Krakรณw 2017
WPROWADZENIE
W pa dzierniku 2009 r. hiszpa ski trapista Rafael Arnáiz Barón zosta kanonizowany przez papie a Benedykta XVI. wi ty Jan Pawe II, który w 1992 r. dokona jego beatyfikacji, uzna go za jednego z najwi kszych mistyków XX wieku. Rafael rzeczywi cie by mistykiem, czyli cz owiekiem obdarzonym g bokim i niedaj cym si wypowiedzie do wiadczeniem Boga oraz poznaniem Jego tajemnic; cz owiekiem pochwyconym przez Pana, zupe nie Mu oddanym i prze ywaj cym w wierze, nadziei i mi o ci Jego obecno , blisko i dzia anie w duszy. Rafael urodzi si 9 kwietnia 1911 r. w Burgos (Kastylia), w zamo nej rodzinie mieszcza skiej, jako pierwsze z czworga dzieci don Rafaela Arnáiza Sáncheza de la Campa i doñi Maríi de las Mercedes Barón Torres. G boko chrze cija scy rodzice wychowywali go w duchu wiary. Ucz szcza do szkó prowadzonych przez jezuitów, a pó niej studiowa architektur w Madrycie.
Bóg i moja dusza
We wrze niu 1930 r. pierwszy raz odwiedzi klasztor trapistów San Isidro de Dueñas ko o Palencji. Wraca tam jeszcze kilkakrotnie w celu odprawienia rekolekcji. Rozeznawszy swoje powo anie do bycia mnichem trapist , przerwa studia i w styczniu 1934 r. wst pi do nowicjatu opactwa, pragn c jak sam to uj aby jego ycie sta o si nieustannym uwielbieniem Boga oraz eby poprzez ycie w klasztorze sta si wi tym, przyjmuj c plan Boga wzgl dem siebie. Jednak po pi ciu miesi cach ujawni a si nagle i z wielk si cukrzyca, co spowodowa o, e musia wróci do domu, nadto z habitem w walizce, aby na wypadek mierci móg by w nim pochowany, gdy stan jego zdrowia by bardzo powa ny. Po dwuletniej rekonwalescencji, czuj c si ju znacznie lepiej, w styczniu 1936 r. wst pi ponownie do klasztoru. Jednak tym razem ju w charakterze oblata , gdy choroba nie pozwala a mu na zachowanie regu y zakonnej w pe ni, a to z kolei uniemo liwia o z o enie lubów. Ze wzgl du na wojn domow w Hiszpanii we wrze niu 1936 r. wraz z innymi m o1
Oblaci nie sk adali lubów zakonnych, wi c w sensie cis ym nie nale eli do zakonu, ale byli do niego agregowani. Nosili habity, ale otrzymywali je bez zewn trznych ceremonii. Byli osobami po wi conymi Bogu i yj cymi, wedle mo liwo ci, duchowo ci zakonu; stosowali si do zwyczajów wspólnoty, jednak regu a zakonna nie obowi zywa a ich.
Wprowadzenie
dymi mnichami zosta powo any do wojska, ale z powodów zdrowotnych po dwóch miesi cach powróci do klasztoru. Nie na d ugo jednak, gdy w lutym 1937 r., kiedy choroba si wzmog a, a warunki ycia w klasztorze w czasie wojny by y trudne, prze o eni ponownie nakazali mu powrót do rodziny. Pozosta tam do grudnia, po czym, odrzucaj c wygody i opiek , jakie mia w domu, powróci znów i ju definitywnie do klasztoru. W kwietniu 1938 r., maj c 27 lat, zmar z powodu cukrzycy. Odszed z tego wiata w opinii wi to ci, pozostawiaj c po sobie wspomnienie cz owieka rozmodlonego, dobrego, wra liwego i stale radosnego. Tak w skrócie mo na opisa ycie brata Rafaela, kiedy jednak przyjrzymy si mu bardziej z bliska, okazuje si , e by o to ycie pi kne i intensywne. G bi i bogactwo jego duszy mo emy pozna z pism, które pozostawi : jest to kilka niewielkich dzienników duchowych oraz spora ilo listów. Ich tre pokazuje duchow drog , któr przeby . Bóg oczyszcza jego wn trze tak e z dobrych pragnie , jak cho by z pragnienia bycia mnichem i kap anem. Czas, jaki min mi dzy pierwszym wst pieniem do klasztoru a mierci , Rafael w wi kszo ci prze y poza opactwem. Konieczno wracania do wiata by a dla niego trudna, ale powoli dojrzewa do prze ywania
Bóg i moja dusza
