W BLASKACH NAWIEDZENIA - Teofil Stanisław Kapusta OCD

Page 1

o. Teofil Kapusta OCD

W blaskach Nawiedzenia

Wydawnictwo Karmelitรณw Bosych Krakรณw 2016


© Copyright by Wydawnictwo Karmelitów Bosych Kraków 2016 Redakcja i korekta: Aleksandra Dawiec Fotografia na okładce: © Dreamstime Fotografie wewnątrz książki: Archiwum Biura Misyjnego OCD Okładka, fotoedycja, design & dtp: Paweł Matyjewicz Imprimi potest: Tadeusz Florek OCD, prowincjał Kraków, 11 sierpnia 2016 r. nr 185/2016 Wydawnictwo Karmelitów Bosych 31-222 Kraków, ul. Z. Glogera 5 tel. 12-416-85-00; 12-416-85-01 fax 12-416-85-02 e-mail: wydawnictwo@wkb.krakow.pl Zapraszamy do naszej księgarni internetowej www.wkb-krakow.pl www.karmel.pl

ISBN 978-83-7604-409-5 Druk i oprawa: TOTEM – Inowrocław


Wprowadzenie

B

yło to we wrześniu 1976 roku. Odpowiadając na pytanie: „Czy ludzie w Burundi czczą Matkę Bożą?”, napisałem między innymi: „Pozostaje jeszcze wiele do zrobienia. Przede wszystkim należałoby kult Matki Bożej pogłębić i bardziej powiązać z codziennym życiem. Nie jest to łatwe, ale trzeba to robić, by chrześcijaństwo w Burundi stawało się coraz pełniejsze. To w jakiś sposób wydaje się szczególnym zadaniem polskich karmelitów w Burundi. Skoro nie ma w Kościele żadnego świętego, który nie miłowałby w szczególny sposób Bożej Matki, to jeżeli chcemy pogłębić życie duchowe naszego młodego Kościoła, musimy starać się zaszczepić w nim miłość ku Maryi i to wbrew wszelkim opiniom. Ona na pewno nie przesłoni nikomu Chrystusa – swego Syna – wprost przeciwnie, ukaże Go pełniej w świetle swego macierzyńskiego Serca. Ona też będzie doskonałym wzorem pełnienia woli Bożej, wzorem żywej wiary, miłości Boga i bliźniego, czystości, rozmodlenia, wzorem doskonałego życia rodzinnego. Każdy szczegół życia w świetle Jej postaci może nabrać innych, pełniejszych wymiarów. Nie można mówić, że nasi ludzie tego nie rozumieją, że do tego nie dorośli. Które dziecko nie dorosło do matki? Ona jest Matką Kościoła i Matką każdego dziecka Bożego. Trzeba tylko uczyć tych młodych


chrześcijan poznawać i miłować tę Matkę i pod Jej wejrzeniem przeżywać z Chrystusem dla Boga codzienne życie. Na pewno zrozumieją. Pamiętam, że kiedyś z okazji święta Nawiedzenia powiedziałem naszym prostym ludziom kilka zdań na temat odwiedzin. Oni lubią odwiedzać swoich krewnych, przyjaciół i znajomych. Odwiedzać znaczy także zanieść dar. Nie można w Burundi iść w odwiedziny z pustymi rękami. Mówiłem więc o odwiedzinach. Lubicie iść ścieżkami poprzez góry 100, a nawet 200 kilometrów, byle odwiedzić swoich. To znak miłości. Maryja także podjęła trud drogi przez góry, by odwiedzić swoich krewnych, ale patrz, co Ona zrobiła, co Ona im zaniosła? Zaniosła radość, zaniosła dobre słowo płynące z serca przepełnionego wiarą, miłością i łaską. Poszła do krewnych przepełniona Bogiem i te proste odwiedziny stały się świętem. A ty, co zanosisz, idąc w odwiedziny? Czy idziesz w odwiedziny z łaską uświęcającą w sercu, z Bogiem? Czy zanosisz radość? Może twoje słowa w czasie odwiedzin szarpią sławę bliźniego, ranią miłość, wzniecają niesnaski, nienawiść. Powiedz, twoje odwiedziny były podobne do odwiedzin Maryi? Dzisiaj prośmy Matkę Bożą, by nauczyła nas tak odwiedzać bliźnich, by te odwiedziny były świętem, radością, by zawsze były z Bogiem, któremu wspólnie śpiewamy hymn dziękczynny za wielkie rzeczy, które nam uczynił. Nie pamiętam już wszystkich myśli wypowiedzianych wtedy. Później spotkałem się z grupą wiernych, którzy powiedzieli, że jeszcze nigdy tak nie spojrzeli na swoje wizyty składane bliskim i znajomym. ~6~


