Głos Karmelu (68) 2/2016

Page 1

głos karmelu nr 2 (68) marzec – kwiecień 2016 ISSN 1733-8808 INDEKS 409278 cena 8 zł (w tym 5% VAT)

www.gloskarmelu.pl

Dwumiesięcznik poświęcony życiu duchowemu i kulturze chrześcijańskiej

Debajo del manzano... S E R I A

2 0 1 6

P O Ś W I Ę C O N A

Ś W .

J A N O W I

O D

K R Z Y Ż A


OFERTA SPECJALNA DLA PRENUMERATORÓW „GŁOSU KARMELU”! tylko

20 zł

(regularna cena 26,90 zł) Do ceny należy doliczyć koszt wysyłki. Zamówienia można składać telefonicznie: 12-416-85-01 lub mailowo: prenumerata@wkb.krakow.pl


W poprzednim numerze zabrakło informacji, że wywiad z Jakubem Kryczyński ukazał się wcześniej w „Rycerzu Młodych”, czasopiśmie Młodzieżowego Ruchu Rycerstwa Niepokalanej. Przepraszam wszystkich za to niedopatrzenie.

SŁOWO DALEKO KARMELITAŃSKA

J

utrznia jest modlitwą Kościoła, którą wspólnoty odmawiają o wschodzie słońca, aby przywitać jedyne prawdziwe światło – Zmartwychwstałego Chrystusa. Swoją łacińską nazwę (laudes) zawdzięcza psalmom pochwalnym, przez które chrześcijanin dziękuje Bogu za dar stworzenia i za nowy dzień tego wszechogarniającego piękna. Słońce, które nawiedza ludzkość z wysoka, przecina ciemność i nieodwracalnie przywraca uśpione przez noc życie. Obietnica z Ewangelii według św. Jana spełnia się codziennie na naszych oczach, bo światło żarzy się nawet w ciemności, a ciemność jej nigdy nie obejmie (por. J 1, 5). Światło i ciemność to obrazy najbliższe mistykom karmelitańskim, dlatego w kolejnym numerze, dedykowanym św. Janowi od Krzyża, zapraszam do wczytania się w ludzkie historie (biblijne i współczesne), w których Światło pokonało ciemność. Do cyklicznych tekstów na temat życia i nauczania św. Jana od Krzyża dołączamy interpretację debiutu poetyckiego Karola Wojtyły, który został opublikowany w 1946 roku na łamach naszego czasopisma. Pieśń o Bogu ukrytym, wydana w dwóch częściach, jest świadectwem ucznia karmelitańskiej szkoły duchowości. Chociaż młodemu Karolowi Wojtyle nie udało się wstąpić do Karmelu, św. Jan od Krzyża stał się dla niego jednym z najważniejszych nauczycieli Ewangelii. Dialog między Oblubienicą (duszą i Kościołem) i Oblubieńcem (Jezusem) rozbrzmiewa w poezji św. Jana Pawła II aż do końca jego życia. Gra światła i ciemności, głosu i milczenia, obrazy nietkniętej przez człowieka przyrody stały się dziedzictwem Świętego z Wadowic. Serdecznie zapraszam do lektury nowego numeru i życzę osobistego zmartwychwstania, otwarcia drzwi dla Światła, które może zwyciężyć każdą wewnętrzną ciemność. Na okładce znajduje się reprodukcja ikony, która ilustruje 23 strofę Pieśni duchowej: Jezus podaje dłoń potomstwu Ewy, które czeka pod jabłonią (symbolem niewoli) na spotkanie z Panem. Pod nowym drzewem, jabłonią Krzyża, dusza zostaje zaślubiona Chrystusowi. Owocnych Świąt Wielkiej Nocy!

