u kogokolwiek innego. Tworzy od 1994 roku, więc może pochwalić się sporą liczbą wydawnictw, parkietowych klasyków i opinią starego wygi. Pięcionumerowa epka „Sinner” niewiele nowego wnosi do tej kolekcji, trudno jednak odbierać jej taneczny potencjał. Już otwierający „I’ll provide” mocno ciśnie z basem i house’owym bitem. „I think of saturday” z rozpędzonego braeka przechodzi w soulowy sampel, by za chwilę wybuchnąć parkietową mocą. Jak to w sobotę. „I gave you my love” to już zmysłowa pościelówa. Dla fanów rzecz obowiązkowa, dla tych, którzy wcześniej nie spotkali, koniecznie muszą poznać się z Moodymannem.
winylowych krążkach udowadnia, że revival brzmień zwanych broken beats ma się wyśmienicie, a w miksturze jazzu, soulu, house, afrobeatu wciąż drzemie ogromny potencjał, który warto przekierować na duże sale taneczne.
Ki Oni
You Made It Out Of The Forest Alive (Atlantic Rhythms)
Oh Sees
Face Stabber (Castle Face)
EVM128 Input vol. I
(Studio Rockers) Pomysł prosty, a ile w nim siły. Zrób bit, daj go komuś, żeby on dodał coś od siebie, dograł, zmiksował, zaśpiewał i stwórzmy to razem. Na taki pomysł wpadli producenci EVM128 i James Rudi, wielbiciele future soulu i broken beatów z UK. Jako że mają spore grono znajomych zafascynowanych muzyką, na albumie znaleźli się artyści rodem z Zimbabwe, Londynu, Bristolu i Tokio. Do zadania podeszli z pełną powagą i wyczuciem, obdarzając projekt swoją osobowością i muzycznym talentem. Album wydany na dwóch
Moja ulubiona formacja zajmująca się psychodelicznymi odmianami rocka alternatywnego nie zawodzi. Kieruje tym razem swe inspiracje ku formacjom typu Hawkwind, w której to przed laty niejaki Lemmy Kilmister stawiał pierwsze muzyczne kroki, zapoznając się zapewne również z wieloma odurzającymi substancjami. Co więc możemy dostać od zasłużonych Oh Sees, tak jaskrawo nakreślających swoje odniesienia? Długie, powłóczyste numery, w których Hendrix zgrabnie miksuje się z Can, surf z garażowym rockiem, Zappa z Black Sabbath, blues z heavy metalem, a nad wszystkim opiekę sprawuje bezbrzeżny kosmos. Najdłuższy numer trwa 20 minut, średnia długość pojedynczych kawałków to 6-8 minut, nie jest to więc rzecz dla amatorów, ale wytrawnych chroników, dla których metal nie skończył się na „Kill ‘Em All”.
Waszyngtońska wytwórnia specjalizuje się w wydawaniu przede wszystkim mocno limitowanych kaset, choć na szczęście na Bandcampie udostępnia całą swą ofertę. W katalogu posiada przede wszystkim formacje specjalizujące się w projektowaniu nowoczesnych, głębokich dźwięków, na przecięciu ambientowych wstęg i subbasów rodem z dub techno. Czterech długich produkcji Chucka Soo-Hoo, znanego jako Ki Oni powinno słuchać się późno w nocy w bardzo przyjaznym otoczeniu. Kiedy czerń wita się z pierwszymi promieniami słońca, tego rodzaju dźwięki mają siłę by regenerować ciało po wyczerpującym klubowym wysiłku. Potrafią zawładnąć duszą i wprowadzić w trans, dzięki któremu staniemy na nogi za dnia, by znów cieszyć się życiem. Nic dziwnego, że ta ożywcza moc płynie z oszczędnych podkładów Ki Oni. Wszak Los Angeles jako miejsce pracy zobowiązuje. Nieustający kontakt ze słonecznymi promieniami, nawet z najbardziej ponurego detroit techno zrobiłby skoczny, hedonistyczny numer.
| MUZYKA |
by Milena Milewska (Radio Szczecin)
PJ Morton PAUL
(Morton/EMPIRE) Im więcej radiowych hitów na koncie Maroon 5, tym bardziej ich klawiszowiec wsiąka w świat klasycznego soulu. Na co dzień PJ Morton gra koncerty dla tłumów, a po godzinach siada do własnych kompozycji, które znacznie lepiej sprawdziłyby się w klimatycznym klubie. Przenoszenie się ze świata popu do spokojnej, soulowej niszy jest dość nietypowym zjawiskiem i pewnie też niemałym kontrastem. Morton zaczął tym jednak zdobywać coraz większy rozgłos, gdyż w ostatnim czasie dorobił się sześciu nominacji do Grammy (w tym jednej nagrody). I tak, pomimo pomysłów na zakończenie kariery, prezentuje ważny dla siebie materiał. Z jednej strony to powrót do domu - PJ oświadczył, że chyba już nigdy nie wyprowadzi się z Nowego Orleanu - na płycie podejmuje więc kilka tematów istotnych dla tamtejszej społeczności. Wraca także do swojego prawdziwego imienia, tytułując nim krążek, co można uznać za podkreślenie tego, jak mocno czuje się tu sobą. To dobre samopoczucie bywa zaraźliwe (np. w „KID AGAIN”), a często Morton daje też swoją muzyką dużo ciepła - szczególnie duetami nagranymi z Jazmine Sullivan i JoJo. Jeśli od współczesnych przebojów wolicie uczuciowość i prostolinijność kompozycji sprzed kilku dekad, to „PAUL” powinien trafić w Wasze emocje.
Blood Orange Angel’s Pulse (Domino) Przy swoim poprzednim materiale Dev Hynes mówił, że zbiera rożne myśli, cytaty i słowa w notesie tym razem wydał mixtape, którego brzmienie przypomina właśnie zbiór
luźnych notatek. „I Wanna C U”, czy „Something to Do” trudno nawet nazywać utworami - to minutowe kompozycje, z których mogłyby powstać pełne nagrania. Jednak Blood Orange nie szuka tu zwieńczeń - sam powiedział o jednym z kawałków, że ma on już kilka wersji, a może będzie miał i kolejną. Artysta chciał zaprezentować wszystko w trakcie tworzenia, przed szlifowaniem i produkcyjnym wygładzaniem. I tak zarysował się epilog do czwartej płyty muzyka „Negro Swan” - epilog o brzmieniu „ciąg dalszy nastąpi”. Ale „Angel’s Pulse” to też przypomnienie, że Dev ciągle tu jest - notuje kolejne teksty, nagrywa zwrotki. A skoro potrafi skłonić do refleksji samymi szkicami, to widoki na następny krążek wydają się dość pozytywne.
jest tu wiele ze starego, dobrego Chance’a - nostalgiczne „Do You Remember”, housowe „Ballin Flossin”, czy „Handsome” z tekstem, przy którym ciężko się nie uśmiechnąć (jednocześnie bujając się do rytmu). Chance żongluje tyloma gatunkami, że trudno by każde rozdanie trafiło we wszystkie gusta. Z drugiej strony - przy dwudziestu dwóch kawałkach na pewno każdy wybierze kilka takich, które pozwolą w spokoju doczekać do kolejnego albumu.
to Chali nagrywał pierwszy krążek z Jurassic 5. „Adventures...” to solidna nawijka na klasycznych podkładach z kilkoma gośćmi, wśród których prawdziwą wisienką na torcie są refreny Omara i Skye z Morcheeby. Jeśli tęskno Wam do dobrego oldskulu, to Chali 2na i Krafty Kuts mogą wypełnić tę lukę.
Snoh Aalegra
Ugh, those feels again (AWAL & ARTium Recordings)
Chance the Rapper The Big Day
(Chance the Rapper LLC) W marcu ślub - w lipcu płyta. Te wydarzenia zazwyczaj nie pozostają w związku przyczynowo-skutkowym, ale nie u Chance’a, gdyż ślub i małżeństwo są głównymi tematami jego debiutanckiego albumu. Przez ostatnie kilka lat raper zdążył stać się mistrzem kreatywnych połączeń gospel z funkiem i rapem - jego mixtape’y tryskały świeżością, elokwencją i sporą dozą szaleństwa. Oczekiwałam więc krążka, który od pierwszych nut będzie porywać, podkręcając tempo z każdym kolejnym kawałkiem. To trochę tak, jakby spodziewało się emocjonującej i spontanicznej górskiej wycieczki, a dostało przydługie wczasy nad morzem. Niby ładne widoki, niezła zabawa, ale jednak przydałoby się coś jeszcze. Może gdyby materiał był krótszy, łatwiej byłoby skondensować te najlepsze momenty (osiemdziesiąt minut to bardzo długi dystans). Ale nadal
Chali 2na & Krafty Kuts
Adventures of a Reluctant Superhero (Manphibian Music) Spotkałam się kiedyś ze stwierdzeniem, że współczesne pokolenie sprawiło, że gatunki muzyczne w tradycyjnym rozumieniu przestają istnieć. Coś jest na rzeczy - już sam hip-hop od funkowych sampli zawędrował do trapu. Ciężko przewidzieć, co będzie dalej, ale jedno jest pewne - gdzieś tam ciągle czuwają ci, którzy współtworzyli historię rapu i nadal mają sporo do powiedzenia. Chali 2na dysponuje jednym z najbardziej charakterystycznych głosów w hip-hopie, a słuchanie tego wokalu w nowych kawałkach to przede wszystkim wielka przyjemność. W moment przenosimy się do końcówki lat 90., kiedy
Dwa lata temu wydała przepięknie zaśpiewaną płytę „Feels”, a drugim krążkiem nawiązała do tytułu debiutu, dając nam od razu znać, że ciągle nie może się pozbyć tych uczuć. Ale czemu miałaby nawet próbować, gdy potrafi je wyrażać z taką gracją i wrażliwością. „Ugh, those feels again” to album „porozstaniowy”, gdzie Snoh po rozliczeniu się z toksycznym związkiem, maluje wszystkie odcienie niepewności kolejnej relacji. Znajdująca się gdzieś między starym, a nowym związkiem - wokalistka porusza się też między tym, co stare i nowe w muzyce. Jest więc hołd dla Steviego Wondera i zmysłowe „Toronto” odśpiewane w Prince’owym stylu - wszystko okraszone neo soulowymi zagraniami Badu, czy sensualnością Brandy. I o ile Aalegra nie omija wszechobecnych inspiracji, tak po raz pierwszy unika duetów. Artystka ma na koncie kilka świetnych kawałków z raperami (Common, Vince Staples), jednak tu cały album prowadzi wyłącznie z własnej perspektywy. „Nadal jestem tą uczuciową, smutną dziewczyną z pasją, ale tym razem smutną dziewczyną pełną nadziei” - powiedziała Snoh, najlepiej podsumowując emocje, jakie znajdziemy na płycie. Dodałabym do tego jeszcze tęsknotę za czymś prawdziwym. I wyszła z tego prawdziwa, uczuciowa i szczera muzyka. Takiej nigdy za wiele.
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 09/2019
39
| SZTUKA |
W drodze do zrozumienia Od 19 września w szczecińskiej Trafostacji będzie prezentowany projekt „States of Matter” Maćka Chodzińskiego z udziałem BNNT, Konrada Smoleńskiego i Daniela Szweda. To jedna z niewielu okazji, by zgłębić granice między sztuką a nauką i sięgnąć sensu istnienia życia. PYTAŁA AGATA MAKSYMIUK / FOTO MICHAŁ SZYMOŃCZYK
„States of Matter” to projekt badający mechanizmy i sposoby ułożenia cząsteczek w przyrodzie. Gdzie w takim razie kończy się nauka a zaczyna sztuka? Maciek Chodziński: Sztuka zaczyna się tam, gdzie kończą się naukowe ustalenia, a pojawiają się wartościowania i refleksje na temat tych ustaleń. W tym sensie sztuka bliższa jest filozofii, niż naukom ścisłym. Kolejnym elementem specyficznym dla sztuki jest dbałość o formę. W działalności naukowej forma podania danej treści jest często drugorzędna. Natomiast w sztuce jest kluczowa - służy do wywołania określonego wrażenia, wzmocnienia komunikatu, forma wypowiedzi jest mocno związana z jej treścią. W Pana manifeście, który jest częścią projektu, czytamy, że „życie jest chemicznie skazane na powstanie” czy też, że „poprzez nasze oczy wszechświat widzi swój koszmar”. Nie dość, że nie mamy wpływu na życie, to w dodatku na nie nie zasłużyliśmy? M.Ch.: Nie zgodzę się z tezą, że nie mamy wpływu na życie. Proponuję spojrzeć na to z dwóch stron: rozpatrując zagadnienie jakości życia i ilości życia. Po pierwsze mamy więc pewien ograniczony wpływ na jakość życia – zarówno swojego jak i istot, z którymi wchodzimy w relacje. Wkraczamy tu w sferę moralności, empatii, humanizmu. To zagadnienia dość oczywiste, ale w praktyce kluczowe – w końcu chodzi tu o próby unikania odczuwania jak i zadawania cierpienia. Sprawa się komplikuje, więc robi się ciekawsza, kiedy rozpatrujemy problematykę ilości życia. Pomijam tu kwestię śmierci, gdyż jest to temat dość znany i istnieje powszechna zgoda, że śmierć jest złem. W swojej twórczości staram się zwrócić uwagę na temat o wiele mniej dyskutowany – temat rozpoczynania życia. Nikt z nas nie miał wpływu na to, że się urodził. Mamy za to pełną kontrolę nad tym, czy będziemy się rozmnażać. Trudno o większy wpływ na czyjeś życie niż jego stworzenie. W tym kontekście faktycznie nie zasłużyliśmy na życie – nikt nie zasłużył na choroby, ból i śmierć, których można przecież uniknąć.
40
| SZTUKA |
Na co zatem powinniśmy się przygotować, przychodząc na Pana wernisaż w szczecińskiej Trafostacji? Instalacji nawiązującej do eksperymentów naukowych lub raczej fenomenologicznej analizy, inspirowanej Heideggerem czy Schopenhauerem? M.Ch.: Eksperymentów naukowych na wystawie nie będzie. Instalacja, którą przygotowujemy razem z Konradem Smoleńskim będzie raczej wizualno-dźwiękową interpretacją fundamentalnych prawd naukowych. Jak wiemy, wszystko składa się z cząsteczek elementarnych, które w różnych warunkach fizycznych łączą się w rozmaite struktury i formy. Tradycyjny podział stanów skupienia materii to stan gazowy, ciekły i stały. W moich instalacjach zwykle sięgam po kryształy, jako przykłady ciała stałego o dość złożonej strukturze. Z jednej strony reprezentują one zimną, szlachetną i nieożywioną materię. Z drugiej strony ich złożona struktura i niektóre cechy kryształów (np. zdolność do replikowania się według określonych wzorców) jest zapowiedzią stanu ożywionego. Jestem przekonany, że powstawanie życia we wszechświecie jest w większym stopniu nieuniknione, niż się nam wydaje i wynika z praw przyrody. Zatem punktem wyjścia dla projektu „States of Matter” jest fakt, że materia może istnieć w różnych stanach. Pewnym naddatkiem jest teza, która nie jest ściśle naukowa, że jednym ze stanów skupienia materii jest życie. Jeszcze kolejnym – moje głębokie przekonanie, że ten stan rzeczy jest zły. Skąd wzięła się w Panu fascynacja tym zakresem tematycznym?
