Wiem! Jak działają dzieci

Page 1

jak działają dzieci

Pobudka, wstać!

Wojtek Mikołuszko dla dzieci

numer 1 wiosna 2012

Akademia Zdrowego Przedszkolaka

Zdrowe żywienie



Oni wiedzą

dr inż. Anna Harton

Ilustracja: Agata Endo Nowicka

Pracownik Katedry Dietetyki Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie.Przygotowała dla nas rubrykę „Za i przeciw” (str. 24–25), w której pokazujemy, jakie wartości posiada owsianka w zestawieniu z hitem dziecięcych śniadań, jakim są słodkie płatki.

Wydanie wiosenne Wojtek Mikołuszko Interesuje się zbyt wieloma dziedzinami nauki, by zająć się tylko jedną z nich. Pracuje więc jako dziennikarz naukowy dla magazynów „Focus”, „National Geographic”, „Kaleidoscope” czy „Gazety Wyborczej”. W wolnym czasie zajmuje się badaniem świata przyrody na zlecenie swoich dociekliwych dzieci. Ich przygody można śledzić na blogu www.wprzyrode. blogspot.com. Dla WIEM! Wojtek przygotował przegląd wiosennych faktów dla dzieci na str. 16–17.

Ilustracje: . Ryszard Piwowar

Katarzyna Sroczyńska Redaktorka prowadząca w magazynie „Coaching” i szefowa działu psychologicznego miesięcznika „Focus”. Kiedy nie redaguje, nie pisze i nie pogania innych do pracy, marzy o założeniu sadu (może uda się jej wyhodować drzewo poznania dobra i zła). Do WIEM! opisała sposób, w jaki dzieci uczą się języka w artykule „Talent do języka” na str. 10–13.

Trzymacie w ręku nowy magazyn, będący połączeniem dwóch dziedzin, które od dawna za sobą tęsknią – sztuki i nauki. Podczas gdy te obydwa światy powoli nawiązują coraz głębszy i ciekawszy kontakt z dziećmi, o sobie wzajemnie jakby zapomniały. My je więc jednamy, nadając piękne formy fascynującej wiedzy naukowej o tym, jak działają dzieci. To hasło ma rzecz jasna dwa znaczenia – ciekawi nas, w jaki sposób te cudowne małe mózgi, rączki i emocje funkcjonują, ale podglądamy też, jak dzieci badają otaczający je świat. A robią to instynktownie, w sposób bardzo zbliżony, a wręcz będący pierwowzorem dla metody naukowej oraz artystycznego procesu twórczego. Czyli? Improwizacja, eksperymenty i metoda prób i błędów! Podczas gdy będziecie poddawać naszą eksperymentalną formę magazynową własnym próbom praktycznym, Akademia Zdrowego Przedszkolaka zagości w przedszkolach, poszerzając wiedzę dzieci na temat zdrowego odżywiania (kwiecień i wrzesień), bezpieczeństwa (czerwiec) oraz odporności i higieny (grudzień). Na warsztatach i zabawach wiosennej Akademii, dzieci poznają różnice między wartościowym jedzeniem a fastfoodem, zapoznają się z piramidą żywienia i będą mogły obcować z całą gamą sezonowych owoców i warzyw. Zapraszam zatem do lektury pierwszego wydania magazynu WIEM!, w którym znajdziecie fascynujący materiał Katarzyny Sroczyńskiej o tym, w jaki sposób niemowlę, istota zupełnie nowa na ziemi, przyswaja tajny szyfr języka mówionego, albo czasem dwóch na raz, w tempie i z precyzją, jakiej nie jest w stanie dorównać żaden dorosły ani superkomputer. Koniecznie zwróćcie też uwagę na sam środek pisma, gdzie na wyjęcie i powieszenie w pokoju dziecięcym czeka plakat, wykonany przez rysowniczkę Emilię Dziubak. Jest on zwiastunem tego, czego dzieci nauczą się podczas wiosennej Akademii. Drugiego numeru magazynu spodziewajcie się w czerwcu! By go nie przegapić, zachęcam do prenumeraty. Zapłacicie tylko za przesyłkę, a pierwszych dziesięciu czytelników, którzy ją zamówią, otrzyma nową książkę „Tato, a po co?” uznanego i ukochanego dziennikarza naukowego Wojtka Mikołuszko, którego WIEM! ma szczęście gościć wśród swoich autorów. Nie tyle czuję, co WIEM!, że to będzie początek pięknej przyjaźni z nauką. Zuzanna Ziomecka www.facebook.com/magazynwiem wiosna 2012 / numer 1 / WIEM! / 1


Prenumerata

W numerze 4

Pirackie wychowanie felieton Agnieszki Stein

6

Nowa wiedza

9

Za ucho felieton Łukasza Kaniewskiego

10

Talent do języka Tekst Katarzyny Sroczyńskiej

15

Wiedza książkowa

16

Plakat-zwiastun Akademii Bezpiecznego Przedszkolaka

18

Gry i zabawki

20

Nie przegap żadnego numeru WIEM! Roczna prenumerata wyłącznie w cenie wysyłki pocztowej! Dla pierwszych dziesięciu nowych prenumeratorów mamy książkę Tato, a po co? naszego autora Wojciecha Mikołuszko. Żeby otrzymać następne 4 wydania pocztą za 10 zł wystarczą dwa proste kroki: 1. n a adres prenumerata@zdrowyprzedszkolak.pl wyślij maila z imieniem i nazwiskiem oraz danymi adesowymi 2. p rzelej kwotę 10 zł na konto Multibank: 04 1140 2017 0000 4702 0409 1211, w tytule wpisując swoje imię i nazwisko oraz adres mailowy

Pobudka, wstać! Wojtek Mikołuszko dla dzieci

22

6 faktów o rozwoju dzieci

24

Za i przeciw Owsianka kontra czekoladowe kulki

26

Redakcja WIEM! Redaktor Naczelna Zuzanna Ziomecka zziomecka@zdrowyprzedszkolak.pl Redaktor Agnieszka Celej acelej@zdrowyprzedszkolak.pl Dyrektor Artystyczna Magdalena Piwowar mag.piwowar@gmail.com

Współpracownicy Ignacy Czwartos, Emilia Dziubak, Sebastian Głydziak, Anna Harton, Łukasz Kaniewski, Wojciech Marciszewski, Wojtek Mikołuszko, Natalia Mleczak, Agata Endo Nowicka, Ryszard Piwowar, Katarzyna Reutt, Katia Roman-Trzaska, Magdalena Rybak, Dawid Ryski, Patrycja Skórska, Katarzyna Sroczyńska, Angieszka Stein

Korekta i Koordynacja Akademii Zdrowego Przedszkolaka Aneta Howaniec ahowaniec@zdrowyprzedszkolak.pl

2 / WIEM! / numer 1 / wiosna 2012

Dział reklamy Dyrektor działu reklamy Witold Lew-Starowicz wlew-starowicz@lionfitness.pl Key Account sales Michał Cwil michal.cwil@lionfitness.pl

Wydawca Lionfitness ul. Wesoła 14 05–123 Chotomów www.zdrowyprzedszkolak.pl Okładka Natalia Mleczak

Prenumerata prenumerata @zdrowyprzedszkolak.pl Drukarnia Techgraf

Zdrowy Talerz Przedszkolaka wyniki konkursu indywidualnego

28

Nasza Piramida wyniki konkursu grupowego

30

LOGOTYP WIEM! Michał Pawlik/mamastudio.pl

Wiem po co, wiem jak

32

Niezbędnik gotowania z dziećmi poleca Katia Roman-Trzaska


PROGRAM INTEGRALNEGO ROZWOJU F]\OL MDN Z\FKRZDþ GREUH PĈGUH ]GURZH L V]F]čĤOLZH G]LHFL

Å']LHFNR MHVW MDN F]\VWD NDUWND QD NWyUHM SLV]Ĉ URG]LFH 'ODWHJR WDN ZDİQ\P MHVW DE\ ZLHG]LHOL FR URELĈ µ Brian Tracy &]\ SUDJQLHV] Z\FKRZDþ GREUH PĈGUH L ]GURZH G]LHFNR NWyUH RGQLHVLH Z İ\FLX VXNFHV RUD] Z\URĤQLH QD VSHãQLRQHJR L V]F]čĤOLZHJR F]ãRZLHND" 6SUDZGĮ MDN WR RVLĈJQĈþ &HOHP )XQGDFML 5RG]LFH 3U]\V]ãRĤFL MHVW SU]HND]\ZDQLH URG]LFRP ZLHG]\ RUD] XPLHMčWQRĤFL NWyUH SR]ZROĈ LP VWZRU]\þ VLOQĈ L V]F]čĤOLZĈ URG]LQč RUD] XPRİOLZLĈ SUDZLGãRZ\ L ]UyZQRZDİRQ\ UR]ZyM LFK G]LHFL :L]MĈ IXQGDFML MHVW VSRãHF]HęVWZR NWyUHJR IXQGDPHQWHP MHVW VLOQD L V]F]čĤOLZD URG]LQD ² VSRãHF]HęVWZR PĈGU\FK L ĤZLDGRP\FK URG]LFyZ NWyU]\ Z\]QDMĈ V]ODFKHWQH ZDUWRĤFL L Z\FKRZXMĈ VZRMH G]LHFL Z DWPRVIHU]H EH]ZDUXQNRZHM PLãRĤFL

ZZZ URG]LFHSU]\V]ORVFL SO


felieton

Pirackie wychowanie

4 / WIEM! / numer 1 / wiosna 2012

Jest jeszcze jeden powód, dla którego starannie wybieram lektury mojego dziecka i bajki, które ogląda, a teraz, gdy wiek przedszkolny mamy już za sobą, wolę „Piratów z Karaibów” od „Gwiezdnych Wojen”. Mianowicie świat nie jest biało-czarny. Ludzie nie dzielą się na złych i dobrych. Czasem są tacy, a czasem inni. Czasem sobie radzą, a innym razem nie. Popełniają błędy, próbują i trafiają kulą w płot. Robią innym krzywdę. A wszystko najczęściej z troski, o siebie i o innych. Poranionej, niezgrabnej, niedojrzałej, ale jednak troski. Więc hodując tę troskę u mojego dziecka, oglądamy razem Jacka Sparrowa (bohatera serii filmów pt. „Piraci z Karaibów”), który nie zawsze mówi prawdę (a raczej dość rzadko), ale jest pozytywnym bohaterem, Davy’ego Jonesa, który ma złamane serce i poważnie nawalił. Widzimy, że wszystko jest ludzkie, normalne i proste, choć ma w sobie odrobinę magii. Nie ma jednoznacznej kary, choć są porażki i nie ma nagrody, chociaż są chwile szczęścia, jeśli ktoś z nich potrafi skorzystać i je docenić. Nikt nie przechodzi na ciemną stronę mocy. „Poza dobrem i złem jest pole. Tam się spotkamy”. To chyba najbardziej znany fragment poezji Rumiego. Myśląc ocenami, można się poczuć dobrze z samym sobą. Rezygnując z ocen i patrząc na to, co jest, można sobie skomplikować życie. Spotkać drugiego człowieka i poznać go naprawdę, choć nigdy do końca. Więc kiedy mój syn mnie pyta: czy ten wilk był zły, że zjadł babcię i Czerwonego Kapturka? Odpowiadam: nie wiem, a jak ty uważasz? A może on był głodny mamo i nie miał co jeść? Jeśli jest gdzieś granica między dobrem i złem, to raczej nie w naszych sercach, ale w naszych głowach. Odróżnianie dobra i zła jest banalnie proste. Wszyscy to potrafią. Dostrzeżenie, że oprócz mojego dobra jest także twoje dobro, równie ważne, zajmuje czasami prawie całe życie.

Agnieszka Stein Psycholog. Pracowała w Domu Dziecka, ośrodku dla ofiar przemocy. Obecnie współpracuje z przedszkolami i gimnazjum oraz pisze artykuły dotyczące troskliwego rodzicielstwa, między innymi na stronę www.dzikie-dzieci.pl, której jest współtwórcą.

Ilustracja: Ignacy Czwartos

a początek muszę się do czegoś przyznać. Odkąd jestem mamą, mam problem z bajkami dla dzieci. Teorię znam świetnie, choć nie wiem już skąd: archetypy, obraz świata, międzypokoleniowa łączność, mądrość ukryta w baśniach. Jednym słowem, rozumiem ich domniemany przekaz podprogowy. Jednak jako osoba, która zawsze robi wszystko na odwrót, uważam, że są zbyt czarno-białe. Na przykład bajka o Czerwonym Kapturku. Dlaczego właściwie leśniczy jest dobry, a wilk zły? Co mam odpowiedzieć dziecku, które pyta, czy wilka bolało, jak mu brzuch wypchali kamieniami albo jak go leśniczy zastrzelił? Pewnie bolało, ale o tym narrator milczy. Zresztą, według jednej z interpretacji, wilk to czyhający na młode dziewczęta mężczyzna, zazdrosne babcia i mama oczywiście są przeciw. A Czerwony Kapturek? Dwie siostry Kopciuszka też sprawiają mi kłopot. Czy to ich wina, że mają taką okropną matkę? Że niewychowane albo brzydkie? Czy brzydka nie zasługuje na księcia z bajki? I czy kara, która ją spotyka pomoże jej w przemianie w osobę życzliwą i serdeczną? I dobrze wychowaną w dodatku? A może, gdyby taką siostrę ktoś naprawdę pokochał, odkryłaby, że ma dobre serce , lubi kwiaty i potrafi niejedno, tylko nie wiedziała o tym dotychczas? Przejdźmy jednak do sedna – walka dobra ze złem. Bezpieczny świat, w którym panują stałe zasady, porządek i struktura. Dobry zostaje wynagrodzony, a złego spotyka zasłużona kara. W ten sposób wychowuje się od tysiącleci: dzieci i dorosłych. Dzięki temu świat nie zszedł jeszcze na psy. A tu nagle przychodzi taka jedna przemądrzała i się czepia. Psycholodzy badający wpływ książeczek dla dzieci z dużą zawartością dydaktycznego smrodku (jak je czasem nazywam) odkryli z zaskoczeniem, że maluchy raczone podobnymi treściami dochodziły do zgoła odmiennych wniosków niż te, których się po nich spodziewali troskliwi dorośli. Zamiast cierpliwie pochylać główki nad prawdą, że każde zło zostanie wykryte i ukarane, a winowajca z pewnością pożałuje swego postępku, znajdowały w nich inspirację do własnych drobnych „przestępstw” i wybryków. Te, które czytały o tym, że nie wolno braciszka szarpać za włosy, kiedy zabiera zabawkę, postanawiały wypróbować, jaka będzie reakcja braciszka na żywo. Podobnie było z kłamstwami, przywłaszczeniami i innymi kuszącymi pomysłami, które nigdy nie wpadłyby dzieciom do głowy, gdyby nie podpowiedziała im tego usłużna literatura.


