Michał Gierlach opowiada o swoim starcie w najtrudniejszym wyścigu przygodowym na świecie nauka latania na zawietrznej Bruce Goldsmith o podstawach w lataniu górskim
numer 04(25) jesień 2017/cena 14,90 w tym 5% VAT
25
4/2017 (25) październik-grudzień 2017
Dominika Kasieczko: paralotniowa mistrzyni polski test: sky apollo, gin explorer uprzęże ultralekkie: nova montis, sky crux miejsca: boliwia, azerbejdżan i gruzja profesjonaliści z beskidów: sky paragliders
S K R Z Y D ŁO P R Z E L O T O W O R E K R E A C Y J N E E N / L T F B
F I R E
W A T E R
E A R T H
A I R
N O W O ŚĆ
F I R E
W A T E R
E A R T H
A I R
S K R Z Y D ŁO S P O R T O W O P R Z E L O T O W E E N / L T F C
F I R E
W A T E R
E A R T H
A I R
N O W O ŚĆ
F I R E
W A T E R
E A R T H
A I R
w w w . d u d e k . e u
ZDJĘCIE NA OKŁADCE: Martin Scheel, Alpy, Szwajcaria
spis treści
ZDJĘCIA: Piotr Goc, Olga Majrowska
Edytorial
6: PRZELOTEM (NEWSY) 12: VI Motoparalotniowe Mistrzostwa Europy 16: Relacja z burzowego lata 22: Dominika Kasieczko wywiad 28: test Sky Apollo 32: klaudia bułgakow Zdrowie fizyczne 36: Michał Gierlach Red Bull X-Alps 2017 44: Gniazdo kondorów hike&fly w Andach 50: test Gin Explorer 56: ultralekkie uprzęże Montis i Crux 60: nauka latania na zawietrznej 66: Azerbejdżan i gruzja 74: profesjonaliści z beskidów Sky Paragliders
34-59: hike&fly Jesień to doskonały czas na kontynuowanie paralotniowej działalności. Najlepiej rozpocząć swoją przygodę hike&fly. W tym dziale Michał Gierlach relacjonuje swój start w tegorocznym X-Alpsie, odwiedzimy Amerykę Południową i sześciotysięczniki, by zlecieć z Gniazda Kondorów. Opisujemy najnowszą paralotnię klasy EN B przeznaczoną specjalnie do latania w stylu hike&fly – Gin Explorer oraz specjalistyczne, ultralekkie uprzęże: Nova Montis i Sky Crux. Poglądy wyrażane przez autorów nie zawsze są zgodne z poglądami redakcji. Redakcja nie odpowiada za treść reklam i ogłoszeń.
Redaguje: Tomasz Pankiewicz – redaktor naczelny/grafik współpraca: Klaudia Bułgakow, Maciej Pieńkowski, Paweł Kozarzewski e-mail: vario@vario.aero Wydawnictwo: Przegląd Lotniczy-Aviation Revue Sp. z o.o. Targowa 84 lok. 3A, 03-448 Warszawa tel. 22-6700608, 22-6700735 e-mail: plar@plar.pl Prezes: Jan Bieńkowski Dział sprzedaży: Adam Górecki, e-mail: sprzedaz@plar.pl Dział reklamy: Roman Peczka, e-mail: reklama@plar.pl
projekt makiety, skład i łamanie: Tomasz Pankiewicz
W numerze:
Polscy piloci motoparalotniowi od lat są jednymi z najlepszych na świecie. Nie ma zawodów, z których nie przywoziliby medali. Tak było też podczas tegorocznych Mistrzostw Europy w Czechach. Indywidualnie złoto w klasie PL 1 wywalczył Wojciech Bógdał, w drużynie jesteśmy praktycznie bezkonkurencyjni... niestety – mimo wielkich sukcesów, to były bardzo smutne mistrzostwa. Straciliśmy młodego, bardzo zdolnego pilota – Mariusza Kozarzewskiego. Nie ma słów, które są w stanie wyrazić ból i smutek rodziny i przyjaciół. Odszedł jeden z nas. Blue Sky Mariusz. Jesień to dobry czas na latanie w stylu hike&fly, dlatego ten numer w dużej mierze jest temu poświęcony. Michał Gierlach relacjonuje zawody Red Bull X-Alps, wybierzemy się w Andy i przetestujemy lekki sprzęt. Poza tym rozmawiamy z nową paralotniową Mistrzynią Polski – Dominiką Kasieczko. Po wielu latach dominacji Klaudii Bułgakow dokonała się pokoleniowa zmiana. Przygotowując się do wyjazdów, kolejnego sezonu czy jesiennych lotów w górach, warto zapoznać się z tekstem Bruce'a Goldsmitha o lataniu na zawietrznej. Miłej lektury!
