8/08/2024
Wprowadzenie
Ukraina stoi dziś przed wieloma wyzwaniami natury militarnej, gospodarczej i społecznej. Sytuacja jest niepewna na wielu poziomach: taktycznym, strategicznym i politycznym. Może to oznaczać poważne zmiany, które z kolei wpłyną na przebieg i wynik wojny. Warto przeanalizować zachodzące zmiany oraz decyzje podejmowane przez najważniejszych aktorów, by ocenić bieżącą sytuację i wyciągnąć wnioski na przyszłość.
Przed Kijowem wiele niewiadomych, głównie z uwagi na możliwą zmianę władzy w kilku zachodnich państwach. Ponadto, Rosjanie zaktywizowały się w Donbasie, a Kreml nie szczędzi środków na dalsze prowadzenie wojny, co stanowi bardzo złą wiadomość dla Ukrainy oraz jej sojuszników.
Rok 2024 będzie kluczowy. Liczyć będzie się każdy szczegół, który składa się na ogólny ogląd
sytuacji na froncie. Chociaż oczy całego świata są dziś zwrócone na Stany Zjednoczone, gdzie wkrótce odbędą się wybory prezydenckie, warto pamiętać, że o losie Ukrainy zadecydują głównie polityczne wydarzenia w Europie, m.in. wybory w Niemczech i Wielkiej Brytanii czy węgierska prezydencja w Radzie UE.
Nie oznacza to bynajmniej, że wojna zakończy się jeszcze w tym roku. Niemniej, z pewnością będziemy świadkami wielu wydarzeń, które wpłyną na długość działań wojennych i jednocześnie stanowisko zachodnich sojuszników Ukrainy wobec trwającego konfliktu. Ten rok upłynie pod znakiem rosyjskich operacji militarnych na terenie Ukrainy, wsparcia Zachodu dla broniącego się Kijowa przy jednoczesnym potępieniu Moskwy oraz reakcji państw Zachodu na współpracę rosyjsko-chińską.
Rosja na polu bitwy i poza nim
Niepokoić może fakt, że rosyjskie wojska wciąż atakują ważne obiekty na terenie Ukrainy i kontynuują ofensywę po zdobyciu istotnej ze strategicznego punktu widzenia miejscowości Awdijiwka w obwodzie donieckim.
Głównym problemem ukraińskiej armii była przewaga militarna i liczebna wojsk rosyjskich. Na początku wojny Rosjanie działali chaotycznie, bez spójnej taktyki, co uniemożliwiło im osiągnięcie założonych celów. Jednakże w trakcie ubiegłorocznej ofensywy wojsk ukraińskich
rosyjskie dowództwo zmodyfikowało dotychczasową strategię. W związku z tym Rosja zrezygnowała z kolejnych zdobyczy terytorialnych i zamiast tego zreformowała siły zbrojne, by zapewnić ich lepszą współpracę na polu walki. Szczególnie dotyczyło to artylerii i sił powietrznych, gdzie dowodzenie, kontrolę i łączność ściśle powiązano z pozostałymi rodzajami sił zbrojnych. Uwagę zwraca krótszy niż w pierwszych miesiącach wojny rosyjski „kill chain”, czyli proces związany z wykrywaniem, identyfikacją i zniszczeniem celów.
https://usm.media/baza-cf-w-novorosijsjku-perepownena
Rosyjskie wojska w Ukrainie robią postępy dużym kosztem. Wszystko wskazuje na to, że Kreml jest gotów podjąć większe ryzyko i zaakceptować straty, by osiągnąć swoje cele. Kreml obrał taką taktyk, ponieważ ma nad Ukrainą zdecydowaną przewagę w powietrzu. Siły rosyjskie kontrolują przestrzeń powietrzną, dzięki czemu mogą bombardować obiekty na terytorium Ukrainy. Od pewnego czasu rosyjskie lotnictwo taktyczno-operacyjne coraz bardziej masowo stosuje improwizowane bomby szybujące, które znacząco zwiększyły jego skuteczność. Bomby odłamkowo-burzące, takie jak FAB-500, 1000 i 1500, z modułami korekcji to improwizowana w warunkach wojennych, klasyczna bomba z zamontowanymi skrzydłami i systemem naprowadzania, która lotem ślizgowym opada na cel, z zasięgiem uzależnionym od wysokości i prędkości nosiciela w momencie jej zrzucenia.
