The Warsaw Institute Review 1/2020 PL

Page 1

EKONOMIA | BEZPIECZEŃSTWO | GEOPOLITYKA | HISTORIA

1/2020 nr 12 ISSN 2543-9839

Francuska wizja przyszłości Europy


THE WARSAW INSTITUTE REVIEW W LICZBACH

12

60

wydrukowanych egzemplarzy

wydań

18500

kraje otrzymujące wydania

500 60000 148 200 600 pobrań

think tanki i kręgi eksperckie

dostępne artykuły analityczne

dyplomaci

500000 użytkownicy strony internetowej rocznie

decydenci

wysłane bezpłatne egzemplarze

15000

Bądźmy

w kontakcie www.warsawinstitute.review @TheWarsawInstituteReview

@WarsawReview

@warsawinstitutereview


od redakcji

Szanowni Czytelnicy,

P

odczas przygotowań do wydania niniejszego - pierwszego w tym roku numeru The Warsaw Institute Review, znajdowaliśmy się w „starej” rzeczywistości. Jak większość z nas, robiliśmy co w naszej mocy, aby rozpoznać realia nadchodzącego kryzysu i globalnej pandemii koronawirusa, która już zmieniła i nadal zmienia naszą optykę na świat. Powoduje także, że obnażona niestabilność w niemal wszystkich dziedzinach życia – politycznym, społecznym i ekonomicznym – ujawnia konieczność ponownej kalibracji. Nie będzie nadużyciem stwierdzenie, że wirus dziesiątkuje ludzi oraz gospodarki najpotężniejszych krajów takich jak USA, Niemcy czy Austalia. Dziś jesteśmy na początku trudnej walki, dlatego skupiamy się przede wszystkim na powstrzymaniu zakażeń od strony medycznej. Jednak już wiemy, że kolejne miesiące będą wielką próbą zarówno dla dotychczasowego układu sił na świecie, jak i stabilności światowej gospodarki. Świat na chwilę się zatrzymał, ale geopolityczna karuzela nie zwalnia tempa. W jakim kierunku podąży, gdy opadnie kurz po pierwszym szoku? Odpowiedzi na te pytania na pewno będziemy poszukiwać na łamach naszego kwartalnika. A już dziś zapraszam do lektury tekstów przygotowanych przez znakomitych ekspertów. Na początek pragnę zapropononować wywiad z profesorem Tomaszem Grzegorzem Grosse, w którym opowiada o możliwych konsekwencjach walki z koronawirusem dla Unii Europejskiej i kondycji organizacji międzynarodowych na świecie w nadciągającym kryzysie. W osobnym artykule poświęconym analizie francuskiej wizji Europy, profesor zastanawia się na ile może ziścić się wizja Francuzów na integrację europejską po wyjściu ze Wspólnoty Zjednoczonego Królestwa oraz jak silne są dzisiaj osłabione wewnętrznie Niemcy. Zaś w tekście Grzegorza Kuczyńskiego, eksperta ds. polityki wschodniej fundacji Warsaw Institute, znajdziemy odpowiedzi na pytania o wojskowy sojusz Rosji z Chinami. W kontekście prawdopodobnej zmiany układu sił na arenie międzynarodowej, powyższe analizy stanowią podwaliny pod rozważania o ewentualnych kierunkach symultanicznych zmian. 1/2020

3


od redakcji

The Warsaw Institute Review © Copyright 2020 The Warsaw Institute Review Warszawa Redaktor naczelna Izabela Wojtyczka

izabela.wojtyczka@warsawinstitute.review

redakcja Alexander Wielgos Łukasz Biernacki Sekretarz Redakcji Małgorzata Cichal tłumaczenia Aleksandra Tomaszewska Paulina Piłat projekt okładki i layout Katarzyna Dinwebel Jacek Kotela dtp i druk www.sindruk.pl

W artykule „Giganci zbudowani na podwalinach patriotyzmu ekonomicznego” poruszyliśmy wątek doktryny patriotyzmu ekonomicznego, który zakłada solidarność konsumentów w wyborach zakupowych i przedsiębiorstw w koncentracji na rodzimym kapitale. Nurt ten rozwijany jest z powodzeniem we wszystkich rozwiniętych gospodarkach świata, sprawia bowiem że rodzima gospodarka ma możliwość szybszego wzrostu bez utraty korzyści wynikających z globalizacji. To właśnie patriotyzm ekonomiczny jest szczególnie dostrzegalny w czasach kryzysu gospodarczego, gdy kraje minimalizują negatywne jego skutki dzięki społecznej solidarności. Nie sposób przejść także obojętnie wobec ważnego sukcesu Polski, jakim była wygrana w arbitrażu 6 miliardów złotych przez polskiego czempiona gazowego - spółkę Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo (PGNiG) z rosyjskim Gazpromem o ceny gazu w kontrakcie jamalskim. Polscy prawnicy udowodnili, że gaz w latach 2014-2020 był sprzedawany Polsce po zawyżonych cenach. O kulisach całej sprawy napisał Janusz Kowalski, były wiceprezes PGNiG oraz obecny Sekretarz Stanu w polskim rządzie. Życząc dobrej lektury, patrzę z wielkim smutkiem na tragedię społeczeństw Włoskiego, Hiszpańskiego czy Amerykańskiego. Pragniemy wraz z całą redakcją złożyć wyrazy wielkiego wsparcia wszystkim Naszym partnerom z całego świata, którzy obecnie zmagają się z pandemią lub skutkami pandemii koronawirusa. Wierzę, że wzajemne wsparcie pomoże nam przezwyciężyć ten trudny okres.

Izabela Wojtyczka Wydawca

The Warsaw Institute Review Sp. z o.o.

ul. Świętokrzyska 18/410, 00-052 Warszawa www.warsawinstitute.review editor@warsawinstitute.review Opinie i stanowiska w materiałach opublikowanych w The Warsaw Institute Review odzwierciedlają poglądy autorów i nie można ich utożsamiać z oficjalnym stanowiskiem Ministerstwa Spraw Zagranicznych Rzeczypospolitej Polskiej.

Redaktor Naczelna The Warsaw Institute Review Współfinansowano ze środków Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa narodowego

Partnerzy: Siedziba Fundacji w Warszawie

Siedziba Fundacji w USA

www.warsawinstitute.org

www.warsaw.institute

ISSN 2543-9839

4

The Warsaw Institute Review


Spis treści

46

raport bezpieczeństwa

Grzegorz Kuczyński: Rosja-Chiny: wojskowy sojusz z o.o.

6 14

66

99

geopolityka

Historia

Dr. Bryce Wakefield:

Daniel Pogorzelski:

Indo-Pacyfik: wciąż w konstrukcji

Wywiad Izabela Wojtyczka Professor Tomasz Grzegorz Grosse Wirus, który zmienia Unię Europejską Raport bezpieczeństwa Janusz Kowalski Polska wygrywa z Gazpromem arbitraż o cenę gazu ziemnego

22

Unia europejska Profesor Tomasz Grzegorz Grosse Francuska wizja przyszłości Europy

33

Europa Środkowo Wschodnia Profesor Piotr Bajda Nowe reguły gry o Europę Środkową

39

Dezinformacja Paweł Pawłowski Alternatywna historia pisana na Kremlu

46

Raport Bezpieczeństwa Grzegorz Kuczyński Rosja-Chiny: wojskowy sojusz z o.o.

58

Geopolityka Aleksander Ksawery Olech Emmanuel Macron i stosunki francusko-rosyjskie w dobie kryzysu międzynarodowych sojuszy

Stanisław Szukalski: Człowiek-zagadka

Geopolityka

66

Dr. Bryce Wakefield Indo-Pacyfik: wciąż w konstrukcji Raport bezpieczeństwa

76

Laurențiu Pachiu, George Scutaru Energetyczna bitwa o Morze Czarne Raport bezpieczeństwa

Witold Repetowicz

82

Agresja, czy zbiorowe bezpieczeństwo: HOPE, inna twarz Iranu Ekonomia

Redakcja The Warsaw Institute Review

91

Giganci zbudowani na podwalinach patriotyzmu ekonomicznego Historia

Daniel Pogorzelski

99

Stanisław Szukalski: Człowiek-zagadka Historia

105

Katarzyna Utracka Katyń – Mechanizmy Ludobójstwa

1/2020

5


Wywiad

Wirus, który zmienia Unię Europejską

Izabela Wojtyczka rozmawia z Profesorem Tomaszem Grzegorzem Grosse

Pandemia COVID-19 dotarła do wszystkich państw Unii Europejskiej, zmieniając krajobraz nie tylko pojedynczych krajów i ich gospodarek, ale także całej Wspólnoty. O walce z wirusem w Europie, jej skutkach gospodarczych, kondycji UE oraz zmianach w geopolitycznej szachownicy opowiedział profesor Tomasz Grzegorz Grosse w rozmowie z Izabelą Wojtyczką, redaktor naczelną The Warsaw Institute Review. 6

The Warsaw Institute Review


The virus will change the EU, but not how we might expect

Niemiecki Minister Finansów Olaf Scholz i Prezes Europejskiego Banku Centralnego Christine Lagarde podczas spotkania ministrów finansów w Brukseli, 17.02.2020.

Izabela Wojtyczka: Od kilku tygodni bacznie przyglądamy się reakcji Unii Europejskiej na szalejący w Europie wirus COVID-19. Jak ocenia Pan działania Wspólnoty?

Tomasz Grzegorz Grosse: Instytucje europejskie były zajęte kryzysem migracyjnym na granicy tureckogreckiej, podczas gdy w Unii Europejskiej pandemia rozwijała się w najlepsze. Z tego powodu UE „przegapiła” pierwszą fazę kryzysu, pozwalając działać państwom członkowskim. Zasadniczo nie pomagała, ale też nie przeszkadzała władzom narodowym, na których w największym stopniu leży obowiązek przeciwdziałania kryzysowi. Jedyną kwestią, którą należy ocenić jednoznacznie negatywnie, to postulowanie przez Komisję Europejską o utrzymanie otwartych granic narodowych, kiedy należało je zamykać, aby ograniczyć przepływ osób zakażonych w pierwszej fazie pandemii.

© Olivier Hoslet (PAP/EPA)

W kolejnej fazie kryzysu UE powinna się skupić na wsparciu państw członkowskich borykających się z kryzysem. W części tak też się stało. Komisja Europejska kierowała na przykład środki finansowe na badania nad szczepionką, organizowała wspólne przetargi sprzętu medycznego, starała się upowszechniać dobre praktyki zwalczania epidemii, poluzowała reguły obowiązujące na rynku wewnętrznym i w zakresie zamówień publicznych. Ponadto, starała się wypracować instrumenty finansowe przeciwdziałające kryzysowi zdrowotnemu, a także nadciągającej recesji w gospodarce. To wszystko należy zaliczyć na plus instytucji unijnych. To co jest negatywne, to próby narzucania przez Komisję wspólnych dla wszystkich państw sposobów wychodzenia z kryzysu, a także ingerowanie w sprawy wewnętrzne państw członkowskich. Przy tej okazji okazało się, że po raz kolejny instytucje unijne stosują podwójne standardy 1/2020

7


Wywiad

Komisja Europejska chyba już całkowicie porzuciła etos apolityczności i bezstronności. Bardzo silnie podlegała w kryzysie wpływom narodowym, a nawet podzieliła się wewnętrznie wedle interesów narodowych. w stosunku do państw Europy Środkowej. Niektóre praktyki są krytykowane na Węgrzech, a niezauważane na przykład we Francji. Ponadto, Komisja Europejska chyba już całkowicie porzuciła etos apolityczności i bezstronności. Bardzo silnie podlegała w kryzysie wpływom narodowym, a nawet podzieliła się wewnętrznie wedle interesów narodowych. Przykładem było publiczne poparcie pomysłu korona-obligacji przez komisarzy francuskiego i włoskiego wbrew oficjalnemu stanowisku ich niemieckiej przełożonej. Komisja Europejska jeszcze w lutym, gdy wirus rozprzestrzeniał się już w Europie, poza wspomnianą polityką migracyjną zajmowała się także dyskusją na temat praworządności w Polsce. Czy zaniepokojenie tą kwestią było słuszne? Jak można to wyjaśniać?

W Polsce trwa dyskusja między ugrupowaniami rządowymi a opozycją o reformę sądownictwa, czy jest ona zgodna z polską Konstytucją. Ten problem w żaden sposób nie może być rozstrzygnięty przez 8

The Warsaw Institute Review

instytucje unijne. Nie mają one bowiem kompetencji, aby badać zgodność reform w państwach członkowskich z lokalną konstytucją. Unia miesza się w reformę, która zasadniczo należy do kompetencji państw członkowskich, a także budzi ostry spór wewnętrzny. Taka ingerencja z zewnątrz będzie zawsze ryzykowna – dla części społeczeństwa zbawienna i pożądana, a dla drugiej zniechęcająca do idei integracji. Zwłaszcza w takim narodzie jak polski, który jest przewrażliwiony w odniesieniu do własnej suwerenności, bo nauczony przez historię, że sąsiedzi wielokrotnie rozgrywali wewnętrzne spory Polaków dla własnych korzyści. Właśnie dlatego myśliciele, którzy od XVII wieku rozważali projekty integracyjne w Europie, często zwracali uwagę na żelazną zasadę – należy uszanować suwerenność poszczególnych narodów i nie mieszać się w ich sprawy wewnętrzne. Tak myślał William Penn pod koniec XVII wieku, opat Saint-Pierre, który proponował Unię Europejską na początku XVIII wieku. Tak samo o integracji rozmyślał Immanuel Kant i wielu innych. W niektórych krajach UE, szczególnie tam, gdzie wirus zbiera najbardziej obfite żniwo, mówi się o wielkim zawodzie Unią Europejską. Czy po opanowaniu sytuacji związanej z koronawirusem, możemy obawiać się wyjścia kolejnych państw ze Wspólnoty? Krytyczne głosy płyną nawet z Niemiec, które mówią głośno o braku solidarności w obliczu tak poważnej pandemii…

Nie tylko Włosi i Hiszpanie, lecz również inne narody Europy Południowej oraz Europy Zachodniej są coraz bardziej rozgoryczone i zawiedzone integracją europejską. W ostatnich latach stały się one areną kolejnych kryzysów, w których wedle np. opinii większości Włochów,


Wirus, który zmienia Unię Europejską

Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen podczas konferencji prasowej na temat pandemii COVID-19.

Unia pozostawiła ich samych sobie, albo bardziej utrudniała niż pomagała im pokonanie trudności. Oczywiście możemy uznać, że zbyt wielkie są oczekiwania społeczeństwa włoskiego wobec integracji europejskiej. I taki wniosek powinna z tego faktu wyciągnąć Polska. Rozwiązaniem nie jest rzucenie się na głęboką wodę, przyspieszenie integracji i wchodzenie jak najszybciej na przykład do unii walutowej. Polacy powinni zrozumieć, że należy zbudować własne silne państwo, strategiczne instrumenty działania na przyszłość, aby skutecznie odpowiadać na różne kryzysy. Nie ma co nadmiernie liczyć na UE, bo można tylko się rozczarować. Oczywiście trzeba w moim przekonaniu wspierać takie działania unijne, które wzmacniają pomocniczość UE, a więc mogą być wykorzystane przez wszystkie państwa członkowskie, zwłaszcza te będące w potrzebie. Ale jednocześnie partnerzy z Europy Zachodniej powinni podchodzić z większym szacunkiem do naszych interesów i preferencji w zakresie integracji europejskiej, nie narzucając nam swojej wizji UE. Musimy też być gotowi na kolejne problemy i procesy dezintegracyjne w zachodniej części kontynentu. Dlatego ważna powinna być dla nas współpraca regionalna, czyli w Europie Środkowej. Powinniśmy razem przedstawiać swoje

© John Thys (PAP/EPA)

Polacy powinni zrozumieć, że należy zbudować własne silne państwo, strategiczne instrumenty działania na przyszłość, aby skutecznie odpowiadać na różne kryzysy. Nie ma co nadmiernie liczyć na UE, bo można tylko się rozczarować. stanowisko partnerom z zachodniej części UE, bo wówczas jest szansa na to, że będziemy wysłuchani. Jaka wizja UE ucierpiała przez pandemię koronawirusa najbardziej? Często można przeczytać o słabości eurokratów? Jaka dziś jest kondycja europejskiego „superpaństwa”? Prezydent

1/2020

9


Wywiad

Unia Europejska powinna zasadniczo zmienić model integracji. Przede wszystkim nie powinna ingerować w kompetencje państw narodowych, np. pod pretekstem ochrony wartości europejskich i praworządności. Francji Emanuel Macron jeszcze pod koniec stycznia tego roku nawoływał do europejskiego odrodzenia. Tymczasem widzimy, że już dziś Włosi korzystają z „pomocy” Rosji, a Węgrzy kooperują z Chinami.

Unia Europejska powinna zasadniczo zmienić model integracji. Przede wszystkim nie powinna ingerować w kompetencje państw narodowych, np. pod pretekstem ochrony wartości europejskich i praworządności. Ponadto, nie powinna ingerować w politykę wyborczą w państwach członkowskich, na przykład wspierając opozycję przeciwko legalnie wybranym władzom, a więc faktycznie dążąc do zmiany rządu, jeśli ten ma nieco inne poglądy na agendę unijną od biurokratów unijnych bądź najsilniejszych państw członkowskich. Unia w ogromnym stopniu została zawłaszczona przez interesy partykularne największych krajów, czego przykładem jest preferencja dla propozycji Macrona lub Merkel i ignorowanie większości idei politycznych płynących z Warszawy. Problemem jest też nadmierna 10

The Warsaw Institute Review

centralizacja władzy w Brukseli, w tym w TSUE, który popycha Unię w stronę federacji wbrew opinii wielu państw i narodów europejskich. Unia powinna pełnić funkcję pomocniczą, a nie zastępczą w stosunku do państw członkowskich. A najsilniejsi w UE nie powinni wykorzystywać instytucji i prawa unijnego do podporządkowywania sobie państw mniejszych. Centralizacja i federalizacja ustroju UE sprzyja asymetrii interesów między największymi i mniejszymi państwami. Dlatego Polska powinna przeciwstawiać się tendencjom federalizacyjnym, zarówno w sferze fiskalnej, na przykład blokując powstawanie unijnych podatków, jak również federalizmu prawnego, a więc broniąc supremacji konstytucji narodowej nad orzeczeniami TSUE. Okres kryzysów powinien zachęcać do wspierania słabszych państw lub tych borykających się z kłopotami, ale ceną za pomoc nie powinno być narzucanie warunków politycznych korzystnych dla silnych, i trudnych do przyjęcia dla potrzebujących pomocy. W ten sposób pojęcie solidarności się dewaluuje, a obywatele widząc jak działa UE się do niej zniechęcają. Korzystają na tym siły zewnętrzne, którym zależy na osłabieniu integracji europejskiej, a nawet na jej całkowitej klęsce. Ale to sami liderzy integracji proszą się o tę porażkę, gdyż kierują się niemal wyłącznie własnymi interesami traktując inne państwa unijne jako rywali lub niesforne dzieci. Wspominał Pan już o dużej roli państw narodowych w pierwszej fazie kryzysu. Biorąc pod uwagę kolejne wydarzenia - czy europejska integracja zostanie przyćmiona strategią silnych państw narodowych? A może


Wirus, który zmienia Unię Europejską tylko w niektórych obszarach działalności państwa?

Tak jak wspomniałem pierwsze skrzypce w UE grają największe państwa, które kierują się przede wszystkim własnymi interesami narodowymi. W kryzysie to na nich ciąży największa odpowiedzialność, zwłaszcza w odniesieniu do programów finansowych wspierających słabszych członków UE. W ten sposób mogą okazać solidarność i odpowiedzialność za losy integracji. Problemem jest nie tylko to, że zasoby nawet najbogatszych państw są ograniczone, a podatnicy są niechętni do dzielenia się własnymi funduszami z innymi nacjami w sytuacji kryzysu. Problem polega na tym, że kryzys gospodarczy dotyka unii walutowej, która jest niekompletna. Istniejące instrumenty mogą okazać się niewystarczające dla przetrwania tego projektu, a z kolei dodatkowe instrumenty redystrybucyjne, takie jak korona-obligacje mogą być zbyt silnym obciążeniem fiskalnym dla państw najbogatszych, a więc ryzykowne dla ich wiarygodności i tym samym wiarygodności całej unii walutowej. Unia walutowa znalazła się w potrzasku i jest ogromnym obciążeniem oraz ryzykiem dla integracji europejskiej. Jaki to rodzaj zagrożenia?

Unia walutowa wymusza federalizację i centralizację ustroju UE, jak również podział na Europę dwóch prędkości. To wszystko jest dla państwa polskiego bardzo niekorzystne. Z drugiej strony strefa euro znalazła się w trudnym położeniu i walczy tak naprawdę o przetrwanie. Dla Polski kluczowe znaczenie ma to, aby trzymać się od kłopotów unii walutowej jak najdalej, a jednocześnie wymagać od państw Europy Zachodniej, aby traktowały Polskę i inne państwa nienależące

do strefy euro w sposób partnerski i szanując ich podmiotowość. Dziś, po wyłączeniu prawie wszystkich gospodarek UE, jesteśmy prawie pewni tego, że czekają nas trudne lata – nadciąga kryzys. Czego możemy się spodziewać? Jak będzie wyglądała Europa w kolejnych latach? Które gałęzie gospodarki ucierpią najbardziej? Jaką skalę może przybrać kryzys?

Kryzys może być bolesny i długotrwały. Dotknie wszystkich, ale prawdopodobnie przede wszystkim mniejsze przedsiębiorstwa. Nie wiemy, jak zachowają się firmy zagraniczne, których strategie są przyjmowane poza naszymi granicami. W kryzysie szczególnie ważny będzie sektor publiczny, który może zapewnić miejsca pracy, jak również przedsiębiorstwa państwowe i inne firmy krajowe. Kluczowa jest strategia rządu wychodzenia z kryzysu, który powinien być szansą na zmianę profilu gospodarki. Z jednej strony chodzi o zbudowanie podwalin strategicznych przedsiębiorstw krajowych, być może kontrolowanych lub przynajmniej z udziałem skarbu państwa w sektorach ważnych dla bezpieczeństwa narodowego – szeroko rozumianego, czyli m.in. zdrowotnego, energetycznego, technologicznego, zbrojeniowego itp. Z drugiej, kryzys jest szansą na zmianę profilu gospodarki w kierunku usług, zwłaszcza elektronicznych i opierających się na zaawansowanych technologiach, najlepiej w naszych narodowych „inteligentnych” specjalizacjach. A w szachownicy geopolitycznej – na jakie przetasowania możemy liczyć? Jak zachowają się osłabione Stany Zjednoczone? I co z dotychczasowymi sojuszami

1/2020

11


Wywiad np. w ramach inicjatywy Trójmorza?

Na kryzysie zyskają geopolitycznie Chiny, osłabnie zanotują zapewne Rosja i Europa Zachodnia. Kryzys nie doprowadzi do „przetrącenia kręgosłupa” Amerykanom. Musimy pamiętać, że mają oni wysoką technologię, jedne z najlepszych laboratoriów medycznych i wiodące korporacje w tym sektorze. Mają więc zasoby, które nawet w obliczu wysokiej śmiertelności obywateli pozwalają na stosunkowo szybkie znalezienie lekarstwa przeciwko wirusowi. Kryzys w pewniej mierze nawet wzmocni strategię Donalda Trumpa. Przede wszystkim wymusi uniezależnienie gospodarki amerykańskiej wobec Chin, jej reindustrializację. W części nawet spełni się nadzieja prezydenta, aby „oddzielić” gospodarkę USA od chińskiej. W kryzysie mogą natomiast ucierpieć relacje transatlantyckie, co byłoby jednak większym osłabieniem dla Europy, aniżeli dla USA. W takiej sytuacji Amerykanie nie powinni opuszczać Europy, ale raczej szukać w niej sojuszników. Dlatego uważam, że mogą popierać dalej Trójmorze i ściślejszą integrację w Europie Środkowej. Dokładnie takie same są interesy Chin w omawianym regionie. Niezależnie od polityki obu mocarstw, żywotnym interesem Polski jest również współpraca w tym regionie. Kryzys jest okazją do okazywania solidarności naszym „bratankom” i sąsiadom, zarówno w wymiarze zmagania się z koronawirusem, jak i z nie zawsze uzasadnionymi zarzutami wysuwanymi przez naszych partnerów z zachodniej części UE. W różnych źródłach można przeczytać, że to komunistyczna władza w Pekinie nie poinformowała świata o wirusie, który rozprzestrzeniał się w Wuhan

12

The Warsaw Institute Review

od listopada 2019 r., ukrywała fakty o zagrożeniu, a dziś na komercyjnych warunkach „oferuje” pomoc światu. Jak Pan komentuje udział Chin w całej tej sytuacji? Jaka powinna być wg Pana strategia Polski i UE w relacjach z Chinami?

Nie mam wiedzy na temat źródeł epidemii, poza szeroko dostępnymi informacjami. Wynika z nich, że chińskie władze starały się bagatelizować zagrożenie i zaniżać dane o ofiarach. Mogło to wynikać z uwarunkowań polityki wewnętrznej partii komunistycznej. Należy jednak dostrzec i to, że Chiny ofiarowały pomoc wielu państwom UE, w tym również Polsce, a nasz rząd zaopatruje się w Chinach w środki medyczne. Pamiętajmy także i o tym, że Państwo Środka jest już teraz jednym z największych mocarstw, a jego pozycja nieustannie rośnie. Jest też naturalnym partnerem Polski w sytuacji ewentualnego zagrożenia ze strony Federacji Rosyjskiej. Wyzwaniem dla Polski jest to, jak ułożyć relacje gospodarcze z tym gigantem, aby były one dla naszego kraju jak najbardziej korzystne, aby czerpać z nich bogactwo i technologie, ale się nie uzależniać, co zresztą grozi nam przynajmniej w niektórych branżach. Kolejnym wyzwaniem jest narastające napięcie między USA, a więc naszym strategicznym sojusznikiem, a Państwem Środka. Wreszcie kolejne dotyczy rosnącego zaangażowania Chin w Europie Środkowej – inwestycyjnego, migracyjnego i politycznego. Powinniśmy zastanawiać się jak rozwiązać podstawowe dylematy związane z tymi trzema wyzwaniami z korzyścią dla narodowych interesów. Jestem natomiast daleki od wtrącania się w politykę wewnętrzną w Chinach, głównie dlatego, że dokładnie tego samego oczekuję od naszych sojuszników z UE.


Siedziba główna Komisji Europejskiej w Brukseli, Belgia, 01.04.2020.

Co zmieni się bezpowrotnie w krajobrazie UE po opanowaniu pandemii?

Trudno wróżyć z fusów, ale pandemia z pewnością doprowadzi do wielu napięć na arenie międzynarodowej. Wszystkie maskowane problemy, waśnie i pretensje eksplodują z nową siłą. Dlatego będzie to poważne wyzwanie dla UE, aby chronić się przed dezintegracją. Zarówno na świecie, jak i w Europie spodziewam się malejącego respektu dla organizacji międzynarodowych i prawa międzynarodowego. Można też oczekiwać tendencji do poszukiwania bezpieczeństwa w pierwszej kolejności samodzielnie przez poszczególne państwa i narody. Nie będzie można już bowiem w pełni zaufać, ani globalizacji, ani instytucjom europejskim, ani nawet sojusznikom. To może paradoksalnie wzmocnić te państwa, które zawierzyły nadmiernie liberalnym ideom, a tym samym pozwoliły na to, że stały się niemal bezbronne w obliczu kolejnych kryzysów.

© Olivier Hoslet (PAP/EPA)

Państwa będą musiały odbudować infrastrukturę, która jest niezbędna w czasie kryzysu, taką jak ochrona granic, ochrona zdrowia, telekomunikacja, w tym usługi pocztowe itp. Będą musiały się bardziej skupić na niektórych dotąd zaniedbywanych politykach publicznych, np. przemysłowej, zdrowotnej, ale także migracyjnej. Zwiększy się zapewne obecność państwa w gospodarce, zwłaszcza w tych branżach, które mają strategiczną rolę dla bezpieczeństwa. UE będzie musiała się dostosować do tych oddolnych tendencji, albo przeżyje kolejny kryzys, tym razem związany z wypowiedzeniem posłuszeństwa przez część państw członkowskich. Właśnie dlatego uważam, że ratunkiem dla UE w takiej sytuacji jest większa elastyczność działania, mniejszy centralizm zarządzania i generalnie większa swoboda pozostawiona państwom członkowskim. Unia będzie chyba musiała się pożegnać, przynajmniej na jakiś czas, z wizją budowania zcentralizowanego super-państwa, a za to przyjąć postawę bardziej subsydiarną wobec państw narodowych i ich demokracji. 1/2020

13


Raport Bezpieczeństwa

Polska wygrywa z Gazpromem arbitraż o cenę gazu ziemnego

Janusz Kowalski

Kontrolowany przez polski rząd champion gazowy PGNiG SA wygrywa przed arbitrażem w Sztokholmie 1,5 mld USD. To największe zwycięstwo wolnej Polski w międzynarodowym sporze od ponad 30 lat.

W

dniu 30 marca 2020 r. Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo Spółka Akcyjna ogłosiło swoją wygraną w międzynarodowym arbitrażu z Gazpromem. Zwycięstwo PGNiG to wielki sukces polskiego championa gazowego, który w skuteczny sposób poprowadził sprawę dot. sporu o ceny gazy w kontrakcie jamalskim przed Trybunałem Arbitrażowym

14

The Warsaw Institute Review

w Sztokholmie. W lutym 2016 r., sprawując funkcję wiceprezesa zarządu PGNiG, odpowiadałem za obsługę prawną w spółce, w tym również za zainicjowanie sporu z Gazpromem, podejmując razem z zarządem decyzję o złożeniu pozwu. Sukces traktuję tym bardziej osobiście, gdyż zbudowałem zespół prawników, który wygrał ten 4-letni spór prawny z rosyjskim potentatem.


Polska wygrywa z Gazpromem arbitraż o cenę gazu ziemnego

© Private archive

Wiceprezes Zarządu PGNiG SA Janusz Kowalski w 2016r.

Wyrok Trybunału Arbitrażowego w Sztokholmie potwierdza słuszność stanowiska PGNiG - od 2014 r. gaz był sprzedawany Polsce po nierynkowej i zawyżonej cenie. W konsekwencji Trybunał Arbitrażowy dokonał zmiany formuły cenowej. Ten wyrok stanowi dowód na to, że Rosjanie w latach 2014 – 2020 sprzedawali Polsce gaz po zawyżonych cenach.

Warunki sporu prawnego PGNiG nad Gazpromem

Jest to pierwsze postępowanie arbitrażowe w sporze między PGNiG, a Gazpromem, które zakończyło się wydaniem wyroku. Poprzednie postępowanie arbitrażowe zainicjowane przez spółkę w listopadzie 2011 r. nie zakończyło się wyrokiem, lecz porozumieniem stron i podpisaniem

w listopadzie 2012 r. aneksu do kontraktu jamalskiego. Ostatecznie, mimo zainicjowania postępowania arbitrażowego, do wydania wyr. nie doszło. Nie było zatem wcześniej żadnego precedensu na gruncie Kontraktu Jamalskiego, na którym można by się wzorować. Tym bardziej zwycięstwo PGNiG z marca 2020 r. można traktować jako wielki sukces, potwierdzający jednocześnie zasadność działań podejmowanych przez polski rząd, zmierzający do dywersyfikacji dostaw gazu ziemnego do Polski. Jak pokazuje doświadczenie, rosyjski Gazprom wielokrotnie wykorzystywał dominującą pozycję, aby narzucić rozwiązania sprzeczne z polską racją stanu, interesem gospodarki, bezpieczeństwem odbiorców gazu oraz przepisami polskiego i unijnego prawa. 1/2020

15


Raport Bezpieczeństwa W konsekwencji orzeczenia Trybunału Arbitrażowego zmieniona została formuła cenowa, na podstawie której PGNiG kupował gaz od Gazpromu. Zmiana ta ma skutek wsteczny, tj. od pierwszego dnia listopada 2014 r. Nowa formuła cenowa, po której PGNiG kupuje gaz od Gazpromu, obowiązuje od daty wydania wyr., tj. 30 marca br. Już teraz zatem PGNiG kupuje gaz od Gazpromu po nowej cenie. Z dnia na dzień zmieniły się warunki prowadzenia działalności handlowej, kontrolowanej przez polskie państwo spółki gazowej. Natomiast na skutek wdrożenia formuły do stosowania przez orzeczenie Trybunału ze skutkiem wstecznym od 2014 r., zachodzi konieczność rozliczenia różnicy między ceną płaconą przez PGNiG do tej pory, a ceną, która przez lata od 2014 r. powinna być płacona. Spółka wskazała, że rozliczenie wynikające z wyroku końcowego Trybunału Arbitrażowego wskazuje na występowanie różnicy do zwrotu przez Gazprom na rzecz PGNiG w kwocie około 1,5 miliarda dolarów amerykańskich, czyli ok. 6,2 mld złotych za okres od 1 listopada 2014 r. do 29 lutego 2020 r.

Cena gazu ziemnego

Wielkość kwoty pokazuje wprost jak bardzo zawyżona była cena, po której Gazprom sprzedawał gaz do polskiej spółki PGNiG. Można szacować, że każdy miesiąc postępowania arbitrażowego kosztował PGNiG ok 80 - 100 mln złotych nadpłaty1. Ujmując rzecz inaczej, Gazprom kosztem PGNiG co r. uzyskiwał ok. 1 – 1, 2 mld złotych nadpłaty. Tak olbrzymie kwoty obciążały wynik PGNiG., co miało niebagatelne znaczenie, bowiem spółka w tym samym 1,5 mld USD / 65 miesięcy [okres nadpłaty] = 23.076.923 mln USD/miesiąc)

1

16

The Warsaw Institute Review

czasie sprzedawała na rynek rodzimy dla konsumentów gaz po cenach rynkowych. Wynika to też z tego, że dotychczasowa cena była obliczana wedle całkowicie archaicznej formuły, bazującej w znacznej mierze na cenie ropy naftowej - paliwa całkowicie odmiennego od gazu. Rynek ropy naftowej jest dojrzały i całkowicie różni się od rynku gazu. Wyrok Trybunału Arbitrażowego w Sztokholmie w istotnym stopniu powiązał nową cenę z notowaniami rynkowymi gazu ziemnego na europejskim rynku energetycznym. To oznacza, że nowa cena będzie w znacznie większym stopniu podążać za cenami gazu, nie zaś za całkowicie oderwanymi od nich i podlegającymi innym uwarunkowaniom cenami ropy naftowej. Na wysokość cen znacząco wpłynęło również długie, 4-letnie postępowanie arbitrażowe. PGNiG złożyło pozew w lutym 2016 r., natomiast wyrok wstępny przesądzający zasadę - stwierdzenie, że PGNiG miał prawo żądać zmiany ceny oraz że stara cena była nieprawidłowa został wydany przez Trybunał po ponad dwóch latach postępowania, w czerwcu 2018 r., zaś wyrok ostateczny na koniec marca 2020 r. Tymczasem o zmianę ceny gazu strony kontraktu jamalskiego mogą występować co trzy lata. Warto przypomnieć, że PGNiG zarezerwowało sobie taką możliwość jeszcze w trakcie trwania postępowania arbitrażowego i w listopadzie 2017 r. złożyło kolejny wniosek o renegocjację ceny kontraktowej. Podobnie zresztą postąpił Gazprom. Istnieje zatem możliwość dalszej zmiany w przyszłości ceny gazu w kontrakcie jamalskim. Tym razem ze skutkiem od listopada 2017 r. Czy tak się stanie, nie wiadomo. W pierwszej kolejności należałoby teraz dokonać oceny jak nowa formuła ustalona w wyr. Trybunału Arbitrażowego ma się w świetle kontraktu jamalskiego do warunków cenowych w r. 2017. Wyniki tej oceny dadzą podstawę albo do dalszego żądania zmian


Polska wygrywa z Gazpromem arbitraż o cenę gazu ziemnego

Wiertnice gazu ziemnego w Przemyślu, 17 czerwca 2019.

ceny kontraktowej, albo doprowadzą do wniosku, że brak jest do tego podstaw. Przed spółką PGNiG stoi zatem szereg wyzwań związanych z realizacją kontraktu jamalskiego i taka sytuacja może się utrzymać do końca jego obowiązywania, czyli do końca 2022 r. Wynika to z natury i historii kontraktu oraz faktu, że Gazprom to trudny partner biznesowy, o ile w ogóle można mówić tu o partnerze biznesowym, nie zaś po prostu aparacie władzy wykonującym polecenia Kremla.

