Travinger 03/2012

Page 1

SAFARI NURKOWE W KOMODO

KUBA

NIE TYLKO NA CZTERECH KOŁACH

JAK KAWA

WKRACZAŁA DO EUROPY

EL HIERRO,

CZYLI CAŁKIEM INNE KANARY



Ania prowadzi Kolejny numer „Travingera” jest już w Waszych

turystów. Ola Peszkowska wraca na Kubę

To i wiele więcej znajdziecie w tym numerze.

rękach. Formuła niezmienna, tylko – tym razem

i kontynuuje rozmowę z Joani Sánchez,

A w następnym – kolejne niespodzianki.

– wydawca inny. Nie zrobiliśmy rewolucji,

kubańską blogerką. Marta Pietrewicz jest także

ale wprowadziliśmy kilka zmian.

na Kubie, ale patrzy na nią z zupełnie innego

Zapraszamy.

punktu widzenia – uchyli przed nami tajemnicę,

Ania Górnicka

Kuba wydawał poprzednie dwa numery,

w jaki sposób poznać wyspę i co może turysta,

ten – oddał cały w moje ręce. Wiele osób

a co jest dostępne tylko dla miejscowych.

zastanawia się pewnie, jak to jest wydawać

Ponadto Anna Kalinowska opowie, co można

gazetę czy magazyn, współpracować z autorami,

robić w Południowym Tyrolu poza jeżdżeniem

budować redakcję. W tym miesiącu zajęłam

na nartach, skąd pochodzą najlepsze jabłka

się wszystkim osobiście i zachęcam, abyście

i ile może kosztować kąpiel w sianie. Łukasz

sprawdzili, jak wyszło :) Dylematów, obaw było

Kędzierski po raz kolejny dostarcza wielu emocji

sporo, ale solidna praca i współpraca z ludźmi

i zdobywa – tym razem – wulkan na Jawie,

kreatywnymi i pełnymi pasji sprawiły, że była

podziwia wschodzące słońce nad ponad

to dla mnie duża przyjemność i ciekawe

szesnastokilometrową kalderą wulkanu i zagląda

doświadczenie. Jak wyszło, ocenicie sami

„potworowi” prosto w paszczę. Do miasta

a ja uchylam rąbka tajemnicy…

Salvadora Dalego trafia Justyna Sączawa, Ateny – z trochę innej perspektywy – oglądają

Po raz pierwszy w magazynie pojawia się „Gość

Kopaczewscy. Magda Łukomska jest z kolei

specjalny” – doktor Anna Żakiewicz, historyk

na safari nurkowym i podziwia prawdziwe smoki

sztuki, kustosz Gabinetu Grafiki i Rysunków

z Komodo. Nie może oczywiście zabraknąć

Współczesnych Muzeum Narodowego

Oli Peszkowskiej, w której „Palcem po mapie”

w Warszawie, specjalistka i znawczyni

poznacie różne przepisy (nie tylko kulinarne)

malarstwa Stanisława Ignacego Witkiewicza

na Japonię. O kawie i jej trudnych początkach

(Witkacego). Udowadnia, że Wyspy Kanaryjskie

opowie nie kto inny jak Paweł Małkowski.

mogą być niesamowite i do tego – bez nadmiaru


spis treści – artykuły

Safari nurkowe w Komodo str. 19 W świecie Salvadora Dalego str. 43 El Hierro, czyli całkiem inne Kanary str. 6

Tyrol – nieznane oblicze Włoch str. 13

Nie mogę się bać wywiad z Yoani Sánchez, część II str. 26 Przebudzenie wulkanu str. 32


spis treści – artykuły

Grecja na językach str. 56 Palcem po mapie – Japonia str. 61 Kuba nie tylko na czterech kołach str. 48 spis treści – recenzje książek spis treści – felietony Trudne początki, czyli o tym, jak kawa wkraczała do Europy str. 73

str. 68

str. 71


ru e m u ść n

Go

El Hierro, czyli całkiem inne Kanary Anna Żakiewicz


El Hierro, czyli całkiem inne Kanary lanując dotychczas bliższe i dalsze

P

i deszczach, które są tam czymś zwykłym o tej

z biur podróży zaoferowało – na interesujący

wyprawy, starannie omijaliśmy

porze roku. Madera? Według przewodnika –

nas termin – promocyjne ceny biletów, niższe

Wyspy Kanaryjskie, które kojarzyły się

9 dni deszczowych w listopadzie i temperatura

o 30 proc.

nam wyłącznie ze straszącymi z kart

23 stopnie... Trochę mało. No to może jednak

katalogów biur podróży wielkimi hotelami

te Kanary...?

oraz sloganami reklamowymi o „dobrej

Z pomocą wspomnianego przewodnika odszukaliśmy w internecie obiecująco

zabawie” równoznacznej z obecnością

Po lekturze znakomitego przewodnika Anny

położone, niedrogie (38 euro za dobę)

hałaśliwych tłumów oraz dyskotekami,

Jankowskiej („Wyspy Kanaryjskie”, wyd. Pascal

i nieduże (13 jednostek) Apartamentos Jucar

w najlepszym wypadku – zatłoczoną

2009) i poszperaniu w internecie wybraliśmy

w miejscowości Tigaday i nawiązaliśmy miłą

plażą i zorganizowanymi wycieczkami

El Hierro – najmniejszą oraz najbardziej

korespondencję z ich właścicielką, Juanny.

autokarowymi. Nie bez znaczenia była też

na zachód i południe wysuniętą wysepkę

zapamiętana z dawnej lektury wypowiedź

archipelagu, o długości ok. 30 km i zamieszkałą

Lądujemy na El Hierro

jednej z bohaterek powieści Davida Lodge’a

przez zaledwie 10 tys. osób, na którą można

Czarter z Warszawy odleciał punktualnie,

„Terapia”, która wkrótce po przybyciu

dolecieć samolotem wewnętrznych linii

co zapewniło nam wystarczająco dużo czasu

z ukochanym na Teneryfę stwierdza ze złością,

kanaryjskich Bintercanarias z Teneryfy

na przesiadkę na Gran Canarii (łącznie

że, mając do wyboru wyjazd do syberyjskich

(3 loty dziennie, ale trzeba się przemieścić

z zakupem biletów na miejscu, niestety,

kopalni soli, bez wahania zdecydowałaby

z międzynarodowego lotniska na południu

relatywnie drogich – 199 euro za jeden

się właśnie na Syberię.

wyspy na położone na północy lotnisko lokalne)

powrotny), choć stanowiska linii Bintercanarias

oraz Gran Canarii (1 lot dziennie, 1 lotnisko,

znajdują się dokładnie po przeciwnej stronie

Tak się jednak złożyło, że w tym roku mogliśmy

ale przerwa między lądowaniem czarteru

sporego terminalu.

pojechać na letni urlop dopiero w listopadzie.

z Warszawy a wylotem na El Hierro to niespełna

To już za późno na ukochane przez nas

2 godziny, bilety można kupić w internecie

Z samolotu podziwialiśmy wulkan Teide na

wyspy greckie, na które o tej porze trudno

na www.bintercanarias.com, ale w wypadku

Teneryfie, a potem mroczne, pionowo wznoszące

się dostać (ostatnie loty na Kretę odbyły się

spóźnienia przepadają). Zdecydowaliśmy się

się skały północno-wschodniego krańca

8 października), nie mówiąc już o silnym wietrze

lecieć na Gran Canarię, zwłaszcza, że jedno

El Hierro. →


El Hierro, czyli całkiem inne Kanary Pas zaczyna się na linii brzegu, więc przed lądowaniem samolot leci tuż nad wodą, by precyzyjnie się nań wślizgnąć, a następnie – przy samym jego końcu – zawrócić, bo lotnisko jest za krótkie do wytracenia prędkości, nawet dla małego samolotu. W małym, pachnącym nowością, schludnym, przeszklonym terminalu mieści się kilka agencji wypożyczających samochody oraz punkt informacji turystycznej, gdzie można dostać darmowe mapy wyspy z zaznaczonymi i opisanymi licznymi szlakami pieszymi. Na busik do Valverde, stolicy wyspy, musielibyśmy czekać godzinę, a później jeszcze trzeba było się tam przesiąść do następnego, do Tigaday, więc przystaliśmy na propozycje czekającego taksówkarza, który zawiózł nas bezpośrednio do Jucar (kurs – 30 euro). Juanny zaproponowała nam apartament na najwyższym, trzecim piętrze, z wielkim tarasem. →


Wybraliśmy jednak lokum położone piętro niżej, z dużą loggią, aby mieć osłonę zarówno przed słońcem, jak i ewentualnym deszczem. Z obu zresztą widok był oszałamiający – na łuk zatoki El Golfo zamknięty ponad tysiącmetrową skałą opadającą pionowo do morza. Sam apartament stwarzał perspektywę wygodnego wypoczynku. Dwułóżkowa sypialnia z szafą i toaletką oraz ogromny pokój dzienny z sofą, wygodnym fotelem, stolikiem-ławą, komodą i telewizorem połączony z wnęką kuchenną wyposażoną w lodówkę, elektryczną płytkę, zlew, szafki oraz naczynia stołowe, sztućce i garnki. Do tego – duża łazienka z wanną i bidetem. →


El Hierro, czyli całkiem inne Kanary Tuż obok – dwa supermarkety, w pobliżu –

i bananów), oddzielonym od reszty wyspy

cztery restauracje, trzy banki, dwie apteki,

górami. Ten ostatni ma zresztą swoja własną

sklepik z hiszpańską oraz niemiecką i angielską

komunikację – takie same busiki co godzinę

prasą, lodziarnia, przystanek lokalnych busików

(ale tylko w dni robocze, w sobotę do godziny

i postój taksówek, w pewnym oddaleniu

14) objeżdżają cały region. Bilet, niezależnie

(10 minut spaceru) – terminal busików

od dystansu, kosztuje tylko 1 euro. Taka sama

jeżdżących do stolicy. Na ulicy, w sklepach

suma stanowi też jednostkę w podróżowaniu

i lokalach – niemal sami tubylcy. Serdeczni,

taksówką, z tym, że 1 euro płacimy za kilometr.

z ciekawością patrzący na przyjezdnych,

Dobrym pomysłem jest wynajęcie samochodu,

witający nas z uśmiechem swoim „hola!”.

co zapewnia swobodę i jest znacznie tańsze niż

Tigaday to małe, ale urocze miasteczko żyjące

gdzie indziej – ok. 20 euro za dzień, co przy

swoim życiem, przyjazne od słonecznego,

niskich kosztach benzyny (nawet 69 centów

gwarnego poranka, cichnące w środku dnia,

za litr) daje spore możliwości przemieszczania

ożywające wieczorem...

się.

Podróże za 1 euro Po El Hierro jeżdżą białe busiki, które

Charcos, czyli oswajanie Atlantyku

punkt zborny mają w Valverde, położonym

Na El Hierro właściwie nie ma plaż, nawet

na północno-wschodnim krańcu wyspy.

bezpośredni dostęp do morza jest utrudniony.

Zapewniają one komunikację z lotniskiem,

Wybrzeże to przeważnie wysokie klify i czarne,

La Restingą – najbardziej na południe wysuniętą

poszarpane skały. W dodatku – wysokie na

miejscowością, Guarazocą – na północy,

kilka metrów i całkiem nieprzewidywalne fale

Isorą – w centrum, ale bliżej wschodniego

– sprawiają, że wejście do wody jest bardzo

wybrzeża oraz El Golfo – urodzajnym

niebezpieczne.

rejonem na północy (z plantacjami ananasów


El Hierro, czyli całkiem inne Kanary Urzekająco piękna Playa del Verodal,

ze wznoszących się nad nią wysokich i stromych

o skały... Obok plaży są zacienione tarasy

wymieniana w przewodnikach jako jedna

skał. Ponadto – co któraś fala zalewa ją

ze stołami i miejscem na grill, gdzie tubylcy

z głównych atrakcji turystycznych, jest

całkowicie.

i nieliczni turyści chętnie urządzają pikniki, ale co to za wakacje na wyspie bez kąpieli

pochodzenia wulkanicznego i dlatego pokryta czerwono-czarnym piaskiem. Położona jest

Chcąc zamoczyć nogi na pozornie niewinnie

morskich?! Zwłaszcza, że temperatura powietrza

na północno-zachodnim krańcu wyspy i służy

pluskającej na piasku linii wody, nieoczekiwanie

w listopadzie to 25-27 stopni, a zaskakująco

wyłącznie do oglądania – przed korzystaniem

możemy znaleźć się w niej po pas. Nie mówiąc

czysta i stosunkowo ciepła woda do tego

z niej ostrzegają nawet tablice informujące

już o tym, że rozpędzona, wysoka fala

zachęca... Pomysłowi wyspiarze stworzyli więc

o możliwości osypywania się kamieni

z łatwością może nas przewrócić i rzucić

w kilku miejscach tzw. charcos. Wykorzystali naturalne zatoczki, zbudowali kamienne bariery zatrzymujące fale, które jednak przedostają się do wnętrza tych basenów i zapewniają stałą wymianę wody, a często także – jej łagodne falowanie. Cztery charcos znajdują się na północnym wybrzeżu – wszystkie w rejonie El Golfo, ale każdy jest inny. La Laja to basen wrzynający się w niszę wysoko piętrzących się czarnych, bazaltowych skał. Charco Azul to dwa niewielkie, dość płytkie baseniki – jeden pod sklepieniem jaskini otwartej na brzeg i morze, drugi – miedzy niskimi skałami. Los Sargos – dla miłośników mocnych wrażeń – to najbardziej naturalne i najmniej osłonięte przed falami baseny u stóp wysokiego klifu. →


El Hierro, czyli całkiem inne Kanary (Charco Manso) – otoczona

Druga część artykułu pojawi się w kolejnym

kamiennymi domkami

numerze „Travingera”. Polecamy!

wypoczynkowymi. Naturalne charcos – baseny utworzone w pokładach zastygłej lawy – znajdują się w dwóch miejscowościach północnowschodniego wybrzeża,

Wystarczy chcieć! Podróżuj z zingtravel.pl

Tamaduste i La Caleta, koło lotniska. Niestety, nie dotarliśmy

Anna Żakiewicz

na podobno piękne plaże La Maceta z kolei to najbardziej „cywilizowane” kąpielisko, na które składają się trzy zróżnicowane baseny. Dwa z nich, większe, maja nawet drabinki ułatwiające wejście i wyjście z wody. Nadbrzeże jest wybetonowane, a w skale – zamontowany prysznic. Pomyślano też o dwóch zacienionych tarasach z ogromnymi, okrągłymi stołami i miejscu na grill. Niedaleko letniskowej miejscowości Las Puntas aktualnie buduje się piąte charco. Poza El Golfo ten rodzaj kąpieliska ma także zatoczka Pozo le Calcozas

wschodniego wybrzeża,

dr historii sztuki,

za to kąpaliśmy się na południu. W La Restindze

kustosz Gabinetu Grafiki

jest duża marina, w kącie której wydzielono

i Rysunków Współczesnych

i urządzono niewielką plażę z czarnym

Muzeum Narodowego w Warszawie. Autorka

wulkanicznym piaskiem, wciśniętą między skały.

ponad 100 publikacji poświęconych głównie

Rosną na niej dające cień palmy, są dwa stoliki

twórczości Stanisława Ignacego Witkiewicza

z ławami oraz drewniane chodniczki dla ochrony

(Witkacego), sztuce XX i XXI w. oraz

stóp, bo czarny piasek bardzo łatwo nagrzewa się

problematyce muzealnej. Równoległa pasja

do wysokich temperatur. Woda jest czyściutka

to podróże, ostatnio – na mniej znane i omijane

i zawsze spokojna, ponieważ port chroni

przez turystykę masową wyspy greckie (Anafi,

ogromny falochron.

Gavdos, Karpathos, Amorgos) i kanaryjskie (El Hierro, La Palma).


