ROZMOWY O MILCZENIU - Lucien Cheneviere OCR

Page 1

LUCIEN CHENEVIÈRE (o. Maria Szczepan OCR)

Rozmowy o milczeniu Autoryzowany przekład z francuskiego sióstr wizytek warszawskich Tłumaczenie poprawił i posłowie opracował ks. prof. Tadeusz Gogolewski

Wydanie II

Kraków 2009 Wydawnictwo Karmelitów Bosych


Przekład obejmuje dwie książki wydane anonimowo Un moine, Les portes du silence, Directoire spirituel (Ad solem) Claude Martingay, Genève 1970; Un moine, L'ermitage. Spiritualité du désert (Ad solem) Claude Martingay, Genève 19742

© Copyright for the Polish edition Wydawnictwo Karmelitów Bosych, Kraków 2009 Redakcja książki i posłowia ks. prof. Tadeusz Gogolewski Projekt okładki Paweł Matyjewicz Imprimi potest Andrzej RuszałaOCD, prowincjał Kraków, dnia 21 lipca 2009 r. nr 246/2009 Reimprimatur Kuria Metropolitalna Warszawska 13 III 1982 - Nr 1715/K/82 Wydawnictwo Karmelitów Bosych 31-222 Kraków, ul. Z. Glogera 5 tel.: 012-416-85-00, 012-416-85-01 fax:012-416-85-02 www.wkb.krakow.pl www.karmel.pl e-mail: wydawnictwo@wkb.krakow.pl

ISBN 978-83-7604-038-7 Druk: TOTEM, Inowrocław


Bramy milczenia Dyrektorium duchowe


| :j|

1

UWAGA WSTĘPNA Zwracam się wyłącznie do ciebie, szczęśliwa duszo, którą Pan przyprowadza na pustynię, by mówić do twego serca; do ciebie wyłącznie,, &tóry Go wybrałeś jako Jedynego, a raczę/ którego On wybrał na wieki jako hostię uwielbienia. Czy chcesz płonąć przed Jego godnym uwielbienia obliczem jak świeca z najczystszego wosku? Czy chcesz, jak cherubini i serafini, być opromieniony Jego blaskiem, rozpalony Jego miłością, a ze swej strony odbijać tylko Jego światło i Jego miłość? Zapomnij dobrowolnie o świecie, wszechświecie i o sobie samym. Jeśli się wahasz stracić swoje życie w Nim i dla Niego, nie idź dalej. To, co zawiera ta książka, nie oświeci cię. Jeśli zaś przepaść cię kusi, błagaj Pana, aby cię osłonił samotnością i rzucił w milczenie, w którym On sam mieszka, które Sobą wypełnia i gdzie się objawia. Dołóż ze swej strony starań, aby w ten sposób żyć. O ile zdołasz praktykować ścisłe posłuszeństwo i doskonałą miłość bliźniego, unikniesz czterech rzeczy, które są największymi przeszkodami w milczeniu wewnętrznym, uniemożliwiającymi oddawanie się kontemplacji: wewnętrznego hałasu, wewnętrznych dyskusji, wewnętrznych obsesji oraz troski o samego siebie. Gdy to osiągniesz, przekroczysz ZŁOTE BRAMY MILCZENIA!


I.

UCISZAJ WEWNĘTRZNY HAŁAS

Bóg udzielił twej duszy życia w łasce, gdy milczała: na chrzcie świętym, w niezmąconej ciszy. Wypełnił ją samym Sobą i tylko Sobą. Dopiero później, stopniowo, wtargnął do niej świat. Ogarnął ją hałas, zagłuszając cichy głos Boga. Odkąd zgiełk się wzmaga. Powróć do milczenia chrztu, mój bracie! Hałas ma trzy źródła: wspomnienia, ciekawość i lęki. Udaremnij ich działanie.

1.

Zagłuszaj hałas wspomnień

Nie przywołuj, nie ożywiaj żadnego ze złych wspomnień. Zło, za które żałowałeś, zostało przebaczone. Wspaniałomyślność obecnej miłości wynagradza dawne błędy. Zapomnij o ich konkretnych okolicznościach. Wystarczy, byś pozostawał przed Bogiem jak grzesznik, który doznał Jego nieskończonego miłosierdzia. Zło jest „nicością": po co je sobie przypominać? Myśl tylko o łasce, która cię zbawiła, o jej rzutowaniu na wieczność. Bóg wszystko zniszczył. Nie kolekcjonuje tego, co nie istnieje. Zachowaj dla


1121

Rozmowy o milczeniu

Niego serce po synowsku skruszone, uciszone i czułe: na tym polega żal. Nie przywołuj, nie ożywiaj żadnego ze świeckich wspomnień: ani tego, kim byłeś, ani tego, co zrobiłeś, ani tego, co pozostawiłeś w świecie. Oddaj Bogu wszystko, co masz tam drogiego, rodzinę lub przyjaciół. Czy także oni nie są synami i córkami umiłowanymi przez Boga? Czy zapomni o nich, dlatego że ty, dla Jego miłości, wyrzekłeś się ich ramion? Wszystkie myśli i wyobrażenia, jakie im poświęcasz, na nic się im nie przydają, a odwracając twój umysł od Boga, często niepokoją twoje serce, twoją ufność w Opatrzność i twoją wiarę w dobroć Boga. Wyobraźnia twoja nie powinna nigdy świadomie przekraczać murów klauzury. Jedynie łaska pomaga skutecznie tym, których kochamy, a otrzymujemy ją proporcjonalnie do naszej zażyłości z Bogiem. Przyjrzyj się Maryi w Kanie. Nie opuszcza swego miejsca. „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie" (J 2, 5). Dobrowolnie podtrzymywane wspomnienia przeszłości są źródłem wygórowanego mniemania 0 sobie, żalów lub niepokoju. Rozkoszowanie się w duchu niegdyś doznanymi przyjemnościami jest zmysłowością 1 szukaniem siebie, jest przedkładaniem marzeń i złudzeń nad istotną radość, rzeczywistą, a niedocenianą. Jest tylko jedna szczęśliwość, która się liczy: Bóg. Pomyślność doczesna ma wartość jedynie dzięki miłości, która ją zrodziła. Miłość bliźniego, jaka nas ożywia, jest jedyną przyczyną naszych radości. Dozwól, by próżne wspomnienia zatarły się i zostały pogrzebane: one cię rozpraszają, powstrzymują, przywiązują do tego, co powinno zginąć, i osłabiają twoje pragnienie wieczności. Jak święty Paweł patrz nie na to, co jest za tobą, ale na to, co jest przed tobą: na Jezusa Chrystusa (por. Flp 3, 13).


Bramy milczenia * Dyrektorium duchowe

\

11

i

Nie przechowuj żadnej materialnej pamiątki dotyczącej konkretnie „tego" czy „tych", o których nie powinieneś już marzyć: fotografii, listów, kwiatów, tych „relikwi" drogich istot. Nie przechowuj niczego. To nie prowadzi do Boga. Jeśli wpatrujesz się w te rzeczy, odżywają na nowo dawne uczucia i wrażenia. Jeśli zaś nie patrzysz na nie, to po co je przechowywać? Stanowią tylko zbędny balast. Wszystko to szkodzi milczeniu serca i jego wolności. Dlaczego podtrzymywać tę ustawiczną pokusę cofania się wstecz? Bądź szczęśliwy z rozluźnienia lub zerwania wszelkiej więzi i nie gódź się na ponowne nawiązywanie żadnej z nich. Unikaj - o ile możesz - żywych kontaktów ze świadkami przeszłości: wizyty, odwiedziny, listy odświeżają w tobie obraz świata, który z takim trudem daje się zatrzeć! Zmniejsz - o ile posłuszeństwo i prawdziwa miłość bliźniego na to pozwalają w duchu właściwym tradycji monastycznej - łączność ustną czy listowną ze światem. Nie podtrzymuj stosunków już zerwanych. Nie masz niczego do otrzymania od świata, a sam, niestety, często tak mało mu dajesz, jeśli w ogóle nie pozbawiasz dusz prostych szacunku dla życia zakonnego. Na nieskalanej szacie widać najmniejszą plamę, a my jesteśmy tak niedoskonali! Twoja pamięć jest niebezpiecznym akumulatorem: magazynuje ziarna przyszłych roztargnień. Im bardziej twój umysł będzie wolny od obrazów ludzi, tym żywiej rozbłyśnie w tobie światło Bożego oblicza. Ukryj w Bożym sercu swoją czułość dla najbliższych. Kochaj ich w Nim. Taka miłość jest nieskończenie głębsza i skuteczniejsza. Pragnij dla swych przyjaciół miłości Boga: jest to jedyne prawdziwe dobro. Twoja wierność powołaniu kontemplacyjnemu wyjedna je dla nich; wszelki


