Wykrzyczeć Ewangelię. Ośmiodniowe rekolekcje w Efraim

Page 1

WYKRZYCZEĆ EWANGELIĘ



secreta escala Bł. Karol de Foucauld

WYKRZYCZEĆ EWANGELIĘ

Z języka francuskiego przełożyła Emmanuela Pliś OCD

Wydawnictwo Karmelitów Bosych Kraków 2015


Tytuł oryginału: Crier l´Evangile © Copyright by Nouvelle Cité 2004 © Copyright for the Polish edition by Wydawnictwo Karmelitów Bosych, Kraków 2015


SŁOWO WSTĘPNE W CIEMNO ZA ŚWIATŁEM

„Aż dotąd królestwo niebieskie doznaje gwałtu i ludzie gwałtowni zdobywają je”. (Mt 11, 12)

Z

uporem maniaka czytam ostatnio o wielkich przebudzeniach religijnych XX wieku. Dokonywały się zazwyczaj u braci protestantów, ale nad Wisłą wybuchł z nieprawdopodobną mocą Ruch Światło-Życie, który wedle ks. Petera Hockena był największym przebudzeniem duchowym w powojennej Europie. Czytam o początkach, zalążkach tych przebudzeń. Za każdym razem historia była podobna, a mechanizm przypominał niemal komputerową formułę: Ctrl+C, Ctrl+V (kopiuj, wklej). Zawsze rozpoczynało się od jednej osoby, która zaczynała płonąć. Desperacko szukała Królestwa, dniem i nocą wołała o ogień. W zaciszu swojego pokoju, nie w świetle reflektorów. Jeden Boży szaleniec, desperat, który za wszelką cenę pragnął usłyszeć to, co mówi dziś Bóg do Kościoła. Nasłuchiwał, zarażał swoją tęsknotą całe otoczenie, przeobrażał wspólnoty, miasta. Nie przejmował się reakcją innych. Nie oglądał się wstecz. Szukał Królestwa, a wszystko inne było jedynie tego konsekwencją.


Wykrzyczeć Ewangelię

Czytam historie tych ludzi i myślę o Karolu. O jego bezkompromisowych poszukiwaniach, tęsknocie, decyzji rzucenia wszystkiego na jedną szalę. O pójściu w ciemno za światłem. Tak, widzę go wśród tych gwałtowników zdobywających Królestwo – choć nie zgromadził wokół siebie (za życia) pokaźnej wspólnoty, umierał samotny jak palec, a najbliższe otoczenie, obserwując radykalizm jego wyborów, szeptało, że Karol „fascynuje, ale i przeraża”. „Nie działam z miłości do ludzi ani ze względu na nich” – pisał – „ale z miłości do Boga i ze względu na Niego samego”.

TERAZ! ZARAZ! Midrasze opowiadają, że grzech Adama i Ewy polegał na tym, iż od razu sięgnęli po owoc. Na wakacjach w Augustowie widziałem mnóstwo plakatów: „Jednodniowe spływy kajakowe”. Kiedyś wypływało się na tydzień, dwa. Dziś rozpędzone pokolenie chce mieć wszystko od razu. Na skróty. Jesteśmy niecierpliwi. „Chcę widzieć. Widzieć, co zrobiłem. Błyskawicznie” – wyjaśnia ten mechanizm trapista o. Michał Zioło. „A tymczasem w naszej nieużyteczności jest ogromna ufność wobec Pana Boga. Ja żyję z Tobą, Ty się mną posługujesz, widzę pewne efekty, ale tak naprawdę najgłębszego sensu tego, co robię, nie dostrzegam. Ty się tym zajmujesz, Ty rozdzielasz, Ty budujesz królestwo. Nie ja”. Karol de Foucauld, który marzył o wspólnocie, umierał w samotności. A jednak po jego śmierci to, co zasiał na wyprażonej słońcem pustyni, wykiełkowało i wy-


Słowo wstępne

»7

dało nieprawdopodobne owoce. Piach Sahary okazał się niezwykle żyzną glebą. Paradoks? Dla Ducha, który przychodzi jednocześnie jako ogień i strumienie wody żywej i łączy w sobie wszystkie żywioły świata, to absolutnie normalne!