Tyrol – nieznane oblicze Włoch Ania Kalinowska


Tyrol – nieznane oblicze Włoch ysiadam z pociągu, przede mną

W

dysponuje 17 tys. km szlaków wędrownych,

Nasze pierwsze wrażenie było zdumiewające,

piękny krajobraz Alp. Pytam o drogę

600 km ścieżek rowerowych, 400 twierdzami,

gdyż zamiast typowo backpakersowego

pierwszą napotkaną osobę. Odpowiedź

zamkami i rezydencjami, a około 150 z nich

obozowiska, mieszkaliśmy wśród śnieżnobiałych

uzyskuję w języku niemieckim! Zaraz,

jest dostępnych dla zwiedzających”. – Czyż

amperów, szeroko uśmiechniętych Holendrów

zaraz, przecież jesteśmy we Włoszech!

nie brzmi cudownie? A to dopiero początek.

i Belgów w starszym od nas wieku. Później

„It’s complicated” – słyszę.

zauważyliśmy, że w rejonie tym, jak i w górach, Rozbijamy namiot w Naturno (Naturn),

rzadko kiedy można było spotkać osoby

Jeżeli byłeś lub będziesz świadkiem podobnej

na trzygwiazdkowym i zarazem najtańszym

przed trzydziestką. O ile pogoda nie odstrasza

historii, oznacza to, że jesteś w Południowym

polu campingowym w okolicy, i rozmawiamy

(średnio 315 dni słonecznych w roku!),

Tyrolu. Krainie, gdzie obok siebie żyją Niemcy,

z pracującym tu od wielu lat Polakiem, dzięki

to ceny – na pewno. Nic więc dziwnego,

Włosi i Ladynowie, a alpejski styl życia

któremu udało nam się rozwiązać zagadkę

że miejscowi rolnicy poruszają się traktorami

i śródziemnomorska mentalność to cechy

galimatiasu językowego. Otóż, ta część Włoch

marki Lamborini, a większość z nich zamiast

społeczeństwa, które znalazło wspólny język

jeszcze nie tak dawno należała do Austrii.

tradycyjnych chat przeznaczonych pod usługi

w kraju zamieszkiwanym przez blisko 500 tys.

W regionie obwiązują trzy oficjalne języki:

agroturystyczne posiada ekskluzywny hotel

mieszkańców. Wszystko to nadaje tej krainie

70 proc. mieszkańców posługuje się niemieckim

pięciogwiazdkowy. I kto by nie chciał być takim

wyjątkowego wyrazu oraz smaku. Smaku,

jako językiem ojczystym, 25 proc. – włoskim,

rolnikiem?

do którego wracam za każdym razem, gdy

a 5 proc. – ladyńskim. Powstał tu nawet

przegryzam jabłka zakupione w naszym

pierwszy w Europie trójjęzyczny uniwersytet

rodzimym sklepie dyskontowym.

– Wolny Uniwersytet Bozen. W szkołach

Jabłka, wino, speck i kąpiele w sianie

dzieci uczą się zarówno niemieckiego, jak

Nie trzeba czytać przewodników by dowiedzieć

Co jest włoskie a co – niemieckie?

i włoskiego, a dla mieszkańców nie stanowi

się, że region ten to jeden wielki sad z jabłkami.

Południowy Tyrol to prowincja Włoch

problemu, aby w swobodnej rozmowie zacząć

Co dziesiąte wychodowane jabłko w Europie

położona w południowej części Alp – taka

zdanie po niemiecku, wtrącić coś włoskiego,

pochodzi właśnie stąd. Zadowoleni, że jabłka

informacja pojawiła się po wygooglowaniu

a zakończyć zdanie po angielsku.

rosną wszędzie, zrywamy pełne garści

hasła „Sudtirol”. Czytam dalej: „Tyrol

i spożywamy je na miejscu. Idealnie okrągłe, idealnie czerwone i błyszczące. →


Pierwszy kęs ląduje na trawniku… O co chodzi? Co za okropieństwo! Z czasem dowiadujemy się, że niektóre gatunki jabłek muszą leżakować kilka tygodni zanim będą nadawać się do spożycia. Większość z nich ląduje na półkach europejskich supermarketów. Można je poznać po charakterystycznej naklejce z biedronką i napisem „Sudtirol”. Co więc zrobić z milionem ton jabłek, które produkuje się tu rocznie? Tyrolczycy oprócz soku jabłkowego proponują jabłkowe wellness w postaci kąpieli w soku czy wizytę w muzeum, gdzie jabłka są głównymi eksponatami. Charakterystycznym smakiem tego regionu jest także speck (surowa, lekko wędzona szynka), który – podobnie jak nasz oscypek – jest chroniony. Moją uwagę przyciąga jednak ulotka z propozycją kąpieli w sianie. Brzmi nieźle, tylko… jak? Pytam siebie, jak można kąpać się w sianie? Nie będę gadać, spróbuję – myślę sobie. Już pełna radości chcę zmierzać do krainy szczęścia i tu się zatrzymuję. 50 euro za kąpiel w sianie! Nie ma mowy, wrócę do Polski i zrobię sobie taką sama, darmową.→


Tyrol – nieznane oblicze Włoch Ludzie Południowego Tyrolu

szczytem jest możliwość

Reinhold Messner zdobył sławę jako pierwszy

odbicia w stronę

człowiek, który wszedł na Mount Everest

miejsca, w którym

bez użycia butli tlenowych. Jakby tego było

znaleziono Ötziego),

mało, jako pierwszy człowiek zdobył szczyty

gdzie można skorzystać

wszystkich czternastu ośmiotysięczników.

z najwyżej położonej

Pieszo przemierzył Antarktydę, Grenlandię,

sauny w Europie,

Tybet oraz pustynie Gobi i Takla Makan.

przywiezionej prosto

Obecnie Messner może poszczycić się czterema

z Laponii. W czasach

zamkami znajdującymi się w Południowym

Ötziego trekking

Tyrolu, w których znajdują się muzea: Firmian,

wiązał się z dużym

Ortles, Ripa i Juval. Ten ostatni postanowiliśmy

niebezpieczeństwem.

zwiedzić i obejrzeć przeróżne obiekty

Dziś, na szczęście, jest

artystyczne poświęcone górom. Niestety nie było

o wiele bezpieczniejszy

nam dane poznać ikony alpinizmu, wyruszyliśmy

a ciało Ötziego, które

więc na spotkanie kolejnej postaci Tyrolu. Ötzi

przebywało przez

był człowiekiem z wczesnej epoki brązu, zmarł

tysiąclecia na lodowcu,

około 3300 r. p.n.e., podczas trawersowania

obecnie stanowi „atrakcję turystyczną”, która

lodowca Tisenjoch w Alpach Ötztalskich. Jego

skutecznie pobudza wyobraźnie, jak mogli

ciało znaleziono na wysokości 3210 m n.p.m.

żyć ludzie pięć tysięcy lat temu. Obecnie

i właśnie tam też postanowiliśmy się udać,

„człowieka lodu” można oglądać, wraz

aby zdobyć nasz pierwszy trzytysięcznik.

ze znalezionymi przy nim przedmiotami, w specjalnym dziale Muzeum Archeologicznego

Trasa rozpoczyna się przy jeziorze di Varnago

w Bolzano (Bozen). Na tablicach widnieją nazwy

i wiedzie do schroniska Bella Vista (tuż przed

miast zarówno niemieckie, jak i włoskie.

O tradycjach i życiu miejscowej ludności dowiedzieliśmy się od właściciela jednego z sadów (jabłkowych, oczywiście). Pytania Rafała dotyczyły kuchni i regionalnych potraw, mnie natomiast zainteresował fach zwany snycerstwem – sztuką rzeźbienia w drewnie. →


Przez długi czas południowotyrolscy chłopi byli niemal całkowicie samowystarczalni. Prawie wszystkie przedmioty użytkowe wytwarzali we własnym zakresie. W długie zimowe wieczory tkano, wyplatano, szyto, robiono na drutach i rzeźbiono w drewnie. Snycerstwo jest ciągle bardzo zakorzenione w kulturze – przy każdym domu lub w miejscowych kościółkach można zauważyć przeróżne drewniane rękodzieła.

W końcu góry! Ponieważ szlaków i szczytów jest tu tak wiele (ponad 13 tys. km), postanowiliśmy nie marnować czasu na planowanie. Po prostu z zamkniętymi oczami wskazywaliśmy palcem na mapie nasze cele. Wybory były zawsze trafione. Nie będę opisywać szczytów, które zdobyliśmy i szlaków, jakimi szliśmy. Warto wiedzieć, że zdobycie trzytysięcznika w tym rejonie jest nie bardziej wyczerpujące niż wdrapanie się na – o tysiąc metrów niższe – partie polskich Tatr. Tutaj każdy szlak jest świetnie oznaczony, uporządkowany a co najważniejsze – pusty. →


Tyrol – nieznane oblicze Włoch Zdarzało się nam bardzo często, że przez

można pojedyncze chaty wyglądające tak,

dlatego wiemy, że tu wrócimy. Tym razem zimą,

8 godzin trekkingu nie spotkaliśmy żadnego

jakby w każdej chwili gotowe były stoczyć

aby szaleć i biegać na nartach oraz wspinać

człowieka. Tylko my, świstaki i rześkie alpejskie

się ze stromego urwiska. Jemy pyszną zupę

się po zamarzniętych jęzorach wodospadów.▪

powietrze. Chwilo trwaj…

Speckknödel (aromatyczny mięsny wywar z wielkim knedlem z dodatkiem specku)

Po paru dniach obcowania z kozicami górskimi

w jednym z takich domostw, od właściciela

wypożyczamy rowery i podążamy w góry jedną

przybytku słyszymy, że podobno niektórzy

spośród 600 km dróg rowerowych. Szerokie,

w okolicy przywiązują swoje małe pociechy

zadbane szlaki pozwalają – nawet amatorom

sznurkiem do wbitego w ziemię pala,

górskich wycieczek rowerowych – dostać się

aby zapobiec nieszczęściu – nietrudnemu

w wysokie, urokliwe rejony Alp, gdzie spotkać

przy takim nachyleniu zbocza. Kto wie, może

Wystarczy chcieć! Podróżuj z zingtravel.pl

Ania Kalinowska

jest w tym cień prawdy. Podróżuje odkąd Jednak nie zamierzamy

pamięta (a nawet jeszcze

przywiązywać się do jednego miejsca

wcześniej) i tak jej zostało

zbyt długo i kolejnego dnia bierzemy

do dziś. Kocha różne sporty – obecnie poznaje

sprzęt wspinaczkowy, udajemy

tajniki wspinaczki, a góry są jej drugim domem.

się na jedną z wyznaczonych tras

W podróżach szuka niebanalności, pięknej

(bardzo popularne w tym regionie via

przyrody oraz niezapomnianych smaków.

ferraty). Pomimo wielu mocowań,

Jest początkującą blogerką (zlaptrop.wordpress.

pozwalających na skuteczną

com), piszącą o swojej filozofii taniego

asekurację, poczucie bezpieczeństwa

podróżowania. Nie wybiera celu podróży – robią

jest nikłe, a mocne przeżycia –

to za nią tanie bilety. Jest wierna myśli, że to,

gwarantowane. Nie starcza nam

co nie zmieści się do plecaka, najwidoczniej

już niestety czasu na inne atrakcje,

nie jest potrzebne do szczęścia.


Safari nurkowe w Komodo Magda ナ「komska


Safari nurkowe w Komodo Parku Komodo nie ma kurortów

W

tu przez cały rok o tej samej porze. Około

mąkę i codziennie robił ciasto na świeży chleb.

turystycznych, basenów ani domków

godziny osiemnastej szybko zapada zmrok.

Później tak się rozkręcił, że piekł nawet pizzę

na plaży. Nie ma też bujnej egzotycznej

Wokół nas noc. Czarna i miękka jak aksamit.

i ciasteczka.

zieleni, gajów palmowych i kolorowych

Nie widać żadnych świateł, nie ma też innych

kwiatów. Cóż zatem jest?

łodzi w pobliżu. Totalne odludzie. Jesteśmy

Na pokładzie jest czworo turystów i cztery

gdzieś na końcu świata, na safari nurkowym

osoby z załogi. Pozostały jeszcze wolne dwie

w Parku Komodo.

dwuosobowe kajuty. Załoga śpi na pokładzie

Łódź kołysze się na spokojnych wodach zatoki. Wokół widać tylko gładką taflę wody i wyspy

pod gwiazdami, bo noce są tak ciepłe, że można

o fantazyjnych kształtach. Teraz jest lato, więc

Od kilku dni mieszkamy na drewnianej łodzi,

sobie na to pozwolić. W sumie mogłoby

porasta je sucha trawa i niewielkie krzewy.

a z nami załoga: kapitan, mechanik, kucharz

na łodzi mieszkać dwanaście osób i wcale

Wyspy mają brunatnobrązową barwę. Dopiero

i divemaster. Śpimy w niewielkich, przytulnych

nie byłoby ciasno. Nie wiem, jak to jest

w porze deszczowej nabiorą kolorów, pokryją

kajutach pod pokładem, jemy w wygodnej mesie

możliwe, ale na tej niewielkiej przecież

się soczystą, szmaragdową zielenią.

głównie ryby, owoce morza, kurczaki, jajka,

powierzchni, każdy jakoś znajduje miejsce

Za chwilę obejrzymy bajeczny zachód słońca.

ale nie brakuje warzyw i egzotycznych owoców.

dla siebie, a cała przestrzeń jest sprytnie

Jesteśmy w okolicach równika. Słońce zachodzi

Nasz kucharz piecze nawet chleb i bułeczki.

i praktycznie zagospodarowana. Z przodu jest

Wszystko to przygotowuje

część rekreacyjna – leżaki w słońcu i zacieniony

w kuchni, która ma metr na dwa

podest z materacami, w środku – jadalnia

metry. Dowiedzieliśmy się później,

z małą biblioteczką i barkiem, w którym można

że zwykle klientom na łodzi

przyrządzać kawę i herbatę. Za mesą z jednej

serwuje się chleb tostowy, ale przed

strony znajduje się łazienka, z drugiej kuchnia,

naszym rejsem jedyna piekarnia

a z tyłu na rufie – część dla nurków ze sprzętem

w Labuan Bajo – w porcie,

i butlami. Tam można też rozwiesić hamak.

z którego wypływają wszystkie

W sumie są trzy poziomy, bo jeszcze taras górny.

łodzie – była zamknięta, więc

kucharz nie miał wyjścia, kupił


Flores i czarownicy Właścicielką tej łodzi jest Ola, która osiem lat temu, właściwie przypadkiem, trafiła na wyspę Flores w Indonezji. Spodobało jej się to miejsce, chociaż samo miasteczko – Labuan Bajo – na pierwszy rzut oka zachwycające nie jest. Panuje tu atmosfera jak sprzed stu lat. Jest raczej biednie i brudno. Zabudowa chaotyczna, kilka sklepów, targ i zupełnie nieciekawy port. Za to w głębi wyspy są miejsca przepiękne, zielone z nieskażoną przyrodą, tubylcami żyjącymi w swoich wioskach prosto i spokojne. →


Safari nurkowe w Komodo Wyspa Flores, pokryta lasami deszczowymi

mi to aż tak bardzo.”

i aktywnymi wulkanami, skrywa swoje

Dwa lata temu urodził się syn Oli, Tony,

tajemnice. Tu wciąż można zetknąć się z magią

a ona zamieszkała na Bali. Na swoje

i spotkać czarowników. Na zachód od Labuan

łodzie, których już jest trzy, wraca dosyć

Bajo, na przestrzeni prawie dwóch tysięcy

często.

kilometrów kwadratowych, rozciąga się suchy życia waranów, zwanych smokami z Komodo –

Nurek w niebezpiecznym kanale

z kolorowym podwodnym światem.

Rytm dnia na łodzi wyznaczają

i dziki Park Komodo – naturalne środowisko

nurkowania. Rano budzi nas odgłos Ola dostrzegła właśnie dobre strony

silnika. To sygnał, że płyniemy

tego miejsca, zauważyła jego potencjał

na pierwsze miejsce nurkowe. Załoga już

i zainwestowała w budowę łodzi, potem na niej

krząta się po pokładzie. Ci, co nurkują,

zamieszkała. Nie mogłam uwierzyć, że przez

wstają. Nie ma to, jak zaraz po przebudzeniu

kilka lat można żyć na łodzi, ale to było

wskoczyć do wody. Senność mija natychmiast.

jej miejsce na ziemi. Jak sama mówi: „Dla mnie

Po pierwszym nurkowaniu śniadanie smakuje

to było całkiem normalne, a jak czasem miałam

jak nigdy. Drugi raz schodzimy pod wodę przed

dość, to mówiłam sobie, że to po prostu moje

lunchem, a trzeci raz – wczesnym popołudniem.

miejsce pracy, na pewno ciekawsze niż biuro.

Można też nurkowanie popołudniowe zamienić

Myślę też, że miałam dość dobrą zdolność

na nocne, ale to już opcja dla odważnych.

adaptacji, bo przecież nagle znalazłam się na niewielkiej łodzi, z indonezyjską załogą,

Do Parku Komodo przyjeżdża się właśnie

a podczas safari – także z turystami. Właściwie

po to, aby podziwiać jego bogaty podwodny

bez miejsca do schronienia się w odosobnieniu.