Ukrainę dużo kosztuje starcie z Rosją, niemniej od pewnego czasu wykazuje lepszą zdolność odpierana rosyjskich ataków. Nowe otwarcie na odcinku charkowskim zajęło na jakiś czas elitarne ukraińskie formacje, a Rosjanom
pozwoliło na natarcie w innym kierunku. Ukraińskie dowództwo rzecz jasna przerzuciło część jednostek ofensywnych na inne odcinku frontu. Dla Kijowa okazało się to sporym wyzwaniem, zwłaszcza przy dużej dysproporcji sił ukraińskich do rosyjskich.
By zwiększyć przewagę nad przeciwnikiem, rosyjskie dowództwo zaczęło uzbrajać drony Orłan-10 w zaawansowaną amunicję, przez co Ukraińcy nie mogli chociażby rozmieścić wyrzutni HIMARS. Rosjanie zaatakowali zaplecze wojsk ukraińskich w Odessie i Zaporożu, zmuszając formacje ukraińskie do wzmocnienia obrony na tym odcinku frontu.
Rosja wypracowała pewną przewagę na polu walki, co stawia walczącą Ukrainę w niezwykle trudnej sytuacji. Ataki Rosjan z powietrza i na lądzie odepchnęły większe zgrupowania ukraińskich wojsk od linii frontu. W rezultacie wydłużeniu uległy linie zaopatrzeniowe. Osłabienie Ukrainy i przewaga liczebna Rosjan prowadzą do korzystnych dla Kremla zmian na froncie.
Dzięki wsparciu ze strony Chin rosyjska gospodarka może wkrótce przestawić się na tryby wojenne, a to z kolei oznacza, że Moskwie w pewnym stopniu udało się zminimalizować straty. Rosyjska zbrojeniówka skupia się na produkcji przede wszystkim rakiet balistycznych oraz pocisków manewrujących, dzięki którym wojska mogą uderzać w strategiczne obiekty na terytorium Ukrainy. Rosja ma pewną przewagę wojskową, której Ukraina nie może skutecznie przeciwdziałać ze względu na ograniczenia prawne dotyczące użycia zachodnich broni na terytorium Rosji.
Na koniec warto wspomnieć o błędach rosyjskiej marynarki wojennej. W ich wyniku Ukraina zmusiła Rosję do takiego rozmieszczenia swoich strategicznych zasobów, takich jak okręty wojenne, że stały się one trudne do obrony lub utrzymania. Na Morzu Czarnym armia ukraińska zdołała zepchnąć rosyjską Flotę Czarnomorską do narożnika i pozbawić Moskwę kontroli na tym akwenie. Obecność ukraińskich sił w tym rejonie zmusiła Rosję do korzystania z portu w Noworosyjsku, co znacznie wydłużyło dystans, jaki pokonują rosyjskie okręty.
Ukraina na froncie i poza nim
Na przełomie maja i czerwca administracja prezydenta Bidena dała Ukraińcom zgodę na ograniczone ataki z użyciem broni z USA na terytorium Rosji. Amerykańskiej i zachodniej broni używa się więc do przeprowadzania ataków na obiekty o kluczowym znaczeniu dla obronności. Wkrótce do ukraińskiego arsenału obronnego dołączą myśliwce F-16.
Rosyjskie ataki powodowały jednak znaczące szkody w ukraińskiej infrastrukturze energetycznej. W rezultacie znacząco spadła generowana moc, co oznacza, że Ukrainę czeka kolejna ciężka zima.
