GŁOS KARMELU NR 50 - Kain i Abel. Gdzie jest brat twój? (50) 2/2013

Page 1

• Wstęp Kain i Abel

3

• Temat numeru Gdzie jest brat twój?

4

Braterstwo strzeżone: Kain i Abel dziś

6

• Z Biblią w dzień i w nocy Kręgi zła

10

Daj, Panie, Kainowi skruchę

13

• Duchowa tradycja Karmelu Grzesznik przy jednym stole z kontemplatykami

15

Czyż jestem stróżem brata mego?

18

O doświadczeniu miłości w Drodze doskonałości św. Teresy od Jezusa

20

• Kultura Ducha Niebo jest miejscem, w którym naprawdę się przebacza

23

• Szkoła modlitwy Wiara i modlitwa

24

• Poradnik św. Teresy Kastylia Teresy od Jezusa (cz.1)

26

• Spotkanie Świadek zwyczajnego zycia

29

• Lektura Fragmenty mojego życia

31

• Śladami świadków Karmelu Pierwsi karmelici

31

• Misje Berdyczów – miejsce zbliżenia

34

K orekta: Aleksandra Dawiec

40

O pracowanie graficzne, dtp, prepress: Paweł Matyjewicz

• Marginalia, czyli z małą łyżeczką w wielki świat ducha Lewe bicie, czyli fałszywki religijne

Jesteśmy na www.facebook.com/GlosKarmelu

A dres: „Głos Karmelu” Wydawnictwo Karmelitów Bosych ul. Z. Glogera 5 31-222 Kraków www.gloskarmelu.pl

37

• Karmel i młodzi Listy o powołaniu

W spółpracują: Katarzyna Domańska Krzysztof Górski OCD Paweł Porwit OCD Artur Rychta OCD Szczepan T. Praśkiewicz OCD Bogusława Stanowska-Cichoń Marian Zawada OCD

36

• W sercu Kościoła Św. Rafała Kalinowskiego miłość do ojczyzny

R edakcja: Andrzej Cekiera OCD Piotr Hensel OCD (red. nacz.) Krzysztof Kosiec Bartłomiej Kucharski OCD Danuta Piekarz Damian Sochacki OCD Dorota Zabrzeska Jerzy Zieliński OCD

P renumerata: Paulina Skowronek tel. 12 416 85 00, 12 416 85 12 email: prenumerata@gloskarmelu.pl Konto: Bank PEKAO S.A. nr 38 1240 2294 1111 0010 1138 4521

• Królowa Karmelu Drogą maryjnych cnót: czystość

Dwumiesięcznik poświęcony życiu duchowemu Nr 2 (50) Marzec – Kwiecień 2013 Za zezwoleniem władzy kościelnej Nakład: 3 100 egz.

43

D ruk: Zakład graficzny COLONEL S.A. – Kraków W ydawca: Wydawnictwo Karmelitów Bosych Redakcja zastrzega sobie prawo skracania i adiustacji tekstów, zmiany tytułów. Nie zwraca artykułów niezamówionych. Zdjęcia niepodpisane pochodzą z archiwum redakcji. Na okładce: Sabphoto | Dreamstime.com

