1 minute read

KRÓTKA FORMA

Next Article
NA KOŃCU

NA KOŃCU

ANNA RAU I IWONA BOLIŃSKA-WALENDZIK

Olsztyński łapacz snów

Advertisement

Oto sen. Prawdziwy, mocny i przejmujący, który rzeczywiście zaistniał w czyjejś głowie, a potem został nam opowiedziany. A my… interpretujemy – na dwa głosy. Zapraszamy do sennego świata, który rozciąga się nad naszym miastem.

SEN U.M.

Czasem spacery mają nieoczekiwaną przyczynę, nieoczekiwany przebieg, a zwłaszcza nieoczekiwane zakończenie. Powietrze wokół mnie było gęste, a kolory przygaszone, wyszłam więc z domu, by obejrzeć miasto, zwłaszcza to Stare, oraz park ze wszystkimi jego kwiatami. Nie dotarłam jednak do kwiatów, gdyż – kiedy już krążyłam wąskimi uliczkami wśród kamienic z głową zadartą do góry (jak to podczas podziwiania wykuszy i ozdobników na ul. Curie-Skłodowskiej) – zatrzymał mnie okrzyk koleżanki z pracy. I to nią musiałam się zadowolić jako zastępczynią parkowych kwiatów, jako że nie dość, iż miała na sobie niezwykle kolorowy kostium kąpielowy (pomarańcza i zieleń), to jeszcze był on wszystkim, co miała na sobie… I oczywiście natychmiast zaczęły się kłopoty, bo to jakaś brama była otwarta, bo to któraś klatka schodowa była zachęcająca, i bo oczywiście jakieś drzwi na wysokim, wysokim piętrze okazały się niezakluczone. Pokój, do którego weszłyśmy, był piękny i jakby pałacowy, z białymi ścianami i plafonem, i wspaniałymi oknami z widokiem na panoramę miasta. Pochłonęło mnie morze dachów, czerwonych, rudych i miedzianych, i wież jak maszty, i masztów jak wędki. Ale wtedy koleżanka powiedziała: „Spójrz na tę konsolę, tu musi mieszkać jakiś pies!”. Pomyślałam, że konsola pełna zachwycających zegarów, zegarków, czasomierzy, klepsydr i budzików niewiele ma wspólnego z jakimś psem, kiedy nagle wszystkie zegary zaczęły bić!!! A ja wbrew wszystkiemu pomyślałam: „Nadchodzi!”. I wtedy nadszedł Pies.

Anna Rau – Przyjdź. – Dlaczego? – Przyjdź... – Ale po co? – Pokażę Ci coś. Przychodzi. Wchodzi do klatki schodowej. Krętymi schodami stuletniej, secesyjnej kamienicy dociera na górę. Tam modelka stoi w oknie.

– Zrób mi tu zdjęcia, popatrz, jaka panorama Olsztyna rozpościera się. Z okna widać całą starówkę, jej dachy, sterczyny, wieżyczki. – Pstryk. Modelka wygina się, a w tle bohater drugiego planu – miasto. Łapie za klamkę, naciska. Drzwi do najbliższego mieszkania otwierają się. Obce wnętrze pachnie psem. Dog arlekin przeszedł przez korytarz. Na końcu przedpokoju, na komodzie, kolekcja zegarów. Tik tak, tik tak...

Iwona Bolińska-Walendzik

This article is from: