PAŹDZIERNIK 2016 NUMER 10 (43) / WYDANIE BEZPŁATNE
SEKS
To, co nas podnieca
FOODPORN
Erotyczna ekscytacja jedzeniem
JEDYNA TAKA NA ŚWIECIE
Waleria TokarzewskaKaraszewicz
#39-47 new inside! English pages
Salsa
Habib Jouma
Przemek Thiele
Każdy może zakochać się w tym tańcu
Kuchnia polska w nowej odsłonie
Cecha dominująca – zwierzę sceniczne
GLC Coupé 220 d 4MATIC – zużycie paliwa (średnio) – 5,2 l/100 km, emisja CO2 (średnio) – 136 g/km.
Nowy GLC Coupé. W najlepszej formie, w każdym terenie. www.mercedes-benz.pl/suv
od 2222 PLN* *Rata miesięczna netto dla GLC Coupé 220 d w ofercie leasingu dla przedsiębiorców z 10-procentową wpłatą własną, okres umowy: 48 miesięcy, przebieg całkowity: 80 000 km. Oferta Lease&Drive Basic Mercedes-Benz Leasing Polska Sp. z o.o.
, ul. Pomorska 88, 70-812 Szczecin Dąbie, tel.: +48 91 48 08 712; Stare Bielice 128, Koszalin, tel.: +48 94 34 77 372
#10
#spis treści październik2016
40
California in all its colours
# 06-13 Newsroom Design, moda, wydarzenia
# 14-18 Felieton
Krzych – przydatne aplikacje Rausch – klątwa Facebooka Flak – kultura picia
# 20-25 Temat z okładki
Waleria Tokarzewska-Karaszewicz
# 32-34 Showroom Blue print / Just jeans
# 36-38 Rozmowa
Przemysław Thiele – zwierzę sceniczne
# 39-47 English Pages
Sport, business, traveling
# 48-50 Styl życia Ty też zakochaj się w salsie
# 52-58 Seks
Intymność, rozrywka, uczucia
# 60-63 Kulinaria
Jedzenie nas podnieca Przepisy na jesienne dania
# 76-83 Kultura / Kino / Muzyka
Na co wybrać się w październiku
# 84-88 Sport Motocykle i gokarty
# 94-96 Trendy towarzyskie
Kto, z kim, gdzie, kiedy i dlaczego
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 10//2016
3
| OD REDAKTORA |
#okładka: NA ZDJĘCIU Waleria Tokarzewska-Karaszewicz FOTO Koc & Stefanowski
#10
#redakcja Tak, seks zdecydowanie zdrowiej uprawiać niż zapisywać na jego temat kolejne strony magazynów. Nie mam co do tego żadnej wątpliwości. Ale również jestem świadom tego, że to temat na tyle pojemny i złożony, iż wymaga komentarza. Najlepiej jeśli takiego komentarza udzielają osoby, które na seks potrafią spojrzeć okiem specjalisty. Na przykład psycholog. Katarzyna Kolasińska mówi nam, dlaczego seks stał się takim samym towarem, jak przedmiot ze sklepowej półki. Wystarczy wejść do klubu, trochę się porozglądać i sięgnąć po ten asortyment, który wydaje się szczególnie atrakcyjny. I gotowe. Ale to zaledwie jedna strona medalu. Inna, to seks nasz powszedni, który czasem wymaga urozmaicenia. W tym celu mogą pomóc erotyczne zabawki, dostępne w sex shopach. Sprawdziliśmy, które są najpopularniejsze w Szczecinie. Seksualną stymulację może także powodować taniec. Tańce latynoamerykańskie mają w sobie mnóstwo erotycznej energii. Salsa, którą szczecinianie tańczą coraz chętniej, jest jednym z nich. Czyżby płynął z tego wniosek, że otwieramy się na siebie coraz bardziej? Kolejnym dowodem na to niech będą seksualne fantazje związane z jedzeniem. Foodporn, to jeden z dominujących w internecie trendów, mających konotacje kulinarno-erotyczne. Co tu dużo gadać, już w starożytności ucztowanie i kopulowanie miało wiele ze sobą wspólnego. U schyłku XX wieku te dwie namiętności sportretował Marco Ferreri w „Wielkim żarciu”, a dziś uzewnętrzniamy się ze swoimi seksualnymi fantazjami w sieci. To dobrze. Byle nie skończyło się na autoerotycznym cyberseksie. Teraz trochę o modzie. Opowiada o niej Waleria Tokarzewska-Karaszewicz, młoda projektantka rodem ze Szczecina, odnosząca ze swoimi autorskimi kolekcjami spore sukcesy na wybiegach. Możecie poczytać, co ma do powiedzenia oraz obejrzeć jej najnowsze dzieła. Seks, moda, kino, muzyka, jedzenie – same przyjemności. Mam pisać dalej, czy weźmiecie się już za czytanie? Jarosław Jaz / Redaktor naczelny
4
Nowy Rynek 3, 71-875 Szczecin tel. 91 48 13 341; fax 91 48 13 342 mmtrendy.szczecin@polskapress.pl www.szczecin.naszemiasto.pl/mm-trendy Redaktor naczelny: Jarosław Jaz Product manager: Ewa Żelazko Promocja i marketing: Agnieszka Stach Redakcja: Celina Wojda, Bogna Skarul, Małgorzata Klimczak, Tomasz Kuczyński, Agata Maksymiuk, Anna Folkman Tłumaczenia: Patrycja Skrzypczak Dział foto: Sebastian Wołosz, Andrzej Szkocki Skład magazynu: Ewa Kaziszko MOTIF studio Dystrybucja: Piotr Grudziecki Druk: COMgraph Sp. z o.o. Prezes oddziału: Piotr Grabowski Reklama: tel. 500 324 240, ewa.zelazko@polskapress.pl Wydawnictwo: Polska Press Grupa sp. z o.o. ul. Domaniewska 45, 02-672 Warszawa Prezes: Dorota Stanek
Dołącz do nas na www.facebook.com/ MagazynMMTrendy oraz Instagram.com/MM.Trendy
| NEWSROOM |
#4 alternatywne koncerty, które musisz zobaczyć to formacja szczecińska do bólu kości. A do tego doskonały rockowy band, penetrujący alternatywne jego rejony. Członkowie zespołu pochodzą ze Szczecina i mieszkali tu wiele lat, grając na przełomie XX i XXI wieku dziesiątki koncertów w mniejszych lub większych klubach. Na wielu z nich byłem i mam z nimi związane świetne wspomnienia. Chłopaki wyjechali potem z miasta, ale robią to samo gdzie indziej, z tym że coraz lepiej. Teraz Kristen wraca z nową płytą „Las”, a 6 listopada zagrają w filharmonii.
2. Kolabonight będzie zapewne sentymentalnym wydarzeniem dla osób w wieku średnim, które wciąż doskonale pamiętają swoje punkowe fascynacje. W latach 90. były to ważne spotkania o charakterze muzyczno-społecznym, do których dochodziło w klubie Słowianin. Teraz okazją do kolejnej odsłony Kolabonight jest 30-lecie zespołu Kolaboranci i urodziny ich lidera Przemka Thiele, z którym rozmowę można przeczytać kilka stron dalej. Kolabonight z Lechem Janerką i Kolaborantami w roli głównej 15 października w klubie Słowianin.
3. The Stubs
Bez wątpienia The Stubs to jeden z ciężej pracujących rockandrollowych bandów w Polsce. Są z Warszawy, ale grają wszędzie i często, za co chwała im. Tylko w Szczecinie widziałem ich na żywo już ze trzy razy. A teraz wybiorę się po raz czwarty, bo to nieustająco świetna koncertowo kapela, choć sami nazywają swą muzykę niskobudżetowym i do bólu chwytliwym rockandrollem. Zagrają 19 listopada w K4.
4. Syny
W hip-hopie nikt nie powiedział jeszcze ostatniego zdania. W sumie to trudno stwierdzić, czy w tym pojemnym dość gatunku, który wciąż się rozwija, może nastąpić koniec. Syny to bez wątpienia jedno z większych objawień hip hopu w Polsce. Oczywiście tej jego bardziej kreatywnej i alternatywnej twarzy. To muzyka brudna, bezkompromisowa, hipnotyzująca, a jednocześnie energetyczna - doceniana zarówno w klubach, jak i festiwalowych scenach. 11 listopada będzie można zobaczyć ich w K4.
6
Foto: Archiwum
1. Kristen
by Jarosław Jaz
Deborah Brown i Sylwester Ostrowski nagrali płytę Album dostępny będzie zarówno na CD, jak i na płytach winylowych. Artyści zapowiadają, że już w listopadzie krążek trafi do dobrych sklepów muzycznych. Z kolei 27 listopada w Teatrze Dramatycznym w Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie - Brown, Ostrowski oraz plejada gwiazd amerykańskiego jazzu, wystąpią wspólnie na finale Europejskich Targów Muzycznych „Co Jest Grane”. Będzie to oficjalny koncert premierowy albumu. Co znajdziemy na płycie? Najwspanialsze „jazzowe klasyki”, przepięknie zaśpiewane przez „królową swingu” z Kansas City Deborah Brown, wspomaganą przez szczecińskiego saksofonistę Sylwestra Ostrowskiego, najlepszych nowojorskich muzyków oraz wrocławską orkiestrę kameralną NFM Leopoldinum. W nagraniu jako „special star guest” wziął udział również amerykański gwiazdor, wokalista Kevin Mahogany. - Chciałam nagrać standardy, uchwycić prawdziwego ducha jazzu - mówi Deborah Brown. - Pomyślałam również o wszystkich młodych wokalistach, którym za pośrednictwem tej płyty chcę dać prezent, wskazać drogę. Dziś już niewiele osób śpiewa jazz w ten sposób, a młodzi wokaliści potrzebują inspiracji. Mam nadzieje, że w tych nagraniach ją znajdą. Na płycie znajdziemy zatem takie szlagiery, jak „Cry Me a River”, „Summertime”,„Lullubay of Birdland” i wiele innych. (red)
Artyści zagrają specjalnie dla nas
3 listopada o godz. 20 w Starej Rzeźni, specjalnie dla szczecińskich fanów jazzu i czytelników MM Trendy, Deborah Brown i Sylwester Ostrowski zagrają ekskluzywny, kameralny koncert, który będzie swoistą prapremierą. No koncert zapraszają Szczecińska Agencja Artystyczna, Stara Rzeźnia i MM Trendy. Mamy dla was cztery podwójne zaproszenia, na ten koncert. Szczegóły na Facebooku!
| NEWSROOM |
#edytorial: Kolory jesieni Foto: Dastin Kouhan
Dastin Kouhan, może pochwalić się kolejnym edytorialem, który powstał przy udziale polskich projektantów takich jak: Acephala, Maja Bączyńska, Anyszka, Natasha Dziewit, Momiko, Justyna Rożek. Motywem przewodnim jest jesień i jej kolory. Sesja premierę będzie miała na łamach jednego z magazynów modowych w USA, tytułu gazety jeszcze nie możemy zdradzić, ale w zamian dostaliśmy kilka kadrów z edytorialu. (am)
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 10//2016
7
| NEWSROOM |
Jesień z muzycznymi gwiazdami Katie Melua, Nancy Vieira oraz Asaf Avidan zagrają tej jesieni w szczecińskich salach koncertowych. To będzie prawdziwa muzyczna uczta dla smakoszy.
Jesienią będziemy gościć także dwójkę artystów w ramach cyklu Morze Muzyki. W filharmonii zaśpiewa Nancy Vieira. Wokalistka pochodzi z Wysp Zielonego Przylądka i uważana jest za najbardziej stylową kontynuatorkę sztuki Cesarii Evory – najsławniejszej artystki muzyki świata, pochodzącej z tego małego wyspiarskiego kraju. Melodyjne i nastrojowe piosenki Nancy opowiadają często o trudnej historii Wysp Zielonego Przylądka. Kiedy przyszła na świat, jej rodzice działali w ruchu oporu na rzecz niepodległości wysp. Jako nastolatka wyemigrowała z rodzicami do Gwinei Bissau, a po latach jej ojciec został ambasadorem wolnych już Wysp Zielonego Przylądka w Portugalii. Dziś Nancy Vieira wraca do muzycznych korzeni Wysp, wyśpiewując melancholijne morny, taneczne koladery i niezwykle rytmiczne funany. Drugiego artystę szczecińska publiczność już miała okazję poznać. Asaf Avidan był w ubiegłym roku gościem Szczecin Music Fest. Urodził się w Jerozolimie. Swoją pierwszą EP-kę, na której znalazło się sześć kawałków, Asaf
8
Foto: Materiały prasowe
Katie Melua zakończy tegoroczny festiwal Szczecin Music Fest. 12 listopada wystąpi w Azoty Arenie. To jedna z najbardziej popularnych i rozpoznawalnych wokalistek na świecie. Obdarzona charakterystycznym, ciepłym głosem, śpiewa urzekające, nastrojowe piosenki. Pochodząca z Gruzji wokalistka sprawnie łączy w swoich piosenkach wpływy muzyki pop, folku, bluesa i jazzowego wokalu. To będzie jedna z największych gwiazd, obok Macy Gray, tegorocznego festiwalu.
nagrał w 2006 roku. Jego utwór „One Day/ Reckoning Song”, zremiksowany przez niemieckiego producenta Wankelmuta, stał się jednym z największych hitów minionego roku. Na „Different Pulses” Asaf Avidan prezentuje nieco inne, mniej imprezowe brzmienia, za to w pełni pokazuje swój wielki talent – nieprzeciętny głos, który może się mierzyć z największymi wokalistami Avidan to prawdziwy emisariusz izraelskiej sceny folkrockowej. Na swoim koncie ma już trzy albumy wydane z ze-
społem The Mojos oraz dwie płyty solowe, a jego twórczość często określana jest mianem „retro-futuristic folk”.
Nancy Vieira, 25 października, Filharmonia, godz. 19, bilety 70-90 zł Katie Melua, 12 listopada, Azoty Arena, godz. 19, bilety 115-270 zł Asaf Avidan, 14 listopada, Filharmonia, godz. 19, bilety 110-135 zł
Meble w zabudowie na indywidualne zamówienie klienta. Nasze usługi obejmują cały proces – od projektu aż po jego wykonanie. Słuchamy, planujemy i realizujemy, spełniając marzenia o pięknych wnętrzach. Sprawdź: t: +48 507 98 06 48 | www.motif-meble.pl
facebook / MebleMotif
| NEWSROOM |
Ależ to będzie JAZZ
Foto: Archiwum
10
Urodziny wśród gwiazd Wrzesień należał do Galerii Kaskada, którą otworzono dokładnie 5 lat temu. Okrągłą rocznicę świętowano wyjątkowo hucznie. W galerii, przez cały miesiąc, w każdy weekend pojawiały się gwiazdy polskich seriali i celebryci, m.in. Maciej Musiał, Adam Zdrójkowski, Tomasz Karolak czy Maja Sablewska. Goście opowiadali o swojej pracy na planie filmowym i zabawnych sytuacjach, a także odpowiadali na pytania fanów (am)
Powiedzieli sobie „tak”! Były piłkarz Pogoni Szczecin Radosław Majdan i perfekcyjna pani domu Małgorzata Rozenek stanęli na ślubnym kobiercu. Ceremonia odbyła się w podwarszawskim Konstancinie. Wśród gości pojawiła się nie tylko rodzina młodej pary, ale i znajomi z showbiznesu. Duży szum zrobił się wokół sukni Rozenek. Pięć kreacji zaprojektowała Ewa Minge. Celebrytka ostatecznie wystąpiła w trzech. Wszystkie suknie zostaną zlicytowane na rzecz fundacji projektantki na dom dzienny dla osób leczących się onkologicznie w Zielonej Górze. Młoda para uczciła swój ślub na okładce tygodnika Gala oraz w plotkarskich pismach. (am)
Foto: „Z drugiej strony lustra”
Muzyczna rewelacja - Keyon Harrold, trębacz i producent muzyczny Jaya-Z, Beyoncé, Mary J Blige, Rihanny, Maxwella i wielu innych gwiazd, zainauguruje Szczecin Jazz 2017 r. Koncert dokładnie za pięć miesięcy - 1 marca 2017 w Filharmonii. Bilety do nabycia na portalu bilety.fm. - Keyona z naszym miastem wiąże wygrana w konkursie Zmagania Jazzowe w 2004 r. - mówi Sylwester Ostrowski, szef artystyczny Szczecin Jazz. - Jego kariera rozwija się imponująco. To najlepszy moment, by zaprezentować tego muzyka na szczecińskim festiwalu w nowej, gwiazdorskiej już odsłonie. Do polskich kin wszedł właśnie film Dona Cheadle’a pt. Miles Ahead, opowiadający historię największej gwiazdy w historii jazzu, Milesa Davisa. W produkcji tego dzieła brał również udział Keyon Harrold, nagrywając wszystkie partie trąbki (poza użytymi oryginalnymi partiami Milesa) i przygotowując do roli aktorskiej „trębacza”, odtwórcę głównej roli, Dona Cheadla. (red)
Kobieta Szef Gault&Millau 2016 regionu Polski Północnej Po raz kolejny Iwona Niemczewska, szefowa kuchni i właściciel restauracji „Z drugiej strony lustra”, zdobyła prestiżowe wyróżnienie kulinarne. W połowie września „Żółty Kulinarny Przewodnik” przyznał szczeciniance tytułu Kobieta Szef Gault&Millau 2016 regionu Polski Północnej. Laur przyznają niezależni inspektorzy, którzy podczas niezapowiedzianych wizyt w restauracjach sprawdzają jakość serwowanych dań, a następnie nominują szefów, których jakość pracy przyczynia się do promocji regionu. Spośród osób nominowanych wyłaniany jest najlepszy szef. (am)
Foto: Paweł Smoliński i Paweł Weręgowski
| NEWSROOM |
Inspiration Day jeszcze lepszy niż w ubiegłym roku 12
Wyjątkowi mówcy i gwiazdy znane i lubiane z telewizji zainspirowali szczecinian do działania. Druga edycja Inspiration Day Show wywołała jeszcze większą falę entuzjazmu niż pierwsza. Na scenie w Sali Kongresowej Uniwersytetu Szczecińskiego pojawili się m.in. Beata Pawlikowska, Piotr Bucki, Robert Biedroń, Łukasz Krasoń i Jurek Owsiak. W trakcie imprezy odbyły się warsztaty motywacyjne i konkursy. - Każda z osób, które do nas przyjechały, reprezentuje inny rodzaj materii, ale każda z nich motywuje słuchacza do działania i przełamywania własnej słabości, która stawia go na boczny tor życia - mówi organizator Michał Hamera. Pytany, czy jedna taka impreza, to nie za mało dla Szczecina odpowiada, że jedna w zupełności wystarcza. Większa liczba spowodowałaby nasycenie ciekawości i znudzenie tematem. (am i mdr)
Foto: Patrycja Walburg
| NEWSROOM |
Podwodna sesja i wizyta Niedawno gościem programu Pytanie na Śniadanie była Patrycja Walburg, szczecińska blogerka (DwaRazyW). Tematem rozmowy była podwodna sesja, którą wykonała swoim córkom. - Starsza córka Wiktoria od dłuższego czasu namawiała mnie na sesję na dnie basenu – mówi Patrycja. - Pomysł wydawał się genialny. Był tylko jeden problem. Ja nigdy nie nurkowałam. Nie martwiłam się o dziewczynki. Wiktoria, to wielokrotna medalistka w pływaniu w naszym województwie. Wiwiana dodała mi za to otuchy. Przełamałam strach i okazało się, że to świetna zabawa. Moja pasja do fotografii została połączona z pasją moich dzieci - pasją do pływania. To musiało się udać! Blogerka przyznaje, że stres przed wystąpieniem w telewizji na żywo był ogromny, jednak atmosfera na planie potrafiła go złagodzić. Czy szykują się kolejne wizyty w programach? - Tego dziś nie mogę jeszcze zdradzić – dodaje Patrycja Walburg. (am)
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 10//2016
13
| FELIETON | #okiem blogera
#ułatw sobie życie za pomocą smartfona Pisząc o smartfonach, od razu kojarzy mi się humorystyczny rysunek, przedstawiający siedzącą parę na randce. On wpatrzony w telefon, ona zdegustowana zachowaniem drugiej połówki. W końcu ona się odzywa i mówi: „Czy muszę sobie przykleić twój telefon na czoło, byś zaczął na mnie patrzeć?” Trochę to odzwierciedla naszą cywilizację wpatrzoną w smartfony, które z powodzeniem coraz bardziej zastępują nam komputery, tablety, czy też nawet TV. W tym miesiącu chcę zająć się drugą stroną medalu i popatrzyć, jak smartfony mogą nam pomagać w codziennym życiu i w pracy. Pokażę Wam aplikacje, które na co dzień ułatwiają mi codzienne zadania (nie tylko zawodowe). 1. Skycash - używam do płacenia za parkowanie w SPP oraz do kupowania biletów na przejazd komunikacją miejską. Koniec z szukaniem kiosków, by kupić bilet, koniec martwienia się, czy biletomat w tramwaju będzie działał, a jeśli nie, to czy motorniczy będzie na tyle uprzejmy, żeby mi sprzedać przejazdówkę. W ciągu kilku lat korzystania z tej appki, raz się zdarzyło, że działała. Mimo że są to sytuacje bardzo sporadyczne, warto na takie okazje mieć w portfelu kilka monet. Podobne możliwości mamy również dzięki aplikacji moBiLET. Jeśli z kolei nie znam drogi z punktu A do punktu B, a poruszam się komunikacją miejską, korzystam z „Jak Dojadę”.
taksówkę na konkretną godzinę, określając ilość pasażerów lub zgłaszając przewóz zwierząt. Koniec z czekaniem na taksówkę pod wskazanym adresem, bo możemy również śledzić drogę danego pojazdu i wiemy, gdzie aktualnie się znajduje. Na Ubera w Szczecinie musimy jeszcze trochę poczekać, a te aplikacje dobrze wypełniają tę niszę rynkową. 4. Wellserved - chcesz zamówić jedzenie z odbiorem osobistym i nie stać w kolejkach? Skorzystaj z Wellserved. Jest to szczeciński projekt, który właśnie to umożliwia. Obecnie w Szczecinie korzysta z tego kilka miejsc z jedzeniem m.in. Bajgle Króla Jana, Bajglowóz, Bro Burgers, Custom Burgers, Slow Burger Expert. Dodatkowo w wielu pociągach możemy skorzystać z dedykowanej appki mWars i zamówić sobie jedzenie z wagonu restauracyjnego prosto do przedziału. 5. Pizza Portal - jeśli już jesteśmy w wątku jedzenia, to nie sposób tu wspomnieć o aplikacjach, dzięki którym możemy zamówić jedzenie z dowozem do domu lub do biura. Wspomniana wcześniej Pizza Portal i pyszne.pl oferują zamawianie nie tylko pizzy, ale w swojej ofercie mają wiele restauracji, barów mlecznych. Każdy znajdzie coś ciekawego w menu wielu lokali.
2. Nextbike - nowa aplikacja daje nam możliwość wypożyczania rowerów miejskich bez klikania w panel znajdujący się przy każdej stacji. Ponadto mamy wgląd w obłożenie poszczególnych stacji i od razu widzimy, ile rowerów jest aktualnie dostępnych. Bardzo przydatne, a sama aplikacja jest przejrzysta i intuicyjna.
6. Booksy - tu z kolei możemy skorzystać z całej gamy lokali usługowych i umówić się do fryzjera, golibrody, kosmetyczki, masażysty, fizjoterapeuty, stomatologa, tatuażysty. Wybieramy dogodny, wolny termin, możemy też wybrać osobę, która będzie się nami zajmować, np. umówić się do konkretnego fryzjera lub fryzjerki. Aplikacja automatycznie przypomina nam o umówionej wizycie.
3. Tofy Taxi - czyli aplikacja pozwalająca zamówić taksówkę. Piszę głównie o tej, bo konkurencyjna korporacja City Taxi posiada jedynie aplikację na urządzenia z systemem Android, Tofy jest dostępne również na iOS. Dzięki aplikacji możemy zamówić
7. Ceneo - coraz więcej sklepów oferuje swoim klientom udział w programach lojalnościowych. Ma to jednak sporą wadę. Mój portfel w pewnym momencie pękał w szwach od kolejnych kart lojalnościowych. Aplikacja Ceneo przychodzi z pomo-
14
cą i pozwala nam na zeskanowanie wszystkich kart i „noszenie” ich w smartfonie. Kolejny problem rozwiązany za pomocą aplikacji. 8. Google Maps i Yanosik - coraz bardziej zaawansowane narzędzie do sprawnego poruszania się po mieście. Coraz lepiej radzi sobie z korkami i wytyczaniem alternatywnych dróg. Razem z Yanosikiem tworzą doskonałą parę przy podróżach po mieście i poza nim. Z niecierpliwością czekam na aplikację, a raczej cały system, który usprawni parkowanie w naszym mieście, wskazując wolne miejsca parkingowe. Taki projekt będzie obecnie wdrażany w Warszawie, mam nadzieję, że nasze miasto również będzie smart w tym obszarze. Wspomniane wcześniej aplikacje można cały czas doskonalić. Wystarczy, że staną się bardziej inteligentne, np. SkyCash będzie nam przypominał o zapłaceniu za parkowanie, jeśli zaparkujemy auto w obszarze SPP.
Paweł Krzych autor najpopularniejszego szczecińskiego bloga www. szczecinblog.pl oraz strony na FB Uśmiechnij się - jesteś w Szczecinie. Lokalny patriota. Pasjonat Szczecina, nowych mediów oraz podróży.
| FELIETON | #zawód: gracz
#lifebook czyli życie na fejsie Szósta rano, niemrawo otwierasz oczy, przez chwilę dochodzisz do siebie po tym, jak budzik zamordował resztki snu. Fakt, trzykrotna drzemka nieco przeciągnęła wyrok, ale ostatecznie trzeba wstać. Obowiązki znów wzięły górę, ale zanim skierujesz się do łazienki, trzeba zerknąć, co tam nowego na „fejsbuniu”... W końcu obowiązki są najważniejsze! I tak właściwie przez cały dzień, do kawy, do śniadania, w tramwaju, w taksówce, w pracy, w kinie, w restauracji, podczas seksu, po seksie, przed snem... słowem oszaleliśmy. Nie mam zamiaru nikomu robić wykładów, ani tym bardziej pouczać, przecież się socjalizujemy! Cały dzień, bo internet stał się dobrem powszechnym. Według CBOS, w 2015 roku ponad 95 proc. Polaków w wieku 18-34 lata regularnie korzystało z jego dobrodziejstw. Media społecznościowe, są mediami tworzonymi przez użytkowników. I co do zasady miały ułatwiać integrację i komunikację międzyludzką, ale jak to bywa z szumnymi ideami, one nieco się wypaczają. I tak, zamiast wspierania, zaczynają zastępować naturalną komunikację. Przecież jak zostawiłem lajka Jerzykowi, to on wie, że ja wiem, że jemu się dziecko urodziło. Skoro Zośka wrzuca te swoje głupie zdjęcia z wakacji, na których widać tylko głowę, bo nie pokaże swojego cellulitu na tle pięknego zachodu słońca, to ona również wie, że ja wiem jakie są zasady i powody publikacji tych zdjęć. To nie koniec. Gdzieś w porze obiadu Franek wrzuca zdjęcia swojego super dietetycznego posiłku. Oczywiście, osobiście przygotowany, tylko ze zdrowej żywności, nomen omen tej samej, której się brzydził jeszcze dwa lata temu, bo brudne jajka ze wsi to obrzydlistwo, a niezbadane mleko od krowy to
16
murowany zgon. Dziś trzeba być sexy, więc je tylko BIO żywność... Koszmarny #foodporn... Na koniec dnia wall zostaje zalany wpisami z aplikacji sportowych. Kazik zrobił 100 km na rowerze! Ania przebiegła 150 km, Tadzio przepłynął Odrę... wzdłuż... I się nie rozpuścił! Cudownie! Szkoda tylko, że Tadzia, Ani, Franka czy Jerzyka nie spotkałeś od jakichś pięciu lat. Gdyby nie Facebook, to byś nawet nie wiedział, czy żyją. Hmm… a może to jednak działa? W końcu lepsza, specjalnie przygotowana, zaplanowana i obrobiona informacja, niż żadna? Może Facebook wcale nie ma być narzędziem komunikacji i wspierania relacji, tylko narzędziem do budowania własnego ego? Dowartościowania siebie i innych, którzy mienią się naszymi znajomymi? Tylko, że ja, mimo swojego zamiłowania do Internetów, jestem nieco oldschoolowy i uważam, że znajomość to nie tylko piękne zdjęcia domu, samochodu, dziecka, obiadu, wakacji, etc. To także samo życie, które potrafi przygnieść, bo samochód okazał się kradziony, dziecko dostało ospy, obiad nie wyszedł, a w hotelu na pięknej riwierze biegały karaluchy wielkości kotów... Tylko o tym nie piszemy. Dlaczego? Bo to nie dostanie lajka, bo tym nie zapewnimy sobie dobrego samopoczucia wiedząc, że znajomym skoczy ciśnienie, gdy zobaczą, jak dobrze nam się powodzi. To co właściwie budujemy na tym Facebooku? Alternatywną rzeczywistość, w której wszyscy są piękni, mądrzy i majętni? W której wspieramy akcje charytatywne czy społeczne, bo zostawienie kciuka w górę nic nie kosztuje? Stajemy się awatarem samego siebie w wyidealizowanym świecie szczęścia i wiecznej prosperity. Czy to nie jest definicja raju? Czy raczej
piekła, którego dział marketingu sprawuje się na piątkę z plusem? Właściwie to nie ma znaczenia, jeśli dzięki temu poczujemy się lepiej. Tylko trochę tych koni żal… Dochodzi pierwsza w nocy, czas iść spać. Spoglądasz jeszcze na walla, sprawdzasz kto polubił twoje wpisy, czy może ktoś w pijackim amoku znowu opublikował manifest o tym, że świat jest podły i zły? Starasz się usnąć, mając przed oczami piękne wybrzeże, fantastyczny dom i cudowne dziecko. Nie myślisz o tym, że dom trzeba spłacać przez kolejne 30 lat, na wakacje musisz harować przez rok, a dzieciak znowu się w nocy obudzi i jutro będziesz wygląda jak zombie. Jednak nie musisz się przejmować, o tym wiedzą tylko twoi prawdziwi znajomi...
