• Wstęp Piękno kontemplacji
3
Błogosławiona
4
Elżbieta od Trójcy Świętej
Kalendarium życia bl. Elżbiety od Trójcy Świętej
7
• Z Biblią w dzień i w nocy Laudem gloriae - nowe imię Elżbiety
8
GłOS melu
• Duchowa tradycja Karmelu 10
Bóg chce w nas mieszkać
Dwumiesięcznik poświęcony życiu duchowemu Nr 6 (12) Listopad-Grudzień 2006
• Kultura Ducha Nad brzegiem morza
12
Za zezwoleniem władzy kościelnej
Błogosławiona
13
Nakład: 3 500 egz.
pianistka
Eedakcja:
Spotkanie Aby zrozumieć, na czym polega
prawdziwa3 15
mistyka
• Życie liturgiczne Kościoła Jezus posiadł me serce
19
Życie codzienne jako liturgia
22
• Lektura Radość z tego, że nie jesteśmy sami
24
Przyjacielska rozmowa
25
• Misje Krańce świata za ścianą sąsiada
26
• Szkaplerz Maryja Ikoną Przenajświętszej
Trójcy
w przesłaniu bl. Elżbiety od Trójcy Świętej
28
• W sercu Kościoła Ikona błogosławionej
31
35
38
Ujarzmianie mistrza prędkości,
GŁOS KARMELU 06 2 0 0 6
2
Agnieszka Stankiewicz Spracowanie graficzne, skład i łamanie: ul. Saska 2, 30-715 Kraków Eurodruk, Kraków ESydawca: Klasztor Karmelitów Bosych w Czernej
Reportatus, czyli dotyk boskiego czasu czyli o pięknie kontemplacji
„Głos Karmelu" Wydawnictwo Karmelitów Bosych 31-222 Kraków tel. 012 416 85 12 tel. kom: 667658780 email: glos@post.pl
Bruk:
• Rodzina Karmelu Zdradzę ci mój sekret..
0dres
Wydawnictwo DEHON: Klemens Knap,
• Geografia Karmelu Dijon
Współpracują: Barbara Chucherko Rafał Myszkowski OCD Szczepan T. Praśkiewicz OCD Bogusława Stanowska-Cichoń Marian Zawada OCD
Borekta:
Elżbiety
od Trójcy Świętej
Paweł Ferko OCD Piotr Hensel OCD (red. nacz.) Krzysztof Górski OCD (zastępca red.) Bartłomiej Kucharski OCD Albert Wach OCD Jerzy Zieliński OCD
43
Redakcja zastrzega sobie prawo skracania i adiustacji tekstów, zmiany tytułów. Nie zwraca artykułów niezamówionych. Zdjęcia nie podpisane pochodzą z archiwum redakcji.
Bezczynne trwanie nie jest dzisiaj w cenie. Z taką biernością kojarzy się często modlitwa. Szczególnie kontemplacja przywołuje na myśl smutnego zakonnika w kapturze z rękoma włożonymi w rękawy i poważnie kroczącego krużgankami starego klasztoru. Narastające na przestrzeni wieków przekonanie zbudowało stereotyp: to nie dla mnie, jestem za mało święty, zostawmy to, co należy do mnichów. Ten stereotyp kontemplatyka oderwanego od realiów życia łamie bł. Elżbieta od Trójcy Świętej, której poświęcamy obecny numer „Głosu Karmelu". Błogosławiona Elżbieta zachęca usilnie: ,Trzeba sobie uświadomić, że Bóg jest obecny w nas, w najgłębszym wnętrzu, i iść za Nim wszędzie. Wtedy nigdy nie będziemy banalni, nawet wtedy, gdy będziemy wykonywać najzwyklejsze prace". W r ę c z przeciwnie - codzienność może stać się liturgią, o czym przekonuje o. Jerzy Zieliński w jednym z artykułów. Każdy bowiem człowiek powołany jest do kontemplacji, czyli wpatrywania się w Boże oblicze. Może to się okazać na pozór nie możliwe, w jakiś sposób szokujące. Szczególnie jeśli wcześniej pokutowały w nas wspomniane stereotypy. Tymczasem nasza młoda Siostra z Karmelu w Dijon uspokaja: „Powoli dusza przyzwyczaja się do przebywania w towarzystwie Boga. Rozumie, że nosi w sobie coś w rodzaju małego nieba, gdzie Bóg miłości założył swoje mieszkanie. Wtedy