jesień 2017 / WWW.VARIO.AERO
|3
Blue Sky
4|
Pięknie się znaliśmy! Marcin Krakowiak kadrappg.pl
T
o nie jest prosta sprawa. Pisanie o tak młodej i tak barwnej postaci to nie jest prosta sprawa. Zwłaszcza pisanie w czasie przeszłym. Mimo wszystko spróbuję, ponieważ po prostu wiem, że warto spróbować. Poznałem go nie tak dawno na Wilanowie. Krzysiek Romicki pokazał mi Mariusza i powiedział: no tak pyskatego kursanta to jeszcze nie miałem. Próbuję przypomnieć sobie nasze pierwsze wspólne latanie. Mam wrażenie graniczące z pewnością, że to była końcówka lutego 2016. Startowaliśmy z łąk przy Zalewie Zegrzyńskim i przebijając się przez chmury, lataliśmy w pełnym słońcu. Tak go poznałem. Pięknie, prawda? Pięknie go poznałem. Dodatkowo jeszcze był zabawny akcent, ponieważ dopiero po lądowaniu (ponad godzinę w powietrzu) Mariusz przyznał, że nie zabrał rękawiczek. Ależ się uskarżał na ból palców :) Następnego dnia lataliśmy u Przemka Gołosia. Wśród wiatraków. I ponownie było pięknie! Później nasze spotkania na startowisku stały się coraz częstsze. Był Memoriał Grzegorza Krzyżanowskiego, później Rudniki. Wciąż na niego patrzyłem. Trochę z rezerwą, trochę z podziwem. Mistrzostwa Polski w Serocku – dla niego na własnym terenie. Latał dzielnie. Od tamtej pory dało się zauważyć u niego gwałtowny postęp, szybko rozwijał umiejęt-
WWW.VARIO.AERO / jesień 2017
ZDJĘCIA: Marcin Krakowiak, Paweł Kozarzewski
Blue Sky ności i poziom wiedzy o lataniu na motoparalotni. Słuchał i rozumiał. I umiał patrzeć na innych, co dawało mu dodatkowe informacje. Był bardzo dumny, że brat wygrał te zawody, że Paweł stał na górze pudła i – co mówił mi kilka razy – że mógł sobie zrobić zdjęcie z bratem i rodzicami, którzy przyjechali na zakończenie tych zawodów. Nie, na pewno nie był egoistą. Dość często rozmawiałem z moją żoną Anią, że „będą z niego ludzie w lataniu sportowym”. Miał motywację i szybko przyswajał informacje i co najważniejsze – naprawdę to lubił. W kolejnym etapie zmagań 2016 roku pojechaliśmy na świetnie zorganizowane przez Jacka i Kamilę Ciszkowskich zawody do Elbląga. Tam było porządne latanie. Mariusz walczył o każdy punkt w zakresie, jaki był w jego zasięgu. I sporo wywalczył. Wygrał. A kilka godzin później nastąpiło uwieńczenie sezonu 2016 :) Zaraz po zakończeniu zawodów w Elblągu bezpośrednio pojechaliśmy do Władysławowa. Mariusz, Adam Pupek, Darek Brzostowicz, Paweł Lojak Kozarzewski, Przemo Gołoś, ja, nasze małżonki i narzeczone: razem zrealizowaliśmy plan, jaki zaprzątał nam głowy od kilku lat. Przelot: Władysławowo – Hel – Władysławowo. Mariusz pytał mnie o zasięg, o kierunek wiatru, o szanse powodzenia tego spontanicznego planu. Cały czas chciał się czegoś dowiedzieć. Polecieliśmy w idealnych warunkach, tuż przed zachodem słońca! Zawrócił przed Helem ponieważ nie był pewien, czy starczy mu paliwa. Po lądowaniu mówił rozentuzjazmowany, że sam nie wierzy w to, co widział. „Marcin, chyba jednak starczyłoby mi tego paliwa, zobacz ile zostało”. Cały Młody. Ujmująco naturalny.
Mariusz kozarzewski (1994 – 2017)
Mariusz był bystry, szybko „łapał”, wysnuwał celne wnioski, poprawnie obserwował. Dlatego też był bardzo często tzw. „duszą towarzystwa”. Jego żarty były onieśmielająco bezpośrednie. Po pewnym czasie stały się jego wizytówką. Uwielbiałem te żarty. Przypomina mi się sytuacja bodajże ze stycznia tego roku. Byliśmy nagrywać program z Anną Starmach, gdzie Lojak grał główną rolę. W programie o gotowaniu grał na pewno główną rolę, ale poza kamerą „rządził” Mariusz :). Przykładowy tekst do makijażystki: „Beata, albo mnie szybko dodasz do znajomych na FB, albo zacznę lajkować zdjęcia Eli na Instagramie. Decyduj. Hahahaha”. I tak przez blisko 2 godziny. Pięknie spędzony czas :)
|5
Nadchodziła wiosna, czas na upgrade sprzętowy. Dosłownie godzinami rozmawialiśmy przez Messengera o napędzie i skrzydle na sezon 2017. W tak zwanym międzyczasie został powołany do kadry motoparalotniowej. Zauważyłem, że poczuł się znobilitowany. Zaczął mówić o skrzydle typu Snake. Nie chciałem się na to zgodzić, argumentował, że on sobie poradzi, że będzie ostrożny, że nie chce odstawać od reszty i tego typu różne niemądre teksty. W pewnym momencie napisałem do niego: „Jeśli NucleonXX nie jest dla ciebie, to dla kogo on jest, żółtodziobie? Porządny pilot musi przejść drogę, musi poznać gradację wymagalności obsługi sprzętu, musi znać różnice, musi umieć porównać zarówno sprzęt, jak i swoje reakcje, nie może od razu wsiadać na sprzęt klasy mistrzowskiej”. Milczał dość długo, nawet przez chwilę myślałem, że obraził się. Jeszcze tego samego dnia odpisał: „OK, przekonałeś mnie, zamówiłem Nucleona, ale jesienią chcę wrócić do tematu!”. To była piękna wymiana zdań… Piękna… I tak nastał sezon bieżący, 2017. Film na PGE Narodowy, Rudniki, potem Mistrzostwa Polski, na których nie mógł się nadziwić, że startuję na Nucleonie (ileż to żartów poszło z jego strony :) Ekipą, razem, spędzaliśmy dużo czasu. Dość często lataliśmy. Dużo rozmów i nieprzebrane ilości „tekstów” Młodego :) Potem okazało się, że jedzie na ME do Czech. Był bardzo zadowolony. Dość łatwo zdołaliśmy ustalić, że jedziemy razem, jednym samochodem. Niestety nie zdołaliśmy wrócić w identycznej konfiguracji. Coś poszło nie tak.
■
Pięknie się znaliśmy, naprawdę pięknie... Cześć Ci Mariusz. jesień 2017 / WWW.VARIO.AERO
VI Motoparalotniowe Mistrzostwa Europy
12 |
WWW.VARIO.AERO / jesień 2017
ZDJĘCIA: xxx
VI Motoparalotniowe Mistrzostwa Europy
Smutne zwycięstwo Wojciech Panas kadrappg.pl
N
a VI Motoparalotniowe Mistrzostwa Europy zawodnicy zaczęli zjeżdżać się już 16 sierpnia. Tego dnia rozpoczynał się trzydniowy okres treningowo-aklimatyzacyjny. Większość polskiej ekipy również pojawiła się na lotnisku Breclav w Czechach. Dni 16-19 sierpnia minęły na wykonywaniu lotów treningowych, zapoznawczych z terenem, okolicą, ostatnich sprawdzeniach, pomiarach, regulacjach, ustawieniach sprzętu, oklejaniu map, numerowaniu napędów i skrzydeł, a następnie rejestracji tego sprzętu u sędziów. Część pilotów miała okazję latać w tym regionie, biorąc udział w Mistrzostwach Czech, ci którzy oglądali okolicę po raz pierwszy, zgodnie stwierdzili, że to jedna z najpiękniejszych krain w jakich latali. Piękne budowle, zamki jak z bajki i wszędobylskie winnice, to wszystko robiło wrażenie nie tylko oglądane z powietrza.