Marcin „Ganisz” Rausch naczelny jednego z większych portali gamingowych w Polsce www.mmo24.pl Mąż, ojciec i gracz. Związany od lat ze światem gier i e-sportu.
| FELIETON | #kultura picia
#whisky, tyś najlepszą z dam Whisky kupowana jest najczęściej z jednego z trzech podstawowych powodów. Powód pierwszy – do picia na imprezy. Wtedy nie sama whisky jest podmiotem, a jedynie dodatkiem do dobrej zabawy, poprawienia nastroju, orzeźwienia czy dodania animuszu. W tej sytuacji najlepiej spożywać ją z lodem, w formie koktajlu czy drinka. Do tego celu polecam whisky typu blended i whiskey, produkowane z kukurydzy. Nie jest żadnym nietaktem mieszanie tych whisky w drinki czy eksperymentowanie na własną rękę ze składnikami, używanie lodu, picie ze szklanek czy przez rurkę. Z czym smakuje whisky, sami wiemy najlepiej, ale jeżeli nie mamy odwagi sami poeksperymentować zawsze znajdzie się barman, który chętnie doradzi. Powód drugi – do inwestowania, czyli do nie-picia. Bez rozległej wiedzy inwestować w whisky, wbrew pozorom, nie jest łatwo. Do tego w Polsce występują pewne bariery związane z legalną odsprzedażą zakupionych butelek. Licząc stopę zwrotu, musimy brać pod uwagę późniejsze koszty transakcyjne, związane z wystawieniem butelki w zagranicznym serwisie aukcyjnym oraz koszty związane z wysyłką za granicę. Niemniej jednak nadal można na tym nieźle zarobić. Bez szerszej wiedzy można próbować obstawiać udziały w funduszach inwestujących w whisky. Inwestowanie w prawdziwe butelki radziłbym zacząć dopiero, gdy poczujemy się w temacie wystarczająco „płynni”… Dlatego przy zakupie butelki pod inwestycję polecam kierować się zasadą: inwestuj w taką butelkę, którą sam masz ochotę wypić! Przynajmniej nie będziesz zmuszony do odsprzedaży, gdy trendy pójdą w niewłaściwym kierunku… Powód trzeci – kupowanie whisky do degustowania. Do tego celu najlepiej nadaje się whisky typu single malt i temu rodzajowi picia whisky chciałbym poświęcić artykuł. W tym przypadku sama whisky i jej bogactwo aromatów oraz smaków od-
18
grywają rolę pierwszoplanową. Ważną rolę drugiego planu odgrywają warunki w jakich degustujemy i szkło, które wykorzystujemy do degustowania. Właśnie, właściwie dobrane szkło jest kluczowym elementem degustowania, ponieważ z dobrze dobranego kieliszka wydobędziemy wszystkie zapachy i cały smak, z którego nasza single malt whisky jest zbudowana. Nie ma drugiego tak wszechstronnego i zróżnicowanego alkoholu jakim jest właśnie whisky, a dobry kieliszek pozwoli nam to w pełni odkryć. Do degustowania whisky single malt najlepiej użyć specjalnie zaprojektowanego, „testerskiego” kieliszka z czaszą w kształcie otwartego lub zamkniętego tulipana. Kieliszki do whisky projektowane są tak, by wlać do nich 20 ml whisky (tzw. szkocki „dram”) i nie przepełnić kieliszka, zostawiając jego ściankom dodatkową warstwę, po której aromaty mogłyby się unosić i uwypuklić swoje walory. Szklanka, czy płaski lub zbyt głęboki kieliszek, nie pozwolą na wydobycie całej gamy aromatów, które whisky jest w stanie nam zaoferować. Do degustacji whisky single malt nie używamy lodu, pijemy w temperaturze pokojowej, nie potrzebujemy więc używać grubych szklanek. Schładzanie trunku, co prawda ułatwia konsumpcję osobom, które nie mają przyzwyczajonego podniebienia, ale jednocześnie zamyka aromaty, nie pozwalając im się w pełni wydobyć i co najważniejsze „znieczula” kubki smakowe na języku. Nie mam jednego ulubionego rodzaju kieliszka do whisky. Idealnie jest zaopatrzyć się w kilka i spróbować. Rozwiązaniem pośrednim są szklanki do whisky single malt, np. Gleincairn Glass. Mają one niewątpliwe zalety dostrzegane przez barmanów. Nie tłuką się łatwo i pozwalają na wlanie pełnej miary barmańskiej - to jest 50 ml… Chwilę, ale czy, żeby zacząć degustować, od razu muszę kupować pełen asortyment kieliszków do whisky? Niekoniecznie… Gdy nie posiadamy odpowiedniego kieliszka, chwilowo rozwiązaniem zastęp-
czym mogą być małe kieliszki do koniaku tzw. „czarki” lub niewielkie kieliszki do białego wina. Nie mniej istotnym elementem degustacji jest też właściwy dobór otoczenia. Podczas degustowania zadbajmy również o to, żeby nie towarzyszyły nam tzw. rozpraszacze w postaci innych aromatów, czy smaków, mogących zagłuszyć walory whisky. Wybierajmy pomieszczenia zamknięte, ponieważ ciężko będzie uchwycić pełnię ulotnego zapachu w przewiewnym miejscu. Nie degustujmy whisky zaraz po posiłku, zwłaszcza po intensywnie przyprawionym, pozostawiającym na języku długotrwały posmak. W trakcie degustacji spożywanie przekąsek odłóżmy do zakończenia części degustacyjnej. Do „przepłukania ust” użyjmy w miarę neutralnej wody najlepiej niegazowanej źródlanej, ale delikatnie gazowana też nie powinna zaszkodzić. Wszelkiego rodzaju soki czy napoje gazowane zdecydowanie „upośledzą” postrzeganie smaków i aromatów whisky podczas degustacji.
Paweł „Pawloff” Flak urodzony w pięknym mieście Szczecin, koneser Single Malt Whisky, moderator na forum BestOfWhisky.pl, miłośnik klasyki rocka oraz entuzjasta gitary elektrycznej
| TEMAT Z OKŁADKI |
Jedyna taka na świecie WALERIA TOKARZEWSKA-KARASZEWICZ projektuje, szyje, haftuje, zachwyca. Pochodzi ze Szczecina, ale teraz jej domem jest Kraków. Swoimi projektami zachwyciła pół świata. Druga połowa musi chwilę zaczekać, bo Waleria ciągle tworzy, jest zapracowana. Na koncie ma już cztery kolekcje, liczne pokazy w Europie i USA, niezliczoną liczbę publikacji w najbardziej prestiżowych magazynach modowych. Przy tym wszystkim jest miłą, uprzejmą, normalną dziewczyną. Gdyby była facetem, pewnie bym się w niej zakochała. ROZMAWIAŁA AGATA MAKSYMIUK / FOTO KOC & STEFANOWSKI
Czy masz jakieś „zboczenia zawodowe”, nietypowe zachowania, które Cię wyróżniają, kiedy pojawiasz się pokazach, konkursach czy wywiadach? (np. Alexander Wang podobno przed każdym spotkaniem pije gorącą wodę z cytryną.) Początek wywiadu, a ty już sprawiłaś, że czuję się mało oryginalna. Nie mam! Natomiast postaram się je nabyć, bo myślę, że byłoby to w dobrym guście. Jedynym moim zwyczajem jest to, że staram się przynosić przed pokazami moim modelkom czarną czekoladę, by się wzmocniły. Szczególnie, jeśli jest to ich kolejne wyjście danego dnia. Projektant może być osobą oderwaną od rzeczywistości? Czy może tworzyć projekty wobec hasła „sztuka dla sztuki”? Myślę, że jak najbardziej może być oderwany, pytanie, jakie cele chce osiągnąć? Nie myśląc biznesowo, jedynie artystycznie, z pewnością osiągnie w pewnym stopniu spełnienie i o ile ma dobre wyczucie smaku, projekt zawsze znajdzie swojego odbiorcę. Może nie zaprezentuje kolekcji na Fashion Weeku w Nowym Jorku, ale nie wszyscy tego pragną. Mnie, oprócz sztuki, fascynuje również użytkowość stroju. Niesamowite jest to, że można człowieka ubrać w formę sztuki, kobieta może wyjść z domu z poczuciem, że ma na sobie sukienkę jedyną na świecie. Cieszy mnie to, że moja praca sprawia komuś radość, napełnia go silnymi, pozytywnymi emocjami. Ktoś czuje się wyjątkowy tylko dlatego, że ma na sobie ubranie, które zrobiłam. W dobie powtarzalności i królestwa sieciówek, takie emocje nie są częste. Dla mnie ważna jest ta unikatowość,
20
najwyższa jakość tkanin (uwielbiam włoskie tkaniny, korzystam prawie tylko z nich) i półproduktów, takich jak kryształy, szklane koraliki. Tworząc kolekcję, nie wertuję internetu w poszukiwaniu trendów. Modę, nastroje towarzyszące jej zmianom się czuje, trendy są konsekwentne i myślę, że w miarę przewidywalne - przynajmniej dla dobrego obserwatora. Dlatego moje projekty są poniekąd sztuką dla sztuki - nie robię analizy opłacalności, zysków i strat. Wlewam w nie siebie, daję im swoje serce, swoje poczucie estetyki. Moda to też ogromny biznes. Czujesz się biznesmenem, a może masz od tego ludzi? Niestety, biznesmenem jeszcze nie jestem, ale jestem bardzo pracowita i dobrze zorganizowana, co jest krokiem w dobrą stronę. Żeby dziś działać na rynku mody, trzeba mieć nerwy ze stali i bardzo mocną psychikę. Z czego to wynika? Wyścig szczurów, presja konkurencji, oczekiwania odbiorców? Pewnie wszystkiego po trochę, natomiast mnie przeraża coś innego. A jest tym niestety brak profesjonalizmu w branży. Bardzo przykre jest to, że na palcach jednej ręki mogę policzyć ludzi i ich firmy, którzy mnie nie zawiedli. Mam tutaj na myśli brak terminowości, brak organizacji, działanie w popłochu na ostatnią chwilę, brak odpowiedzialności za słowo, niewywiązywanie się ze zobowiązań, nieuzasadnione obrażalstwo, czyli jednym zdaniem - totalnie lekceważący stosunek do klienta, zatem również do siebie. Wydawałoby się to logiczne, że sko-
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 10//2016
21
„ Przeraża mnie brak profesjonalizmu w branży. Bardzo przykre jest to, że na palcach jednej ręki mogę policzyć ludzi i ich firmy, którzy mnie nie zawiedli.
| TEMAT Z OKŁADKI |
ro umawiam się z kimś na konkretny termin, zlecam mu pracę, płacę mu za jej wykonanie, obdarzam zaufaniem i właściwie moim „być albo nie być”, to mam prawo oczekiwać dobrze wykonanego, terminowego zlecenia. Tymczasem - otóż wcale nie. Nie mówię o jednorazowych wypadkach losowych, każdy jest człowiekiem. Złoszczę się na permanentny brak odpowiedzialności za dane słowo. To taki współczesny brak honoru. Ten problem dotyka wszystkich - od krawcowej, przez drukarnię, po eventy. Nie chciałabym byś pomyślała, że jestem małpą, która zjadła wszystkie rozumy. To naprawdę chłodne obserwacje. Chodzi też o zwykły szacunek i realne ocenienie swoich możliwości. Taki stosunek większości ludzi wokół ciebie zabiera przyjemność tworzenia. Nie lubię narzekać na Polskę, w ogóle narzekanie jest passe. Ale brak profesjonalizmu, to robienie „po łebkach”, jest u nas nagminne. Ten problem nie dotyka jedynie branży modowej. Pewnie wynika to z naszej historii, gospodarki, ale zróbmy coś z tym! Miałam przyjemność pokazywać kolekcje za granicą, w Stanach i w Europie, współpracuję z zagranicznymi fotografami, stylistami. Ich stosunek do własnej pracy jest zupełnie inny, traktują siebie poważnie, tak więc innych ludzi również.
gazynach - na świecie, potem w Polsce. Zaczęłam dostawać maile z zaproszeniami na różne fashion weeki na świecie, do sprzedaży swoich ubrań do butików w Los Angeles, itd.
W mediach piszą o Tobie jako o świeżym powiewie w modzie. W artykułach i recenzjach pojawia się mnóstwo pochlebnych słów. Nie boisz się, że w pewnym momencie media ustawią Ci tak wysoko poprzeczkę, że nie dasz rady jej przeskoczyć?
- A gdyby ktoś chciał, żebyś uszyła specjalnie dla niego? Zdarzały Ci się już takie specjalne zamówienia?
Nie boję się, bo ciężko bać się swoich myśli. To mnie bardziej motywuje, chcę być lepsza nie tylko dla siebie, ale dla wszystkich, którzy we mnie wierzą. Moja poprzeczka, mam nadzieję nigdy się nie zatrzyma w jednym punkcie, bo to oznaczałoby brak rozwoju. A ja jestem świadoma niedoskonałości, chłonna wiedzy i nauki. Jestem dla siebie też bardzo surowa i zawsze niepewna odbioru mojej pracy. Dlatego, jeśli czytam pozytywne recenzje, śmieję się z radości, chodzę dumna z zadartą głową po pokoju i czuję się chwilowo bardzo spełniona. Dobre i konstruktywne słowo, albo chociaż tylko konstruktywne, to miód dla moich uszu i oczu. W którym właściwie momencie media, świat mody, zaczęły się Tobą interesować? Trudno powiedzieć… Miałam dużo szczęścia, bo stało się to prawie od pierwszego projektu. Od początku byłam bardzo sfokusowana na pracę, pracowałam 24 godziny na dobę, no dobra, 20 godzin na dobę (śmiech). Szyłam, projektowałam, haftowałam. Zresztą cały czas tak robię, proszę pamiętać, że jestem firmą jednoosobową. Pracowałam dużo, robiłam dużo sesji zdjęciowych i tak edytoriale rozprzestrzeniały się po ma-
Kiedy myślę o Twoich projektach, od razu mam w głowie hasło haute couture. Mam nadzieję, że to trafne określenie. Dlaczego zdecydowałaś się tworzyć w duchu niepowtarzalności? Twoich ubrań nie założy każdy. Nie obawiasz się tego? Dziękuję bardzo, moim marzeniem jest móc się kiedyś zaliczać do grona projektantów haute couture. Co do unikatowości - myślę, że to zaleta. Moje ubrania są z założenia pojedynczą, jedną jedyną sztuką. No maksymalnie 2 - 5 sztuk, ale wtedy uprzedzam klienta i automatycznie cena dzielona jest na pół. To sprawia, że osoba, która je nosi, staje się w pewien sposób wyjątkowa. Oczywiście mam w głowie pomysł na serię bardziej masową i przystępną cenowo. Ale jeszcze nie dzisiaj. W internecie działa Twój sklep. Znajdziemy w nim wszystkie dotychczasowe projekty? Te, które są jeszcze dostępne.
Bardzo często mam pytania dotyczące uszycia sukien ślubnych. Niestety, odmawiam, ponieważ nie mam wystarczająco czasu. Nie pozwoliłabym sobie aby stworzyć coś „na pół gwizdka”, tym bardziej najważniejszej sukni dla kobiety, na jej najważniejszy dzień. Szyłam takie suknie tylko „teoretycznie” - co oznacza, że były to projekty do sesji zdjęciowych. Pierwszą prawdziwą uszyję dla siebie. Natomiast czasami faktycznie podejmuję się zleceń indywidualnych - warunkiem jest mój czas. Chyba, że jest to moja mama. Mamie się nie odmawia. Ostatnia kolekcja, którą prezentujemy w naszym edytorialu, jest niezwykle „ciepła”. Cała Twoja twórczość jest bardzo charakterystyczna i nie do podrobienia. Skąd czerpiesz inspiracje? Podróże, rozmowy, obserwacje? Dokładnie - podróże, rozmowy i obserwacje. W tych hasłach zawarta jest architektura, sztuka, klimat danego kraju. Bardzo się cieszę, że dobrze odbierasz kampanię kolekcji jesień/ zima 2016/2017. To dla mnie bardzo ważne. Sesja wizerunkowa kolekcji jest takim „wypuszczeniem mojego dziecka w świat”. Uwielbiam wszystkie modelki, które wzięły udział w kampanii. To przecudowne, mądre, przemiłe, profesjonalne dziewczynki. Bardzo złości mnie stereotyp „głupiej modelki”, bo każda agencyjna dziewczyna jaką spotkałam, nie była taka.
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 10//2016
23
24
| TEMAT Z OKŁADKI |
„ Nie patrzę na rzeczy przez pryzmat swojego gustu, ale poprzez kryteria piękna i brzydoty. Zachwyca mnie dokładność. Bardzo doceniam wykonanie, wykończenie, jak i konstrukcje odzieżowe. Nie tyczy się to jedynie mody, ale również architektury, malarstwa, generalnie sztuki użytkowej
Jedną z Twoich stałych klientek jest Cleo, ona również pochodzi ze Szczecina. Poznałyście się jeszcze w rodzinnych stronach, czy już w Krakowie? - Cleo poznałam już w Krakowie, na drugim roku projektowania ubioru, kiedy uszyłam jej sukienkę do klipu „Sztorm”. Zostałam wtedy jej polecona przez naszą wspólną znajomą fotografkę i modelkę. Przypadłyśmy sobie do gustu. Jest wspaniałą artystką, aktualnie największą gwiazdą muzyki popularnej w naszym kraju - to oczywiste i niepodważalne. Natomiast mnie urzeka w niej coś innego - jest niesamowicie dobrym, miłym, pokornym, zabawnym i uczciwym człowiekiem. Prywatnie jest po prostu wspaniałym kompanem i przyjacielem. Bardzo ją podziwiam, bo daje sobie radę z presją, potrafi być dla każdego naturalnie i niekłamanie miła, ciągle jest na świeczniku i w dodatku często spotyka się z okrutną i sensacyjną krytyką. Ja nie potrafiłabym tak funkcjonować. Ona mi imponuje. Twoje projekty noszą także inne gwiazdy. Widzieliśmy je również w programie Top Model w TVN. Gdzie jeszcze spotkaliśmy Twoją twórczość, a może o tym nie wiemy? Troszeczkę tego jest. Między innymi miałam przyjemność występować w programie telewizyjnym w Stanach, moje ubrania pojawiają się na gościach programów śniadaniowych w Polsce, oprócz Cleo ubierałam jeszcze kilka piosenkarek i aktorek znanych z życia prywatnego - na eventy, do klipów, oraz prywatnie. Jestem stylistką, między innymi fryzjerskiej marki KEMON, współpracuję z marką fryzjerską Loreal Kerastase przy tworzeniu stylizacji na ich pokaz pod koniec września. W tym roku po raz drugi moje ubrania wzięły udział w kampanii obuwia Bayla. Moje rzeczy można zobaczyć w przeróżnych gazetach, czasami już nie kontroluję publikacji i dowiaduję się po kilku miesiącach, że edytorial z moimi ubraniami publikowany był na łamach danego magazynu. Zawsze mnie to cieszy i napawa dumą. Nie umiem policzyć publikacji, w których znalazły się moje ubrania. Tuż po obronie dyplomu, było
ich ponad sto (czyli w marcu 2015 roku, a fanpage i przygodę z projektowaniem zaczęłam rok wcześniej). To magazyny drukowane i internetowe, polskie i zagraniczne, takie jak Viva, Elle, Glamour, Vouge włoski, Design Scene, K-MAG, Label itd. Moje projekty kilka razy znalazły się na billboardach Galerii Krakowskiej, jest też kilka ważnych dla mnie rzeczy, którymi w tym roku mam nadzieję będę mogła się podzielić. A jest ktoś, dla kogo chciałabyś uszyć? Bez obłudy - dla każdej kobiety, którą mogłabym tym uszczęśliwić. Kiedy widzisz prace innych projektantów, jesteś surowa w ich ocenie? Absolutnie nie. Myślę, że mam bardzo otwartą głowę, staram się nie zamykać na jeden nurt i często zachwycają mnie ubrania skrajnie różne od mojej pracy - moda, której być może nigdy bym nie założyła. Natomiast nie patrzę na rzeczy przez pryzmat swojego gustu, ale poprzez kryteria piękna i brzydoty, na co ma także ogromny wpływ jakość wykonania. Zachwyca mnie dokładność. Bardzo doceniam wykonanie, wykończenie, jak i konstrukcje odzieżowe. Nie tyczy się to jedynie mody, ale również architektury, malarstwa, generalnie sztuki użytkowej. Jest coś, czego nie lubisz w całym tym modowym świecie? Nie lubię nudy, powtarzalności, pyszałkowatych zarozumialców, bolączki, o której mówiłam na początku i tego, że na pokazach trudno o dobre espresso (śmiech). Myślisz, że masz szczęście? Myślę, że mam ogromne szczęście, bo moja praca to moja największa pasja, robię to, co kocham i mogę żyć z tej miłości.
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 10//2016
25
Waleria
Dziewczynki na Shining Square Waleria Tokarzewska-Karaszewicz po raz czwarty urzeka swoją kolekcją. Kolekcja nosi tytuł „Shining Square”, nawiązuje do błysku i świateł Nowego Jorku, ale i błysku kryształów, koralików i kraciastych tkanin użytych do stworzenia odzieży. Tym razem dominantem jest wełna, a inspiracją wielokulturowość dzielnic Nowego Jorku, eklektyczny duch miasta, który łączy ze sobą wszystkie kontynenty. Jednak jak podkreśla Waleria – tworząc starała się zrealizować wizję chińskiej dzielnicy Chinatown na Manhattanie, jej barwne szyldy i wystawy, oraz Williamsburg - Brooklyn. Kamapania emanuje niezwykłym ciepłem i przytulnością nadchodzących jesiennych dni. (am) WALERIA TOKARZEWSKA-KARASZEWICZ / AW 2016/2017 SHINING SQUARE Fashion designer: Waleria Tokarzewska -Karaszewicz MUA: Agnieszka Brudny / Hair: Patryk Nadolny Models: Maja / Mango Models, Marta, Ola / MODEL PLUS, Marlena / COMO MODEL MANAGEMENT, Matylda / Specto Models Assistant: Paweł Galanty / Photos: Weronika Kosińska / Shoes: Bayla
| EDYTORIAL |
| EDYTORIAL |
| SHOWROOM |
Blue-printy
KRÓTKI TOP WYSZYWANY CEKINAMI, ZARA, 119,00 PLN
Smutek melancholia czy może kolor nadziei? Odcienie błękitu to uniwersalna pozycja w naszej garderobie, która tej jesieni powinna się w niej znaleźć. Kolor doskonale sprawdza się w prostych formach, jak i bardziej wymagających krojach. Czy to bluza czy żakardowa koszula – niebieski po prostu dobrze się nosi.
CIENKA CZAPKA Z POMPONEM, H&M, 39,90 PLN
Foto: materiały prasowe
NA ZDJĘCIU: TOP W PASKI, ZARA, 119,00 PLN
SUKIENKA DO KOLAN H&M, 99,90 PLN
#navy blue POCZĄTEK JESIENI BYŁ DLA NAS DOŚĆ ŁASKAWY. TRUDNO PRZEWIDZIEĆ, JAK BĘDZIE DALEJ, ALE JEŚLI POGODA SIĘ ZEPSUJE, DAJMY GRANATOWA BLUZKA H&M, 129,90 PLN BAWEŁNIANA BLUZKA Z FALBANKĄ, H&M, 79,90 PLN OKULARY PRZECIWSŁONECZNE, H&M, 39,90 PLN
32
JEJ PO OCZACH INTENSYWNYM NIEBIESKIM. NIECH JESIEŃ SOBIE NIE MYŚLI, ŻE TERAZ BĘDZIE WYŁĄCZNIE NA SMUTNO, A ZIMA NAS POGRĄŻY. NIEBIESKI BĘDZIE NASZĄ BRONIĄ NA CHANDRĘ.
BLUZA Z NADRUKIEM, H&M, 79,90 PLN
| SHOWROOM |
#ciekawe połączenie BAWEŁNIANY T-SHIRT, H&M, 59,90 PLN DŻINSOWA KURTKA Z KAPTUREM, H&M, 149,90 PLN
GDY CI ŹLE, UBIERASZ DŻINSY. GDY CI DOBRZE, UBIERASZ DŻINSY. I TAK W KÓŁKO. TKANINA TO UNIWERSALNA,
KOSZULA DŻINSOWA, H&M, 129,90 PLN
ALE JEŚLI NIE CHCEMY WYGLĄDAĆ JAK DŻINSOWY CHŁOPIEC, DOBRZE POŁĄCZYĆ DŻINS Z INNYMI FAKTURAMI. Z BAWEŁNIANYM T-SHIRTEM, BLUZĄ Z KAPTUREM CZY TRENCZEM. WHATEVER. W KLASYCZNIE STARTYCH DŻINSACH ZAWSZE WYJDZIEMY Z TARCZĄ.
SPODNIE JEANSOWE RURKI TYPU CARROT, ZARA, 139,00 PLN
NA ZDJĘCIU: PŁASZCZ W KOLORZE WIELBŁĄDZIEJ WEŁNY, ZARA, 459,00 PLN
Foto: materiały prasowe
just JEANS
TECH STRETCH SLIM LOW JEANS, H&M, 199,00 PLN
34
Dżins doskonale prezentuje się na co dzień, jak i w wersji bardziej oficjalnej. Dobrze nosi się do pracy, można w nim także tańczyć, a przy okazji warto wspomnieć, że ma tradycje robotnicze, jako niezniszczalna tkanina, którą nosiła niegdyś klasa pracująca. Dziś upowszechnił się tak bardzo, że noszą go zarówno kilkuletnie dzieci, jak i panowie w bardzo zaawansowanym wieku.
ZAMSZOWE TRZEWIKI DESERT, H&M, 279,00 PLN (TYLKO ONLINE)
SPECJALNY
KARNET STUDENCKI! DODATKOWO:
NA HASŁO
„STUDENT” Pierwsze wejście gratis! (o szczegóły pytaj w klubie)
ul. 5 Lipca 46, SZCZECIN
tel. 721 605 607 e-mail: info@primefitness.pl
www.primefitness.pl
www.facebook.com/PrimeFitnessClubSzczecin/ www.instagram.com/primeszczecin
NOWO OTWARTY
KLUB W SZCZECINIE
| ROZMOWA |
Cecha dominująca zwierzę sceniczne W październiku Przemysław Thiele obchodzi dwa jubileusze: po pierwsze okrągłe, 50. urodziny, a po drugie 30-lecie Kolaborantów zespołu, który stał się legendą szczecińskiego punkrocka. Z tej okazji w Słowianinie zagra koncert, na którym zabrzmią także utwory z najnowsze płyty „Wirus międzynarodowy”. ROZMAWIAŁA MAŁGORZATA KLIMCZAK FOTO: ZDZISŁAW JODKO
30 lat Kolaborantów na scenie muzycznej, to czas na podsumowania, czy Kolaboranci dopiero się rozkręcają? - Mówi się, że wszystko co mieliśmy osiągnąć, osiągnęliśmy już dawno i kontynuacja tego, to podsycanie ognia, który już nie płonie. Ja mogę mieć inne zdanie na ten temat. Myślę o tym, co się dzieje z zespołem teraz, a nie co działo się ileś lat temu. A dlaczego przyszło mi do głowy, żeby obchodzić okrągłą rocznicę? Kiedyś obchodziliśmy każdą. Na początku lat 90., co roku urządzaliśmy imprezę pod hasłem Kolabonight czy Kolabonoc. Potem pomyślałem, że lepiej spotykać się co pięć lat. Historia Kolaborantów to taka trochę telenowela – rozstania i powroty. - Jak u wszystkich. Każdy zespół o pewnym dorobku artystycznym może poopowiadać o swoich rozstaniach i powrotach. One są wpisane w historie związków, a zespół to też pewnego rodzaju związek. Zdarzają się zespoły, w których relacje między ludźmi są bliskie, np. w The Beatles, gdzie muzycy byli bardzo blisko jako koledzy. W przypadku Kolaborantów wygląda to trochę inaczej, bo ludzie odchodzili z różnych powodów. Przychodzili nowi, wgryzali się w strukturę zespołu. Tak się dzieje i dla mnie to normalne.