świat. Nurków przyciągają atrakcyjne miejsca,

I ku mojemu zdziwieniu nie przeszkadzało

podwodne góry, łagodne zbocza, skały, płytkie

równiny z rozległymi rafami i niebezpieczne kanały. Fauna i flora zachwyca barwami, a ciepła woda i dobra widoczność sprawiają, że nie chce się z niej wychodzić. Każde nurkowanie jest inne, czasem spokojne, a czasem dynamiczne, szczególnie, gdy trafi się na prądy. W silnym prądzie nurkuje się trudniej, ale z nim zawsze płyną ogromne ławice ryb. Wtedy jest ciekawie i kolorowo. Dużą atrakcją tego regionu są olbrzymie manty, z którymi nurkowanie dostarcza niezapomnianych wrażeń. Pojawiają się tam jednak sezonowo i nie mieliśmy szczęścia ich zobaczyć. To akurat nie był sezon na manty. →


Osoby, które nie nurkują, mogą pływać z maską, rurką i płetwami lub zdecydować się na tzw. Intro Diving, czyli nurkowanie z instruktorem, który cały czas opiekuje się nowicjuszem pod wodą. Pamiętam swoje pierwsze nurkowanie i chociaż strasznie się bałam, bo wyobraźnia podsuwała mi wszelkie możliwe scenariusze, oczywiście same najgorsze, to jednak zwyciężyła ciekawość. Napiszę tylko, że jest to niesamowite przeżycie i warto spróbować, chociażby po to, aby się przekonać czy to nasza bajka. →


Safari nurkowe w Komodo A po nurkowaniu…

większe od nietoperzy,

Nie myślcie sobie, że jedyną atrakcją na takim

które spotyka się w Polsce.

safari jest nurkowanie. Przyznam szczerze,

Na początku jest ich

miałam takie obawy, że dni na łodzi będą

kilka, potem już całe

trochę monotonne. Nic podobnego. Codziennie

chmary. Wyglądają

wpływamy do innej zatoczki, plaże są rajskie,

jak wielkie ptaki, ale

zawsze puste, z białym lub różowym piaskiem

z łatwością można dostrzec

powstałym z raf koralowych. Morze wyrzuca

ich charakterystyczne

na brzeg ogromne muszle. Chciałoby

skrzydła. Przelatują nisko

się je zabrać ze sobą, ale teren parku jest pod

nad łodzią, tuż nad naszymi

ochroną i nie wolno nic z niego wywozić.

głowami i lecą na sąsiednią

Wieczorami wchodzimy na wierzchołki

wyspę porośniętą dżunglą,

wysp, podziwiamy panoramę parku i piękne

bo tam mają stołówkę.

zachody słońca. Nie możemy się powstrzymać

Są roślinożerne i żywią się

od robienia zdjęć, bo codziennie krajobraz jest

głównie owocami. Rano – tuż przed wschodem

inny. Nie możemy też nadziwić się otaczającej

słońca – z pełnymi brzuchami wrócą do swoich

nas ciszy i temu, że panuje tu taki spokój.

jaskiń. I tak każdego dnia. O wschodzie

Naprawdę odpoczywamy od zgiełku cywilizacji.

i o zachodzie słońca można oglądać ich przelot.

Przedostatni wieczór spędzamy na łodzi.

Smoki z Komodo

Nie schodzimy na brzeg. Oglądamy przelot

Jest jeszcze jeden powód, dla którego ludzie

nietoperzy. Niebo jest dzisiaj różowofioletowe.

odwiedzają ten odległy zakątek świata. Są to –

Słońce właśnie chowa się za horyzont,

wcześniej już wspomniane przeze mnie – smoki

a z jaskini na wyspie wylatują jakieś olbrzymy.

z Komodo – największe jaszczury na ziemi.

To nie maleńkie gacki, te tutaj są pięć razy

Na wolności żyją tylko tutaj, głównie na dwóch

wyspach – Rinca i Komodo. Tę atrakcję zostawiamy sobie na ostatni dzień. Tym bardziej, że już nie nurkujemy, bo czeka nas lot samolotem. Dopływamy do wyspy Rinca i drewnianym pomostem wchodzimy na ląd. Z jednej strony czuję podekscytowanie, że zobaczę coś unikalnego, niepospolitego, a z drugiej strony – ogarnia mnie lęk. Wąska ścieżka wiedzie do budki z biletami i od tego momentu jesteśmy już pod opieką miejscowego przewodnika. →


Safari nurkowe w Komodo On ma broń, którą jest długi, rozwidlony

jednak naszej sympatii, raczej respekt, ale cieszę

Wyspy zostały docenione przez liczne

na jednym końcu patyk. Niby powinnam się

się, że mogę stanąć z nimi oko w oko i oglądać

organizacje. Obszar parku wpisano na listę

czuć bezpieczniej, ale jakoś ten kawałek drewna

je w ich naturalnym środowisku na wolności.

UNESCO, a w 2011 roku znalazł się wśród

mnie nie przekonuje. Obserwuję otoczenie,

Jest to przeżycie, które mocno zapada w pamięć.

finalistów plebiscytu na Nowy Cud Natury.▪

czy gdzieś za krzakiem lub w suchej trawie nie czai się dzika bestia. Ugryzienia warana

Powrót na ląd

są zazwyczaj śmiertelne, ponieważ powodują

Po siedmiu dniach spędzonych na łodzi

zakażenie krwi. Czuję lekki niepokój, bo nie jest

wracamy na ląd, nasza morska przygoda

to ogród zoologiczny, wokół nie ma żadnego

skończona. Żegnamy się z załogą, z ludźmi,

ogrodzenia ani barierki. Jednak idziemy dalej.

którzy opiekowali się nami i dbali o nasze

Skoro już przejechaliśmy taki kawał świata,

bezpieczeństwo. Czeka ich teraz krótki

przecież nie zrezygnujemy. Znowu zwycięża

odpoczynek, potem przygotowanie łodzi

ciekawość. Na warana nie trzeba długo czekać.

na kolejne safari. Nowi turyści będą odkrywać

Pierwszy pojawia się w przeciągu pięciu

uroki tego miejsca.

Magda Łukomska

odległości. Nie zmierza w naszym kierunku,

Zainteresowanie Parkiem Komodo rośnie z roku

Jestem absolwentką

więc nie ma powodu do paniki. Ma na pewno

na rok, mimo że infrastruktura turystyczna

Turystyki i Rekreacji

ponad dwa metry. Idzie wolno i leniwie, chociaż

jest tam słabo rozwinięta – nie ma wielkich

na Akademii Wychowania Fizycznego

smoki z Komodo potrafią biegać dużo szybciej

udogodnień ani typowych wakacyjnych atrakcji.

w Krakowie. Nie pracuję w branży turystycznej,

od człowieka. Gdy kogoś gonią, podobno

Miejmy nadzieję, że tak pozostanie, bo może

ale podróże pozostały moją pasją. Lubię

najlepiej uciekać zygzakiem, wtedy tracą

region ten przyciąga ludzi właśnie ze względu

Europę i uwielbiam Azję. Ciągle za nią tęsknię.

orientację. Dobrze o tym wiedzieć.

na swą prostotę, czystość, bliskość natury

Wszystkie wyjazdy organizujemy z mężem sami,

i nieskażenie komercją. Coraz mniej na Ziemi

zwiedzamy, nurkujemy, wędrujemy swoimi

takich miejsc.

ścieżkami. Fascynują nas nowe miejsca i ludzie

Wystarczy chcieć! Podróżuj z zingtravel.pl

minut i – jak mi się zdaje – w bezpiecznej

Potem widzimy jeszcze kilka waranów trochę mniejszych, ale za to z bliska. Nie wzbudzają

spotkani w drodze.


Nie mogę się bać wywiad z Yoani Sánchez, Aleksandra Peszkowska

część II


Nie mogę się bać – wywiad z Yoani Sánchez, część II ierwszą część rozmowy Aleksandry

P

Boisz się o rodzinę?

nie mają. Kiedy jestem wśród bliskich, wiem,

Peszkowskiej z Yoani Sánchez mogliście

Oczywiście, że się obawiam, to jasne. Ale mój

że to, co robię przekłada się na coś, czym policja

przeczytać w poprzednim numerze. Poniżej

syn to już młodzieniec i doskonale rozumie,

polityczna sterować nie może.

ciąg dalszy wywiadu.

co się dzieje. I to właśnie on jest specjalnym powodem, dla którego prowadzę mój blog.

Jak jest ze społecznością blogerów, tworzącą

Aleksandra Peszkowska: Masz rodzinę – twój

To on będzie żył w przyszłej Kubie. A to, czy

się na Kubie? Ty byłaś pierwsza, po

mąż, podobnie jak ty, jest dziennikarzem

Kuba będzie lepsza, czy gorsza, zależy od tego,

jakimś czasie zaczął pisać twój mąż i kilku

i blogerem, a drzwi otworzył mi przystojny

co zrobi moje pokolenie. W tej chwili mój syn

znajomych, a teraz – blogów jest o wiele

nastolatek – twój syn. Nie obawiasz się, że to,

przechodzi stres, wie, że jego mama miewa

więcej. Czy to szybki postęp?

co robicie wy – jego rodzice – może zaszkodzić

poważne problemy, ale w przyszłości powie:

Odnoszę wrażenie, że rozwój kubańskiej

jemu i jego przyszłości?

„Kuba jest taka, czy inna, ale moja mama

blogosfery w ostatnich kilku miesiącach był

Yoani Sánchez: Przez wiele lat trwałam

świadomie starała się doprowadzić do zmian,

niezwykle szybki. To jest przyrost wykładniczy.

w milczeniu – dla mojej rodziny. Miałam głowę

nie siedziała biernie, z założonymi rękami”.

Niedawno blogów było pięćdziesiąt, w ostatnich

napakowaną myślami, krytyką, projektami,

To bardzo istotne. Mój mąż jest dziennikarzem

dwóch miesiącach liczba ta podskoczyła

tekstami. Ale mówiłam sobie: „Yoani, masz

pozbawionym oficjalnego prawa uprawiania

do dwustu. Wynika to z faktu, że na Kubie

rodzinę, syna”. Powtarzałam argumenty, które

zawodu od 1988 roku. Uzupełnia jednak moje

jest mnóstwo osób odczuwających potrzebę

są powodem milczenia milionów mieszkańców

działania. Rodzina jest moją najważniejszą

wyrażania swego zdania. Istotnym elementem

tej wyspy. Większość matek i ojców powtarza:

energią i siłą, ponieważ mnie rozumie i wspiera.

kubańskiej blogosfery jest fakt, że nie jest

„Musimy być posłuszni ze względu na nasze

Zawsze mówią – „tak, zróbmy to”. Nigdy zaś nie

to grupa zorganizowana. Nie tworzymy partii

dzieci, bo inaczej nie będą mogły podjąć

usłyszałam od syna, męża, rodziców czy siostry:

politycznej ani stowarzyszenia. Nie ma żadnej

studiów, wyjechać z kraju”. W którymś

„Nie, Yoani, już wystarczy, koniec”. Pomagają,

pionowej struktury tej społeczności. Ja mam

momencie zrozumiałam jednak, że nie mogę

pytają, czego mi trzeba – to ważne, bo rząd

może nieco więcej doświadczenia, bo prowadzę

dłużej używać tych argumentów. Nie mogę

potrafi skutecznie zastraszać przyjaciół, zmuszać

blog od dwu i pół roku, ale nie mam ambicji,

poddać się strachowi i pozwalać, aby ktoś kazał

ludzi do ucieczki z kraju itd. Poza tym, ciągle

by komuś przewodzić.

mi się zamknąć.

mnie próbują blokować, ale na rodzinę wpływu


Nie mogę się bać – wywiad z Yoani Sánchez, część II Kim są autorzy blogów?

A oprócz blogerów i blogosfery…

z różnych warstw społecznych. Niemniej –

Wśród nas są ludzie bardzo młodzi – jak

Rzeczywiście, nie jesteśmy jedynym

pomimo szybkiego rozwoju – gdy porównać

Claudia, Orlando Luis, którzy, jak tylko zaczęli,

fenomenem. Tworzą się i inne społeczności –

liczbę blogerów do liczby populacji, jest to grupa

bardzo szybko się rozwinęli. Korzystają przede

niezależnych dziennikarzy, opozycjonistów,

bardzo mała. To nie są osoby przypadkowe –

wszystkim z nowych technologii, jak video,

obywateli różnych miast, artystów tworzących

raczej jednostki, które we własnym, realnym

Twitter, Facebook. Myślę, że to fenomen,

sztukę alternatywną, są także Damy w Bieli …

środowisku są osobami opiniotwórczymi –

którego rząd kubański nie może zatrzymać.

Wszystkie te grupy są ze sobą połączone przede

są słuchani tam, gdzie mieszkają, pracują czy

To, jak piasek na plaży – samo się przemieszcza.

wszystkim dzięki blogom, które umożliwiają

się uczą. I sądzę, że większość podobnych osób,

W dodatku ma zdolność mutowania. Gdy

publikację sztuki, literatury, zdjęć, video,

które nie boją się wyrażać głośno własnego

zaczynałam, nie mogłam oficjalnie korzystać

sprawozdań, wszystkiego, co poszczególne grupy

zdania, współtworzy lub współtworzyć będzie

z Internetu – musiałam się uciekać do różnych

wytwarzają. Dlatego wierzę, że w najbliższych

społeczność blogerów. Tak, jak to się dzieje

sztuczek, na przykład zakładać perukę w kolorze

miesiącach nastąpi prawdziwa, szybka rewolucja.

w przypadku zakładania niezależnych bibliotek

1

blond, by wejść do kafejki internetowej.

czy Dam w Bieli. Osoby spoza tej społeczności

Podobnie kombinują pozostali – są niezwykle

Jako ta „pierwsza” jesteś dla innych

często są niedoinformowane – myślą, że świat

kreatywni. Chodzi o poważne sprawy, ale bywa,

inspiracją i podejrzewam, że znasz większość

blogerów to świat technologii, komputerów,

że trzeba je potraktować jak grę. Jesteśmy jak

aktualnie piszących. Czy można tu mówić

odrealniony, wyłącznie wirtualny.

nomadzi w ciągłym ruchu, dopasowujący się

o jakichś cechach wspólnych? Czy tych ludzi

do zastanych warunków, dlatego bardzo trudno

coś łączy?

Widzisz, że coś się mimo wszystko zmienia?

jest rządowi zaprogramować jakąś odpowiedź

Kuba to kraj informatycznych analfabetów. Wiele

Oczywiście, mogę przytoczyć coraz więcej

na nas. Czy to Yoani, czy cała blogosfera

osób nigdy, ale to absolutnie nigdy, nie używało

przykładów ludzi, którzy obecnie sami zakładają

ulegamy ciągłym zmianom – przede wszystkim

komputera, myszki, nie łączyło się z Internetem.

blogi. To doskonały świat dla osób twórczych. –

– dzięki temu, że pochodzimy z różnych miejsc

Dlatego jest to fenomen młodszej generacji. Nie

Wielu chciało być pisarzami – są blogerami, inni

i grup. To istotny przyczynek do demokratyzacji,

nazwałabym tego jednak zjawiskiem elitarnym,

chcieli być dziennikarzami – są blogerami, Damy

której uczy funkcjonowanie w blogosferze.

ponieważ blogosfera skupia osoby pochodzące

w Bieli też się dołączają i piszą. →

1

Damy w Bieli – grupa zrzeszająca kobiety z rodzin więźniów politycznych zatrzymanych podczas Kubańskiej Czarnej Wiosny w 2003 roku, czyli wielkiej obławy na dysydentów, przede wszystkim dziennikarzy.


Nie mogę się bać – wywiad z Yoani Sánchez, część II Bo to nie jest zawód, obowiązek, jakaś dogma,

konkurs na najlepszego bloga. Co przede

popularny, do tego zawiera wiele dobrych

polityka, ale działalność dobrowolna, sposób

wszystkim jury brało pod uwagę, wyłaniając

tekstów i zdjęć, więc spełniał wszystkie warunki

na życie.

zwycięzców?

dobrego bloga. Poza tym została też przyznana

We wrześniu 2009 roku, a dokładnie dziewiątego

nagroda dla najlepszego bloga literackiego,

Stworzyłaś szkołę dla blogerów. Jak narodził

– dziewięć, dziewięć, dziewięć – odbyła się

którego autorem jest Ángel Santiesteban – pisarz

się pomysł?

ceremonia wręczenia nagród pierwszego

cenzurowany przez oficjalne media. Ponadto

Pomysł założenia Akademii Blogerów wziął

konkursu na najlepszego bloga, który został

przyznano nagrodę dla najlepszego bloga

się z chęci pokazania sceptykom, że nie jest to

nazwany „La Isla Virtual”. Konkurs rozpoczął

dziennikarskiego kolektywowi dziennikarzy

trudne i że pozwala nam łatwiej się łączyć –

się rok wcześniej. Został stworzony przez

niezależnych, publikujących na stronie Primavera

również w tzw. realu. Nawet dziś, od trzeciej

grupę przyjaciół, aby zachęcić do analizowania

de Cuba wspólnie z bardzo interesującym

do dziewiątej, są zajęcia, na których ponad

olbrzymiego materiału, który pojawił się

blogiem Sin Evasión Miriam Celaya. Następnie

dziewięćdziesiąt osób uczy się, jak założyć

w sieci. Osób piszących przybywało – z ich

przyznano wyróżnienia: dla bloga prowadzonego

bloga. Jako wykładowczyni mówię – to są

pomysłami, ciekawostkami. Do konkursu

przez więźnia politycznego z Czarnej Wiosny

twoje skrzydła – tylko ich użyj. Czy ktoś

zostało zgłoszonych 187 blogów – różnych –

2003 roku, osadzonego w więzieniu w Canaleta,

chce latać albo śpiewać – to jego problem.

ideologicznych, opozycyjnych, alternatywnych,

który pisze, a następnie dyktuje swoje teksty

Ma swoje blogerskie skrzydła. Jeśli ktoś chce

politycznych, artystycznych. Później jury – ja,

mnie czy Claudii przez telefon bądź podczas

ich użyć, by mieć bloga o botanice – proszę

Reinaldo, nasz przyjaciel Dagoberto Valdez,

widzeń. Czyli tworzy w ekstremalnie trudnych

bardzo. Jeśli ktoś chce ich użyć, by mieć bloga

kilku innych przyjaciół oraz dwóch kubańskich

warunkach. Ponadto przyznano wyróżnienia

o prawach człowieka – proszę bardzo. Takie jest

blogerów z zagranicy – jeden z Europy, drugi

dwóm blogom prowadzonym przez osoby

moje pedagogiczne założenie – dać skrzydła

z USA – wybrało 66 finalistów. Ich blogi zostały

poruszające się w przestrzeni oficjalnej, których

i oprowadzać ludzi po blogosferze. Latać muszą

oznaczone jako propozycje konkursowe i za

nie nazwałabym swoimi ulubionymi, ale zostały

sami.

pomocą głosowania wyłoniono zwycięzców.

wyróżnione, aby wszcząć debatę.