tego do wiadczenia coraz bardziej w duchu wiary. Tak pisa o tym w lutym 1937 r., na dzie przed kolejnym opuszczeniem klasztoru: To ju trzeci raz, kiedy zostawiam habit mniszy i zak adam wieckie ubranie... Za pierwszym razem my la em, e umr ze smutku... My la em, e Bóg mnie opu ci . Za drugim razem wyszed em z powodu wojny... [...] Widzia em, e Bóg mnie próbuje. Za trzecim razem, czyli obecnie... widz tak jasno w tym r k Boga, e jest mi to oboj tne, wszak cierpienie jest jedyn monet , która pewnego dnia oka e si warto ciowa [...]. Teraz widz , e Bóg mnie nie opuszcza ani mnie nie próbuje... tylko e Bóg mnie kocha (Mi cuaderno [Mój zeszyt], 6 lutego 1937 r.). Mocne przekonanie o byciu mi owanym oraz o dobroci Boga staje si jakby refrenem, który stale powraca w jego pismach: Jak e dobry jest Bóg! Chce wy cznie mojego dobra... (tam e). I nie jest to sentymentalizm, lecz g boka wiara oparta na do wiadczeniu, i to nie tylko w chwilach uniesie , ale tak e, a mo e przede wszystkim, w momentach trudu i cierpienia, pokus i zmagania. Rafael odkry to, co najbardziej podstawowe dla naszej wiary obecno Boga zawsze i wsz dzie, nawet w poczuciu totalnego opuszczenia i wewn trznych ciemno ci duszy.
Wprowadzenie
Tym, co zwraca uwag w jego prze ywaniu wi zi z Bogiem, jest wci pog biaj ce si zaufanie i zawierzenie, a po zupe n rezygnacj z troski o samego siebie i z o enie jej w r ce Pana: On wie, co robi... Ja ju przyzwyczajam si do Jego sposobu dzia ania, tak, e ju nawet Go o to nie pytam... Pozwalam si Jemu prowadzi , dziaa we mnie, i tak jest najlepiej... (tam e). Rafael jeszcze przed wst pieniem do klasztoru zna i czyta pisma wi tych Karmelu: w. Teresy od Jezusa, w. Jana od Krzy a i w. Teresy od Dzieci tka Jezus. W swoich tekstach nieraz je cytuje; najcz ciej mistyczne poezje w. Jana. Mo na mia o powiedzie , e ów trapista mia bardzo karmelita sk dusz , e dobrze zrozumia nauk w. Jana od Krzy a, i w yciu chodzi o todo , czyli o wszystko, o Boga, a najkrótsza droga wiedzie przez nada , czyli przez nic, nasze nic : Jaki to skarb, tak wielki, by niczym i nikim... ostatnim... Jakim to skarbem, tak wielkim, jest Krzy Jezusa, i jak e dobrze si yje, przylgn wszy do niego (Bóg i moja dusza, 26 lutego 1938 r.). Swoimi w asnymi s owami wyrazi to, co poj z nauki Doktora Mistycznego prawd , e serce ludzkie powinno by wolne i oderwane od wszystkiego, aby mog o by ca e oddane Bogu: Usu ze swojego serca wszystko, co przeszkadza, a znajdziesz w nim Boga (Mi cuaderno,
Bóg i moja dusza
25 stycznia 1937 r.). I rzeczywi cie takie serce oderwane od siebie i od stworze , a stale nawracane i kierowane ku Bogu Bóg zaj i nape ni , i to tak, e sam Rafael wiadomy by bogactw w nim z o onych. Tak o tym pisa : mam serce tak pe ne, i zdaje si , e p knie... (Bóg i moja dusza, 13 marca 1938 r.). Zapo yczone od w. Teresy od Jezusa zawo anie Sólo Dios basta, Bóg sam wystarczy , skróci do prostego Sólo Dios Tylko Bóg . Ten okrzyk sta si sta ym biciem jego serca i motywem jego ycia oddanego Panu. Przy takim spojrzeniu na rzeczywisto droga do wi to ci sta a si ju jasna i prosta, a ponadto krótka sama sta a si drog wi to ci, prostego, dzieci cego przylgni cia do Pana. By a to droga niewymagaj ca nadzwyczajnych rodków, a jednocze nie droga nadzwyczajna, nadprzyrodzona, gdy Rafael przyzwala Bogu na dzia anie, na to, aby sam Pan czyni go wi tym. W takiej sytuacji raczej przyjmowania aski ni zapracowywania na ni ju nie dziwi stwierdzenie brata Rafaela, e bycie wi tym to zupe nie atwa sprawa; wystarczy jedynie tego chcie . Zreszt prostota to jedna z najbardziej zwracaj cych uwag cech naszego wi tego. Jego prostota by a jednocze nie skupieniem si na tym, co istotne: Ile powodów mam do tego, aby by