M.Ch.: To nie tyle fascynacja tematem, co jego wybór. Uprawianie sztuki to taka forma aktywności, o którą nikt nie prosi i jej nie oczekuje – to sfera wolności, w której można zrobić wszystko. A skoro mogę mówić o czym chcę, to wybieram mówienie o tematach, które są dla mnie najważniejsze. Interesują mnie zagadnienia uniwersalne i ostateczne. Za pomocą istot świadomych, do których należymy, wszechświat jest zdolny do namysłu nad samym sobą. Ten fakt mnie fascynuje, ale przede wszystkim odrzuca. Wszechświat ma się świetnie bez tego elementu świadomości – w końcu ogromna większość bytu to po prostu nieożywiona materia i energia, która cyklicznie drga i wiruje nie zważając na przeżycia przerośniętych układów nerwowych, które to obserwują. Niemniej jednak, skoro już tu jestem to chciałbym przed śmiercią jak najwięcej zrozumieć i się do tej wiedzy ustosunkować – zarówno w życiu prywatnym jak i w sferze publicznej poprzez moją działalność artystyczną. Na jakim etapie przygotowań wystawy jest Pan obecnie? M.Ch.: Wystawę przygotowujemy w większym zespole i z wielu elementów – obiektów, świateł, dźwięku, projekcji. Większość z tych elementów jest już gotowa, ale kluczowe będą ostatnie dni przed wystawą, kiedy będziemy je spinać w spójną całość. Zapraszamy na sprawdzenie efektów naszej pracy od 19 września w szczecińskim TRAFO.
| TEATR |
Koniec wakacji „Wszystko jest dobrze, jesteśmy szczęśliwi” ale czy na pewno? Odpowiedź na to pytanie będzie można znaleźć 27 września na deskach Teatru Współczesnego w Szczecinie, podczas premiery sztuki Maliny Prześlugi. Tymczasem rozmawiamy z Natalią Sołtysik, reżyserką spektaklu. ROZMAWIAŁA AGATA MAKSYMIUK FOTO ANNA CZARNOTA
Społeczeństwo staje się coraz bogatsze, na świat przychodzą kolejne pokolenia, dla których wojna, zamknięte granice, głód czy kłopoty z tożsamością narodową są znane jedynie z filmów i lekcji historii. Czy to oznacza, że możemy nazywać się „szczęśliwymi”? - Trudno odpowiedzieć na to pytanie nie odwołując się do polityki. Znowu w Polsce zaczynamy walczyć o wolność. Wszystko jest też kwestią definicji „szczęścia”. Jasne, że życie w świecie, gdzie wojna jest wszędzie - tylko nie u nas, jest niebywale komfortowe. Do tego względny finansowy spokój, przewidywalność sytuacji, opieka socjalna... Zastanawiam się tylko czy te elementy nie służą uśpieniu? Czy nie zaczynamy śnić cudzego snu? Demokracja też rodzi rodzi potwory. Wiemy już, że złudzeniem jest myślenie, że to co się dzieje poza granicami naszego kraju nas nie dotyczy. Przyszedł moment kiedy, moim zdaniem, powinniśmy zacząć brać odpowiedzialność za ten bliski i ten pozornie daleki świat. Bo nie unikniemy konfrontacji. Przytoczę krótką historię - znajoma mojej mamy pojechała na wycieczkę do Tajlandii. Po kilku dniach podróży turyści postanowili wynająć nieco droższy hotel z dala od „brzydkich” przedmieść i slumsów. Z hotelu rozciągał się widok na bajeczną plażę. Rano obudził ich hałas. Kiedy wyszli na balkon, zobaczyli hałdy śmieci wyrzuconych nocą przez morze. Grupa mężczyzn usuwała te śmieci jeszcze przez kilka dni. Koniec wakacji. Czyli na czym polega - jak napisała Malina Prześluga -
42
bycie tak szczęśliwym, że człowiek nie wie co zrobić z własnym życiem? Czy tzw. pokolenie Y, dla, którego liczą się głównie bogactwo i sława można podciągnąć pod właśnie taki stan? Młodzi ludzie wydają się często beztroscy i zagubieni, miewają też niecodzienne pomysły na życie. - Myślę, że Malina Prześluga jest przekorna. Może chodzi jej o lęk przed nudą? Nuda może być groźna. Powinniśmy się ciągle czymś zajmować, żeby nie myśleć. Malina pisze też o tym, że żyjemy jak w mydlanej bańce. Nasze istnienie tutaj jest bardzo bezpieczne – mamy co jeść, gdzie mieszkać, jest nam ciepło. Zostają jeszcze ekstra pieniądze oraz czas wolny, który „trzeba” jakoś spędzić i sprawić by te dodatkowe chwile były produktywne, służyły osobistemu rozwojowi. To trochę mowa o przymusie życia 24/7 i FOMO (ang. Fear of Missing Out, lęk przed pominięciem). Oczywiście pojawiły się już odpowiedzi na te problemy w stylu JOMO (ang. Joy Of Missing Out) lub slow life, ale to wciąż dzieje się to w kręgu „ja” i „moje życie”, „mój scenariusz”, „moje przeżywanie”. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie to, że świat „na zewnątrz” naprawdę wkracza w stan katastrofy, a w każdym razie - radykalnej przemiany. A my? Jesteśmy obok tego. Dlatego, że nasze lodówki są jeszcze pełne. W spektaklu wykorzystano również fragmenty gry symulacyjnej „Przejścia”. Wg. jej założeń uczestnicy mają szansę wczuć się w sytuację bezradności, samotności i alienacji, których doświadczają uchodźcy. Kiedy przeczytałam opis gry pomyślałam - co jest z nami nie tak? Potrzebujemy „gier”, żeby zrozumieć drugiego człowieka? Empatia i tolerancja przestały działać w naszym społeczeństwie? - Niewiem, czy to znaczy, że coś jest nie tak. Paradoksalnie niedawno Polska awansowała do grona 25. najbardziej rozwiniętych światowych gospodarek i rzeczywiście dla osób z pokolenia Y czy Z – „wojna” czy „katastrofa” to pojęcie z dziedziny „kultura i rozrywka” ewentualnie - „media”. Oni na co dzień siedzą w wirtualu i toczą tam swoje wojny, które - jak wiemy - też potrafią być bardzo bezwzględne. Ale w sytuacji, która podwarzyłaby ich materialny komfort, myślę, że mieliby prawdziwy kłopot. Mój wujek, który przeżył II wojnę, spytał ostatnio grupę młodzieży, co zrobiliby, gdyby jutro w Polsce wybuchła wojna. Sytuacja zamkniętych sklepów czy braku dostępu do sieci kompletnie ich przerosła. Wyobraźnia nie była w stanie wygenerować żadych startegii. Milczeli. Wierzę, że formuła gry jest szansą na dotarcie do pewnych emocji i przeżyć młodych ludzi, które inaczej trudno byłoby im opowiedzieć. Najwidoczniej – żeby uwierzyć – potrzebują dotknąć. I – nieważne jak – ale dobrze, że to się dzieje. Empatia działa, tylko trzeba umieć ją wydobyć.
Dlaczego w ogóle zdecydowała się Pani na reżyserię sztuki Maliny Prześlugi? - Uważam, że tekst Maliny, choć trudny i niejednoznaczny w formie jest bardzo klarowny treściowo, a także ciekawie nazywa jakiś dziwny stan „pomiędzy”, w którym się znaleźliśmy. Z jednej strony osiągnęliśmy stabilizację i dobrobyt, z drugiej doświadczamy rozpadu dotychczasowego świata. Przy tym nie czujemy się złymi ludźmi i chcemy mieć prawo do własnego szczęścia. Niestety to archaizm. Wszystkie sprawy, które tak uporczywie staramy się ignorować dotyczą nas bardziej, niż nam się zdaje. Migracje dopiero się zaczęły. Pojawiają się pytania - co zrobić z tym, że jest mi wygodnie? Co zrobić z tym, że zupełnie niedaleko ludzie tracą wygodę, tracą domy i rodziny i wędrują przez świat w poszukiwaniu poczucia bezpieczeństwa? Co zrobić z faktem, że kiedy ja oglądam trzeci sezon kultowego serialu, oni dryfują piąty tydzień na pontonie. Czy mam jakikolwiek wpływ? Kto jest za to odpowiedzialny? Dramat „Wszystko jest dobrze, jesteśmy szczęśliwi” stawia nas w niewygodnej sytuacji, bo musimy usłyszeć te pytania. Wzięłam tekst Prześlugi, bo potrzebowałam sobie na nie odpowiedzieć. A jaka była Pani pierwsza myśl czy reakcja po przeczytaniu tekstu? - Nic nie rozumiem...(śmiech) Pytam o to, bo opis spektaklu pozostawia w odbiorcy sporą konsternację. W Google naprawdę można znaleźć zdjęcia kur w swetrach (a nawet książkę z poradami jak je zrobić), są też tabletki z brokatem do kupy i opisy wychowania bez pieluch. Jaką funkcję ma ta sztuka co ma nam, odbiorcom zrobić? - Malina próbuje uchwycić kondycję współczesnego człowieka z pozycji pewnego dystansu – sytuując teraźniejszość w niedalekiej przeszłości. To jest trochę ironiczne, ale stwarza też szansę na chłodniejszy, bardziej krytyczny ogląd samego siebie. Autorka zresztą manipuluje potem tą perspektywą i zapominamy, gdzie właściwie jesteśmy. Trudno odróżnić, co jest umownością, a co prawdą. Przeżycie i zmyślenie są równie dotkliwe. Co sztuka ma zrobić? Uwieść, a potem zniszczyć. W tym uwodzeniu, co było dla Pani najtrudniejsze podczas przygotowań spektaklu? - Stworzenie założenia, które usprawiedliwiłoby świat zbudowany przez nas: mnie, aktorów, scenografkę, kompozytora. Jak już mówiłam, tekst Prześlugi jest bardzo otwarty, można opowiedzieć go na wiele sposobów. Musiałam silnie trzymać się przyjętego założenia i czasami go bronić. Nawet przed samą sobą.
| MUZYKA |
Droga na światowy rynek jazzu wiedzie przez Szczecin Keyon Harrold & Sylwester Ostrowski z Culture Revolution wraz z gwiazdą Lizz Wright oraz Marcin Wasilewski Trio wystąpią podczas Jazz Forum Showcase powered by Szczecin Jazz. Jednak to nie ich koncerty będą najważniejsze, a występy młodych jazzmanów, którzy wezmą udział w przesłuchaniach i otrzymają szansę wejścia na zagraniczny rynek. To pierwsze takie wydarzenie w Polsce. O szczegóły zapytaliśmy Asię Pieczykolan, pomysłodawczynię i organizatorkę z magazynu Jazz Forum ROZMAWIAŁA AGATA MAKSYMIUK FOTO SISI CECYLIA NA ZDJĘCIU: ASIA PIECZYKOLAN
44
Jazz Forum Showcase po raz pierwszy odbędzie się w Szczecinie. Aż się prosi, żeby zapytać, dlaczego dopiero teraz? - Wydarzenie odbywało się wcześniej w Warszawie w ramach targów muzycznych Agory „Co jest Grane”. Celem imprezy było wypromowanie jazzu wśród ludzi, którzy jazzu na co dzień nie słuchają. Impreza dotyczyła polskiego rynku, a mi chodziła po głowie inicjatywa, na większą skalę. Taka, która pomogłaby wyjść naszym muzykom za granicę. Wiem, że w pewnym momencie kariery wielu z nich dochodzi do „ściany”. W naszym kraju nie ma odrębnej imprezy jazzowej, która by im to ułatwiła. Zaczęłam szukać idealnego partnera do stworzenia takiego wydarzenia. Wydarzenia, na które zaprosimy zagraniczne agencje bookingowe, festiwale, wydawnictwa muzyczne i dziennikarzy. Takiego partnera udało mi się znaleźć właśnie w Szczecinie. W ten sposób trzecia edycja imprezy odbędzie się pod nazwą Jazz Forum Showcase powered by Szczecin Jazz. Tworzymy ją od podstaw razem ze Szczecin Jazz, Szczecińską Agencją Artystyczną, Miastem Szczecin i Instytutem Adama Mickiewicza.
Wydarzenie dzieli się na dwie części. W pierwszej, na scenie pojawi się 8 młodych, polskich zespołów, wyłonionych z aż 80., które się zgłosiły. Powiedz proszę - jak realnie te występy przełożą się na ich dalszą karierę? Na co mogą liczyć? - Przede wszystkim na nawiązanie kontaktów z przedstawicielami agencji bookingowych, na kontakt z promotorami, którzy widzieliby ich na swoich festiwalach i na wspólną artystyczną wymianę doświadczeń. Będzie to okazja do zaprezentowania się przed wieloma wspaniałymi osobami. Zdradzę, że zaprosiliśmy do współpracy m.in. internetowe radio Worldwide FM z Londynu, którego założycielem i właścicielem jest Gilles Peterson, jeden z najbardziej znanych i cenionych dziennikarzy muzycznych na świecie. W ramach współpracy showcase’owej, koncerty będą streamingowane na żywo na antenie tego radia. Zespoły prezentują bardzo wysoki poziom, ale ostatecznie to od nich samych zależy, jak wykorzystają zdobytą wiedzę, kontakty i możliwości, jakie daje im takie wydarzenie
| MUZYKA | Wybór artystów na pewno nie należał do łatwych. Jakie elementy wzięliście pod uwagę? Ciekawi mnie też kwestia równouprawnienia: czy jazzmanki mogły liczyć na szczególne względy? - Nie wybieraliśmy zespołów przez pryzmat płci, a przez pryzmat ich gotowości na „eksport”. Staraliśmy się dociec czy oprócz tego, że doskonale radzą sobie na scenie, potrafią poradzić sobie w kwestiach biznesowych. Ważne były dla nas choćby takie podstawy, jak - prowadzenie strony internetowej, obecność w mediach społecznościowych, aktualizacja informacji, w tym aktualizacja informacji w języku angielskim. Nawet taka banalna sprawa jak dysponowanie profesjonalną sesją zdjęciową, była dla nas ważna. Część muzyczna stanowiła 70 proc. naszej oceny, a część biznesowa 30. Wśród wyłonionych muzyków mamy rodzynkę, jest nią Kasia Pietrzko. Myślę, że w kolejnych edycjach, w ciągu 2 - 3 lat, kobiet na naszej scenie będzie więcej. Z moich obserwacji wynika, że w Polsce nadchodzi fala kobiecego jazzu. Panie wkrótce będą znacznie bardziej widoczne. Zapewne o wielu podobnych progno-
zach będzie można posłuchać podczas drugiej części Jazz Forum Showcase. Zaplanowaliście wykłady, panele dyskusyjne i warsztaty. Brzmi to trochę jak opis zajęć uniwersyteckich, czego w rzeczywistości powinniśmy się spodziewać? - Układając plan konferencji staraliśmy się jak najbardziej wykorzystać wieloletnie doświadczenie promotorów z zagranicy. Jednym z kluczowych elementów jest spotkanie pod hasłem „What not to do”, czyli 10 najbardziej irytujących rzeczy, które robią młodzi muzycy na początku kariery. Osoby zarządzające festiwalami, przedstawiciele agencji bookingowych czy już doświadczeni muzycy podzielą się swoimi doświadczeniami. Zaplanowaliśmy też warsztaty w pigułce z Agatą Etmanowicz trenerem kultury i Magdą Chołyst, certyfikowanym art coachem. Uczestnicy dowiedzą się na nich, jak budować publiczność w Polsce i za granicą, a także czym różni się publiczność online od offline. Odbędą się też prezentacje finałowej ósemki zespołów. Ale nie będą to prezentacje muzyczne. Chcemy wyciągnąć ich ze strefy komfortu i chcemy, żeby zaprezentowali się bez użycia instrumentów.