36
Kolaboranci powstali w okresie wielkiego boomu na muzykę punkową w Polsce, trochę spóźnionego w stosunku do reszty świata. Punk musi mieć odpowiednie podłoże społeczne, które powoduje bunt? - Jeżeli w naszych piosenkach był jakiś negatywizm związany z opisywaniem rzeczywistości, to nie było wcześniej takich założeń. Nie było tak, że zakładamy zespół i będziemy walczyć z komuną. Po prostu od samego początku staraliśmy się zwracać uwagę na to, co dzieje się wokół nas. Polityka nas wtedy bezpośrednio nie dotyczyła, tylko szara rzeczywistość za oknem. Najbardziej dotykały nas bolączki związane z życiem zwykłych ludzi. Polityka była z boku. Różni działacze walczyli o wolną Polskę, a my opowiadaliśmy o tym, co nam się nie podoba. Nasz negatywizm punkowy dobrze się wpisywał w tamtą sytuację. Realia lat 80. bardziej nadawały się do tego, by negatywnie opisywać rzeczywistość. Później to się zmieniło, chociaż pewne sprawy, o których warto mówić, pozostały. Dlatego Dezerter istnieje do dzisiaj. Teraz możemy się buntować przeciwko czemuś innemu, bo jak się rozglądam dookoła, to tematów nie brakuje. Ale tych politycznych? Czy społecznych? - Nie, nie politycznych. Każdy z nas obserwuje to, co dzieje się w polityce i ma na ten temat własne zdanie. Niektórzy bardzo zradykalizowane. My w dalszym ciągu nie angażujemy się w politykę, chociaż opisujemy pewne zjawiska, które mogą mieć z nią związek. Pewne ludzkie cechy nigdy się nie zmieniają. Tytuł nowej płyty, „Wirus międzynarodowy”, to fragment wyrwany z tekstu piosenki „Głupota”. Głupota to jest słowo – klucz, według którego można śmiało opisywać całą rzeczywistość. Głupota była, jest i prawdopodobnie jeszcze długo będzie. Przyszły lata 90., zmieniły się trochę okoliczności zewnętrzne i bunt u młodzieży przejęła narracja hip-hopowa.
| ROZMOWA |
Punk już nigdy nie wrócił w takiej sile. - My akurat w połowie lat 90. zakończyliśmy działalność. Dotarliśmy do takiego momentu, że nie chciało nam się dalej grać i mówić. Pod bunt zawsze można się podpiąć. Jakbyśmy przeanalizowali nasze teksty z lat 80., to można nas uznać za walczących z ustrojem i zbudować na tym legendę kombatantów. W latach 90. nie było już takiego zmaterializowanego wroga, przeciwko któremu ewentualnie można byłoby walczyć. A hip-hopowcy rzeczywiście przejęli rolę buntowników. Znaleźli własną niszę tematyczną. Mieli pomysł na to, o czym należy mówić. Robili to bardziej błyskotliwie niż punkowcy. Teraz, w kontekście obecnej sytuacji politycznej, o buncie w muzyce mówi nawet wokalistka popowa Monika Brodka. - Jeżeli ludzie tworzący będą czuć ograniczenia z powodów politycznych lub innych, na pewno będą się buntować. To właściwie ich obowiązek. My też jesteśmy zawsze na to przygotowani. Jak ktoś będzie za mocno przykręcać śrubę, to poczuje opór. Czy to będzie opór twórców czy ludzi, którzy wyjdą na ulicę. Bardzo często rewolucje zaczynały się właśnie od twórców. A co dzisiaj najbardziej wkurza Przemysława Thiele? - Teksty na nową płytę pisałem rok temu, więc duży wpływ na mnie miała rzeczywistość 2015 roku. Były jakieś wybory, coś się miało w naszym kraju zmienić na lepsze lub na gorsze. Czułem, że teksty, które napiszę, za rok mają szansę być bardzo aktualne. I chyba tak jest. Może nie są zbyt konkretne i za 100 lat nikt nie będzie potrafił rozszyfrować ich pod kątem tego, co działo się w naszym kraju. A może będą jakimś świadectwem chwili. Pasują bardzo dobrze do atmosfery, która tworzy się wokół nas. Udało się bardzo fajnie skomentować rzeczywistość i jesteśmy bardzo zadowoleni z tego materiału. Przemek Thiele to człowiek – orkiestra. Działasz na bardzo wielu polach,
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 10//2016
37
| ROZMOWA | ale chyba cecha dominująca to zwierzę sceniczne. Brakuje Ci sceny, kiedy nie występujesz? - Tęskniłem za sceną. Kiedy w 1995 roku przestaliśmy grać, zacząłem zajmować się innymi rzeczami, m.in. produkcją, tworzeniem, komponowaniem własnej muzyki. Przez długi czas nie miałem kontaktu z publicznością. Robiłem płyty, wysyłałem w świat przez internet, do znajomych. Ale przez 11 lat nie było koncertów i nie było zwierzęcia scenicznego. Decyzja o reaktywacji była podyktowana m.in. tym, że pomyślałem, że fajnie będzie wyjść na scenę, mieć za plecami fajne wsparcie kolegów z zespołu, puścić swój przekaz i zmierzyć się z publicznością. Jakie to uczucie wyjść po takiej długiej przerwie? - Nie miałem strasznej tremy, ale trochę emocji było. Jaka jest dzisiaj Wasza publiczność? Przychodzą nowe pokolenia? - Przychodzą różni ludzie. Nie mam klucza do publiczności. Na jednym koncercie jest garstka ludzi, a na drugim jest pełna sala. Z jednej strony przychodzą ci, którzy nas słuchali, kiedy zaczynaliśmy grać. Mężczyźni w średnim wieku przychodzą ze względów sentymentalnych. Niekiedy przyprowadzają ze sobą swoje pociechy. A te pociechy często już są dorosłe. Przychodzą trochę młodsi, którzy w latach 90. mieli naście lat. I, o dziwo, przychodzą całkiem młodzi. To tak, jak ja w latach 80. wybrałbym się na koncert Czerwonych Gitar. Ja bym się na to nie zdobył, ale oni przychodzą, chociaż nie było ich na świecie, kiedy zaczynaliśmy grać. Może to świadczy o tym, że przekaz Kolaborantów jest wiecznie aktualny. - Nie wiem. A może to dla nich taki skansen? Sprawdzają, jak się kiedyś grało. Ja też obserwuję swoich dawnych idoli, którzy mają teraz po 70 lat i nadal grają. Skoro piosenki o miłości są zawsze aktualne, bo ludzie ciągle przeżywają te same emocje związane z miłością, to piosenki o negatywnych emocjach też są zawsze aktualne. - Jak śpiewamy o bolączkach lat 80. to też nie wszystkie są aktualne, wiec nie ma sensu ich przypominać. Na koncertach zawsze przypominamy sporo starych piosenek, ale musiałem je dokładnie przejrzeć i wybrać
38
tylko te, które po wielu latach nadal niosą w sobie jakąś aktualność. O dziwo, są takie i kiedy je gramy, czuję energię przepływającą od publiczności. Przy jednych utworach ludzie podrygują, przy innych stoją nieruchomo jak skała i w ogóle nie reagują. To są sprawy nieprzewidywalne. Jako juror Festiwalu Młodych Talentów masz okazję obserwować młodzież, próbującą wejść na rynek muzyczny. Jaka ta młodzież jest? - Poziom muzyczny ludzi, którzy dziś startują, jest wysoki. Kiedyś to była amatorszczyzna, w której jednak trzymała cię jakaś siła i błyskotliwość. Dzisiaj ludzie mają instrumenty, potrafią na nich grać, bo uczyli się w szkołach albo na prywatnych lekcjach. Mają też wizję tego, co chcą robić. Nie błądzą tak, jak my lat temu dwadzieścia. To mi się podoba. A zupełnie inna kwestia, która mnie nurtuje, to czy muzyka w ogóle ludziom jest potrzebna. Cały czas się nad tym zastanawiam i nie znam odpowiedzi. Ktoś jeszcze kupuje płyty? Chce płacić za muzykę, płacić za koncerty? Coraz gorzej jest w tej kwestii i zastanawiam się, co zrobić, żeby muzycy mogli nadal egzystować, zarabiać na siebie, żeby człowiek, który poświęca ileś miesięcy życia, by tworzyć - czuł, że siły, które w to włożył, w jakiś sposób do niego wracają. Nie mówię, że od razu musi mieć wielkie sukcesy i wielkie zarobki, ale niech czuje, że to ma sens. Artysta zawsze musi to poczuć? Nie może tworzyć, bo tak chce? Bo lubi? - Może. Ja tak robię już długi czas. Tak właśnie pracowałem na przełomie lat 90. Tworzyłem w domu muzykę. Przez długi czas robiłem to tylko dla własnej przyjemności i satysfakcji. Dopiero kolega powiedział mi, że chciałby moje utwory usłyszeć na płycie. On mnie przekonał do tego, żeby z muzyką wyjść w świat. Zawsze można robić sztukę tylko dla sztuki, dla samej przyjemności tworzenia czy też bólu tworzenia. Ale każdy twórca potrzebuje odbiorcy. Już padła odpowiedź po co tworzyć – bo ktoś chciałby włożyć płytę do odtwarzacza i posłuchać. - Ale są jeszcze tacy, którym to sprawia przyjemność? Kiedyś był cały rytuał kupowania płyt i słuchania. Włączam muzykę, siadam, słucham. Słucham muzyki od początku
płyty do końca, wsłuchuję się we wszystkie niuanse. Czy nadal są ludzie, którzy w ten sposób słuchają muzyki? Czy dzisiaj muzyka jest tylko dodatkiem do obrazka? To zależy czego szukamy w muzyce. - Kiedyś artyści mieli misję, żeby edukować ludzi. Słuchaliśmy legendarnej Trójki, bo wiedzieliśmy, że tam przyjdzie nasz ulubiony prezenter i będzie prezentował naszą ulubioną muzykę. Nie wiem, czy dzisiaj media maja możliwość kształtowania gustów muzycznych. Kolaboranci to bardzo szczeciński zespół. Zawsze byliście stąd i nigdy nie przenieśliście się nigdzie indziej. Szczecińskość naszego zespołu jest duża. Ja się tu urodziłem, wychowałem, mam swoje ulubione miejsca od dziecka, czuję się z nimi związany. To nie jest jakiś ortodoksyjny patriotyzm. Po prostu czuję związek z tym miastem. A zespół był zawsze związany ze szczecińskimi klubami, jak Pinokio, później był Słowianin i inne. Wszyscy członkowie zespołu pochodzili ze Szczecina. Niektórzy potem powyjeżdżali z tego miasta, bo chcieli robić karierę, a żeby robić karierę, trzeba było opuścić to miasto. Nas też w pewnym momencie kuszono wyjazdem. To był kuszący moment? - Trochę. Nie jestem takim idealistą, że się postawiłem, że tu zostanę. Tak się ułożyło i nie żałuję. Czy ten październikowy koncert to będzie spotkanie przyjaciół? - Jeśli chodzi o sam zespół, to nie. Mamy aktualny skład, nową płytę. Zaczniemy od nowych utworów, a potem zrobimy przegląd starych. Zapraszamy na koncert.
Przemysław Thiele
Szczeciński instrumentalista, wokalista, autor tekstów, producent muzyczny i dziennikarz radiowy. Debiutował w zespole PF BRUT, który istniał w latach 1985–1986. W 1986 roku założył zespół Kolaboranci, którego liderem i wokalistą był aż do jego rozwiązania w 1995 roku. Zespół reaktywował I nagrał kolejne płyty. Równolegle, od 1986, współtworzy awangardowy duet Zemby. Jest pracownikiem Redakcji Muzycznej Polskiego Radia Szczecin.
English PAGES From now on our magazine will include English parts! Not only articles about health and cooking but also news about culture and upcoming movies we just want to get to our English speaking residents. What’s more - from this time onwards we’ll be meeting with you every month! Culture in English: page 76
| FOOD & TRAVEL | ENG
„ Kamila Lewdańska and Konrad Jakubowski are photographers and bloggers from Szczecin. They’re a duet in both working and private life. You can see their photographs not only on their own websites: www.konradjakubowski.com and www.kamilalewanska.com, but also on sites of model agencies they work with. Their work is also published on websites about art, design and fashion, such as Modo Magazine, La Modo Infor, LaPlusBelle, Confashion Magazine and Vouge.It. Their editorials have also embellished our previous issues.
40
ENG | FOOD & TRAVEL |
travel California in all its colours Vast space; highway that seems to be a never-ending story. Mountains and ocean. Wind that blows through your hair, the sun that touches your face. It’s been a long time since Kamila Ledwanska and Konrad Jakubowski – a couple of photographers –– had started preparing for their trip. One of the most famous states in the US had been their home for a whole month; they ate, had fun, slept, ran around and explored. And as soon as they came back home, they met with us and told everything. TEXT AGATA MAKSYMIUK / PHOTO KAMILA LEWDAŃSKA, KONDRAD JAKUBOWSKI, TOMASZ JAKUBOWSKI
I’m just going to ask you one question. California? - Well… How should I start…. Kamila wonders for a minute, but then it gets really hard to get her to stop talking. California is a… vast state of beautiful contrasts. Huge spaces with everything that a human being can possibly need. Mesmerizing canyons, national parks, ocean and its coastline that never looks the same. There are also desserts. We do travel a lot, but so far no country gave us so much freedom and energy. People are living different life, comparing to the one in Europe, an attitude to life plays the most important role. Everyone seems to be crazy about the whole concept of “carpe diem” or in other words, “seize the day”.
An enormous airport full of people, walking God knows where. It makes you speechless and we were a tad overwhelmed for a second. We got to spend 30 days in paradise.
First thing that you feel after you get out of the plane is heat.
So there’s a place where bears break in? THAT must be so
We hadn’t prepared a strict schedule; we simply wanted to see the most indescribable places that we could think of. For sure we wanted to focus on taking pictures to make as many memories as it was possible so we would vividly remember whole trip and, of course, so we could show you how it looks like. We were fixed on photographing literally every single thing and perhaps that’s why taking in California through our lenses was so easy.
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 10//2016
41
cool, and that’s why visiting Sequoia National Park is a never-to-be-forgotten memory. Luckily, we’d booked camping few months back because, you may not believe us, but it was literally bursting at the seams! In the US, camping is a very popular way of taking time off work. After we initially set up, ranger told us to hide our food in specific spaces because bears are frequent guests at the camping! After that, it got only weirder but at the same time. also more beautiful. The campsite was surrounded by rocks and mountains, with no electricity and Wi-Fi signal whatsoever. It was a perfect opportunity to shut out the world with a hot cuppa in your hand, looking at stream that was more or less thirty meters from our tent. A few hills away, 100-meter old timber giants were waiting for us for the last three thousand years. They’re actually called giant redwoods and they’ve been growing here before Christ. Before the journey, we’d been wondering whether we’d be able to hug it but even if we tried with twenty other people – it’s just impossible. We couldn’t stop taking pictures, so when we got “bored” of
42
our campsite, we’d gone to Big Sur. It’s a 140-kilometer natural stretch by the Pacific Ocean, located along Pacific Coast Highway. Endless highway’s switchbacks are fighting with wild nature. Literally, every single turn we took ended with a mesmerizing view and we had to stop and stare – again! It’s probably impossible to not notice all the surfers that California’s so famous of. And we are not surprised – California’s atmosphere was made for surfing. Waves are average 2 meters high – and it’s on daily basis. Mornings on Manhattan Beach are full of surfers; at 6am, when whole town was still fast asleep, we got to watch many aquatic performances. What else had I noticed? There are no limits in this sport when it comes to the age. I spotted little boy with his instructor, who was training among one of the groups. He wore neon wetsuit and carried a smashing surfboard. There was also an energetic lady in the prime of life, catching the wave like all the youngsters did. We don’t surf ourselves but we tried bodyboarding. It’s a fun activity on boogie board on which one lies down and glides over the waves. We also couldn’t help but try SUP – swimming on the board while standing, with two oars in our hands.
ENG | FOOD & TRAVEL |
It’s easy to be hungry after all those things. We’re vegetarians but we’d decided to try vegan and organic food. Some sources told us that shops are very well stocked with these things. Few dishes conquered our hearts! First place goes to vegetarian tacos at Mexican’s that we ate at Palos Verdes hills. We returned there few times; each and every single taco tasted perfectly. But let me explain what was so amazing – combination of rice, cilantro, beans, guacamole, lime and sweet tomatoes. With special hot sauce made by our chef.
and happy.
Second place goes to Happy Vegie in Redondo Beach. At first it’s a normal place with traditional Vietnamese cuisine with one twist – it’s vegan. We had our doubts - dishes were so ideally pretending flavours of meat and fish. Konrad’s favourite was the Mongolian chicken. I personally have fallen in love with juicy spring rolls with rice noodles and tofu (that was pretending to be a shrimp). Whole dish was seasoned with mint and coriander. And the sauce made from nuts and tahini – it gave the finishing touch to the whole thing. If you were ever in this part of California, you absolutely need to visit this place. You walk in here all hungry and grumpy and leave full
And when it’s time to say goodbye, you ought to prepare for a long trip. Journey to California and back is for those who like to travel, aren’t afraid of long flights and transfers. From what I recall, flight to London takes about 10 or 11 hours; then you have to fly to Berlin. Few stops at airports, not to forget about #jetlag (crossing the equator and nine-hour time difference!) but how can you resist all those Californian colours? Now I’m going to sleep off our adventure and you go and see the pictures!
And what about grocery shopping? The variety of products is far greater than ours; especially if we’re talking about fruits and vegetables. They put strong emphasis on separating organic food from food grown under strict control and modified one. There’s also “normal” food, just like ours and famous/ infamous fast food chains. The best part is, even small shops have a huge selection of vegetarian and vegan products.
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 10//2016
43
| HEALTH | ENG
44
ENG
| HEALTH |
You need to take good care of your health – it really does affect your “masculinity” Middle-aged men - and older - are the ones who are the most vulnerable to potency dysfunctions although a considerable percentage of younger men also have to deal with this type of disorder. Erectile dysfunction can be a sign of many serious diseases. TEKST ANNA FOLKMAN
“In Poland, around 1.5 million men over the age of 35 are affected by erectile dysfunction” says Dr. Henryk Fuchs, a specialist in internal medicine, endocrinology and diabetology. “More than a half of the patients are people between the ages of 40 and 60 years old. More than 50 percent of population of men over the age of sixty are afflicted by the erectile dysfunction. As a practicing endocrinologist and diabetologist who’s been around for quite a while I’m seeing more and more of some disturbing results of medical examinations from young men: low levels of testosterone in the blood and abnormal semen analysis.” “Almost all of the dysfunction of the endocrine glands: pituitary, thyroid, parathyroid, adrenal cortex and medulla, not to mention the testes, may lead to impotence. In addition to inadequate testicular function, an increased secretion of pituitary hormone - prolactin - has particular importance; it can be connected with nodule pituitary that’s producing an excessive amount of this hormone or factors that stimulate normal pituitary to increase activity - certain drugs, narcotic or energizing substances, some diseases, such as. hypothyroidism, renal failure and chronic stresses. A very important risk factor for erectile dysfunction is diabetes. Previously mentioned symptoms often precede diagnosis of diabetes. A very significant cause of erectile dysfunction are also vascular changes, especially atherosclerosis, whose development can be accelerated by smoking, poor diet and sedentary lifestyle. Problems with erection may be an earlier clinical symptom of advanced atherosclerosis than e.g. chest pain that signifies narrowing of the coronary arteries. What’s crucial for the formation of potency disorder are prostate diseases. A significant number of drugs commonly used to treat hypertension, depression, gastrointestinal tract disorders, and other NSAIDs (without prescription and often misused), sedatives and steroids may cause symptoms such as erectile dysfunction. Gyms are full of young
men that „fight” for a great physique; they often resort to all sorts of nutrients, the composition of which does not necessarily coincide with the content declared by the manufacturer, warns the endocrinologist. Unfortunately, sometimes they may also contain anabolic steroids, which inhibit the pituitary gland secretion of gonadotropin hormones (LH, FSH), leading over time to a failure of the testes, and it is often the source of potency and fertility disorders. Of course, there are also different kinds of elements, like cigarettes, excessively consumed alcohol, drugs (so-called “designer drugs”) have a negative impact on men’s sexual performance, and yes, that also includes young men. Until recently, very important role was attributed to psychogenic factors. Currently, it’s believed that, in addition to severe mental disorder and major depression, they are not important cause of erectile dysfunction, although they often accompany them, while sometimes being their result, not a cause. Early diagnosis of impotence is very important because it can lead to detecting reversible cause of the problem and also, to effective treatment of not only irregularities in the sexual sphere, but also of underlying disease, such as diabetes or pituitary adenoma. Delay in diagnosis and therapy menaces with aggravation of the impotence, which may worsen psychophysical condition of both man and his partner; it can also indispose the diagnosis of serious illnesses in the body. People with impaired potency can make an appointment with professionals in the field of sexology, urology and endocrinology who are trained to diagnose and treat previously mentioned diseases. Potency is the ability of a man to have a full sexual intercourse. It’s normal to maintain the erection during the entire intercourse. There’s no universal standard for the frequency of sexual contacts that man is capable of doing; it constantly changes depending on the age, temperament, cultural factors, stress, living conditions and other factors relating to of both sexual partners. Potency depends significantly on the state of men’s health, says Dr Henryk Fuchs, the head of the Department of Endocrinology and Internal Medicine in Independent Public Provincial Hospital in Szczecin. Potency is also affected by both psychological factors and physical - the functioning of various other (outside the urinary sex) organs and systems: the nervous, cardiovascular and endocrine. We can talk about the problems with potency when a man starts to have visible erection disfunctions: an incomplete erection or the absolute lack of it and a significant prolongation of the time needed to get another erection. These are the signs of the impotence that’s based on psychologic and somatic causes, or a mix of both.
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 10//2016
45
| SPORT | ENG
Business in sport and sport in business. On the golf course or on the court? There is something like “normal” golf which is only a sports discipline. The one performed by professionals and ambitious amateurs, for whom it’s all about the results and competition. But there is also the other side of the coin. Golf is trendy and popular and because of that it’s a great background for meetings, establishing and developing already existing business relations. ARTICLE MACIEJ ŻMUDZKI
Andre Mauroli, a famous French novelist, has once said that business is nothing but a combination of war and sports. These words, even though they’d been spoken out many years ago, are still valid. The struggle and symbolic battle fights were and still are the foundations of business life. Sometimes we’re fighting with competitors, sometimes with ourselves, with our weaknesses and ambitions. It’s hard not to agree with the second half of the statement which states that business is also a sport. Nowadays these words aren’t only focused on competition that the author had meant. Surprisingly, golf became a bu-
46
siness sport and it’s exactly the sports discipline which has become a sports heart of business. It’s commonly believed that two sport disciplines - tennis and golf - are meant for these sort of events. For years they’ve been associated with elegance, high class and some kind of elitism. Both are not the cheapest ones, they come with great prestige and allow for, what is essential in business, an interaction between two people. Both disciplines are also a great opportunity to get to know your business partner. Human behaviours during the game show, how this particular person acts under the pressure, whether they think strategically or not and if they’re able to control their emotions. All of these things have a clear impact on subsequent behavior in the business and they also allow to better understanding of the nature of the potential partner. But the question is - why is golf higher in business hierarchy than tennis? There are a few reasons. First of a all - a unique handicap system makes the competition fierce even if there’s a significant skill difference between the players. When similar disproportion takes place in tennis game, whole thing becomes barely legitimate. Secondly, golf doesn’t mind the age of players. People in both their thirties and sixties can compete on the same level because stamina doesn’t make any dif-
ference. The most important difference, the one that show the superiority of golf over tennis in this particular aspect, is specificity of gameplay. A few-hour long walk on the golf course gives the opportunity for long and uninterrupted conversation, that gets disturbed only for another strike. In tennis the proportions are quite opposite. The actual game is played almost all the time and the opportunity for conversation is limited to an exchange of few sentences during breaks between gems. There’s no wonder why our Binowo Park, placed nearby Szczecin, has become a regional sports business centre. The professional golf course, opened in 2000 is becoming more and more popular with every year. One of its strengths is for sure fact that it’s located in picturesque Szczecin Landscape Park, which is not only a great source of charm, but also it allows to take a deep breath and relax, while being surrounded by silence, peace and the beauty of the landscape. Obviously, a vital part of it all are natural values of the land such as impressive terrain, waterholes and ponds that have been cleverly used as parts of impressive golf course. Golf isn’t only a trend used for meetings with potential business partners that may result with a contract, that’s safe to say. Recently, golf also took a liking among celebrities. In Poland, with every year,
ENG | SPORT |
there are more and more active players, and their level of competition is constantly increasing. People like Mariusz Czerkawski, Mateusz Kusznierewicz, Krzysztof Materna, Robert Rozmus and Jerzy Dudek can be often seen on golf courses, playing around. “Golf is fun and gives us lots of joy”, says Klaudiusz Sevković, who takes a part in celebrity competitions. “Maybe we’re not that big in Poland but I think that golf is constantly growing and gaining popularity. Personally, I think I can say that golf has become my way of living life. I don’t believe it when someone says that they don’t have the time for a golf play. The thing is, everything is just a matter of organization and setting up your responsibilities so you’d be able to play for a while. Maybe it’ won’t be a full eighteen-hole-contest but I think that nine is absolutely doable. I’ve learned to be prepared for that and that’s why I always have golf clubs in my car because you never know when the time for a quick play comes.
Sevković, who is known as the host of tv shows and taking a part in reality show (“Big Brother”), agrees with business perception of this discipline. “I admit that with nearly every golf play I straightened out some business matters. Golf course gives us amazing possibilities, because striking at least nine holes can takes even up to two hours. It gives us the opportunity for long conversations which can be a great start of many deals. Many businessmen are playing golf because it allows them for meetings that cannot be held in the office because of the lack of time or conditions. It seems that this discipline reminds of the one from the 70s and that’s what makes it an elite sport. I can see its growing popularity, myself often promoting it amongst my friends and I think, that sooner or later everyone will get on the golf course. This year golf has made a comeback as an olympic discipline so we can hope that it’ll strongly - and positively - affect its popularity. It’s going to be good not only for the sport itself but also for businesses!”
There’s no denying that golf has evolved. It started out as a sport discipline, and as the time went by, it became something beyond a simple physical activity. Nowadays, golf is a relax, trend, extravagant way of spending time with your friends and, above all, a great business potential. People come to the golf course to talk about the details of business contracts in a peaceful and comfortable atmosphere. And it will be booming because, well, it’s not a mystery that the best course for the business is a golf course.
Cultural announcement also in English on 76 page
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 10//2016
47
| STYL ŻYCIA |
| STYL ŻYCIA |
Ty też zakochaj się w salsie! Gorące latynoskie rytmy, radość z życia i muzyka, która pobudza do tańca każdego – taka właśnie jest salsa, na punkcie której można zwariować. Szczecinianie pokochali ten taniec. Bawią się nim na Bulwarach, Łące Kany czy Deptaku. AUTOR CELINA WOJDA / FOTO ARCHIWUM
Swoje korzenie ma w różnych obszarach i kulturach. Jej początków należy szukać na Kubie. Rozwinęła się na bazie tańców latynoamerykańskich oraz afrykańsko-karaibskich. Może być jednocześnie namiętnym, zmysłowym i energicznym tańcem. Można ją tańczyć w pojedynkę, w parze, a nawet w całej grupie. To taniec, który łączy ze sobą ludzi, działa jak magnes i sprawia, że chcemy poznawać coś nowego.
