GŁOS KARMELU NR 25 - Kościół Jezusa i mój (25) 1/2009

Page 1

• Wstęp Kościół Jezusa i mój

3

Kościół ugruntowany przez Jezusa Chrystusa

4

• Z Biblią w dzień i w nocy Zanurzeni w Śmierci i Zmartwychwstaniu

7

• Duchowa tradycja Karmelu Pójdź za mną

10

Ratio – Fides - Caritas. Droga duchowa św. Edyty Stein św.

12

• Kultura Ducha Łaska przebaczenia. Kilka słów o lustracji

16

• Spotkanie Doświadczenie nowości

18

• Szkoła modlitwy Fundamenty…

22

• Życie liturgiczne Kościoła Przyjmij nas, Panie

24

• Ikony Mała Arabka, małe nic

26

• Karmel i młodzi Konsekrowani w Kościele

30

• Misje Karmel i Synaj

32

• Królowa Karmelu Niebieska Przeorysza św. Teresy od Jezusa

34

• Lektura Korespondencja świętych

37

• W sercu Kościoła Świętość nastrojona na jeden ton

38

• Raptularz mistyczny, czyli okruchy ocalone Podatność na bliskość albo wrogość zburzona

43

Dwumiesięcznik poświęcony życiu duchowemu Nr 1 (25) Styczeń-Luty 2009 Za zezwoleniem władzy kościelnej Nakład: 3 500 egz. R edakcja: Krzysztof Górski OCD (red. nacz.) Bartłomiej Kolankiewicz OCD Krzysztof Kosiec Bartłomiej Kucharski OCD Danuta Piekarz Albert Wach OCD Jerzy Zieliński OCD Krzysztof Żywczyński OCD W spółpracują: Piotr Hensel OCD Rafał Myszkowski OCD Paweł Porwit OCD Szczepan T. Praśkiewicz OCD Bogusława Stanowska-Cichoń Marian Zawada OCD A dres: „Głos Karmelu” Wydawnictwo Karmelitów Bosych ul. Glogera 5 31-222 Kraków tel. kom: 667 658 780 www.gloskarmelu.pl P renumerata: Barbara Chucherko tel. (012) 416 85 00, (012) 416 85 12 email: prenumerata@gloskarmelu.pl K orekta: Agnieszka Stankiewicz, Katarzyna Dudek O pracowanie graficzne, dtp, prepress: Paweł Matyjewicz D ruk: Colonel – Kraków W ydawca: Wydawnictwo Karmelitów Bosych Redakcja zastrzega sobie prawo skracania i adiustacji tekstów, zmiany tytułów. Nie zwraca artykułów nie zamówionych. Zdjęcia nie podpisane pochodzą z archiwum redakcji.

GŁOS KARMELU 01 2 0 0 9

2

Fot. na okładce: Grzegorz Hensel OFM


Kościół

Jezusa i mój

P P

fot. Felici

ytanie o to, czy kochamy Kościół, może wydawać się z jednej strony nieco infantylne, z drugiej zaś zbyt sentymentalne. Pojawi się ono jednak dość często w najbliższych numerach „Głosu Karmelu”, choć zadawane będzie głównie między wierszami. W rozpoczynającym się roku tradycyjnie pięć kolejnych numerów ukaże się jako odsłony tematu głównego, którym będzie Kościół. Ostatni, listopadowo-grudniowy numer, zatytułowany „Jestem córką Kościoła”, poświęcimy postaci św. Teresy od Jezusa. W czasie jednego z minionych spotkań redakcyjnych padło pytanie: Na ile Jezus, który żyje w naszej wyobraźni, jest jeszcze Jezusem z Nazaretu, tym chodzącym po Judei i Galilei przed dwoma tysiącami lat? Dziś postaramy się podjąć podobną refleksję: Czy prezentowana ostatnio dość często wizja Kościoła jako nieco zbiurokratyzowanej instytucji ma coś wspólnego z prawdziwym Kościołem – wspólnotą powołaną do życia przez Jezusa? W tym celu spojrzymy na trzy ważne momenty. Pierwszy z nich to powołanie Kościoła. Drugim momentem jest własny chrzest, jako włączenie człowieka w Kościół – czyli, jak powiedział kard. Karol Wojtyła do nowo wyświęconych kapłanów, zrodzenie nas przez Kościół, Oblubienicę i Małżonkę Baranka Bożego. Trzecim zaś momentem jest nasz świadomy wybór Kościoła, przez który potwierdzamy gest rodziców i chrzestnych, poręczających za nas i zobowiązujących się do wychowania nas na łonie wiernej Oblubienicy. Drodzy Czytelnicy! Nasza redakcyjna koleżanka, pani Danusia Piekarz, uczestnicząca w audiencji dla Papieskiej Rady ds. Świeckich, ofiarowała Ojcu Świętemu Benedyktowi XVI listopadowy numer naszego pisma, „Jan Paweł II –­ Człowiek Słowa”. Papież przyjął dar z wyraźną radością. Pani Danuta została Konsultorem Papieskiej Rady ds. Świeckich w kwietniu 2008 roku.