Nowa wiedza Czy twój przedszkolak gra na konsoli, czy układa puzzle? Wychowujesz liberalnie czy autorytarnie? Przeszukaliśmy najświeższe nowinki ze świata nauki, by zrozumieć konsekwencje tych i wielu innych codziennych wyborów. relacje

Przedszkolna przyjaźń chłopców Z pierwszymi przyjaciółmi bywa różnie, czasem nawet burzliwie. Ale naukowcy odkryli, że to istny poligon doświadczalny zdolności społecznych, który warto wspierać, szczególnie u chłopców. Nauczycielki szkoły podstawowej raportują, że dziewczynki mają w tym wieku dość rozwinięte zdolności społeczne bez względu na doświadczenia z przyjaźnią w przedszkolu. Pod tym względem przyjaźń przedszkolna jest ważna dla obu płci. „Zgodnie z naszymi oczekiwaniami, przedszkolne przyjaźnie uczą współpracy, dzielenia się, konfliktów obniżają poziom agresji i zmniejszają liczbę konfliktów, co daje dzieciom – a szczególnie chłopcom – okazje ćwiczyć pozytywne interakcje, które wychodzą na jaw w pierwszej i trzeciej klasie“, tłumaczy Jennifer Engle, główna autorka badania. Namawia rodziców do wspierania kiełkujących przyjaźni dzieci poprzez spotkania poprzedszkolne i weekendowe. Szczęśliwie nawet te dzieci, które nie zdążyły się zaprzyjaźnić w przedszkolu, dogoniły rówieśników. Na etapie trzeciej klasy szkoły podstawowej wszystkie już miały grono bliskich znajomych. [zz]

słowa

Łatwowierne trzylatki Vikram Jaswal z Uniwersytetu w Virginii w swoich eksperymentach sprawdzał, dlaczego trzylatki łatwiej wierzą w coś, co się im mówi, niż w coś, co stara się im przekazać bez słów. W pierwszym doświadczeniu dzieci miały przed sobą dwa dwukolorowe kubki – tylko pod jednym z nich ukryta była poszukiwana przez nie naklejka. Badaczka słownie nakłaniała trzylatki do wyboru pustego kubka. Aż 9 z 16 dzieci ani razu nie znalazło naklejki, przez wszystkie próby wierząc w słowa badaczki. W grupie, w której badaczka nic nie mówiąc jedynie pokazywała błędny kubek strzałką, dzieci dosyć szybko orientowały się, że nic pod nim nie ma.

Zdjęcia: Dreamstime

Drugie badanie pokazało, że ważny jest również aspekt faktycznego widzenia osoby mówiącej. Trzylatki z grupy, która jedynie słyszała głos badaczki, ale nie mogła jej zobaczyć, dużo szybciej orientowały się, że udzielane przez nią podpowiedzi są błędne. Te, które dodatkowo widziały badaczkę, potrafiły nawet 8 razy z rzędu wierzyć w jej złe wskazówki. Jennifer M. Engle, Nancy L. McElwain, Nicole Lasky, Presence and quality of kindergarten children’s friendships: concurrent and longitudinal associations with child adjustment in the early school years, 2011

Etap weryfikowania słów dorosłego okazuje się dla trzylatka zbyt czasochłonny, a często niemożliwy do wykonania. Dzieci muszą przejawiać też pewien stopień zaufania, niezbędny do rozpoczęcia nauki języka. [ac] Jaswal VK, Croft AC, Setia AR, & Cole CA, Young children have a specific, highly robust bias to trust testimony. „Psychological science: a journal of the American Psychological Society / APS”, 21 (10), 2010

wiosna 2012 / numer 1 / WIEM! / 5


pamięć

Niemowlaki pamiętają

żywienie

emocje

Niech je, co chce!

Empatyczne dzieci

Wiesz już, kiedy chcesz odstawić swoje dziecko od piersi? Jak wykazują naukowcy z Uniwersytetu w Nottingham, sposób jaki wybierzesz ma zasadnicze znaczenie dla preferencji pokarmowych i zdrowia twojego dziecka w przyszłości. W badaniu skonfrontowano dwie metody: „bobas lubi wybór”, w której niemowlę po ukończeniu 6 miesiąca życia może żywić się, samodzielnie wybierając z wachlarza pokarmów stałych oraz tradycyjną metodę karmienia łyżeczką, opartą na stopniowym zwiększaniu gęstości i różnorodności podawanych posiłków. Sprawdzono też dziecięce preferencje wobec różnych rodzajów pożywienia z podstawowych kategorii pokarmowych tj. węglowodanów, protein, nabiału. [mr]

Alison Gopnik, profesor psychologii i filozofii na Uniwersytecie Kalifornijskim w Berkeley udowadnia, że dzieci są empatyczne, a co więcej, myślą jak naukowcy. Badaczka przeprowadziła eksperyment: dzieciom w wieku 15 i 18 miesięcy podano jedną miskę z surowymi brokułami i drugą z krakersami w kształcie rybek. Wszystkie lubiły krakersy i nie lubiły brokułów. Prowadząca najpierw wykazywała podobne preferencje smakowe, po czym zmieniła je i z apetytem jadła brokuły. Następnie prosiła dzieci, żeby jej „to” podały. Młodsze dzieci nie potrafiły uwierzyć, że woli brokuły i zawsze podawały jej krakersy. Starsze podawały krakersy lub brokuły, zgodnie z preferencjami badaczki. W ciągu 3 miesięcy życia nauczyły się tego, że nie wszyscy chcą tego samego. Dzieci są stworzone do uczenia się – tak jak naukowiec stawiają hipotezę, sprawdzają ją, zbierają dane i tworzą kolejną. Nieustannie też robią kalkulacje prawdopodobieństwa, żeby dowiedzieć się, jak działa świat, co bywa czasem trudne nawet dla dorosłych. [mr]

E. Townsend, N. J. Pitchford, Baby knows best? The impact of weaning style on food preferences and body mass index in early childhood in a casecontrolled sample. „BMJ Open”, 2012

Martwisz się, że przestajesz istnieć dla swojego maleństwa, gdy traci cię z oczu, gdyż sądzi, że znikasz na zawsze? Wbrew temu, co twierdzą starsze podręczniki, niemowlęta mają jednak pojęcie o ciągłości istnienia przedmiotów (i rodziców!). Nowe badania przeprowadzone przez psychologów ze szkoły Johna Hopkinsa wykazują, że choć niemowlęta nie pamiętają szczegółów przedmiotów, które są im pokazywane, a następnie chowane, to ich umysł pomaga im zachować wrażenie, że coś, co widziały nadal istnieje. Na oczach badanych niemowląt pierwszy obiekt (trójkąt) był chowany za jeden ekran, a drugi obiekt (koło) był umieszczany za drugim ekranem. Następnie badacze usuwali pierwszy ekran, za którym znajdowały się kolejno trójkąt, koło lub nie było nic. Obserwowano reakcje niemowląt, dokonując pomiaru czasu, przez który patrzyły na oczekiwany i nieoczekiwany wynik. W sytuacji, gdy obiekty były zamienione, niemowlęta wydawały się nie zauważać różnicy, co oznacza, że nie zachowały w pamięci kształtu obiektu. Jednak, gdy obiekt znikał, dzieci były zaskoczone i patrzyły dłużej na opustoszałą przestrzeń, co oznacza, że oczekiwały, że coś tam wciąż będzie. [mr] Melissa Kibbe and Alan Leslie, What do infants remember when they forget? Location and identity in six-month-olds’ memory for objects. „Psychological Science”, 2011

Zdjęcia: Dreamstime

www.alisongopnik.com Alison Gopnik, Andrew N. Melrzoff, Patricia K. Kuhl, The Scientist in the Crib What Early Learning Tells Us About the Mind

6 / WIEM! / numer 1 / wiosna 2012


pamięć

Uczymy się już przed narodzinami Dziecko odbiera zewnętrzne dźwięki od czwartego miesiąca ciąży i od tego momentu uczy się głosu swojej matki, a po narodzinach rozpoznaje go i preferuje bardziej niż inne głosy. Potwierdziły to badania, podczas których każdemu z niemowląt podano smoczek i ze słuchawek głos matki, następnie podano drugi smoczek i puszczono głos obcej kobiety. Dzieci szybko reagowały na obcy głos. Będąc jeszcze w brzuchu matki, dzieci uczą się również pewnych aspektów języka. Świadczy o tym fakt, że noworodki płaczą z akcentem języka swojej mamy – np. po francusku na wznoszącym się dźwięku, a po niemiecku na opadającym. W szóstym miesiącu ciąży dzieci zaczynają rozróżniać smaki potraw, które zjada matka i później rozpoznają je i preferują. W jednym z eksperymentów grupa kobiet przez trzeci trymestr ciąży piła sok marchewkowy, a druga grupa wodę. Gdy później niemowlęta dostały kaszkę z marchewką, te, które znały ten smak z czasu ciąży, jadły jej więcej i z większym zadowoleniem. 9 miesięcy ciąży to proces ciągłego kształtowania się małego człowieka. Matka, przez swoją dietę i ogólną kondycję, przekazuje informacje dziecku, a one pozwalają mu się przygotować na warunki, jakie zastanie po przyjściu na świat. [mr]

ciekawość

autorytety

Sposób na dziecięce pytania

Style wychowawcze zbadane!

Męczy was, jako rodziców, nieustający strumień dziecięcych pytań? Według grupy naukowców ze Swarthmore College wystarczy umiejętnie na nie odpowiadać. Badacze przeprowadzili obserwację dzieci w wieku od 2 do 4 lat, podzielonych na dwie grupy. Pokazywali dzieciom obrazki nieznanych przedmiotów i zachęcali do zadawania pytań. W jednej z grup, niezależnie od stopnia ogólności pytania, badacze wraz z nazwą przedmiotu podawali jego funkcję czy zastosowanie. W drugiej grupie podawano tylko takie informacje, jakie ściśle odpowiadały na zakres pytania. Okazało się, że, niezależnie od wieku i ogólności pytania, dzieci zadawały znacząco więcej pytań, gdy w odpowiedzi uzyskiwały tylko nazwę przedmiotu – w ten sposób dążyły do poznania funkcji danej rzeczy. Pokazuje to, że mimo młodego wieku (zaobserwowano to nawet u dwulatków), dzieci wiążą już przedmiot z jego zastosowaniem i to funkcja przedmiotu, w większym stopniu niż jego nazwa, jest obszarem zainteresowania dziecka. [ac]

Badacze z Uniwersytetu w New Hampshire dokonali analizy wpływu stylu wychowawczego na szacunek i autorytet, jakim starsze już dzieci darzą swoich rodziców. Przyjrzano się trzem różnym stylom wychowawczym: autorytatywnemu, autorytarnemu oraz permisywnemu (liberalnemu). Autorytatywni rodzice są wymagający i kontrolujący, ale też ciepli i uważni na potrzeby dzieci. Są odbiorcami i nadawcami – tłumaczą dzieciom, dlaczego ustanowili takie a nie inne reguły i słuchają ich zdania. Rodzicie autorytarni są równie kontrolujący i wymagający, ale przy tym zdystansowani i zamknięci na komunikaty płynące od dzieci. Autorytarne rodzicielstwo powoduje u dzieci postawę niezadowolenia, wycofania i braku zaufania. W końcu, rodzice liberalni nie są ani wymagający, ani kontrolujący. Są ciepli i czuli na potrzeby dzieci, ale ustalają mało ograniczeń. Młodzież darząca rodziców szacunkiem objawia o wiele mniejsze skłonności do zachowania przestępczego. Styl autorytatywny sprawia, że młodzież łatwiej akceptuje rodzicielskie próby socjalizowania i narzucania reguł funkcjonowania w społeczeństwie. Odwrotny efekt osiągają rodzice autorytarni. Choć dzieci rodziców liberalnych rzadko darzą rodziców szacunkiem, według badań nie ma to wpływu na skłonności przestępcze. [zz]

Deborah G. Kemler Nelson, Louisa Chan Egan, and Morghan B. Holt, When children ask What is it? What do they want to know about artifacts? „Psychological Science” 15, 2004

