MM Trendy #07 (28)

Page 1

LIPIEC 2015 NUMER 07 (28) / WYDANIE BEZPŁATNE

Szczecinianie na Karaibach Pozdrowienia z raju

Pascal Brodnicki o kuchni i pasji

Moda ze szczecińskich butików

Monika Szpener

Chcę polecieć w kosmos



11 Slevin Aaron Alegoria piękna

32 / Wnętrza

# 26 Showroom Wakacje w tropikach/Piaski pustyni

# 28 Moda Szczecińskie safari

# 32 Wnętrza Przyjazna przestrzeń na wzgórzu

# 42 Styl życia Pozdrowienia z raju

# 46 Kulinaria

Spis treści 07/ 2015

Gnocchi, czyli włoskie kopytka

# 06 Newsroom

# 48 Styl życia

Design, moda, wydarzenia, kultura

Szkoła w domu uczy inaczej

# 12 Felieton

# 52 Kultura

Zakochani w bulwarach

Na co wybrać się w lipcu

# 14 Temat z okładki

# 54 Rozmowa

Monika Szpener i loty w kosmos

Co słychać u Roberta Szycha

# 22 Rozmowa miesiąca Pascal Brodnicki o kuchni i pasji

# 56 Trendy towarzyskie Kto, z kim, gdzie, kiedy i dlaczego

#3

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 07/2015


Choć właśnie wystartowało lato, to za oknem jakoś go nie widać. Przynajmniej tak było w ostatnich dniach czerwca, kiedy dzieciaki kończyły szkoły, ich rodzice myśleli już o nadchodzących urlopach, a aktualne wydanie MM Trendy jechało do drukarni. Pewnie dlatego na łamach pojawia się kilka egzotycznych lokalizacji, gdzie o pogodę nie ma się co obawiać.

Jarosław Jaz / Redaktor naczelny

O tym, jakie miejsce w kosmosie wybrałaby dla siebie - oczywiście poza Szczecinem, w którym tworzy na co dzień - opowiada nam rzeźbiarka i artystka sztuk wizualnych Monika Szpener, którą zaprosiliśmy na okładkę. Choć w rozmowie nie pada nazwa żadnej docelowej planety ani nawet księżyca, to tytułowa deklaracja brzmi bardzo konkretnie i pewnie wkrótce można spodziewać się jej wymiernych efektów. Kosmos kosmosem, ale rezultaty swojej pracy Monika Szpener konfrontuje z otoczeniem tu, na Ziemi, w Szczecinie. Tworzy w przestrzeni publicznej i to, co wychodzi spod jej rąk, w jednej chwili weryfikowane jest przez miasto. Czasem bardzo boleśnie, jak w przypadku spalenia ogromnej rzeźby w parku Kownasa czy dewastacji ławek z recyklingowanych materiałów. Co myśli o tym autorka? - odsyłam do lektury tekstu. Inną, alternatywną lokalizację wobec życia w Szczecinie wybrała pani Katarzyna, która zamiast narzekać na pogodę, wysokość wynagrodzenia czy ogólnie zły los, spakowała walizkę i wyjechała na Karaiby. Mieszka na niebiańskiej wyspie, ma wymarzoną pracę, zjada egzotyczne owoce prosto z drzewa i ma taki widok z okna, o jakim możemy tylko pomarzyć. Polecamy jej pozdrowienia z raju. Natomiast ja w lipcu zostaję w Szczecinie i pewnie wybiorę się na koncert Herbie Hancocka. Jeden z ostatnich żyjących wielkich jazzmanów zagra 22 lipca na Zamku Książąt Pomorskich. Jeśli tylko pogoda nie będzie nas straszyć, to może być jeden z bardzo wyjątkowych wieczorów na zamkowym dziedzińcu. Jeśli zostają Państwo tego dnia w mieście, sugeruję ten wybór. Tymczasem czas oczekiwania na koncert można skrócić sobie lekturą naszego magazynu, a na facebookowym fanpage’u MM Trendy wygrać bilety - nie tylko na ten koncert.

Redakcja/ OKŁADKA:

Na zdjęciu: Monika Szpener Foto: Piotr Miazga / piotrmiazga.pl MUA: Agnieszka Szeremeta

Redakcja: Nowy Rynek 3, 71-875 Szczecin tel. 91 48 13 341; fax 91 48 13 342 e-mail: mmtrendy.szczecin@mediaregionalne.pl www.mmszczecin.pl/trendy Redaktor naczelny: Jarosław Jaz Product manager: Ewa Żelazko Promocja i marketing: Marta Rospara Redakcja: Paulina Targaszewska, Bogna Skarul, Małgorzata Klimczak, Tomasz Kuczyński, Agata Maksymiuk, Anna Folkman / Korekta: Beata Pikutowska Dział foto: Sebastian Wołosz, Andrzej Szkocki Skład magazynu: Ewa Kaziszko / MOTIF studio Dystrybucja: Piotr Grudziecki / Druk: COMgraph Sp. z o.o. Dyrektor Zarządzający: Piotr Grabowski Reklama: tel. 500 324 240, fax 91 48 13 360, ewa.zelazko@mediaregionalne.pl Wydawnictwo: Polska Press Grupa sp. z o.o. ul. Domaniewska 45, 02-672 Warszawa Prezes: Dorota Stanek

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 07/2015

#4

Dołącz do nas na www.facebook.com/ MagazynMMTrendy Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść ogłoszeń. Materiałów, które nie zostały zamówione redakcja nie zwraca. Na podstawie art. 25 ust. 1 pkt 1 b ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych Media Regionalne sp. z o.o. zastrzegają, że dalsze rozpowszechnianie materiałów opublikowanych w MM Trendy jest zabronione bez zgody Wydawcy.



Newsroom

Foto: Andrzej Szkocki

#

OK Super Market podbił nasze serca Pościel ze słomianym nadrukiem, szczecińskie gadżety czy ręcznie robione meble - można było zobaczyć i kupić w Starej Rzeźni. Po raz pierwszy zorganizowano tu OK Super Market, czyli wielkie targi designu. Na miejscu swoje produkty zaprezentowali młodzi twórcy z całej Polski. Były m.in. poduszki z nadrukami zagrożonych gatunków zwierząt, ręcznie szyte torby, biżuteria z węgla, drewniane klocki ze szczecińskimi akcentami czy industrialne meble. Nie zabrakło wykładów i warsztatów dla dzieci. Na koniec przyznano nagrodę „Supernova” dla najlepszego produktu targów. Otrzymała go marka Hayka, która zaprezentowała m.in. pościel z nadrukowaną grafiką słomy. - OK Super Market ma szansę stać się imprezą nawet międzynarodową – mówi Gosia Warrink, jurorka, projektantka, która od 20 lat mieszka w Berlinie. - Jak na pierwszą edycję, była bardzo udana. Na całym świecie działają koncepty, które skupiają dobry, innowatorski design. Popularne są chociażby Colette w Paryżu czy The Corner w Berlinie. Mam nadzieję, że do grona takich projektów dołączy także OK Super Market ze Szczecina. (ta)

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 07/2015

#6


Newsroom

Foto: Sebastian Wołosz

Foto: Materiały twórców

#

„Sex dla opornych” na festiwalu Animowana komedia erotyczna z plasteliny pt. „Sexy laundry”, współprodukowana przez szczecińską Fundację Las Sztuki, zakwalifikowała się do Międzynarodowego Festiwalu Filmów Animowanych w Annecy. Obraz w kategorii filmów krótkometrażowych rywalizował o miano najlepszego z 52 tytułami z całego świata. Film jest adaptacją sztuki teatralnej kanadyjskiej autorki Michele Riml. Jego bohaterami są Alice i Henry – para pięćdziesięciolatków z 25-letnim stażem, którą dopadła rutyna. Żar uczuć próbują rozpalić w luksusowym hotelu, w którym wspólnie spędzają weekend. W polskiej wersji językowej bohaterom głosów użyczyli szczecińscy aktorzy – Beata Zygarlicka i Konrad Pawicki. (jj)

Album, który pomaga dzieciom 50 znanych nazwisk, a wśród nich Dorota Wellman, Otylia Jędrzejczak, Natalia Siwiec, Katarzyna Skrzynecka, Tomasz Ciacharowski i Anna Guzik. Wszyscy w nietypowych i oryginalnych makijażach wykonanych przez szczeciniankę Agatę Naniewicz. Tak wygląda pierwszy w kraju, charytatywny album wizażowy „Dosięgnąć Gwiazd”. - Zawsze marzyłam, żeby mieć swoją książkę wizażową. Chciałam pokazać swoje prace, przede wszystkim kreatywne, oryginalne makijaże np. z wykorzystaniem produktów spożywczych. Pomyślałam, że dobrze byłoby zaangażować do tego znane gwiazdy. Nie chciałam jednak na albumie zarabiać, chciałam nim móc pomagać innym – mówi wizażystka Agata Naniewicz (na zdjęciu). Tak powstał niepowtarzalny album „Dosięgnąć Gwiazd”. Dochód z jego sprzedaży zostanie w całości przeznaczony na rzecz Fundacji Herosi z Kliniki Chirurgii Onkologicznej Dzieci i Młodzieży Instytutu Matki i Dziecka i na zakup sprzętu medycznego. (ta)

R E K L A M A


Newsroom

#

Nowy sklep Pin-ups

Foto: Hubert Napierała, Sonia Pałęga

Spódnica z ciasteczkowym potworem, komiksem albo muffinkami – takie cuda znaleźć można w kolekcjach szczecińskiej marki Pin-ups. Pokochały je już m.in. Aleksandra Szwed, Agnieszka Włodarczyk czy Iza Janachowska. Miłośniczki rozkloszowanych spódnic, kobiecych sukienek i efektownych bluzek od Pin-ups mogą je znaleźć w atelier przy ul. Nowy Rynek 1. Od czerwca oficjalnie działa tu butik tej marki. Nowe kolekcje mają się pojawiać co sezon. Atelier warto odwiedzić osobiście, bo dostępne są tu modele, których nie znajdziemy w sieci. Kolejne stacjonarne butiki Pin-ups w Polsce znaleźć można w Gdyni, w galerii Klif oraz w „Offszem Offszem” przy ulicy Puławskiej w Warszawie. (ta)

Producenci, reżyserzy, aktorzy i wiele innych postaci świata kinematografii zebrało się na corocznym festiwalu w Cannes. Wśród filmowych osobistości zadebiutowała również szczecinianka Sonia Pałęga, reżyserka krótkometrażowego filmu „Córy Wody”. Produkcja wyświetlana była w ramach Short Film Corner i miała tam swoją oficjalną, światową premierę. Festiwal w Cannes jest jednym z najważniejszych przeglądów filmowych. Udział w uroczystości to nie tylko okazja do zaprezentowania się publiczności z całego świata i trafienia do biblioteki festiwalowej, ale również okazja do nawiązania nowych kontaków i współpracy z innymi filmowcami. „Córy Wody” kręcone m.in. na terenie Szczecina, zaimponowały producentom i jak mówi Sonia – w planach jest już większy projekt. (am) MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 07/2015

#8

Foto: Andrzej Szkocki

Szczecin odwiedził Cannes



Newsroom

Foto: Materiały projektantki

#

Milita kocha wolność i lato

Kolejna porcja projektów od szczecińskiej autorki Mility Nikonorov. Co mówi o nowej odsłonie swoich strojów? - Milita kocha wolność i ciepłe, letnie dni, nawet gdy za oknem szaro i zimno. Ceni sobie komfort, wygodę i luz. Uwielbia w subtelny sposób zwracać na siebie uwagę, przykuwając wzrok nietuzinkowymi stylizacjami - kokietuje projektantka. - W wolnych chwilach zaczytuje się w historii mody, powracając do minionych czasów. Tym razem głównie do mody lat 70. Tak w skrócie mogłabym opisać moją nową linię. Nowamini kolekcja nazywa się „Seven”. (jj) R E K L A M A


Newsroom

Foto: Slevin Aaron / asystent: Remik Babiło

#

Alegoria piękna na tle miasta Slevin Aaron nie przestaje zaskakiwać. Doceniany na całym świecie fotograf, stworzył kolejną sesję na tle Szczecina. „Flowers”, to projekt poruszający tematykę akceptacji. Zdjęcia „opowiadają” o pięknie, które jest skryte w każdym z nas. Jakiś czas temu została opublikowana pierwsza część serii, dotykająca problemu dyskryminacji. Kontynuując temat artysta wyruszył w miasto. - Odwiedziliśmy m.in. Muzeum Przełomy, Dziewoklicz, starą kamienicę przy Galaxy, pole rzepaku na Ustowie, Trasę Zamkową i molo w Międzyzdrojach - opowiada Aaron Slevin. Przy projekcie, jak zawsze, asystował Remik Babiło. W rolę modelki wcieliła się Martyna Mietlicka, studentka prawa w Szczecinie. Jak mówi fotograf - Martyna bez oporów przywdziała każdy przygotowany przez nas strój i maski z kwiatów. „Flowers” zaraz po publikacji zostało docenione przez Alessię Glaviano, fotoedytorkę Vogue Italia i L’ Uomo Vogue. Zdjęcia pojawiły się na czołówce prestiżowej strony PhotoVogue. To na pewno nie koniec intrygującej serii, artysta już zapowiada jej nową odsłonę. (am)

