KORESPONDENCJA RODZINNA (1863-1885) - Zelia i Ludwik Martin

Page 1

Zelia i Ludwik Martin

KORESPONDENCJA RODZINNA 1863-1885

Wydanie II poprawione i uzupeล nione

i Wydawnictwo Karmelitรณw Bosych - Krakรณw 2 0 1 5


WSTĘP

W roku 1958 Office centrale de Lisieux (Wydawnictwo Karmelu w Lisieux) wydało Korespondencję rodzinną (1863-1877) Zelii Martin (z domu Guerin) matki świętej Teresy od Dzieciątka Jezus i Najświętszego Oblicza, ze wstępem ojca Stefana Józefa Piata OFM 1 . Dzieło zostało opracowane przez siostry świętej Teresy, w głównej mierze przez Celinę Martin, siostrę Genowefę od Najświętszego Oblicza. Ponieważ nakład tej książki, wznowionej w 1961 roku, został wyczerpany, zaistniała potrzeba ponownego jej wydania, tym bardziej, że od przeszło 60 lat zainteresowanie rodzicami Teresy Martin nie przestaje wzrastać, zarówno we Francji, jak i na całym świecie. Od dawna wierni modlą się do nich z ufnością, a od 13 października 1958 roku liczni pielgrzymi, w tym wiele rodzin, przybywają do ich grobów znajdujących się nieopodal prezbiterium bazyliki w Lisieux. W lutym 1958 „Annales de sainte Therese de Lisieux" rozpoczęły publikację listy łask przypisywanych ich wstawiennictwu.

Wyd. polskie: Zelia Martin, Korespondencja rodzinna, przekł. Walerian Ryszka OCD, Wydawnictwo Karmelitów Bosych, Kraków 1981.


6

Wstęp

22 marca 1957 w Baveux otwarty został proces diecezjalny dotyczący Ludwika Martina. Został on zamknięty 12 lutego 1969 roku. Równolegle, w diecezji Séez, 10 października 1958 wszczęto proces informacyjny Zelii Martin, przekazany do Stolicy Apostolskiej 21 stycznia 1959 roku. Owocem zebranych w ten sposób materiałów stał się imponujący, dwutomowy dokument pod tytułem Positio super virtutibus2. Po długim i dogłębnym dochodzeniu, w dekrecie wydanym 26 marca 1994 przez Kongregację do spraw Świętych, papież Jan Paweł II ogłosił Ludwika Martina i jego żonę Sługami Bożymi. Jest to etap na drodze ich procesu beatyfikacyjnego, do którego uwieńczenia potrzebny będzie kanonicznie uznany cud. Widzimy więc celowość ponownego wydania korespondencji Zelii Martin. Nowością jest uzupełnienie tego zbioru korespondencją Ludwika Martina, co w pełni uzasadnia tytuł Korespondencja rodzinna. Niestety, zachowało się bardzo mało listów ojca Teresy, w sumie 16. Są one uszeregowane w porządku chronologicznym. Azelia 3 Maria Guérin, urodzona 23 grudnia 1831 w Gandelain, gmina Saint Denis-sur-Sarthon w departamencie Orne, zmarła w wieku 46 lat na raka 28 sierpnia 1877 w Alenęon, była płodną autorką listów, lecz jedynie 218 z nich dotrwało do naszych czasów. W roku 1958 wydanych zostało 217 listów, nieco później został odnaleziony oryginał jeszcze jednego listu4. Ludwik Martin, urodzony 22 sierpnia 1823 w Bordeaux, zmarły 29 lipca 1894 roku w wieku 71 lat, w posiadłości La Musse koło Évreux. Po zawarciu związku małżeńskiego z Zelią (13 lipca 1858 roku w Alenęon), scedował na żonę i córki obowiązek prowadzenia 2

3 4

CONGREGATIO DE CAUSIS SANCTORUM, „Canonizationis

servorum

Dei

Ludovivi

Martin etMariae Azeliae Guérin", Rzym 1991. Stron 2003. Format 30 x 21 cm. [Positio super virtutibus: dokument, zazwyczaj wielotomowy, będący prezentacją Sługi Bożego opartą na dokumentach oraz zeznaniach świadków (przyp. tłum.)]. Dla bliskich Zelia (przyp. tłum.). Opublikowany w „Vie thérèsienne", nr 55, lipiec 1974 (Archives de famille, s. 232-233).


Wstęp

7

korespondencji, szczególnie z rodziną Guerin. Stąd niewielka liczba listów jego autorstwa. Znacząca większość oryginałów została zniszczona przez siostry Martin, o czym mówimy obszerniej w Nocie edytorskiej (zob. s. 459-468). Próbując więc nakreślić szkic osobowości Zelii, pozostaje nam odnieść się głównie do zbioru korespondencji jej pióra.

