GŁOS KARMELU NR 27 - Trzy Kościoły (27) 3/2009

Page 1

• Wstęp Trzy Kościoły Świętych obcowanie

3 4

• Z Biblią w dzień i w nocy Mały przewodnik po nowym Jeruzalem (Ap 21–22)

7

• Duchowa tradycja Karmelu Czyściec – tajemnica miłosierdzia

10

Święci – nasi patronowie

12

Warto zyskiwać odpusty

14

Nowe Jeruzalem

16

• Kultura Ducha Zło dobrem zwyciężaj – filmowy portret kapelana Solidarności

18

• Spotkanie O wierze w magię i magicznej wierze

20

• Szkoła modlitwy Droga na skróty

24

• Życie liturgiczne Kościoła Prefacja i Sanctus

26

• Karmel i młodzi Wspólnota miłości i ołtarza oczyma wiary

28

Pozwól się słuchać

29

• Misje Prześladowania w Indiach

30

• Ikony Jeden z synów Eliasza

33

K orekta: Agnieszka Stankiewicz, Katarzyna Dudek

39

O pracowanie graficzne, dtp, prepress: Paweł Matyjewicz

• Raptularz mistyczny, czyli okruchy ocalone Czekającym drogi i wyruszającym: jestem Drogą

A dres: „Głos Karmelu” Wydawnictwo Karmelitów Bosych ul. Z. Glogera 5 31-222 Kraków tel. kom: 667 658 780 www.gloskarmelu.pl

37

• W sercu Kościoła Oczyszczony w tyglu męczeństwa

W spółpracują: Piotr Hensel OCD Rafał Myszkowski OCD Paweł Porwit OCD Szczepan T. Praśkiewicz OCD Bogusława Stanowska-Cichoń Marian Zawada OCD

35

• Królowa Karmelu „Matka uśmiechu” św. Teresy od Dzieciątka Jezus

R edakcja: Krzysztof Górski OCD (red. nacz.) Bartłomiej Kolankiewicz OCD Krzysztof Kosiec Bartłomiej Kucharski OCD Danuta Piekarz Albert Wach OCD Jerzy Zieliński OCD Krzysztof Żywczyński OCD

P renumerata: Barbara Chucherko tel. (012) 416 85 00, (012) 416 85 12 email: prenumerata@gloskarmelu.pl

• Lektura Jeden, święty, powszechny, apostolski

Dwumiesięcznik poświęcony życiu duchowemu Nr 3 (27) Maj-Czerwiec 2009 Za zezwoleniem władzy kościelnej Nakład: 3 500 egz.

D ruk: Colonel – Kraków 43

W ydawca: Wydawnictwo Karmelitów Bosych Redakcja zastrzega sobie prawo skracania i adiustacji tekstów, zmiany tytułów. Nie zwraca artykułów nie zamówionych. Zdjęcia nie podpisane pochodzą z archiwum redakcji.

GŁOS KARMELU 03 2 0 0 9

2

Fot. na okładce: Richard Lowkes


Trzy

Kościoły?

