Wpatrzona w Ukrzyżowanego - Matka Teresa Marchocka

Page 1



Czesław Gil OCD

WPATRZONA W UKRZYŻOWANEGO MATKA TERESA MARCHOCKA

Wydawnictwo Karmelitów Bosych Kraków 2011


© Copyright by Wydawnictwo Karmelitów Bosych Kraków 2011 REDAKCJA Czesław Gil OCD PROJEKT OKŁADKI Paweł Matyjewicz IMPRIMI POTEST Andrzej Ruszała OCD, prowincjał Kraków, 2 września 2011 r. nr 457/2011

Wydawnictwo Karmelitów Bosych 31-222 Kraków, ul. Z. Glogera 5 tel. 12-416-85-00, 12-416-85-01 fax 12-416-85-02 ZAPRASZAMY DO KSIĘGARNI INTERNETOWEJ www.wkb.krakow.pl www.karmel.pl e-mail: wydawnictwo@wkb.krakow.pl wydawnictwo@karmel.pl

ISBN 978-83-7604-134-6


WSTĘP

Marianna Marchocka, bardziej znana pod zakonnym imieniem Teresy od Jezusa, jest jedyną kobietą, której imię znalazło się w Słowniku polskich teologów katolickich od przyjęcia chrztu do XIX wieku (t. 3, 1982). Stało się to za przyczyną napisanej przez nią autobiografii, która jest pierwszą polską autobiografią mistyczną i równocześnie pierwszą w języku polskim autobiografią napisaną przez kobietę. Pierwszą biografię matki Teresy napisał już w roku 1654 jej spowiednik o. Ignacy od św. Jana Ewangelisty. Podstawowym źródłem, na którym oparł się o. Ignacy, była wspomniana autobiografia matki Teresy. Autor korzystał z zawartych w niej informacji, streszczał opisy przeżyć mistycznych lub też cytował całe fragmenty tekstu, uważając, że w ten sposób najlepiej odda myśl matki Teresy. Ostatnie miesiące życia Matki oraz jej cnoty o. Ignacy przedstawił w oparciu o relacje współsióstr zakonnych, zwłaszcza karmelitanek warszawskich. Z relacji sióstr korzystał również opisując przebieg ucieczki karmelitanek ze Lwowa do Krakowa w 1648 roku, wyjazd na fundację do Warszawy oraz kontakty klasztoru warszawskiego z dworem królewskim. Z życiorysu o. Ignacego – zachowały się cztery odpisy – korzystali wszyscy późniejsi autorzy. Po raz pierwszy opublikował go ze skrótami i bez podziału na rozdziały

5


o. Onufry Osmielski w dziele Konterfekt życia przykładnego z Ozdoby Karmelu zakonnego kopiowany… (Kraków 1747). W 1752 roku, na prośbę karmelitanek warszawskich, Żywot y wysokie cnoty W. Matki Teresy od Pana Jezusa Marchockiey klasztorów Karmelitanek Bosych we Lwowie y Warszawie fundatorki wydał ks. Józef Augustynowicz. Przed drukiem tekst został przeredagowany. Zachowując wierność wobec oryginału, wydawca skrócił lub streścił niektóre cytaty z autobiografii, dokonał korekt języka oraz dodał opisy łask otrzymanych za przyczyną matki Teresy po roku 1654. Następne wydania życiorysu o. Ignacego miały miejsce dopiero w XX wieku: 1901, 1905 (po francusku) i 1931. Przed drugą wojną światową postacią matki Teresy Marchockiej zainteresował się profesor Karol Górski. Najważniejszą jego zasługą było niewątpliwie krytyczne wydanie autobiografii (1939; reprint: Poznań 2009). W formie dodatku dołączył do niej „Zapiski M. Teresy od Jezusa (Marchockiej)”. Staraniem tegoż autora poszerzone wydanie pism drobnych matki Teresy ukazało się w jego dziele Studia i materiały z dziejów duchowości (Warszawa 1980). Karol Górski zajął się również doktryną mistyczną matki Teresy. Pod koniec ubiegłego wieku Czesław Hernas w piątym wydaniu najbardziej popularnej syntezy historii literatury polskiego baroku zamieścił rozdział poświęcony autobiografii Marchockiej (Warszawa 1998). Autobiografia jako tekst literacki i zapis doświadczenia mistycznego była również przedmiotem badań Antoniego Czyża, Karoliny Targosz, Wojciecha Grupińskiego,