W sobotę 19 sierpnia o godz. 10 Mistrzostwa zostały oficjalnie otwarte przez organizatorów, dyrektora sportowego, lokalne władze oraz komisję Międzynarodowej Federacji Lotniczej FAI. Na zawodach zjawiło się 90 uczestników, tj. 76 załóg z 10 krajów. Gościnnie pojawili się nawet piloci z Australii i Japonii i byli klasyfikowani w kategorii open. Pierwszy oficjalny dzień zawodów, czyli niedziela 20 sierpnia, upłynął zawodnikom pod znakiem opadów deszczu. Co prawda słońce też się pokazało, ale lotnisko co chwila nawiedzały obfite ulewy. Dopiero poniedziałkowy poranek pozwolił na rozegranie pierwszej konkurencji. Była to nawigacja prędkościowa. Zadaniem było zebranie jak największej liczby punktów rozrzuconych po mapie i jednocześnie jak największego dystansu pomiędzy nimi
w czasie 90 minut. To była jedyna konkurencja tego dnia. Wtorek 22 sierpnia przywitał pilotów konkurencją nawigacji precyzyjnej z deklaracją prędkości. Do podanych na zadanej trasie punktów zwrotnych mieli zadeklarować czas, w którym będą na danym punkcie, z dokładnością do jednej sekundy. Trasa mierzyła ponad 80 km, a średni całkowity czas jej przelotu to ponad 1,5 godziny. Następnie o 14:00 zostało otwarte okno startowe do ekonomii powierzchniowej po trójkącie. Zadanie polegało na zaznaczeniu swoim torem lotu i tzw. pętelkami trzech wierzchołków trójkąta. Im większą powierzchnię miał trójkąt, tym więcej punktów zdobył pilot. Oczywiście piloci byli ograniczeni ilością paliwa w postaci 3 kg, czyli ok. 4 litrów załogi jednoosobowe i 6 kg załogi tandemowe. Powroty często odbywały się „na oparach”. W środę rano rozegrane zostały konkurencje sprawnościowe – czysty start oraz celność lądowania na tzw. pachołki. Jako kolejna miała być rozegrana czysta ekonomia, podobnie na 3 i 6 kg paliwa. Kiedy znaczna większość pilotów wystartowała, do obozu dotarły tragiczne wieści o wypadku jednego z polskich pilotów – Mariusza Kozarzewskiego. Piloci będący w powiejesień 2017 / WWW.VARIO.AERO
| 13
Dominika Kasieczko
22 |
WWW.VARIO.AERO / jesień 2017
ZDJĘCIA: Dominika Kasieczko
Dominika Kasieczko
Od paru lat rywalizuje na paralotniowych zawodach w Polsce i za granicą. Swoje życie całkowicie podporządkowała pasji latania na paralotniach. W tym roku sięgnęła po złoto. Rozmawiamy z paralotniową Mistrzynią Polski – Dominiką Kasieczko.
Dobrze odrobione lekcje Dominika Kasieczko / Tomasz Pankiewicz gravitacja.eu
Gratuluję zdobycia tytułu Mistrzyni Polski, możesz w skrócie opowiedzieć o tych zawodach – jak przebiegała rywalizacja, która konkurencja była dla ciebie najtrudniejsza? Dziękuję bardzo! Tegoroczne Mistrzostwa Polski i Serbii, rozegrane zostały w serbskim masywie Kopaonik. Góry te potrafią być kapryśne, jednak gdy już się zrobi warun, Kopaonik wynagradza podstawami 3600 m i termiką rodem z St. André! Najtrudniejsza dla mnie była pierwsza spośród trzech rozegranych konkurencji. Dzień był wietrzny, a termika niezbyt mocna. Początek był łatwy, co uśpiło czujność. Dwa kilometry przed drugim punktem zwrotnym znalazłam się nisko, po 30 minutach walki w parterze zakończyłam z wielkim niesmakiem lot na 15. kilometrze trasy. Pozostałe dwa zadania były łatwiejsze, z wysokimi podstawami i mniejszym wiatrem. Podczas drugiego taska leciałam szybko, prawie bez kręcenia, pod chmurami, aż do momentu, kiedy skusiło mnie skrócenie dolotu przez „blachę”. Przeszacowałam to, a następnie zabrakło mi cierpliwości, by zatrzymać się w słabszych noszeniach. Pięciokilometrowy niedolot kosztował mnie 300 punktów i utratę dobrej pozycji w tasku. Przepadła też szansa na pierwsze miejsce w kobiecej klasyfikacji generalnej, które ostatecznie zajęła węgierka Katalin Juhász. Tego dnia uzyskałam jednak dobre leading points. Ostatni task nie pozostawiał wątpliwości – trzeba zrobić metę. Dziewczyny, które lepiej poleciały w pierwszy dzień, były blisko w tabeli. Klaudia Bułgakow z powodów zdrowotnych zrezygnowała z rywalizacji. Trasa liczyła ponad 90 km i dawała wiele opcji pokonania. Task miał wg mnie dwa kluczowe momenty: początek i koniec. Dobrym ruchem okazał się start z ziemi na początku okna, gdyż chwilę później wiało w plecy, a przedpole ogarnął cień. Mnóstwo osób spóźniło przez to start. Końcówka była podchwytliwa, gdyż dwa ostatnie cylindry położone były w górach, gdzie wiele osób utknęło. Mimo że w połowie trasy spadłam nisko i długo leciałam sama, pod koniec trochę nadrobiłam, wykręcając ponad 3000 m a następnie odchodząc na 15-20 km dolot do mety. Cel został zrealizowany. Dlaczego zdecydowałaś się na latanie zawodnicze? Latanie zawodnicze jest spełnianiem moich marzeń o sporcie. W dzieciństwie chciałam jeździć w klubie narciarskim z innymi dzieciakami z Zakopanego, a… grałam na skrzypcach. Później trenowałam jeszcze skitury, a od 10 lat latam na paralotni. Dzięki zawodom poznaję nowe miejsca, jestem na bieżąco i są dla mnie źródłem motywacji. Czy myślisz o przesiadce na skrzydła dwurzędowe? Naturalną koleją rzeczy będzie zapewne przesiadka na dwurzędówkę, jednak w tej chwili nie umiem powiedzieć, kiedy zdecyduję się na ten krok. Mam świadomość, że w zawodach rangi FAI-1 i PWC inny sprzęt się nie liczy. Planuję wylatać jeszcze trochę godzin w zimie na obecnym skrzydle i zobaczę. Plany zawodnicze to starty od wczesnej wiosny. Tytuł zobowiązuje.
jesień 2017 / WWW.VARIO.AERO
| 23
Sky Apollo / EN B
28 |
WWW.VARIO.AERO / jesień 2017
ZDJĘCIA: xxx
Sky Apollo / EN B
Tym razem do naszej redakcji trafiła paralotnia klasy EN B – Sky Apollo.