Pierwszą nagrodę zdobyła Claudia Cadelo

Nie dość, że stworzyłaś Akademię, to

za blog Octavo Cerco, ponieważ spełnia on

niedawno ogłosiłaś też pierwszy kubański

wiele funkcji i przez cały rok był niezwykle


Nie mogę się bać – wywiad z Yoani Sánchez, część II Gdzie powstają najlepsze blogi?

innych blogerów – bo im więcej

Osobiście uważam, że najlepsze blogi powstają

zainteresowania, tym więcej ochrony dla

w strefie alternatywnej, ponieważ osoby piszące

tych, którzy piszą tu, na miejscu. Jeżeli

oficjalnie, przynależące do różnych instytucji,

osoby spoza Kuby, jak ty, napiszą o nas

nie mają pełnej swobody. Młoda osoba, będąca

– o mnie, Claudii, Reinadlo, Orlando,

blogerem i jednocześnie pracująca dla mediów

o kimkolwiek z nas – to już jest kolejna,

kubańskich, musi swą krytykę łagodzić, nie

choćby cienka warstwa ochronna. Nie

może się sprzeciwiać polityce Raula Castro.

możemy funkcjonować sami dla siebie,

My – blogerzy alternatywni – nie mamy żadnych

bo to straciłoby sens.

tabu, żadnych tematów zakazanych. Jesteśmy bardziej wolni, co jest podstawą dobrego pisania,

A czego życzyłabyś Yoani Sánchez?

tworzenia. Nie wspomniałam jeszcze o nagrodzie

Życzę jej, aby kontynuowała pisanie

dla najlepszego bloga fotograficznego, którą

bloga. Moim projektem na przyszłość

przyznano Orlandowi Luisowi Pardo Lazo. Jego

jest dalsze nauczanie. I rozwój.

zdjęcia są fenomenalne, doskonałe.

Chciałabym, aby powstała platforma dziennikarska, nie tylko internetowa,

Na koniec chciałam cię zapytać o twoje

ale abyśmy założyli pismo, magazyn

prywatne życzenia i marzenia?

z prawdziwego zdarzenia. To byłoby

W tej chwili jestem bardzo skoncentrowana

otwarcie drogi do wolności osobistej

na rozwoju blogosfery alternatywnej. Przede

na Kubie. A na końcu chciałabym

wszystkim dlatego, że nie chciałabym, aby

doprowadzić do powstania na Kubie

w świecie wirtualnym zaczęło się dziać to,

wolnej, przezroczystej, uczciwej prasy.

co w świecie realnym. Chcę zapobiegać

To jest projekt na całe życie, który mam

odosobnieniu, odcięciu. Uważam, że nasza

dla siebie – Yoani Sánchez.

blogosfera potrzebuje zainteresowania również


Nie mogę się bać – wywiad z Yoani Sánchez, część II A czego życzyłabyś innym blogerom?

o to walczyć – moja broń to słowa, argumenty

W całej blogosferze widzę olbrzymi

i prawa, w które wierzę.

potencjał. Pisze wielu młodych ludzi, którzy,

Wystarczy chcieć! Podróżuj z zingtravel.pl

mam nadzieję, z czasem staną się osobami

Na zakończenie Yoani zapytała, co planuję zrobić

publicznymi – ludźmi kultury, mediów, sztuki,

z tym wywiadem. Odparłam, że opublikować

polityki. I wierzę, że ci ludzie nie pozwolą, aby

tam, gdzie znajdę chętnych. Nie byłam

w świecie wirtualnym powtarzało się to, co się

zawodową dziennikarką, po prostu chciałam

dzieje w Kubie realnej – że będą zapobiegać

opowiedzieć światu o czymś, co mnie w tamtej

nietolerancji, wykluczeniu, będą pamiętali,

chwili zainteresowało. Yoani powiedziała wtedy

że przestrzeń cyfrowa jest przestrzenią dla

coś, co dobrze zapamiętałam, mimo że już

wszystkich. Dla marksistów, socjaldemokratów,

wyłączyłam dyktafon: „Mam więc nadzieję, że od

krytyków i tych, którzy ich popierają. I że tak

tego zaczniesz, a potem uczynisz z tego zawód.

Podróżniczka, żeglarka,

będzie też w rzeczywistości – ale to już zadanie

Bo to dobry zawód dla ludzi odważnych”.

blogerka, z wykształcenia

Aleksandra Peszkowska

eksploatator portów i floty, jednak zdecydowanie

przyszłości. Kilka miesięcy później Yoani została pierwszą

niechętna spędzaniu czasu w jednym porcie.

Czy Kuba rzeczywiście może się zmienić?

nieprofesjonalną dziennikarką świata, której

Swoją przygodę z podróżami rozpoczęła od

Ta wyspa ma potencjał, by stać się krajem dobrze

udało się przez Internet przeprowadzić wywiad

żeglarstwa. Od momentu, gdy wzięła udział

prosperującym i harmonijnym – nie ma u nas

z prezydentem USA, Barackiem Obamą. Zdobyła

w Kobiecych Regatach Wokółziemskich,

różnic językowych czy istotnych rozbieżności

bodaj wszystkie najważniejsze światowe nagrody

przepływając Ocean Indyjski (jako załogantka)

religijnych, konfliktów etnicznych, no poza

blogerskie. Codziennie „Generację Y” czytają

i Ocean Atlantycki (jako skipper) nie może

drobnymi konfliktami na tle rasowym. A przecież

miliony osób, a pod każdym postem pojawiają się

przestać się przemieszczać – i to nie tylko wodą.

to, o czym mówię, to największe problemy

tysiące komentarzy.

Ma dwadzieścia sześć lat i jak dotąd odwiedziła

współczesnego świata. Na Kubie ich nie ma.

trzydzieści cztery kraje na pięciu kontynentach.

Mamy warunki, aby przekształcić się w dobrze

Z podróżowania uczyniła sposób na życie.

prosperujący, poukładany, szczęśliwy kraj. I będę

Z opowiadania o podróżach – pasję.


Przebudzenie wulkanu Šukasz Kędzierski


Godzina 3.30, dźwięk alarmu wybudza nas z objęć Morfeusza. Musimy się ubrać w polary i czapki, bo na zewnątrz jest chłodno. Zaspanym krokiem podążamy w stronę warczących jeepów, których właściciele właśnie rozgrzewają silniki. Dziurawą drogą jedziemy w stronę punktu widokowego Pananjakan. Zaledwie po 15 minutach nasz samochód zatrzymuje się na parkingu, obok wielu innych. W świetle czołówek idziemy wyznaczonym szlakiem pod górę. Co jakiś czas mijamy rozpalone ogniska, przy których ogrzewają się lokalni przewodnicy. Co pewną odległość, ktoś oferuje możliwość wjechania na mule i nawet czasami udaje mu się znaleźć chętnych. Po kilkunastu minutach dochodzimy do punktu widokowego, gdzie już spora grupa osób zajęła sobie wygodne miejsca i w ciemnościach oczekuje na spektakl przyrody, który za chwilę się odbędzie. →


Jesteśmy w jednym z ciekawszych miejsc, gdzie będzie można podziwiać wschodzące słońce nad 16 km kalderą wulkanu Tengger. Legenda głosi, że przyczyną powstania tego terenu była nadzwyczajna uroda kobiety, Roro Anteng. Zły olbrzym, który był w posiadaniu niezwykłych mocy, gdy dowiedział się o pięknej dziewczynie, postanowił się jej oświadczyć. Wybranka bała się o swoje życie, więc nie mogła mu odmówić, ale wymyśliła bardzo sprytny plan, który miał jej pozwolić uniknąć małżeństwa. Olbrzym, aby otrzymać rękę Roro, musiał spełnić jej życzenie. Zadanie polegało na wybudowaniu piaszczystej pustyni pomiędzy górami w ciągu jednej nocy, a cała praca musiała zostać ukończona przed wschodem słońca. →


Olbrzym rozpoczął prace i wszystko wskazywało na to, że zdoła wykonać zadanie. Jednak Roro Anteng wymyśliła sposób, aby mu w tym przeszkodzić. Narobiła mnóstwo hałasu i obudziła wszystkie koguty w wiosce, które zaczęły piać, oznajmiając czas wschodu słońca. Olbrzym był bardzo zaskoczony tym, że nie zdołał wykonać zadania w odpowiednim terminie. Rzucił kokosową skorupę, której używał do kopania pustyni. Spadła ona nieopodal wulkanu Mount Bromo (2329 m), tworząc Mount Batok (2440 m). W taki oto sposób powstała płaska, wypełniona piaskiem kaldera wulkanu Tengger, której nazwa pochodzi od ostatnich sylab imienia pięknej Anteng oraz jej wybranka, księcia Joko Segera. →


Z kompletnej ciemności zaczynają się powoli wyłaniać stożki wulkanów, których podnóża spowite są w gęstej mgle. W oddali nad wszystkim majestatycznie stoi najwyższy wulkan Jawy – Semeru (3676 m). Dzisiaj Mount Bromo wydobywa ze swoich czeluści niegroźne ilości dymu, lecz jeszcze parę miesięcy wcześniej uaktywnił się i zagrażał okolicznym mieszkańcom. →


Niebo delikatnie mieni się w pastelowych barwach, dookoła słychać wyzwolenia migawek i klapnięcia luster. Każdy chce uwiecznić odbywający się spektakl. Słońce powoli zaczyna wschodzić, a warstwa mgły, która szczelnie wypełnia całą kalderę, zostaje pięknie podświetlona ciepłym światłem. →


Wszyscy już sobie poszli, mieszkańcy zgasili ogniska, zatem i my składamy statyw i wracamy do jeepa, aby udać się na sam dół kaldery, do podnóży mitycznego Bromo. Powoli suniemy w dół. Nasz kierowca, chyba nigdy na poważnie nie jeździł samochodem terenowym, gdyż sposób jego jazdy przypomina (bez urazy) prowadzenie samochodu przez emerytkę jadącą do kościoła. Omija każdy najmniejszy rów, wzniesienie, przed każdą dziurą praktycznie zatrzymuje swój samochód. Szkoda. →


Wjeżdżamy w mgłę, którą podziwialiśmy z punktu widokowego. Widoczność spada do kilku metrów. Mgła osiąga piaski pustyni i robi się coraz rzadsza, dzięki czemu widać w oddali zaparkowane w równym rzędzie kilkadziesiąt jeepów. Stąd idziemy w kierunku Pura Luhur Poten, czyli świątyni buddyjsko-hinduistycznej, położonej u stóp wulkanu. Jest to główne miejsce, gdzie corocznie odbywają się wydarzenia w czasie czternastego dnia festiwalu Yadnya Kasada. Wtedy to miejscowi biorą udział w pochodzie i składają ofiary w postaci owoców, warzyw, ryżu, pochodzących z okolicznych terenów. W świątyni odbywają się przemowy, błogosławieństwa i modlitwy, po czym pochód rusza w dalszą drogę, aby wspiąć się do krawędzi krateru i wrzucić ofiary. →


Historycznie obrzęd ten pochodzi z okolic XV wieku, a głównymi bohaterami jest wspomniana już para, Roro Anteng i Joko Seger. Legenda głosi, że po wielu bezowocnych latach starań o wydanie na świat potomstwa, postanowili, że udadzą się na pielgrzymkę do Mount Bromo i poproszą o pomoc górskie bóstwa. Wszechmogący Hyang Widi Wasa wysłuchał ich próśb i dał im możliwość wydania na świat 25 dzieci. Postawił jednak jeden warunek: ostatnie narodzone dziecię para królewska odda górom w ofierze. Małżonkowie wyrazili na to zgodę. →


Wiele lat później, gdy ostatnie dziecko imieniem Kesuma przyszło na świat, rodzice nie chcieli wypełnić obietnicy. Wtedy to bogowie zesłali na krainę nieszczęścia: ogień i siarkę, które trwały aż do momentu, kiedy syn został wrzucony do krateru wulkanu. Podobno można było usłyszeć jego ostatnie słowa, proszące o coroczne ofiary na stokach wulkanu, w celu przebłagania bogów. →


Dookoła miejscowi ze swoimi końmi (mułami) próbują namówić wszystkich na zdobycie podnóża wulkanu w siodle. Droga nie jest specjalnie długa ani męcząca, lecz widać wersja konna ma swoich zwolenników. Dochodzimy do podnóża, gdzie czeka nas jeszcze pokonanie 253 betonowych stopni, doprowadzających do krawędzi wulkanu. Ludzi całkiem sporo. Parę minut później stajemy na szczycie, aby móc zajrzeć „potworowi” prosto w paszczę. W chwili obecnej wydobywa się mała ilość dymu, ale można sobie wyobrazić, jak to wyglądało parę miesięcy temu, gdy Bromo po raz kolejny się przebudził. Znajduje się tutaj wąska ścieżka, którą można obejść Bromo dookoła. Poniżej mgła powoli opada i odkrywa „Sea Sand”, czyli morze piasków, które wypełnia kalderę Tengger. Podziwiamy sąsiednie wulkany a dzień właśnie wstaje.▪

Łukasz Kędzierski W podróżach najważniejsze dla mnie są: plecak, aparat i niski budżet. Szukam kontaktu z miejscową ludnością, chcę odwiedzać ścieżki i miejsca spoza przewodnika, bez otoczenia innych turystów. Wystarczy mi zwykły kąt do spania i lokalna knajpa. Piszę na www.lkedzierski.com.


W świecie SALVADORA DALEGO Justyna Sączawa


W świecie Salvadora Dalego ieopodal granicy hiszpańsko-francuskiej

N

na nim ukazuje twarz w krzywym zwierciadle,

istnieją. To pewne. Te światy są wewnątrz

położone jest niewielkie miasto

natomiast na kolumnie – te same kształty –

naszego świata, zamieszkują na ziemi,

katalońskie. Choć na pierwszy rzut oka

są proporcjonalne. Trochę dziwne... To jednak

a dokładniej w samym centrum kopuły Muzeum

nie wyróżnia się niczym szczególnym, przy

znak, że jestem na dobrej drodze. Podążając

Dalego, które zawiera nowy, zaskakujący

bliższym poznaniu zachwyca i prowadzi

urokliwymi, wąskimi uliczkami, zauważam

i halucynogenny świat Surrealizmu. Miejsce

do świata, w którym telefony przybierają

gmach zwieńczony szklaną kopułą. Podchodzę

to jest hołdem dla Dalego i jego twórczości.”

kształt homarów, a zegary leniwie zwisają

bliżej i moim oczom ukazują się wielkie owalne

na drzewach. Dlaczego tak się dzieje? –

rzeźby przypominające gigantyczne jajka.

Wchodzę do muzeum i pierwsze, co ukazuje

Ponieważ jest to miasto Salvadora Dalego,

Pomiędzy nimi są figury na wzór amerykańskich

się moim oczom, to „Deszczowy cadillac”.

artysty z niesamowitą wyobraźnią, postaci

Oscarów. Natomiast na elewacji budynku uwagę

Instalacja przedstawia czarny samochód z rzeźbą

ekscentrycznej i łamiącej wszelkie konwencje.

przykuwają małe chlebki. Wszystko jasne –

kobiety – królowej Ester. Nad nimi, na maszcie

jestem w domu Salvadora Dalego.

otoczonym oponami samochodowymi, widnieje

W poszukiwaniu słynnego domu

żółta łódź zwieńczona czarnym parasolem.