B B

óg, stwarzając nas, obdarował nas swoją miłością. Utworzył na swój obraz i podobieństwo. Dzięki temu wszystko, co jest w nas, stanowi pamiątkę Boga. Wszystko prócz grzechu. Jezus stał się człowiekiem, abym miał wzór, do którego mam się upodabniać, by coraz pełniej realizować zamysł Boga w stosunku do mnie samego. Stał się człowiekiem także po to, by wziąć na siebie mój grzech, który sprawia, że moje podobieństwo do Boga jest niepełne. Czyż to nie piękne? Jestem pamiątką Boga, mam w sobie Jego miłość, staram się każdego dnia nosić w sobie przeświadczenie, że moje życie polega na przyjmowaniu Bożej miłości i dostrajaniu się do niej. To jest moje pielgrzymowanie, moja pascha. Przychodzi jednak czas, gdy życie człowieka zmienia się. Okres pielgrzymowania przemienia się w okres oczyszczenia. Bym mógł cieszyć się spełnieniem, pełną radością Bożej obecności, by moje serce noszące blizny po grzechu zostało uzdrowione, potrzebuję oczyszczenia. To jest czyściec. Nie jest to jedynie mało znaczący przystanek w drodze do nieba. To raczej – jak pisze o. Jerzy Zieliński – stan, w którym człowiek dojrzewa do tego, by móc przyjąć pociągającą ku sobie miłość Boga i odpowiedzieć na nią. Potem nastaje moment spotkania z Bogiem. Wówczas człowiek nosi już w sobie całkowite podobieństwo. Trudno już mówić o czasie; posługując się porównaniami zaczerpniętymi z naszego doświadczenia przeżywania życia, możemy jedynie zubożyć obraz Nowego Jeruzalem, o którym opowiada św. Jan w Apokalipsie. Ojcowie Kościoła mówią, że człowiek został stworzony przez Boga, aby mógł uczestniczyć w czymś najbardziej dla Boga osobistym – w miłości. Teraz w to uczestnictwo w życiu Boga-Trójcy człowiek zostaje całkowicie włączony. Kościół pielgrzymujący, Kościół oczyszczający się i Kościół w chwale. Wydawać by się mogło, że to trzy niezależnie następujące po sobie wspólnoty. Czy jednak naprawdę? Zapraszamy do lektury naszego pisma.

fot. C. Popescu

Redakcja


Świętych obcowanie Perspektywy duchowej ewolucji człowieka

D

roga ewolucji życia na ziemi liczy miliony, a może nawet miliardy lat. Odsłania ona przed nami dynamizm życia, które w poszukiwaniu pokarmu doskonali różne formy, byle tylko przetrwać w kolejnych pokoleniach. Z Objawienia wiemy, że człowiek jest koroną dzieła stworzenia. Osiągnął więc jakąś pełnię, której już w oparciu o pokarm doczesny nie jest w stanie przekroczyć. Czyżby droga ewolucji miała się skończyć? Całe Objawienie stanowi odpowiedź na to pytanie. Z niego dowiadujemy się, że Bóg postanowił dać człowiekowi szansę sięgania po jeszcze doskonalszą formę życia. Wiedział zaś, że jest to możliwe jedynie wówczas, gdy poda człowiekowi nowy rodzaj pokarmu, którego ziemia nie posiada. W tym celu, jak to pięknie w formie obrazu ujął autor biblijny, zasadził Bóg w raju dwa drzewa, których owoce miały

być dostępne wyłącznie dla człowieka, o ile ten będzie miał ambicje sięgania po wyższą formę życia niż te, jakimi cieszą się wszelkie inne stworzenia żyjące na ziemi. Było to drzewo życia, którego owoce gwarantowały nieśmiertelność, oraz drzewo poznania dobra i zła, którego owoce dawały udział w mądrości samego Boga. Ten bowiem postanowił umożliwić człowiekowi uczestniczenie w swoim Boskim życiu. Na tym polega zdumiewająca prawda o możliwości ewolucji duchowej, która wprowadza człowieka w życie samego Boga. Można się spotkać z twierdzeniem, że owoce drzewa poznania dobra i zła były przez Boga zakazane i niedostępne dla człowieka. Jest to jednak uproszczone odczytanie tekstu natchnionego. Bóg nie droczy się z człowiekiem. Nie mógł więc zostawić owoców trujących w zasięgu jego ręki. Bóg, stawiając takie drzewo w zasięgu oka pierwszych rodziców, przezna-

czył jego owoce dla nich. Zabronił im jednak na własną rękę zrywać z tego drzewa. To wymagało od Adama i Ewy posłuszeństwa. Powinni podejść do Boga i zapytać, kiedy będą mogli z tego drzewa pożywać. Bóg na takie pytanie czekał. Spożywanie z tego drzewa wymaga bowiem inicjacji, przygotowania, wtajemniczenia. Taka jest droga do wielkich wartości. Jeśli człowiek sięgnie po nie wcześniej niż powinien, te owoce zawsze mu zaszkodzą. Święci to ludzie, którzy decydują się na sięganie po ten najwyższy stopień ewolucji, w którym życie ludzkie zostaje podniesione do poziomu życia Bożego. Tacy ludzie żyją w każdym pokoleniu. Nie ma ich nigdy za wielu. Zdecydowana bowiem większość zadowala się życiem w wymiarach doczesnych i nie interesuje ich przejście w wymiar życia, którego przestrzeń rozciąga się poza śmiercią.

