Głos Karmelu (71) 5/2016

Page 1

głos karmelu nr 5 (71) wrzesień – październik 2016 ISSN 1733-8808 INDEKS 409278 cena 8 zł (w tym 5% VAT)

www.gloskarmelu.pl

Dwumiesięcznik poświęcony życiu duchowemu i kulturze chrześcijańskiej

Pytam was, drodzy bracia i siostry: jakie są karty życia każdego z was? S E R I A

2 0 1 6

P O Ś W I Ę C O N A

Ś W .

J A N O W I

O D

K R Z Y Ż A


ks. Piotr M. Gajda

Zegnijmy kolana przed Panem, naszym Bogiem Bezpośrednim celem napisania tej książki jest chęć przyczynienia się do realizacji zamiaru Benedykta XVI: odnowić „naszą wiarę w rzeczywistą obecność Chrystusa w Eucharystii”.

OFERTA SPECJALNA DLA PRENUMERATORÓW GŁOSU KARMELU! tylko

15 zł

(regularna cena 24,90 zł) Do ceny należy doliczyć koszt wysyłki. Zamówienia można składać telefonicznie: 12-416-85-01 lub mailowo: prenumerata@wkb.krakow.pl


JAN OD KRZYŻA SŁOWO

5 Komentarz do Pieśni o Bogu ukrytym (cz. 4) Bartłomiej Józef Kucharski OCD 7 Wolność w ujęciu św. Jana od Krzyża (cz. 1) Jerzy Wiesław Gogola OCD 12 „Pustynia” w życiu duchowym na podstawie nauki św. Jana od Krzyża (cz. 5) Andrzej Ruszała OCD 14 Przemiana i dar poznania. Świadomość stałej obecności Jezusa i działanie Ducha Dominik Wider OCD 16 Praktyka modlitwy: rozwój modlitwy kontemplacyjnej Grzegorz Tyma OCD 21 Więzi atomowe Damian Sochacki OCD 23 Wymowne milczenie Danuta Piekarz 25 Szymon Piotr na drodze pasterskiej posługi Dawid Waliczek SDB 29 Księga Rut – pochwała kobiecej dzielności Piotr Nyk OCD 33 Gorzkie wody złotego prochu Marian Zawada OCD 34 Izabela od św. Dominika – uczennica św. Teresy od Jezusa Paweł Hańczak OCD 36 Trzecia córka świętego małżeństwa Martin Bartłomiej Józef Kucharski OCD 38 Maria-Eugeniusz od Dzieciątka Jezus OCD (Henri Grialou) Wanda Sarna 42 Oblicza Maryi. Wieża Dawidowa Jerzy Zieliński OCD 44 Ostatecznie chodzi o mistykę Rozmowa z Denisem Chardonnens OCD 45 Posługa myślenia Rozmowa z Albertem Wachem OCD 48 Vasco da Gama z ewangelizacją w tle Maciej Jaworski OCD 53 Egzotyczna anatomia Paweł Porwit OCD 56 Salus Populi Czernensis. Odnowiony obraz Matki Bożej Szkaplerznej w Czernej Leszek Stańczewski OCD 58 Fotoplastikon. Na rekreacyjną nutę Jerzy Zieliński OCD 60 Edyta Stein – spotkanie z Prawdą Bartłomiej Kolankiewicz OCD 63 Wołowina z ananasem Bartłomiej Kurzyniec OCD