ZIARNO UMIERA Gapie na placu Broglie w Strasburgu zadzierają głowy do góry. Na ogromnym gmachu wiszą dwie solidne tablice. Pierwsza głosi: „Tu wznosił się dom, gdzie 15 września 1858 roku urodził się ojciec de Foucauld, dawny oficer kawalerii, badacz Maroka, zdradziecko zamordowany przez Senussów 1 grudnia 1916 roku”, druga: „W tym domu po raz pierwszy rozbrzmiał hymn Marsylianka ułożony dla Armii przez Rougeta de Lisle’a w 1792 roku”. Hymn Francji? To jest coś! Kto by się przejmował jakimś badaczem Maroka... Karol de Foucauld przegrywa konkurencję już na starcie. I tak właściwie ułożyło się całe jego życie. Patrząc po ludzku, niczego nie osiągnął. Nic mu się nie udawało. Marzył o założeniu wspólnoty, zmarł samotny jak palec, pisząc dramatyczne słowa: „Ziarno umiera, nie przynosząc owocu. Ja, który tylko potrafię marzyć, niczego w życiu nie osiągnąłem”. Planował, skrupulatnie rozrysowywał, przelewał marzenia na papier. Nie widział owoców swojej pracy. Bóg wysłuchał jego gorących modlitw i zrealizował marzenia, ale uczynił to dopiero po jego śmierci. Jak grzyby po deszczu powstają malutkie wspólnoty zafascynowane drogą, którą szczegółowo opisał. Mali Bracia i Małe Siostry Jezusa adorują Boga na całym świecie,


Wykrzyczeć Ewangelię

odnajdując Jego blask w najbłahszych sytuacjach dnia. Ich pustelniami są często wysokie mieszkalne bloki, na adorację jeżdżą windami, a zamiast podmuchu pustynnego wiatru ich twarze muskają spaliny samochodów. Nie zmieniło się tylko jedno – jak Karol de Foucauld szepczą: „Ojcze, powierzam się Tobie, uczyń ze mną, co zechcesz. Cokolwiek uczynisz ze mną, dziękuję Ci. Jestem gotów na wszystko, przyjmuję wszystko”.

BYŁEM JAK OSZALAŁY Niespełna trzydziestoletni Karol znalazł perłę. I sprzedał wszystko. „Liczą się jedynie przyjemności” – wyznawał jako opływający w luksusy młodzieniec. W swych listach opowiadał o tamtym czasie dosadnie: „Straciłem wiarę. Nigdy nie byłem w tak opłakanym stanie ducha. Byłem cały egoizmem, bezbożnością, pragnieniem zła. Byłem jak oszalały. Byłem bardziej świnią niż człowiekiem”. Miał być żołnierzem, porzucił jednak szybko karierę wojskową. Ruszył na niebezpieczną wyprawę badawczą do Maroka. Ryzyko było ogromne. Afryka wrzała. De Foucauld przecierał oczy ze zdumienia, widząc wiarę i ogromną gościnność marokańskich muzułmanów. Był nią niezmiernie poruszony. Widząc, z jaką czcią wyznawcy Allacha padają na kolana, by na kolorowych dywanikach oddać cześć Bogu, nieśmiało pytał: „Czyżby On istniał?”. „Myślałem o tym, by zostać muzułmaninem” – wspomniał nawet. Zaczął z pasją uczyć się arabskiego, czytać Koran. Widząc opłakane skutki niewolnictwa, wołał oburzony: „Biada wam, obłudnicy, którzy na znaczkach umieszczacie «Wolność, Rów-


Słowo wstępne

»9

ność, Braterstwo», a zaciskacie kajdany niewolnikom. Karzecie za kradzież kurczaka, a pozwalacie na kradzież człowieka”. Po powrocie do Francji Karol czule przyjęty przez swoją chrześcijańską rodzinę zaczął pochłaniać książki o duchowości. Czytał i czytał, wciąż jednak czuł się pusty. Coraz więcej czasu spędzał w kościele. Stał w wyłomie muru, był rozdarty: z jednej strony nie widział w nim żadnych znaków Żyjącego, z drugiej nie mógł przejść obojętnie obok świątyni. Kościół przyciągał go jak magnes. „Zacząłem chodzić do kościoła bez wiary, ale tylko tam czułem się dobrze i spędzałem długie godziny, powtarzając dziwną modlitwę: «Mój Boże, jeśli istniejesz, daj się poznać!»” – wspominał po latach. W październiku 1886 roku Karol długo rozmawiał z poznanym w Paryżu ks. Huvelinem: „Poprosiłem o lekcje religii, a on mi kazał uklęknąć i wyspowiadać się i natychmiast posłał mnie do komunii”. Dwudziestoośmioletni de Foucauld wyszedł z kościoła jako chrześcijanin. Duchowość pochłaniała wszystkie jego zmysły. Pielgrzymował konno przez Ziemię Świętą. „Oczy Jezusa spoczywały na tych samych wzgórzach, winnicach i horyzontach!” – gorączkował się, spoglądając na tonącą w słońcu Górę Błogosławieństw. Dotykał ziemi Nazaretu, a w głowie neofity zrodził się szalony pomysł: będzie żył jak Jezus. Schowany, ukryty przed wzrokiem ciekawskich, służąc najbardziej odrzuconym. „Nie chcę przejechać przez moje życie w pierwszej klasie, podczas gdy Ten, którego kocham, przebył je w ostatniej” – wyjaśniał.


