Travinger 02/2012

Page 1

KOREA

NAJBARDZIEJ EUROPEJSKA W AZJI

DOMINIKANA W RYTMIE MERENGUE

HISTORIA AUTOSTOPU W KILKU OPOWIEŚCIACH

NIE MOGĘ SIĘ BAĆ WYWIAD Z YOANI SÁNCHEZ


Na raz i dwa Od pomysłu do wydania pierwszego numeru

Redakcją (taką przez duże R). W tym numerze

minął rok. W tym czasie wydarzyło się sporo.

ponownie możecie przeczytać Olę Peszkowską

Od pierwszego do tego, czyli drugiego numeru

i jej „Palcem po mapie” oraz wywiad z Yoani

„Travingera”, mijają dwa miesiące i wydarzyło

Sánchez – najbardziej kontrowersyjną blogerką

się jeszcze więcej. Ku naszemu zaskoczeniu

świata, Ewę Serwicką, tańczącą i piszącą

i wielkiej uciesze.

w rytmie merengue, Martę Pietrewicz i jej

Byliśmy trochę stremowani publikując pierwszy

dalszą podróż w głąb Azji, tym razem do Korei,

numer. Robiliśmy to trochę po cichu, ale

Anię Marchlik i jej miasto stu meczetów oraz

baczne oko Rafała Oracza ze Spoti wypatrzyło

Pawła Małkowskiego w królestwie czarnej

go na tej platformie. Wkleił na Facebooka

kolumbijskiej kawy. Serdecznie witamy

i poszło. Kilkadziesiąt „polubień” w jeden

Justynę Sączawę, Agnieszkę Świąć, Agatę

dzień. Negatywne komentarze? – Chyba zero,

Jałosińską i Macieja Klimowicza. Polecamy

bo niczego nie wypatrzyliśmy. Było za to kilka

też naszą pierwszą fotohistorię, która znalazła

zabawnie-zgryźliwych, które nam się należały.

się na okładce magazynu. Chylimy czoła przed

Nasz ulubiony to: „tak jak nie spodziewano się

Łukaszem Kędzierskim w opowieści o górnikach

hiszpańskiej inkwizycji, tak nie spodziewano się

z indonezyjskiego Kawah Ijen.

wydania Travingera”. No cóż, za cel stawiamy

Co przyniesie trzeci numer? Dużo, dużo więcej.

sobie zaskakiwanie i to się udało :)

Ale to za dwa miesiące. Teraz życzymy świetnej

Co się działo przez ostatnie dwa miesiące…

lektury!

Przede wszystkim pojawiły się nowe osoby pełne pomysłów i zaangażowania. Odzew

Ps. Zapraszamy do udziału w konkursie

był ogromny, przez co znaleźliśmy się

zorganizowanym we współpracy z „Travel

w komfortowej i kłopotliwej zarazem sytuacji

Channel”. Szczegóły na następnej stronie.

– musieliśmy zacząć selekcjonować teksty. Z drugiej strony zazębia się redakcja i staje się

Jakub Górnicki


Konkurs Travingera i Travel Channel Wejdź na facebook.com/travinger

Otwórz zakładkę Konkurs Odpowiedz na kilka pytań i... wygraj! Weekendowy pobyt dla 2 osób w pokoju dwuosobowym z pełnym wyżywieniem oraz usługami dodatkowymi w postaci: sauny, siłowni, kortów oraz rowerów w Hotelu Ostaniec Pobyt to wykorzystania do 31 października 2012

www.ostaniec.com.pl


spis treści – artykuły HISTORIA AUTOSTOPU W KILKU OPOWIEŚCIACH str. 6

NIE MA LIPY str. 26

BARCELONA GAUDIEGO str. 21

DOMINIKANA W RYTMIE MERENGUE str. 15

KOREA NAJBARDZIEJ EUROPEJSKA W AZJI str. 39 PALCEM PO MAPIE str. 31


spis treści – artykuły Kairuan – święte miasto islamu str. 61

NIE MOGĘ SIĘ BAĆ WYWIAD Z YOANI SÁNCHEZ, CZĘŚĆ I str. 44

GÓRNICY Z KAWAH IJEN str. 50 spis treści – recenzje książek

spis treści – felietony

str. 65

ZAPOWIEDZI TRAVEL CHANNEL str. 70

KOLUMBIA – OJCZYZNA KAWY str. 67


Historia autostopu w kilku opowieściach Agnieszka Świąć


Historia autostopu w kilku opowieściach ewnego zimowego dnia, zmęczona

P

– W Biblii? Nie wierze! Opowiedz mi coś

A jak to było z autostopem w USA, wiesz

markotnymi twarzami wrocławskich

więcej!” – wydusił z siebie po chwili.

coś na ten temat? – słowa mojego towarzysza

przechodniów, zdecydowałam się jechać nad

I tak krok po kroku wciągnęliśmy się w wir

przywróciły mnie do rzeczywistości. – Jasne,

morze. Tylko jak to najlepiej zrobić, gdy ma

autostopowych opowieści.

że wiem! – odpowiedziałam z uśmiechem.

się mało czasu, pieniędzy i przede wszystkim

– Podróżowanie autostopem łączy się

– Bardzo duży wpływ na amerykańskich

ochoty na to, by tłoczyć się dziesięć godzin

nierozerwalnie z powstaniem pierwszych

podróżników miały kultowe książki: „Droga”

w pociągu? –Oczywiście autostopem!

osobowych środków transportu. I choć

– Jacka Londona oraz „Dżungla” – Uptona

nie ma dokumentów na to, że autostopem

Sinclara. Początkowo wędrowcy przemieszczali

Jak pomyślałam, tak zrobiłam i już za chwilę

przemieszczano się już w starożytności,

się „na gapę” w wagonach towarowych,

stałam na trasie z plecakiem i wyciągniętym

to na pewno nie możemy tego wykluczyć.

później – wraz z rozwojem transportu

kciukiem. Pogoda była okropna, śniegu po pas,

Herodot – pierwszy podróżnik na miarę

samochodowego – autostopem. Najbardziej

a ja miałam dużo szczęścia, bo już po 10

wszechczasów – podróżował wśród ludzi i dla

obleganą i legendarną trasą w latach 30-stych

minutach zjawił się miły pan, który akurat

ludzi, przemieszczał się pieszo, konno, statkami,

XX w. była Route 66 – Droga Matka – symbol

jechał do Gdańska. Na początku zadał kilka

wozami, więc dlaczego nie autostopem. W Biblii

otwartej podróży, inspiracja dla wielu pisarzy

standardowych pytań: „Gdzie jedziesz?”,

natomiast znajdziemy fragment, gdy Anioł

i poetów. Autostopem podróżowały tłumy,

„Dlaczego sama?”, „Czy się nie boisz?”,

Pański mówi do Filipa, aby wyszedł na drogę

a widok samotnych kobiet z plecakiem i

„Czym się zajmujesz?” Gdy odpowiedziałam,

prowadzącą z Jerozolimy do Gazy i zatrzymał

w butach turystycznych, stojących wzdłuż

że piszę pracę magisterską na temat autostopu,

wóz dworskiego urzędnika królowej etiopskiej.

drogi z wyciągniętym kciukiem, nie dziwił

mój wybawca zrobił zdziwioną minę. – Fajna

Filip zatrzymuje wóz i dalej jadą już razem,

nikogo. Wraz z wzrostem jego popularności

zabawa, przygoda. Sam kiedyś jeździłem, ale

dyskutując i czytając fragmenty Pisma Świętego.

rosła też opozycja, głównie za sprawą klubów

o czym tu pisać? – podsumował.

Kiedy dojeżdżają nad wodę, urzędnik prosi

samochodowych, władz lokalnych i grup

– To może się wydać zabawne, ale

Filipa, aby go ochrzcił. Filip nawraca w ten

specjalnych.

autostopu doszukujemy się nawet w Biblii –

sposób dworzanina.

odpowiedziałam z rozbawieniem, widząc coraz

– Hm... rzeczywiście ciekawe. Nawracanie

bardziej zaciekawioną twarz mojego rozmówcy.

z wykorzystaniem autostopu... Hehehe...


W gazetach pojawiały się negatywne artykuły na temat autostopowiczów, a pod koniec 1920 roku – w niektórych stanach USA – wprowadzono nawet przepisy antyautostopowe. Podróże autostopem były bardzo powszechne wśród młodzieży szkolnej, farmerów, trampów, a także osób poszukujących pracy. Dla niektórych autostop był jedynie środkiem transportu, jednak warto podkreślić, że autostopowicze zdobywali także wiedzę i doświadczenie – w drodze uczyli się życia i tworzyli filozofię podróży. – Ciekawe... Nigdy nie byłem w Stanach, ale nawet teraz chętnie spróbowałbym takich podróży. Za to dużo podróżowałem autostopem w Anglii. Niestety zawsze miałem z tym spore problemy. Starsze małżeństwo mówiło mi nawet, że tam nie lubią autostopowiczów, bo przypomina im to czasy wojenne. Sam nie wiem, ale może ma to faktycznie jakieś odzwierciedlenie w historii? – pytał dalej z rosnącym zaciekawieniem. →


Historia autostopu w kilku opowieściach Historia autostopu w Wielkiej Brytanii jest

ludzi z miejsc oddalonych

długa, burzliwa i rzeczywiście nierozerwalnie

o 20 mil od Londynu do centrum

związana z wojną. Już od 1914 roku żołnierze

i z powrotem. Program ten

i pielęgniarki przemieszczali się w ten sposób

określono mianem „Sąsiad”.

w ogarniętej wojną Francji. Używali jednak

Po wojnie nastąpił spadek ruchu

określeń „lorry-hopping” lub „lorry-jumping”,

autostopowego. Zamożniejsi

ponieważ słowo autostop pojawiło się w latach

kierowcy – po latach problemów

późniejszych. Jednak podwożenie podczas wojny

transportowych i zatłoczonych

oraz zabieranie angielskich kibiców na mecze

samochodów – potrzebowali

nie było zjawiskiem masowym. Zmieniło

luksusu i komfortu. Rozwijał się też transport

się to w maju 1926 roku, podczas zakłóceń

zorganizowany. Odrodzenie nastąpiło po 1960 r.

transportu publicznego spowodowanego

Autostopowicze mogli zacząć liczyć na pomoc

strajkiem generalnym górników, gdy ówczesny

kierowców, którzy w czasach wojny sami

premier Stanley Baldwin namawiał kierowców

podróżowali w ten sposób.

do zabierania „autostopowiczów” zmierzających

– W porządku, teraz rozumiem, co mogli

do pracy. Przed II wojną światową podwozili

mieć na myśli. Ale mówimy o autostopie

się głównie ludzie z tej samej warstwy

na świecie, a jak to było w Polsce? Wiem,

społecznej, ale wraz z jej wybuchem obraz

że były książeczki. Rodzice mieli nawet kilka,

ten zmienił się radykalnie. W ciągu sześciu

ja też ze dwie, wszystko było takie formalne

lat wojny autostop stał się niemal narodowym

i kontrolowane, jak to zresztą w PRL-u bywało –

zwyczajem, a podwożenie innych uważano

wspominał kierowca.

za patriotyczny obowiązek. Nawet Ministerstwo

– PRL znam tylko z opowieści, a historię

Transportu apelowało do kierowców o zabieranie

autostopu spisałam z gazet podróżniczych z lat

napotkanych na drodze, przyznając dodatkowe

60-, 70- i 80-tych, bo niestety wszystkie archiwa

racje benzyny dla każdego, kto zabierał grupę

z Biura Autostopu spłonęły – odpowiedziałam

i zagłębiłam się w opowiadanie historii. – Za pionierów polskiego autostopu uznaje się Tadeusza Sowę i Bogusława Laitla, którzy w 1957 roku – na wzór amerykańskich podróżników – wyszli na drogę w poszukiwaniu własnego szczęścia. W Polsce panował w tym czasie okres postalinowski, a obowiązujące przepisy zabraniały przewożenia osób trzecich. Jednak pierwsi polscy autostopowicze nie mieli z tym kłopotu, gdyż zatrzymanym kierowcom pokazywali specjalny glejt otrzymany z komendy milicji w Krakowie, na którym widniała pieczątka oraz informacja, że wyruszyli oni w autostopową podróż. →


Prawdziwa era polskiego autostopu nastała w 1958 roku, za sprawą redakcji pisma podróżniczego „Dookoła Świata”, które za namową warszawskich studentów zainicjowało ujęcie go w ramy organizacyjne. Akcje wspomagali płk Henryk Gałecki z Komendy Głównej MO, Barbara Stawicka z radia „Muzyka i Aktualności” oraz przedstawiciele KC ZMS i ZG PTTK. W celach koordynacyjnych powołano Społeczny Komitet Autostopu. Pierwsza autostopowa akcja trwała od 29 czerwca do 30 września 1958 roku i przeznaczona była dla kierowców oraz dla autostopowiczów, którzy ukończyli 16 rok życia i zakupili książeczki uczestnictwa. Od 1959 roku organizację akcji przejęło PTTK. Książeczka była imienna, zawierała ubezpieczenie od następstw nieszczęśliwych wypadków, regulamin uczestnictwa, mapy województw, mapę samochodową Polski, wykaz placówek PTTK, schronisk oraz kupony konkursowe dla kierowców, które otrzymywali zgodnie z liczbą przejechanych z autostopowiczem kilometrów. →


Historia autostopu w kilku opowieściach Do udziału w akcji zachęciły kierowców

gospodarzom i do zarabiania podczas wakacji.

m.in. liczne nagrody losowane wśród tych,

– Po Polsce podróżowałem w latach 70-tych, ale i tak pamiętam, że autostopowiczów było

którzy uzbierali największą liczbę kuponów.

– Pamiętam te akcje i ten bum. Mój wujek

sporo, szczególnie gdy porównamy to z dnem

W początkowych latach najlepsi otrzymali

zawsze zabierał wszystkich autostopowiczów na

dzisiejszym. To był styl życia, pasja i dobra

samochody marki Warszawa, Syrena i Mikrus,

pakę małej ciężarówki. Miał nawet zamontowany

zabawa. Organizowaliśmy zloty, mieliśmy nawet

a w późniejszym okresie: skutery, lodówki

specjalny dzwonek. Gdy coś się działo,

autostopowy język. Podróżowali wszyscy nie

i telewizory. Przewidziano również zadania dla

autostopowicze informowali go przez naciśnięcie

tylko młodzi. Ach... to były czasy... – rozmyślał

turystów m.in. „Pomoc za pomoc” oraz coroczny

guzika. Raz nawet wygrał skuter za to, że

dalej mój towarzysz.

konkurs „Uprzejmy Gospodarz”, zachęcając

w 1960 roku zabrał największą ilość pasażerów –

– Czytałam, że najstarszym i najbardziej znanym

w ten sposób do pomagania goszczącym ich

przerwał moje opowiadanie podekscytowany.

uczestnikiem, zwanym „Autostopowiczem

– Rzeczywiście, w początkowych latach akcja

nr 1”, był Aleksander Melech, który przeżył

cieszyła się bardzo dużym zainteresowaniem.