Taniec i zabawa Salsa ma w sobie coś magicznego. Coś, co przyciąga ludzi do siebie, co jest zaklęte w sposobie prowadzenia partnerki przez partnera, technice ruchu i swobodzie poruszania. To rodzaj tańca towarzyskiego, którego nauka nie ogranicza się wyłącznie do estrad i konkursów, bo salsę można tańczyć wszędzie. W domu, na imprezie w klubie, w ogrodzie, nad rzeką – nie muszą to być mistrzowskie parkiety. Dzisiaj salsa to najbardziej popularny rodzaj tańca tańczonego imprezowo na całym świecie. - Ludzie, którzy uczą się tańca towarzyskiego, później najczęściej borykają się z takim problemem, że mogą tańczyć wyłącznie w swoim gronie, bo nie mają miejsca, w którym mogliby ten taniec w praktyce wykorzystać – mówi Marek Streich z Quiero Salsa Szczecin. - W przypadku salsy jest zupełnie inaczej. Nasze środowisko jest bardzo duże, mamy sporo imprez z muzyką latynoamerykańską oraz z samą salsą,
co powoduje, że osoby, które uczą się salsy na kursach, mogą nabyte umiejętności później wykorzystać w praktyce - czy to na imprezach klubowych, czy na świeżym powietrzu. Tańce latynoamerykańskie zawsze były wyjątkowe i zawsze miały rzeszę swoich fanów, ale w ostatnim czasie to grono poszerza się jeszcze bardziej. Coraz więcej osób zaczyna teraz tańczyć salsę, która wbrew pozorom nie jest taka trudna. To łatwy i niezbyt skomplikowany taniec. Wystarczą jedne-dwa zajęcia, żeby złapać podstawy, wokół których kręci się reszta. - Po pierwszych zajęciach już jesteśmy w stanie zatańczyć w parze i poobracać partnerkę – śmieje się Marek Streich. To są oczywiście podstawowe figury, ale już można z nich coś wytańczyć. Co więcej, znaczna część osób po powrocie z pierwszych zajęć ćwiczy sobie też w domu, co daje jeszcze lepsze efekty. Ten taniec doskonale wpasowuje się w panujące muzyczne trendy. Dodatkowo nie wymaga od tancerzy specjalnego stroju. Równie dobrze mogą ją tańczyć kobiety w seksownych sukienkach i butach na obcasie, jak i dziewczyny ubrane w jeansy i klapki – wszystko jest niebywale kobiece i nie wymaga dodatkowego podkreślenia poprzez strój.
Salsa... i życie staje się lepsze W salsie chodzi przede wszystkim o to, aby dawała tańczącym wiele radości i przyjemności. To połączenie nauki z miłym spędzaniem czasu. Salsa nie jest tańcem, w którym „klepie się parkiet”, wręcz odwrotnie. Zajęcia z czasem przeradzają się w pasję, w sposób na życie. Wiele osób, które rozpoczęło swoją przygodę z salsą, zgodnie stwierdza, że taniec ten całkowicie ich odmienił. Oderwał od monotonnego życia, podniósł z kanapy i zza biurka. Sporo ludzi decyduje się na zajęcia taneczne, bo chce zrobić coś dla swojego ciała, ale niewiele z nich ma świadomość tego, że robi coś przede wszystkim dla ducha. Zrzucanie kilogramów, lepsza kondycja to tylko efekty uboczne tańca, bo ta główna zmiana odbywa się w naszej głowie. - Zazwyczaj jest tak, że przychodząc na pierwsze zajęcia, nie mamy pojęcia jak one będą wyglądały i wraz z każdą minutą nauki, zaczynamy uczyć się samych siebie - mówi
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 10//2016
49
| STYL ŻYCIA |
Zalet salsy jest bardzo wiele. Ale za tę największą uważa się więź, jaka powstaje między tancerzami. Dla nich salsa to nie tylko treningi na sali, to także wspólne spotkania poza parkietem, imprezy i wyjazdy. (...) Ci, którzy tańczą, potwierdzają to, że salsa to przede wszystkim ludzie, którzy ją tworzą. O sile jaką niesie ze sobą ten taniec mogliśmy się przekonać chociażby podczas tygodnia z salsą w Sąsiedzkim Ogrodzie Kultury.
instruktor. - Salsa zmienia ludzi. To doskonała forma spędzania czasu dla osób nieśmiałych, stremowanych, zdenerwowanych. Takie osoby otwierają się przed sobą samym i innymi. Łatwiej im później nawiązywać nowe znajomości, chętniej wychodzą z domu, stają się bardziej odważne i pewne siebie. Na salsę składają się w głównej mierze radość, naturalność i seksapil. A także ukazana mową ciała gra pomiędzy kobietą i mężczyzną. To elementy, które tancerze muszą wydobyć z głębi siebie. Tego nie da się wyuczyć, to trzeba odnaleźć w samym sobie. W Quiero Salsa każdy tańczy z każdym. Przychodząc na zajęcia ze swoim partnerem nie zostajemy z nim długo w parze, bo tu wszystko zmienia się jak w kalejdoskopie. Wysoka dziewczyna tańczy z niskim chłopakiem, wstydliwy chłopak musi poprowadzić odważną dziewczynę i dzięki temu każdy poznaje swoje wartości i staje się śmielszy wobec innych. A od tego już prosta droga do zdobywania nowych i fajnych znajomości, większego grona przyjaciół i ciekawszego życia.
Taniec dla każdego Jak się okazuje, salsę może tańczyć każdy: mały, duży, grubszy, chudszy, młodszy, starszy, kobieta, mężczyzna. To taniec dla każdego, nie ma osoby, która nie nadawałaby się do tego. Wystarczy tylko chcieć, a reszta przyjdzie sama. - Wszystko jest w naszej głowie – opowiada Marek Streich. - Ja jestem tym przykładem, któremu opornie szło na początku. Miałem wielkie problemy z poczuciem rytmu, stawianiem kroków, kierunkami, z orientacją na parkiecie. Dopiero po jakimś czasie uświadomiłem sobie, że te trudności wynikają z mojego nastawienia. Kiedy tylko je zmieniłem, to nie dość, że się nauczyłem, to jeszcze prowadzę zajęcia w szkole.
50
Na zajęcia zapisują się różne osoby, w różnym wieku. Wszyscy tańczą razem i wspólnie się integrują. Wiadomo - im wcześniej zaczniemy tańczyć tym lepiej, ale salsę można zacząć tańczyć w każdym wieku, bo zawsze warto zrobić coś dla siebie i dla swojego organizmu. Do szkół tańca przychodzą zarówno kobiety, jak i mężczyźni. Jak wynika z obserwacji instruktorów, to panowie mają więcej cierpliwości i są bardziej wytrwali w treningach, panie po kilku lekcjach częściej rezygnują.
Jedna wielka taneczna rodzina Zalet salsy jest bardzo wiele. Ale za tę największą uważa się więź, jaka powstaje między tancerzami. Dla nich salsa to nie tylko treningi na sali, to także wspólne spotkania poza parkietem, imprezy i wyjazdy. - Zimą wyjeżdżamy na narty, wychodzimy na łyżwy, a latem organizujemy sobie wycieczki rowerowe, spływy kajakowe – wymienia Marek Streich. Przynajmniej raz w miesiącu spotykamy się nie na salsowym gruncie. Ci, którzy tańczą, potwierdzają to, że salsa to przede wszystkim ludzie, którzy ją tworzą. O sile jaką niesie ze sobą ten taniec mogliśmy się przekonać chociażby podczas tygodnia z salsą w Sąsiedzkim Ogrodzie Kultury. Dziesiątki osób, które chciały się nauczyć chociaż kilku podstawowych kroków salsy, przychodziły każdego dnia do SOK-u. Gdy kończyły się zajęcia, ci ludzie nie wracali do domów, tylko przenosili się w inne miejsca, żeby bawić się dalej, dzielić się swoją pozytywną energią na Bulwarach, Łące Kany czy Deptaku.
| STYL ŻYCIA |
może być zabawą we dwoje. Wybierzcie zabawki dla siebie - Czas na erotyczne zabawki zaczyna się, gdy oboje partnerzy mają ochotę włączyć je do swojej miłosnej gry. Jedynym warunkiem jest więc obopólna zgoda dwójki dorosłych osób – stwierdza Maja „Santi” Niestrój, sex-coach i filozof miłości. - Zalecam jedynie, by używać ich jako wzmocnienie naszej wyobraźni, raczej jako rekwizyt, a nie centrum historii rozwijanej w łóżku. AUTOR ANNA FOLKMAN
52
| STYL ŻYCIA |
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 10//2016
53
| STYL ŻYCIA |
Let’s play...
(...) Cały czas zainteresowaniem cieszą się gadżety z kolekcji „Pięćdziesiąt twarzy Greya”.
O zabawkach erotycznych chętniej mówią panowie niż panie. - Ale mam poczucie, że gdy panie już nauczą się swobodniej rozmawiać o swoich seksualnych potrzebach, to bardzo często one inicjują wprowadzenie zabawek do sypialni – opowiada Maja „Santi” Niestrój. - To, co naprawdę różni kobiety i mężczyzn, to powody wprowadzenia do sypialni zabawek erotycznych: mężczyźni chcą dodatkowej ekscytacji i szaleństwa - najlepiej już od samego początku. Kobiety traktują je jak element pielęgnacji wspólnej namiętności i otwierają się na nowe pomysły stopniowo.
Od kulek gejszy po świeczki do masażu Jak zacząć rozmowę z partnerem na ten temat? Przede wszystkim dać sobie przestrzeń właśnie na prawdziwą rozmowę - gdzie obie strony mogą się zgadzać lub nie. Bez stawiania którejkolwiek ze stron pod ścianą i komunikatów oceniających. Znane: „bo ty nigdy”, „bo ty zawsze” to nie tędy droga. - Dla nieśmiałych: można usiąść razem przed estetycznym sklepem z gadżetami online i trochę się śmiejąc podyskutować: czego chcielibyśmy koniecznie spróbować, a czego tylko pod pewnymi warunkami, a co jest grani-
54
cą nie do przekroczenia – podpowiada sex-coach. - Od czego zacząć przygodę z gadżetami? Od fantazji na temat użycia tychże gadżetów. Niech nasza głowa wymyśla scenariusze. Bo ostatecznie zabawka ma właśnie inspirować i podniecać, zanim jeszcze trafi w nasze ręce. A tak bardzo praktycznie, to warto przede wszystkim sprawdzić zaufane źródło takich gadżetów - producenta i/lub dystrybutora. Gadżety koniecznie muszą być dla nas bezpieczne. Co poleca Maja „Santi” Niestrój? Przede wszystkim kulki gejszy lub kamienne, kwarcowe jajeczka, ale trudno tu mówić o tradycyjnym gadżecie. Obie te „zabawki” służą do ćwiczeń - które mogą przebiegać bardzo zmysłowo - ich celem jest wzmacnianie naszych mięśni dna miednicy - mówi. - Mięśnie te potem wpływają na siłę przeżywanych orgazmów, więc, o tak warto! To, co mnie kiedyś zatrzymało na dłużej dzięki swojej subtelności, to świeczka do masażu - topiąc się stawała się olejkiem. Cudowne. Chyba na razie nie spotkałam czegoś, co mnie zaskoczyło. Ale mogę zdradzić, że intrygowały mnie berlińskie kluby wyposażone w dziesiątki zabawek/mebli BDSM i zwiedzam je z dużą radością. W nich właściwie wszystko jest zaskakujące - np. stół, w którym na środku można unieruchomić głowę klęczącej tak, by
wystawała ponad blat. To, jak inna rzeczywistość - ale i inna subkultura, która rządzi się swoimi prawami.
Na prezent i dla żartu - Przekrój klientów naszego sklepu jest ogromny. Począwszy od osób, które szukają czegoś na prezent, czasami dla żartu, po tych, którzy przychodzą po konkretny produkt, bo chcą urozmaicenia w sypialni - mówi Wojciech Kisek, właściciel Kisek Love Store – Niezwykły Sex Shop w Szczecinie. - Jedno, co trzeba przyznać, to fakt, że klienci są coraz bardziej świadomi. Czytają, interesują się tym, co teraz można kupić, są dobrze przygotowani, przychodząc do nas. Dla tych, którzy w sex shopie są po raz pierwszy, służymy fachową radą. Niektórzy mówią otwarcie, czego potrzebują, niektórzy się wstydzą i np. udają, że przyszli po książki. W naszym sklepie nie atakujemy golizną, pornografią. Wszystko podane jest estetycznie, zawsze z merytoryczną informacją. Jeśli klientami są pary, najczęściej szukają wibratorów lub czegoś z bielizny erotycznej. Wibratory mają być kolorowe i estetyczne. Odchodzi się już od tych, które imitują anatomię, choć dla niektórych klientek te nowoczesne są aseksualne. Dostępne są wszystkie kobiece kolory, np. wibratory ze sty-
| STYL ŻYCIA |
mulacją łechtaczki w kształcie motyla. Ostatnio popularne stały się gadżety do stymulacji analnej – korki czy kulki analne. Wśród męskiej części klientów zainteresowaniem cieszą się erotyczne stroje dla kobiet, panie szukają kulek gejszy. - To doskonały przykład świadomości, o której wspomniałem – dodaje Kisek. - Kobiety dobrze wiedzą, że kulki są istotnym narzędziem, dzięki któremu można ćwiczyć mięśnie dna miednicy – mięśnie Kegla. Wytrenowane mięśnie dna miednicy zapobiegają wielu schorzeniom np. z nietrzymaniem moczu, a także potęgują doznania erotyczne. Trening tych mięśni powinien towarzyszyć każdej kobiecie bez względu na wiek. Najczęściej wybierają je panie, które planują potomstwo lub
są już po porodzie i pragną wzmocnić tą partię mięśniową. Dla panów jest także coś, co łączy przyjemność i działanie prozdrowotne – to masażery prostaty. Niestety zbyt mało mężczyzn zdaje sobie sprawę, że o prostatę należy dbać. Jest to zdecydowanie drażliwy temat, gdyż mężczyźni po prostu rzadko przyznają się do tego typu problemów. Na szczęście obserwujemy, że to podejście się zmienia i również panowie są chętni do zakupu tego masażera.
Pulsator - przód i tył Wśród nowości, które pojawiły się niedawno na polskim erotycznym rynku, jest pulsator, który w przeciwieństwie do wibratora wykonuje ruch przód-tył
i tym samym stymuluje naturalny stosunek. Cały czas zainteresowaniem cieszą się gadżety z kolekcji „Pięćdziesiąt twarzy Greya”. - Świat gadżetów erotycznych mocno wychodzi naprzeciw oczekiwaniom klientów. Niewątpliwą nowością jest stymulator łechtaczki z aplikacją, którym można sterować na odległość za pomocą telefonu – zauważa Wojciech Kisek. - To przydatne, kiedy partnerzy są daleko od siebie. Umawiają się na konkretną porę, rozmawiają, widzą się na skype. Partner może wtedy włączyć stymulator i sprawić partnerce przyjemność kiedy chce.
| ROZMOWA MIESIĄCA |
Seks jest towarem z półki hipermarketu JAK DZIŚ SZUKAMY SOBIE PARTNERA I DO CZEGO JEST ON NAM NIEZBĘDNY? DLACZEGO SEKS NIE JEST JUŻ TEMATEM TABU, A TAKŻE SKĄD WZIĘŁO SIĘ JEGO UPRZEDMIOTOWIENIE? CZY JESTEŚMY W SZCZECINIE BARDZIEJ ROZWIĄŹLI NIŻ W INNYCH REGIONACH KRAJU? – NIE TYLKO NA TE PYTANIA O SEKSIE I RELACJACH MIĘDZY LUDŹMI ODPOWIADA NAM SZCZECIŃSKA PSYCHOLOG KATARZYNA KOLASIŃSKA. ROZMAWIAŁA BOGNA SKARUL / FOTO ANDRZEJ SZKOCKI
56
| ROZMOWA MIESIĄCA |
- Jesteśmy po premierze trzeciej części filmu przygód Bridget Jones. We wszystkich jej historia krąży wokół partnera. Poszukuje swojej drugiej połówki. Poszukuje dość niezdarnie i ma z tym kłopoty. Bridget mieszka na Wyspach, a jak w tej chwili jest w Polsce? Jak Polki szukają partnerów? - Są profesjonalne biura matrymonialne, jest internet, ale przede wszystkim w Polsce szuka się partnera nieprofesjonalnymi kanałami, czyli przez znajomych, przyjaciół, w knajpach, na zabawach, na dyskotekach. Dobrze jest chodzić na wesela, bo wszyscy uczestnicy takiej uroczystości nastrojeni są ku zawiązaniu swojego gniazdka. Jednak generalnie teraz w Polsce przede wszystkim singlom jest dobrze. Młodzi nie śpieszą się do żeniaczki. - Singlom rzeczywiście jest dobrze, czy tylko tak udają? Różnie. Kiedy single wypowiadają się publicznie, to są to wypowiedzi bardzo racjonalne, przemyślane, ale słuchając ich, mam wrażenie, że mamy do czynienia ze zjawiskiem psychologicznym, które nazywa się „kwaśne winogrona”. - Co to takiego? - To psychologiczny mechanizm obronny, który polega na racjonalizowaniu sobie sytuacji. Tłumaczymy coś, czego nie chcemy, a musimy to przyjąć. Nie mamy wyjścia. - Aż tak bardzo potrzebujemy partnera? - Oczywiście. Ludzie ogólnie nie lubią być samotni. Jesteśmy stworzeniami stadnymi, ewolucja nas tak ukształtowała. Ciężko pozbyć się w XXI wieku zaszłości pracy ewolucyjnej. Samotność jest często destrukcyjna. - A nie jest to czasami szukanie partnera tylko pod względem seksualnym? - Nie tylko. W tej chwili z seksem jest jak z towarem w hipermarkecie. Wchodzimy do sklepu i rozglądamy się na prawo i lewo. Tak samo jest z szukaniem partnera seksualnego. Wystarczy wejść do klubu, trochę się porozglądać i już możemy liczyć na przygodę. - Gdzie dzisiaj szukamy partnerów seksualnych? - Przede wszystkim to miejsca, gdzie spotyka się dużo ludzi w celach czysto rozrywkowych. Kluby, dyskoteki, festiwale muzyczne, ale także miejsca, gdzie robisz coś, co ci sprawia frajdę, na przykład w szkołach tańca, na kursach gotowania czy malowania. Ale także na wakacjach, gdzie spotkać można podobnych do siebie singli. Tam bardzo często może coś zaiskrzyć na krótko, a nawet - jeśli los będzie łaskawy - na dłużej. Kiedy dobrze się czujemy, jesteśmy rozluźnieni, nastawieni rozrywkowo, wtedy dużo łatwiej znaleźć kogoś, kto ma podobne nastawienie. - Jeszcze parę lat temu rozmowy na temat przygód seksualnych były tematem tabu. Obecnie mówi się o tym coraz głośniej. Dlaczego? - Seks przestał być tabu w momencie pojawienia się w telewizji programu „Big Brother”. Telewizja pokazała nam życie codzienne, a także to, o czym rozmawiają jego uczestnicy. Pamiętam doskonale, że po każdym niemal odcinku na temat seksualności zaczęli wypowiadać się psychologowie, socjologowie, a nawet filozof. To było pierwsze w Polsce złamanie seksualnego tabu. W tej chwili opowiadanie o swoich
przygodach seksualnych odbywa się na takiej samej zasadzie, jak opowiadanie o swojej wyprawie na wędki. Zero zahamowań. Ludzie traktują i rozmowy o seksie i sam seks, jako element konsumpcyjnego stylu życia. - To dobrze czy źle, że tak lekko mówimy o seksie? - I dobrze, i źle. Czasami, gdy rozmawiam z dzieciakami w gimnazjum, nie mam wątpliwości, że to źle, bo uczymy ich patrzeć na drugiego człowieka, jak na kąsek. Jak na coś, co zabezpiecza tylko nasze potrzeby. Czyli uczymy młodzież instrumentalnego podejścia do drugiego człowieka. A to nie rozwija, nie jest elementem jego bogactwa wewnętrznego. W ten sposób seks stał się towarem. Wygląd zewnętrzny stał się towarem i zwierzenia o życiu prywatnym stały się towarem. Wystarczy zobaczyć, jak reagujemy na informacje o celebrytach. Sprawy, które nie tak dawno były bardzo prywatne i intymne, w tej chwili omawiane są publicznie. Stąd wychodzi łatwość mówienia o swoim życiu seksualnym. Z drugiej strony, możemy te rozmowy traktować jako potrzebne nam w zdrowiu psychicznym: ulgę dla ciała, relaksację, odprężenie. Ale jest jeden warunek! - Jaki? - Możemy o tym rozmawiać, dopóki nie robimy komuś krzywdy. Poza tym są pewne granice: otwartość i uczciwość. To znaczy, że jak powiesz chłopakowi czy dziewczynie: „tak podobasz mi się, ale myślę o jednej nocy” - to jest uczciwe. Ale jeśli podrywasz i obiecujesz złote góry i mówisz o uczuciach, których zupełnie nie odczuwasz, to już jest nieuczciwość. Wzbudzasz nadzieję, tworzysz złudzenia. Przez to traktujesz tę drugą osobę instrumentalnie. - Co badania mówią na temat seksualności Polaków? Jakoś się pod tym względem zmieniliśmy? - Ostatnio takie badania pokazał profesor Zbigniew Izdebski. Parę danych mnie zaskoczyło. Na przykład to, że średni wiek inicjacji seksualnej w Polsce, to 18 lat. Do tej pory byłam przekonana, że wiek wyraźnie się obniżył. Często rozmawiam z gimnazjalistami - a to młodzież w wieku 13-14 lat - i oni opowiadają o swoich doświadczeniach z tej sfery. Ich doświadczenia są zaskakująco bogate. W ich wieku trudno o seks z emocjonalnością. A seks tego pozbawiony jest czymś słabym. To trochę, jak z innymi potrzebami fizjologicznymi, czyli na przykład codzienną poranną wizytą w toalecie. - Mężczyźni podobno właśnie tak seks postrzegają. - Nie jestem do końca tego pewna. Najczęściej takie stwierdzenia słychać z ust kobiet. Natomiast mężczyźni przechwalają się, porównują dziewczyny, ale oni tak tylko mówią. Ale czują i potrzebują czegoś zupełnie innego. W ogóle w tej chwili świat współczesnych kobiet stworzył pewne klisze, które niekoniecznie muszą być poparte w rzeczywistości. - Czyli? - Na przykład to, że mężczyźni bezustannie myślą o seksie. A niby skąd to wiadomo? Są, co prawda, badania na ten temat, ale są stare. W tej chwili mężczyzn często zajmuje coś zupełnie innego: na przykład praca, zdobywanie pieniędzy, opieka nad rodziną. Nie mają kiedy myśleć o seksie. A jeżeli myślą, to
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 10//2016
57
| ROZMOWA MIESIĄCA |
tak samo często jak kobiety. - Wobec tego, po co agencje towarzyskie dla mężczyzn? - Ale są też takie agencje dla kobiet! A wycieczkowiczki, które wyjeżdżają za granicę, najczęściej gdzieś daleko, aby tam zaspokoić swoje potrzeby seksualne? Trzeba być sprawiedliwym - seks tak samo absorbuje kobiety, jak mężczyzn. - Nie staliśmy się bardziej rozwiąźli? - Świadczą o tym badania, które mówią, że kobiety i mężczyźni częściej uprawiają seks, jak są w związkach. To naturalne, bo „materiał” mają pod ręką. Poza tym całkiem sporo Polaków jest zadowolonych ze swojego życia seksualnego - aż aż 68 procent! - To znaczy, że umiemy się kochać? - Niestety, okazuje się, że jesteśmy prostymi ludźmi o niewysokich wymaganiach. Wprawdzie mierzono w Polsce średnią długość aktu seksualnego i jest ona zdecydowanie krótsza niż jeszcze parę lat temu - wynosi 14 minut, podczas gdy Amerykanie załatwiają to w 5 minut. Ale Amerykanie są we wszystkim szybsi (śmiech). Natomiast Polacy kochają się tradycyjnie. Raczej stronimy od seksu oralnego. Za to stale powiększa się grupa osób, które poszukuje specjalnych doznań seksualnych, czyli w różnych warunkach, seksu grupowego. - To żadne nowości. - Właśnie, przecież seks grupowy znany jest od starożytnych Rzymian. - A jak w tej chwili postrzegana jest zdrada? Coś się tu zmieniło? - Tak i to wyraźnie. W tej chwili traktowana jest bardzo lekko. Często mężczyźni mają dziewczynę do stałego związku i drugą, taką na przygodę. Jest większe przyzwolenie społeczne na zdradę małżeńską. - To dalej szukam wyznaczników naszych czasów. Czy Polacy, w związku z większą otwartością na świat, nie polubili bardziej uprawiania seksu na przykład na plaży? - Jeśli pytasz, czy coś tu się zmieniło, to powiem: tak i owszem. Ale rozczaruję wynikami, bo choć więcej mamy dostępnych plaż do uprawiania seksu, to zniknęła ekscytacja, ten pieprzyk, który łączył się z podglądaniem. Seks przestał być tabu, więc nie czujemy podniecenia na myśl, że ktoś nas może zobaczyć. Bo jeśli zobaczy, to co? Chyba, że podpatruje małżonek (śmiech). Dzisiaj
prędzej ktoś odwróci zakłopotany wzrok, niż będzie podglądał. - Jak wygląda seksualność szczecinian na tle seksualności reszty Polski? - Dlaczego pytasz? - Bo przez wiele lat z badań wynikało, że szczecinianie są bardziej rozwiąźli. Czy tak jest nadal? - Już nie jesteśmy w awangardzie. W tej chwili w całej Polsce mamy identyczny dostęp do internetu, do „Playboya”, a do tego z różnych części Polski o wiele łatwiej wyjechać w świat niż ze Szczecina. Natomiast jeśli weźmiemy pod uwagę inne kryteria, na przykład religijność, to w tym przypadku na pewno będą różnice. - Ale w Szczecinie mamy inne, idealne warunki do uprawiania seksu. To miasto „zielone”, blisko stąd do Berlina i zaledwie 100 kilometrów od morza. - Rzeczywiście, Szczecin jest specyficznie położony. I to na pewno wpływa na naszą seksualność. Jesteśmy tu mniej religijni niż we wschodniej Polsce i mieszkamy w dość dużym mieście. Do tego blisko plaża, a to się wiąże z wypoczynkiem i rozluźnieniem. A Berlin? Może wpływa to na anonimowość. To ciekawe. Muszę to zbadać...
WKRÓTCE OTWARCIE NOWEGO LOKALU DZIWNÓW - SZCZECIN PODZAMCZE - FOOD TRUCK www.wolikrowa.com + 48 731 000 230 www.facebook.com/wolikrowa
| PASJE |
#food porn
jedzenie nas podnieca
60
62
| PASJE |
Internet ma ku temu twarde dowody: 98 679 707 hashtagów na Instagramie, 33 300 000 wyników w wyszukiwarce Google i 103 konta na Twitterze, generujące po kilka tysięcy postów miesięcznie – to wszystko mieści w sobie food porn AUTOR AGATA MAKSYMIUK / FOTO DASTIN KOUHAN MODEL JEANY KICZ / MAGDALENA STRZYŻEWSKA
Instagram, hashtag, osiem zgrabnych liter, enter i jesteśmy w spożywczym raju. Z prawej strony kuszą nas świeże gofry, ociekające gęstą ciemną czekoladą, z lewej rurki wypełnione po brzegi bitą śmietaną, w centrum ponętna, młoda brunetka oblizuje palce, prezentując swoje wdzięki nad porcją topniejących lodów. Im niżej schodzimy, tym robi się goręcej. Krople wody, spływające po zmrożonych butelkach kolorowych napojów, owoce niezdarnie rozrzucone tuż przy długich nogach, zaplątanych w pościel, stek wylegujący się w krwistej kałuży w towarzystwie lampki wina, owsianka, placek dyniowy, chińszczyzna, miska frytek, kanapka z serem, pizza, naleśniki… dość! Myślicie, że świat oszalał? Nie! Food porn to nie do końca wynalazek millenialsów, jak słusznie zauważył portal The Huffington Post, powołując się na badania przeprowadzone przez Cornell Food & Brand Lab. Ludzkość od niemal 500 lat odczuwa pożądanie na myśl o jedzeniu. Barokowi malarze Frans Snyders, Jacob Jordaens, Abraham van Beyeren, to tylko kilku artystów minionych epok, specjalizujących się w przedstawianiu „jedzeniowej pornografii”. Ich płótna przedstawiają kompozycje stworzone z ostryg, krewetek, rozkrojonych melonów, brzoskwiń, bażantów, kiści winogron, czyli najpopularniejszych afrodyzjaków. Nie brakuje też portretów kucharek uwiecznionych przy jedzeniu czy wycinków z rubasznych uczt królewskich dworów. Jeśli przyśpieszyć czas powstawania obrazu olejnego do szybkości migawki aparatu, możemy być pewni, że barokowi mistrzowie zostawiliby po sobie spuściznę liczoną w wynikach najpopularniejszych hasztagów na Instagramie. Według badań Google, w ciągu następnego roku internet przy pomocy smartfonów będzie przeglądać 65 procent osób na całym świecie. Tak bezpośredni dostęp do źródeł komunikacji proporcjonalnie zwiększy liczbę dodawanych postów w mediach społecznościowych. Raport „Food + Drink Trendy and Futures”, opublikowany przez Innovation Group informuje, że obecne pokolenie zadeklarowało, iż żywność jest ważnym elementem ich tożsamości. Do tego 74 procent ankietowanych wskazało posiłek jako główną rozrywkę w ciągu dnia, a 81 procent przyznało, że traktuje kolację jedzoną poza domem jako doświadczenie kulturalne. Nic dziwnego, że skoro tak bardzo utożsamiamy się z jedzeniem, chcemy się nim chwalić. W końcu by to robić wystarczy aparat i dostęp do internetu. – Jeśli
miałbym być szczery, jedzenie jest bardzo trudnym przedmiotem do portretowania – mówi Dastin Kouhan, fotograf. – Żeby przygotowywać dobre zdjęcia potraw, trzeba odczuwać pociąg ku temu i mieć odpowiednie predyspozycje. To trochę jak w szkole: jedni wolą matematykę, inni język polski, a jeszcze inni plastykę i chemię. Na co dzień tworzę sesje modowe i baśniowe, praca przy fotografii jedzeniowej jest dla mnie odrobinę stresująca. Moją najnowszą sesję, którą przygotowałem specjalnie do tego artykułu, potraktowałem bardziej jako zabawę. Była Magda - piękna modelka, były żelki, popcorn i pełno słodkości, a poza sesją było dużo objadania się. Efektami takiej pracy zawsze przyjemnie się pochwalić. Nie każdy urodził się fotografem, ale na to radę znalazł wirtualny świat i jego moderatorzy. Żeby jeszcze lepiej wyrażać swoje kulinarne upodobania, Instagram przygotował serię filtrów upiększających zdjęcia. Popularnością cieszą się też aplikacje Afterlight czy Snapseed, które oscylują wokół 74 różnych efektów! Laury zbiera też Camera+, dostępna na urządzenia iOS, wyróżniona przez The Time i Wall Street Journal za kreowanie oryginalnych kadrów. Nic tylko korzystać i kusić. Żeby stworzyć własne #foodporn nie wystarczy rozłożyć jedzenia na talerzu i pstryknąć foty. Wirtualny świat, choć lubi kolorować, nie znosi kłamstwa, a co gorsza nie zapomina. – Jeśli chcemy naprawdę uwieść drugą osobę daniem, największą uwagę musimy poświęcić przyrządzeniu potrawy – mówi Joanna Latuszek, autorka bloga Manufaktura Ciastek (i nie tylko). – Afrodyzjaki muszą stanowić element potrawy, a nie być potrawą samą w sobie, do tego dochodzi estetyka podania. W końcu zadaniem afrodyzjaków jest rozkochanie pary, a nawet doprowadzenie do czegoś więcej (śmiech). Ciekawy efekt można uzyskać m.in. łącząc ze sobą kontrastujące smaki: kwaśny - pikantny, pikantny - słodki i barwy: jasny - ciemny. Zupełnie inaczej będą smakować truskawki podane „na sucho”, niż te podane w towarzystwie szampana i czekolady. Ważna jest cała otoczka, dopieszczenie potrawy i zadbanie o atmosferę podczas jedzenia. Tylko dzięki takim zabiegom magiczne mikstury będą działać. Asia uprzejmie zdradziła nam też listę magicznych składników - to nic innego jak bogate w witaminy i minerały produkty, tak niezbędne do odpowiedniego funkcjonowania naszego organizmu. Owoce morza, warzywa, ryby, sery, ale też przyprawy: imbir, chilli, bazylia, czosnek, cynamon, wanilia i zioła: lubczyk, bazylia, żeń-szeń, napoje: czekolada, kawa, szampan. Czy to przypadek, że właśnie te produkty pojawiają się na najpopularniejszych zdjęciach pod tytułowym hashtagiem? Jeśli weźmiecie sobie do serca porady blogerki całkiem możliwe, że jutro wasze foty będziemy oglądać wśród 61 622 495 hashtagów zatytułowanych „good morning”. Minęło zaledwie kilka godzin od rozpoczęcia pisania tego artykułu, a liczba postów #foodporn wzrosła z 98 679 707 do 98 679 780 publikacji na Instagramie. Czyżbyście już zaczęli działać?
