GŁOS KARMELU NR 55 Powróć do pierwotnej miłości. Apokalipsa - Listy do Kościołów.

Page 1

• Wstęp Powróć do pierwotnej miłości

3

• Temat numeru Listy z nieba

5

Apokaliptyczne wezwanie: „powrócić do pierwotnej miłości”

7

• Z Biblią w dzień i w nocy Rozpalić przygaszony ogień „Zwycięzcy dam spożyć owoc z drzewa życia, które jest w raju Boga”

9 12

• Duchowa tradycja Karmelu Ewangelia ma oczy

14

Urzeczona pięknem oblicza Jezusa

16

• Szkoła modlitwy Co z tą modlitwą?

18

• Poradnik św. Teresy Teresa grosz i Bóg. List Jana Pawła I do św. Teresy

20

• Spotkanie O tym, jak dojrzewa miłość

24

• Kultura Ducha Podstawimy coś i złapiemy Cię w powietrzu…

28

• Śladami świadków Karmelu Przyśpieszone dojrzewanie

30

• Królowa Karmelu Drogą maryjnych cnót: posłuszeństwo

33

• Misje Sudan. Kościół pod mostem

34

• Lektura Elementarz przyjaźni z Bogiem

37

• W sercu Kościoła Pamiętaj, skąd spadłeś, czyli nowa ewangelizacja jako przywracanie pamięci 38

• Karmel i młodzi Listy o powołaniu

40

• Vidarium Dei, czyli modlitewne zaułki Biblii Zdumienie Edenu – rozmodlony Bóg?

Jesteśmy na www.facebook.com/GlosKarmelu

43

Dwumiesięcznik poświęcony życiu duchowemu Nr 1 (55) Styczeń – Luty 2014 Za zezwoleniem władzy kościelnej Nakład: 3 100 egz. R edakcja: Andrzej Cekiera OCD Piotr Hensel OCD (red. nacz.) Krzysztof Kosiec Bartłomiej Kucharski OCD Danuta Piekarz Damian Sochacki OCD Dorota Zabrzeska Jerzy Zieliński OCD W spółpracują: Katarzyna Domańska Krzysztof Górski OCD Paweł Porwit OCD Artur Rychta OCD Szczepan T. Praśkiewicz OCD Bogusława Stanowska-Cichoń Marian Zawada OCD A dres: „Głos Karmelu” Wydawnictwo Karmelitów Bosych ul. Z. Glogera 5 31-222 Kraków www.wkb.krakow.pl P renumerata: Barbara Godyń tel. 12 416 85 00, 12 416 85 12 email: prenumerata@wkb.krakow.pl Konto: Bank PEKAO S.A. nr 38 1240 2294 1111 0010 1138 4521 K orekta: Aleksandra Dawiec O pracowanie graficzne, dtp, prepress: Paweł Matyjewicz D ruk: Zakład graficzny COLONEL S.A. – Kraków W ydawca: Wydawnictwo Karmelitów Bosych Redakcja zastrzega sobie prawo skracania i adiustacji tekstów, zmiany tytułów. Nie zwraca artykułów niezamówionych. Zdjęcia niepodpisane pochodzą z archiwum redakcji. Fot. na okładce: © Lexmomot | Dreamstime