KARMELITAŃSKA

tarożytni Grecy wierzyli, że Hesperos jako pierwszy wspiął się na barki swojego brata Atlasa, aby oglądać gwiazdy. Od czasu buntu tytanów Atlas za karę musiał podtrzymywać świat. Z powodu szalejącej burzy Hesperos nie wrócił już na ziemię, lecz pozostał na niebie jako miła ludziom gwiazda, która każdego wieczoru sprowadza nocny odpoczynek. Greckiego Hesperosa Rzymianie nazywali Vesperem, od którego to imienia pochodzi łacińska nazwa nieszporów (Vesperes). Chrześcijanie z dużych miast zmawiali nieszpory w porze pojawienia się na niebie Vespera, gwiazdy wieczornej, którą w praktyce utożsamiano z Wenus. Już w IV wieku nieszpory były bardzo rozbudowane, obejmowały aż 12 psalmów, liczne hymny i pieśni. Po recytacji psalmu wstępnego przewodniczący modlił się tymi słowami: „Pozwól, Panie, odpocząć naszym ciałom po całodziennej pracy, ucisz z myśli światowych swoim pokojem nasze dusze. Stoimy przed Tobą w milczeniu w tej wieczornej porze i ofiarujemy Ci nieustanne uwielbienie”. Lipcowe słowa papieża Franciszka powracają, skłaniają do rachunku sumienia i postawienia sobie pytań: czy dobrze wykorzystałem czas, czy nie przegapiłem jakiejś okazji, czy wystarczająco kochałem, wierzyłem i ufałem? W taki nastrój wprowadza nas nowy numer „Głosu Karmelu”. W sekcji poświęconej św. Janowi od Krzyża tym razem dużo o wewnętrznej wolności, wyrzeczeniu i kontemplacji. Przedłużeniem tych tematów są kolejne odcinki biblijnych refleksji. Kustosz sanktuarium maryjnego w Czernej przypomina o wyjątkowej ikonie Matki Bożej Czerneńskiej, a Denis Chardonnens OCD (rektor) oraz Albert Wach OCD (nowy przełożony) opowiadają o Papieskim Wydziale Teologii Duchowości Teresianum w Rzymie. Jak zwykle poznamy kolejną córkę państwa Martin, a nasi misjonarze nie tylko zabiorą nas w egzotyczne miejsca, ale również przygotują coś na ząb. 19 listopada 2016 roku w Awinionie odbędzie się beatyfikacja sługi Bożego Marii-Eugeniusza od Dzieciątka Jezus OCD (Henri Grialou), założyciela Instytutu Notre Dame de Vie. Z tej okazji przypominamy postać o. Eugeniusza, znanego polskim czytelnikom jako autor popularnej syntezy duchowości karmelitańskiej zatytułowanej Chcę widzieć Boga. Na jesienne wieczory życzę wszystkim przyjemnej lektury czasopisma, do którego rocznym prenumeratorom dołączam prezent – kalendarz na 2017 rok. Niech święte Teresy, które wspominamy w październiku, inspirują do ciągłego nawracania się i coraz gorętszej wiary w Jedynego Boga i Pana naszego Jezusa Chrystusa.

DALEKO

S

wrzesień / październik 2016

K U LT U R A

Ad Vesperas

|3


Święty Jan od Krzyża mistrzem modlitwy

Praktyka modlitwy: rozwój modlitwy kontemplacyjnej Grzegorz Tyma OCD wychowawca nowicjuszy

N

a wstępie przypomnijmy, że w ostatnim artykule prześledziliśmy, jak św. Jan od Krzyża widzi w praktyce poszczególne formy i rodzaje modlitwy. Odnośnie do rodzajów modlitwy skupiliśmy się na tych, w których dominuje element czynny – naturalny. Teraz zajmiemy się rodzajami modlitwy kontemplacyjnej/mistycznej, gdzie dominuje element bierny – nadprzyrodzony.