Na niewielkim dworcu kolejowym w Figueres,

W gościach u Salvadora

Co ciekawe, po wrzuceniu monety, wewnątrz

gdzie wysiadam z pociągu, nie zdaję sobie

Całe muzeum jest gigantyczną surrealistyczną

auta pada deszcz, zalewający manekiny grające

sprawy, że jest to brama do innego świata –

budowlą i wydaje się, że nic nie jest tu dziełem

role pasażera i szofera. Jest dziwnie, a im dalej,

świata wyobraźni i zniekształconych form.

przypadku. To symbol miasta, w którym każdy

tym bardziej ekscentrycznie. Zdecydowanie

Takie pierwsze wrażenie robi na mnie miasto,

element wystroju, obraz, rzeźba czy przejście

największe wrażenie robi na mnie pokój „Mae

w którym urodził się Salvador Dali. Nie sposób

do kolejnych sal jest zaprojektowane tak, aby

West”. – Z pozoru zwyczajny salon z kanapą,

się w nim pogubić – tablice bardzo dobrze

zaskakiwało i zastanawiało zwiedzającego.

kominkiem i obrazami – w jednej chwili –

wskazują, jak dojść do centrum. Uliczki

To wszystko zmusza do myślenia i główkowania,

przeistacza się w twarz amerykańskiej aktorki

doprowadzają na plac, który przyciąga

co artysta miał na myśli, czasem wywołuje

z lat trzydziestych XX w. Obrazy stają się

moją uwagę dość dziwną kolumną z twarzą

zdziwienie bądź śmiech, bo nie każdy rozumie

oczami, kominek – nosem, a czerwona kanapa –

i długimi, charakterystycznymi wąsami.

taką sztukę. O Muzeum Dalego można

ustami. To niesamowite, w jaki sposób Dali łączy

Odbijają się one z rysunku z chodnika. Obraz

przeczytać: „Oczywistym jest, że inne światy

sztukę z przedmiotami codziennego użytku. →


W świecie Salvadora Dalego Wychodzę z sali „Mae West” i odkrywam

stosował w sztuce, oparta była na freudowskiej

kolejną perełkę. Na wprost mnie wisi obraz,

psychoanalizie oraz na jego własnych obsesjach,

który już mijałam, lecz tym razem, zamiast

lękach i wizjach sennych, dlatego niekiedy jego

kompozycji przedstawiającej żonę Salvadora,

dzieła wręcz szokują.

Galę, której naga postać patrzy na morze, widzę portret mężczyzny, jak się później okazuje,

Dali miał podobno zwyczaj zasypiania z filiżanką

Abrahama Lincolna. Wszystko bowiem zależy

w ręku. Kiedy zaczynał zasypiać, mięśnie

od punktu widzenia, a dokładniej – od odległości

wiotczały i filiżanka upadała, co go wybudzało

z jakiej podziwia się ten obraz.

i pozwalało na zapamiętanie snu, na podstawie którego tworzył. Czy to prawdą – tego nie wie

Wiele eksponatów jest inspirowanych

nikt. Dali niezwykle umiejętnie budował swój

przez małżonkę i muzę malarza – Galę.

wizerunek. Większość informacji, które o nim

W „Atomowej Ledzie” Gala przedstawiona jest

napisano, możliwe, że nie jest prawdą. Szacunek

jako mitologiczna królowa Sparty, „Galatea

do artysty wzrasta jednak z każdym obejrzanym

sferyczna”. Na obrazie różnej wielkości

obrazem, pokazującym jego wszechstronność,

kule układają się w twarz Gali. Następnie

niekonwencjonalne pomysły, niewyczerpane

„Dali unoszący skórę Morza Śródziemnego,

zapasy wyobraźni i – przede wszystkim –

by pokazać Gali Narodziny Wenus”. Trafiam

umiejętność szokowania odbiorców swoim

także na słynny „Autoportret ze smażonym

światem iluzji, halucynacji i szaleństwa. W tym

bekonem” oraz „Poezję Ameryki”. Obrazy

miejscu każdy eksponat ma swoje znaczenie,

i rzeźby Dalego przypominają senne wizje,

każdy zmusza odbiorcę do myślenia. I to jest

czasem koszmary, przepełnione symboliką

właśnie wspaniałe.

zarówno erotyczną, jak i religijną. Niesamowicie

pobudzają wyobraźnię i pozwalają przenieść się do innego świata. Metoda, którą Dali


W świecie Salvadora Dalego Żywe wieże W Figueres wrażenie robi nie tylko muzeum. Po wyjściu z niego i przejściu na starówkę miasta wpadam na pokazy castellersów, czyli żywych wież z ludzi. To jeden z symboli Katalonii. Legenda mówi, że tradycja pochodzi ze średniowiecza, kiedy to wypatrywano z nich zbliżających się okrętów tureckich. A może po prostu wywodzi się z pewnego tańca ludowego, który kończył się figurą wieży, dużo mniejszej, oczywiście. Niezależnie od tego, sprawność fizyczna ludzi jest imponująca. W tej ryzykownej zabawie nie trudno o wypadek przy wdrapywaniu się coraz wyżej. Wieża

w cudowny świat dzieciństwa. – Zachwycam

cywilnej w Hiszpanii. Ze względu na jej wysoką

tworzy się przy dźwiękach muzyki, a ja stoję

się widokiem pluszaków, miniaturowych zastaw

cenę była niespełnionym marzeniem wielu

z zapartym tchem i kibicuję, aby się udało. Efekt

stołowych, różnych modeli i klas pojazdów.

dziewczynek. Dziś natomiast, Mariquity błyszczą

końcowy jest niesamowity i sukces wywołuje

Dalej siedzą zachwycające lalki. Szczególnie

w gablotach i są już historią. Przypomniało

radość wśród wszystkich gapiów.

te stare z ponurymi, nadętymi buźkami. –

mi się moje dzieciństwo…

Tajemnicza Mariquita Perez

Melancholijne, wydające się z natury złe i podstępne. Jeszcze bardziej intrygują mnie

Figueres zadziwia swą wyjątkowością,

Teatr i Muzeum Salvadora Dalego to nie jedyne

lalki, niby zwyczajne, ale w ślicznych strojach,

wprowadza w dobry nastrój i jest przy tym

miejsca warte zwiedzenia w Figueres. Na uwagę

podpisane „Mariquita Perez”. Kim jest ta osoba,

niezwykle klimatyczne. Jak mawiał Salvador

zasługuje również osiemnastowieczny zamek

czy to projektantka lalek czy ktoś zupełnie inny?

Dali, główna postać tego miasta: „Jedyna różnica

San Pedro oraz Muzeum Zabawek Katalońskich.

Okazuje się, że Mariquita Perez to nazwa lalki,

między mną a szaleńcem jest taka, że ja nie

W Museo de Juguetes można przenieść się

którą zaczęto produkować po zakończeniu wojny

jestem szalony”. →


W świecie Salvadora Dalego Po zobaczeniu Figueres można mieć pewne wątpliwości, co do tego stwierdzenia. Nie ma natomiast żadnych wątpliwości, co do jego geniuszu.▪

Wystarczy chcieć! Podróżuj z zingtravel.pl

Justyna Sączawa Podróżuję, oglądam, szukam, słucham, piszę i opisuję … Moje zainteresowania? PODRÓŻE! Miłośniczka górskich wędrówek, podczas których nie może zabraknąć długich wieczorów przy blasku ogniska i dźwiękach gitary. Wielbicielka kultury hiszpańskiej i malarstwa surrealistycznego. Ulubione miejsca? Oczywiście - Hiszpania i wszystko co z nią związane. Moją słabością są słodycze, dlatego nie wyobrażam sobie dnia bez czekolady! A w wolnej chwili? Relaks przy nutach irlandzkiej muzyki.


Kuba nie tylko na czterech kołach Marta Pietrewicz


Kuba nie tylko na czterech kołach o kraj, to obyczaj. Gdy wybieramy się

C

strukturalnej niewiadomej, z którą trzeba będzie

rodzinę. Tak się dzieje jednak tylko na lotnisku.

w podróż liczymy się z tym. Oczekujemy

się zmierzyć. Dzielą się na cztery podkategorie –

Później zabierają nawet pojedyncze osoby,

nawet, że przytrafi się nam coś niezwykłego,

państwowe, prywatne, coco-taxi oraz nielegalne

choć oczywiście kombinują, aby wpakować

że poczujemy inność, odmienność i egzotykę.

przewozy osób. Zaliczyć do nich można jeszcze

do środka jeszcze kogoś. Turysta może jednak

Chyba jednym z niewielu krajów, gdzie czas

taksówki konne i rowerowe, ale nie w każdym

kategorycznie odmówić.

się zatrzymał, a nasi dziadkowie odnaleźliby

mieście można je spotkać.

się w nim lepiej niż my sami, jest karaibska wyspa Kuba.

Korporacja „Cuba taxi”, jedyna na całej Zacznijmy od tych pierwszych, bo na nie

wyspie, działa jak europejskie. Można zamówić

turysta natrafia najszybciej – już na lotnisku.

ją telefonicznie lub zatrzymać gdziekolwiek

Samoloty ze Starego Kontynentu lądują

Za piętnastokilometrową trasę do Hawany

na mieście. Zawiezie wszędzie i bez

tu zazwyczaj nocą. Klimat Hawany rzuca

kierowcy życzą sobie 25 CUC (ok. 86 złotych).

problemów. Jest ona przeznaczona wyłącznie

od razu na kolana. Z okien taksówki można

To jeden z niewielu momentów, kiedy nie warto

dla obcokrajowców i bardzo charakterystyczna

obserwować mało eleganckie wille, ale to i tak

się targować. Cena ustalona jest z góry i wszyscy

– samochody są w żółtym kolorze z czarnym

najlepsza część miasta. Turyści zazwyczaj

taksówkarze mają taką samą.

napisem.

mieszkają bliżej Havana Vieja, czyli Starego

Trzeba pamiętać, że kierowcy przyjmują jedynie

Miasta. Na słabo oświetlonych ulicach siedzą

Nie liczmy jednak na serwis spotykany w krajach

peso convertible, co znacznie podwyższa cenę

ludzie przy rozstawionych na środku stołach,

europejskich. To, że się do niej zapakujemy, nie

przejażdżki. To, co łączy taksówki z pozostałymi

grają w domino, z okien leci muzyka. Kierowca

znaczy, że za pół godziny będziemy w mieście.

środkami komunikacji miejskiej, to konieczność

najpierw próbuje razić ich światłami, potem

Samochód ruszy dopiero wtedy, gdy jest w pełni

targowania się. Przed zamknięciem drzwi

używa klaksonu, aby zwolnili mu drogę.

załadowany. Na pięć miejsc, pięć musi być

należy wyraźnie powiedzieć, ile chcemy

W szachownicy ulic często pyta o drogę, map nie

zajętych, nierzadko zdarza się, że upychanych

zapłacić za kurs. Kierowca może się zgodzić

ma, a mieszkańcy najlepiej znają okolice.

jest nawet znacznie więcej. Od każdej grupy

lub odmówić. Wówczas warto wyjść i poszukać

pasażerów kasuje się kwotę 25 CUC, dlatego

innego przewoźnika. Jest ich na tyle dużo,

Taksówki nie tylko jako luksus

bardziej zależy kierowcy na tym, aby zabrać

że raczej nie powinno być kłopotu ze złapaniem

To właśnie taksówki są pierwszym elementem

dwie pary niż na przykład czteroosobową

kolejnego. →


Państwowi przewoźnicy, czyli jazda bez trzymanki Państwowi przewoźnicy, teoretycznie i tylko teoretycznie, przeznaczeni są dla miejscowych, ale nie jest trudno się do nich zapakować. Różnice można jednak mnożyć. Największa i najważniejsza to waluta, w której płaci się za przejazd. Tutaj kierowcy mogą, zgodnie z przepisami obowiązującymi na Kubie, przyjmować zapłatę jedynie w peso nacional. Tak, jak poprzednio, tak i tutaj przed podróżą należy ustalić cenę i porządnie się targować. Przejażdżka miejscową taksówką gwarantuje przeżycia. Samochody są starej generacji, nierzadko takie, które spotkać można jedynie na ekranach telewizorów, wiele jeszcze z lat pięćdziesiątych. →


Kuba nie tylko na czterech kołach Ciekawym zjawiskiem jest, że panowie (pań

wynająć nawet na cały dzień. Zazwyczaj chcą,

za kierownicą nie spotkałam) niekoniecznie

aby płacić im w peso convertible, bo tylko

jednak będą mieli ochotę wziąć pasażera.

to ma dla nich prawdziwą wartość. Ważne,

Problem polega na tym, że nie mają takiego

by zapłata następowała po „wycieczce”, a nie

obowiązku, a państwo stałą pensję – bez względu

w formie zaliczki. Kierowcy najczęściej proszą,

na to, czy pracują, czy nie – i tak im wypłaci.

aby jeden z pasażerów siadał na przednim

Wszystko zależne jest więc od ceny, którą się

fotelu. To ze względów bezpieczeństwa i w razie

zaoferuje. Państwowe taksówki są też mało

kontroli policji. Wówczas należy potwierdzać,

widoczne. Samochody nie są oznakowane,

że jest się przyjacielem rodziny, a nie turystą.

jedynie za przednią szybą znajduje się szyld

Kary grożą nie tylko kierowcom, lecz także

z napisem „taxi”. Często macha się po prostu

obcokrajowcom.

na oślep.

Prywatne samochody – uwaga przed policją!

Coco-taxi – żółte szaleństwo dla indywidualistów Obowiązkiem każdego turysty jest przejażdżka

Często i chętnie na przejażdżki zabierają

coco-taxi. Żółte trzykołowe pojazdy w kształcie

turystów prywatne samochody. Są znacznie

jaja, popularne zwłaszcza w Hawanie i Varadero,

tańsze, ale i bardziej niebezpieczne, wyglądają

dobre są dla par lub podróżujących w pojedynkę.

jakby w każdej chwili mogły się zepsuć.

Nie można mieć ze sobą zbyt wielkiego bagażu,

Wszystko wydaje się w nich prowizoryczne,

bo nie ma gdzie go schować. Ceny wyłącznie

nawet drzwi z trudnością się otwierają.

w peso convertible, bo poruszają się nim tylko

Na pewno przeznaczone są dla osób o silnych

turyści. Dobre na niewielkie odległości i dość

nerwach. Ze względu na niebezpieczeństwo

szybkie.

zatrzymania przez policję kierowcy wybierają

mniej uczęszczane drogi. Często można ich


Kuba nie tylko na czterech kołach Autobusy miejskie, czyli jak radzić sobie z upałem

Do pojemniczka przy kierowcy należy wrzucić

i człowiek czuje się jak sardynka w puszce.

symbolicznego „nacionala”. Trzeba mieć

Siedzenia też nie są najwygodniejsze –

Na dworze upał, w autobusie miejskim brak

ze sobą drobne, bo nikt nie wyda reszty. Nikt

plastikowe i twarde. Ale z drugiej strony –

klimatyzacji. Łatwo sobie wyobrazić taką

także nie zwróci uwagi, jeśli nie wrzuci się

to zdecydowanie najtańszy środek lokomocji

sytuację w Polsce. Jest jednak różnica –

niczego, ale w ten sposób zachowują się raczej

i dojeżdża prawie wszędzie. Nawet tutaj w oczy

w europejskich środkach lokomocji zapach

cudzoziemcy. Kubańczycy są uczciwi i zawsze

rzuca się uprzejmość Kubańczyków. Często się

potu zmieszanego z perfumami i dezodorantem

płacą za przejazdy.

zdarza, że kierowca wychodzi jako pierwszy na przystanek, aby pomóc wysiadającym. Podaje

jest nie do zniesienia. Na Kubie nie czuć żadnego smrodu. W kraju, gdzie mydło jest

W komunikacji miejskiej obowiązują trochę inne

produktem deficytowym i nie w każdym domu

zasady niż te, znane w Europie. Pierwszeństwo

jest łazienka, ludzie potrafią o siebie zadbać,

mają dzieci, to im ustępuje się miejsca. Nawet

aby… nie śmierdzieć. Może to efekt jedzenia

starsi potrafią wstać, aby usiadł jakiś malec.

