Pasuję cię na rycerza. Opowiadania o sakramencie bierzmowania

Page 1



WILHELM HUENERMANN

PASUJĘ CIĘ NA RYCERZA Opowiadania o sakramencie bierzmowania dla młodzieży

Z francuskiego przełożył Jan Efrem Bielecki OCD

Wydanie II

WYDAWNICTWO KARMELITÓW BOSYCH


Tytuł oryginału niemieckiego

Der Ritterschlag Tytuł przekładu francuskiego

Je te fais chevalier © Copyright for the Polish edition Wydawnictwo Karmelitów Bosych, Kraków 2011 Przekład Jan Efrem Bielecki OCD Rysunek na okładce: Paweł Kołodziejski Okładka & design: Paweł Matyjewicz Imprimi potest Andrzej Ruszała OCD, prowincjał Kraków, dnia 17 stycznia 2011 r. Nr 23/2011 Wydawnictwo Karmelitów Bosych 31-222 Kraków, ul. Z. Glogera 5 tel.: 12-416-85-00, 12-416-85-01 fax: 12-416-85-02 www.wkb.krakow.pl www.karmel.pl e-mail: wydawnictwo@wkb.krakow.pl wydawnictwo@karmel.pl

ISBN 978-83-7604-107-0 Druk i oprawa: Zakład graficzny COLONEL S.A. Kraków


1. SPRZEDAWCA RÓŻ Z JERYCHA

J

eszcze gwiazdy świeciły nad dachami i blankami murów Jerozolimy, gdy miasto zaczęło się napełniać zgiełkliwym hałasem. Pielgrzymi, napływający na święto Zielonych Świąt, cisnęli się w niekończącej się kolejce do bram i tworzyli tłum na ulicach, śpiewając psalmy, śmiejąc się i przekrzykując nawzajem. Sprzedawcy wykrzykiwali w kółko jedno i to samo, zachwalając chłodzące napoje, tak cenne po długiej podróży. Każda ulica zamieniała się w bazar, na którym handlarze i rzemieślnicy wystawiali swoje towary. Dwaj sprzedawcy ustawili swoje stragany tuż przy Bramie Dawidowej. – Róże jerychońskie! Jerychońskie róże! – krzyczał stary Bartymeusz donośnym głosem. – Daktyle, migdały, figi z Jerycha! – wykrzykiwał jego sąsiad, łysy Baruch, starając się zagłuszyć tamtego. – Ludzie, kupujcie moje niezrównane owoce, które wyrosły przy źródle Elizeusza! Gaszą pragnienie i oczyszczają duszę! Wprawdzie ten i ów pielgrzym od czasu do czasu dawał się skusić, ale jakoś interes szedł dzisiaj gorzej niż zwykle, albowiem

5


zbiory zboża w tym roku były słabe, a w sakiewkach nie było denarów. Zmartwiony łysy straganiarz obserwował licznych żebraków, których gliniane miski szybciej zapełniały się groszem niż kontuar uczciwych handlarzy. – Zarabialiśmy więcej, gdy siadywaliśmy żebrząc przy bramach Jerycha – zrzędził Baruch. – Tak, ale wtedy byliśmy ślepi, a teraz widzimy – przypomniał Bartymeusz. – Po co mi oczy, gdy interes źle idzie? – Jesteś niewdzięczny. Czy nie pamiętasz, jacy wtedy byliśmy szczęśliwi, gdy Cudotwórca z Nazaretu przywrócił nam wzrok? Pamiętam, był zimowy dzień i deszcz lał jak z cebra. Byliśmy zupełnie przemoczeni i trzęśliśmy się, aż litość brała. To właśnie wtedy On przeszedł koło nas. Zawołaliśmy na Niego, a On zapytał: „Co chcecie, abym wam uczynił?”. Ja Mu odpowiedziałem: „Panie, abym przejrzał”. Wówczas On położył swoje ręce na naszych oczach, a one się otwarły. Wtedy zobaczyliśmy Jego, pierwszego człowieka po długiej nocy naszej ślepoty. Nigdy Go nie zapomnę. Owszem, bez przerwy widzę Jego wzrok poważny i słodki, przenikający aż do głębi serca. – Na pewno był to jeden z tych, co zawarli pakt z diabłem – odburknął Baruch. – I dlatego to przybili Go do krzyża. – Jak możesz tak strasznie spotwarzać Tego, Kto nas uzdrowił? Tak, ja Go widziałem. Było to przed świętem Paschy. Sprzedawałem kwiaty tak jak dzisiaj. Wtedy to właśnie przechodził przede mną, dźwigając na ramionach ciężki krzyż, pod którym się potykał. Zostawiłem więc mój stragan i poszedłem za Nim na Kalwarię. Miałem wrażenie, że słońce znowu staje się czarne jak dawniej, kiedy byłem ślepy. – A więc, doskonale wiesz, jak haniebnie umarł. Dlatego nie ma sensu o Nim mówić. Kupujcie daktyle i figi znad źródła Eli-