Zaskarżenie wyr. przez Gazprom

Można się spodziewać, że wyrok Trybunału Arbitrażowego zostanie przez Gazprom zaskarżony do Sądu Apelacyjnego w Sztokholmie, podobnie jak stało się to w przypadku wyr. wstępnego z czerwca 2018 r. Wyroki Trybunałów Arbitrażowych są co prawda ostateczne i wykonalne, jednak zgodnie z odpowiednimi regulacjami, mogą podlegać zaskarżeniu do sądów

© Darek Delmanowicz (PAP)

powszechnych. Są to nadzwyczajne środki zaskarżenia, w tym przypadku tzw. skarga o uchylenie wyr. sądu polubownego. Można je wnieść wyłącznie na podstawie zarzutów formalnych, dotyczących nieprawidłowości związanych z przebiegiem postępowania arbitrażowego. W praktyce skargi takie uwzględniane są niezwykle rzadko. W odniesieniu do omawianego przypadku, stało się tak w przypadku wyroku wstępnego z czerwca 2018 r.2, który ostatecznie Gazprom zdecydował się zaskarżyć. Prawdopodobnie ten sam scenariusz może dotyczyć wyr. ostatecznego. Samo zaskarżenie nie wstrzymuje jednak wykonania wyroku. Zresztą szanse powodzenia takiej skargi, chociażby na podstawie statystyk, należy ocenić jako mało prawdopodobne. Co do zasady uchylanych jest bowiem mniej niż kilka procent wyroków sądów arbitrażowych. Pozytywne wnioski w tym http://pgnig.pl/relacje-inwestorskie/raportygieldowe/biezace/-/reports/details/raport-biezacynr-48-2018

2

1/2020

17


Raport Bezpieczeństwa

Siedziba główna PGNiG w Warszawie.

zakresie można wyciągnąć z zakończonych już spraw, w których Gazprom domagał się w trybie takiej właśnie skargi uchylenia wyroków sądów arbitrażowych. W listopadzie 2019 r. szwedzki sąd oddalił skargę Gazpromu na wyrok Trybunału Arbitrażowego w Sztokholmie, który anulował roszczenia Rosjan o 80 mld dol. od Ukrainy za niedostarczony gaz. W tej sprawie Gazprom odwołał się od wyr. arbitrażu do Sądu Apelacyjnego w Szwecji, utrzymując, iż arbitraż popełnił błędy i przekroczył swoje uprawnienia. Sąd Apelacyjny w Sztokholmie nie uwzględnił tych twierdzeń Gazpromu. - Pełne zwycięstwo! Ukraina znowu wygrywa! Wygraliśmy apelację w sprawie pierwszej skargi Gazpromu na decyzję arbitrażu w Sztokholmie”3 – skomentował po wydaniu wyr. dyrektor wykonawczy Naftohaz Jurij Witrienko. Niestety, prawdopodobnie z uwagi na zawarte w grudniu porozumienie pomiędzy Naftohazem i Gazpromem, nie dowiemy się jak zakończyłyby się dwa kolejne podobne postępowania sądowe przed Sądem Apelacyjnym w Szwecji. Gazprom i Naftohaz zawarły bowiem https://www.euractiv.pl/section/energia-isrodowisko/news/ukraina-znow-wygrala-zgazpromem/

3

18

The Warsaw Institute Review

z końcem grudnia 2019 r. nieodwołalne porozumienie o uregulowaniu wzajemnych pretensji. Na jego mocy ustalono m.in. że wycofają wszystkie pozwy wobec siebie z sądów i arbitraży. Wydany jednak przed zawarciem tego porozumienia przez Sąd Apelacyjny w Sztokholmie w listopadzie niekorzystny dla Gazpromu wyrok jest jawny i dostępny w anglojęzycznej wersji na stronach tego sądu. Wynika z niego, że skarga Gazpromu była pozbawiona jakichkolwiek podstaw4. Wydaje się, że skarga ta była raczej elementem szerszego stanowiska Gazpromu, który nie wykonał dobrowolnie orzeczenia trybunału arbitrażowego. Nota bene, rodzi to pytanie o realną skuteczność zobowiązań, jakie nałożyła na Gazprom Komisja Europejska w sprawie o nadużywanie pozycji dominującej przez Gazprom5. Częścią zobowiązań ukierunkowanych na zapobieganie zawyżaniu cen przez Gazprom było zobowiązanie Gazpromu do wprowadzenie do kontraktów z klientami skutecznego mechanizmu https://www.domstol.se/nyheter/2019/11/arbitralaward-in-a-dispute-regarding-supply-of-natural-gasremains-unchanged/

4

https://ec.europa.eu/competition/elojade/isef/ case_details.cfm?proc_code=1_39816

5


Polska wygrywa z Gazpromem arbitraż o cenę gazu ziemnego rewizji cen opartych na arbitrażu. Ewentualne niedostosowanie się przez Gazprom do wyr. arbitrażowego może zatem przełożyć się na ocenę wykonania przez Gazprom jego zobowiązań. Komisja Europejska w maju 2018 r. zakończyła prowadzone przez niemal 7 lat postępowanie antymonopolowe przeciwko Gazpromowi6. Jak wówczas pisano w prasie „KE ogłosiła w maju decyzję, która ostatecznie zatwierdziła ugodę z Gazpromem w sprawie o nadużywanie przez niego pozycji w Europie Środkowej i Wschodniej. Rosyjski koncern uniknął dzięki temu kar za monopolistyczne praktyki”. Rzeczywiście postępowanie Komisji Europejskiej zakończyło się dla Gazpromu nieprawdopodobnie łagodnie. PGNiG podnosiło zastrzeżenia przeciwko takiemu zakończeniu postępowania. Spółka zresztą zaskarżyła tę decyzję do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w listopadzie 2018 r., zarzucając wydanie wyr. w stopniu rażącej sprzeczności z zebranymi dowodami oraz złamaniem szeregu przepisów proceduralnych prawa UE7. Nie ulega wątpliwości, że zobowiązania nałożone na Gazprom były całkowicie nieadekwatne do szkód wyrządzonych środkowoeuropejskim rynkom, w tym rynkowi polskiemu. PGNiG podkreślał wtedy (na co dowód istnieje w obecnym wyr. Trybunału Arbitrażowego), że Gazprom zawyża ceny gazu wobec swoich odbiorców w Europie Środkowej i Wschodniej. Łagodność Komisji Europejskiej w traktowaniu Gazpromu można określić jako zadziwiającą. W sprawach przeciwko gigantom informatycznym Komisja Europejska potrafi nakładać https://ec.europa.eu/competition/antitrust/cases/ dec_docs/39816/39816_10148_3.pdf

6

https://www.pap.pl/aktualnosci/ news%2C341323%2Czrodlo-pap-pgnig-zlozyloskarge-na-decyzje-ke-ws-praktyk-gazpromu.html

7

wysokie kary, np. ostatnia kara w wysokości 4,3 mld euro na Google’a za wymuszanie na producentach instalacji programów firmy, w zamian za dostęp do sklepu z aplikacjami i darmowe wykorzystanie systemu Android8. Tymczasem w sprawie przeciwko Gazpromowi Komisja Europejska uznała za właściwe wydanie w sprawie, w której Gazpromowi stawiano bardzo poważne zarzuty, tzw. „decyzji zobowiązującej”. W praktyce oznacza to uwzględnienie wniosku Gazpromu o zakończenie tego postępowania bez wymierzenia żadnych kar. Wydaje się, że nie trzeba porównywać kalibru obu spraw, a co za tym idzie – braku racjonalności wymierzanych wyroków. Kara za wymuszanie dostępu do sklepu internetowego z brakiem kar w kwestiach dotyczących strategicznego surowca i rynku na świecie. Działania Komisji Europejskiej w sprawie Google’a były całkowicie nieadekwatne do naruszeń prawa jakich dopuścił się Gazprom. Decyzja ta stanowiła konsekwencje wystosowanych przez Komisję Europejską zastrzeżeń wobec monopolistycznych działań Gazpromu. Wstępna ocena Komisji zawarta w tym dokumencie stwierdzała m.in.: naruszenie unijnych zasad ochrony konkurencji, realizowanie strategii podziału rynków gazu wzdłuż granic Bułgarii, Estonii, Litwy, Łotwy, Polski, Czech, Słowacji i Węgier. W konsekwencji nie sposób rozumieć inaczej treści zobowiązań zawartych w Decyzji Komisji Europejskiej (ujęta a contrario) niż to, że Gazprom „obiecuje” nie czynić tego, co czynił, czyli nadużywania swojej pozycji dominującej. Skoro bowiem decyzja nakazuje Gazpromowi, przykładowo, że Gazprom musi usunąć wszelkie ograniczenia https://businessinsider.com.pl/firmy/zarzadzanie/ kary-antymonopolowe-od-komisji-europejskiejgoogle-to-nie-wszystko/6z9216z

8

1/2020

19


Raport Bezpieczeństwa

Siedziba główna Gazprom w Moskwie.

20

The Warsaw Institute Review

© Sergiei Ilnitsky (PAP/EPA)


Polska wygrywa z Gazpromem arbitraż o cenę gazu ziemnego dotyczące transgranicznej odsprzedaży gazu nałożone na klientów, to oznacza, że te ograniczenia istniały. Dalej, skoro decyzja nakazuje Gazpromowi umożliwienie obustronnego przepływu gazu do tych części Europy ŚrodkowoWschodniej, które – ze względu na brak połączeń międzysystemowych – nadal są odizolowane od pozostałych państw członkowskich, a mianowicie państw bałtyckich i Bułgarii, to oznacza, że do tej pory Gazprom uniemożliwiał obustronny przepływ gazu. Skoro decyzja Komisji Europejskiej ustanawia dla Gazpromu „koniec wykorzystywania pozycji dominującej w dostawie gazu: nieegzekwowanie przez Gazprom korzyści związanych z infrastrukturą gazową, które mógł uzyskać od klientów, wykorzystując swoją pozycję na rynku dostaw gazu”9. To, a contrario oznacza to, że do tej pory ta dominacja była wykorzystywana. W szczególności poprzez wykorzystanie pozycji Gazpromu np. do uzyskiwania niezasadnych korzyści w infrastrukturze gazowej.

Relacje PGNiG i Gazpromu

Kontrakt pomiędzy Gazpromem i polską spółką PGNiG obowiązuje do końca 2022 r., i należy oczekiwać, że będzie go realizowany zgodnie z aktualnym brzmieniem kontraktu, zmienionym wyrokiem sądu arbitrażowego. Działanie odmienne – nierespektowanie wyr. – może podlegać ocenie m.in. przez Komisję Europejską pod kątem zgodności z nałożonymi przez Komisję na Gazprom zobowiązaniami. Wydaje się również, że jeśli do tego dojdzie, winno to zostać ocenione dwojako – jako naruszenie wykonania istniejących zobowiązań ijako kolejny samoistny delikt - przejaw nadużycia pozycji dominującej na rynku UE przez Gazprom, przeciwko https://ec.europa.eu/poland/news/kezobowi%C4%85zuje-gazprom_pl

9

regulacjom antymonopolowym Unii Europejskiej. Te wieloaspektowe relacje ze wschodnim dostawcą gazu to nie tylko jednostkowy spór arbitrażowy o cenę. Należy na to spojrzeć szerzej. Stworzony przeze mnie w 2016 r. zespół prawny PGNiG, inspirowany działaniami śp. prof. Lecha Kaczyńskiego, który w latach 2002-2005 jako prezydent Warszawy stworzył znakomity zespół prawników wygrywający międzynarodowe spory, pełniąc obowiązki wiceprezesa PGNiG zdecydowałem w pierwszej kolejności na restrukturyzację obsługi prawnej spółki. Architektami prawnego zwycięstwa w 4-letnim arbitrażu z Gazpromem, czyli liderami zespołu prawnego in-house po stronie polskiej, był mecenas Dariusz Hryniów, radca prawny, absolwent Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Opolskiego, obecnie Dyrektor Departamentu Prawnego PGNiG oraz mecenas Tobiasz Szychowski, adwokat, absolwent Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Łódzkiego, specjalista w prowadzeniu procesów sądowych i sporów arbitrażowych, obecnie Zastępca Dyrektora Departamentu Prawnego PGNiG. Dokładnie ci prawnicy pracowali również przy sprawie gazociągu OPAL. Jest to kolejne postępowanie PGNIG, w które miałem zaszczyt być zaangażowany na przełomie października i listopada 2016 r., kiedy to jako zarząd PGNiG podejmowaliśmy decyzję o dołączeniu poprzez niemiecką spółkę córkę PGNiG do skargi Polski na decyzję Komisji Europejskiej do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, zakończoną w 2019 r. korzystnym wyrokiem Sądu Unii Europejskiej. Janusz Kowalski Marzec 2020

1/2020

21


Unia Europejska

Francuska wizja przyszłości Europy Profesor Tomasz Grzegorz Grosse

Wyjście Zjednoczonego Królestwa z UE stało się strategiczną okazją dla elit francuskich do forsowania własnej wizji integracji europejskiej. Dodatkowym sygnałem do ofensywy politycznej jest słabość Niemiec, które borykają się z problemami na własnym podwórku. Kolejne trudności, w tym rosnące rozbieżności na linii Paryż – Berlin, jak również opór ze strony niektórych innych państw członkowskich, zdają się wręcz pobudzać Emmanuela Macrona do coraz bardziej niekonwencjonalnych działań. To wszystko każe zadać fundamentalne pytania. Czy francuskie plany przebudowy UE się powiodą i czy będą one dobre dla Europy? 22

The Warsaw Institute Review


Prezydent Chin Xi Jinping i prezydent Francji Emmanuel Macron podczas warty honorowej ceremonii powitalnej w Wielkiej Sali Ludowej. Pekin, 09.01.2018.

Metoda à la Trump

Macron stara się pobudzić Unię do zmian, niemniej jego niestandardowe działania - zamiast uzdrowić UE - mogą przyczynić się do kolejnych kłopotów.

Metoda Macrona w pełni przypomina sposób postępowania Donalda Trumpa. Podejmuje jednostronne działania, nie liczy się z sojusznikami, łamie procedury i obyczaje, wreszcie stawia interesy własnego kraju na pierwszym miejscu. Macron stara się pobudzić Unię do zmian, niemniej jego niestandardowe działania zamiast uzdrowić UE - mogą przyczynić się do kolejnych kłopotów. Macron niejednokrotnie powołuje się na interesy europejskie. Często wspomina o potrzebie budowania „europejskiej suwerenności”, jednak w praktyce za tymi szumnymi ideami często kryją się partykularne interesy francuskie. W czasie wizyty francuskiego prezydenta w Szanghaju w 2019 roku, wielokrotnie wspominał o interesach europejskich. Tak m.in. było, kiedy to w trakcie rozmowy z przewodniczącym Xi Jinpingiem finalizowano umowę między UE a ChRL o ochronie własności znaków towarowych

© Roman Pilipey (PAP/EPA)

około stu europejskich produktów spożywczych. Spośród nich największa część przypadła na towary francuskie. Wielu komentatorów zwracało uwagę, że prezydent Francji nie ma żadnego formalnego mandatu do reprezentowania UE w tych rozmowach1. Macron R. Momtaz, Macron, Europe’s wannabe president, Politico, 10.11.2019, https://www.politico.eu/article/ emmanuel-macron-europe-president-china-trade/ [27.12.2019].

1

1/2020

23


Unia Europejska

Nowy skład Komisji Europejskiej jest odbierany jako sukces Paryża. uzgodnił też z chińskim przywódcą, że administracja tego państwa oraz Agencja Unii Europejskiej ds. Bezpieczeństwa Lotniczego zgodzą się na udzielenie odpowiednich certyfikatów, które pozwolą włosko-francuskiej spółce ATR eksportować samoloty na rynek chiński. Nie tylko łamie to unijne procedury, ale pokazuje rosnące ambicje Macrona do sterowania administracją unijną. Nowy skład Komisji Europejskiej jest odbierany jako sukces Paryża. Wielu ekspertów uznało, że wzmocni to wpływ tej stolicy na biurokratów brukselskich. Niemniej wizyta w Szanghaju dowodzi, że francuskiemu prezydentowi nie wystarcza rola kierującego Unią z tylnego siedzenia i jest gotów do przejęcia sterów samej kierownicy. Można znaleźć wiele innych przykładów, w jaki sposób Francuzi podchodzą do europejskich instytucji. Są one niejako przedłużeniem francuskiej polityki zagranicznej, zwłaszcza wtedy, kiedy wspomniane instytucje lub przedstawiciele UE mają bronić interesów tego państwa w relacjach zewnętrznych. W 2019 roku francuski parlament uchwalił przepisy nakładające 3-procentowy podatek na wielkie firmy technologiczne, takie jak Google, Amazon, Facebook czy Apple od przychodów uzyskiwanych przez te firmy we Francji. W odpowiedzi Stany Zjednoczone zagroziły, że odpowiedzą na to karnymi cłami nałożonymi na niektóre towary francuskie, importowane do USA. W obliczu francusko-amerykańskiego sporu handlowego Paryż postanowił włączyć instytucje UE do ochrony swoich 24

The Warsaw Institute Review

interesów. Minister finansów tego państwa Bruno Le Maire zagroził sankcjami odwetowymi UE, jeśli Amerykanie nie wycofają się ze swoich planów nałożenia kar celnych na Francję2. Le Maire uznał bowiem, że atak na Francję to faktycznie atak na całą UE, pomimo tego, że francuski podatek nałożony na amerykańskie firmy internetowe był działaniem jednostronnym Paryża, a nie uzgodnioną polityką w ramach całej Unii. W ten sposób zignorował nie tylko procedury unijne, ale również odmienne podejście wielu państw europejskich zarówno do polityki podatkowej, jak również do relacji transatlantyckich. Latem 2019 roku Macron stwierdził w trakcie spotkania z Władimirem Putinem, że Unia powinna przezwyciężyć „nieporozumienia” z Rosją, która jest przecież „głęboko europejska” i szukać nowego ładu sięgającego od Lizbony do Władywostoku3. Wywołało to pytanie w wielu stolicach: kto dał Francuzowi mandat do negocjowania nowej architektury strategicznej w Europie? Jeszcze większe zamieszanie wywołał jego wywiad, w którym uznał, że NATO doświadcza „śmierci mózgowej”4. Powątpiewał też, czy nadal aktualne są zobowiązania sojusznicze paktu północnoatlantyckiego. Wśród oburzonych wobec tych wypowiedzi byli m.in. politycy niemieccy, samaAngela Merkel odcięła się od tych stwierdzeń. Jej protegowana do fotela kanclerskiego Annegret Kramp-Karrenbauer uznała, D. Keohane, Ch. Giles, J. Politi, Europe will hit back if Trump punishes France for tax on Big Tech, warns Paris, Financial Times, 6.01.2020, s. 1.

2

J. Nixey, M. Boulègue, On Russia, Macron Is Mistaken, Chatham House, the Royal Institute of International Affairs, 5 September 2019, https:// www.chathamhouse.org/expert/comment/russiamacron-mistaken [27.12.2019].

3

Emmanuel Macron warns Europe: NATO is becoming brain-dead, 7 November 2019, The Economist, https://www.economist.com/ europe/2019/11/07/emmanuel-macron-warnseurope-nato-is-becoming-brain-dead [27.12.2019].

4


Francuska wizja przyszłości Europy że jest to przejaw dążeń Paryża do autonomii strategicznej wobec USA i próba zastąpienia NATO przez unijną politykę obrony5. Macron celuje też w jednostronnych decyzjach, które blokują możliwości konsensusu w ramach wszystkich państw. Przykładem może być jego blokada dla rozpoczęcia negocjacji akcesyjnych UE z Północną Macedonią i Albanią. Metoda Macrona opiera się na przypisywaniu sobie proeuropejskich intencji i odmawiania ich oponentom. Jednocześnie polega na izolowaniu przeciwników. W przypadku Polski, która w wielu sprawach ma odmienne podejście do integracji europejskiej, wysuwane są zarzuty dotyczące autorytarnych rządów i łamania praworządności. Dodatkowo Macron osłabia spójność Europy Środkowej, starając się w miarę możliwości pozyskać niektóre państwa tego regionu do swojej polityki. Tak było w czasie jego tournée z 2017 roku, kiedy promował dyrektywę o pracownikach delegowanych. Specjalnie wówczas ominął Polskę – największą przeciwniczkę wspomnianej dyrektywy. Do tej pory „motorem” dla postępów integracji europejskiej był sojusz francusko-niemiecki. Dzięki niemu udawało się realizować wiele inicjatyw, które nie zawsze były aprobowane przez innych członków Wspólnoty, niemniej siła polityczna dwóch największych państw członkowskich niwelowała wcześniej lub później opory niezadowolonych. Właśnie ta praktyka funkcjonowania integracji stała się jednym z powodów, dla których elity brytyjskie postanowiły opuścić UE. Brytyjczykom trudno było bowiem zaakceptować sytuację, w ramach której M. Heikkilä, German defense minister hits back at Macron’s NATO criticism, Politico, 17.11.2019, https://www.politico.eu/article/annegret-krampkarrenbauer-emmanuel-macron-german-defenseminister-hits-back-nato-criticism/ [27.12.2019].

5

w ostatnich latach „motor” francuskoniemiecki wyraźnie szwankuje i pojawia się coraz więcej sporów między francuską i niemiecką wizją przyszłości UE. pomimo swojego potencjału politycznego nie mogą przeforsować własnych preferencji w polityce europejskiej, a co gorsza byli niejednokrotnie zmuszani do aprobowania rozwiązań francuskoniemieckich. Warto zauważyć, że w ostatnich latach „motor” francusko-niemiecki wyraźnie szwankuje i pojawia się coraz więcej sporów między francuską i niemiecką wizją przyszłości UE. To zresztą powoduje, że Macron sięga po niekonwencjonalne sposoby działania i coraz częściej zaskakuje Niemców, starając się jednostronnie kształtować agendę europejską. W ten sposób próbuje wymusić na partnerach aprobatę dla własnych kierunków politycznych. W 2019 roku tak było m.in. w przypadku negocjacji dotyczących warunków wyjścia Zjednoczonego Królestwa z UE, polityki handlowej wobec USA, kwestii dalszego poszerzenia UE na kraje Bałkanów Zachodnich oraz geopolitycznego zbliżenia z Rosją. Jak się wydaje, Paryż dąży do zakończenia dominacji ekonomicznej Berlina, która w coraz większym stopniu przekładała się na niemieckie wpływy polityczne w Europie. Tak było zwłaszcza w okresie kryzysu strefy euro, kiedy potęga gospodarcza 1/2020

25


Unia Europejska

© Julien Warnand (PAP/EPA)

Emmanuel Macron podczas konferencji prasowej na zakończenie szczytu Rady Europejskiej w Brukseli. Belgia, 13.12.2019.

i finansowa Niemiec oznaczała, że miały one największy wpływ na decydowanie o sposobach zażegnania kryzysu. Francja stara się więc odbudować swoją pozycję geopolityczną wobec Niemiec poprzez ofensywę dyplomatyczną, w tym całą serię pomysłów jak uzdrowić UE, jak również starając się zdominować agendę europejską na płaszczyźnie geopolitycznej oraz geoekonomicznej. Dlatego politycy niemieccy podejrzewają, że Macron dąży do zastąpienia niemieckiego przywództwa ekonomicznego poprzez francuskie 26

The Warsaw Institute Review

przywództwo w polityce zagranicznej i bezpieczeństwa6. Geopolityczna zmiana

Wspomniane cele prezydenta Francji najlepiej oddają jego rozliczne działania w polityce międzynarodowej. Z tym wiąże się zmiana strategiczna, którą pragnie M. Rahman, France is back, but where is Germany? Politico, 27.11.2019, https://www.politico.eu/article/ france-germany-foreign-relations-emmanuelmacron-angela-merkel-power-imbalance-eu/ [27.12.2019].

6


Francuska wizja przyszłości Europy on zaaplikować Europie. Celem jest oddalenie Unii od Stanów Zjednoczonych i jednoczesne zbliżenie z Moskwą. Warunkiem dla tej zasadniczej zmiany jest ułożenie relacji między Ukrainą i Federacją Rosyjską. Choć zawarcie pokoju na wschodniej flance UE jest pożądane, to zapewne odbywać się to będzie w dużym stopniu na warunkach Putina. Planowana jest regionalizacja Ukrainy i wybory we wschodniej części tego państwa. Usankcjonuje to nie tylko rosyjskie wpływy w Donbasie, ale prawdopodobnie da Putinowi prawo weta dla aspiracji europejskich lub transatlantyckich Ukrainy. Taki układ może też milcząco zaakceptować aneksję Krymu przez Rosję. W tej sytuacji znacząca jest niedawna wypowiedź Ihora Kołomojskiego – oligarchy, który wylansował obecnego prezydenta Ukrainy. Powiedział on amerykańskiej gazecie, że Kijów powinien powrócić do strefy oddziaływania Rosji, gdyż nie może liczyć ani na wejście do UE, ani NATO7. Może to oznaczać, że Kreml jest coraz bliżej osiągnięcia najważniejszych celów swojej agresywnej polityki, przede wszystkim zatrzymania ekspansji Zachodu we własnej strefie wpływów. Ta sama tendencja jest widoczna w przypadku powstrzymania rozszerzenia UE na Bałkany Zachodnie. Nic więc dziwnego, że rosyjski ambasador przy UE z zadowoleniem przyjął zatrzymanie przez Francję tego procesu8. Warto przypomnieć, że francuskie ambicje dotyczą jednocześnie autonomii wobec USA, w tym polegającej na A. Troianovski, A Ukrainian Billionaire Fought Russia. Now He’s Ready to Embrace It, The New York Times, 13 November 2019, https://www.nytimes. com/2019/11/13/world/europe/ukraine-ihorkolomoisky-russia.html [27.12.2019].

7

M. Peel, S. Fleming, Russian envoy praises Macron stance on EU enlargement, Financial Times, 17 November 2019, https://www.ft.com/ content/14629414-0577-11ea-a984-fbbacad9e7dd [27.12.2019].

Macron dąży do zastąpienia niemieckiego przywództwa ekonomicznego poprzez francuskie przywództwo w polityce zagranicznej i bezpieczeństwa ograniczeniu amerykańskich wpływów na Starym Kontynencie, a także stymulowania procesów integracyjnych w takim kierunku, który pozwoli Paryżowi skutecznie wpływać na UE, a nawet kontrolować procesy polityczne w Europie. Znamienny jest przy tym przykład powojennej historii Europy Zachodniej. Po zakończeniu II wojny światowej ta część kontynentu znajdowała się pod przemożnym wpływem Stanów Zjednoczonych. Instrumentem tego wpływu w opinii elit francuskich było w dużym stopniu NATO. Dlatego Francuzi domagali się od USA uzgadniania najważniejszych decyzji sojuszu z Francją. Oczekiwali nawet tego, że powstaną trójstronne mechanizmy (między USA, Francją i Zjednoczonym Królestwem), które będą nie tylko wypracowywały politykę w ramach NATO, ale również we wszystkich innych kluczowych sprawach w skali światowej9. Politycy francuscy sugerowali nawet podział geograficzny stref wpływów w ramach tego triumwiratu (lub nowej odsłony „koncertu mocarstw”), w ramach którego Francji miała przypaść Europa Zachodnia, Zjednoczonemu Królestwu Commonwealth, a Stanom

8

T.A. Sayle, Enduring Alliance. A History of NATO and the Postwar Global Order, Cornell University Press, Ithaca – London 2019, s. 55-61.

9

1/2020

27


Unia Europejska Zjednoczonym obszar pacyficzny10. Ponieważ trudno było nakłonić Amerykanów do realizacji takiej wizji, dlatego Charles de Gaulle zdecydował się skoncentrować wysiłki na budowaniu integracji europejskiej z centralną pozycją Francji, a jednocześnie traktując integrację, jako główny instrument zwiększania autonomii strategicznej wobec Waszyngtonu i NATO11. Realizacji tej wizji w ostatnich latach służy przede wszystkim rozwój polityki obronnej UE. Ma ona wspierać geopolityczne plany Paryża, przede wszystkim związane z autonomią wobec USA, ale także wymuszającą w praktyce odbudowanie relacji z Rosją. Ponadto, polityka obrony UE ma bardzo ważne cele gospodarcze. Dotyczą one wsparcia bazy przemysłowej i technologicznej w UE, przede wszystkim największych korporacji zbrojeniowych z Europy Zachodniej. Jednocześnie polityka unijna ma otworzyć cały rynek wewnętrzny UE, w tym w krajach Europy Środkowej na sprzedaż europejskiego uzbrojenia i w miarę możliwości utrudnić sprzedaż uzbrojenia spoza UE, głównie z USA12. Macron jest obrońcą ładu wielobiegunowego, co rozumie jako dystansowanie się wobec Waszyngtonu i szukanie porozumienia z Moskwą oraz Pekinem. W czasie jego wizyty w Szanghaju tematem rozmów z przewodniczącym Xi były nowe regulacje WTO - ponownie w kontrze do polityki USA. Eskalacja wojny handlowej UE ze Stanami Zjednoczonymi może przyspieszyć realizację celów Paryża, ale należy wątpić, czy przysłuży się to Europie. Skoro nawet USA mają trudności w powstrzymywaniu ekspansji geoekonomicznej Chin, to tym bardziej 10

Ibidem, s. 72.

11

Ibidem, s. 121.

Szerzej: T.G. Grosse, Development of Defence policy and armaments industry in the European Union. Geo-economic analysis, Warsaw Institute Special Report, Warsaw, 10.12.2018. 12

28

The Warsaw Institute Review

będzie to trudne dla osamotnionej Europy. Chyba, że Macron po raz kolejny zadowoli się zawarciem porozumienia na warunkach dyktowanych przez rywala. O realnej sile bieguna europejskiego w skali globalnej najlepiej świadczy fiasko zabiegów niektórych państw UE, dotyczących zawarcia umowy z Iranem w sprawie powstrzymania tego kraju od rozwoju broni nuklearnej. Porozumienie z Iranem z 2015 roku, zwane Joint Comprehensive Plan of Action, miało w założeniach trzem europejskim sygnatariuszom, tj. Francji, Zjednoczonemu Królestwu i Niemcom (tzw. E3), przynieść dwa podstawowe cele. Przede wszystkim zablokować program nuklearny Teheranu, czego nie udało się osiągnąć, zwłaszcza po wyjściu USA z omawianego porozumienia. Iran systematycznie wycofywał się z zobowiązań w tej mierze, a państwa europejskie ani nie sięgały po sankcje, ani nie miały innego pomysłu na skłonienie Irańczyków do przestrzegania własnych zobowiązań13. Drugim celem miały być korzyści gospodarcze wynikające z układu z Iranem dla przedsiębiorstw europejskich. W sytuacji zaostrzenia sankcji USA nałożonych na Teheran realizacja omawianego celu okazała się również niemożliwa, nawet wówczas, kiedy państwa europejskie uruchomiły specjalny wehikuł finansowy (INSTEX) mający w założeniach omijać sankcje Waszyngtonu. Fiasko tych wszystkich zabiegów pokazało dobitnie, że stanowisko trzech największych państw członkowskich (przy udziale UE) nie tworzy odpowiedniej masy krytycznej w skali międzynarodowej, zwłaszcza kiedy występuje osobno lub nawet przeciwko polityce Stanów 13 N. Bozorgmehr, M. Peel, Teheran pulls back further from nuclear agreement commitments, Financial Times, 6.11.2019, s. 2; M. Karnitschnig, Iran takes Europe hostage on nukes, Politico, 21.11.2019, https:// www.politico.eu/article/iran-europe-relationshipnuclear-weapons-protests/ [27.12.2019].


Francuska wizja przyszłości Europy

Prezydent Francji Emmanuel Macron, Minister Spraw Zagranicznych Niemiec Heiko Maas i kanclerz Niemiec Angela Merkel. Berlin, 19.01.2020.

Zjednoczonych. Może to sugerować, że marzenia Francji o stworzeniu osobnego i jednocześnie skutecznego europejskiego bieguna w polityce międzynarodowej jest zbyt wielką ambicją w stosunku do realnych możliwości. Europa może być skuteczna, ale najczęściej tylko wtedy, kiedy ma za sobą poparcie USA. Autonomia strategiczna i koncepcja wielobiegunowości w wydaniu Macrona w niewielkim stopniu służą więc Europie, zamiast tego podkopują więzy transatlantyckie i tym samym pośrednio wspierają ambicje geopolityczne Moskwy i Pekinu. Francuski protekcjonizm

Celem francuskiego prezydenta jest strukturalna przebudowa rynku wewnętrznego. Jest ona wzorowana na rozwiązaniach kapitalizmu państwowego występującego we Francji, a tym samym może być bardzo korzystna dla podmiotów gospodarczych wywodzących się z tego państwa14. Wspomniana przebudowa Por. V. Schmidt, Varieties of Capitalism: a distinctly French model? [in:] R. Elgie, E. Grossman, A.G. Mazur (eds.), The Oxford Handbook of French 14

© Omer Messinger (PAP)

obejmuje szereg elementów, poczynając od wprowadzenia unii transferowej w strefie euro, a zakończywszy na harmonizacji podatkowej i standardów socjalnych w UE. Politycy francuscy zamierzają m.in. wprowadzić płacę minimalną oraz minimalny dochód podstawowy w skali UE15. W ten sposób zamierzają poprawić konkurencyjność francuskich przedsiębiorstw na rynku wewnętrznym i zarazem pogorszyć konkurencyjność firm z państw mniej regulowanych lub o niższych kosztach produkcji. W swoim słynnym przemówieniu na uniwersytecie sorbońskim w 2017 roku Macron przedstawił najważniejsze cele dotyczące reformy strefy euro16. Francuz Politics, Oxford University Press, Oxford 2016, s. 606-635, V. Schmidt, French capitalism transformed, yet still a third variety of capitalism, Economy and Society, 2003, 32:4, s. 526-554; B. Clift, C. Woll, Economic patriotism: reinventing control over open markets, Journal of European Public Policy, 2012, vol. 19, nr 3, s. 307-323. 15 V. Mallet, French Europe minister backs integration drive, Financial Times, 1.08.2019, s. 2. 16

Initiative pour l'Europe - Discours d'Emmanuel

1/2020

29


Unia Europejska wsparł ideę budżetu i ministra finansów dla strefy euro, w celu zwiększenia inwestycji strukturalnych i pobudzenia wzrostu gospodarczego. Uznał, że budżet strefy euro powinien pochodzić przede wszystkim z podatków europejskich (a więc być niezależny od wpływu największego potencjalnego płatnika, czyli Niemiec). Eksperci francuscy dodają także konieczność powołania wspólnych dla strefy euro obligacji (bezpiecznych papierów wartościowych), które mogłyby stanowić zabezpieczenie dla rosnącego długu publicznego w unii walutowej, jak również zwiększyć inwestycje publiczne17. Wszystkie te propozycje dążą w kierunku unii transferowej, jak również potencjalnie zwiększają możliwości zadłużenia publicznego, co jest korzystne dla Francji oraz jej sojuszników z Europy Południowej. Są jednak ryzykowne dla polityków niemieckich i holenderskich, którzy domagają się większej dyscypliny fiskalnej oraz stabilizacji sektora bankowego w unii walutowej.

fuzji francuskiego Alstoma z Siemensem. Przeciwko jego koncepcji czempionów oraz odejściu od zasad polityki konkurencji występują mniejsze kraje, m.in. państwa Beneluksu, nordyckie i Hiszpania.

Politykom francuskim chodzi też o promocję europejskich czempionów, przede wszystkim rozumianych jako korporacje z kapitałem francuskim. Warto przypomnieć, że nowym „superkomisarzem” (odpowiedzialnym za rynek wewnętrzny, politykę przemysłową, obronną, kosmiczną i technologie cyfrowe) będzie zaufany współpracownik prezydenta Francji – Thierry Breton. Ten sam, któremu w roku 2010 Macron – wówczas bankier Rothschilda – doradzał w sprawie przejęcia przez kierowaną przez Bretona firmę Atos, części niemieckiego Siemensa. Mówi się również, iż później Macron był pomysłodawcą, a na pewno orędownikiem,

Z polityką przemysłową prezydenta Macrona bezpośrednio powiązana jest ambitna polityka klimatyczna, która stanowi jednocześnie sztandarowy cel nowej Komisji Europejskiej pod przewodnictwem Ursuli von der Leyen, zapowiadającej wprowadzenie zielonego ładu (European Green Deal). Celem polityków francuskich jest dokonanie prawdziwej rewolucji przemysłowej, która ma polegać na radykalnym przejściu do technologii nisko lub nawet zero-emisyjnych. Może to zapewnić ogromną skalę inwestycji w UE, pobudzających wzrost gospodarczy, a także korzystnych przede wszystkim dla krajów i przedsiębiorstw posiadających odpowiednie „zielone” technologie. Mogą one bowiem potencjalnie zarobić krocie na ich sprzedaży zarówno w samej UE,

Macron pour une Europe souveraine, unie, démocratique, 26 Septembre 2017, Paris, http:// www.elysee.fr/declarations/article/initiative-pourl-europe-discours-d-emmanuel-macron-pour-uneeurope-souveraine-unie-democratique/ [30.09.2017]. 17 J. Pisani-Ferry, The EU should take a bigger role in the provision of public goods, Financial Times, 4.12.2019, s. 13.