99 lat i prawie do końca swojego życia

W1960 roku w konkursie wzięło udział

jeździł autostopem – tym razem ja wyrwałam

aż 86 tys. autostopowiczów. Był to jednak czarny

go z zamyślenia. – Tak, tak to prawda. Słyszałem

rok dla polskiego autostopu, ponieważ wraz

o nim. Pamiętam też Panią Lidię z Poznania,

ze wzrostem liczby uczestników, wzrastała też

która podróżowała w wieku 74 lat i miała

liczba ich chuligańskich wybryków. Zaostrzono

książeczkę” – dodał.

zasady uczestnictwa, zmieniono dolną granicę

– Niestety wszystko, co dobre, szybko się kończy

wieku na 18 lat i każdy autostopowicz musiał

i zainteresowanie autostopem zaczęło spadać

legitymować się posiadaniem wystawionej

proporcjonalnie do rozwoju turystyki krajowej

na swoje nazwisko książeczki PKO z wkładem

i zagranicznej organizowanej przez związki

400 zł. Akcja przyniosła zamierzone rezultaty,

harcerskie i młodzieżowe w latach 70-tych.

ale liczba autostopowiczów spadła o ponad

Podobnie w latach 80-tych, gdy po zniesieniu

połowę i już nigdy nie powróciła do stanu przed

stanu wojennego pojawiły się dodatkowo

zmian.

możliwości wyjazdu do stref dolarowych. →


Na autostop wpłynął też niski poziom komunikacji publicznej. Kierowcy ciężarówek przyjęli zasadę przewożenia pasażerów za opłatą, co nazywano potocznie „na łebka”. Na rozwiązanie autostopu jako instytucji wpłynął upadek komunizmu. Biuro Autostopu przetrwało po upadku tego systemu jedynie pięć lat, a ostatnie książeczki wydano w 1994 roku. – Ech ... Ja też już nie mam czasu na takie podróżowanie – żona, rodzina, praca, obowiązki…, ale bardzo dobrze wspominam te czasy. Czułem się wtedy wolny – rozmarzył się. A jak to było w innych krajach? Czy też były książeczki?” – pytał dalej, a ja odpowiadałam. – Autostop w Polsce był jedyny w swoim rodzaju. Nasz kraj stał wzorem i inspiracją dla innych. Czechosłowacja przyjęła pomysł jako pierwsza pod koniec lat sześćdziesiątych. Później wprowadzono go nawet na Węgrzech i we Francji, ale przetrwał jedynie kilka sezonów. W Związku Radzieckim autostop przyjął bardzo specyficzną formę. – Autostopowicze musieli zgłaszać się na specjalne bazy transportowe, a dyspozytor przydzielał ich do kierowców. Zatrzymywanie aut na drogach było możliwe, ale niepraktykowane. Wyjątek stanowiła Litewska RS, gdzie autostop cieszył się dużym powodzeniem. Na Ukrainie akcja przetrwała rok, może dwa lata. →


Historia autostopu w kilku opowieściach – Jak to jest dzisiaj, kiedy nie ma już

własnym samochodem – przerywał co chwilę

znani są również Romek Zańko i jego nastoletni

autostopowych książeczek? Czy nadal dużo osób

z niedowierzaniem.

syn Jonasz, którzy za swoją autostopową podróż

jeździ a kierowcy zabierają? – w jego głowie

– Tak, tak to prawda. Ale nie wszyscy

ze Szczecina do Japonii otrzymali nagrodę

co chwilę rodziły się nowe pytania.

autostopowicze udzielają się na forach, ścigają

„National Geographic” w kategorii „Podróż

– Dziś autostop stał się zjawiskiem niszowym,

w zawodach czy szukają kompanów. Niektórzy

Roku 2008”. Często wyruszają bez pieniędzy

preferowanym przez pewne grupy osób.

po prostu wychodzą na drogę i rozpoczynają

lub z ich małą ilością, w trasie sprzedają

Znaczną rolę odgrywa Internet. Autostopowicze

własną przygodę. Najbardziej znanymi

swoje rysunki, za co w Syrii trafili na tydzień

wymieniają się doświadczeniami, opisują swoje

autostopowiczami są Radosław Siuda „Chopin”

do więzienia. W podróż do Azji oprócz

podróże a nawet umawiają się na wspólną

i świętej pamięci Kinga Choszcz – para która

normalnego ekwipunku zabrali kilkaset misiów,

wyprawę. Na portalach znajdziemy przewodniki

w ciągu swojej pięcioletniej podróży w latach

które były prezentem dla napotkanych dzieci.

dla autostopowiczów, mapy z miejscami

1998-2003 przejechała autostopem dookoła

Do Azji wybrała się też Anna Borecka-Pasek

do stania, opowiadania, a nawet dowcipy.

świata. Relację z ich wyprawy możemy

– mama mojej koleżanki. Kalina zastępowała

Popularne stają się też fora autostopowe.

przeczytać w książce „Prowadził nas los –

ją wtedy w pracy – odpowiedziałam, mając

Na autostopik.pl zalogowanych jest ponad 1700

autostopem dookoła świata”.

nadzieje, że zmieni zdanie.

uczestników, a ich liczba stale rośnie. Tak jak

– No tak, mają czas, siłę i młodość, a ja już nie –

– To niezwykłe! Może i ja kiedyś pojadę gdzieś

dawnej organizowane są ogólnopolskie zloty,

wzdychał z rezygnacją.

ze swoim synem. Teraz widzę, że wszystko

a nawet mistrzostwa i autostopowe wyścigi.

– Nieprawda, autostop nie jest tylko dla

jest możliwe. Tylko nie wiem, czy to dla niego.

– Mistrzostwa, wyścigi? Pierwszy raz słyszę.

młodych. Podróżują wszyscy, nawet rodziny

Chociaż… ostatnio korzysta z Internetu, aby

I to jest popularne? – dopytywał ze zdziwioną

z małymi dziećmi. Ostatnio przeprowadzałam

umówić się na wspólne przejazdy do Krakowa.

miną.

wywiad z panią Teresą Bancewicz, 78-latką

Pomaga mu to znacznie w obniżeniu kosztów

– Jak najbardziej! W ostatniej edycji Autostop

z Przęsławia, która swoją przygodę rozpoczęła

podróży. To chyba też jakaś forma autostopu,

Race na odcinku Wrocław-Barcelona wzięło

w wieku 62 lat i do dziś podróżuje autostopem

prawda? – pytał, a w jego oczach pojawiła się

udział ponad 600 osób. Najszybsi dojechali

po całym świecie. Zwiedziła niemal całą

iskierka nadziei.

na metę w 24 godziny – odpowiedziałam.

Europę, była w Afryce Północnej, Ameryce

– 600 osób, 24 godziny!? To ja wolniej jadę

Północnej i Azji. W autostopowym świecie


Historia autostopu w kilku opowieściach na pożegnanie i odjechał. – Do widzenia! – krzyknęłam w odpowiedzi. I tak zakończyła się kolejna autostopowa podróż. Mam nadzieje, że moje opowiadanie zachęci go do dalszych podróży.

Agnieszka Świąć

– Oj, nie, to zupełnie coś innego. Choć

w celu omówienia warunków i kosztów podróży.

niektórzy, zwłaszcza właściciele portali,

W przeciwieństwie do autostopu jest więc płatny

nazywają to e-autostopem, to tak naprawdę

i nie polega na zatrzymywaniu napotkanych

Wiecznie uśmiechnięta

ma z nim bardzo mało wspólnego. Poprawna

na drodze pojazdów.

optymistka,

nazwa to carpooling. Jest formą podróżowania,

– Rzeczywiście, to już nie jest ten prawdziwy

miłośniczka podróży

która powstała w latach 50-tych XX wieku,

autostop, noszący w sobie nutkę ryzyka

niekonwencjonalnych – tych dalekich

polegającą na udostępnianiu wolnych miejsc

i niepewności... Niestety dojeżdżamy już

i tych bliskich, zapalona autostopowiczka,

w samochodzie. Kierowcy i pasażerowie

do Gdańska. Bardzo dziękuję za uchylenia

wolontariuszka, absolwentka Turystyki Aktywnej

publikują oferty i zapytania o wolne miejsca

rąbka autostopowej tajemnicy. Mam nadzieję,

na AWF we Wrocławiu i Szkoły Kaskaderów

na specjalnych portalach internetowych, po czym

że spotkamy się gdzieś na drodze. Powodzenia

Filmowych „13”, uwielbia sporty ekstremalne

zainteresowane strony kontaktują się ze sobą

i do zobaczenia – pomachał mi ręką

i wszystko co wytwarza adrenalinę.


Dominikana w rytmie merengue Ewa Serwicka


Dominikana w rytmie merengue

R

aj na ziemi. Dominikana. Krystalicznie

słuchają też nowocześniejszego reaggetonu

życie na Dominikanie nie zawsze jest piękne jak

czysta woda, miękki biały piasek,

albo amerykańskiego hip-hopu. Nieważne co –

pocztówka z palmą i słodkie jak pinacolada.

leżaki pod chylącymi się ku morzu palmami,

ważne, żeby było głośno.

Wszystkie kolory ubóstwa

słońce, drinki z palemką. Relaks na całego. Raj, który kojarzy się z wczasami dla nieco

W Las Terrenas podchodzi do mnie w barze jakiś

Kraj, w którym w drogich hotelach wypoczywają

zamożniejszych turystów, którzy rzadko

chłopak i zagaduje po hiszpańsku. Nie znam

europejscy i amerykańscy turyści, z jednej strony

wystawiają nos poza luksusowe kompleksy

dobrze języka, więc odpowiadam mu, że nie

należy do najbogatszych w Ameryce Środkowej

hotelowe.

rozumiem po hiszpańsku. Chłopak z uśmiechem

i na Karaibach. Mimo tego widoczne są bardzo

na ustach odpowiada: „Akurat, wiem, że

duże różnice społeczne. W tym stosunkowo

Z tego powodu wiele osób, podróżujących na

rozumiesz!” Patrzę na niego ze zdziwieniem.

silnym gospodarczo kraju, ponad jedna trzecia

własną rękę nie tylko po to, żeby wygrzewać się

„Jechaliśmy wczoraj tą samą guagua. Miałaś

społeczeństwa żyje poniżej progu ubóstwa.

na plaży, omija Dominikanę. Bo co tam takiego

duży aparat, robiłaś zdjęcia. Rozumiałaś trochę.

To ubóstwo widać, kiedy się podróżuje.

może być poza piachem i nasmarowanymi

Zatańczymy?”

olejkiem do opalania turystami? Żeby przekonać

Nieważne, czy jedziemy z Boca Chica do Las

się na własnej skórze, jakim krajem jest

Zatańczyliśmy. Kiedy słyszy się dźwięki

Terrenas, z Sanchez do Cabarete czy z Jarabacoa

Dominikana, wsiadam do popularnego tutaj

merengue, nogi same rwą się do tańca. Chłopak

do stolicy kraju – Santo Domingo, przy trasie

środka transportu, jakim jest zawsze zatłoczona

dziwi się, że ktoś z Europy wie, jak się tańczy na

zawsze widzimy maleńkie, rozsypujące się

guagua i ruszam przed siebie.

Dominikanie. „Uczyłam się merengue i bachaty

drewniane domki. Pomalowane są zawsze

w domu” – tłumaczę mu. Fajnie, że zagranicą

na żywe kolory – tak, jak radosne jest życie

ludzie też tańczą merengue.

pomimo trudności. Na płotach suszy się

W rytmie merengue Muzyka jest wszędzie. Dobiega z pick-upów

rozwieszone pranie. Uśmiechnięte dzieci

mijających nas po drodze, ze sklepów, knajp,

Moim zdaniem, to między innymi muzyka

maszerują z tornistrami do szkoły. Z otwartych

barów i domów. Dominują głównie melodie

sprawia, że ludzie idą przez życie z radością.

okien dobiega bachata.

żywego, radosnego merengue albo nieco

Bo czy można być smutnym narodem, kiedy

bardziej sentymentalnej bachaty. Młodsi

wokół tyle radosnych dźwięków? A przecież


Z drugiej strony są eleganckie domy w Santo Domingo i nie gorszej klasy posiadłości nadmorskie. Nie mam tu na myśli hoteli, gdyż te najczęściej należą do międzynarodowych koncernów. W bramach tych kompleksów zawsze siedzą strażnicy uzbrojeni w karabiny. Na wszelki wypadek.

Nie bój się, turysto! Karabiny widać jednak nie tylko wśród bogatszej części społeczeństwa. Wychodząc rano z maleńkiego hoteliku w Las Terrenas, żeby obejrzeć wschód słońca na plaży, zauważam, że nasi strażnicy też trzymają w dłoniach karabiny. „Po co?” – pytam. „Czy jest niebezpiecznie? Czy nie powinnam wychodzić?” – „Nie, w porządku. To na wszelki wypadek” – odpowiadają.→


Dominikana w rytmie merengue A jednak poznany na trasie chłopak,

Nie mamy wyjścia, jedziemy. Na recepcji Carlos

w doskonałym towarzystwie mojej towarzyszki

na wiadomość, że dwie dziewczyny podróżują

wyciąga portfel i chce za nas zapłacić. – „Nie

Klary, Carlosa i jego kolegi działa skutecznie,

samotnie po kraju, z plecakami na plecach,

ma mowy, płacimy za siebie!” – mówię mu. –

niczym środek przeciwbólowy.

publicznymi środkami transportu, otwiera oczy

„O nie, ja jestem gospodarzem i czułbym się źle,

szeroko ze zdziwienia. – „Nie boicie się? –

gdybym nie mógł za was zapłacić” – odpowiada.

W dzień Santo Domingo wydaje się jeszcze

Nie wiecie, że Dominikana ma największy na

Nie mamy wyjścia.

przyjemniejsze. Gdzieś na ulicy przy

Karaibach wskaźnik przestępstw popełnianych

rozstawionych stolikach starsi panowie grają

na turystach?” – pyta z niedowierzaniem. Mimo

Śladami Kolumba

w domino. Po głównym placu przechadzają

tego –– nie boimy się.

Santo Domingo wywołuje mieszane uczucia.

się zakochani w sobie młodzi. Zatrzymujemy

W pierwszej chwili, kiedy zmęczona wysiadam

się pod pomnikiem Krzysztofa Kolumba,

Wszędzie spotykamy się z bardzo miłym

na gwarnym i nieco śmierdzącym dworcu

spoglądając na stojącą nieopodal Catedra

przyjęciem. Pasażerowie guagua widząc, że chcę

autobusowym, mam o stolicy Dominikany jak

Primada de America. Miejscowi lubią się

zrobić jakieś zdjęcie, zawsze się przesuwają

najgorsze zdanie. W dodatku skręcona kilka

chwalić, że jest to pierwsza chrześcijańska

tak, żebym miała lepszy widok. El cobrador –

dni wcześniej kostka dokucza jak szalona.

katedra wybudowana w Ameryce. Faktycznie

konduktor, który zawsze towarzyszy kierowcy,

Przychodzi moment, kiedy mam już dość.

pierwszą wybudowano w Meksyku, ale tamta już

na pytanie, jak dojść do hotelu, który mamy

Dopiero po dojechaniu do hotelu i szybkim,

nie istnieje, więc można przyjąć, że ta z Santo

upatrzony, decyduje się zawieźć nas prawie

orzeźwiającym prysznicu zaczynam znowu

Domingo jest najstarsza.

pod same drzwi. Wszyscy wykazują się dużą

widzieć świat w dominikańskich barwach. Przechadzamy się jeszcze pierwszą brukowaną

cierpliwością, kiedy pytam lub tłumaczę coś Wieczorny spacer po najstarszej części Santo

ulicą w Ameryce. Calle de las Damas, czyli

Domingo, tzw. zona colonial sprawia, że miasto

ulica dam, została położona w 1502 r. a jej

W Santo Domingo spotykam się z Carlosem,

zaczyna mi się naprawdę podobać. Wtedy nie

nazwa pochodzi od żony Diego Kolumba i jej

couchsurferem, który miał nas przenocować.

przeszkadza mi już ból w kostce, uśmierzony

przyjaciółek, które wzdłuż niej urządzały sobie

Okazuje się, że nie ma takiej możliwości, lecz

trochę miejscowym specjałem, czyli santo libre.

przechadzki. Przy Calle de las Damas stoi stara

w zamian za to proponuje nam nocleg w hotelu.