Został nam do omówienia jeszcze wisienka na torcie, czyli koncert: Marcin Wasilewski Trio, Culture Revolution i Lizz Wright. Czy udział tych artystów ma szczególne znaczenie dla całego projektu? - Ich koncerty będą zwieńczeniem 3 dni Jazz Forum Showcase. Występ Marcina Wasilewskiego będzie miał też wymiar symboliczny. W tym roku jego Trio świętuje 25-lecie istnienia. Poza tym Marcin, to jeden z najwybitniejszych muzyków w Polsce i członek naszego showcase’owego jury. Jeśli chodzi o Lizz, to gwiazda światowego formatu. W ubiegłym roku miałam okazję ją poznać i jestem przekonana, że jej występ będzie bardzo inspirujący. Obecność Culture Revolution również nie jest przypadkowa. Sylwester jest nieodłączną częścią naszego projektu, bardzo mocno nam zaufał. To dzięki niemu całe przedsięwzięcie może dojść do skutku właśnie w Szczecinie. Do tego jest świetnym muzykiem i świetnym biznesmenem – m.in. dlatego tak dobrze rozumie potrzebę tworzenia tego typu przedsięwzięć. Będzie można się o tym przekonać już 1 - 3 października.
| ROZMOWA MIESIĄCA |
Polityka wyciągnęła nas z domów Każdy z nas ma granice, których przekroczyć nie wolno. Kiedy ktoś je przekroczy, możemy eksplodować, stać się wulkanem pozytywnej lub negatywnej energii. O przekraczaniu granic i konsekwencjach rozmawiamy z Ingą Iwasiów, szczecińską pisarką. AUTOR MAŁGORZATA KLIMCZAK / FOTO SEBASTIAN WOŁOSZ
We wrześniu ukaże się Pani nowa książka „Kroniki oporu i miłości”. Do tej pory skupiała się Pani na życiu osobistym bohaterów, w nowej książce bohaterowie mocno wchodzą w przestrzeń publiczną. - Okładka sporo mówi o tej powieści – wydawca „Świat Książki” wykorzystał zdjęcie z protestu, by zaakcentować, że znana nam wszystkim rzeczywistość społeczna będzie tu odgrywać sporą rolę. Mówię o tej powieści jako „napisanej na barykadzie”. W zamierzoną historię wdzierała się polityka. Wychodziłam na demonstrację i wracałam z nowymi pomysłami. Słuchałam wiadomości i już wiedziałam, że fikcja blednie. Rzeczywistość domagała się uwzględnienia, rozrywała nie tylko ciąg zdarzeń, ale przede wszystkim sposób pisania i konstrukcję. Nic się nie wydawało adekwatne. Potrzebowałam eksperymentu. Stąd tytuł „Kroniki oporu i miłości”, bo myślałam o tej powieści nie tylko jako o kronikach pisanych przez samą bohaterkę, ale też pisanych przeze mnie w reakcji na to, co dzieje się wokół. A wokół dzieje się dużo w ostatnich latach. Wiele osób wyszło na barykady, choć pewnie nie przypuszczali, że kiedyś będą musieli czy chcieli to zrobić. - Wychodzenie i zajmowanie stanowiska jest najważniejszym, co się nam przydarzyło. Wiele o nas mówi jako o społeczności zdolnej do mobilizacji, współpracy, oporu. Tak wielu z nas znajdowało znajomych na „placach protestu”, odnawiały się więzi. Często mówimy o podziałach, którym podlegamy, o różnicach, a zapominamy o więziach. Angażowaliśmy się bez reszty. Ulegaliśmy wielkim emocjom. Byliśmy razem. Wydało mi się, że to trzeba jakoś zapisać. Nie chciałam stworzyć książki reporterskiej, która wprost oddawałaby wydarzenia, portretowała znane osoby, tylko przetrawić naturę rzeczy przez pomysły fabularne, przez hipotezy dotyczące bohaterów. Kim były stojące na placu Solidarności w Szczecinie, na wielu innych placach, kobiety? Czy zmieniły coś wokół siebie? Która z nich mogłaby zostać liderką, posłanką, prezydentką? Czy jednym z tych pytań jest: czy muszę zabierać głos, kiedy dzieją się ważne społecznie sprawy? Bo niektórzy oglądają obrazki w telewizji i nic ich nie rusza, a inni jednak wycho-
46
dzą na te barykady. - To prawda. Osoby, które do pewnego momentu mówią: to mnie nie interesuje, nie angażuję się w politykę, jednak któregoś dnia wychodzą na ulicę. Tak było z nauczycielami. Wiele i wielu z nich nie miało wcześniej potrzeby brania udziału na przykład w czarnym proteście czy w protestach w obronie sądów. Nie brali też udziału w manifestacjach prawicowych czy religijnych (pamiętajmy, że w miastach powstało kilka „scen” i także obrońcy wiary oraz zwolennicy dobrej zmiany wychodzą na ulice). Nie angażowali się po żadnej ze stron, aż…. polityka do nich przyszła i wyciągnęła ich z domów. Żyjemy w czasach, w których na każdego przychodzi odpowiedni moment i każdy, prędzej czy później, odpowiada sobie na pytanie, czy chce się angażować. Ja także jako kobieta należąca do grupy pozbawianej praw, przedstawicielka mniejszości spychanej na margines i oskarżanej o niepopełnione czyny, ale też przeciwniczka przemocy, opozycjonista oburzony zaprzepaszczaniem dorobku demokracji. Mówimy: na protesty nie przychodzi młodzież, a potem spotykamy młodych ludzi podczas Parady Równości. Na wiecach można zobaczyć ludzi w różnym wieku, zjednoczonych pod różnymi sztandarami lub bez żadnego sztandaru. Można powiedzieć, że to ożywienie, ta pozytywna odpowiedź na pytanie, czy chcę się angażować, idzie jak lawina, zgarnia nas wszystkich w ostatnich latach. Ale zobaczyliśmy też ciemną stronę naszego społeczeństwa, czyli brak umiejętności prowadzenia dialogu. - Kiedy w grę wchodzą emocje, kulturalny dialog przestaje być sposobem komunikowania się. To oczywiste. Emocje stały się podstawowym paliwem. Nie analizujemy, tylko wybuchamy. Ja widzę w tym złe i dobre strony, bo wybuchamy tam, gdzie należy, gdzie trzeba stawić opór, ale oczywiście wybuchamy także agresją tam, gdzie w grę wchodzą negatywne emocje. Wybuchamy z miłości i z nienawiści. Jest wyraźna różnica między protestem w obronie praw a manifestacją przeciwko ludziom. Nie ma symetrii, ale w ogóle, co bardzo ciekawe, żyjemy w czasach wielkich spektakli ulicznych, wyrażamy poglądy ma ulicach, w marszach, posługując się hasłami. Robimy z ulicy wielką scenę, z której bezpośrednią transmisję prowadzą media. Fascynuje mnie trwa-
| ROZMOWA MIESIĄCA |
łość tych sposobów komunikowania poglądów i ich współczesna forma. Chcę zrozumieć zarówno tę formę, jak i kierujące aktorami pobudki, a przede wszystkim rodzaj polityki, uprawianej w taki sposób. To zadanie dla pisarki. Odebranie chleba tym, którzy nami zarządzają i zarządzają naszymi emocjami, by osiągać swoje cele. Odzyskanie naszych protestów. Rozbrojenie bomb depresji, która przychodzi, gdy świat się nie zmienia. Pisząc, przebywałam w wirze. Zawsze zostaje naddatek. Moje własne odczucia i pytania wywoływane sytuacją polityczną. Sprzeczności między nadzieją a chłodnym osądem.
czy jakiejś dobrze zorganizowanej przestrzeni wspólnej. Należy raczej grodzić osiedla i budować luksusowe kluby dla wybranych niż przedszkola. A jednocześnie, przyłączając się późno do zachodniego świata, staliśmy się hiperkonsumentami, dla których najważniejsze jest posiadanie, branie, prestiż. Budujemy zasoby nie tylko tych ściśle materialnych dóbr, ale też wrażeń, uczuć, przyjemności, komunikatów, filmów. Chciałabym powiedzieć: książek, ale, niestety, na tej liście książki zajmują bardzo odległą pozycję. Konsumując i interesując się sobą, nie mamy potrzeby angażowania się. Do czasu.
Bohaterowie Pani nowej książki też będą się borykać z tymi wszystkimi emocjami? - Nie przedstawiam w perspektywie reporterskiej naszej sceny politycznej, więc nie będzie tam można rozpoznać walczących z sobą, jak sami o sobie w ostatnich latach mówiliśmy, plemion czy obozów. Raczej będą to odpryski, sytuacje podobne do tych nam znanych, w których najważniejsze będą decyzje i motywacje głównej bohaterki, która została przeze mnie przedstawiona w obu perspektywach – tej ściśle prywatnej i tej publicznej. W tej ściśle prywatnej bohaterka Kronik… chciałaby zachować prywatność. Chciałaby, żeby nikt nie zaglądał do jej mieszkania. W dzisiejszej rzeczywistości medialnej, kiedy życie prywatne staje się publiczne po to, by dezawuować albo przeciwnie – po to, by wzmacniać wizerunki, to staje się prawie niemożliwe. Obserwowałam efemerycznych liderki czy liderów różnych formacji, którzy się pojawiali nagle i znikali bez wyraźnego powodu. Zastanawiałam się, do jakiego stopnia manipulowanie wizerunkami, wgląd w życie prywatne odciąga naszą uwagę od tego, co jest istotą dobrej polityki. Jak się dajemy uwodzić sprawnym mówcom, a kiedy działają niejawnie nasze uprzedzenia. To w mniejszej skali, ale jednak pytania z gatunku: czy Ameryka była gotowa na Obamę oraz dlaczego nie wybrała Hillary Clinton. Zaczęłam zastanawiać się, co zrobiłaby osoba, która nie chce fotografować się na plakacie wyborczym ze współmałżonkiem. Co zrobiłaby osoba, która nie ma sielankowego życia prywatnego. Co zrobiłaby osoba, której partner lub partnerka nie chce z nią występować w mediach. Kogoś takiego skonstruowałam. Kogoś, kto chciałby chronić swoje życie prywatne, a jednocześnie czuje ciężar odpowiedzialności. Jest z pokolenia ceniącego zaangażowanie obywatelskie, nie potrafi uciec, odciąć się.
Moją uwagę zwrócił też w ostatnich latach duży podział wśród kobiet. Kobiety, które w dniu czarnego protestu ubrały się na czarno, spotykały się z pogardliwymi spojrzeniami innych kobiet. Te protestujące, dla niektórych to były jakieś „one”. Obcy twór. Dlaczego kobiety tak mało się wspierają? - Feminizm od dawna się tym problemem zajmował. Patriarchat dzieli, oddziela, izoluje. Opuszczamy pokoje kobiece i wchodzimy w relacje, które są uzależnione od mężczyzn. Ideą feminizmu od lat 60. było przezwyciężenie tej izolacji, tego naszego bycia najpierw w rodzinie, a później opuszczanie wspólnot dziewczęcych i wchodzenie w patriarchalne układy, w których centrum stoi upragniony mężczyzna, a później dzieci i życie, które im i sobie organizujemy. Jednak kobiety chcą się przyjaźnić z kobietami. Kobiety chcą mieć swój świat. Ostatnio modna jest znów socjobiologia – może ta potrzeba tworzenia kobiecych kręgów odwołuje się do archaicznych czasów, gdy bywałyśmy blisko. Wiele ofert rynkowych jest także adresowanych do kobiet, które chcą się realizować w swoim gronie. Mamy kluby fitness dla kobiet, filmy dla kobiet, książki dla kobiet, kursy dla kobiet. Całą ofertę w kulturze, rozrywce, sporcie, która jest kierowana do nas. Traktowane jesteśmy jako grupa, a nie tylko pojedyncze osoby w rodzinie. Wynikałoby z tego, że wszyscy już zrozumieli, iż istniejemy poza kręgiem rodzinnym, ale może chwilami coś jeszcze szarpie nas do tyłu, każe nam się zachowywać, jakby chodziło o to, żebyśmy zawsze były postrzegane jako grzeczne dziewczynki, a potem kobiety, noszące nazwisko ojca lub męża. Grzeczna kobieta nie będzie chodzić w czarnym proteście, najwyżej kupi karnet na jogę.
