Louis Guillet
TERESA
w moim życiu Tłumaczył z francuskiego Alfred Bocian Wydanie II, poprawione
WYDAWNICTWO KARMELITÓW BOSYCH Kraków 1999
TYTUŁ ORYGINAŁU Thérèse dans ma vie
IMPRIMATUR L. 86/85 Kraków, 23 stycznia 1985 r. t Jan Pietraszko wik. gen. Ks. Jan Dyduch kanclerz
WYDAWNICTWO KARMELITÓW BOSYCH 31-222 Kraków, ul. Z. Glogera 5 tel.: (012) 415-22-45, 415-46-19 fax: (012) 415-29-88
ISBN 83-87527-36-X
SŁOWO WSTĘPNE
Jaki jest sens naszego życia? Oto pytanie, które wyznacza kierunek naszego postępowania, naszych aspiracji, naszego autentyzmu. Teresa od Dzieciątka Jezus dała odpowiedź na to, wciąż aktualne, pytanie swoim własnym życiem. We Francji stulecie urodzin Teresy pobudziło do licznych studiów na temat życia Karmelu. Niektórzy autorzy dzieł o Karmelu odkrywają coraz to nowe, niezbadane aspekty życia wewnętrznego. Każdy z nich na swój sposób świadczy o nieustannej aktualności Teresy i o niepokoju w naszych duszach. Wszyscy poszukujemy gwiazdy, która oświecałaby naszą drogę. Mój zamiar jest odmienny. Teresa przepowiedziała, że przyszłaby powtórnie na ziemię, by nauczyć nas kochać Boga, tak jak ona Go kochała. A jak Go kochała? Czy może mi na pewno wskazać przez to sens mojego życia — sens każdego życia ludzkiego? Studia rozpoczęte w 1933 r. pozwoliły mi odkryć, że Teresa niepokoiła się jedynie miłością Jezusa. „Nie mam obecnie żadnego innego pragnienia, które nie byłoby związane z miłością". „Pociąga mnie jedynie 9
miłość". „Ona jest cała wyzwolona w miłości"... Jej życie stało się aktem miłości i w nim się zawarło. Miłość była dla niej konkretnym źródłem poznawania Jezusa i dodatkowym doświadczaniem swojej własnej miłości, swego ubóstwa, swojej słabości. Teresa w okresie długiego marszu ku miłości była niesiona „w ramionach Jezusa — pod płaszczem Najświętszej Dziewicy". W odróżnieniu od niektórych komentatorów, wolę jak najczęściej powracać do słów Świętej. Teresa zrozumiała, że Bóg działał w niej. Jej język jest przystępny dla wszystkich. Przed swoją śmiercią sama dokonała relektury wydarzeń swego życia i przekazała nam osobistą ich interpretację. Jej spojrzenie jest o wiele trafniejsze niż nasze. Jaki jest sens naszego życia? Posłannictwem Teresy jest nauczyć nas kochać Boga. Św. Jan od Krzyża nawołuje: „Bóg daje wam wciąż swoją świętą łaskę, abyście we wszystkich sprawach wciąż zajmowali się Jego świętą miłością—jak zostaliście do tego zobowiązani, to zaś jest w tym celu, abyście przez Niego zostali ukształtowani i porwani".
PRZYQODA DUCHOWA
Treść niniejszej książki zapozna czytelników częściowo z przygodą duchową, jaka rozpoczęła się trzydzieści dziewięć lat temu. Poprzedziły ją trzy prace: Nuit de Lumière, L'Éveil de l'Aurore, Ce que croyait Thérèse d'Avila2. Dwie pierwsze stanowią studium o św. Janie od Krzyża, ostatnia o Teresie od Jezusa. Wszystkie trzy dzieła wyznaczają konkretne etapy długiej drogi. Teresa w moim życiu stanowi punkt zbliżenia, czy ściślej jeszcze, to wszystko, co nadało sens mojemu życiu i co było podporą w moich wysiłkach. A oto fakty, które moi bliscy mogli stopniowo poznawać, najprawdopodobniej, bez ich łączenia.
Boję się, że jej nie zrozumiem Jeżeli pominąć dłuższe przygotowania, przygoda rozpoczęła się w 1933 r. Z siedmioma młodymi ludźmi odbywałem swój nowicjat w Pustelni Agen. Byłem wśród nich najstarszy wiekiem i jedynym kapłanem. 2. Wymienione pozycje nie ukazały się dotąd w przekładzie polskim (przyp. tłumacza).