5 Komentarz do Pieśni o Bogu ukrytym (cz. 1) Bartłomiej J. Kucharski OCD 7 Dzieła św. Jana od Krzyża w świetle historii życia Jerzy Wiesław Gogola OCD 11 „Pustynia” w życiu duchowym na podstawie nauki św. Jana od Krzyża (cz. 2) Andrzej Ruszała OCD 13 Naśladowanie Jezusa przez wiarę Dominik Wider OCD 15 Formacja do modlitwy. Zakonnik i kapłan Grzegorz Tyma OCD 19 Logoterapia (cz. 2) Roman Solecki Damian Sochacki OCD 22 Czym jest kontemplacja wlana według św. Jana od Krzyża? kl. Teodor Sawielewicz 25 Mądrość skruszonych serc Danuta Piekarz 28 Wszystko zaczęło się nocą Piotr Krupa OCD 30 Księga Rut – życie pod skrzydłami Jahwe Piotr Nyk OCD 33 Wielbiciele Słowa z krainy Ach Marian Zawada OCD 34 Naoczni świadkowie Pięćdziesiątnicy Arkadiusz Smagacz OCD 37 Ludwik Martin. Święty mąż świętej żony i święty ojciec świętych córek Bartłomiej Józef Kucharski OCD 39 Najbliższa przyjaciółka św. Teresy od Jezusa Paweł Hańczak OCD 41 Oblicza Maryi. Matka łaski Bożej Jerzy Zieliński OCD 43 Radykalizacja a świętość. Echa pielgrzymki Franciszka do Afryki Maciej Jaworski OCD 46 Pierwszy haust rwandyjskiego powietrza Paweł Porwit OCD 48 Kocham mój Zakon... Wywiad z o. Janem Wysokińskim OCD (†) 53 Fotoplastikon. Zarekwirowane dzwony Jerzy Zieliński OCD 54 Cierpliwe odkrywanie. Rafał Kalinowski Bartłomiej Kolankiewicz OCD 56 Wyznanie Włóczykija Michał z Krakowa 58 Światło z wysoka Jakub Malik 63 Śledzik przeora z ulicy Glogera Benedykt Belgrau OCD

K U LT U R A

Ad Laudes

JAN OD KRZYŻA

marzec / kwiecień 2016

|3


Fot. P. Matyjewicz

4 | Głos Karmelu 2 2016

św. Jan od Krzyża


JAN

OD

KRZYŻA

Karol Wojtyła i Jan od Krzyża. Komentarz do Pieśni o Bogu ukrytym (cz. 1) Bartłomiej Józef Kucharski OCD rekolekcjonista i poeta

I. Wybrzeża pełne ciszy 1. Dalekie wybrzeża ciszy zaczynają się tuż za progiem Nie przefruniesz tamtędy jak ptak. Musisz stanąć i patrzeć coraz głębiej i głębiej, aż nie zdołasz już odchylić duszy od dna. Tam już spojrzeń żadna zieleń nie nasyci, nie powrócą oczy uwięzione. Myślałeś, że cię życie ukryje przed tamtym Życiem w głębiny przechylonym. Z nurtu tego – to wiedz – że nie ma powrotu. Objęty tajemniczym pięknem wieczności! Trwać i trwać. Nie przerywać odlotów cieniom, tylko trwać coraz jaśniej i prościej. Tymczasem wciąż ustępujesz przed Kimś, co stamtąd nadchodzi zamykając za sobą cicho drzwi izdebki maleńkiej – a idąc krok łagodzi – i tą ciszą trafia najgłębiej. 2. To Przyjaciel. Ciągle wracasz pamięcią do tego poranka zimą. Tyle lat już wierzyłeś, wiedziałeś na pewno, a jednak nie możesz wyjść z podziwu.

Pochylony nad lampą, w snopie światła wysoko związanym, nie podnosząc swej twarzy, bo po co – i już nie wiesz, czy tam, tam daleko widziany, czy tu w głębi zamkniętych oczu – Jest tam. A tutaj nie ma nic prócz drżenia, oprócz słów odszukanych z nicości – ach, zostaje ci jeszcze cząstka tego zdziwienia, które będzie całą treścią wieczności. 3. Póki morze przyjmujesz w swe otwarte źrenice pod postacią falujących kół, zdaje ci się, że utoną w tobie wszystkie głębie i wszystkie granice – lecz już stopą dotknąłeś się fali, a tobie się zdawało: to Morze we mnie mieszkało taką ciszę rozlewając wkoło, taki chłód. Tonąć, tonąć! Przechylić się, potem obsuwać się z wolna, nie wyczuwać w tym odpływie stopni, po których zbiega się drżąc – tylko dusza, dusza człowieka zanurzona w maleńkiej kropli, dusza porwana w prąd.

|5


Czym jest kontemplacja wlana według św. Jana od Krzyża? kl. Teodor Sawielewicz alumn V roku MWSD we Wrocławiu