fot. T. van Dobbenburgh

Święci to ludzie, którzy decydują się na sięganie po ten najwyższy stopień ewolucji, w którym życie ludzkie zostaje podniesione do poziomu życia Bożego. Tacy ludzie żyją w każdym pokoleniu.

GŁOS KARMELU 03 2 0 0 9

4


Warto zyskiwać odpusty

W W

ostatnich latach ukazało się kilka książek o możliwości zyskiwania odpustów. Można też było przeczytać na ten temat wiele artykułów. W kościołach, przy różnych okazjach, podawane są wyjaśnienia dotyczące warunków otrzymania tego niezwykłego daru Boga. Mimo to ciągle powracają pytania o sens i znaczenie odpustów. To dobry znak. Warto poznawać coraz lepiej wielkość i bogactwo ofiarowanej nam przez Boga łaski, aby coraz mądrzej i owocniej z niej korzystać.

Na początku chciałbym zwrócić uwagę na terminologię. Człowiek może mówić do siebie w taki sposób: „Za taki czyn możesz dziś zyskać odpust zupełny”. Może też przemawiać do siebie inaczej: „Za spełnienie takiego czynu Bóg zdejmie z ciebie ciężar kary, którą dźwigasz za swoje grzechy”. To drugie sformułowanie bardziej mobilizuje do spełniania czynów, za które można zyskać odpust zupełny. Mówi wyraźniej o tym, że sprawa dotyczy mnie osobiście i to w takim punkcie, który jest niezwykle ważny. Chodzi przecież o karę. Wiara mówi mi, że grzech pociąga za sobą podwójny skutek: winę i karę. W sakramencie pokuty darowana jest człowiekowi wina oraz kara wieczna. Pozostaje jeszcze kara doczesna, którą Bóg daruje człowiekowi, jeśli stara się on dobrze żyć. Czyni to również przez specjalny dar, który został nazwany odpustem.

Kara przed Bogiem i kara przed ludźmi Kościół bardzo wyraźnie podkreśla, że przez zyskanie odpustu zupełnego człowiekowi jest darowana kara „przed Bogiem”. Nie ma natomiast mowy o darowaniu kary „wobec ludzi”, których skrzywdziliśmy. Każdy grzech dotyka zarówno Boga, jak i człowieka. Są grzechy nieznane ludziom, ale to nie znaczy, że im nie szkodzą. Ojciec Święty Jan Paweł II w adhortacji Reconci-

GŁOS KARMELU 03 04 2 0 0 9

14

fot. A. Romero

Terminologia

liatio et poenitentia pisze: „Dusza, która upada przez grzech, pociąga za sobą Kościół i w pewien sposób cały świat. Innymi słowy, nie ma grzechu, nawet najbardziej wewnętrznego i tajemnego, najściślej indywidualnego, który odnosiłby się wyłącznie do tego, kto go popełnia. Każdy grzech rzutuje z mniejszą lub większą gwałtownością, z mniejszą lub większą szkodą na całą strukturę kościelną i na całą ludzką rodzinę” (nr 16). Jeśli wyrządziłem jakiemuś człowiekowi krzywdę, to jestem jego dłużnikiem. Powinienem naprawić zło, ale może być tak, że mnie na to nie stać. Brak mi środków i nie mam możliwości zwrócić całego długu. Mogę jednak iść do tego człowieka i prosić go, aby mi przebaczył. Gdy to uczyni, wtedy dług jest mi darowany. Dzieje się tak w relacji człowiek-człowiek. Bóg pomaga nam, abyśmy naprawiali to, co złego zrobiliśmy wobec braci. Łaska odpustu nie do-