30

The Warsaw Institute Review

Celem Macrona jest też silniejsze otwarcie wspólnego rynku na produkty, usługi oraz inwestycje europejskich czempionów, a jednocześnie ograniczenie dostępu do tego rynku przez zewnętrznych konkurentów. Dotyczy to m.in. korporacji internetowych i zbrojeniowych, przede wszystkim amerykańskich. Celem polityków francuskich jest więc ograniczenie dostępu do rynku wewnętrznego dla największych rywali zewnętrznych, zarówno w zakresie rynku zamówień publicznych w UE lub innych możliwości sprzedaży produktów, ale również dokonywania inwestycji w UE, w tym przejmowania firm europejskich. W tym ostatnim wypadku dotyczy to przede wszystkim chińskich konkurentów18.

18 J. Espinoza, S. Fleming, Vestager eyes curbs on state-backed companies outside bloc, Financial Times, 17.12.2019, s. 3.


Francuska wizja przyszłości Europy jak i poza jej granicami. Ponadto, zgodnie z założeniami, Unia powinna wywierać presję na państwa spoza UE, aby stosowały podobne, do tych, które obowiązujące na rynku wewnętrznym, standardy klimatyczne, m.in. poprzez nakładanie karnych ceł lub odpowiednie zapisy w umowach handlowych z partnerami zewnętrznymi. Jednak skuteczność tych zamiarów może okazać się rozczarowująca. Przede wszystkim dlatego, że najwięksi partnerzy handlowi UE, tacy jak Chiny i USA, będące jednocześnie państwami w największym stopniu generującymi emisję gazów cieplarnianych, mogą skutecznie unikać presji politycznej ze strony UE. W przypadku nakładania karnych ceł mogą się zrewanżować cłami odwetowymi na inne usługi czy towary, co z pewnością uderzy w eksport europejski19. W ten sposób ambitna transformacja klimatyczna w UE może pogorszyć konkurencyjność produkcji w wielu sektorach gospodarki unijnej, co może być niekorzystne w stosunku do rywali, przede wszystkim z USA i Chin. Polityka klimatyczna UE wywołuje również silne napięcia w Europie, gdyż rodzi nieproporcjonalne koszty np. w Europie Środkowej, w tym zwłaszcza w Polsce, w której podstawowym źródłem wytwarzania energii elektrycznej jest węgiel i gaz ziemny. Z tego powodu polskie władze dopominały się od partnerów z UE większej pomocy finansowej lub wyłączenia z ambitnej agendy osiągania celów w polityce klimatycznej. Prezydent Francji jest jednak temu przeciwny i oczekuje, że wszystkie państwa będą stosowały się do kosztownych celów klimatycznych20. Ewentualnych oponentów zamierza przegłosować w ramach 19 A. Beattie, Protect the planet or EU business? Financial Times, 12.12.2019, s. 7.

Macron grozi Polsce! Chodzi o „neutralność klimatyczną”, W Polityce.pl, 13 grudnia 2019, https:// wpolityce.pl/swiat/477593-macron-grozi-polscechodzi-o-neutralnosc-klimatyczna [27.12.2019]. 20

procedur decyzyjnych w instytucjach międzyrządowych. Cele polityki francuskiej wywołują więc napięcia między państwami członkowskimi, jak również mogą okazać się rozczarowujące w zakresie stymulowania wzrostu gospodarki europejskiej. Niemniej prezydent Macron intensywnie wspiera ten kierunek zmian w Europie. Jak się wydaje wyjaśnieniem dla jego determinacji jest przede wszystkim czynnik polityczny. Wielu wyborców w Europie Zachodniej ma coraz silniejsze poglądy domagające się przeciwdziałania zmianom klimatycznym. Jest to więc temat nośny pod względem wyborczym, który może potencjalnie powstrzymać tendencje eurosceptyczne wśród społeczeństw tej części UE, a tym samym przywrócić je dla idei pro-europejskich. Na to liczą zwłaszcza ugrupowania lewicowe, które z poparcia dla ekologii i klimatu uczyniły jeden z najważniejszych sztandarów wyborczych. Wszystkie te wyliczenia mogą się zrealizować jedynie wówczas, kiedy transformacja klimatyczna nie wywoła zbyt silnego wzrostu cen energii, a także jeśli nie obniży konkurencyjności gospodarki europejskiej. W przeciwnym wypadku będzie bowiem oznaczała kolejną kompromitację polityki unijnej w oczach Europejczyków. Koncentracja władzy

Francja od lat dąży do koncentracji władzy w unijnym centrum, najlepiej w strefie euro. Tego typu pomysły są promowane pod hasłem „Europy dwóch prędkości” lub „Europy koncentrycznych kręgów”. Chodzi przede wszystkim o to, aby zapewnić większy wpływ Francji na funkcjonowanie UE. Jednak istotnym skutkiem tej strategii jest zwiększenie asymetrii w polityce europejskiej, czyli wzmocnienie roli zachodniej części UE i osłabienie wschodniej. Jednym z przykładów praktycznej realizacji omawianej wizji jest obsada najwyższych 1/2020

31


Unia Europejska stanowisk w instytucjach unijnych z roku 2019, gdzie zabrakło miejsca dla przedstawicieli Europy Środkowej. Innym przejawem są nominacje na stanowiska przewodniczących komisji w Parlamencie Europejskim po wyborach z roku 2019. Na dwadzieścia dwie komisje tylko dwie przypadły przedstawicielom ze środkowej części Europy. Tymczasem Niemcy objęli pięć, zaś Francuzi cztery stanowiska. Zwiększenie wpływów Paryża w polityce unijnej odbywa się także poprzez dwa inne mechanizmy. Francuscy eksperci zachęcają do poszerzenia zakresu głosowania większościowego w instytucjach międzyrządowych, co w ich przekonaniu może usprawnić zarządzanie w UE21. Jednocześnie taki sposób procedowania znacząco zwiększa wpływy największych państw członkowskich na politykę UE. Kolejnym pomysłem jest wprowadzanie nowych rozwiązań tylko przez te państwa, które to aprobują. Tak było w przypadku francuskiego pomysłu Europejskiej Inicjatywy Interwencyjnej (ang. European Intervention Initiative). Została ona powołana poza strukturami UE, pomimo tego, że w tym samym czasie w ramach Unii powstała inna współpraca niektórych państw w tym samym obszarze polityki obronnej, a mianowicie stała współpraca strukturalna (PESCO). Niemniej Francji zależało na tym, aby zainicjować bardziej ambitne pomysły dotyczące współpracy wojskowej (torującej wręcz drogę do europejskiej armii), niż te przewidziane w PESCO. Ponadto, w ramach inicjatywy interwencyjnej, Paryż od początku odrywa rolę lidera, a tym samym może w większym stopniu wpływać na kierunek i sposób wykorzystania własnej inicjatywy. Wspomniana inicjatywa jest odbierana jako kolejny pomysł na osłabienie NATO i amerykańskiej obecności wojskowej w Europie22. Niemniej może prowadzić

32

21

J. Pisani-Ferry, op. cit.; V. Mallet, op. cit.

22

J. Dempsey, Macron’s Call for European Boots,

The Warsaw Institute Review

także do osłabienia unijnej polityki obrony, gdyż buduje struktury współpracy poza UE, w tym m.in. razem z Wielką Brytanią, państwem opuszczającym właśnie Unię. Przykład ten pokazuje, że nie wszystkie formy współpracy wybranej grupy państw w Europie mogą wzmacniać integrację europejską, zwłaszcza kiedy powstają – choćby tylko przejściowo – poza strukturami UE. Takie działania najczęściej wprowadzają podziały między państwami członkowskimi, które - jeśli dotyczą kwestii strategicznych - mogą okazać się trwałe. Mogą wprawdzie zaspokoić ambicje liderów takiej formy współdziałania, ale niekoniecznie wzmacniać integrację europejską i spoistość UE w obliczu poważnych wyzwań międzynarodowych. Wnioski

Celem ofensywy dyplomatycznej Macrona prowadzonej od 2017 roku jest fundamentalna zmiana procesów integracyjnych. Jest ona wymuszana przez niekonwencjonalną metodę jego działania. Ma ona zmienić architekturę strategiczną w Europie, wprowadzić nowy system gospodarczy na rynku wewnętrznym i pogłębić asymetrię zarządzania w UE. Pod szyldem tworzenia „europejskiej suwerenności” Paryż forsuje rozwiązania zgodne z własnymi interesami. Można mieć jednak szereg wątpliwości, czy francuskie propozycje są korzystne dla całej Europy, a nawet, czy dobrze służą samej integracji europejskiej. Z pewnością wywołują kontrowersje i spory w osłabionej kryzysami Unii Europejskiej. Tomasz Grzegorz Grosse Marzec, 2020

13 November 2018, Carnegie Endowment for International Peace, https://carnegieeurope.eu/ strategiceurope/77703 [27.12.2019].


Nowe reguły gry o Europę Środkową

J

Profesor Piotr Bajda

eśli pominiemy zagrożenie pandemią koronawirusa, to przyglądając się ostatnim wydarzeniom trudno nie odnieść wrażenia, że Europa Środkowa staje się coraz ważniejszym regionem walki o wpływy, toczonej przez najsilniejszych światowych graczy. Nie jest to nic zaskakującego, że Amerykanie, Rosjanie czy Chińczycy starają się wykorzystać każdą otwierającą się szansę na wzmocnienie swojej pozycji w poszczególnych środkowoeuropejskich stolicach. Ale to, co może być zaskoczeniem dla obserwatorów, to stosunkowo duża bierność największych aktorów europejskich. Wyraźnie widać, że Paryż i Berlin w pierwszej kolejności skupiają się na pilnowaniu spraw w Unii Europejskiej, szczególnie w kontekście negocjacji nad wieloletnim budżetem wspólnoty. Dodatkowo zarówno Kanclerz Niemiec Angela Merkel, jak i Prezydent Francji Emmanuel Macron muszą radzić sobie z wewnętrznymi kryzysami w swoich

krajach. Coraz gorsze sondaże partii rządzących w Niemczech oraz kłopoty z przywództwem w CDU (Christlich Demokratische Union Deutschlands) oraz nieustająca fala protestów antyrządowych we Francji, powodują, że ani Berlin, ani Paryż nie interesują się Europą Środkową, jak można było obserwować to wcześniej. W tej sytuacji nie dziwi dotychczasowa aktywność innych zainteresowanych tym regionem krajów, bo tak najprawdopodobniej należy odczytywać ostatnie wydarzenia. Najważniejszym sygnałem była deklaracja sekretarza stanu USA Mike’a Pompeo, który w połowie lutego br. oświadczył o gotowości wyasygnowania miliarda dolarów na projekty energetyczne realizowane w państwach Inicjatywy Trójmorza. Za tym oświadczeniem kolejnym głosem była wypowiedź amerykańskiego sekretarza energii Dana Brouilette’a, który podczas dorocznej konferencji monachijskiej potwierdził gotowość 1/2020

33


Europa Środkowo-Wschodnia

Szczyt inicjatywy Trójmorza w Warszawie, 06.07.2017.

USA do zablokowania projektu Nord Stream 2 dzięki skutecznie nałożonym sankcjom. Te dwa głosy pokazują determinację, z jaką Waszyngton włączył się do gry o rynek środkowoeuropejski. Amerykanie poprawnie bowiem dostrzegli, że w kręgach decyzyjnych wielu środkowoeuropejskich państw jest silna wola, by uwolnić się od zależności dostaw surowców energetycznych z jednego, rosyjskiego kierunku. Walka z rosyjskim monopolem został wpisana do strategii energetycznych nie tylko Polski, ale też państw bałtyckich czy Rumunii. Inicjatywa Trójmorza wersja 2.0

Wszystko to stwarza dobrą koniunkturę dla nadania nowej dynamiki projektom (szczególnie tym energetycznym) zaplanowanym do realizacji w ramach Inicjatywy Trójmorza. Warto bowiem przypomnieć, że budowa połączeń infrastrukturalnych na linii północpołudnie i współpraca energetyczna są jednymi z filarów tego porozumienia. Po pierwszych szczytach Inicjatywy 34

The Warsaw Institute Review

© visegradpost.com

Trójmorza, które miały przede wszystkim polityczny charakter (Dubrownik 2016, Warszawa 2017, Bukareszt 2018 i Lubiana 2019) i były okazją do spotkań głów państw środkowoeuropejskich, dla realizacji całego projektu potrzebne jest przejście na szczebel wykonalości. Uruchomienie pierwszych funduszy, zainicjowanie realizacji choćby kilku projektów będzie dowodem na wzrastające znaczenie całej Inicjatywy Trójmorza, co szczególnie dla państw wahających się powinno stanowić wyraźny sygnał, że nie ogranicza się ona wyłącznie do spotkań prezydentów. Z drugiej strony istnieje zarysowujące się na horyzoncie niebezpieczeństwo, że bez uruchomienia realizacji konkretnych projektów infrastrukturalnych, cała inicjatywa nowej formy współpracy regionalnej przerodzi się w coroczne spotkanie polityków bez większego wpływu na procesy decyzyjne, co w rezultacie może sprawić, że zacznie naturalnie zamierać. Nie ma gwarancji, że każdy z regionalnych projektów współpracy jest skazany na sukces, czego najlepszym przykładem może być


Nowe reguły gry o Europę Środkową historia Inicjatywy Środkowoeuropejskiej (Central European Initiative). Ten projekt, uruchomiony pod koniec 1989 r., miał być główną formą organizacji Europy Środkowej, dziś mało kto potrafi wymienić, jakie są jej cele czy oficjalna siedziba. Inicjatywa Środkowoeuropejska jest dobrym przykładem pokazującym, jak trudno takim pomysłom przejść z poziomu teoretycznego na praktyczny, a samo utworzenie sekretariatu, powołanie formalnych ram instytucjonalnych, nawet stały budżet jeszcze nie gwarantują sukcesu. Inicjatywie Trójmorza bliżej do formatu organizacyjnego wypracowanego przez Grupę Wyszehradzką, która mimo utworzenia jej w 1991 r. do dziś nie jest sformalizowaną organizacją międzynarodową, lecz niezinstytucjonalizowanym porozumieniem regionalnym. A przecież dziś to właśnie Grupa Wyszehradzkiej jest najbardziej rozpoznawalnym ugrupowaniem regionalnym w Europie Środkowej. Niesformalizowany charakter współpracy ma jednak jedną dużą trudność - musi ciągle udowadniać swoją przydatność, stale mobilizować państwa członkowskie do aktywności i współpracy. Łatwiej to uczynić w przypadku niewielkiej koalicji zainteresowanych, jak cztery państwa wyszehradzkie, o wiele trudniej natomiast zmobilizować dwanaście państw czasem tak od siebie odległych jak Estonia i Słowenia. USA in – China out

Stany Zjednoczone udowodniły już raz wsparcie dla projektu, gdy na spotkanie Inicjatywy Trójmorza do Warszawy w 2017 r. przyjechał prezydent Donald Trump. Warto przypomnieć, że po pierwszej konferencji w Dubrowniku, na której prezydenci lub ich przedstawiciele założyli nieformalną inicjatywę dwunastu państwa, nie wszystkie zaproszone kraje podzielały ten sam entuzjazm na myśl o nowej propozycji regionalnej współpracy. Po tym

Istnieje zarysowujące się na horyzoncie niebezpieczeństwo, że bez uruchomienia realizacji konkretnych projektów infrastrukturalnych, cała inicjatywa nowej formy współpracy regionalnej przerodzi się w coroczne spotkanie polityków bez większego wpływu na procesy decyzyjne. inauguracyjnym szczycie podniosły się liczne głosy ekspertów wskazujących, że projekt Inicjatywy Trójmorza jest nieprecyzyjny i niedopowiedziany, szczególnie w porównaniu do dobrze funkcjonującej Grupy Wyszehradzkiej. To właśnie wizyta prezydenta Stanów Zjednoczonych w Polsce latem 2017 roku i jego jednoznaczne wsparcie dla nowego projektu współpracy środkowoeuropejskiej przesądziło o trwałości inicjatywy. Należy pamiętać, że specjalnie dla prezydenta Stanów Zjednoczonych zmieniono miejsce spotkania przywódców środkowoeuropejskich z Wrocławia na Warszawę, w stolicy Dolnego Śląska pozostawiono jedynie Forum Biznesu, które pierwotnie miało być spotkaniem towarzyszącym najważniejszemu wydarzeniu. W tym kontekście warto spojrzeć na wspomnianą wyżej deklarację Mike’a Pompeo, jako na ponowne podanie swoistej kroplówki dla Inicjatywy Trójmorza. W sytuacji, w której tylko połowa państw uczestniczących 1/2020

35


Europa Środkowo-Wschodnia

Spotkanie szefów rządów państw V4, Czechy 04.03.2020.

w projekcie zadeklarowała swoje zainteresowanie przystąpieniem do mechanizmu finansowego w postaci powołanego w 2018 roku Funduszu Trójmorza, a jedynie cztery formalnie zrealizowały te zapowiedzi (Polska, Rumunia, Czechy, Łotwa), tak mocny sygnał wsparcia ze strony USA – nieformalnego patrona całej inicjatywy – był bardzo pożądany. Oczywiście nie oznacza to, że amerykańskie zaangażowanie finansowe ma charakter charytatywny. Po pierwsze, oferta Pompeo dotyczy inwestycji jedynie w sektor energetyczny, natomiast nie w projekty infrastrukturalne (szczególnie drogowe i kolejowe), oraz plany cyfryzacyjne (ważne z punktu widzenia procesu nadrabiania dystansu innowacyjnego w stosunku do Europy Zachodniej). Nie zmienia to jednak faktu, że ewentualne przekazanie środków amerykańskich na projekty energetyczne pozwoli na przesunięcie lokalnego kapitału na pozostałe obszary. Innym elementem, który ma duży potencjał zmiany znaczenia Europy 36

The Warsaw Institute Review

© Leszek Szymański (PAP)

Środkowej, jest uruchomiony we wrześniu 2019 roku wspólny indeks giełdowy CCEplus, stworzony przez państwa Grupy Wyszehradzkiej i giełdy Chorwacji, Rumunii oraz Słowenii. Z jednej strony stanowi on doskonałą formę promocji najlepszych przedsiębiorstw w regionie, których akcje są oferowane inwestorom, a z drugiej wzmacnia ich pozycję na rynku wobec największych międzynarodowych gigantów. Fundusz Trójmorza czy wspólna giełda mają być tymi instrumentami finansowymi, które w zamierzeniach będą odpowiadać na największą bolączkę regionu - brak kapitału inwestycyjnego, który jest tak bardzo potrzebny do uruchomienia projektów infrastrukturalnych wpisanych na listę wspólnych przedsięwzięć Inicjatywy Trójmorza, jak i tych o znaczeniu strategicznym dla poszczególnych państw regionu. Bynajmniej nie oznacza to, że celem takich działań jest zbudowanie alternatywnego pomysłu wobec mechanizmów wspólnotowych funkcjonujących w Unii Europejskiej, lecz chodzi raczej o ich uzupełnienie. Mając bowiem świadomość konsekwencji


Nowe reguły gry o Europę Środkową finansowych związanych z wyjściem Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej oczywistym jest, że przyszły budżet wspólnoty będzie mniejszy od dotychczasowego. Jednocześnie, przesunięcie akcentów na unijną politykę klimatyczną czy też migracyjną, a teraz antykryzysową w związku z szalejącą epidemią, powoduje, że na strategiczne projekty infrastrukturalne w Europie Środkowej może zabraknąć środków z funduszy spójności czy innych projektów. Poszczególne państwa Europy Środkowej podjęły ogromny wysiłek, by po przystąpieniu do Unii Europejskiej, po trudnych czasach przynależności do bloku wschodniego, nadrobić dystans to starych członków Wspólnoty. Proces ten nie jest wciąż dokończony, a ewentualne jego zatrzymanie może na długo opóźnić wyrównywanie nie tylko standardów życia w poszczególnych państwach Unii Europejskiej, ale przede wszystkim szans rozwojowych. Bez silnego „boomu” modernizacyjnego, swoistego nowego Planu Marshalla dla regionu, czego warunkiem koniecznym jest podniesienie standardów infrastrukturalnych, komunikacyjnych czy cyfrowych, Europa Środkowa może pozostać w stadium

Fundusz Trójmorza czy wspólna giełda mają być tymi instrumentami finansowymi, które w zamierzeniach będą odpowiadać na największą bolączkę regionu - brak kapitału inwestycyjnego. gospodarki peryferyjnej, pomocniczej dla nowocześniejszych centrów przemysłowych na Zachodzie. Nad powyższymi planami w chwili obecnej zawisło największe zagrożenie – pandemia koronawirusa. Dziś (tekst powstał w marcu 2020 r.) nie jest znane, jakie będą globalne konsekwencje pandemii COVID-19. Z jednej strony, obecna sytuacja mocno naruszyła

Tłocznia gazu w Danii.

1/2020

37


Europa Środkowo-Wschodnia

Piotr Naimski, Pełnomocnik Rządu do spraw Strategicznej Infrastruktury Energetycznej podczas uroczystości podpisania kontraktu w ramach Baltic Pipe. Warszawa, 14.08.2019.

wizerunek Chin jako państwa nowoczesnego i będącego atrakcyjnym partnerem biznesowym czy politycznym. Jeśli do opinii publicznej przedostanie się więcej informacji o lekceważeniu zagrożenia, o ukrywaniu faktycznej skali epidemii lub o braku współpracy w przekazywaniu informacji partnerom europejskim, podważy to w opinii społecznej przekonanie o pozytywnym wpływie kooperacji z chińskimi partnerami. Z perspektywy rządzących w poszczególnych państwach będzie bardzo ryzykowne w nowej sytuacji postulowanie pogłębiania współpracy z Chinami, szczególnie w obszarze technologii teleinformatycznych czy inwestycji w infrastrukturę krytyczną (bardzo szeroko pojmowaną). Z drugiej strony wpływ koronawirusa na gospodarkę jest w tej chwili nieprzewidywalny - może się okazać, że zamiast współpracy międzynarodowej wygra izolacjonizm, który spowoduje zamrożenie różnych form kooperacji w dotychczasowych formatach. 38

The Warsaw Institute Review

© Rafał Guz (PAP)

Nieprzewidywalność sytuacji jest też największym lękiem, który paraliżuje potencjalnych inwestorów, a tych Europa Środkowa potrzebuje do realizacji wszystkich zamierzonych planów i rozwoju. Trudno dziś przewidzieć, jak z sytuacji kryzysowej wyjdzie cała Unia Europejska, a szczególnie instytucje wspólnotowe jak Parlament i Komisja Europejska, które już teraz są krytykowane za zajmowanie się sprawami nieistotnymi i brak odpowiedniej reakcji w obszarach ich kompetencji. Pandemia koronawirusa zmieni cały świat, niewątpliwie także Unię Europejską i region Europy Środkowej. Dla projektu Inicjatywy Trójmorza kluczowe będzie utrzymanie chęci kontynuacji współpracy w znanym formacie i uzyskanie realnego wsparcia ze strony partnerów zewnętrznych, w pierwszej kolejności inwestorów amerykańskich, chcących umocnić swoją pozycję na rynku surowców energetycznych w tej części Europy. Piotr Bajda Marzec 2020


„Kto rządzi przeszłością, w tego rękach jest przyszłość.” George Orwell, 1984

Alternatywna historia pisana na Kremlu Paweł Pawłowski

Historia jest jednym z obszarów, gdzie Moskwa stosuje swoje środki aktywne w celu podważenia jedności NATO i Unii Europejskiej oraz osłabienia państw, które jasno sprzeciwiają się agresywnej polityce Rosji w Europie Środkowej i Wschodniej. Dzięki skutecznym działaniom polskiego rządu, tym razem kremlowska narracja nie zyskała aprobaty społeczności międzynarodowej. Konieczne jest jednak wypracowanie mechanizmów, które pozwolą skuteczniej reagować na podobne próby przepisywania historii na nowo. 1/2020

39


Dezinformacja

Prezydent Rosji, Władimir Putin.

Celowe kłamstwa Putina

Mimo, że od zakończenia II wojny światowej minęło już niemal 75 lat, ta kwestia wciąż nie może zostać definitywnie zamknięta. Z jednej strony Polska do dziś odczuwa konsekwencje przytłaczających strat, jakie zostały poniesione w trakcie samej wojny oraz pod rządami przysłanych z Moskwy komunistów już po jej zakończeniu. Jednak z drugiej strony, Polska boleśnie odczuwa oskarżenia płynące pod jej adresem z różnych kierunków. Ze strony prominentnych izraelskich polityków i postaci życia publicznego można było usłyszeć niesprawiedliwe oskarżenia wobec Polski za rzekome zaangażowanie w Shoah. W ostatnim 40

The Warsaw Institute Review

czasie do tych głosów dołączył oszczerczy chór dyrygowany z Kremla, który otwarcie przypisywał Polsce współwinę za rozpoczęcie II wojny światowej najkrwawszego konfliktu w dziejach. Tuż przed Świętami Bożego Narodzenia, 23 grudnia 2019 r., prezydent Władimir Putin w swoim przemówieniu podczas spotkania z kierownictwem Ministerstwa Obrony Federacji Rosyjskiej zaatakował niespodziewanie Józefa Lipskiego, przedwojennego ambasadora Polski w III Rzeszy. Oskarżył dyplomatę o paktowanie z Hitlerem w celu rozwiązania kwestii żydowskiej i nazwał go wprost „bydlakiem i antysemicką świnią”. Argumentując swoją opinię prezydent Putin przywołał


Alternatywna historia pisana na Kremlu

Ten sam ambasador Lipski był silnie zaangażowany we wsparcie dla tysięcy polskich Żydów, których III Rzesza wydaliła w 1938 r. Zarzucanie mu antysemityzmu na podstawie wyrwanego z kontekstu zdania, to szczególnie podła manipulacja.

© Sputnik/East News

rzekomo tajną notatkę z 1938 r., która znajduje się w rosyjskich archiwach wśród wielu dokumentów zrabowanych w całej dawnej strefie wpływów ZSRS. Atak na ambasadora Lipskiego był kompletnie pomijał fakty i był wyabstrahowany z kontekstu historycznego jego działań i kontekstu jego działań. Jak wskazał w swoim komunikacie Związek Gmin Wyznaniowych Żydowskich w Polsce wraz z naczelnym rabinem Polski, - Władimir Putin dopuścił się wyjątkowo skandalicznej manipulacji. Józef Lipski próbował realizować politykę RP wspierającą emigrację 10-procentowej mniejszości żydowskiej, także w porozumieniu z ruchem syjonistycznym, który otrzymywał od

polskiego rządu potajemne wsparcie wojskowe. Ten sam ambasador Lipski był silnie zaangażowany we wsparcie dla tysięcy polskich Żydów, których III Rzesza wydaliła w 1938 r. Zarzucanie mu antysemityzmu na podstawie wyrwanego z kontekstu zdania, to szczególnie podła manipulacja. Nie była to jednak pierwsza tego typu wypowiedź prezydenta Rosji. Kilka dni wcześniej oskarżył Polskę o rozbiór Czechosłowacji i uzasadniał wkroczenie Armii Czerwonej w granice II RP we wrześniu 1939 r. Był to początek całej serii wypowiedzi rosyjskich polityków i postaci życia publicznego, w których próbowano przypisać Polsce współodpowiedzialność za wywołanie II wojny światowej oraz współpracę z Hitlerem. Dywagacje przekroczyły kolejne bariery. Doszło do tego, że Jewgienij Satanowski, jeden z najbardziej znanych politologów 1/2020

41


Dezinformacja

Szczególnie ważną rolę odegrało oświadczenie premiera RP Mateusza Morawieckiego, w którym w mocnych słowach odniósł się do „celowych kłamstw” prezydenta Rosji. w Rosji, pochwalił decyzję Stalina o wymordowaniu 22 tysięcy polskich oficerów, będących w sowieckiej niewoli po napaści ZSRS na Polskę w 1939 r. Rosyjska ofensywa dezinformacyjna w sferze polityki historycznej spotkała się ze zdecydowaną i skuteczną odpowiedzią polskiego rządu. Oprócz oficjalnych komunikatów Ministerstwa Spraw Zagranicznych, szczególnie ważną rolę odegrało oświadczenie premiera RP Mateusza Morawieckiego, w którym w mocnych słowach odniósł się do „celowych kłamstw” prezydenta Rosji. Słowa polskiego premiera odbiły się szerokim echem na całym świecie, docierając do miliardów odbiorców. Rosyjskie próby przepisywania historii zostały potępione przez takie instytucje jak Parlament Europejski czy Komisja Europejska. Również ambasador USA w Polsce, Georgette Mosbacher, zamieściła szeroko komentowany wpis, w którym przypomniała o prawdziwych inicjatorach II wojny światowej w osobach Hitlera i Stalina. Wbrew obawom Władimir Putin nie kontynuował swoich oskarżeń podczas obchodów 75. rocznicy wyzwolenia niemieckiego obozu Auschwitz-Birkenau, 42

The Warsaw Institute Review

które zostały zorganizowane w Instytucie Yad Vashem przez Wiaczesława Mosze Kantora, znanego z bliskich relacji z prezydentem Rosji. Uroczystość była obserwowana nad Wisłą z dużym niepokojem. Niedopuszczenie do głosu polskiego prezydenta Andrzeja Dudę, który w rezultacie odmówił wzięcia udziału w wydarzeniu rocznicowym w Yad Vashem, było szeroko komentowane. Ostatecznie nie padły tam nowe oskarżenia pod adresem Polski. W żadnym wypadku nie oznacza to jednak, że można odetchnąć z ulgą, uznając ten problem za zażegnany. Problematyczna prawda o roli ZSRS w II wojnie światowej

Mit Wielkiej Wojny Ojczyźnianej odgrywa ogromną rolę we współczesnej Rosji. Pośród klęsk, wszechobecnych problemów gospodarczych i strukturalnych, historia zwycięstwa nad Hitlerem stanowi kluczowy czynnik jednoczący Rosjan wokół wspólnego dziedzictwa okupionego krwią milionów. Mit jest użyteczny przede wszystkim w kraju, ale stanowi również przydatne narzędzie w polityce zagranicznej. Pamięć o wspólnym zwycięstwie nad III Rzeszą może powodować u zachodnich przywódców złudne wrażenie, że współpraca z Rosją jest możliwa i może przynosić rzeczywiste owoce. Prawda na temat roli ZSRS w II wojnie światowej nie jest jednak tak chwalebna, jak chciałby tego włodarz Kremla. Pakt Hitler-Stalin, podpisany przez Ribbentropa i Mołotowa, stanowił główną przyczynę wybuchu największego konfliktu w historii ludzkości, który tylko w ZSRS pochłonął życie aż 27 mln obywateli. Agresja na Polskę, zajęcie Litwy, Łotwy, Estonii i Besarabii, a także wojna zimowa w Finlandii to w końcu lustrzane odbicie działań prowadzonych przez III Rzeszę w Norwegii, Danii, we Francji, Belgii, Holandii, na Bałkanach


Alternatywna historia pisana na Kremlu

Minister Obrony Narodowej Mariusz Błaszczak podczas otwarcia konferencji ekspertów NATO ds. komunikacji strategicznej, Warszawa, 25.09.2019.

i na Atlantyku. Zgodna współpraca dwóch totalitarnych reżimów drastycznie kontrastuje z narracją obowiązującą dziś w Rosji. Również prawda na temat nastawienia żołnierzy Armii Czerwonej do „ojczyzny proletariatu” nie wpisuje się w historię Kremla. Związek Sowiecki był tak potwornym miejscem, że jego obywatelom trudno było uwierzyć, że możliwy jest gorszy los. Mylili się, ponieważ Niemcy robili wszystko by przelicytować Stalina i jego towarzyszy. Jednakże zanim stało się to jasne, do grudnia 1941 r. do niemieckiej niewoli dostało się 2,5 mln sowieckich jeńców. Część z nich ochoczo oddawała broń, ponieważ nie zamierzała bronić „komunistycznego raju”. Znane są liczne przypadki budowania bram powitalnych

© Leszek Szymański (PAP)

Prawda na temat roli ZSRS w II wojnie światowej nie jest jednak tak chwalebna, jak chciałby tego włodarz Kremla. i fetowania przez ludność cywilną wkraczających oddziałów Wehrmachtu na terenie ZSRS. To również historie, na które dziś Kreml stara się spuścić zasłonę milczenia, ponieważ nie pasują do opowieści o wojnie ojczyźnianej i zjednoczonym oporze przeciwko najeźdźcy. 1/2020

43


Dezinformacja

Komisarz Ludowy Wiaczesław Mołotow, Minister Spraw Zagranicznych Rzeszy Joachim von Ribbentrop (w środku), 1940r.

Podobnie prawdziwy obraz „wyzwolenia”, które spotkało Europę Centralną z rąk Armii Czerwonej, kłóci się z bohaterską wizją, wciąż bardzo żywą w świadomości współczesnych Rosjan. Gwałty, morderstwa i grabieże znaczące szlak czerwonego pochodu, wywarły niezwykle silne wrażenie na wszystkich „wyzwalanych” narodach. Było to jedynie preludium do niemal półwiecznej niewoli i terroru, który pochłonął setki tysięcy ofiar. Fakt, że NKWD i formacje pomocnicze przetrzymywało ofiary w tych samych katowniach, gdzie wcześniej gestapo, najlepiej obrazuje charakter tego „wyzwolenia”. Kontrast między mitem bohaterskiego zwycięstwa Armii Czerwonej nad faszystowskimi Niemcami a rzeczywistymi przyczynami i przebiegiem II wojny światowej to problem dla Rosji, szczególnie w roku 75. rocznicy zakończenia tego 44

The Warsaw Institute Review

© NAC

konfliktu. Kreml chce wykorzystać tę okazję, by zintegrować społeczeństwo wokół swoich celów i poprawić podupadłe nastroje. Pogarszająca się sytuacja gospodarcza Rosji jedynie wzmaga tę potrzebę. Tradycyjna parada zwycięstwa na Placu Czerwonym to okazja dla prezydenta Putina do pokazania się w otoczeniu światowych przywódców w roli jednego z czołowych politycznych liderów na świecie. Jest to ważny kontekst ataku propagandowego na Polskę, który niewątpliwie miał także przygotować grunt i z wyprzedzeniem zneutralizować narrację przeciwną do rosyjskiej. Na szczęście skutek dotychczasowych działań Kremla był odwrotny, a reakcja społeczności międzynarodowej bardzo jednoznaczna. Rzeczywiste intencje Moskwy

Jest jednak jeszcze druga strona rosyjskiej ofensywy propagandy historycznej, na którą wskazali prof. Sławomir Cenckiewicz


Alternatywna historia pisana na Kremlu i dr Bolesław Piasecki1 – stanowi ona przykład użycia środków aktywnych w celu naruszenia podstaw bezpieczeństwa Polski. Kampania dezinformacyjna w materii o wyjątkowo silnym ładunku emocjonalnym dla społeczeństwa polskiego ma na celu podważenie pozycji międzynarodowej i stabilności wewnętrznej Polski. Angażowanie Polski w kolejny głośny konflikt ma wytworzyć wrażenie państwa awanturniczego, obsesyjnie skonfliktowanego z Rosją w kontekście historycznym i współczesnym. Nie można również pominąć kwestii wewnętrznych konfliktów nad Wisłą. Rosyjskie prowokacje są kolejną okazją do budowania nowych sporów i wzajemnych oskarżeń o powiązania agenturalne z Moskwą. Ostatni atak był także dobrą okazją do sprawdzenia mechanizmów reakcji w szczególnym okresie świątecznym. Testy są przecież stałym elementem działań służb każdego państwa. Polska stanowiła starannie dobrany cel ataku. Państwo otwarcie sprzeciwiające się agresywnej polityce Rosji w regionie i głośno mówiące o prawdziwej roli ZSRS w II wojnie światowej. Inicjatywa Trójmorza, dywersyfikacja energetyczna, zacieśnianie współpracy z USA w regionie i aktywne występowanie na rzecz wzmocnienia wschodniej flanki NATO – to działania, które nie budzą szczególnego entuzjazmu w Moskwie, gdzie pożądany jest dokładnie odwrotny kierunek. Jednocześnie Polska jest traktowana z widocznym dystansem przez wielu zachodnich przywódców, szczególnie w ramach struktur UE. Z tego względu Warszawa wydaje dogodnym obiektem ataku, ponieważ można liczyć na słabszą reakcję jej sojuszników. W tym przypadku prognozy Kremla okazały się jednak błędne - odpowiedź była zdecydowana i angażowała nie tylko S. Cenckiewicz, B. Piasecki, Rosja chce chaosu. Tylko prawda historyczna nas przed nią obroni, Plus Minus, 17 stycznia 2020 r.

