GŁOS KARMELU NR 19 - Bóg mówi (19) 1/2008

Page 1

Wstęp Bóg mówi

3

W jaki sposób Bóg mówi?

4

Z Biblią w dzień i w nocy Słowo, które stwarza

7

Duchowa tradycja Karmelu Jak usłyszeć głos Boga?

10

0 tym, jak Bóg mówił do św. Teresy

12

Bóg Edyty Stein

14

Milczenie - przestrzeń dla Boga

16

Bóg mówi nie tylko słowem

18

Kultura Ducha 20

Zanurzeni w słowie

Spotkanie Wywiad z o. Amadeo Cencinim

22

Lektura Prezentacja wartościowych z zakresu życia

pozycji

duchowego

25

Szkoła modlitwy „Nim rozpocznę grę"

26

Miłość

28

obecności

1 psalm

29

Notatka z pustelni

Karmel i młodzi

Dlaczego Karmel?

30 32

Nadsłuchiwanie Bożego szeptu, czyli zdanie sobie sprawy

33

U nas też Bóg mówi

34

36

Kościoła

Siostra Immakulata Radosna 1922-2007

38

Publikował w Głosie Karmelu. Bł. Eufrazjusz Barredo Fernandez 1

Barbara Chucherko Rafał Myszkowski OCD

Marian Zawada OCD

„Głos Karmelu" Wydawnictwo Karmelitów Bosych ul. Glogera 5 31-222 Kraków tel. (012) 416 85 12 tel. kom: 667 658 780 email: prenumerata@gloskarmelu.pl

Reportatus, czyli dotyk boskiego czasu 0 zmęczonych

aniołach

1 ognistych naczyniach bożych słów

GŁOS KARMELU 03 2 0 0 8

2

Agnieszka Stankiewicz Spracowanie graficzne, skład i łamanie:

Karmelu

Maryja w życiu Karmelu

W sercu

Współpracują:

Horekta:

Misje

Królowa

Krzysztof Górski OCD (zastępca red.) Piotr Hensel OCD (red. nacz.) Krzysztof Kosiec Bartłomiej Kucharski OCD Danuta Piekarz Paweł Porwit OCD Albert Wach OCD Jerzy Zieliński OCD Krzysztof Żywczyński OCD

0dres:

Ikony

1

0edakcja:

Bogusława Stanowska-Cichoń

czytanie

responsoryjny

Dwumiesięcznik poświęcony życiu duchowemu Nr 1 (19) Styczeń-Luty 2008 Za zezwoleniem władzy kościelnej Nakład: 3 200 egz.

Szczepan T. Praśkiewicz OCD

Życie liturgiczne Kościoła Liturgia słowa. Pierwsze

GłOS armelu

40

Wydawnictwo DEHON: Klemens Knap, ul. Saska 2, 30-715 Kraków 0ruk: EURODRUK, Kraków W y d a w c a : Wydawnictwo Karmelitów Bosych Redakcja zastrzega sobie prawo skracania i adiustacji tekstów, zmiany tytułów. Nie zwraca artykułów nie zamówionych. Zdjęcia nie podpisane pochodzą z archiwum redakcji.


mom Pan Bóg nie jest dobry w marketingu. W czasach, gdy profesjonalne firmy uzbrojone w sztab specjalistów od reklamy zabijają się o klientów, o ich łaskawą uwagę i życzliwość, O n idzie zupełnie pod prąd. W świecie chaotycznym, hałaśliwym i pełnym pośpiechu mówi szeptem i głównie do tych, którzy chcą i są w stanie G o usłyszeć. Żadnych bilbordów, reklam i ankieterów. Wysłał jeden, jedyny „List", a jego treść także nie należy do lekkich, łatwych i przyjemnych. Pozbawiony lukrowanych obrazków, za to naszpikowany trudnymi i, co tu ukrywać, najmniej obecnie popularnymi zasadami. Rzeczywiście, usłyszenie Bożego słowa nie jest łatwe. Tym bardziej, że nie przemawia O n „ani w burzy, ani w wichrze". Przychodzi w lekkim powiewie i serce zabiegane, zajęte sobą może G o nie usłyszeć. Jeszcze trudniejsze, niż usłyszenie, jest wysłuchanie Słowa. Mówi bowiem niewygodne treści, które nijak zazwyczaj nie pasują do naszego życia, świetnie zaprojektowanego i konsekwentnie realizowanego, oczywiście według naszego autorskiego scenariusza. Rodzi się wówczas pokusa, by „rozbroić Słowo", ostudzić jego radykalizm, zagasić żar kilkoma wiadrami „zdrowego rozsądku". Wyznaczamy mu w naszym życiu odpowiednie miejsce, pozwalamy czasem ze sobą wędrować, o ile tylko nie będzie nas ono chciało prowadzić swoimi drogami. Uspokajamy się, że przecież spełniamy większość praktyk religijnych, zapominając jednak o tym, że duchowy fitness nie jest, w relacji z Bogiem, najważniejszy. Tymczasem Słowo łaknie przyjęcia, pragnie być poznane i ukochane. Zbyt wiele już razy spotkało się z sytuacją, że „swoi G o nie przyjęli". Drodzy Czytelnicy! Życzymy W a m wielu chwil pełnego zachwytu milczenia i trwania w Bożej obecności. Spieszmy się kochać i wsłuchiwać w Jezusa, w Słowo, które wypowiedział do nas Ojciec. Redakcja