Wprowadzenie
Bogu wdzi cznym za moje powo anie... moje powo anie, które opiera si na szukaniu Boga w zwyczajno ci i w zupe nej prostocie (Meditaciones de un trapense [Medytacje trapisty], 26 lipca 1936 r.). Dlatego w prostocie odnalaz swój sposób prze ywania wi zi z Bogiem, równie modlitwy. Proste bycie tym, kim ma si by wedle zamys u Stwórcy, okaza o si bardzo owocne: Jak e szcz liwy jest trapista, który prawdziwie jest trapist , nie tylko w tym, co zewn trzne, ale tak e w prostocie swojego wn trza (tam e). Bardzo proste s tak e jego pisma, w których nie ma filozofowania, retoryki, silenia si na elokwencj ani nawet wyszukanych s ów. Taki styl wypowiedzi potwierdza autentyczno jego dowiadcze duchowych. Rafael potrafi te by rozbrajaj co szczery, jak cho by wtedy, gdy przyznaje si do p aczu albo do tak wielkich roztargnie na modlitwie, e przez jej czas ani razu nie pomy la o Bogu. Z jednej strony mówi , e w klasztorze z pewno ci jest szcz liwszy, ni by by, yj c na wiecie; nadto prawdziwie kocha i ceni warto ci ycia zakonnego, takie jak milczenie, samotno , ycie we wspólnocie, prost prac ; jednocze nie by wiadomy tego, e ostatecznie to nie miejsce ani nie zaj cia, jakie si wykonuje, s wa ne, ale
Bóg i moja dusza
to, czy po ród codzienno ci pami ta si o Bogu i wszystko, a po najbardziej prozaiczne sprawy, prze ywa z Nim i dla Niego: Nie potrzeba wielkich rzeczy do bycia wielkimi wi tymi, wystarczy czyni wielkimi rzeczy ma e (Mi cuaderno, 12 grudnia 1936 r.). Na pierwszy rzut oka mo e zastanawia wygl daj ce na sprzeczne odniesienie do wspó braci, gdy Rafael z jednej strony pragn pozostawa sam z Bogiem, oddalony od innych, z drugiej strony natomiast bardzo swoich braci kocha , potrzebowa , a okresowe oddzielenie od ycia wspólnoty by o dla niego trudne. Te dwie postawy, cho przeciwstawne, nie s ze sob w konflikcie. Po prostu pierwsza dotyczy celu, czyli Boga, za druga drogi do prowadz cej, czyli wspólnoty. St d obie te postawy zupe nie spokojnie mie ci y si w duszy wi tego: z dowiadczenia Bo ej mi o ci p yn o przekonanie, e nic mniejszego ni Bóg nie nasyci duszy, za zwyk ludzk potrzeb by o bycie z bra mi, które nadto sta o si przestrzeni sprawdzania we wzajemnej mi o ci, czy autentyczna jest ich osobista wi z Panem. Prze ledzenie zapisków Rafaela pokazuje, e Bóg oczyszcza jego mi o do braci, a w ko cu obdarowa tym, czego nawet usiln prac nie da si osi gn szczer i prawdziw mi o ci , gotow zakrywa b dy bli niego
Wprowadzenie
i przyjmowa go wraz z jego s abo ciami. W bracie Rafaelu wida jasno ten cud Bo ej aski, e odkrywaj c, i jest mi owany mimo swoich grzechów i s abo ci, zacz tak samo kocha . Chocia Rafael nie z o y lubów zakonnych, dobrze poj i praktykowa ich ducha. Widz c ogromne potrzeby wiata, ojczyzny ogarni tej wojn , swojej rodziny i wspólnoty zakonnej, modli si s owami: Panie, we mnie, a siebie daj wiatu. Rozdziel to, co mi dajesz... Pozwól mi rozdzieli skarb, który mam, pomi dzy potrzeby wiata... jest ich tyle!... (Bóg i moja dusza, 14 kwietnia 1938 r.). W taki sposób bogactwo aski sta o si niejako w asno ci prostego oblata z klasztoru trapistów; móg i chcia przelewa je na innych, za jego pozornie bezu yteczne ycie okaza o si p odne dla Ko cio a. Swoj chorob , cukrzyc , która kosztowa a wi tego tyle trudu, zmagania i upokorze , odkry w ko cu jako osobist drog do Boga, drog do szcz cia p yn cego z przyjmowania i mi owania krzy a; do tego stopnia, e nie przestaj c cierpie z powodu choroby, uzna j w ko cu za b ogos awie stwo: B ogos awiony niech b dzie Bóg i b ogos awiona niech b dzie moja choroba, która jest rodkiem, którym On si pos uguje,