przez

Jezusa Chrystusa Życie wierzącego chrześcijanina przebiega na ogół według sprawdzonego schematu. Jako dziecko swoją świadomość artykułuje w wypowiadaniu słowa Bozia, Bóg i z tym kojarzy znak krzyża, święte obrazy, świątynię czy napotkanego kapłana lub siostrę zakonną.

N

ie c o pó ź ni e j , ubogacony latami katechezy i wiedzy religijnej, dowiaduje się o Jezusie Chrystusie i spotkaniu się z Nim na modlitwie, podczas przyjmowania sakramentów jak spowiedź i Eucharystia, a także w coraz bardziej świadomym życiu według Jego Ewangelii. Życie dojrzałe chrześcijanina to konfrontacja z Kościołem i w Kościele – z Bogiem, z Jezusem Chrystusem i ze współwyznawcami. Rozpoznanie swego powołania i jego realizacja jest znakiem wyznawanej wiary i odnalezienia swego miejsca we wspólnocie uczennic i uczniów Jezusa Chrystusa. Doznane porażki i coraz większe trudności związane ze starzeniem się, chorobą i świadomo-

GŁOS KARMELU 01 2 0 0 9

4

ścią nieuchronnego przemijania kierują wierzącego na Jezusa Chrystusa, zwłaszcza na związanie się z Nim w tajemnicy Jego krzyża. A w końcu pozostaje znowu jedna jedyna myśl: powrót do Boga, który jako pełen miłości i miłosierdzia Ojciec oczekuje na niego. W chwili ostatnich refleksji człowiek może sobie przypomnieć, że cała ta droga przebiegła we wspólnocie Kościoła, który jako dobra matka wskazał mu Boga i w chrzcie naznaczył go tajemnicą miłości Jego Trójcy, nauczył naśladować Jezusa Chrystusa, aby ostatecznie swoją wiarą, nadzieją i miłością podnieść do Boga w Jego tajemnicy Miłości Ojca i Syna i Ducha Świętego. Tak rozumieli to chrześcijanie od samych swych początków, co pozostało wyrażone w przestrodze św. Cypriana, biskupa z Kartaginy (+ 258): Nie może mieć Boga za ojca ten, kto nie ma Kościoła za matkę.

Narodziny Kościoła Tego prowadzenia człowieka po drogach świata do Ojca w niebie nauczył się Kościół od swego Założyciela i Mistrza – Jezusa Chrystusa. On to został posłany przez Boga na ziemię w pełni czasu, aby wszystkim ludziom pomóc odnaleźć zniszczoną przez grzech drogę do Niego, odnaleźć na nowo utracone dziecięctwo Boże i w Jego Duchu wypowiedzieć w miłości i na zawsze, rodzinnie: Abba – Ojcze! (por. Ga 4, 4n). Świadectwa Ewangelii wskazują jednoznacznie na zamiar Zbawiciela zwołania wszystkich ludzi w jedną wielką zorganizowaną wspólnotę. W mocy Ducha Świętego, ujawnionego podczas chrztu w Jordanie, Jezus zaczął gromadzić wokół swojej nauki o królestwie Bożym coraz większe rzesze ludzi ze wszystkich grup i warstw społecznych. O tym, jak ważny był to temat, świadczy fakt pojawienia się

fot. J. Zieliński OCD

Kościół ugruntowany


Pójdź

| Duchowa tradycja Karmelu

Hmm…

Pójdź

Gdybyśmy zrozumieli, co naprawdę kryje się za tym zaproszeniem…

za Mną...