A ja zadaję sobie pytanie: dlaczego niektórzy ludzie nie mają takiej potrzeby? - Odpowiedź na tak postawione pytanie jest łatwiejsza niż na pytanie, dlaczego tyle osób z dorobkiem politycznym znika, a zostają, cóż, wytrwali, choć mierni. To się bierze przede wszystkim z utrwalonego narcyzmu konsumpcyjnego, na który wszyscy cierpimy. Narcyzm i konsumpcjonizm można potraktować jako dwie cechy lub uważać, że są komplementarne. Z jednej strony jesteśmy nastawieni na siebie, na prywatny zysk (ekonomiczny i symboliczny) i w związku z tym, jeśli ja sobie organizuję dobre życie, to nie interesują mnie inni ludzie. Na tym także bazuje liberalna polityka, która przez lata wzmacniała w nas przekonanie, że jeśli w gospodarce jest dobrze, a mój biznes idzie świetnie, nie ma się po co domagać zabezpieczeń społecznych
Ja mam problem, kiedy słyszę, że coś jest tylko dla kobiet, bo to nas znowu dzieli. - Współczesna kultura i rynek infantylizują wszystkich. Ja też tego nie lubię, ale mówię o tym, jak o dowodzie na to, że zostało dostrzeżone to grupowe odniesienie. Skoro aż tyle ofert kierowanych jest do kobiet, więc kobiety mogą tworzyć pewne konstelacje towarzyskie, sytuacyjne, które są wspólnotami kobiecymi, a nie wyłącznie rodzinnymi konstelacjami – mąż, żona, dzieci, najbliższa rodzina. Moja bohaterka wspomina czasy, gdy kobiety spotykały się spontanicznie, tworząc pierwsze organizacje, z których wychodziły stopniowo ważne postulaty. Niektóre z form tej podstawowej, spontanicznej samoorganizacji zostały przechwycone przez rynek i stały się biznesem. Chcę jeszcze powiedzieć jedną rzecz o kobietach, które źle reagowały na czarny protest. Proces
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 09/2019
47
| ROZMOWA MIESIĄCA |
naszego emancypowania się jako społeczeństwa jest bardzo dynamiczny i można w nim widzieć przeciwstawne czy kompletnie sprzeczne procesy. Po pierwsze jest tak, że wychodziłyśmy z czarnych protestów i widziałyśmy młodych ludzi siedzących w Galerii Kaskada, niezainteresowanych polityką, spotykałyśmy się z pogardliwymi spojrzeniami. Konfrontowałyśmy się też z kontrmanifestacjami w rodzaju białego marszu. A z drugiej strony podczas czarnego protestu spotykałam koleżanki lub zupełnie obce kobiety, które nie są feministkami, nie były zainteresowane postulatami organizacji kobiecych, ale „teraz już za dużo”, „wszystko poszło za daleko”. Postanowiły walczyć o swoje prawa. To się działo w obie strony. Z jednej strony opór i niechęć do wpisania się protest, a z drugiej strony nie ma znaczenia czy jestem feministką czy nie, czy jestem konserwatywna czy liberalna, bo w punkcie bezwzględny zakaz aborcji kończy się komfort niezaagażowania, a zaczyna traktowanie kobiet jako potencjalnych przestępczyń. Kiedyś usłyszałam rozmowę, w której niezaangażowana kobieta przekonywała, że jej sprawy społeczne nie interesują, a koleżanka jej powiedziała: to może się obudzisz, kiedy aptekarz nie sprzeda ci pigułek antykoncepcyjnych. I ona zaczęła się zastanawiać czy może dojść do takiej sytuacji. - Do wszystkiego może dojść. Wszystkie antyutopie, pokazujące świat zniewolenia, które były tak popularne w ostatnim czasie (zwłaszcza film „Opowieść Podręcznej” na motywach powieści Margaret Atwood) wydają się w zasadzie realistyczne. Tak wiele może się z dnia na dzień zdarzyć sytuacji, o których myślałyśmy, że nigdy nie będą miały miejsca. „Opowieść Podręcznej” pokazuje cienką granicę między radykalizmem religijnym a państwem policyjnym. Kiedy czytam o pierwszych posłankach, które weszły do Sejmu po odzyskaniu niepodległości, mam wrażenie, że przez 100 lat niewiele zmieniło się w podejściu pewnych grup do aktywności czy niezależności kobiet. Kobiety nadal są ośmieszane, krytykowane i robią to te same grupy, które robiły to 100 lat temu. - Pisane prawa kobiet się mocno zmieniły, ale ta podszewka kultury, czyli realizowanie i egzekwowanie równości w różnych dziedzinach, od przyzwolenia na przemoc po sferę ekonomiczną, opiera się na tradycyjnym odruchu dyskryminacyjnym. To pracuje gdzieś w krwiobiegu patriarchatu. Przekonanie, że prawa można obejść, gdyż decyduje „tradycja”. Przykładów jest wiele, np. dzieje akcji #MeToo. Na wierzch wychodzą różne zjawiska, które pozornie należą do sfery obyczajowej. Ale ta sfera warunkuje całość życia kobiet. Gdy zaczynamy słuchać historii opowiadanych przez kobiety, widzimy w jak wielu miejscach swojego życia muszą się borykać z rozmaitymi nierównościami i wykluczeniami. Nawet osoby publiczne, te najgłośniej mówiące, że nie doznały dyskryminacji, są narażone na seksualizujące komentarze i pomijanie ich kompetencji. Działaczki u Romana Dmowskiego miały większe możliwości i były lepiej traktowane niż u Piłsudskiego, który był męskim szowinistą. - Okazuje się, że programowo można być i prorównościowym demokratą, i męskim szowinistą. Szowinizm może dotykać mężczyzn w różnych ugrupowaniach politycznych. Dlatego postulaty feministek są tak irytujące i niewygodne dla wszystkich,
48
klasyfikowane jako „obyczajowe”, podczas gdy dotyczą istoty polityki. To jest strach, że muszą oddać trochę pola?Że kobieta może się okazać równie mądra albo mądrzejsza? - Na pewno strach jest jednym z czynników. Niechęć ustąpienia miejsca na ławce, bądź usunięcia się na tej ławce. Przywileje oddaje się z trudem, a mężczyźni nie zdają sobie na co dzień sprawy z tego, że cieszą się przywilejami. To kobiety wciąż są grupą aspirującą. W związku z tym mężczyznom wydaje się, że ich przewaga w życiu publicznym jest naturalna, że świat jest tak urządzony. Dzięki czarnym protestom czy akcji #MeToo udało nam się coś wywalczyć, zrobić krok do przodu, ale czy uda nam się to utrzymać? - Sądzę, a jest to poparte badaniami socjologicznymi, że nawet jeżeli coś tracimy i robimy mały krok do tyłu, to również robimy krok do przodu. Nie ma już powrotu do sytuacji wcześniejszej. Nawet jeśli rozmawiamy o jakichś procesach, które wydają się procesami konserwowania układów czy procesami odchodzenia od wspólnotowości, braku zainteresowania tym, co społeczne, to jednocześnie widzimy, że coraz więcej osób się wypowiada, angażuje i jest zainteresowanych. Chociaż pesymiści pokazują, że dzieje się bardzo wiele złego i być może zbyt wielkim optymizmem jest stwierdzenie, że, tak czy owak, zwyciężamy. Nowa książka daje nam optymizm na przyszłość? - Niewielki, lecz daje. Zadaję w niej pytanie, kto może stanąć na czele. Mam nadzieję, że mogą też stanąć osoby, które dziś jeszcze z różnych powodów są z tej gry wykluczone. Choćby dlatego, że nie są gotowe wydać się na pastwę opinii publicznej. Nie mają ochoty spowiadać się ze swoich życiorysów. Może także słabe w części swoich dyspozycji, „niemedialne”, „nienowoczesne”. A jednocześnie mają cechy, które pomogłoby zmienić politykę. Czasem tak bywa, że pojawia się ktoś, kto nie spełnia wizerunkowych dogmatów i staje na czele. Jak Ada Colau, burmistrzyni Barcelony, wywodząca się z ruchu sprzeciwu lokatorskiego, powstałego po kryzysie. Ktoś, kogo chcieli wyborcy, wierzący, że „inna polityka jest możliwa”. My w Polsce też dzisiaj czekamy na kogoś takiego. Wypuściłam swoją bohaterkę trochę eksperymentalnie na głębokie wody rzeczywistości, żeby zobaczyć czy utonie. Wszystkie bolesne obciążenia mogą być decydujące, ale nie muszą. Może coś innego zdecyduje o tym, że moja bohaterka stanie na czele. Może człowieczeństwo? - Może człowieczeństwo.
Inga Iwasiów Literaturoznawczyni, krytyczka literacka, poetka i prozaiczka, profesor nauk humanistycznych, pracownik naukowy Uniwersytetu Szczecińskiego. Jest autorką powieści, opowiadań, tomików poetyckich, a przede wszystkim rozlicznych rozpraw i esejów, w których zajmuje się literaturą polską XX i XXI wieku ze stanowiska krytyki feministycznej. Publikowała m.in. na łamach „Kresów”, „Nowych książek”, „Tekstów drugich”, „FA-artu”, „Borussii”, „Pamiętnika Literackiego”. W 2010 roku została uhonorowana tytułem ambasadorki Szczecina.
#prezentacja
Drewno w kolorach tęczy
| WNĘTRZA |
#prezentacja
#prezentacja
| WNĘTRZA |
Daj się zaskoczyć tak powstają IDEALNE WNĘTRZA Na rynku działa już od 11 lat, podczas których przygotowała ponad 400 projektów wnętrz. Jest stałą bywalczynią Biennale w Wenecji czy targów w Mediolanie. Jak nikt potrafi pogodzić własne wizje z oczekiwaniami klienta. I zawsze, ale to zawsze, wywołuje zachwyt. Paulina Olbrychowska, architekt wnętrz oraz właścicielka firmy Idsgn - jak ona to wszystko robi?
Kiedy wchodzi Pani po raz pierwszy do mieszkania, nad którym będzie Pani pracować, pomysł pojawia się sam? Czy żeby przyszedł trzeba nieco poszperać wśród innych realizacji i możliwości dostępnych na rynku? - Tak, można powiedzieć, że pojawia się sam, ale jest to tylko mglisty zarys projektu, nad którym trzeba długo i rzetelnie pracować. Projektowanie z pewnością jest złożonym procesem, który rozpoczyna się od pierwszego kontaktu z klientem. Przygotowywane przez mój zespół przestrzenie dzielą się na mieszkalne i komercyjne. W przypadku tych pierwszych najważniejsze jest indywidualne, wręcz osobiste podejście do każdej osoby, dla której projektujemy. Wymaga to dużego zaangażowania w kwestii doboru
odpowiedniego charakteru pomieszczenia, stylu, materiałów, kolorystyki i detali. W drugim przypadku ważny jest research rynku. W końcu nie chcemy dublować istniejących już rozwiązań konkurencji. Zrealizowane przez moją firmę projekty są bazą naszego doświadczenia i zmniejszają ryzyko, że danego zamysłu nie będzie można wykonać. Choć oczywiście podstawą wszelkich działań w zawodzie jest twórcze podejście, oparte na otwartości umysłu i radości tworzenia. Wymagania klientów na pewno stanowią ogromną część realizowanych przez Panią projektów. Jak pogodzić własną wizję z wizją klienta? - By pogodzić te dwa aspekty trzeba klienta po prostu zaskoczyć. Element
zaskoczenia jest najbardziej wyczekiwaną chwilą przez obie strony. Stres, który kumuluje się przed pierwszą prezentacją koncepcji zamienia się w radość, gdy okazuje się, że klient pomimo, iż nie spodziewał się rozwiązania, które mu przedstawiliśmy, jest nim zachwycony. Przeważnie udaje mi się uzyskać taki efekt (uśmiech). Oglądając Pani dotychczasowe realizacje można odkryć wiele oryginalnych, wręcz niepowtarzalnych mebli, dodatków czy nawet dzieł sztuki - gdzie je Pani wynajduje? - To jest właśnie element researchu. Cały czas staram się śledzić to, co obecnie dzieje się na rynku architektury wnętrz oraz designu. Regularnie odwiedzam takie
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 09/2019
51
| WNĘTRZA |
#prezentacja
#prezentacja
miejsca jak: targi w Mediolanie czy Biennale w Wenecji, uczestniczę też w szkoleniach firm branżowych. Są to spotkania i wyjazdy, które z jednej strony stanowią element rozwoju zawodowego i pracy, a z drugiej dają chwilę oddechu od codzienności. Nadrzędnym celem dla mnie jest oczywiście doprowadzenie do możliwości zakupu wybranych produktów, które często nie są dostępne na polskim rynku. Dzięki uprzejmości sprzedawców i świetnej współpracy z nimi zwykle udaje mi się wszystko dopiąć. To właśnie te osoby gimnastykują się by ściągnąć, czasem z najdalszych zakątków Europy, a nawet Chin (śmiech), dzieła sztuki użytkowej, które często stanowią wisienkę na torcie w projektowanym wnętrzu. Salon, sypialnia, kuchnia, łazienka czy któreś z tych pomieszczeń jest łatwiejsze w planowaniu, bardziej uniwersalne? Jakie elementy są absolutną podstawą dla każdego z nich? - Są dwa elementy stanowiące podstawę każdego z tych pomieszczeń - funkcjonalność i estetyka. Spoiwem jest oczywiście budżet. To właśnie budżetem projektant musi to wszystko „posklejać” (uśmiech). Może to zabrzmiało trochę zabawnie, ale na projektowanie można spojrzeć właśnie jak na umiejętność łączenia tych trzech kwestii. A jakie przestrzenie Pani szczególnie lubi projektować? - Te, które dopiero zrobię... po prostu najbardziej cieszą mnie nowe wyzwania. Wszystkie projekty doprowadzamy do momentu, w którym jesteśmy z nich zadowoleni. Który z dotychczasowych projektów był dla Pani tym flagowym? - Każdy jest ważny i każdy cieszy
na nowo. W moim dorobku można znaleźć zarówno wnętrza prywatne, jak i publiczne. Mówię o projektach mieszkań i lokali w historycznych kamienicach, domach jednorodzinnych czy też o apartamentach w stanie developerskim. Przy każdym zleceniu odkrywam coś nowego. Jeśli chodzi o wspomnienia, to nie umiem oderwać ich od ludzi, których przy okazji poznaję. Oczywiście, bardzo mnie cieszy, kiedy po czasie inwestorzy wracają do mnie z kolejnym tematem. W Pani zawodzie ważniejsze jest wykształcenie czy raczej doświadczenie? Jedno zadziała bez drugiego? - Dla mnie doświadczenie i wykształcenie to dwie strony tej samej monety. W doświadczeniu jednak zamieniamy wiedzę w mądrość. Jednak to właśnie wykształcenie, które utożsamiam z wiedzą, daję nam merytoryczną podstawę dla doświadczenia. Jest to ciekawy temat, wymagający głębszej refleksji, choćby ze względu na współczesne podejście do wykształcenia w kontekście jego jakości. Ja jestem z wykształcenia architektem i właśnie ta edukacja dała mi podstawę pojęcia czym jest architektura jako szeroka dziedzina obejmująca w sobie urbanistykę, budownictwo, wnętrza, design oraz elementy socjologii i antro-
| WNĘTRZA |
pologii. Ale to dzięki jedenastu latom pracy i ponad - żeby nie skłamać - 400 zaprojektowanym wnętrzom, dziś mogę skutecznie realizować swoje autorskie i często odważne pomysły. I na koniec - mając w głowie przysłowie „szewc bez butów chodzi”, zastanawia mnie jak wygląda Pani biuro? Czy rzeczywiście przysłowiowy szewc nie ma czasu zadbać o siebie? - Biuro to przede wszystkim ludzie i przestrzeń ich relacji. Udało mi się stworzyć zespół, który wzajemnie się wspiera i uzupełnia. Natomiast same pomieszczenia nie są niczym specjalnym, minimalistyczne, neutralne, jasne. Główny element naszego biura stanowi wielki stół, przy którym pracuje jednocześnie nawet 8 osób. Ma to niewątpliwy wpływ dla rozwijanie zaangażowania przy wspólnej pracy, ale ma to i swoje symboliczne znaczenie.
IDSGN design group Paulina Olbrychowska Foto: Andrzej Golc, @GolcFoto
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 09/2019
53
| STYL ŻYCIA |
#prezentacja
XIX Regaty Unity Line wielkie święto żeglarzy za nami. Następne za rok Niemal 200 żeglarzy wzięło udział w XIX Regatach Unity Line. Zawodnicy startowali, aż w 8 kategoriach. Wydarzenie odbyło się między dwoma miastami - Świnoujściem i Dziwnowem. Dzięki temu zmagania wilków morskich obejrzało kilka tysięcy turystów wypoczywających nad Bałtykiem.
Regaty Unity Line odbyły się po raz pierwszy pod przewodnictwem Komandora Regat Kpt. Pawła Hapanowicza. Wydarzenie trwało od 1 do 4 sierpnia na wodach Świnoujścia i Dziwnowa. Uczestnicy wystartowali w 8 kategoriach. Łącznie do zawodów przystąpiło 178 żeglarzy i 48 jachtów. Nowością było wprowadzenie przez Komandora trasy Extreme. Żeglarze, którzy podjęli się startu na tej trasie musieli przebyć jak najdłuższy dystans, liczony w milach morskich, w określonym czasie (do 26 godzin). Otwarcie wydarzenia przypieczętowała wielka parada jachtów, którą mogli podziwiać mieszkańcy i turyści Świnoujścia. Na czele parady płynął Okręt Marynarki Wojennej ORP „Drużno” z Kapitanem Piotrem Borusewiczem. Honorową sekwencję zamykał Nawigator XXI należący do Akademii Morskiej w Szczecinie. Widowisko trwało około godziny. Po jego zakończeniu, równo o godz. 13:20, potrójną syreną z promu M/F Polonia należącego do Unity Line, wystartował pierwszy wyścig na obie trasy: Extreme (w kierunku Bornholmu) i Standard (w kierunku Dziwnowa). Załogi pokonały trasy bez przeszkód, walcząc m.in. o Błękitną Wstęgę regat. To wyróżnienie przyznawane jest najszybszemu jachtowi pokonującemu długi wyścig w czasie rzeczywistym bez zastosowania przeliczników. Nagrodę od 3 lat wręcza Jowita Wagner – Waszczenko, wdo-
54
wa po Piotrze Waszczenko, wieloletnim dyrektorze Unity Line, pod którego honorowym patronatem odbywa się wydarzenie. Ceremonia zakończenia regat odbyła się w dwóch częściach. Pierwsza została poświęcona podziękowaniom i nagrodom specjalnym. To właśnie wtedy Paweł Sujka, wiceprezydent Świnoujścia, przekazał na ręce komandora Regat, wyróżnienie „Świnoujskiego Wiatraka”, co zostało podsumowane owacją na stojąco. Drugą część ceremonii poświęcono na wręczenie nagród i wyróżnień za miejsca z podium w każdej z grup regatowych. Zwieńczeniem było uderzenie w dzwon z żaglowca flagowego Polskiego Związku Żeglarskiego TS Kapitan Głowacki. Na zakończenie odbyła się parada wyjściowa jachtów z mariny w Dziwnowie. Żeglarze udali się w stronę Kołobrzegu, tworząc wyjątkowy korowód. Każdy z jachtów został symbolicznie pożegnany na kanale radiowym przez Komandora Regat Kpt. Pawła Hanowicza oraz przez tysiące turystów obserwujących paradę z plaży. Kolejne takie wydarzenie odbędzie się dopiero za rok. Szczegółowe tabele wyników obejmujące wszystkie grupy i wszystkie jachty wraz z fotorelacją znajdują się na: www.regaty-unityline.pl
#prezentacja
| KULINARIA |
W lipcu otworzyliśmy pierwszą piekarnię ormiańsko-gruzińską Marukyan w centrum Szczecina. Planujemy otworzyć kolejne lokalizacje. Wiemy, jak waşna dla klientów jest jakość i świeşość naszych produktów. Zapach pieczonego na miejscu chleba- Puri rozciąga się wokół lokalu. Pieczywo jest wypiekane na miejscu w okrągłym glinianym piecu, który nazywa się tondir. Dokładamy szczególnych starań aby nasze produkty były jak najwyşszej jakości. Wśród zróşnicowanej oferty znajdziemy wytrawne i słodkie wypieki oraz regionalne produkty ormiańsko-gruzińskie. W piekarni klienci mają do wyboru tradycyjne chaczapuri w wielu wariantach – serowe, mięsne, jak i w wersji „wege�. Słodkim przysmakiem są rogale (croissant) z takimi nadzieniami jak np. wiśnia, malina, brzoskwinia czy czekolada. Szukajcie naszych produktów przy al. Niepodległości 28 w Szczecinie. Wkrótce znajdziecie je w nowych lokalizacjach. Warto spróbować wyjątkowych wypieków, które przyblişają nam smaki i kulturę ormiańsko-gruzińską.
