Księga fundacji (złota edycja)

Page 1

.VLÉ‹JD fundacji %LEOLRWKHFD &DUPHOLWDQD WRP


Seria „Bibliotheca Carmelitana” tom 1 tom 2 tom 3 tom 4 tom 5 tom 6 tom 7 tom 8 tom 9 tom 10 tom 11 tom 12 tom 13 tom 14

Św. Jan od Krzyża, Pieśń duchowa Św. Jan od Krzyża, Droga na Górę Karmel Św. Jan od Krzyża, Noc ciemna Św. Jan od Krzyża, Żywy płomień miłości Św. Teresa od Jezusa, Księga życia Św. Teresa od Jezusa, Droga doskonałości Św. Teresa od Jezusa, Twierdza wewnętrzna Św. Teresa od Jezusa, Księga fundacji Św. Teresa od Jezusa, Dzieła mniejsze Św. Teresa od Dzieciątka Jezus, Dzieje duszy Św. Teresa od Dzieciątka Jezus, Pisma mniejsze Św. Teresa od Dzieciątka Jezus, Listy Św. Teresa Benedykta od Krzyża (Edyta Stein), Wiedza Krzyża Św. Teresa Benedykta od Krzyża (Edyta Stein), Dzieje pewnej rodziny żydowskiej


Ċ : , ô 7$

7HUHVD RG -H]XVD ' 2 . 7 2 5 .2 Ċ & , 2 ā $

Ksiɋga fundacji

= KLV]SDɘɠNLHJR SU]HɗRɭ\ɗ NV ES +HQU\N 3LRWU .RVVRZVNL Z\GDQLH 9,

:\GDZQLFWZR .DUPHOLWyZ %RV\FK .UDNyZ



IHS

1. Z własnego doświadczenia przekonałam się, o czym i w wielu książkach czytałam, jak wielkim to dla duszy jest dobrem, nie schodzić nigdy z drogi posłuszeństwa. Na tym bowiem polega postęp w cnocie i w pokorze. Na tym polega bezpieczna ufność, którą dobrze jest nam, ludziom śmiertelnym, w sobie zachowywać, dopóki żyjemy na tej ziemi, byśmy nie zbłądzili z drogi prowadzącej do nieba. Tu znajduje się ten pokój tak potrzebny dla duszy pragnącej spodobać się Bogu. Ktokolwiek bowiem szczerze i prawdziwie zda siebie na to święte posłuszeństwo i swój umysł jemu podda, nie chcąc już mieć innego zdania i sądu, tylko zdanie i sąd spowiednika, albo jeśli żyje w zakonie, zdanie i sąd swego przełożonego, tego już diabeł nie będzie napastował niepokojami, bo widzi, że szkodę raczej niż korzyść odnosi. Podobnie i niesforne zapędy natury człowieka, czyniące według własnej woli i chcące sam rozum stłumić dla swego zadowolenia, umilkną w nim, bo posłuszeństwo będzie mu przypominało, że stanowczo i raz na zawsze swoją wolę złożył w wolę Bożą, za środek ku temu wybierając poddanie się temu, który mu miejsce Boga zastępuje. Odkąd Pan w swojej dobroci raczył mnie oświecić ku poznaniu wielkiego skarbu zamkniętego w tej drogocennej


6

Teresa od Jezusa Księga fundacji

cnocie, starałam się zawsze – choć nieudolnie i niedoskonale – zachowywać ją1, chociaż nieraz utrudnia mi ją mała we mnie cnota, lękająca się, że do niektórych rzeczy, jakie mi czynić każą, sił mi nie starczy. Niechaj Boski Majestat raczy zaradzić mojej ułomności i w tej obecnej pracy. 2. W czasie mego pobytu w klasztorze św. Józefa w Awili roku tysiąc pięćset sześćdziesiątego drugiego, to jest w roku założenia tego klasztoru, otrzymałam od ojca García de Toledo, dominikanina, wówczas mojego spowiednika, rozkaz opisania fundacji tego klasztoru i wielu innych rzeczy, które sam zobaczy, kto ujrzy to pismo, jeśli ono wyjdzie na światło dzienne2. Obecnie, w roku tysiąc pięćset siedemdziesiątym trzecim, po upływie jedenastu lat, znajdując się w Salamance, mam za spowiednika ojca magistra Ripalda, rektora Towarzystwa Jezusowego3. Ten, przeczytawszy księgę pierwszej fundacji, uznał, że będzie to na większą chwałę Bożą, gdy napiszę o innych siedmiu klasztorach, które od założenia pierwszego aż do tego czasu z łaski naszego Pana powstały, jak również o pierwszych początkach klasztorów ojców bosych Reguły pierwotnej. Polecił mi zatem podjąć się tej pracy. Wykonanie tego rozkazu wydawało mi się niemożliwe (przy tylu interesach do załatwienia i tylu listach do pisania, i innych jeszcze obowiązkach, włożonych na mnie 1

2 3

Jak w innych księgach św. Teresy, tak i tutaj zaraz na początku uderza nas głęboka pokora Autorki. Mało bowiem było dusz, które by się takim doskonałym posłuszeństwem odznaczały jak ta wielka Święta. Św. Teresa wspomina o tym samym zakonniku w Księdze życia (34, 6–8). Uczony jezuita (1537–1618) był rektorem w Villagarcía, Salamance, Burgos i Valladolid. Wspierał bardzo św. Teresę w zakładaniu klasztorów, jak to szczególnie wynika z rozdz. 29 tego dzieła.