Być może jego forma gramatyczna jest jasna, jak w pierwszych latach szkolnych. Życie duchowe, czy może raczej rozumienie go, demaskuje jednak nasze braki edukacyjne. Przyimek „za”, oprócz tego, iż zaprasza nas do zajęcia przynajmniej drugiej pozycji, jasno wskazuje na rzeczywistość jakiegoś „przed”…

fot. HAMARowicz

Co prawda, bogatszą, nieodmienną częścią mowy od biblijnej joty wydaje się nasze „za”, ale jakże małą wobec siły, która się w niej kryje! Oczywiście nie chcę nikogo pozbawiać radości samodzielnego odkrywania znaczenia owego „za”. Mogę tylko, uchylając rąbka tajemnicy, napomknąć, iż potrafiło ono zburzyć niejedną – misternie wznoszoną konstrukcję życia duchowego…. otwierając na doświadczenie źródło mistycznego, płodnego zawstydzenia…

P

roponuję zatrzymać się przez chwilę nad tym, co „przed”. Posiada ono niezwykłą wagę, bo jak powie Jan od Krzyża, jeden ze znawców doktryny życia duchowego: „czysta kontemplacja polega na przyjmowaniu” (ŻPM 3,36). Otóż: Przed darem życia jest Życie Oddanie się Miłości przed wymaganiem miłości Spotkanie z Pragnącym (J 4) przed pragnieniem spotkania Jest Poszukujący przed poszukiwaniem Ten, który tęskni przed tęsknotą I wreszcie przed wiernością – jest Miłość wierna, bo nie może się zaprzeć samej siebie (Tm 2,13)

Taka, w ogólnym zarysie i bardzo okrojonym jego fragmencie, jest dynamika życia duchowego. W tej perspektywie wierność jest konsekwencją miłości doświadczonej w spotkaniu poprzedzonym tęsknotą i poszukiwaniem Tego, który pragnie się oddać – by obdarzyć życiem… Może ona zaistnieć w życiu każdego z nas, jeśli tylko nauczymy się dobrze czytać!

GŁOS KARMELU 01 2 0 0 9

10

Cóż, zapraszam zatem do „szkolnej ławki”. Świadkiem wierności, bo to ona jest tematem spotkania, będzie nieco mniej znany absolwent karmelitańskiej szkoły mistyków: Franciszek Palau y Quer. Świadkiem – nie nauczycielem – bo ponoć takim łatwiej nam dziś uwierzyć. „Kochałem ze wszystkich mych sił, ponieważ prawo natury popychało mnie ku temu z niepowstrzymaną gwałtownością. Co kochałem? Kto był Podmiotem Umiłowanym?” (Mis relaciones). Wyznanie, w którym nie ma cienia wątpliwości co do istnienia. Jest tylko pytanie: „Kim jesteś?”. Ślad ukryty w naturze, ślad przejścia, spotkania, obdarowania… ślad doświadczenia. Łaska więc była pierwsza! Pierwszy był dar – jak chrzest, jak Słowo, na początku… Zaledwie „zwiastun”… Dotknięcie jednak na tyle mocne, że obudziło tęsknotę, najpierwotniejsze z uczuć szlachetnych, warunkujące miłość. Tęsknotę spotkania i poznania. Ona wyrywa z teraźniejszości, z tego, co pewne. A niosąc echo tego, co „przed” popycha ku temu, co jeszcze przed, co nieznane, co ukryte… I tak rodzi się wierność. Najpierw – wierność tęsknocie, bo doświadczenie jest na tyle mocne, że zamyka możliwości powrotu do „egipskiej cebuli” i świętego spokoju. Wierność niezaspokojeniu, niecierpliwości, wierność niepokojowi, do którego przy-


| Ikony

Mała Arabka, małe nic

Ż Ż

ycie błogosławionej Marii od Jezusa Ukrzyżowanego było jak życie „spragnionej łani”, biegnącej do wody żywej; jak życie wygnanej gołębicy, szukającej swego gniazda. I taką też się nam ukazuje na ikonie, będącej objawieniem jej „serca”. Pociągnięta przez Boga, objawiającego się w krzaku gorejącym i obecnego w symbolicznym obłoku, podąża na wzgórza Karmelu.