To rum ze spritem i odrobiną limonki, który pity

forteca – Fortaleza Ozama, najstarsza budowla

swoim łamanym hiszpańskim.

militarna w Nowym Świecie. →


Teoretycznie jest zamknięta, ale mały napiwek dany strażnikowi sprawia, że drzwi się przed nami otwierają. Z wieży w fortecy rozciąga się niezły widok na całe miasto, choć Santo Domingo lepiej wygląda z dołu, niż z góry.

Nie tylko Santo Domingo Stolica Dominikany jest oczywiście miastem reprezentatywnym, ale oprócz niej kraj ma przybyszom jeszcze wiele do zaoferowania. Mam tu na myśli głównie przyrodę i to nie tylko tę nadmorską, plażową w postaci palm. Kto by się spodziewał, że na Dominikanie poza wylegiwaniem się na plaży można uprawiać też turystykę górską. Najbardziej znany szlak z przepięknymi widokami to trasa na najwyższy szczyt Karaibów, Pico Duarte. Wyprawa tam trwa jednak trzy dni, a tyle czasu nie mamy. Decydujemy się więc wejść na inny szczyt, El Mogote. →


Dominikana w rytmie merengue do ostatniego przystanku tuż pod

Ale nie na taką okupowaną przez zamożnych

szczytem. Idziemy zatem! Faktycznie,

turystów.

wędrówka na El Mogote jest trudna. Ślizgamy się w błocie, w ostatnim

Playa Bonita, jak sama nazwa wskazuje, jest

etapie wdrapujemy się też na górę

piękna. Jej zaletą jest jeszcze to, że wygląda

na czworaka. Ale widoki wszystko

na dość opuszczoną. Zresztą na Dominikanie

wynagradzają!

znajdziemy sporo takich plaż, gdzie wybrzeże jest niezabudowane, a widoku nie przesłaniają

Wyruszamy wczesnym rankiem z miasta

Jest jeszcze jedno miejsce

hotele. Wtedy można naprawdę się zrelaksować,

na Dominikanie, którego krajobraz

a potem znowu wskoczyć do guagua i ruszyć

mnie zachwyca. To park narodowy

przed siebie w rytmie merengue. ▪

Los Haitises. Wyprawa do niego nie

Jarabacoa położonego u podnóża góry.

jest tania, bo kosztuje aż 2200 pesos, ale prawie

Do wejścia na szlak jest kilka kilometrów, które

całodniowy rejs łódką przez zatokę Bahía

– by nie tracić czasu – pokonujemy motoconcho.

de Samaná, a potem wzdłuż wybrzeża po parku

To lokalny rodzaj motorowej taksówki. Kierowca

narodowym jest wart każdego peso i każdej

wysadza nas nieopodal wejścia na szlak,

kropli słonej wody, która wpadnie do oczu.

Jeszcze niedawno

ale tłumaczy nam coś po hiszpańsku, co nie

Groty, lasy namorzynowe, pelikany, malowidła

pracowałam w bardzo fajnej

do końca rozumiemy. Żegnamy się i ruszamy

naskalne indian Taino… Jest co oglądać!

firmie, ale siedzenie w biurze

przed siebie.

Ewa Serwicka

8-10 godzin dziennie okazało się być nie dla

A na deser – palmy i plaża

mnie. Dlatego zdecydowałam się wyjechać

Po drodze spotykamy kogoś, kto mówi też

Kiedy już zmęczymy się podróżowaniem

z kraju. Znalazłam pracę jako rezydentka biura

trochę po angielsku. Wyjaśnia nam, że niedawno

zatłoczonymi guagua, wędrowaniem po górach

podróży – pozwala mi ona na spędzenie czasu

padało, więc szlak jest bardzo błotnisty i na

i zwiedzaniem kolonialnych zabytków, możemy

tam, gdzie większość ludzi płaci, żeby pojechać.

szczyt nie wejdziemy. Możemy jednak dojść

wreszcie wyskoczyć na jeden dzień na plażę.

W przerwach miedzy sezonami podróżuję. www.dalekoniedaleko.pl


Barcelona Gaudiego Justyna SÄ…czawa


Barcelona Gaudiego iezależnie od tego gdzie przebywam,

N

miejscowych i złodziei – niestety także! Mowa

zamontowano coś à la rolety, co w tamtych

zawsze dane miejsce zapada

o głównej ulicy Barcelony – La Rambli. Idąc

czasach stanowiło bardzo nowatorskie

mi w pamięci w pewien sposób. Wtedy

wzdłuż niej, postanowiłam znaleźć obiekty

rozwiązanie. Parter budynku zajmowały

mówię sobie, że jeszcze tu wrócę. Do tej pory

słynnego architekta. Zanim jednak skupiłam

pomieszczenia służby. Pokoje dla państwa i gości

zdarzyło się to tylko raz. A tak naprawdę

się na poszukiwaniach, przysiadłam na jednej

mieściły się na pierwszym piętrze. Zwiedzając

dzieje się to teraz i okazuje się, że wracam

z ławek, by móc poobserwować życie miasta.

pałac, zajrzałam do podziemi, by docenić finezję

tylko do Barcelony…

Ludzi, którzy idą uśmiechnięci, nie śpieszą

z jaką wszystko zostało tam wyczarowane.

się. Co na nich tak pozytywnie wpływa? –

Warto podkreślić, że Gaudi słynął z dbałości

Barcelona oczarowała mnie, zachwyciła

zastanawiam się. Może to satysfakcja z pracy,

o szczegóły. Prawdziwymi majstersztykami

i sprawiła, że poczułam tę niewytłumaczalną

może ta słoneczna pogoda? Podążając dalej ulicą

są kute z żelaza uchwyty w kształcie głów

potrzebę „widzenia się” z nią dłużej niż tydzień

wróciłam myślami do Antoniego Gaudiego.

końskich, służące do przywiązywania… koni.

w ciągu roku. Co mnie tak ciągnie do Hiszpanii?

Poszukując jego dzieł, cały czas myślałam:

Niewiele osób zdaje sobie sprawę, jakie dzieło

Być może ciepły klimat, urok morza, zimnej

gdzie się schowały te zabytki? Nagle mój wzrok

ukryte jest przy głównej ulicy miasta. Wielu

sangrii? A może to otwarci i uśmiechnięci ludzie

przyciągnęła ozdobna, wykuta z żelaza krata,

turystów tu nie trafia. Wszyscy podążają przed

i ich beztroskie „Hola, que tal?” Jakkolwiek

stanowiąca wejście do Pałacu Guell. To jedno

siebie i nie oglądają się na boki. A naprawdę

to sobie tłumaczyć, jedno mogę stwierdzić:

z dzieł architekta. Obok uwagę przykuwa tarcza

warto.

Katalonia mnie pociąga!

herbowa nawiązująca do katalońskiej heraldyki. Architekt był bardzo dumny ze swojego

Wizytówka Barcelony

Zabawa w chowanego

katalońskiego pochodzenia, dlatego często

Wychodząc z Pałacu Guell udałam się do stacji

Zwiedzanie Barcelony rozpoczęłam od spaceru

stosował symbole narodowe. Inspirując się flagą

metra, które w Barcelonie jest najlepszym

po słynnej, pięknej i oryginalnej ulicy. Ulicy

Katalonii, wykorzystywał zdobnictwo w postaci

i najszybszym środkiem transportu. Wszystkie

pełnej zabytkowych budowli, żywych figur,

czterech czerwonych linii na żółtym tle.

mapy są na tyle czytelne, że ktoś, kto nie zna

straganów z kwiatami i obrazami. To tu tętni

języka na pewno się nie zgubi.

życie miasta, znajduje się pełno sklepów

Pałac Guell, mimo swoich niewielkich

z ciuchami i pamiątkami, mnóstwo turystów,

gabarytów, był bardzo funkcjonalny. W oknach


Jadąc metrem, oczami wyobraźni widziałam już kolejne dzieło Gaudiego, które jest wizytówką miasta i najczęściej fotografowanym obiektem w Barcelonie. La Sagrada Familia czyli kościół świętej rodziny to jedna z najbardziej niekonwencjonalnych świątyń Europy. Pierwszy obraz, jaki utkwił mi w głowie, to tłumy turystów krążących wokół Sagrady z aparatami fotograficznymi oraz niesamowicie długa kolejka turystów, czekających na wejście do środka świątyni. Ja natomiast, podążając nieco inną drogą, udałam się przez ulicę do parku Plaza de la Sagrada Familia, gdzie świątynię widać w całej okazałości i z takiej perspektywy początkowo ją podziwiałam. →


Barcelona Gaudiego Jej ogrom onieśmiela. Sam widok psują

wielkim i zaskakującym

niestety dźwigi, ponieważ od lat trwa budowa,

wydarzeniem. Pochowano

a jej zakończenie planowane jest dopiero

go w krypcie świątyni.

na 2026 rok – w rocznicę śmierci architekta. Obserwując, w jakim tempie postępują prace,

W poszukiwaniu projektów

jest to bardzo optymistyczne założenie.

Gaudiego, następnym

Po krótkiej przerwie w parku, przyjrzałam się

krokiem było odnalezienie

detalom architektonicznym z bliższej odległości.

miejsca, które sprawia

Kręciłam głową z niedowierzaniem z jaką

wrażenie bajkowej

precyzją wszystko zostało wykonane. Niebywałe

scenografii do ekranizacji

wrażenie zrobiły również dwa wejścia, z których

niejednej baśni. To tam

jedno zaprojektował sam Gaudi. Drugie jest już

odnalazłam pawilony

dziełem współczesnym. Udałam się również

z wichrowatego kamienia,

na jedną z wież, z której rozpościera się

gigantyczne jaszczurki

fantastyczny widok na całe miasto.

i pofalowane ławki wykonane z kolorowych

Domy Gaudiego odnalezione!

ceramicznych płytek – ulubionego tworzywa

Po zwiedzeniu niektórych perełek mogłam

artysty. Tak, tym razem postanowiłam odpocząć

powiedzieć jedno: architektura Gaudiego

Gaudi poświęcił Sagradzie 40 lat życia.

chwilę w Parku Guell. W tym niesamowitym

zawładnęła moim sercem! Okazało się jednak,

Początkowo, podczas tworzenia projektu,

parku znajduje się Hala Targowa, nazwana

że to nie oblegana Sagrada Familia zrobiła na

mieszkał w domu w Parku Guell. Z czasem

Salą Stu Kolumn. Dochodząc do niej miałam

mnie największe wrażenie. Przepiękne Casa

budowa pochłonęła go do tego stopnia,

możliwość posłuchać muzyka, grającego piękne

Batllo i Casa Mila zachwyciły mnie najbardziej.

że przeprowadził się do murów świątyni.

melodie. Trzeba przyznać, że akustyka hali jest

Gdy stałam przed Casa Batllo, moją uwagę

Ciągłe zaangażowanie i zadumanie nad

wspaniała. A sama melodia wprowadziła mnie

zwrócił dach w kształcie smoka. Bogato

wznoszeniem świątyni sprawiło, że architekt

w znakomity, błogi nastrój i pozwoliła odprężyć

zdobiony budynek, fantazyjne kształty...

wpadł pod tramwaj. Pogrzeb Gaudiego był

się i na chwilę przenieść się do innego świata.


Barcelona Gaudiego Jak wszystkie budowle Gaudiego, również

To takie miejsce, którego klimat trzeba odkryć

i ten budynek wygląda niezwykle. Ukazuje

samemu, szukając go w mentalności ludzi,

kreatywność i niesamowitą inwencję artysty.

cudowności architektury, nocnych kawiarenkach,

Wnętrze obiektu, gdzie przeważają fantazyjne

ciasnych uliczkach. Do Barcelony można

kształty drzwi, okien, faliste motywy oraz

przyjechać o każdej porze roku i za każdym

misternie rzeźbione poręcze schodów, jest

razem odnaleźć coś nowego, co zainspiruje

otwarte dla zwiedzających. To wszystko daje

do dalszego odkrywania miasta. Mnogość

wyraz niezwykłej spójności.

wrażeń jest tu niewyczerpana. Jestem pewna, że każdy, kto raz tu był, z pewnością

Najważniejszym dla mnie domem Gaudiego,

będzie chciał powrócić, by zobaczyć więcej.

którego już nie mogłam się doczekać, była

Pamiętajmy, że Barcelona ma o wiele więcej

Casa Mila (La Perdera), wyróżniająca się swoją

do zaoferowania. ▪

Justyna Sączawa

pofalowaną fasadą. W całym budynku nie ma ani

Podróżuję, oglądam, szukam,

jednego kąta prostego. Stanowiło to pewnego

słucham, piszę i opisuję …

rodzaju utrudnienie dla właścicieli chcących

Moje zainteresowania?

umeblować pokoje. Jednak Gaudi się tym nie

PODRÓŻE! Miłośniczka górskich wędrówek,

przejmował. Najważniejsze były dla niego

podczas których nie może zabraknąć długich

sztuka i przekaz, a nie użyteczność. W trakcie

wieczorów przy blasku ogniska i dźwiękach

zwiedzania pokoi w Casa Mila zobaczyłam

gitary. Wielbicielka kultury hiszpańskiej

dzieła architekta oraz to, jak żyło się za jego

i malarstwa surrealistycznego. Ulubione

czasów.

miejsca? Oczywiście Hiszpania i wszystko co z nią związane. Moją słabością są słodycze,

Mawiają, że Barcelonę albo się kocha, albo

dlatego nie wyobrażam sobie dnia bez

nienawidzi. Ja pokochałam ją bardzo. To miasto

czekolady! A w wolnej chwili? Relaks przy

jest magiczne, przyciągające jak magnes.

nutach irlandzkiej muzyki.


Nie ma lipy Maciej Klimowicz


Nie ma lipy ysokość 3726 m n.p.m. nie powala.