16 | Głos Karmelu 5 2016

Szczegółowe wskazania w kontemplacji początkowej W swojej nauce św. Jan od Krzyża odróżnia kontemplację wlaną od innej modlitwy kontemplacyjnej, w której działanie Boga jest ukryte, a dusza ma za zadanie czynnie z Nim współpracować. Jest to kontemplacja początkowa. Chociaż św. Jan nie używa dosłownie tego terminu, jednak wyraźnie

wskazuje na ten rodzaj modlitwy. Jest ona wynikiem długotrwałej współpracy człowieka z Bogiem na modlitwie myślnej, jest jakby przedpokojem kontemplacji wlanej. Człowiek praktykujący rozmyślanie dochodzi do stanu, w którym zaczyna pojawiać się poznanie intuicyjne. Doktor Karmelu, poruszając temat kontemplacji początkowej i skupiając


JAN

OD

KRZYŻA

Więzi atomowe Damian Sochacki OCD redaktor naczelny

P

odczas niedzielnej Mszy Świętej każdy katolik recytuje na głos słowa, w których przyznaje, że wierzy w jednego Boga, Ojca Wszechmogącego, Stworzyciela nieba i ziemi, wszystkich rzeczy widzialnych i niewidzialnych. Przez wiele wieków zwłaszcza to, co niewidzialne, było przedmiotem dociekań filozofów, poruszało wyobraźnię pisarzy i nierzadko gwarantowało złoty interes wszelkiej maści czarodziejom. Dzisiaj wiemy, że za zasłoną tego, co widzialne, jest maleńki świat, w którym różne drobinki łączą się i rozchodzą, kłócą i jednają. Mam na myśli atomy i ich zdolności do łączenia się w grupy. Ten mały świat działa podobnie jak duży. Między rodzajami wiązań atomowych a więziami międzyosobowymi istnieje wyjątkowe podobieństwo. Świadomie używam słowa „międzyosobowe”, ponieważ dotyczy to relacji typu człowiek–człowiek oraz człowiek–Bóg. Wiązanie chemiczne powstaje na skutek uwspólnienia czy też nakładania się krążących wokół jądra elektronów.

Wieź między osobami powstaje w podobnych okolicznościach, kiedy jednoczy je wspólny cel, zainteresowanie, chwila. Naukowcy rozróżniają kilka podstawowych rodzajów wiązań. Wiązanie kowalencyjne powstaje przy niewielkiej różnicy elektroujemności. Dwa atomy uwspólniają swoje elektrony, których trajektorie się nakładają, lecz mają przeciwne spiny. Podobnie kiedy człowiek odkrywa, że ten drugi ma coś, czego mu brakuje, zaczyna do niego lgnąć. Aby ta relacja nie była tylko samolubnym wykorzystywaniem, druga strona również musi okazać pragnienie wymiany. Tylko przy zachowaniu bezinteresownego zamiaru orbitale wzajemnych darów nakładają się i wiążą. Takie relacje mogą przetrwać wiele, nawet zmiany stanu skupienia, czyli upływ czasu i trudne doświadczenia. Wiązanie kowalencyjne spolaryzowane powstaje między dwoma niemetalami, gdy uwspólnione elektrony ciążą bardziej ku jednemu atomowi o większej elektroujemności. Uwspólnione

