Magazyn Vive La Ligue 1 - numer 2

Page 1


REDAKCJA Jakub Golański Redaktor Naczelny Jordan Berndt Redaktor Prowadzący Grafik Redaktorzy Leszek Bartnicki Michał Bojanowski Dawid Cach Sebastian Chrostowski Eryk Delinger Mateusz Dubiczeńko Błażej Jachimski Paweł Marszałkowski Michał Trela Kontakt vivelaligue1@gmail.com Partnerzy


Łączy nas Ligue 1 My? Zgadzamy się z Wabi-Sabi, czyli ideologią, że nieperfekcyjne rzeczy mogą być piękne. Każde z tych słów oddzielnie znaczy co innego - słowo Wabi oznacza prostotę, zaś słowo Sabi piękno wynikające z upływu czasu. Złączone w jedno oznacza doskonałość w niedoskonałości. I dokładnie tym jest Przewodnik Ligue 1, czyli drugi numer magazynu Vive la Ligue 1. To nie jest żaden Skarb Kibica, gdzie dostajecie podane w tabelkach wszystkie statystyki, same suche fakty, tak niewiele mówiące większości z Was, a Przewodnik po Ligue 1, który ma poprowadzić przez każdy ze szczebli - od siły zespołu, przez jej mankamenty, aż po opinie ekspertów. Walcząc z czasem, pracą, studiami oraz najbliższymi, pragnęliśmy wydać projekt, którego na polskim rynku nie było. Jest to wynik naszej wiedzy, naszych błędów, naszych kłótni i naszej pasji - naszej, czyli siedmiu ludzi starających ukryć pod przykrywką profesjonalizmu własne braki w doświadczeniu. Wabi-Sabi. Dlatego z tego miejsca chciałbym podziękować Jordanowi Berndtowi, naszemu głównemu grafikowi, który musiał cierpliwie znosić - i znosił! - dziesiątki telefonów, godziny rozmów i setki sprzecznych pomysłów, zmienianych dzień po dniu. Fantastyczna robota, jak zawsze! Dawidowi, Erykowi, Mateuszowi, Błażejowi i Michałowi, redaktorom Vive la Ligue 1, których każdego dnia atakowałem wiadomościami. Bez waszych pomysłów, aktywności i determinacji w działaniu poddałbym się w połowie drogi. Dziękuję, że współtworzymy wspólnie ten magazyn! Wreszcie, chciałbym podziękować Wam wszystkim, którzy wspierali nas w tym projekcie. W momencie wypuszczenia magazynu na portalu PolakPotrafi.pl udało nam się zebrać ponad tysiąc złoty, co bardzo cieszy i uznaję za wielki sukces. Każde pozytywny sygnał z Waszej strony, czy to w formie wiadomości, komentarzy czy poleceń dalej, umocnił w nas przekonanie, że warto takie projekty robić. Merci pour tout. Do zobaczenie w trzecim numerze! Jakub Golański Redaktor Naczelny


SPIS TREŚCI Spadkobierca 05 Wywiad w trenerem Białasem 07 Efekt Euro 2016 11

W TYM NUMERZE

20 Lat Minęło 13 Lewczuk w Bordeaux 27 La Grande Emigration 33 Made in Portugal 37

20 lat minelo

Podróż w przeszłość, gdy na Ligue 1 mówiono jeszcze 1.Division (str. 45)

Tabela Transferów 40 Objectif Champions League 45 Stępiński w FC Nantes 53 Nowi Inwestorzy w Nicei 59 Amerykański Sen OM 63 Trudne Życie Beniaminków 68 It’s a Trapp 70 Pieniądze w Ligue 1 74 W Cieniu Gigantów 76 Les Pepites, top 7 talentów 84

made in portugal

Portugalskie akcenty w L1 str. 54

27

Lewczuk w Bordeaux

Ten transfer Last Minute zaskoczył wielu piłkarskich obserwatórów znad Wisły. Jak Polski defensor poradzi sobie w barwach Żyrondystów?

53

Stepinski w Nantes

Przedstawiamy jego rywali i analizujemy szanse na regulurną grę w barwach Kanarków.


PRZEWODNIK 17 SCO Angers

VIVE LA LIGUE1

19 SC Bastia 21 SM Caen 23 Dijon FCO 25 Girondins de Bordeaux 29 EA Guingamp 31 Lille OSC 35 FC Lorient 41 FC Metz 43 AS Monaco 47 Montpellier HSC 49 AS Nancy 51 FC Nantes

SPADKOBIERCA

57 OGC Nice

Życie bez Zlatana. Jak w nowej roli poradzi sobie Edinson Cavani (str. 05)

61 Olympique Lyon objectif champions league

str. 30

66 Olympique Marsylia 73 Paris Saint-Germain 82 AS Saint-Etienne 86 Stade Rennais 88 Toulouse fC

45

objectif Champions league

Po czterech latach Francja znów melduje się w komplecie w najbardziej prestiżowych klubowych rozgrywkach na świecie.

84

Les Pepites

Przedstawiamy listę siedmiu zawodników poniżej 20. roku życia, których nie wypada nie znać.


Vive la ligue 1 | str. 05

SPADKOBIERCA

Autor: Jakub Golański @vivelaligue1

ŻYCIE BEZ ZLATANA

A

l-Khelaifi: „Zastępca dla Ibrahimovica? Przecież mamy Edinsona Cavaniego, jednego z najlepszych napastników na świecie. Czasem wydaje mi się, że media nie potrafią dostrzec rzeczy oczywistych”. Stuprocentowe poparcie od zarządu, wotum zaufania od trenera oraz niepewność trybun – Edinson Cavani z misją zastąpienia najlepszego zawodnika w historii klubu, a także całej ligi. Spadkobierca, który w pakiecie z prestiżem otrzymał wielką odpowiedzialność. Olbrzymi jest cień, w który wchodzi Urugwajczyk. Równie olbrzymi co postać, która go rzucała. Zlatan Ibrahimovic w cztery lata sprawił, że Paryż był jego, a odchodząc zostawił pytanie, czy kiedykolwiek w przyszłości podobnej klasy zawodnik będzie jeszcze widziany w koszulce PSG. Mówi się, że dużo wody nad Sekwana musi upłynąć, by na Parc des Princes wróciła bestia równie wielka jak Szwed. Cóż, panie Cavani. Cholernie ciężka misja przed panem. Powiedzmy to na wstępie – Cavani nigdy nie będzie Ibrahimovicem. Może strzelać mnóstwo bramek, może poprowadzić klub do mistrzostwa kraju, może nawet zdobyć z nim Ligę Mistrzów, ale Ibrahimovicem nie będzie. I kiedy to ustalimy, warto przyznać, że tak naprawdę w Paryżu nie potrzebują następnego Zlatana. W Paryżu potrzebują strzelca. Potrzebują snajpera. Napastnika, zdolnego zapewnić po 30 bramek w sezonie. I tak jak Cavani Szwedem nie będzie, tak nic nie stoi na przeszkodzie, by był napastnikiem, którego ten klub potrzebuje. Problemem i przeszkodą, która stoi obecnie na drodze Cavaniego, jest on sam. On i jego psychika. Widzieliśmy w pierwszych spotkaniach, jak się stara. Jak chce zdobywać bramki. Jak chce być kluczową postacią drużyny. Jednak paradoksalnie - jego chęć, by być równie wielkim sprawia, że wciąż jest mały. OK., mniejszy.

Że spala się w prostych sytuacjach, w których fatalnie, naprawdę fatalnie, przestrzela. Cavani wpadł w pułapkę rozmyślań, że im więcej chce i im bardziej się stara, tym bardziej mu nie wychodzi. Oddech – jeden, drugi. Oddech – trzeci, czwarty. Oddech. Na spokoju. Masz czas. Masz wparcie, ze strony trenera, i ze strony.. Fanów – powinno się powiedzieć. Mediów – chciałoby się napisać. Ale faktycznie, ci nie są do końca za tobą. W spadku po Ibrahimovicu otrzymał tak długo oczekiwane miejsce na środku ataku. Miejsce, o które prosił, o którym mówił i o które walczył na treningach. Wcześniej był rzucany po skrzydłach lub stronach ławki rezerwowych. On, król strzelców ligi włoskiej. On, najdroższy zawodnik w historii klubu. On, zdobywca przynajmniej 20 bramek w każdym z ostatnich sześciu sezonów. Jeśli taki zawodnik nie występuje na swojej nominalnej pozycji w klubie, są dwie opcje – albo ktoś stracił rozum albo klub ma lepszych. Więc kiedy otrzymuje należyte mu miejsce, oczekuje się od niego równie dobrych, jeśli nie lepszych, statystyk. W 150 spotkaniach w barwach PSG zdobył 82 goli i zaliczył 15 asyst, czyli brał udział w co drugiej bramce zdobytej przez drużynę. Przypomnijmy – grając zazwyczaj na nie swojej pozycji. Należy więc jasno i zdecydowanie powiedzieć, że jeśli potrzeba zastąpić Ibrahimovica w PSG, to nie ma lepszego kandydata od Edinsona Cavaniego. Pewność siebie, którą tak bardzo emanował we Włoszech oraz na początku przygody we Francji, dziś została podkopana przez miesiące niepewności o własną pozycję i niepewność odczuwalną z trybun. Jeśli ta pewność siebie - to przekonanie o swoich umiejętnościach - wróci, a wraz z nią opanowanie oraz siła fizyczna, którą tak straszył kryjących go obrońców, to wróci stary, znakomity napastnik. A kiedy wróci, drżyjcie.


Vive la ligue 1 | str. 06


Vive la ligue 1 | str. 07

OKIEM EKSPERTA Wywiad z trenerem ZAPRASZAMY DO WYWIADU Z TRENEREM STEFANEM BIAŁASEM, NAJWIĘKSZYM EKSPERTEM OD LIGI FRANCUSKIEJ W POLSCE. DOWIECIE SIĘ, JAK TYPUJE ROZSTRZYGNIĘCIA W OBECNYM SEZONIE, KTO BĘDZIE LICZYŁ SIĘ W WALCE O KORONĘ KRÓLA STRZLECÓW I KTÓRY Z POLAKÓW NAJLEPIEJ PORADZI SOBIE W LIGUE 1.

rozmawiał Jakub Golański @vivelaligue1

Czy należy z góry zakładć, że Paris Saint-Germain kolejny raz obroni tytuł mistrzowski i nikt nie będzie w stanie im zagrozić? Jak będzie w tym sezonie wiedząc, że ostatniego dnia pozbyli się podstawowego obrońcy, a Ibrahimovic nie gra już w tym zespole? Fakt, że David Luiz odszedł z zespołu nie jest wcale złą wiadomością. Uważam, że złym pomysłem było przede wszystkim ściągnięcie tego zawodnika i to w momencie, gdy w klubie występował Alex, prezentujący bardzo wysoką formę, a klub zmagał się z limitem transferowym do wykorzystania z

powodu finansowego Fair-Play. Paris Saint-Germain poradzi sobie bez niego, bo jest Marquinhos - moim zdaniem lepszy zawodnik -; Thiago Silva oraz Presnel Kimpembe, który od początku sezonie prezentuje się bez zarzutu. Paris Saint-Germain nie będzie jednak tą samą drużyną, którą było w zeszłym sezonie. To nie będzie ten sam zespół, gdy występował w nim Ibrahimovic. Widzieliśmy to choćby w spotkaniu z AS Monaco - gdy drużynie nie szło zabrakło człowieka, który potrafiłby poustawiać wszystkich na boisku i wziąć na siebie odpowiedzialność. Teraz takiego zawodnika nie ma i nie wiem, czy taki się w ogóle znajdzie w tym sezonie. Zlatan był unikalny. Dużo wody upłynie w Sekwanie, zanim do klubu przyjdzie zbliżonej klasy zawodnik. Jego odejście to wielka strata. Uważam, że liga francuska w tym roku będzie niezwykle ciekawa. Nie ujrzymy ponownie scenariusza, który pojawił się w zeszłym sezonie, gdy


Vive la ligue 1 | str. 08

OKIEM EKSPERTA

ROZMOWA Z TRENEREM STEFANEM BIAŁASEM Paris Saint-Germain było maszyną do wygrywania. Nie jestem też pewien co do kwestii mistrzostwa. Owszem, wszystko wskazuje na to, że tak się właśnie stanie, ale będą mieli znacznie większe problemy z potwierdzeniem tego, co osiągnęli w ostatnich latach. A z całą pewnością można stwierdzić, że nie będzie takiej dominacji, jaka miała miejsce w ostatnich dwóch latach.

tą jest jednym z najlepszych strzelców Ligue 1 w tym momencie.

Glik ma najwieksze szanse na sukces

/

Od dwóch lat powtarza się także ten sam scenariusz, jeśli chodzi o podium - Paris Saint-Germain, Olympique Lyon i AS Monaco, w takiej kolejności. Wspomniane drużyny, patrząc obiektywnie i racjonalnie, znacznie wybijają się w lidze ponad rywali. Jakość zawodników w kadrze, szerokość ławki, doświadczenie czy zasoby finansowe - ciężko znaleźć zespół, który na papierze dorównuje tej trójce. Jednak piłka nożna jest sportem nieobliczalnym i bardzo często dochodzi do rozstrzygnięć, o których nikt na starcie by nie pomyślał. Mało kto zakładał, że na starcie sezonu Falcao będzie pauzował z powodu kontuzji; niewielu też wyobrażało sobie, że Lacazette po zdobyciu pięciu bramek w pierwszych dwóch kolejkach w trzeciej odniesie uraz, a Fekir wypadnie na dłużej. Jeżeli nie będzie kontuzji kluczowych zawodników - szczególnie snajperów! - to obie drużyny, AS Monaco i Olympique Lyon, zakończą sezon na podium. Wspomniał Pan o napastnikach, więc od razu warto o nich zapytać. W tym momencie klasyfikacji strzelców zdecydowanie przewodzi Alexandre Lacazette, zdobywca sześciu trafień. Kto będzie się liczył w walce o koronę króla strzelców? Gdyby Edinson Cavani wykorzystał choćby połowę sytuacji, które miał po trzech kolejkach, przegoniłby napastnika Lyonu. Należy doliczyć do tego grona oczywiście Falcao, który jest rasowym napastnikiem i jak widzieliśmy w spotkaniach towarzyskich oraz eliminacyjnych do Ligi Mistrzów, bardzo dobrze radzi sobie w Monaco i wciąż jest niezwykle groźny. Wspomniana trójka będzie oczywiście najpoważniejszymi kandydatami, jednak osobiście dorzuciłbym jeszcze Mevluta Erdinga. Od samego początku bardzo podoba mi się jego gra, jeszcze jak był młodym, rozwijającym się zawodnikiem Sochaux. Zawsze był bardzo bramkostrzelny - zresz-

Mevlut Erding, czyli napastnik Metz. I właśnie, co Pan sądzi o beniaminkach, czy faktycznie będą prezentować poziom pierwszoligowy, czy szybko wrócą do Ligue 2? Które zespoły będą liczyły się w walce o uniknięcie spadku? Najbardziej rozsądne transfery przeprowadziło właśnie Metz. Ściągnęli zawodników bardzo doświadczonych i takich, którzy mogą pomóc utrzymać drużynę w Ligue 1 - a wiemy, jak trudny jest pierwszy sezon dla beniaminka. Zazwyczaj - jak wiemy z doświadczenia - jeden z beniaminków utrzymuje się w lidze. Jeśli miałbym typować, będzie to właśnie Metz. Co się tyczy pozostałej dwójki, to mogą mieć spore kłopoty z pozostaniem, szczególnie Dijon. Nancy zachowało się dobrze i zatrzymało najważniejszych zawodników u siebie, co jest dużym plusem, tak więc dawałbym im pięćdziesiąt procent szans na uniknięcie spadku. Walka o utrzymanie rozegra się pomiędzy Dijon, Nancy, Bastia, Lorient i Angers. Nie sądzę, że Tuluza zaliczy się do tych drużyn. Kwestia, która szczególnie mocno intryguje wszystkich kibiców w Polsce, a więc transfery Polaków do Ligue 1. Który z nowych zawodników - Stępiński, Krychowiak, Glik, Lewczuk czy Rybus - poradzi sobie najlepiej w lidze francuskiej i dlaczego? Wydaje mi się, że Kamil Glik ma największe szanse


Vive la ligue 1 | str. 09

OKIEM EKSPERTA

ROZMOWA Z TRENEREM STEFANEM BIAŁASEM ponieważ będzie najbardziej doświadczonym stoperem w bardzo silnym AS Monaco. Bardzo podoba mi się droga, którą obrał klub w okienku transferowym, wzmacniając przede wszystkim defensywę - trzech nowych, a więc właśnie Glik, Sidibe i Mendy, od razu wskoczą do podstawowego składu. Miejsce przygotowane specjalnie dla Glika pozwala mi twierdzić, że to właśnie on - jeśli oczywiście nie zacznie nagle zawalać meczy - najlepiej wpasuje się do ligi francuskiej. Kamil Grosicki swój status w Rennes zachowa, natomiast może się okazać, że będziemy czytać o pochwałach dla Igora Lewczuka w Bordeaux, bowiem tam brakuje środkowych obrońców. W ostatnim spotkaniu na tej pozycji grali defensywny pomocnik Jeremy Toulalan oraz ofensywny rozgrywający Gregory Sertic. Mają więc problem i przy dobrej grze Polaka może on zadomowić się na stałe w pierwszej jedenastce.

Nicea bedzie blisko podium

/

Wszystko ułożyło się także dobrze dla Mariusza Stępińskiego, bowiem w ostatnim dniu okienka transferowego odszedł Kolbeinn Sigþórsson, główny rywal o miejsce w składzie. FC Nantes od dwóch sezonów posiadał jeden z najgorszych, jeśli nie najgorszy, atak w lidze - w zeszłym sezonie 33 zdobyte bramki (Troyes jako jedyne zdobyło mniej), dwa lata temu tylko 29 (najmniej w lidze)! I tutaj potrzebny jest strzelec z prawdziwego zdarzenia.

Cały czas czekamy też na debiut Grzegorza Krychowiaka w lidze. Okazuje się, że atut, jakim miał być doskonale znany mu trener Unai Emery, nie do końca gra na jego korzyść. Będzie obserwowany podwójnie - jeśli inni popełnią błąd, to trudno, jeśli jednak wydarzy się to w grze Polaka, pojawią się hasła: faworyzowany! I ostatnie pytanie o drużynę - kto, Pana zdaniem, będzie taką największą niespodzianką sezonu 2016/17? Ciężko jest mi na to pytanie odpowiedzieć. W poprzednim sezonie mieliśmy casus Angers, beniaminka, który przez znaczną część sezonu oscylować w górnej części tabeli. Nie sądzę, żeby takim zespołem była Marsylia, ponieważ tam niewiele ruszyło się do przodu. Nicea, która w zeszłym sezonie zakończyła na czwartym miejscu, będą blisko pierwszego od 40 lat podium, w tym sezonie będzie niezwykle ciekawa. Zawodnicy, którzy przyszli do tej drużyny, mają sporo do udowodnienia - Belhanda, który błyszczał we Francji, a później zniknął nieco na Ukrainie czy Balotelli, który.. no, to Balotelli. Jest nieobliczalny. Ale ciężko będzie zastąpić im Germain, głównego strzelca z poprzedniego sezonu. Będą z pewnością ciekawym zespołem, któremu warto się przyglądać.


Vive la ligue 1 | str. 10


Vive la ligue 1 | str. 11

11

EFEKT EURO 2016 Nostalgia po Euro 2016 rozpłynęła się w powietrzu. Witryny wybite przez chuliganów z Wysp Brytyjskich i Rosji już dawno zostały wstawione, echo islandzkiego klaskania ucichło, a zamiast „Will Grigg’s on fire” niektórzy znów śpiewają „Freed from desire”. Nawet Hal Robson-Kanu znalazł wreszcie klub. A co słychać na francuskich stadionach?


Vive la ligue 1 | str. 12

EFEKT EURO 2016

SPRAWDZAMY FREKWENCJĘ NAD SEKWANĄ Jedenastego lipca Francuzi obudzili się z bólem głowy. Eder. Każdy, ale Eder? Z Lille wywalczył ledwo piąte miejsce w tabeli, a Francuzów pozbawił chwili, o której marzyli od 1998 roku. Po czym, wraz z „Les Dogues”, odpadł z Ligi Europy z… trzecią drużyną ligi azerskiej. To znak, że czas wrócić na ziemię, albo raczej: na stadiony - do trójkolorowej, ligowej rzeczywistości. No właśnie, stadiony. W Polsce był to jeden z głównych tematów związanych z organizacją Euro. U nas graliśmy na czterech obiektach, we Francji na dziesięciu - z czego jednak tylko cztery zbudowano od podstaw (Bordeaux, Lille, Lyon, Nicea). Stadiony jakie są, każdy widzi. Pogadajmy więc o liczbach. Bez zbędnego budowania napięcia: Euro nie ściągnęło na trybuny tysięcy nowych kibiców. Zresztą chyba niewielu się tego spodziewało. Ci, którzy początek wakacji spędzili we Francji, doskonale widzieli podejście gospodarzy do futbolowego święta. Nad Sekwaną potraktowali je raczej jak niedzielę - która zdarza się co tydzień, a nie jak wigilię - która przypada raz w roku. Polacy, cztery lata temu, potraktowali Euro jak ślub. Jak coś, co zdarza się raz w życiu. Ale miały być liczby! Za nami trzy kolejki sezonu 2016/17. Na stadiony przyszło do tej pory w sumie 593 504 kibiców, co daje średnią 19 783 na mecz. Trzy poprzednie sezony prezentują się następująco:

Sezon:

Suma:

Średnia:

2015/16

692 077

23 069

2014/15

659 745

21 992

2013/14

584 583

19 486

Tylko trzy lata temu było gorzej niż obecnie… To może nie efekt Euro, a efekt nowych (w większości: odnowionych) stadionów? Jak dotąd, w pierwszych meczach obecnego sezonu, na ligowych arenach tylko w Lyonie, Bordeaux i Tuluzie Tuluzie trybuny odwiedziło więcej kibiców, niż średnio przychodziło

w poprzednim sezonie. Jeżeli więc możemy mówić tu o jakimś efekcie, to jedynie o efekcie stagnacji. I nie zmieni tego przeanalizowanie frekwencji na czterech nowo wybudowanych obiektach. Lille najlepszym przykładem. Oto średnia widzów, przez cztery kolejne sezony, od otwarcia Stade Pierre-Mauroy w sierpniu 2012 roku:

Sezon:

Średnia:

2012/13

40 593 (6. miejsce)

2013/14

38 662 (3. miejsce)

2014/15

36 547 (8. miejsce)

2015/16

30 268 (5. miejsce)

Klasyka gatunku. Dyspozycja sportowa, jak widać, wpływ na frekwencję miała niewielki. Nie ma więc mitycznego efektu Euro na stadionach, nie ma również w gospodarce (co eksperci już dawno zapowiedzieli). Z całą pewnością efektem Euro jest jednak opalenizna z Lazurowego Wybrzeża (która niestety nie będzie wieczna) oraz fakt, że Simone Zaza już zawsze kojarzyć będzie się nam z rzutami karnymi, a na palce Joachima Loewa patrzeć będziemy uważniej niż na dłonie innych trenerów. A teraz dajcie nam już starcie Dijon z Metz!

Paweł Marszałkowski Reporter, Współautor ksiązki Przegrany


Vive la ligue 1 | str. 13

20 LAT MINĘŁO

LIGA FRANCUSKA 20 LAT TEMU

O

brońca tytułu? Auxerre po raz pierwszy - i jak dotąd – jedyny w historii klubu. Trenerem od ponad trzech dekad bez zmian legendarny już Guy Roux. Beniaminkowie? Caen, Nancy i… Olympique Marsylia, która jeszcze trzy lata temu mogła tytułować się mianem najlepszej drużyny w Europie. Tak właśnie prezentowała się latem 1996 roku francuska Division 1. Nadchodzący sezon przyniósł równie zaskakujące rozstrzygnięcia.

Powrót syna marnotrawnego z Marsylii Największym wydarzeniem tamtego lata we francuskiej piłce, oprócz półfinału reprezentacji na Euro 1996, był powrót Olympique Marsylia do najwyższej klasy rozgrywkowej. Gigant wracał na salony skompromitowany, po tym jak w 1993 roku Bernard Tapie kupił sobie piąte mistrzostwo Francji, oferując pieniądze kilku piłkarzom Valenciennes poprzez gracza OM Jean-Jacquesa


Vive la ligue 1 | str. 14

Eydelie. Dla zespołu, który przez lata dominował w kraju i bardzo dobrze radził sobie również w międzynarodowych rozgrywkach, dwa sezony spędzone pośród takich drużyn jak Épinal, Charleville czy FC Perpignan, oznaczały katastrofę sportową. Wizerunkowo klub i tak był już skompromitowany. Magia skrótu OM już nie działała na gwiazdy. Hamburger SV na Marsylię zamienił co prawda Jordan Leczkow, ale oprócz niego i 34-letniego wówczas Andreasa Köpke ciężko było szukać klasowych graczy. Na Stade Vélodrome przybywali wówczas albo piłkarscy rzemieślnicy, jak Alberto Malusci z Fiorentiny czy Eric Roy z Olympique Lyon. W tamtym czasie Marsylia była jednym z wielu krótkich przystanków w karierze napastnika Xaviera Gravelaine, który przez całą swoją zwiedził aż 15 klubów. Czterokrotnie w ciągu sześciu lat kontrakt podpisywało z nim PSG. Drużynie ociekającej przeciętnością ciężko było nawiązać do sukcesów sprzed korupcyjnego skandalu. Mało tego, Olympique Marsylia skończyła sezon dopiero na 11. Miejscu i nie zakwalifikowała się nawet do Pucharu Intertoto. Rok później marsylczycy znaleźli się tuż poza podium, jednak powrót do Division 1 nie ze statusem potęgi, acz syna marnotrawnego, był bardzo bolesny. Olympique Marsylia zanotowało najwyższą porażkę w sezonie spośród wszystkich ekip w rozgrywkach, ulegając na wyjeździe Lyonowi aż 0:8!

Mistrz wypuszcza króla strzelców Tytułu mistrza Francji w sezonie 1996/1997 broniło Auxerre. Zdobycie mistrzostwa przez klub z Burgundii to jedna z bardziej romantycznych historii w dziejach francuskiego futbolu, bo oto AJA do pierwszego i – jak dotąd – jedynego tytułu w historii doprowadził trener, który pracował w klubie nieprzerwanie od 32 lat. Guy Roux miał swój czas. Ponadto kadra latem nie zmieniła się zbyt mocno. Laurent Blanc odszedł do Barcelony, z której już po roku wrócił do Francji, a konkretnie do Olympique Marsylia. Półwysep Iberyjski wybrał też Corentine Martins strzelec 13 goli w mistrzowskim sezonie. Nowym pracodawcą piłkarza zostało Deportivo La Coruna. Napastnik Christophe Cocard trafił do Olympique Lyon. AJA wypożyczyło na rok do Stade Rennes Stéphane Guivarc’ha. Na koniec sezon okazało się, że Guy

Roux wypuścił zdobywcę 22 goli i króla strzelców Division 1. W sezonie 1997/1998 tego błędu już nie popełniono. Guivarc’h wrócił do Burgundii i ponownie został najlepszym strzelcem ligi. Reszta została w klubie na kolejny rok i osiągnęła 6. miejsce. Wystarczyło to jedynie do gry w Pucharze Intertoto. Obrońcy tytułu przegrali udział w Pucharze UEFA z FC Metz o zaledwie jeden punkt. Od tej pory mistrzowska drużyna zaczęła się rozpadać. W ciągu dwóch lat opuściła ją większość piłkarzy. Nowi nie gwarantowali Auxerre niczego więcej, jak tylko ligową przeciętność. Nowym mistrzem Francji został AS Monaco. Budowa mistrzowskiej drużyny rozpoczęła się jednak już w 1994 roku, kiedy to ze zdegradowanej do Division 2 Olympique Marsylia masowo zaczęli uciekać piłkarze. Klub z Księstwa pozyskał wówczas Sonny’ ego Andersona i Fabiena Bartheza. Już w okresie przygotowań do sezonu 1996/1997 do Monako zawitali obrońca Martin Djetou (Strasbourg) i szkocki pomocnik John Collins (Glasgow Rangers), który skorzystał z prawa Bosmana. Wyżej wymieniona czwórka stanowiła kręgosłup drużyny, wraz z duetem wychowanków: Emmanuelem Petitem i Thierrym Henrym, który rozegrał pierwszy pełny sezon w Monaco. Rok później wraz z Henrym duet napastników tworzył David Trezeguet, który w tamtej kampanii wystąpił raptem w pięciu spotkaniach. Gdzieś z perspektywy trybun poczynaniom Henry’ ego, Bartheza i Petita przyglądał się Dado Pršo, jeden z architektów historycznego finału Ligi Mistrzów AS Monaco w 2004 roku. Chorwat latem przybył w 1996 roku z FC St.Raphael.

Debiutant walczy z PSG o mistrzostwo Klub z Księstwa niemal od samego początku sezonu wraz z Paris Saint-Germain znajdowali się na czołowych miejscach. Pierwsza część sezonu należała do paryżan, którzy po 17 seriach spotkań mieli 6 punktów przewagi nad Monaco. Cztery kolejki później to zespół ze Stade Louis II objął prowadzenie, którego nie oddał już do samego końca Division 1. PSG nie dość, że nie mogło oderwać się od goniącej grupy, w której znajdowały się takie kluby jak Bordeaux, Strasbourg, Metz, Bastia to na dodatek traciło dystans


Vive la ligue 1 | str. 15

do klubu z Księstwa. Na finiszu podopieczni Jeana Tigany mieli 12 ,,oczek” przewagi nad paryżanami, którzy po 37 seriach zostali zepchnięci przez Nantes na trzecią lokatę. Nowo koronowany mistrz wyświadczył PSG przysługę, pokonując w ostatnim meczu ,,Kanarków” 2:1. W takim samym stosunku Paris Saint-Germain uporało się ze Strasbourgiem, dzięki czemu klub ze stolicy Francji znowu zakończył Division 1 na drugim miejscu. Znowu, gdyż sezon wcześniej tylko Auxerre wyprzedziło PSG. Paryżanie mogli czuć się zawiedzeni kolejnym wicemistrzostwem, jednak miejsce to inaczej odbierać mógł ich ówczesny trener. Ricardo Gomes zastąpił Luisa Fernándeza w roli pierwszego trenera drużyny latem 1996 roku, tuż po zakończeniu piłkarskiej kariery w Benfice. Kiedy zaczynał pracę w Paryżu, miał 33 lata. Starszyzna drużyny, czyli Bernard Lama,Paul Le Guen i Vincent Guerin występowała z Brazylijczykiem, kiedy ten w latach 1991-1995 był piłkarzem PSG. Rok później zdobył z drużyną Puchar Francji oraz Puchar Ligi Francuskiej. Dopiero ósma pozycja w lidze sprawiła jednak, że z usług Ricardo zrezygnowano, a zastąpił go Alain Giresse.

Spadkowicz w Pucharze Zdobywców Pucharów Rzadkiej sztuki dokonała Nicea. Klub w lidze spisywał się fatalnie. Zdobył tylko 23 punkty, wygrał zaledwie 5 spotkań i stracił najwięcej goli, bo aż 68. Trenera Alberta Emona, dla którego praca w klubie była trenerskim debiutem, zwolniono już 28 sierpnia. Jego następca Daniel Sanchez utrzymał się na stanowisku raptem 101 dni. Do końca sezonu drużynę prowadził Serb Sylvester Takac, który sięgnął po... Puchar Francji. 10 maja na Parc des Prince Nicea zremisowała 1:1 z Guingamp, jednak w rzutach karnych zwyciężyła 5:4. W tamtym sezonie wyjątkowo z ligi spadały cztery drużyny. Czwartym do brydża okazało się być Lille, które na pięć lat pożegnało się z elitą. Do Nicei i Lille dołączył duet beniaminków. Cean spadło z ligi w 36, a Nancy w 37 kolejce. Utrzymał się jedynie Olympique Marsylia. Ówczesnym trenerem Nancy był ceniony we Francji László Bölöni. Klub z Lotaryngii był pierwszym trenerskim wyzwaniem w bogatej karierze Rumuna. Bölöni objął Nancy w 1994 roku i już dwa lata później awansował do Division 1. Błyskawiczny spadek nie zniechęcił władz klubu, w którym trener pracował do 2000 roku. Już w 1998 ponownie wrócił z Nancy do najwyższej klasy rozgrywkowej.