ZamĂłw zdrowÄ…, pysznÄ… dietÄ™! Wybierz dietÄ™ dopasowanÄ… do Twoich potrzeb. Zyskaj energiÄ™ witalnÄ… i poprawÄ™ swojego samopoczucia. I najwaĹźniejsze – w pyszny i zdrowy sposĂłb osiÄ…gnij wymarzonÄ… sylwetkÄ™. W naszej ofercie znajdujÄ… siÄ™ diety: standard, standard bez ryb i owocĂłw morza, sport, wegetariaĹ„ska, wegetariaĹ„ska + ryby, lOW IG, bez laktozy, bez glutenu, bez laktozy i glutenu. PeĹ‚na oferta, cennik i godziny dostaw na WWW. SprawdĹş nas koniecznieđ&#x;™‚!
Twój zdrowy posiłek zawsze tam, gdzie Ty! Kontakt: Tel.: 512 014 550 e-mail: dieta@4line.szczecin.pl www.4line.szczecin.pl FB @4linecatering | IG @4lineperfectdiet
Od 9 września uruchamiamy dostawy do Berlina.
| KULINARIA |
O, pietruszka! Kuchnia bez cienia nudy Deser z galaretką w kształcie ukwieconej doniczki, tort w kształcie pieńka z lukrowymi grzybkami, a może po prostu pierogi, ale z soczewicą w towarzystwie czerwonej papryki? Pomysłowość Joanny Byczkiewicz, autorki kulinarnego bloga O, pietruszka!, nie ma granic. Ale co ważniejsze, jest to pomysłowość, którą łatwo wpuścić do własnej kuchni. Sprawdźcie sami. ROZMAWIAŁA AGATA MAKSYMIUK / FOTO ARCHIWUM PRYWATNE JOANNY BYCZKIEWICZ
Zaczniemy od nieco podchwytliwego pytania - co jadłaś na śniadanie? Liczę na szczerość (uśmiech) - Jadłam szakszukę z podsmażoną cebulką, brązowymi pieczarkami i czerwoną fasolką w sosie pomidorowym, podaną z jajkami sadzonymi. Nasze śniadania często tak wyglądają. Lubimy różnorodność. Wśród tych popularniejszych propozycji są też owsianki i sałatki… Zależy na co mamy ochotę. Pytam, bo gotowanie jest dziś bardzo modne, a od gotowania w kuchni modniejsze jest chyba tylko relacjonowanie gotowania. Ale czy te relacje są prawdziwe? - Zawsze staram się przygotowywać dla mojej rodziny oryginalne dania. Nie przepadam za nudą w kuchni. Mój mąż bardzo się do tego przyzwyczaił, co daje się we znaki, kiedy wychodzimy zjeść w mieście. Bierze wtedy menu i po chwili słyszę: nie ma tu nic ciekawego, Asia przecież ty ugotujesz nam coś lepszego (śmiech). Na pewno nie robię relacji z każdego wejścia do kuchni. Zdarza mi się też podać na śniadanie czy kolację kanapki. Choć są i dni kiedy organizuję sesję zdjęciową dwóm, a nawet trzem potrawom. Wbrew pozorom, to bardzo wymagające. Panuje teraz taki trend, że na zdjęciu musi się dużo dziać. Podoba mi się ten zamysł, ale to sprawia, że do zdjęć muszę się wcześniej przygotować - iść na zakupy, wybrać odpowiednie składniki i dodatki. Muszę przemyśleć,
56
co i jak rozstawić. Moja dwuletnia córka chętnie się w to angażuje, podjadając mi co nieco (śmiech). Mimo to, te „zdjęciowe dania” nie różnią się od tych, które zjadamy bez wcześniejszego sfotografowania. A co z bałaganem w kuchni? Czy naprawdę można upiec ciasto, zrobić sałatkę i ugotować zupę bez sterty naczyń w zlewie, rozlanej śmietany czy obierek na podłodze? - Dzięki konkursom kulinarnym, w których miałam okazję uczestniczyć, poznałam wiele ciekawych osób, m.in. uczestników programu Master Chef czy Ewę Wachowicz, prowadzącą autorski program o gotowaniu. Oglądając telewizję rzeczywiście można odnieść wrażenie, że kucharze po prostu nie robią wokół siebie bałaganu. To nieprawda. Z pierwszej ręki wiem, że na planie pracuje cały sztab ludzi, który zajmuje się bieżącym sprzątaniem. Dzięki tym osobom kuchnia lśni. W mojej domowej kuchni takiego sztabu nie ma, więc jest bałagan. To zupełnie normalne! Powiem więcej, zdarza mi się nawet nie sprzątać na bieżąco (śmiech). Nie dajmy się zwieść magii telewizji. W takim razie social media pomagają czy przeszkadzają w kuchni? Na platformach społecznościowych raczej panuje tendencja przesady. - Po tym jak założyłam bloga zauważyłam, że znajomi, którzy dodali mnie do obser-
wowanych, zaczęli częściej publikować na prywatnych relacjach posty związane z jedzeniem. Co jakiś czas dostaję też wiadomości z gratulacjami, podziękowania za kulinarne inspiracje, niektórzy piszą wprost, że - specjalnie zaglądają na Instagram zobaczyć, co przygotowałam tym razem, ponieważ mają ochotę na coś nowego, ciekawego. To budujące i jak najbardziej pozytywne, bo zachęca innych do działania. Oczywiście, może być też demotywujące, jeśli dajmy na to, użyję trudno dostępnego składnika. Ktoś może się sfrustrować i szybko zrezygnować z gotowania, bo - skąd on ma ten składnik wziąć, bo jest za drogi, bo go nie zna. Mam tego świadomość, dlatego staram się w moich przepisać używać znanych i powszechnie dostępnych elementów. Odpowiadając na pytanie, myślę że media społecznościowe pomagają, a na pewno inspirują. Co Cię skłoniło do tego, by osiąść z kulinarnymi pomysłami w internecie? Zawsze bardzo lubiłam gotować. Jestem córką leśniczego, pochodzę w okolic Barlinka i wychowałam się w leśniczówce. Grzyby, owoce leśne czy dziczyzna nie są mi obce. Znam to od podszewki. Tata hodował również pszczoły, mieliśmy sad, uprawialiśmy też pomidory. Kiedy byłam nastolatką, moi rówieśnicy w wakacje uciekali na plażę, a ja wolałam w domu gotować sos pomidorowy. Byłam zakochana w spaghetti, a że mama
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 09/2019
57
| KULINARIA |
zabroniła mi kupować „gotowców” w torebkach, to robiłam sos do słoików, na zapas (śmiech). Uwielbiam nie tylko gotować, ale i jeść. Moi bliscy doskonale o tym wiedzą, to oni mnie nakłonili, żebym założyła bloga. A dla kogo jest to blog? Każdy autor, pisząc stara się dotrzeć do konkretnej grupy ludzi. - Mój blog jest dla każdego. Z tego co zauważyłam, większość odbiorców stanowią kobiety i to w różnym wieku. Są dziewczyny, które jeszcze nie miały nic wspólnego z gotowaniem, ale są też dojrzałe kobiety, które szukają inspiracji. Na Facebooku na pewno zagląda do mnie odrobinę starsze pokolenie. Na Instagramie znacznie młodsze. Oczywiście, pojawiają się również panowie, ale są w mniejszości. Zależy mi na pewno, żeby docierać do osób, które zamiast iść do sklepu i kupić gotowe, wolą zakasać rękawy i zabrać się za pieczenie czy gotowanie. W opisie Twojego bloga czytamy, że starasz się propagować też pomysły na zdrową żywność - co to znaczy? Czym jest ta zdrowa żywność? - Diety są dziś bardzo popularne. Nie wykluczam, że wiele osób naprawdę musi z nich korzystać ze względu na różnego rodzaju nietolerancje. Jest jednak grono osób, które robi to tylko ze względu na modę. Ja staram się znaleźć złoty środek. Kluczem do tego jest czytanie składu i wybieranie produktów z jak najkrótszym. Stawiam na owoce, warzywa, produkty jak najmniej przetworzone. Często sięgam po wyroby eko, bio oraz te prosto od rolnika, ale jestem też klientką dyskontów. Poza tym, jak każdy, czasem mam ochotę na coś mniej zdrowego jak choćby frytki. Zjem je, ale pamiętam o umiarze. Równowaga jest bardzo ważna. I właśnie o tę równowagę opiera się moja filozofia.
58
A gdyby poproszono Cię o przygotowanie dania na bazie produktów, z których składem się nie zgadzasz - zrobiłabyś to? W dobie mediów społecznościowych to popularne sytuacje. - Nie, na pewno nie. W mediach społecznościowych wszystko trzeba robić z głową. Nie można zgadzać się w ciemno na współpracę ze sponsorem, tylko dlatego, żeby ludzie zobaczyli, że firmy zaczęły zwracać uwagę na twojego bloga. Nie warto się sprzedawać. A w jaki sposób tworzysz przepisy? Skąd czerpiesz inspiracje? - Ogromną inspiracją są dla mnie mama i moje babcie. Zawsze gotowały prosto, ale smacznie. Telewizja i programy kulinarne również wpływają na moją kuchnię. To, czego unikam, to kopiowanie. Jeśli znalazłam ciekawy przepis i chcę się nim podzielić z innymi, to wcześniej opracowuje go tak, aby zawierał „mój składnik”, który go wyróżni. Poza tym zdarza mi się też pójść na ryneczek, zrobić małe zakupy, a później z nich spontanicznie skomponować coś smacznego. Dobry przepis wystarczy żeby przygotować smaczne jedzonko? Czy po-
trzebne są jeszcze umiejętności lub nazwijmy to nieco górnolotnie - talent? - Każde danie da się odtworzyć, choć może to nie wyjść zgodnie z intencjami. Na efekt końcowy ma wpływ wiele czynników - jakość i rodzaj składników oraz to czy gotujemy na gazie lub na płycie indukcyjnej. Ważne jest też czy robimy to na szybko, byle było czy wkładamy w to miłość. Miłość to chyba ważny składnik. - Gotuję przede wszystkim dla męża i córki, więc miłość to kluczowy składnik.
Joanna Byczkiewicz autorka bloga „O pietruszka!”. Laureatka wielu konkursów kulinarnych. Do jej osiągnięć należy m.in. I miejsce w konkursie „Przypraw nas o zachwyt”, I miejsce w konkursie „Poznaj regionalną kuchnię”, gdzie zwyciężył jej autorski przepis na paprykarz czy też I miejsce w konkursie marki Ambition na ciekawą przekąskę dla dzieci. Jej kulinarne pomysły i fotografie można znaleźć na www.opietruszka.pl, a także w mediach społecznościowych.
#prezentacja
W Non Solo Pizza & Pasta stawiamy przede wszystkim na prawdziwe, włoskie składniki, które sprowadzamy prosto z Italii. Czas, który spędziliśmy we Włoszech miał ogromny wpływ na nasze poczucie smaku. Pozwoliło nam to poznać tamtejszą kulturę oraz kuchnię od podszewki.
W naszym menu znajdziecie:
prawdziwą pizzę romanę - jest to pizza wywodząca się z Rzymu, która charakteryzuje się bardzo cienkim i chrupiącym ciastem, przystawki, zupy, makarony, ravioli
Przypominamy, że nasze dania możecie również zamówić z dostawą do domu. Zapraszamy serdecznie!
uL. Wielka Odrzańska 18U
tel. 668 650 690
fb/NonSoloPizzaPastaSzczecin
| ZDROWIE |
Nagle tracisz słuch? Szybko zgłoś się do lekarza Nagła głuchota to choroba ucha wewnętrznego, czyli najgłębiej położonej części ucha. Objawia się nagłym upośledzeniem słuchu i szumem usznym, najczęściej występuje jednostronnie. Jeśli objawy utrzymują się dobę, to należy jak najszybciej udać się do lekarza, ponieważ szybkie wdrożenie leczenia może przynieść bardzo dobry efekt. AUTOR ANNA FOLKMAN
Nagła głuchota występuje ze średnią częstością 27 na 100 tys. mieszkańców, przy czym jej występowanie rośnie wraz z wiekiem, szczególnie po 65 roku życia. - Znalezienie przyczyny odpowiedzialnej za niedosłuch często jest trudne. Najczęściej rozważa się trzy rodzaje etiologii: zapalną, naczyniową lub urazową (uraz akustyczny) – wymienia specjalista otolaryngolog z Domu Lekarskiego, dr n. med. Beata Paradowska. - Przyczyny zapalne związane są głównie z infekcją wirusową, a 30–40 proc. chorych, u których wystąpiła nagła głuchota, wcześniej przebyło zakażenie górnych dróg oddechowych. Za nagłą głuchotę mogą także odpowiadać zmiany naczyniowe, takie jak zator lub zakrzep w tętnicach zaopatrujących ucho wewnętrzne. Uraz akustyczny jest często przyczyną nagłej głuchoty. - Objawy takie, jak nagłe pogorszenie słuchu i szum uszny mogą pojawić się u każdego bez względu na wiek czy płeć, choć u dzieci występują one rzadko – mówi dr Katarzyna Amernik, laryngolog ze szpitala przy ul. Unii Lubelskiej. Przyczyn nagłej głuchoty jest bardzo dużo, często się zdarza, że nawet w konkretnym przypadku nie jesteśmy w stanie tej przyczyny ustalić. Nagła głuchota pojawia się bez ostrze-
60
żenia, bez żadnych wcześniejszych sygnałów. Schorzenie to nie musi oznaczać pełnej utraty słuchu, a jedynie pogorszenie słyszenia. Jeżeli takie pogorszenie odczuwamy w jednym uchu, to powinniśmy jak najszybciej zwrócić się o pomoc lekarską. Bardzo rzadko choroba występuje obustronnie. Bardzo istotne jest to, żeby w krótkim czasie – maksymalnie w ciągu 48 godzin od pierwszych objawów, zgłosić się do lekarza. - W tym schorzeniu najważniejszy jest czas od momentu pojawienia się objawów nagłej głuchoty do włączenia leczenia. Im szybciej to się stanie, najlepiej w ciągu pierwszych 48 godzin, tym większą mamy szansę na pełny powrót słuchu – zauważa dr Amernik. - By wykryć pogorszenie słuchu wystarczy zatkać jedno ucho, potem drugie i ocenić, to jak słyszymy. Po poradę najlepiej zgłosić się do lekarza rodzinnego, który oceni czy przede wszystkim czy w przewodzie słuchowym nie ma zalegającej woskowiny. Jeśli w badaniu widoczna jest prawidłowa błona bębenkowa, to pogorszenie słuchu nie wynika z zatkania ucha woszczkiem. Powinien to być sygnał alarmowy do przeprowadzenia dalszych badań. Można wykonać np. badanie akumetryczne, w którym zagłusza się jedno ucho poprzez pocieranie otwartą dłonią małżowiny usznej, zakry-
cie dłonią i prosi się pacjenta o powtarzanie wybranych wyrazów. Jeśli okazuje się, że jednym uchem słyszy gorzej, skarży się na szumy uszne, a objawy wystąpiły nagle, to przyczyną pogorszenia słuchu może być właśnie nagła głuchota. Schorzenie leczy się farmakologicznie – kroplówkami albo tabletkami. To głównie leki sterydowe. Terapia trwa około dwóch tygodni. To czas przyjmowania leków, ale też moment, kiedy pacjent idzie na zwolnienie, by odpocząć, uniknąć stresów. Bywa, że chory czasami wymaga kilkudniowej hospitalizacji. Leczenie farmakologiczne wdrożone szybko jest skuteczne, ale zdarzają się przypadki, że pacjent nie odczuwa poprawy. Wtedy rehabilitacja słuchu odbywa się na zasadzie dobrania odpowiedniego aparatu lub implantu słuchowego. Po skutecznym leczeniu możemy o chorobie zapomnieć. Rzadko się zdarza, by powracała. Powinniśmy jednak dbać o słuch. - Każdemu polecamy higienę słuchu, niesłuchanie głośnej muzyki zbyt długo, używanie słuchawek nausznych, warto też czasem pobyć w ciszy i dać uszom odpocząć – kończy dr Katarzyna Amernik.