Szkic do portretu Spontaniczność, jak i werwa z odcieniem humoru przebijają z całej korespondencji Zelii. Posiada ona zdrowy rozum, który ze względu na jej pochodzenie można określić mianem chłopskiego, stąpa mocno po ziemi, darzy głęboką i bezinteresowną miłością swojego brata, nie szczędząc mu jednocześnie ani dobrych rad, ani zarzutów. Hart ducha wyraża się całym jej życiem, również w jej wyczerpującej pracy koronczarki 5 , ale zwłaszcza w jej strasznej chorobie. Dotrze do kresu swoich możliwości, wypełniając powołanie żony, matki i wychowawczyni, a jej miłość wyraża się tysiącem odcieni - troską o zdrowie dzieci, dumą z ich zalet, rozdzierającym bólem wobec straty czworga z nich, nieustannym pragnieniem ich świętości. Potrafiła poprzez liczne starania, a szczególnie poprzez troskliwą czułość spowodować, że rozwinęła się wrażliwość jej córek. Umiała też przekroczyć ciasne ramy własnej rodziny. Dzieli nieszczęścia innych - służących, sąsiadów, opuszczonych starców, chorych, małej Armandine maltretowanej przez dwie fałszywe zakonnice. Zelia jest też znakomitą kronikarką swojej epoki. Szkicuje z humorem postacie ze swojego otoczenia i komentuje wydarzenia w świetle swoich przekonań. Poprzez jej listy można nakreślić mały obraz ówczesnego społeczeństwa z Alenęon, które tworzy: kilku 5

Zelia była właścicielką manufaktury wytwarzającej słynne igłowe koronki z Alenęon, znane w całym świecie jako point d'Alenęon. Zatrudniała kilkadziesiąt chałupniczek. (Przyp. tłum.).


8

Wstęp

szlachciców (niekiedy zubożałych), bardzo bogata i średnio bogata burżuazja, nuworysze, notable, kupcy i rzemieślnicy (do której to warstwy należałoby zaliczyć rodzinę Martin), wieśniacy, robotnicy, biedota, świat kościelny, antyklerykałowie. Nie zapomina również odnotować wydarzeń związanych z wojną z 1870-1871 roku 6 , pisząc o okupacji niemieckiej, o partyzantach... Kobieta ta nie miała szczęśliwego dzieciństwa. Wychowana przez surową matkę nosiła też ciężar wielorakich cierpień. W ciągu 18 lat była ośmiokrotnie w żałobie, w tym czterokrotnie z powodu śmierci własnych dzieci. W XIX wieku śmiertelność dzieci jest wciąż bardzo wysoka, a medycyna była wówczas bezsilna w większości przypadków. Zelia przeszła przez okresy głębokiego przemęczenia, kłopotów rodzinnych i zawodowych. Była jednak silną kobietą. Jedną z jej wielkich radości było macierzyństwo. - „Kocham dzieci do szaleństwa, urodziłam się po to, aby je mieć" (15.12.1872). Jej wyjątkowo głębokie życie religijne wyraża się na różne sposoby: poprzez wytrwałą modlitwę, codzienne uczestnictwo we Mszy św. o świcie aż do ostatnich dni jej życia, ufność i zdanie się na Opatrzność mimo częstych lęków, ofiarowanie Bogu swych licznych cierpień fizycznych i moralnych, miłość do Maryi i świętych, w szczególności do świętego Józefa. Jej poczucie przynależności do Kościoła obliguje ją do ścisłego posłuszeństwa regułom spowiedzi, postu, sumiennego uszanowania niedzieli (Dnia Pańskiego). Dzieli to wszystko ze swoim mężem, podobnie jak zdecydowane dążenie do Królestwa Bożego i do świętości. Należałoby też zgłębić harmonię łączącą tych dwoje małżonków. Są naprawdę bardzo różni, lecz ich zalety się uzupełniają. I tak, jeśli Ludwik jest raczej cichy i dyskretny, Zelia jest energiczna i spontaniczna. On uważa, że żona jest zbyt rozrzutna, jeśli chodzi o garderobę dla córek, z kolei ona utrzymuje, że on je przesadnie rozpieszcza. Ona nie lubi zebrań, podróży i pielgrzymek. Ludwik 6

Wojna francusko-pruska (przyp. tłum.).


Wstęp

9

zaś jest bywalcem kółek katolickich i zawsze jest gotów udać się na rekolekcje i pielgrzymki (np: do Chartres 7 , Lourdes, Soligny 8 ...). Bycie razem, sprawianie sobie wzajemnie przyjemności, dzielenie bliskości, wspólne spacery na wsi, ale również wspólna modlitwa, odmawianie różańca, nocna adoracja, uczestnictwo we Mszy świętej są dla nich źródłem radości. Obydwoje chcieli w przeszłości, przed zawarciem ślubu, poświęcić się w zupełności Bogu: on, jako zakonnik na Wielkiej Przełęczy św. Bernarda 9 , ona, jako zakonnica apostołka w zgromadzeniu Świętego Wincentego a Paulo, w Hôtel-Dieu w Alenęon. Jeśli później ich pragnienie zmieniło się, to chyba tylko przybierając inną formę. Świętość - ich oraz ich dzieci - pozostaje absolutnym wzorem życia. Śmierć Zelii będzie dla Ludwika potwornym rozdarciem: byli tak przyzwyczajeni żyć razem i możliwie najmniej się rozstawać. Co do ich pięciu córek, zachowają one na zawsze żarliwą pamięć o matce. Mała, czteroipółletnia Teresa będzie przez 10 lat głęboko naznaczona i zraniona jej zgonem, aż do Bożego Narodzenia w 1886 roku.