W

za to z przyjemnością słucham duetu wokalno-

imieniem Yani oraz trzech tragarzy wyruszyliśmy

Skoro dałem radę położonej

gitarowego przechadzającego się między

na szlak.

na wysokości 5416 m n.p.m. przełęczy

siedzeniami. Koncert zakłóca mi niestety

Thorung La w Himalajach, to i z byle

ryczący telewizor i indonezyjskie hity karaoke,

Pierwszy dzień to kilka godzin stromego

indonezyjskim wulkanem uporam się bez

sprawiające, że zaczynam tęsknić za polską

podejścia w tropikalnym lesie. Naturalne schody

problemu. Nic bardziej mylnego. Dałem się

muzyką popularną.

z potężnych korzeni drzew czasem uławitają,

zaskoczyć Rinjani.

ale bywa, że utrudniają podejście. → Ale nie narzekam, dobrze mi tu, miękko pod

Choć po Indonezji podróżuję już od kilku

siedzeniem, ciepło, sucho i syto. Zupełnie

tygodni, dopiero teraz, pierwszy raz siedzę

odwrotnie niż przez ostatnie 3 dni, gdy w pocie

w autobusie. Dotąd przemieszczałem się

czoła zdobywałem drugą najwyższą górę

głównie na motocyklu. Ten jednak z żalem

Indonezji – wulkan Rinjani.

zostawiłem na Bali i ruszyłem dalej, na wschód. Jestem w miejscowości Mataram na

Podróż na skryty w chmurach szczyt zacząłem

wyspie Lombok a autobus, w którym siedzę,

jeszcze na promie z Bali na Lombok, gdzie

ku mojemu zaskoczeniu opuścił dworzec zgodnie

poznałem innych podróżników zamierzających

z rozkładem jazdy, czyli o 14.30. Niestety

podnieś rękawicę rzuconą przez Rinjani

tylko po to, żeby zatrzymać się 35 metrów

(Autobus ruszył! 15.12). W porcie – wraz

dalej i stać tak do tej chwili, to jest do 15.06.

z nowymi znajomymi – zapakowałem się

Kiedy ruszy znowu, nie wiem. Wiem za to,

do mikrobusa i po 3 godzinach jazdy (która

że nie będę się do tego czasu nudził. Rozrywkę

kosztowała życie dwa kurczaki i jednego

zapewnia mi grupa obnośnych handlarzy. W swej

szczeniaka) dotarłem do wsi Senaru u podnóża

ofercie mają wszystko od słodyczy i owoców

wulkanu. Po nocy spędzonej w położonym na

przez goździkowe papierosy po miniaturowe

odludziu guesthousie, cała nasza szóstka (troje

wydania Koranu. Nie mam ochoty na zakupy,

Holendrów, dwoje Finów i ja), przewodnik


Nie ma lipy Nie ułatwiają go na pewno panująca w dżungli

nie będzie. Starając się dzielić uwagę między

duchota, okazjonalny ostry deszcz i narastające

uważnie stawiane kroki a oszałamiający widok

z każdym krokiem zmęczenie. Jednak

(rok wcześniej ta sztuka nie udała się włoskiej

wzmocnieni smażonym ryżem przygotowanym

turystce, która w tym właśnie miejscu straciła

przez naszych tragarzy (autobus, nie szczędząc

życie spadając w przepaść), schodzę w głąb

klaksonu, przejechał około 30 metrów i utknął

krateru i mocno zmęczony docieram do jeziora.

w korku. 15.25) dotarliśmy do pierwszej bazy,

Szybka kąpiel w chłodnej, bezdennej wodzie

położonej pod krawędzią wulkanicznego

(nurkom do dziś nie udało się zejść na dno;

krateru. Mgła odsłania wieczorem oszałamiającą

przypuszcza się, że leży ono na głębokości

panoramę, którą – bez większego powodzenia

nawet 300 metrów) i ruszam dalej, stąpając

– próbowałem w całej okazałości uchwycić

po śliskich kamieniach wzdłuż brzegu. Jeszcze

aparatem fotograficznym, po czym spocząłem

krótkie podejście i docieram do wodospadu

w namiocie, w cienkim śpiworze, na cienkiej

i buchających parą gorących źródeł. (Autobus

karimacie przy temperaturze poniżej 10 stopni.

wyprzedza właśnie na zakręcie trzyosobową rodzinę jadącą na skuterze, która to wyprzedza

Pobudka o szóstej rano, śniadanie (przyrządzony

właśnie ciężarówkę wiozącą kilkanaście osób

na ognisku naleśnik z bananami) i dalsza

na dachu). Nawet nie pytam przewodnika,

wspinaczka. Godzinę później udaje mi się

BN czy mamy czas na postój – bez wahania

zajrzeć do krateru i już wiem, że było warto.

pakuję się do wody o temperaturze 40 stopni,

Z dołu puszcza do mnie oko szmaragdowe

by chwilę później chłodzić się pod wodospadem.

(ten synonim zielonego jeszcze nigdy nie był

Kilkadziesiąt minut później, pożywiony zupą

równie na miejscu) jezioro. Na jego środku

z kłusakami, ruszam dalej – tym razem ostro pod

lekko dymiący stożek wulkaniczny, w oddali

górę. Aby posuwać się naprzód, muszę często

zawieszony w chmurach szczyt Rinjani – trochę

używać wszystkich czterech kończyn.

zachęcający, trochę ostrzegający, że łatwo


Nie ma lipy W lekkie kompleksy wprawiają mnie schodzący

opadające w ciemność zbocza. Na niebie

razy więcej niż miejscowi). Towarzyszą

ze szczytu górołazi – odziani w profesjonalne

księżyc w pełni, wokół rzeźbione przez wiatr

mi przeszywające zimno, sprawiające, że tracę

buty, kurtki, wsparci na kijach do trekkingu.

i deszcze skały rzucające złowrogie cienie.

czucie w koniuszkach palców i lepkie gorąco,

Na ich tle, ja i moje ekipa, wyglądamy żałośnie

Istnie marsjański krajobraz. (Autobus zbiera

nasączające moje trzy podkoszulki potem.

w naszych trampkach, butach do biegania

pasażerów po okolicznych wsiach. Wygląda

Robię metrowy krok w górę tylko po to, żeby

i bluzach z kapturem. Ale nie zniechęcam się.

na to, że jestem ostatnią osobą, która samotnie

po wulkanicznym żwirze osunąć się o pół metra

Pytam jeszcze, czy warto iść wyżej i uzyskawszy

siedzi na podwójnym siedzeniu. Może dlatego,

w dół. I tak 10, 20, 100 razy.

twierdzącą odpowiedź, brnę dalej. Do bazy

że za bilet zapłaciłem prawdopodobnie dwa

pod szczytem docieram niemal na czworaka, a o 19.00 leżę już w namiocie, odziany we wszystkie, warstwy ubrań, które dźwigałem w plecaku. Yani budzi mnie o 2.30 w nocy. Ogrzany kubkiem herbaty i wzmocniony kilkoma herbatnikami (w praktyce zmarznięty, głodny i niewyspany) z latarką w dłoni atakuję szczyt. Najpierw ostre podejście lekko zalesionym stokiem, potem myląco łagodny fragment grzbietu, wreszcie 300 metrów, jak na razie najcięższej wspinaczki w moim życiu. Jest stromo, bardzo stromo. Zadzieram głowę i rzucam spojrzenie ku majaczącemu w mroku szczytowi, po bokach mam


Nie ma lipy w górę zerkając co chwila przez lewe ramię. Jeszcze 30 metrów, 20, ostatnie 5 kroków. Stoję na szczycie. Wysokość 3726 m n.p.m. nie powala. Myślałem, że skoro niespełna dwa lata temu pokonałem położoną na wysokości 5416 m n.p.m. przełęcz Thorung La w Himalajach, to z byle indonezyjskim wulkanem bez problemów dam sobie radę. Nic bardziej mylnego. Ten trzydniowy Co kilka kroków ciężko opadam na ziemię

trekking kosztował mnie więcej sił i niewygód

i próbuję złapać oddech. Wtedy pojawia się

niż 18 dni wędrówki wokół Annapurny. Widok

myśl o kapitulacji. Przecież wystarczy się

ze szczytu z powodzeniem może równać się

odwrócić i zsunąć do obozu. Zaciskam zęby,

z tym, co zobaczyłem w najwyższych górach

przypominam sobie bohaterów „Dotknięcia

świata.

Maciej Klimowicz Blogger, dziennikarz i… nauczyciel angielskiego

Pustki”, „Krzyku Kamienia”, w głowie

w tajskiej szkole. Zanim

dźwięczy mi cytat z klasyka „Nie ma lipy! Nie

Mógłbym pisać dalej. O łyku wina ryżowego,

ma opie***lania się!” Z trudem się podnoszę

którym uświetniłem pobyt na wierzchołku,

tam trafił przez kilka miesięcy podróżował po

i prę dalej. Po prawej ciemność, po lewej zza

o pamiątkowym zdjęciu z odwróconą do góry

Azji. Spodobało mu się tam bardzo. Tak bardzo,

horyzontu wyłania się słońce. Wspinaczka

nogami flagą Indonezji. Ale nie napiszę, jadę

że postanowił się przeprowadzić. Od lutego 2011

zmienia się w wyścig. „Albo ono, albo ja”

dalej. Przez kręte, dziurawe drogi Lombok,

mieszka i pracuje w Bangkoku a każdą wolną

– myślę. Albo zdążę dotrzeć na szczyt przed

przez gwarne wsie, między meczetami, konnymi

chwilę wykorzystuje na zwiedzanie bliższych

wschodem, albo podwijam ogon i wracam do

bryczkami, w morzu skuterów. Jadę kolejny raz

i dalszych okolic. O tym wszystkim pisze na

namiotu. O tej chwili już nie myślę, czołgam się

zajrzeć za horyzont. Jadę na wschód.▪

www.skokwbokblog.com


PALCEM PO MAPIE Aleksandra Peszkowska


Palcem po mapie iewielu ludzi może poświęcić się

N

praktycznych – przewodników na rynku

wspaniałego Kubańczyka

podróżom, żyć drogą, oddychać

jest mnóstwo, wystarczy uruchomić Google

postanowiła podążyć

i karmić się nią. Większość ma życie

albo wejść do pierwszej z brzegu księgarni.

za miłością i przeniosła

na dłuższy bądź krótszy okres zakotwiczone

Powstała, aby ułatwić przygotowanie wyobraźni

się na wyspę. Nie jest

w jednym miejscu. I żyjemy od jednej

na zetknięcie z nowym. Co numer będę dla

to może powieść, która

wyprawy do następnej i jeszcze kolejnej.

Was przygotowywała zestaw książek, powieści,

wejdzie do kanonu

A w tych przerwach mamy cudowną

blogów, filmów, muzyki oraz przynajmniej

literatury, ale napisano

możliwość planowania.

jeden przepis związany z krajem, do którego

ją lekko, łatwo

może kiedyś zechcecie się wybrać. Czytajcie,

i przystępnie. Poza tym

Moment, w którym jakaś trasa zaczyna układać

oglądajcie, słuchajcie, jedzcie i pijcie –

jest kopalnią wiadomości historycznych. Warto

się w głowie, kiedy sprawdzamy na mapie

aż do kolejnego momentu, kiedy znowu

do niej zajrzeć.

odległości i zastanawiamy się, w jaki sposób

zamknięcie za sobą drzwi.

przedostać się z punktu A do punktu B, potrafi

Alejo Carpentier

być prawie tak samo ekscytujący, jak moment,

Literatura

w którym rzeczywiście zamykamy drzwi domu

Początkowo chciałam podzielić listę książek

w katedrze” i inne

i ruszamy na dworzec, lotnisko czy stację.

na te „o Kubie” oraz powieści kubańskich

powieści

Chwile, w których próbujemy wyobrazić sobie

autorów. W trakcie sporządzania listy

Czytelnik, 1966

czekające nas w drodze przygody, potrafią

doszłam jednak do wniosku, że podział taki

Carpentier to jeden

nieźle zachwiać rzeczywistość. Wielu z nas,

jest niemożliwy, wyspa bowiem jest główną

z prekursorów realizmu

zanim wyruszy w trasę, stara się przygotować

bohaterką właściwie wszystkich powieści.

magicznego. Swego

do drogi. Czytamy przewodniki, zbieramy

„Eksplozja

czasu również centralna

mapy, przekopujemy Internet w poszukiwaniu

Agnieszka Buda-Rodriguez

postać kubańskiego

wiadomości o miejscach, do których

„Kuba – daleka piękna wyspa”

życia kulturalnego.

zmierzamy. Rubryka ta nie została stworzona

Zysk i S-ka, 2006

po to, aby ułatwić wyszukiwanie informacji

Wspomnienia Polki, która poznawszy


Palcem po mapie Człowiek – legenda, od którego zdania zależało

Carlos Eire

pewno nie warto. Ale niestety zapowiadała

„być albo nie być” wielu kubańskich pisarzy

„Czekając na śnieg

się na ckliwe, źle napisane romansidło.

młodszego pokolenia. Ponadto jeden z niewielu

w Hawanie”

Postanowiłam więc przeżałować wydane

słynnych na świecie kubańskich twórców,

Zysk i S-ka, 2005

pieniądze, ale jednak nie tracić czasu.

który działał w komunistycznym systemie.

Przy tej pozycji, zapewniam

Jego powieści bywają monumentalne, czerpią

Was, wylejecie hektolitry łez.

Ena Lucía Portela

garściami z dziewiętnastowiecznej narracji.

Bo, czy da się z obojętnością

„Sto butelek na ścianie”

Ambitna i pouczająca to lektura.

i spokojem przyswajać

Wydawnictwo W.A.B., 2005

historię chłopca, który

Jakim cudem ta kobieta publikuje na wyspie,

Alina Fernandez

w wieku zaledwie jedenastu lat został wraz

a nawet podróżuje? – Nie wiem. Bo na sytuacji

„Mój ojciec Fidel”

z prawie czternastoma tysiącami innych dzieci

w swoim kraju nie zostawia suchej nitki.

Czytelnik, 1999

wywieziony do USA? Sam, bez żadnej pewnej

Opisuje szczerze, trafnie, bezpardonowo. A przy

Książka, której pominąć

przyszłości, został nagle wyrzucony z domu,

tym Ena Lucía Portela jest autorką obdarzoną

nie wolno. Cudownie

który kochał, by żyć na wolności, której w tak

niewiarygodną wręcz wyobraźnią literacką.

napisane wspomnienia

młodym wieku nie da się jeszcze w pełni

Najmłodsza z wymienionych tu autorów, więc

córki kubańskiego

zdefiniować. Wstrząsająca opowieść.

może i najbliższa wrażliwości czytelników dwudziesto-, trzydziestoletnich.

tyrana, człowieka, którego dzieci trudno się doliczyć. Alina Fernandez opisuje szaleństwo

Daina Chaviano

ojca z dziecięcego, emocjonalnego punktu

„Wyspa niekończących się

Guillermo Cabrera Infante

widzenia. I jednocześnie udowadnia, że bycie

miłości”

„Mea Kuba”, “Ona

córką wielkiego wodza rewolucji wcale nie

Muza, 2007

śpiewała bolera”

musiało oznaczać łatwiejszego życia w dobie

Wymieniam tę powieść

Philip Wilson, 2004 oraz Muza, 2008

nieustającego kryzysu ekonomicznego.

z czystej przyzwoitości.

Cabrera Infante na Kubie nie

Jednocześnie jednak nie dramatyzuje, nie dodaje

Kupiłam, przeczytałam

wytrzymał.

kolorów swej relacji, co czyni ją wiarygodną.

do połowy, więc nie mogę powiedzieć, że na


Palcem po mapie W 1965 roku zrezygnował z funkcji attaché

90 mil dzielących Hawanę i Key West

Leonardo Padura

kulturalnego Kuby w Brukseli i zdecydował

na Florydzie w poszukiwaniu nie tylko wolności,

„Gorączka w Hawanie”,

się na emigrację. Ale o wyspie nigdy nie

ale przede wszystkim godności. Koniecznie!

„Wichura w Hawanie”, „Trans w Hawanie”

przestał pisać. Z książek przetłumaczonych na język polski na uwagę zasługuje zbiór esejów

José Torres

Znak, 2009

„Mea Kuba”, gdzie przedstawia ostrą krytykę

„Salsa na wolności”

Dowód na to, że nie

kubańskiej rzeczywistości i nieomylnego wodza

Wydawnictwo Dolnośląskie,

tylko w zimnej i ponurej

rewolucji. Natomiast „Ona śpiewała bolera”

2006

Skandynawii można pisać

to dwie, utrzymane w lekko absurdalnym

Książkę Torresa

wciągające kryminały.

klimacie, opowieści o kobietach, miłości

najłatwiej jest znaleźć

Porucznik Mario Conde porusza się po wyspie

w księgarniach

nieco wyidealizowanej, ale jego przygody

w wielkich koszach

powodują, że chcemy za nim podążać

Jesus Díaz

z napisem „przecena”

i dowiadywać się wciąż więcej i więcej.