Vive la ligue 1 | str. 16

Mistrzowie świata jak Linetty i Rybus Każdą ligę tworzą mocne drużyny, a każdą mocną drużynę tworzą gwiazdy. Francuscy wirtuozi w tamtym czasie głównie opuszczali kraj. Didier Deschamps uciekł ze zdegradowanego OM do Juventusu (5,5 mln euro). Laurenta Blanca wyłowiła Barcelona (4,5 mln), a Davida Ginolę Newcastle United (2,8 mln). Największym osłabieniem było jednak odejście Zinédine’ a Zidane’ a. ,,Zizou” przeniósł się z Bordeaux do Juventusu za... 3 miliony euro. Co ciekawe, Żyrondyści więcej za Zidane’ a zapłacili niż na nim zarobili. W 1992 roku AS Cannes sprzedało pomocnika za 7 milionów euro. Dla porównania, na niewiele mniej wyceniany jest obecnie jeden z kilku reprezentantów Polski, którzy zasili tego lata Ligue 1, a mianowicie Maciej Rybus. Gwiazdy, które miały być liderami reprezentacji ,,Trójkolorowych” podczas MŚ 1998 z rodzimej ligi uciekały, natomiast ich następcy coraz śmielej poczynali sobie w Division 1. Niemal każdy klub szlifował wówczas talnt, który z czasem stawał się wielką gwiazdą światowego futbolu. Thierry Henry rozegrał pierwszy pełny sezon w Monaco. W Metz coraz więcej szans dostawał Robert Pirès, a w Lyonie Ludovic Giuly W Nantes jako 17-latek debiutował Mickaël Landreau, a w jednej drużynie na pozycji ofensywnego pomocnika występował z nim... Claude Makélélé. Grégory Coupet przebijał się do bramki Saint-Ettiene, a William Gallas ogrywał się w Caen.

Siedmiu wspaniałych W sezonie 2016/2017 polscy kibice chętniej niż zwykle będą spoglądać na Ligue 1 z racji transferów Grzegorza Krychowiaka, Kamila Glika, Macieja Rybusa i Mariusza Stępińskiego. Dwadzieścia lat wcześniej biało-czerwoni także mieli we Francji solidną reprezentację. Piotr Świerczewski był już we Francji dobrze znaną postacią. Jacek Bąk rozgrywał swój drugi sezon w Olympique Lyon. Dobre występy Ryszarda Czerwca w Lidze Mistrzów w barwach Widzewa Łódź zaowocwały transferem do Guingamp zimą 1997 roku. W tym samym czasie Andrzej Kubica zamienił Standard Liege na Niceę, jednak nie zapobiegł spadkowi drużyny do Division 2. Goryczy spadku zaznał również Grzegorz Lewandowski grający dla Caen.

W sezonie 1996/1997 Tomasz Wieszczycki był podstawowym zawodnikiem Le Havre, jednak wrócił do Łódzkiego Klubu Sportowego. W Montpellier Roman Kosecki kończył swoją dwuletnią przygodę we Francji (wcześniej w Nantes).

Jeśli w rozpoczętym niedawno sezonie Paris Saint-Germain zdobędzie mistrzostwo Francji, pobije wyczyn Olympique Marsylia Bernanrda Tapie i po raz piąty z rzędu zostanie najlepszą drużyną w kraju. 19 konkurentów ma niewielkie szanse na przerwanie dominacji PSG. Paryżanom przeszkodzić może chyba tylko podobnej wielkości skandal korupcyjny. Może wtedy do Ligue 1 powróci emocjonujące, romantyczne bezkrólewie.

Sebastian Chrostowski Retro Magazyn


Vive la ligue 1 | str. 17

3,5m

Czterech z pięciu najdroższych transferów w swojej historii Angers dokonało tego lata – łączny wydatek w wysokości €3,5m to bezprecedensowa rozrzutność Le SCO...

Famara Diedhiou

0

[Kluczowy Transfer]

Kompletowanie defensywnej piątki (Thomas, Traoré, Manceau, Andreu, Saiss) nie kosztowało klubu ani grosza

38

W ubiegłym sezonie tylko PSG, Lyon i Saint-Etienne straciły mniej goli niż Le SCO

Rekordowy transfer Angers, urzędujący król strzelców Ligue 2. Krótko mówiąc - to on ma utrzymać ekipę Moulina w najwyższej klasie rozgrywkowej. Oczekiwanie drugiego z rzędu sezonu z „dwucyfrówką” od środkowego pomocnika Cheicka N’Doye byłoby wszak niedorzecznością. Start Diédhiou jest niestety równie fatalny jak całego zespołu; Senegalczyk zdążył już stracić miejsce w podstawowym składzie.

Romain Thomas [Kluczowy Zawodnik]

- Wyjściowa XI -

DIEDHIOU

EKAMBI

N’DOYE

MANGANI

SUNU

SAIHI

ANDREU

THOMAS

TRAORE

MICHEL

MANCEAU

W cieniu efektownego N’Doye znakomity sezon rozegrał głównodowodzący formacji obronnej, Romain Thomas. 28-latek jest jednym z niewielu elementów szkieletu drużyny Moulina, który dołączył do niej przed 2015 rokiem. Jego równa forma i znakomita współpraca z Ismaëlem Traoré były bazą wszystkiego, za co Angers zbierało przez ostatni rok pochwały. Ponieważ Francuz wchodzi w najlepszy dla stopera wiek, kolejna równie imponująca kampania powinna zapewnić mu przenosiny do klubu, dla którego 9. miejsce jest podłogą, nie sufitem.


Vive la ligue 1 | str. 18

SCO ANGERS

SYNDROM DRUGIEGO SEZONU?

AUTOR ERYK DELINGER

5

ATAK

7

POMOC

OBRONA

6

Rewelacja poprzedniego sezonu ma przed sobą bardzo trudny czas – znakomity wynik, jakim był finisz w górnej połowie tabeli, jest w zasadzie nie do powtórzenia. To każe podejrzewać wiosenna postawa Angers, za sprawą której bezczelnie urzędujący po 20 kolejkach na pozycji wicelidera beniaminek ostatecznie zameldował się o siedem pozycji niżej. Zła wiadomość dla Les Scoistes jest taka, że ich zjazdu w tabeli nie da się wytłumaczyć wyłącznie przebudzeniem wielkich zespołów i przywróceniem przez nie naturalnej ligowej hierarchii. Fakty są nieubłagane: zespół Stephané Moulina przed noworocznym przełomem sezonu przegrał w Ligue 1 zaledwie cztery raz, zaś po powrocie do gry 9 stycznia – aż dziesięciokrotnie. Powodu takiego obrotu spraw upatrywać można w kombinacji dwóch czynników. Pierwszy to zwyczajne zużycie skutecznej jesienią formuły. Wówczas Angers zaskakiwało silniejszych rywali znakomitą organizacją gry, opartej na szczelnej obronie i harmonijnej współpracy całej jedenastki w sytuacjach defensywnych. W rundzie rewanżowej rywale byli znacznie lepiej przygotowani do zadania kruszenia czarno-białej ściany. Co więcej, sama konstrukcja nie była już tak solidna jak wcześniej, gdyż naruszone zostały jej podstawy. Kręgosłup drużyny, w składzie: bramkarz Butelle – stoperzy Thomas i Traoré – defensywny pomocnik Saiss został osłabiony styczniowym transferem tego pierwszego do Brugge. Bramkarskiej gwiazdy pierwszej połowy rozgrywek nie zdołał zastąpić ani jego dotychczasowy zmiennik Alex Letellier, ani sprowadzony z ostatniego w tabeli Troyes (jakże kuriozalny to był transfer!) rezerwowy golkiper Denis Petrić.

NASZ TYP Tym razem L’SCO nie będzie dane patrzyć na walczących o byt desperatów z góry. O tym, czy czeka ich uczestnictwo w tym przedstawieniu do samego końca, zadecyduje skuteczność letnich zakupów. Pierwsze kolejki nowego sezonu są dla nich równie bezlitosne jak ostatnie poprzedniego – po trzech meczach czekają nie tylko na punkt, ale choćby na gola. Jeśli w najbliższych kolejkach coś nie drgnie, za rok zobaczymy się w Ligue 2.

Od początku sezonu Angers mieli jeszcze jeden kłopot – brak względnie skutecznego napastnika, gwarantującego udany finisz przynajmniej części kontr, będących clou ofensywnego planu Moulina. Dość powiedzieć, że wiosną na ratunek sprowadzony został na zasadzie wypożyczenia Mohammed Yattara – niezdarny napastnik wychowany w Lyonie, mający za sobą fatalne pół roku w lidze belgijskiej. Przed nowym rozdaniem świadome swojej słabości Angers sięgnęło po najlepsze znane klubom środka i dołu tabeli Ligue 1 rozwiązanie: zakontraktowało króla strzelców Ligue 2, Famarę Diédhiou, który zdołał wywalczyć koronę zdobywając 21 bramek w barwach zaledwie siódmego Clermont. Wspomagać ma go drugi nowy nabytek, również „wyskautowany” w tabeli strzelców zaplecza – Karl Toko-Ekambi, strzelec 11 goli dla Sochaux. Wzmocnieniem najbliższym gwarantu utrzymania na najwyższym szczeblu nie jednak żaden zakup, a utrzymanie w klubie pomocnika Cheikha N’Doye – jednoosobowej machiny wojennej pełniącej u Moulina role lidera środka pola i wiodącego strzelca. Szczęście Angers leży w metryce zawodnika – gdyby Senegalczyk znajdował się chociaż kilka lat przed trzydziestymi urodzinami, na Stade Jean-Bouin spłynęłoby już co najmniej kilka ofert trudnych do odrzucenia dla klubu z budżetem w okolicach 25 milionów euro.


Vive la ligue 1 | str. 19

SC BASTA

KORSYKAŃSKI BASTION

AUTOR JAKUB GOLAŃSKI

6

ATAK

4

POMOC

OBRONA

3

Bastia – drugie co do wielkości miasto na Korsyce, wyspie, na której urodził się Napoleon Bonaparte. Raz, że informacja z historii, o której warto wiedzieć, a dwa, że tak jak Napoleon, tak i zawodnicy SC Bastii to przede wszystkim serce do walki, determinacja i charakter. W przeciwieństwie do małego-dużego generała nigdy nie zwyciężyli wojny, nigdy nie zwyciężyli w Ligue 1, jednak własne bitwy wygrywają. I wygrywają systematycznie, od 2012 roku utrzymując się w lidze. Obecny sezon nie będzie się różnić znacząco w celach SC Bastii. Tym celem będzie utrzymanie się w najwyższej klasie rozgrywkowej we Francji, a drobnym szczegółem jest, czy będzie to miejsce 13 czy 17. Utrzymanie ma być i kropka. Reszta się nie liczy. Mówiąc na głos hasło: „Bastia!” w zeszłym sezonie, automatycznie przychodził ci na myśl widok wysokich, silnych, potężnie zbudowanych zbójów, broniących dostępu do własnej bramki. Widziałeś Brandao, który uderza z byka rywali (Thiago Motta), by mieć punkt dodatni w grze psychologicznej. Widziałeś 37-letniego Modesto, serce środka defensywy w duecie z 36-letnim Squillacim; wreszcie, widziałeś (także będących po trzydziestce) Mostefę z Cahuzakiem, dla których zlepek wyrazów: „stracona piłka” to największe bluźnierstwo z możliwych do powiedzenia. Dziś ten obraz został nieco zamazany. Owszem, Bastia to wciąż przede wszystkim doświadczenie i zadziorność, do której dodano jeszcze innych cech, jak kreatywność, jak energia, jak talent czy perspektywa. Dodano kolorów do zazwyczaj jednobarwnej Bastii, która dziś wygląda bardzo ciekawie.

NASZ TYP W zeszłym sezonie zakończyli rozgrywki na dziesiątej pozycji, notując zdecydowany progres w porównaniu do poprzedniego. Teraz skoku w tabeli nie będzie, ale zanotują skok jakościowy. Dziesiąta lokata to doskonałe uśrednienie ich fantastycznej formy domowej i rozczarowujących spotkań wyjazdowych.

Zanim przejdziemy do personaliów, warto powiedzieć o największym atucie drużyny, którym – o zgrozo - wcale nie są zawodnicy czy trener. Tym atutem jest Korsyka, czyli wyspa, gdzie boją się pojechać wszystkie drużyny z Francji. Stade Armand Cesari, to twierdza, której niewielu udało się przełamać. Formacją, w której Bastia wzmocniła się najmocniej, to bez wątpienia ofensywa. Allan Saint-Maximin, 19-latek, już w Saint-Etienne dawał dowody swojej przebojowości pokazując, że za dwa-trzy lata będzie czołowym skrzydłowym ligi. Enzo Crivelli, równie młody, bo ledwie 21-letni, to charakterologicznie najbardziej pasujący zawodnik do Bastii – silny, mocno stojący na nogach, z miną wiecznego niezadowolonego. Zdobywca Pucharu Gamberdella z Bordeaux, czyli corocznego turnieju dla najlepszych juniorów w kraju. Zostają nam następni, ważni, dwaj napastnicy, jakimi są Thievy Bifouma oraz Lenny Nangis (skrzydłowy). Jeśli ktoś ma stworzyć szum i zamieszanie w szeregach rywali, to nie ma lepszych kandydatów – są szybsi od piłki i żwawsi od kryjących ich obrońców. Szczególnie Bifouma, którego musieć kryć, to jak być karanym za złe zachowanie. Nad wszystkim pieczę trzyma Francoise Cicollini, 54-letni Francuz, który tak naprawdę nie ma czym się pochwalić w swoim CV. Juniorzy Monaco, 23 dni spędzone w Neuchâtel Xamax, sześć spotkań w algierskim JS Kabylie. Tyle. Rola, którą dano mu w Bastii po zwolnieniu Ghislaina Printanta, jest jego najdłuższą w karierze trenerskiej. I na razie można powiedzieć: jest dobrze.


Vive la ligue 1 | str. 20

8,8

To średnia strzałów oddawanych przez Bastię w poprzednim sezonie. Jest to najgorszy wynik w całej lidze. W strzałach celnych, (2.9) tak samo.

16480

Enzo Crivelli

[Kluczowy Transfer]

Tyle pojemności liczy sobie Stade Armand Cesari. Każdy, kto pojawia się tam w dniu meczowym jest gotów przysiąc, że czuć, jakby kibiców było trzy razy więcej.

10

W Bastii od dłuższego czasu poszukiwano napastnika, który zapewniłby przynajmniej dziesięć bramek w sezonie. Próbowano przywrócić Djibrila Cisse. Próbowano postawić na Brandao. Wszystko na marne, efekt był niemal zero. Młody napastnik wypożyczony z Bordeaux wreszcie może się okazać strzałem w dziesiątkę. Dziesiątka – może to właśnie będzie ta liczba?

Bastia, do spółki z Tuluza, była najbrutalniej grającą drużyną w lidze. 10 czerwonych kartek i 85 żółtych w 38 spotkaniach.

- Wyjściowa XI Yannick Cahuzac [Kluczowy Zawodnik]

CRIVELLI

Bifouma

SAINT-MAXIMIN

DANIC

MARANGE

MOSTEFA

CAHUZAC

PEYBERNES

SQUILLACI

LECA

DIKU

Bastia musi być zespołem, aby odnosić sukcesy, a każdy dobry zespół potrzebuje silnego kapitana. Kiedy jest źle - Cahuzac ryknie. Kiedy jest dobrze – Cahuzac przywróci na ziemię. Nie chciejcie go spotkać, gdy jest zły. Ale taki właśnie ma być kapitan Bastii. Charakterny.


Vive la ligue 1 | str. 21

SM CAEN

BANDA GARANDE’A

AUTOR BŁAŻEJ JACHIMSKI

6

ATAK

6

POMOC

OBRONA

6

Ciężko wypowiedzieć się konkretnie na temat aspiracji SM Caen w tym sezonie. Z jednej strony poprzednia kampania była bardzo udana i drużyna prezentowała się naprawdę dobrze, z drugiej strony ciekawe ruchy transferowe w ciągu całego okienka straciły swój blask, gdy na świat przedostała się oficjalna informacja o odejściu najlepszego strzelca, Andy’ego Delorta. Ta wiadomość dość mocno obniża szanse na miejsce w europejskich pucharach, a wiele wskazywało na to, że Caen się wzmocni, a nie osłabi – jedyną naprawdę poważną stratą była sprzedaż Dennisa Appiah do Anderlechtu za 3 mln €, klub opuścił też Saidi Ntibazonkiza. Do klubu przyszli zaś nieźli piłkarze: Ronny Rodelin został wykupiony z Lille za 1 mln €, na podobny ruch zdecydowano się w przypadku pomocnika Ismaëla Diomandé z Saint-Étienne, który kosztował 750 tys. €, Ivan Santini, został nabyty za 2,5 mln € ze Standardu Liège. Ponadto na dołączenie do klubu zdecydowało się trio Mouhamadou Dabo z Troyes, Steed Malbranque z Lyonu i Romain Genevois z Nicei. Stabilność zapewnia trener SM Caen, który rządzi od lipca 2012 roku, Patrice Garande. Wcześniej pełnił funkcję asystenta u Francka Dumas, w latach 2005 – 2009 był zaś szkoleniowcem rezerw klubu, a więc jest to człowiek związany z zespołem z północy Francji od wielu sezonów. Czerwono-niebiescy bazują przede wszystkim na doświadczeniu swoich zawodników: podstawowym bramkarzem jest 36-letni Rémy Vercoutre, były zawodnik Lyonu, od dwóch lat numer „1” w bramce Caen, w środku pola występuje 37-letni Nicolas Seube, trochę wyżej ustawiony jest kapitan i mózg zespołu, 34-letni Julien Féret, nowy nabytek 36-letni Steed Malbranque też nie należy do młodzieniaszków, a w obronie swoje

NASZ TYP SM Caen nie było typowane do wysokich lokat, a mimo wszystko zawodnikom udało się zakończyć rozgrywki na bardzo przyzwoitym, siódmym miejscu. Wydaje się, że okienko transferowe można ocenić na lekki minus, zatem lokata bliższa pucharów trochę się oddaliła.

miejsce ma 34-letni Alaeddine Yahia. Wiekowi zawodnicy nie są jednak jedyną bronią tego zespołu, wszak wiadomo, że często o losach meczu przesądza młodzieńcza fantazja mniej doświadczonych zawodników. I tutaj przede wszystkim swoją szansę dostanie 18-letni napastnik Yann Karamoh, który w poprzednim sezonie nie łapał się do kadry pierwszego zespołu, w tym zaś pierwszy mecz rozpoczął z ławki, a potem dwukrotnie wychodził jako podstawowy zawodnik, warto przyjrzeć się postawie tego chłopaka. Kluczową rolę poza Julienem Féret, na barkach którego spoczywać będzie kreowanie sytuacji bramkowych, będzie odgrywał nowy nabytek Ivan Santini, którego czeka niełatwe zadanie zastąpienia odchodzącej gwiazdy. To, czy Delort będzie dobrze zastąpiony, warunkuje postawę ekipy w przekroju całego sezonu. Wydaje się, że dotychczas jest nieźle, po trzech kolejkach SMC ma sześć punktów a Santini wpisał się na listę strzelców dwukrotnie, jednak na tym etapie ciężko określić, czy to właściwy człowiek na właściwym miejscu, czy dobre złego początki. W ofensywnych akcjach potrzebni też będą skrzydłowi, Karamoh jest jeszcze bardzo młody, dlatego będzie potrzebował wsparcia swoich starszych kompanów. Z pomocą będą próbowali przyjść Ronny Rodelin i Vincent Bessat, etatowi piłkarze na flankach w poprzedniej kampanii. Caen to solidny zespół, ale również dość nieobliczalny, dlatego w ich wypadku można się spodziewać zarówno występu najwyższej jakości, jak i druzgocącej porażki ze słabym rywalem.


Vive la ligue 1 | str. 22

-13

Mimo siódmej pozycj, Caen w poprzednim sezonie miało trzecią najgorszą różnicę bramek w lidze, wynoszącą -13. Gorzej było jedynie w Troyes (-55) i Ajaccio (-21), a tak samo źle było w Reims

Julien Feret

[Kluczowy Zawodnik]

15

37-letni Nicolas Seube to zawodnik będący najdłuższy czas w pierwszej drużynie jednego zespołu wśród wszystkich graczy w Ligue 1, występuje w jednej ekipie ponad 15 lat

26,9

Bardzo doświadczony ofensywny pomocnik, kapitan zespołu. Szybkość nie jest jego najmocniejszą stroną, jednak technika i wizja gry to atuty, które robią różnicę na boisku. W poprzednim sezonie grał w każdym meczu ligowym, w tym 32 razy w pełnym wymiarze czasowym.

To średnia wieku drużyny Caen pod tym względem trzecia najstarsza drużyna w Ligue 1

- Wyjściowa XI -

SANTINI

Andy Delort

[Kluczowy Transfer]

BAZILE

RODELIN DELAPLACE

FERET SEUBE

Imorou

BEN YOUSSEF

DA SILVA

VERCOUTRE

GENEVOIS

Napastnik bardzo dobry w wielu aspektach i przede wszystkim skuteczny – 12 bramek w poprzednim sezonie to naprawdę przyzwoity wynik, biorąc pod uwagę, że Caen nie słynie z inklinacji do gry ofensywnej. Wielka szkoda dla całej ligi, że odszedł do meksykańskiego Tigres, śladami Gignaca.


Vive la ligue 1 | str. 23

DIJON FCO

CEL? UTRZYMANIE

AUTOR JORDAN BERNDT

3

NASZ TYP Zespół z Burgundii do końca sezonu powinien walczyć o utrzymanie w gronie dwudziestu zespołów Ligue 1. Największą zaletą drużyny jest przede wszystkim doświadczenie w drugiej linii, jednak czy to wystarczy?

ATAK

5

POMOC

OBRONA

3

Po czterech sezonach, klub z Burgundii po raz drugi w swojej historii melduje się w Ligue 1. Czy tym razem zespół z Burgundii na dłużej zagości we francuskiej piłkarskiej elicie? Burzliwy i krótki - taki był poprzedni romans Dijon z Ligue 1. Pod koniec sezonu 2011/12 z francuską ekstraklasą żegnały się dwa kluby z Burgundii - AJ Auxerre oraz właśnie DFCO. Po czterech latach to właśnie młodszy i mniej utytuowany klub z krainy wina będzie reprezentował region na piłkarskiej mapie Francji. Podczas okna transferowego w Dijon najbardziej wzmocniono drugą linię, gdzie w przyszłym sezonie będą występować sprowadzeni latem Florent Balmont oraz Marvin Martin. Ten ostatni powinien być kluczowym piłkarzem w jedenastce trenera Oliviera Dall’Oglio. Choć był porównywany do Zinedine’a Zidane’a tuz po swoim debiucie w kadrze, kariera Martina znacznie przyhamowała po transferze do Lille. Na północy Francji pomocnik szybko stracił status nietykalnego i stał się zaledwie rezerwowym. Roczne wypożyczenie do beniaminka ma być impulsem dla kariery 28-latka. Wychowankowi Sochaux z pewnością talentu nie brakuje, a zmiana otoczenia powinna przywrócić mu pewności siebie. Choć w ostatnich dwóch sezonach Martin zagrał tylko w osiemnastu ligowych spotkaniach, w Burgundii powinien odgrywać kluczową rolę. W środku pola, były pomocnik Lille będzie mógł liczyć na wsparcie równie doświadczonych piłkarzy jak Florent Balmont, Frederic Sammaritano czy Romain Amalfitano - każdy z nich ma spory bagaż doświadczeń i bogatą karierę piłkarską.

Największą niewiadomą beniaminka jest obrona i tę tezę zdają się potwierdzać pierwsze mecze obecnego sezonu. Po trzech kolejkach, Dijon w każdym spotkaniu traciło co najmniej jednego gola. W klubie nie ma już Christophera Julliena, który zasilił szeregi Tuluzy, a duet stoperów tworzą Yunis Abdelhamid i weteran Cedric Varrault. Jeżeli chodzi o defensorów, to trener Dall’Oglio ma w swojej kadrze aż czterech nowych obrońców. Brak zgrania i automatyzmów z pewnością nie ułatwił startu w Ligue 1, choć ostatni sierpniowy mecz z Lyonem daje nadzieje na lepsze jutro. Zespół z Dijon zdobył cztery bramki i wysoko pokonał u siebie wicemistrzów Francji z poprzednich rozgrywek. Podobnie jak sektor obrony, ofensywa drużyny z Burgundii również potrzebowała kilku spotkań, aby się obudzić. W spotkaniu z Lyonem Dijon zdobyło bowiem swoje pierwsze trafienia w tych rozgrywkach. Latem w klubie pozostali Julio Tavares i Lois Diony, czyli dwaj najbardziej bramkostrzelni napastnicy z poprzedniego sezonu. Co ciekawe, dla obu piłkarzy to są pierwsze rozgrywki w karierze, które rozegrają na poziomie Ligue 1. Duet Tavares-Diony to jednak nie jedyny atut Dijon w ofensywie. W talii trenera beniaminka są także skrzydłowi Frederic Sammaritano oraz 21-letni Dylan Bahamboula. Ten pierwszy ma za sobą chociażby grę w Lidze Mistrzów w barwach AJ Auxerre, z kolei Bahamboula z dobrej strony pokazał się w pierwszych spotkaniach bieżących rozgrywek. Forma napastników w głównej mierze zadecyduje, czy zespół zdoła utrzymać się w gronie dwudziestu najlepszych drużyn znad Sekwany.


Vive la ligue 1 | str. 24

62

Tyle bramek zdobyli w poprzednim sezonie piłkarze Dijon, którzy zakończyli rozgrywki z najlepszym atakiem na zapleczu Ligue 1.

22

Tyle bramek w poprzednim sezonie zdobył dla Dijon duet napastników Tavares-Diony.

1,62

tyle mierzy skrzydłowy Dijon Frederic Sammaritano, jest on o 5cm niższy od Mathieu Valbueny.

- Wyjściowa XI Marvin Martin

[Kluczowy Transfer/Zawodnik]

DIONY

Tavares

SAMMARITANO

RUFLI

Były reprezentant Francji ma być siłą napędową beniaminka w poprzednim sezonie. Transfer do Dijon ma pomóc w odbudowaniu formy, którą Martin w ostatnich latach zgubił na ławce w Lille.

MARTIN

BALMONT

ABDELHAMID

VARRAULT

REYNET

AMALFITANO

Chafik


Vive la ligue 1 | str. 25

GIRONDINS DE BORDEAUX

ŚWIEŻOŚĆ DAJĄCA NADZIEJĘ NA SUKCES

7

ATAK

6

POMOC

OBRONA

5

Przed Żyrondystami dwa bardzo jasne cele: zapomnieć o poprzednim sezoni i powrót do walki o Europejskie Puchary. Pomóc w tym ma odpowiednie wyciągnięcie wniosków po zeszłorocznej fatalnej postawie, które wykreuje już jednak inny szkoleniowiec niż Sagnol i Rame. Na ławce zasiądzie Gourvennec, który w znacznie słabszym Guingamp potrafił stworzyć kolektyw potrafiący ugrać wyniki na miarę ich możliwości, a momentami je przekraczając. Ojciec sukcesów ekipy Guingamp przychodzi na Matmut Atlantique, by poradzić sobie nie tylko z wymaganiami zarządu, ale też presją jaką nakładają tam na swoich ulubieńców kibice. Jocelyn Gourvennec to szkoleniowiec lubiący trzymać w ryzach kolektyw więc nie zdziwi nawet mniej błyskotliwy sezon Rolana czy mniej indywidualnych popisów ze strony Ounasa. Liczy się zespół i to wszystko ma wpłynąć dobrze na wyniki osiągane przez Żyrondystów. Łatwo jednak nie będzie zważając również na to, że po raz wtóry z zespołu pozbyto się pierwszoplanowych postaci jakimi byli Diabate czy Lamine Sane. Taka transferowa polityka klubu nie jest za dobrze rozumiana w gronie sympatyków czy ekspertów, ale jednocześnie jest powielana przez zarząd. Warto jednak pamiętać, że tego lata lepiej poszukano nazwisk na transferowym rynku i muszą stać się one pewnym wzmocnieniem dla kadry. Główne zadanie dla zespołu to ustabilizowanie katastrofalnej wręcz dyspozycji defensywy w ostatnim czasie. Liczba traconych bramek przyprawia wręcz o ból głowy, ale nowy szkoleniowiec odbudowy tej formacji szuka raczej w stylu gry niż w wielu nowych nazwiskach. Dla nas najważniejszy jest transfer Igora Lewczuka. Nie ma co ukrywać, że jest to ogromna niespodzianka z ostatniego dnia mercato. 31-latek choć w ostatnim czasie był

AUTOR MATEUSZ DUBIECZEŃKO

NASZ TYP Chęci to sprawa jedna, gorzej jeżeli piłkarze nie potrafią przekazać ich na boisku. Niestety takie coś może stać się dziełem Bordeaux, ale z drugiej strony warto po prostu dać im trochę czasu na ochłonięcie. Jeżeli Gourvennec będzie w stanie zespolić grę defensywną ten zespół stać na pewny krok ku miejscom 4-6. Kolejny sezon poza czołowymi miejscami może być zwiastunem totalnej katastrofy w klubie, a tego zapewne nie chciałby żaden fan francuskiego futbolu.

podstawowym piłkarzem Legii, nie był jej wielce odznaczającą się postacią, a teraz ma być lekiem na defensywne kłopoty takiego zespołu jakim jest Bordeaux. Choć rywalizacja o miejsce w tej formacji jest dość duża Polak nie jest na straconej pozycji. Warto jednak pamiętać, że trener Gourvennec łatwo traci cierpliwość do swych piłkarzy słabo dysponowanych w obronie. Były piłkarz Zawiszy musi więc być gotowy na wyzwania niemal od startu, nie można wykluczyć rzucenia go na głęboką wodę głównie po to, aby przekonać się czy na pewno jest on w stanie grać bez kłopotów na tym poziomie. Tak zła postawa w obronie to jednak nie tylko powód do wstydu dla piłkarzy tej linii, Żyrondystom brakowało zdecydowanie wsparcia w środku pola, a po odejściu Chantome’a trzeba było znaleźć nowe nazwisko do gry przed defensorami. Wybór wydaje się być idealny, bądź co najmniej bardzo dobry, bo o klasie i poziomie reprezentowanym przez Toulalana nie trzeba przekonywać zupełnie nikogo. Wielkie bum ekipa z Akwitanii zrobiła jednak ściągając do siebie Jeremy’ego Meneza. Abstrahując od tego jaki spadek formy notował w ostatnich miesiącach jest to wciąż piłkarz o dużej renomie. I choć ma za sobą bolesny powrót do francuskiej piłki to jego gigantyczne doświadczenie może tylko i wyłącznie pomóc zespołowi. Młoda formacja ofensywna otrzymała dyrygenta i kierownika orkiestry, a tego przy sinusoidalnej wciąż dyspozycji Ounasa, Rolana czy Malcoma brakowało. Ich dobra gra ma wpłynąć pozytywnie na siłę z jaką wsparcia udzielą kibice. Świecący dotychczas pustkami nowy obiekt nie przynosi chluby zespołowi marzącemu nie tylko o krajowym topie, ale tez po cichu o powtórzeniu tego co grali jeszcze pod wodzą Blanca.


Vive la ligue 1 | str. 26

57

straconych goli w sezonie 15/16 to najsłabsza postawa defensywy FCGB od 39 lat.

11

Lokata Bordeaux w poprzednim sezonie Ligue 1 była najgorszym wynikiem tego klubu od sezonu 2004/2005, gdy uplasowali się na miejscu 15. (rok później zdobyli vicemistrzostwo)

Jeremy Menez [Kluczowy Transfer]

30

tw pierwszych 30 latach istnienia Bordeaux miało aż 6 hiszpańskich trenerów

tak huczne i wielkie powroty do Francji muszą być lubiane, a już na pewno gdy piłkarz wciąż nie przychodzi dogrywać emerytury. 29 lat na karku tego ofensywnego zawodnika to dobry wiek by znów zjeść całą ligę i pomóc Bordeaux w odzyskaniu jakości na boisku. Z łatwością wspomoże zespół nie tylko czysto piłkarsko, ale też doświadczeniem tak potrzebnym w walce o wyższe cele… no i na pewno nie zabraknie jego indywidualnych popisów. Wydaje się, że nieudana końcówka przygody z Milanem może go tylko wzmocnić psychicznie i dać solidnego kopa do wykazania jeszcze większej determinacji.