Bóg i moja dusza
aby spe ni swoje zamys y w mojej niewiele znacz cej osobie (Mi cuaderno, 10 stycznia 1937 r.). Jednym z ulubionych tematów Rafaela, do którego cz sto powraca w swoich pismach, by krzy Chrystusa. Po wielu trudach konfrontacji z w asnymi cierpieniami odkry w nich obecno Jezusa, co spowodowa o przemian spojrzenia na osobiste cierpienie. Jego w asny krzy ujrzany w krzy u Chrystusa zyska sens i warto . Dlatego na pojawiaj ce si w pismach Rafaela s owa afirmuj ce cierpienie, które mog dziwi i zaskakiwa , nale y patrze z tej perspektywy ycia i zbawienia do wiadczonego w Tajemnicy Paschalnej Chrystusa. Nie chodzi zatem o upodobanie do cierpienia samego w sobie, ale o przylgni cie do krzy a Zbawiciela, który jest znakiem zwyci stwa Boga, i dlatego ostatecznie staje si miejscem odpoczynku i pokoju dla duszy: Z nikim bym si nie zamieni , bo mam najlepsze, co chrze cijanin mo e mie ... Krzy Jezusa bardzo g boko w sercu (Mi cuaderno, 20 stycznia 1937 r.). Warto jeszcze wspomnie o wielkiej i czuej mi o ci Rafaela ku Maryi: Jak e dobry i jak e wielki jest Bóg, e nam ofiarowuje serce Maryi, jakby to by o Jego! Jak e dobrze zna Bóg serce ludzkie, ma e i wystraszone! Jak e dobrze
Wprowadzenie
zna nasze n dze, e nam daje ów most... którym jest Maryja! (List do wujka Leopolda, 11 pa dziernika 1937 r.). Niemal ka dy jego tekst zawiera cho by krótk wzmiank o Niej, jaki akt strzelisty lub pro b do Maryi. To Ona staje si oparciem Rafaela w trudno ciach i cierpieniach, nadziej w przeciwno ciach, najlepsz Matk , nawet po ród do wiadczanych s abo ci: Któ by by lepszy od Niej, eby zrozumie , eby pomóc, eby pocieszy , eby umocni ?... Któ lepszy ni Maryja, Naj wi tsza Dziewica, aby by schronieniem w naszych grzechach, w naszych n dzach? [...] Wszystko by oby takie proste, gdyby my zawsze uciekali si do Pani! Wyci gn a mnie z wielu niebezpiecze stw (tam e). Podsumowuj c, najbardziej wyra n cech duchowej sylwetki brata Rafaela jest jego bezwarunkowe i pe ne mi o ci oddanie si Bogu, radykalizm w odpowiadaniu na to, co rozpoznawa jako Bo wol , oraz ycie wy cznie dla Pana, w wi tej niecierpliwo ci oczekiwania ko ca Boego dzie a w swojej rozmi owanej w Nim duszy pe ni szcz cia w wieczno ci z Bogiem. Nasz wi ty trapista mia dusz hojn , czyst , gotow do wyrzeczenia i ofiary. Pragn nie tylko do wiadcza pi kna Boga i wyra a je, ale te posi je i y nim w pe ni. Odda wi c Bogu swoj wol i serce, a Duch wi ty doko czy dzie a,
Bóg i moja dusza
czyni c Rafaela cz owiekiem do szale stwa rozmi owanym w swoim Stwórcy.
W dzienniku Bóg i moja dusza znajdujemy opis rzeczywisto ci ycia duchowego poznanej dzi ki osobistemu do wiadczeniu. Jest on przenikliwy, mog cy zdumiewa , zw aszcza e jego autor nie mia adnego wykszta cenia teologicznego. W swoich tekstach dotyka spraw wznios ej duchowo ci, wr cz mistyki, a czyni to z zadziwiaj c prostot i jednocze nie g bi doktrynaln . Rafael w swoich notatkach cz sto i zupe nie atwo przechodzi od opisu stanu swojej duszy, wydarze czy jakich przemy le do modlitwy modlitwy b d cej arliwym i niepohamowanym wylaniem serca przed Panem. St d mo na odnie wra enie, jakby to Bóg by g ównym adresatem dziennika. Zreszt sam tytu , jaki Rafael mu nada , wskazuje, e to Pan jest pierwszy i najwa niejszy, a dziennik ten to jedynie lad wskazuj cy na dzia anie Boga w duszy autora, nieznaczny odblask rzeczywistej wi zi mi dzy Bogiem a dusz wi tego. Mi o ci obustronnej, g bokiej i wiernej.