11
od Teresy korespondencji, z której utworzono XI rozdział Dziejów duszy wyraziła Świętej swoje obawy: „Nigdy nie wmówisz we mnie, że potrafiłabym osiągnąć ten upragniony cel, skoro lękam się tego wszystkiego, co Ty miłujesz". Teresa z powagą odpowiedziała swej matce chrzestnej: „Gdybyś była zrozumiała historię mego małego ptaszka, nie zadawałabyś mi takiego pytania..." (PT, 1.1, s. 700). „O moja najdroższa Siostrzyczko! jeżeli mnie nie rozumiesz, to dlatego, że jesteś zanadto wielką duszą..." (PT, t. I, s. 694 i 700). Powinniśmy starać się, by nie usłyszeć takiego zarzutu. Teresa pragnęła kochać Boga w nieskończoność. Przynaglana tym dążeniem uświadomiła sobie, kim jest. Określiła swoją tożsamość przed Bogiem nazywając się „małą". Mówiąc tak uważała się za ubogą i słabą. Zrozumiemy lepiej ten kontrast pomiędzy jej wielkimi dążeniami a „małością", która była kluczowym zagadnieniem jej życia, jeśli posłuchamy, co mówi o swoim ubóstwie i swej słabości...
„NIE WIECIE WIĘC ŻE JESTEM BARDZO UBOQA"
Kiedy Teresa wyraża to, co rozumie przez słowa „być małą", bez uprzedzeń podsuwa ubóstwo: „...nawet u ubogich daje się dziecku...". Mówi jednak również i o innym ubóstwie: „...być małą, to nie gromadzić mienia...". Nie mówi o dochodach, pieniądzach, bogactwach. Najczęściej spotykamy u niej odniesienie do innego bogactwa — nadprzyrodzonego. Dla niej ubóstwo posiadało ogromne znaczenie. W słowie „mienie" zawarła wszystko to, co człowiek może posiadać. Być ubogim—to nie mieć nic własnego, to być wolnym od wszelkich więzów posiadania. Do tego sposobu myślenia przygotowało Teresę wychowanie, jakie otrzymała, oraz Jezus zapraszający ją do udziału w Jego własnym ubóstwie. Do umiłowania ubóstwa ewangelicznego doszła bardzo wcześnie, bo już w czternastym roku życia, i odtąd stanowiło ono zasadniczą cechę jej osobowości.
123
Uważano ją za przeciętną Teresa nie odczuwała ubóstwa ani w mieszkaniu, ani w pożywieniu, w ubiorze czy zabawkach (Carmel 1958 II 145-150). Pomimo tego dobrobytu materialnego, środowisko rodzinne przygotowało ją do przejęcia się duchem ubóstwa nadprzyrodzonego. W domu państwa Martin panowała surowość, ale w tym pozytywnym wydaniu; szczególna uprzejmość, zamiłowanie do estetyki, porządku i czystości, nie dające się pogodzić z kaprysami, wygodnictwem czy z rozrzutnością. Teresa bardzo szybko nauczyła się być ubogą po to, by inni nie cierpieli nędzy; pieniądze otrzymywane w nagrodę za wypracowania szkolne przekazywała na potrzeby związane z rozkrzewianiem wiary lub na dzieła charytatywne. Dostarczała jałmużnę ubogim napotykanym w czasie niedzielnych spacerów i tym, którzy w każdy poniedziałek zjawiali się w ich domu. Matka zachęcała „małą" do umiłowania nędzarzy. Własnym przykładem, który uderzał wszystkich obcujących z tą rodziną, uwrażliwiała serce dziecka na potrzeby osób cierpiących niedostatek. Warto zajrzeć do listu pani Martin z 14 maja 1876 r.: „Biedny staruszek miał piękną twarz... minę miał bardzo wzruszoną i serdecznie dziękował nam za okazaną mu pomoc... spostrzegłam wówczas, że to bardzo nieszczęśliwy człowiek... Jestem smutna z powodu tego spotkania. Myślę wciąż o tym biedaku, któremu tak poweselała twarz, kiedy mu dałam kilka sous... był wesoły jak dziecko... ze szczęściem w oczach spojrzał na swoje buty... Pomoc, jaką otrzymał poruszyła go tak bardzo... umarłby pewnie z głodu, więc nie przestawał dziękować..." (Koresp, s. 252). Takie sceny miały bardzo często miejsce w domu państwa 124