Jeremy Toulalan [Kluczowy Zawodnik]

- Wyjściowa XI -

ROLAN MENEZ

TOURE

POUNDJE

PLASIL

TOULALAN

MALCOM

PALLOIS GUILBERT/LEWCZUK SABALY

CARRASSO

Doświadczenie, waleczność, rola mentora i motywatora… to wszystko ma w sobie Jeremy Toulalan. Takiej postaci Bordeaux potrzebowało i zdołało ją do siebie ściągnąć. Ten romans nie ma prawa się nie udać nawet zważając na coraz więcej wiosen w dowodzie Francuza. Jakości i klasy nie kupi się za wielkie miliony, to coś trzeba mieć w sobie tak jak wygląda to u byłego reprezentanta Francji.


Vive la ligue 1 | str. 27

LEWCZUK W BORDEAUX

NAJWIĘKSZE POLSKIE ZASKOCZENIE LETNIEGO OKIENKA

LEWCZUK w BORDEAUX Zakończone niedawno okienko transferowe to prawdziwy exodus polskich piłkarzy do Ligue 1. Na koniec ubiegłego sezonu mieliśmy tylko jednego Polaka – mowa oczywiście o Grosickim z Rennes, teraz zaś dołączyło aż pięciu nowych: Krychowiak w PSG, Glik w Monaco, Rybus w Lyonie, Stępiński w Nantes i Lewczuk w Bordeaux. O ile o przenosinach trzech pierwszych zawodników mówiło się od dłuższego czasu, o tyle transfery Stępińskiego i Lewczuka były z gatunku „last minute”, szczególnie w przypadku środkowego obrońcy. Pora przyjrzeć się tej transakcji. Girondins Bordeaux to utytułowany francuski klub, sześciokrotny mistrz kraju, po raz ostatni na najwyższym stopniu podium był w sezonie 2008/09. Bardzo istotnym faktem jest to, że to właśnie oni przerwali siedmioletnią dominację Lyonu, co było w tym czasie nie lada wyczynem. W kolejnych latach Żyrondyści nadal należeli do czołówki, jednak nie do tej ścisłej, która walczyła zawzięcie o mistrzostwo, oni musieli zadowolić się lokatami 5-8. Poprzednie rozgrywki, zakończone na jedenastej pozycji, były najgorszym występem od sezonu 2004/05, kiedy to FCGB było piętnastym klubem we Francji.

Okienko transferowe w wykonaniu włodarzy Bordeaux można ocenić dość pozytywnie. Odeszli między innymi napastnik Cheick Diabaté, środkowy pomocnik Clément Chantôme, środkowy obrońca Lamine Sané i co ciekawe każdy z tej trójki był dostępny za darmo – tutaj duży minus, ponieważ za tak klasowych zawodników można było otrzymać naprawdę dobre pieniądze, gdyby zadbano o dłuższe kontrakty. Do klubu trafili zaś: młody, 20-letni skrzydłowy, François Kamano za 2,5 mln € z Bastii, jeszcze młodszy, 19-bramkarz z Troyes, Paul Bernardoni (za tę samą kwotę), Jérémy Ménez, dobrze znany doświadczony napastnik i jego imiennik Toulalan, przez lata ostoja środka pomocy Lyonu czy Monaco. I w tym towarzystwie znalazło się miejsce właśnie dla Lewczuka, kupionego za 1 mln €. Kosztował on klub więcej, niż Ménez i Toulalan razem wzięci (ci dwaj panowie przeszli do klubu za darmo). Robi wrażenie. Kim są jednak rywale Polaka w walce o pierwszy skład i jakie ma szanse na regularną grę? Patrząc na rozpiskę zawodników Girondins Bordeaux, widzimy czterech środkowych obrońców: Nicolas Pallois, Frédéric Guilbert, Pablo, Igor Lewczuk. Pierwszy z nich, 28-letni Pallois wydaje się nie do ruszenia. Był podstawowym stoperem w dwóch poprzednich sezonach i w tym również zaczął jako


Vive la ligue 1 | str. 28

LEWCZUK W BORDEAUX

NAJWIĘKSZE POLSKIE ZASKOCZENIE LETNIEGO OKIENKA gracz pierwszej jedenastki, jednak trzeba zauważyć dwie rzeczy: w poprzedniej kampanii opuścił praktycznie połowę sezonu ze względu na zawieszenie spowodowane popchnięciem sędziego asystenta i obrazą głównego arbitra, a w tym już w pierwszym meczu otrzymał czerwoną kartkę i musiał pauzować w starciu trzeciej kolejki z Nantes (wygranym 1:0).

trzeciego meczu Toulalan-Sertic, której pierwszy

Pod względem sportowym ciężko będzie Lewczu-

fizyczne Lewczuka – często można było usłyszeć

kowi wygrać rywalizację z rosłym Francuzem.

o Polakach, którzy przechodząc z Ekstraklasy

Kolejnym rywalem jest młody, 21-letni Guilbert,

potrzebowali miesięcy, żeby nadrobić swoje braki

który grę na środku defensywy przeplatał z

w stosunku do silniejszych lig. Były defensor Legii

występami na prawej obronie. Nie jest on zbyt

już nie ma komfortu spokojnego czekania na swoją

pewnym punktem defensywy i z nim Polak może

szansę – ma 31 lat i jak sam mówi to był ostatni

powalczyć, tym bardziej biorąc pod uwagę

dzwonek na transfer do mocniejszych rozgrywek.

wspominany wcześniej mecz z Nantes, w którym wychowanek SM Caen wszedł z ławki. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, jak wyglądał środek obrony Bordeaux w tym meczu – duet stoperów stanowili Jérémy Toulalan i Grégory Sertic, czyli dwaj defensywni pomocnicy, z czego pierwszy dopiero co przeszedł do klubu, a drugi wystąpił po raz pierwszy od ponad roku, gdyż w dwóch pierwszych spotkaniach nie brał udziału, a cały poprzedni sezon stracił przez bardzo poważną kontuzję więzadeł krzyżowych. To wiele mówi o pozycji Guilberta i daje nadzieję, że Lewczuk nie jest traktowany jako typowa „zapchajdziura”. Trzecim rywalem jest 25-letni Brazylijczyk Pablo, który w tym sezonie nie wystąpił ani razu, a w poprzednim zaliczył 16 spotkań. Wydaje się, że Jocelyn Gourvennec, trener Żyrondystów, nie jest pewien, kto powinien być partnerem dla Pallois i każdy z tercetu Guilbert, Pablo i Lewczuk ma podobne szanse. Jaka jest więc recepta na zdobycie miejsca w pierwszym składzie? Walka na treningach i przede wszystkim wykorzystywanie swoich szans na boisku w 100%.

Lewczuk ma też o tyle lepszą sytuację, gdyż w dwóch pierwszych spotkaniach FCGB straciło aż sześć goli, a ciężko przypuszczać, że para z

raz w tej kampanii udało się zachować czyste konto, jest poważnie brana pod uwagę w kontekście gry na środku obrony przez cały sezon. Przede wszystkim najważniejsze jest przygotowanie

Swoje umiejętności być może będzie mógł zaprezentować już 10. września, kiedy to jego zespół pojedzie na mecz do Lyonu. Czy będzie to starcie dwóch Polaków: Rybusa i Lewczuka? O ile lewy obrońca ma pewne miejsce w składzie, o tyle występ stopera jest niewiadomą. Niemniej, niech pokaże na dystansie sezonu, że Polak potrafi i swoją klasą utwierdzi kluby Ligue 1 w przekonaniu, że w naszym kraju nie tylko Lewandowski umie dobrze kopnąć piłkę. Być może to okienko będzie dopiero początkiem polskiego podboju Ligue 1? Kto wie. Jako polscy fani francuskiej piłki możemy się tylko cieszyć.

Autor: Błażej Jachimski


Vive la ligue 1 | str. 29

EA GUINGAMP

PRZETRWAĆ BEZ DRŻENIA SERC

4

ATAK

5

POMOC

OBRONA

4

AUTOR MATEUSZ DUBIECZEŃKO

Nie można bać się określeń, że przed Guingamp stoi krok niemalże w nowy rozdział historii. Po 6 latach z trenerem Gourvenneciem, które przyniosły awans do Ligue 1, Puchar Francji oraz udaną grę w Lidze Europy ich drogi się rozeszły. Nie oznacza to jednak wcale, że zespół z Bretanii z miejsca należy skazywać na spadek. Działacze klubu z Roudourou postawili na naprawdę przemyślane rozwiązanie i na trenerską ławkę zatrudnili Antoine’a Kombouare. Po przygodzie z Lens, gdzie na przeszkodzie do awansu stawała chyba już tylko za mało doświadczona kadra lub zwyczajny pech trener ten wraca do Ligue 1 i chce tu pozostać jak najdłużej. Nowy szkoleniowiec nie wprowadził jednak wybitnej rewolucji kadrowej i choć niewątpliwy wpływ na to mają niewielkie finanse klubu to kadra jest przecież na tyle wyrównana by dać podstawy do budowy solidnego zespołu. Poza wielkimi zmianami w bramce po odejściu Lossla (zarobek 2,5 mln euro dla EAG to porządna sprawa) oraz Samassy (chimeryczny, lubiący popełnić kilka błędów pod rząd) najwięcej działo się w linii pomocy. Ściągnięty do bramki Johnsson pozostaje jednak dużym znakiem zapytania, choć 3 mecze w reprezentacji Szwecji mogą podsyłać sygnał o tym, że pewien poziom musi on prezentować. To czego może brakować w barwach zespołu to świeża krew w środku defensywy. Doświadczenie Sorbona oraz Kerbrata to jedna sprawa, ale to nigdy nie była dwójka zapewniająca pewność i częste czyste konta. Nie przez przypadek przecież tyle okazji do pokazania swych umiejętności miał bramkarz Lossl. Kombouare odświeżenie wprowadził jednak tylko na boki tej formacji gdzie mają rządzić znacznie młodsi: Ikoko (dobrze znany, były podopieczny z Lens oraz wychowanek PSG), a także Marcal.

NASZ TYP Górnolotne marzenia nie należą raczej do ekipy Guingamp. Kolejny sezon walki o to by pozostać w Ligue 1 jest niemal pisany zespołowi ze Stade du Roudourou. Pewna kadrowa stabilizacja, która tam zagościła oraz dobre uzupełnienie kadrowych luk mogą jednak sprawić, że ten cel uda się osiągnąć nawet w okolicach 30.kolejki. Przy tak szybko osiągniętym celu może się nawet okazać, że w zasięgu ręki jest mocna pozycja w środku stawki.

Warto zwrócić uwagę, że postać niewątpliwie z pierwszego szeregu jaką był Younousse Sankhare załatano jakością na takim samym, albo i nieco lepszym poziomie. Ściągnięcie Lucasa Deaux z Gentu to dla Bretończyków szansa wyłącznie na udaną transakcję, a pod okiem takich piłkarzy jak on oraz Etienne Didot skrzydła rozwinąć może jeszcze bardziej Ludovic Blas. 18-latek po wygranych ME w kategorii do lat 19. wydaje się być jedną z największych klubowych nadziei na przestrzeni lat i ciężko się temu dziwić. Dobrze wyważona środkowa strefa boiska musi pomóc zarówno doświadczonym stoperom, jak i ofensywnym piłkarzom, w których jakość raczej nie wątpi nikt. Duet Privat – Briand wygląda przecież niemal jak postrach defensyw rywali. Ważne będzie jednak by obaj nauczyli się regularności w zdobywaniu bramek, bo 7 goli, które strzelił każdy z nich przed rokiem nie są wynikiem oszałamiającym. Niestety brakuje tu również klasowego rezerwowego, który wywierałby presję na tą dwójkę; ściągnięty z Nicei Alexandre Mendy ma przecież zaledwie jedną bramkę w rozgrywkach ligowych. Krok ku nowemu to często dla klubów niezwykle ciężka przeprawa przez bagniste tereny i ciężko nie wierzyć, aby kłopoty nie ominęły Guingamp. Jakakolwiek seria ligowa bez zdobyczy punktowych może raptownie zapalić czerwoną lampkę i tu pojawi się kolejne przed Kombouare wyzwanie, by swych podopiecznych obudzić. Są jednak w stawce zespoły o znacznie słabszym potencjale i od samego Guingamp zależy czy chcą sprawiać sobie niepotrzebne problemy.


Vive la ligue 1 | str. 30

72

Status profesjonalnego klubu uzyskali dopiero po 72 latach istnienia, w roku 1984, a już 11 lat później świętowali pierwszy awans do Ligue 1

33

Tyle bramek w barwach EAG strzelił w latach 1985-87 Andrzej Szarmach, to ósmy najlepszy wynik strzelecki w historii klubu

392

Sloan Privat

[Kluczowy Transfer] wykupienie snajpera z Gujany Francuskiej to porządne odetchnięcie w klubie. Dzięki temu udało się przede wszystkim uniknąć nerwowego poszukiwania nowego napastnika, a z tym Bretończycy miewali problemy. Choć Privat na wypożyczeniu w EAG liczbą goli nie porwał tak mocno z krzeseł, tym razem może być już inaczej. Jego obycie z francuskimi boiskami nie ulega żadnym wątpliwościom i o jakości nie trzeba przekonywać nikogo. Duet z Briandem brzmi jak para snajperów mogąca przebić wiele murów.

tyle strzałów w stronę bramek rywala oddało EAG w sezonie 15/16, to trzeci najniższy wynik w lidze

Lucas Deaux

[Kluczowy Zawodnik]

- Wyjściowa XI -

BRIAND

PRIVAT

COCO

MARCAL

Nieudana przygoda pomocnika w Belgii mogła zdziwić nie jedną osobę, Deaux miał jednak pecha z silnymi rywalami o miejsce w składzie. W Ligue 1 jednak nikt nie wątpi w jego umiejętności, co prezentował już w barwach Nantes. Teraz w Guingamp będzie stanowić o sile środkowej strefy boiska odpowiadając zarówno za kwestie defensywne, jak i rozpoczynanie ataków swoich kolegów. Pewny i stabilny punkt, który bez problemów wkomponuje się do grona nowych kolegów.

DIALLO

DEAUX

KERBRAT

SORBON

JOHNSSON

SALIBUR

IKOKO


Vive la ligue 1 | str. 31

2

W tabeli, która liczy spotkania od piętnastej kolejki (odkąd zespół objął Antonetti), Lille zajmuje drugie miejsce, jedynie za PSG.

Sofiane Boufal [Kluczowy Transfer]

27

Ten zawodnik był kluczową postacią w poprzednim sezonie i głównym powodem, dla którego naprawdę warto było oglądać mecze Lille. Teraz wychwalać pod niebiosa jego umiejętności będą mogli fani Świętych, czyli Southampton FC.

Lille w poprzednim sezonie miało drugą najskuteczniejszą defensywę, 27 wpuszczonych bramek to wynik gorszy wyłącznie od PSG (19).

Sebastien Corchia [Kluczowy Zawodnik]

- Wyjściowa XI -

Jest to jeden z najlepszych bocznych obrońców we Francji i jeżeli będzie w optymalnej dyspozycji, prawa flanka nie tylko będzie działała bez zarzutu – będzie siała postrach w szeregach obronnych rywali.

EDER

BAUTHEAC

AMALFITANO

BENZIA

408

SANKHARE

AMADOU

BERIA

SOUMAORO

CIVELLI

ENYEAMA

CORCHIA

Tyle meczów ma na swoim koncie Rio Mavuba. Pomocnik zajmuje trzecie miejsce wśród aktualnie grających piłkarzy z największą liczbą występów w Ligue 1 - wyprzedzają go jedynie Armand z Rennes (505) i Balmont z Dijon (437).


Vive la ligue 1 | str. 32

LILLE OSC

LES DOGUES GONIĄ ZA SUKCESEM

AUTOR BŁAŻEJ JACHIMSKI

6

NASZ TYP Dobry trener, świetny bramkarz, zgrana i solidna formacja obronna, doświadczony środek pola, niezły potencjał ofensywny. Lille w tym roku może pokusić się o powtórzenie wyniku z poprzedniego sezonu.

ATAK

6

POMOC

OBRONA

7

W poprzednim sezonie Lille zdecydowanie nie wiodło się na początku rozgrywek. Dopiero zmiana szkoleniowca okazała się zbawienną decyzją dla wyników osiąganych przez klub. Nowym wyborem okazał się były trener m.in. AS Saint-Étienne, OGC Nice czy Stade Rennais FC, Frédéric Antonetti, który zarządza klubem dokładnie od listopada 2015 roku, od piętnastej kolejki zmagań w Ligue 1. W ubiegłym sezonie pod jego wodzą drużyna grała w lidze 24 razy, a bilans tych spotkań to 13-7-4, co jest rezultatem więcej niż dobrym. Patrząc na transfery, jakich klub dokonał latem, nie ma wątpliwości, że na ten moment jest to gorsza ekipa niż jeszcze w czerwcu. Przede wszystkim, zespół opuścił Sofiane Boufal, najlepszy strzelec drużyny w ubiegłym sezonie, z jedenastoma bramkami na koncie. Kolejnym bardzo poważnym osłabieniem jest odejście do Monaco fenomenalnego w zeszłym sezonie bocznego obrońcy, Djibrila Sidibé, za 15 mln €, który w meczu z Włochami na początku września, dostał szansę debiutu w narodowych barwach. Na tym jednak nie koniec, ponieważ nowym graczem 1.FC Köln został 20-letni napastnik Sehrou Guirassy, doświadczony środkowy pomocnik, Florent Balmont, opuścił Lille na rzecz beniaminka z Dijon, a w samej końcówce okienka sfinalizowano sprzedaż kolejnego młodego, obiecującego piłkarza – Benjamin Pavard został oficjalnie zawodnikiem Stuttgartu. W drugą stronę powędrowali m.in. bohater mistrzostw Europy, środkowy napastnik Éder, wykupiony ze Swansea za 4,5 mln €, środkowy obrońca Stoppila Sunzu z chińskiego SH Shenhua, a także lewy obrońca Bastii Julian Palmieri, pomocnik Guingamp, Younousse Sankharé i wypożyczony z belgijskiego KV Oostende, Nicolas de Préville.

W poprzednim sezonie kluczowym elementem w grze Lille była bardzo solidna formacja defensywna i nie inaczej powinno być w tych rozgrywkach. Obsadą bramki kibice Les Dogues na pewno nie muszą się martwić, ponieważ w ich szeregach znajduje się jeden z najlepszych specjalistów od utrzymywania czystego konta we Francji – Vincent Enyeama, a za pilnowanie, żeby miał on jak najmniej pracy odpowiadać będą dwaj doświadczeni stoperzy: Renato Civelli i Marko Basa, wspierać ich będą Adama Soumaoro i Stoppila Sunzu. Poza bronieniem dostępu do swojej bramki, trzeba też strzelać gole, za to będzie odpowiadał wcześniej wspominany Éder, a tworzyć mu sytuacje będą: wypożyczony po raz kolejny z AS Monaco Rony Lopes, Eric Bauthéac, a także Ryan Mendez czy Yassine Benzia, na którego bardzo liczą na północy Francji. Stabilność przechodzenia z obrony do ataku i vice versa, będzie regulowana przez Ibrahima Amadou, Younousse’a Sankharé i kapitana drużyny, Rio Mavubę, który jednak w tym sezonie może pełnić dużo mniej ważną rolę niż w poprzednich kampaniach – nie bez kozery mówiło się o jego odejściu podczas letniego okienka. Odpowiedzialność za wyniki Lille będzie musiał wziąć na swoje barki Sébastien Corchia, prawy obrońca zespołu, od postawy którego będzie zależała lwia część formy zespołu – nie przez przypadek jego umiejętności dostrzegł Didier Deschamps powołując go na zgrupowanie kadry narodowej. Lille ma potencjał, to pokazała końcówka poprzedniego sezonu i ma trenera, który potrafi dotrzeć do zawodników. Kluczem do utrzymania pozycji z poprzednich rozgrywek będzie umiejętność załatania dziur po ubytkach, jeżeli nowi zawodnicy dadzą radę zastąpić Boufala i resztę, to o wyniki LOSC kibice mogą być spokojni.


Vive la ligue 1 | str. 33

LA GRANDE ÉMIGRATION KIERUNEK: ANGLIA!

33

LA GRANDE Émigration Autor: Eryk Delinger

Kolejne lato, kolejne łowy angielskich klubów w Ligue 1. Niby nie ma nad czym się rozwodzić, bo ogólna tendencja do zmasowanego, jednokierunkowego przepływu piłkarzy na trasie Francja-Anglia to zjawisko funkcjonujące od ponad dwóch dekad. W ostatnim czasie upodobania bogatych Wyspiarzy nieco się jednak zmieniły.


Vive la ligue 1 | str. 34

LA GRANDE ÉMIGRATION KIERUNEK: ANGLIA!

Ostatni sezon Premier League należał do stranierich z francuskim rodowodem – w Drużynie Roku wybranej przez PFA (Związek Zawodowych Piłkarzy) zagościła takowych tylko (?) trójka, lecz byli to zawodnicy bezsprzecznie mieszczący się w piątce najlepszych w całej lidze. Mowa rzecz jasna o duecie sensacyjnych mistrzów Anglii - wychowanku Le Havre, Riyadzie Mahrezie, oraz pracującym w sezonie 14/15 na utrzymanie Caen w Ligue 1 N’Golo Kanté – i Dimitrim Payecie, którego przenosiny z Marsylii do zaledwie West Hamu do teraz pozostają dla kibiców po obu stronach kanału La Manche nierozwikłaną zagadką. Nie mogli sobie Francuzi wymarzyć lepszego momentu na popisy takiego tercetu i nadchodzące po nich wzmożone zainteresowanie Brytyjczyków nadsekwańskim rynkiem. Trwające lato to w Premier League czas rekordowej, napędzanej m.in. przypływami z nowych umów telewizyjnych rozrzutności – dość powiedzieć, że aż 13 z 20 klubów angielskiej ekstraklasy wprowadziło tego lata poprawki w rubryczce „najdroższy transfer w historii”. Ligue 1 dostała więc szansę uszczknięcia swojego kawałeczka naprawdę ogromnego tortu.

Ostatecznie do Francji spłynęło z Premier League 100 milionów euro – wszędzie poza brytyjską bańką kwota niebagatelna, wystarczająca na przykład do pokrycia łącznego rocznego budżetu Nicei i Bordeaux. Co więcej, jest to suma zaledwie sześciu transferów (w tym sprowadzonego przez Watford za śmieszne w tym kontekście 3,5 mln euro Brice’a Dja Djédjé). Prócz nich Anglicy zabrali do siebie jeszcze trzech piłkarzy bez kontraktów i wyśmienitego trenera. Ściągnięty na ławkę trenerską Southampton Claude Puel jest zresztą współodpowiedzialnym tegorocznej fali emigracji gwiazd Ligue 1 na Wyspy. Były boss Nicei zabrał ze sobą z Francji piłkarza, którego na nowo wymyślił (Jeremy’ego Pieda, bocznego na-

pastnika przemianowanego na prawego obrońcę) i takiego, którego jako szkoleniowiec francuskiego zespołu bardzo chciałby i za żadne skarby nie mógł mieć u siebie, czyli Sofiane’a Boufala z Lille. Zakupiony za 20 milionów euro Algierczyk został zresztą rekordem transferowym Świętych. Właśnie ten ruch, wraz z dwukrotnie bardziej kosztownymi przenosinami Michy’ego Batshuayiego do Chelsea, zwraca największą uwagę. Obaj to piłkarze o niezaprzeczalnym talencie, ale wciąż jeszcze młodzi – w ostatnim sezonie w Ligue 1 nie byli niczym więcej niż efektownymi talentami właśnie. Podobnie jest zresztą z Georgesem-Kévinem N’Koudou, którego transfer Tottenham sfinalizował po miesiącu targów z Marsylią. Dotychczas angielskie kluby wybierając się na zakupy za kanałem La Manche sięgały raczej po zawodników, którzy na francuskim podwórku zbliżali się już do sufitu swoich możliwości. Tym razem serce fana nadsekwańskiej piłki jest rozdarte: z jednej strony ekscytacja tym, co młodzi-zdolni mogą pokazać szerszej publice, z drugiej – chęć, by krzyknąć „zostawcie dzieciaki w spokoju, dajcie im się uczyć!”. Boufal, Batshuayi czy N’Koudou mogliby jeszcze dużo dać lidze, a tym bardziej sobie samym. Nauczyć się większej odpowiedzialności za zespół, wypracować regularność. Niestety, realia rynku transferowego są nieubłagane – kluby wykładają wielkie pieniądze za chłopaków wymagających szlifów, bo za dwa sezony zakup gotowego produktu mógłby zmuszać do bicia o wiele większych rekordów, a co za tym idzie podjęcia niewiele mniejszego ryzyka. Piłkarze też o tym wiedzą, więc w kwestii przenosin nie wahają się ani chwili. Inaczej mogą się znaleźć w takim impasie, w jakim jest dziś Alexandre Lacazette – rację ma prezes klubu, który monitorując zwariowane ceny żąda zbliżonej doń kwoty, ale nie mylą się i potencjalni kupcy, z dystansem podchodzący do pomysłu wyłożenia na stół ponad 60 milionów euro. W efekcie poszukujący i potrzebujący nowego wyzwania zawodnik tkwi więc w Ligue 1, którą lada moment przerośnie. Nie pozostaje nic innego, jak życzyć ambitnej młodzieży powodzenia. Z perspektywy całej ligi ich potencjalny sukces w Premier League może być tylko korzyścią – jeśli podobnie jak Payet czy Kanté zdołają się błyskawicznie zaadaptować, pokażą że Ligue 1 nie dzieli od angielskiej piłki aż tak wielka przepaść.


Vive la ligue 1 | str. 35

FC LORIENT

MORSZCZUKI W OPAŁACH

AUTOR DAWID CACH

5

ATAK

3

POMOC

OBRONA

4

Po odejściu Christiana Gourcuffa, ze stanowiska trenera, „Morszczuki” nie potrafią nawiązać do swoich najlepszych występów w Ligue 1, które miały miejsce jeszcze trzy lata temu. Klub zakotwiczył w dolnej części tabeli, a początek nowego sezonu pokazuje, że czeka go długa i trudna walka o zachowanie bytu na najwyższym poziomie rozgrywkowym we Francji. Mocno mija się to z planami klubu, który chciałby zakończyć sezon bez niepotrzebnych nerwów. Z roku na rok klub zalicza regres. Dlaczego? Przyczyna jest dość prosta, Lorient zmuszone jest sprzedawać swoich najlepszych zawodników, a w ich miejsce często sprowadza piłkarzy młodych i niedoświadczonych z nadzieją, że ich również uda się sprzedać z dużym zyskiem. W letnim oknie transferowym Stade du Moustoir opuścił Raphael Guerreiro, który był niezwykle ważną postacią w układance trenera Ripollego. Portugalczyk strzelał, asystował i dobrze spisywał się w obronie, ponieważ mógł być wystawiany jako lewy obrońca i lewy skrzydłowy, dawał dużo opcji swojemu trenerowi. Obecnie w kadrze brakuje takiego zawodnika, kreatywnego, mogącego zagrać na kilku pozycjach. Do zespołu znów nie dołączył nikt znany, ktoś kto od razu swoim nazwiskiem mógłby powiedzieć coś więcej o sobie. Jest dwóch piłkarzy z Ligue 2, obrońca z głębokich rezerw Lyonu i najciekawszy z nich Portugalczyk wcześniej reprezentujący Vitorię Guimaraes. Cafu, bo o nim mowa, ma być tym, którego klub wypromuje i zarobi. W nim będą pokładane duże nadzieje. Na bramce jest pewniak do gry w osobie Benjamina Lecomte’a, który posiada wysokie umiejętności i już kilkukrotnie był przymierzany do gry w lepszych klubach. Jak przystało na kapitana jest pewnym punktem swojego zespołu i będzie miał pewne mie-

NASZ TYP FC Lorient czeka bardzo trudny sezon, prawdopodobnie najgorszy od czterech lat. Sylvain Ripoll staje przed trudnym zadaniem i kto wie, czy nie straci pracy w trakcie sezonu. Początek rozgrywek obnażył wszystkie braki i słabości tego zespołu. Defensywa nadaje się w 90% do wymiany, ale jest to niewykonalne i z posiadanych zawodników trener musi wyciągnąć maksimum. „Morszczuki” będą lawirować w dolnych częściach tabeli i kto wie, czy nie czeka ich bardzo nerwowa końcówka sezonu z walką o utrzymanie w tle. jsce między słupkami o ile nie złapie kontuzji lub nie będzie pauzował za kartki. Niestety jego partnerzy z formacji defensywnej nie pomagają mu w bronieniu dostępu do własnej bramki. Popełniają masę prostych błędów, widoczna jest słaba komunikacja między zawodnikami tej formacji, co walnie przyczyniło się do starty aż 8 goli w 3 spotkaniach! W obronie brakuje lidera, a każdy z zawodników prezentuje umiejętności na co najmniej drugoligowym poziomie. Sylvain Ripoll ma nad czym popracować i czeka go jeszcze nie jedna nieprzespana noc do momentu poprawienia gry w defensywie. W pomocy wygląda to już trochę lepiej, ale nadal widać sporo mankamentów. Druga linia „Morszczuków” to prawdziwa mieszanka rutyny z młodością. Wydaje się, że takie połączenie doświadczonych i ogranych na poziomie Ligue 1 zawodników z dobrze zapowiadającą się młodzieżą da dobre efekty. Niestety początek sezonu pokazuje, że i tutaj brak jest zgrania, który powoduje chaos z którego nie wynika żadne zagrożenie pod bramką przeciwników, a i powroty pod własną bramkę nie dają wymiernych efektów. W ataku jest jeden lider, a dokładnie Benjamin Moukandjo, który w poprzednim sezonie zdobył 13 bramek i zaliczył dwie asysty. W nowym sezonie już dwukrotnie trafił do siatki rywali. Jednak bez podań od kolegów jest całkowicie wyłączony z gry i miota się między defensorami rywala szukając sobie miejsca. FC Lorient czeka bardzo trudny i długi sezon. Kibice oczekują spokojnego sezonu bez walki o utrzymanie, ale już na starcie rywale bez skrupułów obnażyli wszystkie mankamenty zespołu z Bretanii. Czy „Morszczuki” czeka rozpaczliwa walka o utrzymanie? Niewykluczone, że czeka ich taki dość przykry los.


Vive la ligue 1 | str. 36

3

Tyle czerwonych kartek otrzymali zawodnicy Lorient w trzech meczach

Cafu

11

[Kluczowy Transfer]

Dla Lorient to już jedenasty sezon z rzędu w elicie

8

Tyle goli w trzech meczach straciły „Morszczuki”

Ten środkowy pomocnik przeszedł przez kilka szczebli szkolenia w Benfice oraz przez wszystkie poziomy młodzieżowych reprezentacji Portugalii. Przez trzy lata grał w Vitorii, a w ostatnim sezonie we wszystkich rozgrywkach zagrał 37 razy, zdobył trzy gole i zaliczył dwie asysty. Zbierał pozytywne opinie i dlatego wiele klubów zwróciło na niego uwagę, Lorient wyłożyło na stół 2 miliony euro co jest poważną sumą dla tego klubu i teraz będzie musiał udowodnić swoją wartość i zmierzyć się z presją.

- Wyjściowa XI Benjamin Moukandjo [Kluczowy Zawodnik]

WARIS

MOUKANDJO

PHILIPPOTEAUX

CAFU

MESLOUB

FOFANA

LE GOFF

TOURE

ROSE

KOFFI

LECOMTE

W poprzednim sezonie najlepszy strzelec zespołu z dorobkiem 13 bramek. Zatrzymanie go na kolejny sezon trzeba uznać za spory sukces i nadzieję na dobry wynik „Morszczuków”. To od jego dyspozycji strzeleckiej będzie zależał wynik Lorient, a kolejne gole powinny przekładać się na punkty. W klubie wszyscy powinni chuchać i dmuchać na swojego napastnika rodem z Kamerunu.