GŁOS KARMELU 01 2 0 1 4

2


Powróć do pierwotnej miłości Apokalipsa – listy do Kościołów

O O

statnia księga Nowego Testamentu nie jest łatwą lekturą: pełna obrazów, symboli, wybiegająca tak bardzo w przyszłość, a jednak zanurzona w teraźniejszości. Nie pomaga nam również nasza kultura, dla której samo słowo „apokalipsa” to synonim katastrofy. Tymczasem to właśnie z tej księgi tchnie tak wiele nadziei. Gdy pokonamy nasze obawy, ze zdumieniem spostrzeżemy, jak bardzo „na czasie” są słowa wzywające nas do nieustannego czuwania nad sobą, podające nam adres domu naszego Ojca, gdzie czeka na nas przygotowane mieszkanie i bardzo rozśpiewana, radosna wspólnota niebian. Zanim jednak dotrzemy do radosnego Nowego Jeruzalem, Bóg pod nasze adresy wysyła nam listy ze wskazówkami, zachętami i napomnieniami. To siedem listów do Kościołów, które w tym roku na łamach naszego czasopisma posłużą nam za przewodnik. Jak pisze Danuta Piekarz: „Nie myślmy jednak, że są to tylko dokumenty historyczne, skierowane wyłącznie do konkretnych starożytnych wspólnot; już symboliczna liczba 7, oznaczająca pełnię, sugeruje, że te listy są skierowane do całego Kościoła, ale jeszcze wyraźniej wskazuje na to zdanie powtarzające się pod koniec wszystkich listów: «Kto ma uszy, niechaj posłyszy, co mówi Duch do Kościołów»”. Co zatem mówi Duch do Kościołów? W pierwszym liście słyszymy wezwanie do nawrócenia – które wpisane jest w historię każdej miłości. By nie pozostać w świecie idei, postanowiliśmy zapytać naszych gości (dwa małżeństwa i kapłana) o to, jak dojrzewa ich miłość. Pragnę serdecznie im podziękować za podzielenie się cząstką własnego życia. Jeden z artykułów nosi tytuł Rozpalić przygaszony ogień – pozwólcie, że te słowa uczynię moimi świątecznymi życzeniami. Trwając przy Bożym żłóbku, rozpalmy na nowo nasze serca od tego żywego płomienia miłości, którym jest Bóg! o. Piotr Hensel OCD

Średniowieczny fresk w prawosławnym monasterze, Osogowo, Macedonia


Listy „do siedmiu kościołów, które są w Azji” Adres Jan do siedmiu Kościołów, które są w Azji: Łaska wam i pokój od Tego, Który jest, i Który był i Który przychodzi, i od Siedmiu Duchów, które są przed Jego tronem, i od Jezusa Chrystusa, Świadka Wiernego, Pierworodnego umarłych i Władcy królów ziemi. Temu, który nas miłuje i który przez swą krew uwolnił nas od naszych grzechów, i uczynił nas królestwem – kapłanami dla Boga i Ojca swojego, Jemu chwała i moc na wieki wieków! Amen. Oto nadchodzi z obłokami, i ujrzy Go wszelkie oko i wszyscy, którzy Go przebili. I będą Go opłakiwać wszystkie pokolenia ziemi. Tak: Amen. Jam jest Alfa i Omega, mówi Pan Bóg, Który jest, Który był i Który przychodzi, Wszechmogący.

Widzenie wstępne Ja, Jan, wasz brat i współuczestnik w ucisku i królestwie, i wytrwałości w Jezusie, byłem na wyspie, zwanej Patmos, z powodu słowa Bożego i świadectwa Jezusa. Doznałem zachwycenia w dzień Pański i posłyszałem za sobą potężny głos jak gdyby trąby mówiącej: «Co widzisz, napisz w księdze i poślij siedmiu Kościołom: do Efezu, Smyrny, Pergamonu, Tiatyry, Sardów, Filadelfii i Laodycei». I obróciłem się, by widzieć, co za głos do mnie mówił; a obróciwszy się, ujrzałem siedem złotych świeczników, i pośród świeczników kogoś podobnego do Syna Człowieczego, obleczonego [w szatę] do stóp i przepasanego na piersiach złotym pasem. Głowa Jego i włosy – białe jak biała wełna, jak śnieg, a oczy Jego jak płomień ognia. Stopy Jego podobne do drogocennego metalu, jak gdyby w piecu rozżarzonego, a głos Jego jak głos wielu wód. W prawej swej ręce miał siedem gwiazd i z Jego ust wychodził miecz obosieczny, ostry. A Jego wygląd – jak słońce, kiedy jaśnieje w swej mocy. Kiedym Go ujrzał, do stóp Jego upadłem jak martwy, a On położył na mnie prawą rękę, mówiąc: «Przestań się lękać! Jam jest Pierwszy i Ostatni i żyjący. Byłem umarły, a oto jestem żyjący na wieki wieków i mam klucze śmierci i Otchłani. Napisz więc to, co widziałeś, i to, co jest, i to, co potem musi się stać. Co do tajemnicy siedmiu gwiazd, które ujrzałeś w mojej prawej ręce, i co do siedmiu złotych świeczników: siedem gwiazd – to są Aniołowie siedmiu Kościołów, a siedem świeczników – to jest siedem Kościołów.