K

tóregoś letniego poranka, gdy mgła jeszcze nie rozpłynęła się w alpejskim powietrzu pod wpływem intensywnych promieni słonecznych, pewien wędrowiec usiadł na kamieniu. Jego wzrok padł na oświetlone stoki górskie mieniące się feerią barw. Jego umysł zamarł, wzrok ogarniał jakby za jednym zamachem wszystko, co widział, z zachwytu na moment „odleciał z tego świata”. To proste, intuicyjne poznanie piękna i majestatu gór trwało tylko chwilę, gdyż nasz pierwszy bohater doświadczył jedynie kontemplacji naturalnej. Nie skupiał się na niej św. Jan od Krzyża, gdyż znalazł drogocenniejszą perłę… Pewien pobożny mężczyzna zabrał się do medytacji słowa Bożego. Wyobraził sobie Jezusa w swoim wnętrzu i postanowił go obserwować oczami wyobraźni. Jego myśli nie przechodziły od wniosku do wniosku, lecz pod wpływem miłości wpatrywał się w Jezusa. To doświadczenie nie trwało zbyt długo, gdyż nasz drugi bohater doświadczył jedynie kontemplacji teologicznej. O niej mówił św. Jan od Krzyża, lecz skupił się na omawianiu znacznie drogocenniejszej perły… Pewna pobożna matka piątki dzieci, która gorliwie i systematycznie prowadziła głębokie życie duchowe, zabrała się do modlitwy. Ostatnią medytację zakończyła napełniona wielkimi pociechami i doświadczeniem obecności 22 | Głos Karmelu 2 2016

Bożej. Ten stan jednak nie powrócił, wręcz przeciwnie: jedyne, czego doświadczała, to zniechęcenie, oschłość, brak odczucia obecności Boga, niemożność rozmyślania nad słowami Biblii. Niezdyscyplinowane myśli i wyobraźnia starały się jej dokuczyć, ona jednak nie przejmowała się nimi. Miała świadomość, że się modli oraz że jest kochana przez Jezusa, choć tego nie odczuwała. Starała się nie tracić tej ogólnej, niewyraźnej świadomości i usiłowała trwać przed Bogiem w milczeniu serca. Lękiem napawała ją sama myśl, że ma chwycić Pismo Święte i zacząć wyobrażać sobie jakąś scenę z Ewangelii. W jej duszy panowała pustynia, na której, paradoksalnie, kwitło życie. Pustynna gleba stała się najżyźniejszą ziemią dla wzrostu pragnienia wyrzeczenia się wszystkiego i cierpienia dla Umiłowanego. Mądra matka odnalazła perłę na pustyni – a raczej pozwoliła wyprowadzić się na pustynię, która okazała się właśnie tą najsłuszniejszą, najdrogocenniejszą i najpożyteczniejszą perłą. Za jakiś czas, jeśli będzie się starała wytrwale modlić, praktykować miłość, zapominać o sobie, zapierać się siebie w wiernym wypełnianiu swoich codziennych obowiązków domowych i zawodowych, pustynia stanie się również najprzyjemniejszą perłą… Nasza trzecia bohaterka nie odczuwa jeszcze rozkoszy kontemplacji, ale nawet nie pragnie jej odczuwać. Ona ma inny, coraz bardziej sprecyzowany cel – znaleźć Jezusa i Jemu sprawić przyjemność. Przewodnikiem w jej poszukiwaniach jest św. Jan od Krzyża, który poucza ją, że ten przykry i bolesny dla niej „pustynny stan” podczas modlitwy jest dla niej ogromnym dobrodziejstwem. Choć tego nie czuła, jednak wierzyła, że Duch Boży prowadzi ją przez pustynię do Ziemi Obiecanej. Nadzieja i miłość popychały ją, aby trwać wiernie na modlitwie i nie ulegać pokusie ucieczki do trosk doczesnych. Ufała, że ten czas nie jest stracony, choć jednym z najintensywniejszych jej odczuć było właśnie to, że traci czas, ani