Ludwik Martin Ludwik Martin pozostawiłpo sobie potomności jedynie 16kompletnych listów, oprócz tego ich wyjątki i fragmenty. Jaki obraz ich autora wyłania się z nich? Ojca, bardzo troskliwego dla swoich pięciu córek, kochającego czule każdą z nich, mającego silne poczucie odpowiedzialności za rodzinę. Podróżnika charakteryzującego się zrównoważeniem i uprzejmością. Człowieka modlitwy, żyjącego w ciągłej obecności Boga, gotowego podziwiać i wielbić Go za Jego 7

8 9

Z największą w Europie katedrą gotycką, pierwszą we Francji pod wezwaniem Najświętszej Maryi Panny, będącą sanktuarium maryjnym i centrum pielgrzymkowym (przyp, tłum). W Soligny-la-Trappe znajduje się słynne opactwo trapistów (przyp. tłum). W najwyżej położonym w Europie klasztorze - schronisku augustianów, z kaplicą ufundowaną przez św. Bernarda z Aosty (przyp. tłum.).


10

Wstęp

stworzenie. Przywiązującego ogromną wagę do przyjaźni, niepozbawionego humoru. Człowieka szczodrego, troszczącego się o innych. Wszystko, co poza tym wiemy o nim, przez liczne świadectwa, potwierdza te wrażenia. Lecz pozostają one bardzo powierzchowne. Mówią one bardzo mało o głębokiej osobowości, gotowości do wyrzeczeń, dobroci, szczodrości, spokoju, łagodności, poszukiwaniu ciszy i skłonności do medytacji, umiłowaniu Boga i Kościoła. Nie mówią nic o zegarmistrzu-jubilerze, którego precyzja, rzetelność, mistrzowsko wykonywana przez 21 lat praca były przedmiotem podziwu wielu jego klientów z Alenęon. Zwłaszcza nie mówią one nic - wydane listy kończą się na roku 1888 - o „męce" Ludwika Martina, dotkniętego chorobą umysłową, umieszczonego na okres 3 lat w zakładzie opiekuńczym Dobrego Zbawiciela w Caen (1889-1892), pod numerem 14449. Upokorzony ojciec przeżyje tę próbę otoczony modlitwami swoich córek i rodziny Guerin. Kilku lekarzy postawiło retrospektywnie diagnozę arteriosklerozy mózgu z uremią wywołaną niewydolnością nerek. To słowo „męka" będzie użyte przez samą Teresę (Rps A 73r). Wiedziała, że jej „kochany Król" nie tylko oddał Bogu wszystkie swoje córki, ale ofiarował się sam na tym ołtarzu, który ufundował był w katedrze w Lisieux, parafii, do której uczęszczały rodziny Martin i Guerin. Nie ma chyba lepszego portretu tych dwóch Czcigodnych Sług Bożych niż ten naszkicowany przez ich najmłodszą córkę, kanonizowaną przez Piusa XI17 maja 1925 roku, ogłoszoną Doktorem Kościoła przez Jana Pawła II19 października 1997.

Teresa i jej rodzice W wieku 4 lat Teresa straciła mamę. Zachowała o niej wspomnienie niezatarte, choć tak fragmentaryczne. Natomiast żyła w bliskości swego ojca oraz w głębokiej łączności duchowej z nim, od urodzenia aż do wstąpienia do Karmelu (9 kwietnia 1888). Miała wtedy 15 lat i 3 miesiące. Nie można się więc dziwić, że w jej pismach (ręko-


Wstęp

11

pisy, listy, wiersze...), Ludwik Martin jest o wiele bardziej obecny niż Zelia. U kresu swego krótkiego życia napisała kilka podsumowań, mających wielkie znaczenie, na temat swoich rodziców. W Rękopisach autobiograficznych: „Dobry Bóg dał mi tę łaskę, że bardzo wcześnie rozwinął mój umysł i wspomnienia z dzieciństwa tak głęboko utrwalił w mej pamięci, iż odnoszę wrażenie, jakoby wczoraj miało miejsce to, o czym będę opowiadać. W swej miłości Jezus niewątpliwie chciał, abym poznała, jak niezrównaną dał mi Matkę, zanim pospieszył ukoronować ją w Niebie swą Boską ręką!... Spodobało się Dobremu Bogu otaczać mnie przez całe życie miłością; moje pierwsze wspomnienia pełne są uśmiechów i najczulszych pieszczot!... ale jeśli On otoczył mnie tak wielką miłością, napełnił nią także moje małe serce, czyniąc je miłującym i wrażliwym; ja także bardzo kochałam Tatę i Mamę, a - będąc bardzo wylewną - okazywałam im moją czułość na tysiące sposobów" (Rps A4v). „Cóż powiedzieć o zimowych wieczorach, zwłaszcza w Niedzielę?... Ach! jakże słodko było po grze w warcaby usiąść razem z Celiną na kolanach Taty... Śpiewał swoim pięknym głosem pieśni napełniające duszę głębokimi myślami... lub kołysząc nas delikatnie, recytował wiersze pełne prawd wiecznych... Potem podnosiliśmy się do wspólnej modlitwy, podczas której królewna była tuż przy swoim Królu, przyglądając się mu, by zobaczyć, jak modlą się Święci..." (Rps A 18 r). W liście z 13 sierpnia 1893 do swej siostry, Leonii: „Ale wiem, że ziemia jest miejscem naszego wygnania, jesteśmy w podróży i zmierzamy do naszej Ojczyzny; nieważne, że nie idziemy tą samą drogą, skoro jedynym jej kresem jest Niebo; to tam