GŁOS KARMELU 02 2 0 1 3

2


Kain i Abel Gdzie jest brat twój? D D

ramatyczna historia Kaina i Abla opisana w księdze Rodzaju to nie kronika kryminalna czy gotowy scenariusz na thriller. Niestety to historia ludzkiego serca, jego ciemnej strony, złych wyborów, i jeszcze gorszych konsekwencji. Ilekroć pozwalamy, by „grzech leżał u naszych wrót”, tylekroć tracimy panowanie nad naszym życiem, a często okazuje się, że i nad życiem naszego brata. Pytanie zawarte w podtytule tego numeru „Głosu Karmelu” nigdy nie straciło na swej ważności. Jak pisze o. Bogumił – franciszkanin Odnowy, we wprowadzającym artykule: „Dziś o mojego brata pyta mnie Bóg. «Gdzie jest brat twój?» To pytanie skierowane jest do wszystkich, zatem także i do mnie. Nie mogę wmawiać sobie, iż nie należę do pokolenia Kainów, że nikogo nie zabiłem, więc cała ta historia zupełnie mnie nie dotyczy. Trzeba mi bowiem zadać sobie samemu pytanie o to, kto jest moim bratem. Jest to pytanie podobne do tego, które pewien uczony w Piśmie zadał Panu Jezusowi: «A kto jest moim bliźnim?». Odpowiedź Pana Jezusa zabrzmiała prosto: Bliźni to człowiek, który potrzebuje ciebie jak dobrego Samarytanina”. „Krzywe spojrzenie” Kaina – o którym pisze o. Albert, trzeba zatem prostować, oczyszczać, odkrywać w sobie i kształtować własne serce na wzór drugiego z braci: Abla. Rosyjski prawosławny myśliciel Nikołaj Bierdiajew w jednym ze swoich dzieł przekonuje, że na sądzie ostatecznym zabrzmi to samo pytanie z początków ludzkiej historii, choć ustawione nieco w innym szyku: Ablu gdzie jest twój brat Kain? A Kardynał Gianfranco Ravasi – przewodniczący Papieskiej Rady ds. Kultury, za argentyńskim pisarzem, wyobraża sobie niebo, w którym spotykają się Kain i Abel „i żaden z nich nie może sobie przypomnieć, kto dopuścił się zabójstwa: czy Kain zabił Abla, czy też Abel – Kaina. Nie pamiętają! Bo niebo jest miejscem, w którym naprawdę się przebacza, bo się nie pamięta zła”. Nauka czystego spojrzenia, dokonuje się już teraz, w tym czasie i w tym miejscu, w którym jesteśmy. Miłość bliźniego, życie sakramentalne, zaproszenie do kontemplacji, maryjne wstawiennictwo – to kolejne lekcje, na które nie warto się spóźniać. o. Piotr Hensel OCD redaktor naczelny


| Temat numeru

fot. G. Hensel OFM

Gdzie jest brat twój?

R R

ok Wiary ogłoszony w październiku 2012 roku przez papieża Benedykta XVI jest czasem szczególnej łaski dla całego Kościoła. Dar wiary jest zarazem wyzwaniem dla każdego z nas. Wiara dojrzała domaga się bowiem pogłębionej refleksji nad treścią objawionych prawd Bożych; wymaga modlitwy, uporządkowanego życia moralnego oraz radosnego dawania świadectwa o Jezusie, świadectwa nacechowanego pięknem i prostotą przekazu. Rok Wiary jest rokiem pytań, które sobie stawiamy, patrząc na nasze osobiste zaangażowanie się w Boży plan zbawienia ludzkości i każdego poszczególnego człowieka. Najbardziej palące pytania to pytania o tożsamość Chrystusa, o to, kim On jest? Za kogo ludzie Go uważają? Kim jest dla mnie Jezus? Obok tego pytania nie mogę przejść obojętnie. Muszę dać na nie odpowiedź jasną i rzeczową. Od niej bowiem zależy moje szczęście i moja przyszłość, a także przyszłość całej ludzkości. Nasz obecny świat staje się coraz zimniejszy. Ostygła miłość wielu. Zanika w nim też coraz bardziej wartość człowieka. W kontekście nieustannych przepychanek, by osiągnąć jak najwięcej, i to

GŁOS KARMELU 02 2 0 1 3

4

za wszelką cenę; by być kimś, depcąc po głowach innych, pytanie o człowieka staje się coraz bardziej natarczywe. „Gdzie jest brat twój?” To pytanie musi zabrzmieć z mocą zwłaszcza w tym Roku Wiary. To pytanie stawia mi Bóg. Postawił je po raz pierwszy Kainowi, który powodowany zazdrością zabił swojego brata Abla. Nie było ono potrzebne Bogu, lecz Kainowi. Miało skłonić jego serce do skruchy i nawrócenia, ale on nie otworzył się na nie. Boże słowa odbiły się głuchym echem o jego serce. „Nie wiem” (Rdz 4, 9), odrzekł Bogu Kain. Zaraz potem dodał z nutą usprawiedliwienia: „Czyż jestem stróżem brata mego?”. Dziś o mojego brata pyta mnie Bóg. „Gdzie jest brat twój?” To pytanie skierowane jest do wszystkich, zatem także i do mnie. Nie mogę wmawiać sobie, iż nie należę do pokolenia Kainów, że nikogo nie zabiłem, więc cała ta historia zupełnie mnie nie dotyczy. Trzeba mi bowiem zadać sobie samemu pytanie o to, kto jest moim bratem. Jest to pytanie podobne do tego, które pewien uczony w Piśmie zadał Panu Jezusowi: „A kto jest moim bliźnim?”. Odpowiedź Pana Jezusa zabrzmiała prosto: Bliźni to człowiek,