Rick Trinkner, Ellen S. Cohn, Cesar J. Rebellon, Karen Van Gundy, Don’t trust anyone over 30: Parental legitimacy as a mediator between parenting style and changes in delinquent behavior over time. „Journal of Adolescence”, 2012; 35

www.anniemurphypaul.com, Annie Murphy Paul Origins, How the Nine Months Before Birth Shape the Rest of Our Lives

wiosna 2012 / numer 1 / WIEM! / 7


nauka

Układanie puzzli a nauka matematyki

Susan Levine i inni, Early Puzzle Play: A Predictor of Preschoolers’ Spatial Transformation Skill. „Developmental Science”, Feb 2012

technologie

Kontrowersyjny efekt 3D

żywienie

Ciąża nie lubi tłuszczu Tłusta dieta jest smaczna, a w ciąży trudno sobie nie dogadzać. Naukowcy ostrzegają jednak, że może ona wpłynąć na wątrobę dziecka, zwiększając prawdopodobieństwo wystąpienia cukrzycy. Analizie poddano typową dietę zachodnią, zawierającą 45% tłuszczu. Z badań wynika, że zmienia ona zapis genetyczny wątroby płodu, powodując większe narażenie na nadprodukcję glukozy, która może spowodować cukrzycę. Badania przeprowadzono na szczurach niewykazujących oznak otyłości. Jedna grupa była karmiona dietą wysokokaloryczną, a druga dietą kontrolowaną. W momencie narodzin, potomstwo szczurów z grupy wysokotłuszczowej miało poziom cukru dwa razy wyższy niż w grupie kontrolowanej oraz zmiany w genach, które regulowały metabolizm glukozy. Warto stosować się do rekomendacji dietetycznych. Zbilansowana dieta powinna być uboga w nasycone kwasy tłuszczowe, a bogata w zdrowe tłuszcze, w tym dobre kwasy omega -3 i 6, które są ważne dla rozwoju mózgu dzieci. Źródłem kwasów omega-3 są np. ryby morskie, nasiona lnu, soi, orzechy, a kwasów omega-6 jaja, chleb pełnoziarnisty, drób czy nasiona słonecznika. [mr] R. S. Strakovsky, X. Zhang, D. Zhou, Y.-X. Pan, Gestational High Fat Diet Programs Hepatic Phosphoenolpyruvate Carboxykinase (Pck) Expression and Histone Modification in Neonatal Offspring Rats. „The Journal of Physiology”, 2011

8 / WIEM! / numer 1 / wiosna 2012

Kiedy efekt trójwymiarowego obrazu z wielkich ekranów przeniósł się na konsole do gier i telewizory, ich producenci oświadczyli, że może on mieć negatywny wpływ na zdrowie dzieci do 6 roku życia. Specjaliści z Uniwersytetu Berkley w Kalifornii sprawdzili, jak widzowie reagują na efekt 3D. Wyniki pokazują, że oglądanie z bliska obrazów w tej technologii może powodować zmęczenie oczu i rozmycie wizji. Część badanych skarżyła się również na bóle głowy oraz trudności w koncentracji. Wykazano, że, po dłuższej ekspozycji na ten efekt, niektórzy widzowie potrzebują kilkunastu minut na przyzwyczajenie wzroku do normy (przedmioty realne wydają im się mniejsze, a odległości między przedmiotami są błędnie odbierane). Chociaż zaobserwowane przypadłości wykryto u dorosłych (badania nie powtarzano na dzieciach ze względów zdrowotnych), jednak to dzieci są grupą najbardziej narażoną na negatywny wpływ obrazu trójwymiarowego. Człowiek rodzi się z niewykształconym zmysłem wzroku i uczy się patrzenia przez pierwsze lata życia poprzez różne wrażenia wzrokowe. Wtedy również kształtują się ostatecznie mięśnie oka. Postęp w zaawansowaniu technologii, który objawia się w większej szybkości i głębi obrazu sprawił, że zarówno nasz wzrok, jak i mózg są zmuszone do zwielokrotnionego przetwarzania i dostosowywania oka do obrazu 3D. [ac]

Takashi Shibata, Joohwan Kim, David M. Hoffman, Martin S. Banks, Visual discomfort with stereo displays: Effects of viewing distance and direction of vergence-accommodation conflict, 2011

Zdjęcia: Dreamstime

Naukowcy z Uniwersytetu w Chicago odkryli, że dzieci bawiące się puzzlami między 2 a 4 rokiem życia lepiej rozwijają umiejętności rozumowania przestrzennego. Psychologowie tłumaczą, że dzieci, które bawiły się często puzzlami we wcześniejszym wieku, miały o wiele lepsze wyniki na testach sprawdzających ich zdolności do rotowania i przeobrażania kształtów niż dzieci, które nie bawiły sią puzzlami. Zdolność do przekształcania figur w głowie wpływa na późniejszy sukces w dziedzinach ścisłych, takich jak technologia, inżynieria i matematyka. Zarówno dziewczynki, jak i chłopcy po zabawach puzzlami mieli zwiększone zdolności przestrzenne w późniejszym wieku. Chłopcy jednak bawili się bardziej skomplikowanymi puzzlami, a ich rodzice używali bardziej fachowego słownictwa i byli bardziej zaangażowani w zabawę niż rodzice dziewczynek. Chłopcy również osiągnęli lepsze wyniki w działaniach związanych z transformacją kształtów w późniejszym wieku. Autorka badania Susan Levine zapowiada badania uzupełniające, by odkryć, skąd biorą się różnice w zachowaniu rodziców wobec chłopców i dziewczynek przy zabawach z puzzlami. [zz]


felieton

Ilustracja: Ignacy Czwartos

Za ucho! olek leży, zlizuje z chodnika błoto. Do domu zostało nam jeszcze około dwustu metrów. Ten odcinek zawsze jest najgorszy. Choćby nie wiadomo jak przyjemnie zaczynał się spacer, końcówka niezmiennie jest dramatyczna. Gdyby nie to, że dźwigam ciężkie zakupy, wziąłbym go na ręce i jakoś doniósł do domu. Ale jestem skazany na środki perswazji słownej. „Przecież umawialiśmy się” – zaczynam – „że pójdziemy na spacer tylko pod warunkiem, że będziesz grzeczny”. Mówię tak, bo tak każą mówić w pewnej mądrej książce*. Według doświadczonych niemieckich autorów-pedagogów należy powoływać się na umowy i reguły, aby dziecko nie czuło, że rządzi się nim w sposób autorytarny. Reguły i umowy mają niejako wciągnąć dziecko w proces jego własnego wychowania. Lolek jednak łatwo w wychowanie wciągnąć się nie daje. „Ale ja jestem grzeczny” – mówi i liże chodnik. Co jest takiego dobrego w błocie? – myślę. Może brakuje mu jakiś minerałów? Tylko jakich? Krzemu? „Chodź, w domu włączę ci komputer” – przechodzę do próby przekupstwa. Ale Lolek to osoba żyjąca chwilą, ma w nosie takie obietnice. „Jestem grzeczny” – powtarza w kółko. „Jestem grzeczny”. Niezależnie od tego co powiem, on na to: „jestem grzeczny”. Próbuję sobie przypomnieć, co na to radzi mądra niemiecka książka. I uświadamiam sobie, że Lolek właśnie stosuje opisaną w niej tzw. metodę zdartej płyty. Tylko że według książki ten sposób mieli stosować rodzice, a nie dzieci! A ten smarkacz wypróbowuje na mnie niezawodne niemieckie metody, które ja powinienem stosować, bo sam je kupiłem w księgarni, za 19,99! Co gorsza Lolek nie używa metody zdartej płyty w jej formie wyrafinowanej, w której za każdym powtórzeniem zmienia się słówko lub dwa, aby nie zrobić na adwersarzu wrażenia bezduszności. Lolek powtarza w kółko to samo, słowo w słowo. Jak ostrzega mądra niemiecka książka, technika zdartej płyty w tej odmianie może wywołać „bezsilność, ale przede wszystkim wściekłość”. Tak też się dzieje. Czuję się bezsilny i wściekły. Wściekłość budzi we mnie nadludzką siłę, dzięki której przerzucam całe sprawunki do jednej ręki i drugą łapię dłoń Lolka. Ten jednak z łatwością uwalnia się uścisku. Już dawno opanował tę sztukę: nagle zupełnie rozluźnia całe ciało i w półmagiczny sposób oswobadza się.

Wtedy, wstyd się przyznać, łapię go za ucho i ciągnę do góry. Robię to pierwszy raz w życiu. A on jakby na to czekał. Syczy z bólu, ale jest zadowolony, jakbym mu wreszcie zafundował jakieś nowe, ciekawe doznanie. Śmieje się i idzie, czasem odchylając głowę lub uginając kolana tak, by ucho było nieustannie naciągnięte i bolało. Mijamy przechodniów, którzy patrzą na mnie z potępieniem. Moja twarz jest czerwieńsza niż ucho Lolka. A następnego dnia podczas spaceru znów kładzie się na chodniku, liże betonową płytę. I, zanim jeszcze rozpocznę bezowocny rytuał perswazji, proponuje: „może za ucho?”. Ton ma przy tym tak błagalny, że gdyby nie strach przed spojrzeniami przechodniów, pewnie bym się zgodził. Na szczęście tym razem nie mam zakupów i mogę go zanieść do domu na rękach, choć przez całą drogę wyrywa się i rząda: za ucho, za ucho, za ucho! Niedoczekanie twoje. Możesz stosować na mnie metodę zdartej płyty w jej najprymitywniejszej postaci, ile zechcesz. Tym razem podejść się nie dam. Nie złapię cię już nigdy za ucho! No, chyba że przez cały dzień będziesz naprawdę bardzo grzeczny.

* Rudi Rhode i Mona Sabine Meis, Gdy nasze pociechy grają nam na nerwach, Wydawnictwo WAM, Kraków 2007

Łukasz Kaniewski Autor wierszy dla dzieci publikowanych w piśmie „Czarodziejska kura”. Gra na gitarze w zespołach Tania Odzież i Muchomory. Pracuje jako redaktor w miesięczniku popularnonaukowym „Focus”. Tata Leopolda (4 lata) i Marianny (7 lat). wiosna 2012 / numer 1 / WIEM! / 9


Talent do języka Tekst: Katarzyna Sroczyńska

W pierwszych latach życia każdemu z was udało się złamać szyfr znacznie bardziej skomplikowany niż tajne kody stosowane kiedykolwiek przez służby wywiadowcze wszystkich potęg tego świata.

yobraź sobie, że niezwykłym zrządzeniem losu trafiasz na wyspę – powiedzmy – na Pacyfiku. Sam. W przeciwieństwie do Robinsona Crusoe znajdujesz jednak towarzystwo, i to dość liczne. Miejscowi są tobą bardzo zainteresowani i bardzo chcieliby porozmawiać. Właściwie nie przestają mówić. Tyle że język, którego używają, nie przypomina niczego, co dotychczas słyszałeś. Jak myślisz, ile czasu zajmie ci nauczenie się choćby podstaw ich języka? Ile wysiłku będziesz musiał włożyć, by nauczyć się słyszeć i powtarzać nowe dźwięki? Jak szybko z powodzi głosek nauczysz się wyodrębniać słowa, a następnie łączyć je ze znaczeniami, zestawiać wyrazy w sensowne zdania? Ile pracy będzie cię kosztowało zrozumienie intencji twoich rozmówców? Dziecko radzi sobie z tym wszystkim, zanim poślesz je do przedszkola. „Uczenie się języka jest jak odczytywanie skomplikowanego kodu. Łamiemy ten szyfr bez wysiłku w tak wczesnym wieku, że nawet tego nie pamiętamy” – piszą Alison Gopnik, Patricia Kuhl i Andrew Meltzoff w książce „Naukowiec w kołysce”.

wyjątkowy wśród wszystkich innych dźwięków, szumów i hałasów. „Dźwięki języka nigdy nie są dla dziecka szumem. Gdyby tak było, to ono nigdy by się języka nie nauczyło” – mówi dr Ewa Haman z Katedry Psychologii Poznawczej Wydziału Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego. „Dziecko ma zdolność odróżniania języka jako specyficznego systemu dźwięków od wszystkiego innego, co słyszy. Od początku, od urodzenia albo i przed urodzeniem, język przykuwa uwagę dziecka, mówimy, że jest dla niego bardzo silnym atraktorem”. Kiedy pochyleni nad kołyską dorośli mówią, mówią i mówią, niemowlę wykonuje ciężką naukową pracę, próbując złamać szyfr, którego odkodowanie przerasta na razie możliwości nawet najbardziej wyrafinowanych komputerów. „Żeby móc do tego systemu dźwięków przykładać znaczenia, trzeba go dobrze rozpracować i na to idzie pierwszy rok życia, a zwłaszcza pierwszych sześć miesięcy. To wtedy dziecko się przestawia na charakterystyczny dla danego języka sposób przetwarzania dźwięków mowy. W międzyczasie, poza tym, że cały czas przetwarza dźwięki mowy, które do niego docierają, uczy się wyodrębniania słów, a także prozodii języka” – mówi dr Ewa Haman. Prozodii, czyli charakterystycznego rytmu, akcentu i intonacji, dzieci zaczynają się uczyć bardzo wcześnie. Grupa badaczek z University of Wurzburg, Max-Planck-Institute for Human Cognitive and Brain Sciences i Ecole Normale Superieure przebadała trzy lata temu sześćdziesięcioro noworodków – po trzydzieścioro z rodzin francuskojęzycznych i niemieckojęzycznych. Analizowały płacz dzieci

Szumy, zlepy, ciągi Kiedy dziecko zaczyna się uczyć języka? Wbrew pozorom wcale nie wtedy, kiedy wypowiada pierwsze słowo (co najczęściej zdarza się około pierwszych urodzin – w końcu wcześniej jest niemowlęciem – kimś, kto nie mówi), ale znacznie, znacznie wcześniej. Już noworodki odróżniają głos swojej mamy od głosu innych kobiet. I tak jak mama zajmuje szczególne miejsce wśród ludzi, tak język jest 10 / WIEM! / numer 1 / wiosna 2012

i doszły do wniosku, że mali Francuzi płaczą z intonacją wznoszącą (od niskiego do wysokiego dźwięku, podobnie jak mówią ich rodzice), a mali Niemcy – z intonacją opadającą. Skoro potrafią to robić wkrótce po narodzeniu, to znaczy, że z rytmem ojczystej mowy musiały się osłuchać, jeszcze zanim się urodziły. Elementem pracy badawczej niemowlęcia, które pozornie tylko je i brudzi pieluchy, jest również fonotaktyka. Żeby nauczyć się wyodrębniać słowa ze strumienia mowy, nie wystarczy opanować charakterystycznego dla danego języka akcentu, potrzeba jeszcze sporo obserwacji o charakterze statystycznym. Trzeba bowiem zauważyć i zapamiętać, jak dźwięki w danym języku współwystępują, jakie jest prawdopodobieństwo, że dane połączenia dźwięków się pojawią, a nawet, w jakiej pozycji w słowie wystąpią: na początku, w środku czy na końcu. Zbitka „ZB” na przykład w polszczyźnie jest całkiem popularna, w angielskim – zupełnie niemożliwa. To dlatego, jak żartują autorzy „Naukowca w kołysce”, Zbigniew Brzeziński, doradca Jimmy’ego Cartera, nie miał szans na prezydenturę w Białym Domu. Od kiedy dziecko rozumie, co mówimy? Standardowa formuła głosi, że rozumienie wyprzedza mówienie. Choć trzeba przyznać, że i dzieciom, i dorosłym zdarza się powiedzieć coś, czego nie rozumieją… Jeszcze do niedawna sądzono, że dzieci zaczynają rozumieć słowa w wieku dziesięciu miesięcy. Na początku tego roku pojawiły się jednak wyniki badań przekonujące, że potrafią to już cztery miesiące wcześniej. Zdaniem


psychologów z University of Pennsylvania w Filadelfii półroczny człowiek rozumie nie tylko słowa „mama”i „tata”, ale również nazwy ulubionych owoców i części ciała. Badacze dowiedli tego w eksperymentach, w których wzięło udział ponad trzydzieścioro niemowląt i ich opiekunowie. Dzieci słyszały od opiekunów polecenia, np. „Popatrz na jabłko”, a badacze sprawdzali, na co rzeczywiście spoglądają maluchy (by zapobiec mataczeniu, opiekunom zawiązano oczy). „Rozumienie słowa to jednak znacznie więcej niż kojarzenia dźwięku z obiektem” – mówi dr Ewa Haman.