6


zeusza w Jerycho! – zakrzyknął znowu Baruch, by przyciągnąć przechodniów. – Niektórzy twierdzą, że On zmartwychwstał! – To są smalone duby. Możesz je opowiadać głupcom lub dzieciom. Nikt nigdy nie słyszał, aby ktoś powstał z martwych! Dobrze zbudowany mężczyzna, którego oblicze promieniało inteligencją i prawością, podszedł do straganu Bartymeusza i poprosił o kilka róż. Sprzedawca szybko mu je podał. Ale wtedy właśnie mógł bliżej przyjrzeć się twarzy kupującego w chybotliwym świetle lampy oliwnej. Aż podskoczył ze zdumienia i powiedział przyciszonym głosem: – Ależ, ja pana skądś znam! Czy nie był pan przypadkiem z Jezusem z Nazaretu, gdy On mi przywracał wzrok przy drodze do Jerycha? Kupujący spojrzał na niego uważnie, przytaknął głową i odpowiedział przyciszonym głosem: – Tak jest, poznaję cię. Ty jesteś Bartymeusz, syn Tymeusza z Jerycha. – A ty, kim jesteś? – Ja jestem Filip z Betsaidy, rybak znad jeziora Genezaret. Byłem nim do dnia, w którym Nauczyciel mnie powołał. – Powiedz mi więc, czy to prawda, że On powstał z martwych? – zapytał śpiesznie Bartymeusz. – Tak jest, zmartwychwstał! – odrzekł apostoł tonem uroczystym. – Trzymaliśmy Jego ręce w naszych rękach i spożywaliśmy z Nim posiłek. – Jeszcze jeden z tych, co to rozpowiadają kłamliwe legendy – sarknął łysoń. – Na pewno zrobiłeś dobry interes na swoim magiku, i dlatego możesz teraz kupować róże dla swojej kochanki? – Owszem, są one przeznaczone dla kobiety, którą kocham – odparł Filip uśmiechając się. – Są one przeznaczone dla Matki Nauczyciela – dodał z odcieniem słodyczy w głosie.