«Trzeba coś zrobić, by nasze odwiedziny były podobne do odwiedzin Maryi, bo przecież chcemy być Jej dziećmi» – dodali. Radość moja była wielka, bo przecież zrozumieli…”. List ten wydrukowały później w „Echu z Afryki i innych kontynentów” dobre siostry klawerianki. W odpowiedzi otrzymałem liczne zachęty, abym napisał więcej takich myśli o tajemnicach różańcowych. „Nam w Europie także potrzebne jest takie spojrzenie na nasze odwiedziny, właśnie w świetle nawiedzenia Maryi” – pisała R.W. ze Szwajcarii. „Jesteśmy już tak zagonieni, że trudno nam dostrzegać powiązanie tajemnic Różańca z naszym codziennym życiem. Szkoda! Niestety, nam nikt nie usiłuje tak tego przybliżać, jak Ojciec próbował przybliżyć tajemnicę nawiedzenia swoim wiernym w buszu. A może Ojciec zechciałby i dla nas napisać coś więcej o Różańcu albo chociażby tylko o tajemnicy Nawiedzenia. Na pewno któreś z naszych pism religijnych chętnie wydrukuje takie refleksje” – zapewniał A.F. z Kanady. „Wie Ojciec, sama także jeszcze nigdy tak nie spojrzałam na swoje odwiedziny. Jaka szkoda, że nikt mi tego w podobny sposób nie wyjaśnił. Jeżeli Ojciec ma inne podobne kazania, proszę nam przysłać. Wiem, że misjonarz nie ma czasu na pisanie, ale niech Ojciec pisze…” – zachęcała H.B. z Australii. Ze zdumieniem stwierdziłem, że te listy zachęty nadchodziły od osób starszych i młodych, od ludzi żyjących w rodzinie i od sióstr zakonnych. Niestety, „misjonarz nie ma czasu na pisanie”. Zdarzało się jednak, że od czasu do czasu próbowałem wieczorem zanotować niektóre myśli z rozmów ~7~


z Maryją przy rozważaniu różańcowej tajemnicy Nawiedzenia. Później, w czasie choroby i rekonwalescencji, usiłowałem te notatki jakoś uporządkować. Same grupowały się wokół słów Ewangelii mówiących o Nawiedzeniu. Wokół niektórych tylko słów. Zawsze byłem przekonany, że Różaniec swoimi tajemnicami sięga głęboko w różne szczegóły naszego życia i opromienia je coraz to nowymi blaskami. Przeglądając te biedne notatki, dostrzegłem, że tak jest rzeczywiście. Jakże słuszne są słowa św. Jana Pawła II wypowiedziane o Różańcu: „Różaniec jest moją ulubioną modlitwą. Przecudna to modlitwa. Cudowna z racji swej prostoty i głębi. W modlitwie tej powtarzamy wielokrotnie słowa, które Maryja usłyszała od anioła i od swej krewnej Elżbiety. Do tych słów przyłącza się cały Kościół. Można by powiedzieć, że Różaniec jest w pewien sposób modlitewnym komentarzem do ostatniego rozdziału Konstytucji dogmatycznej o Kościele Soboru Watykańskiego II – do rozdziału omawiającego przedziwną obecność Matki Bożej w tajemnicy Kościoła i Chrystusa. W rzeczy samej na kanwie słów «Zdrowaś Maryja» rozwijają się przed oczyma duszy główne wydarzenia życia Jezusa Chrystusa. Składają się one na całość tajemnic radosnych, bolesnych i chwalebnych i włączają nas w żywą wspólnotę z Jezusem poprzez – można tak rzec – Serce Jego Matki. Równocześnie nasze serce potrafi wpleść w te dziesiątki Różańca wszystkie wydarzenia, które się składają na życie jednostki, rodziny, narodu, Kościoła i ludzkości. A więc, koleje życia osobistego, bliźnich, a w szczególności tych, którzy są nam bliscy, którzy ~8~