Kolejnym palącym problemem Ukrainy jest niedobór amunicji i żołnierzy. Niestety, ten problem nie dotyczy tylko działań ofensywnych; wpływa on również na zdolność Ukrainy do obrony przed rosyjskimi atakami. Ukraińskie dowództwo nie podało szczegółów, niemniej niewystarczająca liczba amunicji może nieść ze sobą katastrofalne skutki.
Jak im zapobiec? Ukraina musi grać na czas –wszak Rosja nie może sobie pozwolić na takie same straty, jakie poniosła w pierwszych dwóch
latach wojny. Ukraińskie wojska mogą jednak wymusić na przeciwniku jak największe straty wojenne. Nie będzie to jednak łatwe z uwagi na omawianą już rosyjską przewagę na lądzie i w powietrzu.
Na pocieszenie, warto zauważyć, że wszystkie państwa zachodnie deklarują dalsze wsparcie dla Kijowa. Obecny poziom wsparcia dla Ukrainy jednak nie wystarczy, by przywrócić wszystkie terytoria, które należały do Ukrainy w roku 1991. Zamiast tego Ukraina powinna powoli wykrwawiać rosyjskie siły. Przeszkodzić mogą kwestie geograficzne i infrastrukturalne – przemysłowy Donbas, w którym leżą Kramatorsk, Słowiańska i Pokrowsk, sąsiaduje z równinami, na których nie ma żadnych fortyfikacji obronnych.
To oznacza, że Ukraińcy mają coraz mniej czasu. Utrata przez Ukrainę położonych na wschodzie Donbasu i Charkowa byłaby równoznaczna z geopolityczną katastrofą, podobnie jak w trakcie II wojny światowej. Rozumieją to zarówno Ukraińcy, jak i Rosjanie.
To, czy Ukraina odzyska kontrolę nad okupowanymi przez Rosję terenami w dużej mierze zależy
July/02- July/14 overlay – structures overlay (orange) T0504 MSR (yellow) MODIS/ VIIRS overlay (red/yellow points)
od wsparcia zachodnich sojuszników. Ukraińcy wciąż mają przyczółek w Donbasie; jego utrata oznaczałaby klęskę dla Kijowa i poważne kłopoty na pozostałych odcinkach frontu od Charkowa po Zaporoże. Skoro wsparcie ze strony Zachodu może zdecydować o rozstrzygnięciu bitwy o Donieck, warto przeanalizować stanowisko sojuszników Kijowa.
Stanowisko Stanów Zjednoczonych
Ważą się losy amerykańskiej pomocy dla Ukrainy, szczególnie w obliczu nadchodzących wyborów, w których zmierzą się kandydaci Demokratów i Republikanów. Próba zamachu na Donalda Trumpa wywołała wstrząs w i tak już burzliwych wyborach, co odbije się na sytuacji wewnętrznej USA oraz prowadzonej przez Waszyngton polityce zagranicznej.
W teorii Waszyngton mógłby już teraz dostarczyć do Ukrainy niezbędny sprzęt wojskowy. Nie jest to jednak takie proste. Stany Zjednoczone uważnie obserwują sytuację zarówno w Ukrainie, jak i w rejonie Pacyfiku. Amerykanie muszą zwiększyć produkcję uzbrojenia, by utrzymać podobny poziom zaangażowania w obydwu regionach.
Kwestia ta nabiera szczególnego znaczenia w obliczu współpracy pomiędzy Moskwą i Pekinem, o której mowa w dalszej części niniejszego opracowania. Nadchodzące wybory wpłyną na kierunek, jaki obierze amerykańska dyplomacja. Obecnie w USA brak jest jednomyślnego poparcia dla Ukrainy. Różnice występują zarówno w kwestii ilości dostarczanej broni, jak i w zakresie jej użycia przez Ukrainę.
Pojawiają się także obawy, czy w przypadku potencjalnego konfliktu wystarczy amunicji i broni. Ma to swoje uzasadnienie, ponieważ USA zaprzestały produkcji niektórych systemów. Niemniej, ilość dostępnego wyposażenia nie jest jedynym problemem. Ten leży w logistyce i ekonomii produkcji.