Prolog

7

z rozkazu przełożonych), a nadto i z powodu tak małych zdolności, i tak zniszczonego zdrowia, że i bez tej pracy narzuconej mi nadprogramowo, nieraz zdawało mi się, że dłużej nie zniosę mego brzemienia. Wobec tego uciekałam się do Pana, polecając Jemu moje utrapienie. A Pan powiedział do mnie: Córko, posłuszeństwo dodaje siły. 3. Niechże Jego boska łaskawość to sprawi, by tak się stało, i niech użycza mi łaski, abym potrafiła na Jego chwałę opowiedzieć miłosierdzie, jakie w tych fundacjach okazał naszemu Zakonowi. W moim opowiadaniu, zapewniam, będzie czysta prawda, bez żadnej przesady, o ile sama rozumiem, zgodna z tym, co było rzeczywiście. W najmniejszej rzeczy nawet, za nic na świecie nie powiedziałabym kłamstwa. Tym bardziej więc, gdy to, co tu piszę, ma być na chwałę Panu, za ciężki grzech uznawałabym najlżejsze rozminięcie się z prawdą. Byłoby to, moim zdaniem, nie tylko zmarnowaniem czasu, ale i nadużyciem rzeczy Bożych na oszukanie ludzi. Zamiast chwały Bożej, wyrządziłabym Bogu obrazę. Byłoby to niegodną zdradą. Niech Boski Majestat nie wypuszcza mnie ze swej opieki, bym miała uczynić rzecz podobną. Każdą fundację opiszę osobno, starając się pisać zwięźle i krótko, o ile potrafię. Bo styl mam tak ciężki, że słusznie się obawiam, czy mimo najlepszej woli nie umęczę i innych, i siebie. Lecz znając miłość, jaką mają dla mnie, moje córki, którym to pismo ma się dostać po mojej śmierci, ufam, że cierpliwie mnie zniosą. 4. Wie nasz Pan, że w niczym nie szukam swego pożytku i o nic nie dbam, tylko o cześć i Jego chwałę, toteż podejmując i to pisanie, błagam Go, niech daleka będzie


8

Teresa od Jezusa Księga fundacji

od tych, którzy to czytać będą, myśl przypisywania mnie czegoś z tych wielu rzeczy chwalebnych, które tu będą opisane, bo byłoby to wprost przeciwne prawdzie. Niech raczej proszą za mną Jego Boski Majestat, aby mi raczył przebaczyć, że tak źle tych wszystkich łask użyłam. Toteż moje córki słuszniejszy mają powód do żalenia się na mnie niż do dziękowania mi za to, co się w tych fundacjach dokonało. Dobroci Bożej, moje córki, oddajmy całe dziękczynienie za te tak wielkie łaski, jakie nam uczynił. Ktokolwiek będzie to czytał, proszę go na miłość Boga o jedno Zdrowaś Maryjo, aby mi swoją modlitwą dopomógł do wyzwolenia się z czyśćca i dojścia do oglądania Jezusa Chrystusa, naszego Pana, który z Ojcem i Duchem Świętym żyje i króluje na wieki wieków, amen. 5. Skutkiem tej słabej mojej pamięci, zapewne tu opuszczę niejedną ważną rzecz, a wspomnę za to o wielu takich, bez których by się obyło. Słowem, będzie to robota odpowiadająca tępocie mego umysłu i memu nieokrzesaniu, a także warunkom, w jakich ją piszę, mało mając do niej spokojnego czasu. Stosownie do danego mi polecenia, dotknę tu również, przy sposobności, niektórych spraw odnoszących się do modlitwy wewnętrznej i złudzeń, jakie się w niej mogą zdarzyć, ażeby ktoś, kto im podlega, w porę zatrzymał się na tej niewłaściwej drodze. 6. We wszystkim poddaję się temu, czego święta matka Kościół rzymski naucza. Postanowiłam nadto, że nim to pismo dostanie się do waszych rąk, moje siostry i córki, najpierw je przejrzą ludzie uczeni i doświadczeni w rzeczach duchowych. Zaczynam w imię Pańskie, wzywając na pomoc błogosławioną Jego Matkę, której, choć niegodna,


Prolog

9

habit noszę, i chwalebnego ojca i mego pana, św. Józefa, w którego domu jestem, bo pod jego wezwaniem wzniesiony jest ten klasztor karmelitanek bosych, a który przez całe moje życie swoją przyczyną mnie wspierał. 7. Roku 1573, w dzień świętego Ludwika, króla francuskiego, to jest dnia 25 sierpnia. Niech będzie Bóg pochwalony!