elektrony mogą pochodzić w równej liczbie od każdego z atomów lub pozostawać w różnej proporcji. Takie niesymetryczne więzi często zdarzają się między osobami, spośród których jedna wyraźnie przesuwa swoje życie w stronę drugiej. Silna osobowość przyciąga i mocno wpływa na słabszą, co może powodować niewygodne poczucie zależności i braku wolności. Z drugiej strony, człowiek o silnej osobowości niesie ciężar słabszej, która nie potrafi lub nie chce się czynnie włączać w tworzenie więzi: woli oddać, co ma, i „wisieć na szyi” drugiej osoby. Taki delikatnie przesunięty układ może trwać tylko przy wzajemnym poczuciu najwyższego zaangażowania, chociaż obiektywnie nierównego. Wiązanie jonowe powstaje między dwoma atomami o wielkiej różnicy elektroujemności. Elektrony, zamiast się uwspólnić, „przeskakują” na stałe do jednego z atomów. Taka niewspółmierna więź zachodzi między człowiekiem i Bogiem, którzy się przyciągają na zasadzie anionu i kationu. To najsilniejsze połączenie. Jakie rodzą się z tego wnioski? Więź kowalencyjna jest właściwa dojrzałym relacjom międzyludzkim, bo zapobiega chorobliwemu uzależnieniu i manipulacji, które nie są miłością, czyli działaniem wolnej woli. Tylko w relacji z Bogiem człowiek może zupełnie bez obaw rzucić się w Jego ramiona, oddając Mu swoje „elektrony” bez lęku przed wykorzystaniem czy zniewoleniem. Świadomość prawdy o sobie, czyli wysoka różnica elektroujemności, jeszcze bardziej przyciąga do Stworzyciela – być może dlatego pokora obok miłości i wyrzeczenia stała się dla św. Teresy od Jezusa filarem modlitwy wewnętrznej, czyli procesu wiązania. Święty Jan od Krzyża był przekonany, że „jonowa” więź z Bogiem jest najtrwalszym połączeniem, które przez „oddanie elektronów” pozwala niedoskonałemu człowiekowi upodobnić się do doskonałego Boga: „ta więź miłości tak mocno ujmuje Boga i duszę, że łączy, przemienia i czyni ich jednym przez miłość” (PD 31, 1).  | 21


Trzecia córka świętego małżeństwa Martin Bartłomiej Józef Kucharski OCD rekolekcjonista i poeta

N

ikt w rodzinie św. Teresy od Dzieciątka Jezus nie przypuszczał, że „biedna Leonia”, jak mówiła o niej św. Zelia, będzie kandydatką na ołtarze zaraz po swojej wielkiej Siostrze. Urodziła się 3 czerwca 1863 roku. W dzieciństwie cierpiała liczne choroby. Już w 1865 roku św. Ludwik udał się na 21-kilometrową pielgrzymkę, by prosić o uzdrowienie ciężko chorej córeczki. W zasadzie od samego początku jej zdrowie wymagało więc wielkiej uwagi. Do tego dochodziło dziwne usposobienie dorastającej dziewczynki. Tak pisze o niej pewna francuska autorka: „Leonia – siostra św. Teresy. Siostra na wieczność. Niewdzięczne przeznaczenie… Stracona postać, jak jedna z tych, które zauważamy za oknem odjeżdżającego pociągu albo na drodze, gdy sami jesteśmy więźniami samochodu, albo na płótnie prowincjonalnego muzeum. Ta twarz bez imienia, przypisywana jakiemuś nieznanemu malarzowi, zachowująca w półcieniu swój sekret… Tajemnicza, tak, tajemnicza Leonia. Umykająca postać, postać boticelliańska, poetyczna i smutna, trochę słabowita, trochę zagmatwana… Tak, Leonia byłaby wystarczająco dobrą patronką powieści. (…) Uczynić z ponoszonych porażek nowe powołanie, znaleźć w nich nową, bardziej doskonałą pokorę – powołanie do niedoskonałości, do akceptacji niedoskonałości”. Leonia żyje w cieniu swoich zacnych Rodziców oraz grzecznych, statecznych sióstr. Jej młodość nacechowana jest buntem, choć nie takim, z jakim mamy do czynienia u dzisiejszej młodzieży, która neguje szereg odwiecznych zasad i wartości. Leonia aspiruje do głębokiego życia duchowego, jednak praktyka życia przysparza wielu trudności. Wykorzystuje to służąca 36 | Głos Karmelu 5 2016

