Głos Karmelu (64) 4/2015

Page 1

głos karmelu nr 4 (64) lipiec–sierpień 2015 ISSN 1733-8808 cena 8 zł (w tym 5% VAT)

www.gloskarmelu.pl

Dwumiesięcznik poświęcony życiu duchowemu i kulturze chrześcijańskiej

Przemieniać świat – Danuta Piekarz Z perspektywy ducha – Jolanta Kraśniewska Modlitwa – pieśń uwielbienia – Iain Matthew OCD Drogą pasterzy – Piotr Hensel OCD Uczta u Ewila Merodaka – Marian Zawada OCD Życie z piórem w ręku – Jerzy Zieliński OCD

moja rodzina i praca


Wierzyć w nurcie Nilu Przez pryzmat cierpienia i biedy ośmiu krajów Afryki ojciec Maciej pokazuje nam radykalne chrześcijaństwo. Wędrując ścieżkami współczesnych męczenników, stawia niewygodne pytania o swoją własną i naszą codzienną wierność Chrystusowi. Wydobywa z medialnego niebytu świata prawdziwych świadków wiary i pozwala nie zatracić nadziei na dobro. Przybliża nam pełną Boga Afrykę, której nigdy byśmy nie poznali, gdyby nie jego mistrzowskie reportaże. Ta książka nie epatuje złem, lecz równocześnie jest pełna prawdy. Nie jest obojętna. Jest bezkompromisowa. Nam – Europejczykom – przypomina, że za abstrakcyjne chrześcijaństwo nikt nie będzie w stanie oddać życia.


© Juanrvelasco | Dreamstime

SŁOWO O SŁOWACH

A

ntyczni porównywali bieg życia człowieka do napiętego łuku: od wznoszącego się ramienia łęczyska, przez najwyższy szczyt (majdan) aż po opadające ramię, kończące się zaczepem. Skoro Psalmista pisze, że miarą życia człowieka jest lat siedemdziesiąt, zatem mijamy szczytowy punkt łuku, dochodząc do czterdziestki. Pod wieloma względami ten punt przesilenia łuku jest obrazem zmian w życiu człowieka. Dziś wiemy już, że wskutek błędu obliczeniowego, datę narodzin Jezusa musimy przesunąć w tył od 4 do 8 lat. Nauczanie Jezusa i wydarzenia paschalne przypadałyby na ten wspaniały szczytowy okres człowieka – dojrzałych sądów oraz utwierdzenia w decyzjach, które zapewnią sens kolejnym latom opadającego ramienia łuku. W najnowszym numerze szeroko omawiamy problem przysłowiowej „czterdziestki”. Zaczynamy od fundamentów biblijnych, aby przejść do głębokiej psychologii tego okresu i zagadnienia logoterapii (poszukiwania sensu). Jak zwykle przedłużamy świętowanie jubileuszu 500-lecia narodzin św. Teresy przez serię tekstów dotyczących modlitwy i pracy. Rodrigo de Cervantes przepytał w Beas naszą Świętą z jej czterdziestych lat.

Razem z naszymi podróżnikami odwiedzimy Przemyśl, Afrykę oraz Krakowski Kazimierz. Pisarze nakarmią nas kolejną dawką optymizmu. Przeniesiemy się do pałacu perskiego króla Merodaka oraz do pokoju wyjątkowej pustelnicy z Amherst. Poznamy kolejną wybitną postać naszego wydawnictwa, posłuchamy listu od Grzegorza Tymy OCD, a na deser niezwykła fotografia w ramach cyklu fotoplastikon oraz słodkie tiramisu z malinami od Moniki Greli, bo nieluzowana cięciwa łuku pęka. Czterdzieści lat mija jak jeden dzień, otwierając kolejny wspaniały etap. Nie można zlekceważyć symptomów tego przesilenia, bo decydują o następnych latach. Wszystkim czytelnikom życzę troskliwej opieki Ozdoby Karmelu, Matki naszego Pana, którą uroczyście uczcimy 16 lipca.

|3


lipiec / sierpień 2015 7

7 Przemieniać świat

24 Mocny filar czterdziestolatków

Danuta Piekarz

Wywiad z Teresą od Jezusa

W myśli biblijnej wiek dojrzały kojarzy się głównie z realizacją dwóch zadań, jakie człowiek otrzymał od Boga u początku swojego istnienia: „Pan Bóg wziął zatem człowieka i umieścił go w ogrodzie Eden, aby uprawiał go i doglądał” (Rdz 2, 15).

10 Życie po czterdziestce Fidelis KDzJ

14

W 1562 roku spotkałem w Toledo Teresę de Ahumada. Pod koniec czerwca miałem okazję zamienić z nią parę słów w przepięknym pałacyku Luisy de la Cerda.