„Opowiedz mi

albo w sklepach

Doskonała rozrywka.

o Kubie”

z „tanimi książkami”. Może nie jest najlepiej

Społeczny Instytut Wydawniczy

napisana, ale jednak pozwala zrozumieć

Pedro Juan Gutiérrez

Znak, 2002

historię człowieka, który przybył z miejsca,

“Brudna trylogia o Hawanie”,

Ciężko mi było

które postrzegamy jako raj, do Polski, aby

„Tropikalne zwierzę”

tę powieść zdobyć. Nie

właśnie tu swój prawdziwy raj znaleźć. Jeżeli

Zysk i S-ka, 2004, Zysk i S-ka, 2005

w każdej bibliotece jest

przeczytaliśmy wspomnienia Polki, która osiadła

Gutiérreza określa się mianem

bowiem egzemplarz, a nakład został wyczerpany

na Kubie, warto też poznać historię biegnącą

kubańskiego Charlesa

już dawno temu. Kiedy udało mi się wreszcie

w przeciwnym kierunku.

i muzyce.

Bukowskiego. I jest to określenie co najmniej

ją znaleźć, wiedziałam, że poszukiwania nie

trafne. Nie jestem w stanie być obiektywna

były stratą czasu. Ironiczna i bolesna historia

wobec dwóch kubańskich autorów – twórcy

mężczyzny, który zdecydował się przepłynąć

„Brudnej trylogii o Hawanie” →


Palcem po mapie oraz Reinaldo Arenasa, którego celowo

na język polski?! Dlaczego nie możemy się

zostawiłam na sam koniec listy. Bohaterowie

rozkoszować chociażby powieścią „Jeszcze raz

Tomás Gutiérrez Alea, Juan Carlos Tabío

Gutiérreza są ludźmi z krwi i kości,

morze”, którą Arenas przepisywał kilka razy,

„Truskawki i czekolada”, 1993, „Lista

ze wszystkimi ich wadami, przywarami,

ponieważ władze konfiskowały jeden rękopis

kolejkowa”, 2000

rezygnacjami, a przede wszystkim z wielkim

po drugim? Arenasa się kocha albo nienawidzi –

Oba filmy są nastrojowymi, niespiesznie

apetytem na życie, który w świecie nędzy i brudu

ja go wielbię miłością ślepą.

opowiedzianymi historiami. Ponure realia

może być zaspokojony jedynie poprzez mało

komunistycznej rzeczywistości są jedynie tłem,

higieniczny, ale bardzo gorący seks. Świetne

Filmy

tłumaczenie, język ostry, rytm pulsujący.

Benito Zambrano

ciekawostkę mogę podać fakt, że knajpka „Fresa

„Havana Blues”, 2005

y chocolate” istnieje naprawdę. Jest oblegana

Reinaldo Arenas

Nie jest to wielkie dzieło filmowe. Ale obejrzeć

przez fanów reżysera i dość droga, ale jeśli

„Zanim zapadnie noc”

trzeba. Dlaczego? Bo zmyślona historia jest

będziecie mieli w Hawanie wolne popołudnie,

Świat Literacki, 2004

osnuta na faktach. Wiele wypowiedzi bohaterów

warto ją odwiedzić.

Przeczytajcie, a potem

to cytaty z rozmów reżysera z członkami

obejrzyjcie film nakręcony

autentycznych kubańskich zespołów. Poza

Francisco Rodríguez

na podstawie powieści

tym usłyszymy w filmie muzykę graną przez

“90 mil”, 2005

– jedno z niewielu

młodych Kubańczyków wraz z najsłynniejszą

Przejmujący dokument o ludziach, którzy

dzieł zrobionych

kubańską kapelą punkową, czyli „Porno Para

zdecydowali się pokonać morzem tytułową

przez Amerykanów

Ricardo” na czele. Jedna z czołowych postaci

odległość. Wielu z nich zginęło, wielu utraciło

o mieszkańcach innego kraju, które „trzyma się

filmu wzorowana jest na Gorkim Aguili,

bliskich. Film pokazuje desperację mieszkańców

kupy” i nie przekłamuje historii. Nie będę się

liderze zespołu, który nie mógł wziąć udziału

Kuby, którzy decydują się na tak wielkie

rozpisywać o prozie Arenasa, bo stworzyłabym

w zdjęciach ponieważ... siedział w więzieniu.

szaleństwo. Z drugiej strony daje szanse

wielostronicowy pean na jego cześć. Zadam

Zobaczymy za to Ciro Díaza oraz dwóch innych

i nadzieję tym, którym się uda.

tylko pytanie – jakim cudem pozostałe jego

członków ówczesnego składu zespołu. Żywa

powieści nie zostały jeszcze przetłumaczone

historia na ekranie.

na którym rozgrywają się ludzkie dramaty. Jako


Palcem po mapie

Muzyka

Blogi

Nie da się pisać o kubańskiej muzyce na tak

GENERACJA Y

małej przestrzeni, bo to temat rzeka. Słuchanie

Po hiszpańsku dostępny tutaj

rozpocznijcie od klasyki, od rzeczy najbardziej

Zaś po polsku tu

znanych, jak choćby dokonania wykonawców słynnego na całym świecie „Buena Vista Social

W wersji książkowej został wydany w Polsce

Club”. Następnie pójdźcie dalej i spróbujcie

nakładem wydawnictwa W.A.B. pod tytułem

poznać współczesną kubańską muzykę. Dobrym

„Cuba Libre. Notatki z Hawany”.

przewodnikiem będzie ścieżka dźwiękowa z filmu „Havana Blues”.

Blog Yoani Sánchez, najsłynniejszej blogerki świata. Pierwszej blogerki, która przez Internet

I pamiętajcie o jednym – nie możecie pojechać

przeprowadziła wywiad z prezydentem Obamą.

na Kubę bez przesłuchania kilku płyt „Porno

Kobiety, która została umieszczona na liście 100

Para Ricardo” i „La Babosa Azul”. A przede

najbardziej wpływowych osób świata tygodnika

wszystkim płyty „Cuando amanezca un

„Time”. Kobiety, która wstrząsnęła kubańskimi

dia” Ciro Díaza, na której śpiewa utwory

władzami. Za mało rekomendacji? Przeczytajcie

Władimira Wysockiego i Jacka Kaczmarskiego

wywiad z Yoani w tym numerze!

po hiszpańsku, ale i... po polsku. OCTAVO CERCO Po hiszpańsku dostępny tutaj Zaś po polsku tu Niestety polskie tłumaczenie jest dość ubogie,

ale tym, którzy nie mówią po hiszpańsku, zawsze pozostaje tłumaczenie angielskie. Blog zdobył pierwszą nagrodę dla bloga literackiego oraz „nagrodę czytelników” w pierwszym kubańskim konkursie na najlepszego bloga. Wywiad z Claudią, o którym wspominaliśmy w poprzednim numerze, dostępny jest na moim skromnym blogu. EL AUDITORIO IMBECIL Dostępny tutaj Nie jest tłumaczony, ponieważ to blog video. Zawiera mnóstwo nagrań kubańskiej współczesnej muzyki, w tym przede wszystkim z koncertów „Porno Para Ricardo”. Ciro jest matematykiem, którego z przymusu pochłonęła muzyka. I dobrze się stało. Wywiad z Cirem również znajdziecie na moim blogu. Dobrej muzyki można słuchać podczas pysznego jedzenia. Można też jeść oglądając film. Dlatego...


Palcem po mapie →

bowiem robiona nie tylko na Kubie, ale

Czas na przepis!

na całych hiszpańskojęzycznych Karaibach. I nie

Składniki:

Nazwa „Ropa Vieja” tłumaczona dosłownie,

jest daniem, które serwuje się w restauracjach

0,5 kg mięsa gulaszowego lub podobnego

oznacza stare ubranie. Czyli inaczej – szmatę.

(po miesiącu pobytu na Kubie znalazłam

pokrojonego w kostkę

Pierwszy raz usłyszałam o tym daniu na

tylko jedno miejsce, w którym udało się tego

1 cebula pokrojona w plasterki

lekcji hiszpańskiego, którego uczył mnie

dania spróbować), a każdy ma własny przepis

1 papryka (w oryginalnym przepisie zielona,

przesympatyczny i bardzo wymagający

przekazywany z pokolenia na pokolenie i każdy

ja użyłam żółtej) pokrojona w paski

Kubańczyk.

uważa, że jego wersja jest tą jedyną prawdziwą.

3 rozgniecione ząbki czosnku

– To jak to wasze polskie danie narodowe, zaraz

Wybrałam przepis najprostszy (oryginał

sól i pieprz do smaku

za schabowym. Podobnie wygląda, czasem tylko

po hiszpańsku znajdziecie tutaj), nie tylko

¼ łyżeczki mielonego kminku

bywa bardziej gulaszowate. I zazwyczaj stanowi

dlatego, że jestem leniwa, ale też z tego powodu,

0,8 kg drobno posiekanych pomidorów w sosie

przegląd resztek z tygodnia.

że wydawał się być najbardziej zbliżony do tego,

własnym

– Czyli bigos to szmata, a szmata to bigos?

czego próbowałam w miejscowości Soroa,

3 łyżki oliwy z oliwek

– No tak, tylko przyprawy inne.

położonej na trasie pomiędzy Viñales a Hawaną.

½ szklanki wina białego 1 kostka bulionu wołowego

Przygotowując „Palcem po mapie” do tego numeru nie miałam wątpliwości, że jako przykładu kuchni kubańskiej powinnam zaserwować „Ropa Vieja”. Tym bardziej, że nie jestem wytrawną kucharką. Nadal uważam, że obiadki najlepsze są, jeśli ugotuje je ktoś inny, poza tym nie lubię się przemęczać. A „szmata”, mimo że czasochłonna, jest prosta do przyrządzenia. Przepisu szukałam długo. „Ropa Vieja” bywa

liście laurowe do smaku


Palcem po mapie Sposób przygotowania:

znaleźć można najczęściej pod nazwą

Mięso gotować w osolonej wodzie przez

„Chrześcijanie i Maurowie” oraz z dodatkiem

minimum godzinę. Kostki powinny być miękkie,

podsmażanych słodkich ziemniaków.

nie zaszkodzi, jeżeli będą się rozpadać. Gdy mięso ostygnie, należy wyjąć je na talerz

Smacznego! ▪

i odstawić do czasu przygotowania pozostałych składników. W sporej wielkości garnku podgrzać oliwę, zeszklić na niej cebulę. Następnie dodać czosnek, paprykę i smażyć przez około 3 minuty. Później dodać mięso i porządnie wymieszać. Dodać pomidory razem z sosem i dorzucić liście laurowe. Dalej kminek, sól i pieprz. Wszystko razem powinno dusić się przez 30 minut na małym ogniu. Sztuką jest dodanie wina w odpowiednim momencie. Postępując według przepisu oryginalnego, dolałam wino wraz z pomidorami, co spowodowało, że smak był ledwie wyczuwalny. Zapewne lepszym pomysłem jest dodanie go nieco później. Danie należy serwować z równie typową dla Kuby potrawą, czyli białym ryżem z czarną fasolą, którą w menu kubańskich restauracji

Aleksandra Peszkowska Podróżniczka, żeglarka, blogerka, z wykształcenia eksploatator portów i floty, jednak zdecydowanie niechętna spędzaniu czasu w jednym porcie. Swoją przygodę z podróżami rozpoczęła od żeglarstwa. Od momentu, gdy wzięła udział w Kobiecych Regatach Wokółziemskich, przepływając Ocean Indyjski (jako załogantka) i Ocean Atlantycki (jako skipper) nie może przestać się przemieszczać – i to nie tylko wodą. Ma dwadzieścia sześć lat i jak dotąd odwiedziła trzydzieści cztery kraje na pięciu kontynentach. Z podróżowania uczyniła sposób na życie. Z opowiadania o podróżach – pasję.


Korea najbardziej europejska w Azji Marta Pietrewicz


Korea – najbardziej europejska w Azji

K

orea Południowa – kraj położony

Mitsubishi. Niemieckie auta to wyjątki

niemal w samym środku Azji jest

i oznaczają osobę o niezwykle wysokim

jednak odzwierciedleniem Europy. Wieżowce,

statucie społecznym.

konsumpcyjny tryb życia, chrześcijaństwo, galerie handlowe, nowości elektroniczne. Ktoś,

Problem pojawia się przy parkowaniu.

kto chce poczuć powiew orientu, nie powinien

Miejsc nie ma za dużo, ale za to na

wybierać Korei. To raczej miejsce dla tych,

bagażnikach umieszczone są lusterka, które

którzy Azję odbierają jako kontynent

ułatwiają manewrowanie samochodem.

zacofany i zdziczały.

Przy drzwiach można znaleźć natomiast kolorowe gąbeczki, które mają za zadanie

Nie jest jednak tak, że w Korei Europejczyk

uchronić samochód przed zarysowaniem.

się nudzi. Różnic kulturowych jest mnóstwo.

Parkingi sterowane automatem są także bardzo

Ale nie od nich zaczniemy. Najpierw parę słów

popularne. Dla Europejczyków sporą trudność

o transporcie. Jak w każdym cywilizowanym

stwarza sygnalizacja świetlna umieszczona

kraju możliwości podróżowania jest mnóstwo.

za skrzyżowaniem, a nie przed nim. Łatwo

Najłatwiejszym jest samochód. Mają go

się pomylić i wjechać na czerwonym świetle.

niemal wszyscy. Jako naród niskiego wzrostu

Połączenia między miastami są genialne.

i o drobnej budowie ciała uwielbiają auta duże,

Szybkie autostrady z możliwością częstych

najlepiej jeepy. W kwestii marki są niezwykle

postojów, a droga z Seulu do Busan zajmuje

patriotyczni – na ulicach spotkać można prawie

cztery godziny.

wyłącznie Hyundaje, Kia i Daewoo. W imię nienawiści do Japończyków – zakorzenionej

Związane z samochodami są podróże

do dnia dzisiejszego i przekazywanej z pokolenia

autostopem. Tak łatwo, jak w Korei,

na pokolenie – nigdzie nie zobaczy się tak

nie ma chyba nigdzie. Zanim dotrze się

popularnych w Polsce Toyot, Mazd czy

na trasę wylotową z miasta jest duże

prawdopodobieństwo, że ktoś się zatrzyma, chociażby z ciekawości. Kultura i gościnność nie pozwalają mu odmówić i szybko człowiek znajduje się w drodze. Kolejne przystanki to sama przyjemność. Kierowca sam stara się oddać podróżników w dobre ręce, zatrzymuje się najczęściej na stacji benzynowej, osobiście podchodzi do ludzi i pyta się, w jakim kierunku jadą. Od wszystkich można się dowiedzieć, że jazda stopem jest niezwykle niebezpieczna, więc tym bardziej kierowcy dbają o komfort autostopowiczów. Mają też do nich duże zaufanie. Wychodząc z samochodu zostawiają w nim wszystko – kluczyki, telefony komórkowe, często również portfele. – Europejczyk przecież niegroźny. →


Dużą przyjemność sprawia jazda autobusem. Miejsca wokół siedzenia jest wystarczająco. Nawet dwumetrowy człowiek znajdzie przestrzeń, by gdzieś umieścić swoje nogi. Nazywane przez Polaków PKS-y jeżdżą do wszystkich większych miast z dużą częstotliwością. Są niewiarygodnie szybkie, a na autostradach wyprzedzają samochody osobowe. Liczyć się trzeba jednak z postojami. Tych się nie uniknie. →


Korea – najbardziej europejska w Azji Właśnie z tego względu znacznie wygodniejszy

korzysta. Ze względu na cenę wolą pociąg lub

jest pociąg. Bilety nie należą do najtańszych,

autokar. Ciekawe są również rozkłady jazdy

ale wszystko rekompensuje otoczenie.

autobusów miejskich, które… nie istnieją.