#11

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 07/2015


Felieton

#

Paweł Krzych: okiem blogera

Zakochani w bulwarach - Wiesz, co mi się najbardziej podoba w Szczecinie? - Te wasze nadodrzańskie deptaki. Wspaniałe miejsce, aż chce się tam przebywać, spacerować, poznawać miasto i chłonąć promienie słoneczne… i wasz wspaniały Szczecin. Jak ostatnio odwiedzałam miasto, tego jeszcze nie było. To jedna z rozmów z moją znajomą, która co jakiś czas odwiedza Szczecin i jest zachwycona naszym miastem, jest pod wielkim wrażeniem zmian, które tutaj zachodzą. Dziś chodźmy na spacer na bulwary. Mam okazję bardzo często tam bywać, pracuję w biurowcu znajdującym się przy Bulwarze Gdyńskim. Na chwilę zatrzymajmy się jednak z drugiej strony, na Bulwarze Piastowskim. Odcinek o długości ponad 900 metrów przyciąga mieszkańców i turystów jak magnes. W rozmowach ze znajomymi żartujemy sobie, że bulwary stały się mocną „konkurencją” dla Jasnych Błoni. Mieszkańcy chętnie chcą spędzać wolny czas w mieście właśnie nad wodą. I nie ma się temu co dziwić. Oferta bulwarów przy moście Długim jest coraz bardziej atrakcyjna. Funkcjonują dwa lokale gastronomiczne, nawiązujące do Grecji oraz Skandynawii. Coraz więcej eksponatów pojawia się w Alei Żeglarzy według zapowiedzi kolejna ma pojawić się w przyszłym roku tuż przed imprezą Sail Szczecin. Bulwary to także spora liczba wydarzeń, animacji. W lipcu odbędzie się tam wodna część triathlonu, planowane są kolejne imprezy związane z wodą. Po drugiej stronie, na Bulwarze Gdyńskim zaczyna się robić równie ciekawie. Lokal gastronomiczny z alternatywnie parzoną kawą i z koszami znanymi z nadmorskich plaż. Bo przecież w końcu Szczecin leży nad morzem. Odbywają się tam również wieczorne imprezy z muzyką na żywo, serwowaną przez didżejów, planowane jest również kino wieczorowe. Dla miłośników wodnych rozrywek spółka miejska Żegluga Szczecińska oferuje wynajem małych motorówek. Są cztery jednostki, każda może pomieścić pięć osób. Za stosunkowo nieduże pieniądze można zwiedzić Szczecin od strony wody i w dodatku nie trzeba mieć specjalnych uprawnień. Wystarczy krótki kurs przed rejsem przeprowadzony przez bosmana. Przedpremierowo podczas finału Regat Bałtyckich mieliśmy okazję zwiedzać nową marinę przy Wyspie Grodzkiej. Część wodna jest już gotowa. Część lądowa wymaga jeszcze ukończenia. Nie mogę się doczekać, jak już całość prac zostanie doprowadzona do końca, a widok jednostek, masztów, żeglarzy w nowym Porcie Jachtowym będzie nas cieszył na co dzień.

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 07/2015

Spójrzmy jednak na to szerzej. Od dłuższego czasu dostępny jest również bulwar przy Nabrzeżu Pasażerskim. Sporo lokali gastronomicznych, oferujących przysmaki z różnych kuchni świata, showroom szczecińskich designerów, punkt informacji turystycznej powoduje, że to miejsce również chętnie jest odwiedzane. Cały czas liczę na przyspieszenie planów związanych z budową nowego nabrzeża w okolicach Kapitanatu Portu. To tam, według zapowiedzi, miałyby cumować pełnomorskie statki wycieczkowe. Nabrzeże przy Wałach Chrobrego jest za płytkie oraz nie posiada odpowiedniego zaplecza na autokary. Ta inwestycja mogłaby pozwolić przyciągać do Szczecina nawet kilkanaście/kilkadziesiąt zawinięć cruiserów rocznie. W chwili obecnej są to jednostkowe sytuacje (niestety). Jeśli już jesteśmy w temacie dalszego rozwoju, to miasto zapowiada, że do 2020 roku planowane są kolejne inwestycje. Od strony Bulwaru Gdyńskiego do okolic CKE Stara Rzeźnia nabrzeże ma zostać zrewitalizowane. Tego typu działania nastąpią również na Bulwarze Chrobrego oraz w okolicy Trasy Zamkowej. W czerwcu rozstrzygnięty został konkurs na dwa kolejne lokale gastronomiczne, które znajdą się na Bulwarze Piastowskim. Według zapowiedzi docelowo na „deptaku nad Odrą” ma znaleźć się osiem tego typu obiektów. W przyszłym roku powinny też już funkcjonować restauracje i bary na Bulwarze Gdyńskim, w okolicy budynku Izby Celnej. Wiecie, co jeszcze bym widział na bulwarach? Wypożyczalnię kajaków. Na pewno cieszyłaby się sporą popularnością. Rewitalizacja bulwarów, to strzał w dziesiątkę. Chyba każdy to widzi, zarówno włodarze, mieszkańcy, jak i turyści. Cieszy mnie bardzo, że nasze miasto zbliża się do wody, robi kolejne kroki w stronę Odry. W bulwarach można się zakochać, można zakochać się w Szczecinie. Życzę tego każdemu.

Paweł Krzych - autor najpopularniejszego szczecińskiego bloga www.szczecinblog.pl oraz strony na FB Uśmiechnij się - jesteś w Szczecinie. Lokalny patriota. Pasjonat Szczecina, nowych mediów oraz podróży.

#12




Monika Szpener

Chcę polecieć w kosmos Ławki z materiałów pochodzących z recyklingu, które dziś zdobią Muzeum Techniki i Komunikacji, 14-tonowa brama z butelek PET w parku Kownasa - później spalona przez wandali - czy świetlna ściana w Technoparku Pomerania - prace Moniki Szpener są już stałym elementem krajobrazu Szczecina, częścią jego tkanki. Ich autorka opowiada nam o swoich odniesieniach do miasta, warunkach udanej współpracy z innymi artystami i o tym, co ryzykuje wychodząc ze sztuką na ulicę. Rozmawiała: Małgorzata Klimczak / Foto: Piotr Miazga / piotrmiazga.pl Foto prac: Andrzej Golc

#15

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 07/2015


Temat z okładki

#

- Realizacja projektów w przestrzeni miejskiej wydaje się być o wiele bardziej skomplikowana niż w galerii, miejscu społecznie wyznaczonym do artystycznego eksperymentu. Reakcja na moje prace ze strony odbiorców była naprawdę różna - od zachwytu do skrajnej negacji, więc zawsze budziły emocje. Wpisuje się to w moje założenie uwrażliwiania percepcyjnego, rodzaju poszerzenia pola uwagi. Walkę z powszechnym powielaniem ograniczonych wzorców.

- Pewnie nie każdy w Szczecinie kojarzy Monikę Szpener, ale Twoje prace już tak. Może dlatego, że znajdują się w przestrzeni publicznej? - Nigdy się nad tym nie zastanawiałam. Wykonując jakąś pracę skupiam się przede wszystkim na niej, czyli nad znalezieniem ciekawej, oryginalnej formy plastycznej. Nie myślę kategoriami rozgłosu, popularności danego projektu, a tym bardziej mojej osoby. To raczej wątki wtórne, które owszem, pojawiają się, ale nie są bynajmniej moją zasługą. Oczywiście fakt, że jakieś moje prace czy nawet cały projekt zostały zauważone i cieszyły się zainteresowaniem, jest bardzo miły.

- Kiedy prace zostały zniszczone, powiedziałaś, że Szczecin nie potrzebuje sztuki. Nadal tak uważasz? - To było powiedziane w emocjach. Spalenie mojej „Bramy” w Parku Kownasa, czyli ponad 14-tonowego obiektu z butelek PET, było na poziomie spalenia komuś mieszkania, czyli poważnym wykroczeniem. Nie przewidywałam, że ktoś odważy się na tak ekstremalny czyn. Dzisiaj, patrząc na to z dystansem, żal mi, że tego zajścia nie widziałam.

- Słynne ławeczki widziało przecież mnóstwo osób. - Wydaje mi się, że tak, całkiem sporo. Ławeczki jeździły po różnych polskich miastach, aż w końcu znalazły swoje stałe miejsce w chętnie i licznie odwiedzanym Muzeum Techniki i Komunikacji w Szczecinie. Ten eksperymentalny projekt zrobiłam z firmą Remondis osiem lat temu. Fajnie, że jeszcze się o nim pamięta.

- W ciągu kilku ostatnich lat miasto stało się bardziej otwarte na sztukę?

- Projekty powstawały z odpadów, co jak się okazało, stało się pożywką dla wandali i niektóre prace zostały zniszczone. Bardzo to przeżyłaś? - Tak, w takich sytuacjach brakuje mi dystansu. Większość projektów to moja własna inicjatywa. Pomysły, w których realizację bardzo się angażuję, więc i emocje są nieodzowne. Dlatego, kiedy napotykam niczym nieusprawiedliwioną agresję czy akty wandalizmu, to bardzo to przeżywam. - Jak się czuje artysta któremu zniszczono pracę? - To dotkliwe doświadczenie, kiedy wychodzi się ze swoją propozycją do społeczeństwa i spotyka z niezrozumieniem lub tak drastycznymi reakcjami. - Ale mamy teraz taki trend, żeby ze sztuką wychodzić na ulicę i z tym wiąże się pewne ryzyko.

- Zdecydowanie. Coraz wyraźniej widać, że ludzie powoli nasycają swoje podstawowe potrzeby egzystencjalne i zaczynają przechodzić na poziom tych emocjonalnych. To duża szansa dla sztuki i szeroko pojętej kultury. Coraz więcej osób spoza świata artystycznego interesuje się sztuką i chętniej korzysta z oferty kulturalnej miasta. Jednak jeżeli ktoś chce tworzyć, to musi liczyć się z kosztami, zarówno tymi finansowymi, jak i czasowymi. - Skąd się wziął Szczecin w Twoim życiu? - Trochę przez przypadek. Przyjechałam tutaj z powodów osobistych i zostałam. Musiałam się odnaleźć. Zaczęłam od prac konserwatorskich i rekonstrukcji rzeźb, ale zawsze miałam dużą potrzebę niezależnego tworzenia. Tak się złożyło, że trafiłam w odpowiednim momencie na podatny grunt i znalazłam tu miejsce dla siebie. Uważam, że każdy zdeterminowany, jest

Na zdjęciach (od góry): instalacja LandEscape, Technopark Pomerania, Szczecin, 2015 r.; siedziska dla CYFRY +, Warszawa, 2011 r.; instalacja odNOWA, Szczecin 2012 r.

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 07/2015

#16




Przemieszczanie się, nieustanne zmiany, czas, rozpad i zastyganie materii. Dotykam spraw fundamentalnych nie tylko w przestrzeni odniesień, ale także w obszarze bardzo podstawowym – materii artystycznej: woluminu rzeźby, relacji form i wielkości. Obrazuję elementarne działania rzeźbiarskie, jak przesypywanie i kształtowanie materii, tworzenie kształtów pełnoplastycznych i reliefowych, a także - włączenie przypadku, z jego nieprzewidywalnością, zagadkowością, w krąg zaplanowanych działań artystycznych. Jednak, żeby nie było zbyt poważnie i patetycznie, wszystko opowiadam z nutą humoru. Wielkie idee zaklęte są w drobiazgach. Żyjemy wszak na skrajach kosmicznych nieskończoności.



Temat z okładki

#

w stanie spokojnie zaistnieć na tym rynku. Jest tu jeszcze dużo do zrobienia. - I robić projekty wspólne z innymi artystami, jak Ty i Pani Pawlosky? - Aby tworzyć długofalowo wspólne projekty, musi być dobre porozumienie między artystami. Tworzą się różnego rodzaju kolektywy, czasami bardziej prężne, czasami mniej. Nieliczne pozostają. Z pewnością zderzenie różnych charakterów jest twórcze i może zaowocować ciekawymi realizacjami. Czasami też może być wielką katastrofą, która potem przenosi się na sferę prywatną i nawet najlepsze przyjaźnie się kończą. Projekt „nieDAsie” z Panią Pawlosky jest formą eksperymentu. Traktujemy go jako rodzaj buforu twórczego, dobrej zabawy. Radosnej twórczości. Niemniej zrobiłyśmy wspólnie kilka całkiem poważnych realizacji, chociażby na dużym festiwalu sztuki kinetycznej w Detroit, USA . - Charakter artysty, z którym współpracujesz, ma znaczenie czy jednak zaciskasz zęby i jakoś sobie radzisz dla dobra projektu? - Jesteśmy z Kaśką (Pani Pawlosky) różnymi typami osobowościowymi. Ja jestem bardziej manualna. Mam duże doświadczenie z materią, przygotowanie techniczne i warsztat rzeźbiarski. Robię konkretne, namacalne obiekty, które wymagają zorganizowania i konsekwencji. Kaśka zajmuje się videoartem. Jej podejście jest bardziej płynne, efemeryczne. Połączenie tego może być naprawdę wybuchowe. Nie będę ukrywać, że czasami jest trudno. Zwłaszcza, kiedy do tego dochodzą terminy. Mimo kryzysów utrzymujemy współpracę, ale chyba jej prawdziwą podstawą jest przede wszystkim nasza przyjaźń. - Jesteś artystką, która chodzi z głową w chmurach, czy stąpającą twardo po ziemi? - Próbuję stąpać po ziemi, ale coś ciągle wywala mnie w kosmos. A tak na poważnie to w Polsce chyba wciąż dominuje stereotyp, że artysta to osoba, która jest szalona, oderwana od rzeczywistości, ekstrawagancko się ubiera i dziwnie zachowuje. Ale zazwyczaj jest tak, że ci, którzy robią naprawdę ciekawe rzeczy, to normalni, wręcz przeciętnie wyglądający ludzie. Oczywiście, czasami przy okazji różnych wydarzeń artystycznych, pojawiają się perełki o „pojechanym” wyglądzie czy zachowaniu. Wszyscy zastanawiają się wówczas - kto to jest? Czym się zajmuje? Okazuje się przeważnie, że jego twórczość ogranicza się wyłącznie do utrzymania atrakcyjności własnego wizerunku. Poważni artyści wyrażają się przede wszystkim poprzez swoje dzieła. Poza tym pracę artystyczną, tak samo jak każdą inną, trzeba prędzej czy później skończyć. Wykonać, często fizycznie. Po prostu zrobić. - Czyli umysł inżynierski? - Trochę tak. To, jakiego rodzaju dyscyplinę sztuki uprawiasz, zależy od posiadanych cech charakteru. Ja zajmuję się rzeźbą i instalacją artystyczną. Buduję obiekty artystyczne i różnego rodzaju przestrzenne konstrukcje. Realizacja tego typu prac często przypomina plac budowy. Trzeba się trzymać kolejnych etapów. Cierpliwie i konsekwentnie doprowadzać je do końca. - I żadnych szaleństw?