państwa Martin. Dokucza Leonii i dotkliwie ją poniża. Nic o tym nie wiedzą zarówno Ludwik, jak i Zelia. Postawa służącej zmieni się dopiero pod wpływem jej śmiertelnej choroby. Od samego początku między Teresą a Leonią istniała duchowa „chemia”. Świadczy o tym choćby zapis w Dziejach duszy: „Moja droga Leońcia zajmowała również wiele miejsca w mym sercu. Kochała mnie bardzo. Wieczorem, kiedy cała rodzina szła na przechadzkę, ona mnie pilnowała. Zdaje mi się, że jeszcze teraz słyszę te miłe piosenki, które mi do snu śpiewała… na wszelki sposób starała się zrobić mi przyjemność, toteż i mnie byłoby bardzo przykro, gdybym ją czymkolwiek zmartwiła. Doskonale pamiętam jej Pierwszą Komunię św. zwłaszcza od chwili, kiedy wzięła mnie na ręce, aby zabrać mnie z sobą do prezbiterium; ogromnie mi się to podobało, że niesie mnie starsza siostra, podobnie jak ja – cała w biel przybrana. Wieczorem położono mnie wcześniej spać, ponieważ byłam za mała, by zostać na uroczystym obiedzie, ale teraz jeszcze widzę Tatusia, który przyszedł do mnie w czasie deseru, niosąc swej królewnie kawałek tortu z piramidą…”. Ta duchowa więź przetrwa wszelkie próby czasu. Leonia już jako dojrzała dziewczyna próbuje życia zakonnego. 7 października 1886 roku wstępuje do klarysek. Teresa tak to opisuje: „Nigdy nie zapomnę dobroci i zakłopotania biednego Tatusia, gdy przyszedł nam oznajmić, że Leonia przywdziała już habit klaryski. Tak jak i my uważał to za wielkie dziwactwo, ale nie chciał nic mówić, widząc niezadowolenie Marii. Zaprowadził nas do tego klasztoru i tam doznałam skurczu serca, jak na widok żadnego dotąd. Było to wrażenie wprost przeciwne jak w Karmelu, gdzie wszystko rozszerzało mi duszę… Nie zachwycił mnie także widok zakonnic i nie odczułam pokusy pozostania wśród nich; biedna Leonia wyglądała jednak bardzo miło w swym nowym ubiorze, poleciła nam dobrze patrzeć w jej


© Archiwum Teresianum

DALEKO I BLISKO

Jak akademicka duchowość odpowiada na nowe wzorce antropologiczne i prądy kulturowe? Zadaniem naszego wydziału na poziomie nauczania akademickiego i informacji naukowej jest dostrzeganie problemów i pytań współczesnych chrześcijan, począwszy od kwestii egzystencjalnych i biorąc pod uwagę różnorodność doświadczenia. W jego pracy dominuje świadomość zagadnień dotyczących osoby ludzkiej i jej tożsamości. Konfrontacja i wypełnienie naszej posługi kościelnej na rzecz naszych współczesnych jest ścieżką poszukiwań teologicznych, które

dojrzewają w spotkaniu z samym Panem i z innymi, szczególnie w tej wyjątkowej wymianie między profesorami a studentami. Na koniec mogę tylko odnieść się do św. Teresy od Jezusa, która pisała na temat żywej księgi, to jest słowa Bożego, do którego poznania jesteśmy coraz bardziej wzywani na drodze życia: „Błogosławiona ta księga, przez którą zapada głęboko wszystko, co należy przeczytać i czynić, tak że nie można tego zapomnieć” (Ż 26, 5).  Rozmawiał Damian Sochacki OCD

Posługa myślenia Rozmowa z Albertem Wachem OCD, lic. teologii moralnej, przełożonym wspólnoty Papieskiego Wydziału Teologii Duchowości Teresianum w Rzymie

Od niedawna jest Ojciec nowym przełożonym akademickiej wspólnoty naszego rzymskiego Papieskiego Wydziału Duchowości. Czym charakteryzuje się ta wspólnota? Przede wszystkim jest to wspólnota duchowych synów św. Teresy od Jezusa i św. Jana od Krzyża, a więc wspólnota, która żyje charyzmatem przekazanym jej przez Świętych Naszych Rodziców. W tym sensie jest ona bardzo podobna do wielu innych wspólnot Karmelu terezjańskiego, rozproszonych po całym świecie. Posiada ten sam co i one rytm życia modlitwy – modlitwy myślnej, samotności, milczenia, ukrycia przed światem – i podobny styl życia braterskiego, nacechowany prostotą, wzajemną służbą, przyjaźnią, pogodą ducha.