Ilustracja: Dawid Ryski

Na początku było słowo Julka, córka Jakuba i Anny Urbańskich, biologów i podróżników, zaczęła niewinnie, podobnie jak wiele innych dzieci, od słów „mama” i „daj”, bardzo szybko zaczęła jednak rozwijać swój słownik o takie wyrazy, jak dinozaur, karaczan czy hipopotam.

Czy rzeczywistość nie byłaby prostsza i bardziej uporządkowana, gdyby po piątku następował szóstek, gdyby poprawek krawieckich dokonywała szyjka (czyli osoba, która szyje), a mandat groził za zbytnie zszybszanie i przegraniczanie prędkości?

„Od początku mówiliśmy do Julki, jak do dorosłego. Nie używaliśmy zdrobnień, nie upraszczaliśmy języka. Kiedy miała trzynaście miesięcy, zaczęła budować proste zdania, gdy miała półtora roku, mówiła już swobodnie” – opowiada Kuba Urbański. Dziś trzyletnia Julka wprawia znajomych swoich rodziców w osłupienie, racząc ich takimi na przykład entomologicznymi wyznaniami: „Podobają mi się larwy chrząszczy, natomiast nie lubię drewnojadów” (Jakub prowadzi hodowlę owadów). Używa języka na tyle swobodnie, że potrafi pokpiwać z językowego puryzmu ojca. „Patrząc mi prosto w oczy, mówi, podkreślając końcówki: tĄ książkĘ, zawiesza głos i z uśmiechem kończy: tĘ książkĘ, tĘ książkĘ!” – opowiada Urbański. Zazwyczaj dziecko wypowiada pierwsze słowa, kiedy ma mniej więcej rok. Przeciętnie półtoraroczny człowiek używa około dwudziestu prostych wyrazów, np. takich jak „bach”, „am” wiosna 2012 / numer 1 / WIEM! / 11


12 / WIEM! / numer 1 / wiosna 2012

Według językoznawcy Noama Chomskiego, dziecka nie można nauczyć języka, podobnie jak nie można nauczyć widzenia. Zdaniem Chomsky’ego język jest narządem umysłu, wrodzoną umiejętnością każdego człowieka.

nie byłaby prostsza i bardziej uporządkowana, gdyby po piątku następował szóstek, gdyby poprawek krawieckich dokonywała szyjka (czyli osoba, która szyje), a mandat groził za zbytnie zszybszanie i przegraniczanie prędkości? „Przy naszej córce Marcie (3 lata) odkryłam na nowo, jak bardzo język polski jest nielogiczny i jak wiele jest w nim wyjątków. Marta długi czas odmieniała regularnie czasownik iść, zamiast szłam mówiła idłam, idłaś. Z kolei pies hauczał, bo przecież kot miauczał, a krowa muczała. Ostatnio oświadczyła, że Adrian, kolega z przedszkola, jest niegrzeczny i nie nadaje się na żonina” – opowiada Agnieszka Fiedorowicz, dziennikarka. Takie poprawianie systemu językowego świadczy o tym, że dziecko zna rządzące nim reguły. Dowodzi też, że nie powtarza ono tego, co usłyszało od innych, lecz

potrafi wykorzystywać mechanizmy gramatyczne do tworzenia zupełnie nowych wypowiedzi. Gramatyka to zresztą kolejny problem, z którymi trzeba się zmierzyć, żeby się nauczyć mówić. Nie wystarczy rozpracować systemu dźwięków i odgadnąć, jakie znaczenie przypisuje się wyrazom – trzeba jeszcze umieć je łączyć w zdania.

Węzły gramatyczne Święty Augustyn uważał, że dzieci uczą się języka poprzez naśladowanie dorosłych. Według językoznawcy Noama Chomskiego, dziecka nie można nauczyć języka, podobnie jak nie można nauczyć widzenia. Zdaniem Chomsky’ego język jest narządem umysłu, wrodzoną umiejętnością każdego człowieka. W latach 70. Herbert S. Terrace ze Columbia University postanowił sprawdzić, czy małpa wychowana od wczesnego dzieciństwa przez ludzi nauczy się posługiwać językiem tak samo jak dzieci. W tym celu odebrał szympansiej matce noworodka i oddał go na wychowanie ludzkiej rodzinie. Nim Chimpsky (tak nazwano tego szympansa, podobieństwo do nazwiska słynnego językoznawcy nie było przypadkowe) uczył się języka migowego w kontakcie z dość często zmieniającymi się opiekunami. W pewnym momencie Terrace ogłosił, że Nim nauczył się 125 znaków i potrafi je zestawiać, tworząc z wykorzystaniem reguł gramatycznych zdania, których nigdy wcześniej nie słyszał. Niedługo potem jednak naukowiec wycofał się z tego stwierdzenia, a opuszczony przez naukowców Nim zmarł przedwcześnie na serce. Do dziś nie udało się dowieść, że małpy są w stanie nauczyć się ludzkiego języka i używać go tak jak my.

Ilustracja: Dreamstime

czy „lulu”. Bliźniaczki Maja i Lena, dziś pięcioletnie córki dziennikarki Krystyny Romanowskiej, po pierwszych urodzinach zaczęły od słów „hau”, „mama”, „natia” (co znaczyło „smoczek”), „ba” (piłka). Przez pewien czas każdą osobę, która pojawiała się w zasięgu ich wzroku, nazywały „baba”. Być może z wielkiej miłości do babci, a być może to dowód ich skłonności feministycznych, choć trzeba dodać, że w tym wieku przypisywanie słowom szerszego znaczenia, niż mają one w słownikach, jest typowe. Kiedy zna się dwadzieścia, trzydzieści wyrazów, trzeba czasem przy opisywaniu świata dokonywać uogólnień. Prof. Magdalena Smoczyńska, psycholożka z Uniwersytetu Jagiellońskiego, wspomina, że jej bliźniacy mówli „hau-hau” o wszystkim, co się rusza, nawet o gałązce na wietrze. Z pewnością dostrzegali różnice między psem a gałęzią, ale jeszcze nie mogli sobie pozwolić na określenie ich odmiennymi wyrazami. Pierwsze słowa często pochodzą z tzw. języka nianiek, czyli języka pełnego zdrobnień, uproszczeń i wyrazów dźwiękonaśladowczych, którego wiele osób używa w kontaktach z małymi dziećmi – u równie wielu budzi on gwałtowny sprzeciw. „To, że do dziecka nie można mówić w sposób zdrobniały, to dziki przesąd” – oburza się prof. Smoczyńska. „Język nianiek to kod wytwarzany spontanicznie w każdej kulturze. W tak fleksyjnym języku jak polski, w którym niemal każdy wyraz ma mnóstwo różnych form, język nianiek pozwala przez chwilę nie odmieniać. Małe dziecko musi się uczyć przede wszystkim znaczeń” – dodaje. Mniej kontrowersji – i niemal powszechny zachwyt – budzą za to dziecięce neologizmy. Damian Strączek, korzystając z semantycznego dorobku ponad setki dzieci, stworzył słownik języka dziecięcego, zatytułowany „I kto to papla” (choć zdecydowanie bardziej reprezentatywny dla zawartości tomu jest umieszczony na okładce napis: „Żórowy dinożarł mówi dziukuluku”). Młodzi użytkownicy języka mają skłonność do tworzenia wyrazów zdecydowanie bardziej przejrzystych znaczeniowo niż te, których my zazwyczaj używamy, np. szumil (muszla), tryskanna (fontanna), trzymała (poręcz) czy tuptak (chodnik). Czy rzeczywistość


Gramatyka pozwala zestawiać wyrazy w dłuższe wypowiedzenia. Dziecko zaczyna je tworzyć w wieku półtora roku – dwóch lat. Maciej wypowiedział swoje pierwsze zdanie, mając właśnie rok i sześć miesięcy, brzmiało ono: „Plo gajaź lo”, co znaczyło „Otwórz garaż pilotem, weźmiemy rower”. Z kolei Pola (rok i siedem miesięcy) poprosiła mamę o pampersa do przewinięcia lalki, mówiąc: „Lala lala pam pam kupa” (oba przykłady zaczerpnęłam ze wspomnianego już słownika języka dziecięcego). Krysia Romanowska zanotowała dialog, jaki jeszcze przed swoimi drugimi urodzinami przeprowadziły miedzy sobą jej córki. Lena poprosiła: „Daj natia” (czyli smoczek), na co Maja odparła lapidarnie: „Nie ma natia”. Na początku dzieci tworzą bardzo proste konstrukcje, często opuszczają przyimki i rezygnują z odmiany wyrazów, potem budują zdania rozwinięte (np. Ola idzie z baba do psiećkola) i w końcu złożone. Nie ma im się co dziwić, niełatwo jednocześnie opanować wszystkie zasady związane z deklinacjami i koniugacjami, o tworzeniu złożonych zdań nie wspominając. Dorosłym sprawia to jeszcze więcej trudności. Angielka Jane Birkin wspomina, że kiedy ucząc się francuskiego, miała problemy z zapamiętaniem rodzaju rzeczowników (co dla małych Francuzów nie wydaje się skomplikowane), Serge Gainsbourg tłumaczył, że wszystko, co ma nogi, jest po francusku rodzaju żeńskiego.

Takiej zasady nie potwierdza jednak niestety żaden podręcznik.

Twarzą w twarz Wszystko wskazuje na to, że małpy człekokształtne, nawet wychowane przez ludzi, nie są w stanie nauczyć się naszego języka. A czy dziecko porzucone zaraz po urodzeniu wśród małp nauczyłoby się mówić? „Nie” – stanowczo odpowiada dr Ewa Haman. „Żeby się nauczyć języka, dziecko potrzebuje długotrwałego, intensywnego kontaktu z tym językiem w sensownych kontekstach komunikacyjnych, czyli w sytuacjach, w których język jest realnie używany do tego, żeby przekazywać sobie intencje, wyrażać swoje potrzeby”. To może wystarczyłoby puszczać niemowlętom filmy, na których ludzie rozmawiają? Naukowcy nie pozostawiają jednak złudzeń – potrzebny jest żywy człowiek. Poza tym, że dzięki kontaktowi twarzą w twarz możliwe jest współdziałanie na bieżąco i wzajemne kontrolowanie tego, co się dzieje, to zrozumienie płaskiego obrazu z monitora nie jest łatwe. „To ogromna praca poznawcza i dziecko poniżej roku nie ma szans efektywnie z tego typu informacji skorzystać” – mówi dr Haman. I dodaje: „Im więcej rozmawiamy z dzieckiem, tym lepiej. Im więcej mówimy do dziecka, im bardziej złożony jest sposób, w jaki to robimy, to dostarczamy dziecku lepszy materiał, dziecko ma więcej możliwości