Wprowadzenie
Rafael zacz pisa ten dziennik zaraz po swoim ostatnim ju powrocie do klasztoru z domu rodzinnego, gdzie przebywa dla poratowania zdrowia. Inicjatorem powstania dziennika by ojciec Teófilo Sandoval Fernández, spowiednik Rafaela z czasów jego pierwszego pobytu w opactwie. Rafael pisa na czystych (bez linii), lu nych kartkach z o onych na pó , które przechowywa w solidnej teczce w kolorze ciemno ó tym. Na ok adce wykaligrafowa tuszem tytu : Dios y mi alma. Notas de conciencia (reservado) [Bóg i moja dusza. Notatki sumienia (zastrze one)]. Obecnie manuskrypt ten ma posta zeszytu w grubej, niebieskiej ok adce i zawiera 90 stron, z których zapisanych jest 74. Najprawdopodobniej zmiana ta jest dzie em ojca Teófilo, gdy to jego pismem ponumerowane s strony manuskryptu. Pewne jest, e a do mierci Rafaela nikt nie czyta tych zapisków, za co do pó niejszych ich losów, istniej ró ne wersje wydarze . Wedle najbardziej prawdopodobnej tekst ten by najpierw dobrze strze ony przez ówczesnego opata dom Félixa Alonso Garcí , a do jego mierci w 1939 r. Przez ten czas dost p mia do niego jedynie magister nowicjatu ojciec José Olmedo. Pó niej, w nieustalonych okoliczno ciach, trafi
Bóg i moja dusza
do r k ojca Teófilo Sandovala Fernándeza. Min o kilka lat, zanim sta si powszechnie dost pny dzi ki temu, e matka wi tego podj a si trudu wydania go drukiem. Rafael próbowa w swoim dzienniku wyrazi rzeczywisto , która ze swej natury jest niewyra alna, co ma swoje odbicie w tek cie. Cz ste stosowanie wielokropków, pisanie niektórych s ów du liter , nie cis o ci, niedomówienia, paradoksy wszystko to jest skutkiem niemocy wypowiedzenia ogromu Bo ej aski, której dowiadcza , ale nie potrafi uj w s owa. Rafael u ywa j zyka prostego, miejscami potocznego, nieraz niedba ego w kwestii stylu i j zykowej poprawno ci. Tekst ten, bardzo osobisty, napisany zosta sercem i tak te powinien by czytany raczej intuicyjnie i ca o ciowo, ni ci le rozumowo i wybiórczo.
Tytu y podane pogrubion czcionk na pocz tku notatek z danego dnia nie pochodz od Rafaela. Nada a je jego matka, kiedy tekst by publikowany po raz pierwszy. Kursyw zaznaczone s s owa, które Rafael w swoim manuskrypcie podkre li .
Wprowadzenie
Autor s owa szczególnie dla siebie znacz ce pisa du liter , np. Klasztor, Tabernakulum, Opat, Chór (chodzi o kaplic , w której modli si wspólnota), Oblat, Krzy (je li mówi o krzy u Chrystusa). S te s owa, które pisa raz ma , a raz du liter (np. mówi c o krwi Jezusa). W takich przypadkach zachowano pisowni wed ug orygina u. Z drugiej strony, Rafael u ywa ma ej litery w kilku s owach, które w polskiej literaturze religijnej s zapisywane du , np. Ewangelia; w t umaczeniu zapisano je du liter . Rafael bardzo cz sto na okre lenie swojego klasztoru u ywa s owa la Trapa. Nie ma w j zyku polskim odpowiednika tego s owa. Okrelenie to pochodzi od nazwy miejscowo ci La Trappe (Francja), gdzie za o ony w XII wieku klasztor cystersów sta si po reformie Zakonu w XVII wieku pierwszym klasztorem trapistów. Z czasem t nazw zacz to nadawa wszystkim klasztorom Zakonu Cystersów ci lejszej Obserwancji, dostosowuj c j do j zyka kraju, w którym klasztor powstawa , st d hiszpa ska nazwa la Trapa. W niniejszym t umaczeniu nazwa ta oddana jest najcz ciej s owem Klasztor, czasem Klasztor Trapistów, przy czym Rafael u ywa take s owa el Monasterio i ono równie t umaczone jest jako Klasztor.