powstaje coś w rodzaju Bożej atmosfery, którą dusza oddycha". Zapraszamy zatem do podróży w głąb własnego wnętrza, by spotkać się tam z Bogiem, którego obecność sprawia, iż żadna rzeczywistość nie jest bezsensowna i szara. Drodzy Czytelnicy O d dawna zastanawialiśmy się na spotkaniach redakcyjnych, jak usprawnić nasz kolportaż, by docierać do jak najszerszego kręgu osób zainteresowanych naszą duchowością. Podczas tych spotkań zrodził się pomysł, by redakcja „Głosu Karmelu" włączyła się w działalność naszego Wydawnictwa. To oczywiście wiązało się ze zmianą miejsca, i tak opuściliśmy z wielkim smutkiem uroczą Czerną, przenosząc naszą redakcję do Krakowa. Mamy jednak nadzieję, że ta zmiana pozwoli nam lepiej służyć Bogu i W a m , nasi karmelitańscy Przyjaciele. Z takimi zmianami wiążą się niestety pewne niedogodności, dlatego bardzo W a s prosimy o cierpliwość i wyrozumiałość! Jednocześnie odsyłamy do ważnych informacji zamieszczonych na stronie 41 dotyczących nowych danych naszego dwumiesięcznika. Redakcja
Duchowa tradycja
Karmelu
Bóg chce w nas mieszkać Jest 9 listopada 1906 roku, godzina szósta rano. Dla karmelitanek w Dijon jest to czas modlitwy myślnej, rozmyślania, jednak dzisiaj siostry zamiast w klasztornej kaplicy, klęczą w celi odchodzącej do Pana siostry Elżbiety od Trójcy Świętej. W ciszy późnojesiennego poranka wybrzmiewają słowa 17 rozdziału Ewangelii wg św. Jana czytane łamiącym się głosem przez matkę Germanę: „Ojcze, nadeszła godzina...". Młoda dziewczyna, zaledwie 26-letnia i tajemnica jej życia złożonego jakby w całopalnej ofierze Bogu. Co mówi dzisiaj nam, tułającym się po tym świecie pełnym jaskrawych reklam i niemniej jaskrawej biedy; najpierw tej rzucającej się w oczy: materialnej, ale i tej biedy wewnętrznej: niepewności, smutku, uzależnień, rozbicia? Jej dogasający oddech, wspomnianego poranka 9 listopada 1906 roku, mówi nam o przedwczesnej śmierci, która upokarza entuzjazm naukowęów początku X X wieku kroczących od wynalazku do wynalazku i obiecujących ludowi wyzwolonemu z „uzależnienia religijnego" świetlaną przyszłość bez wysiłku i bólu. Klęczące obok siostry z zapalonymi świecami, jak przystało na roztropne panny, widzą jednak coś więcej. Zamknięcie się w klasztornych murach przez tę prześliczną brunetkę, a potem jej powolne umieranie na chorobę Adissona w wieku dwudziestu kilku lat, to nie tylko prztyczek w nos dla zracjonalizowanego i coraz bardziej niewierzącego świata początku X X wieku, ale przede wszystkim odblask żaru miłości, która przewyższa wszelki możliwy do osiągnięcia sukces. Elżbieta wprowadzająca niegdyś w zachwyt salonowe towarzystwo swoją urodą i grą na fortepianie miała ten sukces na wyciągnięcie ręki. Dokonała jednak innego wyboru. Nie przyłączyła się do grona tylu pięknych dam, których portrety ogląda-
GŁOS KARMELU 03 2 0 0 8
10