są drożsi naszemu sercu. W ten sposób ta prosta modlitwa różańcowa pulsuje rytmem życia ludzkiego”1. W roku 1984 głosiłem rekolekcje w Czernej. Dużo korzystałem wówczas z moich „różańcowych” notatek. Jedna z uczestniczek rekolekcji pani doktor Wanda Błeńska stwierdziła, że jeszcze nigdzie nie spotkała się z takim rozważaniem tajemnicy Nawiedzenia i że rzeczywiście może ona rzucić dużo światła na różne momenty codziennego życia. Inne uczestniczki rekolekcji domagały się udostępnienia tych notatek. Tłumaczyłem, że przecież te myśli są jeszcze bardzo niedojrzałe, niedokończone, że liczne w nich akcenty osobiste… „To właśnie dobrze – twierdziły – każdy będzie mógł je domyśleć, dokończyć i przenieść na płaszczyznę własnego życia”. Uległem. Miałem nadzieję, że przy przepisywaniu jakoś te notatki uładzę. Niestety, przepisywać mogłem tylko w wolnym czasie, czyli zaledwie z doskoku. Rozważania pozostały zatem niedokończone w treści i nieuładzone w formie. Takie notatki ośmielam się oddać w ręce moich Sióstr i Braci w Chrystusie z serdecznym życzeniem: niech Wam pomogą chodzić drogami życia w blaskach Nawiedzenia i zdążać do chwały śladami Maryi; niech Wam pomogą ukochać także inne tajemnice Różańca świętego i dotąd zanurzać w nich nawet najdrobniejsze szczegóły codzienności, aż całe życie wasze stanie się uwielbieniem Maryi ku chwale Trójcy Przenajświętszej. Jan Paweł II, Anioł Pański, 29 października 1978.

1

~9~


o. Teofil Kapusta OCD


Ktoś czeka na twoje odwiedziny

Jeśli serdecznie rozmawiasz z Maryją o tajemnicy Nawiedzenia, Ona z pewnością podpowie ci, że jest Ktoś, Kto czeka na twoje odwiedziny. W tysiącach kościołów i kaplic rozsianych po całym świecie czeka we dnie i w nocy „Więzień miłości”, Jej Syn. Czeka na twoje odwiedziny nie tyle ze względu na siebie, ile ze względu na ciebie. Nie zaprasza: „Przyjdźcie, pocieszajcie Mnie!”. Nie, zaprasza innymi słowami: „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię” (Mt 11, 28). To jest łaską dla ciebie, to jest dla ciebie zaszczytem, to jest twoim ubogaceniem – stawać przed Panem rzeczywiście obecnym, obecnym dla ciebie. Czy nie lekceważysz tej łaski? Pan jest blisko, może w twojej wiosce, może na twojej ulicy. Tyle razy przechodzisz obok kościoła, czy masz zwyczaj wstępować na chwilę rozmowy z Panem? Czy nawiedzasz Pana często, codziennie? Ktoś zwierzył się mi kiedyś: „Moja matka miała zwyczaj nawiedzać Chrystusa obecnego w Najświętszym Sakramencie. Jako dziecko towarzyszyłem jej często w podróżach do różnych miast i miasteczek. Po przyjeździe kierowała swe kroki do najbliższego kościoła. Tam trwała przez chwilę na rozmowie z Panem. Podobnie nawiedzała któryś z kościołów przed powrotem z miasta. Polubiłem ten zwyczaj i – nie tylko ze względu na pamięć dla mojej matki, lecz z potrzeby serca – zachowuję go do dzisiaj. ~ 41 ~


