GŁOS KARMELU NR 05 - Przepis na świętość 5/2005

Page 1

Przepis na świętość

• Z Biblią w dzień i w nocy Lectio divina. Przemadlanie Słowa

• Duchowa tradycja Karmelu Dla mnie uczyniłeś ten sakrament Na drogach trudnej

modlitwy

Bóg jest mi światłem

6 10 13

Papieski przepis na artystyczną

Nr 5 Wrzesień-Październik 2005 Nakład: 5 000 egz.

świętość

15

1/1/ jaki sposób zostać doktorem

filozofii

18

• Spotkanie Ta muzyka jest

modlitwą

• Lektura Drugie szczęście Hioba

23

• Życie liturgiczne Kościoła Liturgia źródłem życia

24

• Rodzina Karmelu Ogród Karmelu. Misjonarki

26

• Szkaplerz Szka pierz jako

Dwumiesięcznik poświęcony życiu duchowemu Za zezwoleniem władzy kościelnej

• Kultura Ducha

Karmelitanki

GłOSuiimii!

sakramentalium

28

• Misje Smutne oczy

29

• W sercu Kościoła Nasze spotkania ze św. Teresą

Paweł Ferko 0CD Piotr Hensel 0CD (red. nacz.) Bartłomiej Kucharski 0CD Michał Nowak 0CD (zastępca red.) Piotr Nyk 0CD Albert Wach 0CD Jerzy Zieliński OCD Współpracują: Barbara Chucherko Kazimierz Franczak OCD Krzysztof Górski OCD Maciej Jaworski OCD Szczepan T. Praśkiewicz OCD Marian Zawada OCD Qdres: „Głos Karmelu" Klasztor Karmelitów Bosych Czerna 79, 32-063 Krzeszowice 3 tel. (012) 282-00-65, tel. kom: 600-420-904 email: glos@post.pl Borekta:

32

Santo súbito! Jan Paweł II w drodze na ołtarze

Eedakcja:

35

• Geografia Karmelu

Agnieszka Stankiewicz Spracowanie graficzne, skład i łamanie: Wydawnictwo DEHON: Klemens Knap, ul. Saska 2, 30-715 Kraków

Berdyczów

37

Bruk:

Jurków

40

EURODRUK-Kraków Eflydawca:

Reportatus, czyli dotyk boskiego czasu Agrotechnika

Klasztor Karmelitów Bosych w Czernej

duchowa,

czyli ugory podobieństwa

43 Redakcja zastrzega sobie prawo skracania i adiustacji tekstów, zmiany tytułów. Nie zwraca artykułów niezamówionych. Zdjęcia nie podpisane pochodzą z archiwum redakcji.

GŁOS KARMELU 03 2 0 0 8

2


Bardzo często z ust moich współbraci słyszę standardowe pytanie o temat kolejnego numeru, wtedy ze śmiechem odpowiadam: „Świętość!". Reakcja za każdym razem jest taka sama: „Znowu?". Tak, znowu chcemy pisać o świętości, lecz tym razem nieco inaczej niż w poprzednich numerach. D o tej pory zastanawialiśmy się nad samym Bożym wezwaniem (nr 1) i ludzką odpowiedzią na nie (nr 2), w trzecim numerze, w całości poświęconym Św. Teresie od Dz. Jezus, mogliśmy zobaczyć, co znaczy świętość w konkretnym życiu. W wakacyjnym wydaniu natomiast pochyliliśmy się nad różnorodnością dróg, powołań prowadzących do jednej świętości, a w bieżącym „Głosie Karmelu" pragniemy podać na nią przepis. Zadanie wydaje się karkołomne, bo czy taki przepis w ogóle istnieje? C z y można podać dokładną recepturę świętości? Rzeczywiście, uczciwie trzeba przyznać, że nie jesteśmy w posiadaniu żadnego tajemnego, gotowego przepisu na świętość, lecz dzięki Bożemu Objawieniu możemy wskazać pewne składniki, które w życiu każdego z nas przybierają postać owego ewangelicznego zaczynu władnego przemienić świat. Słowo Boże i Eucharystia, modlitwa i cierpienie, kultura i wiedza - to tylko niektóre z boskich komponentów świętego życia. Wszystkie są potrzebne, jedne jako bardziej podstawowe, inne raczej w roli przypraw, nadających właściwy smak i aromat. I choć możemy je wymienić, to trzeba pamiętać, że ewangeliczna sztuka kulinarna nigdy nie będzie gotowym przepisem, bo każdy z nas osobiście musi rozeznać, co i w jakich proporcjach stosować, jakiego czasu i jakiej temperatury potrzebuje jego życie, by wypiec przaśny chleb świętości. o. Piotr M. Hensel O C D


Z Biblią w dzień i w nocy

X

e

c

U

o

( / ¿ m i g .