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 10//2016
63
ZUPA DYNIOWA Sezon na dynię uważamy za rozpoczęty! Te piękna pomarańczowe warzywa są nie tylko smaczne i zdrowe – ze szczyptą chili i sokiem z pomarańczy potrafią rozgrzać coraz zimniejsze wieczory kończącego się lata ;) pychaaa! Składniki (na 4 porcje): 500 g dyni, 1 średnia cebula, 1 łyżka masła + 1/2 łyżki oliwy z oliwek, 2 łyżeczki świeżo startego imbiru, szczypta płatków chili, 1/3 szklanki soku z pomarańczy, bulion jarzynowy, świeżo zmielony czarny pieprz, śmietana kremówka do smaku. Przygotowanie: Dynię umyć, usunąć pestki i wstawić do piekarnika na około 30 minut. Po tym czasie wyjąć i odstawić do wystygnięcia, następnie obrać, pokroić w kostkę. Obrać cebulę i pokroić w kostkę. W garnku roztopić masło z oliwą, włożyć i zeszklić cebulę, następnie dodać imbir i delikatnie podsmażyć przez około pół minuty. Włożyć dynię, szczyptę soli i smażyć mieszając przez około 3 minuty. Dodać płatki chili, wlać sok pomarańczowy i tyle bulionu aby przykryć dynię. Gotować pod przykryciem do miękkości przez około pół godziny. Zmiksować na gładki krem. Po zmiksowaniu sprawdzić czy nie trzeba doprawić solą. Podawać ze śmietanką.
64
| ZDROWIE |
TARTA Z BATATÓW WERSJA PALEO Dziś zapraszam Was do kuchni amerykańskiej, w której jesienią królują dynia i słodkie ziemniaki, czyli bataty. Podczas święta Dziękczynienia, oprócz indyka, na stole jest mnóstwo słodkości. To właśnie w Stanach pierwszy raz spróbowałam ciast ze słodkich ziemniaków. Były to głównie tarty. Dlatego proponuję przepis na tartę w wersji paleo. Będziecie zdziwieni, jaka jest smaczna. Bataty są bogate w witaminy: C, witaminy z grupy B, A, E i K oraz minerały: potas (bardzo dużo), wapń, sód, fosfor. Bataty można piec, smażyć, grillować, robić z nich ciasta, puddingi i kremy. Warto z nimi trochę poeksperymentować. Smacznego!
Na tartę o średnicy około 22 cm potrzebujesz: Na krem z batatów: 3 duże upieczone bataty, ksylitol (dodaj na samym końcu tyle, żeby ciasto było wystarczająco słodkie już po zmieszaniu wszystkich składników), 1/4 szklanki miękkiego masła klarowanego, śmietanka z mleka kokosowego, 2 jajka i 3 białka, 2 łyżeczki ekstraktu waniliowego, 2 – 3 łyżeczki cynamonu, 2 łyżeczki żelatyny. Na spód tarty potrzebujesz: 200 g zmielonych migdałów (2 szklanki), 2 jajka, 1/8 szklanki masła klarowanego. Przygotowanie: Składniki na spód dokładnie wymieszaj. Wyłóż nimi formę do tarty. Wcześniej formę wyłóż papie-
rem do pieczenia lub popsikaj sprayem do pieczenia, żeby ciasto nie przyklejało się do formy. Zapiecz w piekarniku przez około 10 minut w temperaturze 180 stopni. Wszystkie składniki na krem z batatów wymieszaj razem. Mieszaj tak długo aż uzyskasz gładką i jednolitą konsystencję. Przełóż krem na lekko upieczony spód. Piecz całość około 75 minut. Zostaw do całkowitego wystygnięcia, a potem przełóż na minimum 4 godziny do lodówki. Smacznego!
Joanna Latuszek, autorka bloga Manufaktura Ciastek. Dziewczyna z pasją i aparatem fotograficznym. Z wykształcenia ekonomistka, pracująca na wyższej uczelni. Temu co kocha, oddaje się w 100 procentach, a Manufaktura Ciastek jest tego najlepszym przykładem. Więcej zachwycających przepisów Joanny znajdziecie na: www.manufakturaciastek.pl
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 10//2016
65
| KULINARIA |
Kuchnia polska w nowej odsłonie HABIB JOUMA, przyjechał do Polski z Bliskiego Wschodu. Kuchnia to jego absolutna pasja. Doświadczenie gastronomiczne zdobywał na całym świecie. Obecnie postanowił na dłużej związać się ze Szczecinem i Willą West Ende. / ROZMAWIAŁA AGATA MAKSYMIUK / FOTO SEBASTIAN WOŁOSZ Świetnie Pan mówi po polsku, ma Pan polskie korzenie? Skąd w ogóle pomysł, by zacząć gotować akurat u tu w Szczecinie? - Pochodzę z Syrii, ale mam polskie korzenie, moja mama jest Polką. Po raz pierwszy przyjechałem tu osiem lat temu. Nie znałem języka, jednak nauka nie była dla mnie problemem. Szczecin to ciekawe miasto, choć przyznam, że jego wybór był dość przypadkowy. Wiele podróżowałem w tamtym czasie. Jeśli chodzi o kuchnię, to od zawsze była moją pasją. Skończyłem studia w tym kierunku. Na specjalizację wybrałem kuchnię francuską. Pracowałem w różnych miejscach na świecie: w Dubaju, we Włoszech, Anglii, Syrii. Obecnie jestem związany z Polską i Willą West Ende. Tu można spróbować moich specjałów. W takim razie jakich smaków powinni-
śmy spodziewać się po Pana kuchni? Chciałbym odświeżyć ulubione smaki Polaków. Wystarczy odrobina kreatywności. Do dań staram się dodać nutę kuchni francuskiej, trochę wyrazistych azjatyckich przypraw. Lubię gotować niestandardowo, lubię wyzwania. Moi ulubieni goście to tacy, którzy mówią, na co mają ochotę, bez wskazywania konkretnych dań. Opisują swój ulubiony smak, wskazują kilka składników, mogą też opowiedzieć, jaki mają nastrój. Łącząc te wskazówki, staram się stworzyć coś, co podbije ich podniebienia i sprawi, że będą chcieli ponownie spróbować moich dań. Popisowe danie? - Trudno mi wybrać. Przygotuję teraz polędwicę wieprzową marynowaną w specjalnej mieszance przypraw. Obsmażę ją na rozgrzanej patelni,
by zamknąć wszystkie smaki. Mięso musi smakować mięsem, więc przed smażeniem dodam świeży rozmaryn, sól i pieprz. Wieprzowinę zapiekę w piekarniku, by mięso było delikatne, żeby rozpływało się w ustach. Do tego pieczone ziemniaki z masłem. To wszystko podawane w towarzystwie kurek w śmietanie i marchewek. Główny smak przełamią owoce, karmelizowane gruszki, kulki z arbuza i melona, a także odrobina pomarańczy. Poznał Pan tak wiele różnych smaków z najróżniejszych krajów, że na pewno niełatwo Pana zadowolić. Jakie danie kuchni polskiej jest Pana absolutnie ulubionym? - Hmm… ulubione polskie danie? Kotlet schabowy z ziemniakami i żurek. Nigdzie indziej na świecie tego nie spotkałem.
| ZDROWIE |
Pozytywne działanie tłuszczu Każdy marzy o pięknym i niezmiennie młodym ciele. Gabinet chirurgii estetycznej Medimel to miejsce, gdzie realizują się nawet najskrytsze pragnienia. Choć tłuszcz nie kojarzy nam się zbyt dobrze, tak naprawdę potrafi zdziałać cuda. W rękach specjalisty możne nawet odmienić nasze życie. Doktor Katarzyna Ostrowska – Clark, wyjaśnia w czym tkwi jego sekret. PYTAŁA AGATA MAKSYMIUK / FOTO ANDRZEJ SZKOCKI
- Przeszczep tłuszczu to najskuteczniejsza metoda trwałego modelowania ciała. Od jak dawna jest stosowana? - Pierwszy przeszczep tłuszczu wykonał Gustaw Neubert już w1893 roku. Tłuszcz pobrano z ramienia i przeniesiono go do dolnej części oczodołu. Kolejny przełom nastąpił dwa lata później, kiedy Vincent Czerny zastosował tłuszcz do rekonstrukcji piersi. Potem przez wiele lat nic się nie działo. Dopiero Sydney Coleman w 1990 roku opracował własną metodę tego zabiegu. Tłuszcz jest pobierany z miejsca, gdzie występuje jego nadmiar, następnie odwirowywany i dzielony na różnego rodzaju gęstości. Odpowiednio przygotowane komórki tłuszczowe przenoszone są w wybrany obszar ciała. - Jak przebiega zabieg? - Najpierw pobieramy tkankę z okolic brzucha, bioder lub ud. Następnie odseparowujemy jego najbardziej wartościową część. Odpowiednio przygotowany tłuszcz podajemy techniką wachlarzową. Oznacza to, że implantujemy go w wielu warstwach, wieloma przejściami w postaci mikrokropelek. Kropelki są oplatane przez nasze naczynka, a tłuszcz adaptuje się w nowym miejscu. Tkanka tłuszczowa jest
68
materiałem ulegającym częściowej absorpcji i pierwszy efekt w ciągu najbliższych tygodni może ulec osłabieniu. Dlatego zdarza się, że należy go powtórzyć. Co powinniśmy wiedzieć o tłuszczu? W tkance tłuszczowej jest bardzo dużo komórek macierzystych o właściwościach regeneracyjnych, które mają pozytywny wpływ na jakość skóry. Przez to tłuszcz ma bardzo szeroką gamę zastosowań. Metoda jest bezpieczna i skuteczna zarówno w przypadku modelowania ciała i twarzy, jak i wypełniania różnych ubytków tkanki podskórnej, a także niwelowaniu oznak starzenia. Można nim odtwarzać fragmenty ciała, powiększyć piersi, zapobiegać głębokim zmarszczkom i bruzdom, podnieść zapadnięte policzki, usunąć cienie pod oczami, a nawet zminimalizować blizny pooparzeniowe. Odbarwiona, przykurczona i cienka skóra po jego podaniu zaczyna się wygładzać i rozjaśniać. - Mogą wystąpić powikłania? Na co powinniśmy uważać? - Tak, jak po każdej ingerencji w nasze ciało, może pojawić się obrzęk, zaczerwienienie, a nawet siniak. Szczególnie powinny uważać
osoby, które mają tendencje do tycia. W przyszłości zabieg może niekorzystnie wpłynąć na ich wygląd. W przypadku osób o niskiej wadze ciała może pojawić się problem z pobraniem odpowiedniej ilości tkanki tłuszczowej. - Czy można przygotować się do zabiegu? - Na pewno należy go dobrze przemyśleć. Kiedy pacjentka chce powiększyć usta, na początek proponuję zabieg kawasem hialuronowym, ponieważ efekt jest tymczasowy. Jeśli kobieta zaakceptuje nowy wygląd, nie ma żadnych przeciwwskazań, by wykonać zabieg tłuszczem. Tkanka jest najbardziej naturalnym wypełniaczem, dlatego nie ma ryzyka jej odrzucenia, a efekty są stałe.
ul. Nowowiejska 1E , Szczecin – Bezrzecze tel. +48 91 818 04 74, +48 500 355 884 e-mail: gabinet@chirurgia-szczecin.pl www.chirurgia-szczecin.pl
| ZDROWIE |
CBCT - przewidywalność i bezpieczeństwo mikrochirurgii Współczesne podejście do zabiegów chirurgicznych w stomatologii sprowadza się do minimalnie inwazyjnego leczenia opartego na bardzo szczegółowej diagnostyce. Jednym z elementów diagnostyki kości jest stożkowa tomografia komputerowa ( CBCT).
CBCT daje bardzo szczegółowe obrazy kości i zawartych w niej ważnych struktur anatomicznych takich jak naczynia i nerwy. W przypadku urządzenia CS 9000 3D rozdzielczość wynosi 76mikronów (0,076mm). Oznacza to, że właśnie w tak cienkie warstwy może on podzielić badanie danego pola zabiegowego. Jest to najwyższa dostępna na rynku rozdzielczość obrazowania. Jeszcze przed operacją można wirtualnie „pociąć” kość pacjenta, aby wyodrębnić kilkanaście obrazów radiologicznych z jednego milimetra grubości leczonego obszaru. Miejsce to możemy obejrzeć w trójwymiarze, w dowolnej płaszczyźnie i pod dowolnym kątem. Olbrzymia ilość informacji jaka wypływa z takiego trójwymiarowego obrazu w stosunku do zwykłego zdjęcia radiologicznego jest wręcz nieporównywalna i często zaskakująca. Można zdiagnozować rzeczy niewidoczne w zwykłym zdjęciu RTG. To co dawniej wydawało się być nie do zoperowania dziś jest możliwe dzięki CBCT. Obecnie jesteśmy w stanie wykonać mikrochirurgiczne resekcje wierzchołków korzeni niemal wszystkich zębów, a nie tylko przednich. Co to oznacza dla pacjenta? To bardzo ważna informacja dla wszystkich, gdzie nawet leczenie kanałowe pod mikroskopem okazało się nieskuteczne i dla tych którzy nie mogą mieć implantów, a także dla tych którzy mają rozległe prace protetyczne założone na stałe na własnych zębach. Można wykonać zabieg mikrochirurgiczny pozwalający na wiele lat zachować własne zęby lub wspomnianą pracę protetyczną (np.: most, koronę) bez jej niszczenia. Mikrochirurgia z wykorzystaniem mikroskopu jest bardzo skutecznym i bezpiecznym rozwiązaniem wykonywanym z dostępu o wielkości 3-5mm średnicy. Tak niewielki otwór w kości jest potrzebny, aby wykonać precyzyjny zabieg usunięcia stanu zapalnego i wykonania wstecznego wypełnienia kanału korzenia specjalnym biozgodnym materiałem. Wieloletnie obserwacje potwierdzają skuteczność tej metody leczenia, dzięki czemu pacjenci wciąż używają własnych zębów a nie implantów. Dawniej takie zęby po prostu zostałyby usunięte. Z drugiej zaś strony również dzięki obrazom z tomografii stoż-
kowej diagnozujemy też sytuacje, w których nie powinno się już dalej leczyć danego zęba, aby pacjent nie ponosił kolejnych nieuzasadnionych kosztów przy dalszych próbach zachowania zęba. Zdarzają się też sytuacje, gdzie wykonanie badania CBCT pozwoliło przypadkowo wykryć dodatkowe miejsca występowania stanu zapalnego nie widocznego na zwykłym zdjęciu radiologicznym. W implantologii badanie tomograficzne wykonane przed zabiegiem umożliwia wirtualne wprowadzenie implantu w dane miejsce z dokładnością do dziesiątych części milimetra. Pozwala to dobrać odpowiednią długość i średnicę implantu oraz odpowiedni kąt wprowadzenia wszczepu. Dzięki temu mamy pewność, że unikniemy uszkodzenia innych ważnych struktur takich jak nerwy, naczynia czy korzenie sąsiednich zębów. W przypadku rozległych rekonstrukcji zębów można precyzyjnie rozmieścić implanty dla jak najlepszego rozłożenia późniejszych sił żucia. Bardzo często zdarzają się sytuacje gdzie na pierwszy rzut oka wszczepienie implantów nie będzie problemem, jednak po ocenie obrazów CBCT okazuje się, że wykonanie przewidywalnej i trwałej implantacji jest niemożliwe. Wymaga to wykonania tzw GBR czyli rekonstrukcji kości lub podniesienia dna zatoki szczękowej w miejscu, gdzie chcemy wprowadzić wszczep. Znając dokładnie trójwymirowy obraz kości unikamy śród-zabiegowych niespodzianek, zwiększamy przewidywalność takich zabiegów i minimalizujemy zakres zabiegu co wpływa korzystnie na gojenie tkanek. Tomografia komputerowa daje również możliwość przewidywalnego zaplanowania zabiegów usuwania zatrzymanych w kości zębów takich jak np.: ósemki („zęby mądrości”), unikania powikłań, bądź zmniejszania skutków ubocznych takich zabiegów. W Stomatologii Mikroskopowej od 2012 roku używamy CBCT przed zabiegami chirurgicznymi. Takie badanie wykonane przed zabiegiem to przede wszystkim przewidywalne, minimalnie inwazyjne, szczegółowe planowanie leczenia, bezpieczeństwo pacjenta i trwałe efekty pooperacyjne.
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 10//2016
69
| ZDROWIE |
Śpiewają do brzuszka dla dobra dzieci ta Czekalińska, adiunkt w Państwowej Szkole Muzycznej I stopnia w Szczecinie. - Śpiew stymuluje też rozwijający się mózg. A przyszłe mamy uczą się prawidłowego oddechu przeponowo-żebrowego, tak potrzebnego podczas porodu - wtrąca dr n. med. Rafał Rzepka, kierujący Kliniką Położnictwa i Ginekologii szpitala na Pomorzanach. - Szczególną rolę program odgrywa na oddziale patologii ciąży - pozwala choć na chwilę zmniejszyć stres wywołany pobytem w szpitalu, tak niebezpieczny dla przyszłych mam, odrywa pacjentki od szpitalnej codzienności, daje dużo radości zarówno przyszłym mamom, jak i rodzinom do nich przychodzącym, ponieważ śpiewają wszyscy.
„Śpij dziecinko moja mała, bo to pora już. Ja cię będę kołysała, a ty oczka zmruż...” To jedna z kołysanek, które można usłyszeć, przechodząc w pobliżu sal dla ciężarnych kobiet w szpitalu przy al. Powstańców Wielkopolskich w Szczecinie. AUTOR ANNA FOLKMAN
Wszystko w ramach programu bezpłatnych zajęć śpiewu. Mogą w nich uczestniczyć zarówno rodzice spodziewający się potomstwa, jak i ci, którzy przebywają w szpitalu ze swoimi małymi dziećmi. - Rodzice uczą się śpiewania kołysanek i piosenek dziecięcych oraz dowiadują się, jak ważny jest dla malucha kontakt z muzyką. Śpiewanie wpływa korzystnie na rozwój emocjonalny dziecka, stymuluje naukę języka, a przede wszystkim jest dobrą zabawą dla rodziców i ich pociech - mówi Aga-
Pomysł zajęć zrodził się w Narodowym Forum Muzyki we Wrocławiu i jest tam realizowany od 2010 roku. Organizatorem programu „Pośpiewaj mi Mamo, pośpiewaj mi Tato” w naszym mieście jest Państwowa Szkoła Muzyczna I stopnia w Szczecinie. Projekt finansowany jest ze środków Wydziału Kultury Urzędu Miasta Szczecin. Jak zapewnia dr Rzepka, maluch w brzuszku mamy słyszy już od 6. miesiąca ciąży, a od 7. miesiąca zapamiętuje dźwięki. - Kiedy śpiewam, czuję, że córka się uspokaja, dziecko fantastycznie reaguje na dźwięki. Ja sama bardzo to lubię i chętnie uczę się nowych kołysanek mówi Sandra, przyszła mama, uczestniczka zajęć.
| ZDROWIE |
Uroda lubi chłód Nadejście jesieni wiąże się z możliwością wykonywania wielu zabiegów, których należy bezwzględnie unikać w okresie letnim. Właśnie teraz lekarze stawiają na złuszczanie i radykalną odnowę naskórka. Sprawdziliśmy, co proponują specjaliści medycyny estetycznej swoim pacjentom w czasie chłodniejszych miesięcy.
Laseroterapia ujędrnienie i regeneracja Jesień to wprost wymarzona pora roku na laserowy resurfacing skóry, czyli gruntowne odświeżenie skóry. Jak to działa? – Urządzenie z którego korzystam w klinice Artplastica tworzy w skórze wiele niezwykle małych otworów, których głębokość zależy od energii impulsu i może osiągnąć 2,5 mm. Dlatego tak ważne jest doświadczenie lekarza, który obsługuje urządzenie – mówi doktor Maciej Józefowicz. – Efekty zabiegu widać zaraz po złuszczeniu się naskórka: usunięcie blizn i rozstępów, pogrubienie i ujędrnienie skóry to tylko niektóre z plusów laseroterapii. Intensywne promieniowanie słoneczne nie służy gojeniu się skóry, pozbawionej bariery ochronnej, więc rozsądnym rozwiązaniem jest poddanie się zabiegowi przed nadejściem wiosny.
Mezoterapia osoczem bogatopłytkowym zdrowy blask skóry Legendarny „Wampirzy lifting” nie ma z liftingiem operacyjnym nic wspólnego, jednak słynie z ujędrniających właściwości. Wszystko dzięki potędze osocza bogatopłytkowego, który w połączeniu z odczynnikiem aktywującym ma wyjątkowe rewitalizujące działanie. – To prosty zabieg, dający bardzo przyjemne dla pacjentów efekty. Najbardziej zyskuje koloryt cery: staje się ona promienna i zdrowa. Wymarzona procedura dla zmęczonej po lecie skóry – przekonuje doktor Józefowicz. - Zabieg wymaga pobrania krwi od pacjenta, którą następnie odwirowuję w specjalnej wirówce. Dzięki temu
oddzielam płytki krwi, które następnie są aktywowane odczynnikiem do produkcji czynników wzrostu. Polecam ten zabieg wszystkim pacjentom, którzy nie są zainteresowani wypełniaczami na bazie kwasu hialuronowego ani inwazyjnymi procedurami.
Skinboosters – nawilżenie i odżywienie Podstawowym składnikiem produktów z tej grupy jest kwas hialuronowy, czyli naturalnie występujący w skórze związek, dzięki któremu utrzymuje ona jędrność. Jego ubytki odbijają się na twarzy w postaci drobnych zmarszczek i szarego kolorytu.