Różni się natomiast od innych wspólnot terezjańskich tym, że ma swoją siedzibę w Wiecznym Mieście, jest międzynarodowa i pełni posługę akademicką. Zrozumiałą jest więc rzeczą, że składa się głównie z ojców profesorów, których jest około 30, będących wykładowcami w naszej uczelni bądź w innych uczelniach rzymskich. Jest w niej też kilku braci zakonnych, którzy przez swoje wielorakie posługi wspierają dobre funkcjonowanie tej instytucji i tworzą klimat braterstwa i zakonności. | 45


Vasco da Gama z ewangelizacją w tle Nairobi, 10 maja 2016 Maciej Jaworski OCD misjonarz w Afryce i publicysta

N

a wybrzeże wracam z Nairobi po roku, tym razem w towarzystwie misjonarza z 40-letnim stażem pracy w Burundi i Rwandzie, o. Bartłomiejem. Na swoistą pielgrzymkę jubileuszową postanowiliśmy pojechać do źródeł chrześcijaństwa we wschodniej Afryce, do Malindi. Nocne połączenie w cenie 12 dolarów pozwala zaoszczędzić jeden dzień. Autobus dojechał punktualnie na 8.30 rano, po 12 godzinach brawurowej jazdy. Na spotkanie z biskupem diecezji spóźniamy się pięć minut, ale nie z powodu

48 | Głos Karmelu 5 2016

ograniczonych możliwości afrykańskiego transportu, tylko odkrycia, że biskup nie mieszka przy katedrze, lecz w domku jednorodzinnym, który służy za biskupstwo terenów pierwszego spotkania wschodniej Afryki z chrześcijaństwem. Skromność ujmuje i buduje. Wielkość rezydencji nijak nie odpowiada powierzchni i wyzwaniom diecezji rozciągającej się od Mombasy po Somalię, od Oceanu Indyjskiego po półpustynne tereny Garissy. Na dzień dobry usłyszałem entuzjastyczne, wręcz wykrzyczane „dzień dobry” – po polsku. Poczuliśmy się, jakbyśmy się znali od dawna. Biskup Emmanuel, emerytowany kapucyński misjonarz, po 25 latach misjonowania w Kenii wrócił na Maltę. Jednak misja wkrótce rozpoczęła się na nowo, choć już z innej pozycji – biskupa diecezji Malindi. Miejsce to szczególne, bo tutaj właśnie przybył Vasco da Gama w 1498 roku, szukając szlaku do Indii,


© Fot. P. Porwit OCD

Egzotyczna anatomia misjonarz z Afryki

nadzwyczajnym, zamieszkiwanie na co dzień w tak odmiennej społeczności jest doświadczeniem egzotyki. Jest egzotyczne dla mnie i dla nich.