- Wiele rzeczy i czynności, które robię na co dzień, przez innych postrzegane są jako nadzwyczajne. Sam fakt, że wykonuję pracę, która jest moją pasją, pozwala mi na niezależność i wygodne życie, czasami budzi zazdrość. Mam jednak do tego dystans i próbuję żyć w zgodzie ze sobą. To znaczy, że nie jestem w stanie robić czegoś, do czego nie jestem autentycznie przekonana. Oczywiście, lubię próbować nieznanych mi rzeczy, poznawać nowe miejsca, ludzi, sytuacje. Więc wszelakie sporty, aktywności, podróże są w częstym użyciu. To mnie najbardziej inspiruje. Nie ograniczam się tylko do sztuki i środowiska artystycznego, w sumie wręcz przeciwnie. Jeżdżę, biegam, skaczę, pływam... w tańcu, w ruchu wypoczywam :). - Pytam o „szaleństwa”, bo w dzisiejszych czasach tego rodzaju wizerunek może przysłużyć się w promocji sztuki. - Promocja jest tak samo potrzebna sztuce, jak każdej innej branży. Na szczęście mam do tego profesjonalną pomoc. To Monika Krupowicz, z którą współpracuję od kilku dobrych lat. Również moja bliska przyjaciółka, z którą nie raz walczyłyśmy na noże. To ona przede wszystkim, tylko sobie znanymi, niemalże magicznymi sposobami, potrafi przeforsować mój najbardziej dziwaczny projekt, nawet jeżeli jest tylko w fazie abstrakcyjnego pomysłu w mojej głowie. - Ale często jest tak, że ten, kto wykłada pieniądze na projekt, wymaga od artysty konkretnych rozwiązań. Współpracujesz z licznymi firmami. Nigdy nikt nie powiedział Ci, że w ramach promocji musisz gdzieś pójść, coś zrobić, z kimś porozmawiać? - Oczywiście, że tak, ale jest to rodzaj pewnego porozumienia, zaufania. Zazwyczaj są to firmy z kapitałem zagranicznym, które mają wypracowane wysokie standardy działania. Mają świadomość korzyści niematerialnej takiego projektu i potrafią to skutecznie wykorzystać. W takim wypadku o firmie mówi się w szerszym kontekście, niż tylko jej komercyjnej działalności, a media chętnie to publikują. - Masz okazję obserwować życie kulturalne w różnych miastach. Jak wypada na ich tle Szczecin? Mieszkańcy ciągle mu zarzucają, że jest kulturalną prowincją. - W Szczecinie dzieje się całkiem dużo. Czasami zdarzają się takie dni, że jest kilka imprez i trzeba wybrać tę jedną. Często są też swoiste maratony, gdzie z jednej idzie się na drugą, a potem trzecią. Cieszy też fakt, że jest duże grono wyrobionych odbiorców, którzy nie ominą żadnego wydarzenia. O rzeszę nowych trzeba jeszcze powalczyć. Może niektórzy mieszkańcy nie wiedzą, gdzie mają szukać informacji o itmprezach kulturalnych, może nie mają odwagi albo czasu brać w nich udziału, może niektórzy organizatorzy słabo promują swoje imprezy? W każdym razie myślę, że większego dopracowania wymaga dostępność informacji dla szerokich kręgów społecznych oraz w ogóle promocja sztuki. - Nie planujesz wyjeżdżać ze Szczecina? - Nie wiem. Wszystko jest możliwe. W sumie tu mam wygodnie, więc na razie nie mam powodów, żeby wyjeżdżać. Chyba że nadarzy się okazja polecieć w kosmos… najlepiej deskorolką.

#21

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 07/2015


Rozmowa miesiąca

#

Bardzo smakowity kawałek kuchni

Co lubi jeść, a czego woli nie brać do ust. Którą kuchnię kocha, a którą omija podczas swoich telewizyjnych programów. W trakcie wizyty w Szczecinie Pascal Brodnicki opowiedział nam, ile potraw udało mu się dotąd przygotować przed kamerami, a także zdradził czy próbuje dań Karola Okrasy i co z tego wynika. Rozmawiała: Bogna Skarul / Foto: Andrzej Szkocki

- Z jakim daniem kojarzy się Panu Szczecin? - Hm... z żadnym. No może z flądrą z surówką, ale to typowe danie dla całego wybrzeża.

- Trochę im zazdroszczę. - (śmiech) Dla mnie to są tacy testerzy. Gdy widzę bandę ludzi nad talerzami z moimi daniami i widzę, jak im się uszy trzęsą, to wiem, że to jest smaczne.

- Jak to! A paprykarz szczeciński? - O... paprykarz. Pewnie, że znam. Ale ja go nie nazywam potrawą. Nigdy nie przyrządzałem paprykarza. Nie znam przepisu.

- Ma Pan korzenie francuskie. Kuchnia francuska, szczególnie w Polsce, uchodzi za wyrafinowaną, wykwintną, a jednak gotuje Pan domowo. Dlaczego? - Pracowałem w kilku restauracjach z gwiazdkami Michelina, ale kiedy rozpocząłem współpracę z telewizją, nie mogłem przecież widzom pokazywać, jak gotować dla „francuskiego pieska”. Musiałem pokazywać fajne jedzenie, ale też takie, które nie wymaga dużo składników i długiego czasu przygotowania. Chodziło mi raczej o to, by zachęcić ludzi, którzy myślą, że nie mają talentu do gotowania, żeby jednak zaczęli gotować i dobrze się odżywiać.

- Jakie potrawy lubi Pan przygotowywać? - Takie, które po pierwsze mi smakują, po drugie - są różnorodne. Lubię każdą kuchnię. Lubię gotować dania, które są ciekawe smakowo. - Każdy z nas ma jakąś potrawę, którą ceni bardziej niż inne. Słyszałam, że kiedyś jadał Pan przede wszystkim naleśniki. - Ale to było, kiedy miałem sześć lat. Teraz mam prawie 40. Już mi z tymi naleśnikami przeszło. To totalne źródło glutenu. Są zrobione na pszenicy. Poza tym są tam jajka, a do tego są smażone na oleju. A to nie jest fit, nie jest zdrowe. A ja teraz kieruję się na zdrową kuchnię. Preferuję kuchnię opartą na przyprawach, świeżych ziołach, kaszach. Nie interesuje mnie też kuchnia, w której jest przerost formy nad treścią, a kelner mi mówi, że mam jeść od lewej do prawej. Wolę kuchnię charakterystyczną dla wsi w Malezji czy we Włoszech lub polską, opartą na grzybach czy polskich ziołach. - Jaką kuchnię zaproponowałby Pan Polakom, by jej spróbowali? - Już dwanaście lat pracuję z telewizją i dla samej telewizji zrobiłem ze dwa tysiące potraw. Wszystkie bym polecił. Jednak najlepiej niech każdy gotuje potrawy, które mu smakują. Ale radzę przynajmniej raz spróbować curry z kolendrą i bazylią. Może być do tego pasta curry - czerwona albo żółta. A do tego wszystkiego mięso kacze albo z indyka. - Zawsze mnie ciekawiło, kiedy Pan tak gotuje na ekranie, to kto później zjada te dania? - Od razu zaznaczę, że kiedy gotuję dla telewizji, to nic nie jest oszukane. Jak mi wyjdzie, tak jest. Nic nie „podbijam”, żeby ładnie wyglądało. A kto później to zjada? Najczęściej ludzie z ekipy - kamerzyści, cała technika.

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 07/2015

- Jak to jest pracować w restauracji z gwiazdkami Michelina? - To praca bardziej laboratoryjna. Każda potrawa jest bardzo dopieszczana. W takich restauracjach serwuje się dania, które wymagają dłuższego czasu przygotowania. Poza tym składniki nie są tanie, a żeby przyrządzić dobre danie, trzeba się napracować. Są osoby, które lubią bardzo wyrafinowane dania. A ja dziś wolę kuchnię prostszą. Przyjdzie jednak czas, że wrócę do tej bardziej wyszukanej. - Lubi Pan uczyć Polaków gotowania? - Nie tylko Polaków. W ogóle lubię pokazywać, jak przyrządzać dania. Sam dużo czerpię od ludzi. To nie jest tak, że urodziłem się z drewnianą łyżeczką. Musiałem sam gotować, czytałem dużo książek na ten temat. Gotowałem, próbowałem. Czasami się nie udawało, ale że jestem dość uparty i lubię perfekcyjność, to później powtarzałem te przepisy, aż się udało. Zawsze mi zależało, by był najlepszy smak, najlepsza konsystencja, najlepszy wygląd. Lubię edukować ludzi, bo gdy sami coś sobie później ugotują i im smakuje, to są radośni. Dla mnie największy sukces jest wtedy, kiedy na przystanku tramwajowym spotykam starszą panią, a ona mi mówi, że dziadek od pewnego czasu co czwartek je spaghetti carbonara, bo mu bardzo zasmakowało po moim programie.

#22


Rozmowa miesiąca

#

#23

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 07/2015


Rozmowa miesiąca

#

- Często zaczepiają Pana na ulicy? - Oj często. Ale bardzo to lubię. Dostaję sporo maili, bardzo sympatycznych, że potrawy, które pokazuję na ekranie, smakują. Moje gotowanie na ekranie pokazywane jest nie tylko w Polsce, ale także w Chinach, Hong Kongu. Stamtąd dostaję maile, na przykład typu, że nikt tam do tej pory nie znał tzatzików. Dla nas to banalne, a tam robi karierę. Od kilku lat coraz intensywniej pracuję, żeby edukować też dzieci. Chodzi o to, aby dzieci, kiedy odejdą z domu, potrafiły same coś sobie przygotować i żeby to nie były dania z półproduktów i żeby były zdrowe. - Jaką kuchnię najbardziej Pan lubi? - To za ciężkie pytanie. Jem mięso, ryby, owoce morza, kasze i warzywa. Kilka lat temu powiedziałbym, że jestem przede wszystkim mięsożerny, ale teraz zmieniło się moje menu. Jestem teraz bardziej za kuchnią słoneczną - dużo warzyw, kasz, dużo pestek, owoców. Taka kuchnia mnie teraz kręci. - Co to znaczy dobry kucharz? - Taki, który potrafi wszystko uratować. To także kucharz, który lubi swoją pracę i nie liczy jej godzin. Ale myślę, że to dotyczy każdego zawodu. Dobry kucharz, to też taki, który lubi gotować i jeść, ale to nie oznacza od razu, ze dobry kucharz musi być gruby. Wcale nie. Poza tym kucharz w swoich daniach musi potrafić przekazać swoje emocje. Bardzo w to wierzę. Dobry kucharz powinien być profesjonalistą, powinien cały czas się szkolić, powinien być otwarty na nowe rzeczy, powinien przyglądać się temu, jak wygląda kuchnia gdzieś dalej, w innych krajach. - Jak to jest, że nagradzanymi kucharzami z liczących się na świecie restauracji są mężczyźni. Natomiast na co dzień, w kuchni w domu gotują kobiety? - Ci, którzy ni-

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 07/2015

#24

gdy nie pracowali w kuchni zawodowej myślą, że to jest miękka praca. A to jest ciężki kawałek chleba. Trzeba tam spędzać mnóstwo czasu. To nieustanna harówa - gorąco, ciśnienie. To pewnie dlatego w większości kuchni pracują faceci. Zaś kobiety, które pracują w kuchni, i które poznałem, gotują bardziej finezyjnie, mniej chaotycznie. - Z Pańskich obserwacji - jakie polskie dania miałyby szanse na podbój świata? - Na pewno dania z owoców. W końcu jesteśmy słynni na całym świecie z dorodnych i smacznych jabłek. Mamy też świetne warzywa i grzyby. Niesamowite mamy mięso - dziczyznę. Świetny mamy żurek czy chłodnik. Jak przyjeżdża do mnie Francuz, który wcześniej nigdy nie był w Polsce, zawsze podaję mu chłodnik. Mamy też wspaniałe pierogi, które można podawać z różnym farszem. Ja jednak nie podejmuję się tego, by uczyć Polaków, jak gotować po polsku. To przez mój akcent. Byłbym niewiarygodny. Na szczęście jest Karol (Okrasa - przyp. red.), który specjalizuje się w pokazywaniu starych polskich przepisów. Ja natomiast specjalizuję się w przekazywaniu przepisów spoza Polski. - No właśnie, a jak się Panu współpracuje z Karolem Okrasą? - Dobrze. - Kłócicie się w kuchni? - Czasami. - A próbujecie nawzajem swoich dań? - Gdy następnego dnia nie mam nic do roboty i mogę zaryzykować, że będę chory, to wtedy spróbuję. - ??? - Oczywiście to był żart. To właśnie przykład naszego komunikowania się ze sobą. Takie gry między nami. Pewnie, że jem, co on robi i on je to, co ja zrobię.


R E K L A M A


Showroom

#

Niebieska poszewka na poduszkę, HOME&YOU, cena: 25 zł

Wakacje w tropikach Nie musisz wyjeżdżać z domu, żeby poczuć się jak na tropikalnej wyspie. Wystarczą odpowiednie dodatki. Plecione kosze, egzotyczne kwiaty na poduszkach, kolorowe naczynia i we własnym mieszkaniu zorganizujesz najlepsze, wymarzone wakacje.

Budda figurka, HOME&YOU, cena: 99 zł Patera w kształcie liścia, HOME&YOU, cena: 39 zł Butelka wysoka, DUKA, cena: 14,90 zł Szklany wazonik, H&M, cena: 9,90 zł Kosze graphic natural, dostępny w 3 rozmiarach, HOUSE DOCTOR, cena od 69 zł, dostępne na www.scandiconcept.pl Taca, ZARA HOME, cena: 69,90 zł

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 07/2015

#26


Showroom

#

Piaski pustyni

Kapelusz słomkowy, H&M, cena: 49,90 zł

Brązy, beże i ich ciepłe odcienie królują w modzie damskiej. Są idealne na lato, niezobowiązujące, a jednocześnie bardzo kobiece. Dobrze prezentują się w wersji od stóp do głów, ale też dobrze wyglądają w parze z odważnymi kolorami. Znajdziesz je na koszulach, sukienkach i dodatkach.