Bóg i moja dusza
Pe na nazwa opactwa San Isidro de Dueñas zachowana jest w swoim oryginalnym hiszpa skim brzmieniu, gdy , o ile imi patrona klasztoru, w. Izydora (m czennika z Aleksandrii, który poniós mier za wiar w czasach cesarza Decjusza), mo na przet umaczy , o tyle nazwa Dueñas jest nazw w asn , maj c swoje ród o w d ugiej i zawi ej historii opactwa. Klasztor ten powsta najprawdopodobniej w poowie VII wieku, w epoce Wizygotów. Pierwotnie by opactwem benedykty skim. Trapi ci przej li go dopiero pod koniec XIX wieku.
Bóg i moja dusza
26
WSZYSTKO CZYNI
DLA
BOGA
21 grudnia 1937 r.
Do jednej rzeczy musz sam siebie przekona : wszystko, co czyni , jest dla Boga. Rado ci On mi zsy a, zy On mi daje, jedzenie dla Niego spo ywam, a kiedy pi , dla Niego to czyni . Moj regu jest Jego wola, a Jego pragnienie jest moim prawem. yj , bo tak si Jemu podoba, umr , kiedy zechce. Niczego nie pragn poza Bogiem. Oby me ycie by o nieustannym fiat . Oby Naj wi tsza Maryja Panna pomog a mi i prowadzi a mnie po tej krótkiej drodze ziemskiego ycia.
Bรณg i moja dusza
30
TRWANIE W MODLITWIE 29 grudnia 1937 r.
Godzina modlitwy bez jednej my li o Bogu. Ledwie zda em sobie spraw , czas min . Wybia pi ta na zegarze i ju za mn godzina na kolanach... A modlitwa? Nie wiem... Nie by o jej. My la em o sobie samym, o moich osobistych cierpieniach, o wspomnieniach ze wiata. A o Jezusie? A o Maryi? Wcale... Jestem wy cznie egoist , mam ma wiar i wielk pych ... Mam siebie za tak wa nego! Tak siebie powa am! Biedaku! Py ku znikomy w oczach Boga. Poniewa nie umiesz zbiera owocรณw modlitwy, ucz si upokarza siebie przed Nim, a dzi ki temu atwiej b dzie ci to czyni wobec ludzi. Panie, miej lito dla mnie... Cierpi , owszem... ale chcia bym, by moje cierpienie nie by o tak egoistyczne. Chcia bym, Panie, cierpie z powodu Twoich bole ci na Krzy u, z powodu, i jeste zapomniany przez ludzi, z powodu grzechรณw w asnych i cudzych... ze wszystkich powodรณw, mรณj Bo e, z wyj tkiem mnie samego...
Trwanie w modlitwie
31
Co znacz ja w wiecie stworzonym? Kim jestem przed Tob ?... Co reprezentuje sob moje ukryte ycie wobec niesko czonej wieczno ci?... Jelibym zapomnia o sobie, by bym lepszy, Panie. Nie mam nic wi cej ponad przebieg mi o w asn i powtórz to znów wielki egoizm. B d próbowa , z pomoc Maryi, poprawi si . Uczyni postanowienie, aby za ka dym razem, gdy wspomnienie wiata powróci, by mnie niepokoi , po piesznie zwróci si do Ciebie, Dziewico Maryjo, i odmówi Salve3 za wszystkich, którzy na wiecie Ci obra aj . W miejsce medytowania o w asnych cierpieniach... medytowanie z wdzi czno ci , po to, aby mi owa Boga we w asnych s abo ciach. B d trwa na modlitwie, cho bym traci czas.
3
Chodzi o antyfon maryjn Salve Regina, czyli Witaj, Królowo.
Ja jestem Zmartwychwstaniem i yciem
69
JA JESTEM ZMARTWYCHWSTANIEM I
YCIEM
26 lutego 1938 r.