Siedzenia są niezwykle wygodne, na wzór

Na przystanku wisi kartka z numerem telefonu,

tych samolotowych obracają się o 180 stopni,

pod który się dzwoni, a uprzejma pani w języku

a nogi można całkowicie wyprostować. Przed

koreańskim lub angielskim mówi, za ile minut

wejściem na peron widnieją duże napisy:

autobus na tym przystanku się zjawi.

„we trust you”. I rzeczywiście. Konduktor nie chodzi i nie sprawdza biletów. Gdy jednak

Pisząc o Azji nie można zapomnieć o kuchni

w jego komputerze widnieje, że jakieś miejsce

i zwyczajach żywieniowych. Tym właśnie

nie powinno być zajęte, a ktoś na nim siedzi,

Korea wyróżnia się na tle Europy i innych

grzecznie podchodzi i prosi o pokazanie biletu.

krajów azjatyckich. Przede wszystkim kimchi

Na całej trasie można oczywiście korzystać

– w każdej odmianie smakowej. To kiszona

z bezprzewodowego Internetu albo coś zjeść

kapusta przyrządzona najczęściej na ostro.

w wagonie restauracyjnym. Ceny nie odrzucają,

Podobno niezwykle zdrowa i chroniąca przed

jak w polskim Warsie. Ciekawostką są kabiny

chorobami. Każda Koreanka musi umieć

do śpiewania karaoke. To właśnie główne zajęcie

ją przyrządzić, a w spiżarniach nigdy nie może

młodych i starszych Koreańczyków. Śpiewać

jej zabraknąć. Obowiązkiem jest spożywanie

uwielbiają i robią to niemal w każdej wolnej

zupy na zimno, koniecznie z gotowanym jajkiem

chwili.

w środku i ciemnym makaronem. Podawana jest w metalowych talerzach. Zupa to drugi posiłek

Oczywiście najbardziej komfortowym, ale

i konsumpcję zaczyna się od tzw. drugiego dania,

i najdroższym środkiem transportu jest samolot.

czyli zupełnie inaczej niż w Europie.

Trasy wewnątrzkrajowe są bardzo krótkie i nie przekraczają godziny, dlatego też niewielu z nich


Korea – najbardziej europejska w Azji z jednego talerza.

na zamiłowanie Koreańczyków do ciągłego

Najczęściej każdy

rozwoju w każdej niemal dziedzinie życia. Tylko

zamawia coś,

tu można zobaczyć, jak znakomicie ludzie radzą

ale wszystko jest

sobie z kolejkami w metrze, czy brakiem koszy

stawiane na środku

na śmieci na ulicach. ▪

stołu. Kelner przynosi dodatkowe puste talerzyki, a wszyscy jedzą z tych samych talerzy zapełnionych jedzeniem. Całkowicie inna jest maniera jedzenia – im jesteś głośniejszy Na każdym kroku zjeść można sushi (nie tak

przy stole, siorbiesz

dobre jak w Japonii, ale lepsze niż w Polsce),

i mlaszczesz, tym bardziej ci smakuje. Dobrą

czy różne specjały sprzedawane na ulicach,

restaurację można poznać właśnie po odgłosach

maczane w cieście i smażone na głębokim oleju.

wydawanych przez ludzi przy stole. Godziny

Ciekawa jest kiełbaska w cieście, obtoczona w

posiłków są podobne do tych, które obowiązują

cukrze i podawana z keczupem. W restauracjach

w Hiszpanii. Główny posiłek jada się późnym

rzadko kiedy można coś zamówić do picia. Woda

wieczorem w towarzystwie przyjaciół lub

jest ogólnie dostępna i bezpłatna. W niektórych,

rodziny, najczęściej poza domem.

za dodatkową opłatą, można poprosić o piwo. Korea to miejsce warte zobaczenia, nie z powodu Typowe dla Koreańczyków jest jedzenie

zabytków, bo tych jest niewiele, ale ze względu

Marta Pietrewicz 27 lat i pstro w głowie. Nie mogę usiedzieć w jednym miejscu, a Warszawa, mimo że „moja”, to dla mnie za ciasna. Gdy do niej wracam zaczynam planować kolejną podróż. Bez znaczenia, gdzie i na jak długo, samo myślenie o tym poprawia mi humor.


Nie mogę się bać wywiad z Yoani Sánchez, Aleksandra Peszkowska

część I


Nie mogę się bać – wywiad z Yoani Sánchez, część I a rozmowę z Yoani Sánchez umówiła

N

z pamięci fragmenty zdań z lekcji hiszpańskiego

hiszpańskiego zaczęła się uczyć ze słuchu

mnie Claudia Cadelo, o której mogliście

i zapytałam, czy mama jest w domu.

od momentu naszego przyjazdu na Kubę –

przeczytać w poprzednim numerze. Jadąc

– Jasne, wejdźcie – chłopiec nie wydawał

czyli od dwóch tygodni z okładem – sporo

na Kubę, nie spodziewałam się, że mnie

się zaskoczony widokiem obcych twarzy

zrozumiała…

i mojej towarzyszce Kasi poszczęści się

przemawiających jakimś łamanym językiem,

do tego stopnia, że uda nam się porozmawiać

udającym hiszpański.

AP: Przede wszystkim chciałam Cię zapytać

z kobietą, która już wtedy określana była

Yoani po chwili wyłoniła się z sypialni.

o to, kiedy zaczęłaś pisać swojego bloga?

jako najbardziej wpływowa blogerka świata.

– Wybaczcie, ale musiałam się zdrzemnąć.

Co było pierwszym impulsem do jego

Zadałam tylko jedno pytanie – niezwykle

Chcecie coś do picia?

stworzenia i skąd ten pomysł w kraju, w

ważne w świetle mojej słabej wówczas

Podziękowałyśmy i szybko przeszłyśmy

którym dostęp do Internetu jest praktycznie

znajomości języka hiszpańskiego – czy Yoani

do rzeczy.

niemożliwy?

mówi po angielsku? Po krótkiej konsultacji

– Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko

Yoani Sánchez: Rozpoczęłam pisanie

z mężem – Ciro Díazem, Claudia odparła,

temu, że na twoje pytania będę odpowiadała

w kwietniu 2007 roku. Moich pierwotnych

że na pewno tak.

po hiszpańsku? Po angielsku dużo rozumiem,

impulsów, motywów było wiele i były bardzo

natomiast mówić mi ciężko – powiedziała Yoani.

zróżnicowane. Ale przede wszystkim było to

Dwa dni później pojawiłyśmy się pod

Chyba zbladłam, bo za chwilę padło kolejne

wynikiem nagromadzenia emocji wewnątrz mnie

dwunastopiętrowym blokiem umiejscowionym

pytanie:

– różnego rodzaju historii, pytań, które chciałam

na skraju dzielnicy Nuevo Vedado. Jadąc

– To może mówisz po niemiecku?

zadać i oczywiście frustracji. Bo oglądałam

obdrapaną windą na samą górę, czułam, że puls

– A może pani mówi po rosyjsku?

rzeczywistość, dzisiejszą Kubę i nie widziałam

mi przyspiesza. Miałam olbrzymią tremę.

Zaczęłyśmy się śmiać. Trema powoli mijała.

w tym niczego, co zostało mi obiecane, kiedy

Na drzwiach mieszkania była nalepka z hasłem

Na szczęście Yoani – w czasie gdy mieszkała

jeszcze byłam dziewczynką.

o wolnym Internecie, więc od razu z Kasią

w Szwajcarii – wykorzystywała swoje

odgadłyśmy, że to jest właściwy adres. Drzwi

filologiczne wykształcenie do nauczania języka

Co ci obiecali?

otworzył nam niewysoki chłopaczek w wieku

hiszpańskiego. Mówiła tak wyraźnie i powoli,

W tamtych czasach głównym tematem dyskursu

na oko trzynastu lat. Wygrzebałam szybko

że nawet siedząca obok mnie Kasia, która

politycznego, tekstów czytanych w szkole, →


Nie mogę się bać – wywiad z Yoani Sánchez, część I wypowiedzi w środkach masowego przekazu

Warto sobie uświadomić, że właściwie żyjemy

pracy w „Konsensusie” miałam już spory

była Kuba przyszłości – Kuba dobra, piękna,

na wyspie odłączonej, pozostającej poza

trening i mniej więcej wiedziałam, jak można

pełna możliwości dla wszystkich, którzy chcieli

cyberprzestrzenią. Bardzo trudno było zdobyć

publikować na wyspie, która ma tak olbrzymie

się spełniać zawodowo i osobiście. A różnica

wiedzę na temat sposobów publikowania

problemy z połączeniem z Internetem.

pomiędzy tą Kubą obiecaną, a rzeczywistą

w Internecie. Nigdy nie uczyłam się informatyki.

jest naprawdę olbrzymia. Oglądałam moją

Korzystałam wcześniej z komputera i Internetu

Jak oceniasz „Konsensusa” z perspektywy

rzeczywistość i słuchałam opowieści przyjaciół,

i miałam podstawową wiedzę na temat

czasu i jaki wpływ odegrał na twoje dalsze

znajomych i widziałam, że nasz odbiór nie

rozwiązywania różnego rodzaju problemów, ale

życie?

jest w żadnym punkcie zbieżny z obrazem

nigdy nie było to przedmiotem moich studiów.

„Konsensus” był wspaniałym projektem, ale

przedstawianym przez oficjalne media

W momencie, gdy rozpoczynałam pisanie

zaczęłam odczuwać potrzebę rozwijania swoich

kubańskie.

własnego bloga w kwietniu 2007 roku, miałam

osobistych pasji. Napisałam w tym czasie wiele

już jakieś doświadczenia.

tekstów, których jednak nie mogłam publikować

Kim jesteś? Nazywasz siebie dziennikarką?

w tym czasopiśmie, gdyż nie pasowały do jego

Nie jestem dziennikarką, nie studiowałam

Co masz na myśli?

profilu. Opinie w nim zamieszczane były

dziennikarstwa, lecz filologię. Nie potrafię

W grudniu 2004 roku wraz z moim mężem

autorstwa specjalistów, zaś moje teksty były

przelewać na papier tych historii w sposób

i kilkorgiem przyjaciół – dziennikarzy,

bardzo osobiste – służyły prywatnemu katharsis.

zgodny ze sztuką dziennikarską, ale robię

opozycjonistów, obywateli – stworzyliśmy

Tak narodził się pomysł założenia bloga.

to tak, jak czuję, dzięki czemu odprawiam coś

elektroniczne czasopismo „Konsensus”. Tak

w rodzaju osobistego egzorcyzmu. Pisanie

zdobywałam pierwsze doświadczenia jako

A Internet? Czy mogliście z niego korzystać?

pozwala przeganiać demony takie jak: apatia,

webmaster. Nie było łatwo, a co miesiąc

Kiedy zaczynałam pracę, Kubańczycy nie mogli

frustracja, bierność, strach, zniechęcenie.

musiałam umieszczać na stronie cały numer

korzystać z dostępu do Internetu w hotelach.

– z artykułami, wywiadami, opiniami,

Nawet aktualnie na Kubie osoba prywatna nie

Czy rozpoczęcie blogowania w społeczeństwie,

zdjęciami, humorystycznymi grafikami,

może się udać do biura i zapytać, czy mogłaby

w którym dostęp do Internetu jest niezwykle

korespondencją. Pierwszy raz zajmowałam

mieć u siebie Internet. Nie ma możliwości

ograniczony było dla ciebie wyzwaniem?

się tego typu działalnością. Po dwóch latach

korzystania z niego w domu. →


Nie mogę się bać – wywiad z Yoani Sánchez, część I Jest dostępny jedynie dla wysokich rangą

i czytać to, co mnie interesuje. To niemożliwe.

urzędników, wybitnych artystów, ważnych

Mam dostęp jedynie do wybranych rzeczy.

dużo czasu online. Czy podczas pobytu w Europie, bo przecież

sportowców i obcokrajowców, którzy tu mieszkają. Zwykła osoba, taka jak ja, ma tylko

Ale powoli przychodziły zmiany…

spędziłaś tam wiele czasu, poznałaś

dwie możliwości – uzyskać połączenie przez

W maju 2008 roku nowy prezydent Raul Castro

blogerów, którzy stali się dla ciebie inspiracją

czarny rynek, tzw. underground lub w miejscach

pozwolił Kubańczykom nocować w hotelach.

do stworzenia własnej strony?

publicznych, jak hotele czy kafejki internetowe.

Od tego momentu zaczęłam wchodzić do hoteli

Mieszkałam w Szwajcarii przez dwa lata. Było

Niemniej, jak już mówiłam, w 2007 roku

jako Kubanka. Niestety mój blog i cała platforma

to bardzo ważne doświadczenie dla mojej

Kubańczycy nie mieli nawet takiej opcji.

desdecuba zostały zablokowane i na Kubie nie

przyszłości jako blogerki, ponieważ miałam

można się było do nich dostać. Tak więc z jednej

w domu stałe łącze internetowe. To było takie

Co zatem zrobiłaś?

strony było to olbrzymie szczęście – mogłam

proste! Wtedy zaistniałam jako internautka.

Zaczęłam sobie radzić dzięki użyciu odrobiny

wchodzić do hoteli i korzystać z Internetu,

Wypróbowywałam wszystkie możliwości

wyobraźni. Wchodziłam do hoteli i zaczynałam

z drugiej – podczas tych sesji nie mogłam

jakie dawał mi Internet, przede wszystkim

mówić po niemiecku: „Entschuldigung, Ich

nawet zobaczyć mojego bloga. Musiałam więc

przynależność do nowej społeczności,

spreche kein Spanisch……..”. Dzięki temu

zacząć używać innych sposobów publikowania.

poznawanie nowych przyjaciół, na przykład

udawało mi się kupować kartę na połączenia

Pisałam swoje teksty, zapisywałam na memory

innych Kubańczyków mieszkających

z Internetem, która wystarczała na jedną

flash lub laptopie, szłam do hotelu i wysyłałam

na emigracji. I co było najciekawszą

godzinę i kosztowała jedną trzecią mojej pensji.

je za pomocą poczty elektronicznej. Przyjaciele

niespodzianką – gdy wróciłam na Kubę w roku

Wszystkie moje teksty przygotowywałam

spoza Kuby je odbierali, umieszczali na stronie

2004 – nie miałam jeszcze wcale pojęcia

w domu i nagrywałam na memory flash.

i przesyłali mi również e-mailem komentarze,

o istnieniu blogów. Ale miałam świadomość,

Ze zdjęciami szłam do hotelu i wysyłałam.

które pojawiały się pod kolejnymi postami.

jakie możliwości obywatele mieli w sieci.