Autobusy dalekobieżne, czyli Kubańczyk górą

bez przypraw…

W autobusach niestety upał daje się szczególnie

Autobusy – podobnie jak taksówki –

we znaki. Brak klimatyzacji i tłumy w środku

podzielone są na dwie kategorie – ASTRO,

Autobusy zwane „guaguas” można znaleźć

powodują, że człowiek marzy o tym, aby jak

tylko dla Kubańczyków i VIAZUL – tylko

w każdym dużym mieście. Są raczej dobrze

najszybciej dojechać na miejsce. To również

dla obcokrajowców. Czym się różnią? Na pewno

oznakowane, gorzej z przystankami.

najlepsze miejsce dla kieszonkowców. Nierzadko

nie standardem, a kolorem, nazwą i przede

Najlepiej zaufać intuicji – tam, gdzie zbierają

zdarza się, że miejscowi zwracają turystom

wszystkim - ceną. Bez znaczenia kogo spytać

się tłumy i cierpliwie na coś czekają, jest

uwagę, by schowali coś głębiej lub mieli na oku

– każdy lojalnie i PRAWIE zgodnie z prawdą

duże prawdopodobieństwo, że zatrzyma się

aparat fotograficzny czy plecak. Kradzieże

odpowie – turysta do astro się nie dostanie.

autobus. Nie należy się martwić, gdy nie

zdarzają się jednak stosunkowo rzadko, ale

I tak też powinno być, ale próbować można.

znajdzie się przystanku. Wystarczy machnąć

przezorny zawsze ubezpieczony.

Bilety są wymienialne, ale przed odjazdem

im rękę, przytrzymuje bagaże.

autobusu. Nie ma problemu z oddaniem lub

ręką na przejeżdżający autobus, a większość kierowców zatrzyma się od razu i pozwoli

Komfortowo na pewno nie jest. Zazwyczaj

wymianą na inny dzień. Można jednak kupić

wsiąść. Wsiada się tylko przednimi drzwiami.

autobusy są zapełnione do ostatniego miejsca

bilet tylko w jedną stronę. →


Viazul zaprasza obcokrajowców Biało-niebieskie – z zewnątrz sprawiają wrażenie znacznie bardziej zadbanych od przeznaczonych dla tubylców autobusów z napisem „Astro”. Pozory jednak mylą. Płatne oczywiście w peso convertible i ceny wcale nie są niskie, a bilet należy kupować w specjalnych biurach. W autobusie można spotkać jedynie cudzoziemców, co oczywiście nie oznacza, że zatrudnieni w biurach sprzedaży biletów czy kierowcy mówią po angielsku. Oczywiście można mieć szczęście, ale regułą jest porozumiewanie się po hiszpańsku, warto więc wziąć ze sobą słownik. Najmniej problemów z biletem jest na stacji początkowej. Można go nabyć nawet na parę dni wcześniej. Gorzej, jeśli chcemy się dosiąść gdzieś na trasie. Wtedy trzeba zjawić się w poczekalni przynajmniej godzinę wcześniej, stanąć w kolejce i czekać aż nadjedzie autobus. →


Kuba nie tylko na czterech kołach Biletu wcześniej kupić nie można z wielu

Astro. Czy Kubańczyk ma gorzej?

W astro na pewno jest weselej niż w viazulach.

przyczyn. Najważniejsza to chyba ta, że nigdy

„Marka” przeznaczona wyłącznie dla

Gra muzyka, leje się rum (też za kierownicą)

nie ma pewności, czy autokar w ogóle dojedzie.

Kubańczyków. Trzeba mieć wiele szczęścia,

i jest pełno ludzi. Przystanki są tylko

Zdarzają się, i to nierzadko, awarie. Dlatego

by się do niego dostać. Dla cudzoziemców

w miejscach przeznaczonych dla tubylców.

dopiero, gdy autobus zostanie podstawiony,

prawie niemożliwe, nawet dla tych, którzy

Tanie jedzenie, ceny w peso nacional

można podejść do kasy i nabyć bilet. Trzeba

perfekcyjnie posługują się językiem hiszpańskim.

i miejscowe produkty. Komfort podróży

mieć przy sobie paszport, bo tylko na tej

Warto jednak próbować. Ceny są czterokrotnie

nie odbiega od tego w viazulach. Podobnie

podstawie można wsiąść do viazula. W pełnym

niższe i płaci się w „nacionalach”.

jak tam, zawsze jest dwóch kierowców.

sezonie, gdy na Kubie jest wielu turystów, może

Elegancko ubrani, pilnują, aby wszystko było

się zdarzyć sytuacja, że zabraknie wolnych

Przy dobrej znajomości języka hiszpańskiego

miejsc. Telefony to nadal kosztowna inwestycja,

warto zagadać kogoś przy kasie. Za drobną

więc nie są dostępne informacje o tym, ilu

opłatą może się zgodzić na przedstawienie

Warto próbować złapać astro na stopa.

pasażerów wsiadło na stacji początkowej i na

obcokrajowca jako przyjaciela rodziny.

To tak naprawdę jedyny możliwy sposób,

kolejnych.

Na niektórych stacjach przymyka się na to oko

by w nich się znaleźć. Kierowcy, jeśli miejsce

i można dostać się do środka. Bilety trzeba

jest odpowiednio dobrane, czyli takie,

Ważne jest, aby mieć ze sobą coś ciepłego –

jednak rezerwować ze znacznym wyprzedzeniem

gdzie wpobliżu nie widać policji, chętnie

bluzę, długie spodnie lub śpiwór. Klimatyzacja

i zostaje się zapisywanym na listę oczekujących.

się zatrzymują. Od cudzoziemców wezmą

jest włączona na maksimum, a kierowca nie

W halach najczęściej rozstawione są tablice

podwójną stawkę, ale to i tak taniej niż viazulem,

rozumie, że ktoś marznie. Turysta natomiast

z magicznymi numerkami lub nazwami

a wrażenia znacznie większe. Siadać należy

– w ciągu paru sekund – czuje się jakby był

miast. Kredą zapisuje się na nich liczbę osób

jak najdalej, aby w razie kontroli nie rzucać

w innej strefie klimatycznej. Autokar zatrzymuje

czekających na przejazd w danym kierunku.

się w oczy i należy liczyć się z tym, że turysta

się tylko w ekskluzywnych miejscach, gdzie

Nigdy nie wiadomo, kiedy znajdzie się wolne

wzbudzi ogólne zainteresowanie.

wszystko można kupić jedynie za peso

miejsce. Na popularne kursy, jak na przykład

convertible i... spotkać innych cudzoziemców.

z Hawany do Santiago de Cuba, można czekać nawet trzy dni.

zgodne z planem i przepisami.


Kuba nie tylko na czterech kołach Dzieci pokazują palcem „przybyszy z innej

bez drogowskazów i z dala od miasta. Pozostało

krainy”, a mężczyźni często okazują duże

nam zaufać, że faktycznie zaraz przyjedzie

zainteresowanie kobietami.

drugi astro lub łapać stopa na własną rękę. Poczekałyśmy kwadrans i postanowiłyśmy wziąć

Warto pamiętać, że Kubańczycy to naród, który

sprawy w swoje ręce. Ze złapaniem stopa nie

kombinuje i próbuje sobie radzić na wszelkie

było problemu… c.d.n.

możliwe sposoby, dlatego ostrożność jest wskazana. Udało mi się złapać astro na jednej

Jak jeszcze można podróżować po Kubie

z głównych dróg. Było już ciemno. Wsiadłyśmy

dowiecie się w kolejnym numerze

(byłam z przyjaciółką) i dowiedziałyśmy

„Travingera”.▪

się, że autobus jedzie w naszym kierunku, ale nie konkretnie tam, dokąd chciałyśmy dotrzeć. Kierowcy nie mogli wysadzić nas na stacji, bo wzbudziłoby to ogólne zainteresowanie i niemałe zamieszanie. Zastanawiałyśmy się zatem, co też panowie wymyślą. Musieli trochę nad tym debatować, ale w końcu jeden z nich, już porządnie nasiąknięty rumem, zaproponował, abyśmy poczekały w miejscu, w którym nas wysadzą, a za chwilę przyjedzie kolejny astro i zabierze nas w dalsza podróż. Spodobał nam się pomysł, ale nie na tyle, żeby, tak jak nam zasugerowano, zapłacić za bilet z góry. Dzięki Bogu… Znalazłyśmy się na środku czarnej ulicy, bez latarni,

Wystarczy chcieć! Podróżuj z zingtravel.pl

Marta Pietrewicz 27 lat i pstro w głowie. Nie mogę usiedzieć w jednym miejscu, a Warszawa, mimo że „moja”, to dla mnie za ciasna. Gdy do niej wracam zaczynam planować kolejną podróż. Bez znaczenia, gdzie i na jak długo, samo myślenie o tym poprawia mi humor.


Grecja na językach Ania i Dawid Kopaczewscy


Grecja na językach dy tylko zaczynam myśleć o tym

G

Z życia Aten

ale cały kilogram. Dlaczego? – Nie mam pojęcia.

miejscu, ogarnia mnie coś na kształt

Wiadomo, Grecja – kolebka zachodniej

Najwyraźniej greccy sprzedawcy nie znają

radości, beztroski i totalnej wolności. Podróż

cywilizacji. Zapewne każdemu od razu

powiedzenia „klient nasz pan”.

do Aten jest dla nas jedną z najmilej do dziś

przychodzi na myśl jakieś wyobrażenie

wspominanych, mimo że od tamtego czasu

o antycznej Grecji, czyli ruiny i inne zabytki.

Z pewną nachalnością spotkaliśmy się także

minęły prawie 4 lata a my zdążyliśmy

I to po części dobre skojarzenie, ale chciałabym

w okolicach Pláki – najstarszej dzielnicy

odwiedzić kilka nowych miejsc. Dla mnie

pokazać także inną Grecję – Ateny, które

miasta, gdzie jest wiele restauracji. Przed nimi

ta podróż była bardzo ważna – oczyszczająca

ja zapamiętałam.

stali kelnerzy, którzy zachęcali, aby wstąpić

– i być może dlatego mam do niej taki

do środka. Niewiele miało to wspólnego

sentyment. Grecja to kraj z klimatem

Jeśli chcecie poznać temperament Greka,

z faktycznym zachęceniem, bo wyobraźcie

śródziemnomorskim, który ma na nas wpływ

koniecznie idźcie na targ . Powiedzmy,

sobie, jak się czuje człowiek, który idzie ulicą

życiodajny.

że byłam w lekkim szoku, kiedy zobaczyłam,

i co 2 minuty dziękuje takiemu „zachęcającemu”

jak „krzyczą” sprzedawcy na targu. Miałam

kelnerowi.

Mówi się, że ludzie żyjący w ciepłym klimacie

wrażenie, że ciągle ktoś na mnie krzyczy. Chyba

są szczęśliwsi. Zgadzam się z tym całkowicie.

nigdy wcześniej nie czułam się tak osaczona

W Atenach na każdym kroku spotykaliśmy

Wystarczył tydzień pobytu w Atenach, abyśmy

i zagubiona w tłumie i hałasie jak wtedy.

bezpańskie psy. Nieważne, czy była to boczna

zregenerowali siły i całkowicie wypoczęli.

Z każdej strony słyszałam podniesione głosy

uliczka, schody kościoła, czy najczęściej

Zapach powietrza, ostre słońce za dnia

sprzedawców warzyw i owoców. I co mnie

odwiedzany zabytek. Wszędzie wałęsały się

i pastelowe o zmierzchu, ciepło panujące cały

zdziwiło? – To, że klient nie może sam sobie

psy, pojedynczo lub grupami. Ich obecność

dzień i cudownie rześkie powietrze wieczorne

wybrać jabłek czy pomarańczy, które chce kupić.

wzbudzała we mnie lęk, na ateńczykach nie

– to wszystko sprawia, że człowiek jest

Niczego nie wolno dotykać! W przeciwnym

robiła żadnego wrażenia. Wyobraźcie sobie,

niesamowicie beztroski i zrelaksowany.

razie trzeba kupić to, czego dotknęliśmy.

że jecie kolację w ogródku klimatycznej

Różnica między zakupami na targu greckim

restauracji i nagle do stolika podbiega pies

i polskim polega także na tym, że w Atenach

i czeka na resztki.

nie mogłam kupić pół kilograma pomarańczy,


Grecja na językach W Polsce – nie do pomyślenia. Psy nie

Podpytaliśmy pana w recepcji hostelu,

wyglądały na wygłodzone czy bardzo

gdzie jest najbliższa plaża i wyruszyliśmy.

zaniedbane. Dość często były dokarmiane przez

Na miejscu okazało się, że nieco inaczej ją sobie

mieszkańców i turystów.

wyobrażaliśmy. Zamiast mięciutkiego piasku wszędzie były drobne kamyczki. Nie to jednak

Ateny odwiedziliśmy w kwietniu. I był

było najgorsze. Ateńczycy nie bardzo dbają

to ostatni dzwonek, aby zwiedzić miasto –

o czystość, wokół było dużo śmieci, papierów

w dogodnych warunkach atmosferycznych

albo po prostu mieliśmy pecha i trafiliśmy

– przed wielkimi upałami. Pogoda była wręcz

na takie właśnie miejsce. Grecy lubią wyrzucać

idealna - słonecznie i ciepło, jak w środku

papierki na chodniki czy ulicę i nie przywiązują

polskiego lata, ale upał nie dokuczał jeszcze

zbyt dużej wagi do czystości w miejscach

na tyle, aby nie móc spokojnie zwiedzać przez

publicznych. Spragnieni słońca i tak położyliśmy

cały dzień. W Atenach uświadomiłam sobie, jak

się na ręcznikach i oddaliśmy błogiemu lenistwu.

bardzo człowiek przyzwyczaja się do swojego klimatu. Gdy turyści paradowali po mieście

Muszę koniecznie wspomnieć o tym, co z Aten

poubierani w krótkie spodenki i bluzeczki

wspominam najsmaczniej. – Nigdzie wcześniej

z krótkim rękawkiem, ateńczycy chodzili jeszcze

ani później nie jadłam tak pysznych, słodkich,

w płaszczach i kozakach. Trudno stwierdzić

soczystych pomidorów i pomarańczy. Było

czy to kwestia mody (która czasem dziwi), czy

to coś boskiego dla podniebienia. I niestety

po prostu Grekom przyzwyczajonym do 40°C

polska féta nie smakuje jak féta, kiedy ma się

upału było jeszcze zimno. Skłaniam się ku temu

porównanie z tą łagodną, delikatną grecką

drugiemu stwierdzeniu.

fétą z oliwą i ziołami. Dodam tylko, że takie posiłki warto jadać z dala od miejsc typowo

Jednego dnia – skuszeni słońcem –

turystycznych, gdyż jest po prostu taniej.

postanowiliśmy wybrać się na plażę.


Grecja na językach Za nasz posiłek, który składał się z dwóch sałatek, dwóch placków ziemniaczanych z warzywnym farszem i dwóch coli, zapłaciliśmy 10 euro. Wówczas było to ok. 40 zł, więc – jak na obiad dla dwóch osób – to chyba całkiem przystępna cena.

W pogoni za minionym W samych Atenach jest kilka miejsc, które warto zobaczyć. Wiele innych, równie ciekawych, znajduje się w okolicznych miejscowościach i na sąsiednich wyspach. Na pewno nie można być w Atenach i nie zobaczyć Akropolu. Ale od razu dodam, że główna świątynia Akropolu, Partenon, nie robi takiego wrażenia, jak Koloseum czy wieża Eiffla. Zdumiewa wielkością… i to chyba wszystko. Dużo atrakcyjniejsze wydają się okolice Akropolu – świątynia Hefajstosa,

Bardzo ciekawa atmosfera panuje także

z którego roztacza się widok na panoramę

Odeon Heraklesa Attykusa (czyli amfiteatr z II

na Kerameikósie, antycznym cmentarzu.

miasta. W Atenach takich miejsc jest kilka,

w. n.e.) czy Archaia Agora, niegdyś centralny

Jest tam (jak to zwykle na cmentarzach)

ale na szczególną uwagę zasługuje wapienne

plac miasta. Szczególnie pięknie jest tu późnym

bardzo spokojnie, ale i zielono a towarzystwa

wzgórze Likavittós (277 m n.p.m.). Na jego

wieczorem, kiedy wokół nie ma tylu turystów,

dotrzymują liczne żółwie. Jest to ogromny

szczycie znajduje się bialutka kaplica, Ágios

co w ciągu dnia. Wtedy łatwo wyobrazić sobie,

obszar, na którym zachowały się fragmenty

Geórgios, dzwonnica i niezwykły pies, który

że niegdyś przechadzali się tędy Sokrates, Platon

murów miejskich i Akademii Platona.

pomagał swojej właścicielce (chyba opiekunce

i Arystoteles.