my dziś ślizgając się w filcowych kapciach po salonach przerobionych na muzealne sale. Usłyszała i odpowiedziała na głos płynący z przedwiecznych głębin Boga Miłości. W zapiskach, jakie uczyniła podczas swoich ostatnich przed śmiercią rekolekcji, odsłania przed nami atmosferę tego słuchania, pokazuje warunki, w jakich dokonuje się spotkanie z Bogiem: „Posłuchaj córko, spójrz, nakłoń ucha, zapomnij o swym ludzie, o domu twego ojca, król rozmiłował się w twojej piękności... Wydaje mi się, że ta zachęta jest zaproszeniem do milczenia: posłuchaj..., nakłoń ucha... Ale aby słyszeć trzeba zapomnieć dom swego ojca, to znaczy wszystko to, co należy do życia naturalnego. Stworzyciel dostrzega cudowne milczenie królujące w duszy, widzi ją całą skupioną w swojej jedności wewnętrznej, rozmiłowuje się w jej piękności i pozwala jej wejść w tą samotność nieskończoną, którą jest On sam". Samotność i milczenie - słowa, które mogą dziwić u tak młodej osoby, na dodatek jawią się jako określenie czegoś najbardziej upragnionego, jako przestrzeń realizacji najgłębszych jej aspiracji. Elżbieta zachwyciła się tą atmosferą milczenia od dzieciństwa. Jest to w jej przypadku bardzo zaskakujące, ponieważ jej burzliwy temperament przysparzał wiele kłopotów jej samej i jej mamie, która po śmierci męża musiała sama dźwigać ciężar odpowiedzialności za wychowanie dwóch córek. Gdy Elżbieta miała kilka lat, bywała określana przez matkę „małym diabełkiem", „złośnicą". Nie brakowało jednak oczywiście z jej strony wysiłku nad poskromieniem swojego temperamentu. Być może wywołają nasz uśmiech jej obietnice, które rokrocznie składała swojej mamie z okazji Nowego Roku, dowodzą one, że Elżbieta zmagała się na miarę swych sił, a jednocześnie musiała konfrontować się ze swoją słabością:
„Droga mamusiu, życząc Ci Szczęśliwego Nowego Roku, pragnę przyrzec, że będę odtąd bardzo rozsądna, posłuszna; że nie przyprowadzę Cię już do gniewu, że nie będę już więcej płakać, i że będę małym wzorem, aby ci zrobić przyjemność - ale Ty pewnie nie wierzysz mi. Uczynię wszystko z mojej strony, aby dotrzymać tych obietnic, by to nie stało się kłamstwem w moim liście jak to już nieraz bywało". Swoistym progiem w jej dorastaniu stał się moment Pierwszej Komunii. Elżbieta zgodnie z podanym jej tłumaczeniem imienia poczuła się mieszkaniem Boga i odtąd zapragnęła strzec tego mieszkania przed niepotrzebnym bałaganem i niepokojem. Odkryjemy tę osobi-
Stworzyciel dostrzega cudowne milczenie królujące w duszy, widzi ją całą skupioną w swojej jedności wewnętrznej, rozmiłowuje się w jej piękności i pozwala jej wejść w tą samotność nieskończoną, którą jest On sam.
r
A
/J <r
Życie liturgiczne
Kościoła
Jezus posiadł me serce Jak wiemy, Elżbieta nie była wcale dzieckiem anielskim. Radykalna zmiana w jej charakterze nastąpiła po pierwszej spowiedzi świętej, gdy siedmioletnia dziewczynka postanowiła wytrwale i konsekwentnie pracować nad swymi wadami. Ta przemiana rozkwitła w pełni podczas pierwszej Komunii Świętej. O momencie sakramentalnego spotkania z Jezusem czytamy w jej Dzienniczku: „Nie mówiliśmy do siebie. Miłowaliśmy się. Moja dusza stała się mieszkaniem Boga, Pan posiadł me serce. Posiadł tak dalece, że od tej godziny, od tej tajemnej rozmowy, od chwili tego Boskiego, pełnego rozkoszy obcowania nie mam już innych tęsknot, jak oddać Mu życie, odwzajemnić
Jedna refleksja jawi się prawie na wszystkich kartach Dzienniczka jest nią trwanie w Bogu obecnym w jej duszy, tęsknota za eucharystycznym spotkaniem z Jezusem, łączenie się z Jego zbawczą ofiarą.