12

Wstęp

połączymy się, aby nie rozstać się już nigdy. Tam zaznamy wiecznych radości życia rodzinnego, odnajdziemy naszego najdroższego Tatusia, otoczonego chwałą i zaszczytami za swoją doskonałą wierność, a zwłaszcza za upokorzenia, którymi został napojony. Ujrzymy naszą dobrą Mamusię, jakże ona będzie się cieszyła doświadczeniami, które były naszym udziałem za «życia na wygnaniu». My także rozradujemy się jej szczęściem, gdy będzie patrzyła na pięć córek zakonnic; wraz czworgiem małych aniołków, które czekają na nas na wysokościach, utworzymy koronę, by wieńczyła po wszystkie wieki czoła naszych ukochanych Rodziców" (TDL 148). W liście z 26 lipca 1897 roku, w czasie, gdy leży złożona cierpieniem w infirmerii Karmelu, sporządza dla swojego brata duchowego, księdza Maurycego Bellierea rodzaj osobistego testamentu o swojej rodzinie: „Dobry Bóg dał mi Ojca i Matkę godniejszych Nieba niż ziemi. Prosili Pana, by dał im dużo dzieci i by je wziął dla Siebie. Pragnienie to zostało wysłuchane. Czworo małych aniołków uleciało do Nieba, a pięć pozostałych na arenie życia wybrało Jezusa za Oblubieńca. Z męstwem prawdziwie heroicznym Ojciec mój, jak nowy Abraham, wspiął się trzykrotnie na górę Karmelu, by złożyć Bogu ofiarę z tego, co miał najdroższego. Naprzód dwie najstarsze córki, później trzecia, za radą swego Kierownika, odprowadzona przez niezrównanego naszego ojca, podjęła próbę życia zakonnego w klasztorze Wizytek. (Pan Bóg zadowolił się samą zgodą na ofiarę. Po pewnym czasie powróciła do życia świeckiego, ale wiedzie życie istotnie zakonne). Wybraniec Boga miał jeszcze dwie córki, jedną osiemnastoletnią, drugą czternastoletnią. Ta ostatnia, «mała Terenia» zapragnęła odlecieć do Karmelu. Zezwolenie dobrego Ojca otrzymała bez trudności, a wspaniałomyślność swą posunął do tego stopnia, że zawiózł ją najpierw do Bayeux, a potem do Rzymu, by usunąć piętrzące się przeszkody, opóźniające dokonanie ostatecznej ofiary tej, którą nazywał swoją Królewną. Gdy doprowadził ją do


Wstęp

13

portu, powiedział córce jedynej, która pozostała: «Jeśli chcesz pójść za przykładem swoich sióstr, zgadzam się, nie troszcz się o mnie». Anioł, który miał być podporą starości tak świętego męża, odpowiedział, że i on także odleci za klauzurę, ale dopiero po odejściu Ojca do Nieba - czym uradowało się bardzo serce tego, który żył wyłącznie tylko dla Boga. Tak piękne życie miało być uwieńczone godną próbą. Niezadługo po moim wstąpieniu do Karmelu, Ojciec, tak słusznie przez nas umiłowany, dotknięty został atakiem paraliżu nóg, który powtórzył się kilkakrotnie. Nie skończyło się jednak na tym; doświadczenie byłoby nazbyt słodkie, a przecież bohaterski Patriarcha złożył Bogu siebie jako ofiarę całopalną. Toteż paraliż zmienił swój bieg, umiejscowił się w czcigodnej głowie ofiary przyjętej przez Pana... Brak mi już miejsca, by podać wzruszające szczegóły, zaznaczę tylko, że trzeba nam było wychylić kielich aż do dna i rozłączyć się na okres trzechletni z czcigodnym naszym Ojcem, powierzyć go rękom osób wprawdzie zakonnych, ale obcych. Przyjął to doświadczenie, zdając sobie sprawę z tak wielkiego upokorzenia, a posunął swoje bohaterstwo tak daleko, że nie chciał, aby modlono się o jego zdrowie" (TDL 261). W Buissonnets, w wieku około siedmiu lat, Teresa miała „doprawdy nadzwyczajne widzenie" (Rps A 19v) dotyczące ojca, które ją bardzo poruszyło. Czternaście lat później, w roku 1895, sens tego widzenia zostanie jej odkryty: „Widziałam rzeczywiście Tatusia, jak szedł pochylony wiekiem... To był rzeczywiście on, niosący na swej czcigodnej twarzy, na swej siwej głowie, znak swego chwalebnego doświadczenia... Jak godne uwielbienia Oblicze Jezusa było podczas Męki zakryte, tak twarz Jego wiernego sługi została zasłonięta w dniach jego cierpienia, by w końcu rozpromienić się w Ojczyźnie Niebieskiej obok swego Pana, Słowa Przedwiecznego. Z wyżyn tej niewysłowionej chwały,