Misja Apollo
| 29
Tomasz Pankiewicz sky-cz.com
D
o tej pory – a latam już ponad 18 lat – nie miałem okazji latania na paralotniach firmy Sky. Sky zawsze kojarzył mi się z uprzężami, które są dosyć popularne na naszym rynku. Z tym większą ciekawością zabrałem go na startowisko. Sky Apollo to paralotnia klasy EN B+ , zaprojektowana jako konstrukcja trzyrzędowa z profilem „shark nose” w krawędzi natarcia. Galeria to coraz częstsze w tej klasie paralotni linki bezoplotowe. Posiada 55 komór, wydłużenie 5,45 i jest stosunkowo lekkim skrzydłem. Testowałem ją w rozmiarze S, którego waga wynosi 4,4 kg. Można je zatem wykorzystywać w lataniu typu hike&fly. Firma Sky zalicza Apollo do swojej serii paralotni „Sport Line”, dlatego nie jest to skrzydło zalecane pilotom, którzy dopiero ukończyli kurs i nabierają doświadczenia. To raczej paralotnia do latania przelotowego.
W powietrzu
Jadąc na startowisko na Skrzycznem byłem pewien dobrego latania. Pulchniutkie Cumulusy układały się w piękne szlaki nad Doliną Żywiecką, a okoliczne szczyty, niczym najlepsi cukiernicy, produkowały nasz ulubiony przysmak w kolorze śmietankowym. Tradycyjnie już wyszedłem ze sprzętem na start od doliny Zimnika. Waga Apollo pozwala na stworzenie zestawu do latania w granicach 10 kg. Oczywiście kluczową rolę odgrywa lekka uprząż z kokonem oraz lekki zapas. Taka waga całego zestawu pozwala z przyjemnością piąć się do góry i znacznie oszczędza nasz kręgosłup.
Test pilot: 18 lat doświadczenia, wylatane ponad 1500 godzin, z tego większość na skrzydłach wyczynowych. Były zawodnik Kadry Narodowej, pionier stylu hike&fly i latania na miniskrzydłach. Waga startowa: 80 kg Paralotnia: Sky Apollo Rozmiar paralotni: S (22,94 m²) Uprząż: Ozone Ozium
Będąc już niedaleko startu, pewne zaniepokojenie wzbudził we mnie fakt, że… nikt nie lata, a przecież jak okiem sięgnąć wszędzie Cumulusy. Niestety, co dosyć często zdarza się na Skrzycznem – ta góra nie lubi przejesień 2017 / WWW.VARIO.AERO
Red Bull X-Alps 2017
36 |
WWW.VARIO.AERO / jesień 2017
ZDJĘCIA: xxx
Red Bull X-Alps 2017
Michał Gierlach podczas startu w austriackim Rennweg am Katschberg.
| 37
Mój udział w Red Bull X-Alps 2017 Michał „Spike” Gierlach facebook.com/mgierlach
D
ecyzja o starcie w Red Bull X-Alps pojawiła się w mojej głowie po prawie 10 latach latania zawodniczego. Nigdy nie uprawiałem żadnego sportu (poza paralotniarstwem oczywiście) na poziomie wyższym niż zupełna amatorszczyzna. Osoby, które mnie znają, wiedzą, że sportowiec był ze mnie żaden. Stwierdziłem więc, że najpierw potrenuję, a potem zobaczę jak będzie wyglądała moja forma. Rok przed składaniem aplikacji rozpocząłem regularnie biegać, głównie po górach. Po otrzymaniu pozytywnej decyzji od organizatorów zaczął się ciężki okres przygotowań. Dzięki kontaktom Dominiki udało mi się nawiązać współpracę z Jackiem Żyłką-Żebrackim, wybitnym skialpnistą, biegaczem i trenerem, który czuwał nad moim przygotowaniem fizycznym.
Ogromnym i trudnym wyzwaniem była dla mnie cała logistyka. Pozyskiwanie ZDJĘCIA: Honza Zak / Red Bull Content Pool
sponsorów, do tego bądź co bądź nie taniego przedsięwzięcia, było dla mnie nowym wyzwaniem. Ostatecznie udało się wszystko dopiąć w wersji minimum i mogliśmy jechać do Salzburga. Ja prosto z rekonesansu trasy, Dominika Kasieczko z Polski, a Paweł Chrząszcz z Francji.
Wyścig
Cały swój start w Red Bull X-Alps mógłbym podzielić na 3 etapy: 1) Salzburg-Triglav 2) Triglav-Merano 3) Merano-Jezioro Como Poniżej postaram się przedstawić skąd akurat ten podział i opisać kilka ważnych momentów wyścigu.
Etap 1.
Pierwsze dwa dni upłynęły na maszerowaniu. Nie był to bynajmniej lajtowy spacerek. Atmosferę wyścigu i rywalizacji można poczuć tu na każdym kroku. Początek w deszczu, potem na szczęście na sucho
Red Bull X-Alps 2017 – wyniki (1-19): 1. Christian Maurer (SUI1) – 10 days 23 hours 2. Benoit Outters (FRA4) – 11 days 1 hour 3. Paul Guschlbauer (AUT1) – 5 km from goal 4. Ferdinand van Schelven (NLD) – 49 km from goal 5. Simon Oberrauner (AUT4) – 51 km from goal 6. Pascal Purin (AUT3) – 86 km from goal 7. Pal Takats (HUN) – 89 km from goal 8. Sebastian Huber (GER1) – 95 km from goal 9. Nick Neynens (NZL) – 130 km from goal 10. Stanislav Mayer (CZE) – 172 km from goal 11. Toma Coconea (ROU) – 271 km from goal 12. Nelson de Freyman (FRA3) – 275 km from goal 13. Tobias Grossrubatscher (ITA2) – 275 from goal 14. Gavin McClurg (USA1) – 308 km from goal 15. Richard Brezina (CAN) – 319 km from goal 16. Michal Gierlach (POL) – 378 km from goal 17. Evgenii Griaznov (RUS) – 457 km from goal 18. Jesse Williams (USA2) – 474 km from goal 19. Tom de Dorlodot (BEL) – 510 km from goal
jesień 2017 / WWW.VARIO.AERO
Andy, Boliwia
Huayna Potosi, grań szczytowa.
44 |
Dla niektórych latanie jest ucieczką od codziennego życia, chwilą zapomnienia o troskach i próbą zepchnięcia w kąt wszystkich problemów. Ja wolę, kiedy latanie jest częścią życia, kiedy jest czasem dla siebie, kiedy możemy pobyć ze sobą. W powietrzu każdy jest sam. Dlatego zaczęłam latać bez radia, z coraz mniejszą grupą osób. Coraz częściej zaczęłam sięgać po niewielki plecak z ultralightem, a z czasem pozbyłam się sprzętu do „normalnego” latania. Odkryłam, że w możliwości połączenia wspinaczki, gór, przestrzeni i powietrza jest coś magicznego. Coś, co uzależnia i pcha nas dalej i wyżej.