ZACZYNA SIĘ FUNDACJA KARMELU ŚWIĘTEGO JÓZEFA W MEDINIE DEL CAMPO

Rozdział 1 W jaki sposób powstał pierwszy zamysł tej i innych fundacji

1. Przez pięć lat od chwili założenia domu św. Józefa w Awili przebywałam w tym klasztorze. Były to, zdaje mi się, o ile mogę dzisiaj o tym sądzić, najspokojniejsze lata mego życia, za których ciszą i spokojem często potem tęskniła i tęskni moja dusza. W tym czasie wstąpiło do naszego klasztoru kilka młodych panien, o których, wnosząc z wykwintności i okazałości strojów, można było sądzić, że świat je pozyskał dla siebie. Pan jednak odrywając je wcześnie od tych marności, pociągnął je do swego domu, tak wysoką darząc je doskonałością, że przykład ich wielkim był dla mnie zawstydzeniem. Tym sposobem doszłyśmy do liczby trzynastu, której postanowiłyśmy nigdy nie przekroczyć4. 2. Rozkoszą było dla mnie żyć wspólnie z takimi świętymi i czystymi duszami, których jedyną troską była służba i chwała Pana. Jego Boska łaskawość zyskała nam, choć nikogo o nic nie prosiłyśmy, czego nam było potrzeba do życia. A jeśli kiedy zabrakło nam chleba, co się bardzo 4

Później powiększyła św. Teresa liczbę sióstr przebywających w jednym klasztorze do 21.


12

Teresa od Jezusa Księga fundacji

rzadko zdarzało, one tym większą stąd radość miały. Z uwielbieniem czyniłam dzięki Panu, patrząc na tyle tak wysokich cnót, a szczególnie na taką świętą obojętność tych dusz, które nie martwiły się o nic, tylko o to, aby Jemu służyły. Ja też, choć sprawowałam rządy klasztoru, nie pamiętam, bym kiedy martwiła się o rzeczy doczesne, mając tę mocną wiarę, że nie zapomni Pan o swoich służebnicach, o to jedynie się starając, by Jemu się spodobały. Gdy się zaś zdarzyło, że tego, co miałyśmy w domu, nie starczyło na obiad dla wszystkich, polecałam to, co jest, podać słabszym i więcej potrzebującym pożywienia, ale żadna nic nie chciała i tak wszystko pozostawało nietknięte, dopóki Bóg nie zesłał więcej, aby było dla wszystkich. 3. Co do cnoty posłuszeństwa, wiele mogłabym przytoczyć przykładów, na które sama patrzałam. Dla cnoty tej szczególną mam cześć (choć pełnić jej nie umiałam, dopóki mnie te służebnice Boże nie nauczyły, i lepiej bym ją umiała, gdybym była cnotliwa). Wspomnę tu jeden, jaki mi w tej chwili przychodzi na pamięć. Pewnego razu podano nam do stołu w refektarzu ogórki. Mnie dostał się jeden bardzo cienki i wewnątrz zepsuty. Z udaną powagą zawołałam jedną z sióstr, odznaczającą się rozumem i wykształceniem5, i dla doświadczenia jej posłuszeństwa, kazałam jej pójść i zasadzić ten ogórek w ogródku, który miałyśmy przy domu. Zapytała mnie, jak go ma zasadzić, czy na sztorc, czy w poprzek. Odpowiedziałam jej, że w poprzek. Poszła więc i zasadziła go, ani przez chwilę nie dopuszczając tej myśli, że jest to niemożliwe, by wy5

Była to Maria de Ocampo, w zakonie Maria Baptysta, siostrzenica św. Teresy, później przeorysza klasztoru karmelitanek w Valladolid.


Rozdział 1

13

rósł. To jedno miała na myśli, że działa przez posłuszeństwo i służy Chrystusowi. Ślepe to posłuszeństwo tak zagłuszyło w niej naturalny rozum, iż była pewna, że czyni rzecz najrozumniejszą. 4. Zdarzyło się, że umyślnie naznaczałam jednej siostrze sześć albo siedem różnych obowiązków naraz, a ona je przyjmowała, nie odpowiadając ani słowa, przekonana, że zdoła spełnić je wszystkie. Miałyśmy studnię z bardzo złą wodą, według zapewnienia tych, którzy jej próbowali, a przy tym tak głęboką, że zdawało się rzeczą niemożliwą wydobyć z niej wodę. Robotnicy, których wzywałam, aby ją urządzili, śmiali się ze mnie, że chcę wyrzucać pieniądze na próżno. Zapytałam sióstr, jakie jest ich zdanie. Jedna z nich odpowiedziała, że „trzeba podjąć tę pracę. Pan nasz, mówiła, musi nam przysyłać wodę z miasta i dawać nam pokarm dla tych, którzy ją nam przynoszą. Taniej wypadnie Jego wielmożności, gdy sprawi, byśmy ją miały w domu, a zatem i nie omieszka tak uczynić”. – Powiedziała to z taką żywą wiarą i z taką stanowczością, że i ja nabrałam pewności, że tak się stanie. Dlatego, wbrew zdaniu i oporowi studniarza, choć znającego się na rzeczy, kazałam przystąpić do dzieła i z łaski Pana wyprowadziliśmy ze studni strumień dobrej wody do picia, zupełnie wystarczający na nasze potrzeby i płynący do dnia dzisiejszego6. 5. Nie opowiadam tego zdarzenia dla zaznaczenia cudu, bo gdybym chciała mówić o cudach, wiele innych tego rodzaju rzeczy mogłabym wymienić, ale dla pokazania na 6

Studnia ta otrzymała nazwę „Zdroju s. Marii Baptysty” albo, bardziej po myśli Świętej, „Zdroju Samarytanki”, i istnieje do dnia dzisiejszego, choć wodę z tej studni siostry używają tylko do podlewania ogrodu.