który potrzebuje ciebie jak dobrego Samarytanina. Kto zatem jest moim bratem? W Liście do Hebrajczyków czytamy: „Przystało bowiem Temu, dla którego wszystko i przez którego wszystko, który wielu synów do chwały doprowadza, aby przewodnika ich zbawienia udoskonalił przez cierpienie. Tak bowiem Ten, który uświęca, jak ci, którzy mają być uświęceni, z jednego są wszyscy. Z tej to przyczyny nie wstydzi się nazywać ich braćmi swymi, mówiąc: «Oznajmię imię Twoje braciom moim, pośrodku zgromadzenia będę Cię wychwalał»” (Hbr 2, 10–12). Jak wynika z tekstu, bratem moim jest ten, za którego cierpiał Chrystus. Pismo nie dopuszcza tu żadnych wyjątków. Z tego też powodu Chrystus nie wstydzi się nazywać swym bratem czy siostrą (por. Mt 28, 10) nikogo z nas. Jak ja postrzegam drugiego człowieka? Czy widzę w nim mojego brata czy też moją siostrę? Zastanawiając się nad swoją odpowiedzialnością za drugiego człowieka, myślę o kraju, w którym przyszło mi żyć. Od 2008 roku pracuję na misjach w Hondurasie. Jestem członkiem nowej franciszkańskiej wspólnoty zakonnej powstałej


murarską (tak naprawdę posiedli te umiejętności znacznie później niż sugerowałoby to miejsce opisu w Księdze). I chciałoby się powiedzieć: cóż w tym złego, że chcą zbudować sobie miasto i wieżę... Owszem, uważne oko czytelnika znającego ówczesną mentalność może dostrzec przejaw pychy, wręcz wyzwania rzuconego Bogu w pragnieniu, by wierzchołek wieży sięgał nieba, uważanego za siedzibę Boga. Jednak większy ciężar ma następne zdanie, wypowiadane przez budowniczych wieży: „W ten sposób zdobędziemy sobie imię” (czyli sławę, znaczenie). Zdaniem autora Księgi Rodzaju wieża jest budowana wyłącznie z ludzkiej pychy, w poszukiwaniu ludzkiej sławy, nawet jeśli wierzchołek wieży miałby przeznaczenie sakralne. Co więcej, ten ostatni szczegół tym wyraźniej uwidacznia winę budowniczych: pod pozorem oddawania czci Bogu człowiek troszczy się tylko o własną sławę. Jest to niestety, bardzo subtelna pokusa także i w naszych czasach. Ileż tzw. „dobrych dzieł’, podejmowanych rzekomo wyłącznie dla Bożej chwały, w rzeczywistości ma służyć jedynie chwale ich twórcy! My, ludzie XXI wieku często nie potrafimy właściwie odczytać tego tekstu bi-

GŁOS KARMELU 02 2 0 1 3

12

blijnego, trudno nam podzielać oburzenie starożytnego autora, bo żyjemy w świecie, w którym bardzo wiele dzieł powstaje w myśl zasad wieży Babel: „zdobędziemy SOBIE imię”. Dla ludzi dawnych wieków było niepojęte, jak człowiek mógłby tworzyć wielkie dzieła, myśląc tylko o sobie. Wystarczy wejść na Wawel, by przy katedrze znaleźć wymowny łaciński napis, początek Ps 115, który w polskim przekładzie brzmi: „Nie nam, Panie, nie nam, lecz Twemu imieniu daj chwałę”. Oto ambicja naszych przodków, autorów dzieła, które przetrwało wieki. Pyszni budowniczy wieży zostają ukarani pomieszaniem języków. Dobrze zrozumiejmy słowa Boga, który jakby obawiał się, iż „w przyszłości nic nie będzie dla nich niemożliwe, cokolwiek zamierzą uczynić”. Bóg nie obawia się o siebie, Bóg boi się o człowieka... o ludzkość coraz liczniejszą, coraz lepiej rozwiniętą, ale pragnącą budować wyłącznie dla własnej sławy, według własnych kryteriów. Pomyślmy o współczesnych próbach budowania cywilizacji bez Boga. Dobrze wiemy, jak to się najczęściej kończy. Po pomieszaniu języków ludzie rozpraszają się po całej ziemi, gdyż nie mogą się porozumieć. Ale patrząc głębiej: wy-

fot. sxc.hu

I znów gdy Kain nienawidził brata, zdawać by się mogło, że to tylko rodzinne spory, że cały problem zamknie się w czterech ścianach rodzinnego domostwa... Nic z tego! „Krew brata woła z ziemi”, ziemia buntuje się wobec zabójcy, a sam Bóg musi interweniować, by inni ludzie nie wykreślili ze swego grona tego, kto przekreślił życie własnego brata.