#prezentacja
| ZDROWIE |
Plastyka brzucha, czyli jak odzyskać doskonałą sylwetkę Nagła redukcja wagi, przebyta ciąża czy chęć poprawy kondycji i stanu zdrowia - to główne powody, dla których pacjenci decydują się na plastykę brzucha. Na czym polega zabieg i czy każdy może z niego skorzystać? Śpieszymy z odpowiedzią.
Plastyka brzucha to nic innego jak operacja usunięcia nadmiaru skóry, który może powstać np. po przebytej ciąży czy intensywnym odchudzaniu. Zależnie od potrzeb pacjenta, lekarz dobiera odpowiedni wariant przeprowadzenia operacji. Możliwe, że zajdzie potrzeba przygotowania organizmu do zabiegu. Dotyczy to w szczególności pacjentów zmagający się z zaawansowaną otyłością. W przejściu przez proces przygotowawczy najczęściej pomagają dietetyk i psycholog. A na czym polega sam zabieg? - Chirurg usuwa nadmiar skóry i tkanki tłuszczowej z dolnej, a czasami i środkowej części brzucha oraz wykonuje plastykę mięśni brzucha - wyjaśnia dr Katarzyna Ostrowska-Clark z centrum medycyny estetycznej Medimel. - Jest to dość inwazyjnie działanie, dlatego operacja odbywa się w pełnej narkozie. Po zakończeniu operacji, na kilka dni umieszcza się po prawej i lewej stronie brzucha specjalne dreny, które regularnie ściągają wydostające się
z ran pooperacyjnych płyny. To standardowe działanie, stosowane dla podniesienie bezpieczeństwa pacjenta. Bez dwóch zdań jest to zabieg, który potrafi zupełnie odmienić życie. Plastykę można przeprowadzić nie tylko na brzuchu, ale również innych części ciała. Bardzo często poprawiane są ramiona - I tu również naszym głównym celem jest usunięcie zbędnej skóry - wyjaśnia dr Katarzyna Ostrowska-Clark. - W wielu przypadkach operacja wykonywana jest wraz z odsysaniem tłuszczu. Chirurg pozbywa się jego nadmiaru. Trzeba przy tym bardzo uważać, by nie wyciąć za dużej ilości skóry. Skóra na rękach nie może być za ciasna. Operacja również odbywa się w znieczuleniu ogólnym. Zabieg wykonuje się zarówno u kobiet jak i u mężczyzn. Głównym warunkiem jest ogólny dobry stan zdrowia. Uwaga! Plastyka ciała nie jest sposobem na schudnięcie i można z niej skorzystać jedynie
CAŁY WRZESIEŃ darmowe konsultacje zabiegu PLASTYKI BRZUCHA. Umów się na wizytę!
w oparciu o opinię specjalisty. Po operacji należy przestrzegać zaleceń lekarza oraz unikać wysiłku. Do pełnej aktywności można wrócić najczęściej po ok. czterech - sześciu tygodniach. Jak po każdej interwencji w ciało, tak i po plastyce brzucha istnieje możliwość powikłań. Więcej szczegółów można zaczerpnąć podczas indywidualnych konsultacji w gabinecie medycyny estetycznej Medimel.
Chirurgia i Medycyna Estetyczna ul. Nowowiejska 1 E, Szczecin – Bezrzecze +48 91 818 04 74 | +48 500 355 884 medimel.szczecin@gmail.com www.medimel.pl
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 09/2019
61
| ZDROWIE |
Przełom w leczeniu SMA. Skorzystają najmłodsi Martynka, Wiktor i Szymon są pierwszymi pacjentami w naszym regionie, którzy otrzymali jedyny na świecie lek. Cierpią na rdzeniowy zanik mięśni, a podawany w kanał kręgowy lek ma zahamować tę nieuleczalną chorobę i pomóc im dobrze się rozwijać.
postępującego osłabienia mięśni szkieletowych i związanego z nim ograniczania ruchomości chorego, dochodzi także do niewydolności oddechowej, problemów z przełykaniem i trawieniem oraz przykurczy mięśni.
- Rozpoczęliśmy leczenie pacjentów z rdzeniowym zanikiem mięśni w ramach programu lekowego finansowanego przez Narodowy Fundusz Zdrowia. To program skierowany do wszystkich pacjentów, ale w naszym oddziale programem mogą być objęci chorzy do 18 roku życia mówi lek. Elżbieta Gadowska z Oddziału Neurologii Wieku Rozwojowego i Pediatrii szpitala „Zdroje”.
- Istotą choroby jest niedobór białka w komórkach nerwowych rdzenia kręgowego - dodaje lek. Elżbieta Gadowska. - One odpowiadają za przewodzenie bodźców między układem nerwowym a mięśniami. Niedobór tego białka powoduje, że mięśnie słabną i zanikają. Lek, który podajemy wspomaga wytwarzanie tego białka, co sprawia, że postęp choroby się zatrzymuje, poprawiają się funkcje ruchowe pacjenta. To przełom w terapii rdzeniowego zaniku mięśni. Do tej pory stosowaliśmy leczenie objawowe, łagodziliśmy tylko objawy. Nie potrafiliśmy zahamować postępu choroby i ograniczyć śmiertelności. Mamy nadzieję, że dzięki lekowi tak się stanie.
Rdzeniowy zanik mięśni (SMA), to choroba uwarunkowana genetycznie i nieuleczalna. W jej przebiegu dochodzi do degeneracji neuronów ruchowych rdzenia kręgowego, które odpowiedzialne są za przekazywanie impulsów z mózgu do mięśni, co w efekcie powoduje osłabienie tych mięśni i stopniowy ich zanik. W najcięższych jej postaciach kończy się przedwczesną śmiercią chorego. Oprócz
Obecnie jedynym medykamentem o udowodnionej skuteczności w leczeniu rdzeniowego zaniku mięśni jest nusinersen. W USA został on dopuszczony do obrotu pod koniec 2016 roku. Kilka miesięcy później został wprowadzony także w Unii Europejskiej. Od 2019 roku jest dostępny także dla pacjentów chorujących na SMA w Polsce. Jedynym ośrodkiem w naszym województwie, który uczestniczy w pro-
AUTOR ANNA FOLKMAN
gramie lekowym stosującym ten środek jest szpital „Zdroje”. - O chorobie syna dowiedzieliśmy się w maju tego roku - mówi pani Marzena z Sulęcina, mama 2-letniego Szymona. - To był dla nas wstrząs. Dopiero zaczynamy walkę o zdrowie synka. Bardzo cieszymy się, że uruchomiono program lekowy i Szymon może w nim uczestniczyć. U Szymona pierwszym objawem były trzęsące się rączki, potem częste upadki. Choroba postępuje tak szybko, że dziś Szymon nie może chodzić po schodach ani biegać. Podawany lek może to jednak zmienić. - Szymek jest małym chłopcem, dzięki temu jest szansa, że będzie prawidłowo się rozwijał - wtrąca pani Monika ze Szczecina, mama 10-letniej Martynki. - U mojej córki choroba bardzo postępuje, ale też mamy nadzieję, że przy pomocy leku i rehabilitacji odbudujemy jej sprawność. Na to ma także nadzieję mama 8-letniego Wiktora z Nowogardu. - W 18. miesiącu życia syn przestał raczkować, po 2 latach diagnozowania okazało się, że to SMA - mówi pani Mirosława. - Leczenie bez refundacji było dla nas finansowo nieosiągalne. Dziś jest to możliwe i z niecierpliwością czekamy na efekty. Wierzymy, że Wiktor wstanie z wózka i będzie mógł samodzielnie się poruszać.
Pro Dentus
Przyjaciół Żołnierza 55, 71-670 Szczecin tel. 91 852 54 13, 603 630 575 Godziny otwarcia: pn.-pt. 10-20, sob. 10-13 e-mail: gabinet@prodentus.pl www.prodentus.pl
ZAPRASZAMY! Stomatologia zachowawcza (w tym NFZ) Chirurgia stomatologiczna, Endodoncja Protetyka (korony, mosty, protezy dla seniorów, w tym NFZ).
rowi TSH (TRAb). U mężczyzn po 40 r.ż. zaleca się badanie poziomu PSA – ocena funkcji gruczołu krokowego.
Badania Laboratoryjne – profilaktyka najważniejsza Badania profilaktyczne należy wykonywać regularnie, minimum raz do roku. Podstawowe badania krwi (morfologia krwi z rozmazem, poziom glukozy na czczo) oraz badanie moczu dostarczają ważnych informacji na temat stanu zdrowia naszego organizmu. Częstotliwość wykonywania pozostałych badań laboratoryjnych zależy zarówno od kondycji naszego organizmu jak i od wieku. Warto pamiętać o regularnym badaniu: wątroby (służy do tego oznaczenie enzymów wątrobowych AST i ALT), nerek (poziom kreatyniny, mocznika) i ocenie gospodarki lipidowej (cholesterol całkowity, cholesterol HDL, LDL oraz trójglicerydy). Zaleca się, aby raz na dwa lata sprawdzić stan swojej tarczycy (oznaczenie poziomu TSH, w dalszej kolejności wolnych hormonów tarczycy – fT3 i fT4). W przypadku konieczności dalszej diagnostyki stanu tarczycy możemy wykonać oznaczenie poziomu przeciwciał przeciwko peroksydazie tarczycowej (anty-TPO), przeciwciał przeciwko tyreoglobulinie (anty-Tg) oraz przeciwciał przeciw recepto-
W laboratorium analitycznym Spółdzielni Medicus wykonujemy szereg innych badań z zakresu Hematologii, Koagulologii (krzepnięcia krwi), Biochemii, Immunochemii (hormony tarczycy, hormony płciowe, zakażenia wirusowe, markery nowotworowe), Serologii grup krwi oraz Analityki Ogólnej. Laboratorium jest czynne codziennie, z wyjątkiem niedziel. Wyniki większości wykonywanych badań można odebrać w tym samym dniu, istnieje również możliwość podglądu informacji o wynikach poprzez stronę internetową www. medicus.szczecin.pl Diagnostyka Boreliozy - Borelioza (krętkowica kleszczowa) to choroba wywołana przez bakterie Borrelia burgdorferi. Do ogólnych objawów Boreliozy należą m.in. objawy grypopodobne, ale na szczególną uwagę zasługuje tzw. rumień wędrujący. W diagnostyce chorób przenoszonych przez kleszcze badane są specyficzne przeciwciała wytwarzane przez układ odpornościowy w odpowiedzi na zakażenie. W naszym Laboratorium wykonujemy test potwierdzenia metodą Western Blot.
Rejestracja codziennie pod nr telefonów: 91 433 99 80, 91 484 65 66, 91 484 65 67. Spółdzielnia Pracy Lekarzy Specjalistów MEDICUS Plac Zwycięstwa 1 | 70-233 Szczecin www.medicus.szczecin.pl
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 09/2019
63
#prezentacja
#prezentacja
| SPORT |
LGBT w sporcie - TABU nie wszędzie przełamane Sport jest dziedziną życia często dość postępową. Nowinki techniczne, choć z drobnym opóźnieniem, są adaptowane do konkretnych dyscyplin. Skostniałe przepisy i regulacje, które przez długie lata były świętością, coraz częściej przechodzą przeobrażenia. Sportowcy, zwłaszcza ci amerykańscy, dawno już opanowali także dyskurs polityczny. Nie boją się głośno mówić, co myślą, czy sprzeciwiać choćby prezydentowi USA. Sport stał się jedną z przestrzeni, która kręci światem. Ma jednak spore braki, jeżeli chodzi o tolerancję i szacunek do drugiego człowieka. AUTOR MAURYCY BRZYKCY / FOTO MATERIAŁY PRASOWE
Zdarzało się, czasami nawet często, że sportowi rywale nie okazywali sobie szacunku. Wręcz obrażali się wzajemnie, a podstawą do tego były np. rasowe różnice. Gruntem sportowej rywalizacji, która już grubo ponad 100 lat napędza piłkarską Szkocję, są różnice religijne. W USA także można spotkać na Twitterze sportowców spierających się o kierunek myśli politycznej i później udowadniających sobie wszystko już na boisku. Jednak w sporcie nikt nie obrażał drugiej osoby z uwagi na jego orientację seksualną. Może działo się tak dlatego, że temat LGBTQ w sporcie, to wciąż olbrzymie tabu. Na szczęście, dzięki wielu akcjom na zachodzie Europy czy w Ameryce Północnej, jest stopniowo przełamywane. W Polsce dzieje się to jednak zbyt wolno. W kraju swobód i wolności, czyli Stanach Zjednoczonych, temat LGBTQ w sporcie funkcjonuje od dawna. Ale chyba od dawna także nie był tak bardzo poważnie traktowawny, jak obecnie. Zachodni sport dawno zrozumiał, że ludzie spotykający się na bieżniach, boiskach, kortach czy innych placach gry, mogą się od siebie różnić w wielu kwestiach. Ale łączyć musi ich szacunek do siebie i do sportu, który te różnice niweluje. Stąd liczne akcje mające pomóc osobom ze środowiska LGBTQ, czy wspierające
66
wypowiedzi osób z topu polityki, sportu, showbiznesu. Powstała Europejska Federacja Sportu Gejów i Lesbijek. Ociekające testosteronem szatnie futbolu amerykańskiego przestały akceptować wyłącznie zawodników heteroseksualnych. Zachód nauczył się akceptować odmienność i teraz dumnie o tym mówi. Na Wikipedii istnieje nawet spora lista osób ze sportowego środowiska, które otwarcie mówią o innej orientacji niż homoseksualna. Są tam przedstawiciele bardzo wielu dyscyplin: od golfa przez łyżwiarstwo, siatkówkę, lekką atletykę, na hokeju czy mieszanych sztukach walki (MMA) kończąc. Na liście najwięcej jest Amerykanów i obywateli Europy, następnie Kanadyjczyków, Australijczyków, obywateli Ameryki Środkowej i Południowej. Najmniej przedstawicieli Afryki i Azji. W długiej liście widnieje tylko jedno (choć powinno być ich dużo więcej) polskie nazwisko. To siatkarka Katarzyna Skorupa. Skorupa rok temu, po przegranym spotkaniu swojej włoskiej drużyny, Pomi Casalmaggiore, pocałowała inną siatkarkę Paolę Egonu. Uwiecznili to oczywiście fotoreporterzy, ale same sportsmenki nie kryły się z uczuciem do siebie. – Jestem lesbijką i nie zamierzam robić z tego tajemnicy. Chcę być sobą, chcę być szczęśliwa
| SPORT |
i nie zrezygnuje z tego tylko dla czyjejś wygody - powiedziała dla tygodnika „Wprost” Katarzyna Skorupa. - Żyjemy w specyficznym społeczeństwie. Moim zdaniem sport powinien być nauką dla młodzieży, że nieważne, jaki masz kolor skóry, jakiego jesteś wyznania czy orientacji, to wszyscy jesteśmy tacy sami. Jesteśmy ludźmi. Trenujemy, żeby wygrywać. Niestety, w sporcie nie wszyscy są równi. Nie mogę powiedzieć, że nie ma w nim dyskryminacji, bo ona jest – dodała. Skorupa coming outu (proces samodzielnego ujawnienia tożsamości seksualnej) dokonała we Włoszech - gdzie obecnie gra. Pewnie w Polsce byłoby o to trochę trudniej. Dopiero w tym roku w naszym kraju powstała akcja #Sport Przeciw Homofobii, bardzo potrzebna w temacie, którego wielu boi się poruszać. Duża grupa uznanych polskich sportowców, aktualnych i byłych, ostro sprzeciwia się homofobii w sporcie, tylko nie chce mówić o tym otwarcie. Bardziej od pochwał za odwagę, boją się utraty kontraktów, kontaktów i medialnego szumu. To, skoro osoby trzecie mają problem z mową o obronie wolności jednostki, to co mają powiedzieć polscy sportowcy z odmienną niż heteroseksualną orientacją? Do akcji #Sport Przeciw Homofobii włączyli się ludzie z różnych dyscyplin sportu. Twarzami kampanii są m.in. piłkarz Radosław Majdan, kierowca rajdowy Krzysztof Hołowczyc, mistrzyni olimpijska w pływaniu Olimpia Jędrzejczak, podwójna mistrzyni świata w żeglarstwie Jolanta Ogar-Hill (prywatnie ma żonę, z którą wzięła ślub na Majorce), mistrz Polski w muay thai Kamil Siemaszko, pływaczka paraolimpijska Karolina Hamer, trener muay thai i MMA, czy współzałożyciel klubów sportowych Academia Gorila, Grzegorz Sobieszek. Swojego zdania nie bał
się wypowiedzieć także idol milionów polskich kibiców, skoczek narciarski Adam Małysz. – Wśród sportowców są osoby o różnych poglądach, wyznaniach czy orientacji. Pomijając skandaliczność samych haseł, ludzie wywieszający obraźliwe transparenty nie wiedzą przecież, czy przy okazji nie obrażają i nie grożą swoim ulubieńcom, zawodnikom, którzy w barwach ich drużyny biegają po boisku – mówi Małysz. To skrajnie dobre przypadki podjęcia walki z homofobią. Jest oczywiście także przeciwny biegun sprawy. Po wprowadzeniu przez prezydenta Warszawy Deklaracji LGBT+, która gwarantuje m.in. udzielanie pomocy ofiarom homofobii, głos w całej sprawie zabrała Zofia Klepacka, medalistka olimpijska i mistrzyni świata w żeglarstwie. W bardzo ostrych słowach skrytykowała nie tylko deklarację, ale i całe środowisko. - Mówię kategoryczne NIE dla promocji środowisk LGBT i będę bronić tradycyjnej Polski - pisała na swoim facebooku Klepacka. Tym samym podzieliła pół Polski. W obronie Klepackiej opowiadali się niektórzy artyści, politycy PiS. Sama żeglarka nie starała się sytuacji wyciszyć, ale dalej toczyła swoją krucjatę. Bardzo wiele osób od niej się odwróciło, spore grono kibiców, kolegów i koleżanek z wody oraz kadry. Oliwy do ognia dodał także fakt, że Klepacka za swoje wypowiedzi nie została ukarana przez żaden sportowy organ, w przeciwieństwie do siatkarza Michała Kubiaka, który obraził rywali z Iranu (ten naród jest skreślony, mimo że oni dumnie nazywają się Persami, a nie Arabami). Najdłużej środowisko LGBT przebijać się będzie w futbolu. Piłkarzy, którzy przyznali się do bycia gejem czy choćby biseksualnym można policzyć na palcach jednej ręki. Znane są przypadki m.in. Justina Fashanu, który otwarcie przyznał się do bycia gejem.