14

Teresa od Jezusa Księga fundacji

tym przykładzie, jak była wielka wiara w tych siostrach, bo tak się stało, jak mówię. Nie jest tu moim głównym zamiarem pisać pochwały zakonnic tych klasztorów, które wszystkie dotąd, dzięki dobroci Pańskiej, tą drogą idą. Opisywać tu wszystkie podobne powyższym przykłady, i wiele innych jeszcze szczegółów, byłoby za długo. Choć opis taki nie byłby bez pożytku, gdyż pobudzałby te, które po nich przyjdą, do naśladowania tych pierwszych. Ale jeśli jest wolą Pańską, by te szczegóły były ogłoszone, zapewne przełożeni polecą przeoryszom ich spisanie. 6. Żyłam więc, ja nędzna, wśród tych dusz anielskich, bo tak jak je znałam, nie mogę ich nazwać inaczej. Wyznawały przede mną nie tylko każde najmniejsze swoje uchybienie, choć tylko wewnętrzne, ale i dary nad wyraz wielkie, łaski nadzwyczajne, żarliwe pragnienia, całkowite oderwanie serca od wszystkiego, co ziemskie, jakich Pan im użyczał. Samotność była dla nich rozkoszą. Zapewniały mnie, że nigdy nie mogą się nią nasycić. Przyjmowanie odwiedzin, choćby rodzeństwa, wydawało się im męką. Która więcej miała czasu i możności pozostawania w pustelni7, ta uważała się za najszczęśliwszą. Zastanawiając się nad wysoką szlachetnością tych dusz, nad męstwem zupełnie nie niewieścim, jakim Bóg je napełniał do cierpienia i pracy dla Jego chwały, nieraz myślałam sobie, że Pan, takie w nich składając bogactwa, zapewne wielki jakiś ma w tym cel i zamiar. Nie, iżby mi nawet przez głowę przeszło, by miało się stać to, co potem się stało, bo było to wówczas, po ludzku sądząc, zupełnie niemożliwe i, z bra7

Święta zawsze robiła w ogrodzie klasztornym maleńkie pustelnie, do których siostry chroniły się na chwile samotności.


Rozdział 1

15

ku wszelkich środków ku temu, było niemożliwe o takich rzeczach i myśleć. Ale coraz bardziej z każdym dniem rosły we mnie gorące pragnienia przyczynienia się w czymkolwiek do zbawienia jakiejś duszy. I nieraz miałam takie uczucie, jak gdyby kto posiadał schowany u siebie wielki skarb i chciałby dawać z niego wszystkim, a nie może, bo mu ręce związano. Tak i moja dusza czuła się niejako związana, bo jakkolwiek bardzo wielkie były łaski, których Pan w tych latach mi użyczał, wszystko to zdawało mi się jakby uwięzione we mnie i leżące bez pożytku. Nie mogąc uczynić nic więcej, służyłam Panu ustawicznie moimi ubogimi modlitwami i pobudzałam siostry, aby czyniły podobnie, i żarliwe utrzymywały w sobie pragnienie zbawienia dusz i wzrostu Kościoła świętego. Każdy, kto zbliżył się do nich, zawsze wielkie z rozmowy z nimi odnosił zbudowanie. W takich to wewnętrznych pracach i usiłowaniach zanurzałam wielkie moje pragnienia. 7. Tak upłynęło może trochę więcej niż cztery lata, gdy przybył do mnie w odwiedziny pewien zakonnik franciszkanin imieniem Alonso Maldonado8. Żarliwy ten sługa Boży takimi samymi, jak i ja, pałał pragnieniami zbawienia dusz, a mógł je wypełnić czynem, czego mu bardzo zazdrościłam. Niedawno powrócił z Indii Zachodnich i opowiadał mi o tych milionach dusz, które tam giną, bo nie ma, kto by je uczył prawdziwej wiary. Miał do nas przemowę, pobudzając nas do pokuty. Potem nas pożegnał. Pozostałam tak przejęta żalem nad zgubą tylu dusz, 8

Alonso de Maldonado (1510/1516–1597/1600) był generalnym komisarzem misji w Ameryce Środkowej zwanej wtedy Indiami Zachodnimi i żarliwym kaznodzieją.


16

Teresa od Jezusa Księga fundacji

że prawie odchodziłam od siebie. Udałam się do pustelni i tam zalewając się łzami, wołałam do Pana, błagając Go, by mi dał sposób i możność pozyskania jakiejś duszy dla Jego służby, skoro Mu czart tyle ich wydziera. By przynajmniej moja modlitwa, skoro nic więcej uczynić nie mogę, miała przed Nim jakąś ku temu skuteczność. Serdecznie zazdrościłam tym, którym dane jest dla miłości naszego Pana poświęcać się tej wielkiej sprawie, chociażby tysiąc razy mieli narazić się na śmierć. Bywało tak ze mną, że gdy czytamy żywoty świętych, to to, co oni uczynili dla nawrócenia dusz, większą wzbudza we mnie pobożność, wzruszenie i zazdrość, niż wszelkie męki, jakie wycierpieli. Jest to szczególny pociąg i skłonność, jaką mam od Pana, i mam to przekonanie, że cenniejsza w Jego oczach jest jedna dusza, którą byśmy, z Jego łaski i miłosierdzia, naszą pracą i modlitwą Jemu pozyskali, niż wszelkie inne, jakie byśmy mogli oddać Mu usługi. 8. Wśród takiego mojego serdecznego strapienia, jednego wieczoru, gdy byłam na modlitwie, ukazał mi się Pan w takiej, w jakiej zwykle Go widuję postaci, i z wielką do mnie mówiąc miłością i pocieszając mnie, powiedział: Córko, trochę poczekaj, a ujrzysz wielkie rzeczy. Słowa te tak głęboko utkwiły mi w sercu, że ani na chwilę o nich zapomnieć nie mogłam, a chociaż ich znaczenia, mimo ciągłego nad nimi rozmyślania zgłębić nie zdołałam, to przecież bardzo mnie pocieszyły. Miałam zupełną pewność, że te zapowiedziane wielkie rzeczy sprawdzą się, ale w jaki sposób to się stanie, o tym żadnego nie miałam pojęcia. Tak upłynęło jeszcze, zdaje mi się, pół roku, aż wreszcie nastąpiło to, co teraz opowiem.