Duchowa tradycja

Kiedy słuchamy historii biblijnych, to dowiadujemy się z nich, że Bóg przemówił do konkretnych ludzi i oni Go słyszeli, mieli z Nim bliski kontakt i On był obecny w ich życiu. To rozbudza w nas pragnienie słyszenia Boga i bliskości z Nim. Ale gdy patrzymy na swe życie, to możemy dostrzec, że pragnienie słyszenia nie przekłada się na słyszenie. To są dwie różne sprawy, które się ze sobą łączą, ale się od siebie różnią. Pragniemy słyszeć Boga, ale czy Go słyszymy? Czy może słyszymy innych ludzi? Czy może tylko samych siebie? Jak usłyszeć głos Boga w szumie naszego życia i serca? Oczywiście głosu Boga nie da się łatwo oddzielić od naszego głosu i innych wokół nas, ale przeczuwamy, że głos Boga musi być inny.

Zatem jak usłyszeć Boga samego?

To jest naprawdę ważne pytanie i problem, przy czym możemy ten problem przed sobą ukrywać i uda-

GŁOS KARMELU 03 2 0 0 8

10

wać, że wiemy i rozumiemy, jak Bóg mówi i co mówi. I wiele lat słuchamy kazań i fragmentów biblijnych, a przecież czujemy, że to jest jakieś powierzchowne, że czegoś brak i nie trafia w nas samych. Dlaczego? Dlaczego nie trafia w sam środek naszego życia i nie odmienia go? Dlaczego? Czujemy, że to właśnie są nasze osobiste pytania często niewypowiedziane. Więc co z nimi zrobić? Można udać, że ich nie ma, że jakoś to będzie, a można poszukać odpowiedzi. Nie ma w tej sprawie prostej odpowiedzi i reguły, można tylko pokazać pewne ślady, tropy i wyruszyć w drogę...

Karmelu

Najważniejsza rzecz, od której należy zacząć - to po prostu nauczyć się słuchać najpierw siebie i innych. Człowiek, który nie słyszy siebie i drugiego człowieka, jak ma usłyszeć Boga? Jeśli ma uszy i swój wewnętrzny słuch zagłuszone sobą samym i tylko swoim światem albo nie dociera do niego głos drugiego z zewnątrz, to jak może słyszeć głos Boga? Przecież w ogóle nie umie słuchać. Więc najpierw nauczmy i uczmy się po prostu słuchać. A to nie jest łatwe. Najczęściej uważamy, że umiemy słuchać. Nic bardziej złudnego - po prostu tworzymy sobie lepszy obraz samych siebie na użytek siebie i innych, albo tak nasłuchaliśmy się w Kościele, „że słuchamy Boga", że już nie widzimy naszej głuchoty. Więc rozpocznijmy od nauki słuchania. Wówczas okaże się, jaka to trudna sztuka i jak mało umiemy.


Rwandyjska tradycja od wieków przekazywana była w stówie mówionym. Dopiero w początkach XX wieku stowo przybrało formę pisaną, o dziwo dzięki przybywającym misjonarzom, głoszącym SŁOWO, KTÓRE STAŁO SIĘ CIAŁEM. Również mówione słowo w miejscowym języku przybrało swoje ciało, łaciński alfabet. Wielowiekowa tradycja oralna przekazywana z pokolenia na pokolenie w legendach, przysłowiach, opowiadanych przy rodzinnym ognisku i wieczornym posiłku, dotarła aż do współczesności. Dziś mądrość mówionego słowa, mądrość wieków jest już spisana i zabezpieczona przed zapomnieniem. Jedno z przysłów mądrościowych mówi: Irya mukuru tinda ntirihera, się opóźnia,

tzn. choć słowo

to jednak

zawsze

rirastarca

się speł-

nia. Tutaj słowo, szczególnie wypowiedziane przez autorytet, ma swoją wagę i nie wolno nim wzgardzić, bo słowo starca to mądrość.

Słowo stwórcze

Ostatnio zapytałem miejscowego intelektualistę, z czym mu się kojarzy sło-

GŁOS KARMELU 03 2 0 0 8

34

wo, a on bez zastanowienia odpalił: Ze stworzeniem.