Zjawisko to można wyjaśnić na przykładzie produkcji pocisków artyleryjskich. Amerykańskie pociski artyleryjskie produkują zakłady
zbrojeniowe podlegające pod rządowy Joint Munitions Command (JMC) lub zewnętrzni podwykonawcy. USA nie może zwiększyć produkcji, ponieważ brakuje wykwalifikowanych pracowników. Warto dodać, że zatrudnienie w tym sektorze zmniejszyło się wkrótce po zakończeniu zimnej wojny.
W rezultacie Amerykanie muszą zbudować solidne zaplecze przemysłowe i rozwinąć know-how, by zwiększyć wolumeny wsparcia dla Ukrainy.
Tegoroczne wybory mogą odbić się na gospodarce USA i w rezultacie wysokość pomocy militarnej dla Kijowa.
Kandydat Republikanów Donald Trump stanowczo opowiada się za stworzeniem nowych miejsc pracy w przemyśle wytwórczym. Ma to bezpośrednio przełożyć się na odbudowę przemysłu oraz wpłynąć na zdolności USA w zakresie uzbrojenia. Twarda polityka Trumpa wobec Chin i wojna w Ukrainie mogą sprzyjać powrotowi miejsc pracy w amerykańskim przemyśle. Dzięki temu USA mogłyby zyskać nie tylko potrzebny sprzęt, ale także wykwalifikowaną siłę roboczą, co pomoże w rozbudowie militarnej.
Ustępujący prezydent Biden również zajął się kwestią uregulowania łańcucha dostaw. Do najważniejszych sukcesów politycznych obecnej administracji należą podpisane ustawy przewidujące m.in. liczne i wysokie dotacje dla firm z sektora półprzewodników, które zdecydują się na inwestycje w Stanach Zjednoczonych. Przepisy te rozwijają rodzime możliwości oraz wzmacniają łańcuchy dostaw. Na znaczeniu tracą
branże stalowa i stoczniowa, przez co na rynku ubywa wykwalifikowanych specjalistów. Rozwój przemysłu ciężkiego jednak kłóci się z założeniami na rzecz ochrony środowiska, przez co zarówno Demokraci, jak i Republikanie prezentują skrajnie różne poglądy na odbudowę amerykańskiej potęgi gospodarczej.
Niezależnie od tego, kto zostanie następnym prezydentem Stanów Zjednoczonych, pewne jest to, że silne Stany oznaczają silny Zachód, a to z kolei dobra wiadomość dla władz w Kijowie. Warto w tym miejscu zauważyć, że prezydent Biden rozluźnił restrykcje dotyczące użycia amerykańskiej broni ATACAMS przez Ukrainę, dzięki czemu ukraińskie dowództwo mogło uderzyć na
rosyjskie cele na Krymie. Ukraina jednak potrzebuje o wiele więcej uzbrojenia, by obronić przyczółek w Donbasie,
głównie systemów takich jak Patriot. Ukraińcy mają także za mało zestawów obrony powietrznej pozwalających zwalczać pociski i samoloty. Myśliwce F-16 z kolei mogą pomóc Ukrainie przełamać rosyjską przewagę w powietrzu.
Wysyłając kolejne transze uzbrojenia do Ukrainy, zachodni sojusznicy Kijowa muszą pamiętać, że z powodu sankcji Rosja w dużej mierze polega na chińskich technologiach wojskowych. Kremlowską machinę wojenną zatrzymać może cios zadany rosyjskiej zbrojeniówce.
Stanowisko Unii Europejskiej
Przewodnictwo Węgier w Radzie Unii Europejskiej zmieniło stosunek europejskiej dyplomacji do Rosji. Władze w Budapeszcie tuż po objęciu półrocznej prezydencji rozpoczęły misję pokojową w Kijowie. To duża zmiana dla Unii, aczkolwiek bynajmniej nie zaskakuje ona w kontekście stanowiska forsowanego od lat przez rząd Viktora Orbana.