tyczy jednak tej sfery życia. Ona dotyczy relacji z Bogiem. Krzyżowa Męka Chrystusa pokazuje nam, jak człowiek traktuje Boga, gdy grzeszy. Przez swoje złe czyny nie tylko zaciąga winę, lecz także zasługuje na karę, która według sprawiedliwości powinna być wielka. W jednej z przypowieści Chrystus mówi o długu wielkości dziesięciu tysięcy talentów, którego dłużnik nie potrafi spłacić. Jeszcze bardziej przemawiająca jest lekcja krzyża. Nie potrafimy własnymi siłami zadośćuczynić Bogu za to, co uczyniliśmy z Chrystusem na Golgocie. Znając jednak Boże miłosierdzie i niezliczone czyny miłości Maryi i świętych, możemy prosić Ojca o darowanie nam kary, na którą wobec Niego zasłużyliśmy. Ojciec niebieski zawsze gotów jest to uczynić, jeśli nasza postawa jest odpowiednia. Określają ją warunki zyskania odpustu.


| Szkoła modlitwy

droga na skróty

P P

rzyjrzymy się modlitwie, pokusom złego ducha i „drodze na skróty”, jak ją nazwała Święta. Na początku naszej drogi do Boga bardzo dużo zależy od naszej inicjatywy. Bóg wszechmogący powoli daje poznać swoje tajemnice, stopniowo odsłaniając prawdę o sobie. Tak jest przede wszystkim w czasie modlitwy, modlitwy rozumianej jako wewnętrzne, bardzo szczere zwrócenie się do Boga. Teresa wskazuje, jak poprzez rozważanie tajemnic z życia Jezusa w człowieku rodzą się dobre pragnienia, jak przychodzi zrozumienie prawd i tajemnic Bożych, jak serce rozpala się miłością i wdzięcznością do Boga. Mówi także – co istotne – że taki nasz wysiłek rozumowy Bóg jakby nagradza i umacnia nie tylko poznaniem, ale i siłą do czynienia dobra. Jako przykład modlitwy Teresa bierze wydarzenie z Męki Jezusa: „gdy Pan stał [ubiczowany] przy kolumnie. Rozum zaczyna poszukiwać przyczyn tych wielkich boleści i udręki, które Jego Majestat odczuwał w tej samotności, i wiele innych rzeczy, które, jeśli rozum jest biegły, zdoła je wydobyć” (Ż 13, 12). Taka modlitwa będzie od nas często wymagała wysiłku, bo trzeba na nią wygospodarować czas, trzeba powalczyć ze sobą o skupienie, czasem zmagać się ze zmęczeniem czy zwykłym znużeniem. Teresa podpowie, że Bóg będzie jednak wynagradzał te nasze małe trudy i ofiary, dając zrozumienie Jego serca i odczucie Jego bliskości. Czasem pozostaniemy w oschłości, ale to też jest dla naszego dobra. W takiej modlitwie, w której rozważamy jakąś sytuację z życia Jezusa, bardzo często pomocne są dodatkowe pytania, które pomogą docierać do najgłębszego sensu ukrytego w zwykłych wydarzeniach. W scenie Męki Chrystusa warto zapytać siebie: kim jest Ten, który cierpi, dlaczego cierpi, kto Mu towarzyszy, kogo tam brak, co widzi i co czuje Ojciec,