6


Haliny Popławskiej, Katarzyny Wojsław, Janusza K. Golińskiego, Artura Jocza, ks. Jerzego Misiurka, Katarzyny Kaczor-Scheitler i innych. Pierwszej systematycznej analizy życia mistycznego matki Teresy Marchockiej w oparciu o autobiografię dokonał o. Jerzy Gogola OCD w pracy doktorskiej Droga mistyczna Teresy od Jezusa (Marchockiej) karmelitanki bosej 1603–1652 (Kraków 1990). Obecna publikacja jest zmienioną i poprawioną wersją artykułu, który kilka lat temu ukazał się w Karmelitańskich Studiach i Materiałach Historycznych (t. 1, 2006). Ponieważ obecne opracowanie ma charakter popularny, opuszczono w nim przypisy, dodano natomiast fragmenty z pism drobnych matki Teresy Marchockiej.


„BĘDĘ PANNĄ WIELKĄ”

Wychowaniem córek zajmowała się matka, wspomagana przez ochmistrzynię, nazywaną często „panią starą”. Mała Marianna miała ściśle uporządkowany dzień. Był w nim czas przeznaczony na słuchanie, później czytanie żywotów świętych, naukę, zabawę, modlitwę i dziewczęce robótki. Wieczorem każda z córek musiała opowiedzieć matce życiorys patrona dnia. W siódmym roku życia Marianna umiała czytać. Obie siostry wychowywały się razem. Skutek był taki, że była przedwcześnie dojrzałą; chociaż z natury bardzo wesoła, nie lubiła jednak dziecięcych zabaw. Pod wpływem żywotów świętych, a może także podsłyszanych rozmów starszych, w samotności budowała swój przyszły świat. Ambicje miała wielkie; marzyła, że będzie „panną wielką”, znajdzie skarb i będzie budować wspaniałe kościoły. Póki co budowała je z patyków i znalezionych na podwórku cegieł. Starsi włączali się do jej zabawy, burzyli, co ona zbudowała; Marianka nie zniechęcała się jednak i budowała od nowa. Zgodnie ze zwyczajem epoki, Marianna uczyła się gry na jakimś instrumencie muzycznym, śpiewu (miała ładny głos) i „reprezentowania”, czyli występowania w domowych przedstawieniach teatralnych z okazji uroczystości rodzinnych. Marianna otrzymała więc taki

16


zasób wiedzy, jaki zapewniały jej rówieśnicom szkoły prowadzone przez benedyktynki. Mając dziesięć lat była dziewczynką żywą, lubiącą taniec, śpiew, muzykę, żart, płatanie figlów – które czasem były uprzykrzeniem dla służby. Była inteligentna, łatwo podchwytywała wady innych – „[…] bom była do wszytkiego złego dowcipna, sposobna, skłonna”. Ojciec, rozkochany w córce, chętnie chwalił się nią podczas zebrań szlachty, zasięgając jej rady. Z racji obowiązków społecznych i politycznych, pełnionych przez Marchockiego, dwór w Stróży był często odwiedzany przez okoliczną szlachtę, szukającą pomocy u eksperta w sprawach finansowych i gospodarczych. Zabawy, zwłaszcza w okresie karnawału, gromadziły liczne grono krewniaków. Kilkunastoletnia Marianna chętnie brała w nich udział. Po latach oskarżała się, że zbyt chętnie. Jej biograf uważał, że „zgoła pięknie od Boga jest stworzona” i wyraził przekonanie, że dary nadprzyrodzone harmonizowały u niej z darami przyrodzonymi: „Była tedy wzrostu miernego, ni wielkiego, ni też małego, subtelna i biała, twarz troszeczkę pociągła, z młodu ślicznie rumiana, czoło wysokie, trochę wypukłe a wesołe, oko ciemne, jednak nie czarne, wejrzenie barzo wdzięczne i miłe, włosy i brwi miała ruse, cieniusieńkie i piękne, nos podłużny, niewielki, ale barzo kształtny, warga spodnia wyższa niż zwierzchnia, usta niewielkie, twarz także, lecz dziwnie wspaniała i poważna”. Wbrew pozorom maleńkie Stróże nie były odcięte od świata, leżały bowiem przy trakcie komunikacyjnym prowadzącym z Krakowa przez Stary Sącz na Węgry. Sąsiedni Czchów był miastem powiatowym, siedzibą sądu