28 Święta Teresa w pracy Andrzej Kuźma

Zaczyna się zazwyczaj dość niewinnie. Nie mamy już tyle siły i chociaż skrywamy to skrzętnie, nasze ciało nie jest już nam tak uległe, jak jeszcze parę lat temu.

Jak bardzo zmieniało się przez wieki ludzkie spojrzenie na pracę! Ile związanych z nią obyczajów, stereotypów, przekonań, przesądów... Starożytni Rzymianie uważali, że człowiek wolny powinien unikać zajęć zarobkowych.

14 Z perspektywy ducha

30 Krótka nauka o modlitwie

Jolanta Kraśniewska Doktor Frankl stał się autorytetem moralnym XX wieku, który tuż po wojnie ogłasza nie tylko słowem, ale i czynem, że zło i cierpienie nie są w stanie zniszczyć człowieka w sensie ostatecznym i o tym mówi jego psychoterapia zwana logoterapią (od greckiego logos oznaczającego także sens).

18 Gniew każdego Achillesa Damian Sochacki OCD

wewnętrznej w tradycji karmelitańskiej Trzy siostry podtrzymują modlitwę: Pokornica, Wyrzecznica i Miłośnica. Pierwsza prawdziwie nazywa czyny i słowa, nie znosi obłudy. Druga nasyca życie radością drobnostek i zaspokaja wiecznie głodne brzuchy. Trzecia rozgrzewa zimne serca, bo kochanie człowieka jest szkołą miłości Boga.

32 Modlitwa – pieśń uwielbienia Iain Matthew OCD

Historia gniewu Achillesa nie dotyczy jedynie prawa do własności, rozciąga się na wszystkie momenty, w których to uczucie rozpalało go do czerwoności: najpierw utrata branki wojennej i wraz z tym honoru, potem strata przyjaciela na polu walki.

Mówiąc o zachwycie tajemnicą Boga, zbliżamy się do tego, co dla Jana stanowi centrum. Pamiętamy pierwszy krok w jego modlitwie: wejście w miejsce, które oznacza nasze ubóstwo, potrzebę.

20 Fray Luis de León

39 Drogą pasterzy

Andrzej Kuźma

Piotr Hensel OCD

Pierwszym wydawcą dzieł św. Teresy był Luis de León, członek zakonu augustianów. Swą edycję opatrzył znakomitym wstępem. To dzięki niemu twórczość hiszpańskiej Świętej poznała cała Europa.

Wyjeżdżamy skoro świt, sprawnie w trzy i pół godziny docieramy na miejsce, czyli do naszego klasztoru górującego dumnie nad miastem. Po braterskim przywitaniu się, w towarzystwie o. Pawła idę odkrywać nieznany mi teren, na którym miał działać nawet św. Bruno z Kwerfurtu.

22 Zawsze w ciele uwielbionym Piotr Ścibor OCD Zwieńczeniem orędzia kerygmatu w człowieku jest stałe ukierunkowanie na fakt aktualizującego się nieustannie w życiu ludzkim orędzia paschalnego o zwycięstwie Jezusa nad śmiercią.

4 | Głos Karmelu 4 2015

www.facebook.com/GlosKarmelu @gloskarmelu


20

44

41 Przedsmak wiary.

Zmagania ze śmiercią Maciej Jaworski OCD

Lęk przed śmiercią jest uniwersalnym doświadczeniem ludzkim. Wszystkie pierwotne kultury szukały sposobów, by oswoić tę największą życiową tajemnicę, jaką jest śmierć. Jej nieuchronność nie pozostawia wątpliwości, a tajemniczość wzbudza szereg pytań i lęków.

44 Karta z pamiętnika egocentryka Mateusz Frankiewicz My ludzie bierzemy dużo na własne barki, męczymy się z problemami, nie dajemy sobie z nimi rady, a tak rzadko oddajemy je Bogu. A nawet jeśli już oddajemy, to nie potrafimy mu tak do końca zaufać.

47 Światło nad morzem Bartłomiej Józef Kucharski OCD Codziennie rano, był to taki ustalony rytuał, stawał po przebudzeniu w oknie swojego apartamentu, kierował wzrok na morze i modlił się. Uważał, że morski żywioł jest obrazem Boga. Nie wymyślił tego sam, lecz wyczytał to w Notatniku Anny Kamieńskiej, która przekornie stwierdziła: „nie człowiek, morze jest obrazem Boga”.

49 Emily Dickinson.

52

54

54 Życie z piórem w ręku Jerzy Zieliński OCD Gdy w 1973 roku nakładem Wydawnictwa Karmelitów Bosych w Krakowie ukazała się książka „47 lat życia”, nawet sam jej Autor nie spodziewał się skali zainteresowania, jakie ta publikacja pociągnie za sobą.