14

kiedy już królował w niebie, wyjednał nam nasz drogi Ojciec łaskę odkrycia sensu widzenia, które jego królewna miała w wieku, kiedy jeszcze nie trzeba obawiać się złudzeń. Z wyżyn tej chwały uprosił nam słodką pociechę zrozumienia, że już dziesięć lat przed naszym wielkim doświadczeniem Dobry Bóg nam je ukazał, jak Ojciec dał przeczuć swym dzieciom ich chwalebną przyszłość, z upodobaniem rozważając mające im przypaść b o g a c t w a . . ( R p s A 20v, 21r). Z perspektywy czasu i dogłębnego poznania tajemnicy trynitarnej Miłości miłosiernej, święta Teresa znalazła klucz do interpretacji życia swego ojca. Zauważmy, że w jej pismach wyżej cytowanych pojawia się słowo „chwała". Jest to słowo podsumowujące tę rodzinną historię, niewątpliwie unikatową w powszechnej historii świętości chrześcijańskiej. Guy Gaucher Biskup pomocniczy Bayeux i Lisieux Nb. Dla potrzeb niniejszego wydania, korzystaliśmy w szerokim zakresie z prac s. Cecylii od Niepokalanego Poczęcia O C D i Jacques'a Longchampta, głównych redaktorów Nouvelle Édition du Centenaire, Cerf-DDB 1992. Na końcu niniejszego opracowania zamieściliśmy wyjątki z listów Zelii Martin skopiowane przez s. Genowefę od Najświętszego Oblicza i ponownie przepisane przez s. Marię od Trójcy Świętej do dwóch szkolnych zeszytów, opublikowane w: VT nr 88, październik 1982, s. 310-318 i VT nr 93, styczeń 1984, s. 70-80.


WYKAZ SKRÓTÓW

ACL CG I

- Archives du carmel de Lisieux. - Correspondance générale de sainte Thérèse de Lisieux, t. 1, 1972. CMG I - Cahier manuscrit de soeur Geneviève (Celina Martin). DCL - Documentation du carmel de Lisieux. HA 98 etc. - Historie dune âme, wydanie z 1898 (07=1907; 53= = 1953). LRM - Zelia i Ludwik Martin, Korespondencja rodzinna, listy 1863-1885, przekł. Walerian Ryszka OCD, Monika Joanna Jadczyszyn, Wydawnictwo Karmelitów Bosych, Kraków 2007. LZM - Zelia Martin, Korespondencja rodzinna, listy 1863-1877, przekł. Walerian Ryszka OCD, Wydawnictwo Karmelitów Bosych, Kraków 1981. OCL - Office central de Lisieux (Wydawnictwo Karmelu w Lisieux). Rps A - Rękopis autobiograficzny dedykowany Matce Agnieszce od Jezusa (1895). Rps B - Rękopis autobiograficzny - list do siostry Marii od Najświętszego Serca (1896). Rps C - Rękopis autobiograficzny dedykowany Matce Marii od św. Gonzagi (1897)


140 Korespondencja rodzinna 1863-1885

do Alenęon w czasie zbyt chłodnym? Jak widzisz, drogo zapłaciłam za moją radość w dniu Nowego Roku. Ale teraz już nie wymawiają mi tego1.

22 Q&o brała 3 maja 18672 Jest rzeczą niemożliwą, bym wyjechała we wtorek do Lisieux. Muszę tę podróż odłożyć do przyszłego tygodnia. Mam bowiem pod koniec tygodnia do wysłania 25 metrów koronek z Alenęon i będzie mi trudno to wykończyć, choć zapewniłam sobie wydatną pomoc. Mam jednak nadzieję, że pracę wykonam, kiedy przedłużę sobie dzień światłem lampy. Nie martw się tym, że będziesz musiał być w aptece, kiedy przyjadę do Lisieux. Moim zamiarem nie jest wycieczka; gdyby to był jedyny motyw, nie pozwoliłabym sobie na taką rozrywkę, po prostu chcę być z Wami. Przede wszystkim nie lubię wyjeżdżać. Wspominasz o Trouville, ale mnie morze mało interesuje. Jestem jednak ogromnie wdzięczna za Twoje dobre intencje. Nie lękasz się wydat1

2

Józio wkrótce potem zmarł, 14 lutego. Miał pięć miesięcy. - W tym miejscu następuje znaczna luka w korespondencji rodzinnej. Spowodowana jest ona późniejszą interwencją Izydora Guerina. Przesyłając swoim siostrzenicom karmelitankom korespondencję ich matki, chciał usunąć pewne, jak sądził, zbyt osobiste szczegóły i zwierzenia. Nie znajduje się żadnego echa śmierci jej pierworodnego syna, choć ta śmierć rozproszyła nadzwyczajne nadzieje. Wiadomo, z jakim wielkim pragnieniem pobożni rodzice marzyli o tym, by wszystkie swoje dzieci poświęcić na służbę Bożą, a ten syn czyż nie miał być misjonarzem, na jakiego szlachetni rodzice z góry przeznaczyli go z radością? Najstarsza córka pani Martin słyszała, jak matka, trzymając na kolanach pierwszego Józia, mówiła z dumą do ojca: „Spójrz, jakie piękne są te małe rączki! Jak to będzie pięknie, kiedy je ukaże przy ołtarzu albo przy głoszeniu kazań". Szczęśliwa matka planowała, że kiedyś sporządzi dla swojego księdza albę z koronek z Alenęon. Zachował się rękopis adresu pocztowego.