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 09/2019
67
| SPORT |
Popełnił samobójstwo po fali niesłuszych oskarżeń o napastowanie seksualne. Krążą historie o rozwiązaniu kontraktu z jednym z graczy, ktory dokonał coming outu. W środowisku żaden zawodnik otwarcie nie powiedział, że nie widzi nic złego z dzielenia szatni czy grą w jednej drużynie z osobą inną niż heteroseksualna. Zawsze jest jakieś „ale”. Po części dzieje się tak dlatego, że piłkarska szatnia to miejsce jedyne w swoim rodzaju. Tam najczęściej drugim tematem obok futbolu są żarty, najlepiej te z kolegi. Drwiny, szydera - to druga natura zawodników. A jak wiadomo najlepszym powodzeniem cieszą się żarty ostre, te często bywające na pograniczu, także homofobiczne. Nie każdy ma tak grubą skórę, by wytrzymać - nawet żartobliwe wycieczki w stronę swojej seksualności. Druga sprawa to kibice. Niektóre grupy fanów nie kryją swoich prawicowych przekonań i chętnie demonstrują to podczas spotkań. Na Legii przez cały mecz widniał transparent „Warszawa wolna od pedalstwa” i przekreślonym znakiem LGBT. Prezes klubu, zamiast drastycznych ruchów, postawił na... dialog z kibicami. Wiadomo, że nie każdym klubem zarządzają fani, ale ich głosu żaden z prezesów nie może ignorować. W tym roku drobnymi karami za homofobiczne transparenty ukarane zostały także Lechia Gdańsk, Śląsk Wrocław i Zagłębie Lubin. Jednak specyficzna szatnia czy prawicowi kibice - to mogą być tylko przykrywki, jakimi zasłaniają się ludzie polskiej piłki, by nie
68
walczyć z homofobią. Brakuje akcji na stadionach, brakuje edukowania polskich zawodników czy kibiców. Już teraz mówi się o tym, że sporo młodych homoseksualnych osób rezygnuje z futbolu w pewnym wieku, gdyż presja na nich w pewnym momencie będzie zbyt duża. Muszą ukrywać się ze swoją seksualnością, muszą tworzyć przykrywki, zachowywać się dokładnie jak koledzy heteroseksualni z boiska. Dużo lepiej pod tym względem jest na zachodzie Europy, także tym najbliższym. W Niemczech już od 2006 roku istnieje organizacja zrzeszająca fankuby homoseksualistów. Mają oni już swoje stałe miejsce na stadionach Herthy Berlin czy Bayernu Monachium. Te kluby otwarcie wspierają środowiska LGBT, zawieszają tęczowe chorągiewki na spotkaniach, nie mówiąc o transparentach podczas spotkań i oficjalnych klubowych komunikatach. Coraz bardziej podobnie jest także w Anglii, gdzie piłkarze nie boją się grać w tęczowych sznurówkach. Szacuje się, że co 10-20. piłkarz w niemieckim zawodowym futbolu to gej, zatem statystycznie w każdym meczu gra co najmniej jeden homoseksualista. Nadal jednak żaden otwarcie się do tego nie przyznał... Kibice, którzy wywieszają transparenty homofobiczne, które głośno krytykują środowisko LGBT, pewnie nie mają pojęcia jak często cieszyli się z goli piłkarzy, którzy nie byli heteroseksualni. Statystyki nie da się oszukać.
#prezentacja
Miejsce ń a k t o p s h c y z Was
RESTAURACJA SAMOOBSŁUGOWA / WESELA IMPREZY OKOLICZNOŚCIOWE / KONFERENCJE Kantyna Portowa położona w centrum miasta, 5 min spacerem od Bulwarów, na terenie zabytkowego Portu Szczecin. Kantyna Portowa, na co dzień samoobsługowa restauracja, idealna na lunch, spotkanie biznesowe lub obiad z rodziną. Codziennie przygotowujemy dla Państwa dania dnia w atrakcyjnej cenie (13,90 zł) oraz dania wegetariańskie (16,90 zł) a także wiele innych pysznych dań. Zapraszamy!
Szczecin, ul. Bytomska 16 | tel. 91 430 87 55 | e-mail: biuro@kantynaportowa.pl | www.kantynaportowa.pl
| ZDROWIE |
#prezentacja
30 lat na rynku. Rexomed świętuje okrągły jubileusz Żeby zrozumieć uroczysty charakter tego jubileuszu trzeba na chwilę cofnąć się w czasie do roku 1989. Państwo Szcześniak tuż po wydarzeniach czerwcowych w duchu Solidarności i wolności postanowili wypełnić jedną z największych luk w lokalnym rynku medycznym - sprzedaż sprzętu medycznego oraz wyposażenia jednostek świadczących usługi opieki zdrowotnej. Zaczęli od zaopatrywania szpitali oraz przychodni z regionu. Wkrótce powiększyli swój zasięg o resztę kraju obejmując swoją ofertą takie branże jak: medycyna, kosmetologia, stomatologia, ortopedia i rehabilitacja. Firma od 15 lat posiada również zezwolenie na prowadzenie hurtowni farmaceutycznej. W asortymencie można znaleźć zarówno produkty polskich marek, jak i światowych koncernów.
To właśnie oni byli pierwsi w województwie zachodniopomorskim. Elżbieta i Wiesław Szcześniak dokładnie 30 lat temu podjęli decyzję o założeniu firmy handlowej o profilu medycznym. Dziś za znakiem ich marki stoją nie tylko lata doświadczenia, ale też szczytny cel, który z sukcesem wypełniają - „pomagamy skutecznie pomagać innym”.
70
- Systematyczność i ciągły rozwój pozwoliły nam stać się jedną z największych firm o tym profilu w województwie - mówi Filip Robaczyński, manager sprzedaży i marketingu. - W ciągu 30 lat obsłużyliśmy ponad 11 tys. klientów. Zostaliśmy nagrodzeni Złotym Laurem “Firma Godna Zaufania”. Do tego jesteśmy długoletnim uczestnikiem programu “Rzetelna Firma”. Zdajemy sobie sprawę, że wymagania wobec naszej oferty stale rosną. Dla nas to powód do dumy i znak, że mamy do czynienia ze świadomymi klientami, dla których nie cena, a jakość jest najważniejszym kryterium wyboru. O ile za sukcesem firmy stoi jasny cel i progresywny rozwój to nie do przecenienia pozostaje wkład pracowników. - Zatrudniamy wysoko wykwalifikowanych specjalistów - dodaje Elżbieta Szcześniak, założycielka firmy. - Są to osoby z wieloletnim stażem oraz wykształceniem medycznym. Dzięki temu jesteśmy w stanie na bieżąco reagować na zmieniające się potrzeby rynku. Posiadamy też własne magazyny oraz własną bazę
transportową. Towar dowozimy w określone miejsca o określonym czasie. Proponujemy sprzedaż wysyłkową. Zawsze działamy w myśl motto - pomagamy skutecznie pomagać innym. Do naszych kluczowych klientów zaliczamy szpitale: SPSK nr 1 PUM przy ul. Unii Lubelskiej w Szczecinie, SPS ZOZ „Zdroje” przy ul. Mącznej w Szczecinie, Zachodniopomorskie Centrum Onkologii przy ul. Strzałowskiej w Szczecinie, a także SPWSZ przy ul. Arkońskiej w Szczecinie, Wojewódzka Stacja Pogotowia Ratunkowego przy ul. Wojska Polskiego w Szczecinie oraz Regionalne Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Szczecinie. Firma Rexomed stanowi spójny koncept, który realnie wpływa na podniesienie jakości szeroko rozumianych usług medycznych. Postęp i zmiany jakie zaszły na rynku najprościej zwizualizować sobie na przykładzie oferowanych produktów. Przypomnijmy sobie chociażby jak dawniej wyglądały wagi ze wzrostomierzem zaciskanym na śruby - wspomina Elżbieta Szcześniak. - Ciężkie i toporne urządzenia, które do właściwego funkcjonowania potrzebowały wypoziomowania. Dziś to lekkie i delikatne sprzęty o nowoczesnym designie. Oferują możliwość pomiarów nie tylko masy ciała, ale i składu ciała, zawartości wody, tłuszczu czy wskaźnika BMI. W zasadzie nie ma sprzętu, który nie przeszedłby całkowitej transformacji. To o czym dawniej mogliśmy marzyć, dziś się urzeczywistnia.
Specjalistyczna Hurtownia Medyczna Rexomed Sp. z o.o. Szczecin, ul. Mączna 31 (Zdroje) tel. (91) 464 26 00 www.rexomed.com.pl
| TRENDY TOWARZYSKIE |
Willa Flory otwarta na nowo
Krzysztof Gąsiorowski i Dominika Dulat.
Od lewej: Adam Janczak, James Fenley, Dariusz Drążkiewicz, Alicja Kowalska.
Krzysztof Barczyk, Justyna Ceroń.
Dominika Dulat i Beata Dębska.
Foto: Andrzej Szkocki
Degustacja czekolady o smaku magnolii podczas eleganckiego bankietu otworzyła nowy rozdział w historii Willi Flory, zabytkowego budynku w centrum miasta. Budynek został odnowiony i przygotowany do świadczenia usług hotelowo - restauracyjnych. Na wydarzeniu pojawiło się kilkudziesięciu gości. Każdy z nich miał okazję zapoznać się z wnętrzami willi, a także spróbować specjałów szefa kuchni.Uwagę skupiła na sobie czekolada o niecodziennym smaku kwiatów magnolii. Ten symboliczny wyrób powstał specjalnie na re-otwarcie budynku. (am)
Dwoje na huśtawce
Teatr Współczesny 7 października 2019 r
Stand up Rafała Rutkowskiego
Teatr Pleciuga, 9 października 2019 r
Bilety do nabycia na stronie: www.impresariat.bilety.fm
| TRENDY TOWARZYSKIE |
Gwiazda „Żon Hollywood” w Szczecinie
72
Sylwia Majdan, Kinga Korta z synkiem Graysonem
Anita Pawlak, Edyta Tijewska, Barbara Kochan.
Mirosława Rączka, Joanna Bródka.
Anna Iwaniec-Kruissen, Maja Holcman-Lasota.
Milena Majewska z młodszą siostrą, po prawej Katarzyna Zagrodnik.
Pola Miluniec, Zuzanna Bartoszewska-Kałuc.