17


ziemskiego i kasztelanią mniejszą. Również Zakliczyn odgrywał wówczas większą rolę niż po rozbiorach Polski, w wyniku których uległy zmianie szlaki komunikacyjne. W XVII wieku był ważnym ośrodkiem handlowym, a w drugiej połowie XVI w. lokalnym ośrodkiem fermentu religijnego z drukarnią i szkołą braci polskich, zwanych arianami. Jeżeli dodamy do tego częste podróże Marianny z rodzicami do Krakowa, gdzie pod Wawelem mieli dwór, kilkakrotny dłuższy pobyt w klasztorze klarysek w Starym Sączu, które prowadziły szkołę dla dziewcząt, wreszcie podróż do dalekiego Jarosławia i Leżajska, prawie rodzinne kontakty z magnacką rodziną Lubomirskich w Wiśniczu Nowym, musimy dojść do wniosku, że Marianna miała warunki sprzyjające nabyciu ogłady towarzyskiej oraz niezłej orientacji w sprawach państwowych i kościelnych. Wychowanie religijne w domu Marchockich traktowano jako integralną część wychowania ogólnego. Systematycznych lekcji religii najpewniej udzielała nauczycielka domowa. Kilkuletnia Marianna uczestniczyła w lekcjach udzielanych starszej Elżbiecie, stąd tak wczesna jej pierwsza spowiedź, bo w piątym roku życia, a I Komunia św. w siódmym roku życia. Marynka naśladowała praktyki religijne starszej siostry, z czasem rywalizowała z nią i usiłowała ją prześcignąć. Do siódmego roku życia modliła się zawsze z kimś starszym, po I Komunii św. pozwolono jej na samodzielną modlitwę, co przyjęła z radością. Przez całe życie bardzo ceniła sobie te chwile, które mogła spędzić sam na sam z Bogiem.

18


Już w początkach życia religijnego Marianny możemy dostrzec te elementy, które będą cechowały duchowość zakonnicy: chrystocentryzm, maryjność, kult świętych. Wydaje się, że na taki charakter pobożności duży wpływ wywarła matka, przy współudziale miejscowych duszpasterzy i sądeckich klarysek. Pierwszą Komunię św. przeżyła jako rzeczywiste spotkanie z Chrystusem, dlatego po komunii – świadoma obecności Chrystusa – nie obawiała się przebywania w samotności, „bo miała Boga w sobie”. Dzięki matce do komunii św. przystępowała często, m.in. we wszystkie święta maryjne, w święta licznych patronów. Od wczesnych lat dziecięcych odznaczała się bardzo wrażliwym sumieniem na obrazę Boga. Z tego powodu w dziewiątym roku życia przystąpiła po raz pierwszy do spowiedzi generalnej. Niewątpliwie był to nie tylko przejaw delikatności sumienia, ale pewna podatność na skrupuły, które w klasztorze przez dłuższy czas będą ją męczyły. Pod wpływem duchowości franciszkańskiej oraz polskiej tradycji nabożeństw pasyjnych, szczególne miejsce w życiu religijnym Marianny zajmowała męka Chrystusa. „Dawał mi Pan Bóg od młodości lat – pisze w autobiografii – nabożeństwo do Męki swej Przenaświętszej, a dni piątkowe zawsze mi nad insze milsze były i do nabożeństwa sposobniejsze, zwłaszcza owe trzy dni Wielkiego Tygodnia barzo mi miłe były. Kiedychmy nie bywały obecnie kędy w kościele w też trzy dni żałosne, tochmy sobie na naszym ołtarzyku grób [Chrystusa] robieły z starszą siostrą i zołtarz [psalmy] śpiewały, alem ja nic więcej po łacinie nie umiała, tylko Gloria Patri etc.”.