Wykrzyczeć Ewangelię

10 «

ZACHWYCA I PRZERAŻA Ukrył się w malutkim klasztorze w Syrii. Dwudziestu mnichów żyjących w krytych słomą domkach z desek i gliny przez sześć godzin dziennie modliło się, przez sześć pracowało. „Karol zawsze buduje, często cieszy, ale czasami przeraża” – szeptali o nim bracia. Był radykalny, bardzo wymagający wobec siebie, niezmiernie surowy. Za wszelką cenę pragnął naśladować ubóstwo Mesjasza. Po kilku latach podjął karkołomną decyzję: zamieszka samotnie na pustyni. Jego lapidarna notatka zapowiadała smak nowego wyzwania. „A teraz nieznane” – pisał. Nieustannie coś notował. Jego drobniutkie pismo pokrywało zeszyty, karteczki, białe koperty. Zamieszkał w Nazarecie. Przebierał się w proste robocze ubranie, podając się za służącego. Mniszki dyskretnie obserwujące dziwaka spędzającego całe dnie na modlitwie w małej kapliczce klasztoru podjęły ryzyko: zatrudniły go jako ogrodnika. Karol spał na deskach, pod głowę podkładając kamień. Mimo to pisał, że czuje się jak „pączek w maśle”. W jego głowie już na dobre zagościła myśl: resztę życia spędzi na pustyni. Pod przeraźliwie prażącym słońcem, przy pięćdziesięciu stopniach w cieniu, będzie wiódł ukryte życie Mistrza z Nazaretu. Nie będzie Go głosił słowami, lecz życiem.

MAŁE JEST PIĘKNE Odtąd całe jego życie związane było z Saharą. Wyświęcony na kapłana w 1901 roku wyjechał najpierw


Słowo wstępne

» 11

do Béni Abbès, potem do Tamanrasset, gdzie próbował być „bratem Tuaregów” – pustynnych koczowników. Uczył się ich języka, godzinami tłumaczył poezje, opowiadania, przysłowia, ludowe podania. Był konsekwentny: codziennie poświęcał na to aż dziesięć godzin. Kochał ten prosty naród ze wzajemnością. „To okropne myśleć, że taki dobry człowiek pójdzie po śmierci do piekła, bo nie jest muzułmaninem” – załamywały ręce proste wieśniaczki. A jednak czuły, że coś wisi w powietrzu i mimo wszelkich religijnych uprzedzeń uważały go za świętego. Karol nie starał się ich nawracać. Wobec islamu był cichym świadkiem Jezusa. „Boże mój, polecam Ci z całej duszy ich nawrócenie. Ofiaruję Ci za nich moje życie, za nawrócenie Maroka, za ludy Sahary, za wszystkich niewiernych” – modlił się na palącym stopy piasku pustyni. Jego słowa powinni wziąć sobie do serca katolicy między Odrą a Bugiem: „Odrzuć ducha podboju, który jest bardzo daleki od sposobu działania i mówienia Jezusa. Duch walczący jest w tych, co nie są chrześcijanami lub są złymi chrześcijanami i tylko widzą nieprzyjaciół, których należy zwalczać”. „Chcę prowadzić w krajach niechrześcijańskich ciche życie Jezusa w Nazarecie” – zdradzał pustelnik. „Karol de Foucauld nigdy nie nawracał muzułmanów. Chciał być ich bratem, kochać ich, oddać za nich życie. A to nie to samo!” – wyjaśnia Moris Marin, Mały Brat Jezusa. „Gdy Karol trafił do muzułmanów, przez trzy lata nie padał deszcz. I wtedy on rozdał im wszystkie swoje zapasy. Gdy zachorował, stracił przytomność; odzyskał ją u swoich ubogich sąsiadów. Do tej pory trzymali dystans. Wiedzieli, że mimo iż żyje biednie, jest «kimś»”.


Wykrzyczeć Ewangelię

12 «

De Foucauld przebiegał setki kilometrów pustyni, żywił się jedynie trzema daktylami dziennie popijanymi mlekiem. Mieszkał w trzcinowych szałasach. Marzył, by skupić wokół siebie wielu braci, którzy porwani ideałem ubóstwa zamieszkają z nim na pustyni i będą siedzieli w ciszy przed Panem. Narzucił sobie jednak tak surową dyscyplinę, że nikt nie miał odwagi przyłączyć się do niego. Nieśmiałe próby zwerbowania zakonników kończyły się ucieczką niedoszłych eremitów. Pozostał sam jak palec. Palec, który nieustannie wskazywał na niebo.