Okulary HOUSE, cena: 34,99 zł Top z haftem z koralików, H&M, cena: 99,90 zł Kombinezon, ZARA, cena: 129 zł

Szorty z wzorem, H&M, cena: 39,90 zł

Krótka biała sukienka, H&M, cena: 149,90 zł

Szorty, H&M, cena: 99,90 zł Sandałki, KAZAR, cena: 599 zł

Torba, GINO ROSSI, cena: 649,90 zł Sandały brązowobiałe, GINO ROSSI, cena: 499 zł

#27

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 07/2015


Szczecińskie safari Odważne kwiatowe motywy, drapieżne zwierzęce wzory, jeans jakiego nie znacie i niesamowita zieleń polskiego lata… Wszystko to ze Szczecina, zrealizowane w ramach lokalnego projektu modowego Pret-à-Portowe. ZDJĘCIA, PRODUKCJA, STYLIZACJA: JOANNA JAROSZEK MODELKA: EWELINA DZIDA MAKIJAŻ I WŁOSY: AGNIESZKA OGRODNICZAK Specjalne podziękowania dla ośrodka jeździeckiego Kościuszki Team, za udostępnienie przestrzeni do sesji.


NA TEJ STRONIE: Rozkloszowana sukienka Constancia z jeansu / Sylwia Majdan / Atelier: al. Wojska Polskiego 45/2, Szczecin

NA STRONIE OBOK: Sukienka jeansowa z kryształkami / Escada Sport / Salon: al. Wojska Polskiego 22, Szczecin



Styl

# NA TEJ STRONIE: Długa sukienka z motywem zwierzęcym w pastelach / KMX fashion / Sklep online: www.kmx.com.pl NA STRONIE OBOK: Garnitur i bluzka z totalnym printem kwiatowym / Max Mara / Salon: ul.Bogusława 43/1, Szczecin

#31

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 05/2015


Wnętrza

#

Apartament na Półkami i szafkami w osiedlu Wiśniowy sypialni zabudowano Sad wyposażony trzy ściany. jest w podstawowe meble i sprzęt pomocniczy. Może w nim mieszkać rodzina z dwójką dzieci.

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 07/2015

#32


Wnętrza

#

Przyjazna przestrzeń na wzgórzu Choć apartament ma 77 metrów kwadratowych powierzchni, to przy odsłoniętych oknach i szeroko otwartych drzwiach balkonowych sprawia wrażenie dwa razy przestronniejszego. Jednym z większych atutów mieszkania są tarasy i ogrody za każdym niemal oknem. Tekst: Bogna Skarul / Foto: Andrzej Szkocki Taras, wychodzący z pokoju dziennego, który połączony jest z aneksem kuchennym, ma ponad 32 metry kwadratowe powierzchni. Dodatkowo z sypialni i pokoju dziecięcego jest wyjście na ogródek o powierzchni 30 metrów kwadratowych. Latem taras i ogród spełniają więc rolę dodatkowej, przydomowej przestrzeni. Ten z wyjściem z salonu jest idealny na kolację ze znajomymi lub poranną kawę na śniadanie. Ten, który wychodzi z sypialni rodziców i pokoju dla dzieci, można tak zaaranżować, by spełniał funkcję miniplacu zabaw. Apartament na osiedlu Wiśniowy Sad wyposażony jest w podstawowe meble i sprzęt pomocniczy. Może w nim mieszkać rodzina z dwójką dzieci. Do dyspozycji są trzy pokoje - ogromny salon, w którym znajduje się miejsce na wypoczynek, gdzie stoją sofa i spora, jasna ława, a naprzeciwko jest tzw. ściana telewizyjna oraz dwa pokoje - jeden dla dzieci (lub z przeznaczeniem na gabinet) o powierzchni ponad 14,4 mkw i sypialnia dla rodziców.

Sypialnia z wyjściem na ogród Sypialnia również jest spora. Ma ponad 14 metrów kwadratowych powierzchni, a na jednej ze ścian wbudowana jest duża szafa. Na jej drzwiach, zamiast tradycyjnych laminatów wstawiono lustra, które dodatkowo powiększają pomieszczenie. Po drugiej stronie, pod oknem znalazło się miejsce na małą toaletkę oraz stoliki. Właśnie na tej ścianie są drzwi balkonowe z wyjściem na ogródek. Łóżko stoi na samym środku. Od razu rzuca się w oczy, bowiem nad nim dekoratorka umieściła naklejkowe drzewo, które wyraźnie ożywia białe wnętrze. Do sypialni wchodzi się z miniholu, który od centralnego pokoju oddzielony jest ścianami i stanowi niejako wnękę. Z holu jest też wejście do pokoju dzieci i sporej łazienki. Pokój dzieci, sypialnia rodziców i łazienka stanowią tzw. strefę nocną domowników.

Łazienka w kolorze drewna Łazienka ma ponad 6 metrów kw. powierzchni. Mieści się w niej sporo, bo nie tylko umywalka i kabina prysznicowa, ale także duża wanna i zabudowana pralka. Pomieszczenie jest jasne nie tylko dlatego, że naprzeciwko wejścia ma okno, ale także dzięki zastosowanej kolorystyce. Podłoga i zabudowa sedesu są w kolorze drewna. Ściany i meble łazienkowe są białe. Całości dopełniają beżowe dodatki i wiklinowy kosz na brudną pościel. Umywalka jest tak zabudowana, że znalazło się pod nią miejsce na dość przestronne szuflady, a obok na wbudowaną i zupełnie niewidoczną pralkę. Tę biało-beżową przestrzeń ożywia przyczepiony do białych kafli spory napis na ścianie nad wanną.

Centrum mieszkania Jednak centrum mieszkania stanowi salon z aneksem kuchennym. Miejsce do gotowania zostało zaprojektowane w kształcie litery U - z jednej strony przedzielone od przedpokoju ścianą, a z drugiej ścianą wspólną z sypialnią. Elegancki aneks kuchenny jest wyposażony między innymi w lodówkę, zmywarkę, okap kuchenny, płytę ceramiczną, piekarnik, zlewozmywak z baterią. Od salonu oddziela strefę kuchenną wygodny stół i eleganckie krzesła. Nad nim wiszą charakterystyczne dla całego apartamentu czarne, nastrojowe lampy. Pojawiają się nie tylko nad stołem, ale także w sypialni, gdzie pełnią rolę lampek nocnych. Wiszą także w rogu salonu, oświetlając pomieszczenie przy zasłoniętych oknach. Czarne, charakterystyczne lampy, to obok ciemnego fotela przy żółtym stoliczku kawowym, jedyne mocne i ciemne elementy aranżacji całego mieszkania. Reszta wystroju jest w jasnych barwach, z elementami żółci lub beżu i szarości.

#33

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 07/2015



Łóżko stoi na samym środku sypialni. Od razu rzuca się w oczy, bowiem nad nim dekoratorka umieściła naklejone drzewo, które wyraźnie ożywia białe wnętrze.



Centrum mieszkania stanowi salon z aneksem kuchennym.

#37


Wnętrza

#

Zachwycające detale! Czarne, charakterystyczne lampy, to obok ciemnego fotela przy żółtym stoliczku kawowym, jedyne mocne i ciemne elementy aranżacji całego mieszkania.

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 07/2015

#38


Wnętrza

#

Pomieszczenie jest jasne nie tylko dlatego, że naprzeciwko wejścia ma okno, ale także dzięki zastosowanej kolorystyce.

#39

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 07/2015


Newsroom

#

Fantazyjny asortyment

Sklepik Seepoint swoją działalność inspiruje pragnieniem stworzenia wymarzonego wnętrza. Poduszki, obrazy, podkładki pod myszkę, torby, fototapety i wiele innych elementów w niepowtarzalnych kształtach wypełnia jego asortyment. Na wszystkie produkty można nanosić własne napisy, grafiki czy zdjęcia. Sztandarowym produktem są „poduszkozwierzaki”. Pomysł na niecodzienny projekt narodził się z miłości do zwierząt. Zaczęło się od poduchy w kształcie głowy kota. Stopniowo „poduszkowa ekipa” zyskiwała nowych członków w postaci buldogów francuskich, mopsów czy jamników. Asortyment rozrasta się nieustannie. Granice wyznacza jedynie wyobraźnia projektantów. Popularnością cieszą się też eko torby z oryginalnymi napisami. Z okazji Baltic Tall Ships Regatta można było odwiedzić stoisko sklepiku na Wałach Chrobrego, zobaczyć oraz zakupić kolekcję szczecińską, złożoną m.in. z etui na okulary, poduszek w kształcie kotwic czy toreb z lokalnymi napisami. Na co dzień na zakupy można wybrać się do Goleniowa lub odwiedzić stronę internetową działalności – www.sklep.seepoint.pl (am)

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 07/2015

#40




Styl życia

#

Pozdrowienia z RAJU Wyobraź sobie, że rano idziesz do pracy, spacerując między palmami. Z biurowego okna widzisz marinę i lazurową wodę. Popołudnia spędzasz na białej, piaszczystej plaży. W każdej chwili możesz zerwać z palmy i zjeść świeżego kokosa, a twoje życie nie jest wyścigiem szczurów, tylko czasem pełnym harmonii i spokoju – tak żyją Polacy na Karaibach, a wśród nich szczecinianka Katarzyna. Tekst: Paulina Targaszewska / Foto: www.zyciepodpalmami.pl

Blisko rok temu z oszczędnościami rzędu 10 tysięcy złotych zostawiła wygodne życie w Europie, spakowała jedną dużą walizkę i wyjechała na Wyspy Karaibskie, aby tam rozpocząć nową przygodę. Chociaż początki nie były łatwe, nie żałuje tej decyzji. Teraz każdego dnia w zasięgu ręki ma tropiki, lazurową wodę, piaszczyste plaże, palmy, słońce i uśmiechy życzliwych ludzi. Nic więc dziwnego, że w wiadomościach mailowych na pożegnanie pisze „Pozdrowienia z raju”.

architekt, robię to, co kocham, a z biura mam widok na marinę i lazurową wodę. To pierwsza praca, z której tak naprawdę jestem zadowolona – mówi Katarzyna. - Nie udało mi się jej jednak zdobyć poprzez wysyłanie CV mailem. Tu na maile nikt nie odpowiada. Żeby coś załatwić, znaleźć pracę, czegoś się dowiedzieć, trzeba się z ludźmi bezpośrednio spotkać, porozmawiać. Tu się nie liczą maile czy telefony, tu jest ważny kontakt z drugim człowiekiem twarzą w twarz.

- Zawsze ciągnęło mnie do życia w wielkim mieście. Marzyłam o przeprowadzce do USA – opowiada Katarzyna. - Studiowałam w Szczecinie, trochę tu pracowałam, a potem wyjechałam do Berlina. Znalazłam tam świetną, dobrze płatną pracę w zawodzie jako architekt. Można by pomyśleć „żyć, nie umierać”, ale mi czegoś brakowało. Nie uczyłam się już nowych rzeczy, a chciałam się rozwijać, nie pracując przy tym w stresie i z ciągłymi nadgodzinami.

Inne jest też tempo życia. Dużo wolniejsze niż w Europie. Nikt nie zostaje w pracy po godzinach. Nikt nie pracuje w stresie, żeby zdążyć przed deadlinem.

W ubiegłym roku po raz pierwszy pojechała na wakacje na Karaiby i… całe jej poukładane życie nagle się zmieniło. Tropikalna wyspa Gwadelupa zauroczyła i zaczarowała ją na tyle mocno, że postanowiła porzucić wygodne życie w Berlinie i na stałe przeniosła się na Wyspy Karaibskie. Ani myśli o powrocie do wielkiego miasta. - Sprzedałam samochód, rzuciłam tę dobrze płatną pracę, spakowałam dużą walizkę z najpotrzebniejszymi rzeczami i wyruszyłam na Gwadelupę rozpocząć nowe życie – opowiada Katarzyna. - Czy się bałam? Pewnie, że tak! Francuski, który jest na Gwadelupie językiem urzędowym, znałam jedynie w stopniu komunikatywnym. Nie miałam tam przyjaciół, nie miałam pracy, a przy sobie jedynie około 10 tysięcy złotych oszczędności. Uznałam jednak, że dam sobie radę, a jak się nie uda, to najwyżej po dwóch miesiącach wrócę. O powrocie nie ma jednak już mowy. W ciągu trzech miesięcy Katarzyna opanowała biegle francuski, poznała przyjaciół i znalazła pracę marzeń. - Pracuję w biurze projektowym jako

- Na początku to się nawet może wydać irytujące, bo tu czas płynie wolniej – mówi Katarzyna. - Europejczycy są przyzwyczajeni do wyścigu szczurów, do pilnowania terminów, gonienia czasu. Na Karaibach nikt się nie stresuje, nie denerwuje, nikt nikogo nie popędza. Jeśli organizuje się imprezę masową i chce, żeby zaczęła się o godzinie 13, to wszystkich zaprasza się na 11. Z góry bowiem wiadomo, że ludzie zaczną się schodzić 1-2 godziny po starcie. Przez taki styl życia wolniej działa tu administracja czy poczta i np. priorytetowa przesyłka potrafi iść przez 2 miesiące. Z czasem człowiek się jednak do tego przyzwyczaja i docenia taki stan rzeczy, bo nie ma przez to wszystko niepotrzebnego stresu, który w Europie każdemu towarzyszy. Spokój i brak zabiegania to nie jedyne plusy życia na Karaibach. To co olśniewa tu wszystkich, to natura. Tropikalne lasy, wzgórza, wulkany, szerokie plaże z piaskiem w różnych kolorach, lazurowa woda, palmy, rozmaite owoce, roślinność i czyste powietrze. - Kiedy przylatuję z Gwadelupy do Europy od razu czuję jak zanieczyszczone jest tu powietrze – mówi Katarzyna. - W Szczecinie od razu czuć smog i spaliny unoszące się nad głowami. Na Gwadelupie jest inaczej, powietrze jest przejrzyste, przyjemne.