Pod obłokiem Pochodząca ze Wschodu i mająca ducha wschodniego, córka Karmelu i dziedziczka proroka Eliasza, bł. Maria żyje w obecności Boga. Mówiąc językiem „mistyki exodusu” żyje ocieniona obłokiem, który wyłania się z łuku. Obłok ten – znak obecności Boga – to jakby mieszkanie, do którego przychodzi Bóg, aby rozmawiać z ludźmi na ziemi; to jakby wóz ognisty, w którym Bóg unosi człowieka ku wyżynom nieba, aby dać mu je na zamieszkanie. Serce człowieka, jak łono dziewicy, jest prawdziwym mieszkaniem poszukiwanym przez Boga. Człowiek staje się Świątynią Boga tylko wtedy, gdy trwa w Bogu i znajduje w Nim swe mieszkanie (por. J 15,4). W takiej mierze, w jakiej człowiek znajduje upodobanie przebywania w tym Mieszkaniu – w Bogu, czuje się porwany gwałtownym pragnieniem miłości. Mistycy, im bardziej zbliżają się do Boga, tym bardziej płoną pragnieniem zjednoczenia się z Nim. W wymiarze, w jakim są z Nim zjednoczeni, czują coraz większe przylgnięcie do Niego. Maria wznosi się w stronę Obłoku tylko dlatego, że uczyniła już w Nim swe mieszkanie. Bóg stał się jej „centrum najbardziej głębokim”. Jest zwrócona ku Niemu i jednocześnie unosi się do Niego na ognistym wozie (zob. 2 Krl 2,1-12). Ikonograficznie dwie rzeczywistości, rzeczywistość „zwrócenia” i „unoszenia”, wyrażają się swego rodzaju brakiem harmonii, jaki można zauważyć między tułowiem a nogami. Kiedy tułów się prostuje,

GŁOS KARMELU 01 2 0 0 9

26

nogi rwą się do przodu, tak jakby nie należały do spokojnego tułowia. Ten kontrast jest zamierzony. Ruch górnej części ciała wypowie słowa oblubienicy z Pieśni nad pieśniami: „wprowadź mnie, królu w twe komnaty” (1,4). Ze słowami tak intymnej prośby ściśle łączy się postawa mądrej bierności duszy. Ta pasywność, pełna jednak aktywności w przyjmowaniu Bożego działania, a tak ceniona przez mistrzów Karmelu, była przeżyta w pełni przez wielką kontemplatyczkę galilejską. Ruch nóg natomiast wyraża inne słowa oblubienicy: „Pobiegniemy” (Pnp 1,4), które można odnieść do wozu ognistego, w wymiarze, w jakim wznoszenie się człowieka do nieba jest działaniem jednoczesnym łaski Bożej i woli człowieka. W takiej postawie naszej bohaterki znajdują też swą ilustrację słowa Grzegorza z Nyssy: „temu, który biegnie do Pana, nigdy nie braknie szerokiej przestrzeni”. W ten sposób ten, kto się wznosi, nie zatrzymuje się nigdy, idąc od początku przez początki, które nigdy nie mają końca. Ten „bieg” nie jest niczym innym, jak wynikiem dynamicznego przyciągania, aby człowiek wszedł w obłok Bożej obecności. Bł. Maria od Jezusa Ukrzyżowanego biegnie jednak dalej, nie zatrzymuje się, aż zasiądzie z Chrystusem w niebie. Ten Obłok, w którego kierunku wznosi się bł. Maria, a wyłaniający się z łuku symbolizującego chwałę niebieską, to Duch Święty, który za pośrednictwem Kościoła uobecnia Chrystusa Zmartwychwstałego aż do momentu, gdy stanie się On wszystkim we wszystkich.

Z Duchem Świętym Relacja bł. Marii do Ducha Świętego ma wymiar profetyczny. W czasie bowiem, gdy Duch Święty był Wielkim Nieznanym, ona, córka Kościoła Wschodniego, adoptowana przez Kościół Zachodni, jest prekursorką w tym, czego nauczał So-

bór Watykański II odnośnie ekumenizmu i eschatologii. Ta pokorna, niewykształcona dziewczyna palestyńska była uprzywilejowanym świadkiem działania Uświęciciela, Ducha Miłości, którego Jezus nam zesłał, aby nam towarzyszył na drogach naszego wygnania. Można zapytać: „Dlaczego w jej życiu tyle cudowności, ta egzotyka charyzmatów i różnego rodzaju cudów?”. Odpowiedź jest prosta – Bóg wybrał to małe „nic” na zwiastunkę Dobrej Nowiny. Ponieważ spodobało Mu się w ten sposób zamanifestować tę miłość, którą nas darzy. Jako zwiastunka, bł. Maria od Jezusa Ukrzyżowanego ucieleśniała też na sposób profetyczny Kościół posoborowy, odkrywający na nowo charyzmaty