1121

Rozmowy o milczeniu

kompromis będzie utrudniał Bogu udzielanie się. Jeśli jednak obowiązek tego wymaga, bądź ujmująco serdeczny, zapominając o sobie. Z zasady bądź daleki dla świata. Jezus opuścił swą Matkę, by nas zbawić. W rzeczywistości odłączając się od niej, najściślej się z nią zjednoczył. Miło było przy ognisku domowym w Nazarecie; toteż pożegnanie rozdarło serce oraz sprawiło, że z oczu popłynęły łzy. Pamiętaj o tym...

2.

Powściągaj ciekawość

Nie zasięgaj żadnej informacji dla samej przyjemności, tylko dlatego „aby wiedzieć". Zrezygnuj z wszelkich naukowych poszukiwań, których celem nie jest Bóg. Nic nie jest bardziej przeciwne czystości duszy niż ciekawość. Cel naszego życia kontemplacyjnego oraz wymagania naszej ziemskiej egzystencji określają zakres koniecznej dla nas wiedzy. Resztę pozostaw świeckim. Dla nas, ludzi samotnych i milczących, poznawanie, adorowanie, miłowanie i uwielbianie Boga jest wszystkim w życiu, jedyną koniecznością. Nasza pielgrzymka jest krótka, nasz umysł ograniczony, nasze wolne chwile są rzadkie. Wyrzuć za burtę to, co zbędne. Jesteś jednym z aniołów Apokalipsy, którzy mają za zadanie tylko śpiewać, padając na twarz przed Bożym tronem: „Błogosławieństwo i chwała, i mądrość, i dziękczynienie, i cześć, i moc, i potęga Bogu naszemu na wieki wieków" (Ap 7, 12). Jesteś bratem serafinów Izajaszowych, którzy wołali jeden do drugiego: „Święty, Święty, Święty jest Pan Zastępów. Cała ziemia pełna jest Jego chwały" (Iz 6, 3). Kontemplować będziesz Go w Nim samym, na modlitwie, nie w uczonych księgach.


Bramy milczenia * Dyrektorium duchowe

\ 11 i

Powściągaj zwłaszcza trzy rodzaje ciekawości: „nowin", zachowania się innych, a wreszcie intelektualną, najbardziej może szkodliwą, ponieważ stroi się w wyrafinowane pozory i utwierdza nas w pysze. Bądź zupełnie obojętny na to, co się dzieje w świecie: módl się w jego intencji, nie oglądając się wstecz (por. Łk 9, 62). Jeśli masz głębokiego ducha adoracji, jeśli miłujesz transcendencję Boga, szczegółowa znajomość konkretnych potrzeb ludzkich nie doda nowego bodźca twojej modlitwie ani nie zwiększy wspaniałomyślności twojej ofiary. Miłość Boga (obejmująca również miłość bliźniego) jest w stanie bardziej niż jakakolwiek inna siła pociągnąć za Jezusem ciebie, a z tobą cały świat. Myśl o świecie w niczym nie wpłynęłaby na skuteczność tego działania. Mało jest dusz zdolnych to zrozumieć. Jeśli potrafisz to pojąć, pod żadnym pozorem nie dopytuj się o nic, co się dzieje na świecie. Zakotwicz w Bogu samym wszystkie żywotne siły swojej duszy; pytaj o „nowiny" jedynie z miłości: aby sprawić komuś przyjemność, jeśli to wypada, lub żeby zrobić coś dobrego, a nie, żeby zadowolić samego siebie. Wszystko, co ci mówią o kimś bliskim czy o kimś dalekim, o ich krzątaninie, wywołuje obrazy, refleksje, dyskusje i krytyki wewnętrzne. Krótko mówiąc, jest to hałas, którego Bóg nie znosi. Jeśli nie przekazują ci żadnych wiadomości o czymś lub o kimś, sam nie pytaj o nic; masz wyjątkowe szczęście! Nie czytaj dzienników ani czasopism świeckich, chyba z obowiązku stanu. Nie zwracaj uwagi na to, co przypadkowe. Skieruj wzrok na wieczność lub na to, co stanowi prawdziwy odblask jej piękna: naturę i dusze, w których Bóg się przegląda. W twojej miłości do Boga i żarliwości o Jego


1121

Rozmowy o milczeniu

chwałę zawierają się trzy pierwsze prośby „Ojcze nasz": obejmują one także ludzi. Ty bądź zajęty wyłącznie Nim. Jesteś serafinem (i niczym innym) przed Jego obliczem. Jeśli musisz z obowiązku znać wydarzenia ze świata, czyń to powierzchownie, nie interesując się nimi ani nie angażując się w nie. W ten sposób zachowuj swój umysł i swoje serce niezależnym i milczącymi, w przeciwnym razie twoja dusza popadnie w zamieszanie. Niech ci wystarczy świadomość, że Bóg bezgranicznie kocha ludzi, ma ich serca w swej dłoni i rozlewa na nich owoce zasług swoich świętych. Co robią inni? To mało ważne. Twoim powołaniem nie jest udzielanie pomocy w ich poczynaniach. Jak błogosławieni w niebie, patrz na świat w Bogu, a nie na Boga poprzez świat. Bądź „ofiarą chwały"; dzięki temu ziemia będzie lepsza i błogosławiona. Obyś mógł stać się podobny do świecy z prawdziwego wosku, która jasna i czysta płonie samotnie przed Hostią w cieniu pustej kaplicy, gdzie jednak zbiegają się wszystkie serca świata i skąd rozchodzą się wszystkie łaski dla całej ziemi!... Nie zajmuj się niczym ani nikim poza zakresem swoich obowiązków. Bądź szczęśliwy, nie wiedząc, co się dzieje na poszczególnych urzędach, jak są zorganizowane i jakie są ich wzajemne powiązania. Kochaj wszystkich swoich braci miłością jednakową i bezinteresowną. Nie dopytuj się w ogóle o niezwykłe wydarzenia we wspólnocie: kto przybył, kto odszedł, jaki cel ma takie postępowanie czy przedsięwzięcie przełożonych. Miej wstręt do mieszania się w administrację klasztoru. Módl się za tych, którzy mają ten obowiązek. Sam natomiast nie zastanawiaj się nad tymi sprawami; nie mów o nich; nie staraj się dowiadywać, dlaczego zaszło to lub tamto. Nie wzbudzaj w sobie zainteresowania dla tego, czego się dowiadujesz. Innych