GŁOS KARMELU 01 2 0 1 4

4

Siedem kościołów Azji Mniejszej, arras z XIV w., Angers

| Temat numeru


| Duchowa tradycja Karmelu

W

yobraźcie sobie, że siedzicie na ławce w cichym zakątku parku, wśród kwiecistych klombów, osłonięci żywopłotem, zaabsorbowani pisaniem bardzo osobistego listu… I nagle kątem oka dostrzegacie, że ktoś patrzy na was, i to od jakiegoś czasu… Cóż za obnażenie! Ewangelia ma oczy – „te oczy upragnione”, jak nazywa je Jan – i w podróży nadchodzi moment, gdy oblubienica spotyka te oczy, które od dawna na nią patrzyły: „Zdaje się jej, że On teraz ciągle na nią patrzy” (PD 11, 4; pierwsza redakcja). Jest to moment obnażenia, gdy odkrywa, że jest częścią czyjegoś życia i serca. W Żywym płomieniu miłości Jan uchwycił ten moment i przekazał go nam. W rzeczywistości zawiera on w sobie całe nasze istnienie. Powiedziano kiedyś, że „człowiek jest oświecony” nie wtedy, gdy „coś rozumie”, ale „gdy ktoś na niego patrzy”. Człowiek jest oświecony, gdy ktoś go kocha. Oczy są oknami wychodzącymi na serce, odnajdują człowieka i mają moc wzbudzić życie. Również Ewangelia ma oczy, które nie są ani obojętne, ani bierne. Ich spojrzenie nie jest spojrzeniem kogoś, kto zwiedza galerię sztuki i błądzi oczyma od jednego eksponatu do drugiego, pozostawiając to, co zobaczył, w niezmienionym stanie. Ich spojrzenie angażuje i wywiera wpływ na to, co widzi: „Spojrzeniem Bożym jest miłowanie i udzielanie łask” (PD 19, 6). Te oczy są skuteczne: „spojrzenie Boże sprawia w duszy cztery dobra: oczyszcza ją, ozdabia, wzbogaca i oświeca” (PD 33, 1). Jan od Krzyża wypowiada to zdanie pod koniec Pieśni duchowej, gdy przechodzi w myśli jeszcze raz całą drogę i dziękuje Bogu, że mógł ją w ogóle przebyć (strofy 32–33). Implikuje to cały sposób postrzegania życia chrześcijańskiego. Chrześcijaństwo jest owocem działania Boga, który nieustannie patrzy na nas. Jego oczy uprzedzają, promieniują, przenikają i wydobywają piękno. Gdy mnie swym wzrokiem ogarniałeś, Zostawiłeś w mej duszy Twych oczu odblaski, I przez to we mnie tak się rozkochałeś! A mym źrenicom dano wzniosłe łaski, Że mogę podziwiać piękności Twej brzaski (PD, strofa 32).