.

Przemadlaiue Słowa

Lectio divina jest zasadniczo rozważaniem Słowa; jednakże nie chodzi tu o intelektualne dociekanie. Lectio divina to „Słowo Modlone", rozważane w obecności Boga w atmosferze miłosnej kontemplacji. To doświadczenie uważnego słuchania Boga, który przemawia prosto do serca. Lectio divina polega na szukaniu Chrystusa - cierpliwym i wytrwałym poszukiwaniu Go. To jakby spożywanie w tajemnicy zerwanego Słowa z Drzewa Życia. Jest ona modlitewną lekturą, świętą i boską, bogatszą niż zwykłe czytanie czy rozważanie. Lectio divina to „spożywanie Słowa Bożego" z taką czcią, wiarą i miłością, jak Komunii Eucharystycznej. Ojcowie Kościoła mawiali: „Spożywaj Ewangelię i ucz się od Boga, który jest Bogiem. Ewangelia będzie odtąd miała dla ciebie smak świeżego chleba. Spożywaj ją łakomie, dla ciebie została wypieczona". Biblia to nie powieść czy poezja - to tajemnica „konsekrowanego Słowa" jak tajemnica „konsekwentnego chleba".

się i błagaj Boga, aby objawił ci tajemnicę Słowa. Proś Ducha Świętego, odmawiając jakiś hymn, sekwencję czy skierowaną do Niego modlitwę własnymi słowami. Patrząc na Księgę Biblii i klęcząc wobec niej, proś Ducha Świętego: „Panie, niech przejrzę! Otwórz moje oczy i moje serce, abym poznał, uwierzył i nawrócił się!".

Krok 2 Ucałuj świętą Księgę jak Ciało Boga To Słowo stało się ciałem. Tak jak kapłan w czasie Mszy Świętej, dotknij prawą dłonią Biblii i uczyń znak krzyża na czole, ustach i sercu. Ucałuj ją tak, jak kapłan czyni to w czasie Mszy Świętej. Weź ją w swoje ręce tak delikatnie i z namaszczeniem, tak czule i z taką wiarą, z jaką kapłan zwykł ukazywać ludowi Ciało Chrystu-

sa. Biblia to przecież żywy list Boga do ciebie. Sam Bóg pisał go rękami swoich przyjaciół (proroków, pisarzy, tłumaczy) - i tak ten list dotarł dziś do ciebie. N/e z woli bowiem ludzkiej zostało kiedyś przyniesione proroctwo, ale kierowani Duchem Świętym mówili od Boga święci ludzie (2 P

1, 21). Za ten list Boga do ciebie zapłacili własną krwią patriarchowie, królowie, pisarze, prorocy, sam Jezus i Jego uczniowie. To Słowo zostało potwierdzone Boską Krwią. Niczego z tych Słów Bóg nie odwołał i są one wciąż aktualne są dla ciebie. Nie możesz tego listu tak po prostu wyrzucić do kosza. Nie odkładaj go na półkę. Nie bierz go do rąk machinalnie jak pierwszą lepszą książkę. Myśl o Tym, który go napisał do ciebie. Módl się, byś odczytał ten list tak, jak został napisany. Zanim otworzysz, zanim przeczytasz, przyjdź do Tego, który daje ci życie wieczne.

Spożywaj Ewangelię i ucz się od Boga, który jest Bogiem. Ewangelia będzie odtąd miała dla ciebie smak świeżego chleba. Spożywaj ją łakomie, dla ciebie została wypieczona.

Kroki Proś o łaskę Uklęknij przed Biblią i w ciszy serca adoruj Boga, który chce mówić przez jej słowa i jest w Słowie. Przez chwilę módl się prosząc, np. tak: „Boże Miłosierny! Jestem niegodny jakiejkolwiek łaski, ale pragnę wejść w poznanie Twoich skarbów. Niech Ci się spodoba wprowadzić mnie w bramy Twego Słowa i dać łaskę umiłowania Ciebie. Daj mi dogłębnie Cię poznać, by Ciebie jedynie móc ukochać ponad wszystko. Spraw, bym poznał siebie i abym poznał Ciebie, bym był przywiązany tylko do Ciebie i był ubogi z Twojego powodu". Przed lekturą módl