KREW „Był pewien pustelnik” – czytam w Księdze Starców – „który wypędzał złe duchy i pytał ich: «Co was wypędza: posty?». Odpowiedziały: «My nie jadamy ani nie pijamy». «Czuwania?». Odrzekły: «My nie śpimy!». «Życie pustelnicze?». Odparły: «My same mieszkamy w pustelni». «Więc co was wypędza?». Odpowiedziały: «Nic nie może nas pokonać – oprócz pokory»”. Opowieść ta znakomicie pasuje do Karola de Foucauld. Szukał ostatniego miejsca, nie wybiegał przed szereg. „Uniżenie, uniżenie, pokora, pokora… Zawsze się uniżajcie, zawsze bądźcie pokorni, stańcie się sługami jedni drugich. Ci, którzy są pierwsi, niech z pokorą i gotowością ducha zajmują ostatnie miejsce w poczuciu uniżenia i służby… Miłość do ludzi, pokora, ostatnie miejsce…” – pisał. Żył blisko Pana, przez ostatnie lata nawet spał tuż przy Najświętszym Sakramencie. Jak biblijny Samuel nie opuszczał Arki Przymierza. Czuł bliskość Tego, którego Imię jest ponad wszelkie imię, pragnął pozostać z Nim


Słowo wstępne

» 13

w komunii i mieszkać w samotności, a jednocześnie boleśnie doświadczał rozdarcia. Im bardziej się ukrywał, tym większe tłumy ciągnęły do pustelni. Uciekał przed światem, a przez cały dzień przybiegali miejscowi. Po co? By zwyczajnie pogadać, prosić o pomoc. Czarnoskórzy chłopcy nieustannie zaglądali do ubogiej izdebki, w której ślęczał nad tłumaczeniami. Męczyły go – wspomina – wielkie rozproszenia. Zginął 1 grudnia 1916 roku w czasie rozruchów w Hoggarze. Chciał do końca pozostać wśród swoich czarnoskórych przyjaciół, ale dla wrogo nastawionego plemienia Senussów był przede wszystkim „niewiernym” Francuzem. Piętnastoletni chłopak, który pilnował pustelnika, zdezorientowany, spłoszony pociągnął za spust. Padł strzał, a wychudzony mnich w przykrótkim białym habicie, opasany solidnym różańcem, w sandałach własnej roboty, osunął się na ziemię. Na jego piersi wyhaftowane serce z napisem „Jesus – Caritas” wypełniło się krwią. Kilka kropel spadło na rozrzucone po ziemi karteczki. Na jednej z nich zapisał swoje największe pragnienie: „O czym marzę w sekrecie, to coś bardzo prostego, małego liczebnie, przypominającego pierwsze wspólnoty pierwotnego Kościoła. Mała rodzina, małe ognisko monastyczne, maleńkie i bardzo proste”. „Oby każdy z was mógł powiedzieć w godzinie swojej śmierci: «Płakałem z tymi, którzy płaczą»” – notował Karol de Foucauld. On mógł tak powiedzieć. Ziarno umarło. I dlatego wydaje potężne owoce. Marcin Jakimowicz



I.

OŚMIODNIOWE REKOLEKCJE W EFRAIM



Jezus

Fiat voluntas Tua

1898 r.

Ośmiodniowe rekolekcje w Efraim od poniedziałku po III Niedzieli Wielkiego Postu do poniedziałku po IV Niedzieli Wielkiego Postu1. (Ewangelia według św. Łukasza).

1

Od 14 do 21 marca 1898 r.



PONIEDZIAŁEK PO III NIEDZIELI WIELKIEGO POSTU

TRZECIA RANO

M

ój Jezu, dziękuję, że mnie obudziłeś, dziękuję, że mnie wezwałeś, abym czuwał z Tobą, blisko Najświętszej Dziewicy i Marii Magdaleny… Jaki jesteś dobry!… Wszyscy jeszcze śpią w domu i na zewnątrz – tylko Ty czuwasz ze swoją Matką i ze swoją wierną czcicielką… O, jaki jesteś dobry, mój Boże – sprawiłeś, że wstałem, i wezwałeś mnie, abym czuwał z Tobą obok nich!… Klęczysz w milczeniu – modlisz się do Ojca, kontemplujesz Go, ofiarujesz Mu ludzi, dla których przyszedłeś na ziemię. Najpierw tych, którzy Cię otaczają, potem pozostałych – obecnych i przyszłych… Twoja Matka i św. Maria Magdalena klęczą blisko Ciebie, bardzo blisko, nieco w tyle, tak aby Cię widzieć. Patrzą na Ciebie… One również kontemplują Boga, kontemplują Go w Tobie. Nie spuszczają Cię z oczu. Milcząc, adorują Cię wewnętrznie, ich dusza zanurza się w Tobie w bezgranicznej miłości i adoracji… Ich serce doznaje równocześnie radości i bólu – z jednej strony cieszą się niezmiernie, że są tak blisko, same z Tobą, że Ciebie posiadają, że mają Cię tutaj, w tej samotności i milczeniu, w godzinach ciszy, pokoju i modlitwy… Z drugiej strony przed oczami staje