Bramy milczenia * Dyrektorium duchowe

\

11 i

obciążono funkcjami, by tobie umożliwić zajmowanie się jedynie Bogiem, w wolności i milczeniu ducha. Nic ci nie mówią? Nic ci nie przekazują? Błogosław Boga za to! Oszczędza ci On natłoku myśli i zawiłości problemów. Z wdzięcznością kochaj tych, którzy za ciebie dźwigają ciężar trosk. Pomagaj im swoją pogodną uległością. Ty zaś przyjmuj swój „beztroski stan". Bóg cię tu umieścił, aby być twoją jedyną troską. Taka jest Jego wola: być jedynym chlebem twojej duszy. Nie dawaj posłuchu „plotkom" klasztornym ani nie zwracaj na nie uwagi. Masz się tylko modlić za tych, którzy znajdują się w trudnym położeniu; zachęcaj ich (jeśli zdarzy się sposobność), aby ukochali krzyż Chrystusa. Ludzkie pociechy na nic się nie zdają i osłabiają dusze. Nie bądź skory do czynienia lub przyjmowania zwierzeń. Czy myślisz, że jest ktoś bardziej rozumiejący niż Jezus? Czy chcesz zachować przezroczyste zwierciadło swojej duszy? Nie pozwalaj, aby mąciła je zbyteczna myśl 0 bliźnim. Jeśli nie jesteś odpowiedzialny za postępowanie innych, nie wypytuj o ich zachowanie się; nie snuj wewnętrznych refleksji na ich temat, zwłaszcza w odniesieniu do ich wad i win. Módl się jedynie, by wszyscy kochali Boga i Jemu służyli. Zależnie od przyjętych zwyczajów powiedz wprost lub pośrednio, przełożony przyjmie lub wykorzysta twoje informacje. Nie szukaj jednak takich okazji 1 unikaj wewnętrznych komentarzy co do intencji czy sposobu, w jaki twój przełożony przyjmie lub wykorzysta twoje doniesienie. Jemu pozostaw troskę o poprawianie innych, a Bogu sąd o nich. Bądź zawsze cały zwrócony jedynie do Boga. Wszelka myśl, skierowana na stworzenie, prowadzi cię do siebie samego; ostatecznie oceniasz je zwykle ze względu na siebie, a nie ze względu na Boga. Gdyby nawet


VI. ŚWIĄTYNIA WEWNĘTRZNA IMMANENCJA BOGA

„Chwalcie [...) BOGA w waszym ciele!" 1 Kor 6, 2 0

Eremita nie może bez radosnego wzruszenia odczytywać zapewnień św. Pawła: „Czyż nie wiecie, żeście świątynią Boga i że Duch Boży mieszka w was? f...l Świątynia Boga jest święta, a wy nią jesteście" (1 Kor 3, 16-17). „Czyż nie wiecie, że ciało wasze jest świątynią Ducha Świętego, który w was jest, a którego macie od Boga? [...] Chwalcie więc Boga w waszym ciele!" (1 Kor 6, 19-20). Nie szukaj Boga ani w konkretnym miejscu, ani w przestworzach. Zamknij oczy ciała, zapanuj nad wyobraźnią i wejdź w siebie: jesteś w Świętym Świętych, gdzie mieszka Trójca Święta.


Erem * Duchowość pustyni

j 193 !

W czasie chrztu stałeś się świątynią Boga: „Chrzczę cię w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego" (Rytuał). W tym momencie miłość Boża rozlała się w twoim sercu przez Ducha Świętego, który został ci dany (por. Rz 5, 5), i spełniła się obietnica Jezusa: „Jeśli Mnie kto miłuje" - tj. jeśli ma miłość i jest w stanie łaski - „Ojciec mój umiłuje go i przyjdziemy do niego i będziemy u niego przebywać" (J 14, 23). Wiesz, co oznacza ta obecność: coś zupełnie innego niż obecność Stworzyciela w stworzeniu. Przez nią zawierasz przyjaźń z Bogiem, która cię wprowadza w tajniki życia Trójcy, twojego Gościa. Eremita widzi w tym zamieszkaniu Boga szczególną osobistą rację swego wycofania się na pustynię. Przyszedł tu, aby żyć tą wzniosłą prawdą, zrezygnowawszy z wszelkich innych zajęć. Dzięki temu przede wszystkim jego powołanie jest eschatologiczne: rozpoczyna na ziemi w mrokach wiary, lecz w świetle miłości to, co będzie czynił przez całą wieczność, gdzie będzie tylko jedna świątynia - sam Bóg. Czyż nie jest już teraz bardziej w Bogu niż Bóg w nim przez niezasłużone wyniesienie go do tak ukrytej tajemnicy wzajemnych relacji między Ojcem, Synem i Duchem Świętym? Człowiek z przeznaczenia swego i ze swej istoty jest kontemplatykiem: „A to jest życie wieczne - jak uczy Jezus - aby znali Ciebie, jedynego prawdziwego Boga, oraz Tego, którego posłałeś, Jezusa Chrystusa" (J 17, 3). Poznanie to uczestniczy w poznaniu samego Boga, oglądanego twarzą w twarz w uniesieniu miłości, jakim jest wizja uszczęśliwiająca. Poznawanie Go stanowi najwyższy cel naszej inteligencji, stworzonej dla Prawdy; miłowanie


1121

Rozmowy o milczeniu

Go jest wszystkim dla naszej woli, spragnionej Dobra. Nasza sytuacja doczesna stawia między Bogiem a nami całą gamę prawd cząstkowych i dóbr fragmentarycznych, które powinny nam dopomagać w powrocie do ich źródła, lecz zbyt często odwodzą nas od niego, bo przypisujemy im nadmierną wartość. Czy to nie dziwne, że człowiek stworzony do rozkwitania w kontemplacji, która go rozszerza na miarę Bożą, woli działanie pochłaniające go całego w dążeniu do sukcesów? Łatwiej jest działać niż oddawać się modlitwie: w niej inicjatywa należy do Boga, w działaniu zaś do nas, a my nie lubimy pozbywać się swojej wolności, chociażby na korzyść samego Boga. Dla wiary jest to pewnego rodzaju zagadka, że większość ludzi czuje niechęć do kontemplacji, uważając ją za luksus chrześcijan, którzy nie mają nic do roboty. Taka obojętność wobec obecności Boga w duszy jest obelgą i w pewnym sensie grzechem świętokradztwa: „Jeżeli ktoś zniszczy świątynię Boga, tego zniszczy Bóg" (1 Kor 3, 17). Eremita opuścił wszystko, aby zawsze pozostawać w tej „obecności". Mając zamknięte wszystkie drogi, które prowadzą do świata, odważa się rościć sobie prawo do współobywatelstwa świętych (por. Ef 2, 19). Jego godność chrześcijanina i formalne powołanie wzywające go do samotności uzasadniają te roszczenia. W eremie, jeśli się dobrze rozumie jego sens, istnieje tylko jedna świątynia ciało i dusza (por. 1 Kor 6, 19). Dyscyplina zmysłów i niewola ciała (por. 1 Kor 9, 27) nabiorą tu głębszego znaczenia niż jedynie pojęcie żmudnego wysiłku dla pozostania panem własnych zmysłów: ciało bowiem jest kamieniem wy-


Erem * Duchowość pustynij193! branym, który trzeba ociosywać i wygładzać dla budowy Kościoła (por. hymn na poświęcenie kościoła). Eremita, daleki od pogardy dla swego ciała, otacza je szacunkiem, pamiętając o roli, jaką mu przypisuje liturgia. Ma ona dla ciała szczegółowy rytuał, który reguluje i uszlachetnia postawę oraz funkcję każdej z jego części, zapraszając je do współuczestnictwa w modlitwie i ofierze. Godność ciała wywodzi się przede wszystkim z duszy, która je ożywia; dzięki substancjalnemu z nią zjednoczeniu dzieli ono zaszczyt służenia Najwyższemu za mieszkanie. Taka właściwie pojęta teologia ciała nie może już usprawiedliwiać rażących praktyk pokutnych, w jakich się lubowali pierwotni eremici. Chrzest obmył ciało wodą oczyszczającą, kapłan naznaczył je krzyżem, namaścił św. krzyżmem, Komunia święta uczyniła z niego żywe cyborium. Po śmierci Kościół okadza je i niesie w triumfie. Czy nie jest ono „świątynią Ducha Świętego"? (1 Kor 6, 19). Postępuj tak, aby także dokonywało się w nim to, czym jest ono z natury. Przez nie bowiem, dzięki skutecznemu działaniu jego organów, dusza twoja będzie mogła świadomie cieszyć się obecnością w niej Boga. Wystrzegaj się, żeby przesadna surowość nie uczyniła cię niezdolnym do dłuższych, intymnych spotkań z wewnętrznym Gościem. Gdyby Magdalena miała migrenę, jej rozmowa z Chrystusem w Betanii nie byłaby tak urzekająca. Nie możesz nie cieszyć się na myśl o tym, co się dzieje w głębi ciebie. W chwili, kiedy się posilasz, odpoczywasz czy drzemiesz, Ojciec rodzi w twojej duszy swego Boskiego Syna. Nigdy nie przestaje być aktualne Jego słowo: „Ja Ciebie dziś zrodziłem" (Ps 2, 7).