choć trochę Jego wielką miłość w Eucharystii. (...) O, święty, piękny dniu, kiedy Jezus wszedł do mnie i w głębi duszy pozwolił mi usłyszeć swój Głos" (El s. 14). O usłyszanym Głosie nigdy nie wątpiła. Była go pewna i odważnie na niego odpowiedziała. W zespoleniu z uwielbionym Ciałem Jezusa nie mogła postąpić inaczej, jak tylko całkowicie Jemu się oddać: „Już przed moją pierwszą Komunią Świętą tak bardzo kochałam Boga, że nie rozumiałam, aby można było komuś innemu oddać serce. Postanowiłam żyć tylko dla Niego, Jego samego miłować" (El s. 14). Wkrótce - także podczas Eucharystii - wewnętrznie pobudzona, przypieczętowała ślubem swe oddanie się Bogu: „Kończyłam lat czternaście; pewnego
dnia, w czasie dziękczynienia po Komunii Świętej, uczułam się usilnie przynaglona, aby Jezusa wybrać za jedynego Oblubieńca, i natychmiast złożyłam ślub czystości. Nie wyrzekliśmy do siebie ani słowa, oddaliśmy się jednak nawzajem z wielką miłością"(EI s. 18). Jej wnętrze od dawna, niemal wyczuwalnie, wypełniała Obecność Boga. Jako kilkunastoletnia dziewczyna doświadcza pierwszych łask mistycznych, które zapisuje w Dzienniczku: „Mistrzu, nie szukam Twoich darów ani Twoich pociech, jakie na mnie zlewasz, lecz pragnę Ciebie samego (...). Niech wszystko we mnie należy do Ciebie. Niech każde uderzenie mojego serca, będzie jednym aktem miłości" (El s. 22).
Szkaplerz
Maryja Ikoną Przenajświętszej Trójcy w przesłaniu bł. Elżbiety od Trójcy Świętej
Jakkolwiek zasadniczym rysem duchowości bł. Elżbiety od Trójcy Świętej jest jej nabożeństwo do Przenajświętszej Trójcy, to jednak nieodłączną towarzyszką jej duchowej drogi w poznawaniu prawdy o obecności Trójjedynego Boga w duszy była Najświętsza Maryja Panna. Będąc jeszcze dziewczynką, Elżbieta Catez żywiła wielką pobożność maryjną wyrażającą się w ufnym i pokornym wzywaniu pomocy Matki Chrystusa oraz w stałym naśladowaniu jej cnót. Codziennie wzywała pomocy Maryi Dziewicy prosząc o przemianę swego serca. Czyniła to również poprzez proste utwory poetyckie ku czci Najświętszej Panny, a jej rodzinne podróże charakteryzowały się pielgrzymowaniem do wielkich sanktuariów maryjnych Francji, co pozostawiło swe echo w jej listach. Wstawiennictwu Królowej Karmelu Elżbieta zawdzięcza też samo odkrycie powołania do zakonu, jego pogłębienie pośród sprzeciwu ze strony matki i w końcu samo pozwolenie na przekroczenie klauzury klasztoru w Dijon. Wszak w swym Dzienniczku napisała m.in.: „Jest wieczór! Z mojego balkonu spoglądam na klasztor... Nagle uderza dzwon, który zaprasza na modlitwę. Wtedy ofiaruję Panu łzy, które spływają po twarzy, jednoczę się w śpiewaniu psalmów z mniszkami i modlę się do Ciebie wraz z nimi, Dziewico Maryjo. O wszechmocna Królowo nieba, wprowadź mnie prędko do klasztoru". W Karmelu Elżbieta zyskuje stopniowo coraz to pełniejsze zrozumienie roli Matki Chrystusa w dziele zbawienia. Kontemplując poszczególne momenty z Jej życia, nasza Błogosławiona odkrywa szczególne działanie Przenajświętszej Trójcy względem Maryi z Nazaretu. Kluczowym wydarzeniem jest tutaj Wcielenie, które dokonało się w chwili Zwiastowania. Widziane jest ono przez Elżbietę jako inwazja, ogarnięcie, zdobycie przez
Trzech, pozwalające Ma-
GŁOS KARMELU 03 2 0 0 8
ryi na trwanie pod krzyżem Chrystusa i bycie uwielbieniem
Bożego
Majesta-