#43

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 07/2015


Jestem tam już rok, a cały czas odkrywam nowe, zachwycające miejsca. Cała wyspa jest podzielona na dwie części – górzystą z aktywnym wulkanem i lasami tropikalnymi i tą, na której znaleźć można rajskie plaże. Co ciekawe, nie ma tam tylu owadów, co w Polsce. Spotkać można tylko karaluchy i obrzydliwe stonogi, które potrafią ugryźć. W wodach pływają rekiny wielorybie, które są niewielkie i żywią się jedynie planktonem. Na Gwadelupie nie występują żadne zwierzęta ani owady groźne dla człowieka. Na terenie wyspy mieszka nieco ponad 400 tysięcy osób. Nie ma jednego głównego miasta, po całej wyspie rozrzucone są mniejsze miejscowości. Działa strefa przemysłowa, w której prężnie funkcjonują firmy z różnych branż. - Na Gwadelupie dużo jest młodych osób, które nie mają doświadczenia, chciałyby nauczyć się fachu, ale że nie mają gdzie zdobyć umiejętności, są bezrobotne. Pracodawcy poszukują specjalistów z 3-4-letnim doświadczeniem, dlatego często obcokrajowcom łatwiej znaleźć tu pracę – mówi Katarzyna. - Zarobki są całkiem niezłe, porównywalne do francuskich. Apartament z salonem i sypialnią na zamkniętym osiedlu można wynająć za około 600 euro miesięcznie. Na Karaibach znajdziemy i takie zakątki, w których stroni się od

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 07/2015

cywilizacji. Nie ma komputerów ani telewizorów. Dolegliwości leczy się ziołami i niekonwencjonalnymi metodami. - Wiele osób żyjących na Gwadelupie, dożywa 104 czy 105 lat – mówi Katarzyna. - Służy im klimat, zdrowy tryb życia, świeża żywność. Nie oznacza to jednak, że nie ma tam komercji. Są sklepy z przetworzoną żywnością, normalne drogi, samochody i komunikacja. W porach suszy zdarza się jednak, że w wybranych godzinach nie ma dostępu do wody. Mieszkańcy Karaibów zawsze mają więc w domu zapas wody w baniakach lub cysternach. Nikt się tym tutaj nie stresuje. Ludzie żyjący na Gwadelupie są bardzo towarzyscy. Często się uśmiechają i dużo ze sobą rozmawiają. - Kiedy idzie się ulicą, każdy każdego zaczepia, mówi „dzień dobry”, pyta „co słychać”. Dzięki temu wszyscy się tu znają – mówi Katarzyna. - Na miejscu żyje wielu Polaków. Stworzyłam grupę, w której wspólnie się spotykamy. Teraz jest nas blisko 20 osób. Wymieniamy się doświadczeniami, rozmawiamy, bawimy się. Nie zamierzają wracać. W końcu, kto niechciał by mieszkać w raju. Jeśli tobie też marzy się ucieczka na Karaiby odwiedź bloga Katarzyny, na którym opisuje życie na Gwadelupie, podpowiada jak tu tanio dolecieć, znaleźć pracę i żyć. Znajdziesz go pod adresem www.zyciepodpalmami.pl

#44



Kulinaria

#

Gnocchi, czyli włoskie kopytka

Gnocchi to rodzaj włoskich klusek, we Włoszech bardzo popularna potrawa. Może służyć jako dodatek lub królować na stole jako samodzielne danie. W każdym regionie kluski podawane są na inny sposób. Istnieje wiele regionalnych wersji tej potrawy.

Można je zrobić z ziemniaków, warzywnych purée, mąki gryczanej. Są podobne do polskich kopytek. We włoskiej kuchni dodatkami do gnocchi są różne sosy. Ja najbardziej lubię gnocchi ze szpinakiem i ricottą. Ten rodzaj gnocchi jest najbardziej popularny w Toskanii.

Przepis na gnocchi z ricottą i szpinakiem 6 porcji / składniki: 600 g ziemniaków, 250 g ricotty, 200 g zblanszowanego młodego szpinaku , 50 g mąki + mąka do posypania stolnicy, 1 jajko, 50 g startego parmezanu, gałka muszkatołowa, masło, szałwia, sól i pieprz

Przygotowanie: ziemniaki gotujemy w łupinach do czasu aż będą miękkie. Gorące obieramy ze skórki i przecieramy przez praskę do ziemniaków lub ugniatamy. W misce zagniatamy ziemniaki z serem ricotta, jajkiem, zblanszowanym i posiekanym szpinakiem, solą, gałką i mąką formując kulę. Z kawałków ciasta na posypanej mąką stolnicy robimy wałki i kroimy w poprzek na ukośne kluski. Formujemy z nich w dłoniach owalny kształt, a na ich powierzchni robimy wgłębienia widelcem. Będzie się tam idealnie zbierał sos. Gotujemy partiami w dużej ilości osolonej wody i wyławiamy, jak tylko wypłyną na powierzchnię. Polewamy roztopionym masłem z szałwią i posypujemy parmezanem. Jak jesteś pasjonatem włoskiego jedzenia i białego wytrawnego wina, gnocchi będą Ci bardzo smakować.

Leszek Wodnicki: uczestnik finałowej czternastki programu MasterChef (TVN). ,,Oddał fartucha” dopiero w 11. odcinku. Gotowanie jest jego wielką pasją. Do tej pory przygotowywał potrawy tylko dla rodziny i znajomych, teraz prowadzi kulinarnego bloga, kręci filmy z gotowania i pisze swoją pierwszą książkę kucharską. Spełnił swoje największe marzenie i otworzył w Szczecinie własne ,,Kulinarne Atelier”. Jest to nowoczesna szkoła gotowania połączona z degustacyjnym bistro.

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 07/2015

#46


R E K L A M A


Styl życia

#

Szkoła w domu uczy inaczej Uczniowie w szkołach rozpoczęli wakacje. Po dwóch miesiącach przerwy wrócą do ławek, zabrzmi pierwszy dzwonek, będą odpowiadać na ocenę. Ale nie wszyscy. Kilkanaście dzieci ze Szczecina od września rozpocznie edukację w zupełnie innym miejscu. Rodzice otwierają dla nich szkołę. Tekst: Anna Folkman / Fot. Archiwum prywatne Ma to być pierwsza w mieście szkoła demokratyczna dla dzieci od 5. do 18. roku życia. Powstaje przy Fundacji Droga Wolna. - Dziecko rodzi się z wiarą w siebie. Wie, że wszystko może, że ma możliwości, by poznawać świat - mówi Piotr Szetela, jeden z mentorów szczecińskiej szkoły demokratycznej. - W tradycyjnej szkole traci to i już po paru latach szuka nauczyciela, żeby mu wszystko pokazał. W naszej szkole pielęgnujemy te pierwotne wartości, tworzymy dobrą atmosferę do tego, by dzieci podążając za swoimi pasjami, za tym co je interesuje, mogły rozwijać się i uczyć same. Robią to mając świadomość, że raz w roku muszą zdać określony egzamin, który sprawdza ich wiedzę z podstawy programowej ustalonej przez Ministerstwo Edukacji Narodowej. To nie opiekun, mentor realizuje podstawę - realizują ją dzieci. My jesteśmy po to, by je inspirować, wspierać, pomagać uczyć się samodzielnie, dając odpowiednie narzędzia.

że dziecko posiada naturalną ciekawość, jest kreatywne, ale też inaczej przeżywa świat. Dorośli tworzą mu warunki i prowokują pytania. Odpowiedzi niekoniecznie szuka się wspólnie. - To szkoła bez klas, bez nauczycieli, bez ocen, bez dzwonków - dodaje Piotr. - Autorytet zdobywa się poprzez zaufanie, które rodzi się w relacji partnerskiej między dorosłym i dzieckiem.

Zasady to demokracja

W grupie adaptacyjnej do szkoły jest kilkanaścioro dzieci. Spotkania odbywają się w jednym z mieszkań na Niebuszewie, specjalnie przeznaczonym na ten cel. Rodzice myślą jednak o tym, by szkołę prowadzić w większej przestrzeni, np. w domu z ogrodem. Wszystko zależy od liczby uczniów i funduszy. Budżet ustalają rodzice. - Chcemy ruszyć od września, choć edukację domową można rozpocząć w każdej chwili - mówi Marta Wróblewska, mentorka w szkole. - Grupę musielibyśmy ostatecznie skompletować w sierpniu. To jest dobry moment, bo dzieci można przenieść z innych placówek. Zainteresowanych

Z pomysłem otwarcia szkoły rodzice kilkunastu dzieci ze Szczecina noszą się już od wielu lat. Kiedy w 2013 roku powstała taka placówka w Poznaniu, temat ożył. - Są wśród nas osoby, które od lat szukają alternatywy do instytucjonalnej szkoły – mówi Anna Czyńska, prezeska Fundacji Droga Wolna. - Alternatywy te znane są od dawna i z powodzeniem wykorzystywane w innych krajach na świecie, np. w Wielkiej Brytanii. Taką alternatywą jest właśnie szkoła demokratyczna. W niej pod uwagę bierze się to,

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 07/2015

Nie jest to jednak szkoła bez zasad. Systemem regulującym jest demokracja. - Często jest to poszukiwanie konsensusu - gdy to się nie udaje, jest głosowanie - wtrąca pani Anna. - Z doświadczeń innych wiemy, że absolwenci szkół demokratycznych są dojrzalsi społecznie, nie dają sobą manipulować, mają duże umiejętności negocjowania, rozmowy. To pozwala im odnaleźć się w systemowym świecie. Ufam, że mentorzy moich dzieci dostrzegą, co jest dla nich ważne.

#48


Styl życia

#

zapraszamy do kontaktu przez Facebook Fundacji Droga Wolna lub info.drogawolna@gmail.com

Coś dla przedszkolaków Od czerwca na Pogodnie działa założone przez szczecińskich rodziców Miejsce Demokratyczne. Jest rozwiązaniem pośrednim pomiędzy grupą unschoolingową (to forma edukacji, w której nauka opiera się na zainteresowaniach, potrzebach i celach ucznia) a placówką demokratyczną (bez klas, dzwonków, ocen itp.) z elementami leśnego przedszkola (w którym dzieci są bliżej natury). Grupa obejmuje dzieci od 2 do 4 lat i będzie „rosła” razem z nimi.

Rodzice mogą uczyć sami Nie muszą nastawiać budzika, w pośpiechu jeść śniadania i taszczyć ciężkiego tornistra. Nikt nie każe być na czas, odpowiadać przy tablicy i pisać kartkówek. Synowie pani Agnieszki uczą się w domu z mamą i tatą, według swoich potrzeb i zainteresowań. - Nasze dziecko gra w piłkę nożną, szachy, chodzi na język angielski, ceramikę, Uniwersytet Dziecięcy. W minionym roku chodził na żagle, ale zdecydował, że już nie chce - wymienia pani Agnieszka z Dzikowa w Zachodniopomorskiem. - Starszy syn jest edukowany domowo już trzeci rok. Młodszy ma cztery lata, ale to nie znaczy, że nie jest wciągnięty w naszą edukację. Kilka lat temu pani Agnieszka przez przypadek natrafiła na artykuł o edukacji domowej. Na początku wydawało jej się to bardzo dziwne, wywoływało wiele wątpliwości, m.in. takich jakie mają przeciwnicy edukacji domowej, czyli co z socjalizacją, z systematycznością, z dyscypliną, umiejętnością pracy w grupie itp. - Z racji tego, że nasze dziecko było z rocznika 2007 i miało możliwość powtarzania zerówki, stwierdziliśmy, że może warto spróbować - opowiada. - Jeśli nie wyjdzie, to wróci do zerówki, a później pójdzie do szkoły podstawowej - myśleliśmy. Oka-

zało się, że obraz szkoły, jako niezbędnego elementu naszego życia, był tylko w naszych wyobrażeniach. Po pierwszym roku zaczęliśmy zauważać, że przecież jego edukacja nie zaczęła się w momencie rozpoczęcia roku szkolnego. Wszystkie nasze obawy w tym czasie zniknęły. Przecież to w domu dziecko uczy się siadać, chodzić, mówić, korzystać z toalety, pomagać mamie w porządkach i w kuchni czy śpiewać piosenki. Dlaczego więc nie rozszerzyć tej nauki o tabliczkę mnożenia, naukę literek, pisania, czytania? - Jeżeli chodzi o podstawę programową, to trzeba ją realizować. Jest dostępna w internecie, można też poprosić szkołę - podpowiada pani Agnieszka. - Jak ktoś czuje ogromną potrzebę podpierania się gotowymi materiałami, to są programy nauczania, ale to chyba bardziej po to, żeby przejrzeć, czy może czegoś się nie pominęło. To, że dziecko jest edukowane w domu nie oznacza, że nie ma kontaktu z innymi. Wręcz przeciwnie, może chodzić na różne zajęcia. Ma na to dużo więcej czasu i energii niż rówieśnicy. Możemy uczyć tak synów aż do samej matury, ale nie tylko my o tym decydujemy. Jeżeli dzieci zdecydują, że wolą szkołę, to pójdą do niej - kończy pani Agnieszka.

Prawo na to zezwala Zezwolenie na spełnianie przez dziecko obowiązku szkolnego poza szkołą wydaje dyrektor odpowiednio publicznego lub niepublicznego przedszkola, szkoły, do której dziecko zostało przyjęte, na wniosek rodziców. Do wniosku o wydanie zezwolenia dołączyć należy opinię poradni psychologiczno-pedagogicznej, oświadczenie rodziców o zapewnieniu dziecku warunków umożliwiających realizację podstawy programowej, zobowiązanie rodziców do przystępowania w każdym roku szkolnym przez dziecko do rocznych egzaminów klasyfikacyjnych. Dziecko otrzymuje świadectwo ukończenia poszczególnych klas danej szkoły po zdaniu tych egzaminów. Nie ustala się mu oceny z zachowania.