W różnych miastach mam swoje kościoły lub kaplice. Wiem, że On tam na mnie czeka. Te kilka lub kilkanaście minut spędzonych u Pana jakoś dziwnie mi pomaga. Czasem sprawy, które przyjeżdżam załatwić, wydają się beznadziejnie trudne, czasem nijakie i nudne. Bywa, że boję się spotkań z ludźmi, z którymi muszę sprawy załatwiać, których mam odwiedzić, np. w szpitalu. Po rozmowie z Panem czuję się umocniony, idę do ludzi z jakoś rozszerzonym sercem, szczerym sercem i wszystko układa się dobrze, układa się po ludzku, bo boję się powiedzieć, że po Bożemu. Przed odjazdem także muszę zajrzeć do Pana, porozmawiać, podziękować. To nic, że wrócę do domu o pół godziny później. Nikt nie ma mi tego za złe. Sam czuję, że wracam radośniejszy, że stać mnie na dobre słowo, na ochotne usłużenie każdemu i myślę, że inni odczuwają to także. A wszystko to zawdzięczam matce, która miała zwyczaj nawiedzać Pana. Niech będzie za to błogosławiona na wieki!”. Jeżeli takiego zwyczaju nie wprowadziła w twoje życie matka, to poproś Maryję, aby podprowadzała cię do swego Syna, aby nauczyła cię odwiedzać Pana, który stale czeka na ciebie. To prawda, że nie zawsze możesz wejść do kościoła. Bywają po wioskach – i nie tylko po wioskach – kościoły całkowicie zamknięte, nie można wejść nawet do kruchty. Czasem nie możesz wyjść z domu, bo choroba, bo praca, bo starszy wiek… Ale świadomość, że On jest blisko, że On jest obecny dla nas w kościołach, może ci podsunąć inny sposób nawiedzenia – nawiedzanie Pana sercem.

~ 42 ~


Jeszcze jedno zwierzenie na ten temat, dłuższe, ale – jak ufam – pouczające: „Byliśmy jeszcze młodymi chłopcami, może w pierwszej klasie szkoły średniej. Pewnego razu w czasie wspólnej podróży pociągiem zaczęliśmy z kolegą taką grę, że kto ze swojej strony pociągu zobaczy więcej kościołów, ten wygra. Jakże pilnie każdy z nas wypatrywał każdego krzyżyka, który oznaczał wieżę kościoła lub kaplicy! Grę powtórzyliśmy w innej podróży. Później już sam wypatrywałem w czasie podróży kościołów. Może to i dziwne, ale to już we mnie pozostało i jak sądzę, pogłębiło się. Do dzisiaj lubię przez okno pociągu wypatrywać wieże kościołów. Lubię pozdrawiać obecnego w nich Pana. Już się nie nudzę w podróży, nie potrzebuję książki. Nauczyłem się rozmawiać z Panem. Różne to bywają rozmowy. Rozmawiamy o ludziach skupionej wokół kościoła wioski, o ich troskach, o ich radościach. Często proszę Pana, by spojrzał na ludzi, których właśnie widzę. Podam kilka przykładów. Ot, na przykład mała pastereczka pasie stado gęsi, a w dali widnieje wieża kościoła. Proszę Bożą Matkę, by skierowała wzrok tego dziecka na wieżę kościoła, by jej podpowiedziała, że tam obecny jest Pan – osamotniony, opuszczony przez ludzi. Niech ją nakłania do nawiedzania Pana sercem. Proszę Maryję, by sprawiła, aby te spojrzenia i te nawiedzenia nawiązały żywą przyjaźń małej pastereczki z tajemnicą Obecności Pana. Tak sobie myślę, że może z tej dziewczynki wyrośnie siostra zakonu oddanego wieczystej, wynagradzającej adoracji. Modlę się o to.