20 «

Wykrzyczeć Ewangelię

im krwawy obraz i pytają z bólem same siebie: gdzie On będzie za dwadzieścia pięć dni? Otoczony katami, związany, znieważony, zbity, a kilka godzin później całe to umiłowane ciało, które adorujemy z taką słodyczą, będzie jedynie krwawym strzępem, zostanie przybite do krzyża i umrze! Wówczas twój ból, o moja Matko, o Magdaleno, stanie się wielki jak morze2 , twoje oczy napełnią się łzami i aniołowie pokoju będą płakać gorzko3… O moja Matko, Matko Nieustającej Pomocy, i ty moja matko, św. Magdaleno, sprawcie, bym był blisko was podczas tych godzin czuwania. Oddaję wam moją duszę, sprawcie, aby dzieliła wasze uczucia, waszą miłość, radość i ból. Uczyńcie z nią, co wam się podoba. Proszę tylko o jedno – posłużcie się nią, aby jak najbardziej pocieszyć serce naszego Pana! Oddaję się wam na zawsze, o moje umiłowane Matki. Sprawcie, abym w każdej chwili mojego życia pocieszał Pana Jezusa najlepiej, jak tylko to możliwe! Proszę dla siebie jedynie o tę łaskę… O mój Boże, dziękuję, że jestem u Twoich stóp! Przytulam się do Twojej Matki i do św. Magdaleny i oddaję się im, aby pomogły mi trwać u Twoich stóp w sposób miły Tobie, tak, aby Ciebie pocieszyć najbardziej… Oddaję im również wszystkich ludzi, prosząc o tę samą łaskę dla wszystkich Twoich dzieci: aby wszyscy Cię pocieszali, mój Boże!… O mój Panie i Boże, jak słodko jest być u Twoich stóp – to niebo na ziemi! Ale gdzie będziesz za dwadzieścia pięć dni? Niestety!… O mój Boże, oby wszyscy ludzie Cię pocieszali, oby wszystkie Twoje dzieci pocieszały Cię podczas tych ostatnich dwudziestu pięciu dni… Mój Boże, dziękuję, że jestem u Twoich stóp! 2 3

Por. Lm 2, 13. Por. Iz 33, 7.


Poniedziałek po III Niedzieli Wielkiego Postu

» 21

Uwielbiam Cię, kocham Cię, oddaję się Tobie całkowicie i bez miary; chcę, aby każdy mój oddech był tylko dla Ciebie… Najświętsza Dziewico, św. Magdaleno pomóżcie mi trwać razem z wami ciałem i duszą u stóp naszego Pana, tak aby pocieszyć Go najlepiej, jak tylko to możliwe!… O mój Boże, jaka to słodycz! Deficit anima mea4… Jaka to słodycz być u Twoich stóp… Dziękuję, że mnie tu wezwałeś… Jaki jesteś nieskończenie dobry! Kochasz mnie!… Czyż to nie szaleństwo myśleć, że Ty, doskonały Bóg, kochasz mnie, stworzenie tak biedne i – niestety – tak niegodne, nikczemne, upadające tysiąc razy dziennie… Nie, to nie jest szaleństwo – to jest prawda, to prawda o Twoim Boskim Sercu: „Bo miłość Twoja nie jest naszą miłością ani Twoje serce nie jest naszym sercem”5. Tak, to prawda: kochasz mnie – samą nicość i nędzę, jakimi jestem… Mówisz nam o Twojej miłości, raczysz nam o niej mówić i to wystarczy… Jednak nawet gdybyś mi tego nie powiedział, czy sam fakt, że pozwoliłeś mi wstać, że wezwałeś mnie, abym czuwał z Tobą, między Twoją Matką i św. Magdaleną, nie dowodzi tego wystarczająco? O mój Boże, jaki jesteś dobry! Jestem taki szczęśliwy! Najświętsza Dziewico, św. Magdaleno, pomóżcie mi trwać przy was u stóp naszego Pana Jezusa Chrystusa i sprawcie, abym z wami i tak jak wy pocieszał Go najbardziej, jak to tylko możliwe teraz i zawsze!… Mój Boże, kocham Cię, uwielbiam Cię! Spraw, abym wraz z Twoją Matką i ze św. Magdaleną zatracił się, zanurzył się w kontemplacji Ciebie i Twojej miłości…

4 5

„Dusza moja tęskni i usycha” (por. Ps 84[83], 3). Por. Iz 55, 8–9; 1 J 3, 20.