1121

Rozmowy o milczeniu

Próbuj dostrzec przez wiarę coś z tej wymiany miłości i uwielbienia między Boskimi Osobami, która jest życiem Trójcy, Jej chwałą opromieniającą twoją duszę. Gloria Patri, które stale powtarzasz, recytując psalmy, jest wprawdzie tylko echem, lecz najwierniejszym tego uwielbienia, jakie składają sobie nawzajem Ojciec, Syn i Duch Święty. Chwałą Ojca jest Jego Syn, który przyjmuje i wiernie odbija wszystkie doskonałości Ojca. Jest Jego wewnętrznym Słowem, Jego śpiewem. Wychwala Go jako źródło wszelkich dobrodziejstw Bożych, jako „Początek". Chwałą Syna jest Ojciec, który rodząc Go doskonałym, takim jakim jest Sam, daje świadectwo o Jego transcendentnym pięknie. Chwałą Ducha Świętego jest wzajemna radość Ojca i Syna, których On stanowi substancjalne zjednoczenie w miłości. Proś często Ducha Świętego, abyś coraz bardziej był wrażliwy na ten wspaniały hymn, do którego się odnoszą wszystkie akty cnoty religijności, tj. wszystkie akty twojego eremickiego życia, nastawionego na uwielbienie Boga. Powtarzając w zjednoczeniu z Trójcą Świętą to wspaniałe Gloria, uczestniczysz w Jej szczęśliwości. Stanowi to największą pociechę pustyni, jedyną, jakiej eremita ma prawo pożądać Dla kropli tej radości święci opuszczali wszystko. W swoim odosobnieniu staraj się dostroić własne serce do Serca Bożego, włączyć swą radość do radości, która tworzy szczęście każdej z Osób Boskich. Radością Ojca jest Jego Syn. Wyrażają ją w pełni słowa, którymi Ojciec rodzi Syna: Filius meus es tu. „Tyś Synem moim" (Ps 2, 7).


r Erem * Duchowość pustyni

j 193 !

Do Niego, który jest Słowem we wszystkim podobnym do Ojca, Jego żywym obrazem, kieruje Ojciec całą swoją czułość i takiej samej nawzajem doznaje. Radością Syna jest Jego Ojciec, od którego Syn otrzymuje wszystko, czym Sam jest. Ojciec w jednym akcie przekazuje Mu całą swoją życiodajną moc, dzieląc się z Nim naturą Bożą wraz z jej doskonałościami. Szczęściem Syna jest przebywać „w łonie Ojca" (J 1, 18) i kochać Go miłością, do której dołącza się nieskończona wdzięczność Radością Ducha Świętego jest radość zarówno Ojca, jak i Syna, zlewająca się w Nim jako w Trzeciej Osobie. Duch Święty, substancjalna Miłość dwóch pierwszych Osób, zwany jest Sercem Boga. Jest śpiewem, świętem Bożym, subtelnym współbrzmieniem miłości. Jest w Bogu ogniskiem radości i szczęścia. Żadnej radości ziemskiej nie da się porównać z tą szczęśliwością Boską. Eremita zrozumiał, że nie jest ona dla niego czymś całkiem obcym; tym bardziej nie jest jakąś wyczytaną w książkach tezą do rozszyfrowania ani odległym widowiskiem, którego niedostępna wspaniałość czyniłaby jego Tebajdę w jeszcze większym stopniu szarą. A zatem w tobie, świątyni Bożej, pulsuje Serce Boga i w tobie, w samym centrum twojej duszy, toczy się to przedziwne życie trynitarne. Powtarzaj za jednym z teologów: „Właśnie w tej chwili, którą tracę na głupstwach, Bóg cały zabiega o to (we mnie), aby rodzić Swego współwiecznego Syna" 30 . Jesteś dzieckiem przybranym (por. 1 J 3, 1; Ga 4, 5) i z tego tytułu mieszkasz w łonie Bożej Rodziny, do której Jezus cię przyciąga i wprowadza: Etudes de théologie positive sur la Sainte Trinité, t. cz. 2, Paris 1893, s. 502. T. DE RÉGNON,

H

1,


POSŁOWIE

Mówienie o milczeniu jest tylko pozornie paradoksem. Każde milczenie prowokuje do mówienia, stawiania pytań. Widząc człowieka milczącego zastanawiamy się, dlaczego milczy i co chce wyrazić przez swoje milczenie. Nie zawsze można milczeć, choćby się tego bardzo pragnęło, bo milcząc krzywdzi się niekiedy drugiego człowieka. Czasem, przeciwnie, milczenie jest konieczne i trudniejsze od słów. Motywy milczenia bywają różne i nieraz są trudne do odczytania. Nawet jednak zinterpretowane poprawnie nie wyczerpują całego bogactwa związanych z milczeniem przeżyć, zwłaszcza religijnych. Wbrew pozorom milczenie nie jest sprawą wyłącznie indywidualną, lecz ma szerszy, społeczny wymiar. Dzisiaj stało się zagadnieniem z zakresu ochrony naturalnego środowiska człowieka. W skupiskach miejskich prowadzi się pomiary natężenia hałasu, wyznaczając w decybelach jego granice, których przekroczenie zagraża fizycznemu i psychicznemu zdrowiu społeczeństwa. Przestrzeganie ciszy weszło do przepisów dotyczących higieny i bezpieczeństwa pracy. Chroni się także przyrodę przed ujemnymi wpływami współczesnej, krzykliwej cywilizacji. W lasach, nad je-


Posłowie

201!

ziorami i nad morzem tworzy się strefy ciszy zarówno dla uszanowania praw drugiego człowieka do rekreacji i odpoczynku, jak i dla ratowania zagrożonych warunków rozwoju świata zwierzęcego. Obok walki z materialnym hałasem podnoszą się ostatnio głosy sprzeciwu wobec natarczywości środków masowego przekazu. Niebezpieczeństwo manipulowania grozi nawet życiu religijnemu, do którego wciska się zewnętrzny, banalny stereotyp. Kaznodziejstwo i literatura religijna ulegają nawykowi posługiwania się słowem zużytym, niezdolnym do wywołania głębszego rezonansu. Mimo posoborowych zmian liturgicznych wciąż za mało jest milczenia w naszych kościołach. Zanika ono nie tylko w eucharystycznych zgromadzeniach, ale również w takich klasycznych formach chrześcijańskiej ascezy, jakimi są rekolekcje. Zamiast pozostać oazami ciszy i skupienia, stają się one często okazją do hałaśliwych eksperymentów i towarzyskich spotkań. Wobec tych obiektywnych i subiektywnych trudności w zachowywaniu milczenia specjalnej wagi nabierają wypowiedzi ludzi, którzy chcą i potrafią milczeć Takim świadectwem o wartości milczenia, praktykowanego z pobudek religijnych, jest orędzie męskich zakonów kontemplacyjnych, skierowane do I Synodu biskupów w Rzymie w 1967 r. Wczuwając się w duszpasterską troskę biskupów o obronę i rozwój wiary we współczesnym świecie, autorzy orędzia wyrażają przekonanie, że obrany przez nich sposób życia w samotności i milczeniu nie jest czymś wyjątkowym. Stanowi bowiem realizację powołania chrześcijańskiego, chociaż w szczególnie sprzyjających warunkach. Próby i pokusy w wierze, jakich doznaje zwykły chrześcijanin, nie omijają również pustelnika, a niekiedy są wręcz ko-