Użycie skinboosters (np. Juvederm Hydrate) powoduje odbudowę struktury skóry, dogłębne nawilżenie i długotrwały efekt odnowy. – Zabieg można wykonać zarówno na skórze twarzy, jak i na dłoniach czy dekolcie. Skóra zyska gładkość i będzie nawilżona od środka, dzięki czemu dłużej pozostanie jędrna – mówi doktor Janeczek. - Warto dodać, że jest to procedura po której od razu widać efekt odmłodzenia skóry, więc można rozważyć jej zastosowanie nawet na kilka dni przed ważną uroczystością. Na zdjęciach: Doktor Magdalena Janeczek (Artplastica) oraz Doktor Maciej Józefowicz (Artplastica)
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 10//2016
71
| ZDROWIE |
Wychowywani bezstresowo leczą się psychiatrycznie Nie mają żadnych granic, norm społecznych, etycznych czy moralnych. Stają się agresywni i nie nadają się do życia w społeczeństwie. Pomoc znajdują w klinice psychiatrii i jest ich coraz więcej. AUTOR ANNA FOLKMAN / FOTO chrisdorney / Shutterstock.com
Dzisiejsza psychiatria to nie tylko osoby chore, ale przede wszystkim słabsze psychiczne, które nie wytrzymują stresu, dzisiejszego tempa życia, nierzadko ofiary mobbingu, osoby uzależniające się od alkoholu, młodzi po zażyciu dopalaczy lub narkotyków, czy te osoby, u których pojawią się stany psychozy, zespoły lękowe czy depresyjne. - Bardzo często spotykamy się z zaburzeniami osobowości u osób, u których nie stwierdzamy choroby psychicznej, którym te zaburzenia uniemożliwiają prawidłowe funkcjonowanie w społeczeństwie. Coraz częściej dotyczy to ludzi bardzo młodych - to niestety pierwsza fala dzieci chowanych bezstresowo - podkreśla dr hab. n. med. Justyna Pełka - Wysiecka, lekarz zarządzający oddziałami AB Kliniki Psychiatrii w Szczecinie. - Weszli w okres dorosłości i znajdują się teraz w naszym nadzorze i leczeniu. Ci młodzi ludzie nie
72
znają żadnych granic, nie mają wpojonych norm społecznych, etycznych, moralnych. Są agresywni, bywają autoagresywni, nie mają hamulców. Model bezstresowego wychowywania jest jednak nadal popularny i konsekwencje mogą objawiać się właśnie w postaci nieprawidłowych cech osobowości, zwanych potocznie osobowością psychopatyczną. Obawiam się, że cała fala problemów związanych z takimi osobami, jeszcze przed nami. „Bezstresowe wychowanie” to prąd w pedagogice, który powstał wiele lat temu wraz z publikacją podręcznika wychowania dzieci, wydanego w 1946 roku. - Autor - Benjamin Spock - w odpowiedzi na tzw. „czarną pedagogikę”, pełną kar i restrykcji, zaproponował w niej wychowanie, uznające podmiotowość i potrzeby dziecka - wyjaśnia dr n. med. Agata Giza-Zwierzchowska - psycholog, psychoterapeuta z Sandplay Centrum. - Spock
twierdził jednak, że zrównywanie postulowanego przez niego szacunku do dziecka z permisywizmem, czyli zezwalaniem na wszystko, to nadinterpretacja. Tego niestety już nikt nie pamięta. Termin „bezstresowe wychowanie” żyje zatem dzisiaj już własnym życiem, a raczej jest swoistym mitem, z którego nota bene niejeden pedagog i psycholog jest zmuszony się na co dzień tłumaczyć. Dzisiaj wiemy już, że nie ma czegoś takiego, jak „bezstresowe wychowanie”, ponieważ życie każdego - tak dziecka, jak i dorosłego - jest związane z ograniczeniami, obowiązkami i oczekiwaniami ze strony otoczenia i dzieci muszą się nauczyć z nimi emocjonalnie radzić. - Zasady są potrzebne dziecku, ponieważ dają mu poczucie bezpieczeństwa. Są sygnałem zainteresowania osób bliskich - zauważa dr Giza-Zwierzchowska. Jeśli rodzic ma dobry kontakt z dzieckiem, oparty na zaufaniu i stawia granice mądrze, wówczas dziecko rozumie je, przyjmuje i nie przeżywa w związku z nimi negatywnych emocji. Wręcz przeciwnie, rozwija się w atmosferze poczucia bezpieczeństwa, szybko także zaczyna samo respektować te granice. Oczywiście, jak zwykle szukamy złotego środka. Do dobrego rozwoju dziecko potrzebuje także swobody. Takiej bezpiecznej przestrzeni, w której rodzic już nie ingeruje, np. podczas zabawy.
| ZDROWIE | #porady eksperta
Laserowa ochrona zdrowia i urody
Obecna pora roku sprzyja kompleksowej rewitalizacji skóry. Uszkodzenia termiczne, przebarwienia, blizny, trądzik, a także objawy starzenia to defekty, których każdy z nas chciałby uniknąć. Ich skuteczne usunięcie gwarantuje laseroterapia. W szczegóły wprowadzi nas ekspert, Zbigniew Matuszewski z Laser Studio. Za nami słoneczne wakacje, które w wielu przypadkach pozostawiły po sobie nie tylko niezapomniane wspomnienia, ale także przebarwienia i uszkodzenia skóry spowodowane słońcem. Czy istnieje sposób, który przywróci skórze blask przynosząc natychmiastowy efekt? - Takim sposobem jest rewitalizacja laserowa, podczas której wykorzystujemy dwie długości światła. Pozwala to na skuteczne usunięcie zarówno przebarwień jak i podrażnień spowodowanych czynnikami biologicznymi. Zabieg jest bezinwazyjny, daje natychmiastowy efekt, i nie ma ograniczeń wiekowych. Wskazaniami do przeprowadzenia rewitalizacji laserowej są przebarwienia, podrażnienia i stany zapalne, którym sprzyjają zakażenia o podłożu wirusowym, grzybicznym czy
74
bakteryjnym. Ponad to zabieg reguluje pracę gruczołów przywracając odpowiednie nawilżenie skóry i eliminując drobne zmarszczki okolic oczu i ust. Pory skóry znacznie się zmniejszają, skóra przestaje się nieestetycznie świecić. Na takiej skórze makijaż utrzymuje się znacznie lepiej i dłużej. Czy rewitalizację laserową można również zastosować w przypadku zmian wynikających z problemów hormonalnych lub starzenia się? - Oczywiście, że tak. W takich przypadkach laseroterapia również będzie skuteczna, jednak całkowitej niwelacji niedoskonałości należy poświęcić więcej czasu. Co istotne laser nie wymaga dodatkowego wspomagania środkami farmakologicznymi, dlatego jest bezpieczny dla całego organizmu. Dla osób dojrzałych polecam zabiegi Laserem Genesis, który przywraca prawidłową pracę wszystkich gruczołów oraz zwiększenie napięcia skóry. Wszystkie te zabiegi po wcześniejszej bezpłatnej konsultacji z pacjentem przeprowadzamy na miejscu w Laser Studio. A w jaki sposób przeciwdziałać problemom skórnym o charakterze trądzikowym? Czy w tym przypadku również jest możliwe uzyskanie natychmiastowego efektu bez pomocy farmakologicznej? - Laser doskonale radzi sobie z eliminowaniem zmian trądzikowych, bez wsparcia środkami farmakologicznymi. Osoby zmagające się z tym problemem,
z pewnością zauważyły, że latem podczas słonecznych dni trądzik zanika. Okazuje się, że przy zastosowaniu odpowiedniego światła, problem ten można całkowicie wyeliminować. Peeling laserowy to najszybsze i najskuteczniejsze rozwiązanie kłopotu z cerą. Światło lasera stabilizuje pracę gruczołów wydzielających nadmierną ilość łoju, ponadto usuwa wszelkie bakterie z powierzchni skóry. Przy intensywnych stanach zapalnych skóry można wykorzystać laser barwnikowy, wnikający głębiej w tkankę - w efekcie otrzymamy czystą i gładką skórę. Zabieg nie jest inwazyjny, bezpośrednio po jego przeprowadzeniu można wrócić do codziennych czynności. Ze szczegółami można zapoznać się podczas konsultacji w Laser Studio lub odwiedzić naszą stronę internetową: www.laser-studio.pl. Czy laser jest w stanie cofnąć procesy starzenia? - Do ochrony skóry przed zbyt szybkim starzeniem się jest potrzebna odpowiednia stymulacja. Laser wpływa na pobudzenie procesów regeneracji tkanek i produkcji włókien kolagenowych. Dochodzi też do zjawiska zwanego angiogenezą, czyli procesów prowadzących do powstawania nowych naczyń krwionośnych. Tak naprawdę to w jakim tempie starzeje się nasza skóra jest zależne od prawidłowego funkcjonowania układu krążenia. Konsultacja oraz dobór odpowiedniej metody mogą przywrócić każdej skórze młodość. Obecnie rynek oferuje wiele metod odmładzających – lifting chirurgiczny, mezoterapie igłowe, Regeneris, czyli ostrzykiwanie własnym osoczem bogatopłytkowym. Jednak nieablacyjny zabieg laserowy ma tę przewagę, że nie powoduje przerwania ciągłości skóry, może działać na znacznie większym obszarze, a przede wszystkim przynosi natychmiastowy rezultat, bez potrzeby rekonwalescencji. Dysponujemy wszelkimi urządzeniami, dzięki którym możemy działać nie tylko profilaktycznie , ale również skutecznie cofać czas w naszym organizmie. Laser to światło, światło to życie - czy moglibyśmy chcieć lepszej ochrony naszego zdrowia i urody?
| ZDROWIE |
Badania laboratoryjne kontroluj stan swojego zdrowia
Jak często powinniśmy wykonywać podstawowe badania służące ocenie stanu zdrowia naszego organizmu? Raz do roku, czy może tylko na wyraźne wskazanie lekarza? Należy pamiętać, że częstotliwość wykonywania podstawowych badań laboratoryjnych zależy zarówno od stanu zdrowia naszego organizmu jak i od wieku – mówi kierownik laboratorium S.P.L.S. MEDICUS mgr Anna Jurczyk Zaleca się, aby morfologię krwi z rozmazem i OB wykonywać raz do roku. Podobne zalecenie dotyczy analizy ogólnej moczu oraz poziomu glukozy na czczo. Po 30 r.ż. należy pamiętać o regularnym sprawdzaniu stanu zdrowia wątroby (służy do tego oznaczenie enzymów wątrobowych AST i ALT, tzw. ASPaT i ALaT) i ocenie gospodarki lipidowej (cholesterol całkowity, cholesterol HDL, LDL oraz trójglicerydy). Raz na dwa lata warto sprawdzić stan swojej tarczycy (oznaczenie
poziomu TSH, w dalszej kolejności wolnych hormonów tarczycy – fT3 i fT4) a mężczyznom po 40 r.ż. zaleca się badanie poziomu PSA – ocena funkcji gruczołu krokowego. Jednocześnie należy uważnie obserwować swój organizm – pewne objawy z jego strony niejednokrotnie przyspieszają lub wymuszają na nas wykonanie badań podstawowych i specjalistycznych wcześniej lub częściej niż podają ogólne zalecenia. Czy wszystkie wymienione powyżej badania można wykonać w laboratorium Spółdzielni MEDICUS? Oczywiście. Oprócz wyżej wymienionych badań wykonujemy również inne badania, m. in. z zakresu Hematologii, Koagulologii (krzepnięcia krwi), Biochemii, Immunochemii (hormony tarczycy, hormony płciowe, markery nowotworowe), Serologii grup krwi, Analityki Ogólnej – dodaje mgr A. Jurczyk. Na badania można zgłaszać się do Laboratorium Analitycznego SPLS MEDICUS codziennie, za wyjątkiem niedziel. Warto nadmienić, że wyniki wykonywanych badań można odbierać w tym samym dniu (z wyjątkiem sobót i niedziel). Rejestracja: 91 434 73 06 / www.medicus.szczecin.pl
| KULTURA / CULTURE | PL / ENG
# nie możesz przegapić looking for unobvious sounds, the absolute minimum of sources and words’ colours. Nostalgia, dust and pepper. The band will play with four members: Bibianna Chimiak - vocal and philicorda, Konrad Cwajda on guitar, Jarek Kozłowski - drums and vocals and Krzysztof Sanecki with the bass and vocals. 30th October, Piwnica przy Krypcie, 7pm, tickets: 25PLN
Szczecin European Film Festival 2016 It’s time for a start of another edition of Szczecin European Film Festival, the largest film celebration in our region. The program includes, among other things: European Contest with 34 productions, Polish Contest with 10 productions, the first Mobile Centre of Audiovisual Education by Sławomir Idziak, retrospective on work and meeting with Marcin Koszałka, The Boarders of Cinema - according to Tomasz Raczek, The Best Movies In The World – winners of Berlinale’16, concerts and special shows. 15th – 24th October, different places.
Rockowo i zmysłowo w Piwnicy przy Krypcie
Namiętna cyganka Carmen
W nowym cyklu Piwnicy przy Krypcie zagrają Bibikings. To grupa muzyczna, zmagająca się z jedną z największych chorób współczesnego świata - brakiem czasu. Mimo trudu z synchronizacją czasoprzestrzeni, nie ustaje w poszukiwaniu nieoczywistych brzmień, minimalizmu środków i barwy słów. Nostalgia, kurz i pieprz. Zespół zagra w składzie: Bibianna Chimiak - wokal, philicorda, Konrad Cwajda – gitara, Jarek Kozłowski - perkusja, drugi wokal, Krzysztof Sanecki - bas, drugi wokal. 30 października, Piwnica przy Krypcie, godz. 19, bilety 25 zł
Widzowie zobaczą najsłynniejszą chyba i najbardziej popularną operę na świecie, czyli „Carmen”. W szczecińskiej inscenizacji Carmen może być współczesną idolką - jest odważna, inteligentna, honorowa, wierna sobie, a przy okazji seksowna: doprawdy trudno wyobrazić sobie bardziej wybuchowy koktail. „Carmen” wyreżyseruje Ewelina Pietrowiak, a orkiestrę poprowadzi Vladimir Kiradjiev. 7 października, Opera na Zamku, godz. 19, bilety 40-100 zł
---Sensual rock at Piwnica przy Krypcie Bibikings will have a gig during the new “Piwnica przy Krypcie” series. It’s a music group, struggling with one of the biggest modern diseases – a chronic lack of free time. Despite the difficult synchronization of time and space, they don’t stop
76
Szczecin European Film Festival 2016 Startuje kolejna edycja Szczecin European Film Festival, największego święta filmowego w naszym regionie. W programie m.in.: Konkurs Europejski z 34 produkcjami, Konkurs Polski z 10 produkcjami, pierwsze Mobilne Centrum Edukacji Audiowizualnej Sławomira Idziaka, retrospektywa twórczości i spotkanie z Marcinem Koszałką, Granice Kina według Tomasza Raczka, Najlepsze Filmy Świata czyli laureaci m.in. Berlinale, koncerty, pokazy specjalne. 15-24 października, różne miejsca
----
---Passionate gypsy Carmen Viewers will see probably the most famous and popular opera worldwide – “Carmen”. In Szczecin’s version of staging Carmen can be seen as modern idol – she’s brave, intelligent, honourable, true to herself and at the same time, sexy; to be honest, it’s hard to even imagine a more explosive cocktail of traits. “Carmen” will be directed by Ewelina Pietrowiak,
| KULTURA / CULTURE | PL / ENG
and the orchestra will be led by Vladimir Kiradijev. 7th October, Opera na Zamku, 7pm, tickets: 40-100PLN
ging, it doesn’t add up. We ourselves have no idea what this tour will bring, because we really want to refresh our setlist and toss some old stuff in there, but how old the songs will be, we probably decide later on, short before it starts”. After a very active open-air season they come back to meeting fans at clubs. 25th October, Słowianin, 7pm, tickets: 50-60PLN
Happysad w Słowianinie Happysad - jeden z najbardziej podróżujących polskich zespołów, znów rusza w trasę. „Siedzieć w domu, gdy w duszy wszystko gra, nie wypada. Sami nie wiemy, co przyniesie ta trasa, bo mamy ogromne chęci odświeżyć setlistę i wrzucić do niej trochę staroci, ale jak wiekowe to będą utwory, ustalimy na chwilę przed – pisze na swoim facebookowym profilu zespół Happysad. Po aktywnym sezonie plenerowym wracają do klubowych spotkań z fanami. 25 października, Słowianin, godz. 19, bilety 50-60 zł
---Happysad at Słowianin Happysad – one of the biggest tourists in Polish music industry, hits the road – again. At band’s Facebook page we read: “Sitting at home, while our souls are sin-
porywający. 24 października, Opera na Zamku, godz. 19, bilety 89-99 zł
---Julia Pietrucha at the opera. She became famous as an actress in both films and tv-shows. In April 2016 she single-handedly published her debut album “Parsley”, inspired by her trip around Asia. The album consists of 15 songs with a ballad, slightly pop-ish vibe, with elements of folk and the leading sounds of ukulele. The project was developed in cooperation with her closest friends, and the graphic design was made by Ian Dow. Whole first edition of the album had been sold out and became one of the most popular on iTunes. Album itself got a positive opinions from critics and has been described as surprising and thrilling. 24th October, Opera na Zamku, 7pm, tickets: 89-99PLN
30-lecie Kolaborantów – KOLABONIGHT 2016 Julia Pietrucha w Operze Zasłynęła jako aktorka serialowa i filmowa. W kwietniu 2016 roku samodzielnie wydała debiutancki album „Parsley”, zainspirowany kilkumiesięczną podróżą po Azji. Płyta prezentuje 15 autorskich piosenek w balladowym klimacie pop, z elementami folku i wiodącymi dźwiękami ukelele. Projekt powstał we współpracy z najbliższymi przyjaciółmi, a oprawę graficzną stworzył scenograf Ian Dow. Cały pierwszy nakład płyty został wyprzedany i znalazł się pośród najpopularniejszych w serwisie iTunes. Sam album spotkał się z bardzo dobrym uznaniem krytyki - został scharakteryzowany jako zaskakujący i
Tradycją w działalności szczecińskich Kolaborantów jest organizowanie koncertów o nazwie „Kolabonight” z okazji okrągłych rocznic istnienia zespołu. Zespół obchodzi 30-lecie swojej aktywności, co podkreślić ma kolejne wielkie spotkanie z fanami w ramach „Kolabonight 2016”. Specjalnym gościem koncertu będzie Lech Janerka. Kolaboranci zaprosili także do udziału w jubileuszowym koncercie pilski zespół Qulturka. 15 października, Słowianin, godz. 19, bilety 49-59 zł
---30th anniversary of Kolaboranci – KOLABONIGHT 2016 Kolaboranci, a band from Szczecin, has made a tradition of performing concerts called “Kolabonight” during band’s
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 10//2016
77
| KULTURA / CULTURE | PL / ENG
# nie możesz przegapić round anniversaries. The band has their 30th anniversary which is emphasized by another great meeting with fans under the “Kolabonight 2016”. The concert will have its special guest – Lech Janerka. To take a part in their anniversary concert, Kolaboranci has also invited Qulturka, a band from Piła. 15th October, Słowianin, 7pm, tickets: 49-59PLN
wykonywane na żywo. Poza tym nie zabraknie starszych kawałków w nowych aranżacjach. 7 października, Słowianin, godz. 21.30, bilety 38-45 zł
Łona i Webber ruszają w trasę po Polsce
Koncert muzyki filmowej
Nowy album Łony i Webbera to prawdopodobnie jeden z ważniejszych muzycznych akcentów roku i niewątpliwie najlepsza z dotychczasowych płyt duetu. „Nawiasem mówiąc” na dobre już rozgościła się na OLIS-ie, a singlowy „Błąd” zebrał ponad 3 miliony wyświetleń w sieci. To doskonały moment, by ruszyć w trasę. Najlepiej, zabierając ze sobą zgraję muzyków. Na nadchodzących koncertach będzie można usłyszeć przede wszystkim materiał z „Nawiasem mówiąc” - również te utwory, które dotąd nie były
78
---Łona and Webber set off a tour around Poland Łona and Webber’s new album is probably one of the most important musical accents this year and certainly the best album that the duo has ever made. “Nawiasem mówiąc” is a regular guest at OLIS (Oficjalna Lista Sprzedaży; English: Official Sales Chart - is the official chart of the highest selling music albums in Poland © Wikipedia) and the single “Błąd” has gained more than 3 million views online. It’s a perfect moment to start a tour. Ideally, taking along a bunch of musicians. During oncoming concerts “Nawiasem mówiąc” will be the central part of the show – including those songs that have never been performed live. Besides, there will also be old songs in new arrangements. 7th October, Słowianin, 9:30pm, tickets: 38-45PLN
Po raz pierwszy w Polsce tak ogromna produkcja koncertowa: gigantyczna scena, multimedia, tancerze, orkiestra oraz wokaliści. Koncert Muzyki Filmowej z ponad 40-osobową orkiestrą Tomasz Szymuś Orkiestra. Usłyszymy muzykę z największych hitów filmowych, m.in. Titanic, Gladiator, Władca Pierścieni, Dirty Dancing, James Bond w wykonaniu Justyny Steczkowskiej, Andrzeja Piasecznego, Krzysztofa Cugowskiego, Janusza Radka, Mietka Szcześniaka, Krzysztofa Kiljańskiego. Koncert poprowadzą Grażyna Torbicka i Tomasz Raczek. 26 października, Azoty Arena, godz. 19, bilety 60-180 zł
---Concert of Film Music For the first time ever in Poland; a great production concert: gigantic stage, multimedia, dancers, orchestra and vocalists. Concert of Film Music with more than 40-piece orchestra called Tomasz Szymuś Orkierstra. We’ll listen to the biggest movie soundtracks of all time such as Titanic, Gladiator, Lord of the Rings, Dirty Dancing, James Bond; performed by Justyna Steczkowska, Andrzej Piaseczny, Krzysztof Cugowski Janusz Radek, Mietek Szcześniak and Krzysztof Kiljański. The concert will be hosted by Grażyna Torbicka and Tomasz Raczek. 26th October, Azoty Arena, 7pm, tickets: 60-180PLN
Andrzej Piaseczny W filharmonii publiczność usłyszy doskonale znane, ciepłe i poruszające utwory w delikatnych aranżacjach akustycznych Andrzeja Piasecznego. W programie koncertu znalazły się piosenki z przekroju dwudziestoletniej kariery wokalisty (m.in.:
| KULTURA / CULTURE | PL / ENG
„Noce całe”, „Z głębi duszy”, „Rysowanie Tobie”, „Szczęście jest blisko”, „Chodź, przytul, przebacz”, „Budzikom śmierć”, „Imię deszczu”) również muzyczne perełki – piosenki, których artysta nie wykonywał przez lata. 2 października, Filharmonia, godz. 19, bilety 90-150 zł
---Andrzej Piaseczny In the Philharmonic, the audience will hear well known, warm and moving Andrzej Piaseczny’s songs in delicate and acoustic arrangements. The program includes songs from Piaseczny’s twenty-year career (“Noce całe”, “Z głębi duszy”, “Rysowanie Tobie”, “Szczęście jest blisko”, “Chodź, przytul, przebacz”, “Budzikom śmierć”, “Imię deszczu”), as well as musical gems – songs that hasn’t been performed in years. 2nd October, the Philharmonic, 7pm, tickets: 90-150PLN
Hiszpanii, Singapuru, Portugalii i Polski - łącznie ponad 70 artystów. Gwiazdą specjalną koncertu będzie Pamela Tan-Nicholson – mama Vanessy Mae - znakomita pianistka i producentka z Singapuru oraz Vasko Vasillev, koncertmistrz Covent Garden Opera House w Londynie. Ponadto na scenie zobaczymy i usłyszymy solistów Opery Narodowej w Sofii, laureatów Fryderyka 2015 Baltic Neopolis Orchestra w symfonicznym składzie, Chór Opery na Zamku w Szczecinie oraz gitarzystę flamenco -Tony Cantero. 17 października, Azoty Arena, godz. 20, bilety 89-149 zł
Singphony – Opera Musical Show It’s a very rare occasion in Poland to see and hear artists with such great background. Stars from the United Kingdom, Bulgaria, Spain, Singapore, Portugal and Poland – a total of more than 70 people, and they all will perform on one stage. The special guests of the concert will be: Pamela Tan-Nicholson – the mother of Vanessa Mae – an excellent pianist and producer from Singapore and Vasko Vasilley, concertmaster of Covent Garden Opera House in London. Moreover, we’ll see and hear soloists of the National Opera in Sofia, winners of the Fryderyk 2015 – Baltic Neopolis Orchestra in a symphonic format, the Choirs of Opera na Zamku in Szczecin and flamenco guitarist – Tony Cantero. 17th October, Azoty Arena, 8pm, tickets: 89-149PLN
UrbSymphony – Michał Urbaniak Singphony opera musical show Rzadka sposobność, aby zobaczyć i usłyszeć w Polsce artystów tak dużego formatu. Na scenie wystąpią gwiazdy estrady z Wielkiej Brytanii, Bułgarii,
i groovem jazzowym. W Filharmonii w Szczecinie zabrzmi kolejna nowa odsłona tego muzycznego projektu. Jaką opowieść tym razem zaprezentuje Michał Urbaniak – wie tylko on. 9 października, Filharmonia, godz. 17, bilety 30-70 zł
W programie koncertu fragmenty kompozycji Michała Urbaniaka „Sketches of Poland” i „Sketches of Manhattan”. Niezwykły projekt polega na połączeniu elementów wielu gatunków muzyki pozornie odległych: klasyki, jazzu, folku i hip-hopu. Artysta kojarzy charakter i brzmienie polskiej muzyki ludowej, np. oberka, mazurka, ze współczesnym drivem
---UrbSymphony – Michał Urbaniak Concert’s program includes fragments of Michał Urbaniak’s compositions: “Sketches of Poland” and “Sketches of Manhattan”. The unusual project is all about combining elements of many music genres that may at first seem distant: classical, jazz, folk and hip-hop. The artist mixes the character and sound of Polish folk music like oberek and mazurek with contemporary drive and groove jazz. The Szczecin Philharmonic will witness another new edition of this project. What kind of story we will see this time – the only person who knows that is Michał Urbaniak himself. 9th October, The Philharmonic, 5pm, tickets: 30-70PLN
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 10//2016
79
| KULTURA / CULTURE | PL / ENG
# premiery kinowe w październiku October movie premieres by Jarosław Jaz
Burton’s downhill, the movies started to get worse and their once unique atmosphere got painfully repetitive and for sure they’re not as great as the unforgettable “Beetlejuice”. How will Burton do this time? The great advantage of “Miss Peregrine’s Home…” is the cast, especially gorgeous Eva Green who plays Miss Peregrine. The plot is – obviously – a mix of adventure and childhood fantasies; it’s a story about a young boy who visits a mysterious island to find out the truth about a strange house where his grandpa used to live. And later on the boy learns that the house is a source of truly mysterious and unbelievable events.
Osobliwy dom pani Peregrine Powiedzieć, że Tim Burton skończył się na „Jeźdzcu bez głowy” byłoby zbyt ryzykowną tezą, ale to właśnie od tego obrazu filmy Burtona są coraz słabsze, zaś ich nastrój do bólu powtarzalny. Na pewno nie są tak doskonałe, jak wiekopomny „Beetlejuice”. Jak będzie tym razem? Atutem „Osobliwego domu pani Peregrine” jest obsada, w szczególności piękna Eva Green w tytułowej roli. Fabuła to oczywiście styk przygody i dziecięcych fantazji – opowieść o młodym chłopaku, który przyjeżdża na tajemniczą wyspę, by odkryć prawdę o dziwnym domu, w którym mieszkał jego dziadek. A tam mają miejsce naprawdę tajemnicze i niewiarygodne wydarzenia.
Miss Peregrine’s Home For Peculiar Children (2016) To say that Tim Burton’s last good thing was “Headless Horseman” would’ve been too risky, but that was certainly the start of
80
bliźniona rana. Rana, której pochodzenia, bez wątpienia wnikliwie poszukiwał będzie Smarzowski w swoim najnowszym filmie. Akcja rozgrywa się przed II wojną światową. Ojciec Zosi postanawia wydać ją za najbogatszego we wsi wdowca z dwójką dzieci, nie bacząc na to, że córka kocha ukraińskiego chłopca. Wkrótce życie lokalnej społeczności diametralnie zmieni wywołana przez Niemców i Sowietów wojna.
Volyn (2016) This film’s going to hurt. But whom in particular? Wojciech Smarzowski, the director, has never been a fan of both soft options and black-and-white theories. The relationship between Poland and Ukraine had had many difficult moments in their history, but the slaughter carried out by the neighbours in Volyn is still an unhealed wound. Wound of which origins Smarzowski looks for through the movie. The plot takes place before World War II. Zosia’s father decides to marry-off her to the richest widower in the village, despite the fact that Zosia loves someone else – a boy from Ukraine. Soon the life of the local community will radically change because of the war caused by Germans and Soviets.
Zaćma
Wołyń Ten film zaboli. Kogo szczególnie? Wojciech Smarzowski, który go wyreżyserował, nigdy nie szedł na łatwiznę i nie stawiał czarno-białych tez. Relacje polsko-ukraińskie miały wiele trudnych momentów w historii, a rzeź dokonana przez sąsiadów na Wołyniu, to wciąż nieza-
Kolejne rozliczenie z polską historią, tym razem dokonane przez tak wysokiej klasy specjalistę, jak Ryszard Bugajski, autora niezapomnianego „Przesłuchania” z Krystyną Jandą, czy „Generała Nila”. W „Zaćmie” przenosimy się do drugiej połowy lat. 50. Julia Brystygierowa, zwana „Krwawą Luną”, to eks-funkcjonariuszka Ministerstwa Bezpieczeństwa. Tam, jako szefowa owianego złą sławą Departamentu V, osobiście i z sadystyczną zawziętością katowała więźniów politycznych. Słynęła
z donosów do NKWD, nie oszczędzając swoich partyjnych towarzyszy. Teraz, szukając porady duchowej, ubiega się o prywatną audiencję u prymasa Stefana Wyszyńskiego. Zanim jednak dojdzie do spotkania z głową Kościoła, Brystygierowa będzie musiała przekonać do swoich racji oślepionego księdza i cierpiącą na kryzys wiary zakonnicę.
Cataract (2016) Another settlement of the Polish past, this
time made by such a high-class specialist as Ryszard Bugajski, the author of the unforgettable “Przesłuchanie” (starred by the one and only Krystyna Janda) and “Generał Nil”. In “Cataract” we’re moving in time, to the second half of the 50s. Julia Brystygierowa, also known as “Bloody Luna”, is a former officer of the Ministry of Security where, as a head of
the infamous V Department, she personally and with sadistic ferocity tortured political prisoners. She was famous of her denunciations to the NKVD, not sparing her party comrades. Now, looking for a spiritual advice, she applies for a private audience with Cardinal Stefan Wyszynski. However, before she meets one of the most important people in the Church, she’ll have to convince two people to her case – a blinded priest and a nun who is suffering from crisis of faith.
Inferno Kolejna próba przeniesienia na duży ekran prozy Dana Browna. Oczywiście pierwsze skrzypce gra naukowiec Robert Langdon (tradycyjnie Tom Hanks). Tym razem budzi się we florenckim szpitalu i za sprawą tajemniczego przedmiotu zostaje celem
obławy. Ucieka z pomocą doktor Sienny, podążając śladem wskazówek zawartych w poemacie Dantego. Kto widział „Kod da Vinci” czy „Anioły i demony” wie, czego się spodziewać. Ja najwięcej obiecuję sobie po obecności na ekranie zmysłowej Felicity Jones w roli przewodniczki Hanksa/ Langdona.
Inferno (2016) Another attempt at moving Dan Brown’s writing to the big screen. Obviously, we meet again with scientist Robert Langdon (traditionally played by Tom Hanks). This time he wakes up in hospital in Florence and, because of having a mysterious object, he becomes the target of a raid. He runs away with the help of Dr Sienna, following the clues from Dante’s poem. Who’d seen “The da Vinci Code” and “Angels and Demons” knows what to expect. Personally, I have a very high expectations for sensual Felicity Jones who plays the Hanks’/Langdon’s guide.
Podziel się z nami swoją opinią! Wyślij maila lub napisz do nas na FB :)
| MUZYKA |
RECENZJE JARKA JAZA
Frank Ocean Blonde Boys Con’t Cry Frank Ocean swoim debiutem „Channel Orange” sprzed kilku lat, wdarł się do superligi muzyki pop. Zrobił to absolutnie na swoich warunkach, dewastując konkurencję talentem, wrażliwością i marketingiem. Zapowiadając następcę debiutu, w marketingu przebił samego siebie, wypuszczając niemalże równocześnie dwa albumy, publikując je wyłącznie w jednym serwisie streamingowym i równocześnie zrywając kontrakt z macierzystą wytwórnią. Duży twist, który mógł zapowiadać wyłącznie trzęsienie ziemi. Czy tak jest w rzeczywistości? Ocean bardzo rozpycha się w konwencji, płynnie traktując granice narzucane przez rhythmandbluesa. Nie epatuje przy tym przerostem formy, prezentując wyciszone, autorskie numery, którym bliżej do Jamesa Blake’a czy Bon Ivera niż soulowych hymnów. Nie będzie z tej płyty przebojów, ale chyba nie o to tu chodziło. Jesienią ten album sprawdzi się idealnie.