GŁOS KARMELU 05 2 0 0 5

4

i


uczyniłeś ten sakrament

z l ) l a

m

m

i

e

Karmelitańska tradycja eucharystyczna

Trudno pisać o największym darze Kościoła, o najświętszej dla nas rzeczywistości bez drżenia i lęku o to, by nie umniejszyć tej jakże świętej Tajemnicy. Tajemnicy, dzięki której żyje Kościół, żyje każdy wierzący, w tym także karmelita, karmelitanka i każdy czerpiący z tej duchowości. Długo zastanawiałem się, czy mówienie o karmelitańskiej tradycji eucharystycznej nie jest pokusą, przed którą przestrzegał nas Jan Paweł II w liście zwołującym rok Eucharystii: „w człowieku zawsze tkwi pokusa sprowadzania Eucharystii do jego własnych wymiarów, a tymczasem to on powinien się otwierać na wszystkie wymiary tej Tajemnicy". Bo rzeczywiście - jak zwrócił uwagę papież w innym miejscu - Eucharystia jest skarbem zbyt wielkim i cennym, żeby ryzykować jego zubożenie, nie może być rodzajem supermarketu, który według zasad podaży i popytu musi stosować się do potrzeb i pragnień określonych grup, nawet tych najbardziej pobożnych czy szacownych - jak choćby Karmel. A zatem w poszukiwaniu karmelitańskiego spo-

sobu celebrowania i przeżywania Eucharystii musimy unikać tego typu pokusy - zawłaszczenia sobie Eucharystii i uczynienia z niej jednego z wielu elementów duchowości karmelitańskiej. Jeżeli chcemy mówić o karmelitańskiej tradycji eucharystycznej - to tylko pamiętając, że ta tradycja jest tożsama z Tradycją eucharystyczną całego Kościoła. Skoro jak mówi nam encyklika: Ecdesia de Eucharistia vivit (Kościół żyje dzięki Eucharystii), czymś oczywistym musi być również stwierdzenie, że Carmel de Eucharistia vivit. Karmel

nic do tej Tradycji nie dodaje, nic z niej nie odrzuca - a jedyne co może, to stawiać akcenty w tej najświętszej rzeczywistości, niesłychanie obiektywnej, którą jest Eucharystia. A zatem trzeba nam mówić o czymś bardzo subtelnym, prostym, niemalże niedostrzegalnym, dokładnie w ten sam sposób, jak nasza Reguła mówi o Eucharystii.

Pośrodku waszych cel Reguła karmelitańska to zaledwie kilkustronicowy dokument, który jest opisem

życia pierwotnej wspólnoty pustelników z Góry Karmel. Przy pierwszej pobieżnej lekturze nie dostrzeżemy, jak ważne miejsce zajmuje w życiu i powołaniu pierwszych karmelitów Eucharystia. Jeżeli jednak przyjrzymy się dokładnie strukturze karmelitańskiej Reguły, zobaczymy, że Eucharystia znajdująca się w samym centrum tego dokumentu jest szczytem, do którego zmierzają karmelici poprzez rozważanie prawa Bożego, czuwanie na modlitwie, podejmowanie trudu życia we wspólnocie dóbr, z którego to szczytu wkraczają w swoją codzienność w postaci praktycznych konsekwencji: ascezy, milczenia, pojednania, wspólnoty. Znajdujemy wiele elementów wskazujących na to, iż Eucharystia znajduje się w centrum zamysłu Reguły i w centrum żyda pierwotnej wspólnoty, a jednym z ważniejszych jest kaplica, która winna być zbudowana według zasad centralności i wygody: „tak jak to będzie najwygodniej, pośrodku cel ma być zbudowana kaplica, gdzie codziennie rano powinniście się zbierać, aby uczestniczyć

W przeciwieństwie do cel, . które zgodnie z zalecenienrReguły mnisi mają mieć oddzielne, kaplica jest miejscem jednoczącyrri - nie ma tutaj indywidualizmu. Wydaje się, że to najważniejsza eucharystyczna nauka, którą pierwsi pustelnicy mogą przekazać nam,