7


– A zatem, weź te! – odrzekł Bartymeusz, podając najpiękniejsze swoje kwiaty. – Nie wezmę za nie ani drachmy. Daję ci je za darmo! – Bóg ci zapłać za twoją dobroć, bracie – odpowiedział apostoł z wdzięcznością. – Musiał do reszty stracić rozum – roześmiał się drwiąco Baruch. – Tylko głupiec rozdaje za darmo swój towar! – Czyż Nauczyciel nie przywrócił światła twoim oczom? – zapytał poważnie Filip. – Co cię to obchodzi? – odpowiedział ze złością sprzedawca daktyli. Potem zwrócił się znowu do przechodniów i zawołał, wskazując palcem apostoła: – Hej, wy wszyscy! Oto jeden z uczniów szarlatana z Nazaretu. Pochwyćcie go i zaprowadźcie przed Sanhedryn. On twierdzi, że bluźnierca Jezus zmartwychwstał. W mgnieniu oka zwarta grupa pielgrzymów zgromadziła się wokół straganiarzy. – Uczeń Jezusa? Gdzie On jest? – pytali jedni. – Co nas obchodzi złoczyńca, którego przybito do krzyża – odpowiadali drudzy z pogardą w głosie. – To był wieki Cudotwórca, wielki przed Bogiem i przed ludźmi – mówili niektórzy, biorąc Go w obronę. – Szaleniec, który lepiej by było, gdyby był został w warsztacie swego ojca! – zawołała pewna kobieta z Nazaretu. – Oto Jego uczeń! – zawołał znowu Baruch, by podniecić tłum. – To ten, co trzyma bukiet róż. Zaprowadźcie go przed Sanhedryn! – Tak, przed Sanhedryn! – powtórzyli niektórzy, usiłując go pochwycić. Wtem podeszli słudzy najwyższych kapłanów i zapytali o przyczynę zgiełku. Filip zbladł. Już kilkoro rąk uchwyciło się jego płaszcza. Ale Bartymeusz wygasił lampy i wypchnął apostoła poza obręb

8


zbiegowiska, w mrok nocy. Ten zaś zbiegł w którąś z ciemnych uliczek i dotarł do domu, w którym znajdowała się Matka Jezusa z uczniami. Wpadł do izby na pierwszym piętrze, tam gdzie Nauczyciel nakarmił ich swoim Ciałem i Krwią. Co tchu powiadomił o niebezpieczeństwie, jakiego uniknął w samą porę. – Lepiej będzie, jeżeli podczas świąt nikt nie będzie wychodził z domu – odezwał się Szymon-Piotr zatroskany. – W mieście może dojść do nowych rozruchów, a wtedy nasze życie może okazać się zagrożone, nawet Twoje, Maryjo. – Nie lękajcie się – odrzekła Matka Pana z uśmiechem. – Nasze życie jest w ręku Boga. Czegóż mamy się lękać? – Przyniosłem Ci róże – odezwał się Filip. – Róże jerychońskie! Róże, które tak lubił Nauczyciel. – Dziękuję ci, Filipie – odpowiedziała Najświętsza Panna, ujmując delikatnie kwiaty. – Są czerwone jak krew, która wypłynęła z ran mego Syna. Jakieś ciężkie milczenie zapanowało wśród zgromadzonych. Każdy z apostołów gubił się w domysłach. Zalęknieni, wsłuchiwali się w najlżejszy odgłos, dochodzący z ulicy. Co się stanie, jeżeli ich tu odkryją? Podniecony tłum łatwo może ich pojmać i zawlec przed sędziów. A wtedy? Może ich także będzie czekać droga na Golgotę? W takim razie, jaki będzie ich los? Od dnia wniebowstąpienia Chrystusa trwali razem w Wieczerniku. A przecież najchętniej każdy z nich już dawno mógł był wrócić do Galilei, gdyby nie była z nimi Matka Jezusa, która zachęcała ich do wytrwałości, albowiem Pan im polecił pozostawać w mieście, dopóki nie otrzymają mocy z wysoka. Potem zaś mają iść na cały świat, by dawać świadectwo o Chrystusie, poczynając od Jerozolimy, Judei i Galilei aż po ostatnie krańce ziemi. Ale jak oni, biedni, zalęknieni i niewykształceni rybacy, będą mogli spełnić rozkaz Mistrza?