De La Soul and the Anonymous Nobody... A.O.I. Records Powroty na scenę weteranów muzyki to ryzykowny temat. Często motywowany wyłącznie merkantylnie, co czuć później niestety z każdego dźwięku. A i wizerunek, poparty
82
niejednokrotnie latami prowadzonego na krawędzi stylu życia, srogo nie pasuje do z trudem wyśpiewywanych manifestów. W tym przypadku powrót na scenę od dłuższego czasu zapowiadała prawdziwa legenda, formacja, która w swoich najlepszych latach wymykała się prostym kategoriom funkcjonowania w hip-hopowej rzeczywistości. De La Soul są autorami kilku kanonicznych dla gatunku albumów, doskonałymi raperami i kpiarzami. Po latach ciszy, po stanowili wrócić i… udało się! Na szczęście nie chcą iść z duchem czasu, operując na modnych podkładach, charakterystycznych dla młodszych przedstawicieli gatunku. Zamiast tego nagrali wszechstronny, eklektyczny, jamujący album, co rusz zmieniając kierunek – a to w kierunku rocka, soulu, gospel czy pozostając w typowych dla siebie klimatach. Goście, jak Damon Albarn, Snoop czy Estelle robią tu dodatkowo dobrą robotę. Na takie powroty czeka się latami.
Miles Davis/Robert Glasper Everything’s Beautiful Sony/Blue Note Jesteśmy (nareszcie!) po polskiej premierze filmowego hołdu złożonego Milesowi Davisowi pt. „Miles Ahead”, do którego muzykę współtworzył jazzowy kompozytor Robert Glasper. Ścieżka dźwiękowa z filmu jest godna polecenia, lecz na tej płycie Glasper poszedł dużo dalej niż na
soundtracku, zaszczepiając davisowskie tematy tak doskonale znanym artystom, jak Erykah Badu, John Scofield czy Stevie Wonder. Nie ma tu więc numerów Milesa, ale za to znane z jego kompozycji motywy nabierają nowego życia w interpretacji wykonawców, dla których Davis bez wątpienia był mistrzem. „On chciał grać hip – hop, tylko nie wiedział, że tak to się będzie nazywać” – mówi o Milesie Robert Glasper. Słuchając tego albumu jesteśmy pewni, że tak właśnie by było.
spektakularny, jak rozbudzone oczekiwania. A pozostały materiał? Choć niektóre numery brzmią jak szkice, inne rwą się znienacka, choć brakuje im stylistycznej spójności, a niektóre inspiracje są bardziej niż oczywiste, to trudno przejść obojętnie obok muzycznej wypowiedzi Zomby’ego.
Sad City Shapes In Formation Emotional Response
Zomby Ultra Hyperdub Odludek, enfant terrible, geniusz ukryty za barierą ściśle przestrzeganej prywatności, wypowiadający się wyłącznie za pomocą muzyki. Burial? Nie. To Zomby, postać równie tajemnicza co wspomniany, ale dużo bardziej ekspresyjna i nieokrzesana. Tym razem powraca w łonie doskonałej oficyny Hyperdub, gdzie również publikuje Burial, na albumie nie mogło więc zabraknąć współpracy obydwu. Efekt? Nie tak
Deep house szczelnie ukryty za ambientowymi fakturami. Kilkunastominutowe dekonstrukcje muzyki tanecznej, stworzone dzięki talentowi irlandzkiego producenta Gary’ego Carutha, składają się na pełen nieoczekiwanych zwrotów album z przebojowym (gdyby tylko radio chciało grać 11-minutowe utwory) „Steady Jam” na czele. Sam autor najchętniej zaleca słuchać swojej muzyki w otoczeniu środowiska naturalnego. Bez wątpienia to dobra rada, bowiem skupienie się na dźwiękach z „Shapes In Formation” jest wyzwaniem raczej dla wymagającego słuchacza. Dobre słuchawki i dajmy na to długi spacer w parkowym anturażu na pewno pomogą w odbiorze.
| MUZYKA |
Poznamy nowe młode talenty
21 i 22 października Wielki finał Festiwalu Młodych Talentów – Nowa Energia, podczas którego poznamy zwycięzcę 10. edycji ogólnopolskiego konkursu muzycznego oraz usłyszymy gwiazdy najbardziej inspirujących nurtów polskiej muzyki. Festiwal ma wyłonić wykonawców najlepszej autorskiej twórczości – co też odróżnia FMT od innych konkursów i castingów, w których akceptuje się covery. Wielu z dotychczasowych uczestników festiwalu zgodnie stwierdziło, że szczecińska impreza charakteryzuje się wyjątkową atmosferą. Dlatego blisko 500. wykonawców z całej Polski wysłało swoją twórczość na tegoroczną, 10. edycję Festiwalu Młodych Talentów. Nagrodą dla zdobywcy Grand Prix jest wydanie i promocja singla przez wytwórnię Kayax oraz bonusy finansowe ufundowane przez Szczecińską Agencję Artystyczną i Muzeum Polskiej Piosenki w Opolu. Przesłuchania konkursowe odbędą się 21 października w szczecińskim Klubie Hormon. Weźmie w nich udział maksymalnie 10 wykonawców. Zwycięzcę poznamy dzień później 22 października, podczas finałowego koncertu w Azoty Arenie. Na scenie wystąpią: HEY, Sobota, Natalia Nykiel, Taco Hemingway, Julia Marcell.
HEY to powstała w Szczecinie, jedna z najważniejszych grup rockowych, która od lat wpływa na historię polskiej muzyki. Podczas koncertu po raz pierwszy w Szczecinie zostaną zagrane utwory z najnowszej płyty „Błysk”. Sobota jest najbardziej wpływowym szczecińskim artystą ostatnich lat, ale również jednym z najpopularniejszych przedstawicieli polskiego hip-hopu. Natalia Nykiel otworzyła nowy, od dawna wyczekiwany rozdział na gruncie polskiego electro popu. Julia Marcell – choć ma już na swoim koncie trzy wydane albumy, zwycięskiego Fryderyka i Paszport Polityki, to najnowsza tegoroczna płyta „Proxy” budzi nie mniejsze emocje. Na Festiwalu Młodych Talentów po raz pierwszy w Szczecinie usłyszymy premierowe utwory. Taco Hemingway to jeden z najbardziej zaskakujących i niespodziewanych debiutów ostatnich lat. Warszawski raper swoją epką „Umowa o dzieło” z jej niesztampowym przekazem wzbudził zainteresowanie szerokiego grona odbiorców. Grupa tsar to jeden z trzech laureatów ubiegłorocznego Festiwalu Młodych Talentów. Zespół powstał w 2014 roku w Szczecinie, a muzyka, którą tworzą, to połączenie post-rocka, alternatywy i elektroniki.
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 10//2016
83
| ROZMOWA |
Rookie, czyli żółtodziób na torze TOMEK SMELA kocha motocykle. Czuć to z każdego zdania, kiedy o nich mówi. Na jednośladach jeździ od czternastego roku życia, a teraz bierze udział w profesjonalnych wyścigach. Rośnie nam w Szczecinie mistrz. ROZMAWIAŁA BOGNA SKARUL / FOTO ARCHIWUM
Masz 23 lata, długo się już ścigasz? - To mój drugi sezon. W ubiegłym startowałem tylko w czterech wyścigach, bo miałem wypadek i musiałem przerwać. W tym roku mam za sobą już cztery wyścigi, ale jeszcze sporo zawodów przed sobą. Jak ci poszło? - W pierwszym, trzecim i czwartym wyścigu byłem pierwszy. W drugim - trzeci. Co to były za wyścigi? - Klasa w jakiej się ścigam, to Rookie 600 (przeznaczona dla zawodników z licencją B od 15. roku życia, można startować tam każdym motocyklem o pojemności do 600 ccm sześc. - przyp. red.). Rozgrywana jest podczas Wyścigowych Motocyklowych Mistrzostw Polski (w skrócie WMMP - przyp red.). To masz szanse zostać Mistrzem Polski. - Będę się starał. Ale mam za sobą dopiero dwie rundy, czyli cztery wyścigi, a by zostać mistrzem, trzeba wygrać w klasyfikacji generalnej. Sportów motocyklowych jest sporo. Ty uprawiasz wyścigi motocyklowe. Czym Twoja dyscyplina różni się od innych? - Przede wszystkim sprzętem i miejscem, gdzie się rozgrywają. W Polsce jest tylko jeden tor wyścigowy, który ma homologację - w Poznaniu. I tylko tam mogą rozgrywać się Wyścigowe Motocyklowe Mistrzostwa Polski. Tor w Szczecinie nie nadaje się? - To tor kartingowy, po którym można jeździć jedynie na motocyklach o mniejszej pojemności silnika. Nie nadaje się do jazdy na motocyklach sportowych. Prawdziwe wyścigi motocyklowe rozgrywane mogą być jedynie w Poznaniu. Rozumiem, że aby ścigać się na wyścigach sportowych musisz mieć specjalny motocykl. - Oczywiście. Producenci wypuszczają motocykle sportowe. Cena to około 100 tysięcy złotych. Jednak każdy z zawodników ulepsza sprzęt na jakim jeździ. Młodzi zawodnicy kupują raczej sprzęt używany i później go tuningują. Starsi zapaleńcy kupują nowe motocykle. Jak przygotowujesz się do wyścigów? - To nie takie pro-
84
ste. Nie można sobie ot tak przyjść na tor i wystartować. Aby można było jeździć po torze, musi być zorganizowana niemal cała impreza – taki tor musi być odpowiednio zabezpieczony. Jest kilka wyznaczonych dni w roku, kiedy można potrenować. W tym roku wyznaczono ich 30 – to tzw. Speed Days. Wówczas z całej Polski zjeżdżają się zawodnicy i nie tylko. Także osoby, które chcą podszkolić się w jeździe na motocyklu. Można wtedy jeździć cały dzień - od rana do wieczora. Oprócz tych paru dni treningu na torze, jeszcze w jakiś sposób przygotowujesz się do zawodów? - Naturalnie, ale są to przygotowania ogólnosportowe, aby można było kondycyjnie wytrzymać wyścig. Jeden wyścig to 10 okrążeń toru. Niby nic takiego, ale w praktyce po piątym, szóstym kółku zawodnicy często opadają z sił. Mięśnie puchną, więc fizycznie też trzeba się przygotować. Najlepiej poprzez jazdę na rowerze, bo rower ćwiczy nogi, a na motocyklu nogi są bardzo ważne. Wbrew pozorom podczas jazdy na motocyklu nie siedzi się w siodełku. Pracują przede wszystkim nogi. Masz trenera? - Nie. Mam tylko znajomych, którzy mi coś podpowiedzą, ale nikogo takiego, kto by mnie poprowadził. Sam muszę się przygotowywać. Wyścigi sportowe na motocyklach to popularny sport? Wbrew pozorom bardzo. Podczas weekendu wyścigowego, w każdym z czterech wyścigów startuje około 25 zawodników. W ciągu jednego dnia startuje około 100 osób. To raczej męska konkurencja. - Niekoniecznie. Jest też sporo kobiet, które się ścigają. Podczas treningów w Poznaniu rozgrywane są często zawody mniejszej rangi, jak Mistrzostwa Okręgu Poznańskiego, w których startują również kobiety. Niestety, nie ma osobnej klasy dla kobiet, bo jeszcze tych ścigających się kobiet jest zbyt mało. Ściganie się na motocyklach jest bezpieczne? - Jazda motocyklem po ulicy w ogóle jest trochę niebezpieczna, ale jazda po torze już tak. Na torze nie ma przecież innych uczestników
| ROZMOWA |
nie da się nim jeździć. Motocykl torowy musi być specjalnie przygotowany do wyścigów, aby w ogóle można było wystartować. Przed zawodami musi przejść badanie techniczne, podczas którego jest dokładnie sprawdzany. Jak to się stało, że w ogóle zacząłeś się ścigać? - Jestem mechanikiem motocyklowym. Pamiętam, kiedyś jeden z klientów przywiózł do warsztatu opony bez bieżników, totalnie gładkie. Zdziwiłem się. Potem zabrał mnie na tor. Trochę pojeździłem. Bardzo mi się spodobało. Szybko kupiłem motocykl sportowy. Pół roku trenowałem i już w kolejnym sezonie wystartowałem. Wcześniej jednak jeździłem w gymkhanie motocyklowej, czyli dyscyplinie, która polega na jeżdżeniu wokół pachołków na czas. To nie takie proste. Na trasie są ustawione różnokolorowe pachołki, które trzeba ominąć z właściwej strony. Właściwie od tego się zaczęło. Mogę się pochwalić, że w tych zawodach zostałem Mistrzem Polski 2014 roku. A już w następnym sezonie startowałem na torze wyścigowym. To kiedy pierwszy raz w ogóle wsiadłeś na motocykl? Najpierw był skuter. Miałem 14 lat. Potem, kiedy miałem 16 lat, zrobiłem prawo jazdy na motocykl A1. To kategoria uprawniająca do jeżdżenia na motocyklu o pojemności 125 ccm sześc. Tym motocyklem jeździłem dwa lata. Jak skończyłem 18 lat, zrobiłem już prawdziwe prawo jazdy motocyklowe. I tak to się zaczęło. Jak na tę Twoją pasję motocyklową reagują rodzice? Niechętnie. Boją się o mnie. Ale zawsze bardzo chciałem jeździć. Na szczęście teraz widzą, że sprawia mi to wielką frajdę, to się z tym pogodzili. ruchu. Nie trzeba na przykład na zakrętach ryzykować, bo zna się doskonale trasę. Nie ma krawężników, przystanków. W razie „gleby” jest natychmiastowa pomoc. Często zaliczasz „glebę”? - Często, ale nie tylko ja. Wszyscy mają wywrotki, jednak rzadko kiedy ktoś robi sobie krzywdę. A z jaką prędkością jeździcie? - Przeciętnie 200-220 kilometrów na godzinę. Ale momentami nawet 260-280 km/h. I mówisz, że ten sport jest bezpieczny? - Jeśli podczas wyścigów na torze jest około 25 wypadków i tylko jedna osoba ma coś złamane, to nie jest tak źle. Statystycznie to bardzo bezpieczny sport. Niebezpiecznie jest, kiedy na torze wpadają na siebie dwaj zawodnicy. Ile masz motocykli? - Jeden torowy i jeden drogowy. Ten torowy nie ma świateł, nie ma kierunkowskazów. Po drodze
Uprawianie takiego sportu jest kosztowne? - Nawet bardzo. Na wyścigi trzeba mieć dwa komplety opon na dwa dni. Średnia cena kompletu to 3 tys. zł. Jeden komplet wystarcza na jeden dzień. Nie da się na wyścigu jeździć dwa dni na tych samych oponach. Motocykl się ślizga, rozwija mniejszą prędkość. Właśnie na ostatnich zawodach jechałem na oponach z poprzedniego dnia. Wywróciłem się. Z jaką prędkością jechałeś? - To było akurat na najwolniejszym zakręcie, więc miałem zaledwie 60 na liczniku. Miałem też dużo szczęścia , bo po chwili opony odzyskały przyczepność i pojechałem dalej. A po drodze z jaką prędkością jeździsz? - Zgodnie z przepisami. Choć słyszałem, że ktoś ze Szczecina, z Wałów Chrobrego do Międzyzdrojów (a to jest około 100 kilometrów) przejechał w 25 minut. Ale ja tak szybko nie jechałem nigdy.
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 10//2016
85
| SPORT |
Gra w KARTING Buzująca adrenalina, zacięta rywalizacja, recepta na odprężenie oraz emocjonujące wyścigi – to tylko kilka z elementów, składających się na systematycznie rosnącą popularność kartingu. Dyscyplina ta, przez wielu dopiero odkrywana, coraz mocniej zaznacza swoją obecność na sportowej mapie Polski. Także – a może i nawet przede wszystkim – na naszym lokalnym podwórku. AUTOR MACIEJ ŻMUDZKI / FOTO ANDRZEJ SZKOCKI/123RF
Sam karting, polegający na ściganiu się małymi, czterokołowymi pojazdami silnikowymi zwanymi gokartami, jest już znany światu od ponad pięćdziesięciu lat. Zaczęło się od Stanów Zjednoczonych (1959 r.), chwilę później przyszła pora na kraje europejskie, w tym także Polskę (1960 r.). Przez minione pół wieku dyscyplina stale się rozwijała
86
i urosła już do rangi takich rozmiarów, że spokojnie może konkurować z innymi „dostarczycielami adrenaliny” na rynku krajowej rozrywki sportowej. Co ciekawe, do wzrostu popularności kartingu w dużej mierze przyczynia się szczeciński Hotel Silver, którego ośrodek Silver Gokart Center stanowi wzór
do naśladowania dla innych tego typu miejsc w całej Polsce. To właśnie na terenie obiektu, usytuowanego nieopodal ronda im. Hermana Hakena, znajduje się najlepszy – a zarazem jedyny tej klasy – halowy tor kartingowy w kraju. Odcinek do jazdy ma przeszło pół kilometra długości, a sama hala zajmuje powierzchnię ponad 4 800 metrów kwadratowych.
| SPORT |
– Dysponujemy naprawdę świetnymi warunkami do jazdy i dlatego nasz tor cieszy się tak dużą popularnością – tłumaczy Dorota Gumprecht, która zajmuje się marketingiem Silver Gokart Center. O popularności i renomie obiektu najlepiej mówią liczby. Przez siedem lat istnienia toru zarejestrowano już ponad 107 000 osób, które zdecydowały się na jazdę gokartem. – Część z nich to były oczywiście pojedyncze przypadki, ale jest także spore grono osób, które jeżdżą regularnie i są z nami niemal przez cały czas. Karting przypadł do gustu także wielu osobistościom polskiego show biznesu, o czym świadczy to, że w Szczecinie goszczono już między innymi Roberta Kubicę, Olafa Lubaszenkę, Michała Materlę, Roberta Janowskiego czy Krzysztofa Hołowczyca. Niektórzy z nich, jak chociażby ten ostatni, są stałymi bywal-
cami toru i podczas wizyt w Szczecinie bardzo chętnie spędzają tu wolny czas. Dyscyplina ta ma także grono zapalonych pasjonatów, dla których karting to coś zdecydowanie ważniejszego niż hobby czy okazjonalna chęć przejechania się. Zróżnicowana poziomem liga, regularnie odbywające się zawody czy nawet eliminacje do mistrzostw świata – to tylko niektóre z gokartowych eventów, jakie oferuje miłośnikom kartingu Szczecin. – Zainteresowanie tego typu rywalizacją na torze jest naprawdę duże, a my, oprócz naturalnie najliczniejszej grupy Polaków, regularnie gościmy zawodników z Niemiec, Holandii, Belgii czy Francji. Poziom zawodów jest zwykle bardzo wysoki, a wszyscy przyjezdni zaciekle walczą o jak najlepsze czasy. Kto może zatem jeździć gokartem? Tak naprawdę niemal każdy. – Konsekwentnie staramy się pokazywać, że jest to
dyscyplina sportu, którą mogą uprawiać w zasadzie wszyscy, niezależnie od wieku czy poziomu umiejętności. Dolnym limitem jest bariera 8 lat, górnego nie ma, o czym świadczy chociażby to, że z powodzeniem jeżdżą u nas osoby, które minęły już „siedemdziesiątkę”. To samo tyczy się stopnia zaawansowania. Mamy zarówno tych bardzo doświadczonych, jak i całkowicie początkujących, którym dopiero objaśniamy podstawowe zasady jazdy. Niezależnie od poziomu umiejętności kierujących w każdym przypadku równie istotna jest kwestia odpowiedniego bezpieczeństwa. Tory muszą być budowane w taki sposób, aby zapewnić jeżdżącym komfort i maksymalne poczucie bezpieczeństwa. – Są rzeczy, na których po prostu nie można oszczędzać. Droższe rozwiązania może i są czasami kłopotliwe dla budżetu, ale gdy w grę wcho-
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 10//2016
87
| SPORT |
dzi bezpieczeństwo czy ludzkie życie, to nie ma miejsca na zaciskanie pasa. Co jeszcze? Chociażby bardzo pomysłowe eventy kartingowe, które odbywają się na porządku dziennym. Ale też nie zawsze, bo wśród wyjątkowych atrakcji znaleźć można tak zwane wyścigi nocne, które rozpoczynają się po zmroku i trwają do wczesnych godzin porannych. Innym, jeszcze bardziej interesującym, przykładem są zawody wytrzymałościowe, które polegają na tym, że uczestnicy mają przejechać w jak najkrótszym czasie aż 555 okrążeń. – Z reguły trwa to ponad 5 godzin, a zawodnicy jeżdżą niemal bez przerwy. Jest to skrajnie wyczerpująca rywalizacja, ale przynosi olbrzymie zadowolenie i satysfakcję. Czym wyróżnia się ta dyscyplina i dlaczego na bądź co bądź rozbudowanym rynku rozrywki szczecinianie często wybierają karting? – Dla mnie jest to przede wszystkim odskocznia od spraw codziennych oraz jednocześnie fajny sposób na obcowanie ze sportem – mówi 25-letni Paweł Frąckowiak, który swoją przygodę z tą dyscypliną rozpoczął w roku 2013. – Zacięcie motoryzacyjne z czasem przerodziło się w prawdziwą pasję i teraz trudno już wyobrazić sobie życie bez tego. Regularnie trenuję, możliwie najczęściej biorę udział w zawodach i przyznam szczerze, że postępy, które udaje mi się osiągać, dają niesamowitą motywację do tego, aby dalej ćwiczyć i odnotowywać coraz lepsze rezultaty. Wielką zaletą kartingu
„
Niezależnie od poziomu umiejętności kierujących w każdym przypadku równie istotna jest kwestia odpowiedniego bezpieczeństwa. Tory muszą być budowane w taki sposób, aby zapewnić jeżdżącym komfort i maksymalne poczucie bezpieczeństwa.
jest też specyficzna atmosfera i klimat, które panują w społeczności jeżdżących. Wszyscy się lubimy, pomagamy sobie i chętnie udzielamy wskazówek. To w pewnym sensie niezwykłe, bo – choć dalej mówimy o sporcie – trudno znaleźć dyscyplinę, w której zwrot „przyjacielska rywalizacja” tak precyzyjnie odzwierciedla stan rzeczywisty. Samo startowanie w zawodach jest natomiast w pierwszej kolejności świetną zabawą, ale wiadomo, każdy facet najlepiej bawi się wtedy, kiedy na tablicy pojawiają się odpowiednie wyniki. Jeśli chodzi o koszty takiej przyjemności, to trzeba się liczyć z określonymi wydatkami. Koszt 8-10 minutowej przejażdżki w Szczecinie oscyluje w granicach 25-35 złotych, zależnie od obiektu. W skali kraju jest to cena raczej wyśrodkowana i niezależnie od tego, który tor się wybierze, trzeba się liczyć z mniej więcej podobnymi kwotami. – Na po-
czątku ludziom wydaje się, że to zbyt krótko, ale gdy przejadą się pierwszy raz, to dość szybko zmieniają zdanie. Powszechnie panuje opinia, że 10 minut w gokarcie, to podobny poziom zmęczenia do godzinnego treningu na siłowni. Trudno jednak uwierzyć na słowo, więc najlepiej przekonać się na własnej skórze – kończy Dorota Gumprecht. Można powiedzieć, że karting na stałe wpisał się już w wachlarz możliwości, jakie oferuje poszukiwaczom wrażeń szczeciński rynek rozrywki. Popularność tej dyscypliny osiągnęła stosunkowo wysoki poziom, ponieważ oferuje uniwersalność. Nie patrzy na wiek ani na poziom umiejętności, ale pozwala cieszyć się frajdą z jazdy każdemu, kto zdecyduje się spróbować. A czasem do szczęścia naprawdę nie potrzeba niczego więcej.
| NIERUCHOMOŚCI |
Bezpieczny zakup nieruchomości Zakup nieruchomości, to jedno z najważniejszych wydarzeń w życiu. To także wydatek, który nierzadko wymaga zaciągnięcia kredytu na najbliższe kilkadziesiąt lat, dlatego należy mieć oczy dookoła głowy! Tylko rozsądne podejście do tematu i racjonalna analiza pozwolą dokonać korzystnej transakcji. Krzysztof Makowski, ekspert i właściciel firmy Elite Nieruchomości tłumaczy jak uniknąć ukrytych pułapek, które mogą doprowadzić do ruiny finansowej. # Po pierwsze - sprawdź hipotekę. Jeśli zdecydowałeś się na samodzielny zakup nieruchomości musisz osobiście zadbać o to, aby dokładnie sprawdzić jego księgę wieczystą. Należy zwrócić uwagę na dane obecnego właściciela oraz czy nie posiada ona żadnych wpisów odnośnie ograniczeń lub obciążeń hipotecznych. Jeśli obawiasz się, że nie sprostasz temu zadaniu warto zdecydować się na zakup przez agencję nieruchomości. Agent zrobi to wszystko za Ciebie.
podpisania umowy. Biura nieruchomości pośredniczące w transakcjach kupna-sprzedaży mają baczność na tego typu sytuacje. Dlatego też powierzając im weryfikację interesującego obiektu, z całą pewnością będziesz mógł spać spokojnie. # Inne pułapki / Umowa dożywotnia nadaje prawo nie tylko do dożywotnego zamieszkiwania nieruchomości, ale zobowiązuje nabywcę do utrzymywania zbywcy przez okres dożywotni. Niestety taka umowa nie musi widnieć w księgach wieczystych! Dlatego też agencje nieruchomości w dokumentach stosują odpowiednie oświadczenie sprzedającego, iż nieruchomość nie jest obciążona prawami osób trzecich. Kolejny element to metraż mieszkania, który jest wyznacznikiem ceny. Często w księgach wieczystych powierzchnia jest zawyżona. Co za tym idzie nabywca płaci za coś co nie istnieje. W przypadku zakupu od osoby prywatnej prowadzącej działalność gospodarczą, konieczne jest też sprawdzenie czy sprzedawane mieszkanie nie stanowi siedziby firmy. Tutaj również trzeba „prześwietlić” hipotekę i sprawdzić zaległości podatkowe.
# Po drugie – umowa. Niezwykle ważne, aby już przy rezerwacji z zaliczką podpisać umowę przedwstępną u notariusza. Pamiętaj, że nie jesteś jedyną zainteresowaną osobą. Kupując od osoby prywatnej, musisz być czujny, w końcu to zupełnie obcy człowiek! Tylko kupując mieszkanie przez biuro nieruchomości, nie musisz się martwić o innych interesantów i umowy, które zawsze są przygotowane profesjonalnie.
Na własną rękę czy przez agencję? Na pierwszy rzut oka zakup nieruchomości od osoby prywatnej, czyli bezpośrednio od właściciela to idealny wybór. Jednak by naprawdę taki był należy sprawdzić mnóstwo elementów, jednocześnie mierząc się z wieloma pułapkami utrudniającymi pełną weryfikację dokumentów. W przypadku zakupu przez agencję, wszystkie nieruchomości na sprzedaż są już szczegółowo zbadane. Ponadto klient korzystający z usług agenta nieruchomości nie tylko oszczędza swój czas, ale może spać spokojnie oddając swój interes w ręce profesjonalisty. Agencja nieruchomości to dziś gwarancja bezpiecznej transakcji.
# Po trzecie – meldunek. Nie możesz zapomnieć o weryfikacji meldunków w mieszkaniu, które chcesz zakupić. Sprawdź je zanim podejmiesz decyzję zakupu i dodatkowo w dzień
Elite Nieruchomości ul. Witkiewicza 58/ u19, Szczecin www.elite.nieruchomosci.pl
Gumieńce | Ul. Bieszczadzka Luksusowe osiedle zamknięte tel. 500 358 321 lub 91/886 91 81
90
Siadło Dolne - piękny widok – panorama Odry Nowe domy w zabudowie bliźniaczej na sprzedaż tel. 502 424 064
Profesjonalne dochodzenie odszkodowań NAJNIŻSZA PROWIZJA, NAJWYŻSZA SKUTECZNOŚĆ!
DOCHODZENIE ODSZKODOWAŃ:
tel. 513 052 406 | e-mail: kontakt@celem.pl
Toyota i sztuka Kto twierdził, że motoryzacji i sztuki nie da się połączyć, musiał zmienić zdanie po prezentacji najnowszego modelu Toyoty… przed Teatrem Polskim Szczecinie. Ale nie tylko dlatego, że goście po pokazie poszli na świetną komedię. Chodzi o to, że model C-HR sam wygląda jak dzieło sztuki Nowoczesnej. I do tego można z nim obcować na co dzień.