Korespondencja Zelii Martin - rok 1876

311

ków, byle mi tylko sprawić przyjemność. Później, gdy córki podrosną, będziemy robić małe wycieczki w okolice. Na razie, po prostu odwiedzę Lisieux. Nie obawiaj się o to, że się będę nudzić. Nie ma takiego niebezpieczeństwa! Dziękuję bratowej za jej dobroć, że pragnęła, bym przyjechała z dziećmi 3 . Poczekam z tym do przyszłego roku. Jeszcze są za małe, by je budzić tak wczesnym rankiem. Prawda, że mogłybyśmy wyjechać pociągiem o godzinie ósmej, ale wtedy miałabym bardzo mało czasu. Jest rzeczą niemożliwą, bym mogła zatrzymać się dłużej niż dwa dni. Muszę koniecznie wracać we środę. Czekaj na mnie we wtorek o ósmej. Nie będę już pisać, chyba żeby zaszły jakieś przeszkody, których jednak nie przewiduję, a których się boję.

23 brała i bratowej 21 grudnia 18674 W ubiegły czwartek z rana, o godzinie dziesiątej minut piętnaście urodził się mój maleńki Maria Józef Jan Chrzciciel. Jest dość silny i żywy, ale przeżyłam straszliwe chwile, a dziecko było w wielkim niebezpieczeństwie. W ciągu czterech godzin przeżyłam tak wielkie udręczenie, jakiego nigdy nie zaznałam. Mój biedny mały miał zamartwicę i lekarz ochrzcił go z wody przed narodzeniem. W tej chwili czuję się całkiem dobrze. Wstałam na chwilę i korzystam z tego, by do Was napisać. Życzę Ci z całego serca, kochana moja siostro, byś była szczęśliwsza niż ja. Będę prosić dobrego Boga, aby tak było i by Cię obdarzył pięknym dziecięciem.

3 4

Miała na myśli Leonię i Helenę. Zachował się rękopis adresu pocztowego.


140

Korespondencja rodzinna 1863-1885

83 QBo bratowej 15 g r u d n i a 1872

Codziennie obecnie czekam na mojego aniołka. Mam duży kłopot, bo nie znalazłam jeszcze mamki. Widziałam ich wiele, ale wszystkie były mało odpowiednie, a mój mąż nie może się zdecydować, by którąś z nich przyjąć. Tu nie chodzi o zapłatę, ale obawiamy się wprowadzić do domu osoby nieodpowiednie, jakimi są na ogół wszystkie dzisiejsze mamki. Jeśli chodzi o przyjęcie drugiej służącej, która może czyniłaby zamieszanie i nie troszczyłaby się o moje dziecko tak, jak ja bym sobie tego życzyła - to nie śpieszę się. Jeśliby mi dobry Bóg dał tę łaskę, bym sama mogła karmić - to wychowywanie będzie dla mnie tylko przyjemnością. Kocham dzieci do szaleństwa. Urodziłam się po to, by je mieć, ale wkrótce nadejdzie czas, że to się skończy. Dwudziestego trzeciego bieżącego miesiąca skończę czterdzieści jeden lat, a w tych latach bywa się babcią. Prawdopodobnie nie napiszę już do Ciebie przed urodzeniem mojego dzieciątka. Spodziewam się, że będzie to koło Bożego Narodzenia. I chyba sama Cię o tym zawiadomię.


1873

84 Wo bratowej 3 stycznia 1873

Moja córeczka urodziła się wczoraj, we czwartek o godzinie 11.30 wieczorem. Jest duża i zdrowa. Powiedziano mi, że waży osiem funtów. Przypuśćmy, że tylko sześć - to i tak nie będzie jeszcze źle. Jest śliczna. Jestem bardzo zadowolona. W pierwszej chwili jednak czułam się zawiedziona, bo spodziewałam się chłopca! Od dwóch miesięcy tak to jakaś przewidywałam, bo wyczuwałam dzieciątko większe niż inne moje dzieci. Cierpiałam tylko przez pół godziny, co wobec tego, jak odczuwałam uprzednio, nie liczy się wcale. Mała będzie ochrzczona jutro, w sobotę. Jedynie Was wszystkich brakuje, by święto było pełne. Chrzestną matką będzie Marynia, a ojcem chrzestnym mały chłopiec, mniej więcej jej rówieśnik 1 .

Ojcem chrzestnym będzie Paweł Albert Boul, syn przyjaciela Ludwika; umrze on 17 lutego 1883 w wieku 19 lat. Chrzest nowonarodzonej córki państwa Martin odbył się 4 stycznia (zob. s. 143, przyp. 4).


140

Korespondencja rodzinna 1863-1885

Tak bardzo Cię kocham. Gdybyś wiedziała, jak moje myśli ciągle są Tobą zajęte. Nie wiem, czy jest jakaś chwilka w ciągu dnia, abym o Tobie nie myślała. Wciąż widzę Twoją twarz ukochaną i by sobie ją przypomnieć, nie potrzebuję żadnej fotografii 26 . Jeszcze raz do widzenia, moja kochana Paulinko. Ściskam Cię tak, jak Cię kocham.