GŁOS KARMELU 03 2 0 0 9

24

co Duch Święty? Pytania pomogą nam wyciągać wnioski i w ten sposób kształtować nasze coraz głębsze rozumienie Ewangelii. „Jest to bardzo znakomita i pewna droga” (Ż 13, 12). Po tak pozytywnie przedstawionej modlitwie wewnętrznej Teresa natychmiast uczula nas, że takie rozumowe roztrząsanie życia Jezusa nie jest jeszcze celem modlitwy. Jest bardzo ważne, daje poznanie, uczy skupienia się na Bogu, zależności od Boga, ale nasz Pan ma dla nas przygotowane coś więcej, nie tylko intelektualne poznanie. To, co nowego Teresa wyakcentowała w modlitwie początkujących w przyjaźni z Bogiem, to uczenie się bycia swobodnym w obliczu obecnego Boga. Cała ta praca rozumem – czytanie fragmentu Pisma, wyobrażanie sobie przedstawionej w nim sytuacji, stawianie dodatkowych pytań i szukanie, z pomocą Ducha Świętego, odpowiedzi na nie – to jakby dobry wstęp do zasadniczej modlitwy.

Celem i centrum modlitwy jest spotkanie z żywym i obecnym Bogiem. Doświadczenie Jego obecności, Jego bliskości, czułości, Jego wzroku. Po takim rozważaniu często będzie przychodził moment, gdy już bez wysiłku można „rozmawiać z Bogiem i cieszyć się Jego obecnością, bez nużenia się układaniem rozumowań” (Ż 13, 11). To jest sensem modlitwy: po dłuższej lub krótszej modlitwie rozumowej, gdy dojdzie się do stanięcia w Jego obecności, tam już nie trzeba się wysilać i natężać rozumu, „a jedynie pozostawać z Nim, gdy rozum zamilknie. Niech dusza Mu towarzyszy, i rozmawia, i prosi, i korzy się, i cieszy się Jego obecnością i przypomina sobie, że nie zasługuje, aby tam być” (Ż 13, 22).

Może się zdarzyć, że dla osób obdarzonych łatwością w intelektualnych poszukiwaniach, które potrafią wyciągać wnioski łatwo i szybko, takie przerwanie rozumowania będzie trudne. W rozumowaniu znajdują przyjemność, a czas spędzony przy Jezusie „po prostu będąc blisko przy Nim” mogą uznawać jakby za stracony – bo przecież nic nowego się nie dowiedzą. Jednak spotkanie z Jezusem to cel modlitwy, więc na pewno dużo więcej zyskają na duszy w ten sposób, niż ciągle rozważając. W kwestii modlitwy Teresa przestrzega jeszcze przed pochopnym, samozwańczym porzuceniem modlitwy rozumowej. Może się zdarzyć, że osoba, która wie, że modlitwa powinna się rozwijać w stronę swobodnego trwania przy Jezusie, sama zdecyduje się na rezygnację z rozumowej części modlitwy. Wydaje się to trącić pychą, bo przecież to Bóg – dawca wszelkich dobrych owoców modlitwy – ocenia według swojej woli, kiedy dla duszy jest najkorzystniej przechodzić z rozumowania do trwania w obecności Bożej. Inaczej człowiek sam wystawia się na pustkę i oziębłość, bo jest to trwanie, ale czy przy Panu? Modlitwa spotkania będzie też powoli prowadziła do bardzo ważnej postawy życiowej: do szukania obecności Bożej i trwania w niej także w zwyczajnych sytuacjach życiowych: przy gotowaniu, w czasie spaceru czy przy podejmowaniu decyzji.

Determinacja Każdy, kto wiernie praktykuje modlitwę wewnętrzną, co jakiś czas doświadcza głębszego oświecenia, zrozumienia jakoś głębiej planów Bożych i – co za tym idzie – rodzi się w nim pragnienie dokonania zmian w sobie. Rodzi się chęć nowego nawrócenia, przylgnięcia jeszcze bardziej do Boga i jednocześnie odwrócenia się od zła i nałogów. Takie święte pragnienia są


Królowa Karmelu | 

Maryjnego nabożeństwa poszczególnych świętych niepodobna porównywać. Każde z nich jest jak wyjątkowa roślina, którą zaszczepia i hoduje sam Niebieski Ogrodnik, i tylko On wie, jaki kwiat pojawi się na końcu łodygi. Jedno z ziaren Maryi, które Opatrzność hojnie rozrzuca po świecie, padło na podatną glebę serca Teresy Martin (św. Teresy od Dzieciątka Jezus i Najświętszego Oblicza, 1873-1897), najbardziej znanej na świecie karmelitanki.