nie rozważając słowa Bożego, ani nic nie mówiąc, ani nie czytając niczego na modlitwie, ani nie służąc swojej rodzinie. Pragnęła też coraz mocniej wrócić do świata po skończonej modlitwie i troszczyć się o sprawy zewnętrzne o tyle, o ile troski doczesne pozwalały jej kochać mocniej Boga, męża, dzieci, bliźnich oraz stawać się większą służebnicą Boga. Najlepszym kluczem do odczytania tajemnicy kontemplacji wlanej jest osoba Jezusa Chrystusa, który pozostaje całkowicie Bogiem i zarazem całkowicie człowiekiem. Dzięki człowieczeństwu Jezusa możemy dojść do nadprzyrodzonego kontemplowania Jego bóstwa. Medytację można skojarzyć z człowieczeństwem Jezusa, kontemplację wlaną zaś z Jego boską naturą. Medytacja i kontemplacja to dwa środki, poniekąd też dwa kolejne stopnie, dzięki którym dusza jest wznoszona do Boga. Rozpoczynający modlitwę zaczyna od rzeczy zrozumiałych i uchwytnych – bierze modlitewnik, wypowiada słowa modlitwy, zastanawia się nad nimi, patrzy na krzyż, piękno przyrody, wzbudza w sobie uczucia żalu, wdzięczności i inne. To jest właśnie szeroko rozumiana medytacja. Zarówno medytacja, jak i kontemplacja wlana mają swoje nadprzyrodzone źródło w Bogu. Różnica uwidacznia się jednak w odbiorze i przeżywaniu tych dwóch rodzajów/ stopni modlitwy. Medytacja jest odbierana na sposób przyrodzony, nieprzekraczający zdolności naturalnych duszy. Dlatego medytujący jest zobowiązany do używania słów, pojęć, obrazów, sądów, wnikania w sens słowa Bożego, tekstów służących do modlitwy, wzbudzania pobożnych uczuć itd. Ta medytacja może się z czasem uprościć do tego stopnia, że przybierze formę modlitwy, której doświadczył nasz drugi bohater. W kontemplacji nadprzyrodzonej zaś człowiek zobowiązany jest stopniowo uwalniać się od naturalnych narzędzi rozmowy z Jezusem w Jego człowieczeństwie – od wszelkich naturalnych pojęć, wyobrażeń, sądów, obrazów itd. Ktoś może


S Ł O W O

B O Ż E

Mądrość

skruszonych serc Danuta Piekarz dr teologii, italianistka, tłumaczka i pisarka, popularyzatorka Pisma Świętego

W

naszych poprzednich rozważaniach skupiliśmy się na relacji grzesznika – jednostki – z Bogiem. W Piśmie Świętym znajdziemy jednak wiele tekstów, w których znajduje wyraz zbiorowa, narodowa świadomość grzechu, jego dramatu i katastrofalnych konsekwencji w dziejach Izraela. Szczególną okazją do przemyślenia postępowania narodu wybranego było szokujące doświadczenie wygnania babilońskiego, gdy zdawało się, że wiele Bożych obietnic zawiodło: Izrael został pozbawiony swojej ziemi, król praktycznie stracił władzę, świątynia została zburzona… co więc stało się z obietnicami wiecznego królestwa, zamieszkania Boga w świątyni? Jak można myśleć o sobie jako narodzie wybranym, przeżywając upokorzenie na obcej ziemi? Czyżby Bóg zapomniał o swoim ludzie? Jakże łatwo w takiej sytuacji użalać się nad sobą, szukać winy wszędzie, tylko nie w sobie, robić z siebie niewiniątka opuszczone przez wszystkich z Bogiem na czele. Jednak modlitwy Izraela przekazane nam na kartach biblijnych brzmią zupełnie inaczej. Ich treść najlepiej wyraża zdanie powtarzające się w nich wielokrotnie: „Panu, Bogu naszemu, [należna jest] sprawiedliwość, nam zaś rumieniec wstydu na twarzy” (Ba 1, 15 i par.). To nie Bóg zawiódł; On od początku ostrzegał, że otrzymane dary można łatwo roztrwonić, żyjąc niegodziwie. Bóg okazał się wierny i sprawiedliwy, działał tak, jak obiecał, natomiast lud zawiódł, łamiąc przyrzeczenia złożone pod Synajem. Nasze rozważania będą syntezą fragmentów kilku modlitw biblijnych; nie wszystkie powstały bezpośrednio w związku z wygnaniem i powrotem, ale wszystkie w jakiś sposób odnoszą się do tych wydarzeń. Są to: Księga Barucha 1, 15–22 oraz 2, 6–35; Księga Daniela 3, 30–40 oraz 9, 4–19; Księga Ezdrasza 9, 7–15; Księga Nehemiasza 9, 15–37 (czytając ten tekst, warto porównać go z Psalmem 106) i Księga Tobiasza 3, 2–6.