Gniazdo Kondorów Dorota Dziuban facebook.com/dorota.dziuban.00
W
zeszłym roku zleciałam ze szczytu Mont Blanc (4810 m n.p.m.) i tego dnia wydawało mi się, że to mój Everest. Na krótko. Parę dni później sprawdzałam w Internecie, jakie możliwości dają inne, wyższe góry. I tak zrodził się pomysł wyprawy do Boliwii. Dlaczego ? Bo zawsze chciałam odwiedzić Amerykę Południową, powłóczyć się po Andach. Bo na zdjęciach w przeglądarce babki w melonikach uśmiechały się przyjaźnie, a banany i awokado wyglądały jak hodowane na sterydach. I było jeszcze coś. Trzy sześciotysięczniki. Sajama, Huayna Potosi i Illimani, które wyglądały bardzo przyjaźnie. Wyglądały… Sajama (6542 m n.p.m.). Stratowulkan, na płaskim wierzchołku którego w 2001 r. został rozegrany mecz piłki nożnej. Chodziło bardziej o pokazówkę, po tym jak FIFA zabroniła rozgrywania meczów międzypaństwowych na boiskach położonych powyżej 2500 m n.p.m. z powodów zdrowotnych. Zakaz ten uderzył głównie w kraje leżące w Andach (Bo-
WWW.VARIO.AERO / jesień 2017
ZDJĘCIA: Łukasz Nowakowski
Andy, Boliwia
| 45
liwia, Ekwador, Chile), gdzie wiele stadionów znajduje się na takich wysokościach. Mecz pokazowy się odbył, co dodatkowo pokazało skalę i możliwości tego stratowulkanu. Piękne, olbrzymie startowisko na wszystkie kierunki, ale… tam prawie zawsze dość mocno wieje. Informacje z Internetu i analizy pogodowe zostały potwierdzone na miejscu przez przewodników górskich. Sajama fajna góra, ale wietrzna. 3 dni podchodzenia, żeby na szczycie wiatr urwał mi głowę ? Odpada… Huayana Potosi (6088 m n.p.m.). Internetowa prasówka i przeczucie mówiło, że to ciągle nie ta góra. Z La Paz dojeżdża się do Base Camp, parę godzin podejścia do High Camp (5200 m n.p.m.), tam chwila na oddech i złapanie paru godzin snu, mała kolacja, zrzucenie zbędnego sprzętu. Ze schroniska wyszliśmy około 1 w nocy. Ja, 20 innych czołówek i wschód słońca osiągnęliśmy szczyt w tym samym czasie. Gdy stanęliśmy na szczycie zrobiło się zjawiskowo. Czerń nocy ustępowała miejsca kolorom wschodzącego słońca. Było
Okazało się, że ze szczytu nie da się wystartować. Grań jest ostra, brak miejsca na rozłożenie paralotni.
jesień 2017 / WWW.VARIO.AERO
meteorologia
50 |
WWW.VARIO.AERO / jesień 2017
ZDJĘCIA: xxx
Gin Explorer / EN B
Tym razem Marcus King testuje dla nas lekką paralotnię klasy sport – Gin Explorer.
Gin Explorer Marcus King xcmag.com
O
d momentu rozkładania czujemy, że mamy do czynienia z rasowym skrzydłem. Wydłużenie przekracza magiczną liczbę 6, co pozwala planować loty po horyzont. Duże logo „Fly Gin” na testowanym skrzydle tylko podkreślało jego sportowy charakter. Ale nie ma się co napalać na osiągi tylko po wyglądzie skrzydła – wystarczy wspomnieć o paralotniach Nova, które projektowane są z mniejszym od Gina wydłużeniem. Jak mawia mój kumpel: „Te skrzydła nie wyglądają, jakby miały dobrze latać, a mają wyśmienite osiągi”. Czy zatem Explorer ze swoimi bezoplotowymi, wyścigowymi linkami zapewnia takie osiągi, na jakie wygląda? Czy osiągi nie wpłynęły negatywnie na poczucie komfortu oraz handling?
Pierwsza lekcja została odrobiona: wystarczy delikatny impuls na taśmach i skrzydło ładnie wstaje. Po tym pierwszym nieudanym starcie, reszta przebiegała już perfekcyjnie, nawet gdy inne paralotnie na starcie miały problem z bocznym wiatrem. Już przy lekkim pociągnięciu za taśmy skrzydło płynnie wychodzi nad głowę. Wystarczy delikatnie je przyhamować, żeby nas nie wyprzedziło. Czasza Explorera jest stabilna i łatwo daje się kontrolować. Porównując Explorera z innymi paralotniami klasy B od razu zauważmy znaczne jak na tą klasę wydłużenie, co może sugerować większą trudność nad opanowaniem skrzydła, ale naprawdę za pomocą sterówek bardzo łatwo się je kontroluje.
Test pilot: 25 lat doświadczenia, współpracuje przy testach skrzydeł z magazynem Cross Country. Waga startowa: 103 kg Paralotnia: Gin Explorer Rozmiar paralotni: M
| 51
Porównując Explorera z innymi paralotniami klasy B,od razu zauważmy znaczne jak na tę klasę wydłużenie.
Start
Przesiadłem się na Explorera z dużo cięższego skrzydła. Rezultatem tego mój pierwszy start na Ginie nie miał w sobie gracji i wdzięku. Mocny, porywisty wiatr na starcie nie wybaczył, że zbyt mocno szarpnąłem za taśmy A. Skrzydło szybko wyszło nad głowę, a ja instynktownie zaciągnąłem sterówki, żeby mnie nie wyprzedziło. To spowodowało, że wystrzeliło mnie do góry, po czym plasnąłem z impetem na środku startowiska. Pomimo że leżałem na plecach, skrzydło pozostało wypełnione nad głową. Parokrotnie zaciągnąłem sterówki, co pozwoliło mi wrócić do pozycji pionowej, po czym odleciałem, udając, że nic się nie stało. jesień 2017 / WWW.VARIO.AERO
meteorologia
56 |
Uprzęże ultralekkie Tomasz Pankiewicz playgravity.pl
Wielu pilotów kończy swój sezon wraz z nadejściem jesieni. Warto jednak nie składać swoich skrzydeł do wiosny, tylko zaopatrzyć się w lekki sprzęt i przynajmniej jesień spędzić w górach na wędrówkach połączonych z lataniem. Po pierwsze – przez dłuższy czas w roku mamy kontakt z paralotnią, a to procentuje po zimowej przerwie podczas pierwszych wiosennych startów, po drugie – możemy odkryć, że jesień jest naprawdę jedną z najpiękniejszych pór roku. Trudno w to uwierzyć, ale po intensywnej wędrówce/wspinaczce górskiej nawet zwykły zlot dostarcza olbrzymiej frajdy. WWW.VARIO.AERO / jesień 2017
P
odstawą tego typu działalności jest ultralekka uprząż, plecak i zapas. Na jesienne wyprawy górskie często nie zabieram ze sobą zapasu, ale to już decyzja dla bardzo doświadczonych pilotów i każdy indywidualnie musi ocenić swój poziom akceptacji ryzyka. Lekka uprząż wraz z plecakiem pomaga znacząco zbić wagę zestawu do wędrówki, nawet gdy nie planujemy zakupu dodatkowego skrzydła przeznaczonego do tego typu działalności. Warto trzymać się zasady, że próbujemy osiągnąć wagę poniżej 8 kg przy normalnej paralotni, a poniżej 6 kg, jeżeli dysponujemy lekkim skrzydłem. Nie jest to wcale takie trudne. ZDJĘCIA: Piotr Goc, Nova Company
ultralekkie uprzęże Hike&fly w Beskidach.