Bo ja nie jestem internautką w dosłownym tego

Osobiście dałam radę się połączyć raz, może

Dlatego projekt „Konsensusu” powstał

słowa znaczeniu. Nie mogę surfować po sieci,

dwa. Przez to jednorazowo musiałam wysyłać po

w grudniu 2004 roku. Miałam możliwość

wyszukiwać interesujących mnie tematów

trzy, cztery posty. Mimo to, osoby spoza Kuby

powrotu „do sieci”.

w Google czy przeskakiwać ze strony na stronę

mogły odnosić mylne wrażenie, że spędzałam


Nie mogę się bać – wywiad z Yoani Sánchez, część I W tym momencie przerwał nam dzwoniący

Co wówczas poczułaś i pomyślałaś?

się projekcją w rzeczywistości. Byłam kobietą

telefon – po raz pierwszy, lecz nie ostatni. Tym

Dotarło do mnie, że to wielka odpowiedzialność.

odprawiającą swoje egzorcyzmy w jedynej

razem była to koleżanka. W naszej obecności

Nie chciałam, żeby moje prywatne egzorcyzmy

możliwej przestrzeni – cyfrowej. W sierpniu

Yoani udzieliła zagranicznym mediom

stały się przyczynkiem do słownej przemocy

2008 roku zamieściłam swoją relację w sprawie

przynajmniej trzech komentarzy do aktualnych

i nienawiści. Miałam wielu czytelników, którym

Gorkiego Aguili, piosenkarza punkrockowej

wydarzeń.

nie chciałam przekazywać złości – wyrzucałam

grupy „Porno Para Ricardo”. To był pierwszy

swoje demony, owszem, ale już spacyfikowane.

raz, gdy świat wirtualny przeciął się ze światem

Co więc było Twoim celem, gdy zaczynałaś

realnym poprzez akcję.

pisać, bo przecież nie mogłaś pisać dla

Znowu przerwał nam telefon. Yoani właśnie

Kubańczyków, skoro na Kubie dostęp

rozmawiała z kimś z magazynu „Time”,

Następne były? Co się wydarzyło potem?

do Internetu jest tak utrudniony?

w którym swego czasu znalazła się na liście

Od tego momentu sprawy zaczęły się

Początkowa idea bloga nie zakładała, że będę

stu najbardziej wpływowych osób świata.

komplikować – przede wszystkim za sprawą

miała tysiące czytelników. Czułam się bardziej,

Siedziałam na krześle w jej salonie, usiłując

kubańskiej policji politycznej. Przez pierwszy

jakbym wysyłała wiadomość w butelce do tego,

przegonić pytanie: „I co ty tu, robaczku,

rok nie uznawano w ogóle mojego istnienia.

kto ją znajdzie i zechce przeczytać. Dopiero

robisz?”

Yoani Sánchez? Kto to? Generacja Y? Co to?

później okazało się, że moja wiadomość

W tym pierwszym etapie nie istniałam, nie

trafiła do tysięcy osób. Ja potrzebowałam,

Czy zdarzyło się kiedyś, że opublikowany

byłam dla nich realna. Gdy wypowiedziałam się

Yoani Sánchez potrzebowała prywatnej,

przez Ciebie post miał wpływ na sytuację,

w sprawie Gorkiego, wszystko uległo zmianie.

osobistej terapii. Chciałam wyrzucić z siebie

którą opisałaś?

Rozpoczął się etap agresji. Skończyła się

nagromadzone historie i pytania. To, że dotarły

Rozumiem, że pytasz o akcję i reakcję pomiędzy

cisza, zaczął się atak – specjalność w świecie

do tego tysiące czytelników było wielką

mną a rządem? Widzisz, moje akcje poprzez

wirtualnym. Jeśli wpiszesz w Google hasło

niespodzianką. Nagle Generacja Y stała się

posty zamieszczane na Generacji Y są wirtualne.

Yoani Sánchez lub Generacja Y, w odpowiedzi

fenomenem.

Byłam osobą, która pisała do cyberprzestrzeni,

otrzymasz mnóstwo oficjalnych stron rządowych,

wirtualnego świata, dla Kuby informatycznej.

z których dowiesz się, że Yoani Sánchez to osoba

Nie odczuwałam, że Yoani wirtualna może stać

spreparowana przez CIA, →


Nie mogę się bać – wywiad z Yoani Sánchez, część I Yoani to terrorystka na usługach Amerykanów,

To jest bezpośrednia odpowiedź na moje

W tym momencie do pokoju wszedł mąż

opłacana przez Onasisa – oskarżenia równie

teksty. Fidel Castro we wstępie do jednej

Yoani. Po krótkiej prezentacji zapytał

mocne, co fałszywe. Te oficjalne strony

książki napisał: „Ta dziewczyna jest głosem

nas, jak leci, na co z przejęcia odparłam

to pierwsza linia ataku.

kolonializmu”. Powiedział to w kraju,

„Aleksandra”…

w którym jego słowa są prawem. Takie piętno Jak jeszcze cię atakowano?

oznacza wykluczenie, społeczne odrzucenie,

To też sprowokowało moje kolejne pytanie

Później zaczęto tworzyć swego rodzaju krąg

stawia cię w pozycji outsidera. Później doszło

– o rodzinę i strach, czy Yoani nie obawia

wokół mojej osoby. To praktyka stosowana

do eskalacji. Doprowadziłam do wymiany zdań

się, że może im zaszkodzić. Jednak o tym

wobec wielu dysydentów. Zaczęto nagabywać

z Marielą Castro – córką Raula Castro. Stało się

przeczytacie w następnym numerze…

moich przyjaciół, rodzinę, krewnych, wmawiając

to podczas performance na Biennale w Hawanie

im, że jestem agentką CIA. Krąg wokół takich

– wydarzenia artystycznego wymierzonego

Rozmawiała

osób, jak ja się zacieśnia, aż zostają same.

w cenzurę. Później doszło do kilku epizodów na

Aleksandra Peszkowska

Ta strategia przez ostatnich pięćdziesiąt lat często

prowincji, gdzie jeździłam, by rozprzestrzeniać

się powtarzała. Wszystkie osoby myślące inaczej

blogerskiego wirusa. Brałam między innymi

są przez rząd oskarżane o współpracę z CIA,

udział w debatach na temat oficjalnego dostępu

więc szczerze mówiąc, nawet na te oskarżenia

do Internetu. Odpowiedzią rządu zawsze była

nie zwracałam uwagi. Kolejnym sposobem

próba przeszkodzenia. Ale największymi

reakcji na to, co robię jako blogerka, była

moimi obrońcami są osoby, które mnie czytają,

obserwacja policyjna.

a następnie o mnie piszą, prowadzą kroniki, opisują mnie i mój blog. To jest problem dla

Śledzili cię?

rządu. Bo nie da się mnie tak łatwo zwinąć

Dalej to robią. Wszędzie ktoś jest – a to pod

na ulicy. Ktoś się zawsze o tym dowie, napisze.

domem, a to na ulicy. Pojawia się Yoani,

Niełatwo mnie po prostu zamknąć, dlatego

pojawia się obserwator. Mój telefon jest

pisanie daje więcej plusów niż minusów.

podsłuchiwany, nie mogę wyjechać z Kuby.


Górnicy z Kawah Ijen Łukasz Kędzierski


Piekło widziane z góry. Krater wulkanu wypełnia ponad 200-metrowej głębokości jezioro intensywnie zielonego koloru. Zawiera w sobie ogromne ilości stężonej siarki – jest śmiertelnie niebezpieczne dla żywych organizmów, o czym niestety przekonał się francuski turysta kilka lat temu. →


Górnicy o filigranowej posturze noszą kosze wypełnione kawałkami siarki. Każdy sam dobiera sobie ciężar, który waha się pomiędzy 60 a 100 kg, ale są i rekordziści, którzy noszą po 120 kg. →


Jedyną formą zabezpieczenia przed bardzo szkodliwymi oparami siarki jest zmoczony kawałek ręcznika lub chustki włożony do ust. Tylko nieliczni posiadają profesjonalne maski. Nikt tutaj nie narzeka – wszyscy się „cieszą”, że mogą pracować. →


Przy użyciu metalowych prętów każdy musi sobie odłupać kawałki siarki, które później załaduje do kosza. Wszystko odbywa się w otoczeniu gryzącego i szkodliwego dymu. →


Bardzo ważne jest, aby dokładnie zapakować ładunek do koszy. Wszystko musi być idealnie wyważone i przywiązane, dzięki czemu będzie łatwiej nosić ciężary. →


Oczy łzawią, śluzówka nosa piecze, gardło jest podrażnione od dymu, mimo tego dzielni górnicy wykonują swoja pracę. Tylko nieliczni mogą tutaj pracować – trzeba mieć znajomości, kontakty i specjalne zezwolenia. →


Ładunek gotowy, teraz trzeba pokonać „tylko” kilkaset metrów pod górę, aby wydostać się z krateru, a dalej to „tylko” kilka kilometrów ścieżką w dół do wioski, gdzie należy dostarczyć urobek. →


Wielokrotne przenoszenie ogromnych ciężarów powoduje deformacje i urazy barku. Pałąk niemiłosiernie „wpija się” i pozostawia nieodwracalny uszczerbek na zdrowiu. →


Po drodze trzeba się zameldować w jednym z najważniejszych miejsc trasy – punkcie ważenia. Jest czas na chwilę oddechu, można zapalić papierosa, napić się wody i zebrać siły przed dalszą drogą. →


Moment ważenia jest bardzo istotny w ich pracy. Od tego zależy, ile górnik dostanie wynagrodzenia za swój nadludzki wysiłek. Niektórzy potrafią zrobić 2, czasem 3 transporty dziennie (za 1 kg urobku otrzymują zaledwie ok. 24 groszy). ▪

Łukasz Kędzierski W podróżach najważniejsze dla mnie są: plecak, aparat i niski budżet. Szukam kontaktu z miejscową ludnością, chcę odwiedzać ścieżki i miejsca spoza przewodnika, bez otoczenia innych turystów. Wystarczy mi zwykły kąt do spania i lokalna knajpa. Piszę na www.lkedzierski.com.


Kairuan – święte miasto islamu Ania Marchlik


Kairuan – święte miasto islamu

P

ołożony w tunezyjskim interiorze Stare miasto Kairuanu, które zobaczyć można

Medynie i Jerozolimie – najważniejszym

„Czy nie mógłbym go po prostu zastrzelić?”

miastem islamu. Wielu muzułmanów wierzy,

W opisany powyżej sposób rozpoczyna

liczbę miejsc, interesujących z punktu widzenia

że siedmiokrotne odbycie pielgrzymki do tego

się jedna z najsłynniejszych scen filmu

turystów. W labiryncie wąskich, zakurzonych

miejsca równoważne jest z pielgrzymką

„Poszukiwacze zaginionej Arki”, w której rolę

uliczek kryją się tradycyjne warsztaty tkackie

do Mekki.

stolicy Egiptu odegrał tunezyjski Kairuan.

(miasto słynie z produkcji dywanów; jest

Oko w oko z olbrzymem stanął Indiana Jones –

ich największym w kraju producentem),

archeolog i poszukiwacz przygód.

święta studnia Bir Barrouta oraz dziesiątki

Kairuan jest czwartym – po Mekce,

Mężczyźni w długich szatach i białych turbanach plączą się, jakby bez celu, po

w „kairskim” wątku filmu, kryje w sobie sporą

muzułmańskich świątyń, w tym Sidi Okba –

wąskich uliczkach. Jest głośno i tłoczno.

Scenariusz filmu zakładał długi pojedynek,

najstarszy meczet północnej Afryki. Jeszcze pod

Obok rozklekotanego wozu pełnego siana,

podczas którego Harrison Ford – wcielający

koniec XIX w. miasto było całkowicie zamknięte

przemykają pospiesznie kupcy z ogromnymi

się w postać Indiany Jonesa – miał walczyć

dla niemuzułmanów. Od 1988 r. natomiast

wiklinowymi koszami. Nagle tłum rozstępuje

z przeciwnikiem, wykorzystując swój słynny

wpisane jest na listę światowego dziedzictwa

się. Na środku ulicy pojawia się on – potężny

atrybut – bicz. Kultowa dla wielu scena filmu

UNESCO.

Arab ubrany od stóp do głów na czarno. Olbrzym

urywa się jednak nadzwyczaj szybko: cyrkowe

– przepasany grubym czerwonym pasem –

popisy maczetą Indiana Jones kończy w kilka

wymachuje maczetą, budząc zrozumiały postrach

sekund, wystrzałem z rewolweru w samo

Szczypta prawdy, szczypta fantazji

wśród mieszkańców Kairuanu... Całe szczęście,

serce przeciwnika. Zmiana scenariusza wyszła

W samym sercu medyny (dzielnicy) znajduje

to nie mnie, w trakcie podróży po północnej

od samego aktora, który podczas kręcenia filmu

się czczona przez muzułmanów studnia

Afryce, przyszło zmierzyć się arabskim

w Kairuanie cierpiał (podobno jak większość

Bir Barrouta. Być może, podczas kolejnej

wojownikiem.

filmowej ekipy) na biegunkę. – „Czy nie

podróży do Tunezji, dowiem się, ile prawdy

mógłbym go po prostu zastrzelić?” – miał

tkwi w popularnym przekonaniu, że napicie się

zapytać Ford – trapiony męczącą przypadłością.

z niej wody gwarantuje powrót do Kairuanu z zasobniejszym portfelem. →


Kairuan – święte miasto islamu Wiara w jej nadprzyrodzone możliwości

Najstarszy meczet Magrebu

wywodzi się z legendy, jakoby płynąca w studni

Wielki Meczet jest najważniejszym zabytkiem

woda łączyła się ze świętym źródłem Zamzam

Kairuanu i najważniejszym meczetem

w Mekce. Legenda ta tłumaczy również genezę

północnej Afryki. Świątynia, zwana również

powstania miasta. Najpierw jednak kilka faktów.

meczetem Sidi Okba, została wzniesiona w VII w., choć to, co można zobaczyć dziś, jest

Kairouan został założony w 670 r. przez

rezultatem wielu przebudowań. Oprócz funkcji

arabskiego dowódcę Okba Ibn Nafiego

religijnych meczet pełnił przez lata rolę ośrodka

w miejscu dawnej rzymskiej osady. Burzony

naukowego, w którym nauczano astronomii

i odbudowywany na nowo w ciągu stuleci, swój

i medycyny.

najznakomitszy okres miał w IX w. Wówczas powstało najwięcej historycznych zabytków

Z zewnątrz Wielki Meczet przypomina nieco

miasta.

fortecę, której najbardziej charakterystycznym elementem jest trzydziestometrowy minaret

Według legendy miasto zostało wzniesione

– zbudowany na planie kwadratu. Dla

przez Okba Ibn Nafiego, po tym, jak jego koń

niemuzułmanów wejście na otoczony surowymi

wygrzebał kopytem z ziemi kielich – zaginiony

murami dziedziniec rozpoczyna i praktycznie

kilka lat wcześniej w Mekce. Tuż obok miało

kończy zwiedzanie meczetu. Olbrzymia sala

trysnąć źródełko znane dziś jako studnia

modlitewna wyłożona dywanami dostępna

Barrouta. Do dziś woda ze studni czerpana jest

jest wyłącznie dla wyznawców islamu. Jej

za pomocą mechanizmu, poruszanego siłą mięśni

dach wsparty jest na ponad 400 kolumnach,

wielbłąda.

pochodzących z rzymskich miast północnej Afryki, m.in. Kartaginy. Można je zobaczyć przez zazwyczaj uchylone drzwi, choć jak powiada legenda, nie należy ich liczyć, gdyż grozi to oślepnięciem. →


Kairuan – święte miasto islamu Trzy włosy Mahometa Kairuan nazywany jest popularnie miastem stu meczetów. Niezależnie, czy liczba ta jest prawdziwa, czy dość mocno przesadzona, Meczet Fryzjera jest drugą po Wielkim Meczecie muzułmańską świątynią, którą należy odwiedzić. Równie interesująca, co barwne mozaiki i ażurowa sztukateria wnętrz, jest historia pochowanego w tym miejscu Abu Zama el-Belawiego. Mężczyzna był bliskim przyjacielem Mahometa i zawsze nosił przy sobie trzy włosy z jego brody: pod językiem, ramieniem i przy sercu. Umierając na polu bitwy pod Kairuanem w 654 r. miał poprosić o pochowanie go wraz z włosami proroka. Do sali modlitw oraz pomieszczenia, w którym znajduje się grobowiec „fryzjera”, jak nazywano

Ania Marchlik

Abu Zama el-Belawiego, mają dostęp wyłącznie muzułmanie. Meczet jest popularnym miejscem

Bydgoszczanka mieszkająca na południu Hiszpanii. Hobbystycznie i zawodowo pisze

pielgrzymkowym, zwłaszcza wśród kobiet, które

i podróżuje – najchętniej tam, gdzie jest ciepło i gdzie popołudniami praktykuje się

wierzą, że odwiedziwszy to miejsce obdarzone

sjestę. Uwielbia kraje śródziemnomorskie. Przez kilka miesięcy pracowała w Tunezji,

zostaną licznym potomstwem. ▪

doszkalała się we Francji i podróżowała po Chorwacji i Włoszech. Prowadzi bloga o podróżach i codziennym życiu w Andaluzji: www.pisanewsewilli.com


książki


książki DAVID BYRNE – DZIENNIKI ROWEROWE „Dzienniki rowerowe” Davida Byrne’a to

w swojej amerykańskiej rzeczywistości.

książka zdecydowanie nie dla rowerzystów. To

Za przykład może tu posłużyć jego ocena

książka dla tych, którzy jeszcze na rowerach nie

wystroju wnętrza domu oficera Stasi i zdumienie,

jeżdżą. Czytając – dowiedzą się, co tracą.

jakie wywołał w nim fakt, że jest ono takie surowe, zamiast bogato i z pompą symbolizować

„Ów punkt widzenia – perspektywa dwóch kółek,

władzę. W krótkim suplemencie znajdziemy też

szybszych niż spacer a wolniejszych niż pociąg,

kilka informacji o ubiorze, ale to tyle szczegółów

ze wzrokiem nieco ponad poziomem przeciętnego

technicznych… Nie znajdziemy natomiast

śmiertelnika – przed trzydziestoma laty stał się

rekomendacji knajp rowerowych, serwisów ani

moim oknem na świat, i jest nim do dziś.”

rozstrzygnięcia sporu, który lepszy: składak, miejski czy kolarka?