Rozdział 2 Przyjazd ojca generała do Awili, i co z jego przyjazdu wynikło.

1. Generałowie nasi stale mieszkają w Rzymie. Żaden z nich nigdy nie był w Hiszpanii, zdawało się więc rzeczą niemożliwą, by obecny miał kiedy do nas przyjechać. Lecz jak dla woli Bożej nie ma rzeczy niemożliwych, tak i teraz Boża Jego Opatrzność zrządziła, że czego nigdy przedtem nie było, to teraz nastąpiło. Wiadomość ta, gdy ją otrzymałam, nie była mi, zdaje mi się, zupełnie przyjemna. Bo jak mówiłam w opisie fundacji domu św. Józefa, dom ten, z powodów tam wymienionych, nie podlegał władzy Zakonu9. Bałam się dwóch rzeczy: najpierw, by nie był na mnie zagniewany, bo nie znając całego przebiegu rzeczy, słuszny mógł mieć powód; a po drugie, by nie kazał mi wracać do klasztoru Wcielenia, rządzącego się Regułą złagodzoną, co dla mnie, z przyczyn, nad którymi tu rozwodzić się nie mam potrzeby, ciężkim byłoby strapieniem. Dość tej jednej racji, że nie mogłabym tam zachowywać z całą ścisłością Reguły pierwotnej i że znalazłabym się w zgromadzeniu liczącym przeszło sto pięćdziesiąt sióstr, bo łatwiej przecież o zgodę i spokój w domu, w którym, jak w tym naszym, liczba zakonnic jest niewielka. Lecz Pan szczęśliwe, nad moje spodziewanie, dał wyjście z tych obaw. Generał, gorliwy sługa Boży, mąż przy tym wysokiej 9

Księga życia 32–33.


18

Teresa od Jezusa Księga fundacji

nauki i roztropności, uznał, że nasza sprawa jest dobra i żadnego mi w niczym nie okazał niezadowolenia. Nazywa się Jan Chrzciciel Rubeo10 z Rawenny. Bardzo poważany jest w Zakonie, i słusznie. 2. Gdy przybył do Awili, postarałam się, aby zwiedził ten dom św. Józefa, a biskup polecił nam przyjąć go z całą czcią i należnym jego osobie ceremoniałem. Zdałam mu sprawę o wszystkim z zupełną szczerością i prawdą, bo tak zawsze zwykłam postępować z przełożonymi, cokolwiek by stąd miało wyniknąć, skoro oni ze swego urzędu zastępują miejsce Boga, jak również i ze spowiednikami. Inaczej postępując, nie byłabym spokojna o moją duszę. Zdałam mu również sprawę z wewnętrznego stanu i z mego prawie całego życia, choć tak grzesznego. On, wysłuchawszy mnie, powiedział mi wiele rzeczy na moją pociechę i zapewnił mnie, że nie każe mi opuszczać naszego klasztoru. 3. Ucieszył się bardzo, przypatrzywszy się naszemu porządkowi życia, widząc w nim obraz, jakkolwiek niedoskonały, pierwszych początków naszego Zakonu, i jak Reguła pierwotna zachowuje się u nas w całej swej ścisłości, bo żaden inny klasztor jej nie przestrzega, ale cały Zakon rządzi się Regułą złagodzoną11. Stąd też, pragnąc jak najdalszego rozszerzenia się tych naszych początków, wydał 10

11

Jego nazwisko: Juan Bautista Rossi zostało ówczesnym zwyczajem zlatynizowane. Przybył do Hiszpanii w 1566 r., za panowania Filipa II, uprawniony bullą św. Piusa V. Ten wybitny mąż w zakonie karmelitańskim, urodził się 4 października 1507 r., w 1566 został wybrany generałem, zmarł w Rzymie 4 września 1578. Były już wtedy niektóre klasztory zachowujące niezłagodzoną Regułę pierwotną, jak np. Monte Oliveto pod Genuą.