Serce człowieka, jak łono dziewicy, jest prawdziwym mieszkaniem poszukiwanym przez Boga. Człowiek staje się Świątynią Boga tylko wtedy, gdy trwa w Bogu i znajduje w Nim swe mieszkanie. W takiej mierze, w jakiej człowiek znajduje upodobanie przebywania w tym Mieszkaniu – w Bogu, czuje się porwany gwałtownym pragnieniem miłości.

i doświadczenia, którym będzie musiał stawić czoła. Nic zatem dziwnego, że z ikony bije radość. To radość całego Kościoła. Maria Arabka raduje się w Bogu, swym Stworzycielu, i na podobieństwo swego przodka – Dawida – tańczy przed tabernakulum. Na ikonie nadal jest poetką Boga, śpiewającą hymn dziękczynny, składającą prawdziwą ofiarę pochwalną, przez którą „od-


| Misje

s. Lucyna OCD

Karmel i Synaj

M M

iałam szczęście, całkiem niedawno, wędrować z dziewiętnastoma karmelitankami z Ziemi Świętej na Górę Synaj. Najpierw przepełniała mnie świadomość, że pielgrzymuję tam z tradycją innej góry w sercu – tradycją Góry Karmel. A gdy już stanęłam na szycie Synaju, poczułam, jak bardzo w naszych sercach są one blisko siebie, jak zlewają się w jedno.

Wędrowanie na „Świętą górę Horeb” W Izraelu wciąż trwały obchody Święta Namiotów (Sukkot). Zbliżało się także Święto Radości Tory (Schimchat Tora). Z tego powodu droga na Hebron była zamknięta. Pojechaliśmy, wraz z naszym wspaniałym przewodnikiem – hiszpańskim karmelitą o. Paco w kierunku Gazy, a potem przemierzyliśmy w poprzek Negev. Zobaczyłam zielone, niezamieszkane jeszcze tereny Izraela i pustynię, na której

GŁOS KARMELU 01 2 0 0 9

32

żyje mnóstwo nomadów. Od Ber Shewy jechaliśmy już normalną drogą, poruszając się aż do granicy małym busem. W Eliacie zostawiliśmy nasz busik i po przejściu granicy otrzymaliśmy przewodnika, obstawę oraz autokar egipski. Znaleźliśmy się w innym kraju: myślałam, że jadąc przez Półwysep Synajski zetknę się z kulturą faraońską. Spotkałam natomiast straszną biedę. Wszędzie było „nie bardzo czysto”. Wreszcie, po godzinie 20-tej, dotarliśmy do klasztoru św. Katarzyny u podnóża Synaju – „Bożej góry Horeb” (Wj 3,1). Egipscy chłopcy zanieśli nasze bagaże, kolacja... Rano Msza Święta w jednym z pokoi, śniadanie w restauracji w otoczeniu mnóstwa Rosjan.

Odnowić przymierze Nazajutrz po obiedzie otrzymaliśmy instrukcję co do wyprawy: jak dosiąść

wielbłąda, w jakim porządku wędrować itp. Około czternastej wyruszyliśmy. Najpierw patrzyłyśmy, jak pięć naszych sióstr dosiada wielbłądów... Poszło im to całkiem sprawnie! O. Paco szedł teraz pośród nas, a wszyscy dostaliśmy jeszcze dodatkowo jako przewodnika młodziutkiego beduina. Zygzakami idziemy stopniowo w górę. Wkrótce robi się coraz bardziej gorąco. Powoli wyłaniają się wzgórza wokół klasztoru. Na wprost wyjścia na nasz szlak – góra z białą kapliczka na szczycie, bardzo wysoko. O. Paco, którego o wszystko wypytuję, mówi: „Tam też modlił się Mojżesz”. Po wejściu wyżej, nagle odsłania się całe mnóstwo szczytów. Wdrapujemy się na wysokość tej kapliczki. Spotykamy już tylko pojedyncze osoby. Jakieś 1,5 km od szczytu trzeba podjąć drogę schodami. Jest dość stromo. W pobliżu grota naszego ojca Eliasza, miejsce tego niezwykłego objawienia Boga, które przepaja


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.