łaski nos, duże i kształtne usta, które w uśmiechu odsłaniają piękne białe zęby, wyraźnie zarysowana szczęka, kręcone włosy, mocne ramiona, duże stopy i dłonie, małe uszy, brązowa skóra. Tak, w wielkim uproszczeniu, postrzegamy typową anatomię Afrykańczyków, którzy są znani z dobrej kondycji fizycznej. To prawda. Większość tych, którzy wygrywają zawody lekkoatletyczne, ma właśnie genotyp pochodzenia afrykańskiego. Jednak pośród typowych kształtów napotykamy ogromną różnorodność, która wymyka się standardowym schematom. Każdego dnia – wciąż jeszcze jako misjonarz nowicjusz – uważnie spoglądam na mężczyzn, kobiety i dzieci. Kiedy uda mi się przyporządkować kilka osób do właściwej rodziny, uznaję to za większy sukces niż zapamiętanie skomplikowanego imienia. Gdy wśród młodzieży rozpoznaję braci i siostry, ich rysy twarzy, sylwetka, układ nosa i ust, kręcone włosy i różne odcienie brązowej skóry stają się dla mnie coraz bardziej naturalne. Zauważając te drobne szczegóły, napotykam jednocześnie spojrzenia, które często zdradzają ciekawość mojej własnej anatomii. W takim momencie przypominam sobie, że nie tylko ja tutaj jestem obserwatorem. Rwandyjczycy w swojej prostocie potrafią patrzeć przez dłuższą chwilę bez skrępowania. Ja też patrzę z łakomą ciekawością. Intrygująca wymiana. Pomimo że współcześnie spotkanie człowieka innej rasy nie jest niczym

Człowiek jest piękny. To widać na pierwszy rzut oka Każdy obszar geograficzny i kulturowy ma specyficzne kanony piękna. Choć nie sposób nie dostrzegać powabu i uroku Rwandyjek, nie poznałem jeszcze preferencji tutejszych mężczyzn, którzy naprawdę mogą się cieszyć towarzystwem pięknych kobiet. To temat delikatny, wymagający znajomości subtelności językowych i odpowiedniej zażyłości w relacjach, by móc swobodnie o tym rozmawiać. To, co widać na zewnątrz, to piękno Rwandy, w które nierozdzielnie wkomponowane jest piękno kobiet. Większość z nich nie przejawia żadnych kompleksów, a przynajmniej nie w takim stopniu, jak ma to miejsce w społeczeństwach, w których kobiety wciąż karkołomnie szukają swojej roli, chociaż ta jest tak wyraźnie zapisana w ich ciele. Tym właśnie cieszą się Rwandyjki. Cieszą się tym, czym obdarzyła je natura. Proste młode dziewczyny chcą być żonami i rodzić dzieci. W obejściu cechuje je skromność i powściągliwość. Świadczy o tym tradycyjny ubiór i brak chęci manifestowania siebie w ekstrawagancki sposób. Nierzadko spotykana kształtna kobieca figura nie jest tutaj eksponowana, podobnie jak muskulatura mężczyzn, choć ich siła jest imponująca. To, co widać na zewnątrz, to także sprawność, zręczność i szybkość. Wynika to ze stylu życia, aktywności fizycznej, przyzwyczajenia do pracy, środków komunikacji, z których najczęściej spotykanym są rower lub własne nogi. Makijaż to rzecz zbędna. Natomiast częstym widokiem są fryzury kobiet ułożone z kosmiczną

Paweł Porwit OCD

P

| 53


ZAPRENUMERUJ Prenumerata

D la cz e g o wa rt o?  OSZCZĘDNOŚĆ Cena jednego numeru dwumiesięcznika „Głos Karmelu” w kiosku to 8 zł. Cena prenumeraty rocznej (6 numerów): 45 zł. Wysyłka na terenie kraju na nasz koszt – do prenumeraty zagranicznej należy doliczyć odpowiednią opłatę pocztową.

 WYGODA Jeśli zamówisz prenumeratę, listonosz dostarczy każdy numer „Głosu Karmelu” wprost do Twojego domu, zanim pojawi się na półkach księgarni.

 UPOMINEK Zamawiając prenumeratę na rok 2016, prenumerator otrzyma upominek od Wydawnictwa – kalendarz Matka „Głosu Karmelu” na rok 2017.