Każda metropolia posiada takie miejsce,

kapliczki) wynosić śmieci. →


Grecja na językach Na chwilę relaksu warto wybrać się

nie potrzeba wielu atrakcji turystycznych.

do Ogrodów Narodowych, gdzie wśród bujnej

Wystarczy bulwar nad brzegiem morza i miejsce

zieleni, rozłożystych palm, fontann, drzew

na ławce, gdzie można spędzić cały dzień

pomarańczowych i cytrynowych, kawiarni,

z twarzą skierowaną ku słońcu. Z nadmorskiego

ławeczek, można bardzo miło spędzić czas.

bulwaru widać wzniesioną nieopodal fortecę

Dla mnie to miejsce ma szczególne znaczenie,

Palamidi. Jakimś cudem udało mi się przekonać

ponieważ znajduje się tam ogród zoologiczny,

Dawida (uwielbiającego wszelkie wysokie

gdzie zostałam wtajemniczona w koguci język.

punkty i miejsca widokowe), że wspinanie

Okazało się bowiem, że koguty wcale nie robią

się po 850 schodach na szczyt nie jest nam

„kukuryku” (co nam wpajano od dzieciństwa),

potrzebna do szczęścia. Poza tym trzeba mieć

tylko coś w stylu „kukuyyyyuuu”. Niesłychane...

jakiś powód, aby powrócić do Náfplio.▪

Ania i Dawid Kopaczewscy

Przedsmak raju

Ania i Dawid – Jesteśmy…

Z Aten można szybko trafić do wielu pięknych

No właśnie. Nie chcemy

miejsc i wysp w okolicy. My pojechaliśmy

pisać o tym, czym zajmujemy się na co dzień,

autokarem do Náfplio (Nafplion, Nauplion)

ani o naszych zainteresowaniach. No może

na Peloponezie. I nie pożałowaliśmy wyboru. Náfplio to po prostu raj na ziemi. I mówię

Wystarczy chcieć! Podróżuj z zingtravel.pl

z wyjątkiem jednego…podróży ;) Chcemy dzielić się z innymi wrażeniami z odwiedzonych

to bez przesady. To najpiękniejsze miejsce, jakie

miejsc. Wszystko zaczęło się w 2002 r. Jako

dotychczas widziałam. Wszystko tam jest urocze.

ciekawi świata studenci postanowiliśmy

Wąskie uliczki, białe domki, palmy, błękit nieba

przełamać lęk przed nieznanym i wybraliśmy się

i lazur morza. Nieopodal na wysepce znajduje się

w 48 godzinną podróż do Paryża. I zostaliśmy

zamek Bourtzi, który sam w sobie nie jest wart

zarażeni… miłością pokonywania granic. Pasja

odwiedzin, ale widoki roztaczające się z jego

poznawania nowych miejsc nie opuszcza nas do

szczytu już tak. W takim miejscu jak Náfplio

dziś a apetyt na kolejne wyprawy stale rośnie.


PALCEM PO MAPIE – japonia Aleksandra Peszkowska


Palcem po mapie – Japonia ak już pisałam w poprzednim numerze,

J

Kobo Abe

Benedict została przez amerykańskie władze

kolumna „Palcem po mapie” nie

„Kobieta z wydm”

poproszona o stworzenie „podręcznika obsługi

powstała po to, aby ułatwić komukolwiek

To bardzo ciężka lektura.

Japończyka”. Przeprowadziła więc bardzo

wybór najlepszego przewodnika czy

Kobo Abe był czołowym

dokładne badania na odległość, których

znalezienie odpowiednich map, ale po to, aby

przedstawicielem japońskiego

efektem jest „Chryzantema i miecz” – pozycja

podpowiedzieć w jaki sposób jeszcze w domu

modernizmu, a w jego

do dziś uważana za jeden z najlepszych i (sic!)

– przed podróżą – mentalnie przygotować

dziełach – przede wszystkim w prawdopodobnie

najwierniejszych opisów kultury japońskiej.

się do drogi. Przedstawiam Wam tym razem

najsłynniejszej w Polsce „Kobiecie z wydm”

Lektura obowiązkowa na chyba każdej

subiektywny wybór książek i filmów (bez

– doszukiwano się wpływu francuskich

japonistyce w Polsce i na świecie.

muzyki, ponieważ japoński gąszcz muzyczny

egzystencjalistów i Franza Kafki. Nie jest

jest dla mnie nie do przebrnięcia), dzięki

to pozycja, do której siada się w słoneczny dzień,

Marcin Bruczkowski

którym poczujecie klimat Japonii zanim

sącząc piwo imbirowe. To powieść wymagająca

„Bezsenność w Tokio”

jeszcze znajdziecie się na pokładzie samolotu,

skupienia i uwagi, ale też pokazująca,

Poza „Bezsennością...” także

promu, czy jakiegokolwiek innego środka

że przerażenie, strach czy poczucie osaczenia

„Zagubieni w Tokio” i „Radio

transportu.

jest wspólne wszystkim ludziom bez względu

Yokohama” to książki

na kulturę.

Bruczkowskiego o kraju,

Literatura

w którym żył przez wiele

Japonia to swoisty fenomen – fascynowała wielu,

Ruth Benedict

lat. Napisane lekko i zabawnie są doskonałym

innych zachwyca wciąż. Stała się wręcz modna

„Chryzantema i miecz”

przewodnikiem po zawiłościach japońskiej

i to nie tylko w Polsce. Spodziewam się zatem,

Jak można pisać o kraju

kultury. Bruczkowski – jak nikt inny – potrafi

że mój wybór książek i filmów może być dla

którego się nie zna?

w ujmujący sposób przedstawić szokujące dla

wielu osób kontrowersyjny i mogą uznać, że nie

Najlepszym przykładem jest

nas zachowania Japończyków oraz opowiedzieć

opisałam najważniejszych pozycji. Podkreślam

niniejsza kolumna –

o tym, jak pewne naturalne dla Europejczyka

– selekcja jest subiektywna. Jeśli macie własne

można, po prostu. W okresie

reakcje mogą spowodować burzę w japońskim

propozycje, zgłaszajcie je na naszym Facebooku, piszcie do nas na maile, uzupełniajcie!

drugiej wojny światowej antropolożka Ruth

świecie. →


Palcem po mapie – Japonia Chociaż przedstawia ten naród z miłością,

Will Ferguson

co czyni z jej książki kopalnię wiedzy dla

pokazuje też, że jest on ksenofobiczny,

„W drodze na Hokkaido”

osób, które o Japonii chcą dowiedzieć się

zamknięty i niezwykle dumny. Wciągająca

Po Japonii autostopem

więcej i przebić się przez zestaw kulturowych

lektura i doskonały przepis na „okonomiyaki”.

się raczej nie podróżuje.

stereotypów i popularnych skojarzeń.

A czym jest „okonomiyaki”? Przeczytajcie tę

A przynajmniej – nie czynią

rubrykę do końca, to sami spróbujecie!

tego Japończycy. Pisał o tym

Yukio Mishima

Marcin Bruczkowski, pisze i Will Ferguson.

Celowo nie wymieniam przy tym autorze żadnej

Liza Dalby

Obaj panowie próbowali przemieszczać się w ten

pozycji, ponieważ z bogatego dorobku, który

„Gejsza”

sposób, co więcej, Kanadyjczyk pokonał całą

po sobie pozostawił, ciężko wybrać tę jedną

Książka wyjątkowa.

Japonię właśnie autostopem. Lekki język i liczne

i najistotniejszą. Pisarz ten był przez wiele

Antropolog Liza Dalby

anegdoty czynią z tej opowieści przyjemną

lat, jak Haruki Murakami obecnie – stałym

nie pojechała do Japonii

i ciekawą lekturę.

kandydatem Japonii do literackiej nagrody

tylko po to, aby zebrać

Nobla. Niestety, nigdy jej nie otrzymał. Niech Dorota Hałasa

o tym, że warto sięgnąć po jego dzieła, świadczy

kraj, o którym chciała pisać, ale jako jedyna

„Życie codzienne w Tokio”

krótka historia jego śmierci – popełnił bowiem

biała kobieta wniknęła w ten świat i poznała

Tej pozycji nie czyta się

seppuku w proteście przeciwko statusowi

zasady dostępne tylko Japonkom. Jako młoda

łatwo. To nie jest opowiastka

Japonii po drugiej wojnie światowej. Zanim

doktorantka zamieszkała w Kyoto i dostąpiła

„o moim życiu w Japonii”,

jednak to uczynił, dostał się do bazy wojskowej

zaszczytu kształcenia się w szkole dla młodych

a raczej rzetelna i pełna

i próbował nakłonić stacjonujących tam

kobiet, aby – po wielu latach nauki i ćwiczeń –

dokładnych danych książka

żołnierzy do walki o przywrócenie cesarstwu

materiały czy poobserwować

zostać gejszą. Jej opowieść nie jest tylko zapisem

o codzienności Japończyków zamieszkujących

jego znaczenia. Swoje powieści, dramaty i eseje

obserwacji, a historią życia w świecie dla innych

stolicę ich kraju. Hałasa opisuje z detalami

tworzył z wielkim zapałem – są one pełne pasji,

niedostępnym.

i zacięciem antropologa obyczaje, zachowania

czasem wręcz obsesji i wewnętrznego ognia.

czy międzyludzkie relacje mieszkańców Kraju Kwitnącej Wiśni. Jest dokładna i skrupulatna,


Palcem po mapie – Japonia Kenzaburo Ōe

zdaniach, na które mogę sobie tu pozwolić,

po filmografię jednego z najpopularniejszych

„Sprawa osobista”

i tak niczego nowego nie odkryję. Wytłumaczę

japońskich aktorów – Takeshiego Kaneshiro.

Ōe miał nieco więcej szczęścia

jednak, dlaczego przywołałam akurat powieść

Przystojniak ten gra też w filmach kręconych

do nagród niż Yukio Mishima.

„Norwegian Wood”. Powód jest prosty –

w języku mandaryńskim i kantońskim, a w całej

Nie miał jeszcze trzydziestu

to najbardziej realistyczny fragment prozy

Azji Wschodniej ma status megagwiazdy. Warto

lat, gdy jego opowiadanie

autorstwa Murakamiego. Dlatego, jeżeli

też obejrzeć seriale z jego udziałem jak „Love

zostało uhonorowane prestiżową nagrodą

znajdzie się wśród Was, Drodzy Czytelnicy,

2000” bądź „Golden Bowl”. Początkowo mogą

im. Akutagawy, co jest marzeniem każdego

ktoś, kto jeszcze na powieści Murakamiego

się wydawać niestrawne, ale po kilku odcinkach

młodego japońskiego pisarza. Natomiast już

ne trafił, proponuję rozpocząć od tej właśnie

(jeżeli wytrwacie w postanowieniu obejrzenia

w 1984 roku za powieść, o której wspomniałam,

pozycji. Książka została niedawno z sukcesem

ich do końca) pomagają zrozumieć, dlaczego

otrzymał literackiego Nobla. „Sprawa

przeniesiona na ekran przez słynnego

japońskie kino jest tak diametralnie różne

osobista” jest historią opartą na wątkach

wietnamskiego reżysera Anh Hung Trana.

od europejskiego...

autobiograficznych. Syn pisarza oraz jego powieściowego bohatera urodzili się z wadą

Film

Takeshi Kitano

neurologiczną. Pierwszą reakcją młodego ojca

Japońska kinematografia słynie przede

Imię Takeshi jest dla

była chęć ucieczki (zwalczona z trudem), która

wszystkim z anime i horrorów, dlatego nie

japońskiego kina wyjątkowo

miała doprowadzić do powolnej i mozolnej nauki

poświęcę im ani trochę miejsca. Kto ma bowiem

szczęśliwe. Takeshi Kitano

akceptacji.

gatunkowe zainteresowania – wie o nich

to reżyser kochany i ceniony

o wiele więcej niż ja. Mam jednak słabość

(bądź nienawidzony) na całym

Haruki Murakami

do japońskiego kina w ogóle. Począwszy

świecie. Jego abstrakcyjne, piękne wizualnie,

„Norwegian Wood”

od gigantycznych produkcji, będących nieraz

trudne i nieraz brutalne obrazy są jednak

Murakamiego nie trzeba

zlepkiem absurdalnych cytatów z hitów

reprezentatywne dla narodowej kinematografii.

przedstawiać polskim

światowej kinematografii typu „Returner”,

Są tu wszystkie najbardziej fascynujące

czytelnikom. Cokolwiek

po ambitne kino autorskie. Tym, którzy chcieliby

elementy, jak: zaduma, wyciszenie, abstrakcja,

bym napisała w tych kilku

obejrzeć kilka hitów, proponuję sięgnąć

brutalność, litry czerwonej farby albo biel zimowych, pustych przestrzeni. →


Palcem po mapie – Japonia Satoshi Miki

Naoto Takenaka

Kwintesencja absurdu. Humoru

Choć Naoto Takenaka jest

jego komedii (chociaż reżyser

przede wszystkim komikiem,

jest autorem nie tylko komedii)

jako reżyser tworzy pełne

nie da się opisać. Już same

zadumy i spokoju filmy o dość

tytuły jego filmów mogą dać

trudnej tematyce. Jego dzieła

pewne wyobrażenie o ich zawartości: „Insekty,

są niespieszne, wysmakowane, dopracowane

których nie ma w encyklopedii”, „Rozpuszczalne

w najmniejszym szczególe. Ze względu na

błoto” czy „Żółwie pływają szybciej, niż można

specyfikę jego bohaterów – zagubionych,

by się spodziewać” to tylko kilka najbardziej

uwikłanych w walkę z otoczeniem – trudno

wyrazistych przykładów.

powiedzieć, aby były przyjemnym wyciszeniem po szaleństwach jego kolegów po fachu.

Takashi Miike

Z pewnością przenosi nas jednak do świata

Japoński Quentin Tarantino.

zadumy, a nieraz – melancholii.

Amerykański reżyser pojawił się zresztą w najsłynniejszym bodaj filmie japońskiego reżysera „Sukiyaki Western Django”. Jego filmy to już nie absurd, tylko zwyczajna jazda bez trzymanki. Jeśli nie mieliście dotąd styczności z japońskim kinem, proponuję, abyście zaczęli od reżyserów bardziej przystępnych. W końcu lekcji kina amerykańskiego nikt nie zaczyna od „Death Proof”.

Blogi Japonia jest bodaj jednym z ulubionych krajów polskich blogerów. Wymienię przynajmniej trzy, które chętnie czytam: literaturajaponska.wordpress.com Blog poświęcony japońskiej literaturze. Wiele ciekawych pozycji, interesujące recenzje. Warto zajrzeć. www.konnichiwa.pl Strona poświęcona Japonii – jej kulturze, historii, aktualnym wydarzeniom, ale też tym związanym z Polską. Kopalnia wiedzy. biginjapan.pl Blog młodego projektanta, który kończył studia w Japonii i został tam, aby pracować w zawodzie. Dobre oko i ciekawa grafika. Godny i uwagi, i polecenia. →


Palcem po mapie – Japonia

A teraz – czas coś przekąsić! Nie będę oryginalna. Ale za to polecę Wam potrawę, którą sama bardzo często przyrządzam.

młoda, byle nie za twarda) •

1 jajko

przyprawy: sól, pieprz, sos sojowy (polecam firmy Kikkoman), olej sałatkowy

A będą to okonomiyaki według przepisu Marcina Bruczkowskiego z „Bezsenności w Tokio”. Przepis przytaczam na prawach cytatu

do smażenia •

mięsa) i praktycznie cokolwiek innego

i niczego w nim nie zmieniam:

nazwa okonomiyaki to nic innego jak smażone-co-kto-lubi) odzwierciedla ideę

Składniki do przygotowania małej porcji na trzy (albo dwie głodne) osoby: •

200 g mąki pszennej

200-300 ml wody

puszka tuńczyka w sosie własnym (zamiast

dowolności •

kalmarów – ok. 200 g) •

ale można rozdrobnić samemu zwykłe wodorosty nori, a te są już w wielu supermarketach), katsuobushi (suszone

wiórki ryby katsuo – też trudno znaleźć) •

100 g sera żółtego (zalecany do użycia tylko w wariancie z wieprzowiną)

duża łyżka posiekanej cebuli

1/4 główki kapusty (w warunkach polskich powinna to być kapusta pekińska albo

do umoczenia tuż przed spożyciem: majonez, łagodny sos Worcester.

kukurydza (tylko w wariancie z tuńczykiem) 1 puszka, czyli ok. 130 g

do posypania: aonori (rozdrobnione wodorosty – w Polsce trudne do kupienia,

tuńczyka można użyć posiekanego cienko mięsa wieprzowego – ok. 200 g lub

opcjonalnie: por, kalmar (zamiast innego


Palcem po mapie – Japonia Sposób przygotowania:

transportowanego bezpośrednio do ust (oczywiście pałeczkami, ale w ostateczności

1. Kapustę szatkujemy drobno, myjemy, otrząsamy na sitku. 2. Z produktów w puszkach odcedzamy płyny,

widelcem). 8. Dobrze wchodzi z zimnym piwem.

Wystarczy chcieć! Podróżuj z zingtravel.pl

kroimy mięso, jeśli nie jest pokrojone (i jeśli w ogóle używamy mięsa). 3. W miseczce mieszamy mąkę, wodę i jajko. 4. Dodajemy produkty z punktów 1 i 2 i mieszamy razem. 5. Dodajemy przyprawy do smaku. 6. Smażymy na patelni na oleju 3-4 minuty,

Aleksandra Peszkowska

odwracamy na drugą stronę i perforujemy

Podróżniczka, żeglarka,

(np. widelcem) wypieczoną górną część;

blogerka, z wykształcenia

za pomocą pędzelka można posmarować

eksploatator portów i floty, jednak zdecydowanie

ją delikatnie sosem Worcester, aby smak

niechętna spędzaniu czasu w jednym porcie.

dotarł do środka.