Najpierw musimy sobie postawić pytanie, o jakim życiu chcemy mówić, odnosząc go do tak wzniosłego źródła, jakim jest liturgia - źródło i szczyt, jak to określiła soborowa konstytucja Sacrosanctum Concilium. Mamy na myśli oczywiście życie nie tylko w wymiarze nadprzyrodzonym, ale w jego całokształcie, który zawsze odnosi się do człowieka całego, z ciałem i duszą. W tym sensie rozumiemy życie według Ducha ( p o r j 3, 1-5; 14, 26; 16, 33; Rz 8, 12; 1 Kor 10, 18), któremu mają być podporządkowane wszystkie wymiary ludzkiej egzystencji. C o oznacza życie według Ducha? Nie możemy go mylić z życiem duchowym pojmowanym jako przeciwieństwo życia biologicznego. Nie jest ono także przywilejem jakiegoś stanu w Kościele, np. stanu duchownego, ani też życiem opartym wyłącznie na wartościach intelektualnych czy moralnych, jak to było w kulturze hellenistycznej. Jest to natomiast życie inne pod względem zarówno zasady, jak i jakości, gdyż opiera się na Ewangelii i na osobistym kontakcie z Chrystusem, który przemienia życie człowieka. Zycie duchowe jako życie według Ducha jest życiem w jedności z Chrystusem, który staje się dla nas najbliższy i najważniejszy i który rzeczywiście pozostaje z nami aż do skończenia świata w liturgii Kościoła, czyli przede wszystkim w sakramentach. Jesteśmy stworzeni dla Boga (św. Augustyn), na Jego obraz i podobieństwo (por. Rdz 1, 27), dlatego bez Niego nie możemy osiągnąć pełni życia. A skoro Bóg jest dla nas dostępny w liturgii, bo w niej sam Chrystus przez swojego Ducha poucza nas, oczyszcza i przemienia, to nie możemy osiągnąć tej pełni bez liturgii. W liturgii dokonuje się owo przedziwne Misterium Boga i człowieka, Misterium miłości wychodzącej ku człowiekowi i uzdalniającej nas do odpowiedzi. Jest to dialog przyjaźni, w ramach które-

GŁOS KARMELU 03 2 0 0 8

24

go zachodzi uświęcające przeobrażenie człowieka. Nie jest to bynajmniej tylko rozmowa z Bogiem, oparta na słowach, ale to wymiana miłości, zaskakująco nobilitujący nas partnerski dialog działań, które są najświętsze i najważniejsze. Bóg przez wiele wydarzeń, zarówno w historii zbawienia opisanej w Biblii, jak i w naszej osobistej historii, włączonej w nurt historii Kościoła, czyni nam wielkie rzeczy jak Maryi (por Łk 1, 49), by ukazać nam swoją miłość i przygarnąć nas jako coraz bardziej podobnych do swojego Syna Jezusa Chrystusa. My natomiast uczymy się od Chrystusa, Maryi i świętych odpowiadać na tę miłość całym sobą. Na Boże wszystko trzeba dać wszystko, a zwłaszcza siebie. Życie z Bogiem domaga się całkowitości. Taki sposób życia wyraża chrześcijańską duchowość. Jest ona oparta na relacji z Chrystusem zaistniałej przede wszystkim w liturgii. Więź ta rozpoczyna się na chrzcie i rozwija dzięki ingerencji Bożej w innych sakramentach, szczególnie w Eucharystii. Jest to pierwsza duchowość Kościoła, gdyż życie duchowe w najwcześniejszej fazie chrześcijaństwa rodziło się i rozwijało tylko w oparciu 0 sakrament chrztu i Eucharystii. Była to zatem duchowość chrzcielna i eucharystyczna. Dzisiaj możemy mówić o powrocie duchowości sakramentalnej. Zaczęła ona dochodzić do głosu dopiero w X I X w. w okresie odnowy biblijnej 1 liturgicznej. Reprezentanci tego ruchu świadomie nawiązywali do duchowości pierwszych chrześcijan, gdyż opierała się ona nie tyle na słowie czy osobistym tylko przeżywaniu tajemnic Chrystusa, lecz na realnej i osobowej Jego obecności w Eucharystii. Dlatego pierwsi uczniowie Chrystusa traktowali Eucharystię jako osobiste spotykanie się z Chrystusem i powtarzali: Sine Euchaństia non po-

ssumus („Bez Eucharystii nie możemy") i nie bali się w okresie prześladowań na-

wet za cenę życia uczestniczyć w niedzielnej liturgii. Na czym polega ta odnowiona duchowość Kościoła, która została szczególnie wyróżniona przez Sobór Watykański II? W pierwszej kolejności należy tu podkreślić znaczenie obecności Chrystusa, z którą mamy się w życiu liczyć. Jest to reakcja na rozbudowany przez co najmniej piętnaście wieków subiektywizm duchowości, w której na pierwszym miejscu stawiano jednostkę i jej przeżycie religijne, niejednokrotnie oparte na uczuciowości i wyobraźni skierowanej na Misterium Chrystusa w Jego tajemnicy cierpienia i śmierci. Liturgia była traktowana wówczas jako nieodzowna wprawdzie, ale tylko pomoc, dająca łaskę wspierającą ludzkie wysiłki prowadzące do zbawienia. A tymczasem liturgia aktualizuje całe Misterium Chrystusa, z jego szczytem w śmierci i zmartwychwstaniu. Dlatego też duchowość wywodząca się z liturgii nie ogranicza nas do pewnych tyl-