Vive la ligue 1 | str. 37

MADE IN PORTUGAL

MODA NA PORTUGALSKIE ZAKUPY

MADE IN PORTUGAL Moda na portugalskie zakupy Ligi francuska i portugalska od kilku lat toczą wyścig o miano piątej siły klubowego rankingu UEFA. Ale rywalizacja odbywa się nie tylko na płaszczyźnie europejskich pucharów. Przedstawiciele Ligue 1 chętnie sięgają po wyróżniających się zawodników z Liga Portuguesa. W sezonie 2016/2017 w najwyższej klasie rogrywkowej nad Sekwaną, zagra ponad dwudziestu piłkarzy z przeszłością w portugalskich klubach. Na popularność Portugalczyków i zawodników z ligi portugalskiej we Francji wpływa kilka czynników. Warto zresztą zauważyć, że nie jest to zjawisko nowe. Już w pierwszej połowie lat 80-tych ubiegłego wieku doszło do wielkiego transferu. Gwiazdor Benfiki i reprezentacji – Fernando Chalana – zamienił lizbońskie „Orły” na „Żyrondystów”. W Bordeaux spędził trzy lata i przyczynił się do wywalczenia mistrzostwa w 1985 roku. Istotnym, choć nie najistotniejszym, argumentem jest bliskość kulturowa obu krajów, ułatwiająca zawodnikom aklimatyzację w Ligue 1. Nie bez znaczenia jest również fala emigracji z Portugalii do Francji. Reprezentanci Selecao: Anthony Lopes, Adrien Silva czy Raphael Guerreiro, urodzili się przecież we

Francji i mają podwójne obywatelstwo. Portugalia stała się w ostatnich latach miejscem obróbki piłkarskich talentów, a jednocześnie ich eksporterem na zamożniejsze rynki. Nieprzypadkowo FC Porto i Benfica przewodzą w klasyfikacji klubów z największym dodatnim saldem transferowym za ostatnie 5 sezonów, a Sporting zajmuje w tym zestawieniu 13. miejsce. W portugalskim „supermarkecie” czy raczej „butiku” luksusowe towary na przestrzeni lat wybierały chętnie także francuskie zespoły. Tak było np. w 2009 roku, gdy z Porto wyciągnięto dwóch znakomitych Argentyńczyków: Lucho Gonzaleza (za 19 mln euro do Marsylii) i Lisandro Lopeza (za 24 mln euro do Lyonu). Hitowych transakcji dokonało także Monaco, pozyskując w 2013 roku gwiazdy „Smoków”: Jamesa Rodrigueza (45 mln euro) i Joao Moutinho (25 mln euro). Dziś jednak nie każdego już stać na zakupy w Portugalii. – Przyznaję, że interesowaliśmy się Islamem Slimanim ale okazał się dla nas za drogi – wyznał kilka dni temu sternik Lyonu Jean-Michel Aulas. Ostatecznie algierski snajper Sportingu zamiast do OL, trafił do Leicester.


Vive la ligue 1 | str. 38

MADE IN PORTUGAL

MODA NA PORTUGALSKIE ZAKUPY

Księstwo przyczółkiem Mendesa Monaco to francuski klub Jorge’a Mendesa – postawił sprawę jasno mój portugalski przyjaciel Mario Silva. Nie da się ukryć, że właściciel najsłynniejszej na świecie agencji menadżerskiej GestiFute, robi dobre interesy na Stade Luis II.

I to właśnie w Monaco znajdziemy najwięcej portugalskich akcentów spośród wszyskich zespołów Ligue 1. Szkoleniowcem jest Leonardo Jardim (po portugalsku jego nazwisko oznacza „ogród”), utalentowany trener, który wiele lat spędził na prowincji (w małych klubach na Maderze), a na nazwisko zapracował w Bradze i Sportingu. Wśród jego podopiecznych znajduje się świeżo upieczony mistrz Europy Moutinho. Jeszcze w poprzednim sezonie w składzie znajdował się też inny reprezentant Ricardo Carvalho. Portugalska „kolonia” w Monaco w ostatnich dniach uległa jednak odchudzeniu. Ivan Cavalleiro za 7,5 mln funtów przeniósł się do Wolverhampton (to rekordowy zakup w historii „Wilków”). W ostatnim dniu okienka transferowego do Academiki Coimbra wypożyczony został natomiast Ruben Vinagre. Mlodziutki lewy obrońca był związany z klubem z Księstwa przez ostatni sezon. Wcześniej piłkarskiego abecadła uczył się w lizbońskich: Beleneses i Sportingu. Dla mistrza Europy w kategorii U-17 występy na zapleczu portugalskiej ekstraklasy mogą być dobrym wprowadzeniem w seniorski futbol.

Bohater finału Rozpawiając o ofensywnej sile portugalskiej kadry, w pierwszej kolejności na myśl przychodzą: Cristiano Ronaldo, Nani ewentualnie Ricardo Quaresma. Ale 10 lipca na Stade de France w podparyskim Saint-Denis w 109’ minucie finału Euro 2016 gola na wagę tytułu strzelił Eder. Swoisty chichot losu, że Francuzi przegrali po bramce zawodnika, występującego w Ligue 1. Co ciekawe, gdy pochodzący z Gwinei Bissau

zawodnik przywdziewał jeszcze koszulkę Academiki, jego nazwisko przewijało się nieśmiało w kontekście Lecha Poznań. Ostatecznie jednak z akademickiej stolicy kraju (Coimbry) trafił do religijnej stolicy (Bragi), a potem przez Swansea wylądował w Lille. Dotychczas trafia do siatki średnio w co trzecim meczu w barwach „Les Dogues” i jest to wynik poniżej uzyskiwanego przez niego w Bradze. Klubowym kolegą Edera jest Rony Lopes. 20-letni obecnie ofensywny pomocnik urodził się wprawdzie w Brazylii ale już jako dziewięciolatek zaczął treningi w portugalskim klubiku Poiares, a dwa lata później trafił do Benfiki, z którą zdobywał tytuły mistrza kraju juniorów. W reprezentacjach Portugalii od U-16 do U-21 strzelił 20 goli. Dwie bramki zdobyte w ligowym meczu Lille z Metz powinny się stać zwiastunem eksplozji talentu tego ofensywnego pomocnika.

Byłe „Smoki” Jednym z bardziej znanych Portugalczyków w Ligue 1 jest wspominany już na poczatku tego tekstu Anthony Lopes. Bramkarz Lyonu przyszedł na świat we francuskim Givors ale zdecydował się na reprezentowanie Portugalii. W styczniu 2007 zaliczył swój premierowy mecz w kadrze U-17, a 8 lat później zadebiutował w pierwszej reprezentacji (dotychczas uzbierał w niej 4 występy). Był rezerwowym podczas Euro 2016 ale złoty medal, zdobyty w kraju urodzenia, trafił do jego kolekcji trofeów.

Portugalczyka ma w składzie także inny Olympique. Koszulkę klubu z Marsylii przywdziewa od ubiegłego lata Rolando. Doświadczony stoper, uczestnik Euro 2012, największe sukcesy odnosił w barwach FC Porto. Jako gracz „Smoków” wygrał Ligę Europy, cztery razy był mistrzem Portugalii i trzykrotnie sięgnął po krajowy puchar. Kilka sezonów na Estadio do Dragao spędził 9 lat młodszy od Rolando – Ricardo Pereira. Ten 22-letni defensor ma na koncie 2 występy w seniorskiej reprezentacji Portugalii. Już drugi sezon przebywa na wypożyczeniu z Porto do Nicei.


Vive la ligue 1 | str. 39

MADE IN PORTUGAL

MODA NA PORTUGALSKIE ZAKUPY

Ciekawym obrońcą jest 23-letni Afonso Figueiredo. Piłkarskie nauki pobierał w młodzieżowych drużynach: Sportingu, Belenenses i Bragi. Filigranowy lewy obrońca, który był bliski wyjazdu na igrzyska do Ro de Janeiro, po 3 sezonach spędzonych w Boaviscie przeniósł się tego lata do Rennes. Jego partneem w bloku defensywnym będzie kojarzony przez fanów ligi portugalskiej – Mexer. Reprezentant Mozambiku to bowiem były zawodnik: Sportingu, Olhanense i Nacionalu. I na koniec jeszcze jedno znane nazwisko, czy raczej precyzyjnie rzecz jmując przydomek – Cafu. Nie chodzi jednak o słynnego byłego reprezentanta Brazylii. 23-letni Carlos Miguel Ribeiro Dias – Cafu – jest środkowym pomocnikiem. Był szkolony w Vitorii Guimaraes oraz Benfice. Występował w reprezentacjach Portugalii od U-16 do U-20. W poprzednich dwóch sezonach w barwach klubu z Guimaraes zaliczył niemal 70 spotkań. Latem przeniósł się do Lorient i z miejsca wywalczył sobie pewną pozycję w podstawowym składzie. Być może klub z Bretanii stanie się dla niego taką trampoliną, jak w przeszłości np. dla Kevina Gameiro czy Laurenta Kościelnego.

Autor Leszek Bartnicki


Vive la ligue 1 | str. 40

ANGERs

Przyszli: F.Diedhiou (1,6 mln, Clermont), K.Toko Ekambi (1 mln, Sochaux), B.Santamaria (0,5 mln, Tours), M.Jean Tahrat (Red Star), A.Mandrea (Nicea) P.Martinez (GFC Ajaccio), M.Michel (Nîmes), D.Nwakaeme M.Pavlovic (Werder Brema), J.Saihi (Montpellier), F.Tait (Châteauroux)

Odeszli: R.Saiss (4 mln, Wolverhampton), A.Bouka Moutou (0,4 mln, Dijon), L.Ajorque (Clermont), G.Angoula (Nîmes), O.Auriac (wolny), S.Benrahma (Nice), C.Diers, Y.Eudeline, G.Karanovic (Sochaux), G.Ngosso (Amiens) J.Nsamé (Servette Genève), S.Sissoko (Nîmes), A.Yahia (Orléans), M.Yattara (powrót do Standard Liège)

BASTIA

Przyszli: E.Crivelli (wypożyczenie z Bordeaux), L.Nangis (wypożyczenie z Lille), A.Saint-Maximin (wypożyczenie z Monaco), T.Bifouma (Espanyol), F.Boulaya (Clermont), J.Cabral (FC Twente), P.Charruau (Valenciennes), A.El Kaoutari (Palermo)

Odeszli: F.Ayité (2 mln, Fulham), F.Kamano (2,5 mln, Bordeaux), Brandao (wolny), S.Fofana (powrót do Man. City), C.Fogacci (GFC Ajaccio), J.Hansen (Lyngby BK), F.Koné (Göztepe Izmir), C.Maboulou (PAS Giannina), F. Modesto (emerytura), J.Palmieri (Lille), J.Romain (GFC Ajaccio)

BORDEAUX

Przyszli: P.Bernardoni (2,5 mln, Troyes), F.Kamano (2,5 mln, Bastia), G.Laborde, I.Lewczuk (Legia Warszawa) J.Ménez (AC Milan), Y.Sabaly (wypożyczenie z PSG), J.Toulalan (Monaco)

Odeszli: C.Chantôme (Rennes), E.Crivelli (Bastia), M.Debuchy (powrót do Arsenalu), C.Diabaté (Osmanlispor), I.Hassani (FC Vereya), Jussiê (wolny), A.Poko (Karabükspor), L.Sané (Werder Brême), C.Yambéré (Anzi Machaczkała), J.Ambrose (Sedan)

CAEN

Przyszli: I.Santini (2,5 mln, Stand. Liège), R.Rodelin (1 mln, Lille), I.Diomandé (0,75 mln, Saint-Étienne), R.Genevois (Nice), S.Malbranque (Lyon), M.Dabo (Troyes), M.Dreyer (Troyes)

Odeszli: D.Appiah (3 mln, Anderlecht), J.Beaulieu (wolny), A.Delort (Tigres), F.Le Joncour (Le Havre), S.Ntibazonkiza (wolny), A.Raineau (Châteauroux), C.Traoré (Châteauroux)

DIJON

Przyszli: A.Bouka Moutou (0,4 mln, Angers), B.Leroy (Evian-TG), M.Martin (Lille), F.Balmont (Lille), Y.Abdelhamid (Valenciennes) M.Abeid (Panathinaikos), B.Allain (Red Star), D.Bahamboula (Monaco), F.Chafik (Laval), V.Rosier (Rodez), G.Sarrabayrousse (Colomiers)

Odeszli: A.Souquet (1,25 mln, Nicea), M.Sané (Auxerre), W.Saïd (powrót do Rennes), G.Andonian (powrót do OM), C.Dilo (Sochaux), C.Dutournier (Concarneau), E.Maury (Quevilly-Rouen), S.Paulle (wolny)

GUINGAMP

Przyszli: J.Correia (Nicea), L.Deaux (Gent), E.Didot (Toulouse), J.Ikoko (PSG), K.Johnsson (Randers FC), F.Marçal (wypożyczenie z Benfiki), A.Mendy (Nice), R.Salin (Maritimo)

Odeszli: J.Lössl (2,5 mln, Mainz), L.Mathis (Auxerre), M.Samassa (Troyes), Y.Sankharé (Lille), R.Schwartz (wolny), R.Alioui (Nîmes), M.Baca (wolny ), J.Cardy (wolny) M.Dembelé (Le Havre), L.Dos Santos (Strasbourg), M.Erding (powrót do Hannoveru)

LILLE

Przyszli: C.Arcus (Troyes), N.De Préville (Reims), Eder (4,5 mln, Swansea), R.Lopes (wypożyczenie z Monaco), J.Palmieri (Bastia), Y.Sankharé (Guingamp), N.Sliti (Red Star), S.Sunzu (Shanghai Shenhua)

Odeszli: F.Balmont (Dijon), S.Boufal (18,7 mln, Southampton), D.Sidibé (16 mln, AS Monaco), S.Guirassy (3,8 mln, FC Koln), B.Pavard (5 mln, Stuttgart), R.Rodelin (1mln, Caen), S.Elana (GFC Ajaccio), M.Frey (0,5 mln, Young Boys), J.Jeanvier (Reims), K.Koubemba (Saint-Trond), D.Lamkel Zé (Niort), M.Martin (Dijon), N.Mbemba (Vitoria Guimaraes), L.Nangis (wypożyczony do Bastii)

LORIENT

Przyszli: Cafu (2mln, Vitoria Guimaraes), L.Rose (1,5 mln, Lyon), F.Selemani (0,9 mln, Niort), P.Delecroix (Niort), A.Doucouré (wypożyczony z Watford), S.Marveaux (Newcastle Utd), S.Moreira (Rennes)

Odeszli: D.Ndong (16 mln, Sunderland), R.Guerreiro (12 mln, BVB), L.Gassama (wolny), Y.Jouffre (Metz), V.Lavigne (wypożyczony do Brest), R.Abdullah (Cadix), D.Bouanga (Tours), F.Chaigneau, M.Gakpa (AC Ajaccio), H.Karamoko (Paris FC), R.Mulumba (GFC Ajaccio)

LYON

Przyszli: E.Mammana (7mln, River Plate), N.Nkoulou (OM), M.Rybus (Terek Grozny)

Odeszli: L.Rose (1,5 mln, Lorient), S.Umtiti (25 mln, Barça) , H.Bedimo (OM), B.Koné (0,8 mln, Malaga), Z.Labidi (Brest), S.Malbranque (Caen), A.Mvuemba (wolny)

Marseille

Przyszli: H.Bedimo (Lyon), R.Cabella (8mln, Newcastle Utd), Doria (powrót z Granada CF), R.Fanni (Al Arabi Doha), B.Gomis (wypożyczenie z Swansea C.) T.Hubocan (1,2 mln, Dynamo Moskwa), S.Khaoui (1 mln, Tours), A.Leya Iseka (wypożyczenie z Anderlecht), Z.Machach (Toulouse), C.Njie (wypożyczenie z Tottenham Hotspur), H.Sakai (Hanovre 96), F.Thauvin (11 mln, Newcastle Utd), W.Vainqueur (wypożyczenie z AS Roma)

Odeszli: B.Aloé (wypożyczenie do Valenciennes), A.Barrada (Al-Nasr Dubaï), M.Batshuayi (39 mln, Chelsea), B.Boutobba (Sévilla FC), P.De Ceglie (powrót do Juventus), B.Dja Djedje (3,6 mln, Watford), S.Fletcher (powrót do Sunderland), M.Isla (powrót do Juventus), M.Lemina (9,5 mln Juventus), S.Mandanda (Crystal Palace), J.Manquillo (powrót do Atl. Madrid), E.Mendy (Reims) B.Mendy (13 mln, AS Monaco), G.Nkoudou (13 mln, Tottenham Hotspur), N.Nkoulou (Lyon), L.Ocampos (wypożyczony do Genoa), B.Omrani (wolny) J.Romao (wolny), L.Silva (powrót do Real Madrid), S.Sparagna (wypożyczenie do Auxerre)

METZ

Przyszli: B.Assou-Ekotto (Saint-Étienne), M.Bisevac (wolny), R.Cohade (Saint-Étienne), M.Erding (wypożyczony z Hanover 96), S.Falette (Brest), Y.Jouffre (Lorient), F.Mollet (Créteil), O.Nguette (Valenciennes), F.Signorino (Reims)

Odeszli: C.Bekamenga (powrót do Troyes), D.Candeias (powrót do Benfica), J.Falcon (Independiente Santa Fé), D.Gbaklé (Gençlerbirligi), J.Kaprof (powrót do River Plate), S.Kehli (Roulers), S.Krivets (Wisla Plock), A.Mfa Mezui, R.Métanire (KV Courtrai), Y.Ngbakoto (Queens Park Rangers), K.Nsor (Uniao Madeira), J.Palomino (Ludogorets Razgrad), M.Sahraoui (Vitoria Guimaraes)

MONACO

Przyszli: Y.Aït Bennasser (3mln, Nancy), M.De Sanctis (AS Roma), R.Falcao (powrót z Chelsea), V.Germain (powrót z Nicei), K.Glik (11 mln, Torino), B.Mendy (13 mln, OM), D.Sidibé (16 mln, Lille)

Odeszli: Y.Aït Bennasser (wypożyczenie do Nancy), D.Bahamboula (Dijon), F.Bahlouli (wypożyczenie do Stand. Liège), R.Carvalho (wolny.), I.Cavaleiro (15mln, Wolverhampton), E.Echiejile (Stand. Liège), R.Lopes (wypożyczenie do Lille), P.Nardi (wypożyczenie do Rennes), J.Pi (0,7 mln, Toulouse), A.Saint-Maximin (wypożyczenie do Bastia), E.Salli (Nuremberg), M.Tisserand (5 mln, Ingolstadt 04), J.Toulalan (Bordeaux), L.Traoré (wypożyczenie do CSKA Moskwa), Vagner Love (Alanyaspor)

Montpellier

Przyszli: K.Sanson (Evian-TG) A.Vanden Borre (Anderlecht)

Odeszli: D.Bakar (Charleroi SC), Q.Cornette (Amiens), B.Dabo (4mln, Saint-Étienne), J.Deza (Levski Sofia), J.Martin (3mln Betis), A.Ribelin (Rennes), J.Saihi (Angers), F.Sotoca (Grenoble), S.Wüthrich (FC Aarau)

NANCY

Przyszli: Y.Aït Bennasser (wypożyczony z Monaco), S.Chernik (BATE Borisov), I.Dia A.Diarra (Charlton Ath.), A.Koura (Nîmes), C.Mandanne (Al-Fujairah), V.Marchetti (AC Ajaccio), S.Nguessan

Odeszli: Y.Aït Bennasser (3mln, Monaco), Q.Beunardeau (AFC Tubize), P.Diakhaté (wolny), J.Iglesias (El Tanque Sisley), A.Lusamba (2,5 mln, Nicea), B.Samba (powrót do OM)

NANTES

Przyszli: T.Chendri (FC Barcelona B), Diego Carlos (2mln, Estoril), A.Kacaniklic (Fulham), L.Lima (1,1 mln, Arouca), M.Stepinski (2mln, Ruch Chorzow), N.Thomsen (0,6 mln, AaB Aalborg)

Odeszli: Adryan (powrót do Flamengo), J.Audel (wolny, A.Bedoya (Philadelphia Union), L.Cana (wolny), R.Gomis (wolny), T.Henry (Chambly), E.Lenjani (Rennes), K.Sigthorsson (Galatasaray), B.Touré (0,55 mln, Stand. Liège)

NICE

Przyszli: M.Balotelli (Liverpool), P.Baysse (0,5 mln, Saint-Étienne), Y.Belhanda (wypożyczenie z Dynamo Kiev), W.Cyprien (5mln, Lens), H.Dalbert (Vitoria Guimaraes), Dante (Wolfsburg), A.Donis ( Juventus), A.Lusamba (2,5 mln, Nancy), R.Pereira (wypożyczony z FC Porto), A.Souquet (1,25 mln, Dijon)

Odeszli: H.Ben Arfa (Paris-SG), J.Correia (Guingamp), R.Genevois (Caen), K.Gomis (Dundee FC), F.Honorat (Sochaux), N.Hult (0,3 mln, Panathinaïkos), A.Mendy (Guingamp), N.Mendy (15,5 mln, Leicester), J.Pied (Southampton), J.Raheriharimanana (Red Star)

PSG

Przyszli: H.Ben Arfa (Nice) (f.c.), Jesé (25 mln, Real Madrid), G.Krychowiak (34 mln, Sévilla FC), G.Lo Celso (10 mln, Rosario Central), T.Meunier (7 mln, FC Brugge)

Odeszli: J.Bahebeck (Pescara), David Luiz (40 mln, Chelsea), L.Digne (16,5 mln, Barça), N.Douchez (Lens), M.Doucouré (M’Gladbach), O.Edouard (Toulouse), Z.Ibrahimovic (Man. Utd), J.Ikoko (Guingamp), G.Lo Celso (wypożyczenie do Rosario Central), Y.Sabaly (wypożyczenie do Bordeaux), S.Sirigu (Séville FC), B.Stambouli (8,5 mln, Schalke), G.Van der Wiel (Fenerbahçe)

Rennes

Przyszli: R.Bensebaini (2mln, Paradou AC), C.Chantôme (Bordeaux), A. Figueiredo (0,3 mln, Boavista), P.Nardi (wypożyczony z Monaco), A.Ribelin (Montpellier)

Odeszli: J.Boga (powrót do Chelsea), O.Dembélé (15 mln, Dortmund), F.Diagne (1,5 mln, Werder Brema), P.Hosiner (0,5 mln, Union Berlin), C.Hountondji (GFC Ajaccio), C.M’Bengué (Saint-Étienne), S.Moreira (Lorient) J.Quintero (powrót do FC Porto), S.Salles-Lamonge (Le Havre), A.Sané (Red Star), O.Sorin, O.Toivonen (1,5 mln, Toulouse)

Saint-Etienne

Przyszli: B.Dabo (4mln, Montpellier), L.Lacroix (FC Sion), C.M’Bengué (Rennes), H.Saivet (wypożyczony z Newcastle Utd), J.Veretout (wypożyczony z Aston Villa)

Odeszli: B.Assou-Ekotto (Metz), J.Bamba (wypożyczony do Saint-Trond), M. Bayal Sall (1mln, Al Arabi Doha), P.Baysse (0,5 mln, Nicea), J.Brison (Niort), F.Clerc (GFC Ajaccio), R.Cohade (Metz), N.Dekoke (Amiens), I.Diomandé (0,75 mln, Caen), N.Maupay (wypożyczony do Brest), Y.Mollo (Krylia Sovetov), C.Suljic (Evian-TG)

Toulouse

Przyszli: J.Durmaz (2,5 mln, Olympiakos), O.Edouard (wypożyczony z Paris-SG), C.Jullien (2,8 mln, Freibourg), D.Lukebakio (wypożyczony z Anderlecht), Y.Musavu-King (wypożyczony z Granada CF), J.Pi (0,7 mln, Monaco), O.Toivonen (1,5 mln, Rennes)

Odeszli: W.Ben Yedder (9mln, Sévilla FC), E.Didot (Guingamp), D.Furman (wypożyczony do Wisla Plock), J.Kana-Biyik (Kayserispor), Z.Machach (Marseille), W.Matheus (wypożyczony do Fluminense-RJ), A.Pesic (wypożyczony do Atalanta Bergamo), A.Regattin (Osmanlispor), M.Roman (FC Botosani), U.Spajic (wypożyczony do Anderlecht), M.Spano (Grenoble)

trener: Moulin

trener: Ciccolini

trener: Gourvennec

trener: Garande

trener: Dall’Oglio

trener: Kombouare

trener: Antonetti

trener: Ripoll

trener: Genesio

trener: Passi

trener: Hinschberger

trener: Jardim

trener: Hantz

trener: Correa

trener: Girard

trener: Favre

trener: Emery

trener: Gourcuff

trener: Galtier

trener: Dupraz


Vive la ligue 1 | str. 41

FC METZ

W POGONI ZA UTRZYMANIEM

AUTOR

4

4

5

OBRONA

POMOC

ATAK

MICHAŁ BOJANOWSKI

W zeszłym sezonie to jak powinien wyglądać beniaminek w rozgrywkach, zaprezentowało Angers, będąc rewelacją sezonu 2015/16. Rok minął, do elity weszły kolejne zespoły, których marzeniem jest zaprezentowanie się w podobnym stylu co Les Scoïstes. Jednym z nowo przybyłych jest zdobywca dwóch pucharów Francji i jednego pucharu ligi FC Metz. Jakie mają szansę na osiągnięcie sukcesu, jakim niewątpliwie będzie spokojne utrzymanie? Awans do elity zapewnili sobie mimo porażki w ostatniej kolejce z Lens 0:1, co w konsekwencji zrównało ich z czwartym Le Havre pod względem liczby punktów, jak i bilansu bramkowego. A gdyby obowiązywały wprowadzone od obecnego sezonu zasady awansów z Ligue 2, w tym momencie zawodnicy Metz myśleliby o zbliżającym się wyjeździe do Nimes, Montbéliard czy innego Clermont-Ferrand, a nie Paryża albo Marsylii. Nie można im jednak zarzucić, że promocję uzyskali przy zielonym stoliku, po prostu poprzez swoją grę, czysto sportowo, osiągnęli założony cel. Bardzo ciekawie zaczęło się robić wraz z rozpoczęciem okna transferowego. Skończyło się wypożyczenie i do swoich klubów musieli wrócić dotychczasowi podstawowi zawodnicy tacy jak: Nuno Reis, Tiago Gomes. Nie są to zawodnicy z pierwszych stron gazet, więc zastąpienie ich nie powinno stanowić większego problemu. I tak też się stało, pozyskano kilku doświadczonych zawodników (Cohade, Erdinc, Signorino, Assou-Ekotto), co jest typowym zachowaniem dla beniaminków-nie mam kasy, to postaram się o ligowych wyjadaczy. Słusznie? Niesłusznie? Nie mnie oceniać, historia pokazuję, że nie zawsze jest to idealne rozwiązanie, ale od czego jest wiara? Wszystko byłoby cacy, gdyby to były jedyne rotacje w zespole, ale nie, tych było ponad

NASZ TYP

30!!. Jedyne co nasuwa mi się do głowy patrząc na te liczby to „Jak do cholery Philippe Hinschberger ma to ogarnąć”. Przy tak ogromnej ilości zmian dobry tydzień będzie trwało zapamiętywanie imion i nazwisk zawodników, a co dopiero stworzenie z nich sprawnie działającej maszyny. Są minusy, ale dostrzegam również kilka plusów w polityce transferowej FC Metz. Jakie? Już je wymieniłem. Plus nr 1 Cohade, nr 2 Erdinc, nr 3 Assou-Ekotto. Wszyscy trzej zawodnicy mają doświadczenie i umiejętności ku temu, by w każdej z trzech formacji być liderem i stworzyć coś na kształt kręgosłupy drużyny. Dobra gra ofensywna Ekotto, niezłe rozegranie Cohade i instynkt strzelecki Erdinca, mogą dać Metz utrzymanie. Największe nadzieje wiąże oczywiście z tym ostatnim, niegdysiejszą „gwiazdką” PSG, Rennes i Saint-Etienne. Ostatni okres, a szczególnie nieudany pobyt w Hanowerze, przykurzył blask piłkarza, którego zawsze ceniłem i któremu kibicowałem niezależnie od klubu, w jakim występował. Jeśli on się przełamie, a według mnie jest na to duża szansa, jedynym zmartwieniem trenera Hinschbergera będzie to, jak ustawić zespół, by ten tworzył Turkowi klarowne sytuacje. FC Metz ma najmniejszy budżet w lidze, awansowało w sposób najmniej przekonujący, a zamieszanie i liczba transferów wychodzących i przychodzących, mogła przysporzyć nie lada roboty pracownikom Transfermarkt, nie mówiąc o samym trenerze. Podskórnie jednak czuję, że to zaskoczy, że z tej na pozór zupełnie niepasującej do siebie zbieraniny pierwszych lepszych grajków Philippe Hinschberger zdoła utworzyć może nie monolit, ale chociaż równy bloczek kamienny, który przysporzy rywalom nie lada problemów. Igrzyska czas zacząć, czy jakoś tak, FC Metz ruszyło.


Vive la ligue 1 | str. 42

20,8M

Wraz z FCO Dijon posiada najmniejszy budżet w lidze wynoszący jedynie 20,80 mln euro

Mevlut Erdinc

1984

[Kluczowy Transfer/Zawodnik]

Prócz wkładu jako piłkarz, Kasperczak może pochwalić się wywalczeniem, jako trener, pierwszego tytułu dla FC Metz (Puchar Francji 1984)

4

W całej historii FC Metz ich barwy reprezentowało kilku Polaków: Marian Szeja, Marcin Żewłakow, Ludovic Obraniak i Henryk Kasperczak

- Wyjściowa XI -

ERDINC

NGUETTE

JOUFFRE Cohade DOUKOURE

MANDJECK

ASSOU-EKOTTO

FALETTE

MILAN

DIDILLON

RIVIEREZ

Francusko-turecka strzelba jeszcze parę lat temu mogła liczyć na naprawdę udaną karierę. Z dużą regularnością dziurawił siatki rywali występując w Sochaux, PSG, Rennes czy Saint-Etienne. Załamanie kariery nastąpiło wraz z nieudanym próbą podbicia Bundesligi w brawach Hannoveru. Półroczna przygoda w Niemczech zakończyła się bez choćby jednego trafienia. Wrócił do Francji, gdzie próbował wrócić na właściwe tory grając dla Guingamp. Zamierzony efekt wypełnił połowicznie, grał regularnie, ale cztery bramki nie robią jednak większego szału. 29 lat na karku i Erdinc podejmuje prawdopodobnie ostatnią próbę zaistnienia w poważnym futbolu. Jeśli w beniaminku z Metz mu się nie uda, to znaczy, że czas zwijać żagle i myśleć bardziej o zarobkach niż poziomie piłkarskim. Wóz albo przewóz Panie Erdinc.


Vive la ligue 1 | str. 43

AS MONACO

DREAM BIGGER?

AUTOR JORDAN BERNDT

8

ATAK

9

POMOC

OBRONA

8

Awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów, wygrana w meczu na szczycie przeciwko PSG - zespół z księstwa ma za sobą niemal bezbłędny start w nowym sezonie. Czy podopiecznych trenera Jardima stać na utrzymanie wysokiej dyspozycji? Czy piłkarze AS Monaco mogą zdetronizować Paris Saint-Germain? W ostatnich trzech sezonach zespół z księstwa na stałe zadomowił się w czubie tabeli - od powrotu do Ligue 1 po dwuletnim epizodzie na zapleczu ekstraklasy, AS Monaco zawsze kończyło sezon na podium. We Francji podobną regularnością może się tylko pochwalić Paris Saint-Germain, które w tym czasie całkowicie zdominowało krajowe rozgrywki. Sierpniowe starcie ASM z PSG udowodniło, iż po letnich zmianach zwycięska machina ze stolicy Francji wciąż potrzebuje czasu na dokładne zgranie. Czy tymczasową słabość mistrza wykorzystają piłkarze z księstwa? W trakcie letniej przerwy trener Leonardo Jardim całkowicie przebudował defensywę zespołu ze Stade Louis II. Szeregi klubu wzmocnili Benjamin Mendy, Djibril Sidibé i oczywiście Kamil Glik. Polski stoper za ponad jedenaście milionów euro zdecydował się opuścić FC Torino i w najbliższych latach będzie bronił barw AS Monaco. Zespoły prowadzone przez Leonardo Jardima cechują się przede wszystkim żelazną i szczelną defensywą, dlatego warto w najbliższym czasie warto sprawdzić jak ilość zmian wpłynie na grę tej formacji. W pierwszych spotkaniach tego sezonu blok defensywny spisał się obiecująco, choć pierwsze 45 minut inauguracyjnego meczu z Guingamp wskazywały inaczej.

NASZ TYP Niekwestionowana Dominacja PSG na krajowym podrówrku w poprzednich sezonach sprawia, że trudno wyobrazić sobie obecnie innego mistrza na zakończenie bieżących rozgrywek. Jednak jak pokazało sierpniowe starcie pomiędzy tymi dwoma zespołami, to właśnie ASM ma obecnie największe szanse, aby przejąć panowanie we francji w razie wpadki Paryżan.