92
| MOTO |
„ Na sobotnią prezentację (3 września) przyszło wielu gości. I nie tylko takich, którzy już wcześniej wybrali Toyotę jako swój samochód rodzinny, czy służbowy. Po czerwonym dywanie przeszli m.in. Piotr Krzystek, prezydent Szczecina z małżonką, radni Jan Stopyra, Władysław Dzikowski, szczecińscy przedsiębiorcy na czele z Dariuszem Więcaszkiem, szefem Północnej Izby Gospodarczej, lekarze, prawnicy, artyści i wielu innych. Gości witał prezes Toyoty w Szczecinie Jan Kozłowski z małżonką. - Obecnie też jeżdżę Toyotą i jestem bardzo zadowolony. Ale ten najnowszy crossover naprawdę robi wrażenie. Nowoczesna linia, pięknie zaprojektowane światła – wyliczał Jan Stopyra. Najciekawszy komentarz usłyszeliśmy od Adama Grochulskiego, który w rozmowie ze swoim znajomy podsumował: - Kawał porządnego auta. Ale Toyota C-HR przyciągała wzrok nie tylko panów. Komplementowały ją także panie. - Bardzo praktyczna, bo jest sporo schowków. No i jest śliczna. Wyprzedza epokę. Tak pewnie za dekadę będą wyglądały auta innych marek. Ale Toyota jest pierwsza – mówiła jedna z pań. Gdy już jesteśmy przy paniach, to spieszymy donieść, że wyglądały fantastycznie. Większość była ubrana w stroje wieczorowe, bo po prezentacji czekała na gości komedia „Kogut w rosole” w Teatrze Polskim. A teraz kilka zdań o bohaterze wieczoru, Toyocie C-HR. Nowością i interesującym rozwiązaniem jest możliwość zamawiania auta
przez internet. Potwierdza to tylko, że samochód, jego desing, systemy wchodzące w skład wyposażenia, a nawet sposób zakupu wybiega w przyszłość. Oferta C-HR obejmuje cztery wersje wyposażenia: Active, Premium, Dynamic i Prestige oraz dwie wersje silnikowe: benzynowa jednostka 1,2 Turbo o mocy 116 KM z 6-stopniową, manualną skrzynią biegów i hybrydowa IV generacji o mocy 122 KM z przekładnią E-CVT. Samochód z silnikiem 1,2 można wyposażyć w automatyczną
Przedsprzedaż ruszyła od 1 września. To pierwsza Toyota, w której udało się w pełni zachować w produkcji awangardowy styl modelu studyjnego. Dostępna jest już od 79 900 zł, wersja hybrydowa od 104 900 zł. skrzynię Multidrive S i napęd 4x4. Standardem dla każdego egzemplarza stał się pakiet systemów bezpieczeństwa Toyota Safety Sense. Obejmuje on układy: wczesnego reagowania w razie ryzyka zderzenia (PCS) z systemem wykrywania pieszych (PD), ostrzegania o niezamierzonej zmianie pasa ruchu (LDA) z funkcją powrotu na zadany tor jazdy (SC) oraz aktywny tempomat (ACC) i automatyczne światła drogowe (AHB). W standardzie otrzymujemy również centralny zamek, elektrycznie sterowane wszystkie szyby i lusterka z podgrzewaniem, a także system audio, manualną klimatyzację i komputer pokładowy. Do tego wielofunkcyjną kierownicę z regulacją w dwóch płaszczyznach, antenę dachową typu Shark-Fin, lusterka z wbudowanymi kierunkowskazami i klamki lakierowane w kolorze nadwozia. Dynamikę auta podkreślają sportowe fotele oraz tylny spoiler. O zaletach tego auta moglibyśmy pisać jeszcze długo. Ale najlepiej osobiście odwiedzić salo-
ny Kozłowski i przekonać się, jak dobre jest to auto. A nasi goście, kończyli sobotni wieczór w wybornych humorach. Uśmiałam się do łez. Świetna komedia – mówiła Małgorzata Serbin, były kierowca wyścigowy i miłośniczka samochodów.
MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 10//2016
93
| TRENDY TOWARZYSKIE |
Udany turniej, udany bankiet 25 tysięcy miłośników tenisa oglądało na żywo tegoroczny Pekao Szczecin Open. Turniej pod wieloma względami był rekordowy. Nic dziwnego, że namiot bankietowy pękał w szwach, a goście świetnie się bawili. Naliczyliśmy ich... 900! (mp)
Szef PŻM Paweł Szynkaruk z żoną.
Bez tego faceta wielu rzeczy w Szczecinie nie udałoby się zrobić. A na pewno nie byłoby turnieju Pekao Open. Dziękujemy Krzysztofowi Bobali. Jego minę interpretujemy tak: żadne przeszkody nie zniweczą moich planów.
Z prawej Dariusz Więcaszek, szef Północnej Izby Gospodarczej.
Marcin Posadzy (z prawej), dyrektor oddziału LOTTO w Szczecinie, nie chciał zdradzić Piotrowi Krzystkowi, prezydentowi Szczecina (trzeci), jak wygrać główną wygraną. - Grać panowie – mówił tajemniczo dyrektor.
Nie samą pracą człowiek żyje. Czas na oglądanie turnieju znalazła sędzia Halina Zarzeczna, prezes Sądu Okręgowego w Szczecinie z mężem Adamem, dyrektorem regionalnym firmy Stroer.
Prezes Euroafriki Jacek Wiśniewski.
25-lecie firmy Euroafrica
Foto: Andrzej Szkocki
Wojciech Olbryś (z lewej), dyrektor Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Szczecinie, miał okazję przekonywać posła Norberta Obryckiego, aby parlamentarzyści byli bardziej aktywni w zabieganiu o rządowe pieniądze na budowę stadionu Pogoni.
94
W Filharmonii odbyła się gala 25-lecia największego, prywatnego polskiego armatora. Na uroczystości pojawiły się osoby ze świata polityki oraz związane z gospodarka morską. Jacek Wiśniewski - prezes Euroafriki oraz Andrzej Hass - właściciel spółki poprowadzili galę oraz wręczyli wyróżnienia dla najbardziej zasłużonych pracowników. Z okazji rocznicy firma zakupi kolejny statek, który będzie największym w dotychczasowej flocie. (red)
Foto: ebastian Wołosz
Marszałek województwa zachodniopomorskiego Olgierd Geblewicz z żoną.
| TRENDY TOWARZYSKIE |
Inauguracja sezonu w Filharmonii Filharmonia im. Karłowicza w Szczecinie zainaugurowała nowy sezon. Na scenie orkiestrą symfoniczną pokierował nowy dyrektor artystyczny Rune Bergmann. Przy okazji zapowiedział, że każdy koncert w tym sezonie będzie opowieścią od wejścia do holu po sam koncert. (mk)
Urszula Pańka, szczecińska radna PO z córką.
Ewa Rokoszewska-Maj, przedstawicielka biura podróży.
Gosha Kowalinska i Hubert Stolarski, soliści Opery na Zamku.
Krzysztof Soska, zastępca prezydenta Szczecina.
Prof. Dariusz Dyczewski, rektor Akademii Sztuki w Szczecinie.
Mirosław Kosiński, prezes szczecińskiego ZASP (z lewej), Konrad Pawicki, aktor Teatru Współczesnego.
Foto: Andrzej Szkocki
Opera na Zamku
Prof. dr hab. Bogusław Rottermund - Akademia Sztuki w Szczecinie.
96
W niedzielę nowy sezon artystyczny zainaugurowała Opera na Zamku. 100 muzyków połączonych orkiestr Opery i Theater Vorpommern z Greifswaldu wykonała fragmenty opery Feliksa Nowowiejskiego „Legendy Bałtyku” i „VII Symfonię E-dur” Antona Brucknera. Koncertowi towarzyszyła gala wręczenia nagród marszałka województwa zachodniopomorskiego za wybitne osiągnięcia w dziedzinie twórczości artystycznej, upowszechniania i ochrony kultury – Pro Arte. (mk)
Foto: ebastian Wołosz
Daniel Jacewicz, Stowarzyszenie Brama, Jacek Jekiel, dyrektor Opery na Zamku, Teresa Kalina, przewodnicząca Sejmiku Województwa Zachodniopomorskiego,wicemarszałek Anna Mieczkowska.
#TU NAS ZNAJDZIESZ KAWIARNIE
• City Break CH Galaxy - 0 piętro • Coffeeheaven CH Galaxy 0 piętro • Cafe Club CH Galaxy - 1 piętro • Columbus Coffee CH Galaxy - 2 piętro • Starbucks Coffee CH Kaskada • So!Coffee CH Outlet, ul. Struga 42 • Columbus Coffee CH Turzyn - 0 piętro • Fabryka Deptak Bogusława 4/1 • Fanaberia Deptak Bogusława 5 • Teatr Mały Deptak Bogusława 6 • Columbus Coffee DriveUp • Castellari Al. Jana Pawła II 43 • Public Cafe Al. Jana Pawła II 43 • Cinnamon Garden Al. Jana Pawła II (fontanny) • Corona Coffee ul. Kaszubska 67 • Columbus Coffee ul. Krzywoustego • Columbus Coffee MEDYK” ul. Bandurskiego 98 • Orsola YogoHaus Plac Zołnierza 3/1 • Columbus Coffee „Meeting Point” Plac Żołnierza 20 • Hormon Cafe ul. Monte Cassino 6 (od Piłsudskiego) • Dom Chleba al. Niepodległosci 2 • Columbus Coffee Oxygen • Cafe Popularna ul. Panieńska 20 • Naleśnikarnia Pył i Mąka ul. Osiek 1 • Corona Coffee al. Piastów 30 (Piastów Office, Budynek B) • Cafe Pleciuga Plac Teatralny 1 • Columbus Coffee Piastów 5/1/ul. Jagielońska • Coffe Point ul. Staromiejska 11 • Pasja Fabryka Smaku ul. Śląska 12 • Castellari ul. Tuwima (Jasne Błonia) • Public Cafe Podzamcze ul. Wielka Odrzańska 18 • Kawiarnia Koch ul. Wojska Polskiego 4 • Czekoladowa Cukiernia „SOWA” ul. Wojska Polskiego 17 • Czarna Owca al. Wojska Polskiego 29/9 (od Bogusława) • Starbucks Coffee (Brama Portowa) ul. Wyszyńskiego 1
SALONY FRYZJERSKO KOSMETYCZNE i SPA
• Beverly Hills Akademia Urody CH Auchan • Beverly Hills Akademia Urody CH Galaxy - parter • Studio DUMA Usługi Kosmetyczne Marzena Dubicka ul. Langiewicza 23 • Studio Urody Masumi Deptak Bogusława 3 • Dr Irena Eris KOSMETYCZNY INSTYTUT ul. Felczaka 20 • Atelier Fryzjerstwa Małgorzata Dulęba-Niełacna ul. Witkiewicza 49U/9 • MASI Wielka ul. Odrzańska 30 • EXPOSE akcesoria atelier Magda Zgórska ul. Chopina 22 (1 piętro) • Imperium wizażu ul. Jagiellońska 7 • Studio Jagielońska 9 ul. Jagielońska 9 • Modern Design Piotr Kmiecik ul. Jagiellońska 93/3 • Atelier Katarzyny Klim ul. Królowej Jadwigi 12/1 • Cosmedica Leszczynowa (Rondo Zdroje) • Salon fryzjerski YES ul. Małkowskiego 6 • Salon Fryzjerski Keune ul. Małopolska 60 • Studio Fryzjerskie Karolczyk ul. Monte Cassino 1/14, • Belle Femme ul. Monte Cassino 37a • Vegas Studio Fryzjerskie ul. Panieńska 46/6 • Coco 33 Violetta Krause ul. Wojska Polskiego 10, U-2 • Salon Kosmetyczny GAJA ul. Wojska Polskiego 10 • Sam Sebastian Style ul. Pocztowa 7 • Cosmedica ul. Pocztowa 26 • Hair & tee ul. Potulicka 63/1 • Obssesion ul. Wielkopolska 22 • Gabinet Kosmetyczny Dorota Stołowicz ul. Mazurska 20 • Enklawa Day Spa al. Wojska Polskiego 40/2
RESTAURACJE
• Porto Grande ul. Jana z Kolna 7 • Sake Sushi al. Piastów 1 • Karczma Polska Pod Kogutem Plac Lotników 3 • Restauracja Dzika Gęś Plac Orła Białego 1 • Trattoria Toscana Plac Orła Białego 10 • Caffe Venezia Plac Orła Białego 10 • Chief Rayskiego 16 , pl. Grunwaldzki • Stockholm Kitchen & Bar Bulwar Piastowski 1 • The Greek Ouzeri Bulwar Piastowski 2 • El Tapatio ul. Kaszubska 3 • Columbus ul. Wały Chrobrego 1 • Colorado Steakhouse ul. Wały Chrobrego 1a • Takumi Sushi Bar CH Galaxy - 2 piętro • Sphinks CH Kaskada • Restauracja Szczecin ul. Felczaka 9 • Avanti al. Jana Pawła II 43 • Restauracja Ładoga ul. Jana z Kolna • El Globo ul. Józefa Piłsudskiego 26 • OPERA (Na Kuncu Korytarza) ul. Korsarzy 34, Zamek • Planeta ul. Wielka Odrzańska 28 • Wół i Krowa ul. Wielka Odrzańska 20 • Bombay ul. Partyzantów 1 • Z Drugiej Strony Lustra ul. Piłsudskiego 18 • Stara Piekarnia ul. Piłsudskiego 7 • Ricoria Ristorante ul. Powstańców Wielkopolskich 20 • Villa Sadyba ul. Ku Słońcu 40 • Plenty ul. Rynek Sienny 1 • Buddha Thai ul. Rynek Sienny 2 • Spiżarnia Szczecińska Plac Hołdu Pruskiego 8 • Pomiędzy ul. Sienna 9 • Giovanni Volpe Lodziarnia ul. Tkacka 64
• DietaBar.pl ul. Willowa 8 • Rotunda Północna ul. Wały Chrobrego 1 b • Willa West Ende al. Wojska Polskiego 65 • Willa Ogrody ul. Wielkopolska 19 • Restauracja/Hotel Atrium al. Wojska Polskiego 75 • NIEBO Wine Bar Cafe ul. Nowy Rynek 3 • Bachus ul. Sienna 6 • La Passion du Vin ul. Sienna 8
KLUBY SPORTOWE I FITNESS
• Pure Jatomi (Joanana Cieślek, Karolina Kowalska) CH Kaskada • Fitness World (Radisson Hotel) Plac Rodła 10 • Szczecińskie Centrum Tenisowe ul. Dąbska 11a • Fit Town ul. Europejska 31 • North Gym Fitness Club Galeria Północ 1 piętro ul. Policka 51 • RKF ul. Jagiellońska 67/68 • Squash na Rampie ul. Jagiellońska 69 • Marina Squash Fitness Club ul. Karpia 15 • Lady Fitness&Wellness, ul. Mazowiecka 13 • Bene Sport Centrum ul. Modra 80 • Fitness Club ul. Monte Casino 24 • Marina Club Dąbie, Yaht Klub Polska Szczecin ul. Przestrzenna 11 • Elite Sport Club Spółdzielców 8k, Mierzyn • Fitness Forma ul. Szafera 196 • Universum Fitness Club, ul. Wojska Polskiego 39a
SKLEPY I SALONY MODOWE
• Salon Mody Brancewicz al. Jana Pawła II 48 • Salon Terpiłowscy CH Auchan • Salon Terpiłowscy CH Ster • Salon Terpiłowscy CH Galaxy • Salon Terpiłowscy CH Turzyn • Salon Terpiłowscy ul. Jagiellońska 16 • SALON MEBLOWY QUATRO J&K Kamila Bonowicz C.H. TOP SHOPING, ul. Hangarowa 13 • Salon Jubilerski YES CH Galaxy • Dekadekor ul. Rayskiego 18(lok U1) • Portfolio ul. Rayskiego 23/11(wejście od Jagielońskiej) • Silver Swan CH Galaxy (parter) • Swiss CH Galaxy (parter) • Van Graf CH Kaskada • La Perle - Salon Sukien Ślubnych ul. Kaszubska 58 • Trend S.C. Mierzyn, ul. Długa 4b • EBRAS.PL ul. Boh. Getta Warszawskiego 8/9 • Organic Garden ul. Kaszubska 4 • Sklep Firmowy Zakładów Ceramiki Bolesławiec al. Niepodległości 3 • 6 Win ul. Nowy Rynek 3 • C.H. FALA al. Wyzwolenia 44a • Geobike CH Nowy Turzyn I piętro • Renoskór ul. Królowej Jadwigi 1 • Centrum Mody Ślubnej ul. Krzywoustego 4 • Sklep Vegananda ul. Krzywoustego 63 • Sklep Zdrowa Przystań ul. Monte Cassino 2/2 • Natuzzi ul. Struga 25 • Meble VIKING al. Wojska Polskiego 29 • MaxMara ul. Bogusława X 43 • KAG Meble i Światło S.C. ul. Struga 23 • MOOI wnętrza al.Wojska Polskiego 20, • ABA Meble ul. Goleniowska 25a • BiM al. Wojska Polskiego 29 • MarcCain al. Wojska Polskiego 43 • Moda Club al. Wyzwolenia 1-3 • Beaton Aparaty słuchowe, Edmund Reduta ul. Rayskiego 40a • Boutique Chiara ul. Bogusława X 12/2 • Escada Sport ul. Wojska Polskiego 22 • B.E. Kleist Jubiler ul. Rayskiego 20/2 • DRAGON EVENT ul. Twardowskiego 18 (teren Bissmyk) • Drzwi i Podłogi VOX Sylwia Drabik ul. Cukrowa 12 • Centrum Finansowe JANOSIK ul. Krzywoustego 28 • Świat Rolet ul. Langiewicza 22 • Kwiaciarnia MARIA ul. Traugutta 6 • Cavallo - Sklep Jedziecki ul. Przybyszewskiego 4 • Piękno Natury, ul. Reymonta 3, pawilon 58 • Zielony Kram, ul. Reymonta 3, pawilon 85
GABINETY LEKARSKIE I MEDYCYNY ESTETYCZNEJ
• ART MEDICAL CENTER ul. Langiewicza 28/U1 • New 4 You, Dorota Szwarc ul. Boh. Getta Warszawskiego 19/2 • Dom Lekarski, al. Bohaterów Warszawy 42 (CH TURZYN) • Dom Lekarski, ul. Rydla 37 • Dom Lekarski, ul. Gombrowicza 23/Bagienna 6 • Dom Lekarski, al. Piastów 30 (Piastów Office Center, budynek C (wejście od dziedzińca) • Hahs ul. Czwartaków 3 • Hahs Klinika ul. Felczaka 10 • Fizjoline, Centrum Rehabilitacji ul. Kosynierów 14/U1 • Medicus Plac Zwycięstwa 1 (na recepcji) • Lecznica Dentystyczna KULTYS ul. Bolesława Śmiałego 17/2
• EuroMedis ul. Powstańców Wielkopolskich 33a • Laser Studio ul. Jagiellońska 85/1 • Studio Masażu - LAVA ul. Tymiankowa 5b • Estetic ul. Kopernika 6 • Esteticon ul. Jagielońska • Fabryka Zdrowego Uśmiechu ul. Ostrawicka 18 • Klinika Stomatologii i Kosmetologii EXCELLENCE ul. Wyszyńskiego 14 • Dentus ul. Felczaka 18a • Ra-dent. Gabinet Stomatologiczny ul. Krzywoustego 19/5 • MEDICO Specjalistyczne Gabinety Stomatologiczne i Lekarskie al. Bohaterów Warszawy 93/1 (vis a vis CH Turzyn) • NZOZ MEDENTES Przecław 93e • NZOZ MEDENTES ul. Bandurskiego 98(1pietro) • Hipokrates, ul. Ku Słońcu 2/1 • Klinika Zawodny ul. Ku Słońcu 58 • Dentus ul. Mickiewicza 116/1 • Venus, Centrum Urody ul. Mickiewicza 12 • Intermedica centrum okulistyki ul. Mickiewicza 140 • Medi Clinique, ul. Mickiewicza 55 • Art. PLASTICA ul. Wojciechowskiego 7 • Image Instytut kosmetologii ul. Maciejkowa 37/U2 • AestheticMed ul. Niedziałkowskiego 47 • Medimel ul. Nowowiejska 1E (Bezrzecze) • Figurella - Instytut Odchudzania ul. Obrońców Stalingradu 17 • Dental Implant Aesthetic Clinic ul. Panieńska 18 • Perładent - Gabinet Stomatologiczny ul. Powstańców Wielkopolskich 4c • Nowy Impladent Stomatologia Estetyczna i Rekonstrukcyjna ul. Stoisława 3/2 • dr Hamera ul. Storrady-Świętosławy 1c / 6 piętro (wtorek,piątek lub biuro Ofice na dole dla dr Hamera) • Centrum narodzin MAMMA ul. Sowia 38 • Stomatologia Mierzyn ul. Welecka 38 • Stomatologia Kamienica 25 ul. Wielkopolska 25/10 • Maestria Klinika Urody ul. Więckowskiego 2/1 • VitroLive ul. Wojska Polskiego 103 • Medycyna Estetyczna Osadowska, al. Piastów 30 (Piastów Office) • Gabinet „Orto-Magic” ul. Zaciszna 22 (od ul.Topolowej) • Stomatologia Mikroskopowa ul. Żołnierska 13a/1 • CENTRUM DIETETYCZNE NATURHOUSE al. Wyzwolenia 91, al. Wyzwolenia 6, ul. Krzywoustego 27
SALONY SAMOCHODOWE
• Lexus ul. Mieszka I 25 • DDB Auto Bogacka Mercedes ul. Mieszka I 30 • Mercedes Mojsiuk ul. Pomorska 88 • Dealer BMW i MINI Bońkowscy Ustowo 55 (rondo Hakena) • Polmotor Szczecin Ustowo 52 (rondo Hakena) • CITROEN A.DREWNIKOWSKI ul. Andre Citroena 1 • Peugeot DREWNIKOWSKI ul. Bagienna 36D • POLMOZBYT Honda ul. Białowieska 2 • CITROEN A.DREWNIKOWSKI al. Bohaterów Warszawy 19 • Rosiak i Syn Renault, Dacia Bulwar Szczeciński 13 • Holda / Chysler Dodge i Jeep ul. Gdańska 7 • Łopiński VW ul. Madalińskiego 7 • Bogacki Opel ul. Mieszka I 45 • POLMOZBYT Peugeot Plac Orła Białego 10 • Ford - Bemo Motors ul. Pomorska 115B • AUTO BRUNO Volvo ul. Pomorska 115b • Peugeot DREWNIKOWSKI ul. Rayskiego 2 • Camp & Trailer Świat Przyczep al. Bohaterów Warszawy 37F (za Statoil) • KOZŁOWSKI Toyota ul. Struga 17 • Krotoski-Cichy Skoda ul. Struga 1A • Krotoski-Cichy VW ul. Struga 1A • KOZŁOWSKI Opel ul. Struga 31 B • POLMOTOR Nissan ul. Struga 71 • Subaru ul. Struga 78a • POLMOTOR KIA ul. Wisławy Szymborskiej 8 • Volvo Maszyny Budowlane Polska ul. Pomorska 48A • Pehamot Skoda ul. Zielonogórska 32
BIURA PODRÓŻY
• Neckerman, CH Galaxy , Wojska Polskiego 11 • LTUR, CH Galaxy • TUI, CH Kaskada • Interglobus Tour, Kolumba 1 • Itaka, Krzywoustego 7 • Odra Travel, Piłsudskiego 34 • Tropicana Travel, Plac Lotników 6/1 • Rainbow Tours, Wojska Polskiego 12 • Hepi Sport-turystyka, Mazowiecka 1 • Kawa i Podróże Lotos Travel – Klub Podróżnika, Małopolska 4
BIURA NIERUCHOMOŚCI I DEWELOPERZY
• Calbud ul. Kapitańska 2, pokoj 17 parter • Neptun Developer ul. Ogińskiego 15 • SGI (budynek Nautica) ul. Raginisa 19 (wjazd od E. Plater) • Best Deweloper ul. Sosnowa 6f • Baszta Nieruchomosci ul. Panieńska 47 (Baszta Siedmiu Płaszczy) • SCN ul. Piłsudskiego 1A
• Extra Invest ul. Wojska Polskiego 45 • Graz Developer (Piotr Otto) pl. Zgody 1 • Artbud ul. 5 lipca 19c • MAK-DOM ul. Golisza 27 • TLS Developer al. Bohaterów Warszawy 24/3 • Modehpolmo ul. Wojska Polskiego 184c/2 • Litwiniuk Property, Al. Piastów 30 (Piastów Office Center) • INDEX Nieruchomości, ul. Bagienna 38C
BAWIALNIE DLA DZIECI • Kraina Fantazji ul. Mieszka I 73 CH MOLO, • Castle Kindergarden (Amerykańska Przedszkole) ul. Kuśnierska 6 • Party-Studio ul. Tkacka 19/22 • KafkaKulturalna ul. Wielkopolska 25/9 (wejście od Monte Cassino)
KANCELARIE ADWOKACKIE I NOTARIALNE
• Kancelaria adw Lizak, Stankiewicz, Królikowski ul. Boh Getta Warszawskiego 1/4 • Kancelaria adw. Babski Dariusz Jan Deptak Bogusława 5/3 • Kancelaria Notarialna Daleszyńska al. Jana Pawła II 17 • Kancelaria Notarialna Zuzanna Wilk ul. Tarczyńskiego 4/1 • Kancelaria Adwokacka Tumielewicz al. Bohaterów Warszawy 93/5 (vis a vis CH Turzyn) • Kancelaria adw Mazurkiewicz, Wesołowski, ul. Klonowica 30/1 • Kancelaria adw Łyczywek ul. Krzywoustego 3 • Kancelaria Radców Prawnych Biel, Judek, Poczobut-Odlanicki ul. Energetyków 3/4 • Kancelaria adw Andrzej Zajda, Monika Zajda-Pawlik ul. Monte Cassino 7/1 • Kancelaria adw i Radców Prawnych adw. Waldemar Juszczak al. Niepodległości 17 • Kancelaria adw Mariusz Chmielewski ul. Odzieżowa 5 • Kancelaria adw Gozdek,Kowalski, Łysakowski adwokaci i radcowie prawni s.p. ul. Panieńska 16 • Kancelaria adw Wódkiewicz Sosnowski ul. Stoisława 2 • Kancelaria adw Licht Przeworska ul. Tuwima 27/1 • Kancelaria adw. Adamek-Donhöffner Marta ul. Wojska Polskiego 197/1 • Kancelaria adw Aleksandruk-Dutkiewicz Agnieszka ul.Wyszyńskiego 14 • Kancelaria adw. Gruca Jakub al. Wyzwolenia 5 • Kancelaria adw. Gruca Marcin al. Wyzwolenia 5/1
KULTURA
• Filharmonia ul. Małopolska 48 • Hotel Zamek Centrum ul. Panieńska 15 • Szczeciński Inkubator Kultury ul. Wojska Polskiego 90 • Galeria Kierat ul. Koński Kierat 14 • Open Gallery Monika Krupowicz ul. Koński Kierat 17/1 (1-pietro) • Galeria Kierat 2 ul. Małopolska 5 • Muzeum Historii Szczecina ul. Mściwoja II 8 • Teatr Pleciuga Plac Teatralny 1 • 13 Muz Plac Żołnierza Polskiego 2 • Muzeum Sztuki Współczesnej ul. Staromłyńska 1 • Galeria Sztuki Dawnej Muzeum Narodowego ul. Staromłyńska 27 • Teatr Polski ul. Swarożyca 5 • Teatr Współczesny Wały Chrobrego 3 • Gmach Główny Muzeum Narodowego w Szczecinie Wały Chrobrego 3 • Kino Pionier al. Wojska Polskiego 2 • Trafostacja ul. Św. Ducha 4
INNE
• Urząd miejski sekretariat ul. Armii Krajowej 1 • Urząd Miejski - promocja/rzecznik ul. Armii Krajowej 1 • Urząd marszałkowski - promocja/rzecznik ul. Korsarzy 34 • Urząd marszałkowski - sekretariat ul. Korsarzy 34 • Centrum Informacji Kulturalnej i Turystycznej ul. Korsarzy 34 • Urzad wojewodzki - sekretariat Wały Chrobrego 4 • Urzad wojewodzki - promocja/rzecznik ul. Wały Chrobrego 4 • TVP S.A. ul. Niedziałkowskiego 24a • Radio ESKA Szczecin pl. Matki Teresy z Kalkuty 6 • „Pro Bono” Kompania Reklamowa Paweł Nowak ul. Necała 2 • Empik School Brama Portowa 4 • Speak UP DH Kupiec • Labirynt al. Niepodległości 18-22 (5 piętro) • Euroafrica ul.Energetyków 3/4 • Polska Fundacja Przedśiębiorczości ul. Monte Cassino 32 • Szczecińskie Centrum Przedsiębiorczości ul. Kolumba 86 • Interglobus ul. Kolumba 1 • Wnętrze na Piętrze ul. Piłsudskiego 27 • L Tour CH Galaxy • PŻM: POLSTEAM Plac Rodła 8 • Półncna Izba Gospodarcza ul. Wojska Polskiego 86 • Dudziak i Partnerzy ul. Jagielońska 85/14