57 Apostolat Karmelu Grzegorz Tyma OCD

Przez wieki toczyła się dyskusja, która forma życia dla Boga posiada większą wartość: kontemplacja czy działanie. Oczywiście „racja” znajdowała się na przeciwległych biegunach.

60 Fotoplastikon Jerzy Zieliński OCD Religijnym uroczystościom pogrzebowym marszałka Józefa Piłsudskiego w dniu 18 maja 1935 roku w Krakowie przewodniczył kardynał Adam Sapieha. Odprawił on mszę świętą w kościele Mariackim, a następnie poprowadził kondukt żałobny na Wawel.

63 Letni krzak malin Monika Grela Tiramisu z malinami www.gloskarmelu.pl

Pustenica z Amherst 1830–1886 Wiersz „Dusza”

50 Uczta u Ewila Merodaka Marian Zawada OCD Człowiek jest tak stworzony, że zawsze się modli. Jest stworzony jako ten, który szuka, raduje się znalezieniem, ale i męczy się szukaniem, puka i traci pokój, gdy się nie otwiera.

52 Czwarte Morady Dawid Czartoryski Kościół nabity ludźmi. Wyjście utrudniały wąskie drzwi, które, nie wiadomo dlaczego, były w połowie zamknięte. W umysłach prostych ludzi rodziło to słowa zupełnie niepasujące do tego miejsca.

16 lipca Uroczystość Najświętszej Maryi Panny z Góry Karmel, Matki Szkaplerznej

|5


Człowiek wychodzi do swojej pracy, do trudu swego aż do wieczora.

© Koca777 | Dreamstime

Ps 104, 23

moja rodzina i praca 6 | Głos Karmelu 4 2015


Przemieniać świat Danuta Piekarz doktor teologii, italianistka, tłumaczka i pisarka, popularyzatorka Pisma Świętego

W

myśli biblijnej wiek dojrzały kojarzy się głównie z realizacją dwóch zadań, jakie człowiek otrzymał od Boga u początku swojego istnienia: „Pan Bóg wziął zatem człowieka i umieścił go w ogrodzie Eden, aby uprawiał go i doglądał” (Rdz 2, 15). Zatem już u zarania istnienia człowiek ma za zadanie przemieniać powierzoną mu rzeczywistość. Gdybyśmy przeczytali to biblijne opowiadanie od początku, zauważylibyśmy, że wiąże ono pojawienie się roślinności z pracą człowieka, który zaczyna uprawiać ziemię. Bóg, jak zobaczymy nieco dalej, czyni człowieka swoim namiestnikiem na ziemi, dając mu władzę nad innymi stworzeniami i polecając pracę służącą przekształcaniu otaczającej rzeczywistości. Pismo Święte nigdzie nie sugeruje, jakoby raj był miejscem błogiego nieróbstwa; wskazuje tylko na znamienną różnicę: w warunkach rajskich, zanim zaistniał grzech, który zepsuł także relacje człowieka z przyrodą, praca człowieka nie była mozolna, była skuteczna i owocna. Gdy natomiast człowiek zbuntował się przeciw Bogu, ziemia zbuntowała się przeciw człowiekowi, zaczęła rodzić osty i ciernie zamiast oczekiwanych plonów. Drugie zadanie otrzymuje para pierwszych ludzi: „Bóg im błogosławił, mówiąc do nich: «Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną; abyście panowali nad ptactwem podniebnym, nad rybami morskimi i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi»” (Rdz 2, 24). Oto zostaje ustanowiona pierwsza, najstarsza instytucja społeczna – rodzina: „Mężczyzna opuszcza swojego ojca i matkę i łączy się ze swoją żoną tak ściśle, że stają się jednym ciałem” (Rdz 1, 28). Nie będziemy tu mówić o zawieraniu małżeństwa, gdyż w czasach biblijnych para młoda miała