Niech Pan b dzie b ogos awiony. Wielkiego pokoju udziela mojej duszy poprzez jakiekolwiek natchnienie, które mi daje po do wiadczeniu pokusy czy te ci kiej próby. Dobra my l, s owo przeczytane na chybi trafi w ksi ce... zdanie z Ewangelii wystarcz , aby rozwia moje ciemno ci i nape ni moj dusz wiat em... B ogos awiony niech b dzie Bóg... tysi c tysi cy razy b ogos awiony przez swojego s ug Rafaela, który nie wie, jak dzi kowa za takie dobrodziejstwo, i chcia by si jedynie pogr y w swoim nic , aby wychwala wielko Pana. Moje ycie jest ci g ym nast powaniem po sobie strapie i pociech. Pierwsze to smutki i bóle, nieraz bardzo g bokie... my li, które mnie m cz , pokusy, które sprawiaj mi cierpienie. Pociechy na odwrót... To ukryte wewn trzne rado ci, gor ce pragnienia cierpienia i mi owania
70
Bóg i moja dusza
Krzy a Jezusa, które nape niaj moj dusz pokojem i uciszeniem po ród mojej samotno ci i moich bólów, których nie zamieni bym za nic na wiecie. Oto wie y przyk ad: Pewnego dnia wszystko widzia em czarno; moje ycie wydawa o mi si ciemne i zamkni te w infirmerii, bez s o ca, bez wiat a, bez kogokolwiek, kto pomóg by sprosta ci arowi, który Bóg zrzuci na mnie... Choroba, milczenie, opuszczenie... Nie wiem, moja dusza cierpia a bardzo; wspomnienie wiata, wolno ci... przygniata o mnie... Moje my li by y smutne, mroczne. Mia em wra enie, e jestem pozbawiony mi o ci Boga, zapomniany przez ludzi, bez wiary i bez wiat a. Ci y mi habit... By em zmarzni ty i senny... Nie wiem, wszystko si posk ada o. Ciemno ko cio a mnie zasmuca a... Patrzy em na Tabernakulum i nic mi nie mówi o. We w asnych oczach by em martwy za ycia, zamkni ty w Klasztorze, jakby martwy w grobie... gorzej ni w grobie, bo w tamtym chocia si odpoczywa... Reasumuj c, takie by y moje my li pewnego dnia, zanim przyj em Pana w Komunii.
Ja jestem Zmartwychwstaniem i yciem
71
My l, e jestem pogrzebany ywcem, op ta a mnie, doprowadza a do sza u... Demon zawzi si , by sprawia mi cierpienie wspomnieniem wiata, wiat a, wolno ci... i wkrada si do mojej duszy, pokazuj c rado ycia. Mnisi zdawali mi si duszami w cierpieniu, równie martwymi za ycia, cierpi cymi zamkni cie w grobie... Dobrze, nie umiem siebie wyt umaczy ... W takich momentach chcia bym umrze naprawd ... ale nie cierpie ... Zobaczy em potem, e to by a pokusa. Z dusz w takim stanie przybli y em si , aby przyj Pana. Kiedy tylko ukl kn em z pragnieniem, by prosi Jezusa o uciszenie dla mojego ducha, poczu em bardzo wielki zapa i ogromn mi o do Jezusa, i zupe ne zapomnienie o wszystkich moich poprzednich my lach, a to dzi ki temu, e przypomnia em sobie pewne s owa do czego, jak my l , Jezus zainspirowa mnie w tamtym momencie które mówi y: Ja jestem Zmartwychwstaniem i yciem 18. Po có wyra a , jak pocieszy a si moja dusza?! Prawie p aka em z rado ci, widz c siebie u stóp Jezusa jako pochowanego za ycia. Moje 18
J 11, 25.
72
B贸g i moja dusza
d onie cisn y krucyfiks, a moje serce chcia o umrze , ale teraz ju z mi o ci do Jezusa, z mi oci do prawdziwego ycia, do prawdziwej wolno ci... Chcia em umrze na kolanach, obejmuj c Krzy , mi uj c wol Boga... mi uj c moj chorob , moje zamkni cie, moje milczenie, moj ciemno , moj samotno . Mi uj c moje b贸le, kt贸re w chwili wiat a... i z iskierk mi o ci Boga tak szybko si zapomina. Jak e ma e zdawa o mi si wszystko!... wiat ze wszystkimi swoimi stworzeniami... Jak ma o istotne moje ycie z tyloma tak dziecinnymi troskami... Jak ma o istotne interesy ludzkie... Klasztor z mnichami jak ma y... W ko cu jak e nikn o wszystko przed niezmierzon dobroci Boga, kt贸ry si zni a a do mnie, aby mi powiedzie : Czemu cierpisz?... Ja jestem zdrowiem... Ja jestem yciem... Czego tutaj szukasz? Ach! Dobry Jezu... Gdyby ludzie wiedzieli, czym jest mi owanie Ciebie na Krzy u!... Gdyby ludzie podejrzewali, czym jest wyrzeczenie si wszystkiego dla Ciebie! Jaka to rado : y bez w asnej woli. Jaki to skarb, tak wielki, by niczym i nikim... ostatnim... Jakim to skarbem, tak wielkim, jest Krzy Jezusa, i jak e dobrze si yje, przy-
Ja jestem Zmartwychwstaniem i yciem
73