19


Z nabożeństw piątkowych nie rezygnowała także w okresach pewnej oziębłości religijnej. Nabożeństwa te łączyła z praktykami pokutnymi. Dwunastoletnia dziewczyna przeżywała mękę Chrystusa jako wyraz miłosierdzia Bożego. Rozmyślanie o męce Chrystusa wprowadzało ją w tajniki modlitwy medytacyjnej. Często modliła się słowami: „Krzyż, Panie Jezu, Twój, niech będzie żywot mój”. Słowa tej modlitwy towarzyszyły jej przez całe życie. Można nawet powiedzieć więcej: stały się treścią jej życia duchowego, chociaż nie pamiętała, skąd je wzięła. Ich pełną treść również odkrywała stopniowo. Jej matka intuicyjnie przeczuwała, że to dziecko jest naznaczone cierpieniem. I chociaż bardziej lubiła starszą córkę i nie było jej miło, że „ojciec i wszyscy większą miełość pokazowali” Mariannie, karciła Elżbietę, kiedy ta uczyniła jaką przykrość młodszej siostrze: „«Daj pokój, Kaimie, temu niewinnemu Ablowi». Powiadała matka, że coś we mnie widziała, że nie mogła na mnie bez politowania wejrzeć, i tak to sobie wykładała i mówieła, «że ta na jakieś cierpienie albo na sieroctwo przydzie», a kiedy mi kto co uczynił albo na mię skarżył, nie mógł jej więcej obrazić, i mówieła: «Jakobyście mię po sercu darli, będzie mieć za swe»”. Wspomniano już, że matka Marianny szczęśliwe urodzenie córki przypisywała interwencji Matki Bożej. Nic więc dziwnego, że przekazała córce swój kult dla Matki Chrystusa, uczucie wdzięczności za otrzymane łaski oraz ufność w Jej pośrednictwo. Wcześnie nauczyła ją odmawiać różaniec. Razem przystępowały do komunii św. w święta maryjne. Marianna, zanim dowiedziała się, co oznacza słowo „czystość”, pod wpływem kazania –

20


nie mając jeszcze dwunastu lat – oddała siebie i swoją czystość pod opiekę Matki Najświętszej. W dwunastym roku życia udała się z matką do Częstochowy, aby tam polecić Matce Bożej swoje powołanie zakonne. „Nie pamiętam – pisze w autobiografii – żebym które święto Najświętszej Panny bez komuniej kiedy opuściła”. Spotkanie z obrazem „Przenajświętszej Panny, mojej Dobrodziejki”, zapamiętała na całe życie. Były to chwile wielkiej radości. W rodzinie Marchockich, obok Matki Bożej, za sprawą matki ważne miejsce zajmował kult św. Katarzyny Aleksandryjskiej, bardzo wówczas w Polsce popularnej, dzisiaj uważanej za postać legendarną. Św. Katarzyna była czczona jako patronka wyboru stanu. Marchocka w trosce o „postanowienie stanu” swoich córek razem z nimi co roku jej święto – 25 listopada – poprzedzała siedmiotygodniowym nabożeństwem ze specjalnymi modlitwami i postami. Nie wydaje się jednak, by św. Katarzyna stała się szczególnie bliską Mariannie. Zupełnie inaczej było ze św. Franciszkiem z Asyżu. Mając zaledwie kilka lat – w autobiografii napisała: „Ledwom pacierz umiała dobrze […]” – poprosiła, by ją wpisano do bractwa św. Franciszka. Nie wiemy, jakie były obowiązki członków tego bractwa. Przypuszczalnie przynależność miała charakter raczej formalny, skoro wpisywano dzieci. Z Marianną było jednak inaczej. Z upływem lat coraz lepiej poznawała św. Franciszka i był jej coraz bliższy. Kilkunastoletnią dziewczynkę urzekło jego radykalne ubóstwo z miłości do Chrystusa, z chęci upodobnienia się do Niego. W przyszłości klasztory będzie oceniała przede wszystkim pod tym właśnie