9


– A może lepiej będzie wrócić do naszych sieci? – zaproponował któryś z apostołów, a inni, zamyśleni, przytaknęli mu skinieniem głowy. – Zostańcie tu i zaczekajcie jeszcze – odrzekła Matka Jezusa zdecydowanie. – Ale na co mamy czekać? – zapytał niespokojnie Tomasz. – Na Ducha Świętego – odrzekła Maryja uroczyście. – On obiecał – dodał Jan, umiłowany uczeń. – Ja każde Jego słowo noszę w sercu. – Zatem przypomnij je nam – poprosił Andrzej. – „Ja zaś będę prosił Ojca, a innego Pocieszyciela da wam, aby z wami był zawsze – Ducha Prawdy, którego świat przyjąć nie może, ponieważ Go nie widzi ani nie zna. Ale wy Go znacie, ponieważ u was przebywa i w was będzie. Nie zostawię was sierotami”. Zdało się im, że oliwne lampki jaśniej zaczęły świecić po tych słowach, które Jan wypowiedział ze złożonymi rękoma. – Mówił o pociesze i cierpieniu równocześnie – przypomniał Piotr. – „Gdy przyjdzie Pocieszyciel, którego Ja wam poślę od Ojca, Duch Prawdy, który od Ojca pochodzi, On będzie świadczył o Mnie. Ale wy też świadczycie, bo jesteście ze Mną od początku. To wam powiedziałem, abyście się nie załamali w wierze. Wyłączą was z synagogi. Owszem, nadchodzi godzina, w której każdy, kto was zabije, będzie sądził, że oddaje cześć Bogu”. – Otóż to – potwierdził Tomasz przygnębionym głosem. – Właśnie czeka nas śmierć. – Czeka nas Życie – poprawiła Maryja. – Módlmy się, albowiem godzina, o której mówił Pan, jest już bliska. Gwiazdy na niebie poznikały przed purpurową zorzą. Bez przerwy coraz to nowe procesje wchodziły przez bramy Jerozolimy. Przybywali pielgrzymi z całego świata i słychać było

10


rozmowy we wszystkich możliwych językach i dialektach. Byli tam rzemieślnicy z Azji Mniejszej, tkacze dywanów z północnego Iranu, garncarze i rybacy z Mezopotamii, kupcy egipscy, Kreteńczycy, Arabowie, wierzący Izraelici z Cyreny, pielgrzymi z Rzymu. Każdy z nich mówił swoim ojczystym językiem, lecz wszystkich ich łączyła jedna wiara w Boga, którego świątynia wznosiła się na Górze Syjon. Ze szczytu świątyni trąby oznajmiły wschód słońca. O trzeciej godzinie dnia jakiś szum, podobny do gwałtownego wichru przeleciał nad tłumem. Zdumieni pielgrzymi nadstawiali uszu. Procesje się zatrzymały. Cóż to za dziwny wicher, którego gwałtowność nie poruszyła nawet jednym liściem palmowym? Nagle rozległ się rozdzierający powietrze okrzyk. Setki rąk wskazywało na niebo: jakiś wielki ogień zstępował stamtąd i przez moment zatrzymał się nad jednym z domów w pobliżu bramy Dawidowej, który promieniował jakby był ze złota. Następnie ten ogień rozdzielił się na wiele języków ognia, które zdały się przenikać do domu. – Ogień spada z nieba! – zawołał Baruch, sprzedawca fig, trzęsąc się ze strachu. – Wszystkich nas spali! – Jest to przestroga Boża – mruknął Bartymeusz. – To cud. – Cud! Cud! – powtórzyły setki i tysiące głosów. Wielu ludzi, trzęsąc się, padło na kolana, jakby w oczekiwaniu, że coś nieskończenie wielkiego lub strasznego się wydarzy. – Płomienie Synaju! – zakrzyknął jakiś doktor Prawa. – W takich płomieniach przemówił Bóg do Mojżesza. – Bóg będzie do nas przemawiał – zawołali inni, padając na kolana. Nikt nie odwracał wzroku od domu, który wciąż był spowity ogniem z nieba. Wtem jacyś ludzie pojawili się na tarasie tego domu, wokół którego tysiące ludzi się zgromadziło. Tajemnicze języki z ognia