Wspomnieliśmy wyżej o świadomości grzechu obecnej w narodzie wybranym. Ciekawa jest odpowiedź, jaką daje Ne 9. Znajdujemy tu długą modlitwę ukazującą dzieje Izraela, w której Nehemiasz przeciwstawia okazywaną na tyle sposobów wierność i miłość Boga – ciągłej niewierności, oporom i buntom ludu („oni, ojcowie nasi, postępowali zuchwale, byli krnąbrni i nie słuchali Twoich przykazań. I uchylali się od posłuszeństwa, i nie pamiętali o cudach, które dla nich uczyniłeś. Byli twardego karku i uwzięli się, by wrócić do niewoli swej, zbuntowani” – ww. 16–17). Na koniec jednak, dochodząc do swoich czasów, wskazuje bardzo konkretnego winowajcę: „Bo królowie nasi i książęta, kapłani nasi i przodkowie – oni nie zachowali Twojego Prawa i nie zważali na przykazania i napomnienia, których im udzieliłeś. Oni bowiem, dopóki żyli w królestwie swoim dzięki Twej wielkiej dobroci, którą im okazałeś, na ziemi tej przestronnej i urodzajnej, którą im pozostawiłeś: nie służyli Tobie i nie odwrócili się od swoich złych uczynków” (ww. 34–35). Zatem za głównych winowajców uważa przewodników ludu – władców i kapłanów, którzy nie spełnili należycie swojej misji. Inaczej patrzy na to autor Księgi Barucha, który zaczyna od winy całego ludu, by na koniec podkreślić także grzeszność elit narodu: „Rumieniec wstydu na twarzy nam oraz każdemu człowiekowi na ziemi judzkiej i mieszkańcom Jeruzalem, królom, zwierzchnikom, kapłanom, prorokom i przodkom naszym, ponieważ zgrzeszyliśmy przed Panem” (Ba 1, 15–17). Warto zauważyć zaskakującą wzmiankę o prorokach wśród przewodników narodu: być może zdarzały się przypadki ucieczki przed trudną misją wzywania narodu do nawrócenia (jakże plastycznie ukazuje to Księga Jonasza) lub „złagodzenia” niewygodnego orędzia. Do jakich win przyznają się autorzy modlitw w imieniu narodu? Nie licząc opisów konkretnych wydarzeń z przeszłości, nie znajdziemy zbyt wielu konkretnych grzechów, jednak zasługuje na podkreślenie siła ekspresji, z jaką zło jest nazywane po imieniu. Trzeba przyznać, że jest to jedna ze sztuk, której wielu ludzi współczesnych mogłoby uczyć się od bohaterów Biblii. Dziś żyjemy w czasach, w których kłamstwo jest „mijaniem się z prawdą”, kradzież jest „organizowaniem”, a zdrada wierności małżeńskiej „ułożeniem sobie życia”. Tak często stykamy się z podobnymi określeniami, że przestajemy | 25


Naoczni świadkowie

Pięćdziesiątnicy

Arkadiusz Smagacz OCD dr teologii, specjalista historii Kościoła

W

roku 1370 spod pióra katalońskiego karmelity Filipa Ribota wyszło arcyciekawe dziełko De institutione primorum monachorum (w przekładzie polskim Książka o założeniu pierwszych mnichów, wyd. Flos Carmeli, Poznań 2011). Intencją autora było danie rozległego wykładu na temat historycznych początków zakonu karmelitańskiego i jego charyzmatu. W poprzednim numerze starałem się ukazać zawartą w tym dziele wizję historii Karmelu, która zaczyna się wraz z fundacją zakonu przez proroka Eliasza w IX wieku przed Chrystusem. Zdaniem o. Ribota, to właśnie prorok z Tiszbe zainicjował nowy, nieznany dotąd styl życia eremickiego, stając się tym samym nie tylko pierwszym karmelitą, ale wręcz pierwszym zakonnikiem w dziejach świata. Wokół niego szybko poczęli się gromadzić naśladowcy, dla których prorok zakładał pierwsze klasztory. I tak z czasem cała Ziemia Święta zapełniła się konwentami mnichów karmelitańskich. Jak już wspominaliśmy, ulubionym fragmentem z Pisma Świętego „dokumentującym” obecność karmelitów praktycznie we wszystkich zakątkach Palestyny, były słowa zaczerpnięte z Listu do Hebrajczyków, w których autor, powołując się na przykład wiary proroków, charakteryzował ich między innymi jako tych, co „tułali się w skórach owczych, kozich, w nędzy, w utrapieniu, w ucisku – świat nie był ich wart – i błąkali się po pustyniach i górach, po jaskiniach i rozpadlinach ziemi” (Hbr 11, 37–38). Oczywiście o. Filip w owych prorokach widział karmelitów jako duchowych spadkobierców proroka Eliasza. Wszystkie zatem pustynie, góry, jaskinie, rozpadliny ziemi, jako miejsca wyjątkowo nadające się do prowadzenia eremickiego stylu życia, stały się siedzibami najstarszych zakonników świata, czyli karmelitów. Wyjaśniałem już obszernie, iż nie można na poważnie, na płaszczyźnie historycznej, traktować wywodów katalońskiego karmelity. Jego wizja jest absolutnie ahistoryczna, po 34 | Głos Karmelu 2 2016