Wykrzyczeć Ewangelię

22 «

ÓSMA RANO Modlitwa dobiegła końca, mój Boże, a przynajmniej modlitwa w ciszy, ta, w której usta milkną, a cała istota uczestniczy w skupieniu duszy, gdyż modlitwa wewnętrzna – spojrzenie Twojej duszy ku Ojcu i naszej duszy ku Tobie – w Tobie nigdy nie ustaje, a w nas nie powinna ustawać… Jednakże po ofiarowaniu siebie Ojcu dla Jego chwały, po złożeniu Mu dziękczynienia oraz prośby o przebaczenie i o łaski dla nas oraz po przytuleniu do swojego serca, objęciu nas i podarowaniu nam, o umiłowany Jezu, pocałunku Twoich ust, długiego i wielokrotnego, po tym wszystkim, przerywasz milczenie… Otaczamy Cię wszyscy – Najświętsza Dziewica, św. Magdalena, Apostołowie, gospodarz miejsca6 i ta niegodna, nędzna istota, której pozwalasz trwać u Twoich stóp i która poleca się bardziej niż kiedykolwiek Twojej Matce i św. Magdalenie, aby wzięły ją między siebie i pomogły jej być taką, jaką Ty pragniesz, by była… Drzwi są zamknięte… Z zewnątrz nie dociera żaden hałas, prócz szumu padającego deszczu… Otwierasz usta, mój Boże, i mówisz… Z jaką miłością i uwagą wszyscy patrzą na Ciebie i słuchają!… Mówisz, że jeszcze tylko osiem dni spędzisz w Efraim – w najbliższy wtorek, od jutra za tydzień, wyruszysz do Galilei, ale nie zatrzymasz się tam, ponieważ w piątek za dwa tygodnie powrócisz do Betanii, a w piątek za trzy tygodnie – w dniu złożenia ofiary paschalnej – dokona się również złożenie w ofierze Bożego Baranka (O Jezu, co mówisz?)… Podczas tych ostatnich ośmiu dni wyciszenia 6

Karol de Foucauld ma na myśli osobę, która prawdopodobnie przyjęła Jezusa, Jego Apostołów i święte niewiasty podczas pobytu w Efraim (por. J 11, 54).


Poniedziałek po III Niedzieli Wielkiego Postu

» 23

pragniesz przejść raz jeszcze z Twoimi dziećmi, otaczającymi Cię kręgiem, najważniejsze momenty Twojego życia… Ty jesteś D r o g ą, P r a w d ą i Ż y c i e m . Przez łaskę i w Najświętszym Sakramencie będziesz zawsze życiem dusz, rozlewając je tam w obfitości. Jeśli zaś chodzi o P r a w d ę i D r o g ę , jesteś nimi od trzydziestu lat i pozostaniesz nimi na ziemi aż do dnia Wniebowstąpienia – wtedy jednak zakończy się ten sposób Twojego udzielania się. Trzeba, aby ziemia żyła wspomnieniami aż do końca czasów, czerpiąc z Twojego nauczania i przykładu życia. Zanim jednak odejdziesz z ziemi, pragniesz wykorzystać te osiem dni wyciszenia, aby przypomnieć krótko nauczanie i przykład życia, które dałeś na ziemi i które zostawiłeś ludziom, aby być dla nich P r a w d ą i D r o g ą aż do końca wieków… O Najświętsza Dziewico, o św. Magdaleno, pomóżcie mi dobrze słuchać, dobrze zrozumieć. Zapisuję pouczenia naszego Pana z Jego ostatnich rekolekcji: prowadźcie moją rękę, o moje błogosławione Matki, przecież wiecie, że robię zapiski, śledzę Jego słowa, tylko dlatego, że wierzę, iż taka jest wola Jezusa; wiecie, że czynię to, będąc jedynie posłusznym temu, czego jak wierzę, On ode mnie pragnie… Pomagajcie mi więc w tej pracy albo raczej prowadźcie mnie w taki sposób, aby to wszystko było waszym dziełem… Mój dobry Aniele Stróżu, ciebie również proszę o to samo. Panie Jezu, widzisz – zapisuję to, co od Ciebie słyszę… Nie pozwól mi napisać nic innego jak tylko Twoje słowa i spraw, abym zapisał te, które Ty pragniesz, aby były zapisane… Duchu Jezusa, Duchu Święty, Ty, którego Jezus udziela, kiedy o to prosimy, proszę mojego Pana Jezusa Chrystusa w Jego imię i dla Jego miłości, aby udzielił mi Twojej asystencji teraz