Co to może oznaczać dla europejskiej dyplomacji? Rząd w Budapeszcie usiłuje przekonać Europę, że ta może wykorzystać dwulicowość Węgier względem Rosji. „Misja pokojowa” Węgier jest z góry skazana na porażkę, ponieważ Kijów nie godzi się na żadne ustępstwa wobec Rosji.
Coraz więcej Europejczyków skłania się ku ugrupowaniom konserwatywnym, również z uwagi na forsowany przez instytucje unijne pakt migracyjny. Pytanie brzmi, jak sytuacja społeczna w Europie odbije się na konflikcie w Ukrainie. Popularność partii prawicowych prowadzi raczej do zmiany układu sił politycznych w poszczególnych krajach aniżeli bezpośrednio wpływa na
decyzję w kwestii pomocy dla Ukrainy. Może to prowadzić do większego sceptycyzmu wobec współpracy z Chinami i zaostrzenia sankcji wobec osób wspierających Rosję.
Instytucje unijne oraz kraje członkowskie mogą doprowadzić do wzrostu poparcia dla udzielania Ukrainie dalszej pomocy militarnej. W całej Europie, w szczególności na wschodzie kontynentu, konserwatywne rządy znacząco zwiększyły wydatki na obronność, które rosną nieprzerwanie od początku inwazji Rosji na Ukrainę.
W ślad za sojusznikami podążyć powinny kraje Europy Zachodnie, które wciąż jednak odczuwają skutki spowolnienia gospodarczego wywołanego pandemią koronawirus. Na zachodzie Europy słyszy się coraz częściej, że kilka dekad po zakończeniu zimnej wojny siły zbrojne oraz przemysł zbrojeniowy wymagają gruntownej modernizacji.
Kwestię tę najgłośniej podnoszą Niemcy oraz Wielka Brytania. Brytyjczycy są świadomi coraz skromniejszych możliwości militarnych pomimo
coraz wyższego budżetu na obronność. Jednak Wielka Brytania ma trudności z zabezpieczeniem funduszy na modernizację wydatków wojskowych. Z kolei Niemcy pod rządami nowego, bardziej konserwatywnego parlamentu szukają sposobów na reformę wojska i przemysłu. Efektem tego są najwyższe wydatki na obronność od końca zimnej wojny.
Co istotne, dyskusja na temat remilitaryzacji uległa istotnej zmianie. Po II wojnie światowej pacyfizm stał się podstawą niemieckiej demokracji, zaś dziś kraj prowadzi stanowczą politykę wobec agresorów takich jak Rosja. To największa zmiana w Europie od początku wojny, ponieważ Niemcy, mimo swojej potęgi przemysłowej, stanowczo oponowały przeciwko wdrażaniu reform we własnej armii.
Gospodarcze potęgi Europy, takie jak Francja, Niemcy, Wielka Brytania, a ostatnio także Polska,
coraz głośnie opowiadają się za zacieśnianiem współpracy w zakresie obronności. Wspomniane już Niemcy i Wielka Brytania są wśród krajów, które wydają najmniej na obronność. Co to oznacza w globalnej perspektywie geopolitycznej?
Silniejsza militarnie Europa to dobra wiadomość dla Ukrainy. Może również wpłynąć na sposób, w jaki zachodnie kraje postrzegają kwestie bezpieczeństwa ekonomicznego. Unia Europejska i Europa w ogóle będą dążyć do długoterminowego zabezpieczenia swojej gospodarki, przemysłu wojskowego i łańcuchów dostaw przed wrogimi mocarstwami. Wprawdzie wzrost wydatków na obronność następuje kosztem pozostałych wydatków publicznych, w wielu krajach jest to uzasadnione koniecznością wzmocnienia obrony przed zagrożeniami dla bezpieczeństwa.