starczy odebrać ludziom nadrzędne wartości, wystarczy pozostawić ich własnym wyobrażeniom i zachciankom, a bardzo szybko przestaną się rozumieć, nawet jeśli będą posługiwać się tym samym językiem. Minie wiele wieków, aż nadejdzie dzień Pięćdziesiątnicy, gdy osłupiały tłum pielgrzymów przybyłych do Jerozolimy ze wszystkich stron ówczesnego świata („Partowie, Medowie, Elamici, mieszkańcy Mezopotamii...”) usłyszy Apostołów mówiących w ich językach. Pięćdziesiątnica to odwrotność budowy wieży Babel. U początku dziejów pycha doprowadziła ludzi do wzajemnego niezrozumienia, do pomieszania języków i rozproszenia. Teraz dar Ducha pozwala uczniom Jezusa mówić językami zrozumiałymi dla wszystkich, jednoczyć ludzi... bo Apostołowie już nie chcą żyć dla siebie, już minęły te czasy, gdy dyskutowali, kto z nich jest największy. Teraz tłum słyszy ich „głoszących w naszych językach wielkie dzieła Boże”. Bo cóż może bardziej łączyć ludzi niż wychwalanie dobroci wspólnego Ojca? Danuta Piekarz


fot. G. Hensel OFM

W modlitwie uczysz się, jak sensownie przeżywać umieranie, zostawiając w tyle wszystkie „duchowe” aspiracje samodoskonalenia. Tej śmierci sprzyja każda twoja bieda (krzyż). Szukasz wtedy pocieszenia nie w własnej „doskonałej” modlitwie, ale u Tego, Który przeszedł przez krzyż (bieda) ku życiu (bogactwo). się w modlitwie. Kerygmat – obwieszczenie prawdy, która nas dotyczy. To nie odległa historia. To wezwanie do posłuszeństwa zbawczym faktom. Mamy problem z tym posłuszeństwem. Nasze posłuszeństwo zwykle ogranicza się do tego, co jest na powierzchni. Posłuszeństwo wierze to właśnie gotowość milczenia w modlitwie, aby głębiej nasłuchiwać. Jest to sprzeczne ze słuchaniem suchych faktów i odczuciami, jakie one budzą, oraz byciu posłusznym tylko według tego powierzchownego doświadczenia. Boli, więc reaguję adekwatnie do tego, co według mnie jest zgodne z moim wyobrażeniem o braku bólu, często raniąc siebie i bliźnich. Zamiast zmierzyć się z prawdą kerygmatu i według niej reagować, wolimy krążyć wokół naszej powierzchowności. Święta Teresa od Jezusa powiedziałaby, że wolimy egzystować na obrzeżach naszej duchowej twierdzy kąsani jadem żmij i płazów symbolizujących pokusy światowego (płytkiego) myślenia. Jest inne rozwiązanie, zdobywane dzięki determinacji w modlitwie sięgającej dalej niż to, co czuję i co przychodzi mi na myśl. Oznacza ono bycie posłusznym konsekwencjom faktu śmierci i zmartwychwstania Jezusa. Niestety, najczęściej dajemy się zwieść naszym wrażeniom i naszemu wyczuciu tego, co sprawiedliwe i ostatecznie prowadzi to do deformacji poznania rzeczywistości i walki o nasze „święte racyjki” – oczywiście bez odniesienia do tamtego istotnego