prostu legendarna. Stanowi jednak ciekawą próbą udowodnienia, jak bardzo starożytny i godny szacunku jest zakon karmelitański. Na potwierdzenie swoich wywodów o. Ribot nie tylko w iście fantastyczny sposób interpretował wybrane i wyrwane z kontekstu fragmenty Biblii, ale także odwoływał się do tzw. starożytnych historyków Zakonu, między innymi do biskupa jerozolimskiego Jana XLIV, karmelity z przełomu IV i V wieku. Dziś wiemy z całą pewnością, że jest to postać fikcyjna. Ponieważ jednak De institutione przez wieki traktowane było w naszym zakonie na równi z Regułą, dlatego też nie można odrzucić go całkowicie. Przez pokolenia kształtowało ono duchową tożsamość karmelitów. Warto więc z jednej strony ukazać zawartą w nim „historię” Zakonu, bo kryje ona wiele niesamowitych „wydarzeń”, a z drugiej poszukać bardziej duchowego sensu opisywanych „faktów”. W niniejszym artykule zapraszam do podróży do pełni czasu, czyli momentu objawienia się w ciele Syna Bożego. Czyż karmelitów mogło zabraknąć przy tak ważnym wydarzeniu? Oczywiście, że nie. Dajmy się więc poprowadzić o. Ribotowi po nowotestamentowych zaułkach „historii” Karmelu. Karmelici, szczęśliwie dla nich samych, jako przykładni mnisi przestrzegający we wszystkim Bożego prawa, przez dziewięć stuleci trwali w oczekiwaniu na obiecanego Mesjasza. Nadzieję na Jego przyjście wszczepił w ich serca sam założyciel zakonu, prorok Eliasz. Dobrze znana jest jego wizja z góry Karmel, kiedy to oczekiwał znaku zapowiadającego koniec suszy i nadejście upragnionego deszczu (1 Krl 18, 41–45). Podczas gdy sam modlił się na szczycie góry, siedem razy posyłał swojego sługę, by spoglądał w stronę morza. Za siódmym razem ukazał się na horyzoncie mały obłok wielkości dłoni. Prorok natychmiast kazał zawiadomić króla Achaba o zbliżającej się ulewie. Rzeczywiście, niebawem chmury i wiatr zaciemniły niebo i spadł ulewny deszcz. Już autorzy wczesnochrześcijańscy w scenie tej widzieli zapowiedź narodzin Maryi, z której z kolei zrodził się dawca obfitego zdroju łaski zbawienia, Jezus Chrystus. Karmelitański autor zasadniczo powiela tę interpretację. Widzi jednak w tej scenie coś więcej. Przede wszystkim jest przekonany, że Eliaszowi i jego następcom, czyli starożytnym karmelitom, został w tym zdarzeniu objawiony czas


K A R M E LITA Ń S K A

Oblicza Maryi

Matka łaski Bożej Jerzy Zieliński OCD archiwista, pisarz i popularyzator duchowości karmelitańskiej