najczęściej lat ok. 15 (kobieta) – ok. 20 (mężczyzna), zatem był to wiek, o którym mówiliśmy we wcześniejszych rozważaniach, natomiast skupimy się na „wieku zbierania owoców życia”. Dla człowieka Biblii błogosławieństwo wiązało się zawsze z płodnością i życiem. W czasach Starego Testamentu postrzegano płodność jako źródło trwania i rozwoju nie tylko rodziny, ale też narodu wybranego, stąd marzeniem każdej rodziny było liczne potomstwo, które uważano za znak błogosławieństwa Bożego: „Oto synowie są darem Pana, a owoc łona nagrodą. Jak strzały w ręku wojownika, tak synowie za młodu zrodzeni. Szczęśliwy mąż, który napełnił nimi swój kołczan. Nie zawstydzi się, gdy będzie rozprawiał z nieprzyjaciółmi w bramie” (Ps 127, 3­­–5) Brama była dla starożytnych miejscem spotkań i sądów, zatem powyższy cytat ukazuje też jeszcze jedną korzyść z wielodzietności: szerszą możliwość poparcia własnych racji w razie sporów. Autor Psalmu 128 ukazuje nam natomiast szczęście rodzinne przy stole, używając znamiennych symboli roślinnych: winorośli i oliwki. Obie te rośliny był symbolem Izraela; zatem liczna rodzina jest miniaturą rozwijającego się narodu: „Małżonka twoja jak płodny szczep winny we wnętrzu twojego domu. Synowie twoi jak szczepy oliwne dokoła twojego stołu” (Ps 128, 3). Życie rodzinne miało zapewnić trwałość i rozwój narodu, dlatego odradzano małżeństwa z cudzoziemkami, jak czytamy w słowach Tobiasza do syna: „Weź sobie żonę z potomstwa twych przodków! Nie bierz żony obcej, która nie byłaby z pokolenia twojego ojca, ponieważ jesteśmy synami proroków” (Tb 4, 12). Oczywiście, zastrzeżenia wobec małżeństw z cudzoziemkami były też umotywowane obawą przed przeniesieniem do Izraela pogańskich kultów. W dawnych czasach pragnienie posiadania licznego potomstwa stanowiło też rację wielożeństwa; posiadanie wielu żon oznaczało jednocześnie bogactwo męża, który był w stanie utrzymać liczną rodzinę; zwyczaj ten jednak zanikł z upływem czasu i normą stała się monogamia. |7


Z perspektywy

ducha

Viktor Emil Frankl (1905–1997)

14 | Głos Karmelu 4 2015


Jolanta Kraśniewska teolog duchowości, pedagog, logoterapeuta

„Zwykle dostrzegamy jedynie ściernisko przemijania, ignorujemy zaś pełne spichlerze przeszłości. Człowiek jest odpowiedzialny za to, co robi, kogo kocha i jak cierpi”.

S

łowa te wypowiedział człowiek, który w swoim życiu doświadczył wiele cierpienia: okrucieństwa niemieckich obozów śmierci Auschwitz i Dachau, utraty najbliższych, jak i całego dorobku życiowego i badawczego, a jednak to, co zrobił i jak żył, pozwala po dziś dzień wielu udręczonym ludziom odnaleźć sens życia i radość istnienia. Mowa tutaj o Viktorze Emilu Franklu (1905–1997) – profesorze neurologii i psychiatrii Uniwersytetu Wiedeńskiego, twórcy trzeciej (po psychoanalizie Z. Freuda i psychologii indywidualnej A. Adlera) wiedeńskiej szkoły psychoterapii zwanej logoterapią. W swoich książkach (napisał ich ponad 30), a zwłaszcza w tej zatytułowanej Człowiek w poszukiwaniu sensu (przetłumaczonej na 34 języki, a sprzedanej w ponad 12 milionach egzemplarzy) wskazuje na niepodważalną godność i wolność człowieka, mającego możliwość nawet w sytuacjach ekstremalnego cierpienia znaleźć sens własnego życia. Bo nawet jeśli nie jest w stanie zmienić swojego położenia, to zawsze może kształtować swoją postawę wobec rzeczywistości, w której żyje i to od niego zależy, jak będzie przeżywał własną chorobę i cierpienie. Viktor E. Frankl jeżdżąc po całym świecie, wygłosił niezliczoną ilość wykładów. Był doktorem honoris causa dwudziestu dziewięciu uniwersytetów (w 1994 roku także Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego). Doktor Frankl stał się autorytetem moralnym XX wieku, który tuż po wojnie ogłasza nie tylko słowem, ale i czynem, że zło i cierpienie nie są w stanie zniszczyć człowieka w sensie ostatecznym i o tym mówi jego psychoterapia zwana logoterapią (od greckiego logos oznaczającego także sens). Skupia się ona na sensie ludzkiej egzystencji, jak również na poszukiwaniu tegoż sensu przez człowieka. „Zgodnie z logoterapią dążenie do znalezienia w życiu sensu jest u człowieka najpotężniejszą siłą motywacyjną” (Człowiek w poszukiwaniu sensu), dlatego propozycja terapeutyczna Frankla to – uzdrawianie poprzez sens. Od strony naukowej zasady logoterapii wiedeński