lgn wszy do niego. Nikt tego nie mo e nawet podejrzewa . Uczy ze mn , co chcesz, dobry Jezu... Zelij mi pociech , kiedy jej potrzebuj , i niech nie b d dla Ciebie wa ne moje smutki i moje strapienia. W nich mam swoje szcz cie, swoj mio ... Nie wiem, co mówi ... Panie, chcia bym kocha szalenie Twój Krzy ... Nie dozwól, bym od niego si od czy . Oto jest moje ycie Oblata cysterskiego... Bole , cierpie i kocha z szale stwem wszystko to, co Bóg w swojej niezmierzonej dobroci zechce mi zes a ... On jest tym, który to czyni, i je li On zsy a mi pociech , On równie zsy a mi ból... Jak nie mi owa Tego, który wszystko to czyni dla naszego zdrowia? Jak nie oszale z rado ci, widz c, e to Bóg jest tym, który nam zsy a krzy ? Jak nie adorowa a do mierci tego b ogos awionego krzy a, który jest naszym jedynym zdrowiem, zmartwychwstaniem i yciem? Nie wiem... Pisz c dalej, pogubi si . Mog tylko powiedzie , e w mi o ci do Krzy a Chrystusa znalaz em prawdziwe szcz cie i jestem szcz liwy, absolutnie szcz liwy, jak nikt tego
74
Bรณg i moja dusza
nie mรณg by podejrzewa , kiedy mocno obejmuj zakrwawiony Krzy i widz , e Jezus mnie kocha i e Maryja rรณwnie mnie kocha, mimo moich n dz, moich zaniedba , moich grzechรณw. Przecie ja nie mam adnego znaczenia... tylko Bรณg.
SPIS TRE CI ................................
5
16 grudnia 1937 r. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
23
Wszystko czyni dla Boga 21 grudnia 1937 r. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
26
We wszystko, Panie! 26 grudnia 1937 r. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
27
Trwanie w modlitwie 29 grudnia 1937 r. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
30
Pokora 31 grudnia 1937 r. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
32
lub 1 stycznia 1938 r. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
33
Moj wol jest Twoja wola, Panie! 6 stycznia 1938 r. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
36
Najwi ksz pokut jest ycie wspรณlne 7 stycznia 1938 r. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
38
Naucz mnie, Panie, mi owa Twรณj Krzy 31 stycznia 1938 r. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
39
Wprowadzenie
172
Spis tre ci
Jak e dobry jeste , Panie, jak e mnie kochasz 5 lutego 1938 r. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
43
Najwi ksz pociech jest nie mie ... 12 lutego 1938 r. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
48
y przy Twoim Krzy u 13 lutego 1938 r. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
54
Ty, Panie, jeste moj nadziej 18 lutego 1938 r. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
59
Tylko Ciebie i Twojego Krzy a pragn 23 lutego 1938 r. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
63
Ja jestem Zmartwychwstaniem i yciem 26 lutego 1938 r. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
69
Panu ofiarowa em moje ycie 27 lutego 1938 r. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
75
Jak d ugo, Panie?! 4 marca 1938 r. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
80
Moim centrum jest Jezus! 7 marca 1938 r. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
86
Nic, co ma koniec, nie jest wielkie 8 marca 1938 r. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
89
Tobie, Panie, ofiarowa em moj wol 9 marca 1938 r. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
94
Spis tre ci
173
Panie, jak trudno jest y ...! 13 marca 1938 r. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
96
Umrze dla Jezusa i Maryi 19 marca 1938 r. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 104 Jak e jestem zm czony, Panie! 20 marca 1938 r. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 108 Odwiedziny brata Luisa Fernando 25 marca 1938 r. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 113 Cz stka Krzy a 28 marca 1938 r.
.............................
120
Kiedy rozpoczniesz? 1 kwietnia 1938 r. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 123 Smakowa Krzy 3 kwietnia 1938 r.
............................
124
Jak e dobrze si yje przy Krzy u Chrystusa 7 kwietnia 1938 r. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 10 kwietnia 1938 r. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 12 kwietnia 1938 r. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 13 kwietnia 1938 r. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 14 kwietnia 1938 r. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 17 kwietnia 1938 r. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
132 138 146 152 155 159
Kalendarium ycia brata Rafaela Arnรกiza Barรณna . . 161 Rodzina brata Rafaela . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 168 Pisma brata Rafaela . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 169