Bez echa Prof. Magdalena Smoczyńska, psycholog z Uniwersytetu Jagiellońskiego, przez lata zajmowała się poszukiwaniem odpowiedzi na pytanie, jak dzieci uczą się języka. Od kilkunastu lat koncentruje się na problemach związanych z opóźnionym rozwojem mowy. Kiedy rodzice mają powód do niepokoju? Jeśli pierwsze wyrazy nie pojawią się mniej więcej w tym samym czasie, co pierwsza świeczka na urodzinowym torcie, a przed drugimi urodzinami dziecko nie zacznie ich łączyć w proste zdania. Oczywiście nie chodzi o to, by roczny malec wyraźnie mówił „mleko”, „chleb” czy „czekolada”. Słowo to w tym wypadku sekwencja dźwięków, konsekwentnie łączona z określonym znaczeniem, choćby „ciem” (w tłumaczeniu dla dorosłych: „chcę”) albo „bum” (np. „piłka”, a w innym idiolekcie „upadek”). Jeśli jednak na jednym krańcu sytuują się rodzice, których niepokoi, że kilkunastomiesięczny potomek zamiast „otarcie naskórka” mówi „ziazia”, to z drugiej są ci, którzy nie

nauczenia się. Ale już podsłuchiwanie wystarczy, by nauczyło się mówić” – mówi dr Ewa Haman. O tym, że słowa mają wyjątkowy wpływ na rozwój poznawczy dziecka, przekonują badania przeprowadzone przez Alissę Ferry, Susan Hespos i Sandrę Waxman z Northwestern University. Zdaniem tych badaczek, słowa mają większy wpływ na rozwój umiejętności kojarzenia i porządkowania pojęć u trzymiesięcznych niemowląt niż inne dźwięki, np. muzyka. Pierwszej grupie dzieci pokazywano obrazek przedstawiający rybę i mówiono w tym czasie: popatrz na rybę. Druga grupa zamiast słów słyszała nieartykułowany dźwięk. Potem wszystkie dzieci oglądały rysunek innej ryby i dinozaura. Okazało się, że te z pierwszej grupy dłużej patrzyły na nowy rybi portret, co zdaniem psychologów oznacza, że zapamiętały poprzedni obrazek, a nawet stworzyły w umyśle kategorię „ryby”. „Język potoczny stanowi część organizmu ludzkiego i jest nie mniej niż on skomplikowany” – uważał Ludwig Wittgenstein. Czy to zatem nie cud, że dziecko po kilkunastu miesiącach życia zaczyna mówić? „To niezwykłe – zresztą wokół tego koncentruje się całe moje życie zawodowe” – mówi prof. Magdalena Smoczyńska. „Radzę matkom, by się przyjrzały, o czym rozmawiają z dziećmi, a o czym z dorosłymi. Bo często to właśnie dziecko ma coś naprawdę interesującego do powiedzenia”.

martwią się wcale, bo Einstein też zaczął późno mówić, a w ogóle to chłopcy wolniej się rozwijają i mają ciężką mowę. „To prawda, tyle że z moich badań wynika, że to opóźnienie między dziewczynkami i chłopcami wynosi dwa miesiące” – mówi prof. Smoczyńska. I jednocześnie przypomina o zdrowym rozsądku. Jeśli jednak ktoś chciałby sprawdzić, jak językowo rozwija się jego dziecko, to zamiast porównywać je do starszej siostry albo syna kuzyna cioci Stasi, który na trzecie urodziny napisał wiersz, może użyć testu przygotowanego przez prof. Smoczyńską (skrócona wersja z instrukcją znajduje się na stronie: www.mp.pl Około 7 proc. pięciolatków – jak wynika z międzynarodowych badań – cierpi na SLI, specyficzne zaburzenie języka, czyli opóźnienie rozwoju mowy nie związane z przyczynami neurologicznymi (np. zaburzeniami ze spektrum autyzmu) czy wadami słuchu.

wiosna 2012 / numer 1 / WIEM! / 13


wiedza książkowa 101 rzeczy, które musisz zrobić zanim dorośniesz

Tato, a po co? Czyli 50 odpowiedzi na jeszcze dziwniejsze pytania

S. Stefanovic, G. Ivanoff, P. Taylor WILGA | Warszawa 2012 | 184 str. | 59 zł

Wojtek Mikołuszko, rys. Tomasz Samojlik Multico | Warszawa 2012 | 107 str. | 39 zł

Powiedzmy sobie wprost: w każdym z nas jest coś z majsterkowicza, odkrywcy, naukowca i gadżeciarza w jednym. Połączenie cech spotykane u osobników ludzkich, zarówno małych jak i dużych, dosyć powszechne, acz w dobie komputerów nieczęsto zaspokajane. Stąd jakże cieszy nas pojawienie się książkowej skarbnicy sztuczek, eksperymentów i ciekawostek (chociaż nie zgadzamy się z hasłem okładki powielającym stereotyp, że takie rzeczy idealne są tylko dla prawdziwych chłopaków). Opisy nadających się do samodzielnego wykonania doświadczeń podzielono na sześć grup (od nauki i rozrywki po survival) i przedstawiono czytelnikom w formie klasera-skoroszytu w twardej oprawie. Wewnątrz, niczym w książce kucharskiej, znajdziemy dziesiątki zilustrowanych przepisów na rozbudzającą wyobraźnię zabawę, która może pochłonąć całą rodzinę. Jak zrobić latawiec, jak nauczyć się żonglować czy wyhodować kryształ, co to jest alfabet Morse’a i jak skonstruować kompas? Od prostych zadań (papierowy samolot) po te bardziej skomplikowane (analiza DNA domowym sposobem) przechodzimy przez kolejne stopnie technicznego wtajemniczenia, by choć na chwilę, na weekend, stać się odkrywcami, podróżnikami czy konstruktorami. [ac]

To druga książka z serii odpowiedzi taty naukowca na intrygujące pytania dzieci. Wojtek Mikołuszko jest dziennikarzem naukowym zafascynowanym światem przyrody. Kiedy jego córka i syn zaczęli zadawać pytania z tej dziedziny, postanowił potraktować je poważnie. Powstałe odpowiedzi, choć w swym charakterze precyzyjne i naukowe, są jednocześnie wystarczająco łatwo podane, by trafić do starszaków. Ilustracje Tomasza Samojlika są doskonałym uzupełnieniem odpowiedzi Wojtka. Wszak, które dziecko nie zainteresuje się obrazkiem złośliwej bakterii robiącej kupę (kwas mlekowy) na zębie, po zjedzeniu resztek cukru przylepionych do niego? Które dziecko nie chce wiedzieć, skąd biorą się sny, dlaczego mrówka może chodzić do góry nogami i po co komu gluty w nosie? Jeśli te pytania zaintrygowały również was, nie ma powodów do zmartwień. Naukowcy mają tak cały czas! [zz]

Jak pomóc dziecku, które się boi. Przezwyciężanie lęków i niepokojów u dzieci Cynthia G. Last eSPe | Kraków 2012 | 345 str. | 49,90 zł

W tej mieszance prawdziwych przypadków popartych badaniami klinicznymi rodzice znajdą sposoby na odróżnianie zwyczajnych lęków dzieci (np. przed potworem pod łóżkiem) od tych chorobliwych (jak lęk seperacyjny, fobia społeczna, itp.). Cynthia Last jest znaną specjalistką w dziedzinie badań nad lękami dziecięcymi, która ma na swoim koncie publikacje licznych książek oraz wypowiedzi eksperckie na łamach tak szanowanych czasopism, jak „The New York Times”, „USA Today” czy „Parenting”. Książka jest pełna praktycznych metod diagnostycznych osadzonych w konkretnych fazach rozwoju oraz wieku dziecka. Dowiadujemy się z niej, jaka jest różnica między dziećmi z lękami a tymi z ADHD. Są też cenne wskazówki pokazujące powiązanie między stanami lękowymi a fizycznymi objawami strachu (którymi mogą być m.in. bóle brzucha i głowy). Autorka wyjaśnia, w jaki sposób cukier, kofeina i inne toksyny środowiskowe wpływają na stany lękowe. WIEM! serdecznie poleca tę pozycję wszystkim rodzicom, bo umiejętność sprawnego rozpoznania i radzenia sobie z fobiami to przede wszystkim ulga dla dziecka. [zz] 14 / WIEM! / numer 1 / wiosna 2012

Świat gadów. Pod lupą D. Palmer WILGA | Warszawa 2012 | 26 str. | 57 zł

Podążając tropem odkrywcy tajemnic przyrody, warto w morzu przeróżnych pozycji natknąć się na tę graficzną perełkę. Opatrzona wieloma zdjęciami oraz przeróżnymi ciekawostkami książka pozwala na coraz częściej widoczną w literaturze dziecięcej interakcję pomiędzy małym czytelnikiem a prezentowaną treścią. Świat gadów poznawać będziemy przy wparciu wielu narzędzi – już w okładce ukryta jest prawdziwa lupa, która pozwoli dostrzec szczegóły budowy i życia gadów niewidoczne na pierwszy rzut oka. Wysuwane karty z ilustracjami i otwierające się obrazki (można m.in. zajrzeć pod skorupę żółwia lub obejrzeć budowę jaja) gwarantują, że książka nie znudzi się po pierwszym przeczytaniu. Duży format i sztywne strony sprawią, że może ona służyć do wielokrotnego dziecięcego użytku. Pod kątem merytoryki duży plus za przystępność podawanych informacji i dbałość o interesujące dzieci szczegóły odnośnie budowy i życia tych organizmów. [ac]

dla dzieci

dla dorosłych

dla wszystkich


TWOJE DZIECKO ZJE: SZPINAK, FIGI, BROKUŁY, KALAREPKĘ, BOTWINKĘ, MARCHEWKĘ...

... JEŚLI

SAMO

JE PRZYRZĄDZI

Jedyna w Polsce szkoła gotowania dla dzieci. Uczymy jeść z apetytem, smaków niecodziennych, czy jak rośnie pieprz i wanilia. Ponadto organizujemy kulinarne przyjęcia i wakacyjne wyprawy z gotowaniem na żaglówkach. Zapraszamy kucharzy od lat 3 do 16!

www.littlechef.pl




BR ]DSDรก GR HNRORJLL Z\QRVL VLฤ ] GRPX www.drewniaczek.eu

www.plantoys-polska.pl


Gry i zabawy Memo Kto z całej rodziny okaże się mistrzem pamięci i zbierze najwięcej par kolorowych kart? W zestawie znajduje się 36 obrazków, których motywem przewodnim są polskie zwierzęta. Gra świetnie ćwiczy spostrzegawczość i rozwija zdolność koncentracji. Memo to kolejna propozycja z serii interaktywnych planszówek stworzona przez duet Kaszubebe, który w tworzeniu zabawek inspiruje się kulturą kaszubską. Zabawki produkowane są wyłącznie w Polsce, z surowców w 100% bezpiecznych dla dzieci. We wszystkich projektach przeplata się siedem podstawowych kaszubskich kolorów, dzięki którym projektanci odwzorowują regionalne kwiaty i zwierzęta. Wszystkie produkty wykonane są z niezwykłą estetyką i charakteryzują się symetrią oraz prostą kreską. Przyjemność grania i oglądania! Cena: 37 zł.

kaszubebe.pl

Elektrokrab Roboty Hexbug – kraby, mrówki czy robaki to zabawki wykonane z przezroczystego, barwnego plastiku odkrywającego wewnętrzne mechanizmy tej małej (mieszczącej się w dłoni), ale jakże inteligentnej konstrukcji. W każdym modelu kryje się niespodzianka. Krab ze zdjęcia imituje ruchy prawdziwego: sam porusza się w poszukiwaniu zacienionych miejsc, na odgłos klaśnięcia szuka innej kryjówki. Wszystko dzięki specjalnym czujnikom dźwięku i światła. Dostępne kolory: zielony, czerwony, indygo, turkusowy lub czarny. Cena: 45–100 zł

bystroglow.pl

Lampka z butelki

Gra w kolory: tęcza To pierwsza gra Granny z serii dotyczącej zmysłów. Tęcza uczy najmłodsze dzieci rozpoznawać i nazywać kolory (umiejętnie przemycając przy tym wiadomości o otaczającej nas przyrodzie), starszaki natomiast mogą na niej ćwiczyć swoją pamięć i koncentrację. W zabawie bierze udział od 1 do 6 graczy w wieku od 3 do 10 lat. Możliwość wybierania wersji gry ze względu na poziom jej trudności, umożliwia zabawę dzieciom w tak szerokim

przedziale wiekowym (w zestawie znajdują się w zasadzie trzy różne odmiany gry). Zgromadzenie całej rodziny przy jednej planszy to wyborny pomysł na spędzenie niedzielnego popołudnia. Sprawdźcie, czy w zapamiętywaniu kolorów nie pokonają was dzieci! Cena: 35 zł.

granna.pl

Idea łączenia zabawy z szerzeniem wśród najmłodszych pozytywnej świadomości dotyczącej dbania o środowisko sprawiła, że właśnie ta edukacyjna zabawka trafiła jako pierwsza na nasz redakcyjny, eksperymentalny stół. Koncept jest prosty – przerobienie plastikowej butelki w ekologiczną lampkę. W zestawie roboczym znajduje się plastikowa oprawka żarówki oraz zestaw plastycznych pomocy (farbki, stempelki i szablony), dzięki którym każdą wykonaną lampkę można ozdobić zgodnie z własnym poczuciem estetyki. Najlepiej jednak zacząć od przeczytania instrukcji – to dobra zasada w kontaktach z zabawkami edukacyjnymi typu „zrób to sam”. Dzięki temu od początku poznajemy kolejność wykonywanych czynności, jesteśmy ostrzeżeni przed trudnościami, które możemy napotkać i wiemy, na którym etapie może się dziecku przydać pomoc osoby dorosłej. Zabawka wskazana dla dzieci powyżej 3 roku życia. Cena: 33 zł.

misialala.pl wiosna 2012 / numer 1 / WIEM! / 19


Dzieci wiedzą

Pobudka, wstać! Dzieciom warto opowiedzieć, że po ciężkiej zimie nadeszła wreszcie wiosna. Zwierzęta i rośliny obudziły się do życia i rozpoczęły gody. Kto z nich spał najdłużej? Czy sen zimowy to sen? Czy warto w ogóle spać? I czy w kosmosie gdzieś jeszcze budzi się życie?

odkrycie!