psychiatra opracował już przed II wojną światową, ale można powiedzieć, że dopiero będąc więźniem obozów koncentracyjnych, najgłębiej doświadczył własnej tajemnicy egzystencji i sensu cierpienia. Dlatego to mógł potem napisać w jednej ze swoich książek: „Cierpienie duchowe jako takie nie jest czymś chorobliwym, ale czymś ludzkim, w pewnym sensie nawet czymś najbardziej ludzkim ze wszystkiego, co istnieje” (Homo Patiens). Frankl w swoich poszukiwaniach inspiruje się wizją biblijną, a także filozofią (M. Scheller i N. Hartmann). Jego logoterapia osiąga jakby większy uniwersalizm w języku kultury, choć i tak (niestety) pozostaje nieco zapomniana. Jest to wizja bardziej filozoficzna niż teologiczna. Można nawet powiedzieć, że według Frankla dla całościowej wizji człowieka koniecznym jest odwołanie się do filozofii. Pisał: „Jeśli odrzuca się filozofię, to można podejrzewać, że dzieje się tak z lęku przed konfrontacją z własną pustką egzystencjalną” (Psychoterapia dla każdego). Stąd też w jego terapii zwanej czasami analizą egzystencjalną ma miejsce praca na płaszczyźnie egzystencji, czyli odnoszenie się do własnego życiowego doświadczenia. Stwarza to możliwość pracy ze stanami zaburzeń egzystencjalnych od poczucia nudy (nerwica niedzielna), przez pustkę egzystencjalną i frustrację egzystencjalną aż po kryzys egzystencjalny. Logoterapia jest wyrazistym przykładem, który nie odwołując się do terminologii teologicznej, nie tylko że nie pomija wymiaru duchowego, ale uwrażliwia na ważność jego poszukiwania. I rzecz najważniejsza – to właśnie rzeczywistość duchowa nadaje każdej osobie niepowtarzalny i jednostkowy charakter. W logoterapii Frankl przedstawia antropologię otwartą na transcendencję. Uważa, że do istoty człowieka należy bowiem to, że jest on również otwarty, „otwarty na świat” (M. Scheller, A. Gehlen). Dla niego być człowiekiem to – wychodzić poza siebie samego. Istota egzystencji ludzkiej leży (jak to sam wyraził) w jej samotranscendencji: „Być człowiekiem to znaczy być skierowanym na coś lub na kogoś, być oddanym dziełu, któremu się poświęcamy, człowiekowi, którego kochamy, lub Bogu, któremu służymy” (Homo Patiens). Taka samotranscendencja rozsadza ramy wszystkich schematów czy obrazów człowieka nierzadko propagowanych przez psychologię. Ten wybitny psychiatra i psychoterapeuta ma wizję człowieka jako osoby w wielowymiarowej strukturze, gdzie wymiar duchowy jest najważniejszy. Osoba duchowa utożsamiana jest przez Frankla z duchowym, nieświadomym „ja”. W obrębie tej duchowej osoby zapadają często ważne i podstawowe ludzkie decyzje,

| 15


Fray Luis de León Andrzej Kuźma filolog klasyczny, specjalizuje się w historiografii rzymskiej

P

fot. J. Gogola OCD

ierwszym wydawcą dzieł św. Teresy był Luis de León, członek zakonu augustianów. Swą edycję opatrzył znakomitym wstępem. To dzięki niemu twórczość hiszpańskiej Świętej poznała cała Europa. Luis de León urodził się w Belmonte, 150 kilometrów na południowy wschód od Madrytu. Ukończył studia na uniwersytecie w Salamance i Alcalá de Henares. W 1544 roku złożył śluby zakonne. Przez wiele lat wykładał teologię i pracował naukowo, wydając dzieła po łacinie i hiszpańsku. Przekład Pieśni nad Pieśniami z oryginału na język współczesnych Hiszpanów przysporzył mu nie lada problemów. Inkwizytorzy uznali, że ów tekst nie nadaje się do lektury dla prostych ludzi bez teologicznego wykształcenia. Autor został usunięty z uniwersytetu i trafił do więzienia