łoby się dopracować komfort, jaki mamy np. w równie lekkiej uprzęży Sup'air Everest 3. Na szczęście w locie nie było już tego typu problemów. Poza tym uprząż jest świetnie wykonana, a jej niewątpliwą zaletą są gabaryty po złożeniu. Wraz z ultralekkim skrzydłem o powierzchni 19 m2 spakowałem cały zestaw do latania ważący 4 kg w alpinistycznym plecaku o pojemności 30 litrów! Dlatego dla osób, które stawiają przede wszystkim na minimalną wagę i gabaryty jest to dobre rozwiązanie, a lekki dyskomfort na starcie nie powinien tak bardzo przeszkadzać. Podczas pierwszych lotów w tego typu uprzężach musimy przyzwyczaić się i w pełni zaufać wytrzymałości współczesnych materiałów. Wszystko wygląda, jakby za chwilę miało się urwać, ale… działa. Montis, jak większość tego typu uprzęży, ma rozdzielone podparcia udowe, które ułatwiają rozbieg, chodzenie w uprzęży po górskich startowiskach, pra-
cę nogami i ciałem podczas turbulencji, jak i samo lądowanie. Można do niej podczepić belkę speeda. Ciekawym rozwiązaniem jest możliwość połączenia uprzęży z plecakiem Inverto. Otrzymujemy wówczas plecako-uprząż ważącą 1235 gramów o pojemności 60 litrów. Zaletą tego systemu jest dmuchany protektor wbudowany w plecak oraz komfort jego noszenia – ma świetnie wykonany system nośny, wiele troczków i kieszonek. Minusem, jak dla mnie, są jego gabaryty – jest za szeroki i zbyt ciężki. Uważam, że spokojnie można minimalizować systemy nośne bez utraty komfortu. Zaletą jest natomiast fakt, że spakujemy do niego praktycznie każdą paralotnię. Na koniec jeszcze jedna uwaga dla osób, które byłyby zainteresowane kupnem Montisa. Montis wymaga użycia bardzo małego frontkontenera za zapas, co wymusza używanie ultralekkich spadochronów zapasowych – zwykły zapas zwyczajnie jest za duży.
| 57
Nasza redakcja otrzymała do testów dwie ultralekkie uprzęże, zbudowane według różnych koncepcji.
Nova Montis
To minimalistyczna uprząż, której prawie wszystkie taśmy zastąpione zostały Dyneemą. Nie posiada klamerek, wchodzimy do niej od góry. Uprząż waży 340 gramów w rozmiarze L (180-195 cm). To typowa uprząż do zlotów. Oczywiście możemy kręcić w niej termikę, ale do dłuższych lotów jest mało komfortowa. Nawet po całkowitym odpuszczeniu jedynej taśmy, regulującej kąt wychylenia pleców, pozycja jest bardzo pionowa i słabo wyczuwa się w niej kominy. Poza tym po założeniu uwierała mnie na starcie – cienkie linki z Dyneemy wrzynały się w ramiona i uda – tutaj przyda-
Prawie wszystkie taśmy zastąpione zostały Dyneemą. Nie posiada klamerek, wchodzimy do niej od góry. Uprząż waży 340 gramów w rozmiarze L (180-195 cm). Można do niej podczepić belkę speeda. Ciekawym rozwiązanie jest możliwość połączenia uprzęży z plecakiem Inverto. Otrzymujemy wówczas plecako-uprząż ważącą 1235 gramów o pojemności 60 litrów. Zaletą tego systemu jest dmuchany protektor wbudowany w plecak oraz komfort jego noszenia – ma świetnie wykonany system nośny, wiele troczków i kieszonek.
jesień 2017 / WWW.VARIO.AERO
Nauka latania na zawietrznej
Trudno jest powiedzieć, kiedy można bezpiecznie latać na zawietrznej przeszkody. Jeżeli mamy wątpliwości – nie robimy tego!
Nauka latania na zawietrznej Bruce Goldsmith / Tomasz Pankiewicz xcmag.com / 50 sposobów jak latać lepiej
60 |
K
ażdy pilot uczy się na kursie, żeby nie latać na zawietrznej. Latanie w takich warunkach jest niebezpieczne z powodu turbulencji i rotorów. Rotor w gwałtowny sposób może doprowadzić do podwinięcia skrzydła i wypadku. Nawet spadochron zapasowy może się tam nie otworzyć z powodu zbyt dużej turbulencji. Jednak, jak powiedział mi pewien meteorolog, wszystkie kominy powstają na zawietrznej. Latając na zawodach możemy zauważyć, że najlepsi piloci regularnie wykręcają się na zawietrznych. Dlaczego latanie na zawietrznej raz jest zupełnie bezpieczne, a innym razem może grozić poważnymi konsekwencjami? I czym jest konwergencja na stożkowym wzgórzu? Postaram się odpowiedzieć przynajmniej na niektóre z powyższych pytań.
Rotor generuje kominy
Kominy powstają, gdy słońce ogrzewa nierównomiernie powietrze. Jeżeli wiatr wieje równomiernie i ze stałą prędkością nad ziemią, to wówczas ziemia ogrzewa powietrze w podobny sposób, co nie sprzyja powstawaniu termiki. Aby oderwały się kominy, potrzebna jest różnica w temperaturze powietrza. Jeżeli na drodze przepływu powietrza pojawią się przeszkody takie jak domy, płoty lub wzgórza, to za nimi powstaje obszar turbulencji. Czasami przeszkoda pozwala powietrzu pozostać przez jakiś czas pod osłoną WWW.VARIO.AERO / jesień 2017
wiatru, co umożliwia mu ogrzanie się. Następnie turbulencja może oddzielić bąbel ciepłego powietrza od ziemi i pod postacią komina wynieść do góry w obszar będący pod wpływem wiatru. Wygląda to podobnie w małej i dużej skali – możemy spotkać kominy powstałe za ogrodzeniem, domem lub wzgórzem. Możemy nawet dostać się w chwilową ciszę wiatru lub rotor wygenerowany samym kominem, który może stanowić przeszkodę dla wiejącego wiatru. Lekcja, którą powinniśmy zapamiętać, mówi, że rotor jest takim samym przyjacielem dla pilota, jak i jego zagrożeniem.