~ 43 ~


Albo inna sytuacja. Na błoniach pod miasteczkiem gromada chłopców kopie zawzięcie piłkę. Ten w bramce stoi i patrzy. Piłka znajduje się w pobliżu drugiej bramki. I wtedy – pamiętam – nasunęła się taka modlitwa: «Panie, niech ten chłopiec ponad bramką dostrzeże chociaż na moment wieże kościołów górujące nad miasteczkiem. Niech mu przypomną o Tobie. Ale przede wszystkim Ty, Panie, spójrz na niego. Może z tej bramki wybierzesz go dla Siebie, jak wybrałeś już innego, o którym powiedziano, że ‘najchętniej grał w bramce’. Tak, Panie, Ty z różnych sytuacji potrafisz wybierać apostołów Twojej miłości». Potem już rozmawiamy o łasce powołania kapłańskiego 1ub zakonnego, o stałym braku kapłanów, misjonarzy. Rozmawiamy z Panem o wybranym z bramki Papieżu. Tymczasem obraz za oknem jadącego pociągu się zmienił. Inna wieś, inny kościół. Na polach żniwiarze. Widać, że utrudzeni. I zaraz modlitwa: «Panie, niech chociaż wtedy, gdy przystają, aby pot otrzeć z czoła, spojrzą na wieżę wiejskiego kościoła. Niech sobie przypomną, że jesteś z nimi, że jesteś dla nich, że widzisz ich trud. Niech u Twoich stóp złożą swe utrudzenie. Spełnij swą obietnicę i pokrzep ich, chociaż może nie przychodzą za często do Ciebie. Za nich chcę sercem trwać przy Tobie, za nich uwielbiać, przepraszać, o łaski dla nich prosić». Ale widok żniwa przypomina mi pola bielejące pod żniwo (por. J 4, 35), błagam więc Pana żniwa, by wyprawił robotników na swoje żniwo (por. Mt 9, 37–38; Łk 10, 2). Pamiętam przede wszystkim o krajach misyjnych, które bardzo czekają na siewców ~ 44 ~


i na żniwiarzy. A czasem znów pamiętam i rozmawiam z Panem o tym żniwie, którym jest koniec świata (por. Mt 13, 39). Obrazy za oknem pędzącego pociągu zmieniają się szybko. Widzę nowe sytuacje, nowych ludzi i nowe wieże kościołów. Czasem jawią się daleko, na horyzoncie. To i lepiej, bo dłużej są widoczne. Nie, nie nudzę się podczas takiej podróży, odkąd nauczyłem się rozmawiać z Panem obecnym w kościołach. Wiem, opowiadanie moje może wyglądać na jakieś przechwalanie się. Chcieliście jednak usłyszeć szczere wyznanie. Przede wszystkim muszę bardzo szczerze powiedzieć, że to wszystko jest łaską, która została mi dana bez mojej zasługi. Jestem o tym głęboko przekonany. Jedno jeszcze chcę dodać: została mi dana stopniowo, bo ten zwyczaj rozmowy z Panem i sama treść rozmów rozwijały się, narastały. Bywało bowiem, że w czasie następnej podróży tą samą trasą przypominałem sobie i Panu dawną rozmowę. Mówiłem na przykład: «Panie, pamiętasz ten dom. W czasie mojej ostatniej podróży dopiero piętro budowali, a dzisiaj już zawiesili firanki, widocznie już w nim mieszkają. Panie, błagałem Cię wtedy za przyszłych mieszkańców tego domu, aby byli dobrzy, radośni, szczęśliwi, zgodni… Aby swoim dzieciom stworzyli prawdziwy dom, nie tylko ten z cegły. Ufam, Panie, że spełniłeś moją prośbę. Dzisiaj powtarzam ją na nowo. Sądzę, że z okien swojego domu widzą wieżę kościoła. Niech ona przypomina im stale, że jesteś tu dla nich obecny…»

~ 45 ~


Bywa, że właśnie krzyż na kościelnej wieży jest okazją do porozmawiania z Panem o tych wszystkich, którzy może w tej chwili na ten krzyż patrzą i o wszystkich, którzy kiedykolwiek nań spojrzeli. Nie znam ich, ale przecież Pan zna ich wszystkich, zna także tych, którzy już od wieków nie żyją, bo kościół liczy już kilka wieków. Bardzo lubię stare kościoły. Nasuwają mnóstwo myśli i modlitw. Jakże już dawno na tym miejscu rozbił Pan namiot miłości. Ileż pokoleń przeszło przed Nim, ilu padało tu na kolana, na twarze, ilu przychodziło ze swoimi trudnymi sprawami, uciekało w klęskach żywiołowych, w pożogach wojennych! A On był zawsze dla wszystkich, dla tych z bliska i dla tych, którzy pielgrzymowali tu z daleka. On już w dawnych czasach utrwalał w sercach naszych przodków to wszystko, co otrzymaliśmy jako bezcenne dziedzictwo. Gdy o tym myślę, błagam Pana o pomoc, aby nasze pokolenie umiało to dziedzictwo przyjąć, uszanować, pomnożyć i przechować dla przyszłych pokoleń. Ten sposób «nawiedzeń» z pociągów przeszedł także na moje podróże autobusem. To nawet czasem lepiej wychodzi, bo drogi bite przebiegają często bardzo blisko kościołów. O niektórych kościołach i klasztorach nic nie wiem, ale niektóre są mi znane z osobistych odwiedzin albo z różnych książek. O niektórych wiem, że są sanktuariami maryjnymi. Wówczas rozmawiam także z Maryją. Rozmawiam o tych wszystkich, którzy przez wieki całe lub chociażby od dziesiątków lat odwiedzali jej cudami i łaskami słynący obraz albo figurę. Czasem już dzisiaj polecam Jej przyszłych pielgrzymów, proszę, aby ~ 46 ~