Swoją przygodę z podróżami rozpoczęła od

7. Wykładamy na duży talerz, jak pizzę,

żeglarstwa. Od momentu, gdy wzięła udział

kroimy na mniejsze części. Posypujemy

w Kobiecych Regatach Wokółziemskich,

aonori i katsuobushi. Majonez oraz

przepływając Ocean Indyjski (jako załogantka)

keczup połączony w proporcji 2:1

i Ocean Atlantycki (jako skipper) nie może

z sosem Worcester umieszczamy osobno

przestać się przemieszczać – i to nie tylko wodą.

na talerzykach, z których okonomiyaki

Ma dwadzieścia sześć lat i jak dotąd odwiedziła

jest spożywane, w celu zamieszania

trzydzieści cztery kraje na pięciu kontynentach.

ich i umoczenia w nich kawałka

Z podróżowania uczyniła sposób na życie. Z opowiadania o podróżach – pasję.


książki


książki Steven Callahan – Rozbitek – siedemdziesiąt sześć dni samotnie na morzu Najgorszy sen żeglarza

żeglarza. Nie chcę tu pisać streszczenia,

użytku. Tym bardziej dziwi już sama treść

Moja Matka, gdy była nastolatką, uprawiała

ale w paru słowach muszę przywołać fabułę.

zawarta na okładce książki: „to opis jednej z najbardziej zdumiewających podróży morskich

wspinaczkę wysokogórską. Na osiemnaste urodziny dostała „Tragedie Tatrzańskie”.

„Rozbitek – siedemdziesiąt sześć dni samotnie

naszego wieku i jednej z najwspanialszych

Ja uprawiałam żeglarstwo, przede wszystkim

na morzu” mógł być historią startu w słynnych

żeglarskich przygód wszech czasów”. Fragment

regatowe, więc dostałam obraz wykonany

regatach „Mini-transat”, ale stał się historią

ten szokuje już samym przedstawieniem

pastelami, przedstawiający windjammera

walki o życie. Steven Callahan stracił jacht kilka

tematu i zwiastuje największy mankament tej

o nazwie „Pamir”. To ostatni żaglowiec

tygodni po tym, jak pożegnał się z regatami.

pozycji – katastrofalne tłumaczenie, które nie

handlowy kursujący z Europy do Chile

Różne awarie i ciężkie warunki zmusiły go do

dość, że zostało zrobione przez osoby, które

wokół przylądka Horn, który w wyniku

wycofania się z rywalizacji. Postanowił jednak –

nie posiadają wiedzy o morzu, to jeszcze

uderzenia szkwału oraz przesunięcia ładunku

mimo wszystko – swym sześcio i pół metrowym

na dodatek igrające z najzwyklejszą logiką

zatonął w 1957 roku. Skąd takie prezenty?

jachtem samotnie pokonać Atlantyk. W kilka dni

(gwoli wyjaśnienia: Callahan opisuje wydarzenia

Żeby przypomnieć o tym, że żywioł to nie

po opuszczeniu, stracił jednak jacht i rozpoczął

z XX wieku, zaś polskie wydanie pochodzi

tylko przygody i przyjemności, wyzwania

walkę o przetrwanie na tratwie ratunkowej.

z zeszłego roku).

Żaden żeglarz nie chciałby tego przeżyć.

Trudno jest dać się w pełni porwać opowieści,

Kto wyrusza na ocean nie zakłada, że coś

jeżeli czytanie co chwila uprzykrza jakiś błąd.

Jeżeli macie dziecko, młodego znajomego,

takiego mu się przytrafi. Jest to raczej koszmar,

Żeby przedstawić te najbardziej podstawowe:

czy po prostu kogoś bliskiego, kto każdą

o którym – przy wypłynięciu z portu – staramy

na jachcie Callahana według polskiego

wolną chwilę (czasem wolną dzięki omijaniu

się zapomnieć. Sama przepłynęłam dwa

tłumaczenia znajdują się „żerdzie i podpory”,

obowiązków) spędza na wodzie – możecie

oceany jachtem o dwa metry dłuższym i wiem,

jakby to był kurnik albo skład budowlany.

podarować mu tę książkę. Dlaczego? Ze względu

że chociaż środki ratunkowe sprawdziłam

na niesamowitą historię jej autora, Stevena

przed wyjściem z portu, kilka razy absolutnie

Callahana, który przetrwał najgorszy sen

nie zakładałam możliwości zrobienia z nich

i osiągnięcia, ale również, a może przede wszystkim – niebezpieczeństwo.


książki Steven Callahan – Rozbitek – siedemdziesiąt sześć dni samotnie na morzu Statek handlowy w latach osiemdziesiątych

Steven Callahan

XX wieku jest „olinowany”, „bombramreja”

“Rozbitek. Siedemdziesiąt

to żagiel, kotwicę zastępuje „dryfkotwa”, zaś

sześć dni samotnie na

wszystkie załogi „pełnią warty” jakby odbywały

morzu”

służbę w lądowej jednostce wojskowej. Nawet na okrętach Marynarki Wojennej trzyma się

Wydawnictwo Bezdroża

przecież wachty.

Data wydania: 2011

Z rzadka jacht jest tu „jachtem”, zazwyczaj jest łodzią, a kapitan tejże „łodzi wyścigowej” to „szyper”... Podróż dwutygodniowa zaś trwa sześć tygodni... Być może laikowi takie pomyłki nie będą przeszkadzać, ale każdy żeglarz, czy jakakolwiek osoba z morzem związana, poczuje się zniesmaczona. Nie sposób opisać, jak przykra jest świadomość, że książka opisująca tak niewiarygodne wydarzenia, przedstawiająca życie człowieka, który dzień po dniu wymyka się śmierci, została w polskim wydaniu tak zepsuta... Niemniej jednak proponuję przymknąć łaskawie oko na wszystkie niedociągnięcia, błędy i zagłębić się w tę historię. Chociażby po to, aby poznać czym jest jednostronna, niemożliwa do odwzajemnienia, bolesna miłość do żywiołu.

Recenzję napisała Aleksandra Peszkowska


książki


książki Robert Robb Maciąg – Tysiąc szklanek herbaty – spotkania na Jedwabnym Szlaku „100 butelek na ścianie” to zupełnie inna

do literatury podróżniczej.

– Ostro pomarańczowa jak koło ratunkowe.

książka, o innej tematyce, gdzie indziej

Nie przeszkadzał w niej lekki, blogerski

Dzięki temu kolorowi zawsze będzie można

napisana i wydana. Ale jej tytuł mi się przyda –

styl, co więcej – był zaletą, ułatwiał czytanie

ją dostrzec w stercie innych książek na półce

przerobiony. 100 butelek o ścianę – mogłabym

i wciągał. Nie irytowały portretowe zdjęcia –

i jak koło ratunkowe wyciągnąć w momencie,

rozbić. Z zazdrości. Co prawda te butelki to

pomagały wyobrazić sobie opisywanych ludzi.

gdy świat sprawia wrażenie za bardzo

tylko przenośnia, ale zazdrość jest całkiem

Nie denerwowały „mistyczne wycieczki” autora,

oddalonego, nierzeczywistego i niedostępnego.

rzeczywista.

gdyż – w przeciwieństwie do kilku podobnych

W takiej chwili wystarczy sięgnąć, otworzyć

publikacji, z którymi miałam styczność – nie

w przypadkowym miejscu i pozwolić Robertowi

Pierwszą butelkę gotowa byłam rozbić, gdy

były nachalne, a zrozumiałe, uzasadnione,

Maciągowi przypomnieć nam, że świat nie tylko

rozpakowałam pudełko, w którym została

dalekie od przesady czy ciężkich do wyjaśnienia

jest cudem, ale jest bliżej niż nam się czasem

wysłana książka do recenzji. Nie miałam pojęcia,

prób „nawracania” czytelnika. Owszem – dużo

wydaje. Nie jest tylko pojemnym pojęciem,

co to będzie. Otwieram i widzę – podróżnicza.

w tej książce powtórzeń, zachwytów nad tymi

ale składa się z miejsc, do których zawsze można

A ja nie lubię książek podróżniczych, ponieważ

samymi cudami, powielonych zdań. Ale każdy,

dotrzeć...

opisują przygody, które przytrafiły się innym.

kto ma za sobą choć jedną dłuższą trasę będzie

Bo jeśli je czytam, to oznacza, że jestem w domu

wiedział, co jest przyczyną tych powtórzeń. –

Robert Robb

albo jego okolicach. Ale książka przyszła i trzeba

Jeździmy w nieznane, aby zobaczyć, poznać

Maciąg,”Tysiąc szklanek

było ją przeczytać. Przewracanie białych stron

coś nowego, jednak niezmiennie – w każdym

herbaty. Spotkania na

ozdobionych zdjęciami wielkich przestrzeni

zakątku świata – odnajdujemy pewne znajome

Jedwabnym Szlaku”

w ciasnym pokoju wynajętego mieszkania –

elementy, które niezmiennie nas zachwycają.

mordęga. Kolejną zaletą „Tysiąca szklanek...” jest to, Następne butelki rozbiłabym przy każdym

że książka jest pięknie wydana, na grubym

kolejnym opisywanym kraju. A wszystkie

papierze, którego miło się dotyka i z radością

pozostałe – na koniec – ze złości. Bo oto

trzyma w rękach. Ozdobiona cudnymi zdjęciami.

jedna książka zmieniła całe moje nastawienie

Prawdziwym strzałem w dziesiątkę jest okładka.

Wydawnictwo Bezdroża

Data wydania: 2012

Recenzję napisała Aleksandra Peszkowska


felieton

Trudne początki, czyli o tym, jak kawa wkraczała do Europy

K

awa jest drugim po ropie naftowej surowcem, którym obraca się

na światowych giełdach. Rocznie produkuje się jej około 6,7 miliona ton. Jest najbardziej znanym i cenionym na świecie napojem i najpopularniejszą używką, a jej smak znają niemal wszyscy. →


felieton Trudne początki, czyli o tym, jak kawa wkraczała do Europy Obecnie wypijamy średnio 400 MILIARDÓW

ten – na początku swej obecności w

filiżanek kawy rocznie, z czego statystyczny

naszym menu i kulturze – nie cieszył się

Polak wypija ich 550. Na statystycznego

zbytnim uznaniem. Był wręcz uważany za

Europejczyka przypada ok. 160 litrów kawy

szkodliwy i niesmaczny.

rocznie, co świadczy o tym, jak popularny jest to napój. Jednak nie zawsze tak było. Początki

Świadczy o tym jeden z wierszy Jana

kariery kawy w Europie były… niełatwe.

Andrzeja Morsztyna, który kawę krytykował tymi oto słowami:

Choć trudno w to uwierzyć, aż do XVII w. kawa nie była w Europie napojem zbytnio cenionym,

„W Malcie-śmy, pomnę, kosztowali kafy,

głównie z powodu animozji pomiędzy światem

Trunku dla baszów, Murata, Mustafy

chrześcijańskim a muzułmanami. W świecie

I co jest Turków, ale tak szkaradny

arabskim kawa jest napojem ceremonialnym

Napój, jak brzydka trucizna i jady,

i kulturotwórczym, podobnie jak wino w

Co żadnej śliny nie puszcza na zęby,

rejonach śródziemnomorskim czy herbata w

Niech chrześcijańskiej nie plugawi gęby...”

Chinach. Natomiast w świadomości dawnych mieszkańców silnie chrześcijańskiej Europy,

Rzecz jasna kawowy napar, począwszy od

przedstawiciele kultury muzułmańskiej często

drugiej połowy XVI w., był znany i ceniony

byli utożsamiani z wysłannikami szatana, stąd i

przez tych, którzy utrzymywali z muzułmanami

kawa, jako często spożywany przez nich napój,

kontakty handlowe i dyplomatyczne.

postrzegana była jako twór sił nieczystych.

W większości były to osoby o umysłach

Początkowe nieprzychylne spojrzenie

i duszach otwartych na odmienność i nowości,

Europejczyków – w tym również Polaków – na

zdolne docenić zarówno smak, jak i pobudzające

„czarne złoto” na szczęście dość szybko zostało

działanie kawy. Na początku XVII w. zyskała

zniwelowane, jednak nie da się ukryć, że napój

ona w końcu aprobatę władz kościelnych,

w osobie papieża Klemensa VIII, który wypowiedział się o niej w sposób pozytywny i dał tym samym przyzwolenie na jej wkroczenie do świata chrześcijańskiego. Minęło jednak jeszcze wiele lat nim kawa zdobyła popularność w Polsce. Znakomitym amatorem kawy był sam Jan III Sobieski, który lubił ją pijać z mlekiem. Co ciekawe, po bitwie pod Wiedniem w 1683 r., gdy polska husaria zmiotła janczarów i towarzyszącą im tatarską konnicę, pokonane wojska Kary Mustafy, w popłochu wycofując się z pola bitwy, pozostawiły za sobą ogromne ilości ekwipunku i zapasów, w tym również wiele worków zielonych kawowych ziaren. →


felieton Trudne początki, czyli o tym, jak kawa wkraczała do Europy Z wartości zdobyczy nie zdawano sobie

Moda na spożywanie kawy przywędrowała

Droga kawy do osiągnięcia dzisiejszej

sprawy – polska armia wzięła ją za… paszę dla

do nas z Francji i Amsterdamu. W Polsce

popularności była długa i dość skomplikowana.

wielbłądów.

zaczęto ją pić dla przyjemności dopiero na

Jednak mimo przeszkód, i początkowo

przełomie XVII i XVIII w. Zmieniono również

negatywnej recepcji, jej smak i aromat zdołał

Z właściwego przeznaczenia kawy zdawał sobie

zdanie na temat jej domniemanej szkodliwości

zawładnąć duszami i sercami Europejczyków.

jednak sprawę Jan III Sobieski, który, w nagrodę

i dla odmiany uznano za… lekarstwo. Według

Stał się jednym z najpopularniejszych napojów

za zasługi na polu bitwy, obdarował większością

osiemnastowiecznych rękopisów picie kawy

i jednym z najbardziej charakterystycznych

ładunku Jerzego Franciszka Kulczyckiego –

miało mieć dobroczynny wpływ na żołądek,

symboli Starego Kontynentu.

dragomana Kompanii Handlu Wschodniego

macicę, śledzionę i wątrobę oraz likwidować

i cesarskiego tłumacza. To właśnie Kulczycki

puchlinę i nieść ulgę ciężarnym kobietom,

otworzył w 1684 r. pierwszą w Wiedniu

a także niwelować ból głowy i poprawiać

kawiarnię, przyczyniając się tym samym

trawienie.

do stopniowej popularyzacji kawy w Austrii. Kawa szybko stała się ulubionym napojem Początkowo kawa – cierpka i gorzka – nie

wyższych sfer. Jednocześnie znacznie

spotkała się z uznaniem Wiedeńczyków.

ograniczyła spożycie najpopularniejszego dotąd

Jej powodzenie rosło, gdy zaczęto dodawać

w Polsce napoju, czyli… piwa, które, w formie

do niej miodu i mleka. W kawiarniach

polewki, przez długi czas stanowiło nieodłączny

Kulczyckiego wraz z kawą serwowano

element śniadania. Polacy doszli do takiej

niewielkie ciastka w kształcie półksiężyca,

wprawy w przyrządzaniu kawowego naparu,

mające upamiętniać zwycięstwo nad Turkami.

że sława „kawy po polsku” – czyli mocnej

Legenda głosi, że to właśnie one dały początek

i gęstej, serwowanej z wyborową, bardzo tłustą

dzisiejszym croissantom.

śmietanką, przewyższyła nawet sławę polskiego chleba!

Paweł Małkowski Fascynat kawy i podróży. Prowadzi blog kawowy „Dzień Kawy” i sklep internetowy Świeżo Palona.


Autorzy:

Agata Jałosińska Agnieszka Świąć Aleksandra Peszkowska Ania Kalinowska Ania Marchlik Ania i Dawid Kopaczewscy Ewa Serwicka Jakub Górnicki Justyna Sączawa Łukasz Kędzierski Maciej Klimowicz Magda Łukomska Marta Pietrewicz Paweł Małkowski Korekta:

Ania Górnicka

Nastepny numer już w sierpniu. Zapraszamy do lektury i prenumeraty.

Jeśli chcesz opublikować swój reportaż w „Travnigerze”, napisz do nas – redakcja@travinger.com

Prowadzenie:

Ania Górnicka

Skład:

Arkadiusz Sołdon www.arthefact.pl Jesteśmy otwarci na współpracę oraz oferty reklamy – reklama@travinger.com Opieka nad stroną WWW:

Tomasz Rondio


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.