GŁOS KARMELU 01 2 0 1 4

14

fot. 1eva80 | Dreamstime

W

Ewangelia ma oczy Tradycyjnie te oczy Ewangelii nazywa się „łaską” – Bóg obdarza i swym darem uzdalnia nas do odpowiedzi. Jan trafnie ujmuje tę doktrynę: „Bóg bowiem, udzielając duszy swej łaski, czyni ją tym samym godną i zdolną do przyjęcia Jego miłości” (PD 32, 5). To Boże spojrzenie leży u podstaw wszelkiego chrześcijańskiego wysiłku – „Bez Jego bowiem łaski nie można na Jego łaskę zasłużyć” (tamże). Jednakże problem polega na tym, że skoro ta Boża

nam, że nie jest to jednorazowe zjawisko, ale stan rzeczy. „Jestem twoim i dla ciebie” – oto łaska odsłonięta i wyraźna. Jan doświadczył samoudzielania się Boga „za pomocą oświecenia przez wiarę”, gdy „Pan użyczył [mu] nieco poznania” (ŻPM 3, 80; prolog, 1). A jednak, jak mówi: Bóg zawsze jest taki, jakim Go dusza tu widzi: porusza, kieruje, daje byt i siły, wdzięki i dary wszystkim stworzeniom, mając je w sobie (ŻPM 4, 7).

Powiedziano kiedyś, że „człowiek jest oświecony” nie wtedy, gdy „coś rozumie”, ale „gdy ktoś na niego patrzy”. Człowiek jest oświecony, gdy ktoś go kocha. Oczy są oknami wychodzącymi na serce, odnajdują człowieka i mają moc wzbudzić życie. inicjatywa jest tak fundamentalna, tak wszechobecna jak powietrze, to może z łatwością pozostać niezauważona. Nasza religia staje się wówczas jeszcze jednym ludzkim przedsięwzięciem, zawikłanym, małostkowym i ostatecznie duszącym. Jak mówi Jan: „wszystko bowiem poza Bogiem jest ciasne”. Mistycy zachowują to żywe poczucie, że działanie należy do Boga – i w ten sposób pomagają powietrzu krążyć. Żywy płomień miłości czyni to również. Jako hymn wysławiający Bożą inicjatywę przypomina

Żywy płomień miłości wskazuje na to „zawsze” zakorzenione w samym Bogu – w wiecznym udzielaniu się Ojca Synowi i Syna Ojcu w Duchu Świętym, które gwarantuje nam nieskończoną przestrzeń do oddychania: Jedno Słowo wypowiedział Ojciec, którym jest Jego Syn, i to Słowo wypowiada zawsze w wieczystym milczeniu. W milczeniu też powinna Go słuchać dusza (S 99). Dla Jana dowodem zaangażowania Boga jest samo istnienie wszechświata. Ukazuje to w pieśni Gdzie się ukryłeś?, już


| Szkoła modlitwy

miłością dla nas... Patrz na Jego godne uwielbienia Oblicze!... Patrz na Jego wzrok gasnący i spuszczony!... Patrz na Jego rany... Wpatruj się w Oblicze Jezusa... Tam zobaczysz, jak nas miłuje” (TDL 87). Sama zachwycała się tym, że Bóg w swoim miłosierdziu uprzednio przebaczył jej więcej aniżeli Magdalenie, dlatego też pragnęła Go kochać, jak nigdy dotąd nie był kochany.

W rok po śmierci świętej karmelitanki, w maju 1898 roku, turyński prawnik Secondo Pia wykonał pierwszą fotografię całunu przechowywanego od stuleci w Turynie. Jakże wielkie było zdumienie fotografa, gdy o północy szklane klisze zaczęły w ciemni odsłaniać tajemnicę. Na negatywie ukazała się wyraźna podobizna mężczyzny ze śladami krwi spływającej z rąk i nóg, z prawego boku i górnej części głowy. Wkrótce wizerunek twarzy opublikowano. Ujmuje on do dziś. I do dziś jest przedmiotem zainteresowania i wnikliwych badań. W 1905 roku starsza siostra Tereski Celina (s. Genowefa od Najświętszego Oblicza) namalowała obraz według fotografii całunu, za co otrzymała później pierwszą nagrodę na międzynarodowej wystawie sztuki religijnej w Holandii. W roku następnym wydrukowano obrazki z tym wizerunkiem, a na odwrocie umieszczono modlitwę do Najświętszego Oblicza, ułożoną przez św. Teresę. Dzięki temu już wtedy dała się ona poznać nie tylko jako wielbicielka dziecięctwa Jezusa, ale i Jego Oblicza, w którym oglądała całą Jego mękę. Także i my potrzebujemy dziś takiego głębszego spojrzenia. Spojrzenia, które dotyczy nie tylko rzeczywistości Bożego dziecięctwa – że jesteśmy prawdziwymi dziećmi Ojca w niebie – o czym mówił Jan Paweł II podczas pobytu w Lisieux. Głębszego spojrzenia, które poprzez miłosną kontemplację cierpiącego i wzgardzonego Oblicza Jezusa pozwoli nam zwycięsko przejść poprzez doświadczenia szarych dni, lecz – dzięki przylgnięciu przez wiarę do Jezusa – dni jakże uroczystych.