nad nimi głęboko się nachyliła z tych swoich tronów łaski i matczynej dobroci. Tematów do rozmowy z Matką Bożą nigdy nie brakuje. Wspominam tu ciągle o rozmowach. Nie chciałbym jednak, by ktoś nauczył się ode mnie gadulstwa na modlitwie. Wiem, przytoczone tu «rozmowy» nie są głębokie, nie zachwycają wyszukanymi słowami, mogą robić wrażenie pewnej paplaniny. To nic, wiem, że On słucha. I na początek dobrze, że są takie. Potem powoli będą się wyciszać. Tak było ze mną. Dzisiaj już dużo nie mówię. Często wcale nie mówię. Trwam przy Nim sercem, także wtedy, gdy zniknie wieża kościoła. Wiem, że Jego to raduje. On, Syn Maryi, jest Bogiem-człowiekiem. W Eucharystii jest obecne Jego uwielbione już Serce, Boskie Serce, ale przecież także ludzkie Serce, Serce, które po ludzku odczuwa, po ludzku czeka. Na szczęście, Ono odczuwa i rozumie na odległość. Już kończę, bo przecież i tak wszystkich myśli, rozmów i uczuć nie potrafię przytoczyć. Dodam tylko, że kolega ze szkoły, z którym rozpoczynałem tę «przygodę» i który zapewne nie przypuszczał, że będzie ona miała dla mnie taki ciąg dalszy, dawno już nie żyje. Często rozmawiam z Panem o nim. Przygoda nawiedzeń z pociągów, nawiedzeń na odległość, odwiedzin sercem trwa…”. Przytoczyłem tu wypowiedź kogoś, kto – wiem na pewno – mówił prawdę, chociaż mówił o sobie. Przytoczyłem tak, jak ją zdołałem odtworzyć z notatek wówczas poczynionych. Przytoczyłem ją z nadzieją, ~ 47 ~


że może kogoś nakłoni do ukochania nawiedzeń Kogoś, Kto zawsze czeka na spotkanie z tymi, których miłuje. Niech o tym Jego czekaniu stale przypomina nam Matka Nawiedzenia. Niech Jego nieustanna i rzeczywista Obecność, niech Jego nieustanne oczekiwanie doczeka się stałych odwiedzin, a jeśli one będą niemożliwe, niech je zastąpią odwiedziny na odległość, odwiedziny duchowe, odwiedziny sercem. Niech się powtarza tajemnica nawiedzenia aż do chwili, w której usłyszymy słowa: „Pójdźcie, błogosławieni Ojca mego, bo byłem w więzieniu, byłem Więźniem miłości, a odwiedziliście Mnie” (por. Mt 25, 34–36). „… a odwiedziliście Mnie”

Powiedział ktoś: „Odwiedziny są kwiatem miłości, są owocem miłości, odwiedziny są znakiem i są potrzebą miłości”. Nic zatem dziwnego, że skoro „pod wieczór życia sądzeni będziemy z miłości” (św. Jan od Krzyża), sądzeni będziemy także z odwiedzin. Na Sądzie Ostatecznym będzie mowa także o odwiedzinach, o przyjęciu lub nieprzyjęciu przybysza. W ostatecznym rozrachunku z miłości również te uczynki miłości będą decydować o wiecznym wybraniu lub wiecznym odrzuceniu. Sędzia powie: „Byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie; byłem chory, a odwiedziliście Mnie; byłem w więzieniu, a przyszliście do Mnie” (por. Mt 25, 35–36). W nagrodę „weźcie w posiadanie królestwo przygotowane wam od założenia świata!” (Mt 25, 34). ~ 48 ~


Na drugi wyrok wpłynie, między innymi, także zaniedbanie uczynków miłości związanych z odwiedzinami. Pan powie: „Idźcie precz ode Mnie, przeklęci, w ogień wieczny, przygotowany diabłu i jego aniołom! Bo (…) byłem przybyszem, a nie przyjęliście Mnie, (…) byłem chory i w więzieniu, a nie odwiedziliście Mnie” (Mt 25, 41. 43).