1

Polska nie jest bezbronna i może skutecznie odpowiadać na wrogą dezinformację. przywódców państw, ale także instytucje unijne. Niemniej, dla Rosji była to kolejna okazja do podważania jedności i tworzenia podziałów w obrębie struktur, co od czasów Lenina było celem jej służb. Podsumowując, historia pełni szczególną rolę dla współczesnej pozycji Polski. Choć ostatnia ofensywa Moskwy nie odniosła sukcesu, to należy mieć świadomość, że Rosja będzie podejmowała podobne próby w przyszłości. Stąd konieczne jest lepsze przygotowanie po polskiej stronie. Rzetelne, uczciwe i nienacechowane ideologicznie badania historyczne mają tu kluczowe znaczenie, ponieważ dostarczają niepodważalne argumenty. Rosja ma doskonale opanowane techniki wojny informacyjnej i stanowi wymagającego przeciwnika, a jej kłamstwa mogą dotyczyć kwestii, które dotąd zdawały się nam oczywiste i niepodważalne. Omawiany przykład pokazuje, że Polska nie jest bezbronna i może skutecznie odpowiadać na wrogą dezinformację. Stanowcza reakcja polskiego rządu i aktywność w kluczowych mediach na świecie przypomniały opinii publicznej, kto odpowiadał za hekatombę II wojny światowej. Szczególnie ważna jest jednolita reakcja państw sojuszniczych w ramach NATO i UE, które jasno opowiedziały się po stronie Polski. Jaki będzie kolejny cel rosyjskiej wojny informacyjnej?

Paweł Pawłowski Marzec 2020 1/2020

45


Raport Bezpieczeństwa

Rosja-Chiny: wojskowy sojusz z o.o.

Grzegorz Kuczyński

W ostatnich latach Moskwa i Pekin zacieśniły współpracę wojskową, ale trudno mówić o klasycznym sojuszu. Takiego sformułowania unikają szczególnie Chiny. Współpraca ta opiera się bowiem nie na wspólnych wizjach, a na podzielanych obawach. Trudno oprzeć się wrażeniu, że jedynym czynnikiem zbliżającym oba kraje jest wspólny wróg. Głównym czynnikiem zbliżającym Rosję i Chińską Republikę Ludową (ChRL) jest rywalizacja tych państw ze Stanami Zjednoczonymi. Istotna jest jednak różnica charakteru tej rywalizacji. W przypadku Rosji mówimy głównie o płaszczyźnie polityczno-militarnej, w przypadku Chin o gospodarce, a przede wszystkim handlu. Ta różnica długofalowo jest czynnikiem wpływającym na współpracę Pekinu z Moskwą. Na zacieśnianiu współpracy, 46

The Warsaw Institute Review

czy wręcz budowie sojuszu rosyjskochińskiego bardziej zależy Moskwie. Słabnąca Rosja w układzie z ChRL szuka recepty na globalną dominację Stanów Zjednoczonych. Kreml zaczął głośno mówić o budowie układu Moskwa-Pekin w momencie, gdy stało się jasne, że polityka resetu w relacjach z USA dobiegła końca. Przez ostatnie trzy dekady Rosja i Chiny w znacznym stopniu rozwinęły współpracę


Rosja-Chiny: wojskowy sojusz z o.o.

Prezydent Rosji Władimir Putin wraz z prezydentem Chin Xi Jinpingiem podczas ceremonii powitalnej przed Wielką Salą Ludową w Pekinie, Chiny, 08.06.2018.

© Greg Baker (PAP/EPA)

1/2020

47


Raport Bezpieczeństwa

Szczyt Szanghajskiej Organizacji Współpracy (SCO) w Qingdao, Chiny, 10.06.2018.

wojskową (handel bronią, wspólne ćwiczenia wojskowe itd.). Dostarczona przez Moskwę zaawansowana broń pozwoliła Chinom wzmocnić zdolności obrony powietrznej i przeciwokrętowej, a szczególnie obronność wobec zagrożenia obcych sił morskich i powietrznych w pobliżu Chin. Udział we wspólnych ćwiczeniach pozwala Chińczykom poznać rosyjskie doświadczenia bojowe zdobyte na Ukrainie czy w Syrii. Jak mówił krótko przed swą śmiercią w 2017 roku Zbigniew Brzeziński, „analizując zagrożenia dla interesów amerykańskich, najbardziej niebezpiecznym scenariuszem byłaby wielka koalicja Chin i Rosji, zjednoczonych nie tylko ideologią, ale i uzupełniającymi się pretensjami”1. Współpraca Pekinu z Moskwą nie osiągnęła jednak jeszcze takiego poziomu. Siły zbrojne Rosji i Chin coraz intensywniej współdziałają, ale nie można jeszcze mówić o integracji potencjałów militarnych. Rosyjsko-chińskie https://nationalinterest.org/feature/ america%E2%80%99s-nightmare-sino-russianentente-41447

1

48

The Warsaw Institute Review

© www.setsco.org

umowy w tym obszarze są dalekie od sojuszniczych traktatów, jakie posiadają chociażby Stany Zjednoczone z szeregiem państw na świecie, także w Azji. Nie wspominając już o tak zaawansowanym przymierzu militarnym, jakim jest blok NATO. Strategiczne partnerstwo

Współpraca Federacji Rosyjskiej i ChRL jest dziś najbardziej intensywna od 2001 roku, kiedy to oba państwa podpisały traktat o przyjaźni. Reżim Putina nigdy nie widział w Chinach wroga, ale bardzo długo priorytetem dla Moskwy, odziedziczonym jeszcze po erze jelcynowskiej, była współpraca z Zachodem. Sytuacja zmieniła się, gdy Putin zmienił kurs swej polityki na antyzachodni, a jednocześnie Stany Zjednoczone dostrzegły niebezpieczeństwo w szybko rosnącym, już nie tylko ekonomicznym, potencjale Chin. Putin dokonał ostatecznie zwrotu ku Azji wraz z początkiem swej trzeciej kadencji, zaś narrację o „uprzywilejowanym partnerstwie strategicznym” z Chinami,


Rosja-Chiny: wojskowy sojusz z o.o. Rosja promuje aktywnie od 2014 roku. Realna współpraca nabrała tempa wraz z zawarciem wielkiej umowy gazowej (projekt Siła Syberii). Co więcej, relacje Rosji z Zachodem gwałtownie pogorszyły się po rosyjskiej agresji na Ukrainę. Chiny stały się priorytetem dla Moskwy, Pekin z kolei formułuje euroazjatycką strategię, której kluczowym elementem jest Rosja. Oprócz dostępu do tanich dostaw energii, bliskie więzi z zachodnim, słabszym sąsiadem dają Chinom możliwość rozwoju ich inwestycji i politycznych wpływów w regionie. Przede wszystkim zaś wzmacniają je wobec USA2. Już w listopadzie 2014 roku Rosja otwarcie zaproponowała Chinom militarny sojusz (rosyjski minister Siergiej Szojgu i jego zastępca Anatolij Antonow mówili o wspólnej walce z terroryzmem i „kolorowymi rewolucjami”). Bardzo długo jednak nie trafiało to na podatny grunt w Pekinie. Chiny zaczęły się bardziej otwierać na wojskową współpracę z Rosją dopiero wraz z pogarszaniem się relacji z USA, które nastąpiło po dojściu do władzy przez Donalda Trumpa. Wpisuje się to również w prowadzoną przez prezydenta ChRL Xi Jinpinga politykę zagraniczną, coraz bardziej ekspansywną, globalną i siłową. Przez długie lata współpraca militarna Chin z Rosją sprowadzała siędo zakupów rosyjskiego uzbrojenia, a ostatnio także coraz intensywniejszych wspólnych ćwiczeń wojskowych – czego symbolem stał się udział sporego chińskiego kontyngentu w strategicznych rosyjskich manewrach Wostok-2018. W 2019 roku kooperacja obu państw przeszła jednak na kolejny, wyższy poziom. Pod koniec lipca 2019 rosyjski samolot wczesnego ostrzegania A-50 dwukrotnie wleciał w przestrzeń powietrzną Korei Południowej nad kontrolowanymi przez https://warsawinstitute.org/chinese-russianunequal-partnership/

2

ten kraj wyspami Dokdo, do których prawa rości sobie również Japonia. Seul i Tokio wysłały za intruzami myśliwce. Piloci południowokoreańscy oddali w kierunku rosyjskiego A-50 setki strzałów ostrzegawczych. Najważniejsze w tym incydencie było jednak coś innego - otóż ten zwiadowczy samolot towarzyszył chińskim i rosyjskim bombowcom. Nazajutrz po pierwszym w historii wspólnym powietrznym patrolu rosyjsko-chińskim, ministerstwo obrony ChRL opublikowało dokument pt. „Obrona narodowa Chin w nowej erze”. Przypomina w nim o zasadzie niewchodzenia ChRL w wojskowe sojusze z kimkolwiek na świecie, ale też chwali rozwój współpracy militarnej z Rosją, która „wzbogaca strategiczne partnerstwo Chin i Rosji w nowej erze odgrywając znaczącą rolę w utrzymywaniu globalnej strategicznej stabilności”. Na poligonie

Obszarem, na którym odnotować można największe zbliżenie rosyjskochińskie, są przeprowadzane manewry wojskowe. Szczególnie przejście do wspólnych strategicznych ćwiczeń dowódczo-sztabowych oraz gotowość wspólnego używania sił zbrojnych w demonstracyjnych działaniach w różnych regionach świata. Początkowo oba państwa uczestniczyły we wspólnych ćwiczeniach wojskowych nie na zasadach bilateralnych, ale w ramach większych formatów. Choćby w ramach projektu Pokojowa Misja, realizowanego przez członków Szanghajskiej Organizacji Współpracy (SzOW) od 2005 roku. Były to więc ćwiczenia realizowane głównie w celu doskonalenia współpracy w obszarze działań w regionie Azji Środkowej. Model współdziałania Rosjan i Chińczyków na poligonach lądowych czy morskich zaczął się zmieniać dopiero w 2016 roku. Wtedy to w pobliżu prowincji Guangdong odbyły się ćwiczenia chińskiej i rosyjskiej floty wojennej. Scenariusz ćwiczeń zakładał 1/2020

49


Raport Bezpieczeństwa m.in. desant, zajmowanie i obronę wysp. To była największa do tej pory tego typu operacja morska Chin i Rosji. Niecały rok później, w lipcu 2017 roku, dwustronne ćwiczenia morskie odbyły się – pierwszy raz w historii – na Bałtyku. Przełomowe znaczenie miały jednak dopiero rosyjskie strategiczne manewry Wostok-2018, na które Moskwa zaprosiła Chińczyków. Kontyngent chiński wyniósł 3,5 tys. ludzi, plus pojazdy opancerzone, czołgi, artyleria, śmigłowce i samoloty. Później Chińczycy regularnie zaczęli się pojawiać w rosyjskich ćwiczeniach i grach wojennych, choćby – w 2019 roku – w Czyste Niebo-2019, Awiadarts-2019 czy Czołgowy Biatlon-2019. W ramach Armija-2019 strony wymieniły się pododdziałami – rosyjskie ćwiczyły na poligonie chińskim, a Chińczycy brali udział w różnych epizodach mających miejsce na terenie Rosji3. Jesienią 2019 roku Rosja ponownie zaprosiła Chiny na swoje doroczne ćwiczenia strategiczne, będące podsumowaniem i próbą generalną gotowości sił zbrojnych po całym sezonie ćwiczeń. Scenariusz Centr-2019 przewidywał m.in. ofensywne operacje na dużą skalę, z użyciem jednostek powietrzno-desantowych, z wykorzystaniem rosyjskich doświadczeń w Syrii i na Ukrainie (szybka dyslokacja sił uderzeniowych w celu zajęcia terytorium zanim przeciwnik przerzuci tam rezerwy). Rosjanie ćwicząc tego typu operacje mieli na myśli NATO, natomiast Chiny interesuje to pod kątem kampanii przeciwko Tajwanowi (zajęcie wyspy zmasowanym desantem zanim USA zdążą przyjść z pomocą). W manewrach uczestniczyło ok. 3200 żołnierzy z Chin oraz ponad 20 samolotów chińskich, w tym ciężkie bombowce H-6k zdolne do przenoszenia broni atomowej. Siergiej Szojgu i jego chiński odpowiednik gen.

© www.setsco.org

Wei Fenghe ogłosili Centr-2019 wielkim sukcesem pokazującym wysoki poziom współpracy i wymiany doświadczeń wojskowych obu państw4. W ciągu ostatnich kilkunastu lat obie strony były zaangażowane w wiele dwustronnych i wielostronnych ćwiczeń. W części z nich uczestniczyli https://jamestown.org/program/russia-completesmassive-tsentr-2019-war-games-with-enhancedchinese-participation/

4

https://www.defence24.pl/rosyjsko-chinskiewojskowe-braterstwo

3

50

The Warsaw Institute Review


Rosja-Chiny: wojskowy sojusz z o.o.

Szczyt Szanghajskiej Organizacji Współpracy (SCO) w Qingdao, Chiny, 10.06.2018.

środkowoazjatyccy partnerzy Szanghajskiej Organizacji Współpracy, w innych np. Iran, podczas morskich ćwiczeń trójstronnych na Oceanie Indyjskim. Z roku na rok wzrasta liczba i skala ćwiczeń. Cenne dla armii chińskiej, która od wielu dekad nie walczyła, jest rosyjskie doświadczenie z Syrii, dotyczące rozmieszczenia sił brygady, które łączą elementy powietrzne i lądowe z siłami operacji specjalnych. Od Rosjan Chiny uczą się też kwestii związanych z logistyką

operacji zagranicznych, czy też ochroną baz w innych krajach5. Wspólne ćwiczenia wojskowe mają też zwiększać zaufanie między obu krajami oraz demonstrować sobie wzajemnie intencje militarne. Tak było podczas ćwiczeń Wostok-2018, kiedy jednostki Wschodniego Okręgu Wojskowego odpowiedzialnego za militarne planowanie możliwych https://www.hudson.org/research/15017-theexpanding-china-russia-defense-partnership

5

1/2020

51


Raport Bezpieczeństwa

Klasyczny pełnowartościowy sojusz Chin z Rosją jest obecnie niemożliwy, bo opierłby się wyłącznie na fundamencie rywalizacji z USA – inaczej jednak postrzeganej w Moskwie, inaczej w Pekinie. scenariuszy wojny z Chinami, po raz pierwszy przeprowadziły wielkie manewry z udziałem armii chińskiej. Wciąż jednak nie powstała solidna baza pod wspólne duże operacje wojskowe Rosji i Chin. Nawet w formacie Szanghajskiej Organizacji Współpracy brakuje mechanizmów zintegrowanego dowodzenia, kontroli i wsparcia, umożliwiających przeprowadzenie dużej, wspólnej operacji wojennej. Relacje wojskowe Rosji i Chin nie są wciąż tak ścisłe, jak relacje USA z ich sojusznikami.

W opublikowanej w styczniu 2019 roku ocenie światowych zagrożeń zdaniem amerykańskiej wspólnoty wywiadowczej, Dyrektor Narodowego Wywiadu Dan Coats zauważył, że „Rosja i Chiny zbliżyły się do siebie bardziej, niż w jakimkolwiek momencie od połowy lat pięćdziesiątych”6. Mimo wszystko jednak, aspekt militarny partnerstwa rosyjskochińskiego, w porównaniu z aspektami dyplomatycznym i ekonomicznym, wciąż jest na tyle słaby, że nie można mówić o sojuszu Rosji z ChRL. Przykładem może

Polem cichej rywalizacji Rosji i Chin jest Azja Centralna. Widać to choćby w kwestii Szanghajskiej Organizacji Współpracy (SzOW). Rosja chce utrzymać czysto wojskowy i ograniczony do kwestii bezpieczeństwa charakter SzOW, Chiny zaś chciałyby przekształcić organizację w bardziej wszechstronny organizm, w narzędzie rozbudowy wpływów także ekonomicznych na obszarze postsowieckim. Nie należy też zapominać o tym, że koniec rosyjskoamerykańskiego traktatu INF otwiera drogę do rozmieszczenia w pobliżu Chin rakiet średniego zasięgu również przez jej głównego kontynentalnego sąsiada. Rakietowy arsenał ChRL od dawna jest czynnikiem, który pod uwagę biorą w swych kalkulacjach rosyjscy stratedzy. Pojawienie się nowocześniejszych i precyzyjniejszych chińskich pocisków balistycznego pośredniego zasięgu (IRBM) było jednym z powodów, dla których Rosja zaczęła grozić wyjściem z INF już w 2007 roku.

https://warsawinstitute.org/chinese-russianunequal-partnership/

Pekin nie uznaje aneksji Krymu przez Rosję i faktycznej aneksji Abchazji

Sprawy sporne

6

52

być fakt, że nie należy przeceniać udziału chińskich sił zbrojnych w ćwiczeniach Wostok-2018 (a tym bardziej Centr-2019). Podczas, gdy Rosja wystawiła na nie kilkaset tysięcy wojska i około tysiąca samolotów, Chiny zapewniły 3200 żołnierzy i sześć samolotów. Klasyczny pełnowartościowy sojusz Chin z Rosją jest obecnie niemożliwy, bo opierłby się wyłącznie na fundamencie rywalizacji z USA – inaczej jednak postrzeganej w Moskwie, inaczej w Pekinie. Tymczasem między obu państwami istnieje wiele różnic. Od rywalizacji w Arktyce i na północnym Pacyfiku, których Rosja zazdrośnie strzeże przed konkurencją (Chiny mają wielkie polarne ambicje), po sprzedaż broni rosyjskiej największemu rywalowi Pekinu - czyli Indiom - ale też Wietnamowi.

The Warsaw Institute Review


Rosja-Chiny: wojskowy sojusz z o.o. i Osetii Południowej, z kolei Moskwa nie daje formalnego dyplomatycznego wsparcia dla chińskich roszczeń na Morzu Południowochińskim i Morzu Wschodniochińskim. Zarówno Moskwa, jak i Pekin, chcą uniknąć wciągnięcia przez drugą stronę w konflikty z krajami trzecimi. Czy można dziś mówić o wojskowym sojuszu Rosji z Chinami? W 1969 roku sowiecki premier Aleksiej Kosygin, wracając z pogrzebu Hi Chi Minha, zatrzymał się w Pekinie na rozmowy z chińskim premierem Zhou Enlaiem. Gdy gospodarz chciał objąć na powitanie gościa, Kosygin cofnął się, mówiąc „Za wcześnie na to”7. Sojusz? Niekoniecznie

Dopiero niedawno strona rosyjska zaczęła używać słowa „sojusznik”. Jednym z pierwszych takich publicznych wystąpienń był komentarz rzecznika Kremla Dmitrija Pieskowa do chińskiego udziału w rosyjskich strategicznych ćwiczeniach Wostok-2018: „To mówi o poszerzeniu współdziałania we wszystkich sferach dwóch sojuszników”. W czerwcu 2019 roku Rosjanie umowy podpisane przez Putina i Xi w Moskwie określali jako otwarcie „nowej ery”, także w wojskowych kontaktach obu państw. Strona chińska publicznie nie poprawiała wypowiedzi Rosjan, ale prawdopodobnie za kulisami dała do zrozumienia, że nie życzy sobie takiego przekazu, bo już kilka dni później na Petersburskim Międzynarodowym Forum Putin zadeklarował: „Nie jesteśmy w wojskowym sojuszu z Chinami. Jesteśmy strategicznymi sprzymierzeńcami: nie działamy przeciw komukolwiek; pracujemy dla dobra nas samych i naszych partnerów i nie zamierzamy zamieniać lub usuwać czegokolwiek”8. Sytuacja powtórzyła się w drugiej połowie roku,, https://www.foreignaffairs.com/articles/ china/2019-04-04/are-russia-and-china-reallyforming-alliance

7

8

https://ria.ru/20190607/1555382899.html

Pekin traktuje współpracę z Rosjanami bardziej jako taktyczny, tymczasowy stan, który ma służyć tylko i wyłącznie interesom ChRL. kiedy 3 października 2019 roku Putin mówiąc, że Rosja pracuje z Chinami nad budową wspólnego radarowego systemu obrony rakietowej, wspomniał o „sojuszniczych relacjach” z Pekinem. Ale już w grudniu, podczas dorocznej konferencji prasowej, zapewnił, że wspomniany system radarowy ma wyłącznie obronny charakter, a Rosja nie planuje utworzenia sojuszu wojskowego z Chinami, mimo że pomaga ChRL w budowie systemu ostrzegania przed pociskami rakietowymi. Chińczycy są ostrożni w używaniu słowa „sojusz” dla określenia relacji z Rosją. Pekin nie postrzega współpracy wojskowej z Rosją w taki sam sposób jak Moskwa. Zbliżenie jest wynikiem złych relacji z USA, zarówno Chin, jak i Rosji, lecz mimo to jest ograniczone obawami obu stron. Rosja nie jest specjalnie skora do rozwijania współpracy w pewnych sferach, w których ma póki co wyraźną przewagę technologiczną nad Chinami. Z kolei Pekin traktuje współpracę z Rosjanami bardziej jako taktyczny, tymczasowy stan, który ma służyć tylko i wyłącznie interesom ChRL. Wypowiedzi strony rosyjskiej, z Putinem na czele, pozwalają mówić o nowym poziomie partnerstwa wojskowego, swego rodzaju „niezadeklarowanym sojuszu”. Rosja chce rozwijać współpracę wojskową z Chinami w określonych obszarach: w powietrzu i na morzu, gdzie jest ona 1/2020

53


Raport Bezpieczeństwa skierowana jednoznacznie przeciwko USA. Jednocześnie Moskwa nie spieszy się ze wsparciem Chin w modernizację sił lądowych, a więc tego elementu potencjału zbrojnego, który w przyszłości mógłby najbardziej zagrozić Rosji9. W podpisanym w czerwcu 2019 roku „Wspólnym oświadczeniu Federacji Rosyjskiej i Chińskiej Republiki Ludowej o rozwoju stosunków kompleksowego partnerstwa i strategicznego współdziałania, wkraczających w nową epokę” zapisano, że Rosja i Chiny w rozwoju relacji kierują się zasadą „odmowy ustanowienia stosunków sojuszniczych, konfrontacji i niekierowania się przeciwko krajom trzecim”. Mówi się o „strategicznym sojuszu”, który nie zawiera jednak jednego ważnego elementu każdego sojuszu: twardych zobowiązań do okazania wojskowej pomocy w przypadku, gdy jeden z sojuszników stanie się celem ataku. Choć warto dodać, że wciąż obowiązujący Art. 9 rosyjsko-chińskiej Umowy o dobrosąsiedztwie, przyjaźni i współpracy z 2001 roku mówi „W przypadku zaistnienia sytuacji, która, w opinii jednej ze stron, może stworzyć zagrożenie dla pokoju, naruszyć pokój lub wpływać na interesy jej bezpieczeństwa, a także w przypadku zaistnienia zagrożenia agresji przeciwko jednej ze stron, strony niezwłocznie wstąpią we wzajemny kontakt i przeprowadzą konsultacje w celu likwidacji powstałego zagrożenia”10. Rakietowe zbliżenie

Partnerstwo Rosji i Chin w obszarze bezpieczeństwa widoczne jest w trzech obszarach - handlu bronią, ćwiczeniach wojskowych, spotkaniach, deklaracjachi wymianach doświadczeń. W ostatnim czasie widać szczególne zacieśnienie https://jamestown.org/program/russian-chinesemilitary-alliance-both-more-and-less-than-itappears/

9

10

54

https://carnegie.ru/commentary/80096

The Warsaw Institute Review

współpracy w ramach obszaru wymiany doświadczeń – została bardziej zinstytucjonalizowana i lepiej zintegrowana. Dowódcy wojskowi obu krajów spotykają się często i regularnie w różnych dwustronnych i wielostronnych formatach. Pojawia się wiele wspólnych oświadczeń na różne tematy bezpieczeństwa, w tym dotyczących obrony rakietowej, militaryzacji kosmosu, międzynarodowego terroryzmu oraz problemów regionalnych, z konfliktem koreańskim na czele11. Nowy etap we współpracy wojskowej obu państw zaczął się w 2018 roku, choć już w 2017 roku z inicjatywy Rosji podpisano trzyletnią mapę drogową dwustronnej współpracy wojskowej. Pekin stał się bardziej skłonny do takiego współdziałania dopiero w momencie rozpoczęcia wojny handlowej z USA. Cechą charakterystyczną obecnej współpracy rosyjsko-chińskiej w sferze militarnej stał się rozwój kontaktów w obszarze technologii oraz nacisk na sferę zbrojeń strategicznych. Moskwa przyznała, że pomagała Chinom stworzyć system ostrzegania przed atakiem rakietowym, a to jest najważniejszy i najbardziej czuły komponent systemu zarządzania strategicznymi siłami jądrowymi każdego kraju. Nie wiadomo jednak, jakich elementów systemu wczesnego ostrzegania dotyczyło zaangażowanie rosyjskie. Czy chodzi o część naziemną, czy kosmiczną. O system zarządzania i opracowania danych, czy wszystkich elementów na raz Wcześniej, w otwartych źródłach nigdy nie było informacji o współpracy w sferze systemów strategicznych. Było tylko wiadomo, że Rosja i Chiny szeroko współpracują w budowie systemów obrony przeciwrakietowej i obrony przeciwlotniczej na teatrach działań wojennych (np. regularne wspólne 11 https://www.hudson.org/research/15017-theexpanding-china-russia-defense-partnership


Rosja-Chiny: wojskowy sojusz z o.o. ćwiczenia sił przeciwlotniczych na teatrze wojennych działań „PowietrznoKosmiczne Bezpieczeństwo” w formie komputerowej symulacji). Obecnie można spodziewać się współpracy jeśli chodzi o strategiczną obronę rakietową, technologie ponaddźwiękowe, czy też budowę podwodnych okrętów atomowych. To dziedziny, w których obie strony mogą zyskać, nie narażając swoichh strategicznych interesów bezpieczeństwa. Gdyby doszło w przyszłości do kryzysu w relacjach z Chinami, Rosję najbardziej niepokoiłaby siła chińskich wojsk lądowych oraz arsenał rakiet średniego i krótkiego zasięgu. Wzrost możliwości chińskiej floty oceanicznej, budowa systemu strategicznego wczesnego ostrzegania przed atakiem rakietowym, budowa strategicznej obrony rakietowej, czy zwiększanie liczby rakiet międzykontynentalnych nie jest problemem dla Moskwy. Dużym wzmocnieniem potencjałów obronnych obu państw byłaby koordynacja strategicznych systemów wczesnego ostrzegania przed atakiem rakietowym. Rosja mogłaby liczyć na radary chińskie, zaś Chiny na radary rosyjskie – oczywiście w kontekście zagrożenia atomowym uderzeniem USA. Arktyka i broń

W kontekście bezpieczeństwa atomowego słabą flanką Chin jest Arktyka. Z tego kierunku płynie zagrożenie potencjalnym uderzeniem amerykańskich międzykontynentalnych pocisków balistycznych (ICBM). Na Alasce są umieszczone kluczowe komponenty obrony antyrakietowej USA. W opublikowanym w styczniu 2018 roku przez Biuro Informacyjne Rady Państwa ChRL raporcie pt. „Polityka arktyczna Chin” analitycy chińscy wskazują trzy priorytety dla chińskich interesów w Arktyce. Jednym z nich jest bezpieczeństwo (anquan),

Arktyka ma kluczowe znaczenie dla odstraszania nuklearnego Chin. Arktyka ma kluczowe znaczenie dla odstraszania nuklearnego Chin. Chiny są zainteresowane militarnym wejściem do Arktyki, aby wzmocnić swoją pozycję strategiczną wobec USA. Podwodna flota chińska ma sześć okrętów Type 094, każdy z nich może przenosić 12 międzykontynentalnych rakiet balistycznych JL-2 o zasięgu 8-9 tys. km. Pekin pracuje też nad bardziej zaawansowanymi okrętami Type 096 (mają wejść do służby w latach 2022-2023). Każdy z nich będzie mógł być uzbrojony w 24 pociski JL-3. Stacjonując w wodach Arktyki, Chińczycy zredukowaliby znacznie odległość ich wyrzutni od lądowych celów w USA. Dla przykładu dystans od chińskiego wybrzeża koło Szanghaju do Nowego Jorku to 11,8 tys. km. Z Bieguna Północnego tylko 3,4 tys., czyli trzy razy mniej12. W opublikowanym w maju 2019 roku rocznym raporcie Pentagonu o zdolnościach militarnych ChRL po raz pierwszy pojawił się dział poświęcony wojskowym interesom Pekinu w Arktyce13. W sierpniu 2019 roku sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg wyraził obawy o „rosnącą obecność Chin w Arktyce”. Gdyby chińskie uzbrojone w broń atomową okręty zdołały dotrzeć niewykryte do Arktyki, to zmieniałoby poważnie układ sił. W zasięgu Chin znalazłyby się cele w USA i w Europie. 12 https://jamestown.org/program/russian-chinesemilitary-alliance-in-the-arctic-an-impossibleprospect/ 13 https://media.defense.gov/2019/ May/02/2002127082/-1/-1/1/2019_CHINA_ MILITARY_POWER_REPORT.pdf

1/2020

55


Raport Bezpieczeństwa

Ocean Arktyczny

Aby jednak dotrzeć do tego akwenu flota ChRL musi przepłynąć przez kilka wąskich gardeł uważnie monitorowanych przez Japonię, USA i Rosję: cieśniny dzielące Archipelag Japoński, Cieśninę Beringa, oraz wody okalające rosyjskie wyspy wzdłuż Północnej Drogi Morskiej (Wyspy Nowosyberyjskie i Ziemia Północna)14. W maju 2019 roku rosyjski analityk Aleksandr Szirokad odniósł możliwość zapewnienia przez Rosję wsparcia portowego dla chińskich okrętów podwodnych w Arktyce i zaproponował wspólny rosyjsko-chiński system obrony powietrznej i rakietowej w Arktyce15. Moskwa może być gotowa wpuścić chińską flotę na te akweny, wiążąc to z zaangażowaniem Pekinu w rozwój Północnej Drogi Morskiej (inwestycje, kredyty, technologie). Rosja odegrała ważną rolę w modernizacji wyposażenia armii chińskiej. Ale też sama może być 14 https://jamestown.org/program/facing-up-tochinas-military-interests-in-the-arctic/

http://nvo.ng.ru/realty/2019-05-17/1_1044_ struggle.html 15

56

The Warsaw Institute Review

zainteresowana produktami chińskimi, choćby dronami i okrętami. Jeśli chodzi o eksport broni, Moskwa wykorzystała ograniczenie dostępu Chin do produktów zachodnich (sankcje po masakrze na placu Tiananmen). W latach 90. XX w. Moskwa sprzedała Pekinowi dużą ilość Su-27 i nawet udzieliła licencji na ich produkcję w Chinach. Jednak Chiny później zerwały kontrakt i użyły pozyskanej wiedzy technologicznej do budowy własnego myśliwca J-11, niemalże kopii rosyjskiego Su-27. Mimo to, według sztokholmskiego ośrodka SIPRI Chiny były największym klientem rosyjskiej zbrojeniówki w latach 1999-2006 (w 2005 roku na Chiny przypadło 60 proc. rosyjskiego eksportu broni)16. Potem nastąpił gwałtowny spadek chińskiego udziału w rosyjskim eksporcie (w 2012 roku już tylko 8,7 proc.). Handel bronią odrodził się w ostatnich latach. W 2015 roku zawarto kontrakt na sprzedaż Chinom systemu S-400 i Su-35, a więc jednych z najbardziej zaawansowanych 16 https://www.sipri.org/commentary/topicalbackgrounder/2017/china-russia-and-shiftinglandscape-arms-sales


Rosja-Chiny: wojskowy sojusz z o.o. rosyjskich typów broni. Należy pamiętać, że Rosja sprzedaje je także innym krajom, zaś w latach 2013-2017 większym odbiorcą broni rosyjskiej były Indie - chiński rywal (35 proc. rosyjskiego eksportu broni, podczas gdy ChRL 12 proc.)17.W czerwcu 2019 roku Moskwa ogłosiła, że chce sprzedać Chinom drugą partię zaawansowanych samolotów Su-35. Co więcej, sprzedać może również Su57. W marcu 2019 roku pojawiła się też informacja, że oba kraje wspólnie budują ciężkie śmigłowce, w sumie 200 sztuk za 20 mld USD18. Zaś 27 stycznia 2020 Rosja zakończyła dostawę uzbrojenia dla drugiego pułku S-400E. Co na papierze?

