Kamila Weryszko. DZIENNIK SIEDMIODNIOWY, inaczej wizyta w ramach programu LLP Comenius „Touring Europe” – czyli dookoła Włoch w pigułce.;))))
Dzień Pierwszy Czyli okropne poranne zebranie się Lot wspaniałym samolotem, postawienie pierwszego kroku we Włoszech – w Neapolu, i całkowite zaskoczenie.
Hm, może zacznę od tego że mam tendencje do spania i poranne zebranie się było dla mnie czymś strasznym, oczywiście bałam się że się spóźniłam i czegoś zapomniałam, na szczęście tym razem nie miałam pecha .;d Z rana wyruszyliśmy zwarci i gotowi na podbicie serc wspaniałych Włochów, oj tam żartuję oczywiście, ale przyznaje że to nie byłoby trudne zadanie .;d więc z naszego małego Żagania pojechaliśmy do Berlina by stamtąd wyruszyć prosto do Neapolu ( nie napisze co było po drodze gdyż odsypiałam nocne dopakowywanie się). Gdy tylko dojechaliśmy i już byliśmy w tym samolocie było świetnie, sam lot okazał się całkiem miłym i ciekawym doświadczeniem.:) Gdy pojawiliśmy się w Neapolu pierwsze co zrobiłam, to oczywiście bez oporu spróbowałam włoskiej pizzy, która jest bezkonkurencyjna do wszystkich innych! Gdy już brzuszki były pełne czekała nas wyprawa autobusem do Foggii czyli samego celu naszej wycieczki. Pogoda była deszczowa, lecz mimo to było ciepło. W Foggii poznałam Paolę Campanellę – dziewczynę u której mieszkałam, bardzo sympatyczna, jej mama i siostra również. Dzień szybko mi minął, bo jego większą cześć tak naprawdę przespałam. Powracając do mojego całkowitego zaskoczenia, była to kolacja która składała się z bananów i nutelli… Jak to mówią co kraj to obyczaj i trzeba być tolerancyjnym, aczkolwiek cieszyłam się że mama jak zwykle bała się że zabraknie mi kanapek i w razie czego dorobiła więcej .:D
z Paolą.:)
Dzień Drugi Czyli głównie masowe kupowanie lakierów za euro, wspaniała pogoda towarzysząca nam cały dzień i przegrany mecz w siatkę.:(
Więc mieszkałam w Ortanovie, z rana pogoda nie wyglądała za ciekawie więc ubrałam się w miarę ciepło, słoneczko jednak bardzo szybko poszło do góry co dało nam niemal że cały dzień świetnej słonecznej pogody .;d więc żyć nie umierać, trzeba obskoczyć wszystkie możliwe sklepy jak na turystów przystało ( osobiście uważam że nie tylko zabytki są ciekawe i jak najbardziej popieram chodzenie po straganach i sklepach ). Oczywiście moje i Gosi świetne oko wypatrzyło sklep z tanimi, ale za to jak świetnymi gadżetami i superaśnymi lakierami za euro .:D przeszliśmy się po najbliższym terenie w pobliżu szkoły z Panią Tatianą podziwiając przepiękne palmy ;d Później wróciliśmy do szkoły gdzie pojechałam z Paolą do Laury na obiad, hm, pomidory z makaronem były całkiem niezłe.:) następnie odbył się mecz w siatkówkę, niestety Polska tym razem nie dała rady.:( ach nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem, następnym razem będzie lepiej.:)) po meczu wróciłyśmy z Paolą do Ortanovy. Przebrałyśmy się i pojechałyśmy ponownie do Foggii, miasto nocą jest o wiele lepsze, cóż w końcu włosi prowadzą nocny tryb życia i było to widać bardzo wyraźnie.