20 | Głos Karmelu 4 2015

na cztery lata (1572–1576). Studenci wspominali, że każde zajęcia zaczynał od formuły dicebamus hesterna die (łac. mówiliśmy wczoraj o...). Podobno tymi słowy rozpoczął również pierwszy odczyt po odbyciu kary, dając do zrozumienia, że niesłuszne uwięzienie uznaje za niewart wspomnienia, żałosny epizod pomiędzy dwoma wykładami. „Nie poznałem ani nie widziałem na własne oczy Matki Teresy, gdy żyła pośród nas – napisał szczerze Luis de León. Zaraz jednak dodał: – Ale teraz, gdy jest w niebie, mogę ją poznawać i oglądać za przyczyną dwóch jakby obrazów, które nam po sobie zostawiła: są to mianowicie jej duchowe córki oraz twórczość pisarska”. Zaprzyjaźnił się jednak z Anną od Jezusa – wierną kontynuatorką dzieła Reformy, której dopiero co udało się nie bez trudu odzyskać z rąk inkwizytorów rękopis Księgi życia. Właśnie dzięki staraniom Anny w 1586 roku zlecono bratu Luisowi sporządzenie edycji dzieł zmarłej kilka lat wcześniej Teresy. Zapoznawszy się z pismami, przystąpił do pracy z entuzjazmem i poczuciem wielkiej odpowiedzialności. Słowo drukowane istniało już od stu lat, ale wydania tej samej książki często różniły się między sobą, przygotowywane niezbyt starannie i bez należytego warsztatu edytorskiego. Ktoś musiał uporządkować bałagan, jaki zapanował w zbiorze rękopisów Teresy. Pamiętamy, że jej twórczość budziła początkowo kontrowersje; manuskrypty wędrowały do rąk cenzorów, którzy je poprawiali albo wskazywali miejsca do opracowania na nowo. Po śmierci autorki trzeba było nareszcie ustalić prawdziwą wersję tekstu, jaki wyszedł spod jej pióra. Luis de León wyznał, że dręczyły go rozterki: „... zadanie nie było łatwe. Nie tylko przejrzałem jej pisma i poddałem badaniom, ale też zestawiłem różne wersje z samymi oryginałami i przywróciłem ich właściwą, czystą formę. Wszakże było nie lada zuchwałością i błędem poprawianie słów, które podyktowało serce zamieszkiwane przez Boga”. Żmudna praca polegała nierzadko na łączeniu w całość tekstu kilku rękopisów jednego dzieła. Wydawca świetnie wywiązał się z zadania, wykorzystując doświadczenie teologa, ale też humanisty. Sam dobrze wiedział, czym grozi nieostrożne głoszenie zbyt postępowych sądów. Musiał w jakiś sposób wytłumaczyć współczesnym, jak to się stało, że kobieta zdołała napisać dzieło o charakterze


Mocny filar czterdziestolatków Wywiad z Teresą od Jezusa W 1562 roku spotkałem w Toledo Teresę de Ahumada. Pod koniec czerwca miałem okazję zamienić z nią parę słów w przepięknym pałacyku Luisy de la Cerda. Teresa kończyła wtedy autobiografię, której oryginał potem zaginął. Po latach spotkałem znowu Matkę Teresę 24 lutego 1575 roku w Beas. Minąłem się w rozmównicy z jakimś młodym ojcem, który przedstawił się jako Gracjan. Teresa była już zmęczona, lecz kiedy mnie zobaczyła, wyznała od razu, że opisała swoje życie od nowa na prośbę wielu: począwszy od inkwizytora Soto, przez spowiedników, a w końcu z powodu wewnętrznego nalegania Mistrza. Zadałem jej wtedy kilka pytań. Kolejna próba opowiedzenia o swoim życiu, udana? Nikomu, dobrze to widzę, nie sprawi przyjemności poznanie z tego opisu stworzenia tak nędznego, lecz chciałabym, by obrzydzenie do mnie mieli ci, którzy

to będą czytać. Widząc duszę tak uporczywie niewdzięczną względem Tego, który jej tyle łask uczynił. Cieszyłabym się, gdybym miała pozwolenie opowiedzenia, ile razy w tym czasie sprzeniewierzyłam się Bogu skutkiem tego, że nie chciałam się oprzeć na tym mocnym filarze, którym jest modlitwa wewnętrzna. Jesteś dojrzałą kobietą, lata przyniosły ci również mądrość. Wspominałaś mi przy pierwszym naszym spotkaniu o trudnym czasie dwudziestych i trzydziestych lat życia. Nurzałam się blisko dwadzieścia lat w tym burzliwym morzu, wciąż upadając, to znów podnosząc się, i to słabo tylko – i potem znowu upadając – i wiodłam życie tak przeciętne i dalekie od doskonałości, że grzechy powszednie prawie za nic sobie miałam, a śmiertelnych, choć się wystrzegałam, to nie tak jak się należało, bo nie unikałam niebezpieczeństw. Takie życie rzec mogę, należy do najsmutniejszych, jakie sobie można przedstawić, bo ani się Bogiem nie cieszyłam, ani nie miałam zadowolenia ze świata. Gdy używałam przyjemności światowych, wspomnienie na to, co winna jestem Bogu, sprawiało mi udręczenie. Gdy byłam na samotności z Bogiem, przywiązanie światowe rozstrajało mnie. Jest to wojna tak ciężka, że nie rozumiem, jak mogłam ją wytrzymać, choćby jeden miesiąc, a cóż dopiero przez tyle lat. Chciałabym posiadać większą, niż mam wymowę, abym umiała jasno przedstawić niewolę, jaką wówczas znosiła moja dusza. Czułam ją dobrze, a nie wiedziałam, skąd ona pochodzi. Pragnęłam żyć, bo dobrze to fot. J. Gogola OCD

24 | Głos Karmelu 4 2015


Modlitwa –

pieśń uwielbienia

Iain Matthew OCD © Freeimages

doktor teologii, bestsellerowy popularyzator św. Jana od Krzyża, wykładowca na Papieskim Wydziale Teologicznym „Teresianum” w Rzymie

– Bracie Franciszku, jaka jest natura Boga? – Bóg jest tym, czym sam chce być.