1121

Rozmowy o milczeniu

nieczne dla wzrostu samej wiary. Jednak dzięki skupieniu, milczeniu i w pewnym sensie rezygnacji z wrodzonej człowiekowi skłonności do działania łatwiejsze jest w klasztorze doświadczalne poznanie Boga i pod tym względem - jak przyznaje orędzie - mnisi są bardziej uprzywilejowani. Dlatego swoje posłannictwo wobec świata sprowadzają do budzenia wiary w możliwość przeżywania bliskości Boga32. Dla człowieka świeckiego szokująca może być teza orędzia, że między powołaniem zakonnym a zwykłym życiem chrześcijańskim nie zachodzi istotna różnica. Tymczasem według nauki Soboru Watykańskiego II wszyscy są powołani do tej samej świętości, a życie według rad ewangelicznych „daje w świecie i dawać powinno wspaniałe świadectwo i przykład tej właśnie świętości" (KK 39). Potwierdzeniem takiego oddziaływania nietypowych doświadczeń religijnych na zwyczajną drogę wiary może być żywe zainteresowanie, jakie wywołał swoimi publikacjami Tomasz Merton, amerykański trapista (o. Maria Ludwik)33. Czytano go i nadal się czyta nie tylko z prostej ciekawości, ponieważ odsłania egzotykę życia zakonnego, ale także dlatego, że w fascynujący sposób opisuje swoje indywidu32

Message de moines contemplatifs au Synode des évêques sur la possibilité pour l'homme du dialogue avec le Dieu ineffable. Septembre 1 9 6 7 , b.m. w., s. 1 2 . Por. G. CAPRILE, Il Sinodo dei vescovi. Prima assemblea generale (29 settembre - 29 ottobre 1967), Roma 1968, S.

544-547.

•u Tomasz Merton urodził się 31 I 1915 r. w Prades we Francji (Pyrénées Orientales). Ojciec Nowozelandczyk i matka Amerykanka, oboje artyści-malarze, byli anglikanami. Od 1934 r. zamieszkali na stałe w Ameryce, gdzie w 1938 r. Tomasz przeszedł na katolicyzm. 10 XII 1941 r. wstąpił do trapistów w Gethsemani (Kentucky). 19 III 1947 r. złożył śluby wieczyste, a 26 V 1949 r. otrzymał święcenia kapłańskie. Zmarł tragicznie, porażony prądem elektrycznym, w hotelu w Bangkoku (Tajlandia) 10 XII 1968 r.


Posłowie

1203 !

aine powołanie. W jego bardzo osobistych zwierzeniach zdumiewa zwłaszcza rozterka, jaką przeżywał, odczuwając ciągły niedosyt samotności i milczenia. Chociaż regułę własnego zakonu nazwał w jednym z dzieł wybranym milczeniem (elected silence), przez całe lata walczył z pokusą przejścia do zakonu kartuzów, w którym większy nacisk kładzie się na życie eremickie, pustelnicze niż cenobickie, tj. wspólnotowe. Bez takich szczerych autobiograficznych wypowiedzi trudno byłoby uwierzyć, że milczenie, wiernie zachowywane, nie tylko nie nudzi ani nie męczy, ale może wywoływać pragnienie jeszcze większego milczenia. Poszukiwanie doskonałego milczenia stanowi również główny motyw przedstawionych tutaj dwóch książek. Wprawdzie ich autor, Lucjan Chenevière, francuski trapista (o. Maria Szczepan), nie pozostawił tak bogatej jak Merton spuścizny literackiej, ale nie mniej niż on zasługuje na bliższe poznanie ze względu na oryginalną refleksję nad rolą milczenia w życiu duchowym. Refleksja ta nosi na sobie ślad podobnych zmagań w realizowaniu powołania. Dla jej lepszego zrozumienia warto najpierw prześledzić dość niezwykłą biografię autora, do której sama jego twórczość - przeciwnie niż u Mertona - nie dostarcza bezpośredniego materiału34. Lucjan Chenevière urodził się 9 IX 1906 roku w Vitré k. Rennes w Bretanii (Ille-et-Vilaine). Ojciec jego, zawodowy podoficer, awansowany w czasie wojny do stopnia podporucznika, zginął na froncie w 1914 roku. Matka przeniosła sie wówczas z dwoma synami do krewnych 34

Dane biograficzne zaczerpnięte zostały głównie z artykułu: G. GuDom Etienne Cheneviere 1906-1972, „Collectanea Cisterciensia" 36(1974), s. 2 4 8 - 2 5 5 .

EROUT,


1121

Rozmowy o milczeniu

w pobliskim Saint-Aubin du Cormier, gdzie Lucjan zaczął chodzić do szkoły. Wyróżniał się zdolnościami i pilnością, a także gorliwością w praktykach religijnych. Dlatego zajął się nim miejscowy wikary, udzielając mu prywatnie lekcji łaciny. Za namową franciszkanina, który w Saint-Aubin odbywał służbę wojskową, w październiku 1918 r. Lucjan wstąpił do kolegium serafickiego w La Meziere (w tym samym departamencie). Po wojnie kolegium przeniesione zostało do płd-wsch. Holandii (Limburgia). Po ukończeniu go z wyróżnieniem rozpoczął tamże w sierpniu 1923 r. nowicjat, który przerwał po trzech miesiącach wskutek kryzysu religijnego. Wkrótce jednak uznał ten krok za pomyłkę i ponownie przywdział habit franciszkański. Powołany do służby wojskowej, którą odbywał w Niemczech, uzyskał stopień starszego sierżanta artylerii. Wydaje się, że pobyt w wojsku obudził w Lucjanie pragnienie życia pustelniczego, które będzie mu towarzyszyło aż do śmierci. Początkowo kontynuował studia u franciszkanów we Francji w Bernay (Eure), planując wstąpienie do kartuzów w Grandę Chartreuse k. Grenoble. Za radą jednak spowiednika wybrał bliżej położone opactwo cystersów reformowanych surowszej obserwancji (OCR) w Soligny - la Trappe (Orne), czyli tzw. trapistów. Wstąpił do nich w 1929 r. i 11 IV następnego roku rozpoczął nowicjat jako brat Maria Szczepan (Marie Etienne). Dnia 29 IV 1935 r. złożył uroczystą profesję, a 21 XII tego roku otrzymał święcenia kapłańskie. Początkowo uczył braci konwersów śpiewu i religii, ujawniając przy okazji duszę artysty. W 1936 roku został wysłany na roczny pobyt do domu generalnego w Rzymie na Awentynie (via Icilio 40) dla pogłębienia studiów w zakresie teologii życia wewnętrznego. Korzystał zwłaszcza z wykładów dwóch sławnych wów-