11


zdawały się jeszcze unosić nad ich głowami. Zaczęli przemawiać. Wicher, słyszalny w powietrzu, ucichł. Słowa mówców słychać było daleko. I oto nowy cud! Każdy z przybyszów rozumiał te słowa w swoim ojczystym języku, a słyszał świadectwo o Jezusie ukrzyżowanym. Nagle sprzedawca fig z Jerycha wybuchnął głośnym śmiechem i zawołał: – Ludzie, nie dajcie się oszukać! Czyż nie widzicie, że oni są pijani? – Milcz! – zganił go Bartymeusz. – Jak możesz bluźnić w takiej chwili? Ale w tej właśnie chwili jeden z Dwunastu ludzi, stojących na dachu, podniósł rękę, prosząc o ciszę. – Znam go – szepnął jakiś Galilejczyk do sąsiada. – To Szymon, rybak znad Jeziora. – Posłuchajmy, co chce nam powiedzieć – zawołał ktoś inny. W zupełnym milczeniu, jakie zapanowało nad tłumem, książę Apostołów skierował do nich następujące słowa: – „Mężowie Judejczycy i wszyscy przebywający w Jerozolimie, przyjmijcie do wiadomości i posłuchajcie uważnie moich słów. Ci ludzie nie są pijani, jak przypuszczacie, bo to jest dopiero trzecia godzina dnia, ale spełnia się przepowiednia proroka Joela: W ostatnich dniach – mówi Bóg – wyleję Ducha mojego na wszelkie ciało, i będą prorokowali synowie wasi i córki wasze, młodzieńcy wasi widzenia mieć będą, a starcy – sny. Każdy zaś, kto wzywać będzie imienia Pańskiego, będzie zbawiony. Mężowie izraelscy, słuchajcie tego, co mówię: Jezusa Nazarejczyka, Męża, którego Bóg potwierdził wam niezwykłymi czynami, cudami i znakami, jakich Bóg przez Niego dokonał wśród was, o czym sami wiecie, tego Męża, który z woli, postanowienia

12


i przewidzenia Bożego został wydany, przybiliście rękami bezbożnych do krzyża i zabiliście. Lecz Bóg wskrzesił Go, zerwawszy więzy śmierci. – Niech więc cały dom Izraela wie z niewzruszoną pewnością, że tego Jezusa, którego wyście ukrzyżowali, uczynił Bóg i Panem, i Mesjaszem!”. Zapanowało zamieszanie pomiędzy słuchaczami. Zaciśnięte, groźne pięści wzniosły się w górę. – Niech nam nie opowiada o Ukrzyżowanym! – zawołali niektórzy. Faryzeusze i członkowie Sanhedrynu pospuszczali głowy. Przecież to oni pojmali Go i ukrzyżowali. Sądzili, że skończyli z tym nieubłaganym agitatorem, a oto Jego Imię zostało znowu wypowiedziane wobec całego ludu, jakby On właśnie był Mesjaszem. – Zaprowadzić ich przed Sanhedryn! – zagrzmiał Baruch. – Oni drwią z Boga! Co się z tymi ludźmi stało? Od dnia Golgoty nie było ich widać. Ludzie myśleli nawet, że dawno już opuścili miasto. A oto teraz znowu publicznie mówią o Jezusie, chociaż tego rodzaju wyznanie – zdawali sobie przecież z tego doskonale sprawę – mogło narazić ich na więzienie i śmierć. Jakiż cud dokonał się wśród tych uczniów Ukrzyżowanego? – Nie chcemy o niczym więcej słyszeć – zawołała spora grupa słuchaczy, zatykając sobie uszy. – Ściągnijcie ich z tarasu i zaprowadźcie przed Sanhedryn! Ale inni, zwłaszcza duża grupa tych, którzy z daleka przybyli na święta, podeszli jeszcze bliżej pod dom i zapytali wysłanników Boga w swoim języku: – Bracia, powiedzcie nam, co mamy czynić? Piotr odpowiedział donośnym głosem: – „Nawróćcie się i niech każdy z was ochrzci się w imię Jezusa Chrystusa na odpuszczenie grzechów waszych, a weźmiecie w darze Ducha Świętego”.