 JAK ZAMÓWIĆ PRENUMERATĘ • drogą elektroniczną, wysyłając e-mail na adres: prenumerata@wkb.krakow.pl • przez księgarnię internetową: www.wkb-krakow.pl • telefonicznie, dzwoniąc na numer 12 416 85 00 • drogą pocztową, pisząc na adres: „Głosu Karmelu”, ul. Z. Glogera 5, 31-222 Kraków • wpłacając odpowiednią sumę na konto: Bank PEKAO S.A. III O/Kraków numer konta: 38 1240 2294 1111 0010 1138 4521 z dopiskiem: „prenumerata od numeru...” Dzieło naszego czasopisma polecamy Waszym modlitwom. Jeśli ktoś pragnie wesprzeć je również finansowo, istnieje możliwość ofiary na rozwój „Głosu Karmelu”; wówczas należy umieścić dopisek „na rozwój Głosu Karmelu”. Za wszelkie złożone ofiary, a przede wszystkim za Wasze modlitwy – składamy serdeczne „Bóg zapłać”! W intencji ofiarodawców, czytelników oraz redakcji tworzącej „Głos Karmelu” 1 października w święto św. Teresy od Dzieciątka Jezus sprawowana będzie Eucharystia w kaplicy naszego klasztoru. Dwumiesięcznik poświęcony życiu duchowemu i kulturze chrześcijańskiej Nr 5 (71) wrzesień – październik 2016 Za zezwoleniem władzy kościelnej Nakład: 2 500 egz. Redakcja: Piotr Hensel OCD, Bartłomiej Kucharski OCD, Danuta Piekarz, Jerzy Zieliński OCD, Damian Sochacki OCD (red. nacz.) Dtp & prepress: Paweł Matyjewicz Adres: „Głos Karmelu” Wydawnictwo Karmelitów Bosych ul. Z. Glogera 5, 31-222 Kraków

62 | Głos Karmelu 5 2016

Prenumerata: Paulina Krawczyk tel. 12 416 85 00, 12 416 85 12 e-mail: prenumerata@wkb.krakow.pl Konto: Bank PEKAO S.A. nr 38 1240 2294 1111 0010 1138 4521 Druk: EKODRUK – Kraków Wydawca: Wydawnictwo Karmelitów Bosych Redakcja zastrzega sobie prawo skracania i adiustacji tekstów, zmiany tytułów. Nie zwraca artykułów niezamówionych. Zdjęcia niepodpisane pochodzą z archiwum redakcji. Na okładce: © Neneo | Dreamstime

www.gloskarmelu.pl www.facebook.com/GlosKarmelu


Wołowina z ananasem

© Fot. B. Kurzyniec

Przepis z misji Gahunga pod wulkanami (Rwanda)

Składniki: ½ kg mięsa wołowego na pieczeń, olej do smażenia, owoc ananasa. By wyeksponować smak wołowiny, jako przyprawy stosujemy cebulę, sól, pieprz i czosnek. Przygotowanie: Na rozgrzany tłuszcz kładziemy niepokrojoną wołowinę. Opiekamy cały kawał mięsa. Smażymy, dodając nieco zimnej wody. Pod koniec smażenia dodajemy posiekaną cebulę. Gdy mięso jest już gotowe, kroimy na cztery plastry. Myjemy dokładnie ananasa, obieramy ze skóry i kroimy na cztery plastry. Sos z wołowiny zagęszczamy mąką kartoflaną lub maizeną. Dodajemy roztarty z solą czosnek i pieprz. Następnie przekładamy plastry mięsa plastrami

ananasa i polewamy sosem. Całość zostawiamy na chwilę na niewielkim ogniu. Potrawę ozdabiamy natką pietruszki lub selera i serwujemy z ryżem lub ziemniakami purée. W Rwandzie wołowina to jeden z lepszych gatunków mięsa. W kulturze rwandyjskiej funkcjonuje powiedzenie: Ufite amaso y’nyana, które oznacza dosłownie „masz oczy cieliczki” i jest komplementem pod adresem dziewczyny. Życzę smacznego.  Bartłomiej Kurzyniec OCD misjonarz z Rwandy www.misje.karmel.pl • www.amahoro.pl



Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.