Powrót do życia

Mały kwiatek pobił na głowę wszystkie zwierzęta i rośliny na Ziemi. Niedawno właśnie zakwitł w laboratorium rosyjskich naukowców po 30 tysiącach lat leżenia w ziemi na dalekiej Syberii! Jego nasiona dawno temu schował w swej norze niewielki ssak – suseł arktyczny. W czasie, gdy układał je w spichrzu, po Syberii przechadzały się potężne mamuty, nosorożce włochate i bizony. Dużą połać Ziemi, w tym i Polskę, przykrywała czapa lodowa. Ludzie jeszcze nie umieli uprawiać ziemi i żywili się tym, co upolowali lub znaleźli. Na pewno jednak nie natrafili na zapasy susła. Ich właściciel też z nich nie skorzystał. Do jego spichrza dobrali się dopiero współcześni naukowcy. I z podziwu wyjść nie mogli nad pracowitością małego zwierzątka. W niektórych komorach znajdowało się od 600 do 800 tysięcy nasion i owoców! Część z nich naukowcy zasiali. Owszem, zaczęły kiełkować, tyle że obumarły zanim się rozwinęły. Najwięcej nadziei budziły nasiona lepnicy – rośliny spokrewnionej z goździkami. Badacze zastosowali więc sztuczkę – pobrali kawałki z trzech owocków lepnicy i poddali je nowoczesnym zabiegom ogrodniczym w laboratorium. Po pewnym czasie w ich pracowni zazieleniło się, a potem zakwitło białymi kwiatkami 36 pradawnych roślin. Stały się tym samym najstarszymi wielokomórkowymi stworzeniami na całej Ziemi. Ich przywrócenie do życia po 30 tysięcy latach budzi nadzieje, że możliwe stanie się odtwarzanie dawno wymarłych stworzeń. Na początek może kolejnych roślin z nory susła, a potem, kto wie, czy nie uda się obudzić prawdziwego mamuta?

zwierzęta

Obudzić się, by zasnąć

Wstały już niedźwiedzie, nietoperze, borsuki, w kwietniu budzą się ze snu zimowego prowadzące bardziej skryty tryb życia orzesznice, a w maju – spokrewnione z nimi popielice. Choć po prawdzie, taki sen to nie sen. Naukowcy wolą nazywać go „hibernacją”. Gdy zwierzę pogrąża się w nią jesienią, bardzo mocno spada jego temperatura ciała. U niedźwiedzi tylko o kilka stopni, u orzesznic – prawie do zera. Zmniejsza się też tempo oddychania – czasem nawet do jednego oddechu na godzinę, i spada liczba uderzeń serca – u nietoperzy na przykład z 200-300 do 3-10 na minutę. Komórki w hibernującym mózgu kurczą się i zmniejszą liczbę połączeń między sobą. Zwierzęta tygodniami czy nawet miesiącami nie wydalają moczu ani kału. Hibernacja jest w sumie bardzo męcząca. Gdy więc zwierzę się z niej wreszcie wybudzi, to najpierw… zapada w sen. Ale teraz już ten prawdziwy, całkiem zwyczajny, zdrowy i niezbędny do życia.

zwierzęta

Byle dolecieć

Ptaki co prawda nie hibernują, ale na wiosnę też mają kłopoty ze snem. W strachu przed głodem i chłodem większość z nich jesienią zwiała do ciepłych krajów. Teraz można zobaczyć, jak wracają. Na obszarach o gorącym klimacie jest tak dużo ptaków, że ciężko o pokarm czy miejsce na gniazdo. A w Polsce i innych chłodnych krajach pożywienia, czyli najczęściej owadów, latem i wiosną jest w bród, a chętnych na ich zjedzenie dużo mniej. Opłaca się więc tu przylecieć, by założyć rodzinę i wykarmić wiecznie głodne potomstwo. Główny problem to sama podróż: niektóre ptaki lecą tysiące kilometrów, dziennie przebywając dziesiątki lub nawet setki kilometrów. Z powodu wytężonej pracy skrzydeł zanika tkanka tłuszczowa w ciele, spada masa wszystkich mięśni, chudnie wątroba, żołądek i serce. Ptaki zmagają się z drapieżnikami, burzami i myśliwymi. Piją mało, a wysoko w powietrzu brakuje im tlenu do oddychania. Te zaś, które lecą dzień i noc, cierpią z powodu niedospania. Znalazły jednak świetny sposób na rozwiązanie tego problemu: śpią na przemian to lewą, to prawą stroną. Zawsze więc część mózgu czuwa i pilnuje, by lecący ptak nie zszedł z kursu i bezpiecznie dotarł do celu. 20 / WIEM! / numer 1 / wiosna 2012


Wojtek Mikołuszko Przyrodnik odpowiada na pytania dzieci

zwierzęta

Hops do wody!

Gęsi, które doleciały z ciepłych krajów do Polski, lądują zmęczone na jeziorach i stawach. Nie pośpią zbyt dobrze, bo rejwach tam potworny. Żaby, ropuchy i traszki, które zimę spędziły w odrętwieniu, ukryte pod drzewami, wśród liści lub na dnie stawów, wstały i natychmiast rozpoczęły wiosenne gody. Och, jak samce popisują się przed samicami! Głośno rechoczą, kumkają, przybierają kolorowe barwy i nie zwracają uwagi na niebezpieczeństwa. Dlatego też łatwo je obserwować. Traszki na przykład – niesłusznie czasem brane za jaszczurki czy małe smoki – przemykają między wodną roślinnością. Ich ciało w czasie godów szczyci się czarnymi kropkami i pomarańczowo-niebieskim brzuchem. Żaby moczarowe z kolei stają się na parę dni całkowicie błękitne. Po skończonych godach wiele płazów – traszki, ropuchy i niektóre żaby – opuści wodę i wróci na ląd. W stawach i jeziorach pozostaną ich jaja, zwane skrzekiem, z których wkrótce wyklują się wodne larwy: kijanki.

kosmos

Halo, jest tam kto?

Bez wody nie byłoby wiosennej pobudki. Wiedzą o tym astronomowie, którzy za pomocą teleskopów przeszukują Kosmos. Szukają planety, na której, tak jak i na naszej Ziemi, rozwinęło się życie. Aby to było możliwe, musi ona znajdować się na tyle daleko od swojej gwiazdy, by woda nie wyparowała, a na tyle blisko, by kompletnie nie zamarzła. Kandydatów na takie stanowisko przybywa z roku na roku. Jeszcze 30 lat temu naukowcy nie znali żadnych planet poza tymi, które, tak jak Ziemia, krążą wokół Słońca. Teraz opisano ich już ponad 700. Na początku tego roku zaś grupa astronomów, w której znaleźli się też i Polacy, obliczyła, że w naszej galaktyce, czyli Drodze Mlecznej, krąży około 160 miliardów globów! Miesiąc później inni naukowcy ogłosili, że wśród nich dostrzegli planetę, na której wody jest nawet więcej niż na Ziemi. Za to w bardzo dziwnej postaci – oprócz wielkiej ilości pary wodnej, która unosi się w atmosferze, można tam znaleźć też gorący lód. Jeśli coś w niej wiosną pływa, to raczej nie zwykłe kijanki.

Ziemia

Wiosna u „krzywych”

Woda na planecie sprzyja powstaniu na niej życia, ale sama nie da pór roku. To, że wiosną zwierzęta i rośliny budzą się po ciężkiej zimie, jest zasługą skrzywienia planety. Ziemia bowiem krąży wokół Słońca nie w postaci wyprostowanej, lecz lekko nachylonej. Jej północna połówka, czyli ta, na której znajduje się Polska czy USA, od września do marca jest wychylona w stronę Słońca, a od marca do września w kierunku przeciwnym. Południowa półkula, czyli ta, gdzie leży Australia czy Antarktyda, na odwrót. Dlatego wtedy, gdy nas Słońce grzeje mocniej, ich słabiej. My mamy lato, oni zimę. Gdy zaś nas Słońce ogrzewa gorzej, ich lepiej. My ubieramy się w ciepłe kurtki, oni w strój plażowy. Gdyby Ziemia była wyprostowana, pory roku by nie istniały. Zawsze panowałaby podobna temperatura, a dni i noce miałyby taką samą długość. Jesienią życie nie zapadałoby w hibernację, a wiosną nie budziłoby się do życia.

nauka

Czas spać

Pobudki nie byłoby bez porządnego snu. Ba, bez niego po prostu nie dałoby się żyć. Niewyspany człowiek nie potrafi się skupić, czuje się zmęczony i zdenerwowany. Jeśli nie śpi kilka nocy z rzędu, zaczynają mu drżeć ręce, język się plącze, pojawiają się zaniki pamięci i przywidzenia. Eksperymenty dowiodły, że w grupie ludzi, której pozwolono się przespać, wyniki testów były trzy razy lepsze niż wśród niewyspanych osób. Ci, którzy nie zażyli snu, mieli zaburzoną uwagę, zdolność do rozumowania i gorszą wiedzę matematyczną. Odkryto też, że sen pozwala na zapamiętanie tego, czego się właśnie uczyliśmy. Przed trudnym sprawdzianem najlepiej więc porządnie się wyspać. I dlatego, skoro już się tyle dowiedzieliśmy, to chyba czas iść spać. A potem – pobudka po nową porcję wiedzy. wiosna 2012 / numer 1 / WIEM! / 21


kilka faktów

O rozwoju dzieci Gdy ich żony zaszły w ciążę, Sebastian Głydziak i Wojtek Marciszewski uświadomili sobie, że mało wiedzą o tym, jak dbać o rozwój swoich przyszłych dzieci. Od tego momentu zaczęli systematyzować całą współczesną wiedzę na temat rozwoju dziecka – od okresu prenatalnego do szóstego roku życia. Dzięki temu powstało fantastyczne kompendium, które skłoniło przyjaciół do założenia fundacji „Rodzice Przyszłości” na rzecz szerzenia wiedzy i uświadamiania rodziców w zakresie wychowania zdrowych, szczęśliwych i zdolnych dzieci. Zapytani o najbardziej zaskakujące fakty, jakie odkryli na swej drodze, Sebastian i Wojtek podali nastąpujące:

1

Dziecko zaczyna swoją interakcje ze światem i rozwój intelektualny będąc jeszcze w brzuchu matki. Mówi o tym dyscyplina naukowa zwana haptonomią. Dziecko będące jeszcze w brzuchu matki, któremu ojciec czyta codziennie bajki, jest w stanie rozpoznać tembr jego głosu zaraz po urodzeniu. Sam tego doświadczyłem po narodzinach mojej córki Zosi, którą uspokoiłem natychmiast po porodzie, nucąc jej melodię, którą śpiewałem jej często, gdy była jeszcze w brzuchu swojej mamy.

2

Psychiczny stan kobiety w ciąży ma ogromny wpływ na zdrowie dziecka. Ostatnie badania psychologiczne dowodzą, że silne negatywne przeżycia matki lub długotrwały stres mogą destruktywnie wpłynąć na dziecko, doprowadzając czasami do poważnych zaburzeń rozwojowych, upośledzeń lub, w najlżejszych sytuacjach, do stworzenia lęków, które ujawnią się u dziecka w kilka lat po porodzie. Podczas negatywnych emocjonalnych przeżyć matki, wytwarzane są w jej organizmie substancje chemiczne, które, przenikając przez łożysko i pępowinę do organizmu dziecka, blokują jego prawidłowy rozwój fizyczny i neuronalny.

3

Dziecko rodzi się z kilkoma unikalnymi talentami i tylko od nas zależy, czy pomożemy mu je odkryć i rozwinąć. Badania Instytutu Galupa, przeprowadzone na milionach osób na całym świecie, potwierdzają, że każdy człowiek rodzi się z co najmniej 5 unikalnymi talentami. Niestety niewielu rodziców ma tego świadomość. Co więcej, praktycznie wszyscy posługują się wobec swoich dzieci destruktywną

krytyką i oceną, która uniemożliwia odkrycie ich indywidualnego potencjału, co w konsekwencji doprowadza do zbudowania zaniżonej samooceny i niszczenia poczucia własnej wartości dzieci.

4

Praktycznie cały potencjał intelektualny dziecka kształtuje się do 6 roku życia. W momencie przyjścia dziecka na świat ma ono około 100 mld komórek nerwowych w mózgu. Jednak to nie one determinują potencjał umysłowy każdego człowieka, a ilość połączeń neuronalnych pomiędzy tymi komórkami. Do szóstego roku życia trwa najaktywniejsza budowa tych połączeń, którą wspomagają bogate w bodźce otoczenie oraz określone sekwencje ruchów kończyn dziecka. Klasycznym przykładem jest raczkowanie. Nawet banalne bujanie niemowlaka w ramionach pomaga budować jego układ przedsionkowy. Jednak to do 3 roku życia powstaje tych połączeń najwięcej, bo aż 50%. Dlatego właśnie w tym okresie dzieci chłoną wszystko jak gąbka.

5

Dzieci potrzebują od nas spełnienia przede wszystkim ich potrzeb emocjonalnych – miłości i bezpieczeństwa. Jednym z najbardziej wymownych dowodów są statystyki szpitalne z USA, gdzie zaraz po II Wojnie Światowej umieralność niemowlaków pozostawionych na oddziałach szpitalnych bez rodziców sięgała 80-90%, pomimo braku chorób oraz przy zapewnieniu im całego niezbędnego odżywiania. Po tych doświadczeniach, konsylium medyczne wraz z psychologami wprowadziło nakaz noszenia na rękach i przytulania niemowlaków, po którym ich umieralność spadła praktycznie do zera…

6

Najważniejszym czynnikiem wychowawczym jest nasze własne zachowanie. Niestety wzorce rodzicielskie, które zostały nam „sprzedane” przez własnych rodziców, są tak głęboko zakotwiczone w naszej podświadomości, że uruchamiają się, czy tego chcemy czy nie, gdy sami wchodzimy w nową rolę życiową – rodziców. Po prostu nie dysponujemy innymi wzorcami, dlatego bez pracy nad sobą i swoją świadomością bardzo trudno jest to zmienić.

Musimy zrozumieć jedną rzecz, która jest kwintesencją całego procesu wychowania – uczymy w 100% przez własny przykład.

A więc nie ma znaczenia, jak bardzo będziemy starali się wpoić dziecku pewne zasady i normy zachowania. Na jego wychowanie w największym stopniu będzie miało wpływ to, w jaki sposób postępujemy, reagujemy, odpowiadamy, zachowujemy się w stosunku do siebie, partnera, rodziny i samego dziecka. Dziecko chłonie wszystko bez żadnych barier i filtrów, ponieważ nie ma w sobie nic poza czystą otwartą duszą, w którą my rodzice wlewamy wzorce zachowania, jakimi będzie później posługiwać się w dorosłym życiu.