#49

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 07/2015


PROMOCJA

Problemy Wcześniactwa Przyszli rodzice z utęsknieniem czekają na poród swojego dziecka. Każdy chce, żeby było urodzone o czasie i zdrowe. Gdy następuje poród wcześniaka, samoistny czy wywołany sztucznie z powodu zagrożenia życia dziecka lub żeby uniknąć innych powikłań, stanowi to zawsze ogromny szok zarówno dla rodziców, jak też dla samego dziecka. Wcześniak to noworodek urodzony przed ukończeniem 37. tygodnia ciąży. Przez pojęcie „skrajne wcześniactwo” rozumiemy noworodki urodzone przed ukończeniem 32. tygodnia ciąży. Współczynnik skrajnego wcześniactwa wynosi około 1,5%. Jest to więc niewielki odsetek wszystkich urodzeń, ale grupa ta jest najbardziej obciążona ryzykiem wystąpienia poważnych powikłań oraz zaburzeń rozwoju. Każde maleństwo to bezbronna istota, wymagająca czułości i troski. Dzieci z ciąż niedonoszonych są jeszcze bardziej delikatne, a co za tym idzie są narażone na różne problemy zdrowotne, częściej niż noworodki urodzone o czasie. Przedwczesny poród jest wynikiem wielu mechanizmów, z których nie wszystkie są w pełni zrozumiałe. Najogólniej przyczyny wcześniactwa możemy podzielić na przyczyny ze strony matki (np. choroby matki, używki, niski status społeczno-ekonomiczny), ze strony macicy i łożyska lub ze strony płodu. Możemy też przyczyny wcześniactwa podzielić na te, które są zależne oraz te, które są niezależne od stylu życia ciężarnej. Bardzo często poród przed czasem jest spowodowany kombinacją wielu czynników. Główne problemy wcześniactwa: • Zespół niewydolności oddechowej (RDS) – jego przyczyną jest niedojrzałość układu oddechowego. Leczenie polega na podaniu wcześniakowi wprost do płuc surfaktantu, prowadzenie tlenoterapii, stosowanie nieinwazyjnych metod wentylacji lub ewentualnie sztucznej wentylacji. • Przetrwały przewód tętniczy (Botalla) – przewód ten w krążeniu płodowym łączy dwie największe tętnice – pień płucny i aortę. Powinien się zamknąć w ciągu kilku dni po urodzeniu. Niestety u wcześniaków często nie zamyka się samoistnie. Szeroko otwarty obciąża naczynia płucne utrudniając dziecku oddychanie, obciąża serce i powoduje niedotlenienie. Leczenie może być farmakologiczne lub gdy to nie przyniesie efektu stosuje się chirurgiczne zamknięcie przewodu tętniczego. • Martwicze zapalenie jelit (NEC) – choroba jelit występująca niemal wyłącznie u wcześniaków. Jest to stan zapalny powodujący uszkodzenie śluzówki jelita. Martwicze zapalenie jelit może być trudne do zdiagnozowania, ponieważ pierw-

sze objawy mogą przypominać objawy w innych problemach wcześniactwa. Leczenie jest przeważnie długotrwałe i obejmuje podawanie antybiotyków oraz zastąpienie żywienia doustnego dożylnym. • Krwawienia do komór mózgu – dotyczą przede wszystkim skrajnych wcześniaków z bardzo niską masą ciała. W większości przypadków krwawienie jest nieznaczne. 90% wszystkich wylewów dokomorowych występuje w czasie pierwszych trzech dni życia po porodzie. • Retinopatia – choroba siatkówki, która dotyka wyłącznie wcześniaków z masą urodzeniową poniżej 1500g. Przyczyną jest znaczna niedojrzałość oraz długotrwałe leczenie tlenem. Dlatego ważne są profilaktyczne badania okulistyczne. • Dysplazja oskrzelowo-płucna (BPD) – niedonoszony noworodek może wymagać sztucznego oddychania. To ratujące życie postępowanie może jednak doprowadzić do dysplazji oskrzelowo-płucnej. BPD to błędne koło: dziecko jest zależne od wspomagania oddechowego, ale właśnie wspomaganie oddechowe nie dopuszcza do poprawy stanu jego płuc. Urodzenie dziecka przedwcześnie, mimo że związane jest z wieloma problemami nie musi oznaczać przyszłych zaburzeń jego rozwoju, widzenia, mowy czy zachowania. Aby do nich nie dopuścić wymagany jest zwiększony wysiłek, najpierw lekarzy neonatologów i pediatrów, a później rodziców. Jeżeli nawet w pierwszych miesiącach, a nawet 2-3 latach życia, postępy w rozwoju wcześniaka wydają się niewielkie, to znaczna większość z nich „nadrabia” opóźnienia rozwojowe. Autorką artykułu jest neonatolog i pediatra dr Beata Tomczyk z SPSZOZ „Zdroje” w Szczecinie.

Kampania „Każdy ma swoja mamę” realizowana przez SPS ZOZ „ZDROJE” w ramach projektu „Rozwój opieki perinatalnej w podregionie szczecińskimpoprawa jakości i dostępności usług medycznych i profilaktyka” dofinansowanego ze środków Mechanizmu Finansowego EOG 2009-2014 i Norweskiego Mechanizmu Finansowego 2009-2014



Kul tu ral nie ZAPOWIADAMY POLECAMY ZAPRASZAMY

Bałkańskie rytmy

Herbie legenda jazzu Herbie Hancock to jeden z najbardziej wpływowych pianistów na świecie. Laureat czternastu nagród Grammy i Oscara za muzykę do filmu. Był cudownym dzieckiem. Już w wieku jedenastu lat grał „V Koncert fortepianowy” Mozarta podczas koncertu młodych talentów z symfonią chicagowską. Członek wielkiego kwintetu Milesa Davisa, gdzie razem z Ronem Carterem i Tonym Williamsem stworzył najsłynniejszą sekcję rytmiczną modern jazzu. Po odejściu z zespołu Milesa rozpoczął solową karierę, eksperymentując z muzyką elektroniczną. Nagrał ponad 40 albumów, a wiele z jego kompozycji stało się standardami. Od ponad czterdziestu lat artysta tworzy muzykę zarówno o charakterze czysto jazzowym, jak i będącą pod mniejszym lub większym wpływem popu, rapu i techno, w każdym z tych gatunków poruszając się z równą swobodą. 22 lipca, Zamek Książąt Pomorskich, godz. 20, bilety 130-170 zł

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 07/2015

#52

Goran Bregovic zagra po raz kolejny w Szczecinie. To jeden z najbardziej lubianych w Polsce artystów. Od lat podbija serca publiczności wybuchową mieszanką cygańskich rytmów i rock`n`rolla. Energiczna orkiestra dęta porywa do tańca, a bułgarski chór żeński wzrusza niezwykłą wielogłosowością. Polska publiczność doskonale zna muzykę artysty do takich filmów, jak „Czas Cyganów”, „Arizona Dream” czy „Underground”. Goran Bregovic jest doskonałym wyrazicielem emocji targających mieszkańcami bałkańskiego tygla. Wrodzone wyczucie rytmu i harmonii scenicznej sprawiają, że jego koncerty są zawsze bardzo atrakcyjnymi widowiskami. Podczas koncertu nie zabraknie największych przebojów, jak „Kalashnikov” czy „Ederlezi”. 7 lipca, Zamek Książąt Pomorskich, godz. 20, bilety 95-135 zł

Urodziny miasta 5 lipca w Filharmonii im. Mieczysława Karłowicza odbędzie się koncert pt. „Chopin na urodziny Szczecina” w wykonaniu Orkiestry Symfonicznej Filharmonii w Szczecinie, z udziałem uznanego, pochodzącego ze Szczecina pianisty Sławomira Wilka i stojącego u progu kariery stargardzianina Daniela Ziomko, pod dyrekcją Ewy Strusińskiej. W programie koncertu znajdą się utwory Fryderyka Chopina: Fantazja A-dur na tematy polskie op.13, Koncert fortepianowy nr 1 e-moll op. 11 - I cz. oraz Krakowiak. Grand Rondo de Concert op.14. Koncert na urodziny, 5 lipca, Filharmonia Szczecińska, godz. 17, wstęp wolny


Hirax

Od La Scali do Piwnicy pod Baranami

Lipiec w Słowianinie będzie wyglądać bardzo rockowo. Zagra tu Hirax, legendarna thrashowa kapela powstała w 1984 roku w Kalifornii. Zespół, którego liderem i założycielem jest czarnoskóry wokalista Katon. Po wielu latach przerwy - w roku 2000 - zespół powrócił na sceny światowe. Hirax koncertował z czołówką thrashu, jak Metallica, Exodus czy Slayer. Cały czas zaliczany jest do światowej czołówki thrash metalu. Towarzyszyć mu będzie Nervosa, żeński zespół thrashmetalowy powstały w 2010 roku w Sao Paulo. Koncert rozpocznie lokalna kapela thrashowa, wyłoniona ze zgłoszeń chętnych, którzy chcieliby zagrać na jednej scenie z legendą. 12 lipca, Słowianin, godz. 19, bilety 25-32 zł

Czwarta odsłona Media Lab Czwarta odsłona cyklicznego programu Trafo Media Lab pokaże cykl fotografii „Dieu est amour” (Bóg jest miłością) francuskiego duetu Epectase, który tworzą Corentin Fohlen i Jérôme Von Zilw oraz wideo „Bez Tytułu (Czas i Przestrzeń)”, polskiego artysty Krzysztofa Maniaka. Pokazywane prace są dokumentacją relacji, w jakie wchodzą artyści z przestrzenią publiczną i z naturą. Ich działania na granicy performansu wypełnione są delikatnymi gestami i symbolami. Seria trzynastu fotografii „Dieu est amour” pokazuje mężczyznę, który swoim ciałem przywiera do umieszczonych na krzyżach figur Chrystusa. Tym mężczyzną jest Jérôme Von Zilw, jeden z artystów tworzący duet Epectase. 3 lipca, Trafostacja Sztuki, godz. 19, wstęp wolny

Spoiwa Kultury wokół Armenii W tym roku festiwal Spoiwa Kultury osadzony będzie wokół projektu „Armine, Sister”, który odnosi się do przeszłości narodu ormiańskiego zamieszkującego Anatolię oraz dokonanej na Ormianach na początku XX wieku planowej eksterminacji. „Armine, Sister” podejmuje kwestię „milczenia Europy”, a zarazem refleksję na temat bycia świadkiem oraz dziedziczenia świadectwa. Projekt realizowany jest poprzez pracę artystyczną i badania, które obejmują wyprawy, studia nad ormiańską historią i tradycją muzyczną a także równoległe sesje pracy aktorskiej prowadzone w Instytucie im. Jerzego Grotowskiego we Wrocławiu. W latach 2010–12 grupa podróżowała do Stambułu i miast Anatolii, Erywania oraz Jerozolimy, spotykając liderów i członków chórów oraz muzyków, spośród których niektórzy zaproszeni zostali do udziału w pracy nad spektaklem. Oprócz spektaklu będą filmy, koncerty, warsztaty i ciekawe spotkania. Spoiwa Kultury, 30 czerwca – 4 lipca, różne miejsca

#53

Beata Rybotycka i Jacek Wójcicki zagrają na Zamku Książąt Pomorskich z towarzyszeniem zespołu muzycznego: Konrad Mastyło - piano, voc, Michał Chytrzyński – skrzypce, Michał Braszak – kontrabas. Beata Rybotycka występowała w Starym Teatrze, w Piwnicy Pod Baranami, w Teatrze Ludowym w Nowej Hucie i Teatrze na Woli w Warszawie. Wykonuje przede wszystkim utwory znanych krakowskich kompozytorów: Jana Kantego Pawluśkiewicza, Grzegorza Turnaua, Andrzeja Sikorowskiego, Andrzeja Zaryckiego, Zbigniewa Preisnera do słów m.in. Leszka Aleksandra Moczulskiego, Zbigniewa Książka, Michała Zabłockiego. Jacek Wójcicki to pieśniarz i aktor. Od 1982 do 2010 roku był gwiazdą kabaretu Piwnica pod Baranami, z którym wielokrotnie występował. 10 lipca, Zamek Książąt Pomorskich, godz. 20, bilety 45 zł

Wakacyjnie w Venezii Jak zawsze w sympatycznej atmosferze, Cafe Venezia zaprasza na również na dawkę muzyki. Zagrają: Współszycie - małżeński duet, czyli koktajl emocji z potężną dawką wzajemnej chemii. Oboje poprowadzą słuchaczy przez zmienne nastroje, od smutku do śmiechu, od goryczy do słodyczy przy pomocy melodii z nurtu muzyki popowej, rockowej, rythm&bluesowej, w ciekawej akustycznej odsłonie. 17 lipca, Cafe Club Venezia, pl. Orła Białego, wstęp wolny

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 07/2015


Rozmowa

#

Co u Pani/Pana słychać?

Bieganie to część mojej pracy Tekst: Bogna Skarul / Foto: Archiwum

- Co u Ciebie, Robercie słychać? - Jestem teraz niesamowicie zapracowany. To przez pierwszy PZU Maraton Szczeciński. Startuje wprawdzie 19 września, ale trzeba go przygotować. A ja jestem dyrektorem tej imprezy. - Masz czas na bieganie? - Oczywiście. U mnie każdy dzień kończy się bieganiem. To też częściowo praca. Albo przygotowuję kogoś do startu w maratonie, albo - kiedy sam biegam - układam sobie w głowie plan na następny dzień - co mam zrobić dla tej imprezy. - Skąd pomysł na organizację maratonu w Szczecinie? - Każde duże miasto w Polsce już dawno ma swój maraton. Bo maraton jest ukoronowaniem wszystkich biegów. To najbardziej prestiżowa impreza dla biegaczy. Kiedy 20 lat temu przebiegłem pierwszy swój maraton, już wtedy pomyślałem, że chciałbym organizować taką imprezę w swoim mieście. I udało się, jestem dyrektorem pierwszego maratonu w Szczecinie. - Byłeś przecież dyrektorem ds. sportu w magistracie. Dlaczego wtedy nie zorganizowaliście takiej imprezy? - Pierwszą edycję zawsze najtrudniej się robi. W Polsce, ale nie tylko, jest dużo maratonów. Biegacze mają w czym wybierać. Wiedziałem że, by szczeciński maraton liczył się jako dobra impreza, musi być perfekcyjnie przygotowany. Musimy wygrać z innymi maratonami jak najwyższą jakością. A ja, jako dyrektor ds. sportu, nie mogłem się zająć tylko jedną dziedziną. Poza tym taki maraton kosztuje.