Dong, J. (2023). A Cauldron of Anxiety: War or Peace?. w: Chinese Statecraft in a Changing World. Springer, Singapur. https://doi.org/10.1007/978-981-99-6453-6_7
Chiny
W ciągu ostatniej dekady Chiny agresywnie rozbudowywały swoje siły zbrojne, zarówno konwencjonalne, jak i nuklearne. Przybywa zamówień na samoloty oraz okręty, a przemysł zbrojeniowy otrzymuje sowite dotacje od rządu. Niepokoić może fakt, że Chiny szybko rozwijają swoje siły nuklearne we wszystkich tych trzech komponentach, co może prowadzić do zwiększenia zagrożeń w zakresie broni nuklearnej. Jakie konsekwencje może nieść ze sobą tak szybka ekspansja militarna Państwa Środka?
Nadrzędnym celem Chin jest dziś konsolidacja wpływów w rejonie Morza Południowochińskiego i na Tajwanie. Chińskie władze nieustannie rozwijają zaawansowaną flotę morską i budują nielegalne bazy wojskowe, aby skuteczniej rywalizować z USA w regionie, w którym swoje partykularne interesy ma Waszyngton. Państwo Środka zresztą inwestuje w regionie głównie z powodu jego znaczenia dla handlu i obrony przed ewentualnymi zagrożeniami.
Po kryzysie w Cieśninie Tajwańskiej w 1996 roku Chiny zaczęły czuć się zagrożone, ponieważ USA szybko przejęły kontrolę wojskową w regionie, wpływając tym samym na architekturę bezpieczeństwa. Dzięki temu władze Chińskiej Republiki Ludowej wypracowały politykę wobec trzech łańcuchów wysp oddzielających Chiny od Hawajów. Chiny rozwijają swoje siły zbrojne z uwagi na geostrategiczne znaczenie łańcuchów wysp, które są kluczowe dla ich strategii obronnej i operacji wojskowych na wschodzie i zachodzie.
Chiny, mimo że mają własne złoża ropy, są silnie uzależnione od importu ropy z Bliskiego Wschodu, której transport odbywa się przez kluczowe cieśniny Ormuz i Malakka. Uzależnie-
nie Pekinu od kluczowych cieśnin morskich jest ważnym elementem w kontekście omawianych napięć geopolitycznych i rzuca nowe światło na kwestie poruszone w raporcie. Z powodu problemów związanych z transportem surowców energetycznych przez cieśniny morskie, Chiny szukają wsparcia u Rosji.
Objęta sankcjami i w stanie wojny, Moskwa ma mało możliwości współpracy z rozwiniętymi krajami. Chiny mogą to wykorzystać, oferując Rosji potrzebne wsparcie. Stosunki Pekinu z Rosją są ryzykowne, ponieważ Moskwa od dawna gra wbrew zasadom dyplomacji. Chiny, wobec tego lawirują pomiędzy Kremlem i krajami zachodnimi, aby nie ryzykować konfliktu z żadną ze stron.
Z kolei Pekin i Moskwa zawiązały bądź co bądź asymetryczny sojusz. Chiny dominują w relacjach z Rosją za sprawą swojego olbrzymiego potencjału gospodarczego. Rosja utrzymuje stosunki w takiej postaci, ponieważ nie ma dla nich żadnej alternatywy.
Gospodarka Rosji koncentruje się na wojnie, więc chińskie firmy zapełniają lukę na rynku towarów i usług, co sprawia, że Rosja staje się bardziej zależna od Państwa Środka. To odpowiada Pekinowi, gdyż Moskwa może zapewnić mu dostawę surowców energetycznych na wypadek odcięcia od głównych szlaków handlowych.
Państwo Środka czerpie wymierne korzyści z sojuszu z Moskwą pomimo trwającej w Ukrainie wojny. To nie do końca prawda i warto wspomnieć o pewnej kwestii. Rosyjsko-chińskie partnerstwo obnażyło także słaby punkt Pekinu, jakim jest handel, co stanowi wyzwanie zarówno dla Pekinu, jak i całego Zachodu.
Choć Zachód może ponieść duże koszty związane z przeniesieniem produkcji i jej automatyzacją, wytwarzane tam produkty znajdą nabywców, co daje im przewagę nad Chinami. W przypadku utraty dostępu do zachodnich rynków, Chiny musiałyby radykalnie zmienić swoją strategię gospodarczą, ponieważ krajowy rynek i popyt w Rosji nie byłyby w stanie pochłonąć nadwyżki towarów, które Pekin obecnie eksportuje na Zachód.