Matka uśmiechu św. Teresy od Dzieciątka Jezus

W W

ciągu niespełna dwudziestu pięciu lat jej życia wyrosło pod bacznym okiem Królowej Nieba w piękny kwiat dziecięcej ufności. A dusze dziecięce, jak wyjaśnił nam to sam Boski Mistrz (Mt 19, 14), pierwsze mają przystęp do najgłębszych i największych tajemnic Boskiego Serca.

Uśmiech Dziewicy Zabierając się z polecenia przełożonej Karmelu w Lisieux, matki Agnieszki od Jezusa, za pisanie dziejów swej duszy, Teresa klęka przed figurą Maryi, Królowej Nieba, stojącą u wejścia do jej celi i prosi Ją, aby każda linijka, którą napisze była Jej miła. Nie jest to jedna z wielu figur. Ta w życiu „małej” Świętej zajmuje miejsce wyjątkowe. Będzie stać przy jej łóżku w infirmerii, w czasie długich dni agonii, jako cichy świadek niezliczonych westchnień miłości dopełniających ofiarę z życia. Wcześniej jednak, zanim zostanie podarowana klasztorowi w Lisieux przejdzie z Teresą i całą rodziną Martin radosne i bolesne koleje ich życia. Z nią właśnie związana jest największa łaska, jaką Święta otrzymała w dzieciństwie. Zapadła w wieku dziesięciu lat na tajemniczą chorobę. Nie potrafili jej dokładnie określić nawet sami lekarze, mówiąc jedynie o dziwnej nerwicy. I gdy wydawało się, że niebawem umrze, Maryja obdarowała ją z figury swoim uśmiechem. Mimo upływu czasu Teresa wspomina to wydarzenie z wielkim wzruszeniem, jak gdyby miało miejsce zaledwie kilka

dni temu. „Naraz Najświętsza Panna ukazała mi się piękna, tak piękna, że nigdy nie widziałam nic piękniejszego, z Jej twarzy przebijała dobroć i niewysłowiona serdeczność. Lecz to, co przeniknęło mnie aż do głębi, to Jej czarujący uśmiech. W jednej chwili zniknęły wszystkie utrapienia, dwie duże łzy stanęły mi w oczach i spłynęły cicho po policzku, łzy niezmąconej radości”. Od tego wydarzenia nie zostało śladu po chorobie. Następnego już dnia Teresa wróciła do normalnego życia. Chociaż tajemniczy uśmiech jest jedynym przejawem maryjnej mistyki z okresu dzieciństwa Teresy, będzie on dla niej przez całe życie ważnym punktem orientacji w różnych trudnościach. Robiąc listę łask, których Jezus jej udzielił, pod datą „maj 1883” zanotuje: „Uśmiech Najświęt-

szej Dziewicy”. Tuż przed śmiercią, wpatrując się w figurę Królowej Nieba, wspomni: „Ty, któraś się do mnie uśmiechnąć raczyła / W poranku mego rozwicia, / Pójdź, uśmiechnij się jeszcze, Matko moja miła, / Bo zbliża się wieczór życia!”. Maryja spełniła i tę prośbę Teresy. W chwili śmierci uśmiechnęła się do niej tym samym co w dzieciństwie uśmiechem, a jego odbicie oglądamy dziś na pośmiertnej fotografii Teresy. To najpiękniejsze zdjęcie Świętej, które skradło i pokazało nam coś z tajemnicy wiecznego szczęścia po śmierci.

W cieniu Jej płaszcza Tradycja Kościoła, chcąc wypowiedzieć tajemnice macierzyńskiej miłości Maryi, odwołuje się często do symbolu Jej płaszcza, którym zagarnia, otacza i chroni

37


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.