Foto: Andrzej Szkocki
Kinga Korta, gwiazda programu „Żony Hollywood” już po raz drugi odwiedziła Szczecin. Celem jej wizyty była prezentacja naturalnych kosmetyków podczas kameralnego eventu w Atelier Sylwii Majdan. To efekt przyjaźni obu pań, które chętnie się wspierają - zarówno zawodowo, jak i prywatnie. Kinga Korta pojawiła się na spotkaniu ze swoim rocznym synkiem Graysonem. Trzymając malca na rękach, zaprezentowała linię naturalnych kosmetyków. Gwiazda chętnie odpowiadała na pytania uczestniczek eventu, a po prezentacji podejmowała kuluarowe dyskusje. (am)
#TU NAS ZNAJDZIESZ KAWIARNIE • City Break CH Galaxy - 0 piętro • Costa Coffee CH Galaxy 0 piętro • Starbucks Coffee CH Kaskada • So!Coffee CH Outlet, ul. Struga 42 • Columbus Coffee „Turzyn” al. Bohaterów Warszawy 42 • Fabryka Deptak Bogusława 4/1 • Fanaberia Deptak Bogusława 5 • Teatr Mały Deptak Bogusława 6 • Columbus Coffee „Drive Up” ul. Struga 36 • Castellari Al. Jana Pawła II 43 • Public Cafe Al. Jana Pawła II 43 • Cinnamon Garden Al. Jana Pawła II (fontanny) • Columbus Coffee „Medyk” ul. Bandurskiego 98 • Orsola YogoHaus Plac Zołnierza 3/1 • Hormon Cafe ul. Monte Cassino 6 (od Piłsudskiego) • Dom Chleba al. Niepodległosci 2 • Columbus Cafe & Bistro „Oxygen” ul. Malczewskiego 26 • Corona Coffee al. Piastów 30 (Piastów Office, Budynek B) • Cafe Pleciuga Plac Teatralny 1 • Columbus Bistro & Cafe “Przestrzenna” Drive Up ul. Przestrzenna 4 • Columbus Coffee „Fryga” ul. Rayskiego 23/2a • Columbus Coffee „Ogrodnik” ul. Kopernika 1 • Columbus Coffee „Poczta” al. Bohaterów Warszawy 3 • Columbus Coffee „Nikola ul. Krzywoustego 16 • Columbus Bistro& Cafe „Śródmieście” al. Wojska Polskiego 50 • Coffe Point ul. Staromiejska 11 • Castellari ul. Tuwima (Jasne Błonia) • Public Cafe Podzamcze ul. Wielka Odrzańska 18 • Kawiarnia Koch ul. Wojska Polskiego 4 • Czekoladowa Cukiernia „SOWA” ul. Wojska Polskiego 17 • Starbucks Coffee (Brama Portowa) ul. Wyszyńskiego 1 • Bajgle Króla Jana, ul. Nowy Rynek 6 • Bardzo dobrze, ul. Koński Kierat 16 • Alternatywnie, Wojska Polskiego 39 • MR. PanCake, Śląska 42
SALONY FRYZJERSKO KOSMETYCZNE i SPA • Beverly Hills Akademia Urody CH Auchan • Beverly Hills Akademia Urody CH Galaxy - parter • Studio Urody Masumi Deptak Bogusława 3 • Dr Irena Eris KOSMETYCZNY INSTYTUT ul. Felczaka 20 • MASI Wielka ul. Odrzańska 30 • EXPOSE akcesoria atelier Magda Zgórska ul. Chopina 22 (1 piętro) • Imperium wizażu ul. Jagiellońska 7 • Studio Jagielońska 9 ul. Jagielońska 9 • Modern Design Piotr Kmiecik ul. Jagiellońska 93/3 • Atelier Katarzyny Klim ul. Królowej Jadwigi 12/1 • Salon fryzjerski YES ul. Małkowskiego 6 • Salon Fryzjerski Keune ul. Małopolska 60 • Studio Fryzjerskie Karolczyk ul. Monte Cassino 1/14, • Belle Femme ul. Monte Cassino 37a • Salon Kosmetyczny GAJA ul. Wojska Polskiego 10 • Sam Sebastian Style ul. Pocztowa 7 • Cosmedica ul. Pocztowa 26 • Hair & tee ul. Potulicka 63/1 • Obssesion ul. Wielkopolska 22 • Gabinet Kosmetyczny Dorota Stołowicz ul. Mazurska 20 • Enklawa Day Spa al. Wojska Polskiego 40/2 • Salon Szyk, Langiewicza 22 • Academy of Art. And Knowledge, Więckowskiego 2/4 • BALIAYU - SALON MASAŻU, Wielka Odrzańska 30
RESTAURACJE • Porto Grande ul. Jana z Kolna 7 • Sake Sushi al. Piastów 1 • Restauracja Aramia ul. Romera 12 • Restauracja Aramia Podzamcze ul. Opłotki 1 • Karczma Polska Pod Kogutem Plac Lotników 3 • Restaucja Dzika Gęś Plac Orła Białego 1 • Trattoria Toscana Plac Orła Białego 10 • Caffe Venezia Plac Orła Białego 10
• Stockholm Kitchen & Bar Bulwar Piastowski 1 • The Greek Ouzeri Bulwar Piastowski 2 • El Tapatio ul. Kaszubska 3 • Columbus ul. Wały Chrobrego 1 • Colorado Steakhouse ul. Wały Chrobrego 1a • Takumi Sushi Bar CH Galaxy - 2 piętro • Sphinks CH Kaskada • Restauracja Szczecin ul. Felczaka 9 • Avanti al. Jana Pawła II 43 • El Globo ul. Józefa Piłsudskiego 26 • OPERA (Na Kuncu Korytarza) ul. Korsarzy 34, Zamek • Wół i Krowa ul. Jagielońska 11 • Bombay ul. Partyzantów 1 • Z Drugiej Strony Lustra ul. Piłsudskiego 18 • Stara Piekarnia ul. Piłsudskiego 7 • Ricoria Ristorante ul. Powstańców Wielkopolskich 20 • Plenty ul. Rynek Sienny 1 • Buddha Thai ul. Rynek Sienny 2 • Spiżarnia Szczecińska Plac Hołdu Pruskiego 8 • Pomiędzy ul. Sienna 9 • Rotunda Północna ul. Wały Chrobrego 1 b • Willa West Ende al. Wojska Polskiego 65 • Willa Ogrody ul. Wielkopolska 19 • Restauracja/Hotel Atrium al. Wojska Polskiego 75 • NIEBO Wine Bar Cafe ul. Nowy rynek 5 • Bachus ul. Sienna 6 • La Passion du Vin ul. Sienna 8 • Tokyo Sushi’n’Grill ul. Rynek Sienny 3 • Bollywood Street Food, ul. Panieńska 20 • To i Owo restauracja, ul. Zbożowa 4 • Brasileirinho - Brazylijska Kuchnia i Bar, ul. Sienna 10 • Va Banque, Kaszubska 20/1 • Soller, Śląska 40 • Indian Palace, Plac Żołnierza 17 • Pijalnia Czekolady Wedel, Hołdu Pruskiego 1
KLUBY SPORTOWE I FITNESS • Fitness World (Radisson Hotel) Plac Rodła 10 • Fit Town ul. Europejska 31 • North Gym Fitness Club Galeria Północ 1 piętro ul. Policka 51 • RKF ul. Jagiellońska 67/68 • Squash na Rampie ul. Jagiellońska 69 • Lady Fitness&Wellness, ul. Mazowiecka 13 • Bene Sport Centrum ul. Modra 80 • Fitness Club ul. Monte Casino 24 • Marina Club Dąbie, Yaht Klub Polska Szczecin ul. Przestrzenna 11 • Elite Sport Club Spółdzielców 8k, Mierzyn • Fitness Forma ul. Szafera 196 • Universum Fitness Club, ul. Wojska Polskiego 39a • Prime Fitness Club, ul. 5 Lipca 46
SKLEPY I SALONY MODOWE • C.H. TOP SHOPING, ul. Hangarowa 13 • Dekadekor ul. Rayskiego 18(lok U1) • Portfolio ul. Rayskiego 23/11(wejście od Jagielońskiej) • La Perle - Salon Sukien Ślubnych ul. Kaszubska 58 • Organic Garden ul. Kaszubska 4 • Sklep Firmowy Zakładów Ceramiki Bolesławiec al. Niepodległości 3 • 6 Win ul. Nowy Rynek 3 • Centrum Mody Ślubnej ul. Krzywoustego 78 • MaxMara ul. Bogusława X 43 • BiM al. Wojska Polskiego 29 • MarcCain al. Wojska Polskiego 43 • Moda Club al. Wyzwolenia 1-3 • Beaton Aparaty słuchowe, Edmund Reduta ul. Rayskiego 40a • B.E. Kleist Jubiler ul. Rayskiego 20/2 • Drzwi i Podłogi VOX Sylwia Drabik ul. Santocka 39 • Zielony Kram ul. Reymonta 3, pawilon 85
GABINETY LEKARSKIE I MEDYCYNY
ESTETYCZNEJ • Dom Lekarski al. Bohaterów Warszawy 42 (CH TURZYN) • Dom Lekarski ul. Rydla 37 • Dom Lekarski ul. Gombrowicza 23/Bagienna 6 • Dom Lekarski al. Piastów 30 (Piastów Office Center, budynek C (wejście od dziedzińca) • Dom Lekarski ul. Struga 42 (Outlek Park) • Hahs ul. Czwartaków 3 • Hahs Klinika ul. Felczaka 10 • Fizjoline Centrum Rehabilitacji ul. Kosynierów 14/U1 • Medicus Plac Zwycięstwa 1 • Lecznica Dentystyczna KULTYS ul. Bolesława Śmiałego 17/2 • EuroMedis ul. Powstańców Wielkopolskich 33a • Laser Studio ul. Jagiellońska 85/1 • Estetic ul. Ku Słońcu 58 • ESTETICON ul. Jagiellońska 77 • Fabryka Zdrowego Uśmiechu ul. Ostrawicka 18 • Dentus ul. Felczaka 18a, ul. Mickiewicza 116/1 • Hipokrates ul. Ku Słońcu 2/1 • Klinika Zawodny ul. Ku Słońcu 58 • Venus Centrum Urody ul. Mickiewicza 12 • Intermedica centrum okulistyki ul. Mickiewicza 140 • Medi Clinique ul. Mickiewicza 55 • Art. PLASTICA ul. Wojciechowskiego 7 • Image Instytut kosmetologii ul. Maciejkowa 37/U2 • Medimel ul. Nowowiejska 1E (Bezrzecze) • Dental Implant Aesthetic Clinic ul. Panieńska 18 • Perładent - Gabinet Stomatologiczny ul. Powstańców Wielkopolskich 4c • Nowy Impladent Stomatologia Estetyczna i Rekonstrukcyjna ul. Stoisława 3/2 • dr Hamera ul. Storrady-Świętosławy 1c / 6 piętro • Centrum narodzin MAMMA ul. Sowia 38 • Stomatologia Mierzyn ul. Welecka 38 • Stomatologia Kamienica 25 ul. Wielkopolska 25/10 • Maestria Klinika Urody ul. Więckowskiego 2/1 • VitroLive ul. Wojska Polskiego 103 • Medycyna Estetyczna Osadowska, al. Piastów 30 (Piastów Office) • Gabinet „Orto-Magic” ul. Zaciszna 22 (od ul.Topolowej) • Stomatologia Mikroskopowa ul. Żołnierska 13a/1 • CENTRUM DIETETYCZNE NATURHOUSE al. Wyzwolenia 91, al. Wyzwolenia 6, ul. Krzywoustego 27 • Miracle Aesthetics Clinic Szczecin, ul. Ostrobramska 15/u3 • Ra-dent. Gabinet Stomatologiczny ul. Królowej Korony Polskiej 9/U1, Krzywoustego 19/5 • Ella Studio depilacji Cukrem ul. Kaszubska 17/2 • Przychodnia Medycyny Rodzinnej DOM MED, ul. Witkiewicza 57 • Rexomed Sp. z o.o. ul. Mączna 31
SALONY SAMOCHODOWE • Lexus ul. Mieszka I 25 • DDB Auto Bogacka Mercedes ul. Mieszka I 30 • Mercedes Mojsiuk ul. Pomorska 88 • Dealer BMW i MINI Bońkowscy Ustowo 55 (rondo Hakena) • Polmotor Szczecin Ustowo 52 (rondo Hakena) • CITROEN A.DREWNIKOWSKI ul. Andre Citroena 1 • Peugeot DREWNIKOWSKI ul. Bagienna 36D • CITROEN A.DREWNIKOWSKI al. Bohaterów Warszawy 19 • Holda / Chysler Dodge i Jeep ul. Gdańska 7 • Łopiński VW ul. Madalińskiego 7 • POLMOZBYT Peugeot Plac Orła Białego 10 • Ford - Bemo Motors ul. Pomorska 115B • AUTO BRUNO Volvo ul. Pomorska 115b • Peugeot DREWNIKOWSKI ul. Rayskiego 2 • Camp & Trailer Świat Przyczep al. Bohaterów Warszawy 37F (za Statoil) • KOZŁOWSKI Toyota ul. Struga 17, ul. Mieszka I 25B • Krotoski-Cichy Skoda ul. Struga 1A • Krotoski-Cichy VW ul. Struga 1A • KOZŁOWSKI Opel ul. Struga 31 B • Polmotor Nissan,Renault, Dacia ul. Struga 71 • POLMOTOR KIA ul. Wisławy Szymborskiej 8 • Volvo Maszyny Budowlane Polska ul. Pomorska 138-141 • Pehamot Skoda ul. Zielonogórska 32
• Subaru ul. Struga 78a • Grupa Gezet Honda Głuchy, ul. Białowieska 2 • Autonovum - Salon samochodowy, Białowieska 2 • Grupa Gezet Alfa Romeo, Ustowo 57, Rondo Hakena • Grupa Gezet Fiat, Ustowo 57, Rondo Hakena • Auto Club, Ustowo 56, Rondo Hakena • Bemo Motors, Ustowo 56, Rondo Hakena • Seat Krotoski-Cichy, Południowa 6 • Audi Krotoski-Cichy, Południowa 6 • Skoda Krotoski-Cichy, Południowa 6
BIURA NIERUCHOMOŚCI I DEWELOPERZY • Calbud ul. Kapitańska 2 • Neptun Developer ul. Ogińskiego 15 • SGI (budynek Nautica) ul. Raginisa 19 • Baszta Nieruchomosci ul. Panieńska 47 (Baszta Siedmiu Płaszczy) • SCN ul. Piłsudskiego 1A • Extra Invest ul. Wojska Polskiego 45 • Graz Developer pl. Zgody 1 • Artbud ul. 5 lipca 19c • MAK-DOM ul. Golisza 27 • TLS Developer ul. Langiewicza 28 U2 • Modehpolmo ul. Wojska Polskiego 184c/2 • Litwiniuk Property Al. Piastów 30 Office Center • INDEX Nieruchomości, ul. Bagienna 38C
KULTURA • Filharmonia ul. Małopolska 48 • Hotel Zamek Centrum ul. Panieńska 15 • Szczeciński Inkubator Kultury ul. Wojska Polskiego 90 • Galeria Kierat ul. Koński Kierat 14 • Open Gallery Monika Krupowicz ul. Koński Kierat 17/1 (1-pietro) • Galeria Kierat 2 ul. Małopolska 5 • Muzeum Historii Szczecina ul. Mściwoja II 8 • Teatr Pleciuga Plac Teatralny 1 • 13 Muz Plac Żołnierza Polskiego 2 • Muzeum Sztuki Współczesnej ul. Staromłyńska 1 • Galeria Sztuki Dawnej Muzeum Narodowego ul. Staromłyńska 27 • Teatr Polski ul. Swarożyca 5 • Teatr Współczesny Wały Chrobrego 3 • Gmach Główny Muzeum Narodowego w Szczecinie Wały Chrobrego 3 • Kino Pionier al. Wojska Polskiego 2 • Trafostacja ul. Św. Ducha 4 • Zamek Książąt Pomorskich, Korsarzy 34 • Opera na Zamku ul. Korsarzy 34
INNE • Urząd Miejski sekretariat ul. Armii Krajowej 1 • Urząd Miejski - promocja/rzecznik ul. Armii Krajowej 1 • Urząd Marszałkowski - promocja/rzecznik ul. Korsarzy 34 • Urząd Marszałkowski - sekretariat ul. Korsarzy 34 • Centrum Informacji Kulturalnej i Turystycznej Aleja Kwiatowa • Urzad Wojewodzki - sekretariat, promocja/rzecznik Wały Chrobrego 4 • „Pro Bono” Kompania Reklamowa Paweł Nowak ul. Necała 2 • Polska Fundacja Przedsiębiorczości ul. Monte Cassino 32 • Szczecińskie Centrum Przedsiębiorczości ul. Kolumba 86 • PŻM: POLSTEAM Plac Rodła 8 • Półncna Izba Gospodarcza ul. Wojska Polskiego 86 • Doradztwo i Odszkodowania Celem ul. Kołłątaja 24 • Anons Press Agencja Reklamowa ul. Wojska Polskiego 11 • Deep shine Detailing, ul. Łukasińskiego 108 • Finanset ul. Jagiellońska 85/8 • Centrum Informacji Turystycznej pl. Żołnierza Polskiego 20 • Philson Investments Spóldzielnia Inwestycyjna ul. Jagiellońska 90/6 • Foonka, ul. Św. Ducha 2a • Szczeciński Bazar Smakoszy, Zygmunta Chmielewskiego 18
#prezentacja