171

2 listopada 1876

Tydzień temu otrzymałam bardzo dobre wiadomości z Le Mans: moja siostra pisała mi, że czuje się znacznie lepiej, że dobrze sypia, że nie musi się posługiwać laską. Boli ją tylko gardło do tego stopnia, że nie może mówić. Nie mam co liczyć na wieści wcześniej niż po 9 dniach. W ubiegłą niedzielę pisałam, po kryjomu przed nią, do Paulinki i prosiłam pierwszą nauczycielkę, by dopisała kilka słów do listu małej, bo chcę wiedzieć, czy naprawdę poprawa nastąpiła. Załączam Ci odpowiedź zarówno owej zakonnicy, jak i Paulinki. Powinnam była wczoraj do Ciebie napisać, ale nie mogłam z powodu bardzo długiego nabożeństwa. Dzisiaj pewnie spóźnię się na pocztę, każdą chwilę mam tak zajętą, że nie zdaję sobie sprawy z tego, co robię. Miałabym wiele małych rzeczy do powiedzenia Ci, ale muszę poprzestać na tym, co napisałam. Używam lekarstw, jakie mi przysłaliście. Odczuwam jedynie ból, kiedy nakładam świeżą maść; ból ustępuje, kiedy maść wysy-

Zachował się oryginał fragmentu od słów „Do widzenia, moja Paulinko" do końca listu.


Korespondencja Zelii Martin - rok 1876

311

cha, i wtedy nic nie odczuwam. Widocznie tak trzeba, by maść skutkowała. Ściskam Cię z całego serca27. Kochająca Cię siostra

172

3 listopada 1876

Moja kochana Paulinko, ponieważ chcesz, żebym napisała do Ciebie dzisiaj, uczynię to krótko, bo mam wiele pilnych robót i różnych zajęć. Wzdycham za odpoczynkiem, brak mi odwagi do dalszej walki, czuję potrzebę większego skupienia, by pomyśleć o swoim zbawieniu, w czym mi przeszkadzają światowe kłopoty. Powinnam przypomnieć sobie te słowa Naśladowania: „Dlaczego szukasz odpoczynku, skoro urodziłeś się do pracy?"28. Ale kiedy praca pochłania cię całkowicie, kiedy nie ma się już energii młodych lat, nie można się opędzić pragnieniu, żeby być od tego, przynajmniej częściowo, uwolnioną. Jednak żyję tą nadzieją, bo z różnych powodów wydaje mi się, że mój interes ma się ku zachodowi. Gdybym była wolna, moja kochana Paulinko, pojechałabym jutro z Marynią do Le Mans. To byłaby zarówno dla mnie, jak i dla Ciebie wielka przyjemność, a dla mnie radość z zobaczenia jeszcze raz mojej kochanej siostry. Mam nadzieję, że jest zdrowsza. Gdyby dobry Bóg zechciał nam ją zostawić jeszcze kilka lat, bylibyśmy wszyscy szczęśliwi. 27 28

Zachował się oryginał dwóch ostatnich oraz kilku początkowych wersów. Tomasz a Kempis, Naśladowanie Jezusa Chrystusa (II, 10,1), przekł. St. Kuczkowski SJ, Wyd. WAM, Kraków 1999.


140

Korespondencja rodzinna 1863-1885

178 QBo brata G r u d z i e ń 1876

Mój drogi bracie, męczysz mnie tymi Twoimi operacjami! Jestem na tyłe uświadomiona, że mam pewność, iż moje dni byłyby przez nią skrócone. Proszę Cię, daj mi spokój, i nie szukaj lekarza, który by był Twojego zdania. Trzymajmy się doktora X. Masz do niego zaufanie, przecież Ty mnie prosiłeś, bym się jego poradziła. Powiedziałam Ci całą prawdę: jest on daleki od tego, by mi radzić operację. Jeśli mi nie dowierzasz, napisz do niego albo przyjedź z nim porozmawiać. Zresztą, by Ci zrobić przyjemność, przyjadę w sobotę do Lisieux36; wyjadę rano o jedenastej dziesięć. Spędzę z Wami święta Bożego Narodzenia. Nie chcę w tej chwili jechać do Paryża po poradę, mam pełne zaufanie do pana X. i do pana Notty37. Do widzenia, do soboty! Nie zadręczaj się. Zobaczysz, że wcale nie jestem umierająca, czuję się cudownie, za wyjątkiem małego bólu, z którym można żyć długie lata, jeśli się mnie tylko zostawi w spokoju. Wiesz, że to jest czas postu, a ja poszczę, bo nie jestem tak chora, bym się dyspensowała. Proszę Cię, nie przygotowujcie dla mnie nic specjalnego. Tym razem Marynia nie przyjedzie.

36 37

23 grudnia. Doktor Alfons Henryk Notta (1824-1914), sławny chirurg z Lisieux. W 1883 roku leczy Teresę, a w roku 1889 wyda skierowanie dla Ludwika Martina do zakładu opiekuńczego Dobrego Zbawiciela w Caen. Autor dzieła Médecins et clients.