Posłowie

! 205 Î

czas teologów: o. J. de Guiberta SJ na „Gregorianie" oraz o. R. Garrigou-Lagrange'a OP na „Angelicum". Pierwszy, którego obrał za spowiednika, przekazał mu duchowość ignacjańską i ugruntował zainteresowania humanistyczne. Drugi zachwycił syntezą myśli tomistycznej. Owocem tych studiów była pierwsza książka o. Cheneviere'a, poświęcona zmarłemu w opinii świętości młodemu trapiście o. M.-J. Cassantowi (1878-1903), którego cysterską duchowość przedstawił w świetle doktryny tomistycznej 35 . Powróciwszy do macierzystego opactwa wykładał teologię z dużym, jak się okazało, talentem pedagogicznym. Na początku września 1939 r. ojciec Szczepan został zmobilizowany. Po rozpoczęciu przez Niemców w czerwcu 1940 roku działań wojennych przeciwko Francji dostał się do niewoli. Najpierw był więziony we Francji, a następnie przewieziono go do obozu w Austrii, w którym przebywało ok. 20 000 jeńców. Przeżył ten okres w głębokim zjednoczeniu z Bogiem jako czas szczególnej łaski. W ciężkich warunkach obozowych służył pomocą kapłańską współwięźniom, z których wielu odzyskiwało dzięki niemu wiarę. Byli i tacy, którzy zawdzięczali mu swoje późniejsze powołanie zakonne. W kwietniu 1941 roku został wysłany na przymusowe roboty w okolice Frankfurtu n. Menem, gdzie pracował aż do uwolnienia go przez armię amerykańską 29 III 1945 r. Po powrocie do la Trappe o. Cheneviere objął obowiązki podprzeora i mistrza studentów. Odznaczał się szerokością poglądów, wyrozumiałością i serdecznością, które zjednywały mu sympatię. W głoszonych co niedzielę konferencjach ascetycznych dawał wyraz przekona35

Vame cistercienne du Père Marie-Joseph Cassant (d'après ses notes inéditesj, Bellegarde (Haute-Garonne) 1938.

M . E . CHENEVIÈRE,


1121

Rozmowy o milczeniu

niu, że formacja zakonna w harmonijny sposób powinna uwzględniać rozwój wszystkich władz człowieka. Dnia 7 XI 1945 roku wspólnota klasztorna powierzyła mu godność opata, którą według zwyczajów zakonu miał piastować dożywotnio. Jako młody stosunkowo przełożony, z zaskakującą swobodą i pewnością siebie podjął we wszystkich dziedzinach życia klasztornego szereg śmiałych, obliczonych na długie lata inicjatyw, które miały na celu uczynienie z opactwa wzoru obserwancji i surowości. Realizując jednak ten ideał stawał się z czasem coraz bardziej autorytatywny, czego zdawał się nie zauważać. Dopiero niespodziewane wystąpienie z zakonu ekonoma opactwa oraz zarzuty, jakie go przy tej okazji spotkały, otworzyły mu oczy. Sprawą zajęła się kapituła generalna, wobec której uznał swoje błędy i 15 IX 1949 r. podał się do dymisji. Ponieważ w tej sytuacji nie mógł zostać w la Trappe, przyjął propozycję o. generała Dominika Noguesa objęcia funkcji kapelana w klasztorze w Laval (Mayenne), którą pełnił przez osiem lat. Głosił konferencje duchowe, skupiając uwagę przede wszystkim na modlitwie i milczeniu oraz takich tematach, jak życie wspólne, dary Ducha Świętego i tradycje reguły cysterskiej. Był ceniony jako spowiednik i kierownik dusz, które prowadził do zjednoczenia z Bogiem, szanując ich osobowość i uwzględniając słabości ludzkiej natury. Zapraszano go do prowadzenia rekolekcji w innych klasztorach, także poza zakonem, niekiedy kilkakrotnie w tych samych domach. Z nowych doświadczeń w zakresie kierownictwa duchowego oraz działalności konferencyjno-rekolekcyjnej powstała w tym czasie jego druga książka. Stanowi ją tłumaczone tu dyrektorium życia kontemplacyjnego, opu-


Posłowie

|207|

blikowane anonimowo dopiero po kilkunastu latach w Szwajcarii pt. Bramy milczenia36. Żywa aktywność apostolska nie zagłuszyła u ojca Chenevier'a pragnienia życia eremickiego. Po rekolekcjach prowadzonych w klasztorze kartuzów w Valsainte k. Fryburga w Szwajcarii podjął usilne starania o pozwolenie przejścia do tego zakonu. Jednak kapituła generalna w 1957 roku wyznaczyła go na mistrza studentów w domu rzymskim, którego „harmider" (la brouhaha, jak się sam wyrażał) znał z własnego, studenckiego doświadczenia. Podjąwszy się z posłuszeństwa tego obowiązku spełniał go, jak niegdyś w la Trappe, z dużym powodzeniem, pozyskując swoich wychowanków rozległością horyzontów i okazywanym im zaufaniem. Mniej pomyślnie układała się współpraca z generałem. Był nim wtedy o. Gabriel Sortais, dawny opat filialnego opactwa w Bellefontaine, z którym szanowali się nawzajem, ale różnili charakterami. Upomniany przez generała za nowatorskie konferencje do studentów, a przy tym zbyt częste wychodzenie na miasto, o. Szczepan poczuł się persona non grata i po kilku miesiącach poprosił o zwolnienie go z pełnionej funkcji. Jednocześnie uzyskał pozwolenie na zrealizowanie swych marzeń o życiu pustelniczym. W maju 1958 r. zgłosił się do eremu kamedulskiego we Frascati k. Rzymu, gdzie 16 VII tego roku rozpoczął trzeci w swoim życiu nowicjat. Chociaż jego pragnienie samotności spełniło się całkowicie i czas spędzony w odosobnieniu wywarł niezatarte piętno na jego duchowości, zaaklimatyzowanie się na stałe w 52 roku życia w nowym środowisku

36

Un moine, Les portes du silence. Directoire spirituel (Ad soleim), Genève 1970. Pomimo anonimowości książka posiada imprimatur opata klasztoru trapistów Sainte-Marie-du-Désert w Bellegarde, o. Aleksandra Decabcoter.


1121

Rozmowy o milczeniu

okazało się za trudne. Zdaje się też, że wiele kosztowało go wyrzeczenie się pracy intelektualnej. Z notatek prowadzonych w tym okresie powstała nowa książka, wydana w wiele lat później, również anonimowo, staraniem jego szwajcarskich przyjaciół, pt. Eremv. Na początku lutego 1959 r. o. Szczepan opuścił nie bez żalu Frascati. Liczył, że będzie mógł powrócić do macierzystego opactwa, ale tamtejszy opat nie cofnął swej odmowy sprzed dziesięciu lat. Natomiast chętnie i serdecznie przyjął go opat Notre Dame de Grace w Bricąuebec (Manche), jego dawny przyjaciel. Dnia 15 VIII 1960 roku ojciec Szczepan związał się kanonicznie z tym opactwem. Mając dużo wolnego czasu zajął się ostatecznym przeredagowaniem książki o duchowości o. M.-J. Cassanta, którą dawno uznał za niedoskonałe dzieło młodości i od wielu lat nad nią pracował. Zapewne nie bez wpływu swoich kamedulskich doświadczeń nadał jej znamienny tytuł Oczekiwanie w milczeniu (Uattente dans le silence). Mianowany profesorem filozofii nie ukrywał swej radości z powrotu do ulubionych zajęć dydaktycznych. Jak zwykle ujmował słuchaczy żywą inteligencją i błyskotliwym, jasnym sposobem wykładania. Łączył typowe cechy naukowca, takie jak pracowitość, wnikliwość analizy i chłonność umysłu, z umiejętnością sprowadzania ludzkiej mądrości do jej źródła, tj. Boga. Podjął też na nowo posługę słowa, którą lubił i do której posiadał szczególny dar, rozwijany dzięki własnemu bogatemu życiu modlitwy. 37

Un moine, L'ermitage. Spiritualité du désert (Ad solem), Genève 1969; 1974. Oba wydania są identyczne i posiadają imprimatur opata generalnego trapistów. Na związki publikacji z kartuzami zdaje się wskazywać nota wydawnicza, że druk zarówno pierwszego jak i drugiego wydania ukończony został w uroczystość świętego Brunona z Kolonii, założyciela kartuzów (6 X).