Paradoksalnie, na tle ożywienia handlu bronią i wspólnych ćwiczeń oraz patroli wojskowych, widać jak współpraca rosyjsko-chińska jest zapóźniona na poziomie dokumentów, formalnych porozumień. Traktat o przyjaźni i współpracy z lipca 2001 roku nie ma klauzuli dotyczącej obrony, w której obie strony zobowiązywałyby się do zapewnienia wojskowej pomocy w przypadku agresji kraju trzeciego. Dokument daje pole do współpracy obronnej, ale nie daje mandatu do wspólnych działań zbrojnych przeciwko krajowi trzeciemu. Obecna umowa między resortami obrony Chin i Rosji została zatwierdzona przez rząd Rosji 11 października 1993 roku. Stosunkowo krótki i ogólnikowy dokument skupia się na stworzeniu warunków do współpracy w obszarze technologii militarnych dwóch krajów. Przewiduje szkolenia personelu, wymianę doświadczeń i informacji, wzajemną

pomoc w serwisowaniu broni i sprzętu wojskowego, przeprowadzane wspólnych naukowych i historycznych wojskowych wydarzeń. Nie ma tam wprost mowy o wspólnych ćwiczeniach wojskowych, ale jest zapis o zapraszaniu przedstawicieli drugiej strony na własne ćwiczenia jako gości. Dokument zostawia jednak pole do szerszej kooperacjiprzez dodanie zapisu o innych formach współpracy, co byłoby „obiektem porozumienia między stronami”19. W efekcie, co roku 1 grudnia obie strony podpisują plan współpracy na kolejny rok, szczegółowo wpisując kroki dla rozwoju wzajemnej współpracy. Czasem podpisywane są dodatkowe umowy, jak np. umowa z 2007 roku o statusie oddziałów czasowo stacjonujących na terytorium drugiej strony – co zrobiono po tym, jak w 2005 roku zaczęto organizować regularne ćwiczenia wspólne. W 2017 roku przyjęto trzyletnią mapę drogową, stwarzającą prawne podstawy dla szerokiego zakresu współpracy wojskowej między Rosją a Chinami. Wszystkie już istniejące nowe kontakty wojskowe jak też plany kolejnych powinny być zapisane w nowej umowie o współpracy wojskowej, która zastąpi przestarzałe już porozumienie z 1993 roku. W 2021 roku wygasa ponadto ważność Traktatu o przyjaźni i współpracy. Nie można wykluczyć, że w nowym dokumencie pojawią się zapisy dotyczące wspólnej obrony ChRL i Rosji. To może okazać się najpewniejszym wyznacznikiem faktycznego poziomu współpracy wojskowej Moskwy i Pekinukrajów oraz, co nie mniej ważne, intencji ich władz na przyszłość. Grzegorz Kuczyński Marzec 2020

https://www.foreignaffairs.com/articles/ china/2019-04-04/are-russia-and-china-reallyforming-alliance 17

18 https://jamestown.org/program/joint-bomberpatrol-over-the-pacific-the-russo-chinese-militaryalliance-in-action/

19

https://carnegie.ru/commentary/79587

1/2020

57


Geopolityka

Emmanuel Macron i stosunki francusko -rosyjskie w dobie kryzysu międzynarodowych sojuszy

Aleksander Ksawery Olech

E

mmanuel Macron nigdy nie przyjmował postawy antyrosyjskiej, mimo że tak go wielokrotnie prezentowały rosyjskie media. Kiedy był ministrem gospodarki i finansów (fr. Ministre de l’Économie, de l’Industrie et du Numérique), opowiadał się za zniesieniem sankcji dla Rosji, a dwa tygodnie po tym, jak został prezydentem, zaprosił do Wersalu Władimira Putina. Prezydent Francji jest także bardzo pozytywnie postrzegany przez mniejszość rosyjską we Francji. Jego otwarta polityka względem Rosji może mieć kilka przyczyn. Jedną

58

The Warsaw Institute Review

z nich są na pewno górnolotne aspiracje objęcia przywództwa w Europie, by móc decydować o jej losach. Współcześnie Macron znacznie ustępuje Donaldowi Trumpowi. Na jego niekorzyść działa także fakt, że kanclerz Angela Merkel usunęła się w cień europejskiej sceny politycznej, a mogłaby znacznie wesprzeć swojego francuskiego sojusznika. Zwłaszcza ze względu na niemieckorosyjską współpracę nad Nord Stream 2. Dlatego też prezydent Francji musiał sam przejąć inicjatywę i zdecydować się na działania, które wysunęłyby go na pierwszą pozycję w pozimnowojennej


Emmanuel Macron and French-Russian relations in times of crisis in international alliances

Szczyt Międzynarodowego Forum Ekonomicznego w Petersburgu, Rosja, 25.05.2018.

rozgrywce. Zastosował on jednak taktykę otwartej dłoni, która szuka w regionie raczej korzystnego porozumienia aniżeli rywalizacji, do której z perspektywy E. Macrona dążą Stany Zjednoczone. ZŁE DOBREGO POCZĄTKI – JAK DOSZŁO DO ZBLIŻENIA DWÓCH MOCARSTW

Zwrócenie się Emmanuela Macrona w stronę Rosji zaskoczyło geopolityczne środowisko ekspertów do spraw stosunków międzynarodowych. Należy podkreślić, że praktycznie nikt nie przewidywał takiego scenariusza. Z jednej strony trzeba przyznać, że Francja i Niemcy stanowią współcześnie o sile Unii Europejskiej, a Berlin pozwala sobie na utrzymywanie relacji, które stanowią dla niego ogromną korzyść vide:

© Yuri Kochetkov (PAP/EPA)

Nord Stream 2. Z drugiej strony Paryż nie wysyłał bardzo wyraźnych sygnałów, które świadczyłyby o możliwości pojednania się z Rosją, zwłaszcza w tak trudnym dla NATO i Unii Europejskiej okresie. Co ciekawe, francuskie media wskazują, że już w maju 2017 roku E. Macron zaczynał przejawiać chęć nawiązania relacji z Rosją, wypowiadając się o możliwej współpracy. Rok później na Międzynarodowym Forum Ekonomicznym w Petersburgu prezydent Francji wykazał się dość dużą pobłażliwością dla Władimira Putina. Mimo że była to świetna okazja do zaakcentowania potrzeby rozwiązania konfliktu ukraińskiego, a tym samym wzmocnienia wpływu, jaki ma nań format normandzki, prezydent Francji pozostał 1/2020

59


Geopolityka

Zwołanie Rady Północnoatlantyckiej w 2010 r.

wycofany i stonowany. Jednocześnie oświadczył, że szanuje wzmocnioną rolę, jaką Rosja odgrywa w swoim regionie. Swoje wystąpienie rozpoczął słowami, iż należy mówić prawdę, jednak podczas dyskusji nie wspomniał o współczesnych zagrożeniach w Europie. Republika Francuska bada grunt pod potencjalne sojusze międzynarodowe. Po wyborze D. Trumpa na prezydenta Stanów Zjednoczonych nastąpił stały i widoczny rozbrat polityki USA z polityką prowadzoną przez E. Macrona. Impas powstały w obustronnych stosunkach spowodował powstanie luki, którą musiało wypełnić inne mocarstwo. Jak się okazało, był to idealny moment dla Federacji Rosyjskiej, która pokazała, że bardzo chce się zaangażować się we współpracę z Francją. Niepewność sojuszu NATO 60

The Warsaw Institute Review

została uwydatniona przez francuskiego prezydenta, który wskazał, że to obecna administracja USA odrzuca koncepcję społeczności międzynarodowej, pokazując, że każdy kraj powinien dbać o siebie i stawiać własne interesy ponad sprawy innych państw. Jednocześnie należy zaznaczyć, że ze strony innych członków Unii Europejskiej pojawiają się obawy, czy wzmacnianie potencjału Organizacji Traktatu Północnoatlantyckiego wciąż leży w interesie państw wspólnoty. Wywołuje to niestabilność w środowisku geopolitycznym i zaczyna pojawiać się coraz więcej wątpliwości co do celów, jakie stawia sobie Waszyngton. Rodzi się pytanie, czy Stany Zjednoczone wciąż mogą być dominującym graczem w rozgrywce o europejską stabilizację i jaka jest rola Kremla, który przyjmuje dłoń wyciągniętą przez Paryż.


Emmanuel Macron i stosunki francusko-rosyjskie w dobie kryzysu międzynarodowych sojuszy praw człowieka i humanitaryzm oraz nawiązanie wstępnego porozumienia, to został już wykonany pierwszy krok w postaci wymiany więźniów pomiędzy Moskową a Kijowem. 7 września 2019 roku, po kilku miesiącach negocjacji, doszło do przełomu. 11 cywilów i 24 żołnierzy z obywatelstwem ukraińskim wymieniono na 35 więzionych Rosjan i prorosyjskich separatystów. Wymiana miała być początkiem rozbrojenia w regionie, ale pozostała tylko jednym z niewielu aktów dobrej woli. Należy zaznaczyć, że w więzieniach po obu stronach wciąż przebywa wielu więźniów, m.in. Ukraińcy i Tatarzy krymscy są przetrzymywani w więzieniach na okupowanym przez Rosję Krymie.

© Open source

WSPÓLNE PŁASZCZYZNY POROZUMIENIA FRANCJI I ROSJI

Dyplomacja jest ważna, zwłaszcza w kontekście sankcji wobec Rosji, które są regularnie odnawiane. Istnieją także znaczne różnice w podejściu członków NATO do aneksji Krymu, swobód politycznych w Rosji czy ingerencji Unii Europejskiej w życie publiczne w poszczególnych państwach wspólnoty. Jednak pojawiają wyraźne wskazówki, że Republika Francuska i Federacja Rosyjska potrzebują siebie nawzajem. Zakończyć wojnę na Ukrainie

Francja i Rosja mogą znaleźć rozwiązanie konfliktu na Ukrainie. Kością niezgody jest przede wszystkim legalność aneksji Krymu dokonanej przez Rosję w marcu 2014 roku. Jeśli jednak chodzi o zawieszenie broni, poszanowanie

Obecnie najważniejsze jest znalezienie kompromisu, który pozwoli przywrócić suwerenność Ukrainie nad wschodnimi granicami (cel Paryża) oraz zagwarantowanie mniejszościom rosyjskojęzycznym na wschodniej Ukrainie (w obwodzie donieckim i ługańskim) praw oraz ochrony (cel Moskwy). Przeprowadzenie tych działań w ramach długofalowej strategii powinno zostać zrealizowane przez format normandzki, a główną rolę w negocjacjach powinien odegrać E. Macron. Jednocześnie dla Federacji Rosyjskiej najważniejsze w kontaktach z Francją jest wytworzenie takiego wpływu, który spowoduje, że prezydent Francji, jeżeli nie zmusi, to przynajmniej zniechęci Ukrainę do oddania terenów okupowanych przez rosyjskich separatystów. Sposób oraz argumenty, które zostaną użyte do przekonania prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zeleńskiego, mają drugorzędne znaczenie. W tym przypadku będzie się liczył efekt, który wywoła prawdziwą lawinę zdarzeń. Kapitulująca Ukraina, akceptująca żądania Rosji, rozpocznie proces samolikwidacji 1/2020

61


Geopolityka państwa. Nie więcej niż 30 lat temu Ukraina wstała z kolan i zaczęła budowę własnej historii i tożsamości, a kraj ponownie jest rozbierany na części. Mimo ogromnych problemów Ukrainy z edukacją, korupcją, a przede wszystkim z zapewnieniem bezpieczeństwa wewnętrznego, władze starają się utrzymać w ryzach ataki Rosji i nie podejmować gwałtownych ruchów. Problemem jest jednak to, że Ukraina zaczyna zmagać się nie tylko z Rosją, ale także z innymi państwami, które początkowo miały jej pomóc w konflikcie z Kremlem. Ostatnie spotkanie przywódców Ukrainy, Rosji, Niemiec i Francji odbyło się w grudniu 2019 roku w Paryżu. Przyjęto na nim m.in. takie zobowiązania jak: całkowite zawieszenie broni do końca 2019 roku, nadanie Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie pełnej kontroli nad obszarami Doniecka i Ługańska, wdrożenie formuły Steinmeiera w prawie ukraińskim, a także umożliwienie swobodnego przepływu osób, towarów i usług pomiędzy Ukrainą i regionem Donbasu. Kolejne spotkanie ma się odbyć w kwietniu 2020 roku. Z pewnością na uwagę zasługuje powołanie Rady Konsultacyjnej. Ma się w niej znajdować po 10 przedstawicieli Ukrainy oraz Donieckiej i Ługańskiej Republik Ludowych (DRL i ŁRL) z prawem głosu oraz po jednym przedstawicielu delegowanym przez OBWE, Francję, Niemcy i Rosję. Ci mają pełnić rolę doradczą. Wszyscy członkowie Rady będą musieli być zaakceptowaniu przez OBWE, Francję, Niemcy i Rosję. Na ten moment bardzo trudno orzec, czy to faktycznie może być przełom w relacjach ukraińsko-rosyjskich. Na uwagę zasługuje jednak wejście do nowego organu przedstawicieli DRL i ŁRL, na co zgodziła się Ukraina. Decydujące w tej rozgrywce będzie zachowanie Francji i Niemiec. 62

The Warsaw Institute Review

Utrzymać porozumienie z Iranem

Republika Francuska i Federacja Rosyjska mogą się również zbliżyć poprzez porozumienie nuklearne, które zostało podpisane w 2015 roku pomiędzy Iranem a Stanami Zjednoczonymi, Rosją, Wielką Brytanią, Francją, Chinami i Niemcami. Administracja D. Trumpa potępiła to porozumienie i wstrzymała zniesienie sankcji wobec Iranu. Od tego czasu Teheran wznowił działalność nuklearną, burząc status quo, mające na celu utrzymanie równowagi sił. Sytuacja rozwinęła się na tyle, że USA brały pod uwagę wariant wojenny. W tej sytuacji Francja oraz Rosja powinny mieć taką samą wizję. Porozumienie powinno zostać utrzymane, aby uniknąć rozprzestrzeniania się broni jądrowej na Bliskim Wschodzie, który jest już i tak narażony na wiele konfliktów i napięć. Dość powiedzieć, że USA nałożyło sankcje na Iran, a Francja w ogóle się tym nie przejęła. Prezydent Iranu Hassan Rouhani, który jest sprzymierzeńcem Rosji, odnalazł kolejnego sojusznika w Europie. E. Macron zaoferował Iranowi 15 miliardów dolarów pożyczki. Znaleźć rozwiązanie konfliktu w Syrii

Przedłużająca się wojna domowa w Syrii zagraża już nie tylko jej samej, innym państwom w regionie, ale także Europie. Z powodu walk giną setki tysięcy ludzi, a kilka milionów zostało przesiedlonych. Teraz uchodźcy kierują się w stronę Europy. Rola Rosji w tym konflikcie jest istotna, gdyż zdecydowała się ona na interwencję z dala od swoich granic, a także oskarżono ją o pomoc w użyciu broni chemicznej przez reżim Baszara al-Asada. Współcześnie Rosja szuka porozumienia z Turcją i Iranem. Wsparcie Francji mogłoby się okazać kluczowe dla władz Kremla, a jednocześnie mogłoby doprowadzić do zakończenia konfliktu. Republika Francuska mogłaby być graczem, który dołączy do rozgrywki i zakończy


Emmanuel Macron i stosunki francusko-rosyjskie w dobie kryzysu międzynarodowych sojuszy

Prezydent ZSRR Michaił Gorbaczow i prezydent USA Ronald Reagan podpisują traktat INF w Białym Domu, Waszyngton DC, 1987 r.

długotrwałą i niszczycielską wojnę, w której największe straty ponoszą syryjscy obywatele. Również Turcja próbuje wciągnąć Francję oraz Niemcy do walki o Syrię. Tysiące migrantów, którzy mogą przedostać się do Europy, są główną kartą przetargową prezydenta R. Erdogana w procesie wywierania presji na Unię Europejską. Przede wszystkim chodzi mu o zaangażowanie polityczne i dyplomatyczne Unii w uregulowanie sytuacji w Idlibie. Jeśli Republika Francuska utrzyma swoje stanowisko nieangażowania się w konflikt, w pewien sposób poprze Federację Rosyjską, której zależy na tym, aby Turcja została osamotniona W najgorszym dla R. Erdogana scenariuszu około 4 milionów Syryjczyków dostanie się do Turcji. Tym samym Kreml ponownie obserwuje starcia na linii Turcja – Unia Europejska, pokazując, że nie przejmuje się prawie niczym, co dzieje się na terytorium Syrii. Nawet utratą własnych żołnierzy.

© Open source (NATO official website)

odgrywają prywatne rosyjskie firmy wojskowe. Również w tym przypadku stabilizacja może nastąpić tylko wtedy, gdy Francja, permanentnie obecna na tym obszarze, i Rosja, która powraca na kontynent, znajdą modus vivendi. Afryka Środkowa jest współcześnie tematem mniej interesującym dla światowych obserwatorów, ale stanowi on ważny region w relacjach na linii Paryż – Moskwa. Może to być też element, który pozwoli na poprawę stosunków bilateralnych i da podstawę do kolejnych rozmów na bardziej wymagające tematy. Francuskie inwestycje w Rosji

Należy zauważyć, że współpraca gospodarcza Rosji z poszczególnymi krajami UE, w tym z Francją, ma się dobrze. Ponad 500 dużych rosyjskich firm korzysta z kapitału francuskiego, handel między oboma krajami wzrósł o 16% i wynosił pod koniec 2018 roku 14, 2 mld USD, a Francja była drugim po Niemczech największym zagranicznym inwestorem w rosyjskie akcje.

Stabilizacja Afryki Środkowej

Według francuskich ekspertów w trwającym kryzysie w Republice Środkowoafrykańskiej ważną rolę

Obecnie łączna wartość francuskich inwestycji w rosyjską gospodarkę to około 15 mld USD. Oprócz tego, coraz 1/2020

63


Geopolityka więcej firm z kapitałem francuskim chce działać na rynku rosyjskim. Aktywna współpraca jest widoczna zwłaszcza w sektorze energetycznym, w przemyśle lotniczym i motoryzacyjnym, w transporcie kolejowym, w projektach infrastrukturalnych, w przemyśle farmaceutycznym, przemyśle spożywczym oraz we wspólnych inwestycjach w państwach trzecich. Francuskie inwestycje w Federacji Rosyjskiej mogą okazać się ogromnym wsparciem dla polityki Emmanuela Macrona. Odbudowa bezpieczeństwa zbiorowego w Europie

Bezsilność OBWE w procesie weryfikacji przestrzegania traktatów zbrojeniowych oraz zapobieganiu konfliktom w Europie, a także wycofanie się Stanów Zjednoczonych z traktatu INF (ang. Treaty on Intermediate-range Nuclear Forces) o całkowitej likwidacji pocisków rakietowych pośredniego zasięgu powoduje, że Republika Francuska przejmuje rolę głównego negocjatora zarówno z Moskwą, jak i z Waszyngtonem. Jeśli E. Macron chce współpracować z Federacją Rosyjską, musi wybierać pomiędzy solidarnością ze wschodnioeuropejskimi sojusznikami (Polską i krajami bałtyckimi) i sprawą Ukrainy a znalezieniem kompromisów z W. Putinem. Rosyjski prezydent jest także świadomy, że zbyt duże ustępstwa wobec któregokolwiek członków NATO, nawet Francji, mogą się przyczynić do izolacji Rosji w Europie i utraty jej wpływów. W takiej perspektywie ważna będzie dobra wola zarówno E. Marcona, jak i W. Putina. Nie ulega wątpliwości, że wchodzimy w nową erę stosunków międzynarodowych, w której decydującą rolę odegra Republika Francuska. Rozpoczęcie wszystkiego od nowa

Francuskie podejście do Federacji Rosyjskiej wygląda momentami jak przekazanie w prezencie „niezapisanej 64

The Warsaw Institute Review

karty”: zapominamy o przeszłości i rozpoczynamy od początku współpracę pełną przygód. W nomenklaturze dyplomacji nazwalibyśmy to „resetem” stosunków. Byliśmy świadkami takiego zdarzenia w 2009 roku, kiedy prezydent Barack Obama próbował poprawić stosunki między Stanami Zjednoczonymi a Rosją. 6 marca 2009 roku w Genewie sekretarz stanu USA Hillary Clinton wręczyła rosyjskiemu ministrowi spraw zagranicznych Siergiejowi Ławrowowi czerwony przycisk z napisem „reset” i transliteracją rosyjskiego odpowiednika tego słowa na alfabet łaciński. W zamierzeniu miało to być słowo „pieriezagruzka”, ale omyłkowo napisano „pieriegruzka” – „przeciążenie”. Co ważne, ówczesną odnowę stosunków poprzedziła wojna rosyjsko-gruzińska w 2008 roku. Dlatego też należy spojrzeć na relacje francusko-rosyjskie z perspektywy niedawnych konfliktów. Wydaje się, że współczesna sytuacja w Donbasie jest bliźniaczo podobna do tej w Osetii Południowej. Federacja Rosyjska okupuje wschodnią Ukrainę, a Republika Francuska, celem zażegnania konfliktu, angażuje się w format normandzki. Nie ma żadnych efektów spotkań przedstawicieli Francji, Rosji, Niemiec i Ukrainy, co po 6 latach rozmów prowadzi do stagnacji. Z tego powodu – biorąc pod uwagę politykę E. Macrona względem W. Putina – realny jest scenariusz, w którym dochodzi do resetu stosunków między Francją a Federacją Rosyjską. Okupowane terytorium Ukrainy zostałoby pod zwierzchnictwem Rosji, a stosunki francusko-rosyjskie uległyby odnowieniu. Na porządku dziennym byłyby ataki Rosji na inne kraje, wysyłanie tam rosyjskich wojsk oraz prowadzenie polityki antyzachodniej. Jak w takim przebiegu zdarzeń wyglądałoby podejście do „resetu” stosunków Francji z innymi państwami w Europie, tj. Polską, Hiszpanią, Łotwą, Litwą, Estonią, Finlandią, Bułgarią


Emmanuel Macron i stosunki francusko-rosyjskie w dobie kryzysu międzynarodowych sojuszy i Rumunią? Nie wspominając już o USA, które aspiruje do roli gwaranta bezpieczeństwa w Europie. Co stałoby się z solidarnością europejską i ze strategią wzmacniania wschodniej flanki NATO? Z drugiej jednak strony, skoro administracja Stanów Zjednoczonych mogła sobie pozwolić na odnowienie stosunków z Federacją Rosyjską, to dlaczego Republika Francuska nie mogłaby zrobić tego samego? Wątpliwości budzi jednak kwestia ustępstw, na które zdecydowałby się E. Macron dla oczyszczenia relacji. Kolejnym problemem pozostaje pytanie, jak bardzo takie działanie mogłoby zaszkodzić innym państwom w Europie, zwłaszcza tym, które graniczą z Federacją Rosyjską. Jeśli można dokonać resetu dwa razy (kosztem Gruzji, a później Ukrainy), to wydaje się prawdopodobne, że za kilka lat będzie można ponownie „nacisnąć przycisk” oczyszczenia relacji. Rodzi się jednak pytanie, czyim kosztem tym razem? PODSUMOWANIE

Nie bez przyczyny Rosja dostrzega ogromny potencjał we współpracy z Francją. W. Putin wierzy, że po dojściu do porozumienia z E. Macronem inne państwa pójdą tym samym szlakiem i zapomną o niedawnych zaszłościach, szukając możliwości kooperacji. Jak zaznacza Françoise Thom, byłoby to ukoronowanie długoletniej polityki Kremla, która jest oparta na wojnie informacyjnej i taktyce sprawdzania gruntu. Na ile Rosja może sobie pozwolić w swoich działaniach, na tyle daleko posuwa się w osiąganiu celów. Dopóki ktoś nie powie wyraźnie „stop”, dopóty Moskwa będzie dążyła do zwiększania wpływów w Europie. Poprawa stosunków z Kremlem byłaby dla francuskiej głowy państwa sposobem na uwolnienie się od amerykańskiej kontroli geopolitycznej. Emmanuel Macron walczy o bardziej suwerenną

i niezależną politykę zagraniczną oraz bez udziału Niemiec, robi postępy ku temu, aby stać się pierwszym przywódcą Zachodu, chcąc wyprzedzić D. Trumpa. Mówi o przyjęciu wobec Rosji nowej strategii, która może mieć wielu zwolenników. Jest on świadomy kryzysu Rosji w Europie, który nastąpił po aneksji Krymu, dlatego może wykorzystać to do negocjacji. Jednocześnie wydaje się, że ocieplenie stosunków z Paryżem ma duże znaczenie dla Kremla. W. Putin chciałby udowodnić zachodnim elitom, że normalne partnerstwo z Rosją byłoby korzystne. Ciekawe, czy ta współpraca mogłaby przynieść owoce. Warto wziąć również pod uwagę zagrożenie wywołane koronawirusem. Czy trwająca pandemia może mieć faktyczny wpływ na sytuację międzynarodową i zmianę relacji francusko-rosyjskich? Nie wydaje się, aby E. Macron był gotowy na kolejne trzęsienie oprócz tych, które już negatywnie oddziałują na sytuację we Francji, a mogą jeszcze pogrzebać jego kandydaturę w wyborach prezydenckich w 2022 roku. Próby nawiązania relacji z Rosją są elementem francuskiej strategii testowania sojuszu NATO i UE oraz sposobem na poszukiwanie szans na zwiększenie wpływów w Europie i Afryce. Dodatkowo w przyszłości to Włochy mogą stać się sprzymierzeńcem Rosji, ze względu na pomoc armii rosyjskiej w walce z koronawirusem. W takiej rozgrywce na nowo należałoby określić stronnictwa w Europie. Pewnym jest, że cała sytuacja związana zarówno ze wzmacnianymi relacjami francuskorosyjskimi, jak z epidemią koronawirusa, jest bardzo ważna dla Polski. Od teraz należy patrzeć nie tylko na Wschód, ale także i na Zachód. Aleksander Ksawery Olech Marzec 2020

1/2020

65


Geopolityka

Indo-Pacyfik: wciąż w konstrukcji Bryce Wakefield

I

ndo-Pacyfik to pojęcie, które już wcześniej przyciągało uwagę w kręgach polityki zagranicznej, lecz zyskało mocno na znaczeniu po tym, jak zostało zawarte w amerykańskiej Strategii Bezpieczeństwa Narodowego w 2017 r. i Strategii Obrony w 2018 r. Tak oto do terminu przylgnęła, przynajmniej w mediach, łatka „nowego geopolitycznego światopoglądu Ameryki na Azję”. „Strategia indo-pacyficzna” Trumpa została skrytykowana za próbę sprowadzania polityki zagranicznej do raptem kilku słów. Ponadto jest uważana za zaprzeczenie wcześniejszych działań

66

The Warsaw Institute Review

dyplomatycznych Ameryki w regionie, takich jak „zwrot ku Azji” podkreślany przez byłą sekretarz stanu USA, Hillary Clinton. Choć nie są jasne dokładne implikacje lansowania przez Trumpa IndoPacyfiku, jasne jest, że Stany Zjednoczone uznają go za „strategię” militarną i dyplomatyczną nastawioną na poprawienie amerykańskich interesów i stosunków z sojusznikami w regionie. W szczególności widać tu również chęć konfrontacji z Chinami, a być może nawet osłabienia ich pozycji. To w tym znaczeniu administracja


The Indo-Pacific: Still Under Construction

Szczyt Azji Wschodniej w Manili na Filipinach, 14.11.2017.

Trumpa używa terminu „Wolny i Otwarty Indo-Pacyfik” w odniesieniu do tego, jak powinna wyglądać sytuacja w regionie i do agendy politycznej, jaką powinni popierać amerykańscy sojusznicy. Pojęcie Indo-Pacyfiku nie jest natomiast niczym nowym, nie jest też wyłączną domeną ani administracji Trumpa, ani kręgów polityki zagranicznej USA. Termin został użyty po raz pierwszy już w latach 20. XX wieku, ale w swym bardziej współczesnym znaczeniu pojawiał się regularnie w nieformalnych dyskusjach amerykańskich polityków

© Bullit Marquez (PAP/EPA)

i urzędników, w tym byłej sekretarz stanu Hillary Clinton. Po raz pierwszy pojęcie zostało użyte w oficjalnym kontekście, kiedy australijski, a nie amerykański rząd zawarł je w swej białej księdze bezpieczeństwa z 2013 r. W tym oficjalnym stanowisku Australia uznała Chiny za ważnego partnera handlowego, zaś sam dokument miał w zamierzeniu być uzupełnieniem polityki administracji Obamy względem Chin w ramach „zwrotu ku Azji”. Indo-Pacyfik i powiązane koncepcje takie jak Czterostronny Dialog Bezpieczeństwa miały też ewidentnych 1/2020

67


Geopolityka prekursorów w Japonii, gdzie urzędnicy pierwszego rządu Abe z lat 2006-2007 zarysowali potrzebę tego typu koncepcji bezpieczeństwa określając je mianem (o wiele szerszego geograficznie) „łuku wolności i dobrobytu” oraz później „azjatyckiego diamentu obrony demokracji” opartego na przywiązaniu do fundamentalnych wartości, zwłaszcza demokracji, wolnego handlu i poszanowania prawa międzynarodowego.

istniejących strukturach takich jak cykl spotkań trójstronnych pomiędzy Australią, Japonią i Stanami Zjednoczonymi, Abe zaproponował dołączenie Indii do formalnego dialogu strategicznego pomiędzy trzema demokratycznymi partnerami. Spotkanie miało miejsce w maju 2017 r. przy okazji Forum Regionalnego ASEAN w Manili; wcześniej cztery strony odbyły ćwiczenia wojskowe w Japonii.

Warto zatem zgłębić różne sformułowania koncepcji Indo-Pacyfiku. Zaczyna on bowiem wzbudzać zainteresowanie obserwatorów i osób ze świata polityki nawet w Europie. Zaangażowanie w tematykę Indo-Pacyfiku nie będzie natomiast zbyt owocne, jeśli nie zrozumiemy, że ma on różne implikacje dla różnych stron. W poniższym tekście śledzę rozwój Indo-Pacyfiku jako regionalnej koncepcji w celu podkreślenia różnic w jej sformułowaniu pomiędzy krajami. Skupię się w szczególności na Japonii, Australii i Indiach – państwach bardzo istotnych dla rozwoju tego terminu, jak również na Stowarzyszeniu Narodów Azji PołudniowoWschodniej (ASEAN), które obecnie niechętnie odnosi się do koncepcji IndoPacyfiku.

Zrozumiałe, że inicjatywa Abe została skrytykowana przez Pekin jako ruch mający na celu zmniejszenie wpływu Chin w regionie. Wielu obserwatorów polityki bezpieczeństwa w Azji założyło wręcz z góry, że Quad od początku został stworzony w celu osłabienia Chin na tle regionu. Niektórzy z nich nawoływali do rozwagi – był to czas, kiedy cele polityki zagranicznej krajów Azji i Pacyfiku wciąż skupiały się na kształtowaniu „pokojowego postępu Chin”.

Połączenie dwóch mórz

Pomimo że w obecnym kontekście termin „Indo-Pacyfik” wywodzi się ze Stanów Zjednoczonych, to środowiska odpowiedzialne za ustalanie polityki zagranicznej w Australii i Japonii były odpowiedzialne za wczesny rozwój i rozpowszechnienie Indo-Pacyfiku jako regionalnej koncepcji. W rzeczywistości obecne sformułowanie „Wolny i Otwarty Indo-Pacyfik” lansowane przez Amerykanów prawdopodobnie wiele zawdzięcza rozwojowi idei, które krążyły w Japonii od połowy lat 2000. To wtedy japoński premier Shinzo Abe wypromował koncepcję czterostronnego dialogu, zwanego również „Quad”. Opierając się na 68

The Warsaw Institute Review

Krytyka, jaka spadła na Quad, mówiąca, że jest to nowa forma osłabiania pozycji Chin, była szczególnie niewygodna dla Australii, zważywszy na jej postępujące gospodarcze uzależnienie od chińskiego handlu i inwestycji. Po dojściu do władzy w 2007 r., nowy rząd Partii Pracy kierowany przez premiera Kevina Rudda, byłego dyplomaty z obszernym doświadczeniem w Pekinie, ogłosił, że nie zamierza brać udziału w kolejnej sesji spotkania czterostronnego w 2008 r. Ogłoszenie dotyczące wycofania się Australii z Quadu miało miejsce podczas wspólnej konferencji prasowej australijskiego ministra spraw zagranicznych Stephena Smitha i jego chińskiego odpowiednika Yanga Jiechi, co wywołało spekulacje, że międzynarodowa pozycja Australii przechyla się jeszcze bardziej w stronę Chin. Ani Rudd, ani jego następczyni, Julia Gillard, nie wykazali zainteresowania wznowieniem Quadu za ich kadencji.


Indo-Pacyfik: wciąż w konstrukcji Abe natomiast dalej dążył do koncepcji większej integracji w regionie. Przemawiając w Indiach na krótko przed podaniem się do dymisji z powodów zdrowotnych, Abe mówił o „szerszej Azji”, odwołując się do „Połączenia dwóch mórz”, tytułu książki z 1655 r. napisanej przez indyjskiego księcia. Jego minister spraw zagranicznych, Taro Ase, wkrótce po tym, jak Abe został premierem, przemówił na temat poszerzania „horyzontów działań dyplomatycznych i perspektyw Japonii”. Miało się to odbywać poprzez próbę utrzymania „łuku wolności i dobrobytu” w szerokim geograficznym półkole, które obejmowałoby Azję Południowo-Wschodnią, Australię, Nową Zelandię i Indie oraz poprzez Afganistan doszłoby do Europy. Koncepcja demokratycznych państw wspólnie działających na rzecz rozwijania dobrobytu zawierała zatem analogiczne komponenty, co późniejsze amerykańskie sformułowanie Wolnego i Otwartego Indo-Pacyfiku. Język regionalnej integracji oparty na porozumieniu demokratycznych państw ustąpił natomiast, kiedy Partia Liberalno-Demokratyczna, do której należeli Abe i Aso, przegrała wybory w 2009 r. z Partią Demokratyczną Japonii (PDJ). Premier z ramienia PDJ, Yukio Hatoyama, kładł nacisk na panazjatycką formę integracji i kontynuował relacje Japonii z Indiami, ale zrezygnował ze stanowiska po niecałym roku od zwycięstwa po tym, jak został wplątany w spór dotyczący praw Amerykanów do lądowania w Japonii. Przez resztę kadencji polityka zagraniczna PDJ opierała się na naprawianiu stosunków ze Stanami Zjednoczonymi i, po sporze granicznym z Chinami, przekierunkowaniu swojej polityki bezpieczeństwa z całego regionu i skupieniu się bardziej uważnie na jego południu. Kiedy Abe wrócił na stanowisko pod koniec 2012 r., spróbował przywrócić do

życia Quad, odnosząc się do tej koncepcji jako do „diamentu demokratycznego bezpieczeństwa”, gdzie bezpośrednio odwołał się do swojego wystąpienia, które wygłosił w Indiach w 2007 r. i do idei „Połączenia dwóch mórz”, czyli innymi słowy jego wersji Indo-Pacyfiku. Próby Pekinu zawłaszczenia terytorium na Morzu Południowochińskim w połączeniu ze sporem o wyspę z Japonią zaczęły wzbudzać obawy w Waszyngtonie na temat chińskiej postawy militarnej. Kiedy narracja o pokojowym postępie Chin odeszła na bok, Abe mógł już wyjawić cel czterostronnego porozumienia, jakim było ochronić morski region pomiędzy Japonią, Australią, Indiami i Hawajami i zapobiec przejęciu Morza Południowochińskiego przez Pekin. Propozycja porozumienia obronnego pomiędzy czterema państwami w celu powstrzymania Chin na początku spotkała się z niewielkim entuzjazmem, ale w 2013 r. znalazła całkiem otwartego partnera w postaci premiera Tony’ego Abbotta, którego Partia Liberalna odsunęła Partię Pracy. Polityczne intrygi w ramach jego własnej partii sprawiły jednak, że Abbott został zastąpiony w 2015 r. przez Malcolma Turnbulla. Późniejsza decyzja Canberry o zakupie francuskich okrętów podwodnych Shortfin Barracuda w celu zastąpieniu podstarzałej australijskiej floty typu Collins znacznie oziębiła stosunki z Tokio. Abe najwidoczniej wierzył w zapewnienia Abbotta, że japońskie Soryu wygra przetarg. Rzeczywiście, Richard Samuels, znaczący amerykański analityk japońskiej obrony, zauważył w tym samym czasie, że ze wszystkich propozycji „tylko japoński wybór byłby wzmocnił strategiczną współpracę między dwoma najważniejszymi partnerami Ameryki we wschodniej Azji”. Przez pierwszy rok rządu Turnbulla w Australii stosunki między Tokio i Canberrą pozostawały serdeczne, lecz bardziej chłodne. 1/2020

69


Geopolityka

Premier Australii, Scott Morrison i Premier Indii, Narendra Modi podczas szczytu ASEAN 2018 w Singapurze.

Australijskie wersje IndoPacyfiku

Australia od początku entuzjastycznie popierała koncepcję Indo-Pacyfiku, choć nie zawsze w formie wyrażanej przez Abe. Wkrótce po powrocie Abe na stanowisko premiera i jego przemowie o „diamencie demokratycznego bezpieczeństwa” Australia została pierwszym państwem, które użyło tego pojęcia oficjalnie, w białej księdze bezpieczeństwa w 2013 r. Jednakże pod ówczesnymi rządami Partii Pracy kierowanej przez Gillard koncepcja Indo-Pacyfiku była znacznie mniej konfrontacyjna względem Chin, niż zostało to opisane w artykule Abe. Co więcej, biała księga „ciepło przyjmowała postęp Chin” i towarzyszące mu możliwości gospodarcze, jakie przyniósłby on Australii. Późniejsze dokumenty opublikowane po tym, jak australijska Partia Liberalna doszła do władzy w 2013 r., zarysowywały wersję Indo-Pacyfiku, który bardziej przypominał pogląd Abe na region. Choć biała księga polityki zagranicznej z 2017 r. odnotowała znaczenie stosunków Australii z Chinami, 70

The Warsaw Institute Review

© Mick Tsikas (PAP/EPA)

było to spowodowane bardziej „rosnącym wpływem Chin na regionalne i globalne sprawy o dużych konsekwencjach dla naszego bezpieczeństwa i dobrobytu”. Nowa biała księga zauważyła znaczenie partnerstwa Australii z Japonią i odnosząc się do Quadu, wyraziła, że Australia jest gotowa na współpracę w “małych grupach” z “głównymi państwami demokratycznymi Indo-Pacyfiku w celu promocji i ochrony wspólnej wizji regionu oraz wspierania równowagi w regionie sprzyjającej naszym interesom”. Różnica w stanowisku Australii między 2013 i 2017 r. z pewnością odzwierciedla zmianę stosunku Australii do Chin, lecz również wskazuje na to, że w Australii bardziej zróżnicowane sposoby zrozumienia koncepcji mają wpływ na debatę na temat Indo-Pacyfiku, niż ma to miejsce w Japonii czy Stanach Zjednoczonych. Podkreśla to również fakt, że co najmniej od 2012 r. japońskie władze były bardziej stabilne w swym stanowisku niż australijskie. Jak przedstawiono powyżej, Quad stał się dla Abe jego


Indo-Pacyfik: wciąż w konstrukcji czołowym projektem w 2006 r. i przywrócił go natychmiast, kiedy powrócił na stanowisko w 2012 r. Od tamtej pory sformułowanie Indo-Pacyfiku na najwyższym szczeblu rządu w Japonii pozostaje w dużej mierze jednolite. Inaczej ma się sprawa w Australii, gdzie w tym samym okresie było pięciu różnych premierów i przynajmniej dwa znaczące pojmowania Indo-Pacyfiku. Pierwsze z nich zakłada jedynie zmianę nazwy regionu, do którego należy Australia, na taką, która jest bardziej trafna dla narodowego interesu Australii niż wcześniej używany termin „Azja-Pacyfik”. Były australijski sekretarz obrony Ric Smith uważa ten termin za użyteczny przy przedstawianiu znaczenia Oceanu Indyjskiego dla australijskiego handlu i bezpieczeństwa, nie lekceważąc znaczenia Azji czy Pacyfiku dla tegoż. W takim sformułowaniu Indo-Pacyfik nie jest koncepcją, która ma na celu konkurowanie z Chinami, lecz opisuje region, w którym Chiny są bardzo ważną i potencjalnie konstruktywną stroną. Nieprzypadkowo kilku z kluczowych zwolenników takiego poglądu na IndoPacyfik, podobnie jak Ric Smith, pochodzi lub mieszka w Australii Zachodniej. Większość australijskich minerałów jest eksportowana i przemierza Ocean Indyjski bądź morskie szlaki komunikacyjne w Azji Południowo-Wschodniej. Stephen Smith, na przykład, były minister spraw zagranicznych, który nie był entuzjastą Quadu, popiera jednakże Indo-Pacyfik w mniej konfrontacyjnym wydźwięku. W rzeczywistości Indo-Pacyfik wszedł do języka potocznego w Australii Zachodniej bardziej, niż w jakimkolwiek innym australijskim stanie. Media w Australii Zachodniej odnoszą się regularnie do Indo-Pacyfiku jako do głównej koncepcji, jaka określa region. Ponadto Perth USAsia Centre, think tank z siedzibą w stolicy stanu, podkreśla, że Australia Zachodnia jest „bramą Indo-Pacyfiku”. Dowodzi to,

że nawet w obrębie państw, i z pewnością w obrębie Australii, różnice geograficzne mogą wpływać na preferowane definicje regionalnych koncepcji. Drugie rozumienie Indo-Pacyfiku w Australii jest bliższe sformułowaniu Abe i przyznaje rację, że co bardziej martwiące aspekty geostrategicznego zachowania Chin wskazują na ich chęć dominacji w regionie, którą należy poddawać kontroli. Jednakże rozumienie to mniej dobitnie promuje ideę stałej grupy państw sprzeciwiającej się Chinom. Według tego sformułowania Indo-Pacyfik jest obszarem, w którym podobnie myślące państwa mogą dyskutować i wprowadzać wspólne programy polityczne. Mają przy tym na oku rosnącą siłę Chin i mają na uwadze, że płynne koalicje państw w regionie mogą zapobiec dominacji Chin bez surowych strategii ograniczania, które mogłyby sprowokować bezpośredni atak z ich strony. To sformułowanie, wyrażone najbardziej zdecydowanie przez szefa National War College na Australijskim Uniwersytecie Narodowym, Rory’ego Medcalfa, który zdziałał wiele w ramach rozwoju koncepcji Indo-Pacyfiku w ostatnich dwóch dekadach, zdobywa popularność w dyskursie australijskiej polityki. W 2017 r., w tym samym roku, w którym pojawiła się biała księga polityki zagranicznej, Australia odpowiedziała pozytywnie na prośbę Abe o ponowne dołączenie do Quadu, sygnalizując tym samym odnowione ciepłe stosunki między Japonią i Australią. Shiro Armstrong, badacz z Australijskiego Uniwersytetu Narodowego, twierdzi wręcz, że wspólna dyplomacja ze strony Abe i Turnbulla wywarły nacisk na Trumpie, aby uznać Indo-Pacyfik za główny cel strategiczny Stanów Zjednoczonych. Oficjalne sformułowania IndoPacyfiku w Australii wciąż zazwyczaj podkreślają pojęcie Indo-Pacyfiku jako 1/2020

71


Geopolityka regionu, a nie zbioru relacji, w ramach których Australia może dążyć do zadbania o własne interesy. Choć opozycyjna Partia Pracy dostrzega jakąś wartość w Quadzie, „geograficzne” aspekty IndoPacyfiku wyszłyby na pierwszy plan, jeśli laburzyści chcieliby dojść do władzy przy kolejnych wyborach. Coś takiego raczej nie wydarzyłoby się w Japonii. Pomimo że oba kraje dużo wniosły do rozwoju koncepcji, istnieją różne niuanse w ich podejściu do Indo-Pacyfiku. India – zwrot o 180 stopni?