Spore wrażenie robi również ofensywny potencjał klubu z księstwa, zwłaszcza po powrocie Radamela Falcao. W ataku kolumbijczyk występować powinien w parze z Valerem Germain, który ma za sobą całkiem udany sezon na wypożyczeniu w Nicei. Napędzać ofensywę będzie oczywiście portugalczyk Bernardo Silva, który w końcu wyrósł na kluczowego piłkarza w jedenastce Jardima - co potwierdziły chociażby ostatnie sukcesy ASM na drodze do Ligi Mistrzów w meczach z Fenerbahce i Villarreal. Od kilku sezonów działacze AS Monaco skrupulatnie ściągają do księstwa najlepsze talenty znad Sekwany i z całej Europy. Oprócz wspomnianego już Bernardo SIlvy, w talii trenera Jardima są jeszcze Thomas Lemar, Corentin Jean czy Tiemoue Bakayoko - czała czwórka nie ukończyła jeszcze 22 roku życia. A nie zapominajmy, że w rezerwie jest także 17-letni Kylian Mbappé - świeżo upieczony mistrz Europy do lat 19. Na papierze AS Monaco wydaje się być mocniejsze niż rok temu, a to zapowiada jeszcze bardziej zaciętą walkę o najwyższe lokaty. O ile PSG wydaje się obecnie poza zasięgiem, to dla podopiecznych Jardima planem minimum z pewnością będzie awans do kolejnej edycji Ligi Mistrzów. Czy zespół Leonardo Jardima stać będzie na więcej, przekonamy się już w najbliższych miesiącach. Kluczowy powinien być okres jesienny, w którym ASM będzie występowało na kilku frontach jednocześnie.


Vive la ligue 1 | str. 44

11

Tyle bramek w Ligue 1 zdobył jak dotąd Falcao. Kolumbijczyk spędził ostatnie dwa sezony na wypożyczeniu w klubach Premier League.

14

Kamil Glik

[Kluczowy Transfer] To właśnie wokół reprezentanta Polski trener Leonardo Jardim przebudował latem cały blok defensywny AS Monaco. Podobnie jak we Włoszech, Glik szybko zyskał uznanie klubowych kolegów i kibiców ASM - zyskując przydomek Assasin’s Glik.

Tyle bramek zdobył w poprzednim sezonie Valere Germain, będący na wypożyczeniu w Nicei.

42m

Tyle działacze ASM wydali latem na wzmocnienia.

Radamel Falcao [Kluczowy Zawodnik]

- Wyjściowa XI Choć Kolumbijczyk opuścił początek sezonu z powodu kontuzji, to nikt w Monaco nie ma wątpliwości, że to właśnie od jego strzeleckiej dyspozycji w znacznej mierze zależeć będzie powodzenie sezonu ASM.

FALCAO B.SIlva

LEMAR

MENDY

FABINHO

MOUTINHO

JEMERSON

GLIK

SUBASIC

DiRAR

SIDIBE


Vive la ligue 1 | str. 45

OBJECTIF CHAMPIONS LEAGUE WIELKA TRÓJKA NA PODBÓJ EUROPY

45

OBJECTIF

CHAMPIONS LEAGUE Autor: Mateusz Dubiczeńko

Cztery długie lata czekano we Francji na komplet trzech ekip w fazie grupowej Champions League… i wreszcie się doczekano. Po sezonie 12/13 tym razem nadeszła kolej na trio: Paris Saint-Germain, Olympique Lyon oraz AS Monaco.


Vive la ligue 1 | str. 46

OBJECTIF CHAMPIONS LEAGUE WIELKA TRÓJKA NA PODBÓJ EUROPY

Zaczynając od Mistrza Francji w stolicy kraju nie obawiano się niczego i z niecierpliwością czekano na to kogo przydzieli im los na pierwsze sześć spotkań. To kolejny arcyważny sezon PSG w Europie i okazja by zadowolić wreszcie swych katarskich właścicieli, co może stać się wyłącznie przy ostatecznym triumfie. Tego entuzjazmu przełożonych nie potrafił docenić Laurent Blanc i to głównie z tego powodu zrezygnowano z jego usług na trenerskiej ławce. Paryżanie trafili do grupy A, gdzie najwięcej o futbolu na tym poziomie wie londyński Arsenal. Na co stać jednak ekipę trenera Wengera przekonywaliśmy się w ostatnich latach regularnie. Pomimo wielkich burz i prognoz o „tym sezonie” ciężko uwierzyć, by Anglicy byli w stanie zatrzymać PSG… oczywiście o ile sami Francuzi nie staną się dla siebie problemem. Pozostałe dwie drużyny powinny być dla dominatorów w Ligue 1 z ostatnich sezonów tylko punktem do odhaczenia. Basel choć regularnie wita w Europie fanów zaskakującymi wynikami nie jest już jednak tak mocne.. Łudogorec to nic jak tylko nieprzyjemna podróż dla Paris Saint-Germain, bo owszem Bułgarzy potrafili długo i skutecznie bronić się niedawno przeciwko Realowi Madryt, ale jeden błąd w ich grze szybko przeradza dziurę w defensywną wyrwę. Nie pozostaje więc nic innego jak przyglądać się grze PSG w grupie i jako pewniak oznaczyć ich awans do kolejnej rundy i to z pierwszego miejsca. Olympique Lyon również był pewny swej gry w Champions League, a jako podstawowy cel musiał rzucić sobie znaczną poprawę względem poprzedniego sezonu. Niestety nie za bardzo pomógł im w tym los rzucając do grupy cięższej, szczególnie biorąc pod uwagę marzenia o 1/8 finału Ligi Mistrzów. O klasie i potencjale Juventusu nie trzeba informować nikogo, nawet pomimo sprzedaży Pogby patrząc na nowo ściągnięte nazwiska ciężko nie oprzeć się wrażeniu, że Mistrzowie Włoch znów staną w gronie faworytów do ostatecznego triumfu. Pokonanie ich będzie więc dla Lyonu bardzo ciężką sprawą, ale decydujący może być choćby mecz na własnym stadionie, gdzie dotychczas potyka się każdy. Sevilla to z jednej strony niewiadoma po końcu ery Emery’ego, a z drugiej pewniak do prezentacji wysokiego poziomu. Lyon może tutaj ugrać naprawdę dużo jeżeli skorzysta z początkowego niezgrania zespołu i problemów z komunikacją… warto jednak pamiętać, że takie coś nie potrwa wiecznie. Ostatni akord grupy H to na pewno miłe wspomnienia dla OL, wystarczy powiedzieć, że gdy po raz ostatni grali z Dinamem Zagrzeb zdołali

pokonać ich aż 7:1. Czy jest to wynik do powtórzenia? Wątpliwe, nie można natomiast zakładać, że podopiecznym Bruno Genesio przeciwko tej drużynie stanie się dużo złego. Wszystko wskazuje więc na to, że przed Lyonem zażarta walka o drugie miejsce dające pozostanie w LM… nie są w tej walce na straconej pozycji, ale może lepiej bezpiecznie spoglądać w stronę 1/16 finału LE? Jako trzecie do Champions League awansowało Monaco tym razem radząc sobie z rywalami w eliminacjach. Niestety przed piłkarzami Leonardo Jardima zdecydowanie najtrudniejsze zadanie z francuskich zespołów. W grupie E, w której zagrają brak jakiegokolwiek faworyta do awansu lub rozdawania punktów. Każdy z czwórki: Monaco, Bayer Leverkusen, CSKA Moskwa, Tottenham może zarówno zamieszać, jak i zawieźć swoich fanów. Wróżyć więc końcową pozycję drużyny ze Stade Louis II będzie ciężko, ale najważniejsze, aby byli oni w stanie poprawić swą grę defensywną. Dużym kłopotem z pewnością będzie wyjazd do Rosji, ale przy Tottenhamie warto wspomnieć o bardzo wąskiej kadrze co przy morderczym tempie Premier League może się odbić na ich dyspozycji w Europie. Ze spokojem można podejść do rywalizacji Monaco w tej grupie i choć każdy chciałby tu sukcesu warto zachować wstrzemięźliwość i mieć jednocześnie w głowie dwie opcje: totalnej porażki lub szalonej gry zakończonej dużym sukcesem.

wyczekiwany sezon z trzema francuskimi ekipami w Champions League wreszcie nadchodzi. Jest to jeden z lepszych momentów, aby tą liczbą przedstawicieli Ligue 1 cieszyć się nie tylko przez pierwsze sześć kolejek. Nie ma co ukrywać, że poza niemal pewnym awansem PSG na straconej pozycji nie jest zarówno Lyon, jak i Monaco. Trzeba trzymać kciuki za to, aby wszystkie te zespoły nie bały się pokazać 110% swych możliwości, bo w lidze doskoczyć do nich może niewielu.


Vive la ligue 1 | str. 47

MONTPELLIER HSC

ZATRZYMAĆ ROLLERCOASTER

5

ATAK

6

POMOC

OBRONA

5

AUTOR BŁAŻEJ JACHIMSKI

W Montpellier cały czas wspomina się piękną historię z sezonu 2011/12, kiedy to drużynie z tego miasta udało się zdobyć mistrzostwo kraju, mimo że nikt przed startem rozgrywek nie brał takiego scenariusza pod uwagę. Teraz taka wizja to jedynie mrzonka, bo czołówka ligi dość wyraźnie odjechała kadrowo La Paillade, jednak chyba jeszcze dalej jest do stwierdzenia, że ten sezon jest do spisania na straty i jedynym celem będzie walka o utrzymanie. Pozytywnie na tę kampanię kibice mogą patrzeć za sprawą trenera zatrudnionego w połowie poprzednich rozgrywek, Francuza Frédérica Hantza, który pełni tę posadę od 26 stycznia 2016 roku. Posada w Montpellier jest pierwszą od ponad półtora roku, w tym okresie Hantz zajmował się między innymi współpracą z Canal +, a wcześniej przez cztery sezony był szkoleniowcem Bastii. W MHSC radzi sobie wyjątkowo dobrze, wystarczy powiedzieć, że odkąd objął posadę, jego drużyna jest jedną z najlepiej punktujących w całej stawce, co na początku poprzedniego sezonu było wręcz nie do pomyślenia (po dziesięciu kolejkach drużyna była w strefie spadkowej). Co do transferów, to Montpellier osłabiło się tego lata. Wróciło dwóch zawodników z wypożyczenia, z Evian przyszedł młodszy brat gwiazdy drużyny, Morgana Sansona, Killian, dołączył także doświadczony Belg Anthony Vanden Borre, wypożyczony z Anderlechtu, który wydaje się jedynym realnym wzmocnieniem. Po stronie strat, które MHSC może wyraźnie odczuć, stoją Bryan Dabo, sprzedany do Saint-Étienne i Jonas Martin, który przeszedł do Betisu – zawodnicy podstawowi w poprzednim sezonie, za których udało się zdobyć 7 milionów euro. Wypożyczeni zawodnicy też mieli swój wkład w rezultaty ubiegłej kampanii – Mustapha Yatabaré i Ramy

NASZ TYP Montpellier to naprawdę solidna drużyna, która opiera się na doświadczonej defensywie i bardzo kreatywnym środku pola, gdzie króluje robiący różnicę Boudebouz. Dwunasta lokata z poprzedniej kampanii wydaje się nie odzwierciedlać prawdziwego potencjału ekipy, w tych rozgrywkach powinno być lepiej

Bensebaini to byli gracze może nie kluczowi, ale na pewno przydatni. Frédéric Hantz w poprzednim sezonie testował różne formacje, dlatego ciężko wyrokować, na jaką taktykę zdecyduje się w nowym sezonie. Wydaje się jednak, że środek pola będzie się opierał na tym, w jakiej formie będą dwaj młodzi zawodnicy: podstawowy w końcówce ubiegłego sezonu Ellyes Skhiri i nominowany w sezonie 2014/15 do nagrody dla najlepszego młodego piłkarza Ligue 1 Morgan Sanson, który stracił dużą część ubiegłej kampanii przez poważne kontuzje. Niepodważalna jest pozycja ofensywnego pomocnika Ryada Boudebouz, zresztą jego dyspozycja z poprzedniego sezonu w całej rozciągłości daje prawo do wskazywania go jako zawodnika kluczowego dla MHSC. Tyły również wydają się odpowiednio zabezpieczone. Podstawowym golkiperem od wielu lat jest Geoffrey Jourdren, wychowanek klubu. Środek obrony tworzą 38-letni Brazylijczyk Hilton i siedem lat młodszy Daniel Congré, lewa obrona to królestwo Jérôme’a Roussillon, a o prawą flankę walczyć będą wypożyczony z Anderlechtu Anthony Vanden Borre i Mathieu Deplagne. Solidny bramkarz, bardzo dobry środek obrony i naprawdę nieźle obsadzone boki – formacja defensywna La Paillade wydaje się monolitem. Wielu zawodników formacji ofensywnej może grać zarówno na szpicy, jak i na skrzydle - Casimir Ninga, Souleymane Camara czy Kévin Bérigaud. Każdy z nich ma również spore szanse na pierwszy skład. Obrazu dopełnia gracz, który powrócił z wypożyczenia do drugoligowego Olympique Nîmes, Steve Mounié, podstawowy zawodnik od początku rozgrywek. Atak Montpellier wygląda najgorzej ze wszystkich formacji, tutaj chyba nie ma wątpliwości. Nie oznacza to jednak, że zupełnie brakuje tu jakości – po prostu nie jest aż tak dobrze, jak w pozostałych strefach boiska.


Vive la ligue 1 | str. 48

75 000

Casimir Ninga, najlepszy strzelec drużyny w ubiegłym sezonie, został ściągnięty w poprzednim okienku transferowym za jedynie 75 tys. € z gabońskiego Mangasportu, a jego drużyna narodowa to Czad.

Anthony Vanden Borre [Kluczowy Transfer]

56

Lato w Montpellier było dość spokojne i wypożyczenie Belga z Anderlechtu to naprawdę ciekawy ruch, w porównaniu do innych transakcji. Od początku sezonu wywalczył miejsce na prawej obronie, przez co na ławce usiadł Mathieu Deplagne.

Souleymane Camara to trzeci najlepszy strzelec (56 bramek na koncie) wśród obcokrajowców grających w Ligue 1, lepsi są jedynie Erdinc z Metz (88) i Hadji z Nancy (61).

26,9

Brazylijczyk Hilton legitymuje się największą liczbą występów w Ligue 1 wśród wszystkich zawodników spoza Francji, którzy nadal grają w lidze – jego licznik po sezonie 2015/16 zatrzymał się na liczbie 360.

- Wyjściowa XI Ryad Boudebouz [Kluczowy Zawodnik]

Mounie

CAMARA

BOUDEBOUZ

NINGA

SKHIRI

SANSON

ROUSSILLON

CONGRE

HILTON

JOURDREN

VANDEN BORRE

Niesamowicie kreatywny pomocnik. W poprzednim sezonie zaliczył aż 12 asyst, co było trzecim wynikiem w lidze, lepsi byli jedynie Ibrahimović i Di Maria. W początkowych kolejkach sezonu 2015/16 nie szło mu najlepiej, tak jak całej ekipie, jednak kiedy zaczął pokazywać to, co potrafi, cały zespół zaczął grać na wyższym poziomie.


Vive la ligue 1 | str. 49

4

To najwyższa lokata jaką Nancy zajęło w swej historii gier w rozgrywkach Ligue 1, wynik ten osiągnęli w sezonach 1976-77 oraz 2007-08

N’Dy Assembe

[Kluczowy Zawodnik]

127

Choć do rywalizacji otrzymał bramkarza z przeszłością nawet w Champions League nie oddał roli pierwszego golkipera. 30-latek już w nie jednym klubie pokazywał swój kunszt i był wielokrotnie wyróżniającą się postacią zespołów skazywanych na pożarcie w Ligue 1. Tym razem nie powinno być inaczej i swego rodzaju pewność zagwarantuje.

Tyle bramek strzelił najlepszy strzelec w historii Nancy, jest nim Michel Platini.

1

Tyle czerwonych kartek zespół z Lotaryngii zobaczył w minionym sezonie Ligue 2

- Wyjściowa XI -

HADJI/DALE ROBIC

MANDANNE/DIA

Alou Diarra

[Kluczowy Transfer] Transfer Last Minute, który ma wzmocnić potencjałdrugiej linii AS Nancy. W zestawieniu z młodym Ait Benasserem i doświadczonym Pedrettim, były reprezentant Francji może szybko stać się kluczowym piłkarzem drużyny z Lotaryngii.

PEDRETTI

AIT BENASSER DIARRA

MURATORI

LENGLET

CETOUT

N’DY ASSEMBE

CUFFAUT


Vive la ligue 1 | str. 50

AS NANCY

WIARA W CUDOWNE UTRZYMANIE

AUTOR MATEUSZ DUBIECZEŃKO

2

ATAK

3

POMOC

OBRONA

2

NASZ TYP Ciężki sezon przed fanami Nancy, zetknięcie z Ligue 1 może być niezwykle bolesne. Ruchy w zespole z Lotaryngii wskazują wprost na to, że klub znajduje się w czołówce drużyn kandydujących do spadku. Brak naprawdę jakościowych wzmocnień na wysokim poziomie skazują beniaminka na krótki pobyt w elicie, podobnie jak rok temu wyglądało to z Gazeleciem. Tylko naprawdę wielki piłkarski cud i dziwna dyspozycja rywali mogą dać im nadzieję w postaci baraży o utrzymanie.

Awans do najwyższej klasy rozgrywkowej to dla beniaminka powód do szczęścia, ale jednocześnie wielki obowiązek udźwignięcia tego ciężaru. Nie rzadko okazuje się on zbyt wielki, a już na pewno kiedy wybierze się złą taktykę wejścia do gry z lepszymi zespołami. Nancy, czyli totalny dominator sezonu 15/16 w Ligue 2, postawiło przede wszystkim na kolektyw i utrzymanie zespołu, który przyniósł sukces… ale czy nie zabraknie im jakości?

Znacznie gorzej wygląda kwestia transferów do klubu, defensywę wzmocniono dopiero po fatalnym starcie w nowy sezon. Correa sięgnął więc po piłkarza ze swojego rodzimego kraju, choć powiedzieć cokolwiek o takiej postaci jak Erick Cabaco jest niezwykle ciężko. To kolejny dość młody zawodnik w talii tego trenera, a doświadczenia poszukano wyłącznie do formacji ofensywnej gdzie zawitali po wojażach zarobkowych Christophe Mandanne oraz Issiar Dia.

Klub z Lotaryngii do Ligue 1 wraca po trzech latach rozbratu, po trzech latach budowy ekipy na silnych fundamentach i pod kierownictwem jednego trenera – Pablo Correi z Urugwaju. Za takie podejście działaczy klubu należy tylko i wyłącznie bić brawa, inna sprawa, że wszystko może prysnąć po serii porażek (podobnie jak w Troyes rok temu gdy zwalniano Furlana). Dla tego szkoleniowca to zresztą nie pierwsza przygoda z tym klubem, można wręcz stwierdzić, że jest ikoną tego zespołu.

Nazwiska zupełnie nie robią wrażenia, wszystko więc w głowie szkoleniowca, a właściwie w tym jaki pomysł będzie miał na ugranie punktów dających utrzymanie. Perspektywa przed Nancy nie jest jednak kolorowa i czekają ich niezwykle trudne miesiące. Ciężko nie oprzeć się wrażeniu, że na ten moment jest to ekipa najsłabsza w stawce i chęć wlania odrobiny optymizmu w serca ich fanów jest zadaniem niezwykle ciężkim. Choć chciałoby się wskazać, że w pewnym stopniu Nancy przypomina Gazelec sprzed roku to trzeba pamiętać, iż Korsykanie pozyskali kilku znacznie bardziej znanych i lepszych grajków, a mimo to z hukiem spadli z ligi. Correa stoi więc nie tyle pod szczytem Mount Everest, co solidnie poniżej poziomu morza i musi stamtąd podnieść swój zespół, by pozostać na kolejny rok w Ligue 1.

Warto pamiętać, że tylko Montpellier i Bastia mają mniej piłkarzy w kadrze niż beniaminek (taką samą liczbę ma kilka klubów). Zgrana kadra to jedno, ale oprócz Hadjiego oraz Pedrettiego brakuje tam typowych wyjadaczy, którzy przeskoczyli nie jeden dołek w profesjonalnej piłce. Niestety klub opuścił również piłkarz bardzo chwalony za grę w Ligue 2, młody i z ogromnym potencjałem – Arnaud Lusamba. Również inny 19-latek skorzystał z oferty mocniejszego klubu, Ait Bennasser przeniósł się do Monaco, ale w jego wypadku udało się go ściągnąć z powrotem na roczne wypożyczenie. Jakkolwiek by to nie brzmiało te młode wilki były pierwszoplanowymi postaciami.

Futbol to jednak chora gra i scenariusz na historię Nancy może zostać zmieniony jeszcze co najmniej kilkunastokrotnie. Wszyscy doskonale pamiętają jak boleśnie z pierwszoligową rzeczywistością zderzyło się przed rokiem Troyes i to wszystko po zdemolowaniu wręcz rywalizacji w drugiej lidze. Niestety zaczynają się pojawiać już lekkie obawy i przypuszczenia, że historia może zatoczyć koło wrzucając na niechlubne miejsce Nancy.


Vive la ligue 1 | str. 51

FC NANTES

GŁOŚNE ĆWIERKANIE KANARKÓW

5

ATAK

5

POMOC

OBRONA

6

AUTOR MICHAŁ BOJANOWSKI

Nawiązanie do historycznych osiągnięć nigdy nie jest łatwe. Za przykład niech posłuży nasza reprezentacja, która, jak wszyscy wiemy, przez ostatnie lata nie dawała zbyt wielu okazji do radości. Podobnie jest z FC Nantes, był okres, że w ciągu 18 lat zdobyli sześć tytułów mistrzowskich, niestety są to lata odległe i z dawnej potęgi pozostały tylko trofea w gablocie. Czy w obecnym sezonie popularnym „Kanarkom” uda się, choćby w najmniejszym stopniu, nawiązać do pięknej historii? Czy Rene Girard cały czas ma w sobie tę nutkę szaleństwa, która doprowadziła jego Montpellier do mistrzostwa w 2012 roku, i czy będzie umiał w podobny sposób zmobilizować obecnych podopiecznych do walki o wyższe cele niż spokojne utrzymanie? Piękna historia legła w gruzach w 2007 roku zaledwie sześć lat po ostatnim mistrzowskim sezonie. FC Nantes spadło do Ligue 2 i do sezonu 2013/14 nie potrafiło na dobre utrzymać się w elicie. Po spadku klub przejął polski biznesmen Waldemar Kita. Miało być szybki awans, a wyszło wbrew powiedzeniu „Polak potrafi”. Polski prezes przez te lata dał się poznać jako bezkompromisowy kapitan, który w trakcie nawet największych sztormów, jest przekonany tylko do swojej racji, nie zważając na rady innych. Dziewięć lat rządów, dziesięciu trenerów, nikt nie był w stanie podpasować prezesowi na dłuższą metę. Z taką filozofią klubową nie zgadzali się zagorzali kibicie „Kanarków”, którzy w 2012 roku w mało kulturalnych słowach zalecali Kicie opuszczenie ich ukochanego klubu. Polak po raz kolejny był głuchy na „delikatne” rady kibiców i do dziś dzieli i rządzi w klubie z historycznej stolicy Bretanii.

NASZ TYP Nantes będzie grało w oparciu o mocną, zgraną defensywę, którą wzmocnił Brazylijczyk Diego Carlos. Wiadomym było, że największych zmiany w trakcie okienka transferowego zostaną dokonane w ofensywnej formacji. Tę zasilił Polski napastnik Mariusz Stępiński i tak jak we Francji spodziewają się od niego dobrej gry, tak i jak oczekuje od niego tych przynajmniej 10 goli w sezonie.

Czy obecny sezon daje jakiekolwiek nadzieje na lepsze występy, niż to było w latach ubiegłych? Wszystkie znaki na niebie świadczą o tym, że można mieć delikatne nadzieje. Za największą stratę można uznać odejście ofensywnego pomocnika Adryana, ale nie oszukujmy się trzy bramki i dwie asysty, to nie są liczby, które zwalają z nóg. Tym bardziej że w jego miejsce dokonano kilku ciekawych ruchów. Mariusz Stępiński, Alexander Kacaniklic, Nicolaj Thomsen, każdy z nich ma odpowiednie umiejętności ku temu, żeby z miejsca zastąpić nieskutecznego Brazylijczyka. Nas oczywiście najbardziej interesują szansę na regularną grę w wyjściowej jedenastce naszego napastnika, jakie one są? Duże. Pomimo tego, że Nantes zazwyczaj gra tylko jednym napastnikiem Polak powinien być głównym kandydatem na tę pozycję. Konkurencja objawia się w dwóch zawodnikach, Emiliano Sali i Kolbeinn Sigthorssonie. Pierwszy zdobył w poprzednim sezonie sześć bramek drugi zaledwie trzy. Przy osiemnastu trafieniach Stępińskiego, nawet w taki słabej lidze jak Ekstraklasa, liczby jego konkurentów są po prostu śmieszne, tym bardziej że przed rokiem za Islandczyka zapłacono Ajaksowi, aż 3 mln euro. Najpierw Milik, teraz Stępiński, Sigthorsson raczej nie będzie wspominał dobrze Polaków. Prócz ofensywny postanowiono również wzmocnić tyły. Z Portugalii ściągnięto dwóch brazylijskich obrońców Lucasa Limę i Diego Carlosa. Wybór Rene Girarda na stanowisku trenera jest kierunkiem do ustabilizowania sytuacji w klubie. Gdyby Waldemar Kita nie wiązał z doświadczonym trenerem dużych nadziei, nie dałby mu przecież sześciu milionów euro na nowych zawodników. Pytanie, czy sędziwe dłonie Girarda będą w stanie wyrzeźbić z Nantes coś na kształt zgranego kolektywu. Pozostaje wiara, a ta w kibicach „Kanarków” jest wyjątkowo silna.


Vive la ligue 1 | str. 52

3

Tylu Polaków reprezentuje obecnie barwy FC Nantes. Oprócz Stępińskiego w zespołach młodzieżowych grają także 16-letni Bartłomiej Kukułowicz i 17-letni Michał Feliks.

2

Mariusz Stępiński

Przed Mariuszem Stępińskim dwóch Polaków zdążyło zagrać w pierwszym zespole Kanarków - Robert Gadocha i Roman Kosecki. Obydwaj przychodzili jako wielkie wzmocnienia i obydwaj niestety nie spełnili pokładanych w nich nadziei.

[Kluczowy Transfer]

2008

W tym roku Waldemar Kita mógł zostać właścicielem Wisły Kraków. Prezes Nantes starał się przejąć „Białą Gwiazdę” od Bogusława Cupiała, ale ten nie był tą ofertą zainteresowany. W obecnej sytuacji można żałować, że nie doszło do transakcji.

Po przejęciu przez Waldemara Kitę Nantes miałem nadzieję, że szybko zobaczymy jakiegoś Polaka w drużynie. Musieliśmy na to czekać, aż dziewięć lat, ale warto było. 42 spotkania, 18 bramek, 21 lat, wszystko przemawia za byłym napastnikiem Ruchu. Tym bardziej że jego konkurencji zawiedli na całej linii. Podobnie jak w chorzowskim klubie Nantes gra jednym napastnikiem, dlatego Stępiński powinien szybko odnaleźć się w nowym klubie. Jeśli presja go nie zje i nie zapomni, w jaki sposób poprawnie ułożyć stopę bądź głowę do strzału, myślę, że nie będziemy musieli pod koniec sezonu mówić o odbudowie w polskiej lidze, a o kolejnym kroku w jeszcze silniejszej drużynie.

Remy Riou

- Wyjściowa XI -

[Kluczowy Zawodnik]

STĘPIŃSKI KACANIKLIC

THOMSEN

RONGIER

HArit GILLET

LIMA

Vizcarrondo DIEGO-CARLOS

RIOU

DUBOIS

Jeśli za najlepszego piłkarza drużyny uznaje bramkarza to wiedz, że coś. 29-latek w barwach Nantes gra od 2012 roku, pomimo stosunkowo niedługiego stażu zapracował sobie na opaskę kapitana i miano najlepszego bramkarza Kanarków od czasów legendarnego Mickaël Landreau. Świadczyć o tym może choćby zeszły sezon, gdzie w typowym średniaku ligi miał, aż 14 czystych kont (czwarty wynik w lidze). Od postawy Riou w bramce bardzo wiele zależy. Nantes w zeszłym sezonie miało najgorszy, nie licząc outsidera Troyes, bilans bramkowy wynoszący jedynie 33 bramki w 38 kolejkach, jeśli nie nastąpi niesamowity przełom w grze ofensywnej, to Kanarki w walce o punkty muszą liczyć w szczególności na szczelną obronę i dyspozycję bramkarza.


Vive la ligue 1 | str. 53

STĘPIŃSKI W FC NANTES JEGO RYWALE I SZANSE NA GRĘ

Stępiński jego rywale i szanse na grę Polska kolona w Ligue 1 znacznie powiększyła się w trakcie letniego okna transferowego i teraz mamy aż sześciu reprezentantów we francuskiej ekstraklasie. Jednym z nich jest Mariusz Stępiński, który ma za sobą jedną nieudaną próbę wyjazdu na zachód. Teraz wydaje się być gotowy, a na dodatek trafia do bardzo dobrego miejsca, które oferuje mu świetne warunki dla rozwoju. Występami w Ekstraklasie Mariusz zasłużył żeby wskoczyć na wyższy poziom. Mógł zagrać w Legii i wystąpić w Lidze Mistrzów, ale wybrał mocniejszą ligę i walkę o regularne występy. FC Nantes wydaje się dobrym wyborem na zrobienie kolejnego kroku w karierze, jeśli wywalczy sobie miejsce w pierwszym składzie, to otworzą się przed nim drzwi do wielkiej kariery. Jednak to melodia (dalekiej) przyszłości, a w najbliższym czasie nie otrzyma nic za darmo, chociaż będzie mógł liczyć na pewną pomoc. W drodze do pierwszego składu będzie musiał wyeliminować trzech rywali. Warto zaznaczyć, że każdy z nich jest w jego zasięgu i nie jest skazany na ławkę lub trybuny. „Kanarki” potrzebują typowego killera, który jest w stanie wykorzystywać większość swoich sytuacji podbramkowych, ponieważ nie jest to zespół st-

warzający w każdym meczu dużą ilość sytuacji pod bramką rywala. Czasami napastnik FC Nantes ma dwa-trzy strzały, które musi zamienić na gola, w innym przypadku zespół remisuje lub minimalnie przegrywa. W poprzednim sezonie ten klub miał drugi najgorszy wynik pod względem strzelonych bramek w całym sezonie, który wyniósł 33 gole, czyli mniej niż jedna bramka na mecz. Koszmar, tym bardziej, że gorszy był tylko outsider z Troyes. W obecnym sezonie w trzech meczach piłkarze tego zespołu trafili do siatki tylko raz. Mimo zmiany trenera nie wydaje się żeby styl gry uległ diametralnej zmianie. Jak na razie zespół koncentruje się na grze w obronie, a niezwykle ważna dla francuskich trenerów taktyka, ogranicza zespołowi możliwości w ofensywie. Obecnie w kadrze Nantes widnieją cztery nazwiska napastników. W przedostatnim dniu okna transferowego wypożyczony do Galatasaray został Kolbeinn Sigthorsson, który miał być wielką nadzieją dla klubu w poprzednim sezonie, a okazał się wielkim niewypałem na dodatek kosztującym 3 miliony euro. Po zakończeniu sezonu 2015/2016 wiadome było, że „Kanarki” zechcą się go pozbyć. Zacznijmy więc od rywala, którego w teorii będzie najłatwiej wyeliminować, czyli Wenezuelczyka – Fernando Aristeguiety. Dlaczego nie powinien być groźny dla Stępińskiego?


Vive la ligue 1 | str. 54

STĘPIŃSKI W FC NANTES

JEGO RYWALE I SZANSE NA GRĘ

W poprzednim sezonie był dwukrotnie wypożyczany. Najpierw do MLS, a dokładnie do Philadelphia Union, gdzie grał regularnie, ale później przeniósł się do drugoligowego zespołu Red Star i nie potrafił sobie wywalczyć miejsca w składzie łącznie występując 8 razy (większość z ławki) i strzelając tylko jednego gola. Dwaj kolejni rywale regularnie grywali w poprzednim sezonie, ale nie potrafili błysnąć skutecznością. Dużą zaletą dla obu jest spore doświadczenie na boiskach Ligue 1. Yacine Bammou zagrał w 32 meczach i zdobył 4 gole oraz dwa razy asystował. Statystyki dość marne, ale z drugiej strony trzeba zwrócić uwagę, że w zdecydowanej większości był ustawiony za plecami wysuniętego napastnika.