Rozdział 2

19

mi bardzo szerokie upoważnienia12 do zakładania następnych takich klasztorów, z zagrożeniem kar kościelnych, gdyby który Prowincjał chciał mi w tym stawiać przeszkody. Ja go o te upoważnienia nie prosiłam, ale poznawszy mój rodzaj modlitwy, sam z niego zrozumiał moje gorące pragnienia przyczynienia się w czymkolwiek do duchowego postępu choćby jednej duszy i bliższego jej złączenia się z Bogiem. 4. Upoważnień tych i sposobów do spełnienia tych moich pragnień ja sama nie szukałam. Owszem sama myśl o tym wydawała mi się szaleństwem, bo rozumiałam to dobrze, że taka jak ja, maluczka, bez żadnego znaczenia i powagi kobiecina niczego zdziałać nie może. Ale gdy duszę ogarną te święte pragnienia, nie jest już w jej możności od nich się uchylić. Miłość Boga, pragnienie Jego chwały i wiara czynią możliwym to, co w oczach naturalnego rozumu jest niemożliwością. Tak i dla mnie, wobec objawionej mi stanowczej woli Przewielebnego naszego Ojca Generała, bym więcej klasztorów zakładała, klasztory te były jakby już założone. Przypomniałam sobie słowa, które Pan do mnie powiedział. Przedtem nie mogłam zrozumieć ich znaczenia, teraz już widziałam początek ich spełniania się. Bardzo się smuciłam, gdy nasz Ojciec Generał odjeżdżał z powrotem do Rzymu. Bardzo go pokochałam i z jego odjazdem zdawało mi się, że pozostaję w wielkim opuszczeniu. On też bardzo był dla mnie łaskaw i okazywał mi szczególną przychylność. Ile razy jego zajęcia na to mu pozwalały, przychodził do nas 12

Pierwszy taki dokument datowany jest w Awili 27 kwietnia 1567 r., drugi w Madrycie, 16 maja 1567 r.


20

Teresa od Jezusa Księga fundacji

i mówił nam o rzeczach duchowych, a czuć było w jego słowach, że Pan użycza mu wielkich łask. Pociechą było dla nas móc go słuchać. Przed jego odjazdem, nasz biskup (don Alvaro de Mendoza), pasterz otaczający wszystkich serdeczną miłością i opieką, w których widzi pragnienie służenia Bogu z większą doskonałością, prosił go o upoważnienie do założenia w swojej diecezji kilku klasztorów karmelitów bosych, według Reguły pierwotnej. Z innych stron także zanoszono podobne prośby. On chętnie by na nie się zgodził, ale napotkał na opór ze strony Zakonu, i nie chcąc dać powodu do rozterek w naszej Prowincji, na razie tego zaniechał. 5. Mimo to jednak, w kilka dni potem, zważywszy, że skoro mam zakładać klasztory żeńskie, nieodzownie będzie potrzeba, by obok nich powstały także klasztory braci tej Reguły, tym bardziej, że karmelitów w naszej Prowincji była tak mała liczba, iż prawie zdawało się, jak gdyby Zakon u nas miał wygasnąć. Po gorącym poleceniu Bogu tej sprawy, napisałam do ojca generała błagalny list, przedstawiając mu, jak umiałam najlepiej, moje racje: że wielka stąd będzie służba Boża, że trudności przewidywane nie są dostatecznym powodem do zaniechania takiej dobrej sprawy, że i Najświętszej Pannie, której tak gorliwym jest czcicielem, niemałą przez to odda usługę. Ona sama wzięła w ręce tę sprawę, bo generał, skoro doszedł do niego mój list, z Walencji, gdzie wówczas przebywał, przysłał mi upoważnienie do założenia dwóch klasztorów męskich, w czym jawnie się okazała jego troskliwość o dobro i wzrost Zakonu. Zapobiegając oporowi niechętnych, polecił wykonanie swego rozporządzenia obu


Rozdział 2

21

prowincjałom, obecnie urzędującemu i dawnemu, chociaż z nimi niełatwo było dojść końca13. Zatem osiągnąwszy już rzecz główną, ufałam, że Pan dokona reszty. I tak się stało. Dzięki staraniom księdza biskupa, który popierał tę sprawę jakby swoją własną, obaj prowincjałowie wreszcie się zgodzili. 6. Cieszyłam się, że mam już zapewnione upoważnienie, ale wraz z nim przybyło mi troski, bo nie znałam w całej Prowincji żadnego zakonnika ani świeckiego, zdolnego do wykonania takiego przedsięwzięcia i do zapoczątkowania tego dzieła. Wciąż tylko błagałam Pana, aby mi wzbudził i przysłał choć jednego pomocnika. Nie miałam również domu ani sposobu jego nabycia. Do podjęcia więc takiego dzieła była tylko jedna uboga zakonnica bosa, bez żadnej znikąd pomocy, oprócz Pana, obładowana listami upoważniającymi i dobrymi chęciami, a pozbawiona wszelkiej możności spełnienia ich czynem. Nie traciłam jednak odwagi ani nadziei, że skoro Pan dał jedno, da więc i drugie. Rzecz cała wydawała mi się już zupełnie możliwa, zatem i przystąpiłam do dzieła. 7. O Boże wielki! Jakże dziwnie objawiasz Twoją potęgę, dodając śmiałości maluczkiemu robaczkowi! Zaprawdę, nie Twoja w tym wina, Panie mój, jeśli nie umieją wielkich rzeczy zdziałać ci, którzy Cię miłują. Winna temu jedynie małoduszność i nasze tchórzostwo. Nie umiemy się zdobywać na mężne postanowienia, zawsze pełni tysiącznych strachów i względów ludzkich, i dlatego Ty, Boże mój, nie działasz w nas cudów i Twoich wielmożności. 13

List o. Rubeo datowany jest na 10 sierpnia 1567 r. z Barcelony.


22

Teresa od Jezusa Księga fundacji

Bo któż jest bardziej ochotny nad Ciebie do dawania, skoro tylko masz komu dawać, i kto chętniej niż Ty przyjmuje usługi, i własnym kosztem sprawiając je, i za nie odpłacając? Obym z Twojej boskiej łaskawości umiała Tobie w czym usłużyć. Obym tyle od Ciebie wziąwszy, bardziej starała się oddawać Tobie z tego, co wzięłam, amen.