tu. C o więcej, w ten sposób rozumiana tajemnica Wcielenia, staje się dla Elżbiety pomocą w rozumieniu zamieszkania Boga w człowieku: „Jednoczę się z duszą Maryi z chwili Zwiastowania, kiedy Ojciec okrywał Ją swym cieniem, gdy Słowo stawało się w Niej ciałem a Duch Święty dokonywał tej tajemnicy". Pomiędzy Elżbietą a Matką Chrystusa zawiązuje się i ustawicznie wzrasta niezwykła komunia życia, która staje się źródłem naśladowania i głębszego jednoczenia się z Jezusem i z Przenajświętszą Trójcą. Maryja jest dla młodej karmelitanki doskonałym wzorem odpowiedzi na głos powołania. W Maryi z Nazaretu Elżbieta kontempluje Trójjedynego Boga poprzez kontemplację Słowa Wcielonego. W życiu błogosławionej obserwujemy to jako wyciszenie, umiejętność cierpienia, pokorę, pragnienie bycia nowym miejscem Wcielenia Chrystusa, i w końcu jako złożenie w ręce Maryi ostatniego momentu życia i wejścia do wieczności: „gdy wyrzeknę moje Consumatum est, to znowu Ona, lanua Coeli, wprowadzi mnie do niebieskich przybytków". Niejako streszczeniem pobożności maryjnej Elżbiety, jest list do kleryka Chevignard. Napisała go w maryjnym miesiącu maju. Jej proste trwanie u boku Jezusowej Matki stało się odkrywaniem podwójnego powołania karmelitanki: „dziewicy i matki": „podczas tego miesiąca maja będę złączona z tobą w duszy Maryi: jest to bowiem najlepsze miejsce, w którym będziemy oddawać cześć Trójcy Przenajświętszej. Bardzo lubię spoglądać na moje życie karmelitanki w kluczu podwójnego powołania Maryi, Dziewicy i Matki: Dziewicy poślubionej Chrystusowi w wierze; Matki ratującej dusze, powiększając [w ten sposób liczbę] przybranych synów Ojca, współdziedziców Jezusa Chrystusa".
W maryjnej pobożności bł. Elżbiety od Trójcy Świętej możemy wyróżnić następujące elementy: Maryja
„Bramę
niebios":
w
Karme-
lu Terezjańskim do dziś istnieje zwyczaj nadawania predykatu - drugiego imienia temu, kto przyjmuje habit zakonu. Jest to wezwanie umieszczane po imieniu chrzcielnym. Oddaje ono tajemnicę, w świetle której osoba pragnie zrealizować swoje życie. Elżbieta Catez otrzymała zakonny predykat „od Trójcy Przenajświętszej". Odczytała w nim zaproszenie do wejścia w misterium odwiecznej Trójcy. Wzięła na serio zapewnienie Chrystusa, że w duszy człowieka ochrzczonego zamieszkuje Troisty Bóg. Otrzymane powołanie zawierzyła Maryi - „Bramie niebios". Tak bowiem najchętniej nazywała Dziewicę z Nazaretu, gdyż była przekonana, że to właśnie przez Nią wiedzie droga do wnętrza Trójcy. Uczyła się pilnie od swej niebieskiej Matki, by tak jak Ona być żywym mieszkaniem Wszechmocnego, całkowicie należeć do Chrystusa, a przez swą klauzurową codzienność stać się uwielbieniem „swoich Trzech", „swojej Szczęśliwości" - jak nazywała Trójjedynego Boga. I - co więcej - pragnęła być nowym miejscem Wcielenia Chrystusa. Maryja
wzorem
dla dusz
wewnętrz-
nych: powołanie do Karmelu, odkryte już w wieku siedmiu lat, Elżbieta - ze względu na sprzeciw matki - mogła zrealizować dopiero w pełnoletności. Czas oczekiwania na wstąpienie do klasztoru wypełniała ona sekretnymi rozmowami z ukochanym Bogiem, którego adorowała w swym sercu, pogłębiając równocześnie swą zażyłość z Maryją. Fragmenty jej Dzienniczka z tego okresu mówią nam o jej oddaniu się Maryi i ponawianiu tego aktu w święta maryjne. Kiedy przekroczyła próg klauzury, z niekłamaną szczerością powiedziała, że to „Niepokalana Dziewica dała jej habit Karmelu". W różnych no-