To dobra wiadomość dla naszego reprezentanta, bo oznacza, że również Rene Girard będzie mógł

pozycjach, ale w jego przypadku jest to stosowane znacznie rzadziej. Rywalizacja o grę w pierwszym składzie nie powinna ograniczać się wyłącznie do boiska treningowego. Jak wiadomo FC Nantes długo sondowało sytuację naszego napastnika i raczej nie wydałoby dwóch milionów na to żeby marnował się wśród rezerwowych. Jedna wpadka z Sighorssonem wystarczy. Nie jest też tajemnicą, że Waldemar Kita nie lubi się ograniczać wyłącznie do zajmowania się sprawami organizacyjnymi. Jak trudno się z nim współpracuje przekonał się Michel Der Zakarian, który łącznie przez 5 lat był trenerem „Kanarków” i nie przedłużył kończącej się w czerwcu umowy ze względu na „trudne relacje” z Panem Kitą. Kto wie, czy i tym razem nie szepnie do ucha trenerowi nazwisko byłego zawodnika Ruchu, tuż przed kolejnym spotkaniem w Ligue 1.

wystawiać go na innej pozycji i rywalizacja do jednego miejsca będzie już o wiele mniejsza. Z drugiej strony trudno rozszyfrować plany tego trenera, bo w trzech meczach bardzo mocno rotował zawodnikami w ofensywie, szukając optymalnego zestawienia. Czas na najlepszego strzelca FC Nantes z poprzedniego sezonu. Jego statystyki nie rzucają na kolana: 31 występów, 6 goli i 3 asysty. Do wypracowania swojego dorobku bramkowego potrzebował 22 strzały celne, więc w tym przypadku również nie mamy do czynienia z zawodnikiem mającym nosa do strzelania goli.

Emiliano Sala łącznie w 56 występach w Ligue 1 zdobył 12 goli. Najpoważniejszy rywal Stępińskie-

rJedno jest pewne. Stępiński nie jedzie do Francji z zamiarem grzania ławki rezerwowych., jego determinacja jest na tyle wysoka, że nie powinniśmy się bać o jego przyszłość w Nantes. Jego rywale są do „wygryzienia” i jeśli do maksimum wykorzysta każdą szansę gry, to kibice i trener będą mieli z niego dużo radości.

go do miejsca w pierwszym składzie nie najlepiej spisuje się w walce o górne piłki, a kiedy przyjdzie mu walczyć przeciwko dwóm stoperom, to zazwyczaj staje się niewidoczny dla swoich partnerów. On również może występować na innych

Autor: Dawid Cach


Vive la ligue 1 | str. 55

LUCIEN FAVRE

GENIALNY FATALISTA

FAVRE Genialny fatalista

T

rudno znaleźć na świecie tre nera, w którego oczach tak mocno, jak u Luciena Favre’a, odbijałyby się trudy tego zawodu. Szwajcar w Nicei skończy tragicznie, to pewne. Ale zanim się to stanie, kibice Nicei mają gwarantowane niezapomniane wrażenia. Prawie wszyscy trenerzy na świecie, na potrzeby piłkarskiego teatrzyku zakładają maski. Jeden gra twardziela, inny dobrego wujka, inny takiego, po którym wszystko spływa. Sztandarowym przykładem trenera, który nigdy nie zapomina zdjąć maski, jest Jose Mourinho. Prawie wszyscy, bo istnieje Lucien Favre. W czasach jego pobytu w Niemczech, sprawiało mi jakąś sadystyczną przyjemność patrzenie na jego nieszczęście. Gdy jego drużyny traciły bramki, czekałem na ujęcia trenera. Bo w tych jego oczach nie było wystudiowanej beznamiętności, nie było wściekłości na pokaz. Był bezbrzeżny smutek, panika, przerażenie. Każda tracona bramka naprawdę sprawiała wrażenie, jakby zadawała mu cios w samo serce. Nie było w świecie futbolu smutniejszych trenerskich oczu niż te Favre’a.

Zwykle to trenerzy muszą przekonywać swoich szefów, że są właściwymi osobami w odpowiednich miejscach. Z Favrem jest odwrotnie. To jego szefowie muszą przekonywać, że są zadowoleni z jego pracy. Prezes szwajcarskiego Yverdon Sport, w którym Favre niegdyś pracował, przyznał kiedyś, że regularnie gościł trenera w swojej fabryce pralinek. Favre nie wytrzymywał konieczności bicia się samemu z myślami o drużynie. Czuł nieustanną potrzebę wygadania się i wysłuchania odpowiedzi, przedyskutowania spraw po tysiąc razy, więc przy zapachu marcepanu regularnie przesiadywał u szefa w firmie. Później, już w wielkim futbolu, było podobnie. Działacze Herthy Berlin wspominali, że czterokrotnie odwodzili trenera od podania się do dymisji. W Borussii Moenchengladbach dyrektor sportowy Max Eberl miał ponoć swój niezawodny sposób, który chronił trenera przed katastroficznymi wizjami. Tych nie brakowało. Tuż po tym, jak Favre wprowadził zespół po raz pierwszy w historii do Ligi Mistrzów, chciał się podać do dymisji. Czuł, że nie jest odpowiednim trenerem


Vive la ligue 1 | str. 56

LUCIEN FAVRE

GENIALNY FATALISTA dla tej drużyny. Przekonano go, że to jakieś urojenie, ale na starcie nowego sezonu zespół przegrał pięć meczów z rzędu, co było najgorszym startem w historii klubu.

Nikt jednak Favre’a nie chciał zwalniać. Przez cały dzień, cały zarząd przekonywał go, żeby został. Szwajcar był zdeterminowany. Po całym dniu negocjacji, zrezygnowany faktem, że nikt nie chce przyjąć jego dymisji, wystosował notę do Niemieckiej Agencji Prasowej, w której poinformował, że przestał być trenerem Borussii.

europejskich pucharach po wielu latach. Moenchengladbach zawdzięcza mu całe mnóstwo. Do Borussii przychodził, gdy drużyna wydawała się nie do uratowania przed spadkiem. Ledwie chwilę później wprowadził ją po raz pierwszy w historii do Ligi Mistrzów i to w stylu, którego w Gladbach nie widziano od tamtejszej la belle epoque, czyli lat 70. Błyskawiczne kontrataki, wściekły pressing, szaleńcze tempo, niesamowita intensywność gry. To wszystko gwarantuje Lucien Favre, zanim nie zwariuje. Kibice ligi francuskiej, śledźcie dokładnie drużynę Favre’a. Nigdzie pełniej nie doświadczycie jak piękny i jak tragiczny potrafi być futbol.

Dopiero postawieni przed faktem dokonanym działacze, pozwolili mu odejść. Jest Favre niewątpliwie szaleńcem. Jest dziwakiem. Nieustannie w siebie wątpi, co do pewnego momentu pewnie pozwala ciągle ulepszać drużynę, ale po czasie staje się nie do wytrzymania dla samego trenera. Dlatego jego kiepski koniec w Nicei jest więcej niż pewny. Nie zniszczy Favre’a szatnia, nie zniszczą kibice, nie zniszczą działacze. Favre’a zniszczy sam Favre i jego skomplikowana psychika (spotkanie skomplikowanej psychiki Szwajcara z nieskomplikowaną psychiką Maria Balotellego, na razie jest dla mnie kompletną abstrakcją) Gdy Favre już sam się pokona, wszystko leci na łeb na szyję. Z Borussii odchodził, przegrawszy pięć meczów. Z Herthy po serii sześciu porażek. Ale dla zobaczenia tego, co się będzie działo przed tym smutnym końcem, warto go zatrudniać. Kibice Nicei, a wraz z nimi fani całej Ligue 1 mają gwarantowane znakomite wrażenia.

Bo Favre jest też niewątpliwie geniuszem. Polska zawdzięcza mu, że Łukasz Piszczek jest znakomitym prawym obrońcą, a nie kiepskim napastnikiem. Niemcy zawdzięczają mu mistrza świata Christopha Kramera i błyskotliwych reprezentantów – dawnych czy obecnych – Marca Reusa, Marca Andre ter Stegena, Maksa Krusego czy Patricka Herrmanna. Berlin zawdzięcza mu powrót do

autor Michał Trela Przegląd Sportowy


Vive la ligue 1 | str. 57

1449

Tyle dni na trenerskiej ławce Nicei spędził Claude Puel - był najdłużej urzędującym i drugim najlepiej punktującym (1,43 pkt/mecz) menedżerem tego klubu w XXI wieku.

Vincent Koziello [Kluczowy Zawodnik]

21,5

Metryka i rysy twarzy Kozielly mówią „dzieciak”, ale dojrzałość z jaką gra przeczy pierwszemu wrażeniu. Drobny pomocnik w ubiegłym sezonie znakomicie uzupełniał silniejszych, lepiej odnajdujących się w destrukcji Mendy’ego i Seriego swoim opanowaniem i elegancją. Jeżeli zaledwie 20-letni piłkarz potrafi nie tylko zadomowić się w drużynie tak wymagającego trenera jak Puel, ale jeszcze zostać jej bijącym sercem, musi być rzadkim talentem. Cieszcie nim oko póki czas, za rok może go tu nie być.

Taką średnią wieki miał zespół Luciena Favre’a, gdy jeszcze w trakcie pracy w FC Zürich sięgnął po mistrzostwo Szwajcarii.

56%

Za tyle bramek zespołu odpowiedzialni byli Hatem Ben Arfa i Valere Germain.

- Wyjściowa XI -

BALOTELLI CYPRIEN

EYSSERIC

Dante

[Kluczowy Transfer] Najpewniejszy z nowych nabytków klubu. Jako zaufany człowiek Luciena Favre’a i dotychczasowy podstawowy obrońca Wolfsburga może wnieść do defensywy Orląt nową jakość. Paul Baysse i Maxime Le Marchand półki stoperów do której należy Brazylijczyk nigdy nie widzieli nawet od spodu.

KOZIELLO

BELHANDA SERI

DALBERT

DANTE

BAYSSE

CARDINALE

RICARDO


Vive la ligue 1 | str. 58

OGC NICE

WYBRZEŻE ZŁAMANYCH KARIER

AUTOR ERYK DELINGER

7

ATAK

7

POMOC

OBRONA

6

NASZ TYP Mimo doświadczonych wzmocnień Nice to wciąż młody zespół A jeżeli można ze strony młodej drużyny na coś liczyć, to na bezczelność, efekciarstwo i radosną grę. To wszystko nie stoi zresztą w sprzeczności ani z talentami nowych ludzi, ani filozofią trenera. Będzie rollercoaster, bo zbyt dużo się zmieniło. Oby jak najczęściej przyjemny dla dosiadających się na chwilę widzów. Powtórka z zeszłego roku jest mało prawdopodobna, drugi raz prezes Rivere nie trafi tak celnie jak z Ben Arfą. Okolice 6. miejsca.

Wygląda na to, że Nicea znajdzie się w tym roku pod lupą nie tylko fanatyków francuskiej piłki – zatrudnienie na stanowisku szkoleniowca Luciena Favre’a powinno przyciągnąć uwagę fanów jego pomysłu na futbol, a potrójne wzmocnienie kręgosłupa zespołu – Dante-Belhanda-Balotelli – ściągnie za sobą co najmniej drugie tyle „ciekawskich”. Trzeba przyznać, dla klubu z Lazurowego Wybrzeża cała czwórka to transfery z najwyższej z dostępnych Nicei półek.

mógł spoglądać z góry. Les Aiglons wydali ponad 6 milionów euro na duet młodych-zdolnych: 21-letni supertalent z Lens, Wylana Cypriena, oraz 19-latka z Nancy, Arnauda Lusambę. Ich – było nie było kosztowne – transfery wskazuję, że kierownictwo klubu mocno wierzy w zdolności Favre’a jako wychowawcy – sprowadzili byłego opiekuna Marco Reusa i Granita Xhaki między innymi po to, by wykreował im kolejnych Reusa i Xhakę. Po drodze grając efektowną piłkę, oczywiście.

Przez niemal całe lato wydawało się, że trener Favre będzie nie tyle największą, co jedyną gwiazdą OGC Nice. Z końcem sezonu Orlęta straciły trzy najważniejsze nazwiska z jedenastki, która do ostatniej kolejki toczyła walkę o podium. Hatem Ben Arfa po bajecznej kampanii przeniósł się dzięki wygasłemu kontraktowi do PSG, Valere Germain wykorzystał zbudowaną na Alianz Riverze reputację, by po wypożyczeniu wrócić do Monaco jako zbawca, a Nampalys Mendy został sprzedany do Leicester, gdzie przypadnie mu zaszczyt zastąpienia N’Golo Kanté (któremu to zadaniu powinien swoją drogą stosunkowo łatwo podołać). Dość powiedzieć, że dwaj pierwsi odpowiadali za 31 z 58 strzelonych w minionym sezonie przez Niceę goli – a to tylko liczby, pomijające udział w akcjach bramkowych przez inteligentny ruch czy, głównie w przypadku stanowiącego najgorszy koszmar każdego obrońcy Ligue 1 Ben Arfy, samą obecność na boisku.

Na papierze nowa jedenastka Nicei wygląda na co najmniej równie utalentowaną jak ta osierocona przez Claude’a Puela. Kłopot w tym, że nowe gwiazdy – Mario Balotelli i Younes Belhanda – swoją formę zostawiły gdzieś w okolicach 2013 roku. Żeby nawiązać do rezultatów OGCN z sezonu 2015/16, Lucien Favre musi sumiennie odpracować towarzyszącą mu w chwili przybycia do Francji reputację. Próżnia pozostawiona przez byłych już nicejczyków może zostać uzupełniona tylko wówczas, jeśli nowe nazwiska podążą chociaż w jakimś stopniu śladem Ben Arfy – a to będzie wymagało sporej dozy geniuszu szwajcarskiego trenera.

Nagle okazuje się, że najbardziej wartościowym graczem jaki pozostał po czwartej jedenastce poprzednich rozgrywek jest niespełna 21-letni Vincent Koziello – podstawowy pomocnik Nicei od zaledwie roku. Klub sprowadził dla niego tyleż doświadczone, co niepewne wsparcie, ale równie mocno postawił na zawodników, na których młody Koziello będzie

W dużym uproszczeniu, motywem przewodnim sezonu Nicei będą pytania „czy Mario Balotelli może się jeszcze nazywać zawodowym piłkarzem?” i „co Lucien Favre właściwie potrafi?”. Na rynku transferowym magia nazwiska Szwajcara swoje już zrobiła – szkoleniowiec był wszak bezpośrednią przyczyną pozyskania Dantego – teraz więc czas na przeniesienie jej na boisko. W tym tkwi zresztą szansa młodych piłkarzy OGCN: to od trenera i tercetu gwiazd, nie od nich oczekuje się czarów.


Vive la ligue 1 | str. xx 59

ORLĘTA

WZbijają się w przestworza

Autor: Eryk Delinger


Vive la ligue 1 | str. 60

ORLĘTA WZBIJAJĄ SIĘ W PRZESTWORZA

NOWI INWESTORZY W NICEI

W

iatr zmian potężnie zadął na Lazurowym Wybrzeżu. Nowi piłkarze, nowy trener, a nad tym wszystkim – nowi właściciele. O sprzedaży klubu mówiło się już od około roku, a w czerwcu transakcja stała się faktem: OGC Nice nie znajduje się już (w całości) we francuskich rękach. 80 procent akcji Nicei zakupiło chińsko-amerykańskie konsorcjum w składzie: Alex Zheng (prezes grupy hoteli Plateno), Chien Lee (CEO NewCity Capital), Paul Conway (Pacific Media Group). Nową epokę w dziejach Les Aiglons pozostający na swoim stanowisku prezes Jean-Pierre Rivère otworzył zapewniając w sztampowym oświadczeniu, że zmiany gwarantują nie tylko zabezpieczenie przyszłego funkcjonowania OGCN, ale także napływ dodatkowych środków na „kontynuację wizji prowadzenia klubu”. Co do tego ostatniego można było mieć wątpliwości. Duże inwestycje chińskich biznesmenów w futbol to na fali rosnącej jego popularności w tamtym rejonie dość powszechne zjawisko, lecz ludzi przejmujących Orlęta – na co dzień operujących w branży turystyczno-hotelarskiej – do Nicei przyciągnęły przede wszystkim pozapiłkarskie walory miasta. Zupełnie uzasadnione byłoby więc podejrzenie, że radykalne podniesienie sportowej jakości klubu nie figuruje zbyt wysoko na liście ich priorytetów. Przez całe okienko transferowe wydawało się, że w praktyce zmieni się na Alianz Rivierze niewiele, bo mimo pozyskania w osobie Luciena Favre’a relatywnie głośnego trenerskiego nazwiska Nice wciąż robiła na rynku transferowym to, co zwykle robią francuskie kluby – inwestowała w młodzież i ligowców ze słabszych zespołów. Pierwszą odskocznię od normy stanowił transfer Dantego z Wolfsburga, lecz to ruch wyglądający przede wszystkim na zasługę trenera: Brazylijczyk to w końcu człowiek Favre’a z czasów Borussii Mönchengladbach. Bomba spadła w transferowy deadline day – do klubu zawitali: wypożyczony z Dynama Kijów Younés Bel-

handa i wymęczony od Liverpoolu zupełnie za darmo Mario Balotelli. Obiektywnie nie mamy tu rzecz jasna do czynienia z żadnym finansowym prężeniem muskułów; z trójki ściągniętych nazwisk tylko za Dantego zapłacono odstępne (całe dwa miliony euro), a za przejęcie karty Balotellego po kilku dodatkowych godzinach negocjacji nicejczycy zdołaliby pewnie jeszcze wycisnąć od Anglików dopłatę. Samo dopisanie trzech takich pozycji do listy płac to jednak posunięcie nijak niemieszczące się w granicach modus operandi klubu, dla którego zajęte w maju czwarte miejsce w tabeli jest spełnieniem marzeń i przyjemnym wypadkiem przy pracy. Zwłaszcza sięgnięcie po Super Mario wygląda w pewnej mierze na zagrywkę biznesową, mającą na celu wzmocnienie marki OGC Nice, o którym nowi właściciele wspominali na samym początku swoich rządów. Choćby Włoch nie zdobył przez cały sezon ani jednej bramki, jedno zadanie już wykonał – jego transfer z całą pewnością sprawił, że drużyna z Lazurowego Wybrzeża pojawiła się na radarze widzów, którzy dotychczas nieszczególnie interesowali się jej istnieniem. Oczywiście powyższego nie trzeba z pełnym przekonaniem uznawać za zapowiedź radykalnych przemian i przyszłych, większych inwestycji. Można bowiem przyjąć i punkt widzenia zakładający, że sprowadzenie Balotellego i Belhandy nie różni się w gruncie rzeczy od wcześniejszego wyciągnięcia ręki do Hatema Ben Arfy i nie jest to nic innego jak kolejna inicjatywa ośmielonego sukcesem HBA prezesa Nice. Umiarkowana niepewność wobec zamiarów konsorcjum nie daje się więc jeszcze rozwiać. Jeśli jednak sposób rozegrania przez OGCN ostatniego tygodnia (a zwłaszcza ostatniej doby) okna transferowego rzeczywiście służy za zapowiedź ich dalszych zamiarów, przed nami ekscytujący czas – możemy się doczekać kolejnego obok wspomaganego rosyjskim kapitałem Monaco i zręcznie prowadzonego przez prezesa Aulasa Lyonu klubu aspirującego do walki z PSG. Bez względu na to czy przyniesie to realny wyścig po mistrzostwo, czy tylko zaostrzenie rywalizacji o podium, widowisko na tym nie straci.


Vive la ligue 1 | str. 61

OLYMPIQUE LYON POSTRASZYĆ PSG

AUTOR ERYK DELINGER

8

ATAK

8

POMOC

OBRONA

7

Pozycja z jakiej Lyon startuje do sezonu jest jasna: drugi najsilniejszy zespół Ligue 1, ekipa najbliższa podjęcia rywalizacji z PSG czy – jak powiedziałby sam Jean-Michel Aulas – najlepsza francuska drużyna ligi. Jednak otwierający sezon mecz o Trofeum Mistrzów nie tyle podważył, co brutalnie ośmieszył kompetencje Les Gones jako faktycznego rywala Paryżan. Klęska 0:4 była tym bardziej bolesna, że zupełnie niespodziewana. Lyon ma za sobą lato dużo spokojniejsze od ostatniego – mniej tym razem zmian kadrowych, mniej zamieszania transferowego wokół gwiazd, mniej wojenek o kontrakty. Atmosferę na treningach obserwujący klub żurnaliści przedstawiają w samych superlatywach, zaś jedyny poważny ubytek – sprzedanego do Barcelony Samuela Umtitiego – udało się błyskawicznie zastąpić jednym z najlepszych stoperów ligi, Nicolasem Nkoulou. W dodatku zupełnie za darmo. Plan prezesa Aulasa na sezon 2016/17 był – i mimo porażki z PSG wciąż jest – jasny. Czas na inwestycje i przebudowę zespołu był przed rokiem. Teraz klub ma zbierać plony: korzystać z piłkarzy, którzy przez ostatnie dwanaście miesięcy zdążyli się zaaklimatyzować i ze sobą zgrać. Jest w tym sporo rozsądku – wystarczy spojrzeć choćby jak prezentowali się zeszłej jesieni Sergi Darder czy Mapou Yanga-Mbiwa i o ile lepiej w stosunku do debiutanckich, dosadnie krytykowanych występów wypadali na finiszu rozgrywek. Do tego dochodzą oczywiście nadzieje na rozwój najmłodszych członków zespołu, na czele z Maxwelem Cornetem, który w wieku zaledwie 19 lat zdołał wygryźć z jedenastki (byłego) reprezentanta Francji, Mathieu Valbuenę.

NASZ TYP Wizja walki z Paris Saint-Germain wygląda pięknie, ale rzeczywistość jest nieubłagana – głównym konkurentem Lyonu będzie Monaco, a gra nie będzie się toczyć o pierwsze miejsce. Zbyt wiele gwiazd musiałoby się ułożyć pomyślnie dla klubu Jean-Michela Aulasa, by zaistniała realna szansa podjęcia rękawicy rzuconej przez Katarczyków.

Co się tyczy sprawy polskiej – lewa obrona jest dziś zdecydowanie najsłabszą pozycją lyończyków. Maciej Rybus ma ogromne pole do popisu, bo leciwy Jérémy Morel, już w zeszłym sezonie co najmniej nieprzekonujący, na starcie bieżącego nie wygląda na człowieka gotowego do rywalizacji z jakimkolwiek piłkarzem wyposażonym w dwie sprawne nogi. Jeśli Polak rzeczywiście rozwinął się na tyle, by regularnie grać w jednej z pięciu największych europejskich lig, miejsce po lewicy duetu Mbiwa-Nkoulou należy do niego. Najpoważniejsze czyhające na Lyon niebezpieczeństwo wiąże się z ryzykiem popadnięcia w kolejną spiralę złych wyników spowodowaną słabym początkiem rozgrywek - podobną do tej, w jakiej drużyna znalazła się przed rokiem pod rządami Huberta Fourniera. Fatalny wynik starcia z PSG każe podejrzewać, że widmo zbyt wolnego „rozruchu” drużyny znów jest realne. Do Bruno Genesio należy obowiązek dopilnowania, by tym razem Les Gones odnaleźli rytm szybciej. W przeciwnym wypadku podzieli los poprzednika, a prezesowi Aulasowi zacznie brakować nazwisk byłych piłkarzy Lyonu na liście „do zatrudnienia”. Żeby nawiązać walkę z PSG, Les Gones będą jednak potrzebowali czegoś „ekstra”. Nie wystarczy poprawa regularności, nie wystarczy też utrzymanie w klubie Corentina Tolisso i Alexandre’a Lacazette’a (chociaż za niewieloma rzeczami przeciętny fan Ligue 1 tęsknił przez ostatni rok tak jak za współpracą tego drugiego z Nabilem Fekirem). Najlepsi gracze muszą grać na miarę swoich nazwisk, a reszta – wspiąć się na wyżyny możliwości. Nie zaszkodziłoby też, gdyby zdolności piłkarskie (nie mówmy już o czarodziejskich, na początek starczą te elementarne) odzyskał wreszcie monsieur Valbuena.


Vive la ligue 1 | str. 62

11

tyle lat, piastując w klubie szereg różnych funkcji, na swoją szansę w roli trenera pierwszej drużyny czekał Bruno Génésio

5

niespodziewanie ten numer przed nowym sezonem otrzymał 19-letni Mouctar Diakhaby, wciąż bez debiutu w Ligue 1. Trykot z piątką nosili poprzednio Milan Biševać i Dejan Lovren.

Nicolas Nkoulou [Kluczowy Transfer]

Transfer Nicolasa Nkoulou był przesądzony od roku – prezes Aulas próbując wówczas wymusić na OM sprzedaż obrońcy oświadczył: „Jeśli nie sprzedacie go teraz, za rok zabierzemy go za darmo”

29

tyle punktów od czasu przenosin na Stade des Lumieres Lyon zdobył w domowych meczach

180

Nabil Fekir

tyle minut potrzebował Alexandre Lacazette by strzelić w nowym sezonie 5 goli – przed rokiem zajęło mu to 927 minut

[Kluczowy Zawodnik]

- Wyjściowa XI -

LACAZETTE FEKIR

CORNET

TOLISSO

DARDER GONALONS

RYBUS

NKOULOU

YANGA-MBIWA

LOPES

RAFAEL

Wielomiesięczna kontuzja przytrafiła mu się w szczytowym momencie kariery. Gdyby nie ona, zapewne odbudowywałby teraz kondycję po Mistrzostwach Europy. Cała Francja będzie z uwagą śledzić jego powrót do wyjściowej jedenastki Lyonu, bo u szczytu formy to jeden z najlepszych graczy Ligue 1: egzekutor, kreator, drybler – dla takich piłkarzy ogląda się mecze i zasiada co tydzień do magazynu skrótów.


Vive la ligue 1 | str. 63

63

AMERYKAŃSKI SEN OM Autor Dawid Cach

W kwietniu, kiedy Margarita Louis-Dreyfus ogłosiła, że zamierza sprzedać klub, wybuchła bomba spekulacji. Dziennikarze prześcigali się newsami na temat kiedy i komu zostanie oddany klub. W końcu nadszedł dzień długo wyczekiwany przez kibiców OM, 29 sierpnia 2016 roku udziały przeszły w ręce Franka McCourta. Czy w Marsylii ziści się amerykański sen?


Vive la ligue 1 | str. 64

Jesteśmy świadkami końca długiej epoki w historii klubu z Prowansji. Końca niezwykle tragicznego, bo od dłuższego czasu Olympique znalazł się na równi pochyłej prowadzącej do stagnacji i niszczenia legendy. Przez dwadzieścia lat klub był własnością rodziny Louis-Dreyfus, najpierw Robert, wielki pasjonat angażujący się w każdy aspekt życia klubu, a później jego żona, która doprowadziła do obecnej sytuacji. Pojawienie się nazwiska Louis-Dreyfus było zbawieniem dla klubu, który borykał się z bardzo poważnymi problemami po aferze korupcyjnej. Robert podjął się bardzo trudnego zadania wskrzeszenia Marsylii i ponownego wprowadzenia na salony. W świecie biznesu uchodził za specjalistę od stawiania na goi upadających firm i z OM również bardzo szybko sobie poradził. Klub wrócił do Ligue 1, zatrudniał renomowanych zawodników jak Laurent Blanc, Christophe Dugarry, Habib Beye, Didier Drogba, Fabien Barthez, Bixente Lizarazu i Djibril Cisse. Nie liczył się z wydatkami, dobrze poznał ten biznes i jeśli chciał coś wygrać to musiał wydawać.

Miał marzenie, chciał zdobyć z OM mistrzostwo kraju i wprowadzić do europejskiej czołówki. Mistrzostwo udało się zdobyć rok po jego śmierci i to jemu wszyscy zadedykowali ten sukces. Wcześniej udało się dwukrotnie zagrać w finale Pucharu UEFA, ale nie udało się wygrać, nawet w finałach krajowego pucharu Marsylia ponosiła porażki. W lidze trzy razy zajęła drugie miejsce. Klątwa? Uwielbiał słuchać opery tak bardzo jak oglądać ukochaną drużynę w akcji. Szanował sportowców i był pełen podziwu ich ciężkiej pracy. Niestety w 2009 roku przegrał z białaczką. Z chorobą walczył bardzo długo, przez co miał coraz mniej czasu na zajmowanie się klubem, wtedy też w OM panował coraz większy chaos. Po śmierci władzę w klubie przejęła jego żona. Margarita bardzo szybko zmieniła politykę klubu, nie było mowy o szastaniu pieniędzmi. Uważała, że OM musi być jak dobra firma i zarabiać na siebie samodzielnie, bez zbędnego dokładania. Nie miała tej pasji i wiedzy o futbolu. Mogła sprzedać klub w tamtym momencie, ale z szacunku dla męża postanowiła zająć się tym „podmiotem”. Być może chciała

doczekać aż jej synowie będą mogli stanąć na czele Olympique’u, bo nie ma wątpliwości, że miłość i pasję do futbolu odziedziczyli po ojcu. Początek jej pracy był dość obiecujący, klub zdobywał trofea aż do 2012 roku, więc nie musiała się martwić narzekaniem kibiców. Jednak od początku podejmowała dość kontrowersyjne decyzje, które pomału doprowadzały do obecnego stanu. Zmiana prezesa na znienawidzonego Vincenta Labrune’a spowodowana „nowymi wyzwaniami” stojącymi przed klubem. Didier Deschamps będący w konflikcie z Jose Anigo (ówczesnym dyrektorem sportowym) odszedł i wtedy posypały się wyniki sportowe. Klub nie wygrywał trofeów, a kolejni trenerzy, z jednym wyjątkiem, byli ogromną porażką. Właśnie wyjątek Marcelo Bielsy budzi wiele pytań. Jak i skąd Labrune wyciągnął Argentyńczyka? To jak go później potraktował, to już inna historia i nie ma co się dziwić, że Bielsa spakował zabawki i osierocił OM. Ludzie zasłużeni dla tego klubu byli traktowani w żałosny sposób. Już wcześniej zaczęto sprzedaż kluczowych zawodników, często poniżej ich wartości rynkowej, do zespołu dołączali zawodnicy o niższym potencjale i umiejętnościach. Z najczarniejszych czeluści francuskiego futbolu wyciągnięty został Elie Baup, który jakimś cudem doprowadził zespół do wicemistrzostwa. Był to projekt „zaciskania pasa”, który rok później po awansie do LM zamienił się w projekt „Dortmund” lub „Porto”. Przed startem sezonu udało się wydać blisko 40 milionów euro w większości na młodych i utalentowanych zawodników, ale cały misterny plan bardzo szybko upadł, kiedy Baup nie dotrwał do końca rozgrywek. Zastąpił go Jose Anigo i tak OM pozostało bez menedżera i nadziei, ponieważ pierwszy raz od 10 lat OM zabrakło w europejskiej pucharach. Później nastąpił sezon Bielsy, apetyty kibiców zostały rozbudzone i nawet pojawiły się komentarze, że być może w Marsylii wraca normalność. Nic bardziej mylnego. Projekt Dortmund? Klub z dziewiątą najwyższą frekwencją w Europie, a wcześniej umiejscowiony na 16 pozycji najbogatszych klubów w 2015 roku przekształcony został w rezerwy. Zyski z transferów były ogromne, ale wszystkie były pochłaniane przez zadłużenie. Ulubionym cytatem kibiców OM stały się słowa prezesa: „Nie ma pieniędzy”. Bieżący rok przynosi wiele zmian. Najpierw informacja, że klub jest na sprzedaż. Burza medialna zawierająca wiele (błędnych) spekulacji na temat oddania


Vive la ligue 1 | str. 65

klubu w inne ręce. W lipcu z posady prezesa odszedł Labrune, a pod koniec sierpnia zmienia również właściciela. Bitwa kibiców choć długa i mozolna z pozoru będąca walką z wiatrakami, przyniosła efekty. Teraz zadowoleni i choć trochę uspokojeni z optymizmem chcą patrzeć w przyszłość. Na początku nawet nie brali pod uwagę złych komentarzy w stronę nowego właściciela. Frank McCourt w pełni władzę przejmie do końca bieżącego roku, wcześniej angażował się w baseball, będąc właścicielem Los Angeles Dodgers. Jednak kim tak naprawdę jest ten człowiek? Czy ma wystarczające środki żeby podnieść OM?

studiował, a drugi pracował w innej firmie. Dowody były na tyle poważne, że do gry musiała wejść Liga i zmusiła go do sprzedaży w 2012 roku za rekordową sumę 2,15 miliardów dolarów! Kibice Dodgers żegnali go bez żalu, a przekładając go na warunki Marsylskie, to mieli do niego podobny stosunek jak kibice OM do MLD lub Labrune’a.