Martin. Teresa mając trzy lata patrzyła na to z przejęciem. Pokora, słodycz i wdzięczność starca wycisnęły w jej sercu uczucie miłości dla potrzebujących. Formacja, poprzez kontakt z ubogimi, była fundamentalną wartością. Teresa wykazywała gotowość do dzielenia się z innymi już od najwcześniejszego dzieciństwa. Kiedy miała dwa lata, wraz z matką odwiedziła swoją ciotkę wizytkę. Ciotka dała jej koszyczek z bristolu napełniony cukierkami, na których królowały dwa piękne pierścionki z cukru akurat na miarę jej palca: „Natychmiast zawołałam: — Co za szczęście! Będzie pierścionek dla Celiny!". Ten spontaniczny okrzyk wskazuje na dobroć Teresy. Nie myślała o przywłaszczeniu sobie podarunku. Pamiętała o Celinie ciesząc się, że pierścionek, który otrzymała, może jej ofiarować (por. PT, t. I, s. 84). Późniejszy epizod z podarunkami świątecznymi posiadał ten sam wydźwięk: „...Tak, nasze radości były wspólne... Ten sam powiew poruszał korony naszych kwiatów i to, co sprawiało radość czy kłopot jednej, było również udziałem drugiej..." (PT, 1.1, s. 115). Domowy system wychowawczy małżeństwa Martin cechował się tym, że w obecności dzieci nie wypowiadano pochwał pod ich adresem. Teresa zanotowała jedynie dwa przypadki, kiedy osoby obce chwaliły ją, gdy mając 5 i pół roku życia przechadzała się z ojcem po plaży. Cztery lata później, w czasie pierwszej wizyty w Karmelu, wujek i ciotka starali się także zachować rezerwę w tym względzie, nie tyle przez dyskrecję, ile z przekonania. Siostra Genowefa napisała: „...W naszej rodzinie Teresę uważano za kogoś «bez wyrazu»; mówiono, że wstąpiła do klasztoru zbyt młodo, że jej wykształcenie było niepełne i że odbije się to na całym jej życiu..." (PT, t. II, s. 326). 125
Teresa była tego świadoma: „...u Wujka uchodziłam za małą ignorantkę, dobrą i miłą, posiadającą zdrowy rozsądek, ale niezdolną i niezgrabną... Nie dziwiła mnie ta opinia, jaką mieli o mnie Wujostwo i jaką zapewne do dziś mają; będąc bardzo nieśmiałą prawie nieustannie milczałam; kiedy pisałam, te moje gryzmoły i ortografia więcej niż prymitywna, nie mogły nikogo oczarować... Inne prace, jak szycie i haft, szły mi — zdaniem nauczycielek — co prawda dobrze, ale niezgrabny i niezręczny sposób trzymania roboty usprawiedliwiał mało korzystną opinię, jaką o mnie miano... Często chwalono przy mnie inteligencję innych, ale mojej nigdy; wywnioskowałam więc z tego, że jej nie posiadam i pogodziłam się z tym..." (PT, 1.1, s. 141). Nieco później, gdy w Karmelu mówiono o wysłaniu jej na misje, Teresa potwierdziła niskie mniemanie o sobie: „...Ach! Opuściłabym wszystko, co jest mi drogie, nie dlatego, by być użyteczną Karmelowi, który zechciałby mnie przyjąć; robiłabym niewątpliwie wszystko, co do mnie należy, ale znając mą nieudolność wiem, że nawet starając się uczynić wszystko, na co mnie stać, nie mogłabym podołać, gdyż nie znam się wcale... na sprawach doczesnych..." (PT, t. I, s. 278). Od dzieciństwa Teresa reagowała jak ubogi na każdy okazany jej gest dobroci. Kiedy miała siedem lub osiem lat, leżała chora w tym samym łóżku co Paulina. Pewnego wieczoru Paulina wyciągnęła spod poduszki swój śliczny scyzoryk i dała go siostrze, czym wprawiła ją w nieopisany zachwyt: „«Ach, Paulino — zawołałam — musisz mnie bardzo kochać, skoro pozbawiasz się dla mnie swego ślicznego scyzoryka z gwiazdką z perłowej masy... Ale jeśli mnie tak kochasz, czy zrobiłabyś ofiarę ze swego zegarka, 126
by nie dopuścić do mojej śmierci?». «Nie tylko, by nie dopuścić do Twojej śmierci, oddałabym zegarek, ale jestem gotowa nawet na każdą ofiarę, byłeś szybko wyzdrowiała». Słuchałam tych słów Pauliny z niewypowiedzianym zdumieniem i wdzięcznością..." (PT, t. I, s. 105-106). Teresa odsłoniła tajniki swej duszy. W każdym podarunku odczuwała miłość dającego, a jednocześnie sądziła, że wcale na ten podarunek nie zasłużyła. Stąd jej zachwyt. Milcząca zgoda jej „ubóstwa". Odkrywamy tu także śmiałość zaufania. Paulina ofiarowała jej scyzoryk, a Teresa uważała się za upoważnioną prosić siostrę również o zegarek.