wydarzenia. Modlitwa jest siłą przywracającą nam zdrowe, czyli chrześcijańskie spojrzenie na siebie i świat, w którym żyjemy. Wiara i modlitwa. Dwa wymiary tej samej rzeczywistości. Pomijając któryś z nich (choćby nieświadomie), sprawiamy, że czynimy z wiary parodie jej samej (zadowalając się zaliczeniem obowiązku religijnego czy kolejnej akcji roku wiary) lub wyprowadzamy z modlitwy odstraszające normalnych ludzi pseudomistycyzmy („modlitwa-odlot”) lub treningi asertywności („modlitwa-psychoakumulator”). Wiara przywraca modlitwie właściwe jej ukierunkowanie na uczestnictwo w śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa. W modlitwie oznakami braku życia w naszych duszach mogą być oschłości i rozproszenia, a znakami zmartwychpowstawania to, że dostrzegam coś więcej niż tylko moje rozproszone myśli i oschłe uczucia. One wtedy nie są najważniejsze, bo odbywa się osobowe spotkanie z Tym, „o którym wiemy, że nas miłuje”. Doświadczenie takiego spotkania niweluje zniechęcenie powodowane „wybrykami wyobraźni”. Św. Teresa od Jezusa radzi: „… nie zważać na wyobraźnię i jej wybryki, jak się nie zważa na szalonego i pozostawić ją z szaleństwem…” (Ż 17, 6). Dzięki jedności modlitwy z podpowiadającą wiarą, że jesteś blisko Pana, w głębi serca możesz doświadczać prawdziwego pokoju i harmonii.

Każdy dzień, w którym ujawniają się ciemności naszego serca prowokowane przez odbierające nam nadzieje różne uśmiercające nas trudne wydarzenia, może być wypełniony światłem wiary przeprowadzającym nas ku życiu. Światłem przyjmowanym w zmaganiu modlitewnym. Widać wtedy sens modlitwy z jej oschłościami i trudem, który jednoczy się z trudami naszej zwykłej egzystencji i nadaje jej nowy wymiar. Warto tutaj przywołać spostrzeżenie św. Jana od Krzyża z Nocy ciemnej: „Dla tym lepszego udowodnienia skuteczności owej nocy zmysłów, przynoszącej wśród oschłości i opuszczenia światło Boże, jakie tu otrzymuje dusza, przytoczymy słowa Dawida, w których ujawnia się wielki wpływ tej nocy na wzniosłe poznanie Boga. Mówi ten prorok: «W ziemi pustej, bezwodnej i bezdrożnej stawiłem się przed Tobą, aby widzieć moc Twoją i chwałę Twoją» (Ps 62, 3). Jest rzeczą godną uwagi, że Dawid daje do zrozumienia, iż nie rozkosze duchowe i liczne upodobania, jakich doświadczył, były dla niego warunkiem i środkiem do poznania chwały Boga, lecz oschłości i oderwanie części zmysłowej, które się tu rozumie przez «ziemię suchą i pustą». Nie twierdzi on również, że myśli i rozważania o Bogu, którym się wiele oddawał, posłużyły mu jako droga do odczuwania i oglądania mocy Bożej, lecz to, że nie mógł zatrzymać myśli na Bogu ani iść dyskursywną drogą rozważania wyobrażeniowego, co się tu rozumie przez «ziemię bezdrożną»” (NC 12, 6). Św. Jan od Krzyża daje nam możność właściwego spojrzenia kontemplacyjnego na mądrość krzyża, niedostępną dla rozważań „umysłów” światowych, które nigdy nie przyjmą gotowości zmierzenia się z roztargnieniem swego wnętrza. Potrzebujemy takiej odważnej konfrontacji (dzięki posłuszeństwu światłu płynącemu z wiary), która ujawnia błogosławione (szczęśliwe) wymiary jedności z Bogiem na „ziemi suchej i pustej” przemienionej w oazę głębokiej radości kontemplacyjnej. o. Piotr Ścibor OCD

25


| Królowa Karmelu

Drogą maryjnych cnót:

czystość

D D

zień po uroczystości Niepokalanego Poczęcia NMP zelektryzowała wszystkich (lub prawie wszystkich) Polaków informacja o ataku na cudowny obraz Matki Bożej Częstochowskiej. Jakiś nieszczęsny człowiek rzuca w cudowny wizerunek żarówkami wypełnionymi czarną farbą. Czyn ten można uznać za symbol odwiecznej walki między tym, co najczystsze, a złem, które zamazuje, brudzi i niszczy. Walki dokonującej się nie tylko na forum zewnętrznym, ale przede wszystkim we wnętrzu człowieka. Ileż takiej brudnej farby wlewa się w nasze oczy, myśli, emocje – z ekranu telewizora, monitora czy też ze stron gazet. Ile brudu zalega w uszach, sprawiając, że nasze słuchanie jest wybiórcze. A czy nasze dłonie nie kleją się od uczynków pełnych dwuznaczności, podstępu albo jawnego zła? Gdy byliśmy dziećmi, lekarstwem na brud były… nasze mamy. Dokładnie tak. To one zmywały brud z naszych karków; gdy coś znalazło się za uszami – od razu to dostrzegały; również rozczochrane czupryny pod ich czujnym okiem zamieniały się (często ku naszemu niezadowoleniu) w grzeczne grzywki. Nie odkryję Ameryki, gdy stwierdzę, że dbałość o higienę