Amerykański biznesmen już na samym początku chciał wywrzeć dobre wrażenie rzucając hasłami typu „mistrzowski projekt”, tutaj powinien uważać, bo kibice tego klubu zbyt często w przeszłości słyszeli coś w temacie „projektów”. McCour chce budował zespół konkurencyjny i nie koncentruje się wyłącznie na najbliższym roku, ale według zapowiedzi obiecuje długoterminowy projekt.

Ten człowiek ma doświadczenie w sporcie, ale z piłką nożną taki bliski kontakt ma po raz pierwszy. Jest właścicielem maratonu Los Angeles, a w 2014 roku kupił 50% udziałów Global Champions Tour, czyli zawodów jeździeckich. Jednak najbardziej znany jest z tego, że w latach 2004-2012 był właścicielem Los Angeles Dodgers, chociaż wcześniej zabiegał o kupno Boston Red Sox. Oficjalne oświadczenie klubu mówiło, że podczas jego pracy klub osiągał sukcesy i odzyskał należne miejsce w elicie amerykańskiego baseballu. Media mają w tej kwestii odmienne zdanie. ESPN umieściło go na drugim miejscu w rankingu najgorszych właścicieli w historii MLB. Został oskarżony o niegospodarność. W 2009 roku jego rozwód pochłoną dużą część majątku i znacznie przełożyło się to na sytuację finansową klubu. Dodatkowo jego dwaj synowie znaleźli się na liście klubowych płac, chociaż jeden

Plany nowego właściciela są ambitne. Na razie nie można mówić o konkretach, ale ma wystarczające środki żeby pomóc w odbudowie klubu. Jak odnajdzie się w nowych warunkach? Czy wątpliwości wobec jego przeszłości okażą się uzasadnione? I w końcu najważniejsze pytanie. Czy OM przeżyje swój amerykański sen? Czas pokaże.



Vive la ligue 1 | str. 66

OLYMPIQUE MARSYLIA ODBIĆ SIĘ OD DNA

AUTOR DAWID CACH

7

NASZ TYP Trudno przewidywać wyniki OM, ale ten klub naprawdę ma ciekawą paczkę z dużym potencjałem. Teraz należy wyciągać z nich maksimum i awansować do górnej części tabeli, bo tam powinni ustawić sobie poprzeczkę „Marsylczycy”.

ATAK

7

POMOC

OBRONA

6

Początek przygotowań Marsylii do nowego sezonu był prawdziwą katastrofą, ale z czasem udało się nadrobić braki i po zamknięciu okna transferowego można spojrzeć na ten klub zdecydowanie poważniej. Teraz wszystko w rękach trenera, żeby to poskładać i odmieniony Olympique poprowadzić do dobrego wyniku. Pytanie, co będzie dobrym wynikiem dla OM? Wiadomo że dla kibiców wszystko poniżej TOP 5 jest porażką, ale jednak biorąc pod uwagę poprzedni sezon i koleją falę letniej wyprzedaży, awans do górnej połówki tabeli będzie sukcesem. Zespół wzmocniło 12 zawodników i praktycznie na każdej pozycji pojawiła się nowa twarz, można śmiało uznać, że OM jak kot, mimo początkowych problemów, spadło na cztery łapy i potencjał zespołu wygląda nieźle. Na bramce od początku sezonu występuje Yohann Pele, który mimo wielu obaw, spisuje się solidnie zaliczając już kilka dobrych interwencji. Oczywiście występują u niego momenty zawahania przy wyjściach do dośrodkowań i wtedy kibice OM wstrzymują oddech, ale jak na razie nie zaszkodziło to poważnie jego drużynie. W pierwszych trzech meczach solidną parę stoperów stworzyli Doria i Hubocan, drugi z nich został już umieszczony w jedenastce kolejki według L’Equipe. Na bokach powinni grać Sakai i Bedimo, ale z powodu kontuzji w pierwszym meczu z konieczności na lewej stronie obrony musiał grać Rekik i prezentował się nieźle, chociaż widać gołym okiem, że to nie jest jego naturalna pozycja, kiedy trzeba zaatakować. Dyrygentem w pomocy był i dalej będzie Lass Diarra, który otrzymał opaskę kapitana po odejściu Mandandy. Odbiór piłki i długie zagranie do przodu najlepiej charakteryzują jego grę, ale nawet jeśli trzeba nie boi się przebiec z piłką kilkadziesiąt metrów

do przodu. Dominuje w środku pola zapewniając spokój partnerom z drużyny. Jego partnerem mógł być Diaby, ale po dwóch spotkaniach tradycyjnie trafił do gabinetu lekarskiego. W trzeciej kolejce zagrał z nim Zinedine Machach i pokazał się z bardzo dobrej strony. Emanował pewnością siebie i pokazał kilka ciekawych zagrać, włączał się do ataków. Teraz doszedł jeszcze jeden poważny rywal w postaci Williama Vainqueura. Wśród ofensywnych pomocników na wyróżnienie zasługuje Cabella, któremu nie można odmówić ambicji i woli walki. W ostatnim meczu to on brał ciężar gry na swoje barki. O strzelanie goli ma być odpowiedzialny Bafetimbi Gomis, który w Ligue 1 strzelił już ponad 100 goli (jeden w barwach OM), a teraz powraca do Francji żeby odbudować swoją dyspozycję i być może w przyszłym sezonie znów spróbować podbić Anglię. Jak na razie nie może narzekać na brak sytuacji, ale większość zmarnował. Gol przeciwko Lorient powinien być kluczem do poważniejszej serii. W ataku OM może liczyć jeszcze na brata Batshuaiy’a (Aaron Leyia Iseka) oraz wypożyczonego z Tottenhamu Clintona N’Jie. W obwodzie pozostaną jeszcze Rabillard i Porsan-Clemente, ale przy obecnej konkurencji mają małą szansę na grę. Mówi się, że nie ważne jak się zaczyna, ale jak skończy. To powiedzenie dobrze charakteryzuje okno transferowe Marsylii, która zaczęła je fatalnie, ale z czasem odrabiała straty, a teraz należy iść za ciosem i osiągać korzystne wyniki na ligowych boiskach. Fakt jest też taki, że próba przewidywania wyników zespołu ze Stade Velodrome przypomina wróżenie z fusów.


Vive la ligue 1 | str. 67

2

Tyle lat czekał Doria na debiut w pierwszym zespole OM

12

zawodników wzmocniło zespół w letnim oknie transferowym

Thomas Hubocan [Kluczowy Transfer]

79m

1,20 mln z Dinama Moskwa – Patrząc na pierwsze spotkania nowego sezonu, to nie trudno wskazać największe wzmocnienie OM. Słowak szybko znalazł nić porozumienia z Dorią i teraz tworzą bardzo zgrany duet. W meczu z Tuluzą i Lorient zagrał perfekcyjnie i za ten drugi mecz trafił o jedenastki kolejki L’Equipe.

Tyle zarobili tego lata w Marsylii na sprzedaży zawodników

Lassana Diarra [Kluczowy Zawodnik]

- Wyjściowa XI Najbardziej doświadczony, mocny charakter i kapitan zespołu. Powinien jak najlepiej wykorzystać swoje cechy i być oparciem dla kolegów poza boiskiem, bo na nim bez wątpienia będzie generałem dowodzącym drugą linią, tak jak było to w poprzednim sezonie. W trakcie okna transferowego próbował uciec z OM, ale został i w pełni skoncentrowany na swoim zadaniu będzie najważniejszym elementem mechanizmu.

GOMIS LEYA-ISEKA

CABELLA

BEDIMO

DIARRA

VAINQUEUR

DORIA

HUBOCAN

PELE

THAUVIN

SAKAI


TRUDNE ŻYCIE BENIAMINKÓW

W

Euforia spowodowana awansem do Ligue 1 nie mogła trwać długo, bo przecież trzeba było szybko rozpocząć przygotowania do nowego sezonu i popracować nad wzmocnieniem składu. Przed każdym beniaminkiem stoi jedno ważne zadanie: utrzymanie, jeśli uda się je wykonać, to otwierają się drzwi do dłuższego pobytu w elicie. Awans jest przejściem do innego świata, gdzie przestaje się być dominatorem, a zespół zamienia się w ofiarę, outsidera. Czeka ich walka o to żeby nie zapisać się na kartach historii kolejnym negatywnym rekordem. Nie trzeba zaglądać do historii i wyliczać procenty, żeby uświadomić sobie, że największy odsetek spadkowiczów stanowią właśnie beniaminkowie. Bardzo często spadają zwycięzcy Ligue 2 i są gorsi od klubów, które rok wcześniej zajmowały miejsca za nimi. Dlaczego tak się dzieje? Prawdopodobnie gubi ich zbytnia pewność siebie, uważają, że skoro wygrali drugoligowe rozgrywki to są wystarczająco mocni i nie potrzebują wielu wzmocnień. Gubi ich pycha. Oczywiście to tylko jedna z wielu teorii, a przecież na wynik wpływa masa innych

czynników. Pochylmy się więc na chwilę nad tegorocznymi beniaminkami i oceńmy ich szanse na sukces. AS Nancy Lorraine to zwycięzca Ligue 2 AD 2016. Klub z Lotaryngii powraca do elity po trzech latach, a mógł zrobić to o wiele wcześniej, ale w sezonie 13/14 zabrakło trzech punktów do miejsca premiowanego awansem, tylko lub aż jedno zwycięstwo dzieliło ich od elity. W poprzednim sezonie wygrali ligę z bezpieczną przewagą czterech punktów ponosząc najmniejszą liczbę porażek i wygrywając najwięcej meczów. Nancy mogło pochwalić się również najszczelniejszą defensywą. Jednak zderzenie z Ligue 1 okazało się bardzo bolesne. Zero punktów po trzech meczach, zero goli zdobytych i aż siedem straconych, a przecież zespół nie został osłabiony, a nawet wzmocniony piłkarzami mającymi doświadczenie gry we francuskiej ekstraklasie. Alou Diarra oraz Benoit Pedretti ich przedstawiać nie trzeba i powinni tworzyć kręgosłup drużyny. Dale i Robić, czyli najskuteczniejsi zawodnicy z poprzedniego sezonu dostali wsparcie ze strony Christophe Mandanne, który po roku spędzonym w Zjednoczonych Emiratach Arabskich wraca do Francji. Dużą uwagę, podczas oglądania tego zespołu, warto zwrócić na Youssefa Ait Bennassera, który został kupiony przez Monaco


Vive la ligue 1 | str. 69

za 3 miliony euro i automatycznie wypożyczony z powrotem do ASNL. Klub ze Stade Marcel Picot ma potencjał na pozostanie w elicie, ale początek rozgrywek poważnie podważył oceny ekspertów. Jednakże kibice mają nadzieję, że w dalszej części sezonu uda się odrobić straty i zebrać wymagana liczbę punktów. Dijon FCO w obecnej formie funkcjonuje od 1998 roku i po awansie do Ligue 2 w 2004 roku, awans wywalczony w poprzednim sezonie jest drugim w historii pobytem w elicie. Poprzednio przygoda trwała tylko jeden sezon, ponieważ rozgrywki 11/12, Dijon skończyło na 19 miejscu z dorobkiem 36 punktów. Teraz znów nikt nie wróży im długiej przygody z Ligue 1. Podopieczni Oliviera Dall’Oglio zakończyli poprzednie rozgrywki na drugim miejscu z dorobkiem 70 punktów, cztery za Nancy, a pięć przed Metz. Zespół z Burgundii strzelił najwięcej goli z całej stawki, ale ich najlepszy strzelec mógł pochwalić się dorobkiem 11 bramek. Z podstawowego składu odszedł tylko prawy obrońca Arnaud Souquet. Do zespołu dołączyło kilka ciekawych nazwisk w tym niezwykle doświadczony Florent Balmont, czy też wielki zmarnowany talent Marvin Martin. W składzie Pan Dall’Oglio ma jeszcze do dyspozycji Frederica Sammaritano i Romaina Amalfitano. Dodatkowo warto przypomnieć, że Baptiste Reynet oraz trener Dijon otrzymali nagrody w kategoriach najlepszy bramkarz i trener Ligue 2. Początek mają obiecujący, zwycięstwo z Lyonem 4:2 i dwie minimalne porażki z Nantes i Lille (0:1), jednak jest to dopiero start i dopiero na dłuższym dystansie będziemy mogli realnie osądzić ich możliwości.

W każdym sezonie jest co najmniej jeden taki zespół, który sprawia sporą niespodziankę, gra-

Teraz bardzo podobną historię może przeżyć FC Metz, a przecież awansowali bardzo szczęśliwie, dzięki lepszemu bilansowi strzelonych goli i do końca musieli drżeć o swoją przyszłość. Metz uzbierało tyle samo punktów co Havre AC (65), oba kluby miały identyczną różnicę bramek (+15), ale to właśnie klub z Lotaryngii zdobył w całym sezonie dwa gole więcej i awansował. Ich banicja w Ligue 2 trwała zaledwie rok i chcieliby trochę dłużej pograć w elicie. Ten klub w XXI wieku czterokrotnie spadał na zaplecze i tam spędził większość czasu. Les Grenats według wielu ekspertów są autorami jednej z najlepszych kampanii podczas letniego okna transferowego. Klub nie został znacząco osłabiony, a na swoje transfery nie wydał ani centa, a zatrudnił bardzo ciekawych zawodników. Benoit Assou-Ekotto, Yann Jouffre, Milan Bisevac, Mevlut Erdinc i Renaud Cohade, tymi transferami FC Metz mówi nam, że nie zamierza szybko opuszczać Ligue 1. Można śmiało pokusić się o tezę, że ten klub dysponuje najmocniejszą kadrą ze wszystkich beniaminków. Początek sezonu pokazuje, że trzeba się z nimi liczyć: dwa zwycięstwa z Angers i Lille oraz jedna porażka z PSG, która była wkalkulowana na długo przed pierwszym gwizdkiem. Chociaż przez pierwsze 45 minut podopieczni Philippe Hinschbergera dzielnie bronili się przed natarciem Mistrza Francji. Nie łatwo jest dopasować się do nowej rzeczywistości, ale wszyscy beniaminkowie mieli swój czas na dokładne przygotowania. Czas wszystko zweryfikuje i pokaże kto najlepiej przygotował się do swojej wali o przetrwanie. Na razie wszystko najlepiej wygląda w Metz, ale powodzenia życzymy wszystkim beniaminkom. Przypominamy również na koniec, że w ostatnich latach średnio 41 punktów wystarczało do utrzymania.

jąc powyżej swoich możliwości i oceny ekspertów, tak był choćby w poprzednim sezonie z Angers. Wtedy beniaminek szybko dołączył do czołówki i utrzymywał się tam bardzo długo. Oczywiście nadszedł moment kryzysowy i runda wiosenna w wykonaniu tego klub była o wiele gorsza, ale i tak Angers pozostawiło po sobie bardzo dobre wrażenie.

Autor: Dawid Cach


It’s a Trapp

C

zy mistrza-hegemona kończącego sezon z 96 punktami i mieniącego się tegorocznym zwycięzcą ligi od połowy marca wypada krytykować? Właściwie: czy jest w ogóle za co? Cóż, ostatni dzień letniego okna transferowego odebrał malkontentom jeden, słynący z bujnej fryzury i rozczulająco podwórkowego rozumienia roli stopera punkt zaczepienia, ale (na szczęście?) nie był to jedyny dotyczący PSG palący znak zapytania. Jeden z takowych wyrósł na horyzoncie w lipcu zeszłego roku, kiedy Paris Saint-Germain ogłosiło zakup bramkarza Eintrachtu Frankfurt, Kevina Trappa. Już sam pomysł zastępowania Salvatore Sirigu budził wątpliwości – w pierwszych latach formowania gwiazdozbioru w kształcie wieży Eiffla Włoch dał się wszak poznać jako znakomity fachowiec. Opinię tę umocniło zresztą później UNFP (Narodowy Związek Zawodowych Piłkarzy), w latach 2013 i 2014 mianując Sirigu, jako pierwszego obcokrajowca w historii, Bramkarzem Roku. Ale pal licho, rezygnację klubu z dotychczasowej „jedynki” można jeszcze uzasadnić dążeniem Katarczyków do doskonałości i podboju Europy. Tyle tylko, że argument ambicji traci na

wartości, kiedy sprawdzonego żołnierza wymienia się na bramkarza średniaka Bundesligi, nieocierającego się o rezerwę rezerwy reprezentacji (jak mocna pod względem obsady bramki by ona nie była). Cóż, może my, maluczcy, nie mieliśmy kompletu informacji. Ostatecznie potężnemu klubowi dysponującemu sztabem skautów i obracającemu milionami euro należy się jakiś kredyt zaufania. Nawet jeśli rok wcześniej ten sam klub uczynił najdroższym obrońcą w dziejach piłki nożnej Davida Luiza. Miniony sezon zamiast potwierdzić znawstwo szefów PSG i ich doradców pokazał jednak, że CV nowego golkipera mistrzów mówiło prawdę – Kevin Trapp jest zawodnikiem w najlepszym wypadku średnim. Owszem, popisywał się przez te kilkanaście miesięcy widowiskowymi interwencjami, ale summa summarum nie było ich więcej niż „wyplutych” piłek, nieporozumień z obrońcami i przebitek realizatorów na zdegustowane oblicze przyspawanego do ławki Sirigu. Żeby uniknąć niedomówień: Trapp nie jest bramkarzem przeraźliwie słabym. Jest zwyczajnie przeciętny. Nadużyciem byłoby zapewne nazywanie Niemca „tykającą bombą”, ale „dobrze, że mam dziś za plecami Kevina” nigdy nie będzie pierwszą myślą obrońcy wychodzącego na ważny mecz.


Vive la ligue 1 | str. 71

To nie bramkarz formatu, w jaki mierzy PSG. To nie bramkarz formatu, dla jakiego do kosza wyrzuca się człowieka z umiejętnościami i zasługami Sirigu. Wreszcie: to nie bramkarz formatu do jakiego z zaufaniem trenera może dorosnąć Alphonse Aréola. Oto clou sytuacji w bramce Paryżan: klub ma składzie znakomitego wychowanka, o którym od dawna wiadomo, że ma ogromny talent, i który ten talent już zaprezentował – w Villarreal w poprzednim sezonie Aréola zabłysnął jako jeden z najlepszych bramkarzy w Primera Division. Tego lata nie wyjechał na czwarte wypożyczenie w ciągu czterech lat; został w Parku Książąt i zamienił się miejscami z Sirigu, który zasilił Sevillę. Unai Emery nie powinien pozwolić, by na twarzy 23-latka zagościł za moment ten sam wyraz, który siedząc na paryskiej ławce demonstrował Włoch. Jasne, Alphonse to młody chłopak i może na szansę poczekać, ale takie rozwiązanie miałoby sens tylko wówczas, gdyby mógł się uczyć od wyraźnie lepszego kolegi. W praktyce nie ma na dziś powodu, by PSG testowało jego cierpliwość – ani klub, ani piłkarz na tym nie korzysta. Bluzę z numerem jeden po emerytowanym Nicolasie Douchezie powinien tego lata przejąć nie Niemiec, a Francuz. Niewykluczone, że młodzieniec będzie na początku popełniał błędy i nie przejdzie wprost do „wygrywania” Paryżanom meczów – ale ma potencjał, by tę drogę pokonać, i to wcale szybko, a o Trappie nie da się tego powiedzieć. Aréola nie jest już nastolatkiem, nie „spali się” jeśli coś pójdzie nie tak, więc szansa nie zrobi mu krzywdy – tą prędzej może wyrządzić brak regularnej gry. Emery powinien w tej sprawie zagrać va banque, zamiast tkwić w pułapce przeciętności.

Autor: Eryk Delinger


Vive la ligue 1 | str. 72

156

To liczba bramek zdobytych przez Ibrahimovica dla PSG. To o 47 więcej od drugiego Pedro Paulety. Dodajmy do tego 61 asyst, a wszystko w 180 meczach.

David Luiz

[Kluczowy Transfer] Tak, Paris Saint-Germain popełniło błąd, sprzedając Brazylijczyka w letnim okienku transferowym. Nie byłoby tego błędu, gdyby sprowadzili kogoś w zamian. Tak się jednak nie stało. W tym momencie środek obrony to Thiago Silva, Marquinhos i Kimpembe. Pal licho 40 milionów za sprzedaż, jest luka.

38,5m

David Luiz odchodząc do Chelsea stał się najdrożej sprzedanym zawodnikiem w historii klubu, o sześć milionów wyprzedzając drugiego w tym rankingu Ronaldinho

Edinson Cavani [Kluczowy Zawodnik]

- Wyjściowa XI -

Opinie są zgodne – to Angel Di Maria jest najlepszym zawodnikiem PSG. Należy jednak odróżnić najlepszego od kluczowego, a takowym będzie Cavani. Klasowa drużyna potrzebuje rasowego napastnika, by zdobywać bramki. Jese jeszcze nie zasłużył sobie na to miano. Bez Cavaniego w formie, drużyna będzie miała ciężko. A warto pamiętać, że Edinson Cavani w formie to gwarant powyżej 30 bramek w sezonie.

CAVANI

Pastore

DI MARIA

30

VERRATTI

MATUIDI

KURZAWA

BEN ARFA

THIAGO SILVA MARQUINHOS

TRAPP

AURIER

W tym momencie PSG jest najbardziej utytułowanym klubem we Francji. Przed erą Szejków było to niemożliwe.


Vive la ligue 1 | str. 73

PARIS SAINT-GERMAIN

UTRZYMAĆ MISTRZOWSKI KURS

AUTOR JAKUB GOLAŃSKI

8

10

9

NASZ TYP

ATAK

POMOC

OBRONA

Mistrzostwo. Po prostu.

Paris Saint-Germain należy podzielić na trzy etapy – przed Ibrahimovicem, z Ibrahimovicem i po Ibrahimovicu. Tak więc cześć, witajcie w nowym rozdziale historii klubu. Najważniejszym pytaniem nie jest, czy PSG obroni tytuł. Wszyscy biorą to za pewnik, każdy inny wynik byłby zaskoczeniem. Zbyt dużo pieniędzy i zbyt dobra jakość jest w tym zespole, by mogło być inaczej. Jeszcze jest za wcześnie, by reszta nadążyła. Jeszcze potrzeba dać im czasu. Najważniejszym pytaniem jest, czy Cavani to odpowiedni zawodnik, by zastąpić Szweda – Szweda, który w zdecydowanej opinii większości jest najlepszym zawodnikiem, jaki kiedykolwiek występował w Ligue 1. Nie – tak brzmi głos ludu. Nie – zdaje się nas poinformować początek sezonu, gdy widzieliśmy dokonania Cavaniego. Znacznie więcej miejsca poświęca się Angelowi Di Marii, który ma stać się najważniejszym punktem drużyny. Od niego ma zależeć sukces w lidze. Lidze Mistrzów, oczywiście. Nowy rozdział klubu zapowiada się w iście hiszpańskim stylu. Stery objął wszak Hiszpan, Unai Emery, który w mig nauczył się francuskiego, by lepiej móc rozumieć własnych piłkarzy. Od razu ściągnął jednego ze swoich. Swojego, a zarazem naszego, bo mowa oczywiście o Grzegorzu Krychowiaku. Polak będzie musiał znacznie mocniej i sprawniej przepychać się łokciami na treningach w Paryżu, niż jak robił to w Sevilli, gdyż tutaj czeka go zdecydowanie większa konkurencja. Następca Pirlo, mentor następcy Pirlo oraz ulubieniec trybun – Blaise Matuidi. Człowiek kibiców, gwiazda o nie-gwiazdorskim charakterze, oddana klubowi i dająca z siebie maksimum w każdym ze spotkań. Postanowiono także zakontraktować Jese, wychowanka Realu Madryt, który

przyszedł w roli rezerwowego. Albo, ubierając to w ładniejsze słowo, w roli jokera. Dużo jest wątpliwości, czy kierunek, który obrało szefostwo, jest poprawne. Historia ligi pełna jest opowieści o Hiszpanach, którym się tutaj nie powiodło. Mało jest za to takich, gdzie ci stanowią bohaterskie role. I tutaj rola Ben Arfy, innego z nowych zawodnik, by pociągnął drużynę, gdy tej zabraknie sił. Francuz znany jest z formy warunkowej – raz wybitnie, raz tragicznie. Warunek? W zależności od dnia, w zależności od pogody. Jeśli się wyśpi, będzie bohaterem. Jeśli coś mu się nie spodoba o poranku, dowiemy się o tym podczas wieczornego meczu. Rolą Emery’ego jest sprawić, by chciało mu się jak najczęściej – a wtedy PSG będzie błyszczeć kreatywnością i joga bonito. Obrona – kość niezgody. W zeszłym sezonie nie do przejścia w kraju, niestety nie da się napisać tego samego o Europie. I dziś ta obrona jest jeszcze osłabiona. Cokolwiek nie napisać o Davidzie Luizie i jego momentach gapiostwa, tak można powiedzieć – był w tym klubie. Dziewięćdziesiąt procent czasu był pewny, dziesięć zawodził, ale w stu procentach w klubie było trzech bardzo dobrych obrońców – Thiago Silva, Marquinhos i właśnie David Luiz. Dziś pierwsza dwójka wciąż obecna, ostatniego nie ma. A na ławce tylko Kimpembe. Na cztery fronty – a więc Puchar Ligi, Puchar Francji, ligę i LM, zdecydowanie za mało. Paris Saint-Germain dumnie kroczy po piąte z rzędu mistrzostwo Ligue 1, walcząc z duchem wielkiego Olympique Lyon. Poprzednie dwa sezony były bliskie perfekcji – poczwórna korona i ćwierćfinał Ligi Mistrzów. Dziś z całą pewnością szefostwo i kibice poświęciliby jeden - a może dwa? - z krajowych tytułów, by zgarnąć ten najbardziej wartościowy.


Vive la ligue 1 | str. 74

PIENIĄDZE W LIGUE1 ... A W ZASADZIE ICH BRAK

I

od razu odpowiedź: tu ich nie ma, tu ich nie znajdziecie. Tylko PSG może pochwalić się bogactwem, reszta bieduje. Zaatakuję za to z drugiej strony - czy to Ligue 1 jest biedna, czy reszta świata zwariowała?

Wiecie – pieniądz jest kluczem do wielu drzwi w obecnym świecie. Im więcej pieniędzy, tym więcej kluczy, a im więcej kluczy, tym więcej pieniędzy. W futbolu to samonapędzające się koło, które kręci się od, ilu, 2005 roku? Ciężko jest ustalić jedną datę, jeden rok, kiedy to wszystko nabrało szaleńczego toru. Stawki, dziś uznawane za normalne, dla piłkarzy sprzed drugiego tysiąclecia byłyby niewyobrażalne. Pytań: „po co im tyle?”, „czy zasługują?”, „na co tyle wydają?” dziś już nikt nie zadaje. Nie te czasy. Nie zamierzam lamentować nad drogą, którą poszedł modern football, gdyż każdy podchodzi do tej kwestii indywidualnie. Chcę za to pokazać obecną sytuację finansów piłki nożnej z tej innej strony. Z jakiej? Normalniejszej, aż się palce wyrywają, by napisać, ale nie napiszę. Po prostu z innej strony. Co rusz wpadam na twierdzenia i komentarze w stylu – liga francuska jest biedna, więc można z niej wyciągnąć kilku dobrych zawodników. Cóż, nie można się nie zgodzić. Zadaję sobie wtedy jednak pytanie, czy od tych cyfr, wokół której krąży się w Anglii czy Hiszpanii, nie zacznie nam w pewnym momencie kręcić się w głowie.

niecały milion. Te liczby nie są mi aż tak obce, jak 200 tysięcy euro tygodniówki.

Jednym z powodów mojej silnej więzi z tą ligą jest jej – hmm, jakby to ładnie ująć? – jest jej odporność na szalone sumy całej reszty. Oczywiście, ta odporność nie jest też do końca kwestią mojego wyboru. Została jakby narzucona z góry, gdyż francuskie kluby są po prostu.. biedne. Kiedy czytam, że Monaco nie pozwoli odejść młodziutkiemu Kylianowi Mbappe za mniej niż 50 mln euro to uśmiecham się w duszy i przyklaskuję – dobrze, ciśnijcie dziadów na pieniądze! Gdyby odwrócić sytuację i to Monaco byłoby kupcem podobnej transakcji, pukałbym się w czoło i unikał dyskusji na ten temat, czując zażenowanie. Bo mam świadomość, że są to chore sumy. Saint-Etienne, Montpellier, Bordeaux, Lille czy Rennes – w tych klubach nie oczekujcie transferów za dziesiątki milionów. Nie oczekujcie też nazwisk z pierwszych stron gazet, bo ich blask kosztuje. Twarze, które sprowadzą wspomniane kluby do siebie będą znali tylko ci głęboko siedzący w temacie. Twarze, o których wie niewielu, ale przy dobrym rozdaniu za dwa-trzy sezony będą mówić wszyscy.

Blaise Matuidi – dziś ewenement, najlepszy Ligue 1 to świetna odskocznia dla wielu zawod-

zawodnik box-to-box w obecnej chwili. Cena?

ników – zgoda. Jest doskonałą bazą, by wyszper-

Przyszedł za 8 mln euro. Z Saint-Etienne. W total-

ać z niej świetnych zawodników w korzystnej

nej anonimowości dla 80% ludzi. Didier Drogba,

cenie – prawda. Jest też biedna – racja. Ale czy

jeden z najlepszych napastników ostatnich

to jej wada? Nie zgodzę się.

sezonów, gdy odchodził do Marsylii z Guingamp

Wiem, że im większa liczba, tym większy rozgłos. Im większa suma, tym mocniej działa na wyobraźnię. A jednak, mnie osobiście cieszą transfery Cypriena za 5 mln euro, Kamano za 2,5 mln, czy Jessy’ego Pi za

kosztował 6 mln euro. Jego następny transfer, do Chelsea, do wydatek rzędu 37 mln euro.


Vive la ligue 1 | str. 75

Nie od dziś mówi się, że Francja jest stajnią przyszłych gwiazd. Że patrząc dziś na boiska Ligue 1, widzimy gwiazdy jutra. Hazard, Nasri, Cech etc. – za dużo by wymieniać. Prawdą jest też, że normalne kwoty sprzyjają naturalnemu rozwojowi zawodnika. Nie ma presji, nie ma wszechobecnych paparazzi. Idealne warunki by się rozwijać. Mówią, że zawodnik wart jest tyle, ile za niego dają. Niech mówią, każdy ma odmienne zdanie. Mnie cieszy to, że odnajduję autentyczną radość w mniejszych sumach i mniejszych kwotach, nie dając się ogłupić szalonym cyferkom. Liga bez pieniędzy? Ale z ciekawym futbolem.

Autor: Jakub Golański @vivelaligue1

PIENIĄDZE W LIGUE1


LIGA EUROPY w cieniu gigantow

Liga Europy w ostatnich latach regularnie gościła reprezentanta Ligue 1 z trzeciej pozycji, który nie dawał rady rywalowi w czwartej (finałowej) rundzie eliminacji do Ligi Mistrzów. Trend przełamało AS Monaco, które dzięki dobrej postawie postawiło się skutecznie ekipie Villareal i pierwszy raz od sezonu 2012/13, francuska ekstraklasa może się szczycić trzema drużynami w fazie grupowej najbardziej prestiżowych rozgrywek w Europie. Ten sukces spowodował niecodzienną w ostatnich latach sytuację – więcej klubów z Francji jest w Lidze Mistrzów niż w Lidze Europy.