T

o rozmowa między Janem od Krzyża a jednym z braci w jego wspólnocie w Granadzie. Janowi bardzo podobała się odpowiedź Franciszka. Mówiła bowiem o Bogu, który jest potężniejszy niż my, którego miłość jest niezasłużona i którego przyjście budzi zdumienie. Spróbujmy teraz uchwycić coś z tego zdumienia. Powołanie do uwielbienia Mówiąc o zachwycie tajemnicą Boga, zbliżamy się do tego, co dla Jana stanowi centrum. Pamiętamy pierwszy krok w jego modlitwie: wejście w miejsce, które oznacza nasze ubóstwo, potrzebę. Jest też jednak

32 | Głos Karmelu 4 2015

inny krok, bardziej charakterystyczny dla Jana: wejście w zdumienie i uwielbienie. Skupimy się na Pieśni duchowej, w której autor „opiewa i wielbi wielkości swego Umiłowanego” (PD 14–15, 2), otrzymawszy od Chrystusa wolność „do miłowania, pragnienia, wysławiania, dziękczynienia, uwielbienia, poważania i błagania Boga ze słodką miłością” (PD 25, 5). Nie można po prostu postanowić, że będzie się tworzyło genialną poezję. Wiersze Jana są owocem daru – mistrzowsko skomponowane, ale zasadniczo otrzymane. Jego strofy to „mistyczne pieśni miłości” (PD Prolog 1), zrodzone z jego doświadczenia Boga. Są zatem odpowiedzią na dar. Wspaniałe poematy Jana – Pieśń duchowa, Żywy płomień miłości, Noc ciemna, Znam dobrze źródło –


Życie z piórem w ręku Rzecz o ojcu Władysławie Kluzie OCD O. Władysław – absolwent prawa kanonicznego na KUL-u.

Jerzy Zieliński OCD archiwista, pisarz i popularyzator duchowości karmelitańskiej

G

dy w 1973 roku nakładem Wydawnictwa Karmelitów Bosych w Krakowie ukazała się książka 47 lat życia, nawet sam jej Autor nie spodziewał się skali zainteresowania, jakie ta publikacja pociągnie za sobą. Spośród prawie trzydziestu jego prac, głównie o charakterze hagiograficznym, ta okazała się jedną z najlepszych. Pomysł na fabułę był prosty, a właśnie takie pomysły okazują się niekiedy najtrafniejsze – zestawić obok siebie dwa życiorysy, dwa skrajne symbole dwudziestego wieku. Z jednej strony święty Maksymilian Kolbe, twórca Niepokalanowa, męczennik oddający życie za współwięźnia, z drugiej – Rudolf Höss, twórca i komendant niemieckiego obozu koncentracyjnego 54 | Głos Karmelu 4 2015

Auschwitz-Birkenau, kat decydujący o życiu i śmierci tysięcy ludzi. Obydwaj pochodzili z religijnych rodzin, byli ministrantami, często przystępowali do spowiedzi i Komunii świętej. Mieli też podobne predyspozycje intelektualno-psychiczne. Cechowało ich zamiłowanie do nauk ścisłych i zdolności organizacyjne. Ich drogi, początkowo równoległe, zaczęły z biegiem czasu rozachodzic się w krańcowo różnych kierunkach. Skrzyżowały się tylko raz, w 1941 roku, w obozie zagłady. W chwili śmierci obydwaj mieli tyle samo lat – 47. Obydwu odebrano życie, ale z jakże różnych powodów. Jeden stał się symbolem heroicznej miłości bliźniego, drugi symbolem nienawiści człowieka do człowieka. Poczytność książki pociągnęła za sobą jej kolejne wydania, najpierw w Krakowie, a potem w Niepokalanowie. Autor 47 lat życia, Mieczysław Kluz, w zakonie ojciec Władysław od Narodzenia Najświętszej Maryi Panny, urodził się w 1925 roku w Krakowie, na terenie parafii św. Mikołaja. Ukończywszy szkołę


Uczta

u Ewila Merodaka Marian Zawada OCD doktor hab. teologii duchowości, przeor klasztoru Karmelitów Bosych w Krakowie, pisarz i rekolekcjonista