[ niestety nie posiadam zdjęcia które dobrze by odzwierciedliło powyżej napisany tekst ]
Dzień Trzeci Czyli zwiedzanie Pompei, szalone zdjęcia z Panią Tatianą, mrożone lody o smaku kawy i ostry flesz w kościele gdzie nie można używać aparatów .:D
Już od rana dzień był ciekawy, oczywiście pogoda jak najbardziej good i Bella, oraz favorables .;d Tak naprawdę to właśnie tego dnia w Pompejach poznałam bliżej ciekawe osoby z innych państw z którymi mam kontakt do dziś.:) powracając do Pompei to same ruiny miasta i fakt, że można tam być
i tego wszystkiego dotknąć, to coś wspaniałego, lecz jest coś jeszcze wspanialszego, właściwie to Pani Tatiana, która jest urodzonym fotografem. Były też tam lody o smaku kawy które piłam z Gosią na okrągło, dodam że po pierwszych ośmiu kubeczkach przestałam liczyć.:)))) Dodatkowo spotkałyśmy pewnego Pana który był tam archeologiem i po drodze miałyśmy okazję nawet z nim pogadać.:) Gdy wszyscy jeszcze byli w trakcie zwiedzania Pompei a bynajmniej kierowania się ku wyjściu ja, Gosia i Pani Tatiana poszliśmy do pewnego kościoła lecz już nie pamiętam nazwy, jednym słowem marznie naszej kochanej Pani spełniło się! Cóż, po powrocie do Paoli dzień dobiegł końca się jak każdy inny, poszłyśmy po pizzę, a następnie pomagałam jej siostrze w nauce i odrobieniu lekcji języka angielskiego.:)
Dzień Trzeci Czyli zwiedzanie kościołów, grupowe zdjęcia , okropne truskawki, wspaniała winiarnia i niezwykle wspaniała niespodzianka czyli główna atrakcja fabryka szparagów:D
Jeśli chodzi o pogodę, to kolejny dzień z rzędu była bardzo ładna. Gdy tylko pojawiliśmy się w Troi było całkiem fajnie, przyjęły nas władze miasta i ugościły smacznym poczęstunkiem. Następnie poszliśmy zwiedza miasto i zabytki architektury. Tak się składa że zdjęcia mam, chociaż siedziałam na
zewnątrz i piłam cole.:) cóż widoki były świetne i mój humor był świetny dopóki pewna Pani nie skusiła mnie swoimi truskawkami które wyglądały wspaniale ale wcale takie nie były ;-( więc zapłaciłam 4 euro za zjedzenie aż dwóch, ale w sumie poczęstowałam koleżanki z innych państw i był to moim zdaniem bardzo miły gest z mojej Polskiej strony.:) Robiłyśmy z dziewczynami – włoszkami, Gosią i innymi państwami super Sweet Zdjęcia hehe! Potem poszliśmy na obiad oraz do winiarni :) każdy po kolei się pchał żeby wejść, ale degustacja wina była niestety tylko dla nauczycieli hehe ;P Nim się obejrzeliśmy byliśmy już w fabryce gdzie przygotowywano szparagi i inne warzywa do sprzedaży. Wieczorem wróciliśmy do Foggii, wróciłam z Paolą do domu, a ponieważ byłam bardzo śpiąca więc nie muszę pisać co dalej, bo to chyba wiadomo.:)
Dzień Czwarty Czyli polonez i nie pamiętam co dalej.:) Dzień jak zawsze minął szybko, aż nawet nie pamiętam do końca o co w nim chodziło .;P Pamiętam że wróciłam z Foggii do Ortanovy zjadłam spaghetti i położyłam się na chwilkę, na dłuższą chwilkę… więc oczywiście spóźniłam się na Poloneza ale weszłam szybko i zatańczyłam prowadząc z Balbiną wszystkich.! :D następnie odbył się wspaniały pokaz różnych tańców narodowych różnych państw.:) było to bardzo ciekawe – przyznaję.:)) śpiewały dziewczyny i chłopcy i ogólnie to bardzo przyjemnie.:) zaraz po zakończeniu pojechałam z Paolą i jej chłopakiem na pizze.:) i poszłam dokończyć to co zaczęłam czyli spać.! ;-))))
Dzień Piąty Czyli zobaczenie lekcji z rana, i obijanie się przez kolejną część dnia.:) Rano pojechałam na lekcje Paoli, żeby zobaczyć jak wyglądają lekcje i w ogóle, tak naprawdę oni nic na nich nie robią! :D pewnie nie jednemu uczniowi przypadłaby do gustu ta szkoła do tego wcześnie kończą lekcje.:) z dziewczynami z klasy Paoli szybko się dogadałam, angielski – tyś najlepszy z dam .;P Z dziewczynami też mam kontakt i całkiem dobry.:) cóż lekcje były do 13 więc po 13 pojechałam zjeść pizzę i spakować się.:) Kładąc się wieczorem spać w głowie miałam dom i masę pozytywnych wspomnień które wypełniały moją głowę.:)
Dzień Szósty Czyli znów Neapol i po drodze wspaniały widok na morze! Oraz Berlin i nasza wspaniała Polska!
Wstaliśmy wcześnie rano, ze łzami w oczach pożegnaliśmy się z naszymi „rodzinami” i nowymi przyjaciółmi i wyruszyliśmy w drogę powrotną do Neapolu :D. Spędziliśmy tam cały dzień, chodziliśmy i chodziliśmy, morze śliczne zobaczyliśmy i nad nim odpoczęliśmy.:) Targowałyśmy się z dziewczynami o torebki od murzynów hehehe, no cóż warto było – bynajmniej ja tak sądzę.:) o pogodzie nic nie wspominam bo tam słońce to standard, a nad morzem było wspaniale i cudownie! Jak jechaliśmy na lotnisko, przyznam że przykro mi było, że stąd wyjeżdżam ale z drugiej strony marzyłam o schabowym z ziemniaczkami :D. Cóż, załamałam się gdy mama wyznała mi że na obiad będzie spaghetti następnego dnia.; ( ale powracając do tematu, lot samolotem jeszcze lepszy niż poprzedni, taaak, był nocą i było tam pięknie.:) później już tylko autobus i dom.:))) i nasza najzwyklejsza codzienność.:)
Osobiście myślę że warto brać udział w tym programie bo jest to ciekawe i przedewszystkim warte wysiłku.:) już nie chodzi o to ile dany wyjazd kosztuje, tylko choćby o to, że warto jest tam pojechać i zobaczyć to wszystko! Poznać tylu ciekawych ludzi, obyczaje i różne kultury, nauczyć się podstawowych słów innych narodów, zburzyc wiele stereotypów i oczywiście spędzić z nimi niezapomniane chwile.:) Jest jeszcze tyle miejsc do zwiedzenia, więc na co czekacie?!