Autor: Błażej Jachimski



Vive la ligue 1 | str. 78

W CIENIU GIGANTÓW

FRANCUSKIE KLUBY W LIDZE EUROPY

F

rancja mogła mieć aż czterech reprezentantów w LE, poza Monaco, Niceą i ASSE, swoją szansę miało OSC Lille, jednak w trzeciej rundzie kwalifikacyjnej zbyt wymagającym rywalem okazała się azerska ekipa FK Qabala. W pierwszym spotkaniu, u siebie, Les Dogues wywalczyli remis 1:1, który w ostatecznym rozrachunku okazał się zbyt słabym wynikiem, ponieważ drużyna z Azerbejdżanu na swoim terytorium nie dopuściła do utraty bramki, dodatkowo znajdując okazję na umieszczenie jej w siatce rywala, ustanawiając rezultat dwumeczu na 2:1. Przeglądając grupy Ligi Europy, można więc dostrzec dwa zespoły z niebiesko-biało-czerwoną flagą obok nazwy: OGC Nice, które zajęło czwartą lokatę w poprzednim sezonie i uniknęło gry w eliminacjach, a także AS Saint-Étienne, które skutecznie przez nie przebrnęło. Zespół ASSE swoją przygodę z europejskimi rozgrywkami rozpoczynał od trzeciej rundy. W niej rywalem był grecki AEK Ateny. Pierwszy mecz, we Francji, nie zwiastował łatwej przeprawy, ponieważ żadnemu zespołowi nie udało się pokonać golkipera drużyny przeciwnej. O wszystkim miało decydować starcie w Grecji. W pierwszej połowie fanów gości uradował Robert Beric strzelając bramkę, jak się potem okazało, na wagę awansu. W następnej, decydującej fazie, Zieloni musieli stawić czoła Bejtarowi Jerozolima. Tym razem dwumecz rozpoczął się w Izraelu. W ósmej minucie gola dla gospodarzy zdobył Idan Vered, jednak na jego trafienia odpowiedzieli Fabien Lemoine i… Jesús Rueda, autor bramki samobójczej. Zwycięstwo 2:1 wydawało się świetną zaliczką przed rewanżem na Stade Geoffroy-Guichard. Drugie spotkanie zdecydowanie nie porwało, jednak wynik 0:0 dał francuskiej ekipie przepustkę do gry w fazie grupowej. Szczęście podczas losowania nie bardzo dopisało, ASSE trafiło do trudnej grupy z Anderlechtem, Mainz i wspomnianym wcześniej FK Qabala, pogromcą Lille. Nie ma wątpliwości, że francuska ekipa ma szanse na awans z grupy C. Anderlecht jest najbardziej utytułowanym klubem w Belgii, jednak nie jest już tak dobrą drużyną, jak jeszcze parę lat temu, kiedy trzy razy z rzędu zdobywali tytuł mistrzowski. Teraz ekipa opiera się głównie

na młodych zawodnikach, tylko dwóch ma ponad 30 lat. Ich wizytówką jest Youri Tielemans, który ma dopiero 19 lat, a już od trzech sezonów jest podstawowym pomocnikiem. Siłę ofensywy wzmocnił zaś Łukasz Teodorczyk, który od początku wypożyczenia radzi sobie bardzo dobrze i obrońcy Les Verts muszą być bardzo czujni kryjąc Polaka. Belgijski klub dość aktywnie uczestniczył w letnim oknie transferowym: z klubu odeszli m.in. Dennis Praet (za 10 mln € do Sampdorii), Steven Defour (za 8,6 mln € do Burnley) czy Stefano Okaka (za 6 mln € do Watfordu), a dołączyli np. Dennis Appiah (3 mln € z SM Caen) czy rumuński duet ze Steauy, Nicolae Stanciu (7,8 mln €) i Alexandru Chipciu (3 mln €). Podsumowując, jest to młody zespół, który może nie poradzić sobie z ciężarem gatunkowym spotkania na tle doświadczonych zawodników ASSE, jednak nie ma wątpliwości, że mają spory potencjał i nie przez przypadek byli ulokowani w pierwszym koszyku podczas losowania. Wrażenie robi też styl przebrnięcia przez fazę playoff eliminacji, dwa gładkie zwycięstwa po 3:0 ze Slavią Praga to nie jest rezultat, który można zlekceważyć. 1. FSV Mainz 05 to niemiecki zespół, który nie musiał przebijać się przez eliminacje. Jest to niewątpliwie jedna z mocniejszych drużyn z trzeciego koszyka i rywal z podobnym potencjałem do dwóch wyżej notowanych zespołów w rankingu UEFA. Największą gwiazdą jest reprezentant Turcji Yunus Malli, który jest niesamowicie groźny w ofensywie i to głównie jego obawiać się powinni Pogba czy Perrin. Problemem Mainz na początku sezonu są liczne kontuzje, nie wiadomo jak wpłyną na formę ważnych zawodników takich jak Jairo Samperio, Jhon Córdoba lub Danny Latza i czy nie uniemożliwią im występów w fazie grupowej. Niepokój mogą budzić liczne ruchy transferowe do klubu niemieckiej ekipy: Levin Öztunali, wspomniany wcześniej wykupiony po wypożyczeniu Córdoba czy znani z francuskich boisk Jean-Philippe Gbamin z Lens i Jonas Lössl z Guingamp to zawodnicy, którzy powinni zrekompensować z nawiązką stratę podstawowych w poprzedniej kampanii Kariusa i Baumgartlingera.


Vive la ligue 1 | str. 79

W CIENIU GIGANTÓW

FRANCUSKIE KLUBY W LIDZE EUROPY

profesjonalizmu. Odchodząc zostawił następcy zespół gotowy w 100% do walki o punkty w Ligue 1, a porażka w meczu z Caen po którym odszedł, to tylko wypadek przy pracy. Kibice nie zapomnieli o jego pracy, pasji i miłości do futbolu, dlatego nadal na trybunach wisiały jego portrety, a w najgorszym okresie skandowano jego nazwisko. FK Qabala wydaje się zdecydowanie najsłabszą ekipą i ciężko powiedzieć o nich cokolwiek konstruktywnego poza tym, że ich ofiarami w eliminacjach LE były kolejno: FC Samtredia (Gruzja), MTK Budapest, Lille i słoweński Maribor, co stawia ich w bardzo pozytywnym świetle. Wydają się jednak pewniakiem do zajęcia czwartej lokaty i ich sytuacji nie poprawia znacząco Polak, który gra w ich szeregach – rezerwowy bramkarz Dawid Pietrzkiewicz. W tym sezonie LE jest wiele ciekawych grup, a grupa I, z Niceą, wydaje się jeżeli nie najsilniejszą, to jedną z najsilniejszych. To było jednak do przewidzenia, francuski klub znalazł się w czwartym koszyku, gdzie ciężko byłoby znaleźć zespół lepszy od nich. Pozostałe ekipy, czyli FC Schalke 04, RB Salzburg czy FK Krasnodar też nie należą do outsiderów swoich koszyków, co zwiastuje spotkania na naprawdę wysokim, europejskim poziomie.

Schalke nie trzeba chyba przedstawiać żadnemu kibicowi. Obecni od lat na europejskich arenach, w sezonach 2012/13-2014/15 wychodzili ze swojej grupy w LM, zdecydowany faworyt grupy I. Ralf Fährmann w bramce, Benedikt Höwedes, Matija Nastasic i nowe nabytki Naldo czy wypożyczony Abdul Rahman Baba w obronie, Leon Goretzka, Max Meyer i Johannes Geis w pomocy a w ataku niezawodny KlaasJan Huntelaar i niesamowicie uzdolniony (a zarazem niesamowicie drogi, 27,5 mln € kosztował transfer z Basel) Breel Embolo – sami klasowi zawodnicy, a spokojnie jeszcze kilku solidnych by się znalazło. U siebie Nicea może pokusić się o małą niespodziankę, jednak na wyjeździe będzie bardzo ciężko cokolwiek ugrać. Mistrzowie Austrii mimo ulokowania w drugim koszyku wydają się najsłabszym zespołem w stawce. Niekwestionowanym liderem, kapitanem i gwiazdą zespołu jest Jonatan Soriano, który w poprzednim sezonie ligowym zaliczył 21 bramek i 9 asyst, wtóruje mu nowy nabytek Munas Dabbur. Jest to zespół złożony głównie z młodych graczy (jednym z nich jest siedemnastoletni Dayot Upamecano, który rok temu przeszedł z Valenciennes), który nie ma dużego doświadczenia w rozgrywkach na szczeblu europejskim.


Vive la ligue 1 | str. 80

W CIENIU GIGANTÓW

FRANCUSKIE KLUBY W LIDZE EUROPY FK Krasnodar nie miał najmniejszych problemów z przejściem przez eliminacje, ale trzeba zaznaczyć – ich rywale, lekko mówiąc, nie należą do europejskich tuzów: Birkirkara FC z Malty zdołała ustrzelić jedną bramkę w dwumeczu przy sześciu straconych, a albańskie FK Partizani przegrało dwumecz 0:4. Gwiazdą zespołu jest rosyjski golleador Fedor Smolov, a dużą klasę prezentują też Pavel Mamaev (obecnie kontuzjowany), Odil Akhmedov, znany z występów w Marsylii Charles Kaboré, doświadczony obrońca Andreas Granqvist czy Artur Jędrzejczyk. Rosyjski zespół jest bardzo solidny i ciężko będzie im sprostać, jednak Nicea to również świetny zespół, a więc każdy rezultat jest możliwy. Zarówno grupa C, jak i grupa I wydają się bardzo silne. W obu francuskie zespoły mogą mieć problemy, ale równie dobrze mogą zająć pierwsze miejsca i czekać na dobre losowanie w kolejnej rundzie. ASSE powinno sobie poradzić i brak awansu będzie niespodzianką, Nicea zaś to zespół niedoświadczony w europejskich rozgrywkach i mimo tego, że jest to bardzo ciekawa drużyna, której włodarze wykonali kapitalną robotę podczas okienka transferowego,

to może się to okazać za mało na grupowych rywali. Niemniej patrząc na średnio udane występy w tych rozgrywkach w poprzednich latach, gorzej być raczej nie może, a zyskać Ligue 1 może naprawdę wiele – przy tak bliskiej obecności lig portugalskiej i rosyjskiej każdy punkt w rankingu jest na wagę złota.



Vive la ligue 1 | str. 82

AS SAINT-ETIENNE ZIELONA STABILIZACJA

AUTOR DAWID CACH

5

ATAK

6

POMOC

OBRONA

7

Obecny sezon jest ósmym dla Christophe Galtiera w roli trenera „Zielonych”. W trakcie swojej pracy stworzył zespół regularnie walczący o Ligę Europy i tym razem cel jest ten sam. Jedynym problemem może być brak napastnika będącego w stanie zdobyć minimum 10 goli i w Saint-Etienne muszą liczyć, że w końcu któryś z posiadanych piłkarzy odpali. W tej drużynie defensywa wygląda solidnie i najlepiej ze wszystkich formacji, przy kontuzjach i zawieszeniach może pojawiać się jednak poważny problem ze zbyt krótką ławką rezerwowych. Do gry w bramce jest jeden pewniak, czyli Stephane Ruffier, posiadający wysokie umiejętności, ale potrafiący zaskoczyć nas w negatywny sposób, popełniając koszmarny błąd. Przed nim powinien najczęściej pojawiać się duet Perrin - Pogba. Pierwszy z nich jest wychowankiem i kapitanem zespołu, drugi bratem Paula. Obaj stoperzy dysponują dobrymi warunkami fizycznymi i powinni tworzyć trudną do przebicia zaporę. Florentin w trakcie letniego okna transferowego był pod lupą zespołów z Premier League, gdzie pasowałby idealnie. Na środku obrony będzie mógł również występować Theophile-Catherine, którego nominalną pozycją jest prawa strona defensywy. Na początku sezonu trudno wyznaczyć jedną, pewną gry, wyjściową jedenastkę, ponieważ Galtier ze względu na eliminacje do fazy grupowej LE stosował rotację i próbował różnych ustawień. W drugiej linii najmocniej obsadzony jest środek. Dabo, Veretout i Saivet powinni tworzyć niezłą paczkę, a dodając do tego Selnaesa czy Pajota, wychodzi nam naprawdę solidny środek pola. Tutaj też trener będzie miał bardzo szeroki wachlarz przy rotacji, ponieważ do gry palić się będą jeszcze Corgnet, Clement i Lemoine. Zdecydowanie jest najmocniej

NASZ TYP Walka o europejskie puchary. Od kilku lat „Zieloni” regularnie meldują się w czubie tabeli i tym razem będzie podobnie. Początek sezonu i cała runda jesienna mogą być trudne ze względu na grę w fazie grupowej Ligi Europy, ale z czasem ASSE będzie nadrabiać i umacniać się w czołówce.

obsadzona strefa boiska „Zielonych”. Na skrzydłach szaleć powinni Tannane, Hamouma, Monnet-Paquet i tyle. Boczne sektory ASSE wyglądają ubogo i przy ewentualnych absencjach trener będzie musiał stawać na głowie i wymyślać niekonwencjonalne rozwiązania. Jak na razie nie wykrystalizował nam się jeden lider tej formacji, który w kluczowych momentach mógłby pociągnąć zespół do walki. Pomoc bez lidera? Nie brzmi to zbyt ciekawie. Jak widać w drugiej linii Galtiera czeka nie mały ból głowy, a przecież nie przeszliśmy jeszcze do najbardziej wysuniętych zawodników. Atak wygląda dość marnie, ponieważ wśród trzech napastników żaden na obecną chwilę nie jest gwarancją minimum 10 goli na sezon, a co za tym idzie, regularnych zdobyczy punktowych. Najlepszym z nich w poprzednim sezonie był Nolan Roux, który trafiał do siatki rywala 9 razy, ale ta liczba nie powala na kolana, a wręcz może wywołać falę krytyki i drwin. Kibice muszą liczyć, że Beric oraz Soderlund zaczną poważniej dokładać się do bilansu bramkowego zespołu i przyczynią do zdobywania punktów. Jak na razie w lidze ASSE zdobyło 5 bramek i każda jest autorstwa innego zawodnika, a z napastników do bramki rywali trafili właśnie Słoweniec i Norweg. W Saint-Etienne znów jest zespół, który powalczy o czołowe miejsca i po raz kolejny spróbuje załapać się do Ligi Europy. Jesień może być trudna z powodu krótkiej ławki rezerwowych i połączenia ligi z fazą grupową Ligi Europy. W poprzednich latach Galtier wychodził z podobnych sytuacji bez szwanku i teraz powinno być podobnie.


Vive la ligue 1 | str. 83

7

Christophe Galtier zaczyna swój siódmy sezon na ławce trenerskiej „Zielonych”

35

Bryan Dabo

[Kluczowy Transfer]

Jeden z najbardziej utytułowanych zespołów we Francji, czeka już trzydzieści pięć lat na mistrzostwo kraju.

3

W przeszłości ten zawodnik był łączony z czołówką Ligue 1 i zespołami Premier League. Teraz trafia do ASSE i jest to bardzo dobry ruch klubu, który zyskuje piłkarza świetnie pracującego w defensywie, dobrze grającego w powietrzu i potrafiącego wyprowadzić piłkę do przodu. Jeśli nie będą prześladować go kontuzje, to będzie jednym z najmocniejszych punktów zespołu.

Po raz trzeci z rzędu ASSE zagra w fazie grupowej Ligi Europy

- Wyjściowa XI Loic Perrin

[Kluczowy Zawodnik]

BERIĆ MONNET-PACQUET

TANNANE

SAIVET

VERETOUT SELNAES

M’BENGUE

POGBA

PERRIN TEOPHILE-CATHERINE

RUFFIER

Kapitan, wychowanek i jeden z najbardziej doświadczonych piłkarzy w kadrze Christophe Galtiera. Dyrygent defensywy i prawdziwy przywódca. Takiego zawodnika potrzebuje każdy zespół i w Saint-Etienne mają to szczęście, że mogą na niego liczyć na boisku i poza nim.


Vive la ligue 1 | str. 84

LES PEPITES

CZ YLI M ŁODZI I ZDOLNI TYM RAZEM PRZEDSTAWIAMY LISTĘ SIEDMIU ZAWODNIKÓW PONIŻEJ 20 ROKU ŻYCIA, KTÓRYCH NIE WYPADA NIE ZNAĆ. ISTNIEJE BOWIEM DUŻE PRAWDOPODOBIEŃSTWO, ŻE JUŻ ZA ROK PRZESTANĄ ONI BIEGAĆ PO MURAWACH LIGUE 1, STAJĄC SIĘ BOHATERAMI TRANSFEROWEGO SZALEŃSTWA.

Kylian Mbappe 17 lat, napastnik, AS Monaco

diament w koronie, jak określił go Dawid Cach w felietonie poświęconym temu napastnikowi. Zdążył już pobić rekord Henry’ego, zadebiutować i strzelić gola w Ligue 1 oraz zdobyć Mistrzostwo Europy do lat 19. A wszystko przed osiemnastymi urodzinami. Przy odpowiednim szlifowaniu w księstwie Monako rośnie zawodnik, którym już dziś interesują się największe kluby w Europie. Drybling, kontrola, opanowanie, szybkość, wykończenie akcji - pełen pakiet. Największy talent ligi.

Malcom 19 lat, skrzydłowy, Bordeaux

jego transfer do Bordeaux było niemały zaskoczeniem, wszak przychodził z łatką jednego z najbardziej utalentowanych zawodników z Brazylii. Twórcy Football Managera, gry słynącej z dokładnego i dobrego scoutingu, dali mu najwyższe z możliwych PA (Potential Ability), czyli potencjał do rozwinięcia. Potrzebował kilku miesięcy, by zaadoptować się do nowych warunków oraz otoczenia, ale teraz możemy spodziewać się dowodów na jego umiejętności. W tym sezonie już z jedną bramką na koncie.


Vive la ligue 1 | str. 85

Alban Lafont 17 lat, bramkarz, Toulouse

Jean-Kevin Augustin 19 lat, napastnik, Paris Saint-Germain

zadebiutowal w zeszłym sezonie w wieku 16 lat, stając się najmłodszym bramkarzem w historii Ligue 1. Debiut? Czyste konto, zatrzymując strzały Hatema Ben Arfy z Nicei. Od tamtego momentu nie opuścił już ani jednego spotkania. Jeśli masz 17 lat i jesteś podstawowym bramkarzem pierwszoligowej drużyny, to sukces jest tobie pisany.

Maxwel Cornet 19 lat, napastnik, Olympique Lyon

napastnik, który posadził na ławce rezerwowych samego Mathieu Valbuenę. Dziś trio Cornet - Lacazette - Fekir to podstawa, od której zaczyna wybór jedenastki. W zeszłym sezonie w 16 spotkaniach zdobył aż osiem bramek i zaliczył jedną asystę, utwierdzając wszystkich w przekonaniu, że szkółka Olympique Lyon niejeden talent posiada.

krol strzelców tegorocznych Mistrzostwo Europy do lat 19, gdzie wraz z reprezentacją Francji zdobył tytuł mistrzowski. W kadrze nie do zastąpienia. Statystycznie niemal każde spotkanie kończy z bramką, przechodząc płynnie wszystkie szczeble reprezentacji juniorskiej. Niestety, nie dostał odpowiedniego zaufania w Paryżu. Ma to się zmienić za sprawą Unaia Emery’ego i mocno w to wierzymy.

Amine Harit 19 lat, pomocnik, FC Nantes

Issa Diop 19 lat, obrońca, Toulouse

pascal dupraz, szkoleniowiec Tuluzy, ma w swojej szatni kilku fantastycznie zapowiadających się zawodników. Oprócz wcześniej wspomnianego Lafonta, w kadrze znajduje się jeszcze Alexis Bilin, 19-letni defensywny pomocnik, a także Issiar Diop, podstawowym obrońca drużyny. Co go wyróżnia? Przede wszystkim dojrzałość w grze oraz warunki fizyczne. Nieustępliwy, choć czasem popełniający błędy w ocenie sytuacji

to on ma być osobą, która będzie dostarczać Stępińskiemu asyst w tym sezonie. Kreatywny pomocnik, od którego zależeć będzie szybkość i kierunek akcji Nantes. Nowy trener Kanarków, Rene Girard, od początku postawił na młodego Francuza, a ten zaczął spłacać kredyt zaufania w formie bardzo dobrych występów. Jeszcze wiele dobrego usłyszycie o tym ofensywnym, środkowym pomocniku.


Vive la la ligue ligue 11 || str. str. 86 xx Vive

- Wyjściowa XI -

3

Obecna kadencja to trzeci pobyt Christiana Gourcuffa w Rennes – jako piłkarz to w Bretanii rozpoczynał karierę, zaś jako trener prowadził już drużynę CzerwonoCzarnych w sezonie 2001/02 – był to dotychczas jedyny przypadek w którym Gourcuff senior prowadził inny klub Ligue 1 niż Lorient

SIO

NTEP/GROSICKI

ANDRE

GELSON FERNANDES

BAAL

PEDRO HENRIQUE

GOURCUFF

BENSEBAINI

MENDES

DANZE

COSTIL

Yoann Gourcuff [Kluczowy Zawodnik]

505

Tyle meczów w Ligue 1 rozegrał Sylvain Armand - jest rekordzistą pod względem występów w Ligue 1 w XXI wieku i 13. pod tym względem zawodnikiem w klasyfikacji wszech czasów. Przy wywodzie o promowaniu młodzieży taki typ wygląda na paradoksalny, ale musicie przyznać – jest to osobliwość warta obserwacji. Gourcuff junior w wieku lat trzydziestu, gdy najwyższa pora wyfrunąć spod rodzicielskich skrzydeł, właśnie pod nie trafia. Po raz pierwszy w karierze! Trzeba zresztą uczciwie zaznaczyć, że monitorowanie zdrowia (i oczywiście gry, ale z tym się nie rozpędzajmy) Yoanna byłoby równie frapującym zajęciem także pod nieobecność jego ojca – kto nie wyczekuje naiwnie na powrót dawnego gwiazdora Bordeaux do wielkiej formy, zwyczajnie nie lubi piłki nożnej.

Ramy Bensebaini [Kluczowy Transfer]

26,9

to średnia wieku drużyny SM Caen. pod tym względem trzecia najstarsza

Wybór nie był zbyt wielki, bo Rennes nieszczególnie się w trakcie letniego okienka wykazało. Wskazanie pada więc na najdroższy zakup Bretończyków, z którym Christian Gourcuff pracował wcześniej jako selekcjoner reprezentacji Algierii. Szkoleniowiec musi widzieć w testowanym niegdyś przez Porto i Arsenal 21-latku głęboko ukryty potencjał.


Vive la ligue 1 | str. 87

STADE RENNAIS

GOURCUFFÓW DWÓCH

AUTOR ERYK DELINGER

6

ATAK

7

POMOC

OBRONA

6

Rennes to na starcie sezonu jeden z najbardziej zasługujących na obserwację wątków w lidze. Drużyna przeszła od maja kilka poważnych zmian, a niewykluczone, że do sprawnego funkcjonowania na poziomie sprzed wakacyjnej przerwy (niesatysfakcjonującym przecież dla prezesa Ruello) potrzebuje ich jeszcze więcej. Szczególną uwagę zwraca potencjalna wyrwa po odejściu złotego dziecka bretońskiej akademii – Ousmané Dembélé. Trzeba jednak pamiętać, że mamy do czynienia z przypadkiem „łatwo przyszło, łatwo poszło” - nowy piłkarz Borussii Dortmund jeszcze w październiku ubiegłego roku ledwie zbliżał się w okolice pierwszego zespołu SRFC. Skoro przed rokiem nie było go w planach, czy jego odejście po pół roku świetnej gry może aż tak zaboleć? Klub tak czy inaczej musi rozwiązać problem wyjściowy – szanse dla Dembélé i wypożyczonego Jeremiego Bogi były przede wszystkim skutkiem kontuzji Ntepa oraz nieporadności jedynego seniorskiego napastnika zespołu, Giovanniego Sio. W cieniu tych rozważań kryje się poważniejszy kłopot. Czerwono-Czarnych opuścili dwaj piłkarze stanowiący dotychczas niemal niezbywalne elementy ich defensywy – Fallou Diagne i Cheick M’Bengue. Trzeci pewniak (ten największy, który opuścił w poprzednim sezonie ledwie trzy ligowe mecze), Sylvain Armand, skończył właśnie 36 lat i nieubłaganie zbliża się moment, gdy nie będzie już wypadało liczyć na niego jako na żołnierza gotowego na każde wezwanie do broni. Tym bardziej, że łatka „żelaznego” czy „pewnego” obrońcy już od jakiegoś czasu nie do końca mu się należy. Sprowadzeni do klubu potencjalni następcy dwóch ubytków – stoper Ramy Bensebaini, przez ostatni rok wypożyczony do Montpellier z algierskiego Paradou, oraz lewy obrońca Afonso

NASZ TYP Start będzie trudny, a ostatecznie drużyna zakręci się wokół siódmego miejsca. Byle tylko nauczony przykładem Montaniera prezes Ruello zweryfikował swoje oczekiwania i nie zwolnił Christiana Gourcuffa za brak miejsca na podium na półmetku rozgrywek.

Figuereido, 23-latek z ligi portugalskiej, to na dziś w najlepszym wypadku znaki zapytania. Dlaczego więc należy Rennes obserwować z ciekawością, nie zaś ze zwątpieniem i rezygnacją? Ponieważ Rolanda Courbisa zastąpił na stanowisku trenera Christian Gourcuff – ostatnio selekcjoner reprezentacji Algierii, a wcześniej wieloletni boss Lorient. Mowa o człowieku, który wysłał w świat piłkarzy znanych dziś w całej Europie (m.in. Laurenta Koscielnego i Kévina Gameiro) oraz całą gromadę uznanych ligowców (Michaëla Cianiego, Christophe’a Jalleta, Morgana Amalfitano czy Sylvaina Marchala). Wystarczy spojrzeć na przekrój ściąganych tego lata do Rennes zawodników i już wiadomo na co liczą nowi mocodawcy Gourcuffa – z pięciu pozyskanych piłkarzy tylko jeden Clement Chantome (swoją drogą potencjalnie wartościowy ruch) jest starszy niż 23 lata. W dodatku promocji do pierwszej drużyny doczekało się całe grono produktów akademii, z pokazującym się już z niezłej strony za kadencji Courbisa Sébastienem Salles-Lamongem na czele. W związku z powyższym sporo niepewności towarzyszy drużynie, dla której zniechęcony, zatrzymany w ostatniej chwili Kamil Grosicki wciąż może się okazać najcenniejszym ofensywnym piłkarzem, ale są i przesłanki rozkazujące oglądać Rennes z szerszej niż polska perspektywy. Szykujcie już notesy i ołówki na wypadek gdyby Christian Gourcuff miał spełnić w Rennes swoją misję – będziemy się niebawem uczyć nowych nazwisk.


Vive la ligue 1 | str. 88

TOULOUSE FC

TFC NIE CHCE POWTÓRKI

AUTOR DAWID CACH

6

ATAK

5

POMOC

OBRONA

5

Dwa poprzednie sezonu dla Tuluzy to prawdziwy koszmar, który w obecnym sezonie nie ma prawa się powtórzyć. Dwukrotne utrzymanie się w elicie dzięki prawdziwemu rzutowi na taśmę, powinno być wystarczającym sygnałem do podjęcia stosownych kroków. Zespół dobrze przepracował okres przygotowawczy i jest gotowy do walki. Najważniejszą wiadomością jest to, że zespół nie został mocno osłabiony w trakcie letniego okna transferowego. Najpoważniejszą stratą jest transfer Ben Yeddera do Sevilii, ale jego odejście było już przesądzone od dawna, a jedynym znakiem zapytania było to, gdzie zagra. Dodatkowo klub latem opuścili Regattin, Didot i Kana-Biyik, ale jak pokazuje początek sezonu Dupraz znalazł alternatywne rozwiązania, dzięki którym zespół nie stracił na jakości. Taki efekt uzyskał głównie dzięki nowym nabytkom wśród których są młodzi i8 perspektywiczni zawodnicy oraz zdecydowanie bardziej doświadczeni jak Toivonen i Durmaz. Pasacl Dupraz będzie dyrygował zespołem mającym w składzie reprezentantów młodzieżowych reprezentacji w Francji, wspieranych przez bardziej doświadczonych partnerów. Taka mieszanka może przynieść Tuluzie tak bardzo oczekiwany, spokojny sezon. Między słupkami pewniakiem do gry jest Alban Lafont, który ma 17 lat i już 27 występów w Ligue 1! Niech Was nie zmyli jego wiek, ponieważ już teraz prezentuje bardzo dojrzałą grę, popełnia mało błędów i ma na swoim koncie kilka spektakularnych parad. Jeśli pomyślimy jak bardzo może się rozwinąć, to Francja ma szansę na kolejną gwiazdę grającą na pozycji bramkarza. Jego koledzy z defensywy doceniają jego umiejętności, ale nie zamierzają pozostawiać czegokolwiek przypadkowi i solidnie wspierają swojego golkipera. Niech o defensywie Tuluzy powie jedna statystyka. Jeden stracony gol w trzech mec-

NASZ TYP Obserwując poczynania na rynku transferowym i pierwsze konfrontacje w nowym sezonie można śmiało typować, że Tuluza w końcu ma przed sobą spokojny sezon, który powinna zakończyć z bezpieczną przewagą nad strefą spadkową. Poprzednie dwa sezony idą w niepamięć w Tuluzie idzie nowe.

zach, a przeciwnicy nie byle jakiej klasy, bo przecież Saint-Etienne i Marsylia mają w swoich zespołach dobrze atakujących zawodników. Obecnie jest to najlepszy wynik w lidze. Diop i Jullien bardzo dobrze ze sobą współpracują od pierwszego meczu sezonu, obaj prezentują dojrzały futbol, a przecież jeden ma 19, a drugi 23 lata. Na bokach defensywy wspierają ich Yago oraz Moubandje. Na razie wygląda to bardzo dobrze, ale poczekajmy do momentu, kiedy Dupraz będzie zmuszony do zmian w bloku defensywnym. Druga linia zespołu również wygląda obiecująco. Jej dyrygentami mają być Jimmy Durmaz i Oscar Trejo. Szwed zaliczył już krótkie wejście do zespołu, natomiast Trejo zapisał do swojego konta już dwie asysty i dobrze wywiązuje się ze swojej roli. Kontuzja lub jakakolwiek inna przyczyna absencji może być bardzo trudna dla zespołu i głównie powinni ucierpieć napastnicy odcięci od kluczowych podań. Rolą dla Blina będzie przecinanie podań i zatrzymywanie ataków rywali w środkowej części boiska. Najbardziej wysunięci zawodnicy nie powinni więc mieć problemów z ilością otrzymywanych podań, a także nie powinni szczególnie stresować się po stracie piłki. Obecnie liderem formacji ataku jest Martin Braithwaite, który już zdobył dwa gole, ale to nadal mało jeśli ma zastąpić Wissama Ben Yeddera. Jego partnerami mają być Ola Toivonen oraz Odsonne Edouard, osiemnastolatek wypożyczony z PSG dla którego jest to pierwszy sezon w seniorskiej piłce. Nikt w Tuluzie nie wyobraża sobie podobnego scenariusza jak choćby z poprzedniego sezonu. Pascal Dupraz wykonał dobrą robotę ratując klub przed spadkiem, teraz poukładał ciekawy zespół i po obiecującym początku TFC jest typowana do zajęcia miejsca w bezpiecznej odległości od strefy spadkowej.


Vive la ligue 1 | str. 89

4

Wszystkie cztery gole, w obecnym sezonie, Tuluza zdobyła w jednym meczu.

2

Jimmy Durmaz

Tuluza zalicza najlepszy start w lidze od dwóch lat

[Kluczowy Transfer]

1

Bardzo solidny transfer znacznie wzmacniający możliwości kreowania sytuacji przez linię pomocy. Zawodnik doświadczony na arenie międzynarodowej w klubie jak i reprezentacji Szwecji. Bez wątpienia będzie wzmocnieniem dzięki któremu Pascal Dupraz zyska więcej opcji przy ustalaniu wyjściowej jedenastki.

Jeden stracony gol to najlepszy wynik w lidze na początku sezonu.

Martin Braithwaite [Kluczowy Zawodnik]

- Wyjściowa XI Po odejściu Ben Yeddera, Tuluza potrzebuje zawodnika gwarantującego co najmniej 10 goli w sezonie i to właśnie on ma przejąć pałeczkę od swojego byłego kolegi z zespołu. Na początku sezonu prezentuje się bardzo dobrze, a dodatkowo obiecał, że po każdym strzelonym golu wpłaci 1 tysiąc euro na cele charytatywne.

Braithwaite TOIVONEN

SYLLA

MOUBANDJE

BLIN

TREJO

JULLIEN

DIOP

LAFONT

SOMALIA

YAGO



Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.