Maryjo, Patronko i Matko ludzkich odwiedzin, któż z nas aż tak poważnie bierze odwiedziny? Kto aż taki nadaje im wymiar? Kto im przypisuje wieczne błogosławieństwo lub wieczne przekleństwo? Maryjo, naucz nas patrzeć na nasze ludzkie odwiedziny w świetle Ewangelii i w blasku Twojego Nawiedzenia. Pomóż nam zrozumieć, że odwiedziny to nie tylko przyjemna, radosna, ludzka sprawa. Pomóż nam zrozumieć, że odwiedziny to także sprawa poważna i doniosła, bo są znakiem miłości, bo to miłość przyjęta, gdy została ofiarowana, bo to odpowiedź na oczekiwanie miłości, bo to podtrzymywanie ognia miłości, który Pan przyszedł rzucić na ziemię i bardzo pragnie, aby zawsze płonął (por. Łk 12, 49). Matko, ucz nas, że w świetle Ewangelii, i nie tylko zresztą w jej świetle, przyjąć otwartym sercem człowieka, który nas odwiedza albo zatrzasnąć przed nim drzwi – to nie wszystko jedno. A także, w świetle Ewangelii, odwiedzić kogoś, kto na nasze odwiedziny czeka, odwiedzić, chociaż kosztu-

~ 49 ~


je nas to wiele, albo zaniedbać odwiedziny, „bo ja też mam prawo do swojego czasu, do swoich rozrywek” – to nie wszystko jedno. Nie wszystko bowiem jedno, czy kocham albo nie kocham. Można powiedzieć: w świetle Ewangelii odwiedziny są niejako sprawą życia lub śmierci, bo są po prostu dowodem miłości. A miłość decyduje o życiu. Święty Jan Ewangelista mówi: „My wiemy, że przeszliśmy ze śmierci do życia, bo miłujemy braci, kto zaś nie miłuje, trwa w śmierci” (1 J 3, 14). Pomóż nam to wszystko zrozumieć, Matko Boga i ludzi. Niech te prawdy nadają coraz głębszy sens wszelkim ludzkim odwiedzinom. Niech im nadają sens także te słowa Pana: „Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili” (Mt 25, 40).

•••

~ 50 ~


Spis treści

Wprowadzenie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 5 Nawiedzenie – Odwiedziny . . . . . . . . . . . . . . . . . 11

Bóg nawiedził lud swój . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Wielkie nawiedzenia . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Na szlaku nawiedzeń papieskich . . . . . . . . . . . . . . . . Wizyty duszpasterskie – kolęda . . . . . . . . . . . . . . . . . Odwiedziny na stacji misyjnej . . . . . . . . . . . . . . . . . . Zwyczajne, ludzkie, święte odwiedziny . . . . . . . . . „Skądże mi to…” – dar odwiedzin . . . . . . . . . . . . . . Tajemnica wciąż trwająca . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Patronka odwiedzin z różnych okazji . . . . . . . . . . . Ktoś czeka na twoje odwiedziny . . . . . . . . . . . . . . . . „… a odwiedziliście Mnie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

11 13 15 18 19 23 27 33 35 41 48

Ewangelia Nawiedzenia .. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 51

Źródło rozmów powiązanych z życiem .. . . . . . . . . Słowa Ewangelii według św. Łukasza .. . . . . . . . . . . Przez Maryję Bóg wszedł w ludzki czas . . . . . . . . . Wszystko ma swój czas.. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Czas wypełniony po brzegi . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Nie mam czasu! . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . „Judaszu!” – „Nie mam czasu!” . . . . . . . . . . . . . . . . . Czas nawiedzenia . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Powodowana miłością . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Bo woła ich Bóg . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Bo przynagla ich miłość bliźniego .. . . . . . . . . . . . . . Z miłości do najbliższych . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