Ż

ycie Trójcy Świętej to wieczne i niewyczerpane w swych przejawach wzajemne udzielanie się Boskich Osób. Każda z Nich jest całkowitym darem dla pozostałych. Z woli Bożej ta piękna tajemnica objęła także człowieka. Otrzymał on dar istnienia i zapewnienie o nieodwołalnej miłości. „Bo góry mogą ustąpić i pagórki się zachwiać, ale miłość moja nie odstąpi od ciebie i nie zachwieje się moje przymierze pokoju” (Iz 54, 10) – zapewnia Bóg. A Jego słowo, jak mówimy w popularnym wyznaniu wiary, „mylić nie może”. Dary Boże nazywane są łaską. Słowo to pochodzi od hebrajskiego hen i oznacza życzliwość kogoś potężniejszego od nas, jego gotowość do obdarowywania ze względu na serce pełne miłosierdzia. Odnosi się także do samego daru, znaku i dowodu tej życzliwości. Chrystus postanowił, by łaski, jakich udziela każdemu człowiekowi, docierały do niego przez ręce Jego własnej Matki. Ranga tego Posłańca świadczy o niezrównanej hojności Jego Serca. Sam też jest najwspanialszym darem udzielającym się ludzkości poprzez Jej osobę. Dlatego papież Leon XIII nauczał: „Z woli Bożej niczego nie otrzymujemy bez pośrednictwa Maryi; tak jak nikt nie może przyjść do Ojca, jak tylko przez Syna, tak też nikt nie może zbliżyć się do Chrystusa, jak tylko przez Jego Matkę”. Maryja nie tylko przekazuje dar, ale także uczy swoim przykładem trudnej sztuki jego przyjmowania. W królestwie niebieskim Stwórca przepasze się, każe zasiąść zbawionym do stołu, a obchodząc, będzie im usługiwał (por. Łk 12, 37). Bóg na wieczność jest tym, który siebie udziela; człowiek natomiast pozostanie na wieczność stworzeniem, które wszystko i zawsze otrzymuje. Darem, jaki Stwórca pragnie od niego otrzymać w zamian za swą hojność, jest pokora w przyjmowaniu i byciu obdarowywanym. Zachowanie się Maryi podczas Zwiastowania dowodzi, że nad taką postawę nie ma piękniejszej: „Niech mi się stanie według twego słowa” (Łk 1, 38).

Pozdrowiona przez Anioła Flamandzki karmelita Arnold Bostiusz napisał obszerne dzieło opiewające opiekę Matki Chrystusa nad zakonem karmelitańskim, zwane w skrócie De patronatu. Komentując modlitwę Ave Maria, nazwał ją listem Boga do Maryi. „Powtarzaj Jej często list Najświętszej Trójcy. Weź z niebieskiego stołu, pełnego tajemniczych pozdrowień, najcudowniejszy śpiew archanioła Gabriela, życzenia najmilsze tej szlachetnej Matce i Jej Synowi. Święty Bernard, wierny świadek Maryi, mówi: Ilekroć pozdrawiasz Ją tym życzliwym i miłym Ave, tylekroć obejmujesz i całujesz Matkę pełną miłości, choć ręce twoje nie mogą Jej dotknąć. Nasza Pani nigdy nie przychodzi z pustymi rękami. Gdy więc Ją pozdrowisz, napełni cię łaską i ujrzysz, że jesteś bogatszy, gdyż odwzajemni Ona twoje pozdrowienie”. Ave Maria, odmawiane z szacunkiem i świadomością ukrytej w nim tajemnicy, sprawia Matce Pana ogromną radość. Nie dorówna jej w tym żadna inna modlitwa ułożona przez człowieka. Anielskie pozdrowienie, nawet odmawiane w skrytości serca, nie ginie gdzieś w zaświatach, lecz odbija się potężnym echem w Jej Sercu, przynosząc błogosławieństwo każdemu, kto je wypowiada. Wdzięczność Niepokalanej z powodu spotkania z archaniołem Gabrielem, tej szczególnej chwili Jej życia, gdy począł się w Niej Chrystus, jest niewypowiedziana. Dlatego zawsze odwzajemnia się darem licznych łask. Tutaj właśnie skrywa się tajemnica skuteczności Różańca i jego bezcennej pomocy w drodze człowieka ku Bogu. „Nie ma drogi pewniejszej ani łatwiejszej nad drogę Maryi, którą ludzie mogą dojść aż do Chrystusa i otrzymać to doskonałe usynowienie, które czyni świętym i bez zmazy w spojrzeniu Boga. (…) Nikt na świecie nie poznał tak do głębi Jezusa, jak Ona; nikt nie jest lepszym nauczycielem i lepszym przewodnikiem w poznawaniu Chrystusa. W konsekwencji (…) nikt nie łączy ludzi z Jezusem skuteczniej od Dziewicy” – uczył papież Pius X. Gwiazda morza Rozszerzając swe granice w militarnych podbojach, Imperium Rzymskie przyjmowało jednocześnie do swego panteonu wciąż nowe bóstwa. Jednym z nich była egipska Izyda, bogini wody, nieba i gwiazd. Rzymianie uczynili z niej patronkę żeglarzy i nazwali ją stella maris – gwiazdą morza. Z biegiem | 41