W

naszej

kulturze

sło-

wo ma moc stwórczą - dodał po chwili. Jego moc i skuteczność zależy od wypowiadającego i jego autorytetu. Poprosiłem o wyjaśnienie. No i zaczął się wykład o żywotności przesądów i wiary w nie. Okazuje się, że kuvuma tzn. rzucić urok, przekląć

kogoś, jest przez

większość społeczeństwa uznawane za prawdziwe. Moc słowa, nawet wypowiadanego przez człowieka, ma swoją skuteczność. Jeśli rodzic przeklnie swoje dziecko, bo się wykoleiło moralnie, to to słowo, według tradycji, jest zawsze skuteczne. Zaś moc słowa, które błogosławi, jest zawsze wzmocniona mocą boską, bo jak mówi przysłowie: Dobre słowo jest towarzyszem

Imana.

A Słowo

Nyagasa-

ni, czyli Pana, jest słowem życia. Słowem tego, który żyje i zarazem obdarza życiem. Słowo Pana jest więc życiodajne. Nikt nie ośmieli się tego Słowa podważać, by nie odrzucić słowa życia. Już w tradycji królewskiej, która zakończyła się raptem przed 40 laty, kiedy to król posyłał swoich posłańców ze słowem do ludu, przysłowie mówiło: Aho kuryamira ijambo waryamira ubugi bw'intorezo.

Jest

tu gra słów trudna do oddania w języku polskim, dosłownie powiemy: Zamiast spać na słowie, należy spać na mieczu. To

znaczy, że posłaniec powinien być gotowy na przekazanie słowa w całości, takim, jakie ono było podane przez króla, nawet jeśli mogłoby się ono nie podobać podwładnym. Stwierdzenie: spać na słowie możemy rozumieć przez ukryć, uśpić pewną część słowa. Zaś spać na mieczu oznacza zgodzić się na trudne konsekwencje, wypowiadając to trudne słowo. Król chrześcijan, Bóg Trójjedyny też posyła swoje Słowo i przemawia do swego ludu. Posyła też swoich posłań-


Królowa

Karmelu

Haryja

w życiu Karmelu Wasale Pani z Karmelu

U zarania pierwszej wspólnoty karmelitańskiej miało miejsce ważne wydarzenie, które wytyczyło przyszłym pokoleniom Zakonu azymut duchowej drogi ku Bogu. Pustelnicy dedykowali swój pierwszy kościół Maryi, nazywając Ją odtąd Patronką i Panią miejsca. Byli dziećmi feudalnej epoki, w której patronat angażował dwie strony z wzajemnymi prawami i obowiązkami. Wasal przyrzekał służbę swojemu panu i wyrażał przynależność do niego specjalną formułą, składając swoje dłonie w jego dłoniach. W określonych okolicznościach był ponadto zobowiązany oddać życie za niego. Pan natomiast podejmował się obrony wasala i zapewniał mu utrzymanie. Nadawał mu również lenno. W realiach wspólnoty religijnej rzeczywistość feudalna wyrażała się w posiadaniu kościoła lub kaplicy poświęconej któremuś ze świętych i w oddawaniu mu szczególnej czci. Właścicielem całej Ziemi Świętej był Chrystus, Pan miejsca (Dominus

loci),

a Jego Matka Panią miejsca

(Domina

loci).

D l a pustelników z K a r -

melu dedykowanie Maryi swego kościoła oznaczało przyjęcie Jej za Panią całej pustelni. Przez ten akt decydowali się na wyłączną służbę Dziewicy w zamian za Jej patronat i obronę. Odtąd ich codzienne życie - tak w wymiarze duchowym, jak i materialnym - stawało się Jej własnością i podlegało Jej trosce. Oni zaś winni Jej byli osobiste i całkowite oddanie siebie w modlitwie i pracy przez szczere naśladowanie Jej cnót i szerzenie Jej czci. Całe swe piękno Karmel oddał w ten sposób Maryi (por. Iz 35, 2). Echo tego wydarzenia odnajdujemy już w najstarszej formule profesji zakonnej z 1281 r. Dowiadujemy się z niej, że karmelici konsekrowali swoje życie Bogu i Maryi: „Ja, brat N, składam moją profesję zakonną i ślubuję posłuszeństwo Bogu oraz Błogosławionej Maryi, i tobie bracie N, Przełożony Generalny braci pustelników Zakonu Błogosławionej Maryi z Góry Karmel, i twoim następcom, według Reguły i Konstytucji wspomnianych braci, aż do śmierci".

Matka i jej synowie

Wasal i sługa nie są domownikami, nie mają więc praw, jakie przysługują synom. Pogłębianie refleksji maryjnej w Karmelu kierowało się więc ku głębszej relacji, która pozwoliłaby Zakonowi „zadomowić się" u Maryi, rodząc macierzyńskie odniesienia względem Niej. Był to dopiero początek drogi ku prawdziwej macierzyńskiej miłości skrytej w pojęciu „niewola miłości". Z nabywaniem nowych doświadczeń przez Zakon, Maryja jako Domina loci zaczęła coraz mniej oznaczać Panią, a coraz bardziej matkę. Nawet będąc Panią wzgórz Karmelu, Maryja nie zaniedbywała swoich matczynych obowiązków, to znaczy obrony i troski o życie oddanych Jej pustelników. Od samego początku Jej obecność była


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.