13


Oburzony tłum nie chciał, by nadal wspominano imię Ukrzyżowanego, i dlatego wściekłymi krzykami protestował. Pomimo to, wśród wzburzenia tych wszystkich rozzłoszczonych ludzi głos Piotra unosił się potężny niczym grom, gdy zwracał się do wierzących: – „Ratujcie się spośród tego przewrotnego pokolenia!” Teraz tysiące ludzi rzuciło się naprzód, tworząc szaniec z własnych ciał wokół świadków Boga, o który rozbiła się złość wrogów. Wtargnęli do domu, otoczyli apostołów schodzących z tarasu do górnej izby, a wśród pierwszych znajdował się Bartymeusz, sprzedawca róż jerychońskich. Po południu dnia świątecznego odbyli z uczniami Pana pielgrzymkę do Jordanu i dali się ochrzcić. W ten sposób w mieście Dawidowym została utworzona pierwsza wspólnota Nowego Przymierza. Jej nazwa rozeszła się na cały świat, bo rozniosły ją tysiączne głosy. O tej samej porze, gdy odradzająca woda oczyszczała dusze i ciała wybranych, Maryja poszła do grobu swojego zmartwychwstałego Syna i przybrała to święte miejsce różami jerychońskimi, którym zielonoświąteczne słońce przydało niezrównanego blasku. Jerozolimę zalało jakieś nowe światło. Nowo narodzeni na skutek tego nowego stworzenia, świecili blaskiem synowskiego posłuszeństwa wobec Boga, podobni do róż z jerychońskich ogrodów. Po dniach świątecznych Bartymeusz wracał do Jerycha. Obok niego wracał także Baruch, sprzedawca fig, z zasępionym czołem, na próżno starając się nawiązać rozmowę z sąsiadem. – Co ci się stało, że nie mówisz ani słowa? – zapytał, zdobywając się na humor. – Czyżbyś przypadkiem stracił mowę? – Nie, mój przyjacielu – odpowiedział starzec. – Ale odzyskałem wzrok po raz drugi.


SPIS TREŚCI

1. Sprzedawca róż z Jerycha 2. Wytwórca namiotów z Efezu 3. Gołębica i gałązka oliwna 4. Pasuję cię na rycerza 5. Tajemniczy król 6. Lampa nierozsądnych panien 7. Kola odnosi zwycięstwo nad diabłem 8. Zwycięstwo Janka 9. Krwawe Zielone Świątki w Dokkum 10. Mały łacinnik 11. Rikszą na bierzmowanie 12. Biskup uczy się głosić kazania 13. Sen króla 14. Noc oczu 15. Student sprzedaje swoje książki 16. Zwariowany Melchior 17. Jak słaby uczeń stał się wybitnym kapłanem 18. „Ci chłopcy potrafią umierać” 19. Młoda Luz 20. „Magnificat” u stóp szafotu 21. Zwyczajny klown