21


kątem: egzaminując je z ubóstwa. Z czasem do kultu dla Franciszkowego ubóstwa dołączy się chęć naśladowania go we współcierpieniu z Chrystusem. Dla dojrzałej zakonnicy cierpienie będzie „sukienką” św. Franciszka, przez którą można w pełni upodobnić się do Chrystusa. Do głównych patronów Marianny, a potem siostry Teresy należał także św. Józef. Kiedy w 1617 roku zdecydowała się wstąpić do karmelitanek bosych, właśnie św. Józefa prosiła, by pomógł jej wypełnić to postanowienie. Rozumowała, że skoro był on szczególnie czczony przez św. Teresę i był przez nią obrany za patrona zakonu, powinien także jej pomóc w realizacji powołania karmelitańskiego. Kilka miesięcy później – w jej przekonaniu – pomógł jej otrząsnąć się ze zniechęcenia w wyniku czego: „[…] postanowiła nieodmiennie trwać i wypełnić przedsięwzięcie swoje z żalem wielkim z onego zachwiania mego”. Uderza bardzo wczesna dojrzałość życia religijnego Marianny. Jako pięcioletnie dziecko po pierwszej spowiedzi ukryła się w sadzie, aby tam modlić się i przez kontakt z ludźmi nie narazić się na grzech. Gdy nauczyła się czytać, odmawiała różne modlitwy ustne w wybranych przez siebie intencjach i była tym modlitwom wierna. Najpóźniej w dwunastym roku życia w sposób naturalny przechodzi od modlitwy ustnej do spontanicznej medytacji, chociaż jeszcze „[…] nie wiedziała i nie słyszała, jeśli jest i co to jest modlitwa wnętrzna”. Sztuki systematycznej medytacji nauczyła się u klarysek w Starym Sączu w ostatnich miesiącach 1617 roku. Nie miała jednak ustalonego czasu na tę formę modlitwy, poświę-

22


cając jej czas przeznaczony na modlitwę ustną w domu czy też w kościele. Przedmiotem medytacji najczęściej była męka Pańska. „Tak mi przychodziło z pomyślania o męce Pańskiej zebranie wnętrzne i pojmowanie męki i boleści Pańskiej w różnych punktach męki Jego, żem o tym mogła z pojęciem i z afektem myślić zawarłszy okna”. Na rozważaniu męki Chrystusa, zwłaszcza przy grobie Pańskim, mogła trwać bez roztargnienia nawet przez kilka godzin. Chwile podobnego skupienia przeżywała również przed i po komunii św. Nie odmawiała wówczas zwyczajnych modlitw, ale rozważała ich treść. „A służyło mi to więcej niż ustne modlitwy”. Nigdy z nikim, nawet ze spowiednikiem, nie rozmawiała o swoich sposobach modlitwy, nie odczuwała potrzeby pouczenia lub rady, „[…] tylko przez jakieś natchnienie miałam pomoc i naukę w tym od Boga”. Marianna najchętniej modliła się wczesnym rankiem i późnym wieczorem, kiedy wszyscy spali. „Zdało mi się często, jakby mnie kto pod ten czas pilno budzieł, a klękałam w oknie, zawsze patrząc na planety niebieskie jako gasły i ginęły za wschodem i światłem słońca, na ptastwa jako odżywały ze dniem. Wszytko to pobudzało mię do Boga i nabożeństwa; także i wieczór o zachodzie słońca”. W kościele kryła się w samotnych kaplicach, w domu w poszukiwaniu samotności szła do sadu lub do stodoły. Matka z obawą obserwowała te praktyki córki i poleciła starszej siostrze, aby ją pilnowała. Pod wpływem rozważań męki Chrystusa oraz lektury żywotów świętych podejmowała praktyki pokutne jako zadośćuczynienie za swoje grzechy i jako wyraz swojej miłości do Boga, który „dla mnie cierpiał”. Były

23


to typowe praktyki pokutne stosowane w klasztorach, a wówczas nierzadko także w domach świeckich, a więc dyscypliny, noszenie łańcuszków żelaznych i włosiennicy, post, czuwania nocne, spanie na twardym posłaniu.


SPIS TREŚCI

Wstęp ................................................................5 Rodzinne gniazdo ...............................................8 „Będę panną wielką” ........................................16 Droga do Karmelu ............................................25 Nowicjuszka .....................................................39 Czas nocy .........................................................61 Mistrzyni i przełożona w Krakowie ....................76 Ucieczka do Lwowa ..........................................86 Trudny powrót do Krakowa ...............................97 W cieniu królewskiego dworu ..........................104 Śmierć na krzyżu ............................................114 Pisma .............................................................124 Sława świętości ...............................................129 Dodatek Fragmenty pism ..............................................135 Posłowie postulatora w procesie beatyfikacyjnym .............................................149



Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.