51 52 55 56 58 63 66 69 73 74 83 88


Z Nazaretu do Ain-Karim . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . „Jak piękne są twe stopy…” . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Pełne wdzięku nogi zwiastuna . . . . . . . . . . . . . . . . . . „Idź z Panem Bogiem!” . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Przyświeca jako znak . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . „Któż uważa na Jego drogi?” .. . . . . . . . . . . . . . . . . . . Patronka podróżujących . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Do miasta Dawidowego, zwanego Betlejem . . . . . Uchodź do Egiptu .. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Wrócił do ziemi Izraela . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Co roku do Jerozolimy . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . W Kanie Galilejskiej . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Nadeszła Jego Matka .. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Obok krzyża Jezusowego .. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Razem z Maryją, Matką Jezusa.. . . . . . . . . . . . . . . . . Dopełniwszy biegu życia . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Zaśpieszenie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Śpieszą z pomocą . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Pośpiech miłości . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Pośpiesznie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . „Unicestwili diabła ukrytego w pośpiechu” . . . . .

89 93 95 102 105 108 119 121 129 135 140 143 146 151 153 156 157 161 163 169 173

W góry . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 175

Oczy i serca zwrócone ku górom . . . . . . . . . . . . . . . . „Pan gór i pagórków” . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . „Biegnie przez góry” . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . „Pójdę ku górze mirry” . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Patronka idących w góry . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

175 178 191 196 202


Modlitwa w intencji misjonarza Panie Jezu Chryste, wejrzyj na swego misjonarza, który wszystko opuścił i poszedł za Tobą, aby głosić Ewangelię Bożą wszelkiemu stworzeniu. Prowadź i podtrzymuj go na duchu, oświecaj w przeciwnościach, broń w niebezpieczeństwach, wspieraj w słabościach, pocieszaj w smutku i niedoli. Spraw, by przyjął Twój Krzyż i by on stał się dla niego przewodnikiem na apostolskich drogach, pomocą w każdym niebezpieczeństwie, pociechą w życiu i przy śmierci. Niech z wiernym ludem wysławia Ciebie, a w końcu dojdzie do wiecznej ojczyzny zbawionych, gdzie Ty z Ojcem, w jedności Ducha Świętego, żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen PATRONAT MISYJNY TO: • Dzielić się wiarą w Jezusa Chrystusa z każdym kogo Bóg postawi na naszej drodze. Dzielić się słowem, czynem, modlitwą i ofiarą swego życia. • Interesować się działalnością misyjną Kościoła i wybranego misjonarza z Zakonu Karmelitów Bosych. • Codziennie pamiętać o swoim misjonarzu w modlitwie, jak również ofiarować w jego intencji czyny miłosierdzia, dobroci i życzliwości względem bliźnich.


• Ofiarować w intencji misjonarza i jego pracy apostolskiej własne cierpienie związane z chorobą, czy innymi trudnymi przeżyciami. • Szerzyć zainteresowanie misjami w swoim otoczeniu, prosić inne osoby o modlitwę w intencji misji i nowych powołań misyjnych. • Zachęcać bliźnich do czynnego uczestnictwa w patronacie misyjnym. • W miarę możliwości pomagać finansowo wybranemu misjonarzowi w jego pracy apostolskiej, przesyłając ofiary na konto naszego Biura Misyjnego. Ofiarując w duchu wiary nasze modlitwy, wyrzeczenia i ofiary w intencji wybranego misjonarza uczestniczymy w jego pracy misyjnej. Przyjaciele i Dobroczyńcy naszych misji zostają włączeni do misyjnej Rodziny karmelitańskiej i mają udział w Mszach św. sprawowanych w każdą sobotę i niedzielę w Afryce, oraz w każdą ostatnią sobotę miesiąca w Krakowie (klasztor Karmelitów Bosych ul. Rakowicka 18). Biuro Misyjne Karmelitów Bosych ul. Rakowicka 18, 31-510 Kraków tel. 12 294 45 54 • kom. +48 600 836 826 Sekretarz ds. misji +48 600 967 636 www.karmel.pl • email: misje@karmel.pl Konto zł: 28 1600 1013 1844 4951 0000 0008 Konto euro: 55 1600 1013 1844 4951 0000 0007 Konto usd: 82 1600 1013 1844 4951 0000 0006 Swift do kont walutowych PPAB PL PK


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.