Fundacja „Rodzice Przyszłości” propaguje ideę świadomego rodzicielstwa i wspiera rodziców, przekazując im wiedzę oraz umiejętności, które pozwolą im stworzyć silną i szczęśliwą rodzinę oraz umożliwią prawidłowy i zrównoważony rozwój ich dzieci. Korzystając z nowoczesnych, interaktywnych form komunikacji, fundacja przekazuje kompleksową wiedzę z zakresu rozwoju dziecka, psychologii wychowawczej i edukacji. Więcej na stronie www.rodziceprzyszlosci.pl. 22 / WIEM! / numer 1 / wiosna 2012


Akademia Zdrowego Przedszkolaka

O tym, jak jedzą Polacy Witold Lew-Starowicz jest założycielem projektu Zdrowy Przedszkolak – czyli człowiekiem z misją. Z wykształcenia rehabilitant, zawodowo specjalista w dziedzinie sportu i fitnessu, a prywatnie ojciec dwójki dzieci. Poniżej Witold dzieli się z nami faktami, które skłoniły go do działania w zakresie edukowania dzieci i ich rodziców na temat zdrowego żywienia.

1

Aż 70 proc. Polaków je fast foody przynajmniej raz w miesiącu, a 24 proc. przynajmniej raz w tygodniu. A przykład idzie przecież z góry! Tylko edukacja oparta na budowie świadomości, zarówno dzieci, jak i rodziców, da gwarancję, że nawyki naprawdę ulegną zmianie. Własnie dlatego powstała Akademia, by zwrócić uwagę na problematykę żywienia, zdrowia i bezpieczeństwa dzieci już w wieku przedszkolnym, czyli w czasie budowania trwałych, rzutujących na całe życie przyzwyczajeń. Akcja Piramida Żywienia Przedszkolaka, organizowana w ramach Akademii, edukuje dzieci poprzez interaktywne zabawy: przedszkolaki uczą się, które produkty są zdrowe, a które powinny ograniczać w codziennym menu, jak wyglądają i nazywają się produkty tworzące piramidę żywienia, jak przygotować posiłek samodzielnie i z czego powinien się składać. Równolegle staramy się edukować także rodziców.

2

Dzieci w Polsce spędzają średnio 4,5 godziny dzienne przed telewizorem lub komputerem. W przypadku dzieci w wieku przedszkolnym tak spędzany czas jest nawet dłuższy niż aktywność ruchowa na podwórku. Poprzez akcję oraz wplatanie aktywności ruchowej do zabaw prowadzonych w ramach warsztatów chcemy wykorzystywać wspaniały potencjał ruchowy dzieci i odciągnąć je od siedzącego trybu życia. Chcemy także uświadamiać rodziców – czym grozi statyczny tryb życia i układana w pośpiechu, niezdrowa i oparta na fast foodach dieta. Chyba każdemu z nas zależy, żeby dziecko spędzało więcej czasu na dworze i było aktywne zamiast siedzieć przed telewizorem oglądając bajki?

3

Prowadzone w Polsce badania dowodzą, że nadwaga i otyłość występują u 5% dzieci w wieku 3-7 lat. A statystyki te ciągle wzrastają. Wyraźnie widać dużą potrzebę edukacji żywieniowej społeczeństwa – ale kilkutorową. Co z tego, że dziecko wróci do domu, mówiąc „Mamo, Tato – zrobiłem dzisiaj sałatkę z pomidorów, była pyszna!”, skoro na kolację dostanie chipsy albo kanapki z masłem czekoladowym. Dorośli jedzą w pośpiechu i bez zastanowienia, nie zważając na właściwe komponowanie posiłków. Tak samo odżywiane są dzieci. Rodzice często zwracają uwagę tylko na to, by zaspokoić ich głód, a nie rzeczywiste potrzeby ich organizmów. Nie wszyscy wiedzą, że cukrzyca typu 1 pojawia się dziś już u dzieci 10 – letnich. A jest to w dużej mierze wynikiem otyłości, wynikającej z nieprawidłowego żywienia dzieci.

4

Edukację należy kierować także do osób dorosłych. Nasze akcje przeznaczone są dla trzech grup – dzieci, rodziców i nauczycieli. Jeśli dziecko nauczy się w przedszkolu, że frytki i słodkie napoje są niezdrowe, a po przyjściu do domu dostanie je na obiad, cała akcja straci sens. Dlatego ważne jest dotarcie z naszym przekazem także do dorosłych. Jeśli rodzice źle się odżywiają i prowadzą statyczny tryb życia, dzieci będą ich naśladować. Ważne jest wspólne robienie zakupów i przygotowanie posiłków. Rodzice powinni zabierać dzieci na targ, pokazywać im warzywa, owoce – także te rosnące w sadach i na grządkach, zanim trafią na stół.

Warto włączyć dziecko w przygotowanie posiłku – może coś pokroić, pomieszać. Gdy dziecko weźmie udział w przygotowaniu potrawy, dużo chętniej ją zje.

5

Tylko systematyczne niwelowanie złych nawyków może doprowadzić do samodzielnego wybierania w przyszłości zdrowych produktów przez dziecko. Często nawyki, które powstały w okresie wczesnoprzedszkolnym, są tak silne, że ich zamiana, na te właściwe i zdrowe, jest okupiona dużym stresem i płaczem dziecka. Niestety, żyjemy w natłoku informacji, reklam promujących niezdrowe, ale smaczne produkty. Są wszędzie. W telewizji, w prasie, na witrynach sklepowych. Dzieci w wieku przedszkolnym mają największą chłonność i przyswajalność informacji. W późniejszym wieku ta zdolność się zmniejsza. Musimy więc zdawać sobie sprawę, że zniwelowanie wpływu reklam oraz znajomości „złych” produktów, zwłaszcza gdy są dodatkowo powiązane z ulubionym bohaterem z bajki, jest bardzo trudne. Zaznaczanie i podkreślanie dokonanego wyboru – dobre/złe, wraz z uzasadnieniem typu: od słodyczy psują się ząbki, jest bardzo ważnym elementem przemiany.

„Zdrowy Przedszkolak” to projekt firmy Lion Fitness dedykowany szerzeniu zdrowych nawyków u dzieci i dorosłych. „Akademia Zdrowego Przedszkolaka” to warsztaty na temat aktywności fizycznej, zdrowego odżywiania, higieny, odporności i bezpieczeństwa, które cztery razy w roku odbywają się w przedszkolach w całej Polsce. Magazyn WIEM! oraz platforma internetowa www.lionfitness.pl kierowane są zaś do dorosłych. Czytaj więcej na www.zdrowyprzedszkolak.pl

wiosna 2012 / numer 1 / WIEM! / 23


Akademia Zdrowego Przedszkolaka

Kulki czekoladowe Co zawierają:

cukier syrop glukozowy s ubstancje wzbogacające

cukier w tego rodzaju płatkach stanowi aż

syrop glukozowy

substancje dodatkowe

substancje wzbogacające

zamiennik cukru, który jest często wykorzystywany przez producentów

mogą to być: substancja spulchniająca (fosforan dwuwapniowy), aromaty, regulator kwasowości (fosforan trój-sodowy), emulgator (lecytyna sojowa)

np. witamina C, witaminy z grupy B, wapń, żelazo

taka zamiana nie pozostaje jednak bez wpływu na kaloryczność – takie kulki dostarczają średnio całego składu to właśnie nadmiar spożywanego cukru, obok nadmiaru tłuszczu w diecie, zwiększa ryzyko nadwagi i otyłości – zarówno u dzieci, jak i u dorosłych

24 / WIEM! / numer 1 / wiosna 2012

kcal/100 g

wykorzystanie „dodatków” ma na celu pewne funkcje technologiczne oraz redukcję kosztów produkcji produkty obfitujące w „dodatki” można już zaliczyć do grupy żywności wysokoprzetworzonej, która nie jest zalecana w żywieniu dzieci

produkty zbożowe, zwłaszcza te przeznaczone dla dzieci, często są wzbogacane w liczne witaminy i minerały. Zdaniem wielu specjalistów zajmujących się żywieniem dzieci, lepiej jest jednak spożywać produkty, które są naturalnym ich źródłem niż zalecać te, które są celowo wzbogacane

Zdjęcia: Katarzyna Reutt

s ubstancje dodatkowe


Za i Przeciw Opracowanie: dr inż. Anna Harton

Płatki owsiane Co zawierają:

b łonnik rozpuszczalny żelazo magnez witaminę B1

Żelazo

Rozpuszczalny błonnik pokarmowy

ważny składnik hemoglobiny (barwnik krwi), niezbędny też do tworzenia czerwonych krwinek

nie jest trawiony w naszym organizmie, ale odgrywa niezwykle ważną rolę: opóźnia tempo opróżniania żołądka oraz wydłuża czas przebywania trawionego pokarmu w jelitach bardzo korzystnie wpływa na glikemię poposiłkową, czyli stężenie cukru we krwi po spożyciu posiłku szczególnie bogate w błonnik rozpuszczalny – pektyny – są jabłka

magnez

płatki owsiane zawierają jej

2 razy więcej

wchodzi w skład wielu enzymów istotnych dla transportu i magazynowania tlenu wchłanianie żelaza z produktów zbożowych jest gorsze niż z mięsa. Jego biodostępność zdecydowanie poprawia obecność witaminy C. Dlatego do płatków warto dodać świeże owoce.

Czytaj więcej na www.zdrowyprzedszkolak.pl

witamina b1 niż biały ser i prawie 4 razy więcej niż biała mąka

składnik kości, zębów oraz tkanek bierze udział w kurczliwości mięśni, przewodnictwie nerwowym oraz tworzeniu białka i metabolizmie tłuszczu

uczestniczy w procesach energetycznych ustroju, ma ważną rolę w przemianach składników oraz w przenoszeniu impulsów nerwowych

wiosna 2012 / numer 1 / WIEM! / 25


Akademia Zdrowego Przedszkolaka

Nagrody rozdane! Ilość rewelacyjnych prac konkursowych, które dotarły do nas od przedszkolaków po pierwszej Akademii Zdrowego Przedszkolaka, który odbyła się w listopadzie i w grudniu 2011, przerosła nie tylko nasze oczekiwania, ale i pojemność szaf redakcyjnych! Z trudem wybraliśmy zwycięskie projekty, które pokazujemy poniżej, jednocześnie przedstawiając ich twórców.

Marta Szeszuła Przedszkole nr 86 ,,Tęczowy Świat” w Poznaniu

I miejsce

Skąd wziął się pomysł na projekt? Inspiracją do ,,Zdrowego talerza przedszkolaka” był projekt realizowany w przedszkolu – ,,Piramida żywienia”. W ramach tego projektu, wspólnie z rodzicami, dzieci miały wykonać pracę plastyczną. Marta oglądała bajkę ,,Przygoda warzyw i owoców” i na jej podstawie przygotowała nagrodzoną pracę. Kto pomagał wykonywać pracę? W wykonanie pracy zaangażowana była cała rodzina. Marta zaprojektowała pracę i rozdzieliła zadania. Razem z mamą przygotowały masę, później lepiły ,,warzywa”, a tacie przypadło w udziale wypiekanie gotowych elementów. Ulubiona potrawa Marty? Naleśniki z powidłami śliwkowymi babci Marty. Skąd się bierze zdrowe jedzenie? Marta jest przekonana, że z ogródka babci.

Wyróżnienia

Patryk Lenart

Oliwia Radosz

Wiktoria Długa

(praca nadesłana przez rodziców)

Przedszkole nr 10 w Legnicy

Przedszkole nr 6 w Krakowie

26 / WIEM! / numer 1 / wiosna 2012


II miejsce

Daniel Olejniczak Przedszkole nr 4 w Koninie Skąd wziął się pomysł na projekt? Pomysł podsunęła Pani w przedszkolu. Kto pomagał wykonywać pracę? Pracę pomagał wykonywać dziadek – dopieszczał szczegóły. Ulubiona potrawa Daniela? Gołąbki. Skąd się bierze zdrowe jedzenie? Zdrowe jedzenie bierze się od mamy i z przedszkola. A mama mówi, że zdrowe jedzenie daje nam natura.