W międzyczasie Indie stały się niezbyt przychylne koncepcji Indo-Pacyfiku, także i w tym przypadku rozumianej w swoisty sposób. Przez lata, nawet po odejściu Australii z Quadu, New Delhi było uważane za najmniej zaangażowaną z głównych stron Indo-Pacyfiku, pomimo zwiększonej uwagi na Indie, jaką przyciągała obecność w porozumieniu. Australijski myśliciel strategiczny Hugh White, sceptycznie nastawiony do IndoPacyfiku jako koncepcji strategicznej, opiera swoją krytykę w dużej mierze na poczuciu, że interesy Indii nie zbiegają się z tymi rzekomo „podobnie myślących” państw w sposób, w jaki zakładają analitycy tacy jak Medcalf. Podczas gdy White widzi chińską dominację na zachodnim Pacyfiku jako nieuniknione zagrożenie bezpieczeństwa dla krajów takich jak Australia, nie uważa, żeby ta dominacja była takim samym problemem dla Indii, oddzielonych od Chin geograficznymi barierami w postaci Himalajów oraz od zachodniego Pacyfiku Azją PołudniowąWschodnią. Indie w tym rozumieniu mają własne niepokoje związane z motywami Pekinu, ale nie pokrywają się one dokładnie z obawami państw, które bezpośrednio dzielą obszary morskie z Chinami. Krytyka White’a jest wzmocniona historycznym doświadczeniem: stosunki Indii w dziedzinie bezpieczeństwa z Japonią i Australią były tradycyjnie 72

The Warsaw Institute Review

powierzchownie, a same Indie starały się być neutralne w sprawach międzynarodowych. New Delhi pozostaje powściągliwe w szczególności w stosunku do Australii i trudno sobie wyobrazić, aby miała zostać potencjalnym regionalnym partnerem w dziedzinie bezpieczeństwa. Trzeba przyznać, że opór Indii przed współpracą z Australią wynika po części z faktu, że ta wystąpiła z Quadu, co New Dehli uznało za gwałtowny jednostronny krok podjęty bez wcześniejszych konsultacji. Nadmierne kontakty gospodarcze Australii z Chinami również nie pozwalają jej ufać, że pozostałaby sojusznikiem w przypadku konfrontacji z Pekinem. Niedawne działania Indii wskazują natomiast na to, że tamtejszy rząd traktuje Indo-Pacyfik, w tym stosunki z Australią, znacznie poważniej. Spekuluje się na przykład, że Indie zaproszą Australię do udziału w ćwiczeniach morskich na Wybrzeżu Malabarskim w 2020 r. Stosunki pomiędzy premierem Narendrą Modim, Abe i obecnym australijskim premierem Scottem Morrisonem są wyjątkowo ciepłe, a wszystkim trzem udaje się utrzymać dobre stosunki z Trumpem, co nie należy do najłatwiejszych rzeczy. Tak jak w Australii, utworzono specjalną sekcję w ramach ministerstwa spraw zagranicznych Indii odpowiedzialną za współpracę w ramach „Indo-Pacyfiku”. Najbardziej godnym uwagi elementem przyjęcia koncepcji Indo-Pacyfiku przez Indie była decyzja Modiego o skupieniu się na koncepcji w jego przemowie inauguracyjnej podczas Azjatyckiego Szczytu Bezpieczeństwa, znanego jako Dialog Shangri La, w 2018 r. Jak można się było spodziewać, zważywszy na komentarz White’a, sformułowanie koncepcji Indo-Pacyfiku przez Indie jest wyraźnie inne od tego wyrażonego przez Japonię, Australię i oczywiście Stany Zjednoczone. W swej wypowiedzi podczas


Indo-Pacyfik: wciąż w budowie

© ASEAN

14. spotkanie ASEAN-Japonia, 11.03.2020.

Dialogu Shangri La, Modi położył nacisk na pojęcie Indo-Pacyfiku jako koncepcji „włączającej”. Indyjscy analitycy tacy jak Rajesh Basrur czy Rajesh Rajagopalan uważają to jednak za oczywiste, że niedawne przyjęcie przez Indie koncepcji Indo-Pacyfiku ma na celu ukrycie strategii skierowanej na powstrzymanie rozwoju Chin. Stąd też mówienie o „włączaniu” różni się od opisywania Indo-Pacyfiku w terminach geograficznych, popularnego w pewnych częściach Australii. Zamiast tego, według Rajagopalana, który pisze w ostatnim wydaniu „International Affairs”, Indie „starają się balansować pomiędzy dwiema stronami, próbując w międzyczasie uspokajać Chiny”. Indie nie chcą, aby Pekin uznał, że Indo-Pacyfik jest skierowany w nich, chociaż dokładnie dlatego New Delhi go popiera. Rajagopalan uważa, że ta strategia, nazwaną przez niego „wymijającym balansowaniem”, nie może potrwać długo. Sugeruje, że albo Indie będą musiały być bardziej szczere i krytyczne względem chińskich władz bądź teza White’a o braku zaangażowania Indii w Indo-Pacyfik okaże się ostatecznie prawdziwa.

W międzyczasie Modi próbuje połączyć Indo-Pacyfik z koncepcjami nieodzownymi dla Indii i ich wcześniejszej polityki w regionie. Jego przemowa podczas Dialogu Shangri La kładła nacisk na główne znaczenie ASEAN, zgodne z wcześniejszą polityką Indii mówiącą „Patrz na Wschód” i „Działaj na Wschodzie”. Zasady te podkreślały jednak integrację gospodarczą Indii z regionem wschodnioazjatyckim poprzez ASEAN. Ciąg dalszy dialogu militarnego między Japonią i Indiami po odejściu Australii oraz odrodzenie Quadu w 2017 r. wskazują na to, że podejście Indii do tematu Indo-Pacyfiku ma o wiele bardziej strategiczny aspekt. Nawet kiedy Indie współpracują z pozostałymi trzema partnerami z Quadu, starają się unikać języka strategicznego, nawet jeśli Modi jest o wiele bardziej „wylewny” w tej kwestii od jego poprzednika. Nie ma tu mowy o „Czterostronnym Dialogu Bezpieczeństwa” ani nawet “Quadzie”, lecz mówi się o „konsultacjach na linii Indie–Australia–Japonia–USA”. Język odnoszący się do centralnego położenia ASEAN wyraźnie ma na celu sugerować, że stosunek Indii do Indo-Pacyfiku i Quadu 1/2020

73


Geopolityka ma podłoże we wcześniejszej, łagodniejszej polityce zagranicznej.

żeglugi, dialog i pokojowe rozwiązywanie konfliktów morskich.

Niepokój ze strony ASEAN

Odniesienia do bezpieczeństwa i łączności morskiej w powyższym dokumencie mogą kłaść nacisk na to, co australijscy, japońscy i amerykańscy strategowie podkreślali od dziesięcioleci: to, że morskie szlaki komunikacyjne przepływające przez państwa ASEAN-u są kluczowe dla międzynarodowego systemu wolnego handlu, a zatem bezpieczeństwa regionalnego. „Pogląd” natomiast dwoi się i troi, aby nie wspomnieć o strategicznej rywalizacji – żaden kraj, nawet Chiny czy Stany Zjednoczone, nie jest wymieniony z nazwy w tym dokumencie. Swoboda żeglugi jest za to wyliczona obok całej masy innych kwestii takich „piractwo morskie, rabunki, rozboje z użyciem broni skierowane przeciwko statkom, itp.”. Tradycyjne zagrożenia bezpieczeństwa ze strony państw nie są jasno wymienione w dokumencie, co umiejscawia go w kontraście do dokumentów strategicznych Stanów Zjednoczonych, Japonii, Australii i innych państw IndoPacyfiku.

Ze swojej strony ASEAN od zawsze było notorycznie sceptyczne w stosunku do pomysłów integracji regionalnej, które wychodziły nie od jej członków, lecz z zewnątrz. Indo-Pacyfik nie był wyjątkiem w tym przypadku. Pomimo to koncentracja Modiego na centralnym położeniu ASEAN w połączeniu z rosnącym zainteresowaniem IndoPacyfikiem ze strony Amerykanów sprawiły, że grupa złożona z dziesięciu państw opublikowała w 2019 r. własne stanowisko na temat tej koncepcji pt. „Pogląd ASEAN na temat Indo-Pacyfiku”. Ruch ten został uznany za wyjątkowo znaczący przez niektórych komentatorów. Oto być może dostali dowód, iż ASEAN w końcu dostrzegł, że koncepcja ta może być podstawą do szerszej integracji w regionie. Jednakże trudno dostrzec nowe opinie w „Poglądzie ASEAN na temat Indo-Pacyfiku”. Dokument jest raczej oznaką tego, że ASEAN skapitulowało i poddało się nowej terminologii, próbując przy tym ucementować idee Indo-Pacyfiku w ramach znajomych instytucji regionalnych. Choć „Pogląd ASEAN” odnosi się do Indo-Pacyfiku jako do „ściśle powiązanego regionu”, ASEAN dostrzega, że „region” ten składa się z dwóch różnych bytów – Azji-Pacyfiku i Oceanu Indyjskiego – nie jest zaś „spójnym terytorium”. Jak w przypadku większości sformułowań Indo-Pacyfiku, „Pogląd ASEAN” kładzie nacisk na „znaczenie obszarów morskich i perspektywę w ewoluującej regionalnej architekturze” oraz na “rozwój i dobrobyt dla wszystkich”. Co ważne, współpraca i łączność morska stanowią pierwszy punkt na liście czterech „Obszarów współpracy” zawartych w dokumencie. Podkreślane są na niej znaczenie swobody 74

The Warsaw Institute Review

Wielokrotne odniesienia do AzjiPacyfiku i Oceanu Indyjskiego dowodzą, że ASEAN wcale nie przyjął koncepcji Indo-Pacyfiku. Nawet w samym tytule stowarzyszenie zdaje się dystansować. ASEAN niekoniecznie znajduje się w Indo-Pacyfiku, a jedynie przygląda się mu z oddali. Tekst odnosi się do samego „Poglądu” jako jedynie do „przewodnika po działaniach ASEAN w Azji-Pacyfiku i na Oceanie Indyjskim”. W dziale dotyczącym obszarów współpracy nie ma niczego, co wyglądałoby jak praktyczne środki, które mogłyby rozwiązać przedstawione problemy. Zamiast przedstawiania rozwiązań, „Pogląd” proponuje środki, które są bardzo w typie ASEAN: ciągły dialog. Strategiczne dyskusje na temat „praktycznych wspólnych działań mogą być realizowane


Indo-Pacyfik: wciąż w konstrukcji w ramach mechanizmów kierowanych przez ASEAN takich jak m.in. szczyt wschodnioazjatycki, ASEAN Plus Jeden, forum regionalne ASEAN, czy spotkanie ministrów obrony”. Brak jasnej agendy politycznej może wskazywać na różnice w stopniu poparcia pośród krajów członkowskich ASEAN dla koncepcji Indo-Pacyfiku. Rządy Indonezji i Tajlandii mocno popierały koncept Indo-Pacyfiku – w przypadku Dżakarty w celu wzmocnienia roszczeń dotyczących znaczenia Indonezji na tle regionu. Malezja natomiast, przynajmniej pod prezydenturą Mahathira bin Mohamada, oraz Singapury były z grubsza sceptyczne, a nawet wrogo nastawione do tego pomysłu. Brak porozumienia jest jednym z czynników, który stoi za brakiem jasnego planu działań politycznych względem Indo-Pacyfiku z ASEAN-em w jego centrum. Ogólnie mówiąc, „Pogląd ASEAN” jest symbolem tego, jak bardzo ASEAN nie chce być pozostawionym w tyle oraz pragnie znajdować się w centrum debat, jakie mają miejsce w ramach regionu. „Pogląd” jedynie niechętnie uznaje, że Indo-Pacyfik stał się preferowanym terminem pośród niektórych kluczowych partnerów ASEAN. Podobnie jak w przypadku indyjskiego sformułowania Indo-Pacyfiku, jasne jest, że ten dokument ma na celu nie narażać się Chinom, lecz w odróżnieniu od Indii, nie ma tutaj prób znalezienia sposobu na poradzenie sobie z hegemonią Chin w regionie, nie korzystając z norm i instytucji już ustanowionych przez ASEAN. Jak można było się spodziewać, „Pogląd” stara się zredefiniować Indo-Pacyfik w sposób, który podkreśla historyczną centralną pozycję ASEAN i jego instytucji w rozwoju azjatyckiego regionalizmu. „Pogląd ASEAN” nie daje się przekonać do nowego regionalnego dyskursu, a jedynie umacnia wygodne dla siebie formy dialogu.

Wnioski

Pomimo prób ze strony Stanów Zjednoczonych czy, w dużej mierze, Japonii wyjaśnienia, czym jest Indo-Pacyfik pod względem jasnej strategii mającej na celu przeciwstawienie się Chinom, Indo-Pacyfik jest „wciąż w budowie”. W zależności od sytuacji Indo-Pacyfik jest opisem geograficznym, terminem podkreślającym znaczenie środowiska morskiego, strategią, dzięki której sojusznicy USA mogą domagać się od Chin rządów prawa, sposobem budowania koalicji pomiędzy podobnie myślącymi państwami w regionie, miejscem na wznowienie starych stosunków nalegając na to, by pozostały takie same, oraz sposobem na domaganie się od stron w regionie, aby nie oddalały się zbyt daleko od norm i instytucji, które służyły w przeszłości jako użyteczne platformy dialogu. Jeśli strony trzecie, na przykład Europejczycy, zechciałyby zająć się sprawami regionu, będą musiały odnotować te różnice, ponieważ rozmowa na temat Indo-Pacyfiku może mieć bardzo odmienne konotacje w zależności od współrozmówców. W rzeczywistości, krytycy tacy jak Hugh White mogą mieć rację w pewnym zakresie. Z racji ogromnych odległości geograficznych i różnych środowisk strategicznych w ramach regionu mało jest prawdopodobne, że kiedykolwiek dojdzie do porozumienia „państw członkowskich” w sprawie jednej wersji Indo-Pacyfiku. Nie oznacza to, że IndoPacyfik odchodzi w niebyt. Może on służyć przynajmniej jako zaczątek do rozmów na temat tego, jak państwa w regionie mogą ze sobą współpracować, nawet jeśli tylko okolicznościowo i nieregularnie, tak aby zaspokajać uzupełniające się, jeśli nie całkowicie wspólne interesy. I to, być może, jest największą wartością tej koncepcji. Bryce Wakefield Marzec 2020 1/2020

75


Raport Bezpieczeństwa

Energetyczna bitwa o Morze Czarne

Laurențiu Pachiu, George Scutaru

To, co niegdyś było wielkim pragnieniem cara Piotra Wielkiego, teraz stało się niemal realne – Rosja zyskała dostęp do ciepłych wód Morza Czarnego. Bardzo możliwe też, że za jakiś czas Moskwa kontrolować będzie i wschodnie rejony Morza Śródziemnego. Przy pomocy narzędzi soft i hard power, Federacji Rosyjskiej udało się narzucić swoją obecność w regionie Morza Czarnego, jak i w pełni ukazać swą siłę wzdłuż południowo-wschodniej flanki NATO i na Bliskim Wschodzie. Warto zauważyć, że tereny te przez ostatnią dekadę i ze zmiennym szczęściem kontrolowały Stany Zjednoczone. 76

The Warsaw Institute Review


Energetyczna bitwa o Morze Czarne

© Tolga Bozoglu (PAP/EPA)

Ceremonia otwarcia projektu Turkstream, Istambuł, 08.01.2020.

Na długo przed tym jak Rosja zaangażowała się w działania zbrojne w Osetii Południowej (2008), zaanektowała Półwysep Krymski (2014), zbudowała przyczółek w Syrii (2015) i stworzyła tzw. bańkę antydostępową (A2/AD) na Morzu Czarnym, promowała ona jednak trwałe i skuteczne działania na drodze dyplomatycznej, budując istotne połączenia energetyczne i, w miarę możliwości, oferując wsparcie militarne w basenie Morza Czarnego lub krajom takim jak Turcja, Bułgaria, Węgry, Serbia, Mołdawia czy Syria. Przykłady można by tu mnożyć: rosyjskie władze zbudowały gazociągi Blue Stream i oddany niedawno do użytku TurkStream, którego odcinki biegną przez Turcję, Bułgarię i Serbię, ufundowały reaktory jądrowe na Węgrzech, dostarczyły gaz do Serbii, która zresztą niedawno podpisała umowę o wolnym handlu z Eurazjatycką Unią Gospodarczą. Jakby tego było mało, rosyjskie firmy energetyczne cieszą się uprzywilejowaną pozycją w Syrii, dzięki czemu mogą realizować nowe projekty we wschodniej części Morza Śródziemnego.

Stopniowa walka o wpływy

W swoich planach ekspansji energetycznej Rosja uwzględniła także te kraje, które dotychczas nie miały żadnych politycznych bądź gospodarczych przesłanek, by angażować się w tego typu przedsięwzięcia – jako że te, za sprawą Rosji lub też nie – zaczęły kupować od Moskwy surowce energetyczne, głównie gaz ziemny. Rosja ma realne możliwości wpływu na lokalne rynki. Warto tu chociażby wspomnieć sytuację, kiedy amerykański koncern Exxon Mobil wycofał się z poszukiwania gazu w Rumunii, co tylko wzbudziło zainteresowanie rosyjskich graczy, którzy ostrzyli sobie zęby na aktywa, nie bacząc przy tym samym na przegłosowaną ostatnio ustawę, na mocy której władze mogły zawetować inwestycje. Jednocześnie utrzymano populistyczne i niekorzystne dla inwestorów zapisy. Co warte podkreślenia, do Rumunii wpływa coraz więcej gazu z Rosji. Rosyjska ekspansja energetyczna w Europie zawsze opierała się na 1/2020

77


Raport Bezpieczeństwa kluczowej roli surowców, jako że zyski z ich sprzedaży, głównie na zachodzie kontynentu, w dużej mierze zasilały budżet federalny, zaś sam eksport ropy i gazu stanowił istotne narzędzie rosyjskiej polityki zagranicznej. Do tego dochodzą wysiłki, jakie Rosja podejmuje, by wstrzymać tranzyt surowców przez kraje, które bynajmniej nie utrzymują z Moskwą przyjacielskich relacji, a także skuteczne dla Rosji połączenie czynników energetycznych i militarnych, za pomocą których ta porusza się w niestabilnych geopolitycznie warunkach, by wcielić w życie swoje hegemoniczne aspiracje. Nowa polityka energetyczna EU

Przez ostatnią dekadę instytucje unijne podejmowały szereg działań mających na celu zagwarantowanie bezpieczeństwa energetycznego. Państwa członkowskie rozbudowywały sieć interkonektorów, tym samym robiąc krok w kierunku dywersyfikacji dostaw surowca. Warto w tym miejscu wspomnieć, że w swoich dotychczasowych założeniach Unia traktowała gaz jako paliwo przejściowe w procesie transformacji energetycznej. Jednak tym wysiłkom towarzyszyły o wiele bardziej skuteczne i zdecydowane działania ze strony Rosji: strategia penetracji rynku czy tzw. „środki aktywne”. Rosyjska dominacja na rynku energetycznym jest jednak faktem. W 2019 r., nowo wybrana Komisja Europejska zaprezentowała założenia Europejskiego Zielonego Ładu, co niejako stanowiło odpowiedź na relacje między Brukselą i Moskwą oraz wyzwania, jakie niosą ze sobą postępujące zmiany klimatyczne. Ostatecznie europejscy urzędnicy opowiedzieli się za retoryką, jakoby gaz ziemny miał być paliwem przejściowym – początkowo nieoficjalnie, choć ma ona 78

The Warsaw Institute Review

wkrótce szansę stać się podstawą nowej unijnej polityki energetycznej. I chociaż Europejski Zielony Ład wiąże się z niemałą rewolucją w systemach energetycznych państw członkowskich, które wyraźnie odczują gospodarcze skutki unijnego planu inwestycyjnego, prawdopodobnie w znaczącym stopniu wpłynie on także na rosyjski eksport do Europy. Mogłoby się więc wydawać, że Rosja podejmie wysiłki, by opóźnić wdrożenie założeń Europejskiego Zielonego Ładu tak, by Europa jak najdłużej korzystała z gazu ziemnego jako „paliwa przejściowego”. Towarzyszyć im mogą działania ze strony pojedynczych państw Europy Południowo-Wschodniej, które w dużej mierze opierają swój system energetyczny na paliwach wysokoemisyjnych. Wyzwania, jakie niesie ze sobą Europejski Zielony Ład dla rosyjskich interesów mogą przełożyć się również na sytuację na Morzu Czarnym i tym samym sprowokować zdarzenia, których konsekwencje mogą okazać się wyjątkowo poważne dla bezpieczeństwa energetycznego. Militaryzacja Morza Czarnego

Innym graczem, który mógłby poważnie zagrozić Rosji na Morzu Czarnym jest Turcja. Chociaż Ankara prezentuje niejako niezależną postawę w stosunku do Unii Europejskiego i NATO, a także dąży do zbliżenia z Federacją Rosyjską w tak kluczowych kwestiach jak energetyka i obronność, tureckie interesy na Morzu Czarnym i w rejonie Bliskiego Wschodu z pewnością kolidować będą z rosyjskimi. Przynajmniej z punktu widzenia bezpieczeństwa energetycznego, Turcja ma szansę zastąpić Ukrainę jako kraj tranzytowy dla rosyjskich dostaw gazu, przy czym warto zauważyć, że Ankara jest o wiele silniejsza i bardziej asertywna niż Kijów, co z pewnością wpłynie na bezpieczeństwo energetycznego w basenie Morza Czarnego.


Possible extention of TAP

Źródło: www.russianworldforums.com

Energetyczna bitwa o Morze Czarne

Nowe rozgraniczenie wyłącznej strefy ekonomicznej na Morzu Czarnym po zajęciu Krymu, rosyjska wizja.

Również Stany Zjednoczone zaznaczyły swoją obecność w regionie, co wynika z troski o bezpieczeństwo energetyczne, a także chęci nawiązania relacji handlowych z krajami, które mogłyby być zainteresowane zakupem skroplonego

gazu ziemnego. Nie mniej istotną rolę ma tu szansę odegrać inicjatywa Trójmorza, która obejmuje północno-wschodnią i południowo-wschodnią część kontynentu i która cieszy się uznaniem władz w Waszyngtonie. 1/2020

79


Raport Bezpieczeństwa Próby militaryzacji Morza Czarnego przez Rosję nie pozostają bez znaczenia dla kwestii gospodarczych. W 2019 r. Rosja przeprowadziła tam mniej więcej podobną liczbę ćwiczeń, co inne kraje, lecz jej okręty wojenne spędziły tam łącznie o wiele więcej czasu. Moskwa zaczęła blokować wybrzeża Morza Czarnego pod pretekstem ćwiczeń wojskowych. I chociaż zgodnie z prawem Rosja ma obowiązek powiadomić, gdzie dokładnie mają się one odbyć, nie jest to jednak warunek konieczny. Część akwenu uznano za „niebezpieczny dla żeglugi” statków handlowych, które mogą co prawda wpłynąć na konkretne obszary, aczkolwiek na własną odpowiedzialność. Mimo to wiele

frachtowców obiera trasy, które krzyżują się z przestrzenią ćwiczeń wojskowych, co zwiększa liczbę dni spędzonych na morzu i generuje dodatkowe koszty. To 80

The Warsaw Institute Review

zasadniczo ogranicza swobodę żeglugi, zaś przewoźnikom bynajmniej nie na rękę jest, by ich jednostki towarowe poruszały się tam, gdzie Rosja przeprowadza swoje manewry. Zwłaszcza w ubiegłym roku Rosja zaczęła rozmieszczać swoje wojska na terenie wyłącznych stref ekonomicznych Rumunii i Bułgarii, gdzie obydwa kraje mają złoża gazu. Od czasu rosyjskiej aneksji Krymu w 2014 r., Rumunia i Bułgaria de facto graniczą z wyłączną strefą ekonomiczną Rosji. Być może wynikną z tego konflikty o surowce energetyczne między Rosją i Rumunią, jako że zasoby gazu tego drugiego państwa szacuje się powyżej 200 miliardów metrów sześciennych. 1

Dla porównania, w 2018 r. zużycie gazu w Rumunii wyniosło 10,9 mld m3, w Mołdawii 2,5 mld m3, w Bułgarii 3,3 mld m3, a w Serbii 2.8 mld m3. (Źródło: https://www.indexmundi.com)

1


Energy and the Battle for the Black Sea

Gazociągi

Podsumowanie

Rosja jest w stanie zakłócić ruch statków handlowych na Morzu Czarnym, stanowić przeszkodę dla manewrów NATO, ograniczać możliwości okrętów sojuszu i tym samym testować zdolności państw sojuszniczych, które sąsiadują z akwenem. Do tego Moskwa wywiera presję na Rumunię w jej własnej strefie ekonomicznej, gdzie, jak się okazało, odkryto wielkie złoża gazu ziemnego. Rosja dąży więc do utrzymania monopolu energetycznego w basenie Morza Czarnego i nie życzy sobie tam jakiejkolwiek konkurencji. Wraz z pojawieniem się na rynku zupełnego nowego dostawcy, choćby i na dziesięć lat lub tak długo, jak państwa wspólnoty korzystałyby z gazu jako paliwa przejściowego, Moskwa utraciłaby część swoich politycznych i gospodarczych wpływów w Mołdawii, Bułgarii i Serbii, a więc państwach najsilniej uzależnionych od rosyjskiego surowca. Energetyka w rejonie Morza Czarnego jest dla Federacji Rosyjskiego sprawą pierwszorzędną, co tylko potwierdza strategiczne znaczenie akwenu.

Energy Policy Group (EPG) to założona w lutym 2014 r. nieafiliowana organizacja non-profit w siedzibą w Bukareszcie. Jej główne obszary zainteresowania to polityka energetyczna i klimatyczna, analiza rynków energii oraz strategie energetyczne. W swoich analizach skupia się głównie na sytuacji w Europie Wschodniej i basenie Morza Czarnego, jak również bada procesy zachodzące na arenie unijnej i międzynarodowej. https://www.enpg.ro New Strategy Center to nieafiliowany i niezależny rumuński ośrodek analityczny specjalizujący się w polityce zagranicznej, obronnej i bezpieczeństwa. Jej główne obszary zainteresowana obejmują Bałkany i rejon Morza Czarnego, jak również koncentrują się na szerokim spektrum tematów takich jak bezpieczeństwo narodowe, modernizacja sił zbrojnych, zamówienia wojskowe, bezpieczeństwo energetyczne i cybernetyczne, a także zagrożenia hybrydowe. https://www.newstrategycenter.ro/

Laurențiu Pachiu, George Scutaru Marzec 2020 1/2020

81


Raport Bezpieczeństwa

Agresja, czy zbiorowe bezpieczeństwo: HOPE, inna twarz Iranu

Witold Repetowicz

Iran oskarżany jest o prowadzenie agresywnej polityki zagranicznej i bycie największą, a nawet czasem jedyną siłą destabilizującą Bliski Wschód. Irańska dyplomacja stara się jednak kształtować zupełnie inny wizerunek swojego kraju. Służyć ma temu m.in. projekt o nazwie Hormoz Peace Endeavour. Zakłada on stworzenie układu zbiorowego bezpieczeństwa w regionie Azji Zachodniej. Realność tych planów budzi jednak głębokie wątpliwości. JCPOA i skutki wycofania się USA z tego układu

Szef irańskiej dyplomacji Dżawad Zarif już w 2016 roku twierdził, że Iran chce budować system regionalnego bezpieczeństwa i utrzymywać dobre relacje ze wszystkimi państwami regionu. 82

The Warsaw Institute Review

W 2017 roku na Światowym Forum Ekonomicznym w Davos sugerował też, że Iran mógłby współpracować nawet z Arabią Saudyjską w celu rozwiązania regionalnych problemów. W tym czasie Zarif błyszczał na światowych salonach, gdyż było to po zawarciu porozumienia


Agresja, czy zbiorowe bezpieczeństwo: HOPE, inna twarz Iranu

Irański chłopiec przechodzi obok muralu przedstawiającego flagę Iranu. Teheran, 10.01.2020.

dot. irańskiego programu nuklearnego (JCPOA) i jeszcze przed wznowieniem przez Donalda Trumpa polityki sankcji wobec Iranu. Republikanie zawsze pozostawali krytyczni wobec Joint Comprehensive Plan of Action – układu nuklearnego USA z Iranem - i Donald Trump nie był w tym aspekcie wyjątkiem. Od czasu objęcia przez niego urzędu prezydenta USA atmosfera wokół Iranu zaczęła się zmieniać, a ostatecznym zamknięciem rozdziału odprężenia było wycofanie się USA z JCPOA w maju 2018 roku i przywrócenie sankcji w listopadzie 2018 roku. Przez cały 2019 rok trwała eskalacja napięć z kilkoma bardzo poważnymi kryzysami. W maju i czerwcu w Zatoce Omańskiej doszło do ataków na kilka tankowców, o których przeprowadzenie oskarżony został Iran. Wojna była na wyciągnięcie ręki 20 czerwca, gdy Trump zatwierdził bombardowanie Iranu w odpowiedzi na zestrzelenie przez Iran amerykańskiego drona. W ostatniej chwili atak na Iran został jednak odwołany.

© Abedin Taherkenareh (PAP/EPA)

W lipcu doszło do wzajemnego zatrzymania tankowców przez Wielką Brytanię i Iran. Zapowiadana wówczas międzynarodowa interwencja w cieśninie Hormoz, polegająca na wprowadzeniu zmilitaryzowanych konwojów tankowców, nie doszła do skutku, gdyż była po prostu nierealna. W końcu Wielka Brytania zwolniła tankowiec irański, a Iran w odpowiedzi brytyjski. Wkrótce jednak doszło do jeszcze poważniejszego kryzysu, gdy we wrześniu drony ostrzelały dwie saudyjskie rafinerie, powodując dramatyczny (choć krótkotrwały) spadek produkcji ropy. Do ataku przyznali się jemeńscy Houthi, ale Arabia Saudyjska i USA oskarżyły Iran o jego dokonanie. W swych działaniach Iran starał się pokazywać, że każda militarna akcja przeciwko niemu spotka się z adekwatną reakcją i w pewnym sensie mu się to udawało. Trump kontynuował więc politykę nacisku ekonomicznego, której towarzyszyły również sankcje polityczne takie jak uznanie irańskiej Gwardii Rewolucyjnej za organizację 1/2020

83


Raport Bezpieczeństwa

Minister Spraw Zagranicznych Iranu Mohammad Javad Zarif w biurze prezydenta w Teheranie, 16.10.2019.

84

The Warsaw Institute Review

Š Abedin Taherkenareh (PAP/EPA)


Agresja, czy zbiorowe bezpieczeństwo: HOPE, inna twarz Iranu terrorystyczną, czy też próby międzynarodowej izolacji tego kraju. Iran na sankcje gospodarcze nie był w stanie odpowiadać i uznawał je za wojnę. Uznał za organizację terrorystyczną całą armię amerykańską. Jakkolwiek śmiesznie by to nie brzmiało, z perspektywy Iranu był to całkowicie logiczny krok. Nieudane próby rozpoczęcia nowych negocjacji

Polityka USA wobec Iranu napotkała jednak szereg ograniczeń. Sankcje okazały się skuteczne w wymiarze ekonomicznym, ale nadzieje na to, że doprowadzą do rewolucji w Iranie okazały się płonne. Doszło wprawdzie do protestów, lecz nie miały one na tyle dużej skali, by móc zagrozić irańskiemu systemowi ustrojowemu. Trump zaczął więc wyciągać w stronę Teheranu gałązkę oliwną, sugerując, że oba państwa mogłyby zawrzeć nowy deal. We wrześniu bezceremonialnie zwolnił też największego zwolennika militarnego rozwiązania w stosunkach z Iranem tj. doradcę ds. bezpieczeństwa narodowego Johna Boltona. Pod koniec września, na szczycie ONZ, było blisko przełomu, gdy prezydent Iranu Hasan Rowhani spotkał się z prezydentem Francji Emanuelem Macronem i premierem Wielkiej Brytanii Borisem Johnsonem. Macron próbował doprowadzić też do spotkania, lub przynajmniej rozmowy telefonicznej, Rowhaniego i Trumpa. Pośrednictwa próbował się podjąć również pakistański premier Imran Khan. Pojawiły się też informacje, że Iran gotów jest renegocjować JCPOA i wprowadzić nowe mechanizmy kontroli swojego programu atomowego. Do spotkania jednak nie doszło, gdyż Irańczycy nie ufali Trumpowi i żądali, by przed spotkaniem i ich ustępstwami zostały zniesione sankcje, na co Trump się nie zgodził. W grudniu doszło więc do nowej irańskoamerykańskiej konfrontacji w Iraku, a perspektywa rozmów oddaliła się.