24 «

Wykrzyczeć Ewangelię

i zawsze, abym czynił w tym i we wszystkim to, co najbardziej pociesza Jego serce. Łk 1, 387 – „Dokonałem wcielenia – Ja, Bóg – druga Osoba Trójcy Świętej. Stworzyłem ludzkie ciało i duszę w łonie Dziewicy Maryi i złączyłem się z nimi w jednej Osobie w momencie ich stworzenia… Pozostając Tym, którym nigdy nie mogę przestać być – prawdziwą Osobą Boską – stałem się równocześnie prawdziwą osobą ludzką8… Pozostając Bogiem, stałem się człowiekiem… O moje dzieci! Jakaż to lekcja pokory, uniżenia, wyniszczenia… Kto mógłby kiedykolwiek zejść tak nisko? Wysilałby się na próżno, ponieważ wasze umniejszanie się jest ograniczone – Ja uniżyłem się w sposób nieskończony – nieskończoność dzieli moją kondycję Bożą od mojej kondycji ludzkiej…”. „A z jakiego powodu chciałem zejść tak nisko? Z miłości… Tak Bóg umiłował ludzi, że chciał im dać swojego Jedynego Syna, aby ich zbawić… aby ich odkupić, aby być ich drogą, prawdą i życiem… Miłość Boża jest jedna – miłość Ojca, Syna i Ducha Świętego do ludzi jest jedną i tą samą miłością, jedną i tą samą Bożą miłością pochodzącą od jednego i tego samego Boga… Syn stał się człowiekiem, dokonał wcielenia za sprawą jednej i tej samej miłości, która ożywiała trzy Osoby Boskie tak, aby jedną wolą wspólnie pragnęły wcielenia… Jedna i ta sama miłość i wola sprawiły, że Ojciec pra7

8

Karol de Foucauld nie przytacza wersetu lub wersetów, które sygnalizuje. Odnośnik do Łk 1, 38 („Na to rzekła Maryja: «Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według słowa twego»”) wskazuje, że będzie rozważał tajemnicę Wcielenia. W Jezusie Chrystusie współistnieją dwie natury: Boska i ludzka, ale jest jedną Osobą. Karol de Foucauld wie o tym, że „osoba Jezusa jest jedna”, jak napisał w Retraite à Nazareth [Rekolekcje w Nazarecie] 6 listopada 1897 r. (Ch. de Foucauld, La Dernière Place, Editions Nouvelle Cité 2002, s. 58).


SPIS TREŚCI

Marcin Jakimowicz, Słowo wstępne . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

5

I. Ośmiodniowe rekolekcje w Efraim . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Poniedziałek po III Niedzieli Wielkiego Postu . . . . . . . Wtorek po III Niedzieli Wielkiego Postu . . . . . . . . . . . . . Środa po III Niedzieli Wielkiego Postu. . . . . . . . . . . . . . . . Czwartek po III Niedzieli Wielkiego Postu. . . . . . . . . . . . Piątek po III Niedzieli Wielkiego Postu . . . . . . . . . . . . . . Sobota po III Niedzieli Wielkiego Postu . . . . . . . . . . . . . . IV Niedziela Wielkiego Postu . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Poniedziałek po IV Niedzieli Wielkiego Postu. . . . . . . .

15 19 35 45 57 73 85 105 123

II. Wybór dokonany w Nazarecie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 135


z serii: secreta escala

Polecamy książkę

Kard. Charles Journet

OJCZE NASZ, KTÓRY JESTEŚ W NIEBIE Rekolekcje doktrynalne Niniejszy tomik zawiera rozszerzony komentarz do Modlitwy Pańskiej, autorstwa kardynała Charles’a Journeta, teologa, ojca soborowego, wielkiego człowieka ducha. Rekolekcje te mają charakter doktrynalny i duchowy, doktryna jest bowiem koniecznym fundamentem życia duchowego. Zresztą ten teolog Kościoła sam żył intensywnie tą doktryną, tak, że rozdawał ją jako żywe słowo, jednocześnie wibrujące i kojące. Do tego dochodzi wielki dar pedagogiczny; będąc kaznodzieją bardzo wrażliwym na piękno i na dzieła sztuki, umiał znaleźć oświecający obraz, który otwiera dostęp do zrozumienia. I wreszcie – szkoła wielkiej teologii znalazła przedłużenie w szkole wielkich autorów duchowości: najczęściej cytowani są Katarzyna ze Sieny, Jan od Krzyża, Maria od Wcielenia. Mamy nadzieję, że słowa wielkiego teologa i wielkiego człowieka ducha, jakim był Charles Journet, pomogą wielu ludziom wejść głębiej w przestrzeń ewangelicznej miłości. ze Wstępu Georges’a Cottiera OP 13,5 × 21 cm, stron 144, oprawa miękka, cena – 29,90 zł