fot. P. Matyjewicz

Pociągnij mnie, Tereso!

Co z tą modlitwą? Ale dlaczego ja muszę się modlić?

S

o. Łukasz Kasperek OCD

GŁOS KARMELU 01 2 0 1 4

18

S

cenka rodzajowa: troskliwa, zabiegana i już lekko podenerwowana mama usiłuje położyć spać swoje trzy skarby. Doskonale wie, że przed snem powinny się pomodlić do Bozi. Niesforne bąble nie dają za wygraną i lista koniecznych przedsennych potrzeb niebezpiecznie wzrasta. Po kolejnej interwencji autentycznie kochająca mama już nie wytrzymuje i po kilku wezwaniach do modlitwy eksploduje: będziecie się … (tu pada niecenzuralne słowo) modlić czy nie! Ta sytuacja, tak życiowa, pomimo napięcia i wymskniętej „łaciny” nawet humorystyczna (poznałem ją jako anegdotę), przypomina mi, że wielu z nas od dziecka słyszało: musisz chodzić do Kościoła, musisz się modlić… Jeden z pierwszych problemów, jeśli chodzi o modlitwę, jaki spotykamy, to ten specyficzny przymus, poczucie, że muszę się modlić! Problem wcale nie jest taki błahy i dotyczy wszystkich wierzących – tych o miernym życiu duchowym i tych gorliwych, świeckich, zakonników i zakonnic, księży itd. Modlitwa przeżywana

jako przymus nigdy nie będzie smakować, będzie przez nas wręcz odrzucana jako rzeczywistość narzucana z zewnątrz. Nasze serce, ponieważ przyjęło taki sposób rozumienia modlitwy, zamyka się na niesamowity dar bycia zaskoczonym prawdą słów psalmisty: „Skosztujcie i zobaczcie jak dobry jest Pan” (Ps 34, 9). Sposób rozumienia – bo problem dotyczy rzeczywiście głowy i tego, co w niej utrwaliło się jako schemat teorii na temat modlitwy. Mówię teorii, albowiem zazwyczaj z praktyką już jest gorzej, po prostu nie modlę się albo tzw. formy modlitewne, z jakich składa się moje życie duchowe, są powierzchowne, tak naprawdę mnie nie karmią. A co najgorsze, wydaje się, że codzienność i jej problemy podążają gdzieś inną drogą niż modlitwa – kontakt z Bogiem. A ja przecież muszę się modlić. Czym jest modlitwa? Tyle o niej napisano. Z modlitwą dzieje się to samo, co z miłością. Modlitwa i miłość, tak wiele się o nich mówi, wydaje się, że same słowa wypłukały z treści te bogate rzeczywi-