Dom Modlitwy – Piotrkowice www.dom-modlitwy.karmel.pl • tel. 505 049 978

C

oraz więcej ludzi szuka w naszym hałaśliwym świecie ciszy i samotności. Powstały w 2003 roku przy sanktuarium Matki Bożej Loretańskiej w Piotrkowicach Karmelitański Dom Modlitwy jest dla wielu osób ulubionym miejscem skupienia i modlitwy. Przybywają tu na osobiste rekolekcje oraz dni skupienia osoby świeckie, siostry zakonne i kapłani. Siedemnastowieczny kościół i sanktuarium loretańskie, duży ogród, świętokrzyskie pola i lasy rozciągające się poza murem klasztornym stwarzają atmosferę ciszy i medytacji. Dom posiada 12 pokoi z łazienkami, salę konferencyjną, jadalnię i kaplicę. Goście zazwyczaj włączają się w modlitwę wspólnoty zakonnej. Mogą poprosić opiekuna Domu o rozmowę czy spowiedź. Ci, którzy przebywali u nas, pozostawili cenne świadectwa: „Mój pobyt miał mi dać chwilę ciszy i odpoczynku dla duszy udręczonej bardzo trudnymi przeżyciami rodzinnymi. W efekcie dał coś, czego nie mogłam przewidzieć… Cieszę się, że taki Dom Modlitwy istnieje”. Spełniają się tutaj, w piotrkowickim Loreto i Domu Modlitwy, słowa św. Jana Pawła II: „Loreto jest spokojną przystanią dla duszy”. Wszystkich szukających takiego miejsca serdecznie zapraszamy. Adam Hrabia OCD

Spokojna przystań dla duszy

60 | Głos Karmelu 2 2016


Dom Gościnny – Przemyśl www.karmel.przemysl.pl • tel. 797 907 366

K

ażdy z nas ma potrzebę choćby chwilowego wycofania się z codziennych intensywnych zajęć, prac, obowiązków… Można ją przemienić w dobroczynne pragnienie spotkania z Bogiem, który w miejscu za zamkniętymi drzwiami chce przemawiać do twojego serca. Daj Mu szansę na odkrycie przed tobą nowych przestrzeni szczęścia! Tradycja Karmelu jest przepełniona bogactwem świadectw ludzi, którzy spotkali Boga w samotności i we wspólnocie. Jak pokazuje przykład karmelitańskich świętych, możemy mieć dostęp do tej Tajemnicy przez praktykę modlitwy wewnętrznej i milczenia… Wszystkich spragnionych takiego doświadczenia zapraszamy do naszego Domu Gościnnego. Można tu przeżyć indywidualne rekolekcje z osobistym prowadzeniem, kierownictwem duchowym w dowolnym wybranym i uzgodnionym terminie. Organizujemy również rekolekcje dla mniejszych grup, około 20 osób, oraz przyjmujemy zorganizowane grupy w uzgodnionym terminie. Planowane dni skupienia i rekolekcje rozpoczynamy zawsze kolacją o godzinie 18 i kończymy obiadem w niedzielę o 13.30. Terminy są podane na stronie internetowej w zakładce „dom gościnny”. Piotr Noe Faruga OCD

Wyprowadzę cię na pustynię i będę mówił do twojego serca (por. Oz 2, 16).

| 61


Guy Gaucher (1930–2014) – francuski karmelita bosy, który przez wiele lat był biskupem pomocniczym w diecezji Bayeux i Lisieux. Od roku 1968 pracował nad krytycznym wydaniem wszystkich pism Teresy z Lisieux. Autor książki La Passion de Thérèse de Lisieux (1971), wydanej po polsku pt. Agonia Teresy. Był zaangażowany w sprawę przyznania św. Teresie tytułu doktora Kościoła. Odwiedził Polskę kilkakrotnie, między innymi podczas peregrynacji relikwii św. Teresy w roku 2005. Guy Gaucher z ogromną pasją badał życie normandzkiej karmelitanki, która wbrew wszelkim przeszkodom, z zuchwałą odwagą ośmieliła się uwierzyć w miłosierną Miłość Ojca, „w tę najbardziej podstawową rzeczywistość Ewangelii”, jak mówił w Lisieux św. Jan Paweł II.

OFERTA SPECJALNA DLA PRENUMERATORÓW „GŁOSU KARMELU” tylko

15 zł

(regularna cena 21 zł) Do ceny należy doliczyć koszt wysyłki. Zamówienia można składać telefonicznie: 12-416-85-01 lub mailowo: prenumerata@wkb.krakow.pl


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.