Robert Szych

Absolwent Instytutu Kultury Fizycznej Uniwersytetu Szczecińskiego, trener lekkiej atletyki, menedżer sportu. W wieku 19 lat zdobył swój pierwszy medal - srebrny na 1500 m, potem brązowy na 1500 m, następnie złoty na 800 m na mistrzostwach juniorów. Następnie brązowy na Mistrzostwach Polski Seniorów na 1500 m. Zawodnik kadry narodowej. Jego rekordy życiowe, to 50 s na 400 metrów, 1:49.05 na 800 metrów, 3:41.78 na 1500 metrów. Obecnie trener, który pasją biegania „zaraża” innych amatorów biegania. Wielu z nich przygotowuje do swoich pierwszych startów w biegach na 5 km, w półmaratonie i maratonie. Sam również uczestniczy w biegach maratońskich na całym świecie. Posiada tytuł Mistrza Polski Samorządowców.

- Teraz znalazły się na niego pieniądze? - Naszym głównym sponsorem jest PZU, które w 80 procentach finansuje imprezę. Chodziło mi o to, aby kosztami organizacji nie obciążać budżetu miasta. Szukałem też ludzi, którzy razem ze mną będą przy tej imprezie pracować. - Znalazłeś? - Udało się. Mam liderów. To Paweł Bartnik, Michał Piersiński, Łukasz Rokicki „Kuki”, Magdalena Olesiuk, Kinga Konieczna, Sławek Strąkowski, Robert Terczyński, Tomasz Pietrzykowski i członkowie Ruchowej Akademii Zdrowia.

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 07/2015

- Czym chcesz przyciągnąć biegaczy do naszego maratonu? - Trasa biegu ma być atrakcyjna. Te ponad 42 kilometry mają przebiegać przez cały niemal Szczecin. Pokażemy najciekawsze miejsca. Połączymy lewobrzeżny Szczecin z prawobrzeżnym. Chcemy pokazać charakter miasta i jego historię, stąd trasa ma prowadzić koło terenów stoczniowych, szczecińskiej filharmonii, przez Jasne Błonia. Pokażemy trasę szybkiego tramwaju, Pogodno, Słoneczne. Dla biegaczy przygotowaliśmy fajne firmowe koszulki, mamy bardzo atrakcyjny i niepowtarzalny medal z bursztynem, staramy się o najlepszej jakości odżywki, a na starcie i mecie maratonu koło Azoty Areny będzie wielka impreza dla mieszkańców i kibiców. Jednak najważniejszym wabikiem dla biegaczy z całego świata będzie ciekawość nowego miejsca. A my musimy zrobić wszystko, aby ci biegacze, którzy przyjadą do Szczecina, na tyle zachwycili się miastem i imprezą, by chcieli wystartować w kolejnych maratonach i jeszcze do tego startu namówić kolegów. - To już planujesz drugi szczeciński maraton? - Każdy sportowiec zawsze ma przed sobą jakiś cel do zdobycia. Moim celem na razie jest organizacja imprezy we wrześniu, ale chciałbym aby w Szczecinie maratony odbywały się cyklicznie, więc już myślę o kolejnym i kolejnym.

- Co na to rodzina? - Moja żona Kasia, choć z zawodu jest technologiem konstrukcji odzieży, razem ze mną biega i prowadzi Ruchową Akademię Zdrowia. A wszystkie dzieci są sportowcami. Najstarszy syn, Sebastian jest studentem wydziału wychowania fizycznego, piłkarzem. Grał w II lidze, teraz gra w Niemczech. Przywiózł właśnie srebrny medal z Akademickich Mistrzostw Polski w Piłce Nożnej (kategoria - Uniwersytety). Córka Klaudia, która ma 22 lata, jest na stypendium sportowym w USA. Tam studiuje na wydziale biologiczno-medycznym i oczywiście biega z dużymi sukcesami. A najmłodszy, 11-letni syn Maciek po lekcjach gra w piłkę nożną. Wszyscy więc mamy w sobie żyłkę sportowca i wiemy, jak osiągać cele.

#54



Trendy Towarzyskie

#

Wielka Gala Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie W Starej Rzeźni na Łasztowni, podczas 10. Wielkiej Gali Północnej Izby Gospodarczej, bawili się członkowie tej organizacji i liczni goście. Wśród nich był prof. Jerzy Buzek, europoseł, b. premier i szef Parlamentu Europejskiego. Część artystyczną zapewnił kabaret Teatru Polskiego „Czarny Kot Rudy”. PIG to największa organizacja tego typu w kraju, zrzesza ok. 1500 członków. (pit)

Szef PIG Dariusz Więcaszek, Prezyden Szczecina Piotr Krzystek, oraz Jerzy Buzek.

Dagmara Bogacka,współwłaściciel salonu Mercedes Benz DDB Auto Bogacka, i mecenas Waldemar Juszczak.

Foto: Andrzej Szkocki

Sylwia Różycka, aktorka Teatru Polskiego i Kabaretu Kot Rudy.

Adam i Danuta Grochulscy. Elżbieta Hahs, Maria Pińska.

Z różą - Aleksandra Charuk, rzeczniczka prezydenta Szczecina.

Dariusz Staniewski, dziennikarz i Monika Krupowicz, Agencja Open Mind.

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 07/2015

Na polu golfowym Binowo Park Golf Club odbył się 10. jubileuszowy Turniej o Puchar Kliniki Hahs. Do turnieju zgłosiła się rekordowa liczba 130 uczestników. Rywalizowano aż w siedmiu kategoriach brutto i netto na polu 18-dołkowym i 9-dołkowym. W każdej z nich nagrodzono pięciu laureatów, a dla tych, którym tego dnia dyspozycja golfowa nieco mniej dopisała, rozlosowano upominki w loterii kart wyników. Dominowały komentarze, że Turniej o Puchar Kliniki Hahs jest jednym z najlepszych, jeżeli nie najlepszym turniejem, jaki jest organizowany. Docenia się zarówno wyjątkową organizację, catering wraz z poczęstunkami na polu, jak i wspaniałą atmosferę, której głównymi autorami są gospodarze Elżbieta i Zbigniew Hahs. Na Ceremonii Wręczenia Nagród państwo Hahs uhonorowali aż 35 osób trofeami i nagrodami. Na zakończenie, po przekazaniu Eli i Zbyszkowi Hahs podziękowań za 10 lat historii uwieńczonych głośnym aplauzem, poczęstowano wszystkich uczestników jubileuszowym tortem. (red)

Sławomir Piński, gospodarz pola golfowego Binowo Park.

#56

Krzysztof Boniewski, Mariola Kowalów, Agnieszka Ostrowska, Przemysław Szczeciński, Krystyna Wojdyr, Szymon Olszewski, Marcin Podlecki.

Od lewej: Elżbieta i Zbigniew Hahs, Tomasz Stankiewicz, Tomasz Blatkiewicz, Szymon Olszewski, Michał Tutko, Jacek Stankiewicz.

Foto: Archiwum

Jan Stasiak, prezes Fast Terminals, z żoną Wiesławą.

Turniej golfowy HAHS


Trendy Towarzyskie

#

Od lewej Paweł Kowalski, szef Solidarności PŻM, Jacek Dubiński, szef Związku Zawodowego Marynarzy PŻM, Monika Niemiec-Butryn z Ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju.

Co roku Rotary Klub Szczecin Center zbiera na imprezie charytatywnej pieniądze, które później mają służyć dzieciom. W tym roku zebrał ponad 50 tys. zł, które chce przeznaczyć miedzy innymi na sfinansowanie sztucznej nerki dla szpitala onkologicznego na Golęcinie. (bs)

Od lewej: Waldemar Juszczak, adwokat, Donata Juszczak z LC Jantar, Dorota Kładny, Karolina Ciżyńska z salonu kosmetycznego Cicco, Stanisław Gajda - właściciel kliniki stomatologicznej.

Od lewej: Karolina Kędzierska z Rotary, Patrycja Kordys z firmy nieruchomości

Agnieszka Drońska, architekt wnętrz i Małgorzata Bednarek, właścicielka Filozofii Piękna.

Od lewej: Julia Maj z Rotary, Andrzej Rybkiewicz z Rotary, Danuta Jaroszewicz, ginekolog, Włodzimierz i Krystyna Zdanowicz i Anna Karbowińska z Max Mara, Witold Gawina, trener piłki siatkowej.

Joanna Astopolu z Jo- Produkty, Grażyna Gajska z Belle Femme, Beata Stoikow i Chrystos Mitopoulos z restauracji El Greco.

Danuta Grochulska, animator kultury,

Joanna Gaca z grupy reklamowej Agory i Marcin Biskupski, kierownik działu marketingu spółki Pazim.

Jacek Tyski, choreograf „Alicji w krainie czarów”, z żoną.

Jędrzej Wijas, Trafostacja Sztuki, z żoną Edytą Łongiewską-Wijas (z prawej) oraz Agnieszka Miluniec, scenografka i kostiumografka.

Z lewej Paweł Adamarek, wiceprezes ZMPSiŚ, Dariusz Więcaszek, prezes PIG i Piotr Krzystek, prezydent Szczecina.

Gabriela Wiatr, rzecznik prasowy marszałka z córką.

Foto: Andrzej Szkocki

Z okazji 20-lecia działalności, szczeciński przewoźnik promowy Unity Line zorganizował bankiet na promie Wolin. Prom zacumował przy Wałach Chrobrego. W ciągu 20 lat, promy Unity Line przewiozły ponad 1,41 mln samochodów osobowych, ponad 2,75 mln ciężarówek i prawie 355 tys. wagonów. Dodajmy, że przewoźnik przejął cały transport kolejowy. Unity Line powstała w 1994 roku. Działalność rozpoczęła dziewiczym rejsem promu Polonia w czerwcu 1995 roku. Zapewnia pracę ponad 130 osobom. (pit)

Rotary na Dzień Dziecka

Sylwia Dworzyńska, wiolonczelistka Opery na Zamku z córką.

Foto: Sebastian Wołosz

Bankiet na 20-lecie Unity Line

Foto: Sebastian Wołosz

Premiera „Alicji w krainie czarów” Od lewej: Przemysław Mańkowski, prezes Pogoni Baltica Szczecin, Janusz Ziomek, szef Biura Dyrektora Naczelnego PŻM, Bogumił Rogowski, prezydent BCC Szczecin.

Bajkowy świat, bajkowa muzyka, bajkowa scenografia i kostiumy oraz bajkowa opowieść dla dzieci i dla dorosłych, czyli „Alicja w krainie czarów” zgromadziła sporą widownię. Na premierę przybyli nie tylko artyści , ale również wielbiciele baletu i Opery na Zamku. (mk)

#57

MAGAZYN MIEJSKI | NUMER 07/2015


TU NAS ZNAJDZIESZ KAWIARNIE

• Starbucks Coffee, Brama Portowa, CH Kaskada • Columbus Coffee, „Galaxy” ,Wyzwolenia 18-20, „Turzyn”, Boh. Warszawy 42, „Oxygen” Malczewskiego 26, „DriveUp!”, Struga 36, „Piastów”, Piastów 5/1, „Nikola”, Krzywoustego16, „Medyk”, Bandurskiego 98, „Meeting Point”, Żołnierza Polskiego 20 • Coffee Heaven, CH Galaxy • City Break, CH Galaxy • Cafe Club, CH Galaxy • So!Coffee, CH Outlet • Fabryka, Deptak Bogusława 4/1 • Fanaberia, Bogusława 5 • Teatr Mały, Bogusława 6 • Czili kafe, Bogusława X 2/1 • Cafe Castellari, Jana Pawła II 43 • Public Cafe, Jana Pawła II 43 • Cinnamon Garden, Jana Pawła II, Tuwima • CafeIn, Kaszubska 67 • Coffeefun, Łubinowa 75 • Cafe Popularna, Panieńska 20 • Coffee Point, Sikorskiego róg Pułaskiego • Coffe Point, Staromiejska 11 • Public Cafe, Wielka Odrzańska 18 • Kawiarnia Koch, Wojska Polskiego • Czekoladowa Cukiernia „SOWA”, Wojska Polskiego 17 • Czarna Owca, Wojska Polskiego 29/9 • Dom Chleba, Niepodległości 2 • Cafe Hormon, Monte Cassino 6 • Corner Cafe, Tkacka 64d • Jazz Bar Spotkanie, Warowna 9, Stargard Szczeciński

SALONY FRYZJERSKO KOSMETYCZNE i SPA

• Beverly Hills Akademia Urody, CH Auchan, CH Galaxy, CH Kaskada • Studio Urody Masumi, Bogusława 3 • Dr Irena Eris Kosmetyczny Instytut, Felczaka 20 • Imperium Wizażu Jagiellońska 7 • Modern Design Piotr Kmiecik, Jagiellońska 93/3 • ART MEDICAL CENTER, Langiewicza 28/U1 • Cosmedica, Leszczynowa (Rondo Zdroje) • L’amour Institute, Łokietka 7 • Filozofia Piękna, Mała Odrzańska • Salon fryzjerski YES, Małkowskiego 6 • Salon Fryzjerski Keune, Małopolska 60 • Studio Fryzjerskie Karolczyk, Monte Cassino 1/14 • Belle Femme, Monte Cassino 37a • Cosmedica, Pocztowa 26 • Hair & tee, Potulicka 63/1 • Obssesion, Wielkopolska 22 • Dermedica, Wojska Polskiego 215 • Enklawa Day Spa, Wojska Polskiego 40/2 • Bailine, Żółkiewskiego 13 • Sam Sebastian Style, Pocztowa 7 • Studio Fryzjerskie VEGAS, Panieńska 46/6 • Atelier Jagiellońska 9, ul. Jagiellońska 9 • Fryzjerskie Atelier Katarzyny Klim, Królowej Jadwigi 12/1 • Salon kosmetyczny Gaja, Wojska Polskiego 10 • Hotel SPA Akacjowy Dwór Trzebiatów 14 k/ Stargardu • Salon Urody O.K. Leduchowskiego 19 • Gabinet Kosmetyczny Dorota Stołowicz, ul. Mazurska 20