H. i B. Kowarscy. Fot. ze zbiorów rodzinnych

sporadycznie. Poczułem się zepchnięty na drugi plan, niepotrzebny. Wtedy postanowiliśmy ze sobą poważnie porozmawiać i wyjaśnić całą tę sytuację. Obie strony kosztowało to sporo wysiłku, ale udało się nam ocalić nasz związek. Czy w waszym związku miał miejsce jakiś poważny kryzys małżeński? Barbara: Były trudniejsze chwile, ale nigdy nie był to kryzys małżeński. Nigdy nie było „cichych dni”. Czasami myślałam „nie powiem nic”, ale w końcu nie wytrzymywałam długo i musiałam wykrzyczeć moje racje. Szkoda, że nie umiałam cicho i spokojnie, ale taki mam charakter i nawet dziś czasami tracę spokój. Wspaniały jest „dialog małżeński”, którego nauczyliśmy się w ruchu „Domowy Kościół”. Henryk: Prawdę powiedziawszy, nie. Na spotkaniu rodzinnym z okazji 20. rocznicy naszego ślubu stwierdziłem i poparła mnie w tym moja żona, że tyle lat przeżyliśmy dzięki temu, że mieliśmy naszych rodziców około 300 kilometrów od nas. Bardzo się cieszyłem z każdego naszego dziecka i w trudnych momentach starałem się pomagać, choć czasami z wielkim przymusem wewnętrznym. Jak sobie uświadomiłem, że ten wysiłek jest dla nas dwojga

i nie są to fanaberie żony, to zawsze było mi łatwiej. Barbara: Wołałam rano Henia do okna (robiłam śniadanie na blacie przy oknie) i mówiłam: „Popatrz, idzie mąż z żoną i nic do siebie nie mówią, a idzie sąsiad z sąsiadką, śmieją się, coś sobie miłego opowiadają” i pytałam: „Czy tak musi być?”. Na zabawie: tańczy mąż z żoną, mają grobowe miny, małżeństwa zamienią się i już jest ciekawie i wesoło. Czy nie może być wspaniale mnie z Tobą. Jesteś dla mnie jedyny i najważniejszy. Lubię bawić się z Tobą, zależy mi na Tobie. Henryk: Myślę, że nie zdarzyło nam się odejść od „pierwotnej miłości”, a nawet ta nasza pierwotna miłość pogłębiła się i to głównie dzięki mojej żonie, która zawsze starała się być dla mnie atrakcyjną mimo wielu trudności i zmęczenia zwłaszcza zajmowaniem się czwórką naszych dzieci. Czy ty Rafale przeżywałeś jakiś poważny kryzys w powołaniu? Czy coś takiego miało miejsce? Obydwie z możliwych odpowiedzi: „tak” i „nie” nie oddają tego, co wiem o swoim życiu w zakonie. Jeśli przez kryzys rozumieć znalezienie się na krawędzi między „zostać czy odejść”, to mogę po-

wiedzieć, że nie było takiego momentu. Chociaż ważnym doświadczeniem było dla mnie, jeszcze przed ślubami wieczystymi, uświadomienie sobie bardzo konkretnie, odczuwalnie, że rzeczywiście to zależy ciągle od mojej wolnej decyzji i naprawdę nikt nie ma takiej możliwości, jak ja sam, wpłynąć na tę decyzję. Kryzysowe były okresy czasu, kiedy szczególnie odczuwałem swoją niewierność, słabość. Kiedy zaczęły się zadania o dużej odpowiedzialności za innych, przygniatało mnie doświadczenie mojej niekompetencji, słabości charakteru. Barbaro i Henryku, czy w ciągu minionych 38 lat bycia razem doświadczyliście przyzwyczajenia? Barbara: Nie było czasu. Stale się coś działo. Jak dzieci były małe, potem rosły, robiliśmy wspólnie mnóstwo ciekawych rzeczy, aby nikomu się nie nudziło. Wycieczki, kino, teatr, koncert, zabawy w domu, wspólne świętowanie ważnych dni jak 3 maja, 11 listopada, Boże Narodzenie, Triduum Paschalne, Wielkanoc, kolejnych urodzin, ale także żmudne odrabianie lekcji, sprawdzanie zadań u każdego po kolei z czwórki naszych dzieci, stałe sprzątanie, choroby tzn. codzienne

25


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.