Korespondencja Zelii Martin - rok 1876

311

179 Q$o męża 24 g r u d n i a 1876

Mój drogi Ludwiku, do Lisieux przyjechałam wczoraj wieczorem, o godzinie wpół do piątej. Brat oczekiwał mnie z powozem, w którym było dobre ogrzewanie. Po przybyciu do nich spotkałam panią Fournet i państwo Maudelonde, którzy zgotowali mi jak najlepsze przyjęcie. Po obiedzie starałam się, według moich możliwości, rozchmurzyć mojego brata i dodać mu trochę odwagi. Mówił dużo o panu Witalisie, od którego tego samego dnia otrzymał list, w którym zdawał mu sprawę z konsultacji u doktora X. i zaklinał go, by działał energicznie i zawiózł mnie do Paryża. Chciałam zobaczyć ten list, ale mi go nie pokazał. Wbrew oczekiwaniu, tej nocy spałam doskonale, ale byłam zmęczona podróżą. Lekarz przyszedł rano, o wpół do dziewiątej. Zbadał mnie dokładnie i podzielił w zupełności opinię doktora X., że operacjajest niekonieczna, że poddanie się jej byłoby wielkim ryzykiem. Zapisał mi jakieś pigułki i coś tam jeszcze. Obecnie mój brat jest wreszcie przekonany i nie chce mnie już wieźć do Paryża. Doktor Notta żałuje, że operacji nie zrobiono w początkach, ale teraz jest już za późno. Jednak z jego mowy wyglądało, że z tym mogę żyć długo. Oddajmy wszystko w ręce dobrego Boga, On wie najlepiej, co nam jest potrzebne. „On jest tym, który rani i ranę opatruje" 38 . Z pierwszą pielgrzymką, jaka się trafi, pojadę do Lourdes i mam nadzieję, że Najświętsza Panna uzdrowi mnie, jeżeli to będzie konieczne. Tymczasem bądźmy spokojni.

38

Por. Hi 5,18.


różne ich rodzaje, przechodzi przez ręce kilku koronczarek, z których każda specjalizuje się w innym rodzaju ściegu. Poszczególne elementy koronki są następnie łączone w całość przez tak zwaną „składaczkę" [assembleuse]. Zanim przystąpi się do łączenia, należy oddzielić gotowy element koronki od pergaminu, odciąć nitki po lewej stronie robótki. Następnie, z wielką ostrożnością trzeba oczyścić ją z resztek nici, a potem, przy pomocy szczypczyków, usunąć kawałki nitek, które przyczepiły się do pergaminu, aby mógł on jeszcze służyć do kolejnego wykonania tego samego wzoru. W swoim biurze Zelia Martin przyjmowała koronczarki pracujące w systemie chałupniczym, przydzielała im pracę, sprawdzała ją. Sama zajmowała się, z wielką wprawą, naprawianiem rozdarć na tiulu, nieuniknionych przy tylu manipulacjach. W razie konieczności sama łączyła również elementy koronek. Do Ludwika Martin należał wybór wzorów, które komponował z wielkim smakiem, gdyż posiadał wyrobiony zmysł artystyczny. Następnie wzory te nakłuwał na pergaminie, co było dość ciężką pracą, którą wykonywało się na poduszce za pomocą igły w specjalnej oprawie. Poza tym Ludwik często wyjeżdżał służbowo do Paryża, gdyż to on zajmował się zamówieniami i dostawami dla stołecznych kupców. W Alenęon istniały szkoły zawodowe, w których dziewczęta uczyły się techniki wyrobu koronek, na pensjach organizowano kursy koronczarskie, wszystko po to, aby rozwinąć wyrób koronek, które przynosiły miastu sławę. W mieście i okolicy pracowało w tej branży ok. 8000 osób. Niestety, z powodu wysokiej ceny, technika tych ręcznie robionych koronek musiała, z czasem, ulec wielkiemu uproszczeniu.


r

SPIS TERŚCI

Wstęp

Ł

5

Wykaz skrótów

15

Korespondencja Zelii Martin

17

186 3

19

186 4 186 5 186 6 186 7 186 8 186 9 187 0 187 1 187 2 187 3 187 4 187 5 187 6 187 7

24 32 44 50 55 75 85 110 131 141 190 210 263 334


Korespondencja Ludwika Martin Rękopisy biletów wizytowych bez dat Dodatek

427 447 451

Listy Marii Martin

453

Nota edytorska Genealogia rodziny Martin i Guerin Mały słownik imion własnych Przebieg procesu beatifikacyjnego małżonków Martin Koronki z Alenęon

459 469 472 481 486


Wydawnictwo Karmelitów Bosych od 1927 roku wydaje książki poświęcone duchowości chrześcijańskiej, a zwłaszcza karmelitańskiej. Od początku istnienia wydawnictwa publikowaliśmy pisma świętych i błogosławionych Karmelu, książki pomocne w rozwoju duchowym oraz formowaniu kontemplacyjnej postawy modlitewnej. Ma to odzwierciedlenie w naszej ofercie wydawniczej, w której najcenniejsze świadectwa życia mistycznego ukazują się w ramach serii „Klasyki karmelitańskiej". Wydawane są w niej m.in. dzieła św. Jana od Krzyża, św. Teresy od Jezusa, św. Teresy od Dzieciątka Jezus, św. Teresy Benedykty od Krzyża (Edyty Stein) oraz bł. Elżbiety od Trójcy Świętej. W naszej ofercie wydawniczej stałe miejsce mają książki poświęcone: sylwetkom karmelitańskich świętych i błogosławionych; zagadnieniom formacji zakonnej; sprawom doskonalenia życia duchowego i moralnego. Wydajemy także książki dla najmłodszych czytelników. Dziękując Bogu za nieustanną opiekę, pragniemy kontynuować pracę edytorską, aby służyć Kościołowi i wszystkim naszym Czytelnikom.

Księgarnia internetowa: www.wlcb-kralcow.pl e-mail: wydawnictwo@wkb.krakow.pl


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.