RESTAURACJE

• Takumi Sushi Bar, CH Galaxy • Sphinks, CH Kaskada • Restauracja Szczecin, Felczaka 9 • Avanti, Jana Pawła II 43 • Restauracja Ładoga, Jana z Kolna • Porto Grande, Jana z Kolna 7 • El Globo, Józefa Piłsudskiego 26 • Na Kuncu Korytarza, Korsarzy 34, Zamek • Casa Del Toro, Nowy Rynek 2 • Planeta, Osiek 7 • Bombay, Partyzantów 1 • Sake Sushi, Piastów 1 • Z Drugiej Strony Lustra, Piłsudskiego 18 • Stara Piekarnia, Piłsudskiego 7 • Karczma Polska Pod Kogutem, Plac Lotników 3 • Trattoria Toscana, Plac Orła Białego 10 • Caffe Venezia, Plac Orła Białego 10 • Sushi Mado, Pocztowa 20

• Ricoria Ristorante, Powst. Wielkopolskich 20 • Chief, Rayskiego 16 • Buddha Thai and Fusion Restaurant, Rynek Sienny 2 • Pomiędzy, Sienna 9 • Radecki & Family, Tkacka 12 • Columbus, Wały Chrobrego 1 • Chrobry, Wały Chrobrego 1 b • Colorado Steakhouse, Wały Chrobrego 1a • Bohema, Wojska Polskiego 67 • Willa Ogrody, Wielkopolska 19 • Atrium, Wojska Polskiego 75 • Willa West Ende, Wojska Polskiego 65 • Niebo Wine Bar, Cafe Rynek Sienny 3 • La Passion du Vin, Sienna 8 • Chałupa, Południowa 9 • Bachus, Sienna 6 • Dieta Bar, Willowa 8 • Sabat, Warowna 5, Stargard Szczeciński • Hotel - Restauracja SPICHLERZ, Czarnieckiego 10, Stargard Szczeciński

KLUBY SPORTOWE I FITNESS

• Szczecińskie Centrum Tenisowe, Dąbska 11a • Fit Town, Europejska 31 • North Gym Fitness Club, Galeria Północ, Policka 51 • RKF, Jagiellońska 67/68 • Marina Squash Fitness Club Karpia 15 • Lady Fitness&Wellness, Mazowiecka 13 • Fitness Club, Monte Casino 24 • Marina Club Dąbie, Yacht Klub Polska Szczecin Przestrzenna 11 • Squash na Rampie, Jagiellońska 69 • Elite Sport Club, Spółdzielców 8k, Mierzyn • Fitness Forma, Szafera 196 B • Universum Fitness Club, Wojska Polskiego 39a • Bene Sport Centrum, Modra 80

SKLEPY I SALONY MODOWE

• Salon Mody Brancewicz, Jana Pawła II 48 • Atelier PASJA, Wojciecha 12 • BM, Wojska Polskiego 29 • MarcCain, Wojska Polskiego 43 • CH Galaxy, punkt informacyjny • Natuzzi, Struga 25 • MOOI wnętrza, Wojska Polskiego 20 • B.E. Kleist Jubiler, Rayskiego 20/2 • Marczewski Showroom Niebuhrstrasse 11 Berlin Charlottenburg • KAG Meble i Światło S.C., Struga 23 • Sklep Firmowy Zakładów Ceramiki Bolesławiec, Krzywoustego 78 • Salony Terpiłowski, C.H.KASKADA (Niepodległości 36), C.H.AUCHAN (Ustowo 45) , C.H.STER (Ku Słońcu 67), C.H.GALAXY (Al. Wyzwolenia 18) , C.H.TURZYN (Boh. Warszawy 42), Jagiellońska 16 • Organic Garden, Kaszubska 4 • Pracownia krawiecka Tango, Chopina 22 • Sklep EKOdeli, Piastów 73 • 6 Win, Nowy Rynek 3 • Trend S.C. Długa 4B, Mierzyn • Trussardi, Wojska Polskiego 29 • Renoskór, Kr.Jadwigi 1 • Moda Club, Wyzwolenia 1 • Ebras.pl, Boh. Getta Warszawskiego 8/9 • Geobike Mickiewicza 21 • Geobike, Boh. Warszawy 40, Galeria Nowy Turzyn • Morze Wina, Zwycięstwa 121 • Max Mara , Bogusława X 43

• Dentus, Mickiewicza 116/1 • Venus Centrum Urody, Mickiewicza 12 • Intermedica Centrum Okulistyki, Mickiewicza 140 • Medi Klinika, Mickiewicza 55 • Orto Perfekt, Ogińskiego 12 • Dental Implant Aesthetic Clinic, Panieńska 18 • Medicus, Plac Zwycięstwa 1 • Perładent - Gabinet Stomatologiczny, Powstańców Wielkopolskich 4c • Stomatologia Mierzyn, Welecka 38 • Stomatologia Kamienica 25, Wielkopolska 25/10 • VitroLive, Wojska Polskiego 103 • Medycyna Estetyczna Osadowska, Wojska Polskiego 92 • Gabinet Orto-Magic, Zaciszna 22 • New 4You, Dorota Szwarc, Boh. Getta Warszawskiego 19/2 • Laser Studio, Jagiellońska 85/1 • Studio masażu Lava, Tymiankowa 5b • Szczecińska Klinika Dzienna, Ku Słońcu 56 • AMC Art Medical Center, Langiewicza 28/U1 • AestheticMed , Niedziałkowskiego 47 • Nowy Impladent, Stoisława 3/2 • Artplastica Klinika Chirurgii Plastycznej, ul. Wojciechowskiego 7 • Lecznica Dentystyczna KULTYS, ul. Bolesława Śmiałego 17

BAWIALNIE DLA DZIECI • Kraina Zabaw, Iwaszkiewicza 103 • Tygrysek, Krakowska 38A • Bajkowo, Nowowiejska 1D, Bezrzecze • Party-Studio, Tkacka 19/22 • Kurnik Talentów, Wielkopolska 25/9 • Norbelino, Wojska Polskiego 20

KANCELARIE ADWOKACKIE I NOTARIALNE

• Lizak, Stankiewicz, Królikowski, Boh Getta Warszawskiego 1/4 • Biel, Judek, Poczobut-Odlanicki Sp.p, Energetyków 3/4 • Dariusz Babski, Jan, Deptak Bogusława 5/3 • Daleszyńska, Jana Pawła II 17 • Mazurkiewicz, Wesołowski, Klonowica 30/1 • Andrzej Zajda, Monika Zajda-Pawlik, Monte Cassino 7/1 • Waldemar Juszczak, Niepodległości 17 • Mariusz Chmielewski, Odzieżowa 5 • Gozdek,Kowalski, Łysakowski, Panieńska 16 • Wódkiewicz, Sosnowski Stoisława 2 • Mikołaj Marecki , Św. Ducha 5a/12 • Licht Przeworska, Tuwima 27/1 • Zbigniew Barwina, Więckowskiego 7 / 14 • Marta Adamek-Donhöffner, Wojska Polskiego 197/1 • Agnieszka Aleksandruk-Dutkiewicz, Wyszyńskiego 14 • Citroen A. Drewnikowski, Andre Citroena 1, • Jakub Gruca, Wyzwolenia 5 Bohaterów Warszawy 19 • Peugeot Drewnikowski, Bagienna 36D, Rayskiego 2 • Marcin Gruca, Wyzwolenia 5/1 • Kancelaria Adwokacka Łyczywek, Krzywoustego 3 • Auto-Gryf Fiat, Alfa Romeo Białowieska 2 • Kancelaria Notarialna Zuzanna Wilk, • Polmozbyt Honda, Białowieska 2 ul. Tarczyńskiego 4/1 • Polmozbyt Peugeot, Plac Orła Białego 10 • Polmozyt Seat, Mieszka I-go 63 • Rosiak i Syn Renault, Dacia. ul. Bulwar Szczeciński 13 • Filharmonia w Szczecinie, Małopolska 48 • Opera na Zamku, Energetyków 40 • Holda / Chysler Dodge i Jeep, Gdańska 7 • Teatr Współczesny, Wały Chrobrego 3 • Łopiński Spółka Jawna ul. Madalińskiego 7 • Teatr Polski, Swarożyca 5 • Master Finanse/Master Auto, Golisza 6 • Teatr Pleciuga, Plac Teatralny 1 • Lexus, Mieszka I 25 • Cafe Pleciuga, Plac Teatralny 1 • Łopiński Spółka Jawna, Madalińskiego 7 • Pionier 1909, Wojska Polskiego 2 • DDB Auto Bogacka Mercedes, Mieszka I 30 • Galeria Kierat, Koński Kierat 14 • Ford, Pomorska 115B • Galeria Kierat 2 , Małopolska 5 • Bemo Motors, Pomorska 115B • Galeria Orient, Małopolska 5 • Auto Bruno Volvo, Pomorska 115b • 13 muz, Plac Żołnierza Polskiego 2 • Mercedes Mojsiuk, Pomorska 88 • Gmach Główny Muzeum Narodowego • Kozłowski Toyota, Struga 17 w Szczecinie, Wały Chrobrego 3 • Kozłowski Opel, Struga 31 B • Muzeum Historii Szczecina, Oddział Muzeum • Krotoski-Cichy Skoda, VW, Audi, Struga 1A Narodowego w Szczecinie, Księcia Mściwoja II 8 • Polmotor Nissan, Struga 71 • Muzeum Sztuki Współczesnej, Oddział Muzeum • Polmotor KIA, Wisławy Szymborskiej 8 Narodowego w Szczecinie, Staromłyńska 1 • Subaru, Struga 78a • Galeria Sztuki Dawnej Muzeum Narodowego w • Pehamot Skoda, Zielonogórska 32 Szczecinie, Staromłyńska 27 • BMW i MINI Bońkowscy, Ustowo 55 • Trafostacja Sztuki, Świętego Ducha 4 • Camp&Trailer, ul. Bohaterów Warszawy 37F • Szczeciński Inkubator Kultury, Wojska Polskiego 90 • Polmotor Szczecin, Rondo Hakena, Ustowo 52 • Open Gallery Monika Krupowicz, ul. Koński Kierat 17/1 (1 piętro) • Neckerman, CH Galaxy , Wojska Polskiego 11 • LTUR, CH Galaxy • TUI, CH Kaskada • Urząd Miasta Szczecin, Armii Krajowej 1 • Interglobus Tour, Kolumba 1 • Urząd Marszałkowski Województwa • Itaka, Krzywoustego 7 Zachodniopomorskiego, Korsarzy 34 • Odra Travel, Piłsudskiego 34 • Zachodniopomorski Urząd Wojewódzki, • Tropicana Travel, Plac Lotników 6/1 Wały Chrobrego 4 • Rainbow Tours, Wojska Polskiego 12 • Szczecińskie Centrum Przedsiębiorczości, Kolumba 86 • Hepi Sport-turystyka, Mazowiecka 1 • Północna Izba Gospodarcza, Wojska Polskiego 86 • Kawa i Podróże Lotos Travel – • Dragon Event , Twardowskiego 18 Klub Podróżnika, Małopolska 4 • PKP S.A.Oddział Gospodarowania Nieruchomościami, 3 Maja 22 (I piętro) • Euroafrica ul. Energetyków 3 / 4 • Polska Żegluga Morska POLSTEAM , Pl. Rodła 8 • Nordea, Malczewskiego 26, Oxygen • Baszta Nieruchomości, Panieńska 47 • Polska Fundacja Przedsiębiorczości • Horyzont, Krzywoustego 15 (sekretariat), Monte Casino 32 • Inwestor Nieruchomości, Krzywoustego11-13 • TVP oddz. Szczecin, Niedziałkowskiego 24a • SCN, Piłsudskiego 1A • Karcher Center Kerpol, Struga 31F • Prestigo, Rayskiego 18 • Radio ESKA, Matki Teresy z Kalkuty 6 • Extra Invest, Wojska Polskiego 45 • Labirynt Laser Tag , Niepodległości 18-22 • Artbud, 5 lipca 19c • Salon Meblowy Quatro J&K, Centrum Meblowe TOP • MAK-DOM, Golisza 27 Schopping, ul. Hangarowa 13 • Calbud, Kapitańska 2 • Kwiaciarnia Maria, ul. Traugutta 6 • Neptun Developer, Ogińskiego 15 • Drzwi i podłogi VOX, ul. Cukrowa 12a • Modehpolmo Sp z o.o. Rodakowskiego 1/5 • Hotel Zamek Centrum, ul. Panieńska 15 • SGI Plac Hołdu Pruskiego 9 • Litwiniuk Property - global real estate advisor, (centrum biurowe MARIS) Piastów Office Center, Al. Piastów 30

SALONY SAMOCHODOWE

KULTURA

BIURA PODRÓŻY

GABINETY LEKARSKIE BIURA NIERUCHOMOŚCI I MEDYCYNY ESTETYCZNEJ I DEWELOPERZY • Estetic, Kopernika 6 • Fabryka Zdrowego Uśmiechu, Ostrawicka 18 • Klinika Stomatologii i Implantologii Płatek Centrum, ul. Wyszyńskiego 14 • Klinika Kosmetologii i Medycyny Estetycznej Płatek Centrum., ul. Duńska 26/1 • Dom Lekarski, Bohaterów Warszawy 42 (CH TURZYN), Rydla 37, Gombrowicza 23 • HAHS Klinika, Czwartaków 3 • HAHS Centrum, Felczaka 10 • Dentus, Felczaka 18a • Ra-dent Gabinet Stomatologiczny, Krzywoustego 19/5 • Hipokrates, Ku Słońcu 2/1

• VIP Nieruchomości ul. Bolesława Śmiałego 41/1 • Best Deweloper, ul. Sosnowa 6F

INNE


R E K L A M A



Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.