O

modlitwie powiedziano i napisano chyba najwięcej mądrych i niedorzecznych słów. Modlitwa to nie tylko nabycie paru rekwizytów, jak ikony, świeczki, czy poradniki do medytacji i lustrowanie metod. Człowiek jest tak stworzony, że zawsze się modli. Jest stworzony jako ten, który szuka, raduje się znalezieniem, ale i męczy się szukaniem, puka i traci pokój, gdy się nie otwiera. Modli się krzykiem, bólem życia, gdy traci i tonie, gdy zdobywa i odzyskuje światłość myślenia i serca. Modlitwa jest pragnieniem, które nie spoczywa. Modlitwa jest w każdym oddechu, takcie bijącego serca, trzepocie powiek, drżeniu i odpocznieniu. Jest jednak jeden warunek – wymóg prawdy i miłości. To wszystko, co jest trudem prawdy i miłowania, zwie się modlitwą. Każde wiązanie się z prawdą i miłowaniem jest drogą w stronę Boga. Zwłaszcza wtedy gdy człowiek nie ma gdzie skłonić głowy i nie ma nikogo, do kogo mógłby się zwrócić. Wtedy przedziwnie, jego nieszczęście przyjmuje kształt wewnętrznego „zawiązania”. Tam, gdzie

50 | Głos Karmelu 4 2015

zawiązuje się życie, zawiązuje miłość i prawda, ożywa obietnica. Wiązanie się z obietnicą jest rodzeniem się modlitwy. Najpierw rodzi się z tęsknoty bez kształtu i imienia, później, coraz bardziej ubogacona prawdą i miłością, przyjmuje imię. Jest to bowiem wytrącenie z zapomnienia, rodzaj wyostrzonej obecności, która pozwala nazywać rzeczy po imieniu. W nazywaniu człowiek odzyskuje własne imię. Modlitwa przechadza się w jasnej obecności imion. Modlitwa również wydobywa ze zhańbienia. Najpierw myślenie, zuchwałe i aroganckie, które nie liczy się ani z cudem natury, ani cudem człowieka. Zhańbienie myśli dotyczy zwłaszcza tajemnicy Boga, której się nie uznaje. O wiele trudniej jest utrzymać płytkie argumenty nieznośnie wrzeszczącego ateizmu, niż poddać się poruszeniom wiary. Modlitwa otwiera na tajemnicę, wzrasta na jej polach i przynosi dar otwarcia. W otwarciu się spełnia i w otwarciu odchodzi, gdy człowiek nauczy się być wierny stawaniu i trwaniu. Modlitwa jest bowiem stawaniem „przed” i trwaniem „w”. Jest w napotykaniu


Fot. D. Sochacki OCD Fot. D. Sochacki OCD

Składniki biszkopty podłużne (tzw. lady fingers), ok. 400 ml mocno zaparzonej kawy (z ok. 3 dużych łyżek, może być również rozpuszczalna), likier kawowy, bądź do tiramisu, 2 serki mascarpone po 250 g, 500 ml śmietanki 30%, 6 jajek, 6 łyżek drobnego cukru, 6 łyżek cukru pudru, ciemne, gorzkie kakao, 500 g malin (mogą być mrożone), świeże maliny do przybrania na wierzch, opcjonalnie nalewka malinowa. Wykonanie Kawę rozpuszczam w ok. 400 ml wody, przestudzam i dodaję likier. Czekam do całkowitego wystudzenia. Żółtka oddzielam od białek i ucieram mikserem z drobnym cukrem do białości, ważne żeby dobrze utrzeć żółtka, bo to jest podstawa udanego tiramisu. Ubijam śmietankę z cukrem pudrem (można dodać troszkę mniej cukru) i pod koniec ubijania dodaję serki mascarpone, po czym ubijam do sztywności.

Białka, ja biorę tylko cztery ale można wziąć wszystkie, ubijam na bardzo sztywno i dodaję ok. 4 łyżki cukru, wsypując po jednej łyżce, żeby białka się nie rozpuściły. Ubitą śmietankę z mascarpone, dodaję do żółtek i delikatnie mieszam, jak się połączą dodaję białka i również mieszam do całkowitego połączenia. Maliny wrzucam do blendera i miksuję z cukrem pudrem (cukier dodaję do smaku). Jeśli ktoś lubi (a ja osobiście bardzo lubię), można dodać malinówki wg uznania  Biszkopty maczam w kawie (po ok. 3 sekundy każdego biszkopta). Układam biszkopty w dużym naczyniu, na biszkopty wylewam zmiksowane maliny, później wykładam połowę kremu jajeczno-śmietankowego, wyrównuję szpatułką i posypuję ciemnym kakao. Powtarzam czynność zaczynając od biszkoptów. Sam wierzch tiramisu można dowolnie udekorować, ja poukładałam świeże maliny z miętą  PYCHA  Tiramisu najlepiej wstawić do lodówki na całą noc, a przynajmniej na 5 godzin. To jest jeden z moich ulubionych deserów i polecam go każdemu, kto lubi słodkie rzeczy. Nawet moje dzieci, które są bardzo wybredne w smakach, to właśnie tiramisu pochłaniają w momencie, więc zawsze jest go za mało  Życzę smacznego! Monika Grela

Tiramisu

z malinami

| 63


Kwiat Galilei MAナ、 ARABKA

w w w. g l o s k a r m e l u . p l


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.