z serii: secreta escala

Polecamy książkę

Jean-Claude Boulanger

MODLITWA ODDANIA Droga ufności z bł. Karolem de Foucauld Abandon… Czy istnieje słowo bardziej wieloznaczne? Na kartach tej książki będzie mowa o odwadze oddania się w ręce Boże, ale innym znaczeniem słowa abandon jest bolesne doświadczenie bycia opuszczonym, porzuconym. Rozważać będziemy Modlitwę oddania przypisywaną Karolowi de Foucauld… Potrzeba długiej drogi psychologicznej i duchowej, by od słów „Boże, czemuś mnie opuścił?” przejść do słów „Ojcze, powierzam się Tobie”. Przywołamy również doświadczenie św. Teresy od Dzieciątka Jezus, która miała odwagę wyznać: „O nie, nie zawsze bywam wierna, ale nie zniechęcam się. Oddaję się całkowicie w ręce Jezusa”. Zobaczymy, że oddanie się Bogu jest zupełnym przeciwieństwem dymisji i wymaga długiej walki wewnętrznej. Należałoby raczej powiedzieć, że jest ono czymś w rodzaju spokojnej odwagi ufności. Bp Jean-Claude Boulanger 13,5 × 21 cm, stron 216, oprawa miękka, cena – 34,90 zł

W przygotowaniu: • Ingmar Granstedt, Popiół i miłość. Portret Etty Hillesum

Książki można kupić w Wydawnictwie Karmelitów Bosych 31-222 Kraków • ul. Z. Glogera 5 • tel. 12-416-85-00, 12-416-85-01 e-mail: wydawnictwo@wkb.krakow.pl lub w sklepie internetowym: www.wkb-krakow.pl


Brat Karol de Foucauld

UMIŁOWANE OSTATNIE MIEJSCE. LISTY DO BRACI TRAPISTÓW Postać błogosławionego Karola de Foucauld jest z pewnością znana polskiemu czytelnikowi. Burzliwa młodość, nawrócenie u kratek konfesjonału, radykalne ubóstwo połączone z równie radykalnym braterstwem, wreszcie śmierć na piaskach Sahary, a wszystko po to, by upodobnić się do Mistrza z Nazaretu, pokornego i o cichym sercu. Pomimo licznych biografi i przybliżających postać Brata Karola oraz wyborów jego myśli, wciąż brakuje polskich tłumaczeń licznych pism Błogosławionego. Niniejsza publikacja pragnie zapełnić tę lukę, a zarazem utorować drogę kolejnym tomom pism Karola de Foucauld. 14,5 × 20,5 cm, stron 488, oprawa twarda, cena – 54,90 zł Brat Moris

BRAT KAROL DE FOUCAULD I DUCHOWOŚĆ NAZARETU Nieustannie odczytując Ewangelię na nowo i z miłością, brat Karol de Foucauld odkrył, że Jezus zechciał być naszym Bratem i zachęca nas do ewangelicznego braterstwa: „Wszyscy braćmi jesteście” (Mt 23, 8). Czy słuchamy i staramy się rozumieć to wołanie Jezusa? Cały Kościół jest wezwany do życia nazaretańskiego i życia błogosławieństwami. 12,5 × 19,5 cm, stron 80, oprawa miękka, cena – 12,90 zł


Tytuł oryginału: Crier l’Evangile © Copyright by Nouvelle Cité 2004 © Copyright for the Polish edition by Wydawnictwo Karmelitów Bosych, Kraków 2015 Przekład Emmanuela Pliś OCD Redakcja i korekta Elżbieta Wiater Projekt okładki Mariusz Banachowicz Skład komputerowy i dtp Piotr Karauda OCD Imprimi potest Tadeusz Florek OCD, prowincjał Kraków, dnia 2 marca 2015 r. nr 49/2015 Wydawnictwo Karmelitów Bosych 31-222 Kraków, ul. Z. Glogera 5 tel.: 12-416-85-00, 12-416-85-01 fax: 12-416-85-02 www.wkb-krakow.pl www.karmel.pl e-mail: wydawnictwo@wkb.krakow.pl

ISBN 978-83-7604-348-7 Druk i oprawa: Zakład Graficzny Colonel SA – Kraków



Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.