Posłowie Wciąż jednak nie dawała mu spokoju myśl o życiu w samotności. W kwietniu 1964 r. po rekolekcjach prowadzonych w opactwie Notre Dame des Neiges (Ardeche) poprosił nowego generała, o. M. Ignacego Gilleta, o zezwolenie na prowadzenie życia eremickiego w obrębie tego opactwa lub w pobliżu Aiguebelle (Savoie). Zgody takiej nie otrzymał, a co więcej, został wezwany do Rzymu. Od lipca tego roku do grudnia 1966 r. w nowo zbudowanym domu kurii generalnej na Monte Cistello (via Laurentina 471) pracował z polecenia Św. Kongregacji Obrzędów nad aktami pewnego procesu beatyfikacyjnego. Gromadził też materiały do biografii o. A. Maleta (zm. 24 X 1936 r.), kandydata na ołtarze, byłego opata w Bellegarde, wychowawcy i ojca duchownego o. Cassanta. Po powrocie do Bricquebec podczas wspólnych modlitw doznał zawału serca i musiał być przewieziony do szpitala. Kilkumiesięczny okres rekonwalescencji spędził w klasztorze zwolniony ze wszystkich zajęć Pomimo to codziennie odprawiał Mszę św. w kaplicy dla chorych i uczestniczył we wspólnym odmawianiu brewiarza. Nawet w chorobie pozostał wzorowym mnichem, prostolinijnym i twardym dla siebie. We wrześniu 1968 r. poczuł się na tyle dobrze, że wybrał się do opactwa Sainte-Marie-du-Desert w Bellegarde dla dokończenia biografii o. A. Maleta. Niespodziewanie jednak wywiązała się nowa choroba. Wskutek perforacji przełyku nastąpiła infekcja płuc i zapalenie opłucnej. Przeszło dwa miesiące o. Szczepan przebywał w szpitalu w Tuluzie, walcząc ze śmiercią. Okres ten wspominał potem z uczuciem wdzięczności wobec Boga, gdyż - podobnie jak niegdyś w obozie - doświadczył łaski przeżywania Jego obecności. Po kilku miesiącach pobytu w klasztorze


1121

Rozmowy o milczeniu

znalazł się ponownie w szpitalu, gdzie poddał się operacji przełyku, po której szczęśliwie powrócił do zdrowia. Odzyskując powoli siły mógł wreszcie dokończyć biografię o. Maleta, której tytuł Ty sam mi wystarczasz (Toi seul me suffis) stanowił mimo woli trafne podsumowanie jego własnego życia. Zatrzymany w Bellegarde przez miejscowego opata do prowadzenia rekolekcji pełnił tę posługę nie tylko na miejscu, lecz także w licznych wyjazdach. W lecie 1970 r. odważył się nawet na podróż do Algerii, a w następnym roku na Madagaskar, gdzie głosił nauki rekolekcyjne w trzynastu wspólnotach zakonnych. Po powrocie był przez miesiąc w Aiguebelle animatorem życia duchowego kleryków z filialnych klasztorów. Do pracy tej przywiązywał szczególną wagę i miał ją podjąć również w roku akademickim 1972/73. W sierpniu 1972 r., udając się z Pontoise (Seine-et-Oise), gdzie udzielał rekolekcji, do sióstr sakramentek w Bayeux (Calvados), odwiedził po 23 latach za zgodą nowego opata, o. Gerarda Guerouta, „swoją", jak zwykł mówić, la Trappe. Radość, jaką przeżył na widok umiłowanego opactwa, wydała mu się obudzeniem z koszmarnego snu. Przyszły mu na myśl słowa F. de Lamennaisa, że wygnaniec jest wszędzie samotny (L'exilé partout est seul). Mimo serdecznego przyjęcia nie miał odwagi wejść do kapitularza, z którym łączyły się żywe wspomnienia sprawowanego tam przez cztery lata ojcostwa duchowego i doznawanej miłości braterskiej. Z trudem powstrzymywane wzruszenie uświadomiło mu, jak bardzo jest człowiekiem uczuciowym. Wyraził się o sobie, że jeśli ma choć jedną cnotę mnicha, to jest nią przywiązanie do miejsca i ludzi (amator loci et fratrum). Nie mógł też ukryć bólu, że po śmierci nie będzie


Posłowie

1211

mu danym spocząć obok grobu reformatora cystersów, o. A. de Rancé. W niedzielę 17 września wygłosił w Bellegarde swoją ostatnią homilię, której tematem była dobroć Boga. We wtorek, odmawiając w czasie popołudniowej przechadzki różaniec, uległ ponownie zawałowi serca. Odwieziony do szpitala w Tuluzie zmarł tam 21 IX 1972 r. z Ave Maria na ustach, świadomy i pogodny do końca. Pochowany został w opactwie Sainte-Marie-du-Désert obok o. Cassanta i o. Maleta, z którymi był tak bardzo związany przez swoje prace. Nawet więc po śmierci pozostał „wygnańcem", bo formalnie należał ostatnio do opactwa Notre Dame de Grâce w Bricquebec Obrzędom żałobnym przewodniczył abp L.J. Guyot z Tuluzy, znający go osobiście z czasów, kiedy był biskupem diecezji Coutances, do której należy Bricquebec W swej homilii przedstawił o. Chenevière'a jako człowieka Bożego, u którego znajdowali oparcie i pomoc nie tylko zakonnicy, trzymający się wiernie tradycji, ale i domagający się radykalnych zmian w duchu posoborowej odnowy. Wskazał też na jego charyzmat prowadzenia dusz, których nie przywiązywał do siebie, lecz kierował je wspaniałomyślnie do szkoły samego Boga. W cytowanym wspomnieniu pośmiertnym G Guerout określił go słowami motta jako człowieka, który szukał i odnalazł Boga, ponieważ nigdy nie przestał Go szukać (Chercheur de Dieu, il a trouvé parce qu'il s'est laissé chercher)38. Parafrazując zaś słowa P. Valéry'ego o Sokratesie (Il naquit plusieurs, mais il est mourut un) zauważył słusznie, że o. Szczepan od chwili urodzin aż do śmierci pozostał 38

Motto to jest niewątpliwie aluzją do słów B. Pascala: „Pociesz się, nie szukałbyś mnie, gdybyś już mnie nie znalazł". B. PASCAL, Myśli..., s. 310.


1121

Rozmowy o milczeniu

osobowością złożoną jakby z wielu ludzi (Ne plusieurs, il est mort plusieurs). Przez całe życie, pełne zmiennych kolei i doświadczeń, usiłował osiągnąć jedność w oparciu o któregoś z tych ludzi, ale nigdy w pełni mu się to nie udało. Każdy z nich był zbyt silny, aby ustąpić miejsca drugiemu. Sądząc powierzchownie, mogło się wydawać, że ostatecznie zwyciężył w nim kontemplatyk, ale ci, którzy go znali lepiej, wyczuwali w nim stały konflikt. Jak się wyraża autor artykułu, właśnie w tym miejscu ścierania się przeciwstawnych dążeń ustawił Chrystus swój krzyż. W tym też najczulszym punkcie jego psychiki, tak bardzo wrażliwej i przez to kruchej, a zarazem szczodrze przez naturę obdarowanej i wielkodusznej, znalazł Bóg swego wiernego sługę. Ocena ta jednak dotyczy wyłącznie wewnętrznych cech bogatej osobowości o. Cheneviere'a. Pomija natomiast pasję, z jaką walczył on o wierność całej wspólnoty wobec reguły cysterskiej. Wiadomo z 900-letniej prawie historii zakonu, że jego pierwotna reguła bywała różnie interpretowana i często reformowana, zwłaszcza w odniesieniu do ideału eremickiego39. Do tego zaś ideału wciąż nawiązywał o. Szczepan. Widoczne to było zarówno w jego rządach jako młodego opata, zmierzających do przywrócenia dyscypliny zakonnej, jak i w zastrzeżeniach co do zmian posoborowych, które złagodziły regułę. Podobnie w jego usiłowaniach przejścia do kartuzów, a przede wszystkim do kamedułów, można dostrzec nie tylko zmagania się indywidualne, ale także próbę realizacji powołania eremickiego, zawartego w powołaniu cysterskim.