Rozmiar ma znaczenie
Trudno jest powiedzieć, kiedy można bezpiecznie latać na zawietrznej przeszkody. Jeżeli mamy wątpliwości – nie robimy tego! Ale nie rozwiązuje to naszego problemu, to po prostu bezpieczna odpowiedź. Z mojego doświadczenia wynika, że istotna jest wielkość przeszkody. Im większe są wzgórze lub góra, tym bardziej nas chronią. Na przykład możemy nigdy nie polatać po zawietrznych w Anglii, gdzie wzgórza rzadko kiedy przekraczają 500 m wysokości. Z drugiej strony na Teneryfie wszystkie miejsca do latania znajdują się na zawietrznej szczytu Pico del Teide, który sięga 3000 m (np. startowisko Taucho). Możemy tam latać na zawietrznej, nawet gdy wiatr wieje z prędkością 50 km/h. Należy się jednak spodziewać bardzo mocnych kominów i silnego wiatru poza obszarem osłoniętym górą. ZDJĘCIA: Martin Scheel / Azoom.ch
Nauka latania na zawietrznej
| 61
jesień 2017 / WWW.VARIO.AERO
Azerbejdżan i Gruzja Rejon Sheki. Po doświadczeniach z okolic Baku nareszcie mogłem oderwać sięod ziemi.
Na przestrzeni ostatnich 3-4 lat zwlekałem z wyjazdem do Azerbejdżanu z niewyjaśnionych wtedy przyczyn. Często mój palec zatrzymywał globus na granicy Europy i Azji między Morzem Kaspijskim a Czarnym. Mało jednak wiedziałem o tym muzułmańskim państwie, które jeszcze w 1991 roku było jedną z republik ZSRR.
Paragliding is very young in our country – Azerbejdżan Gruzja Filip Jagła zywieckiklubnarciarski.pl
W 66 |
ielokrotnie w tym czasie odwiedzałem sprawdzone już światowe spoty pozwalające rozwijać i doszlifowywać moje umiejętności pilotażu i stylu hike&fly. Konsekwentne treningi paralotniowe w Beskidach, Tatrach i Alpach pozwalały mi czuć się swobodnie na wyprawach w nieco większych górach jak Tienszan, Ałtaj, Karakorum i Himalaje. Kilkanaście wyjazdów w tamte rejony zmieniło moje postrzeganie tych miejsc – oprócz realizacji marzeń stały się polem treningowym oraz inspiracją do planowania kolejnych podróży. Nadszedł w końcu czas, gdy chciałem w inny niż dotąd sposób wykorzystać swoje Filip Jagła, lata od 1993 roku. W 2009 roku doświadczenie w podróżowaniu i lataniu. Zacząłem szukać startował w Red Bull X-Alps, ma na swoim koncie bezpiecznego politycznie miejsca (bo w niebezpiecznych już przeloty powyżej 300 km, trójkąty FAI. Latał latałem;)), posiadającego łańcuch górski (bo latanie za sznurw Tienszanie, Ałtaju, Karakorum i Himalajach. kiem, to nie latanie, uzależnione od osób trzecich, czego nie lubię) – leżącego na naszej półkuli (czas wyprawy lipiec/sierpień, a także szybki dolot na miejsce akcji) – z wielką rozwagą brałem pod uwagę te wszystkie aspekty, gdyż wyjazd planowałem sam i na miejscu także miałbym być zdany zupełnie na siebie. W lipcu zeszłego roku podczas jednego z meczów w cyklu turnieju piłki nożnej Euro 2016 na stadionie wyświetliła się elektroniczna reklama Azerbaijan Oil. Wróciłem myślami do mojego świecącego globusa oraz zainspirowało mnie to do zgłębienia wiedzy na temat tego niewielkiego kraju ropą płynącego. Im bardziej się wczytywałem, tym bardziej zaczynał spełniać warunki, jakie sobie postawiłem na samotną wyprawę. Azerbejdżan – „kraina wiecznego ognia” – posowiecka republika Zakaukazia z bardzo dynamicznie rozwijającą się stolicą Baku usytuowaną nad brzegiem największego jeziora świata. Cechuje się bardzo urozmaiconym środowiskiem geograficznym – przez środek kraju ciągnie się Nizina Kurańska, a od północy w kierunku północno-zachodnim rozciąga się pasmo Wielkiego Kaukazu z najwyższym tam szczytem Bazarduzu sięgającym 4466 m n.p.m. To właśnie te góry przyciągnęły moją uwagę – ukształtowanie geologiczne, wysokości, przedpole wskazywały na duży potencjał do zrobienia lotu biwakowego w kierunku granicy z Gruzją. Zagłębiając się w temat, zacząłem także szukać jakiejś lokalnej społeczności paralotniowej, bo mogłoby się okazać, że paralotniarstwo jest tam całkowicie zabronione i na marne poszłyby moje przygotowania. Drogą mailową dotarłem do kilku ziomali – okazało się, że jest aż 15 w całym Azerbejdżanie i strasznie się cieszą z mojego zainteresowania ich ojczyzną. „Paragliding is very young in our country” – to jedno ze zdań, jakie napisał mi Aleksey – a ja jestem „old paragliding” – więc klamka zapadła – trza tam lecieć.
WWW.VARIO.AERO / jesień 2017
ZDJĘCIA: Filip Jagła, Rafał Haczek
AzerbejdĹźan i Gruzja
| 67
Sky Paragliders
Rzadko kiedy pojawia się możliwość zwiedzania fabryki paralotniowej – większość produkcji odbywa się w Azji, dlatego z dużym zainteresowaniem postanowliśmy się tam wybrać. Celem był Frydlant nad Ostravici, siedziba główna Sky Paragliders.
Profesjonaliści z Beskidów – Sky Paragliders Franz Altman
N
iepewne miny i pytające spojrzenia – takie były reakcje znajomych pilotów, kiedy w 2008 roku kupiłem czeskiego Aresa 2 (EN D). Niewiele lepiej miała koleżanka, która zdecydowała się na Sky Antea (EN C). Podczas gdy Gradient zdążył już wyrobić sobie markę dużej firmy, skrzydła z dużym S od spodu nie były u nas przebojem. A niesłusznie, jak się wkrótce później okazało. Czas przyznał nam rację.