GŁOS KARMELU 02 2 0 1 3

36

w znacznej mierze zawdzięczamy właśnie matczynym sercom. Dziś, gdy jesteśmy dorośli i raczej z higieną osobistą nie mamy problemów (mam taką nadzieję), to jednak w sferze naszej moralności, wyobraźni, naszych pięciu zmysłów już tak bezproblemowo nie jest. I tutaj potrzebujemy pomocy, matczynego oka i serca, które skoryguje, pomoże, a przede wszystkim wychowa do osobistej higieny moralnej. Tradycja uczy nas, że po naukę czystości, jak również i innych postaw, warto udać się do Niepokalanej – Tej, która nie skalała się brudem grzechu i pragnie dać nam receptę na błogosławione życie: „Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą” (Mt 5, 8). Spotkanie z Maryją, jak mówi nam historia wielu maryjnych objawień, to przede wszystkim uświadomienie sobie stanu własnego serca. To nie przypadek, że miejsca maryjnych objawień przeradzają się w konfesjonały tego świata. „Piękna Pani” domaga się uporządkowania ludzkich dróg, wzywa do nawrócenia, pokuty, postu, modlitwy – a ludzkie serca, słysząc ten głos, czują potrzebę oczyszczenia. Brud jest męczący! Każdy

z nas tęskni za przejrzystością, czytelnością, nazywaniem rzeczy po imieniu. Matka Najczystsza – wzywana tak przez nas w litanii – jak prawdziwa Matka raz po raz wkracza w naszą ludzką historię, by skorygować nasze postępowanie, nieraz napomnieć, ale przede wszystkim zachęcić do dobrego życia. Święta Teresa Benedykta od Krzyża (Edyta Stein) roztropnie zwraca nam uwagę: „Królowej nieba zawierzono rozdawnictwo łask, przeto do celu nie zaprowadzi jedynie podziwianie Jej, lecz ufne do Niej przylgnięcie, kroczenie wraz z Nią, a nie obok, i to właśnie drogą naśladowania Chrystusa”. „Kroczenie wraz z Maryją, a nie obok” – to poddanie Jej opiece naszych pięciu zmysłów: smaku, spojrzenia, słuchu, dotyku, węchu. Warto przy rachunku sumienia zadać sobie kilka pytań: Czym się karmię? Na co spoglądam? Jakie treści docierają do moich uszu? Czy dotyk nie przekracza granicy intymności? Czy nos – mówiąc kolokwialnie – nie jest wtykany tam, gdzie nie powinien się znaleźć? Medytacja o Maryi w Kanie Galilejskiej może stać się dla nas pouczającą lekcją o roli owych pięciu strażników naszego wnętrza. Dobrze wykorzystani stają się pomocą w spotkaniu człowieka z Bogiem, świadkami cudu przemienienia i obfitości. Ale kroczenie wraz z Maryją to znacznie więcej. Dietrich Bonhoeffer – protestancki teolog, stracony przez nazistów – pisząc kiedyś do dorastającego młodzieńca, porównał czystość do przejrzystego górskiego jeziora, w którym widać dno. „Jest ono czyste, bo światło może przenikać wodę” – pisze autor i dodaje: „Czystym nazywamy takiego człowieka, którego całą istotę przenika i rozświetla światło”. Maryja czystego serca uczy nas odkrywania Słońca Sprawiedliwości w naszym sercu! Być przejrzystym, jednoznacznym, czytelnym to przede wszystkim odnaleźć źródło czystej wody, pozwolić mu bić w naszym wnętrzu, wyśpiewać wraz ze św. Janem od Krzyża: „Znam dobrze źródło, co tryska i płynie, Choć pośród nocy”. o. Piotr Hensel OCD


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.