5 15 20 23 33 38 47 55 71 76 82 90 95 97 106 111 123 131 143 150 159


ZAKON NAJŚWIĘTSZEJ MARYI PANNY Z GÓRY KARMEL Zakon Najświętszej Maryi Panny z Góry Karmel wy wodzi się z Palestyny. Jego kolebką jest biblijna Góra Karmel. Miejsce to zostało uświęcone życiem i działalnością proroka Eliasza, który prowadził tam surowe życie, oddane modlitwie i walce z bałwochwalstwem. Kult św. Eliasza na Górze Karmel pozostał bardzo żywy przez wieki i jest taki do dnia dzisiejszego. Historyczne początki zakonu sięgają wypraw krzyżowych w XII w. Do mieszkających na Karmelu pustelników dołączyli się krzyżowcy. Św. Brokard, przełożony zorganizowanej już pustelniczej wspólnoty zakonnej, wyprosił u patriarchy jerozolimskiego, św. Alberta Avogadro, regułę życia, którą w 1226 r. zatwierdził papież Honoriusz III. W następnych latach, z powodu najazdu tureckiego na Palestynę, życie pustelników uległo zagrożeniu. Musieli emigrować do Europy, gdzie doświadczyli wielu niepowodzeń. Wykorzenieni ze swego środowiska i sposobu życia, znaleźli się w nowych warunkach, co wpłynęło na konieczność dostosowania pierwotnej reguły pustelniczej i przekształcenie charakteru zakonu na mendykancki. Centralną postacią w zakonie jest Matka Boża. Do Niej w trudnych chwilach zwracali się zakonnicy z prośbą o ratunek, a szczególnie św. Szymon Stock, przełożony generalny zakonu. Według tradycji, 16 lipca 1251 r. Maryja odpowiedziała na to gorące błaganie darem Szkaplerza św., który miał być dla nich uprzywilejowanym znakiem: ratunkiem w niebezpieczeństwach, znakiem przymierza i braterstwa, znakiem zbawienia. Pod koniec XIV w. dynamiczny rozwój zakonu został zahamowany na skutek wielkiej zarazy, wojny stuletniej, a zwłaszcza tzw. schizmy zachodniej. Odnowy zakonu w XVI w. dokonali w Hiszpanii św. Teresa od Jezusa i św. Jan od Krzyża, przywracając mu pierwotny ideał i charakter.


KARMELICI BOSI Do Polski karmelici bosi przybyli w 1605 r. Nabożeństwo do Matki Bożej, styl życia i gorliwość apostolska przyczyniły się do szybkiego rozwoju zakonu w naszej Ojczyźnie. Przed rozbiorami istniały na terenie Rzeczpospolitej Obojga Narodów dwie prowincje karmelitów bosych i liczyły 28 klasztorów. Rozbiory prawie zupełnie zniszczyły Karmel na naszych ziemiach. Dopiero pod koniec XIX w. odrodził się on dzięki św. Rafałowi Kalinowskiemu. Obecnie w Polsce znowu istnieją dwie prowincje: krakowska i warszawska. W czerwcu 1971 r. grupa polskich karmelitów bosych wyjechała na misje do Afryki, gdzie do dzisiaj tak oni, jak i ich następcy pracują gorliwie w Burundi i Rwandzie. Ponadto w ostatnich latach powstały nowe placówki na terenach byłego Związku Radzieckiego oraz w Czechach i na Słowacji. Wszystko to stwarza wielkie zapotrzebowanie na nowe i liczne powołania. Głównym jednak zadaniem apostolskim zakonu pozostaje zawsze szerzenie życia wewnętrznego poprzez rekolekcje zamknięte, głoszenie konferencji i wykładów, kierownictwo duchowe, apostolstwo słowa drukowanego oraz inne sposoby pogłębiania życia prawdziwie ewangelicznego. Całe życie i praca apostolska jest przepojona duchem maryjnym. Do nowicjatu przyjmujemy: – kandydatów na kapłanów po maturze, – kandydatów na braci zakonnych przynajmniej po Zasadniczej Szkole Zawodowej. Wszelkich informacji na ten temat udziela: – w Czernej: Ośrodek Powołaniowy oraz Nowicjat Karmelitów Bosych Prowincji Krakowskiej, 32-063 Czerna 79 k/Krakowa, (012) 282-00-65.


Polecamy inne książki autorstwa Wilhelma Huenermanna

ŚWIĘTY I DIABEŁ Życie św. Jana Vianneya, Proboszcza z Ars To już szóste z kolei wydanie bestsellera Święty i diabeł, powieści poświęconej świętemu Proboszczowi z Ars. Jan Vianney (1786-1859) jako niepozorny kapłan i spowiednik przez blisko pół wieku toczył z szatanem walkę o duszę Francji.Ten nietuzinkowy życiorys dla wielu pokoleń był niepodważalnym przykładem, że książka katolicka może być pasjonująca i entuzjastycznie odbierana zarówno przez młodzież, jak i dorosłych. format 14,5 × 20,5 cm, stron 352, oprawa miękka, cena – 23,50 zł