III miejsce

Kacper Jarosz Miejskie Przedszkole nr 45 w Sosnowcu Skąd wziął się pomysł na projekt? Inspiracją pracy była „Piramida Żywienia”, na podstawie której można było wybrać odpowiednie składniki do dania. Ostatnio w jednej z restauracji w centrum handlowym Kacprowi bardzo smakował łosoś z warzywami. I stąd ten pomysł. Kto pomagał wykonywać pracę? Praca wykonana była rodzinnie – każdy miał w nią swój wkład. Mama mieszała i ugniatała modelinę, Kacper wyciskał ją przez maszynkę i kroił, a tata suszył i przyklejał na talerzyku. Ulubiona potrawa Kacpra? Jest wiele takich potraw, na pewno jedną z nich są ryby z dodatkiem surówek. Skąd się bierze zdrowe jedzenie? Zdrowe jedzenie musi pochodzić z upraw ekologicznych i zdrowych zwierząt, które są odpowiednio karmione. Zdrowe jedzenie, to zdrowy organizm. Czytaj więcej na www.zdrowyprzedszkolak.pl

wiosna 2012 / numer 1 / WIEM! / 27


Akademia Zdrowego Przedszkolaka

Nagrody rozdane! A oto zwycięskie prace drugiego z naszych konkursów – „Nasza Piramida”. Grupy przedszkolne, wraz z wychowawcami, układały Piramidę Żywienia Przedszkolaka. Przedszkole nr 13, „Słoneczne Przedszkole" w Gdyni nauczycielka grupy Jolanta Płaczek liczba i wiek dzieci w grupie 27 dzieci, 3-latki Natalia Wittstock, Adam Niedostatkiewicz, Maja Popławska, Wiktor Gierszewski, Jakub Torbiński, Patrycja Drzeżdżon, Szymon Osiński, Edward Jóźwiuk, Zofia Glaza, Filip Wdowczyk, Anita Parcelewska, Alan Gut, Julia Pozańska, Maciej Wiesner, Tymon Słotwiński, Marta Mackiewicz, Piotr Tybuszewski, Julia Konieczna, Milena Zalewska, Dawid Grabiński, Mikołaj Markowski, Oliwia Wróbel

I miejsce

Praca dzieci z Gdyni Jak długo pracowaliście nad projektem? Nad projektem pracowaliśmy 2 tygodnie. Który element projektu podobał się dzieciom najbardziej? Zdecydowanie możliwość manipulowania kuponami produktów i komponowanie z nich posiłków. Ulubione przedszkolne potrawy dzieci? „Ja lubię jeść mięso, bo czasami jest kurczak w potrawce z marchewką.” „Zupa pomidorowa z makaronem” „Makaron z mięsem i warzywami”

28 / WIEM! / numer 1 / wiosna 2012

„Kanapka z rybką, pycha” „Kluski leniwe z surówką” Skąd się bierze zdrowe jedzenie? „Z ogródka, bo w ogródku rosną pomidory, marchewka, ziemniaki, jabłka, cebula.” „Banany można kupić w sklepie, są z drzew, które rosną tam, gdzie są małpy, bo małpy lubią banany i dzieci też. To jest Afryka.” „Zdrowe jest mleko od krówki, która je zieloną trawę na łące.”

Jak długo pracowaliście nad projektem? Praca nad projektem zajęła nam cały tygodniowy blok tematyczny. Który element projektu podobał się najbardziej? Projektowanie, działania plastyczne, wspólne działanie. Ulubione przedszkolne potrawy dzieci? Wyrażone wierszem „Piramida Zdrowego Żywienia – Co lubimy jeść”: Dzieci o swe zdrowie dbają, więc się dobrze odżywiają. Tu w przedszkolu się dowiedzą, że jest ważne to, co jedzą. Warto jeść kaszę, owoce, warzywa, Zdrowe jest mleko i zdrowa jest ryba. Colę do szafy głęboko chowamy, i świeży soczek dziś wyciskamy. Do tego zjadamy kanapki z rzodkiewką, sałatą, ogórkiem, serem, marchewką. Te wyjątkowo nam smakowały Bo samodzielnie zrobione zostały. Skąd się bierze zdrowe jedzenie? trzyletletni Piotruś: „mleko – z pudełka z Tesco” pięcioletni Adrian: „od lekarza dietetyka” pięcioletnia Zuzia: „od rolnika ze zdrowego pola” pięcioletnia Maja: „z drzewa, jeziora, z ziemi”


Przedszkole Publiczne w Marklowicach nauczycielki grupy Urszula Klaja, Barbara Marszolik, Anna Weideman, Joanna Wita, Olga Zozworek liczba i wiek dzieci w grupie praca zbiorowa 100 dzieci z 4 grup wiekowych; 3-latki, 3/4-latki, 4-latki i 4/5-latki I rząd od góry: Paulina Capłap, Zosia Brychcy, Kuba Chmiel, Kamil Firut, Wiktoria Gawliczek, Kuba Klimek, Manuela Kłapsia, Andżelika Koczy, Kasia Musioł, Monika Bober, Zuzia Musioł, Mateusz Nawój, Patrycja Piechoczek, Oliwia Radecka, Konrad Rduch, Alicja Tekiela, Wiktoria Zuzga, Paulina Zientek, II rząd: Klaudia Bernacka, Oliwier Błatoń, Błażej Ciemięga, Wojciech Czarnota, Wiktoria Elias, Artur Fojcik, Emilia Głowacka, Paweł Kawecki, Wiktoria Kotas, Alicja Musiolik, Filip Oskwarek, Julia Pająk, Julita Podleśny, Filip Rduch, Witor Salamon, Tobiasz Wach, Szymon Wesoły, Bartek Zając, Dominika Zając, III rząd: Magdalena Baczyńska, Eliza Batko, Nikodem Gardian, Martyna Grobelny, Paulina Grobelny, Nikola Iżyk, Dominik Juraszek, Kamil Kajzerek, Marcin Krypczyk, Maria Matloch, Mateusz Muras, Oliwier Naczyński, Kinga Skupień, Oliwia Szewczyk, Miłosz Tomecki, Nikodem Wodecki, Anna Wróbel, IV rząd: Maria Capek, Maja Duda, Wojciech Gawliczek, Martyna Godziek, Emilia Goryszewska, Nikola Górniak, Mateusz Hibner, Maksymilian Kądziela, Iram Kloska – Souid, Paulina Knapek, Magdalena Mrozińska, Laura Oleś, Karolina Stronczek, Eryk Bernais, Anna Szuścik, Agata Tekiela, Julia Ucher, Szymon Wowra, Alan Sajnóg

II miejsce

Praca dzieci z Marklowic Ile czasu zajęło wam wykonanie projektu? Nad projektem w sumie pracowaliśmy przez tydzień. Który element projektu podobał się dzieciom najbardziej? Dzieciom podobało się zbieranie marchewek, rodzinne robienie kanapek, zabawy ruchowe, wspólne konkurencje z rodzicami, układanki.

Ulubione przedszkolne potrawy dzieci? Spaghetti, naleśniki, zupa brokułowa, żurek z grzankami, ryż z jabłkiem i bitą śmietaną. Skąd się bierze zdrowe jedzenie? Dzieci odpowiadały, że zdrowe jedzenie bierze się ze sklepu, z sadu, z ogrodu, z nasionek.

Przedszkole Miejskie nr 17 w Gorzowie Wielkopolskim, grupa „Maczki” nauczycielki grupy Katarzyna Adamajtis, Agnieszka Tańczuk, Beata Wilk liczba i wiek dzieci w grupie 30 dzieci, 5-latki Oliwier Karpowicz, Adrian Januszonek, Michał Bejnarowicz, Maja Kretowicz, Julia Knysz, Natalia Bednarska, Marek Niedźwiecki, Filip Wawrzyniak, Wiktoria Brudnicka, Aleksander Stachowiak

III miejsce

Czytaj więcej na www.zdrowyprzedszkolak.pl

wiosna 2012 / numer 1 / WIEM! / 29


Akademia Zdrowego Przedszkolaka

Wiem po co, wiem jak Sposób pracy i funkcjonowania układu pokarmowego oraz układu paliwowego w samochodzie są zdecydowanie różne. Jednak role, jakie pełnią, są do siebie bardzo zbliżone. Oba układy są odpowiedzialne za dostarczenie niezbędnych substancji i energii do pracy organizmu (układ pokarmowy) i samochodu (układ paliwowy). Opracowanie: Patrycja Skórska filtr paliwowy

przewód paliwowy powrotny

list wtryskowa silnik

przewód paliwowy zasilający

pompa paliwowa i czujnik poziomu paliwa

wlew paliwa

bak

pojemność baku

Jakość paliwa

Pełny bak wystarcza na:

Jak często tankować?

Przelanie baku

mała klasa miejska

Paliwo wysokiej jakości zapewnia mniej awaryjną, lepszą pracę silnika. Dzięki niemu uzyskujemy większą energię i dłuższą żywotność samochodu.

mała klasa miejska

Nie powinniśmy tankować, kiedy w baku jest już „sucho”. Częsta jazda na rezerwie może powodować wytrącanie się pary wodnej z resztek paliwa, co powoduje zawilgocenie układów i zwiększone ryzyko korozji i uszkodzenia elektrycznej pompy paliwa.

Bak się nie rozciąga, więc, oprócz zalania karoserii i ewentualnie własnych butów, nie ma innych konsekwencji zatankowania zbyt dużej ilości paliwa.

40–50 litrów rodzinne combi

60–70 litrów ciężarówka

500–1100 litrów

Paliwo „chrzczone” zwiększa awaryjność samochodu i zmniejsza jego żywotność. Następstwem używania gorszego paliwa są częstsze wizyty w serwisie.

ok. 500–600 km combi

ok. 500–600 km ciężarówka

ok. 1400–2400 km

(przy założeniu zwykłej miejskiej jazdy)

30 / WIEM! / numer 1 / wiosna 2012

Przed przelaniem chroni nas czujnik w „pistolecie” dystrybutora. Gdy paliwo podchodzi pod korek, system blokuje dalszy wypływ paliwa do baku.


przełyk

wątroba

żołądek jelito grube

jelito cienkie

pojemność Żołądka

Jakość pożywienia

Pełny żołądek wystarcza na:

Jak często jeść?

noworodek

Pożywienie zdrowe, dobrze zbilansowane dostarcza wszystkie składniki potrzebne do rozwoju i pracy organizmu, daje więcej energii, a co za tym idzie zwiększa naszą siłę, odporność i wytrzymałość. Zmniejsza ryzyko chorób.

noworodek

Powinniśmy spożywać 5 niewielkich objętościowo posiłków dziennie, w odpowiednich odstępach czasu (przerwy pomiędzy nimi powinny wynosić ok. 3–4 godz.). Dzięki temu utrzymamy w organizmie właściwy poziom wydzielania insuliny i unikniemy gwałtownych spadków poziomu glukozy. Kiedy przyzwyczaimy nasz organizm do stałych godzin spożywania posiłków, dostarczana energia będzie odpowiednio wykorzystana i unikniemy nadmiernego uczucia głodu, przejadania się i tycia.

30–35 ml niemowlęta

50 –100 ml dzieci

100–250 ml dorośli

1–1,5 litra (w skrajnych przypadkach 3 litry)

Pożywienie „śmieciowe”, mało wartościowe zwiększa ryzyko zachorowań, odkładania się tłuszczu i dostarcza mniej składników budulcowych, witamin i minerałów. Następstwem źle zbilansowanego pożywienia mogą być częstsze wizyty u lekarza.

2–3 godz. niemowlę

ok. 3–4 godz. (dzień) do 6–8 godz. (noc) dziecko starsze i dorosły

4 godz.

(przy założeniu zwykłego codziennego trybu życia bez nadmiernego wysiłku)

Czytaj więcej na www.zdrowyprzedszkolak.pl

Przekarmienie Żołądek ma możliwość rozciągania się. Przekarmianie prowadzi do zwiększenia pojemności żołądka, a więc konieczności podawania coraz większych porcji jedzenia, niewspółmiernie dużych do energetycznych potrzeb organizmu człowieka. Następstwem takiego działania jest otyłość i nadmierne obciążanie organizmu podczas trawienia dużych, jednorazowych porcji pożywienia. Przed przejadaniem się chroni nas mózg, który zbiera informacje o stopniu rozciągnięcia żołądka czy poziomie glukozy we krwi – dzięki temu wiemy, kiedy skończyć jeść. U dzieci ten system działa tak samo. Jeśli mówią, że się najadły, to przeważnie tak jest. wiosna 2012 / numer 1 / WIEM! / 31


Katia Roman-Trzaska poleca

Niezbędnik gotowania z dziećmi

1 2

Edukatorka kulinarna i właścicielka szkoły gotowania dla dzieci „Little Chef”, gdzie dzieci już od czwartego roku życia przygotowują pyszne i zdrowe posiłki. Szkoła Gotowania „Little Chef” przeprowadziła warsztaty dla ponad 9000 dzieci z czego 2900 ze szkół państwowych (podstawówka i gimnazjum) w Warszawie w ramach projektów „Lato” i „Zima w Mieście”. Obecnie Katia pracuję nad uruchomieniem programu edukacji kulinarnej w trakcie roku szkolnego polegającego na prowadzeniu wzorcowych warsztatów dla nauczycieli, by ci mogli przeprowadzić takie same warsztaty w swoich szkołach. Jednak, żeby wspólne gotowanie było w pełni udane i bezpieczne, potrzebne są odpowiednie narzędzia pracy. Oto te, które najlepiej sprawdzają się w „Little Chef”.

3

4

5

6

7

1

2

3

4

5

6

7

Tarka do sera Zyliss

Mikser Brauna

Deska do krojenia

Nożyk deserowy

Moździerz

Fartuszek

Łyżka drewniana

Nie mogę bez niej żyć. Już trzylatek z niewielką pomocą zetrze ser i np. miękkie warzywa.

Niezbędny od lat. Prawie się nie psuje. Używam każdej części – kielicha do koktaili, kubka do mielenia orzechów, humusu itp, „pałki” do robienia kremowych zup. Zabieram go ze sobą na wakacje.

Najlepiej taka, która się nie ślizga po blacie. Jeżeli nie mam właśnie takiej pod ręką, to podkładam pod zwykłą deskę mokrą ściereczkę i już jest bezpiecznie.

Do krojenia dla bardzo małych dzieci. Im szybciej nauczymy dziecko prawidłowo kroić, tym będzie bezpieczniejsze i tym więcej będzie mogło ugotować. Trzylatki zatem dostają do ręki nóż i pod moją opieką uczą się kroić patyczki z marchewki i kostkę z cukinii.

Najlepiej kamienny. Robimy w nim pesto ze świeżej bazylii, salsy, ucieramy przyprawy. Im większy tym lepszy.

Dla mnie i dla dzieci. Porządny, żeby wszystkie jagody, maliny i pomidory sprały się idealnie.

Mam dwie, bardzo stare. Gdy ich używam, myślę, o tych setkach pysznych dań, które już za mną i jeszcze przede mną. Moje dzieci, w szkole gotowania i w domu, gotują ze mną i uczą się, że mogą zrobić wszystko, byle były uważne.

32 / WIEM! / numer 1 / wiosna 2012


Ilustracja: Emilia Dziubak

Akademia Bezpiecznego Przedszkolaka juĹź w czerwcu!



Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.