IHS 1. Zdaje mi się, że nie będzie od rzeczy, gdy dodam tu jeszcze, w jaki sposób klasztor św. Józefa w Awili, który był pierwszą naszą fundacją – a którego założenia w tej księdze nie opisuję, bo już je na innym miejscu opisałam224 – spod władzy biskupa miejscowego, pod którą został ufundowany, przeszedł pod zwierzchność Zakonu. 2. W chwili założenia tego klasztoru biskupem Awili był don Álvaro de Mendoza, ten sam, który obecnie jest biskupem w Palencji. Przez cały czas jego rządów w Awili siostry doznawały od niego nad wszelki wyraz łaskawej opieki i kiedy oddawałyśmy się pod jego posłuszeństwo, Pan zatwierdził to nasze postanowienie, mówiąc mi, że tak trzeba, jak się to i w dalszym następstwie jasno okazało. We wszystkich kolejach i trudnościach, jakie przechodził nasz Zakon, najżyczliwsze zawsze miałyśmy od niego poparcie i gorliwą obronę. W niezliczonych zdarzeniach jawnie przekonałyśmy się, jak szczęśliwie to się stało, żeśmy się oddały pod jego władzę. Nigdy tego nie dopuścił, by jakiś duchowny wizytował nas w jego zastępstwie. Nic się nie działo w klasztorze, tylko z mojego rozporządzenia, za uprzednią jego zgodą. Taki stan rzeczy trwał mniej więcej, nie pamiętam dokładnie, siedemnaście lat225 i przez cały czas ani mi na myśl nie przyszło starać się o zmianę zależności. 224 225

Księga życia 32–36. W rzeczywistości 15 lat, tj. od 1562 do 1577 r.


Epilog

393

3. Po przeniesieniu jednak biskupa Awili na biskupstwo w Palencji, któregoś dnia, w czasie mego pobytu w klasztorze toledańskim, Pan powiedział do mnie, że potrzeba, by siostry klasztoru św. Józefa przeszły pod posłuszeństwo Zakonu i bym się postarała o to, bo gdybym tego zaniechała, dom ten rychło uległby rozluźnieniu226. Nie umiejąc pogodzić pozornej sprzeczności między tym rozkazem a poprzednimi słowami, jakie słyszałam, w których Pan mnie zapewniał, że jest to dobre i pożyteczne, aby siostry zostawały pod władzą miejscowego biskupa, nie wiedziałam, co począć. Udałam się więc po radę do mego spowiednika, męża bardzo uczonego, który obecnie jest biskupem w Osmie227. On dopiero objaśnił mnie, że nie mam się czego martwić, wówczas bowiem potrzeba było tego, a dziś potrzeba czego innego, jak się to już od tego czasu w bardzo wielu zdarzeniach jawnie okazało. Twierdził on, że jego zdaniem, lepiej i bezpieczniej będzie temu klasztorowi, gdy się połączy z innymi, niż gdyby pozostał sam jeden odosobniony. 4. Polecił mi zatem udać się do Awili dla omówienia sprawy na miejscu. Biskup zrazu wręcz przeciwnego był zdania i żadną miarą nie chciał się zgodzić na taką zmianę. Dopiero gdy mu wymieniłam główne powody, nalegając zwłaszcza na szkody, jakie obecny stan rzeczy, gdyby pozostał niezmieniony, mógł sprowadzić na te siostry, które 226

227

W Księdze życia 33, 16, św. Teresa podaje przyczyny, dla których chciała mieć klasztor zależny od biskupa. Później z ustaleniem się Reformy zmieniły się warunki, i dlatego Święta poddała z powrotem klasztor pod jurysdykcję Zakonu. Alonso Velázquez, o którym Święta nieraz wspomina w tej księdze (por. 28, 10).


394

Teresa od Jezusa Księga fundacji

on tak ojcowskim sercem miłuje, wziął to wszystko pod głębszą rozwagę. Mając zaś rozum bardzo bystry, znalazł wnet inne jeszcze powody, ważniejsze od tych, które ja mu przedstawiłam, dlatego postanowił uczynić według mojej prośby, nie zważając już na zarzuty kilku duchownych, którzy go od tego postanowienia chcieli odwieść. 5. Potrzebna była jeszcze zgoda sióstr. Niektóre z nich były bardzo przeciwne tej zmianie. Ale że wszystkie one bardzo mnie kochają, więc uznały słuszność powodów, jakie im podawałam, najwięcej zaś ten, że gdy zabraknie obecnego biskupa, któremu nasz Zakon tyle zawdzięcza i którego ja tak miłuję, i mnie także już nie będą miały wpośród siebie. Ten wzgląd, w ich oczach stanowczy, pokonał wszystkie trudności i tak przyszła wreszcie do pomyślnego końca ta sprawa niesłychanie ważna, bo same potem przekonały się, i każdy mógł to widzieć, jaka temu domowi groziła ruina, gdyby się stało inaczej. O, błogosławiony niechaj będzie Pan, że z taką troskliwą opieką czuwa nad dobrem swoich służebnic! Niech będzie błogosławiony na wieki, amen.