Frydlant nad Ostravici
Nie ma co kryć, moja wiedza o śląsko-morawskim regionie na wschodzie Czech WWW.VARIO.AERO / jesień 2017
sprowadzała się do zera. Dziwiło mnie tylko, że są tam jakieś góry, bo na mentalnej mapie Europy pasmo Karpat lokowałem bardziej na południu. Tymczasem Beskidy stanowią ich część, ciągnąc się długim łukiem wzdłuż słowacko-polskiej granicy. Na wschodzie sięgają Ukrainy, na zachodzie Czech. I tam, niedaleko zbiegu polskiej, czeskiej i słowackiej granicy, w szerokiej dolinie leży Frydlant. Wygląda to wszystko jak przedgórze alpejskie – jest sielsko i idyllicznie. Szerokie pola i spore lasy to główne tło okolicy. Odczucia nie kłamią – jak się później dowiedziałem, 35% powierzchni tego regionu zajmują lasy, a około połowa nizin jest wykorzystywana rolniczo. Czy tu się dobrze lata? Sympatyczne cumulusy
na niebie tworzą ciągnące się na północ szlaki, jednak wielkich tras raczej tu nie robiono, nawet loty powyżej 100 km są rzadkie. Główną przeszkodą jest topografia – głębokie kotliny, wiatry dolinowe i duże lasy zawsze są kłopotem. Nie ma też startowisk na wszystkie kierunki wiatru. Architektura jest jednoznaczna: ziemia powinna być tu cenniejsza niż materiały budowlane. Jednak demografia mówi co innego: tu na wschodzie gęstość zaludnienia jest najwyższa w całych Czechach. Powodem jest rozwinięty przemysł, wydobywający i przerabiający surowce. Odpowiednio szkodliwe jest też jego działanie na środowisko, chociaż gołym okiem tego nie widać.
Sky
Frydlant nad Ostravici był łatwy do znalezienia, ale siedziba Sky już nie. Nawigacja się poddała. Za to nie zawiódł telefon i wkrótce zajechaliśmy pod rzucający się w oczy budynek. Owalny bungalow, szerszy niż wyższy, stojący z dala od centrum na sporej trawiastej działce. „Tu czasem ląduje Tomas (Lednik, udziałowiec Sky – przyp.red.)”, wyjaśni mi później Misza. Misza, sekretarka i załatwiacz wszystkich ZDJĘCIA: Sky Paragliders
Sky Paragliders
problemów, wskazuje przy tym na wzgórze nieco przypominające budynek, bo równie jest szersze niż wyższe. To stamtąd przylatuje Tomas. Misza opowiada nam o okolicy, o rodzinnych stronach, w które wróciła po latach spędzonych w Hiszpanii. Oraz o tym, co osiągnął tu Sky, tworząc miejsca pracy dla prawie setki ludzi. Produkcja w Europie, mimo dalekowschodniej konkurencji. Zdrowe przedsiębiorstwo, technologicznie stojące na najwyższym poziomie. Początkowo Sky był firmą słoweńską i nazywał się Sky Serwis. Marko Malovrh, który szukał wówczas zakładu produkcyjnego, pewnego dnia poznał na lądowisku Tomasa Lednika i jego brata Romana, którzy razem szyli spadochrony ratownicze. W 1992 roku firma z powodów prywatnych i finansowych przeniosła się do Czech. Tragicznie zmarł Roman, a na jego miejsce weszła żona Jana. A ponieważ również Marko zginął w wypadku paralotniowym w Hiszpanii, do firmy dołączył Alexandre Paux. Budynek wzniesiony w 2002 roku, tak jak jego poprzednicy szybko okazał się zbyt mały; przede wszystkim jednak brakowało personelu. Z tego powodu firma
Misza opowiada nam o okolicy, o rodzinnych stronach, w które wróciła po latach spędzonych w Hiszpanii. Oraz o tym, co osiągnął tu Sky, tworząc miejsca pracy dla prawie setki ludzi. « w 2011 kupiła nowy w Albrechticach i odpowiednio go przebudowała. „To był piękny projekt”, wspomina Jana, aktualnie żona Martina Nemeca. „Budynek był trzykrotnie większy niż potrzebowaliśmy, dlatego przerabialiśmy go stopniowo. Chyba jego największa zaleta to lokalizacja w centrum Albrechtic, dzięki czemu pracownicy mają wygodny dojazd. Poza tym mamy dobre możliwości pracy dla innych zleceniodawców, z czego i dawniej korzystaliśmy”. Teraz w Albrechticach produkowane są głównie uprzęże, ale planowany jest zakup nowych maszyn do cięcia. Aktualnie produkcja Sky wynosi 1100-1200 paralotni rocznie, plus 4600 spadochronów ratowniczych, pełna paleta uprzęży i akcesoria.
Filozofia
W firmie Sky chodzi o ludzi i czuć, że to coś więcej niż tylko hasło. W budynku jest wiele portretów ludzi związanych z lataniem – niepełnosprawnych, któ-
rzy w ten sposób poszerzają swoje horyzonty, pilotów w podeszłym wieku czy po prostu przyjaciółek tandemiarzy. Jak później sami zobaczyliśmy, Sky w nowym budynku przygotował pokój dla Alexandra Paux. Ten konstruktor i jednocześnie udziałowiec jako członek wielkiej rodziny bywa tam co chwilę, tak samo jak Philippe Clerjon, który jak Martin Nemec, Tomas Lednik i Alexander również posiada część akcji. Jana swoje udziały sprzedała: „nie czułam się najlepiej w tym męskim zarządzie”, mówi, i dziś dba o finanse firmy jako jej pracownik. „Najpiękniejsze w moim zajęciu jest to, że daje ludziom pracę”, wyjaśnia. Oczywiście wciąż pojawiają się drobne kłopoty, przede wszystkim z ciągłością produkcji. Szwaczki są opłacane od czynności, co wzmacnia ich motywację i wydajność. Na zasadnicze pytanie, czy produkcja w Europie jest w ogóle rentowna, według Jany nie ma prostej odpowiedzi. „Jeśli na przykład brać pod uwagę czas transportu jesień 2017 / WWW.VARIO.AERO
Przegląd Lotniczy Aviation Revue najchętniej kupowany polski magazyn General Aviation W wersji drukowanej i elektronicznej PUNKTY SPRZEDAŻY: EMPiK, In Medio, Relay, salony prasowe Ruch oraz Kolporter, e-kiosk.pl i publio.pl Sklep lotniczy: www.plar.pl / Mapy, Literatura, Akcesoria