39

Por. M . DANILUK, S. KIEŁTYKA, Cystersi. I. Dzieje, [w:] dia katolicka KUL, t. 3, Lublin 1979, kol. 7 2 1 - 7 2 6 .

Encyklope-


f Posłowie

12131

Świadczy o tym rola, jaką ojciec M. Szczepan przypisuje milczeniu w swej książce Bramy milczenia, powstałej bezpośrednio po złożeniu urzędu opata. Uważa je za nieodzowny warunek przywracania duszy obrazu i podobieństwa Boga. Szczegółowo wylicza przeszkody, utrudniające jego zachowanie, a tym samym uniemożliwiające oddawanie się kontemplacji. W żarliwych zachętach autora do przezwyciężania wewnętrznego hałasu można odczytać jakby wyznanie, że sam musiał dotkliwie odczuwać niedosyt milczenia w swoim życiu zakonnym. Zwłaszcza poznając bliżej inne klasztory przeżywał zapewne boleśnie przekreślenie jego planów zaostrzenia reguły, tym bardziej że wkrótce zaczęto ją reformować w przeciwnym kierunku. Jeszcze wyraźniejsze ślady osobistych przeżyć nosi książka Erem, chociaż wprost autor nie mówi w niej nic o sobie. Przy tym, nie ujawniając swego nazwiska, chciał, być może, uniknąć odautorskich wyjaśnień, w jaki sposób spod pióra byłego opata trapistów wyszło dzieło ukazujące tak odmienną wersję monachizmu. Szwajcarski wydawca Claude Martingay w słowie wstępnym podkreśla niezwykłość tej anonimowości w czasach pogoni za reklamą. Podziwia dopominanie się autora o prawo każdego człowieka do rozwijania własnego życia duchowego w świecie przytłoczonym międzyludzkimi uzależnieniami i gorączkową działalnością zewnętrzną. Powołując się na wspomniane orędzie zakonów kontemplacyjnych wydawca prostuje obiegowe opinie, jakoby eremita był dezerterem ze świata i społeczeństwa. Wprawdzie nie wszyscy mogą, a nade wszystko nie muszą żyć jako eremici czy mnisi, ale żaden chrześcijanin nie powinien zapominać, że spotkanie

i


1121

Rozmowy o milczeniu

się z Bogiem jest możliwe jedynie w wewnętrznym eremie własnej duszy40. Dlatego, anonsując treść książki na obwolucie, [szwajcarskie] wydawnictwo adresuje ją nie tylko do tych, którzy obrali życie samotne, ale do wszystkich wierzących w Ewangelię. Nazywa dzieło współczesnym O naśladowaniem Chrystusa, które językiem zrozumiałym dla dzisiejszego człowieka, a jednocześnie pełnym religijnego żaru i odsłaniającym bogactwo biblijnej symboliki, ukazuje z entuzjazmem trudną drogę spotkania się z Bogiem. Podobnie na literackie wartości książki zwraca uwagę w przedmowie do wydania włoskiego tłumacz Enzo Bianchi, porównując ją do Pieśni nad pieśniami. Za jej szczególne osiągnięcie uznaje dokonanie syntezy fenomenu eremityzmu w świetle Biblii, a nie, jak jest przyjęte w literaturze monastycznej, w oparciu o filozofię czy pozachrześcijańską duchowość Wschodu. Natomiast niekonsekwentnie poleca ją przede wszystkim jako lekturę na czas rekolekcji, dostrzegając jedynie przejściową i wychowawczą rolę pustelni w życiu chrześcijanina41. W tego rodzaju opinii kryje się niesłuszne przekonanie, że wartość pism o. Chenevière'a może być mierzona jedynie ich bezpośrednią przydatnością do celów ascetycznych. Takie wrażenie robi zwłaszcza pierwsza książka, która była przeznaczona dla adeptów życia duchowego, bez myśli o jej druku. Publikując ją po sukcesie czytelniczym Eremu autor miał prawo liczyć również na jej szerszy oddźwięk. Obie bowiem książki ukazują autentyczną, szczególnie dziś aktualną wizję Kościoła, którego istotnym powołaniem jest 40 41

C M . , Avertissement, [w:] L'ermitage..., s. 7 n. E. BIANCHI, Prefazione, [w:] Un moñaco, L'ereme. Spiritualità deserto (Spiritualità 3), Brescia 1974, s. 5 - 9 .

del


Posłowie

215

prowadzenie ludzi do „pełni życia chrześcijańskiego" (KKK 40). Polski przekład powstał z inicjatywy ss. wizytek klasztoru warszawskiego. Dzięki ich kontaktom z opactwem trapistów w Bricąuebec, gdzie jednym z zakonników jest Polak, który znał osobiście o. Sz. Cheneviere'a, ustalono jego autorstwo i uzyskano bliższe o nim informacje. Ze względu na zbieżność tematyki połączono w niniejszym wydaniu obie książki, z których Bramy milczenia stanowią rodzaj wprowadzenia, Erem zaś rozwija właściwą problematykę pustelni w nawiązaniu do trzech biblijnych symboli: pustyni, góry i świątyni. Nadając im wspólny tytuł Rozmowy o milczeniu, wskazano zarówno na formę literacką tych rozważań, noszących charakter bezpośredniej rozmowy z czytelnikiem, jak i na ich treść. Ponieważ obie części były tłumaczone niezależnie od siebie, zaistniała konieczność ujednolicenia przekładu, co uczyniono z udziałem także osób świeckich, dbając o dokładność tłumaczenia nie mniej niż o piękno języka. W notach uzupełniono przytaczane przez autora niedokładne informacje bibliograficzne. Cytaty z Pisma Świętego podane zostały według III wydania Biblii Tynieckiej z 1980 r., przy czym w odróżnieniu od oryginału - skróty biblijne zamieszczono po cytatach w tekście, a nie w przypisach. Trud kierowania całością pracy przekładowej niech będzie skromnym wyrazem wdzięczności autora wstępu wobec warszawskich wizytek za codzienną z nimi od wielu lat wspólnotę modlitwy. ks. Tadeusz Gogolewski


1

SPIS TREŚCI

Bramy milczenia Durektorium duchowe

Uwaga wstępna

6

I. Uciszaj wewnętrzny hałas

7

II. Oddalaj wewnętrzne dyskusje

18

III. Zwalczaj wewnętrzne obsesje

21

IV. Odrzucaj troskę o siebie samego

25

Zkończenie

28 Erem Duchowość pustyni

Część pierwsza - PUSTYNIA I. Pustynia Księgi Wyjścia. Zniknięcie dla świata II. Pustynia Jana Chrzciciela. Pod jednym z Chrystusem

35

dachem 43

III. Pustynia Jezusa. Zmagania w pustelni

51

IV. Pustynia Magdaleny. Skrucha

58


1121

Rozmowy o milczeniu

V Pustynia św. Pawła. Odkrywanie Chrystusa

67

VI. Pustynia nocy. Próba pustelni

75

Część druga - GÓRY I. Góra Synaj. Transcendecnaj Boga

87

II. Góra Tabor. Rozumienie Chrystusa

96

III. Góra Oliwna. Święta wola Boża

105

IV. Góra błogosławieństw. Radość duchowa

114

V. Góra Kalwaria. Miłość Krzyża

123

VI. Góra Karmel. Drogi modlitwy

131

Część trzecia -

ŚWIĄTYNIA

I. Świątynia kosmiczna. Od Boga do stworzenia

143

II. Świątynia biblijna. Kościół eremu

152

III. Świątynia Chrystusowa. Na modlitwie 160

z Jezusem IV. Świątynia Maryjna. Czyste naczynie Boga

169

V. Świątynia mistycznego Ciała. Obecność w świecie

178

VI. Świątynia wewnętrzna. Immancencja

188

Boga

Epilog

197

Posłowie

200


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.