ZŁOTY ŚWIECZNIK Opowiadania dla młodzieży na temat „Wierzę w Boga” Wszyscy kochamy baśnie, z uwagą słuchamy historii wyjaśniających przeszłość, interpretujących tajemnice życia i otaczającego nas świata. Są rzeczy, których nie sposób ukazać inaczej niż za pośrednictwem obrazów czy przypowieści. Niniejszy zbiór opowiadań, skierowany zarówno do dzieci, jak i młodzieży, należy właśnie do gatunku przypowieści. Wilhelm Huenermann wprowadza nas za pośrednictwem krótkich powiastek w lepsze zrozumienie naszej wiary. Ufamy, że Credo, które jest największym skarbem Kościoła, stanie się dzięki tej książce wyznaniem bliskim i przemieniającym serca młodych czytelników. format 14,5 × 20,5 cm, stron 216, oprawa miękka, cena – 18,90 zł


MOJŻESZOWE TABLICE Opowiadania dla młodzieży na temat Dekalogu Każde z tych opowiadań autorstwa znanego belgijskiego pisarza katolickiego stanowi miniaturową przypowieść o ludzkich wyborach życiowych, dotyczących niekiedy drobnych zdarzeń, lecz ujawniających prawdę motywacji i ukazujących je w świetle Dekalogu. Sugestywność tych wzruszających, niepozbawionych humoru literackich obrazków sprawia, że mogą być one pomocne do rozpoznawania własnych postaw i kształtowania osobowości. Dlatego adresowane są zwłaszcza do młodych czytelników. format 14,5 × 20,5 cm, stron 208, oprawa miękka, cena – 17,00 zł

GDYBY DIABEŁ MÓGŁ SIĘ WYSPOWIADAĆ „Zapieczętowane usta” i inne opowiadania o Sakramencie Pokuty Autor poprzez pełne humoru opowieści przybliża młodemu czytelnikowi wartość sakramentu pojednania. Wspaniała narracja, żywe dialogi oraz zaskakujące, niecodzienne historie – wszystko to sprawia, że z każdej strony książki promieniuje radość, i w połączeniu z głębokim przekazem wiary, stanowi wspaniałą lekturę dla każdego. format 14,5 × 20,5 cm, stron 208, oprawa miękka, cena – 17,00 zł


ZAPRASZAMY DO NASZEJ KSIĘGARNI INTERNETOWEJ www.wkb.krakow.pl


do nabycia w salonach

„Głos Karmelu” to dwumiesięcznik o charakterze formacyjnym, dla wszystkich podążających ścieżkami życia duchowego. Dzielimy się w nim naszym karmelitańskim dziedzictwem modlitwy i kontemplacji. Na jego łamach spotkasz wielkich mistrzów modlitwy: św. Teresę od Jezusa, św. Jana od Krzyża, św. Teresę od Dzieciątka Jezus i innych doświadczonych przewodników po szlakach świętości, tu znajdziesz rady i wskazówki dotyczące życia duchowego, wreszcie tutaj możesz zaprzyjaźnić się z naszą wielką rodziną karmelitańską. Każdy numer stanowi kolejną odsłonę tematu rocznego. Stałe działy: Duchowa Tradycja Karmelu, Z Biblią w dzień i w nocy, Kultura ducha, Spotkanie, Życie liturgiczne Kościoła, Poradnik św. Teresy, Szkoła modlitwy, Ikony, Karmel i młodzi i Misje.

Prenumerata: od dowolnego numeru: roczna – 30 zł, półroczna – 15 zł, na terenie kraju wysyłka na nasz koszt. Można zamawiać numery archiwalne. Zamówienia: listownie – ul. Glogera 5, 31–222 Kraków, telefonicznie – 12 416-85-12, internet – prenumerata@gloskarmelu.pl

www. gloskarmelu.pl



Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.