Byrne w dziennikach przedstawia Berlin, Londyn, Buenos Aires i inne miasta tak, jak nie

Książka do przeczytania w dwa wieczory, po

zrobi tego żaden przewodnik. Lekki, bezpośredni

których ma się ochotę wziąć pierwsze z brzegu

ton opowieści nie pozwala zapomnieć o tym,

działające dwa kółka i jechać przed siebie.

kto jest autorem. Byrne to człowiek renesansu:

Niezwykła książka z zaangażowaniem i próbą

współzałożyciel legendarnego zespołu

zrozumienia każdego człowieka. ▪

Talking Heads, projektant, reżyser, a sposób w jaki opisuje kolejne miasta i ludzi, zaraża ciekawością świata.

Agata Jałosińska

Byrne pisze o historii rozwoju Pittsburgha,

Antropolożka i trenerka,

o muzyce latynoskiej, o Imeldzie Marcos, której poświęcona jest jedna z ostatnich jego płyt. Momentami analizy odautorskie sprawiają wrażenie, jakby pisał je ktoś trochę zamknięty

uwielbia rozmawiać z ludźmi, poznawać nowe miejsca i obejrzeć coś ciekawego; zawsze ma coś ciekawego do powiedzenia.


felieton

Kolumbia ojczyzna kawy

S

ą takie miejsca, które kojarzą się z aromatem kawy. Jednym z nich jest Kolumbia, kawowa kraina,

królestwo el tinto – czarnej kawy. →


felieton Kolumbia – ojczyzna kawy Kawa jest wizytówką Kolumbii, jej symbolem

ziarnami (pestkami), znacznie większymi niż

i największym bogactwem – obok storczyków,

pozostałe gatunki Excelso, Extra czy Pasilla.

motyli i szmaragdów. Nic dziwnego,

Kawa odznacza się średnią mocą, wspaniałym

że w reklamach kawy na całym świecie

słodkim, bogatym i zrównoważonym smakiem

można zobaczyć słynnego kolumbijskiego

oraz doskonałą kwaskowatością. Decydując się

farmera z osiołkiem – Juana Valdeza, który

na kawę kolumbijską, warto pamiętać, że jest

symbolizuje rolników pracujących na andyjskich

ona jedną z najlepiej zrównoważonych kaw

plantacjach. Twórca tego wizerunku – Carlos

świata i może być degustowana o każdej porze

Sánchez – skromny malarz z Medellín, związany

dnia.

od dziecka z plantacjami kawy w regionie Antioquia, zwykł ponoć mawiać:

Nie ma drugiego takiego raju dla kawoszy

„Zapach kawy nadaje mojemu życiu sens,

jak Kolumbia. Kawa króluje w każdym

budzi mnie i daje mi energię. Od wielu lat,

kolumbijskim domu. Kawiarenki hipnotyzują

o każdej porze dnia, pozostawiam włączony

przechodniów zniewalającym zapachem el tinto,

ekspres i kiedy tylko się budzę, przygotowuję

które podaje się tutaj niczym prawdziwe dzieło

sobie filiżankę kawy i zaczynam nowy dzień,

sztuki. Jego aromat, smak, kolor wprawiają

rozkoszując się jej aromatem. Jeśli jej nie

w kawową ekstazę najwybredniejszych

wypiję, dzień zaczyna się źle.”

koneserów małej czarnej. Uwodzicielskiego aromatu i jedwabistego smaku kolumbijskiej

Kolumbijska recepta na idealną kawę to 6 uncji

kawy nie da się pomylić z żadnym innym.

(czyli 180 ml) gotującej się wody na dwie

Najlepsze warunki klimatyczne, sprzyjające

płaskie łyżeczki kawy. Perfekcyjny smak można

uprawie doskonałej gatunkowo kawy, istnieją na

uzyskać dzięki wykorzystaniu rekomendowanej

stokach u podnóża Andów. Rośnie tutaj ponad

przez nas kawy Columbia Supremo. To najlepsza

2700 kawowców. Według niektórych źródeł

kawa kolumbijska charakteryzująca się dużymi

Kolumbia jest drugim, a według innych trzecim

producentem kawy na świecie, po Brazylii i Wietnamie. Jednak nie ilość, ale jakość sprawia, że kolumbijska kawa cieszy się sławą najlepszej na świecie. W Kolumbii wytwarza się ponad 13 milionów kilogramów ziaren w ciągu roku. Kawa kolumbijska jest sprzedawana na całym świecie pod własną marką – a trzeba wiedzieć, że jedynie wyjątkowe kawy zyskują ten przywilej.


felieton Kolumbia – ojczyzna kawy Według źródeł, kawa przywędrowała

of Excellence, podczas których ceny aukcyjne

do Kolumbii z Ameryki Środkowej w 1736 roku

kilkukrotnie przebijają rynkowe. ▪

za sprawą jezuitów. Aby w pełni cieszyć się smakiem małej czarnej, należało ją degustować w odpowiednim towarzystwie, wśród koneserów wywodzących się z miejscowej wyższej klasy. Była więc ona napojem elitarnym, co nie powinno dziwić, zważywszy na królewski smak i boski aromat el tinto. Rok 1835 to ważna data w historii kolumbijskiej kawy – wyeksportowano wówczas z Kolumbii 60 kilogramów jej ziarenek. Pierwsze plantacje powstały w rejonie Santander. Anegdotka głosi, że jezuita, Fransisco Rionero, zalecał uprawiać kawę jako kościelną pokutę. Wszakże nic tak nie poprawia morale, jak filiżanka czarnej, aromatycznej el tinto. Obecnie przemysł kawowy daje pracę dwóm milionom ludzi i stanowi osiem procent budżetu państwa. Kawa kolumbijska cieszy się zasłużoną renomą i znakomitą marką. Dzięki organizacji FNC (Federacion Nacional de Cafeteros) i staraniom rządu produkowana przez plantatorów kawa jest wysokiej jakości. Nic więc dziwnego, że w Kolumbii, podobnie jak w Salwadorze, odbywają się konkursy Cup

Paweł Małkowski Fascynat kawy i podróży. Prowadzi blog kawowy „Dzień Kawy” i sklep internetowy Świeżo Palona.


Zapowiedzi – marzec 2012 Travel 2012 – marzec Travel Channel HD: Premiera 5 marca, o godz. 19:00 Travel Channel: Premiera 5 marca, godz. 19:30 Travel 2012 to magazyn podróżniczy, w którym przybliżamy Państwu niezwykłe miejsca w Polsce i na świecie. W poszukiwaniu najciekawszych atrakcji turystycznych naszego kraju, odwiedzimy imponujący zamek w Ogrodzieńcu na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej. Dawna warownia na „Szlaku Orlich Gniazd” jest dziś naturalną scenografią wykorzystywaną w wielu filmach, miejscem inscenizacji historycznych oraz imprez plenerowych. Tajemnicze ruiny, dzięki swej bogatej historii i legendom, przyciągają poszukiwaczy przygód i mocnych wrażeń. Na Podzamczu odbywają się wieczory z duchami, pokazy walk i turnieje rycerskie, a okoliczne jurajskie skałki są chętnie wykorzystywane do wspinaczki. Ponadto w marcowym odcinku programu poszukamy też śladów dawnej „gorączki złota” w położonym daleko na północy kanadyjskim Jukonie, oraz odkryjemy Mesenię – region Grecji położony w południowozachodniej części Półwyspu Peloponeskiego. →


Zapowiedzi – marzec 2012 Kąpiel na golasa Travel Channel HD: w każdy czwartek, od 8 marca, godz. 21:00 Travel Channel: w każdy czwartek, od 15 marca, godz. 21:00 Eve Kelly zdecydowanie ma siłę przekonywania. Kto inny mógłby nakłonić zupełnie obcych ludzi do poszukiwania nietypowych miejsc, w których można… popływać nago? Niespożyta energia oraz zamiłowanie do szalonych przygód zawiedzie naszą bohaterkę m.in. do Jukonu, północnego terytorium Kanady, gdzie wskoczy do wody podczas szalejącej burzy śnieżnej. Nawet na słonecznych Bahamach Eve nie będzie relaksować się pływając w hotelowym basenie. Wybierze coś bowiem bardziej ekstremalnego – kąpiel w mrocznych solnych pustkowiach i pełnych nietoperzy jaskiniach. Dalsze wyprawy nieprzewidywalnej prezenterki również będą dość nietypowe. Na Kostaryce Eve będzie musiała uważać na węże, w Brazylii unikać jadowitych pająków, w Nowej Zelandii wspinać się na niebezpieczne wysokości, a w australijskim buszu zmagać się z piekielnym upałem. →


Zapowiedzi – marzec 2012 Kulinarny podróżnik Travel Channel HD: w każdy wtorek, od 14 marca, godz. 19:00 Travel Channel: w każdy wtorek, od 20 marca, godz. 19:00 Helen Hokin, kulinarna ekspertka i miłośniczka dobrej kuchni, wyruszy w podróż w poszukiwaniu nowych smaków. Na początek odwiedzi niemiecki Schwarzwald, gdzie pozna miejscowe tradycje oraz sekrety lokalnych przysmaków. Następnie wybierze się do Estonii, gdzie cofnie się w czasie, by odkryć kulinarną przeszłość tego kraju. Podróż rozpocznie od średniowiecza – odwiedzi Olde Hansa, by sprawdzić, co wieki temu kupcy sprowadzali na tallińskie stoły. Pozna też wspomnienia Estończyków, którzy opowiedzą o życiu w kraju pod władzą sowietów, co pozwoli dostrzec diametralną zmianę w stylu życia – i jedzenia – która zaszła od uzyskania niezależności przez kraj. Ta niezwykła podróż pozwoli na bliższe poznanie jednej z najwcześniej osiedlonych społeczności w Europie. →


Zapowiedzi – marzec 2012 Ludzie morza Travel Channel HD: w każdy wtorek, od 6 marca, godz. 21:00 Travel Channel: w każdą środę, od 28 marca o godz. 19:00 Jerome Delafosse jest aktywnym obrońcą środowiska naturalnego, mórz i oceanów. Podczas swoich podróży odwiedza regionalne społeczności rybackie w różnych zakątkach świata. Tym razem wybierze się do krajów, takich jak Haiti czy Republika Kongo, aby poznać warunki życia ludzi związanych na co dzień z wodą. Na Haiti przekona się, że pomimo politycznego chaosu i biedy panującej na wyspie, miejscowi rybacy pomagają odtworzyć podwodne ekosystemy, które pozwalają zachować naturalny łańcuch pokarmowy. Natomiast na Filipinach, gdzie w ostatnich latach dokonano znacznej dewastacji życia podwodnego, rybacy przywracają równowagę biologiczną na rafach koralowych, ratując tym samym środowisko. →


Zapowiedzi – marzec 2012 Esencja podróży: Oman Travel Channel HD: Premiera 27 marca, o godz. 19:00 Travel Channel: Premiera 26 marca, godz. 19:00

Brunatno żółte pustynie, otoczone palmami oazy, targowiska pachnące orientalnymi przyprawami oraz wielbłądy poruszające się po ulicach – tak jednym zdaniem można opisać Oman, jedn z ostatnich krajów, który symbolizuje prawdziwego ducha kultury arabskiej. Prezenter, Ginny Buckley pomoże nam odkryć to niezwykłe państwo, przybliży miejscowe tradycje oraz zarekomenduje całkiem współczesne i luksusowe hotele. Podróż ta będzie niezwykłą mieszanką przygody i relaksu. →


Zapowiedzi – marzec 2012 Luksusowymi pociągami po Indiach Travel Channel HD: Premiera 22 marca, godz. 20:00 Travel Channel: Premiera 18 marca, godz. 21:00

Luke Kenny wyruszy w niezapomnianą podróż życia. Przemierzy fascynujący subkontynent indyjski luksusowym pociągiem „Express Maharadży”. Podczas tej królewskiej wyprawy pozna m.in. najważniejsze miasta Radżasthanu oraz dotrze do Vadodary w stanie Gudżarat. →


Zapowiedzi – marzec 2012 Rejsy Travel Channel HD: Premiera 7 marca, godz: 19:00 Travel Channel: Premiera 4 marca, godz. 19:00

Julie Peasgood wyruszy w rejs po wschodnich Karaibach na pokładzie jednego z największych na świecie wycieczkowców. Ben Hull odwiedzi Królewską Stocznię Marynarki Wojennej w Portsmouth. Natomiast Gareth Davis zaprosi nas na największą morską imprezę roku – Operację Żagiel 2012.

Więcej informacji znajdziecie na stronie www.travelchanneltv.pl


Autorzy:

Agata Jałosińska Agnieszka Świąć Aleksandra Peszkowska Anna Alboth Ania Marchlik Ania i Dawid Kopaczewscy Ewa Serwicka Jakub Górnicki Justyna Sączawa Łukasz Kędzierski Maciej Klimowicz Marta Pietrewicz Paweł Harajda Paweł Małkowski Korekta:

Ania Górnicka

Nastepny numer już w maju. Zapraszamy do lektury i prenumeraty. Jeśli chcesz opublikować swój reportaż w Travnigerze napisz do nas – redakcja@travinger.com

Prowadzenie:

Jakub Górnicki Skład:

Arkadiusz Sołdon www.arthefact.pl Opieka nad stroną WWW:

Tomasz Rondio

Jesteśmy otwarci na współpracę oraz oferty reklamy – reklama@travinger.com


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.