„Będąc bogaty, stał się ubogim" Bóg działał, aby w duszy Teresy ukształtować poczucie ubóstwa. Interwencja Boża okazała sif bardzo mocno po śmierci pani Martin w 1877 r. Święta w okresie swego wczesnego dzieciństwa odwiedza dzieci, które mają matki i mówią o nich, i chociaż nie daje poznać po sobie, spotkania te pomnażają cierpienia Teresy na tle półsieroctwa. Te głębokie przeżycia, silne potęgą jej dziecięcego instynktu, rodziły w niej tkliwe uczucie ubóstwa. Nadarzało się ku temu wiele sposobności: uczucia w stosunku do starszej siostry zastępującej jej matkę, bez wątpienia bardzo szczere, powiększały w niej pragnienie miłości, a jednocześnie delikatność powstrzymywała ją, by nie zwierzać się komukolwiek z odczuwania niezaspokojonego głodu macierzyńskich uczuć. Stąd pochodziły chwile wewnętrznej pustki, ubóstwa, których autorem był Bóg. On przygotowywał Teresę, bez jej wiedzy, do przyszłych ogołoceń. 127
Spis treści Od Tłumacza Słowo wstępne
7 9
I. Przygoda duchowa Boję się, że jej nie zrozumiem Tryby „Moja misja — pobudzać do miłowania dobrego Boga" Obecność, rozmowa
11 11 13 16 19
II. Prawda Życia „Słuchałam opowieści o tych wspaniałościach" „Władca Ojczyzny Niebieskiej przybył" „Czułam w głębi mego serca" Nowy traktat o Niebie Życie to tylko dzień „Nie umieram, wstępuję w życie"
27 28 30 34 37 40 42
III. Ona ma złote serce Dary Boże Potęga miłości codziennie się budzącej Słodycz i świeżość „Słowem, jest to miłość"
46 47 51 57 61
IV. „Kocham Ciebie, mój Jezu" „Kochałam bardzo dobrego Boga" Jedyny cel — sprawiać przyjemność Jezusowi Jezus usunął kamienie z drogi Delikatność, którą oblubienica powinna okazywać swemu Oblubieńcowi „Moim powołaniem jest Miłość"
65 66 67 73
V. Jezus Teresy „Jezus nauczał mnie w skrytości" „Jeden tylko Jezus jest" „Uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem" „Ręka Jezusa kieruje wszystkim" Przez to miłość Boża będzie lepiej poznana 220
78 81 87 88 92 93 97 100
VI. „Jestem zbyt mała, by dokonać wielkich rzeczy" . . . Intuicja dziecka „Jeśli ktoś jest mały, niech przyjdzie do Mnie" Pozostać małą, to Pozostawiając wielkim duszom
107 109 112 116 119
VII. „Nie wiecie więc, że jestem bardzo uboga" Uważano ją za przeciętną „Będąc bogaty, stał się ubogim" „Nic się mnie nie trzyma" Dusza ubogiego
123 124 127 130 135
VIII. „Jestem samą słabością" 139 „Wiem zbyt dobrze, jaka jestem słaba" 140 „Cóż to szkodzi, że upadam co chwila?" 147 „Im bardziej jest się słabym, bez pragnień i cnoty" . . 154 „Mały ptaszek" 158 IX. „Zajęłam miejsce w ramionach Jezusa" „Dobrze wiem, co zrobię" „Nie bój się, mała trzódko" Przebaczenie zostało szybko udzielone Kiedy zobaczyła, że jest tak dobrze przyjęta „On mną kieruje i daje mi natchnienia" X. Ofiarowanie się Miłości Miłosiernej 9 czerwca 1895 Podczas Mszy świętej w uroczystość Trójcy Przenajświętszej Łaska rozumienia Symfonia miłości Grot ognisty XI. „Dlaczego kocham cię, Maryjo?" „Czy Najświętsza Panna jest ze mnie zadowolona?" Uśmiech Najświętszej Dziewicy U Matki Bożej Zwycięskiej W grocie świętej Magdaleny Zażyłość z Najświętszą Panną Epilog Źródła bibliograficzne
160 161 163 168 174 178 183 184 186 189 192 195 196 197 205 208 212 216 217 221