Misje

Smutne

oczy

Mówiono mi, że w czasach kolonialnych Bukawu było najpiękniejszym miastem Kongo. Położone na uroczych zboczach, przy końcu jeziora Kiwu, pyszniło się pięknymi willami otoczonymi wspaniałymi parkami, w których na dobrze utrzymanych trawnikach kwitły piękne kwiaty, krzewy i różnokolorowe drzewa. Była to dzielnica białych bogaczy, do której z czarnych tubylców wstęp mieli tylko służący i ogrodnicy utrzymujący parki, ścieżki i drogę. Wejść tu mogli rano, okazując specjalną kartę wstępu. Wieczorem wracali na odległe zbocze górskie, gdzie pobudowano dla nich małe chatki. Ich dzielnica - o ile dobrze pamiętam nazywała się Kaduku. Po uzyskaniu przez Kongo wolności, biali z żalem opuścili piękne Bukawu. Ich wspaniałe wille i parki zajęli nowi, tym razem „czarni bogaci". Nie potrafili jednak o nie zadbać. Dzisiaj znajdują się już w opłakanym stanie, a często są już tylko ruinami. Miejsca trawników zajęła fasola lub kukurydza. Wycięto krzewy. Zostały tylko kolorowo kwitnące drzewa i wyboista już dzisiaj droga. Tymczasem na zboczu należącym do służących wciąż przybywało ludzi. Wciąż do starych domków dostawiano nowe chatki i szałasy. Tak powstało i rozrasta się osiedle prawdziwej nędzy, w którym żyją liczne rodziny i aż mrowi się od dzieci. Dane mi było zobaczyć z bliska osiedle nędzy na wzgórzu Kaduku. Wierzyć się nie chciało, że w tych rozpadających się domkach żyją ludzie. Nasz samochód posuwał się bardzo powoli wyboistą drogą, abym mógł dobrze przyglądnąć się temu niesamowitemu osiedlu nędzy. Wprawdzie mamy wiele podobnych w Rwandzie, ale to w Kaduku robi szczególne wrażenie z powodu swojego ogromnego rozmiaru. Nasz samochód nie zatrzymywał się, bo natychmiast zostałby tak otoczony przez rzesze żebrzących, że żadną miarą nie mógłby posuwać się dalej. Tu nikt się nie zatrzymuje, nikt nic

< X > X / nie rozdaje. Wszelka pomoc może tu docierać jedynie przez różne instytucje, organizacje, przez Caritas. Wiedzą o tym dobrze te krocie dzieciaków, które siedzą obok drogi pod ścianami nędznych chatek. Widać, że są już tak wycieńczone i słabe, iż nie mają ochoty na żadne dziecięce zabawy. Siedzą i patrzą jakimś dziwnie smutnym wzrokiem na przejeżdżających białych. Powiedział ktoś: „najsmutniejsze na świecie są sieroce oczy", ale oczy tamtych dzieci z Kaduku, oczy wyglądające z niesamowicie wychudzonych twarzyczek były smutniejsze od najsmutniejszych. Bywało, że śniły mi się one po nocach jako najsmutniejszy, a zarazem przerażający koszmar Ośmielam się przełożyć na język polski reportaż, który opisuje osiedle w Nyamugo, osiedle bardzo podobne do tego w Kaduku. Wiem, że żadne słowa nie potrafią odmalować rzeczywistości. Tamtą nędzę należałoby zobaczyć, usłyszeć, poczuć, przeżyć i doświadczyć jej choć przez pewien czas, aby ją choć trochę zrozumieć. Ale może moje tłumaczenie dotrze do kogoś, może mu coś powie, może pobudzi do miłosiernej miłości chociaż jedno serce.

Jeżeli biedni musieli umierać z głodu, to nie znaczy, że Bóg się o nich nie troszczył. Znaczy to natomiast, że ty i ja niczego im nie daliśmy, nie staliśmy się narzędziami miłości w ręku Boga, by dawać im chleb i ubranie. Znaczy to też, że nie rozpoznaliśmy Chrystusa, który ponownie przyszedł w nędznym przebraniu człowieka ubogiego, bezdomnego, osieroconego dziecka Matka Teresa


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.