Spis treści

Prolog . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

5

Rozdział 1 W jaki sposób powstał pierwszy zamysł tej i innych fundacji . . . . 11 Rozdział 2 Przyjazd ojca generała do Awili, i co z jego przyjazdu wynikło . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

17

Rozdział 3 W jaki sposób i z jakimi środkami przystąpiono do założenia klasztoru św. Józefa w Medinie del Campo . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 23 Rozdział 4 Opowiada o szczególnych łaskach, jakie Pan czyni siostrom w tych klasztorach, i daje przestrogi dla przełożonych, jak się wobec nich mają zachowywać . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 37 Rozdział 5 Mowa tu o modlitwie i objawieniach. – Uwagi i przestrogi przydatne szczególnie duszom powołanym do pracy zewnętrznej . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 43 Rozdział 6 Mówi o szkodach, jakie może sobie wyrządzić dusza w życiu duchowym, gdy nie wie, kiedy i jak należy sprzeciwiać się duchowi. – O pragnieniu Komunii świętej i jakie w nim mogą ukrywać się złudzenia. – Wskazówki i przestrogi dla przełożonych klasztorów . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 56


396

Spis treści

Rozdział 7 Jak należy postępować z duszami podlegającymi melancholii. – Uwagi bardzo potrzebne dla przełożonych . . . . . . 72 Rozdział 8 Podaje kilka uwag o objawieniach i widzeniach . . . . . . . . . . . . . . . . 81 Rozdział 9 Opowiada o wyjeździe z Mediny del Campo na fundację św. Józefa w Malagónie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 88 Rozdział 10 Opowiada o fundacji domu w Valladolid pod wezwaniem Niepokalanego Poczęcia Najśw. Panny z Góry Karmel . . . . . . . . . 92 Rozdział 11 Dalszy ciąg rozpoczętego opowiadania o tym, jaki wybrała sobie zakon doña Casilda de Padilla, wykonując swój zamiar wstąpienia do klasztoru . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 104 Rozdział 12 Opowiada o życiu i śmierci Beatryczy od Wcielenia, którą Pan do tego domu powołał, a której życie było tak cnotliwe i śmierć tak piękna, iż słusznie należy zamieścić to wspomnienie . . . . . . . 113 Rozdział 13 Opowiada, w jaki sposób i za czyją sprawą powstał pierwszy, według Reguły pierwotnej, klasztor Karmelitów Bosych, w 1568 roku . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 120 Rozdział 14 Dalszy ciąg o założeniu pierwszego domu karmelitów bosych. – Jakie prowadzili w nim życie pierwsi dwaj ojcowie, i jakie dobro zaczął Pan przez nich sprawiać wśród okolicznej ludności na swoją cześć i chwałę . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 126


Spis treści

397

Rozdział 15 Opowiada o fundacji domu chwalebnego św. Józefa w Toledo w 1569 roku . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 135 Rozdział 16 Opowiada o niektórych szczegółach z dziejów wewnętrznych klasztoru świętego Józefa w Toledo, by się objawiła cześć i chwała Boża . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 147 Rozdział 17 Opowiada o fundacji dwóch klasztorów, męskiego i żeńskiego, w Pastranie, w 1569 roku . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 153 Rozdział 18 Opowiada o fundacji klasztoru świętego Józefa w Salamance w roku 1570. – Podaje kilka ważnych uwag dla przeorysz . . . . . . . 166 Rozdział 19 Opowiada w dalszym ciągu o fundacji domu św. Józefa w Salamance . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 178 Rozdział 20 O fundacji klasztoru Zwiastowania Najświętszej Maryi Panny w Albie de Tormes, w 1571 roku . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 188 Rozdział 21 O fundacji Karmelu św. Józefa w Segowii, 19 marca 1574 roku . . 200 Rozdział 22 O fundacji klasztoru św. Józefa i Zbawiciela w mieście Beas, w dzień św. Macieja, 1575 roku . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 207 Rozdział 23 O fundacji Karmelu św. Józefa w mieście Sewilli, w dzień Trójcy Świętej, 1575 roku . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 224


398

Spis treści

Rozdział 24 Dalszy ciąg o fundacji klasztoru św. Józefa w Sewilli . . . . . . . . . . . 234 Rozdział 25 Dalszy ciąg o fundacji klasztoru św. Józefa w Sewilli oraz ile trudu kosztowało nabycie własnego domu . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 247 Rozdział 26 Dalszy ciąg o fundacji klasztoru św. Józefa w Sewilli. – Kilka szczegółów godnych zaznaczenia o pierwszej zakonnicy przyjętej do tego klasztoru . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 256 Rozdział 27 O fundacji klasztoru pod wezwaniem chwalebnego świętego Józefa w miasteczku Karawaka w dzień Nowego Roku 1576 . . . . 267 Rozdział 28 Fundacja klasztoru w Villanueva de la Jara . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 284 Rozdział 29 O fundacji klasztoru św. Józefa u Matki Boskiej Nadrożnej w Palencji, w dzień św. króla Dawida 1580 r. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 316 Rozdział 30 Opowiada o fundacji klasztoru Trójcy Świętej w mieście Soria, w dzień świętego naszego Ojca Elizeusza 1581 roku . . . . . . . . . . . . 339 Rozdział 31 O fundacji klasztoru św. Józefa u św. Anny w Burgos, dnia 19 kwietnia, w oktawie Zmartwychwstania Pańskiego 1582 r. . . . 351 Epilog . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 392



Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.