Z perspektywy Teheranu to inne państwa prowadzą agresywną politykę destabilizując region i militaryzują go poprzez zakupy broni oraz tworzenie baz obcych (przede wszystkim amerykańskich) sił na jego terenie. Problem z renegocjacją JCPOA polega jednak nie na tym jak daleko Iran jest w stanie pójść jeśli chodzi o kontrolę swojego programu atomowego. W okresie od zawarcia układu do jego zerwania przez USA nie było żadnych dowodówna to, by Iran łamał jego postanowienia. Chodziło jednak o zmuszenie Iranu do rezygnacji z jego programu balistycznego oraz udzielania militarnego wsparcia swoim sojusznikom w regionie. Jeżeli chodzi o tę pierwszą kwestię to Iran twierdzi, że zgodnie z prawem międzynarodowym ma prawo do rozwijania swojego potencjału rakietowego i służyć on ma samoobronie. Ponadto, z perspektywy Teheranu to inne państwa prowadzą agresywną politykę destabilizując region i militaryzują go poprzez zakupy broni oraz tworzenie baz obcych (przede wszystkim amerykańskich) sił na jego terenie. Destabilizacja Bliskiego Wschodu – wzajemne oskarżenia

Zarzut destabilizacji Bliskiego Wschodu przez Iran oparty jest na wsparciu, jakiego to państwo udziela jemeńskim Houthim, 1/2020

85


Raport Bezpieczeństwa

Nie wszyscy w regionie postrzegają zresztą Iran jako siłę destabilizującą, a kraj ten, mimo wysiłków USA, daleki jest od izolacji międzynarodowej. irackiemu Haszed Szaabi, reżimowi Baszara al-Assada, libańskiemu Hezbollahowi oraz palestyńskiemu Islamskiemu Dżihadowi. Z perspektywy USA, Arabii Saudyjskiej czy Izraela jest to wspieranie terroryzmu. Jednak perspektywa zależy od interesów, a uznanie, że Iran ponosi wyłączną czy też nawet główną odpowiedzialność za np. wojnę w Jemenie, jest obiektywnie niezwykle kontrowersyjną tezą. Z kolei wsparcie Iranu dla reżimu Assada czy też irackiego Haszed Szaabi wiąże się w dużej mierze z walką z Al Kaidą czy Państwem Islamskim. W przypadku Iraku Haszed Szaabi jest zresztą częścią sił zbrojnych tego kraju, a irańskie wsparcie miało miejsce za zgodą władz Iraku. Na Bliskim Wschodzie toczy się kilka konfliktów proxy i Iran jest stroną części z nich. Tylko że Arabia Saudyjska, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Turcja czy Izrael nie tylko również w nich uczestniczą, ale, w przeciwieństwie do Iranu, jawnie prowadzą działania zbrojne poza granicami swojego kraju. Trudno też nie zauważyć obiektywnej sprzeczności między uznawaniem za uprawnione wspierania dżihadystycznych ugrupowań walczących przeciwko, bądź co bądź, legalnemu rządowi Baszara al-Assada i traktowaniem jako wspieranie terroryzmu wspierania jemeńskich Houthich w oparciu o dość kontrowersyjną legalność jemeńskiego rządu Abdrabbuha Mansura Hadiego. 86

The Warsaw Institute Review

Nie wszyscy w regionie postrzegają zresztą Iran jako siłę destabilizującą, a kraj ten, mimo wysiłków USA, daleki jest od izolacji międzynarodowej. Świadczy o tym intensywna aktywność dyplomatyczna Zarifa, a także lista delegacji na styczniowej konferencji Tehran Dialogue Forum, na której promowana była idea Hormuz Peace Endeavour. Iran ma co najmniej poprawne relacje z Omanem, Irakiem, Katarem, Kuwejtem, Libanem, Syrią, a także Turcją, Afganistanem, Pakistanem, Indiami, Chinami i oczywiście Rosją. Lista jest długa, choć oczywiście różne kraje mają odmienne motywacje jeśli chodzi o stosunki z Iranem. Niektóre państwa po prostu boją się, że w przypadku otwartego konfliktu staną się celem ataku i dlatego wolą się zabezpieczyć. Dotyczy to nawet jednego z filarów antyirańskiego bloku w regionie tj. Zjednoczonych Emiratów Arabskich, które w drugiej połowie 2019 roku zaczęły deeskalować własne napięcia z Iranem i wycofywać się z wojny w Jemenie. Emiraty kierowały się przy tym trzema obawami. Po pierwsze jemeńscy Houthi wprost sygnalizowali, że emirackie drapacze chmur mogłyby zostać zniszczone w wyniku ostrzału rakietowego. Skuteczność ataku na rafinerie saudyjskie włączyła w Dubaju i Abu Dhabi światełko ostrzegawcze. Po drugie Emiraty straciłyby bardzo dużo na blokadzie cieśniny Hormuz, a wolały nie liczyć na niezbyt realną zapowiedź konwojów. Po trzecie, związki gospodarcze między Dubajem a Iranem są niezwykle intensywne nawet mimo sankcji i irańsko-emirackiej konfrontacji proxy w Jemenie. W 2019 roku wymiana handlowa między Dubajem i Iranem oceniana była na 10-15 mld USD, a wartość irańskich inwestycji w Dubaju wynosi ok. 300 mld USD. Zabicie gen. Sulejmaniego – reakcje w regionie

Fikcję izolacji Iranu widać też wyraźnie na przykładzie reakcji na zabicie gen. Kasema Sulejmaniego. Na Zachodzie


Agresja, czy zbiorowe bezpieczeństwo: HOPE, inna twarz Iranu narracja była jednoznaczna i jeśli już ktoś ten ruch krytykował to tylko w związku ze skutkami jakie może on wywołać. Tylko, że Zachód to nie cały świat, a do Teheranu napływały kondolencje nie tylko z krajów i organizacji jednoznacznie kojarzących się z antyamerykańskim obozem tj. Kuby, Wenezueli, Syrii, Hezbollahu, Islamskiego Dżihadu czy Hamasu (w tym wypadku widać umacnianie się wpływów Iranu również poza światem szyickim), ale również ze strony krajów i podmiotów uznawanych za sojuszników USA i goszczących u siebie amerykańskie wojska, np. Omanu czy władz irackiego Kurdystanu, a także oczywiście samego Iraku. Zabicie Sulejamneigo potępiła Rosja oraz Chiny, a także m.in. Azerbejdżan, Liban czy Pakistan. Z Afganistanu, w którym wojska USA obecne są od 18 lat, napłynęła cała masa kondolencji, w tym od prezydenta Aszrafa Ghaniego i jego głównego konkurenta Abdullaha Abdullaha, a Hamid Karzai, pierwszy prezydent tego kraju wyniesiony do władzy przez USA po obaleniu Talibów, uczestniczył również w Tehran Dialogue Forum, gdzie oskarżał Amerykanów o destabilizację i chwalił pozytywną (przynajmniej jego zdaniem) rolę Iranu w afgańskim procesie pokojowym. Na Bliskim Wschodzie jednoznacznie poparły zabicie Sulejmaniego tylko trzy państwa: Arabia Saudyjska, Bahrajn oraz oczywiście Izrael. Najbardziej bolesne dla Trumpa musiały być reakcje należącej do NATO Turcji oraz goszczącego największą amerykańską bazę w regionie Kataru. Turecki prezydent Recep Tayyip Erdogan złożył Hasanowi Rowhaniemu kondolencje, a według później dementowanych doniesień miał również nazwać Sulejmaniego męczennikiem oraz wzywać Iran do ostrej reakcji. Faktem jest, że erdoganowska Turcja daleka jest od przyłączania się do jakichkolwiek działań wymierzonych w Iran. Wręcz przeciwnie, Ankara nie kryje się z tym, że zależy jej na zacieśnieniu współpracy militarnej z Teheranem, wymierzonej przeciwko Partii Pracującej

Najbardziej bolesne dla Trumpa musiały być reakcje należącej do NATO Turcji oraz goszczącego największą amerykańską bazę w regionie Kataru. Kurdystanu w Iraku oraz kurdyjskim oddziałom YPG w Syrii PółnocnoWschodniej. Wiadomo też, że gen. Sulejmani utrzymywał bliskie relacje z szefem tureckich służb specjalnych Hakanem Fidenem. Ponadto przed zawarciem JCPOA Erdogan i kilku ministrów ówczesnego rządu tureckiego zamieszanych było w tajny obrót złotem z Iranem omijający międzynarodowe sankcje. Katar po zabiciu Sulejmaniego znalazł się w niezręcznej sytuacji, gdyż to z jego terytorium wystartował dron, który dokonał tego ataku. Dlatego Katar nie ograniczył się do złożenia telefonicznych kondolencji czy zwykłego potępienia tego ataku. Już następnego dnia do Teheranu przyleciał szef katarskiej dyplomacji Mohammed bin Abdulrahman alThani, a w konferencji Tehran Dialogue Forum, która zaczęła się 3 dni po zabiciu Sulejamniego, uczestniczyła silna delegacja katarskiego MSZ (choć starała się nie rzucać specjalnie w oczy). Kilka dni później do Teheranu przyleciał sam katarski emir Tamim bin Hamad al-Thani. Teheran Dialogue Forum – dyplomatyczny sukces bez konkretów

Wspomniana konferencja Tehran Dialogue Forum została zorganizowana z dużym rozmachem, choć w zachodnich 1/2020

87


Raport Bezpieczeństwa

Minister Spraw Zagranicznych Iranu Mohammad Javad Zarif, Minister Spraw Zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow i Minister Spraw Zagranicznych Turcji Mevlut Cavusoglu podczas konferencji prasowej w Genewie, 29.10.2019.

mediach praktycznie nie zaistniała. Była w tym zresztą duża zasługa samego Iranu, którego przepisy uniemożliwiają zagranicznym mediom błyskawiczne wysłanie korespondenta na takie wydarzenie. Jeśli zatem Iran poprzez takie wydarzenia chciałby polepszyć swój wizerunek na świecie, to musiałby być bardziej konsekwentny w swojej polityce PR-owej i zliberalizować przepisy wizowe dla dziennikarzy. Na konferencji była 88

The Warsaw Institute Review

natomiast bardzo duża liczba lokalnych dziennikarzy, a także ściągnięci zostali przedstawiciele wszystkich placówek dyplomatycznych obecnych w Iranie. Ponadto w wydarzeniu uczestniczyli m.in.: minister spraw zagranicznych Omanu, specjalny wysłannik rządu Chin na Bliski Wschód, wiceminister spraw zagranicznych Iraku, b. prezydent Afganistanu, a także duże delegacje z Pakistanu, Kataru iKuwejtu. Nie było natomiast delegacji


Agresja, czy zbiorowe bezpieczeństwo: HOPE, inna twarz Iranu Konferencja ta nie była zatem PRowym sukcesem z powodów, za które odpowiada sam Iran i dlatego nie przyczyniła się do medialnej promocji idei Hormuz Peace Endeavour. Była natomiast dyplomatycznym sukcesem Iranu, a w szczególności ministra Zarifa. Jej sukces polegał jednak nie tyle na zyskaniu regionalnego poparcia dla Hormuz Peace Endeavour, co na demonstracji tego, że Iran daleki jest od izolacji. W odniesieniu do samego Hormuz Peace Endeavour debata pozostawała na wysokim poziomie ogólnikowości oraz teoretyzowania i nie przyniosła żadnych konkretów. Hormuz Peace Endeavour – zbiorowe bezpieczeństwo i współpraca

© Valentin Flauraud (PAP/EPA)

z Syrii czy też przedstawicieli Hezbollahu, Hamasu, Houthich, Islamskiego Dżihadu i innych niepaństwowych sojuszników Teheranu. Natomiast Rosja reprezentowana była tylko przez młodego eksperta jednego z tamtejszych think tanków. Niemal połowę gości stanowili natomiast eksperci zachodnioeuropejscy, przy czym część z nich była dziennikarzami, nie mogli oni jednak występować w tej roli z uwagi na irańskie restrykcje.

Ideę Hormuz Peace Endeavour, mającą nieprzypadkowo akronim HOPE, zaprezentował we wrześniu na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ, prezydent Hasan Rowhani. Zakłada ona stworzenie systemu zbiorowego bezpieczeństwa w regionie Azji Zachodniej. Chodzi zatem o region szerszy niż tylko Bliski Wschód, rozciągający się od Pakistanu po Turcję. Bezpieczeństwo miałoby być gwarantowane przestrzeganiem takich zasad jak wzajemna nieingerencja w sprawy wewnętrzne, respektowanie integralności terytorialnej oraz poszanowanie granic. Przede wszystkim jednak miałoby być oparte na wzajemnym zaufaniu, a nie zbrojeniach i obecności obcych baz wojskowych. I w tym tkwi istota całej idei, a zarazem jej największy problem. Na teherańskiej konferencji Zarif ostro krytykował filozofię „kupowania bezpieczeństwa”, polegającą na uzależnianiu się państw regionu od obcej (przede wszystkim amerykańskiej) pomocy militarnej tj. sprzedaży broni i obecności baz wojskowych. Zdaniem Iranu takie „kupowanie” nie tylko nie 1/2020

89


Raport Bezpieczeństwa

Rezygnacja z systemu „kupowania bezpieczeństwa” na rzecz proponowanej koncepcji „zbiorowego bezpieczeństwa” wymaga wzajemnego zaufania, a takiego w regionie nie ma. zapewnia bezpieczeństwa, ale powoduje uzależnienie od „protektora”, który cały czas intensyfikuje zagrożenie by „chroniony” potrzebował pomocy. Zdaniem Iranu obecność militarna USA w regionie nie doprowadziła do zlikwidowania jakichkolwiek problemów, a wyłącznie je zaogniła. Ma to być zatem dowód, że państwa regionu muszą zerwać z filozofią „kupowania bezpieczeństwa”. Uczestnicy konferencji w ogólnym wymiarze zgadzali się z irańską koncepcją, ale unikano rozmowy o konkretach. Imiennie krytykowano tylko Izrael i USA oraz międzynarodową obecność wojskową w Iraku (bo krytykują ją sami Irakijczycy), ale już nie poruszono kwestii obecności amerykańskich baz wojskowych w żadnym innym kraju, a przecież niemal wszystkie państwa z regionu uczestniczące w tej konferencji je mają. Nawet krytyka nieobecnych państw regionu tj. przede wszystkim głównego rywala Iranu, czyli Arabii Saudyjskiej, była umiarkowana. Iran bowiem podkreśla, że projekt jest otwarty dla wszystkich i może o nim rozmawiać nawet z Arabią Saudyjską. W czasie 90

The Warsaw Institute Review

debaty na teherańskim forum padł zresztą głos, że rezygnacja z systemu „kupowania bezpieczeństwa” na rzecz proponowanej koncepcji „zbiorowego bezpieczeństwa” wymaga wzajemnego zaufania, a takiego w regionie nie ma. Założenia HOPE mogą nieco przypominać porządek westfalski wprowadzony po wojnie 30-letniej w XVII-wiecznej Europie. Atrakcyjne z punktu widzenia wielu bliskowschodnich reżimów jest wzajemne nieingerowanie w ich wewnętrzne sprawy, a zatem oddanie wolnej ręki na bezwzględne tłumienie jakichkolwiek ruchów opozycyjnych. Warto przy tym przypomnieć, że w 2011 roku tzw. Arabska Wiosna objęła niemal wszystkie kraje regionu, tyle, że poszczególni aktorzy stosowali podwójne standardy „wspierając demokrację” u swoich przeciwników, a u siebie lub swoich zwolenników wspierali „legalne władze”. Ostatecznie nikt w regionie niczego nie zyskał, a niemal wszyscy stracili. Czy to wystarczy, by regionalne reżimy doszły do wniosku, że czas zmienić politykę i się dogadać? Bliskowschodnia „wojna trzydziestoletnia” trwa dopiero 9 lat, więc być może trzeba będzie jeszcze poczekać. Irański wiceminister spraw zagranicznych Abbas Araghczi poszedł jednak jeszcze dalej i porównał HOPE do integracji europejskiej, czy też współpracy południowo-wschodnioazjatyckiej w ramach ASEAN, dodając, że kraje regionu mogą wyciągnąć wiele wzajemnych korzyści we współpracy na takich płaszczyznach jak np. energia atomowa. Zważywszy, że irański program atomowy jest kością niezgody było to dość symptomatyczne stwierdzenie. Witold Repetowicz Marzec 2020


Giganci zbudowani na podwalinach patriotyzmu ekonomicznego

Redakcja The Warsaw Institute Review

Świadomy wybór rodzimych produktów i usług przez konsumentów może być siłą napędową szybkiego rozwoju gospodarki, budowy synergii między krajowymi firmami, i w końcu ekspansji przedsiębiorstw na globalne rynki. W Polsce swój biznes rozwija wiele narodowych firm, które narodziły się dzięki polskiemu kapitałowi. Firmy swoją działalność prowadziły w Polsce, rozwijały na kolejne produkty i usługi, unowocześniały, a dziś przynoszą ogromne zyski, zarówno dla ich właścicieli, jak i dla gospodarki narodowej. 1/2020

91


Ekonomia

Centrum produkcyjne Drutex

G

lobalizacja, która w XXI wieku przeżywa swój wielki tryumf, wpływa w dużym stopniu na procesy umiędzynarodawiania gospodarek narodowych. W jej konsekwencji na całym świecie obserwujemy nieustanny proces wzrostu zagęszczania sieci handlu i integracji rynków. W efekcie, pomimo korzyści płynących z rozwoju globalizacji, ma ona również swoje negatywne konsekwencje dla gospodarek poszczególnych krajów. W Polsce od czasu transformacji ustrojowej w 1989 r. i zmiany modelu gospodarczego na profil wolnorynkowy, obserwujemy znaczny wzrost liczby przedsiębiorstw, które rozwijają swój biznes w kraju. Po pewnym czasie rozpoczynają także działalność poza granicami, gdzie sprzedają swoje produkty oraz usługi. Jednocześnie, zagraniczny biznes ma możliwość wejścia na polski rynek i konkurowania z innymi, często narodowymi podmiotami. Pomimo dużej ekspansywności zagranicznych

92

The Warsaw Institute Review

przedsiębiorstw i wolnego handlu z większością rozwiniętych krajów, należy pochylić się nad zjawiskiem patriotyzmu ekonomicznego i jego roli w budowaniu świadomego społeczeństwa i gospodarki. To bowiem model, który jest nie tylko spoiwem narodowych gospodarek, ale także polskiego społeczeństwa i demokracji, i pomimo, że od kilkudziesięciu lat obserwujemy nagły rozwój globalizacji, najbardziej zamożne kraje na świecie cechuje jeden element – właśnie patriotyzm ekonomiczny, na który składa się patriotyzm gospodarczy i patriotyzm konsumencki. Globalizacja

Ostatnie stulecie spowodowało wzrost znaczenia rynku. W dobie globalizacji rola polityki narodowej bądź regionalnej jest marginalizowana. Skoro niektóre firmy światowe wypracowują wielokrotnie większy zysk aniżeli całe państwa, to jest czymś oczywistym, że muszą wpływać na gospodarkę wybranych krajów, a polityka danego


Giganci zbudowani na podwalinach patriotyzmu ekonomicznego

Patriotyzm ekonomiczny, na który składa się patriotyzm gospodarczy i patriotyzm konsumencki. gospodarkę i dające mniejszym impuls do działania. Patriotyzm gospodarczy

© drutex.pl

państwa zostaje podporządkowana celom ekonomicznym. Biorąc zatem pod uwagę aspekt globalizacji, z punktu widzenia gospodarki narodowej patriotyzm jest kluczowym elementem tożsamości jednostki, który identyfikuje go z pewną grupą narodową bądź państwem. Ta ważna idea wspólnoty etnicznej wiąże się z dziedzictwem kulturowym, pochodzeniem, wspólnymi wartościami, pamięcią o bohaterach, symbolami, hymnem i świętami narodowymu, a zatem wszystkim tym, co definiuje Państwo. Od czasów Adama Smitha działalność ekonomiczna ludzi sprowadza się do prostego poszukiwania własnego interesu, który ma przynosić wszystkim przedsiębiorcom bogactwo i pomyślność. Tym interesem w obecnych czasach jest interes polskiego przedsiębiorcy, który wyraża się dbaniem o firmy krajowe, zarówno te jednoosobowe, przez mikro firmy, małe i średnie przedsiębiorstwa, jak i, potężne firmy, napędzające polską

Patriotyzm gospodarczy to wszystkie działania podejmowane przez sektor publiczny i prywatny, które zmierzają do pomocy gospodarki rodzimego kraju. Właściwe kroki podejmowane przez rządzących I administracje publiczną mają kluczowe znaczenie dla postępu i rozkwitu przedsiębiorczości. Kluczową rolę w tym kontekście odgrywa świadomość tego, aby promować to co narodowe zarówno na rynku krajowym jak i rynkach międzynarodowych. Rządzący powinni stwarzać odpowiednie warunki do tworzenia lub rozwoju krajowych firm, a także wpierać promocję wytwarzanych przez nie produktów. To strategia gospodarcza, która powinna przyświecać dobrze rozwiniętemu państwu. Co istotne, nie zamyka to drzwi dla rozwoju zagranicznych podmiotów I ich inwestycji na rynku krajowym, które jeśli działają na transparentnych warunkach, również wpływają na wzrost gospodarczy danego kraju. Nie chodzi zatem o sztuczne tworzenie barier konkurencyjnych, wręcz przeciwnie – wspiera się taką konkurencję. Motorami gospodarek narodowych są właśnie takie przedsiębiorstwa, które starają się konkurować swoimi produktami lub usługami globalnie. To sukces takich firm ma pociągnąć za sobą inne, mniejsze jednostki, które bez wsparcia 1/2020

93


© Archiwum Kalbar (PAP)

Ekonomia

RONDO ZGRUPOWANIA AK "RADOSŁAW", WARSZAWA. 02.02.2020.

94

The Warsaw Institute Review


Giganci zbudowani na podwalinach patriotyzmu ekonomicznego

Targi Budownictwa i Architektury BUDMA 2020

gigantów czy rządu są często skazane na porażkę. We wszystkich rozwiniętych krajach na świecie, by wspomnieć chociażby o Stanach Zjednoczonych, Japonii czy Niemczech, państwo wspiera i podejmuje współpracę z krajowymi przedsiębiorstwami, rozumiejąc, że istotnym celem wewnętrznej polityki gospodarczej jest budowa mocnej grupy przedsiębiorców i tym samym rozwój własnych społeczeństw. Patriotyzm konsumencki

Pojęcie patriotyzmu konsumenckiego opiera się na świadomych postawach zakupowych konsumentów. Przede wszystkim na świadomości, aby kupować lub inwestować w rodzime produkty czy usługi. To one napędzają wzrost gospodarczy, wpływają na obniżanie bezrobocia i nowe miejsca pracy, a także dają firmom szansę do konkurowania na rynkach międzynarodowych. Kluczowe jest

© drutex.pl

zrozumienie, że konsumenci podejmując indywidualne decyzje zakupowe mogą przyczyniać się do wzrostu zamożności całego społeczeństwa. Zyski generowane przez pojedynczych rodzimych producentów, są bowiem w prostej linii przekładane się na zwiększenie wpływów podatkowych do budżetu państwa, z którego korzystają wszyscy obywatele. Wielu indywidualnych konsumentów nie akceptuje szerzącej sie globalizacji. Globalne trendy i wpływy ekonomiczne oraz społeczne, ukierunkowane na rozwój marek międzynarodowych, uznają za psujące lokalne gałęzie gospodarki. Równocześnie w celu podkreślenia swojego wyboru, w wielu przypadkach podejmują oni działania, które mają na celu odzwierciedlenie ich postawy względem chociażby zagranicznych firm, towarów czy oferowanych usług. Takim działaniem, które coraz częściej pojawia 1/2020

95


Ekonomia Polskie firmy z polskim kapitałem radzą sobie dobrze

© Krzysztof Mystkowski / KFP

Polski rynek z uwagi na przynależność do Unii Europejskiej i otwartość granic, a także liczne umowy celne z innymi krajami, jest także pełen zagranicznych firm, które swoje dochody transferują za granicę. Należy więc pamiętać, że to polskie przedsiębiorstwa są podstawą gospodarki, bowiem dokładają się do puli środków budżetu państwa, a także gwarantują ochronę polskiej tradycji I kultury. Oczywiście, konkurencja jest istotna, bowiem podnosi jakość oferowanych produktów lub usług. Jak się okazuje, wiele polskich firm jest w stanie konkurować z zagranicznymi pod względem jakości, ceny czy atrakcyjności składu towarów. Mówiąc nawet więcej, czasem to polskie produkty i usługi stawiane są za wzór na całym świecie.

Leszek Gierszewski, założyciel i prezes zarządu firmy Drutex

się wśród konsumentów sprzeciwiających się globalizacji, może być etnocentryzm konsumencki, polegający na preferowaniu zakupów towarów krajowych lub lokalnych. Takie zachowanie często traktowane jest przez konsumentów jako powinność i moralność do wspierania lokalnych producentów i usługodawców. Podkreślają odpowiedzialność wobec społeczności oraz rolę kapitału społecznego. W tym miejscu element patriotyzmu uważany jest za użyteczny w osiąganiu sukcesu przez przedsiębiorstwa, które wspomagają rozwój społeczeństwa. 96

The Warsaw Institute Review

W tym duchu zjawisko patriotyzmu ekonomicznego dobrze obrazuje przykład polskiej firmy Drutex, potentata na rynku produkcji okien. Rozwinięta od podstaw dokładnie 35 lat temu firma, w małej miejscowości Bytowo, dziś zatrudnia ponad trzy tysiące osób, dysponuje kilkunastoma halami produkcyjnymi i własnymi technologiami. Drutex nie tylko produkuje i wysyła produkty na cały świat, ale także zatrudnia polskich obywateli, tworzy własne programy badawcze oraz maszyny oparte na polskich technologiach. Pozwala to na szeroki rozwój nie tylko samej firmy pod względem potencjału technicznego i produkcyjnego, ale także maksymalizację zysków. Co istotne, działalność firmy generuje również wielkie korzyści dla polskiej gospodarki, od redukcji bezrobocia, przez wspieranie innych, kolejnych przedsiębiorstw oraz całych sektorów gospodarki, aż do bezpośrednich wpływów do budżetu państwa. Firma Drutex, tak samo jak inne wielkie polskie firmy, kreuje również świadomość obywateli, którzy


Giganci zbudowani na podwalinach patriotyzmu ekonomicznego podczas swoich wyborów konsumenckich wybierają produkty wytwarzane na rodzimym rynku. W Polsce wśród segmentów gospodarki z polskim kapitałem na rynku dominuje branża odzieżowa i obuwnicza. Takie firmy jak CCC, Big Star, Bytom, Badura, Cropp, Reserved, Gino Rossi, Lasocki, Vistula, Wólczanka czy Ryłko i Wojas, można znaleźć w każdym większym centrum handlowym nie tylko w Polsce, lecz także poza granicami kraju. Podobnie jak Drutex, firmy te wysyłają swoje produkty do m.in.: krajów Unii Europejskiej czy Stanów Zjednoczonych, co wpływa nie tylko na wzrost dochodów ze sprzedaży produktów, lecz także na promocję polskiej gospodarki. Jakość oferowanych przez firmę Drutex usług jest ceniona na całym świecie. Produkowane w Bytowie okna wykorzystywane są przy projektach dużych hoteli w Stanach Zjednoczonych, kompleksów sportowych w Hiszpanii, czy osiedli w Niemczech. Pozytywne opinie o jakości produktów i świadczonych przez Drutex usługach to nie tylko zyski dla firmy, ale także gwarant jakości marki Państwo Polskie. Przykład firmy Dutex obrazuje kompleksowo realizację doktryny patriotyzmu ekonomicznego, bowiem firma jest całkowicie oparta na polskim kapitale, stale rozwija swoją działalność krajową i międzynarodową, tym samym napędzając polską gospodarkę. Firmy, które kierują się takimi zasadami, zasilają polski rynek oraz system podatkowy polskiego państwa, zostawiając miliony złotych przeznaczone na rozwój gospodarki, system socjalny czy lokalne inwestycje infrastrukturalne. Patriotyzm ekonomiczny polskich konsumentów

Badania wykonane przez Katarzynę Włodarczyk z Instytutu Zarządzania i Marketingu Uniwersytetu

Szczecińskiego wskazują, że na pytanie o powody wybierania produktu polskiego lub zagranicznego respondenci wskazali kilka przyczyn. W przypadku wyborów polskich produktów najczęściej kierowano się: przyzwyczajeniem (61% badanych), sympatią dla marki (52%), poparciem dla rodzimej gospodarki (45%), czy też preferowaniem produktów polskich (45%). W przypadku wyboru produktów zagranicznych 44% badanych stwierdziło, że taki wybór odzwierciedla prestiż posiadacza, jednakże 43% nie potrafiło wyjaśnić przyczyny swojego wyboru, natomiast 33% ankietowanych zadeklarowało, że woli produkty zagraniczne od polskich. Jak twierdzi autorka artykułu „Globalizacja a patriotyzm ekonomiczny polskich konsumentów”, promowanie rodzimych towarów pozwala na ucieczkę od globalnych wzorców zachowań i zakupu produktów masowych. Zapoczątkowane w 1989 roku przekształcenia polskiej gospodarki stworzyły nowe perspektywy rozwoju ekonomicznego kraju oraz nowe uwarunkowania dla sytuacji ekonomicznej podmiotów gospodarczych, w tym także gospodarstw domowych”, które w dzisiejszych realiach powinny zdecydowanie wspierać polską produkcję, polskie produkty i polskie usługi świadczone przez polskich przedsiębiorców oraz pracowników, aby wspierać naszą rodzimą gospodarkę i nie pozwolić na wyprowadzanie pieniędzy poza nasze granice.”. Pomaganie dzięki synergii polskich firm

Pomaganie, szczególnie w czasach kryzysu, wydaje się być szczególnie trudne dla biznesu, który musi radzić sobie z jego skutkami i łagodzić negatywne trendy na rynku. Firmy ratują swoje finanse, miejsca pracy oraz próbują przetrwać w zmieniających 1/2020

97


Ekonomia

Oficjalny logotyp kampanii „jesteśmy razem. pomagamy”.

się realiach. W warunkach realizacji doktryny patriotyzmu gospodarczego i odpowiedzialności za rodzimą gospodarkę, pomoc staje się jednak ważnym zadaniem odpowiedzialnych firm. W ramach walki z panującą na świecie pandemią koronawirusa przedsiębiorcy prowadzący swoją działalność na terenie Polski postanowili pomóc polskim szpitalom i pacjentom, organizując akcję „Jesteśmy razem. Pomagamy”Pomysłodawcą inicjatywy był Leszkek Gierszewski, prezes i założyciel Dutexu. Akcja rozpoczęła się od szlachetnego gestu firmy, która przekazała w marcu milion złotych na remont i doposażenie czterech polskich szpitali. Inna firma - Posnet S.A., zakupiła dla szpitali 300 tysięcy maseczek ochronnych, 10 tysięcy kombinezonów medycznych, 10 tysięcy przyłbic ochronnych i 10 przenośnych respiratorów. Dotychczas 20 przedsiębiorstw, które biorą udział w inicjatywie „Jesteśmy razem. Pomagamy”, zebrało ponad 20 milionów złotych, które trafiły do placówek służby zdrowia, osób poszkodowanych na skutek pandemii koronawirusa, oraz organizacji pozarządowych. W akcję zaangażowały się kluczowe polskie przedsiębiorstwa, firmy o międzynarodowym zasięgu, jak również mniejsze podmioty. To wyraz 98

The Warsaw Institute Review

odpowiedzialności za kraj i obywateli, który zmaga się ze śmiertelnym wirusem, oraz pokaz ogromnego potencjału narodowych championów, którzy w czasie kryzysu są zdolni dzielić się zadaniami w ramach kryzysowego zarządzania, solidarności i finansowej pomocy, umożliwiającymi szybką pomoc dla najbardziej potrzebujących. Podsumowanie

Patriotyzm ekonomiczny to integralna część gospodarki. Coraz mocniej mocniej zaznacza on swoje miejsce i znaczenie na świecie. Świadomość konsumencka rozwiniętych społeczeństw sprawia, że podczas swoich wyborów zakupowych, kierują się oni przesłankami zarówno ekonomicznymi, jak i wartościami patriotycznymi. Zaś instytucje państwowe tworzą najlepsze warunki do tego, aby rozwój rodzimej przedsiębiorczości następował sprawnie i bez zbędnych barier. To bowiem właśnie przedsiębiorcy mogą następnie promować kraj zagranicą oraz przynosić wymierne korzyści w postaci podatków, które służą państwu. Redakcja The Warsaw Institute Review Marzec 2020


Stanisław Szukalski: Człowiek-zagadka

Daniel Pogorzelski

C

ała rzesza twórców z Europy Środkowej i Wschodniej zelektryzowała swoimi pracami środowisko artystyczne w pierwszej połowie XX wieku. W powietrzu wisiał wówczas bunt – nie przypadkiem, że właśnie tam, w tej części globu, gdzie swoje piętro odcisnęły potężne imperia, a porządek społeczny ulegał gwałtownym zmianom aż do początku zimnej wojny. Wtedy to w sztuce dostrzec można było odwrót od przyjętych wcześniej konwencji, a niektóre z innowacyjnych technik, jakimi zaczęto się posługiwać, przykuły uwagę zupełnie nowej publiczności. I choć krytycy niegdyś postrzegali ten region za zaścianek Europy, zaraz wkrótce docenili jego wartość na artystycznej mapie kontynentu. Chociaż polskim artystom nie poświęcano tyle samo uwagi, co przedstawicielom sztuk

wizualnych z innych krajów, otrzymali oni od losu niepowtarzalną okazję, by zaprezentować światu swoje dokonania, jakiej nie mieli przez dziesięciolecia. Nic dziwnego więc, że gdy obce mocarstwa siłą zmusiły Polaków do opuszczenia swych ojczystych ziem, ci dość szybko odnaleźli swoje miejsce poza granicami kraju. Warto wspomnieć tu chociażby artystów takich jak Kazimierz Malewicz, Mela Muter czy Balthus, o których polskim pochodzeniu często nie wspomina się w kontekście sztuki, jaką tworzyli. Tego samego nie można bynajmniej powiedzieć o Stanisławie Szukalskim, postaci pełnej pasji, z którego dzieł emanuje unikalne spojrzenie na historię Polski i słowiański folklor. Na próżno szukać w niniejszym artykule obszernej biografii Stanisława 1/2020

99


Historia

katyń, Brąz

© Archives Szukalski

Zbrodnia katyńska odcisnęła trwałe piętno na wielu pokoleniach Polaków. Szukalski ukończył pomnik w 1979 r., na osiem lat przed śmiercią w wieku 93 lat. Ta wielofiguralna rzeźba wyobraża głowę hieny (w pierwszej wersji była to głowa goryla) uosabiająca Związek Radziecki. Inspirację artysta zaczerpnął z ilustracji, jaką zobaczył na okładce tabloidu „The Weekly World News”, stojąc w kolejce do kasy. Szukalski tłumaczył później, że chciał nadać postaci złowieszczy wygląd tak, by jego dzieło niosło ze sobą silny ładunek emocjonalny.

Szukalskiego, któremu poświęcono kilka znakomitych publikacji zarówno w języku polskim i angielskim, a także film dokumentalny „Walka. Życie i zaginiona twórczość Stanisława Szukalskiego», który od niedawna można 100

The Warsaw Institute Review

oglądać na Netflixie. Warto jednak bliżej przyjrzeć się pewnym zdarzeniom, jakie miały miejsce w dzieciństwie i młodości Stacha, by móc w pełni zrozumieć wpływ, jaki wywarły na dalsze życie i twórczość Stanisława.


