MOJE PIERWSZE KROKI W KARMELU - Dominik Wider OCD

Page 1

WYDAWNICTWO KARMELITÓW BOSYCH


© Copyright for the Polish edition Wydawnictwo Karmelitów Bosych, Kraków 2008 Projekt okładki, dtp & design Paweł Matyjewicz Imprimi potest Albert St. Wach OCD, prowincjał Kraków, dnia 18.06.2008 r. Nr 441/08 Wydawnictwo Karmelitów Bosych 31-222 Kraków, ul. Z. Glogera 5 tel.: 012 416-85-00,012 416-85-01 fax:012 416-85-02 www.wkb.krakow.pl www.karmel.pl e-mail: wydawnictwo@wkb.krakow.pl wydawnictwo@karmel.pl

ISBN 978-83-7305-305-2


Wprowadzenie

Pan Bóg, który mnie powołał do Zakonu Karmelitów Bosych sprawił, że w roku 2008, jeśli dożyję, będę przeżywał 60-lecie przyjęcia habitu zakonnego, który dotąd z radością noszę. W tym długim okresie czasu, naturalnym biegiem rzeczy nastąpiły liczne zmiany społeczne, cywilizacyjne, wywierające olbrzymi wpływ na mentalność ludzi doby obecnej. Pod ich naciskiem świat za pośrednictwem człowieka zmienił się prawie nie do poznania. Wielu dziś jeszcze żyjących urodziło się w domu przy świeczce, a obecnie korzysta z Internetu. Dzisiejsze pokolenia nawet nie wyobrażają sobie narodzin w domu, a tym bardziej przy świeczce. Wielu zaś z mojego pokolenia trudno zrozumieć mentalność formowaną przez współczesne środki przekazu. Zmiany te drogą zwyczajną musiały dotrzeć do zakonów. Mimo tych głębokich przemian w świecie, człowiek jest ten sam: natura ludzka nie uległa istotnej zmianie. Jedynie mocno do głosu dochodzą pożądliwości oczu i ciała oraz pycha człowieka; jest im podawany pokarm na wszelki możliwy sposób. Świat kształtowany przez człowieka przenika do jego wnętrza. Zmiany nie omijają też życia zakonnego. Przynoszą one ze sobą odrzucanie wszelkich narzucanych autorytetów, niechęć do podejmowania zobowiązań... Wiele innych rzeczy. Tak zresztą było zawsze; przyczyny tego tkwią w człowieku. Nie jest jednak aż


tak źle. W Karmelu Bosym Reguła i Konstytucje, które są podstawowym prawodawstwem zakonu, wiernie oraz jednoznacznie przekazują najgłębszą istotę życia karmelitańskiego. Jednak wspomniana mentalność doby obecnej poddaje inne rozwiązania, które wydają się sprzeczne z charyzmatem Karmelu. Ona jest powodem różnych interpretacji charyzmatu karmelitańskiego i nieporozumień wśród braci. Pragnę jeszcze podkreślić, że różnice zdań i zachowań nie przebiegają po linii prostej. Jest wielu starszych wiekiem, którzy zawsze byli nowoczesnymi oraz wielu młodych, którzy szukają czystego ideału. To właśnie oni zadają nieraz kłopotliwe pytania: dlaczego nie wszystkie przepisy naszego prawa są zachowywane? jak to było dawniej? Wielokrotnie przyszło mi na nie odpowiadać. Właśnie te odpowiedzi przekazuję w tym opracowaniu. Dla uniknięcia polemik wydało się mi najwłaściwsze opisać mój rok nowicjatu (1948/1949) w formie odpowiedzi na pytania. W zbliżającym się 60-tym roku życia w Karmelu z rozrzewnieniem wspominam te czasy.

6


Towołanie

W jaki sposób odczytał ojciec powołanie ne i to do karmelitów bosych?

zakon-

Zwyczajnie. Jak daleko sięgam wstecz pamięcią, zawsze odnajdywałem w sobie powołanie i to do Karmelu. Nigdy nie myślałem o wstąpieniu do seminarium duchownego ani do jakiegokolwiek innego zgromadzenia zakonnego. Nigdy nie zetknąłem się ani nie rozmawiałem na ten temat z innymi zakonnikami poza karmelitami, chociaż w naszym mieście, właściwie tuż poza miastem, „Na Kopcu", mieli swoje seminarium duchowne księża pallotyni. Muszę uznać, że sam Pan Bóg mną kierował, posługując się rodzicami oraz bliskością klasztoru karmelitów: mieszkaliśmy prawie naprzeciw kościoła karmelitów i nawet niedzielne Msze i nabożeństwa było słychać na naszym podwórku, nie mówiąc o śpiewach. W tych okolicznościach było oczywiste, że wszyscy uczęszczaliśmy do kościoła karmelitów na Mszę świętą oraz wszystkie inne nabożeństwa. Mając lat pięć lub sześć, zostałem przyjęty do Szkaplerza, który zawsze odtąd nosiłem, oraz do Bractwa Dzieciątka Jezus. Rodzice byli pobożni. Nie pamiętam, by kiedykolwiek namawiali mnie do pójścia do zakonu. Niemniej spotkania z karmelitami były czymś zwyczajnym. Dziadek i tata pomagali w pracach przy klasztorze: tata podobno 7