Pekin ma dziś rosyjską gospodarkę w garści, a zależność Kremla od chińskiego wsparcia stale rośnie. Pozycja Chin w rosyjskiej gospodarce umacnia się, zaś zachodnie państwa, które prowadzą wymianę handlową z Pekinem coraz częściej oskarża się o podwójne standardy.
Podsumowanie
Zachód stoi dziś przed nie lada wyzwaniem: traktować zagrożenie ze strony Rosji i Chin jako jedną kwestię czy też dwie odrębne sprawy. Zachodnie państwa pozostają podzielone w kwestii Chin i Rosji. Stany Zjednoczone przyjęły bardziej agresywne podejście wobec Pekinu, podczas gdy Unia Europejska, wykazując większą ostrożność, na razie nie podejmuje radykalnych kroków.
Warto zauważyć, że saldo wymiany handlowej USA i UE z Chinami osiąga zbliżoną wartość, co jednak nie przekłada się na podobne stanowisko Waszyngtonu i Brukseli wobec Pekinu. USA może obrać ostry kurs wobec Chin. Spowoduje to wprawdzie poważne, aczkolwiek krótkotrwałe problemy gospodarcze, które Amerykanie zaakceptują w imię długotrwałych korzyści.
Unia Europejska, w przeciwieństwie do Waszyngtonu, nie może sobie na to pozwolić, ponieważ już zmaga się z poważnymi wyzwaniami ekonomicznymi spowodowanymi pandemią COVID-19 i wojną rosyjsko-ukraińską, które wymusiły przeprojektowanie rodzimej energetyki.
Korzyści z globalizacji maleją, zaś na znaczeniu zyskuje współpraca w ramach regionalnych struktur politycznych bądź gospodarczych. Co to oznacza w kontekście Ukrainy?
Jeśli kraje zachodnie zdecydują się na wspólne i zjednoczone działanie wobec Rosji i Chin, może to prowadzić do podziału globalnej gospodarki. By temu zapobiec, poszczególne kraje mogą postarać się o lepsze stosunki dwustronne z Pekinem. Taki krok pozwoli na ograniczenie wpływu rosyjsko-chińskiego tandemu oraz utrzymanie płynności globalnych łańcuchów dostaw. Władzom w Kijowie zależałoby na tej pierwszej opcji, ponieważ lepiej odpowiada ona jej potrzebie silnej i skoordynowanej polityki zagranicznej.
Dotychczas nie podjęto decyzji czy w kwestii porządku światowego władzę rozdysponować pomiędzy wiele krajów, czy utrzymać dotychczasowy ład (globalizm). Mało prawdopodobne, by którakolwiek ze stron podjęła jakiekolwiek kroki. Polityka państw zachodnich jest reaktywna, ale w przyszłości może się to zmienić, jeśli te przyjmą bardziej proaktywną postawę. Zachód prędzej czy później będzie musiał podjąć decyzję. Im dłużej będzie z nią zwlekał, tym więcej będzie go to kosztować.
Autor:
Benjamin Bardos jest głównym autorem czasopisma Transatlantic Perspectives w European Horizons, skupiającym się na kwestiach bezpieczeństwa transatlantyckiego i obronności. Ponadto obecnie robi studia LLM z prawa globalnego na Uniwersytecie w Tilburgu. Jest również członkiem Węgierskiego Stowarzyszenia
Młodzieży Atlantyckiej, skupiającym się na polityce wojskowej NATO i europejskiej architekturze bezpieczeństwa.
© COPYRIGHT 2023 Warsaw Institute Opinie zawarte w niniejszej publikacji odzwierciedlają wyłącznie poglądy autorów. Warsaw Institute ul. Wilcza 9, 00-538 Warszawa, Polska +48 22 417 63 15 office@warsawinstitute.org