Stanisław Szukalski: Człowiek-zagadka W pewnym sensie biografia malarza wydaje się wręcz niewiarygodna, by mogła być prawdziwa. Już jako stały bywalec niesławnego Dil Pickle Club, ważnej instytucji chicagowskiego renesansu, Szukalski miał uwikłać się w jeden z najgłośniejszych skandali artystycznych międzywojennej Polski. Doczesne losy artysty krzyżowały się z najświatlejszymi ówcześnie umysłami Polski i Ameryki – dość wspomnieć tu dobrze znanego w Hollywood scenarzystę filmowego Bena Hechta czy polskiego malarza Jacka Malczewskiego, a ostatnio zainspirowały nawet Leonarda DiCaprio. Szukalski, jako artysta świadom swojego niezwykłego talentu, stworzył wiele dzieł, które w znakomitej większości zniszczono w trakcie II wojny światowej. Natchniony twórca był jednocześnie swoim największym wrogiem. Za sprawą swojego niewyparzonego języka – Szukalski chętnie krytykował kolegów po fachu, jak i krytyków sztuki – artyście nie były dane apanaże i podziw ze strony publiki, a więc to o czym marzył przez całe życie. Świat spragniony rewolucji

Szukalski urodził się w 1893 r. w Warcie koło Sieradza, niewielkim miasteczku, którego początki sięgają XIII wieku, a które od dziesięcioleci znajdowało się pod zaborem rosyjskim, gdy przyszły twórca wchodził w dorosłość. Już jako artysta Szukalski przybrał pseudonim Stach z Warty, składając tym samym hołd miasteczku, w którym przyszedł na świat. Nie sposób jednak zrozumieć geniusz artysty bez uprzedniego wglądu w jego psychikę. Na światopogląd młodego Stacha wpłynął niewątpliwie jego ojciec, którego ponad wyraz uwielbiał. Dionizy, z zawodu kowal, był bowiem rewolucjonistą. Nie godził się na niesprawiedliwości wpisane w porządek europejski, które to tuż po porażce Napoleona pozostawiły Polaków samym

sobie i bez własnego państwa. Jak i wielu mu podobnych działaczy politycznych, Dionizy miał w sobie ogromną determinację, by zburzyć imperialny ład, jaki nastał nad ówczesną Europą i wobec którego demonstrował jawną niechęć. Szukalskiemu seniorowi bliski był anarchizujący ruch oporu przeciw obcym mocarstwom, które wówczas okupowały Polskę, przez co cała rodzina zmuszona była do ciągłej tułaczki. Szukalscy uciekli najpierw do Brazylii, gdzie mieszkali przez jakiś czas. Tam urodziła się ich córka, Alfreda. Wkrótce potem wszyscy troje powrócili do zaboru rosyjskiego. Rok po narodzinach syna, Dionizy Szukalski wyemigrował do Afryki Południowej w poszukiwaniu pracy. Tam, po kilku latach pobytu, wziął udział w II wojnie burskiej, walcząc przeciwko Brytyjczykom. Po upadku powstania Burów w 1902 roku Dionizy wrócił do Polski, gdzie wraz z rodziną przeniósł się do Gidli, wsi w zaborze rosyjskim. Szukalscy długo nie zagrzali tam miejsca – kilka lat później przenieśli się do Chicago, gdzie coraz większą rolę zaczęły odgrywać ruchy społeczne. Prawdziwe miasto

Chociaż młody Staś już w Gidlach wykonywał małe rzeźby w drewnie i kamieniu dla swoich kolegów i koleżanek, jego artystyczne skłonności zaczęły kształtować się właśnie w Chicago. Wkrótce potem, za namową przebywającego w Chicago rzeźbiarza Antoniego Popiela, ojciec zdecydował się wysłać Stacha do Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. W mieście do głosu doszli wówczas przedstawiciele artystycznej bohemy, zaś samo Chicago zyskało miano kulturalnej stolicy Stanów Zjednoczonych. Dosyć wspomnieć tu choćby Chicago School of Architecture i całą rzeszę literatów, która osiedliła się w Wietrznym Mieście. 1/2020

101


Historia

Syrenka warszawska

© Archives Szukalski

Swoim projektem fontanny w kształcie warszawskiej syrenki Szukalski chciał przypieczętować wielki powrót na rodzimą scenę artystyczną już po śmierci Stalina. Miał tym samym nadzieję, że na fali odwilży ówczesne PRL-owskie władze przychylniej spojrzą na dzieło przedstawiające jego wersję tak uwielbianego symbolu stolicy. Szukalski jednak nigdy nie zrealizował tego powstałego w 1954 r. projektu, który szeroko czerpał z ezoterycznej symboliki zermatystów.

102

The Warsaw Institute Review


Stanisław Szukalski: Człowiek-zagadka

Mój ojciec kowal.

© Archives Szukalski

Dość wspomnieć, że ojciec Stanisława, Dionizy, był niezwykle ważną postacią w życiu rzeźbiarza. Uważa się, że artysta ukończył dzieło około 1913 r., a więc na krótko przed śmiercią ojca. Młodego Stasia najprawdopodobniej zafascynowała praca ojca, który z metalu tworzył dzieła niezwykłe. W późniejszym dorobku artysty znalazło się wiele rzeźb w brązie, co potwierdza jak silny wpływ Dionizy Szukalski wywarł na światopogląd syna.

Jednakże Chicago nieraz ukazywało swoje okrutne oblicze a ludzi traktowano tam niewiele lepiej niż bydło w miejskich rzeźniach Union Stock Yards. Pisał o tym choćby Rudyard Kipling, który podsumował je w ten oto przejmujący

sposób: „Dostałem się do miasta — do prawdziwego miasta — a nazywa się ono Chicago. I dlatego, raz je zobaczywszy, gorąco pragnę nie widzieć go więcej. Zamieszkane jest przez dzikich ludzi”. 1/2020

103


Historia Kilka lat później Dionizego przejechał pędzący ulicami Chicago automobil. Stanisław zjawił się na miejscu wypadku i zabrał zmasakrowane ciało ojca do kostnicy. Zdaniem niektórych to traumatyczne wydarzenie na zawsze odcisnęło piętno na zasadniczej części œuvre artysty, a deformacja stała się środkiem wyrazu, jakim nierzadko posługiwał się on w swoich pracach. Wpływ ojca-rewolucjonisty dało się zauważyć podczas wystawy Szukalskiego w Chicago Institute of Art, zresztą niezbyt dobrze przyjętej z uwagi na widoczne w pracach nawiązania do brytyjskiego imperializmu. Krytyka ta wyraźnie dotknęła artystę, którego niedawno zmarły ojciec walczył przeciwko Brytyjczykom i ich ekspansji terytorialnej w Afryce. Szukalski wpadł w amok i zniszczył eksponaty, przez co wyrzucono go z uczelni. To właśnie w Chicago Szukalskiego zainteresowały pewne motywy, jak i filozoficzne dziwactwa widoczne w jego dorobku artystycznym. Po śmierci ojca sytuacja materialna Szukalskiego bardzo się pogorszyła. Musiał podjąć pracę w miejskich rzeźniach, gdzie poznał innych imigrantów z krajów słowiańskich i nadbałtyckich, a których języki niejako przypominały mu jego ojczysty polski. Tygiel kultur podobnych do jego własnej zainspirował Szukalskiego do poszukiwań wspólnego języka, jakim niegdyś rzekomo posługiwali się ludzie, czemu dał wyraz w panslawistycznych założeniach zermatyzmu. Życie artysty w Chicago to wiele wątków obecnych w sztuce Szukalskiego. Czy przypadkiem jest, że wczesne prace rzeźbiarza noszą znamiona dzieł wybitnych impresjonistów, a Chicago Institute of Art może poszczycić się ich największą kolekcją poza Europą? 104

The Warsaw Institute Review

A może to miasto, które zamieszkiwała tak liczna społeczność polonijna, sprawiło, że Szukalski tak mocno zacieśnił swoją więź z kulturą ojczystego kraju? I wreszcie czy jego poszukiwania typowo rdzennej amerykańskiej formy nie przypominają filozofii, którą w swoich pracach kierował się słynny architekt Frank Lloyd Wright i jego naśladowcy z Prairie School of Architects? To z pewnością temat, któremu należy się dokładniej przyjrzeć. Wnioski

Choć dzielił swoje życie między dwa kontynenty, Szukalski czerpał inspiracje z całego świata. Niemniej, sam artysta, gdyby żył, pewnie stanowczo by temu stwierdzeniu zaprzeczył. Jak w swojej publikacji poświęconej rzeźbiarzowi zwięźle scharakteryzowali go Eva i Donat Kirch: „wybrał radykalny dogmatyzm, by wyrazić swoje poglądy i przyciągnąć uwagę, jak zresztą wielu innych awangardowych artystów. Jego kariera, marzenia i życie naznaczył konflikt z każdym, kto ośmielił się choć w najmniejszym stopniu nie zgodzić z poglądami mistrza”. Na pytanie, czy po śmierci artysta doczeka uznania, jakiego oczekiwał w ciągu całego swojego życia, historyk sztuki Maciej Miezian przytoczył rozmowę, jaką swego czasu odbył z Marianem Konarskim, przyjacielem rzeźbiarza. Konarski, również artysta, którego zresztą niejednokrotnie szykanowano z powodu przyjaźni z Szukalskim, miał powiedzieć, że gdy już wymrze pokolenie przeciwników rzeźbiarza, pojawi się nowe, gotowe w pełni docenić jego dorobek. I bardzo możliwe, że miał rację. Daniel Pogorzelski Marzec 2020


Katyń – Mechanizmy Ludobójstwa

Katarzyna Utracka

80 lat temu, 5 marca 1940 r. na najwyższym szczeblu sowieckich władz zapadła decyzja, na mocy której NKWD zamordowało blisko 22 tys. obywateli Rzeczypospolitej. Byli wśród nich jeńcy obozów w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie, wzięci do niewoli po agresji Związku Sowieckiego na Polskę oraz osoby przebywające w więzieniach NKWD na obszarze okupowanych przez ZSRS wschodnich ziem Rzeczypospolitej. Zamordowani stanowili elitę narodu, jego potencjał obronny, intelektualny i twórczy. Ich zgładzenie było uderzeniem w polskość – miało uniemożliwić odbudowę suwerennego państwa polskiego. 1/2020

105


Historia

Sprowadzenie do Polski prochów oficerów polskich rozstrzelanych w Katyniu. Warszawa, 05.04.1989.

Pakt Hitler-Stalin

23 sierpnia 1939 r. do Moskwy przybył minister spraw zagranicznych III Rzeszy Joachim von Ribbentrop. Wraz z Wiaczesławem Mołotowem, ludowym komisarzem spraw zagranicznych Związku Sowieckiego, podpisali dwustronny pakt o nieagresji. Załączony do niego tajny protokół zawierał plan rozbioru Polski przez III Rzeszę i Związek Sowiecki. Spełniły się najgorsze obawy – sąsiedzi ze wschodu i zachodu znów postanowili odebrać Polakom wolność. Za cenę pozornie mniejszych korzyści terytorialnych Hitler otrzymał gwarancję neutralności Moskwy w zbliżającym się konflikcie zbrojnym z Zachodem. 17 września 1939 r., przeszło dwa tygodnie po ataku III Rzeszy na Polskę, realizując postanowienia paktu Hitler106

The Warsaw Institute Review

© Teodor Walczak (PAP)

Stalin, Armia Czerwona zaatakowała Polskę od wschodu. Napotykając niewielki opór jednostek Korpusu Ochrony Pogranicza i nielicznych oddziałów wojskowych, w szybkim tempie zajmowała kolejne miasta. Wobec „pchnięcia nożem w plecy”, zapadła decyzja ewakuacji najwyższych władz Rzeczypospolitej za granicę. Jednocześnie Naczelny Wódz wydał niejasną w wymowie dyrektywę, nakazującą wojskom przebijanie się na Węgry lub do Rumunii oraz unikanie walki z Armią Czerwoną. Niektóre jednostki i garnizony polskie podjęły jednak nierówną walkę z najeźdźcą. Wobec ogromnej dysproporcji sił klęska była jednak nieunikniona. Niepodległe państwo polskie zostało zlikwidowane, a jego terytorium zagarnięte przez III Rzeszę i Związek Sowiecki.


Katyń – Mechanizmy Ludobójstwa W sowieckiej niewoli

Po agresji na Polskę Sowieci wzięli do niewoli bądź aresztowali od 240 do 250 tys. Polaków, w tym około 10 tys. oficerów Wojska Polskiego. Wbrew wszelkim konwencjom międzynarodowym przekazali jeńców służbom bezpieczeństwa NKWD, jako element kontrrewolucyjny. Powstały trzy obozy specjalne: w Starobielsku i Kozielsku – przeznaczony dla oficerów, wyższych urzędników państwowych i wojskowych, oraz w Ostaszkowie – przeznaczony głównie dla żołnierzy Korpusu Ochrony Pogranicza oraz funkcjonariuszy Policji Państwowej, wywiadu i kontrwywiadu, Straży Więziennej i Straży Granicznej. Pod koniec listopada 1939 r. w obozach tych przebywało łącznie ponad 14,5 tys. polskich jeńców wojennych. Panowały w nich trudne warunki bytowe – przepełnienie, brak wody i żywności. Każdy z jeńców był pytany o poglądy polityczne, pozycję służbową, stan majątkowy, nawet powiązania z zagranicą i znajomość języków obcych. Sieć konfidentów dostarczała informacji o życiu w obozie. Wielomiesięczne przesłuchania oraz indoktrynacja jeńców przyniosły mizerne efekty. Jedynie nielicznych zdołano złamać. Zdecydowana większość nie uległa, otwarcie manifestując swój patriotyzm. W ostatnich tygodniach 1939 r. enkawudziści przyspieszyli prace dochodzeniowe. Sporządzane przez nich akta przekazywane były do Kolegium Specjalnego, które miało zdecydować o dalszych losach jeńców oraz więźniów przetrzymywanych przez NKWD. Wyrok śmierci

Decyzję o wymordowaniu polskich jeńców podjął osobiście Józef Stalin, na wniosek ludowego komisarza spraw wewnętrznych ZSRS Ławrientija Berii.

W obszernej notatce z 5 marca 1940 r. szef NKWD postulował rozpatrzenie sprawy „w trybie specjalnym, z zastosowaniem wobec nich najwyższego wymiaru kary – rozstrzelanie”. Wnioskował również, aby „sprawy rozpatrzyć bez wzywania aresztowanych i bez przedstawiania zarzutów, decyzji o zakończeniu śledztwa i aktu oskarżenia” (Andrzej Krzysztof Kunert, Katyń. Ocalona pamięć, Warszawa 2010, s. 130). Pod wyrokiem podpisali się, oprócz Stalina, członkowie Biura Politycznego KC WKP(b) Kliment Woroszyłow, Wiaczesław Mołotow i Anastas Mikojan. Akceptację Michaiła Kalinina i Łazara Kaganowicza potwierdzono dopisaniem ich nazwisk na marginesie. Tego samego dnia Biuro Polityczne formalnie przyjęło propozycję Berii. W następnych dniach w Moskwie odbywały się narady w tej sprawie, a 14 marca szefowie zarządów obwodów smoleńskiego, kalinińskiego i charkowskiego oraz komendanci wojskowi zarządów obwodowych NKWD otrzymali polecenie wymordowania polskich jeńców. Tydzień później Beria wydał rozkaz „O rozładowaniu więzień NKWD”, czyli mordu na Polakach przetrzymywanych w więzieniach NKWD na obszarze przedwojennych wschodnich województw Rzeczypospolitej. Byli wśród nich oficerowie w stanie spoczynku, osoby zaangażowane w służbę państwową, urzędnicy państwowi, samorządowi, prokuratorzy, sędziowie, działacze polityczni, ziemianie itp. Zbrodnicza strategia

Realizacja planu wymordowania polskich jeńców przebiegała według szczegółowych instrukcji NKWD. Sowietom zależało na tym, żeby całą akcję przeprowadzić szybko i sprawnie - tak, aby wiedziało o niej jak najmniej osób. Zbrodnicza machina ruszyła pełną 1/2020

107


Historia parą. 16 marca 1940 r. Brygady śledcze NKWD zaczęły kompletować dokumenty przyszłych ofiar. Jednocześnie cały obozowy aparat bezpieczeństwa, obawiając się buntu jeńców, skupił się na ich oszukiwaniu. Zmasowana i przemyślana akcja dezinformacyjna przyniosła pożądany skutek. Jeńcy do ostatniej chwili nie mieli świadomości jaki los ich spotka. Straszną prawdę poznali dopiero w Lesie Katyńskim lub w celach więziennych NKWD. Jeden z ocalonych więźniów Starobielska, Józef Czapski, wspominał: „Nie można było dojść w żaden sposób, według jakich kryteriów dobierano grupy wysyłanych z obozu. Mieszano wiek, roczniki, rangi, zawody, pochodzenie socjalne, przekonania polityczne. Każda nowa wysłana partia zadawała kłam naszym takim, czy innym, domysłom. W jednym byliśmy zgodni wszyscy: każdy z nas czekał gorączkowo tej godziny, kiedy ogłoszą nowy spis wyjeżdżających, może będzie nareszcie na liście […]. Stojąc na wielkich schodach cerkiewnych komendant żegnał partie odjeżdżających uśmiechem pełnym jakby obietnic. Wyjeżdżacie tam, powiedział jednemu z nas, „dokąd i ja bardzo chciałbym pojechać...” (Józef Czapski, Wspomnienia starobielskie, Rzym 1945, s. 45). Więźniów przewożono z obozów do miejsc kaźni – jeńcy z Kozielska byli transportowani pociągami do Smoleńska, ze Starobielska – do Charkowa, z Ostaszkowa – do Kalinina (obecnie Twer). Ocalały ze Starobielska Zdzisław Peszkowski, późniejszy kapelan Rodzin Katyńskich, tak zapamiętał wyjazd z obozu: „Zrobili nam porządną rewizję, przy której zabierano wszystkie ostre narzędzia, takie jak noże, nożyczki, żyletki. Sprawdzano nasze fotografie i wyprowadzano dwójkami za bramę obozu. Załadowano nas do wagonów więziennych, które już na nas czekały. Wpakowano wszystkich do środka, 108

The Warsaw Institute Review

po ośmiu do jednego przedziału. Pozamykano na specjalne rygle zakratowane drzwi, które wychodziły na korytarz. Na korytarzu pilnowali żołnierze z NKWD. Byliśmy zupełnie jak w klatce dla dzikich zwierząt […]” (Sprawa Katynia, red. nauk. Krzysztof Komorowski, Warszawa 2010, s. 44). Jednocześnie przygotowywano akcję „rozładowania” więzień tzw. Zachodniej Białorusi i Zachodniej Ukrainy. Aresztowanych transportowano do więzień w Kijowie, Charkowie, Mińsku i Chersoniu. Wydział Specjalny NKWD sporządzał „listy śmierci” – polecenia rozstrzelania, zatwierdzane następnie przez tzw. trójkę w składzie: Wsiewołod Mierkułow, Bachczo Kobułow i Leonid Basztakow. Wykonawcy egzekucji byli wyszkoleni w zabijaniu ludzi strzałem w tył głowy. Moskwa wyznaczyła też osoby, które miały nadzorować ich przebieg. Zagłada

Pierwsze „listy śmierci” trafiły do obozów w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie na początku kwietnia, a do więzień w Mińsku, Kijowie, Charkowie i Chersoniu około 20 kwietnia 1940 r. W katowniach NKWD w Charkowie i Kalininie działał ten sam mechanizm. Szczegółów dotyczących egzekucji dostarczają nam zeznania funkcjonariuszy NKWD, którzy w nich uczestniczyli. Egzekucje wykonywane były wyłącznie w nocy, w ścisłej tajemnicy. Jeńcy sprowadzani byli do piwnic, gdzie w odosobnionym i wyciszonym pomieszczeniu mordowano ich strzałem w tył głowy. Osobom, które stawiały opór, wiązano ręce. Początkowo do egzekucji używano rewolweru Nagant. Następnie korzystano z niemieckich pistoletów typu Walther kal. 7,65 mm ze względu na ich niezawodność i wysoką wydajność. Egzekucje trwały do rana. Szef Zarządu NKWD w Kalininie,


Katyń – Mechanizmy Ludobójstwa

Prezydent RP Lech Kaczyński podczas uroczystości ku czci ofiar zbrodni katyńskiej, Warszawa 2007.

mjr Dmitrij Stiepanowicz Tokariew, po latach wspominał: „To było już w pierwszy dzień. Tak więc poszliśmy. I wówczas zobaczyłem całą tę grozę. Przyszliśmy tam. Po kilku minutach Błochin [jeden z funkcjonariuszy NKWD przybyłych z Moskwy] włożył swoją odzież specjalną: brązową skórzaną czapkę, długi skórzany brązowy fartuch, skórzane brązowe rękawice z mankietami powyżej łokci. Na mnie wywarło to ogromne wrażenie – zobaczyłem kata! Skazańcom nie odczytywano wyroku. Po zaciągnięciu do celi śmierci ofiara była od razu zabijana strzałem w tył głowy” (Sprawa Katynia…, s. 50). Nad ranem zwłoki pomordowanych przewożono ciężarówkami w ustronne miejsca, gdzie

© Paweł Supernak (PAP)

czekały już wykopane doły. Grabarzy zastępowały koparki, które wyrównywały teren. Miejsca pochówku ofiar były przez lata niedostępne nawet dla okolicznych mieszkańców. Zdecydowanie mniej wiemy o egzekucji w Katyniu – w tym przypadku nasza wiedza pochodzi głównie z ekshumacji. Łuski odnalezione nad dołami śmierci wskazują, że bezpośrednio tam odbywały się egzekucje. Zanim jednak ofiary trafiły na miejsce kaźni, kierowano ich do willi, która w latach trzydziestych służyła za miejsce wypoczynku dla zasłużonych funkcjonariuszy NKWD. W budynku tym przeprowadzano rewizje. Być 1/2020

109


Historia

© NAC

Ekshumacja zwłok polskich oficerów. Katyń, 1943.

może również w nim wykonano część egzekucji. Osobom, które stawiały opór krępowano ręce. Niektórym zakładano płaszcz na głowę obwiązując go sznurem, którego koniec łączono z węzłem na rękach. Następnie jeńców powtórnie ładowano do więziennych samochodów bez okien i przewożono na miejsce egzekucji. Kilka dokumentów sowieckich podaje różne liczby zgładzonych, choć różnice są niewielkie. Według notatki szefa KGB Aleksandra Szelepina do Nikity Chruszczowa z 3 marca 1959 r. rozstrzelano ogółem 21 857 polskich jeńców wojennych i więźniów, w tym 7 305 osób przetrzymywanych w więzieniach. Część badaczy uważa, że liczby te są zaniżone. Masowego mordu uniknęło jedynie 395 jeńców, wywiezionych z trzech obozów specjalnych do obozu juchnowskiego. 110

The Warsaw Institute Review

Motywy zbrodni

Przyczyną wymordowania polskich oficerów mogła być chęć wzięcia odwetu za porażkę w wojnie 1920 r. lub też konieczność przeznaczenia obozów dla Finów, wziętych do niewoli w trwającej właśnie wojnie z sąsiadem. Najbardziej prawdopodobnym motywem jest jednak dążenie do pozbawienia narodu polskiego jego przywódców i elity intelektualnej. W opinii władz sowieckich polscy jeńcy wojenni, manifestujący swój patriotyzm, byli „zatwardziałymi wrogami władzy radzieckiej i nie rokowali poprawy”. Jako takich należało więc zgładzić. Władze sowieckie uznały, że takie posunięcie ułatwi w przyszłości rządzenie polską republiką sowiecką. Część badaczy uważa, że decyzję o „ostatecznym rozwiązaniu” sprawy polskich jeńców podjęto w imię deklarowanej współpracy niemieckich i sowieckich służb bezpieczeństwa w walce z polskimi


Katyń – Mechanizmy Ludobójstwa dążeniami niepodległościowymi. Zbieżność w czasie z przeprowadzoną przez Niemców Akcją AB, wymierzoną w polską inteligencję, nie wydaje się przypadkowa. Ofiary i kaci

Wśród polskich jeńców wojennych, przetrzymywanych w obozach specjalnych w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie, byli zawodowi oficerowie Wojska Polskiego i Policji Państwowej oraz rezerwiści. W transportach śmierci przewieziono do Smoleńska i Charkowa: 12 generałów, 1 kontradmirała, 77 pułkowników, 197 podpułkowników, 541 majorów, 1 441 kapitanów, 6 061 poruczników, podporuczników, rotmistrzów i chorążych oraz 18 kapelanów i innych duchownych. Według polskich historyków zginęła wówczas połowa ówczesnego korpusu oficerskiego Wojska Polskiego. W więzieniach NKWD tzw. Zachodniej Białorusi i Zachodniej Ukrainy Sowieci przetrzymywali oficerów niezmobilizowanych we wrześniu 1939 r., urzędników państwowych i samorządowych. Wielu z zamordowanych było wysokiej klasy specjalistami z różnych dziedzin, wśród nich profesorowie uczelni wyższych, inżynierowie, księża, lekarze, adwokaci, urzędnicy, poeci, pisarze – elita intelektualna Polski. W ludobójstwie katyńskim uczestniczyło wielu pracowników aparatu centralnego, obwodowych zarządów w Smoleńsku, Charkowie i Kalininie oraz jednostek konwojowych i wojskowych NKWD. Wykonawcami byli najbardziej doświadczeni oprawcy z Łubianki i miejscowych więzień NKWD, wyszkoleni w zabijaniu jednym strzałem. Niektórzy z nich znani są z imienia i nazwiska. Zachował się, wydany 26 października 1940 r., rozkaz Ławrentija Berii o nagrodzeniu 125 osób „za prawidłowe wykonanie

zadań specjalnych”, od generałów po najniższych funkcjonariuszy NKWD. Oprawcy przez kolejne lata zachowywali milczenie, skrzętnie skrywając tajemnicę. Niektórym udało się zrobić karierę, wielu jednak rozpiło się i zmarło, jeden po drugim, w ciągu kilku lat po zbrodni. Byli też wśród nich samobójcy. Odkrycie grobów

Latem 1941 r. Smoleńsk i jego okolice zajęły wojska niemieckie. Pierwsze informacje, dotyczące masowych grobów polskich oficerów w Lesie Katyńskim, Niemcy dostali wkrótce potem, lecz nie podjęli żadnej próby ich sprawdzenia. Na wiosnę 1942 r. polscy robotnicy przymusowi dowiedzieli się o kaźni Polaków od miejscowej ludności. W kwietniu na własną rękę rozpoczęli przeszukiwanie lasu. W jednym ze wskazanych miejsc odkryli zwłoki w mundurach Wojska Polskiego. Postawili brzozowy krzyż, a o znalezisku powiadomili niemieckie władze, które jednak nie wykazały zainteresowania sprawą. Dopiero w lutym 1943 r. niemiecka tajna policja polowa wszczęła sprawne śledztwo. 18 lutego wskazany przez Polaków teren został częściowo rozkopany, co pozwoliło na zlokalizowanie kilku zbiorowych mogił. 11 kwietnia 1943 r. niemiecka agencja informacyjna Transocean jako pierwsza podała informację o odkryciu w Katyniu, który stał się symbolem tej potwornej zbrodni. Gra Katyniem

Niemcy ujawnili Zbrodnię Katyńską po klęsce stalingradzkiej. Uważali, że odkrycie grobów w Katyniu będzie stanowić doskonałą okazję do podziału koalicji antyhitlerowskiej. Komunikat niemieckiej agencji informacyjnej o odnalezieniu grobów dał początek zmasowanej propagandzie. Na osobisty rozkaz Hitlera sprawie tej nadano rozgłos międzynarodowy. W całej 1/2020

111


Historia Europie kontrolowane przez Niemców rozgłośnie podawały wiadomość o odkryciu grobów. Na miejsce ekshumacji przybyli dziennikarze, delegacja Polskiego Czerwonego Krzyża oraz międzynarodowa komisja lekarzy sądowych. Sześć dni po komunikacie agencji Transocean minister propagandy Rzeszy Joseph Goebbels zanotował: „Cały problem Katynia stał się wielką aferą polityczną, która ewentualnie będzie mieć jeszcze znaczący rezonans. Dlatego też dyskontujemy ją według wszelkich reguł sztuki. Ponieważ te 10 do 12 tysięcy polskich oficerów już postradało życie – być może nie bez własnej winy, jako że niegdyś podżegały do wojny – to teraz ich los powinien posłużyć narodom Europy, aby otworzyły oczy na niebezpieczeństwo bolszewizmu” (Eugeniusz Cezary Król, Polska i Polacy w propagandzie narodowego socjalizmu w Niemczech 1919-1945, Warszawa 2006, s. 430). Wkrótce po odkryciu grobów w Katyniu polski rząd apelował o dochodzenie w tej sprawie. Zaginięcie polskich oficerów od dawna niepokoiło polskie władze – wielokrotnie też pytały Kreml o ich los. Odkrycie sprawiło, że polski rząd domagał się od Sowietów wyjaśnienia kulis ludobójstwa. Moskwa reagowała nieprawdziwym oskarżeniem Polaków o tuszowanie niemieckiej zbrodni i współpracę z nazistami. Pod presją Stalina brytyjski minister spraw zagranicznych żądał natychmiastowego wycofania apelu i publicznego ogłoszenia, że masakra katyńska jest „wymysłem” Niemców. Brytyjska cenzura wstrzymywała polskie depesze radiowe, konfiskując przeznaczone do druku teksty. Alianci obawiali się, że stanowisko Polski skomplikuje kontakty sowieckobrytyjskie. Mimo, że Polacy wycofali apel, Sowieci zerwali stosunki dyplomatyczne z Rządem RP na uchodźstwie. Stalin triumfował – sprawa katyńska zaszkodziła pozycji Polski na arenie międzynarodowej. 112

The Warsaw Institute Review

Fałszowanie historii

Po komunikacie niemieckiej agencji informacyjnej moskiewskie radio i prasa upowszechniały stanowisko Kremla, obwiniającego Niemców o mord w Katyniu. Apel polskiego rządu do Międzynarodowego Czerwonego Krzyża o jego wyjaśnienie moskiewska „Prawda” skwitowała oskarżycielskim artykułem „Polscy współpracownicy Hitlera”. Niespełna tydzień później Sowieci zerwali stosunki dyplomatyczne z polskim rządem. Po zajęciu Smoleńska przez Armię Czerwoną do Katynia natychmiast udali się funkcjonariusze NKWD i NKGB, którzy fałszowali dowody zbrodni. W styczniu 1944 r. kierowana przez Nikołaja Burdenkę Komisja Specjalna odpowiedzialnością za ludobójstwo polskich wojskowych obarczyła Niemców. Po wojnie sprawa Katynia została poruszona przed Trybunałem w Norymberdze, nie weszła jednak na wokandę, gdyż nie można było udowodnić winy Niemców. Przez kolejne dziesięciolecia Sowieci starali się zatrzeć pamięć o mordzie katyńskim. Dezinformacji służyło nagłośnienie niemieckiej zbrodni, popełnionej na mieszkańcach białoruskiej wioski Chatyń, położonej nieopodal Katynia. Ekshumacje

Ekshumacje w Katyniu rozpoczęto pod koniec lutego 1943 r. Niemcy odkryli wówczas osiem masowych grobów. Z siedmiu z nich wydobyli ponad 4 tys. ciał, z których blisko 2 800 udało się zidentyfikować. Na podstawie dokumentacji stwierdzono zorganizowany i planowy charakter zbrodni oraz ustalono jej czas na wiosnę 1940 r. Po wkroczeniu Armii Czerwonej sowiecka komisja stwierdziła, iż zbrodni dokonali Niemcy latem 1941 r. Oficjalne uznanie winy ZSRS przez Michaiła Gorbaczowa w 1990 r.


Katyń – Mechanizmy Ludobójstwa

© NAC

Dzień Wszystkich Świętych na Cmentarzu Wojskowym, Warszawa 01.11.1990.

umożliwiło wznowienie prac badawczych. W ich wyniku w 1991 r. udało się zlokalizować miejsca pochówku jeńców – ze Starobielska w Piatichatkach, a z Ostaszkowa w Miednoje. Podczas kolejnych badań w 1994 i 1995 r. udało się odnaleźć pozostałe groby. Wtedy również przeprowadzono ekshumacje w Katyniu. Kolejne polskie groby odkryto w Bykowni na przedmieściach Kijowa. W trakcie przeprowadzonych prac ekshumacyjnych w 2011 r. odkryto szczątki polskich obywateli z tzw. ukraińskiej listy katyńskiej.

sprawą katyńską zajęła się Komisja Kongresu USA. Jej raport zalecał przekazanie sprawy ONZ i oskarżenie ZSRS przed Międzynarodowym Trybunałem Sprawiedliwości w Hadze. Orzeczenie to wywołało liczne protesty władz ZSRS i PRL. W 1959 r. sprawą katyńską zajął się ówczesny szef KGB. W notatce dla Chruszczowa proponował zniszczenie teczek personalnych ofiar i zachowanie jedynie głównych dokumentów. Od tej pory dokumenty o kluczowym znaczeniu dostępne były już tylko pierwszym sekretarzom KPZR.

Śledztwa katyńskie

Powrót do sprawy Katynia umożliwiły dopiero przemiany po 1989 r. W 1990 r. Główna Prokuratura Wojskowa ZSRS wszczęła śledztwo, które było prowadzone do 2004 r., kiedy to umorzono je z powodu śmierci winnych. Postanowienie o umorzeniu i jego uzasadnienie zostało utajnione. Jednocześnie Zbrodnia Katyńska została zakwalifikowana jako przestępstwo

Wiosną 1945 r. ruszyło polskie śledztwo pod nadzorem prokuratora Jerzego Sawickiego, przerwane w 1946 r. W tymże roku sowiecki prokurator generalny Rudenko wniósł przed Trybunał Norymberski oskarżenie przeciwko Niemcom o zamordowanie polskich oficerów. W 1950 r., na skutek starań Kongresu Polonii Amerykańskiej,

1/2020

113


Historia pospolite, podlegające przedawnieniu. W tym samym roku Instytut Pamięci Narodowej postanowił o wszczęciu polskiego śledztwa w sprawie katyńskiej. Przyznanie się do winy

W ZSRS ujawnienie prawdy o Katyniu umożliwiła dopiero pierestrojka. W 1987 r. powstała wspólna komisja historyków do wyjaśnienia białych plam w historii wzajemnych stosunków. Przełomem było odnalezienie przez rosyjskich badaczy – Natalię Lebiediewą, Władimira Wołkowa, Jurija Zorię i Walentina Parsadanowa – dokumentów NKWD i porównanie ich z wykazami niemieckich ekshumacji. Prawdy dopominali się również dziennikarze oraz działacze „Memoriału”, rosyjskiej organizacji pozarządowej broniącej praw człowieka i dokumentującej zbrodnie stalinowskie. 13 kwietnia 1990 r. rosyjska agencja TASS opublikowała oficjalny komunikat stwierdzający, że za mord na Polakach odpowiada NKWD, a personalnie – Beria i Mierkułow. Tego samego dnia strona polska otrzymała kilkaset kopii dokumentów dotyczących jeńców Kozielska, Starobielska i Ostaszkowa. 14 października 1992 r. specjalny wysłannik prezydenta Borysa Jelcyna uroczyście wręczył prezydentowi Lechowi Wałęsie kopię słynnego Pakietu nr 1, w tym pismo Berii do Stalina, oraz wyciąg z protokołu Biura Politycznego KC WKP(b). Rozpoczął się nowy etap w badaniach nad Zbrodnią Katyńską. Nekropolie katyńskie

Na początku lat dziewięćdziesiątych Polacy podjęli starania o budowę nekropolii ofiar Zbrodni Katyńskiej. Pierwszy polski cmentarz, na którym spoczęły szczątki ofiar sowieckiego ludobójstwa, otwarto w czerwcu 2000 r. w Charkowie – Piatichatkach. Na cmentarzu spoczęły szczątki polskich żołnierzy i cywilów, ale 114

The Warsaw Institute Review

także mieszkańców Charkowa – ofiar stalinowskiego terroru. W następnych miesiącach podobne uroczystości odbyły się w Katyniu i Miednoje. Cmentarze te stały się miejscem wiecznego spoczynku polskich oficerów z obozu w Kozielsku i Ostaszkowa. W 2012 r. otwarto polski cmentarz wojenny w Kijowie-Bykowni, gdzie spoczęły szczątki ofiar z tzw. ukraińskiej listy katyńskiej. Wiele kwestii dotyczących mordu katyńskiego pozostaje wciąż nierozwiązanych. Sprawie nie pomaga fakt, że nadal niedostępna jest część tomów akt śledztwa rosyjskiego, prowadzonego w latach 1990-2004. Rosja odmawia ich ujawnienia, zasłaniając się klauzulą tajności. Strona rosyjska nie rozstrzygnęła również w sposób ostateczny kwalifikacji prawnej zbrodni. Prokuratura rosyjska uznała ją za przestępstwo pospolite, nie ujawniając prawnego uzasadnienia. Nadal też nie są znane nazwiska ofiar figurujących na tzw. białoruskiej liście katyńskiej, jak dotąd nieodnalezionej. Nie wiadomo również, gdzie osoby te pochowano. W przypadku tzw. ukraińskiej listy katyńskiej ustalono miejsce pogrzebania niewielkiej liczby osób. Celem polskiego śledztwa prowadzonego przez IPN, który uznaje mord katyński za zbrodnię wojenną i zbrodnię przeciwko ludzkości w jej najcięższej postaci – ludobójstwa, jest wyjaśnienie wszystkich okoliczności tej potwornej zbrodni. Chodzi o ustalenie nazwisk wszystkich ofiar Zbrodni Katyńskiej, jak również miejsc ich kaźni i pochówku. Śledczy IPN dążą również do ustalenia nazwisk wszystkich sprawców zbrodni i określenia zakresu odpowiedzialności każdego z nich. Ponadto – o ile to będzie możliwe – pociągnięcie do odpowiedzialności żyjących sprawców. Katarzyna Utracka Marzec 2020


1/2020

115


www.warsawinstitute.review


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.