za przeorstwa świętego Rafała Kalinowskiego sadził dęby wokół klasztoru (rosnące tam dotąd), a dziadek miał odwozić wozem doczesne szczątki Świętego do Czernej. Nadto brat taty, przez kilka lat był karmelitą. Temat karmelitów był niejednokrotnie poruszany w rodzinie, bo kuzyn taty oraz dwaj dalsi krewni ze strony jego matki byli karmelitami do śmierci. Istniały więc konkretne powiązania całej rodziny z karmelitami. Ja sam od najmłodszych lat często przychodziłem do br. Jakuba, furtiana, po obrazki. Znałem, jak się później okazało powierzchownie, niektórych ojców, z którymi współpracowałem, na przykład przy organizowaniu akademii czy przedstawień. Pamiętam też spotkania z nimi przy pomaganiu w pracach polowych, gospodarczych. W jakieś mierze miałem kontakt z niższym seminarium. Spotkałem się z dużą życzliwością dyrektora i prefektów seminarium. Można powiedzieć, że od zawsze byłem mocno związany z karmelitami.

Qzy to oznacza, ze nieustannie ojciec świadomość powołania do Karmelu?

miał

Mając 6 lat, zostałem ministrantem przy kościele parafialnym w Wadowicach. Sporadycznie posługiwałem do Mszy św. w kościele karmelitów. Nieco później usługiwałem do Mszy świętej w kaplicy albertynek, a następnie, aż do wstąpienia do Karmelu, w kaplicy nazaretanek - w sumie około 14 lat uczestniczyłem codziennie we Mszy świętej. Poza tym w latach 1945-1948 posługiwałem u karmelitów we wszystkie uroczystości, nosząc na procesjach chorągiew św. Józefa.

8


I tu kilka spostrzeżeń. Nie pamiętam, czy przed 6 rokiem życia byłem kiedykolwiek w kościele parafialnym. Przypuszczalnie tak. Mogło się to zdarzać, ponieważ mój brat był tam wcześniej ministrantem. Także w tym czasie rozpocząłem szkołę, która była tuż obok kościoła. Był zwyczaj wstępowania do kościoła - do kaplicy Matki Bożej Nieustającej Pomocy - przed lekcjami i po nich. Na pewno także wraz z innymi nawiedzałem tę kaplicę. W tym czasie ministrantem był także Karol Wojtyła. Musiałem go spotykać, lecz nie pamiętam tego. Bardzo lubiłem jednego z księży wikarych. Nie nasuwało mi to jednak myśli o zostaniu w przyszłości kapłanem diecezjalnym. Od 1945 r. należałem aktywnie do Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży oraz do Sodalicji Mariańskiej, lecz duchem byłem u karmelitów. Nie, nie myślałem ciągle o powołaniu do karmelitów. Ono było gdzieś w głębi mej istoty i kiedy zbyt mocno wiązałem się ze światem, przychodziła jednoznaczna refleksja: przecież masz być karmelitą. Zmuszało mnie to nieraz do przerywania zabawy, kontaktów. Było tarczą przeciw pragnieniom światowym, naturalnym w wieku dojrzewania. W tych chwilach miałem jasną świadomość, że Pan mnie wzywa i wiedziałem gdzie.

Czy łatwo było podjąć decyzję, zostawić rodzeństwo, najbliższych?

mamę,

Nadszedł czas podjęcia decyzji o dalszym życiu. Decyzja nie dotyczyła mego powołania zakonnego, lecz czasu wstąpienia. Nie miałem bowiem w sobie żadnego innego planu czy sposobu na życie. To była sprawa sytuacji rodziny. Tato odszedł do Pana przed trzema laty, starszy brat rok później zaginął w za9


Spis treści Wprowadzenie Powołanie Pierwsze kroki w Karmelu Wychowawcy Obłóczyny Liturgia godzin Rozmyślanie Praca Wypoczynek Wspólny posiłek Odzież Odnoszenie się do siebie Rodzina i znajomi Milczenie Samotność Umartwienie Spotkania wspólnotowe Klauzura Zwyczaje Karmelu

5 7 12 18 21 25 29 32 37 45 50 53 58 61 65 70 76 80 84


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.